Sala balowa

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Sala balowa Empty Sala balowa

Pisanie by Gość Wto Paź 30, 2018 11:26 pm

Zbliża się Dzień Grozy!
Z pewnością wszystkie domy w Yokohamie są pięknie przyozdobione wykrojonymi dyniami, postaciami szkieletów uwieszonych gdzieś na drzewie, choć założę się, że to posiadłość Husslecrew jest przystrojoną najlepiej ze wszystkich! Nie, żeby na codzień nie wyglądała strasznie - przypomina opuszczony budynek, przestarzały i nieco zarośnięty a ozdoby w temacie Halloweenowym tylko dodają tej wspaniałej atmosfery która wzbudza strach! Przy bramie wjazdowej stoją trzy duże pająki, jeden uwieszony nad bramą. Po ziemi, drzewach i nawet na posiadłości została porozwieszana i porozrzucana sztuczna pajęcza sieć. Poza dyniami, nagrobkami (choć niekoniecznie sztucznymi) można jeszcze zauważyć taśmę policyjną blokującą wejście główne, a przebrani za przeróżne kreatury służący pokierują gości bezpośrednio do sali balowej. Przy wejściu przywita wszystkich oczywiście organizatorka tej wspaniałej maskarady wraz ze swoją siostrzenicą Meredith.  Każdemu z przybyłych zostanie założona na nadgarstek antymagiczna bransoleta, które zdjęcie możliwe będzie tylko i wyłącznie po evencie.
Po wejściu do wielkiej sali rzucą się w oczy stoły pełne tematycznie przystrojonych przekąsek, w jednym z ponczów można znaleźć dryfującą rękę (ale czy na pewno jest sztuczna?), w innym kryształową czaszkę. Poza dyniami, świecami, przyciemnionym oświetleniem, pająkami i szkieletami rzucą się w oczy przygotowane loże odgrodzone osłaniającymi materiałami dla każdego który potrzebuje trochę intymności i przestrzeni osobistej. Chodź wielkie okna są przysłonięte, to spod zasłon w niektórych miejscach nie trudno zauważyć świecące w ciemności nalepki przedstawiające nietoperze.
Dla zabawienia gości została również puszczona muzyka w klimacie Halloweenowym: klasyczna, nowoczesna? Można oczywiście zamówić utwór u piekielnego dj'a stojącego na scenie lub specjalną orkiestrę która również została zatrudniona dla wielbicieli klasyków.



x Każdy z was w pierwszym poście zaznacza pogrubieniem tekstu jakie nosi przebranie,
x opisujecie także rzeczy jakie macie przy sobie
x pisząc do konkretnej osoby na początku postu używacie kodu:
Kod:
[b]Z:[/b] (tu nick postaci do której podchodzicie lub kilku.)

---------------------------------------------

Myślała, że oszaleje kiedy ciotka oznajmiła jej o przecudownym planie zorganizowania imprezy Halloweenowej dla każdego. Co gorsza jej obecność miała być obecnością obowiązkową do jasnej cholery. Nici z planów wspaniałej zabawy w rasowego morderce w trakcie tego przeklętego święta a razem z tym nici z planów alkoholizowania się jak nerd przy swoim sprzęcie. Meredy zastanawiało już od jakiegoś czasu dlaczego to ona została faworytą swojej ciotki a nie jej rodzona córeczka od siedmiu boleści, która najpewniej w tym momencie okupuje jakiegoś bogatego idiotę w barze. Na samą myśl o tej rudej lafiryndzie robiło się zielonookiej nie dobrze. Nie, to w sumie nie przez nią a jej rudą matkę w której głowie rodzi się masa piekielnie dobrych pomysłów ucywilizowania sieroty, która sama się osierociła. Zresztą... Nieważne.
Podobno maskarada to bal przebierańców - a skoro tak to trzeba pomyśleć o jakimś przebraniu. Po co się zbędnie cackać z takimi rzeczami jak można pójść na łatwiznę, ale wykazać się jednocześnie pomysłowością? W ten sposób Meredy skończyła na ufarbowaniu połowy głowy na biało, tak dla dodatkowego efektu. Pierwsze co jej się skojarzyło z tymi włosami to pani de Vil którą pewnie by szanowała gdyby istniała w rzeczywistości. A może nie? Może zamiast współczucia ludziom współczuje tylko zwierzętom? Dotąd żadne zwierze na jej oczach nie ucierpiało, a ludzie? Pełno. Po przywdzianiu odpowiedniej szaty, domalowaniu na bladych licach pęknięć i dorobieniu sztucznych rogów bez skrupułów mogła określić swoje przebranie mianem demona.
Nadeszła godzina w którym to cioteczka zwołała dziewczynę do sali balowej. Ruszyła w stronę kobiety której przebranie z kolei mówiło: jam jest Czarownica. Nie jakaś zwyczajna, ale ta czarownica która to rzuciła na Śpiącą Królewnę klątwę wiecznego snu - Maleficent.
- Żeś się wystroiła.
Burknęło dziewczę mierząc kobietę wzrokiem, na co ta się odwróciła posyłając podopiecznej karcące spojrzenie. Obie podeszły do drzwi kiedy tylko ku ich oczom ukazali się pierwsi goście. Kobieta odwróciła się do Meredith tylko na moment.
- Uśmiechaj się szeroko i witaj każdego. Nie bez powodu przy moim boku stoisz Ty, a nie moja córka. Nie przynosisz mi takiego wstydu.
Odparła, zaraz z nieco tajemniczym uśmiechem ściskając dłoń pierwszego gościa. Służący stali obok kobiet zapinając na nadgarstki każdego przebierańca antymagiczną bransoletę. Dziewczyna natomiast nie siliła się na uśmiech, acz witała każdego szczycąc swoim ukłonem, jak przystało na dziewczynę dobrych manier. Gdyby tylko wiedzieli do ilu morderstw się przyczyniła, ach!

Valeria poza przebraniem ma przymocowany do podwiązki na udzie sztylet, natomiast Meredy poza przebraniem ma zawieszony na szyi mały, złoty kluczyk.



Czekam na posty wszystkich do niedzieli, godziny 20:00


Ostatnio zmieniony przez Meredy dnia Nie Lis 04, 2018 4:23 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Gość Pią Lis 02, 2018 8:31 pm

Czemu zapisał się na bal? Chyba dlatego, że chciał koniecznie przetestować mundur niemieckiego policjanta, jaki zdobył niedawno, a okoliczności pozwalały na bezkarne przebieranki. Wadą całego zajścia wcale nie były bransolety ograniczające moc, co tłok. Nie spodziewał się, że aż tylu chętnych zdecyduje się wziąć udział w Dniu Grozy. Nie szedł z bratem, nawet nie mówił mu, że pojawi się na imprezie. Zazwyczaj nie opuszczał murów Akademii, lecz przeczytał notkę w internecie o zdarzeniu i koniecznie chciał sprawdzić, czy wychwalane pod niebiosa atrakcje przypadną do gustu dość wybrednemu, odludnemu wampirowi.
Zawsze to lepiej uczestniczyć na żywo niż brać udział w internetowych eventach.
Tak czy siak pojawił się młodzieniec o białej czuprynie i lekko podkrążonych oczach. O dziwo dość mocno wtopił się w tłum przebierańców, tak więc poczuł się swobodniej niż mógł przypuszczać. Bardzo cieszyło go też to, że lek działał i nie skończy się jego wizytacja jedynie na podpieraniu ściany swoimi plecami. Tak przynajmniej zakładał. Bransoleta nie rzucała się tak w oczy, prawie jej też nie czuł na nadgarstku. Idąc między zaproszonymi gośćmi dostrzegł kilka intrygujących kostiumów, ale najbardziej spodobał mu się ubiór pewnej kobiety przebranej za Maleficent. Znał bardzo dobrze animacje Disney'a, mangi i anime, opowiastki i baśnie, tak więc mógł z pewnością stwierdzić, że nie pomylił się. Bladooki ostrożnie z góry na dół obejrzał ubiór, lecz zabrakło mu odwagi, by podejść bliżej i skomplementować nie tylko sam pomysł, co jego realizację.
Nagle uderzyło go uczucie, którego nie znosił. Że on sam był przez kogoś obserwowany. Lekka zmarszczka między oczami popsuła wizerunek poważnego, acz młodego policjanta na rzecz gniewnego. Wycofał się bądź co bądź do stolika z przystawkami, przy którym już ucztowało kilku smakoszy. Oti nie mógł pokusić się o to samo, może później... Znów postawił kilka kroków wstecz i stało się.
Podpierał plecami mury domostwa.

* Ubiór:
Szary mundur niemieckiego policjanta, czarne glany, w kieszeni komórka, dwie tabletki na uspokojenie i jedna tabletka krwi.
* Uwagi:
Arashi jest pod wpływem środka uspokajającego, czas działania od tego postu włącznie trzy tury.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Omitsu Sob Lis 03, 2018 11:14 am

Starość nie radość a śmierć nie wesele ale kto powiedział, że nawet w tak poczciwym wieku w jakim był Kain, nie można się świetnie bawić. Omlet od czasu do czasu w żartach nazywała go drewnem ale na pewno w obecności innych znajomych a nie samego zainteresowanego. Istniało bowiem spore ryzyko, że mógłby nie pojąć specyficznego humoru swojej ślubnej i w konsekwencji nastąpiłby foch.
Tak więc w ramach rozruszania kości, pani o różowych włosach wynalazła imprezę dla przebierańców, na którą częściowo siłą przytargała męża. Dla niej samej czasy ubioru w kusą spódniczkę, bluzkę z dekoltem po pępek i butów na obcasie do samego niebo już chyba minęły. Niech młodsze pokazują pośladki przy każdej próbie schylenia. Ona jeszcze przeziębi korzonki i co to będzie? Zamiast wyzywającego stroju będącego miksem pielęgniarki i prostytutki z taniego porno, założyła strój chirurga. Delikatnie dopasowane spodnie i bluzka z medycznego materiału na fartuchy w kolorze czerni. Do tego buty o drewnianych spodach (tak, słychać jej każdy krok), a na piersiach dyndał jej stetoskop, taki czerwony. Do elementów niekoniecznie normalnych należała rana na szyi, którą wykonała osoba zajmująca się na co dzień makijażem scenicznym. Ogromne podcięcie, ubroczone krwią wyglądało bardzo realistycznie. Kilka większych strug (niby)posoki spływało w dół brudząc nieco ubranie. I to byłoby w sumie na tyle.  
Po przekroczeniu progu Sali Omitsu automatycznie poprawiła gadżet na nadgarstku. Ta cała biżuteria to fajna sprawa. Miejmy tylko nadzieję, że zaraz nie zacznie się nalot łowców bo z tak dużym ograniczeniem szanse na wygraną były bardzo marne.
I jak Kain? Masz dzisiaj humor na zabawę?
Wyszczerzyła się wisząc jednocześnie na ramieniu męża niczym przedszkolak na mamie w pierwszym dniu szkoły.

*Przy sobie:  telefon, lusterko i błyszczyk XD
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Gość Sob Lis 03, 2018 12:21 pm

Zaczepiona osoba - Służący

Chodzenie na bale nie leży w naturze Rekina. Właściwie żadna impreza nie jest popularna wśród rekiniej pasji. Więc po co przyszedł? Może po prostu chciał kogoś poznać? Wrzucić na luz? Kto wie. Niemiec czasami ma tak, że próbuje czegoś nowego, uczy się i wyciąga wnioski czy faktycznie można byłoby coś zmienić. Teraz właśnie też tak mogło być.
Udanie się na tematyczną imprezę można uznać za kolejny eksperyment, na którym Fergal nauczy się kolejnego kroku: życie wśród wyższych sfer. Pomyśleć, że x czas temu Rekin był zmuszony utrzymywać poziom mimo bycia obozowym katem. Chociaż wtedy przejawiał swój burzliwy charakter, więc teraz też nie mogłoby być inaczej.
Zaczęło się od wybrania stroju, dopasowania. Samodzielne ubieranie tylu warstw wcale nie poprawia humoru. Druga rzecz. Dotarcie i otrzymanie bransolety.
- Czy ja wyglądam na jakiegoś pedała, żeby nosić bransoletki?!
Ryknie na służącego, grożąc już na wstępie pięścią. Przecież nie da się oznaczyć jak jakaś krowa na rzeź czy żyd na komorę gazową. Nie przejdzie póki nie dostanie lepszych wyjaśnień chyba, ze faktycznie zostanie zmuszony do nałożenia bransolety. Jebać środki bezpieczeństwa, on musi mieć swoje moce pod swoją kontrolą a nie cudzą. Nawet brata nie wyczuł, bowiem jeszcze nie wstąpił na salę balową. Zapewne nieźle się młodszy zdziwi, widząc starszego na imprezie okolicznościowej. Bo sam Niemiec dozna szoku, kiedy ujrzy młodego wśród innych.

Strój:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Sorn Sob Lis 03, 2018 1:26 pm

Nie obchodził żadnych świąt ani zabaw. Mężczyzna z grobowym wyrazem twarzy przemierzał ulice zepsutego miasta i tylko zastanawiał się, co powinien zrobić. Ostatnie wiadomości, a nawet telefon od jego prześladowcy wcale nie ucieszyły łysego. Chodził z jeszcze większym wkurwieniem, starając się zwęszyć tego szczura. Jego magiczne ptaszki przekazały mu informację, iż ów wampir może zainteresować się zbliżającą się zabawą, na którą potrzebny był jakiś ubiór. Co na to Sorn? Okazja do wyrządzenia krzywdy tamtemu była tak wielka, że długo nie musiał się zastanawiać. Przebrał się za jakiegoś złodzieja czy kij go tam wie, nieco przydymił oczy, a tylko po to aby ciężej było go rozpoznać. Chusta na gębie również zakrywała część twarzy, widoczne były tylko oczy. Długie rękawice, jakaś szata i można powiedzieć, iż był gotowy. Wcale jednak nie przejmował się swoim wyglądem, czy kiedykolwiek to robił?
Podjechał taksówką, co by się upewnić, że nie będzie śledzony. Rozejrzał się zanim wyszedł z pojazdu i wziął głęboki wdech. To nie będzie łatwe zadanie. Tyle ludzi, takie zamieszanie.. a może to wszystko sprzyja okazji? Mistrz złodziei, bo przecież tak teraz wglądał, wkroczył do posiadłości. Od razu jednak został zatrzymany, w celu założenia bransolety. Spojrzał krzywo na obsługę i przewrócił oczami.
- Nie chcę tego badziewia. - Warknie, kierując wzrok na awanturującego się mężczyzny, w tym przypadku Fergala. Sorn jednak pomimo chęci zrobienia czegoś takiego jak on, pokornie dał sobie założyć na rękę bransoletkę, którą tylko po odejściu próbował ściągnąć. Niestety nie było to takie proste zadanie.
Rozejrzał się, ale wiedział, iż Milkiego tu jeszcze nie było. Trzeba więc wykorzystać moment na przygotowania, aby zaskoczyć cukiernika. Ale w sumie i tak wyjdzie co ma wyjść. Nie wiedział czy dzisiaj da radę go zabić, ale przynajmniej taka myśl podnosiła go na duchu. Śmierć wampira uwolni Sorna od tego szaleństwa.
Udał się w stronę toalet męskich i stając przy zlewie, wyciągnął nóż i zaczął podważać bransoletkę, która tylko mu przeszkadzała. Chyba nie myśleli, że będzie z nią w spokoju łaził!

Ekwipunek:
- maczeta
- krótki nóż
- telefon

Ubiór:
- ciemne łaszki, peleryna, skórzane rękawice, kaptur i kominiarka. Oczy pokryte czarnym cieniem, aby trudniej było zobaczyć jego wzrok. W sumie ciężko powiedzieć za co jest przebrany xD
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Gość Nie Lis 04, 2018 6:44 pm

A Milky obchodzi święta, chodzi na zabawy, bankiety. Nie jest typem osoby stroniącej od towarzystwa. Właściwie tam gdzie desery, tam i on. A przeważnie na tematycznych imprezach wala się od ciasteczek po przepyszne torty. Byłoby jeszcze lepiej jakby ktoś sprowadził fontannę z czekoladą.
Póki co musiał się cieszyć samym balem oraz tym, że dzięki swoim sługusom nie musiał sam prowadzić samochód. Dostarczony pod cel, Milky opuścił pojazd. Od razu skierował się tam, gdzie JEGO woń była najmocniejsza. Dosłownie szedł tą samą ścieżką, starając się z niej nie zejść. Zgubienie zapachu łowcy nie leżało w planach szalonego wampira.
Nie ominął też skłóconego szpiczastegouchego wampira, który chyba nie chciał przyjść uroczej bransoletki.
- Przecież to nic takiego!
Zawoła z uśmiechem, przyjmując błyszczącą ozdobę na nadgarstek. Nieważne co mogło się dziać, taki element miał się pojawić więc Milky nie zamierzał pyskować. Każdy bal ma swoje zasady.
Ale nie ma imprezy bez źródła woli. Sorn. Bo to głównie o niego chodziło, namącił zupełnie w zmysłach wampira. Uzależnienie domagało się porcji woli oraz krwi.
Czujny wampir rozglądał się po zebranych. Wyłapywał wonie, przyglądał się zamaskowanym twarzom. A jeśli gdzieś napotkał organizatorów, oczywiście ukłoni się jak na wychowanego przystało. Ale było coś za nerwowo. Nigdzie nie widział łowcy, a przecież musiał się gdzieś podziać.
Uniesie wargę w grymasie niezadowolenia, mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem. Pora wybadać gdzie może podziewać się człowiek, wszak trochę sprawa utrudniona zważywszy na inne otaczające go zapachy.

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Veina Nie Lis 04, 2018 8:27 pm

Czasami trzeba ruszyć stare kości i wyjść do ludzi; właśnie z takiego założenia wyszła czarnowłosa, podejmując decyzję o pójściu na imprezę halloweenową, organizowaną przez jeden z rodów. Miała jedynie nadzieję, że będzie lepsza niż w zeszłym roku i panująca nuda nie zmusi kobiety do opuszczenia wydarzenia jeszcze przed północą; choć nie miała wygórowanych oczekiwać, wolała nie marnować wieczoru, który w swej wyjątkowości był jedyny w swoim rodzaju, oferując krwiopijcom duże większe pole do popisu niż w trakcie przypadkowego innego dnia w całym roku.
Czarnowłosa szybko dotarła pod wyznaczony adres, a w przekonaniu iż to odpowiednie miejsce, utwierdziły ją świetne dekoracje tematyczne; zbierający się tłum też był wskazówką. Na wejściu oczywiście otrzymała bransoletę, na widok której nieco się skrzywiła, jednak bez jakiejkolwiek ochoty na kłótnie, pozwoliła ją sobie założyć.
Sala okazała się nie mniej przystrojona, tworząc klimat idealny na ten dzień - osobiście, ulubione święto w całym roku, choć zapożyczone z zupełnie innej części świata. Jako, że w środku znajdował się tłum, a Vein nie była jeszcze gotowa na interakcję z wampirami i śmiertelnikami, udała się prosto do stołu gdzie znajdowało się mnóstwo jedzenia, a także napojów. Nie zastanawiając się dłużej, kobieta sięgnęła po krwawego drinka; wiedziała, że bez tego nie zniesie dłużej obecności tak licznie zebranych gości.

Spoiler:
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Shiro Fuyuki Pon Lis 05, 2018 1:58 pm

Co ja tu... A tak! - przemknęło mu przez myśl, gdy skupiał złote ślepia na jednym ze służących. - Przyjęcie! Super. Przekierował wzrok na obie kobiety i uśmiechnął się przyjaźnie, zarazem witając się kulturalnie. Chociaż nie można było zaprzeczyć, że zrobił się ciut niepewny w momencie, gdy na jego nadgarstku znalazła się biżuteria. Przekrzywił łebek, spoglądając na nią kątem oka.
- To jakiś znak identyfikujący, że jestem uczestnikiem? - spytał się cicho. Nie widział nic w tym szkodliwego i właściwie nie dostrzegał. Dlatego też podsumował to wzruszeniem ramionami, podziękowaniem, by zaraz potem udać się w głąb tego miejsca. Niespecjalnie miał jednak do kogo podejść. Nie potrafił dostrzec pośród tyle osób kogokolwiek znajomego, co na swój sposób stresowało. No i... Kto by właściwie chciał teraz próbować poznać kocią mumię? Tak. Shiro postanowił postawić na nieco banalny strój, jakim było ubranie się na biało i owinięcie bandażami. Właściwie, z białego stroju miał na sobie koszulkę, spodnie, jak i bieliznę, a resztę zawinął. Nie ominęło to również głowy, gdzie jednak była widoczna i twarz, i wystające, czerwone włosy pomiędzy materiału, tak samo jak i kocie uszy. Ogon również był widoczny. Na nogach znajdowały się całkowicie białe sandały i kawałek bandażu.
Chłopak wypuścił powietrze z płuc, nieco nachmurzając się. Niespecjalnie potrafił stwierdzić, co powinien zrobić ze sobą. Zagadać kogoś? Zrobić coś? Podrapał się po policzku, by zaraz potem wydać z siebie niemrawe westchnienie.
Zdecydowanie nie wiedział, jak powinien się zachować tutaj.

Przy sobie: Komórka, klucze do pokoju, chusteczka, dowód tożsamości.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Levy Pon Lis 05, 2018 6:30 pm

Z: Fergal przelotnie (chyba że buła zdecyduje się na rozmowe >D ); Shiro
Kiedy doszły ją słuchy, że kuzynostwo organizuje imprezę tematyczną to nie mogła sobie odmówić przyjścia. Wcześniej się ładnie przyszykowała, ładnie malując swoje zwierzęce atrybuty na brązowo lub czarno, tak by wyglądały jak wilcze. Włosy również zafarbowała na brązowo, na twarzy w niektórych miejscach usmarowała się sztuczną krwią jak i na białej sukience. Nie wyglądała jednak wystarczająco jak wielki zły wilk którym to na początku miała być. Dlatego też inspirując się serialem który ostatnio obejrzała, zdecydowała, że przebierze się za Czerwonego kapturka który jest wilkiem.
Podjechała pod posiadłość taksóweczką cała podekscytowana tym co lada moment miało nastąpić. W podskokach ruszyła w stronę osobnej sali w której to zaczynała się cała impreza i z szerokim uśmiechem podeszła do wejścia przy którym to awanturował się Fergal - istota którą już zdążyła spotkać.
- Nie awanturuj się.
Burknęła wpatrując się w jego twarz i nadstawiła nadgarstek żeby otrzymać swoją bransoletkę. Poprawiła na główce czerwony kaptur i machnęła ogonem znów zerkając na Fergala. Uśmiechnęła się nieco zadziornie.
- Pasuje Ci.
Szepnęła mu na ucho, po czym przywitała się z Valerią i Meredy z szerokim uśmiechem, wchodząc w głąb sali. Tyle ludzi, jeju! Ekscytowało ją to wszystko tak bardzo, bo ma szansę z kimś porozmawiać i do kogoś zagadać, ot co! A kogo to jej śliczne złote ślepia wyłapały? Oczywiście kociego przyjaciela - Shiro do którego zaraz w podskokach podeszła i rzuciła mu się na plecy. Ugryzła przy okazji jego uszko!
- Nyaha!


Przebrana za Czerewonego wilczego kapturka

Ekwipunek: - podwiązka z małym nożykiem na lewej nodze, ha!
Levy

Levy

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kremowe lisie uszy, brązowy, puszysty, długi ogon o szopich barwach; dłuższe pazury, niezidentyfikowane znamię na lewym ramieniu.
Zawód : Postrach lasów.
Zajęcia : Brak
Moce : Kontrola nad żywiołem powietrza; Teleportacja


https://vampireknight.forumpl.net/t1771-levy-leander#37331

Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Joffrey Pon Lis 05, 2018 6:36 pm

Z: Meredy i Fergal

Zaproszenie na bal? No to lecimy! Joffrey był typem osobnika, który uwielbiał różnego rodzaju zabawy, zwłaszcza iż spotka tam wiele znanych twarzy. Czas nieco odświeżyć sobie pamięć, bo przecież niektórzy nie wiedzą iż był Kuroiashita.
Za kogo jednak się tutaj przebrać?
Wyciągnął krwisto czerwoną koszulę, czarne eleganckie spodnie i buty. Do tego wszystkiego założył długą pelerynę i gotowe!
Za kogo się przebrał?
Za wampira hue. Po drodze, uplamił się krwią jakiejś młodej niewiasty, która swoją drogą przeżyła. Zostawił ją nieprzytomną przy koszach na śmieci, więc jakiś menel powinien ją znaleźć. Poplamił sobie trochę brodę i koszulę, co by nieco lepiej się zaprezentować w owym przebraniu i tak oto ruszył na bal. Jak widać nie zamierzał się bawić w sztuczną krew bo po co jak się miało tyle prawdziwej pod nosem?
Uśmiechnął się demonicznie, kierując się do środka pomieszczenia. Jego wzrok od razu skierował się na Meredy. Miał okazję poznać zacną pannicę, mógł mieć jedynie nadzieję, że go pamiętała.
- Cieszy mnie Twój widok, Meredy. - Powiedział głębokim głosem, robiąc lekki ukłon w jej stronę jak i ciotki, która za pewne będzie go mierzyć przez połowę czasu uroczystości.
- Mam nadzieję, że dasz się zaprosić na taniec. - Dodał, ukazując śnieżnobiałe zębiska w szerokim uśmiechu, a następnie spojrzał w stronę awanturującego się kolesia. Fergal. Jego również miał nie miłą okazję poznać.
- Jemu to nie bransoleta, a obroża. - Powiedział głośno, zaczynając się śmiać. Za pewne rekin rzuci się na niego z paszczą, ale zbyt bardzo kusiło, aby go co nieco powkuriwać. Spokojnie czekał, aż on otrzyma swoją i nieco zbliżył się do organizatorki, a ten głęboki wzrok mógł oznaczać jedno.
Chlejemy?

Joffrey przebrał się za wampira xD
*peleryna, czerwona koszula, eleganckie czarne spodnie i buty, poplamiony prawdziwą krwią.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Gość Pon Lis 05, 2018 7:20 pm

No jasne...
No pewnie...
A Joffrey nie wspomniał nic, że idzie sobie na zabawę i zostawił wampirka zupełnie samego.
Co to, to nie. Fioletowy nie zamierzał zostawać w domu i patrzeć się tępo przed siebie, zajmując się dzieciakami. Szybkie załatwienie niańki mamki, ogarnięcie buzi i załatwienie stroju!
Raz, dwa i już gotowy!
Prędko zamówił taksówkę aby dostać się na wskazany adres. W końcu Joffrey bez Fabia wygląda smutnie! Poza tym czasami też musi się Niższy rozerwać, a nie tylko pranie, gotowanie, sprzątanie, zmiana pieluch, usługiwanie, dawanie dupy i czasami wystawienie noska za okno! Tak się przecież świeżego powietrza nie nawdycha!
Nerwowo stukał paluszkami o skórzany fotel samochodu. Wpatrywał się w widok zza okna, wyłapując już który to dom.
Wcale się nie zawiódł.
Szybko zapłacił należne i żeby nie przeciągać, opuścił samochód. Jeśli Hagen był pierwszy, nic nie szkodzi. Przecież powinien spodziewać się, że Niższy prędzej czy później pójdzie jego śladem! Więc dlatego też przeciskał się przez tłum zaproszonych gości, aby dostać się do służby rozdającej bransoletki. Na nieszczęście ktoś większy pchnął wampirka przez co stracił równowagę i poleciał na stojącego wampira - Przepraszam. - zabrzmiał cichy głosik po czym podniósł odrobinę łebek, chcąc przyjrzeć się na kogo wpadł. Wyższy mężczyzna z rogami i widłami - Naprawdę przepraszam. - lepiej przeprosić, w końcu jeszcze się rzuci lub coś! Fergal nie wyglądał na przyjaznego, zatem prędko się oddalić.
Mam nadzieję, że dasz zaprosić się na taniec.
Słowa odbijające się niczym upiorne echo po główce wampirka. Fabio momentalnie rozróżnił głos, wyczuł zapach i już wiedział kto wypowiadał te słowa.
Czerwone tęczówki rozjaśniły na kilka chwil, a pomalowane usta wykrzywił złowieszczy uśmiech - Rywalka w miłości godna śmierci. - złowrogi głosik dotrze do uszu wampirów Meredy i Joffrey'a, aczkolwiek ten drugi powinien obawiać się najbardziej. Bo kiedy odwróci twarz, zobaczy Nessuno w rekinim stroju!

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Gość Pon Lis 05, 2018 7:49 pm

Liczba gości wzrastała bardzo szybko i dla dobra każdego: niech szanuje zasady narzucone z góry, przez organizatorów. Dla własnego dobra oczywiście, hehe! Poza terenami przeznaczonymi dla gości cała reszta korytarzy była zamknięta pod kluczem. Między ludźmi wędrowała służba kierując się w stronę stołu. Tam ustawiła dwie tacki przykryte tymczasowo czarnym materiałem. Po odpowiednim doinformowaniu się, goście usłyszą w odpowiedzi, że materiał kryje trunek mający zostać wykorzystanym do toastu który wzniesie organizatorka.  
Fergal, zaprzestań zbędnych awantur! Mimo twego niezadowolenia służący przy wejściu bez zbędnych ceregieli wczepili na Twoją dłoń antymagiczną bransoletę z którą na czas balu musisz żyć.
Sorn, cóż za dziadostwo, nawet po podważeniu nożem bransoletka nie puściła swego żelaznego uścisku i pozostanie na twym nadgarstku aż do końca balu.


------------------------------------------------------
Z: Joffrey; Fergal; Fabio

W sali zebrało się całkiem sporo osób, aż demonica zauważyła na twarzy swojej macochy nie małą satysfakcję z tak licznej frekwencji na balu który sama wraz ze swoim mężem zorganizowała. Niestety Scorpius osobiście się nie pojawi, acz ona będzie trzymać pieczę nad wszystkim. Witały każdego gościa z uśmiechem - no przynajmniej Val, która poczuła na sobie wzrok młodego, niemieckiego policjanta. Kobieta uśmiechnęła się miło do Arashi'ego, po czym podeszła nieco bliżej Fergala, któremu ozdoba na nadgarstku niezbyt odpowiadała.
- Jest ona bardzo ważną częścią balu, więc jeśli panu nie odpowiada będę zmuszona pana wyprosić, a niech mi pan wierzy, wolałabym aby pan został i dobrze się bawił.
Odezwała  się do przebranego za diabła mężczyzny, po czym wbiła ślepia w mężczyznę który to zaczepił Meredy. Sama dziewczyna również wbiła w niego swoje ślepia, które automatycznie zareagowały na zapach krwi którą to wybabrał się mężczyzna. Ślepia wampirzycy zaczęły mienić się szkarłatem acz nie odczuła pragnienia.
- I wzajemnie, Joffrey.
Odezwała się, posyłając mu nieco tajemniczy uśmiech, po czym spojrzała na macochę, której spojrzenie po wcześniejszym ukłonie wręcz wierciło postać Kuroiashity na wylot.
- Cio-
Zacięła się na chwilę. Przecież kobieta ją adoptowała, więc  mówienie do niej per "ciociu" nie było zbyt naturalne. Naturalniejszym byłoby mówienie mamo, prawda? Ale i te wyrażenie niezbyt jej się podobało.
- Matko, przedstawiam Ci Joffrey'a Kuroiashita. To... znajomy.
Mruknęła cicho, wskazując na czarnowłosego mężczyznę. Valeria kiwnęła głową i mruknęła coś o tym, że jej miło po czym poinformowała, że zostawi ich na moment by pójść porozmawiać z innymi gośćmi. Jakoś musiała ich zabawić, w końcu to impreza którą zorganizowała, prawda? Meredy tylko odprowadziła ciotkę wzrokiem i westchnęła z ulgą kiedy to odeszła.
- Jeden taniec mogę Ci poświęcić.
Mruknęła z uśmiechem wpatrując się w jego twarz po czym odwróciła się w stronę... Fioletowowłosego rekina. Ach, to zdaje się był partner jej znajomego, choć prawdę mówiąc wydawał się cholernie znajomy. Spotkali się kiedyś?
- Żadna rywalka, organizatorka imprezy. Zapytał o taniec jedynie z grzeczności


Na odpisy czekam do 16 listopada (sobota). Do tego czasu można pisać swobodnie.


Ostatnio zmieniony przez Meredy dnia Wto Lis 06, 2018 6:13 pm, w całości zmieniany 2 razy
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Gość Wto Lis 06, 2018 6:08 pm

Z: Levy i Shiro

Coraz więcej ludzi (i wampirów) kłębiło się w największej sali balowej, która zmieściłaby i drugie tyle osób. Białowłosy coraz bardziej obawiał się jakiejkolwiek interakcji z otoczeniem. Już miał wrażenie, że trzęsie się jak osika. Na szczęście tylko ręce zdradzały poddenerwowanie. Wpakował je czym prędzej do kieszeń od munduru i uciekł wzrokiem na parkiet. Tak dawno nie miał do czynienia z dużym zgromadzeniem, że wszystko go przytłaczało. Co prawda na wyciągnięcie ręki znajdował się krwawy poncz, lecz poprzysiągł sobie, iż niczego nie tknie do jedzenia, ani do picia. Był zbyt nieufny na obce jedzenie.
Gdy tak trzymał ręce w kieszeniach wahał się czy nie popada w jakąś paranoję i czy nie powinien zażyć jeszcze jednej tabletki na uspokojenie. Niby nie powinien łykać tak często medykamentów, lecz teraz czuł przymus. Inaczej nie ruszy się przez całe zdarzenie spod ściany. Ostrożnie wydobył lek i ulokował w ustach. Wystarczyło przełknąć małą pastylkę, a od razu poczuł się lepiej. Efekt placebo poprzedzające prawdziwe działanie było zbawienne.
Mógł wreszcie podnieść wzrok znad podłogi i badać pilniej otoczenie. Było wiele kostiumów, które przykuwały oczy, a tym razem dostrzegł... miłą parkę. Wilczego Czerwonego Kapturka i Kocią Mumię. Oryginalne podejścia do zdawało się klasycznych przebieranek. Jak widać odrobina pomysłowości zdziałała cuda. Białowłosy aż miał ochotę przyjrzeć się bliżej tym osobom. Dość mocno wyciszony działaniem tabletek mógł dać się ponieść chwili, która w jego przypadku potrwa tyle, co działanie leku. Podszedł więc czym prędzej do parki i nie zważając, że mógłby kogoś staranować po drodze, wbił się w być-może prywatną konwersację.
- Dokumenty proszę.
Powiedział pewnym głosem pełnym powagi. Dość tania zaczepka udawanego policjanta, lecz tak to jest, jak większość życia przesiedziało się między książkami, grami wideo, filmami a także animacjami, niżeli brało udział w meetingach.
- Nie chciałbym zająć wam za dużo czasu, ale... skąd wzięliście pomysły na tak genialne przebrania?
Nie ironizował, był po prostu bardzo ciekaw, i podszedł do tego bardzo... prostolinijnie. Bez owijania w bawełnę, jakby wiedział, że za kilka minut nie będzie mógł tak swobodnie przebywać w ich towarzystwie, a co dopiero z nimi rozmawiać. Dlatego planował wycisnąć z tego wieczoru jak najwięcej się dało. Nawet wcinając się na chama na randkę tejże dwójki.

Działanie leku 1/3.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Shiro Fuyuki Sob Lis 10, 2018 11:33 am

Z: Levy i Arashi

Nadal nikogo nie było widać! No jak tak można... Zdecydowanie nie dawało się zaakceptować to, że gdziekolwiek nie spojrzał, tam widział obcą twarz. Jego ogon drżał, zdradzając zdenerwowanie. Podejść do kogoś? Jeśli tak, to do kogo? Wszyscy prezentują się zbyt dorośle! Onieśmielają mnie! - nie umiał powstrzymać się od takich myśli. Ba, wręcz wraz z upływem czasu był na nie skazany coraz to bardziej i bardziej... Gdy nagle w najmniej spodziewanym momencie poczuł, jak ktoś wskakuje mu na plecy!
Zaskoczony wampir był zmuszony zrobić dwa kroki do przodu, by zachować równowagę, zanim się zatrzymał. W dodatku,  nim zareagował w miarę sensownie, usłyszał okrzyk i poczuł ząbki na swoim uchu. Momentalnie na jego twarzy pojawił się delikatny rumieniec, a ogon zadrżał z emocji. Umysł nieco wariował, próbując przeanalizować to, co właśnie miało miejsce.
-  Le... vy? - odezwał się po paru sekundach. Przez ten czas mniej więcej dotarł do niego, że zapach owej istoty był całkiem znajomy. Połączyć to jeszcze z głosem... -  Levy... N-nie spodziewałem się c-ciebie - bąknął jeszcze. Będąc w takiej sytuacji, niespecjalnie wiedział, co powinien więcej zrobić. Może pozwolić jej najpierw postawić stopy na ziemi?
W dodatku do jego uszów dobiegł nieznajomy głos. W pierwszym odruchu zdecydowanie zamierzał już sięgnąć po dokumenty, gdy zawahał się i obrócił w stronę właściciela tych słów. Zamrugał oczami, po czym przekrzywił łebek i poruszył uszami.
-  Um... Sam nie wiem - przyznał się. - Chyba nic konkretnego nie chodziło mi po głowie - dodał szczerze, uśmiechając się nieśmiało. - A co z tobą? - dość szybko popatrzył na jego strój, decydując się zarazem na odbicie pytania. Coś mu w łebku świtało, że widział gdzieś taki ubiór. Może nie na żywo, ale... Gdzie? Nie potrafił przypomnieć sobie na teraz.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Levy Nie Lis 11, 2018 5:41 pm

Z: Shiro; Arashi

Czy ten atak był zbyt śmiały? A gdzie tam, Levy kiedy nie jest głodna to robi zazwyczaj bardzo śmiałe rzeczy tak jak tę, właśnie. Shiro mógł być onieśmielony jej obecnością tym bardziej że przez krótką chwilę na plecach poczuł jej biust, a że kot to bardzo niewinne stworzenie takową reakcję Levy brała pod uwagę najbardziej. Wymemlała chwilkę jego wystające spod bandaży ucho po czym stanęła na równych nóżkach wygładzając materiał swojej kapturkowej pelerynki. Nie spodziewał się jej tutaj? W sumie nic dziwnego, Shiro nie miał pojęcia, że w szopiej dziewczynie płynie odrobinę Husslecrew'owej krwi. Zdaje się, że jest kuzynką pana domu czy jakoś tak. Skoro jest kuzynką to dlaczego czystość jej krwi jest taka marna? Może za to podziękować tylko i wyłącznie swojej matce, której najwidoczniej krew czy jej brak nie przeszkadzała.
- Czemu? Odwiedzam rodzinę!
Wyznała uśmiechając się szeroko i machnęła ogonem spokojnie. Lada moment podszedł do nich białowłosy mężczyzna ubrany w mundur. Dziewczyna zmierzyła mężczyznę wzrokiem od góry do dołu i się szeroko uśmiechnęła: ależ mu te ubranko pasowało! Idealnie dobrane, wyglądał jak prawdziwy niemiec!
- A co jeśli nie mam przy sobie dokumentów, panie władzo? S k u j e mnie pan?
Zapytała z nieco zadziornym uśmiechem. po czym ukłoniła się nisko z zamiarem przedstawienia się.
- Prawdę mówiąc zainspirował mnie pewien serial, gdzie właśnie Czerwony Kapturek była wilkołakiem. A Ciebie co tak naszło na pana policjanta niemieckiego?
Levy

Levy

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kremowe lisie uszy, brązowy, puszysty, długi ogon o szopich barwach; dłuższe pazury, niezidentyfikowane znamię na lewym ramieniu.
Zawód : Postrach lasów.
Zajęcia : Brak
Moce : Kontrola nad żywiołem powietrza; Teleportacja


https://vampireknight.forumpl.net/t1771-levy-leander#37331

Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Joffrey Wto Lis 13, 2018 8:44 pm

Z: Meredy, Fabio, Milky

Nie był głupi. Aż tak.
Wiedział, że Landryna pojawi się tutaj prędzej czy później i zrobi mu raban o byle co. Wykorzystując jednak chwilowy brak obecności narzeczonego, zaczepił organizatorkę imprezy. Przecież ją znał, więc wolał się kulturalnie przywitać. Tajemniczy uśmiech Merki i wiadomo, skąd go kojarzyła. Trochę czasu minęło od ostatniej rzezi, ale była pamiętliwa. Wyszczerzył się do matko ciotki wampirzycy i odprowadził ją wzrokiem, gdy ich zostawiła.
- Aż tak odstraszam? - Zarechotał, po czym powrócił wzrokiem do kobiety i lekko skinął łbem. Nie będzie mogła się oderwać od jego kocich ruchów i.. w tym momencie przerywnik bo pojawił się nadąsany Fabio w stroju.. ryby? Mina Joffreya zrzedła.
Ale mimo to chwycił ręką za płetwę i przyciągnął do siebie.
- Meredy, poznaj Fabio zazdrosnego o każde słowo, które do Ciebie wypowiem. - Nieco mocniej zdusił rękę na ramieniu Nessuno, a następnie objął go prawym łapskiem i raz jeszcze skupił wzrok na kobiecie.
- DZIWNE masz przebranie z okazji Halloween. - Wyburczał pod nosem, mierząc Fioletowego raz jeszcze. Mimowolnie skierował wzrok na tamtego brzydala Fergala, który zaraz za pewne zeżre służbę za próbę ubrania bransolety. Zerknął na kelnera i przywołał do siebie. Na tacy miał przeróżne, kolorowe drinki. Emilio wręczył jeden Nessuno, potem Meredy no i sobie.
- Jak się uchleje i zrobię siarę to wybacz. - Sapnął, a głupkowaty uśmiech mógł oznaczać jedno.. że Kurosz wypił coś zanim bal się rozpoczął! Brakowało mu trochę swobody, a wyjące dzieciory wcale nie pomagały. Cud, że Pi z nimi wytrzymywał, te małe pasożyty wysysały więcej energii niż stary, doświadczony wampir.
- Można zjadać ludzi czy nie za bardzo? Zrobiłem się głodny, a z żyły smakuje najlepiej. - Aż się oblizał na samą myśl bo przecież sporo człeków się tutaj kręciło. Przejechał wzrokiem po zebranych i znalazł kogoś, o kim prawie że zapomniał. Od kiedy w Yokohamie pojawił się Milky? Czerwone oczy Kurosza wszędzie rozpoznały by tę charakterystyczną, murzyńską mordę.
- Milky? Ty chory patusie, co tutaj robisz? - Zakrzyknął, wabiąc gestem ręki psychola. Oj dobrze się znali, w końcu byli rodziną. Jak tylko wampir do nich podejdzie, spojrzy na Fabio i Meredy.
- Oto mój wujaszek Milky. Trochę niezrównoważony, ale to u nas rodzinne. - Zażartował (choć nie do końca) i chwycił blondyna mocno, czochrając go po włosach. Stęsknił się, tyle czasu minęło, a nawet pocztówki nie wysłał! Wstyd!
Hagen zmrużył jednak oczy bo dobrze wiedział, że Milky nie przyjechał tutaj z powodu nudy. Coś musiało go sprowadzić, a może raczej ktoś? Oj, ale byłby Joffrey niezadowolony, gdyby dowiedział się, że zadaje się z łowcą.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Gość Wto Lis 13, 2018 9:12 pm

Z: Joffrey.
Częściowo: Meredy; Levy; Arashi; Fabio.

Rekin wściekał się przez zmuszenie do założenia debilnej bransoletki. Nie znosił błyskotek, więc nic dziwnego że wpadał w szał na samą myśl noszenia badziewia. Ale jak chciał wejść na bal, nie miał wyjścia. Zaobrączkowany jak jakaś krowa na rzeź burczał niemieckie przekleństwa pod nosem i jeszcze ten cholery Kurosz, co sobie zażartował. Obroża, tak?
- Ty pierdolony gadzie.
Warknie wściekle pod adres wampira, posyłając mu mordercze spojrzenie. Jeszcze trochę, za chwilę i zaraz do niego dopadnie. Ba, stałoby się tak gdyby nie wpadka małego, niebieskiego rekino podobnego osobnika. Rekin warknął zaś w złości, o mało nie łapiąc Fabio za fraki. Dobrze, że szybko odszedł, bo zapewne mogłoby skończyć się to źle. Niemniej i tak w Rekinie gotowało się, że ponownie spotkał na swojej drodze tego przemądrzałego Joffreya oraz tą laskę Meredy. A z obserwacji wynikło, że jeszcze Fabio musiał być z nimi w grupce. Chora arystokracja. Patrzą zawsze na wszystkich z góry, traktując jak żarcie.
Ruszył. Ciężki krok wampira i jeszcze głośne, charczące oddychanie. Jak tylko zatrzymał się przed Hagenem, od razu jego postawa przeszła do bojowej.
- Jeszcze raz walniesz do mnie jakimś głupim tekstem, a rozsmaruję twój ryj na ścianie!
Wrzask z cudownie wyraźnym niemieckim akcentem. Co z tego, że byli w miejscu gdzie trzeba zachować kulturę, że są tutaj inni.. Schlecht nie pozwoli by jakiś wampir sobie za dużo pozwalał. Cóż, a zawsze mógł podejść do Levy i Arashiego bo przecież ich wyczuł. Niestety jak widać miało wyjść inaczej, wszak Niemiec już płonął z wściekłości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Sorn Wto Lis 13, 2018 9:13 pm

No i chuj, bransoletka trzymała się na jego łapie jak stalowa obroża. Z niezbyt pocieszoną gębą, mężczyzna musiał schować broń i przyjrzał się sobie w lustrze. Zakryta morda, jednak jego prześladowca z pewnością wyczuje go po zapachu. O to chodziło, może w tym miejscu uda mu się dokonać dawna wyczekiwaną zemstę?
Wyszedł z łazienki i od razu zaczął przeczesywać wzrokiem wszystkie znajdujące się wampiry. Niektóre skupiały na nim swój wzrok, wyczuwały jego śmiertelność. Łowca jednak nie bał się ich, był przygotowany.
Ale nie zamierzał też zawracać sobie głowy jakimiś pomniejszymi pijawkami, skoro interesowała go ta jedna. Przeciskał się przez pary, aby zatrzymać się przy barku i oparł się tyłem o blat. Idealny widok na wszystko i wszystkich, ale co by nie budzić większych podejrzeń, do ręki wziął szklankę z wódką.
I wtedy znalazł blondyna w otoczeniu innych pijawek. Ale jego pewność siebie prysnęła jak bańka mydlana, jak dowiedział się z kim właściwie pół życia wojował.
Kuroiashita?
Nazwusko zbyt dobrze znane, zwłaszcza w łowieckich kręgach. Joffreya również kojarzył, brutalny wampir odebrał wiele żyć i wszystko uchodziło mu do sucho. Ale żeby tamten był z nim spokrewniony? Sorn z zamyśleniem powtórzył jego imię na głos.
- Milky. - Sapnął, ale nie poczuł żadnej euforii. Wampir z którym miał do czynienia okazał się kimś znacznie silniejszym niż myślał. Czy opowiadał o nim innym Kuroszom? Oby nie, bo wtedy łowca może mieć troszkę problemów. Dopiero z czasem zrozumiał, że niezrównoważony wampir wcale nie chciał go zabijać. Przynajmniej na razie.
Ale łowca zaczął się czuć dosyć nieswojo. Zbyt dużo ziomków miał tutaj Milky, więc atakowanie go to czyste samobójstwo. Westchnął, zastanawiając się czy nie powinien wrócić do domu. Był tutaj zbędny.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Gość Wto Lis 13, 2018 9:53 pm

Z: Meredy; Fabio; Joffrey; Sorn.

Tylko czekał na jego pojawienie się. Milky przyglądał się zebranym gościom, węszył i czuł już narastającą irytację, kiedy nie mógł nigdzie wypatrzyć łowcy. Przeklęty zapach roznosił się, kusił ale źródło niewidoczne. Może poszedł do toalety? Chętnie by się tam wybrał, aby dopaść do Sorna i ponownie zabawić się jego kosztem. Jednakże nim tak się stanie, musiał przywitać się z bratankiem, który go zaczął wołać. Kurosz wyszczerzył się nie omieszkując podejść. Rodzina to rodzina. Najważniejsza.
- Poza ludźmi lubię zabijać też nudę.
Odpowie, klepiąc dłonią przytroczony do paska tasak. I nim Joff go (podejrzanie) chwycił, ściągnął szybko czapkę z głowy. Jakoś nie przepadał za tego typu zaczepkami, ale dzieciakowi wybaczy. Poza tym znajdowali się wśród innych, no i u boku Joffa był mały niebieski rekin, nie zapominając też o Meredy.
- Aj tam! Przecież w tych czasach bycie świrem jest cechą pozytywną. Nie można być zwykłym, szarym wampirem. Nie mylę się, prawda?
Uśmiechnie się do pozostałych wampirów, odsuwając się tym samym od bratanka. W końcu do jego nozdrzy znowu dotarł ten zapach. Ciało od razu zadrżało, ślepia zmrużył i zagryzł dolną wargę.
- Wybaczcie.
Szepnie, mijając w tym samym czasie Rekina, który zaczął się burzyć. Jak widać są jeszcze jednostki nie znające zasad grzeczności. Niemniej Kurosz miał na głowie kogoś innego. Mianowicie Sorna.
- To ty.
Sorn mógł usłyszeć ten obłąkany ton. Milky przełknął głośno ślinę, wziął raz jeszcze głęboki wdech delektując się wonią człowieka. O tak. Prawdziwy łowca - Sorn. Posiadacz smakowitej woli oraz krwi. Jego nienawiść wziąć pozostawała taka sama, a nawet może i nieco wzrosła? Znowu cielsko wampira przeszedł niezdrowy dreszcz. Musiał podejść. Nawet nieco zagrodzi człowiekowi drogę, aby też nakierować go na mniej zaludnioną stronę.
- Przyszedłeś dać się zabić? A może znowu dać mi spróbować tego, czego pragnę?
Pochyli się, żeby łysol dobrze słyszał. Nawet wyciągnie łapsko, aby dotknąć jego ramienia. Ciężko było powstrzymać spływającą ślinę po brodzie. Jakby tylko trochę wziął woli, byłby prze szczęśliwy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Gość Sro Lis 14, 2018 8:13 pm

Joffrey, Milky, Meredy, Fergal

Każda, dosłownie każda kobieta w promieniu 100 metrów od Joffrey'a mogła czuć się zagrożona. Fioletowy strzegł narzeczonego jak parę najlepsieszych majtek! A tak ma!
Mordował wzrokiem wampirzycę, zgrzytał kiełkami i obnażał je starając się wyglądać groźnie - Nie interesuje mnie to. - mordował organizatorkę wzrokiem! Nawet kiedy Joffrey przyciągnął go do siebie, nie przestawał być zazdrosnym. A co jeśli Hagen nagle zarazi się cyckami i zechce zmienić partnera na partnerkę? Fioletowy w niemym przerażeniu spojrzał na Hagen'a, a jeszcze kiedy ten go tak ścisnął to głośniej zapiszczał - Nie dotykaj mnie! - foch. Fabio uznał, że cycata właśnie wspięła się na wyższy szczebelek i dlatego Joff był mniej delikatny! To wszystko jej wina!
Drink oczywiście wziął, upijając od razu kilka łyków. Procentowy napój powinien nieco załagodzić zdenerwowanie jakie zdążyło się już nagromadzić w Nessuno. Chociaż i tak nerwowo obracał kieliszkiem, przeskakiwał z nogi na nogę. Dopiero obecność Milky'ego rozwiała odrobinę złe samopoczucie - Jeeju, Kuroiashita! Bardzo mi miło poznać! Jestem Fabio! - radość, skoczność i już rozpromienienie! Syrenka wie jakim rodem są ponurzy lordowie z Cmentarza! Ciężko ich też nie wychwycić, w końcu dookoła nich rozchodzi się ta ponura aura. Szkoda tylko, że jednak wujaszek Emilio musiał ich opuścić, Nessuno obejrzał się za nim odruchowo też kręcąc loczka - A ze mną zatańczysz? Zatańczysz?! Czy mam sobie iść szukać innego chętnego do tańca? - machnie łapką tuż przed twarzą Narzeczonego, tupnie zaś nogą i ponownie warknie na Meredy. Czemu wszystkie cyckowe dziewczyny musiały się kręcić w okół Narzeczonego? A może to już pora wytatuować na jego czole swój podpis!
Tylko... Tylko jeśli nic się nie stanie.
Nie był nawet w stanie zareagować kiedy Fergal podszedł do Kuroiashita. Zamrugał, cofnął się o krok i aż otworzył buzię przez zaskoczenie! Przecież tak nie może być! Fioletowy podejdzie, aby postarać się rozdzielić panów nim dojdzie do czegoś złego - Hej! Spokojnie! Jesteście na balu! - bardziej skieruje się do agresywnego Rekina niż Czarnowłosego, w końcu to on pierwszy wyciągnął łapska!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Gość Pią Lis 16, 2018 9:08 pm

Z: Levy, Shiro, Fergal i... ktoś jeszcze?

Hybrydy były bardzo intrygujące. Jedna płci męskiej bardzo nieśmiała, a druga na odwrót - zarówno jeśli chodziło o płeć, jak i o charakter. Dobrze to razem się komponowało, ba - miało się wrażenie, że są już ze sobą od dawna i lada moment uwiną razem gniazdko w Yokohamie. O dziwo byli też otwarci na mocno introwertycznego gościa znikąd, który zawrócił im gitary. W przypadku Levy nie wahała się również odnieść się do zaczepki Arashiego.
- Wydam wyrok z pominięciem sędziego na towarzystwo ze mną.
Spróbował ripostować w miarę zabawnie, ale jako, że nie miał żadnego doświadczenia w tejże dziedzinie mogło wyjść niezręcznie. Całe szczęście Czerwonowłosy wyręczył go w razie niezręcznej ciszy i odpowiedział bardzo skromnie na pytanie policjanta. Że niby nie planował Kocio-Mumii?
- Nic konkretnego, a zrodził się nietuzinkowy pomysł. Zazdroszczę.
Podzielił się swoim spostrzeżeniem z Kotem, któremu brakowało pewności siebie. A to w sumie podobnie jak Otiemu. W każdym razie kontrolę nad rozmową w mig przejęła jedyna kobieta w trójkącie. Opowiedziała genezę swojego stroju i inspiracji. Aw, nie znał tego serialu, o którym wspominała Levy. Będzie musiał później nadrobić zaległości, a teraz jakoś wybrnąć z tejże niewiedzy.
- Wątpię, że tamtejszy Czerwony Kapturek jest lepszy od Ciebie. Chyba, że skromnie pomijasz fakt, że grasz na co dzień w tamtym serialu.
No... trochę przekombinował, ale trudno. Jakby trzymał język za zębami, niczego się nie nauczy. Zależało mu na tym, by nabrać jak najlepszych nawyków, jeśli miał w przyszłości integrować się z uczniami Akademii. Odizolowanie się od uczniów nie będzie trwało wiecznie. Na razie chyba było dobrze. Do czasu, kiedy przepytywanki spadły na Bladookiego. Mógł domyśleć się, że będą go pytać z tego samego, a mimo wszystko... nie przygotował się na taką ewentualność. Bardziej liczył się z faktem oberwania w twarz za wpychanie nosa w nie swoje sprawy. Na moment przymrużył oczy i próbował skoncentrować się na odpowiedzi. Było coraz ciężej, bodźce otaczające trójkę przenikały coraz mocniej do odrobinę hermetycznej paczki.
- Rok 1933 r. Z okazji podpisania aktu lojalności wobec nowo wybranego kanclerza, milicja otrzymała nowy przydział mundurów. Tak przynajmniej było to pokazane w grze Call of Duty. A czemu ten strój? Cóż... przypadek... spontaniczne zakupy bywają owocne.
Coraz mniej składnie układały się dotąd gładko wypowiadane słowa. Chyba nie spodziewał się zainteresowania ze strony przepytywanych Pojmanych co do szczegółów. Albo co gorsza leki przestają powoli działać, a otoczenie przyciskało go do granic wytrzymania nerwowego. Dało się dostrzec gasnący blask w oczach, chęć zabawy przeistaczała się w niepewność połączona z przygnębieniem. Doskonale wiedział, że jeśli przesadzi z dawkowaniem, to może paść na podłogę i spać. Z drugiej zaś strony niebawem nie będzie mógł nawet spokojnie przyglądać się z boku.
Czy dobrze w ogóle zrobił, że zaczepił tę parkę? Wydawali się być inni od wampirów dookoła. Mniej sztywni, bardziej żywiołowi. Ocieplali ogólny wizerunek garniaków, poważnych min i dumnych cycolin. Oby nie zatracili tego pod presją otoczenia, które mają póki co gdzieś. Chciałby być na ich miejscu, naprawdę. W dodatku miał wrażenie, że pojawiła się inna, znajoma, ale nerwowa aura w pomieszczeniu. A jeżeli była taka kombinacja, to znaczyło, że Fergal zawitał na sal. Jeszcze słyszał jego krzyk z daleka, z wiadomym akcentem. Tylko skąd ten nastrój? Dość poruszony tym stanem rzeczy i pogarszającym się komfortem psychicznym musiał rozstać się z Levy i Shiro. Znaczy się, dziewczyną i chłopakiem, bo z tego wszystkiego i braku ogłady w towarzystwie nie zapytał o imiona imprezowiczów. Oby jeszcze mógł ich zaczepić.
- Nie zawracam już Wam głów... Jesteście wolni, miłej zabawy.
Skinął głową zasalutował po niemiecku i marszowym krokiem kierował się do brata. Musiał tylko przedostać się przez tłum, który w oczach Białowłosego gęstniał z sekundy na sekundę. Gdzie się dało, brnął przy ścianach i omijał kłębowisko, lecz akurat Szpiczastouchy zawitał po drugiej stronie sali. Nieopodal wejścia. Wreszcie jakoś przedostał się do Rekina i odrobinę mu ulżyło, że nie miał zwidów. Gorzej z nastrojem Prefekta.
- Hej...
Powiedział niemal szeptem, jakoś powstrzymując się od komentarza na babę, która obcasem przypadkowo wdepnęła w stopę. Mimo cięższego obuwia jej szpilka przebiła na wylot glana. Starając się nie przejmować dodatkową wentylacją w bucie podszedł jeszcze bliżej Fergala. Kurczę, fajnie wyglądał w stroju diabła!
- Przyszedłeś z kimś czy sam?
Bo w sumie nie wiedział, czy... czy mógłby podłączyć się czy raczej starać się bawić we swoim towarzystwie. Trochę wymusił ów towarzystwo wtargnięciem, lecz ani Szopeł ani Koteł nie zareagowali negatywnie na zaczepki.

Działanie leku 2/3.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Gość Nie Lis 18, 2018 9:01 pm

Z: Joff, Milky, Fabio, gdzieś tam też Fergal
- Nie odstraszasz, po prostu poszła zająć się pozostałymi.
Mruknęła dziewczyny odwracając się w stronę kobiety która to zakręciła się w towarzystwie jakiś tam wampirów. Następnie na powrót wróciła wzrokiem do Joffrey'a, u którego boku stanął fioletowo włosy chłopiec, co przypominał dziewczynę bardziej niż niejedna zebrana tutaj kobieta.  Brakowało mu jedynie biustu, acz to nie przeszkadzało jego partnerowi w tym, by się złączyli. Meredy wpatrując się w Fabio kiwnęła na powitanie głową po czym podała mu swoją dłoń. Przebranie rekina dodawało mu jeszcze te... +50 do uroku, no. Choć jak dla niej przebranie bardziej pasuje na karnawał niż maskaradę halloweenową. No i cóż z tym śmiercionośnym spojrzeniem, kierowanym w jej stronę?
- Bez obaw, nie widzę w Twoim mężczyźnie... Cóż, mężczyzny.
Skwitowała uśmiechając się nieco zadziornie do Fabia i Joff'a, po czym odebrała trunek który to służba im przyniosła zaraz pod nos. Ukradkiem wciąż spoglądała na swoją ciotkę czy przypadkiem nie zniknęła jej z zasięgu wzroku. Dobrze by było gdyby jednak jej nie widziała, bowiem Meredy nie zamierza siedzieć tutaj całą noc a zniknąć kiedy tylko nadarzy się odpowiednia okazja, ot co.
- Nie przejmuj się, podejrzewam że później większość będzie w stanie... Cóż, niesprawności.
Mruknęła znów przyglądając się rekinowi który stał w pobliżu. Najwidoczniej mieli mocno na pieńku z Kuro, przydałoby się ich uspokoić. Przebrana za demonicę kobieta nie czuła się za dobrze w towarzystwie aż tylu ludzi. Była introwertyczką i fakt, że nagle otoczył ją aż taki wianuszek ludzi był denerwujący - nie stresujący. Po chwili zbliżyła się do nich kolejna osoba z rodziny Kuroiashita. Dziewczyna uniosła kąciki ust lekko i wyciągnęła również do tego ciemnoskórego wampira, który przypominał jednego z murzynków których widziała na polu bawełny. A może się po prostu za bardzo opalił? Zbyt długie przesiadywanie na słońcu było niebezpieczne, halo!
- Miło poznać, Meredith, córka organizatorki. I nie, zjadanie ludzi jest tu zabronione choć... wielka szkoda. Przepraszam na chwilę.
Córka. Boże jak to kurewsko beznadziejnie brzmi, aaa. Już wolałaby być czarną owcą tej rodziny niż udawać grzeczną dziewczynkę tylko po to, by nie zrobić ciotce obciachu. Ostatnie słowa dodała ciszej, starając się powoli wycofać z sali balowej do toalety. Przy okazji zderzyła się z jakimś facetem przebranym za jakiegoś... cholera wie nawet co to jest. Pewnie jedna z kultowych postaci która to jest sławna z horrorów. Dziewczyna podeszła do drzwi przy których zauważyła, że na jej szyi brakuje kluczyka, który od początku był częścią stroju, ale walić to, później go znajdzie!


Atmosfera stawała się odrobinę spięta. Na balu pojawiły się osoby, których twarz innego gościa kompletnie nie przypadła do gustu. Szczęściem było, że tylko pojedyncze jednostki rozpierała energia na tyle, by móc zniszczyć całe przyjęcie. Organizatorka nie zamierzała popuszczać tego płazem, aczkolwiek to nie był jeszcze dobry moment na interwencję, a może jednak? Wyszukała wzrokiem specyficznie ubranych służących którzy to przynieśli na paru tacach póki co przykrytych czarną chustą drinki. Widząc to Szlachetna przeprosiła gości których zabawiała, po czym zabierając ze sobą jeden z trunków wspięła się na scenę. Na skinienie służący zdjęli z tac czarną chustę. Na nich była postawiona odliczona ilość zmieszanego w bardzo barwny sposób alkoholu, którego szkarłat przechodził aż do samiutkiego dna na czarny kolor. Po spojrzeniu w szklankę zdawało się, że patrzysz w czarną dziurę. Każda szklanek była owinięta sznurkiem do którego doczepiona była karteczka: "Weź mnie ze sobą"
- Drodzy goście. Dziękuję wam z całego serca za przyjście na zorganizowane przez nas przyjęcie. Mam nadzieję, że spory co poniektórych obecnych tutaj zostaną koniec końców wyprowadzone poza tereny naszej posiadłości, bowiem bardzo zależy nam na tym aby każdy z was się dobrze bawił. Chciałabym wznieść toast specjalnie przez nas przygotowanymi drinkami. Proszę by każdy wziął swoją szklankę.
Głos organizatorki rozbrzmiał po całej sali, przykuwając uwagę wszystkich zebranych i koniec końców przerywając toczące się spory i dyskusje jakie pojawiły się między gośćmi.  Kiedy wszyscy zbiorą odpowiednie szklanki Valeria razem z nimi wzniesie toast za to, by przyjęcie trwało w najlepsze.
Po wypiciu napoju na scenie nagle pojawi się mgła, a dotąd światła które zapewniały odpowiedni klimat zgasną na chwilę. Czyżby zabrakło prądu? Nie! Ale co to? W ciemności rozległ się dźwięk roztrzaskującej się szklanki a kiedy światła włączają się na powrót organizatorki już niema!

Z pewnością wszyscy jesteście zdezorientowani, niektórzy uważają to za totalny żart inni za niesamowite efekty specjalne. U niektórych ta sytuacja zasiała w sercach niepokój, tym bardziej, że światła nadal miały niepokojące przerwy w dostawie prądu co jakiś czas. Miejmy nadzieję, że wkrótce wszystko się wyjaśni...

Meredith jak i Valerii aktualnie nie ma na sali balowej.


Na kolejne posty macie dwa tygodnie, oczywiście - można pisać swobodnie. Czekam do niedzieli. (2.12)
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Shiro Fuyuki Sro Lis 21, 2018 12:23 am

- Um... Rodzinę? - jakby się tak zastanowić, niespecjalnie wiedział cokolwiek o rodzinie dziewczyny. - To... fajnie. Miło! - zamrugał oczami, nie bardzo wiedząc, co jeszcze powiedzieć dalej. W sumie, co mógłby? Przez głowę przebiegały mu różnorakie alternatywy od "Co tam?" po "Nic nie mówiłaś, że masz tutaj rodzinę.". Aż westchnął cichutko. - Czyli można powiedzieć, że jesteś gospodynią, prawda? - machnął ogonem, uśmiechając się do niej radośnie. Poruszył jeszcze uszami, nadal będąc zmieszany tym, co zrobiła jeszcze nie tak dawno. W dodatku nie potrafił się opanować jeszcze przy nieznajomym, który zdecydował się ich zagadać.
- Taka kara to przyjemność - odpowiedział, nastawiając się z miejsca pozytywnie. - A zawsze fajnie pogadać z kimś - niż stać samemu jak kołek. Sam został dopiero co wybawiony od takiej nieprzyjemności. Nieprzyjemności... I przerażającej perspektywie.
Wypuścił powietrze z płuc, przekrzywiając nieco łebek. Niespecjalnie wiedział, z którego serialu wzięła inspirację Levy, ale nie myślał nad tym dłużej. Ma strój? Ma! Fajny? Tak. Więc kierując się tą prostą logiką, zdecydował się na pozostawienie owej kwestii w spokoju.
- Rozumiem! Chyba. Ale rozumiem. Czyli gra? - połączył po swojemu fakty, więc pokiwał głową ze zrozumieniem. No, ale... Chyba koniec tej rozmowy, bo zaraz potem nieznajomy pożegnał się z nimi i odszedł. Więc... Zostali w dwójkę, nie? Wampir spojrzał na towarzyszkę, nie wyglądając na pewnego.
- To... spędzimy trochę czasu? - zaproponował jej nieśmiało. Nie potrafił się przełamać do tego, by spróbować znaleźć kogoś, kogo znał... I chciałby z nim spędzić trochę czasu. Mogłem... W sumie, to mogłem po prostu kogoś tu zaprosić - pomyślał niedługo potem. - Jeśli chcesz, oczywiście.
Co do dalszych wydarzeń.... Czerwonowłosy wyraźnie nachmurzył się, gdy spoglądał na szklankę. Niby zabrał ją, ale... Czuł niemały niepokój. Jak i na temat zawartości, jak i na to, co wydarzyło się do tej pory. Przygryzł wewnętrzny policzek. Zwykle nie pijam alkoholu - pomyślał. Ciut czuł jednak fascynację tak czarnym napojem. Chociaż i tak nie dawało się zapomnieć tego uczucia, które wywołała tamta nieznajoma wampirzyca, która zaczęła przemawiać. Mimo to, wmusił w siebie tą ciecz, jeśli jej zapach nie wzbudzi w nim podejrzeń.
Wzdrygnął mimowolnie, gdy światło zgasło i zaraz potem pojawiło się na nowo. Jeśli będzie mógł, odłoży naczynie gdzieś na bok, na stolik czy coś i wróci do Levy - jeśli ta zaś nie odeszła gdzieś.
- Problemy z prądem? - spytał się jej, nerwowo poruszając ogonem. Nie umknęło jego uwadze zniknięcie tamtej kobiety, a dziwna mgła i zachowanie światła nie sprawiały, że czuł się bezpiecznie. - N-nie podoba mi się to. Co myślisz o tym wszystkim?
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Sorn Czw Lis 22, 2018 4:44 pm

Z: Milky mój wierny sługa

Znalazł go. W sumie łowca nie specjalnie się ukrywał i ze spokojem patrzył na niego jak kierował się w stronę baru. Milky cały drżał jakby powstrzymywał się przed ogromną euforią, a chęcią zabicia mężczyzny. Zagrodził mu drogę i zapchał na większe odludzie. Łowca jednak nic sobie z tego nie robił i bezczelnie położył łokcie na blacie, opierając się o niego plecami. Luźna pozycja, zupełnie jakby rozmawiał z kumplem.
Czujny wzrok wpatrywał się gdzieś przed siebie, jakby swoją ignorancją zamierzał jeszcze bardziej wkurzyć wampira.
Dopiero po chwili raczył na niego spojrzeć.
- Nie chcesz mnie zabić. - Wzruszył lekko barkami i uśmiechnął się krzywo. Stąpał na bardzo kruchym lodzie. Mógł wpoić obłąkanej pijawce, że jest mu niezbędny albo jeszcze bardziej go rozjuszyć. Ale jak to się mówi, tonący brzytwy się chwyta. Znajdował się w miejscu gdzie roiło się mnóstwo od innych wampirów, musiał więc uważać. Potem nie odzywał się przez jakiś czas
- Kuroiashita, co? - Pierwsze słowo wypowiedział z ogromnym obrzydzeniem i pogardą. Miał tyle oleju w głowie, aby stwierdzić iż atakowanie tutaj Milkiego było samobójstwem. Zbyt wiele rodzinki. Skierował wzrok na Joffreya, który na niego patrzył i wypuścił powoli powietrze z płuc. Wtedy też wampir dotknął jego ramienia, na co mężczyzna raptownie się spiął. Jakikolwiek dotyk ze strony tego szaleńca działał jak paraliż. Jeszcze pochylił się w jego stronę, tego już było za wiele.
Chwycił za serwetkę prawą ręką i przyłożył (wcale nie delikatnie) do twarzy czekoladki.
- Przestań się ślinić jak dziecko. - Warknął, puszczając biały materiał. Na pewno niezdrowe zachowanie Milkiego wzbudzało uwagę, a Sorn wolał tego uniknąć. Lekko nachylił się w jego stronę, patrząc prosto w oczy.
- Przyszedłem tutaj, bo wiedziałem, że się zjawisz. Dobrze jest też poznać Twoich członków rodziny, zanim odetnę im głowy. - Odsunął się i z krzywym uśmiechem skierował wzrok na miejsce w którym jeszcze przed chwilą stał Mleczny. Jak wampir zareagowałby na masową zagładę jego chorej na łeb rodzinki? Sorn był tym pomysłem niezwykle zainteresowany, zwłaszcza iż jego nazwisko zbyt często pojawiało się w raportach.
- Więc lepiej bądź kurwa grzeczny. - Syknął, odwracając się tak aby być do baru przodem. Machnął do barmanki aby nalała mu jakiegoś trunku. Przez chwilę obracał szklankę w ręce i ani razu nie spojrzał na towarzysza obok. Ciekawe jak bardzo się wkurzy.
Potem spojrzał na kelnera, którym podał im dwa drinki. Prawdopodobnie o nich mówiła organizatorka. Sorn nie ufał tajemniczym zawartością, ale chyba na chwilę obecną w gorszej dupie być nie mógł. Wypił i wtedy też pojawiła się mgła, zgasły światła i.. pani organizator zniknęła? Łowca nie przejął się tym ani trochę, wszakże jednego wampira mniej. Szkoda jednak, że to coś nie zabrało jeszcze Milkiego.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Joffrey Pon Lis 26, 2018 10:27 am

z: Meredy, Fabio, Milky, Arashi, Fergal

Hagen przewrócił lekko oczami. Zazdrość Nessno nie była mu na rękę, zwłaszcza że tylko i wyłącznie rozmawiał z organizatorką. Joffrey nie lubił być trzymany jak na smyczy, widać to było w jego spojrzeniu. W najgorszym wypadku uchleje się i wda z kimś w bójkę. Prychnął na słowa Merki i zaczesał ręką fryz do tyłu.
- Teraz tak mówisz. - Zaśmiał się, po czym uśmiech szybko zszedł z jego gęby bo przecież Fabio nie potrafił się uspokoić.
- Nie rób scen kotku. - Nachylił się do jego ucha, wypowiadając to przez zaciśnięte zębiska. Aż zawiało grozą, bo Kurosz rzeczywiście był bardzo, ale to bardzo poważny. Nawet nie poluzował uścisku, ale w końcu przestał osaczać niższego gdyż zjawił się dawno nie widziany wujaszek. Był specyficzny, ale Hagen go lubił. Ciekawe czym się obecnie zajmował, muszą się kiedyś zgadać na jakąś popijawę.
- Masz rację. - Przyznał Milkiemu, który zaczął się dziwnie trząść, a jego wzrok wydawał się być pożądliwy. Hagen automatycznie podążył za jego spojrzeniem i wbił wzrok w Sorna. Kto to?
Zanim jednak Milky odszedł mógł poczuć siarczystego klapsa w tyłek.
- Nie mówiłeś, że masz faceta. - Joffrey z głupkowatym uśmiechem puścił mu oczko i spojrzał na Nessuno, który na pewno będzie żądał wyjaśnień. Kurosze to patola, więc dla nich było to coś zwykłego. Przynajmniej dla Hagena, który miał wyjątkowo dobry humor.
- Tylko oddawałem. - Mruknął i wyszczerzył się do niego, kiwając głową powoli.
- Oczywiście, tańczysz tylko ze mną. Każdy inny typ ma w mordę. - Powiedział z powagą, bo przecież nikomu nie da obmacywać swojego love forever. Przestając skupiać wzrok na łowcy, wujku i Nessuno, bo ktoś inny zaczął zawracać mu gitarę. Ponure spojrzenie na Fergala to nie koniec, wszakże nie da się obrażać jakiemuś szczerbatemu dziwadłu! Puścił narzeczonego i podszedł do Rekina, unosząc lekko głowę i patrząc na niego władczo.
Już nie było odwrotu.
- Odszczekaj to śmierdzielu. - Warknął, mierząc się z Niemcem wzrokiem. Chyba nie myślał, że takie zachowanie puści mu płazem! Wszakże Emilio nie potrzebował dwóch zaproszeń do rozpoczęcia bójki. Jeszcze między nimi wcisnął się Fabio, więc Hagen tym bardziej się zdenerwował. Miał ochotę powiedzieć, odsuń się kobieto, ale chyba nie było to odpowiednie określenie. Nawet kiedy to niższy dawał, he.
- To sprawa między nami. - Sapnął, odsuwając wampira i raz jeszcze skupił się na Fergalu, trzymając w rękach kieliszek.
- Tacy jak Ty powinni znać swoje miejsce. - Syknął. Oczywiście, że Kurosz czuł się lepszy od niego. Miał nazwisko, był kimś! A Fergal to taki sebix, który tylko by się z innymi napierdalał. Chyba trzeba dać mu nauczkę. Spojrzenie Kurosza mogło wydawać się spokojniejsze, ale to tylko cisza przed burzą. Na krótko skierował wzrok na przybyłego, prawdopodobnie znajomego rekina.
- Nie widzisz, że rozmawiamy do cholery? - Warknął do Arashiego i odepchnął go drugą wolną ręką, ale to nie był koniec. Zanim Fergal zdoła coś zrobić, Emilio z rozmachem rozbije szkło o jego twarz i odsunie się zręcznie, lekko garbiąc. Zaproszenie do tańca przyjęte. Nawet zaczął podwijać rękawy czarnej koszuli.
- Zobaczymy czy nie jesteś dobry tylko w mordzie. - Wyszczerzył się, ukazując kły i przyjął pozycję bojową, czekając na jego ruch. W końcu potraktowanie szkłem mogło być nie małym zaskoczeniem nie tylko dla Fergala.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Sala balowa Empty Re: Sala balowa

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach