Apartament Molly

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Nie Sty 05, 2020 2:07 pm

Założenie innego świata było bardzo, ale to bardzo optymistyczne ~ gdyby on istniał to zdecydowanie na drugie spotkanie wybrałby tamto miejsce gdyby był wybór pomiędzy szpitalem, a właśnie śmiercią. Zaren był jednym z gości, którzy na nagrobku chcieli mieć napisane "żył tak jak chciał" więc no może na razie odpuścmy czarnowidzenia przyszłości, bo nie było ani sensu, ani nawet czasu.
Fakt, też będzie się o nią martwił, nie wiem czy w takim samym stopniu, jak ona o niego ale fakt, że oświata mogła się w każdej chwili upomnieć o byłą łowczynie powinna spędzać sen z powiek ~ może nie tyle sama oświata co Esme lub właśnie rodzice. Chwile takie jak ta były rzeczywiście momentem wytchnienia, chwilą prawdziwego złapania oddechu i sielanki tylko czy mogło to trwać wiecznie? Pewnie nie.
Serio aż tak jej przeszkadzała obecność Rosjan w tym mieszkaniu? No fakt, wchodzili jak do siebie bo w sumie zawsze gdy chcieli sobie gdzieś posiedzieć to siedzieli u Zarena, bo jego mieszkanie było najnowocześniejsze i zdecydowanie znajdowało się w najlepszej dzielnicy tego padołu łez. Wampir spojrzał na nią przechylając głowę.
-Jak tak Ci przeszkadzają to wcale nie muszą tu być, to było nim Ty tu zamieszkałaś. Bo... chyba taki masz zamiar nie? - Właściwie to nie był tego pewny, Molly była wolną osobą i mogła siedzieć gdzie jej tylko się podobała, ale nie ukrywał faktu, że chciał by żyła w pobliżu niego ~ to mu odpowiadało.
W sumie to nigdy nie podejrzewał się o podobne rzeczy, ale wszystko to co działo się obecnie nie było wcale złe, nie było w żaden sposób dziwne i trzeba przyznac, że było całkiem miło, mimo że nie leżał na niej a ona pod nim ~ takie rzeczy jak ta teraz była również etapem przez który trzeba przejść. Poznawali się lepiej z każda mijającą chwilą, chociaż sądząc po tym co już do tej pory robili to powinni się znać jak stare dobre małżeństwo, a przecież to było świeże. Sam fakt, że Molly pytała go czy kogoś ma dopiero po dwóch razach jak wylądowała z nim w łóżku, a on pytał czy z nim zamieszka, bo przecież nie mógł mieć pewności. Co do faktu w jakich pozycjach będą spać to wszystko wyjdzie w przysłowiowym praniu, bo on również miał swoją przestrzeń, której potrzebował aby się dobrze wyspać, jeśli akrobacje Molly nie będa mu przeszkadzać, to wcale nie będzie jej zabraniał nic z tych rzeczy. Kontakt podczas snu był bardzo złożoną sprawą i albo go uwielbiasz, albo go nienawidzisz.
Gdyby to była córka Zarena to by ją wydziedziczył bez żadnego wahania, bo taka była prawda. Nie mógł pozwolić, by miał w rodzinie szmatę. Odpowie jej na to pytanie mimo, że zaraz stwierdziła, że to nieważne to usłyszy dokładnie to co by zrobił Zaren.
-Ja bym do tego nie dopuścił, a gdybym zawiódł pomimo wszystkich starań, to bym ją wydziedziczył. Skoro byłaby dziwką, musiałbym ją traktować w ten sam sposób. Nie uważasz? - Że niby Zaren nic nie robił dla niej bezinteresownie? No Halo ~ poszedł z nią na spotkanie mimo, że miała być sama z Grigiem, został tam dla jej komfortu, całkowicie bezinteresownie, więc masz coś jeszcze do dodania na ten temat? To niby nie było miłe?!
Oczywiście, na słowa o śmierci i tak dalej to wrzucił na usta uśmiech i machnął na to ręką. On, nie bał się śmierci. Przynajmniej sprawiał takie wrażenie, wiadomo, że nawet najwięksi zwyrodnialcy czasami się boją śmierci, więc to naturalny odruch, ale że potrafił grać jak mało kto, to zostańmy właśnie przy tym, że się jej wcale nie bał. Mhm ~ małe gesty, całusy i sklejenie się dwóch ciał wcale nie musiało oznaczać zaproszenia do seksu i tak nie było. Oboje byli zmęczeni i mieli na razie dość miłosnych uniesień, wiec nikomu nie groziło tutaj zmaganie sie z trzecim razem. Chociaż trzeba przyznać rację, było naprawdę super.
Niektóre słowa Molly sprawiały, że szlachetny patrzył na nią litościwie z uśmiechem pełnym politowania i w ogóle. Oczywiście, że chodził do takich klubów i patrzył na takie dziewczyny, bo tego wymagała jego praca, nie pamiętał kiedy ostatni raz poszedł po prostu dla przyjemności, on bardzo dużo czasu poświęcał swoim interesom, zbyt dużo by mieć czas na niezobowiązujące wyjście do klubu z panienkami i pod stołem położyć trochę więcej pieniędzy na wieczorne polerowanie ~
-Nie wiem co chcesz usłyszeć Lorraine. Chodzę i jest to ciekawszy widok niż twarz gościa z którym robię interesy. Zresztą często właściciele tych klubów przysyłają mi na kolana najpiekniejsze i najbardziej seksowne dziwki, które mają w klubach by zrobić na mnie wrażenie i uzyskać lepsze warunki przy negocjacjach ~ tak wygląda biznes. Martwisz się, że będę wpychał kutasa w pierwszą lepszą napotkaną szmatę? Na wstępie mogę Ci powiedzieć, że nie musisz się tym martwić. Zachowam machanie dla nas obojga. - pogłaska ją delikatnie po głowie i się do niej uśmiechnie. No bo nie wiem co mógł jeszcze jej powiedzieć ~ Nie zamierzał jej okłamywać, mimo że prawda nie brzmiała pewnie tak jakby sobie chciała to wyobrażać.
-Nie mam koleżanek, wszystkie mnie nienawidzą wraz z wzajemnością. Chociaż ostatnio podesłałem starej znajomej playboya z walizką pełna narkotyków, będzie wdzięczna na tyle, że może będe mógł ją w przyszłości nazwać koleżanką. Nie jest normalna, napierdalała się z jednym z moich chłopaków w podziemnym klubie. Drugą sprawą jest to, że handlowała bronią i myśli, że jest taka sprytna i o tym nie wiem. Tak czy inaczej, dla jej dobra oraz wspólnej przyjaźni przestanie to robić, bo każda konkurencja mnie denerwuje. Nazywa się Veina Vris... Triz...tan...tanen? Nie pamiętam kurwa. - wzruszył ramionami ~ jak niby miałby to załatwić? Miałby zadzwonić do Veiny i powiedzieć coś w stylu "słuchaj, moja laska się nudzi weź się nią zajmij bo muszę zarabiać na chleb?"
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Pon Sty 06, 2020 10:57 am

Odgłosy za oknem zaczęły stawać się coraz bardziej natarczywe. W mieście rozpoczynał się codzienny rytuał znany wszystkim jako szczyt komunikacyjny. Okno przez, które Zaren wyrzucił niedopałek oddzielała od świata cienka wewnętrzna plisa. Rolety zewnętrznej zapomniał opuścić, bo i po co. Wsparta na klatce piersiowej mężczyzny Lori, dopiero teraz dostrzegła leżącą bez życia lampkę, która pofrunęła ze stolika z lekkością piórka.
– Poczekaj, muszę zasłonić roletę i podnieść lampkę. Straszny tu hałas. Ciekawe czy na niższych piętrach jest jeszcze gorzej – odbiła od wszystkich dotychczas poruszanych tematów nie siląc się zbytnio na wstanie. Przerzucając nogę gdzieś na wysokości brzucha rozmówcy, przeniosła ciężar ciała na drugą stronę i zsunęła się na podłogę, prosto na kolana. Przygniotła przy tym nieco Zara? Nic mu nie będzie. To tylko 50 kg. Najpierw postawiła na swoim miejscu ów nieszczęsną lampkę, a później i zegarek, który tykał pomimo niesprawiedliwego traktowania. Pieniądze na nowy telefon wsunęła pod jedną z nóżek budzika. Przez najbliższe kilka godzin nie będą jej potrzebne. A później się zobaczy.
Podpierając jedną dłoń o materac dźwignęła się na równe nogi, obróciła na pięcie i pomaszerowała do okna. Przez ostatnie kilka minut zrobiło się jakoś szaro, jakby ciemniej? Wystarczyło zacisnąć palce na chłodnej klamce, pchnąć ją do góry i otworzyć skrzydło żeby bez problemu zidentyfikować winowajcę. [color=white} – O, śnieg! – [/color] Zakomunikowała wychylając się odrobinę do przodu. Niebo przybrało stalową barwę a z góry wirowały grube płaty układając się na ciemnym parapecie w cienką warstwę świeżego puchu. To dlatego na ulicach było tak głośno. Jak za każdym razem zima zaskoczyła kierowców i co jakiś czas zdarzył się amator letnich opon, który skutecznie blokował całą płynność ruchu. To się już nigdy nie zmieni, nigdy…
– Hm? Czy mam zamiar tu mieszkać? – Zamykając okno i robiąc porządek z zewnętrznym zabezpieczeniem przed ewentualnym słońcem, tym razem to ona uśmiechnęła się litościwie.
– Tak, mam taki zamiar. Chce mieć Cię na oku i możliwie często pod ręką – puściła oczko zbliżając się do posłania jak drapieżnik do swojej małej ofiary. W końcu wtargnęła na swoją połówkę, przekroczyła wspólną granicę i znów przylgnęła do drugiego ciała na jego terytorium. W tej pozycji spokojnie mogło to spać więcej osób. – Mieszkanie dostałam od taty, tak samo jak auto. W tej sytuacji – ciche, wymowne chrząknięcie – Byłoby niesmacznie tam pozostać. Może wieczorem, jeśli nie masz nic przeciwko, to wzięłabym Twoje auto i pojechała po resztę rzeczy. Albo możesz pojechać ze mną jeśli nie masz innych zajęć. Ostatnio zabrałam tylko kilka najpotrzebniejszych ubrań ale mam tego troszkę więcej. Przy okazji podjechalibyśmy gdzieś po telefon. – rozpędziła się w planowaniu kładąc ponownie głowę na barku kochanka i tym razem zamykając oczy. To nie tak, że chciała na siłę go wszędzie ze sobą zabierać albo co gorsza zmuszać do wspólnych wypadów. Bardziej chodziło o to, że jego samochód kosztował wielokrotność jej byłego mini i mogłoby zrobić się nieprzyjemnie gdyby niechcący gdzieś na mieście zarysowała drzwi albo wgniotła na słupku zderzak. Zdarza się przecież i zawsze jest tak, że na kilkaset wyjazdów teren nieszczęście przydarzy się w nie swojej bryce. Faceci uwielbiają auta i mają do nich bardzo specyficzny stosunek. Traktują je inaczej niż kobiety - bo dla nich to tylko środek transportu, cztery koła pomocne w przedostaniu się z punktu A do punktu B. Ostatnie czego Molly teraz chciała, to psucie świetnych stosunków z chłopakiem. Lepiej dmuchać na zimne niż później żałować. Decyzja należała do niego ~
Szczelne objęcie jakie mu zafundowała ograniczało ruchy do minimum ale było w pewnym sensie przyjemne. Przynajmniej do czasu pierwszego skurczu czy odrętwienia.
– Córka, dziwka, wydziedziczenie. Jakoś ostatnie słowo źle mi się kojarzy. Mam pewne przemyślenia i obawy ale nie chcę o tym głośno mówić. Nie jesteś głupi, sam się domyślasz o co chodzi i proszę nie mówmy już o tym. Jest mi dobrze, miło i ciepło. Odpoczywam - naciągnęła kołdrę o wymiarach łóżka, a przynajmniej z szerokości.
Tak, była tylko jedna sztuka, którą trzeba umieć się podzielić.
– Nie, jednak nie chciałam tego wiedzieć – Uchyliła powieki patrząc gdzieś w martwy punkt nad czubkiem profilu nosa mężczyzny. Musiała przetrawić tą wiedzę, przeanalizować i finalnie przyjąć do wiadomości co wcale nie było ani proste ani oczywiste. Co innego jeśli się czegoś domyślasz, a co innego jeśli o czymś wiesz. A najgorzej jak to zobaczysz. To byłby już cios poniżej pasa. – Ale zaraz – podjęła co było równoznaczne z tym, że właśnie nadszedł czas na drążenie czyli coś, co mało kto z nas lubi. Rzadko kiedy drąży się miłe tematy. Zgłębia się zawsze zagadnienia związane z problemami czy trudnościami pod każdym możliwym względem.
Ktoś tu uczył się szybciej niż powinien. Może to zmiana rasy a może krew stwórcy krążąca w żyłach? Z pewnością poprzednie wcielenie czarnowłosej kiwnęłoby głową i położyło potulnie uszy po sobie. A teraz? Show must go on.
– To chyba było zanim mnie poznałeś. Zanim mnie uratowałeś i zanim nazwałeś swoją dziewczyną. Tak? – I zanim dwukrotnie przeleciałeś. Wyplątując dłoń spod męskiej koszulki przeniosła ją na buzię gdzie przykładając palec wskazujący do brody, nakłoniła do obrócenia głowy w swoją stronę.
– Jesteś na tyle duży i silny, że żadna kobieta nie wepcha Ci się na kolana jeśli nie będziesz tego chciał – Zbliżyła wargi do jego ust łącząc je w powolnym i namiętnym pocałunku. – Będę bardzo zazdrosna. Kochanie… - dodała kończąc to co zaczęła. Tym razem ostatnie słowo szepnęła dobitnie i wyraźnie. Nie tak jak wtedy podczas seksu kiedy na umysł spływa różowa mgła. Tym razem było to świadome i przemyślane.
Uwalniając podbródek obróciła się na plecy a chwilę później leżała już na boku tyłkiem do niego. Przyciągając własną poduszkę wepchnęła ją pod głowę oddając tym samym wolność ramieniu Zara. Z dużego nieużytku kołdry leżącej martwo na pustej stronie łóżka, zwinęła niewielki wałek na który zarzuciła nogę. – To nie tak, że chce Cię ograniczać albo nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi. Rozumiem ale myślę, że bez tych suk na kolanach też można ubić interes – bez cienia wątpliwości wiadomość o obcych paniach w towarzystwie szlachetnego bardzo poruszyła Lori. Do tej pory nie wiedziała jak to jest być o kogoś zazdrosnym i mimo, że jeszcze nic się nie stał to uczucie było do kitu. Sama świadomość kobiet o dłuższych nogach i większym biuście sprawiała, że mała miała ochotę się obrazić. Tak zapobiegawczo, profilaktycznie. To cholernie głupie ale co poradzić? W końcu miłość wiąże się z sercem a nie rozumem.
– Popracujemy nad romantycznością bo ze szczerością nie masz absolutnie żadnych problemów – westchnęła cicho czując na plecach dotyk drugiego ciała. Jeszcze nigdy nie było jej dane zasypiać przy drugiej osobie i póki co od snu powstrzymywała ją jedynie konwersacja, bo pomimo wcześniejszych obaw, musiała przyznać, że było jej niezmiernie wygodnie.
– Veina. Nie kojarzę. Przynajmniej z oświaty. – Jak przez mgłę przez pamięć ex łowczyni przewijały się nazwiska osób poszukiwanych za różnego rodzaju wykroczenia ale tak skomplikowane nigdzie nie widniało. Przynajmniej za jej marnej kadencji. – Nie jest normalna bo biła się z Twoim chłopakiem… to znaczy wiesz o czym mowa… czy z innego powodu. I co Ty miałeś z tym wspólnego? – mówiła po części w poduszkę przez co nie każde słowo było wyraźne. Na końcu ziewnęła. Zmęczenie powoli i nieubłaganie zaczynało brać nad nią górę. Dodatkowo głos mężczyzny, zwłaszcza gdy mówił nieco ciszej, był bardzo uspakajający i gdyby nie to, że ciągle miała z tyłu głowy te panie z klubu, to musiałaby przyznać mu komplement. Otóż miał naprawdę bardzo przyjemny głos! Kiedy tak mówił, spokojnie i bez pośpiechu, bez warstw emocji, mogłaby go słuchać i słuchać aż prędzej czy później zasnęłaby gubiąc cały wątek. – Chętnie ją poznam. Jeżeli nie będziesz miał nic przeciwko – To jak Zar komunikował się z swoimi starymi znajomymi, leżało tylko i wyłącznie po jego stronie. Molly jak każda dziewczynka potrzebowała od czasu do czasu towarzystwa tej samej płci i jeśli Zar dobrze to rozegra, to zyska podwójnie. Bo nie tylko zapewni koleżankę dla swojej laski ale także ograniczoną wolność!
Związek to niełatwa sztuka kompromisów i już po kilkunastu minutach rozmowy widać, że trzeba będzie porządnie się dotrzeć. Coś zmieniało szarą myszkę a winowajca mógł mieć o to żal tylko do siebie. A może wcale nie? Kto lubi bezbarwne postacie. To co powoli i sukcesywnie kiełkowało w jej ciele bez życia miało związek ze zmianą dotychczasowego frontu. To nie tylko zatrzymanie akcji serca, większe kły i nieograniczony apetyt na krew. To też zaszczepienie cząstki tego, który do tego doprowadził. Pod pewnym względem leżąca obok Zara kobieta, była nie tylko jego własnością, której wmawiał pozorną wolność, ale także tworem, którego ukształtowanie leżało w jego interesie. Bystre oko obserwatora bez trudu zauważy subtelne zmiany następujące krok po kroku. To koło toczyło się powoli bez zbędnych, gwałtownych zmian trybów. Coraz bardziej pewna siebie, mówiąca to co myśli a nie to co wypada, coraz bardziej odważna i mniej skryta, po kim to ma? Odpowiedź leżała tuż obok prawdopodobnie nieświadoma tego, co jeszcze może się stać ~


Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Czw Sty 09, 2020 9:48 pm

Naprawdę nie wiem co jej przeszkadzało w tym co się działo na ulicy ~ może to fakt wampiryzmu, jej słuch był znacznie lepszy i była niezbyt przyzwyczajona do tego hałasu. Jedni potrafią żyć przy torach kolejowych całe życie i ignorować fakt, że na zewnątrz przejeżdża pociąg i nawet go nie zauważyć, a jeśli ktoś przyjdzie w odwiedziny żyjąc w spokojnym miejscu to od razu wyłapuje i zastanawia się jak ktoś może żyć w takich warunkach. To chyba był ten fakt.
Rzeczywiście nie mogła po prostu przełożyć się w drugą stronę i nie zjeżdżać po nim jak w aqua parku? Bo może i był zmęczony, ale jeśli będzie gołym tyłkiem jeździć mu po kolanach to zaraz będzie trzeba wzywać księdza, lekarza czy kogo tam chcesz bo będzie runda numer trzy. Zaren tylko na nią spojrzał z lekko uniesionymi brwiami jakby zaskoczony drogą którą wybrała, ale nie skomentował tego całego cyrku, który odstawiła Lorraine, jedynie gdy już zeszła to powędrował za nią wzrokiem w stronę okna.
Śnieg za oknem? dziwne, myślał, że czeka ich kolejna jakaś taka nijaka zima, a jednak coś zaczęło prószyć. Nie mógł nic poradzić tylko się uśmiechnąć, bardzo lubił śnieg i w ogóle tą porę roku. Przypominała mu o czasach który spędził w Rosji wraz ze swoją wesołą kompanią, która dopiero tam zbudował.
No oczywiście, że chciał usłyszeć od niej czy miała zamiar tu zostać, bo musiał wiedzieć jak sobie rozplanować życie na przyszłość, ale tak ~ miała taki zamiar, a czemu to już niekoniecznie musiał wiedzieć. No i co z tego kto jej to załatwił, przecież to tylko rzeczy materialne, to czy był to Mietek z pod piątki czy jej ojciec to powinno być najmniej ważne, ale skoro to tyle znaczyło to po prostu skinął głową na przyjęcie tych informacji do wiadomości.
-Dobra to jak chcesz tu zostać to załatwię z chłopakami, żeby już tutaj nie przychodzili, bo szczerze nie uśmiecha mi się widok jakby któryś wylazł na Ciebie jak łazisz po mieszkaniu pół nago, musiałbym się wkurwić i nie wiedziałbym na kogo powinienem, więc po prostu unikniemy takich sytuacji. - kiwnął do niej głową z uśmiechem, a następnie aż się podniósł bardziej do siadu, odpychając plecami od ściany przy której stało łożko by spojrzeć prosto na Molly. Jego samochód? Kurwa ~ no dobra to tylko rzecz, ale faktycznie niektórzy przywiązywali wagę do takich rzeczy i Zaren był jednym z nich. Kochał ten nienaganny, niezarysowany czarny lakier na Lexie. Nawet nie to, że to ona miała prowadzić, bo przeważnie to jego wozili jak Francuza we wszystkie możliwe miejsce, sam siadał za kółko bardzo rzadko. Po prostu robił na parkingu niemałe wrażenie.
-Mam kluczyki w marynarce na wieszaku, tylko na niego uważaj. Nie rozpierdol go po drodze. Poradzisz sobie sama, ja mam coś do załatwienia. - mruknął cicho, bo faktycznie po nocy spędzonej z Molly czy tam dniu zamierzał wyjść z mieszkania i wrócić dopiero po zakończonych sprawach.
Oczywiście, że szlachetny nie był idiotą więc bardzo szybko domyślił się wszystkiego co się kryło pod słowami na które wczesniej nie zwracał uwagi, sytuacja dosyć podobna ~ co prawda bez kurwienia się, ale reszta rzeczy mogła zostać na miejscu. Hej ~ te dwa razy były pełne uczucia, szanujmy się.
Czy będą umieli się podzielić jedną kołdrą? To się już okaże niedługo.
No niby nie chciała tego wiedzieć więc po co go o to pytała? Zaren nie był kłamcą przynajmniej w stosunku do Molly, a nawet w stosunku do większości, bardzo się starał owijać w bawełnę, ale nigdy nie kłamał ~ No więc co innego miała usłyszeć. Będzie zazdrosna? To chyba zrozumiałe, nie spotkał kobiety której by nie przeszkadzało, że inne laski ocierają się o krocze ich faceta, to dosyć dziwne i potrafił to zrozumieć. Tak, dało się załatwić wiele rzeczy i bez tego, ale czy musiał z tego zrezygnować, przecież i tak by o tym nie wiedziała, więc jedyne co będzie miała to jego słowo, że zrezygnuje z takich praktyk.
Uśmiechnął się do niej i gdy już była pod tą ogromną kołdrą to oparł się znowu o ścianę i położył rękę na głowie Lorraine i ją pogłaskał czule.
-No dokładnie tak było. - przerwał, bo pocałowała go namiętnie i zamierzał oddać jej ten pocałunek, nawet na chwilę go przerwał i zdjął z siebie koszulkę by rzucić ją obok łóżka i wejść pod kołdrę do niej, następnie objął ją lekko, wsuwając dłoń pod jej plecy i nachylił się by ten pocałunek przedłużyć ~ naprawdę musieli sobie ustalić pewne rzeczy i to była dobra droga w tą stronę.
-Oh, teraz przyszedł czas na komplementy? No dzięki. Nie musisz się tym martwić. Zamiast tego mogę zawsze chlać. - zaśmiał się cicho po skończonym pocałunku. Z dwojga złego chyba lepiej, żeby chlał niż obściskiwał się z innymi dziewczynami, prawda? To że się odwróciła nie znaczy, że uwolniła się całkowicie z jego uścisku, bo on nie miał zamiaru jej wcale wypuścić na tą chwilę, po prostu przekręcił się wraz z nią i przywarł do jej pleców, jeżdząc palcami po jej brzuchu z przodu i zaczepnie skubnął jej ucho.
-Nie tłumacz się. Wiem, że lepiej by było gdybym siedział osiem godzin w jakimś nudnym biurze, ale wtedy nie byłoby nas stać na te wszystkie luksusy. Popatrz na jasne strony tego układu, a ja mogę Ci obiecać, że nie będziesz jedną ze znudzonych zdradzanych gospodyń domowych. - odchyli się kawałek i przewróci na plecy patrząc przez chwilę w sufit. ~ Nie słyszała o Veinie? A to dziwnie, w oświacie coś powinno o niej być skoro zajmowała się handlem bronią i nie miała za sobą całej organizacji to czyniło z niej łatwy cel.
-Romantyzm Hm? Zapamiętam. - uśmiechnie się do siebie bardziej niż do niej skoro była odwrócona plecami, a następnie nachyli się po telefon leżący gdzieś w starych spodniach i odblokuje ekran dostając mocnym światłem po twarzy, aż się skrzywi ~ ale napisze szybko na klawiaturze wiadomość i odłoży telefon.
-Pewnie, nie martwię się zostawiając Cie w jej rękach to twarda baba powinna sobie dać radę. - Pytanie pod tytułem, a co Ty miałeś z tym wspólnego. Hmm kłamać czy powiedzieć jej prawdę? Zaren westchnie głęboko i przewróci oczami.
-Słuchaj, prowadziłem kiedyś podziemny klub w którym napierdalali się za pieniądze i zwinąłem cały hajs z zakładów, połowa miała być dla Veiny za wygranie mimo bardzo niekorzystnych wiatrów. Była na mnie trochę zła, ale wysłałem jej walizkę pełną narkotyków i ślepego podrywacza, powinno już jej przejść, zobaczymy co odpisze. - cicho się zaśmieje. Czy miał wyrzuty sumienia? Ani troche! Wręcz przeciwnie, był z siebie dumny.
Tak, zdecydowanie nie zdawał sobie sprawy ze zmiany Molki bo znał ją może zbyt krótko, ale był bardzo ciekawy na ile mała istotka potrafi się rozwinąć, kto wie ~ może kiedyś zostanie pełnoprawną przerażającą wampirzycą? Wątpił, ale nikt nie zna przyszłości!
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Pią Sty 10, 2020 6:31 pm

Strzał w dziesiątkę. Zwykła, prosta, kwestia przyzwyczajenia. To co dla niego było normalne, przeciętne, wręcz niezauważalne, dla niej było zupełną nowością. Bodźce jak większość rzeczy czy doznań, można podzielić na te pozytywne i negatywne. O ile czuły dotyk i wiążąca się z tym nadwrażliwość były super, czy np. Lepsze widzenie o każdej porze dnia i nocy itp. Tak hałas na ulicy był beznadziejny. Dokuczał jej każdy szmer, dźwięk klaksonu, pisk opon hamującego auta czy nawet sygnał karetki. Jej organizm był zmęczony i potrzebował regeneracji co jeszcze bardziej podkręcało wrażliwości na tego typu impulsy.
– No co? Przecież nie będę szła wokół łóżka tylko dlatego, że nie mam na sobie majtek – ruszyła beznamiętnie ramieniem nie robiąc z tego żadnej afery chociaż zakodowała zachowanie jako miłe. Jak widać pomimo maratonu nadal patrzył na nią z ogromną ochotą i gdyby tylko bardziej się postarała to choćby za cenę totalnego zmęczenia, stanąłby na wysokości zadania. Na szczęście nic takiego nie przyszło jej do głowy a jedyne o czym teraz myślała w kategoriach priorytetu to zdrowy, głęboki sen. Odpoczynek to bardzo ważna część egzystencji każdej istoty, tym bardziej tak młodej i świeżej w nowym, lepszym świecie. Nawet wracając do łóżka zdarzyło jej się ziewnąć co szybko ukróciła zasłaniając dłonią otwarte usta.
Lori osobiście również lubiła zimę. Szczególnie dobre wspomnienia miała z dzieciństwa kiedy zjeżdżała na sankach z górki albo lepiła bałwana za domem. Kosztem krótkich i mroźnych dni, przybywało długich wieczorów, kiedy mogła oglądać filmy, czytać lub jakiś czas temu – uczyć się. Za czasów kiedy jeszcze do szkoły jeździła autobusem, nie raz spóźniła się przez porządną wywrotkę na zamarzniętej kałuży albo oberwała błotem spod kół mknącego auta ale podsumowując zima była ok. Tylko taka na minusie kiedy z nieba wirowały płatki a nie padał deszcz i panowała ogólna plucha. Jeżeli uda im się zmrużyć oczy to za kilka godzin świat powinna przykryć puchowa pierzynka ze śniegu.
– Nie chodzę normalnie po domu nago albo tak jak teraz. Nie musisz się o to martwić. Mieszkanie jest Twoje i możesz zapraszać kogo chcesz tylko nie chcę żeby chłopaki bywali tu częściej niż Ty – pociągnęła w dół bawełnianą koszulkę starając się dodać jej kilka centymetrów przez co wyglądała jak zdecydowanie za duża sukienka po starszej siostrze lub bracie bo to przecież męska... – Boisz się! – skierowała na ‘męża' oskarżycielski palec kiedy tylko wspomniała o samochodzie a on dosłownie usiadł z wrażenia. – Twoje auto jest trochę dłuższe od mini ale przecież masz ubezpieczenie, prawda? – chwilę wahała się czy zadać to pytanie bo odpowiedź niby była oczywista ale lepiej dmuchać na zimne. Samochód pożyczy jeżeli faktycznie będzie miała taką potrzebę. W innych okolicznościach lepiej nie ryzykować i przemieszczać się zwykłą taksówką. Nawet nie chciała wyobrażać sobie gniewu jaki mogła na siebie ściągnąć przez zarysowanie, a nie daj Bóg wgniecenie blachy albo jakiś wypadek, kolizje. Jednak finalnie bardzo doceniła zdradzenie sekrety ukrytych kluczyków i zgody – widać, że kocha skoro pozwala wziąć ~
– Co masz do załatwienia? – duże, zielone oczy świdrowały go na wylot oczekując zaskakującej odpowiedzi póki sama właścicielka najlepszych radarów na kłamstwo pokręciła przecząco głową. Nie minęło wiele czasu a ona powtarzała ten sam błąd. Ciekawość – z pewnością jest jakiś gen za to odpowiedzialny i wszystkie, zupełnie wszystkie kobiety go mają. Lori była ciekawa nawet wtedy gdy nie chciała być. Opamiętanie nadeszło szybciej niż Zaren zdołał otworzyć usta i powiedzieć chociaż jedno słowo. – Nie mów, załatw swoje sprawy i już – tym razem zdążyła wykazując się odpowiednim refleksem. Następnym razem zastrzeże, że za każdym razem kiedy o coś zapyta, poprosi o minutę ciszy żeby jeszcze raz dokładnie przemyśleć swój zakres wiedzy i to czy chce go poszerzać.
Pakując się do łóżka z nadzieją, że zaraz pójdzie spać, nie przypuszczała, że zderzy się z tak trudnym tematem. Obce kobiety, gołe, ładne, za darmo! Jeżeli w każdym z nas drzemało drugie JA, to jej właśnie niesamowicie się naburmuszyło. Co to wszystko miało znaczyć? Nie powinna nawet o tym wspominać bo przecież to takie logiczne. – Świetnie, że myślisz tak samo jak ja – połknęła haczyk bez najmniejszego problemu. Pomimo bycia największą naiwniarą jaka chodziła po tym mieście, najzwyczajniej w świecie ten facet nie wyglądał jej na kłamcę. Poza tym to byłoby bardzo nie na miejscu według światopoglądu Lori gdzie jak ktoś kogoś kocha to pozostaje wierny. Jak dobrze, że większość przemyśleń istniała wyłącznie w jej umyśle bo opuszczając go mogłaby zdarzyć się z falą krytyki i śmiechu. Urwała się z choinki? W pewnym sensie tak.
Za dużo idealizowania i wiary w dobro pod każdą postacią.
– Zaren – mruknęła lekko przestraszona i zdziwiona kiedy ten zrzucił koszulkę i wsunął się do niej pod pościel. Tym razem odwzajemniła pocałunek częściowo opierając dłoń na jego mostku żeby w razie potrzeby interweniować. Nawet jeśli była całkowicie zmęczona i w jej głowie królowała wizja snu, to ciało miało tu zupełnie gdzieś i zachowywało się jakby ktoś odłączył je od mózgu. Nawet biodro zaczęło ją na nowo boleć jakby w obawie przed powtórką z rozrywki. Na szczęście mężczyzna odlepił się od niej pozwalając przekręcić się na bok.
– Zaren, no! – burknęła wypinając bardziej tyłek. Meh, zła metoda na odegnanie wroga, który molestował jej brzuch i płatek ucha. Czy to całe ciało jest strefą erogenną czy on specjalnie pcha ręce tam gdzie jest najbardziej wrażliwa? – Jak będziesz tak robił to nigdy nie zasnę. – obruszyła się naciągając kołdrę pod samą brodę kiedy nareszcie napastnik obrócił się na plecy.
– Dobrze, już dobrze. Rozumiem – coraz częściej miała wrażenie, że ma przy nim odczucie bycia uczniakiem. Słuchała, kiwała głową i chłonęła wiedzę jak gąbka. Najwięcej informacji jakich do niej docierało to te związane bezpośrednio z życiem stwórcy. Towarzystwo chłopaków, relacje jakie panują między nimi a szlachetnym, jego podejście do wielu spraw, praca i jej różne cienie. Mężczyzna był ciekawy, intrygujący i to sprawiało, że działała na otoczenie jak magnez. A jeżeli nie na wszystkich to zdecydowanie na pannę leżącą obok...
– To zabrzmiało jakbym miała ADHD albo cztery lata. Naprawdę sprawiam Ci tak dużo problemów, że ktoś inny POWIENIEN sobie ze mną poradzić? – chociaż głos dziewczyny był monotonny i najwyraźniej zmierzała w stronę objąć morfeusza to myślała na tyle przytomnie żeby sprzedać mu słownego pstryczka w nos.
– Napisałeś do niej? Kochany jesteś – uśmiechnęła się pod nosem wtulając policzek w miły i delikatny materiał poduszki. Odwrócona tyłem z zamkniętymi oczami nie wychwyciła momentu pisania wiadomości ale to nic. Podobnie nie wpadła na to, że Veina ma zostać jej niańką podczas gdy mężczyzna będzie załatwiła rzeczy, o których nie chce mieć bladego pojęcia. Tak to działało a układ był idealny bo on potrzebował chwili wolności a ona towarzystwa z biustem. Złożyło się idealnie.
– Zar przytul mnie tak jak wcześniej i jeśli wstaniesz wcześniej to obudź mnie – rozdysponowała pakując kuperek w zagłębienie jego bioder. Spanie na łyżeczkę jest przecież takie przyjemne. Przynajmniej dla kogoś w jej położeniu. – Dobranoc – szepnęła cicho nie siląc się już na żadne buziaki bo padła niecałe dwie minuty później. ~
I tak jak przypuszczała, nie minęło wiele czasu kiedy zaczęła się kręcić. Najpierw przekręciła się na drugi bok zarzucając nogę na talię kochanka, rękę wcisnęła w przestrzeń miedzy nimi. Tak tkwiła dobre dwie godziny po czym zaplątując się w pościel przewróciła się dwa razy na bok i finalnie znalazła się na samym krańcu łóżka, z tym, że na swojej części. Tak zaplątana spała już do końca czyli do zapowiadanej pobudki.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Pon Sty 20, 2020 8:12 pm

Jeśli chodzi o przyzwyczajenie to mieli tutaj na pewno dużo do przyswojenia, ona będzie musiała trochę przywyknąć do bycia wampirzycą, a on? On będzie musiał przywyknąć do dzielenia mieszkania z kimś nowym z kimś z kim chciał je dzielić z własnej nieprzymuszonej woli ~ to naprawdę zaskakujące gdy dzieje się coś takiego. Kto by pomyślał, ze taki wampir jak Zaren, który miał właściwie wszystko co tylko zapragnął, który trzymał to miasto za jaja i który nie bał się brnąć do przodu w każdej możliwej kwestii był zwyczajnie samotny? Mhm, brak jakiegokolwiek bliższego towarzystwa sprawiał, że nie był kompletny, a teraz? Teraz można było jedynie się martwić co mógł zrobić gdy już osiągnął wszystko czego chciał.
Właśnie brak dolnej bielizny to był idealny powód, żeby iść na około a nie zjeżdżać po nim jak zjeżdżalni pod Mcdonladem by zająć upierdliwe bachory ~ no, ale dobra. On był zmęczony, ona również nie myślała tymi schematami to tym razem się upiekło. Oboje potrzebowali snu, który miał zaraz nadejść.
W Momencie gdy go spytała co zamierzał robić miał jej oznajmić wszech i wobec, że ustawił się z młodym Draculą aby odebrać kontener pełen wschodnio-europejskich kurew, które następnie trzeba było przewieźć do klubu w którym miały zacząć swoje nowe życie, ale bardzo szybko ugryzła się w język i zaniechała dalszego głodu informacji na co Zaren tylko lekko się uśmiechnął i skinął do niej głową.
-Ubezpieczenie? Myślisz, że mogę sobie pozwolić, żeby moje prawdziwe imię widniało na jakimś papierku z miejsca gdzie pewnie sprawdzają historie kredytową? Ocipiałaś już całkiem? - pokręcił głową. Nadal tego nie rozumiała prawda? Takie rzeczy zwracają uwagę, a zaraz znajdzie się jakiś dobry obywatel, który bardzo szybko przypierdoli do najbliższej komendy i cały interes będzie musiał użerać się wpierw z policją, a później po głębszym badaniu z jednostką do zwalczania przestępczości zorganizowanej, a to ostatnie Zaren odwlekał w czasie jak najdłużej.
-Mieszkanie też nie jest na moje imię tylko na jakiegoś gościa co prowadzi firmę transportową. - oczywiście że widzieli sytuację oko w oko w której on nie będzie zdradzał jej, a ona jego ~ tego akurat mogła być pewna, bo Zaren pomimo swoich wielu zalet i wielu wad nie wpasował się w kryteria niewierności. Bardzo lubił tą dziewczynę, mimo, że znał ją tak krótko. Czy się to utrzyma? tylko czas pokaże.
-Nie masz ADHD po prostu wprowadzanie nowego wampira do życia w nocy nie jest łatwym zadaniem, ale Veina powinna sobie dać radę i nie spierdolić tego po całości.
Oczywiście nie mógł być tego pewny, ale jeśli komuś miał powierzyć takie zadanie to tylko i wyłacznie Veinie, może to fakt, że nie miał zbyt wiele koleżanek, jeśli tak można nazwać pannę Virtanen.
Szlachetnemu nie chciało się za bardzo już gadać więc wszystkie tematy, które mógł pominąć to zwyczajnie pominąl, a następnie przysunął się do Molly, obejmując ją jedną ręką i położył się na plecach przekręcając głowę w stronę ściany i zwyczajnie zasnął po krótszym czasie ~ resztę rozmowy będa kontynuowali na pewno dnia jutrzejszego.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Veina Wto Sty 21, 2020 10:14 pm

Za ogromny akt odpowiedzialności powinna być uważana decyzja Veiny o niebraniu samochodu na tę osobliwą wycieczkę. Poza tym chyba dużo łatwiej będzie pokazać temu podlotkowi miasto i charakter życia nocnego z pozycji pieszego, to zostawia dużo większe pole popisu dla mentorki, którą Veina już się czuła. Dawno nie wprowadzała młodego wampira do życia krwiopijczego, choć miała na tym polu pewne doświadczenie. Sama była ciekawa co z tego wyjdzie, to z pewnością będzie ciekawa noc.
Czarnowłosa z jasnymi namiarami skierowała się w stronę dziupli Zarena i rozczarowała się widząc, że nie jest to jakaś rosyjska siedziba mafijna, a zwykły apartamentowiec, podobny do tego, w którym ona mieszkała. Czyli nie spotka żadnego przystojnego Rosjanina, that's a pity. Najwyraźniej Zaren miał takie samo zamiłowanie do luksusu co Vi i nic w tym złego przecież, kto miałby lepiej to rozumieć niż taka hedonistka. Skupiona na tym rozważaniach, nim się spostrzegła było już przy wejściu, mijała night managera w garniaku kupionym za napiwki lokatorów, który coś tam zaczął krzyczeć by się zameldowała, a on mógł w elegancki sposób poinformować właściciela o jej nadejściu. Ale choć mi miała postać swoistego huraganu, nie było potrzeby by jej przybycie ogłaszać wszem i wobec. Dopalając papierosa, którego nie zgasiła nawet w windzie - żyjąc na krawędzi prawa - szybko znalazła odpowiedni apartament. O ile wszystko szło prościej z możliwością widzenia, to wręcz niesamowite. Czarnowłosa miała zamiar oczywiście spełnić jakże pokorną, ekhem, prośbę Zarena, jednak wyjście na miasto było też po części jej prywatną formą świętowania powrotu życia do normy. A tej kruszynce przyda się chwila aktywnego odpoczynku od Kuro, który w tej chwili Vi miała zamiar jej zapewnić.
Gdy stanęła przed tymi jedynymi drzwiami, zapukała, ale bardzo się zniecierpliwiła całym dwusekundowym czekaniem, więc postanowiła po prostu wkroczyć niczym wyczekiwany Mesjasz. Rozczarowała się widząc, że nikogo w pierwszych trzech pomieszczeniach nie ma, nikt nie wyczekuje jej przybycia, a ona musi teraz szukać po kątach tego playboya rusofila. Na szczęście nie zajęło jej to dużo czasu i Veina już po chwili stała w progu sypialni wampira. Nie dało się nie zauważyć dziewczyny u jego boku. Najwyraźniej faktycznie miał partnerkę i to właśnie nią zająć się miała czarnowłosa wampirzyca. Trochę był rozczarowujący fakt, że jednak ta wiadomość nie była tylko pretekstem, by znów ją zobaczyć. Kolejny raz chwilę zajęły jej te rozważania, ale zawahała się czy już ich budzić, bo przecież sen był namiastką boskiego spokoju, czasami wręcz upragnionego. Dlatego paląc końcówkę papierosa, stała oparta ramieniem o futrynę i przyglądała się obojgu.
- It's time to get up, wakey wakey. - powiedziała po chwili. Pewnie ta wzruszająca scena mogłaby wzruszyć jej zimne serce, jednak tak się nie stało. Przecież nie było chwili do stracenia, rozrywki całego miasta czekały na mentorkę Vi i jej protegowaną o nieznanym jeszcze wampirzycy imieniu. Najgorsze, że nigdzie w pobliżu nie było popielniczki.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Wto Sty 21, 2020 10:27 pm

Tuląc grzbiet do drugiej osoby, po części odpływając w krainę snów, starała się rejestrować jego każde słowo, co sprawiło, że z wielkim trudem otworzyła jednak powieki. Wzrok wpatrzony w nieistniejący punkt na wprost przeniosła na mężczyznę siląc się na obrót ciała. Spojrzała na niego, przeciągle i wymownie. Tak apropos tego pełnego uczucia zwrotu „ocipiałaś". Tyle, obróciła się znów na bok darując sobie strzępienie języka. Jeżeli faktycznie to trudne dzieciństwo a może nawet jego brak miały wpływ na kulturę i słownictwo a dokładnie jego zasób, to Molly nie miała tak dużej siły przebicia żeby sprostować to co już utarte.
– Miałam na myśli czy w razie kolizji ubezpieczyciel zwróci Ci koszty naprawy – wsunęła dłoń pod policzek sądząc, że prędzej czy później nadejdzie dzień, w którym wyciągnie kluczyki z jego marynarki i wsiądzie za kierownicę czarnego auta. Dziś wolałaby tego uniknąć z jednej, prostej przyczyny – właściciel ją zestresował. Zabawka była droga, zarejestrowana na kogoś innego. Co miałaby powiedzieć w razie wypadku albo zwykłej kontroli? Że pożyczyła auto od wujaszka? Kiepski plan bo faktycznie – nie umiała w mafię, w gangsterkę, w brudne pieniądze a nawet w podstawy, które są niezbędne do tego żeby przetrwać. Ludzie słupy byli czymś niezbędnym ale dla kogoś kto nigdy nie miał styczności z grupami przestępczymi ich działalność i otoczka były tajemnicą. Czas trochę zgłębić te nieodkryte tereny, a zastanawiając się jakie pytanie może zadać Zarowi, odpłynęła.

Ciemność, duszny zapach wilgoci i odrażający, lepki chłód. Stare mury, niewielkie okno z kratą, kamienna posadzka i ciężkie, metalowe drzwi. Co to za miejsce?
– Lochy – szepnęła przerażona stojąc na środku niewielkiego pomieszczenia o niezwykle surowym wyposażeniu. Metalowe łóżko wepchnięte w kąt z materacem pamiętającym odległe czasy i lokatorów licznych w dziesiątkach a być może nawet i setkach. Na jednej ze ścian wisiały ciężkie łańcuchy zakończone obręczami. Wręcz idealnie nadawały się do skrępowania nadgarstków. Czarnowłosa wampirzyca obejmując własne ramiona dłońmi podeszła żeby dotknąć ciężkiego metalu. Ledwo musnęła go palcami a skóra na opuszkach zaczęła piec. Z sykiem odskoczyła do tyłu żałując pochopnej decyzji. Domieszka srebra ~
– Jest tu ktoś?! – krzyknęła wpadając w objęcia paniki. Jedyne co jej odpowiedziało, to echo...


Lori jęknęła przez sen i obróciła się trafiając na środek dużego posłania. Chwilę oddychała zdecydowanie szybciej niż powinien robić to człowiek podczas snu, po czym jej klatka przestała unosić się zupełnie.

Siedząc na kanapie z poduszką na kolanach ze znudzeniem przeskakiwała z kanału na kanał. Reklama, sport, komedia romantyczna, zupełnie nic ciekawego. Nagle ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka. – Zaren? – zapytała przechylając się w stronę korytarza. Cisza. Ciężkie kroki świadczące o tym, że ktoś lada chwila wyłoni się zza rogu. Ściągając brwi skupiła całą dotychczasową uwagę, którą poświęcała ekranowi na postaci nieznajomego gościa. Z niemym strachem w postawnej istocie wyłaniającej się bezczelnie niemal na środku salonu, rozpoznała swojego sprawcę. A przynajmniej to co z niego zostało. Ociekająca krwią twarz, rozpłatana czaszka i fragmenty skóry wiszące płatami na jednym z policzków. Fatalny wygląd i racjonalnie myśląc brak możliwości egzystencji, wcale nie przeszkodziły mu w dalszej wędrówce wprost na przerażoną dziewczynę, która dosłownie sparaliżowana strachem, nie mogła drgnąć chociaż to czego najbardziej teraz pragnęła, to ucieczka.

– Zamknąłeś drzwi? – powracając do rzeczywistości, zaskakująco żywym tonem zadała pytanie nie otwierając jeszcze oczu. Pod powiekami nadal miała obraz żywego trupa stojącego tuż przy kanapie. Świadomie wyrzuciła za siebie rękę namierzając prawdopodobnie śpiącego jeszcze kochanka. Z niewielkiego zamachu natrafiła na coś twardego, prawdopodobnie żebra. Bełkocząc pod nosem coś w stylu „oj, przepraszam", powoli uchyliła powieki i obróciła się z boku na plecy mając w planach jeszcze jeden obrót w stronę mężczyzny. Pytanie pozornie rzucone znikąd to uwieńczenie obsesji na temat bezpieczeństwa we własnym mieszkaniu. Molly nigdy wchodziła w głąb własnej kawalerki, póki nie przekręciła zamka i nie upewniła się, że wszytko jest tak jak być powinno. Czemu dopiero teraz, tak nagle i trzeźwo wpadła na ten pomysł? Z pewnością to wina koszmarów, które uporczywie dręczyły ją przez te kilka godzin. Szalę przeważała wizja niechcianego gościa z głową przepuszczoną przez maszynkę do mięsa. Czy faktycznie tak skończył? Ponoć.
Przekręcając się z trudem największego grubasa tej planety, z sennego odrętwienia i stanu, w którym człowiek jeszcze nie jest pewny czy chce otworzyć oczy, wyrwał ją damski głos.
– Zaren! – pisnęła z częstotliwością, którą mogły usłyszeć nietoperze, delfiny... i niestety mężczyzna obok. Molly z automatu chwyciła kołdrę i naciągnęła ją niemal pod nos, a o tym że w ułamku sekundy siedziała tak ciasno przy facecie, że omal go nie zepchnęła, już nawet nie wspomnę. Szmaragdowe tęczówki wielkości sporych monet wbiły się w postać stojącą na progu a sama Molly nie odważyła się nawet drgnąć. Dawno nikt tak jej nie wystraszył. Pierwsze pytanie jakie pojawiło się w głowie byłej łowczyni to jak długo tu stoi i na nich patrzy.
To było przerażające!
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Wto Sty 21, 2020 11:01 pm

Normalnie to by nie miał nic przeciwko piętrzącym się kobietom w jego mieszkaniu, jednak teraz było to coś innego ~
Zaren spał sobie dosyć smacznie i dosyć mocno, nawet nie usłyszał że ktoś wszedł mu do mieszkania a następnie przymaszerował do pokoju stając w progu. Jedyne co mogło go lekko zadziwić w amoku snu to, że było czuć papierosy, ale z drugiej strony to i on palił i Molce się zdarzało, a zresztą dorastał w dymie z nikotyny, więc nawet ten mały fakt go nie wytrącił z objęć morfeusza.
Zignorował pierwsze słowa Lorraine całkowicie, nawet nie raczył się przebudzić ~ dopiero uderzenie w żebra wyrwało go ze snu. Trzeba przyznac, że bardzo szybko nie zdając sobie nawet sprawy z tego co się działo obok wyskoczył z łóżka na równe nogi, sięgając pod szufladę by złapać za gnata i wymierzył go w pierwszą osobę, która nie pasowała mu do regularnego otoczenia. Oczy wampira błyszczały szkarłatem spod rozczochranych włosów, a i sam też prezentował się nienagannie, bo stał tak w samych gaciach z wycelowaną w Veinę bronią i odsłoniętymi kłami ~ jednak gdy tylko minęły z dwie, lub trzy sekundy opuścił gnata, stukając haczyk zabezpieczenia i odrzucił broń na łóżko w pobliże Molki. Wyraz jego twarzy również wydawał się łagodniejszy jak z czasem przerodził się w uśmiech.
Zdążył jedynie obrócić się w stronę Molki i cicho mruknąć.
-Co mnie kurwa straszysz. To tylko Veina, na dodatek na tyle bezczelna jak pamiętam by wbijać ciężko pracującym wampirom do sypialni. - przeniósł wzrok na Veinę, a następnie spojrzał w dół i lekko zmarszczył brwi.
-Idę się ubrać. Vi miły widok jak zawsze, to jest Lorraine. Jest.. nowa w tym wszystkim.   - No i co ~ jak powiedział to tak zrobił, nawet w ogóle nie starał się wyjaśniać tej całej sytuacji, uważał, że Molly sobie poradzi z Veiną już pomijając fakt, że siedziała zakopana w kołdry jakby to było jej prywatne schronienie, ale niech się nie martwi zbytnio nad to, bo niedługo zamierzał wyjść. Zaren skierował się do łazienki gdzie odkręcił wodę w kranie oraz pod prysznicem. Zanim jednak udał się do tego pomieszczenia to oczywiście wpierw zabrał ze sobą jakieś czyste ciuchy bo już wystarczy, że paradował w gaciach przy wszystkich, z kutasem na wierzchu to nawet on nie będzie wychodził, w końcu nie był swoim starym.
Wszedł pod prysznic opłukując się wodą dosyć szybko, najwięcej czasu spędził przy włosach, które dokładnie umył, a następnie po wytarciu tyłka i reszty swojego ciała stanął przy umywalce gdzie ubrał się w czystą bieliznę, spodnie i jakąś koszulkę, następnie poświęcił jakieś pięc minut by ułożyć włosy i dodatkowo zaczesać je grzebieniem do tyłu ~
W tym czasie pewnie dziewczynki się już zdążyły poznać, więc po zrobieniu sobie idealnej fryzury wyłonił się zza drzwi i podszedł do okna, które uchylił wskakując na parapet, siegnął po leżącą obok paczkę papierosów i odpalił jednego z nich, on w przeciwieństwie do Veiny dbał trochę o Molkę więc zrobił to przy oknie!
-Dobra to nie zupełnie tak miało wyglądać, nie miałaś wiedzieć o wszystkim, ale skoro już nie ma sensu kłamać to sprawa wygląda dosyć prosto. Musze załatwić parę spraw, a ona nie ma nikogo w mieście, może dlatego, że jej siostrzyczką jest niesławna Esmeralda Green, numer jeden na liście rady. Rozumiesz, dlaczego potrzebuje niańki. No, a jak się polubicie to nawet koleżanki. - mruknął Zaren kończąc jednego papierosa, a niedopałek wyrzucił za okno, zeskakując z parapetu.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Veina Wto Sty 21, 2020 11:43 pm

Krzyk dziewczyny obudziłby nawet zmarłego, więc mogła być z siebie dumna, teraz mieli opinię pary, która lubuje się w ekscentrycznych rozrywkach - biorąc pod uwagę ten entuzjastyczny głos i porę dnia, a właściwie nocy, sąsiedzi będą dumni. Nawet Veina była pod wrażeniem tak wysokiej tonacji, ostatni raz miała przyjemność słuchać podobnej podczas występu Farinellego.
Z jej perspektywy nie było tu nic zdrożnego, a tym bardziej przerażającego w fakcie, że przypatrywała się wampirom w trakcie snu. Cała sytuacja wydała jej się wielce zabawna, więc czarnowłosa nie miała zamiaru powstrzymywać się przed śmiechem, który rozpierał ją od środka. Przerwany został tylko włożeniem resztki papierosa między szkarłatne wargi, więc nie trwał tak długo. W tym samym czasie przyglądała się Zarenowi, który bezceremonialnie wycelował w nią swojego gnata przez sekundy przychodząc do pełnej posennej świadomości. Veina będąc pewną, że nie strzeli, nawet o milimetr nie zmieniła swojej pozycji, wypuszczając z ust siwy dym.
- Przypominam, że byliśmy umówieni. A ja nie będę stała pod drzwiami jak jakiś chuj. Tyle z Twojej gościnności. - dodała sarkastycznie, serwując Lorraine szeroki uśmiech, który mógł być nieco psychopatyczny, pardon. Veina zawsze miała szaleństwo w oczach, więc skoro Zaren był do tego przyzwyczajony, jego dziewczyna też niedługo będzie; jednocześnie poznając bliżej czarnowłosą, która po prostu była złotą kobietą.
- Miło poznać. Veina jestem. - odparła, podchodząc do łóżka, na którym jeszcze pod kołdrą ukrywała się drobna istotka. Jako, że wampirzyca była mistrzynią przełamywania pierwszych niechęci, wyciągnęła rękę do Lor w przyjaznym geście. Jej aparycja z pewnością nie odstraszała, a przy bliższym oglądzie mogła wydawać się nawet miła, bez pierwiastka strachu, także dziewczyna nie powinna dłużej histeryzować. Przynajmniej zapamięta ich pierwsze spotkanie, początek pięknej przyjaźni. Zdążyła jeszcze wzrokiem odprowadzić pół nagiego Zarena do łazienki, by przejść na drugi koniec pokoju pod okno. O zdrowie Molly nie musiała dbać, bo z pewnością raka nie dostanie, a Vi wreszcie mogła wyrzucić kiepa przez okno, co jednak nie powstrzymało ją od zapalenia następnego.
- Zabiorę Cię na miasto, żebyś miała czas od niego odpocząć. - tutaj ruchem głowy wskazała na łazienkę, w której jeszcze przebywał wampir. - Zakładam, że byliście zajęci czymś ciekawszym, więc nie wytłumaczył Ci najważniejszych spraw w związku z przemianą. To będzie przyspieszony kurs życia wygodnego i bardzo przyjemnego, przy jednoczesnym uniknięciu odstrzelenia głowy. - Choć sama nie znała uczucia po przemianie, domyślała się buzujących w jej organizmie zmian, które miały niebagatelny wpływ na ogląd rzeczywistości. Veina postara się rzetelnie wprowadzić Lor do nocnego życia, tak by spokojnie mogła poradzić sobie w przyszłości zupełnie bez pomocy, również tej zarenowej. Za to czarnowłosa nie mogła wiedzieć, iż ta drobinka należała do łowieckiej rodziny. Może lepiej nie powinna się z tym afiszować przed wampirzycą, która w tej kwestii miała bardzo jasne zasady i ograniczoną wyrozumiałość.
Niezręczna chwila nie trwała zbyt długo, bo wampir zdążył wrócić do kobiet dość szybko, akurat gdy Vi dopalała drugiego papierosa.
- Wolę wiedzieć na czym stoję. Wiem, że bez najmniejszych skrupułów wpakowałbyś mnie w największe gówno. - powiedziała i posłała mu całusa. - Ale teraz to nie kwestia tylko mojego bezpieczeństwa, ale także jej. Także jeśli w międzyczasie coś jeszcze Ci się przypomniało, to wal. - teraz następuje chwila ostatecznego zwierzenia. Klarowniej już tego wyłożyć nie mogła.
- Bawicie się w syndrom sztokholmski? - zapytała po dłużej chwili, gdy wzrok miała zawieszony na dziewczynie. W głowie kołatało jej się wiele myśli, ale zostawi je póki co dla siebie.

Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Sro Sty 22, 2020 12:35 am

Za oknami z pewnością panowała już noc. Ile mogli spać - siedem, może osiem godzin? Do sypialni nie docierało absolutnie żadne światło, które mogłoby poprawić widoczność. O dziwo nawet jak na tak niesprzyjającej warunki wnętrze pokoju nie kryło żadnych tajemnic. Lepszy wzrok i wyostrzone zmysły jeszcze bardziej podkręciły i tak przestraszoną do granic możliwości Lori. O ile kobieca postać stała grzecznie i nieruchomo w jednym punkcie, tak Zaren wyskoczył jak z procy zbierając broń z szafki za jednym zamachem. Widząc to wszystko, czarnowłosa schowała twarz w nagromadzonej pościeli oczekując na strzał.
Była wampirem zaledwie kilka dni a już przyszło jej zginąć... chociaż?
Brak huku wystrzału, charakterystyczny dźwięk blokady... Molly powoli i ostrożnie dźwignęła głowę sprawdzając co się dzieje. Powinna w jakiś sposób pomóc? Zerwać się i zacząć działać? Nie, to nie ten typ no i brak majtek był dobrym argumentem dla braku odwagi.
Po niespełna kilku sekundach sytuacja była opanowana a nowa wampirzyca rozbudzona jak nigdy wcześniej. Żaden budzik w jej życiu nie spisał się tak dobrze jak Veina. Nawet kawa się chowa.
– Dobry wieczór – kiwnęła delikatnie głową nie odrywając spojrzenia od wysokiej kobiety z papierosem między palcami. Gdzieś w międzyczasie przełożyła na drugą stronę pistolet, który rzucił Zar. Zupełnie jakby to była jakaś zabawka. Dla dużych chłopców najwyraźniej była ~
– Lorraine albo Molly, jak Pani... Ci wygodniej. Mi również miło – Odwzajemniła uścisk dłoni utrzymując kontakt wzrokowy zaledwie przez chwilę. Kobieta była tak piękną i pewna siebie, że gwiazda głośnej pobudki poczuła zmieszanie. Jakby tego było mało, waćpan obrócił się na pięcie i wyszedł zostawiając je same.
Witamy w szorstkim świecie Zarena.
– To znaczy nie mieliśmy czasu boo... Zaren miał dużo spotkań a to świeża sprawa – dukała szczęśliwa w duchu, że wampiry się nie pocą bo byłaby mokra jak mysz. Kłamstwo wychodziło jej okropnie, wręcz potwornie kaleczyła tą sztukę wmawiając sobie, że przecież nie mija się z prawdą, tak bardzo...
– Przepraszam Cię bardzo ale czy mogłabyś podać mi szlafrok. Leży o tam, na krześle – wyciągnęła dłoń w nadziei, że Veina nie będzie zadawać zbędnych pytań i nie odmówi przy okazji. Chodzenie okręconym w kołdrę było nie tylko krępujące z uwagi na szerokość światła drzwi ale na sam oczywisty fakt braku bielizny. Spora część osób spała nago i było to normalne i do akceptacji. Z wyjątkiem sytuacji kiedy ktoś obcy wpada do sypialni i robi się delikatnie rzecz ujmując – niezręcznie. Zakładając, że otrzyma upragnioną część odzienia, Molly wreszcie wstanie z łóżka szybko dokonując poprawek w jego wyglądzie. Pistolet odłoży na szafkę, poprawi pościel i ponownie poukłada stos poduszek tak jak było wcześniej.
– Jeśli to dla Ciebie żaden kłopot. Nie znam w tej dzielnicy nikogo... właściwie to znam mało osób w całym mieście więc jeżeli masz wolny wieczór to ja bardzo chętnie gdzieś wyjdę. On ma mało czasu – mruknęła podchodząc do opasłego mebla stojącego pod ścianą. Ostatnie słowa bardziej wyburczała niż powiedziała mając z tyłu głowy to jak inny jest Zar przy innych. „To jest Lori, weź ją na miasto” – zachowa to w serduszku i wyciągnie przy najbliższym praniu brudów.
Z obszernej szafy w sypialni Lori wyciągnęła za koleją majtki, skarpetki, spodnie i bluzkę. Monotematycznie, bezpiecznie, jak na pogrzeb – wszystko w kolorze czerni. Osoba tak ubrana nigdy nie wyróżnia się z tłumu i nie rzuca w oczy a na tym jej bardzo zależało. Wystarczyło, że miała spędzić jakiś czas z Veiną, którą już przez swoje wejście udowodniła typ osoby dominującej. I bardzo dobrze, Molly była ostatnią, która chciałaby jej ten tytuł odebrać. – Chyba zaraz wyjdzie więc idę się ogarnąć. Zejdzie mi chwilkę- - Odziana w szlafrok minęła się z Zarem na progu łazienki, a ta zamieniła się w prawdziwą saunę. Gorące powietrze buchnęło już na wstępie a dalej było jeszcze cieplej. Jej toaleta była szybsza niż wampira. Po rekordowym czasie czterech minut wyszła poruszając koszulką w okolicy klatki piersiowej.
– Jak w piekle – poprawiła zupełnie rozpuszczone włosy przerzucając je na jedną ze stron. Chociaż górna część garderoby, którą złapała w pośpiechu miała całkowicie odkryte plecy, to zabudowanie z przodu wieńczył cienki pasek imitujący golf więc nikt nie mógł się przyczepić. Chyba, że powinna ubrać się inaczej? Jeśli zrobiła coś nie tak to zaraz się dowie. W czasie kiedy jej chłopak, który się do niej nie przyznawał przy ludziach ucinał sobie pogawędki z Vi, ona chodziła po mieszkaniu mając przed wyjściem trochę do zrobienia. I nawet jeśli mowa o Lori to wcale nie było to sprzątanie!
Przewijając się jak cień przystanęła w momencie kiedy kobieta pytała o syndrom znany jej bardziej z encyklopedii niż życia ale nie zamierzała odpowiadać. Niech pan tego domostwa udziela informacji bo kto wie co tak naprawdę mu chodzi po głowie.
W pierwszej kolejności Lori zabrała kartę do swojego telefonu, później 1500$ ze stolika a na końcu broń, z której Zar celował do swojego gościa.
– Mogę tą? – zapytała trzymając pistolet w prawej dłoni lufą skierowaną w sufit. W tym czasie podeszła do mężczyzny, który akurat zszedł z parapetu.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Sro Sty 22, 2020 1:10 am

No kurwa jak to nic z gościny? Przecież napisał jej, że musi się kimnąć ~ Wampir taki jak Zaren nigdy nie miał wystarczająco dużo odpoczynku, więc gdy doszło do tego, że udało mu się w końcu znaleźć w łóżku na dłużej niż cztery godziny to korzystał ile wlezie. Nic dziwnego, że nie udało mu się obudzić zbyt szybko. Proszę nie marudzić na to, że nie witały ją w drzwiach czerwone dywany i dźwięki anielskich orszaków.
Powiedział raczej wszystko co było do powiedzenia, raczej nie ukrywał żadnych szczegółów podczas tego całego spotkania, lecz gdy jednak Vi postanowiła poddać jego intencje próbie to przekręcił głowę na bok lekko marszcząc brwi.
-Była kiedyś łowczynią i pochodzi z rodu który przysiągł walczyć z naszym gatunkiem do końca życia, jak widać jestem na tyle interesujący, że wolała zostać ze mną. Nie Lori? - uśmiechnął się do dziewczyny i zeskoczył z parapetu po czym podszedł już do ubranej kobiety i położył dłoń na jej ramieniu przyciskając ją lekko do siebie. Uroczy obrazek czyż nie? Tylko czy Veina to kupuje? Mimo, że Zaren nie ściemniał w żaden sposób, to pewnie kłóciło się dosyć mocno ze sposobem postrzegania szlachetnego w oczach panny Virtanen.
Dopiero po chwili odkleił się od młodszej wampirzycy i przeszedł się po pokoju aż doszedł do dużej szafy i złapał za klamkę drzwi przesuwanych, które ujawniły koszule, marynarki, całe garnitury i buty na dole ~ Jednak to nie to było jego celem. Na górze znajdowały się worki z pościelą, które wyrzucił z szafy i złapał za ciężką torbę, która znajdowała się z tyłu.
-Co ja mogę Ci powiedzieć, jesteś dużą dziewczynką Veina. Dobrze wiesz co się stanie jak to spierdolisz. Po drugie słyszałem, że masz jakiś problem z wujkiem Hiro. Vladimir nie chciał się dzielić szczegółami to nie cisnąłem, ale wiem, że rada Cię nie lubi. Bądź grzeczna i pokaż, że jesteś wspaniałomyślną przyjaciółką bliską mojemu sercu to spróbuje coś na to poradzić. No, a po trzecie przyjacielskie wizyty jak te Vlada są lepsze niż te nieprzyjacielskie, nie? - odwrócił się do kobiet wraz z Torbą, którą rzucił na łóżko. Można było usłyszeć, że zadźwięczało parę gnatów w środku, ale to nie wszystko, był też tam szelest.
Szlachetny podszedł do łóżka i rozsunął torbę z której wyciągnął parę gnatów, oprócz jednego karabinu AK-47 były tam tylko bronie krótkie jak pistolety pół i full automatyczne. Do wyboru do koloru i właśnie wtedy spojrzał na Molkę.
-Do Twojej ręki? Jesteś świeża Lori, odrzut wypierdoli Ci ramię. Weź coś mniejszego. - siegnął głęboko wyciągając woreczek próżniowy w kształcie kostki wypakowany całkowicie pieniędzmi, w takim jednym można było zmieścić spokojnie milion w banknotach stu dolarowych i tyle faktycznie tam było ~ w samej torbie był jeszcze jeden taki którego nie ruszał.
Wampir rozsunął następnie worek z pieniędzmi i spojrzał pobłażliwie na Molkę, która wzięła 1500 baksów, nawet się do niej uśmiechnął, ale wzrok powędrował od razu na Veinę.
-To możesz nazwać kolejną przyjacielską wizytą. Sami przyjaciele w okół. Jak miło. - Zaren po otworzeniu woreczka zaczął odliczać gotówkę, wyciągnął około pietnaście tysięcy dolarów, bo nie trzymał przy sobie Yenów, cholernie to nieporęczne. Powinno wystarczyć na nockę pełną wrażeń i zostać jeszcze sporo, dlatego po odliczeniu gotówki zebrał to w jedną kupkę i spiął gumką, leżacą również wygodnie w torbie. Plik banknotów podał Veinie z coraz to bardziej szatańskim uśmiechem.
-To co zostanie możesz nazwać wypłatą na jeden wieczór. Pamiętaj co mówił przystojniak który był u Ciebie, jest tego więcej i więcej dla tych którzy chcą. - nie byłby przecież sobą gdyby nie wtrącił tutaj swoich interesów do tego wszystkiego, ale z racji tego, że była tu Molka to długo nie elaborował nad tym faktem i po wybraniu gnatów i przez Molly i nawet Veine, którą również zachęcił przez zapraszający ruch dłonią ~ Zatrzasnął ją i wrzucił w szafę bez żadnych ceregieli, tam gdzie stały buty.
-W gnatach są naboje przeciw wampirom. Ludzi zabiją, skurwiałego krwiopijce też. Prosto z Rosji z miłością. To taki mały prezent, tylko nie dajcie się z tym złapać, bo mam z oświatą całkiem niezły układ, nie muszą wiedzieć wszystkiego. -
Oczywiście zmieni miejsce po tym jak dwie panny sobie stąd pójdą, bo tak po prostu miał zakodowane. Pozbierał pościel i podszedł do Molki, ale popatrzył na drugą kobietę.
-W to jeszcze nie, ale nie omieszkam spróbować następnym razem. - wyszczerzy zęby i przechyli głowę jakby czekał na akceptację danych warunków ~ Oczywiście ich nie podał, wszystko było w domyśle, ale Veina znała go na tyle, że powinna się szybko zorientować w tym temacie.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Veina Sro Sty 22, 2020 9:21 pm

Wciąż miała nadzieję na przyjemne spędzenie tego wieczoru. Pomimo nieprzewidzianych okoliczności i co raz większej ilości ciekawostek wychodzących na jaw, czarnowłosa dość optymistycznie patrzyła na zbliżające się godziny, które spędzi w towarzystwie Molly. Dziewczyna wyglądała zupełnie inaczej niż Vi mogła sobie wyobrażać, jednak to z pewnością lepiej. Czarnowłosa przez ogromne mniemanie o sobie i autoportret widziany jedynie w superlatywach, uważała inne kobiety za marne imitacje. Poza tym, nie znając gustu Zarena mogła spodziewać się równie dobrze jakiejś blond poczwary, więc póki co Molly zrobiła na niej pozytywne wrażenie. Urocza dziewczyna z dobrocią wymalowaną na twarzy, której wycofanie zauważalne było od razu, jednak wydawało się naturalną reakcją na trudną sytuację, z jej perspektywy będącą z pewnością czymś niekomfortowym i przede wszystkim nowym. Pod tym względem Veina była wyrozumiała, bo też nie pierwszy raz miała do czynienia z podlotkami; niejednokrotnie wyrastały one na wspaniałe i silne wampiry będące podporą gniazda, także kobieta nie miała zamiaru sugerować się pierwszym wrażeniem, które oczywiście już miała. Ta urocza nieporadność skradła serce Veiny, dlatego bez wahania podała jej szlafrok, by mogła odpowiednio się okryć. Czarnowłosa z pewnością nie mogła zostać nazwana pruderyjną, jednak nie miała zamiaru poruszać tematu oczywistej chemii między tą dwójką, najwyraźniej Lorraine czuła się wystarczająco niekomfortowo.
- Żaden problem. Pokażę Ci miasto z nowej perspektywy. Zjemy coś i się trochę się zabawimy. - powiedziała, puszczając dziewczynie oko, kto wie co tak naprawdę kryło się za tym nonszalanckim gestem.
Odprowadziła Lorraine wzrokiem, mając całkiem dobre przeczucia, które zostały podkopane przez jakże szczere wyznanie Zarena.
- Popierdoliło Cię do końca, tak? - zapytała, krzyżując ręce na biuście. - Co trzeba mieć we łbie żeby wpakować się w coś takiego? - potrząsnęła głową, nie wiedząc właściwie jaka powinna być jej prawidłowa reakcja. Ewidentnie Molly przebywała tu z własnej woli, więc przynajmniej to było jasną kwestią. Jednak jeszcze nie usłyszała początku tej historii, czyli jak to się stało, że Lorraine stała się wampirem. Nie podejrzewałaby u Zarena takiego stopnia debilizmu, by samemu przemieniać łowczynię w krwiopijcę, włączając do gatunku, który przysięgała wytępić.
- Nawet nie chce mi się tego komentować. - inna sprawa dotyczyła tego jak bardzo Veina nie wierzyła w nagłą miłość do dziewczyny. Choć w ogóle uważała, że koncept miłości to coś cholernie skomplikowanego, może dlatego jeszcze sama tego nie doświadczyła i najwyraźniej była na to całkowicie impregnowana, to tak nagły zryw miłosny nie mógł być oparty na szczerym uczuciu.
Tak jak do tej chwili, Veina stała z spokojnym niedowierzaniem na twarzy, mając ręce skrzyżowane na piersiach, a dokładnie na warstwie czarnego futra, które dzisiaj założyła, wyraz jej twarzy zmienił się kompletnie. Zawsze wkurwiało ją takie maczystowskie gadanie i grożenie między wierszami. Była starsza od tego gówniarza i jeśli jeszcze nie zauważył, praktycznie niezniszczalna jak dżuma - nie da się jej wytępić do końca, bo zawsze gdzieś się znów pojawi. Słowa Zarena ścięły twarz Vi w zdenerwowaniu, a ona sama podeszła blisko do mężczyzny by wyjaśnić drażliwą kwestię.
- Nie waż się mi grozić, nigdy. - a propos nieprzyjacielskich wizyt. - Mogę sprowadzić na Ciebie większe kłopoty niż sobie wyobrażasz, a wiesz że póki co nic nie stoi mi na przeszkodzie. "Przyjaźń" działa w obie strony, powinieneś o tym wiedzieć. Nawet jeśli rada mnie nie lubi, to tak jak większość wampirów. Skurwysyny mogą próbować, ale ja się nigdzie kurwa nie wybieram. - odparła, by postawić sprawę jasno. Tak łatwo się jej nie pozbędą, to było pewne. Najwyraźniej wola walki i udowodnienia swojej siły były silniejsze niż banalna chęć życia. Choć w jej oczach wyraźnie widoczne były pierwsze oznaki szaleństwa, wszystko powiedziała świadomie i zgodnie z prawdą. Abstrahując od postaci Vladimira, który najwyraźniej miał za dużo czasu i postanowił spowiadać się Zarenowi. Ominął najważniejszą część relacji i lepiej by tak pozostało. W przeciwnym razie, Veina w czasie pocałunku odgryzłaby mu ten za długi jęzor.
Wkurwiona Veina nie była postacią wartą ujrzenia właśnie w tej chwili, zwłaszcza w obecności Molly, która z pewnością wszystko słyszała bo i powinna, przecież warto zdawać sobie sprawę z sytuacji, w której się znalazła. Kobieta wracając do spokoju, po prostu wzięła rulon z pieniędzmi, przewracając oczami na widok tak drobnej sumy.
- Mam własną. - odpowiedziała krótko odnośnie broni, którą oczywiście miała ze sobą, jednak nie planowała użyć dzisiejszego wieczoru.
- Gotowa? - zapytała, zwracając się do Lorraine i jednocześnie zapalając kolejnego papierosa. Wiedziała, że Zaren mógłby udowodnić bycie prawdziwym przyjacielem w bardzo prosty sposób, a mianowicie regulując stosunek wujcia do osoby czarnowłosej. Zrobiłby o wiele bardziej pozytywne wrażenie na wampirzycy, która wtedy mogłaby rozważyć formę współpracy. Dlaczego nie spróbować w drugą stronę? Skoro młody Kuro miał teraz tak dobrą pozycję w mieście - jeśli faktycznie tak było - śmiało, niech to udowodni, a dostanie nawet soczystego buziaczka.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Zaren Sro Sty 22, 2020 11:31 pm

Nie bardzo rozumiał o co jej chodziło ~ był w końcu szlachetnym, który robił dokładnie to na co miał ochotę, a więc przemienienie łowczyni w wampirzyce było jedną z tych rzeczy. Przecież za chuja by się nie przyznał, że miał przebłysk dobroci serca i po prostu pomógł umierającej dziewczynie na ulicach yokohamy bo to nie było zupełnie w jego stylu.
Kiedy Veina oburzyła się na małą groźbę ukrytą gdzieś między słowami wciśniętą w środek zdania tylko lekko uniósł brwi do góry na ten popis złości.
-Jest ograniczona liczba rzeczy, które możesz zrobić sama Vi. Ja to wiem, wie to rada i wie to każdy, który ma IQ powyżej 60. Sama wiesz to najlepiej, więc nie powinienem w ogóle tego przytaczać. - Taka była prawda. Veina miała może doświadczenie, była dużo starsza od niego i może ten wiek dodawał jej dużo siły, ale chyba nie zapominała o najważniejszym fakcie ~ bycie samotnym wilkiem zawsze miało swój początek i koniec w pewnych granicach, w ogóle nie poczuł się dotknięty w żaden sposób przez odgrażanie się kobiety, bo szczerze? Gdzie mogła pójść? Każdy organ w tym mieście był w jego kieszeni albo okupiony znajomościami i fałszywym uśmiechem, chyba zdawała sobie z tego sprawę, prawda?
Zaren machnął ręką w powietrzu w niedbałym geście, całkowicie odrzucając ten temat na bok, nie było potrzeby już więcej nic mówić.
-Gdybym chciał Ci zagrozić nie prosiłbym Cię o przysługę. Tylko przygotowałbym coś specjalnego, jak sama widzisz nie ma tu nikogo ani z Bratvy ani z rady. Co do tego drugiego ~ może już nie będzie. Zobaczę co się da zrobić, ale to będzie Cię drogo kosztować. Pieniądze, dobro lub przysługę. To dosyć prosta kalkulacja. - Przysunął się do Lorraine, którą objął w pasie od tyłu i nawet ją pocałował nachylając się. Widzisz? Da się? Da.
Odsunąwszy się od dziewczyny przeszedł w stronę szafy i wyjął z niej pasujące buty do całego outfitu, a dodatkowo narzucił sportową marynarkę na ramiona i dopiął klamrę od paska w spodniach.
-No i się tak kurwa nie krzyw, niektórzy za taką sumę pracują pół roku, a Ty dostajesz w jeden wieczór. - mruknął niezadowolony na tą całą paradę. Serio chciała więcej? Czasami niektórzy nie znają prawdziwej wartości pieniądza, to co oferował Zaren w tej chwili to było bardzo dużo pieniędzy jak za tak trywialne zadanie. W każdym razie odwrócił się plecami do tej dwójki i uniósł rękę do góry, którą pomachał w powietrzu.
-Zwijam się, powinienem wrócić rano. O ile nie zabawie z Draculą zbyt długo. Róznie to bywa. Lorri, bądź grzeczna, a Ty Veina, zachowuj się. Byle jak, ale się kurwa zachowuj. - pokręcił jeszcze głową na sam koniec i ruszył w stronę drzwi wejściowych, jeden komplet kluczy spoczywał w jego marynarce, drugi leżał na stoliku przy wejściu ~ Nie muszę chyba wspominać, że jeśli coś zginie z mieszkania Zarena a już w szczególności broń lub pieniądze to będzie bardzo wkurwiony. Jak się dobrze rozejrzą to było też od chuja dragów, jak się wiedziało gdzie szukać, można się częstować. W każdym razie, szlachetny opuścił ciepły kurwidołek i wziął się za robotę.

zt
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Czw Sty 23, 2020 2:59 pm


Pomimo przechodzenia z jednego pomieszczenia do drugiego, szukania różnych przedmiotów i zastanawiania się gdzie co leży, Lori doskonale słyszała każde słowo. Choć teoretycznie mężczyzna mówił wyłącznie prawdę i sama była świadoma pewnych faktów, to wypowiadane głośno słowa wcale nie były zbyt przyjemne. Jej osoba stanowiła w pewnym sensie kłopot i to nie dlatego, że źle się zachowywała, była trudna w obyciu czy przynosiła wstyd – chodziło wyłącznie o jej przeszłość i o to z jakiej rodziny się wywodzi. Na to nie była wstanie nic poradzić więc jedyne co robiła to przemieszczała się bezszelestnie ze wzrokiem wbitym w podłogę. Zatrzymała się dopiero gdy jej stwórca zeskoczył z parapetu i przycisnął drobniejsze ciało do siebie.
– Tak – odparła na krótkie pytanie nie siląc się na więcej wyjaśnień. Widać było, że Zaren się spieszy i to nieodpowiednia pora na wywody oraz opowieści. Jeżeli Veina nadal będzie drążyła jak doszło do tego wszystkiego, to czarnowłosa opowie co i jak. W sumie to żadna tajemnica.
Dalsza wymiana zdań między „dorosłymi” przebiegała w średnio przyjaznej atmosferze. Nawet głupi zauważyłby, że stosunki są napięte a Lori w tym wszystkim zaczynała się czuć coraz mniej komfortowo. Nie chciała być dla nikogo ciężarem i nie potrzebowała niańki, która ma jej pilnować.
– Okej, jak uważasz – siadając na skraju materaca sięgnęła po jeden z mniejszych pistoletów i chociaż początkowo miała zamiar sprzeczać się co do własnych możliwości, to finalnie doszła do wniosku, że coś takiego zajmie jej mniej miejsca w torebce. Zrobiła więc jak chciał.
– No co… to na telefon. – ruszyła delikatnie ramieniem składając banknoty w pół. Albo robił to nieumyślnie albo specjalnie ale w obecności kogoś z zewnątrz sprowadził jej osobę do roli dzieciaka. Brakowało żeby na koniec pocałował ją w czubek głowy i kazał wrócić o przyzwoitej porze. Z jednej strony to urocze ale z drugiej podobne traktowanie było zawstydzające.
W czasie kiedy Zaren dochodził się z Veiną kto ma rację, ona wyciągnęła ciemną torebkę, którą rzuciła niedbale na łóżko. Zaraz później mężczyzna objął ją od tyłu i pocałował na co jedynie przymknęła oczy. Wiedziała, że zaraz wyjdzie i chociaż to głupie, zaczęła odczuwać związany z tym niepokój. Bardziej niż o jakiekolwiek uczucia, chodzić tu mogło o przywiązanie na płaszczyźnie stwórca – sługa. Uczucie niepokoju i towarzyszący temu ścisk żołądka zachowała dla siebie bo co innego mogła zrobić.
– Uważaj na siebie – odprowadziła go do drzwi smutnym spojrzeniem a cała chęć na zabawę uleciała jak z przebitego balona. Jednym słowem – oklapła.
– Veina – zaczęła obracając się przodem do kobiety. Wciskając dłonie w tylnie kieszenie spodni zagryzła dolną wargę. Od czego by tu zacząć.
– Jeżeli nie chcesz ze mną wyjść to nie ma problemu. Ja nie chce być dla Ciebie jakimś ciężarem i wcale nie będę miała o to pretensji – wolnym krokiem ruszyła w stronę salonu. I tak już wystarczająco długo wszyscy siedzieli w sypialni. Przecież tam była duża kanapa o wiele bardziej wygodna niż parapet czy futryna do oparcia się. – Nie wiem czy powinnam to robić ale chyba powinnam Cię przeprosić za jego zachowanie. Kiedy jesteśmy sami to nie zachowuje się tak. Albo.. nie wiem. Długo się znacie? – przycupnęła na jednym z foteli obracając w dłoniach drugi komplet kluczy, który mężczyzna zostawił niedbale na środku stolika. Sama już nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. To co stało się przed chwilą, czego była świadkiem to jak zderzenie ze ścianą. Szlachetny nie krył się z posiadaniem wielu osobowości ale słyszeć o tym a widzieć go w akcji to dwie różne rzeczy. Gdyby nie to lepsze oblicze, z którym osobiście obcowała, to uznałaby go za skończonego chama i nigdy nie chciałaby mieć z nim nic wspólnego. No ale on przecież taki nie był! Zbił Lori z tropu w mistrzowski sposób pozostawiając ją z tysiącem pytań bez odpowiedzi. Najprościej byłoby stwierdzić, że on właśnie taki był a ona musiała to zaakceptować i cieszyć się, że ich relacje wyglądają nieco inaczej.
– Przepraszam, nawet nie zapytałam czy masz ochotę czegoś się napić – uniosła głowę odzyskując trzeźwość umysłu. Nagłe pojawienie się Veiny w sypialni, żywa rozmowa, broń i kasa rzucana jak zwykły papier, to wszystko sprawiło, że zapomniała o zwykłych, podstawowych manierach.
Molly, gdzie ty masz głowę ~
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Veina Czw Sty 23, 2020 10:04 pm

Bycie samotnym wilkiem to najlepsza forma przeżycia, wymagająca jedynie samozaparcia i silnej woli. Większość nie doceniała takich indywiduów i bardzo niesłusznie, bo na tym najbardziej można się przejechać. Veina nie posiadała rodziny, właściwie nikogo bliskiego, a obecnie również większych pieniędzy - więc nie miała nic do stracenia. Jednostki, którym nie można nic odebrać są najniebezpieczniejsze bo często wolą zaryzykować nawet śmierć, przecież tylko ona im została i kiedyś musiała nadejść, nawet wampir zdawał sobie z tego sprawę. Czarnowłosej wystarczyła wiedza o związku Zarena i Molly, sympatię lub szacunek u dziewczyny już zaskarbiła. Kurosz powinien wiedzieć, że najbardziej boli uderzenie, w tych których kochamy. Dlatego wampirzyca ostrzegała by jej nie grozić, tego najbardziej nienawidziła, a w obecnym stanie psychicznym właściwie wszystko mogło ją sprowokować. By nie kontynuować tematu z Zarenem, na odchodne tylko pokazała mu ironicznego fucka. Słysząc, że idzie do Samaela, nie wątpiła w bezpieczne zabawy dwóch ancymonków.
Ale teraz powinna podnieść Lorreine na duchu, widząc jak dziewczyna zareagowała na drobną sprzeczkę wampirów. To właściwie nie miało zupełnie nic wspólnego z jej osobą, więc nie powinna się tym przejmować, a tym bardziej samą Veiną, która była twardą babą - zachowującą się dokładnie tak jak chciała!), także była odporna na tanie zagrywki młodzików.
- Daj spokój, to nie może nam popsuć wieczoru! - powiedziała w odpowiedzi na krygowanie się czarnowłosej, która najwyraźniej nie chciała być ciężarem, choć wampirzyca by o niej tak nie pomyślała. - Mam powody do świętowania i chętnie Cię poznam. Musisz być nieźle porąbana skoro zostałaś z tym dupkiem. - dodała, śmiejąc się całkowicie szczerze.
Choć wiadomość o jej exłowiectwie była nieco frapującą, teraz znajdywała się w dużo słabszej pozycji w stosunku do Veiny, także nie stanowiła dla niej większego zagrożenia. Veina nie chciała, by Molly ruszyła w miasto uposażona jedynie w tak słaby humor.
- I pamiętaj, nigdy nie przepraszaj za mężczyznę. Takie złamasy muszą odpowiadać za siebie. Znamy się kilka lat, choć rzadko się widywaliśmy. Ale na tyle zdążyłam poznać jego charakter by nie ufać mu pod żadnym pozorem, zwłaszcza teraz gdy jest pijany władzą. - żyła na tyle długo, by znać dokładny schemat uderzenia wody sodowej do głowy zwłaszcza w wykonaniu mężczyzn, których przerośnięte ego zaczynało powoli pasożytować na mózgu.
- Mam nadzieję, że masz na tyle oleju w głowie, by za kilka lat się go pozbyć i zostać bajecznie bogatą wdową. - dodała, puszczając do Lori oczko. Może powinna nieco złagodzić swój ton, by do końca nie wystraszyć dziewczyny, która póki co wydawała się całkiem ogarniętą osóbką, z pewnością nie należała do głupiutkich podlotków.
- Wychodzimy i to natychmiast. Muszę pokazać Ci nocne oblicze Yokohamy, bo wbrew pozorom to miasto ma o wiele więcej do zaoferowania właśnie po zmroku. Zbieraj się. - w tej chwili Vi nie miała zamiaru rezygnować z dobrej zabawy u boku Molly.
- Tylko idziesz przodem, żebyś przypadkiem nie strzeliła mi w plecy. - powiedziała z ironicznym uśmiechem. Nie warto też ukrywać, że Veina była po prostu ciekawa jak do tego doszło i czy był to świadomy wybór Molly, bo zaszła tu wielce dramatyczna zmiana stylu życia. A czarnowłosa nie mogła dłużej powstrzymywać się przed zadaniem tych wszystkich pytań.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Czw Sty 23, 2020 11:21 pm

Biedna Lori, która nie znała ani Veiny ani jej czarnego poczucia humoru jedynie słuchała uważnie co ta mówi a jej mina albo nie wyrażała nic albo była lekko zdziwiona  w kierunku zmieszanej. Dla kogoś tak rozrywkowego i wychodzącego pewnym krokiem przed szereg jak ta tutaj, młodsza była średnim kompanem do zabaw. Co nie oznacza, że nie nadawała się kompletnie. Ten układ działał na zasadzie gwiazdy i publiczności. Osoby o dużym ego, pewne siebie, lubią mieć przy sobie kogoś komu mogą imponować. Dodatkowo dzisiejszego wieczoru Vi została przewodnikiem a jako długoletnia mieszkanka miasta, miała wiele do zaoferowania i pokazania. Z pewnością nie mogła się doczekać żeby zabrać młodszą koleżankę do miejsc, które jej zdaniem były warte i godne postawienia jej stopy.
– Ale Zaren nie jest taki – przeciągnęła słowa nie wiedząc kompletnie jak ma to wytłumaczyć, bo sama trochę zgłupiała. On najwyraźniej taki był w stosunku do całego świata. Arogancki i bezczelny, lubiący pokazać kto tutaj rządzi i czyja racja będzie zawsze na wierzchu.
– Nie jestem porąbana. On mnie uratował – wyjaśniła ciągle miotając się między zrozumieniem poważnie rzuconego oskarżenia a możliwością żartu. Bardziej skłaniała się przy tej drugiej opcji i jeżeli tak było, to musiała przywyknąć do podobnych tekstów. Będzie potrzebowała chwili na dostosowanie do nowej sytuacji, cierpliwości, w końcu wokół dzieje się wiele nowego, a ma dziać się jeszcze więcej.
Rozchylając usta chciała powiedzieć, że to nie na miejscu nazywać tak Zara ale szybko je zamknęła wplatając palce we własną burzę ciemnych loków.
To ciekawe.
Podsumowując Zaren poszedł robić jakieś lewe interesy zostawiając ją z dziewczyną, która bardzo średnio go lubi i to na świeżo po kłótni. Pomimo tego, że Veina wydawała się perfekcyjnie oddzielać jej sympatię do mężczyzny i Molly, to ta druga miała pewne wątpliwości czy aby na pewno nie stanie  się  nic złego tak zapobiegawczo żeby każdy wiedział kto tu rządzi.
Fakt, to bardzo niesprawiedliwa ocena ale w gruncie rzeczy komuś po tak tragicznych przejściach nie ma się czemu dziwić. Była łowczyni była wyczulona na punkcie swojego bezpieczeństwa co powoli zaczynało być obsesją. Powinna się podzielić tym z Veiną czy raczej nie… chwila, przemyśli.
– Proszę, powiedz, że żartujesz  - jęknęła niemal błagalnie bo według niej, Zar to najlepsze co ją w życiu spotkało i wizja ponownego życia w samotności była przerażająca. Co nie zmieniło faktu, że jej pytanie zapewne rozbawi pozbawioną serca wampirzycę.
– Już, sekundkę. Wezmę tylko torebkę – posłusznie zeszła z fotela i poszła do sypialni po nieodłączną część damskiej garderoby. Wracając do salonu pogasiła wszystkie światła a w przedpokoju narzuciła na siebie ciemny płaszcz.
– Po drodze koniecznie musimy kupić gdzieś telefon. Obojętnie jaki bo bez czuje się jak kaleka – wsunęła na stopy buty i gdy obie panie wyszły z apartamentu, Lori dokładnie zamknęła go na górę i dół. Gdyby tego nie zrobiła, Zar chyba przeciąłby ją w pół i nakarmił tym co zostanie cudze rybki, bo swoich nie miał.
– Nie mam najmniejszego zamiaru, nie musisz się martwić. Wiem, że Zaren traktuje mnie jak dziecko ale w oświacie uczą obchodzić się z bronią – nawiązała do swojego poprzedniego ‘miejsca pracy’ nie mając zamiaru dłużej kontynuować tego tematu. To czym się zajmowała wcześniej było tematem zamkniętym. Z własnej, nieprzymuszonej woli postanowiła nie chwalić się na lewo i prawo tym co robiła do tamtego tygodnia. Tym samym chciała udowodnić, że usuwanie pamięci i kasowanie wspomnień nie ma sensu. A tego oczekiwał od niej były dowódca.
Po tym jak obie zjechały windą, Lori zatrzymała się na zewnątrz budynku. Stanęła przodem do Veiny, dość blisko.
– Muszę Ci coś powiedzieć – zaczęła i nie wiem jak wiele razy to w życiu robiła, nigdy nie chodziło o pozytywną sprawę. Zawsze to było coś co najmniej poważnego.
– istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że ktoś z łowców może chcieć mnie sprowadzić do oświaty. Mam nadzieję, że dali sobie spokój ale na wszelki wypadek bądź czujna. Naprawdę nie chcę sprowadzać na nikogo kłopotów ale są rzeczy na które nie mam wpływu – uśmiechnęła się przelotnie.
– Prowadź – prostując materiał płaszcza na szyi ograniczyła powiewy wiatru, które za każdym razem rozdmuchiwały jej kosmyki na wszystkie strony. Pomimo udawanej beztroski Lori miała cichą nadzieję, że tym wyznaniem nie spłoszy starszej koleżanki. W końcu nie każdy chce się bujać z kimś, kto we krwi ma przyciąganie kłopotów.
Niezależnie jaki kierunek wskaże czarnowłosa, obie będą mogły kontynuować rozmowę w drodze.

Zt x 2
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Wto Lut 11, 2020 4:56 pm

Zbierając ze stołu zapalniczkę i paczkę papierosów, zgarnęła oba przedmioty sprawnym ruchem do torby. W czasie gdy Sam i Vi wymieniali uprzejmości, Lori dopiła wódkę i ku jej radości starsza zadecydowała o wyjściu. Obecność mężczyzny znacznie peszyła młodszą i nawet pomimo rozluźniającego alkoholu, nie umiała w pełni się zrelaksować. Skoro pierwsze wrażenie miała już za sobą to może kolejne spotkanie będzie dla niej łatwiejsze. W głębi duszy miała jedynie nadzieję, że Sam nie zrazi się do niej ze względu na specyficzne podejście do nowo poznanych. Nawet jeśli Molly nie należała do tych przesadnie otwartych i rozmownych to miała wiele innych pozytywnych cech, które sprawiały, że przebywanie w jej towarzystwie wcale nie było takie złe.
Ale o tym następnym razem
– Po co Ci to? – szepnęła niemal przerażona widząc jak Veina dzielnie dzierży w dłoni flaszkę czystej. Taki prezent zrobiła obu na wyjście, a że droga do domu była długa, to i zawartość zmniejszyła się  z każdym przebytym kilometrów. Jasne, że panie mogły złapać taksówkę ale to było zbyt proste i banalne. Miasto o tej porze tętniło życiem i nawet mimo braku świątecznych ozdób, które władze postanowiły już uprzątnąć, było i tak genialnie. W jednym z monopolowych Molly dokupiła cole zero bo szczerze pocie tak ostrego trunku z gwinta szło jej okrutnie wolno.

– Nie dam rady, nie trafię – westchnięcie połączone ze skrobaniem klucza obok zamka. Obraz jaki malował się przed drzwiami był równie zabawny co żałosny. Mniejsza z kobiet opierała się plecami o ścianę tuż obok futryny. Ze spuszczoną głową podała wyższej koleżance pęk kluczy pasując po dwóch próbach otwarcia mieszkania. Oddychając podejrzanie ciężko co jakiś czas dotykała własnego czoła zasłaniając dodatkowo oczy.
– Widzę dwie podłogi – sapnęła uginając ledwo kolana i popierając dłonie na udach. Burza czarnych, skręconych loków zasłaniała jej twarz po obu stronach.
Kiedy jakimś cudem Veinie uda się otworzyć te cholerne wrota, to młodsza i zdecydowanie bardziej pijana Molly nie wejdzie a wpadnie do przedpokoju. O zdejmowaniu butów nawet nie było mowy – może później. Priorytetem okazało się zrzucenie z siebie niewielkiej torebki i zdjęcie płaszcza. O ile pierwsza czynność przebiegła sprawnie, tak z okryciem wierzchnim musiała się siłować. Opór stawiał prawy rękaw i za nic nie chciał współpracować. – No złaź ze mnie – warknęła odrzucając w końcu materiał na chłodne płytki.
Nawet będąc wstawioną jak nigdy przedtem, z trudem pochyliła się i odwiesiła materiał na swoje miejsce. – Zaren jesteś? – wybełkotała wtaczając się do salonu. – Widzisz, nie ma go – rozłożyła bezradnie ręce obracając się na pięcie w stronę koleżanki. Szczerze miała nadzieję zostać mężczyznę na miejscu ale z drugiej strony nie czuła się za dobrze a nim wróci to jej stan się poprawi.
Uwagę Molly nagle i niespodziewanie przykuły jej własne włosy. Ledwo stając na prostych nogach chwyciła jeden z kosmyków unosząc go na wysokość oczu. – Ale mam rozdwojone końcówki, matko – kolejne ciężkie westchnięcie połączone z totalną bezradności. Dziewczyna nie czuła się tak nigdy wcześniej. Prócz tego, że była jakaś taka wiotka to zupełnie nic jej nie przeszkadzało a na jej twarzy gościł delikatny uśmiech. Zupełnie jakby wokół widziała same pozytywy. A Veina? Co z nią?
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Veina Wto Lut 11, 2020 10:11 pm

Jeszcze nigdy nie słyszała tak głupiego pytania na widok butelki wódki. Całkowicie zbiło ją to z tropu, więc zamiast tłumaczyć - po prostu zademonstrowała wampirzycy co ma zamiar z nią zrobić, a mianowicie zastosować ruch powtarzalny na zasadzie podnoszenia do ust i przechylania. Molly mogła jedynie obserwować, jednak na szczęście dla siebie zdecydowała o dołączeniu do wampirzycy. Tym sposobem ponad połowa całej zawartości zniknęła nim kobiety doszły do mieszkania.
- Pierwszy raz piłaś alkohol? - zapytała, widząc zmagania wampirzycy z kluczem, a właściwie włożeniem go do zamka w drzwiach. Choć czarnowłosa wypiła dokładnie tyle samo, czuła się jedynie przyjemnie wstawiona. Ostry posmak alkoholu w ustach i poprawiony humor to obecnie jedyne symptomy wskazujące na rozpoczęty dobrze wieczór. Dlatego stan ewidentnie pijanej Lorraine był zaskakujący i zabawny, ale przecież Vi nie będzie z tego powodu się nad nią znęcać.
Od razu po wejściu do mieszkania, gdy wampirzyca przejąwszy klucz do koleżanki, zdołała bez trudu otworzyć drzwi, brunetka skierowała się do salonu i tam położyła na zaskakująco wygodnej kanapie. Właściwie zignorowała możliwość obecności Zarena, a nawet jego osiłków.
- Pewnie teraz zdradza się z jakąś striptizerką. - zażartowała dość brutalnie na stwierdzenie Molly, że wampir jednak jeszcze nie wrócił. Najwyraźniej miał coś jeszcze do zorganizowania, skoro nawet Samael zdążył już wrócić z pertraktacji. Veinie wydawało się do bardzo śmieszne, zwłaszcza że Molly mogła potraktować to poważnie, nie znając jeszcze brutalnego humoru wampirzycy.
- To ja się będę zbierać, co nie? - stwierdziła, ale za słowami nie poszły czyny, ponieważ brunetka nie podniosła się z kanapy nawet o dwa centymetry. Wygodnie rozłożona na meblu, wypiła jeszcze kilka łyków wódki, które pozostały w butelce; dla Molly zostawiając samą końcówkę. Z zamkniętymi oczami i rękoma pod głową, było jej bardzo wygodnie, dlatego minie jeszcze chwila nim kobieta podejmie decyzję o udaniu się do swojego apartamentowca. Nawet nie miała siły, by spojrzeć na Molly, która najwyraźniej teraz zaczęła zastanawiać się nad swoim wyglądem.
- Więc je utnij.. - powiedziała, starając się zrelaksować jeszcze przez krótką chwilę. Najwyraźniej przez ostatnie tygodnie odwykła od trywialnego imprezowania, co objawiało się nadmiernym zmęczeniem. Jednak dzisiejszy wieczór spędziła bardzo przyjemnie, dlatego nie miała żadnych obiekcji, a jedynie marzyła by położyć się w swoim wygodnym łóżku, najlepiej obok nagiego i wyposzczonego playboya, ale to już wyjątkowo roszczeniowy postulat.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Sro Lut 12, 2020 3:03 pm

Dawka jaką zafundowała jej Vi była niewątpliwie największą jaką przyjęła w ostatnim czasie. Albo nie... właściwie jaką przyjęła kiedykolwiek. Dwa duże drinki i 4 kieliszki czystej prawie pozamiatały drobniejszą z dziewczyn więc tym większe było jej zdziwienie ostatnim zakupem. Święcie przekonana, że to zapas na drogę jedynie dla wyższej, ostatecznie nie zadawała więcej pytań. Za to. W drodze powrotnej język Molly rozwiązał się do granic możliwości. Istny słowotok połączony z doskonałym humorem i świetnym towarzystwem sprawił, że nie tylko chętnie odpowiadała na zadawane pytania ale sama poruszała coraz to nowsze tematy. Kompletne zamroczenie mózgu i zatracenie kontroli pchnęło ją do czegoś czego jutro będzie bardzo żałować. Mianowicie zamiast odmówić wręczonej przez Vi butelki, Molly jak najbardziej chętnie chwyciła szyjkę kilka razy i przechyliła zawartość. Za każdym razem towarzyszył temu odgłos niezadowolenia, kwaśna mina i ciarki przeszywające jej grzbiet od góry do dołu. Czemu więc to robiła?
Może chciała przypodobać się starszej, może chciała zupełnie się zrelaksować, a może na chwilę zapomnieć o wszystkich minionych przygodach, które nie zawsze były dobre.
– Nie. Piłam już piwo i raz z koleżanką wino na pół – wyliczyła pokazując kolejno pierwszy i drugi palec, których obraz w zabawny a równocześnie niepokojący sposób przesuwał się w bok. – Nigdy w życiu tyle nie wypiłam – potarła oczy wzdychając znów. Tego wieczoru robiła to coraz częściej bo miała wrażenie, że jest jej jakoś strasznie ciężko i wcale nie chodziło o ciężar na duszy czy sercu... raczej na żołądku ~
W czasie gdy Veina rozwaliła się na wygodnej kanapie, Molly stanęła pod ścianą, opierając o nią jedną dłoń. To chyba jedyna możliwość utrzymania względnej równowagi. Rozpalone w pomieszczeniu światło nieco raziło pijaną czarnulkę więc pacnęła wyłącznik pozostawiając działającą jedynie część oświetlenia. Na słowa koleżanki wyciągnęła w jej kierunku oskarżycielski paluch.
– Ustaliliśmy, że nie będzie tego robił. Koniec z przesiadywaniem w towarzystwie tych głupich siks. – opuściła dłoń, której wewnętrzną stroną klapnęła głośno o udo.
– Byłabym zaz...zdrosna – dodała oglądając te swoje bidne włosy. Zawsze uważała, że w takiej długości wygląda najlepiej i jakby się tak zastanowić i sięgnąć pamięcią, to nigdy nie miała ściętych mocniej końcówek. Ta fryzura odpowiadała jej i była niezmiennym elementem jej wyglądu od kilku lat. A gdyby tak delikatnie skrócić czarne loki? Chyba im nie zaszkodzi. W końcu to tylko włosy, prawda?
– Nieee Veina. Nie idź jeszcze. Posiedź ze mną pliiiis – krokiem prawie prostym Molly przeszła do kuchni gdzie otwierając kolejne szuflady zamaszyście czegoś szukała.
– Gdzieś są pewnie jakieś narkotyki. Ja nie chce ale Ty sobie weź – porządziła się niczym swoim wyjmując i unosząc to czego tak bardzo szukała.
Nożyczki.
– A one odrosną normalnie za jakiś czas? – zapytała wyjmując spod zlewu kosz na śmieci, który postawiła obok barowego krzesła. Po drodze (chociaż to nie więcej niż 3 metry) dwa razy go wywróciła i tyle samo razy sprzątała to co z niego wypadło.
Tak naszykowane stanowisko było aż nadto profesjonalne dla kompletnie pijanej Lori, która logiczne myślenie zostawiła dawno temu w barze. – Podetnij mi je. Tylko prosto – wręczyła przedmiot zagłady towarzyszce kiedy tylko ta stanęła za nią. Sama zaś usiadła prosto na krześle wyrzucając za siebie czarne jak smoła pofalowane włosy. Na tą chwilę pomysł wydawał się jej tak świetny, że nie mogła się doczekać efektu.
Zobaczymy co będzie jutro...
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Veina Sro Lut 12, 2020 4:46 pm

Życie człowieka musi być wyjątkowo smutne, naznaczone tyloma ograniczeniami właściwie nie pozostawało żadnego pola do spełnienia nawet tych najdrobniejszych namiętności, a co dopiero gorętszych potrzeb duszy i ciała. Dlatego wyznanie Molly jakoby to był wieczór z największą ilością alkoholu jaką do tej pory wypiła, po za tym piwem i spotkaniem czy winie, niesamowicie rozbawiło kobietę. Właściwie poczuła ochotę by pokazać czarnulce jak powinno wyglądać życie młodej dziewczyny, która nie powinna znać żadnych ograniczeń, bo jaki był w nich sens. Młodość wymagała przestrzeni i Veina jak najbardziej to rozumiała.
- Cieszę się, że pomagam Cię rozdziewiczać.. - odpowiedziała z szerokim jakże wrednym uśmiechem, bo właściwie tak to wyglądało skoro Lorraine dzięki brunetce wreszcie mogła prawdziwie zaszaleć, zaczynając od spożycia alkoholu - ilości większej niż przysługiwała gimnazjalistom.
- I uważasz, że tak będzie? Pewnie połowę interesów załatwia w takim miejscach jak Black Unicorn, więc będzie z nimi przesiadywał cały czas. I tak zrobi co będzie chciał. A Ty mu nie wierz, nie jesteś tak głupia by ufać mężczyźnie, prawda? - zapytała, a w jej głosie pobrzmiewała wyraźna wątpliwość. Feministyczne i instrumentalne podejście kobiety do kwestii maczyzmu naznaczone było też wieloletnim doświadczeniem, więc wszystko co brunetka mówiła, wypowiadała z pełną odpowiedzialnością mając w głowie chociażby konkretne sytuacje, których sama doświadczyła. Ale na tę lekcję jeszcze przyjdzie odpowiednia pora, bo nie wierzyła w uczciwość jakiegokolwiek wampira, dlatego prędzej czy później Molly niestety doświadczy nieprzyjemnego uczucia zawodu. Na szczęście w tej chwili nie musiały się przejmować. Choć propozycja dziewczyny była interesująca i pozwalała Veinie poczęstować się narkotykami Zarena, przy okazji robiąc przegląd ekwipunku znajdującego się w mieszkaniu, lenistwo odniosło triumf bo wampirzyca nie podniosła się nawet o cal. Kanapa była wyjątkowo wygodna, idealnie pasująca do jej wieczornego stopnia upojenia.
- Nie możesz zrobić tego sama? - Molly nie powinna wymagać od niej takiego wysiłku. - Odrosną, nawet szybciej niż u ludzi. Opłaca Ci się je w ogóle ruszać? - zapytała, próbując odroczyć moment wstania. Słysząc jak dziewczyna tłucze się w kuchni i najwyraźniej niszczy całe pomieszczenie, wampirzyca nie wytrzymała i w końcu podniosła zgrabne ciało z jękiem potępieńca. Podeszła do koleżanki i chwyciła nożyczki. Jednak nie od razu zaczęła ciąć, najpierw potrzebowała chwili na oględziny by zdecydować co poprawić w wyglądzie dziewczyny, a Veina wiedziała to najlepiej. Molly była na tyle pijana, że nawet pewnie nie zauważyła jak wampirzyca tnie prawie połowę jej włosów, robiąc niesamowicie kuszącą fryzurę z krótkich, ale gęstych loków. Do tego szybko uporała się z innym elementem, mianowicie tworząc jej grzywkę.
- Nie wiedziałam, że mam tyle talentów.. Podziękujesz później.
Teraz dzięki artystycznemu zmysłowi kobiety, Lorraine wreszcie wyglądała na nieco starszą - z pewnością po ukończeniu liceum. To dodało jej seksapilu i zadziorności, więc mogła być już tylko wdzięczna brunetce, która zadbała o jej wygląd, pozbywając się aury dziecka i nudy.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Sro Lut 12, 2020 7:03 pm

– Łap – uśmiechnęła się szeroko i wysłała Vi całusa chwiejąc się przy tym zabawnie na boki. Wyraźnie Molcia nie była z tych, którzy po wypiciu stają się agresywni i nie do ogarnięcia. Poza tym, że plątał jej się język, rzadko stała prosto i mówiła trochę od rzeczy to była nadal grzeczna i sympatyczna. Nie pyskowała, nie robiła z siebie cwaniaka i nie paplała rzeczy, których nie powinna. Kwestia oświaty i jej rodziny nie została nawet poruszona.
Samo podejście Molly do rzekomych zdrad jej faceta było tak naiwne i jednocześnie chwytające za serce, że ciężko było jednoznacznie stwierdzić czy sobie żartuje czy nie. Gdyby pociągnąć dalej ten temat to z wyrazem prawdziwej powagi na twarzy rzuciłaby pewnym siebie głosem, że Zar nie ma żadnego zwyrodnienia w postaci dupy na boku bo kocha Lori. W dzisiejszych czasach ponad połowa młodego społeczeństwa zabiłaby ją śmiechem, część pokiwała z politowaniem głową, a garstka uznała, że trafiła na prawdziwą perełkę, której lepiej się trzymać.
Po części odklejona od realiów życia towarzyskiego i zasad panujących w świcie interesów, żywiła nadzieję, że w tej kwestii może być spokojna a podobne żarty były nie na miejscu. To okropne kiedy jedna osoba rani drugą i nawet kompletnie zalana w trupa dziewczyna nie była za taką formą poczucia humoru. Jej uczucia to nie pole do drwin, żartów i domysłów. Choć szlachetny wydawał się czasem niedorozwinięty emocjonalnie (np. Gdy mówił o Grigu) to Molly była gotowa stanąć w jego obronie pod każdym względem. W końcu miała mu się za co odwdzięczyć, prawda?
– Ufam mu. Nic gupiego nje srobi – pokręciła przecząco głową.
– A Tobie podoba się Zar? – wypaliła zupełnie nieoczekiwanie kierując rozmowę na inne tory. Relacje jakie łączyły dwójkę nie przemawiały absolutnie za żadnym romansem ale Molly chodziło o kwestie innego typu. Sama patrzyła na postać mężczyzny przez różowe oksy w kształcie serc co utrudniało sprawiedliwą ocenę. Bez złośliwości, z czystej ciekawości była zainteresowana opinią koleżanki. A dodajmy, że bez tej ilości wypitej wódki nie zadałaby podobnego pytania nigdy w życiu. Alkohol dodawał jej odwagi i odbierał hamulce ~
– Nie mam z tyłu oczu. No pomóż mi – wierciła się niecierpliwie aż do momentu gdy Veina zabrała jej z dłoni nożyczki. Odrzucając do tyłu włosy, przymknęła oczy. Wręcz uwielbiała gdy ktoś dotykał jej włosów. Choć fryzjera odwiedzała rzadko to raz zdarzyło jej się nawet przysnąć. Słysząc charakterystyczne ciach ciach za uszami, mruczała pod nosem jakąś pieśń. Zaskoczona dziwnym uczuciem czegoś na czole dopiero otworzyła szeroko oczy.
– Co jest?! – przeniosła spojrzenie na podłogę a tam? Długie, nawet bardzo długie pukle czarnych włosów. – Veina, miały być końcówki! – pisnęła schodząc z krzesła i podbiegając do dużego lustra w korytarzu. To znaczy taki był plan bo po drodze zahaczyła nogą o mały, jajowaty dywanik i o mało nie straciła zębów. Na szczęście w ostatniej chwili się wyratowała i jakoś dotarła do ściany płaczu.
– O mamusiu... – jęknęła przeczesując palcami grzywkę, której nigdy wcześniej nie miała. Teraz jedyne pytanie jakie mogła zadać było banalne. Sama była totalnie skołowana i nie widziała co ma o tym wszystkim sądzić. – Jak ja wyglądam? – obróciła się na pięcie, straciła równowagę i przeskoczyła dwa kroki w bok.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Veina Sro Lut 12, 2020 9:47 pm

Pewnie nie powinna bardziej znęcać się nad Molly, która pijana pewnie jeszcze gorzej odbierała okrutne żarty koleżanki, nie wiedząc że dla Veiny to coś zupełnie normalnego. Śmianie się z innych, kosztem czyjejś stabilności psychicznej to jej ulubione zajęcie. Większość znajomych potrafiła już rozpoznać kiedy czarnowłosa żartuje, więc po prostu to przyjmowała na klatę lub olewała. Molly jeszcze się tego nauczy.
Za to pytanie Lorraine wydało się bardzo ciekawe i czarnowłosa nawet zastanawiała się nad ciągnięciem żartu, jednak pewnie wtedy nawet ją by już nie śmieszył. Z drugiej strony czy rzeczywiście miało to jakieś znaczenie.
- Nie wyrzuciłabym go.. - powiedziała po chwili zastanowienia, wymachując nożyczkami co podkreślało jej niezdecydowanie. - Podobny typ do mojego, ale sobie daruję. - skwitowała to wzruszeniem ramionami, bo powiedziała wszystko zgodnie z prawdą i Molly nie powinna mieć do niej pretensji. Mogła być też spokojna o swój związek, bo najwyraźniej jakimś cudem to działało.
- Spokojnie, jak dobrze się zakręcisz to nie pomyśli o żadnej innej. - dodała, kończąc fryzjerskie dzieło życia. Chyba nigdy wcześniej nie tworzyła niczego podobnego na głowie innej osoby. Molly powinna czuć się wyróżniona.
- Jest pięknie! - odpowiedziała zupełnie szczerze, na razie skupiając się by wszystko było prosto, jednak piski dziewczyny nie pomogły jej się skupić. Dopiero gdy uważała, że ukończenie dzieła jest definitywne, obeszła dziewczynę i stanęła tuż przed nią.
- Teraz wyglądasz lepiej! Właściwie.. Molly, ale seksownie. - nie musiała obawiać się, że Vi zaraz rzuci się na bezbronną wampirzycę, jednak starsza koleżanka faktycznie była pod wrażeniem i swoich umiejętności i to jak prosta zmiana fryzury zmieniła wygląd dziewczyny na lepsze.
- Teraz nikt nie pomyli Cię z dzieckiem, koniec pokazywania dowodów. I wreszcie widać, że masz biust, tylko plecy trzymaj prosto. - to chyba wszystkie wskazówki jakie miała do przekazania. Jeśli dziewczyna je zastosuje, ucięcie gęstych loków faktycznie wyeksponuje jej sylwetkę, będzie wydawała się lżejsza i ponętniejsza.
- No, teraz to możemy szaleć, z takim wyglądem każdy Twój. Następnym razem zabiorę Cię na dupy! - była zdolna to zrobić, niech młodsza wampirzyca ma to na uwadze. Fakt, że Vi sporo wypiła a do tego jej libido szalało nie specjalnie krygowała się przed pruderyjną koleżanką. Najwyraźniej sama potrzebowała solidnej rozrywki.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Czw Lut 13, 2020 3:25 am

Specyficzne poczucie humoru to faktycznie coś z czym Molly radziła sobie średnio nawet gdy była zupełnie trzeźwa. Tym większy miała problem z rozpoznaniem czarnego humoru teraz więc wszystko brała do siebie i na poważnie. Tyle w tym dobrego, że zdrady faceta wmówić sobie nie dała więc i powodu do obrazy nie było. Młoda mogłaby zakodować sobie na przyszłość, że rozmowy z Vi trzeba starannie oddzielać przez grube sito powagi i żartu. Szkoda tylko, że w dniu jutrzejszym będzie pamiętała jedynie urywki z tego co miało miejsce nie tylko w domu ale i już po drodze.
Urwany film? Chyba tak.
– Ładny jest. Zresztą Wy wszyscy jesteście – rzekła zgodnie z tym co uważała już od dłuższego czasu. Od zawsze była pełna podziwu dla nieskazitelnej urody wampirów i to chyba jedyna cecha godna pozazdroszczenia. Dobrane osobniki stanowiły pary idealne jak z obrazka. Były również wyjątki ~ żeby długo nie szukać i nie zastanawiać się, pierwszy z brzegu, z dziś. Właściciel klubu i jednocześnie znajomy Veiny. Jego agresywny wizerunek, czarne oczy, mnóstwo tatuaży i kolczyków nie tylko sprawiały, że wydawał się agresywny ale maskowały naturalny urok jaki niegdyś posiadał. Pod tą całą masą dodatków musiał się kryć przystojny młody mężczyzna ale to co dla jednych jest zbędne, drugim imponuje i ich wabi. Podsumowując każdy z wampirów miał swój indywidualny urok, który po części kreował sam.
– Wygląda na to, że mówisz szczerze a nie dlatego, że przyłożyłaś do tego rękę i jest krzywo, bo nie jest. Ogólnie całkiem ok. Ciekawe co na to Zaren. Może nawet nie zauważy. Słyszałam, że faceci tacy są – z czystego przyzwyczajenia chciała okręcić jedno z pasm na palec wskazujący ale z powodu znacznego ograniczenia długości nie udało się. Za kilka dni nawyk zniknie...
– Ja i dupy – pierwszy raz dziewczyna wybuchła tak niekontrolowanym i szczerym śmiechem, że sama składająca propozycję mogła poczuć wątpliwość co do własnych planów. Podobne wizje i osoba Molly nie pasowały do siebie kompletnie. No chyba, że Lori zostanie biernym obserwatorem wyczynów starszej. Ciekawa i bardzo kusząca propozycja jednak na ten moment nie połączona nijak z realiami.
– Fajnie, że Ci się podoba – choć spojrzenie kobiety było zamglone i częściowo oderwane od tego co tu i teraz to podeszła do szklanego stolika, który znajdował się na środku salonu i usiadła tuż przy nim wspierając łokcie na gładkiej tafli. Z uporem maniaka jej zielone oczy świdrowały na wylot nową bohaterkę wieczoru.
– A co to znaczy się postarać? Nigdy wcześniej nie miałam chłopaka. To mój pierwszy – wyznała bez cienia zażenowania i wstydu. Teraz wydawało się to jakoś normalne. Rzeczy będące dla Veiny codziennością, dla (już) krótkowłosej były czymś świeżym i niesamowicie ciekawym. Tak jak zdążyła zauważyć już wcześniej – wampirzyca to chodząca skarbnica wiedzy na dosłownie każdy temat. Tak jak wcześniej pokazała jej jak prawidłowo obchodzić się z obiadem, może teraz zdradzi jakieś tajemnice obsługi płci brzydszej. Mimo totalnego upicia może coś zostanie do jutra w tej główce. A jak nie, to trudno ~
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Veina Czw Lut 13, 2020 8:46 pm

To, że wampiry są nadludzko piękne było wiadomo właściwie każdemu; nawet jeśli jakimś cudem śmiertelnik nie wiedział jeszcze o ich istnieniu to z pewnością widząc je nocą mógł nabrać podejrzliwości. Stężenie liczby pięknych osób na metr kwadratowy, zwłaszcza w Yokohamie, było nieco podejrzane. Oczywiście był to dużo bardziej rozleglejszy temat, a Veina gdyby tylko nie była tak zmęczona mogłaby godzinami opowiadać o tym jak bardzo piękna jest ona sama. Jakoś nie miała ochoty potwierdzać, że Zaren jest taki piękny, więc Molly pewnie się rozczaruje. Jednak może po prostu nie chciała z nią dyskutować, a tym bardziej dłuższą rozmową wzbudzić kolejnych podejrzeń jako zasadzałaby się chłopaka nowej koleżanki.
- Jeśli Tobie się podoba to jego zdanie nie ma znaczenia. Trochę więcej pewności siebie, naprawdę. - powiedziała kręcąc głową. Miała nadzieję, że w dziewczynę jeszcze wstąpi pewność siebie, bo teraz to było wręcz nieprzyzwoite, by przemykała nocami jak cień bo nie odważy się na gwałtowniejszych ruch. Tylko pijana dziewczyna miała nieco więcej luzu i poczucia humoru, więc może był to właśnie przepis na płynniejsze wejście do życia krwiopijcy.
- Skoro mówię, że jest ładnie to właśnie tak jest. Jestem ostatnią osobą, której kompetencje w tej dziedzinie można podważyć. Nie idę przez wieki z taką nonszalancją, by nie zwracać uwagi na wygląd. - akurat w tej kwestii Veina była pewna co mówi, a Molly już mogła nie mieć wątpliwości.
Ale dopiero następne słowa utwierdziły kobietę w przekonaniu, że przez jasnooką jeszcze bardzo długo czas na socjalizację jako wampir, a tym bardziej kobieta. Najwyraźniej to właśnie przemiana wyzwoliła wszystkie zmiany życiowe.
- Molly, błagam Cię. Chociaż tutaj użyj intuicji. Poza tym, choć mam dużo doświadczenia to właściwie zależy czego ode mnie oczekujesz. Nie powiem Ci jak stworzyć zdrowy związek żebyś potem mogła rodzić dzieci. Wolę destrukcyjne romanse pełne krwi i ekscytacji. - wytłumaczyła. Może dziewczyna powinna kupić sobie jakąś książkę, bo Vi nie miała siły tłumaczyć jej wszystkich strategii podejścia do mężczyzn, choć było to dość proste.
- Idę już, zaraz wyjdzie słońce, a ja mam jeszcze pełny barek w domu. - tym razem faktycznie była gotowa do wyjścia, bo nawet podjęła wysiłek wstania z kanapy.
- Dasz sobie radę? - wolała zapytać prowizorycznie. Nie chciała by pijana Molly zrobiła sobie jakąś krzywdę w akcie przebłysku głupoty, by potem czarnowłosa wampirzyca miała zbierać baty od Zarena. Veina wykonała swoje zadania i odstawiła dziewczynę bezpieczną na miejsce, tyle powinno wystarczyć.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Molly Czw Lut 13, 2020 11:08 pm

Są natręctwa, które nawet pomimo utraty wszelkich zahamowań nie dają o sobie zapomnieć. Zamiast cieszyć się całkowitym relaksem, brakiem problemów i nową, ponoć fajną fryzurą, Molly ponownie wróciła do miejsca, w którym dokonała się zagłada jej długich włosów. Pozbawione gracji ruchy i upór maniaka sprawił, że naprawdę dłuuuuuższą chwilę sprzątała pozostałe na podłodze pasma wrzucając je lekko do kosza. Kiedy w nietypowym i niemal polowym salonie fryzjerskim zapanował ład, odwlekła kosz na swoje miejsce. Nowy odruch jaki zaczął jej towarzyszyć od kilku minut nie pozwolił chociażby jednaj dłoni swobodnie powodować w dół  - bez ustanku raz po raz przeczesywała włosy nie mogąc przywyknąć do nowej długości.
– Może kiedyś – odparła na zarzut braku pewności siebie. Cóż, święta prawda panno Vi ale to już temat rzeka, którego nie ma możliwości przeskoczyć w jedną, krótką noc. Ona nigdy nie będzie taka jak czystokrwista ale czy to naprawdę źle o niej świadczyło?  Niezupełnie. Gdyby wszyscy byli podobni sobie charakterem, na ziemi zapanowałaby wieczna nuda. Fajnie od czasu do czasu spędzić kilka godzin w towarzystwie kogoś tak odważnego ale nie ma co się łudzić – nawet pomimo starań Veina nie odchowa Molly na kogoś, z kogo mogłaby być dumna w przyszłości. To zupełnie nie ten typ osobowości i bardziej niż chęć klonowania cech charakteru chodziło tutaj o akceptację inności.
– Niedobrze mi – przykucnęła przy boku kanapy chowając twarz za zgiętą rękę. Przez dłuższą chwilę nie mówiła nic. Pomimo zamkniętych oczu pod powiekami wirowały jej dziwne ogniki, czego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Tak samo jak wrażenie osuwającej się spod stóp podłogi. Dwa głębsze wdechy, przetarcie lekko załzawionych oczu wierzchem dłoni i było trochę lepiej. Na znak opanowanej sytuacji uniosła do góry lewą rękę.
– Dam sobie radę – wymamrotała dźwigając się na w miarę równe nogi.
– Już jest tak późno? – przeniosła mętne spojrzenie na wskazówki wielkiego, nowoczesnego zegara na jednej ze ścian. Faktycznie ta noc uciekła bardzo szybko i niebawem zacznie się nowy dzień co niekoniecznie cieszyło czarnulę. – Nawet Cię odprowadzę do drzwi – zaproponowała i bardziej to ona uwiesiła się Veiny niż odwrotnie. Blada niczym ściana, z nieprzytomny spojrzeniem Molly stojąc już w korytarzu, rozejrzała się powoli i ostrożnie. Wiadomo, zbyt intensywne ruchy czaszki mogły źle się skończyć.
– Masz kluczyki, portfel i telefon? – zapytała tak machinalnie, że nawet nie miała czasu chwili żeby przemyśleć swoje słowa. Veina nie przyjechała tutaj autem, to po pierwsze, a po drugie takie formułki klepią tylko matki do swoich pociech. Na tą chwilę Lori jednak miała zupełnie wywalone co mówi i komu.
– Podyktuj mi jeszcze numer do Zarena bo przecież nie mam a szlaja się do samego rana chuj wie z kim i gdzie. Coś mu się stanie – Tak! Ona użyła brzydkiego słowa, które było zarezerwowane wyłącznie na specjalne okazje! Kompletnie pomijając ten fakt wygrzebała z torby telefon wyrzucając wcześniej całą zawartość na podłogę. Pistolet leżący na środku dywanu przesunęła gdzieś stopą niczym zbędny gadżet. Teraz musiała się skupić na wklepaniu kilku cyfr bo to banalne ale w tym akurat przypadku kolejność była dość... ważna.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Apartament Molly - Page 5 Empty Re: Apartament Molly

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach