Nieczynne kino

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Nieczynne kino Empty Nieczynne kino

Pisanie by Go?? Wto Paź 23, 2012 5:05 pm

Bardzo stary budynek. Nie jest w użytku od kilku lat. Nie odbywają się w nim żadne seanse filmowe. Jedynie młodzież przychodzi tutaj od czasu do czasu aby posiedzieć w ciszy. Nawet fajna miejscówka. W środku panuje zawsze przyjemny chłód i półmrok. Widać jedynie zarysy znajdujących się tutaj krzesełek jak i schodków prowadzących w dół.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Czw Maj 30, 2013 8:36 pm

Czarny samochód zajechał cicho w opuszczoną część slumsów. Niegdyś, jakieś dwadzieścia lat temu miejsce to jeszcze prosperowało. Odbywały się seansy, a ludzie z chęcią tutaj zaglądali. Zresztą wampiry także, upodobały sobie to miejsce, jako jedne z najbezpieczniejszych miejsc do polowań. Łowcy nawet w dzisiejszych czasach rzadko tutaj zaglądali. Roiło się tu krwiopijców. Jednakże było to także doskonałe miejsce, aby się ukryć. Nie ważne przed kim. Gerard przyjechał tutaj. Czuł niemały dyskomfort za każdym razem gdy zapominał o swojej ranie na plecach i opierał się o fotel. Koszulka już zdążyła mu przesiąknąć krwią, a nie miał w co się ubrać. Może zdoła dobie opatrzyć ranę, choć będzie ciężko samemu do niej sięgnąć.
Zatrzymał się zatem przed starym kinem, parkując w ciemnościach tak, aby nikt niepowołany nie odkrył jego pobytu. Wysiadł z samochodu i wziął z tylnego siedzenia sporą, ciężką torbę. Wszedł do kina awaryjnym wejściem, od tyłu i zapalił światło i rozejrzał się dookoła. Ustawił na środku pustego i chłodnego pomieszczenia drewniane krzesło, a z torby wyjął strzykawki z igłami i substancjami na wampiry. Na dodatek przygotował także kajdanki blokujące moce. W końcu był łowcą, więc był w posiadaniu podstawowego ekwipunku. Kiedy już wszystko przygotował, wrócił do samochodu, niespiesznym krokiem. Zdążył sobie jeszcze na spokojnie zapalić i dopiero wówczas otworzył klapę bagażnika, wyciągając wampira jak wór kartofli. Sprzedał mu porządnego kopa w tyłek, ciągnąć za sznurek i zmuszając go wstania. Nie będzie go przecież taszczył po ziemi, szkoda mu było sił. Jeśli wampir nie współpracował, obrywał po żebrach silnymi ciosami, co mogło zaboleć nawet taką kupę tłuszczu. Jeszcze się nie odzywał. Musiał wprowadzić wampira do "sali tortur", nim się odezwie do swojej "ofiary". I jeśli wampir zaczął wreszcie współpracować, wciąż będąc pod władzą magii łowcy, został zaprowadzony do kina i posadzony na krześle. Kij z tym, że krzesło mogło okazać się za ciasne, najwyżej poboli go dupsko. Mógł nie mordować. Teraz przyszła kara. Łowca wywinął jego łapy za plecy i skuł kajdankami. Czarnym, grubym materiałem zawiązał oczy wampirowi, po czym zdjął magię. Musiał trochę odsapnąć, więc zapalił kolejnego papierosa. Czas zacząć...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Pią Maj 31, 2013 11:32 am

Wampirowi całkiem urwał się film, jak tylko padł na twardą podłogę szpitalną. Ciężko będzie się po tym wszystkim pozbierać, w dodatku już chyba nie ma możliwości zdobycia szpitala. Cała sprawa się rozejdzie po mediach i nazwisko Kanibala zaś się pojawi. Cóż... Nie ma się wszystkiego co się tylko wymarzy.
Nie wyczuł kiedy łowca nałożył na niego kaganiec oraz szczelnie związał linkami. Nooo z tym rodzajem uwiązania to sobie może poradzić.
W każdym bądź razie kanibal zmienił położenie ze szpitalnego na slamsowe, o czym oczywiście też nie wiedział. Ba, gdyby był na zdrowym umyśle i nie sparaliżowany, całkiem inaczej by to wszystko wyglądało. Powrót do normalności przybył wtedy, kiedy upadł z samochodu. Nie widział nic, nie słyszał ani nie czuł. Totalny zanik wszystkiego. Wampir wpadł w niemały szok! Sam wstał, zanim ten go kopnął i jeszcze chwiejnie pozbierał się na nogi. Ciężko było mu ustać w miejscu, wpadł raz na jakiś przedmiot, to na ścianę aż w końcu łowca chwycił za line i pociągnął olbrzyma za sobą.
Wylądował na ciasnym krześle, które aż zaskrzypiało pod ciężarem wampira. Niedługo rozleci się i to dopiero będzie upokorzenie. Mało tego, on utknął. Nie ruszał się, czekał jedynie na dalszy rozwój wydarzeń i chyba na cud. Wtem nagle zaczął słyszeć, czuć lecz wzrok nadal nie istniał, bowiem założono na jego głowę czarny materiał. Choć tyle dobrego, że mógł węszyć i słyszeć!
- Ty gnido! Wypuść mnie!
Ryknął wściekle, wiercąc się na krześle. Ono zaś skrzypiało i trzeszczało. Bestia nie mogła wstać i to go jeszcze bardziej denerwowało. Dyszał głośno, by niedługo zaś zacząć węszyć. Dym papierosa? Prychnął zły, oblizując usta. Czuł krew swoją i ofiar. Uroczo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Pią Maj 31, 2013 1:48 pm

Łowca przetransporotwał wampira do opuszczonego kina. Nie spieszyło mu się, gdzieżby tam. Pozycja kołyski na pewno nie należała do tych najprzyjemniejszych. A gdy przejażdżka się skończyła, łowca uważał, aby drodze wampir nie zaliczył żadnej ściany, śmietnika tudzież przewrócienia się. Wystarczająco miał już ran, a to przecież nie koniec całej zabawy, to się nawet jeszcze dobrze nie zaczęło.
Wreszcie byli sam na sam. Panowała tutaj całkowita cisza. Nie zakłócało jej nic. Żadnych oznak życia, żadynch wnerwiających owadów, nawet mysz tędy nie przebiegała. Cisza jak w trumnie, zabitej deskami, zakopanej głęboko kilkaset metrów pod ziemią.
Zmysły jak nagle zostały mu odebrane, tak nagle powróciły. To także mogło wywołać chwilowy szok, więc łowca był na tyle miły, że dał trochę czasu wampirowi, aby zaznajomił się z nową sytuacją. Aż wreszcie ten dał głos! Jak będzie za głośny, ściągnie się mocniej kaganiec, który wbije mu się w szczękę, uniemożliwiając tym samym wszelkie poruszania otworem gębowym, a tym samym nie wypowie słowa. Albo po prostu wyrwie mu struny głosowe.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że wydałeś na siebie wyrok śmierci?
Nie zważając na wrzaski wampira, przemawiał do niego na spokojnie. Sięgnął po jedną strzykawkę z igłą i wbił mu ją w szyję. Żyła, nie żyła, w takim ciele ciężko było ją znaleźć, więc wbił igłę w cielsko gdzie popadnie. Była to woda święcona, z drobinkami czosnku. W żyłach potrafią wyczniać niezłe cuda, jak chociażby osłabienie wampira. Przy większej dawce możliwe było nawet przepalenie żył.
- Może chcesz zapalić?
Spytał wampira, zdzierając z niego koszulę. Po prostu ją rozerwał i wsadził wciąż żażącego się peta do rany postrzałowej w ramieniu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Pią Maj 31, 2013 2:20 pm

Normalnie czuł się jak pies! Kaganiec! Też coś, no ale właśnie on jest jak zwierzę! Dzikie i nieokrzesane! W dodatku wredny łowca zabronić mówić, ale przecież zostało mu jedynie wyzywanie! Prychał i charczał pełen złości, szarpiąc się ponownie na tym starym, biednym krześle. Wreszcie ustał, odchylając łeb w tył. Obroża zaś raziła, a wtedy nerwy się powiększyły, poza tym Gerard mógł właśnie dostrzec te iskry. Lecz on się nawet tym nie przejmie bo kto takim skrzywdzonym przez niesprawiedliwy los bydlakiem się przejmie?!
Wyrok śmierci? Bestia go wyśmiała. Jasne, już się bał. Chroni go Regulamin!
- Goń się łowco.
Warknął w odpowiedzi, mając gdzieś co ten tak na serio myśli. Wampir już tyle w życiu przeszedł, już przez tyle tortur się przewinął. Ach... No i nie mogło braknąć igły! Na samk uklucie zawył tak przeraźliwie i nie ludzko jakby ściągano z niego na żywca skórę. Fobia... Straszna, wstydliwa fobia przed którą nie umie się obronić. Przeklinał, wrzeszczał i błagał na przemian, a kiedy woda świecąca przeszła przez żyły.... To już nie było bata. Zaczęła się bestyjka rzucać! Na ślepo próbował ugryźć łowcę, lecz w kagańcu guzik może. Zaś się poddał opadającej łbem tym razem ku przodowowi. Dłonie w pięści zaciskał.
Nie odpowiedział mu na pytanie. Był zbyt rozzłoszczony i przerażony. Można by rzec, że nawet dygotał.
Zaraz zepsuto jego koszulę, a pet ugaszono w jego ramieniu. Zero słów, zero jęków. Może kanibal zaś odleciał?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Pią Maj 31, 2013 3:14 pm

Słusznie, że czuł się jak pies. Powinien spalić się na krześle elektrycznym albo łowcy powinni puścić go z dymem. Zresztą Gerard sam się postara o wyrok śmierci na Testamencie. Musi spotkać się jedynie z Marcusem, spisać raport i pewnie znów uganiać się za tym kryminalistą.
Gdy wampir się szarpał, Gerard spokojnie sobie stał i przyglądał się, zastanawiając się na co stać tego wampira. Osobiście go nie znał, teraz miał dopiero przyjemność poznania go. Dostrzegł także obrożę, o jakiej dowiedział się z raportów łowców, jakie wysłał mu Marcus. Był ciekaw jak silnym urządzeniem to było i jak bardzo wytrzymały jest wampir. Pierw jednak zastosował uspokojenie w formie płynnej. Zainteresowała go reakcja wampira. Bał się igieł? Możliwe. Gdy ten szalał, łowca rozejrzał się dookoła, aż wreszcie wyruszył na poszukiwania toalety, zgarniając po drodze stare wiadro. Odnalazł łazienkę i wlazł do kabiny. Z kibla nabrał śmierdzącej wody i wrócił do Testamenta. Najwyraźniej nasz przyjemny wampir poszedł sobie spać, więc łowca postawił wiadro przed krzesłem, między jego nogami. Złapał za czarne kudły i wsadził łeb do wiadra, dla pobudzenia wampira. Ci mają wyostrzone zmysły, spotkanie trzeciego stopnia ze śmierdzącą wodą przyjemne nie było. Przepłukał w taki sposób łeb wampira i odchylił go z powrotem na oparcie krzesła. Pozostałą zawartość wiadra wylał na cielsko wampira, które wciąż było "pieszczone" elektrycznością. Jak wiadomo woda przewodzi prąd.
Łowca zaczekał, aż wampira przestał skwierczeć niczym skwarek i zacisnął mocno dłoń. Zaczął okładać górną partię ciała wampira silnymi ciosami, pozwalając ostrym ćwiekom na wbicie się w skórę. Kiedy się zmęczył (a sam miał przecież ranę na plecach), sięgnął do swojej torby po długie, ostro zakończone hakiem narzędzie. Niestety nie miał pod ręką urządzenia, które rozpaliłoby hak do czerwoności, musiał więc poradzić sobie bez tego. Wbił hak głęboko w jego ranę na ramieniu, którą wcześniej przypalił papierosem, i zaczął drążyć we wnętrzu rany, powiększając ją. Po kilku minutach takiego drążenia, przebił się przez ciało na wylot.
- Powiedz mi. Masz jakichś bliskich? Pewnie nikt nie znosi takiego brzydala jak Ty, co? Spasiony, bezsilny... przegrałeś w walce z człowiekiem. W dodatku boisz się igieł jak małe dziecko. Jesteś tchórzem? Chowasz się za damską sukieneczką?
Przeszedł na dobijanie psychiczne, szukając jego najsłabszych punktów.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Pią Maj 31, 2013 8:02 pm

Cóż, opisywać jakie upokorzenie zniósł kanibal? Nie, nie ma sensu. Wampir upodlony, pobity i niemal na śmierć porażony... Ledwo żył, niemal na pograniczu wampirzej śmierci. Na szczęście uspokoił się, więc i obroża przestała działać, choć i tak czasem drżał, co jak co prąd jeszcze przepływał przez okaleczane cielsko.
Z całą pewnością nie pozbiera się po czymś takim i nie chodzi tu o ciało, a o dosyć kruchą psychikę wampira. Nic nie widział, jedynie czuł smród starej wody zmieszanej z fekaliami oraz starocią budynku. W prawdzie był bliski zwymiotowania.
Ostatni cios na ciało? Przewiercenie ramienia na wylot. W prawdzie już nie rzucał się, nie miał na to siły. Utrata przytomności byłoby jak koło ratunkowe, no ale nic takiego nie chciało przyjść. Bestia jest dosyć wytrzymała fizycznie na ból.
I pora na niszczenie psychiki kanibala. Nie odpowiedział nic, może dlatego że słowa łowcy dobiły olbrzyma i "wyłączył" się na świat. Zwykła ucieczka, ot co - Stosowana w naprawdę trudnych, ciężkich sytuacjach. Siedział w bez ruchu, z głową opadniętą w przód.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Sob Cze 01, 2013 3:42 pm

Gerard miał doświadczenie w torturowaniu wampirów. Torturował je bardzo długo zarówno fizycznie jak i psychicznie, jednak nie pozwalał im stracić przytomności. Zdawał sobie sprawę, że dla niektórych krwiopijców boleśniejsze były ciosy psychiczne. Mając kilka wieków na pewno przeżyli w swoim długim życiu wiele przykrych i rozczarowujących chwil. Nic więc dziwnego, iż byli podatni na słowa.
Łowca z obojętnością patrzył jak wampir skwierczy. Najgorszą karę pozostawi sobie na koniec, kiedy wampir będzie dogorywał i odpoczywał po niemalże całej nocy tortur. Ciekawe jak wiele wytrzyma? Jak silnie psychicznie był? Bo fizycznie na pewno był. Na ciele miał wiele blizn, co jedynie świadczyło o jego waleczności i wielu walkach jakie stoczył zapewne z łowcami.
Wampir nie odpowiedział na pytanie łowcy. Szkoda, że nie chciał współpracować. Najwyraźniej trafił w jego słaby punkt.
- Ach. Brak akceptacji. Nawet Twoi Cię nie chcą, co? Smutne. Gdybyś nie był takim tyranem i mordercą na pewno znalazłbyś większe zainteresowanie. A jak z kobietami, hm? Na pewno byś pociupciał, co?
Łowca dalej swoje, podchodząc go psychologicznie. Złapał go zaraz za włosy, unosząc do góry łeb potwora. Przyjebał mu z pręta w twarz, w policzek, celując na wysokość zębów. Potem uderzył go jeszcze raz, w to samo miejsce.
- Twardziel z Ciebie. Ile istnień ludzkich zabiłeś? Patrzyłeś jak konają? Masz jakieś poczucie winy? Pewnie nie. Jesteś kupą miesa w końcu...
Westchnął jakby z politowaniem i wsadził haczykowaty pręt w kolano wampira. Wbijał je mocno, aż do momentu, w którym usłyszał charakterystyczne chrupnięcie kości. Zostawił pręt w spokoju, w nodzie Testamenta i sam postanowił trochę odpocząć. Rana nie dawała mu spokoju.
- Z tego, co wiem masz żonę. Jak myślisz, może nią też powinienem się zająć?
Zagadnął spokojnie, rozciągając się. Po chwili zdjął przepoconą i zakrwawioną koszulkę. Normalnie seksi ciałko!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Sob Cze 01, 2013 6:04 pm

Gerard już się wampirem nie nacieszy. Odleciał sobie umysłem w kraje ciepłe i za prędko to on nie wróci. Dlatego łowca może sobie gadać do upadłego, a ten nie zareaguje. W prawdzie jeśli się nie pozbiera, zostanie takim mięsnym warzywkiem i nic innego niż spalić bydkaka w trumnie. Bo po co funkcjonować jak się z życiem nic nie chce zrobić?
Poza tym wampir i tak już jest skrzywiony psychicznie przez najbliższą osobę, temu też bez różnicy co się teraz z nim stanie. Totalna lalka dla losu.
Na każde ciosy ludzkiego tyrana nie zwracał uwagi z jedynie ciało pod wpływem bólu czuło się strasznie.
A jak nasz łowca podniósł go za kudły... wiele nie zobaczy skoro ten miał zasłonięte oczy materiałem. Może to i lepiej? Oberwanie za pustkę w oczach również może wchodzić w grę.
Co do słów łowcy... Miał po trochu rację. Nie czuł się winny za śmierć, nie miał znajomych i był obrzydliwy. No trudno. Przyswoił, że takim jak on jest ciężko zdobyć akceptację i nie zwracał już uwagi na innych, na imprezki i tak dalej.
Co najgorsze nawet nie dotarł do niego fakt iż ten mógłby skrzywdzić Hachiko. Niestety... Taki wampirek stał się nudny jak flaki z olejem, którymi to tak się zajada codzień.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Sob Cze 01, 2013 8:54 pm

Łowca pokręcił głową, wyraźnie nie zadowolony faktem, że wampir mu odleciał. Czyżby za bardzo na niego naciskał? Musiał mieć podłą przeszłość, plus sporo czasu spędzić sam na sam z Marcusem, a tworząca się między nimi więź szybko przemieniła się w chęć zranienia siebie jeszcze bardziej.
Gerard z chęcią by spalił warzywo w trumnie. Więc jeśli życie mu zbrzydnie, zawsze może się do niego zgłosić, a łowca już będzie wiedział, co należy mu zrobić i jak by zabić. Oczywiście nie za szybko, byłoby to nudne. Karę musiał ponieść za swoje wszystkie uczynki.
Oberwał w mordę, bo taki kaprys miał Gerard, a nie ze względu na pustkę w oczach, które i tak były przewiązane. Wampir przez to mógł się czuć zdezorientowany, nie widząc swojego oprawcy, ani miejsca kaźni. Jechało tutaj straszliwie stęchlizną, w dodatku było chłodno i panował półmrok. Do czasu.
Łowca cierpliwie czekał, aż wampirek się przebudzi ze swojego letargu, czekając cierpliwie na pierwsze promienie słońca. W między czasie przygotował się w sumie do ostatniej na ten czas tortury. Ustawił, z trudem patrząc na gabaryty wampira, krzesło na środku salki, gdzie w suficie były szklane płyty. Zamierzał je przestrzelić, tworząc w nich dziury takiej wielkości, aby poparzyć słońcem wampira. Gdyby wyciągnął go w takim stanie na zewnątrz, na pewno spaliłby się od razu żywcem i po zabawie. Znaczy karze. Sam zaś w między czasie udał się po kolejną dawkę wody w wiadrze, by tą śmierdzącą substancją obudzić wampira.
Ponownie wylał mu wodę na głowę.
- Czas wstawać, skowronku.
Odezwał się i wyszarpnął z jego kolana haczykowaty pręt. Postawił nogę na jego ranie w kolanie i zaczął czyścić sobie podeszwy butów.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytania. Weź się w garść. Jesteś facetem czy nie? Złaź z krzesła i pokaż na co Cię stać.
Wampir i tak miał pewne utrudnienia... Rany, plus kajdanki. Łowca zaczął potrząsnąć krzesłem, jakby chcąc z niego zrzucić wampira.
- Noo, pokaż jaki jesteś zły!
Niemalże krzyknął mu do ucha. Do wschodu mieli jeszcze trochę czasu. A kto wie, może wampirowi uda się uciec? Wiadomo, Gerard się starzał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Nie Cze 02, 2013 6:19 am

O tak, kanibal przeżył bardzo smutne czasy i to będąc nawet małym brzdącem. I kto wie czy czasem nie stąd ma tak silne zapędy destrukcjne. Wiadomo... syndrom katowanego co odbija się w dorosłym życiu.
Gerard się świetnie bawił, a wampir cierpiał nie tylko fizycznie ale o psychicznie, w sumie drugie gorsze od pierwszego, bo rany fizyczne się zagoja, psychiczne zostaną do końca. Ale najśmieszniejszy fakt jest taki, że katując tego wampira, zataczmy krwawe koło. Wytłumaczyć? Nie ma takiej opcji. Może ktoś w końcu się zorientuje co jest grane? Wątpliwe pytanie, bo każdy tylko gnębi tego obrzydliwego gada, mając gdzieś psychikę wampira. A to podstawa... Dowiedzieć się, jak działa Morderca... no aleee... Tu nie ja zajmuje się władzą i kryminalistyką.
Ostatnia tortuta? Spalenie na słońcu. Brutal i sadysta. I on ma dzieci? Niemal jak niemiecki SS man! Bije więźnia, a potem przytula dziecko. Nie, nie mówicie mi, że łowcy to dobrzy ludzie.
W każdym bądź razie Kanibal ma dosyć. Gdyby miał siłę zapewne by próbował walki! No ale uwięziony... Jebany tchórzliwy Gerard. W dodatku ma czekać na promienie? Nigdy! Zaś oblany śmierdzącą wodą... To go rozbudziło. Otrząsnął się, wracając umysłem do świata żywych i to nie przestraszony, a wściekły.
Wyrwanie prętu przytrzymał. Bestia jest silna i to bardzo w dodatku przekroczono granicę. Ma pozwolić na pomiatanie sobą? Dawniej był postrachem miasta i teraz też tak powinno być. Chociaż niech słynie z determinacji!
Kolejny krzyk rozbudził bombę. Stwór prychnął, następnie napiął wszystkie mięśnie. Nie, on nie ma tylko tłuszczu. Dźwiganie ofiar, długie spacery, rozwalanie murów etc.To buduje oraz wzmacnia mięśnie! Dlatego Gerard mógł zaobserwować, jak bestia wraca do życia. Mimo bólu, mimo zadanych mu ran i ciosów, nie poddał się! Krzesło uległo zniszczeniu, dosłownie się pod nim rozpadło. Wiadomo waga i siła idą w parze, Stwór stawał na nogach, choć na ranna drżała, krwawiła mocno, lecz to nie było czymś co powstrzyma olbrzyma! Skierował łeb tam, gdzie znajdował się łowca. Widział? Nie. Gadzi wampir ma doskonały węch! Pora na kolejne przedstawienie (o ile mu u licha stary cwaniak nie przeszkodził, choć co może mi zrobić ranny wampir?). Pozbycie się kajdanek... Jeśli ma się tak rozbudowaną odporność na fizyczny ból, dzięki torturom, walkom jakie przeżywał, doświadczenie rosło i dodawało niewielkiej otuchy. No ale do rzeczy, do rzeczy... Stwór mając ręce za plecami, zaczął je wykręcać! Od góry oczywiście! Kości strzelały, pękały... głównie ta ranna, to na nią naciskał większy opór i kto wie czy nie będzie musiał mieć amputowanej kończyny... Nie nadawała się do użytku. Natomiast ta druga. Trochę lepiej. Kiedy zawisły ręce z przodu, bestia na swój triumf zaryczała chrapliwym, dosyć cichym głosem. Z bólem ściągnął materiał z głowy, by móc ujrzeć wroga. Teraz się zacznie. Bo w końcu została kwestia kajdanek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Nie Cze 02, 2013 12:11 pm

Jak mawia pewne, polskie porzekadło co cię nie zabije, to cię wzmocni. Kto wie czy właśnie nie dzięki temu nietypowemu spotkaniu w szpitalu, wampir nagle dostrzeże, że jest o wiele silniejszy i stać go na znacznie więcej, niż tylko głaskanie kotka. Choć dla miasta będzie to niemały problem, jeśli Kanibal powróci do swoich dawnych terrorów. Gerard go pamiętał, sprzed kilkunastu laty. Może nie tyle jego samego, co raczej jego występki i morderstwa, jakich się dopuścił.
Każdy łowca go gnębił, ponieważ mordował niewinnych ludzi, którzy nic mu nie zrobili. Ba! Nawet nie miał wyrzutów sumienia, pozbawiony wszelkich ludzkich uczuć, nie zasługiwał na życie. Dlaczego miałby być lepiej traktowany niż człowiek - morderca, który dopuścił się wielu morderstw? W Stanach od razu lądował na krześle elektrycznym, natomiast wampiry były bezkarne. Powinno się zorganizować jedną, publiczną egzekucję, aby wampiry wreszcie widziały, że nie należy wkraczać na wojenną ścieżkę z łowcami. Gdyby nie to, że miastem rządził teraz wampir, syn tego, którego sam obecnie więził, pozbawiłby go życia. A tak, mógł jedynie go torturować.
Stwór dał o sobie znać, więc łowca się przygotował. Znał wampiry tak długo, iż doskonale zdawał sobie sprawę, że mimo swoich wielu ran, są w stanie zaatakować i nawet zabić człowieka czy łowcę. Adrenalina robi jednak swoje.
Kiedy wampir wyłamywał sobie ramiona, by mieć większa swobodę ruchu, Gerard z torby wyszukał butelki z wodą święcą i łańcuch. Butelkę od razu odkręcił, a jej zawartość poleciała prosto na twarz i nagi tors wampira. Z łańcucha nie robił jeszcze użytku. Wycofał się na pewną odległość, mając tę chorą satysfakcję z tego, że przebudził wreszcie Kanibala. Wiadomo, tacy starzy łowcy mogą mieć już porządnie nasrane we łbie.
- Widzę, że ptaszyna nie daje za wygraną, hm? Życiowa ciamajda daje pokaz!
Jakiś był zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Kolejna partia walki właśnie się rozpoczęła. Kolejna fala wody święconej, została wylana na mordę i tors wielkoluda.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Nie Cze 02, 2013 12:58 pm

Wampir potrzebuje porządnego bodźca aby się poruszyć, a przynajmniej teraz, bo dawniej, jak chodził jeszcze do Akademii, nie musiał zmuszać się do ataku. W każdym bądź razie psychika znalazła ratunkową linkę i uwolniła się z dołu, jaki to powstał na skutek słów łowcy.
Ach, zapominamy, że ten wampir jest bliższy zwierzęciu niż człowiekowi. Więc także trzeba spojrzeć pod tym kątem, że bestia powinna być w klatce, a nie na wolności. Nie żadne tam krzesło, to nie człowiek. Ach i oczywiście zostaje dotkliwa przeszłość, bo w końcu i zwierzę bite będzie nieprzyjazne. Ale mniejsza już o to, Wampirzysko nabrało nowych sił.
Łowca się nieco zdziwił, hmm? Albo już znał na tyle wampiry, że wie iż te umieją się pozbierać nawet z najgorszego bagna! Tak jak właśnie ten okaz. Mimo ran, uwięzienia... wstał! Wszak nie miał już żadnych szans, ale to lepsze niż płacz o litość.
Jakikolwiek ruch pow potężny ból rannej nogi, czy piekące żyły, w końcu woda święcona z czosnkiem działała. Nie ma co wspominać o rękach. Te były w tragicznym stanie.
Zaś prowokowł olbrzyma. Ten dysząc z wściekłości, wlepiał ślepia w łowcę. Więc to taki jest ten gostek! Ach, cwaniak. Jest wolny, jedna rana i masa uzbrojenia. A kanibal? Szkoda gadać. Łowcy to tchórze.
Nie stał jak słup soli, ruszył do ataku na mężczyzne i w sumie to było żałosne. Bestia kulała, wręcz ciagnęła za sobą przebitą nogę, lecz to nie powstrzymało przed próbą ataku. Gerard nie pozostał bierny. Rzucił w wampira butelką z wodą święconą, która podziałała. Wampir z wielkim sykiem spowodowanym pieczeniem, rzucił się w stronę łowcy zamierzając chociaż go uderzyć połamanymi rękoma. Zamachnął się i wiele go to cierpienia kosztowało... Może gdyby nie kaganiec? Byłoby lepiej? Druga butelka jeśli poleciała, także wampira uderzyła, parząc jego skórę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Nie Cze 02, 2013 2:21 pm

Wampir dostał już sporego bodźca. Kino nie było przygotowane pod tortury na wampirach, a Gerard nie chciał udawać się z Testamentem do Oświaty, która de facto należała do Samuru. Gerard jedynie mniej więcej wiedział o zaistniałych faktach, jakie działy się w mieście.
Gerard był pod dużym wrażeniem, że tak ranny, wykończony fizycznie i psychicznie wampir był w stanie podnieść się z krzesła, zebrać w sobie jeszcze tyle sił, aby zaatakować łowcę. Łowca nie przejął się wlepionym w siebie, gniewnym spojrzeniem wampira. Sam nie wyrażał żadnych uczuć, jego twarz była ściągnięta powagą.
Zawartość buteleczki poleciała na twarz i tors wampira, paląc je i zadając mu ból. Lecz Kanibal nie przerwał swojego zombie - biegu i zaatakował wreszcie łowcę. Biały Wilk prawie uniknął ciosu, schodząc w bok z przewrotu. Po raz drugi pazury kanibala drasnęły ciało łowcy. Ponownie plecy. Tym razem jednak głębsza rana.
Gerard rzucił w niego zawartością drugiej butelki, ale nie atakował go jeszcze. Wampir i tak miał na sobie kajdanki blokujące moc. Zamiast tego, łowca skierował się w stronę zniszczonego krzesła. Musiał sięgnąć po swoją broń i przestrzelić wreszcie szklany dach, gdzie to przez sufit wdarłyby się pasma wschodzącego słońca, by poparzyć wampira. Jeśli wampir mu w tym nie przeszkodził, Gerard porzucił niepotrzebny już łańcuch i sięgnął po broń, by oddać strzały w szklany dach.
- Spisujesz się na straty swoimi czynami, wampirze. Do Twojej rodziny też zamierzam się dobrać.
Mówił całkiem poważnie. Nie omieszka dobrać się do jego rodzinki, nawet za cenę swojego życia. Wreszcie wycelował broń w wampira. Chciał dobrze wymierzyć strzał, choć ten zapewne będzie próbował zaatakować łowcę.
Zamierzał zostawić tutaj Testamenta, o ile ten oczywiście oberwie kulą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Wto Cze 04, 2013 2:07 pm

Obaj panowie byli śmiertelnie poważni, choć Gerard panował nad sobą w przeciwieństwie do bestii. Mimo tak wielu odniesionych ran, kagańca i kajdanek, dawał radę i pokazywał łowcy jak potrafi być niebezpieczny.
W dodatku łowca rzucił w niego buteleczkami ze święconą wodą, oczywiście nie miał jak uniknąć i dostał. Ciało aż krwawiło, bowiem poparzenie miało taką siłę jak gorący olej! Lecz to nie powstrzymało potwora przed atakiem. Zaś Gerard oberwał, tyle że o wiele mocniej. Ten odpowiedział kolejną porcją wody. Stwór już z ledwością wytrzymywał, choć to i tak nie pomogło. Nie pozwolił na sięgnięcie po broń, gdyż wykonał kolejny atak, tym razem przygniótł go zdrowym kolanem, to zmusiła łowcę to upadku i nie zabrania broni.
Stwór oczywiście nie zostawał. Był tak ranny iż nie da rady dłużej tutaj zostać. Temu też skierował się ku wyjściu i trzymając się cienia, jakoś zdołał z ledwością się oddalić. Zapewne do zamku nie trafi,
temu też z całą pewnością ukrył się w jakimś innym ociemnionym budynku. Jeśli Gerard chciał go szukać z musiałby iść po śladach krwi wszak sporo jej tracił.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Czw Cze 06, 2013 2:26 pm

Gerard nie miał problemów z zachowaniem wszelkiego opanowania. Nie miał problemów z głodem czy swoim zwierzęcym instynktem. Był człowiekiem, nie zmutowanym potworem. Nie zamierzał także pozbawiać wampira kagańca czy też kajdanek. Mógł jedynie żałować, iż rozwiązał wampira ze sznurów albo że nie zabrał go do Oświaty. Chociażby tej w górach, która zapewne nie została jeszcze zdobyta przez burmistrza. Biały Wilk uczył się jednak bardzo szybko na swoich błędach i następnym razem nie popełni takiego błędu.
Zawartość obu butelek trafiła wampira, raniąc dodatkowo jego ciało i tworząc poważniejsze i lżejsze poparzenia na jego ciele. Sam zresztą także oberwał z pazurów wampira. Najwyraźniej się starzał, skoro nie był w stanie uniknąć takiego ataku pazurami. Albo wystarczy poćwiczyć i wróci do gry jako znany Biały Wilk, postrach wampirów.
Łowca nie zdołał zabrać broni, został powalony przez kolana wielkiego potwora, więc łowca w samoobronie wbił palce w ranę na kolanie kanibala. Może dzięki temu wampir z niego zejdzie. Jednak ten szybko wziął dupę w troki i wykorzystując moment nieuwagi łowcy, który starał się pozbierać z ziemi, uciekł. Gerard spakował swoje zabawki do tortur z powrotem do torby, po czym sam udał się do samochodu. Skoro nie znalazł córki w szpitalu, miał nadzieję, że odnajdzie ją teraz w posiadłości i opatrzy. Rany go osłabiały i sprawiały niemały ból za każdym razem, kiedy opierał się plecami o siedzenie. Wreszcie odjechał z piskiem opon spod kina. Musiał jeszcze odwiedzić Marcusa i zrelacjonować mu potyczkę z Kanibalem.

[zt]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by OP Garruch Nie Mar 29, 2015 9:48 pm

Skoro nikt nie zamierzał działać w tym mieście, Garruch musiał nauczyć się kilku nowych rzeczy i zaczął przygotowywać zasadzki na wampiry.
Stare kino świetnie się do tego nadawało. W takim miejscu na starej zniszczonej sali Kaidan wraz z kilkoma wierzącymi, którzy uwierzyli w wampiry, założyli w tym miejscu zraszacze typowe dla systemu przeciwpożarowego. Brakowało jednak typowych syren, które nie miały alarmować ludzi.
Po co to wszystko? Oczywiście na wampiry.
Prace trwały i drzwi do starego kina zawsze szczelnie zamykano na wymienione zamki, które jakiś czas temu wyłamano.
Kosztowało to wiele czasu i pieniędzy, ale tydzień pracy przyniósł efekty.
Zbiornik z wodą wstawiono do piwnicy i wypełniono wodą, przy której kilkukrotnie modlił się Kaidan i Garruch. Były trzy przyciski uwalniające wodę ze zraszaczy. Jeden ukryty na zewnątrz przed wejściem, drugi w holu, a trzeci na jednej ze sal kinowych z którego wyłamano znaczną ilość krzeseł.
Wstawiono tu również kilka luster, a to za sprawą polecenia Garrucha, aby jego magia światła mogłą się odbijać od kilku innych punktów.
Tak przygotowane miejsce było istną pułapką, do której najpierw mięli wpuścić ofiarę, poszczuć starym inkwizytorem, a w czasie walki Garruch miał uruchomić system wodny.
Gabriel podejmował się tego zadania samodzielnie. Wiedział, że wampiry chodzą nocami, a nie chciał narażać nikogo więcej poza sobą. No.... Może pomijając Dory i Tory, które w tej chwili już szukały 'ofiary'.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Pon Mar 30, 2015 6:34 pm

Kto by się spodziewał, że tchórzliwy Garruch od razu zbuduje sobie bazę na Bogi winnego wampira przechodnia? Oczywiście owym przechodniem okazał się jednooki Ringo, szlachetny wampir ze sporym doświadczeniem życia na karku. Znał sztuczki łowców, znał działanie inkwizycji, zatem nie straszne mu krzyże czy święte sztuczki kapłanów tudzież inkwizytorów.
Gdy tylko zbliżał się do miejsca, które aż ociekało zapachem ludzkim, zatrzymał się. Nie zamierzał pakować się do środka. Co jeśli owe dwie damy z samochodu miały być podpuchą na złapanie wampira? Parsknął śmiechem, nie ruszając się o krok. Postara się go ktoś zaskoczyć? Spokojnie, Jednooki też jest dobry te gierki. Czekał aż ta darmowa krew uraczy się go przywitać, bo on kroku nie postawi. Głupi nie jest żeby dać się nabrać na proste sztuczki. W końcu nie jadł chleba z jednego pieca. Zacisnął mocniej palce na materiale trzymanej marynarki i zmrużył jedyne ślepie, łypiąc groźnie. Z całą pewnością się ktoś pokaże. Czuł to.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by OP Garruch Pon Mar 30, 2015 6:48 pm

Och i pokazała się. Tory była na tyle głupia, aby spróbować swoich sztuczek.
Dory w tym czasie siedziała już w środku na górnym piętrze trzymając przy sobie broń na wampiry. Garruch w tym czasie stał już w korytarzu dla zabezpieczenia młodej dziewczyny.
-No! A więc się zjawiłeś!- Dziewczęcy i figlarny głos 'rozpromienił' ponure kino z którego powoli wyszła dziewczyna. Niewielka bo niewielka, ale kryła się w niej młodzieńcza moc. Przede wszystkim krwi.
-A już myślałam, że za nami nie pojedziesz, kliencie...
Dziewczyna już od początku rozmowy szukała wzroku wampira. W końcu trzeba go zaciągnąć do kina w dość nietypowy sposób.
Dlaczego nietypowy? Łowczynie często bawiły się swoimi walorami. Dory jednak miała coś więcej. Magię, którą bez chwili zastanowienia wykorzystała od razu, gdy oczy wampira i jej się spotkały.
Co więc miało się stać? Wampirek miał poczuć popęd seksualny, uznać dziewczynę za bardzo atrakcyjną i wymusić na nim wręcz chęć 'zabawy' z nią.
-Chcesz to co widzisz? To chodź za mną...
Dory wchodziła znów powoli do środka nie odrywając spojrzenia od wampira.
-Przyda Ci się, odrobina zabawy, prawda? A to dobre miejsce jak każde inne...
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Pon Mar 30, 2015 7:06 pm

Miał poczuć, ale nie poczuł. Bowiem od kiedy wrogowi patrzy się prosto w oczy? Nawet psu nie wolno, bo prowokuje się go w ten sposób do ataku. Dlatego drogi kolego, Ringo nie popatrzy w oczy łowczyni. W dodatku chyba komuś NPC się pomyliły z magią... Dora czy Tora przywołuje pożądanie. W każdym bądź razie, szlachetny wyczuwał woń ludzi. Stanowczo było ich tutaj więcej i z całą pewnością jednym z nich nie był zwyczajnym człowiekiem. Capił również wampirem. I czemuż to Garruch zasłaniał się damskim uzbrojeniem? Nie umiał sam stanąć do walki twarzą w twarz ze szlachetnym? Co za oznaka tchórzostwa. Ringo aż zaklaskał w dłonie, radując się przy tym wyśmienicie.
- Jednak ludzie są tacy zabawni. Próbują wykorzystać sztuczki bez wyobraźni. Myślicie, że macie do czynienia z prostym wampirem? Jednak i takiemu daleko do kogoś, kto capi wampirzą krwią, a zasłania się tymi bezmózgimi dziewczętami. - skrzywił się w grymasie obrzydzenia. Nie zamierzał wychylać się pierwszy. Czekał na konkretnego przeciwnika, który odważy się stanąć twarzą w twarz ze starym Kuroiashita. Powinien go znać z akt łowców. Wszakże także bywał na ich liście i po konkretnych przestępstwach.
- Pokaż mordę, tchórzu, a pomyślę czy jest z Tobą w ogóle sens walczyć. - Dodał szybko, zanim ten cokolwiek zdążył powiedzieć. Jak zareaguje na prowokację Garruch? Jednooki niebawem na pewno się przekona. Nie ma łatwo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by OP Garruch Pon Mar 30, 2015 7:26 pm

Widocznie dziewczyna się przestraszyła, ponieważ znacznie szybciej zaczęła się wycofywać. Widocznie zrozumiała, że zaplątała się we własne sidła zaraz po minięciu progu pognała byle szybciej na piętro do siostry.
Garruch jednak nie zareagował. Stał w środku na korytarzu odchrząknął cicho po czym się uśmiechnął sam do siebie. Ruszył dopiero w momencie w którym kroki dziewczyny przestały być słyszalne.
-Prosiłem raczej o krew B, albo C. Nie o krew A...- Skomentował sam do siebie, po czym ruszył w stronę wejścia. Zatrzymał się w starych, wyważonych drzwiach i oparł się o popękaną futrynę.
Coś tam czytał o wampirze zwanym Ringo, ale zdjęć żadnych nie było. Poza zapewne go po jego 'umiejętnościach'. Błysnął już tym, że tak łatwo nie dał się wsadzić w pułapkę.
-Nauczą się w swoim czasie, że powinny bardziej dbać o szczegóły...
Zagaił chłodnym tonem trzymając w dłoni swoją broń. Łańcuch nadal był zwinięty, ale mógł go uwolnić w każdej chwili. Wtedy na ziemię spadnie dobre dwa metry łańcucha dodając do tego metr wiszący w powietrzu. Ni to bat, ni miecz. Stara broń inkwizycji. Bardzo stara...
-Po takim starcu spodziewałem się bardziej... wyszukanych słów prowokacji.
Gabriel uśmiechnął się półgębkiem, choć nie był rozluźniony. Był gotowy na atak, ale nie spodziewał się na razie jego. W końcu Ringo widocznie 'bał się' wejść do środka. Tym lepiej dla Garrucha.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Czw Kwi 02, 2015 10:03 am

To, że nie wchodził do środka nie znaczyło o braku odwagi. Po co się pakować w pułapkę? Łowca myślał, że trafił na jakiegoś bezmózga, który pakuje się w kłopoty przez własną głupotę oraz naiwność? Gdyby tak go nazwał, jednooki z całą pewnością by go wyśmiał i raz jeszcze wytknął błędy jakie popełnił. I o jaką prowokację chodziło? O atak? Ubliżenia? Ten ludzki paszczur najwidoczniej nie wie z kim ma styczność. Bardzo dobrze. Pozna szlachetnego w trakcie... walki?
- Nie wiem czego się spodziewałeś... człowieku. - westchnął, przeczesują wolną ręką i tak już mocno zmierzwione kłaki. Ten koleś zaczynał jednookiego mocno denerwować. Może jego wyższość? Dzięki wampirzej krwi ma taką siłę, bo inaczej byłby nikim. Może i nadal jest nijakim, pospolitym człowieczkiem? Jeśli ktoś zabierze mu sterydy w stu procentach takim się stanie.
- Wysyłasz dwie panienki jako przynęta, które daremnie usiłują przekonać wampira aby szedł za nimi. Darmowa krew. Też coś... I nie, nie myśl, że na mnie to podziałało. Jestem tutaj z ciekawości cóż takiego wymyślił jakiś frajer aby ściągnąć wampira. No i mam! Cześć Frajerze! - błysnął kłami, odrzucając marynarkę gdzieś na bok. Podwinął bardziej rękawy, aby nie przeszkadzały w razie czego. Garruch był znacznie wyższy od szlachetnego ale za to jednooki był mięśniakiem. Pierwszy atak. Odrzucenie telekinezą. Prowokacja fizyczna. Teoretycznie zero szans na uniknięcie, no chyba że Łowca jest magikiem albo ma znacznie inną grawitację niż ta która panuje na ziemi. Jaki będzie tego finał? Się okaże. W dodatku nie był to zwyczajny, pokazowy atak. Jednooki już wiedział co zrobi, był dosłownie gotowy na wszystko. Wszakże wiele w życiu widział i z wieloma łowcami miał do czynienia. Ale każdy oczywiście był inny, bardzo rzadko trafiał na podobnych łowców, no chyba że byli to młodziki jacy chętnie zachowywali się jak ich mentorzy.
Miłe czasy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by OP Garruch Czw Kwi 02, 2015 12:12 pm

-Nie do Ciebie mówiłem...- Odpowiedział z lekkim uśmiechem wciąż gotowy na atak, a szczególnie kiedy wampir zrzucił marynarkę. To jasne co kombinuje- na pewno zaatakuje, tylko w jaki sposób?
-Mam w poważaniu działanie tego sposobu. Niemniej przyprowadziły mi kogoś. Obyś był lepszy, niż Twoje marne odzywki...
I po chwili doświadczył tego co kilkukrotnie już sam używał, aby zdezorientować przeciwnika. 'Odrzucenie', a więc wepchnął Garrucha znów do kina(ponieważ stał w końcu w wyważonych drzwiach). Dość ciekawy sposób na rozpoczęcie walki... No więc wielki łowca zniknął gdzieś w środku, nie mając najmniejszego zamiaru używać jeszcze magii na tak 'słaby' atak. Przeleciał w powietrzu trzy metry, a potem telekineza się urwała i pozwoliła Garruchowi na szybki ruch. Oczywiście ustawił się tak, aby się nie połamać i nie stracić przytomności.
Ściany starego kina nie były niczym miękkim, dlatego dzięki szybkości mógł jeszcze zakryć głowę. Trzasnął o ścianę i po chwil po niej zjechał na moment tracąc orientację. Zanim jednak wampir by wszedł, już był gotów żeby się bronić.
Będzie teraz miał siniaka na łopatce, ale lepiej z początku nie zdradzać się z magią. Mógł jej nie zauważyć jeśli bał się wejść do środka, ale zawsze należało dmuchać na zimne. Może uzna, że nie jest godny walki i spróbuje nieuważnej zabawy co niechybnie doprowadzi do jego klęski.
Gabriel jednak wiedział, że przeciwnik to nie byle jaki. Chwilę po wylądowaniu na ziemię upadł też łańcuch. Łowca trzymał w dłoni rękojeść... Broń była gotowa do ataku...
Wszystko zależy co Ringo postanowił zrobić. Wszedł czy nie. Może jeszcze jakąś sztuczkę chciał wykonać. Garruch świadomie nie użył magii, ale jeśli nie znajdzie innego rozwiązania to wykorzysta ją do uniku.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Gość Pią Kwi 03, 2015 11:48 pm

Jednooki nie odpowiedział już. Skupiony na ataku, władował przeciwnika z powrotem do kina. A nuż trafił na jakiś ciekawy seans? Jak na przykład dramat o śmierci łowcy wampirów! Suchar dnia! Ale mniejsza już o to. Szlachetny wiedział, że taki kawał mięcha ciężko będzie od tak powalić i mimo iż typ jest człowiekiem. Ruszył oczywiście na przód ale nie wchodził jeszcze. Wolał poczekać aż ten opuści budynek, bo przecież mogła być to jego baza! Dlatego wolał nie pakować się od razu na atak przeciwnika. Spłoszy go po prostu. A jak? Już piszę. Ringo przykucnął, kładąc obie dłonie na ziemi. Wówczas ona zaczęła się poruszać! Ściślej pisząc, jednooki przywołał niewielkie trzęsienie ziemi, wkładając w to dość sporo energii. Chciał naruszyć kondygnację kina aby po prostu zaczęło się zawalać! Ile będzie miał czasu na ucieczkę? A może zna jakieś sztuczki? Czekał na to. Przecież nie może cały czas się ukrywać, poza tym chyba nie chciał zginąć pod gruzami. Prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by OP Garruch Sob Kwi 04, 2015 7:30 am

Widać, że wampir nie patyczkował się i miał gdzieś zużycie swojej mocy. Telekineza to jeszcze kropla w morzu sił, ale takie trzęsienie? Garruchowi wydawało się to dość nierozważne, aby tak gwałtownie i szybko wypuszczać z siebie moc. W końcu i ona nie jest nieograniczona.
Niemniej osiągnął pożądany efekt. Cały budynek zaczął się ruszać, chodź żelbetonowe ściany i  piętro, które pozbawiono na prawdę wielu ciężarów( w końcu to opuszczone kino. Wiele przestrzeni, a mało niepotrzebnych pierdół typu mebli), wytrzymało. Zapobiegawczo Garruch jednak pozwolił sobie przerwać zabawę Szlachetnego.
Dzięki swojej szybkości wampira B, zbliżył się na około trzy metry od Ringo w raptem jedno uderzenie serca, a następnie sam użył telekinezy, która (choć słabsza) miała podnieść i odrzucić wampira do tyłu. Brak kontaktu z podłożem na pewno spowoduje przerwanie umiejętności szlachcica. Dzięki temu budynek zostanie uratowany, a Gabriel będzie mógł się wydostać z kina. Te kilka metrów odrzutu wykorzystał właśnie na to, aby wyjść z budynku i skierować się nieco bardziej na ulicę. Otwarta przestrzeń mu się nie podobała, przede wszystkim przeciwko wampirowi krwi A. Poza tym czytał tylko o jednym wampirze, który posługuje się taką mocą trzęsień ziemi.
-Przynajmniej mam teraz pewność z kim walczę-Chociaż pewność to stan absurdalny.
-Czy Twoja rodzina potrafi sprawiać tylko problemy...?
Pytanie było oczywiście retoryczne i niezbyt przywiązywał do niego wagę. Bardziej skupiał się na obserwacji poczynań wampira. Dzięki swojej nadludzkiej szybkości będzie w stanie go na pewno zauważyć...
Czy Ringo w ogóle zwróci uwagę na to co się stało? Czy będzie choć trochę zaskoczony tym, że człowiek potrafi dorównać szybkością wampirowi krwi czystej?
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Nieczynne kino Empty Re: Nieczynne kino

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach