Apartament O.A

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Pon Paź 07, 2013 1:49 pm

Która matka jest wstanie uwierzyć w to, że jej własne dziecko jest zdolne do potworności ? Żadna. Przynajmniej biorąc pod lupę grupę tych kochających i ślepo zapatrzonych w swoje młodsze kopie.  Fakt faktem, że w dworku więcej jej niż było niż było a kontakt z pierworodnym ograniczał się jedynie do pisania wiadomości sms. Będąc przekonana, że „takie mamy czasy’ nie zwracała na to większej uwagi. Skupiała się raczej na swoich sprawach osobistych oraz tych związanych z mężem. Do wszystkiego dochodził jeszcze hotel, papierki i okolicznościowe imprezy jakie wypadały w kalendarzu przynajmniej raz na miesiąc. Wmawiając wampirzycy, że mieszka pod jednym dachem z kimś kogo zupełnie nie zna było równoznaczne wg. Niej z określeniem mianem złej matki. Bo jak można przeoczyć tak ważne informacje. To nie były wcale szczegóły, do których co najwyżej mogło zaliczać się nie sprzątanie po sobie.  Jedynym sensownym wyjściem wydawałoby się przekonać na własnej skórze czy to wszystko co słyszy jest prawdą a nie stekiem kłamstw wyssanych z palce. Co do tego problemu musiała niestety podejść odrobinę inaczej. Każdy uczy się na własnych błędach a ona jeszcze kilka dni temu na wieść, że zostanie brutalnie potraktowana przez Kaina wyśmiałaby jasnowidza. Upokorzona i sprowadzona do parteru nie mogła ryzykować. Zbyt dobrze żyło jej się dotychczas na tej pięknej ziemi a żeby od tak w jednej chwili zamienić się w pyłek. Dlaczego tak o nim mówisz. Ściągnięte brwi i lekko rozchylone usta wyrażały nie tylko zaskoczenie ale i pewnego rodzaju ból. Sam nienawidził swojego ojca a teraz w podobny sposób opowiada takie rzeczy na temat Sama. Ona nie mogła tego wszystkiego zrozumieć, ani razu nikt nie pokazał jej dokumentów związanych z tym co robi młodzieniec. Nikt nigdy nie naświetlił jej wybryków, kłamstw i gwałtów. Tylko dlaczego ? Miała prawo o tym wiedzieć tak samo jak i Kain. I skoro od dawna wszystko śledzi czemu nie reaguje.
Dając lekko znak kiwnięciem głowy, że jest tego pewna zastygła w oczekiwaniu. Jej oddech stał się spokojny i miarowy zaś obie dłonie zaplecione ciasno wokół klatki piersiowej wampira przyciskały go bliżej.  Zwlekał i to dość długo. Takie oczekiwanie wzbudzało w niej tylko niepotrzebny strach i niepewność czy aby na pewno dobrze postępuje chcąc poznać całą prawdę.  Po upływie wieczności poczuła na swej skórze dwa intensywne ukłucia.  Jęk rozchylający zaciśnięte do tej pory usta znikł gdzieś w gwarze ulicznych aut. Zmarnowane ciało wampirzycy przeszedł dreszcz jeżąc drobne włoski na karku. Nie wiadomo czy spowodowała to ogólna niechęć do tego rodzaju pożywiania się na niej czy chodzi tu o osobę, która właśnie to robiła. Niemal wszystkie mięśnie spięły się po to aby po wbrew pozorom bardzo krótkiej chwili rozluźnić smukłe kończyny.  Czując sporą ilość białych włosów sunących po jej policzku wiedziała, że on opiera głowę. Z ciężkością w ruchach wyprostowała kręgosłup odchylając się znacznie do tyłu.  Dystans dzielący ich twarze w pełni pozwalał na patrzenie obojgu sobie nawzajem w oczy. Omitsu gdy tylko rozplotła palce natychmiast ulokowała dłonie na własnych udach co znacznie ograniczyło ich wspólny kontakt.  Jak na złość hałas na ulicy ucichł a on nic nie mówił. Jedyne co było w tym momencie bardzo dobrze słyszalne to wskazówki zegara stojącego na drewnianej komodzie. Każdy, nawet najdrobniejszy ruch sekundnika obijał się o uszy kobiety tak jakby był niewiarygodnych rozmiarów. Zmieszana i zawstydzona siedziała bez ruchu. Oddech bo tylko to jej pozostało świadczył o tym, że w ogóle jeszcze żyje.
Nie na miejscu było robienie wielkich oczu i pretensjonalne słowo „JA?” to też informacje przyjęła z pokorą i godnością. Zamykając oczy i otaczając się ciemnością czuła jak jej policzki pali żywy ogień wstydu.  Sunąc spodnią stroną dłoni po swych nagich udach chciała w jakiś sposób rozładować napięcie jakie kumulowało się zarówno w głowie jak i w żołądku. Na próżno, to nic nie dawało. Dopiero następne słowa przywołały ją do świata żywych. Niewielkie oburzenie wymalowane na jej twarzy na zmianę mieszało się z obojętnością. Widać było, że nie może sobie poradzić z tak różnymi i skrajnymi emocjami naraz. Nie doszło ? Dobierałeś się do Anais. W naszej sypialni. Na samą myśl o tej małej suczce w głębi wampirzycy zaczęło się gotować. Jak ona  w ogóle miała czelność dobierać się do Kaina. Nasza bohaterka zawsze wiedziała, że tamta coś kombinuje. Teraz była dumna z fakt, że raz dała popalić smarkuli. Jeżeli będzie jeszcze ku temu okazja to zaszyje jej macice dratwą bez znieczulenia. Bo dla pani O. jedyną służką na stanowisko wątpliwej kochanki była właśnie Anais choć Yvelin nic nie wspomniała o tożsamości tamtej kurwy.
No tak, prócz wizji wczorajszych wydarzeń w kilku kroplach czerwonej cieczy są zawarte także inne informacje. Z ofiary można czytać jak z otwartej księgi ale tego faktu czysto-krwista nie przewidziała. Z dużym westchnięciem jeszcze raz spuściła wzrok krążąc nim gdzieś po ciemnych zaułkach pokoju. Skoro on już tutaj był to warto poświęcić czas nie tylko na gadkę dotyczącą Samaela i Yvelin ale na sprawy pomiędzy nimi samymi. To nie będzie łatwa rozmowa ponieważ wiele się zmieniło. Zarówno w podejściu Omitsu jak i Kaina do współmałżonka. Słuchaj… Zaczęła trąc połowę swej twarzy dłonią. Musiała się zebrać, jak nie dziś i nie teraz to kiedy i gdzie ? To nie tak. Marny początek jak na głębokie przemyślenia ale pusta w jej głowie nie pozwoliła wymyślić nic bardziej konstruktywnego. Westchnąwszy głęboko w końcu podjęła decyzję, że nie będzie owijać w bawełnę. Powie to co ma powiedzieć prosto z mostu i tyle.
Bardzo mnie skrzywdziłeś zarówno fizycznie jak i psychicznie. To nie jest tak, że przybiegnę do Ciebie w podskokach bo najzwyczajniej w świecie czuje dystans i każdy by tak miał na moim miejscu. Potrzebuje czasu i pewności, że warto i że nigdy takie coś nie będzie miało już miejsca. Nie jestem jedną z tych kobiet, które kulą ogon na widok męża przychodzącego z pracy. Chciałabym aby to małżeństwo stawiało nas na równi. Nie będę umiała żyć w poniżeniu. Jej ostatnie słowa były o wiele cichsze ale nadal słyszalne. Wreszcie wyrzuciła z siebie to co jej ciążyło na duszy od tamtego momentu. Była szczera i mówiła to co chciała a nie to co on chciał usłyszeć. Powinien to docenić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Pon Paź 07, 2013 5:18 pm

Matki zazwyczaj miały dość ograniczone pojecie o swoich pociechach. Zaczynając od tego, że zawsze były święcie przekonane, że ich dzieci są najładniejsze, najmądrzejsze i najzdolniejsze a kończąc na tym, że podświadomie ignorowały pewne fakty świadczące o tym jak daleko są od prawdy. Nie można ich za to winić, każdy chciał mieć idealne potomstwo, to jednak nie było możliwe. Jednak tworzenie wyidealizowanego obrazu, którego uporczywie się trzyma nigdy nie było niczym dobrym. On wiedział doskonale jaką bestią był ich syn, wszak Zakon Smoka strzegł go niemal przez całą dobę spisując prawie wszystko co udało im się wychwycić. Nie zawsze za nim nadążali gdyż panicz uwielbiał zabawiać się w uciekanie przed swoją ochroną, jednak to co zdołali zanotować z pewnością otworzyłoby jej oczy. Dlaczego nie widziała ani jednego z tych raportów? Po pierwsze mąż nie chciał burzyć jej doskonałego obrazka kochającego syna a po drugie ani razu o to nie zapytała. Stwierdzając, że skoro nie pyta to jej to nie interesuje, nie podsuwał jej arkuszy papieru prosto pod nos.
Nie wiedział kiedy Samael wymknął się wartościom i naukom jakie starali mu się przekazać. Możliwe, że po prostu nie ważne w jaki sposób by go wychowywali i tak nie zmieniłoby to efektu końcowego. Miał taki charakter a nie inny, lubował się w okrutnych rzeczach i dokonywał bestialskich napadów nie tylko by się pożywić ale również na tle seksualnym. Nie mogła tego nie zauważyć... Każda służka czy pokojówka omijała jego komnatę z daleka, sprzątając tam tylko wtedy kiedy go nie było i miały pewność, że nie wróci zbyt szybko. Unikały go w zamku szerokim łukiem bojąc się gwałtu czy ugryzienia. Ich potomek miał wielkie problemy z panowaniem nad swym głodem i popędem a co najgorsze w ogóle nie starał się z nimi walczyć. Może małżeństwo z Yvelin wprowadziłoby jakieś zmiany w jego sposobie bycia, musiałby się w końcu pilnować, być wiernym, małżonce. Teraz jednak kiedy wisiało to jednak na włosku nie widział wielkich szans. Musieli się pogodzić z tym, że ich syn jest potworem.
- Bo go znam. Spędziłem z nim trochę więcej czasu niż Ty i wiem jaki jest gdy nie udaje - w jego głosie nie było żadnego wyrzutu czy wytykania, że mimo wszystko miał więcej czasu dla syna niż swoja żona. Choć mógłby to zrobić, w końcu całkiem niedawno wytknęła mu, że ciągle tylko pracuje zaniedbując tym samym rodzinę. Ona pisała z młodym sms'y, on prowadził męskie rozmowy na różne tematy. Ani jedno ani drugie nie było wystarczające, jak widać. Nie mieli na niego wystarczającego wpływu jako rodzice. Nie było jednego winnego, oboje zawiedli i nie da się już tego naprawić. Samael był dorosły, miał dwadzieścia jeden lat. Za późno na ponowne wychowywanie.
Gdy otworzył oczy widział jej wstyd aż nadto. Niestety nic już na to nie poradzi, mogła tylko żałować swojego czynu. A raczej ilości alkoholu jaką w siebie wlała gdyż bez niego do niczego by nie doszło i nie musiałaby teraz borykać się z problem, który ją przerastał. Nic dziwnego, nie można nazwać tego błahostką. Sytuacja jaka wynikła pomiędzy nią a mężem była w porównaniu do tego zaledwie pyłkiem. W ich przypadku mogli się co najwyżej rozejść i już nigdy więcej nie spotkać. Nic prostszego. W tym pierwszym jednak sprawa była dużo bardziej skomplikowana. Nachodziło na siebie zbyt dużo elementów. Wszystkie się nawarstwiały i składały w kurewsko ciężki do zgryzienia orzech. Zgodził się jej jednak pomóc owy orzech rozgryźć, a może nawet i się go pozbyć całkowicie. Kto inny byłby w stanie wymyślić na tyle diabelnie podstępny plan by wybrnąć z szamba jakie narobiła?
- To nie była Anais tylko jedna z kurewek naszego syna. I owszem, do niczego nie doszło. Jeżeli mi nie wierzysz możesz wyczytać to z mojej krwi, ten jeden raz. sprostował i prychnął lekko na końcu zdania. Pomimo tego iż spodziewał się takiej a nie innej reakcji fakt, że mu nie wierzy nie był przyjemną rzeczą do przełknięcia. Był jaki był ale nadal pozostawał jej mężem. Co mógł jej jeszcze powiedzieć? Że mu przykro ale nie miał pod ręką żony a mu się chciało? Że pewnie gdyby nie zaniedbywała go ostatnio na tym polu z pewnością do czegoś takiego by nie doszło? Jeśli nie jest w stanie mu wierzyć na słowo, proszę bardzo, niech napije się jego krwi i wyczyta wszystko jak z otwartej księgi. Przy okazji dowie się też jakie pobudki nim w tej chwili kierowały. Akurat tego w inny sposób się raczej nie dowie, chyba, że zapyta sama a on postanowi odpowiedzieć jej całkowicie szczerze, nie owijając w bawełnę i nie chowając się za lodowcem jaki wyrósł w jego wnętrzu.
Wreszcie jednak dotarli do głównego celu w jakim tu przybył. Nie był aktualnie najważniejszy, wszak to co zdołała nabroić stało się automatycznie sprawą priorytetową. Miło jednak było w końcu skupić się na sobie samym i sprawach bezpośrednio dotyczących jego. Chciał wiedzieć na czym stoi, czy chce do niego wrócić, czy szczerze go kocha pomimo wszystko. Na prawdę nie zależało mu tam by była z nim pod przymusem. Po co mu żona, która tylko przytakuje, nigdy nie będąc szczerą. Która tylko udaję kochającą i chętną. Gdyby chciał tak żyć zadowoliłby się wynajmowaniem drogich prostytutek albo posuwaniem jakiś służek, których pełno kręciło się po jego zamku. Nie potrzebował jej do czegoś takiego. Chciał więcej, szczerości, oddania i prawdziwości uczucia. Wiedział, że wymaga od niej wiele, wszak był jej oprawcą, który omal jej nie zabił, w dodatku porzucił i chciał się jej pozbyć. Nie miał na swoje usprawiedliwienie nic oprócz chwilowego obłędu i tego, że gdy już w to zabrnął był zbyt dumny by przyjść do niej na kolanach i płaszczyć się prosząc o wybaczenie. Nadal nie chciał o tym mówić, przyznać się... Kilka kropel i Omi dowiedziałaby się wszystkiego. Całej prawdy.
- Rozumiem, że masz dystans i zastanawiasz się czy warto. Odpowiedz mi tylko... - westchnął głęboko zbierając burzę myśli w jedną sensowną całość - Jako małżeństwo mieliśmy różne upadki i wzloty. To normalne. Ale czy... czy nie byłaś ze mną szczęśliwa? Nie było Ci dobrze? Uwierz mi, starałem się jak mogłem i choć popełniałem wiele błędów nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić. Tyle lat panowałem nad swoją ciemną stroną... W sali witraży nerwy już mi puściły. Nie mam nic na swoją obronę z wyjątkiem faktu, że taki już jestem a Ty po pijaku bardzo mnie sprowokowałaś. Nie powinienem tak dać się ponieść w stosunku do Ciebie... - przerwał na chwilę by odetchnąć i spojrzeć gdzieś w bok jakby szukając tam kolejnych słów w jakie mógłby ubrać swoje myśli - Nie chcę Cię poniżać, właśnie dlatego zaproponowałem Ci powrót na równych warunkach. Jeżeli nie chcesz, i mnie nie kochasz nie wracaj. Nie rób niczego wbrew sobie. To byłoby poniżające. Ja chcę byś powróciła jako moja żona, nie bezwolna lalka do posuwania
No i chyba powiedział jej wszystko a przynajmniej sporą część tego co chciał. Ominął zgrabnie to co nie chciało mu jeszcze przejść przez gardło jak wyznanie uczucia czy inne tego typu rzeczy, które jeszcze kryły się w ciemnych zakamarkach za wewnętrznym lodowcem.
Dlatego właśnie sięgnął do swej prawej ręki i odwinął powoli rękaw marynarki jak i koszuli. Nagi, blady nadgarstek wystawił w jej stronę.
- Odzyskasz siły... w dodatku zajrzysz do mojego umysłu. Może to naświetli Ci kilka spraw, których ja nie jestem w stanie jeszcze z siebie wyrzucić...
Nigdy nie dał jej się ugryźć, teraz miała jedyną okazję i nie wiadomo kiedy taka jeszcze raz może się powtórzyć. O ile w ogóle się powtórzy. Mogła wgryźć się w jego nadgarstek lub w szyję, w zależności od tego gdzie było jej wygodniej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Pon Paź 07, 2013 6:44 pm

Uczucie kiedy dowiadujesz się, że własne dziecko zawsze przed tobą udaje – bezcenne.  Więcej do podjęcia decyzji o tym, że zakańcza proces prokreacji nie będzie jej potrzebne. Jeden wariat w rodzinie wystarczył a skoro nie pykło z pierworodnym nie wiadomo co można wydać na świat za drugim razem. Niezależnie od tego czy to wina genów czy złego wychowania Sam pozostanie jedynakiem. Może za jakiś bardzo długi czas coś przełamie się w wampirzycy ale na pewno nie nastąpi to w przeciągu przyszłych 100 lat. Zbyt bardzo ta informacja skrzywiła jej matczyną psychikę. Wychodzi na to, że lepiej spłodzić, urodzić i porzucić szczenię w lesie. Może jakiś niedźwiedź albo wilk wezmą to pod opiekę bo jak widać łożenie pieniędzy i marnowanie swojego wolnego czasu gówno daje. Nie chce mieć swoich dzieci. Przykre ale szczere wyzwanie to już kolejne jakie usłyszały w przeciągu kilkunastu godzin ściany apartamentu. Następny raz kiedy ona musi uczyć się na własnych błędach. Kolejnego nie powtórzy, to jest pewne.
Och tylko winny się tłumaczy panie Asmodey ! Czemuż to do niczego nie doszło skoro pomimo to twierdzisz, że ktoś w sypialni był. Znajoma syna ? Imię, nazwisko, numer buta albowiem od tej chwili będzie najbardziej poszukiwaną zwierzyną w tej części miasta.  Kolejny raz upiekło się biednej Anais i chyba dobrze, że ten temat został tak szczegółowo poruszony. Zahaczając jedynie o ogólniki wyszłoby tak czy siak właśnie na nią.  Chyba najwyższy czas odpuścić tej służce, która i tak miała nieźle zatruty żywot w dworku.  Już jakiś czas temu Omitsu twierdziła, że zbyt dużo tej hołoty kręci się po korytarzach, podziemiach itp. Niech ktoś zwróci uwagę na jej apartament. Biorąc pod lupę niekoniecznie sypialnie gdzie cała pościel walała się po podłodze a okno nie było otwierane od bardzo dawana to w sumie było ok. Wystarczyło zetrzeć kurze, zmyć podłogę i zrobić małe zakupy w postaci woreczków krwi, wody itp. Chociaż O. twierdziła, że da radę to tak prędzej czy później złapie sobie jakiegoś biednego człowieczka i zaprzęgnie go do odkurzacza i Pronta. Aktualnie świadoma swej siły i tego, że „da radę” obstawała przy swoim – mniej służby to lepsza jakość życia.
Owszem, było mi dobrze i był czas, w którym czułam się szczęśliwa. To co mi do tej pory oferujesz to zbyt mało. Jestem jaka jestem i od zawsze skupiałam na sobie uwagę. Ubóstwiam być w centrum a w domu bywało różnie. Częściej Cię nie było a ja spędzałam samotnie czas w czterech ścianach. Chcę zrozumienia i poczucia bezpieczeństwa. Ja nie mogę się Ciebie bać. Zawsze będę miała przed oczami mord w twych oczach. Sięgnąwszy do góry, do gumeczki, która trzymała jej fioletowe włosy na uwięzi jednym pociągnięciem pozbyła się niepotrzebnego elementu.  Kaskada już suchych kosmyków opadła bezwładnie na jej ramiona zakrywając również prześwitujące przez jasną bokserkę piersi. Może mężczyźni tego nie rozumieją ale z taką oprawą wokół twarzy i zawężonym polem widzenia łatwiej się ukryć. Chociażby przed wzrokiem kogokolwiek stojącego z boku. Tu widowni nie było a jedynymi słuchaczami były niewielkie figurki porozstawiane gdzieniegdzie i pamiątki z podróży do rodzinnego domu. Gdyby przyszło rozmawiać jej przy świadkach nie wydusiłaby ani jednego słowa. To było zbyt ciężki i za trudne nawet w cztery oczy. Do takich gadek trzeba mieć odpowiednie przygotowanie mentalne jak i merytoryczne. Dziś tego zabrakło a słowa zamiast nieść górnolotny przekaz słabo człapały po ziemi. Chociaż proste to szczere…
Reakcja na nadgarstek nie była tak obojętna jak do tej pory. Na twarzy wampirzycy wymalowało się nieukrywane zdziwienie. Analizując szybko w głowie ile są ze sobą razem i że dopiero teraz na takie coś pozwala, poprawiła się na jego udach. Unosząc się i szybko opadając zapewne wbijała w jego mięśnie swój kościsty tyłek, który pomimo swych krągłości w takiej pozycji był niezwykle „niemiły w utrzymaniu”. Nie odtrącając wystawionej ręki położyła ją spokojnie na swoje miejsce. Kiwając lekko głową odgarnęła w ciszy białe włosy z jednej strony głowy. Skupiając wzrok na tym tętniącym punkciku w jej oczach zaczęło mieszać się szaleństwo. Co było bardziej ważne, informacje czy niezwykła moc szlachetnej krwi, która nie dość, że wspaniale regenerowała to jeszcze dobrze smakowała i była jego. Podejście kobiety do tego faktu było odmienne o 180 stopni z tym jakie kilka minut temu reprezentował on. Nasz pierwszy raz. Twój pierwszy raz Maltretując zębami dolną wargę jej tęczówki całkowicie zmieniły barwę. Zamiast niebieskiej lub też szarej mieszała się w nich ciemna czerwień. Od czasu kiedy zmasakrował jej ciało żywiła się posoką z woreczka i z polowania. Miała okazję zakosztować ludzkiej krwi ale i tak było to niewystarczające. Ona w przeciwieństwie do męża, do całego aktu podeszła z całym profesjonalizmem.  Mimo ogromnych chęci nie rzuciła się na tętnicę jak jakieś nie przymierzając zwierzę. Łagodnie, z gracją ale i wielkim apetytem odchyliła głowę małżonka w jedną stronę. Wplatając palce w jego włosy całkowicie przejęła kontrolę. Nie przeszła od razu do rzeczy, co to, to nie. Na przyjemny początek złożyła w tym miejscu kilka drobnych pocałunków drażniąc okolice ciepłymi wargami. Balansując na granicy czegoś cholernie przyjemnego zahaczyła nawet o skrawek ucha gdzie również nie poskąpiła pieszczoty. Pozostawiając na skórze nad tętniącą żyłą mokry ślad sunęła coraz niżej i niżej. Napotkawszy dwie przeszkody chwilę poświęciła aby się ich pozbyć. Mianowicie chodzi tutaj o już luźno wiszący krawat oraz śnieżnobiałą koszulę nie zapiętą na dwa ostatnie guziki. Skubiąc fragmenty skóry od obojczyka w górę ulokowała swoje usta na wysokości najbardziej jej odpowiadającej. Tam ssąc zrobiła niewielką malinkę zatapiając wreszcie swe kobiece kły. Jak na jej gust i starania akt był bezbolesny. A co więcej być może nawet dający przyjemność. Piła miarowo i nie łapczywie delektując się czymś na co tak długo czekała. Dostając pozwolenie nie poskąpiła własnej osobie. Zabrała tyle ile było konieczne nie przesadzając i mając cichą nadzieję, że to nie ostatni raz. Kończąc dla pewności przejechała jeszcze raz językiem po dwóch małych zagłębieniach. To zaraz się zagoi…
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Pon Paź 07, 2013 8:50 pm

Rozmowa o potomstwie w ich przypadku nigdy nie była łatwa. Białowłosy od zawsze powtarzał jej, że żadnych dzieci mieć nie ma zamiaru a ona nigdy nie protestowała więc albo również nie widziała się w roli matki albo zwyczajnie mu się podporządkowywała w tej kwestii. Wpadli nie raz a dwa razy, Samael tak naprawdę nie był pierwszym efektem ich połączenia się choć los chciał, że jedynym żyjącym. Przynajmniej Dracula tak myślał, gdyż Omitsu do tej pory nie zdradziła mu co zrobiła ich pierwszym potomkiem. Równie dobrze mogła go porzucić w lesie, oddać do okna życia czy zabić na miejscu. On w to nie wnikał, liczył się fakt, że miał problem z głowy, niech sobie gdzieś żyje i trzyma się od niego z daleka jak cała rzesza bękartów jakie spłodził przed przysięgą małżeńską. Samael mógł żyć tylko dlatego, że żona postawiła wtedy sprawy jasno. Gdyby nie zgodził się na to by urodziła to dziecko byłby z nimi koniec. Zależało mu bardziej na kobiecie niż na potomku, dlatego właśnie młody został wydany na świat.
Skoro wypowiedziane słowa wystarczyły by zmienić jej pogląd na kwestię potomstwa to nie będzie zagłębiał się w temat dalej. Musiała przekonać się sama jak wielkim błędem wychowawczym był ich syn. A jeśli faktycznie postanowi, że nie ma zamiaru mieć więcej dzieci to tym lepiej dla niego. O ile oczywiście w końcu się zejdą. W innym wypadku to czy będzie rodziła czy nie nie powinno robić mu różnicy. Teoretycznie. W praktyce jednak wszystko wyglądałoby inaczej. W końcu był cholernie zazdrosny. Niestety jednak wszelkie deklaracje nie miały zbyt wielkiego pokrycia chyba, że poddałaby się jakiemuś zabiegowi ginekologicznemu. Ile razy on deklarował się, że nie ma zamiaru posiadać dzieci? Setki, a zaciążyła dwukrotnie. Nie wiadomo co zgotuje im los, równie dobrze mogliby skończyć z gromadką dzieci jak jego czy jej kuzynka.
Niech się pani już odczepi od biednej Anais, pani Asmodey! Ona nigdy nie próbowała w żaden sposób wpłynąć na Kaina czy go poderwać. Kochała go jak ojca, był w końcu jej stwórcą i dał dach nad głową. Z niewiadomych dla niego przyczyn Omitsu wybrała ja sobie na obiekt zazdrości chociaż nie miała ku temu żadnych powodów. Jego służka w życiu nie zrobiła niczego by dać w jakikolwiek sposób znać, że chce od niego czegoś więcej niż relacja jaka między nimi panowała.
Co z tego, że ona służby nie potrzebowała? Mieszkała w apartamencie a to jednak spora różnica metrażu prawda? Gdyby miał tylko jedną, w życiu nie wyrobiłaby się ze sprzątaniem całego zamku. Tyle sal, komnat, schodów i korytarzy. Doby by nie wystarczyło by to wszystko ogarnąć. Ktoś musiał to sprzątać, prać jego ubrania, prasować je, przygotowywać jego kąpiel, donosić mu krew i podawać kapcie czy co tam sobie zażyczył. Przywykł do luksusu, był w końcu niewyobrażalnie bogaty. Trudno było mu wyobrazić sobie życie w miejscu takim jak to. Biorąc również pod uwagę lokalizację... Miasto, huk, hałas, wieczny harmider i raban do koła. Nie mógłby tak żyć dłużej. Zbyt przywykł do ciszy i spokoju jaka panowała w jego leśnym gniazdku.
- To samo mogę powiedzieć o Tobie, Omi. Ale co mam Ci obiecać? Że zacznę za tobą chodzić krok w krok? Będę na każde Twoje skinienie? Zawsze byłaś dla mnie najważniejsza, byłaś centrum mojej uwagi. Myślałem, że dobrze o tym wiesz. Chodzi o czas? Jeżeli Ty poświęcisz go więcej mnie, ja znajdę go więcej dla Ciebie...
Przecież każdy medal ma dwie strony. Pracowali i oboje nie mieli zbyt wiele wolnego czasu i bywali często po za domem. Zazwyczaj się mijali tak więc nie tylko ona odczuwała coś takiego. On również miał wrażenie, że żona poświęca mu zdecydowanie zbyt mało chwil. A kiedy już spotykali się zazwyczaj wyładowywała na nim swoje frustracje za niepowodzenia na tle zawodowym czy też inne sprawy. Jeżeli cokolwiek miało ulec zmianie oboje musieli coś w to włożyć, nie mogła tylko oczekiwać. Musiała również dać coś od siebie.
Owszem dał jej skosztować swojej krwi po raz pierwszy. Okazję miała więc jedyną w swoim rodzaju i prawdopodobnie niepowtarzalną. Nie co dzień wampir najwyższej możliwej rangi dzieli się swoją krwią, a on należał do grupy tych szczególnie jej pilnujących. Nie wiele osób mogło pochwalić się, że jej kosztowało. A ona nie dość, że miała teraz szansę to w dodatku jej potrzebowała. Nic nie postawi jej na nogi tak jak rześka posoka szlachetnego. Po za tym mogła wyczytać jego wspomnienia jak i myśli, co powinno naprostować wiele rzeczy w ich relacji. Przynajmniej miał taką nadzieję, że coś to zmieni w jej postrzeganiu sprawy.
Co mógł rzec? Jej zabieranie się do ugryzienia jak szpak do jebania mimo wszystko było przyjemne. Odchylił głowę dając jej lepsze dojście do swojej szyi i przymknął oczy pod wpływem delikatnym pocałunków jakie składała na jego skórze. Pieściła go, tylko po co? Tego nie wiedział jednak nie miał zamiaru jej od tego odwodzić. Pod wpływem jej oddechu i wilgoci jaką roztaczała za pomocą ust pojawiła się u niego gęsia skórka. Małe włoski na ciele stanęły dęba. Wreszcie jednak wgryzła się w jego szyję uprzednio luzując mocno bordowy krawat i odpinając jeden guzik koszuli. Poczuł się niemal jakby mieli zacząć się kochać, tu i teraz, na tym fotelu.
Od siebie nie dodał za wiele. Oczekiwał aż skończy kładąc dłonie na jej biodrach. Gdy wyjęła kły mogła podziwiać jak ranki znikają natychmiast, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Jedna z jego biernych mocy, bardzo przydatna w życiu.
Wyprostował głowę i oczekiwał od niej jakiś słów.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Pon Paź 07, 2013 9:35 pm

Ciepła ciecz sącząca się najpierw na język a później spływająca w dół do gardła. Obmywając kolejne centymetry przełyku karmiła każdą napotkaną komórkę dając jej olbrzymi zastrzyk energii. W głowie wampirzycy zawirowało. Wszystko zaczęło tańczyć dookoła a przed oczami zamiast białych włosów ujrzała tysiące obrazów i jeszcze więcej myśli, wspomnień. Aby to wszystko poukładać do jednej kupy potrzebowała skupiania. Napawając się smakiem szlachetnej krwi zapisywała w pamięci wszystkie możliwe sceny jak i uczucia. Wiedziała teraz więcej niż kiedykolwiek dotychczas. Mając przed sobą większość momentów największą uwagę skupiła na tych rozgrywających się pod jej nieobecności. W ich domu była Yuki, jeszcze wcześniej niż doszło między nimi do spotkania. Ustalała szczegóły dotyczące połączenia rodzin. Suka… nawet nie zapytała gdzie w tym czasie była Omitsu. Taka dobra z niej kuzynka. Yvelin – doskonale wiedziała kim jest czysto-krwista a i tak poddała się jej woli. Akane – bo właśnie tak miała na imię ów szmata dobierająca się do jej męża. Nie dość, że brzydka to jeszcze ma kłaki w tym samym kolorze. Nic szczególnego, żadna przeciwniczka. Znaleźć, zakopać żywcem, niech gryzie ziemie. Do tego wszystkiego cały zapis myśli, których analiza zajęłaby wieki. Na całe szczęście wyciągając meritum z dużego streszczenia po zapoznaniu się ze stricte sprawy.
Po uwolnieniu szyi od kłów nadszedł czas na chwilę odpoczynku. W odrętwieniu i ze spokojnym oddechem przyjęła do wiadomości dokładnie wszystko. Czy miała pytania ? Oczywiście – całe multum i wyjaśnienia trwałyby do rana ale apartament nie był komisariatem a ona nie była śledczym. Jeżeli będzie miała jakieś głębsze wątpliwości to naturalnie zapyta. Układanie relacji na domysłach i nowinach nie wnosi w życie nic dobrego. Już miała okazję się o tym przekonać. Chociaż sposób jaki dzisiaj oboje obrali do tego aby przekazać sobie informacje był dobry i w pewnym sensie szczególny to nie przynosił korzyści na dłuższą metę. Sytuacja wymagała niecodziennych środków ale co jeśli na co dzień znalibyśmy wszystkie myśli i uczucia partnera ? Nie jesteśmy maszynami do inwigilacji i powinno nam starczyć zwykłe zaufanie. Na tym wszyscy wyjdą najkorzystniej.
Co jeśli telefon by nie zadzwonił ? Będąc jeszcze w okolicach ramienia wampira chwilę opierała brodę o jego ramię. Lubiła mężczyzn w garniturach i pod krawatem. Wtedy wszyscy wyglądali lepiej, tak bardzo elegancko. Byli po prostu przystojniejsi.  A napominając sygnał nie miała na myśli nic innego jak sytuację w sypialni. Co prawda na miejscu Kaina nie dotknęłaby czegoś takiego nawet długim patykiem ale skoro już postanowił zaspokoić swoje najbardziej pierwotne potrzeby z wampirem pochodzącym od człowieka to jego wybór. Rzecz w tym, że jakkolwiek by się upierał to zaliczyć, nie zaliczył. Była nudna ? Skomentowała jako osobny widz spektaklu. Tak naprawdę jako jedyny na całej sali. Miała mniejsze piersi ? Zaczęła rzucać pytaniami czując się 100 razy lepiej niż przedtem. Do jej ciała napłynęły nowe siły witalne a ich działanie śmiało mogła porównać z cholernie dobrym narkotykiem. Będąc niemal na haju  opuściła głowę przyciskając brodę do mostka. Dłońmi schwyciła wycięcie od bluzki i odchyliła nieznacznie patrząc na swój wolny od bielizny biust.  Nie… jej od zawsze wampirze ciało było idealne. Nie to co przemienione z kruchego człowieka. Równie dobrze mógł wybrać się do kozy czy owcy. Nevermind.
Czekałam. Wczoraj Słowa wypowiadane po dużych przerwach mogły wprawić mężczyznę w zdziwienie. Wszak zachowanie kobiety uległo diametralnej zmianie. Tak nie zachowuje się nikt normalny. A na pewno nie skrzywdzona do samego wnętrza Omitsu. Kac, szum w głowie, nieprzyjemne uczucie w żołądku, ból głowy spowodowany nawarstwieniem problemów – wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknęło, odeszło na drugi plan. Oparłszy dłonie na jednym z podłokietników O. dźwignęła swe ciało do góry tak aby wylądować zaraz na nim tyłkiem. Bez słowa wyjaśnienia przełożyła nogi na mężem tworząc szlaban. Bez ceregieli włożyła kciuki za materiał szortów na jednym i drugim biodrze. Sprawnie ale niespiesznie zsunęła materiał wraz z majtkami aż po kostki. Tam wystarczyło przełożyć nogawki przed stopy i na podłogę. Ponownie usiadła okrakiem tak jak niedawno.  W nocy była taka chętna do przejmowania inicjatywy ? Chyba czas najwyższy mieć kogoś nad sobą. Tak dla przypomnienia, że jest tylko kruchą istotą pod popularną nazwą – kobieta.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Pon Paź 07, 2013 10:33 pm

Jego wspomnienia wraz z towarzyszącymi im myślami i emocjami wpływały do jej umysłu równie sprawnie co szkarłatna ciecz, którą piła do gardła. Nic nie może się równać z krwią wampira klasy A. Była trochę jak narkotyk, powodowała euforię, nagły przypływ energii i dobrego nastroju. Do tego przywracała siły witalne i regenerowała rany lepiej niż jakiekolwiek lekarstwo. Szczególnie jego, biorąc pod uwagę jedną z mocy jaką został obdarzony po narodzinach. Aby go dotkliwie zranić należało użyć czegoś naprawdę wielkiego kalibru gdyż jego rany goiły się dwa razy szybciej niż u przeciętnego krwiopijcy. Oprócz tych fizycznych właściwości mogła też wejść na chwilę w jego skórę i niemal być nim. Czuć i myśleć to co on, widzieć jego oczami. To było tak naprawdę niesamowite. Dzięki tak prostemu zabiegowi mogli lepiej zrozumieć motywacje drugiej osoby, przekonać się o jej wierności bądź niewierności. Powinno się tak robić jednak tylko w wyjątkowych okolicznościach gdyż związek miał polegać na zaufaniu do partnera, prawda? Ale ta sytuacja była wyjątkowa w całej rozciągłości tak więc można im to wybaczyć. Do tego małżeństwem aktualnie byli tylko na papierku w urzędzie. Aktualnie to co między nimi było skomplikowało się i to cholernie. Niby oboje chcieli powrotu do dawnego życia, coś w nim zmienić by było im lepiej i nie powielać popełnionych już błędów. Ale czuli jakiś opór, niepewność. Nic dziwnego, wszak trudno od razu rzucić się sobie w ramiona z wyznaniem "teraz będzie zupełnie inaczej!" na ustach. Mogli się tylko starać jeżeli faktycznie zależało im na tym by nadal ze sobą być. Powoli stopniowo odbudują swoje zaufanie i nauczą się żyć ze sobą od nowa.
Na jej pierwsze pytanie nie potrafił odpowiedzieć. A właściwie nie chciał gdyż to co by usłyszała z pewnością nie przypadłoby jej do gustu. Gdyby nikt z Zakonu nie zadzwonił były tylko dwie opcje. Pierwsza, najlepsza, czyli znudziłby się Akane, która miała go zabawić a musiał prowadzić ją niemal za rękę. I druga, najgorsza, to znaczy poirytowany i zły rzuciłby małolatę na łoże i wychędożył bez ceregieli dając upust swojej żądzy. To było najbardziej prawdopodobne gdyż miał cholerną chcicę od ostatniego czasu a był już za dużym chłopcem by bawić się w jednorękiego bandytę. Potrzebował kobiety, choćby po to by tylko ją przelecieć. A służka była akurat pod ręką. Skoro nie była w stanie zadowolić go w odpowiednim stopniu to chociaż posuwając ją jak zwierz spuściłby trochę ciśnienie.
- Tak, była nudna - potwierdził kiwając lekko głową i ścierając resztki szkarłatnej cieczy jakie pozostały na jego bladej skórze. Nie chciał w końcu ubrudzić swej śnieżnobiałej koszuli. Miał zamiar jeszcze trochę w niej pochodzić a plamy z krwi spierają się podobno bardzo ciężko. Tak słyszał gdyż sam w życiu nie dotknął nawet pralki - Nie była nawet w ćwierci tak piękna jak Ty - uśmiechnął się mówiąc komplement głosem rasowego uwodziciela. Zadając mu takie pytania pobudzała jego wyobraźnię sprawiając, że pomimo sceny i sytuacji w jakiej się znaleźli zaczynała go kusić fizycznie. W końcu jakby nie było pościł prawda? A żadna nigdy nie dała mu tyle przyjemności co Omitsu. Znała swojego męża i wiedziała jak mu dogodzić by w sypialni szalał na jej punkcie. Czując jakby nie było naiwną nadzieję na to, że wpadnie w jego ramiona, zaczną się gorąco kochać i wszystko skończy się happy endem przeniósł dłonie ulokowane wcześniej na jej biodrach niżej, opierając je na udach kobiety.
- Widziałem to. Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że się nie zjawiłem
Uniósł nieco brwi patrząc na akrobacje OmOm zastanawiając się do czego zmierza lub jaki cel jej przyświeca. Widząc jednak jak wsuwa kciuki pod materiał szortów uśmiechnął się pod nosem. Przyglądał się lubieżnie gdy stopniowo zsuwała je wraz z bielizną pozostając nagą poniżej pasa. O nic nie pytając ani nie komentując odsunął się nieco od oparcia by swobodnie zdjąć marynarkę i rzucić ją na szklany stolik. Gdy opadł z powrotem na fotel siedziała już na nim okrakiem.
Co prawda to nie było to to samo co mógłby dostać wczoraj gdy przygotowała się na jego wizytę. Odziała się w seksowną czerń, nie nakładając bielizny, umalowała się, wypachniła. Dziś nie miała ani makijażu ani kuszącej kiecki a mimo to nadal miał na nią ochotę. Po pierwsze, pożądał jej od zawsze i umalowaną i nie. Zawsze była piękna, a te wszystkie kosmetyki służyły tylko podkreśleniu tego. Po drugie czy tak naprawdę liczyła się oprawa tego wszystkiego? Chciał ją kochać, tu i teraz i jasno dał temu wyraz łapiąc ją za kark i przyciągając w swoją stronę. Jej twarz znajdowała się wyżej tak więc skubnął tylko zaczepnie jej dolną wargę, by skupić swą uwagę na niższych partiach. Ogarnął jej fioletowe włosy na bok i począł składać na jej szyi czułe pocałunki, zostawiając na niej niewielkie, wilgotne ślady.
- Ty jesteś niepowtarzalna - zapewnił ją o tym raz jeszcze, szepcząc to wprost do jej ucha, na którym również skupił swoje pieszczoty. Ukąsił za pierwszym razem jej płatek, następnie małżowinę balansując wybornie na granicy bólu a sprawianiu przyjemności. Jego bezwstydne łapska w tym czasie zajmowały się innymi rejonami ciała kobiety. Wsunęły się pod jej koszulkę błądząc pod nią przez chwilę w poszukiwaniu miejsca przeznaczenia.
Objął jej kształtną pierś i trzymał tak przez chwilę bawiąc się nią chwilę. Zaciskał z wyczuciem swoje palce jak gdyby testując jej jędrność i objętość. Druga dłoń pieściła jej plecy, sunąc delikatnie pazurami wzdłuż jej kręgosłupa, w tę i z powrotem, co jakiś czas zahaczając o boczek lub miejsce gdzie pod skórą mieściły się żebra.
W końcu jednak ręka powędrowała niżej, ujmując sam dół materiału - Nie potrzebujesz tego - zakomunikował raczej niż zapytał, kolejnym, namiętnym szeptem. Powoli ciągnął ostatnią część jej garderoby w górę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Wto Paź 08, 2013 8:50 am

Kompletna cisza tylko potwierdziła jej smutne przypuszczenia. Chciałaby usłyszeć, że pewnie i tak by się powstrzymał idąc po rozum do głowy, że prędzej czy później dotarłoby do niego, że w ten sposób nie zmieni nic na lepsze a tylko pogorszy i tak zły stan pary. Nic, brak jakichkolwiek słów uruchomił jedynie monolog w jej własnej głowie. Niema rozmowa samej ze sobą bez żadnych wniosków. Strata czasu bo to właśnie było to poniżanie, o którym mówiła. Widząc pewnego dnia śmiejącą się jej w twarz służkę zwariowałaby, pomijając fakt, że najpierw trwale uszkodziłaby to szpetne cielsko małolaty. Nie rozgrzebując dalej przeszłości i nie gdybając nad tym co byłoby gdyby, wyrok i tak już zapadł. Wystarczyło tylko poświęcić dzień lub dwa. Tyle znajdzie się w długowiecznym życiu wampira, bez wątpienia. Wy facecie czasami myślicie główką a nie głową. Pozostawiła jedyny komentarz uświadamiając tym samym, że w jej przekonaniu mężczyzna potrafi być skłonny do wielu głupot aby tylko zaspokoić swoje podstawowe potrzeby. Ile to nasłuchała się, że w jej żyłach nie płynie szlachetna krew, ile nieprzyjemności miała z tego dla niech błahego powodu. Z kolejnymi latami skutecznie wpajano jej, że to co dla niej nie jest istotne tak naprawdę jest niezwykle ważne. Tak więc niczym kukiełka w tej kwestii wyznawała tą samą zasadę. A tu proszę, mąż – główny głosiciel wyższości klasy A nad innymi ciągnie do ich małżeńskiego łoża coś tak gorszego, brudnego…
Szkoda, że nikt nie posiada umiejętności cofania czasu. Och to tylko kilkanaście godzin a wszystko byłoby takie łatwe, proste i przyjemne jak dawniej. Poza kilkoma drobnymi szczegółami naturalnie. Wampiry, ludzie, każdy popełnia w życiu błędy i każdy ilu nas jest na tej planecie chociaż raz chciał coś zmienić w swej minionej egzystencji. Niestety żyjemy tylko raz i jeśli jesteśmy dorośli to musimy konsekwentnie wypić nawarzone piwo, do dna !
Marynarka odrzucona na blat szklanego stołu zwinęła się nie reprezentując już takiego szyku jak do tej pory. Czułe pocałunki oddawane w takt akompaniującej ciszy na jej jasnej i bardzo erogennej szyi wymusiły na ustach cichy pomruk. Bez słowa skargi i sprzeciwu oddawała się wszystkim drobnym pieszczotom będąc pewna, że na to właśnie zasłużyła, to jej się należy.  Mając ciągle plecy wygięte w łuczek idealnie odbierała bodźce płynące z głaskania okolic kręgosłupa. Domyślając się także zamiarów względem jej ucha przechyliła głowę lekko na bok. Mając w zamiarze jedynie podwinięcie bokserki do góry została jednak uprzedzona. Ulegle uniosła obie ręce do góry tak aby ułatwić rozbieranie. Będąc teraz zupełnie nagą rozpięła guzik od spodni mężczyzny.
Wystarczyło jej kilka minut pocałunków, dotyku dłoni i to wcale nie w okolicy od pasa w dół aby stać się wilgotną.   Zabrudzę Ci spodnie. Westchnęła tak naprawdę w ogóle się tym nie przejmując. Będąc już dużą dziewczynką nie musiała czekać aż on zajmie się dokładnie wszystkim. Gdy tylko oparła brodę na jego głowie dając tym samym do zrozumienia, że ten ma pieścić nadal jej szyje, przymknęła oczy.  W ciemności spragnionymi dłońmi schwyciła w palec wskazujący i kciuk bardzo mały i pewnie czarny suwak. Pociągnęła go w dół a ten nie stawiał nawet najmniejszego oporu. Zapomniała o pasku, zwykłe małe niedopatrzenie. Wystarczyło przełożyć skórę przez klamrę i wyciągnąć całość. Inaczej mogło przeszkadzać, uwierać.  Metaliczny dźwięk zabrzmiał na wysokości stóp obijając się o panele. Nic się nie stało, nawet jeśli pękł kupi mu nowy. Wzdychając wyszeptała Nie rozbieraj się, tak będzie dobrze. Nie często miała okazję ujrzeć męża pod krawatem w tak eleganckim i gustownym garniturze. Miłość z takim okazem była o wiele bardziej podniecająca niż z gościem, który zsuwa z dupy dresy.
Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Wto Paź 08, 2013 12:01 pm

Mógłby jej przecież powiedzieć, że i tak wyrzuciłby w końcu służkę z ich łóżka jednak to byłaby nieprawda. Powiedziałby to co chciałaby usłyszeć a przecież jeszcze kilka minut temu oczekiwał od niej szczerości. Co poradzić? Myślał wtedy, tak jak to zgrabnie ujęła, główką a nie głową. Nie ważne, że Akane była wampirzym śmieciem, nędznym dawniej człowiekiem, którego jedynym życiowym celem powinno być uniżone służenie takim jak on. Wtedy liczyło się tylko zaspokojenie swojej prymitywnej potrzeby a takie dziewczę nadawało się do tego w sam raz. Zero uczucia i zero zaangażowania by dać partnerce przyjemność. Czyste zaspokajanie samego siebie.
Czy krew była tak naprawdę dla niego istotna? Kiedyś nie zwracał na to większej uwagi, teraz z wiekiem zaczęło to odgrywać w jego życiu coraz to ważniejszą rolę. Jeżeli tak restrykcyjnie przestrzegałby tych wszystkich zakazów to czy związałby się z Omitsu? Oczywiście, że nie, wszak była niższym poziomem i nie mogła dać mu szlachetnego potomka, który mógłby zostać jego dziedzicem. Mimo to jednak ją poślubił i nie traktował w żaden sposób gorzej. Chronił przez cały okres małżeństwa przed siepaczami z Poenari, którzy stale planowali się jej pozbyć na rozkaz Vlada III. I chociaż teraz, kiedy mieli już syna nie mogącego dziedziczyć, różnica krwi dała mu po twarzy, to nadal nie zamierzał rezygnować z tej kobiety. Nie musiał mieć dziedzica, nie miał zamiaru przechodzić na emeryturę albo umierać.
- Owszem - skwitował krótko gdyż to zdanie nie wymagało większego komentarza. Gdyby jednak miał możliwość zmiany przeszłości to nie powróciłby do wydarzeń wczorajszych, by zjawić się u żony i zapobiec zdradzie z Yvelin. Przeniósłby się do jeszcze dalszej sceny, gdzie dał się sprowokować i jej zrobił krzywdę. Właściwie to od tego wszystko się zaczęło. Gdyby nie fakt, że wyrzucił ją z zamku, nie byłaby skrzywdzona i zdesperowana, nie musiałaby po pijaku szukać pocieszenia w ramionach kogokolwiek. Wszystko wyglądałoby teraz inaczej. Z pewnością w tej chwili podnosili by się z łóżka, ziewając i trąc zaspane oczy po namiętnej nocy. Nic już jednak nie da się zrobić, trzeba przełknąć to obrzydliwe piwo. Ale ważny był chyba fakt, że wypiją je razem, skoro zgodził się jej pomóc. Podobno wspólne pokonywanie problemów zbliża.
Zaiste, zasłużyła na odrobinę pieszczot chociaż otrzymała ich sporą dawkę w nocy od tej cholernej blondyny, z którą pan Asmodey będzie musiał się porachować za niedługo. Nieźle namieszała w jego życiu choć dopiero co w nim zawitała. Musiała poznać w końcu tą absolutną i być może bolesną prawdę na temat tego kto tu rządzi. Nie będzie smarkula wtrącała się w jego sprawy i dobierała się do jego żony. Ale za to drugie przewinienie z pewnością odpłaci jej Samael i to z nawiązką. Zadaniem starszego Draculi było załagodzenie gniewu syna w stosunku do matki. Na pewno wymyśli coś podstępnego.
Korzystając z okazji, że ulegle uniosła ręce do góry, ściągnął jej bokserkę pozostawiając kobietę nagą jak ją bogowie stworzyli. Zbędny w tej chwili materiał rzucił na swoją marynarkę zalegającą na stoliku. Sytuacja bardzo komfortowa dla niego. Miał podaną jak na tacy mogąc dobrać się do każdego skrawka jej ciała samemu pozostając niemal całkowicie ubranym.
- Mogłabyś brudzić je w taki sposób codziennie - odpowiedział przerywając na chwilę pieszczenie ustami jej małżowiny usznej. Jak mali chłopcy uwielbiają uświnić swoje ubrania skacząc po kałużach czy błocie tak duzi chłopcy, tacy jak on lubowali się w znaczeniu swych ciuchów kobiecą wilgocią.
Powrócił do zabawy dopiero gdy oparła się o jego głowę, zajmując się teraz dolnymi regionami szyi. Obdarowywał ją niespiesznymi, czułymi pocałunkami wędrując leniwie po jej aksamitnej skórze pieszcząc ją oddechem i koniuszkiem języka podczas muśnięć warg. Może i nie był nawet w drobnym stopniu tak delikatny i subtelny jak kobieta ale przecież jego żona żadną lesbijką nie była. Miał nadzieję, że to jednorazowy głupi wybryk.

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Wto Paź 08, 2013 9:29 pm

Gdyby pamiętała poprzednią noc pewnie do głowy przyszłoby jej coś zupełnie bzdurnego. Chodzi mianowicie o porównywanie zbliżenia z kobietą a z mężczyzną. Każde muśnięcie, pocałunek, gest czy słowo zostałoby skrzętnie przeanalizowane i określone mianem „lepsze”, „gorsze”. Na szczęście i nieszczęście ten kawałek życia pozostał ukryty w otchłaniach nieodgadnionej pamięci. Może to urwany film a może wyparcie spowodowało, że zamiast wspomnień widniała czarną dziurę. Za to Kain to zupełnie inna bajka. Kobietę aż zżerała ciekawość o to czy i on porównuje to a tamto zbliżenie. Najchętniej zadałaby kilka niecenzuralnych pytań ale najzwyczajniej w świecie wstydziła się. Rozmowa o seksie z partnerem była już w sama w sobie krępująca co absolutnie nie jest jednoznaczne z tym, że takich tematów trzeba unikać. Tu chodzi o kwestie związane ze zdradą dlatego najlepiej będzie jeśli da sobie spokój a być może powróci do tematu za kilka lat kiedy te problemy będą powodem do śmiechu.
Walka mężczyzny ze spodniami była na tyle zabawna, że na twarzy poważnej do tej pory wampirzycy wymalował się uśmiech. Musiała mu pomóc chociażby tym, że uniosła się o wiele, wiele wyżej. Prościej byłoby gdyby zeszła i poczekała obok fotela ale nie mogła odmówić sobie oglądania szamoczącego się blondyna. O ile buty zleciały łatwo to znowu skarpetki stawiały opór. Złośliwość przedmiotów martwych skutecznie utrudniała im dojść do meritum sprawy. Pozbyłeś się już wszystkiego co przeszkadza ? Zapytała zerkając na pozwijane, na podłodze skarpetki. Jak dobrze, że ona u siebie w apartamencie chodzi sobie boso. Przynajmniej nie ma takich problemów.
Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Sro Paź 09, 2013 10:02 am

Och z pewnością by tak było, znając naszą panią O. Problem polegał na tym, że nie pamiętała nic a nic z wczorajszej nocy tak więc nie miała możliwości zrobienia czegoś takiego. Upiła się na amen i urwał się jej film tak więc nic z tego jak widać. Ale gdyby miała sposobność? Czy mężczyzna czułby się spięty będąc świadomym tego, że na pewno jest oddawany porównaniu z jakaś kobietą? Facet był facetem i miał męskie potrzeby oraz podejście do kobiecego ciała. Dotykał go inaczej, pieścił w odmienny sposób. Materiału do badań miałaby sporo. Mówił inne rzeczy, o ile oczywiście cokolwiek mówił. Czasem słowa są zbędne, lub wymsknie się tylko drobne 'kocham'.
Problem zacząłby się gdyby w jej rankingu seks z kobietą wypadłby lepiej. Skoro mężczyzna nie byłby w stanie zadowolić jej tak jak druga kobieta to wiązanie się z jakimś przedstawicielem płci brzydkiej nie miałoby sensu. Ale to nie istotne skoro OmOm i tak nic a nic nie pamięta. Można tylko gdybać.
Z nim sytuacja wyglądała zupełnie odwrotnie. Pamiętał to jak dobierał się do Akane doskonale jednak nawet przez myśl mu nie przeszło by zestawiać naprzeciw siebie zbliżenie z nią i Omitsu. Po pierwsze, gdy przebywał z kobietą w chwilach intymnym to ona zaprzątała jego myśli, nic więcej się nie liczyło, odpływało. Skupiał się na dawaniu i otrzymywaniu przyjemności nie jakiś głupich rankingach. Aż na myśl przychodzą zawody w gimnazjum 'kto najlepiej sie całuje'. A nawet gdyby zaczął to O raczej nie miałaby się o co martwić prawda? W końcu widziała przez chwilę jego oczami i czytała myśli. Musiała wiedzieć o tym, że małolata go znudziła zanim w ogóle doszło do czegokolwiek oprócz macanek.
Musiał pozbyć się spodni, co prawda mógłby zostać w opuszczonych do kostek ale krępowałoby to nieco ruchy nóg, a kto wie czy nie będzie musiał się przesunąć czy co tam jeszcze. A kiedy zdjął je, musiał również buty i skarpetki. To dopiero wyglądałoby komicznie. Facet w koszuli, nagi od pasa w dół... Ale skarpety wraz z obuwiem na swoim miejscu! Tak więc chwilę mu zajęło ogarnięcie tego wszystkiego.
- Owszem

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Sro Paź 09, 2013 8:47 pm

Spoiler:
Tym razem obeszło się bez krzyków dochodzących do pierwszego piętra budynku i fajerwerków. Nic na pokaz, sama szczerość. Na dojście do siebie wampirzyca potrzebowała chwili co nie oznacza, że straciła kontakt z kochankiem. Czuła jak jeszcze przez chwilę pulsował w jej wnętrzu. Wtulając twarz w koszulę osunęła się na samą krawędź fotela. Jeszcze centymetr lub dwa a czeka ją niemiły kontakt z twardą podłogą. Zapewne tutaj może się spodziewać jakiegoś namiętnego buziaka. Albo nie, sama obdaruje nim męża przyciągając go za czerwony krawat ku sobie. Mam głęboką nadzieję, że z tego nic nie będzie. Stając na równych nogach odgarnęła do tyłu niesforne włosy. Podczas wykonywania tej prostej czynności dotarło do niej jak bardzo dwuznacznie można odczytać jej słowa. Wcale nie chodziło jej tutaj o małżeństwo a na upartego pod tą kwestię można było zdanie podciągnąć. Korzystając z okazji, że stała profilem do Kaina gestem ręki narysowała duże uwypuklenie w okolicy swojego brzucha bo naturalnie o bachora się rozchodzi. Jak już wcześniej wspominała nie jest gotowa na ponowne macierzyństwo a w dodatku jej sytuacja życiowa nie jest stabilna. Omitsu matka samotnie wychowująca dziecko ? No way !
Po wyznaniach, rozmowach i przypadkowym bzykaniu przyszedł czas na szarą rzeczywistość. Należało pozbierać ciuchy i ogarnąć wszechobecny burdel. Omi chcąc podać Kainowi buty i skarpetki, które wykopał gdzieś prawie na środek salonu musiała urządzić małą przechadzkę. Wracając już do fotela poczuła na wewnętrznej stronie uda wilgoć. Odruchowo zerknęła w dół zbierając na palec niewielką ilość nasienia. I tak przez resztę dnia. Muszę do łazienki. Wzruszyła ramionami i zaszyła się we wspomnianym miejscu na około 10 minut. Po tym czasie odświeżona i owinięta w ręcznik znów stawiła się w salonie. Pewnie pod jej nieobecność Kain zdążył założyć wszystkie swoje ubrania łącznie z marynarką. Znowu będzie tak kusząco wyglądał ? Ach... Mogę liczyć na Twoją pomoc. Będziemy w kontakcie telefonicznym czy wolisz spotkania w cztery oczy ? Zapytała nie mając w ogóle pojęcia co tak naprawdę planuje jej mąż. Ze względu na bardzo krótki czas jaki miał na przemyślenia nawet nie poruszała tematu. Oczywiście, że to było teraz najbardziej istotne ale nie warto się spinać. Powoli, wszystko w swoim czasie zarówno w kwestii Yvelin jak i małżeństwa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Czw Paź 10, 2013 10:24 am

Obeszło się bez krzyków dających wszystkim w budynku do zrozumienia, że pani O, właśnie doszła. Stare wampirzysko leżało jeszcze dłuższą chwilę regulując swój oddech, który znacznie przyspieszył podczas ich fotelowych igraszek. Jak na jedno spotkanie chyba wystarczy, zaspokojeni, z nową dawką energii potrzebną do działania. Miał zamiar dać jej namiętnego buziaka po tym wszystkim jednak uprzedziła go ciągnąć za krawat. Nie stawiając oporu zbliżył się do jej twarzy i masował krótką chwilę jej gorące usta. Gdy podnosiła z niego swe ciało, poprawił pozycję na bardziej dogodną wlepiając w nią spojrzenie. Faktycznie jej słowa były bardzo dwuznaczne i przez chwilę nie był pewien czy dobrze ją zrozumiał. Bo jak dla niego chodziło o nic innego jak tylko ich zejście się. Nie skomentował jednak oczekując, że żona domyśli się niejasności wypowiedzianego przez siebie zdania i rzuci na nie nieco światła. Tak też się stało, gestykulując dobitnie nakierowała go na odpowiedni tor myślenia. Uśmiechnął się krzywo i pokiwał głową przytakując.
Ona nie była gotowa na kolejne dzieci a on jak do tej pory nie zmienił podejścia do bycia ojcem.
Przyjął jej pomocną dłoń, nie musząc dzięki temu podnosić rzyci z fotela by sięgnąć po skarpetki i buty, które gdzieś w trakcie igraszek musiał wykopać.
W trakcie kiedy ona poszła się odświeżyć, pan Asmodey naciągnął na dupę bokserki i spodnie, zapiął wszystko elegancko, wsunął pasek gdzie trzeba i poprawił krawat. Sięgnął również po marynarkę, którą narzucił na swój grzbiet. Czekając na nią jeszcze kilka minut usiadł ponownie na meblu będącym miejscem ich spontanicznego numerka i zapalił papierosa. Nie ma to jak dymek po udanym zbliżeniu. Uśmiechnął się sam do siebie gdy pomyślał, że przed chwilą zrobili to ot tak, po prostu, bo naszła ich ochota. Olali chwilowo wszystkie problemy jakie im się zebrały w sporą gromadkę i dali się ponieść chwili. Miło było.
- Myślę, że najlepiej będzie spotykać się w cztery oczy. Mimo to czasem nie zawsze będzie to możliwe. Wtedy w ruch telefony - odpowiedział strzepując popiół do naczynka na niego przeznaczonego - Postaram się zająć naszym synem. Muszę też wypożyczyć sobie Yvelin na krótką rozmowę. Spróbuję ogarnąć ten burdel, nic jednak nie mogę obiecać - zagasił resztkę papierosa tlącą się jeszcze w jego palcach i wstał z fotela. Poprawił po raz kolejny krawat i marynarkę, jakby szykował się do wyjścia.
- A co z nami?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Czw Paź 10, 2013 7:23 pm

Po euforii związanej z wypiciem szlachetnej krwi, bzykanku na fotelu poczuła dopiero teraz jak bardzo jest zmęczona. Najchętniej walnęłaby się do łóżka na cały tydzień. Tylko tak żeby ktoś czasem przyniósł jej coś do jedzenia. Ewentualnie jak się zaweźmie to jakoś przetrzyma. Czego nie robi się dla odpoczynku prawda ? Otrzeźwiona w 10 % przez prysznic przeniosła leniwie spojrzenie na swojego białowłosego mężczyznę. W takim razie wystarczy jedna wiadomość i jestem. Skwitowała poszukując telefonu. Okazało się, że ten leżał niezmiennie od godziny na sofie. No tak, przecież tutaj go rzuciła. W końcu nie miał nóg i nie mógł przejść gdzieś sam. Robiąc sama do siebie znudzoną minę podniosła urządzenie i dotknęła ekranu aby wyświetlacz stał się jasny. Tak jak myślała, jeszcze chwila a dziadostwo padnie. Dzisiejsze telefony są do dupy bo trzeba je ładować codziennie. Nie to co kiedyś, ładowarka była potrzebna raz w tygodniu. Ach ta technika <3.
Też chciałabym się z nim spotkać bo przyjmuje do wiadomości najgorszy scenariusz. Za nim on się czegoś dowie chciałabym żeby było tak jak wcześniej. To mój syn. Bo przecież Kaina tam nie było i z Samaelem nie ma nic wspólnego. Omi powiedziała to tak jak gdyby sama go sobie spłodziła, urodziła i wychowała. Choć w tym drugim miała rację. Za samą tą męczarnie powinien być jej wdzięczny do swoich ostatnich dni. Nigdy nie zapomni bólu, krwi, tortur i aż na samo wspomnienie jej ciało przeszyły ciarki. Nigdy więcej ! Z przywoływania obrazów okrutnego dnia wybił ją wstający Kain. Chwilę trwało zanim pojęła, że on już zbiera się do wyjścia. Roztargniona i jak już wspominałam zmęczona znalazła się przy nim podtrzymując ręcznik tak aby nie spadł. Czas pokarze. Jeśli uznasz, że moje pojawienie się w dworku nie wniesie nic złego daj znać. Wpadnę rozejrzeć się i w odwiedziny. I on i ona uznali, że trzeba trochę odczekać. Zobaczyć jak to wszystko się poukłada. Takie schodzenie się i rozchodzenie było bardzo męczące dlatego krótki odpoczynek jest bardzo wskazany. Będziesz grzecznym chłopcem jeśli tu jeszcze pomieszkam ? Opierając brodę o bordowy krawat z głową zadartą do góry oczekiwała jednej odpowiedzi, która nie miała nic wspólnego z kiwnięciem głową na "nie". Baz szpilek a nawet zwykłych butów na jakimś koturnie czy minimalnym obcasie była przy nim taka mała. Czuła się naprawdę dziwnie. Prawie tak jakby zaraz miała podnieść ramiona ku górze i zapiszczeć "tato weź na ręce". Nawet w nieskazitelnym przez kosmetyki stanie po kąpieli była o wiele lepsza niż te wszystkie służki - siksy. Niech ona tylko wpadnie do leśnej posiadłości to wszystkim pokarze gdzie ich miejsce. A co ! Jeśli nie to i tak się dowiem. Chwytając za kark wampira zmusiła go żeby się nachylił no bo ona heloł... nie frunie ? Masując chwilę palcami szyję w miejscu gdzie piła krew dała jasno do zrozumienia o co chodzi. Jeszcze raz lub dwa i czuje, że mogę się od Ciebie uzależnić. Układając usta w cwaniacki uśmiech uniosła dwa razy szybko brwi do góry. Widać naszej pannie rosną powoli rogi. Uważaj mężu bo wychowasz diablice...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Pią Paź 11, 2013 11:24 am


Stare wampirzysko na szczęście nie miało za sobą tak wymęczających ciało i psychikę przeżyć tak więc po spontanicznym numerku na fotelu był jak nowo narodzony. W końcu czuł się zaspokojony w kwestii cielesnej i był to duży plus wizyty u żony. Starał się nie myśleć o tym, że będąc tutaj wczorajszego wieczora z pewnością ich zbliżenie byłoby jeszcze lepsze a w dodatku nie powstałyby pewne problemy. W końcu ile można zarzucać sobie, że się czegoś nie zrobiło? Ciągłe poczucie winy może doprowadzić do obłędu. Wystarczyło, że już sam z siebie miał nierówno pod sufitem, nie potrzebował dodatkowych odchyleń.
Powinni być w stałym kontakcie w razie gdyby chciał jej przekazać jakaś wiadomość lub coś nie poszło w jego genialnym planie nie tak. Chociaż nie przewidywał porażki trzeba brać poprawki na różne okoliczności. Poza tym, nie oszukujmy się, mogą porozmawiać czy też popisać wiadomości ot tak sobie. Życie ze sobą na odległość stanie się wtedy nieco mniej uciążliwe. Wpadł nawet na pomysł by za każdym razem jak będzie miał taką ochotę, że nawet służka nędznego poziomu D będzie stanowiła kuszący kąsek to do niej zadzwoni by się ogarnąć. Zawsze to jakiś sposób nie? Samo trwanie w wierności żonie pomimo że nadal nie ma pewności czy do niego wróci czy nie będzie cholernie trudne i frustrujące. Jednak jeśli chciał by coś z tego było musiał wytrwać w chwilowym poście.
- Jeżeli chcesz się z nim spotkać, proszę bardzo. Zrób to jak najszybciej, zanim zdąży spotkać się z Yvelin. Jeśli do tego dojdzie z pewnością dowie się o w wszystkim. A to będzie oznaczało, że Twój syn stanie się dla Ciebie realnym zagrożeniem – uprzedził ją i pokierował jak powinna to wszystko zorganizować w czasie. Nie chciał by cokolwiek pokrzyżowało jego podstępny plan. Zdążył już obmyślić jak rozegrać tą partię by jego żona nie musiała niczego obawiać się ze strony Samaela. Przy okazji też uratuje przyszłość małżeństwa młodych wampirów choć to akurat nie było jego priorytetem. Yvelin zalazła mu za skórę wystarczająco bardzo by czuł do niej niechęć. Gdyby od tego nie zależało bezpieczeństwo Omitsu pozostawiłby blondynkę na pastwę gniewu swego syna. Spotkałaby ją zasłużona kara.
Och, jej słowami brzmiącymi 'mój syn' w ogóle się nie przejął. To chyba domena każdej matki, że wypowiadają się o dzieciach w taki a nie inny sposób. Nie zrobiła go sobie sama, białowłosy brał w tym czynni i jakże przyjemny udział ale nie widział sensu w poprawianiu jej. Bo tak naprawdę i on i ona doskonale zdawali sobie sprawę, że kobiety nie są wiatropylne.
- Jeżeli po moim powrocie wszystko będzie w porządku z pewnością dam Ci znać. Muszę jeszcze w międzyczasie wpaść do kilku miejsc więc nie nastawiaj się a na to zbyt szybko
Objął ją w pasie gdy do niego przylgnęła. Spojrzał w dół, spoglądając prosto w jej jasne ślepia a na jego wrednej gębie zawitał uśmiech. Była taka malutka, jak kruszynka w porównaniu do prawie dwumetrowego faceta.
- Będę. Ty też masz być grzeczna – jego spojrzenie wędrowało chwilę za jej dłonią, gdy ta sięgała jego szyi. No tak, teraz, gdy po raz pierwszy pozwolił jej skosztować swej krwi wywołującej euforię będzie chciała gryźć go częściej. Mógł się tego domyślić ale nie miał zamiaru być gryzionym więcej niż ten jeden raz. Nie znosił tego, uważał, że to poniżające dla kogoś z takim rodowodem. Wszak płynęła w nim królewska krew. Pal licho wampiry i inne bzdury. On był potomkiem prawdziwych królów! Chociaż... Jeśli go ładnie poprosi... Już kobiety mają różne sztuczki by nakłonić faceta by dał im to czego chcą.
- Mam to samo, tylko ja mówię o fotelu – puścił do niej zadziornie oko. No tak, od przyjemności bardzo łatwo można się uzależnić a seks był przecież cholernie przyjemnym doznaniem. W dodatku tak relaksującym i odstresowującym. Jeśli bzyknie ją jeszcze kilka razy to z pewnością nie będzie mógł się bez niej obejść w łożnicy.
Ujmując jej drobne ciałko w pasie podniósł ją na tyle wysoko, że zamajtała stópkami w powietrzu. Pocałował ją czule w usta na pożegnanie po czym odstawił na miejsce.
- Do zobaczenia. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, daj znać. Zjawię się – czegokolwiek, zapomniał dodać. Choćby pocałunku, przytulenia lub bzykania. Był otwarty i gotowy w tej chwili znaleźć dla niej czas zawsze i wszędzie. Zmotywowany numerkiem do działania, wyszedł z jej apartamentu.

[z/t]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Pią Paź 11, 2013 8:50 pm

To tak samo jak i ona. Na głowie miała jeszcze kilka spotkań i nie bardzo wiedziała jak wszystkie je ogarnąć zwłaszcza gdy na głowie ma dodatkowe kłopoty. Wypadałoby spotkać się z Kyubim i porozmawiać o hotelu. Czy wydarzyło się ostatnio coś ciekawego w papierzyskach czy wszystko jest w porządku. Pewnie, że mogła to załatwić telefonicznie ale realna rozmowa jest zawsze lepszym wyjściem. Do tego trzeba dorzucić Samuru i tym razem nie w postaci burmistrza a właściciela klubu. Jednego z takich, w którym to kręcą się bardzo ładne panie. Za jakiś miesiąc wampirzyca planowała wystartować z nową imprezą a do tego potrzeba zgrabnych tancerek. Nie pierwszych lepszych z ulicy ale profesjonalistek. Pomiędzy jednym a drugim spotkaniem chciałaby jeszcze spotkać się z synem i chciał czy nie chciał wypadało się teraz rozerwać na trzy części a każdą posłać gdzie indziej. Stresik, kłopoty i goniący czas chyba zmusi ją do złapania sobie kogoś w formie pożywienia. Tabletki krwi a nawet posoka z plastikowego woreczka ssały. Jej potrzeba człowieka i to najlepiej od zaraz. Rozumiem. Będę czekać. Kiwnęła głową mając świadomość iż na pępek świata nie wygląda. Prócz życia prywatnego czy rodzinnego jak kto woli jest jeszcze to drugie. Pogodzenie spraw zawodowych z uczuciami to niełatwa sztuka.
Kiwnąwszy drugi raz głową dała jasno do zrozumienia, że dotarło do niej każde pojedyncze słowo. Odruchowo spojrzała na fotel unosząc jedną brew ku górze. Czyżby to była forma transakcji wiązanej coś za coś ? W tym przypadku obie strony byłyby chyba zadowolone, a Omi nawet podwójnie. Paa, uważaj na siebie. Rzuciła gdy mężczyzna przekraczał próg jej mieszkania. Po tym jak drzwi zamknęły się przyszedł czas na wielkie porządki. Sypialnia, salon, łazienka i przedpokój. To wszystko zajęło jej około 2 h. Teraz wystarczyło ułożyć włosy, umalować buźkę, ubrać konkretne szmatki i ruszamy w miasto ! Wybiegając z apartamentu Omitsu złapała w locie kluczyki od auta. Przecież nie będzie tuptała piechotą, no co Wy...

z|t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Wto Lis 26, 2013 9:02 pm

O ile rozmowa pomiędzy dwójką osobników przeciwnej płci rozpoczęła się w lesie tak ciągnęła się przez całą drogę. Pani O. z wielkim zamiłowaniem opowiadała jak bardzo lubi fotografować i jak bardzo ubolewa nad tym, że nie ma na to czasu. Dodatkowo wspomniała o swoim przefarbowanym kolorze włosów, że naturalnie jest blondynką. Bo ta kwestia jak niedawno miała okazję się przekonać jest bardzo ważna. Zostając bezpodstawnie wziętą za kogoś innego skończyła tak jak skończyła. Prócz swoich wywodów chętnie słuchała również wypowiedzi mężczyzny bo pewnie i on miał coś do powiedzenia. Po przejściu najtrudniejszego odcinka jakim był las dalej to tylko z górki. Dziwnym trafem lub głupim szczęściem niemal natychmiast trafił się ktoś kto chętnie podwiózł dwójkę pod same drzwi ogromnego budynku w centrum. Tutaj wampirzyca przy wsparciu mężczyzny pokuśtykała do windy a później pod drzwi bo z góry zakładam, że nieodmówił on gościny.
Klucze otrzymane z recepcji (bo oryginalne zostały gdzieś w oświacie) posłużyły do otworzenia drzwi. Wystarczyło je tylko pchnąć i Zapraszam do środka. Najpierw mały przedpokoik gdzie można zostawić wierzchnie odzienie o ile ktoś takowe posiada a dalej salon z pięknym widokiem na miasto nocą i dużą wygodną kanapą przystosowaną do oglądania filmów w dowolnej pozycji. Marze o prysznicu. Wymamrotała pod nosem kobieta śmiesznie podskakując w kierunku łazienki. Zrobisz herbatę? Kuchnia jest tam za rogiem Wskazała brzydko paluchem poczym zniknęła za drzwiami wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Nie było jej dobre 20 minut. Cały proces spłukiwania z siebie tych leśnych brudów nie trwał długo ale zdejmowanie bandaży, tych patyków i gazików zajęło całe wieki. Później prowizoryczny opatrunek i można wyjść do ludzi. Obcisłe skórzane spodnie zamieniła na wygodne krótkie szorty a męską koszulę na fioletową bokserkę. Z wilgotnymi jeszcze włosami wyłoniła się w końcu zadając banalne pytanie. Wykonałeś zadanie? Nareszcie nadszedł czas kiedy zrobi to na co miała największą ochotę. Z wielką celebracją chwili klapnęła na kanapę wypuszczając z płuc duży zapas powietrza.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Sro Lis 27, 2013 10:10 pm

Upartość Omitsu niezbyt podobała się bohaterowi. Mieć problemy tego typu z nogą i nie iść do lekarza? Cholera wie, czy aby to zwykłe złamanie nie było przypadkiem czymś poważniejszym. Może objawy wskazywały na konkretny rodzaj urazu, jednak nigdy nic nie wiadomo. Może kobieta miała jakieś niemiłe wspomnienia z pracownikami służb zdrowia, że wolała się kurować w jej własnym domostwie? Jakby problemem było przeziębienie, a nie złamana noga, to nie byłby zły pomysł.
Może Rushiferu wydawał się być typem człowieka pracującego rozumem, a nie mięśniami, to wcale nie posiadał masy mięśniowej odpowiedniej dla takiej jednostki. Siłownia nie jest mu obca, choć do ociekających testosteronem, napakowanych facetów nie miał co nawet startować. Nie przeszkadzało mu to jednak. Z jakiej racji miałoby, skoro mógł bez dużego wysiłku zanieść swoją nową koleżankę do taksówki, używając swych ramion jako prowizorycznych noszy? "Bez dużego" nie oznaczało tutaj "żadnego".
Podczas jazdy czarnowłosy zastanawiał się, jakim durnym cudem w ogóle się na coś takiego zgodził. Bo co teraz białogłowa będzie mogła zrobić w swoim mieszkaniu? Leżeć z nadzieją, że kości same się scalą, obiad sam ugotuje i ciuchy same wypiorą? A może powodem decyzji kobiety były jej niedawne przeżycia. Może chciała pierw odpocząć u siebie, nim wyruszy do szpitala? Mogła tego podświadomie wymagać, żeby wrócić do równowagi mentalnej. Pewnym było, że bohater nie mógł znaleźć jednoznacznego wytłumaczenia wyboru swojej rozmówczyni. Pewnie dlatego postanowił odpuścić dalszego namawiania jej do zobaczenia się z lekarzem.
Po drodze mógł nieco posłuchać o tym, jaki to z Omitsu zapalony fotograf, który jednak nie ma możliwości oddania się swojej pasji w pełni. Jeszcze przyznała się do bycia przykładem "sztucznej inteligencji", na co Rushiferu chciał zarzucić dowcipem, że nigdy na oczy lasu nie widziała, bo jej drzewa zasłaniały. Nawet bardzo chciał to powiedzieć, zważywszy na chwilową niepełnosprawność kobiety. Propsy dla niego, że się powstrzymał.
Dopiero po wyjściu z taksówki i doprowadzeniu towarzyszki pod drzwi jej niezbyt skromnego domostwa nauczyciel doszedł do wniosku, że był w jednej z takich sytuacji, o których marzył niejeden facet - zaproszenie do chałupy urodziwej pannicy. Dobrze, że wszelakie brudne myśli zasłaniały mu chęci pomocy Omitsu w tej trudnej dla niej chwili, bo jeszcze by się zaczął przejmować.
Tym, że nie miał w portfelu gumek. Recepturek, a jakże inaczej, żeby sobie je zawinąć wokół nadgarstka i strzelać, kiedy tylko zacznie rozbierać swoją nową koleżankę wzrokiem. No chyba, że sama by się rozebrała na żywo. To by się wtedy nie liczyło!
Nic nie komentował, jak sobie Omitsu mieszka. Bo jakby tak Rushiferu mieszkał, to pewnie by całe dnie spędzał przed telewizorem, grając na najnowszej konsoli w najnowsze gry. Gdyby był kimś innym, niżeli sobą - personą uwielbiającą kontaktować się z innymi. Choć i tak byłby bardzo szczęśliwy z powrotów do domu. Zaczął powoli rozumieć, dlaczego jego towarzyszce bardziej widziało się kurować tutaj, niżeli w szpitalu.
- Coś mi się zdaje, że Ty chyba masz prywatnego lekarza, który do Ciebie osobiście dojeżdża i leczy na miejscu. - stwierdził, drapiąc się w tył głowy wolną, lewą dłonią.
Teraz można by się zastanawiać, czy stan majątkowy Omitsu jest spowodowany jej zaradnością, czy wysoką posadą "sponsora" - męża, czy kochanka, czy kogoś tam z rodziny. O tak prywatne sprawy się Rushiferu nie będzie pytał, bo to nie jego sprawa. Przecież miał okazję nieco z tego bogactwa skorzystać. Chociażby mogąc oddychać tym przesyconym burżuazją powietrzem.
- Wróciła do domu i już się rządzi~ - stwierdził wesoło bohater, kierując swoje kroki do kuchni.
Natychmiast zajął się wstępnym rozpoznaniem, jeżeli chodzi o zawartości tutejszych szafek, uprzednio zagotowując wodę w czajniku. Odnalezienie filiżanki nie było aż tak trudne, jednak znalezienie herbaty...trwało jakieś pięć sekund dłużej. Czy to znaczy, że było trudniejsze?
Przygotowanie napoju trwało chwilę i wiązało się z uprzednim odnalezieniem łyżeczki. Wszystko poszło jednak wystarczająco sprawnie, by dzierżący naczynie z herbatą Rushiferu mógł zbliżyć się do kanapy, na której wygodnie usadowiła się wampirzyca, akurat gdy skończyła się odświeżać. Westchnął nieco zażenowany.
- Tak się rozluźniłaś, że już mnie za służącego bierzesz? - stwierdził z uśmiechem, podając filiżankę Omitsu.
Pomaganie a usługiwanie to dwie różne sprawy. Pierwszym czarnowłosy mógł się spokojnie zajmować, ku własnej uciesze. Drugim już nie za bardzo, bo jeszcze zacznie mu się chcieć uświadamiać pewne osobistości, że wszyscy są równi. A jak nie wszyscy, to przynajmniej nauczyciel z danym, rządzącym się delikwentem.
A dlaczego Rushiferu sobie też herbaty nie zrobił? Bo nie chciał. Po prostu.
- W czymś sobie jeszcze nie poradzisz, czy mogę już przestać Cię niepokoić? - zapytał wprost, rzeczywiście nie chcąc nadużywać gościnności swojej rozmówczyni.
Bo doskonale wiedział, co może z tego później wyniknąć. W psychologicznym sensie, oczywiście.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Czw Lis 28, 2013 3:34 pm

Po dłuższym zastanowieniu Omitsu mogła dojść do wniosku, że lepiej będzie zadzwonić do Yuki w najbliższym czasie i poprosić ją o domową wizytę. To jedyna z bliskich jej osób, która znała się na medycynie i praktykowała w większym lub mniejszym stopniu swój zawód. Skoro nalegasz to jutro zadzwonię do kuzynki, która jest lekarzem. Przyjdzie i oceni sytuację. Co do tego czy mieszkanie zrobiło wrażenie na Rushiferu to nie miała pojęcia bo nawet o tym nie myślała. Wszystko to wiązało się bowiem z jego niewiedzą dotyczącą spraw wampirów. Gdyby był zorientowany w sytuacji logicznie doszedł by sam do wniosku, że takie stworzenia mają całą wieczność na gromadzenie środków na koncie. Z czasem dochodzi się do ogromnych pieniędzy a młodsi dziedziczą po starszych i tak to wszystko się kręci po dzień dzisiejszy i będzie się kręciło zawsze.
Siadając na kanapie kobieta odetchnęła głęboko. Kiedy tylko ogarnęła mieszkanie wzrokiem przypomniała sobie, że nie zrobiła jednej bardzo ważnej rzeczy. Chodzi mianowicie o zamknięcie drzwi. Nie mając wyboru wstała wolno i z wyczuciem a następnie pokuśtykała do korytarza. Tam przekręciła klucz w drewnianych drzwiach a następnie położyła go na górnej szafce tam gdzie powinny leżeć czapki zimą. Zrobiła to ze względu na to co ją spotkało dzień wcześniej. Pozbawiona dokumentów była zbyt łatwym celem a żeby siedzieć spokojnie w otwartym mieszkaniu. Jej powrót dało się słyszeć już od pierwszych kroków ponieważ podskakując śmiesznie na panelach robiła wiele hałasu. Kiedy tylko w jej dłoniach znalazła się filiżanka automatycznie na twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Chciałam żebyś Ty się napił czegoś gorącego. Odłożywszy naczynie na szklany stoliczek przekręciła się odrobinę w stronę rozmówcy.
Niepokoić ? Chyba żartujesz. Przecież nie masz gdzie spać, nie ma mowy, zostajesz. Zorganizuje Ci zaraz jakąś poduszkę i koc. Co prawda nie jest to szerokie małżeńskie łoże ale zapewniam, że wygodna. Mówiąc to poklepała delikatnie sofę na której siedziała. Właściwym powodem, dla którego nie chciała wypuścić stąd mężczyzny był fakt, że bardzo jej pomógł. Rzadko kiedy można spotkać tak bezinteresownego osobnika a skoro już się ma takie szczęście to trzeba się odwdzięczyć. Mając w głowie jego słowo odnośnie braku lokum to chyba najlepsze wyjście z sytuacji. Nikt stąpający twardo po ziemi nie odmówiłby noclegu u takiej blondyny, no heloł…
Zaraz zamówimy pizze, w kuchni mam jakieś wino a i film się znajdzie. Gdyby tylko zechciał zostać Omitsu zapewni bardzo miły wieczór w domowym, zwykłym wydaniu. A i przy okazji miała zamiar trochę mu opowiedzieć o mieście, o tym co się dzieje. Naturalnie główną częścią lekcji miała być wiadomość o wampirach. Skoro uprzejmy słodziak jej pomógł to w jej obowiązku jest poinformować go co i jak aby mógł żyć beztrosko jak do tej pory. Takie rzeczy już po lampce winka bo na trzeźwo różnie to bywa. Będąc pełną nadziei na naprawdę miły wieczór przeciągnęła się leniwie zarzucając dłonią włosy za oparcie kanapy. Zostań. Wymruczała szeptem opuszczając wyprostowane do tej pory ręce. Dopiero teraz dotarło do niej jak fajnie jest spędzić z kimś miły wieczór. Bez gadki o interesach i innych bzdetach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Sob Lis 30, 2013 10:50 pm

Coś tu było nie tak. Czyżby Rushiferu zdołał przekonać swoją nową znajomą, że dbanie o własne zdrowie powinno być dla niej priorytetem -zważywszy na niezbyt ciekawy stan jej dolnej kończyny, który nie za bardzo polepszała ciągłym wierceniem się po domu - i spotkanie z lekarzem to mus? A niech i tym będzie ktoś z rodziny! Byleby rzeczywiście ktoś taki istniał, a słowa białogłowej nie były tylko "niewinnym" kłamstwem, które miało zakończyć temat konfrontowania się jej z jestestwem o odpowiednim wyedukowaniu medycznym. Nieładnie jest kłamać.
Rushiferu zrobił swoje, może nawet trochę więcej, niż planował. Mógł się jednak spodziewać, że swoją bezinteresowną dobrocią wywoła w osobie wampirzycy pewną specyficzną, psychologiczną reakcję, którą ona sama może uznawać za przejaw dobrego wychowania. Jakby bohater był urodzoną mendą, to mógłby to wykorzystać dla własnych, niecnych celów. Sam na sam z urodziwą pannicą, która jeszcze mu coś wisi, a on doskonale o tym wie? Multum możliwości!
Fakt, że fioletowowłosa miała ochotę na coś gorącego nie był jednoznaczny z tym, że czarnowłosy również miał ochotę ogrzać swój przewód pokarmowy jakimś cieplejszym napojem. On tutaj nie przyszedł po darmową strawę czy coś podobnego, tylko chciał doprowadzić swoją pomoc do końca, co też uczynił. Teraz to Omitsu chciała go na siłę u siebie przetrzymać. To podejrzane!
Czarnowłosy zrobił zażenowaną minę, słuchając nalegań "Cioci Om".
- Jako w pełni dojrzała, samodzielna jednostka, mogę sobie spokojnie poradzić. Pozwala mi na to nie tylko zawartość portfela, ale również obecny poziom rozwoju cywilizacji, która zdążyła stworzyć coś takiego jak hotele.
Rushiferu nie uważał spędzania czasu ze swoją nową znajomą za coś złego. Miała przecież cycki! Ale wolał zniknąć jej z oczu, żeby nie zaczęła lawinowo uderzać w niego sposobami na rzecz odwdzięczania się za udzieloną pomoc. Cholera wie, do czego jest zdolna samotna - przynajmniej chwilowo - kobieta, gdy jej ktoś zrobił dobrze. Może oferowała darmowy nocleg, ale płacąc za inny psycholog zagwarantowałby sobie poczucie samowystarczalności.
Prychnął cicho, uśmiechając się cwaniacko. Jego "przeciwniczka" walnęła z grubej rury, proponując pizze. Może i bohater głodny obecnie nie był, ale to przecież facet - on może jeść dla samego jedzenia. Nie musiał się obawiać, że nie pójdzie w cycki. Pójdzie w bica!
Wizja picia wina jednak mu za bardzo nie odpowiadała. Bez tego mógłby zjeść pizzę, nieco popatrzeć w ekran jak grzeczne zombie i potem się ulotnić. Alkohol by go szybko uśpił, a na pewno maksymalnie rozleniwił, przez co psychologowi już odechce się wychodzić. I Omitsu wtedy wygra.
- Głowa mówi "nie", ale żołądek ma większą siłę przebicia. - czarnowłosy postanowił iść zawiesić swój płaszcz na wieszaku, gdzieś pod nim opierając teczkę o ścianę - Wina jednak się nie napiję. Bo pizze winno się zajadać z colą.
Pun intended.
Chyba nie trudno było zauważyć, że nauczyciel podchodził do swojej nowej znajomej dość ostrożnie. To oczywiste, bo może on nie chciał nic w zamian za pomoc Omitsu, jednak potem to ona może będzie czegoś wymagała za organizację strawy. Nie, żeby czarnowłosy był podejrzliwy. Po prostu był instynktownie ostrożny. Może dlatego, że w paradę wchodziły mu inne instynkty, związane z bycia samcem i przebywania w obecności samicy. Bo jakby takie nie dawały o sobie znać, to mogłoby - przynajmniej dla "normalnego", homofobicznego społeczeństwa - źle mówić o bohaterze.
- Czyżby komuś tutaj miało być smutno, samotnie i strasznie bez mężczyzny w okolicy? - przymrużył oczęta, stając już przy wampirzycy, uśmiechając się zadziornie opierając prawą dłoń o swoje biodro- Potargujmy się jeszcze. Spróbuj mnie przekupić śniadaniem i praniem.
Był wredny. Zabawnie wredny, ale wredny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Nie Gru 01, 2013 3:29 pm

Jak widać Rushiferu nie do końca wierzy w swój wrodzony dar do przekonywania chociaż nasza pani O. nie uległa od razu to i tak wydawał się to być jego debiut. Nie ważne czy po raz pierwszy udało mu się narzucić komuś swoją wolę czy nie ale ważne, że Omletowi wyjdzie to na dobre. Być może to właśnie od dziś Rus zrozumie, że wygłaszanie rozkazów jest jego powołaniem. W końcu władza wciąga, nie ? A dobre złego początki tak że trzeba mieć się na baczności nawet jeśli chodzi o bzdety.
Dobre wychowanie i udzielanie pomocy leżało w wychowaniu mężczyzn… kilkaset lat temu. Jak jeszcze nosili na sobie kupę złomu, popylali na białych rumakach i podmywali się w rzece. Za czasów komputera i nowego iPhone 5 to zazwyczaj działało na zasadzie „coś za coś”. I chociaż on mógł myśleć, że biedna kobitka nie wie jak wielkie szczęście ją spotkało bo ten oto chłopczyna nie wykorzystuje okazji rzucając się na biedną, bezbronną i śliczną niewiastę to tak naprawdę on sam miał mnóstwo fartu siedząc tu w jednym kawałku bez dwóch śladów na szyi. Albo wyjdzie stąd w tym stanie albo w trochę odmiennym. To tylko zależy od humoru, chęci i kaprysu wampirzycy. Na chwilę obecną była nastawiona przychylnie a jej lenistwo nie pozwalało na żadne większe harce .
Mówiłam już, że mam hotel ? Skrzywiła minę unosząc jednocześnie jedną brew ku górze. Wprawdzie o czymś tam opowiadała w drodze kiedy to była niesiona niczym panna młoda pomiędzy liczną ilością drzew oraz krzaków. Ona jak to ona, po raz kolejny powtórzę, że miała dobrą pamięć tylko niespotykanie krótką. I taki istoty musiały chodzić po tej planecie, nie ma niczego idealnego. Zapewne coś bardzo mięsnego i podwójny ser. 2 sosy. Powiedziała na głos ustalając zamówienie. Znów musiała podnieść się z kanapy. Na dłuższą metę chyba nie opłacało jej się siadać bo co chwila gdzieś idzie. Jak na złość nie miała komórki i musiała skorzystać ze stacjonarnego. Z tego błahego powodu zwlokła tyłek z kanapy i poskakała w kierunku szafki gdzie stał aparat. Kobieta wyjęła słuchawkę i powróciła na swoje miejsce. Zamówienie jakie złożyła wyglądało podobnie do tego, które wymamrotała wcześniej plus oczywiście kilka innych dodatków. A ja chętnie. W gratisie wożą dzisiaj pepsi. Jesteś zwycięzcą.  
Odruchowo spojrzenie fioletowej przeniosło się na zegarek wiszący na jednej ze ścian. Uprzejma pani twierdziła, że pizza powinna być za jakieś 40 minut czyli do tego czasu pijawka powinna wygrzać dupsko na kanapie. Bo nigdzie poza tym jej nie było spieszno. Pomocny, zaradny i jeszcze czytasz w myślach ? odrzuciwszy telefon gdzieś na bok tak, że niemal wpadł między poduszki a oparcie ponownie skrzyżowała ręce pod piersiami. Wygląda na to, że ma okazję obcować z kimś kto uwielbia się droczyć i przekomarzać. No to godny przeciwnik do sporów słownych z mnóstwem podtekstów i zdań zawierających drugie dno. Zobaczymy kto pierwszy się podda na tej małej wojence.  Między kolacją a śniadaniem jest mnóstwo wolnego czasu. Jakieś ambitne pomysły na konstruktywne wypełnienie go ? Nie jestem senna. Z takim samym wrednym a jednocześnie zadziornym uśmiechem wlepiła swoje jasne oczęta w twarz jej dzisiejszego bohatera.
Ciekawe co wymyśli a żeby zbić z tropu wampirzycę. Miejmy nadzieję, że to nie będzie tak kiepskie ażeby zmusić ją do podjęcia decydujących kroków. Wyglądasz bardzo słodko. I niech on już interpretuje te słowa jak tylko chce nie widząc, że kobiecie chodzi o stronę żywieniową. Istotnie ochota na krew tego pana chodzi za nią od pierwszego wejrzenia. Prawie tak jak z miłością tylko bardziej samolubnie i brutalnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Sob Gru 07, 2013 7:57 pm

Rushiferu nie mógł się domyślić, że jego rozmówczyni jest właścicielką jakiegoś obiektu wchodzącego w skład infrastruktury turystycznej, w którym świadczone są odpłatne usługi noclegowe. Albo dlatego, że była to jedna z dziesiątek możliwości, których skutkiem jest zamożność białogłowej, albo czarnowłosy za bardzo zastanawiał nad tym, jaki wampirzyca ma rozmiar miseczki. Biorąc pod uwagę wszystkim znane priorytety obierane przez typowych mężczyzn, odpowiedź nasuwała się sama.
- Dobrze wiedzieć. Musisz mnie jeszcze wtajemniczyć, który do Ciebie należy. - bohater poprawił okulary kciukiem prawej dłoni, przy okazji gładząc sobie nim nos - Żebym przypadkiem nie dał Ci na mnie zarobić.
Omitsu wydawała się mieć już wystarczająco dużo pieniążków, żeby Rushiferu musiał jej jeszcze dorzucać parę groszy. Wolał wspomóc konkurencję. Nie dlatego, że chciał zrobić swojej nowej znajomej źle. Chciał być po prostu lekko wredny. Albo domyślał się, ile musiałby zapłacić za przyjemność nocowania w takiej miejscówce, zamiast w normalnej. Pieniędzy nie brał z nieba, żeby mieć koszta w głębokim poważaniu.
Zaśmiał się, słysząc zamówienie. Chyba ktoś tutaj robił z naszego bohatera typowego faceta, którego surówki składają się na drób, baraninę i wołowinę, ewentualnie z dodatkowym bekonem. No dobra - nie "ewentualnie". Nauczyciel o wiele chętniej skonsumowałby pizzę z krewetkami, ale co on miał do gadania. To nie jego kasa. Dobrze, że zadowolenie brzucha będzie równoznaczne z zadowoleniem portfela.
- Powiedz coś, czego nie wiem.
Darmowa wyżerka i napój swoją drogą. Zwycięski Rushiferu miał przyjemność przebywać z urodziwą pannicą, której niedawno służył pomocą przed Bóg-wie-czym. Same małe sukcesy jednej nocy. Tyle wygrać.
- Jeszcze potrafię zwijać język w trąbkę. A to nie ja czytam w myślach, tylko Ty dajesz z siebie czytać jak z otwartej książki.
Bo kiedy pannica prosi Cię, żebyś z nią został i nie zostawiał samej w domu, to nie może oznaczać, że jest jej smutno samej. To pewnie znaczy, że Cię nienawidzi i chce spędzić w Twoim towarzystwie nieco więcej czasu, żeby się w końcu maksymalnie zezłościć i wydłubać Ci oczy łyżką, powyrywać paznokcie i uderzać obcasem w genitalia. To tylko Omitsu była taka wyjątkowa, że chodziło jej o co innego, bardziej logicznego. Dla konkretnego sprawdzenia, cóż takiego się kryło w tej pięknej główce, należałoby użyć piły łańcuchowej celem wykonania kraniotomii, ewentualnie kraniektomii. Ale szkoda by było tej uroczej czaszki naruszać! Albo narażać łańcuch na stępienie.
Albo białogłowa coś tutaj komuś sugerowała, albo się droczyła. Albo i jedno, i drugie. Choć Rushiferu wolałby, żeby to było tylko to pierwsze. Bo był facetem. Ale z kobietami to nigdy nie wiadomo, więc lepiej zachować pewne środki ostrożności. Ale bohater nie miał przy sobie żadnej liny...
- To będziesz mogła oglądać jakieś romansidła i pilnować, żebym nie skopał koca podczas spania. Tylko się nie rozbecz za głośno przy jakiejś ckliwej scence.
Miał talent, żeby szybko zmienić wersję "I tak nie miałem zamiaru Ci dać dzisiaj spać" na coś bardziej odpowiedniego. Przecież łatwo się nie da wciągnąć w słowne gierki swojej rozmówczyni. Bo jeszcze by tego żałował.
Zrobił zażenowaną minę na dość niespodziewany komentarz ze strony Omitsu. Westchnął i dmuchnął sobie w grzywkę, kiwając głową.
- Mamo, to Ty?
W wieku Rushiferu mężczyzna nie za bardzo powinien zgadzać się na miano "słodkiego". Bo kobiety potrzebują mężczyzny, a nie słodziaków. Tych mogą mieć potem, ale właśnie z prawdziwym facetem.
Choć w przypadku Omitsu, która miała na karku o wiele więcej lat, niż na to wyglądała, to się mogło jakoś zgadzać. W tym względzie Rushiferu był dla niej niczym niemowlę!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Pon Gru 09, 2013 8:38 pm

Veranderen. Padła szybka odpowiedź nim mężczyzna zdołał cokolwiek jeszcze powiedzieć. Na całe szczęście dla niego Omi była unieruchomiona bo na dalsze zaczepki słowne zareagowałaby już siłowo. O ile tak można potraktować wsadzenie palców pomiędzy żebra czy lekkie pociągnięcie za czuprynę. Sama nie wiedziała jak podchodzą do takich spraw inne kobiety ale ona sama osobiście kiedy zaczynało jej brakować sił na przekomarzanie lub argumentów zaczynała wprowadzać swe dłonie w ruch. Paskudny jesteś. Dodała fukając pod nosem jak ktoś niewiarygodnie obrażony. Jak na rasową przedstawicielkę płci żeńskiej zmieniała zdanie co chwilę. Ze słodkiego chłopczyka Rus stał się paskudą.
Coś czego nie wiesz ? Jesteś brudny na nosie. Wzruszyła ramionami wpatrując się uporczywie w ten jeden punkt na czubku jego nosa. Oczywiście cały ten brud był zmyślony ale to pierwsze co przyszło do jej fioletowej główki. Nie minęło długo a nasza wampirzyca zaczęła ziewać. W porę zasłoniła usta dłońmi tak aby nie pokazać swoich niecodziennych kłów. Bo z ludzkimi te miały niewiele wspólnego  prócz tego, że znajdowały się pomiędzy siekaczami przyśrodkowymi bocznymi a pierwszymi przedtrzonowcami. Nie mam najwidoczniej nic do ukrycia. Bo i taka była prawda. Prócz jednej malutkiej tajemnicy dotyczącej pochodzenia naszej pani O. Tak po tym czasie spędzonym w towarzystwie mężczyzny bohaterka miała mieszane uczucia co do wyjawienia mu wiedzy tajemnej zawartej w starych księgach. Na atak nie miała ochoty i sił a rzucenie hasła „jestem wampirem, zjem Cię albo ktoś inny” prędzej przyprawiłoby Omi metkę ‘wariatka”. Podsumowując ostrzeże jedynie Rushiferu żeby na siebie uważał i na tym koniec.  
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Omi głośno wzdychając podźwignęła się ku górze i 100 raz tego dnia pokuśtykała w kierunku drzwi zabierając po drodze drobne z kieszeni płaszcza. Cała akcja z przyniesieniem pudełka do pokoju, położeniem go na stół, przeniesieniem sztućców, szklanki dla gościa, kieliszka dla siebie, otwarcie wina i nalanie go trwało dobre 10 minut. W końcu maczając wargi w czerwieni subtelnego alkoholu kobieta poczuła jak bardzo ogarnia ją zmęczenie. Smacznego. Zaraz po tych słowach w pokoju rozległ się szum powodowany przez jedną z reklam telewizyjnych. Tak, Omi włączyła TV i zaczęła skakać po programach szukając czegoś na czym warto zawiesić wzrok. MILF. Nagle przypomniało jej się o czym mówił jej dzisiejszy bohater dnia zanim jeszcze pizza przyszła. Upijając jeszcze jeden i kolejny łyk wina zatrzymała się na jakimś dramacie. Wyglądało na to, że film ciągnął się od kilku może kilkunastu minut ale zawsze to lepsze niż reklamy czy mecz.  Dopiero teraz do mnie dociera jak bardzo jestem padnięta. Przetarła oczy zastanawiając się przez chwilę co robi. Szybko jednak przypomniała sobie, że nie ma już makijażu tak więc na pewno nie wygląda aktualnie jak panda.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Sob Gru 14, 2013 7:42 pm

Kto jak kto, ale Omitsu nie powinna za bardzo się zamartwiać niemożnością zarobienia na biednym nauczycielu, który jeszcze sobie musiał własną chałupę zorganizować. Przecież to tylko pojedyncza jednostka, na miejscu której zapłaci dziesięciu innych. Kobieta i tak będzie na plusie. Chyba, że jej hotel nie cieszy się dobrą sławą i już teraz kran z pieniędzmi właścicielki jest zakręcony. Ciężko byłoby w to uwierzyć, skoro tak ochoczo fundowała ledwie co poznanym zbawicielom pizze i napój.
A może odwracała tak ich uwagę od czego innego?
Niestety Omitsu nieco chybiła ze swoją odpowiedzią na pytanie "czego to Rushiferu nie wiedział?". Czarnowłosy był zbyt pewny swojego nienagannego wyglądu, by się dać złapać na tak mało przemyślany tekst. Westchnął tylko, nie mając nawet zamiaru zweryfikować, czy aby to jego rozmówczyni nie miała racji. Bo jeżeli nauczyciel sądził, że nie miała, to nie miała.
Uśmiechnął się cwaniacko na ziewnięcie kobiety. Że niby ona nie była senna? W takim razie musiała się nudzić, a niepisana zasada głosi, ze nikt się w obecności naszego bohatera nie nudzi. W ten oto prosty sposób można dojść do wniosku, że wcześniej skłamała, a ucieczka w objęcia Morfeusza - a nie Rushiferu - była jej skrytym priorytetem. Nie powinna się jednak martwić, by nauczyciel miał się z tego powodu jakoś obrazić. Sam nie wiedział, co musiała kobieta przejść przed pojawieniem się w lesie i to, co już w nim robiła, przed pojawieniem się jej wybawcy w okularach. Był to jednak argument za tym, żeby młodszy Binbougami usunął się z mieszkania swojej nowej znajomej czym prędzej, gwarantując jej tym samym spokojny sen. Bohater miał jaja, więc sobie spokojnie poradzi. Najwyżej znajdzie inną damulkę w potrzasku, by to u niej nocować!
Prychnął niekontrolowanie z uśmiechem. Kobieta, która nie ma nic do ukrycia? Można do tego podchodzić w dwojaki sposób.
- Ale ubranie to Ty nosisz.
Czyżby na którejś piersi Omitsu była jakaś nieładna blizna, której bała się pokazywać publicznie i specjalnie kryła ją pod odzieniem? A może pod szortami skrywała genitalia niekoniecznie pasujące do jej płci? Cóż takiego krępowało wampirzycę, by musiała kalać swe naturalne piękno jakimiś ubraniami?
A może po prostu tak wypadało i tylko Rushiferu był zboczeńcem?
W końcu nadszedł czas na posiłek. Bohater zasiadł tuż przy swojej towarzyszce i dla podtrzymania swojego statusu paskudy, pchnął ją lekko bokiem, jakoby nakazując jej się odsunąć. Bo czemuż miał się obawiać jakiejś bardziej poważnej ofensywy ze strony kobiety? Zostanie przez nią zapyrgany palcem na śmierć?
Życzenia ze strony Omitsu były bezsensowne, jeżeli pominiemy kwestię dobrego wychowania. Jak się je coś dobrego nie za swoje, to musi smakować. Wie o tym każdy student i nauczyciel, który musi monitorować stan swojego portfela bardzo dokładnie, a żeby nie musieć jeść w pewnym dniu wyłącznie powietrza.
Nalał Pepsi i rozpoczął konsumpcję, jakimś cudem wlepiając spojrzenie na ekran telewizora, niżeli swoją towarzyszkę. Widocznie nie chciał się rozpraszać, bo jeszcze ślinieniem się na widok cycków niepotrzebnie by przerywał sobie jedzenie. Musiał jednak to zrobić, gdy Omitsu zastosowała pewien interesujący akronim. Zbadał wzrokiem towarzyszkę od stóp do głów, połknął przeżuwany kawałek pizzy, popił Pepsi i zaśmiał się pod nosem.
- Skromnością nie grzeszysz. I słusznie.
Posiłek w wyśmienitym towarzystwie, do tego za darmo i możliwością rzucania podtekstów - większego szczęścia Rushiferu nie mógł mieć. No chyba że Omitsu sama by go karmiła, ubrana tylko w bieliznę. Ale i tak było świetnie. Żołądek bohatera był wielce zadowolony i pewnie odwdzięczy się, w późniejszym terminie, zdrową kupką.
- Dałbym Ci buzi na dobranoc i przeczytał bajeczkę, ale raczej mi nie wypada. - po skończonym posiłku Rushiferu powstał na równe nogi - Może następnym razem, jak wpadnę w odwiedziny. Adres już raczej pamiętam. Chyba, że nie będziesz chciała mnie tutaj więcej widzieć.
Liczył, że przy kolejnej "konfrontacji" Omitsu będzie w o wiele lepszym stanie, pozwalającym na rozgrywkę w Twistera. Oby jeszcze niechcący była ubrana w coś o kolorze pól planszy, żeby bohater mógł "omyłkowo" położyć którąś ze swoich dłoni nie tam, gdzie trzeba, ale przynajmniej na poprawnej barwie. Zamknął tylko pudełko po pizzy i zabrał je ze sobą wraz z wpół opróżnioną butelką Pepsi, by następnie skierować się do wyjścia. Musiał tylko przyodziać swój płaszcz, nim wyjdzie na zewnątrz.
- Pamiętaj o lekarzu. - przypomniał kobiecie, by następnie zaprzestać świecić skromnością i fajnością w nie swojej chałupie, co było równoznaczne z jej opuszczeniem.
Na zewnątrz wyrzucił do śmietnika pudełko, wziął łyk Pepsi i ruszył przed siebie. Karma jednak robiła swoje. Rushiferu zrobił dobrze Omitsu, a ona zrobiła dobrze mu.
Jakkolwiek miałoby to zabrzmieć

[z/t]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Nie Gru 15, 2013 12:37 pm

Och tak, przecież zafundowanie komuś pizzy gdzie napój jest gratis kosztuje majątek. Co jak co ale na takie pierdoły stać każdego. Przynajmniej wtedy kiedy ma się to dziesiąt lat na karku, robotę i jest się rzecz jasna wampirem. Co do ludzi bywało to różnie ale sprawy finansowe jej pożywienia nie były priorytetem to też nigdy się na takowymi nie zastanawiała. Westchnięcie faceta mówiło samo za siebie. Gdyby tylko wiedział, że kiedyś szkoła była pod skrzydłami naszej bohaterki pewnie nie miałby się za tak sztywnego nauczyciela. A trzeba podkreślić, że chodzi tylko o ubiór oraz wygląd bo co do podejścia i słownictwa to przypadł wampirzycy do gustu. Taki dobry znajomy do pogadania, ewentualnie zjedzenia w sytuacji podbramkowej. Pomyśleć, że jeszcze kilka godzin temu na samą myśl o krwi swojego bohatera ślinka jej ciekła a teraz ? Wygląda na to, że odpuściła zupełnie i dobrze. Ta cała szopka z chwytaniem szamoczącej się ofiary, gryzieniem, wymazywaniem pamięci to dziś nie dla niej. Jedyne czego potrzebowała to swojego ogromnego łóżka i odpoczynku.
Gdybym biegała nago szybko by mnie okryli białym kaftanem z rękawami wiązanymi na plecach. Zaśmiała się kręcąc głową gdyż swym starym zwyczajem całe zajście wyobraziła sobie szybciutko. Już nawet nie miała siły tłumaczyć, że to nie o takie ukrywanie jej chodziło ale w konsekwencji machnęła ręką. Szturchnięta paskudnym cielskiem płci brzydkiej naturalnie się przesunęła. Być może w jakiś sposób mężczyzna poczuł się zagrożony, może pomyślał, że pani O. zachce ukraść mu chociażby jeden mały trójkącik z tej wielkiej całości. Na jego szczęście nie odżywiała się czymś takim więc w spokoju mógł wciągnąć pokarm.
Zapraszam. Następnym razem Ty stawiasz papu. I unosząc się ku górze podparła dłoń o oparcie sofy idąc powoli w stronę drzwi. W końcu wypadało odprowadzić gościa do drzwi prawd ? Dzięki za wszystko i na razie. Po wyjściu swojego gościa nasza bohaterka niezwłocznie udała się do sypialni gdzie bez ceregieli wpakowała się na łóżku i usnęła.

Pobyt Omitsu w domu trwał dobre 2 tygodnie. Przez ten czas wszystkie sprawy załatwiała drogą elektroniczną. Zdążyła również załatwić sobie nowy telefon ze starym numerem, dowód, wszystkie niezbędne klucze oraz tymczasowe autko, które podesłał jej kochający tatko. Co do nogi wszystko obeszło się bez zbędnych wizyt lekarza. A krew dostarczał jeden z zaufanych pracowników hotelu. Jednak wszystko ma swoje granice tak samo jak picie krwi z woreczka. Nawet najbardziej współczesny wampir lecący na tabletkach lub jedzeniu z folii musi czasem odświeżyć wszelkie instynkty łowieckie. Tak więc i wampirzyca po długim czasie rekonwalescencji opuściła swoje lokum aby zobaczyć co takiego zmieniło się w mieście i co w trawce piszczy.

z\t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Gość Nie Wrz 21, 2014 9:08 pm

Kolejny tego wieczoru spacer minął również bardzo grzecznie. Omitsu nie wywierała presji zadając kolejne dziesiątki pytań. Dla rozluźnienia sytuacji całkowicie zmieniła temat na bardziej ogólny. Zagadała coś o burmistrzu, nieco o szkole a w większości błąkała się wokół panujących warunków atmosferycznych. Wiadomo, bezpieczniej jest uspokoić to co mamy zamiar zjeść. Ponoć zdenerwowany obiad jest gorszy, bardziej zestresowany. Co do taktyki na ten wyjątkowy raz to nasza wampirzyca nie miała ani planu A a tym bardziej B. Zamierzała uderzyć w całkowity spontan. Nie wiedziała czy rzuci się na ludzką osobę niczym wygłodniały zwierz, czy może będzie bardziej delikatna. Wdychając subtelne, nocne powietrze napawała się chwilą. Ta pora doby dawała wytchnienie od ciepłych poranków i niemal palących godzin południowych. Trzymając dłonie w kieszeni kobieta skierowała swe kroki za winkiel gdzie znajdowało się wejście do pokaźnego apartamentowca. Jesteśmy na miejscu. Teraz musimy wejść na przedostatnie piętro. Zatrzymała się w miejscu obserwując reakcje mężczyzny. Żartowałam, tu jest winda. Pchnęła ofiarę łokciem i pierwsza weszła do budynku. Ona nie była typem wyniosłego wampira, który 24 na dobę zachowuje powagę. Może to oddziaływanie niższego poziomu krwi? Nigdy nie odczuwała presji bycia lepszą od innych. Omitsu była taka... swoja. Chociaż jak każda baba miała swoje humory a wtedy wiadomo, lepiej bez kija nie podchodź.
Po krótkiej jeździe na przedostatnie piętro widna zatrzymała się a w ciasnym pomieszczeniu rozległ się charakterystyczny sygnał. Wychodząc z metalowej puchy rozpoczęła przeszukiwania wszystkich możliwych kieszeni. A że było ich aż dwie to szybko znalazła swoje klucze. Gdy otworzyła drzwi do swojego mieszkania pierwsze co zrobiła to naturalnie zapalenie światła. Proszę, to moje gniazdko. Zaprosiła gościa ruchem ręki po czym zamknęła za nim drzwi. Klucz odłożyła na półeczkę, która zimą była głównym miejsce przechowywania szalików i rękawiczek. Aktualnie z racji pory roku świeciła pustkami. Zaraz po lewo toaleta, prosto salon. Z salonu można przejść do sypialni, kuchni i gabinetu. Wytłumaczyła na wszelki wypadek. Może jej gość ma np. ochotę skorzystać z łazienki? Pytać nie będzie a i tak miała pokazać mu jak mieszka. Czysto teoretycznie...
Kiedyś salon był studiem fotograficznym ale gdy przestałam mieć na to czas stał się zwykłym, przeciętnym salonem. Rzuciła wprowadzając mężczyznę do wyżej wymienionego pomieszczenia. Zamiast zapalać górne światło punktowe w całości dotknęła jedynie ten włącznik, który odpowiedzialny był za niewielką ilość żaróweczek. Dzięki temu atmosfera nie była wręcz porażająca a przyjemnie... ciepła? Blade światło przyjemnie otulało meble jak i przebywające tutaj postacie. Takie rozwiązanie pozwalało pokazać jeden z największych atutów mieszkania na przedostatnim piętrze. Pokażę Ci coś, chodź. Kiwnęła głową na młodzieńca podchodząc do przeszklonej ściany. Nierówno rozwinięte rolety pozwalały podziwiać piękno tego miasta. Omistu stanęła przy oknach opierając obie dłonie na parapecie. I jak? Nie odrywając wzroku od oświetlonych ulic, ciemnych zaułków i rozgwieżdżonego nieba trwała w ciszy oczekując odpowiedzi. Ciekawe czy tylką ją jarają takie widoki... W końcu po to mieszka tutaj a nie niżej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament O.A - Page 3 Empty Re: Apartament O.A

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach