On zimny, ona gorąca

Go down

On zimny, ona gorąca Empty On zimny, ona gorąca

Pisanie by Gość Pią Kwi 03, 2020 11:40 pm

Panie i panowie, wesele czas zacząć!

Ponieważ sama uroczystość zawarcia małżeństwa odbywa się na trzeźwo, w jakiejś tam względnej ciszy i generalnie z zachowaniem pozorów kultury, nie ujmiemy jej w evencie. Sam ślub zaczął się jednak wczesnym wieczorem, porą letnią, w średniej wielkości, ale ozdobionej złotem i klejnotami cerkwi, którą budowano w pocie czoła przez parę miesięcy przed weselem – święte miejsce znajduje się jakieś 30 kilometrów na północ od Yokohamy. Zaren i Molka, bez względu na ich osobiste przekonania religijne, powiedzieli sobie sakramentalne tak w duchu prawosławnym (gratuluję!).
Uroczystość prowadził kapłan – albo przynajmniej ktoś podający się za kapłana – o wyglądzie i wzroście Rasputina. Mężczyzna ma krwiście czerwone oczy, niemal nie mruga i przyodziany jest w ciężką, kremową szatę sięgającą aż do stóp i zapiętą pod samą szyję.

Po przysiędze małżeńskiej dostajecie miły uśmiech od losu – Rasputin wkłada Wam na głowy korony. Molka otrzymuje nieco mniejszą, ale wyłożoną większą liczbą kolorowych diamentów, a Zaren większą, przypominającą koronę cesarską, choć nieco uboższą w świecidełka, bo tylko z jednym czerwonym diademem. W zasadzie cholera wie, po co Wam to, ale na razie kapłan zabrania je ściągać.

Świadkami ślubu są Veina i Samael, choć w sercu Molki drugą świadkową pozostaje zawsze Kayla (<3). Ze względu na naciski ze strony rosyjskich wampirów oraz na bezpieczeństwo ludzkiej łowczyni Molka i Zaren nie decydują się na człowieka jako świadka ślubu. Kayla zostaje więc tylko druhną.

Po dość szybkim ślubie przychodzi czas na najbardziej wyczekiwane wydarzenie – czyli wielkie wesele. Goście zostają zawiezieni do oddalonego niewiele ponad dwa kilometry pałacu, w którym odbędzie się cała impreza. Budowla jest w duchu azjatyckim (no dobra, eklektyczno-azjatyckim), bo jednak bez przesady – tania siła robocza z Rosji nie postawi w ciągu paru miesięcy dodatkowo całego kremlu. Wystrój wnętrza poznacie w przyszłych postach.

Jak widać na załączonych obrazkach, pałac znajduje się na wzgórzu, ale nie martwcie się – prowadzi do niego specjalna droga, którą zostajecie podwiezieni tuż przed główny budynek (czyli ten bordowy – cały pałac jest bowiem siecią połączonych ze sobą mniejszych budowli).

Na razie macie wstęp tylko za bramę, na ogromny taras (przy wejściu oczywiście stoją ochroniarze, którzy non stop Was obserwują – robili to już zresztą także podczas samego ślubu). Ogółem gości jest od pierona, kilkaset, jednak zdecydowaną większość stanowią rosyjskie wampiry – choć sami Kurosze pewnie też się wyróżniają. Na tarasie gdzieniegdzie znajdują się już wąskie, białe i wysokie stoliki, ale na razie stoją na nich tylko tacki z krwistymi szampanami. Wszyscy goście dostają też po kieliszku na wejściu.

On zimny, ona gorąca 23094610

On zimny, ona gorąca Gettyi10

On zimny, ona gorąca Potala10


Z daleka widzicie, że do pałacu są otwarte drzwi i już stąd widać ogromną salę balową oraz wystrój pełen przepychu. Na wejściu stoją jednak ochroniarze i na razie jeszcze nikt nie jest wpuszczany do środka – czekamy na młodą parę. Zza budowli możecie też dojrzeć dużo roślinności, czyli najpewniej na tyłach znajduje się spory ogród. Wampirze zmysły mogą też wyczuć, że gdzieś w pobliżu jest sztuczne jeziorko.

Niektórzy z graczy mają specjalne role, które wpłyną na rozwój eventu:

Molka – panna młoda (a to ci niespodzianka!).
Zaren – (z pewnością przeszczęśliwy) pan młody.
Veina – świadkowa.
Samael – świadek.
Kayla – druhna.
Zgon – ochroniarz od Rady, nie zna bezpośrednio pary młodej.

Przypominam także, że na czas eventu mam do dyspozycji NPC-ty Zarena. Wszyscy z nich to goście na weselu i choć mogą bawić się na równi z Wami, jednocześnie są cichymi ochroniarzami.

Prośba o zawarcie w Waszych postach następujących informacji:

– Obecny ubiór (może być opisowo w poście, może być zdjęcie, może być pod spodem jako spoiler, jak Wam wygodniej).
– Prezent dla pary młodej – na razie jednak jeszcze go nie wręczacie (pamiętajcie, że jeśli jest jakkolwiek związany z mocami/magią, musicie go posiadać fabularnie. W pozostałych przypadkach musicie brać pod uwagę status materialny Waszej postaci).
– Ekwipunek, czyli co postać ma przy sobie (oprócz prezentu).
– Z kim przyszliście na wesele, tj. jeśli Waszym partnerem jest któryś z graczy, prośba o zwrócenie się do niego już w tym poście. Jeśli ktoś postanowił zrobić partnera NPC-ta, prośba o jego opis z uwzględnieniem wyglądu, mocy i krwi.

Wampirzy goście – jeśli jesteście zapisani na event, możecie wchodzić na taras przed posesją bez przeszkód, zaczynać się rozglądać i ew. nawiązywać pierwsze interakcje z innymi graczami. Każdy z Was jest jednak oglądany z góry do dołu przy wejściu przez członków Bratvy oraz przez resztę ochrony – nasi wspaniali bodyguardzi upewniają się, czy na pewno byliście zaproszeni (otrzymali wcześniej listę nazwisk wraz ze zdjęciami oraz informacjami na temat każdego z Was – tak, nasz drogi Zaren i jego Bratva mają teczkę na nas wszystkich). Pary młodej nie ma jeszcze na widoku. Prośba o pamiętanie o tym w postach. Na wejściu dostajecie kieliszek musującego ruskacza z wyższej półki cenowej (z dodatkiem krwi). Pamiętajcie też, że już powoli robi się ciemno.

Łowcy – niestety, musicie liczyć się z tym, że zostajecie zatrzymani na wejściu i Wasz pierwszy post to interakcja z ochroną oraz Bratvą. Nie możecie na razie wejść dalej. Zostajecie przeszukani i poproszeni o oddanie na czas wesela wszelkiej broni, także antywampirzej i artefaktów. W momencie, gdy podjeżdża limuzyna z państwem młodym, zostajecie odsunięci przez ochroniarzy na bok. Chwilowo jesteście wykluczeni z witania młodej pary, więc mogą popsuć Wam się dobre humory, choć rosyjscy ochroniarze nie są nastawieni wobec Was negatywnie – na razie po prostu grzecznie proszą o zastosowanie się do poleceń i oddanie broni, bo dzięki temu bez przeszkód możecie przejść dalej (akcja może tutaj zostać bardziej szczegółowo rozpisana, jeżeli zdecydujecie się nie oddawać broni).

Molka, Zaren, Veina i Samael – podjeżdżacie dużą czarną limuzyną pod całą imprezę mniej więcej 10 minut po tym, gdy już wszyscy zgromadzą się w ogrodzie albo tuż przed nim, jak np. łowcy (czyli żaden z gości nie może dodać postu po Was). Z auta pomagają Wam wysiąść oczywiście ochroniarze – najpierw Veinie i Samowi, potem parze młodej. Molka, Zaren, pamiętajcie, że nadal macie na swoich pięknych główkach korony. Niby możecie iść zacząć witać gości i odbierać prezenty, ale drogę zachodzi Wam Rasputin, który przybył do pałacu chwilę przed Wami. Wyciąga przed Was dużą tacę, na której leżą dwa kieliszki z krwią i wielki, okrągły pięknie wypieczony chleb, obficie posypany solą.
Od razu możecie wyczuć, że krew zawiera dodatek jakiegoś alkoholu, a w chlebie zapieczono mięso. Ludzkie? To się okaże – Rasputin samym wzrokiem nakazuje Wam spróbować wypieku.
Pan młody pierwszy – mówi drętwym, ale bardzo donośnym tonem.
Smacznego!


Na razie wyjątkowo narzucam kolejność, czyli najpierw piszą wszyscy goście, później świadkowie, a na samym końcu para młoda (obojętnie, czy po gościach napisze najpierw Molka, czy najpierw Zaren). Nie martwcie się, ta kolejność nie utrzyma się przez cały event, będzie tylko na początku. Aby wszystko przebiegło w miarę sprawnie i aby parze młodej nie zostało 5 minut na pisanie swoich części, narzucam trzy terminy:

– Wszystkich gości proszę o napisanie wstępnego postu do 10.04 do godz. 20:00.
– Świadków proszę o to samo do 11.04 do godz. 17:00.
– Parę młodą proszę o do samo do 12.04 do godz. 14:00.
(Jeżeli wszyscy pięknie się wyrobią, ja swój post dodam jeszcze tego samego dnia po Zarenie i Molce! Jeżeli ktoś wie, że nie da rady napisać we wskazanym terminie, proszę o info. na pw/GG).

Udanej imprezy! Zaczynamy!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Gość Nie Kwi 05, 2020 12:52 pm

Podejmując się zadania pilnowania porządku podczas wesela miał z goła inne wyobrażenie o skali zdarzenia. Jego przełożony wspominał o rosyjskich korzeniach Pana Młodego, nie mniej nie przypuszczał, że z okazji tej ceremonii wybudują świątynię nieopodal Yokohamy, aby jak najbardziej przypominały klimaty z Rosji. No i że będzie tyle przepychu, jednak status Pana Młodego pozwalał na tego typu inwestycje. Wszak chciał zaimponować reszcie świata, którym na ten dzień na pewno będzie Molly. Oby ich miłość była twardsza od otaczających go murów, które i tak wyglądają na tak solidne, że trzykrotnie przeżyją egipskie piramidy.
Co do samego przybycia, Zgon zjawił się na miejscu bez prywatnego środka transportu, a dzięki taksówce. Był na miejscu parę godzin przed rozpoczęciem hucznej zabawy, żeby dokładnie rozeznać teren i wyczaić najbardziej korzystne kryjówki dla tych, którzy mogliby chcieć po cichu wyrównać porachunki, albo po prostu zaczaić się na bitkę. Dostał też parę ważnych informacji od ochroniarzy, aby móc jak najbardziej z nimi współpracować w razie najgorszego.
Na godzinę przed przyjazdem przebrał się w czarny garnitur ściśle dopasowany do ciała, białą koszulę i schludne półbuty półmatowe, czarne rękawiczki i krawat. Kosztowało go wszystko trzy pensje, ale czego nie robi się dla powodzenia misji. Gdyby miał ubrać się po swojemu, mogliby go wyprowadzić uznając za żula. Oczywiście też zaopatrzył się w protezy z ostrzami schowanymi w sztucznych rękach, żeby w razie konieczności zrobić z nich użytek. Odpowiednio je zakamuflował, żeby nie rzucały się nijak w oczy. O tym fakcie poinformował innych kolegów z branży, aby nie mieli do niego pretensji, kiedy przyjdzie co do czego.
Ostatnie poprawki we fryzurze, którą upiął w wysokiego kucyka i ruszył do roboty. Lada chwila mieli zjechać się goście Państwa Młodych. Nie będzie uczestniczyć przy możliwych przeszukiwaniach, ale chciał mieć wizualny pogląd i zapamiętać, kto i jak ma na imię, i czy przyszedł tu legalnie po okazaniu zaproszenia. Nigdy nie wiadomo, jak potoczy się wesele i czy w trakcie imprezy nie będą chcieli pojawić się jacyś nieproszeni goście zmieszani z tymi zaproszonymi.

Out of character:
- Przyszedł sam, jako wsparcie dla Państwa Młodych i Przełożonego.
- Ubranie: link w skrócie: czarny garnitur ściśle dopasowany do ciała, białą koszulę i schludne półbuty półmatowe; czarne rękawiczki i krawat; włosy związane w wysoki kucyk.
- Ekwipunek: ostrza skryte w protezach, telefon komórkowy w kieszeni,
- Prezenty:
1. Skrzynka na wino z trunkiem, z grawerem imion Pary Młodej i datą zawarcia ślubu; zamiast wina - czysta wódka.
2. Taca śniadaniowa, z grawerem imion Pary Młodej i datą zawarcia ślubu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Gość Nie Kwi 05, 2020 9:30 pm

Choć minęło już tyle miesięcy, Kayla wciąż nie mogła uwierzyć, że jej najlepsza przyjaciółka była wampirem. Więcej – że właśnie brała ślub z innym krwiopijcą, i to czystej krwi, który był niezłą szychą nie tylko w Yokohamie, ale i w całej Rosji!
Rzadko miała okazję widywać się z Molką, odkąd ta została przemieniona. Przez to, że Czarnulka wyleciała z Oświaty (i zapewne wpadła przez to w niemałe kłopoty), ich spotkania przebiegały raczej szybko, w dziwnych miejscach i rzadko kiedy udało im się wystarczająco nagadać. Nawet przekazanie zaproszenia na ślub odbyło się po cichu – Molka też z bólem serca przeprosiła za to, że Kayla nie mogła zostać świadkową. Co począć, przyjaciółka bała się, że łowczyni podczas weselu byłaby przez to zbyt na widoku, w dodatku rosyjska mafia zdecydowanie nalegała na wampirzych świadków. I tak Kayli ostała się tylko rola druhny – choć i tak miała nadzieję, że dzięki temu zyska w końcu sposobność na dłuższą rozmowę z Molką.
Na samo wesele poszła oczywiście ze swoim już-nie-tak-nowym ukochanym Diegiem. W życiu nie puściłby jej samej do gromady wampirów, Kayla zresztą nie chciała być tu sama, znała przecież tylko Molkę. Coś jej się obiło o uszy, że ma wpaść także jej opiekun, Grig, ale to była niepotwierdzona plotka, więc tym bardziej cieszyła się z towarzystwa Latynosa.
Samą uroczystość ślubną przesiedziała jak na szpilkach, nie mogąc oderwać wzroku od cudnie wyglądającej Molki i jej świeżo upieczonego męża. Po raz pierwszy znajdowała się w otoczeniu tylu wampirów i była naprawdę podekscytowana. Nie należała do cierpliwych osób i chciała już skończyć tę nudniejszą (choć piękną) część wesela i przejść do momentu, gdy będzie mogła w końcu przytulić pannę młodą.
Spod kościoła ją i Diego zawiózł przed pałac jakiś rosyjski wampir, który nie odezwał się do nich ani słowem. Na szczęście Molka (albo Zaren) pomyśleli i nie wpakowali im do auta kogoś dodatkowego, więc żaden krwiopijca się do nich nie przyczepił. W sumie trochę szkoda – Kayla chciała poznać wampirów.
Przed ogromnym pałacem, przy bramie, na wejściu zatrzymało ich dwóch rosyjskich osiłków. Jeden z nich wpierw poprosił o nazwiska, a gdy je otrzymał, rozkazał jeszcze oddać całą broń.
Kayla z niepokojem spojrzała na Diega, ale postanowiła grzecznie zastosować się do prośby. Oby jej ukochany zrobił to samo, bo nie chciała spędzić wesela przed bramą jako wyrzutek.
Przekazała swój paralizator i pistolet z antywampirzymi nabojami. Problemem mógł potencjalnie pozostać jej artefakt, który miała wszczepiony w ciało – ale przecież tego nie mają jej jak zabrać, prawda? Na razie więc przemilczała fakt jego istnienia, podając Rosjaninowi jeszcze torebkę do przeszukania.
Czuję się jak przestępca – szepnęła do Diega, gdy wszystkie jej babskie pierdółki były pieczołowicie oglądane. Drugi Rosjanin uważnie ją obserwował, jakby próbował wybadać, czy nie schowała niczego pod sukienką. – Mam nadzieję, że to wystarczy i nas przepuszczą.
Niestety, akurat w momencie, gdy Rosjanie kończyli już przeszukiwać ich dwójkę, przed bramę zajechała duża czarna limuzyna. Kayla i Diego musieli się odsunąć na bok i na razie jeszcze nie zostali przepuszczeni. Wszyscy goście, z których większość już krążyła po tarasie, zwrócili uwagę na świeżo przybyłych – nadjechali właśnie państwo młodzi.

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Diego Sro Kwi 08, 2020 10:32 pm

Diego szczerze nie bardzo chciał uczestniczyć w tym całym ślubie, bo po pierwsze ~ idea małżeństwa była dla niego lekko przereklamowana i tylko mógł zastanawiać się jakim cudem, jakim pierdolonym cudem wampir pokroju Zarena zgodził się na coś takiego, ale to już podpiszemy po prostu pod prawdopodobieństwo, że jego nowa małżonka wierciła mu dziurę w brzuchu i nie dała spokoju ~ bywa. Amba fatima, chłop był, chłopa nie ma.
W każdym razie dla jego nowej, może już nie tak nowej ale partnerki życiowej ~ did i just say that? ~ w każdym razie dla Kayli było to bardzo ważne, więc poszedł. Uzbrojony jakby szykował się na wojnę, ale liczył, że kapitan Rosyjskiej Bratvy nie zaplanuje urządzać sobie strzelaniny do łowców z którymi raczej nie żył w otwartej wojnie na własnym weselu.
No nic, przez większość trwania uroczystości nie powiedział ani słowa tak naprawdę był przejęty tym co się działo przed jego oczami, wampiry biorące ślub ~ szlachetny i przemieniona niczym historia Draculi z animowanego serialu netflixa, no prawie.. bo, zresztą nieważne. Idźcie obejrzeć, polecam.
W każdym razie wracając do obecnej sytuacji to ślub, dosyć ładny minął też dosyć szybko ~ Goście opuścili miejsce zaślubin jako pierwsi a Kayla z Diegiem prawie, że na samym początku przeciez nie chcieli przepychać się przez tyle wampirów, jeszcze mogłoby to zostać źle odebrane, trzeba było tu uważać na każdy szczegół, ale to już była jego rola. Latynos postanowił zajmować się każdym malutkim problemem który pojawiał się po drodze, robił to wszystko by nie męczyć tym Kayli, której widocznie się tutaj podobało. Dlaczego? A no kurwa bo był wspaniałym mężczyzną. Dlatego.
Kiedy podjechało pod nich auto to nie protestował zbyt długo, po prostu wsiadł do niego z Kaylą i cieszył się małą wspólną chwilą ze swoją partnerką, a skoro byli sami to pozwolił sobie położyć dłoń na jej udzie podczas jazdy, a nawet ją pocałować z raz czy dwa, oczywiście bardzo niewinnie, bo nie będą się parzyć w samochodzie pilotowanym przez jakiegoś ruska, nie są zwierzętami, nie? No, ale podróż nie była zbyt długa, wręcz przeciwnie ~ dosyć krótka.
Gdy wysiedli przed zamierzonym celem zostali zatrzymani przez strażnika bramy, który nakazał oddać im całą broń ~ Kayla zrobiła to od razu i spojrzała na Diega wymownie. Eh.. Musi zrobić to samo, w końcu chciał żeby się tu dobrze bawiła.
-Nie podoba mi się to, ale uszanujemy wolę organizatorów. - siegnął wpierw za pasek spodni z którego wyciągnął dwa pistolety i oddał Rosjaninowi, nie miał przy sobie broni anty wampirzej, więc nie było co oddawać, z marynarki wyciągnął nóż oraz kilka magazynków które również oddał strażnikowi przejścia, następnie lekko uśmiechnął się do Kayli.
-Zapominasz, że już nim kiedyś byłem? - Ah Latino z kryminalną przeszłością.
Nie zdążył za wiele pogawędzić ze swoją partnerką ponieważ podjechała limuzyna i zostali cofnięci do tyłu, wziął Kaylę lekko za rękę i pociągnął do siebie, obejmując ją ramieniem.


Spoiler:
Diego

Diego
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Perfekcyjna fryzura od Schwarzkopf
Zawód : Łowca wampirów i kobieciarz (By Esme)
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Najpierw postaw mi obiad :v
Magia : Maska cienia(podstawa) Manipulacja cieniem (średni)


https://vampireknight.forumpl.net/t2764-diego-chavez

Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Shiro Fuyuki Pią Kwi 10, 2020 2:14 am

To ten... Nie spodziewał się, że w najbliższym czasie weźmie udział w tak dużej uroczystości do jakiej zaliczało się wesele. Chyba nawet pierwszy raz w swoim krótkim życiu? Przynajmniej nie przypominał sobie do tej pory, by brał udział w jakimkolwiek innym. Przekrzywił głowę, zastanawiając się nad tą sprawą... po czym uznał, że nie było aż tak to ważne. Było to było. Brzmiał całkiem zabawnie i ciekawie.
Chociaż musiał przyznać, że naprawdę nie spodziewał się zaproszenia.
Pamiętał całkiem dobrze jeszcze pannę młodą i ich pierwsze spotkanie.  Przypadek - przynajmniej w jego mniemaniu - i próba czegoś udowodnienia skończyła się dla niego niezbyt wesoło. Aż do dzisiaj miał niekiedy sny przez to. Jednakże przyczynił się chyba do dobrego zakończenia. Chyba. Czerwonowłosy nie poświęcał wybitnie czasu na zastanawianie się nad tym. I tak nie mógłby zmienić już tego, co zdecydował w przeszłości.
Więc czemu nie skorzystać z chwili? Nie zjawił się tutaj sam. Po otrzymaniu zaproszenia, zdecydował się na udanie tutaj z Laurie, by spędzić z nią ów ten czas. Przyjechać samochodem, po czym przejść kontrolne sprawdzenie, czy byli gośćmi. Podał ich nazwiska i poczekał aż sprawdzą wszystko, czy jest w porządku i dadzą im spokój.
Czuję się przy nich jak jakieś dziecko... - przemknęło mu jeszcze przez myśl.
- Byłaś kiedyś na weselach? - zwrócił się do swojej towarzyszki, gdy było po wszystkim, a oni znaleźli się trochę dalej od ochroniarzy. - Ciekawi mnie, czy wiele rzeczy różni się w zależności od wierzeń ludzi.
Nie zastanawiał się nad tym wcześniej. Nie wchodziło to też w obręb jego zainteresowań, więc zwyczajnie brakowało mu porównania. Musiał jednak przyznać, że miejsce robiło wrażenie swoją wielkością i rozmachem. Póki co nie ośmielił się wgłębiać się dalej, więc napawał się widokiem tego, co znajdowało się na tarasie, ciesząc się zarazem w duchu, że robiło się ciemniej.



Spoiler:
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Gość Pią Kwi 10, 2020 3:08 pm

Boże! Rillka nigdy nie była na weselu! Nigdy, nigdy - jedyne ceremonie tego typu widywała ofc na ekranie telewizora w domu. Jakieś programy typu 'Moje Wielkie Cygańskie Wesele', to jej jedyna wiedza na tematy typowo ślubne. Reasumując - wampirzyca myślała, że ślub odbędzie się w jakimś ultra randomowym miejscu, a Molka przyjedzie jakimś monster truck'iem ubrana w tonę kolorowych cekinów. Kimkolwiek w ogóle była Molly! Postawmy sprawę jasno, to imię w pamięci dziewczyny pokazało się pierwszy raz na zaproszeniu ślubnym, a brat natomiast nigdy nie wspominał o swoich podbojach m i ł o s n y c h.
ALE WRACAJĄC  -  widok cerkwi trochę ją zdziwił, a właściwie zawiódł? Myślała, że będzie pstrokato, tandetnie, a po środku tego całego kiczu będzie ON - Zaren, pogromca trzech pasków na dresie i król ulicznego wpierdolu! Wampirzyca cicho westchnęła, sztywno przekraczając progi zapewne okazałego budynku. Nie była to jakaś najciekawsza część całej imprezy. Gdyby nie gadanie Ringo, to Rillianne już dawno spałaby na jednej z ostatnich ław! Taka była zainteresowana! Całe szczęście, że ta najabrdziej oficjalna i 'poważna' scena upłynęła całkiem szybko, a po gości podjechały eleganckie samochody. Młoda wsiadła do jednego z aut prawdopodobnie razem z OJCEM oraz COCO (została jej parą na wesele), bo jego tatusiowe radary pewnie nie dawały mu już spokoju! Trzeba było pilnować jasnowłosej, zakryć ją jakimś workiem na ziemniaki i posadzić gdzieś daaaaleko, coby nikt jej nie widział plus towarzyszyła jej Cynthia, co raczej nie wróżyło niczego dobrego. TAKŻE INSTYNKT TACIERZYŃSKI ZADZIAŁAŁ NA STO PROCENT.
Podróż była krótka i przebiegła raczej beż żadnych ekscesów. A cel wycieczki? Cóż, znowu sprawił, że na buzi Rill pojawiło się lekkie zdziwienie. Najpierw ślub w cerkwi teraz jakiś typowo Japoński shit? Masakra, za grosz gustu u tego chłopa! Mógł poprosić Rill o pomoc, a nie się czaił z tym weselem jak szpak na jebanie, a później postawił wszystkich przed faktem dokonanym!
- Tato kim w ogóle jest TA cała Molly? - mruknęła w kierunku Ringo, kiedy już wszyscy zgrabnie opuścili pojazd i minęli bramę. Jej ciekawskie spojrzenie powędrowało na sylwetkę ojca, wymuszając na nim jakąś logiczną odpowiedź. - Ja tam o niej nigdy nie słyszałam. - dodała jeszcze, dopadając do jednego ze stolików. Uchwyciła w delikatne dłonie jeden kieliszek z krwistym szampanem, upijając z niego niewielkiego łyka - oczekując tym samym, że Coco TEŻ to zrobi.
Jak prezentuje się wampirzyca? Cóż, postawiła na czystą klasykę i przywdziała na siebie czarną, średniej długości sukienkę, bez żadnych nachalnych ozdób z głęboko wyciętym dekoltem na plecach. Cała sukienka trzyma się na cieniutkich ramiączkach, natomiast na stopy wsunęła klasyczne czarne szpilki na dziesięciocentymetrowym obcasie. Włosy natomiast upięła w 'niedbały' kok. Makijaż znikomy - jedynie podkreślone rzęsy ciemnym tuszem i usta maźnięte ciemnoczerwoną pomadką.

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Gość Pią Kwi 10, 2020 5:58 pm

Nie mógł się zapowiadać lepszy wieczór niż jakaś tania impreza razem z Rill. Wyskoczyła z propozycją jak Filip z Konopii oczekując, że Coco pójdzie gdzieś na jakieś weselicho. I odpowiedź byłaby każdemu znana, gdyby to nie była Rillka i gdyby to nie było jakieś wesele jednego z Kurosza. Mogło się pojawić całkiem sporo znajomych mord, a ochlać się z nimi to czysta przyjemność. Poza tym z tego co się dowiedziała, to było wesele jej brata. A jeśli jej brat był równie pokręcony jak ona, albo na odwrót to mogło nawet nie być nudno.
Całą ceremonię pewnie przespała na ramieniu swojej przyjaciółki, bo jakby inaczej, przysięganie sobie miłości na zawsze nigdy nie było niczym ciekawym. I nawet jeśli płaska dupa by ją budziła, nic z tego, ta pewnie zapadła w sen zimowy.  Nawet gadanie Ringo do Rill nie przebudzało wampirzycy, czekała na alkohol, krew i wixe, a nie na zanudzające ceremonie w cerkwie.
Nie minęło dużo czasu, jak Coco dostała łokcia w żebro na pobudkę. Warknęła w stronę tej wrednej baby i ruszyła tyłek z drewnianej ławy by wyjść na zewnątrz. Usiedli w trójkę do jakiegoś pokroju luksusowego auta. Nie mogła zrozumieć jednego. Czemu ojciec jasnowłosej nie potrafi odejść od niej na dwa metry. A po drugie – tak, obecność Coco nigdy nie wróżyła niczego dobrego. Coś na pewno ciekawego się odjebie. Wyszła zgrabnie z auta, na szczęście nie pokazując majtek przy rozkroku, co w jej przypadku mogłoby być całkiem prawdopodobne. Na co dzień rebelia a nie poukładana dziewczyna. Kiedy Rillka się odezwała do ojca, również pokierowała wzrok na jego sylwetkę. – Na pewno nikt ważny, skoro obie jej nie znamy. Proste. – Skwitowała, zanim pewnie ojczulek zdążył odpowiedzieć. Głos nie był przyjemny a nawet można było w tym usłyszeć nutkę prześmiewczego stylu wypowiedzi Coco.
Usiadła zaraz za przyjaciółką, krzesło obok. Wiła się za nią jak wąż, ale z początku imprezy właśnie tak to będzie wyglądało, w końcu nie jest u swojej rodziny tylko u obcej choć nazwisko nosiła już to samo. Rozejrzała się po Sali, było już kilka osób, jednak żadnej z twarzy póki co nie kojarzyła. Albo nie chciała kojarzyć, albo wolała się zając kieliszkiem, który wzięła w dłoń zaraz po tym jak Rillka wzięła zgrabnie swój. Może nie tak zgrabnie jak koleżanka obok ale z przesadną dla niej elegancją przyłożyła kielich do swoich ust i upiła z dwa łyczki.. A co by druga noga się nie obraziła.
To teraz jak wyglądała niebieskowłosa! Włosy spięte w wysokiego kuca wannabe Arianna Grande z kilkoma puszczonymi włoskami przy twarzy. Makijaż jak na co dzień, powieka muśnięta czarną kreską, brwi podkreślone, policzki zaznaczone bronzerem a usta jedynie przeźroczystym błyszczykiem. Na szyi prezentowała się śliczna, bogata czarna kolia. Jak zwykle Coco nie mogła się ubrać w nic co nie jest czarnego, więc jej ciało zakryła krótka sukienka na cieniutkich ramiączkach. Nie mogła być za długa, to do Coco niepodobne. Na nogach tylko czarne szpilki na grubym obcasie. Jako że jest skąpo ubrana, na brzuchu, ramionach i prawej nodze widnieje kilka tatuaży rzucające się w oko.

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Laurie Pią Kwi 10, 2020 6:04 pm

Sama nie pamiętała, kiedy uczestniczyła w tak pokaźnej imprezie. Rose często była skłonna do organizowania wystawnych przyjęć, jednakże żadna z nich nigdy nie była weselem. Ponad to rodzice Laurie dawno prze jej narodzinami mięli tego kalibru, łowiecką imprezę. Jednakże o jej przebiegu dowiedziała się w kilku krótkich historiach. Dlatego też zaproszenie jakie dostała od Shiro, z początku zbiło ją z pantałyku. W pierwszej reakcji chciała nawet odmówić pod błahym pretekstem nieznajomości stosownej etykiety, czy też braku jakiejkolwiek wcześniejszej interakcji z państwem młodym. I choć w drugim przypadku faktycznie brakowało jej znajomości, to z pierwszym w rzeczywistości nie miała żadnego problemu, a wszystko ponownie dzięki dobroci starszej Kurenai. Jej nauki zdecydowanie nie poszły w las, co dało się zauważyć po wyglądzie Lau oraz zachowaniu na początku przyjęcia. Jednakże trochę o tym później. Bowiem Evergarden miała jeszcze jedno ogromne zmartwienie. Jako nowo-narodzona wampirzyca nie wyobrażała sobie kroczenia na równi z pozostałymi podobnymi do niej osobnikami. Patrzenie na nich z podniesioną głową, a także zwykłe przyglądanie się kolejnym nieśmiertelnym postaciom nie byłoby takie łatwe bez obecności braciszka. Krocząc powoli przy jego boku w ciszy obserwowała całe otoczenie, w duchu kontemplując lub pokazując kły przy rzeczach, które jej się spodobały, bądź nie.
- Znam je jedynie z opowieści moich rodziców. Sami pobrali się długo przed moimi narodzinami, zaś Kurenaiowie nie mają w zwyczaju plątania się w takie relacje. Może tylko dla samej polityki i dobrych korzeni. Z resztą, kiedyś miałam wyjść za jednego z jej bliskich krewnych, cieszę się, że do tego nie doszło - odpowiedziała cichym głosem, przyglądając się twarzom, które wcześniej jej nie było dane poznać - Są podobne, a raczej wyglądają tak samo - wydusiła jeszcze w odpowiedzi, po czym na jakiś czas umilkła.
Nareszcie znalazła chwilę, na dokładne przyjrzenie się miejscu, od którego w aucie nie mogła oderwać oczu. Wielki pałac już wtedy zapierał dech w piersiach, lecz gdy stanęła twardo na tarasie to wszystko zdawało się ją otaczać i napierać swoim ciężarem.
- Myślisz, że powinnam tutaj pytać o czyjeś imię i nazwisko, czy sprawdzać ich inaczej? - nachyliła się do jego ucha, by to wyszeptać, po czym przytuliła się do niego, aby zachować pozory dobrego zachowania. Jednocześnie w prawej dłoni ściskała świecący materiał prezentu Zarena, zaś w lewej trzymała niewielkie, opakowane starannie pudełko. Wcześniej swój kieliszek oddając na przechowanie Shiro.
- I jeszcze jedno, opowiesz mi trochę o parze młodych. Jacy oni są, wiesz nie znam ich i przez to... Czuję się trochę nieswojo - poprosiła zawstydzona, chowając swoją twarz w jego ramieniu.
Garść informacji:
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Samael Pią Kwi 10, 2020 7:20 pm

Jak się właściwie tutaj znalazł? Tego chyba nawet najstarsi Indianie nie wiedzieli... Czuł się trochę jak po wyjątkowo intensywnej imprezie. Budzisz się i za cholerę nie pamiętasz co robisz w hotelowym łóżku, kim jest dziewczyna śpiąca obok i dlaczego w ręce trzymasz znak STOPu i gumowego kurczaka. Wcale nie tak dawno temu wszedł we współpracę na pewnym polu z Zarenem i jego osobliwą ferajną a dzisiaj miał być już świadkiem na jego ślubie z jakąś dziewuchą. Miał okazję chyba raz ją zobaczyć w swoim klubie. Dlaczego akurat on został wybrany do tej roli a nie jakiś rusek? Cholera wie, ale nie wypada odmawiać takim prośbom a i pytania też mogłyby zostać źle odebrane. Niezależnie wiec od powodu decyzji mafiozy, Asmodey zgodził się przyjąć zaszczytną rolę. Nie zastanawiając się długo zaprosił jako swą osobę towarzyszącą Veinę, która jak się potem okazało również była świadkową, więc złożyło się wręcz idealnie. Wspólne pójście na ten ślub nie tylko miało być sposobem na ponowne podgrzanie ich znajomości, która nieco się zakurzyła przez jego ciągły brak czasu. Może być to też niezły sposób na podkreślenie swojego prestiżu i majestatu! Przecież nie ulegało wątpliwości, że V będzie błyszczała wśród innych kobiet  na ślubie wyjątkowo jasnym blaskiem a nie ma lepszego dodatku do męskiego ego niż piękna kobieta u boku. Może upiec dwie pieczenie na jednym ogniu! Kuuuuurła, on to miał dopiero łeb do takich rzeczy! Podstępny jak wąż i sprytny jak... też wąż.
Gdyby ktoś ze starszyzny rodu dowiedział się o tym, że niejako patronuje takiemu wydarzeniu pewnie urwaliby mu łeb. Przecież w kręgach wampirzej arystokracji to nie do pomyślenia by krew szlachetna wiązała się z poślednią i to w dodatku najniższej kategorii. Większego skandalu obyczajowego, mezaliansu czy jak to jeszcze nazwać, starsi panowie nie mogli sobie chyba wyobrazić. No chyba, że ślub homoseksualny. Całe szczęście młody smok nie był jeszcze głową rodu i jako tako miał odrobinę swobody w poczynaniach także jebać dziadów i hulaj dusza. W każdym razie nie warto sobie tym zaprzątać głowy.
Podjechali limuzyną do dziwacznego zamku, który wyglądał jak z jakiegoś filmu o samurajach i Smok zaczął się szczerze martwić czy aby nie każą mu wskoczyć w jakąś cholerną japońską piżamę i klęczeć na podłodze jak żółtki zamiast siedzieć na krześle jak normalny człowiek. Oby nie bo nie zdzierży i choćby miałoby to być skandaliczne to zmyje się stąd szybciej niż się pojawił. Tak czy inaczej dwóch ruskich miało zamiar pomóc wyładować się świadkom z auta jednak ruchem ręki pogonił jednego i wyskoczył na zewnątrz. Okrążył furę i przegnał też drugiego pomagiera chcącego otworzyć drzwi od strony Veiny.
- Poszedł won urod!
Jak na dżentelmena przystało sam się wszystkim zajął. Otworzył drzwi, wsparł ręką i wgl był czarujący jak tylko umiał najlepiej, w końcu wszyscy się na nich gapili. Byli wszak drugą parą po parze młodej i dopóki tamta dwójka się nie pojawi to na nich skupiały się wszystkie oczy. Smokowi, który uwielbia być w świetle reflektorów oczywiście ani trochę to nie przeszkadzało. Ba! Czuł się niczym ryba w wodzie i było to widać. Wręcz upajał się chwilą i bił aurą majestatu i bajeczności po oczach!
- Co ten Rasputin znowu wymyślił? - mruknął dyskretnie do towarzyszki biorąc ją pod rękę i patrząc na popa czy cholera wie kim on był, witającego młodych państwo jakimś plackiem i czymś tam. Pewnie jakiś ruski zwyczaj.

Spoiler:
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Veina Pią Kwi 10, 2020 7:29 pm

Nigdy w życiu nie spodziewałaby się takiego rozwoju sytuacji i właściwie nie do końca chciała wierzyć gdy została poproszona o zostanie świadkową na ślubie Zarena i Molly. Abstrahując od faktu, że z pewnością był to pomysł dziewczyny bo zapewne Veina była jedyną jej znaną wampirzycą z odpowiednią krwią mogącą pełnić zaszczytną rolę, to sama sytuacja że ten ślub miał się odbyć była niesamowicie zaskakująca. Wampirzyca miała też wątpliwości co do statusu samego związku, bo jednak jakby nie patrzeć przychylnie na samą parę - był to jawny mezalians; oczywiście Vi nie była na tyle staroświecka by przestrzegać zasad powstałych setki lat temu przez nieżyjących już krwiopijców, jednak niezgodność krwi zachodziła i to na dość dużym poziomie, więc była wyraźnie zauważalna i trudna do zignorowania. Jednak nie była to kwestia warta zaprzątania sobie głowy, zwłaszcza że kobiecie nic do decyzji z kim miał wiązać się dany wampir, aż tak bezczelna nie była i sama  z pewnością nie zniosłaby osób roszczących sobie prawo do podejmowania takich decyzji wbrew innym.
W tym momencie Veina starała się być wsparciem dla Molly, skoro już została poproszona o świadkowanie; przez szczerą sympatię do dziewczyny postanowiła w miarę możliwości pomagać jej podczas uroczystości, choćby dobrym słowem gdyby pojawiły się jakieś wątpliwości z jej strony. Na szczęście tylko to wliczało się w jej pulę zadań, nieco narzuconą przez siebie, więc sama mogła skorzystać z zabawy, która - jak miała nadzieję - będzie najlepszej jakości. Zwłaszcza, że towarzyszył jej Samael co już nastrajało pozytywnie czarnowłosą; nie kryła zadowolenia gdy poprosił ją na towarzyszkę, a i zaskoczenia gdy okazało się że otrzymał taką samą rolę na ślubie jak ona - oczywiście po stronie pana młodego. Wreszcie mogli spędzić nieco więcej czasu razem, przy tym korzystając ze wszystkich form rozrywki dostępnej na weselu - sam widok budowli, w której miało ono się odbyć, był obiecujący. Bo choć w pewnym osobliwym guście, to wskazywała na brak wszelkich zahamowań również w kwestii wydatków.
Veina najlepiej czuła się w przestrzeni eleganckiej, gdzie rządził przepych i bogactwo; nigdy nie kryła się ze swoimi oczekiwaniami i pewnymi standardami, którym wymagała utrzymania - po prostu tak żyła dotychczas, nie mając zamiaru tego zmieniać.
Gdy ich limuzyna podjechała do miejsca docelowego, wampirzyca ostatni raz poprawiła włosy i suknię; jej twarz rozświetlił uśmiech ukazujący kły, gdy Samael wręcz przegnał jednego z Rosjan zabezpieczającego wesele i sam otworzył drzwi z jej strony. Oczywiście podała mu dłoń i wsparta na męskiej ręce wysiadła z samochodu, by następnie przejść nieco dalej. Razem z Samalem zadali szyku i wyglądali wspaniale, czym Veina mogła się teraz z satysfakcją upajać.
- Uważaj, bo może czyta w myślach, jeszcze rzuci na nas klątwę. - przewodniczący całej ceremonii pop faktycznie wyglądał jak wskrzeszony Rasputin; sama jego obecność była zastanawiająca, nigdy wcześniej nie posądziłaby Zarena o związek z jakąkolwiek religią, teraz właściwie też nie; może po prostu ten element kultury rosyjskiej również pasował do zamysłu. W trakcie czekania na wyjście pary młodej, Vei pozwoliła sobie dłużej zawiesić wzrok na Samaelu, unosząc kącik ust do góry.
- Mam prawo do pierwszego tańca ze świadkiem. - odparła po chwili, wracając szybko myślami do głównych aktorów tego wydarzenia. Zdążyła jeszcze przelotnie spojrzeć na gości i uśmiechnąć się w duchu widząc niektóre twarze.

Spoiler:
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Molly Pią Kwi 10, 2020 9:57 pm

Cytując klasyka „Jak do tego doszło - NIE WIEM!” ale fakt faktem po miesiącach przygotowań, w których udział brała głównie Molly, zarówno ona jak i Zaren przysięgli sobie miłość, wierność i uczciwość oraz to, że się nie opuszczą aż do śmierci (to chyba długo). Choć bywały na tym świecie kobiety, które marzyły o tym jedynym w swoim rodzaju dniu śniąc o białej sukni i welonie do ziemi, tak Molly prócz przelotnego uśmiechu, który bardziej był wymuszony niż naturalny, zachowywała się poważnie. Dlaczego? A no dlatego, że pierwszy raz wszyscy patrzyli tylko na nią. Dla kogoś kto najchętniej stałby w rogu sali nie rzucając się w oczy, zarówno uroczystość jak i jej ciąg dalszy były, nazwijmy to bardzo delikatnie – wyzwaniem. Najchętniej sama Panna Młoda znieczuliłaby się dwoma kieliszkami wódki ale w obawie przed możliwością zaistnienia jakiejś wtopy – zrezygnowała. Jest wampirem więc nie może zejść na zawał… tak?
Do Zarena odzywała się rzadko i zdawkowo. Za to bardzo mocno ściskała jego dłoń nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Cały obrządek przebiegł szybko i bez zbędnej zwłoki za co Molly w duchu dziękowała. Tylko ta korona no końcu sprawiła, że uniosła lekko brew zerkając na Zarena z ukosa. To jakaś część ślubu? To rodowe skarby Kuro? Ma tym rzucać zamiast bukietem? Czy ktoś jej może wyjaśnić o co chodzi?!
Atmosfera w limuzynie była o wiele luźniejsza. Przynajmniej tutaj Molly mogła zsunąć z  obolałych już stóp szpilki o niebotycznych obcasach, w których jej nogi wyglądały jakby kończyły się na wysokości nieba ale z powodu braku przyzwyczajenia do podobnego rodzaju obuwia – cierpiała katusze. Po raz pierwszy w życiu świadomie sprawiała sobie ból dla dobrego wyglądu – miała nadzieję, że ostatni.  
– Dziwnie się czuję – poprawiła dłonią złoto na czubku swej głowy patrząc to na Veine, to na Sama. Zarenowi odpuściła swoje zaniepokojone spojrzenie. Bała się, że wybuchnie śmiechem, ten ciśnie diadem przez okno, obrazi się i pójdzie. Chociaż teraz było pozamiatane. Najważniejszą część mieli za sobą, bo wesele, wiadomo, nie jest dla nich tylko dla gości. Jeszcze przed tym jak kierowca zgasił silnik czarnulka zerknęła przez okno. Do tej pory nie myślała o swoich bliskich bo automatycznie dostawała w jakimś stopniu doła gdy tylko przeszło jej przez głowę, że nie będzie ani mamy ani taty. Wysłała zaproszenia zarówno do nich jak i do rodzeństwa ale szczerze wątpiła żeby ktokolwiek się zjawił.
No nic, jakoś to przeżyje.
Na miejsce docelowe zabawy zajechali jako ostatni, zgodnie z procedurą. Co miało być dalej? Molly kojarzyła mniej więcej jak wygląda to w normalnym świecie i chociaż ostatni raz na weselu była z rodzicami chyba w 2 klasie podstawówki to ogólnie nie była to żadna wiedza tajemna. Zaskoczeniem i niespodzianką było wszystko to co działo się później. Odniesienie tamtego świata do tego i korona na głowie, która ciążyła i sprawiała, że czuła się jeszcze bardziej na widoku choć to chyba już nie jest możliwe. Do tej pory niekoniecznie zwracała uwagę na przybyłych gości. Jej całą atencję skradł postawny Rosjanin. Tak, ten sam, który kazał im obojgu paradować w koronach. Czyżby planował dodać do kompletu berła? W obawie przed pomyłką robiła wszystko to co jej nowy mężulek. Jeśli on wypił kielicha, ona również. Powinni to rzucić za siebie?
Uwaga na głowy!
Co stało się dalej? Tego dowiemy się lada chwila!
Spoiler:
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Zaren Wto Kwi 14, 2020 10:58 am

Jak mogło do tego dojść? Pojawia się tu wiele czynników, może pierwszym faktem było to, że Zaren działał w nieświadomości i taki ślub powinien nie być w ogóle ważny, ale nikt nie raczył sprawdzić, czy chłop nie był jakiś mocno wstawiony i był w pełni poczytalny czynów, które zamierzał zrobić ~ nic z tego, nawet nie miał czasu nikt się przeciwstawić temu ślubowi, bo od razu zaczynamy od wesela ~ a po drugie? Kto kurwa za to zapłacił? Wesele wyglądało na dosyć a raczej rodzinna panny młodej nie dołożyła do tego ani dolara, bo nie do końca akceptowali ten fakt, bah ~ sam pan młody nie do końca akceptował ten fakt, ale jak to mówią, pała goryczy się już przegięła w momencie gdy na jego głowie wylądowała korona. Kapitan Bratvy nie odzywał się ani słowem, ale w momencie tego dziwnego zwyczaju sięgnął odruchowo za pasek, tak ~ miał gnata jak to zawsze bywało i zamierzał go wyciągnąć i wycelować prosto w twarz popa bez żadnego skrupułu naciskając spust, ale próba została udaremniona o dziwo przez  Samaela, który w swoim przebłysku zatrzymał dłoń Zarena widząc jego zamiary i pokręcił głowy ~ widać brał to całe bycie świadkiem na poważnie.
Wracając do takich rzeczy jak ślub z najniższą krwią ~ dla Kuro najważniejsza była zgrabna dupa, a nie status krwi, więc nie będziemy o tym mówić więcej.  
W każdym razie wampir odpuścił morderstwo pierwszego stopnia na własnym weselu ~ narazie. W tej chwili wsiadł do limuzyny nie mówiąc ani jednego słowa i spojrzał na Molly swoimi żółtymi ślepiami obserwując ją bardzo dokładnie.
-Mówiłem tysiąc razy, że nam to niepotrzebne, to się kurwa musiałaś uprzeć, a teraz popatrz na mnie. Wyglądam jak jebany debil, muszę oglądać towarzystwo którego nie chce oglądać, na dodatek wszyscy się na mnie patrzą. Nie zdążyłem się schlać, kawalerski mi nie wypalił z powodu braku czasu, a wisienką na jebanym torcie jest to, że przyszedł mój stary. A i jeszcze jedno, kto to kurwa organizował i ile za to zapłaciłem? Ty się tym zajmowałaś. Słuchaj, ta korona to jakiś jebany żart i jak wyjdę z samochodu i znowu będzie próbował zrobić ze mnie pierdoloną gwiazdę pedalskiej estrady to wpakuje mu trzy strzały ostrzegawcze z czterdziestki piątki prosto w twarz. - mruknął Zaren do Molly gdy mieli chwile dla siebie ~ niech wie, że jemu było dobrze w układzie w którym żyli do tej pory, to musiała się pośpieszyć.
Limuzyna zajechała pod wyznaczone miejsce to z niej wyszedł jak najszybciej się dało i znów został zatrzymany przez organizatora całej imprezy, ale tym razem spojrzał na niego przychylniej, bo od razu wyczuł alkohol w krwi która została mu przyniesiona pod nos, więc  złapał za kieliszek i wypił do dna, gdy jego tęczówki przybrały szkarłatny kolor to spojrzał na Molly, kiwając lekko głową w jej stronę.
Widzicie? Trzeba było dać się chłopu napić, od razu był grzeczniejszy ~ No a czego spodziewaliście się gdy kazali mu siedzieć na własnym weselu o suchym pysku?
Gdy kazali mu spróbować wypieku spojrzał lekko gniewnie w stronę Rasputina, bo nie lubił gdy mówiono mu co miał robić, ale w końcu uległ i postanowił spróbować chlebusia. SMACZNEGO CHLEBUSIA I KAWUSI MOI DRODZY.

Spoiler:
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Gość Nie Kwi 19, 2020 7:44 pm

UWAGA!

Serdecznie dziękuję za posty. Niestety, postanowiłam zrezygnować z bycia MG (oraz z samego forum), co oznacza, że opuszczam także ten event. Ogromnie za to przepraszam, bo wiem, że zobowiązałam się do prowadzenia, niemniej jednak nie jestem w stanie tego zrobić.

Molka, Zaren – Was przepraszam szczególnie, jeszcze raz, teraz publicznie.

Event przejmuje Grigorij – dziękuję!

Poniżej wypiszę jeszcze stan całego grona po pierwszej kolejce, żeby było wiadome, kto gra, a kto nie:

Zrezygnowali z gry/nie napisali posta w pierwszej kolejce – ja jako Manuela i Kayla, Ringo, Fergal, Joffrey, James, Hiro, Sami, Zgon (Sami, nie dodałaś posta i nie ma z Tobą na razie kontaktu, gdybyś jednak chciała wbić, myślę, że Grig spokojnie znajdzie jakieś rozwiązanie!).

Zostają w grze – Diego (?), Shiro, Rillianne, Coco, Laurie, Samael, Veina, Molly, Zaren.

Ściskam Was serdecznie i bawcie się dobrze!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

On zimny, ona gorąca Empty Re: On zimny, ona gorąca

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach