Apartament Leyasu

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Pon Sty 01, 2018 12:58 am

Sammy patrzył z niemałym zmęczeniem i bólem na mężczyznę. Jej niebieskie oczy zdradzały wszystko, co czuła teraz... Jak i słabość, która ogarniała jej ciało. Nienawidziła tego. Nie chciała być słaba i musieć polegać na innych. Ani tym bardziej stać się dodatkowym problemem.
- Bywało lepiej - odpowiedziała mu, siadając już i patrząc na niego. Pogrążone oczy, wyraźna bladość i zmęczenie. To, co było widoczne po niej. - Długo byłam nieprzytomna? - spytała się go. Rozejrzała się po pokoju. Nie... Nie ma jej? Czyżby jej jedyna szansa na dowiedzenie się prawdy właśnie uciekła? Cholera! Dziewczyna odczuwała złość na to wszystko. A przede wszystkim... Na sprawczynię tego, że teraz była słabsza od dzieciaka.
Zamorduję tę sukę.
- Pielęgniarka? - powtórzyła po nim, wracając myślami do rzeczywistości. - Zastrzyki? Co mnie ominęło? - otworzyła szerzej oczy, patrząc na niego z zaskoczeniem. Nie wiedziała po co to wszystko przecież, prawda? Jakoś tak zdołała pominąć ową część, gdy Leyasu dostawał pouczenie od Esmeraldy na temat zajmowania się zatrutą siostrą.
- Nie potrzeba. Sama się zajmę sobą - wyprostowała się, patrząc na niego z lekkim uśmiechem. - Jestem już dużą dziewczynką... - w tym momencie odczuła ssanie w żołądku. Chyba jestem głodna...
Już chciała powiedzieć, by zamówili pizzę, gdy nagle... Ktoś tu wszedł. Od tak, bezczelnie, nie racząc nawet zapukać do drzwi. Wszedł, rozdzielając miłe, rodzinne spotkanko. Ośmielił się przerwać...
To ta zdzira.
Źrenice oczu Samanthy momentalnie się rozszerzyły, a jej wzrok stał się lodowaty. Odczuła wściekłość i ponowne upokorzenie, które zaznała od tej szmaty do podłogi. Gdyby mogła... Gdyby tylko mogła, policzyłaby się z nią tu i teraz.
Tylko, kogo ona tutaj zaś przyprowadziła?
Rudowłosa skupiła wzrok na nieznajomej kobiecie, czując zarazem dość nieprzyjemny dreszcz na plecach. Zacisnęła dłonie w pięści. Ona... Ona jest niebezpieczna. Spuściła wzrok, mrugając parę razy oczami. Chwila... Lata? Jej spojrzenie ponownie przekierowało się na Leyasu, gdy ten zdecydował się powstać. Cholera, co się dzieje? Nie wiedziała. Nie umiała sobie odpowiedziec na to, ale przeczucie jej mówiło, że skoro była tu Jessie, to sytuacja nie będzie najlepsza...
Sammy, skup się. Zbierz jak najwięcej siły, tyle, ile zdołasz. Przygotuj się na wszystko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Pon Sty 01, 2018 12:22 pm

Wampirzyca znała swoje miejsce w szeregu i była wdzięczna Szlachetnej za tak wspaniałomyślną postawę. Nie każdy tak wysoko postawiony wampir byłby skłonny pomóc w tak błahej z pozoru sprawy. Ale Leyasu miał coś czego nie posiadali inni mężczyźni. Posiadał wspomnienia których potrzebował Hiro, informacje mogące pomóc nie tylko w odnalezieniu rudowłosej, ale również w złamaniu jej silnej woli. Był więc potrzebny, a jeśli przy okazji ułoży sobie życie? Tym lepiej. Jessie płaszczyła się przed Szlachetną nie tylko z samego szacunku. Okazanie takiej postawy było wręcz należne dla Gabrieli, przez wzgląd na jej chęci, siłę oraz sam fakt jestestwa.
- Tak, Pani. On na pewno się nie spodziewa tej wizyty. Będzie ucieszony, że tak wspaniała postać jak Pani odwiedziła go osobiście. - Leyasu już kiedyś był wampirem, ale jego ówczesny stwórca nie sprawiał tak piorunującego wrażenia jak Gabriella. Mężczyzna powinien skakać z radości, że Jessie tak szybko działa. Najpierw przemiana w wampira, potem huczny ślub na jakieś 200 osób, a potem życie z dziećmi we własnym domku z czerwonymi okiennicami. Tak to sobie wymyśliła. Policjant niekoniecznie myślał o przyszłości ale Jess mu wybaczyła. W końcu to Panna młoda może się zająć organizacją, a on, przyszły mąż i ojciec niech skupi się na razie na swoich sprawach.
- Nie jest potrzebna. Nie potrafi okazać szacunku, jest butna, bezczelna… Ma na niego zły wpływ, Pani. - jakże jej było żal że nie udało się wykończyć Samanthy. Była pewna, że podana trucizna wystarczy ażeby odprowadzić młodszą na tamten świat, ale coś poszło nie tak… Najpierw jakiś doktorek, a potem cholerna ruda sucz. Nienawidziła tej wywłoki, a samo patrzenie na nią sprawiało, że Jessie robiło się niedobrze.
- Ley, okaż Pani szacunek. Skłoń się. - powiedziała z lekkim zdenerwowaniem. To taki wstyd, że nazywa tak znamienitą postać zwykłą „koleżanką”. Czy naprawdę nie widział aury jaką roztaczała wampirzycy? Tej arystokratycznej cechy przez którą należał się jej szacunek? Leyasu musiał się jeszcze bardzo wiele nauczyć.
- Wybacz mu Pani, to zły wpływ tej na którą wypuszczono hycli. - skłoniła się delikatnie żałując za grzechy mężczyzny. Chociaż ona!
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Pon Sty 01, 2018 1:48 pm

Sama dumna Gabriella poczuła się jak jej kobiece ego jest subtelnie łechtane. Oddanie słabszej wampirzycy oraz pokorne zachowanie, wzbudzało w niej jeszcze większy zachwyt samą sobą. Więc jeszcze bardziej dumne kroczyła, uśmiechając się pod nosem dość jadowicie.
- Mam nadzieję, że jeszcze sprawisz by padł przede mną na kolana.
Wycedziła przez kły, żółtymi ślepiami na postać słabszej krwi kobiety. Biednie wyglądała. Mocno zakochana, odrzucona przez ludzkiego mężczyznę dla jakiejś innej prostaczki. Gabriella wie co to cierpienie z miłości, aczkolwiek nigdy się do takowego odczucia nie przyzna. Słabość nie leży po jawnej stronie wampirów, wolą się z nią ukrywać.
- Więc tym bardziej trzeba się jej pozbyć.
Za ćwierkotała, zacisnąwszy dłonie w pięści. Chociaż ciężko było mocniej, wszak pani Kuroiashita ma dość długie pazury. Może przydadzą się na nieposłusznym wybranku Jessie? Kto wie.
Póki co miała go przed sobą. Chyba nie był zadowolony. Zwróciła też uwagę na czerwonowłosą, która na pewno musiała być jego siostrą.
- Oj dzieci, dzieci.
Sporo złośliwości w słowie. Gabriella uśmiechnęła się jak na damę przystało, ponownie wracając uwagą na ofiarowanego jej mężczyznę. Przemienić, dobić i niech cierpi. A co do kobiety zaszczutą przez hycli. Jeszcze nic nie mówiła.
- Przystojny z ciebie mężczyzna. Nic dziwnego, że moja nowa znajoma nie może bez ciebie żyć. Czy wiesz czym jest złamane, wampirze serce? Nie, człowiek nie jest w stanie zrozumieć ani krzty wiecznego bólu.
Póki sam nie stanie się jednym z nas. Tego Gabriella już nie dodała, tylko odsunęła nieco wampirzycę, by mieć łatwiejszy dostęp. Mianowicie po uniesieniu ramion, od razu skorzystała mocy. Ciepła, jednak nie za wielka wysoka fala uderzeniowa miała zmieść mężczyznę, jak i zapewne siostrę jeśli znalazła się w pobliżu. Wiadomo, ze fale mają za sobą niszczycielską moc i mimo iż byłą ona zaledwie na dwa metry wysokości, a szerokością tak, by tylko niewielką część salonu zmieść, to nadal pozostawała silna. Nie zapominając o hałasie. Starucha po prostu lubi chaos, który to sama powoduje. Niekoniecznie był to dobry ruch, liczy się efekt, czyż nie? Jeśli się powiedzie, nie zaprzestanie. Wampirza szybkość w połączeniu z wielką siłą daje niezłe rezultaty - zapewne pochwyci młodszego mężczyznę za szyję, chcąc unieść go nieco ponad swoją głowę. Dla szlachetnych ludzie są jak szmaciane lalki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Pon Sty 01, 2018 6:27 pm

- Chyba godzinę. No może trochę więcej - odpowiedział. Tak naprawdę nawet nie miał pojęcia, która była godzina. Krótkie spojrzenie za okno wystarczyło, aby określił, że słońce już od jakiegoś czasu schowało się za horyzontem, ustępując miejsca księżycowi. To najwyższa pora na położenie się do łóżka i zaśnięcie. Jednak przedtem musiał się upewnić, że stan rudowłosej poprawił się choć trochę. Będzie żyć. Chyba.
- Esmeralda zostawiła zastrzyki, które trzeba wstrzykiwać codziennie rano przez dziesięć dni. Zapisała jeszcze numer do pielęgniarki, więc zadzwonię do niej rano i zapytam, czy będzie mogła przychodzić. Przez pracę nie mogę się tobą zajmować cały dzień, dlatego liczę, że nie będziesz robiła problemów pielęgniarce - powiedział. Westchnął cicho, przygotowując w myślach tą mniej przyjemną część rozmowy, którą musiał poruszyć. Nie chciał, aby dzisiejszy incydent powtórzył się kolejny raz. Męczenie się z absurdalnymi pomysłami Samanthy nie było na rękę, dlatego musiał zniszczyć je w zarodku, by jutro nie zaskoczyła go kolejna niemiła niespodzianka.
- Zrobię coś na kolację. Na co masz ochotę? - Najchętniej podstawiłby jej pod nos miskę z płatkami z mlekiem, żeby nie stać w kuchni przy garach, ale na drodze do tego planu stały stała przeszkoda - brak składników.
A więc o tym zapomniał... No tak, przecież zakupy nie zrobią się same.
Wieczór zapowiadał się nadzwyczajnie spokojnie. Tylko on i rozwydrzona siostra.
Do czasu. Przybycie wampirzyc było czymś, czego nie mógł przewidzieć nawet we śnie. Spodziewał się, że Jessie w końcu wrócić, po raz kolejny doprowadzając go do szewskiej pasji, ale przyprowadzanie gościa nie było przewidziane w tej komedii.
- Na głowę upadłaś? - zapytał, wykrzywiając usta w złośliwym uśmiechu. Aurę bijącą od nieznajomej byłby w stanie poczuć nawet niedoświadczony kadet, ale intuicja podpowiadała mu, że kobieta nie przyszła tutaj z dobrymi zamiarami, dlatego nie zamierzał bawić się w fałszywe uprzejmości. Wampirza kurtuazja nie dotyczyła ludzi.
Zacisnął zęby, patrząc wrogo na Jessie, gdy kolejne słowa wypadły z jej ust. Gdyby nie obecność Samanthy rzuciłby się na kobietą z zamiarem roztrzaskania jej głowy o stół. Kłamała od samego początku, czego nie chciał dopuścić do siebie, wmawiając sobie, że zerwanie z łowczynią ochroni ją lub chociaż odsunie to, co nieuniknione. Działał pod wpływem impulsu i troski o lekarkę, pozwalając Jessie wprowadzić w życie swój chory plan, choć sam nie znał ani jednego jego puntu. Chęć ochrony Esme zaowocowała większymi kłopotami, na dodatek nie pomógł ani jej, ani tym bardziej sobie.
- Idź zrobić coś do picia - rzucił w kierunku siostry, mając nadzieję, że pozwolą jej wyjść z pomieszczenia. Już wystarczająco została skrzywdzona przez byłą narzeczoną. Tym razem mogłaby nie mieć tyle szczęścia, gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Nagle poczuł, jak coś uderza w niego, pchając do tyłu. Nogami uderzył o kanapę, mimowolnie lądując na niej. Uniósł rękę, przywołując do siebie swój własny cień, który poruszył się niespokojnie. Czarne smugi nie pokonały nawet połowy dystansu, gdy łowca bez ostrzeżenia został złapany za gardło i podniesiony go góry. Lewa ręka odruchowo zacisnęła się na przedramieniu Gabrieli. Wbił palce w jej skórę, próbując zadrapać do krwi.
- Czego ode mnie chcesz? - wykrztusił. W wolnej dłoni  uformował się kolec o długości nieco ponad dwadzieścia centymetrów. Zamachnie się, aby wbić go w klatkę piersiową Kuro.

Użycie magii cienia 1/3.


Ostatnio zmieniony przez Leyasu dnia Wto Sty 02, 2018 11:23 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Pon Sty 01, 2018 8:23 pm

Mina Sammy dość dobrze wyrażała jej zdanie o przyjmowaniu jakichkolwiek leków. No dobra, po prostu się do tego nie paliła. Wolała się zdecydowanie od tego odciąć i właściwie zapomnieć o swoim beznadziejnym stanie zdrowia. Nie była również typem osoby, która będzie chciała grzecznie leżeć i zdrowieć, zarazem nic nie robiąc przez ten czas. Zdecydowanie nie...
- Tss... Mówię ci, że sama sobie dam radę. Nie trzeba tutaj ściągać jakiegoś babska - odpowiedziała mu, naburmuszając się nieco. - Serio... Więc no, nie zawracaj sobie tym głowę - dodała jeszcze, nieco przewracając oczami. Jeszcze biedna kobieta by rzuciła robotę i co by było? Nic! Na pewno nie byłaby to wtedy wina małej Sammy.
A jutro... Jutro będzie trzeba wymyślić nowy sposób ściągnięcia tutaj Esmeraldy i zmuszenie jej, by wyznała prawdę!
- Ej... A może zamówimy pizzę? - zaproponowała mu. - Zamiast robić coś do jedzenia. Co ty na to? - zastanawiało ją to, czy przystanie na ową propozycję, czy może uprze się, by zademonstrować własne umiejętności kulinarne... Których wcale, a wcale nie była pewna.
Cóż, piękne plany, prawda? Szkoda tylko, że zostały zniwelowane przez dwie wampirze kobiety.
Rudowłosa, pomimo tego, że siedziała już, miała nadal na sobie koc i bez zmiany wyrazu, patrzyła na to, co się dzieje. Jej ręce były również schowane pod materiał. W momencie, gdy owa trójka milutko rozmawiała ze sobą, dziewczyna wymacała dłońmi przedmiot, z którym jeszcze się nie rozstała - telefon Leyasu. Trzymała go w lewej kieszeni... Aż dziwne, że brat nie zdecydował się zabrać jej to. Bądź co bądź, pamiętając, że nie miał blokady ekranu - o dziwo - na ślepo odblokowała go. Pozostawiła go na uruchomionych "kontaktach", gdy wcześniej skończyła pisać z Esmeraldą. Tak, zamiast wyjść z wiadomości, po prostu kliknęła, by cofnęło do wcześniejszego poziomu. Można by to nazwać zapomnieniem ale teraz... Nie myślała o tym. Jedynie przycisnęła palec w losowe miejsce i przesunęła w bok, by nawiązać połączenie. Wysunęła dłoń z kieszeni, nadal trzymając ją pod kocem i modląc się do każdego z możliwych bogów, by to zadziałało.
Może ktoś, kto to usłyszy, wezwie tutaj pomoc?
Starała się również zachować spokój, lecz teraz... Ciężko było. Pewna, durna blondynka ściągnęła tutaj koleżankę, a ona nie mogła jej przywalić! Na dodatek... Sam miała wrażenie, że znała ją skądś wcześniej. Tylko... Skąd? Nie wiedziała. A teraz było tak ciężko zastanowić się nad tym.
Usłyszawszy słowa brata, zdecydowała się go chociaż raz posłuchać. Nim jednak zdążyła wstać, zobaczyła, że nagle został pchnięty przez niewidzialną siłę, tak, że usiadł na kanapie, tuż koło niej. Cholera. Cholera. Cholera. Samantha, nawet mając pełnię sił, mogłaby mieć lekkie problemy z ewentualnym działaniem, a co dopiero teraz... Na dodatek to wszystko działo się tak szybko, że nim się spostrzegła, zobaczyła, że Leyasu jest podnoszony do góry przez nieznajomą.
- Leyasu! - krzyknęła, unosząc prawą dłoń i zasłaniając usta. Była przerażona. Bała się... Nie o siebie. O niego. Czy jest coś, co mogę teraz zrobić, pomimo tego, jak żałośnie się czuję? Myśl Sammy. Myśl... Jej wzrok był skupiony na nieznajomej, a potem przekierował się na Jessie. Błagać o litość? Na pewno nie tą szmatę! Ale... Ale jednak fakt, że jej rodzina była zagrożona przeważał nad jej dumą...
Tylko czy coś to da?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Pon Sty 01, 2018 11:21 pm

Jessie nie ośmieliłaby się przeciwstawić starszej wampirzycy. To cud, że Gabriella była tu w tej sprawie, dlatego młodsza zrobi wszystko aby przypodobać się szlachetnej. Snuła się jak cień za swoją „nową Panią”. A czy było jej żal Leyasu? Początkowo tak, jednak blondynka głęboko wierzyła w siłę tego uczucia. Była niemal pewna, że tylko rudowłosa stoi na drodze tego związku i mały fakt… że Ley jest człowiekiem. Był słaby i starzał się z każdym dniem. Jessie już dawno przyzwyczaiła się do bycia wampirem i choć początkowo było to dla niej szokiem, teraz nie zamieniłaby daru na nic innego.
Mogła tylko przytaknąć Gabrieli by przypadkiem nie sprowadzić na siebie jej złości. Szacunek przede wszystkim.
- Nie mów tak do mnie, ja to robię dla nas! - powiedziała z wyrzutem i odsunęła się tak jak chciała tego Gabriella. Czy on naprawdę nic nie rozumiał? Czy zapomniał chwile kiedy byli razem, kiedy stanowili tak zgraną parę?
- To ta ruda kurwa wydarła z Ciebie wszystkie emocje? Powiem Ci coś, wiesz co ona teraz robi? Pierdoli się z innym!!! - krzyknęła, lecz szybko skuliła się w sobie. Niesamowite jak jeden ruch mógł odmienić czyjeś losy. Była niemal pewna że udając się z tamtym mężczyzną lekarka spędzi miło czas i przy okazji zdradzi dawnego partnera. Odczuwała niebywałą satysfakcję mówiąc o tym Leyasu. Czy był zawiedziony? A niech wie i cierpi! Najlepiej niech sam odda się w ręce Szlachetnej i nie zmusza Pani Kuroiashity do brudzenia sobie dłoni.
Ona również zakryła usta kiedy wampirzyca zaatakowała łowcę. Przymknęła na chwilę oczy nie chcąc patrzeć na walkę, bo nie była gotowa na taki widok. Musiała coś zrobić.
- Leyasu poddaj się, to koniec! Nie walcz! Pozwól Pani żeby Cię przemieniła! - to tylko chwila, tylko moment i znów będą razem. Na zawsze.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Nie Sty 07, 2018 11:14 am

Gabriella nie odsunęła wampirzycy z powodu przeszkadzania, raczej nie chciała aby i ją uderzyła fala. Leyasu został powalony, tym samym mogła szlachetna szybko do niego dopaść, chwytając za szyję. Mężczyzna był zapewne nieco otumaniony przez uderzenie, ale nadal sprawny. Wszystko miało się właśnie chwilę później zmienić. Wiadomo, była czujna wszak stara wampirzyca ma sporo lat doświadczenia za sobą, nie tylko życiowego ale i wojaczki. Wiedźmy z rodu nie były byle jakie.
- Już nie ma szansy na ucieczkę.
Uśmiechnęła się, odsłaniając kły. W tym czasie łowca zaczął się bronić, więc nie mogła dopuścić do obrażeń. On wziął zamach, ona go szybko wypuściła odrobinę odrzucając. Nie miała czasu na wzięcie zamachu, ale może uda się uniknąć ciosu. W każdym bądź razie, nie czekała. Zechce za użyciem lewitacji doskoczyć do mężczyzny, przygniatając go własnym ciałem oraz siłą. Szybki cios z pięści w jabłko Adama, a później chwyt za ręce.
- Chroń nas!
Krzyknie szybko do Jessie, licząc że ta szybko pojmie co ma robić. Siostra mężczyzny mogła sprowadzić kłopoty. I nie czekając nakieruje się kłami na szyję Leyasu. Jak Bozia da się zatopi kłami głęboko, by chwycić pierwsze łyki krwi.
To co zobaczy, z całą pewnością nie uraduje wampirzycy. Spotkanie z Esmeraldą, bliskie starcia i w sposób zmysłowy. Przemiana ważnego wnuka w człowieka co już doprowadziło czarownicę do szału. Nie przerwie picia krwi, wypadałoby wybrać jak najwięcej wspomnień.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Wto Sty 09, 2018 11:52 pm

Tak blisko.
Zamachnął się z zamiarem zatopienia swojej jedynej broni w ciele wampirzycy. W wyobraźni już widział, jak kolec przebija tkaninę jej ubrań i skórę, dostając się do narządów wewnętrznych. Jednak ten obraz musiał pozostać tylko w głowie łowcy, nie mając większych szans na urzeczywistnienie się.
Stęknął, uderzając o podłogę. Nie planował nagłego spotkania z panelami, które było bardziej nieprzyjemne niż mógł przypuszczać. Usiadł niemal od razu, nie dając sobie czasu na ogarnięcie tej popieprzonej sytuacji. Kolec, który kurczowo trzymał, jakby pokładał w nim swoje nadzieje na wydostanie się z mieszkania, zamierzał posłać w stronę Kuro. Niestety. Kobieta dzięki wampirzej szybkości dopadła go w mgnieniu oka, ponownie powalając na ziemię. Leyasu wypuścił swoją broń, gdy nieznajoma uderzyła go w jabłko Adama. Ręce odruchowo sięgnęły do gardła, jednak dłonie nawet nie musnęły bolącego miejsca, zablokowane przez pijawkę.
Miał ochotę zwrócić zawartość żołądka, ale na szczęście - w tym przypadku raczej nieszczęście - ostatni posiłek już dawno poszedł w zapomnienie. Zaczął kaszleć, wypluwając ślinę prosto na wampirzycę.
"Chroń nas!"
Z gardła wydobyła się kolejna salwa kaszlu, gdy próbował wydobyć z siebie słowa sprzeciwu, które zgubiły się gdzieś między kaszlnięciami. Samantha nie miała nic wspólnego z tym, co teraz się działo. Została wciągnięta w to wbrew własnej woli. Cholera, niedobrze, nie powinna wiedzieć aż tyle, choć teraz pewnie niewiele rozumiała.
Warknął, czując nagłe ugryzienie w szyję. Napiął mięśnie, jakby zamierzał obrócić się wraz z kobietą siedzącą na nim. I faktycznie, chciał zmienić pozycję, jednak to Gabriela miała przewagę w sile, więc wystarczyłoby mocne pchnięcie, aby kolejny raz go przybić do ziemi.
Wspomnienia jedne po drugim kłębiły się w jego głowie, ukazując to, czego nie chciał pokazywać osobom postronnym, a Szlachetna zdecydowanie zaliczała się do nich.
Ciche przekleństwo przestrzeń w samochodzie, gdy gwałtownie skręca kierownicą, unikając zderzenia. Dźwięk klaksonu dochodzi do uszu, a wzrok pada na lusterko wsteczne, gdzie widzi, jak ktoś zatrzymuje się na środku skrzyżowania.
... Widok starej budowli przywodzi na myśl zrujnowany zamek. W biegu pokonuje kolejne schody, z każdą chwilą zbliżając się do ludzkich głosów. Wpada do pomieszczenia, omiatając wzrokiem grupę ludzi. Widzi łowców ustawionych czymś na kształt kręgu, stojących przy runach. W środku kręgu znajduje się kobieta i jacyś mężczyźni.
- Co tu się, do cholery, odpierdala?
Podchodzi do jednej z run, zajmując przy niej miejsce. Nacina skórę na dłoni i unosi rękę, pozwalając krwi na swobodne spadanie. Przez chwilę patrzy, jak ciecz plami już brudną podłogę, aż w końcu spogląda w stronę środka kręgu. Teraz lepiej widzi, kim są mężczyźni leżący przy rudowłosej. Jeden z nich to jakiś chłopaczek, który doznał tego wątpliwego zaszczytu przeistoczenia się w wampirza. Ma szczęście - właśnie wraca do swojej prawdziwej natury.
Druga osoba na to nie zasługuje, ale jego klatka piersiowa zaczyna się podnosić i opadać. Wypełnione bólem i złością wycie Samuru Kuroiaishita raz po raz rozbrzmiewa wśród niespokojnych szeptów.

Gwałtownie oddychał, próbując wypędzić z głowy wspomnienia o Esmeraldzie. Podobno próbowanie wyrzucenia z głowy konkretnej rzeczy, powoduje, że wraca to ze zdwoją siłą, dlatego zamiast uporczywie walczyć, skupił się na myśleniu o czymś mało istotnym.
Jak bardzo wspomnienia z dzieciństwa zainteresują wampirzycę?
- Samaaaantha, znowu wypiłaś mój ulubiony sok.
Potrząsa pustą butelką, patrząc w twarz małej dziewczynki, uczesanej w dwa kucyki. Wielki miś spoczywa w jej rękach, dodając jej jeszcze bardziej niewinnego wyglądu. Szeroki uśmiech i złośliwe iskierki jasnych oczach są ostatecznym dowodem na to, że wina leży po jej stronie. Wzdycha cicho, wrzucając butelkę do kosza. Odwraca się od siostry, mamrocząc pod nosem obietnicę przyłapania jej na kolejnym haniebnym czynie.
- Pobaaaaw się ze mną!
Czuje, jak dziewczynka ciągnie go za bluzkę, próbując zwrócić na siebie uwagę. Zerka w stronę okna, z radością odkrywając, że czerwony samochód właśnie parkuje przed garażem.
- Wieczorem - odpowiada, przypominając sobie o małej przestępczyni.
- Ale ja chcę teraz! TEEEERAZ! Nudzę się! Dam ci moją najlepszą lalkę do zabawy, tą z niebieskimi włosami, które zmieniają kolor w wodzie na róż, jak pobawisz się ze mną domkiem dla lalek!
- Nie. Samantha... Zaraz idę do kolegi.
Podnosi siostrę, pozwalając jej ulokować się na barkach.
- Chodź, pójdziemy sprawdzić, czy rodzice nie przywieźli nam tych dobrych płatek albo nutelli.

Na obecną chwilę bronią policjanta było niedopuszczenie kobiety do wspomnień, które tak bardzo chciała zobaczyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Czw Sty 11, 2018 11:19 pm

Serce biło jej jak szalone, gdy wzrokiem ogarniała całą tą chorą sytuację. Własna bezradność pod tym względem dobijała, ale z drugiej strony... Działa się krzywda jej bratu, który nie mógł się obronić. A jeśli nie ona mu pomoże, to kto? Święty Mikołaj?
Nie wiedziała czy pomysł z telefonem Leyasu zda egzamin. Nieświadomość tego z kim się połączyła sprawiała, że stawiała szanse na pomoc z zewnątrz nie istnieją prawie. Cisza na swój sposób była niepokojąca, zaś z drugiej strony uspokajała - póki nie było dźwięku przerwanego połączenia, mogła liczyć na to, że ktoś tam słuchał, co się dzieje. Byleby wydedukował, żeby wezwać tu policję...
Z drugiej strony, nawet może nie wiedzieć, gdzie jesteśmy. Szlag. Cholera. Dobra, liczę na swoje nikłe szczęście, że to jakiś przyjaciel czy przyjaciółka tego nieogara.
Zastanawianie się nad tym przerwał widok gryzącej nieznajomej... Widok ten obudził w niej pewne dawne wspomnienie... Wystarczająco dawne, by popadło już zapomnienie, a teraz niemalże zalśniło na nowo. Mimo wszystko rudowłosa wiedziała więcej niż rodzeństwo czy rodzice sądzili... Lecz nie wystarczająco. Nie wiedziała, czym ukąszenie kończyło się.
Co zrobiła? Chwyciła pierwszą rzecz, którą znalazła pod ręką - własny telefon - wzięła zamach i rzuciła w stronę głowy czarnowłosej. Byleby sprawić, że zdekoncentruje się i przestanie robić to, co robi. Bezbronna panienka zamierzała właśnie podjąć własną walkę z nieznanym. Międzyczasie podciągnęła swój koc tak, by nie znajdował się pod nogami, a na wysokości jej klatki piersiowej i wstała na nogi.
Obstawiając, że istniała szansa na atak ze strony Jessie - jakoś nie lubiły się - jeśli zdecydowałaby się na atak, zarzuciłaby jej swój koc na głowę i objęła mocno ramionami, zarazem podcinając jej nogi. Zamierzała ją pozbawić równowagi i powalić na ziemię, wykorzystując też zaskoczenie i własną chwilę, i ciężar. Nie zamierzała długo tam leżeć, chodziło o to, by móc próbować zepchnąć tamtą - czarnowłosą - z brata i mu w ten sposób pomóc.
Stan zdrowia? Nie zważała na to, nie dbała o siebie teraz, a adrenalina i strach napędzały ją do tego desperackiego aktu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Nie Sty 14, 2018 10:52 am

Ukryła twarz w dłoniach nie chcąc patrzeć na cierpienie mężczyzny. Czy się bał? Czy bolało? Jessie wiedziała, że za chwilę wszystko dobiegnie końca. Nie będzie już między nimi muru w postaci jego człowieczeństwa, zniknie też wizja rudej dziwki która podstępem weszła z buciorami w jego życie. Będą już razem by nic i nikt nie zaszkodził już tej miłości. Słysząc polecenie Gabrieli, Jessie odruchowo oderwała trzęsące dłonie i spojrzała na Leyasu. Cierpiał, ale ona odczuwała to samo…
- Tak, Pani. - szepnęła i jakby dla własnej odwagi zagryzła wargę. Nie znosiła siostry mężczyzny, ale z drugiej strony czy mężczyzna wybaczy jej atak na jego rodzinę? Jessie nie zamierzała zabijać Samanthy. Chciała ją unieszkodliwić, a może przy dobrych wiatrach również oddać do przemiany. Jako krew E dla przykładu…
Minęła walczącą dwójkę i szybko znalazła się nieopodal wejścia gdzie stała dziewczyna. Ranna, bez sił… taka słaba i bezbronna. Wystarczyło skręcić jej kark i problem znikał…
- Nie chcę z Tobą walczyć, będziemy rodziną! - złapała telefon i cisnęła nim o podłogę. Uśmiechnęła się widząc tą wolę walki i niewątpliwą chęć ataku. Przecież starała się, naprawdę chciała darować jej życie, więc po co to utrudniała?
- Dałam Ci szansę wywłoko, a ty to zmarnowałaś. - syknęła i wtedy poczuła na sobie materiał koca. Wampirzyca wpadła w istną furię! Wyswobodziła się i uderzając na oślep powaliła Samanthę na ziemię.
- Taka jesteś odważna? - doskoczyła do dziewczyny i przygniatając ją swoim ciałem zaczęła ją okładać pięściami w twarz.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Nie Sty 14, 2018 12:47 pm

Mężczyzna przy szlachetnej był bez najmniejszych szans. Gabriela zatriumfowała swoją siłą, powalając pragnącego wywalczyć swoją wolność łowcę. Był przy niej niczym małe, zagubione dziecko wołające o pomoc kogokolwiek, a ona złym nieznajomym nie robiącym sobie nic z krzywd. Wampirzyca niestety zaliczała się do osób mniej życzliwych. Skłonna skrzywdzić każdego kto stanie na jej drodze, skłonna była nawet zadać ból swojej najbliższej osobie którą nosiła pod lodowatym sercem. Więc czym jest dla niej życie zwykłego człowieka? Niczym.
Jak splunął na nią, kobieta warknęła i wymierzyła mu gonga prosto między oczy. Później wiadomo. Zatopiła swoje zębiska w tętnicy mężczyzny, dobierając się do jego krwi. Zaspokoi swój głód, zrobi to o co prosiła ją szalona Jessie. Tylko co ze wspomnieniami? Co ujrzała? Krąg ludzi? Nie, to nie było najgorsze. Rozróżniła nieludzki wrzask wypełniony po brzegi bólem i potężną złością która jeśli uwolniłaby się, zmiotłaby wszystko niczym fala uderzeniowa po wybuchu bomby atomowej. Rozpoznała do kogo należał lecz widok wnuka w mękach i to jak odbierają mu jego naturę było zapalnikiem. Dostrzegła rudą postać. Widziała już ją w swojej wizji, lecz to co ujrzała teraz było niczym. Hiro nazywał ją Green, więc jeśli to naprawdę ona. Właściwie każdy łowca powinien umrzeć, a wraz z nim tego kogo przemieniała. Musi zniszczyć wszystko to co kocha, dopaść i pokazać co się dzieje gdy bliscy cierpią. Nadal piła, gardząc wewnętrznie radosnymi wspomnieniami. Tak bardzo mężczyzna chciał się czegoś wyzbyć. Jessie też mówiła o rudej suce. Gwałtownie przerwała, rozrywając dość poważnie szyję ofiary. Uniosła obie dłonie do twarzy zasłaniając ją. Nie wyczuła nawet łez spływających po bladych policzkach.
- Samuru!
Zawyła w akcie rozpaczy jakby dawny wampir był jej dzieckiem, a nie wnukiem. Nienawiść. Szok. Leyasu był osłabiony a Gabriela odżywiona oraz chętna pomsty na dawnej głowie rodu. To co działo się z siostrą powalonego.
- Zabieram tą małą sukę, Ogłusz ją! A ciebie...
Przerwała by wlepić swój gadzi, rozpalony do czerwoności wzrok w twarz osłabionego. Chwyciła jego poranioną szyję, wbijając pazury w ranę.
- Sprawię, że będziesz cierpieć gorzej niż ja i ten któremu odebraliście sens życia. Jak śmiecie wy puste, śmiertelne jednostki! Nie macie prawa wpychać łap do spraw wyższych niż wy sami!
Jeśli Jessi nie powstrzyma rozzłoszczonej wampirzycy, drugą ręką chwyci za jego głowę ciągnąć ją. Zamierzała uszkodzić go tak, by z trudem głowa trzymała się na kręgach szyjnych. Niech gnije i zdycha. Powinien nie żyć tak jak cała reszta tych ludzkich wynaturzeń zwanymi łowcami, a na czele ta ruda wywłoka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Katashi Nie Sty 14, 2018 5:27 pm

Katach siedział na swoim kwadracie szperając coś przy sprzęcie wraz zresztą ekipy, która w podobnie kreatywny sposób spędzała czas licząc muchy albo polerując broń. Wtedy jednak przyszła mu wiadomość, o jakiejś rozróbie w centrum miasta. Wziął ze sobą obu łowców, którzy już i tak długo nudzili się i zrzędzili coś ciągle o rdzewiejących lufach karabinów i wszechogarniającej nudzie.
Ekwipunek na akcje w mieście był gotowy zawsze, ale nadal trochę czasu przebijał się przez zatłoczone ulice w ich wyglądającej dość kiepsko gablocie.
Na miejscu Ninja założył tylko maskę swojego starego kostiumu. I tak nikt ze ścigających go ludzi nie ufał w kolejną tajemniczą śmierć, ale ważne że stracili go z oczu.
- Dawno nic się nie działo. W końcu. - Warczał sobie Cień. Wszyscy chyba czuli się zastani udając proste życie w jakiejś melinie haszyszowej. - Kto by pomyślał, że jednak dołączysz do ekipy łowców.
- Siedź cicho, to może się przydasz. - Warknął białowłosy, któremu wcale nie uśmiechało sprzedawać swoich usług niemalże „pro bono”. Zwłaszcza, że łowcy wcale nie decydowali się przyspieszyć jego sprawy i wspomóc go w odzyskaniu księgi.
Trójka odzianych w pancerze panów wpadła do apartamentowca lecąc na górę po schodach wyciągając to co niezbędne – granaty błyskowo-hukowe i przeładowując wszelką broń palną.
- Pamiętajcie, żeby nie rąbać po wszystkich, to pacyfikacja. - Mruknął do towarzyszy Łowca i gdy już trafili pod adres wyciągnął obie zawleczki i rzucił bum bumy do środka dosłownie na chwilę przed wybuchem, by nie dać wampirzej zakale czasu na reakcję i zaskoczyć wszystkich.
Chwilę za nim do pokoju wpadli rzucający granaty dymne z rozpuszczoną wodą na wampiry panowie.
- Wszyscy na glebę, bo kula. - Krzyknął łysy puszczając ostrzegawczy strzał w ziemię i mając w sumie szczerą nadzieję, że ktoś nie zastosuje się do zaleceń.
W tym czasie nasz przyjazny ninja teleportował się w stronę bardzo niemiłej kobiety uwalniając jedno z ostrzy pokrytych nie śmiertelnym, ale bardzo bolesnym w kontakcie z ciałem żelem. Nie wiedział w sumie kogo ma zabijać, a kogo tylko obezwładnić, więc wolał nie zaczynać od rzucania w ludzi ostrą amunicją.
Qu oraz Er szybko zaczęli obchodzić pokój sprzedając wszystkim, którzy stali lub leżeli prewencyjne kopniaki i ciosy. Ich karabiny nie miały amunicji, która nie służyła do zabija, a z tej odległości to nie miało nawet znaczenia z czego będą rąbać z tego kalibru.  

Eq:
Zbroja, broń, granaty flashbangowe x3 (teraz już x1), raca termitowo fosforowa x2, obrzyn nabity workiem z grochem kajdany na wampiry sztuk jedna,

Do tego panowie mają jeszcze po dwa generujące małą chmurkę wody święconej granaty, pałki teleskopowe i po dwie pary kajdan.
Katashi

Katashi

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Białe włosy, czerwone oczy, wisior z małym shurikenem i krzyżyk, "tatuaż" czarnej pięści na mostku
Zawód : były gangster i rzezimieszek; Nauczyciel sztuk walki, rzemieślnik sprzętu dla łowców
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : .
Magia : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2306-katashi https://vampireknight.forumpl.net/t2373-katashi#49914

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Pią Sty 19, 2018 12:24 am

Przemiana nie nastąpiła od razu. Może dlatego, że łowca już wcześniej doświadczył tego wątpliwego zaszczytu stania się wampirem. Widział, z czym wiąże się życie krwiopijcy, dlatego nie skakał radośnie na wieść o tym, że kolejny raz jego życie zostanie obrócone do góry nogami i rozpierdolone do granic możliwości.
Zacisnął zęby, gdy wampirzyca oderwała się od niego, nie ograniczając się do łagodnego wysunięcia kłów. Z gardła policjanta wydobyło się coś na kształt przygłuszonego jęknięcia. Wiedział, że ciało zacznie się poddawać przemianie, a on sam nie będzie nic mógł z tym zrobić. Jedynie miał nadzieję, że tym razem wszystko skończy się szybciej. Zamknął oczy, ignorując to, co działo się wokół. Czuł, jak gardło z każdym wdechem i wydechem rozpala się, pragnąc tylko jednego - świeżej krwi, najlepiej pochodzącej od stwórczyni. Chciał się zwinąć, naiwnie wierząc, że to w jakikolwiek sposób pomogłoby przeczekać ten ból. Jednak nie mógł tego zrobić. Siedząca na nim Gabriela skutecznie sprowadzała wszystkie pomysły do parteru, depcząc je. Dyszał, jakby kilka sekund temu przebiegną spory dystans goniony przez stado poziomów E. Nie zdawał sobie sprawy, że cały drżał.
Z jednej strony dobrze, że miał ograniczone ruchy. Przynajmniej nie mógł zerwać się na nogi i walić głową w ścianę tak długo, aż spowiłaby go ciemność. Mimowolnie krzyknął, czując palce wtapiające się w świeżą ranę. Odruchowo odchylił głowę, otwierając oczy. Czerwień zalała tęczówki Leyasu, pieczętując odejście ludzkiej natury, która uległa pod wpływem wampirzej.
Czarnowłosy zdecydowanie nie przypominał zdrowej psychicznie osoby. Ślina spływająca z kącika ust, mętne spojrzenie rządne krwi i warczenie wydobywające się spomiędzy zaciśniętych zębów nie były czymś normalnym dla zwykłego człowieka - ale dla wampira poziomu E już tak.
Czy na pewno z kimś takim Jessie chciała stworzyć swoją pseudo rodzinę, urzeczywistniając chore marzenie? Cóż, mogłoby to być ryzykowne.
Próbował chwycić za ręce Szlachetnej, na oślep drapiąc i drąc jej skórę. W tym stanie nie mógł nawet zarejestrować obecności nowych ludzi, którzy wbili do jego mieszkania, jak do swojego chlewiku, a co dopiero atakować z jakąkolwiek rozwagą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Pon Sty 22, 2018 11:47 pm

Sammy... Cóż, Sammy nie miała specjalnie dużego pola manewru, jakby się wydawało. Będąc sprowadzoną do poziomu - dosłownie - i pozbawioną możliwości większego działania, wydawała z siebie dość głośny pisk i starała się zasłonić rękami. Złączyła je wzdłuż, od łokci, po nadgarstki, kierując palce w swoim kierunku. Ręce ułożyła tak, by również i zasłaniały jej gardło. Nie chciała po prostu zginąć od zmasakrowania własnej twarzy.
Zanim jednak zdążyła to zrobić, poczuła parę uderzeń. Ciężko było jej stwierdzić, gdzie padło jedno z nich, ale drugie trafiło ją w usta. Rozcięta warga i płynąca krew z niej, zaczęła płynąć po jej twarzy, aż na podłogę. Również miała wrażenie, że mógł się jej nieco ukruszyć ząb. Wampirza siła na ciele zwykłej kobiety... Z pewnością dawało się doliczyć parę zarobionych siniaków do tej puli.
Dlatego też nie mogła zareagować ani na nagłe pojawienie się obcych osób - w dość widowiskowy sposób - ani na to, co działo się w dodatku z jej starszym bratem. Rudowłosa natomiast starała się jakoś znieść szał wampirzycy i przy okazji przy tym nie zginąć. W jej oczach pojawiły się łzy. Cholera. Cholera. Cholera! - odczuwała złość na własną bezsilność i bezradność. Mimo wszystko... Nie. Nie potrafiła zrobić cokolwiek więcej w danym momencie.
- Weź... Się... Odczep... Chora... Kobieto... - wykrztusiła w końcu. - Pieprz się - dodała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Esmeralda Nie Lut 04, 2018 12:43 pm

Wyznaczono jej proste zadanie, dlatego chciała zrobić wszystko aby nie sprawić zawodu tak wytwornej wampirzycy jaką była Gabriella. Dziewczyna nie tylko podziwiała swoją nową mentorkę. Była jej dozgonnie wdzięczna za okazane zainteresowanie i pomoc, bo nie każdy szlachetny zdobyłby się na tak wspaniałomyślny gest. Jessie żałowała Leyasu, ale chwila cierpienia była niczym w porównaniu ze obopólnym szczęściem jakie ich czeka. Przecież w końcu będą mogli być razem! Bez zbędnych dziewuch plątających się wokół jej mężczyzny. Bez chorób i starzenia się ciała mężczyzny. Tylko ona i on… a potem ich wspólne dzieci i życie w ogromnym dostatku.
Nie wzruszyły jej łzy Samanthy. Zapach posoki napędzał do działania i uświadamiał, że ta wcześniej pewna siebie i zadziorna dziewczyna jest tylko i wyłącznie workiem wypełnionym życiodajną cieczą. Płynem który po upuszczeniu pozostawia jedynie wysuszone ciało… Bez życia, bez duszy, bez niczego. Pokarm. Tak, dokładnie tym była  - przekąską.
- Chciałam dać Ci szansę wywłoko. - wycedziła przez zęby i nadal nie przestawała bić biednej Samanthy. W pewnej chwili wyprostowała się nadstawiając uszy. Ktoś się zbliżał.
- Pani, musimy stąd wyjść… - nagle straciła zainteresowanie swoją ofiarą, dlatego zakończyła ten cyrk jednym mocniejszym ciosem. Chciała pozbawić dziewczynę przytomności, a jeśli przy okazji trafi gdzieś w skroń i ją zabije… No cóż, pech to pech. Samantha była świadkiem, a tak się złożyło, że nikt nie miał czasu by wyczyścić jej pamięć.
Jessie wstała na równe nogi i podbiegła do drzwi zamykając je na trzy spusty. Mężczyźni byli już niedaleko, dlatego opcja ucieczki przez klatkę nie była najlepszym pomysłem.
- Pani, ktoś idzie. Uciekajmy. - otworzyła okno i rozejrzała się by za chwilę dostrzec gzyms.


Jessie, Gabriella i Leyasu zt ->do Golgoty

Kiedy Katashi i jego ekipa weszli do pomieszczenia zobaczyli otwarte okno i trzepoczącą na wietrze firankę. Wampiry uciekły po gzymsie prawdopodobnie lądując gdzieś u sąsiada. Ale czy na pewno?
Mieszkanie wygląda jak jedno wielkie pobojowisko. Mnóstwo stłuczonych przedmiotów i powywracane krzesła to tylko część małego piekła jakie zdążyły zgotować wampiry. W kuchni natomiast leży pobita i ledwo kontaktująca dziewczyna...
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Katashi Sro Lut 28, 2018 7:07 pm

Chłopaki Katacha od razu doskoczyły do okna, by rozpocząć prewencyjny ostrzał w razie, gdyby nie wszyscy uciekli.
Katach za to zaczął rozglądać się po mieszkaniu, by zobaczyć kto żyje a kogo warto dobić.
To, że wszędzie było pusto nie napawało wcale optymizmem. Miał nadzieję, że grupa demolująca nie zrejteruje przed przybyciem grupy uderzeniowej. W całym tym syfie nie było nic prócz krwi i dowodów zbrodni, za to nigdzie człowieka, którego miał odbić.
Gdy łysole zorientowały się, że wampiry uciekły przez cudzy apartament było w sumie za późno. Człowiek nie da rady ich dogonić, a wpadać do miejsca gdzie wszyscy mogą chcieć cię zabić to i tak pewna śmierć.
Białowłosy podszedł do kuchni celując w obitą dziewczynę naramiennikiem, cholera wie czy została przemieniona i wpadnie w szał, czy naprawdę umiera.
- Słuchaj, zawsze możesz ją zabić i powiedzieć, że już tak ją znaleźliśmy. A tak to przychodzimy zupełnie na nic. Z trupami mniej zachodu niż z żywymi. – Głos w jego głowie rozbrzmiał nie bardziej zasmucony nieudaną akcją niż bym sam Katach.
- Kusi, ale nikt nam za to nie zapłacił, a za nią może i owszem. – Odpowiedział Cieniowi i przyklęknął przy niej kładąc palce na szyi i trzymając naprężone ostrza tuż przy brzuchu, o tak dla moresu. – Żyje, zbierajcie próbki krwi, to szybciej stąd pójdziemy. Dostaniecie premię. – Ostatnie zdanie dorzucił nim zdążyli zacząć się pieklić i mówić o kontraktach.
Przyglądał się obitej bardziej niż mięso na kotleta dziewczynce i potrząsnął nią mało delikatnie. Cholera wie czy umrze naprawdę, a jeśli tak to warto ją przesłuchać już tu, a potem zabierać w jakieś miejsce.
- Imię, nazwisko, po co tu byłaś, kto to zrobił. – Rzucił rozkazującym tonem biorąc jakąś szmatę i mocząc ją w wodzie, o ile kran jest na miejscu, zwilżając jej usta i ścierając krew, by dokładniej spojrzeć na rany. – Zabiorę cię do medyka, powiedz co masz złamane i gdzie dostałaś najbardziej. Do tego czasu nie zdechnij, bo nie będę się tłumaczył nikomu z trupa na tylnim i wrzucę do kanałów.
Po przeprowadzeniu rozpoznania idzie do kibla w poszukiwaniu jakichś tabletek na zabicie bólu i może okładów albo bandaży, ot aby załatać ją najlepiej jak się da w tej nieciekawej sytuacji.
- Do Oświaty daleko, a tu nie jest bezpiecznie. Może tak wziąć ją do tej rudej? – Spytał cień obmacując kobietę bezceremonialnie. Skoro Katashi już trzymał na niej swoje ręce, to nic nie broniło mu sprawić aby poczuła się jeszcze gorzej.
Katashi

Katashi

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Białe włosy, czerwone oczy, wisior z małym shurikenem i krzyżyk, "tatuaż" czarnej pięści na mostku
Zawód : były gangster i rzezimieszek; Nauczyciel sztuk walki, rzemieślnik sprzętu dla łowców
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : .
Magia : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t2306-katashi https://vampireknight.forumpl.net/t2373-katashi#49914

Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Sob Mar 03, 2018 12:05 am

Czy była mowa o tym, że kobieta zdołałaby cokolwiek więcej zrobić? Nie. Wykończona przez truciznę - aktualnie chwilowo zneutralizowaną - na dodatek pobiciem przez wampirzycę-wariatkę... I dodatkowo jeszcze nie mogła nawet próbować uchronić swojego brata. Beznadziejny dzień.
Więc jak z tego wszystkiego miała jeszcze zareagować na słowa obcego mężczyzny, który władował się do apartamentu bez żadnego zahamowania?
Nie zareagowała ani na słowa mężczyzny, ani na jego groźne zachowanie. Kobieta skupiała się na nietraceniu kontaktu z rzeczywistością. Miała wrażenie, że jeśli teraz utnie jej się film, to... To będzie koniec. Zero szans na próbę odegrania się. Gdyby ciało słuchałoby się umysłu, zapewne wyleciałaby przez okno zaraz za wampirami, by dokonać rewanżu.
Potrząśnięcie natomiast sprawiło, że z trudem otworzyła oczy, by skupić jasne spojrzenie na nieznajomym. Odpowiedzi na pytania... Nie zaistniały. Po prostu jedynie otworzyła usta, patrząc na niego bez żadnego wyrazu w oczach. Owszem, żyła... Ale teraz niezbyt dobrze potrafiła się skupić, by odpowiedzieć mu na cokolwiek co chciał...
A przynajmniej do momentu, gdy zajął się ją jako tako i nie zdecydował się wykorzystać samą sytuację.
- Jeszcze... Nie... Zamierzam... Umierać... - jej japoński brzmiał dość kalecznie, a w połączeniu z jej stanem niełatwo było zrozumieć, co powiedziała. - Nie za... Dobrze... Ci...? - tym razem już mówiła po francusku. Jej ruchy zdradzały, że chciała się podnieść i... I co dalej? Nie wiadomo. Mimo wszystko nie była zdolna do ewentualnego kontrataku... A najpierw wypadałoby odzyskać w miarę większą sprawność... Tylko, ze nie myślała o tym teraz.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Pon Kwi 02, 2018 2:16 pm

Interwencja łowcy.

- Co się stało? Chwila, prześlij mi dokładną lokalizację, jestem w centrum, to zobaczę, co się dzieje i ewentualnie wspomogę tamtych. - Łowca przewrócił oczami, słuchając głosu wydobywającego się z głośnika w jego telefonie. Wyraźnie słyszał, jak osoba po drugiej stronie komórki pośpiesznie stuka palcami o klawiaturę i cicho mamrocze pod nosem, nie przejmują się, że ktoś może ją usłyszeć.
- Dobra, gotowe, idź tam.
Mężczyzna nieznacznie skinął głową, choć tamten nie mógł tego zobaczyć. Bez słowa przerwał połączenie, pośpiesznie otwierając wiadomość. Apartament? I jeszcze tam nie było policji? Podejrzewał, że nikt z sąsiadów nawet nie kiwnął palcem, słysząc jakieś hałasy za ścianą. Powodów takiego zachowania mogło być tysiące, jednak jasnowłosy nie zamierzał się nad tym zastanawiać. Musiał jak najszybciej dostać się do wyznaczonego miejsca i zobaczyć, jak wielki bałagan jest do ogarnięcia. Na szczęście przebiegnięciu kilku ulic nie było zbyt problematyczne mimo panującego ścisku na chodnikach.
Cholera, ludzie naprawdę powinni nauczyć się schodzić z drogi, gdy widząc, że ktoś inny biegnie.
Wpadł do mieszkania, nie zadając sobie najmniejszego trudu, by wcześniej zapukać do drzwi - i tak były otwarte na oścież, zapraszając do środka. Ręka odruchowo wślizgnęła się za płaszcz, gdzie były ukryta broń. Palce z łatwością wydobyły pistolet, odbezpieczając go. Wycelował w pierwszą osobę, jednak nie pociągnął za spust - co więcej, nawet go nie dotykał. Szybko opuścił ręce, orientując się do kogo mierzy.
- Widzę, że przyszedłem za późno. Zabieramy dziewczynę i stąd zjeżdżamy. Nie wiem, co tu zaszło, więc to wy musicie zdać raport dowódcy - polecił i, zanim ktokolwiek zdążyłby zaoponować, wziął Samanthę na ręce. Nie mógł pomóc dziewczynie na miejscu, dlatego czekała ją wizyta u jednego z medyków oświaty.

Zt NPC + Kata i jego NPC + Sammy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Gość Pon Kwi 02, 2018 4:21 pm

Gdy tylko ucichło i łowcy oddalili się, pozostawiając świeże miejsce po porwaniu, na horyzoncie pojawił się wysłany hycel Abaddon. Wampir który miał przetrzepać mieszkanie przemienionego łowcy w poszukiwaniu wszelkich rzeczy odnoszących się do Green, jak i samego porwanego. Przedostanie się do budynku nie stanowiło żadnego wzywania. Unikanie kamer dzięki mocy pozwalająca na dowolną  manipulację ciałem. Przeskakiwał z piętra na piętro jako czarna masa, by wreszcie dotrzeć na namierzone piętro. Okno było otwarte, więc bez trudny wszedł do wnętrza mieszkania. Pierw krótkie ogarnięcie czy nie ma nikogo. Pusto. Idealnie. Abaddon z powrotem przybrał normalną postać, by zająć się przeszukaniem pomieszczenia. Musiał wstrzymywać oddech, aby nie czuć zapachu krwi, chociaż i tak musiał pobrać próbki krwi. Czyli te co należały do Leyasu, Samanthy. Kolejne rzeczy. Przeszukanie salonu, sypialni i łazienki. Nawet kuchni nie darował. Szperał po pomieszczeniach, starając się nie robić zbytnio bałaganu. Łowcy nie muszą wiedzieć, że ktoś tutaj dodatkowo był. Chociaż przez wcześniejszą napaść, mieszkanie i tak wyglądało jak po odwiedzinach stada słoni.
Właściwie najbardziej kluczowym przedmiotem okazał się album ze zdjęciami, a w nim Leyasu, Esmeralda i jakieś dziecko. Trzymająca je rudowłosa kobieta wyglądała na radosną, a dzieciak na pełnego zaufania. Poza tym pamiętał jak odwiedzał dom Green, to znalazł też kilka ciekawych przedmiotów świadczących, że kobieta może mieć dziecko. Ważne zdjęcia zostały zabrane. To samo z apteczką, czy laptopem łowcy. Sejfu nie zdołał zniszczyć, aczkolwiek przeważnie w domach w takich miejscach były trzymane bronie lubi papiery wartościowe, głupi łowca raczej nie pozostawiłby rzeczy powiązanych z Oświatą.
Po zebraniu rzeczy do plecaka, skierował się stamtąd, skąd przyszedł. Oknem.
Hiro się ucieszy ze zdobytych informacji, zapewne przydadzą się w gnębieniu sprawczyni odwampirzeń. Niech suka ma za swoje.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Leyasu - Page 5 Empty Re: Apartament Leyasu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach