Cela nr 2 [podziemia]

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Chizuru Czw Cze 25, 2015 2:36 pm

Jon wcale nie musiał się przed nią chować. Już sam fakt, że była uczennicą Akademii Crossa, która znalazła się w podziemiach Oświaty powinien świadczyć o tym, że jest wtajemniczona. W końcu gdyby nie była to by tutaj nie przyszła. Nie musiał o nic pytać. Znając Chizuru, zaraz sama mu o wszystkim wygada, bo przecież tak trudno trzymać język za zębami, prawda.
Z bijącym sercem czekała na odpowiedź blondyna. Coś w środku podpowiadało jej, że przecież już ją zna, jednak mimo wszystko do samego końca wolała myśleć, że się myli. Cóż, niestety jak zwykle nic nie szło po jej myśli, bo kiedy tylko usłyszała imię Samuru, zrobiła się blada na twarzy i zaczęła wpatrywać się w Jonathana szeroko otwartymi oczami. Po chwili zrobiła coś, czego obydwoje się nie spodziewali, mianowicie wrzasnęła głośno i z całej siły kopnęła pręty kraty, żeby dać upust swojej wściekłości.
- Co za pieprzony dupek - mruknęła pod nosem, łapiąc się za bolącą stopę i opierając plecami o ścianę. Jon naturalnie wszystko usłyszał, przecież był teraz wampirem.
- I pewnie nie dał ci swojej krwi, żebyś mógł znów zostać człowiekiem - bardziej stwierdziła niż zapytała. Z niewiadomych powodów (bardzo prawdopodobne, że przez zwykły kaprys), Chizuru była jedyną osobą, której Kuroiaishita dał krew z własnej woli. Znaczy, jasne, kazał najpierw połknąć fiolkę Marcusowi, co jednak nie zmienia faktu, że nie skazał brunetki na życie jakie prowadził Jonathan czy Zack. Nie rozumiała tego za bardzo, ale kto nadąży za zachciankami burmistrza? No właśnie.
Już miała odpowiedzieć, że jasne zaraz go stąd wyciągnie, ale w porę sobie przypomniała, że to nie możliwe. Zamknęła usta, uciekając wzrokiem w bok.
- Nie mogę. Zrobiłabym to, gdyby mój ojciec nadal był dowódcą łowców, ale nie jest. Obecny dowódca nie przymnie oczu na moje fanaberie. Przepraszam - uniosła głowę, posyłając koledze pełen skruchy wzrok. Naprawdę chciała mu pomóc, nie mogła go tutaj przecież zostawić. Podeszła bliżej, kiedy stopa przestała ją boleć i obydwiema rękami złapała kurczowo pręty kraty.
- Ale obiecuję, że z nimi porozmawiam i wymuszę, żeby nie robili ci krzywdy. Wyciągnę cię, nawet jeśli nie zdobędę tej przeklętej krwi. Nie wiem jak, ale zrobię to - kiwnęła z determinacją głową, jakby na potwierdzenie własnych słów. Był jej szkolnym kolegą, tak? Sama doskonale wiedziała jak to jest być wampirem jeśli wcześniej było się człowiekiem. Jak mogłaby zostawić go w potrzebie?
Chizuru

Chizuru

Krew : Ludzka A
Pan/i | Sługa : Nołp
Magia : Aura heal- poziom podstawowy


https://vampireknight.forumpl.net/t167-chizuru-namikaze#189 https://vampireknight.forumpl.net/t170-chizuru#193

Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Gość Sob Cze 27, 2015 1:21 pm

Zachowanie Chizuru zaskoczyło chłopaka. W życiu nie spodziewałby się, że imię Samuru wywoła u kogoś taką reakcję. Na początku zapowiadało się niewinnie. Dziewczyna pobladła i wyglądała jakby zaraz miała zemdleć albo dostać palpitacji serca. Kopanie krat i wrzeszczenie na całe gardło w ogóle nie wchodziło w grę. Przynajmniej tak się wydawało. Jonathan cofnął się gwałtownie, kiedy uczennica wyładowywała swoją złość na niewinnym metalu. Łatwo się zorientować, że Chizuru już spotkała burmistrza i pewnie nie było to miłe doświadczenie. Jednak nie wyglądała na kogoś, kto rzuca się na ludzi, z zamiarem zdobycia krwi, by samej dzięki temu przeżyć. Zdecydowanie była człowiekiem. A może prawda tylko on tak sobie wmawiał? Nie, gdyby przedstawicielką jego gatunku, pewnie znajdowałaby się po przeciwnej stronie krat, czyli tam gdzie on sam teraz siedział. Okropne miejsce.
Pieprzony dupek.
Dziewczyna była naprawdę łagodna w określeniach. Przy nim nie musiała się powstrzymywać, mogła rzucać obelgami na prawo i lewo. Johnowi na pewno nie będzie to przeszkadzało, a jej polepszy się samopoczucie.
Stać się człowiekiem? W czarnych oczach blondyna pojawiły się iskierki nadziei. W tym momencie jego celem stało się, powrócenie do pełnej postaci człowieka. Nie chciał już wpadać w szał, kiedy przez parę dni nie pił krwi, a starał się to robić jak najrzadziej. Niestety, natury nie oszuka, a nieraz chciałby. Utkwił spojrzenie w rozmówczyni.
- Jak stać się człowiekiem?
Musi z niej to wydusić, choćby miał ją męczyć przez wiele, długich dni. Nie odpuści. Nie teraz, kiedy poczuł, że może z tego bagna wyjść. Przez myśl przemknęło mu, że ta może się z niego nabijać, ale szybko ją przegonił. Wątpił, żeby tak było. Takiego pecha nawet on nie może być. Słysząc, że nie wyjdzie teraz, westchnął zrezygnowany. Tak bardzo liczył, że pożegna się z tym miejscem. Czyli limitu nieszczęścia i porażek nie wyczerpał. Już nawet nie wnikał w to, że jej ojciec był dowódcą tego całego burdelu. Cały entuzjazm wywołany informacją, o staniu się człowiekiem, prysnął bezpowrotnie. Jednak kolejne słowa, wzbudziły w nim ciekawość. Nadal chciała mu pomóc? W jego oczach pojawiło się zwątpienie. Jak chciała tego dokonać? I dlaczego?
- Czemu? - krótka przerwa, aby dopasować odpowiednie słowa. - Czemu chcesz mi pomóc?
Bezinteresowność? Coś takiego jeszcze istnieje? Jonathan zaczynał w to wątpić. Zgiął nogi i objął je rękami. Spuścił głowę, obserwując brudną podłogę. Przez najbliższy czas będzie musiał się do niej przyzwyczaić. Bardziej przerażało go to, że może całkowicie sfiksować, jeśli nie dostanie krwi. Wizja samotności wydawała się przy tym niczym.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Chizuru Sro Lip 01, 2015 11:21 am

Nie skłamię jeśli powiem, że Chizuru także była zaskoczona swoim zachowaniem. Oczywiście dopiero wtedy, kiedy już dała upust swojej złości (bo przecież nie mogła przerważ tego jakże uroczego przedstawienia i z zaskoczoną miną gapić się na kraty i zastanawiać, co ona w ogóle robi), ale nawet wtedy z powodzeniem udawała, że wcale nie jest zaskoczona. No bo to trochę tak, jakby nagle straciła panowanie nad swoim ciałem, a to było głupie strasznie i Chizu wcale nie chciała, żeby ktokolwiek tak sobie pomyślał.
Oczywiście, że mogła wyrazić się dużo gorzej, ale cóż... Nie tak wychowała ją matka. Czy coś. Pewnie, niekiedy wymsknęła jej się jakaś K***a czy inne podobne określenia, ale nie dorastała w rodzinie, gdzie jej członkowie nadużywali takich słów. Nie czuła nawet potrzeby żeby rzucać nimi na prawo i lewo, nawet jeśli była wściekła jak osa.
Uniosła wzrok i ze zdziwieniem spojrzała na stojącego po drugiej stronie krat chłopaka. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że gdyby nie miała wtyk w Oświacie sama nie wiedziałaby, że można odzyskać ludzką postać. Najprawdopodobniej już dawno oszalałaby jako Poziom E i być może wcale by teraz tutaj nie stała.
- A, no tak. Ja nie wiem jak łowcy chcą uświadomić uczniów o istnieniu wampirów, nie podając tak ważnej rzeczy - mruknęła cicho do siebie, chociaż Jonathan na pewno nie miał probleu z usłyszeniem jej słów.
- Przede wszystkim musisz mieć krew wampira, który cię przemienił. Tylko ona może sprawić, że znów staniesz się człowiekiem. Potem musisz odprawić jakieś zaklęcia, czy coś w tym stylu... Wcześniej zajmował się tym Cross, ale został porwany przez Samuru. Nie wiem czy ktoś oprócz niego wie jak odwampirzyć człowieka - urwała i chociaż nie chciała sobie przypominać jak bolesny jest to proces, postanowiła kontynuować.
- Możesz wybrać czy chcesz być świadomy podczas tego procesu czy nie. Zależy czy bardzo boisz się bólu. Pod odwampirzeniu mogą wystąpić skutki uboczne, takie jak wrażliwość na słońce czy pociąg do krwi. Ale twój organizm jest młody, więc powinno skończyć się bez komplikacji - wzruszyła ramionami, tym samym kończąc swój mini wykład. Tak było przecież z nią. Nawet po drugim odwampirzeniu nie odczuła jego skutków ubocznych, chociaż nie mogła być już lekkomyślna tak jak wcześniej. Trzeciego razu nie przeżyje, co Cross dał jej jasno do zrozumienia.
Nie odpowiedziała od razu na jego pytanie. Właściwie nawet nie dał jej takiej szansu, bo zaraz się skulił i zaczął wpatrywać w podłogę. Chizuru posłała mu na pół współczujące, na pół smutne spojrzenie, którego nie widział, po czym sama ukucnęła przy kratach.
- To nie twoja wina, że stałeś się wampirem. Jeśli tylko wykazujesz chęci do ponownego stania się człowiekiem, nie mam powodu żeby ci nie pomagać. Poza tym, jesteśmy kolegami - odpowiedziała, uśmiechając się łagodnie. Tak, kiedy Namikaze chciała, potrafiła dopasować się do sytuacji. Co prawda ani łagodny uśmiech czy wypowiedziane przez nią słowa nie były fałszywe, to jednak nie zachowywała się tak przecież na co dzień. Ciekawe co pomyśli sobie o niej Jonathan, kiedy lepiej ją pozna. Bo oczywiście nie miała zamiaru dać mu spokoju zaraz po tym, kiedy przejdzie odwampirzenie. A wierzyła, że tak będzie.
Chizuru

Chizuru

Krew : Ludzka A
Pan/i | Sługa : Nołp
Magia : Aura heal- poziom podstawowy


https://vampireknight.forumpl.net/t167-chizuru-namikaze#189 https://vampireknight.forumpl.net/t170-chizuru#193

Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Gość Pią Lip 03, 2015 3:53 pm

Zdobyć krew Samuru? Nie będzie to łatwe, jednak jeśli nie spróbuje, będzie mógł mieć tylko do siebie pretensję, że nic nie zrobił. Może burmistrz okaże się wspaniałomyślny i będzie miał dzień dobroci dla swoich dzieci? Mniej prawdopodobne niż to, że w lipcu spadnie góra śniegu. Zaklęcie? Nie ma sprawy. Wytrzyma i to, aby tylko stać się człowiekiem. Pragnienie krwi było dobijające. Nie mógł też wychodzić dniami na dwór, niby to nic takiego, a jednak za tym tęsknił.
- Spróbuję zdobyć krew – wyszeptał, wpatrując się w ziemię.
I co potem? Kto inny pomoże? Chizuru chyba nie potrafiła użyć tej magii? W sumie i to by go nie dziwiło. Cross został porwany – o czym dowiedział się dopiero teraz. Było to dla niego niemałym zaskoczeniem, lecz nie dał po sobie tego poznać, już był wystarczająco przybity. Znajdzie kogoś innego, kto zdoła go uwolnić od przeklętego losu wampira? Na pewno będzie szukał do skutku. Ciekawe ile to zajmie, hmh.
- Kto może mnie stąd wypuścić?
Nie żeby śpieszyło mu się bardzo. No, prawie polubił to miejsce. Jeśli zamknie prawe oko, lewe przymknie i odwróci się tyłem, może uznać je za wspaniały hotel. Właśnie, jego doba hotelowa się już skończyła. Obsługa...
- Chce mi się pić – szepnął.
Podrapał się po gardle, zerkając na dziewczynę. Intuicyjnie czarne ślepia odnalazły szyję rozmówczyni. Gdyby nie te kraty już dawno mógłby podejść i posmakować jej krwi. Na samą myśl Jonathanowi zawirowało w głowie. Ta ciepła, życiodajna ciecz jest taka kusząca. Jego oczy zmieniły barwę na czerwoną. Nie zdawał sobie sprawy z tego, co właśnie się dzieje. Wręcz wydawało się blondynowi, że ktoś inny przejął kontrolę nad ciałem.
Prawie irytujące uczucie.
Dopiero po parunastu sekundach dotarło do niego, że wcale nie myślał o zwykłej, nieszkodliwej wodzie. Chciało mu się pić, ale tego pragnienia nie dało się od rak ugasić. Wstrząśnięty, uciekł spojrzeniem od uczennicy, wlepiając je w ścianę. Powinien się przespać. Może to jakoś poprawiłoby jego nastrój? Odetchnął głęboko, przeganiając uciążliwe myśli.
- Chyba pora na ciebie.
Lekkie drżenie głosu zdradzało zaniepokojenie. Niedawno poznał Chizuru i nie chciał tak szybko ją do siebie zrazić. Była jednym z niewielu kół ratunkowych, których tak bardzo potrzebował. Może i go nie uwolni w tej chwili, ale na pewno miała lepsze relacje z łowcami od niego. Nie przepadał za nimi, tak sam jak nie przepadał za wampirami. Nie chciał mieć z ich światem nic wspólnego. Wolał własne kredki i swój mały kąt, gdzie nie było najmniejszego miejsca na picie krwi, atakowanie ludzi i przebywanie w Oświacie.
Co wolisz? Gorzką prawdę czy bezpieczne kłamstwo? Wiedzieć, jakie istoty żyją razem ludźmi czy być tego nieświadomym?
Kłamstwo, obłuda, fałsz – bezpieczeństwo z pozoru.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Chizuru Sob Lip 11, 2015 3:55 pm

Jako, iż ma to być post kończący, będzie krótki. Mam nadzieję.
- To dowódca rozkazuje pozostałym łowcom. Ewentualnie może ten, który cię tutaj zamknął. Tak czy tak nie będzie to łatwe. Porozmawiam z nimi i nakłonię, żeby cie wypuścili - odpowiedziała, kiwając przy tym stanowczo głową. Bardzo możliwe, że tym samym samą siebie chciała przekonać o prawdziwości swoich słów, z których jasno wynikało, że wystarczy poprosić łowców o wypuszczenie Jonathana. Wcale tak nie było i Chizuru doskonale o tym wiedziała. Gdyby dowódcą nadal był jej ojciec, z łatwością dałoby się go namówic, lub też sama otworzyłaby drzwi celi, narażając się na gniew rodzica. Niestety Marcus stracił swój stołek i nic nie wskazywało na to, by w najbliższym czasie go odzyskał. Jeśli w ogóle.
Kiedy Jon oznajmił, że chce mu się pić, wzrok Chizuru stał się bardziej uważny i skoncentrowany. Wiedziała co to oznacza i chociaż dzieliły ich kraty celi, chłopak był przecież wampirem. Skąd miała wiedzieć jaką siłę posiada? Dlatego cofnęła się kilka kroków w tył, ale zaraz znów się zbliżyła z miną, która ewidentnie wskazywała na to, że chciała pomóc ale nie wiedziała jak.
- Zaraz ktoś przyniesie ci krew, a ja... Wrócę niedługo, obiecuję - posłała młodemu wampirowi niepewny ale szczery uśmiech, ścisnęła mocniej pręty kraty, które zaraz puściła by wyjść z lochów i udać się do Akademii. Zanim porozmawia z obecnym dowódcą, musiała poukładać sobie wszystko w głowie. Jutro, zrobi to jutro.

[koniec]
Chizuru

Chizuru

Krew : Ludzka A
Pan/i | Sługa : Nołp
Magia : Aura heal- poziom podstawowy


https://vampireknight.forumpl.net/t167-chizuru-namikaze#189 https://vampireknight.forumpl.net/t170-chizuru#193

Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Gość Wto Sie 04, 2015 3:33 pm

Cisze lochów zaczęły zakłócać jakieś hałasy. Pewnie łowcy zdołali złapać kolejne wampiry. Nie trzeba było długo czekać na potwierdzenie tych przypuszczeń. Wampiry się obudziły i jak się okazało nie były wobec siebie przyjaźnie nastawione. Krzyki i wrzaski odbijały się echem od ścian podziemia.
W końcu przybył łowca, który zrobił porządek i zabrał jednego z więźniów. Wreszcie trochę rozrywki dla przemienionego wampira ponieważ przyszła jakaś kobieta z połowiczną maską czarnego kota. Uśmiechnęła się pusto i wyciągnęła w jego stronę kajdanki blokujące moc, chociaż i tak były niepotrzebne ponieważ chłopak nie posiadał żadnej umiejętności. Środki ostrożności, nikt nie wie co mu strzeli do głowy.
-Przenosimy cię młody do innej celi...- oznajmiła szorstkim głosem -Chyba że chcesz pobawić się z rodzinką poziomu E, która własnie jest w drodze...-
Jeżeli chłopak przyjmie propozycje i skuje sobie ręke to kobieta otworzy cele i zaniesie go do swojego nowego kompana, jeżeli zaś odmówi lub zacznie kombinować po prostu zostanie w celi w oczekiwaniu na 'wesołą gromadkę'.
Pociągnęła chłopaka do celi gdzie siedział Kajl.
-Poznajcie się...tylko bez rękoczynów albo kłoczynów...-
Po tych słowach odpięła wampirowi kajdanki i wepchnęła go do celi. Zatrzasnęła kraty i już jej nie było...

z.t. Jon o ile chcesz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Grigorij Wto Gru 29, 2015 12:57 pm

Cela na ę chwilę była pusta, ale już znaleziono nowego lokatora przynajmniej na tymczas. Natsuki była prowadzona przez dwóch łowców, którym ją przekazał Aster. Jeśli jeszcze nie miała kajdanek blokujących jej moc założyli te kawałki metalu krępując jej ręce, ale z przodu jedynie. Widzieli, że jest chora, więc to w połączeniu z blokadą mocy powinno wystarczyć by nie próbowała żadnych sztuczek. Niebieskooki łowca wysłał informację do wiedzy Kwatermistrza, Medyka Głównego i Dowódcy, ale w tej chwili przy komputerze jako jedyny był Śruba. Później powiadomią też aktualnie pełniącego dyżur lekarza w Oświacie. W każdym razie zaprowadzili wampirzycę, bądź zanieśli jeśli była nieprzytomna lub zbyt słaba, do celi. Zamknęli drzwi jej aktualnego apartamentu o standardzie niskim.
- Zamelduję o Twoim stanie. Wkrótce przyjdzie ktoś by się Tobą zająć. - rzekł ciemnooki łowca. Nawet się do niej uśmiechnął na chwilę zapominając, że to wampir. Nie każdy był zły, a ona potrzebowała pomocy. Cela była tylko środkiem zaradczym na wypadek gdyby jednak należała do tej gorszej częsci krwipijców.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Gość Wto Gru 29, 2015 11:13 pm

Dziewczyna nie czuła się zbyt dobrze, a negatywne emocje, których doświadczyła jedynie pogorszyły jej stan. Wciąż ciężko było jej się pozbierać po szoku spowodowanym całą tą sytuacją. Z deszczu pod rynnę. Użyła teleportacji by uciec z więzienia do którego i tak trafiła. Nie dane jej było cieszyć się wolnością zbyt długo. Ponadto Foster od tak ją zostawił, obietnica powrotu w chwili obecnej nic nie dawała zielonowłosej. Przecież to mogły być kolejne puste słowa. Przestała ufać mężczyźnie, któremu obiecała posłuszeństwo. Przeczucie ją nie zawiodło, ale mimo wszystko jak głupia wpakowała się w pułapkę. A przecież mogła uciec. Gdyby zostawiła łowcę samego, teraz wypoczywałaby w swoim pokoju wolna. Perspektywa bycia więźniem nie bardzo ją zachęcała, ale nie miała wyboru. Posłusznie dała się prowadzić łowcą, choć podczas tej podróży cztery razy próbowała ucieczki. Teleportacja po raz pierwszy ją zawiodła. Była bezradna.
Usłyszawszy jak łowcy zamykają za nią celę czuła, że to już koniec. Z całą pewnością uśmiech jednego z nich byłby dla niej kojący, gdyby mogła go zobaczyć. Niestety przez otrzymaną od Fostera maskę nie widziała niczego, co tylko bardziej wprawiało nastolatkę w niepokój. Na domiar złego przez kajdanki nie mogła jej zdjąć, zmuszona więc była polegać na innych zmysłach. Dlatego też krocząc po celi trzymała się jak najbliżej ściany, by usiąść w kącie. Mdłości i zawroty głowy spowodowane teleportacją wciąż jej nie opuściły, a niechciana gorączka tylko wzrosła na sile. Nieśmiertelna nie miała sił do jakiegokolwiek działania, oparła jedynie swą głowę o ścianę celi, nie mogąc nawet nacieszyć się bijącym od niej chłodem. Przymknęła oczy zastanawiając się nad tym wszystkim, miała przecież czas na rozmyślenia. Czy warto było zaufać ludziom? To pytanie rodziło się w jej głowie najczęściej ze wszystkich. Obiecana pomoc skończyła się więzieniem. Miała naprawdę mieszane uczucia. Z jednej strony żałowała, że nie uciekła razem z Mei, przecież wtedy nie tkwiłaby tu teraz, a z drugiej? Obie nic same by nie zdziałały, porwani nie otrzymaliby pomocy, tylko czy Oświata zechce wyzwolić także pojmane wampiry? Przecież miała do czynienia z łowcami, a ten tytuł nie brzmiał zachęcająco, w każdym bądź razie nie dla pojmanej.
Siedemnastolatka wypuściła z ust powietrze, starając się zapanować nad negatywnymi emocjami, zwłaszcza strachem, który powoli wyniszczał ją od środka. Słowa Astera ciągle do niej wracały. Jeżeli to miał być żart, to nie śmieszny. Nastolatka wzięła jego słowa cholernie poważnie i bała się najgorszego. W końcu miała już do czynienia ze śmiertelnikami, którzy rozpoznali w niej wampira. Tych spojrzeń nigdy nie zapomni, ani tego potwornego uczucia. Nienawidziła gdy ktoś oceniał ją z góry, a to towarzyszyło jej przez całe życie. Zacisnęła szczupłe palce na kolanach, które przysunęła blisko swojej klatki piersiowej. Nie ważne, co miałoby się dziać i tak nie zamierzała wyrzekać się swojego pochodzenia. Przestała już udawać człowieka, którym nigdy nie była. Zaakceptowała samą siebie i tego też chciała od innych. Jeżeli nikt nie zdoła tego zrobić to z nimi jest problem, nie z nią. Świat pełen był dyskryminacji, wystarczyło tylko odrobinę wyróżnić się od społeczeństwa. Westchnęła cicho pozbywając się większości emocji, pozostał z nią jedynie strach. Z szybko bijącym sercem czekała na to, co nastąpi. Starała się nie oceniać łowców z góry, ale przez te kajdanki i celę nie było jej łatwo. A jedynie chciała pomóc!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Esmeralda Pią Sty 01, 2016 4:40 pm

Pośpiesznie opuściła pracownie pod labiryntem, otrzymując w zamian jedynie garstkę zdawkowych informacji. Praca nad mgłą była już zakończona, dlaczego więc nie dziwił jej fakt braku możliwości spełnienia się w drugim planie? Ponownie czekał tylko zimny gabinet z mnóstwem szkła i sprzętu do badania albo… a no właśnie. Cela, w której czekała na nią zarażona wampirzyca. Czy Esmeralda wyglądała jak instytucja charytatywna? Cień niezrozumienia i idącej z nim w parze pogardy przyćmiewał myśli, odbierając jakąkolwiek radość z powodzenia przy wytworzeniu szczepionki. Kolejny raz została potraktowana jak delikatny i łatwy do zniszczenia eksponat – nie zaś łowczyni którą była.
Esmeralda przemierzała korytarze, nie zwracając uwagi na mijane po drodze osoby. Nie odpowiadała na przywitania i gdy znalazła się pod drzwiami celi, związała włosy i ukryła je pod specjalnym kapturem. Na twarzy znalazła się prosta czarna maska, uniemożliwiająca wampirzycy jakąkolwiek identyfikację. Łowczyni nie miała pojęcia kim jest przetrzymywana i w jaki dokładnie sposób została pochwycona.  Szczerze wierzyła, że dopilnowano wszystkich szczegółów związanych z bezpieczeństwem, niemniej jednak czy cierpiąca z powodu mgły wampirzyca mogła okazać się zagrożeniem? Z wielką niechęcią weszła do środka i zamknąwszy za sobą drzwi, rozejrzała się po celi. Zamiast krwiożerczej przedstawicielki obcego gatunku spostrzegła twarz którą doskonale już znała. Uczennicę akademii – jedną z tych, którą razem z Vladem udało im się wyprowadzić, gdy wybuchły zamieszki na apelu.
Jezu, czy ona zawsze musi wpaść w jakieś kłopoty?
Esmeralda zrobiła kilka kroków i powolnym ruchem odłożyła na ziemię torbę z medykamentami.
- Już w porządku – powiedziała do dziewczyny i wyjęła z torby coś na kształt maski tlenowej i wkładu opatrzonego białą etykietą – Jestem lekarzem. Pomogę Ci – pokazała jej to co miała w dłoniach. Żadnych grubych igieł i strzykawek, a jedynie coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało względnie bezpiecznie. Łowcy nie musieli przecież bawić się w typowe podchody. Z uwagi na obecne położenie przetrzymywanej, mieli nad nią kontrolę, o czym ta doskonale wiedziała. Jeśli wampirzyca nie wykonała dzikiego tańca niezadowolenia, Esmeralda zbliżyła się do Natsuki i nałożyła jej na twarz maskę. Ruchem dłoni sprawdziła temperaturę, która według wszelkich znanych norm była za wysoka. Szczególnie jak na wampira.
- Potrzebujesz odpoczynku. Nie powinnaś teraz spacerować. Chodź – Pewnym ruchem ujęła wampirzycę i podniosła ją bez żadnego trudu. Po chwili natomiast przeniosła ją na jedno z więziennych łóżek. Lepsza taka alternatywa niż smętne obstawianie kątów, prawda?
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Gość Pią Sty 01, 2016 7:43 pm

Natsuki z podenerwowaniem czekała na to, co nastąpi. O ile łowcy nie posiadali pewności, że ich nowy nabytek nikogo nie zaatakuje, tylko będzie czekać grzecznie na przybycie medyka, tak i ona nie potrafiła czuć się bezpiecznie w siedzibie organizacji. Zdenerwowana trzymała w dłoniach maskę, bojąc się otworzyć oczy i rozejrzeć po nowym otoczeniu. Doskonale pamiętała polecenie Astera jak i jego ostrzeżenie. Nie chciała umierać dlatego też dla własnego bezpieczeństwa wolała niczego nie widzieć, czuła że zginęłaby, gdyby sprzeciwiła się słowom nauczyciela. Kiedy po raz pierwszy się poznali, nie potrafiła pozbyć się uczucia, że mężczyzna doskonale ją rozumie. Oboje przeszli przez to samo, każdy z nich cierpi z tego samego powodu na swój własny sposób. Teraz czuła się jedynie wykorzystana do ucieczki. Nie miała nawet pewności, czy pomoże pozostałym więźniom czy tylko białowłosej dziewczynie, którą zmuszony był pozostawić w więzieniu. Wszystko to było jedną, wielką niewiadomą.
Westchnęła cicho czekając kolejną minutę w samotności. W tej samej chwili drzwi się otworzyły i do celi wkroczył wyczekiwany łowca. Mimo wszelkich starań wampirzyca otworzyła teraz swoje oczy, by przyjrzeć się przybyszowi. Szkarłatne spojrzenie siedemnastolatki uważnie skupiło się na Esmeraldzie śledząc każdy jej ruch. Może i była skuta, nie posiadała żadnej szansy na ucieczkę, ale nie zamierzała umierać. Zaufanie w tym przypadku działało w obie strony. Jeżeli łowczyni nie zamierzała wykonywać żadnych podejrzanych ruchów, mogła liczyć na współpracę ze strony zielonowłosej, co też się stało. Uczennica pozwoliła kobiecie założyć maskę i to bez żadnego sprzeciwu. Nie zamierzała jej skakać do gardła tylko dlatego, że cieszyła się tytułem „łowcy wampirów”. Aster też nim był, a przecież przeżyła spotkanie z tym mężczyzną. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Dziękuję – odparła krótko, gdy Esme pomogła jej dojść do łóżka.
Sama z całą pewnością, by tego nie dokonała. Nie miała już sił na jakiekolwiek działanie i z całą pewnością solidny wypoczynek by jej się przydał. Wciąż czuła się niepewnie, była spięta w obecności nieznajomej, dlatego też nie należała teraz do zbyt rozmownych osób. Mimo wszystko i tak było coś, o co bardzo chciałaby zapytać. Coraz trudniej było jej się pohamować, aż w końcu się przełamała.
Pomożecie im, prawda? – spytała spoglądając prosto na maskę lekarki.
Dziewczyna miała możliwość uratowania swojej znajomej, ale tego nie zrobiła. Wierzyła w to, że Foster ma plan dotyczący uwolnienia więźniów, a obecność czarnowłosej nie przypadłaby do gustu nauczycielowi. Ponadto musiała chronić swój sekret przed innymi krwiopijcami. Taka była wola Astera, a mu nie zamierzała się sprzeciwiać. Przecież obiecała temu łowcy swoje posłuszeństwo. Towarzyszyła mu z własnej, nieprzymuszonej woli i nie chciała go zawieść. Zwłaszcza, że zamierzała mu coś udowodnić. Z resztą nie tylko jemu. Jak dotąd tylko Esmeralda nie reagowała negatywnie na jej pochodzenie. A może tak jak Aster na samym początku, udawała obojętność? Dopóki nie raniła jej słownie, nie przeszkadzało to dziewczynie. Cóż… Foster już zdołał wbić nóż w te dość wrażliwe, siedemnastoletnie serce swoimi słowami. No a takie potrafią zranić bardziej niż broń antywampirza. Zwłaszcza tak młodą osobę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Esmeralda Sob Sty 02, 2016 12:39 pm

Dziewczyna nie stawiała oporów i zgodnie z założeniem lekarki pozwoliła na przeniesienie swojej osoby na jedno z łóżek. W tym stanie nie było najmniejszej szansy na niekontrolowany ruch, tym bardziej, że wampirzyca nie wyglądała (i po prawdzie też nie była) przedstawicielką najniższej z możliwych klas u wampirów. Jak to ludzie opisywali kategorię E? Wampiry z szałem wymalowanym na twarzach, obłędem w oczach i pianą wymieszaną z krwią toczącą się po ich pyskach, niczym u wściekłych psów. Z uwagi na fakt, że Natsuki była uczennicą akademii, Esmeralda postanowiła zachować najwyższą ostrożność i tym samym nie dopuścić, do powstania kolejnych złych emocji. Wampirzyca nie znała tego miejsca, a jej stan wzbudzał dodatkowe poczucie niepewności. Lekarka uśmiechnęła się, czego nie było widać pod łowiecką maską. Skinęła głową gdy tylko Natsuki wydukała z siebie podziękowanie. Wzrok łowczyni zatrzymał się na dłużej przy następnym pytaniu młodej wampirzycy.
Pomożecie? Komu i gdzie?
Mogła się tylko domyślać, że chodzi o ofiary szkarłatnej mgły, ale gdzie konkretnie? Na ulicach miast, gdzie wybrukowane ciałami ulice przypominają do czego jest w stanie posunąć się jeden wampir? Możliwe, że wampirzycę przeniesiono z konkretnego miejsca, ale jeśli tak… to skąd? Jak? I… kto? Ten zniewieściały koleś mający zejść do kanałów? Esmeralda automatycznie przywołała w pamięci osobę nieznanego mężczyzny. To on przyprowadził tutaj wampirzycę?
- Kogo masz na myśli? - zapytała wprost znudzona zgadywankami. Lekarka była świadkiem przemarszu korowodu stworzonego z oddziału szarych i wszystkich ofiar szkarłatnej mgły. Dokąd byli prowadzeni i po co? Konieczność zlikwidowania źródła zakażenia nie pozwoliła wtedy na zajęcie się sprawą, tym bardziej kiedy do dyspozycji dowódcy była skromna garstka czterech czy pięciu łowców.
- Kim jesteś i jak się tu znalazłaś. Opowiedz mi wszystko co wiesz i co mogłoby pomóc – znała imię wampirzycy, jednak w tej celi były sobie zupełnie obce. Natsuki nie musiała wiedzieć, że ma przed sobą szkolną lekarkę, prawda?
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Gość Nie Sty 03, 2016 2:20 am

Jak na razie negatywne emocje powoli odchodziły w niepamięć, nawet towarzyszący siedemnastolatce strach stracił na swej sile, będąc teraz zdominowanym przez lekką niepewność. Wampirzyca wciąż nie wiedziała na czym stoi, jednak przybyła kobieta zdołała wzbudzić w uczennicy małe zaufanie. Dopóki nie katowała ją psychicznie czy fizycznie, budowała w młódce nadzieję na wolność. Zdołała już nawet przyzwyczaić się do kajdanek, które miała na rękach, choć wolałaby posiadać swobodną możliwość ruchu. Oczywiście nie po to, aby rzucić się na łowcę i wgryźć w szyję kobiety, ale by móc poczuć się bezpieczniej. Bez swoich umiejętności czuła jedynie bezradność i strach. Nie miała tarczy, która zablokowałaby atak nieprzyjaciela i co ważniejsze, nie mogła użyć teleportacji i stąd uciec. Skazana więc była na łaskę Oświaty, którzy w chwili obecnej mieli ją w garści. Na szczerość dziewczyny nie wpłynęła jednak ta nieprzyjemna dla niej sytuacja, a sam fakt, że przybyła tutaj wraz z Asterem. Na tą chwilę starała się traktować łowców jak sojuszników, a zachowanie Esmeraldy jedynie jej w tym pomagało. Nie wiedziała, co sobie o niej myśli, jednak nie widziała też tych pełnych pogardy i nienawiści oczu. To była niezwykle miła odmiana po tych wszystkich nieprzyjemnościach. Miała już dość bycia postrzegana jako potwór, gdyż przez takie zachowania coraz bardziej wierzyła w to, że rzeczywiście jest bestią. A to w żaden sposób jej nie pomagało. Możliwe, że gdyby wychowywała się w wampirzej rodzinie nie przejmowałaby się tym tak bardzo, pewnie miałaby zdanie innych w głębokim poważaniu. Niestety, ale życie tej nastolatki nie było zbyt łaskawe. Wychowywała się w zupełnej niewiedzy. Przez cały czas sądziła, że jest człowiekiem i z całą pewnością dalej trwałaby w swojej niewiedzy, gdyby nie przybycie do akademii. Dyskryminacja przez ludzi nie powinna ją aż tak bardzo zaskoczyć, przecież sama bardzo długo nie potrafiła siebie zaakceptować. Obawiała się swojej własnej, wampirzej części. Gdyby nie Shiro na pewno widziałaby w sobie potwora, choć i tak powoli zaczynała tracić wiarę w swoją niewinność. Jedna ze stron przekonywała ją, że nie jest bestią, druga natomiast swoim zachowaniem mówiła, że jednak jest inaczej. Niektórzy bywali nawet bezpośredni. Sama powoli nie wiedziała jak do tego podejść, w chwili obecnej bardzo łatwo było na nią wpłynąć. Dojrzewała, hormony szalały przez co odbierała wszystko z potrójną mocą. No i dopiero teraz powoli kształtowała swój światopogląd, który nie bardzo przedstawiał się w różowym świetle. W tym wieku powinna cały czas tryskać energią, a nie od święta. Niestety nie zawsze miała okazję do uśmiechu. Pech towarzyszył jej od samego początku przybycia do akademii.
Porwanych – odparła. – Ludzie w szarych kombinezonach… oni są niebezpieczni. Zanim uciekłam wraz z Fosterem, zdołali już kogoś zranić…
Niewiedza lekarki nie wywołała na twarzy dziewczyny zaskoczenia. Przecież kobieta mogła nie mieć kontaktu z jej nauczycielem, a sam Aster powiedział, że posiadają dość istotne informacje o których inni łowcy powinni się dowiedzieć. Po to tutaj byli, aby powiadomić Oświatę, dlatego też wyciągnięcie od wampirzycy prawdy nie wymagało jakichś zmyślnych sztuczek. Wystarczyło po prostu zapytać, aby ta powiedziała wszystko, co wie.
Jestem Natsuki, Aizawa Natsuki. Przybyłam tutaj razem z Fosterem, to on mnie przyprowadził zaraz po tym, jak wyniosłam nas z tamtego miejsca. Niewiele wiem na ten temat. Kiedy to wszystko się zaczęło byłam ze znajomą w metrze. Długo tam nie zabawiłyśmy, w każdym bądź razie nie ja. Zdążyłam zamienić z nią kilka słówek, gdy wybuchła prawdziwa panika. Całe metro zaczęła ogarniać ta dziwna mgła, ludzie próbowali uciekać, ale dość szybko te opary nas otoczyły. Chciałam przenieść się wraz z Mei w bezpieczne miejsce, tylko że nie zdążyłam… Nie wiem, co było dalej. Obudziłam się w zupełnie nieznanym mi miejscu, wyglądało jak więzienie. Wszędzie było pełno uzbrojonych strażników w szarych kombinezonach. Ludzie, którzy dopiero wchodzili, wyglądali jak bezmózgie zombie. Nie reagowali na nic, po prostu kroczyli przed siebie prosto w ręce nieprzyjaciół. Ogłuszano ich przy wejściu i wrzucano do środka. Zanim odnalazłam Fostera, popytałam kilku ludzi, czy wiedzą coś na temat tego całego zdarzenia. Wszyscy byli tak samo zdezorientowani co ja. Nie wiem czego od nich chcą, ale zebrali tam naprawdę dużo osób. Możliwe, że Foster wie na ten temat coś więcej. Kiedy przybyłam on już tam był. Wiem tylko tyle, że ten dym przedostaje się przez rury i trafia do domów, tak więc zamknięcie szczelnie okien w niczym nie pomoże. Bezpiecznie można się czuć jedynie w miejscach pozbawionych kanalizacji. W każdym bądź razie jeszcze. Kiedy przeniosłam się wraz z Fosterem na plażę, nie było tam dymu.
Ta długa wypowiedź aż zaskoczyła samą autorkę. Dziewczyna była piekielnie osłabiona, a mimo wszystko odnalazła w sobie wystarczająco dużo sił, by zrelacjonować to wszystko, co działo się z nią od momentu pojawienia się mgły. Nie ukryła przed Esme niczego, nie miałoby to najmniejszego sensu. Powiedziała jej to, co sama wiedziała i to bez zbędnego wysiłku ze strony łowczyni. Wampirzycy zależało na tym, aby porwani byli w końcu wolni. Ona nie myślała wyłącznie o swoich znajomych, ale o wszystkich mieszkańcach, którzy trafili w ręce Samuru. Zdążyła już zaobserwować jak brutalni byli porywacze. Dość długo czuła w swych nozdrzach zapach krwi postrzelonego więźnia. Cieszyła się z odzyskanej wolności, jednak po części żałowała, że nie miała możliwości pomóc im wszystkim. W chwili obecnej mogła jedynie wspierać ich duchowo i modlić się o bezpieczny powrót pojmanych. Oczywiście w jej sercu nadal tkwiła ta cicha nadzieja, że Aster zabierze ją ze sobą na misję. Chciała pomóc i to bardzo.
Natsuki przymknęła oczy, jak na nieśmiertelną w chwili obecnej wyglądała naprawdę mizernie. Nie miała sił do rozmów i jedynie walczyła sama ze sobą, aby po prostu nie zasnąć. Po raz pierwszy gorączkowała, co nie należało do najprzyjemniejszych doświadczeń. Miała naprawdę sporego pecha od kiedy przyjęto jej podanie do Akademii Cross. Śmiało mogła powiedzieć, że jakieś nieprzyjemne widmo zawisło nad szkołą, czyniąc tą placówkę przeklętą. Dość często zastanawiała się, czy dobrze postąpiła dołączając do listy uczniów, zamiast na własną rękę gonić mordercę. Ale, co ona mogła? Przecież była tylko siedemnastoletnią uczennicą, której psychika i tak została już mocno naruszona. Choć w tym przypadku nieszczęście pozytywnie wpłynęło na zachowanie nastolatki. Gdyby nie ono z całą pewnością również dotarłaby do celi Oświaty z kajdankami na ręku, ale z niezbyt czystą kartoteką.
Też chcę im jakoś pomóc… – wymamrotała.
Oczywiście chodziło jej o porwanych, chociaż w chwili obecnej ciężko było domyślić się, czy przypadkiem nie majaczy przez zbyt wysoką temperaturę. Mimo wszystko wciąż pozostawała jeszcze rozmowna, nie zamierzała zasypiać pomimo wyraźnego przemęczenia. Zależało jej na wzięciu udziału w akcji, nie wiedziała jednak czy Aster to zrobi. No i co ważniejsze… czy wyzdrowieje do tego momentu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Esmeralda Nie Sty 03, 2016 9:19 pm

Niejednokrotnie łowcy wampirów byli kojarzeni z osobami bezwzględnymi oraz pełnymi uprzedzeń co do krwiopijców. Rzeczywistość tego małego świata zwykle różniła się od wszechobecnych opowiastek. Łowcy… są ludźmi ( a przynajmniej w większości), których zadaniem i celem jest obrona cywili i eliminacja wrogich jednostek. Nie każdy wampir stosował się do zasad wspólnej koegzystencji i korzystając z możliwości, jakie stwarzały ich ciała, atakowali i zabijali słabszych od siebie. To jak prawo dżungli, lecz zamiast łańcucha pokarmowego, gdzie na górze znajdowała się istota ludzka, w tym wypadku stał wampir. Działania burmistrza obudziły furię i dały niejako przyzwolenie działań niezgodnych z założeniami typowej maskarady.  Syntetyczna krew dla niektórych była potwarzą i substancją kojarzoną jako przymus haniebnej wegetacji, bo czy taki twór jest w stanie zagasić pragnienie? Nakręcana wzajemnie spirala nienawiści doprowadziła do sytuacji, jaka od lat toczyła się na ulicach Yokohamy. Każdy stawał przed wyborem większego i mniejszego zła, bazując na własnym doświadczeniu i informacjach pozyskanych od krnąbrnych szczerbatych sprzedawców i ludzi nocy. Wystarczyło jedno publiczne morderstwo, by z osoby o poglądach neutralnych, przejść na typowego przeciwnika wampiryzmu. W ten sposób rodzili się samotni mściciele, którzy z domeną „wymordowali mi rodzinę, teraz ja wymorduję ich”, przemierzali życie z nadzieją zemsty. Również i Oświata posiadała swoje wzloty i upadki. Gdyby zadaniem jednostki była jedynie eksterminacja wampirów, po schwytaniu żadne z dzieci nocy nie ujrzałoby już piękna księżyca, czy mapy niebios naznaczonej gwiazdami. Typowe uprzedzenia? U niektórych z pewnością. Natsuki nie miała jednak powodu do obaw i choć wampir nie był w oczach łowcy osobą najważniejszą, na pewno nie nie mógł zostać zabity za samą przynależność i urodzenie. A przynajmniej nie tutaj…. Nie w Oświacie.
- W jaki sposób się stamtąd wydostałaś? - jeśli więzienie było strzeżone, kwestia ucieczki dziewczyny była niezwykle interesująca. Moc? A może zwykłe szczęście. W więziennej budowli ciężko o jakąkolwiek możliwość ucieczki, a jednak jej i temu zniewieściałemu łowcy się udało. Esmeralda przyglądała się wampirzycy, a w jej głowie kłębiło się coraz więcej pytań.
- Czy jesteś w stanie rozrysować mi chociaż prowizoryczną mapę więzienia, wraz z zaznaczeniem posterunków szarych strażników? Może pamiętasz szczegóły… Jaką posługiwali się bronią i ilu ich było. Czy podawali Wam jakieś medykamenty? - kobieta sięgnęła do przyniesionej przez siebie torby i wyjęła ze środka zeszyt i kilka ołówków. Nie sądziła, by po takich przeżyciach wampirzyca była w stanie wiele pamiętać, ale nie zaszkodziło spróbować. W tej sytuacji liczyła się każda, nawet najmniejsza informacja, dzięki której szala mogła przychylić się na stronę zwycięstwa.
- Mgła została już zlikwidowana. Opracowaliśmy antidotum, które w tym momencie powinno być już rozpylane nad miastem. To nie zlikwiduje samego źródła, ale ludzie, których jeszcze nie schwytano mogą czuć się bezpiecznie. Zajęliśmy się już też kanalizacją – trafnie odgadli źródło wydobywania dziwnej substancji, co wampirzyca tylko potwierdziła. Sądząc po słowach Natsuki, burmistrz dopiął swego i zgromadził wystarczająco dużą liczbę osób, by móc kontynuować swoje chore zagrywki. Kto wie jakie plany chodziły po tej szatańskiej głowie.
- Twój przyjaciel dostał już wytyczne. Jego wiedza z pewnością przyda się w zlikwidowaniu źródła mgły – w porę ugryzła się w język, żeby przypadkiem nie wyrazić negatywnej opinii, bądź co gorsza… niezadowolenia. To właśnie mężczyzna o którym wspomniała nastolatka, miał zasilić szeregi drużyny dowódca. Nie ona – twórczyni leku. Zacisnęła dłoń, na wspomnienie o bezczelnym zachowaniu kwatermistrza i w tej chwili była już zdecydowana.
- Najpierw powinnam  mieć pewność, że wszystko z Tobą w porządku. Lekarstwo powinno zacząć już działać, dlatego muszę zadać to standardowe lekarskie pytanie: jak się czujesz? - powiedziała, obserwując reakcję Natsuki – Jeśli padniesz ze zmęczenia i choroby w trakcie szturmu, na pewno się nie przydasz. Potrzebujesz krótkiego odpoczynku i regeneracji – lekarka wstała i skierowała swoje kroki do drzwi celi. Bez uprzedzenia zastukała palcami w metal, na co natychmiast zareagował jeden z łowców.
- Słucham Panią medyk- wysoki zamaskowany mężczyzna wyskoczył niczym diabeł z pudełka.
- Przynieście krew. Dziewczyna potrzebuje jej do regeneracji – łowca spojrzał wymownie na Esme, a potem przeniósł wzrok na Natsuki. Z ledwie słyszalnym westchnięciem poszedł w znanym dla siebie kierunku, by za chwilę wrócić ze szklanką krwi.
- Może jeszcze złoty dywan mam tutaj rozłożyć?
- Czerwony wystarczy – Esmeralda odebrała szklankę i nie odzywając się już do łowcy, wróciła do Natsuki. Odstawiła szklankę z krwią na stoliku obok, dając wampirzycy możliwość oceny swojego głodu i podjęcia decyzji.
- Możemy zdjąć już tą maskę. Lekarstwo powinno już działać – poinformowała ją i jednym szybkim ruchem ściągnęła przeźroczysty materiał – Jeśli chcesz pomóc, muszę wiedzieć jak możesz się przydać. Jakimi dysponujesz mocami i czy będziesz w stanie ich użyć w więzieniu, lub na jego placu – miała cichą nadzieję, że Vladislau nie dowie się się o tej samowolce, jednak nie było innej możliwości… niż działać.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Gość Sro Sty 06, 2016 8:35 pm

Gdyby nie pozytywne nastawienie Esmeraldy, siedemnastolatce z całą pewnością ciężko byłoby się uspokoić. Choć ta nutka niepewności wciąż pozostała w umyśle wampirzycy, nie była ona już tak przerażona jak na samym początku. Zwykła pogawędka w zupełności wystarczyła do odgonienia dość ponurych myśli. Nawet ostatnie słowa Astera odeszły w niepamięć, zastąpione innymi informacjami. Nastolatka dzięki temu przestała być tak spięta jak na samym początku. Stała się nawet nieco bardziej ufna wobec przesiadującej w jej celi łowczyni, którą najwyraźniej zainteresowała ucieczka z więzienia. Sama jednak nie wiedziała dlaczego Esme tak bardzo o to wypytuje, była przekonana, że wyraziła się dostatecznie jasno. A może pominęła jakiś istotny szczegół, o którym łowczyni tak bardzo chciała wiedzieć? To było bardzo prawdopodobne, biorąc pod uwagę silne przemęczenie organizmu. Cudem można było nazwać fakt, że ta oto siedemnastoletnia wampirzyca zdołała użyć mocy tuż po przebudzeniu. Z całą pewnością adrenalina w tym przypadku zadziałała na korzyść nieśmiertelnej, pobudzając osłabione ciało do działania. Szkoda tylko, że teraz nie czuła się dość dobrze.
Po prostu przeniosłam się wraz z Fosterem na plażę. To było krótko po tym, jak jeden z porywaczy rozkazał oddzielić kobiety od mężczyzn. Wykorzystaliśmy to, że wciąż byliśmy przy sobie. Długo nie zastanawiał się nad posunięciem. Wydał polecenie, więc je wykonałam – odparła mając nadzieję, że tym razem wypowiedź zadowoli kobietę.
Łowczyni jednak chciała znacznie więcej informacji. Gdy zaczęła wypytywać o mapę więzienia, Natsuki pokiwała przecząco głową. Nie ciągnęli jej przez całe więzienie, sama też nie spacerowała po nim. Zniknęła niemal od razu, gdy się obudziła, wykonując rozkaz swojego nauczyciela. Ta decyzja była niezwykle ciężka dla tej dwójki. Zmuszeni byli pozostawić dość ważne dla nich osoby, które teraz potrzebowały pomocy.
Nie, przykro mi. Mogę jedynie narysować miejsce, w którym się obudziłam. O ile jakoś to pomoże.
Łowczyni miała tak dużo pytań, choć wampirzyca nie mogła dostarczyć zbyt dużo informacji. Zaczęła przypominać sobie tamto miejsce, mając nadzieję, że niczego i nikogo nie pominie. Nawet w sprawie broni nie potrafiła się wypowiedzieć. Natsuki może i była wampirem, ale miała zaledwie siedemnaście lat. Nie interesowała się pistoletami i nie pracowała jako płatny zabójca. Była zwykłą uczennicą. Nie wiedziała jaki to model, czym się charakteryzuje ani jakie stwarza zagrożenie.
A także spróbować naszkicować broń – ciągnęła temat.
Dziewczyna niepewnie spojrzała na kajdanki, które uniemożliwiały jej swobodne ruchy. Tak niewiele wystarczyło, by ta znów przypomniała sobie o ich obecności. Oczywiście nie była zachwycona posiadaniem takiej błyskotki, niestety nie miała zbyt dużego wyboru. W jej głowie pojawiła się nawet myśl, aby zapytać kobietę, czy by je zdjęła. Dość długo zbierała się na odwagę, aż w końcu ją znalazła. Prawie, choć i tak wystarczająco, by wydukać z siebie choć słowo.
Czy… mogłabyś mi je zdjąć? – zapytała dość niepewnie.
Nastolatka nie stanowiła żadnego zagrożenia dla łowczyni. Nawet będąc w pełni sił i bez kajdanek nie miała szans na zwycięstwo. No nie oszukujmy się, Esmeralda miała znacznie większe doświadczenie bojowe niż siedemnastolatka. Owszem, Natsuki brała udział w najróżniejszych bójkach, ale zwykła, uliczna szarpanina nijak miała się do prawdziwej potyczki. Jedyne co bez kajdanek mogłaby zrobić to uciec, a takie posunięcie raczej nie zagrażało w żaden sposób lekarce.
Więc… już wyruszył?
W jej głosie dało się wychwycić nutkę rozczarowania. Zaczęła się zastanawiać nad posunięciem towarzysza. I nie, nie traktowała Astera jak przyjaciela. Owszem, chciała aby tak było, ale łowca tylko ją odtrącał. Nawet nie bardzo się przejął, gdy ta straciła równowagę. Widział, że trudno jej było ustać na nogach, a mimo to ją odtrącił. Nawet zagadkowy był fakt, że pozwolił dziewczynie pomóc w uwalnianiu więźniów, bez wcześniejszego przygotowania. Przecież jego warunki temu przeczyły.
Czy coś się stało? – zapytała niepewnie.
Dostrzegła ten gest Esme i nie bardzo wiedziała jak ma go zrozumieć. W końcu nie wiedziała, co takiego się wydarzyło. Łowczyni miała powód, aby się wściekać. Z resztą w tej sytuacji Natsuki doskonale wiedziałaby, co ona czuje. Też miała podobnie. Tylko z tą różnicą, że Esmeralda była niezwykle cenna, a siedemnastolatka… bezwartościowa. Była zdecydowanie za słaba, dlatego Aster nie zamierzał brać jej na misje. Wiedziała, że wolał Shiro. To właśnie w nim widział prawdziwe wyzwanie, nie w niej. To jedynie wzbudziło nutkę zazdrości, która kłuje ją do dnia dzisiejszego. Została zlekceważona, choć koniec końców to ona, a nie jej rudowłosy przyjaciel, dotrwała do końca. To jego, nie ją Aster musiał składać do kupy. I to ona, nie Shiro zmusiła łowcę do pokazania swojej prawdziwej twarzy. A mimo wszystko i tak czuła się gorsza od kuzyna. A to wszystko dlatego, że nie miała ofensywnych zdolności. Pewnie gdyby rozrywała innych na strzępy samym swoim spojrzeniem, Aster spojrzałby na nią inaczej. No cóż… nie jest urodzonym mordercą, a raczej obrońcą.
Troszkę lepiej – odparła.
Gorączka zwolna ustępowała, ale Natsuki wciąż była rozpalona. Mimo wszystko temperatura jej ciała malała, a nie rosła, co zwiastowało niechybny powrót do zdrowia, jednak wciąż była wykończona tą niecodzienną chorobą. Organizm, nawet wampirzy, potrzebował trochę czasu do odzyskania utraconych sił. Na całe szczęście dla uczennicy znacznie mniej niż ludzki.
Siedemnastolatka spięła się nieco, gdy usłyszała o krwi. Cóż, nie bardzo chciała ją pić. Owszem, nie była świętą. Miała okazję skosztować tej słodkiej cieczy wbrew woli właściciela, ale teraz to było coś zupełnie innego. Samo nastawienie wampirzycy do życia uległo zmianie, a pojawienie się tabletek krwi tylko dodało nowych możliwości. Dla niej ten sztuczny specyfik był dostatecznie wystarczający. Spojrzała niepewnie na szklankę, którą Esme postawiła na stoliku. Dla tej dziewczyny to prawie jak morderstwo. Przecież ta krew mogłaby się komuś przydać.
Dziękuję, ale… tabletki w zupełności by wystarczyły.
W każdym bądź razie tak też myślała, ale przecież to nie ona była tutaj lekarzem. Gdyby w tej sprawie spełniały wymagania, łowczyni nie kazałaby przynieść prawdziwej krwi. Ciecz w szklance nie była sztuczna. Czystokrwista wyczuwała jej delikatny, słodkawy aromat. Mimo wszystko siedziała spokojnie, skupiając się na dalszej rozmowie z Esmeraldą, która… nieświadomie zdołowała swoją pacjentkę. Słysząc słowo „moce”, wampirzyca sposępniała. Przypomniała sobie ten nieszczęśliwy trening na cmentarzu. Do reszty straciła nadzieję na pomoc w tej sprawie. Przecież była taka bezużyteczna. Co ona mogła zdziałać z takimi zdolnościami? Nie zamierzała jednak ich ukrywać przed łowczynią. Westchnęła zrezygnowana, nadszedł ten czas, w którym przyzna się do bycia beztalenciem.
Potrafię teleportować się do miejsc, które zdołałam już poznać. Mogę zabrać ze sobą maksymalnie dwie osoby. Podróż z kimś jest dla mnie znacznie bardziej męcząca niż samemu. Wymaga ode mnie dwa razy większego wysiłku niż normalnie. Druga moc… Ciężko mi ją opisać. Wszystko, co we mnie uderzy, zostanie odbite z tą samą prędkością, czyniąc mnie przy okazji niewrażliwą na ataki fizyczne. Umm… jakby to ująć… Jeżeli ktoś spróbuje mnie postrzelić, skaleczy sam siebie. I tyle.
Gdyby tylko ta nieszczęśniczka wiedziała, że broń antywampirza wchodzi w jej osłonę jak nóż w masło… Cóż, nie miała jeszcze do czynienia z takim sprzętem. Przeciętny człowiek go nie posiadał, a sama dziewczyna nie wdała się w konflikt z łowcami. No i nie wypowiedziała się także na temat trzeciej mocy, gdyż po prostu nie wiedziała o jej istnieniu. W swoim krótkim życiu użyła ją kilkakrotnie, będąc zupełnie nieświadomą. Z całą pewnością gdyby wiedziała jak ona działa, przećwiczyłaby ją wraz z Shiro. Byłby to idealny trening opanowywania mocy dla tej dwójki. Chłopak ćwiczyłby usypianie, a ona swoją obronę na ataki umysłowe.
Było jednak coś, co dziewczyna chciała jeszcze poruszyć. Wyleczenie z choroby nie dawało Natsuki stuprocentowej pewności na prawidłowe działanie podczas szturmu. Wciąż istniało spore ryzyko, że po prostu padnie. Dzisiejszego dnia już dwa razy miała małe problemy zdrowotne. Przez długi czas zastanawiała się nad tym, czy po prostu tego nie przemilczeć, ale doskonale wiedziała, że coś takiego może przysporzyć niepotrzebnych kłopotów. Byłaby wtedy tylko ciężarem.
Ja… – zaczęła niepewnie. – Bardzo chciałabym pomóc, tylko że… mogę jedynie zawadzać. Od ostatniego czasu… nie czuję się zbyt dobrze. Miewam silne ataki migreny… Ciężko mi się wtedy poruszać, a co dopiero walczyć…
To było coś o czym Natsuki nie chciała wspominać. Wiedziała, że jednak musi. Gdyby to przemilczała, wzięła udział w akcji i atak nastąpiłby w samym sercu walki przysporzyłaby jedynie problemów. Czuła, że w chwili obecnej przekreśliła swoje szanse na pomoc, ale musiała to zrobić.
Tylko proszę, nie mów o tym Fosterowi… Nie chcę, aby wiedział.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Esmeralda Czw Sty 07, 2016 1:25 pm

Wampirzyca nie zdradziła wcześniej dokładnego sposobu ucieczki, albo Esmeralda zwyczajnie nie zarejestrowała tej informacji. Biorąc pod uwagę nadludzkie moce jakimi dysponują dzieci nocy, gama była tutaj naprawdę bardzo szeroka. Cz jasna teleportacja przychodziła na myśl jako pierwsza. Ale to nie wszystko! A co jeśli wampirzyca miała zdolność robienia się niewidzialną i przechodzenia przez ściany? Może zamieniała się w owada i przez dziurkę od klucza znalazła swoje wyswobodzenie. Nie. Za dużo fantasy Esmeraldo. Zawsze istniała minimalna możliwość, że po prostu korzystając z tłumów uciekli z więzienia dzięki własnym zręcznym w otwieraniu zamków dłoniom i nogom. Dokładniej rzecz ujmując – uciekli, kiedy nikt nie patrzył.
- Jesteś z nim związana przysięgą służby? - zapytała, żeby rozproszyć jakoś myśli wampirzycy. Esmeralda wciąż analizowała wszelkie informacje, dochodząc do wniosku, że to co chce zrobić jest bardzo szalone, ale jednocześnie możliwe do wykonania. Działanie mocy teleportacji nie zostało zaburzone, a to oznaczało, że więzienie nie posiada odpowiednich zabezpieczeń. Więźniom nie założono też specjalnych kajdanek blokujących, lub po prostu zaniedbano sprawę. W swoim życiu lekarka spotkała tylko kilku szarych strażników, jednak żaden z nich nie wzbudził jej ciekawości. Zwykli ludzie zapatrzeni w swego mistrza i w większości potrafiący trochę więcej niż standardowy policjant z lizakiem w ręku.
- Nie szkodzi, Natsuki – powiedziała łagodnie – Możesz narysować wszystko co rzuciło Ci się w oczy, ale nie jest to konieczne. Rozumiem, że w tamtej sytuacji nie miałaś dużych możliwości poznawczych – nie znając do końca możliwości wampirzycy, Esmeralda musiała zaryzykować, chwytając się wszystkich dostępnych możliwości. Nie podejrzewała Natsuki i szeroką znajomość kalibru i rodzaju broni, ale nie zaszkodziło też zapytać, by rozwiać wszelkie wątpliwości. Ilu to uczniów klasy nocnej uczęszczało jeszcze do szkoły, a ich wiek wskazywał na dziesiątki, bądź setki lat doświadczenia? W sytuacji dzieci nocy nie był istotny wygląd, który tak czy inaczej bywał zwodniczy. Nawet u łowców ciężko było określić metrykę na podstawie samego wyglądu. Spożywanie krwi zatrzymało procesy starzenia, dając im także większą siłę.
- Niestety. Zdejmując Ci kajdanki złamałabym panujące tutaj zasady bezpieczeństwa – po części te słowa były nawet prawdziwe. Lekarka nie obawiała się ataku ze strony wampirzycy, gdyż do obrony przed takimi przygotowało ją łowieckie wyszkolenie. Problem tkwił w tym, że po zdjęciu blokady, Natsuki mogłaby uciec i na własną rękę rozpocząć misję ratunkową. Mogła też pośpieszyć za zniewieściałym adonisem, tak dumnie zmierzającym teraz w stronę kanałów. Kto wie co młodej chodziło po głowie. Samuru i jego ludzie raz pozwolili na ucieczkę zbiegom, jednak jaka jest gwarancja kolejnego powodzenia bez wcześniejszych przygotowań.
- Tak. Jest już w drodze do miejsca docelowego – podejrzewała, że Aster opuścił już warsztat kwatermistrza. Przygotowano przecież uszyty na miarę kombinezon i udzielono dyspozycji, według których mężczyzna miał wspomóc zespół Vlada.
Ciekawe tak swoją drogą kto się wysypał. Stawiam że to ten burak Percival.
O słabości księdza Esmeralda nie miała zielonego pojęcia, dlatego Serafiel tymczasowo został wykluczony z kręgu podejrzanych. Vlad to Vlad… Znała zarówno jego, jak i możliwości ( nie, tym razem nie łóżkowe) dowódcy.
- Jest dobrze – dziwne, że była w stanie powstrzymać złość i w ostatecznym rozrachunku nie doprowadzić do zniszczeń. Oczywiście, że była zła. Ba. Nawet wkurwiona, ale czy miało to teraz znaczenie? Sądząc po wcześniejszych i obecnych wydarzeniach, powinna się już przyzwyczaić do panującej sytuacji. Czy czuła się wyjątkowa? Absolutnie nie. Każdy rozkaz tego typu był dla niej tylko karą i dodatkowym ładunkiem negatywnych emocji. Dlaczego znów musiało się to wydarzyć? Lekarz to jedno, a łowca drugie. Dlaczego wciąż chowano ją do klatki, gdzie tylko z daleka mogła przyglądać się działaniom innych ludzi. Tak być nie mogło.
- To znaczy, że lekarstwo działa i prędko wrócisz do zdrowia – co do tego lekarka nie miała najmniejszych wątpliwości. Antidotum zostało stworzone na podstawie pobranych próbek i po pozytywnym przejściu testów zostało zakwalifikowane jako możliwe do użycia. Kiedy Natsuki wyraziła zniechęcenie na widok krwi, Esmeralda popatrzyła zaskoczona najpierw na wampirzycę, a potem na stojącą samotnie szklankę.
- Co za osły – westchnęła i hamując kolejny nerwowy ruch, wstała i chwyciła za wspomniane szkło, by wraz z nim by tym razem udać się za drzwi celi (aby uniemożliwić, bądź ograniczyć wampirzycy możliwość przysłuchania się krótkiej wymianie zdań)
- Zabierz mi to stąd – powiedziała, a jeden z łowców natychmiast przejął szklankę.
- Przecież Pani prosiła o krew.
- Syntetyczną ośle. Mam przypomnieć Ci zasady panujące w oświacie, czy przeliterować jakiej potrzebujemy? Jeszcze raz przyniesiesz mi krew z zapasów medycznych a poucinam Ci łapska i wsadzę w zadek.
Wobec tak przejmujących argumentów łowca nie odpowiedział. Ze spuszczoną głową poszedł po wskazany przez Esmeraldę napój odżywczy i również bez słowa go oddał. Tylko dzięki boskiej interwencji zamaszysty ruch nie sprawił, że posoka bezwolnie opuściła granice szkła i nadal niewzruszenie tkwiła na swoim miejscu gotowa do spożycia. Esme zaś wróciła do celi.
- Wybacz za to. Teraz powinna już być w porządku – przekazała szklankę wampirzycy, lub jeśli ta nie wyraziła chęci, po prostu odłożyła ją na stolik. Zwykle nie karmiono wampirów krwią z oświaty, gdyż większość zapasów stanowiły woreczki z posoką oddaną przez samych łowców. Charakterystyczny smak mógłby narazić kogoś na zdemaskowanie, dlatego trzymano się najwyższych możliwych zasad bezpieczeństwa.
- Imponujące zdolności. Jak często możesz ich używać? Tzn… ile potrzebujesz czasu na powiedzmy… regenerację sił – osobiście widziała jak wielu ludzi prowadzono do więzienia, a przecież była to tylko jedna z części korowodu. To tylko kwestia czasu, jak szarzy zauważyliby znikanie kolejnych uwięzionych, ale zawsze to jakaś szansa i alternatywa. Sytuacji należało się lepiej przyjrzeć i po odpowiednim oszacowaniu ryzyka, podjąć decyzję co do działań. Moce wampirzycy mogły przecież rozegrać kluczową rolę, dzięki której wyjdą zwycięsko z potyczki. Umiejętnie użyta moc zwiększy szanse, a nieprzemyślane działanie na ślepo… no cóż.
- Migreny? - Esmeralda zmrużyła oczy i przyglądała się dziewczynie – Może powinnam Cię zbadać? - zastanawiała się co było przyczyną takiego stanu rzeczy, nie mogąc niestety na podstawie samej obserwacji wyeliminować żadnej z szybkich myśli.
- Spokojnie. Foster czy jak mu tam nie ma mocy by nakłonić mnie do wyjawienia tajemnic lekarskich. Dlaczego tak się go obawiasz? - pytanie zadała z czystej ciekawości, ponieważ sam mężczyzna nie wydał się jej nikim wyjątkowym. Jaką mieli między sobą umowę? Jak nakłonił wampirzycę do współpracy…. Albo raczej służby. Nastolatka z miejsca wydawała się być osobą zagubioną i niepewną swoich działań. Obniżone poczucie wartości? Coś w tym było.
- Jeśli chcesz pomóc i będziesz czuła się względnie dobrze, zabiorę Cię na akcję. Jest jednak warunek. Słuchasz mnie i nie zrobisz niczego bez zgody bądź polecenia. Bohaterstwo jest fajne, ale nieprzemyślane ruchy mogą doprowadzić do śmierci nie tylko Twojej ale i zakładników – powoli tworzyła listę osób, które siłą, gadaniną, czy tez seksapilem zabierze na tą szaloną wyprawę. A było coraz mniej czasu…
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Gość Pią Sty 08, 2016 8:15 pm

Dziewczyna zerknęła na Esmeraldę nieco zaskoczona jej stwierdzeniem. Pierwszy raz słyszała o „przysiędze służby”. W oczach nastolatki cała ta sprawa wyglądała nieco inaczej niż z punktu widzenia łowczyni. Nie czuła się jak podwładna Astera, miała pełną swobodę ruchu o ile nie brała udziału w żadnej akcji. Wtedy mężczyzna był czymś w rodzaju dowódcy niżeli pana. Dziewczyna była mu posłuszna nie tylko dlatego, że obiecała, ale też ze względu na doświadczenie nauczyciela. Chciała towarzyszyć łowcy gdyż mieli wspólny cel, a także mogłaby się od niego naprawdę wiele nauczyć. Kiedy po raz pierwszy spotkała Fostera, poczuła że ma przed sobą bratnią duszę. Doskonale wiedziała co czuł, bo ona przechodziła dokładnie przez to samo. Ból przez jaki zmuszeni byli przebrnąć, połączył ich ze sobą. W każdym bądź razie to właśnie on przyciągnął do Fostera wampirzycę. Obydwoje pragnęli tego samego, chcieli ochronić innych przed tym bólem. Różnili się jednak od siebie. Natsuki przestała pielęgnować w sobie nienawiść, starała się za wszelką cenę pozbyć negatywnych emocji, dlatego nie potrafiła stać się „bestią”. Wolała aby te nie przyćmiewały jej umysłu. Teraz cały czas żyje w przekonaniu, że pokonała swojego wewnętrznego demona. Rzeczywistość niestety prezentowała się nieco inaczej. On wciąż w niej był, ze zniecierpliwieniem wyczekiwał swojego przebudzenia. Ile czasu minie nim ta niewinna istotka stanie się tym, kogo tak bardzo nienawidzi? Kiedy po raz pierwszy uciszy pracę cudzego serca? To tylko kwestia czasu. Prędzej czy później będzie musiała zabić, chociażby dla „większego dobra”.
Przysięga służby? – zaczęła. – Umm… to chyba nie do końca tak… To trochę skomplikowane…
Cóż, siedemnastolatka nie bardzo wiedziała o wampirzych zwyczajach, przez co cała ta przysięga była dla niej zupełnie nowym pojęciem. Nie wychowywała się wśród przedstawicieli swojej rasy, dlatego nie mogła poszczycić się zbyt dużą wiedzą w tych sprawach. Nie wiedziała praktycznie niczego, nawet jakiej jest krwi. Kadet łowców był bardziej wyedukowany niż ona. Ale czego się spodziewać po wampirzycy, która dopiero co nauczyła się wysuwać kły zgodnie ze swoją wolą. I tak nigdy nie były jej do niczego potrzebne.
Spróbuję przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów, ale nie obiecuję, że moje rysunki będą dokładne – dodała, siadając i odbierając zeszyt wraz z ołówkiem od łowczyni.
Niestety wciąż musiała borykać się z pewnym problemem, który stwarzały jej kajdanki. Ograniczenie ruchu nie było w tej sytuacji korzystne. Dziewczyna jak najbardziej chciała odwzorować rzeczywistość, nie należała do osób z przeciętnym talentem artystycznym. Pragnęła, aby każdy z jej rysunków był perfekcyjny, a przez założoną blokadę nie mogła być aż tak dokładna.
A gdybyś tak uwolniła moją prawą rękę, a lewą przykuła do łóżka, albo innego przedmiotu… złamałabyś tym samym zasadę? Przez te kajdanki ciężko mi będzie rysować – wyznała, zanim zabrała się do pracy.
Przestała już myśleć o ucieczce z Oświaty, a samodzielne wyzwolenie więźniów nawet nie przyszło jej do głowy. Wiedziała, że gdyby jedna osoba wystarczyła, aby zwrócić im wolność, porwani nie siedzieliby teraz w swoich celach. Aster zająłby się wszystkim. Widziała jego zdolności, czując oddech śmierci na karku. Po raz pierwszy myślała, że zginie. Panująca w tamtym miejscu, ponura atmosfera, słodkawy zapach krwi łowcy wymieszany z wonią posoki Shiro i te… trzaskające w oddali płomienie, które pochłaniały coraz to większy obszar… Wciąż pamięta ten strach, paraliżujące członki uczucie wywołane widokiem wyłaniającej się z ognia bestii. Ta świadomość zbliżającego się końca i narastającej determinacji… Walcz, albo giń… Ech, nie ma to jak trening z Asterem.
Oby im się udało… Nie chcę, aby ktoś jeszcze został pojmany – przyznała.
Siedemnastolatka zastanowiła się przez chwilę nad całą tą sprawą z antidotum i postanowiła zadać dość głupiutkie pytanie.
Teraz tak sobie myślę… Skoro antidotum zostało rozpylone nad miastem, jak dostanie się do ludzi, którzy pozostali w swych domach?
Tak jak mgła mogło przedostać się przez szczeliny do środka? Zadziałałoby, gdyby zarażeni opuścili schronienie? Tyle pytań rodziło się w główce tej siedemnastoletniej istotki. Przynajmniej zdołała się uspokoić. Takie rozmowy wystarczyły, aby przestała czuć się zagrożona, co z pewnością szło zauważyć po jej zachowaniu. No i co ważniejsze, wracała do zdrowia.
O zachowanie Esme nie zamierzała już dociekać, postanowiła, że da spokój. Uśmiechnęła się jedynie do łowczyni przyjaźnie i nawet noszona przez nią maska nie utrudniła jej tego. Wiedziała, że złym pomysłem byłoby naciskanie. Gdyby kobieta chciała zdradzić powód swoich złości to już by to zrobiła. No i niezbyt przyjemnie byłoby się wtrącać w życie prywatne praktycznie nieznanych osób. Najważniejsze, że nie chodziło o nią. Resztą się nie interesowała. To nie były jej sprawy.
To wszystko zaczęło się tak nagle, a wy stworzyliście już lekarstwo… Jesteście niesamowici – przyznała, ciągnąc temat medycyny.
No i nie kłamała. Rzeczywiście była pod wrażeniem umiejętności łowców. Lekarze latami wymyślają coraz to lepsze sposoby na zwalczanie dolegliwości, a im wystarczyła tylko chwila. To było coś niesamowitego, aż ciężko było uwierzyć w fakt, że twórca leków nie miał kontaktu z osobą odpowiedzialną za mgłę. Śmiało mogła zaliczyć to do cudu, przecież dzięki temu tysiące ludzi mogą czuć się bezpiecznie. Spojrzała na lekarkę, przyglądając jej się uważnie. Łowcy… bezwzględni zabójcy czy ciche anioły, stojące na straży bezpieczeństwa ludzi? A może i jedno i drugie? Na tą chwilę Natsuki miała pozytywne zdanie o Oświacie i samych jej członkach. Ale kto wie, jedno zdarzenie może zniszczyć poglądy ukształtowane w tej młodej główce. A przecież tak niewiele brakuje.
Uczennica odprowadziła Esme wzrokiem, zastanawiając się nad powodem tak dziwnego jak dla niej zachowania. Coś najwyraźniej ją rozdrażniło, wampirzyca nie wiedziała jednak co było powodem tej złości. Cały czas obserwowała drzwi do celi, wyczekując powrotu łowczyni. Obecność drugiej osoby sprawiała, że to pomieszczenie nie było aż tak ponure. No i dziewczynie się nie nudziło. Gdyby nie Esmeralda, nie miałaby co robić. A tak? Zawsze przecież mogła porozmawiać. Tyle wystarczyło, aby poczekać na powrót Astera. Z resztą i tak nie miała zbyt dużego wyboru, mogła jedynie siedzieć i liczyć na to, że rudzielec wróci jak najszybciej. Na tą chwilę drzwi do celi otworzyły się tylko po to, by znów wpuścić do środka zamaskowaną kobietę, która wróciła z nową krwią. Tym razem sztuczną, dzięki czemu Natsuki wciąż mogła mieć czyste sumienie.
Nic się nie stało, naprawdę. Dziękuję – zapewniła, odbierając od kobiety szklankę.
Tym razem nie widziała przeciwwskazań, by skosztować przyniesionej cieczy. Upiła łyk, obserwując łowczynię i przy okazji udowadniając, że jej ufa. Przecież gdyby miała choć cień podejrzliwości, nie wypiłaby niczego, co ta by przyniosła. Nie widziała całej podróży szklanki, a ktoś mógł dodać do niej trucizny. Co to dla kogoś, kto przygotowywany jest do walki z wampirami.
Naprawdę tak uważasz? – zapytała nieco zaskoczona.
Podczas walki treningowej zdołała zauważyć, że nie może się porównywać z Shiro. Była beznadziejna. Nie zadała sobie jednak dość istotnego pytania, czy niepowodzenie leżało w jej strategii czy sile umiejętności. Aster stał się poważniejszy jedynie za sprawką rudowłosego wampira. Gdyby nie on, nawet nie użyłby swojej broni. Wciąż by się z nią bawił gołymi rękoma. Zdawała sobie z tego sprawę, a teraz usłyszała komplement.
Co do odpoczynku… To zależy…  Jeżeli chodzi o obronę, wystarczy nieco dłuższa chwilka. Najciężej jednak mi idzie z teleportacją i szczerze mówiąc, sprawia mi ona sporo problemów. Jest nieco bardziej męcząca, a nadużywanie jej… Cóż… Prowadzi do mdłości i zawrotów głowy.
W niektórych sytuacjach to naprawdę bywało kłopotliwe, ale do ucieczki ta moc nadawała się idealnie. Wielokrotnie zastanawiała się nad tym, czy nie otrzymała zdolności, które mają chronić tylko i wyłącznie jej tyłek. Nie mogła jednak narzekać na teleportację, dzięki niej mogła poruszać się po mieście niezwykle szybko i to bez potrzeby korzystania z komunikacji miejskiej.
Tak – przytaknęła, aby potwierdzić, że łowczyni się nie pomyliła. – Zaczęło się to niedawno. Właściwie to od momentu, kiedy pozwoliłam się ugryźć innemu wampirowi… Był głodny, więc zaoferowałam mu swoją krew… Miałam też w tym swój interes… Przyjaciel powiedział mi, że podczas picia krwi widzi się wspomnienia ofiary. Liczyłam na to, że ugryzienie może mi pomóc… Ten ból pojawił się po raz pierwszy, gdy mnie ugryzł, ale zniknął od razu gdy przerwaliśmy, więc nie przywiązywałam do tego większej wagi. Mimo wszystko… to wróciło… Po raz pierwszy, kiedy byłam w stołówce. Nie trwało zbyt długo, ale piekielnie bolało. Kilka godzin później pojawił się kolejny atak… Pojawiają się niespodziewanie. Następny może pojawić się w każdej chwili, dlatego boję się że… – urwała, choć łatwo było się domyślić, czego tak naprawdę się obawia.
Na wzmiankę o badaniu, spojrzała prosto w oczy kobiety. Nie myślała o tym, aby iść z tą przypadłością do lekarza. Wolała ukrywać się z tym jak szczur, modląc się o to, by jak najmniej osób wiedziało o tej małej słabostce.
Czy to nie będzie strata czasu? – zapytała. – Przeze mnie pewnie i tak już go sporo zmarnowałaś…
Perspektywa tego, że kobieta się przy niej jedynie marnuje nie bardzo przypadła do gustu wampirzycy. Czuła, że Esmeralda w tej chwili mogłaby robić coś znacznie ważniejszego niż siedzenie w celi razem z więźniem. Właśnie, trochę zaskakujący okazał się fakt, że ona wciąż tutaj siedziała. Przecież zrobiła już swoje. W sumie to nawet mogła wyjść wcześniej, pozostawiając dziewczynę samą w masce i wracając dopiero, gdy lek zacząłby działać, aby ocenić stan zdrowotny pacjentki.
To nie tak, że się go boję… No zgoda, potrafi być straszny, ale jest w porządku. Po prostu obawiam się, że przez to nie będzie chciał mnie już trenować… Dobrze wiem, że wolałby, aby to Shiro był na moim miejscu… Nie wychowywałam się wśród wampirów, nikt nie pokazywał mi jak walczyć czy korzystać z mocy… Wszystkiego musiałam uczyć się sama, a dotychczasowe szarpaniny, w których brałam udział trudno jest nazwać prawdziwą walką. Jestem w tym beznadziejna… Nawet nie potrafiłam zmusić Fostera do podwyższenia poprzeczki… Gdyby nie Shiro powaliłby mnie gołą pięścią…
Pozostało też jeszcze wiele innych, negatywnych obrazów takich jak obwinianie się o rany Shiro, czy ukazanie swoich ograniczeń. Oczywiście nie zwracała uwagi na pozytywny przebieg walki. Nie zauważyła tego, że gdyby nie ona, Shiro padłby w pierwszych minutach potyczki. Nie zwróciła najmniejszej uwagi na to, że to ona zmusiła Astera do przyjęcia swojej ostatecznej formy. Pominęła fakt, że to ona pozostała na polu walki najdłużej oraz zapomniała już, że to ona uratowała Shiro przed płomieniami. Widziała jedynie swoje wady. Była zaledwie cieniem dawnej siebie. Przed śmiercią rodziców zachowywała się znacznie inaczej. Nikt by nie powiedział, że to ta sama osoba. Obie panie dzieliły jedynie wspólne ciało i imię, bo charakter miały odwrotny.
Naprawdę?! Będę mogła ci pomóc?! – zawołała wyraźnie ożywiona, gdy usłyszała, że Esmeralda chce ją zabrać.
Dziewczyna znowu zaczęła tryskać energią, jak gdyby tamte nieprzyjemności i choroba nigdy nie miały miejsca. Dość szybko jednak spoważniała, mimo wszystko ten pełen energii i zapału uśmiech nie schodził z jej twarzy.
Wiem jak może się skończyć nieprzemyślane działanie… Foster dał mi dość brutalną lekcję…  Shiro przeze mnie został ranny… choć gdyby była to prawdziwa walka… straciłby życie…
Znowu wróciła wspomnieniami do tamtego potwornego wydarzenia, jednak szybko oprzytomniała. Musiała skupić się na teraźniejszości, a nie przeszłości. Chociaż z całą pewnością powinna skorzystać ze zdobytego wtedy doświadczenia.
Zgadzam się na twoje warunki, ale… polecenie Fostera zawsze będzie na pierwszym miejscu – oznajmiła, aby nie było niespodzianek.
Oczywiście zakładała, że i on weźmie udział w całym przedsięwzięciu. Jeżeli nie to Esme na tą jedną misję mogła wcielić się w rolę stuprocentowej mentorki wampirzycy. Wtedy ilość doświadczenia, które wyniosłaby z tej akcji zależałaby przede wszystkim od niej. Natsuki przyrównać można było do (nieco silniejszego i bardziej uzdolnionego) kadeta. Dopiero wkracza w ten wrogi świat. Nie miała zbyt dużego doświadczenia w walce z innymi nieśmiertelnymi. Była zwyczajnym świeżakiem, ale nawet Aster zauważył, że jej umiejętności mogą okazać się przydatne. Przecież oznajmił, że będzie mogła z nim wyruszyć, gdy tylko odzyska siły.
Wzięła kolejny łyk otrzymanej od Esme sztucznej krwi. Może i smak nie powalał, ale dzięki temu czuła się znacznie lepiej i co ważniejsze, nie była głodna, a po opadnięciu gorączki apetyt zaczął jej sprzyjać. Warto dodać, że ta dziewczyna od dziecka była prawdziwym łakomczuszkiem.
Mam ochotę na coś słodkiego... Zjadła bym sobie ciasto z truskawkami, albo sernik... – wyznała nieco rozmarzona. – Ale dlaczego ja ci to mówię?
Zaśmiała się wesolutko, będąc nieco zawstydzoną tymi szczerymi wyznaniami. Najwyraźniej zapomniała gdzie w chwili obecnej się znajduje. Po prostu nieco odleciała od rzeczywistości. A to wszystko przez obecność Esmeraldy. Naprawdę tak niewiele potrzeba, by ta wampirzyca kogoś polubiła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Grigorij Sob Sty 09, 2016 12:20 pm

Kobietki sobie gadu gadu, tymczasem do celi zbliżał się kolejny łowca. Mianowicie ta lepsza połowa Śruby. Bliźniak szedł spokojnie, bez zbędnego pośpiechu. Nie chciał by jego kroki się niosły niepotrzebnie niepokojąc ewentualnych mieszańców cel. Usłyszał jedynie część słów Esmeraldy i Natsuki zanim wszedł do celi. Otworzył celę i zamknął za sobą. Nosił wciąż kombinezon przeciwmgielny przez, który przypominał skrzyżowanie wojskowego ze stalkerem. Na głowie nie miał jednak hełmu z maską gazową, a charakterystyczną dla niego maskę kojota, którą załatwił dlań Vladislau.
- Witajcie. - skinął głową po kolei, najpierw Esmeraldzie potem Natsuki. Jego głos był ciepły i spokojny po czym Esme mogła jednoznacznie określić, który z kojotów do niej przyszedł.
- Myślę, że kawałek ciasta dałoby się załatwić. Ile bym dał aby mój brat doceniał smak wypieków. - stwierdził lekko rozbawiony po czym zwrócił się do balansującej na granicy wkurwienia Esmeraldy by zbić ją z tropu, zapewne.
- Mam dla Ciebie rozkazy. - rzekł nie wymieniając jej imienia. Nie znał jakiegoś dodatkowego pseudonimu, a nie chciał nic ujawniać obcemu wampirowi. jedyne co wiedział jak na razie o dziewczynie to że przyniósł ją nijaki Pan Foster z więzienia. Co oznacza, że nie trafiła tu za agresję, a to z kolei sprawiało iż Runiarz nie widział sensu w traktowaniu jej jak wszystkich podejrzanych. Z drugiej strony niepodważalnym było, iż względy bezpieczeństwa muszą być zachowane. Wręczył Esmeraldzie wielokrotnie złożoną kartkę papieru, niedawno zresztą zadrukowaną niespecjalnie długa, ale klarowną wiadomością co z pewnością zarówno uraduje jak i wnerwi adresatkę.
Wiadomość dla Esme:
Runiarz nie czytał specjalnie całej treści, ale mimowolnie drukując ją rzucił nań okiem. Dlatego na wypadek gdyby Esmeralda od razu miała zamiar ją przeczytać odsunął się krok do tyłu na względnie bezpieczną odległość czyli krok do tyłu. Nie lubił rykoszetów.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Esmeralda Sob Sty 09, 2016 1:33 pm

Skomplikowane? W świecie ludzi i wampirów wiele rzeczy kwalifikowano pod takim terminem, jednak mało która rzeczywiście dotyczyła przysięgi służby. Wampirzyca była młoda i zagubiona, a sądząc po jej zachowaniu, to właśnie łowce stawiała na pierwszym miejscu. Polecenia, prośby. Wszystko co wyszło z jego ust, było traktowane niemal jak priorytet. Jak inaczej nazwać zachowanie wampirzycy, jeśli nie brać pod uwagę łączącej przysięgi? Fascynacja? Strach? Edukacja? Mężczyzna mógł wziąć pod opiekę wampirzycę, gwarantując jej tym samym wyszkolenie bojowe i ciągły rozwój. Pal go licho, czy takie poczynania są dozwolone. Jego czas, jego sumienie i jego uczennica. Najważniejsze było zachowanie tajemnic oświaty, które niezależnie od stopnia zażyłości mistrza i uczennicy, powinny pozostać bezpieczne.
- Rozumiem. Nie musisz tego tłumaczyć – jeśli ktoś się będzie tłumaczył to tylko Aster i to przed dowódcą. Relacja, jaka rozwinęła się między nim, a wampirzycą wymagała obserwacji, jednak w tej chwili Oświata miała inne priorytety. Esmeralda nie należała też do grona osób, które są zafascynowane zabijaniem pacjentów setką pytań. Ciekawość – tak. Natarczywość – stanowcze nie. Istniały oczywiście wyjątki od tej wspaniałej reguły, ale nie dziś i nie teraz.
Na pytanie wampirzycy lekarka pokiwała głową na znak odmowy.
- Przykro mi, ale nie mogę – służbistka się znalazła. Gdyby nie wspomniana obawa o ucieczkę wampirzycy, Esmeralda miałaby zasady w dalekim poważaniu. Wszak nie byłby to piewszy i ostatni raz, kiedy z uśmiechem na twarzy przekracza wytyczone granice i łamie spisane przez ludzi regulaminy. Kto by się przejmował konsekwencjami? A teraz? Obecnie zagrywka na służbistę była jedyną wygodną i bezpieczną opcją, dzięki której lekarka wciąż miała "czyste ręce".
- Trzeba być dobrej myśli. Osoby, które udały się w drogę są dobrze przygotowane i odpowiednio wyszkolone. Jestem pewna, że nikt więcej nie ucierpi – Vladislau nie wiedział o tym, że w mieście już nie ma mgły, a samolot co trzy godziny ponownie wypuszcza nad miastem anidotum. Zapewne gdyby wiedział byłby z jednej strony dumny, a z drugiej wyrwałby jej nogi z seksownego tyłka. Taka sytuacja. Esmeralda szczerze wierzyła w fakt, że szarzy strażnicy nie pojmą więcej nieszczęśników ale... jakie było w tym pocieszenie? Burmistrz zrobił co chciał i w tej chwili nie interesował się sytuacją w mieście. Więzienie i wszyscy przetrzymywani – oni odgrywali rolę w tym horrorze. Kto wie jakie chore atrakcje zaplanował dla nich Pan i Władca?
- Szkarłatna mgła niosąca się po mieście miała wpływ na wszystkie te dziwne mimowolne zachowania i to toksyny w niej zawarte zaprowadziły ludzi do więzienia. Rozpyliliśmy antidotum w formie deszczu, co rozpędziło mgłę i odkaziło cały teren. Cząsteczki zawarte w antidotum zwiążą się z cząsteczkami powietrza i w ten sposób dotrą do każdego miejsca razem z tlenem – starała się wytłumaczyć wszystko w miarę zrozumiale. Dokładnie tak, jak objaśniała swoim uczniom, bądź po prostu pacjentom. Lekarka miała zwyczaj tłumaczenia poszczególnych etapów działań, co rozładowywało atmosferę na płaszczyźnie pacjent-lekarz i likwidowało strach tego pierwszego. Co do samego działania antidotum, lekarka była pewna, że to działanie jest w pełni bezpieczne i przede wszystkim spełni swą rolę. Czy uodporni organizmy działając też jak szczepionka? Starała się, żeby tak było, ale krótki czas na wytworzenie antidotum nie pozwolił na sprawdzenie specyfiku pod tym kątem.
Uśmiechnęła się smutno na pochwałę, czując, że jest ona niezasłużona. Gdyby tylko wcześniej podjęli działania... Gdyby nie ociągała się tak z próbkami, sekcją...
- Tak, to prawdziwi specjaliści. Przekażę komu trzeba wyrazy uznania – ciekawe jak długo wytworzenie lekarstwa zajęłoby jej ojcu? Esmeralda nie czuła, że jej umiejętności są wyjątkowe. Zrobiła co trzeba i to praktycznie już po fakcie. Gdy większość osób zamknięta była w czterech ścianach więzienia, skazana przy tym na pastwę burmistrza.
- Wracaj do zdrowia – nie wlepiała wzroku w wampirzycę, kiedy ta piła krew. Z doświadczenia wiedziała, że nie każdy jest pasjonatem ciekawskich spojrzeń, dlatego postanowiła dać Natsuki chwilę spokoju. Niejednokrotnie dodawała do krwi środki odurzające i specjalnie stworzone miksy, mające za zadanie blokować wampirze moce i odbierać siły. Lekarka była prawdziwym mistrzem ważenia trucizn, niczym jakiś rasowy książę półkrwi. Jaki był jednak cel w odurzaniu nastolatki? Natsuki nie była w żaden sposób groźna, a jedynym czym można było ją w tej chwili obdarzyć to współczucie. Dziewczyna przeszła wiele, począwszy od samego schwytania, a kończąc na ucieczce z więzienia. Mało kto był w stanie poszczycić się taką zasługą, lecz mimo to, w oczach wampirzycy wciąż było widać niepewność. Może dlatego Esmeralda jeszcze nie wybuchła i widząc w nastolatce kogoś podobnego sobie, po prostu chciała jej pomóc.
- Oczywiście – odparła – Dużo przeszłaś, a jednak masz w sobie odwagę i chcesz tam wrócić. Nie dla siebie, ale ze względu na troskę o innych. To naprawdę wiele i zaręczam Ci, że nie każdy jest w stanie zdobyć się na taki gest – miała niemal całkowitą pewność, że dziewczyna z trudem pozostawiła przyjaciół i uciekła, by szukać dla nich ratunku – Każdy posiada jakieś umiejętności, dzięki czemu odróżnia to nas od innych. Jesteś wyjątkowa, Natsuki. Musisz w końcu uwierzyć w siebie – Esmeralda nie znała szczegółów treningu, dlatego jej słowa tyczyły się raczej ogólnej sytuacji. Nie miała pojęcia o Shiro, o przegranych i innych bzdetach, jakie kroczyły po myślach wampirzycy. Jedno było pewne... Natsuki musiała uwierzyć w siebie i przestać stawiać się przed porównaniem z innymi. To jej umiejętności sprawiły, że jest teraz tutaj i może wspomóc akcję informacjami. Jej, nie Shira, Astera, Latającego Boga Spaghetti czy innych dziwnych tworów ludzkości.
- Mimo wszystko chciałabym Cię za jakiś czas zbadać. Myślę, że może będę w stanie pomóc – wyznanie wampirzycy nie ułatwiło decyzji o zabraniu jej na pole walki. Natsuki wciąż nie zebrała odpowiednich sił na kolejne wyprawy. Poza tym... moc teleportacji nie jest nieograniczona, więc przy dłuższym użyciu wampirzyca mogłaby stracić przytomność. Esmeralda spojrzała na swoją towarzyszkę rozmowy, a w jej wnętrzu rozgrywała się prawdziwa burza" za i przeciw" pomysłowi. Z jednej strony nie chciała odbierać dziewczynie możliwości uczestnictwa, wiedząc jak wiele dla niej znaczy akceptacja. Z drugiej natomiast... była lekarzem i znała możliwości, które dawały różne rodzaje organizmów.
- Czujesz, że to był zmarnowany czas? Ja mam wręcz odwrotne wrażenia – w jej głosie przez chwilę słyszalny był uśmiech. Łowczyni rzeczywiście nie uważała tego czasu za stracony, tym bardziej, że w jej głowie wciąż tworzył się plan odbicia więźniów. Może i nie była typowym tankiem, ale wystarczający poziom rozwagi mówił, iż nie należy podejmować decyzji pod wpływem chwili. Choć raz na coś przydało się takie myślenie.
- Natsuki, powiedz mi jaka radość jest z trenowania osoby, która jest już doskonała? Sama stwierdziłaś, że nie wychowałaś się wśród wampirów i nie miałaś wcześniej możliwości nauki od osoby trzeciej. To jest właśnie rola nauczyciela. Zamiast blokować się negatywnymi emocjami, po prostu uwierz w wyjątkowość swoją oraz mocy jakimi dysponujesz. Nie każdy urodził się jako chodzący specjalista i ideał, bo do naszego doskonalenia zawsze prowadzą lata nauki i wyrzeczeń. Niejednokrotnie poparte chwilami zwątpień i łzami. Jeśli Twój nauczyciel nie zechce Cię trenować przez fakt, że ktoś jego zdaniem jest lepszy... to wybacz za to co teraz powiem, ale  noga od krzesła ma więcej pomyślunku -  jeśli ktoś potrafi już wszystko, jaka jest rola nauczyciela? Ma zbierać laury i spijać śmietankę z dobrze "wychowanego" ucznia? Nonsens. Lekarka miała zupełnie inne zdanie na temat nauki i motywacji.
- Polecenie Fostera – powtórzyła jak magiczne zaklęcie, czując lekkie ukłucie żalu – Rozumiem, Natsuki. W sytuacji kiedy jesteś pod moimi skrzydłami, nie mogę sobie pozwolić na ryzyko związane z Twoim niepodporządkowaniem się. Przykro mi. W tej sytuacji będziesz musiała poczekać na Fostera. Ja odmawiam zajęcia się Tobą przy takich warunkach. – Wampirzyca podjęła decyzję, a Esmeralda ją zaakceptowała. Jeśli dla Natsuki najbardziej liczył się Aster i jego polecenie... dlaczego lekarka miałaby próbować to zmienić?
- Gdy tylko wróci zajmie się Tobą, a do tego czasu pozostaniesz... - kobieta nie dokończyła zdania, kierując spojrzenie w stronę drzwi.  Od razu poznała sylwetkę jednego z braci, czując jak jej wściekłość powoli sięga zenitu. Kiedy jednak Runiarz się odezwał, Esmeralda wiedziała, że ma do czynienia z lepszą połową braci Patoczeskich. Wstała i odebrała od mężczyzny rozkazy, które od razu przeczytała.
- Przyjęłam. Zostawiam pod Twoją opiekę Natsuki. Zajmij się nią proszę aż do momentu powrotu dowódcy. To on zdecyduje kiedy Natsuki opuści Oświatę. Ty zaś zadbaj, żeby doszła do pełni zdrowia – zwróciła się do runiarza, a następnie skierowała wzrok na Narsuki.
- Szybko wrócą, nie martw się – powiedziała, kierując swoje kroki w stronę drzwi – Poproszę, o przyniesienie jakichś słodyczy. Do zobaczenia – Esmeralda wyszła, zamykając za sobą drzwi. Jej głos nie drgnął, choć myśli kobiety szalały ze zdenerwowania. Wystarczyło jedno zdanie, które przeważyło.

Esme zt

Kilka minut po odejściu Esmeraldy, do celi ponownie wszedł zamaskowany łowca. Obrażonym ruchem zabrał szklankę z syntetyczną krwią i na tym samym stoliku zostawił sernik z truskawkami. Spory talerzyk mieścił cztery solidne kawałki ciastka. Wampir jedzący sernik? Cóż i tak być może. Łowca bez słowa wyszedł, pozostawiając Runiarza i Natsuki samych.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Gość Sob Sty 16, 2016 8:11 pm

Nie było trudno zrozumieć tego, co ta dziewczyna czuła w chwili, gdy Esmeralda kazała jej tutaj zostać. Cała radość i chęć życia, którą zdołała dzięki niej odzyskać, pękła niczym bańka mydlana. Mogła krzyknąć, zawołać ją, spróbować zatrzymać, by przekonać łowczynię do zmiany zdania, ale czy to by coś dało? Z całą pewnością jedynie rozdrażniło lekarkę. Ta decyzja zabolała wampirzycę, zwłaszcza że jeszcze chwilę temu usłyszała, że może z nią odejść. Ciężko było jej uwierzyć, że posłuszeństwo Asterowi pomogło Esme zostawić siedemnastolatkę w więzieniu. Całą winą obarczyła swoje beznadziejne umiejętności, po raz pierwszy żałując, że nie potrafiła zabijać samym spojrzeniem. Umiejętności którymi dysponowała nadawały się jedynie dla uciekającego tchórza, nikomu nie mogła nimi pomóc. Ile razy to słyszała? Niejednokrotnie ten obcy, a zarazem znajomy głos wciąż to powtarzał. Za każdym razem, gdy patrzyła w lustro, słyszała jaka tak naprawdę jest beznadziejna. Nie potrafiła ocalić własnych rodziców, choć miała taką możliwość. Wystarczyło zostać w domu, nie jechać do tego cholernego sklepu po nową torbę. Gdyby nie myślała tak bardzo o sobie, wszystko potoczyłoby się inaczej. Dzięki temu jej życie odwróciłoby się o dobre sto osiemdziesiąt stopni. Z całą pewnością teraz nie siedziałaby tutaj, bo i po co? Nie potrzebowałaby wtedy siły, nie przejmowałaby się tym, jakie ma umiejętności, nigdy nie obiecałaby posłuszeństwa Fosterowi. Ba! Nawet nie stawiłaby się na pierwszy trening. Pewnie siedziałaby przy dobrej książce, albo szkicowała kolejny rozdział swojej mangi. Nie czułaby tego cholernego bólu, nie wiedziałaby czym jest nienawiść. Nikt nie dorwie sprawcy, policja nie ma śladów, morderca nieuchwytny… A teraz jeszcze to, nie mogła pomóc porwanym. Czuła się wykorzystana. Oddała swoje rysunki Esmeraldzie, które na jej szczęście były niezwykle dokładne, zwłaszcza że umieściła na nich nawet cienie. Starała się, a nie usłyszała nawet durnego „dziękuję”. Przecież nie musiała tego robić, mogła nawet milczeć. Była głupia i naiwna, tak właśnie teraz myślała. Czuła same negatywne emocje, zwłaszcza wściekłość. Nie potrafiła wybaczyć Fosterowi, że ją tu zostawił w towarzystwie obcych ludzi, uwięzioną w celi, która znajdowała się w zupełnie nieznanym jej miejscu. Co gorsza miała kajdanki na rękach, nie mogła użyć mocy, aby stąd uciec, a wołań o pomoc i tak nikt by nie usłyszał. W każdym bądź razie ktoś, kto z chęcią pomógłby czystokrwistej. Wampirzyca znajdowała się na terytorium wroga. Tak, wroga. Nie potrafiła sobie wybaczyć, że od tak powiedziała wszystko Esmeraldzie. Dała się nabrać na te miłe słówka, liczyła na to, że nie każdy człowiek jest bestią. W rzeczywistości czuła się cholernie oszukana. Z tego też względu nie zamierzała rozmawiać z siedzącym w celi łowcą. Leżąc na więziennym łóżku, odwróciła się do niego plecami. Plusem tej sytuacji było to, że wracała do zdrowia. Zdołała już odzyskać tyle sił, by móc fochnąć się na cały świat. Nastolatka zachowywała się jak duża część swoich rówieśników, wyolbrzymiając wszystko, wyobrażając sobie niewiadomo co i wściekając się na wszystko, co nie poszło po jej myśli. Nie raczyła się nawet ruszyć, kiedy łowca postawił na stoliku sernik z truskawkami. Owszem, doniesione ciasto zaskoczyło nieco dziewczynę, nie spodziewała się tego, jednak nieufność zagórowała. Już raz dała się nabrać na dobroć łowców, drugi raz już się nie złapie. Siedemnastolatka skuliła się na tanim materacu, chcąc zapomnieć o nieprzyjemnościach. Nie potrafiła tego zrobić. Ciężko jest skupiać się na przyjemnościach, będąc zamkniętym za… nic! Teraz mogła pozwać całą oświatę za przetrzymywanie jej wbrew woli. Może tą rozprawę by wygrała. Może...
Dziewczyna przymknęła oczy, chcąc zasnąć i zapomnieć o sytuacji, w której się znalazła. Pragnęła choć na chwilę oderwać się od ponurej rzeczywistości i odpłynąć w świat marzeń, do krainy, gdzie wszystko jest prostsze i lepsze. Niestety i to nie było jej dane, jak gdyby życie chciało, aby nadal cierpiała. Ból głowy powrócił, tym razem słabszy od poprzednich. Był znośny, dlatego nie przywiązała do niego większej wagi, poruszyła się lekko, nie ukazując łowcy swojego złego samopoczucia. Zapewne byłoby dobrze, gdyby coś nie kapnęło jej na rękę, którą trzymała pod głową. Otworzywszy oczy ujrzała świeżą kroplę krwi. Zaniepokojona tym stanem usiadła na łóżku i przetarła dłonią nos. Tak jak myślała, krwawiła. Nie znała jednak przyczyny tego fenomenu, a kropel było coraz więcej. Raz po raz uderzały z siłą o podłogę, barwiąc ją na odcień szkarłatu. Czyżby ta przemiła pani doktor kazała dodać coś do krwi, którą nastolatka spożyła? Natsuki co do tego pewności nie miała, w końcu co by to dało tej łowczyni? Czyżby jej nienawiść do wampirów była aż tak duża? Bzdura! To nie mogła być ona, stan siedemnastolatki po prostu się pogorszył.
- Czy mogłabym iść do toalety? - zapytała niepewnie łowcę.
Oczywiście, nie chciała udać się tam za potrzebą, pragnęła jakoś pozbyć się tego niechcianego krwotoku. Podniosła się niezwykle ostrożnie, zasłaniając nos dłonią. Wstawanie z miejsca było błędem. Delikatny ból głowy przerodził się w ostrą migrenę. Dziewczyna aż wrzasnęła z bólu. Miała wrażenie, że jej czaszka za chwilę rozleci się na miliony kawałeczków. Obraz błyskawicznie rozmazał się jej przed oczami. Chciała podeprzeć się o ścianę, aby nie upaść, ale nie zdążyła. Runęła w kierunku ziemi, tracąc przytomność. Zupełnie jak te osiem lat temu na plaży. I choć upłynęło już dużo czasu, ból nadal pozostawał tak samo silny jak dawniej. Tak nieznośny, że nawet ciało ratowało się utratą przytomności. Użyta na niespełna dziewięcioletniej dziewczynce moc, powoli zaczynała słabnąć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Grigorij Pią Mar 11, 2016 9:27 pm

Sam Runiarz postanowił nie angażować się szczególnie. Nie było to spowodowane złą wolą, a wręcz przeciwnie. Miał świadomość, iż dziewczyna trochę czasu w celi spędzi i widział też jak się zachowuje. Nie miał zamiaru w żaden sposób jej niepokoić ponieważ czyjaś obecność milcząca może dać więcej aniżeli niechętna rozmowa. Wyjął on swoją czotkę i zaczął odmawiać modlitwę przesuwając zgrubienia tego różańca. Oczywiście robił to w absolutnej ciszy, w myślach. Gdy dziewczyna poruszyła się przerwał i spojrzał na nią z niewidocznym przez maskę choć ciepłym uśmiechem.
- Oczywiście, że możesz. Niemniej do drzwi muszę Ci towarzyszyć. - odpowiedział ciepło i wstał by pomóc i jej się podnieść. Zaniepokoiły go jej ruchy. Przyjrzał się uważnie dłoni skrywającej noc.
- Ach tak... Pomogę Ci z tym. Jestem lekarz. - rzekł podtrzymując ją by przypadkiem nie osunęła się na posadzkę przez osłabienie. W tym czasie podszedł jeden z łowców gończych w masce szczura.
- Mam przekazać, że akcja zakończona i dziewczyna powinna być przeniesiona do miasteczka. - powiedział do Runiarza po czym chciał od razu odejść, lecz ten chrząknął.
- Bądź więc tak miły i otwórz celę. Diewoczka słabuje. I powiedz memu bratu by przygotował wóz. Zabiorę ją tam. - wydal polecenie, a szczurzy posłaniec zmierzył go przez chwilę wzrokiem i jakby zawahał się w swej butnej postawie gdy ich wzrok się spotkał. W końcu skinął głową i otworzył drzwi celi po czym odszedł czynić swą powinność. Runiarz pomógł dziewczynie udać się do toalety i nawet z nią do niej wszedł. Skoro była osłabiona i bardzo ostrożnie wstawała nie mógł jej zostawić.
- Dotykaj delikatnie ścian nosa i oceń, w której dziurce naczynka są uszkodzone, skąd leci najwięcej krwi. Potem uciskaj i zaczekaj pochylona nad zlewem. Nie bój się okrwawić kajdanek. Zaraz podam Ci papier. - mówił do niej łagodnie tym swoim miękkim, absolutnie nie japońskim, akcentem. Jednocześnie podwinął rękawy by nie ubrudziła sobie odzienia. Gdy już udało się doprowadzić ją do porządku przewiązał jej oczy na czas opuszczania Oświaty i zabrał ją do miasteczka łowieckiego gdzie zapewne odzyska swobodę. Chyba, że Pani Medyk będzie miała inny pogląd na tę sprawę. W każdym razie podczas podróży otrzymała też woreczek z krwią od Runiarza. Rzadko dawano takowe dania wampirom, lecz jako lekarz uznał, iż w tym przypadku uczynić można wyjątek

< Runiarz i Natsuki z / t ( możesz już pisać w Miasteczku Łowieckim kiedy będziesz miała czas i chęć ) >
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Cela nr 2 [podziemia] - Page 5 Empty Re: Cela nr 2 [podziemia]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach