Apartament Veiny

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Sro Kwi 08, 2020 9:20 pm

Po tym miłym spotkaniu Veina właściwie nie miała dalszych planów, całą pracę wykonała przed przyjściem gościa. Co ciekawe, wcale nie miała ochoty wychodzić do miasta i kontynuować swojej szaleńczej rutyny, teraz też wypiła właściwie tyle co wróbel i nie odczuwała palącej potrzeby dalszego zaspokojenia pragnienia. Czuła się z tym osobliwie, ale właściwie skoro nie towarzyszył jej ten specyficzny głód to jej wewnętrzna siła wzrosła i Vi mogła jedynie cieszyć się z odzyskania kontroli nad własnym ciałem, czego wyraźniejszym efektem była jasność umysłu.
Jednak teraz nurtowała ją dużo bardziej przyziemna potrzeba, a mianowicie kąpiel i kolacja. Głód krwi nie opuszczał jej od powrotu zza granicy, dlatego pozwoliła sobie na wypicie większej ilości krwi i nie mogła uwierzyć jak wielką przyjemność sprawił jej smak w ustach wampirzycy. Gdy pierwotne pragnienie zostało ukojone, czarnowłosa wzięła szybki prysznic; jednak nie zdecydowała się na kąpiel, która zajmowała jej zdecydowanie za dużo czasu - ukochanie komfortu i własnego ciała zawsze nakazywało jej długie pozostanie w gorącej wodzie - substytucie naturalnej ciepłoty ciała, której była pozbawiona. Przebrała się w czyste i przyjemnie chłodzące ubranie, a następnie zeszła do salonu, by posprzątać nierozpakowane do tej pory walizki. Nie znosiła tego robić, jednak jedne z najlepszych ubrań wciąż znajdowały się w bagażu, dlatego pora przyszła zająć się tą jakże prozaiczną sprawą.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Leon Czw Kwi 09, 2020 8:45 pm

Nikt nie mógł przewidzieć, że jego kontakt okaże się martwy. Że jego rywal był o krok do przodu za każdym razem zostawiając kolejną pułapkę na życie i zdrowie kowboja. Już gdy otworzył drzwi do apartamentu poczuł, że coś jest nie tak. Facet, który miał mu sprzedać informacje o mapie do azteckiego skarbu siedział w fotelu w bezruchu.
Zamiast iść za instynktem i uciec daleko stąd zbliżył się do niego wpadając prosto w nikczemne sidła. Ciemny pokój rozświetlił się nienaturalnym, bladym światłem.
Jego kontakt został urządzony w ten sposób dosłownie chwilę temu. Z poderżniętego gardła nadal wyciekała krew. Tętniła na posadzkę coraz to słabiej, wraz z uchodzącym życiem nieszczęśnika.
Krew rozchodziła się jednak zbyt symetrycznie jak na takie cięcie. Dopiero, gdy posadzka zaczęła dosłownie świecić zauważył, że wypełniała ona runy wyryte w podłodze i na ścianach.
Odwracając się naprędce Leon przywalił w drzwi z pełnym impetem, ale te ani drgnęły. Szybko zrzucił z szafki całe szkło i bibeloty, a potem z całej siły trzasnął nią o klamkę. Mebel pękł tylko jakby uderzony potężnym ciosem. Drzazgi i śrubki prysnęły w Leona wbijając się w mięśnie i twarz, cudem omijając oczy.
Nie mógł uciec przez okno, nie mógł zwiać przez drzwi wejściowe, a biedak na krześle znieruchomiał jakiś czas temu. Runy powoli nagrzewały się i jaśniały, co nie zwiastowało nic dobrego. Rozglądając się myślał gorączkowo co zrobić. Powietrze stawało się gęste i duszne, ziemia paliła go pod stopami. Najgorszy był jednak przeraźliwy i wgryzający się w mózg. Tracił od niego zdrowy rozsądek i tylko pogarszało to jego sytuację.
Próbując złapać klamkę jednych z drzwi poczuł jak zaczęła palić go w rękę z sykiem mięsa wrzucanego na rozgrzaną patelnię. Szybko zerwał koszulkę i spróbował znowu przez materiał.
Szarpał się i szarpał, ale drzwi w końcu puściły. Był spocony, obolały i pokryty krwią. Zupełnie brakowało mu pomysłu co dalej. Nie miał granatów, liny, nawet głupiego młotka żeby próbować przebić się przez ściany.
Wtedy też poczuł potencjalne wybawienie. Skrzypiącą podłogę! Im więcej skakał i kopał tym panele chętniej rozwarstwiały się. W końcu podniósł komodę i jak barbarzyńca zaczął tłuc nią w wyrobione miejsce by pozbyć się jak największej ilości materiału. Nie chciał strzelać na ślepo, kaliber jego broni bądź co bądź mógł nie dość, że przelecieć na wylot to trafić kogoś. Wyciągnął jednak broń i załadował szybko jeden gumowy nabój. Skupił się na nim doszczętne pakując tyle energii na ile tylko mógł sobie pozwolić tracąc przytomność i obficie krwawiąc z dziur jakie pozostawiły w nim większe kawałki drewna.
Białe światło wypaliło z jego rewolweru gnane pędem kuli podrzucając go wprost do sufitu, o którego zarył tak mocno, że odebrał mu on dech w piersiach. Przekręcił się instynktownie w locie widząc jak w pokoju wszystko już zaczyna zachodzić mieszanką wrzącej materii którą runy pomieszane z krwią wypychały w powietrze.
Udało się jednak i padł na… czyjeś łóżko. Miękkie lądowanie nie uśpiło jego czujności. Z jakiegoś powodu jednak przez dziurę gaz przelecieć nie chciał. Przez chwilę zresztą widział jak całe piętro wyżej zachodzi szkarłatem, a potem zupełną czernią. Ot, doszło do kulminacji i wszystko znikło.
Leon syknął próbując się podnieść i rozejrzał się po apartamencie w którym wylądował. Trochę zdemolował okolicę, a gruz potłukł lampkę, żebra łóżka złamały się pewnie pod ciężarem spadającego kowboja.
To wszystko wyglądało i pachniało znajomo - jak ulotne wspomnienie, jak déjà vu dobrych minionych lat.
Przez przeszkloną ścianę zobaczył znajomą twarz i wtedy doznał momentu oświecenia. Szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy i mimo ogromnego bólu podniósł kapelusz i puścił jej oko.
- Wychodzi na to, że to twoja kolej, piękna. - Powiedział tak głośno jak tylko mógł po przejściu tego piekła i padł.
Ufał jej i cieszył się, że go zobaczyła. Miał tylko nadzieję, że go poznała i że mimo niegrzecznego wejścia ugości go tak jak powinna.
- Wiedziałem, że kiedyś tu skończę... - Mruknął zanim jego jaźń odpłynęła zupełnie.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Czw Kwi 09, 2020 9:53 pm

Wieczór spędzony w mieszkaniu był o wiele przyjemniejszy niż wcześniej mogłaby sądzić czarnowłosa; poczucie samotności i dojmująca cisza były teraz wielce przyjemne, skołatane nerwy najwidoczniej mogły teraz odpocząć, a nie zostać jedynie brutalnie zakrzyczone przez głośną klubową muzykę. Veina w spokoju zabierała wszystkie rzeczy na górę, do sypialni, starając się nie biegać w tę i z powrotem zbyt wiele razy. Ostatni raz na pierwszy poziom wróciła jedynie po lampkę wina; jej wyjątkowo dobry humor sprzyjał tej drobnej przyjemności, którą kobieta mogła sobie zafundować i czerpać drobną radość. Po przeniesieniu walizki z całą zawartością, została już w sypialni, by w spokoju posegregować ubrania. Tak trywialna czynność nie sprawiała jej przyjemności, jednak również nie wydawała się specjalnie wymagająca i absorbująca. Veina czuła się z tym dziwnie, jednak składała to na karb zmiany podejścia do codzienności. W każdym razie. Po upiciu małego łyku czerwonego wina, odstawiła lampkę na komodę i przeszła do łazienki, gdzie ustawiała po kolei drobne przedmioty, które wzięła w ostatnią podróż. Z ubraniami uporała się dość szybko. Przy tym wszystkim niesamowicie denerwowały ją poły satynowej koszuli, dlatego szybko ją zapięła i wróciła do porządku. Gdy znajdowała się w łazience, doszły ją dziwne odgłosy. Nigdy wcześniej nie zwracała uwagi na sąsiadów, zwłaszcza że jej apartament zajmował dwa piętra, a oni nigdy nie dawali jej się we znaki. Ona mogła sprawiać wrażenie uciążliwej lokatorki, jednak niespecjalnie ją to obchodziło. Pewnie mogłaby się nad tym dłużej zastanawiać, gdyby w jednej sekundzie kompletnie nie spodziewanie, ktoś by nie przebił sufitu i wpadł wprost do sypialni, na sam środek łóżka. W jednej chwili niszcząc łóżko i sufit. Gdy resztki pyłu opadły w kilka sekund, Veina szybko doskoczyła z łazienki na środek pokoju i czekała aż spadnie druga osoba, nie sądząc że było to jedynie przez przypadek w trakcie prac remontowych. Jednak wampirzyca nie doczekała się kolejnego gościa, a pierwszy wydał się być niesamowicie znajomy. W jednej chwili kobiecie opadły ręce.
- Czy mógłbyś mi racjonalnie wytłumaczyć... - niestety nie zdążyła dokończyć, bo Leon i tak stracił przytomność. Jednak zdążył rzucić ironiczną uwagą, typowy mężczyzna. I czarnowłosa tak stała, z rękoma opartymi na biodrach, patrząc na mężczyznę leżącego na całkowicie strzaskanym łóżku. Właściwie to co miała teraz zrobić? Po szybkim zbiegnięciu do drzwi, upewniła się że nikt nie zmierza do jej mieszkania; wydawało się to kompletnie nieracjonalne, ale najwyraźniej na tym koniec dzisiejszych ekscesów sąsiadów z góry.
Mogłaby dłużej obserwować ruch w apartamentowcu, gdyby nie przypomniała sobie że Leon może w tej chwili potrzebować pomocy. Dlaczego każde spotkanie z człowiekiem musiało kończyć się jej ciężkim wysiłkiem. Bo choć nie próbowała nawet ruszać mężczyzny, oczywiście sprawdziła czy oddycha. Oszczędził jej tym jeszcze większego wysiłku.
- Nawet nie wiem jak miałabym to wytłumaczyć, więc obudź się sam. Leon.. - najwyraźniej potrzebował chwili, jednak Veina wiedząc jaką ma to skuteczność, po prostu zafundowała mu delikatne jak na nią uderzenie w policzek płaską dłonią. Nie zadziałało, i tak się zdarza. Wolała nie wnikać dlaczego nie ma na sobie koszuli, jednak dzięki temu widziała że ma kilka skaleczeń na ciele. Nie rozumiała dlaczego zawsze ktoś musiał być pocięty przy ich spotkaniu, ale najwyraźniej taki urok. Gdy mężczyzna wciąż był nieprzytomny, Veina zabrała jego cały ekwipunek antywampirzy i zwyczajny, odkładając na komodzie daleko poza jego zasięgiem; obudzony znienacka mógł opacznie zinterpretować obecną sytuację. Dlatego kobieta zaopatrzywszy się we wszystkie niezbędne pomoce, zaczęła delikatnie obmywać nieliczne skaleczenia; jedno większe na ręce, po dezynfekcji zawinęła bandażem. Niespiesznie obejrzała całość jego postury, by sprawdzić czy przypadkiem kość nie jest złamana, jednak wydawał się całkiem zdrowym, starym dobrym Leonem. Co miała zrobić teraz; wolała nie wstrzykiwać mu morfiny czy innych pochodnych, oczywiście miałby do niej pretensje. Dlatego czarnowłosa casualowo usiadła na fotelu w sypialni i zapaliła papierosa, licząc że to koniec jej interwencji na dzisiaj. Oczywiści wciąż nasłuchiwała i była przygotowana na kolejną ewentualność, jednak z nadzieją licząc na koniec ekscesów dzisiejszego wieczoru.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Leon Pią Kwi 10, 2020 12:37 am

Szybko otrząsnął się ze stanu zupełnego wycieńczenia, właściwie odkąd strzeliła go w twarz i poczuł szczypiącą skórę twarzy. Wampirzyca nawet próbując być delikatna była znacznie silniejsza niż jakikolwiek facet, z którym przyszło mu się kiedykolwiek siłować.
Leżał jednak nadal w stanie połowicznej katatonii i letargu. Nie był w bezpośrednim zagrożeniu życia i zdrowia, przynajmniej nie wydawało mu się by w nim był. Rozluźnione mięśnie bolały, skóra piekła od gorąca, trudno było mu złapać głębszy oddech - prawdopodobnie któreś z żeber pękło, gdy dostał klamką, albo walnął plecami w sufit, albo plecami w gruz.
Nawet nie poczuł tego, gdy go rozbroiła; w tym momencie był i tak bezbronny. Kilkukrotnie Veina miała okazję go zabić, ale nigdy jeszcze nie spróbowała nieproszona ani krztyny jego krwi. Nie był to pewnik, ale zawsze lepiej niż leżeć w tym stanie gdzieś w slumsach, które pełne były Szczurów.
Gdy pochylała się nad nim czuł jednak, że coś się zmieniło. Kazano mu się tego uczyć na pamięć i zbyt wiele krwi przelał by nie czuć różnicy między wampirzymi typami. Była jeszcze bardziej pociągająca niż wcześniej i to nie tylko ze względu na tę chwilę, gdy miał okazję ją oglądać, bo nie zmieniła się ani trochę.
On za to zaczął zamieniać się w typowego szpakowatego faceta. Zrzucił trochę wagi, ale za to przybrał lekkiej siwizny na skroniach i brodzie. Jego klata była pokryta taką ilością ran i blizn, że ciężko byłoby dojść normalnemu oku do tego, które z nich są aktualne. Łowca nie próżnował a wachlarz pamiątek po przygodach rósł.
Powoli zaczął ruchem robaczkowym opierać się coraz bardziej o rozwaloną ramę łóżka w końcu siadając i poruszył głowę. Trzask przeskakujących kręgów był paskudny dla ucha i cudowny dla jego zdolności motorycznych.
- Pułapka. Na górze jest trup, ale to nie moja wina. - Powiedział w końcu podnosząc powoli ręce jakby chciał sięgnąć do kieszeni w koszuli. Gdy zorientował się, że złapał tylko za gołą klatę ścisnął rękę i westchnął.
Bardzo chciał zapalić, ale wszystkie fajki pewnie już dawno poszły z dymem na górze. Nawet nie wiedział co zrobił z koszulką, ale i tak będzie musiał wrócić na górę. Przecież zwłoki same się nie schowają, poszlaki nie odszukają. Na to jednak był czas, o ile miejsce było ekskluzywne nikt raczej nie nachodził cudzego gniazda. O nie, do tego potrzebny był człowiek taki jak Leon, który wpadnie choćby przez sufit.
- Pamiętałem, że gdzieś tu mieszkasz. Chciałem nawet wpaść z wizytą… ale nie chciałem bez zapowiedzi. - Zaśmiał się znowu spoglądając na dziurę, którą zrobił. - Naprawię to, albo spłacę wszystko. Nie martw się.
Spojrzał na nią podkrążonymi, ale błyszczącymi oczami. Była taka sama, ale zupełnie inna. Dla niego minęło wiele czasu, ale dla niej? Nie wiedział co przeżyła i co zafundowała jej relacja z nim. Każdy kto się na niego napatoczył w końcu dostawał w kość od losu.
- Stęskniłem się, piękna. Jak się czujesz? - Zapytał puszczając jej oko. Leon nadal był sobą i wiedział, że na pewno przyprawił ją o mikro-zawał zwalaniem się jej na łeb i potencjalnych problemów spadając jej na głowę.
Właściwie nie wiedział czemu, ale wyciągnął rękę w jej stronę, jakby chciał sprawdzić czy istnieje naprawdę i wtedy zobaczył bandaż na ręce. Uśmiech poszerzył mu się tylko, gdy położył dłoń na jej przedramieniu.
- Niestety nie mam teraz kwiatków, ale przyjść tak bez prezentu też nie wypada. - Powiedział przecierając drugą ręką kark i szyję odchylając lekko głowę. - Potraktuj to więc jak Merci i krótką odpowiedź na to co tam u mnie ciekawego.
Był gotów podzielić się z nią pewnymi szczegółami jego ostatnich dwóch lat. Działo się u niego wiele i nawet jakby przesiedział tu tydzień nie dałby rady opowiedzieć o płonącym koniu, nazistach, Inkach, Aztekach i wielu innych dziwnych przygodach jakie odbył w tym czasie.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Pią Kwi 10, 2020 10:55 am

Czarnowłosa mimowolnie spoglądała na zniszczony sufit, choćby podczas wydychania siwego dymu z płuc; choć jej mina sprawiała wrażenie nieodżałowania, wiedziała przecież że jest to jak najbardziej do naprawienia. Tym razem nie odpuści Leonowi i będzie musiał szybko uporać się ze zniszczeniami, bo nie wyobrażała sobie dłuższej obecności tej wyrwy. Ale tym jednak mogła zająć się odrobinę później, stanu faktycznego nie była teraz w stanie zmienić, a jednak do niego zaliczała się również obecność nieprzytomnego mężczyzny na jej łóżku. Pewnie w innych okolicznościach nie śmiała by mieć żadnych obiekcji, jednak w tej sytuacji przysparzało jej to więcej zmartwień niż satysfakcji. Na szczęście po dłuższej chwili, dokładnie tyle ile zajęło jej wypalenie i zapalenie nowego papierosa, Veina zauważyła iż Leon powoli odzyskuje świadomość; przynajmniej oszczędził jej tym jeszcze więcej wrażeń; zapewne gdyby jej serce nie było martwe, dostałaby zawału przy okazji jego wizyty.
- Żeby Cię nie denerwować, milcząco uznam że trup w mieszkaniu nade mną nie ma nic wspólnego z wizytą łowcy. - powiedziała podchodząc do mężczyzny. Ujęła jego rękę i usiadła na brzegu strzaskanego łóżka, by podać mu zapalonego papierosa znajdującego się między dwoma smukłymi palcami jej dłoni. Mogłaby się dłużej zastanawiać dlaczego Leon nie ma na sobie koszuli, ale niewiele by jej z tego przyszło.
- Masz czucie we wszystkich kończynach? Jeśli tak, to spróbuj się podnieść. - choć mogła wydawać się nieco niedelikatna, to jednak w tym momencie liczyła tylko na to, by Leon nie potrzebował fachowej pomocy medycznej; teraz nie była w stanie sprawdzić stanu wszystkich kręgów jednak dźwięk wydawany przez nie nie określiłaby jako przyjemny. Gdyby jednak mężczyzna mógł usiąść, miałaby większą pewność że nie uszkodził chociażby kręgosłupa.
- O, jestem pewna że to naprawisz i znów będę miała piękny sufit bez przebicia na wyższe piętro. A następnym razem po prostu zapukaj do moich drzwi z kwiatami, tak prędzej Cię wpuszczę. - odparła, ale na jej twarzy pojawił się uśmiech; jednak nie potrafiła być długo na niego zła.
Gdy już zaczął ruszać szyją i rękoma, trochę ulżyło czarnowłosej w tej rozterce. Wolała jednak sprawdzić czy przypadkiem żebra nie są pęknięte, choć to nie tak tragiczna kontuzja jak mogłoby się wydawać. Wstała z łóżka i nachyliła się nad mężczyzną, jedną dłoń układając najpierw na klatce piersiowej, a drugą na boku. W międzyczasie przerzuciła loki bujnych włosów na jedno ramię, bo przeszkadzały jej w tych amatorskich oględzinach. Co prawda skończyła medycynę, ale chyba w XVIII wieku - sama dokładnie nie była pewna i zatrzymała tę informację dla siebie, bo z pewnością nie uspokoiłaby Leona.
- Mam nadzieję, że nie zrobisz mi teraz przykrej niespodzianki w postaci krwotoku wewnętrznego. Poza tym nie uspokaja mnie fakt, że nasze następne spotkanie musi zostać sprowokowane tym razem moją krzywdą, bo tego mam ostatnio dosyć. - odparła, będąc teraz w bliskiej odległości od twarzy Leona; jednak na jej twarzy wciąż znajdował się drobny uśmiech, a dotyk kobiety był raczej delikatny na tyle ile mógł, więc Leon nie powinien odnieść mylnego wrażenia, iż była na niego zła. W międzyczasie zauważyła wszystkie blizny, które naznaczały jego nagie ciało, jednak złożyła to na karb profesji mężczyzny. Zwróciła też uwagę na delikatną siwiznę, która musiała pojawić się dość niedawno; jednak w żaden sposób nie ujmowała Leonowi z uroku, a wręcz czyniła go jeszcze przystojniejszym. Choć gdzieś w tym wszystkim przebiła się wizja starzenia, bo Leon był jedynym na tyle bliskim jej człowiekiem by jednak mogła zauważyć te drobne zmiany, to nie nastrajało pozytywnie wampirzycy i jednak przypominało o jego smutnej, nieuchronnej śmiertelności.
- U mnie wszystko już dobrze, dziękuję. Nie powiem, że od Twojej ostatniej wizyty nic się nie działo, to był dość intensywny czas. Ale ostatecznie żyję, więc nie powinnam narzekać. - odparła na zadane pytanie, jednocześnie naciskając teraz obiema dłońmi na brzuch mężczyzny.
- Nic poważnego nie wyczuwam i nie chcę też być Twoim głosem rozsądku, ale i tak powinieneś iść do lekarza. - dodała, kończąc jakże fachowe badanie. Usiadła ponownie na skraju łóżka, podnosząc mały kawałek tynku, który wcześniej był komponentem sufitu.
- Jeśli będziesz w stanie, to spróbujemy przejść do pokoju obok. Nie wyrzucam Cię, bo jestem nazbyt wyrozumiała i wiem, że musisz odpocząć, ale w tych warunkach to wyjątkowo nieprzyjemne przebywać w mojej sypialni. - otrzepała dłonie z pyłu i czekała cierpliwie na decyzję mężczyzny, czy spróbuje delikatnie z jej pomocą wstać. - Może zdołam się też wykazać wyjątkową troską i poszukam dla Ciebie ubrania. - dodała, uśmiechając się i mimowolnie ukazując kły.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Leon Sob Kwi 11, 2020 5:15 am

- Trup nad tobą nie ma nic wspólnego z łowcami. Chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle. - Odparł szczerze, żeby nie stresować jej bardziej niż już mu się to udało. Poszukiwanie skarbów zawsze było wspaniałą przygodą, którą później mógł godzinami opowiadać liżąc rany i pijąc z kumplami, ale każda wspaniała historia ma swoje mroczne chwile, o których nikt nie wspominał. Cóż, ta część była przynajmniej nie kończyła się scenariuszem “z deszczu pod rynnę”.
Nie był pewien jak wyjaśnić całą tę sytuację z runami, azteckim skarbem. Ale nie spodziewał się, że Veina oczekuje jakiejkolwiek spowiedzi. Odpowiedział jej tylko uśmiechem drapiąc się po klacie. Łóżko co prawda straciło trochę na wygodzie i może nie było jego, ale czuł się jak król.
Ze rozkoszą przyjął papierosa pociągając od razu solidnego bucha i pozwalając dymowi powoli ulotnić się przez nos. Cóż z tego, że chwilę później rozkaszlał się, niemal odruchowo od razu rzucił się na wetknięty między jej palce filtr znowu łapczywie wciągając dym. Bolało go wszystko, ale to dobrze. Jeśli cierpiał to znaczy, że żył i wszystkie kręgi są na swoim miejscu.
- Nie wiem, ale jest tylko jeden sposób żeby się przekonać.
Zgodnie z poleceniem ruszył każdym członkiem i chwilę później powoli usiadł bez oparcia. Zanim jednak udało mu się złapać pion złapał się za pęknięte żebro i syknął padając znowu na ramę. Nie było tak źle, był poparzony ale i żywy, a to właściwie liczyło się tu najbardziej.
Nie spodziewał się tego co stało się dalej. Gdy zbliżyła się i przerzuciła włosy ból właściwie ustał. Nawet, gdy dotknęła go w strzaskaną kość zmrużył tylko lekko oko. Dopiero teraz zorientował się, że przez cały ten czas nie puścił jej ramienia i gdy ta informacja dotarła do jego świadomości… właściwie nie wiedział co z nią zrobić.
- Następnym razem po prostu cię odwiedzę. Może nawet gdzieś zaproszę? - Trudno było wyczuć czy Leon próbuje zadać pytanie będąc bardzo pewnym siebie czy stwierdził to, ale niepewnie. Właściwie sam nie wiedział co próbował tu osiągnąć. Była za blisko, pachniała zbyt ładnie. Uczył się dość długo unikać wdzięku zapachu krwi wampirzej, ale trening nigdy nie przygotował go na tego typu sytuacje.
Był rozbrojony, niemal nagi a mimo tego nie czuł jakiegoś zbytniego zagrożenia. Z resztą już nie raz spróbował jej krwi, wiedział że nie powinien. Nawet nie śmiał prosić, jakby nie był obity. Choćby ze zdrowego rozsądku. Ale i tak walczył sam ze sobą, na większej ilości płaszczyzn niż mógł sam podejrzewać, że ma.
- Mam jednego zaufanee… - Złapany za brzuch spiął się lekko nie tyle z bólu a szoku. Może też potrzeby pokazania że ostatnio zrzucił trochę? - Lekarza. Ale dziękuję za troskę.
Jeśli wszyscy są w domu, tak jak ich zostawił i jeszcze się nie pozabijali to była szansa, że nawet za tydzień będzie sprawny.
Nie skorzystał z pomocy, nie pozwoliły mu resztki dumy, które gdzieś tam posiadał. Powoli ale z gracją starego poobijanego byka podniósł się z - już teraz leżanki - i powoli poczłapał w stronę salonu.
- Moja droga, przyjmę nawet szlafrok. O ile jego właściciel się nie obrazi. - Odpowiedział puszczając jej oko i łapiąc się za klamrę pasa powoli, okrężnym ruchem rozgrzewając barki.
Nie mógł nie zauważyć kłów, mimowolnie spojrzał na nie. Były imponujące i jego sztuczne oko zalśniło lekko dokładnie je badając.
- Aż szkoda, że wszyscy ich posiadacze nie mają takich ładnych buziek. - Rzucił powoli stąpając w stronę salonu. Był cały w gruzie i pyle, więc starał się dotykać jak najmniej. Nawet nie wiedział czy powinien gdziekolwiek siadać po prostu podpierając się rękę przy wersalce i wspominając poprzednią wizytę i niesamowicie dziwne zrządzenie losu, które wepchnęło go w tę sytuację.
- Zapraszam do siebie, może nie teraz… ale w niedalekiej przyszłości. Głupio mi cię ciągle nachodzić.
Powiedział zdejmując kapelusz i zbierając na palec kurz jaki się na nim ostał i odwrócił się w stronę okna mając nadzieję, że zdąży oporządzić się jakkolwiek. Mogła widzieć go umorusanego i poobijanego, gdy był nieprzytomny - teraz jednak nie miał żadnej wymówki.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Sob Kwi 11, 2020 2:54 pm

Czarnowłosa uśmiechnęła się szeroko widząc jak bardzo smaczny potrafi być papieros, którego Leon teraz najwyraźniej bardzo potrzebował; dokładnie znała to uczucie, choć nie do końca rozumiała dlaczego tytoń wydawał się taką ulgą w sytuacjach stresowych, podobnych do tej.
- Powinnam zaproponować Ci coś do zjedzenia, ale niestety nic co by się nadawało nie mam. - to nie powinno być dziwne biorąc pod uwagę dietę każdego przeciętnego wampira.
- Mogę tylko zaproponować wodę, whisky i ewentualnie poszukać kawy, kiedyś zawieruszyło mi się jedno opakowanie. - organizm Veiny wyjątkowo źle reagowała na wszelkie ludzkie pokarmy, więc nie mogła spożywać ich również z czystej przyjemności tak jak inne nieco mniej wyczulone wampiry. Jednak kiedyś kawa wyjątkowo jej zasmakowała, więc możliwe że resztki znajdują się w kuchni, z której kobieta praktycznie nie korzystała. - Ale w tej sytuacji na początek najlepsza byłaby woda, prawda? - zadała pytanie i uśmiechnęła się, wiedząc że Leon jest smakoszem dobrej whisky, jednak jego organizm mógłby potrzebować czegoś dużo bardziej prozaicznego. Wampirzyca nie ruszyła mu z pomocą podczas zmieniania pozycji na siedzącą, by mężczyzna nie poczuł się potraktowany niczym małe dziecko, choć oczywiście była gotowa to zrobić. Upadek przez sufit nie mógł należeć do najprzyjemniejszych, biorąc pod uwagę możliwe kontuzje - nawet w przypadku tak wyćwiczonego ciała jak to Leona. Zauważyła, że przez cały czas trzyma dłoń na jej ramieniu, jednak nie miała zamiaru ostentacyjnie jej zrzucać bo w żaden sposób jej to nie przeszkadzało.
- Wygląda na to, że jak zwykle miałeś szczęście. Wolałabym byś nie testował własnej wytrzymałości w ten sposób, ryzykujesz że znudzi mi się opatrywanie Cię za każdym razem. - dodała, nieco rozbawiona. - Ale teraz moja kolej na postrzał, więc zacznij się przygotowywać.
Najwyraźniej jej usilne próby zbadania mężczyzny nie były wystarczające, a wiedza zdobyta przed wiekami i do tej pory niepotrzebna, stała się niedostateczna i bezcelowa. Veina nigdy nie została lekarzem, właściwie od razu po studiach rezygnując z tego pomysłu. Liczyła jedynie faktycznie, że Leon może mieć tylko pęknięte żebro i nie będzie wymagał lepszej opieki, bo nawet Veina miała swoje granice.
Gdy postanowili zejść na parter do salonu, Vi również nie pomogła mężczyźnie który usilnie starał się zachować samodzielność na przyzwoitym poziomie. Właściwie Vei nie mogła mieć do niego o to pretensji, choć w obecnej sytuacji nie było by nic złego w jej naprawdę drobnym wsparciu, ale Leon rzeczywiście wiedział lepiej na co może sobie pozwolić w tym stanie, po spotkaniu z sufitem.
- Usiądź na kanapie. - powiedziała gdy już zeszli na dół, a Vi wskazała mu skórzany mebel. Wtedy poszła do kuchni i szybko wróciła ze szklanką zimnej wody, stawiając ją na szklanym stoliku i siadając obok mężczyzny.
- No dobra, to żebro tak? - zapytała, patrząc w twarz mężczyzny i oczekując szczerej odpowiedzi. Bez ostrzeżenia położyła dłoń na jego boku i brzuchu, chcąc jeszcze raz spróbować swoich sił w tej pobieżnej diagnozie, którą miała wydać. Już wcześniej zauważyła, że Leon był w jeszcze lepszej formie od ostatniego spotkania, teraz pod palcami dokładnie czuła mięśnie brzucha gdy nieco za długo przytrzymała na nim dłoń. W trakcie próby wyczucia pękniętego żebra, podniosła głowę by odpowiedzieć mężczyźnie.
- Większość z nas je ma. Teraz ryzykownie byłoby przyznać, że nie zyskujemy przy bliższym spotkaniu. - naturalnie żartowała, bo Leon nie miał czego obawiać się ze strony wampirzycy; wielokrotnie miała sposobność na zaatakowanie go w stanie bezbronności - jak teraz, jednak tego nie zrobiła; nie miała potrzeby, ochoty i fantazji by tak uczynić.
- Nie będę udawać, że jestem w stanie coś więcej zrobić. Możliwe, że masz pęknięte żebro - sam wiesz najlepiej, a ja nie będę udawać lekarki. Powinnam mieć jeszcze dwa zastrzyki przeciwbólowe, przez chwilę pomogą. Chciałbyś? - zapytała, zabierając dłonie z jego ciała i wstając z kanapy.
- Poszukam koszuli. Niestety szlafroka nie mam. A jeśli coś znajdę to zapewne należy do tego mężczyzny w szafie, z której zapomniałam go wypuścić. Teraz już mu i tak nie będą potrzebne. - powiedziała na odchodne, by ponownie wejść na piętro do sypialni. Szybko przeszukała potencjalne miejsce i znalazłszy białą prostą koszulę, jeszcze zgarnęła papierosy wiedząc, że mogą się przydać. Przez chwilę oko zawiesiła na niedokończonej lampce wina; szybo wychyliła pozostały alkohol, zabrała jeszcze ręcznik i zeszła na dół do mężczyzny.
- Mam nadzieję, że będzie dobra. - powiedziała, podając mu koszulę i ręcznik gdyby chciał chociaż pobieżnie zetrzeć pył z nagiego torsu i ramion. Paczkę z papierosami położyła na stole, by kowboj częstował się w miarę potrzeby.
- Jeśli chcesz wziąć prysznic to żaden problem. Z tym, że łazienka jest na górze przy sypialni, więc musiałbyś jeszcze raz tam wejść, tym razem po schodach. - dodała z uśmiechem.
- Jestem zwolenniczką zapowiedzianych wizyt, mimo uroku niespodzianki. Tylko spróbujmy bez ofiar. Tak na początek, ok? - teraz ona musiała zapalić papierosa. - To znaczy, nie chciałabym by były one jedynym powodem, dla którego mnie odwiedzisz. - co najmniej dziwnie Veina czuła się w tej sytuacji, pałając zbytnią sympatią dla człowieka, zwłaszcza w perspektywie ostatnich zmian jakie zaszły w jej życiu. Ale zawsze mogła zrzucić to na karb skrajnego indywidualizmu, prawda?
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Leon Pon Kwi 13, 2020 4:38 am

Nie był to pierwszy raz, gdy spadał przez sufit. Nie robił tego co prawda regularnie, ale nie mógł powiedzieć, że to zupełnie nowe doznanie w jego życiu. Jeśli było to tylko żebro i tylko pęknięte nie było z tym problemu. Ból był znośny, gorzej z wyczerpaniem i zwykłym ludzkim stresem.
- Whisky! - Wszedł jej w słowo. Bardzo potrzebował się teraz napić i znieczulić. Jego pogoń za skarbem, o którym prawie nic nie wiedział pochłonęła już wiele żyć, ale nadal widząc kolejnego nieszczęśnika potraktowanego w ten sposób czuł wyrzuty sumienia. - Kawę też poproszę…
Podróż schodami w dół była niesamowitym przeżyciem. Wyglądał trochę jak staruszek opierając znaczną część masy na poręczy, ale nadal próbował robić to z godnością i broń boże nie spaść ze schodów. Byłby to prawdziwie ironiczny koniec jego historii - kowboj z tysiącem historii o niesamowitych łutach szczęścia zabity przez własne splątane ze zmęczenia nogi i nieuwagę.
- Nic ci się nie stanie. Ale i tak uważaj na siebie i nie przeskób niczego. - Odpowiedział pół żartem, pół serio. Wolał nie myśleć o tym co by się stało, gdyby musieli stanąć przeciwko sobie. Musiałby wtedy podjąć bardzo szybko decyzję i miał wrażenie, że żadna z opcji jaką by wtedy miał nie byłaby tą dobrą.
- Nie musisz robić nic więcej. Twoje towarzystwo wystarczy. Powiedz mi też może co się u ciebie stało? Słyszałem to tu tam jakieś plotki, ale wolałbym zaczerpnąć u źródła.
Grzecznie usiadł na kanapie i jednym haustem wychylił całą podaną mu szklankę. Westchnął głośno czując przyjemnie dreszcze na całym ciele i wyciągnął się lekko.
- Podziękuję, alkohol wystarczy. Nie powinienem mieszać alkoholu i przeciwbólowych. - Odpowiedział szczerze i właściwie zupełnie inaczej niż zwykle. Cóż nie robił się młodszy, a “wytrenowana” wątroba kowboja dawała się we znaki przy takich eksperymentach. Ostatnio nabrał też innej perspektywy na życie i przyszłość. Miał do odchowania przynajmniej trójkę dzieciaków i miał zamiar doczekać aż przynajmniej jedno z nich przyjdzie do domu godną miana Szeryfa.
- To podziękuj mu ode mnie za szczodrość.
Założył koszulkę, która lekko opinała się na nim ale w tym wypadku nie mógł narzekać. Fakt, że zarzucił ją na siebie bez większego problemu ucieszył go. Ból nie tyle ustępował co przyzwyczaił się do niego. Co też pozwoliło mu powoli zacząć zbierać wszystko do kupy. Nie tylko narobił huku tutaj, ale i na pewno na górze wbijając się plecami w ich podłogę. Miał cichą nadzieję, że lokatorzy byli fanami nocnych eskapad i albo nie było ich w domu albo nie mieli nic przeciwko odrobinie hałasu. Nie miał pojęcia jak wyglądało mieszkanie nad nimi. Jeśli strapiony sąsiad zawoła ochronę to tłumaczeniom nie będzie końca - nieważne czy przyjdą tu zwykli ludzie czy wampiry i w sumie nie wiadomo któremu trudniej byłoby wyjaśnić całą tę sytuację.
- Wejdę tam na rękach, pod warunkiem że umyjesz mi plecy, V. - Odpowiedział nonszalancko i od razu odpalił fajkę z podarowanej paczki. Jak zwykle było ciężko wyczuć na ile to propozycja, a na ile się zgrywał. Cały czas obserwował jej reakcje, próbując ją wyczuć. Jednak to co powiedziała sprawiło, że zamilkł na chwilę. Zaciągnął się dymem i trzymał go w płucach dłużej niż zazwyczaj mając nadzieję, że kupi to mu czasu na wymyślenie czegoś. Ale nic, ani jeden głupi tekst czy logiczna reakcja nie przychodziły mu do głowy.
- Na palcach jednej ręki jestem w stanie policzyć sytuacje gdy zabrakło mi języka w gębie. - Oczy zabłysły mu i powoli przydusił filtr do popielniczki. Wyciągnął rękę w jej stronę, próbując ją objąć.
- Pani Virtanen, czy pani próbuje mnie uwieść?
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Pon Kwi 13, 2020 11:08 am

Mogła spodziewać się innej odpowiedz, jednak niespecjalnie na nią liczyła i tylko zareagowała śmiechem gdy Leon wybrał whisky zamiast środków przeciwbólowych; jak wcześniej powiedziała, nie miała zamiaru pełnić funkcji jego zdrowego rozsądku, więc i tym razem była to jego decyzja.
- Dobra, ale po kolei - najpierw kawa, jeśli ją znajdę. - powiedziała i udała się do otwartej kuchni bezpośrednio połączonej z salonem, dlatego mężczyzna mógł swobodnie obserwować jej nieco niezgrabne poczynania z kuchenną armaturą. Była pewna, że paczki z kawą nie ma w lodówce, której i tak nie powinna otwierać w obecności kowboja, więc mogła od razu przejść do poszukiwań. Plus był jedyny taki, iż wszystkie szafki poza podstawowymi naczyniami, były po prostu puste - Veina nie jadła ludzkich posiłków, więc w połowie napoczęte opakowanie z kawą znalazło się dość szybko. Czarnowłosa nasypała dwie łyżeczki do kubka - nie chcąc biegać na raz z trzema filiżankami, wiedząc że Leon z pewnością potrzebuje dużej dawki kofeiny - chciała nasypać jeszcze trzecią, ale ta mogła okazać się przesadą. Jako że nie miała czajnika, wodę zagotowała w małym rondelku. Z pewnością jej poczynania wyglądały komicznie, bo Vi robiła wszystko dość intuicyjnie; nigdy specjalnie nie przywiązywała wagi do nauki tych pozornie podstawowych czynności.
- Jesteś kolejną osobą, która mnie pyta powołując się na plotki. Łatwiej byłoby mi się odnieść, gdybyś powiedział czego ciekawego można się dowiedzieć na mój temat. - powiedziała, jednak wyraźnie było widać, że wampirzyca niechętnie chce o tym wspominać; nie chciała opowiadać jak to musiała ulec niesprawiedliwości, a przede wszystkim o konsekwencjach jej ryzykownych działań.
- Byłam w więzieniu, musiałam zamknąć biznes. Potem miałam problemy rodzinne. Uzbierało się tego trochę więcej niż zazwyczaj, ale jak widać ciężko się mnie pozbyć. Jestem trochę jak rak, który raz wzrosły w tkanki będzie uporczywie powracał. - była to dość gorzka diagnoza, jednak Veina dokładnie tak o sobie myślała. Wiedziała, że Leon będzie dopytywał jednak nie chciała opowiadać o zabiegu, który całkowicie pozbawił ją wzroku i połowicznie słuchu - pomimo sympatii do mężczyzny, miała również instynkt samozachowawczy który nie pozwalał jej opowiadać o swoich słabościach.
- Tym razem też udało mi się ze wszystkim poradzić. Chociaż nie powiem, że nic się nie zmieniło. - dodała, niezgrabnie nalewając wodę do kubka i mieszając jednocześnie łyżeczką. - Ale to już pewnie zauważyłeś. - zakończyła, podając Leonowi kubek z gorącym napojem. Widziała jak jej się przyglądał, był doświadczonym łowcą i pewnie już na szkoleniu uczono go wyczulania zmysłów.
Usiadła na kanapie, jednak przypominając sobie o alkoholu, którego mu jeszcze nie podała. Póki co była ciekawa czy koszula w ogóle będzie pasować na rosłego i umięśnionego mężczyznę, jednak delikatnie opięta jednak nadała się. Nie pamiętała kto ją tam zostawił, ale najwyraźniej nie zgłaszając się po nią zawczasu, na Veinę przeszła jej własność.
- Czy to będzie bardzo rozczarowujące, jeśli powiem że powinieneś to zrobić sam? Zapewnię Ci wsparcie psychiczne. - dodała, całkiem poważnie, bo też nie wiedziała czy Leon żartował. Zdążyła jeszcze odpalić papierosa i włożyć go między pociągnięte szminką wargi, gdy mężczyzna kompletnie ją zaskoczył. Najśmieszniejsze w całej sytuacji było to, że kobieta właściwie nie wiedziała czym tak odebrała mowę rozmówcy. Następnie pytanie bardzo ją rozbawiło, jeszcze bardziej przez fakt że skontrastowane było z jego ręką, obejmującą teraz wampirzycę.
- Uważaj na żebro. - odpowiedziała krótko i wstała z kanapy. Odeszła kilka kroków do barku, by przygotować alkohol dla Leona, samej znów z niego rezygnując.
- Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale gdy wpadłeś przez sufit do mojej sypialni, tuż przed utratą przytomności zdążyłeś potwierdzić oczekiwania co do pojawienia się w niej prędzej czy później. Więc jak to jest? To ja nie doceniam Ciebie czy Ty przeceniasz mnie. Czy zupełnie na odwrót? - zapytała, siadając ostrożnie na szklanym stoliku tuż przed Leonem, zakładając nogę na drugą i podając mężczyźnie szklankę wypełnioną dwoma kostkami lodu i dobrą whisky. Czarnowłosa starała się zdobyć przewagę w sytuacji, która była rzeczywiście wyjątkowa. O ile dobrze pamiętała, już raz starali się wypić to piwo i skończyło się to kompletnym fiaskiem; wtedy głównym powodem były zasady Leona, które ona uszanowała wiedząc, że i jej wyjdzie to na dobre, później mogąc z dystansu spojrzeć na nieodpowiedzialność swoich poczynań. Czy to była wina kobiety, że afekt stanowił dla niej zawsze wystarczający powód, a teraz ze względu na zmiany powstałe w jej organizmie większość bodźców wydawała się nowa i uderzała w nią nieporównywalnie mocno.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Leon Czw Kwi 16, 2020 5:10 am

Leon starał się nie śmiać się z Veiny i jej studenckiego podejścia do odżywiania się i życia w sensie szerzej pojętym. Wampiry i studenci generalnie nie różnili się od siebie zbytnio: Aktywni dopiero po zmierzchu, w lodówce tylko alkohol, w szafce tylko kawa, czajnik się popsuł więc gotują wodę w patelni na żelazku. Dłużej myśląc doszedł do wniosku, że w sumie on sam nie różni się niczym od takiego przeciętnego studenta/wampira.
- Co poradzę. To nie tak że spotkamy się po prostu przy kawie i pogadamy o tym za co nas ścigają i ile spędziliśmy w ciupie. - Upił łyk sypanki i westchnął głośno.
Kawa była obrzydliwa, zwietrzała i miała posmak pleśni. Jego amerykańska krew domagałą się jedynie rozcieńczyć ją mlekiem z saszetki i słodzikiem, a potem poczekać aż przestygnie i nabierze aromatu kwaśnej skarpety. Tylko tak wyszukana paleta smaków i połączenie było w stanie postawić go na nogi.
- Wiem tyle, że zaczęłaś zadawać się z niewłaściwymi ludźmi i interes szlag trafił. Dobrze, że nie było mnie wtedy w mieście. Musiałbym wtedy znowu pomachać ci odznaką przed nosem. Z drugiej strony, zawsze chciałem mieć czołg i prawdopodobnie mignęła mi przed nosem jedyna tego typu okazja…
Wydawało się, że naprawdę posmutniał. Niesamowitym było zobaczyć jego poważną stronę, a co dopiero tę zatroskaną.
- O to też chcę zapytać. Jakim cudem to się stało? Zdarzały się historie o degradacji krwi, pełnych odwampirzeniach. Ale to? Obiecuję, że nie pytam jako członek Oświaty, a raczej jest to spowiedź.
Przeżegnał się i pochylił głowę, jak prawdziwy ksiądz. Szopka miała odwieść ją od zapytań w sprawie jego doświadczeń w sprawach odwampirzania. Choć przynajmniej jedno, w pewnym sensie miał, nim został członkiem Stowarzyszenia Łowieckiego.

Jego usta zwęziły się lekko. Jej mało subtelna ucieczka była rysą na jego męskiej dumie. Szybko zabrał rękę i podrapał się nią po głowie i wypił przygotowanego drinka.
Miała koniec końców rację i kowboj nadal nie był zdrowy. Rozumiał ją kompletnie, bo ostatnim razem role były po prostu obrócone i rzeczywiście jego kodeks moralny był niezachwiany. To przez wydarzenia ostatnich lat? Może częste obcowanie z wampirami? Jej krew namieszała mu w głowie i tyle? Ewidentnie grali w jakąś grę, tylko Leon nie do końca znał zasady.
Dopił resztkę drinka i otaksował ją bardzo dokładnym spojrzeniem. Osaczyła go i żądała informacji. W głowie nadal kotłowały mu się zdrowy rozsądek i dużo sprzecznych emocji.
- Nie wiem, V. Myślę, że rozmowę o tym musimy przełożyć na kiedy indziej. Nie mam nic przeciwko trudnym sytuacją, ale jestem chyba trochę przytłoczony.
Powiedział, a klatka piersiowa zaczęła go boleć w bardzo nieprzyjemny i znajomy sposób. Uśmiechał się robiąc dobrą minę do złej gry, ale gdy przychodziło do takich rozmów nie dawał sobie rady.
- Porozmawiajmy o tym kiedy indziej i gdzie indziej. Za tydzień? Jeśli nie zmieniłaś numeru to nadal go mam.
Trochę się miotał, ale musiał przecież jakoś wyjść z tej sytuacji i to najlepiej z jako takim odzyskaniem kontroli nad nią.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Czw Kwi 16, 2020 2:31 pm

Rozmowa na temat doświadczeń więziennych pewnie byłaby ciekawa, zwłaszcza że Leon miał zapewne o wiele więcej do powiedzenia jednak mogli to odłożyć na inny moment, wtedy przyda się większa ilość alkoholu i zostanie zachowana odpowiednia higiena dyskusji.
Vi zapaliła kolejnego papierosa, przyglądając się Leonowi gdy próbuje zrobionej przez nią kawy. Rozumiała, że nie warto było oceniać przed spróbowaniem dlatego ten pierwszy łyk był przez nią oczekiwany, jednak widząc jego minę i jednocześnie czując jak gorący napój pachnie nie chciała by mężczyzna pił dalej to obrzydlistwo, które przygotowała; oczywiście od razu nie wyrwała mu kubka z dłoni, będąc ciekawą czy faktycznie Leon zdecyduje się pić kawę dalej.
- Proszę Cię, tylko bez paternalizmu. Nie traktuj mnie jak dziecka. - powiedziała, choć nie będąc oburzoną bo rozumiała jakie są intencje mężczyzny. - Zjadłam zęby na handlu. Dobrze wiedziałam z kim się zadaję, bo stałam po tej samej stronie. Znałam ryzyko, ale mimo to pracowałam bo było to opłacalne i podobało mi się. Przecież wiesz, że cała broń która trafia w ręce ludzi i wampirów nie jest produkowana przez wróżki i ktoś to musi robić. - odpowiedziała, zaciągając się dymem z papierosa. - A czołg też bym potrafiła załatwić, ale niestety teraz jest to już niemożliwe. Chociaż tego też nie mam zamiaru zostawiać bez odpowiedzi. Zostałam potraktowana niesprawiedliwie przez ludzi, którzy szczycą się staniem na straży pokoju i bezpieczeństwa. - Veina wiedziała, że jest to zupełna bzdura, a jej krzywda była jedynie sadystyczną przyjemnością i nie miała nic wspólnego z obroną praworządności. Nie chciała też nic więcej mówić, bo mogłaby niepotrzebnie zdradzić Leonowi więcej szczegółów z relacji między wampirzych, o których nie powinien wiedzieć.
Nie była do końca pewna czy Leon pytało o wszystko ze względu na chęć otrzymania informacji czy troskę, w którą wątpiła. Mimo każdego zapewnienia przecież nie mogła ufać we wszystko co jej powie. Jako wybitnie upośledzona emocjonalnie osoba, Veina nie chciała również uwierzyć w czyste intencje mężczyzny i zwykłą troskę, bo nie znajdowała powodu dla którego miałaby zostać nią obdarzona.
- Nie mówiłam, że potrzebuję księdza. - dodała z uśmiechem i przesiadła się na kanapę, siadając obok mężczyzny. - Nie planowałam tego, jeśli to cokolwiek zmienia. - zaczęła mówić, ponownie zaciągając się papierosem i dość szybko wydmuchując dym.
- Mój ojciec był lepszej krwi, której ja nie odziedziczyłam przez matkę. - nienawiść Vi do matki miała dużo bardziej skomplikowane podłoże, jednak krew to oczywiście była jedna ze składowych.
- Zabiłam go i tak otrzymałam krew. To był akt łaski. Miałam wystarczająco dużo szacunku i wdzięczności, by chociaż w ten sposób mu pomóc. - dodała, patrząc na mężczyznę i jego rękę, która przed chwilą odepchnęła. Właściwie, nawet by nie pomyślała że powodem ten osobliwej fascynacji może być tylko spróbowanie jej krwi, to wydawałoby się wyjątkowo smutne.
- Daj spokój. - odparła po dłuższej chwili. Veina przyparta do muru musiała bronić się przez atak, całkowicie niszcząc atmosferę i wprowadzając co raz dłuższe pauzy w rozmowie. - Jeśli możemy o tym porozmawiać za tydzień, to właściwie nie musimy robić tego wcale. Ty musisz odpocząć i iść do lekarza, a liczę że to zrobisz. Taka rozmowa w niczym by nam nie pomogła. - mogło to ciągnąć się właściwie w nieskończoność, bo i ostatnim razem gdy czarnowłosa próbowała ruszyć tę relację, spotkała się ze ścianą, co uszanowała chociaż nie do końca się z tym zgadzała.
- I zostaw już tę kawę, bo będę Cię miała na sumieniu. - powiedziała i zaśmiała się perliście, całkowicie szczerze.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Leon Nie Kwi 19, 2020 6:57 pm

- Nie mam zamiaru nic ci radzić, jesteś w te klocki dużo sprytniejsza niż ja. Tylko mówię, co za plotki krążą po mieście. - Wzruszył ramionami i zaśmiał się. Leon był pod wrażeniem jak mimo różnic międzygatunkowych, kobiety nadal miały punkty wspólne między sobą.
- Uważam, że i tak nie skończyło się najgorzej. Nadal mieszkasz tu i nie zmieniłaś imienia i nazwiska. To więcej luksusu niż ma większość więźniów.
Jego intencje, jak zawsze, były dwojakie. Naprawdę przejmował się jej losem, był ciekawy czy wszystko jest z nią w porządku. Ale, był po prostu ciekawy i zawsze lubił wiedzieć wszystko co się działo wokół niego. Nie mógł być dobrym szeryfem, nie będąc dobrze poinformowany. Zwłaszcza, że altruizm nakazywał mu być bardziej zainteresowanym jej losem jako więźnia, a jego łowiecka natura zdecydowanie próbowała zrozumieć fakt niesamowitej zmiany, jaką przeszła.
- Rozumiem… przykro mi. - Jednak z tego samego altruizmu nie mógł rozdrapywać świeżych ran i drążyć. - Nie będę roztrząsał, wiem co to oznacza, zabić kogoś bliskiego.
Dziękował bogu za gęsty dym papierosowy. Hamował on zapach, jaki Veina roztaczała wokół. Można powiedzieć, że powoli przyzwyczajał się do niego, ale nadal czuł się słaby.
Nie wiedział co go tak ciągnęło, właściwie do tego próbował dojść przez cały ten czas. Jeśli nie zapach to może po prostu miał słabość do ratujących go kobiet? Znali się, o ile przelotnie to nadal ich przygody można było zaliczyć do emocjonujących i bardzo żywych przeżyć. No i nadal w czasach problemów spotykali się wzajemnie albo prosili o pomoc. Dlatego nie chciał o tym rozmawiać. Zbyt wiele nie wiedział i za bardzo był zagubiony, by móc powiedzieć coś, czego potem byłby pewien, że nie będzie żałować.
- Nie proponowałbym tego, gdybym nie chciał pogadać. Ale naprawdę w tej chwili to zły pomysł. Mam bardzo wiele do załatwienia...
Zachował się jak koń, którego zajść od tyłu, skopał sytuację odruchowo. Co gorsza nie do końca wiedział co ma zrobić by ją poprawić. Nawet nie za bardzo mijał się z prawdą. Musiał zrobić zdjęcia bałaganowi na górze i pędzić do domu. Już wcześniej Lis pisał, że Jojo ostatnio bywa markotna i traci nad nią panowanie. Lekarz zawsze mógł zaczekać.
Poderwał się z sofy stękając przy tym jak stary dziad i poprawił kapelusz. Tatuaż na jego dłoni zaświecił lekko, gdy kowboj wymamrotał pod nosem słowa zaklęcia i chwilę później z górnego piętra jego broń i reszta przedmiotów po prostu zleciała wprost do jego ręki. Rzadko używał tej dziwnej zdolności, ale jej przydatność była niezaprzeczalna.
- Przyjadę po ciebie, tylko daj znać kiedy jesteś wolna. Ja też będę pisać. - Mruknął wsadzając wszystkie pukawki do kabur. Zwłaszcza na końcu brzmiał na wyjątkowo pewnego siebie i tego co mówi, wręcz podekscytowanego.
- Nadal cię uwielbiam i dziękuję za wszystko. - Powiedział spoglądając jej w oczy i puszczając zawadiacko oko. - Jak już zalepią dziurę, to obiecuję usługi malarskie.
Czas najwyższy było zająć się niepokorną córką, odnaleźć skarb i jak zwykle poszeryfować na mieście.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Nie Kwi 19, 2020 9:34 pm

Mogłaby dopytywać jakich wiadomości na jej temat można zasięgnąć na mieście, jednak spodziewała się wszystkie ją oczerniały i z pewnością przynajmniej połowa była prawdziwa lub zawierało ziarno prawdy. Leon sam potrafił ocenić w co lepiej wierzyć, a co zweryfikować u źródła. Biorąc pod uwagę, że Veina była całkowicie bezpruderyjna, nie miała czystego sumienia, a raczej duży dystans do siebie - mogła spokojnie zostać zapytana o to i owo, z pewnością odpowiedziałaby szczerze. Teraz już nic nie mogło popsuć jej interesów, a życie prywatne było wystawiane na odstrzał - nie miała nic do stracenia.
- To nie było przyjemne doświadczenie, może kiedyś Ci opowiem. - wtedy musiałaby przyznać się do słabości, strachu który towarzyszył jej przez ostatnie tygodnie. Wtedy nie mogła zwrócić się do nikogo po pomoc, ale po fakcie patrzyła na to zupełnie inaczej.
- Nie tego spodziewałabym się po odnalezieniu ojca, ale to już zamknięty rozdział. Był kochanym skurwysynem i umarł dokładnie taki sam, niespodziewanie prezentując mi krew. - powiedziała z uśmiechem, bo był to całkowicie zgodny z prawdą opis staruszka. Teraz co prawda Veina na świecie była jeszcze bardziej samotna, ale o tym starała się nie myśleć. Bo Leon wyraźnie zbierał się do wyjścia, a ona nie miała zamiaru mu przeszkodzić. Rozmowa którą mieli odbyć, wciąż była rozpatrywana przez kobietę jako zupełnie niepotrzebna. Musieliby pomyśleć o ryzyku i priorytetach, więc nic dobrego by to nie przyniosło.
- Zawsze masz. Dlatego cały czas muszę Cię opatrywać. - dodała, zagryzając wargę. Hiperbolizowała swój udział w pomocy mężczyźnie, ale fakt że chyba był jedyną osobą, której pomagała w tej sposób. Rzadko czyniła użytek z podstawowej wiedzy medycznej, zwłaszcza ze szczerymi chęciami niosąc pomoc. Wciąż uważała, że choć dlatego Leonowi należał się szacunek i sympatia po tym jak przyjechał i opatrzył podziurawioną czarnowłosą. Może dlatego miała duży mętlik w głowie.
- To może ja przyniosę Twoje.. - właściwie cała formuła była zbędna, bo stała się rzecz dość nieoczywista, jednak w kontekście magii łowieckiej pewnie nie byłaby tak niespodziewana. -... rzeczy. - była pewna, że mężczyzna nie zapomni śmiercionośnych zabawek, bo był z nimi zespolony jak z duszą.
- Nie zawstydzaj mnie. - powiedziała w reakcji na ostatnie słowa Leona. Jednak jej uśmiech i broda zadarta wysoko, by móc spojrzeć Leonowi w twarz, nie wskazywały nawet na najmniejsze zakłopotanie.
- Trzymam za słowo. Prywatny malarz na motocyklu to wspaniała perspektywa. - dodała i zbliżyła się, by w ramach pożegnania złożyć na policzku Leona całus. Jednak będąc dostateczne blisko, zdecydowała się na krótki acz intensywny pocałunek w usta. Od razu powiedziałaby, że ruch ten podyktowany był jedynie jej egoistyczną przyjemnością, może nawet zakazaną; toteż na twarzy kobiety nie było widoczne zażenowanie czy zawstydzenie pod żadnym względem. Można by odczytać to jako jako wręcz okrutny, ale może Vi właśnie chciała by Leon w ten sposób nie mógł o niej zapomnieć; czas zweryfikuje jej starania.
- No to, uważaj na siebie. - skrzyżowała ręce na piersiach i odchrząknęła. Czasami zbyt widoczna była w niej upragniona spontaniczność i Vei sama zapędzała się w ślepą uliczkę; zwłaszcza gdy ulegała tłumionym pragnieniom. Starała się nie ponosić chwili, wiedząc że narobi sobie tym tylko więcej szkód.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Leon Nie Kwi 26, 2020 1:11 am

Za nic nie przyznałby się jej jakie kroki popełnił byleby tylko dowiedzieć się co u niej. W czasie podróży co jakiś czas wypytywał znajomych łowców i wampirze męty, które poznał przez czas szeryfowania Yokohamie. Opinie na jej temat były różne, ale wątpił by chciała wysłuchiwać wszystkich.
- No to za kochanych skurwysynów, niech im ziemia lekka. - Odpowiedział i nie mając akurat drinka pod ręką wziął łyka kawy. Żywo wspominał moment zlikwidowania brata, tak żywo na ile pozwalały mgliste wspomnienia. - A ciekawe historie z przeszłości pozostawmy sobie na jakiś rzewny wieczór przy winie.
W jego życiu działo się wiele i jakby nie próbował pielęgnować wspomnień, ostatnie naście lat powoli zacierały mu się. Bez starych zdjęć nie byłby sobie w stanie przypomnieć twarzy żadnej z osób, które były istotne w jego życiu. Zawsze zastanawiał się czy wampiry pamiętają po prostu wszystko, czy żyjąc tak długo mają jakiś mechanizm wypierania dawnych i nieistotnych wspomnień. Na przykład jak długo taka Veina będzie pamiętać o nim po jego śmierci?
Chciał jej powiedzieć bardzo wiele rzeczy na temat tego co się u niego zmieniło. Ba, gdyby nie była to tak nietypowa okoliczność może nawet prosić o pomoc dydaktyczno-wychowawczą dla pewnej młodej istoty, która absolutnie traciła kontrolę nad swoimi popędami. Nawet w bibliotekach nie za bardzo dało się znaleźć informacje o tym jak przebiega proces dorastania. Zabijanie wampirów, odwampirzanie, łapanie ich było w porównaniu z wychowaniem takowego było jak porównanie jeżdżenia na ułożonym koniu na padoku, a próbie złamania ogiera.


- Bez ciebie nie dałbym rady wyjść z tego wszystkiego. A trochę tego było. - Nie mógł jej nie zawstydzać. Właściwie te słowa i postawa sprawiły, że naprędce szukał kolejnego sposobu by wywołać w niej prawdziwy wstyd. Niełatwe zadanie, głównie z powodu jej zaskakującego opanowania i zaskakujących pokładów samokontroli, przynajmniej powierzchownych.
- Malarz, tapeciarz, tapicer. Dla ciebie wszystko, od ręki. - Odpowiedział zadowolony i dumny. Nawet jeśli miałby wylecieć przez okno albo połamać sobie nogi w kolejnej dziwnej sytuacji, przynajmniej będzie mieć powód żeby znowu ją odwiedzić. Inny niż ratowanie jej lub swojej skóry.

Nie spodziewał się pocałunku, właściwie to po tym jak spieprzył koncertowo spodziewał się że dostanie co najwyżej “kumpelskie” poklepanie po plecach i co najwyżej klapsa w tyłek - i to nie tego rodzaju, którego by sobie życzył.
Kowboj stał przy drzwiach wyjściowych próbując poukładać sobie w głowie całą sytuację. A nie było to proste. Była okrutna, zwłaszcza że już zapowiedział swoje wyjście. Nawet nie zorientował się jednak kiedy wyciągnął rękę w jej stronę i przyciągnął ją do siebie, by odwzajemnić się pięknym za nadobne.
Żebro znowu dało o sobie znać, obicia na plecach też wcale nie były jakoś bardzo zachwycone jego gwałtownymi ruchami, ale nie mógł jej pozwolić tak po prostu wygrać tego spotkania. Skoro Veina przyjęła teraz postawę opanowanej i zdroworozsądkowej, on nie musiał.
Złapał ją stanowczo i patrząc prosto w oczy pocałował, równie intensywniej, ale znacznie dłużej niż ona jego. Odruchowo złapał ją w talii, w naiwnej nadziei że dwukrotnie silniejsza od niego wampirzyca nie wyrwie mu się. Trudno było jednak posądzać go o zdrowy rozsądek - nie w takiej sytuacji.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Veina Nie Kwi 26, 2020 11:29 pm

Właściwie uznałaby za rozrywkę wszelkie opowieści na swój temat. Biorąc pod uwagę swoją powściągliwość w szastaniu wizerunkiem, nie sądziłaby jej osoba mogła być powszechnie znana na tyle, by krążyło o niej wiele plotek. Choć czarnowłosą bardzo pociągała władza i prestiż, instynkt samozachowawczy przypominał o tym że z natury jest w gorącej wodzie kąpana i nie powinna ulegać wszystkim namiętnościom. Z jednej strony lubiła spokój i połowicznie publiczną działalność, która przynosiła jej odpowiednią wysokość zysków; to z drugiej strony spokój potrafił zabijać jej ambicje i dawać się zbyt mocno we znaki, a pragnienie docenienia i posiadania władzy nad innymi co raz częściej stawały się argumentem za podjęciem danej decyzji. W każdym razie, jeśli istniały jakiekolwiek plotki na jej temat, z chęcią wysłuchałaby Leona, który mógłby przy okazji spytać wprost co jest prawdą, a co jedynie pyszną fantazją.
- Uwielbiam rzewne wieczory, wtedy otwieram się niczym najpiękniejszy wiosenny kwiatuszek. - dodała ironicznie, czego nie dało się nie zauważyć. - Dla mnie wino, dla Ciebie whisky. - postanowiła, więc mężczyzna mógł być pewien jej chęci co do takiego spotkania.
- No, możemy uczciwie powiedzieć, że zdołaliśmy obopólnie spłacić długi. - jak bardzo nie chciałaby przyznać, gdy przyszedł poproszony o pomoc nie do końca wiedziała dlaczego to zrobił i czego oczekiwał w zamian; ciężko było jej poprosić łowcę o pomoc, jednak Leon okazał się dużo lepszy od czarnowłosej.  
Do tej pory był też słowny, więc zakładała że to pożegnanie jest jedynie kurtuazyjne i niebawem zobaczy go w swoich progach z butelką dobrego wina i narzędziami.
- Sufitu Ci nie odpuszczę. Tym razem będziesz malarzem. - powiedziała stanowczo, by nie miał żadnych wątpliwości. Mógł dalej próbować wywołać w niej wstyd, jednak mogło okazać się to dużo trudniejsze niż sądził. Ciężko oczekiwać wstydu od kobiety bezpruderyjnej i w pełni świadomej swoich czynów; nawet chwilowa popędliwość nie była w stanie się do tego przyczynić.
Następne jego poczynania odczytała jako odpowiedź na jej bardzo śmiały ruch jakim był pocałunek. Poniekąd było to bardzo perfidne ze strony wampirzycy, bo nie ukrywając tego - chciała to zrobić i poczuć jeszcze raz ten przyjemny dreszcz, więc jedynie dla swojej przyjemności. Oczywiście nie odmawiała jej także Leonowi, jednak mógł poczuć się okrutnie zatrzymywany z zastosowaniem jakże prostego, ale skutecznego kobiecego manewru.
Na twarzy Veiny pojawił się nieukrywany uśmiech, gdy mężczyzna mocno objął ją w talii i stanowczym ruchem przyciągnął do siebie. Zdążyła jedynie przez krótką chwilę skrzyżować z nim wzrok, ponieważ Leon od razu ponownie złączył ich usta. Niezgodnie z przewidywaniami mężczyzny, kobieta nie próbowała wyrwać się z jego objęć, a wręcz przysunęła jeszcze bliżej. Równie namiętnie oddawała ten słodki pocałunek, układając dłoń na szorstkim policzku Leona który tak miło drażnił jej alabastrową cerę. Te niespodziewane chwile gdy tracił zdrowy rozsądek na rzecz czystej przyjemności, podobały się czarnowłosej najbardziej; nie tylko dlatego że to właśnie Vi w nim to wyzwalała, ale też to z jaką pasją się temu poddawał, mimo krótkiej chwili. Mogli pozwolić sobie na drobną uciechę, z tymczasowym zawieszeniem wszelkich zasad. Veina całowała go namiętnie i intensywnie, chłonąc smak oraz rozkoszując się jego silnym uściskiem. Gdy bezwiednie położyła dłoń na boku mężczyzny, szybko ją cofnęła przypominając sobie o obrażeniach Leona. Bardzo niechętnie i leniwie odsunęła usta od warg mężczyzny, krzyżując z nim wzrok.
- Teraz pozwolę Ci wyjść. - powiedziała z uśmiechem, nieco zawadiackim. - Idź do lekarza. Może teraz ja sprowokuję spotkanie i wrócisz szybciej niż podejrzewasz. - nie musiała ukrywać swoich pragnień, bo drobne przyjemności na które sobie pozwalała w tej sytuacji nikomu nie czyniły krzywdy. Z tego samego powodu, nie było też nic złego w małym wyrachowaniu ze strony Veiny.
Kciukiem przesunęła po brodzie mężczyzny, by dopiero po chwili zabrać dłoń z jego policzka.
- Tylko nie zapomnij o winie. - dodała na koniec, odsuwając się na bok, by Leon mógł spokojnie otworzyć drzwi.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Leon Sob Maj 09, 2020 8:47 pm

Nie chciał przerywać tego co się teraz działo. Był bardzo zagubiony i zmieszany całą sytuacją. Nie powinien dać się ponieść emocjom w żadnym stopniu, ale co z tego skoro czuł się przy niej jak dawno nie czuł się przy nikim innym? Nadal nie wiedział co jest tego przyczyną i dlatego może to i lepiej, że go wygoniła. Musiał mieć chwilę na podróż “wgłąb” i dowiedzenie się więcej o sobie.
- Łaskawa jesteś. - Mruknął na chwilę przyciskając ją do siebie mocniej i zjechał leniwie dłonią po jej talii i pośladkach nim bezwiednie oparł ją na rewolwerze.
Ten odruch przypomniał mu jak tu się właściwie znalazł i kim był. Ta relacja była strasznie skomplikowana. Co gorsza raczej nie było opcji na to, by jakoś ją uprościć. Ona stając się wampirem A raczej nie poszłaby na odwampirzenie, a on też nie miał zamiaru zmieniać się w jednego z nich.
- Daj znać jak załatwią ci ten dach i kiedy będziesz mieć wolną chwilę.
Uśmiechnął się i trącił kapelusz palcem zamykając za sobą drzwi.
Po paru minutach od jego odejścia dało się słyszeć tupanie i stukanie przez dziurę. Kilka razy błysnęło nawet światło, gdy kowboj robił zdjęcia.
Po zwłokach nie zostało zbyt wiele. Wyglądało na to, że życie i krew nieszczęśnika były paliwem tej dziwnej pułapki, a runy które wcześniej błyszczały w całym pokoju zostały jedynie na małym i ususzonym truchle na krześle. Kowboj zawinął je delikatnie w prześcieradło starając się nie zerkać w dół, do mieszkania Veiny. Była to mocno niezręczna sytuacja.
Więc z pękniętym żebrem, oparzeniami i kilkoma drzazgami… no i zawiniątkiem z trupa na satynowej pościeli powoli opuścił budynek, starając się nie zwracać na siebie uwagi.
[z/t]
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Apartament Veiny - Page 6 Empty Re: Apartament Veiny

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach