Co by było gdyby, czyli...

Go down

Co by było gdyby, czyli... Empty Co by było gdyby, czyli...

Pisanie by Gość Nie Mar 06, 2016 12:15 am

Dziewczyna poruszyła się ostrożnie, nie wiedząc, co takiego się wydarzyło. W jej głowie panował prawdziwy mętlik. Chwilę temu siedziała u siebie w pokoju i rozmawiała z Shiro, a teraz? Teraz zamiast miękkiej pościeli czuła jedynie twardą ziemię, niewygodne pęki trawy i wbijające się w jej delikatne ciało kamienie. Niezbyt przyjemna perspektywa, prawda? Jakie wrażenie na siedemnastolatce wywarła ta sytuacja, domyślić się nie trudno. Takiego mętliku nie miała nawet w chwili, gdy po raz pierwszy zaatakowały ją jej utracone wspomnienia. Nie wiedziała jakim cudem znalazła się na zewnątrz. Czyżby przysnęła i nieświadomie użyła teleportacji? Możliwe, przecież zdarzają się przypadki, kiedy to mózg nie do końca zdoła sparaliżować ciało. W przypadku wampira mógł nie zdołać zablokować mocy. Przecież krwiopijca też człowiek, chyba...
Otworzywszy swoje szkarłatne oczy, ujrzała coś, co mocno ją zaniepokoiło. Miejsce, w którym się wybudziła, nie było jej znane. Nastolatka ocknęła się na niewielkiej, otoczonej drzewami polance. Las, do którego prowadziła udeptana w trawie ścieżka, wydawał się niezwykle głęboki. Z resztą nie tylko z jednej strony prezentował się on tak pokaźnie. Gdziekolwiek by nie spojrzała, widoczność zasłaniały jej drzewa. Nigdzie nie mogła znaleźć luki w postaci ulicy lub innego, udeptanego szlaku. Jedynym wyjściem z tego miejsca zdawała się być wydeptana ścieżka. No chyba, że jest się wampirem z mocą teleportacji! Dziewczyna, gdy tylko doszła do siebie, postanowiła skorzystać ze swoich umiejętności, aby wydostać się z tej pułapki. Jakże wielkie było jej zdziwienie, kiedy otrzymany od życia dar nie zadziałał! Wampirzyca znajdowała się zdecydowanie zbyt daleko od akademii, aby móc się do niej dostać.
Wystraszona tym faktem, otrzepała swój już nie śnieżnobiały mundurek i ruszyła w wyznaczoną przez drogę stronę. Postawiła zaledwie kilka kroków, a jej uwagę przykuła znajoma, ruda czupryna. Dość łatwo przychodziła jej identyfikacja tej osoby, nawet w tłumie. Teraz rozpoznanie Shiro również nie sprawiło jej problemu, zwłaszcza, że miał dwa kocie uszka i ogonek. Urocze połączenie, prawda?
Młódka podeszła do swojego przyjaciela, aby go wybudzić. Zaczęła szturchać rudzielca ostrożnie, ale z każdą przespaną przez młodziaka chwilą, przybierały one na sile.
- Shiro, Shiro obudź się! - zawołała.
Była przerażona. Nie rozpoznawała tego miejsca, a także nie była w stanie wrócić do akademii. Jedynym plusem w blokadzie mocy był fakt, że dziewczyna nie zostawiła swojego przyjaciela tak całkiem samego. Gdyby nie to, Shiro byłby zdany wyłącznie na siebie. Wampirzyca w pierwszej chwili po prostu go nie zauważyła. Nawet wiatr był przeciwny temu spotkaniu, wiał w stronę chłopaka, nie dziewczyny.
- Shiro, utknęliśmy! Nie wiem, gdzie jesteśmy! Nie mogę nawet użyć teleportacji! - zawołała wystraszona.
Perspektywa zgubienia się nie przypadła małolacie do gustu, dlatego gdy tylko jej przyjaciel wstał, wtuliła się w niego. W kogoś musiała, prawda? Na całe szczęście było już ciemno, słońce nie katowało ich swoją obecnością, więc jakieś plusy w tym całym nieszczęściu się znalazły. Ale czy aby na pewno? Uczniowie z całą pewnością nie spodziewali się obecności istot, dla których noc była najlepszą porą do żerowania. I nie, nie było tu mowy o wampirach.
Do wyczulonych uszu dziewczyny dotarł dźwięk szeleszczących krzaków i pękających pod naporem ludzkiego ciała gałęzi. Spojrzała w tamtym kierunku. Czyżby ktoś również zabłądził? Postać szła niezwykle wolno, kuśtykając na prawą nogę. Jakiś nieznajomy potrzebował pomocy, to było pewne! A może i nie? Z jego strony dało się wyczuć zapach niezbyt świeżej krwi i odór lekko zgniłego mięsa. Wciąż znośny dla człowieka, ale nieprzyjemny dla wampira. Szlachetna zakryła nos dłonią, wpatrując się w tamto miejsce. Czekała na to, aż tajemnicza osoba opuści zasłonę z krzaków i pokarze swoją prawdziwą twarz, tylko że słuch dziewczyny wychwycił coś jeszcze. Całą grupkę niezbyt śpieszących się osób. Tylko ten jeden, prowadzący, miał problemy z chodzeniem, co z łatwością szło usłyszeć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Co by było gdyby, czyli... Empty Re: Co by było gdyby, czyli...

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Mar 06, 2016 1:03 pm

Shiro... Cóż, Shiro tak właściwie również nie wiedział, co się stało. Spał sobie słodko, nie mając kompletnego pojęcia, że coś jest nie tak. Nawet nie zareagował od razu, czując, jak został budzony.
- Jeszcze pięć minut - wymamrotał cicho, nie chcąc jeszcze otwierać oczów. Jednakże, zamiast dostać upragniony spokój, szturchnięcia stawały się coraz to bardziej intensywne, co go poirytowało, jak również zmusiło do przebudzenia się. - Już, już... - jęknął, przecierając oczy. Nie zdawał jeszcze sobie sprawy, że... Coś jest nie tak. - Hę? Kiedy zasnąłem? - zwrócił się do niej nieco sennie, przeciągając się, po czym stłumił dłonią ziewnięcie. - Rozumiem, że nie lubisz, gdy zasypiam w twoim łóżku, ale nie musisz być aż tak bruta... - urwał, mrugając oczami i rozglądając się wokół. Zdecydowanie coś nie było tak i dopiero teraz to zauważył. - Gdzie my jesteśmy?
To zdecydowanie nie przypominało pokoju Natsuki, gdzie jeszcze przed chwilą znajdowali się. Właściwie... Gdy Shiro ruszył w końcu zaspany umysł, zmuszając go tym samym do myślenia, uświadomił sobie, że nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy właściwie zasnął. Jego ostatnie wspomnienie obejmowało rozmowę z zielonowłosą wampirzycą. I wtedy wcale nie czuł się zmęczony!
Powąhał powietrze. Było dziwnie... Świeże. I zupełnie obce. Nie rozpoznawał czegokolwiek.
- To zdecydowanie nie jest Yokohama - stwierdził po prostu. Jego ogonek lekko uniósł się, gdy chłopak przeszedł do pozycji siedzącej. - Natsuki, uspokój się. Panika nic nie da.
Właściwie... Sam był zaniepokojony. Teoria, że tutaj ich przeniosła wypadała już, skoro nie znała sama tego miejsca. A skoro nie mogła wrócić... To jak daleko się znajdowali od Akademii Cross? I właściwie... Skąd się tutaj wzięli? Zaczęło powstać stanowczo za dużo pytań, na których nie znał odpowiedzi.
Gdy wstał już, poczuł, jak dziewczyna się w niego wtuliła. Objął ją delikatnie, przytulając do siebie.
- Najlepiej będzie by dotrzeć do miasta... I wtedy dowiedzielibyśmy się, w jakiej części Japonii jesteśmy - powiedział. Uznał, że tak będzie najlepiej, a do Akademii dostaną się w inny sposób. Może to po prostu czyiś głupawy żart?
Nagle jego ogon zaczął się ruszać, a uszy uniosły się. Usłyszał... Poczuł... Fuj! Co to było? Aż skrzywił się. Kotowaty wampir wlepił żółte ślepia w krzaki, czekając... Na co? Nie wiedział. Wtedy jego zwierzęcy instynkt zaczął wariować.
- Natsuki... Zabierajmy się stąd - wyszeptał do niej, wypuszczając ją ze swoich objęć i łapiąc za dłoń. - Mam złe przeczucia...
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Co by było gdyby, czyli... Empty Re: Co by było gdyby, czyli...

Pisanie by Gość Nie Mar 06, 2016 3:32 pm

Sen chłopaka w żaden sposób nie pomagał wystraszonej dziewczynie, która za wszelką cenę chciała go widzieć wybudzonego. Gdyby znajdowali się u niej w pokoju, pewnie już po pierwszych jego słowach zrezygnowałaby z dalszego działania i machając lekceważąco ręką, dosiadłaby się do biurka i zaczęła kontynuować rysowanie historii. To nie było jednak odpowiednie miejsce na drzemkę, nie ważne jak bardzo chciało się spać, chociaż perspektywa zgubienia się w zupełnie nieznanym im lesie, skutecznie przepędzała sen z powiek. Utknęli, zupełnie utknęli w tym nieznanym im miejscu. Nastolatka nie wiedziała, w którą stronę się udać, aby wyjść z tego nieprzyjemnego dla niej terenu. Na całe szczęście i chłopak szybko zrozumiał powagę sytuacji, co najwyraźniej szybko go przebudziło. Nic z resztą dziwnego, na świecie chyba nie ma takiej osoby, która nie przejęłaby się tak ponurym faktem. A nieprzyjemności było znacznie więcej. Chociażby brak możliwości powrotu do ukochanej szkoły. Życie najwyraźniej lubiło sobie kpić z siedemnastolatki i jej towarzyszy.
- Też chciałabym to wiedzieć - odparła, starając się brzmieć jak najbardziej spokojnie. - Nie poznaję tej części lasu. Nigdy wcześniej tutaj nie byłam.
Wszystko wyglądało to jak jeden, koszmarny sen. Problem w tym był taki, że dziewczyna doskonale czuła dotyk. Wyciągnęła telefon, aby sprawdzić godzinę. Na wyświetlaczu pojawiła się siedemnasta, choć nijak miało się to do panującej na zewnątrz pory. Było zdecydowanie za ciemno, nawet znajdujący się nieopodal las nie zdołałby do tego stopnia pogorszyć widzenia młódki. To musiał być sen, był jednak niezwykle rzeczywisty. Wampirzyca raz jeszcze spojrzała na zegarek, chciałam mieć pewność. Godzina nawet nie drgnęła, co w śnie było rzeczą niemośliwą. Więc to miejsce było prawdziwe? Spojrzała na swojego przyjaciela, którego jeszcze chwilę temu dotykała. To wszystko wydawało się takie realne, nie mogła śnić, tak więc co się tutaj działo?
Nieśmiertelna rozejrzała się uważnie po otoczeniu, chcąc znaleźć jakikolwiek trop, który mógłby podpowiedzieć im, gdzie mają się udać. Jedyną widoczną rzeczą była ścieżka, która równie dobrze mogła prowadzić w głąb lasu.
- Jesteś tego pewien? Może po prostu znajdujemy się nieco dalej od miasta? Znasz cały, znajdujący się nieopodal las jak własną kieszeń? Ja na przykład nie, możliwe, że jesteśmy w jego części.
Brzmiało to dość nieprawdopodobnie, zwłaszcza, że dziewczyna nie była w stanie wrócić do miasta. Z drugiej jednak strony żartowniś, który wyciął im ten numer, mógł także zablokować moce tym wystraszonym uczniom. Mimo wszystko dowcip się nie udał. Nie był zabawny.
Natsuki nie miała jednak tak źle, chłopak wierzył, że nie znaleźli się tutaj z jej winy. Przecież wampirzyca mogła zrobić mu dowcip i teraz udawała, że nie jest w stanie wrócić do domu. Shiro nie był w stanie udowodnić, czy próbowała się stąd wynieść czy nie. Mimo wszystko ufał jej do tego stopnia, że nie uważał tego za jej głupi i nieodpowiedzialny żart. I za to była mu na prawdę wdzięczna. Nie jeden zacząłby obwiniać osobę z możliwością teleportacji. W końcu tylko ona byłaby w stanie w tak szybki sposób przenieść czyjeś ciało. I to bez ryzyka, że ofiara zdąży się przebudzić.
Jego obecność w tym miejscu była niezwykle kojąca, szlachetna czuła się niezwykle bezpiecznie, będąc w objęciach kuzyna. Gdyby nie on, na pewno zaczęłąby panikować.
- Wiesz w którą stronę się udać? - zapytała.
Spojrzała na jedyną ścieżkę w tym miejscu. Nic by nie stracili, jeżeli spróbowaliby znaleźć pomoc na jej końcu. Ruszenie się na przód było znacznie ciekawszym pomysłem niż siedzenie tutaj i czekanie na zbawienie. Zwłaszcza, że coś ewidentnie się do nich zbliżało. Nawet cała masa cosiów. Zielonowłosa spojrzała na swojego towarzysza, którego reakcja jej nie zaskoczyła. Sama również czuła się niepewnie, wpatrując się w krzaki.
- Masz rację, chodźmy - powiedziała, zaciskając rękę na jego dłoni.
Ruszyła w kierunku ścieżki, najpierw powoli, ale w końcu nie wytrzymała i rzuciła się do ucieczki, dostosowywując swoje tępo do możliwości kotowatego. Jej reakcja najwidoczniej była słuszna, bo zbliżająca się do nich grupka, gwałtownie przyśpieszyła. Byli szybcy, ale niewystarczająco. Z każdą chwilą dzielący ich dystans rósł, a siedemnastolatka nie zamierzała nawet zatrzymywać się, aby sprawdzić, co ich goni. Może zabrzmi to dość zabawnie, ale tak. Wampiry uciekały przed nieznanym im drapieżnikiem.
Biegła przed siebie, kierując się udeptaną drogą. Nie bardzo zwracała uwagę na otoczenie, co dało się szybko zauważyć. Rozpędzona małolata nie zauważyła chłopaka, na którego przez przypadek wpadła. Młodzian w wyniku tego niespodziewanego uderzenia, po prostu upadł na ziemię, a dziewczyna runęła w kierunku swojego towarzysza.
- Uważaj trochę, pali się czy co? - wymamrotał niezbyt zadowolony z tego całego zajścia.
Wstał ostrożnie, otrzepując swoje ubranie. Tuż za nim pojawiła się nieco niższa, smukła istotka, która wtuliła się w jego ramię. Możliwe, że byli parą. Coś w nich było jednak nie tak, mianowicie zapach. Był on niezwykle podobny do tego, którego wyczuli już wcześniej, ale na tyle delikatny, że ledwo zauważalny. Możliwe, że smród pogoni był tak silny, że czuli go jeszcze teraz.
- Dokąd się tak śpieszycie? - zapytał spokojniej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Co by było gdyby, czyli... Empty Re: Co by było gdyby, czyli...

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Mar 06, 2016 4:38 pm

Uśmiechnął się nieco krzywo na słowa Natsuki.
- Wnoszę to po twojej reakcji - odpowiedział jej po prostu, przy okazji nawiązując do jej zachowania. Gdyby nie byli daleko od miasta, pewnie mogła po prostu wrócić do niego. Chyba, że kłamała. No, ale rudowłosy jest ufny, więc nawet nie pomyślał, by ją o to posądzić.
Uniósł lekko brwi na pytanie dziewczyny, po czym pokręcił przecząco głową.
- Przykro mi, ale nie. Nie kojarzę kompletnie tego miejsca. Zapach jest zupełnie mi obcy - również innymi zmysłami nie odbierał tego, co powinien. Miał wrażenie, że zaraz zwariuje przez tą masę różnorakich zapachów. Aż zakręciło mu się od tego w głowie! Kichnął raz, a potem drugi, po czym pokręcił głową.
- Cholera. Dziwny zapach - burknął jeszcze, wyraźnie czymś niezadowolony. Nie potrafił nawet sam przed sobą wytłumaczyć tego oto zachowania, ale... Po prostu teraz się tak czuł. Jakby samo miejsce zaczęło oddziaływać na niego.
W końcu jednak ruszyli... Po czym kotowaty został zmuszony do biegu. Dobrze, że Natsuki nie zaszalała i jeszcze pamiętała, że od pewnego czasu Shirek nie miał okazji dorównać jej szybkości bez "pomocy". Chociaż... Czy właściwie kotowaty zdawał sobie sprawę, że jego przyjaciółka to szlachetna? Nawet jeśli tak... To i tak nie pamiętał! Bo szalony pościg ruszył za nimi! Oczywiście, nie mieli szans z czystokrwistymi wampirami... Co wiązało się z tym, że właściwie nie wiedzieli, co ich goniło.
- Zapach jakbyśmi mieli do czynienia z trupami... - wymamrotał jedynie. Ale i ten bieg został przerwany. Dziewczyna dobiła do jakiegoś nieszczęśnika, co skończyło się tym, że musieli się zatrzymać. A on... Złapał zielonowłosą, gdyby nagle też chciałaby upaść.
- Nic ci nie jest? - zwrócił się do przyjaciółki, po czym spojrzał na nieznajomego. - Wybacz. To było przypadkowe.
Jego ogon wędrował tam i z powrotem, zdradzając tym samym jego zdenerwowanie jak również i obawę.
- D-do m-miasta - odparł mu. Cóż, szkolny mundurek... Już z pewnością nie był biały. Ale to nie jest najważniejszy problem. Szybko obejrzał się w tył, sprawdzając, czy goniący ich się nie pojawią nagle. Nie wiedział nawet co myśleć o tym... Chyba najlepiej czas udać się dalej? Ale co wtedy stanie się z nieznajomymi? I czy mu się wydawało, czy mieli podobny zapach do tamtych?
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Co by było gdyby, czyli... Empty Re: Co by było gdyby, czyli...

Pisanie by Gość Nie Mar 20, 2016 10:21 am

Natsuki zerknęła na swojego przyjaciela, obserwując go uważnie. Sam fakt, że nie zdołała się przenieść, nie oznaczał najgorszego. Nieprzyjaciele mogli ją czymś otruć, co teraz uniemożliwiło siedemnastolatce użycie swych nadnaturalnych mocy. Nadal mogli przebywać w okolicach Yokohamy. Musieli jedynie zostać przeniesieni w najmniej znaną część sąsiadującego z miastem lasu.
- Shiro, sama teleportacja o niczym jeszcze nie świadczy. Mogli nam coś podać, przez co nie jestem w stanie wrócić do szkoły. Szczerze mówiąc jakoś wątpię w to, aby przeniesiono nas tak daleko, bo niby po co? Komu zależałoby na tym, abyśmy opuścili Yokohamę?
Dziewczyna starała się podejść do całej tej sprawy nieco bardziej logicznie, chociaż sytuacja była niezwykle pogmatwana. Sensowne odpowiedzi nie chciały się pojawić w głowie młodej wampirzycy. Głupie lunatykowanie tym bardziej odpadało, nawet gdyby śpiąca osoba wzięła ze sobą towarzysza. W końcu wtedy mogłaby przenieść się normalnie. Coś tutaj nie grało. Sytuacja z każdą chwilą stawała się coraz to bardziej poważna. Uczniowie musieli za wszelką cenę dostać się do miasta i w razie takiej potrzeby, wezwać pomoc.
- Czyli tak jak dla mnie. Szkoda, miałam cichą nadzieję, że przynajmniej ty rozpoznasz to miejsce. No nic, razem sobie jakoś poradzimy. Jeżeli rzeczywiście znajdujemy się daleko od Yokohamy, co jest powodem niedziałającej mocy, zawsze będę mogła nas przenieść w to miejsce, jeżeli się zgubimy. Wtedy zaczniemy wszystko od nowa.
Plan jak każdy inny. Jakoś zacząć musieli, prawda? A perspektywa przeniesienia się w miejsce startu była znacznie lepsza niż cofanie się na ślepo. W tak paskudnej sytuacji małolata odkryła kolejny plus swojej wrodzonej zdolności. Teleportacja bywała niezwykle przydatna i teraz też mogła odegrać ważną rolę.
- Niestety, ale musimy do niego przywyknąć. W każdym bądź razie na tą chwilę - odparła, widząc niezadowolenie, które odmalowało się na twarzy przyjaciela.
Zielonowłosa również czuła się niezwykle dziwnie, przebywając w tym niepokojącym lesie. Miejsce posiadało w sobie dość tajemniczą aurę, której wampirzyca nie potrafiła określić słowami. Coś ją tutaj przytłaczało, wzbudzało w niej przygnębienie i ciągły niepokój, chociaż polanka wydawała się być niezwykle spokojną i przyjemną okolicą. Do czasu.
Tajemnicza grupka osób wystarczyła, aby przepędzić dwa czystokrwiste wampiry, które już ze swej natury należeli do drapieżnych istot. W Natsuki obudził się zwierzęcy instynkt, który nakazywał jej uciekać, jak gdyby natrafiła na bardziej morderczego, górującego nad innymi gatunkami w łańcuchu pokarmowym, napastnika. Wampir czuł się zagrożony. Nie często miało to miejsce, chociaż w przypadku zielonowłosej, tak podjęta decyzja nikogo by nie zaskoczyła. Nie lubiła podejmować się walki, nie po śmierci swoich rodziców. Wcześniej biła się niezwykle często. Jedna tragedia odwróciła jej życie o dobre sto osiemdziesiąt stopni.
- Albo z kimś, kto ma nieźle spaczone gusta jeśli chodzi o jedzenie - odparła.
I oczywiście nie zauważyła wyłaniających się osób. Efekt był jaki był. Gdyby nie szybka reakcja czerwonowłosego, nastolatka z całą pewnością upadłaby na ziemię. Całe zderzenie nie zostało w żaden sposób zaplanowane. W końcu małolata nie spodziewała się zastać kogoś w lesie o tak późnej godzinie. A jednak, stało się. Całe to miejsce zdawało się tętnić życiem.
- Nie, jest dobrze. Dzięki - odparła w kierunku przyjaciela i spojrzała na nieznajomych.
Chłopak ocenił tę dwójkę krytycznym wzrokiem, jednak nieco złagodniał. Wszystko wskazywało na to, że jego gniew zniknął równie szybko, co się zaczął.
- Następnym razem patrzcie, jak biegniecie - rzucił.
Zarówno tajemniczy młodzian, co i jego towarzyszka, przyjrzał się uważnie mundurkom uczniów, jednak żaden z nich nie wypowiedział się na ten temat. Zupełnie jakby ich to nie obchodziło. Z resztą taką samą reakcję wywołały w nich kocie cechy Shiro. Nie zrobiło to na nich najmniejszego wrażenia, przez to można było pomyśleć, że ta dwójka przywykła już do takich widoków. Tylko skąd?
- Do miasta? - powtórzył słowa rudzielca, obserwując jego ogon. - Zwiałeś swojemu panu, co? Spoko, nie podkablujemy was, możecie być spokojni. Nie wiem jednak, czy w mieście otrzymacie odpowiednią pomoc. Może powinniście zaszyć się w jakimś bardziej odludnym miejscu do czasu, aż cała sprawa nie przycichnie? Im mniej osób was widzi, tym lepiej. Zwłaszcza, że te bydlaki wiedzą, jak wyciągać od innych informacje.
Młodzian uśmiechnął się do wampirów i wyciągnął swoją dłoń w ich kierunku.
- Jestem Xander, a ta nieśmiała osóbka tuż za mną - Wskazał palcem na wtulającą się w jego ramię towarzyszkę. - to Lily.
- Natsuki - przedstawiła się, podając chłopakowi dłoń.
W chwili obecnej wyglądała na równie nieśmiałą, co towarzyszka Xandera. Czyżby wszystkie dziewczyny takie były? Mimo wszystko wampirzyca uśmiechnęła się delikatnie w kierunku szatynki, która odwzajemniła ten gest. Nie odezwała się jednak.
Całą tą uroczą sytuację przerwał dźwięk zbliżających się osób. Pogoń najwyraźniej nie dała za wygraną i choć zostali daleko w tyle, nadal podążali śladami nieśmiertelnych. Tylko, że teraz problem stał się znacznie poważniejszy, bo polujących było więcej. Nadchodzili z trzech stron, jak gdyby chcieli ich osaczyć.
- Cholera! - warknął Xander, a jego towarzyszka w końcu go puściła. - Musimy zwiewać! Wiem, gdzie możemy się ukryć! Za mną!
Ruszył przodem, zatrzymując się, aby sprawdzić, czy wampiry za nim biegną.
- Idziecie czy nie?! - zapytał nieco wystraszony całą tą sytuacją.
Zielonowłosa spojrzała na swojego przyjaciela, czekając na jego reakcję. Czy powinni zaufać dopiero co poznanym osobom?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Co by było gdyby, czyli... Empty Re: Co by było gdyby, czyli...

Pisanie by Shiro Fuyuki Nie Mar 20, 2016 5:55 pm

Uniósł lekko brwi, słuchając słów swojej przyjaciółki.
- Tak? Niby kiedy, jak tylko byliśmy my. Sami - zauważył natomiast rudowłosy wampir. - I to można sprawdzić. Skoro założymy, że masz rację, to oznacza, że żadna z naszych mocy by nie działała. Bo wątpię, by była możliwość zablokowania jedynie jednej.
Wzruszył nieco ramionami. Dziwnie zakładać taką opcję... Ale naprawdę nie wyglądało mu to na Yokohamę. Miał takie dziwne wrażenie... Nawet powietrze wydawało się być obce. Nie potrafił się pozbyć wrażenia, że ta sytuacja miała jakieś drugie dno. Tylko pytanie... Jakie? Nie odpowiadał dziewczynie, myśląc jedynie.
Nie dane było mu się zastanowić nad tym wszystkim dłużej. Musieli uciekać przed nieznanym zagrożeniem, a rudowłosy nie mając większego wyboru, biegł za Natsuki... Do chwili właśnie, gdy trafili na dwójkę nieznajomych.
Shiro... Cóż, można powiedzieć, że głuptas, jakiego zwykle ukazywał, zaczął zanikać. Rudowłosy nie był głupi, jak wielu mogłoby uważać, ale często krył się ze swoją naturą... A raczej nieświadomie ją usypiał. Ale wracająć. Żółte ślepia dobrze zauważyły reakcję tej dwójki. Zero zaskoczenia na widok obcych w samym lesie... A nawet na to, że mieli przed sobą kotowatego. I na dodatek te słowa, wydawające się być bardzo tajemne. Na wspomnienie o panu pomyślał momentalnie o Kojiro. Tylko coś mu nie grało. Przecież od niego nie uciekł! Więc... Co sie dzieje?
- Shiro - powiedział jeszcze cicho, przedstawiając się. - Nie rozumiem. O kogo chodzi? I właściwie, co to za miejsce? - może odpowiedzą na pytania? Bądź co bądź uścisnął jego dłoń.
I znów ścigający. Co z nimi? I czemu było ich więcej? Ale czy skorzystać z pomocy obcych? Zerknął na Natsuki i z niepewnością skinął głową. Miał nadzieję, że jakby co, to ich przeniesie do początkowego miejsca.
- Idziemy - odparł mu. Ruszył oczywiście, łapiąc zielonowłosą, by poszła za nimi. - Emm... Właściwie... O co tutaj chodzi? Gomen, ale nie jesteśmy stąd - wyszeptał jeszcze i uśmiechnął się przepraszająco. Dowiedzą się czegokolwiek?
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Co by było gdyby, czyli... Empty Re: Co by było gdyby, czyli...

Pisanie by Gość Nie Mar 20, 2016 8:32 pm

Natsuki również milczała, obserwując uważnie napotkaną dwójkę. Wszystko wskazywało na to, że tylko chłopaki zajęli się rozmową. Wampirzyca nadal nie potrafiła pozbyć się tego nieprzyjemnego odoru, który czuła na polanie. Wszystko wskazywało na to, że ten słabszy zapach należał do Xandera oraz jego towarzyszki. Zielonowłosa nie skomentowała tego w żaden sposób, w końcu nowo poznani różnili się od tamtych. Ich krew zdawała się być zdatna do spożycia, chociaż szło wyczuć tą niepokojącą woń. Możliwe, że nie tak dawno temu mieli oni styczność z polującymi istotami.
- O kogo? - Xander zrobił wielkie oczy, jak gdyby nie dowierzał w zadane przez Shiro pytanie - O twojego pana. Miałeś ich kilku? Wiesz, spiczaste uszka, puszysty ogonek... Kojarzysz?
Chłopak rozejrzał się po okolicy, jakby sam nie był pewien miejsca, w którym się znajduje.
- To las - odparł. - Tylko mi nie mów, że nie widzisz, bo drzewa ci zasłaniają. W takie bajki nie uwierzę.
Na samym początku wydawał się poirytowany tym pytaniem, ale szybko zaśmiał się łagodnie, udowadniając tym samym, że żartował. Blondyn wydawał się dziwny. To znaczy, ciężko było go rozgryźć. Niby wredny, ale miły zarazem. Takie połączenie mało kiedy się trafiało. Najwyraźniej miał swoje specyficzne poczucie humoru. Raczej nie powinno się go przez to skreślać.
I znowu, zaczęło się. Tym razem gorzej niż na samym początku, agresorów było znacznie więcej. Cała ta sytuacja nie podobała się dziewczynie, która pragnęła, aby jak najszybciej znaleźć się w ukochanej szkole. Natsuki czuła, jak serce wyrywa się z jej młodej piersi, krew pulsowała w żyłach, roznosząc coraz większą dawkę adrenaliny. Strach napędzał wszystkie mięśnie siedemnastolatki, dodając wampirzycy sił do dalszego biegu. Oddech przyśpieszył, nie tyle przez sam wysiłek, co narastające przerażenie. Przez potężne korony drzew nie dało się dojrzeć rozgwieżdżonego nieba. Z każdym postawionym krokiem, ten na pozór spokojny las, stawał się coraz bardziej złowrogi. Do uszu biegnącej nastolatki dolatywały najdrobniejsze szelesty, podniecające jedynie niepokój, a najgorsze w tym wszystkim było to, że musiała dostosować swoje tempo do towarzyszy. Wprawdzie biegli oni niezwykle szybko, znacznie szybciej niż na ludzkie standardy, ale nie dorównywali nieśmiertelnym. Niestety, ale to Xander prowadził.
- O co tutaj chodzi? O to samo, co w innych zakamarkach tego przeklętego świata. Albo uciekasz, albo giniesz. Tutaj tylko najsilniejsi i najbyztszejsi wygrywają. Jak możesz pytać o takie oczywistości?
Xander cały czas pędził przed siebie, trzymając za rękę Lily. Dziewczyna pomimo swojej niezwykle drobnej budowy utrzymywała dobre tempo. Nie wyglądała na zmęczoną, najwyraźniej przywykła do ciągłych ucieczek, co dla Natsuki było zupełną nowością. W końcu lider się zatrzymał tuż, przed potężnym głazem. Tak nagle zaprzestał ucieczki. Natsuki spodziewała się najgorszego, że chłopak współpracuje z tamtymi.
- To tutaj - odezwał się nagle, zbijając dziewczynę z tropu. - Tutaj się ukryjemy.
Odsunął rosnące po prawej stronie głazu krzaki, co wywołało na twarzy wampirzycy niedowierzanie. Czyżby uważał, że zdołają ukryć się w tych małych zaroślach? Nie, jego dalsze działania były niezwykle dziwne. Młodzian wyciągnął zawieszony na szyi medalion i przyłożył go do pasującego otworu na ścianie. Wtedy zaczęły dziać się prawdziwe dziwy. Kamień zaczął pękać, po czym jedna z jego ścian przesunęła się, ukazując długie, prowadzące w dół schody.
- Na dół - polecił, przepuszczając przed sobą Lily oraz swych nowych towarzyszy. Sam wszedł ostatni przykładając ten sam amulet do otworu znajdującego się w środku jaskini.
Natsuki nigdy wcześniej nie widziała czegoś podobnego. Całe to miejsce przesiąknięte było magią, która zdawała się bić nawet z najmniejszego elementu. Zawieszone na ścianach pochodnie zapalały się, gdy grupka uciekinierów zbliżała się do nich na odpowiednią odległość. Schody zdawały się ciągnąć w nieskończoność, jak gdyby prowadziły do samego piekła. Na całe szczęście tak nie było. Na końcu czekał ich krótki korytarzyk z kilkoma innymi przejściami. W końcu przyjaciele zostali zaprowadzeni do niewielkiego pomieszczenia, gdzie znajdował się kominek (w którym oczywiście zapłonął ogień), dwa fotele, kanapa, niziutki stoliczek i regał z książkami.
- Rozgośćcie się! - zawołał właściciel tego całego przybytku, rzucając się na kanapę. - Tutaj możecie spędzić noc.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Co by było gdyby, czyli... Empty Re: Co by było gdyby, czyli...

Pisanie by Shiro Fuyuki Sob Mar 26, 2016 9:27 am

Przez to, że jego przyjaciółka milczała, to Shiro był zmuszony, by przeprowadzać rozmowę z nowo poznanym chłopakiem. Jednakże z każdą kolejną zdobytą informacją czuł się coraz to bardziej niepewien. Myślał, że wiele wiedział o swoim świecie, a tutaj nagle takie dziwne niespodzianki... Aż wymienił z Natsuki spojrzenie, zanim ponownie się na rozmówcy skupił. Jego zaskoczenie i słowa tworzyły mu mętlik w głowie.
- Nie, nigdy nie miałem wielu panów - odpowiedział w końcu z wahaniem i zarazem zgodnie z prawdą. - Niespecjalnie. Mój pan ma ogon, ale nie szpiczaste uszy, tylko bardziej... Psie? - kilka razy zamrugał oczami. - No i trudno trochę nazwać taką relację, jak uważasz - właściwie... To bardziej wyglądało to na umowę, niż na typowej służbie. A przynajmniej tak sobie na teraz przypominał słowa Kojiro. - Nie pamiętam, bym kogoś spotkał z szpiczastymi uszami... - i nie potrafił tego dopasować do czegokolwiek, co znał. To wszystko było takie dziwne...
Zamrugał oczami, słysząc odpowiedź, po czym sam się rozejrzał. Las? No co ty nie powiesz. Nie chodziło mu o taką odpowiedź.
- Blisko jakiego miasta jesteśmy? - ciągle trzymał się swojej teorii, że to nie Yokohama... Ale w duchu miał nadzieję, że wyjdzie na zdanie zielonowłosej i to po prostu miejsce, którego jeszcze nie znali. Ale wracając do aktualnej sytuacji, Shiro uznał, że Xander miał niecodzienne poczucie humoru. Mimo wszystko, posłał mu jednak dość uroczy uśmiech, nadający kociemu wampirowi jeszcze bardziej niewinny wygląd niż miał zwykle.
Ale szaleńczy bieg... Co ich goniło? Nie wiedział, za to musiał się skupić na biegu, by nagle w coś nie uderzyć. Na przykład w to drzewo. Albo tamto. Albo jeszcze tamto.
- Najwyraźniej nie wszędzie, skoro nie mamy o tym pojęcia - zapytał się dość logicznie. Przynajmniej dla niego. No i mówił w liczbie mnogiej, bo skoro oboje nie wiedzieli... Chyba, że Natsuki nagle nabyła o tym wiedzę i nie podzieliła się nią z kotołakiem.
Na dodatek napotkał się na coś niezwykłego. Najpierw widział głaz, przed którym się zatrzymali... O co chodziło właściwie? A pojawienie się medalionu i nagłego wejścia sprawiło, że i on sam był lekko mówiąc zaskoczony. Wygląda jakby to była magia... Ale to niemożliwe. Magia nie istnieje w świecie, gdzie są wampiry... To jakaś technologia? Skinął lekko głową i ruszył za nimi. Mimo wątpliwości, które zaczęły go powoli dopadać, postanowił im zaufać.
- Przepraszam za najście - wymamrotał, gdy ujrzał wnętrze... Z niepewnością rozejrzał się wokół, po czym zerknął pytająco na zielonowłosą. Może ona wiedziała o co właściwie chodzi? Schodzenie wydawało się trwać wręcz nieskończoność...
- Dzięki... Ale naprawdę, mógłbyś nam wyjaśnić, co się dzieje? Byłbym bardzo wdzięczny - odezwał się do chłopaka, nadal zastanawiając się nad tym wszystkim.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Co by było gdyby, czyli... Empty Re: Co by było gdyby, czyli...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach