Biuro dyrekcji

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Biuro dyrekcji Empty Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Wto Gru 25, 2012 10:35 pm

Biuro dyrekcji D6d64f76fc6353c7

Pomieszczenie znajduje się na parterze lecz wiedzie do niego długi korytarz dzięki czemu nie dochodzą tutaj hałasy z restauracji, recepcji i wejścia. Droga tutaj zostaje wskazana jedynie na wyraźne życzenie klienta lub jest znana osobą upoważnionym. Choć wystarczyłoby postawić tutaj jedynie biurko, dwa krzesła oraz szafkę na segregatory z dokumentami to właścicielka wykazała się odrobiną kreatywności. Wyburzono kilka ścian tworząc otwartą przestrzeń poprzedzielaną artystycznymi atrapami. Na początku znajdują się dwie jasne kanapy, tv oraz stolik. Po prawo od tego miejsca widnieje rząd monitorów - to oczy i uszy całego budynku. Na lewo natomiast spore biurko, dwa fotele oraz szafa na szerokość całej ściany.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Nie Gru 30, 2012 12:25 pm

Jak to możliwe, że w tak krótkim czasie udało jej się zorganizować cały wystrój zarówno gabinetu, recepcji, restauracji jak i pokoi ? Oczywiście nie pracowała nad tym sama ale sztab ludzi zajmujących się dekoracją wnętrz. Sama nigdy nie dałaby rady urządzić tego tak szybko. Pozostało jeszcze wiele ważnych spraw do załatwienia. Takich jak zagospodarowanie pomieszczeń w piwnicach, dopięcie otwarcia hotelu i zorganizowanie listy osób, które będą mieli wstęp.
Umówiona z Kainem a właściwie poinformowała go gdzie będzie o danej godzinie. Jeśli będzie chciał to się zjawi bo nie otrzymała odpowiedzi do tej pory. Czekając na jego osobę może zająć się robotą papierkową. Zaczynając od tego, że samochód zostawiła na chodniku bo parking był cały zapchany weszła przez zamknięte na co dzień drzwi do środka. Przed schodami stał umówiony człowiek, który wie kogo i gdzie ma wprowadzić. Mężczyzna kiwnięciem głowy dał znak, że wszystko jasne i że spokojnie da sobie radę. W takim razie Omitsu mogła rozgościć się w swoim gabinecie. Płaszcz powiesiła na wieszaku zaś torbę rzuciła na jedną z kanap. Biorąc laptopa na kolana doszła do wniosku, że to nie jest odpowiednia pozycja ani do pisania ani do skupienia się na ważnych sprawach. Nie pozostało jej nic innego jak pójście do biurka. Tam podwyższyła nieco fotel i przeszła do czytania wiadomości jaką odnalazła na swym mailu. To ojciec z pytaniami odnośnie tego jak idzie prowadzenie interesu i tego co słychać u męża. No właśnie - maż. Tutaj niestety będzie musiała nieco ubarwić wszystko gdyż nie lubiła męczyć kogoś swoimi problemami. Wszystko co działo się między nią a jej mężem powinno pozostać między nimi. Nigdy nie była zwolenniczką wtrącania się w czyjeś życie osobiste i tego samego oczekiwała od reszty społeczeństwa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Nie Gru 30, 2012 2:17 pm

Od jakiegoś czasu był wolny jak ptak chociaż jego nastrój wcale nie sprzyjał samczym wojażom i libacjom alkoholowym połączonym z zabawianiem się z chętnymi kobietami. Przede wszystkim raczej niespokojnie przyjął do wiadomości, że jego żona chce się rozstać. Do tego dochodził okres świąteczno-sylwestrowy, w którym jego firma nie była oszczędzana przez klientów, przyszłych partnerów i inwestorów. Wszyscy czegoś od niego chcieli, wieczne telefony, maile, powiadomienia listowne a do tego wszystkiego w domu pojawiła się jego starsza siostra, która też wymagała uwagi. Jakoś jednak pozbierał się po ciosie i porażce w życiu prywatnym i dał się wciągnąć w wir pracy by zapomnieć w sposób inny niż tradycyjne odurzanie się alkoholem i wyładowywanie frustracji i narastającej agresji na bogom ducha winnych służących. Dodatkowo jego brat miał podobno bardzo nieprzyjemną wieść jednak nim mu ją przekaże postanowił upewnić się na sto procent.
Kiedy telefon zawibrował sygnalizując nadesłanie wiadomości sms a na wyświetlaczu pojawił się kontakt Omitsu nie mógł ukryć zdziwienia. Siedział akurat w salonie zamawiając ekipę remontową przez internet gdyż musiał w końcu zadbać o swój gabinet. Właściwie to nie miał gabinetu a mieć powinien. Gdzieś pracować musiał prawda?
Wziął to małe, elektroniczne urządzenie i odczytał kilka słów od swojej żony. Uniósł lekko brwi i rzucił go na powrót na blat stołu. Nie miał czasu na głupoty.
Nie mógł jednak po tym wszystkim się skupić co tylko wywołało gniewne warknięcie i zaciśnięcie się pięści. Zamknął komputer, wziął kluczyki od auta, ubrał płaszcz po czym już po chwili jechał w stronę miasta.
Na szczęście nie było korków ani dużego ruchu więc niedługo zajęło mu dojechanie na umówione miejsce. Zajechał na oblegany parking i zaklął szpetnie. Jeszcze tego mu brakowało, szukania miejsca. Wcisnął się gdzieś gdy tylko zobaczył nieco wolnej przestrzeni i rozejrzał się za jakimś bojem czy hotelowym parkingowym. Nikogo takiego nie widząc, przewrócił oczami i schował kluczyki do kieszeni.
Ktoś na niego czekał. Ba, nawet powitał skinieniem głowy, wampir jednak obrzuciwszy tego faceta pogardliwym spojrzeniem nie odezwał się ani słowem. Nie dość się już upadlał przyjeżdżając tutaj by spotkać się z kobietą, która go zostawiła? Jeszcze spoufalania się z plebsem brakowało. Będąc zaprowadzonym na miejsce rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu celu swej wizyty. Siedziała przy biurku podszedł więc, zdjął płaszcz i nie mając co z nim zrobić rzucił na oparcie fotela na przeciw biurka.
- Napisałaś, więc jestem. Choć nie ukrywam, nie wiem po co - zagadnął wyjątkowo spokojnie jak na niego i okoliczności tego małżeńskiego spotkania.
Nie usiadł, stał i wpatrywał się w nią z wyczekiwaniem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Nie Gru 30, 2012 2:39 pm

Czas mijał a wskazówka zegarka nieubłaganie podążała goniąc kolejne cyfry. Do końca załatwiania tych wszystkich świstków zostało jedynie złożenie podpisu na dole dokumentu. Nie miała sekretarki i nie mogła zaufać komuś kto to pisał. Z tego też powodu czekała ją dłuższa lektura całego pisemka plus te małe kruczki wypisane najmniejsza z możliwych czcionek. Gdy już skończyła chwilę zajęło jej znalezienie pióra. Skrył się gdzieś pod stertą kartek, ulotek i segregatora. Kiedy tylko doszukała się przedmiotu usłyszała szelest pochodzący z korytarza. Mimowolnie wyprostowała postawę kierując swój wzrok na wejście. Czyżby Kain zdecydował się przyjść ? Już po chwili odzyskała odpowiedź. Szybciej niż go zobaczyła do jej nozdrzy doszedł znajmy zapach. Mimowolnie odsunęła wszystkie papierki na bok oraz zamknęła laptopa, który akurat w tej chwili do niczego jej się nie nada. Ile to już minęło od ich ostatniego "spotkania" ? Jakieś dwa może trzy tygodnie. W tym czasie nie kontaktowali się ze sobą ani tym bardziej nie widywali. Przez ten czas nie dotarły do Omi żadne niepokojące wieści ani papiery, które mogły świadczyć o chęci odejścia Kaina. Chociaż w jego przypadku dłuższa przerwa oznaczała tylko cisze przed burzą. Tak jak przez całe życie nie musiała prowadzić trudnych rozmów tak teraz ich nagromadzenie rekompensowało te wszystkie lata.
Przyszedłeś
Stwierdzenie nie tyle kierowane do mężczyzny co do nie samej aby uświadomić, że czas najwyższy wyłożyć kawę na ławę. Koniec z podchodami i sprawdzaniem kto na kogo się nadaje. Będzie co będzie, albo się podejmie i zaakceptuje to do czego doszło.
Zaraz się dowiesz.
Widząc, że Kain nie ma najmniejszego zamiaru usadzić swoich czterech liter na fotelu odsunęła się od biurka i wstała. Jej bluzka skrzętnie zakrywała wszystko co miało pozostać w ukryciu. Liczne marszczenia i ozdoby nie tyle odwracały wzrok od brzucha co w ogóle ukrywały jego zaokrąglony kształt.
Przechodząc na stronę męża położyła swoją dłoń na jego plecach i pokierowała w stronę gdzie znajdowały się dwie sofy oraz stolik. Nie proponując nic mężczyźnie sama usiadła na jednej z nich.
Ta sytuacja w sypialni. Wybacz ale musiałam wiedzieć co zrobisz. Masz kogoś?
Uniosła głowę wlepiając w niego to swoje świdrujące spojrzenie. Nie było odpowiedzi, której oczekiwała. Jedyne co chciała usłyszeć to prawda. Chyba na tyle zasługuje po tych wszystkich latach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Nie Gru 30, 2012 3:05 pm

Postanowił tu przyjechać choć teraz wyklinał i rugał się za to w myślach od najgorszych. Miał pogrążyć się w pracy i obowiązkach, niedługo planował wyjazd do rodzinnej Rumunii by nadzorować osobiście wykonywanie pewnego projektu a za jakiś czas kiedy emocje opadłyby już całkowicie skontaktowałby się ze swoim prawnikiem i dopiero poruszył kwestię rozwodu z Omitsu. Skoro chciała odejść nie było sensu nadal być związanymi papierami w urzędzie prawda? I nie chciał również dochodzić w sądzie z czyjej winy się rozchodzą i żreć się o podział majątku. Właśnie z tego powodu miał zamiar odczekać. Gdyby niesiony wściekłością i pasją zabrałby się do tego bezmyślnie zrobiłby wszystko byleby ją pogrążyć.
Na całe szczęście od czasu do czasu zdarza mu się myśleć racjonalnie i nie dać do końca ponieść się emocjom. Był furiatem i łatwo się wściekał do tego kapryśny i stale wymagał uwagi jednak od czasu do czasu trafiło się od święta iż zachował się normalnie. Ot, magia świąt.
Na jej stwierdzenie, że przyszedł leniwie pokiwał głową nie widząc sensu w komentowaniu tych słów. Czas wreszcie skończyć z podchodami i zacząć rozmawiać na poważnie. Nic nie działo się bez przyczyny a on jako mąż miał chyba prawo wiedzieć dlaczego Omi chce się rozstać. Miała kogoś? Taki kaprys? Cholera ją wie. Przyjechał tutaj żeby poznać odpowiedź.
- Dobrze wiesz, że jestem niecierpliwy - skomentował bezbarwnie i śledził ją spojrzeniem lodowatych ślepi. Dał się z westchnięciem podprowadzić do kanap dając wyraz swemu zniecierpliwieniu. Najwidoczniej cała ta scena się przeciągnie i nie za szybko dowie się wszystkiego czego by chciał. Usiadł naprzeciw niej i czekał.
- Nie mam. Myślałaś, że już szukałem? - prychnął lekko - A Ty masz? - odpowiedział pytaniem na pytanie. I nie chodziło o to, że myślał iż tak szybko po rozstaniu kogoś sobie znalazła. Raczej o to iż był przekonany, że odeszła do innego faceta - Chciałaś wiedzieć co zrobię jak mnie zostawisz? Już wiesz. A teraz powiesz mi po co tu przyjechałem? Bo chyba nie po to żebyś mogła jeszcze nade mną się poznęcać? - westchnął opanowując jeden ze swoich wybuchów złości i agresji. Zmrużył przy tym ślepia i zacisnął równo przycięte szpony na oparciu kanapy. Normalnie mistrz samokontroli!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Nie Gru 30, 2012 3:21 pm

O ile komuś może przeszkadzać hałas to ona nienawidziła ciszy. Tych wszystkich momentów w rozmowie kiedy nikt nic nie mówił. I choć ów pauza trwała dosłownie moment to dla niej wydawała się być wiecznością. To wszystko było takie nienaturalne, sztuczne i udawane. Jak to jest bać się samotności. Najgorsze jest pozostać samemu bez wsparcia, rodziny, znajomych. Na ziemi są dwa typy kobiet. Te twarde, które zawsze dadzą sobie rade i te, które potrzebują kogoś do obrony przed całym złem świata. Co jeśli charakter gryzie się z rozumem i jedno unosi się honorem zaś drugie podpowiada zupełnie co innego. Jedynym rozwiązaniem według naszej bohaterki była prawda. Zarówno w postępowaniu jak i słowach. Kain był pod pewnym względem jeszcze dzieckiem a właściwie nie zapowiadało się aby w tej kwestii dorósł. Porywczość i brak hamulców przejął zapewne po ojcu, którego tak nienawidził. To okropne, że upodobnił się do kogoś kogo zabił z premedytacją. A może trzeba mu uświadomić, że nie do końca jest tym kim chciał być z założenia.
Nic nie myślałam i nie mam.
Odpowiedziała szybko odgarniając włosy do tyłu. To nie tak, że nie zauważała reakcji osobnika siedzącego naprzeciwko. Brawa za to, że jeszcze nie rzucił jej nową kanapą o ścianę. Bo to byłoby lekkie przegięcie.
Nigdy nie znęcałam się nad Tobą
To już było wyolbrzymienie całe tamtej sytuacji. Jeszcze nigdy nie słyszała aby to kobieta znęcała się nad mężczyzną. Nie biorąc pod uwagę Tessa i jego dziewuch bo to było zwykłe zboczenie. Należałoby jeszcze wspomnieć o tym jak poleciała szybko na łóżku gdy ten ją pchnął. Już chciała coś powiedzieć ale w ostatniej chwili ugryzła się w język. Nie ma co wywlekać tego co było po nie po to kazała mu tutaj przyjechać. Czas najwyższy przyznać się do małego grzeszku. Tylko czy i tym razem usłyszy, że ma "coś z tym zrobić". Bo decyzja już zapadła. To powinno odbyć się już dawno temu ale tak ułożył się los a czasu nikt nie potrafi cofnąć. I dobrze bo każdy uczy się na własnych błędach.
Od dłuższego czasu jestem trochę zakręcona. I musisz mi to wybaczyć. Ta scena to odbicie tego czego się bałam najbardziej. Nie chciałam byś odszedł pierwszy.
Uniosła swe cztery literki i sięgnęła do torebki. Chwilę tam grzebała po czym postawiała przed Kainem małe pudełeczko zawiązane kokardką. Usiadła powtórnie tyle, że tym razem obok niego. Nie zbyt blisko ale na tej samej sofie. Jeśli postanowi rozwiązać kokardkę jego oczom ukaże się para malutkich bucików.
Taki spóźniony prezent z 23 czerwca.
Kain tak bardzo ucieszył się na jej widok gdy tylko wróciła, że z radochy zmajstrował jej dzieciaka. A ona w obawie, że skończy się to tak jak ostatnio była nieco "dziwna".
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Nie Gru 30, 2012 8:17 pm

Cisza sama w sobie zła nie była. Kain wbrew temu co mogłoby się wydawać i jego porywczemu charakterowi uwielbiał ciszę i chwilę całkowitego spokoju. Już kiedy był nastolatkiem lubił co jakiś czas wybrać się samotnie wysoko w góry nad Poenari i porozmyślać nad różnymi sprawami. Może to głupie i szczeniackie ale patrząc w dół, na połacie żyznej, urodzajnej ziemi swych przodków wyobrażał sobie, że w w przyszłości to wszystko będzie należało do niego. Jak widać, po wielu, wielu latach marzenie z dzieciństwa się spełniło. W dość krwawy i gwałtowny sposób doprowadził do tego iż stał się panem i władcą tamtych ziem. W tej chwili w ogóle już o tamtych chwilach głębokiej zadumy wśród skał i śniegów nie pamiętał jednak do tej pory miewał od czasu do czasu podobny nastrój.
Ciszy nie trawił tylko wtedy kiedy wręcz kaleczyła jego uszy. Na przykład w sytuacjach takich jak ta, w której właśnie się znajdował. Poważna rozmowa, zniecierpliwienie i rozdrażnienie spowodowane rozdarciem pomiędzy uczuciem jakim niewątpliwie tą kobietę darzył a męską dumą i wściekłością podjudzaną przez myśli iż całkiem niedawno postanowiła go zostawić. Po raz kolejny, dodajmy na marginesie.
Ta straszna myśl, że stał się dokładnie taki sam jak swój ojciec nawet nie przemknęła mu przez umysł. Stary Dracula był przezeń tak demonizowany, że nie był sobie w stanie wyobrazić gorszego, bardziej podłego wampira. Jakże ironiczne i wręcz makabryczne było to, że z biegiem lat stał się idealną kopią Vlada III zwanego Palownikiem. Kogoś kogo przez całe życie nienawidził całym swym sercem a nienawiść ta, pielęgnowana przez ponad sześć wieków dawała mu siły by żyć i stawać się coraz silniejszym by móc w końcu dokonać zemsty, której tak bardzo pragnął. W zaślepieniu tymi negatywnymi emocjami i brakiem przebaczenia zagubił gdzieś samego siebie i choć gdzieś tam jeszcze były jego ślady, niewielkie iskierki dawnego Kaina, w tej chwili zakrywała je gruba warstwa lodu i mroku.
Nie miała partnera? Dziwne. Przynajmniej dla niego bo jak wspomniane było wcześniej był święcie przekonany, że decyzję o rozstaniu podjęła właśnie dlatego, że znalazła sobie innego. Przyjął jednak jej wiadomość skinieniem głowy a wewnątrz poczuł ulgę. Coś jakby ktoś zdjął z jego klatki piersiowej wielki kamień. Zaklął szpetnie w myślach zdając sobie sprawę, że ukrywał sam przed sobą nadzieję, że wróci do niego.
- Tortury psychiczne są bardziej wyrafinowane niż znęcanie się nad ciałem i pewnie o tym wiesz. Dlaczego więc z premedytacją trzymasz mnie w niepewności? - zapytał biorąc głęboki oddech i przymykając na chwile swe ślepia. Słodka Mortis jak on nad sobą dzisiaj panował! Toż to nie do uwierzenia! Trzeba by to gdzieś zapisać i co roku w tą datę obchodzić jakieś święto! Nie warknął ani nie obnażył długich kłów ani razu. Chociaż było ciężko. Taki z niego charakternik.
- Omi, skąd pomysł, że w ogóle zamierzałem od Ciebie odejść? - nie starał się nawet ukryć zdziwienia jakie wywarły na nim jej słowa. Do tego po raz pierwszy dzisiejszego spotkania zwrócił się do niej bezpośrednio po imieniu. Ba! Nie tyle po imieniu a nawet użył zdrobnienia, które zwykle wydobywało się z jego ust w jej kierunku.
Martwiła się, że on ją opuści pierwszy? Skąd w ogóle taki pomysł? Przecież nie miał zamiaru tego robić. Nawet mu to przez myśl nie przeszło. Były co prawda między nimi co jakiś czas różne zgrzyty ale tak już jest w małżeństwie prawda? Nie było u nich idealnie, to fakt, ostatnio spotykali się tylko w sypialni i uprawiali seks ale to raczej wina tego, że nie widzieli się przez dwa lata. Później wszystko wróciłoby do normy i żyli by sobie długo i szczęśliwie tak jak kiedyś, w willi na dachu wieżowca w centrum.
- Co to jest? - niepewnie przyjął od niej pudełeczko spodziewając się wszystkiego tylko nie prezentu. Choć na coś miłego raczej nie mógł liczyć tak więc do głowy przyszły mu same czarne scenariusze. Papiery rozwodowe? Oddaje pierścionek zaręczynowy? Obrączkę?
Potrzepał chwilę białą grzywą jakby odganiając od siebie wszystkie nasilające się złe myśli i odwinął wstążeczkę na pudełeczku.
23 czerwca? Nic mu ta data nie mówiła. Chciała dać mu sugestię z dniem ojca i tak dalej... Ale skąd on miał wiedzieć kiedy do cholery jest dzień ojca? Zapomniała kto był jego tatusiem.
- Buty... - powiedział pusto wyjmując małe buciki z pudełka i przyglądając im się dłuższą chwilę.
Dopiero teraz do niego dotarło. Rzucił na nią spojrzenie i wszystko było jasne. Że też wcześniej na to nie wpadł! Omi nigdy nie nosiła luźnych bluzek maskujących kobiece kształty i figurę. To znaczy, że teraz chciała coś ukryć. Do tego te dziecięce buciki.
- Chcesz powiedzieć, że będę ojcem? Że jesteś w ciąży i spodziewamy się dziecka? - odłożył ten "prezent" na stolik i wpatrzył się w kobietę, która siedziała obok niego. Nie były to pytania a raczej stwierdzenia.
Poczuł się jakby ktoś walnął go potężnym kowalskim młotem prosto w czerep. On będzie ojcem? On i Omi będą mieli dziecko? Toż to nie do pomyślenia.
Nawet przez myśl mu nie przeszło, że to nie jego. Był jaki był jednak wierzył w to, że była i jest mu wierna. Pytanie tego typu dość, że byłoby bezsensowne to jeszcze by ją obraziło.
Zaklął paskudnie po czym nie wiele myśląc przyciągnął żonę do siebie i objął. Co miał zrobić? Nie był z powodu tej ciąży zadowolony jednak musiał w jakiś sposób pokazać, że mimo to jest z nią. Przy niej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Nie Gru 30, 2012 8:51 pm

Od kiedy tylko poznała tego oto tutaj mężczyznę zawsze było jej powtarzane, że dzieciom mówi absolutne NIE. Jeszcze gdyby to od niej zależało i mogla coś w tej kwestii zrobić. Niestety nie miała aż takiej władzy i mocy. Co prawda raz czy dwa zaproponowała Kainowi jakiś sposób zabezpieczeń ale "lizanie loda przez szybkę" zupełnie go nie interesowało. Nie ma się co dziwić, ze niedługo później Omi zaczęła nosić pod sercem ten pomiot szatański. Mężulek z wielkim fochem wypiął się na nią i poszedł w tango z niejaka Lilith. Tej to dopiero Omitsu nie znosi. Och gdyby tylko pokazała się w mieście jej życie z pewnością przypominałoby koszmar. Ale odstępując ten przykry temat wampirzyca wyjechała a gdy już wróciła dziecka nie było. Zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nikt nie pytał jej o to co zrobiła a i ona nie była wyrywna z opowieścią. I tak oto to jedna z lepiej strzeżonych tajemnic naszej bohaterki. Minęły dwa lata i sytuacja się powtarza. Tyle, ze tym razem to ona próbowała odsunąć od siebie męża na bezpieczna odległość na wypadek gdyby sytuacja nie przypadła mu do gustu. Posiadanie świadomości odejścia jako pierwsza tworzyło bezpieczny schron dla wszystkich niepotrzebnych emocji. W końcu lepiej odrzucić
niż zostać odrzuconym. To po prostu boli trochę mniej. Tyle, ze tamtym razem Kain dla Omi był jak wyrocznia. Łaziła zapatrzona w niego jak w obrazek i robiła wszystko to czego chciał. Teraz dorosła i wie, ze miłość nie polega na byciu dla kogoś marionetka bez własnego zdania.
Tak, właśnie to chce powiedzieć.
Przymknęła oczy nie chcąc nawet patrzeć na to jak Kain zrywa się z kanapy i albo wywraca stolik albo wychodzi z pokoju wybierając przy okazji na telefonie numer do pierwszej lepszej koleżaneczki. Takie widoki nie są tymi, które chciała wspominać na stare lata. Oczekując w zniecierpliwieniu na niemal pewną reakcję w końcu uchyliła jedną powiekę spoglądając na lewo. Czyli tam gdzie siedział nieco wmurowany Kain. Nie wyglądał na takiego, który zaraz sobie pójdzie. Ba, nawet nie dźwignął się ku górze aby podnieść cielsko. Miast tego została delikatnie przywleczona bliżej. Zdziwiona jeszcze bardziej niż wampir rozchyliła nieco usta nie chcąc przerywać tej chwili głupim gadaniem. Kiedy już na dobre została zamknięta w szczelnym objęciu wypuściła z płuc sporą dawkę powietrza, która trzymała przez dłuższy czas w zniecierpliwieniu i niepewności.
Nie każesz mi nic z tym zrobić ?
Nieufnie uniosła brew nie będąc do końca pewną czy ta reakcja nie jest aby spowodowana szokiem. Szokiem, który za chwile minie i sprawi iż jej słowa a właściwie przekaz w pełni zagoszczą w mózgu mężczyzny. Kain miał na świcie mnóstwo bachorów a przynajmniej tak jej mówił. To byłby jedyny prawny dziedzic tego wszystkiego co ma. Być może właśnie to nie pozwalało mu dopuścić do siebie myśli, że może pojawić się w jego życiu jeszcze jedno stworzenie. A gdyby chodziło o coś zupełnie innego ? Na przykład o to, że potomek w jakimś stopniu odwróciłby 100 % jej uwagi od niego ? Bo przecież jak to z maluchami bywa. Chcąc czy też nie należy poświęcać im uwagę.
Nim powiesz cokolwiek powinnam ostrzec, że jest za późno. Jeszcze około dwóch tygodni zostało do rozwiązania.
Kiedy jeszcze się spotykali a właściwie gdy paradowała przed nim nago nie było nic widać. Później mieli chwilę przerwy. Następnie Omi wyskoczyła ze swoim mega "dopracowanym" pomysłem. I ta 3 tygodniowa przerwa sprawiła, że w między czasie kobieta nabrała krągłości. Już teraz gdy ją przytulał np. face to face to czuł, że nie do końca przyciąga ją ku sobie bo coś "przeszkadza".

avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Pon Gru 31, 2012 10:27 am

Kain nigdy nie lubił i nie chciał mieć dzieci. Cóż z tego, że po świecie szwenda się pewnie do tej pory całe stado jego bękartów, wyników jego burzliwego i bogatego w przygody młodego życia? Nimi w ogóle się nie przejmował i nie brał udziału w ich wychowaniu. Kobiety, które zapłodnił były tylko chwilowymi romansami więc nie obchodziło go to co się z nimi i tymi dziećmi stanie. Z Omitsu sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Byli małżeństwem, związani byli tym samym na stałe a on jako infantylny w niektórych kwestiach i nie znoszący sprzeciwu facet wymagał od kobiety poświęcania całej uwagi właśnie jemu. Miała go kochać, rozpieszczać i w ogóle cała być dla niego. Dziecko dość, że wprowadzało chcąc nie chcąc seksualny post w rodzinie swoim wiecznym darciem się i nocnym płaczem to jeszcze odwracało uwagę kobiety od męża. A więc byłby zmęczony, niewyspany a do tego postawiony w szeregu za bachorem. Byłby mniej ważny. Takiej myśli nie mógł z nieść w swej próżności. I nic nie pomagało tłumaczenie mu, że przecież to jego potomek, krew z krwi. Nie znosił dzieci i już.
Próbowała go od siebie odsunąć i z jednej strony było to dobre posunięcie jednak jego wykonanie raczej tragiczne. Przez to co wtedy powiedziała wpadł w taką wściekłość, że niemal zdemolował cały zamek i powyrzynał sługów w pień. Całe szczęście, że Anais jakoś udało się zniwelować i naprawić zniszczenia. Inaczej byłaby to istna ruina, pomnik tego jakim jest furiatem i jak łatwo traci panowanie nad sobą.
Chciała z nim porozmawiać na poważnie a zaczęła od wytknięcia mu, że zależy mu tylko na jej ciele, co było oczywiście nieprawdą, i tekstem o rozstaniu się. Genialne... Powinna raczej na spokojnie przypomnieć mu jego poprzednią reakcję, wzbudzić w nim poczucie winy. Dopiero powiedzieć o ciąży. Inna reakcja gwarantowana. Był jaki był ale Omi mogłaby łatwo nim w takich kwestiach manipulować gdyby dobrze pomyślała.
No tak, uderzony niczym młotem, wieścią o tym, że zostaną rodzicami był nieco wmurowany i nie bardzo wiedział co powiedzieć i jak zareagować. Umysł jakby się wyłączył chcąc zasnuć się szkarłatną mgiełką wściekłości i sprzeciwu ciało jednak niczym sopel lodu, było nieruchome i zimne. Teraz to była piekielnie trudna próba dla jego samokontroli i opanowania!
Dziecko... Wszystkie myśli jakie na ten temat kotłowały mu sie w głowie były dla niego straszne. Z drugiej jednak strony czuł również coś czego jeszcze nigdy w swoim długim wampirzym życiu nie doświadczył. Nie wiedział co to jest za uczucie i nie potrafił go zidentyfikować. Tak, z pozytywnymi emocjami zawsze miał problem. Nienawiść i wszelkie negatywy przychodziły mu z dziecinną łatwością, jak pstryknięcie palca. Wręcz automatycznie.
- Nie każę - odpowiedział tylko przymykając oczy i biorąc oddech jakby sam do końca nie wierzył w to co mówi i w to co się dzieje.
Przyciskał ją delikatnie do siebie jeszcze przez jakiś czas w końcu jednak odsunął się na niewielką odległość by najpierw spojrzawszy na jej twarz ulokować za chwilę wzrok na jej okrągłym brzuchu ukrytym dobrze pod fałdami i ozdóbkami luźnej bluzki.
Niepewnie, jakby jej ciało miało go oparzyć czy też ugryźć skierował swą szponiastą dłoń w dół i w końcu odważył się delikatnie dotknąć jej brzucha gdzie w wodach unosił się mały Asmodey.
- Jestem głową rodu, może nadszedł czas na potomka - uśmiechnął się słabo i teraz, przez jeden króciutki moment wprawny obserwator jakim była bez wątpienia Omitsu mogła dostrzec nikły cień, malutką iskierkę tego innego, nie zepsutego przez wpływy ojca Kaina - To będzie chłopiec. Silny i groźny. Będzie wzbudzał strach w sercach wrogów jak tata - blady uśmiech poszerzył się nieco.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Pon Gru 31, 2012 11:05 am

Wygraliście kiedyś dużą sumę w loterii ? Jeśli tak to doskonale wiecie jakie to uczucie gdy ogarnia nas niewiarygodne zdziwienie i jednocześnie radość. Trudno to w ogóle opisać słowami ale na upartego jeśli ktoś zechciałby to jakoś ubrać to wszystko zamkniemy w słowie euforia. Pomimo pozornego spokoju we wnętrzu kobiety szalały różne emocje. Zdecydowana przewaga tych pozytywnych pozwoliła wpleść jedna z dłoni we włosy wampira a druga objąć go na tyle na ile to było możliwe. W tej chwili dotarło do niej jak dobrą decyzje podjęła wybierając na rozmowę taki a nie inny grunt. Z początku w obawy przed negatywna reakcja chciała zaproponować spotkanie w jakiejś restauracji. W obliczu mnóstwa gapiów nie miałaby obawy przed agresywna reakcją. Gdzieś wewnątrz pragnęła wymazać te wszystkie złe myśli jakie miewała o mężu przez ostatnie dni. W głowie kołatało się tuzin scenariuszy na ten jeden wieczór. Bo przecież sposobów na odtrącenie jest niezliczenie wiele. Natomiast ani razu nie wyobrażała sobie tego co właśnie przeżywa. To chyba największy prezent na nadchodzący nowy rok jaki kiedykolwiek w życiu dostała. Nawet nie śmiała planować tego, w którym pomieszczeniu zrobi się miejsce dla nowego członka rodziny. Ba ! Nawet nie sądziła, ze jeszcze zobaczy na własne oczy mury posiadłości w lesie.
Nie wiem co to będzie ale jeśli chcesz to możemy sprawdzić.
Pierwszy raz Kain dotknął jej brzucha w momencie kiedy ten nie był idealne płaski i kuszący ale wypukły i raczej mało nastrajający do figli. Dziwne to odczucie ale przyjemne. Pomimo tego, że była kobietą to i tak nie uważała, że została stworzona do roli matki. Ludzka ciąża trwa 9 miesięcy i ona nie dałaby rady tyle dźwigać przed sobą tego ciężaru. Zwłaszcza iż jej ciało dla niej samej było czymś w rodzaju świątyni. Każdy centymetr skóry, każdy kształt był idealny a maluch zaburzał wszystkie możliwe proporcje. Uwielbiała wzbudzać w oczach mężczyzny pożądanie ale obecnie była wyłączona z gry. Na całe szczęście jeszcze tylko dwa tygodnie i będzie po sprawie.
Choć teraz już może być spokojna to chyba należy powiedzieć Kainowi jak bardzo jest z niego dumna. W końcu pokazał jej coś na co liczyła od dłuższego czasu. Udowodnił, że nie tylko nie jest swoim ojcem ale ma świadomość swych czynów. Dopiero teraz dociera do niej, ze jest przy kimś przy kim czuje się w pełni bezpieczna. Tak jak Tess miał swoja Hachiko (której swoją drogą Omi nie zna) tak ona miała swojego Kaina. I choć ten nie lał jej biczem po plerach to i tak był najważniejszą osobą w życiu. Wypadało poruszyć też kwestie podziału wampirzycy pomiędzy męża a dziecko. Bo nie chciała ani jednego ani to drugie spychać na dalszy plan.
To nie jest tak, że nie będę poświęcała Ci tyle uwagi ile potrzebujesz. W tej kwestii nic się nie zmieni a przynajmniej będę się starała aby pozostało tak jak było.
Czekała ją próba zmieszczenia się w czasie pomimo tego, ze doba nadal będzie miała tylko 24 godziny. I jeszcze ten hotel, firma ojca... z czego z pewnością będzie musiała zrezygnować ale o to pomartwi się już w sytuacji podbramkowej. Aktualnie wszystko potrafiła pogodzić i tak tez zamierzała to ciągnąć dalej.
I wiesz co ? Nie jesteś jak Twój ojciec. Nigdy nie byłeś...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Wto Sty 01, 2013 7:09 pm

Wygrać dużą sumę na loterii? No ba! Taki zajebisty mężuś jak Kain to niczym główna wygrana w totka albo inne tego typu rzeczy! I niech tylko Omi spróbuje zaprzeczyć, że tak nie jest! Wszyscy wiedzą, że to normalnie chodzący ideał, cud miód i orzeszki. Na całe szczęście pani Asmodey potrafiła docenić wielki skarb jakim niewątpliwie był jej mężulek chociaż mimo wszystko takiego okazywania czułości i tego, że wie jakiż on jest boski i wspaniały nigdy za wiele. Rawrrrr! Bo Kain to taki duży pieszczoch.
A tak bardziej serio. Nie ma co się dziwić, że była cholernie szczęśliwa skoro sytuacja, w której aktualnie się znajdowali nie przebiegła tak jak można by przewidywać. Kto by pomyślał, że stanie się coś takiego? Kain zaakceptował wiadomość, że będą mieli dziecko i jakby tego tego było mało objął ją i przytulił dając tym samym do zrozumienia, że pomimo iż ciąża nie bardzo mu się podobała to będzie ją wspierał jak tylko będzie mógł. Jakby tego było mało dotknął jej brzucha! Położył łapę na tym zaokrągleniu, które nie było ani seksi ani w żaden sposób pociągające.
W zamku miejsca było dużo, nawet bardzo dużo tak więc zorganizować jakiś pokój dla dzieciaka nie będzie trudno. Ekipę remontową i tak miał zamówić aby przerobili jedną z wielu wolnych komnat na gabinet dla niego więc co za problemem byłoby dopłacić im aby zrobili więcej niż jedno pomieszczenie.
- Sprawdźmy - zgodził się bez zastanowienia choć miał już teraz ojcowskie przeczucie, że będzie to chłopczyk. Nie rozbudził się w nim żaden specjalny instynkt czy coś. Zwyczajnie, miał przeczucie.
Oj tak! Mogła być z niego cholernie dumna! Ten dorosły dzieciak w końcu zachował się jak na dorosłego faceta przystało a nie rzucił fochem mówiąc coś o pozbyciu się ciąży na odchodnym. Ale nie postąpił tak dlatego, że coś sie zmieniło w jego stosunku do dzieci. Nie, nadal ich nie lubił, nie chciał i byłby o malucha zazdrosny. Bo on wymagał dużo, wręcz 100% uwagi od swojej kobiety. Na całe szczęście zapewniła go, że w tej kwestii nic się nie zmieni a on pokiwał głową na znak, że jej wierzy. A co miał zrobić? Ufał jej.
- To jeden z najlepszych komplementów jakie słyszałem w swoją stronę - jego wredną gębę naznaczył lekki uśmiech a on sam skubnął jej wargi swoimi - Wróć do domu. Pusto tam bez Ciebie
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Wto Sty 01, 2013 7:29 pm

Sprawdzenie cóż to tam się ulęgło trudne nie było. Tylko należy znaleźć jakiegoś lekarza będącego w temacie. Jak była o Tessa wspominał, że dorobił się kolejnych potomków. Idąc drogą dedukcji wychodzi na to iż wujaszek kogoś zna. Wystarczyło tylko do niego zadzwonić bądź też pojawić się w zamku osobiście. Chociaż ten drugi pomysł nie był zbyt dobry biorąc pod uwagę reakcje kanibala. Tess to koneser świeżego mięsa i chociaż ostatnim razem trzymał się dobrze to cholera wie jak pójdzie i tym razem.
I w dodatku szczery
A i pozostała sprawa mieszkania. Bo skoro wszystko zostało już wyjaśnione to czas najwyższy zastanowić się nad noclegownią. Nie musiała sama zaczynać tego nieco krępującego tematu gdyż została w ostatnim momencie wyręczona. O, i nawet trafił jej się zadziorny całus. Och może zrzuci z siebie wszystkie ciuszki i pokaże Kainowi gdzie jest jego miejsce w bardzo dużej przenośni ? Chyba jednak nie. Jakoś nie czuła się aktualnie miss świata a w pomieszczeniu jest za jasno. Co innego w ciemnym pokoju i gdyby jeszcze podpić trochę wampira. Na drugi dzień mało by pamiętał a Omi zaspokoiłaby choć cząstkę swej chuci. Nie ma co igrać z ogniem to też nasza bohaterka wstała z kanapy na równe nogi. Złożyła razem dłonie i ze sporym bananem na twarzy oświadczyła iż z wielką przyjemnością jako królowa wróci do swego zamku. Trzeba tylko popakować jej rzeczy a te znajdowały się w apartamencie.
Dam Ci kluczę. Przewieź wszystko a przy okazji zamów przez internet czy w sklepie jakieś meble do pokoju dla małego. Ja kompletnie nie wiem jak to ma wyglądać i nie mam umiaru w wydawaniu pieniędzy.
Tak. Skoro ona nosiła dosłownie ten ciężar to on też musi trochę pocierpieć. A co... Wręczając mężowi klucz do apartamentu poczekała aż się zbierze i kiedy oboje byli gotowi wyszli. Każde poszło w swoją stronę bo i Omi miała coś załatwić na mieście
ZTx2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Czw Wrz 05, 2013 11:56 am

Samochód stał na wyznaczonym miejscu co właśnie sprawdzała patrząc przez okno pani O. Zamówiona paczka doszła zgodnie z umową w wyznaczonym terminie co sprawiło, że wampirzycy kamień spadł z serca. W innym wypadku zmuszona byłaby do improwizacji a z tym różnie bywało.
Nadszedł czas na przejrzenie kilku dokumentów. Siadając przy biurku z szafki obok wyciągnęła czerwony segregator. Zanurzenie się w jego lekturze trwało kilka może kilkanaście minut. Po odłożeniu przedmiotu kobieta przetarła czoło po czym podparła brodę na nadgarstku i zaczęła wpatrywać się w drzwi. Nie ma co się czarować, interes szedł tyle o ile i tylko takie wyskoki jak ten dzisiejszy były wstanie go podciągnąć. Poprzednio ludzie nie zawiedli. Miała nadzieję, że i tym razem tak będzie. Szkoda tylko, że Nutty gdzieś zniknął. W takiej sytuacji będzie zmuszona żeby wszystko ogarnąć w pojedynkę. Po kilku godzinach wypełniania, sprawdzania i wykonaniu paru telefonów wydawało się, że wszystko jest ok. Najwyższy czas zobaczyć priorytetową niespodziankę.
Wychodząc zza biurka szybko znalazła się obok ciemnożółtego opakowania obklejonego taśmą - tej pozbyła się niezwykle gwałtownie oddzierając ją od folii. Ostrożnie jak gdyby miała obchodzić się z porcelaną wydobyła ciemnoniebieski strój. Sprawdziła rozmiar na metce i zadowolona, że nie doszło do żadnej pomyłki rozłożyła wdzianko na kanapie. Idealne przebranie na wieczór.
Mając jeszcze chwilę zatopiła nos w lokalnej gazecie. Trzeba wiedzieć co w trawie piszczy.
Gdy nadszedł czas i pora wampirzyca przebrała się, podmalowała i wyszła piętro niżej.
Z\T
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Samael Wto Sty 02, 2018 5:21 pm

Wszelkie sceny zazdrości czy fochy jakimi raczyła go przyjaciółka odbierał jako część większej gry, która toczyła się między nimi od dłuższego czasu. Można by to przyrównać do sytuacji gdy dwie osoby siedzą przy stole szachowym i wykonują każdy ruch prowokując a jednocześnie nie chcąc zdradzić się z prawdziwymi zamiarami. Swoją drogą zabawne porównanie bo ich pierwszy seks zaczął się właśnie od rozpierdolenia szachów rozstawionych na stole. Przypadek?
Jego śmiech był nieco wymuszony, bo choć kolejny dowód jej zazdrości faktycznie łechtał jego i tak już mocno rozrośnięte ego, to jednak oznaczał, że powinien w końcu coś z tym zrobić. Podjąć jakąś decyzję i określić swój stosunek do jej osoby. Mogło się to wydawać proste, jednak nic bardziej mylnego.
- Czy mam Ci to za złe? Może trochę. Po prostu tego nie rozumiem. - wzruszył lekko ramionami. Chciała się przecież dowiedzieć czy coś do niej czuje, czy bardziej się otworzy po tym kiedy połączą się w bardziej dosłownym znaczeniu tego słowa. Uciekła jednak nie tylko nie poznając odpowiedzi, ale i zostawiając jego samego z wieloma pytaniami. Może po prostu spanikowała. Mówi się trudno, czasu się nie cofnie. - Daj mi... daj nam trochę czasu okej? Chciałbym móc Ci teraz odpowiedzieć, ale nie umiem. Nie wiem co siedzi w Tobie i jakie plany masz wobec... nas. - powiedział powoli, ważąc każde słowo. Czuł jak jej małe ciało zachowuje się pod wpływem tej rozmowy. Stres, przyspieszone bicie serca. Ale ile to może trwać? Nie mogła mieć mu za złe tego, że jest niepewny. Przecież nigdy wcześniej nie widział jej zachowującej się w taki sposób. Po za tym podjęcie decyzji o związaniu się z drugą osobą nigdy nie powinny być podejmowane pod wpływem chwili. Była po prostu zbyt poważna a jej konsekwencje nie do przewidzenia. Bal się? Może. Bardziej o to, że może ją bardzo skrzywdzić, a to już jest dziwne, że bardziej przejmuje się druga osobą niż samym sobą.
- Czy będziemy się tak witali? Mam wrażenie, że odpowiedź odkryjemy już dzisiaj. - uniósł kącik ust w zagadkowym uśmiechu. Miał zamiar wplątać ich w sporą aferę co z pewnością wywoła lawinę emocji i adrenaliny. W takich momentach wszystko staje się jaśniejsze i bardziej oczywiste. Konsekwencje? Kto by się nimi przejmował.
Hotel jego matki? Zabawne bo pomyślał o tym samym. Już dawno myślał by puścić go z dymem tylko jakoś nigdy nie było okazji. Pokiwał oszczędnie głową i wstał z krzesła. Szedł dwa kroki za nią, bezczelnie gapiąc się na jej ruszający się ponętnie tyłek. Robiła to specjalnie a on nie miał zamiaru zgrywać niedostępnego. Wsiadł do auta na miejscu pasażera i pognali w noc.

***

Znając dość dobrze hotel jak i jego okolice, wskazał Cynthii miejsce idealne na zaparkowanie auta tak by mieli możliwość szybkiej i bezproblemowej ucieczki. Będąc już w środku podszedł do recepcji pewnym krokiem i przedstawił się oznajmiając, że miał się tu spotkać ze swoją rodzicielką. Kłamstwo łatwo przeszło bo przecież właścicielka nie musiała uprzedzać pracowników o rodzinnym spotkaniu w hotelu. Młody Dracula poprosił o możliwość poczekania na matkę w jej biurze gdzie też udał się ze swoją partnerką w zbrodni. Jeżeli w pomieszczeniu znajdowała się kamera rozwalił ją używając swojej ściskającej mocy.
- Legowisko żmii. Tutaj zaczniemy. Ogień powinien szybko rozprzestrzenić się na korytarz i pozostałe pomieszczenia. Jak dobrze pójdzie puścimy z dymem całą ta cholerną budę. - wyszczerzył się zamykając za nimi drzwi. Nachylił się do niebieskowłosej i pocałował ją krótko acz intensywnie po czym obnażając kły w upiornym uśmiechu posłał najgorętszy stożek ognia jaki był w stanie wgłąb pomieszczenia, obejmując nim większość mebli, sprzętu i dekoracji.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Wto Sty 02, 2018 5:42 pm

Droga minęła szybko, bowiem Cynthia przemierzała o tej godzinie puste ulice miasta z bardzo wysoką prędkością. Ludzie o słabych nerwach nie wsiadają do niej do samochodu, nic dziwnego, aczkolwiek ona uwielbiała adrenalinę, uciekać przed policją, czy uśmiechanie się do radara. Cóż, setki listów dalej nie przyszło, może dlatego, że właściwie nigdzie nie jest prawnie zameldowana? Yokohamo wybacz.
Z namalowanym uśmiechu na twarzy podążała za Samaelem, który najpierw rozmawiał z jakimiś ludźmi, by spokojnie wejść do środka. Podejrzane? Nie! Wyglądało na to, że Czarnowłosy chciał po prostu przed matulką pochwalić się nową zdobyczą, co nie? Nic bardziej mylnego, ale oni jeszcze nie wiedzieli. Jeszcze.
Wślizgnęła się za nim do pomieszczenia i od razu jej wzrok przykuła ściana zbudowana wręcz z monitorów. Uśmiechnęła się szyderczo na ten widok, on mógł zająć się podpaleniem wszystkich łatwopalnych przedmiotów, ale to ona zajmie się elektroniką. Odwzajemniła mu gorącego buziaka, przymykając nawet oczy. Opamiętała się dopiero, kiedy ten użył swojej mocy na prawie całym pokoju. – Szlag by Cię, nic nie myślisz, kurwa. – Można powiedzieć, że wręcz doskoczyła do komputerów i przykładając łapska do dwóch monitorów wykorzystała swoje napięcie w dłoniach i przekazała je dalej w świat kabli i różnych procesorów, elektroniki, prądu. Padło wszystko, co było związane z sercem hotelu, z tym co było tędy kontrolowane. Kamery, światło, elektroniczne drzwi, zamki. Musiała działać szybko, bowiem wampir nie szydził mocy, by podpalić ten pokój, a jej zaczynało być gorąco w tyłek. Kiedy upewniła się, że żaden system już nie działał, w szybkim tempie znalazła się przy drzwiach. – Zajmij się ochroną, będą węszyć, ja popatrzę po sufitach, muszą być tutaj czujniki. – Rozkaz? Polecenie? Wkręciła się, i tyle. Podczas drogi do wyjścia ta będzie niszczyć wszelkie alarmy na swojej drodze, cóż więcej mieliby do roboty. Byleby się straż nie dowiedziała, a ochrona nie była zbyt upierdliwa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Esmeralda Wto Sty 02, 2018 9:52 pm

Auto pokonało niemal puste ulice by w końcu zatrzymać się tuż nieopodal hotelu. Najważniejszy w strategii chaosu był fakt aby dobrze się bawić i nie dać się złapać.  Ze szczególnym wskazaniem na to drugie.
Obecność młodego Draculi nie była większym zaskoczeniem dla załogi, dlatego po drobnym skinięciu głowy wszyscy wrócili do dawnych obowiązków. Tego dnia hotel był przepełniony gośćmi, którzy żywo gestykulowali, rozmawiali, a niektórzy wykłócali się głośno z obsługą. Nikt nie miał czasu na śledzenie poczynań dwójki młodych ludzi. Byli tylko jednymi z wielu. Co poniektórzy z obsługi kojarzyli Samaela dzięki czemu nietrudnym okazało się dostanie do gabinetu jego matki. Adrenalina w ciałach wampirów nagle wzrosła gdy mężczyzna zniszczył kamerę. Nagle zaczął podpalać pomieszczenie oddając tej czynności całe swoje nieczyste serce. Tymczasem Cocoro wykazała się znacznie większą rozwagą niż jej partner. Dopadła do monitorów by skorzystać ze swojej z rzadka używanej mocy. Chciała przeciążyć wszystkie systemy i chyba się udało. Wszystkie ekrany zgasły,a te znajdujące się naprzeciw niej wręcz wybuchły posyłając w nią dziesiątki małych, gorących odłamków. Jak na umówiony sygnał rozległ się irytujący dźwięk. To alarm systemu przeciwpożarowego. Wampirze ciała chwilę po tym zostały zroszone wodą. Jednakże zabezpieczenia nie wystarczyły by zatrzymać żarłoczne smocze płomienie.
Alarm i dym wywołały reakcję łańcuchową. Niektórzy z gości wpadli niemal w histerię. Gdy Coco i Sam wyszli z pomieszczenia z początku nikt im nie przeszkadzał. Aż do połowy drogi. Tam na ich trasie stanęło dwóch mężczyzn należących do ochrony. Obaj wyciągnęli pałki podobne do używanych przez policję.
- Stójcie. Nigdzie nie idziecie gagatki. Zaczekacie na policję. - ozwał się jeden z nich. Nie żartowali. Faktycznie chcieli ich zatrzymać, ale czy dadzą radę dwójce wampirów? Kto wie kogo zatrudniała matka Samaela jako ochronę.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Samael Wto Sty 02, 2018 10:19 pm

No tak, zwykle, kiedy pakowali się w kłopoty to on był tym, który myślał bardziej racjonalnie i starannie planował akcje. Tym razem jednak nie była to zwykła przygoda czy polowanie a coś dużo bardziej prywatnego. Młody Dracula tak bardzo nienawidził swojej matki, że nie dbał o to by nie zostać zauważonym. Kamerę w gabinecie zmiażdżył chyba tylko odruchowo, z przyzwyczajenia. Nie zwrócił też uwagi na to co powiedziała do nieco Cynthia. Zbyt pochłonięty był burza płomieni jaką właśnie wywoływał. Cóż, jeszcze chwila i jak się nie wyniosą to sami skończą jako grzanki. temperatura była już tak duża, że nawet to co nie zajęło się ogniem zaczęło się topić pod wpływem żaru. Smoczy ogień topi metal czy skały tak więc należało uciekać. Bardzo szybko.
I udałoby się gdyby nie fakt, że na drodze stanęło im dwóch typów z ochrony. Skąd wiedzieli, że to oni są odpowiedzialni za całą awanturę? Cholera wie, tak czy inaczej należało się ich pozbyć albo unieszkodliwić. Wyjął swój pistolet i migiem wcisnął go w rękę swojej towarzyszki.
- Postaraj nie zrobić sobie krzywdy... - mruknął a w jego prawej dłoni błysnęła ostra stal noża. Nie wiedział kim byli ci faceci, może ludzie, może wampiry. Profilaktycznie załączył lustro i wykorzystując wampirzą prędkość wpadł na napastników. Brutalnym wślizgiem wjedzie w nogi temu po lewej z siłą, która mogłaby połamać mu nogi jak to często dzieje się z pechowymi piłkarzami na boisku. Tylko, że on był nie tylko o niebo szybszy od takiego piłkarzyka, ale również kilkukrotnie silniejszy. Dokonując tego niecnego czynu zagłębi ostrze swego noża w udzie bądź podbrzuszu tego z prawej, zależy którą część ciała będzie do niego zwrócony. Bycie tak blisko podłogi miało tez jeden plus... Jak Coco zacznie strzelać przynajmniej nie trafi w niego (xD).
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Wto Sty 02, 2018 10:48 pm

Aż dziwne, że to niby Coco zaświeciła inteligencją, nie? Ona nie czuła tego samego co Samael, dla niej to był po prostu kolejny wybryk w tym mieście i tyle, nie przywiązywała do tego żadnych emocji, można powiedzieć, że brała to na chłodno, przy okazji dobrze się bawiąc. W końcu jej życie nabrało wampirzych barw, a nie tylko nudna, ludzka szarość.
Wszystko szło jak z płatka. Pokój dyrekcji palił się w najlepsze i jej, o dziwo udało się spalić komputery. Aczkolwiek nie przemyślała, że drobinki rozpalonego plastiku wręcz wybuchną jej prosto w twarz. Szybki manewr głową w bok i po sprawie. Przynajmniej taką miała nadzieję. Nie wybaczyłaby sobie, jeśli sama by siebie oszpeciła, póki co adrenalina przyćmiła możliwy ból na jej twarzy. – Szlag… - Przeklnęła pod nosem, kiedy system przeciwpożarowy się uruchomił, nie zwojował on bodajże nic strasznego, ale podejrzewała, że może być problem z ucieczką.
I tak po chwili się stało. Idąc krok za Samaelem, nagle musieli przystanąć. Dwóch ochroniarzy zablokowali ich drogę. Stanęła za nim na tyle, by ochroniarze mogli dostrzec tylko połowę jej ciała. W ten czas nastąpiła pomyślna tranzakcja brońmi. Ten to zawsze był przygotowany. Parsknęła tylko na jego słowa i zaczęła celować w tego po prawej. Niby silniejsza ręka, a jednak cały czas nie czuła się dobrze z bronią palną, dlatego podtrzymała broń drugą dłonią, dla pewności i celności strzału. Oczy zaświeciły się krwistą czerwienią, a ta oddała trzy strzały. Początkowo celowała w tego po prawej, nie? Zmieniła zdanie! Ten raniony w brzuch powinien na chwilę zostać unieruchomiony, jednakże ten po lewej, dalej mógł coś zrobić czarnowłosemu. Pierwsza, druga, trzecia łuska opadająca na ziemię. Ale czy trafiła w mierzonego przeciwnika, czy brak doświadczenia sprawił, że kule poleciały gdzieś w powietrze? – Gówno, nie broń. – Przeklnęła pod nosem, oczekując dalszego obrotu spraw, będąc w zwartej i gotowej pozycji do działania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Esmeralda Nie Sty 07, 2018 5:29 pm

Wampiry postanowiły przejść przez przeszkodę nie zastanawiając się specjalnie nad konsekwencjami. Nic dziwnego. Nie był to pierwszy wybryk z ich strony choć ten był akurat dość widowiskowy. Choć niegdyś zachowywali jakieś pozory ostrożności zaczynali powoli je wytracać zyskując coraz większą pewność siebie.
- Chyba żartujesz! - warknął ochroniarz będący po prawej stronie wampirów gdy zobaczył jak Samael podaje broń swej... nałożnicy. Bo przecież sami jeszcze dobrze nie wiedzieli czy są parą. Natychmiast odrzucił pałkę i wyciągnął pistolet z kabury. Bez ostrzeżenia zaczął strzelać. Wiedział już, że walczy o życie. Najwyraźniej w tym człowieku instynkt przetrwania był bardzo silny. Drugi patrzył dość biernie, a na jego twarzy widniało niedowierzanie gdy Sam ruszył do przodu. Został raniony w rękę dwoma pociskami, a mimo to biegł dalej. W dodatku przemieszczał się szybciej niż najlepsi piłkarze jakich kiedykolwiek mogli zobaczyć nasi ochroniarze. Wprawdzie nie był kilkukrotnie silniejszy od nich, ale nie zmieniało to faktu przewagi fizycznej niemożliwej do osiągnięcia dla większości śmiertelników. Wślizg wampira zdruzgotał nogę przeciwnika, który runął na ziemię z okrzykiem bólu i przerażenia.
- Kurwa! Co to! Kur! Aaaaa! - zaczął na przemian krzyczeć i kląć nie mając pojęcia co tak naprawdę się wydarzyło. Było to jak scena z horroru. Jego kompan usiłował uderzyć Sama pałką, ale mimo wszystko nie było mu to dane. Cynthia nie opanowała mistrzowsko obsługi broni palnej, ale była wampirem i to ze szczęściem nowicjusza pozwoliło strzelić człowiekowi w ramię oraz w nogę. Trzeci pocisk poszedł w eter odpryskując kawałek drogiej tapety ze ściany. Nieźle choć strzały nie były śmiertelne. Jedynie przewróciły nieszczęsnego człowieka, który zdrową ręką chwycił za radio znajdujące się przy pasku i zaczął rozpaczliwie wzywać pomocy w momencie gdy Samael nożem dokończył żywota strażnika z pistoletem, który już jedynie rzęził powoli dogorywając. Alarm natomiast dalej dzwonił. W kolejnych segmentach hotelu włączał się natrysk. Jeśli sądziliście, że wyschniecie w biegu nic bardziej mylnego. Ponownie poczuliście na skórze chłodną wodę.

Samael - oberwałeś w praw ramię. Kula utknęła w środku. Boli, krwawi i wkurwia jak cholera.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Samael Nie Sty 07, 2018 6:37 pm

Oj jak boli, oj jak boli... Chuja tam! Adrenalina nie pozwoliła odczuć mu więcej jak tylko mocniejsze klepnięcie w ramię, na które w pędzie nie zwrócił najmniejszej uwagi. Zbyt pochłonięty był wprowadzaniem w życie planu pozbycia się przeszkód w postaci ochroniarzy. A co będzie później? Trochę poboli i przestanie, jest dość odporny na ból a w dodatku w większości przypadków sprawiał mu wręcz chorą przyjemność. Gorzej z krwawieniem, ale tym zajmie się jak w końcu wydostaną się z tego płonącego burdelu i zauważy krwawienie.
Strzały, ogień, alarmy, niezła beka się tu odwalała. Wyobrażał to sobie zgoła inaczej jednak coraz bardziej zaczynało mu się to podobać. Czy bał się konsekwencji? Taa, i co jeszcze. Dla niego była to po prostu rodzinna sprzeczka i nikogo to nie powinno obchodzić. Tak czy inaczej jeden goryl już leżał i wrzeszczał z powodu pogruchotanych kości a drugi właśnie kończył swój żywot skomląc przez radio o pomoc. No nieźle, będzie ich więcej? Szkoda by było marnować na nich czas, zwłaszcza, że chciał jeszcze co nieco podpalić. Podniósł się z ziemi i dopiero chwycił się za ramię, które irytująco dało o sobie znać.
- Szlag... - skrzywił się paskudnie. Odwrócił się do Coco i dał do zrozumienia, że pora się zbierać. Wybiegając z korytarza rozdupi wszystko co tylko będzie w stanie a na pożegnanie pośle kolejną falę smoczego ognia do recepcji.
- Nieźle Ci poszło z pistoletem. - uśmiechnie się krzywo już siedząc w aucie Cynthii, zajmując siedzenie pasażera. Przyciskał łapskiem ranę po postrzale więc nie powinien wyświnić jej tapicerki - Ruszaj.
Co z hotelem? Cholera wie. Pożar był spory, ale ucierpi pewnie tylko parter. Tak czy inaczej dał mamuśce pstryczka w nos i przypomniał o swoim istnieniu.

[z/t +Coco]
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Omitsu Nie Maj 13, 2018 8:22 pm

UWAGA!!!

Biuro zostało w całości odnowione. Podobnie inne, spalone i zdewastowane części hotelu. Dodatkowo przed wejściem stoi ochrona, która nie patyczkuje się z intruzami.

Dziękuję za uwagę - proszę się odnosić do powyższych informacji w całości.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Omitsu Nie Maj 13, 2018 8:56 pm

To czy Sumire poddała się w całości urokowi chłopaka (trzeba na niego uważać, zapisać, zapamiętać), czy też rzucała się po całym aucie jak oszalała nie miało kompletnie żadnego znaczenia. Drzwi zamknięto od strony kierowcy (uwielbiam tą funkcję) więc żadne krzyki nic nie dały. Wystarczyły podgłosić muzykę i sprawa załatwiona. Na miejscu podobnie, albo dziewczyna poszła po dobroci albo została zaprowadzona, do świeżutko wyremontowanego pokoju dyrekcji, siłą. Nie warto się szarpać, lepiej zostawić siły na później. Kto wie czy się przydadzą.
Po przekroczeniu progu zarówno hotelu jak i wyodrębnionego pomieszczenia, można było zauważyć kilku gości w ciemnych garniturach.
Siadaj kochaniutka i na dobry początek wyskakuj z telefonu, broni jeśli ją posiadasz i innych przedmiotów, po użyciu których z nerwów mogłabym Ci odgryźć głowę.
Chyba nie muszę dodawać, że do tej pory Sumi mogła jedynie prosić Boga żeby dał Samowi jakiś znak o tym co się dzieje. Wszelkie dzwonienie, pisanie, czy puszczanie znaków dymnych nie wchodziło w grę. Nie była spuszczana z oczu nawet na sekundę.
A Ty poczęstuj się proszę tym co jest w karafce. Jak mogę się do Ciebie zwracać?
W naczyniu była naturalnie krew. Wystarczyło nalać sobie odpowiednią ilość do pucharka i zaspokoić pragnienie. Jeśli oczywiście Aoi miał taką ochotę. Choć przez cały czas patrzyła na Sumire to jasnym było, że mówi do młodego mężczyzny. Do tej pory był niezwykle przydatny a Omi umie się odwdzięczyć, spokojnie. Najpierw musiała załatwić inną sprawę.
Jak się nazywasz I co łączy Cię z Samaelem?
Pytanie, proste, można rzec, że banalne więc nie powinna mieć z nim problemów.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Pon Maj 14, 2018 5:28 am

Wystarczyło zaledwie kilka sekund, nieostrożne spojrzenie zaskoczonej dziewczyny prosto w oczy wampira, by stała się marionetką w jego rękach. Chociaż cieniutki głos z tyłu głowy krzyczał, że powinna uciekać, to nie była w stanie zrobić niczego wbrew krwiopijcy. Zupełnie jakby rzucił na nią jakiś urok. "Gdy wampir próbuje spojrzeć w twoje oczy, odwróć wzrok" - jak na złość przypomniała sobie przestrogę usłyszaną w dzieciństwie od babki dopiero teraz. I dopiero teraz zrozumiała co kobieta miała przez to na myśli.
Ale dlaczego miałaby w ogóle uciekać i unikać jego wzroku? Przecież obecność Aoi'ego była kojąca, cały strach zniknął, a Sumire rozluźniła się. Nic jej nie grozi, dopóki mężczyzna będzie obok, prawda? Dlatego posłusznie wsiadła do samochodu, gdzie przez całą drogę nie pisnęła ani słówka. Nawet grzecznie zapięła pasy!
Nie przyszło jej do głowy, by kontaktować się z Samaelem. Dlaczego miałaby to robić, skoro na wyciągnięcie ręki miała drugiego wampira? Na tyle, na ile znała Asmodeya, wiedziała, że zapewne w tym momencie włóczy się po mieście z jakąś kobietą, walczy, albo zalewa w trupa. Gdyby mu przerwała zabawę, z pewnością byłby na nią zły. Po co więc zawracać mu głowę i sprowadzać na siebie jego gniew? Jest już dużą dziewczynką i poradzi sobie sama! Poza tym, skoro Aoi zdawał się ufać różowej pani, to i Sumire nie miała powodu do obaw.
Veranderen. Czy przypadkiem nie o tym miejscu pisały jokohamskie gazety, jakoby miało tu dojść do pożaru? Wygląda na to, że szybko uporali się z remontem, albo to ruda znowu przekręciła fakty. Jej umysł, jakby w reakcji obronnej, pomimo bycia uległą wampirowi, starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. To, w jakiej dzielnicy Yokohamy jest, w którym miejscu w budynku się znajduje, wyjścia ewakuacyjne (o ile takowe się przewinęły), liczbę ochroniarzy - wszystko to po to, by stworzyć w swojej głowie mapę, plan ewentualnej ucieczki, nawet jeśli szanse na nią były nikłe.
Wprowadzona do biura uważnie rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu innych wyjść lub okien, po czym zajęła wskazane jej miejsce.
Uniosła do góry brew słysząc nietypowe polecenie wampirzycy. Poczuła, jak robi jej się gorąco. Oddać telefon i broń? Czyżby jednak nie mieli wobec niej dobrych zamiarów? Ale przecież czarnowłosy ją obroni...
Początkowo chciała skłamać, że nie ma przy sobie telefonu, ale uznała, że kłamstwo może tylko bardziej rozgniewać Omitsu, dlatego bez słowa oddała jej torebkę. Broń? Sumire zabijała swoją uroczością. No, przynajmniej, gdy była dzieckiem. A tak na poważnie, to nie miała nic przy sobie. Glock, który dostała od ojca, spoczywał w pudełku po butach, które z kolei umieszczone było w walizce pod łóżkiem dziewczyny w akademiku.
- Sumire Kurotori. Jestem jego... właściwie, to nie wiem. Służką? Zwierzątkiem? Workiem z krwią? Niech pani nazywa to jak chce.
Niechętnie odpowiedziała na jej pytanie. W końcu to relacja tylko między nią, a Samaelem, a różowowłosej nic do tego. Zwłaszcza, że nie robili nic złego... W każdym razie nic niespotykanego. Wiele młodych dziewcząt dawało się w ten sposób wykorzystywać wampirom. Ale Sumire w przeciwieństwie do nich nie wskoczyła Asmodeyowi do łóżka. Nawet jej nie tknął! Kiedy zgadzała się spełniać jego zachcianki, kierowała się jedynie pragnieniem przeżycia. Nie tym, że mieszka w zamku w lesie, jeździ drogim samochodem i ma hajsu jak lodu, bo tego w pierwszej chwili nawet o nim nie wiedziała.
Zastanawiała się, jaki cel ma to całe "przesłuchanie" odnośnie Samaela. Kim dla niego była ta kobieta i czego chciała od Sumire?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Aoi Sro Maj 16, 2018 1:28 am

Prawdę mówiąc, nie zamierzał się angażować w żadną sprawę związaną... Z tą dwójką. Jego powód do zatrzymania był inny, ale koniec końców wyszło na to, że różowowłosa zdecydowała się na wykorzystanie tego dla własnych celów. Niespecjalnie jednak go to ruszyło - wpakowali się więc do samochodu i pojechali... W sumie, to nawet nie wiedział gdzie. Nie znał tego miejsca. Jednakże nie podobało mu się, iż samemu władował się do czegoś, co śmiało mógłby nazwać "zamkniętym pudełkiem". Wychodziło na to, że w razie problemów, nie mógłby łatwo uciec... Ale póki co, na razie było dla niego dobrze.
Tylko... Co właściwie tutaj miał robić? Nie był potrzebny już jego udział, ale zdecydował się jednak nie iść. Zapowiadało się, że dziewczyna będąca pod wpływem uroku - który będzie jeszcze trochę trwać - będzie przesłuchiwana. Może przez to dowie się co i jak, pozna tą jedną przyczynę, która sprawiła, że ją powstrzymał od odejścia...
Ale o co chodzi... To już będzie mała tajemnica.
- Aoi - odpowiedział Omitsu. - Po prostu Aoi.
Nie omieszkał się i postanowił skorzystać z propozycji kobiety. Ruszył się i zbliżył do miejsca, gdzie znajdowała się karafka. Sięgnie i otworzy ją, po czym przysunie do twarzy, chcąc poczuć zapach. Woń krwi podrażniła bardziej jego gardło i pogłębiła odczuwalny głód... Ale jednak odłożył ją, nieco się krzywiąc. Wydawało mu się, że wyczuwał ludzką krew - ponętną, ale zarazem trującą ciecz.
- Raczej podziękuję - mruknął natomiast. Jestem głodny... - jedynie czuł, że sam siebie dręczy z tego wszystkiego.

1/3 posty działania "Urok" na Sumire
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Omitsu Czw Maj 17, 2018 11:51 am

Bez zbędnego zażenowania i prośby o pozwolenie, Omi sięgnęła po torebkę młodej uczennicy i otworzyła ją. Najpierw wyjęła portfel, a jakże, sprawdzając dokumenty tożsamości. Wszystko się zgadzało. Następną ważną sprawą był telefon. Niezwykle cenny przedmiot, który w obecnych czasach przynosi równocześnie dużo korzyści co i złego.
Odblokuj go.
Podsunęła urządzenie pod nos rudowłosej żeby ta mogła co najwyżej wstukać kilkucyfrowy kod, dzięki któremu porywaczka zyska pełen dostęp do danych znajdujących się na karcie. Niewiele ją interesowało spośród całej zawartości. Jedyne czego szukała to telefon do własnego syna. Nawet jeśli jakimś cudem dziewczyna nie była w posiadaniu kontaktu do własnego pana to żaden problem. Omi znała ten ciąg cyfr na pamięć. Wystarczyło jedynie wejść w wiadomości i utworzyć nową o następującej treści***

Spotkajmy się dzisiaj [tu dokładna lokalizacja] o 19. To bardzo ważne. Muszę Ci coś przekazać. Sumire

Ów lokalizacją była nazwą jednej z ulic znajdującej się pośród slumsów. Droga nie była długa i jeśli Sam raczy się pojawić we wskazanym miejscu i czasie to odnajdzie swoją własność. Do tego jednak czasu to Omi należycie się nią zaopiekuje.
Widzisz moja droga. Faceci są wzrokowcami I lubią ładne rzeczy. To samo tyczy się kobiet. Zwłaszcza jeśli mają im służyć do takich celów jak Ty. Samael jest rozpieszczonym dzieckiem, do którego nic nie dociera. Jakiś czas temu podpalił nawet mój gabinet. Dokładnie ten, w którym teraz siedzimy. A ja bardzo nie lubię jak ktoś nie szanuje mojej własności dlatego spotka go kara.
Mówiąc to obeszła siedzącą na krześle Sumi i zatrzymała się dokładnie za jej plecami. Zbierając jej piękne, długie i rude włosy w kucyk spojrzała na chłopaka, który był wyraźnie zniechęcony cieczą w karafce.
Coś nie tak? Może masz ochotę na coś cieplejszego?
Kładąc dłoń na ramieniu uczennicy dała jasno do zrozumienia co ma na myśli.  Gdyby dano jej podobny wybór, to odpowiedź byłaby oczywista. Chyba, że było jeszcze coś o czym nie mogła wiedzieć.
W międzyczasie Omi wyciągnie zza paska nóż, który nosi przy sobie niemal zawsze. Pierwszy zadany dziś cios będzie symboliczny. Jeżeli nie wydarzy się nic co będzie mogło pokrzyżować jej plany to dwa pewne ruchy powinny pozbawić Sumi tych pięknych, zadbanych włosów, które pielęgnowała latami. Dla kobiety włosy są bardzo ważne, szczególnie tak długie i niezniszczone. Omi dobrze wiedziała jak sprawić przykrość i ból. Na razie ten psychiczny, ale to dopiero początek tego co zaplanowała. Rudy kuc opadł bezszelestnie na ziemię zaś telefon wylądował w tylnej kieszeni spodni. Tam będzie bezpieczny…
Sumire Ty będziesz dzisiaj jego karą. Przykro mi.
Chociaż wcale nie było jej przykro. Wprost przeciwnie. Czuła chore zadowolenia i żałowała, że ominie ją widok miny Sama gdy zobaczy co zostało w jego zwierzątka.

***wyślij sms do Sama o identycznej treści.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach