Apartament hotelowy nr 117

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Ethan Wto Lip 07, 2015 4:22 pm

Hm, czy ja wiem? Zdaniem Ethana wiek Elyse był jeszcze szczenięcy. Noworodkowy. Bo co to jest przy wampirzej wieczności? Zdecydowanie zbyt szybko chciała wkroczyć w świat dorosłych, kiedy jeszcze przekładając na lata ludzkie była dzieckiem. Nie podobało mu się to. Dlatego właśnie nigdy nie chciał mieć córki - nastoletnie dziewczynki są tak bardzo niezrozumiałe, a Elyse żyjąc w rezydencji powinna już wiedzieć, że jej wiek jest jeszcze niczym. No i ten okres buntowniczy . Ciężko mu to przeboleć. Naprawdę, jedyne o czym powinna teraz myśleć to nauka. Mimo że to Christian wszystko dziedziczy, to w dalszym ciągu i w niej pokładał również ogromne nadzieje. Może pójdzie z duchem ówczesnych czasów i otworzy coś nowoczesnego? Zajmie się nano albo biotechnoligią? Farmaceutyką? Poszerzy wpływy rodziny? To nie czas na myślenie i zawracanie sobie głowy jakimiś chłoptasiami.
Bawić się młodością? A po co to komu? W młodości umysł jest najbardziej otwarty i najlepiej przyswaja wiedzę. No ja wiem, że Ethan jest wychowany chyba troszkę zbyt staromodnie, ale tak po prostu już miał. Nie zrozumie szalejącej burzy hormonow córki, więc nigdy nie poprze jej działań, które miały na celu tylko i wyłącznie rozrywkę. I musi ją o tym poinformować, bo gdzieś - jeszcze nie wie gdzie - popełnił błąd w jej wychowaniu. Mimo, że jest jego ukochaną córeczką. Chyba za bardzo jej pobłażał, wychowując kompletnie inaczej niż Christiana. Tak, musi z nią poważnie porozmawiać. I może podawać coś na wyregulowanie hormonów, coby nią tak nie miotały?
Oh, co za szkoda. Naprawdę uwielbiał krew żony (wciąż miała nutę czlowieczeństwa), a wpijanie się w obce szyje nie było tak miłe i smaczne. Zwłaszcza że najpierw musiał uwodzić kobiety, by atakując je z nienacka nie robiły zbędnego zamieszania. Zwykle zapraszały go do siebie i wtedy mógł zrobić swoje i wyjść - wraz z alkoholem ponownie zasmakował w krwi. Wcześniej latami mógł nie kosztować jej prosto ze źródła, a zadowalał się woreczkami z krwiodawstwa. Eh, co za strata. Choć z drugiej strony nie dziwił się Vivien - ale czyż nie była to zbyt dotkliwa kara za coś, co zrobił nieświadomie? Przy zwykłym chłeptaniu nie zatracał się (pamiętajmy, że jako szerokospecjalistyczny lekarz miał i ma sporo kontaktu z krwią, także ludzką, która dla wampira stanowi największą pokusę). No dobrze, dobrze. Przecież nie będzie nalegał.
Oh, halo? Przecież on tu jest samcem alfa. DOMINUJĄCYM przypominam, także jeśli chodzi o seks to przykro mi - co by nie chciała i jakby się nie wysilała - to on ma być na górze. Kochał się jak Grey zanim to było modne. Lubił związywać jej ręce, oczy, wchodzić nagle i gwałtownie. Zmiany ról nie było w scenariuszu, więc zanim Vivien na dobre zdążyła rozgościć się na jego biodrach już znowu leżała pod nim, na brzuchu, a on trzymał mocno jej ręce z tyłu, by nie mogła ani uciec, ani spróbować się wyrwać z jego żelaznego uścisku. Pochylił się i drugą ręką zsunął koszulę szybkim ruchem z jej karku i ramion, odsłaniając tym samym połowę jej pleców. Zaczął całować kark i kręgosłup, w międzyczasie pozbył się reszty ich zbędnych ubrań z bioder no i nastąpiła CENZURA, coby nie rozpraszać młodocianych gości tego forum.
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Vivien Sro Lip 29, 2015 10:27 pm

Faktycznie, Elyse daleko było do duszy humanisty, pasjonującej się poezją i językiem. Zawsze wolała przebywać w towarzystwie Ethana, zajmującego się medycyną, niż Vivien, którą fascynowała historia, kultura i językoznawstwo. Nawet w czasie lotu do Japonii, dziewczynka rozwiązywała zadania z matematyki, niemal zupełnie ignorując widoki zza okna. Zadziwiało to Czerwoną. Nie chodziło jej o samą determinację córki, ale to jak różne przejawia ona zachowania. Umysł ścisły po Ethanie, o zachowaniu niemal ludzkim, delikatnym, tak bardzo przypominającym jej własny. Elyse była mieszanką doskonałą, zdawałoby się, tak odmiennych charakterów jej rodziców. Na co dzień uśmiechnięta i przyjazna, gdy wpadała w złość lub coś wymagało skupienia, zamieniała się w małą kopię Etha o głębokim, zimnym spojrzeniu i kamiennej twarzy. Pewnie z racji odziedziczonych genów po Vivien, dziewczynka interesowała się chłopakami zdecydowanie "ponad Ethanową normę" (czyli zerową, huh). Ale cóż, jak to się mówi, gena nie wydłubiesz.
Raczej nigdy nie "pozbędzie się" smaku dawnej, ludzkiej krwi w swojej obecnej. To właśnie czyniło ją wyjątkową i nadnaturalnie lepszą, słodszą niż zwykła posoka wampira poziomu B, choć nie przewyższała smaku tej Szlachetnej. Co za pech, iż Vivien miała okazję skosztować tej Ethana tylko raz podczas przemiany, gdyż później zaczęła krążyć w niej trucizna, sącząca się z jego rodowego pierścienia. Odwrotną sytuację miał jej mąż, z racji kim niegdyś dla niego była, lecz w końcu zakazała mu tego, tuż po ich ślubie. Chociaż nie, nawet nie tyle co zakazała, co ON SAM powiedział jej, aby go przed tym powstrzymywała, a późniejsza sytuacja z miesiąca miodowego tylko utwierdziła Czerwoną w przekonaniu dlaczego powinna była to robić. Trwała więc w tym postanowieniu do teraz, ku wielkiemu cierpieniu Etha, ale, halo?, swoją najukochańszą żonę nie traktuje się jako darmowego bufetu! Była ona do... zupełnie innych przyjemności niż delektowanie się krwią - jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmiało.
Gdy usatysfakcjonowana już myślała, że choć na chwilę zdominuje małżonka, ten rzucił ją z powrotem na łóżko, łapiąc za nadgarstki i uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Warknęła niezadowolona, obracając głowę ku wampirowi i szczerząc kły, po chwili jednak mrucząc zadowolona, niczym kot. Lubiła drażnić się z Ethanem nie tylko w życiu codziennym, a ugrzeczniony seks gościł w ich sypialni stosunkowo rzadko, toteż gdy nadeszła CENZURA czy raczej cenzurY, ich hotelowy pokój wyglądał... Cóż, inaczej. W powietrzu unosiło się pierze z miękkich poduszek, wymięta kołdra walała się po podłodze metr dalej od łóżka, a rozerwana w strzępy pościel zwisała z materaca bezwładnie. Chyba nawet samo łóżko było jakoś bardziej chybotliwe niż przed ich przybyciem do pokoju. Co za pech.
Vivien ułożyła się tuż obok męża, wtulając w niego z zadowolonym uśmiechem, przełożywszy jedną nogę przez jego ciało.
- Masz zamiar znów wyjechać? - odezwała się w końcu, nieruchomiejąc na moment. Położyła się w końcu na wampirze, wpatrując prosto w twarz Etha z kamienną miną. - Jakiś czas temu dzwoniła do mnie Eltris, miała wrócić z Adrienem do Japonii, ale od tamtego czasu się nie odzywają. Wiesz coś o tym? - spytała, machając nieznacznie nogami w powietrzu i gładząc jedną dłonią twarz i przydługie włosy wampira. - Zrób sobie w końcu przerwę od obowiązków, Eth. Wyglądasz gorzej niż śmierć, jesteś przepracowany, w dodatku zupełnie o siebie nie dbasz. Kiedy ostatnio się goliłeś? Kiedy w ogóle spałeś? Tęskniłeś chociaż za mną? - pytała, marszcząc czoło i świdrując męża tym znanym mu karcącym wzrokiem, przepełnionym jednak najczystszą troską i miłością. Taka kochana była ~
- Może gdzieś wyjedziemy? Przyznaj, że masz ochotę zrobić coś całkiem odmiennego od zwykłego leżenia i odpoczywania, prrrawda? Powiedz tylko słówko. - mruczała mu teraz do ucha, podgryzając je pieszczotliwie od czasu do czasu.
* * *
...A po zabawie opuścili hotel.
    [oboje z/t]
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Veina Pią Mar 03, 2017 7:01 pm

Czarnowłosa wynajęła na noc cały apartament, ponieważ nie lubiła małych przestrzeni, a i w tej sytuacji było wygodniej mieć w pobliżu łazienkę, kuchnię i sypialnię - przed świtem wampirzyca już raczej nie zdąży wrócić do swojego mieszkania, więc przynajmniej noc spędzi w podobnym luksusie do swojego codziennego lokum, co prawda jej mieszkanie było urządzone lepiej no i według jej gustu, ale musiała jakoś to wytrzymać; oczywiście pieniądze nie grały roli, zwłaszcza dla niej. Z recepcji odebrała kartę magnetyczną i od razu poprosiła o apteczkę oraz nieprzeszkadzanie gościom; nie dbała o to co sobie pomyśleli o niej i o Leonie, który razem z nią poszedł do pokoju, ale przecież oni nie byli od myślenia, tylko od pracy.
Leon zapewne nie czuł się jeszcze dobrze, więc pomogła mu wejść do windy, a następnie skierowali się na jedno z wyższych pięter - Vi miała słabość do pięknych widoków, zwłaszcza miasta nocą. Była usatysfakcjonowana wyglądem apartamentu; zostawiła mężczyznę w salonie i sama skierowała się do kuchni. Nalała im wody do dwóch szklanek oraz postawiła na stoliku, usiadła na kanapie i spojrzała na Leona.
- Chcesz jeszcze mojej krwi? Wtedy ręka powinna zacząć się zrastać, a poza tym nie wyglądasz jeszcze najlepiej. - odparła, mógł odmówić, ale wtedy będzie musiał kompletnie polegać na zawartości hotelowej apteczki; Vi i tak będzie musiała zajrzeć do jej środka czy jest coś tam przydatnego w obecnej sytuacji. Kobieta w międzyczasie otworzyła swoją torebkę i wyjęła z niej małe pudełko z tabletkami. Trzy z nich wrzuciła do swojej szklanki z wodą, niestety dzisiaj musiała zadowolić się substytutem krwi. Jeśli mężczyzna patrzył na nią zdziwiony, to odparła krótko:
- Pozbawiłeś mnie kolacji. - to powinno wyjaśnić wszystko. Rozumiała, że była to jego praca, ale wciąż miała mu za złe tak radykalne działanie, przecież jakoś odżywiać się musiała. Od razu wypiła pół szklanki, ale natychmiast po przełknięciu wody skrzywiła się okropnie - jakby była to co najmniej woda święcona - manifestując okropność tych tabletek. Po chwili gdy okropny smak zniknął z ust, wstała i usiadła obok Leona.
-Pokaż szyję. - powiedziała, chciała sprawdzić czy dziki nieznajomy nie poczynił większych szkód, rana powinna w większości się zasklepić, a ciało zregenerować, ale wolała sprawdzić, by nie ryzykować, że Łowca jej się tu wykrwawi i jeszcze będzie obwiniona za jego śmierć, wtedy musiałaby emigrować do Kambodży.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Leon Pią Mar 03, 2017 9:53 pm

Całą drogę milczał i zdawał się wpaść w stan podobny do snu. Nadal odbierał bodźce ale znacznie gorzej niż przeciętnie. Stara sztuczka nauczona przez jego przyjaciela, która pozwalała mu przeżyć właśnie taki ból i rany, gdy już nie musiał walczyć. Nigdy nie będzie tak dobry jak on, ale przynajmniej nie jęczał z bólu co chwilę.
Poczekał aż załatwi wszystkie sprawy w hotelu stojąc przy wyjściu i paląc cygaro. Ręka wisiała mu smutno i bolała jak sam skurwysyn, ale przed jazdą dał radę usztywnić ją drążkiem i wstrzyknął sobie pochodną morfiny (łowiecka apteczka pełna cudów). Po wypaleniu szedł nawet sam, zataczając się jakby przyjął przynajmniej dwie buteleczki oleju z węża i dodał do tego trochę pavulonu. No ale szedł przed siebie a wampirza krew pomagała mu w leczeniu ran tak jak powinna.
Chwila medytacji uspokoiła go trochę, ale nadal myślał o tym suczysynu. Przynajmniej wiedział, że jest w mieście i na pewno wiedział, że gnój współpracuje z Dorianem.
Wchodząc do pokoju był zaskoczony luksusami. Przeważnie spał na ziemi albo gdzieś na pryczy w motelu która w sumie była tak samo czysta i pachnąca jak podłoga w publicznym kiblu. Nie liczył nawet ile razy leczył się z wszy, a nawet jego mały rodzinny domek wyglądał przy tym pokoju jak szopa na wiadra i widły.
Położył się na łóżku kierując wzrok na sufit ale nie patrząc na nic konkretnego utopiony w swoich myślach. Dopiero jej słowa wyrwały go z namysłu. Kolejny łyk jej krwi był kuszącą opcją, znał konsekwencje i wiedział że jeśli to zrobi teraz będzie musiał darować sobie tę przyjemność przez dłuższy czas. Jedyną rzecz jaką uważał za gorszą od bycia ćpunem albo lewakiem to właśnie uzależnienie od krwi wampira. Patrzył jak wielu łowców stoczyło się właśnie z tego powodu i nie miał zamiaru sam być jednym z nich. Była środkiem i narzędziem, a nie koniecznością.
Złapał ją za nadgarstek i zębem rozciął dopiero zaschniętą skórę znowu pijąc. Dzięki temu on zyskiwał siły, a ona je traciła. Wolał aby w razie, gdy jednak uzna że czas go zabić będzie mógł się bronić. Z resztą we krwi miał tyle krwi co nie jeden z wampirów. Zaraz poczuł przyjemne ciepło rozlewające się po złamanej ręce i karku, który oberwał swoje.
- Po co zabijać ludzi skoro i tak masz tabletki? – Spytał przerywając martwą ciszę i czując jak ręka wraca do jako takiej sprawności.
Gdy usiadła obok niego spiął mięśnie. Jej prośba była dziwna. Po cholerę dawała mu się napić skoro teraz i tak ma zamiar się pożywić na nim. Zwłaszcza, w kontekście jej ostatniego zdania nie był zbyt pewny, jednak w końcu dając jej spojrzeć.
- Musisz mnie rozebrać. – Rzucił patrząc na rękę przewiązaną szmatami i ciężkim kluczem francuskim. – Nie dam rady sam, a muszę się obejrzeć.
Patrzył na nią z ukosa trzymając sprawną rękę przy pasie gdzie nadal wisiała mu broń. To, że uratowała a on wybaczył jej winę nie znaczyło, że ufał morderczyni i wampirowi. To raczej sprawiało, że miał jak największą ochotę uciec stąd do swojego małego i biednego lokum.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Veina Pią Mar 03, 2017 10:42 pm

Czarnowłosa zrzuciła z siebie białe futro, tak jak przed chwilą w nim była Królową Śniegu, ponieważ czarne włosy były skąpane w białym śniegu, obecnie w czarnym ubraniach i z w pełni smolistymi włosami, cała jej osoba kontrastowała z apartamentem urządzonym raczej w jasnych barwach. Vi podciągnęła rękawy bluzki do łokci i westchnęła na defensywną postawę łowcy.
- Chciałam Cię opatrzeć. - odparła z przewracając oczami; gdyby chciała to już dawno by go zabiła, po za tym wynajęła ten apartament na swoje nazwisko, więc sama zrobiłaby sobie krzywdę. To dziwne, że Leon nie rozumiał tak elementarnej sprawy jaką była różnica między piciem gorącej, słodkiej krwi a przyjmowaniem niezaspokajających głód tabletek o smaku krwi  zdechłej jaszczurki z Meksyku, generalnie nic nie równało się ze smakiem posoki tryskającej prosto z rozerwanej tętnicy; ale to chyba nie byłaby najlepsza odpowiedź.
- Bo są obrzydliwe i nie zaspokajają głodu, nie mają wystarczającej ilości substancji odżywczych. Jesteś człowiekiem, więc nie zrozumiesz przyjemności picia krwi, ona jest warunkiem przeżycia, a tak po za tym to wspaniałe uczucie. - odparła ponuro, było to dość sztampowe stwierdzenie, ale tutaj akurat bardzo prawdziwe - ludzie nie mogli zrozumieć co to znaczy żywić się tylko jedną substancją przez całe życie, oczywiście mogli zjeść coś ludzkiego, ale to nie był dla nich wartościowy posiłek, nie zaspokajał głodu, który po kilku dniach zaczynał wiercić dziurę w brzuchu. Może Leon kiedyś przekona się o przyjemności jaką daje ugryzienie Veiny. Powiedziała to po tym jak skończył posilać się na niej; całkiem niezłym patentem byłoby uzależnienie go od swojej krwi, czyli od siebie, ciekawe do czego jest zdolny człowiek potrzebujący krwi wampira jak narkotyku... Veina spojrzała na swój nadgarstek, który od razu się zregenerował i po chwili nie było najmniejszego śladu po rozcięciu sztyletem. Czarnowłosa wstała z kanapy i stanęła nad Leonem, odwiązała mu od ręki żelastwo, które było dość marnym opatrunkiem, rzuciła je gdzieś z boku. Zbliżyła się do niego, bo inaczej nie miała szans, by zdjąć mu skórzaną kurtkę, czuła ciepło jego ciała oraz zapach krwi łowcy, która buzowała pod skórą. Mógł się zdziwić, ale oczywiście zdjęła mu kapelusz, który teraz był kompletnie zbędny oraz zaczęła rozpinać mu koszulę; niech tylko nie ma dużych nadziei. Odłożyła koszulę na bok i zaczęła oglądać jego rękę. Nic się w niej nie ruszało, co oznaczało, że jej krew chociaż złożyła kość; boleć pewnie będzie jeszcze przez kilka dni, to jednak było złamanie. Widziała jak spojrzał na broń;
- Nawet jeśli teraz strzelisz mi w brzuch do zdążę wyrwać Ci serce. - odparła z uśmiechem, mając swoją twarz tak blisko jego, czego wymagało obejrzenie zranionej ręki. Przelotnie spojrzała na jego szyję, ale po tamtej ranie nie było już śladu. Odwróciła się tyłem do Leona i zaglądając do apteczki próbowała przeczytać do czego służą te wszystkie rzeczy, naturalnie ona nigdy z nich nie musiała korzystać. Był tam zastrzyk przeciwbólowy, może mu zaproponuje.
- Czy teraz mam pewność, że moje nazwisko nie znajdzie się w aktach Oświaty ani w żadnym Twoim raporcie? - zapytała przeglądając zawartość podręcznej apteczki; nie miała pewności czy jej nazwisko już tam nie figuruje, nie wiedziała jak duże i stare mieli archiwum; Vi raczej się nie chwaliła, że jedną z jej tożsamości była Elżbieta Batory, zapewne doskonale znana ówczesnym łowcom.
Vi spojrzała w okno, nie wiedziała dokładnie która jest godzina, ale i tak podejrzewała, że nie zdąży wrócić do mieszkania, noc będzie musiała spędzić tutaj. Po za tym, była dostatecznie zmęczona by jeszcze się stąd nie ruszać.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Leon Sob Mar 04, 2017 12:09 am

- Doceniam troskę, moja droga. – Odpowiedział patrząc na jej ciało dość niedyskretnie. – Ale sama mi nie ufasz, więc jak mógłbym zaufać tobie.
Widział dużo dziwnych rzeczy w życiu i jako żyjący szybko, ale nerwowo człowiek mógł spokojnie powiedzieć, że przeżył swoje życie bardziej niż ona. Dla wampirów czas nie miał znaczenia, a dla człowieka nawet tydzień był wiecznością. W krótkim życiu człowieka dzieje się więcej, a jeśli człowiek jest łowcą jego świat tętni od wydarzeń, które wampiry przeżywają przez dekady lub nawet wieki swojego istnienia. Wampir nigdy nie zrozumie tego jak ulotna potrafi być chwila i nigdy nie doceni tego jak bawić się drobnymi kryształkami cukru w tej łyżce dziegciu zwanej życiem.
- Nawet jak wyrwiesz mi serce twoje pęknie, dość dosłownie, panienko. – Żachnął się wyjmując broń z kabury i odciągając kurek. Skoro i tak wiedziała do czego się zamierza „na wszelki wielki” nie było sensu by się krył.
- I tak wiem, że spiskujecie non stop przeciwko nam i ludziom. – Stęknął w połowie zdania dając ściągnąć z siebie swoje ciuchy. – Więc czemu tej energii nie spożytkować na opracowanie lepszych tabletek? - W sumie nigdy tego nie rozumiał. Miały tyle opcji: zwierzęta, tabletki, niższe wampiry… - Ja uwielbiam owoce morza, suszoną dziczyznę i drogą whisky, ale jak jestem głodny to zjem i posoloną kukurydzę z miodem.
Dziwna metafora bo dziwna, ale lepsza nie przyszła mu na myśl. Z resztą dość dobrze oddawała jego podejście do sprawy.
Widząc szprycę w jej ręce grzecznie podziękował, zdecydowanie środki przeciwbólowe połączone z tym co już wziął nie były zbyt mądrym pomysłem. Chyba, że chciała zaoferować mu podróż życia wprost do piotrowej bramy. Pozwolił się obejrzeć sam sprawdzając skórę na klacie i żebrach. Pomacał się po szyi wyszarpując paznokciami kawałki zaschniętej posoki i zrzucając je na podłogę.
- Twoje nazwisko znajdzie się tylko w moim telefonie. – Spojrzał na nią i uśmiechnął się zawadiacko wyciągając z kieszeni swój antyk i wręczając go jej. Urodziła się pewnie jeszcze przed jego powstaniem, więc nawet nie kłopotał się z tłumaczeniem jej jak się z niego korzysta.
Oczy Leona zdradzały wyczerpanie, ale zdawał się opanowywać ziewanie. Wampir czy nie, nadal była kobietą i tak ją postrzegał. Temu też złapał ją za rękę i ucałował ją ciągle utrzymując kontakt wzrokowy.
- Chciałbym ci podziękować za troskę i opiekę, panienko. Tym razem zapomnę o tym co widziałem i miło widzieć, że nawet wśród wampirów znaleźć można takich, które potrafią zachować się porządnie.
Znowu się zatoczył. Stawanie i próba utrzymania koncentracji po takiej nocy była wyzwaniem ponad jego siły. Sięgnął do kurty i z pazuchy wyciągnął piersiówkę, którą zaraz otworzył wręczając ją jej.
- Nie najlepsza, ale niewiele mi jej zostało. – Rzucił od niechcenia zachęcając do picia. - A tak w ogóle, dzisiaj chyba wyśpię się na kanapie. Zajmij łózko panienko, nie mam zamiaru nadwyrężać gościnności.
Nie był zakłopotany, po prostu przywykł do sypiania gdziekolwiek, a kołdra zarzucona na miękki dywan była i tak wygodniejsza niż to z czym normalnie miał do czynienia.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Veina Sob Mar 04, 2017 1:04 am

Pomimo obecnej słabej kondycji fizycznej, Leon wciąż myślał bardzo jasno; "oczywistą oczywistością" było, iż nie ufali sobie wzajemnie, z pewnością mieli ku temu wiele powodów, choćby należenie do konkurencyjnych gatunków oraz wydarzenia kończącej się nocy. Nie musiał odbezpieczać broni, póki co Vi nie miała zamiaru robić mu krzywdy.
- W takim razie może zostawmy nasze serca w spokoju. Po co obsługa ma męczyć się z Twoim martwym ciałem i moimi prochami? - odparła bezceremonialnie, wbrew pozorom długoletni żywot już przyzwyczaił ją do wizji śmierci, na pewno było jeszcze wiele rzeczy, których już nie zrobi i nie zobaczy, ale miała przywilej partycypowania w takich wydarzeniach, o których ludzie mogą tylko czytać w podręcznikach do historii. Tak, Napoleon był niski.
Zaśmiała się słysząc jego kolejne słowa, oczywiście nie mogła zdradzić dlaczego, bo obowiązywała ją tajemnica, nie mogła zdradzić informacji, którą dostała od przyjaciółki.
- I kto tu mówi o spiskowaniu.. - powiedziała krótko nie kontynuując tematu. - Wy sami prosicie się o kłopoty, do cywilów nic nie mamy, stanowią nasze główne pożywienie, więc nie możemy nic przeciwko nim planować, bo sami pozbawilibyśmy się pokarmu. - odparła beznamiętnie, dla niej ludzie byli jedzeniem; sama nigdy nie była człowiekiem z racji czystej krwi, więc nie rozumiała ich postępowania, nie rozumiała samej ich natury, zapewne nigdy nie pozna. - Nie jestem chemikiem, nie wiem z czego robią tabletki i jak można je ulepszyć, w każdym razie na nich nie da się przeżyć. Gdy obudziłam się po 50 - letnim śnie przez tydzień jadłam praktycznie wszystko, włącznie ze zwierzętami. Wierz mi, to nieporównywalne do ludzkiej krwi. - odparła patrząc na Leona, nie oczekiwała, że zrozumie, nie był w stanie.
- Ale gdybyś miał w zasięgu ręki dziczyznę i kukurydzę, co byś wybrał? - temat skwitowała pytaniem retorycznym, uniosła brew nie oczekując odpowiedzi.
Co do telefonu, wampirzyca opanowała wszystkie urządzenia XX wieku, posługiwała się nimi płynnie nawet jeśli nie do końca rozumiała jak działają, gdy ona dorastała coś takiego jak telefon było abstrakcją, o której nikt nigdy nie pomyślał, obecnie sama nie rozstawała się z komórką, ale dobrze pamiętała depesze, listy i telegramy, uważała to za pewną magię, która nigdy nie wróci. Zaśmiała się - całkiem szczerze - gdy Leon podał jej telefon, wpisała do niego swój numer, ale puściła również sygnał na swój telefon, naturalnie, że chciała mieć kontakt do łowcy. Gdy wziął jej dłoń i ucałował, była bardzo zaskoczona, ale oczywiście bardzo jej to pochlebiało, już dawno nie spotkała dżentelmena, brakowało takich prawdziwych mężczyzn. Na jego słowa skinęła delikatnie głową; również cieszyła się, że nie był kolejnym łowcą, który zabija bez mrugnięcia okiem. Wzięła jego piersiówkę i upiła z niej mały łyk, alkohol wywołał przyjemne uczucie w gardle, chyba potrzebowała jeszcze trochę tego trunku. Poszła do kuchni, w której był barek, zapłaciła dużo za apartament, więc wielkim niedopatrzeniem byłby brak alkoholu. Do dwóch szklanek nalała nieco whisky i zaniosła do salonu. Podała jedną Leonowi, jednocześnie stukając o swoją i wypiła rozkoszując się ciepłem oraz smakiem rozchodzącym w ustach.
- Apartament opłaciłam na dwie doby. Ze względów Ci znanych muszę tu zostać jeszcze przez cały dzień, ale Ty zrobisz co zechcesz. - powiedziała krótko. - Zbierz siły. - dodała po chwili i skierowała się do sypialni, chciała już przymknąć jej drzwi, ale zatrzymała się jeszcze i dodała:
- A i jeszcze jedno... Mam na imię Veina. - dodała unosząc kącik ust do góry. To było bardzo miłe, że cały czas zwracał się do niej panienko, z dużym szacunkiem, czego obecnie mężczyznom w stosunku do kobiet bardzo brakowało, ale skoro już pił jej krew, a ona go opatrywała to chyba mogli pozwolić sobie na rozluźnienie atmosfery i mówienie sobie po imieniu, choć zwracanie się do niej w ten sposób było bardzo miłe - dawno nikt jej tak nie nazywał.
- Dobranoc. - odparła z uśmiechem. Gdy weszła do sypialni od razu skierowała się do okna i zasłoniła je żaluzjami, a następnie zasłonami chcąc mieć pewność, że żaden promień słońca się tutaj nie przedrze. Nie miała pewności czy podczas jej twardego-wampirzego snu Leon nie będzie chciał jej unicestwić, ale teraz nie miała wyboru i musiała zaryzykować. W pokoju panowały egipskie ciemności, Vi położyła się na łóżku nie przykrywając jedwabną pościelą, która leżała na końcu łóżka i szybko zapadła w iście grobowy sen.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Leon Sob Mar 04, 2017 7:17 pm

- Uwierz mi, widziałem jak to robicie i do czego jest w stanie doprowadzić wasze knucie. – W tej sprawie był nieugięty. Nie miał zamiaru odpuszczać jej ani przyznawać racji. – Farmy ludzi, specjalne hodowle, w których tłuste i nabrzmiałe od krwi dzieci rosną na wielkie wymiona dla waszej przyjemności. Z resztą wszyscy wiemy, że krew wampirów daje większego kopa. Czemu nie polujecie na siebie nawzajem? Skoro to chodzi o smaczny posiłek powinnaś przecież nie mieć problemu wysysać swoich kolegów.
Na szkoleniach mówiono mu, że wampiry to po prostu gadające bestie. Demony, które przybierają atrakcyjną sylwetkę tylko po to by zwodzić, kusić i zabijać. Podczas swojej drogi dowiedział się, że istnieją takie, które próbują żyć jak ludzi e i asymilować się. Jednak wystarczyła chwila przyglądania się grupce ludzi by od razu wiedział, które z nich jest prawdziwym pasożytem. Nigdy nie mówią tak jak reszta, nigdy nie zachowują się do końca jak ludzie, a nie ważne ile żyją wśród jego ludzi nadal myślą jak głodne bestie.
- Jeśli dziczyzna byłaby człowiekiem to bym podziękował. Z resztą my nie uprawiamy seksu z naszym jedzeniem, a tych co to robią uznajemy za zwyrodnialców i zamykamy w odosobnieniu. – Warknął trochę zirytowany jej dziecinnym podejściem do sprawy. – Jedzenia nie ratujesz i nie rozwodzisz się z nim na temat etyki tego co możesz włożyć do gęby. – Po ostatnim słowie po prostu zamilkł uznając temat za zamknięty. Stary hipokrytyczny drań, który nie raz zabijał swoich za kawałek chleba i ciepłe posłanie uczy wampira jak żyć godnie. Jednak nawet w nim budziła się czasem żyłka obrońcy ludzkości. Mógł być wyluzowany jeśli nie chodzi o podważanie jego światopoglądów na temat jego pracy. Z resztą i tak była liberalna patrząc na innych łowców. Chciał by koegzystowali nie wchodząc sobie w drogę, łapać tych ludzi i potwory, które nie potrafią tego zrozumieć i się dopasować i utrzymywać pokój między nimi.
Tak czy inaczej, telefon schował do kieszeni i ucałował rączkę. Mogła go wkurzać i mógł chcieć ją zabrać do lochu teraz zaraz i pozwolić jej odpokutować za winy, zrozumieć że jej droga jest zła. Ale nie mógł, dała mu życie a on za to daje jej świty spokój i oddaje należyty szacunek.
Gdy upiła łyk uznał, że więcej nie będzie chciała tak więc wydoił resztę. Bo skoro już iść do szpitala to najlepiej za przedawkowanie leków z alkoholem i fajkami. No właśnie!
Zaraz wyciągnął jedno cygaro i odpalił je sobie.
Wypił wszystko co podała bo nie miał się co krępować, zdziwiło go tylko to, że rozlewała takie drobiny zamiast od razu polać im do pełna. Łychy takiej jakości dawno nie miał przyjemności gościć w trzewiach to by i butelkę wylizał. Z resztą znany był z tego, że lubił sobie strzelić kielicha zanim zacznie strzelać.
- A ja nadal jestem Leon. – poprawił kapelusz i wyłożył się wygodnie na kanapie zastanawiając się nad tym co powinien zrobić. Ona musi zostać, ale on powinien się raczej zmyć.
Cóż najpierw jednak trzeba zjeść coś, wypić resztę whisky – bo przecież nie może się zmarnować – i przynajmniej trochę opłukać się z całego syfu jaki dzisiaj przeżył.
Rozebrał się w łazience dla wszelkiego spokoju zabierając broń ze sobą i wziął szybki zimny prysznic ogarniając swój smród i sprawdzając gojące się rany. Kilka zostanie mu na dłużej, ale to nic takiego. Po prostu dojdą do kolekcji. Laskom będzie mówił, że walczył z lwem górskim albo panterą.
Włączył telewizor i półnagi z rozpiętym rozporkiem bronią w jednej i flaszką w drugiej dłoni zaczął oglądać telewizję mając nadzieję, że w końcu uśnie. A miał co odsypiać po ostatnich kilku nocach podobnych przygód.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Dorian Sob Mar 04, 2017 9:00 pm

Grobowy sen owocny w ponure sny. Można powiedzieć, że upiornie brutalne. Sen zdawał się dziać w czasach je j świetności . Siedziała przy pięknym stole na może niezbyt wygodnym, ale szykownym krześle, lokaje skakali wokół niej wcale nie mniej niż adoratorzy obsypujący ją prezentami, których zbywała znużona. Życie w radości i dostatku toczyło się w jej głowie, jednak nagle walnął grzmot z jasnego nieba oślepiając ją na chwilę. Cały dom w tej krótkiej chwili obrócił się w ruinę. Wszyscy znikli, a ona  siedziała na starej szmacie rzuconej na kamień przy połamanym i zbutwiałym stole. Dopadła ją zupełna beznadzieja i pustka.
Naprzeciw niej siedział mężczyzna w garniturze, który dużą ilością wody kolońskiej próbował ukryć zapach śmierci. Mimo, że przystojny i charyzmatyczny zdawał się jej przerażający i ulotny jak czarna mgła która go otoczyła.
- Jestem pod wrażeniem, że go uratowałaś hrabino. – Powiedział wyciągając długimi i ostrymi paznokciami papierosa z kieszeni. – To takie nie w twoim stylu, myślisz że zrobiłaś dobrze?
Facet podszedł w jej stronę, a Veina była zupełnie nieruchoma. Mogła tylko mrugać patrząc jak facet wyjmuje długi zakrzywiony sztylet, który znała tak dobrze.
- Ale tym nie odpokutujesz za wszystkie swoje kary. Tym razem uciekłaś bo głupiec ma miękkie serce. Ale ja mogę dopilnować abyś cierpiała za dzisiejsze i inne grzechy. Nieśmiertelność nie daje ci przede mną ucieczki.
Uśmiechnął się kładąc sztylet na jej gardle i przesuwając go powoli ale z sadystyczną precyzją. Stał za nią i dźgał ją z namaszczeniem. Jak pokojówka rozczesująca jej włosy. Tak też pojawiło się przed nią lustro w którym widziała swoją wykrzywioną cierpieniem twarz, jak te wszystkie twarze dziewczyn które zostały zaszlachtowane w imię jej urody.  
- Ubijmy interes. Udajesz normalne i porządne życie, ale nie śpisz póki  na twoim koncie nie pojawi się jeszcze jeden dobry uczynek, te złe mnie nie interesują. – Sadysta z koszmaru miał głos jak jej mężczyźni  ze snów i dotyk taki o jakim zawsze marzyła. – Inaczej czeka cię kolejna dłuższa drzemka, tym razem z bonusem.
Nagle jej odbicie zaczął pochłaniać ogień, który spalił jej włosy, a skóra i tłuszcz dosłownie wytapiały się z niej jak z mięsa nad ogniskiem.
Nagle znowu siedzieli naprzeciwko siebie, facet z pergaminem i piórem na którym zapisane było tylko.
„Dobry uczynek”
- Zawsze możesz odrzucić ofertę, po prostu przyjdę do ciebie znowu i zaoferuję coś ciekawszego. – Uśmiechnął się paskudnie puszczając jej oko.
- Spokojnie kochanie, masz dużo czasu na to by zdecydować. Niestety w nieskończoność tego nie odłożysz.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Veina Sob Mar 04, 2017 9:35 pm

Veina nigdy nie widziała na własne oczy owych fabryk, z których pozyskiwało się krew dla wampirów; słyszała o innych ich rodzajach bez używania dzieci, podobno jedna znajdowała się w Stanach Zjednoczonych, ale to było daleko, a czarnowłosa nie była tym zainteresowana. Nie należała do obrońców świata, więc nie zależałoby jej na zlikwidowaniu tego miejsca, a póki co korzystać z niego też nie musiała, bo uwielbiała rozpoczynanie procederu picia krwi z ludzi bezpośrednio od nowa, prawie codziennie. Miała ochotę w tej chwili wygarnąć Leonowi, że to łowcy zabijają również niewinne wampiry, tak jak prawdopodobnie jej rodzinę; to oni torturami zabili tak wiele wampirów, sama na własnej skórze czuła ból zadany przez Inkwizytorów i słyszała krzyki wampirzych dzieci, które ginęły tylko dlatego, że żyły; nawet teraz jeden z nich próbował podporządkować sobie krwiopijców, zapewne siłą i terrorem; tak wyglądał ten humanitaryzm i czyste sumienie Oświaty? Niech nie pieprzą, że bronią niewinnych śmiertelników, znęcanie się nad wampirami sprawia im przyjemność. Mogła jeszcze wiele powiedzieć Leonowi, ale ich kłótnia nie ma sensu, wybrała sen.
Spała kilka godzin, może gdzieś w podświadomości czuła zagrożenie spowodowane obecnością Łowcy w salonie, ale nic nie mogła na to poradzić, była wyczerpana po kilku dniach, a ubytek krwi nie dodawał jej sił, liczyła na znikomą dobroć Leona wobec kobiety, która uratowała mu życie, może dzisiejszej nocy jej nie zabije. Czarnowłosa spała spokojnie, jej piersi unosiły się miarowo wraz z oddechem, w pewnym momencie w jej głowie zaczęły ukazywać się dobrze znane widoki, Veinie często śniła się przeszłość. Teraz wróciła do czasów gdy wszyscy uważali ją za Elżbietę Batory; bardzo swobodnie czuła się w bogatych komnatach zamku, ale faktycznie równie często czuła znużenie spowodowane śmiesznymi zabieganiami arystokratów o jej rękę. Nie spodziewała się tak radykalnej zmiany wizji, która ją nawiedziła. Widok tego nieznanego mężczyzny faktycznie wprawił ją w przerażenie, dodatkowy strach odczuwała z powodu zawalenia się całego jej świata i niemożności ruchu żadną kończyną, musiała być bierną obserwatorką. Wysłuchała wszystkiego co miał jej do powiedzenia nieznajomy; jego dotyk był ogromną przyjemnością, ale w połączeniu ze strasznym głosem i groźbą.. Gdy poderżnął jej gardło i zaczął ranić sztyletem z oczu popłynęły jej krwawe łzy, tak bardzo chciała krzyczeć, ale nie mogła. Widok jej płonącego ciała, topiącej się pięknej twarzy i smolistych włosów.. żaden krzyk nie wydobył się z jej płonących ust choć próbowała krzyczeć, tak by usłyszał ją sam Bóg. Gdy wszystko zniknęło nieco się uspokoiła widząc znów swoje piękne oblicze, ale przerażenie nie minęło. Nie chciała go słuchać, nie chciała przyjmować propozycji, ale nie chciała widzieć go jeszcze raz, następnym razem skończy się to gorzej, co sam przekazał w podtekście. Pomimo strachu, który zawładnął jej sercem ostatni raz podniosła wzrok, by spojrzeć w twarz mężczyźnie i pokręciła głową przecząco - odrzucając propozycję; nie wiedziała czy poniesie realne konsekwencje czy to tylko jej umysł (czyżby sumienie) robi jej okrutny żart. Po tym jak wampirzyca nie zgodziła się na co proponował, wszystko stało się rozmazaną plamą, a ona obudziła się z krzykiem, który pewnie było słychać dwa piętra niżej. Gwałtownie podniosła się do pozycji siedzącej i od razu dotknęła swojej szyi oraz twarzy, by przekonać się, że nie ma poderżniętego gardła i wciąż piękną twarz; oddychała bardzo ciężko, mając nadzieję, że to był tylko sen i w ciemności nie spotka śmierci.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Dorian Nie Mar 05, 2017 3:09 pm

- Następnym razem przyjdę z nowym planem, do tego czasu… - Uśmiechnął się do niej paskudnie, a ponowny grzmot na chwilę odsłonił przed nią prawdziwe oblicze. Potwór, o czarnej czaszce, której wyrastały wielki zakrzywione rogi. - Pamiętaj,  oczy szeroko otwarte i widzimy się niedługo.
Kontrakt spalił się w jego rękach i wszystko stało się czarne.
Mogła być pewna, że ten sen będzie długo siedział jej w głowie i że żadna następna drzemka nie będzie taka sama.

(Do czasu aż znowu Cię nie odwiedzę traktuj wszystkie swoje sny, omdlenia i drzemki jako sny w podobnym stylu. :3)
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Leon Nie Mar 05, 2017 4:15 pm

Leon odpłynął w szczęśliwym pijaństwie śniąc o domu jego marzeń. Piciu piwa, gdy wokół biegają pociechy a żona robi pieczeń. Bracie, który mieszka z nim po sąsiedzku i małą mały biznes ogarniając swoje ranczo. Matka odwiedza ich pociechy i sielankowa radość po prostu wypełnia każdy róg pokoju. Jednak sen zawsze kończył się podobnie. W rogu dostrzegał dwie sylwetki, zamaskowanego wampira i faceta który spieprzył mu życie. Teraz jednak Koi miał widoczną twarz i te jego czerwone oczy wypalały go od środka. Próbował wstać, ale zobaczył tylko jak wampir rozgryza gardło jego żonie. Usłyszał jej głośny krzyk pisk przerażenia, który wyrwał go ze snu.
Mimo, że otworzył oczy krzyk nie znikł Leon zaraz opamiętał się wstając i celując w stronę, z którego się dobywał. Kakofoniczna pieśń strachu dobywała się wprost z sypialni. Leon warknął na swoje szczęście zastanawiając się czy ktoś mógł wpaść jakim cudem do pokoju pomijając łowcę i rzucić się od razu w jej stronę.
Nie marnując więcej czasu pobiegł do drzwi sprzedając w nie kopa, który wyrwał z nich zawiasy. Oko zaświeciło mu się białymi znakami, gdy szukał celu. Jednak do wyboru miał tylko strzał do Veiny, prócz niej w pokoju było pusto. Wyglądał teraz jak typowy redneck: Goła klata, rozpięte spodnie, butelka whiskey i broń w łapach. W oczach zdezorientowanie i wrogość za to, że ktoś go obudził.
- Żyjesz? Co się tu stało? – Spytał nie podchodząc do wampirzycy. Rozbudzony potwór mógłby się na niego rzucić, a wtedy cała idea utrzymywania się przy życiu poszłaby na marne. – Ktoś tu był? Po co ten krzyk?
Miał nadzieję, że wampirzyca go nie uzna, że trzeba go walnąć prądem, ale póki co to on miał ją na muszce. Chciał po prostu wrócić do spania na kanapie i zacząć żyć dalej swoim życiem. Po takiej szarży zaczął odczuwać jak wszystko go ciągle boli. Mięśnie ciągle były porażone, ręka w stanie wątłym, a żebra i głowa obite. Nie miał siły na dłuższą walkę ze zmęczeniem, a co dopiero pełnoprawnym wampirem.
- Ogarnij się i odpowiadaj. – Warknął próbując wybudzić ją z potencjalnego szoku.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Veina Nie Mar 05, 2017 4:49 pm

Veina obudziła się drżąc na całym ciele, cały czas dotykając dłońmi szyi, by być pewną, że nie ma na niej żadnej rany ani blizny. Sama często stosowała podrzynanie gardła, ale gdy zobaczyła swoje odbicie w lustrze poczuła jakby skumulowany ból wszystkich ofiar. Po jej bladych policzkach ciekły krwawe łzy, zupełnie jakby sen przeniósł wszystkie wydarzenia na jawę; obawiała się, że w cieniu czai się okropny mężczyzna ze snu i zaraz rzuci w nią sztyletem albo podpali. Jej obawy zostały rozwiane gdy Leon dość efektownie wkroczył do sypialni, z impetem wyważając drzwi, które nie były zamknięte; pewnie spodziewał się potencjalnego wroga w pokoju, ale jak sądziła nie chodziło mu o jej życie, a zapewne bał się o tylko o siebie. Wzdrygnęła się gdy łowca z hukiem wpadł do pokoju, bo obawiała się, że zaraz ją zastrzeli - zawsze mógł to uargumentować obroną własną - ale na szczęście tak się nie stało, Veina była już rozbudzona i odróżniała sen od rzeczywistości, nie zaatakowała mężczyzny.
- Co..? Nic mi nie jest, jeśli Cię to interesuje... - odparła cicho przeczesując palcami czarne włosy i jeszcze raz dotykając swojego gładkiego policzka, wtedy zauważyła, że ma na nim łzy, tak samo jak na drugim; wzięła kilka chusteczek, które w pojemniku stały na szafce nocnej i zaczęła szybko wycierać twarz z krwawych łez, by Leon tego nie zauważył.
- Nikogo tu nie było. Krzyczałam, tak? Coś.. coś musiało mi się przyśnić. Która godzina? - odparła nieco zdezorientowana, nie wiedziała czy wciąż był dzień czy już bezpieczna noc.. Zaniepokoił ją fakt samego snu, bo nigdy coś takiego wcześniej jej się nie przytrafiło, nie rozumiała dlaczego teraz i czy to miało to jakiekolwiek znaczenie - zapewne jej wyobraźnia zrobiła jej nieśmieszny żart, bardzo nieśmieszny. Veina dopiero teraz zawiesiła wzrok na Leonie, który wbiegł tu bez koszulki i rozpiętymi spodniami. Westchnęła ciężko i wstała z łóżka, podchodząc boso do mężczyzny.
- Muszę się napić... - odparła krótko i wyjęła mu z ręki butelkę whisky, od razu ją otworzyła i upiła bardzo duży łyk ponownie siadając na łóżku. Zrobiło jej się nieco lepiej od tego okropnego smaku, nie był to jej ulubiony trunek, ale najważniejsze, że działał.
- Jeśli przeszkodziłam Ci w zabawie, to przepraszam. - odparła sarkastycznie mając na myśli jego rozpięte spodnie i ogólną półnagość, nie mogła powiedzieć, że był to nieprzyjemny widok; raczej nikogo sobie nie sprowadził bo byłby to szczyt bezczelności, a po za tym chyba przez stan fizyczny musiał jeszcze o takich przyjemnościach zapomnieć. Za to czarnowłosej zupełnie odechciało się snu, wyglądała na nieco przestraszoną, ale wciąż próbowała trzymać fason, by nie dać po sobie tego poznać.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Leon Nie Mar 05, 2017 7:50 pm

- To tyle dobrze, że nic ci nie jest. – Uśmiechnął się chowając broń do kabury i opierając się o framugę. – Za drzwi zapłacę. - dodał po chwili widząc, że raczej nie da rady ich wstawić i udawać że nic się nie stało. No cóż, drzwi to mała cena za to co mogłoby się stać.
Powiedział ziewając i odchylając głowę do tyłu. Był padnięty i gdy okazało się, że nie musi się już starać natychmiast skorzystał z okazji. Założył łapy na owłosionej klacie drapiąc się po piersi. Ot po prostu lubił dźwięk jaki do generowało i pozwalało mu się lepiej skupić. O to, że ją zastrzeli nie musiała się martwić. Miał zbyt dobre oko by nie umieć ocenić w kogo rąbać bez zastanowienia, a kogo zostawić.
- Krzyczałaś tak, że obudziłaś mnie przez drzwi i włączone TV. – Odpowiedział rozbawiony jej nieogarnięciem, ale dało się słyszeć zirytowanie, bo też miał za sobą ciężki wieczór. Za oknem słońce ledwo wstawało więc minęły dopiero jakieś dwie godziny, zbyt mało.
Dopiero po chwili, gdy był w stanie otworzyć oko spojrzał na nią i zobaczył, że leży niemal w zupełnym negliżu. Wychowanie kazało mu odwrócić wzrok, ale męska część kazała mu podejrzeć i mieć nadzieję, że się nie zorientuje. Z resztą nie robił tego obscenicznie, ot czasem jedno z oczu zezowało na jej talię i tyłek. Zwłaszcza jak do niego podeszła.
- Uznałem, że dopasuję się garderobą do ciebie, abyś się przypadkiem nie zasromała. – Odpowiedział równie złośliwie poprawiając kapelusz i zerkając na nią od tyłu. Potwór nie potwór jak to mówią, ciało ludzkie to zawsze popatrzeć można. Z resztą zdecydowanie nie miał ochoty na zapraszanie panienek, zdecydowanie nie lubił płacić za tego typu rzeczy i bardziej liczył na swój urok osobisty jeśli już miał załatwić sobie szybki seks. Z tego co słyszał z japonkami jest prościej nawet niż z dziewczynami z doliny.
- Jak się boisz siedzieć sama to możemy zerknąć co leci w pudle. – Rzucił od niechcenia wskakując na kanapę mając nadzieje, że wygrzane miejsce ciągle tam jest. Cóż nie miał powodu by nie być złośliwie uprzejmy i miły. Wyglądała teraz bardziej na ludzką roztrzęsioną nastolatkę, z ciągota do alkoholu a nie wielkiego złego wilka. Leon znał się już trochę na ludziach i wiedział, że będzie potrzebowała po prostu towarzystwa. Nawet jak uśnie jej ono obok.
Z nudów i dla utrzymania świadomości przerzucał programy zastanawiając się czy ma zamiar dosiąść się, czy jednak będzie zgrywać twardziela. Kobiety zawsze były dziwne w tej materii. Facet by powiedział, albo kazał się pierdolić. One tylko kręcą i zdają się same nie być pewne czego oczekują. Cóż, nie miał zamiaru dochodzić. Jeśli wróci do siebie to dobrze, jak usiądzie z nim to też spoko.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Veina Nie Mar 05, 2017 8:33 pm

Drzwi były małym kosztem akcji jaką przeprowadził Leon, jak rycerz na białym koniu wpadł do pokoju, może nie żeby ratować księżniczkę, ale to szczegół. Nawet jeśli jego motywacja była inna to wciąż doceniała odważny czyn i to, że nie zignorował jej pełnego przerażenia krzyku. Kto by pomyślał, że owy potwór ma uczucia?
- Nie musisz, to przeze mnie, dużo mi nie ubędzie. - odparła odnośnie drzwi, miała wystarczająco dużo pieniędzy by nie martwić się takimi groszami jakie będzie musiała dopłacić za ich zniszczenie. Vi zerknęła na dość przyjemny widok jakim był półnagi Leon i uśmiechała się przez chwilę; była kobietą i potrafiła docenić przystojnego mężczyznę, dlatego sama nie miała pretensji gdy ten spoglądał na jej tyłek odziany jedynie w koronkowe majtki, wbrew sugerowaniu łowcy, czarnowłosa nie zawstydziła się swoim negliżem - wielkie słowo! - i bez najmniejszego wstydu pokazała mu się w momencie odbierania od niego butelki whisky. Wampirzyca nie miała najmniejszej ochoty ponownie zasypiać, obawiając się powrotu tej okropnej wizji. Wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała zasnąć, nawet po kilku dniach w końcu się zmęczy i będzie musiała wybrać sen, nie może cały czas unikać snów; wciąż miała nadzieję, że to jednorazowy wybryk jej podświadomości, która po prostu znudzona stwierdziła, że postraszy sobie biedną hrabinę.. znaczy Veinę, tamto życie i wcielenie zostawiła za sobą.
- Ja? Nie boję się, co to za bzdury. - odpowiedziała od razu Leonowi. Nie zaszkodzi jej jeśli pójdzie coś obejrzeć, choć japońska telewizja nie do końca przypadła jej do gustu. Założyła swoje obcisłe spodnie, niestety zasłaniając te piękne widoki, by nie rozpraszać śmiertelnika, za to ona wciąż będzie mogła popatrzeć sobie na umięśniony tors Leona. Zanim weszła do salonu, zza rogu sypialni - jeśli były podniesione - opuściła rolety, nie chciała na swojej drodze spotkać żadnego promienia słonecznego. Jeszcze cały dzień musiała tutaj siedzieć, oczywiście łowca mógł w każdej chwili wyjść. Poszła za nim do salonu, zabierając ze sobą butelkę whisky. Usiadła obok niego na kanapie, wypiła łyk trunku i podała mężczyźnie.
- Możesz spać bez obaw, że Cię zabiję. Jestem trochę głodna, ale postaram się nie ulec tej pokusie. Tym razem nie musisz mną ciskać o ścianę, ostatnim razem to bolało. - odparła. Nie zrobię tego, mimo, że Twoja krew pachnie wybornie - chciałoby się dodać. Wiedziała, że cały czas ma przy sobie broń w obawie, iż Vi może strzelić coś głupiego do głowy. Oczywiście mógł przejść do sypialni i tam przespać się w spokoju, ale tutaj przy telewizorze też mogło być miło zasnąć, kanapa była bardzo duża, więc wampirzyca nie będzie mu przeszkadzać. Pomimo lekkiego zmęczenia, kobieta postanowiła nie zasypiać, przynajmniej dzisiaj. Nie planowała kolejnego dobrego uczynku, ten dzisiejszy był tylko przypadkiem, gdyby Leon okazał się innym rodzajem łowcy z pewnością by mu nie pomagała. Jej strach był irracjonalny, ale póki co wolała nie spotykać po raz kolejny upiornego jegomościa.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Leon Nie Mar 05, 2017 10:13 pm

- Ja zepsułem więc ja płacę. Kasiasta czy nie, nie powinnaś roztrwaniać na lewo czy na prawo. – Mruknął rzeczowo. Oj, zaboli to po kieszeni, zwłaszcza że jako łowca nie zarabiał dużo. Zakon też nie rozdawał pieniędzy na zbytki. Naboje, broń czy informacje kupowali za każdą cenę, ale cokolwiek co mogłoby podwyższyć standard życia było wyjątkowo rzadkie.
Gdy zbliżyła się z zainteresowaniem oglądał jej dekolt i nogi. Ech, gdyby tylko była człowiekiem to kto wie co spróbowałby z tego wykrzesać. Cóż, jutro będzie musiał uderzyć do baru w poszukiwaniu panienek.
A co do pobudek to były proste. Słaba kobieta krzyczy z przerażenia, on wisiał jej życie tak więc musiał jej pomóc. Z resztą nie ważne jaka była z niej osoba, póki nie zostanie sprawiedliwie osądzona lub nie spróbuje czegoś wywinąć to nie miał zamiaru odbierać jej życia, ani pozwalać na to by je odebrano w jego obecności.
- Oczywiście, że się boisz. I to bardziej niż nie ufasz łowcom. – Położył jej protekcjonalnie dłoń na ramieniu i ścisnął lekko. – Nie musisz się wstydzić, nikomu nie powiem a lepiej wyjść ze sobą i swoim sumieniem na czysto.
Puścił ją sprzedając perłowy uśmiech i skierował się do kanapy wyszukując coś czego da się oglądać. Dopiero po dłuższej chwili znalazł stare dobre filmy z jego kraju. Stary horror o potworze z bagien. Zawsze doceniał te filmy za to, że były takie bezprecedensowo głupie i idealnie pozwalały wyłączyć się. Oglądał ten film już setki razy i nigdy mu się nie nudziły.
W końcu dziewczyna przysiadła się do niego, a Leon odbił jej butelkę swoją wypijając trochę z gwinta. Trochę z zawodem spojrzał na to, że jednak postanowiła się ubrać. Zdecydowanie przyjemniej byłoby nie być jedynym półgolasem w pobliżu, oczywiście był to jedyny powód.
- Nie zabijesz, wiem. – Nie miał pojęcia, ale w sumie wolał ją w tym stwierdzeniu umocnić niż powątpiewać. – Rzuciłem tobą o ścianę bo właśnie zabiłaś człowieka i byłem następny w kolejce. Moja droga jakby na to nie spojrzeć czułem się zagrożony i wolałem uderzyć pierwszy. Z resztą ciesz się, że nie lubię mordować, bo pewnie miałabyś już kulkę albo dwie, moja droga.
Chwile milczał wykładając się wygodnie i patrząc na film opowiadając sobie w głowie dalszy przebieg. Czuł, że powoli usypia, ale nie mógł tego zrobić. Nie wypadało tego robić tak szybko i wprost przy damie.
- Mogę, ale najpierw chciałbym się zapytać co tak cię spłoszyło? Też miewam koszmary, ale ciężko mi uwierzyć żeby byle tak wpłynęło na zachowanie. Jeśli nie masz nic przeciwko oczywiście. – Znowu się z nią stuknął i wypił łyka.
Był ciekawy co może wywoływać koszmary i to tak wielki u wampirów. Ba, nie wiedział nawet że mają one sny i jakikolwiek problemy aby je przeżywać. Zawsze dobrze było dowiedzieć się czegoś o wrogu, wprost ze źródła.
Telefon zawibrował mu, więc spojrzał któż to postanowił go nawiedzić o takiej pogańskiej porze. Serafiel, ojciec mówił mu o nim trochę. Zdecydował się nie odpisywać, bo z resztą wszystko było powiedziane w SMS'ie. Jutro trzeba będzie odwiedzić go z samego rana, zwłaszcza, że dobrze wiedział z jakiego jest zakonu i pomoże mu wyzdrowieć.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Veina Nie Mar 05, 2017 11:09 pm

Jego honorowość była niesamowita, Vi dawno nie spotkała mężczyzny, który byłby takim dżentelmenem i w dodatku takiego honorowego. Z drugiej strony nie przeszkadzało mu to w trzeźwym ocenianiu sytuacji i bycia sukinsynem, gdy sytuacja tego wymagała. Ludzie w tym stuleciu byli tchórzami bez dumy, nawet za coś tak prozaicznego jak głupie drzwi wolał spłacić sam, chociaż zapewne domyślał się, że wampirzyca ma dużo pieniędzy skoro było ją stać na taki apartament, dla niej nie byłby to problem, nie chciała by potem bolał go portfel, nie wiedziała ile zarabiali łowcy, ale zapewne nie tyle co minister.
Veina nie lubiła przyznawać się do słabości i przy łowcy również nie miała zamiaru, nauczyła przez te lata, że każdy będzie chciał wykorzystać to przeciwko niej, a na to nie mogła pozwolić, ponieważ było to warunkiem przetrwania.
- Dziękuję za troskę o moje sumienie, ale dawno go nie słyszałam i mam nadzieję, że jeszcze długo nie usłyszę. Z resztą, czego mam się bać? Przez całe życie widziałam już chyba wszystko co wzbudza strach w ludziach.. Byłam na wojnie, widziałam zarazy, przyjaciele mnie zdradzali, torturowała mnie Inkwizycja, nieraz próbowano mnie zabić. Czego mam się jeszcze obawiać? Ludzie umierają, a stulecia mijają, wbrew pozorom świat tak bardzo się nie zmienia. - odparła. Wszystko jest takie samo, dużo walki i śmierci, trochę inna technologia; ludziom wydawało się, że są lepsze i gorsze czasu, a to nieprawda, wszyscy zawsze byli takimi samymi sukinsynami.
Czarnowłosa wyszła na chwilę do łazienki żeby przemyć i ochłonąć twarz, znajdował się tam hotelowy szlafrok, skoro miała tu spędzić jeszcze cały dzień to mogła pozwolić sobie na odrobinę wygody i luksusu, zdjęła ubranie zostając w bieliźnie i założyła owy szlafrok. Gdy wróciła na kanapę znowu upiła łyk whisky stukając się butelkami z Leonem, nie taki zły ten wieczór, alkohol i dobre towarzystwo do picia.
- Nie zabiłabym Cię, może zabrała trochę krwi. Ale nie wątpię, że gdyby nie tamten to dostałabym kilka kulek, tu czy w Oświacie, co za różnica, liczy się zabicie wampira, prawda? Przecież według Was i tak jesteśmy tylko bestiami do odstrzelenia. - powiedziała spokojnie, nie miała żalu, może według niego jej się należało, ona wpisywała to w kwestie przetrwania. Z drugiej strony, taka się urodziła i nie miała zamiaru za to przepraszać. Veina robiła się senna, przez chwilę prawie przegrała z pokusą; jej głowa nieco opadła na ramię mężczyzny przez co smoliste włosy rozsypały się na jego bark, ale szybko się zreflektowała i podniosła głowę, odchrząknęła chcąc jakoś zacząć inny temat do rozmowy.. Wolała nie zasypiać.
- Często coś mi się śni, nie zawsze pamiętam sny. Tym razem po prostu.. przypomniało mi się dawne życie, jakaś dziwna postać zaczęła mnie krzywdzić, to wszystko. Wy pewnie nazwalibyście to demonami z przeszłości, ale to tylko głupia wyobraźnia. - odpowiedziała zdawkowo, nie miała ochoty opowiadać mu o poderżnięciu jej gardła i spaleniu, to był niewysłowiony ból.
- Jak się czujesz? Jak ręka? - odparła spoglądając na niego, najpierw na umięśnione ciało, ale potem jednak zerknęła na rękę, nie wyglądała źle, zapewne będzie mu jeszcze dokuczać, ale jej krew choć trochę pomogła.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Leon Pon Mar 06, 2017 12:37 am

- Jakbyś zobaczyła wszystko to prawdopodobnie popełniłabyś samobójstwo, skarbie. – Wzruszył ramionami i przetarł oczy, które same kleiły się ze zmęczenia. Inkwizytorów znał aż za dobrze i jeśli wszystkie zasady kościoła były tak samo żelazne i niezmienne to po imprezach z nimi powinna być zadowolona z tego, że ma ręce i nogi. Chyba, że nie brali jej na poważnie co nie było niemożliwe.
- A na ziemi można bać się wielu rzeczy. Na jedną z nich poluję i uwierz, że nigdy nie widziałem nic straszniejszego niż to co można zrobić z życiem człowieka dla czystej zabawy. – Język trochę mu się rozplątał przez to picie więc poruszał tematy, których przynajmniej nie powinien.
Dorian i jego miniony były chyba największym gównem, w które wpadł. Jego plany były bez sensu, a on czuł się że kiedykolwiek o nim nie pomyślał ten stał gdzieś obok pociągając za sznurki. Przypadki się zdarzają, ale on zdawał się czymś co nimi steruje w większym lub mniejszym stopniu.
Dziewczyna poszła, a w filmie właśnie dobijała ta kulminacyjna scena, rzecz dobijała się do okna przemieniając się w kokonie w kokonie w tą małpoświnię. Pamiętał jak z bratem oglądali to, gdy mama poszła spać a oni zakradli się do salonu i potem przez tydzień bali się własnego cienia. Choćby ze względu na stare dobre czasy nie mógł przy niej zasnąć i stare dobre wspomnienia ruszyły tą delikatniejszą stronę jego duszy.
W sumie jak się okazało całe szczęście, że nie zasnął. Dziewczyna przyszła ubrana tak, że samotny już dłuższy czas i wymęczony postem samiec po prostu zaczął gapić się na jej uda zupełnie zapominając o bożym świecie. Gdyby nie to, że jest wampirem to nawet połamana ręka by mu nie przeszkadzała. Pozycji jest wiele, a ciało zniesie wiele.
- Ode mnie dostałabyś co najwyżej kilka klapsów i łaskotanie bacikiem po plecach. – Wydusił z siebie w końcu wypijając trochę więcej i mając nadzieję, że chwilowa słabość minie. Gdyby nie to, że nie chciało mu się zupełnie ruszać musiałby wziąć długi zimny prysznic aby się ogarnąć i sprowadzić swoje rozbuchane wyobrażenia do normalnych rozmiarów. Cóż, teraz musiała mu starczyć modlitwa i gorzała zamiast.
- Dawne życie. Kiedyś znacznie bardziej musiało wam pasować to wszystko… - mruknął przymykając oczy i również słaniając się w jej stronę utrzymując głowę w pionie tylko dzięki słabnącej sile woli.
Na następną odpowiedź musiała czekać znacznie dłużej. On nie miał takiego stresu przed zaśnięciem. Opadł na jej ramię i niemal jak przez sen zaczął mruczeć coś w stylu.
- Ręka się zrośnie, co ja zrobię bez niej? Trzeba go dopaść, a jedną ręką trudno. – Mlasnął głośno i zaczął oddychać miarowo i powoli zupełnie odpływając i wywalając się na niej. Cóż, potem ją przeprosi że nie zdołał jej dotrzymać towarzystwa, albo spróbuje zestrzelić, jeśli na jego szyi znajdą się dziury.

Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Veina Pon Mar 06, 2017 1:15 am

Czarnowłosej póki co wystarczyło to co widziała, również okrucieństwo łowców, którzy rzekomo zabijają tylko w obronie bezbronnych ludzi. Nie było sensu się o to kłócić, wiadomo, że miała więcej doświadczenia bo była od niego starsza i to całkiem sporo. Słyszała, że niektórzy łowcy mogą być starsi niż wyglądają, to ta ich magia czy coś takiego. Nie rozumiała również do końca kim była ta postać, przed którą go uratowała, ale nie będzie pytać bo wyglądało to na sprawę sprzed lat, zapewne wiązała się z jakimś bolesnym wspomnieniem, co sugerowały jego odpowiedzi. Faktycznie nieznajomy wyglądał na bestię, trochę bezrozumną, ale dobrze wiedział, że atakuje właśnie Leona, więc jednak miał jakieś pojęcie o tym co się działo.
Wampirzyca widziała kiedyś ten film, lubiła stare horrory, nawet jeśli ich fabuła nie porażała polotem, a sam pomysł był wyjątkowo durny - wyglądały trochę jak koszmar nastolatka, ale miały w sobie coś przyciągającego; spoglądała raz po raz na Leona, popijając resztkę whisky. Miała silniejszą głowę, ale nie można było powiedzieć, że nie ma słabości do alkoholu. Jej strój wreszcie wydawał się wygodny, ale nie sądziła, że święty Leon na nią spojrzy, było jej to w sumie obojętne, bo ona cały czas cieszyła się widokiem umięśnionego torsu. Następnego jego słowa ją rozbawiły.
- Tak? To po następnym wybryku poproszę żebyś Ty mnie przesłuchiwał i wtedy przypomnę Ci te słowa. - odparła, kończąc whisky. Nie wierzyła, że potraktowałby ją tak łagodnie, z resztą ja można wierzyć łowcy, a co dopiero podpitemu. Vi rozmarzyła się myśląc o przeszłości, może wtedy faktycznie było lepiej.
- Łatwiej było się przed Wami ukryć, zatuszować morderstwo albo kilka.. Teraz każdy widzi każdego, cholerna technologia nie pozwala na chwilę prywatności. No i te stroje, przyjęcia.. - czarnowłosa przypomniała sobie spotkania kończące się wspólnym piciem krwi albo kąpieli w niej, wtedy czuła się wolna, dopóki jakieś okrutne wydarzenie wszystko tego nie burzyło.. Wampirzyca usłyszała jego ostatnie wybełkocone słowa, ale bardziej zajęło ją to, że jego głowa swobodnie opadła na jej ramię. Czuła ciężar jego ciała i zapach alkoholu; przyjemnie było poczuć ciepło ciała człowieka, chyba nie pamiętała jakie to miłe.. Raczej starała się nie zadawać z ludźmi, nie rozumiała ich natury, a oni mieli ją za zwykłego potwora bez uczuć. Gdyby tylko wiedzieli, że Vi jako wampirzyca czuła wszystko dużo intensywniej, mocniej kochała i nienawidziła - było to bardzo niewygodne, dlatego czasami starała się wyłączać uczucia, tak było łatwiej funkcjonować.
Zrobiło jej się trochę niewygodnie, więc po prostu osunęła się po oparciu kanapy i położyła na niej, Leon powędrował razem z nią, więc leżeli obok siebie, on z głową na jej ramieniu; raz po raz zerkała sobie na jego twarz lub klatkę piersiową - nic innego nie pozostało jej do roboty. Vi miała ochotę zasnąć, ale zapach krwi mężczyzny ją kusił; nie mogła go ugryźć bo tego zapewne już by jej nie darował. Nie pozostało je nic innego jak leżenie w spokoju i odpoczywanie, tym razem bez snu.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Leon Pon Mar 06, 2017 11:40 pm

Obudził się dopiero pod wieczór. Był ledwo świadomy tego co działo się przez ostatnie chwile przed snem. Pamiętał tylko, że gadali o filmie a potem o ręce i się samo popsuło. Trzymał się kurczowo istoty która leżała koło niego łapiąc ją mocniej w talii i przyciskając do siebie. Jeśli to był jego sen to wolał z niego nie wychodzić, jeśli rzeczywistość to tym bardziej warto było dać sobie chwilę na rozbudzenie.
W końcu jednak brutalna rzeczywistość spadła na niego jak cegłówka na budowie. Kac, który pulsował w jego biednej głowie przypominał mu, że nadal żyje i to nawet w jednym kawałku. Miałby wątpliwości jakby nie czół nóg, ale w tym wypadku poczułby nimi szorstkość tafli szkła.
- No witam. – Westchnął, tonem tak niskim i zachrypniętym że tylko wampiry i niektóre psy były w stanie go słyszeć. Dla pewności czy jednak podczas snu złapał ją za to co myślał, że chwyci ścisnął jeszcze raz albo dwa i wstał drapiąc się lufą spluwy po brodzie szukając wzrokiem czegoś do zabicia klina klinem i potem bardzo odpowiedzialnej jeździe po pijaku na miejsce spotkania.
Na przypalenie cygara musiał jeszcze poczekać, ale wtedy uznałby obiad za gotowy. Powoli wstał i ubrał się w ciuchy zakładając okulary przeciwsłoneczne i kapelusz.
- Dzięki wielkie za pomoc. – Powiedział powoli by język mu się nie plątał i położył ekwiwalent 500 dolców na stoliku. – To za te drzwi, jakby czegoś brakowało to daj znać.
Opuścił trochę okulary i spojrzał na nią błyszczącymi jak górski potok i czerwonymi od „zmęczenia materiału” oczami.
- Jak następnym razem się spotkamy wyrównam. – Uśmiechnął się wsadzając broń do kabury i opierając się o drzwi. – Wiesz, nadal uważam że wiszę ci coś za to wszystko więc tylko napisz jak będziesz mieć czas. Tylko tym razem zachowuj się grzecznie.
Puścił jej oko i zamknął za sobą idąc do swojego wiernego postrachu szos i odpalając go. Napisał szybkiego SMSa, że jest już w drodze i ruszył zastanawiając się nad wczorajszą nocą. Miał wiele do ogarnięcia i na pewno jego obecny stan nie był w tym pomocny.
[z/t]
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Veina Czw Mar 09, 2017 1:04 am

Vi spojrzała pytająco na kowboja, który trzymał swoją ciężką rękę na jej talii, z jeden strony bardzo jej to nie przeszkadzało, a z drugiej wolała też go nie ruszać by przypadkiem nie poczuł się podświadomie zagrożony, biorąc pod uwagę, że przy pasie wciąż miał broń. I tak nie miała jak się ruszyć, więc spokojnie leżała sobie na kanapie, czasami przymykając oczy starając się nie zasnąć. Miała czas na myślenie, ewentualnie głupie wyobrażenia - minęło kilka godzin nim Leon obudził z porządnym kacem. Nie powinien prowadzić po pijaku, ale to już była jego sprawa, raz go uratowała i chyba na jakiś czas to wystarczy. Czarnowłosa zebrała się z łóżka i pożegnała kowboja.
- Dzięki, ale chyba za dużo zostawiłeś. - odparła patrząc w jego stronę gdy wychodził z apartamentu; i tak sama zapłaci za te drzwi, miała wystarczająco dużo pieniędzy, a Leon nie wyglądał jakby w Oświacie zarabiał miliony monet.
- Nie obiecuję, że będę. - powiedziała na odchodnego i uśmiechnęła się unosząc jeden kącik ust, na koniec pomachała mu palcami prawej ręki. Miała nadzieję, że będzie miała jeszcze okazję na picie w jego towarzystwie, może jednak bez tych wszystkich problemów, które spotkały ich wcześniej. Czarnowłosa postanowiła jeszcze wykąpać się przed pójściem do domu, był dopiero wieczór, więc miała jeszcze sporo czasu. Po długim relaksie w wodzie, zabrała wszystkie swoje rzeczy i wyrzuciła butelkę po alkoholu. Obsłudze oczywiście zgłosiła drobną usterkę, która była w pokoju, ale należycie za nią zapłaciła i dała recepcjoniście solidny napiwek. Po wyjściu z hotelu skierowała się do swojego apartamentu z nadzieją, że tam nie będzie miała problemów z zaśnięciem.

[zt]
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Gość Czw Sty 25, 2018 11:58 pm

Droga do hotelu nie była długa. Ringo nie odchodził na krok od nowej koleżanki, pilnując jej by czasami nie zmieniła zdania. Wampir był gotowy przytachać ją nawet siłą do hotelu i wziąć, to co już sobie wymarzył. Chociaż szczerze wątpił aby Ana zechciała zostawić napalonego wampira, wszak nie wiedziała z jakim zwierzem ma do czynienia, a Jednooki słynie z upartości.
- Już niedługo, Anastazjo.
Zarechocze wprost do ucha kobiety, by następnie sprzedać jej klapsa w pośladek jak tylko przeszli przez wejście hotelowe. Szybko załatwił im pokój w recepcji, by następnie udać się ze zdobytym kluczem do wskazanego miejsca. Pierw przejażdżka windą, oczywiście nie mogła odczepić się od Starucha. Nie omieszkał objąć ją silnym ramieniem, dając zaś znać o braku możliwości wycofania się. Gdy tylko wrota windy otworzyły się, na spokojnie skierowali w stronę apartamentu. Po otwarciu drzwi, wpuścił Ukrainkę pierwszą. Po wejściu zamknął za sobą drzwi. Obsługa wiedziała, że nie należy im przeszkadzać.
- No to koteczko, pokaż co ukrywasz pod ubrankiem.
Wyszczerzy zębiska, podchodząc dość blisko. Zaś wyciągnie łapy aby położyć na ramionach i pchnąć w stronę sypialni. Tam ją dopiero zostawi, a sam sięgnie łapami do guzików swojej koszuli. Zacznie powoli ją rozpinać, wlepiając ślepie w postać kobiety. Chytre, łakome spojrzenie potwora mającego naprawdę brudne myśli. Aż się oblizał i wcale nie ukrywał swoich złowrogich intensji. Powinna wiedzieć kto tutaj jest panem, a kto niewolnicą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Gość Pią Sty 26, 2018 12:15 am

Zaraz zaraz...wycofać? Właśnie kilka minut temu poznała w barze dojrzałego przystojniaka, który miał ochotę na igraszki. Postawił jej drinka i na dodatek był wampirem! Miała zrezygnować? Nigdy! Nie było widać po niej, że wątpi ani nawet też, że ma wątpliwości. Szła dumnie oraz pewnym krokiem obok swojego nowego kolegi. Po drodze nawet puszczała do niego oko co jakiś czas sama prosząc się o całą noc zabawy. Kiedy szepnął jej do ucha i klepnął ta zamruczała i zaśmiała się. Podobało jej się to. Był taki władczy i bezpośredni. Co za mężczyzna.
Kiedy doszli do hotelu od samego początku nie odstępował jej na krok. Nawet w windzie silnym ramieniem obejmował ją. A co ona zrobiła? Kleiła się do tego starucha jakby sama pragnęła żeby dotykał ją jeszcze i jeszcze. Było jej mało. Wreszcie jednak wyszli z windy i dotarli do pokoju. Kiedy tylko weszli już była pchana w stronę sypialni. Czuła, że ta noc będzie wręcz niezapomniana. Dziewczyna również nie próżnowała gdy on się rozbierał ona również przeszła do rzeczy.
- Kotka już jest samotna...
Wyszeptała i zaczęła się sama rozbierać jednak robiła to w innym sposób. Najpierw zaczęła poruszać powoli swoim ciałem by zdjąć skórzaną kurtkę. Buty i tak odrzuciła już w kąt tak jak kurtkę właśnie teraz. Po czym zakręciła się by zdjąć bluzkę rzucając ją w kąt. Odrzuciła włosy do tyłu oblizując wargi i nie zdejmując wzorku z Ringo. Zaczęła poruszać uwodząco biodrami by powoli zdejmować spodnie po czym również zostały odrzucone na bok. Została tylko w bieliźnie. Wdrapała się na łóżko i usiadła na kolanach patrząc wprost na niego. Dłońmi sunęła po swoim ciele wzrokiem zachęcając go tylko do siebie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Gość Pią Sty 26, 2018 5:33 pm

Od momentu zamknięcia drzwi pokoju, Anastasja była skazana na jednookiego starucha. Ten nie zamierzał bawić się dobrego wujaszka, który ofiarowuje swoim damom kwiatki i bombonierki lub płaszczy się jak jakiś pies. Ringo należy do mężczyzn kierującymi się żelaznymi zasadami i przede wszystkimi nie złamie się przed kobietą. Władcza łapa sieje terror, a nie zbiera tulipany.
Zmrużył ślepie, widząc jak dziewka zrzuca swoje ubranie powoli i kuszącym ruchem zachęca do dalszego podziwiania. Nie spuszczał zatem wzroku, każdy krok kobiety pchał ją tak naprawdę w sidła szlachetnego. Możliwe, że też zdawała sobie sprawę z kim znalazła się w pokoju. Jak widać nie obawiała się o życie, więc faktycznie musiała kochać ryzyko. Im bardziej odważna, tym lepiej. Kiedy ona zrzucała spodnie, pozostając już w samej bieliźnie, Jednooki pozbył się koszuli. Gladiatorskie ciało Ringo pokryte sporymi bliznami pod żebrami. Pozostałości po poprzedniej walce, nadal pobolewały ale twardość krwiopijcy byłą zbyt silna aby się im poddać.
- Nie dam ci ani chwili spokoju.
Obiecał wręcz podchodząc. Po raz kolejny wyciągnął łapy w kierunku kobiecego ciała, powalając ją na łopatki. Sam natomiast umiejscowił się nogą między jej nogami, torując już sobie przejście. Z jednego ramienia silna dłoń chwyciła ją za szyję, dociskając. Anastasja była przyduszana, chcąc pokazać jak bardzo wampir ma władzę. Druga łapa chwyciła prawą pierś, ugniatając ją niemiłosiernie. Chciał zadać ból, a ona miała wiedzieć że bycie drapieżną kotką ma się nijak do wygłodniałego stwora.
- No, Anastasjo. Postarasz się wyjęczeć pieśń sukowatego ludu? Czy wolisz jednak rozszarpanie?
Słowa były grą. Obnażający wampirze zębiska szlachetny nie tracił kontroli, chociaż nie odpuszczał. Kopać nie miała jak, wszak palce mogły zacisnąć się mocniej a wtedy zakończy zgnieceniem tchawicy. Co do ludu, chodziło o jęki, lamenty. Im starszy wampir tym więcej pierdzieli bez sensu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Gość Pią Sty 26, 2018 5:56 pm

Prawdopodobnie inna po prosiła by o delikatność ze strony Ringo. Dostrzegła w nim tą brutalność. W jego oczach była chęć władzy, dzikość i siła. Anastasja widziała doskonale jak jest obserwowana, ale nie zamierzała rezygnować. Wreszcie dostrzegł zupełnie nowy obraz. Wiedziała o tym, że być może będzie posiniaczona lub gorzej, ale nie chciała się wycofać. Spotkała w końcu faceta z jajami, który wie jak porządnie posunąć taka kotkę jak ona. Zresztą ile to już razy uprawiała brutalny seks... Ciało zaczyna się przyzwyczajać.
Blondynka obserwowała uważnie jak Ringo pozbywa się górnej części i była pod wrażeniem. Pomimo blizn, które widziała był świetnie zbudowany. Powiedziała by nawet, że podniecająco dobrze zbudowany. Widziała wielu mężczyzn, ale ten należał do wyjątkowych okazów.
- Pokaż mi zupełnie nowy świat...
Powiedziała do niego namiętnym głosem czekając aż wreszcie ją dopadnie co stało się dosłownie po chwili jej wypowiedzi. Mężczyzna dosłownie powalił ja na łóżko więc nie miała by szans nawet jak się wydostać. Jego noga pomiędzy jej nogami. Złapał ja nagle za gardło i zaczął przyduszać. Anastasja niespodziewana się, że zacznie już tak nagle. Oczywiście odczuwała, ze ciężko jej się oddycha jednak nie łapała za jego ręce. pozwalała mu na to, a nawet zaczęła się śmiać. Ktoś mógłby nawet powiedzieć, że zwariowała.
- Mo...c...niej...
Dość mocno ściskał więc nieco uniemożliwił jej wypowiedzenie słów. Ta suka pragnęła tego ogiera dosłownie. Kiedy obnażył swoje kły to podnieciło ją bardziej i poczuła jak jej dolna część zrobiła się cholernie mokra. Jęknęła czując jakie to przyjemne uczucie pomimo bólu, który jej sprawiał. Lecz ból ją kręcił. Pragnęła bólu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament hotelowy nr 117 - Page 2 Empty Re: Apartament hotelowy nr 117

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach