"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Strona 3 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 6:29 pm

Nawet mimo tego, że Saiyuri zbliżyła się do niego z pokojowym zamiarem pozbycia się wężów, ten pisnął. Co prawda cicho, lecz wydał tak dziwaczny w jego ustach dźwięk. Spojrzał na nią, lecz nic nie powiedział. Zdawał się jej nie rozpoznać. Pozostało mu zatem czekać. Siedział oparty o ścianę i wpatrywał się w martwy punkt na ziemi, pogrążony we swym mrocznym śnie na jawie. Przegapił przez to calutką bitwę. Niczego przez ten czas nie dostrzegał. Mimo otwartych oczu, nie widział. Mimo sprawnych uszów, nie słyszał. Lecz nie czuł już dotyku. Powoli powracał do swojego prawidłowego funkcjonowania.
Powoli… bardzo…
Paraliż z jego ciała zszedł. Przysunął kolana do siebie. Objął je rękoma, a do kolan przysunął głowę. Wyglądał jak ofiara czegoś, co można było nazwać "gwałtem". Łkająca, bojąca się dotyku. A był to przecież ten sam łowca. Nieustraszony. Zabijający o wiele gorsze wampiry. Ktoś, kto pokonał szlachetnego w pojedynkę i uszedł z życiem. Teraz płakał jak dziewczynka, której ukradziono cukierki i ulubioną lalkę. Ten stan jednak powoli zanikał.
Łkanie ustawało. Miarowo. Słychać było kilka podciągnięć glutów z nosa. A po tym głucha ciszę, która dość długo trwała. Przesunął jedną rękę w stronę ziemi. Zacisnął pięść. Walnął raz, drugi i trzeci. Za ostatnim razem na tyle mocno, by utworzyć ranę i nieco popsuć kość.
- Kurwa… - wypowiedział słowo z arcydiablenie wielką nienawiścią. Przesycone od negatywnych uczuć. Nie w sposób było określić słowami, jak bardzo negatywna aura wystrzeliła z ust łowcy. Zaczął się podnosić. Jego oczyska stały się czerwone, jak u wampira. Źrenica zmieniła się na pionową. Odwrócił się on tyłem do Saiyuri, patrząc na ścianę. Kolejnym jego krokiem było w niej przywalenie. Z całej siły pięścią. Cegła aż pękła, gdzie w utworzonej wnęce popłynęła krew. Aster stał tak przez chwilę, po czym wziął szybko swoją maskę i broń z miejsca bitwy, kierując się w stronę innej ulicy.
- Dzięki - mruknął pod nosem. Nie to, że był wkurzony pomocą z jej strony. Był zadowolony. Lecz sam fakt, że został tak łatwo rozłożony na łopatki przez kiepskiego wampira go naprawdę irytował. Doprowadzał do białej gorączki. To była jego jedna z większych przegranych.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 7:26 pm

Nic nie mówiła na jego ataki na ziemię i ścianę. Po prostu siedziała całą ubrudzona po walce z przeciwnikiem. Nawet się nie odzywała do Astera, uznając że potrzebuje dojść do siebie. Miała okazję poznać jaki był silny i pewny siebie a teraz cały ten obraz obrócił się niczym złota moneta pokazując jak kruchy i wrażliwy był mężczyzna. Każdy miał swoje demony, te które prześladowały i w najmniej oczekiwanym momencie potrafiły przyłożyć w słaby punkt. Łamiąc nas pokazując światu jacy delikatni jesteśmy od środka. Podniosła sie powoli ze swojego miejsca krocząc za nim, schowała katanę którą wcześniej zdołała wyczyścić z mazi gdy chłopak dochodził do siebie. Splotła palce dłoni ze sobą i ułożyła je za siebie na karku idąc w spokoju jakieś 3-4 kroki za nim. Nie mówiła nic do niego, wychodząc z uliczki krocząc kolejną i następną w oczy łowcy rzucił się siedzący pod latarnią biznesmen z podkulonymi nogami pod siebie. Przykładał satynową chustkę do szyi wpatrując się w swoje stopy. Dostrzegając swoich wybawców podniósł twarz na nich. W oczach nadal czaił się strach ale pojawiła się jakby ulga i westchnął powoli podnosząc się z krawężnika. Podszedł do białowłosej i podał jej zakrwawioną chustkę.
- czy .. czy ona.. - spytał wystraszonym tonem nie ośmielił się spojrzeć na mężczyznę w jej towarzystwie. W końcu zostawił go na pastwę losu tam z tamtą zmorą.
- tak.. - powiedziała zimnym tonem mrużąc oczy. Pokiwała głową na boki w geście aby zachował kawałek materiału.
- prze.. przepraszam za.. za wcześniej.. - wydukał jedynie i odwracając się plecami do nich poszedł sobie oglądając się na boki przerażony. Saiyuri westchnęła dając upust zawodu jaki miała w sobie.
- ludzie.. są tacy słabi.. ale tylko słaby człowiek może stawić czoła swoim lękom.. i chodź przegrywa potyczkę za potyczkom.. to nadejdzie dzień kiedy wojna się skończy i to co nas przeraża odejdzie w niepamięć.. wierzę w to.. że i jak kiedyś pokonam swój strach.. demony które mnie prześladują.. kiedyś.. zdecydowanie.. - mruknęła ruszając dalej przed siebie, minęła nagle postać Astera i na rozdrożu odwróciła się do niego bokiem.
- ty też.. kiedyś.. wierzę w to.. ty też powinieneś.. - to mówiąc poszła w swoją stronę zostawiając go pod migoczącą latarnią.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 8:21 pm

Foster nie skomentował słów w jego stronę. Poszedł w przeciwną. Ewidentnie zirytowany, wkurzony. Człowieka, którego spotkał chwile wcześniej, rozszarpałby najchętniej. Na szczęście dla dwójki, panował jeszcze nad sobą na tyle, by nie przeistaczać się w swoją bestie. Choć przez tę przegraną akcję z duchami przeszłości, będzie musiał sobie zrobić małą przerwę.

***

Parę dni po poprzednim wydarzeniu i przegranej Fostera…

Popołudnie. Bliżej nocy.
Tym razem dzień był jeszcze dość ciepły. Wichura nie świszczała. Choć czarne chmury zasłaniały leniwie zachodzące słońce, które starało się dzielić jeszcze swym ciepłem z przydrożnymi podróżnikami. Niestety, nie za wiele mogło już zrobić, lecz odganiało nieprzyjemne zimno, które nastanie wraz z nocą. Księżyc powoli przymierzał się do ukazania na niebie, zwiastując wstęp wolny marom ciemności.
W te piękne popołudnie, pewien rudowłosy mężczyzna postanowił się zabawić. Właściwie w jego przypadku oznaczało to coś zupełnie innego. Zwłaszcza, że pokierował się do miejsca, którego nienawidził. Ze wzajemnością zresztą. Dokładniej tam, gdzie ludzie uwielbiali dotykać siebie nawzajem przy skocznych rytmach. Aż dziw, że jego nogi zapędziły go gdzieś, gdzie jego strach mógł wyjść na wierzch i to w zaledwie ułamku sekundy. Lecz najważniejszą cechą tegoż miejsca był bar i to przy nim chciał spędzić dzisiejszą noc.
Bar z dyskoteką "Blue Devil". Nie trudno było zgadnąć, że w tym miejscu dominował niebieski trunek. Dość ładnie wystrojone jak na typowe budynki rozpusty. Schludne, eleganckie i klimatyczne. Czerń pomieszana z jasnymi odcieniami niebieskiego. Kawałek parkietu z DJ'em, który puszczał dość żwawe piosenki, co by pewniejsze siebie kobiety lub bardziej wcięte, mogły wywinąć nieco pośladkami. O ile nie nogami przez stratę balansu. Aster w życiu nie postanowiłby zajść do takiego miejsca. Ale naprawdę, musiał się zresetować i nie widział lepszego wyjścia. W domu nie wypadało. Nie chciał mieszać swoich czterech ścian z libacjami alkoholowymi. Zwłaszcza, że nie dostałby tam czegoś tak smacznego.
Ubrany w czarną, elegancką koszule. Na to czarny płaszcz z długim kołnierzem, za którym ukrywał większość swych włosów. Czarne, wytarte jeansy, niezbyt schludne. Poniszczone trampki. Mimo, że zwykle nosił się raczej ozdobnie, tak teraz nie pasował do pięknej otoczki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 8:44 pm

Los działał w bardzo dziwny i dość zabawny sposób. Jak mrok i jasność nie potrafiły istnieć bez siebie nawzajem tak Aster i Saiyuri ewidentnie nie chcieli przestać na siebie wpadać. Lokal był średni, na parterze był parkiet i bar a na antresoli okalającej ściany budynku były loże w formie półksiężyców. Obite czarną skórą, z czarnymi okrągłymi stolikami. Przy jednym z nich stała białowłosa łowczyni tak dobrze znana panu Fosterowi. W towarzystwie trzech młodych i przystojnych czarnowłosych mężczyzn. Po jakimś czasie jeden z nich wstał i ruszył w kierunku schodów a Saika krok za nim. Ubrana w biały elegancki materiał, wyglądało to na sukienkę wiązaną na karku i ładnie okalało zgrabne ciało kobiety. Materiał kończył się w połowie ud eksponując zgrabne nóżki zielonookiej. Na obnażonych ramionach po obu stronach miała złote bransolety, których nigdy nie ściągała. Włosy upięte w luźnego kucyka i o dziwo bez uzbrojenia. Ani sztyletu przy łydce, ani katany przy pasie. Kabury na biodrze też nie było widać. Pod wpływem ultrafioletu bielusieńka tkanina błyszczała sprawiając że Akarusa wyróżniała się spośród tłumu. Gdy podeszli do baru młodzieniec wezwał barmana.
- barman.. trzy błękitne diabły i long Island do siódemki na piętrze.. - mruknął aksamitną barwą głosu wyjmując gotówkę.
- wiesz że piję.. - mruknęła Saiyuri zwracając się łagodnym tonem głosu w stronę chłopaka. Ten jedynie złapał ją gwałtownie za przedramię ściskając je mocno. Przyciągną ją bliżej siebie i warknął nie kryjąc pogardy w głosie.
- stul pysk.. będziesz robić co ci każę.. zrozumiano.. ? - warknął i dopiero gdy spuściła głowę puścił ją. Zapłacił barmanowi czekając na zamówienie razem z nią.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 9:37 pm

Aster nie wiedział o istnieniu Saiyuri. Właściwie wyplenił ją na ten czas z umysłu, nie chcąc nawet powracać myślami do tamtej chwili. Wolał jej dzisiaj nie spotkać. Zwłaszcza, że dzisiejszym zadaniem było opicie się do nieprzytomności.
Położył kilka tysięcy jenów na ladzie. Przybył do niego barman i wręczył mu jednego drinka. Po tym kolejnego i jeszcze następnego. Foster ani myślał o tym, aby przyhamować. A aktualnie towarzysząca mu aura opijusa odstraszała ludzi wokół, dając Łowcy na urlopie naprawdę wiele spokoju. Przynajmniej do czasu.
Do jego uszów doszła rozmowa. Był wyczulony. Mimo, że nie chciał, rejestrował wokół siebie bardzo wiele informacji. Jako policjant i łowca, ostrożność zawsze miał włączoną. Chociażby minimalnie, ale zawsze. Wiedział dzięki temu co dzieje się w tutejszych toaletach. Nie miał zamiaru interweniować oczywiście. Ostatnie czego by chciał, to pijanym wręczać mandaty. Jednakże miał w sobie parę wad gdy był w takim stanie. Jedną z nich była zawistność. Jak na chomikowanie narkotyków mógł przymknąć oko w lokalu, tak przeklinanie przy nim przez osobę, której by nie trawił, skończyłoby się przejazdem radiowozem. Na szczęście nie w jego wykonaniu, a jego znajomków.
Dlatego też nie mógł puścić płazem paru czyiś słów. Soczystego warknięcia. Aż źle mu się zrobiło. Odwrócił głowę w stronę parki i nie dowierzał, że zobaczył znajomą sobie gębę. Przez chwile nie był do końca pewny, że jest to Saiyuri. Pokiwał głową na boki i postanowił się ciutek przybliżyć z niebieskim drinkiem, nasłuchując ewentualnie dalszej rozmowy.
Jego policyjna ciekawość przejęła górę. Czekał na potknięcie się drugiej osóbki i ewentualne ujawnienie się. W końcu, Aster nie wyglądał tak, jak zwykle. Nie licząc oczywiście jego zgrabnego ciała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 10:23 pm

Wpatrywała się gdzieś w bok, kątem oka spoglądając w górę ku stolikowi który zasiadali pozostali członkowie klanu. Jako że bar był oblężony przez młodzież to trochę musieli czekać na zamówienie.
- córeczka głowy rodu.. na moich usługach.. spodziewałaś się takiego końca ? Z pewnością nie zwłaszcza że mnie aż tak bardzo nie lubisz.. z wzajemnością.. córka głowy rodu jest świetną partią.. twój ojciec chciałby cię wydać w końcu za kogoś.. tyle że.. nikt cię nie chce.. - zaśmiał się nagle zupełnie jakby opowiedział jeden z lepszych żartów towarzyskich.
- biedny starzec.. nie doczeka się wnuków.. ale nie można mu się dziwić.. powinien był się zgodzić na uśpienie cię zaraz po narodzinach.. - kontynuował młodzieniec nagle dostając zamówione przez siebie drinki na ladę. Wziął dwa diabły w dłonie i skinął jej głową na pozostałe dwa alkohole.
- na co czekasz do cholery.. bierz w ręce i ruszaj przodem.. chyba nie zapomniałaś drogi do stolika.. - warknął nieprzyjemnym tonem. Dziewczyna wzięła w dłonie Longa i ostatniego błękitnego diabła. Po czym ruszyła zupełnie nie świadoma że chłopak wlepił spojrzenie w jej kołyszące się przy każdym ruchu bioderka. Uśmiechnął się iście parszywie przy tym i pomknął za dziewczyną schodami w górę aż do stolika. Podał swoim kumplom kieliszki i wziął swojego drinka od dziewczyny. Poklepał miejsce obok siebie dając znak jak do psa że ma posadzić tyłek w loży.
- patrzcie jak dobrze wytresowana.. - zaśmiał się głośno wprawiając towarzystwo w rozbawienie. Zaczął pić swojego drinka i spojrzał na dziewczynę wyrazem twarzy nie znoszącym sprzeciwu.
- pij do cholery.. - warknął i kiedy przyłożyła po chwili wahania drinka do ust ten podłożył dłoń pod koniec szklanicy i przechylił ją mocniej zmuszając ją do pochłonięcia alkoholu. Skutek był taki że wylał jej na dekolt połowę zawartości. Młodzik złapał nagle białowłosą za podbródek ścierając kciukiem odrobinę alkoholu z jej warg. To sprawiło że aż drgnęła spinając wszystkie mięśnie.
- ojooooj, jaka z ciebie niezdara.. chodź tu.. - wolną dłonią objął ją w tali przyciągając do siebie mocniej i zbliżył twarz do jej dekoltu chcąc najzwyczajniej w świecie zlizać drinka z jej skóry.
- puszczaj.. - syknęła szarpiąc się z nim, oddech przyspieszył znacznie a intymna forma dotyku sprawiła że budziła się w niej agresja. Oczy zabłyszczały groźnie i gdy chłopak przyssał się ustami do jej skóry zapiszczała wyprowadzając prosty cios otwartą dłonią na jego splot. Zwinnie wyswobodziła się z objęć i poderwała się z siedzenia. Młodzik złapał się za uderzone miejsce z sykiem i podniósł się z siedzenia. Już podpity i bardzo niezadowolony podszedł bliżej i najzwyczajniej w świecie uderzył ją zewnętrzną stroną dłoni w policzek.
- nie zapominaj się ! - warknął łapiąc ją za nadgarstek i pociągnął za sobą. Dwóch pozostałych poderwało się z miejsc idąc za nimi. Zeszli po schodach i wyszli z lokalu na ulicę i pokierowali kroki w pierwszą ciemną uliczkę. Tam główny agresor szarpnął dziewczyną tak że padła na ziemię.
- ty przeklęta przez los zdziro.. podnosisz rękę na dłoń która cię karmi ?! Błagaj o wybaczenie w tej chwili a mooooooże nie spuścimy ci ostrego wierdolu.. - warknął chłopak podwijając rękawy czarnej koszuli. Dziewczyna klęcząc na kolanach wpatrywała się w podłogę zaciskając dłonie na ziemi.
- nigdy.. należało Ci się Saikio.. jesteś słabą, żałosną imitacją łowcy.. dlatego mnie przydzielili do twojej ochrony.. kobieta musi cię chronić.. ! - warknęła teraz już wlepiając gniewne spojrzenie w czarnowłosego. Chłopak wykrzywił się w paskudnym uśmiechu i spojrzał przez ramię na swoich towarzyszy.
- ona się stawia.. no proszę.. wyszczekana jesteś jak na kogoś kto nie pasuje do naszego klanu.. pokażemy ci gdzie twoje miejsce.. skoro jesteś kobietą.. to czas cię potraktować jak jedną.. - tu wyszczerzył kły powili rozpinając pasek od spodni.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 11:09 pm

Aster słuchał. Uważnie. Chęć napicia się tak szybko zniknęła, jak się pojawiła. Cel niestety nie został osiągnięty. Był tylko po trzech głębszych. Miał nieco opóźniony czas reakcji, lecz nie kołysał się na boki. Jego wyraz twarzy, który jeszcze chwile temu ukazywał smutek, jaki chciał wyeliminować za pomocą procentów. Niestety, nie udało mu się. Nabył swej przerażającej facjaty. Tej, której większość się obawiała. Beznamiętnej. Wyzbytej z emocji. Już było wiadome, że z urlopu nici. Aster uruchomił swój tryb śledczego, od którego nie było ucieczki. Znów wszedł w swój zawód Łowcy. Kogoś, kto miał zamiar wyniuchać zło i je ujarzmić po swojemu. Czekał tylko na błędy osobnika.
Wstał. Może nie równo z odchodzącą parą, ale również ruszył się. Położył parę jenów za sobą i poszedł, nie biorąc drinka. Trzymając jako-taki dystans, starał się śledzić parkę. Z daleka. Lecz mając nawet ograniczone pole widzenia, zdawał sobie sprawę z tego co obserwował mężczyzna. Grabił sobie z każdą kolejną sekundą. Zwłaszcza, że Foster nienawidził tego typu zachowania. Gardził nim i przeklinał. Gdyby prawo mu na to pozwalało, wyciągnął by broń i strzelił. Na szczęście dla czarnowłoswego, nie miał ani broni, ani praw by to zrobić.
Aster usadowił się przy ścianie, dość daleko. Niech jednak to nikogo nie zwiedzie. Słyszał wszystko doskonale. Rejestrował dźwięki, które dla normalnego człowieka nie byłyby możliwe. A to wszystko dzięki swemu talentowi, który tkwił w jego sercu. Nazywał się artefaktem. Miał teraz wręcz psi słuch, choć z zewnątrz wyglądał naprawdę normalnie. Przynajmniej jak na taki lokal. Obserwował ich jedynie z ukosa. Nie natarczywie. Widać, że miał w tym doświadczenie. Wyglądał jedynie jak osoba, która chciała zaprosić kogoś interesjącego na drinka, wypatrując potencjalnej ofiary. A przez fakt na jego ładną facjatę, byłoby to wielce prawdopodobne. Jednakże wystarczyło, że taka "ofiara" zbliżyłaby się do niego, zostałaby oddelegowana swym ponurym wzrokiem. Tyle wystarczyło by inni poczuli niesmak i wycofali się od zagrożenia. Jednakże nie spodziewał się takiego rozdania.
Chciał już interweniować. To, co dostrzegł. Aż zacisnął ręce. Patrzenie na te obrazy zwiększały tylko nienawiść, która powoli zaczynała wylewać się z niego. Molestowanie. Do tego tak jawne. Miał podstawy. Do tego pobicie. Mógłby wkroczyć, lecz musiał być jeszcze spokojny. Zagryzł aż do krwi dolną wargę, byleby wyładować na czymś swe niezadowolenie. Tyle powinno starczyć, by ograniczyć się do klnięcia w głowie. Saiyuri musiała jeszcze chwile pocierpieć, gdyż Policjant z doświadczenia wiedział, że zwykle nie tylko na tym się kończy. Wolał utrudnić im życie o wiele bardziej.
Widząc, jak "miła" gromadka zaczyna kroczyć ku schodom, Aster szybko cupnął. Nie na tyle, by wzbudzić podejrzenia. Bardziej po to, by dziewczyna go nie dostrzegła. Usiadł na swoim poprzednim miejscu. Drink jeszcze stał, choć kasy brak. Wziął jeszcze jednego drinka, badając swym słuchem, kiedy to rozbrzmi dźwięk otwieranych drzwi. Dopiero wtedy wyszedł i poszedł za nimi. Mógł utrzymywać się z dala.
Aczkolwiek gdy tylko agresorzy zniknęli w ciemnej uliczce, ten niczym sarenka podszedł pod ścianę, nasłuchując. Jego facjata nieco zmieniła się. Był przystojniejszy, bardziej męski. Włosy miał krótkie, czarne. Jak i krótki zarost w postacie ładnie wygolonej brody. Ciutek opalony. Ściągnął z siebie płaszcz i rzucił go na bok. Następnie wyciągnął odznakę, z którą nigdy się nie rozstawał i zamontował ją na pasie, gotowy by ewentualnie interweniować jako ktoś zupełnie inny. Wtedy do jego uszów doszedł dźwięk jakiś metalowych rzeczy. W tym przypadku, paska. Aster wkroczył do akcji. To, co zobaczył, na chwile go zamarło.
Patrzył się. Jakby przez chwile sparaliżowany. Jeszcze chwilę temu chciał wejść i krzyknąć "policja". Teraz jednak widział trzech mężczyzn, z czego jeden był w zbyt dwuznacznej pozycji z Saiyuri. Do tego majstrując przy pasku. Przed oczyma Astera aż pojawiły się pewne obrazy. Tylko mu znane. Na szczęście trwało to tylko krótki czas.
- Policja! Co tutaj się dzieje? - zakrzyknął, zaczynając kierować się w ich stronę. Nie mógł nic na razie innego zrobić. Był zresztą jeden na ich trzech. Jeszcze nie był pewny, czy ktoś chciał dopuścić się gwałtu. I lepiej by nie próbowali, podczas gdy Aster ich obserwował.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Pon Lis 09, 2015 11:37 pm

W oczach pojawił się nagle strach przed obietnicą zbytniej bliskości. Widząc jak chłopak zaczyna rozpinać pasek od spodni aż zadrżała całym ciałem. Słysząc magiczne słowo wypowiedziane przez nowo przybyłego mężczyznę. "Policja.. czyżby.. Foster.. ?" przemknęło jej przez myśl gdy odchyliła się na tyle aby przyjrzeć się funkcjonariuszowi policji. Zmrużyła lekko jadeitowe ślepka zdając sobie sprawę z tego że to jakiś obcy człowiek. Dłonie zacisnęły się na podłożu "Czemu o nim pomyślałam.. czemu akurat o nim.. czy chciałabym by to był.. ON ?! Nie.. po prostu On też jest policjantem.. to tyle..tylko tyle.." zamyśliła się. W tym momencie dwóch towarzyszy podeszło do policjanta zastawiając mu drogę.
- panie władzo.. narzeczona naszego przyjaciela się słabo poczuła.. wyszliśmy z nią żeby zaczerpnęła świeżego powietrza.. może pan wrócić do swoich obowiązków.. panujemy nad sytuacją.. - wyjaśnił bardzo ładnie jeden z chłopaków, drugi cały czas potakiwał głową. Za to główny agresor stoją o wiele dalej zrobił krok w stronę Saiki.
- nie.. nie zbliżaj się Saikio.. - wydukała podrywając się nagle z ziemi, chciała odskoczyć. Jednak chłopa złapał ją nagle za przedramię i szarpnę nią mocniej popychając na ścianą. Przycisnął ją mocniej swoim ciałem zaciskając dłonie mocno na nadgarstkach nad jej głową.
- zamknij się.. powinnaś czuć się zaszczycona tym że mam ochotę w ogóle na ciebie patrzeć.. nie wspominając o czymś więcej.. może jak mi się spodoba.. to zostaniesz moją prywatną nałożnicą.. zawsze to lepszy los niż bycie samą do końca swego krótkiego przeklętego życia.. - wysyczał tak żeby tylko ona mogła to słyszeć. Przybliżając twarz do jej ust jakby chciał złożyć na jej wargach pocałunek pieczętujący przynależność. Całe jej ciało drżało, może obcego mężczyznę sponiewierałaby gołymi pięściami. Jednak członek jej klanu wywoływał zupełnie co innego, strach.
- n.. nie.. Fos.. ter.. - wydukała czując jak łzy zaczynają wypełniać jej oczka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 12:10 am

Wyjaśnienia były w sumie prawidłowe. Choć samo już zastawienie mu drogi nie. To budziło nieufność policjanta, który pokazał to za pomocą swojego wyrazu twarzy. A jak wiadomo, podejrzliwy policjant to bardzo zły policjant. Zmrużył oczy, wpatrując się na tutejszych jak i starając się wychwycić to, co działo się za nimi. Dostrzegał całą akcje. Był jeszcze miły. Naprawdę miał zamiar jedynie odgonić towarzystwo za pomocą swojej metalowej, ze złota, odznaki. Tylko tyle. Jednakże los jak widać zapisał mu inny scenariusz.
Do jego oczysk, które notabene widziały znacznie lepiej niż zwyczajne ludzkie, dotarł nieprzyjemnie malujący się obrazek. Jego uszyska wychwyciły coś, czego nie chciały. Czyli słowa mężczyzny. I to tym razem nie dwuznaczne. Wiedział już perfekcyjnie co jest grane. Wcześniej może i wyglądało, ale teraz był absolutnie pewny, że ma do czegoś dojść, czego naprawdę nienawidził. Sam przez to przechodził. Aż przypomniał sobie o tym, ile on wycierpiał przez coś takiego. Rozzłościł się. Z sekundy na sekundę generował coraz więcej nienawiści i mroku. Jego wyraz twarzy nie był już wyzbyty z emocji. Wymalowała ich nienawiść.
- Pozwalacie na coś takiego… mogąc temu zapobiec… - mruknął pod nosem. Głos jednak był mroczny. Chrypliwy. Kołem napędowym do dalszego działania był głos Saiyuri. Otworzyl szerzej oczy. Wszystko przez to, że wołała jego imię. Nie kogoś, kogo nie znał. Właśnie go chciała. To był gwóźdź do trumny. I tym razem nie Astera.
Jego oczy objęły się momentalnie czerwienią. Emitowała od nich przytłaczająca żądza krwi i nienawiść. Źrenica zmieniła kształt na pionowy. Policjant, który chwile temu był jeszcze pięknym mężczyzną, teraz stawał się potworem. Dźwięk rozrywanego ubrania rozszedł się po ciemnej uliczce. Teraz dwu metrowy potwór z dodatkiem trzydziestu centymetrów, długim ogonem i pazurami, stał naprzeciwko agresorów. Oj, nie był to wampir. Wyglądał na coś o wiele gorszego. A z racji, że byli świeżym narybkiem, raczej nigdy czegoś takiego na oczy niewidzieli. Prawdziwy, skurwiały, przeszywający wzrok bestii, który wwiercał się w ich duszę i chwytał za strach. To była o wiele inna liga. Jeden z tutejszych aż zrobił krok w tył.
- Chyba żartujesz…? - mruknął pod nosem rozedrganym głosem. Drugi wyciągnął nóż i postanowił w akcje desperacji zaatakować.
W alejce rozszedł się tępy dźwięk rozrywanego mięsa przez puste w środku ostrze. Bardzo nieprzyjemny odgłos chluśnięcia czegoś wodnistego na ziemie, a zaraz po tym upadek podobny do worka. Jeden z przeciwników padł na ziemie tracąc głowę. Cały czas trzymał w ręce sztylet, raczej ku przestrodze.
- Osz Ty kurwo… - zdążył tylko tyle powiedzieć. Tym razem dźwięki rozrywanej koszuli, ciała i kapiącej krwi. Bestia zatopiła swe pazury w brzuchu drugiego. Spojrzała swym wzrokiem. Powąchała i wtem cisnęła z masakrycznie potężną siłą w ścianę, zostawiając na niej mokrą plamę. Wszysktie kości miał połamane, pękniętą czaszkę. Nie zjeżdżał w dół przez utkwienie we wgnieceniu. Potwór zaczął iść w stronę Saiki.
Ten jednak mężczyzna, odwracając się o patrząc z przerażeniem, postanowił zrobić to, co najlepiej potrafił. Złapał za włosy Saiyuri i pociągnął nimi tak, by pchnąć ją przed potwora, który notabene teraz ociekał krwią.
- Kurwo… teraz pokaż na co cię stać… zrób coś z tym bym mógł uciec… Nie ukarzemy wtedy Ciebie… dlatego, dla własnego dobra, zajeb go! - w obliczu takiej potworności i widząc, jak dwójka jego przyjaciół padła z taką łatwością, Saikio nie chciał rzucać się w wir walki. Wolał raczej pozostać z dala, czekając na odpowiedni moment do ucieczki.
Nagle świst powietrza i odgłos łamiącej się czaszki, wraz z dźwiękiem wbijanej kości w cegłe. Dość upiorny. Ogon zaatakował, wymijając Saiyuri z boku. Lecz jeżeli sądziła, że i ona jest bezpieczna, to była w błędzie.
Foster nie miał zbyt dobrej kontroli nad sobą. Dalej miał czerwone oczyska. Dlatego też, nie rozróżniając wrogów od sojuszników, postanowił złapać dziewczynę za gardło. Po tym mocno przyparłby ją do ściany i przybliżył głowę, wąchając. Wycofał po tym ogon w tył i zaczął go wymierzać tak, aby mieć prostą drogę ku wbiciu go w jej brzuch. Nie robił jednak tego, wąchając zdobycz.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 12:30 am

Łza spłynęła po jej policzku gdy chłopak prawie złożył na jej dziewiczych ustach pocałunek. Milimetry od celu zatrzymał się odwracając twarzy w stronę niepokojących odgłosów i zamarł w szoku. Jego zachowanie zmusiło i ją do tego aby spojrzeć w bok. Oczy zawiesiły się na scenie rodem z horroru. Wielka masywna bestia rozszarpała członków jej klanu idąc w ich stronę. Drżenie jej ciała momentalnie ustało rozpoznając postać wielkoluda. Saikio cisnął nią w jego stronę ale ogon śmignął tuż obok dobierając się do celu. Usłyszała tylko odgłosy wbijającego się ogona i trzask. Na kolanach przed mężczyzną którego jeszcze przed chwilą pragnęła spotkać. W duchu miała nadzieje ze to był on i teraz miała przed sobą jego bestialską formę. Złapał ją za gardło nim zdołała cokolwiek powiedzieć. Chciała dotknąć jego nadgarstka dłońmi ale zawahała się i opuściła dłonie wzdłuż ciała. Wisiała tak aż przycisnął ją do ściany. Pochylił się i zaczął wąchać. Zmrużyła oczy delikatnie wpatrując się w jego oczy.
- Fos.. ter.. - wykrztusiła z siebie ledwo słyszalnym, łagodnym głosem i uśmiechnęła się delikatnie do niego. Nie drżała w ogóle chodź można by pomyśleć że jest kolejna do wyprawy na druga stronę. Może powinna się bać, ale tak wcale nie było. W gruncie rzeczy cieszyła się że go widzi, pojawił sie gdy go najbardziej potrzebowała. Tak jak już wcześniej miało to miejsce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 12:47 am

Usłyszał głos dziewczyny. Lecz nie był przekonany do końca czy było to jego imię. Przekrzywił nieco głowę w bok, dalej patrząc na nią rozjuszonymi od żądzy mordu i nienawiści oczyskami. Lecz jedna rzecz nie dawała spokoju potworowi. Właśnie przez nią nie postanowił szybko zakończyć jej cierpienia. Choć zaczął zaciskać swoją dłoń na jej gardle. Coś nie pasowało bestii na dopełnienie swojego czynu. Prawdopodobnie było to uczucie, które od niej emitowało. Nie bała się. Lecz w sposób pozytywny, niż przez chorą odwagę. Było to coś niecodziennego dla stwora. Czuł on emocje innych.
Wtem świst…
Machnął on swym ogonem. Wykonał pchnięcie. Ostrze ogona wbiło się. Prosto… w cegłówki. Nie zranił dziewczyny. Zamiast tego wypuścił jej gardło. Choć paręnaście centymetrów dzieliło Saiyuri od powierzchni ziemi. Nie był zbyt delikatny. Po tym złapał się za głowę i zamknął oczy. Jego mięśnie mocno się napięły, a on wykonał kilka kroków w tył. Jakby wkurzył się na nowo, zaczął robić dość agresywne ruchy. Walczył, lecz nie z przeciwnikami, a z samym sobą. W końcu jego pięść wylądowała gdzieś w ścianie. Wgłębiła się, a widać było, że nie użył do tego całej swej mocy. Właściwie zrobił to od tak, bezmyślnie. Jego oczyska powoli powracały do srebra. Tkwił tak z ręką w budowli przez pewien czas, uspokajając oddech.
- Wszystko w porządku…? - mruknął swym głosem bestii. Chrypliwy. Basowy, choć dość tajemniczy. Pasujący do diabła. Po tym odwrócił głowę w bok, nie będąc do końca pewny co się działo. Czuł się winny. Jakby zrobił coś złego. Popatrzył na ciała i milczał, tkwiąc dalej w tej samej pozycji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 1:01 am

Nawet nie drgnęła gdy jego ogon wbił się w ścianę obok jej głowy. Wylądowała miękko na ziemi i oparła się plecami o ścianę dla podtrzymania równowagi. Wpatrywała się w niego ze spokojem w jadeitowych oczach. Gdy zaczął się szarpać jedynie zmrużyła oczka ale nie odrywała ich od mężczyzny, uratował ją przed czymś gorszym niż śmiercią.
- tak.. dzięki tobie.. - wyszeptała na tyle głośno aby usłyszał. Łagodny i delikatny głos jakim teraz się posługiwała nie zdradzał nic poza wdzięcznością. Pierwszy raz potrzebowała pomocy i pierwszy raz chciała jej uzyskać. Chciała aby się pojawił nie ważne czy w ludzkiej czy demonicznej formie. Nie bała się żadnej jego odsłony, złapała się za splot pod piersiami. Czuła jak by coś jej w tym miejscu stanęło, jakaś dziwna gula której nie dało sie przepchnąć. "Czemu.. czemu chciałam by się zjawił.. czemu czuję ten dziwny ucisk na myśl że zrobił to dla mnie.. nie to nie dla mnie.. po prostu.. jest dobry dla wszystkich.. tak dla wszystkich.." przełknęła ślinę łapiąc oddech.
- gdyby nie twoja interwencja.. on.. - wyszeptała przykładając paluszki do rozchylonych warg. Po czym pokręciła głową pozbywając się paskudnych domysłów tego co mogło ją spotkać gdyby Foster sie nie pojawił w dosłownie ostatniej chwili.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 1:18 am

Podziękowała. Kamień z serca. Nie była mu za złe tego, że wymordował osoby, które jej towarzyszyły. Powiódł wzrokiem na swe ręce, całe w ich krwi. Wyciągnął pięść ze ściany i zrobił kilka kroków w tył, stając tym samym na środku krwawej scenerii. Szkarłat był wszędzie. Na bestii, ścianach, ziemi. Przerażający krajobraz. Do tego przez jej ilość, człowiek nawet byłby w stanie wyczuć metaliczny swąd. Odwrócił się on jednak w stronę Saiyuri, nieco przykucając. Był wielki, a wolał być na tym samym poziomie co ona.
- Przez tego troglodytę straciłem kontrolę nad sobą… wyprowadził mnie z równowagi… nienawidzę takich osób… To jest potwór gorszy ode mnie… Dobrze, że nic się Tobie nie stało i byłem w pobliżu… Znienawidziłbym siebie jeszcze bardziej, gdybym do tego dopuścił... - westchnął z ulgą. Zdążył już ją polubić. Trafiali na siebie. Do tego uratowała mu życie. Był jej wdzięczny. Widać to było po jego oczyskach. Mimo, że twarz miała otoczkę beznamiętności z szczyptą nienawiści, której już nie umiał ukrywać, to w jego oczyskach widać było coś w rodzaju ulgi i zadowolenia.
- Uderzył Cię… molestował do tego w tym barze… nie puściłbym mu tego płazem. Mogłem zareagować wcześniej, za co przepraszam, ale wolałem być pewny swego osądu i tego, czy aby na pewno mam go zapuszkować. Choć… znów straciłem nad sobą kontrolę… psia mać… - mruknął ostatnie słowa bardziej do siebie i wyprostował się. Zgarnął jedno ciało ogonem i przybliżył do siebie, unosząc nieco w górze. Tak poza tym, znów na jego twarzy wkradła się irytacja na samego siebie. Wkurzał się, a to dobrze nie wróżyło. - Nie tak to miało wyglądać… - dodał na sam koniec.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 1:47 am

Patrzyła na niego zaskoczona wypowiedzią, nie wiedziała jak miała rozumieć słowa mężczyzny. Co go obchodził jej los i co ją obchodziło co on myślał. Zmrużyła oczka delikatnie próbując zrozumieć motywy jakie kierowały nim i jakie kierowały nią samą. Im częściej na niego wpadała tym bardziej zaczęło się wszystko komplikować. Wiedział o niej tak wiele a ona nie wiedziała prawie nic o nim. Mimo tego nie przeszkadzało jej jego towarzystwo, co dziwniejsze czuła się spokojniejsza będąc obok niego. Dziwne uczucie w postaci guli rosło w jej wnętrzu jakby połknęła kulę ze stołu bilardowego.
- takie rzeczy się zdarzają.. oni sami sobie zasłużyli na ten los.. takich jak oni jest pełno w moim klanie.. najlepiej by było gdyby ten Klan po prostu przestał istnieć.. teraz wiesz czemu ich tak bardzo nienawidzę.. - wymamrotała ale słysząc jego drugą wypowiedź poczuła jakby serce w piersi uderzyło z całej siły nagle. W brzuchu się jej zamieszało, dziwne uczucie jak by coś jej po trzewiach latało. Czuła jak w krew w jej żyłach jest szybciej pompowana przez bijące ze zdwojoną siłą serduszko. "Jak to.. ?! Skąd wie o tym.. widział całe zajście.. ?! Jak.. czemu.. dlatego interweniował.. ?!" głupie myśli zaczęły się kłębić w jej głupiej główce.
- dlaczego.. dla.. czego.. nie rozumiem.. - złapała się obiema dłońmi za brzuch i pochyliła do przodu czując co raz mocniejszy ucisk. Oddech przyspieszył znacznie, zaciągała się ze świstem powietrza.
- dlaczego nie umiem.. dlaczego to czuję.. nie rozumiem tego.. nie wiem czemu chciałam cię zobaczyć.. chciałam abyś sie pojawił.. chciałam aby głos tamtego policjanta należał do ciebie.. - uniosła twarz aby spojrzeć w twarz bestii. Poczuła jak nogi sie pod nią ugięły i padła przed nim na kolana. Chyba miała zbyt dużo wrażeń jak na jeden raz zwłaszcza że obecność łowcy budziła uczucia o jakich istnieniu nie miała pojęcia.
- Fos.. ter.. - jęknęła czując jak traci oddech i padła przed nim tracąc przytomność.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 2:14 am

Mogła być pewna po jego wyrazie twarzy, że ten czul to samo teraz, co i ona. Nienawidził takich istot. A fakt, że zabicie kilkoro z nich poszło mu z taką łatwością, nie wróżyło dobrej przyszłości dla nowego obiektu zła. Zwłaszcza, że cały czas patrzył na Saiyuri. Dostrzeżenie tego raczej nie powinno być trudnością. Aczkolwiek kolejna reakcja dziewczyny była dla niego zaskakująca.
Nie rozumiał pytania. Zdziwił się i obserwował. Przez chwile sądził, że została czymś zainfekowana. Dlatego też jego oczyska zaświeciły się zielenią. Aczkolwiek dalsze wyjaśnienia zbiły go z nóg. Nie dosłownie, dla szczęścia jego jędrnych pośladków. Zakłopotał się. Nie potrafił zrozumieć tego, co właśnie miała mu do przekazania dziewczyna. Choć starał się myśleć racjonalnie, znalezienie odpowiedniego wyjaśnienia na to, co właśnie robiła dziewczyna, było cholernie trudne. Dlatego też tak stał, wryty w nią z dziwnym, głupim wyrazem twarzy. Naprawdę zgłupiał. Jego całe psychiatryczne przeszkolenie i lata doświadczeń nie przygotowały go na tego typu akcje.
Dlatego tkwił przez pewien czas w ciszy, patrząc na ciało dziewczyny. Chwile mu zajęło ogarnięcie swego umysłu, by wreszcie zacząć myśleć bardziej trzeźwo. Leżała nieprzytomna. To było nieco złe. Dookoła jeszcze cholerna rzeźnia. Musiał usunąć nieco dowodów.
Wziął swoje rzeczy. I te rozerwane, odznakę i paczuszkę z lekami. Do tego pozwolił sobie na wzięcie płaszcza. Kolejnym ruchem było powrócenie na miejsce zdarzenia, do Saiyuri. Podniósł ją za pomocą ogona i korzystając ze mocy swego artefaktu, dorobił sobie parę skrzydeł i wyruszył w sobie tylko znanym kierunku. Tak, by nikt go nie zobaczył, wysoko w niebie.


***


Parę godzin później. Godzina około 23:00.

Saiyuri od paru godzin leżała w łóżku. Czarna pościel, bardzo ślizga. Taka sama w dotyku poszewka na kołdrę i poduszki. Wszystko przyjemne i dość zmysłowe. Pomieszczenie miało jedne, wielkie okno, które zakryło się za czarnymi jak smoła firanami. Same pomieszczenie było również mroczne, z białymi elementami, które były jedynie po to, by podkreślić szczególiki przedmiotów lub możliwość interakcji z nimi. Szafy, półki, komoda, kosz na brudy, lustro na suficie. Parę bardzo starych zdjęć Fostera, jak był jeszcze małym szkrabem, w czerni i bieli ze swoją rodziną. Słodki berbeć, który prawie się nie zmienił. Puchata, bardzo miły w stópki dywan. Atmosfera, mimo mroku, była dość przyjemna. Typowa dla Fostera.
Dziewczyna nie była przykryta kołdrą. Dalej w swoim ubraniu, butach i reszcie. Widać, że Aster nie miał zamiaru tykać jej w jakikolwiek sposób, zostawiając ją taką, jaka była.
On sam leżał na kanapie w przedpokoju. Wykonana ze skóry, zimna. Ulubiony mebel łowcy. Był ubrany w dość obcisłe spodnie. Na lewej ręce miał czarną rękawice prawie do łokcia, z podobnego materiału co jego sofa. Na drugiej miał kilka dziwnych, obwiązanych, beżowych pasków. Przy nadgarstku i na ramieniu. Nie miał koszuli, butów czy skarpetek. Leżał na białej poduszce, prawdopodobnie śpiąc. Nieco śmierdział alkoholem, o czym mógł świadczyć włączony telewizor na "walce mrówek". Nieco miał odkryte nogi i tułów. W ręce trzymał z ledwością pilota. Był już we swej normalnej, ludzkiej formie.
Na stoliku przed kanapą leżały ciastka. Do tego była ustawiona karteczka.
"Jak chcesz, możesz mnie obudzić. Ciastka są Twoje. Obsłuż się czym chcesz w kuchni - Pan Foster" - brzmiała wiadomość zapisana pięknym, kaligraficznym pismem. Obok tego czarne pióro, którego prawdopodobnie do tego użył.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 5:20 pm

Poruszy się czując jak przyjemna śliska tkanina ociera się o jej ciało. Zamruczała cichuteńko ocierając się policzkiem o poduszkę. Przekręciła się na brzuszek wdychając przyjemny zapach pościeli. Zapach był bardzo specyficzny i tak dobrze jej znany.
- Foster.. -
mruknęła powoli podnosząc jedną powiekę. W koło tyle czerni i tylko niektóre białe elementy się wyróżniały. Oddychała głęboko, wdychając przyjemny zapach w którym leżała. Nagle otworzyła oba oczka i poderwała się do połowy na wyprostowanych rękach na pościeli. Rozejrzała się po pomieszczeniu, ale sypialnia ani trochę nie przypominała jej mieszkania. W szpitalu też nie była, kolorystyka nie pasowała. Powoli zaczęła zbierać się z łóżka i rozejrzała się po pokoju. W łapki wpadła fotografia z małym Asterem na zdjęciu, Saika aż się uśmiechnęła delikatnie. "Prawie wcale się nie zmienił.. no może trochę zmężniał.." przeszło jej przez myśl odkładając na miejsce zdjęcie w ramce. Podeszła do drzwi i pociągając za klamkę wyszła do kolejnego pokoju gdzie rzucił jej się w oczy śpiący łowca. Aż zakryła dłonią usta zaskoczona jego frywolnym strojem. Ale w końcu był u siebie, karteczka na stoliku przykuła jej uwagę na tyle że podeszła i wzięła ją w dłonie. Na twarzy pojawił się delikatny uśmiech, zrobiła krok w stronę Astera, wyciągając dłoń przed siebie zatrzymała się i cofnęła ją. "Przecież on nienawidzi jak się go dotyka.. w sumie wygląda na wyczerpanego.." przeszło jej przez myśl gdy wróciła do jego sypialni i zaczęła grzebać w szafie za czymś. Wróciła z puchatym kocem i delikatnie okryła go w taki sposób aby nie dotknąć go żadną swoja częścią jego ciała. Po czym pokręciła się trochę jak żyd po pustym sklepie i doszła do łazienki. Jej ciuchy nie były w najlepszym stanie, strasznie brudne więc rozebrała się i wrzuciła swoje rzeczy do pralki. Ustawiła odpowiedni program i weszła pod prysznic szorując się bardzo dokładnie szorując. Zakręciła wodę i wyszła owijając się ręcznikiem. Rozejrzała się po pomieszczeniu i westchnęła na pralkę. Otworzyła drzwi łazienki i przemknęła szybko do jego sypialni. Wygrzebała czarną koszulę zapinaną na guziki i czarne krótkie spodenki do połowy ud.
- chyba się nie pogniewa jak pożyczę coś do puki ubranie mi nie wyschnie.. - mruknęła sama do siebie. Spodenki były w sam raz, koszula za to tylko na piersiach była opięta. Akarusa zrobiła sobie świeżej herbatki do pisia i usiadła wygodnie w fotelu wcinając ciasteczka. Telewizor zgasiła a jedynie włączyła mała lampkę i pogrążyła się w znalezionej wcześniej lekturze.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 6:00 pm

Aster był pogrążony we śnie. Wtulony przesłodko w swoją poduszkę. Wyraz twarzy miał dość neutralny, jak to on, ale spokojny. Nie obudził się podczas wtargnięcia dziewczyny do salonu, a to dało jej możliwość bezkarnego zwiedzania jego całego mieszkania.
Gdyby dotknęła jego ciała, odczułaby jego dość zimną temperaturę skóry. Więc ruch z kocykiem był bardzo pozytywnym gestem. Aż poruszył się nieznacznie, nieświadomy, mocniej wtulając głowę w mięciutki obiekt przy nim. Jak widać, nie przyszedł jeszcze czas na to, aby ten otworzył swe oczyska. Sama łazienka była wykonana w podobnym stylu, co pokój Astera. Mroczna. Do tego wielkie lustro i naprawdę duża masa przeróżnych odżywek, pachnideł, mydeł w płynie… dla mężczyzn jak i dla kobiet. Dlatego też Saiyuri mogła wybierać w bogatym arsenale. Jedne tańsze, jedne droższe. Było pewne, że Aster nie zarabiał mało i dbał o swoją aparycje. A przynajmniej zapach, bo o to drugie nadto nie musiał. Para ręczników. Nawet jeśli nie miał gości, to takie znajdowały się gdzieś na półce, schludnie ułożone.
Dźwięk pralki jednakże łowce powoli zaczął wybudzać. Była dość głośna. W każdym razie dla Astera. Ze wszystkich rzeczy, na to miał szczególnie nastawiony swój słuch. Telewizor mógł być o wiele głośniejszy, a nie przeszkadzałby mu tak, jak coś z czym wiązał się obowiązek pilnowania w postaci rzeczy. Lecz mimo to, nie otworzył oczu, lecz był już na wpół świadomy i częściowo nasłuchiwał.
Gdy doszedł do jego uszów głos zasiadania pewnych pośladków na jego fotel, który notabene też był wykonany ze skóry, postanowił już w pełni odzyskać swoją świadomość.
Otworzył jedno oko, rozejrzał się leniwie. Po tym drugie. Po chwili poczuł coś, co było piętnem dzisiejszego dnia. Czyli ból głowy po odpoczynku. Tak zwany kac. Wypuścił z ust westchnięcie i przysunął do siebie prawą dłoń, masując czoło. Wtem powiódł wzrokiem na Saiyuri. Zlustrował ją szybko od stóp do głowy. Może i by się uśmiechnął, ale nie miał chęci. Mózg wdawał się we znaki, że za bardzo spowolnił przepływ jego prace przypływem innej rzeczy.
- Widzę… że nie muszę mówić "czuj się jak u siebie"… i że nie masz problemów z grzebaniem w prywatnej sypialni… - mruknął na tyle głośno, na ile był w stanie. Głos czysty jak łza, choć nieco zmęczony. Na szczęście dało się wykryć w tym nutkę żartobliwości. Słabą, bo humoru nie miał, lecz wyczuwalną. Złapał za kraniec kocyka i opatulił się nim niezwykle szczelnie, zmieniając się wręcz w dżdżownice. Jego oczyska zaświeciły się różem. Wtem dwa duże, różowe motyle rozpoczęły swą podróż do kuchni wraz z szwadronem dwóch średnich i czterech małych. Ich celem było zrobienie herbaty. Radziły sobie z przerażającą efektywnością. Po tym Aster zamknął oczyska, nie chcąc ich narażać na efekty światła. Zresztą, troszkę też nie wiedział co mówić. Zwłaszcza przez usłyszane parę godzin wcześniej paru zdań, których teraz nie mógł szczególnie zrozumieć, a nad którymi się notabene głowił.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 8:44 pm

Delektowała się ciekawą lekturą ale słowa wypowiedziane przez Astera sprawiły że spojrzała na niego znad książki. Aż policzki zrobiły się różowawe delikatnie i spuściła na chwilę głowę w dół.
- umm.. przepraszam za to.. ale moje rzeczy były brudne.. a nie chciałam cię gorszyć paradowaniem w samym ręczniku.. - wyszeptała biorąc kolejne ciasteczko do ust i zerknęła na niego. Oczy delikatnie się zmrużyły widząc jak chłopak opatula się kocykiem szczelnie. Ucieszyła się że jakoś przyczyniła się do polepszenia komfortu warunków w jakich leżał. "Chwila moment.. czemu się 'cieszę'.. ?" zadała dość ważne pytanie samej sobie i pokręciła głową na boki. Odchyliła główkę w tył i wlepiła oczka w sufit. Jak zaczęła nad tym wszystkim myśleć to ona nie była szczęśliwa, obojętna czasami mniej lub bardziej zadowolona ze swoich postępów ale nigdy nie klasyfikowała tego wszystkiego jako szczęścia. Owszem często słyszała to słowo różnych kontekstach. Jedni byli szczęśliwi widząc kogoś inni dlatego że mogli delektować się ulubionym posiłkiem. Kątem oka zarejestrowała coś oczojebnego, motyle które pomknęły w stronę kuchni, aż sie za nimi obejrzała zaciekawiona.
- nie szkoda ci energii ? Jestem tu i mogę zrobić ci herbaty.. coś do jedzenia.. cokolwiek, więc nie nadużywaj swojej magii.. zwłaszcza że chyba dorobiłeś się kaca.. - sięgnęła dłonią do włącznika lampki, którą wcześniej zapaliła. Wyłączyła ją żeby łowca nie borykał się ze światłowstrętem. Półmrok panujący w pokoju nie był kłopotliwy w poruszaniu się. Zwłaszcza że przedzierające się przed uchylone kotary światło księżyca oświetlało salon srebrzystą poświatą.
- masz może.. na coś ochotę.. ? Nie jestem ekspertem ale powinieneś coś zjeść, wtedy się lepiej poczujesz.. - powiedziała wstając z fotela i ruszyła w stronę kuchni. Wygrzebała cytrynę i pokroiła w plasterki wkładając do długiej szklanki i zalała wodą do pełna. Ugniotła widelczykiem alby puściła więcej soków i wróciła do salonu stawiając szklanice przed Asterem.
- to powinno cię postawić na nogi od środka.. - powiedziała uśmiechając się łagodnie. Jeszcze parę godzin wstecz podzieliła się z nim pewnymi informacjami a teraz zachowywała się jak gdyby nigdy nic. Miała sporo czasu na przemyślenia i teraz kiedy bodźce z zewnątrz nie zmuszały jej do przetwarzania informacji, nie robiła tego. I tak była skołowana całym tym zajściem. Nie rozumiała najbardziej czemu odpowiadało jej jego towarzystwo tak bardzo. Z chwilą gdy skapnęła się że jest w JEGO mieszkaniu kamień spadł jej z serca. Poczucie ulgi wypełniło jej całe ciało a zastanawianiem się nad powodem tego uczucia jedynie wszystko komplikowało. To też postanowiła się nie zadręczać tematem nad którym jeszcze będzie miała okazję podumać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 9:31 pm

Na szczęście dla niej, nie zauważył on różowych policzków. Zamknął przed tym swe oczyska, nie będąc zbyt chętny do rozglądają się wokół. Zwłaszcza, że była to noc, a on odczuwał efekty swej chęci napicia się w celu wyrzucenia wszelkich myśli. Szkoda tylko tej negatywnie zakończonej misji, w której nabawił się jedynie kaca. Dlatego leżał, opatulony. A na informacje związaną z gorszeniem prychnął jedynie chichotem. Ba, nieco się uśmiechnął. Można było to potraktować śmiało jako "mnie bardziej nie zgorszysz". Choć tylko przy pomocy gestu. Był przez ten czas pogrążony w swych chaotycznych myślach pokroju neandertalczyka, czyli jak zminimalizować efekty alkoholowe. Lecz wtem usłyszał coś, co było dość nietypowe. Troskę w słowach. Aż otworzył oko, dalej różowe, by spojrzeć na łowczynie, nieco zdziwiony że ta chciała mu w jakiś sposób ulżyć w cierpieniu.
- Przeżyje kaca - dał w odpowiedzi. Dość lakonicznie. Nie nadwerężając biednego móżdżku. Wtem do jego uszów doszły kolejne informacje. To coraz bardziej go dziwiło. Jak i przez fakt, że Saiyuri, wbrew milczeniu Fostera, postanowiła tak czy siak ruszyć w stronę kuchni z celem przyrządzenia czegoś. Powiódł wzrokiem na szklanice wraz z jej powrotem, patrząc na nią dość przeszywająco i podejrzliwie. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś szwendał się po jego pokoju. A zwłaszcza do dawania czegoś, co ma mu pomóc, czym nie byłby alkohol lub pizza. Szczypta nieufności jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Zwłaszcza, przy wolno pracującym umyśle.
- Nie musisz nic dla mnie robić. Jesteś moim gościem… I podtrzymywanie tych potworków nie jest szczególnie trudne… - dał w odpowiedzi na pytania związane z chęcią pomocy. I jak na domiar złego, musiał wypić coś, co przyrządziła mu dziewczyna. Nie był pewny czym wynalazek był i co zawierał w sobie, dlatego też starał się jak najdłużej przeciągać interakcje z wodą. A przynajmniej czymś, co wyglądało jak woda. Wiedział jednak, że coś zawiera.
Wydał głośne ziewnięcie, zakrywając prawą ręką z beżowymi i czarnymi paskami. Po tym powoli podniósł się na rękach, a z tej pozycji już łatwiej było mu usiąść po turecku. Ułożył puchaty kocyk na nogach i w końcu postanowił złapać za nieufną rzecz, w obie łapki. Przysunął do ust. Niuchnął kilka razy, aż w końcu postanowił wziąć jednego łyka i ciutek skrzywić twarz.
Z kuchni dobiegały jakieś zgrzyty i uderzenia szkła o szkło. Na szczęście obyło się bez zniszczeń. Motylki szalały. Małe przełączały przyciski na elektronicznej kuchence. Duże przemieszczały największe elementy. Średnie brały niektóre z produktów. Coś tworzyły. Choć nie do końca było pewne co. Wtem Aster powiódł wzrokiem na Saiyuri. Lekko uśmiechnął się. Było to trudne. Zwłaszcza z jego kacem. Miał nadzieje, że dostrzegała trud jaki włożył w ten gest.
- Możesz usiąść, Saiyuri. I właściwie… - tutaj zatrzymał się na dłuższą chwilę. Chciał mówić o wydarzeniu sprzed kilku godzin. O tym, co chodziło jej po głowie i jak ma rozumieć jej słowa. Jednakże przez to, że sam nie mógł jakoś ich dostatecznie pojąć, nie zdając sobie sprawy że łowczyni nie czuła tego typu emocji przez lata i było to dla niej coś nowego, Asterowi było cholernie trudno w analizie. - … Albo nie ważne. W każdym razie, jeśli chcesz to możesz przenocować w moim mieszkaniu. Nie musisz tutaj siedzieć i nudzić się ze mną - wtem odłożył "soczek" i zdjął koc, postanawiając położyć swe stopy wreszcie na dywanie i wstać. Nieco przeciągnął się, rozprostowując kręgosłup i napinając przy tym apetycznie mięśnie pleców, jak i brzucha, po czym wyruszył w stronę kuchni.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 10:11 pm

Bronił się rękoma i nogami ale w dyplomatyczny sposób przed skosztowaniem jej lekarstwa na kaca. Ale kiedy w końcu wziął w łapki i upił łyczka, ta aż się uśmiechnęła zadowolona. Oczywistym było że jej nie ufał w końcu prawie się nie znali. Podeszła do fotela na którym przed chwilą wegetowała z książką i usiadła na nim słysząc że chłopak nie chce nic.
- nie nudzisz mnie w żadnym wypadku.. lubię twoje towarzystwo.. - powiedziała szybciej niż zdołała pomyśleć. O razu odwróciła od niego twarz karcąc się w myślach za głupotę i zbytnią a do tego nieprzemyślaną szczerość. Wzięła głębszy wdech i wypuściła całe powietrze z płuc. Spojrzała na niego po dłuższej chwili.
- przyniosłeś mnie tu, chodź mogłeś mnie tam zostawić.. no i.. - otworzyła usta jakby chciała coś więcej powiedzieć ale zamilkła ostatecznie. Kiedy Aster ruszył zniknął jej z oczu, powiodła wzrokiem po pokoju zastanawiając się co teraz. "Cała trójka nie żyje.. będę musiała to zgłosić rano.. dwa wyjścia.. albo atak wampira albo moja interwencja.. tak czy siak nie będę go w to mieszać już i tak zbyt wiele dla mnie zrobił.." zamyśliła sie podkulając nóżki wyżej, podciągnęła kolanka aż pod samą brodę i oplotła rękami. Oparła podbródek o ramiona i zmrużyła ślepka delikatnie. Obrazy sprzed kilku godzin przewijały się przed jej oczami niczym pokaz slajdów. Od momentu kiedy dostała od ojca zlecenie na pilnowanie całej trójki, poprzez całe zajście jakie miało miejsce tego wieczoru. Z początku standardowy chłód i nieukrywana pogarda w głosie jak i postawie młodzików. Kilka drinków i nachalne próby molestowania. Spuściła głowę w dół i przyłożyła czoło do kolan kuląc sie trochę jak ofiara przemocy. I ten mężczyzna w formie bestii, który przyszedł jej z pomocą. Rozszarpał ich jakby byli szmacianymi laleczkami. Nawet nie drgnęła, nie zrobiła niczego aby ocalić ich życie. Mało tego gdyby mogła cofnąć czas, pozwoliłaby na ich śmierć raz jeszcze. To jednak aż tak nie zaprzątało jej myśli jak pojawienie się Fostera, na którego wpadała co kilka dni, nie widywała nikogo z taką częstotliwością. A intensywność emocji jakie towarzyszyły każdemu spotkaniu rosła za każdym razem. Wbił się w jej życie tymi swoimi policyjnymi buciorami i nie dawał jej spokoju. "Głupia.. to zwykły przypadek.. jest miły i.. zawsze w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie.. ty nie masz z tym nic wspólnego.. los jest okrutny bo rzuca mi linę tylko po to aby ją podpalić w ostateczności.." przeszło jej przez myśl, aż przygryzła dolną wargę do krwi. Znowu ta dziwna gula rosnąca w przełyku za każdym razem gdy myślała o swoim wybawcy. "Chciałam Cię zobaczyć.. Chciałam byś się pojawił.. byś to był Ty i tylko Ty.. nikt inny.. tylko Ty.. ale czemu.. czemu... ?!" kolejne myśli sprawiły że trzepotanie w żołądku dające uczucie zatrucia pokarmowego powróciło ze zdwojoną siłą. Po prostu tak siedziała skulona w swej bezpiecznej pozycji. Przetwarzała całe zajście krok po kroku próbując zrozumieć jak to się stało że Foster stał się nieodłączną częścią jej myśli.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 10:41 pm

Miły komplement. Bardzo miły. Znów Aster poczuł się zdziwiony faktem, że dziewczyna najzwyczajniej w świecie wypowiedziała bardzo przyjazne słowa. Co prawda nie był on negatywną osobą. Potrafił być pozytywnie nastawiony. Wiele pacjentów z chęcią zażarcie prowadziło z nim dyskusje. Nie musiał się martwić o brak przyjaciół, kolegów i znajomych. Miał ich na pęczki. Czy nawet swojego jednego przyjaciela. Lecz teraz, nie ważne co Saiyuri by powiedziała, starał się powiązać z jej wypowiedzianymi słowami przed jej utratą przytomności. Raczej go lubiła. A tamte informacje wskazywały na to, że o nieco bardziej. Lecz nie wiedział czemu akurat on. Zaprzątało mu to głowę. Może i sam za nią nawet przepadał. Ratowanie jej przed złymi bandziorami pasowało Asterowi. Dodatkowo nie chciał, by ona czuła to samo, co on. Mieli podobny fach. Lecz łowca jej pokroju, którego wpierw wrzucił do kategorii zbyt dumnych, by przyjmować pomoc innych, teraz działał stanowczo inaczej. Nie chciał dopuszczać do siebie niebezpiecznych myśli. Wcześniej była bez uczuć, neutralna i zimna. Podczas gdy w tej chwili uśmiechała się i była troskliwa. Bał się nieco, że zauroczyła się w nim. A on nie mógłby tego odwzajemnić. Zwłaszcza, że nienawidził dotyku i miał parę swoich tajemnic, które prawdopodobnie by ją wystraszyły. I jeszcze brak strachu do jego bestialskiej formy. Naprawdę coś mu tu nie pasowało. Lecz w sumie, ona sama nie wiedziała tego. Przynajmniej to można było wysnuć z pytań "dlaczego", które zadała do siebie samej.
Z tymi rozmyślaniami, dyrygował nieco motylami, opierając się pośladkami o ladę za siebie. Salon w końcu połączony z kuchnią. Saiyuri mogła go widzieć i to, jak intensywnie duma. Na szczęście nie musiał myśleć i dawać rozkazów. Raz wydany i dobrze określony warunek dla motyli, a te wykonywały go nawet wtedy, gdy umysł Astera był zajęty. Nagle usłyszał świszczenie. Powiódł wzrokiem na prawidłowo zrobione zadanie. Kawa została utworzona. A wraz z nią, pasujące do tego dwa przepyszne, czekoladowe w środku i oblane białą czekoladą z zewnątrz, omlety.
Powiódł on z dwoma talerzykami i sztućcami do stolika. Ułożył jeden przed dziewczyną. Drugi bardziej przy kanapie. Po tym wrócił i doniósł kawy. Tylko dla siebie.
- Hej, myślicielko - powiedział nieco głośniej Aster. Zapalił światło małej lapmki za pomocą wydania rozkazu małemu motylkowi. Jeszcze nie siadał, tylko stał nie daleko, wpatrując się w Saiyuri.
- Chcesz kawy? Czekolady? Kakao? - zapytał się dość przyjaznym głosem. Po tym zrobił parę kroków w tył, przypominając sobie o czymś. Przeszedł się do tutejszej komody, na której był postawiony telewizor. Otworzył jedną z szuflad i wyciągnął jakieś pomarańczowe, plastikowe opakowanie leków bez etykiety. Odkręcił je i wziął kilkanaście, połykając bez popity. Miał doświadczenie.
- I… Właściwie Saiyuri, czy coś Tobie dolega? Chciałem właściwie wcześniej o to Ciebie zapytać. Straciłaś przytomność i niekoniecznie zrozumiałem pytania, które wtedy zadawałaś. Może być to coś poważnego - w końcu udało mu się zadać pytanie z szczyptą troski w głosie. Może nie takie, jakie chciał w pełni, lecz odpowiedź na nie mogła pomóc mu w diagnozie. Jako psychiatra, ani myślał o tym by wypuścić ze swego domu lub szpitala osobę chorą, którą mógłby wyleczyć. O ile byłby to problem z psychiką.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Wto Lis 10, 2015 11:23 pm

Pogrążona w myślach nie zwracała uwagi na brzdąkanie naczyń i inne odgłosy dochodzące z aneksu kuchennego. Skulona jak małe wystraszone dziecko, chodź przed chwilą była taka miła. Głos mężczyzny wyrwał ją z zamyślenia i uniosła trochę otępiałe oczka wlepiając je w twarz policjanta. Spojrzenie pokierowała na posiłek jaki pofatygował się przyrządzić również i dla niej. Przez jakiś czas patrzyła na omleta oblanego białą czekoladą, zmrużyła ślepka mimowolnie dotykając paluszkami białego kosmka jej włosów. Twarz nie wyrażała niczego, nie było na niej ani krzty jakiejkolwiek emocji. Pozbawiona czegokolwiek, obojętna taka jaką ją poznał w szpitalu psychiatrycznym. Po prostu tempo patrzyła w talerz i dopiero kolejna wypowiedź sprawiła że oczy odzyskały odrobinę blasku. Spojrzała na niego studiując mimikę jego twarzy.
- nie dziękuję.. - wyszeptała cichym łamiącym się głosem. Zmieniła pozycję teraz już normalnie siedząc na fotelu. Wzięła talerzyk na kolana i ukroiła odrobinę omleta biorąc do ust skrawek. Przeżuła go w spokoju i przełknęła. Zmrużyła oczka wpatrując się w potrawę. Ukroiła kolejny kawałek i wsunęła sobie do ust, potem następny i kolejny. Zostało parę kęsów, nabiła następny ale skrawek jedzenia zatrzymała przed rozchylonymi ustami. Odłożyła widelczyk na talerz a ten z kolei na stoliku.
- dziękuję.. było bardzo dobre.. - znowu ten cichy szept, wyprany z emocji. Ewidentnie zmiana nastroju była skutkiem jej intensywnych przemyśleń. Kolejna wypowiedź mężczyzny sprawiła że już teraz wbiła swoje jadeitowe zimne spojrzenie w jego oczy. "Nie rób tego.. przestań.. nie możesz.. proszę przestań.." myśli zaczęły się kłębić w jej głowie.
- nie.. poza okazjonalnymi bólami w klatce piersiowej po nadużyciu artefaktu.. nic mi nie jest.. kompletnie nic.. - odpowiedziała ze spokojem. "Nie kłam.. nie kłam w żywe oczy kiedy wiesz że jest inaczej.. nie rób tego.. on nie zasługuje na to.. nie On.. nie Foster.." grymas bólu przeciął jej twarz na ułamek sekundy. Podniosła się z fotela podchodząc do okna, zerknęła na panoramę miasta.
- tracę to.. powoli.. ale jednak.. nie rozumiem tego.. to nie jest logiczne.. coś co nie jest logiczne nie powinno istnieć w tym świecie.. zaprząta umysł który powinien skupić sie na celu.. a ja go tracę.. tracę cel sprzed oczu.. przy Tobie tracę to zimno.. tylko w twojej obecności tracę tą obojętność, której uczyłam się odkąd pamiętam.. i nie wiem czemu.. przeraża mnie to.. - nie patrzyła na niego, pogrążona we własnych myślach nawet nie zauważyła kiedy po policzku popłynęła jedna mała łezka. Nagle odwróciła sie gwałtownie i ruszyła w stronę drzwi, nie spojrzała już na niego. Za bardzo bolało ją to że nie potrafiła przestać myśleć o nim.
- przepraszam.. nie chciałam.. już nie będę.. - ostatnie słowa przecięły cisze w pokoju gdy dobiegła sprintem do korytarza. Błyskawicznie założyła buty i wyszła zamykając za sobą drzwi. Pobiegła ile sił w nogach zapominając że miała na sobie jego ubranie.
Następnego dnia pod drzwiami Aster mógł znaleźć paczuszkę z karteczką "Przepraszam". W środku było obranie które pożyczyła od niego Saiyuri.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sro Lis 11, 2015 12:03 am

Powiódł wzrokiem na jej twarz. Nie dostrzegł tego, o czym chwile temu myślał. Znów obojętność. A zdawało mu się, że jeszcze chwile temu tętniła od niej bardzo przyjazna aura. To naprawdę mocno zbiło go z tropu. Nie potrafił jej okreśłić. Gdy już sądził, że odpowiedź jest na wyciągnięcie ręki, znów kicnęła kawałek dalej, zmuszając łowce po dalsze jej ściganie. Lecz nie zamierzał tego komentować. Po prostu usiadł i zaczął jeść słysząc, że ta nie chce dodania cukru do cukru. Jadł. Choć kątem oka obserwował ją. Znów wkradł się w wieczną krainę myśli, starając się rozwiązać łamigłówkę, którą dała mu do zabawy Saiyuri. Z wędrowania umysłem po chmurach, zatrzymały go jej kolejne słowa. Zaprzestał pałaszowania słodkości, kierując swój wzrok na białowłosą. Wyjaśnienie jak dla niego było prawidłowe. Mógłby w to uwierzyć. Logiczne, choć... Jej stan by określił teraz do podobnego depresji. Wtem ruszyła. Nie spuszczał z niej wzroku, dalej milcząc. W szczególności gdy podeszła do okna. Pierwszą myślą była chęć zrobienia sobie krzywdy. Na szczęście, jego okna nie dało się otworzyć od tak lub rozbić. Pancerne. Przygotował się w końcu.
Jednakże zamiast próby samobójczej, do jego uszów dotarło coś zupełnie innego. Coś, co znów wyłączyło zdolność jego prawidłowej analizy. Nie potrafił zrozumieć. Słowa znów mogły wiele oznaczać. A nie mógł strzelać w ciemno, bo gdyby tak zrobił, groziłoby to stratą zaufania. Zatkało go to na tyle mocno, by nie był w stanie odpowiedzieć na zadane przez siebie pytanie od razu. Było to dla niego irytujące. Dla kogoś, kto powinien rozwiązywać takie problemy bez najmniejszego problemu. Musiał nawalić. Zaczął obwiniać siebie za błędne diagnozy, przez które prawdopodobnie druga osoba źle się czuła. Choć z drugiej strony był wcześniej pod wpływem alkoholu. Widział halucynacje. Możliwe, że dobra Saiyuri była tylko jego wytworem. Zmieszał się. Stracił całkowicie logiczność we swym myśleniu. Nie był też przygotowany na to, co zaraz się stało.
Wybiegła.
Uciekała jakby od diabła. Choć nic nie zrobiła, czuła się ewidentnie dla niego winna. To na szczęście zauważył. Tę drobną zmianę. A nie powinna. Lecz nie miał czasu. Nie wiele myśląc, i nie wiele mogąc, sam za nią wyruszył. Lecz Aster pozostawił buty, wybiegając ze swego mieszkania. Zatrzasnął jedynie drzwiami i biegł. Cały czas, szybko. Na tyle, ile mógł. Chciał ją dogonić, lecz nie chciał się przemieniać. Wolał sprawić, by sama się zatrzymała widząc, że ten ją ściga. Pragnął wyjaśnień. Odpowiedzi na te wszystkie szczątkowe informacje, które były irytującą układanką, w której brakowało mu wielu części. Wyszedł aż z bloku, na bosaka, idąc jeszcze parę kroków po brudnej ziemi.
Grzmot.
Jeden, drugi.
Zaczęła się ulewa. Dość obfita. On stał, wpatrując się w znikającą na horyzoncie Saiyuri, której nie potrafił zrozumieć. Jako nielicznego pacjenta. Przegrał w analizie. Nie rozumiał, choć chciał. Jego ciało zaczęło pokrywać się coraz bardziej wodą. Ubrania przemokły. Chwile stał, póki nie odczul mocniejszych skutków zimna. Dopiero wtedy oprzytomniał, by powrócić do domu. Zaakceptować swą porażkę. Udał się spać.

Następnego dnia przyjął paczkę. Sąsiadka do niego zapukała. Wziął ją, znów sobie przypominając o wczorajszym braku logiki. Zapowiadało się, że jej nie spotka zbyt szybko, skoro tak uciekła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sro Lis 11, 2015 1:01 am

Leżała na boku tuląc się do poduszki z przymrużonymi oczami, minęły może dwa dni od ostatniego spotkania z Fosterem. Nie umiała się pozbierać po tym co miało miejsce tamtego wieczora. Zamknęła oczy słysząc odgłos gołych stóp po podłożu. Wybiegł za nią tamtego dnia, nie odpuszczając. Był cholernie sprawny i z trudem mu umknęła. Grzmoty i huki, błyski na niebie rozświetlające okolicę przez która mknęła ile sił w nogach. Jakby od tego jej życie zależało, czuła suchość w ustach, rosnącą gulę w przełyku i dziwne trzepotanie w żołądku. Przekręciła się na drugi bok kuląc się w sobie. Pytania w jej głowie się mnożyły, nie rozumiała tego. "Nie chcę.. nie chcę tego wszystkiego.. tego jest za dużo.. za bardzo boli.." czuła jak uczucie mdłości się nasila i poderwała się z łóżka pędem biegnąc do łazienki. Pochyliła sie nad ubikacją dysząc ciężko. Ścisnęła przeponę, gniecenie w żołądku nie ustępowało. Z rozwartych ust nic się nie wydobyło poza stłamszonym jęknięciem, z oczu zaczęły spływać łzy, sunąc po policzkach kapały do muszli. Poderwała się, odskakując w tył. Uderzyła plecami o kafelki na ścianie i zjechała po nich w dół przechodząc w głośniejszy szloch. Skupiła się uderzając pięściami o posadzkę podłogi.
- co się ze mną dzieje ?!?! - warknęła systematycznie i miarowo bijąc pięściami o podłogę. Zdzierając skórę z kostek, zaczęła brudzić kafelki i nie tylko. Rozpłaszczyła się na podłożu i zaczęła płakać. Wewnętrzna walka nieustanie sie toczyła we wnętrzu jej całego ciała już nie tylko umysłu. Łkała tak długo roniąc łzy aż w końcu zmęczenie wzięło górę i urwał jej się film.
Zimno ciągnące od posadzki w łazience zmusił ją do otwarcia oczek, zadrżała wychłodzona, nie wiedząc ile czasu minęło omiotła spojrzeniem pomieszczenie. Pozbierała się bez życia i poszła po mokrą szmatę żeby posprzątać krew z kafelek. Kiedy skończyła obandażowała sobie dłonie i ubierając swój ekwipunek wyszła. Szła uliczkami ze spuszczoną głową nagle czując jak coś ją trąciło mocno ramieniem. Aż się zachwiała, spojrzała przez ramię widząc wysokiego szczupłego mężczyznę w czarnym płaszczu.
- Foster.. - szepnęła ledwo słyszalnym głosem, oczy zrobiły się większe i wyciągnęła szybko rękę przed siebie zatrzymując się nagle. Stanęła tak w bezruchu, dopiero teraz zauważyła że facet miał krótkie blond włosy. Cała dłoń zadrżała i zwinęła się w pięść. "Nie.. to nie On.. to nie On.." przeszło jej przez myśl gdy dostrzegła że pogrążona w myślach na temat pana policjanta zawędrował w dzielnice gdzie ten mieszkał. Tak bardzo chciała zobaczyć łowcę że jej nogi same powiodły ją w to miejsce. Zacisnęła pięści i odwróciła się na pięcie w przeciwnym kierunku. "Nie mogę.. nie go nigdy więcej widzieć.. nigdy więcej.. na taką słabość sobie nie mogę pozwolić.. NIGDY.." ruszyła sprintem przed siebie w nawet sobie nie znanym kierunku z trudem powstrzymując cisnące się do oczek łzy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Gość Sro Lis 11, 2015 1:23 am

W przeciwieństwie do Saiyuri, Foster nie zataczał myśli w swoim mieszkaniu. Gdy przegrywał jako psychiatra, musiał się spełnić we swej drugiej profesji. Tej, która zapewniała mu o wiele większy dreszczyk emocji. Polowanie… Przygotowywał się jako łowca.
Dokładniej w swoim mieszkanku, tajemnej części. Przygotowywał odpowiedni ekwipunek. Miał tam swoją pracownie, którą notabene dzielił często ze znajomym. Mashiro, będący rusznikarzem, wyrabiającym mu naboje, broń, kamizelki kuloodporne i innego typu taktyczny sprzęt. Mistrz nad mistrzami, choć ze skrajnym stanem psychicznym. Dopełniał się, lekoman z lekarzem. I tym razem nie chodziło o uzależnienie Fostera.
Z odpowiednim sprzętem, wyruszył na sobie znaną misję. A właściwie sobie i amerykańskiej oświaty łowieckiej, która współpracowała też z tutejszymi. Nie przynależał bezpośrednio do tutejszych. Był indywidualistą. I przyszedł czas, by wreszcie mógł się wyżyć w skwarze wojny, zapominając o swych problemach.
Pojechał swym motorem. Czarnym Rumakiem, za którym wydawać by się mogło, że ciągnęła się czarna smuga. Sam jeździec zresztą był wielką, smolistą plamą kolorystyczną. Zero srebra. Nawet włosy skryte. Pan Śmierć. Żniwiarz. Ruszył zabrać swą kosą parę duszyczek.
Doszło do walki. Na jego nieszczęście, dystans dość krótki. Nie mógł swobodnie używać swych shotgunów, czy nitek. A wrogów było wiele. Może nie dużo, co by nie mógł sobie poradzić, ale byli przygotowani. Dostali cynk. Naszpikowali cały opuszczony budynek różnym militarnym, eksplodującym sprzętem, czy też wykonywali ataki znienacka. Jedna kusicielka dała radę przejść na jego tyły. Zaatakowała na tyle szybko, by Foster nie mógł odpowiednio szybko zareagować. Do tego był w trakcie ataku na wrogów niciami przed sobą. Nie spodziewał się tak szybko skoordynowanego ataku. Na przemiane też nie starczyło czasu. Kobieta wampirza zdążyła go objąć mocno tak, aby ten nie mógł poruszyć rękoma. Przysunęła głowę do jego szyi i musnęła małego, odkrytego kawałka swym nosem.
- Przeklęty… wkurwiający łowca… zawsze mieszacie się w nie swoje sprawy… Ciekawe, jak smakuje wasza krew… - powiedziała figlarno-znienawidzonym tonem do ucha Astera. Jego umysł został zbombardowany. Znów tracił nad sobą kontrolę. Widział obrazy i swoje stare demony. Nie mógł się ogarnąć. Mógl przegrać walkę. Mogła to być jego ostatnia misja. Wpadł. Lecz… zaczął coś mówić…
- Ludzie są tacy słabi… prawda…? Ale tylko my stawiamy czoła swym demonom… heh… przegrywamy potyczkę za potyczką… tak jak ja teraz… ale nadejdzie dzień… kiedy skończy się ta wojna… i to… co jest mymi demonami… odejdzie w niepamięć… Pokonam swój strach… I poślę Ciebie do grobu… - kobieta wampir była nieco zdziwiona. Nie wiedziała, co niedługo się z nią może stać. Ktoś zapamiętał czyjeś slowa i miał zamiar cześciowo oprzeć się sile demonów.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń - Page 3 Empty Re: "Niebieski Diabeł" i jego słodycz: Seria niefortunnych zdarzeń

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach