Biuro dyrekcji

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Biuro dyrekcji - Page 2 Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Czw Maj 17, 2018 10:02 pm

Może strach byłby większy, gdyby nie urok Aoiego, który sprawiał, że czuła się przy nim... no cóż, można powiedzieć, że całkiem dobrze. To dlatego bezustannie rozglądała się po gabinecie, starając się napotkać jego wzrok, pod którego wpływem miękły jej kolana, a policzki robiły się różowe. Oh nie! Lepiej żeby Samael nie dowiedział się o tej drobnej dziwnej chwili słabości do innego wampira, bo byłby okropnie zły. Tak zły, że najprawdopodobniej skręciłby karki obojgu, a przecież Sumire nie miała wpływu na to, co się z nią działo! Zupełnie nie panowała nad reakcjami swojego ciała, tym dziwnym przywiązaniem do obcego mężczyzny (nie miała wówczas pojęcia, że jest poddana jego mocy), co wprawiało ją w zakłopotanie. Byle tylko nie zrobić niczego głupiego! Najbardziej ze wszystkiego nie lubiła, gdy młody Asmodey wpadał w złość. I nie chodziło już o to, co targany gniewem mógł jej zrobić. To, jak się wtedy zachowywał, było dla Sumire przygnębiające. Zdecydowanie wolała, gdy na jego twarzy pojawiał się przypominający uśmiech grymas.
To dlatego nie chciała się z nim skontaktować, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Ta krótka chwila, kiedy padło pierwsze pytanie Omitsu odnośnie Samaela. Niewinne zdanie z ust różowowłosej, które nie zwiastowało zagrożenia. Po co miała więc kłopotać pana o taką drobnostkę? A później... później było już za późno na jakąkolwiek próbę wezwania pomocy.
Aoi, powtórzyła w myślach imię wampira, po czym przeniosła wzrok na różową damę. Wyglądało na to, że nie zamierzała zdradzać jeszcze swojej tożsamości. Zresztą, samo imię i tak nie sprawiłoby, że sytuacja stałaby się dla rudej panny bardziej klarowna. Jakoś kwestia godności rodziców wydała się mało istotna w relacji ze swoim panem.
Zrozumiała jeszcze zabranie telefonu, ale prośba o odblokowanie trochę... nie, w sumie to nawet bardzo ją zdziwiła. Czego wampirzyca w nim szukała? Zdjęcia z wypadów na miasto z koleżankami? Wymianę wiadomości między Sumire, a znajomymi z Akademii, które dotyczyły szkolnych spraw? Poza kilkoma rzeczami, świadczącymi o tym, że miała styczność z alkoholem i to w niewielkich (co zresztą patrząc na współczesną młodzież nie było znowu wielkim przewinieniem), nie miała nic do ukrycia. Całkiem grzeczne dziecko było z tej uczennicy.
Pomimo niepokoju, odblokowała telefon kodem, który dla Omitsu powinien być dobrze znany. Sześć cyfr układało się w datę. I o ile nie miała problemów z pamięcią, to powinna skojarzyć, iż to dzień, w którym wydała na świat Samaela.
Czyżby to do niego pisała właśnie wiadomość? Chociaż nie widziała dokładnie tego, co kobieta wyczynia z jej własnością, to palce przemieszczające się po dolnej części ekranu sugerowały, że właśnie jest w trakcie tejże czynności.
Wysłuchała tego, co wampirzyca miała do powiedzenia. Nadal nie do końca pojmowała jaką rolę ma odegrać w tym wszystkim, ale powoli zaczynała rozumieć o co chodzi. Zemsta.
- Wiem, jaki potrafi być Samael i jest mi bardzo przykro, że spotkały panią nieprzyjemności z jego strony - wlepiła w Omi swoje wielkie zielone oczy i kontynuowała swój szczery wywód - Nie do końca rozumiem jak wampiry załatwiają między sobą sprawy, ale czy nie lepiej będzie pokazać klasę i zrezygnować z mszczenia się na nim? Nie mówię tu o nadstawianiu drugiego policzka, ale chowanie urazy nie jest do końca zdro... Oh, przepraszam, nie chciałam pani w żaden sposób urazić!
Zakryła usta dłonią, jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziała. Jej słowa, choć szczere i niewinne jak cała jej osoba, były zdecydowanie zbyt śmiałe. Kto to widział, żeby ludzka dziewczyna, według japońskiego prawa jeszcze dziecko (bo pełnoletniość osiągnie wszak w dniu dwudziestych urodzin), pouczała wampirzycę liczącą sobie wiele dekad, a może nawet i stuleci więcej? Sumire nie chciała wyjść na bezczelną gówniarę, która pozjadała wszystkie rozumy. Nie, ruda jako człowiek wyznawała po prostu inne zasady. Jej życie miało być znacznie krótsze niż wampirze, dlatego nie chciała spędzić najcenniejszych lat z żalem w sercu. Choć prawie dorosła, to wciąż po dziecinnemu naiwnie wierzyła, że uda jej się przejść przez życie bez negatywnych uczuć. Że wystarczy samo dobre nastawienie, by wszystko stało się proste. Że wystarczy być dobrym i szczerym, tak jak ona teraz, by wszystko skończyło się dobrze. Cóż, psotny los miał już za chwilę zweryfikować jej cnotliwość.
Zadrżała, gdy Omitsu zebrała jej włosy odsłaniając szyję. Odruchowo zakryła ją drobnymi dłońmi.
- Z całym szacunkiem, ale nie możecie! - zaprotestowała - Należę do Samaela i tylko on może pić moją krew!
Nie dość, że szczera, to jeszcze wierna. Jeśli którekolwiek ją zaatakuje, to będzie się bronić na tyle długo i skutecznie, na ile będzie w stanie. Szkarłatna ciecz płynąca w jej żyłach miała już swojego stałego "nabywcę". Może i nie była uzależniająca, ale wyjątkowo smakowita. W końcu Sumire prowadziła zdrowy tryb życia, jadła zdrowo, unikała używek - poza oczywiście wspomnianym wcześniej alkoholem, ale tylko okazyjnie i w niewielkich ilościach - a do tego wciąż była dziewicą. Nie miała pojęcia jak to ostatnie wpływa na smak jej krwi, ale tak właśnie słyszała od innych wampirów. A może to były tylko śmieszki z krążącego mitu, a Sumi dała się wkręcić?
Zacisnęła powieki oczekując ataku, ale zamiast tego poczuła tylko szarpnięcie włosów. Zaraz potem miała wrażenie, że jej głowa zrobiła się odrobinę lżejsza i gwałtownie otwierając oczy ze zgrozą odkryła, że została pozbawiona ciężaru swoich pięknych długich loków. Naturalnie rudych włosów, których zazdroszczono jej tutaj, w Japonii. Dłonie zsunęły się z długiej szyi i ujęły krótkie kosmyki, które to tuż po ścięciu zsunęły się wzdłuż jej twarzy. Odebrała jej te miękkie i lśniące pukle, w które to Samael wplatał swoje zimne palce, gdy spijał jej krew. Których to zapachem zaciągał się podczas ich pierwszego spotkania. I naraz poczuła, jak łzy napływają jej do oczu, lecz przypomniawszy sobie tamtą sierpniową noc, szybko otarła je wierzchem dłoni.
"Nie becz. Jesteś już dużą dziewczynką."
Słowa, jakie wtedy młody Asmodey wypowiedział ocierając zimnym palcem łzę z rozgrzanego policzka, odbijały się echem w jej głowie. Nie będzie płakać za włosami, które odrosną! Poczeka kolejne cztery, czy pięć lat i wciąż będą takiej samej długości.
To miała być kara dla Samaela? Pozbawienie służki jej loków? Powstrzymała się jednak od parsknięcia pełnym goryczy śmiechem. Kąciki jej ust powędrowały ku górze, w cierpliwym uśmiechu, którym to obdarzyła Omitsu. Zupełnie jakby miała zaraz zwrócić się do dziecka, któremu należało coś wytłumaczyć.
- Ile dla pani znaczy ta karafka? Czy jest najcenniejszą rzeczą na świecie, której to utrata zaboli? - skinęła głową w stronę wspomnianego naczynia. Mówiła cicho i spokojnie, a melodyjny głos nie załamał się ani razu, choć w rzeczywistości bliska była płaczu - Jeśli na przykład spadłaby i się rozbiła, zapewne kazałaby pani posprzątać bałagan, a na jej miejsce kupiła nową.
Założyła kosmyk włosów za ucho, wciąż nie mogąc się przyzwyczaić do ich nowej długości.
- Dla Samaela jestem właśnie jak ta karafka z krwią dla pani.
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów zasępiła się, zupełnie jakby swoimi własnymi słowami sprawiła sobie przykrość. Nie jest nikim ważnym dla Samaela! Jeśli umrze, szybko znajdzie sobie na jej miejsce kogoś innego! Przecież miała tego świadomość już od chwili, w której jego dłoń zacisnęła się na jej drobnym ramieniu. Przyjęła swój los i zaakceptowała to, że jest tylko pokarmem. A mimo wszystko serce skurczyło się boleśnie, jakby w proteście.
Odwróciła wzrok od twarzy Omitsu i spojrzała na swoje dłonie, które to miętosiły granatową spódniczkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji - Page 2 Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Omitsu Pią Maj 18, 2018 7:14 pm

Samael był dla niej jedną wielką zagadką. Właściwie nie on sam, a to, co robił z tymi wszystkimi laskami. Jak trzeba być ślepo zapatrzonym żeby zostać czyimś chodzącym workiem krwi? Czy to wygląd i pierdyliard tatuaży tak na nie wszystkie działał? A może kultura na poziomie zerowym i totalny brak szacunku do wszystkiego? W gruncie rzeczy jeśli popatrzeć na pokolenie głoszące hasła „łobuz kocha najbardziej” to nie ma się czemu dziwić. Jeden strzał dla zasady, drugie uderzenie bo sprowokowała a trzeci kasuje pozostałe i tak w kółko. Omitsu osobiście nigdy nie odwróciłaby się za kimś takim jak Sam chociażby ze względu na jego ubiór. Gdyby pozdejmował z niego te wszystkie blachy to niejednemu złomiarzowi zaświeciłyby się oczy na widok tak pokaźnej kolekcji. Toż to dzienny utarg! Sprawa wierciła tak dużą dziurę w brzuchu, że matka chodzącej choinki musiała zapytać.
Co Wy wszystkie w nim widzicie?
Och gdyby tylko ona miała wpływ na ubiór pierworodnego w sekundzie wymieniłaby jego całą garderobę i kazała wywlec z uszu, i cholera wie jakich jeszcze części ciała, masę kolczyków. Wtedy wyglądałaby… porządnie. Tak, to bardzo dobre słowo jakiego aktualnie nie można użyć opisując Sama.
Przesuwając czubkiem buta jeden z kosmyków, który leżał na ziemi, miała zamiar spić z tej panny trochę krwi i ledwo przytomną wyrzucić w slumsach. Słuchając co do niej mówi, powoli zwolniła swoją banalną czynność aż zatrzymała się w totalnym bezruchu.
Coś Ty powiedziała? Klasę?
Chociaż Omi uważała siebie za osobę z dużą rezerwą i pokładami cierpliwości to te zaczęły błyskawicznie znikać. Jak ludzka dziewczynka, która porównuje siebie do szklanej karafki, ma czelność dyktować jej co powinna zrobić. Tego było stanowczo za wiele. W jednej chwili wzrok pani A. zrobił się o wiele bardziej pochmurny a tęczówki wyraźnie nabierały barwy, która zwiastuje niebezpieczeństwo. Kolejne, pochopnie rzucone przez Sumi słowa sprawiły, że przelała się czara goryczy. Mocne szarpnięcie do tyłu-tego raczej nie mogła się spodziewać. Stojąca za nią Omi chwyciła jej krótkie włosy i pociągnęła gwałtownie, tak, żeby ta na nią spojrzała.
Teraz należysz do mnie! Wiesz kim jesteś dla Samaela? Zwykłą ludzką dziwką, po którą będzie przychodził jeśli tylko zechce! Tym dla niego jesteś i będziesz. O ile po naszym spotkaniu nadal będziesz do czegoś przydatna.
Wredny uśmiech na zazwyczaj pogodnej twarzy kobiety nie wróżył nic dobrego. Zwłaszcza, że została zdenerwowana nie na żarty. Jakie miała zamiary? Na dobry początek powinna bez większych komplikacji unieruchomić siedzącą dziewczynę i korzystając z pozycji w jakiej się znajdowała, wbić w jej szyję zęby. Nie musiała się silić na delikatność bo jak sama ruda zauważyła, jak nie ona to następna. Szarpiąc się mogła jedynie pogorszyć swoją sytuację i ranę na szyi. Pochlapie siebie i jej ubranie? Nic nie szkodzi. Chyba, że Sumire wykaże się większą siłą od wampirzej albo jakoś zaskoczy oprawcę. Cóż, trzeba dać jej szansę na reakcje!
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji - Page 2 Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Gość Sob Maj 19, 2018 2:11 pm

Tak, zmieniam kolor, bo tamten tak średnio pasował do Sumi :'D

Że niby Sumire miałaby polecieć na Samaela ze względu na jego wygląd? Nic bardziej mylnego! Kiedy spotkali się po raz pierwszy, była przerażona ilością tatuaży na jego ciele. W końcu dla dziewczyny wychowującej się w kulturze japońskiej kojarzyły się tylko z jednym - Yakuzą, za której to członka wzięła go na początku. Jakże odetchnęła z ulgą, kiedy zrozumiała, że ma do czynienia z tylko wampirem. Wciąż zdolnym do zakończenia jej krótkiego życia w jednej chwili, ale  bez zaplecza w postaci całej mafii. Trochę to pokrzepiające. W końcu trwanie przy boku Samaela jako jego służka było znacznie lepsze niż to, co mogłaby ją spotkać, gdyby tamtego letniego wieczoru rzeczywiście trafiła na kogoś ze wspomnianej organizacji.
Wracając do kwestii tatuaży, początkowo też krzywo na nie patrzyła, zastanawiając się dlaczego sobie to zrobił. Z czasem jednak odkryła, że każda z dziar opowiada inną historię. I chociaż większość z nich pozostawała dla niej tajemnicą, powoli zaczynała rozumieć co nim kierowało. A przynajmniej tak jej się wydawało.
Co Sumire w nim widziała? Nigdy nie zastanawiała się nad odpowiedzią na to pytanie. Jako wampir był magnetyzujący, zwłaszcza dla takich głupiutkich nastolatek jak ona, ale to za mało, by miał ją zatrzymać na tak długo. W końcu jako dziecko z rodziny łowieckiej, nie musiała obawiać się dłużej młodego Asmodeya już od chwili, w której opuściła zamek w lesie. Wystarczyło skontaktować się z rodzicami, oni z kolei z oświatą, która zapewniłaby jej odpowiednią ochronę przed gniewem Samaela. A jednak nie zrobiła tego i przybyła na kolejne spotkanie. I następne, i jeszcze jedno po nim...
- Widzę w nim kogoś więcej, niż rozpieszczone dziecko.  
Kiedy nie wkurwiał się na cały świat, jego towarzystwo było całkiem miłe, a spotkania samą przyjemnością. To właśnie dlatego wolała uniknąć ściągania go za sobą. Wolała nie ryzykować jego gniewem ze swojego powodu.
- Nie znam się na wampirzym savoir-vivre, ale u nas, ludzi, załatwia się sprawy między sobą. Nie porywa się niewinnych sług, które nie mają dużej wartości, ani nic wspólnego ze sprawą - cóż, wyglądało na to, że Samael ją troszeczkę zdemoralizował. To od niego podłapała te wszystkie pyskówki! - Chyba, że jest się zbyt wielkim tchórzem, by samemu się skonfrontować.
Kiedy wypowiadała ostatnie słowa, uśmiechnęła się kpiąco. Oh, mogło ją to kosztować życie, ale w nagłym przypływie adrenaliny w ogóle o tym nie myślała. Gdyby różowowłosa nie bała się Samaela, nie obstawiałaby się ochroniarzami i załatwiła wszystko bezpośrednio z nim, a nie wciągała w to gówno niewinną Sumire. Ścięcie jej rudych loków jako kara dla Asmodeya? Dobre sobie.
Pociągnięta za włosy nawet nie pisnęła. Wiedząc, co się święci, rozluźniła się. Ukąszenie w boli znacznie mniej, gdy mięśnie się nie napinają, a przy okazji... Potrzebowała sił na coś innego.
- A żebyś się udławiła - mruknęła. Może i wampirzyca unieruchomiła jej głowę, ale zapomniała o rękach dziewczyny. Co zielonooka mogła zrobić z tym fantem? Mnóstwo rzeczy. Chociażby korzystając z uwagi kobiety, która pochylała się nad jej szyją, zerwała srebrną bransoletkę z nadgarstka, by przyłożyć ją do policzka Omi. Srebro + wampir... No cóż, jeśli się uda, to Sumire będzie trzymać dłoń przy skórze różowej tak długo, jak tylko się da, starając się zadać jak najwięcej obrażeń.
W końcu kto powiedział, że dziewczyna w szkolnym mundurku będzie łatwą zdobyczą?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji - Page 2 Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Omitsu Nie Maj 20, 2018 8:10 pm

Wybór mniejszego zła wydawał się jakimś rozwiązaniem w obliczu wizji śmierci ale gdzie w tym wszystkim chociaż okruch honoru, o którym Sumire w kółko pieprzy? Gdyby pochodzenie miało dla niej znaczenie nie postąpiłaby tak jak to uczyniła. Tym bardziej jeśli zasłania się łowieckimi korzeniami. Ciekawe co na to wszystko powiedziałaby rodzina, szczególnie ta najbliższa. W obecnym świecie więcej się mówiło, a za słowami rzadko podążały czyny. Określenie głupiutkiej nastolatki, jak sama siebie mianowała, pasowało idealnie. Z tą jednak różnicą, że do całokształtu naiwnego dziecka trzeba dorzucić  naiwność i całkowity brak rozwagi.
Milcz suko.
Syta kolacja miała być zwieńczeniem dzisiejszego popołudnia, które w gruncie rzeczy wcale nie byłoby dla Sumire tak fatalne. Utrata kilkunastu centymetrów włosów jak i  jakiejś części krwi nie stanowiła końca świata. I tak miało to wyglądać jeszcze do chwili, w której Omi  zanurzyła w jej długiej szyi swoje ostre jak dwie igły, kły. Wtedy rudowłose dziewczę zrobiło najgłupszą rzecz ze wszystkich możliwych. Przykładając srebrny element biżuterii do policzka kobiety skazała się na totalną klęskę. Kto przy zdrowych zmysłach wpadłby na genialny plan stawiania oporu na terytorium wroga? Tylko ktoś tak bezczelny jak ta tutaj. Chyba nie muszę mówić co w tej chwili poczuła Omi. Ból w kontakcie z tym felernym metalem jest okropny. Uczucie pieczenia na wrażliwej skórze przeszyło wampirzysko aż do stóp. W ułamku sekundy zrobiła krok w tył wyłamując lewą rękę dziewczyny. Poturbowana kończyna opadła bezwładnie wzdłuż tułowia zaś poszkodowana i rozeźlona agresorka schwyciła dziewczę za kłaki i z rozmachem pociągnęła do tyłu. Uderzając mocno o twardą posadzkę straciła przytomność. Nie wspomnę nawet o ranie na szyi, którą spowodowała przez własną głupotę. Rozerwane ciało krwawiło i to dość mocno.
Szkoda, że teraz nic nie powiesz.
Obeszła nieprzytomną dookoła dotykając opuszkami palców własnego policzka. Na razie czuła jedynie niejednolity kształt i nierównej strukturze.
Borys! Wpakuj tą dziwkę do bagażnika. Jedziemy na wycieczkę. A i przy okazji oddaj to jakiemuś dzieciakowi.    
Do biura wszedł wysoki mężczyzna, dla którego podniesienie Sumire nie stanowiło najmniejszego wyzwania. Przerzucając ją przez ramię niczym worek kartofli skinął głową. Telefon dziewczyny wsunął do kieszeni. Już się jej chyba nie przyda, a jakiemuś gówniarzowi, owszem.
Umyję twarz i zaraz do Ciebie dołączę. Możesz odejść.
Przecierając usta wierzchnią stroną dłoni, patrzyła jak goryl znika za drzwiami jej prywatnego gabinetu. Musiała jeszcze coś załatwić, a dotrzymuje słowa.
Aoi, jak widzisz spawy się nieco pokomplikowały ale nie martw się. Jestem Ci wdzięczna za pomoc i czuje się zobowiązana.
Podchodząc do mężczyzny wyciągnęła przed siebie prawą rękę zwracając uwagę na resztki krwi Sumi. Obróciła ją nadgarstkiem ku górze.
Proszę.
Podstawiła złożoną, luźną pięść niemal pod sam nos wampira. Taka nagroda powinna go satysfakcjonować, prawd?
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji - Page 2 Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Aoi Nie Maj 20, 2018 9:56 pm

Nie wykazywał ani cienia zainteresowania podczas tej całej akcji, będąc gdzieś na boku i wlepiając wzrok w podłogę. Nie obchodziły go w najmniejszym stopniu potyczki między dwójką kobiet... Ba, wręcz mogłoby się wydawać, że wyłączył swój umysł i myśli, gdy to wszystko się działo tutaj. Pozwalał swoim myślom wędrować po różnych tematach... Jednakże przysłuchiwał się chociaż trochę. Los kobiety nie obchodził go... A z tego co słyszał, wychodziło na to, że jedynie przypadkowo wspomniała coś o Oświacie. Uczniowie w tych czasach niemało wiedzą... Co...? - przemknęło mu jeszcze przez myśl. - Chyba tamta placówka jest związana z nimi. Dodatkowy powód, by tam nie wracać...
Zdecydowanie nie.
Uwagę czarnowłosego przykuł dopiero zapach świeżej krwi. Uniósł głowę i spojrzał w stronę tej dwójki. Intensywny zapach powodował, że jego głód jedynie się pogłębił... A on... Już wpatrywał się w nie głodnym wzrokiem. Przełknął ślinę. Chcę się napić... - zaczęło mu przemykać to przez myśl. Kusiło go, by zignorować całkowicie atmosferę i sięgnąć po to. Napić się... Bez przejmowania się tym, że zniszczyłby własny organizm.
Pokręcił lekko głową, ostatnimi siłami woli. W tym właśnie czasie, gdy powstrzymywał się, sytuacja się tutaj skończyła, a rudowłosa została ogłuszona i wyniesiona. Słodki zapach krwi nadal unosił się w powietrzu i drażnił go.
W końcu różowowłosa skupiła się na nim. On sam przekierował na nią swoje wygłodniałe spojrzenie, nie odzywając się. Bał się tego, co mogło wyjść z jego gardła, gdyby ośmielił się użyć głosu.
Podsunięta ręka i słowa zachęty wystarczyły, by nie zawahał się ani trochę. Nawet jeśli to była jedynie pułapka... Potrzebował się napić. Zanim całkowicie oszaleje z powodu tych wszystkich pokus. Wysunął kły, chwytając pewniej jej rękę i wgryzł się w nadgarstek, łapczywie spijając krew Omitsu. Świeża, wampirza krew łagodziła pieczenie w gardle i z wolna uspokajała organizm. Wystarczająco, by głód zaniknął, a jego ślepia nie świeciły już tak intensywnie.
Stał tak kilka minut, zanim wysunął kły i polizał jeszcze jej ranę raz. Odsunął od siebie jej rękę. Nie wypił mało, jednakże skoro go nie powstrzymała... Cóż. Mogła czuć lekkie osłabienie. Lub też nie. On sam za to czuł się o wiele lepiej niż przez ostatnie kilka dni.
- Podziękowanie przyjęte - odezwał się, tykając językiem chowające się kły. - To już wszystko.
Prawdę mówiąc, nie łączyły ich więcej interesów. Pozostawało się jedynie rozejść... I zająć się sobą. Dlatego też tutaj ich spotkanie się zakończyło.

z/t wszyscy
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Biuro dyrekcji - Page 2 Empty Re: Biuro dyrekcji

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach