Pokój Daniela nr.6

Go down

Pokój Daniela nr.6 Empty Pokój Daniela nr.6

Pisanie by Gość Pią Wrz 19, 2014 11:30 pm

Pokój dwuosobowy utrzymany w toni bieli oraz czerwieni. Jak na pokój akademicki jest całkiem przestronny, bowiem pomieścił dwa łóżka przy ścianach przy, których stoją stoliki nocne oraz nieco dalej biurka - każdy ma własne krzesło. Na biurku Daniela stoi komputer stacjonarny, natomiast szafy po prawej od wejścia. Szafki są pojemne i mają liczne półki oraz wieszaki dzięki czemu nie trzeba wieszać spodni na drzwiach ani krzesłach. Do luksusów tego wspaniałego pomieszczenia należy mini lodówka Daniela, która stoi tuż przy jego łóżku - wiadomo wałówa musi być blisko swego Pana.
***
- Kretyńskie bagaże. - Wycedził przez zaciśnięte zęby, na które napierała mini lodówka. Trochę mu zajęło dotarcie do akademika z dwiema walizkami, torbą oraz lodówką którą opierał na kolanie. Szedł pokracznie i niezdarnie a właściwie podskakiwał co było możliwe z takim obciążeniem tylko dzięki sile oraz zdolnościom akrobatycznym, które posiadał. Było zbyt późno, by mógł liczyć na jakąś pomoc dlatego jego zabawne stękanie pozostawało bez odzewu. Do ziemi obiecanej dotarł po długiej trasie męczennika. Z trudem wykręcił głowę, by odczytać numer na drzwiach. Gdy zorientował się, że to właściwe zaczął śmiać się , jak obłąkany w przerwach między sapaniem.
- Nareszcie... - Bez namysłu puścił wszystkie torby na podłogę oraz lodówkę. Głośny huk rozbrzmiał echem po akademiku na, który Dan nie zwrócił większej uwagi. Ospale wyjął właściwy klucz i zaczął próbować włożyć go do dziurki. Twarzą niemalże przyssał się do drzwi wytężając zza grzywy swe prawe oko i pukając o metalowe obicie końcem klucza.
- No właź... Okaż posłuszeństwo! - Wycedził zaklinając metalową rzecz jakby była żywą istotą. Sfrustrowany wyprostował się i obrócił na pięcie oddalając się kilka metrów dalej. Teraz zobaczycie jak Rave radzi sobie z przedmiotami nieożywionymi. Zrobił poważną minę w tym samym czasie prężąc muskuły co trwało do chwili, w której zaczął szarżować prosto na drzwi przed, którymi nieoczekiwanie zatrzymał się na piętach robiąc przy tym pisk dobiegający od posadzki. Jednym zgrabnym ruchem włożył klucz i otworzył wrota jakby nic się nie wydarzyło. Po kolei wnosił walizki, które od razu rozpakowywał. W trakcie rozpakowywania wybrał sobie łóżko, biurko oraz szafkę, do której wrzucał niechlujnie ubrania. Z jednej z toreb wyjął mini walizkę, w której znajdowały się ostre jak brzytwy szpony z hartowanej stali. Dzieciństwo. Pomyślał wzruszony ocierając powieki grzbietem dłoni i wkładając walizeczkę pod łóżko. Z torby, natomiast wyjął komputer oraz piętnasto kilowe hantle, które także włożył pod łóżko. Samą lodówkę postawił obok łóżka od razu rzecz jasna podłączając ją do kontaktu, bowiem w środku znajdował się spory zapas drobnych przekąsek, słodyczy oraz piwa. Gdy wszystko było już ogarnięte mógł wreszcie odsapnąć. Zamknąwszy drzwi ściągnął bluzę i rzucił ją na krzęsło, by samemu rzucić się na "łoże" zasypiając natychmiastowo jak skacowany drwal.
***
Blask słonecznych promieni przebijających się przez zasłonę wraz z upływem czasu ogarniały coraz to większe połacie pokoju aż w końcu zaczęły padać na oczy Blondyna, który zaczął z wolna się budzić. Leniwie przewrócił się na plecy, by z westchnięciem godnym pozazdroszczenia przez niejednego leniucha zacząć wyciągać swe wytatuowane ciało.
- Yrh... To słońce mogło, by dać sobie raz na wstrzymanie. - Przyjemny dreszczyk przebiegł po, nim od stóp do głów co oznaczało, że najwyższa pora ruszyć się z wyra. Bluza leżała tam, gdzie ją w nocy rzucił, toteż założył ją z powrotem na siebie. Nie do końca wiedział co zrobić z tak słonecznym porankiem... A no tak akademia trza, by się tym zainteresować. Pomyślał przekonując sam siebie do działania. Nie wiedział o tym miejscu praktycznie nic, a co gorsza nie wiedział, kiedy mogą zacząć się potencjalne zajęcia - tak jakby zamierzał na nie chodzić.
- Najwyższa pora roztoczyć swój urok osobisty... - Urwał, by po chwili uśmiechnąć się niepokojąco kątem ust. Założywszy kaptur wyszedł z pokoju nie zapominając rzecz jasna uprzednio zamknąć ich na klucz.
z/t


Ostatnio zmieniony przez Daniel dnia Nie Paź 12, 2014 5:30 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój Daniela nr.6 Empty Re: Pokój Daniela nr.6

Pisanie by Gość Sob Paź 04, 2014 2:24 pm

Drzwi powoli uległy naporowi rąk Blondyna... Delikatnie je pchnął, ale to wystarczało, by je otworzyć. Wszedł powoli, przygarbiony i wycieńczony ciągłym biegiem oraz skokami przez miasto - pozostawanie niezauważonym bywało bardzo męczące, ale znał się na rzeczy. Z opuszczoną głową powłóczył się do łóżka nadal cuchnąc krwią... Nawąchał się po drodze na, tyle że nawet przestał zwracać uwagę na zawroty głowy. Usiadł nań przygnębiony wyraźnie zmęczony szargającymi jego umysł emocjami. Łokciami oparł się o kolana, by głowa mogła wreszcie spocząć na wewnętrznej części lewej dłoni.
- Nie ufam sobie... - Skwitował cicho, ponieważ nie miał już siły toczyć boju z samym sobą po tym co zrobił. Było zabawnie aż... Dlaczego straciłem kontrolę? Zastanawiał się myśląc nad sobą intensywnie. Nie potrafił zrozumieć co się dokładnie stało, ponieważ pamięć o tamtej chwili była mglista. Czuł się tak jakby nagle coś od środka przejęło nad, nim kontrolę...
- Tak jak, wtedy. - Przypomniał sobie pamiętny dzień masakry. Nie myślał jednak tylko o sobie, ale dużo myśli poświęcał dziecku, które osierocił... Tylko ze względu na niego czuł taki żal, skruchę, nienawiść do samego siebie. W, nim, bowiem widział swoje odbicie, gdy był dzieckiem i odniósł wrażenie deja vu. Nawet nie zauważył, kiedy chwycił dłońmi swoją twarz próbując zedrzeć z niej skórę.
- Wybacz mi... Żeby to wszystko. - Zacisnął zęby oraz pięści czując wzbierającą złość i rozpacz. Dusił jednak swe emocje nie pozwalając już sobie na kolejny wybuch. Nie wiedział nawet do końca co mówić, myśleć... Nie dało się pewnych rzeczy opisać dlatego runął na plecy, by spróbować to wszystko przespać. Uspokajając się zdał sobie sprawę, że to kolejne wydarzenie, które odciśnie na, nim swoje piętno, a to dopiero kilka pierwszych dni w tym mieście, akademii. Z drugiej zaś strony zdał sobie sprawę z tego, że chłopiec z pewnością poda Jego rysopis policji, więc był skreślony na kilka następnych tygodni. Nie mam mu tego za złe... Wiem jak się czuje. Zdecydowanie wiedział aż za dobrze i to było najbardziej bolesne. Tak czy inaczej, spuchnięte oczy nie potrafiły się dłużej opierać zmęczeniu dlatego nawet nie zauważył, kiedy myśli przerodziły się w sny a noc w ranek. Po obudzeniu się zmienił ciuchy, a w zasadzie na ten sam komplet, tylko że czysty. Sen nieco mu pomógł, ale wciąż... Poprawiając bluzę na wyrzeźbionych i wytatuowanych barkach przypomniał sobie o czymś takim jak bijący od niego fetor.
- Chyba coś tutaj zdechło... A nie to tylko ja. - Zacisnął nos decydując się najpierw wziąć prysznic przed pójściem gdziekolwiek. Przejeżdżając dłonią po poliku znalazł nawet trochę zeschniętej śmierdzącej krwi co tylko utwierdziło go w przekonaniu o pilności wspomnianej kąpieli. Na dodatek chyba miał zawroty głowy od ciągłego sztachania się tym zapachem dlatego po wyjściu i zamknięciu drzwi skierował się natychmiast do łazienek, by stamtąd po umyciu się skierować na zajęcia.
z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach