Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Joffrey Nie Lip 14, 2019 11:01 pm

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  8joueQo

Wybory zostały wygrane przez Joffreya Kuroiashita, więc z tej okazji zapragnął stworzyć imprezę, na którą zostaną zaproszeni bliscy, rodzina, znajomi czy też nieznajome osoby (aby mogły służyć za chodzące, żywe żarcie) Całość będzie się odbywała w ogromnym apartamencie, na dziewiątym piętrze. Samo spore pomieszczenie zawierało dwa piętra, w którym to najwyższe zawierało pokoje z łóżkami w razie gdyby ktoś chciał się zdrzemnąć, przespać czy przeruch.. wiadomo.
Sala była ciemna, oświetlona jasno czerwonymi światłami. Dwa barki z przeróżnymi alkoholami podawanymi przez wampirzych barmanów, a nawet drobne przystawki z myślą o ludzkich gościach czy też śmierdzących łowcach. Jeżeli zaś chodzi o muzykę, to będą grały dwa zespoły. Na chwilę obecną leciała he dokładnie ta piosenka. Na wpół nagie panny chodziły z szampanem albo same go piły, patrząc na mężczyzn z zainteresowaniem. Jak się później okaże, były one również tancerkami. Chwytały się rur i wywijały, wzbudzając ciekawość wśród niektórych. Przy  drzwiach rozstawieni byli ochroniarze w garniturach i czarnych maskach. Czerwone oczy zdradzające wampiryzm czujnie obserwowały wszystkich gości. Na domiar tego można było sobie tutaj przyćpać, bo diler w dredach z uśmieszkiem opierał się o jeden ze stolików i szukał klientów.
Ludzie, którymi można było się pożywić mieli niebieskie opaski na rękach.
Dalej znajdował się okrągły stół na którym leżały karteczki z imionami. (uzupełnię w następnym poście)
Przed wejściem ochrona sprawdzała tożsamość osoby i dopiero jeżeli znajdzie się na liście, mogła wejść.

Lista:
- Fergal Schlecht (skreślony XD)
- Ayato "Reiji" Hana
- Fabio Nessuno
- postać Marco
- Michael Aryu
- Hera Kuroiashita
- Zaren Kuroiashita
- Veina Erika Virtanen
- Omitsu Asmodey
- Milky Kuroiashita
- Sorn chuj wie jakie ma imię i nazwisko
- miejsce na jakieś npc itp.

Samego gospodarza jeszcze na miejscu nie było.

Fajnie jakbyście napisali jaki macie ubiór i co macie przy sobie. Kilka słów wstępu wystarczy, niebawem biba się rozpocznie.

Ps: osoby, które nie dadzą posta zostaną po prostu pominięte. Nie zamierzam nakładać jakiegoś konkretnego czasu na odpisywanie, ale fajnie jakbyście się zmieścili do dziewięciu dni. Tempo wydarzeń zależy więc od Was, w końcu wszyscy chcemy się dobrze bawić (:
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Zaren Pon Lip 15, 2019 5:35 pm

No oczywiście, że nie przepuściłby takiego przyjęcia jak impreza nowo wybranego burmistrza, zwłaszcza kiedy wybranym był Kuroaishita. Zawsze było miło odwiedzić rodzinę, a kiedy dowiedział się po powrocie z zimnych krajów kto nim został, aż uśmiechnął się do siebie. Joffrey Emilio Hagen. Czy to nie ten sam chłop z którymś kiedyś pobili jakiegoś chłopaczka właściwie za nic? Banda pojebusów i tyle. No cóż, tacy właśnie byli Kuroiashita. Moja rodzina, taka piękna.
Może jego imię widniało na liście, ale na pewno nie przyjdzie tutaj sam, miał nadzieję, że obędzie się bez kłopotów przy ochronie bo trochę głupio tak na początek narazić się staremu znajomemu a także nowego burmistrzowi, więc liczył że nie będzie potrzeba wyciągać broni zza paska, tak, miał przy sobie broń. Nie tylko on, a także jego dwoje kompani.
Zaren przyszedł ubrany niczym pieprzony model z jednego z katalogów z modą z Vistuli czy innego gówna. Nosił on kajaki, bo nie wypadało do garniturowych spodni ubierać najnowszych Jordanów albo czegoś podobnego prawda? No właśnie. Spodnie jak wspomniałem były częścią garniaka. Na górze miał założoną koszulę z długim, jednakże podwiniętym rękawem w okolicę łokcia, a była ona koloru ciemnego. Do tego nosił także kamizelkę twardo zapiętą, z której wystawał złoty łańcuszek schowany w kieszeń. Elegancja Francja.
Drugi członek wesołej kompanii, bardziej przypominał tutaj dziecko, które przyszło z ojcem, bo nie miał z nim co zrobić. Miał on całe metr sześćdziesiąt i wzrok wściekłego psa. Ubrany był podobnie do Zarena jednakże z małą różnicą, nie miał kamizelki, bo plebsu nie wypada. Nieważne, że był krwi szlachetnej to z jego zachowaniem mógł co najwyżej zostać paziem.
Trzeci z nich był najwyższym z całej trójki, dosyć mocno umięśnionym mężczyzną który wszedł do budynku ubrany w ciemne okulary przeciwsłoneczne i nie zamierzał ich zdejmować. On jako jedyny był także ubrany najbardziej elegancko, ponieważ posiadał wszystkie części trzy częściowego garnituru na sobie, z tą różnicą, że jego marynarka była rozpięta.
Wkroczyli do tego miejsca niczym backstreet boys za kulisy czując, że było to idealne miejsce dla nich. Wszyscy byli uzbrojeni, bo jak widać Kurosze mieli tu dosyć specjalnie traktowanie, w końcu to impreza jednego z nich, ale nie trzeba było się martwić ani Zarenem ani Vladem, żaden z nich nie poczuł potrzeby by wyciągać gnaty od razu, może tylko Ivan ale gdy tylko zauważył, że posilanie się ludźmi jest legalne to poleciał niczym pies gończy szukać niebieskich opasek wśród uczestników, co zostawiło dwójkę samą. Vladimir może nie miał tu za bardzo czego szukać, bo i sobie na dupeczki nie popatrzy, bo był ślepy, ale dragi to wyczuje z drugiego końca sali, tak więc też będzie miał jakieś małe zajęcie, co zostawiło Zarena samego na chwilę.
Oczywiście pierwsze co to popatrzy sobie na tancerki, bo były prawdziwym lukrem na oczy. Jedynymi zainteresowaniem były dla Ivana i drugiego szlachetnego, jednak tutaj był mały szkopuł, bo jeśli Ivan pójdzie macać je po dupie to nagle wszystko spoko, dzieci ściskające pośladki są urocze, ale jak ja to robię to zaraz prostak i zboczeniec, najgorzej.
Z braku lepszych rzeczy do roboty pójdzie pod wymieniony wyżej barek i zabierze co tam potrzebuje, następnie wróci do miejsca gdzie była jego karteczka imienna, przeciągając się i szukając wzrokiem gospodarza, w końcu wypadało podziękować, a także może i wcisnąć swoje zgrabne dupsko w jakiś biznes, w końcu to jeden z głównych powodów dla których tu był. To czego wampir nie wiedział, to że na przyjęciu będą osoby, których nie do końca chciał widzieć, na przykład Veina, mam nadzieję że nie jest dalej zła na ten cały, oskubałem Cię z całego hajsu za Twój wysiłek, było miło.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Pon Lip 15, 2019 6:01 pm

Hera nie spodziewała się, że tak szybko po jej powrocie jeden z członków rodziny odwali coś takiego i wygra (nie)ustawione wybory na wiceburmistrza. Bała się, że odkąd Samuru stracił ciepłą posadkę, to jej ród przestał piąć się po szczeblach władzy, ale najwyraźniej się myliła – i całe, kurna szczęście, bo najwyższy czas, aby Kuroiashitowie zaczęli odzyskiwać pozycję w całym mieście.
Kiedy więc usłyszała, że Joff dostał posadę wiceburmistrza Yokohamy, oczywiście, że od razu postanowiła wbić – nie mogła przecież opuścić inauguracyjnej imprezy swojego wujaszka (czy kim tam, do cholery, był w końcu dla niej Joffrey) – była naprawdę dumna z Emilia i szczerze chciała mu pogratulować!
Z racji, że jak zwykle jej narzeczony zawiódł i zostawił ją sam na pastwę losu, odmawiając przyjścia, bo mamusię boli gardło i muszę jej zrobić rosół z pora, postanowiła konkretnie się odpicować – miała zamiar się dobrze bawić oraz cudnie wyglądać i bez niego.
Standardowo wybrała krwiście czerwoną i rozkloszowaną sukienkę nieco ponad kolano, z dużym dekoltem w koronkę i długimi, ale za to przezroczystymi ramionami w delikatną siateczkę. Do tego czarna bielizna, czarne szpilki, czarna kopertówka, wiadomo – cały typowy, kobiecy, zdzirowaty szajs – i voilà!
W torebce, jak przystało na Herę, prezerwatywy (gdzie jesteś, Angelo?!), komórka, chusteczki, jakaś szminka i tym podobne, generalnie nihil novi.
Prezentu powitalnego dla Joffa nie miała, bo jej obecność sama w sobie była dla wujaszka prezentem, zresztą nie rozmawiała z nim tak dawno, że nawet nie wiedziała, w czym się teraz lubował – równie dobrze mogłoby się okazać, że przez te lata stał się zoofilem, a nie miała bladego pojęcia, skąd w Yokohamie wziąć kozę.
Pewnym krokiem wbiła na salę, podeszła z lekkim niezadowoleniem do ochrony (bo co to miało znaczyć, aby wampiry nie rozpoznawały najważniejszych członków rodu?), po czym odbębniła standardową formułkę powitalną.
A jak mój narzeczony, Angelo, postanowi jednak przyjść, to natychmiast go wpuśćcie. I nic mnie nie obchodzi, że nie ma go na liście, orientujcie się trochę bardziej w tej familii! – Pogroziła na koniec palcem ochroniarzom, po czym potruchtała w głąb sali.
Przyszła jako jedna z pierwszych osób, co nie było jej zbyt na rękę – gdzie wcięło resztę gości? Chyba nie postanowili olać Wielkiego Joffa?
Swoją drogą, gdzie był gospodarz?
Rzuciła tylko okiem, gdzie usadowił ją wujek, po czym obeszła stół i od razu podążyła w stronę jednego z barków. Nie będzie czekać, aż impreza się rozkręci – sama mogła to zrobić. Zamówiła jakiś krwisty drink i wyłapując wzrokiem co lepsze kąski wśród ludzi z niebieskimi opaskami, oparła się o ladę w oczekiwaniu na Wodzireja Joffa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Pon Lip 15, 2019 6:13 pm

Dorwał ciekawą robotę zupełnie przypadkowo. Kilka dni wcześniej udało mu się upolować człowieka, który mamrotał półprzytomnie, że nie może doczekać się świętowania z okazji wyboru nowego burmistrza. Po odebraniu mu dokumentów, kasy był jeszcze łasy na komórkę, bowiem z niej mógł dowiedzieć się jeszcze więcej o imprezie. I nie mylił się. Zalajkowane zdarzenie na pewnym portalu społecznościowym, kilka korespondencji z ziomkami i ziomeczkami i już wiedział wszystko, co trzeba. Okazało się, że wstęp był wolny po wcześniejszej rezerwacji, ale wampirowi chodziło coś po głowie. Można wykorzystać sposobność, dostać się na deski sceny i dorobić sobie kilka groszy. Jeszcze nie wiedział, że będzie darmowy bufet. W jakiejkolwiek postaci.
Pogrzebał trochę we starej, podniszczonej torbie przewieszanej przez ramię i zorientował się, że wszystkie ciuchy miał ufajdolone krwią. Co w takim razie zrobić, aby wzbudzać jak najmniej podejrzeń wśród ludzkich robaczków? Okraść ich sklep! Trochę zachodu, ale okradł pewną sieciówkę z ubraniami dla młodzieży. Nic szczególnego - czerwona flanelowa koszula w kratę, jeansy z dziurami, cięższe adidasy i wio! Cały swój dobytek, to jest torbę z roboczymi ubraniami schował w nieczynnym wyciągu wentylacyjnym budynku oddalonego pół kilometra od miejsca balangi. Wziął jeszcze ze sobą gitarę o nietypowym kształcie obustronnej siekiery, by nie porzucać wiosła na pastwę losu. Ubrania skombinuje w razie utraty, a taką gitarę już nie.
Mógłby na upartego powęszyć wśród sfer jako kieszonkowiec, ale miał odrobinę ambitniejszy plan. Muzyka to jego duch, motor do egzystencji, nie licząc odnalezienie Mei i sprowadzenie na dobrą drogę. Właśnie w charakterze muzyka zdecydował się zgłosić na imprezkę, a kto wie, może zarobi na tyle, by mieć świeżą krew na tydzień? Nie legitymował się żadnym papierkiem, dawno temu zgubił papiery i nie wyrabiał nowych. W każdym razie i tak podał swoje prawdziwe dane, na wypadek gdyby jeden z ochroniarzy umiał czytać w myślach. Po co przypał na sam początek czegoś nowego?
Jeśli będzie mu dane wejść na scenę, zapoznałby się z tutejszą ekipą muzyczną i ustaliliby na szybko pierwszy kawałek na start. Być może nie byłoby to w stylu dotychczas granych utworów, ale szczerze - na takie granie miałby wenę. Pochwyciłby za wiosło, ułożyłby palce na gryfie na pierwszych chwytach i samo poszłoby gładko. Nie tylko udzielałby się instrumentalnie, ale dołożyłby kilka słów od siebie do refrenów. Na chwilę zapomniałby, że jest tylko wampirem najniższego szczebla. Na moment zapomniałby o wiecznym, niegasnącym głodzie.
Jeśli jednak gospodarz czy inny wodzirej nie zgodziłby się na występ Mike'a, na pewno zatraciłby się w posoce jadalnej, ludzkiej jednostki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Wto Lip 16, 2019 11:55 am

Z Samurem.

- Ale to on został wybrany na wice!
Krzyczał dawny i nie tak całkowicie zapomniany polityk Samuru, który szedł podtrzymywany przez Logana. Dalszego wuja i kompana na zabawie urządzonej przez nowego zastępcę burmistrza Joffreya Kuroiashita. Mimo wiedzy że kolejny Kurosz zasiadł na stołku i od nowa upiorna rodzina nabiera znaczenia, Samuru nie mógł się pogodzić z faktem, że nie on zasiądzie na krześle częściowej władzy. Milky wyszczerzył zębiska i mocniej pociągnął wampira za ramię. Niedobrze że Sam już pociągnął kilka łyków burbona przed samą imprezą i nie był w stanie utrzymać równowagi nawet na chwilę.
- Nie musisz zazdrościć swoim, cukiereczku. Rodzina nie działa na niekorzyść pozostałych, więc na pewno nie ucierpisz.
Szepnie starszy, zerkając na pijanego. Ten w odpowiedzi tylko nerwowo zabełkotał i wyszarpał się, przez co o mało nie potknął się o własną nogę. Całe szczęście że bar był już blisko i Logan musiał pilnować aby młodszy wiekiem wampir nie upadł i nie zasnął.
Skoro rodzina, to na liście była. Wampiry wprowadzone do środka, od razu skierowały się tam, gdzie najwięcej zebrało się ludu.
- Gdzie on jest? Gdzie mój szanowny wujaszek?
Powtarzał niczym mantre, rozgladając się za Hagenem. Przecież świeżo upieczony polityk od tak na spotkanie nie wyjdzie, ale do pijanego Samura nic nie dotrze. Milky pociągnął młodego w stronę wolnych kanap i tam go usadowił. Niebawem sam zasiadł lecz wcześniej wezwał jedną z kelnerek.
- Podrzuć do mnie jedną ze słodkich źródeł. O tą, uroczą blondyneczkę co stoi nieśmiało pod ścianą.
Poprosi wampir wskazując kelnerce młodą dziewczynę przeznaczoną do skonsumowania. Joffrey już o swoich gości się zatroszczył. Pracownica poszła, a szalony cukiernik zaczął zacierać już ręce. Co prawda fanem takich rzeczy i imprez on nie jest, ale co się dla rodziny nie robi. Poza tym wielu Kuroszów już tutaj było; Hera i Zaren. Młodzieńcy szaleni i odpowiedni. Zerknął i na Samuru; młody już nerwowo stukał pazurami o blat stolika.
Dobrze że tutaj są.

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gianna Wto Lip 16, 2019 1:00 pm

Denne imprezy z okazji równie dennego powodu, czyli coś co Gia kochała najbardziej. Wcale nie. Z wielkim cierpieniem jednak zdecydowała się ruszyć i zaszczycić wszystkich swoją obecnością. Jedyne co ją do tego zachęcało to możliwość uzyskania jakichś informacji, kontaktów a może nawet czegoś lepszego do badań.  
Paląc skręta i szykując się na ten cały balik myślała jedynie o bezsensowności jej życia i jakieś dziesięć razy upewniała się, czy na pewno nie woli zostać w domu, obejrzeć jakiś beznadziejny kryminał i otworzyć butelkę wina z promocji. No jednak coś w jej głowie mówiło młodej wampirzycy, że może jej się poszczęścić.
Odwaliła się jak na jakieś wesele, co zupełnie nie było do niej podobne. Długa czarna suknia z głębokim dekoltem i rozcięciem na nogę, bo jak nie urobi kogoś gadaniną to może chociaż cyckami. A co się pod nią kryło? A otóż na zakrytym udzie miała podwiązkę ze wsuniętym w nią małym nożem. Jakoś się musi ubezpieczać.
Standardowo założyła szpilki i srebrna biżuteria, bo co ma się ograniczać. Oczywiście pomalowała się też nieco mocniej niż zwyczajnie i rozpuściła włosy. No nie można powiedzieć, że nie prezentowała się dobrze. Wszystko było idealnie dobrane i skrojone nie sprawiając przy tym wrażenia wulgarnego, więc niestety gwiazdą Instagrama by nie została.
W końcu dostając się na miejsce z małymi problemami, bo pieprzeni ochroniarze nie mogli nawet zrozumieć jak się nazywa. W każdym razie po dłuższej chwili trafiła do głównej sali i jęknęła męczeńsko. Dlaczego od razu nie mogła pomyśleć, że to będzie jeden wielki burdel.
Od razu rozejrzała się wokół i jakby zniesmaczona widokiem pewnych osób i tancereczek szybko udała się do baru zamawiając sobie jakiegoś klasycznego drina żałując, że jednak zdecydowała się tu przyjść.
Gianna

Gianna

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : tatuaże
Zawód : naukowiec, turbo mafjozo
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : -
Moce : wizje, teleport, uzdrowienie


https://vampireknight.forumpl.net/t4177-my-sharona#91797

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Omitsu Wto Lip 16, 2019 2:09 pm

Po co kupiła tak duży dziadkowóz (czyt. Mercedesa) ? A no po to, żeby mieć problem z zaparkowaniem na prawie każdym parkingu. Ile się nadenerwowała, nawyzywała i ile obietnic związanych ze zmianą auta złożyła, wie tylko ona.
Pomińmy jednak tematykę bab jako kierowców bo jak każdy wie, to istna rzeka. Można byłoby gadać i gadać a tu szykuje się imprezka! I to niebyle jaka bo z wszystkimi grubymi rybami tego miasta. Hajc ociekający z ludzi, czyli to co Omi lubi najbardziej. Na samą myśl o tych dobrze ubranych i zamożnych przedstawicielach swojej rasy, czuła dreszczyk na karku.
Złoto, diamenty i dolary w powietrzu ~Do windy wsiadła sama. Przeglądając się w lustrze, które miała wrażenie ciut ją poszerza, poprawiła wysoko zebranego kuca. Pasma różowych włosów zawiniętych końcami w delikatną falę, opadały swobodnie w okolicy łopatek. Gdzie miała męża? Cholera wie, pewnie coś załatwia. Nie było godniejszego reprezentanta rodziny niż ona sama, wiadomo.
Na starcie napotkała dwóch karków, którzy grzecznie poprosili o podanie imienia i nazwiska, co z resztą bez przeszkód uczyniła. Jej obecność na liście bezapelacyjnie świadczyła o tym, że nie pomyliła imprez, uf...
W środku zastała to czego się podziewała. Alkohol, półnagie panie i gość z Jamajki od prochów. Widać na pierwszy rzut oka, że imprezę organizował facet.
Joff Kuro - gość, o którym zupełnie nic nie wiedziała a co gorsza, żadna plotka związana z tym imieniem do niej nie dotarła. Bo Omi wiedziała naprawdę dużo i na każdy temat. Głównie przez swoje plotkarskie zapędy. Co więc robiła w takim miejscu jak to? To proste, jak większość z obecnych tutaj, była w jaaaakimś stopniu spokrewniona z Kuru. A jak z jednym, to ze wszystkimi. Jak na pierwszorazową wizytę i taką okazję, która zdarza się niezwykle rzadko, miała ze sobą prezent, drobny upominek w postaci zegarka. Nie, ten sikor nie miał nic wspólnego z tanim badziewiem. Był ekskluzywny i efektowny. W sam raz nadawał się na nadgarstek osoby, która będzie podpisywała ważne papierzyska.
Wyposażona w niewielką, czarną, babską torebkę i ów upominek, podeszła standardowo do barmana zamawiając jakiegoś delikatnego drinka. To dopiero początek więc nie ma co przesadzać. Dzierżąc w dłoni ozdobionej złotem fikuśny kieliszek, podeszła do okna. Panorama miasta nocą zawsze była piękna. Szczególnie na 9 piętrze budynku, w którym odbywała się impreza.

Ubiór : A niech będzie jak w profilu, dramy nie ma.
Wyposażenie: Babska torebka z takimi tam, Glock, prezent dla Joff :v (to wcale nie jest przekupywanie)
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Veina Wto Lip 16, 2019 10:07 pm

Oczywiście czarnowłosej wampirzycy nie mogło zabraknąć na tak świetnie zapowiadającym się wydarzeniu. Swoich dwóch chłopców do bicia zostawiła na zewnątrz, dając wolną rękę z zastrzeżeniem, iż muszą być w pobliżu.
Przyszła tu z nieukrywaną radością, pewnie też spowodowaną małym biforkiem, którym raczyła się potraktować w formie jakiegoś lekkiego dragu, ale głównie jednak chodziło o nietuzinkową imprezę wyprawianą z jakże ciekawego powodu. Od ich spotkania minęło pewnie ponad dwadzieścia lat, więc będzie musiała później znaleźć głównego zainteresowanego choćby w celu złożenia stosownych gratulacji; może będzie to też dobra okazja do uzyskania informacji dlaczego teraz jest jednym z Kuro, bo choć Vi miała mózg przeżarty pokłosiem hedonistycznego stylu życia, była również pewna, że wcześniej Joffrey nazywał się Hagen, więc z nieznanego jej powodu należał teraz do tej upiornej rodzinki.
Będąc na liście gości, weszła bez najmniejszego problemu; po wkroczeniu do środka jej zachwyt jedynie się wzmógł, ponieważ ku uciesze znajdowało się tutaj wszystko czego tylko najbardziej spragniony wampir mógłby sobie życzyć. Veina przemierzając cała salę zaczęła od wzięcia drinka z tacy jednej z dziewcząt, którym w tym samym czasie zdążyła dość dokładnie obejrzeć; doszła do wniosku, że jedną z nich chętnie zajęłaby się na osobności, a od kilku z nich tańczyła znacznie lepiej, zwłaszcza na rurze. Najwyraźniej ten dobry humor miał szansę utrzymać się cały wieczór, Veina miała zamiar się tylko dobrze bawić, a póki co wszystko jej w tym pomagało. Jeśli nie nastąpi przykra niespodzianka w postaci osób, których nie chciałaby spotkać to jak najbardziej może się to udać. Przechadzając się po całym apartamencie, dyskretnie obserwowała zebranych tu gości, możliwe, że przy okazji szukając kolacji, którą mogłaby zabrać na wynos; ostatnio doskwierał jej duży głód, a cierpliwość do poszukiwań odpowiedniego posiłku była wprost proporcjonalnie mniejsza; najwyraźniej czas poszukać donora, który będzie na jedno zawołanie. Dzierżąc w dłoni kieliszek z szampanem kroczyła dumnie obserwując otoczenie spod długich rzęs; strój równie czerwony co światło rozproszone w całym pomieszczeniu pozwolił wtopić się w otoczenie, a jednocześnie podkreślał jej błyszczące kruczoczarne włosy oraz nieprzyzwoicie duży dekolt. Głośna muzyka w połączeniu ze wszystkimi używkami wprowadziła ją w bardzo przyjemny stan ogólnego rozluźnienia, który miała zamiar utrzymać aż do rana.


Ubiór: majtki, czerwony garnitur i koronki, biżuteria.
Pod ręką: torebka (papierosy i zapalniczka, klucze, telefon, glock, nóż, portfel).


Ostatnio zmieniony przez Veina dnia Czw Lip 18, 2019 1:30 pm, w całości zmieniany 1 raz
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Samael Czw Lip 18, 2019 1:11 pm

- Powiedz mi raz jeszcze, po jaką cholerę mam tam jechać, Natsume? - młody szlachetny opierał głowę na zaciśniętej pięści i beznamiętnie spoglądał przez okno sunącego powoli ulicami Yokohamy auta. Chyba nigdy nie przywyknie do nowych obowiązków jakie spadły na jego głowę wraz z rosnącą pozycją w rodzinie. W zasadzie to nie przywykł nigdy do żadnych obowiązków... A tu proszę, praktycznie z dnia na dzień musi coś robić i to nie koniecznie tylko dla swojego własnego interesu.
- To impreza z okazji wybrania nowego wice-burmistrza. Wypada się pojawić. - ubrany wyjątkowo kolorowo wampir jak zawsze cierpliwie znosił humory i dąsanie się swojego dawnego podopiecznego.
- Gówno mnie obchodzi to miasto. Jak dla mnie mogłoby się zapaść pod ziemię.
Młody smok prychnął i przewrócił oczami jednak nie drążył dłużej tematu. Jedyne na co mógł liczyć to, że nie do końca będzie to sztywne przyjęcie dla grubych ryb i znanych w mieście ryjów. Bo jeśli tak to, obiecywał sam sobie w myślach, złoży gratulacje komu trzeba i spierdala najszybciej jak się da. Najlepiej wymyślić jakąś bzdurę w razie gdyby ktoś pytał, spotkanie z babcią albo nie wiem... dziadek ma atak podagry i trzeba do niego jechać... Chuj z resztą kogoś obchodzi dlaczego Samael zwija się z imprezy, o!
A właśnie! Zdaje się, że tym nowym wice-burakiem został Jofff, znana mu skądinąd morda. To dawało nieco nadziei na to, że jednak nie będzie to strata czasu i typowe oficjalne pierdolamento w stylu wręczania kwiatów i jakiś idiotycznych przemów.
- Ale depnij trochę bo tu kurwa usnę zanim dojedziemy w tym tempie...
Dużo starszy szlachetny pokręcił tylko głową ale zgodnie z życzeniem panicza przyspieszył. Niech wszyscy przodkowie mają w opiece tę rodzinę i okaże się, że młody nie będzie tak złym przywódcą na jakiego się zapowiadał w swoich pierwszych dniach rządzenia.
Bez zbędnego przedłużania, elegancka limuzyna wjechała na parking i choć była dość znacznych rozmiarów to nie kierowca nie miał problemów ze znalezieniem miejsca. Było go jeszcze dość sporo,  po za tym dla gości wydzielono jeszcze jeden specjalny sektor. Tak czy inaczej, młody smok po wyjściu ze stalowej puszki musiał się, mało elegancko, przeciągnąć bo przez długą drogą zastały mu się mięśnie. Chwilę później zmierzał tam skąd dochodziły odgłosy imprezy i to bynajmniej nie takiej jakby można się spodziewać. Brzmiało jakby stary Jofff po prostu urządził domówkę, na której będzie to co jego młodszy znajomy lubił najbardziej - alkohol i dupy. Szeroki, drapieżny uśmiech pojawił się na bladej mordzie Asmodeya.
Wlazł do środka bez problemu, rozejrzał się po najbliższym otoczeniu i póki co, wydawało mu się, że będzie bawił się całkiem nieźle. Półnagie samice dużo procentów... Musiał przyznać, że został mile zaskoczony. Smok raźno ruszył do baru aby zamówić sobie szklaneczkę jakieś pysznej substancji oraz na spokojnie rozeznać się po wszystkich ryjkach, a nóż będzie ktoś znajomy. A jeśli nie to ktoś kogo zechce poznać z takiego czy innego powodu. Nie był typem, który lubił pić w samotności i siedzieć na imprezie samotny jak stuleja.

Spoiler:
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Sorn Pią Lip 19, 2019 9:29 am

Nie wiedział czy wybranie go było dobrym pomysłem. Sorn nie cierpiał zabaw i nigdy nie kręciło go odwiedzanie różnorakich klubów, a jednak ta impreza była trochę inna. Został wybrany nowy wiceburmistrz, który okazał się Kuroszem. Każdy łowca znał to nazwisko i wiedział, że zwiastowało ono kłopoty. Dlatego też został tutaj wezwany wraz z innym kolegą po fachu, aby sprawdzili zwycięzcę. Nie zbyt często rozmawiał z Haną, dlatego też większość drogi spędzili w milczeniu. Dopiero gdy wyszli z pojazdu, mężczyzna spojrzał na niego i wskazał na budynek.
- Aż mi niedobrze z myślą, że musimy wkroczyć w to legowisko żmij. - Powiedział i wypuścił powoli powietrze z ust. Za pewne będą jedynymi ludźmi, czy mogło być gorzej?
- W razie czego wezwiemy posiłki, wątpię abyśmy byli mile widziani. - Burknął pod nosem, prostując się nieznacznie i przechylając się lekko. Denerwował się i choć jego kamienna mimika pozostawała bez wyrazu, wewnątrz siebie odczuwał duży dyskomfort. Takie akcje z pijawkami zawsze kończyły się źle, nikt nie przepadał za łowcami.
- Znasz w ogóle tego Joffreya? - Zapytał Ayato, patrząc na niego z ciekawością. Sorn w przeciwieństwie do drugiego łowcy widział ów wampira ze dwa razy. Wiedział jednak o nim znacznie więcej, gdyż to właśnie on lubił pozostawać za sobą zmasakrowane ciała. Choć na kamerach nigdy go nie złapali, naoczni świadkowie potrafili go opisać. Sorna wkurzało jeszcze bardziej to, że ktoś taki zostaje wiceburmistrzem. Nawet mu się źle z oczu patrzyło, a poza tym.. rządy Samuru też narobiły niezłego młynu. Wolał temu zapobiec i nie dopuścić aby wampir objął całkowitą władzę. Emmanuel był raczej bierny i nieszkodliwy, nawet pomimo bycia wampirem.
Mężczyzna razem z drugim łowcą dostali się do apartamentu. Weszli bez przeszkód, co trochę ich zdziwiło. Jak widać Joffrey dostał list od oświaty i przyjął łowców.
Rozejrzał się po wszystkich, patrząc dosyć nieufnie. Dopiero po czasie ujrzał wampira, którego widokiem nie powinien być raczej zaskoczony.
Pociągnął Reja za sobą. Nie chciał aby zniknął, a tym bardziej został zauważony. Skoro Milky zajmował się jakąś panienką, to łysy tym bardziej nie zamierzał mu przeszkadzać, a mimo to jego kroki podążały właśnie w kierunku wampira. Zatrzymał się jakieś półtora metra, patrząc z obrzydzeniem na ludzi, dających swoją krew. To w ogóle było legalne?
- Cóż za niemiły zbieg okoliczności. - Mruknął, stojąc za blondynem. Milky na jakiś czas ucichł, albo przynajmniej przestał go w kółko śledzić. Czyżby już się łowcą znudził?

Wdzianko

Ekwipunek: maczeta u boku, nóż pod butem, portfel, kluczyki od auta, Glock 19 z nabojami antywampirzymi, artefakt (pierścień)
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Reiji Sob Lip 20, 2019 2:11 am

Czemu... Ja... Się... Na... To... Zgodziłem...? - spytał sam siebie w myślach, odczuwając zaraz potem falę znużenia. Zamrugał leniwie ślepiami, zastanawiając się nad tym faktem. - Czemu nie może iść... Ktoś, komu się by bardziej chciało? - nie potrafił sobie przypomnieć, dlaczego właściwie zgodził się na taką formę wycieczki, zamiast wylegiwać się miło przy ulubionym serialu, albo przysypiając przy pracy z runami...
A racja. Głównie przez fakt dotyczący tego, kto był gospodarzem tego wydarzenia.
Złotooki zerknął na swojego towarzysza, zastanawiając się nad tym, co mu chodziło po głowie. Można powiedzieć, że byli dla siebie "znajomymi" na tak niskim stopniu, że ciężko było ruszyć rozmowę o czymkolwiek... zwłaszcza, że po prawie każdej wymianie zapadała nieco niezręczna cisza, która oczywiście... niespecjalnie go ruszała.
- Hai, hai... Wyluzuj trochę - żachnął, zakładając ręce za głowę i uśmiechając się z lekka. - Nie ma co się spinać. Nie musimy zdradzać od razu, kim jesteśmy... chociaż twoja mina na to wskazuje - zachichotał cicho, po czym zaraz potem spoważniał. Przez ten krótki czas, jaki teraz spędzili, Ayato wyrobił już początki opinii na temat łowcy. I nie wiedzieć czemu, jego zachowanie zwyczajnie poprawiało mu humor.
- Jeśli nie będziemy wywoływać burdy, nie będzie problemów raczej. Krzyczeć, że jesteśmy pogromcami, nie zamierzam. To męczące  - opuścił ręce wzdłuż ciała. - I na pewno będą inni ludzie. W końcu to burmistrz nie tylko zębatych inaczej - zdecydowanie był o wiele bardziej rozluźniony niż Sorn, zupełnie jakby go nie ruszało, że trafiał do gromady wampirów, które mogły przypadkiem pomylić go z posiłkiem.
W sumie, chyba rzeczywiście go to specjalnie nie ruszało.
- Trochę. Zabawny typ - odparł wesoło. - Pomijając oczywiście te nieoficjalne doniesienia o tym - poprawił siebie zaraz potem. - Jest takie dobre słowo, które by go opisało... Nieobliczalny - uniósł palec do góry po wypowiedzeniu ostatniego słowa, po czym wzruszył ramionami. - Temu warto obserwować.
Zamrugał ślepiami, po czym niemalże odruchowo wygładził koszulę, zanim weszli do środka.
- Zabrzmię jak jakiś dziadek, ale nie wciągajmy się w żadne rozróby. Nie chce mi się nawalać z innymi - powiedział tak cicho, chcąc, by tylko Sorn go usłyszał.Posłał mu zaraz potem zmęczony uśmiech i rozejrzał się po pomieszczeniu, wcześniej jedynie machając dokumentem tożsamości. Komu? Temu gościowi, co tak trochę krzywo na niego spojrzał, ale raczej nic więcej nie miał do niego, skoro nie zatrzymał przy wejściu.
Tylko... Co właściwe dalej?
Nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić, dał się towarzyszowi zaciągnąć ze sobą... kij wie gdzie. Na pewno nie wiedział tego Ayato, dlatego też, gdy zatrzymali się, spoglądnął na zaczepionego wampira.
- Znajomy? - rzucił jedynie krótkim pytaniem. - Zostawić was? - i tyle z przejmowania się tym, że był otoczony wampirami. Z cieniem zainteresowania śledził wzrokiem osoby oznaczone jako "pożywienie", zarazem jednak nie ukazując po sobie, co myślał o tym wszystkim. Bardziej sprawiał wrażenie uprzejmego zainteresowania,   nieważne, czy jego wzrok spoczął na wampirze, czy na niedaleko znajdujących się tancerkach.

Spoiler:
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Joffrey Sro Lip 24, 2019 10:43 am

Zaren nie zamierzał przyjść sam, jednak jego dwóch kompanów nie było na liście. Niezbyt pewien ochroniarz zadzwonił do samego Joffreya, aby upewnić się, że może ich wpuścić. Po jednym sygnale odebrał, a po wyjaśnieniu blondyna, wrzasnął na całą słuchawkę.
- Nie masz mi czym dupy zawracać? Wpuszczać! - I się rozłączył. Wiceburmistrz miał lepsze rzeczy do roboty, bo przecież lada chwila miał wyjść do gości. Tak więc Zaren i spółka zostali przeproszeni i wpuszczeni do środka. Ivan poleciał szukać opasek i długo szukać nie musiał, ubrana w skąpy strój Rosjanka pomachała do niego, szczerząc się. Jej duże cyce niemal wypadały spod koronkowej bluzki, ale czy to było istotne?
Vladimir zamierzał zahaczyć o dreda, sprzedającego dragi. Szczerbaty uśmiechnął się i wysunął mu biały proszek, jak widać pierwszy klient miał za darmo.
- Kto tu wpuścił dziecko? - Rozległ się szept jakiś młodych dup nieopodal, ale chyba da się to znieść. Zaren w końcu został sam, ale na jak długo? Jakiś byczej postury typ spoglądał na niego nieprzyjemnie, z wyglądu przypominał ruska i miał kilka blizn na twarzy.
Może jakiś dawny ''kolega'' ?

Ochrona spojrzała na Herę dosyć krzywo. Jeden z nich, niski szatyn o zielonych oczach podrapał się po brodzie z zamyśleniem.
- Angela? To ona jest lesbą? - Sapnął cicho do towarzysza, ale ten drugi pacnął go jedynie po głowie. Ród Kuroiashita bardzo łatwo można było wyprowadzić z równowagi i chyba tylko jeden z nich o tym wiedział. Hera jednak wciąż nie przestawała wzbudzać sensacji, bo wampir z czarnymi włosami i złotymi oczami wpatrywał się w nią jak obrazek. Dobrze zbudowany, prawdopodobnie był jakimś znajomym wiceburmistrza. Jak tylko napotkają się wzrokiem, uniesie kieliszek do swoich ust i się uśmiechnie. Ciekawe czy obecność jej narzeczonego była konieczna.

Jak się okazało Mike bez problemu wszedł przez ochronę. Widocznie muzycy nie byli jakoś intensywnie sprawdzani, po prostu zobaczyli, że trzymał gitarę i tyle. Jak tylko podejdzie do kapeli, powinien wyczuć, że były to wampiry klasy D, a jedna z nich, dziewczyna była poziomu E. Nerwowo zaciskała trzęsącą się szczękę z głodu, zerkając na Mika co parę chwil.
Po wymienieniu uprzejmości, jeden z członków grupy podszedł do złodzieja.
- Zaczniemy grać po przemowie wiceburmistrza, przygotuj się. - Mruknął zabawnym głosem, zerkając na jednego chłopaka z niebieską opaską na rękach. Przyglądał się on Mikowi, celowo odsłaniając nadgarstki. Ktoś tu chyba chciał poczuć wampirze ząbki.

Milky i Samuru postanowili przyjść razem. Niestety dawny burmistrz był pijany w trzy dupy, więc mogło to nieco pokomplikować sprawy. Zostali wpuszczeni, choć rudowłosy, niski ochroniarz patrzył na Samuru z wątpliwościami. Nie odezwał się jednak, ale widać że coś nie dawało mu spokoju. Kiedy panowie już się zapoznali z terenem i zajęli jedną z kanap, mogli w końcu odpocząć. Logan zahaczył jedną z kelnerek, która skinęła dziewczynie. Blondynka podeszła do niego powoli i bez słowa usiadła na kolanach, czekając aż ją łaskawie użre. Sorn nie będzie zazdrosny?!
Co się tyczyło Samura, rudowłosy ochroniarz z początku podszedł do niego. Młody wampirzy typek chyba nie wiedział, w jakie bagno wdepnął.
- Samuru Kuroiashita..? Kim pan w ogóle jest, nie ma pana na liście. - Wyjaśnił nerwowo, nie wiedząc że pijany były burmistrz możne dostać od tego ataku wścieklizny.

Gianna zamierzała wykorzystać okazję i dowiedzieć się o paru rzeczach. Jednak czy aby na pewno wszystko pójdzie po jej myśli? Z drobnymi trudnościami, udało jej się w końcu wejść do tego burdelu i od razu zaatakować bar. Niestety chwilę po tym ogromny osiłek podszedł do niej i chwycił za nadgarstek, przyczepiając do niego niebieską bransoletę.
- Jak śmiesz spóźnić się do pracy Helgo? - Pogroził grubym paluchem, po czym odszedł pospiesznie. Wampirzyca z pewnością będzie chciała pozbyć się nowej ozdóbki, jednak nic z tego. Niebieska obręcz w ogóle nawet nie drgnęła po uprzednich próbach ściągnięcia, przecięcia czy co tam jeszcze można było z nią zrobić. Czy Gianna zdawała sobie sprawę z tego, że teraz będzie traktowana jako worek z krwią? Musiała coś szybko wymyślić, po dwóch wampirów w garniturze już kiwało do niej palcami.

Omitsu, najgorętsza laska ze wszystkich również nie zamierzała odpuścić imprezy. Choć nie znała się zbyt bardzo z Joffreyem, w końcu będą mieli ku temu okazję. Zwłaszcza, że przyniosła nawet upominek! Ochrona ją wpuściła bez przeszkód, oglądając się za nią jak tylko weszła. Królowa życia była bardzo znana, więc wiadomo, że część facetów będzie na nią spoglądać z wywalonym jęzorem. Co ciekawe, po zaatakowaniu baru od razu drink przyniósł jej ciut wyższy, całkiem przystojny wampir.
- A gdzież Pani mąż? - Zapytał, lustrując ją fioletowymi oczami. Nawet mężatka nie mogła się odpędzić od adoratorów!

Veina również nie zamierzała zawieść Joffreya. Jej pojawienie się z pewnością podniesie go na duchu i choć nie rozmawiali przez długi czas, może dzisiejszej nocy nadrobią to i owo? Wzięła drinka od kelnerki, która uśmiechnęła się do niej i zagryzła wargę. Spojrzenie wampirzycy dosłownie ją przeszyło, więc nic dziwnego że krążyła obok niej jak ćma wokół światła. Długie, ciemno brązowe włosy upięte były w koński ogon. Atrakcyjna budowa ciała, skąpy strój i alkohol na tacy. Czego chcieć więcej?
- Przynieść coś może dla uroczej Pani? - Zapytała miękkim głosem, spoglądając w jej ciemno czerwone oczy z drapieżnym uśmiechem.

Samael, kumpel Emilia pojawił się na imprezie ciut później. Nie był jednak spóźniony, w końcu głównego gościa jeszcze nie było. Po zaparkowaniu i przejściu przez ochronę, znalazł się w już całkiem zatłoczonym miejscu. Wiadomo, że pierwsze kroki postąpił w stronę barku. Chyba każdy tam szedł i co się dziwić. Obok niego oparła się tyłkiem o blat średniego wzrostu blondyna z tatuażami na prawie każdej części ciała. Ubrana w prześwitującą sukienkę, podsunęła mu tylko jakąś białą pigułkę, a po czym identyczną wpakowała sobie do ust. Charakterystyczne było to, że miała podwójny jęzor, a jej zadziorny wzrok wlepiał się ciągle w Samaela.

Sorn i Reiji, dwóch łowców wśród tylu wampirów? Czy to aby na pewno bezpieczne? Z pewnością się wyróżniali, nawet kiedy udawali się wtopić w tłum. Do białowłosego poszedł typ, który zaatakował wcześniej Giannę. Przyczepił mu niebieską obręcz do ręki.
- Gustaw, gdzie się szlajasz? Won pracować! - Ryknął na niego i odszedł. Tak jak w przypadku wampirzycy, łowca nie mógł opaski ściągnąć w żaden sposób, co czyniło go workiem z krwią do wypicia. Co do Sorna, to został on potrącony przez czarnowłosą kobitę, która śmiała mu przejechać ręką po torsie. I jeszcze ten zalotny wzrok! Cóż, zaczynało się robić ciekawie.

Kiedy wszyscy już znaleźli się na swoich miejscach, nastąpiła cisza. Z bocznego przejścia o którym wiedzieć mógł tylko szlachetny, pojawił się na scenie. Wyszczerzył się do zebranych, widząc że impreza już się zaczęła. Ubrany w czarny garnitur z krwisto czerwoną koszulą prezentował się naprawdę wybitnie. Srebrna biżuteria i okulary na nosie, ostatnio często je nosił, chcąc ukryć swój głodny wzrok. Joffrey chwycił za mikrofon.
- Jestem doprawdy rad, mogąc Was wszystkich dziś powitać. Jak już wiecie albo i nie, zostałem wybrany na wiceburmistrza Yokohamy. - Zrobił krótką przerwę, patrząc na reakcje uczestników. Wiele było tutaj znajomych twarzy, co naprawdę radowało wampira.
- Dziś będę po trochę dla każdego, więc proszę się nie martwić. - Doda, nie przestając się szczerzyć. To był naprawdę dobry dzień, niebawem miasto będzie jego. Potem przeniósł wzrok na Reja i Sorna, przechylając lekko głowę.
- Chciałbym również powitać dwóch panów łowców. Mam nadzieję, że dzisiejszy wieczór zaowocuje naszą współpracą. - Rzeknie i mrugnie do nich. Jeżeli chcieli być incognito.. to cóż, już po ptakach. Szlachetny brutalnie ich wydawał, więc teraz każdy wiedział kogo mieli na zabawie.
- Nie będę przedłużał, bawmy się i pijmy! Miasto bowiem, czekają zmiany. - Zakończył z drapieżnym uśmieszkiem na twarzy, po czym zeskoczył ze sceny. Zaczęła grać głośna muzyka z zespołu, jednak wampirom nie powinna utrudniać rozmowy. Hagen chwycił kieliszek od jednej z kelnerek i postąpił w stronę Milkiego i Samura oraz dwójki łowców.
- Samuru, Loganie. Cieszę się, że tu jesteście. - Powiedział i podał im rękę. Jeżeli będą chcieli się poprzytulać, to wiceburmistrz też tym nie pogardzi. Miał naprawdę dobry nastrój. Choć nieco zdziwiło go, w jakim stanie znajdował się Samuru.
Potem zerknął na łowców. Reja znał doskonale i w zasadzie był jedynym łowcą jakiego tolerował, również podał mu rękę i łysej pale.
- Jak miło jest wiedzieć, że łowcy się integrują. - Puścił mu oko, po czym miał powiedzieć coś jeszcze, gdy jeden z ochroniarzy coś mu powiedział do ucha. Joffrey zrobił skwaszoną minę i przeprosił na moment. Wtedy też niespodziewanie odbił się od Veiny, którą objął w pasie.
- Prędzej czy później musiało dojść do tego spotkania. - Zaśmiał się i wyszczerzył kły. Chwilowo pilna sprawa może poczekać, w końcu bardzo wiele lat minęło od jego ostatniego spotkania z wampirzycą.
- Zaskoczona? - Mruknął, patrząc gdzieś za nią. Inni goście również mogli zacząć do niego podchodzić i Hagen nie miał nic przeciwko. W końcu z każdym chciał zamienić chociażby parę słów. Proste to nie będzie, ale wykonalne. Upił zawartości z kieliszka i wlepił wzrok w dawną towarzyszkę od dragów i wpadania w alkoholizm.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Zaren Sro Lip 24, 2019 4:06 pm

Przyjęcie się rozkręcało, ochrona była jeszcze głupsza niż mógł sobie to wyobrazić, bo jak inaczej można było wytłumaczyć fakt, że nie znali Samuru, przecież wiadomo, że to się źle skończy, ale nie będę tutaj zagłębiał się w szczegóły. Była to zdecydowanie jedna z atrakcji którą Zaren przyszedł tu zobaczyć i będzie wniebowzięty rezultatem, możecie mi zaufać.

Ivan:

Tak, to była zdecydowanie jego impreza, ale czy mi się przypadkiem wydawało czy ktoś nazwał go dzieckiem? Chcecie zrobić prawdę z żartów o martwych prostytutkach w bagażniku? Nie? To na szczęście Ivan tego nie usłyszał, bo był zbyt zajęty faktem, że wpatrywała się w niego cycata Rosjanka. Ładna taka, egzotyczna i zimna jak Syberia sama w sobie, więc nie trzeba było długo czekać, aż wskaże na nią oraz zachęci do podejścia, dzięki temu nie będzie słyszał żadnych szeptów i uwag na temat jego wzrostu, ale czy to koniec jego historii? Nie, ani trochę. Zajmie się Rosjanką w najlepszy sposób jaki powinien, chociaż może to wyglądać troszkę śmiesznie jak to on dosiądzie kobietę a nie ona jego, heh. Ivan właduje się na jej kolana od razu, złapie mocno za kark i pozwoli jej spełnić swoje przeznaczenie chodzącego worka z krwią. Idealnie. To złapie za cyca, to złapie za tyłek międzyczasie, ale wiadomo, że jemu chodziło głównie tutaj o krew, zresztą gdyby posunął się trochę dalej moglibyśmy doświadczyć nieprzyjemnego najazdu FBI, więc nie będe się tu bardzo zagłębiał w szczegóły.
Kiedy już się dziecinka naje, to klepnie w pół przytomne dziewczę w policzek, bo trzeba przyznać, że jej nie oszczędzał, nachyli się do niej i wyszepta coś prosto do ucha.
-Nawet w Ojczyźnie nie ma tak dobrych Suk jak Ty, wrócę później, zostań tu. - to było gdzieś w momencie gdy przemowę wygłosił zastępca burmistrza Yokohamy, osoba która urządziła to niezłe przyjęcie. Było widać, że nie lubi łowców bo od razu spalił ich przykrywkę, co zadziałało na małego jak płachta na byka, zeskoczył z kolan wspaniałej dziewczyny i od razu pokierował się w stronę duetu. Jego oczy lśniły szkarłatem, z jego pyska wypływała jeszcze ciepła krew, kapiąc na jego kupiony w Mieszko garniak.
-W Rosji to łowcy chodzą pojedynczo, a tutaj widzę, że oprócz tego, że dobierają was w pary jak zgraję pedałów to jeszcze to wzięli dwójkę najbardziej potrzebujących specjalnej troski pajaców. Szpiegujecie Kurwiesyny? - A jak, jak zadyma to musi wyjść z mojej inicjatywy, jestem pewien, że Wice doceni moje starania. Czy to koniec? O nie, nie.. Ivan podejdzie do Sorna dużo bliżej i kopnie go w piszczel, trącając go z barka w żebra, bo na tyle dosięgał, a następnie pójdzie dalej. Tylko pytanie, czy go sprowokuje na tyle żeby mu oddał, a jeśli tak to czy nie było to samobójstwo? Przypominam było tu od chuja wampirów.
Co dalej? Pójdzie do Ślepego, bo widział kątem oka siedząc na Rosjance, że przytulił trochę zajebistego towaru, więc zamierzał mu trochę skroić i tak przecież nie zobaczy kto mu to zabrał. Cały czas jednak mając na uwadze fakt, że celowo sprowokował łowców, oglądał się za ramię szczerząc kły w wrednym uśmiechu.

Vladimir:

Ślepy był znacznie bardziej wyczilowany niż Ivan, on nie chciał tutaj żadnej zadymy, on jedynie chciał sobie zdrowo przykurwić w nos, złapać jakąś panienkę i wyluzować, korzystał z przywilejów które dawało trzymanie się z drogim, pięknym Autorytetem. Oh Captain, my Captain.
Vladimir oczywiście nie widział dilera, więc mógł się do niego uśmiechać do woli, a wampir w ciemnych okularach odpowie mu tylko grobowym wyrazem twarzy, ale dragi wyczuje na parę metrów, więc jak tylko wyciągnął samarkę z białym proszkiem to złapał za nią i mało nie urwał mu przy tym ręki, trzymając woreczek bez żadnych emocji. Stał tak dłuższą chwilę myśląc, że usłyszy jakąś cenę ale widocznie trafił na promocje Narkoman tygodnia, pierwsza porcja gratis. Zajebioza, widzę że nawet ślepy znajdzie tutaj nowych przyjaciół.
Może na sali było głośno, ale brak wizji wyostrzył Vladowi więcej zmysłów, więc można było tylko założyć, że usłyszał co właśnie odpierdolił Ivan i nie chciał mieć z tym nic wspólnego, zajął jakieś wolne miejsce, usiadł obok wpół przytomnej Rosjanki, pomacał ją po udzie wyczuwając idealny blat, a później rozsypie proszek i wyciągnie portfel. Kobieta była w pół przytomna po utracie takiej ilości krwi, więc się nie ruszała, co czyniło z niej idealny blacik. Z Portfela wyciągnie przybornik małego narkomana czyli dwie karty z jakiś promocji na kawę 20% taniej albo innego gówna bo tylko do tego nadają się takie rzeczy, chyba nikt tego nie używał na poważnie, a także Rosyjski banknocik, który następnie zwinie w rulonik i nachyli się nad nogą dziewczyny, kreśląc sobie po niej jakby była zabawką w pomaluj mi życie. Gdy już ułoży ile trzeba, to po prostu dwa szybkie wciągnięcia i po sprawie, czy mogło się coś zmarnować? Sexy.. Poliże ją po udzie zbierając wszystko, bo szkoda dobrego towaru, a następnie schowa resztki do kieszeni, wyczuwając nadchodzącego gościa. Ja pierdole, jaka degeneracja, ale czego się spodziewał wpuszczając tutaj pomagierów Zarena? Sodoma i Gomora, jak w tytule. Bania musi być.

Rezultat : Ivan i Vlad Reunited.


Zaren. Cappo di tutti.

Cała ta impreza była miłą odskocznią od lawiny obowiązków i robienia za pierdoloną niańkę dla tych kretynów, tutaj tego nie zamierzał robić, zamierzał się świetnie bawić, już pomijając fakt, że wszyscy dostali zainteresowanie od ładnych roznegliżowanych laseczek, a co dostał Szlachetny? Wielkiego, gburowatego Ruska z brzydkim pyskiem i spojrzeniem mordercy, no nieźle. Dzięki.
Zaren długo nie zwracał uwagi na Rosjanina, który się tak w niego wpatrywał, może go po prostu nie poznawał, więc nie przykuł jego wzroku. To co przykuło wzrok czarnowłosego Kuroiashita to była przemowa wice burmistrza, miał z nim do pogadania. Kątem oka oczywiście widział co odpierdolił bojowy kurdupel oraz jego ślepy kompan, ale jak mówiłem, dzisiaj nie robił za niańkę, dziś zamierzał się dobrze bawić, więc spojrzał na wszystkich przybyłych gości po kolei.
Hera Kuroiashita - Zaraz, co z nią? Ona nie miała przypadkiem dwanaście lat? A teraz na dodatek jest lesbijką? Cóż, Zaren wyjechał dawno temu i wrócił w ostatnich dniach, więc nie dziwne, że pamiętał ją jako małego brzdąca, który biegał żywo po zamku. Urocze dziewczę. Gdy spojrzy w jego stronę, jeśli w ogóle to obdaruje ją uśmiechem i skinięciem głowy jak przystało na rodzinkę, przecież wszyscy się tutaj kochamy, czyż nie?
Omitsu Asmodey - Szlachetny znał tą osobę, różowo-włosa królowa życia z tuzinem adoratorów na swoim ogonie, gdzie pan Dracula? Czyżby po prostu już zgorzkniał całkiem na starość i miał wyjebane gdzie się bujają jego pieniądze? Bo bądźmy poważni, ten makijaż, te cycki i tak dalej to na pewno było dzieło jakiegoś wybitnego chirurga.
Samael - O, może i nie było pana Draculi, ale był jego następca, według szlachetnego Kuroiashita to był trochę obciach przychodzić z mamusia na imprezę, ale mogło być zawsze gorzej, nie znali się personalnie, więc nie miał o nim żadnej opinii, tylko tyle że był z innego wielkiego rodu. Popatrzmy na to z innej strony, mógł zawsze przyjść z własnym boysbandem tak jak Zaren i wtedy zamiast wytatuowanej cizi dostałby względy wielkiego Rosjanina, cóż życie było ciężkie. EH!
Łowcy - Łysego i jego kompana zauważył dopiero w momencie kiedy skrzat wyskoczył do łysej pały, nie znał ich w ogóle, wiedział tylko, że są łowcami dzięki Joffreyowi, będzie się trzymał z daleka, nie miał im nic do powiedzenia, a nie zamierzał wyciągać potem z dupska anty-wampirzego ołowiu.
Milky i Samuru - No w końcu jakaś ekipa która zainteresowała szlachetnego wampira, od razu do nich podejdzie witając się z kolegami.
-Wujaszek i jego kula u nogi, dobrze widzieć Cię w oryginalnym wdzianku, kuzynie. Wyglądałeś jak gówno, teraz znów się prezentujesz wysoko jak zwykle. - Mały docinek ze strony szlachetnego w stronę kuzyna, ale czy powinien się na niego złościć? Nie, później zaprezentował mu komplement, a zresztą odegrał jakąś tam rolę w przywróceniu Samuru jego wampirzego wyglądu, więc powinien być wdzięczny, chociaż kogo ja oszukuje, ten kutas nikomu nigdy nie będzie wdzięczny. Eh, dobrze że byli rodziną, bo pierwsze ofiary byłyby już w tym momencie. Następnie zwróci się do Logana.
-Znów się spotykamy, ostatnia impreza była zajebista Ty chory Skurwielu, głównie dzięki Tobie, chłopaki nadal nie mogą wyjść z podziwu. Szlag, powinieneś do nas dołączyć, przemyśl to! - Lubił Logana, znacznie bardziej niż Samura, chociaż jestem pewien, że z Samurem i Joffreyem będzie miał jeszcze dużo do obgadania, miał w końcu własne plany, z którymi mogli mu oboje pomóc. Przywita się ładnie z ekipą Kuroszów, a następnie pójdzie w stronę Wicedyrektora, znaczy się wiceburmistrza.
Po drodze zauważy jeszcze koleżankę z Włoch i proszę, bardzo ciekawa historia, bo właśnie jest świadkiem jak zakuwają ją w niebieską obroże. Coś takiego, huh? Zaren przejdzie obok Gianny i uśmiechnie się wrednie za wszystkie kurwa docinki, za wszystkie wspomnienia, że kiedyś dostał od jej brata w ryja i nie powie ani słowa, jedynie puści jej oczko, jeśli będzie chciała jego pomocy, to będzie musiała ładnie poprosić, jaka szkoda. To musi być dla niej bardziej bolesne niż to, że właśnie została przystawką.
Ostatnią osobę, którą zauważy będzie Veina, bo stała przy Joffreyu w tej chwili, więc będzie ciężko ją ominąć. Co teraz? Wisiał Veinie sporo hajsu, trzeba to jakoś ładnie zbudować, może by tak przejść i udawać, że jej nie widzi? Nie, to chyba nie zadziała, więc metoda na skurwysyna? A jakże inaczej!
-Vi, Dobrze Cię widzieć! Borys do tej pory Cię miło wspomina i pyta się kiedy rewanż, jak zamierzasz mi zarobić jeszcze trochę grosza to masz mój numer, buziaczki. - Cokolwiek ukąśliwego chciała mu odpowiedzieć, to już go nie dotyczyło bo od razu podszedł w stronę Joffreya w końcu mu się udało! Zaczepi wampira szturchając go przyjaźnie w ramię.
-No kurwa, wiceburmistrz co? Jeszcze niedawno tłukłeś małolatów ze mną w parku, co, jesteś teraz zbyt ważny? - może z jego słów wynikało, że był jakiś zły czy coś, nic bardziej mylnego ponieważ mówił wszystko dosyć rozbawiony i w przyjaznym nastawieniu. -Słuchaj ważniaku, jak tylko się dowiedziałem o Twojej wygranej przyleciałem do kraju, jak już wszyscy się skurwią to mam do Ciebie interes, wpisz w swój jebany ważniacki kalendarzyk. - podejdzie bliżej i wyciągnie rękę z uśmiechem godnym każdego Kuro. -Gratuluje, dzięki za zaproszenie. Zajebista impreza Hagen, choć powinienem powiedzieć Wujku. Nie zabieram Ci czasu, zaraz nadlecą sępy, chociaż ja byłem pierwszy i mogą mnie cmoknąć w moją dostojną dupę. - Odejdzie od wampira oczywiście wpierw skinając do niego głową. Można pasywno-agresywnie z przyjaźnią? Można.
Szlachetny odejdzie na chwilę i w końcu ruszy w stronę tego który się w niego wpatrywał od początku, do jakiegoś ruska z bliznami na twarzy. Widząc taką osobę od razu założy, że nie był stąd więc użyje Rosyjskiego. - Czego chcesz, suko? Wiem, że jestem tu najlepiej ubrany i wyglądam jak milion baksów, ale to.. - Wskaże najpierw na siebie, później na niego sugerując, ze coś pomiędzy nimi. -To nie wyjdzie.- Jedną ręką sięgnie do tyłu w razie potrzeby szybkiego wyciągnięcia broni, a drugą będzie trzymał na widoku. Bezpieczeństwo przede wszystkim, zwłaszcza że będzie liczył tylko na siebie, gdyż kompani byli zajęci, no cóż.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Veina Czw Lip 25, 2019 12:51 am

Choć wcześniej czarnowłosa postanowiła sama zadbać o odpowiednio dobry humor, nie zniknął on w trakcie dotychczasowego pobytu na przyjęciu, co wróżyło bardzo dobrze jej samej, ale i obecnym tu gościom. Veina będąc niezadowoloną potrafi stać się bardzo przykra dla każdego kto tylko będzie miał to nieszczęście znaleźć się w jej pobliżu. Na szczęście teraz nie brakowało jej niczego, wciąż była pod wrażeniem jak zmyślnie wszystko zostało przez Joffreya zaplanowane, właściwie znajdował się tutaj każdy rodzaj rozrywki, którą wampir byłby zainteresowany. Kobieta nie miała zamiaru oszczędzać się tego wieczoru, wprost przeciwnie - najwyraźniej była to wyczekana okazja do prawdziwie świetnej zabawy, której nie doświadczyła już od dłuższego czasu. Jednak odpowiednie dawkowanie było kluczem do czerpania przyjemności przez dłuższy czas, dlatego Vi póki co ograniczyła się jedynie do lekkiego alkoholu. Kieliszki szampana, które raz po raz zabierała z tac kelnerek powinny być idealnym wstępem, a uprzejmość dziewczyn tylko do tego zachęcała.
Sięgając po trunek kolejny raz, zwróciła uwagę na przyglądającą się jej szatynkę i nie omieszkała odwzajemnić uśmiechu, ukazującego perłowe kły. Najwyraźniej los zesłał ją w prezencie i odpowiedzi na potrzeby czarnowłosej wampirzycy, która nie ośmieliłaby się odtrącić takiej szansy. Pytanie dziewczyny bardzo spodobało się Vi, która biorąc z tacy szampana, szepnęła szatynce do ucha krótką odpowiedź:
- Siebie za godzinę. - uśmiechając się przy tym szeroko i jeszcze raz rzucając przeciągłe spojrzenie spod długich rzęs, dokładnie zapamiętując jej wygląd; bo mogła być pewna, że Veina jeszcze stanie na jej drodze tego wieczoru. Jednak czas z pewnością zadziała na jej stan z korzyścią, więc nie musiała się z niczym spieszyć. Teraz mogła rozejrzeć się za kolejnymi atrakcjami, ponieważ w miarę jak impreza się rozkręcała, przybywało co raz więcej ludzi; jasnooka zdążyła wypatrzyć w tłumie kilka znajomych twarzy. Powtórny rekonesans przerwało jej wystąpienie Joffreya, który postanowił wreszcie się pokazać. Kobieta oczywiście ucieszyła się na jego widok, będąc również zaciekawioną na jakie zmiany powinni mieszkańcy być gotowi, ale to okaże się później. Nowy viceburmistrz zniknął równie szybko jak się pojawił, jednak czarnowłosa miała przyjemność zobaczyć go ponownie, gdy praktycznie wpadli na siebie w tłumie.
- Nareszcie, a wręcz nieprzyzwoicie późno. - odparła, poddając się ruchowi wampira. Trzymając kieliszek z na wpół wypitym szampanem, nie omieszkała złożyć całusa na policzku znajomego.
- Nie wiem jak to zrobiłeś, ale jestem pełna podziwu. Gratuluję. - odparła szczerze, uśmiechając się szeroko w stronę Joffreya. - Wiem, że dzisiaj nie będziemy mieli wiele czasu, dlatego obiecaj mi, że spotkamy się niedługo i będzie to moment tylko dla nas. Musisz mi wiele opowiedzieć, a i przy okazji pokazać nowy gabinet. - dodała śmiejąc się perliście. Zdając sobie sprawę, że większość tutaj obecnych będzie chciała porozmawiać z wampirem, choćby przez grzeczność, nie miała zamiaru długo go zatrzymywać. Nim odezwała się ponownie, do dwójki wampirów podszedł Zaren, którego zachowanie wskazywało, że bawił się jeszcze lepiej od czarnowłosej.
- W przypadku następnego razu będziesz wyglądał gorzej od Borysa, gdy z nim skończyłam. - odpowiedziała, posyłając mu ironicznego buziaczka z odległości. Właściwie uważała za urocze jak wampir jej unikał, obawiając się złości czarnowłosej za wieczór gdy zgarnął całe zarobione przez nią pieniądze, a później nawet nie wpadł żeby zrobić masaż pleców, co po walce w pełni jej się należało. Nie specjalnie miała ochotę właśnie teraz się tym zajmować; właściwie to zapomniała o tej sytuacji, więc Zaren sam się jej przypomniał.
- Organizacja tego przyjęcia jest perfekcyjna. Najwyraźniej jesteś odpowiednią osobą na to stanowisko, kto by pomyślał. Życzę samych sukcesów. - odpowiedziała, zerkając na sekundę. ponad ramię Joffreya gdzie w pewnej odległości znajdowała się już wcześniej wspomniana szatynka. Nie miała zamiaru dłużej trzymać wampira, dlatego jeszcze raz złożyła na jego policzku gratulacyjny całus i wzięła kolejny łyk szampana.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Pią Lip 26, 2019 12:11 am

W życiu nie przypuszczałby, że zjawi się kolejny raz na jakiejkolwiek imprezie. Miał już serdecznie dosyć przyjęć, choć od ostatniego, na którym się zjawił, minęło już naprawdę sporo czasu. Jakoś nie potrafił się odnaleźć wśród bandy rozweselonych i zazwyczaj pijanych ludzi oraz wampirów. Nie dostrzegał w zbiorowych zabawach niczego ciekawego. Owszem, była to idealna okazja do spotkania się ze znajomymi, ale bardziej spokojne miejsca były zdecydowanie lepsze na rozmowy z wybranymi osobami. W końcu nic bardziej nie irytowało niż towarzystwo nietrzeźwych i nachalnych osób, czego na imprezach nie brakowało.
Jednak coś bardziej dziwiło Gabriela niż zdecydowanie się na przyjście – fakt, że ktoś z rodu ponownie zasiadł na ważnym, miejskim stanowisku. Najwyraźniej mieszkańcy miasta nigdy nie nauczą się na swoich błędach i będą je powtarzali, aż w końcu sami na siebie sprowadzą jeszcze gorszy los, niż niegdyś został zaserwowany im przez Samuru. Gdy pierwszy raz usłyszał o wybraniu nowego wice burmistrza, nie potrafił w to uwierzyć. Dopiero nagłówek w lokalnej telewizji utwierdził to, co wydawało się mało realne.
Cóż, i właśnie dlatego zjawił się na przyjęciu organizowanym przez Joffa, chcąc na własne oczy przekonać się, jak ten rozpocznie swój czas prawie rządów. Wcześniej w ogóle nie widział, że ktoś taki należy do rodziny. Nic dziwnego, skoro familia składała się z rąk dużej ilości osób, że zliczenie wszystkich mógłby wywołać zawroty głowy, a w gorszym przypadku doprowadzić do pomieszania zmysłów. Wampir nie wiedział, czy ktoś większym stopniu orientuje się w powiązaniach rodzinnych, więc darował sobie sprawdzanie tego, jak wiele pokoleń dzieli go od świeżo wybranego wice. Ważne, że orientował się w odłamie drzewa genealogicznego swoich rodziców i rodzeństwa – no przynajmniej na tyle, na ile było mu to potrzebne.
Wmieszał się w tłum, rozglądając się za czymś lub kimś ciekawym. Już niemal w pierwszych minutach wypatrzył znienawidzonego braciszka, wyglądającego jak siedem nieszczęść. Jeszcze tylko tego gada tu brakowało, no pięknie. Ciekawe czy kanalia pogodziła się z utratą wszelkich stanowisk – nawet własną rodzina odebrała mu prawo do rządzenia w obrębie rodu, co Gabriel uważał za niezwykle satysfakcjonujące. Szkoda tylko, że nie wydziedziczono Samuru; to byłoby jak wisienka na torcie.
Westchnął, próbując znaleźć jakiś lepszy obiekt zainteresowań. O dziwo nie okazało się to wybitnie trudne, już po chwili oczom bruneta ukazała się sylwetka Hery. Ruszył w jej kierunku, co jakiś czas zerkając po drodze na ludzi w niebieskich opaskach. Musiał przyznać, że pomysł ze znakowaniem jedzenia jest bardzo dobry. Przynajmniej było wiadomo kogo można bez większych konsekwencji przekąsić, gdy zajdzie taka potrzeba.
Ledwo zabawa się zaczęła, a ty już pijesz – powiedział, uśmiechając się prawie niewidocznie.

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Samael Pią Lip 26, 2019 1:47 pm

No no, młody musiał przyznać, że Joffrey bardzo się postarał aby nie wyglądało to na sztywne i oficjalne przyjęcie z okazji wyboru na wice-buraka miasta. Żadnych kwiatów, żadnych szarf i jebanej orkiestry dętej. W zamian półnagie samice tylko czekające aż ktoś wgryzie się w ich apetyczne kształty i wyssie niczym worek z krwią, którymi w tej chwili właściwie były. Do tego alkohol dobrej jakości, nie te japońskie szczyny, które kupić można w sklepie albo barze. Staruszek musiał się wykosztować, jak na smocze oko znakomita większość butelek, które widział za barem pochodziły z importu. Bardzo dobrze, stać go to niech pokazuje biedakom, że ma pieniądz. Plebs powinien podziwiać i zazdrościć hajsu. Cóż, oprócz wspomnianych wyżej atrakcji, Asmodeyowi rzuciło się w oczy jeszcze coś, a mianowicie substancje powszechnie uznawane za nielegalne, a tutaj serwowane niejako przystawki. To oznaczało tylko jedno, żadnych osób z zewnątrz, dziennikarzy, reporterów i innych hien. Very good. Po niedawnej przygodzie biedne smoczysko miało już dosyć blasku fleszów, zwłaszcza, że cenił sobie prywatność a przez dwukrotne pojawienie się gdzieś w towarzystwie pewnej znanej modeleczki już zaczęli wokół niego krążyć. Bo z kim takim spotyka się ta gwiazdka z pierwszych stron pisemek modowych?! Trzeba sprawdzić, zacząć kopać w poszukiwaniu informacji na temat tego wydziaranego od stóp do głów osobnika obwieszonego metalem. Chuj tam jeśli tylko zaczęliby mu kopać w życiorysie i wywlekli z jakiej rodzinki pochodzi. Gorzej jak sam stałby się jakimś jebanym cweleberytą. Włos się jeżył na karku.
Wracając do sedna! Zamówił sobie na początek odrobinę klasyki, czyli burego koloru substancji podanej z odrobinką lodu. I jebało go to czy ktoś mówi, że whisky pije się tak albo jeszcze inaczej. Wtem oryginalnie wyglądająca blondi wcisnęła mu w dłoń tabletkę, której przyjrzał się z zainteresowaniem. Nie żeby był jakimś turbo znawcą, ale podstawowe typy potrafił rozróżnić.
- Dzięki, chociaż najpierw wolałbym wrzucić coś na ząb. - mruknął mrużąc nieco diabelskie, czarno-szkarłatne ślepia, odpowiadając tym samym na spojrzenie dziewczęcia.
- Dobrze, że gospodarz zadbał żeby kuchnia była bardziej swojska. Obrzydły mi już te skośnookie wywłoki. - dodał jasno dając już do zrozumienia o co chodzi, w razie gdyby ktokolwiek miał jakieś wątpliwości.
Gości było sporo, gdzieś w oczy rzuciło mu się nawet różowe czupiradło w postaci jego kochanej rodzicielki co tylko skwitował skrzywieniem bladego ryja. Co ona tu robi i dlaczego zrobi mu jakąś scenę, bo zrobi, tego mógł być pewien. Skoro jednak impreza nie była jedną z tych oficjalnych, nie musiał się martwić, że matka narobi wsi w towarzystwie ważniaków.  Zwłaszcza, że to on został tutaj wysłany w roli przedstawiciela rodzinki w celu złożenia gratulacji. Swoją drogą ciekawe czy stary ma pojęcie gdzie jest jego żona.
Tak czy inaczej, spojrzenie młodego smoka dalej błądziło po sali w poszukiwaniu odpowiednio ładnej i cycatej dziewuchy, z której mógłby się pożywić. W poszukiwaniach trafił spojrzeniem na Veinę, która gadała z panem wiceburmistrzem, ale wątpliwym było by pozwoliła użreć się w jednego z tych wielkich cyców. No, na pewno nie tak przy wszystkich. Z resztą i tak zajęta była buziaczkami i innymi uroczymi uprzejmościami, które w jej wykonaniu widział pierwszy raz. Także szukał dalej, rozpoznając, albo i nie kolejne mordki jakie Joff zaprosił na imprę, lub też same się wprosiły, kto ich tam wie. Niestety smutnym faktem było, że Samael jest totalnym ignorantem i kompletnie nie kojarzy większości osób. Rzadko kiedy do tej pory dostrzegał coś co było dalej niż czubek własnego nosa. Rody, politycy, łowcy... Cóż... Dostając w łeb od starego i mając od niedawna obowiązki takie jakie miał, będzie zmuszony teraz to wszystko nadrabiać. Shit happens.
Chociaż nie! Rozpoznał jednego z ważniaków, a tak przynajmniej mu się wydawało. Samuru, gość, którego kiedyś widział w jakiejś yokohamskiej gazecie. Dawno temu, także szczegóły całkowicie uleciały mu z głowy. Pamiętał jedynie, że wtedy był tu jakąś grubą rybą. Czy jest dalej? Ciężko było mu powiedzieć, bo nie dość, że wrócił w te strony całkiem niedawno to jeszcze, jak już było wspomniane, świat polityki i wielkiego biznesu do tej pory chuja go obchodził.
Tak czy inaczej, tymczasowo wsunął podarowaną mu pigułę w kieszeń marynarki by złapać przechodzący w pobliżu, wystarczająco ładny worek z krwią. Objął brunetkę mocno i bez pardonu wgryzł się zębiskami w jej łabędzią szyję. Pił zdecydowanie za długo toteż biedne dziewcze całkiem opadłe z sił po prostu klapnęło tuż obok, na podłodze. Jak na smoka przystało, oblizał się rozdwojonym jęzorem i powrócił spojrzeniem do wytatuowanej blondyny.
- Pracujesz tu czy jesteś znajomą Joffreya? Rodziną?
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Omitsu Pią Lip 26, 2019 10:31 pm

Srebro dla wampirów, serio? Omi od samego patrzenia piekły spojówki, a co dopiero mówić o noszeniu biżuterii z jasnego metalu. Złoto – to było coś, czym lubiła obwieszać się jak choinka. Zawsze kiedy nie wiedziała, którą bransoletkę założyć, zakładała dwie. To samo tyczyło się pierścionków chociaż dziś, wyjątkowo i niespotykanie wszystko było wyważone. To nie ostatnia handlowa niedziela miesiąca i galeria  a doprawdy zacna impreza dla najważniejszych z okolicy.
Prócz mocno skręconego naszyjnika grubości palca, miała na sobie drobne kolczyki i 4, może pięć pierścionków. To ciekawe ale zawsze gdy wychodziła na imprezę, zabawę, przyjęcie czy cokolwiek związanego z poznawaniem nowych osób, zdejmowała obrączkę i zaręczynowy. Dziwnym trafem w okolicy zakrapianego wieczoru twierdziła, że puchną jej palce i później nie może ich zdjąć.
Przypadek? Nie sądzę…
Stara, obcykana sztuczka ale mniejsza o to bo właśnie odebrała od wysokiego pana drineczka, już unosiła go do ust (już był w ogródku, już witał się z gąską xd) kiedy ów jegomość postanowił się odezwać. A taką miała ochotę na jeden, chociaż mały łyczek. Nie wypadało zachlać mordy a w drugiej kolejności przeprowadzać rozmowy więc po 3 sekundach wewnętrznej żałoby nad alkoholem, uśmiechnęła się delikatnie, miło, jakby jego pytanie było tym na co czekała całe życie albo chociaż pół i… przemówiła.
Mój mąż? Otóż mój mąż…
Założyła za ucho kosmyk, który rzekomo przeszkadzał jej do tego stopnia, że musiała przerwać zdanie. (chociaż w rzeczywistości to była ta sekunda, w której ułożyła jakieś kłamstewko na temat Kaina. Przecież nie miała bladego pojęcia gdzie jest i co robi. Byli zbyt długo ze sobą żeby pilnować się wzajemnie, to już nie te czasy).
Mąż jest w delegacji.
Kiwnęła głową zupełnie zadowolona ze słowa, które udało jej się wygrzebać gdzieś na dnie załączonego do niej słownika. Delegacja  - to zawsze brzmi tak dostojnie i poważnie. To nic, że w delegację jeżdżą zarówno dyrektorzy banków jak i monterzy sprzętu  RTV. Pamiętajcie, delegacja – to zawsze brzmi dobrze, zwłaszcza, kiedy mamy nadzieję, że nikt nie będzie drążył tematu bo i po co? W końcu nikt nie zaczepia kobiety po to, żeby przeprowadzić wywiad na temat jej starego. Chyba, że jest jakimś fanem, gejem czy innym podejrzanym typem ale tego gościa o to nie podejrzewała.
Jej spojrzenie szybko przeskanowało rozmówcę od góry do dołu. Pierścionek zdjęła, w gazetach nigdy nie ujawniała swojego wizerunku, więc, hm…
Przepraszam, czy my się znamy?
Zmrużyła nieco powieki pozwalając sobie na mały łyczek tego kolorowego cuda.
Bardzo dobry, sam robiłeś?
Poklepała ramię mężczyzny mało nie dorzucając na końcu ‘synu’. Mimo tego, że Omlet konserwował się naprawdę perfekcyjnie, to miała wrażenie, że chłoptaś jest o wieeele młodszy a jej takie wyskoki nie interesowały. Najczęściej w zestawie z młodzieżą chodziła kawalerka i mały fiat a niestety przywykła do życia na ciut wyższym poziomie. To bardzo miło z jego strony ale czy ją oczy nie mylą? Przez te światła nawet jej doskonały wzrok zaczął trochę szwankować. Czy dobrze widzi?! Tak! To próchno, jej wspaniała przyjaciółka od kielicha jest tu dziś razem z nią! Co za szczęście.
Chociaż w priorytecie miała przywitanie się z nowym wice burmistrzem, to kółko różańcowe, które stworzył się wokół jego osoby sprawiło, że odłożyła to na drugi plan. Kiedy już zrobi się nieco luźniej, podejdzie, przywita się i wręczy skromny upominek. Teraz zajmie się Vi, która odpierdoliła się jak stróż w Boże Ciało i gdyby Omi była chłopem, to na 100% zawiesiłaby na niej oko.
Przeproszę pana ale widzę znajomą twarz i obawiam się, że zaraz może mi umknąć w tłumie. Porozmawiamy później.
I w tak niezwykle kulturalny sposób Omlet pozostawił wampira samego w otoczeniu jakiś sześciu półnagich lasek.
Veina!
Machnęła nad głową mając nadzieję, że jej piskliwy głos i różowy łeb rzuci się w oczy wampirzycy.
Przepraszam, przepraszam, Chryste jak pan leziesz…
Omineła chyba z tuzin gości docierając w końcu do wcześniej wspomnianej koleżanki.
Przysięgam, że ostatnio takie tłumy widziałam w Lidlu jak torebki z wittchena rzucili. W Internecie oczywiście.
Przyłożyła dłoń do serduszka wyrażając tym samym jak dużo wysiłku kosztowało ją przejście tych kilku metrów niemal pod prąd tłumu.
Nieważne, witaj! Tak dawno się nie widziałyśmy! Co u Ciebie słychać, opowiadaj mi wszystko!
Ulokowała się tak trochę boczkiem, boczkiem, żeby nie stać na trasie bar – toaleta bo jak powszechnie wiadomo utrzymanie równowagi w miejscu tak dużego zagęszczenia i natężenia ruchu, graniczyło z cudem.
Omitsu wciągnęła gwałtownie powietrze czując, że coś nie gra. Szybko sięgnęła w okolice karku czując nadmierny luz w części gorsetowej swojego kombinezonu.
O matko, guzik mi się odpiął. Zapniesz?
Obróciła się tyłem do Veiny pokazując mały, czarny guziczek, który wyswobodził się jakimś cudem z gumeczki. Dobrze, że nie odpadł bo wtedy byłaby afera. Omlet musiałby ściągać z zamku kogoś, kto przywiezie jej ciuchy na zmianę a to nie wesele z poprawinami żeby się przebierać po północy, bez przesady.
Daj mi co tam masz do picia to Ci potrzymam.
Wyciągnęła dłoń mając nadzieję, że ten mały skurwysynek będzie grzecznie na swoim miejscu.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Sob Lip 27, 2019 3:16 pm

Hera usłyszała komentarz o swojej rzekomo innej orientacji, pewnie, że usłyszała – była bardzo wyczulona na podobne opinie i normalnie zrobiłaby awanturę… ale przyszła tutaj w po to, aby się dobrze bawić i aby poznać nieco lepiej swojego wujaszka (oraz jego obecne możliwości i kompetencje), a nie po to, żeby uczyć jakichś gnojków kultury.
Dlatego tylko odwróciła do nich złowrogo głowę, wyszczerzyła zęby i zawarczała.
Angelo jest MĘŻCZYZNĄ, do cholery!
I niech nikt nie ośmiela się w to wątpić! Hera pracowała intensywnie nad jego dietą, to fakt, ta nieszczęsna roślinna kuchnia nie była doskonała, ale już niedługo narzeczony będzie perfekcyjny i zdrowy!
A przynajmniej taką nadzieję miała Hera.
Po jej przyjściu w krótkim czasie wreszcie zaczęli schodzić się inni. Kuroszka uśmiechała się delikatnie do co poniektórych, próbując sobie przypomnieć, kim, do cholery, dla niej byli, zanim udała się wieloletnią podróż, ale do nikogo jeszcze nie podchodziła. Siedziała przy jednym z barów i sączyła mocnego drinka z dodatkiem krwi. Chwała barmanom za dobrą recepturę.
Gdzieś w tłumie wypatrzyła Zerena – o, proszę! Kojarzyła kuzyna, w końcu jego ojciec miał być też jej przyszłym teściem, chociaż ostatnio widzieli się, gdy była jeszcze małym brzdącem. Oduśmiechnęła się więc do niego z wyjątkowym zapałem i nawet mu pomachała. Chyba zawsze się lubili, prawda? Czy on w ogóle wiedział, że Hera była zaręczona z jego bratem?
W tym samym momencie usłyszała, jak jakiś ślepy wampir niedaleko niej zaczął sobie wciągać dragi. Przewróciła oczami. Kto tutaj wpuścił tę hołotę? Całe szczęście, że Hera nie zauważyła, że Ślepy przyszedł z Zarenem, bo musiałaby zmienić zdanie o kuzynie.
Wróciła do obserwowania innych gości i napotkała ostre, złote spojrzenie jakiegoś przystojniaka, który wyszedł właśnie z pomieszczenia zza sceny.
Kim ten facet był? Czy Hera powinna kojarzyć go z dawnych lat? Nie wyglądał na żadnego sługusa, ale też chyba nie pochodził z żadnego poważnego rodu?
Zawahała się przez sekundę.
A potem również uniosła kieliszek, puściła mu oczko, po czym uśmiechnęła się kącikiem ust. Wierność wiernością, ale Hera kochała wzbudzać zainteresowanie, zresztą ostatnimi czasy brakowało jej męskiej uwagi. A co najważniejsze – ten wampir naprawdę wyglądał na kogoś ważnego. Kuroszce zależało na takich znajomościach.
A ty już pijesz – usłyszała gdzieś za sobą głos Gabriela. Brat tak ją zaskoczył, że aż podskoczyła w miejscu i westchnęła. Kiedy jednak na niego spojrzała, krzyknęła w radości jego imię, objęła go ramieniem i ucałowała w policzek – nawet jeżeli bliźniakowi się to nie spodoba.
Gab! Jednak postanowiłeś wpaść? Samur ci nie straszny? – spytała z przekąsem, kątem oka patrząc na drugiego brata.
Był pijany w trzy dupy, więc Hera nawet sobie nie zadała trudu, aby go przywitać.
Skończyła swój drink, po czym zawołała barmana.
Jeszcze jeden, i dla niego taki sam. Masz, Gab, nie ma co tu siedzieć o suchym pysku, w końcu nie oszukujmy się, bójki lepiej ogląda się po pijaku. – Mrugnęła do niego i podała mu kieliszek z drinkiem, który przygotował barman. – Aczkolwiek, nie kryję, chciałabym złapać Joffa i trochę więcej ważniejszych osób, zanim całe towarzystwo się tu pozabija. Dobrze byłoby mieć kogoś bliskiego we władzach miasta, nie uważasz?
Zanim Gabriel zdążył jej odpowiedzieć, na scenie pojawiła się główna gwiazda wieczoru – Joff we własnej osobie. Herze nie umknął fakt, że wyszedł zza tych samych drzwi, zza których tajemniczy wampir o złotych oczach.
Zerknęła jeszcze na nieznajomego, który akurat stał oparty o ścianę, z wyluzowanym uśmiechem. Czyli raczej nie był żadnym sługą.
Popijając drink, słuchała przemówienia dumnego Joffreya, a jednocześnie obserwowała, z pewnym rozbawieniem, swojego drugiego brata.
Jak Samur zareaguje na to całe wydarzenie? Czy bardzo będzie mu nie w smak, że kolejny Kurosz dostał ważne stanowisko, podczas gdy jemu ewidentnie w życiu nie szło?
Kiedy Joff w końcu skończył przemowę i zszedł do gości, od razu otoczyły go inne wampiry. Hera postanowiła więc pomęczyć wuja nieco później.
Odbiła się od blatu i tylko wzrokiem upewniła się jeszcze, że jej cel nadal stoi tam, gdzie stał.
Lecę zdobywać znajomości, Gab. Patrz, jak się to robi. Może też poszukaj jakiejś ważnej panienki u władzy? Tylko nie myśl o Samurze, bo on już władzy nie ma.
I wolnym, spokojnym krokiem ruszyła w stronę tajemniczego wampira. Po drodze jakiś szlachcic z ADHD, niższy od niej, wpadł jej pod nogi, ale że humorek jej dopisywał, to tylko cmoknęła do tego dziecka.
Uważaj, słońce, jak chodzisz.
Poczochrała go po czuprynie i od razu przestała zwracać na niego uwagę.
Kiedy stanęła obok złotookiego wampira, przeszyła go spojrzeniem i przekręciła głowę.
Pan zna naszego cudownego Joffa? A właściwie mojego wujka? – spytała z uśmiechem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Nie Lip 28, 2019 1:26 pm

Już o Pierwszej Damie Wice Burmistrza zapomniano?
Fabio o sobie zapomnieć nie da.
Niespecjalnie fatygował się, żeby nadmiernie towarzyszyć Joffrey'owi w chwili jego sławy i debiutu. Wiedział, że ciągłe matkowanie mu, może zakończyć się wybuchem gniewu, a wystarczy że wampirek będzie w jego pobliżu i kurczowo trzymał rękę na pulsie. Poza tym to był wieczór Hagen'a więc niech pokaże się z jak najlepszej strony.
- Ale nie psuj od razu ludzi i im nie groź. - zwróci uwagę Narzeczonemu, podczas gdy ten wykonywał ostatnie poprawki w swoim ubiorze. Nie musieli się nawet spieszyć bo to i tak goście musieli się jako pierwsi zjawić.
Wynajęta sala imprezowa, tłum ludzi i znajomych wampirów. Wampirkowi ino nie podobało się traktowanie niektórych ludzi jako posiłek.
Co chce Joffrey przez takie zachowanie udowodnić?
Wyścigi kto jest lepszym brutalem? Samuru, Emannuel czy Joffrey?

Pokręcił główką, cicho wzdychnąwszy. Oby właśnie ta historia nie chciała się powtórzyć i oby Hagen nie wymyślił sobie Nessuno na swojego sekretarza. Już miał dość administracyjnych spraw.
Chciał życzyć Narzeczonemu powodzenia, lecz nie zdążył bo wystrzelił z samochodu jak z armaty. Nie dziwił się To był w końcu jego dzień, Fabio obecnie nie miał nic do gadania.
Obecnie.
Bo jak tylko wszedł za Emilio na salę, szybko minka przekształciła się w smutek.
Tysiące pytań. Brak konkretnych odpowiedzi. I kim była ta Kobieta?!
Zerknął na swoje wdzianko składające się ze srebrnego garnituru, prostych spodni i nielubianych przez niego skórzanych beżowych butów. W Fabio pojawiła się nieopisana złość, wielka zazdrość i chęć zniszczenia całej imprezy. Wrócił się więc do samochodu. Był przygotowany na zmianę odzienia, bo w typowo męskim wizytowym ubiorze czuł się nieswojo.
Arbuzowa sukienka pomogła.
Na tyle pomogła, że wampirek wrócił z dumną miną i wysoko uniesioną głową. Głośno stukał obcasami, żeby stojące oraz siedzące kobiety w pobliżu mogły ujrzeć damę wice burmistrza.
Plotki. Skargi. Śmieszki. Wszystko z zazdrości.
Nie podszedł do Joffey'a, otarł się jedynie o niego podczas gdy narzeczony rozmawiał sobie z Veiną. Skoro tak się bawił w obściskiwanie, dawanie sobie buziaczków, to Fabio szybko się odnalazł przy innych. Samuru wolał ominąć bo nie dość że pijany, to nie w humorze. Łowców nie znał, Milkiego z widzenia, więc tylko skinął mu głową. Natomiast zaczepił Zaren'a, a Samael'owi pomachał - Czemu tutaj chodzą panie w samych majtkach i czemu bujają się one na rurach? To miała być grzeczna impreza! - zakręcił loczka i skrzywił buźkę na której widniał delikatny lawendowy makijaż - Postawisz mi drinka? Nie wziąłem pieniędzy. - skieruje się do Zaren'a, nie bacząc na to czy z kimś rozmawiał. Chciał i koniec.

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Sro Lip 31, 2019 2:36 pm

Odniesienie do postaci Mike'a:
No tak, elita bawiła się, reszta starała się ze wszystkich sił utrzymać sprawy organizacyjne po myśli Nowego (Wice)Burmistrza. Czemu nie był zdziwiony? W sumie wolał grać z mniej-więcej równymi sobie niż wywyższającymi się typami. Nawet dogadywał się z nimi na zadowalającym ich wszystkich poziomie. Ustalili, kto gdzie wchodzi w kawałek, co w ogóle zagrają cztery razy pod rząd, po czym mieli już przygotowywać się do swoich przypisanych ról. Oj wampiry poziomu E nie mają lekko. Mike i dziewczyna z jego najniższej hierarchii wiedzieli o tym najlepiej, choć mężczyzna lepiej znosił głód. Starał się wszystkie myśli skierować ku swojemu natchnieniu, ale widok trzęsącej się koleżanki nie dawał mu spokoju. I jemu zaczynał udzielać się w większej części poczucie bezsilności wobec wiecznego pragnienia. Musiał ukrócić to tak szybko, jak było możliwe, aby nie zaprzepaścić szansy na klawe granie. Przygrywanie solówek na ulicy nie nosiło w sobie znamion nowych wrażeń, którymi chciał zapchać wszystkie myśli i żyły. Podszedł do koleżanki i podniósł lekko palcem jej podbródek patrząc dziko na jej ślepia.
-Dasz radę, Maleńka -uśmiechnął się pokazując lekko kły- Póki co napełnij żołądek muzyką, którą zaserwujemy wszystkim tu obecnym, a później odbierzemy wynagrodzenie. Brzmi nieźle, co nie?
W tym samym momencie, przez ramię dziewczyny, dostrzegł młodego mężczyznę, który kokieteryjnie pokazywał nadgarstki. Takie gesty nie umykają wygłodniałym wampirzyskom. Poklepał pocieszająco dziewczynę po ramieniu, aby zaraz ominąć ją i zatrzymać się w pół kroku. Lider grupy odezwał się i oznajmił, kiedy wchodzą. Będzie to lada chwila po przemówieniu Gospodarza imprezy.
-Tak jest, Maestro.
Rzekł przekonująco, po czym zbliżył się do człowieka. Swoją drogą nie taki brzydki. Nieśmiały to na bank, ale z drugiej strony dobrze, że przywabił tylko Mike'a. Będzie więcej dla niego. Najgorzej, że zjadłby go już teraz, ale koncertowanie w brudnej koszuli i będąc utytłany w posoce mógłby odstraszyć słuchaczy. Co tu zrobić? Zobaczymy.
-Cześć Słodziaku -oparł się jednym ramieniem o ścianę i uwodzicielsko uśmiechnął się do potencjalnego posiłku- Pachniesz tak przepysznie, że musiałem poznać twoje imię. Zadedykuję ci kawałek, jak uzbroisz się w cierpliwość. Wierz mi... gdyby to tylko ode mnie zależało, już bylibyśmy tylko we dwoje... bardzo blisko...
Pochwycił rączkę, którą uniósł ku swoim ustom i zaznaczył kłem krwawą szramę na nadgarstku. A to tylko zapowiedź prawdziwej rozkoszy. Czy zdecyduje się poczekać na Mike'a, czy daruje sobie muzykalnego złodzieja i wybierze kogoś z górnej półki? Ah, ślinianki poziomu E świrowały, toteż oblizał się ukradkiem zlizując jedynie kropelkę z ranki młodzieńca z opaską.
-Życz mi powodzenia.
Uśmiechnął się czarująco i wrócił do kapeli z ciężkim sercem. Chyba popełnił błąd kosztując krwi człowieka, będzie mieć problem z koncentracją. Musiał na nowo wypełnić myśli muzyką, wczuć się w rolę.
Po kwiecistej, krótkiej przemowie Joffreya czas dawać czadu. Za liderem, za zespół. Wszystko układało się w miarę pozytywnie po dwóch kawałkach, lecz przy trzecim utworze nieopatrznie skrzyżował spojrzenie z wcześniej spotkanym chłopcem. Od razu przypomniał mu się smak jego posoki, a to utrudniało koncentrację. Co jakiś czas gubił nuty, aż jakoś umordował kawałek. Jeszcze miał być czwarty z rzędu i dopiero przerwa... masakra... mocno ściskał gryf od wiosła i wyszedł po raz czwarty na scenę. Oby ku uciesze publiczności.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Sob Sie 03, 2019 1:09 am

Samuru

Tak, zaczęło się. Dawny polityk powinien domyślać się, że na liście jego zacne imię nie zaistnieje. Joffrey o nim zapomniał? Czyżby odwróci się od bratanka kiedy otrzyma swój wymarzony stołek? Młody aż się gotował z wściekłości oraz zazdrości, że to nie jemu przypadło znowu konkretne stanowisko. Wbijał pazury w blat stolika, chociaż twarz pozostawała nienaruszona ani jednym grymasem złości. Dopiero jak podeszła osoba odpowiadająca za listę gości, zmarszczył brwi i zmroził wzrokiem typka.
- Skoro zgadłeś moje imię i nazwisko to już wiesz kim jestem. A jeśli nie masz pewności, mogę pomóc ci je wpisać na listę.
Warknie, chcąc wstać. Tylko ręka Logana go powstrzymała; chwycił dłoń Samura, która leżała na stoliku obok szklanki z alkoholem.
- Jest bratankiem wiceburmistrza, więc jeśli porozmawiamy z samym świeżo upieczonym politykiem, rozwiążemy to małe nieporozumienie. Prawda, Samuru?
Na samym końcu skieruje się do ex szlachetnego, na co ten westchnie i cofnie rękę. Wolał dopić trunek do końca. Liczył że Joffrey go nie zawiedzie i ogarnie sprawę z listą.
A co do Zarena? Fabia? Na tego drugiego zmarszczył brwi, wszak był ciekawy czy dawny jego sługa będzie radcą Hagena. Ba, Samura był.
- Zamknij się i wsadź sobie w buty te pochwały.
Nie było mu do śmiechu. Właściwie nigdy się nie śmiał z żartów na jego temat, a zwłaszcza nie chciał ich słyszeć przy wszystkich innych. Aczkolwiek szkoda, bo Zaren tak naprawdę nie miał niczego złego na myśli... Jedynie Milky to zauważył. Znowu pokręcił głową, zacmokał. O tyle dobrze, ze każdy z rodu wie jaki chujem jest Sam.
No i oczywiście Hagen musiał przybyć. Pierw przemowa, potem przywitanie na które ex polityk zareagował ino uściśnięciem dłoni. Musiał przełknąć gorycz rodzącą się w jego czarnej duszy. Wuj natomiast pogratulował Joffreyowi;
- Jakże mielibyśmy przeoczyć twój sukces? Ojciec nie mógł przybyć, więc przysłał mnie.
Była mowa o Barabalu, głowa rodu miała inną niestety sprawę. Ale Logan zawsze służy mu pomocą.


Milky

A skoro czas powitań już daleko za nami, można rozmawiać dalej.
- Byłoby miło, ale jestem tylko zwykłym cukiernikiem. Nie nadaję się do działania w grupie.
Uśmiechnie się do ruskiego szlachetnego, a w tle tylko usłyszał prychnięcie Samura. Co za bezczelny dzieciak... Miał naprawdę szczęście, że jest jednym z Kuroszy i to, że prezentuje się godnie. Bo inaczej.
- Cieszy mnie to, że Joffrey dopiął swego i można nieźle się zabawić. Chociaż przyszedłem tu z powodu Samuru i...
Przerwie, bo doskonale wyczuł tą woń, nawet mając na nogach blondynkę. Obrzydliwa ludzka pokraka nadająca się tylko na żarcie. Wampir wielbił tylko jednego śmiertelnika; Sorna.
Zjawił się w obecności innego człowieka, już niestety nie tak ciekawego jak sam łysy. Logan aż zamruczał pod nosem. Zrzucił z siebie dziewuchę by wstać i podejść do Łysego. Oczywiście wcześniej nakazał Samurowi siedzenia na tyłku bo zaraz wróci.
- Dawno cię nie widziałem. Wyglądasz jak zwykle... kusząco. Chcesz mnie sprowokować?
Bezceremonialnie zagadał do człowieka, nawet jeśli stał tu Reiji. Na niego tylko przelotnie zerknął, wszak to Łysy był głównie w centrum uwagi Mleka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Sorn Wto Sie 06, 2019 10:33 pm

Jakim chujem on się na to zgodził? Im dłużej znajdował się na zewnątrz, tym coraz większą miał ochotę zawrócić. Jednak wybranie go było złym pomysłem, w końcu nie cierpiał pijawek z całego serca. A teraz proszę bardzo moi drodzy, łysy miał zaszczycić swoją obecnością. Ponura gęba mężczyzny aż się prosiła o wpierdol.
Weszli.
Zerknął na Reja wzburzony.
- Miejmy nadzieję, że nie będziemy się zbytnio rzucać w oczy. - Dopowiedział, siląc się na uśmiech. Tak lepiej? Wcale, nawet jak łysy się uśmiechał to wyglądało to tak jakby chciało mu się bardzo do kibla.
A więc dowiedział się, że burmistrz był nieobliczalny. Cóż za kurewsko dobre pocieszenie, aż musiał się skrzywić po raz setny tego wieczoru.
- Zajebiście, oby nie zaczął się bawić w Samura. - Warknął, chociaż.. byli przecież ze sobą spokrewnieni. Ta patologiczna wampirza rodzina rozmnażała się jak króliki.. chociaż kobiet tam było niewiele. Uśmiechnął się na krótką chwilę, będąc ciekaw czy Logan pojawi się na rodzinnej imprezie. Nie przepadał za takowymi, ale kto wie?
- Wiem Reiji, będę się pilnował. - Zapewnił towarzysza z powagą, po czym zmrużył oczy. Ostre światło uderzyło go natychmiast, chodzące żywe żarcie.. co to się odpierdalało? Wkurzył się, zaciskając pięść.
Nie odezwał się jednak.
Zapadła cisza i przemówienie rozpoczął sam wice burmistrz. Podejrzana morda, na pewno rozniesie Yokohamę w przeciągu paru miesięcy. Może łowcy zawczasu powinni interweniować? I kiedy snuł się w stronę Logana, nagle wszyscy zaczęli się gapić na niego i Reja. Zmarszczył nos.
Czy Joffrey właśnie podał ich jak na tacy?
Tyle wrogich spojrzeń dawno nie widział. Warknięcia, prychnięcia.. i jakiś karzeł. Tak, to na nim skupił wzrok łysy.
- A Ty ile masz lat, że cię tu wpuścili dzieciaku? Idź drzeć japę na plac zabaw. - Ryknął wściekłym tonem, jeszcze grożąc mu pięścią. Głupota? Oj tak, bo Sorn dopiero po chwili oprzytomniał. Wiele kłów patrzyło na niego z chęcią ataku.
A karzeł jeszcze zaczął iść w jego stronę. Dostał w żebra, na co mężczyzna syknął. Szarpnął go za ramię, chcąc dobyć maczety.. ale w ostatniej chwili zrezygnował. Dwukolorowe spojrzenie utkwiło w jego oczach na dłuższą chwilę. Policzą się później.
Puścił go i odwrócił się, zerkając przez ramię. Ręce już mu się trząsały z nerwów. Spojrzał na dziewczynę siedzącą na kolanach Milkiego z niesmakiem. Wampir zrzucił ją jednak z siebie i podszedł do łowcy.
- Musiałem na chwilę zapaść się pod ziemię. - Odpowiedział blondynowi, delikatnie się uśmiechając. Minęło trochę czasu, ale czy nie wyszło im to na dobre? Z przykrością Sorn uzmysłowił sobie, że jedynym jego wsparciem tutaj jest właśnie Logan.
Podszedł odrobinę bliżej.
- Nasz przemiły wice burmistrz już nas sprzedał. Mogę liczyć na Twoją pomoc w razie czego? - Nie było to pytanie, oczy Sorna wbijały się w odpowiedniki Logana z intensywnością.
Wtedy właśnie jakaś kobieta przejechała po torsie łowcy, przechodząc między dwoma panami. Zaskoczony, jedynie na nią zerknął, a potem Rej.. dostał opaskę? Co to wszystko ma znaczyć?
- Ej, co się dzieje? - Zapytał towarzysza, zerkając na Logana. Jeżeli Joffrey chciał sobie urządzić z łowców przekąskę.. no cóż.
Chyba będzie potrzebna pomoc.
Oczywiście zerkał nerwowo na Ivana. Prowokujący go wampir jeszcze dostanie w buźkę, mówię wam. Chociaż chyba to wątpliwe, bo wiele pijawek już sobie ostrzyło kiełki na łysego.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by OP Garruch Sro Sie 07, 2019 4:11 pm

Czy wy wszyscy zdajecie sobie sprawę z tego jak dużo rzeczy trzeba ogarnąć zanim na taką imprezę wejdą niespodziewane osoby, które tylko udawały niewinność? Szczególnie, iż wieść o jakichś imprezach raczej nie roznosiła się po świecie. Wiadomo tylko było tyle, iż nowy wice będzie robił bibe na swoich rewirach, a teraz szukaj wiatru w polu.
Załatwianie spraw związanych z wejściem przynajmniej nie było wielką bolączką, ponieważ brat jakiegoś wampira krwi niskiej był akurat w inkwizycji, a że on i jego kolega też byli odźwiernymi to wpuściło się kilku na lewo wampirów, którzy mieli niby bawić się normalnie, ale też nikt przecież nie przeszukiwał bawiących się.
Ano tak, wampiry. Gabriel nie był idiotą i nie wpuściłby na taką akcję młodych ludzi, którzy spanikowaliby przy pierwszej okazji, a poza tym nie mięliby możliwości zbytniej obrony- nawet z podstawowym uzbrojeniem jakim był nóż i butelka wody święconej. Akcja wymagała kilkunastu wampirów o niezbyt silnych, ale przydatnych mocach, które mogłyby unieszkodliwić kilku innych.
Jak ich rozpoznać? No ni chusteczki nie było podane kto był dokładnie z inkwizycji, po prostu wampiry wchodziły, a na końcu wszedł Gabriel w swoim szkarłatnym stroju. Było tu zdecydowanie za głośno i śmierdziało potem, było duszno jak w zamkniętym legowisku wampirzym... Paskudne miejsce.
Zaraz po wejściu Inkwizytora, ochroniarz postanowił sobie zrobić wolne i dziwnym trafem chciał wyjść na zewnątrz i zapalić... Kto by się przejmował przy takiej imprezie, a ochrony nie brakowało, prawda?
Ależ czemu oni w ogóle się tu pojawili?
To prosta sprawa, w końcu u władzy ciągle wiszą wampiry i każda ich impreza na którą zapraszają ludzi musi się skończyć jakąś katastrofą, walką, albo przynajmniej burdami. Inkwizycja nie policja, ale zawsze istniała możliwość pojmania świeżo upieczonego wiceburmistrza, żeby chociażby przetestować na nim czarnego raka... a w praktyce to wampiry z inkwizycji z większej mierze lubowały w grupowych burdach i przy okazji nie bali się zabijać, a uszczuplenie popleczników władzy to nic złego.
Impreza nie była ani trochę interesująca, Gabriel od razu przebijał się pomiędzy balującymi i już nieco wstawionymi szarakami, aż nie doszedł w pobliże jakiegoś podwyższenia, na którym przemawiał jeszcze wice. Nawet go nie znał, ale nie musiał. Na prawdę miał w żydzi jego plany na miasto i liczyło się tylko to, ażeby mu ukrócić możliwie szybko władzę.
Wybył w tłum, Garruch się tylko przygarbił i patrzył jak odchodzi w stronę Samuru i jeszcze innego gościa... No tak, jego też tu nie mogło zabraknąć.
"Jak co to jesteśmy w vanie pod budynkiem. Ostrożnie tam, starcze!" Głos ze słuchawki w uchu był nagły na tyle, iż Gabriel się wzdrygnął. Te cuda techniki znał dobrze, ale nigdy nie miał chęci ich przetestować, ale nie było innej opcji. To w sumie nie jedyna rzecz, którą zabrał ze sobą tutaj oczywiście. Jak nigdy nie rozstawał się ze swoimi rękawicami okutymi, które teraz nikły w szerokich rękawach płaszcza, poza tym też warto wspomnieć o rozpuszczonych, długich włosach, które zakrywały uszy.
"Jak się coś będzie działo to nie szczędzić kłów i mocy, byleby dorwać co ważniejszych gości, a najlepiej samego gospodarza"- kolejny raz odezwała się ze słuchawki Tory, która asekurowała akcję spoza budynku. Oprócz Gabriela takie słuchawki miały wampiry z inkwizycji, a tych Gabriel kompletnie nie widział pomimo wyczulonego wzroku takiego jak wampirzy... Kurewsko dobrze znali się na wtapianiu w tłum.
No i co pozostało? Czekać. Nie rozpraszać się, nie gadać z nikim i oczekiwać akcji, która będzie zarazem znakiem do działania dla całej jego bandy. Krew się poleje, byleby zebrać ze sobą jak najwięcej kurestwa do diabła.

Ubranie/ eq:
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Reiji Czw Sie 08, 2019 9:54 pm

Czy to wszystko mogłoby się potoczyć w ciszy, spokoju i bez zbędnego zamieszania...?
No najwyraźniej nie.
Reiji nie spodziewał się, że rozwój wydarzeń mógł być nieco inny od tego, który oczekiwał. Zresztą, czy dużo prosił oprócz tego, że chciał po prostu w spokoju spędzić czas? No najwyraźniej tak...
- Ojej, uśmiechanie ci zdecydowanie nie wychodzi - podsumował beztrosko. - Powinieneś czerpać... więcej radości z życia? - dorzucił, wzruszając lekko ramionami. Niespecjalnie wiedział, co powinien powiedzieć mu więcej. No bo jak powiedzieć komuś, kogo ledwo co się poznało, by wyluzował i nie przejmował się? Zwłaszcza w miejscu pełnym wampirów... Chociaż on sam nie czuł co do tego zewnętrznej blokady.
Niespecjalnie miał też opinię wobec tego, co był świadkiem, dając się za to grzecznie ciągnąć przez towarzysza w różne miejsca. No nie miał co robić ze sobą... Może to też spowodowało, że został "zaatakowany" przez nieznajomego. Wykrzyczał mu jakieś słowa i założył bransoletę...
... ej, ej, ej, co jest?
- Hola, hola, ale ja nie jestem żaden Gustaw - zawołał za nim. Sięgnął do niechcianego akcesorium, z zamiarem zerwania go... Ale czemu nie dało się? Białowłosy zrobił nieco zaskoczoną minę, po czym rozejrzał się i westchnął cicho. - Co to ma być... Ja na serio wolałbym spokojny wieczór... - wymamrotał pod nosem, niezbyt zachwycony. Przy wcześniejszym zapoznaniu się z terenem zobaczył, że niektóre osoby nosiły to samo co on... A potem... Wolałbym, by mnie nie gryziono. To upierdliwe. I bolesne - ponarzekał na sytuację w myślach.
Na dodatek najwyraźniej znaleźli się w centrum uwagi...? Widział, że nowy wiceburmistrz zbliżał się do nich i jeszcze te słowa... Oj, będą krzyki, że łowcy tutaj są... Ale Ayato niespecjalnie zwracał uwagę na to, za to przyjaźnie pomachał, by potem uścisnąć dłoń Joffrey'a.
- Byleby móc spędzić ten czas spokojnie. Gratuluję ci - powiedział beztrosko jeszcze, zastanawiając się międzyczasie, co ma poradzić na fakt, jaki go spotkał... Do tego jeszcze najwyraźniej jakiś mały wampir zaczepił Sorna... Tyle się działo, że miał problem ze skupieniem na wszystkim uwagi.
Postanowił jednak coś próbować zrobić. Dlatego też pierwsze, co zrobił, to złapał towarzysza za ramię i pociągnął lekko w swoim kierunku.
- Wybacz, że przerywam ci te romanse z wampirami, ale nie mogę zdjąć tego cholerstwa. Możesz mi pomóc? - spytał cicho. - I nie wiem, myślę, jednak, że niektórzy mają problem. Nie chce mi się w cokolwiek więcej mieszać - nie wydawało mu się, że miał zostać wystawiony. Bardziej kwestia... Zwykłego pecha. Chociaż zagranie z powiadomieniem na głos, że widział kogoś z Oświaty... Ups. Chyba wina samego Ayato. W końcu znali się.
- Jakbyśmy szpiegowali, to nie rzucalibyśmy się tak w oczy - odparł jeszcze wampirowi. - Może jesteśmy na randce? - dodał ciszej i zachichotał cicho przez swoje słowa. Nie zamierzał wołać zagadującego z powrotem, za to pilnował, by Sorn nagle nie poleciał za nim. Tak na wszelki wypadek.
- Więc jak, pomożesz?  - powtórzył, aktualnie przesuwając niechciany dodatek tak, by mógł zasłonić go rękawem koszuli. Jednocześnie próbował już bardziej skupić się na okolicy i obserwować... jak rodził się chaos.
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Joffrey Pią Sie 09, 2019 1:08 am

Nie jest to konieczne, ale dobrze jakbyście czytali posty innych. W niektórych są ukryte cenne informacje, które później Wam się przydadzą. Pisałem tego posta 3h, więc doceńcie xD

Zaren. Jego niższy kompan nie usłyszał szeptów prostytutek. Nie mógł jednak w spokoju zajmować się Rosjanką, bo jakieś młode wampirze łepki podśmiechiwały się z niego. Jeden z nich wydawał się cyknąć fotę, kiedy Ivan siedział na jej kolanach i chwytał za dorodnego cyca. Co się jednak skrzat będzie przejmował, bowiem suka wybrała właśnie jego.
Wyssana, wydawała się mieć problemy ze wstaniem. Siedziała więc na kanapie, uśmiechając się do wampira i czule pogłaskała go po policzku.
- Wrócisz. - Wysapała mu do ust. Rosyjski akcent był ostry, niemal rozkazujący. Potem z dumą obserwowała jak wyzywał łowców. Cóż to za odwaga! Aż jej się w głowie zakręciło, ale to raczej z powodu ubytku sporej ilości krwi.
Ślepiec nie miał dwóch przednich zębów, więc gdy się uśmiechał wyglądał trochę śmiesznie. Nie pożałował jednak towaru pierwszemu klientowi, wszakże ślepy może będzie chciał więcej. Vladimir postanowił więc zrobić sobie stoliczek z Rosjanki, która nie miała nic przeciwko temu. I tak ledwie ogarniała, a macanko lubiła to nawet się nie spięła. Chociaż cycki prawie jej wylazły, nie będzie taki widok dany dla ślepca, lecz może jego towarzysz zwróci nań uwagę?
Zaren mógł czuć się pokrzywdzony. Kiedy wszyscy bawili się z pięknościami, jemu przypadł rosły rusek. Choć patrzył na niego wrogo i obserwował, nie czynił nic więcej. Dopiero po rozmowie z burmistrzem, szlachetny postanowił zareagować.
Osiłek wykrzykiwał mordę.
- Twój karzeł podbija do mojej suki i nie podoba mi się to. To żeś również z Rosji wcale Cię nie usprawiedliwia. Ogarniesz go czy z ziomkami mamy mu wieść przekazać? - Rzeknie ponad dwumetrowa kupa mięcha i spojrzy w stronę Ivana. W tym samym czasie niska blondynka przejdzie obok szlachetnego i bezczelnie otrze się tyłkiem o jego krocze. Cóż, nie ma złego co by na dobre nie wyszło?

Veina. Choć noc była młoda, wiadomo jak czas leciał podczas dobrej zabawy. Godzina to przecież sporo czasu, ale wydawała się minąć w dziesięć minut. Szatynka, która wpadła w jej oko czujnie ją obserwowała. Nie da o sobie tak prędko zapomnieć. Zwłaszcza po rozmowie z wiceburmistrzem, podejdzie do Veiny i przechyli głowę, prezentując z wdziękiem szyję. Poprowadzi ją w stronę nieco bardziej ustronnego miejsca, a mianowicie kanapy przy której można było obserwować widok z góry. Popchnie ją lekko, zmuszając do siadu i siądzie okrakiem na jej nogach.
- Czy pani wampirzyca ma jakąś prośbę? - Zamruczy jej do ucha, jednak nie czyniła nic więcej. Była jedynie kelnerką, która miała szczęście wpadając w oko przepięknej krwiopijczyni. Nie zamierzała tego zepsuć.

Gabriel. Pojawiłeś się nieco spóźniony i nie dane było Ci posłuchać poruszającej przemowy Joffreya. Nie oznaczało to jednak, że ominie Cię dobra zabawa. Jak tylko zaczepisz Herę, przyklei się do Twojego ramienia ładniutka dziewczyna o brązowych lokach i tego samego koloru oczach. Byłe jednak zapłakane, jak i zaćpane.
- Uczyń mnie jedną z was! Zrobię wszystko! - Mówiła podniesionym głosem, ciągnąc wampira w swoją stronę. Jak widać uciążliwe to było i trochę pijane, bo ledwo stała na nogach. Na rękach miała niebieską opaskę, więc jak zbyt bardzo wkurwi brata Samura, zawsze będzie mógł ją sobie zeżreć.

Samael. Choć miałeś gdzieś kto zostanie wiceburmistrzem, nie miałeś jednak serca aby nie pójść na drobną imprezkę. Zostałeś wpuszczony po czasie, ale nie miałeś żadnych problemów z ochroną. W dodatku zaczepiła się podobna do Ciebie kobieta, która była wampirzycą. Gdy się uśmiechnęła, pierwsze co to rzuciły się jej przydługie kły.
- Dzięki temu małemu cudeńku poczujesz się jeszcze lepiej. A co to skośnookich, nie są takie złe. - Zamruczy cicho i przybliży się jak kocica. Szlachetny wolał jednak wgryźć się w inne ładne dziewczę, które zemdlało chwilę po. Chyba za bardzo ją wysuszył, oparła się głową o jego nogi.
- Przyjaciółką, jestem jego oczami. - Uśmiechnie się lekko, mierząc Smoka po czym wyprostuje się, mając gdzieś fakt prześwitującego ubrania.
- A kim dla Ciebie jest Joffrey? - Zapytała, uśmiechając się lekko. Coś jednak w jej słowach było dziwnego, a może tak zadziałała na nią wcześniej połknięta tabletka? Chwyciła nieprzytomne dziewczę i wgryzła się w jej nadgarstek. Cóż, prawdopodobnie zabije lasię jeżeli nie przestanie.

Omitsu. Może młody wampir był milfem? Patrzył nieustannie na wampirzycę, jakby była jedyną kobietą na tym świecie. Ah, cóż za wspaniałe spojrzenie spod tych pięknych rzęs! Aż rozdziewał buzię, a potem na jego twarzy zagrał podły uśmieszek. Mąż w delegacji..
A więc kota nie ma to myszy harcują?
- Minęło zbyt dużo czasu abyś mnie pamiętała. - Nieco posmutniał, a potem zerknął jak upija łyczek z kolorowego drinka. Przytaknął.
- Powiedźmy. - Wyszczerzy się, a potem na chwilę obróci głowę. Coś go rozproszyło.
- Na pewno. - Doda pospiesznie nim mu różowa piękność umknęła. A kiedy już to zrobiła, spojrzał na półnagie laski i.. stanął przy swoich dwóch kumplach. Zaczęli coś między sobą szeptać, zerkając na Omitsu. Chyba nie udało jej się tak sprawnie spławić stalkera, ale przynajmniej teraz miała spokój.
Idąc do Veiny mogła zauważyć, jak na nogach wampirzycy siedzi jakaś kelnerka. Cóż, będą miały o czym rozmawiać.

Hera. Ochrona dalej coś szeptała po cichu jak poszła, jednak wampirzyca nie zamierzała robić rozróby. Póki co nie miała powodów do zmartwień, impreza się dopiero zaczynała. Złootoki wampir upatrzył ją sobie z końca i wyszczerzył, gdy odwzajemniła uśmiech. To było pewne, że ze sobą porozmawiają. Patrzył na Joffreya z uśmiechem, kiedy przemawiał i momentami dalej obserwował narzeczoną Angelo. Nie spodziewał się jednak tego, że pierwsza wyjdzie z inicjatywą.
Spojrzy na nią z powagą, ale zaraz po tym się uśmiechnie.
- Ależ oczywiście, przyjaźnimy się od kilkuset lat. Zgodziłem się być jego dowódcą ochrony. - Rzeknie i wszakże na jednego typa, który udawał że pije drinka. W rzeczywistości, cały czas obserwował otoczenie.
- Myślisz, że te oznakowane gamonie są moje? Mają tylko odwracać uwagę, w końcu nie każdemu Joffrey mógł przypaść do gustu. - Wyjaśni, pochylając się lekko w jej stronę.
- A urocza pani dobrze zna się z wiceburmistrzem? - Powiedział takim głosem jakby o czymś wiedział, kładąc nacisk na słowo ''dobrze''. Jego złote oczy spoglądały na nią jednak z zainteresowaniem, nie raz słyszał jej imię w rozmowach z Hagenem.

Fabio. Ależ skąd.
Fabio był bliski sercu wiceburmistrza, więc jego obecność była obowiązkowa. Przyszedł z opóźnieniem, a dwie wampirzyce przy barze patrzyły na niego z zazdrością.
- To z nim sypia Joffrey? - Szepnęła jedna rudowłosa i dopiła drinka.
- Ale nie są oni przypadkiem zaręczeni? - Dodała druga, a zaraz doszła do nich trzecia.
- W końcu się przynajmniej ubrał jak należy. - Warknęła, a potem Nessuno zniknął im z oczu i wrócił z inną kreacją. Wampirzyce spojrzały na niego zrezygnowane.
- Widzicie to? To już przesada! -
- Ciekawe co wiceburmistrz w nim widzi. Co może być lepsze od moich cycków? - Żaliła się, macając się przy okazji po swoich balonach gdy odszukała wzrokiem Joffreya.
- Ciekawe dlaczego nie rozmawiają, może się pokłócili? -
Tłumek wampirzyc przemieszczał się wraz za Fabiem, obserwując go uważnie. Cóż, raz na wozie raz pod wozem?

Mike. Odnalazłeś się w towarzystwie gorszej krwi wampirów. Może nawet i lepiej, że nie musiałeś się użerać z wrednymi dupkami wyższej posoki. Ekipa była trochę nerwowa, ale co się dziwić. Zostali wybrani aby zagrać dla śmietanki towarzyskiej. Kto by się nie stresował?
Twoją uwagę przykuła wampirzyca, która trząsła się jak galaretka. Mimo to spróbowałeś ją uspokoić. Jej choro czerwone oczy spojrzały na Ciebie z zaskoczeniem.
- Nie wiem czy wytrzymam. - Wyznała, wracając do obgryzania paznokci. Zerkała na Ciebie czasami, jakby nie rozumiejąc skąd w Tobie brak poczucia głodu. Przecież tyle krwi unosiło się w powietrzu.
Skoroś jednak miał przerwę, postanowiłeś zagadać do młodego chłopaka. Ten uśmiechnął się odrobinę nieśmiało, nie spodziewając się tak uprzejmych manier ze strony wampira.
- Witaj.. ja.. mam na imię Michael. - Przerwał nerwowym głosem, patrząc prosto w oczy poziomu E.
- Chcę żebyś to zrobił. - Powiedział pół szeptem, pochylając się lekko. Ciemne włosy kontrastowały z jego miodowymi oczami, był delikatnej urody. Dlaczego jednak wpatrywał się w niego, a nie jakiegoś innego krwiopijcę?
Gdy Mike pochwycił go za nadgarstek i lekko ukłuł, jęknął. Chyba bardzo mu zależało, aby to właśnie on pił jego krew.
- Wiesz, że będę. - Powiedział pospiesznie, nie ruszając się nawet o krok. Pozostało mu się tylko modlić, żeby żaden wampir go do siebie nie zawołał. Pierwszy utwór, drugi utwór.. parę razy się zgubił, ale nic się nie stało. Kapela i tak dawała czadu i nikt nie zwracał zbytnio uwagi na podwinienia. Dopiero gdy oznajmiono przerwę, Mike mógł wrócić do swojego worka z krwią. Stał dzielnie w tym samym miejscu, a więc świadczyło o tym że nikt jeszcze z niego posoki nie spijał. Hulaj dusza, boga nie ma.


Milky. Twoja odpowiedź nie spodobała się koledze wampirowi, który jedynie się uśmiechnął i wskazał na Sorna.
- Zdradzasz własną rasę dla człowieka. - To ostatnie wypowiedział z obrzydzeniem, po czym odsunął się i wrócił do swoich znajomych. Wszyscy spojrzeli w stronę łowcy i wampira, mrużąc nieprzyjaźnie oczy.
- Mówiłem wam już, to wszystko prawda. -
- To smutne.. i niefortunne. -
- Oddzielimy ich i pozbędziemy się człowieka. - Milky jedynie kilka zdań zdołał wyłapać, jeżeli zechciałby się skupić na owych panach. Jak widać byli zagrożeniem nie dla niego, lecz dla jego jakże cennego przyjaciela. Wampiry nie ruszały się zbytnio, tylko po czasie jeden z nich zniknął gdzieś w tłumie. Póki co jednak było spokojnie. Cisza przed burzą?

Samuru. Dziewka, która na Tobie wylądowała wcale nie zamierzała uciekać. Uśmiechała się i choć była całkiem ładna, najwidoczniej nie amory były w Twojej głowie, lecz.. Joffrey? Zebrała z tacy kelnera owy burbon, po to aby przypodobać się byłemu burmistrzowi. Nalała trochę zawartości do Twojej szklanki i pogłaskała po głowie.
- Spokojnie, jestem po Twojej stronie. - Wyszeptała dziwacznie słodkim głosikiem, wędrując za Twoimi oczami i oblizała się lekko.
- Zdradził Cię? Może zamiast spać.. powinieneś zrobić coś innego? Zobacz ile możliwości masz na wyciągnięcie ręki.. - Wskaże w stronę Joffreya. Wydawał się taki bezbronny, tak łatwo można byłoby wbić mu nóż w plecy. Namowa do zabójstwa gospodarza imprezy? Czemu by nie! Jak widać niektórzy również mieli powód aby nie lubić Hagena.

Garruch. Nie wszyscy przybili pokojowo nastawieni. Obecność członków inkwizycji była dla wszystkich wręcz niemożliwa, przecież nikt nie chciał pakować się w wojnę.. aczkolwiek kto wie? Może właśnie tego wieczoru chciano przetestować Hagena? Łowców było niewielu, oświata milczała.. lecz nie oznaczało to świętego spokoju. Ochrona była przygłupia, ale czy na pewno? W końcu nie tylko oni znajdowali się w sali. Nieoznakowani obserwatorzy mieli kontrolę, kiedy część niepozornych Garrucha została wpuszczona, inni zostali zatrzymani. Mieli czekać na zewnątrz, gdyż ich danych nie było na liście.
Części jednak udało się prześlizgnąć przez tymczasową przerwę ochrony. Czy plan Gabriela się powiedzie? Jego ponura postura wzbudzała jednak zainteresowanie, z zaskoczeniem mógł zauważyć jak obok niego stanął sam Joffrey.
Szlachetny nie był głupi.
- Ptaszki mi zaćwierkały, że wszedłeś tutaj bez podania danych. - Powiedział z uśmiechem, patrząc na niego krwisto czerwonymi oczyma. Wice burmistrz nie zdejmował jednak okularów przeciwsłonecznych, a jedynie przechylił głowę na lewo. Obserwował tego wielkoluda, rzucał się przez ten byczy wygląd i mord wymalowany na twarzy.
A może Kurosz się mylił i Inkwizycja chciała mu złożyć najszczersze gratulacje?

Reiji. I tak oto powstał Gustaw. Po zaaplikowaniu mu bransolety, stał się żywym mięsem. Niektóre wampiry spojrzały na niego z ciekawością, wszakże krwi łowcy jeszcze nie smakowali. Większy z nich o  kasztanowych włosach stanął tuż za białowłosym i powąchał go bezczelnie po karku, zaciągając się zapachem.
- Mmm, nowe mięsko? - Zawarczał, ukazując rząd kłów. Jeżeli łowca myślał, że nikt nie zauważy co ma na łapie.. to się bardzo myli. Co gorsza Joffrey był poza jego wzrokiem, ale to może z nim powinien rozwiązać tą dziwaczną sytuację?

Przed imprezą Szlachetny pogładzi Nessuno po twarzy.
- Nie masz się o co martwić. - Zapewnił w pośpiechu. Nie powinien się spóźniać na swoją imprezę, więc niższy będzie musiał mu wybaczyć to nagłe wyjście. Czas jednak naglił, a i tak będą musieli całość obgadać gdy dobiegnie końca.  
- Dzisiejszego wieczoru zdobywamy znajomości, dobrze? - Powiedział z powagą, a potem oczarował go jednym ze swoich wyjątkowych uśmiechów.
A potem już był w sali.
Może i nie podszedł do narzeczonego, gdy rozmawiał z Veiną. Joffrey jednak doskonale zdawał sobie sprawę z jego obecności, więc jak tylko przejdzie obok i się o niego otrze, wiceburmistrz wyciągnie rękę aby chwycić go za pośladek. Całość trwała kilka sekund, ale oznaczała jedno.
Niech nie myśli, że Joffrey o nim nie pamięta.
Samuru i Milky byli jego rodziną, więc to normalne że do nich podszedł. Uśmiechnął się, jednak jego wzrok spoważniał. Trącił lekko Logana, pochylając się nad jego uchem.
- Samuru chyba ciężko to zniósł. - Dodał, powoli wypuszczając powietrze z ust. Czy bardzo będzie zdziwiony jak bratanek wbije mu nóż w plecy? Na próżno doszukiwać się w nim radości, mimo to na moment przycupnął obok ex burmistrza.
- Będziemy musieli porozmawiać na osobności. - Rzekł, patrząc gdzieś przed siebie. Zerknął na Logana i skinął głową.
- Szkoda, że ojciec ma inne sprawy na głowie. - Wzruszył lekko barkami, a następnie zerknął na Sorna to na Logana. Uniósł lekko brew ku górze, ale nic nie powiedział. Sam miał dziwną znajomość z Rejim, którego dłoń uścisnął.
- Nie masz mi tego za złe, że was wydałem? I się nie martw, nie grozi wam żadne niebezpieczeństwo. - Mrugnął, ale na ile było w tym prawdy. Potem Emilio odszedł, wezwany pilnie przez jednego z ochroniarzy.
Ale wcześniej wpadł na wampirzycę. Spojrzy głęboko w oczy Veiny i uśmiechnie się wesoło. Jej widok zawsze wprawiał go w dobry nastrój.  
- Dziękuję moja droga. - Odda całusa w polik, nie odrywając od niej czujnego spojrzenia. Zaśmieje się wraz z wampirzycą i przytaknie.
- Obiecuję. Z pewnością też masz mi do powiedzenia to i owo.. a mój gabinet idealnie się nadaje na głębsze rozmowy. - Wyszczerzy się drapieżnie. Miło słuchało się tak wielu przyjemnych słów, zwłaszcza że były szczere. Poprawi krawat, przechylając się lekko w jej stronę.
- Mam nadzieję. - Dodał z lekką goryczą, która jednak szybko minęła. Kolejny całus, więc wampir nie omieszkał przejechać subtelnie od początku do końca pleców przyjaciółki.
Joffrey wyszczerzył zębiska w uśmiechu, gdy poczuł pacnięcie. Zarenka wyczuwał z oddali, odwróci się do niego i uderzy lekko pięścią w tors. Naprawdę minęło sporo czasu od ich ostatniej rozmowy.
- Opierdol od Ivano czasem śni mi się po nocach, trzeba to kiedyś powtórzyć. - Mrugnął do niego przyjaźnie, po czym znowu się uśmiechnie. Biznes, to jest węzeł rodzinny.
- Doceniam młody i dla Ciebie zawsze znajdę czas. Zahacz mnie później, ale zanim się najebie w trzy dupy dobra? - Puści mu oko i uściśnie dłoń szlachetnego.
- Mam nadzieję, że będziesz się bawił dobrze. Hm.. a może ja cmoknę? - Zaśmieje się, odprowadzając go wzrokiem. Zaren mógł podejrzewać, że jego wujek jest biseksualny, ale czy to dziwne? Joffrey zawsze był trochę mocno jebnięty.
No a potem i udał się w stronę Garrucha.


Ostatnio zmieniony przez Joffrey dnia Pon Sie 26, 2019 10:50 pm, w całości zmieniany 1 raz
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach