Psia watacha

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Psia watacha Empty Psia watacha

Pisanie by Kojiro Czw Lip 16, 2015 5:34 pm

Czas najwyższy rozruszać psie kości. Był piękny dzień, albo też raczej wieczór na wycieczkę w las, a że hodowla jest równie ważna jak inne zajęcia szlachetnego to i jej musiał przeznaczyć trochę czasu, nie przewidywał dziś żadnych ważniejszych spotkań. poszedł więc na tyły swojego domostwa i wypuścił wesołą gromadę zwierząt które ludzie i nie tylko oni z resztą wypożyczali dla wymyślnych zabaw i polowań. Kojiro lubił swoje czworonogi, choć nie przywiązywał się do nich za bardzo tak krótkie było ich życie, czasem się zastanawiał czemu nie można zrobić ze zwierzęcia wampira, przydałby mu się taki pupil. Póki co jednak wyruszył z ową siódemką na polowanie. Wszystkie zwierzęta słuchały się wampira jakby był najważniejszym co istnieje na świecie, nie raz inni się dziwili że jednak nie szczególnie wysokiego wampira żaden z olbrzymów nie próbował zjeść, ale one kochały go i nigdy nie zdradziły. Teraz stado poruszało się znając każdy swoją rolę, kiedy tylko zwęszyły ofiarę ruszyły przed siebie najszybciej jak mogły, stary wampir bez problemu nadążał za stadem, dla niego psy mimo wszystko były wolne, a ich bieg przypominał mu raczej spacer, spokojny i relaksujący. W pewnym momencie Nora, najmniejsza i najostrożniejsza psina w stadzie zatrzymała się najwyraźniej coś wyczuwając, za nią to samo zrobiła reszta psów, a Kojiro również starał się wyczuć z czym ma do czynienia. Najwyraźniej w ten podobny dzień i inny wampir postanowił sobie zrobić spacer, najodważniejszy Tonbo ruszył w jego stronę z lekkim zainteresowaniem, nie atakował, był spokojny, wiedział, że atak na nieznanego wampira może się dla niego skończyć tragicznie, póki co raczej badał ciekawie wyglądającego przybysza
-Kombanwa, nie spodziewałem się, że kogoś jeszcze przywieje w to opuszczone przez żywych miejsce.
Przywitał się z nieznajomym, niewiele mógł powiedzieć o nim Kojiro oprócz tego, że nie jest szlachetnym, choć z pewnością nie był też słabeuszem, za to ubranie nie pozwalało mu nic powiedzieć o anatomii obcego. Jedynie mógł stwierdzić, że ma ładne czarne włosy. Ciekaw był czy nie przeszkodził temu przypadkiem w jakiś rozmyślaniach albo coś.
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Lucjusz Czw Lip 16, 2015 9:17 pm

Lucjusz, jak to Lucjusz, lubi pałętać się tu i tam szukając jakiś ciekawych zajęć, znajomości, czy po prostu chciał zabić czas, którego niekiedy miał na prawdę w chuj. Tak samo tego pieknego wieczoru, nie za zimnego, ale i tez nie było za gorąco, bynajmniej tak zdawało się wampirowi, który jakoś nie interesował się pogodom.
Spacerując po lesie, nie mylił się spotkał kogoś i to nie było miłe spotkanie, bo nieznajome osoby okazały się łowcami i to dość dobrymi, a było ich dwóch. Na początku myślał, że normalnie jakoś ich ominie, ale jak widać, został rozpoznany i nie było mowy o pokojowej rozmowie, więc o jakiej? Oczywiście, że o bójce, do której po chwili doszło.
Lucjusz nie zamierzał dać się złapać, a co gorsza ściągnąć do oświaty, więc walczył jak mógł, mimo iż nie raz bywały gorsze sytuacje i wychodził z nich. Jak to w bójce obie strony zostają zazwyczaj zranione, przez przeciwnika, a Lucjusz nie był wyjątkiem. Za każdą ranę, był co raz bardziej wkurwiony i pragnął śmierci łowców. Pierwszego dość łatwo udało mu sie usunąć ze świata żywych, ale został jeszcze jeden i to ten narobił mu problemu strzelając w niego, strzałą z kuszy, która miała na celu osłabienia wampira, jak i spania go, jednak strzała nie do końca zaczęła działać, bo jej efekt działania przyszedł dopiero po jakimś czasie. W tym czasie, kiedy Lucjusz był jeszcze w stanie walczyć zaatakował łowce swoimi nabojami zabijając go, bez mrugnięcia okiem.
Spojrzał na strzałę w ramieniu i przeszedł nieco dalej, by oddalić się od miejsc zbrodni, jednak wtedy już zaczynał zasypiać, przez strzałę, przez co oparł się o drzewo i zsunął się by zasnąć.
Spał może jakiś czas, ale powoli się wybudzał. Kojo jeśli podejdzie bliżej zobaczy, że czarnowłosy mężczyzna, jak by spał, jednak ze strzałą w ramieniu, bo Lucek jej nie wyjął. NIe usłyszał też Lucjusz, słów wampira, bo był jeszcze dobrze zaspany, ale niebawem się obudzi. Jak zareaguje na to szlachetny z bandą piesków?
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Kojiro Sob Lip 18, 2015 10:32 pm

Pierwszą oznaką tego, że coś jest nie tak w postaci obcego wampira było popiskiwanie Tonbo który podszedł do wampira na tyle blisko, że ten gdyby chciał i mógł mógłby odepchnąć albo zaatakować psa jeśli jego bliskość by mu przeszkadzała, lecz ten nie zareagował. To sprawiło, że Kojiro sam się zbliżył na tyle by dokładniej się przyjrzeć sytuacji, po chwili dodatkowo poczuł intensywny zapach krwi. No tak również w okolicy pachniało żelazistą substancją tak życiodajną dla wampirów, lecz po stanie wampira wiedział już, że to nie jedzenie, a łowcy złożyli wcześniej wizytę czarnowłosemu, jednak jeśli ten teraz tu spał spokojnie zamiast być prowadzony do oświaty musiał ładnie się zająć ścigającymi, a to nieco uspokoiło wampira, choć nie miał zamiaru tracić przez to czujności, jak nie oni przyjdą inni, lepiej tu nie zostawać dłużej. Podszedł do wampira sprawdzając szybko jak mocno wbiła się strzałka i czy uszkodziła coś ważniejszego, lecz nie wyglądało to źle więc szybko i sprawnie wyciągnął upierdliwe ostrze korzystając z faktu, że ten jeszcze nie odzyskał w pełni przytomności
-W coś ty się wpakował? No nieźli i jeszcze pozwól sobie uciąć w lesie drzemkę, czekasz na kolejną partię ludzików z zabaweczkami? Pozwól że cię stąd zabiorę nim ktoś cię znajdzie, i żadnych ale bo inaczej pogadamy.
Mało go obchodziło czy wampir słyszy już wyraźniej czy nie jakiś tam ból może trochę rozwiał mu chmurę z umysłu, choć w sumie z takim zabijaką to wszystko możliwe, Kojiro już wiedział, że nie ma do czynienia z grzecznym wampirkiem skoro go gonili łowcy i to jeszcze z taką zaciętością by go tak osłabić. Wziął pół przytomnego wampira na ręce i zarządzając watasze powrót zaniósł go na teren rezydencji, psy zostawił wolno, a swoje znaleźne położył tarasie, wolał być tutaj, czuł się bezpieczniej, bo na prywatny teren łowcy nie wlezą od tak, a leniwemu zwierzakowi nie chciało się teraz bawić z tymi miernotami, nie jak miał takiego gościa.
-Zbudź się śpiąca królewno, nim nastanie ranek, bo całować cię nie będę, choć z wyglądu jesteś niczego sobie.
Przywitał go trochę kpiąco widząc, że coś tam jednak się zaczyna wybudzać z narkozy i dobrze, bo nie miał ochoty mieć trupa na tarasie. Na razie z faktu na stan wampira był nawet dosyć miły, więc lepiej by królewna spokojnie się wybudziła i nie narzekała, bo to może się zmienić w każdej chwili. Sam sobie usiadł spokojnie obok niego, rany wampirze się dobrze goiły, choć te po łowcach nie były zbyt miłe, lecz póki Lucjusz nie próbował iść zataczając się jak pijana bela nie zamierzał mu też wybitnie pomagać w końcu to chłop, a nie baba więc poradzi sobie chyba jakoś z ranami, a może Kojiro się mylił i jednak lepiej by mu pomógł? Na razie tylko się przyglądał swojemu gościowi z przymusu i czekał na jakąs jego większą reakcję niż mruganie ślepiami.
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Lucjusz Pon Lip 20, 2015 6:59 pm

Nie reagował zbytnio na to, kiedy jakiś pies do niego podszedł. Siedział oparty o drzewo ze świadomością, że w końcu będzie miał spokój. No nie wszystko i nie wszyscy mają tak łatwo, no jak na złość Lucjusz do to pechowców chyba należy... Dopiero wyciągnięcie ostrza z jego ciała, spowodowało, że syknął cicho. Jak miał nie spać skoro dostał pociskiem usypiającym, a tytanem nie był więc ta broń go dobiła. Teraz potrzebował czasu nic więcej.
Słowa wampira słyszał niczym przez mgłę, ale skoro nie reagował, to widocznie jego rozum jeszcze był pod wpływem narkozy. Pozwolił się wziąć na ręce, jednym słowem lejąc się w rękach silniejszego wampira, ale nie tulił się do niego. Przez całą drogę do jego rezydencji, nie otwierał oczu, ale mrużył je raz do czasu mocniej.
Kiedy został położony na tarasie, leżał przez chwile tak jak został położony, po czym obrócił się na brzuch, kuląc nieco ręce do swojego ramienia. Wziął  końcu tlen głęboko w swoje płuca, bo przez cały czas nie używał tleny, bo jest mu zbędny.
W końcu zdecydował się na podparcie się rękami o taras, by unieść nieco swoje górne partie ciała. Spojrzał bezpośrednio na taras i zdziwił się. Po chwili z chłodem i chęcią mordu spojrzał na wampira obok. Czuł się zagrożony. Na nieznajomym miejscu i z nieznajomym... Nawet jego pazury były gotowe do ataku.
-Toś ty mnie nosił, czy coś w tym stylu?- Zapytał z chłodem, ale ze spokojem. Coś tam czuł kiedy go nieśli, ale nie chciało mu się budzić. -Jeśli tak to dzięki, ale na pnie już pora. Przed rankiem muszę jeszcze coś załatwić.- Dodał po chwili próbując wstać, bo pewnie nie pójdzie mu od tak. Przy okazji zacznie oglądać swoje ciało, oglądając rany. Nie potrzebował pomocy, był mocnym facetem. Dotknął palcami rany na ramieniu i westchnął.
-że też zachciało mi się bawić z nimi...- Wymamrotał dla siebie i spojrzał na wampira. -Jak na księcia masz trochę psi wygląd.- odparł z lekkim uśmiechem. czy kpił? Moze, a może żartował, kto wie?
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Kojiro Pią Lip 24, 2015 12:03 pm

Po dobrym czasie w którym Kojiro nie zrobił nic prócz pójścia na chwilę do kuchni po butelkę ze swoim ulubionym trunkiem, kiedy wrócił usiadł sobie spokojnie na deskach i oparł się o belkę, nogi zwieszając swobodnie. Kiedy wampir się w końcu postanowił obudzić spojrzał tylko na niego spokojnie, widział, że ten się denerwuje, za to Kojiro kompletnie się nie denerwował, nawet jak ten "wystawił pazurki". uśmiechnął się po swojemu do Lucjusza
-Owszem śpiąca królewno.
Odpowiedział spokojnie, lecz jego wyraz twarzy się zmienił kiedy ten stwierdził iż już gdzieś zwiewa. Wampir którego tu przyniósł nie miał nawet czasu na reakcję kiedy za nim pojawił się wielki pies o czerwonej sierści i złapał go zębami za kark, z jednej strony pomógł wampirowi usiąść lecz z drugiej wcale nie miał mu zamiaru pozwolić odejść od tak. Kojiro spojrzał na niego karcącą miną.
-Widzę, że ta księżniczka jest strasznie niewdzięczna. Jak to tak? daję ci schronienie w mym domu, a ty uciekasz jak tchórz? skoro przedrzemałeś tyle to nie powinno być problemem byś mi chwilę dotrzymał towarzystwa, to niegrzeczne tak uciekać. Napij się uspokoisz się trochę, bom widzę, że strasznieś nerwowy.
Jeśli wampir zacznie się miotać poczuje mocniej zęby bestii która jednak choć mogłaby jednym chapnięciem odgryźć łeb gościa to jednak tego nie robiła, jeśli zaś zaprzestanie próby usilnego wstawania to ta go puści pilnując jednak by ten nie próbował czegoś dziwnego, z resztą jak zwykle z nieznanym jeszcze Kojiro gościem.
-No cóż łowcy to dosyć kłopotliwe zabaweczki.
Stwierdził podając wampirowi o ile ten pozwoli naczynie ze złotym napojem, zdecydowanie już dawno niedostępnym w zwykłym barze, bo domowej roboty. Sam również go pił, więc ten nie musiał się martwić, że psowaty chce go otruć, albo coś w tym stylu.
-Widać jestem psim księciem, jeśli zawiodłem twoje oczekiwania księżniczko to wybacz, ale nie zamierzam udawać kogoś kim nie jestem, a trafiłeś kochany do domu diabła.
Odpowiedział nie zrażony, kpiono z niego zbyt wiele razy by się tym przejął, trzeba było czegoś o wiele gorszego niż taka bzdura by urazić dumę szlachetnego.
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Lucjusz Pią Lip 24, 2015 3:59 pm

A więc nie będzie mógł odejść i zostać w samotności... Co za żenada. Lucjusz nigdy nie siedział z przymusem z kimś, zawsze zastawał, był jeśli coś go interesowało. Jednak w tym momencie nie interesowało go kim jest i tak dalej jego rozmówca, tylko gdzie jest i jak daleko od miejsca w którym zasnął.
-Aż tak ci się nudzi nazywając innych królewnami...- odparł z namacalną kpiną i kiedy postanowił wstać, po czuł za sobą coś, co okazało się psem, po czym jego ząbki na karku. westchnął jakoś nie zaskoczony tym faktem i podgrzał pieska na tyle mocno by móc mu wysadzić żyłki w dolnych koniczynach. U człowieka nie miał problemu z podgrzaniem krwi i wysadzeniu aorty, to co dopiero u zwierzaka. Proces był szybszy i łatwiejszy. Wiedział że go to nie zabije, ale było to tylko ostrzeżeniem. Nawet jeśli to był przywołany chowaniec, to można go była zranić, czy też dotknąć, skoro czuł jego ząbki. Jednak siedział spokojnie, bo jednak nie chciał mieć naruszonego karku.
-Irytujesz mnie wiesz. Wiedziałem gdzie zasypiam, a skoro jak zauważyłem wyjąłeś strzałę, mogłeś się domyślić, że mój sen nie był planowany prze zemnie. Z innej beczki. Po chuj mnie tu zabrałeś... by się napić... - Odparł z uniesioną brwią do rozmówcy.Miał prawo być nerwowy, a to dlatego, że miał przed sobą kogoś wyższej ragi, jak był nie u siebie i na deser coś mu się wbijało w kark. Mało argumentów...
kiedy poczuł, że bestia się odsuwa od niego wstał jak oparzony, bo chciał stać, już się nasiedział pod drzewem...  Musi rozprostować swoje grabie. Po chwili jeśli nic go zaś nie chapnie w kark, zacznie małymi krokami maszerować po tarasie, patrząc na rozmówcę.
-Nie jeśli się jest czystym.- Odparł i w tym momencie potwierdził myśli wampira, że nie jest grzecznym wampirkiem. Co do wystawionej przez Kojo naczynia w kierunku Lucjusz, ten stanowczo jej nie odebrał. Nie chciał, jak i nie ufał szlachetnemu. Zresztą a komu on ufał? Niekiedy nawet sobie nie ufał. Słysząc o domku diabła zaśmiał się głośno rozbawiony tym, ale tylko przez chwile.
-Jak tam chcesz psie.- Odparł z chłodem patrząc na Kojo, po czym zaczął się rozglądać po miejscu.
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Kojiro Wto Sie 11, 2015 10:10 pm

Psowaty wampir jakoś się nie przejmował za bardzo kpiną w ustach swego gościa, może też przez to jak był traktowany w przeszłości nauczył się zupełnie ignorować kpiący ton jakoby go nie było.
Uśmiechnął się rozbawiony faktem, ze Lucjusz sobie tak swawolnie przy nim poczyna, nawet jeśli się bało to nie często ktoś pyskował Kojiemu, więc to było już coś ciekawszego.
-Ależ owszem, nudzi mi się cholernie. Ale to nie ma nic wspólnego z nazywaniem ciebie księżniczką.
Odpowiedział spokojnie na jego słowa i skoro naczynie którym chciał poczęstować zostało wzgardzone to sam z niego wypił. W końcu pił sam z tej samej butelki więc nie w głowie mu było podtruwanie trunku z resztą cóż by to było za marnotrawstwo jego własnej pracy, w końcu sam przygotował ów trunek.
Z równym spokojem spojrzał tylko na psa chowańca który mruknął lekko zdziwiony czując ciepło, lecz to był raczej pomruk zadowolenia jakby go ktoś głaskał, w okolicy najbardziej rozgrzanej na chwilę zapaliło się lekkim płonieniem futro zwierzaka, lecz wraz z wyłączeniem mocy gościa po prostu zgasło, Kojiro uniósł lekko brew i spojrzał na swojego gościa sam mrucząc zaciekawiony
-Oj widzę, że masz nie tylko gorący temperament, ale i moc która najwyraźniej przypadła do gustu Haku.
Stwierdził wesoło i już wampir mógł wiedzieć, że to zwierze jakkolwiek by nie chciał to by go zabić musiałby trochę bardziej się namęczyć niż ze zwykłym zwierzęciem, nawet trochę bardziej niż z człowiekiem, nie przewidział najwyraźniej, że ten kłębek futra sam również potrafi się nieźle rozgrzać. Teraz za to miał psa który nie dosyć, że go pilnował to jeszcze najwyraźniej go polubił bo wywalił jęzor i gapił się na niego jakby czegoś chciał jak to psy mają w swoim zwyczaju.
Kolejnych słów wampira Kojiro wysłuchał z lekkim uśmiechem i najwyraźniej bawiło go kiedy wampir się irytował niepotrzebnie
-A więc irytuje cię, bo nie wiesz gdzie jesteś? Nie łatwiej było od razu zapytać? jesteś w mojej rezydencji jakieś cztery kilometry na północ od miejsca gdzie cię znalazłem, jak wyjdziesz głównym wejściem wystarczy, ze pójdziesz prosto jak w mordę strzelił i będziesz na północnej części dzielnicy mieszkalnej. I tak, wiem, że nie spałeś bo chciałeś, ale nawet jak się obudziłeś to narzekasz jak księżniczka, mój drogi.
Podsumował go jak i uświadomił mu gdzie jest, w rezydencji nie mieszkał sam, więc każdy w współlokatorów sporego domostwa musiał umieć do niego dojść, całość była w lesie, lecz niespecjalnie skryta. Jedynie by wyjść z domu Lucjusz musiał przejść przez ogród rezydencji. Aczkolwiek jeśli ruszy tam tak samo niegrzecznie jak przedtem to spotka go niezbyt miła niespodzianka.
-Jak chcę? Ja tylko chciałem, żeby mój gość się ze mną napił i nie po to cię tu przytaszczyłem, żeby mój trunek był od tak po prostu wzgardzony. Jeśli zamierzasz odejść bez odpowiedniego pożegnania to cię tylko ostrzegam, że stąd nie wyjdziesz.
Dodał tylko spoglądając na to co zrobi wampir kątem swoich lisich oczu. Może i Kojiro był wampirem z niejedną przewiną na głowie, ale był gościnny i nie lubił kiedy tego nie szanowano. Zrobi więc sporo by zatrzymać tutaj gościa by choćby na siłę go ugościć jak trzeba, a jeśli nie to zabawi się we własny sposób.
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Lucjusz Pon Sie 17, 2015 11:06 am

-Nie nazywaj mnie tak...- odparł z opanowaniem, ale jak i ze znudzeniem. Czy on na prawdę wyglądał na księżniczkę? No chyba nie, ale cóż jego rozmówca jednak twierdzi inaczej, albo zwyczajnie widzi, że drażni to Lucjusza więc bardziej go wkurza. Widząc jak pije z naczynia, które Lucjusz nie przyjął, zaczął na niego patrzeć uważnie, szukając jakiekolwiek skutku, jakieś trucizny czy coś, bo wziął to za podstęp. Widząc jednak, że nic owego się nie dzieje, uniósł brew.
Jaki to był szok kiedy zobaczył, że futerko Chowańca wampira się zapaliło. Momentalnie i tylko na chwile wywalił gały, ze zdziwienia, po czym pokiwał niezadowolony głową. Skąd miał wiedzieć, że zwierzę nie jest normalnym pupilkiem, a skrywa małą tajemnice w sobie? No skąd! Nie miał przyczepionej tabliczki na łańcuchu z tymi informacjami. Oczywiście widząc to przestał używać swojej mocy, bo jednak żarła ona energie. Nie dużo ale zawsze coś. Widząc to także chciał nawet zaatakować zwierzę, ale wiedział, ze i tak to mu wiele nie do, bo zapewne Kojo by wkroczył do akcji, a nie lubił się szarpać ze szlachetnymi. Choć szlachetny wyglądał na osobę, która niezbyt od razu leci z rękami, tylko próbuje rozwiązać spór słowami. A może to tylko pozory? Kto wie...
-Skoro już wiesz, ze jestem... grzeczny inaczej... to mógłbyś mnie nie denerwować i zabrać to bydle, bo zrobi się nie ciekawie...- Westchnął i nadal chodził po tarasie, myśląc i słuchając go, zwłaszcza kiedy wampir zaczął mówić jak wyjść stąd. Spojrzał w kierunku, gdzie zapadł w sen i westchnął.  
-Tobie to się nudzi targając mnie, śpiącego przez 4 km. I daruj sobie z tą księżniczką... Czy tobie się wydaje, że one mają jaja? A może mam Ci pokazać byś uwierzył, że nie jestem nią?- Odparł ze śmiechem i spojrzał na niego, przez dłuższą chwile nic nie mówiąc. Przeczesał swoje włosy i wziął głęboki oddech. Szczerze mówiąc nie chciało mu się iść tyle km. Może i jest to mało, ale Lucjusz jeszcze miał lenia chyba po spaniu. Po chwili spojrzał na swoją dłoń i zaczął się bawić obrączką, obracając ją na palcu za pomocą kciuka.
-Coś mi się niezbyt dobrze widzi, ze od tak pozwolisz mi odejść... Mylę się? A jeśli nie to mam też kolejne pytanie... Sprowadziłeś mnie tu tylko po to by się napić?- Zapytał i o dziwo usiadł obok niego, jednak nie za blisko. Odległość miedzy nimi wynosił może z metr nie więcej.
-Dziwny jesteś.- Wypalił po dłuższej chwili i z lekkim uśmiechem na ustach. Jednak już nie wytłumaczył dlaczego tak uważa, zostawił to dla swojej wiedzy. -Mieszkasz tu sam? Z psami? - Zapytał patrząc na niego i zwyczajnie starając się ciągnąć jakoś temat, by nie siedzieli w ciszy. Zresztą dość ciekawa sprawa. Mówił, że są w jego rezydencji, a wyglądała ona na wielką jak i dobrze zadbaną. Wszystkim sam się zajmuje? Chyba nie skoro jeszcze, jak sam się do tego przyznał się nudzi...
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Kojiro Czw Sie 20, 2015 11:41 pm

a owszem widzi, ale nic sobie nie robi ze złości wampira, póki ma ochotę będzie go tak nazywać.
-Jak mi powiesz czemu mam tego nie robić to się zastanowię, a póki co mam taki kaprys i będę cię nazywać jak będę chciał.
Odpowiedział na ten zakaz z kpiną. Jakże mu się podobała również głupia mina Lucjusza kiedy zrobił głupią minę widząc, ze nic nie wskóra z piekielnym psem. Zaśmiał się nawet cicho. Również nie przejął się słowami grożącymi mu, po prostu z uśmiechem poklepał się po udzie a zwierze podreptało do niego i na jego skinienie zmieniło się całe w płomień znikając w nim zupełnie, nie spalił się po prostu zniknął tam skąd przybył.
-To nie bydlę, tylko ogar piekielny i tylko cię pilnował byś mi nie zwiał zbyt szybko... widzisz jestem jednak trochę leniwy i nie mam ochoty biegać za tobą.
Stwierdził to trochę karcącym tonem, lecz i tak w dalszym ciągu spokojnym. Po chwili zaśmiał się słysząc słowa wampira i spojrzał na niego
-Sprowadziłem cię tu bo jestem sam, towarzystwo do kieliszka każdemu się czasem przydaje prawda? A ty jesteś obiecującym gościem, jakkolwiek ładnie urządziłeś tych łowców, prawie wyszedłbyś z tego bez szwanku. To mi się spodobało, wystarczy ci taka odpowiedź na razie? Az tak dziwnym jest chcieć kogoś nowego poznać?
Nalał mu na nowo trunku skoro już usiadł i sam sobie również dolał do drugiego naczynia, jednak domowy trunek był dobry, o niebo lepszy od sklepowej szmiry, jednakowoż był też dosyć mocny, a z pozoru nie smakował tak jakby był, ot winko z cichym kopem, ale Lucek nie musiał tego wiedzieć, a Kojiro przyzwyczajony rzecz jasna. "Dziwny jesteś" zabrzmiało to jak niedkończone zdanie, a Kojiro spojrzał na swojego rozmówcę z wrednym i niemal dumnym uśmiechem
-Nie jesteś pierwszym i na pewno nie ostatnim który mi to mówi. A co do posiadłości, mieszka tu więcej osób, ale ciągle gdzieś wychodzą, rzadko kiedy jest ktoś w domu prócz Takeru który go pilnuje. Ale on nie pije więc nie ma z nim zabawy, wiesz to taki cichy sztywny typ.
Odpowiedział szczerze mówiąc o shinobim jakby nigdy nic, choć wiedział że ten mógł nawet to usłyszeć, ale co tam, nie pokazywał się póki Kojiro sam go nie przywoła, miał swoje zajęcia i niewiele go obchodziło co robi jego pan póki nie musiał nic dla niego robić poza podstawowymi obowiązkami. Wiec nie był teraz ważny.
Kojiro oparł się o żerdź tarasu i jedną nogę wciągnął na górę podestu tak, że był odwrócony w stronę Lucjusza uśmiechając się do niego jak typowy lis z pewną nutą złośliwości która nie wróżyła nic dobrego, to było jak wyzwanie
-A w sumie co do tego rozbierania, czemu by nie? Chętnie zobaczę co tam skrywasz pod tą kupą niepotrzebnego materiału, bo w tym to trudno stwierdzić czyś przystojniak, czy nie babochłop przypadkiem. Chętnie to sprawdzę, szczególnie, że sam stwierdziłeś, iż cholernie mi się nudzi.
Uśmiechnął się wrednie i patrzył czy wampir to zrobi skoro sam się zaoferował, czy też nie. Oczywiście nie przeszkodzi mu w dopiciu trunku.
-Teraz jak nie śpisz to chyba nie muszę ci w tym pomagać, hmm..?
dodał owe pytanie sugerując, że jest gotowy nawet to zrobić jeśli będzie trzeba. Niestety Lucek trafił na osobnika który był gotowy zrobić wiele nawet najgłupszych rzeczy i wcale nie był pod tym względem dyplomatom. Jak mu się coś u widziało to wszystko było możliwe.
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Lucjusz Wto Wrz 08, 2015 3:23 pm

-Gówno mnie to obchodzi. Mam imię, jak każdy  a z tego co mi wiadomo księżniczka to nie imię. Jednak lubisz chyba wkurwiać innych... - Odparł nieco zirytowany, ale spokojnie, bez niepotrzebnej agresji. Mimo wszystko, jeśli chodzi o chowańca szlachetnego, to go się nie przestraszył, bardziej był zdziwiony, że zwierzaka futro się zapaliło, nie robiąc mu krzywdy. Nie widział nigdy takiego zwierzaka, więc to wzbudziło w nim zaciekawienie, lecz skrytą. Patrzył na to co robi pupilek wampira i kiedy znikł, uniósł brew. 
-Już mnie chyba nic nie zdziwi na tym świecie.- Odparł raczej sam do siebie, nie oczekując żadnej odpowiedzi na jego słowa. Ale chcąc nie chcąc Lucjusz jednak lubił rzeczy, które są unikatami. A chowańca wampira bez wątpienia, wziął za niego. Ale spokojnie, nie będzie zamierzał go ukraść, ale miło by było takiego mieć, prawda? Pomarzyć zawsze można. 
-Niech sobie będzie nawet księżniczka. Jednak to nie zmieni faktu że jest intrygującą istotą.- Odparł i wzruszył ramionami. Zaśmiał się w duchu słysząc jego kolejne słowa. Na prawdę go rozbawiły. 
-Uuuu doskwiera Ci samotność, czyś to nie urocze... Nie ważne. Nie mam ochoty na użeranie się z nikim. Chce odpocząć w spokoju.- Westchnął ciężko i spojrzał na naczynie, do którego szlachetny nalał trunek. Sięgnął do niego dopiero po dłuższej chwili i przyjrzał mu się, no ale co można ocenić oczami. Zwłaszcza jeśli chodzi o ciecz? Chyba kolor. Więc po chwili skosztował trunku, spoglądając na swojego rozmówce. 
-hym... Nie jest złe.- Odparł i oblizał usta, delektując się smakiem trunku, który jeszcze miał w ustach. W czasie kiedy jego towarzysz zaczął udzielać odpowiedzi na Lucjusza pytanie, to ten słuchał go popijając sobie. Szkoda było mu to zostawić. Zasmakowało mu. 
-Hym... Bo jeszcze pomyśle, że to jakiś hotel 5 gwiazdkowy i zechce się zameldować w nim. - odparł odkładając puste naczynie, tuż koło siebie, spoglądając na to, jak Kojo zmienia nieco pozycje. Na jego słowa tylko lekko się uśmiechnął, jak i spojrzał na niego z tajemniczym błyskiem w oku. Nie obawia si równie spojrzenia lisa w jego kierunku. 
-Nie będę się rozbierał bo się obślinisz...-Odparł oczywiście z zimnym uśmiechem, który już po chwili znikł mu z twarzy, a na niej pojawił się bez emocji wyraz twarzy.-Zresztą nie będę się rozbierał przy kimś, to nie ma dla mnie kompletnego znaczenia. Chyba mnie nie zmusisz do tego? okazało by się wtedy, że jesteś tak bardzo samotny, że widok nagiego ciała, to dla ciebie, jak śnieg w kwietniu.- Odparł chłodnym tonem głosu, wypranym z emocji. Spoglądał na niego opierając się wygodniej. Miał swoją dumę i nie będzie się rozbierał, przy pierwszej lepszej osobie, tylko dlatego, ze ta chce zobaczyć, jak zbudowane jest Lucjusza ciało. 
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Kojiro Sro Wrz 16, 2015 5:54 pm

Kojiro zaśmiał się kiedy ten po raz wtóry się oburzył o nazwanie księżniczką, ale tym razem było widać, ze jest spokojniejszy, popatrzył z rozbawieniem na swojego gościa
-Więc podaj mi swoje imię księżniczko to moze go urzyję, boś na razie mi się nie przedstawił w ogóle, wiec trudno mi stwierdzić jak ono brzmi, nie czytam w myślach.
Głos miał już mniej kpiący, sam dalej sobie popijał nieśpiesznie ze swojego naczynia, i tylko doleje jeśli któremuś z nich trunek się skończy. A co do chowańca, pomarzyć można, ale to tak samo jakby Kojiro chciał zajebać Luckowi jego oszczep z czarnej materii, łagodnie mówiąc lekko a wykonywalne.
Na samoocenę którą postawił sobie sam Lucjusz Koji uśmiechnął się tajemniczo
-Zaiste intrygującą, gdyby taką istotą owa "księżniczka" nie była, to bym cię tu nie przytargał. I śmiej się śmiej, ale po półtorej tysiącu lat na prawdę można się poczuć lekko samotnym, jak widzisz do tej pory nie znalazłem nikogo kto by mógł mi towarzyszyć. A odpoczywać ci nie zabraniam, przecież do pracy cię nie gonię.
Nie uraziło go to w jaki sposób wampir do niego mówił, w sumie sam był czasem dziecinny, ale w sumie to był już staruszkiem więc mógł sobie czasem mieć takie odpały, albo mógł zacząć sobie popindalać nawet od rzeczy i to po prostu było normalne, choć przy okazji zdradził Luckowi co nieco swój prawdziwy wiek, był nie patrząc trzy razy starszy od towarzysza od kieliszka. Mimo to trzymał się w miarę przyzwoicie.
Przy słowach o hotelu podparł głowę na ręce
-Pięciogwiazdkowy to on nie jest, to po prostu bardzo stare domostwo, kiedyś tu mieszkała rodzina z dziada pradziada z wszystkimi dzieciakami, potem wszyscy zaczęli uciekać w stronę miasta, a ja go przejąłem, lecz szkoda mi by był ciągle pusty. Nie bronię nikomu tu zamieszkać, to bardzo miłe spokojne miejsce, jest wiele miejsca więc nie ma problemu z gościnnością, nadal są wolne pokoje.
Odpowiedział dosyć prawdziwie, w końcu teraz rzadko się spotykało tak duże domostwa, a kiedyś ich właściciele to byli ludzie bardzo wysoko postawieni w hierarchii społecznej, szlachcice, kupcy itp. więc dom również był duży, Lucjusz jeśli pokusiłby się o wejście do niego mógłby na prawdę się w nim pogubić , równie rozległy był ogród w owym domostwie, więc na prawdę każdy by się pomieścił jakby chciał, tylko że Kojiro nie wnikał w to co robię jego współlokatorowie póki nie chcieli wysadzić domu w powietrze.
Za to zdecydowanie najbardziej rozbawiło to co odpowiedział mu wampir i zamruczał cicho
-Może i jestem psem, ale nie buldogiem, by się ślinić.
W sumie to...

Wstał spokojnie i podszedł do Lucjusza i spojrzał na niego z bliska chwytając w swoje długie palce kosmyk czarnych włosów wampira
-Chciałbym jednak mieć dla ciebie jakieś... znaczenie. Miło by było mieć kogoś tak oryginalnego po swojej stronie. Mówisz, że gdybym cię zmusił to znaczy, ze jestem aż tak wygłodniały, a nie pomyślałeś, że samym takim gadaniem prowokujesz bym spróbował? Jestem za stary na to by się zastanawiać nad tym czy to świadczy o mnie tak czy inaczej. Po prostu czasem mam ochotę się zabawić, a to co nieznane jest dosyć ciekawe...
Mówił mrukliwym tonem jakby się zastanawiał, lecz tak na prawdę to tylko był ciekawy jak wampir na niego zareaguje. Będzie zł za takie zbliżenie się? Bynajmniej na razie nie zrobił nic nadzwyczajnego po za tym, że był zdecydowanie blisko, może nawet za bardzo jak na nowo poznanego. Może nie postępował zbyt rozważnie ale co z tego? Śmierć nie była mu straszną, ani tym bardziej ból, za to ryzyko mogło się czasem opłacić, tylko pytanie czy akurat teraz?
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Lucjusz Sro Wrz 16, 2015 8:29 pm

Lucjusz coraz bardziej się irytował swoim rozmówcą. Nie łykał jego zachowania i to go wkurwiało. No ale co on mógł zrobić? No nic, bo i tacy się zdarzają. Chciał znać jego imię? Spojrzał na niego, unosząc brew i korzystając z czasu, zaczął myśleć o czymś. 
-Ten co pyta o Imię, sam powinien pierwszy wyjawić Swoje. Tak więc słucham...-Odparł bez emocji, oczywiście nie ujawniając swojego imienia, nawet jeśli owe jest Fałszywe. Co do chowańca to mogło by być nawet ciekawiej, ale chociaż nie! Lucjusz nie odda swoich oszczepów, nawet jeśli by mógł nie odda. Sa jego i tan już pozostanie. 
-Nie dałbyś rady mnie zagonić do pracy...- Westchnął kręcąc lekko głową. 
-Ciężko mi cię strawić...- Dodał po chwili, biorąc pod uwagę wcześniejsze słowa wampira. Co do Wieku szlachetnego, to puścił to bokiem, by czasem nie pokazać, jak bardzo jest młodszy od niego Lucjusz. Co co ma znać jego wiek? Przecież to tylko cyfra. 
Starał się przy okazji dotrzymywać wampirowi w piciu trunku, przez którego Lucjusz, jak to się mówi złapał smak. Jednak nie pił szybko, nie nie nie... Pił powoli, bez pośpiechu, jednocześnie konwersując z wampirem. 
-Spokojnie. Nie zamierzam tu mieszkać. Tak tylko żartowałem. Nie mieszkałbym z kimś kogo nie znam, pod jednym dachem. Zwłaszcza z kimś, tak dziwnym jak Ty. Ale z tego co mówisz wynika, a w każdym razie, ja to tak odbieram, że masz sentyment do tej rezydencji, czy się może mylę - Zaśmiał się cicho do rozmówcy. Wydawało mu się jednak dziwne, to że wampir tak dobrowolnie przyjmował by pod swój dach innych, nawet obcych. Niczym jak jakaś pomoc charytatywna. 
-Kurcze, a może jednak nim jesteś. Patrz, jak CI ślinka cieknie... - Odparł spokojnie i patrzył jak wstaje. NIe zareagował w ogóle, kiedy ten podszedł do niego i złapał za kosmyk włosów. Oczywiście spojrzał, krótko na jego rękę, po czym na rozmówce z chłodem. Słowa psowatego  zaskoczyło go nieco, ale nie pokazał tego po swojej twarzy A westchnął. 
-Może i prowokuje, Może i nawet specjalnie. Jednak...- Mówiąc to zmrużył oczy patrząc na wampira i zgniótł w rękach naczynie, które było w ręce. Nie ważne, z jakiego materiału, czy szkło, porcelana itp. Zgniótł je. Mogła to być wskazówka ostrzegawcza dla wampira, który był blisko
-Skoro szukasz zabawek, to trafiłeś pod zły adres. Nie dotykaj mnie.- Odparł z chłodem i przechylił głowę w bok, nie patrząc już na niego. Jednak nadal mimo to siedział spokojnie, nie reagując na to, ze bawi się jego włosami. Wolał nie dopuszczać do siebie nikogo, bo nie raz został zrobiony i nie zamierzał znowu. Nie był to strach przez innymi, ale po prostu nie chciał roztapiać swojego serca, które było skute grubym lodem. 
Jak na chłód wampira zareaguje Kajtek? 
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Kojiro Sro Wrz 16, 2015 9:38 pm

W sumie nie zdziwiło go to, że Lucjusz zapytał o jego imię to znaczyło właściwie dla niego tyle, ze prócz upartości miał coś oleju w tym łebie
-A jak sobie życzysz, Jestem Sanguinoso Kojiro i wolałbym poznać również twoje prawdziwe imię.
Jego wypowiedź wskazywała na to, że nie był też dzieckiem, pracował dla mafii więc wiedział o tendencji przedstawiania się fałszywie, lecz sam nie czuł potrzeby ukrywać swojej tożsamości liczył skromnie na to samo, choć czy się doczeka szczerości od strony drugiego wampira to już inna bajka
-Może mam trochę sentymentu, ale nie szczególnie wielką, raczej do tego spokoju, choć i ten minie, miasta się teraz tak rozrastają i coraz mniej jest takich miejsc jak to, z charkterem i własnym „duchem”.
Odpowiedział mu spokojnie, zdecydowanie nie zareagował na zaczepkę o ślinieniu, widać było, ze już nie raz miał do czynienia z obrażaniem go, w końcu pół pies był odmieńcem już z samego wyglądu, a nawet wampiry nie były zbyt przyjazne takim dziwolągom.
Właściwie wszystko szło by po dobrej i przyjaznej mysli gdyby nie jedna rzecz którą zrobił gość, coś przez co mógł się przekonać, ze ten nie jest potulnym misiem jak go pozornie określał dyplomatą. W momęcie kiedy powietrze przeciął ostry dźwięk pękania ceramicznej czarki szlachetny stojący koło niego zjerzył się wyraźnie niczym zwierze które ktoś uderzył jego oczy zrobiły się niemal dzikie i już wydawałoby się , że wampir za chwilę uderzy Lucjusza lecz na szczęście jego zamiast zmierzdżyć mu łeb pazurzasta łapa tuż koło jego głowy uderzyła z impetem o belę podpierajacą dach, a ta zawyła trzaskając, całość się zachwiała bardzo niebezpiecznie, a twarz Kojiro znalazła się tuż przed nim z wyrazem szaleństwa i wściekłości zwierzęcia
-Nie szukam zabawki!, gdybym takiej chciał wziąłbym kogokolwiek, a nie takiego upartego dziada! Który na dodatek nie potrafi niczego docenić. I niszczy moją pracę!!
Jego głos przeszedł na taki ton, ze trudno było go odróżnić od zwierzęcego warkotu, którego nawet wampir nie potrafiłby powtórzyć, bardziej zwierzęcy Kojiro był na tyle niebezpieczny, ze gdyby tylko chciał to przegryzłby tętnice wampira swoimi psimi kłami, był wściekły, może o bzdurę, ale jednak Lucjusz miał pecha, że czarka którą zgniótł była zrobiona własnymi rękami szlachetnego.
Po chwili Kojiro odsunął się i zszedł z ganku odchodząc dalej zamykając oczy by się uspokoić, choć kły nadal wystawały w wyrazie zirytowania.
-Gdybym chciał cię tylko wykożystać zrobiłbym to kiedy bym chciał nie rozmawiajac z tobą czy ci się to podoba czy nie.
Wystawił w jego stronę rękę, a w tej chwiliz ziemi pod „gościem” wystrzeliła liana która owinęła się w mgnieniu wampirzego oka wokół kostki Lucjusza, zbyt mocna by ja mógł zerwać.
-Teraz nie uciekniesz, mogę zrobić z tobą co chcę, mogłem to rozbić jak byłeś nieprzytomny, i nadal mogę zrobić co chcę, jakbym chciał cię jako zabawkę nie rozmawiałbym z tobą tylko bym się zabawił, ale ty widać tego nie potrafisz docenić. Tak jak mojej pracy, aż tak brzydką ceramikę robię że musisz ją niszczyć, aż tak ci się nie podoba? Teraz jesteś mi coś winien, co powinienem wziąć jako zapłatę? To był unikat, a ty z niego zrobiłeś żużel.
Warknął patrząc na niego i czekajac na jego reakcję, przy czym lepiej jeśli odpowie szybko nim zacznie działać toksyna z pnącza które nawiasem miało pełno drobnych parzydełek z jadem, może niezbyt silnym ale na tyle, że mogą spowodować pewne problemy z orientacją wampira.
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Lucjusz Czw Wrz 17, 2015 4:38 pm

Kiedy wampir mu się przedstawił, to nie wiedział zbytnio czy lepiej powiedzieć mu prawdziwe imię, czyli niemal nie używane, czy tez to do którego się przyzwyczaił i posługuje się nim już od dłuższego czasu. 
-Tak więc Kojiro, jestem Lucjusz.- Odparł krótko, podając fałszywe, jednak wampir doskonale przyzwyczaił się do tego imienia i reaguje na nie, jak by było prawdziwym. Zresztą mało kto wie, jak na prawdę nazywa się nasz wampirek. I dobrze, a może jednak nie do końca. Ale Lucjusz nie narzekał na to.
-Cóż rozwój ma zarówno plusy, jak i minusy. Niestety, tak było jest i będzie w tym popierdolonym świecie. Ale masz racje, jest tu coś czego nie ma w miastach. Spokój, a takiego coraz mnie...- Westchnął rozmyślając o tym co właśnie powiedział. W sumie to Koja dom jest akurat oazą ciszy i spokoju, aż miło sie tu siedzi, jednak gdyby nie fakt, jaki jest właściciel. No ale otoczenie też robi swoje... 
No, ale po chwili nastało zniszczenie naczynia, przez Lucjusza, Który spojrzał na szlachetnego obojętną twarzą. Widząc jak wampira ogarnia, złość uśmiechnął się lekko, ledwo widocznie, po czym jednak uniósł nieco brew patrząc w miejsce, gdzie Kojiro zadał cios. 
-uuuu ktoś tu chyba ma problem w panowaniu nad sobą. - Odparł z kpiną, patrząc hydro na wampira, który odsunął się od Lucjusza. -Następnym razem zważaj na to co mówisz. - Westchnął z od niechcenia, patrząc na niego. 
-Chciałbyś? Żenada... A ja pewnie leżał bym jak kłoda i pozwolił ci dobrowolnie na wszystko... Jasne jasne. Tak jak mówisz.- Odparł głosem wypranym z emocji, by nie pokazać swojego rozbawienia. Choć po jego słowach można było się domyślić. Jednak po chwili spojrzał na jego rękę, a następnie na nogę, która została złapana jakimś pnączem. 
-Trza było mnie nie dotykać. Co ja jestem, pluszak do zabawy? - Westchnął i szarpnął lekko nogą, patrząc na nogę i myśląc chwile. -Chyba na prawdę masz problemy z agresją, by unosić się przez takie rzeczy, nawet jeśli robiłeś to sam. To przecież, można ją odtworzyć, albo kupić lepszą. Taki problem to nie problem, sam bym go rozwiązał... - Odparł i oparł się wygodniej o taras patrząc na Kojiro i bawiąc się kawałkami przedmiotu, który wywołał tyle agresji u Koja. Co do ucieczki, to Lucjusz miał pomysł na wydostanie się z pnącza, jednak nie realizował go, bo chciał by wampir, jak najmniej o nim wiedział. 
Słysząc jak ten zaczyna "lać wodę" na temat głupiego naczynia, spojrzał w bok mając już dość jego gadania. 
-Puść mnie, a jak zamierzasz mnie tak trzymać, to już lepiej mnie zabij, to będzie najlepsze wyjście, bo coś czuje, że jeśli tak dalej pójdzie, to nie skończy się to na jednej zniszczonej rzeczy... -westchnął cicho i zamknął oczy, nie chcąc już go ani widzieć, ani z nim rozmawiać. Wkurwiał go, zwłaszcza kiedy go złapał liną, ale nie szarpał się. Starał się być spokojnym. 
Kojiro, musi tez zrozumieć, że skoro wie że nie ma przed sobą grzecznego wampirka, to w sytuacji zagrożenia, Lucjusz zacznie być agresywny... A nawet gorszy. Jego wybór czy chce pokojowo rozwiązać owy problem, czy też zatruć Lucjusza, który zwyczajnie będzie się bronił. A każdy wie, że najlepszą obroną... Jest atak. 
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Kojiro Czw Wrz 17, 2015 9:17 pm

Prychnął na słowa Lucjusza tak pewne siebie
-Oj ty byś nie leżał spokojnie, nie pieprz tu już od rzeczy, jesteś wredny w słowach, ale ciekawe czy to samo byś mówił jakbym naprawdę się tobą zabawił. Nie kozacz tu, bo też nie jesteś ideałem.
Odpowiedział beż żartów, zdecydowanie Lucjusz go drażnił, ale postanowił się powstrzymać od pochopnego działania, w końcu gdyby teraz coś zrobił to raczej nie polepszyłby sytuacji. Na słowa o pluszaku wręcz załamał ręce i przewrócił oczami
-Nosz kur*wa mać, droczę się z tobą głupku, tak trudno to zrozumieć? Rany co ja mam za szczęście do osób bez krzty empatii. Sztywniak!
Na początku wyładował jeszcze swoją złość, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że w sumie i tak nic na to nie poradzi.
Za to kolejna wypowiedź sprawiła, że na ustach szlachetnego pojawił się uśmiech, ale podchodził on nieco pod charakter tego "sadystycznego". Lucjusz chyba sobie nie zdawał sprawy z tego co mówi. Kojiro podszedł do niego i spojrzał mu w oczy
-No dobrze, skoro mówisz, ze potrafisz odtworzyć "to" naczynie... to spróbujemy. Odtworzysz czarkę to puszczę w niepamięć to, że zniszczyłeś moją własność. Zobaczymy ile jest warte twoje gadanie.
Po tych słowach zabrał Lucjuszowi resztki połamanej czarki i przyjrzał im się smętnie z miną jakby ktoś umarł po czym zabrał je poszedł w dalszą część ogrodu wyciągając z komórki ogrodowej łopatkę po czym zakopał w "ładnym miejscu" owe nieszczęsne resztki nad którymi przez chwilę debatował sam ze sobą. Niestety to był jego bzik i na to nawet kpina Lucjusza nic nie zdziała.
Po owej "ceremonii" wrócił do Lucjusza i kazał roślinie puścić wampira, bo skoro nie walczył to nie musiała się męczyć.
-W takim razie chodź za mną, kawałek dalej jest moja pracownia, będziesz się mógł wykazać jak bardzo potrafisz odtworzyć moją pracę.
Było w tych słowach słyszeć lekkie rozbawienie, bo w końcu szlachetny doskonale wiedział, że delikwentowi nie ma prawa się udać taka sama czarka jeśli nigdy nie ćwiczył pracy z gliną która nawiasem mówiąc miała swoje kaprysy i trzeba było je znać.
Doszli do małego budynku i Kojiro otworzył pracownie, stoły były czyste jednak podłoga była zapylona wyschłą glinę którą nikt się najwyraźniej nie przejmował, wampir przyniósł z mniejszej komórki ofoliowaną cegłę szarej żwirowatej gliny którą rozpakował i położył część przed swoim gościem
-Proszę z tego można ulepić cały komplet ceramiki, jednak ty masz ulepić tylko jedną prostą czarkę, tam jest umywalka jakby ci glina za bardzo wyschła. Najpierw musisz uformować zwykłą kulkę, a potem z niej możesz próbować zrobić naczynie.
Kojiro sam z kawałkiem gliny zrobił to o czym mówił z kulki zrobił zagłębienie które zaczęło przypominać nie do końca dziurawego pączka z dziurką a potem rozwijając brzegi stworzył prostą czarkę, przy czym kiedy on to robił wydawało się to niemal bardzo proste, wampir nawet się nie zbrudził prócz samych palców którymi rzeźbił, jednak jeśli pewny siebie wampir spróbuje powtórzyć to co zrobił psowaty szybko się przekona jak bardzo niesforna potrafi być owa materia w niedoświadczonych rękach.
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Lucjusz Pią Wrz 18, 2015 4:42 pm

-A gdzie tam... Jestem tylko mocny w mordzie.- Mruknął z rozbawieniem- A do ideału to ja mam w chuj daleko. Pewnie nawet dalej niż tobie.- Westchnął próbując być poważnym, ale coś mu chyba nie szło, bo na ustach miał uśmiech. Jednak siedział spokojnie, nadal niezbyt zadowolony z uwięzionej nogi, to z każdą sekundą, jego zirytowanie rosło. 
-Jakoś nie bawią mnie Twoje żarty tego typu. Głupcze... Może i jestem sztywniakiem, a jeśli tobie się to nie podoba, to masz problem...- Odparł już kryjąc fakt, ze wcale sztywniakiem nie był, On sztywniakiem... Hahaha dobry żart. Miał akurat, taki okres, że nie bawiły go takie zaczepki. Uciekał od czyjeś bliskości, czy też jakiś ciepłych uczuć, jak ognia. Wolał żyć sam, polegać na sobie i tylko na sobie. 
Spojrzał jednak na niego uważnie, kiedy zaczął podchodzić i patrzeć na jego osobę. Zaś uderzy o coś? A może coś gorszego? Zapytał sam siebie i w myślach, jednak nie bał się wampira. Uderzy to uderzy i już... Ale jednak nie ten zaczął mówić. 
-NIc nie muszę Ci udowadniać. A także, nie boje się Twojego gniewu, czy coś podobnego...- Odparł chłodno i zaczął patrzeć co robi wampir. Trzeba przyznać było to tyle ciekawe, co dziwne. Nawet sam Lucjusz uchylił na chwile usta widząc co robi Kojo. Ale już nie miał na to siły by komentować. Ale to było dziwne... 
Puszczony zabrał nogę pod siebie, masując swoją kostkę, która nie bolała, ale zrobił to instynktownie. Po chwili wstał, przewracając oczami na słowa wampira. wiedział, że pewnie nie uda mu się odtworzyć takiej samej ceramiki, nawet pewnie nie będzie podobna, ALE SPRÓBUJE! Dlatego tez po chwili skierował się za nim 
Będąc w pracowni, obejrzał ją powoli, ale dokładnie, patrząc również na to jak tego towarzysz idzie gdzieś, a po chwili wraca z materiałem. W miedzy czasie podszedł do jakiegoś stołu i usiadł przy nim. Bo na stojąco nie będzie robił nie? 
Spojrzał na kawałek materiały z którego miało powstać naczynie, po czym na wampira. Jego spojrzenie mówiło coś typu "Ty chyba żartujesz nie?". Jednak wysłuchał gadania wampira i sięgnął po część. Jednak nieco prędzej podszedł do umywalki, nalewając sobie do jakiegoś naczynia wodę, by wrócić z nią do stolika. Spojrzał na glinę niezbyt przekonany i chętny do pracy, po czym zaczął robić to co mówił Koj. Może nie robił tego, tak szybko i sprawnie jak szlachetny, no ale starał się by nie wyjść jednak na idiotę. 
Uformował z gliny kulkę, po czym zrobił z niej to co starszy, mały dołek. Mimo wszystko robił to dość powoli, by jednak czasem, przy powiększaniu dołka, a formowania ścianek naczynia, te nie opadły, niszcząc całą pracę. W skutek tego, niestety glina dość szybko zacznie mu schnąć, przez co zamoczy swoje palce w naczyniu z wodą, by po chwili kontynuować prace. Mimo iż zamaczał ino palce w wodzie, to z kolejnym namaczaniem, muśnięciem o mokre glinę, miał ujebane ręce całe. Nawet twarz, gdy brudną ręką, próbował odgarnąć kosmyk włosów, który opadł na twarzy Lucjusza. Nawet ubranko sobie pochlapał. 
Było widać, że wampir jest dość skupiony na owej pracy, ale i że jest amatorem w tym, bo jego naczynie, było koślawe o nierównych krawędziach, przez co Lucjusz się nieco irytował, bo starał się by ich nie było. To mówiło tylko jedno, że Lucjusz nie zrobi tego porządnie, bez pomocy, kogoś kto się na tym zna... 
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Kojiro Sob Wrz 19, 2015 12:02 pm

Kojiro nie skomentował słów wampira na temat ideałów, nie ma sensu się kłócić z tym upartym osłem. Za to przewrócił oczami na jego słowa o żartach.
-Ehhh... wyluzowałbyś trochę. Nie po to z tobą gadać by się kłócić, juz mówiłem, jakbym chciał ci coś zrobić zrobiłbym to od razu bez podchodów. Wiesz fizycznie może byś mógł być naprawdę pociągający, ale charakter to ty masz straszny. Uparty i złośliwy, choć nie wiem po co, bo czasem to trochę na wyrost i niepotrzebne.
Ostatecznie stwierdził co myślał, zachowanie Lucjusza poniekąd było lekko dziecinne, być upartym i złośliwym choćby dla idei, ale póki co Kojiro nie zamierzał wnikać po kiego grzyba to ma służyć.
Za to na kolejne słowa się roześmiał sam kpiąco
-Ale ty się chciałeś wykazać. Sam powiedziałeś, że potrafisz załatwić ów problem, więc proszę wykaż się słownością, chyba, że naprawdę potrafisz tylko gadać.
Odpowiedział zupełnie olewając tą jego dziwną dla Kojiego postawę.
W pracowni Lucjusz zaczął swoją pracę a Kojiro sobie spokojnie przechodził od jednego elementu do drugiego przy okazji przyglądając się poczynaniom drugiego wampira, który starał się jak mógł, ale robił podstawowy błąd nowicjusza, skupiał się na formie podczas gdy glina sobie robiła co chciała. Kiedy mała forma zaczęła przypominać rozlazłą muszlę pąkla Kojiro zaczął chichotać pod nosem i odstawił swoje naczynie na półkę do wysuszenia
-No i widać jaki masz charakter, nawet z gliną się kłócisz, choć widzę, że masz zapędy do profesjonalizmu. Odłóż już tą purchawkę na bok więcej nic z nią nie zrobisz.
wziął kolejny kawałek gliny który położył przed wampirem samemu stojąc praktycznie za nim, bez jakiś kontekstów tylko jak typowy nauczyciel i tym razem kazał mu powtórzyć czynności, długością ich trwania się nie przejmował
-Przede wszystkim rozluźnij się nie trzeba się denerwować tym, że nie wychodzi, glina ma swoje humorki, lubi sobie uciekać, ale to nic nie szkodzi, pozwól działać swoim palcom, a nie tylko oczom, za bardzo się skupiasz na jednym miejscu, zobacz tak idzie lepiej.
Pozwolił wampirowi lepić nowe naczynie sam zdecydowanie położył dłoń na jego tylko po to by go "poprowadzić" przy pracy, tak kierowany mógł zobaczyć różnicę między swoimi wcześniejszymi ruchami a ruchami Kojiro. Naczynie nie wyszło idealnie lecz już z grubsza miało bardziej pożądany kształt. Po tej próbie obaj byli już umorusani z gliny ale szlachetny zupełnie się tym nie przejmował, tylko się przyglądał Lucjuszowi by uchwycić jego reakcje które chcąc nie chcąc się odmalowywały na jego twarzy choć bardzo dobrze je próbował ukryć, jednak Kojiro był psem więc emocje wampira nie były dla niego tajemnicą.
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Lucjusz Nie Wrz 20, 2015 10:22 am

-Nie lobię być wyluzowany w sytuacjach, gdzie jestem atakowany, pnączami. Zresztą po co mam być wyluzowany? Niech jest jak jest, mi to nie przeszkadza. Mało tego Kojiro, kocham swój charakter, a jeśli on komuś się nie podoba, to mam na to wyjebane. - Odparł wzruszając ramionami, bo nie miał zamiaru przypodobać się nikomu, zmieniając swój charakter. Te czasy się skończyły. Rozumiał też, że nie każdemu może się spodobać charakter Lucjusza, a nawet sporej większości, ale cóż nie przejmował się tym. Był po prostu sobą.
Na jego słowa o wykazaniu się, tylko pokręcił niezadowolony głową. Czuł, że to będzie ciężki chleb do zjedzenia, ale cóż, nie będzie rezygnował, a spróbuje i przy okazji zobaczy, jakie ma umiejętności do tworzenia owych rzeczy. Pewne było, że nie uda mu się tego zrobić, bo to nie było to czym zajmował się Lucjusz i szlachetny pewnie się tego domyślił.
Kiedy zaczął swoją prace w niektórych chwilach chciał już rzucić całą gliną w Kojo, który zaczął się chichotać, a Lucjusz nie do końca wiedział z czego i to go wkurzało, bo myślał, że z niego.
-Mógłbyś się nie śmiać...- Warknął cicho z widoczną irytacją. Przecież starał eis, a ten się śmieje...- Tworzenie naczyń to nie moja specjalność. Nie mam do tego rak.- Dodał po chwili, jak by chcąc wytłumaczyć wcześniejszy naskok na wampira warknięciem. Ale na jego słowa odłożył, to co mu się udało zrobić i spojrzał na kolejny kawałek gliny, jak i zerknął za siebie, gdzie już stał szlachetny. Nie podobało mu się to, ale nic nie mówił. Czuł się nieco zagrożony mając go za sobą, z prostej racji, nie ufał mu.
Z rozmyślań wyrwał go dotyk wampira na swoich rękach, przez co spojrzał na swoje dłonie, słuchając jednocześnie szlachetnego i nic nie mówił, a patrzył na to co się dzieje z gliną. Nie zauważył nawet, kiedy przymknął oczy, pozwalając właściwie szlachetnemu robić wszystko. Oddał się, a raczej swoje dłonie, które były prowadzone przez ręce szlachetnego. Także się rozluźnił.
Po jakimś czasie spojrzał uważniej na prace ich rąk. Widział różnice w tamtej pracy, a w tej, przez co Lucjusz uniósł kącik ust, lekko. Potem spojrzał na swoje pierwsze dzieło, a potem na wampira, który był chyba jeszcze za nim.
-Jesteś brudny.- Odparł patrząc na niego, a potem na siebie. Zdał sobie sprawę, ze jest bardziej brudny, przez co się uśmiechnął złośliwie i zaczął macać wampira po torsie z niewinnym uśmiechem. Zrobił to po to by ubrudzić go gorze
-Ale nie możesz być czystszy ode mnie.- Odparł nadal nie zmieniając uśmiechu. JAk zareaguje Kojiro, kiedy zobaczy dziecinne zachowanie Lucjusz?
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Kojiro Nie Wrz 20, 2015 11:13 am

Pokręcił głową
-Aj, aj. Dobra to se bądź sztywny jak chcesz uparty kijku. Mi to tam s sumie nie przeszkadza skoro tak lubisz.
Wzruszył ostatecznie ramionami. Niestety na warknięcie Lucjusza zareagował tym, że się tylko jeszcze bardziej uśmiechnął
-Oj nie, ręce to ty masz bardzo dobre, tylko musiałbyś poćwiczyć. Ale to nie wina rąk, a tym jak nimi kierujesz. Paluszki to ty masz całkiem zgrabne.
Stwierdził spokojnie. Koji się uśmiechnął ale już normalnie kiedy Lucjusz tak grzecznie dał się prowadzić w pracy, nawet się wyraźnie rozluźnił, a to już coś. Po chwili czarka była gotowa a Szlachetny spojrzał na wampira z niemal dumą kiedy ten tak sam się do siebie uśmiechnął.
Jednak po chwili został zaatakowany brudnymi łapkami Lucjusza i zaczął się śmiać wcale się bardzo nie broniąć i tak już byli brudni w tym czy innym stopniu
-Ach ty łobuzie! Tak się bawisz?
Sam złapał Lucjusza za paszczkę zostawiając mu odciski swoich dłoni na policzkach niczym znak wojenny i schował się za pustą półką
-wojna!!
Zdecydowanie szlachetny nie miał nic przeciwko tej zabawie, całe szczęście, że pracownia była takim miejscem gdzie nie było nic co by się mogło zniszczyć, to w drugim pomieszczeniu były gotowe wyroby, wiec jedynym póki co zagrożonym był ten który wykonali przed chwilą razem. Kojiro przyjmując zabawę od Lucjusza rzucał w niego małymi kawałkami gliny "w obronie" lecz jeśli ten go zablokuje to się wampir podda ciekawy co dalej zrobi jego towarzysz.
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Lucjusz Nie Wrz 20, 2015 11:47 am

-Sam jesteś kijek.- Zaśmiał się do niego rozbawimy jego stwierdzeniem.
-Nie zajmuje się tym więc nie umiem. proste. Więc masz racje, musiałbym poćwiczyć. Trening czyni mistrza- Mruknął cicho i patrzył na ich dzieło w sumie. Niby takie małe coś, co da się szybko zniszczyć, a daje uśmiech i zadowolenie. Teraz chyba zrozumiał dlaczego przedtem się tak wampir uniósł, kiedy Lucjusz zniszczył jego prace. NA pewno musiał się przy niej wiele napracować, a Lucjusz to zniszczył z jednej sekundzie.
Słysząc i widząc jak szlachetny jest rozbawiony całą zabawą, sam tez się zaśmiał i wtedy w sumie postanowił dołączyć do zabawy. złapany za twarz, napiął na niej wszystkie mięśnie,a  także starał się ją jakoś ukryć, ale nie mógł bo już twarz została ubrudzona.
Widząc jak mu uciekł, spojrzał na swoje dzieło, pierwsze i wziął je do ręki, jednak nieco prędzej namoczył je wodą, by glina stała się nieco miększa. Potem skierował się wampirzym krokiem, za regał, za którym był szlachetny.
Jeśli ten nadal tam będzie stanie przy nim dociskając do lekko do regału by po chwili wsmarować w jego policzek, sunąc ręką na jego szyje, mokrą, miękką glinę. Zostawi sobie w rękach jednak kawałek gliny, który bezczelnie wrzuci do gaci wampira. NA twarzy miał złośliwy uśmiech.
-Wygrałem.- Zaśmiał się i po chwili dla bezpieczeństwa przed tym co może zrobić szlachetny skierował się do ucieczki gdzieś w głąb pomieszczenia. NIe bał się go, że zrobi mu krzywdę ale raczej obawiał się co on zrobię w ramach zemsty za glinę w swoich gaciach. Zresztą to była wojna!
po ich zachowaniu chyba było widać, że wszelki topór wojenny został chyba zakopany, jednak nie wiadomo co się jeszcze może zdarzyć prawda? Ale skoro oba się śmieją, jak i dobrze bawią, t chyba jest dobrze. Mało tego zachowują się jak dzieci! ale cóż w każdym jest mała cząstka dziecka.
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Kojiro Nie Wrz 20, 2015 12:21 pm

Więc ostatecznie został napadnięty i również wysmarowany gliną, lecz kompletnie się tym nie przejmował. Był brudny na twarzy, a nawet była próba napadnięcia jego gaci, na nieszczęście napastnika jednak nie było to tak łatwe zadanie, ponieważ Koji nie miał normalnych spodni tylko typowo japońskie do kimona, co się wiązało z mocnym wiązaniem w pasie więc gródka gliny utknęła wampirowi na brzuchu, ale i to nie było zbyt pozytywne dla Koja bo blinę miał teraz nawet w pęku. spróbował co nieco tej gliny wyciągnąć, a Lucjusz już zdążył uciec kawałek dalej.
-A ty potworku ja ci dam wygrałem!
Przysunął się do jednej z półek na której stał plastikowy kubeczek po serku z pewnością nie pusty i zszarzały po czym pomknął za Lucjuszem i kiedy już mu się udało go dogonić uderzył drugą ręką w dół kubeczka tym samym jego zawartość pofrunęła do góry na dosyć sporą odległość i obaj byli teraz po równo szarzy od glinianego pyłu od którego aż się w nosie kręciło, jak na potwierdzenie Kojiro kichnął i zaśmiał się po chwili przyglądając się swemu działu
-Dobra teraz nie ma nikogo bardziej brudnego niż my. zarządzam remis.
Dalej się śmiejąc otworzył okiennicę i wychylił się przez nią lekko z radosną miną
-Takeru-chan przygotuj kąpiel razy dwa!
Zawołał w przestrzeń z pewnością, że właściwa osoba na pewno usłyszy owe polecenie. A im zdecydowanie się przyda kąpiel. I o ile Lucjusz się nie zbuntuje i nie zostanie znów zaatakowany to pójdzie po świeże naczynko i na drewnianej deseczce przeniesie do innego pomieszczenia suszarni w której było wyraźnie cieplej.
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Lucjusz Nie Wrz 20, 2015 12:37 pm

Zabawa nabierała tępa i była dziecinna, ale ile dawała radości! Jak i śmiechu z rywala... Trzeba przyznać, że Lucjusza ta cała zabawa rozśmieszyła i to mocno. Nawet jeśli nie udało mu się wsadzić gliny do gaci szlachetnego, to na brzuchu też prezentowała się nieźle!
Przyglądał mu się z uśmiechem, jak i na to co ma w dłoniach. Kiedy zaczął się zbliżać w jego kierunku, to niezbyt chciało mu się uciekać, by uciec, ale zwyczajnie dla zabawy. Widząc pył zaczął się śmiać, odgarniając swoje włosy z twarzy, które po stuknięciu z pyłem stały się  ohydne w dotyku. były suche, jak i dawały wrażenie że się łapią, jeśli się je trzymało w rękach.
Ale to nie rozgniewało Lucjusza. A gdzie tam. Była to dobra zabawa no a teraz będzie trza było sie wyczyścić z tego. Bo pył miał nawet w uszach!
-Niech Ci będzie. tym razem odpuszczę.- Zaśmiał się patrząc na niego, jak się wychyla, przez okno i krzyczy. W sumie nie wiedział do kogo, ale pewnie jeszcze będzie miał okazje by się tego dowiedzieć.
-Mogę zapytać dokładnie kim jest Takeru?- Zapytał bo mimo wszystko ciekawość wzięła gorę. Wiedział, że się zajmuje domem, ale tak to nic.
Kiedy szlachetny skierował się po świeże naczynko Lucjusz pójdzie za nim. Po co będzie stał sam, jak widły w gnoju? i tu ze złośliwym uśmiechem zacznie gilgotać wampira, kiedy ten będzie miał w rękach deseczkę. Czy ma łaskotki, a jeśli ma, to czy utrzyma naczynko na desce?
-Przyjmij to za rewanż.- Mruknął stając za nim. Oczywiście sam zacznie się cicho śmiać czekając na jakąkolwiek reakcje wampira. Miał tylko ciche nadzieje, że jeśli upuści naczynko, to zaś nie wpadnie w szał.
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Kojiro Sro Wrz 30, 2015 9:59 pm

Kiedy Lucjusz zapytał do kogo Kojiro mówi ten się uśmiechnął wesoło
-Do mojego sługi, pracuje dla mnie jako opiekun tego domu, jako że ma interesujące umiejętności w tym zakresie bardzo cienię sobie jego pracę, a jemu wyraźnie ona pasuje, choć rozmowny to on zdecydowanie nie jest, dlatego nie nadaje się na kumpla do kielicha. Z tego co wiem to kiedyś pracował jako Shinobi.
Odpowiedział zgodnie z prawdą choć nie zagłębiał się dokładnie w życiorys a tym bardziej umiejętności wampirzego sługi, bo po co? Lucjusz nie musiał tego wiedzieć.
Za to potem złośliwy wampir próbował znów przypuścić atak, niestety wampir miał łaskotki, lecz zdecydowanie nie w tym miejcu. Więc skończyło się na tym, że zaskoczony nagłym dotykiem Kojiro podskoczył zaskoczony, lecz na szczęście nie na tyle by wywrócić deseczkę. Niemal odruchowo złapał jedną ręką rękę Lucjusza i przyciągnął go do siebie samemu się odwracając a pracę odstawiając na przypadkową wolną po drodze półkę, bo i na korytarzu stało takowych kilka lecz tu już stały też i inne prace na które Lucjusz mógłby bardziej tym razem uważać i uwolnioną ręką przytulił do siebie Lucjusza z wrednym uśmiechem
-Ty potworny łobuzie, łaskotek mu się zachciało, straszyć mnie będzie... a może ty mnie chcesz uwieść? Skoro tylko słyszałeś rzem trochę wyposzczony i tak mnie podchodzisz? a jeśli nie to łaskawie zastopuj, bo jeszcze się doigrasz.
Ze śmiechem pomiział go po policzku, lecz nic więcej nie zrobił, a wypuścił wampira, bynajmniej to było tylko ostrzeżenie, i to mimo radosnego tonu jak najbardziej realne. Nie miał zamiaru puki co go gwałcić, jednak szlachetny jak już Lucjusz mógł zauważyć nie przywiązywał szczególnej wagi do płci, dla niego liczyło się tylko piękno i zachowanie osoby, inne sprawy dla niego odchodziły wyraźnie na bok.
Jakkolwiek wampir ostatecznie odniósł pracę do suszarni skąd dobiegł Lucjusza jego głos
-i nie myśl, że dam ci zniszczyć tą pracę ona jest jeszcze nie skończona! Musisz ją poszkliwić zanim ją dam do pieca!
Po chwili wyszedł i pociągnął za sobą wampira z wesołym uśmiechem, zamknął pracownie i ruszył nie do domu, a na tyły ogrodu, co mogło trochę zdziwić Lucjusza, gdyby nie fakt tego, że kawałek dalej pokazała się ich oczom droga z kamienia po boku olbrzymiego stawu nadal należącego do rezydencji. Dalej droga uciekła w bok od stawu i za wzniesieniem opadała nie gdzie indziej jak do... gorącego źódła, najpewniej nie do końca naturalnego, bo od gór był kawałek, lecz jakoś najwidoczniej udało się doprowadzić tu wodę w głębi ziemi która teraz parowała przyjemnie, przed samym źródłem stał drewniany pomost a na nim znajdowały się ręczniki, rzeczy potrzebne do mycia jak i komplet dwóch kimon z tych "po kąpieli", a obok ścieżki stał osobnik o ciemnych włosach i srebrnych oczach który skłonił im się serdecznie lecz bez słowa, to był właśnie Takeru jak mółg się Lucjusz domyśleć. Spojrzał on tylko na Kojiro z zapytaniem, a ten uśmiechnał się do niego wesoło
-Dziękuję Takeru-sama.
skinął mu głową choć lżej i wampir równie bez słowa jak się przywitał pozwolił sobie odejść, a Kojiro nie oponował przed tym, sługa nie był mu więcej potrzebny, potrafił się sam umyć, a po za tym, ciekaw był co zrobi Lucjusz, więc przyglądał mu się ciekawski choć sam zachowywał się choćby nigdy nic i wyraźnie postanowił się rozebrać i wstąpić do kąpieli
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Lucjusz Pon Paź 05, 2015 5:06 pm

W sumie, jak by się tak przypatrzeć, to po chuj Lucjuszowi wiedzieć kim jest sługa Kojo? No ale skoro się już zapytał, to nie da się tego cofnąć. W sumie to i nawet nie żałował, że zapytał, bo miał małą, bo małą wiedzę na temat nieznajomego, ale miał i wiedział, że owa osoba jest.
Wysłuchał dokładnie opisu nieznajomego, który przedstawił mu szlachetny i nie przerywał go, a także nie komentował. Zostawił to dla siebie i tylko siebie. Również nie oczekiwał, że otrzyma od wampira w chuj informacji na temat pytanej osoby, ale chciał wiedzieć tak z krótsza. Dokładnie, nie musiał Lucjusz wszystkiego wiedzieć. Niektóre tajemnicze, ciekawostki warto zachować.
Widząc, jak wampir odskakuje od niego, jak poparzony zaśmiał się i pozwolił się przyciągnąć, chichotając cicho rozbawiony. Szkoda, że Kojo nie miał tam łaskotek, ale nie szkodzi, może kiedyś Lucjusz odkryje czuły punkt. Na jego słowa pokręcił głową, dając się tulić szlachetnemu.
-pozwól, że nie odpowiem ci i zostawię dla siebie, moje plany.- Odparł z paskudnym uśmiechem, chcą się wymknąć z ramion szlachetnego. Ba! Nawet nie musiał długo czekać, bo Kojo sam go puścił. Lucjusz po całej sytuacji skierował się za wampirem z chamskim uśmiechem na twarzy. NIe obawiał się wampira, a raczej gwałtu z jego strony, a dlaczego to już może przekonamy się niebawem.
Słysząc jego następne słowa wywalił śmiesznie swoje gały i uniósł swoją głowę do góry, jak by z niedowierzaniem, tego co usłyszał.
-Ale mi się podoba właśnie taka. No chyba, że pomożesz mi własnymi łapkami, to może pójdę na kompromis i postaram się dokończyć parce. - Odparł z lekkim uśmiechem i bez wątpienia można było stwierdzić, że mimo słów Kojo, to Lucjusz dalej zaczepiał. Biedny Lucjusz chyba się doigra...
Pociągnięty westchnął kręcąc głową, ale poszedł za wampirem oglądając co go w sumie otacza, ale nie spowalniał kroku. Rozejrzał się po miejscu do jakiego doszli, spoglądając na nieznajomą mu osobę. Skinął mu lekko głową, również nic nie mówiąc, po czym spojrzał w stronę wody.
Spoglądał na nieznajomego i jedyne co sobie pomyślał było zadanie: "Rozmowny to on chyba faktycznie nie jest", jednak nie mówił tego na głos bo po co? Kiedy nieznajomy zszedł im z oczy Lucjusz z lekkim uśmiechem spojrzał na Kojo, potem na wędę, po czym Zdjął z siebie płaszcz, którym mimo iż łatwo można było go wytrzepać z pyłu, t tego nie robił. Widocznie miał coś w kieszeniach. Potem zaczął rozpinać koszule, pod ukazując swoje blade, ale dobrze zbudowane cało, jednak jej nie zdjął, a spojrzał na Kojo.
-Nie patrz tak, na mnie bo pomyśle, że chcesz mi pomóc...- Odparł z uśmiechem i zdjął buty, pomagając sobie palcami u stóp. Nie chciało mu się zginać, wolał patrzeć na reakcje Kojo... Chyba.
Lucjusz

Lucjusz

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1440-lucjusz https://vampireknight.forumpl.net/t1469-lucjusz#29984 https://vampireknight.forumpl.net/t1447p400-apartament-lucjusza#45737

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Kojiro Sro Paź 07, 2015 9:54 pm

Wampir pokręcił głową rozbawiony
-Jak nie po szkliwisz to się z niej nie napijesz, nie potrafisz jeszcze wykonać czarki nieszkliwionej by dało się z niej napić, coś takiego robi się trzy dni Lucjuszu. Ale skoro tak bardzo ci się podobała moja pomoc to mogę ci pomóc, wystarczy, że wybierzesz kolory w jakich chcesz by była, szkliwa ci przygotuje.
Odpowiedział mu wesoło. W końcu kiedy byli nad wodą i Kojiro mógł się przyjrzeć dokładniej Lucjuszowi ten zaś go zaczepił, na co Kojiro niemal już zupełnie rozebrany uśmiechnął się lisio
-Jak ci moja "pomoc" by nie przeszkadzała, to bym i pomógł, ale jesteś już chyba dużym chłopcem, a może się mylę?
Wampir rozebrał się do końca i zanurzył nogi w wodzie kładąc na ziemi i przyglądając pod tym nietypowym kontem otoczeniu i w tym nadal Lucjuszowi
-Że też kryjesz tak śliczne ciałko pod tymi zwojami materiału, kompletnie ci odbierają całą twoją naturalną urodę.
Mruczał sobie jakby trochę sam do siebie, niekoniecznie oczekując odpowiedzi od wampira, właściwie tylko czekał aż ten w końcu sam również wejdzie do wody, a sam wtedy się zanurzy bardziej w ciepłej naturalnie wodzie, Kojiro strasznie lubił kompletnie więc czuł się tu doskonale i to było widać po nim, i Lucjusz chyba nie byłby w stanie sprawić by teraz zepsuć szlachetnemu humor.
Kojiro

Kojiro

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Raczej przeciętne stworzenie pod względem wzrostu, jednak kiedy nie ma na sobie ubrań wierzchnich wyróżnia go zdecydowanie Tatuaż na jego plecach przedstawiający Dzikiego psa Cyjona, kiedy jednak tego nie widać, zdecydowanie w oczy rzucają się w oczy jego włosy i wystające z nich uszka, oraz żółte ślepia bardziej podobne zwierzęciu niż człowiekowi.
Zawód : Obecnie się mówi jakoby się zajmował ceramiką.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługi: Shiro Fuyuki, Takeru, Psy Kojiro:Dog niemiecki- Ren, Dog niemiecki- Ryuu, Bernardyn- Asti, Shikoku- Astra, Shikoku- Shin, Tosa Inu- Tonbo, Akita- Nora,Yukine- Snow Alastian
Moce : Lepiej zajrzeć do KP


https://vampireknight.forumpl.net/t1901-kojiro#40792 https://vampireknight.forumpl.net/t2342-kojiro#49288

Powrót do góry Go down

Psia watacha Empty Re: Psia watacha

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach