Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Zaren Pią Sie 09, 2019 2:31 pm

W końcu dostał jakieś zainteresowanie poza wielkim ruskiem, miło było dotknąć kogoś kto nie miał penisa. Uśmiechnął się do dziewczyny lekko zaczepiając ją za ramię ~ całkowicie ignorował na razie Rosjanina który szczekał w jego stronę odnośnie Ivana. Uniósł podbródek dziewczyny i puścił jej oczko znacząco, znaczy się to, że później do niej jeszcze powróci. Jednakże szybko dostanie klapsa w tyłek, bo na razie mu tu tylko przeszkadzała.
Zaren po odprawieniu seksownego towaru mógł się w końcu skupić na otaczających go realiach. Najpierw Rusek, a później Fabio. Oczywiście Rusek musiał sobie poczekać, aż szlachetny skończy rozmawiać ze swoja -koleżanką- Fabianną Vel Gwen.
-Oh do chuja, wyglądasz olśniewająco jak zwykle. Słuchaj księżniczko, bardzo chętnie mimo, że to otwarty bar to mogę zagrać Twojego rycerza i kupić Ci drinka którę rozdają za darmo. Tylko musisz poczekać chwileczkę bo przystojniak obok naprawdę ma problem dziwnej natury. - Zaren przeniesie wzrok na Ruska oraz tylko pokręci głową machając niedbale dłonią w powietrzu, jakby po prostu chciał, żeby się odpierdolił, ale kiedy wymienił Ivana personalnie to szlachetny się po prostu wkurwił i do niego podszedł stając z nim twarzą w twarz.
Odsłonił kawałek ubrania szarpiąc się za koszulkę i ukazał tatuaż Brigadiera na piersi, skoro był Rosjaninem powinien to zrozumieć i nie robić więcej problemów, ale gdyby to było za mało to Zaren zamierzał mu to dokładnie wytłumaczyć.
-Czy Ty nie masz komu zawracać dupy? Dla Ciebie to jest Pan Ivan, a nie karzeł. Możesz sobie zawołać kogo chcesz, podnieście rękę na żołnierza Bratvy a znajdę osobiście wszystkich Twoich krewnych, kobiety zgwałci ów karzeł, dzieci zgwałci Vasily, był Popem w wiosce w odległej Rosji, wiesz co tam się dzieje? Powinieneś dobrze wiedzieć. A mężczyzn, cóż. Popatrzą na wszystko, a na koniec zostaną wysłani w cztery zakątki Sybiru do jebanego kamieniołomu. Spierdalaj i nie zawracaj mi głowy. - odepchnie od siebie Ruska, a że był szlachetnej krwi wampirem to siły miał sporo i nawet taka kupa mięcha nie stanie mu na drodze. Ma szczęście, że skończyło się na groźbach bo Zaren zamierzał się dobrze bawić na przyjęciu i nie miał czasu na zawracanie mu dupy przez jakiegoś pseudo Ruskiego bandytę spoza Bratvy.
Wróci natomiast do Fabianny i się do niego uśmiechnie. Joffrey nie miał się co martwić i odstawiać tutaj zazdrości, bo Zaren był jak dobry wujek, wśród gości przykładny, w piwnicy to zupełnie inna bajka, ale nie byli w piwnicy.
-Jasne, chodź. - Zabrał Fabianne do baru i spojrzał na kelnerkę opierając się o bar patrząc w jej stronę, gdyby miał długie rzęsy to by jeszcze nimi zatrzepotał.
-Wyciągaj dobrą wódę spod lady a nie to gówno którym Joff częstuje gości, wszyscy wiemy że i tak ją macie. Zrób Gwen jakiegoś zajebistego drinka to może wezmę Cię pod swoje skrzydło i odgonię tych którzy Ci się naprzykrzają, ale ona ma być zadowolona. - wskazał na Fabia i się uśmiechnął do kelnerki odbijając się od baru, a następnie oparł się o niego plecami obserwując resztę towarzystwa. Ivan i Vlad mieli swoje zajęcia, Zaren obiecał że nie będzie opiekunką to nie będzie. Niech się chłopaki bawią.
Sama rozmowa z Joffem bardzo dobrze przebiegła, chociaż naprawdę mógł sobie darować ten dziwny komentarz o całowaniu jego dostojnej dupy. Zaren jak to Zaren pewnie gdyby miał więcej czasu nachyliłby się i szepnął w najbardziej podniecający sposób prosto do ucha wiceburmistrza "nohomo" - a następnie puścił mu oczko, ale nie mieli na to czasu. Pewnie po tym przyjęciu będą mieli okazje pogadać. Oczywiście, ze wiedział o jego biseksualności i wcale nie oceniał tego w żaden sposób, niektórzy lubią oglądać zwisające fujary i cycki, niektórzy lubią to na raz, niektórzy lubią same fujary, a niektórzy same cycki. ~ Świat jest różnorodny. Kapitan Bratvy lubił czubków, więc Joffrey mu pasował jak ulał.

Ivan:

Karzeł jak to karzeł, pochodził niczym dziecko na ADHD między nogami, powkurwiał kogo miał powkuriwać i już wracał do cycatej Rosjanki, ale ~ nowe zapachy, nowe goście i trzeba przyznać, że nie do końca przypadli mu do gustu. Wszedł pomiędzy agentów inkwizycji którym udało się przedostać i warczał na każdego z nich w kolejności w której wchodzili, już go łapy świerzbiły. W ogóle nie zwrócił uwagi, że wcześniej zaczepił Sorna, a ten miał jeszcze coś do powiedzenia ~ na cholerę? Karzeł i tak nie zwracał na to uwagi. Po prostu gdy już nawarczał na nowych to wrócił do Vladimira i do Rosjanki, której wpakował się na kolana po raz kolejny i znów ją ugryzł w szyję spijając krew. Tak to było zdecydowanie to na co miał ochotę. Zresztą słyszał konwersację Zarena z Ruskiem i tak naprawdę robił to tylko dla czystej prowokacji, ale w końcu się znudził i podszedł do pierwszej lepszej osoby, akurat w tym wypadku była to :
Hera!
Ivan zakręcił się wokół wampirzycy i w ogóle miał wszystko w dupie, nie obchodziło go całkowicie co kto o nim myślał, nie spodobało się jej zachowanie? To dopiero teraz się nie spodoba, bo wampir stanie naprzeciwko niej i wyszczerzy kły, a następnie złapie ją za dupe z całej siły i się odsunie machając ręką oraz syknie w języku Rosyjskim. -Zbyt twarda.. Gdzie Svetlana!? - prychnie i odwróci się od niej całkowcie kierując się już do Zarena. Banditi Bratvy powoli zbierali się u boku szlachetnego. Czyżby mieli zamiar zrobić coś grubszego? Okaże się niedługo.

Vladimir:

Wampir był skończonym degeneratem walącym dragi z dziwki, czy miał w ogóle jakiś wstyd? Nie, ani troche. Brak wstydu oraz poszanowania dla innych prowadził tego wampira przez życie, jedynym którego się słuchał było łańcuch dowodzenia w Bratvie, niczego więcej. Wystrzelił jak odrzutowiec po zażyciu narkotyku, poprawił jedynie okulary na nosie i ruszył w stronę tajemniczych zapachów. Również wywęszył nowych gości, którzy ni cholere nie pasowali mu od pierwszego wdechu, stwierdził że bezpiecznym będzie poinformować kapitana o całej sytuacji. Jedynie przechodząc obok!
Omitsu!
Ślepy podszedł do Omitsu w ciemnych okularach uśmiechając się do kobiety i zamarł bez ruchu. Vladimir najszybciej opanował język z reszty chłopaków i cały czas trzymał głowę w stronę jej adoratora.
-Jeśli Ci sprawia trudność mogę z nim pomóc. - Patrz jaki ślepiec uczynny, poćpa, uratuje damę w opresji a na koniec jeszcze wróci do kapitana ~ zależy od odpowiedzi Omitsu.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Samael Pią Sie 09, 2019 6:19 pm

Posiłek zdecydowanie pozwolił młodemu szlachetnemu na nieco większe rozluźnienie się. Nie była to co prawda kelnerka najwyższych lotów, ale w tej chwili zupełnie mu wystarczyła. Spełniła swoją rolę i zaspokoiła pierwsze oznaki głodu jakie zaczął odczuwać widząc do koła tyle apetycznych ciał i czując krew płynącą z każdej możliwej strony. A to, że nieco przesadził... cóż. Nikt nie uprzedził go, że nie wolno przedobrzyć i dziewczynom z obsługi nie może stać się krzywda. Z resztą, nic takiego jej nie było, ot zasłabła od nagłej utraty takiej ilości posoki i musiała na chwilę przycupnąć. O ile nie przyssie się do niej kolejny wampir nazajutrz powinna czuć się już dobrze.
- Nie mówiłem, że są złe. Po prostu mi się przejadły. - Azjatki były najczęściej spotykanymi dziewuchami na tej szerokości geograficznej. Nic dziwnego, że zdążył się już nimi znudzić i miał ochotę na coś bardziej swojskiego. Asmodey nawet nie starał się być dyskretnym i gdy jego rozmówczyni się przeciągała, wlepiał wzrok w to czego ani trochę nie ukrywało jej prześwitujące wdzianko. Gdy wampirzyca zbliżyła się, smok z szerokim uśmiechem na wrednej gębie objął ją ramieniem i nachylił do jej ucha.
- Nigdy nie mówił, że ma takie przyjaciółki. A szkoda.
Starych nawyków się nie wykorzeni i choćby nie wiem co się działo, on zawsze musiał zakręcić się koło jakiejś panny.
- Trudno określić. Znamy się z pewnego wypadu, którym teraz, jako vice burmistrz wolałby się pewnie nie chwalić. - zaśmiał się krótko. Widząc, że blondyna zamierza wgryźć się w dziewczynę, z której sam przed chwilą pił oswobodził ją spod swojego ramienia. Nie przeszkodził jej, z resztą właśnie coś innego przykuło jego uwagę, gdzieś nieco bardziej w głębi sali.
Otóż jakiś frędzel przystawiał się do jego rodzicielki. Nie otwarcie oczywiście, ale Samael doskonale znał takich typów. Gadka szmatka, przyniesie drinka, wodzi za nią spojrzeniem, coś sobie szepcze z kumplami. Jako, że Omitsu wybyła gdzieś i zniknęła mu w tłumie, postanowił udać się na przechadzkę i pogawędzić sobie z wyraźnie zainteresowanym nią jegomościem.
- Zaraz wrócę. - rzucił do blondyny wciąż zajętej wgryzaniem się w nadgarstek półprzytomnej kelnerki.
Musiał pokonać kawałek drogi a przy obecnym natężeniu ruchu mogło to stanowić problem. Jakiś karzeł przebiegł mu pod nogami, gdzieś potrącił jakiegoś fraglesa czy inną siksę. Przepchnął się wreszcie przez tłum gości i jakby nigdy nic, z przyjaznym wyrazem twarzy podbił do trójki kolesi gadających coś i gapiących się w kierunku jego matki. Podążył wzrokiem za ich spojrzeniem po czym z uśmiechem zwrócił się do tego, który podbijał do różowowłosej.
- Dobra dupa z tej Asmodeyowej, nie? - wyszczerzy się czekając na odpowiedź po czym... Niezależnie od tego jaka ona będzie, mało delikatnie złapie typa za mordę i przyciągnie do siebie bliżej.
- Posłuchaj pajacu. - warknie wyjątkowo wściekle i nie puszczając ryja faceta z żelaznego uścisku.
- Jeszcze raz zobaczę cię obok, albo chociaż spojrzysz w jej kierunku to przysięgam, że wydłubie ci te fioletowe oczka i nakarmię nimi przy wszystkich. Zrozumiałeś czy mam ci to wydrapać na czole? - odepchnie typka i jeżeli nikt nie będzie starał mu się przeszkodzić wróci do baru, gdzie zostawił intrygującą blondyneczkę.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by OP Garruch Pią Sie 09, 2019 8:08 pm

To było jasne jak słońce, iż Gabriel nie jest zwykłym i szarym mieszkańcem miasta... Za bardzo się wyróżniał swoim wyglądem i akurat wszyscy byli tego świadomi. O to też chodziło, iż obserwatorzy mięli skupić uwagę na nim, a nie na szarych myszach, które wślizgnęły się na imprezę.
Wiceburmistrz dość szybko postanowił przyjść do Garrucha, który był sporo niższy od niego i wyglądał na młodzieńca- zresztą tak się nosił... I jeszcze te okulary ciemne w pomieszczeniu. Bał się pokazać szkarłatne oczy? Gabriel widział odbicie własnych w jego bryłach na nosie...
To miasto już dawno zeszło na psy, wróć, na wampiry i to z każdym rokiem gorszego sortu.
Przede wszystkim należało się zabezpieczyć, więc wielkolud opuścił wzdłuż ciała okute ręce i stanął w delikatnym rozkroku, jakby gotowy do wykonania ataku.
-A mnie ptaszki zaćwierkały, że zrobiono Cie w chuja...
Zaczął wyraźnie niskim tonem, który pasował do tej posępnej twarzy czegoś nie ludzkiego, ale też nie wampirzego... czegoś pomiędzy.
-Jestem Gabriel Sepúlveda Corona i nigdy tego nie ukrywałem.
Mówił swoje, ale dokładnie sobie oglądał nowego wiceburmistrza. Na razie nie wiedział jakiej jest krwi... było tu za dużo innych wampirów, ażeby to rozpoznać, jednak skoro był tu Samuru to pewnie jego brat,syn czy ciul wie jaka woda po kisielu był krwi nie niższej niż krew B.
-Przyszedłem zobaczyć który miot tym razem obejmie wyższe stanowisko w urzędzie i nie zdziwiłem się. Mam też tu coś do załatwienia, a jest tu kilka interesujących osób.- Rzucił wymowne spojrzenie w stronę Samuru, chociaż akurat były burmistrz był jego najmniejszym zmartwieniem w tej chwili. Czy coś jeszcze pragnął dodać? Och wiele rzeczy mógł powiedzieć, ale nie mógł odkryć wszystkich kart na raz, prawda? Co za przyjemność jeśli ktoś wypompowuje się w raptem paru zdaniach.
Czujność zachowywał. Pod lewą ręką czuł delikatne wybrzuszenie podszywki, a prawa mimowolnie oparła się o kawałek płaszcza za którym był sztylet. Kamienna twarz jednak nie wyrażała emocji, potrafił je trzymać na wodzy przynajmniej do czasu, aż musiał.
A co w tym czasie robiły szczury? Wtapiały się w tłum, próbowały namierzyć najwięcej obserwujących osób, które ochraniały tą imprezę.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Veina Pią Sie 09, 2019 10:45 pm

Póki co cały wieczór przebiegał wręcz idealnie, Vi nie mogła niczego zarzucić organizacji, a była wręcz zachwycona wszystkimi najpotrzebniejszymi rozrywkami jakie zostały dzisiaj zapewnione. Przynajmniej ona miała zamiar skorzystać ze wszystkiego, jak zwykle bez zahamowań, które straciła wiele lat temu, z pewnością bezpowrotnie.
Teraz miała jeszcze chwilę, by porozmawiać z Joffreyem, który był niezwykle rozchwytywany, jednak nie ma w tym nic dziwnego, zwłaszcza że niespodziewanie zacznie pełnić tak ważną funkcję. Znajomości nawiązane podczas przyjęć są wyjątkowo opłacalne, z czego kobieta świetnie zdawała sobie sprawę, dlatego nie chcąc dłużej trzymać wampira, odpowiedziała:
- Świetnie, więc jesteśmy umówieni. Odezwij się niedługo, póki nie przytłoczą Cię nowe obowiązki. - i uśmiechnęła się szeroko, czując dłoń mężczyzny na plecach. Odstawiając pusty kieliszek na tacę, skinęła na pożegnanie i oddaliła się w głąb sali, by dalej zażywać rozrywki. Jednak nie musiała daleko szukać, ponieważ najlepsza zabawa sama do niej przyszła. Czarnowłosa dała się poprowadzić zgrabnej szatynce w ustronniejsze miejsce bez najmniejszego oporu. Była nieco zdziwiona jak dziewczę śmiało sobie poczyna wobec czarnowłosej wampirzycy, ale z drugiej strony imponował jej brak zahamowań i instynktu samozachowawczego. Popchnięta Vi klapnęła tyłeczkiem na kanapę, sprytnie oddaloną od głównego tłumu, który nie powinien im tutaj przeszkadzać. Słysząc zachęcające pytanie, złapała dziewczynę za szyję i przyciągnęła do siebie, by mieć jej twarz tuż przy swojej. Syknęła, ukazując długie i białe niczym perły kły, jednak po chwili uśmiechnęła się szeroko i skubnęła wargę kelnerki.
- Sprytna z Ciebie dziewczynka. - powiedziała i złożyła na ustach szatynki głęboki pocałunek. - Ale teraz Ty będziesz prosić. - dodała, zdejmując marynarkę, tym samym odsłaniając bezwstydnie nagie ramiona oraz dekolt podtrzymywany tylko przez szkarłatną koronkę. Nie czekając dłużej i widząc jak dziewczyna sama eksponuje szyję, Vi objęła ją jedną ręką w pasie, a drugą przytrzymywała szyję, w którą po chwili wbiła kły. Piła niespiesznie, rozkoszując się słodziutką krwią, która spływa do jej spragnionego gardła. W tym czasie jedna z jej rąk pozwoliła sobie znaleźć się na pośladku dziewczyny, który został kilkakrotnie ściśnięty, by ostatecznie spocząć na udzie dziewczyny. Wampirzyca oderwała się dopiero gdy poczuła wystarczające zaspokojenie, w kwestii krwi ofc; by nie marnować żadnej kropli, oblizała szyję ofiary. Teraz oczy Veiny przybrały kolor szkarłatny, a razem z rozszerzonymi tęczówkami tworzyły idealny duet. Gdy miała kontynuować zajmowanie się kelnerką, usłyszała jakże charakterystyczny głos różowowłosej znajomej. Nie spodziewała się znaleźć na tyle ustronnego miejsca by nikt nie przeszkodził jej w zabawie, ale Omitsu wyjątkowo szybko znalazła czarnowłosą, na której wciąż okrakiem siedziała kelnerka.
- Jak widzisz mam się wręcz nieprzyzwoicie dobrze. - odpowiedziała śmiejąc się perliście. Po krótkiej chwili klepnęła dziewczynę w tyłek dając jej znak, by niestety zeszła z wampirzycy. Z kieszeni wyjęła plik banknotów, który włożyła kelnerce do stanika nie omieszkając przy tym sprawdzić czy jest posiadaczką prawdziwego biustu.
- Jeszcze do Ciebie wrócę. - dodała ciszej; właściwie nie miała nic przeciwko by jako pamiątkę zabrać sobie dziewczynę do domu, ale o tym pomyśli później. Teraz wstała by zająć się Omitsu, która jak zwykle potrzebowała pomocy.
- U mnie nic specjalnego. Wróciłam zza granicy i już zdążyłam wpakować się w kłopoty, dzień jak co dzień. - odpowiedziała, zapinając felerny guzik kombinezonu.
- A co u Ciebie? Wciąż różowa beztroska? - zapytała sięgając po kolejny kieliszek alkoholu, pewnie szampana. Omi też potrafiła się nieźle odstawić, ale tym razem okazja była akuratna, więc Vi tylko obleciała wzrokiem strój koleżanki. Korzystając ze świetnego miejsca, gdzie z góry było widać prawie całe pomieszczenie wypełnione duszami po same brzegi, Vi podeszła do barierki, by oprzeć się łokciami oraz niespiesznie sącząc drinka. Była to też świetna okazja, by obserwować tłum. Udało jej się w tym gąszczu wypatrzeć Samaela, który najpierw bawił się w towarzystwie kobiety, by następnie podejść do grupy byczków; nie wyglądał na zadowolonego, więc zaciekawiło Vi kto tym razem zawinił. Po dłuższym zawieszeniu wzroku na mężczyźnie i krótkim uśmiechu, który pojawił się na jej bladej twarzyczce, wróciła uwagą do towarzyszki.
- Stanowczo za mało wypiłaś. - powiedziała i podała Omitsu jednego z dwóch shotów, które zabrała z tacy innej kelnerki. Po szybkim stuknięciu szkłem, Vi wlała w siebie kolejną porcję trunku, po którym poczuła przyjemny dreszcz na plecach. Kobieta najedzona i odpowiednio nawodniona to kobieta zadowolona.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Omitsu Sob Sie 10, 2019 5:30 pm

Wszystkich fanów mojego wizerunku odsyłam do cyfry „5” w galerii.
Pozdrawiam <3

Oj ta Omi, naiwna Omi. Dla nie świat był prosty, bezproblemowy bo spoglądała na niego, i tu zdziwienia nie będzie, przez różowe okulary! Zagrożenia? Tutaj? Nieeee. Gdyby ktoś zaczął jej opowiadać jak wiele podejrzanych typów kręci się wokół, machnęłaby ręką komentując, że bredzi. To przecież impreza u burmistrza, czy tam zastępcy, nie ważne. Ważne, że w takich miejscach jak to musiało być bezpiecznie. Z takim przeświadczeniem wbiła na parkiet i tego się trzymała. Nawet pomimo trochę podejrzanego zachowania młodszego wampira, który uśmiechał się pod nosem w dość, hm, nietypowy, to dobre słowo, sposób. Może już wypił za wiele albo najprostsze wyjaśnienie – pomylił ją z kimś. Mało to w mieście lasek o różowych włosach? Ostatnio wszystkie gówniary tak je malują niedoceniając prekursorki tego trendu. Ha!
Młody był dziwny ale nie specjalnie szkodliwy dlatego gdy podszedł do niej inny mężczyzna o zabawnym akcencie, Vladimir , jedynie pogłaskała go po ramieniu.
Nie, nie, dziękuję kwiatuszku, nic się nie dzieje. Baw się dobrze.
Chociaż ten kwiatuszek był wielkości słonecznika na sterydach i musiała zadrzeć mocno różową czuprynę, to widać było, że dobry z niego chłopiec. Nawet głupio jej się zrobiło, że obcy całkiem gość chce jej pomagać więc cofnęła się, grzebnęła coś w torbie i wcisnęła mu w garść jednego kinderka.
Masz dziecko.
Madka taka jest, zawsze ma przy sobie coś słodkiego i chusteczki nawilżone bo te dzieciary zawsze brudzą łapy. Nie to żeby leciała wycierać rączki kiedy Sam się czymś uciapie ale no ten… lepiej mieć, nie?
Czując, że jest kwita z nieznajomym, ruszyła dalej poprzez ten szalony tłum. Nawet chyba znalazła się wśród meksykańskiej fali? I jako jedyna jej nie wykonała? A chuj z tym.
Veina co Ty się na dupy przerzuciłaś?
Zapytała odprowadzając kelnerkę wzrokiem. Czy na tej Sali każdy już kogoś objadł tylko nie ona? Nie miała jakiegoś szczególnego parcia na przewijające się tu i ówdzie osoby. Nawet zapach krwi, który unosił się co jakiś czas w powietrzu nie zaostrzał jej apetytu. Okazja była dobra, fakt. Zdobycz też podana na tacy ale niet, dzisiaj zadowoli się wyjątkowo tylko alkoholem.
Skupiając całą uwagę na koleżance, nie zauważyła w jakie kłopoty wpadł chłopaszek od drinka. Nie przypuszczała, że syn będzie jej tak dzielnie bronił ale gdyby tylko miała tego świadomość, to uczucie wzrosłoby o dobre 10 pkt. Omlet wiedział, że gdzieś głęboko, no dobra, przezajebiście głęboko, Sam czuł coś do niej i nie była to nienawiść. W przeciwnym razie machnąłby ręką i się odwrócił.
Dzielny synuś mamci.
Dzęki Ci. Jesteś moim bohaterem dnia.
Oddała drinka Veinie czując powrót komfortu. O, teraz to ona mogła się bawić!Jakie kłopoty?
Zaciekawiona panna przechyliła na raz drinka, którego sączyła od czasu wejścia a następnie odstawiła puste szkło gdzieś na jakiś blat.
O. Następny? Poczekaj bo mam prezent dla tego faceta co wygrał. Nie będę mu bełkotała gratulacji. Popije więcej jak mu to dam.
Podyndała przed Vi malutką torebeczką wewnątrz której znajdował się elegancki zegarek. Sama również podeszła do barierki z tym, że jej jasne oczy wyłapały kogoś zupełnie innego. Oczywiście nie omieszkała podzielić się tym z Vi.
Zobacz. Widzisz tego wielkiego bydlaka co wygląda jak wyciągnięty z innej epoki?  
Krząknęła kiwając głową na nikogo innego jak na Garrucha.
Ten człowiek oznacza kłopoty. Spotkałam go kiedyś w parku nocą. Buja się ze swoją ekipą i myśli, że wszystko może. Dopiero jak powiedziałam jak się nazywam to spuścił z tonu i pozwolił mi odejść. Uważaj lepiej na niego bo chuj wie na co tutaj przylazł.
Upiła maleńki łyk bardzo mocnego alkoholu mrużąc oczy.
O dżizas co to jest? Wypalił mi ścieżkę do żołądka, matko, jakie mocne.
Pomachała otwartą dłonią przed ustami. Co to to, to nie! Przecież zajebie się i narobi siary. Nie tu, nie teraz, no nie dziś!
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Pon Sie 12, 2019 11:44 pm

Kiedy odeszła od Gaba, usłyszała, jak jakaś naćpana panienka wpakowała mu się na kolana. Obejrzała się i wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
Powodzenia! – krzyknęła, śmiejąc się.
Powodzenia komu? Gabowi czy tępej niewieście? Cóż, Hera nie współczuła głupiej dziewczynie, która pomyślała, że podlizywanie się Gabrielowi Kuroiashicie to dobry pomysł, ale… serio – powodzenia, młoda. Jeżeli przeżyje, Hera będzie iście zszokowana.
Ale szybko przestała interesować się tym żałosnym romansem jej i ludzkiej dzierlatki, bo cała jej uwaga skupiła się na przystojniaku od Joffa. Ach, szkoda, że Angela tutaj nie było! Oczyma duszy Hera już widziała zazdrość w jego oczach i małe wkurwienie – no bo jak to, to na Herę ktoś jednak jeszcze może lecieć oprócz wampira-weganina? A owszem, może! Oto przykład!
Wampirzyca czuła się miło połechtana złotym spojrzeniem, w dodatku ciągle popijała alkoholowo-krwistego drinka, więc coraz bardziej się rozluźniała.
Ach, dowódca ochrony? – powtórzyła za nim dźwięcznie, wpatrując się w jego sylwetkę i mięśnie. Nie umknęło jej, że mężczyzna położył nacisk na zgodziłem się – czyli to była bardziej relacja partnerska, a nie wymuszenie służby? Idealnie, takich znajomości Hera szukała. – A jak się pan zwie, jeśli mogę wiedzieć? Czy to może tajemnica zawodowa? – wymruczała, puszczając do niego oczko.
Przeniosła też wzrok na faceta, którego jej wskazał, i kiwnęła z aprobatą głową. W tym samym momencie na imprezę wbił wysoki, podejrzanie wyglądający mężczyzna – w dodatku człowiek! – a niedługo po nim zaczęli schodzić coraz nowsi goście, których mordom z pewnością daleko było do przyjemnych i miłych.
Hera odrobinę się skrzywiła
Podejrzewam więc, że tym typem też się zajmiesz? Albo ktoś z twoich ludzi, abyś nie musiał przerywać naszej uroczej konwersacji? – spytała zalotnie.
I w tym momencie pierdolony karzeł wszystko zniszczył.
Stuknięte, świrnięte dziecko, które wcześniej minęła, stanęło naprzeciwko niej, zmierzyło ją bez słowa wzrokiem – Hera odwzajemniła zresztą pojrzenie – i… położyło swoje małe, skarłowaciałe łapska na jej pupie.
JEJ.
PUPIE.
Pupie, którą dotykać mógł tylko Angelo!
Zaraz po tym facet odskoczył i coś tam powiedział po swojemu, ale Hera nie słuchała – zadziałała instynktownie. Warknęła, nazwała go głupim smarkaczem i całą zawartość kieliszka wylała mu na jego zbity łeb, tuż przed, jak od niej odszedł. Chyba nawet, gówniarz pierdolony, tego nie poczuł.
Wpuścić dziecko na imprezę dla dorosłych – powiedziała niezadowolona, oglądając się za siebie, na swój tyłek, jakby chcąc sprawdzić, czy karzeł nie pozostawił jej tam przypadkiem trądu albo nie zaraził jej pośladków niedoborem wzrostu.
Szczęśliwie jej pupa pozostała nadal piękna i jędrna.
Hera już tylko westchnęła i powróciła spojrzeniem do złotookiego. Pomachała smętnie pustym kieliszkiem.
Z Joffem? Och, to… – Zamrugała parę razy, po czym uśmiechnęła się półgębkiem. – Jestem jego bratanicą. Kiedyś… hm, dość dobrze się ze sobą dogadywaliśmy. Jeśli wiesz, co mam na myśli. A jeśli mogę wiedzieć, co o mnie wspominał? – Puściła mu oczko po raz drugi. – Ale to dawne czasy. Teraz nasz wiceburmistrz ma ukochanego, a ja… – Wzruszyła ramionami, nie kończąc, i tylko zakręciła kosmyk włosów wokół palca. No przecież nie będzie chwalić się nowo poznanej osobie, że ma narzeczonego, prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Czw Sie 15, 2019 5:04 pm

Odniesienie do postaci Mike'a:
Wampirzyca poziomu E musiała jakoś zagryźć zęby, on również, byleby nie wylecieć na zbity pysk z kapeli. Nie mógł doradzić jej więcej niż to, co już powiedział. Sam miał problemy, zwłaszcza później, aby nie myśleć o posoce. Jak tylko poznał imię młodzieńca i posmakował jego krwi bardzo szybko żałował, że nie przyszedł tu tylko w sprawach relaksu. Z drugiej zaś strony mógłby nie zostać wpuszczony od tak. Będąc zaangażowany z zespołem miał przepustkę do bycia wśród elit, które kręciły się w śmietance towarzyskiej okraszonej obecnością Joffreya i jego gościnnością.
Jeśli zaś chodzi o młodzieńca o miodowym spojrzeniu... tak, czuł go, całym sobą. Podczas koncertu obszar widowni skurczył się tylko do jednostki, której krew szumiała w uszach. A to była zaledwie kropla. Musiał go mieć, los zechciał, że Michael nie zdecydował się na nikogo innego.
Przerzucił gitarę na plecy i schodząc ze sceny zahaczył na moment o dziewczynę, która obgryzła niemal do krwi paznokcie. Jego wzrok wyrażał podobną emocję co jej.
-Poszukaj kogoś smacznego, ale za żadne skarby nie tykaj tego chłopaczka... -skinął głową na młodzieńca, który czekał cierpliwie na Mike'a- ... jest mój.
Ostatnie słowa wycedził przez zęby, które wyszczerzył wpierw w stronę koleżanki z ekipy, a następnie już w mniej złowrogo do swego wiernego fana. Przejechał ręką po włosach i podszedł pewnym krokiem ku chłoptasiowi. Ślepia Mike'a świeciły jak neony.
-Wynagrodzę czekanie, Michael.
I wnet porwał jego nadgarstki ku swoim ustom, by ze czcią przejechać po nich językiem, a następnie wgryźć się w akompaniamencie jego jęku. To podkręcało nastrój wampira i jego drapieżny głód. Młodzieniec z niebieską opaską mógł doznać pierwszego bólu, lecz niedługo Mike zadowolił się nadgarstkami. Uniósł twarz znad jego rączek i umorusany jego krwią niedbale zlizał językiem krew z warg.
-Smakujesz przewybornie... -opatulił go szczelnie rękoma i wtulił w swój tors, jakby byli prawdziwymi kochankami- ... noc jest nasza.
Przywarł z nim mocno do ściany i zaczął dobierać się do jego szyjki. Dłońmi masował jego ciałko, aby dodać mu choć odrobinę innych wrażeń niż ból. Może chciał uśpić czujność młodzieńca, zanim zorientuje się, w kogo ręce wpadł? Wampiry poziomu E nie wiedzą, gdzie jest granica między zabawą a zabijaniem dla krwi. Nie mniej był niezwykle apetyczny, do tego taki niewinny i słodki. Mike nie mógł odessać się od szyi i ramion Michaela, które miały na sobie już liczne ukąszenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gianna Czw Sie 15, 2019 5:40 pm

Gdy jakiś idiota przyczepił do jej nadgarstka bransoletę spojrzała na niego przez dłuższą chwilę jakby zupełnie nic do niej nie docierało. Doznała przebłysku dopiero, gdy zorientowała się, iż kieliszek jeszcze przed chwilą trzymany w jej ręce leży na ziemi, cały roztrzaskany.
- Co jest kurwa? Jaka Helga? - zaczęła się drzeć, a jej głos stał się wyjątkowo piskliwy. Zamiast ruszyć za facetem, zaczęła sobie wbijać paznokcie w nadgarstek, by zdjąć to gówno, które oczywiście nie chciało drgnąć. Gdy tylko zdała sobie sprawę co tak właściwie nosi na ręce i co to oznacza niemal nie wpadła w furię. Tęczówki dziewczyne, do tej pory lodowato niebieskie zaczęły przybierać krwistoczerwoną barwę, a prawie każdy jej mięsień zdawał wrażenie spiętego do granic możliwości.
Nie zwróciła uwagi na żadnego innego wampira czy to machającego do niej czy próbującego się do niej odezwać. Rozejrzała się po tłumie starając się znaleźć cokolwiek co mogłoby jej pomóc. Oczywiście los tak nie chciał i zobaczyła jedynie głupio uśmiechającego się do niej Zarena i już miała ochotę posłać w jego stronę całą wiązankę przekleństw ale ostatecznie powstrzymała się. Nie, Gianna, uspokój się. Nawet nie próbuj robić jakiegoś syfu jak zresztą prawie zawsze. Dzisiaj jesteś grzeczna. Przynajmniej zachowujesz takie pozory.
Przesuwając wzrokiem dostrzeła palanta, który tym razem przyczepiał to samo do ręki jakiemuś łowcy. I teraz śmiać się czy płakać?
No i co jej pozostało? No nic. Zaczęła przeciskać się przez wszystkich zebranych starając się przy okazji jakoś okryć dłoń z bransoletą w fałdach sukni. A gdzie chciała się właściwie dostać? Do kierownika tego syfu. Samego Pana Wielkiego Burmistrza co było ciężkie, acz wykonalne. No i wyjaśnić cały ten pieprzony żart.
Gianna

Gianna

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : tatuaże
Zawód : naukowiec, turbo mafjozo
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : -
Moce : wizje, teleport, uzdrowienie


https://vampireknight.forumpl.net/t4177-my-sharona#91797

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Pią Sie 16, 2019 5:06 pm

Mięśnie napięły się, kiedy Hera ucałowała Gabriela w policzek i przytuliła, jakby był szczeniakiem potrzebującym czułości. Ile razy można było jej wspominać o tym, żeby tak nie robiła?
Mam wywalone na niego – odparł, wzruszając ramionami.
Dopóki Samuru nie podchodził do bruneta, ten nie miał zamiaru zamartwiać się jego obecnością. W końcu kto normalny zwracałby uwagę na robactwo, jeśli nie stanowiło zagrożenia?
Przewrócił oczami, słysząc Herę. Nie rozumiał, czemu tak bardzo zależało jej na wyrobieniu sobie kontaktów z kimś trzymającym władzę w mieście, tym bardziej że tym kimś bym Joff – członek rodu, do którego bliźniaczka również należała. Gabriel na własnym przykładzie wiedział, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, a gdy przychodzi do czegoś więcej, zazwyczaj ląduje się twarzą na ziemi. Dlatego wątpił, żeby siostra ugrała coś dla siebie, kiedy będzie czegoś potrzebowała. Chociaż...  Z drugiej strony brunet kompletnie nie znał zastępcy burmistrza. Być może pozory w tym przypadku będą mylące.
Tsa.
Że co, kurwa? – syknął, patrząc na nieznajomą.
Stracił jej rękę, nie ruszając się z miejsca. Do cholery, kogo Joffrey zapraszał na swoją imprezę? Najwyraźniej nie zbyt dokładnie wyselekcjonował gości, pozwalając wejść na teren przyjęcia nawet takim wywłokom, potrafiącym jedynie ćpać i czepiać się nieznajomych.
Spierdalaj – powiedział, wodząc wzrokiem po gościach.
Zabawianie ludzkiej idiotki nie wpisywało się w jego plan. Chciał jedynie zobaczyć na własne oczy, komu tym razem przypadnie w udziale częściowe panowanie nad miastem i zmyć się stąd po jakimś czasie. Nie czerpał przyjemności z imprez, woląc raczej towarzystwo płótna i farb niż roześmianych i pijanych imprezowiczów.
Zmrużył oczy na widok starego inkwizytora. Jego osoba kompletnie nie pasowała mu do tego wydarzenia. Co robił tutaj ktoś taki? Cóż, Gabriel w przeszłości współpracował z tym człowiekiem, dlatego intuicja podpowiadała mu, że jego obecność nie zwiastuje niczego dobrego – przynajmniej dla wampirzej części zgromadzenia. Wcześniej nie potrafił sobie wyobrazić Garrucha na przyjęciu. No, teraz już nie musiał używać wyobraźni, widział to na własne oczy...

Musicie mi wybaczyć jakość, ale pisałam posta, kiedy stałam w kolejce, także tego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Nie Sie 18, 2019 8:24 pm

Nowe znajomości.
Niby jakie? Fioletowy bardzo cicho westchnął, patrząc na Narzeczonego dosłownie przez moment, bo ten za chwilę i tak znikł w tłumie gości. Poznać kogoś nowego? A czy wiesz jak się kończą nowe znajomości? Ani myślał powiedzieć swoich myśli na głos. Nie powinien psuć Hagen'owi imprezy swoimi humorkami. Dzisiaj miał go wspierać!
I udawać, że wszystko jest okey.
Tak jak zawsze.
Nie wtrącił się też dlatego, podczas gdy Joffrey rozmawiał z kobietą. Fabio jej nie znał, nie znał też większości jego znajomych z którymi się witał i którzy tutaj przychodzili. W wampirzej główce już pojawiały się czarne scenariusze, ale szybko starał się je od siebie odpychać. Aż nim zatrzęsło kiedy Narzeczony na znak „pamiętania” chwycił go za pośladek.
Aż miał ochotę mu przyłożyć.
Dlatego też postanowił skierować się do Zaren'a, zagadać o drink – Wiem, że są darmowe, ale nie wszystkie jednak jak widzisz. Każdy bar ma swoje zasady - ukrywają te najdroższe. – nie chciał kłopotać Kuro, tylko jakoś zdzierżyć nie mógł przebywania w tym miejscu. Nie wiedział też jak ma do kogokolwiek zagadać.
Było tu za dużo osób.
Zakręcił loczkiem, rozejrzał się i zatrzymał wzrok na Garruchu. Jeszcze jego tu brakowało. Mimowolnie na widok łowcy w Nessuno zrodził się strach o najdroższego. Trzymając w łapce drinka, pociągnął lekko za skrawek rękawa z ubrania Zaren'a – To jest niebezpieczny typ. Czemu został tu w ogóle wpuszczony? – to nie tak, że spodziewał się od Wyższego dobitnej odpowiedzi, przecież Fioletowy wiedział że nie on organizował imprezę. Po prostu zastanawiał się na głos – Muszę coś z tym zrobić. – postanowił i nim ruszył dopił trunek. Dopiero w trakcie docierania do Narzeczonego poczuł na sobie niezbyt przychylne spojrzenia.
Obce wampirze kobiety.
Znowu poczuł dreszcz i to obrzydzenia.
Starał się nie zwracać na nie uwagi, chociaż te zbliżały się i wciąż komentowały wrednie. Nessuno ostrożnie podszedł do Emilio i chwycił go za dłoń, Garruch'owi natomiast posłał mniej przyjazne spojrzenie – Proszę Cię aby ochrona go wyprowadziła. Jeszcze komuś stanie się krzywda. – poprosi cicho wice burmistrza. Twoja wola co zrobisz – Po co tutaj przyszedłeś? – pytanie teraz skierował do Łowcy. Jeśli faktycznie jest tutaj z misji, to niech lepiej opuści miejsce. Chyba, że faktycznie przybył tutaj w celu uczczenia zdobycia stołka przez kolejnego Kuroiashita. Ścisnął mocniej dłoń Hagen'a.
Jeśli jednak zażyczy sobie iść dalej, Fabio nie zamierzał go zatrzymywać. W razie czego będzie gotowy sam dyskutować z Inkwizytorem albo i z tymi przeklętymi babami.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Pon Sie 19, 2019 8:34 pm

Milky

Impreza miała dopiero się zacząć. Kurosze wiedzieli, że ten który został Wice z całą pewnością pokaże na co go stać. Chociażby poprzez ofiary zgromadzone na sali, obecność łowców... Coś szykowało się grubego. Ale cóż, z całą pewnością Milky nie pozwoli aby stała się komuś krzywda. Na Reijim mu nie zależało, tylko na pozostałych Kuroszach oraz Sornie. Poza tym głównie jego uwaga zatrzymała się na łysym łowcy. Nie podobało się wampirowi to, jak inni pozostali na niego spoglądali. Już nie chodziło o samego Sorna, ale o przeklętą zazdrość. Człowiek należał do niego. Pod każdym kątem.
Nim jednak zaczęła się sprawa rozmowa, wymienił kilka uprzejmości z Joffreyem. Rodzina ponad wszystko.
- Najwidoczniej... W końcu upierał się aby zachlać głowę.
Wzruszy ramionami, patrząc na bratanka. Cóż, z Samurem niestety tak już jest i przez niego przemawia zazdrość, ale tym razem o posadę oraz to, że poczuł się zdradzony. Jak widać władza nieźle mąci w głowie.
Wydanie łowców naprawdę nie było dobrym pomysłem, ale nie oceniać tego Kuroszowi. Wystarczy, że ochroni łysego, reszta znaczenia nie ma.
- Oczywiście, że tak, ptaszku. Przecież wiesz, że z twojej głowy nie spadnie ani kawałek skóry.
Syknie, szczerząc zębiska. Zbliży się nawet ku jego twarzy, aby coś dodać. Szeptem.
- W końcu należysz do mnie, łowco.
Zmruży ślepia i zarechocze. Opaski? Naprawdę Joffrey chciał ich zaatakować? Niemądre, ale z drugiej strony odważne posunięcie. Obejmie ramieniem Sorna, przyciągając go do siebie.
Wówczas podszedł jeden z wampirów, czających się pod ścianą. Tak, Logan zdążył ich zauważyć, ale nie zwracał uwagi. Do czasu. Pochyli się aby posłuchać pytania, po czym uśmiechnie kąśliwie. Powoli pokręci głową.
- W żadnym wypadku. Ten pan został moją ofiarą. A jeśli macie jakieś problemy? Cóż, raczej nie będzie wam przyjemnie opuszczać pomieszczenia... w częściach. Lepiej się zmyjcie, to przyjęcie zamknięte.
Nie omieszkał mówić głośno, tak by Sorn słyszał wszystko. Był zły, że inne pachołki wampirze ośmieliły się nawet zagadać. Milky był też gotowy strącić parę głów dla przypomnienia.
- Odsuńmy się lepiej od tego stada...
Burknie, ciągnąc łysego. Chciał się z nim ulokować z dala od głodnych pijawek. Dzielenie się nie leży w jego guście.

Samuru

Bycie na liście łowców. To nic nowego dla Sama, więc jak tylko przypłynął Garruch z ekipą, wampir tylko się skrzywił. Już miał dość potyczek (a przynajmniej na teraz), kiedy ktoś z rodziny sprzątnął mu posadkę z przed nosa. Na słowa Hagena machnął ręką i kolejny raz pociągnął łyka ze szklanki. Dobry burbon na depresję. O tak, Samuru miał chyba już stan zaawansowany. Albo po prostu był zbyt pijany. Już nie reagował na otoczenie póki nie pojawiła się ta dziewka na jego kolanach. Poważnie? Ex szlachetny zacisnął szczęki, po czym odezwał się ostro.
- Chcesz spieprzać jak ten cep z ochrony, ludzka niedorajdo?
Ścisnął mocniej w dłoni naczynie.
- Zamiast ugniatać mi dupskiem kolana, polej mi więcej. Zamierzam tutaj zasnąć i narobić brudu, Joffreyowi. ma pierdole, zabrał mi władzę! Siłę! Zdradził mnie!
Krzyczał, wymachując pusta szklanką. Przecież Joffrey nic teoretycznie nie zrobił, ale jak widać Kurosz sądził inaczej. Poza tym alkohol tez swoje dodawał. I miał nadzieję, ze Joff go usłyszy, a nie romansuje z łowcą. Do licha, nawet Fabio go zdradził. A był taki fajny z niego sługa.
I jeszcze w dodatku wyczuł gdzieś rodzeństwo; Hera oraz ten frajer Gabriel. Odnalazł ich w tłumie, a jak tylko wzrok spoczął na bracie, aż się wzdrygnął z obrzydzenia. Niechęć dalej została.


Ostatnio zmieniony przez Milky dnia Sob Wrz 07, 2019 8:10 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Sorn Wto Sie 20, 2019 7:34 pm

Łysy spojrzał na karła Zarena z nienawiścią. Jeszcze się z nim policzy tego wieczoru, ale na chwilę obecną musiał jakoś wtopić się w tłum. Wiele wampirzych oczu wpatrywało się w niego z wrogością. Ale spokojnie, łysy też nie miał ochoty się uśmiechać, a tym bardziej grać.
Nerwowo rozglądał się, nawet stojąc przy Loganie.
Jeszcze Reiji mówił mu, że powinien czerpać więcej radości z życia. Jak to. Przecież Sorn aż tryskał energią! Wszyscy chcieli mu z tej okazji zapierdolić, czy nie mogło być lepiej? Krzywo patrzył na typa, który zapiął obrożę na ręku drugiego łowcy. Zbyt wielki tłum uniemożliwił jednak pochwycenie nieznajomego, więc białowłosy został z nową bransoletką sam.
Za w czasu wolał zapytać się Milkiego czy mu pomoże w razie czego.
Innej odpowiedzi się nie spodziewał niż tej co usłyszał.
- Lepiej uważaj bo Twoja sympatia do mnie przysporzy nam jeszcze więcej problemów. - Odparł, zerkając na cztery wampiry, które intensywnie się w nich wpatrywały. To na pewno nie będzie spokojny wieczór, oj na pewno. Oczywiście na objęcie zareagował syknięciem i oczywiście próbą wyswobodzenia się, a potem jeden z ekipy zagadał do Logana, kiedy Reiji poprosił o pomoc łysola. Rozdzielić się nie mógł, więc wlepił dwukolorowe oczy w postać ludzkiego towarzysza. Już to co powiedział puścił mimo uszu. Romanse z wampirami, phi!
- Spróbujmy to przeciąć. - Mruknął, wyciągając nóż. Niestety magiczna bransoleta nawet nie drgnęła, a jedynie stępiła ostrze. Zrezygnowany łowca zerknął na Milka. Akurat usłyszał parę słów, na co jedynie się zsępił. Dlaczego ten wampir robił z niego.. swoją rzecz.
- Chyba kumpli tutaj nie zdobędę. - Westchnął z udawanym smutkiem, odprowadzając typa wzrokiem, a potem znowu spojrzał na Reja.
- Nigdzie nie odchodź i trzymaj się z nami, musimy jakoś wtopić się w tłum. - Rzucił, a potem zaczął być ciągnięty przez Logana. Wtedy ten chwycił za rękaw Reja i tak ładnie razem w trójeczkę przechodzili przez sterty pijawek. Poszli w stronę kanap, które znajdowały się nieco na uboczu i były z dala od wścibskich spojrzeń. Walnął się na kanapie, za pewne razem z Loganem po czym wyciągnął się.
- Nie wiedziałem, że będziemy wzbudzać takie sensacje. - Westchnął, a potem spojrzał na blondyna obok.
- Już nie bądź taki zazdrosny. - Pozwolił się cicho zaśmiać, a potem potargał czuprynę wampira. Jak widać wcale nie obawiał się tego, że i Loganowi może zachcieć się zrobić z niego przekąskę.
Potem jednak ciut spoważniał, bo przecież był z nim Reji. Sorn wolał nie pokazywać, że z Loganem się dobrze dogadywał.. ale chyba już za późno.
Typ który zajebał Ci rodziców, torturował i śledził przez x lat jest najlepszym przyjacielem, polecam!
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Reiji Sro Sie 21, 2019 9:01 pm

No to najwyraźniej los nie sprzyjał mu. Niechciana opaska wzbudziła zainteresowanie pobliskich wampirów, a najwyraźniej nie było szansy, by mógł ją sam ściągnąć na szybko. Jasnowłosemu przychodziło oczywiście na myśl parę rozwiązań, ale każde z nich wymagało nakładu czasu. Najpierw obwieszczenie, że jesteśmy łowcami, a teraz to - pomyślał beztrosko. - Przypadki, przypadki... ale ciekawe, czy na pewno wszystkie~ I co ja mam teraz biedny zrobić, nie przywykłem do aż takiego zainteresowania sobą!
- Goście nie są pożywieniem - powiedział beztrosko Ayato. - Na dodatek nie kręcą mnie faceci, więc nie oddam się. Muszę chronić dziewictwo i takie tam - uśmiechnął się do nieznajomego wampira. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że to zwykłe, dziecięce igraszki, ale sprawny obserwator mógł śmiało zarejestrować, że i w uśmiechu, i w słowach czaiło się ostrzeżenie. - Rany, rany, dlaczego to nie mogłaby być chociaż piękna wampirzyca? - brzmiał niemalże z rozczarowaniem w głosie.
Niechciany "podrywacz" był jednak zepchnięty na drugi plan, skoro mógł mieć szansę na uwolnienie się...! No, przynajmniej istniała ona do momentu, gdy okazało się, że ostrze Sorna nie dawało rady.
- Z czego oni robią dzisiejsze noże... i te bransolety... - pokręcił głową, czując rozczarowanie. - Może zwyczajnie zaklnę jakieś ostrze i pozbędę się tego badziewia... Albo... - spojrzał w kierunku, gdzie widział ostatni raz Joffreya. Może i jego spytać o pomoc? Kto wie... Niby pamiętał jego słowa i osobiście mu to nie przeszkadzało, że wydał ich całkowicie wśród wampirów, ale no... Nie zapowiadało się to dobrze dla Rei'a. Zwłaszcza, że jego towarzysz nie posiadał tak stylowego dodatku.
Nim podjął nieco bardziej stanowczą decyzję, poczuł, jak został pociągnięty. Nie zaprotestował jedynie przez wcześniej usłyszane słowa, ale czuł się no... trochę rozbawiony, ale zarazem zagubiony. To co teraz doświadczył, kojarzyło mu się z zachowaniem dzieci w wieku przedszkolnym. Pamiętał, że raz to widział. Wydaje mi się, że będzie nam nieco trudno zatopić się w tłum... - pomyślał jeszcze, ale nie wypowiedział swoich obaw na głos.
Po dotarciu do wybranego przez nich miejsca, mógł obserwować śmiało ich zachowanie z lekkim rozbawieniem. Przyjaźń wampira i człowieka? Dla Ayato to nie było nic nowego. Na swój sposób, niespecjalnie sprawiał wrażenie zainteresowanego ową relacją... chociaż...
- Wybacz, Sorn - nawet nie dosiadł się. - Ale no... - spojrzał raz na wampira, raz na łowcę, by zaraz potem uśmiechnąć się z całą niewinnością. - Nie chce mi się bawić w przyzwoitkę. Więc obiecaj, że będziesz grzeczny, dobrze? - zwrócił się do kolegi. - A ja spróbuję ogarnąć ten upierdliwy dodatek. Jeśli usłyszysz jakieś krzyki, to pewnie sam się będziesz domyślał, co jest nie tak - mimo poważnej tematyki, brzmiał niepokojąco beztrosko. I jeśli Sorn zaraz nie wstanie, by zatrzymać Ayato, to ten momentalnie poszedł sobie. Oby nagle go ktoś nie zaczepił, no! Inaczej przestałby być taki miły jak dotychczas.
Jeśli jednak się to nie stało (czyli udało mu się przemknąć wystarczająco szybko, by wampiry czy ludzie mu nie zawracaliby głowy), znalazłby się nie tylko w towarzystwie Joffreya, ale również i innych, będących tutaj. Tylko... Mu się wydawało, czy atmosfera była jakaś nieswoja?
- Haaai - przywitał się, zarazem nie przejmując się, że mógł mu zepsuć swoją obecnością całą tą sprawę. Niespecjalnie interesowało go, o co tutaj chodziło i nie zamierzał w to wnikać. - Potrzebuję pomocy tego oto Joffreya. Mogę pożyczyć go na kilka minut? - wypalił z miejsca. - Oddam go w stanie nienaruszonym, słowo - dorzucił jeszcze.
Reiji

Reiji
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Białe włosy, złote oczy
Zawód : Były łowca czarownic i łowca wampirów, twórca artefaktów i broni antywampirzej
Zajęcia : Brak
Magia : Runy, telekineza


https://vampireknight.forumpl.net/t2266-ayato-reiji-hana https://vampireknight.forumpl.net/t2270-ayato-reiji-hana#47852 https://vampireknight.forumpl.net/f114-dom-hana

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Joffrey Pon Sie 26, 2019 10:43 pm

// Przepraszam wszystkich za długi brak odpisu, ale praca przez cały tydzień mnie zjadła, przeżuła i wysrała.
Macie dwa tygodnie na odpisy!

Zaren. Miło było, ale i tak zamiast pognać za dupeczką wolałeś zostać z facetem. Jesteś pewien co do swojej orientacji? Ale do rzeczy. Twoja głęboka przemowa sprawiła, że Rusek milczał i jedynie się wpatrywał w Ciebie z otwartą mordą. Musiałeś zrobić wrażenie, bo kilka wampirów również stanęło i się Wam przysłuchiwało.
Wielki fagas chciał się odezwać, ale jednak zrezygnował z tego i po prostu się odwrócił. Pokazanie tatuażu musiało podziałać, prawdopodobnie miałeś typa z głowy. Na jakiś czas.
W towarzystwie Nessuno, udałeś się do baru. Tam kelnerka uśmiechnęła się lekko. Ładna dziewczyna, jako jedna z nielicznych nie miała cycek na wierzchu.
- Potrafię o siebie zadbać. - Uśmiechnęła się lekko i wzruszyła barkami, a potem zrobiła drink o barwie oczy Fabia. Nawet miał fioletową poświatę, prezentował się więc znakomicie.
- Coś dla Ciebie? - Zapytała. Nie wpatrywała się w Ciebie jednak jak większość kobiet. Kontakt wzrokowy utrzymywała krótko, zaczęła czyścić szklankę. Wtedy do baru podszedł jakiś podpity wampir, który lekko staranował Twą skromną personę i Fabio.
- Która z pań ma ochotę pokazać cycki? - Zapytał, patrząc na fioletowowłosego to na barmankę. Dawaj Zaren, zaskocz ich i powiedź, że Ty pokażesz!
Ivan kiedy przechadzał się między gośćmi, został zaczepiony przez jakiegoś bruneta.
- Razem z chłopakami planujemy zrobić niespodziankę łowcom, piszesz się? - Zapytał, a potem wskazał na miejsce gdzie siedziała piątka wampirów, jeden z nich okazał się być przedstawicielką płci pięknej. Iść czy nie iść?
Vladimir był ślepy, więc nikt się go nie czepiał. Trochę naćpany, ale potrafił się zachować. Czy nie powinien chodzić z laską taką i uderzać kijem wszystkich przed sobą? Swoją drogą byłoby to całkiem ciekawe. Dostał nawet kinderka od Omitsu, czyż to nie urocze?
Póki co było jednak spokojnie, ale coś wsiało w powietrzu. Pojawienie się inkwizytora miało zepsuć przyjęcie?

Samael. Jesteś szlachetnym i trudno Tobie dogodzić, ale jednak coś Cię tego wieczoru miało zaskoczyć. Twoja towarzyszka, która okazała się być dobrą znajomą Joffreya rozmawiała z Tobą z uśmiechem, patrząc w oczy, potem na usta, a później robiła wędrówkę po ciele. Kiedy ją objąłeś, zaśmiała się melodyjnie ukazując kły.
- O takich kumplach też nic nie wspominał. Chociaż.. - Puściła Tobie oko, a potem lekko się pochyliła.
- To tym bardziej musisz mi opowiedzieć! Ale chyba nic mnie już nie zdziwi. - Mruknęła, patrząc w stronę typów na których się gapiłeś. Skinęła jedynie głową kiedy oznajmiłeś, że zaraz wróci. W końcu dopadła się do niczemu winnej kelnerki. Nie dane Ci będzie jednak dowiedzieć się co się z nią stało.
Podszedłeś do typów, którzy patrzyli na Twoją matkę łapczywie. Cała trójka się uśmiechnęła.
- W tych ciuszkach słabo widać. - Wypali ten, którego postanowiłeś chwycić za mordę. Nie wiadomo czy było to dobre posunięcie, jeden z nich chwycił Cię za barki, ale szybko puścił gdy towarzysz machnął mu ręką.
- Chcesz zepsuć przyjęcie wiceburmistrzowi? Nie byłoby to rozsądne. - Rzucił groźnie, wyrywając się z Twojego uścisku.
- Sam jesteś pies na baby, a do innych się rzucasz. - Syknął drugi.
- Może więc zajmiemy się tamtą blondyneczką? - Mruknął trzeci i wyminął Cię, kierując w stronę wampirzycy z którą całkiem niedawno rozmawiałeś. Co zrobisz?

Veina. Imponowało Ci zachowanie kelnerki. Była tylko ludzką dziewczyną w pomieszczeniu wypełnionego pijawkami. Byłaś jedną z piękniejszych wampirzyc, toteż dziwić się, że przylepiła się właśnie do Ciebie? Z uśmiechem wpatrywała się w Twoją twarz, czekając tylko na chwilę kiedy znajdziecie się w nieco bardziej ustronnym miejscu.
I tak też się stało.
- Nie mogę się doczekać. - Wyszeptała, podgryzając Twoje ucho. Kiedy ściągnęłaś marynarkę, uważnie przyjrzała się Twoim nagim ramionom i piersiom.
- Jesteś taka idealna.. - Dodała cicho, odsłaniając szyję i czekając aż zatopisz w niej kły. Długo czekać nie musiała. Czasami pozwoliła sobie jęknąć, zwłaszcza że chwyciłaś ją za pośladek. Zabawa trwałaby w najlepsze gdyby nie Omitsu! Zaskoczona kelnerka, spojrzała na różowowłosą, a potem przeniosła wzrok na Veinę. Kiedy klepnęłaś ją w pupę, skrzywiła się z niezadowolenia, lecz zeszła z Ciebie. Poprawiła spódnicę, lecz jej foch szybko minął kiedy wcisnęłaś jej kasę w cycki i trochę zmacałaś. Przynajmniej miałaś pewność, że biust był prawdziwy! Puściła Ci oczko, a potem zostawiła Ciebie i Twoją koleżankę same. Omitsu obrzuciła trochę obrażalskim spojrzeniem, ale co zrobić. Kobiety!

Omitsu. Dama w opałach przyzwała.. ślepego? Cóż, to było całkiem miłe. Nie miałaś pojęcia o nadchodzącym zagrożeniu, ale jak widać nie musiałaś stawić jemu czoła sama. Zaraz po tym jak Cię obcy zaczepił, podszedł do niego Samael. Mogłaś być dumna z synka, dla niego też przyniosłaś kinderka?
Potem przerwałaś Veinie w podrywaniu jakiejś laski. Grupka mężczyzn jakby straciła tymczasowo Tobą zainteresowanie. Może uznali, że nie jesteś warta zachodu? Na chwilę obecną byłaś więc całkowicie bezpieczna i o nic się martwić nie musiałaś.

Hera. Twój mąż chyba nie patrzałby na dowódcę ochrony tak przychylnie jak Ty. Może jednak więc lepiej, że go tutaj nie było? Wampir poprawił krawat przy szyi, pochylając się lekko.
- Sean moja Pani. - Odwzajemnił puszczenie oczka, zachowując jednak nazwisko dla siebie. Wampir pozostawał czujny, pomimo tego że praktycznie przez cały czas skupiał się na Tobie. Ciekawe dlaczego, a może po prostu wpadłaś mu w oko?
Sean powoli wypuścił powietrze z ust, patrząc na Garrucha. A kto nie słyszał o wielkim inkwizytorze? Uśmiechnął się lekko do Ciebie.
- Nie mogę zakazać mu wejścia na imprezę, ale z pewnością będzie się znajdował pod czujną obserwacją. Nie sądziłem jednak, że się zjawi. - Powiedział cicho, mrużąc oczy. Obydwoje nie patrzyli na karła, który.. cóż był całkiem odważny i chwycił Cię za tyłek. Zdezorientowany Sean, milczał przez drobną minutę.
- To Twój chłopak czy..? - Mruknął, a potem odprowadził karła wzrokiem. Kiedy pomachałaś pustym kieliszkiem, którego zawartość poświęciłaś na kompana Zarena, Sean lekko skinął głową w stronę kelnerki. Mogłaś wybrać sobie smak drinków, bo kilka ich było, lecz każdy inny. Sam dowódca ochrony jednak nie pił, obserwując czasem kilka obcych twarzy.
Uśmiechnął się.
- Wyrażał się o Tobie w samych superlatywach, toć jestem odrobinę zaskoczony, że już nie utrzymujecie ze sobą takiego kontaktu jak kiedyś. - Stwierdził, obierając się o ścianę. Kiedy przerwałaś, pochylił się nad Tobą i spojrzał Ci w oczy. Był teraz naprawdę blisko. Mogłaś czuć zapach jego oddechu, który na szczęście był przyjemny.
- A Panienka? - Najwidoczniej chciał usłyszeć to czego wyjawić nie zamierzałaś. A co jeśli straci zainteresowanie? Ryzyko było duże.. jednak to Twoja decyzja. Byłaś sprytna, jakoś dasz radę.

Mike. Na pewno czułeś się znacznie swobodniej w kapeli, w której niemalże wszyscy byliście tacy sami. Choć niektórzy nie byli zbytnio rozmowni, albo zachowywali się dziwacznie.. to i tak nieźle dawałeś sobie radę. Posmakowanie krwi swojej przyszłej ofiary niestety nieco Cię zdezorientowało, parę razy się pomyliłeś albo zagrałeś coś nie tak. Rzecz jasna nikt nie był o to zły, w tym całym szumie niewielu zwracało uwagę na jakość muzyki. W końcu śmietanka towarzyska zawsze ma coś lepszego do roboty. Kiedy skończyliście, poinformowałeś swoją towarzyszkę aby nie ruszała chłopaka o miodowym spojrzeniu. Wampirzyca prychnęła i spojrzała nań wrogo, wstając i znikając w tłumie. Dobrze jednak, że nie z Twoim koleżką.
Michael czekał cierpliwie, a potem pozwolił Ci się wgryźć w nadgarstki. Jęknął, czując ból, a jego ciało się spięło. Jako że byłeś wampirem poziomu E, nie rozróżniałeś tego ile wypiłeś. Mogłeś to czynić aż do ostatniej kropelki chłopaka.
- Ale wiesz kiedy przestać? - Zająkał się nieco. Kiedy go przytuliłeś, mogłeś wyczuć lekkie drżenie jego ciała.
- Gorąco mi. - Sapnął zanim wgryzłeś się w jego szyję. A potem już się nie odzywał, tylko cicho stękał. Uśpiłeś jego czujność i teraz nawet on nie zdawał sobie sprawy, że może umrzeć. Wcześniej ciało miodowookiego napierało na Twoje, lecz teraz wydawało się być bardziej wątłe. Jego oczy były prawie że zamknięte, a ręce luźno zwisały po bokach. Jeszcze chwila i noc Michaela się już skończy wraz z jego życiem.

Gianna. Trochę spóźniona była Twoja reakcja, jednak nic strasznego się nie stało! Żaden wampir nie chciał Cie zeżreć, a bransoleta całkiem nieźle pasowała do Twojej kreacji. Niestety nie byłaś uradowana tym faktem, a szkoda.
Rzecz jasna nie byłaś w tym sama, jeden z łowców również otrzymał prezent, którego nie dało się w ogóle ściągnąć. Z czego wykonane były te bransolety? Zamiast gonić za osobą, która Ci to zrobiła, zaczęłaś przeciskać się przez tłumy aby dojść do Joffreya. Gdzieś w połowie drogi za rękę pochwyciła się jakaś masywna łapa, a po spojrzeniu na ów gościa mogłaś stwierdzić, że miałaś do czynienia z wampirem. I to głodnym.
- Takie ślicznotki do zjedzenia? Może masz ochotę się zabawić? - Powiedział i nawet olbrzym się do Ciebie uśmiechnął. Jak widać próby Twojego ukrycia bransolety spełzły na niczym. Wampir wcale Ciebie puścić nie zamierzał, a co gorsza.. zaczął ciągnąć Cię do kibla! Musisz coś szybko wymyślić, bo z siłowaniem nie miałaś szans.

Gabriel. Jak widać nie miałeś ochoty poznać swojego krewniaka, ale ktoś musiał być czarną owcą rodziny! Wampiry czasem na Ciebie spoglądały, jakby niektóre z nich wiedziały o zaistniałym konflikcie z Samuru. Potem dopadła się do Ciebie ćpunka, która zaczęła wyć Ci do ucha jeszcze głośniej. Byłeś wściekły, ale to wcale jej nie odstraszyło.
- JAK TY SIĘ DO DAMY ODZYWASZ? - Wrzasnęła, patrząc gniewnie w Twoje oczy. Naćpane to było, więc wiadomo że rabanu trochę narobi. Pomimo iż strąciłeś jej rękę, dalej się Ciebie uwieszała. Grupa wampirów składająca się z pięciu osobników zatrzymała się przed Tobą. Ten, który zamierzał się do Ciebie odezwać, był Twojego wzrostu.
- Gabriel Kuroiashita? Musimy pilnie porozmawiać, mamy pewien interes do Ciebie. - Powie z powagą, a potem wskaże miejsce obok kanap. Nieco bardziej zakrytych niż inne poprzez ścianę, najwidoczniej chodziło o coś ważnego. Jednak to Twoja decyzja czy z nimi pójdziesz. Grupa czekała.

Fabio. Tłumek wrednych wampirzyc podążał za Tobą jak cień i nie dawał Ci spokoju. Nawet kiedy je ignorowałeś, wydawały się być tym faktem jeszcze bardziej rozjuszone. Ich czerwone, wymalowane i nieprzyjemne ślepia śledziły każdy Twój ruch. Potem zaczęły obgadywać Cię wraz z Zarenem, którego poprosiłeś o drinka.
- Tylko gospodarz znika z jego pola widzenia i same widzicie! - Rzuciła wściekłym głosem najwyższa z nich. Wtedy właśnie podszedł do nich jeden z ochroniarzy. Wysoki, dobrze zbudowany z brązowymi oczami. Jedyne co mogłeś usłyszeć to jak każe im się zamknąć bo inaczej zostaną wyproszone. Potem ów ochroniarz skierował wzrok na Ciebie, przypatrując się nieco dłuższą chwilę.
- Proszę mówić panie Nessuno, jeżeli dalej będą się naprzykrzać. - Powie donośnym basem, pochylając się znacząco. Ochroniarz był wyższy nawet od samego Hagena i jak bardziej umięśniony. Ciężko jednak było stwierdzić czy jest człowiekiem czy wampirem. Może warto to sprawdzić?

Milky. Twoja odpowiedź nie spodobała się koledze wampirowi, który jedynie się uśmiechnął i wskazał na Sorna.
- Zdradzasz własną rasę dla człowieka. - To ostatnie wypowiedział z obrzydzeniem, po czym odsunął się i wrócił do swoich znajomych. Wszyscy spojrzeli w stronę łowcy i wampira, mrużąc nieprzyjaźnie oczy.
- Mówiłem wam już, to wszystko prawda. -
- To smutne.. i niefortunne. -
- Oddzielimy ich i pozbędziemy się człowieka. - Milky jedynie kilka zdań zdołał wyłapać, jeżeli zechciałby się skupić na owych panach. Jak widać byli zagrożeniem nie dla niego, lecz dla jego jakże cennego przyjaciela. Wampiry nie ruszały się zbytnio, tylko po czasie jeden z nich zniknął gdzieś w tłumie. Póki co jednak było spokojnie. Cisza przed burzą?

Samuru. Dziewka, która na Tobie wylądowała wcale nie zamierzała uciekać. Uśmiechała się i choć była całkiem ładna, najwidoczniej nie amory były w Twojej głowie, lecz.. Joffrey? Zebrała z tacy kelenra owy burbon, po to aby przypodobać się byłemu burmistrzowi. Nalała trochę zawartości do Twojej szklanki i pogłaskała po głowie.
- Spokojnie, jestem po Twojej stronie. - Wyszeptała dziwacznie słodkim głosikiem, wędrując za Twoimi oczami i oblizała się lekko.
- Zdradził Cię? Może zamiast spać.. powinieneś zrobić coś innego? Zobacz ile możliwości masz na wyciągnięcie ręki.. - Wskaże w stronę Joffreya. Wydawał się taki bezbronny, tak łatwo można byłoby wbić mu nóż w plecy. Namowa do zabójstwa gospodarza imprezy? Czemu by nie! Jak widać niektórzy również mieli powód aby nie lubić Hagena.

Reiji. Czy odłączenie się od dwójki towarzyszy było mądrym posunięciem? Zawsze lepiej trzymać się grupie, ale może jednak poczułeś nagły przepływ adrenaliny i ze świecącą bransoletką skierowałeś się w stronę wice burmistrza. Kawałek jednak do niego miałeś i zanim do niego dotarłeś, drogę zastąpił Ci jakiegoś średniego wzrostu wampir. Uśmiechnie się lekko i wskaże ręką na prawo od Ciebie.
- Tam poszedł ten typ, który Ci to założył. - Powie i jeżeli spojrzysz w owym kierunku, rzeczywiście mogłeś dostrzec glacę niezbyt miłego pana, który nadał Ci nowe imię. Jeżeli się pospieszysz i pobiegniesz za nim w stronę korytarza, może nie będziesz musiał zawracać głowy Joffreya, chociaż chyba i tak mu lepiej o tym powiedzieć. Może to naprawdę był wypadek, a jak wiadomo, one lubią chodzić po ludziach. Tak czy siak, decyzja należy do Ciebie.

Garruch. Joffrey przyjął całkiem luźną postawę, wpatrując się na sporo wyższego mężczyzę z ciekawością. Nie miał nic do niego, ale jak widać ten drugi sympatią do niego nie pałał. Posmutniał, ale ciężko było stwierdzić czy było to prawdziwe czy udawał.
- Ależ po co taki język Gabrielu, u Ciebie nie jesteśmy. - Pozwolił sobie na lekki żart, uśmiechając się, a potem dopił zawartość kieliszka. Wyciągnął do wielkoluda rękę.
- Joffrey Kuroiashita, wiceburmistrz. Nie mieliśmy się jeszcze okazji poznać. - Od Hagena czerpała prawdziwa uprzejmość, jednak jego oczy czujnie się wpatrywały w inkwizytora. Po co tu przybył? U wielu wampirów wzbudzał niepokój.
- Cóż, mam nadzieję że nie jesteś zawiedziony. - Uśmiechnął się lekko, a potem podążył za nim wzrokiem. Chciał dopaść Samuru? Nic z tego. Burmistrz postąpił krok do przodu.
- To mój bratanek i moja impreza, nie planuj niczego złego Inkwizytorze. - Rzucił z przesadzoną uprzejmością. Oczy Hagena lekko się świeciły, sytuacja między dwoma panami zaczęła się robić napięta. Wtedy też pojawił się Nessuno, wiceburmistrz chwycił go za rękę.
- Ależ spokojnie kochanie, Inkwizytor nie ma niecnych zamiarów, prawda? - Spojrzał wymownie na łowcę, ściskając mocniej dłoń Fabio. Jeżeli znajdą się w niebezpieczeństwie.. cóż, to na pewno będzie krwawa jatka. Hagen nie wiedział ile sługów ze sobą zabrał, a ochrona wydawała się już dawno tego nie kontrolować.
Szczury Garrucha mogły naliczyć około dwóch tuzinów ochroniarzy, ale miały problem z rozpoznaniem prawdziwych tajniaków. Trzech z nich obserwowało Joffreya uważnie, dwóch kręciło się przy barze i jeden podejrzany, rozmawiał z niejaką Herą.
Joffrey

Joffrey

Krew : Szlachetna
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3437-joffrey-emilio-hagen https://vampireknight.forumpl.net/t3477-joffrey https://vampireknight.forumpl.net/t3480-apartament-joffrey-a#75060

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Czw Sie 29, 2019 10:21 am

WSTĘP ZA PRZYZWOLENIEM ORGANIZATORA EVENTU.



Jak zwykle! Modnie spóźniona Coco! Nie mogła jednak ominąć tak ważnego wydarzenia! Impreza? Świetowanie? No tak, przecież jej najlepszy kumpel do ćpania i napierdalania różnych dziwnych rzeczy właśnie został burmistrzem! Swoją drogą dziwne było to, że rodzina sama, kandydat po kandydacie się wygryzała z tej roli. Niemniej jednak na tronie wciąż siadał ród Kuroaishita. Wręcz duma ją rozpierała jak pomyślała o Joffrey’u! Musiała szybko się z nim zobaczyć i pogratulować na swój własny, pewnie dziwny sposób.
Ale wchodząc do wielkiej Sali jednak wypadł jej ten pomysł z głowy. Muzyka dochodziła do jej uszu już na parterze, a w Sali było jeszcze gorzej, dudniło co nie miara. W powietrzu unosiły się już zlane zapachy krwii, potu i podniecenia. Dziewczyna rozejrzała się po Sali szukając jakiś znajomych mordeczek. A właściwie ona sama wyglądała nieziemsko, trzeba o tym wspomnieć. Włosy spięte w dbałego, wysokiego kuca, bardzo dbale wyprostowane, nie było ani jednego pofalowanego włosa. Makijaż oka w końcu nabrał jakiejś swieżosci i pomijając jej długie czarne rzęsy, to powiekę miała zacieniowaną na czarno, ale rzecz jasna nie mogło zabraknąć długiej, kociej kreski. Usta muśnięte były tylko bezbarwnym błyszczykiem. Tym razem postawiła na elegancję, tylko oczywiście Coco zupełnie inaczej pojmuje ten termin. Podkreśliła swoje kształty tą oto sukienką, odkrywając przy okazji kilka swoich tatuaży, na stopach, klasyczne czarne szpilki. Na uszach miała duże kolczyki w kształcie koła. Unosił się za nią słodki zapach róż, ulubione perfumy. Choć pewnie za niedługo zostaną stłumione przez zapachy unoszące się w powietrzu.
Minęła z dumnie podniesioną bródką jej byłego chłopaka, nawet nieco prychając, kiedy jakieś dziewoje się do niego kleiły, kiedy nagle poszedł ratować swoją matkę z obsesji, która bądź co bądź wyglądała żałośnie, kiedy zawiesiła się na niej grupka słabych mężczyzn. Wodziła wzrokiem po swoich byłych wspomnieniach, z uśmieszkiem na ustach, w końcu się z tego wydostała. Jej uwagę w końcu przykuł Gabriel. Nareszcie normalna mordka, do której Coco mogła normalnie podbić, Joffrey’a, póki co nigdzie nie widziała. A na ten moment Gabriel wydawał się w tarapatach a i tak miała do niego interes.
Podeszła do niego i do jakiejś ćpunki, która wręcz wylewała mu się na ramieniu od tyłu. Położyła dłoń na ramieniu obrzydzającej dziewczynie. Nim zdążyła się obrócić, przez jej ciało przechodziła moc Cynthii. To samo uczucie, jak porażenie paralizatorem, a dokładniej jakimiś dwudziestoma. Trzymała dłoń tak długo aż dziewczyna nie padła na podłogę, przesuwając jej ciało później nogą by miała swobodny dostęp do boku Gabriela, który pewnie nie był wzruszony całą tą sytuacją. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego na powitanie ukazując kły. Była zdecydowanie jego zbawieniem na tej imprezie. – Przykro mi chłopaki, ale moje interesy dla Gabriela są znacznie ważniejsze. – Pełna odwagi dziewczyna, powiedziała do kilku facetów którzy stali przed nią i jej kolegą. Nie wiedziała, czy taka faktycznie jest prawda. Ale głos brzmiał odważnie, bez nuty załamania. Ona sama oparła swoją dłoń o jego ramię i wciąż wpatrując się na facetów przerzuciła ciężar ciała na jedną nogę, by lekko oprzeć się na czarnowłosym. Z jej twarzy nie znikał ironiczny uśmiech, który pokazywał jej białe kły.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Zaren Pią Sie 30, 2019 12:27 pm

~
Sprawa wielkiego gościa z Rosji została wyjaśniona tylko rozmową, co bardzo cieszyło Zarena, gdyż nie musiał robić rozpierdolu na środku imprezy ~ przynajmniej tak myślał nim dojdziemy do późniejszych wydarzeń. Wraz z Fabiem zostawili to za sobą i wtedy podeszli do baru ~ Tak jestem pewny co do swojej orientacji, mam sobie wytatuować na jednym pośladku #nohomo a na drugim zakaz wjazdu, żeby każdy to zrozumiał? Sigh.
Przeprowadził trochę krótkiej konwersacji z Nessuno, wygladał raczej na niezbyt wzruszonego przybyciem Inkwizycji, zwyczajnie się ich nie bał, bo sam był obstawiony niczym pieprzony ojciec chrzestny rodem z filmu, więc gdy Fabio pociągnął go za rękaw ten się tylko uśmiechnął do niej i założył rękę na jego plecy, delikatnie je poklepując.
-Przestań się martwić pierdołami, jedyne wyjście z tej imprezy to worek na zwłoki dla ludzkiej społeczności gdy zaczną sprawiać problemy, już ja tego dopilnuje. -rzucił jedynie na odchodne gdy wyraźnie Fabio znalazł sobie coś ciekawszego do roboty i podążył w inne miejsce ~ cóż znajomości przychodzą i szybko odchodzą na imprezie takiego kalibru. Sam Zaren został przy barze opierając się o niego i wznowił rozmowę do kelnerki, może jego uwagę przykuł sam fakt, że nie była pół goła, wywalenie cycków na przód to dobre dla facetów takich jak Ivan którzy chcieli od razu widzieć jak najwięcej, a nie dla takich jak Zaren, którzy uważali, że subtelniejsze i znacznie ciekawsze jest odkrywanie ciała drugiej osoby z czasem i wolał widzieć to tylko dla siebie, tak zaznaczę raz jeszcze. Nie jest gejem.
Rozmowa z barmanką nie poszła tak jak tego oczekiwał, ale zdecydowanie potrafił zrozumieć wibracje pod tytułem "nie jestem zainteresowana" Trochę może go to nawet rozzłościło, ale nie na tyle by stracił nad sobą kontrolę ~ zdecydowanie jednak stanowiło słuszną podstawę. Wampir jedynie wzruszył ramionami i uśmiechnął się jakoś niemrawo odwracając się do niej plecami i unosząc rękę.
-W to nie wątpie, w razie czego daj jednak znać. - nie lubił odrzucenia, nawet jeśli była to tylko nienerwowa propozycja, ale właśnie w tej chwili ktoś podszedł za blisko ~
Był to jeden z uczestników imprezy, który staranował Zarena i Fabia w drodze do baru, a następnie zaczął się wydzierać o pokazywaniu cycków w stronę zgromadzonych. Szczerze? Gdyby nie to, że został popchnięty i wcześniej odrzucony przez barmankę to nie zrobiłby z tym nic, ale parę czynników złożyło się akurat niefortunnie i młody szlachetny stracił nad sobą panowanie, chciał pokazać swoją siłę bo żaden pajac nie będzie go popychał!
Szlachetny od razu odwrócił się za delikwentem który go popchnął i korzystając z faktu, że stał przy barze złapał go za kark i użył całej swojej wampirzej siły by zgiąć delikwenta i zapierdolić mu głową o bar, a dokładniej o tą długą podłużną deskę stołu, wiadomo o czym mówię. Gdyby jednak napotkał jakiś opór to wcześniej wymierzy kopnięcie od boku w zgięcie kolana, nie patyczkując się za bardzo, bo ów cios był wymierzony w sposób taki by złamać nogę ~ impreza była zbyt nudna jak dla Kuroiashita, trzeba było im zrobić trochę rozrywki.

Ivan :

Ivan przechadzał się miedzy gośćmi myśląc swoje ~ nie podobało mu się, że ktoś wpuścił tutaj łowców, gdyby tylko wiedział, że jeden z nich będzie kiedyś ratowany przez Bratve to położyłby się na środku sali i wpadł w histeryczny śmiech, ale niezbadane są wyroki Rusków i ich charyzmatycznego kapitana.
Gdy został zaczepiony przez jakiegoś bruneta jedynie spojrzał na niego w górę i obnażył rząd białych kłów, a jego górna warga aż drżała jak u psa gdy ma ugryźć, ale gdy usłyszał treść z którą się do niego zwrócili to uśmiechnął się od ucha do ucha i kiwnął głową.
-Słuchajcie skurwiele, ja bardzo chętnie, ale potrzebuje więcej szczegółów i najlepiej radziłbym od razu zacząć działać. - w Tym momencie jego oczy powędrowały za Zarenem który jak widać rozpoczął już niezłą zabawę i z uśmiechem stwierdził do zaczepiającego go bruneta.
-Teraz albo nigdy.. - Sam kapitan Bratvy skupił na sobie uwagę większości gdy bez żadnego "większego" powodu zaczął napierdalać się z chłopem, który przypadkowo go popchnął ~ ah ten testosteron i chęć dominacji, ale nie oszukujmy się, robił to tylko dlatego, żeby popisać się przed żeńską społecznością, której takie coś imponowało. Łobuz kocha najbardziej, czyż nie?

Vladimir :

Ślepy rycerz na białym rumaku został pochwalony przez swoją księżniczkę i nawet dostał od niej w podzięce kinderka, co prawda nie była to dupa jak liczył, ale nic nie szkodzi! Tylko był jeden mały szkopuł, wampir miał bardzo dobrze wyostrzone zmysły, ale dla niego papierowe opakowanie, lekko śliskie i coś twardego w środku co się łatwo kruszyło znaczyło tylko jedno. Ktoś dał mu amfetaminę. Uśmiechnął się w podzięce do Omitsu i ukłonił głowę w jej stronę, a następnie zadowolony jak nigdy nic podszedł do stolika na którym wyciągnął kinderka i zaczął rolować banknot. Gdy otworzył opakowanie lekko się skrzywił, bo nie było czuć tego chemicznego zapachu co zwykle, a właściwie nic ~ dziwne. Wampir skruszył kinderka na stole i uformował z niego kreskę, którą oczywiście wciągnął, a zaraz zaklnął po Rosyjsku na cały głos.
-Co do kurwy ?! - wziął to co zostało na stole na palec i następnie go oblizał ~ czekolada do cholery jasnej, trochę było mu głupio, wiec szybko zawinął się z tamtego miejsca i akurat tak idąc starając się omijać każdego za pomocą słuchu i wyciągniętej dłoni wpadł na nikogo innego jak na Coco ~
-Wybacz Dziewuszka. - skąd wiedział że to dziewczyna? No cóż, ładnie pachniała, damskimi perfumami i prawie się o nią potknął razem z nią, więc nie miała za dużo masy, założył że to kobieta.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by OP Garruch Pon Wrz 02, 2019 8:53 pm

A Gabriel miał już dość tego uśmiechu Joffreya. Miał to już wiedzę na temat tego kim był owy wampir i musiał z przykrością stwierdzić, że nic nowego nie zobaczył. Pewność siebie tego samego rodu co zawsze. Ten brak empatii, bo liczył się tylko on tutaj.
Inkwizytor westchnął cicho już po pierwszej odpowiedzi burmistrza. Przestąpił z nogi na nogę i spojrzał za plecy wiceburmistrza na nadchodzącą kobietę? Znał go/ją? Tak, znał... widział.
Wyciągniętej dłoni nie przyjął.
-Schowaj tą rękę, nie zamierzam sprawdzać czy masz moce polegające na dotyku.
Skomentował krótko i chociaż nie musiał to wyjaśnił swój dystans do "dobrego" powitania. Był łowcą w paszczy lwa, głupotą byłoby też krakać jak mu zagrają.
Spojrzał znowu na burmistrza.
-W istocie jesteś taki jakiego się spodziewałem. Jeszcze tylko nie wiem czy gorszy od swojego... bratanka. - Pierdolona wielka rodzina Kuroishita... Że też ktoś tego nie wytępił kiedy był na to czas. Czasami wydawało się, ze połowa wampirów w mieście była z tego rodu. Nic więcej o planach nie zamierzał mówić. Po prostu ponuro spojrzał na podchodzącą dziewczynę? Na prawdę nie wiedział jakiej to coś jej płci. Z twarzy nieco facet, a ciało kobiety? Cholera wie... Teraz jakoś wyglądał bardziej jak kobieta, niż kiedyś jak to coś poznał. Zaraz.... kochanie? Jezu...
-Zaiste. Nie zamierzam tu już dłużej zostać...
Odrzekł po chwili ciszy i obrócił wzrok w stronę wejścia.
-Dobrej zabawy, wiceburmistrzu...
Po czym po prostu obrócił się i poszedł w stronę wejścia. Tam jeśli nie zostanie zatrzymany to po prostu opuści imprezę.( i zt)
No jeśli zostanie zatrzymany to inna sprawa.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Wto Wrz 03, 2019 7:45 pm

Nie chciał zostawić samego Zaren'a!
Ale skoro dostrzegł Narzeczonego w niebezpieczeństwie, musiał zadziałać! Ale i tak uśmiechnie się pociesznie, usłyszawszy słowa zapewniające o ochronie imprezy – Dobry z Ciebie chłopaczek, Zaren. Dziękuję. – odsprzeda swój kolejny biały, przyciągający uśmiech oko i pogna do Ukochanego. Ściśnie również jego dłoń, patrząc jak wielki brzydki człowiek oddala się. I bardzo dobrze, przynajmniej goście będą bezpieczni – Pozwoliłeś mu wejść? – uniesie łebek i stanie na palcach, aby zbliżyć się do ucha Emilio – Nie będzie go już tu więcej, prawda? – bał się najbardziej o życie Joffrey'a, jak i pozostałych zebranych.
Wypuści dłoń szlachetnego i znowu odwróci się w stronę kobiet.
One naprawdę go obgadywały!
Zmarszczył brwi i odczuł, iż musi dać nauczkę podłym babom! Szybko pogłaskał Narzeczonego po plecach, zjeżdżając paluszkami do jego paska od spodni – Idę się napić. Już nie będę Ci wadzić, baw się. Ta noc należy do Ciebie. – szepnie na uszko Emilio i poklepie po plecach. Pozostawi Najdroższego samego, a sam skieruję się znowu do baru. Tymczasem podszedł do niego wysoki mężczyzna.
Ochroniarz?
- Ależ, ależ oczywiście, że będę mówić! Bo przecież nie wolno dopuścić do żadnych burd! I jak ma Pan na imię? – ależ naturalne dla wampirka było poznanie umięśnionego pracownika tutejszego lokalu. Zaciekawiony Nessuno przyglądał się jego buzi oraz sylwetce i nawet cicho zachichotał. Celowo też założył jeden niesforny kosmyk za ucho.
Chyba Joffrey się nie obrazi?
A może by taka mała nutka zazdrości? Bo kiedy Emilio jest zły, w łóżku staje się prawdziwym Diabłem!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Sob Wrz 07, 2019 8:43 am

Milky

Łysy nie ma się czego bać, Milky nie pozwoli aby jakaś banda wampirów z marginesu dobrała się do jego zacnej szyi. Już nie chodziło o fakt, że ów szyja należała do zębisk Logana, ale po prostu czuł się niefajnie kiedy obce łapy miały dotykać łowcę. Nie ma co ukrywać, Kurosz czuł pożerającą do cna zazdrość. Zapewne oszalałby, jeśli poszłoby coś nie tak, niż po jego myśli.
Wzmocnił objęcie ramieniem, jak tylko Sorn wytknął zagrożenie.
- To sobie wtedy z tymi "problemami" poradzę. Przy mnie jesteś bezpieczny, pojmij wreszcie tą swoją błyszczącą główką.
Odpowiedział z dużą pewnością siebie. Logan nie bał się przyjemniaczków, nawet zerknął w ich kierunku i zauważył, jak zaczęli między sobą rozmawiać. Nie raz ich spojrzenia stykały się ze sobą, a wtedy Kurosz szerzej się uśmiechał.
Zdradzał rasę... Wolne żarty. Robi co chce, podrywa kogo chce i nikomu nic do tego. Stary cukiernik nie krył się z niczym, a zwłaszcza swoim dużym zainteresowaniem względem Sorna. Nawet Reiji mu nie przeszkadzał.
Zerknął ukradkiem na to, co wyprawiał Łowca. Cóż, Reijiemu chyba jest pisane zostać pożywką. Jaka szkoda. Milky chętnie otarłby łezkę z oka, gdyby nie to, że jakoś nie mógł zapłakać.
- Po pierwsze jesteście ludźmi, a po drugie... Łowcami. To oczywiste, że będziecie przykuwać uwagę. Łowca wśród wampirów. Nie brzmi to dobrze.
Powie, jak tylko usadowią tyłki na kanapach. Nie spuszczał też z oka tamtej grupki wampirów. Knują coś? Logan miał się na baczności, ba, będzie gotowy nawet wyjść z nimi poza lokal i stawić im czoła. Tylko z drugiej strony nie może zostawić samego Sorna, wszak tamte bestie tylko na to czekają.
- Dlaczego nie? Śmierdzące pijawki czają się na mojego pogromcę demonów. Masz tylko mnie zabijać, a nie ich.
Zamarudzi, zerkając na mężczyznę. Na potarganie fryzury zareagował śmiechem. Az musiał przywołać kelnerkę. Zamówił dwie szklanki szkockiej.
- Mam nadzieję, że możesz się napić. Może chociaż odrobinę się rozluźnisz?
W przeciwieństwie do Łysego, Mleko miał wywalone czy ktoś na nich patrzy i słucha. Chociaż z drugiej strony, co pomyśli Reiji gdy zauważy jak mocno spoufala się Łysy z Kuroszem? I to z takim, który zabił jego rodzinę. Jak widać, morderstwo było kluczem do ich "przyjaźni".
- Puść go.
Szepnie, kiedy drugi łowca postanowił ich opuścić. Chwyci go nawet za kolano. A gdy Łysy popatrzy na wampira, ten od razu się uśmiechnie, ale tylko kącikiem ust. Pochyli się nad nim odrobinę, aby tylko on go usłyszał.
- Jeśli ty wstaniesz, mogą nas rozdzielić. Chyba nie pojmujesz do czego mogą być zdolne wampiry. Chociaż... Z doświadczenia powinieneś już wiedzieć.
Wyszczerzył się, wbijając nieco mocniej pazury w jego nogę. Kolejny raz obejrzał się na typów, którzy wyparowali. Czyli już coś się szykowało. Zmrużył ślepia, starając się być czujniejszym. Zerknął nawet w stronę Samuru, który... No właśnie i z nim nie było najlepiej.


Samuru

Cholerna dziewka wcale nie pomagała. Samur był pijany, wściekły i zamiast się rozweselić, pogrążał się w tej złości. Obserwował każdego w otoczeniu Joffreya, obserwował jego samego. Jak do licha udało mu się dotrzeć na wyższy szczyt? Przecież niedługo zgranie i stołek burmistrza, na co już flaki Kuroszowe wykręcało we wszystkie strony.
- I co? Mam wstać i wdać się z nim w bojkę? Pogrzało cię kobieto?
Warknie, zerkając na jej śliczną buźkę. Mógłby ją teraz zjeść albo chociaż zabić, miał dość wytykania oraz kuszenia. Sięgnął raz jeszcze po kielicha, żeby dopić. Zamówił kolejne.
- Może i tak, może i jest na wyciągnięcie reki. Tak niewiele brakuje aby podejść i chwycić go za gardło, a później wyrwać serce, które mógłbym pożreć na oczach tego jego fioletowego lowelasa. Oni wszyscy mnie zdradzili. Wszyscy.
Znowu powie w złości. Co zresztą blondi mogła wiedzieć? Była tylko kurwą, aczkolwiek miała pewnie już jakiś pomysł. Wykorzystać zaufanie, bezbronność. Zacisnął mocniej palce na szklance.
- Nie, teraz to głupi moment.
Doda, po czym sięgnie po nową otrzymaną szklaneczkę. Jeśli ta znowu coś powie, Samuru chwyci ją za głowę i za korpus, a następnie wykona jeden, szybki oraz zdecydowany ruch. Dziewka runie na stolik z przetrąconym karkiem. Chociaż wciąż będzie siedziała na jego kolanach. Nawet zgarnął jej włosy z szyi, aby okaleczyć ją pazurami. Krew kusząca, tylko na sam jej widok robiło się mu niedobrze. Cholerna choroba której nawet nie znał pochodzenia. Znowu wrócił do obserwacji wujaszka, głaszcząc w tym samym czasie martwą blondynkę. Miała całkiem miękkie włosy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Sob Wrz 07, 2019 4:27 pm

Mąż Hery nie patrzyłby przychylnie na nikogo, w ogóle nie patrzyłby na nikogo z bardzo prozaicznego powodu – nie istniał.
Inna sprawa narzeczony!
Hera jednak w tym momencie nie przejmowała się tym, co pomyślałby Angelo, widząc ją z dowódcą ochrony. Zresztą wcale nie miała w planach uwiedzenia tajemniczego Seana – chciała się tylko niewinnie zorientować, jakie znajomości obecnie miał jej wujek, aby jej samej łatwiej było poznać to i owo. Po wielu latach wróciła do miasta i wcale nie miała zamiaru zachowywać się jak cicha myszka.
Kątem oka zauważyła, że Garruch postanowił opuścić imprezę. Nie to, żeby ją jakoś szczególnie obchodził, ale zrobił małe zamieszanie i zwrócił na siebie uwagę wszystkich – no i przeczuwała, że jego obecność mogła popsuć atmosferę.
Problem rozwiązany – skwitowała, wzruszając ramionami.
Według niej łowca oznaczał kłopoty, nawet jeśli zachowywałby się grzecznie, to samo tyczyło się zresztą innych gości na tej imprezie, którzy wampirami nie byli. Nie znała każdego z łowców, mogła jednak mniej więcej wyczuć, kto był tylko człowiekiem – a nie wszystkie takie osoby miały na sobie niebieskie bransoletki.
Czyżby więc Joff zamierzał sprzymierzyć się także z podrzędnym ludzkim gatunkiem?
Żaden mój chłopak! – niemal krzyknęła, pełna oburzenia. Jak Sean w ogóle śmiał pomyśleć, że ten karzeł był z nią, Herą Kuroiashitą?! – To jakiś dzieciak! Nie mam pojęcia, skąd to się tu wzięło! – warknęła, biorąc z tacy najbardziej krwisty drink, jaki tylko mogła wyczuć.
Mały ją zdenerwował i musiała odreagować w mieszance alkoholu oraz krwi. I jeszcze Sean odważył się powiedzieć coś takiego!...
Podniosła wzrok i spojrzała na niego uważnie, gdy się zbliżył. Nie miała zamiaru się odsuwać – uparcie wpatrywała się w jego złote oczy. Jej lekko zabarwione od krwi usta w końcu rozszerzyły się w delikatnym uśmiechu.
Każda miła przygoda musi się kiedyś skończyć, choć cieszę się, że Joff wspomina ją równie dobrze jak ja – wymruczała, od niechcenia popijając drinka. Nie przeszkadzało jej, że alkoholizowała się sama – musiałaby wypić naprawdę dużo, aby się schlać.
Albo ktoś musiałby zatruwać drinki, ale zakładała, że Joff nie byłby na tyle głupi, aby do tego dopuścić.
A panienka – odparła przeciągle, patrząc w stronę, gdzie siedział jej brat. Zauważyła, że podeszło do niego jakichś pięciu podejrzanych typów, a tuż po tym drobna laleczka. Chyba znała Gaba, niemniej wampirzyska nie wyglądały, jakby chciały sobie odpuścić rozmowę – chętnie ci o sobie opowie, ale martwi się o bliźniaka. Widzisz? O, tam, ktoś go męczy. To twoje wampiry? Jeśli tak, czego od niego chcą? Jeśli nie – przeniosła wzrok na niego – kim są?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Veina Sob Wrz 07, 2019 9:12 pm

Niestety przez wiele niesprzyjających warunków musiała obejść się smakiem kelnerki, którą zdążyła ledwie napocząć bez możliwości dogłębniejszego rozkoszowania się ludzkim ciałem. Miała jednak nadzieję, że później znajdzie jeszcze chwilę, by porwać dziewczynkę choćby na minutę. Teraz mogła spędzić czas z Omitsu, której obecność tutaj właściwie nie była dużym zaskoczeniem. Choć podeszła do Vi w najmniej odpowiednim momencie, czarnowłosa nie miała zamiaru robić jej wyrzutów z tego powodu, bo popsułaby tylko obu humor co z pewnością nie wniosłoby nic pozytywnego do dobrze rozpoczętej nocy.
- Nie przerzuciłam, ale nigdy też nie odrzuciłam. Tylko sobie nie myśl, Ty jesteś bezpieczna. - odparła i wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, skwitowanym głośnym śmiechem. Co jak co, ale Omitsu nie była w jej typie, więc Vi mogła zażartować sobie z przyjaciółki choć w ten rubaszny sposób, który jak najbardziej ją satysfakcjonował. Wredny uśmieszek jeszcze przez chwilę utrzymywał się na zarumienionej twarzy wampirzycy, która była w co raz to lepszym humorze. Z ogromnym zdziwieniem czarnowłosej spotkał się również pomysł przyjaciółki, by obdarować Joffa; Vi zmarszczyła czoło bo musiała szybko i dogłębnie przemyśleć jedną bardzo ważną kwestię:
- Chyba pierwszy raz widzę byś kupiła coś komuś innemu, a nie sobie. Czy to antycypuje jakieś ważne zmiany w życiu? - zapytała i dopiła drinka, nieco chwiejną rączką odkładając kieliszek na tacę przechodzącej kelnerki, niestety to nie była jej kelnerka. Obie kobiety znajdowały się teraz w idealnym miejscu, z którego obserwacja była czystą przyjemnością. Mogły ogarnąć wzrokiem cały klub i wejście, by spostrzec iż gości nie ubywało, wiele nowych twarzy pojawiło się w krótkiej chwili. Dopiero gdy Omitsu skierowała uwagę Vi na łowcę, kobieta była zmuszona oderwać swoje lekko zamglone spojrzenie od czarnowłosego wampira i skierować na potencjalne zagrożenie, przed którym przyjaciółka chciała ją ostrzec, how sweet. Veina jednak miała wrażenie, że już gdzieś widziała tego człowieka, choć nie mogła dokładnie namierzyć momentu spotkania, więc najwyraźniej nie było to tak istotne. Na szczęście dla pani Asmodey, łowca sam przytomnie postanowił wyjść, najpewniej zdając sobie sprawę, że jest w tym pomieszczeniu najmniej pożądaną osobą.
- Dlaczego łowcy zawsze chcą nam popsuć zabawę, ja nie wpierdalam się na ich imprezy. - odpowiedziała oburzona. Miała już napomknąć, iż Omi wciąż nie wypiła drinka wybranego przez czarnowłosą, jednak teraz na jej twarzy malowało się zdziwienie odnośnie reakcji kobiety.
- Mocne? Ja nic nie czuję. - odparła zdegustowana, tuż po wypiciu drinka. Omi musiała coś kręcić, skoro takie maleństwo było dla niej za mocne. Czarnowłosa postanowiła poszukać czegoś lepszego, może mocniejszego a może ciekawszego do skosztowania, okaże się gdy to znajdzie.
- Daj mi chwilkę, znajdę coś bardziej satysfakcjonującego. - zwróciła się do przyjaciółki i opuściła się leniwym acz stabilnym krokiem, kierując się schodami na parter. Tam dość szybko namierzyła dilera, od którego tym razem wzięła jedynie cienkiego skręta; nie miała zamiaru stracić świadomości na początku przyjęcia, które jak sądziła miało niedługo się rozkręcić, na co czekała z niecierpliwością. Gdy otrzymała zamówienie, stanęła pod ścianą by niespiesznie rozkoszować się dymem wdzierającym bezpardonowo do płuc. Wiedziała, że za chwilę wróci do znajomej, jednak teraz stojąc spokojnie pod ścianą, błyskała szkarłatnymi oczami w ciemnościach i uśmiechała się rozkosznie.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gianna Nie Wrz 08, 2019 2:43 pm


Już tylko jakieś kilka kroków dzieliło ją od gwiazdy wieczoru. Już zaraz wyjaśniłaby tę jedną wielką pomyłkę i byłoby po wszystkim… Tak. To ten moment na śmiech widowni z losowego sitcomu.
Gdy jakiś mężczyzna chwycił ją za rękę od razu próbowała się wyszarpnąć. Nie przyniosło to żadnego skutku, a wręcz odwrotny, gdyż ten zaczął ją gdzieś ciągnąć. Gianna odwróciła się i dostrzegając wampira, aż zamarła. Nie, nie, nie. To się nie dzieje. To co działo się w jej głowie przekraczało ludzkie pojęcie. Analizowała każdy możliwy scenariusz czy rozwiązanie tej chorej sytuacji. Przy szybkim rozejrzeniu się po sali od razu odrzuciła możliwość pomocy od kogokolwiek innego. Ponad połowy obecnych w ogóle nigdy na oczy nie widziała. Czas leciał, a Gianna z każdą sekundą odrzucała kolejny pomysł o ucieczce. Nie chciała też rzucać się na mężczyznę z nożem, bo ostatecznie i tak nie dałaby rady. Wampir był ogromny. Wykorzystanie magii było ostatecznym rozwiązaniem. Lepiej, by coś szybko wymyśliła, bo od toalety dzieliło ich tylko kilka metrów.
I wtedy jakby dostała olśnienia.
- Poczekaj. - uśmiechnęła się do niego zalotnie i pogłaskała go po ramieniu, chociaż w środku czuła jakby zaraz miała zemdleć. - Wezmę ze sobą koleżankę. Będzie więcej zabawy, co kochany? Idź i się przygotuj. Zaraz wrócę. - spojrzała na niego bawiąc się kosmykiem włosów. Próbowała robić z siebie słodką idiotkę. Jeszcze tylko przydała by jej się guma do żucia i dostałaby oskara. No, kurwa, niech to zadziała.
Jeśli faktycznie, wampir jej posłuchał, od razu zaczęła przeciskać się w stronę Joffreya i niech lepiej nikt już jej w tym nie przeszkodzi.
Gianna

Gianna

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : tatuaże
Zawód : naukowiec, turbo mafjozo
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : -
Moce : wizje, teleport, uzdrowienie


https://vampireknight.forumpl.net/t4177-my-sharona#91797

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Omitsu Nie Wrz 15, 2019 5:06 pm

Zahaczając o wampirze biologię, warto podkreślić, że są to istotny w pewnym sensie martwe, czyli nie mające nic wspólnego z takimi wybrykami jak oddychanie, wydalanie czy uczulenie na gluten. Po co ten krótki wstęp? A no po to żeby stwierdzić, że gdyby tylko Omitsu zobaczyła co zrobił z czekoladą wielki, rosyjski przyjaciel, prawdopodobnie jako pierwsze dziecko nocy, zesikałaby się ze śmiechu. To okropne, że tak wspaniały widok i ubaw ominął ją przez gęsty tłum oraz osobę Veiny na horyzoncie.
Stary? Serio? Miejmy nadzieję, że jakiś całkowicie przypadkowy imprezowicz zauważył nietypowe zachowanie niewidomego i plotka rozejdzie się lotem błyskawicy. Niech się chociaż pośmieje różowo włosa na stare lata.

– Dzięki, wiesz. Jeszcze mi tego brakowało żeby przelizać się z Tobą po alkoholu. - upiła kolejny łyk czegoś tam po czym gwałtownie złapała Veine za ramię.
– To znaczy, nie to, że mi się nie podobasz. To znaczy nie podobasz w tym sensie. Wiesz, ja wolę panów. Kurwa. Ładna jesteś ale nic z tego nie będzie - zakończyła definitywnie zarzucając włosy na plecy. Już raz był taki mały epizodzik, o którym Omi dawno zapomniała ale pewnie Sam nie. I lepiej nie wracać do dawnych spraw, nie zaczynać nic podobnego na nowo. W pewnym wieku kiedy ma się dzieci, męża i $.$ w oczach, nie wypada wszystkiego. Masło maślane? Omlet wolał mężczyzn, tak, koniec kropka i przytup. Przygody z paniami były fajne wtedy, kiedy kończyły się na babskich wypadach. Zakończmy tak temat biseksualizmu Veiny.
Czego się jeszcze o niej dowiemy na tej imprezie?
- Veina, nie używaj przy mnie trudnych słów bo nie chce mi się ich gdzieś googlować po kątach. Nie, żadnych zmian. Jest mi zajebiście dobrze i niech tak zostanie. A ten prezent możesz traktować jako łapówkę. Nie jestem na tyle durna żeby wydawać na obcych własne, Kainowe pieniądze, no przestań. - ogarnęła kumpele wzrokiem ‘no wiesz co?’ i przeszła do dalszego kosztowania alkoholowych specyfików.
Mimo wcześniejszych zapowiedzi wlewanie w siebie procentów szło jej niezwykle sprawnie i dobrze. Już po kwadransie zaliczyła stan błogości i przyjemnego rozluźnienia. Jakoś ta impreza stała się o niebo lepsza. Chyba faktycznie powinna się pospieszyć z wręczeniem zegarka bo lada chwila ktoś go zwinie a ona nawet tego nie zauważy. Byłaby wtedy bardzo zła.
– Oni pewnie nie mają imprez i przychodzą na nasze. No zobacz, każdy jeden wygląda jakby miał kołka w dupie. Poważni skurwiele. Wampiszeee, zabije cię, bla, bla bla… - poruszała kilkukrotnie palcami prawej dłoni jakby udawała czyjeś paplanie. Ta, niewątpliwie Omi ta impreza zaczęła dobrze wchodzić bo nie zabrakło też śmiechu z własnego, jakże wyszukanego żartu.
– Tylko wracaj szybko - skrzywiła się na wiadomość, że Veina chce gdzieś kursować bez celu po sali. Omi została na górze obserwując tłum. Pomimo błysku świateł i unoszącego się dymu, udało jej się wyłuskać kilka znajomych twarzy. W jednej grupie stało kilku Kuro a na ich widok natychmiast pomyślała o Tessie i o tym jak dawno go już nie widziała. Głupio trochę podejść do któregoś z  nich i zapytać czy wujaszek jeszcze żyje. Co prawda do kopnięcia w kalendarz sporo mu brakowało ale cholera wie co spotkało starca po drodze. O, i nawet sam Samuru zaszczycił wszystkich swoją obecnością. Ten to dopiero spadł na dno – myślała przytakując samej sobie aż w końcu dostrzegła nikogo innego jak swoje dziecię ! Od razu zmarszczyła nos zoomując w jego kierunku. Bezczelnie przejrzała najbliższe trzy rzędy ludzi jakie go otaczały. Na szczęście w pobliżu nie było nikogo kto wyglądał podejrzanie ani nie było też tej małej brzydkiej co to rzuca się jak wesz. Dobrze, bardzo dobrze, niech się dziecko ładnie bawi a mamusia będzie pilnowała z odległości.
W końcu po całych dwóch minutach stania w samotności, Omi się zniecierpliwiła. Zeszła więc piętro niżej, odnalazła Veinę i pomijając fakt, że pali bez niej, rzuciła pospiesznie.
- Okej, podejdziesz ze mną do niego? Jeśli go znasz to przedstaw nas. Sama się wstydzę  - dodała jakby to była prawda. Powinna jeszcze dla wzmocnienia efektu się zarumienić ale nie umiała. Cóż, taka natura łgarza.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Gość Czw Wrz 19, 2019 12:02 am

No do kurwy nędzy.
Gabriel nie znosił dwóch rzeczy w żywych posiłkach: głośnego zachowania oraz ćpania. Niestety kobieta nie dość, że darła mordę, jakby ją śmiertelnie obrażono, to jeszcze przemawiały przez nią środki odurzające. Doprawdy, powinna dostać jakąś nagrodę zjebania tygodnia, pół gramy koki i solidnego plaska w pysk - tak na orzeźwienie. Może wtedy zrozumiałaby, że zmuszanie drugiej osoby do tolerowania jej towarzystwa, może skutkować przykrymi konsekwencjami.
Tylko obecność innych uczestników powstrzymywała wampira przed pokazaniem nieznajomej w dobitny sposób, gdzie jest jej miejsce. Zadziwiające, że takie szkodniki nie zdają sobie sprawy, że powinny chować się po kątach i przemykać między innymi tak, żeby nie przeszkadzać.
Wyjście świni z obory na salony nie czyni z niej damy – warknął, nerwowo postukując paznokciami lewej dłoni o blat.
A mógł wyjść z imprezy, jak tylko zobaczył kto z rodziny został wybrany. Zamiast posłuchać głosu rozsądku, pozwolił sobie na zagłuszenie, łudząc się, że tym razem impreza okaże się jakkolwiek ciekawsza niż wszystkie inne, na których wcześniej bywał.
Już miał wystartować do ćpunki, aby chwycić ją za gardło, gdy grupa wampirów zatrzymała się obok niego. Ręka na chwilę zawisła w powietrzu parę centymetrów od dziewczyny, zanim opuścił ją swobodnie wzdłuż ciała.
Spojrzał na nieznajomych, unosząc brew.
Jaki interes mogła mieć grupa podejrzanych gości?
Dokładnie przyjrzał się każdemu, próbując przypomnieć sobie powiązania z którymś z nich. Jednak nieważne jak bardzo się starał, pamięć nie chciała wypluć wspomnień z ich udziałem.
Powiedz o co chodzi, to się zastanowię, czy warto iść za wami i wysłuchać reszty oferty.
Skąd znali jego godność? Zazwyczaj nie afiszował się przynależnością do rodu Kuroiashita. W niektórych kręgach trwała zbyt wielka nagonka na członków rodziny, a on nie miał najmniejszej ochoty nadstawiać karku za przewinienia innych i złą sławę Kuroszów tylko dlatego, że w dowodzie widniało takie a nie inne nazwisko. Najwyraźniej w genach nie została mu przekazana paląca potrzeba przynależności do osób, z którymi łączyły go jedynie literki przy nazwisku i więzy krwi.
Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej, czekając, aż padną jakieś konkretne słowa, po których czerwona, ostrzegawcza lampka w głowie nieco zgaśnie, bądź rozbłyśnie rażącą czerwienią, dając znak, że właśnie przyszła pora na ukradkowe spierdolenie z tego miejsca przesiąkniętego zapachem alkoholu, narkotyków i cholera wie czego jeszcze.
Spojrzenie gadzich oczu przesunęło się na niebieskowłosą wampirzycę. Nie odwzajemnił jej uśmiechu; jego twarz pozostała beznamiętna jak marmur posągu. Z ulgą stwierdził, że Coco pozbyła się jednego utrapienia w postaci ludzkiej wywłoki, proszącej się o problemy.
Poczekaj, Cynthia – powiedział, wczepiając palce w jej włosy i tarmosząc jak niesfornego szczeniaka oczekującego na dawkę drapania i głaskania.
Kim jesteście? – zwrócił się do grupy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Samael Czw Wrz 19, 2019 2:36 pm

Oj gdyby tylko Smok wiedział jaki widok ominął go z powodu trzech gałganów, którzy bardzo prosili się o wpierdol... Na pewno postanowiłby wyładować na nich kolejną porcję złości. Przecież nie co dziennie widzi się ślepego ruska, który odwija podarowanego mu kinderka, kruszy go a następnie wciąga do nosa jak porcję amfetaminy. Miejmy nadzieję, że jednak inni zauważyli co się działo i pocztą pantoflową opowieść o tym wydarzeniu do niego trafi. Może to nie to samo co zobaczyć na własne oczy ale lepsze coś niż nic...
Właściwie to mnóstwo rzeczy go omijało bo całą swoją uwagę skupił na typkach, którzy chwilę temu obleśnie gapili się na jego matkę. Jacyś łowcy, awantury, ciągle ktoś go mijał, obce lub znajome twarze. Szlachetny postanowił załatwić sprawę tak szybko jak tylko się da i możliwie angażując się w nią jak najmniej. W końcu przyszedł tu się bawić i nie miał zamiaru stracić całej imprezy przez trzech placków. Kiedy odeszli już dobre kilka metrów skupił całą swoją siłę woli na łydce tego, którego wcześniej złapał za mordę i mu groził. Jak to dobrze, że Natsume pomógł mu rozwinąć tę moc! Przyda mu się teraz jak nigdy. Ot, jakby nigdy nic gwałtownie ścisnął dolną kończynę przychlasta i miażdżył ją pomimo oporu jaki stawiała kość. Moc w przeciągu kilku sekund powinna skutecznie pozbawić delikwenta ochoty na cokolwiek. W końcu połamany piszczel to nic przyjemnego, prawda? Tymczasem Smok z uśmieszkiem na twarzy, wcielenie niewinności, raczył się drinkiem, którego zwinął z tacy jakiejś kelnereczce. Co złego to nie on, no nie? Przecież nie miał wypisane na czole, że to on coś zrobił. A takie rzeczy się zdarzają! Może chłopaczyna źle postawił stopę czy coś i kość trzasnęła naturalnie? Wypadki chodzą po ludziach! I wampirach. Koledzy powinni mu chyba pomóc i go wynieść.
Asmodey tymczasem, ze szklanką w ręku wbił się w tłum i zaczął przeciskać w kierunku burmistrza. Przecież jest już tutaj dobre kilkanaście minut a jeszcze nie zdążył się przywitać czy pogratulować staremu ziomkowi. Blondyna nie zająć, nie ucieknie. A nawet jeśli to mało na sali fajnych dup?
- Joffrey! - zakrzyknie z szerokim uśmiechem na wrednej gębie, kiedy już będzie na tyle blisko. - Kopę lat Cię nie widziałem. Gratuluję posadki, nieźle się ustawiłeś. - klepnie pana vice-burmistrza w ramię. Może i łamał wszelkie możliwe zasady etykiety podczas spotkania z przedstawicielem władzy, ale jeśli Joff spodziewał się, że kumpel od tak zacznie traktować go inaczej to się mylił. Z resztą co by nie mówić, nie była to oficjalna wizyta przy kamerach i dziennikarzach, nie?

Użycie mocy: Uścisk
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Świętujemy wybory nowego Burmistrza!  - Page 2 Empty Re: Świętujemy wybory nowego Burmistrza!

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach