Gabinet Dyrektora
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 1 z 2
Strona 1 z 2 • 1, 2
Gabinet Dyrektora
Odkąd zarządzaniem szpitalem zajął się Natsuno Hamada wszystko co dało się jeszcze jakoś odnowić zostało wyremontowane. Zajął on gabinet starego dyrektora, który znajduje się na pierwszym piętrze. To jedno z niewielu pomieszczeń gdzie nie ma krat w oknach. Drzwi do gabinetu zawsze są zamknięte. No, prawie zawsze. Nie ma tutaj wstępu nawet sprzątaczka. Ale cóż takiego jest w środku? Niby nic szczególnego. Ściany pomalowane są na klasyczną biel, a podłoga jest wyłożona dębowymi deskami. Na środku leży czerwony dywan. Na wprost od wejścia stoi stare, wręcz zabytkowe,mahoniowe biurko na którym leżą różne papiery, przybory do pisania, czy fotografie przedstawiające najbliższych członków rodziny dyrektora. Różne drobiazgi, które znajdują się chyba w każdym gabinecie. Za biurkiem stoi obite skórą krzesło obrotowe. A jeszcze z tyłu znajduje się duże okno z którego widać ogrody przed szpitalem i bramę wjazdową. Po lewej stronie stoi szafka, a w niej różne dokumenty. Można by rzec, że nic ciekawego, gdyby nie to, że za obrazem, pejzażem górskim, wiszącym nad szafką ukryty jest sejf wmurowany w ścianę. Co się w nim znajduje? To wie tylko sam dyrektor. Po lewej stronie stoi stół i dwa wygodne fotele. To tam zwykle omawia swoje interesy.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Mana
Spokojnie zdołała ich wprowadzić, po przez poszczególne pomieszczenia. Nie przejmując się tym, czy chłopak się zgubi czy też nie. Wcześniej jednak musiała zostawi Hav na starej kanapie w Holu. Dokładnie wiedziała, że mała będzie spała dość długo po tym wszystkim. Więc zapewne tak szybko nie opuści tego miejsca. Dobrze, że nie wiedziała o tym, że jej znajomi kręcą się po szpitalu, a zaraz będą nowymi zabawkami dla szlachetnych w tym budynku. Nie mniej, nie pozwoli by ktoś przeszkodzi jej ojcu w zabawach, więc ona będzie musiała zająć się Psycho, gdy Bell będzie zajmował się ludzką kobietą. Rozkazała Psycho zaczeka, przy schodach. A sama weszła do gabinetu dyrektora, gdzie położyła dziewczynę na biurku. Nie było tam jej ojca? O dziwo nawet się tym nie przejęła lecz dopilnowała by nikt nie uciekł z gabinetu.No cóż, to wszystko w tym miejscu, zatem wróciła do wampira i pociągnęła go do gabinetu lekarskiego.z/t + Psycho
Belial
Jego przedstawienie w piwnicy właśnie dobiegało końca. Nie mógł jednak nie powiedzieć, że nie wyczuł przybyłych wampirów i ludzkiej osoby. Szybko zatem uwinął się z swoją sztuką, a gdy było już skończone skierował się do swego gabinetu. Nie spodziewał się jednak, tego czego tam zastał. Młoda niewiasta leżąca na biurku, oraz jego cenne zapiski rozwalone na ziemi. Ach, ten artystyczny burdel. Jednak, nie wiedział tak naprawdę, dlaczego jego kochana aktoreczka sprowadziła tutaj nową postać. Czyżby to był prezent dla swojego kochanego reżysera? Czy może nowa osoba, do jego nowego aktu? Rad był z tego całego prezentu, że nie może pozwolić jej uciec. Zabarykadował wręcz swe drzwi, po czym skierował się ku fotelu. Nie chciał jej budzić, lecz triumfalnie przyglądać się pięknu jakie towarzyszyło tej śpiącej niewieścia.- Ach, w jakiej sztuce mam umieścić twe piękne ciało, ma niewiasto.
Odpowiedział teatralnie, po czym przejechał ręką po jej ciele. Nie ukrywał tego, że miał niecne zamiary z dziewczyną. Jednak, nie chce by jego piękna nimfa się wystraszyła, nie lubił tego histerycznego płaczu i błagania o litość. Jednak, wie iż to co będzie chciał z nią zrobić, jakby się nie skończyło zapewne będzie to końcowym aktem. A potem, będzie już tylko nienawiść, do niego. Tak, jak to w nie jednej tragedii jaką napisał dla innych. Już dawno przybrał rolę czarnego charakteru, w tym przedstawieniu którzy inni nazywają życiem. Jest losem, katem czy wszystkim co mroczne. Tylko nie liczni potrafią pojąć piękno jego sztuki, lecz wątpił by ta dziewczyna do takich należała.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Przez większość czasu dziewczę było nieprzytomne. Patrząc na to, co działo się wokół i to, co miało się z nią stać może lepiej żeby nigdy się nie budziła? Niestety, życie nie było takie piękne.
Belial śmiał dotknąć jej ciała i to właśnie jego dotyk sprawił, iż oczy niewiasty otworzyły się wygrywając ją z błogiego odrętwienia. Poderwała się momentalnie rozglądając po pomieszczeniu. W tym samym czasie poczuła ból w brzuchu i od razu się za niego złapała. Przed oczami widziała mgłę, co zdecydowanie ograniczało jej widoczność.
W myślach odrzuciła wyzwiskami wszystkie wampiry, brata, a przede wszystkim siebie. I nagle jej wzrok zaczął się poprawiać. Dopiero wtedy ujrzała właściciela pokoju, w którym się znajdowała. Ze słów Many, która najprawdopodobniej ją tu przyniosła, wywnioskowała, iż był to zapewne ojciec obu dziewcząt. Wampir szlachetnej krwi. Irisviel była ciekawa, dlaczego jeszcze żyje. Dużo bardziej interesowało ją jednak to, jak powinna się w jego obecności zachowywać. No i zastanawiała się, gdzież podziewał się Azazel.
- Gdzie ja jestem? - Zapytała nadal trzymając się za brzuch. Patrzyła na wampira odważnie. W końcu zaczęło jej powiewać, czy przeżyje czy nie.
Belial śmiał dotknąć jej ciała i to właśnie jego dotyk sprawił, iż oczy niewiasty otworzyły się wygrywając ją z błogiego odrętwienia. Poderwała się momentalnie rozglądając po pomieszczeniu. W tym samym czasie poczuła ból w brzuchu i od razu się za niego złapała. Przed oczami widziała mgłę, co zdecydowanie ograniczało jej widoczność.
W myślach odrzuciła wyzwiskami wszystkie wampiry, brata, a przede wszystkim siebie. I nagle jej wzrok zaczął się poprawiać. Dopiero wtedy ujrzała właściciela pokoju, w którym się znajdowała. Ze słów Many, która najprawdopodobniej ją tu przyniosła, wywnioskowała, iż był to zapewne ojciec obu dziewcząt. Wampir szlachetnej krwi. Irisviel była ciekawa, dlaczego jeszcze żyje. Dużo bardziej interesowało ją jednak to, jak powinna się w jego obecności zachowywać. No i zastanawiała się, gdzież podziewał się Azazel.
- Gdzie ja jestem? - Zapytała nadal trzymając się za brzuch. Patrzyła na wampira odważnie. W końcu zaczęło jej powiewać, czy przeżyje czy nie.
- Irisviel
- Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kilka blizn na szyi i twarzy. Tatuaż lisa o dziewięciu ogonach na plecach~
Zawód : Obecnie brak.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak~
Moce : Jest człowiekiem, więc takowych nie posiada.
Magia : Jeszcze nie została łowcą, więc nie może się pochwalić znajomością magii.
Re: Gabinet Dyrektora
Belial
Ach, cóż to za emocje pokierowały dziewczyna, gdy ta zerwała się z miejsca. Gdyby było to przedstawienie rad byłby z takiej gry aktorskiej. Jednak w tym czasie przedstawienie zmieniło się w rzeczywistość, a dziewczyna coraz bardziej interesowała Bella. Wiedział, że odczucia bólu zapewne są spowodowane atakiem jego córki. Chyba dziewczyna, nie została przyprowadzona tutaj z własnej swoistej przyjemności. Nie może jednak pozwolić jej teraz na opuszczenie tego miejsca. Jeszcze nie tak szybko, do czasu gdy kolejny akt w tym przedstawieniu nie minie. Podniósł się z miejsca, kierując się ku jakiemuś dzbanowi z wodą. Nalał do szklanki wody, by następnie podać dziewczynie. Tak, to stanowczo powinno pomóc na jej ból. Jeśli tylko zechce mu zaufać, bez przyczyny w końcu jeszcze nie spowodował czegoś, co mógłby sugerować iż nie powinna mu wierzyć. Zakładając, że od razu nie weźmie szklanki, zatem na początek położył ją na biurko, obok dziewczyny.- Gdzie jesteś? Dobre pytanie niewiasto
Usiadł ponownie na fotelu, tak by móc spokojnie obserwować reakcję dziewczyny. Czy powie jej prawdę? Zapewne tak, niech wie gdzie się znajduje i w czyich łapach jest. Nie może przecież od tak okłamać swojej nowej aktoreczki.
- Pozwól, że uznam to za mój dom. I jak na chwilę obecną twój tymczasowy jedyny bezpieczny azyl moja aktoreczko.
I tutaj miał definitywnie rację. Nie wspomniał jeszcze, że po owym domu pałętają się niebezpieczne osobniki i ktoś mógłby pomylić ją z jedzeniem, lub po prostu ulżyć sobie na jej wspaniałym ciele. A on, nie mógłby nic na to poradzić. A jedynie oglądać przedstawienie, które sam nie zaplanował. Jednak nic takiego się nie stało, więc kruszyna powinna być mu wdzięczna, za to iż spotkała go, a nie innych.
- Nie będę cię okłamywał, nie w tym mój cel. Nie powiem ci, że nie spotka cię nic złego. Bo to byłby kłamstwem, które wypłynęło z moich ust. Jedyne co mogę ci zaoferować to mniejsze zło, niż te które może cię spotkać w moim domostwie.
Nie oferował jej tak naprawdę niczego, co by nie wybrała zapewne spotka ją krzywda, lecz musi sama zdecydować czy chce by to była brutalna krzywda, z rak oprawców tego domostwa. Czy mniej krwawa z rąk pana tego domu.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Irisviel czuła się jeszcze oszołomiona. Nie do końca wiedziała, co się dzieje. No, może poza tym, iż czuła, że na pewno nie jest w bezpiecznym miejscu. Gęsia skórka, która utworzyła się na jej skórze jedynie ją w tym utwierdziła. I choć dziewczę nie należało do strachliwych, coś w tym wszystkim było takiego, co ją przerażało.
Czyżby wampiry?
Siedziała tam, gdzie zostawiła ją Mana i spode łba obserwowała pana domu. Jej sukienka, wcześniej biała jak śnieg, teraz ubrudzona ziemią i błotem. Spoglądając na swoje ubranie przypomniała sobie o czymś istotnym. Jej torba! Miała w niej wszystko, co posiadała, więc naturalnym było, że zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu w poszukiwaniu własnych rzeczy. Jedynie telefon spoczywał w kieszeni kurtki, wiedziała o tym, bo czuła go przy swoim ciele.
Wiedziała, że gdyby została sama choć na chwilę mogłaby go użyć do wysłania sms'a bratu. Wiedziała, że mimo wszystko zjawiłby się, by uratować jej dupę. Wątpiła jednak w to, czy miała szansę na pozostanie samej, choćby przez chwilę. No i... Gdzie dokładnie była? Tak, to zdecydowanie na nic.
Tymczasem mężczyzna przemówił głosem, od którego jej ciało zadrżało. Szklanka wody, która stała obok niej zdawała się być podejrzana. Mimo to sięgnęła po nią automatycznie. Brzuch z sekundy na sekundę bolał ją coraz mniej, ale bardzo chciało jej się pić. Ponownie rozejrzała się po pomieszczeniu, zdając sobie sprawę z tego, że nie było w nim nikogo innego poza ich dwójką.
Aktoreczko? Na te słowa prychnęła pod nosem. Może i była na straconej pozycji, ale to wzbudziło w niej wręcz większy bunt, niż odczuwała jeszcze chwilę wcześniej. Skoro i tak ma jej się oberwać, czemu ma ukrywać swój stosunek do wampirów?
Wstała, delikatnie opuściła stopy na ziemię, a szklankę odstawiła na swoje miejsce. Podeszła do niego. Był wyższy, ale do tego już dawno przywykła. Mało kto był mniejszy od niej.
- Czego chcesz, istoto nocy? Bo jak mniemam, należysz do ich grona. - Patrzyła mu prosto w oczy, nosem prawie dotykając jego brody. - Życia? A może krwi? - Warknęła ostro i jednym, zdecydowanym ruchem ręki rozcięła sobie skórę na nadgarstku o metalową ozdobę kurtki.
- Masz, bierz. - Powiedziała z obrzydzeniem i przystawiła mu swoją ranę do nosa.
Czyżby wampiry?
Siedziała tam, gdzie zostawiła ją Mana i spode łba obserwowała pana domu. Jej sukienka, wcześniej biała jak śnieg, teraz ubrudzona ziemią i błotem. Spoglądając na swoje ubranie przypomniała sobie o czymś istotnym. Jej torba! Miała w niej wszystko, co posiadała, więc naturalnym było, że zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu w poszukiwaniu własnych rzeczy. Jedynie telefon spoczywał w kieszeni kurtki, wiedziała o tym, bo czuła go przy swoim ciele.
Wiedziała, że gdyby została sama choć na chwilę mogłaby go użyć do wysłania sms'a bratu. Wiedziała, że mimo wszystko zjawiłby się, by uratować jej dupę. Wątpiła jednak w to, czy miała szansę na pozostanie samej, choćby przez chwilę. No i... Gdzie dokładnie była? Tak, to zdecydowanie na nic.
Tymczasem mężczyzna przemówił głosem, od którego jej ciało zadrżało. Szklanka wody, która stała obok niej zdawała się być podejrzana. Mimo to sięgnęła po nią automatycznie. Brzuch z sekundy na sekundę bolał ją coraz mniej, ale bardzo chciało jej się pić. Ponownie rozejrzała się po pomieszczeniu, zdając sobie sprawę z tego, że nie było w nim nikogo innego poza ich dwójką.
Aktoreczko? Na te słowa prychnęła pod nosem. Może i była na straconej pozycji, ale to wzbudziło w niej wręcz większy bunt, niż odczuwała jeszcze chwilę wcześniej. Skoro i tak ma jej się oberwać, czemu ma ukrywać swój stosunek do wampirów?
Wstała, delikatnie opuściła stopy na ziemię, a szklankę odstawiła na swoje miejsce. Podeszła do niego. Był wyższy, ale do tego już dawno przywykła. Mało kto był mniejszy od niej.
- Czego chcesz, istoto nocy? Bo jak mniemam, należysz do ich grona. - Patrzyła mu prosto w oczy, nosem prawie dotykając jego brody. - Życia? A może krwi? - Warknęła ostro i jednym, zdecydowanym ruchem ręki rozcięła sobie skórę na nadgarstku o metalową ozdobę kurtki.
- Masz, bierz. - Powiedziała z obrzydzeniem i przystawiła mu swoją ranę do nosa.
- Irisviel
- Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kilka blizn na szyi i twarzy. Tatuaż lisa o dziewięciu ogonach na plecach~
Zawód : Obecnie brak.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak~
Moce : Jest człowiekiem, więc takowych nie posiada.
Magia : Jeszcze nie została łowcą, więc nie może się pochwalić znajomością magii.
Re: Gabinet Dyrektora
Belial
Podniosła się o własnych nogach? Och, czyli jego kochana kruszyna nie zadała jej aż tak poważnych ran w organizmie? Był z tego powodu bardzo ucieszony. Nie lubi sprawiać komuś większego bólu niż było to konieczne, chociaż tak naprawdę był dość brutalny, lecz jego rany nie koniecznie były cielesne. Bardziej lubował się w torturach psychicznych. Dlatego być może nikogo nie powinno dziwić, dlaczego jego domostwem jest szpital dla obłąkanych. Nie mniej oczywiście nie powie o tej swojej nowej kochance. Ot co ona nawet jeszcze nie wie, że jest jego kochanką. A raczej, że niebawem zostanie i to nie koniecznie tylko kochanką. Nie mnie, gdy ta podniosła się i zaczęła się wygłupiać. Chyba nie sądziła, że tak naprawdę chodziło mu o jej krew? Bo gdyby tak było, to tak naprawdę już dawno temu, gdy ta jeszcze sobie smacznie spała mógłby zakosztować jej krwi. Na serio zdaje się, że myśli ona iż jego mysi kręcą się tylko wyłącznie na piciu ludzkiej krwi? Nie wiedziała niestety nic o nim, lecz to i tak zapewne pozostanie jego tajemnicą.- Masz rację, lecz nie powinnaś tak źle zwracać się do istoty, która tymczasowo daje ci chwilowe schronienie w mym pokoju.
Podszedł do niej chwytając jej rękę. O tak, zakosztować by mógł jej krwi, lecz to zapewne by tylko utwierdziło młodą kobietę w przekonaniu o tym jaki on jest. No więc, dla niego na szczęście było już po kolacji. Więc, chwycił jedynie za chusteczkę, którą miał w kieszeni płaszcza i owinął jej ranę.
- Wiesz, że w tym miejscu nie są tylko ludzie, a i wampiry. Jeśli nie chcesz nieproszonych gości to nie radziłbym ci tego robić. No chyba, że chcesz wykonać jakieś krwawe przedstawienie dla moich domowników.
Po skończeniu zakładania jej prowizorycznego opatrunku przejechał dłonią do góry, tak iż palcami uniósł jej wzrok na siebie, kierując jej brodę ku górze.
Nie będzie zwlekał z tym co dla niej zaplanował, jednak jedyne co mógł sobie zarzucić to brak jakichkolwiek wygód dla niej, przy tym co z nią zrobi. Jednak, tak naprawdę nie miał takiego zamiaru od początku. Sama sobie była winna, on od zawsze lubił bojowe dziewczyny. A ta niestety na jej niekorzyść okazała się taką panna. I nie może mu mieć tego za złe. Oczywiście nie mowa tutaj o akcie, który dla niej zaplanował.
By następnym czynem zapewne jeszcze bardziej rozwścieczyć dziewczynę zaczął bez jej pozwolenia bawić się jej biustem.
- No, no moja mała aktoreczko. Nie można ci pożałować ciała, lecz jeśli chcesz zagrać w moim akcie...o musisz pokazać coś więcej.
Pociągnął w pewnym momencie za jej szmatkę, a w powietrzu można było słyszeć odgłosy pękania ubrania. I powoli robiące się dziury w jej ubraniu.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Była zbyt zaskoczona zachowaniem mężczyzny, by wyrwać rękę z jego dłoni. Patrzyła tylko na to, jak przykładał chusteczkę do jej rany i mruknęła coś pod nosem. A więc to była różnica między klasami wampirów? Mimo wszystko wiedziała, że każda z istot nocy jest przede wszystkim mordercą. Jakkolwiek by na nich nie spojrzeć.
Gdy przemówił, na jej twarzy pojawił się rumieniec. Nie dlatego, że ją zawstydził, o nie. Po prostu jego słowa dotarły do jej mózgu i zrozumiała, jak głupio się zachowała. Przez chwilę myślała nawet, czy by nie spróbować być grzecznym barankiem, zamiast zadziorną lwicą.
- Nie jesteś byle płotką, nieprawdaż? - Mruknęła cicho. - Do tej pory spotykałam raczej mało ogarnięte wampiry.
Mówiła cicho, sama nie wiedziała czemu właściwie się do niego odzywa. Równie dobrze mogłaby zamilknąć i tyle. Najwidoczniej jednak wolała dowiedzieć się jak najwięcej o tym miejscu, jak i o jego domownikach. Kto wie, może jak uda jej się przeżyć wykorzysta to?
- Co to właściwie jest za miej-... - Przerwała w momencie, w którym dotknął jej brody i podniósł głowę tak, by na niego patrzyła. Drgnęła lekko na samo zetknięcie z jego skórą. Nie obawiała się jego wzroku. Nie miał tak szaleńczego wyrazu twarzy jak Azazel, ale w głębi ducha wolała już chyba patrzeć na oczy tego szaleńca.
Gdy wampir dotknął jej biustu zmarszczyła tylko brwi i fuknęła pod nosem. Dalsze zabawy doprowadziły, że odtrąciła jego rękę z rozmachem. Była szanującą się kobietą, co do tego nikt, nawet a może szczególnie, ktoś silniejszy od niej nie będzie miał wątpliwości.
- Łapy przy sobie. - Powiedziała w momencie, w którym dźwięk rozrywanego materiału rozszedł się po pomieszczeniu. Irisviel nadęła poliki i szybko złapała materiał, żeby nie opadł jej niżej.
Ważniejsze jednak od tego było to, że ten skurwiel zniszczył prezent od brata. A tego, Irina nikomu nie popuści.
Gdy przemówił, na jej twarzy pojawił się rumieniec. Nie dlatego, że ją zawstydził, o nie. Po prostu jego słowa dotarły do jej mózgu i zrozumiała, jak głupio się zachowała. Przez chwilę myślała nawet, czy by nie spróbować być grzecznym barankiem, zamiast zadziorną lwicą.
- Nie jesteś byle płotką, nieprawdaż? - Mruknęła cicho. - Do tej pory spotykałam raczej mało ogarnięte wampiry.
Mówiła cicho, sama nie wiedziała czemu właściwie się do niego odzywa. Równie dobrze mogłaby zamilknąć i tyle. Najwidoczniej jednak wolała dowiedzieć się jak najwięcej o tym miejscu, jak i o jego domownikach. Kto wie, może jak uda jej się przeżyć wykorzysta to?
- Co to właściwie jest za miej-... - Przerwała w momencie, w którym dotknął jej brody i podniósł głowę tak, by na niego patrzyła. Drgnęła lekko na samo zetknięcie z jego skórą. Nie obawiała się jego wzroku. Nie miał tak szaleńczego wyrazu twarzy jak Azazel, ale w głębi ducha wolała już chyba patrzeć na oczy tego szaleńca.
Gdy wampir dotknął jej biustu zmarszczyła tylko brwi i fuknęła pod nosem. Dalsze zabawy doprowadziły, że odtrąciła jego rękę z rozmachem. Była szanującą się kobietą, co do tego nikt, nawet a może szczególnie, ktoś silniejszy od niej nie będzie miał wątpliwości.
- Łapy przy sobie. - Powiedziała w momencie, w którym dźwięk rozrywanego materiału rozszedł się po pomieszczeniu. Irisviel nadęła poliki i szybko złapała materiał, żeby nie opadł jej niżej.
Ważniejsze jednak od tego było to, że ten skurwiel zniszczył prezent od brata. A tego, Irina nikomu nie popuści.
- Irisviel
- Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kilka blizn na szyi i twarzy. Tatuaż lisa o dziewięciu ogonach na plecach~
Zawód : Obecnie brak.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak~
Moce : Jest człowiekiem, więc takowych nie posiada.
Magia : Jeszcze nie została łowcą, więc nie może się pochwalić znajomością magii.
Re: Gabinet Dyrektora
Belial
Płotką? No czyżby chodziło jej o krew? Jeśli tak, to dziewczyna ani trochę się nie pomyliła. Nie miała do czynienia z byle śmieciem, o nie. Niestety, tego też jej nie powie. Niech sama sobie kochana dochodzi do tego czy aby ma do czynienia z zwykłym poziomem C,D czy może nawet z poziomem A. Taka nutka tajemnicy zawsze była przyjemna w pewnych scenach teatralnych, a on uwielbia nagłe zmiany w scenariuszach. Niestety według pierwotnego planu miałoby to wyglądać całkowicie inaczej, lecz czyż nie można czegoś zmienić w trakcie trwania spektaklu? Gdy to aktorzy zapomną swoich ról? Nie mniej teraz jednak bardziej interesowało go jej ciałko, które tak szczytnie chciała zakryć. Nie przejmował się nawet tym, co dziewczyna miała do powiedzenia. Delikatnie chwycił za jej ręce, po czym przesunął je na boki, tak by sukienka spokojnie mogła opaść na ziemię. Dopiero teraz mógł względnie dostrzec wszystkie walory jej ciała.Począwszy od jej zgranych nóg przechodząc w górne części jej ciała. Niestety jeszcze jej ciałko nie koniecznie zostało całkowicie odsłonięte, jednak nie można tego tak szybko zmieniać. Bo scena stałaby się zbyt przewidywalna, oraz z czasem coraz bardziej nudna. No więc, gdy spokojnie mógł już zebrać ją z ziemi, oraz wrzucić za krzesło.
Co teraz moja mała aktoreczka zrobi? Nie wspomni zapewne jej o tym, co chce dalej z nią zrobić, lecz tego pewnie domyśliła się już sama gdy zdarł z niej odzienie.
- A jeśli nie? Co zrobisz, jeśli zechce zakosztować czegoś innego niż twojej krwi? Coś bardziej piękniejszego niż picie krwi z ciała kobiety. Pozwól mi, że poprowadzę Akt w taki sposób jak zaplanował nasz mały reżyser.
Chodziło mu oczywiście o jego córkę. Bo tak naprawdę, nie spodziewał się tego. Nie spodziewał się, że dostanie tak przeuroczy i niewinny prezent. Podszedł ponownie bliżej do niej odpychając ją lekko w stronę biurka. Jedynie zatem mogła się zapewne o nie oprzeć, o ile nie obroni się w jakiś sposób. Co dalej? Przywarł do niej, lecz spodziewał się ogromnych protestów z jej strony. I co dalej? Spojonym lub pewnym ruchem przywar do jej ust. Składając na nich namiętny lecz łapczywy pocałunek. Tak, jakby chciał sprawdzić, czy aby na serio nie ucieknie, a może po prostu nie zniknie z tego miejsca.
Oderwał się od niej, by spojrzeć ponownie w jej oczy. Wolną ręką po prostu zerwał z niej stanik. Nie był ani gwałtowny lecz ani spokojny.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Wszystko działo się bardzo szybko. W jednej chwili trzymała swoją sukienkę, w drugiej już jej nie miała. Biały materiał spłynął zwiewnie i opadł na podłogę. Dziewczę pisnęło cicho i próbowało się ponownie zakryć, jednak jego dłonie przytrzymywały ją skutecznie. Momentalnie opuściła wzrok czując, jak jej policzki robią się coraz bardziej czerwone. Wampir przyglądając się jej ciału mógł dostrzec wiele blizn, jakie miała na ciele, ale najgorsze z nich wydawały się rozmieszczać na szyi i dekolcie. Gdyby Belial spojrzał na jej plecy dostrzegłby ogromny tatuaż japońskiego lisa o dziewięciu ogonach. Irina zawsze była z niego zadowolona. Niekoniecznie jednak chciała go pokazywać napalonemu facetowi.
Oddychała ciężko, cały czas próbując się wyrwać. Zdecydowanie nie podobał jej się kierunek, w jakim ta ich "dyskusja" podążała. Gdy mówił drgnęła gwałtownie.
- Puszczaj mnie! - Warknęła na niego i próbowała się wydostać. Szarpała się mocno, raz nawet kopnęła go w piszczel sądząc, iż jej to jakoś pomoże. Niestety, została przygwożdżona do biurka i nie miała szansy na to, by ruszyć się chociażby o centymetr, a co dopiero uciec. Czuła jego ciało, które przylgnęło do jej i poczuła, jak robi jej się niedobrze. Cały czas próbowała się wyrywać, nie pozwoli przecież tak łatwo na odebranie sobie cnoty. A już na pewno nie wampirowi.
- Puszczaj mnie ty przeklęta krea-... - Jej usta zostały zatkane w bardzo skuteczny sposób. W jej oczach pojawiły się łzy, a w gardle zaczęło ją drapać tak, jakby miała się zaraz rozpłakać. Skurwiel skradł jej pierwszy pocałunek!
Gdy się od niej odsunął i spojrzał na nią, w jej oczach mógł dostrzec wiele łez, ale także gniew. Niewyobrażalnie wielki gniew i złość. Nie odezwała się już jednak ani słowem, nawet wtedy gdy zdjął jej stanik.
Oddychała ciężko, cały czas próbując się wyrwać. Zdecydowanie nie podobał jej się kierunek, w jakim ta ich "dyskusja" podążała. Gdy mówił drgnęła gwałtownie.
- Puszczaj mnie! - Warknęła na niego i próbowała się wydostać. Szarpała się mocno, raz nawet kopnęła go w piszczel sądząc, iż jej to jakoś pomoże. Niestety, została przygwożdżona do biurka i nie miała szansy na to, by ruszyć się chociażby o centymetr, a co dopiero uciec. Czuła jego ciało, które przylgnęło do jej i poczuła, jak robi jej się niedobrze. Cały czas próbowała się wyrywać, nie pozwoli przecież tak łatwo na odebranie sobie cnoty. A już na pewno nie wampirowi.
- Puszczaj mnie ty przeklęta krea-... - Jej usta zostały zatkane w bardzo skuteczny sposób. W jej oczach pojawiły się łzy, a w gardle zaczęło ją drapać tak, jakby miała się zaraz rozpłakać. Skurwiel skradł jej pierwszy pocałunek!
Gdy się od niej odsunął i spojrzał na nią, w jej oczach mógł dostrzec wiele łez, ale także gniew. Niewyobrażalnie wielki gniew i złość. Nie odezwała się już jednak ani słowem, nawet wtedy gdy zdjął jej stanik.
- Irisviel
- Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kilka blizn na szyi i twarzy. Tatuaż lisa o dziewięciu ogonach na plecach~
Zawód : Obecnie brak.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak~
Moce : Jest człowiekiem, więc takowych nie posiada.
Magia : Jeszcze nie została łowcą, więc nie może się pochwalić znajomością magii.
Re: Gabinet Dyrektora
Belial
Kreaturo? Chyba to chciała powiedzieć o nim. Och jak sam wcześniej wspominał. Będzie czarnym charakterem w tym całym przedstawieniu. I nic, ani nikt tego raczej nie zmieni. A on sam dał jej wybór na początku ich rozmowy. Mogła pozostać z nim i wybrać mniejsze zło, lub opuścić w ucieczce jego gabinet i zostać pochwycona przez Manę, lub grupkę która zapewne szwenda się gdzieś po domostwie. I w takim wypadku wybrać gorsze zło i bardziej brutalne. Nie może za to go winić, tak stanowczo to wszystko to była jej wina. A przynajmniej powinna sama to tak odebrać. I nie winić nikogo innego tylko siebie samą. Jednak jeśli sama do tego nie dojdzie, to będzie jedną z tych ofiar w jego aktach. Która ro po pewnym czasie zaczyna nienawidzić i pałać zemstą do swojego oprawcy. By tak łatwo odebrać mu życie. Jednak, czy aby na pewno była gotowa na starcie z jego osobistością? Niech dobrze sobie przekalkuluje i dobrze się zastanowi czy chce go na serio atakować w swojej przyszłości.A teraz? Teraz zapewne zechce się z nią dalej zabawić. Skoro akt dalej trwa, a widzowie nadal to oglądają niech się radują z biedoty owej kobiety.
- Niestety nie mogę tego zrobić moja kochana. Nie mniej mam pojęcie, że wiesz co zaraz z tobą zrobię. I mam nadzieję, że uznasz to za istotę uchwalenia twej urody. A jeśli nie, to cóż bardzo mi przykro ale możesz uznać to za zwyczajny gwałt.
Pchnął ją mocniej w taki sposób, że dziewczyna zapewne wylądowała na plecach całkowicie. Jeśli oczywiście się nie obroniła. Co dalej? Oczywiście chwycił jej bieliznę w rękę, po czym bez problemu rozerwał jej majtki.
Teraz wiadomo co miało już zaraz nastąpić. Przywarł jeszcze bardziej do jej ciała i zaczął składać pocałunki na jej ciele. Jedną ręką oczywiście blokował jej łapkę, którą niestety musiał wygiąć by ta nie mogła zbytnio się stawiać. Wiadomo, że czasami stawiają się, a wtedy może stać się mały problem. Oczywiście spokojnie by dał sobie radę, lecz trzeba doprowadzić ten akt do następnej sceny. No więc co zrobił z wolną ręką? Oczywiście zaczął doprowadzać do zbliżenia między jej dłonią, a jej kroczem.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Czy się broniła? Oczywiście, że próbowała. Była jednak jedynie małą, słabą, ludzką kobietą. Z samego założenia nie miała zbyt wielu szans. Człowiek mógł jej zrobić krzywdę, gdyż nie byłaby w stanie mu się przeciwstawić, a co dopiero wampir. Nie miała jednak zamiaru oddać swojej cnoty bez walki. Szarpała się cały czas, bezskutecznie. Próbowała go kopać, jednak nic nie przynosiło efektu.
Nagle jej ciało opadło bezwładnie na biurko i już wiedziała, że przegrała tę walkę. W takiej pozycji nie miała szans na jakąkolwiek defensywę. Gdy poczuła jego usta na swoim ciele, zaczęła się trząść. Tak po prostu, najzwyczajniej w świecie trząść. Pozbawiona bielizny, całkowicie naga, z powykręcanymi rękami leżała na twardym biurku i trzęsła się.
Zacisnęła oczy i poczuła, jak łzy spływają jej po policzkach. W myślach zapanował chaos. Wszystko zdawało się krzyczeć jedno słowo.
NIE!
Mimo to, on nie przestawał. Ostatni raz próbowała się szarpnąć, licząc na to, że uda jej się odsunąć od niego choć odrobinę.
Nagle jej ciało opadło bezwładnie na biurko i już wiedziała, że przegrała tę walkę. W takiej pozycji nie miała szans na jakąkolwiek defensywę. Gdy poczuła jego usta na swoim ciele, zaczęła się trząść. Tak po prostu, najzwyczajniej w świecie trząść. Pozbawiona bielizny, całkowicie naga, z powykręcanymi rękami leżała na twardym biurku i trzęsła się.
Zacisnęła oczy i poczuła, jak łzy spływają jej po policzkach. W myślach zapanował chaos. Wszystko zdawało się krzyczeć jedno słowo.
NIE!
Mimo to, on nie przestawał. Ostatni raz próbowała się szarpnąć, licząc na to, że uda jej się odsunąć od niego choć odrobinę.
- Irisviel
- Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kilka blizn na szyi i twarzy. Tatuaż lisa o dziewięciu ogonach na plecach~
Zawód : Obecnie brak.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak~
Moce : Jest człowiekiem, więc takowych nie posiada.
Magia : Jeszcze nie została łowcą, więc nie może się pochwalić znajomością magii.
Re: Gabinet Dyrektora
Belial
Nie chciał by jego aktoreczka popadła w histeryczny płacz. Dlatego przetarł jej oczy swoimi palcami, a raczej można powiedzieć iż pozbył się jej łez. Oczywiście pewne było to, że raczej nie sprawi tym iż dziewczyna poczuje się lepiej. Jednak nadal powinna wziąć pod uwagę to, że obchodzi się z nią bardzo delikatnie. Tak, to był nadal gwałt lecz wyglądający niczym wyrwany z jakieś sztuki. A ona, ona z nim grała nadal w nim główną rolę. I nie było szans by ktoś o przerwał, bo sama dziewczyna nie była w stanie zmienić swojego przeznaczenia. Jego uściska zatem lekko się zwiększył, lecz tylko na tej owej jednej ręce. Miał nadzieję, że nie zechce zrobić jakiegoś głupstwa by przy chwilowej okazji spróbować uciec. Niestety jest on nadal wampirem, zatem posiada swoiste odruchy. Jakie? A nuż takie, które rozwścieczą go gdy tylko postara się mu przerwać jego czyn.Przyłożył więc zatem swoje usta do jej ucha, lekko przegryzając je by po chwili zacząć szeptać w miarę uspakajające słówka.
- Wiem, że dla ciebie jest to okrutny czyn. Jednak, uwierz mi iż moje serce również się smuci iż muszę poddać cię takiemu ohydnemu czynowi. Nie mniej wiesz, że nawet jeśli bym chciał nie mogę przerwać sceny, która już się zaczęła.
Po czym powrócił swoimi ustami do jej ciała. Powoli poczynając od szyi zaczął schodzić w stronę jej nóg. Do miejsca, gdzie zaczyna się spełnienie lub pogarda dla niej.
Oprawca, który zaraz zapewne zbezcześci jej ciało na pewno nie pozostanie jednak bierny na tyle, by zadowolić się samymi pieszczotami.
Okazał jednak jej gram zaufania puszczając jej dłoń, by ta mogła spokojnie się poprawić. Jednak powinna wiedzieć, by nie próbować niczego. Nie da się tak łatwo zajść jak niejeden by na to pozwolił. A kara może być bardziej dotkliwsza niż całe zło które chce jej wyrządzić. Mi mniej gdy jego ręce były już wolne, spokojnie przejechały po jej piersiach by zjechać do nóg i delikatnie lecz zarazem pewnie rozchylić je dla niego.
- Mimo, że jestem istotą doskonała. Nie posiadającą skazy niczym żywe ludzkie ciała. Nie mogę skłamać, że kobiece ciała są wręcz idealne.
I po tych słowach zanurzył się w niej. Nie było ciężko odgadnąć jaki rodzaj przyjemności i czym zaczął sprawiać swojej nowej znajomej. Mimo, że nie trzymał jednak jej za ręce, to jego uścisk tym razem mocniej przytrzymywał jej nogi.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Tymczasem dziewczyna leżała bez ruchu, nie starając się stawiać oporu. Wiedziała bowiem, że nic jej nie uratuje, a tym bardziej buntownicze zachowanie. Powoli zatracała się w swoim myślach, oddalając się umysłem od miejsca w którym była. Nadal czuła mdłości i trzęsła się z obrzydzenia, ale zdawało się iż powoli ten stan ustaje. Ucisk na ręce spowodował zaczerwienienie skóry, a także do bólu, który był jednak niczym w porównaniu z tym, jak cierpiała jej psychika.
Szept mężczyzny dotarł do jej uszu sprawiając, iż drgnęła lekko. Otworzyła oczy patrząc na niego nieobecnym wzrokiem. Patrzyła wprost na niego, a mimo to miało się wrażenie, że była myślami gdzieś zupełni indziej. Irisviel mogła nazwać siebie szczęściarą, skoro potrafiła w takiej sytuacji oderwać się od rzeczywistości. Zapewne wiele kobiet na jej miejscu zazdrościłoby jej tej umiejętności. Odepchnięcia od siebie bólu, pogardy i zniesmaczenia.
Nie do końca była to prawda. Dziewczyna zdawała sobie sprawę z większej ilości rzeczy, które były dookoła niej, niż mogło się wszystkim wydawać. Jego usta sprawiały, że jej ciało napięło się lekko. Nie mogła pojąć tego, jak to możliwe, by reagowała tak na coś, co wywoływało w niej zgorszenie. Ale to był dopiero początek i dziewczyna zdawała sobie z tego sprawę.
Gdy zwolnił jej rękę była zdziwiona. Zdecydowanie sytuacja ta różniła się od standardowego pojmowania gwałtu, to fakt. Korzystając ze swobody rozmasowała sobie nadgarstek po czym położyła dłoń na swojej twarzy. Zakryła ją tak, by nie mógł dostrzec spojrzenia i emocji, jakie się na niej malowały.
Jego dotyk bowiem, sprawiał iż jej ciało, wbrew woli, zaczynało reagować na pieszczoty. I choć zakryła twarz mógł dostrzec to po lekkich drganiach nóg, małym wygięciu kręgosłupa czy przede wszystkim... Po zwiększeniu wilgotności pewnych części ciała, których zaczął dotykać. Cichy jękk wydobył się z jej ust, gdy wprowadził grę w nowy etap.
Szept mężczyzny dotarł do jej uszu sprawiając, iż drgnęła lekko. Otworzyła oczy patrząc na niego nieobecnym wzrokiem. Patrzyła wprost na niego, a mimo to miało się wrażenie, że była myślami gdzieś zupełni indziej. Irisviel mogła nazwać siebie szczęściarą, skoro potrafiła w takiej sytuacji oderwać się od rzeczywistości. Zapewne wiele kobiet na jej miejscu zazdrościłoby jej tej umiejętności. Odepchnięcia od siebie bólu, pogardy i zniesmaczenia.
Nie do końca była to prawda. Dziewczyna zdawała sobie sprawę z większej ilości rzeczy, które były dookoła niej, niż mogło się wszystkim wydawać. Jego usta sprawiały, że jej ciało napięło się lekko. Nie mogła pojąć tego, jak to możliwe, by reagowała tak na coś, co wywoływało w niej zgorszenie. Ale to był dopiero początek i dziewczyna zdawała sobie z tego sprawę.
Gdy zwolnił jej rękę była zdziwiona. Zdecydowanie sytuacja ta różniła się od standardowego pojmowania gwałtu, to fakt. Korzystając ze swobody rozmasowała sobie nadgarstek po czym położyła dłoń na swojej twarzy. Zakryła ją tak, by nie mógł dostrzec spojrzenia i emocji, jakie się na niej malowały.
Jego dotyk bowiem, sprawiał iż jej ciało, wbrew woli, zaczynało reagować na pieszczoty. I choć zakryła twarz mógł dostrzec to po lekkich drganiach nóg, małym wygięciu kręgosłupa czy przede wszystkim... Po zwiększeniu wilgotności pewnych części ciała, których zaczął dotykać. Cichy jękk wydobył się z jej ust, gdy wprowadził grę w nowy etap.
- Irisviel
- Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kilka blizn na szyi i twarzy. Tatuaż lisa o dziewięciu ogonach na plecach~
Zawód : Obecnie brak.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak~
Moce : Jest człowiekiem, więc takowych nie posiada.
Magia : Jeszcze nie została łowcą, więc nie może się pochwalić znajomością magii.
Re: Gabinet Dyrektora
Belial
Nie spodziewał się takich wspaniałych reakcji jej ciała. Niczym wijąca się nimfa przy dotyku człowieka. Jednakże, dlaczego zaprzeczała temu co jej ciało chciało? Czyż to nie piękne doznania? Nie powinna chcieć tego już dawno? Nie przepuszczał, że dziewczyna może posiadać tak wysoką samokontrolę. Ludzie to jednak wspaniałe istoty, które posiadają co prawda wiele niepotrzebnych cech. Jednak posiadają też kilka zaskakujących. Kiedy zakończy już kosztować smaków jej wspaniałego wnętrza, nie pozostał jednak bierny. Nie mógł pozwolić by ten stan który odczuwała dziewczyna nagle wyparował. Przejechał pocałunkiem po jej brzuchu, by ponownie zakosztować jej ust. Następnie ponownie jego usta zawitały przy jej uchu. Prawiąc kolejne kłamstwa, którymi raczy dziewczynę.- Okłamujesz sama siebie.
Odpowiedział, a raczej stwierdził. Pomimo tego, że jest jego aktorką nie pozwoli by okłamywała samą siebie. To, to takie niekorzystne przy tej całej wspaniałej akcji. Można by powiedzieć, że mogłoby to być przyjemne. Jednak nie w takiej sytuacji, oraz nie koniecznie w takiej scenerii. Może gdyby byli dla siebie bliscy, to kobieta by reagowała inaczej. Można by na ten temat wspaniale gdybać.
- +18:
- Po tym gdy zakończył śpiewać swoje słówka do jej ucha powrócił do jej piersi, którą zaczął pieścić swoimi pocałunkami. Wolną dłonią postanowił zawiać do jej wspaniałego miejsca rozkoszy. Przejechał zatem palcami po jej brzuchu, by po chwili zakosztować jej kwiatu kobiecości. Powoli zagłębiając się w niego palcami, tak jakby badając każdy zakamarek jej ciała. Starał się jednak być nader bardzo ostrożny. Nie chciał przecież zabrać jej tego skarbu za pomocą swojej dłoni.
W pewnym momencie oderwał się od jej piersi, by ponownie spojrzeć na nią. Nie wiedział dlaczego zakrywa twarz, więc postanowił pozwolić sobie popatrzeć na jej wyraz twarzy. Zabrał zatem jej dłonie, by popatrzeć w jej oczy z uśmiechem.
- Starasz się ukryć wzrok przed kłamstwem? Przed kłamstwem, które zdradza twoje własne ciało?
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Irina walczyła sama ze sobą. Pogarda i nienawiść zdawały się ogarniać jej ciało równocześnie z przyjemnością, której tak bardzo się wstydziła. Nigdy nie pozwoliła sobie, ba, nie odczuwała nawet potrzeby, by być z mężczyznami tak blisko. O wszystkim, co teraz czuła, słyszała niejednokrotnie od koleżanek, w telewizji i czytała w internecie. Nigdy jednak nie sądziła, że odczucia te mogą być tak silne.
W swoim krótkim życiu Irisviel kochała tylko jednego mężczyznę - swojego brata. Była to jak najbardziej miłość siostrzana, więc nigdy wcześniej nie zastanawiała się nad istotą kontaktów seksualnych. Mimo bycia miłą i uczynną młodą kobietą, była także dosyć oschła jeżeli chodziło o strefę uczuć. Nigdy nie zauważała tego, co inni czuli do niej i niejednokrotnie ich raniła.
Teraz, gdy powoli poznawała przyjemność, jaka płynęła ze zbliżenia Irina miała przed oczami całe swoje życie, wszystkich swoich kolegów, którym złamała serca. Czy to była kara? Nie, nie sądziła tak. Zawsze uważała, że prawda, jak bolesna by była, zawsze lepsza jest od kłamstwa.
Nadal było jej niedobrze. Pomiędzy rozkoszą, jaka promieniowała na całe jej ciało, czuła także wielki wstyd i niechęć. Ginęło to jednak gdzieś po drodze, a jej mózg powoli się wyłączał. Pragnęła więcej, ale w życiu nie przyznałaby tego na głos. Westchnęła tylko lekko, gdy przejechał ustami po jej brzuchu. Na pocałunek, który nastał chwilę później, nadal była bierna choć zdawać by się mogło, iż opuściła nieco swoją gardę, rozluźniając wargi. Jego głos dotarł do jej ucha i sprawił, że całe ciało drgnęło delikatnie wyginając się w jego stronę.
W swoim krótkim życiu Irisviel kochała tylko jednego mężczyznę - swojego brata. Była to jak najbardziej miłość siostrzana, więc nigdy wcześniej nie zastanawiała się nad istotą kontaktów seksualnych. Mimo bycia miłą i uczynną młodą kobietą, była także dosyć oschła jeżeli chodziło o strefę uczuć. Nigdy nie zauważała tego, co inni czuli do niej i niejednokrotnie ich raniła.
Teraz, gdy powoli poznawała przyjemność, jaka płynęła ze zbliżenia Irina miała przed oczami całe swoje życie, wszystkich swoich kolegów, którym złamała serca. Czy to była kara? Nie, nie sądziła tak. Zawsze uważała, że prawda, jak bolesna by była, zawsze lepsza jest od kłamstwa.
Nadal było jej niedobrze. Pomiędzy rozkoszą, jaka promieniowała na całe jej ciało, czuła także wielki wstyd i niechęć. Ginęło to jednak gdzieś po drodze, a jej mózg powoli się wyłączał. Pragnęła więcej, ale w życiu nie przyznałaby tego na głos. Westchnęła tylko lekko, gdy przejechał ustami po jej brzuchu. Na pocałunek, który nastał chwilę później, nadal była bierna choć zdawać by się mogło, iż opuściła nieco swoją gardę, rozluźniając wargi. Jego głos dotarł do jej ucha i sprawił, że całe ciało drgnęło delikatnie wyginając się w jego stronę.
- +18:
- Sutki dziewczyny stwardniały szybciej, niż mógł się tego spodziewać. Jednak dopiero, gdy wsunął palce do jej wnętrza mógł ujrzeć reakcję, która na pewno go usatysfakcjonowała. Z ust dziewczyny wydobył się stłumiony, przez własną dłoń jęk. Dziewczyna napięła wszystkie mięśnie i uniosła lekko prawe kolano. Była ciasna, to mógł stwierdzić od razu. Ale czego spodziewać się po dziewicy?
- Irisviel
- Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kilka blizn na szyi i twarzy. Tatuaż lisa o dziewięciu ogonach na plecach~
Zawód : Obecnie brak.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak~
Moce : Jest człowiekiem, więc takowych nie posiada.
Magia : Jeszcze nie została łowcą, więc nie może się pochwalić znajomością magii.
Re: Gabinet Dyrektora
Belial
Wspaniale, jak wspaniale reagowała jego nowa kochanka. Nie spodziewał się takich aktów jej ciała, a raczej tego jak będzie ona reagowała na to wszystko. Bardzo go to jednak cieszyło, że jest jednak ludzką kobietą. Nie mógłby uzyskać tak wspaniałych efektów u wampirzycy. Niestety umarłe kobiety nie są tak podatne na bodźce seksualne. A szkoda, bo niestety z kruszynką jest tak iż musi się hamować by nie zrobić jej zbytnio niezamierzanej krzywdy. Wspaniale, ach zaprawdę wspaniale przedstawia się ta cała scena. Cały czas jednak próbował uświadomić jej, by nie starała się uznawać tego za zło konieczne, lecz za coś co spotyka raczej nieliczne kobiety. Byłby gburem gdyby powiedział jej, że powinna się cieszyć iż robi to z tak wysoko urodzonym wampirem.- Wybacz, wiesz zapewne co zaraz nastąpi.
- +18:
- Wystarczająco już starczało jej pieszczot. Nie chciał jej doprowadzić do szybkiej ekstazy. Bo co by wtedy mógł zrobić? Niestety teraz musi dojść do tej mniej estetycznej rzeczy. Mogła jedynie przewidywać, że zaczął się rozbierać. A może i tak nie pewnie się rozbierać? Po prostu opuścił swoje spodnie. Nie widział zbędnego powodu by miał się całkowicie rozbierać. No bo po co? Nie robią tego w łóżku, czy coś? I w końcu nawet jeśli nie brutalny, to nadal był to gwałt, czyż nie?
Nie, jeszcze nie zabrał jej tego skarbu. Jedynie chciał dać jej do zrozumienia, że tak naprawdę zaraz do tego dojdzie. Nadal jednak sprawiał jej przyjemność dłonią wyczekując momentu, gdy będzie mógł w nią wejść.
- Rozumiem, że mnie nienawidzisz. Jednak nie miej mi tego za złe.
Zapewne chciałaby go teraz zabić. Och, cóż by to była za walka. Naga kobieta kontra wampir. Pewnie by nie skończyło się to za grzecznie. Jednak nie może na takie coś pozwolić. Przecież jak wspomniał nie chce zrobić jej aż takiej krzywdy.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Cały czas wpatrywała się w niego tym samym wzrokiem, jednak gdy rozkosz stała się jeszcze większa odwróciła głowę w bok unikając jego spojrzenia. Dla niej sam fakt, że był wampirem sprawiał, że czuła się najzwyczajniej w świecie źle. Nie obchodziło ją, jaki "zaszczyt" ją dosięgnął i jak wysoko urodzony był Belial. Wampir będzie dla niej na zawsze wampirem. Istotą, od której powinna trzymać się z daleka. Jako siostra łowcy wiedziała, jak bardzo niebezpieczne są to stworzenia i jak nie wiele im potrzeba, by zabić człowieka. Mimo to, ona nadal żyła, prawda?
Czy go nienawidziła? A jakżeby inaczej. Raz udało jej się uniknąć takiego losu i gdy już sądziła, że jej cnota i niewinność są bezpieczne pojawił się on. I dobrze wiedziała, że zaraz zabierze jej cząstkę niej samej.
- +18:
- Za dużo myśli kołowało się jej w głowie. W połączeniu z podnieceniem, jakie ogarnęło jej ciało jakąś chwilę temu i ciągle zdawało się powiększać, spowodowało to, iż dziewczę nie było w stanie się na niczym skupić. Wyciągnęła w jego stronę dłoń i położyła mu ją na ramieniu. Walcząc sama ze sobą, czy go od siebie odepchnąć, czy wręcz przeciwnie - przysunąć jak najbliżej.
Minęła spora chwila, zanim jego słowa do niej dotarły. Wiedziała, jak skończy się jego gra, choć na chwilę udało jej się o tym zapomnieć. Otworzyła oczy szeroko i poderwała się na łokciu nadal czując jak bawi się jej kroczem. Gdy zaczął ściągać spodnie odwróciła wzrok zażenowana. W tym samym czasie czuła jak wypływa z niej to, co było wynikiem jego pieszczot. Jej ciało zareagowało instynktownie, przysuwając się do dłoni mężczyzny, którą najzwyczajniej w świecie robił jej dobrze.
Czy go nienawidziła? A jakżeby inaczej. Raz udało jej się uniknąć takiego losu i gdy już sądziła, że jej cnota i niewinność są bezpieczne pojawił się on. I dobrze wiedziała, że zaraz zabierze jej cząstkę niej samej.
- Irisviel
- Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kilka blizn na szyi i twarzy. Tatuaż lisa o dziewięciu ogonach na plecach~
Zawód : Obecnie brak.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak~
Moce : Jest człowiekiem, więc takowych nie posiada.
Magia : Jeszcze nie została łowcą, więc nie może się pochwalić znajomością magii.
Re: Gabinet Dyrektora
Belial
Domyślał się po jej zachowaniu, że zapewne wolałaby robić to z ukochanym. Jednak, tego nie mógłby spełnić gdyby nawet chciał. Więc jego egoistyczna powódka kazała mu zaspokoić jej ciało. Nie czekając na jakiegoś księcia z bajki. Bo takowy zapewne by nigdy nie przybył. Obecny świat niestety nie jest już taki idealny jak dawniej. Rycerskość to tylko bajka, tak samo jak sama idea pseudo księcia z bajki, którego każda z kobiet szuka. W tych czasach kobiet mają większe problemy niż palenie na stosie. Nie mniej rycerze już dawno wyginęły jak i inne pryzmaty bohaterów z bajki. Dlaczego więc nie miał jej zabrać tego, co zapewne zrobiłby inny facet. I nie z taką gracją i subtelnością niż on. Czy dlatego powinien być uznawany za złego i okrutnego? Czy może wręcz odwrotnie? Prawdą było, że nie był typowym gwałcicielem jak inni osobnicy, bo nie lubował się w prymitywnym aspekcie gwałtu na siłę. Tak stanowczo jego czyn można by nazwać za piękny w swoistym tego znaczeniu. Bo jednak dla nikogo gwałt nie jest niczym pięknym, a już zapewne nie dla ofiary. Zatem młoda kobieta nie mogła marzyć o wielkiej miłości i seksie z ukochanym, w którym oddaje mu swój skarb. Straci to niestety tym razem, a żądza wampira nie jest jeszcze zadowolona by mógł ją pozostawić samą, by ta się pozbierała i opuściła to miejsce. Zapewne można by się wywodzić jeszcze głębiej nad aspektami owego czynu, lecz ich akt stałby się wtedy strasznie ponury, a wręcz przygnębiający. Poprowadźmy więc go dalej, niech ich ciała zaczną grać swoistą symfonię. - +18:
- Nie mógł powiedzieć wręcz jak jej ciało wspaniale reagowało. Nie mógłby tego określić prostota swoich słów. Pomimo, że zapewne z ust jego aktoreczki poleciałaby nie jedna symfonia prostych kłamstw. Kłamstw, które prawiłby iż nie podoba się jej wcale to. Jednak, jej ciało idealnie wręcz zdradzało to wszystko czego ona się by wypierała. Wspaniałe, ach wspaniałe było jej to ciało. Przygotował ją wręcz idealnie do dalszej symfonia w tej pięknej sztuce. Jej głosy idealnie wręcz zapewniały im tło muzyczne. Ciche jęki, zarazem tak prawdziwe jak odgłosy na tym padole. Przyciągnął ją mocniej do siebie, zagłębiając się wręcz bardziej dłonią w jej ciało. Była gotowa, do tego wszystkiego co zaplanował dla niej los. Podniósł ją zależnie mocno, by ta nie opadła na ziemię. Nie tego wręcz dla niej chciał. Odwrócił ją niczym baletnica robiąca piruet w przedstawieniu. Zdecydowanym ruchem umieścił ją ponownie na biurku, lecz tym razem to jej brzuch, a wręcz i piersi znajdowały się na blacie. Przywarł do niej nieznacznie, po czym przejechał pocałunkiem po jej szyi. I w następnych sekundach było pewne co się zaraz stanie. Mogła poczuć dość tępy ból, który mógł ją jedynie naprowadzić co zrobił. Wspaniałe, ach wspaniałe było jej ciało. Mimo, że nie oddane dobrowolnie idealnie wręcz czuł jej wnętrze swojej cześć ciała. I zaczął, powolnym ruchem lecz dogłębnym ich małą grę. Niczym z czasem starając się zwiększyć ruchy w ich nowym tańcu.
- Nadal będziesz dobitnie twierdzić, że twa osoba tego nie chce?
W jego słowach było słychać swoisty spokój. Nie obawiał się wcale tego co ona zrobi gdy właśnie zabrał jej dziewictwo. Jedyne co nie można zabrać nikomu od tak sobie, a może jednak?
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Prawdziwy książę z bajki nigdy nie istniał. Irisviel nigdy w niego nie wierzyła i nie planowała takowego szukać. Właściwie, do niedawna nie myślała o mężczyznach w kategoriach miłości, czy pożądania. Byli dla niej świetnymi kolegami, z którymi lubiła spędzać czas, bo byli bardziej otwarci od dziewcząt. A potem rodzice wpadli na genialny pomysł wydania jej za mąż. Tak bardzo jej się to nie spodobało, że skorzystała z pierwszej okazji, wsiadła w samolot i wróciła do brata. Teraz zastanawiała się, co by było, gdyby jednak zgodziła się na tamto małżeństwo.
W dawnych czasach kobietom nie było wcale łatwiej. Palenie na stosie było jedynie cząstką ich życia. Upokorzone, zamknięte w domach, wydawane za mąż według widzimisię rodziny. A gwałty zdarzały się od zawsze i dawnymi czasy, były równie brutalne, co teraz. Jedyne, co się zmieniło to kobieca duma i szacunek do samej siebie. O ile duma wzrosła w kobietach, odkąd tylko pojawiły się sufrażystki, o tyle szacunek do samych siebie zaczął powoli gdzieś ginąć. Te wszystkie dziewczęta w krótkich spódniczkach, jakby krzyczące "zerżnij mnie", puszczające się na każdym kroku zdziry, a także te, które myślały, że agresywna kobieta jest kobietą ładną. Irina zawsze patrzyła na nie z politowaniem. Bo na cóż nam, kobietom, możliwość pracy i głosowania, gdy same kładziemy się pod stopami mężczyzn?
Gdy usłyszała jego głos syknęła cicho. Czyżby chciał ją podirytować specjalnie?
- Zabiję cię kiedyś, zobaczysz. - Wyjęczała cicho. Słychać było jednak, że mówi całkiem poważnie.
W dawnych czasach kobietom nie było wcale łatwiej. Palenie na stosie było jedynie cząstką ich życia. Upokorzone, zamknięte w domach, wydawane za mąż według widzimisię rodziny. A gwałty zdarzały się od zawsze i dawnymi czasy, były równie brutalne, co teraz. Jedyne, co się zmieniło to kobieca duma i szacunek do samej siebie. O ile duma wzrosła w kobietach, odkąd tylko pojawiły się sufrażystki, o tyle szacunek do samych siebie zaczął powoli gdzieś ginąć. Te wszystkie dziewczęta w krótkich spódniczkach, jakby krzyczące "zerżnij mnie", puszczające się na każdym kroku zdziry, a także te, które myślały, że agresywna kobieta jest kobietą ładną. Irina zawsze patrzyła na nie z politowaniem. Bo na cóż nam, kobietom, możliwość pracy i głosowania, gdy same kładziemy się pod stopami mężczyzn?
- +18:
- Jej ciało reagowało nie tak, jak życzyłby sobie tego mózg. Trwało to od dłuższej chwili, a ona nie mogła powstrzymać cichych jęków. Oddech miała przyspieszony, ledwo łapała powietrze. Nie rozumiała, co się tak naprawdę działo. Pierwszy raz była tak blisko z mężczyzną i nie miała pojęcia, jakiego rodzaju doświadczenie ją czekało. Wiedziała tylko tyle, że gdyby jej ciało nie wiło się właśnie z rozkoszy, najchętniej zarwałaby się i uciekła z tego miejsca. Jak najdalej od niego...
Gdy złapał ją, by odwrócić jej ciało, drgnęła znacznie. Chwilę później czuła zimno bijące od blatu biurka. Brzuch i piersi spoczywały na nim bezwładnie, a dłonie zaciskała w pięści. I wtedy znowu zrobiło jej się niedobrze. Przeczuwała bowiem, co zaraz nastąpi. Zadrżała w ten nieprzyjemny sposób i mruknęła pod nosem coś, co brzmiało jak niezadowolenie. Jego ciało tak blisko niej, jego usta na szyi. Wszystko to sprawiło, że zamknęła oczy oczekując tego, co zaraz miało się stać.
I wtedy poczuła to. Ból, jakiego wcześniej nie doświadczyła. Mogłaby o tym czytać i słuchać setki razy, ale nigdy nie wyobraziłaby sobie go tak, jaki był faktycznie. Jedne kobiety były szczęściarami i nie odczuwały dyskomfortu przy swoim pierwszym razie. Irina miała pecha należąc do tych, którym sprawiało to ból. Wydała z siebie cichy, przytłumiony jęk bólu. Spod przymkniętych powiek popłynęły łzy. Ciało trzęsło jej się od nadmiaru emocji, wrażeń i nieprzyjemnego uczucia, jakie spowodowane było jego poczynaniami. Mdłości nasiliły się, w głowie zaczęło jej się kręcić. Poczuła, że robi jej się coraz słabiej i zamarzyła o tym, by teraz zemdleć.
Niestety, nie było jej to dane. Czuła w sobie każdy jego ruch. Po udzie spłynęła jej stróżka krwi informując, iż właśnie straciła swój skarb.
Gdy usłyszała jego głos syknęła cicho. Czyżby chciał ją podirytować specjalnie?
- Zabiję cię kiedyś, zobaczysz. - Wyjęczała cicho. Słychać było jednak, że mówi całkiem poważnie.
- Irisviel
- Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kilka blizn na szyi i twarzy. Tatuaż lisa o dziewięciu ogonach na plecach~
Zawód : Obecnie brak.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak~
Moce : Jest człowiekiem, więc takowych nie posiada.
Magia : Jeszcze nie została łowcą, więc nie może się pochwalić znajomością magii.
Re: Gabinet Dyrektora
Belial
Zapewne nie jedyna by pragnęła jego śmierci. Jednak jak i inni jego wrogowie, mała aktoreczka musi pogodzić się z tym, że w takim stanie nie jest dla niego zagrożeniem. I śmie wątpić, że kiedykolwiek mogłaby być dla niego czymś więcej niż pustacią do sztuki, czy po prostu osobą która zapewnia mu krew. Traktował ja przedmiotowo? Nie całkiem, lecz powinna wiedzieć, że istota ludzka nigdy nie będzie równa wampirzej. Nie mniej łowcy odbiegają od normy, lecz to jakiś żart zesłany ze strony ich niby boga. A kruszyna? Kruszyna była zbyt słaba, nie mogła nawet liczyć iż zagrozi mu jak łowcy. Nie potrafiła się wyswobodzi z jego macek. Nie mogła ochronić swojego skarbu, ani nawet siebie przed nim. Została sponiewierana przez małolatę, bo nie potrafiła strzelić gdy było trzeba strzelać. A więc, czy jej chęć do zabicia go, nie są niczym więcej niż pustymi słowami? Nie, zapewne posiadała jakiś element, który instynktownie by go zabił. Jednak, to nie o to tutaj chodziło. Ale dobrze, da jej kiedyś szansę na zabicie jego osoby, lecz będzie to jego mała gierka. Po jednej stronie jej życie, albo jego. Jeśli się jej o uda, będzie wolna a jeśli nie? To cóż, zapewne zostanie jego zabaweczką. Oczywiście do takiego rozwoju sprawy trzeba specjalnych przygotowań, a to teraz można by nazwać nawet wstępem.Co do jej ciała oraz odczuć, przy których można powiedzieć iż nie są dla niej przyjemne. Nie jednokrotnie podkreślał, że nie jest to specyficzny gwałt. Nie zrobi tego jak jakaś bestia w zaułku, która by ją wzięła od tyłu, a potem pozostawiła. O nie, on się różnił pod tym względem. Wolał jak jego ofiara zazna na początek trochę przyjemności z pieszczot, gdy potem bezkarnie jej zabierze to bez jej zgody. Nadal jednak jest to gwałt, o tym zaprzeczyć nie może.
- +18:
- Przejdźmy jednak do sztuki, która nadal trwa. Czuł ją dokładnie na sobie, a raczej jak jej ciało sprawuje się przyjmując go w sobie. Nie spodziewał się takiej wspaniałej reakcji. Można by powtórzyć, ach jakie jej ciało jest wspaniałe. Jednak każde ciało dziewicy takie bywa na początku, potem co się stanie po traumie tego już nie można określić. Raz jest to skaza i zraza do męskich osobników, a raz jest to popchnięcie do czynów skazujących na oddawanie się byle komu, a może się mylił? Chętnie to by na niej zbadał, lecz odchodzi znowu od głównego tematu. No dobrze moja droga, co teraz jej zrobi? Zapewne chwycił ją mocniej, po to by była bardziej do niego przyklejana, że tak ujmie to określenie. Następnie swoją dłonią podciągnie ją do góry po to by była wyprostowana. Co zapewne skutkuje zmniejszeniem pola manewru, tak samo jak i zmniejszenie miejsca w niej. Zatem poczuje większy ból, lecz po co? A po to by mógł polizać jej szyje i za chwilę zatopić w niej swoje zęby, lecz nie pił jej krwi. O nie! Nie tak zaplanował cały to en akt. A więc po co? By swobodnie ja naznaczyć? A to zostanie już ich tajemnicą.
Jak to na wampira niestety długo nie zagościł w tej pozycji, zatem szybko ją odepchnął i jeśli nie postawiła oporu po chwili była ponownie odwrócona w jego stronę, a on ręką sprawował ruchy jej piersi, by ponownie zagościć w jej wnętrzu. Jak na kochanka przystało nie zabierał swojego wzroku z jej oczów.
Czułe zagranie? A może chciał lubować się upokorzeniem w jej oczach? Kto go wie..
Niestety zabawa dochodziła do końca z wiadomych naturalnych przyczyn. Jednak jeszcze nie mogła liczyć na to, że jej odpuści. No i warto uwzględnić jeszcze, że przez cały ten czas po prostu zignorował jej odpowiedzi a jedynie na znak zwiększał ostrość i tępo tego wszystkiego.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Irisviel, gdyby była teraz w stanie zastanawiać się nad wydarzeniami z tego wieczora zapewne strzeliłaby sobie w łeb. Za głupotę i brak zdecydowania. Chociaż kto wie, czy naciśnięcie spustu w odpowiednim czasie dałoby cokolwiek. Znając życie trafiłaby sobie w stopę nie była w stanie uciec, jak teraz. A przynajmniej nie cierpi z bólu. Oczywiście, jeżeli mówimy o bólu fizycznym. Z jej psychiką zdecydowanie nie było teraz najlepiej...
Z pewnością jednak cała ta sytuacja będzie bardzo kluczowa w jej dalszym losie. Czy się pozbiera, czy wręcz zatraci w sobie? Tego jeszcze nie wie nikt. Pewne jednak jest to, że dziewczę nigdy nie zapomni upokorzenia, jakiego doznała za sprawą tego wampira.
Irina nie należała do osób mściwych. Właściwie, zazwyczaj puszczała w niepamięć wszelkie upokorzenia, jakich doznawała w swoim życiu. Ostatnio jednak, sama musiała to przyznać, przestała być tak miłą i posłuszną owieczką. Wróciła do miasta, by opowiedzieć bratu o swoich przeżyciach w Rosji. Nim zdążyła wyspowiadać się z poprzednich wydarzeń trafiła w takie bagno. Cóż, Raven będzie musiał przygotować dużo wódki na ich następne spotkanie.
Tymczasem znajdowała się w miejscu, o którym nie wiedziała praktycznie nic. I rzeczywistość zdawała się być zbyt bolesna, by zawracać sobie nią głowę.
Łzy spływały po jej policzkach, a dłonie zaciskały się w pięści na blacie biurka. Czuła każdy jego ruch bardzo dokładnie, z każdym coraz bardziej się złoszcząc. Cały czas czuła, jak wszystko podchodzi jej do gardła. Z minuty na minutę jednak uczucie to słabło. Zdawało się, iż powoli akceptuje rzeczywistość i to, co się z nią działo już od jakiegoś czasu. Gdy przyciągnął ją do siebie czuła jego ciało przy sobie. Westchnęła cicho przymykając oczy. Starała się wyrównać swój oddech i odciąć od nadmiaru wrażeń, które spływały na nią ze wszystkich stron.
I wtedy poczuła jego kły. Nie wiedziała, czy pije jej krew, czy nie. Wiedziała jednak, że wkuł się w nią swoimi zębami, niczym prawdziwa bestia. Wbrew jej wyobrażeniom, nie było to nieprzyjemne uczucie. Jęknęła cicho odchylając mimowolnie głowę i czekając na to, co nastąpi za chwilę.
Stróżka krwi spłynęła po jej szyi w momencie, w którym odwrócił ją przodem do siebie. Z początku spuszczała wzrok, patrząc się na jego klatkę piersiową i nie chcąc spoglądać prosto w oczy swojego "oprawcy". Po chwili jednak nabrała więcej śmiałości i podniosła wzrok. W jej oczach mógł dostrzec pewność siebie, pogardę, a także nienawiść. Czystą i tak wielką, jakiej nie mógłby sobie wyobrazić.
Ruchy jego ręki jedynie ją denerwowały, więc zdecydowanym ruchem zabrała ją ze swoich piersi. Trzymała go mocno za dłoń wbijając paznokcie w jego skórę. Drugą dłonią próbowała go odepchnąć, choć zdawała sobie sprawę z tego, że to na nic.
Z pewnością jednak cała ta sytuacja będzie bardzo kluczowa w jej dalszym losie. Czy się pozbiera, czy wręcz zatraci w sobie? Tego jeszcze nie wie nikt. Pewne jednak jest to, że dziewczę nigdy nie zapomni upokorzenia, jakiego doznała za sprawą tego wampira.
Irina nie należała do osób mściwych. Właściwie, zazwyczaj puszczała w niepamięć wszelkie upokorzenia, jakich doznawała w swoim życiu. Ostatnio jednak, sama musiała to przyznać, przestała być tak miłą i posłuszną owieczką. Wróciła do miasta, by opowiedzieć bratu o swoich przeżyciach w Rosji. Nim zdążyła wyspowiadać się z poprzednich wydarzeń trafiła w takie bagno. Cóż, Raven będzie musiał przygotować dużo wódki na ich następne spotkanie.
Tymczasem znajdowała się w miejscu, o którym nie wiedziała praktycznie nic. I rzeczywistość zdawała się być zbyt bolesna, by zawracać sobie nią głowę.
Łzy spływały po jej policzkach, a dłonie zaciskały się w pięści na blacie biurka. Czuła każdy jego ruch bardzo dokładnie, z każdym coraz bardziej się złoszcząc. Cały czas czuła, jak wszystko podchodzi jej do gardła. Z minuty na minutę jednak uczucie to słabło. Zdawało się, iż powoli akceptuje rzeczywistość i to, co się z nią działo już od jakiegoś czasu. Gdy przyciągnął ją do siebie czuła jego ciało przy sobie. Westchnęła cicho przymykając oczy. Starała się wyrównać swój oddech i odciąć od nadmiaru wrażeń, które spływały na nią ze wszystkich stron.
I wtedy poczuła jego kły. Nie wiedziała, czy pije jej krew, czy nie. Wiedziała jednak, że wkuł się w nią swoimi zębami, niczym prawdziwa bestia. Wbrew jej wyobrażeniom, nie było to nieprzyjemne uczucie. Jęknęła cicho odchylając mimowolnie głowę i czekając na to, co nastąpi za chwilę.
Stróżka krwi spłynęła po jej szyi w momencie, w którym odwrócił ją przodem do siebie. Z początku spuszczała wzrok, patrząc się na jego klatkę piersiową i nie chcąc spoglądać prosto w oczy swojego "oprawcy". Po chwili jednak nabrała więcej śmiałości i podniosła wzrok. W jej oczach mógł dostrzec pewność siebie, pogardę, a także nienawiść. Czystą i tak wielką, jakiej nie mógłby sobie wyobrazić.
Ruchy jego ręki jedynie ją denerwowały, więc zdecydowanym ruchem zabrała ją ze swoich piersi. Trzymała go mocno za dłoń wbijając paznokcie w jego skórę. Drugą dłonią próbowała go odepchnąć, choć zdawała sobie sprawę z tego, że to na nic.
- Irisviel
- Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kilka blizn na szyi i twarzy. Tatuaż lisa o dziewięciu ogonach na plecach~
Zawód : Obecnie brak.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak~
Moce : Jest człowiekiem, więc takowych nie posiada.
Magia : Jeszcze nie została łowcą, więc nie może się pochwalić znajomością magii.
Re: Gabinet Dyrektora
Belial
Nie, on nie zamierzał zakosztować jej krwi. To była zapewne dla niego pewna domena przyjemności, a czy dla niej? Oczywiście wszystko kierowało się tak, że dla niego i wyłącznie dla niego było to wszystko przyjemne. Aczkolwiek przecież nadal jest wampirem, a co za tym idzie nadal jest samolubny. Nie interesowało go zatem spełnienie dla niej, aczkolwiek dla samego siebie. Przyjmując niestety aspekty ludzkie to ta cała zabawa właśnie się kończyła. Jak i ten akt, w tej sztuce. Zarazem, nie był on ostatnim zapewne, lecz aby ostatni z nieprzyjemnych dla jego aktorki. No chyba, że popieprzony wampir jeszcze coś uszykował dla jego małej ludzkiej przyjaciółki. A nawet jeśli, to nie na dziś. O nie, to będzie w następnej części.Ale bez zbędnych słów. Nie mogła się nie spodziewać jak to się skończy i czym. Mogła być wdzięczna, że w tym popieprzonym losie, nie zrobi jej dziecka. Niestety to było wręcz niemożliwe. No chyba, że oddałby ją jakiemuś ludzkiemu ścierwu. Ścierwu, które przebywa w jego lochach. Nie mniej dla niego było to by zbyt niesmaczne. Nie lubował się wręcz w gwałtach zbiorowych, tak jak to niektórzy.
- Kochanie, już czas.
- +18:
- Uprzedził ją. Nie po to by się przygotowała. Jedynie po to by nadać jej świadomość, że zaraz zostanie jeszcze bardziej zbrukana. I tak też się stało, po paru szybszych ruchach. Tak, doszło do tego. Mogła zapewne poczuć to w sobie, oraz jak wypełnia jej wnętrze. By następnie wyjść z niej i pozwolić jej opaść na ziemię. Czyż to koniec męki dla dziewczyny? Nie mógł jeszcze tego określić. Aczkolwiek scenariusz tak.
Czyż już ją zostawi? Nic z takich rzeczy. Niestety, to nie koniec jej upokorzenia. Zerwał z niej dosłownie resztki ubrań. i by w danej chwili cisnąć nimi w kominek, który za chwilę zawył większym ogniem. Jedyne ubrania jakie na niej mogły pozostać to rozerwany stanik.
- Zaprawdę byłaś wspaniałą aktorką moja droga.
Uśmiechnął się złośliwie i sam się ubrał. Nie myślcie, że to wszystko. Usiadł ponownie na fotel, by lubować się jej ciałem.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
To wszystko wydawało się być snem. Potwornym koszmarem, który skończy się wraz z nadejściem nowego dnia. Irisviel obudzi się we własnym łóżku, zlana potem, ale szczęśliwa. Szczęśliwa, że wszystko to nie zdarzyło się naprawdę.
Było to tylko czcze pragnienie dziewczyny, która na zawsze pozostanie zbrukana i choć w danej chwili jeszcze tego tak nie odczuwała, zapewne pozostawi to ślad na jej duszy. Ślad, który na zawsze będzie przypominał jej o tym, co zrobił Belilal i jak bardzo powinna nienawidzić wszystkich przedstawicieli jego rasy.
Tymczasem jednak, nadal była w tym przeklętym pomieszczeniu. Nadal był w nim on. Było już po wszystkim, ale czy na pewno? Irisviel opadła bezwładnie na ziemię patrząc przed siebie. Nie widziała tak naprawdę niczego. Nie zdawała sobie sprawy z tego, gdzie jest i w jakim stanie. Stróżka krwi popłynęła z jej szyi, na co w ogóle nie zwróciła uwagi. Czyżby już zwariowała?
Pustka, jaka widoczna była w jej oczach panowała także w jej umyśle.
Na świecie, lecz nie dla świata.
Coraz bardziej zagłębiała się w ciemność swojego umysłu, w tę pustkę, która opanowała jej myśli. Można by przyjąć, iż umarła już wewnętrznie. I wtedy do jej uszu dotarł jego głos. Głos, który zapamięta i znienawidzi na zawsze. Głos, który któregoś dnia zniknie z jej ręki. Irina podniosła wzrok i spojrzała na niego zimnym, lecz przepełnionym nienawiścią wzrokiem.
- Popierdolony z ciebie potwór. - Syknęła spluwając w jego stronę. Uśmiechała się przy tym w ten nie miły, odrobinę przerażający sposób. Typowy uśmiech szaleńca, który postradał zmysły. - Któregoś dnia przyjdzie ci zapłacić głową za dzisiejsze rozrywki. - Syknęła zdejmując z siebie rozerwany stanik. Strzęp materiału i tak nic jej nie dawał. Rozejrzała się po pomieszczeniu, nie będąc pewna, co dalej. Cóż dla niej jeszcze zaplanował?
Nie dane jednak było jej się dowiedzieć, gdyż jakimś cudem w pomieszczeniu pojawił się Psycho i zabrał ją ze sobą.
z/t
Było to tylko czcze pragnienie dziewczyny, która na zawsze pozostanie zbrukana i choć w danej chwili jeszcze tego tak nie odczuwała, zapewne pozostawi to ślad na jej duszy. Ślad, który na zawsze będzie przypominał jej o tym, co zrobił Belilal i jak bardzo powinna nienawidzić wszystkich przedstawicieli jego rasy.
Tymczasem jednak, nadal była w tym przeklętym pomieszczeniu. Nadal był w nim on. Było już po wszystkim, ale czy na pewno? Irisviel opadła bezwładnie na ziemię patrząc przed siebie. Nie widziała tak naprawdę niczego. Nie zdawała sobie sprawy z tego, gdzie jest i w jakim stanie. Stróżka krwi popłynęła z jej szyi, na co w ogóle nie zwróciła uwagi. Czyżby już zwariowała?
Pustka, jaka widoczna była w jej oczach panowała także w jej umyśle.
Na świecie, lecz nie dla świata.
Coraz bardziej zagłębiała się w ciemność swojego umysłu, w tę pustkę, która opanowała jej myśli. Można by przyjąć, iż umarła już wewnętrznie. I wtedy do jej uszu dotarł jego głos. Głos, który zapamięta i znienawidzi na zawsze. Głos, który któregoś dnia zniknie z jej ręki. Irina podniosła wzrok i spojrzała na niego zimnym, lecz przepełnionym nienawiścią wzrokiem.
- Popierdolony z ciebie potwór. - Syknęła spluwając w jego stronę. Uśmiechała się przy tym w ten nie miły, odrobinę przerażający sposób. Typowy uśmiech szaleńca, który postradał zmysły. - Któregoś dnia przyjdzie ci zapłacić głową za dzisiejsze rozrywki. - Syknęła zdejmując z siebie rozerwany stanik. Strzęp materiału i tak nic jej nie dawał. Rozejrzała się po pomieszczeniu, nie będąc pewna, co dalej. Cóż dla niej jeszcze zaplanował?
Nie dane jednak było jej się dowiedzieć, gdyż jakimś cudem w pomieszczeniu pojawił się Psycho i zabrał ją ze sobą.
z/t
- Irisviel
- Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kilka blizn na szyi i twarzy. Tatuaż lisa o dziewięciu ogonach na plecach~
Zawód : Obecnie brak.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak~
Moce : Jest człowiekiem, więc takowych nie posiada.
Magia : Jeszcze nie została łowcą, więc nie może się pochwalić znajomością magii.
Re: Gabinet Dyrektora
Po spotkaniu ze swoim przyjacielem, który zgodził się pracować w szpitalu psychiatrycznym Natsuno udał się do swojego gabinetu aby załatwić wszystkie formalności. Cieszył się, że szpital się rozwijał i że będzie mógł w końcu coś na tym zarobić! O tak, łasy na pieniądze to on był. Przecież był jednym z najlepszych psychiatrów w Azji, to chyba coś znaczy, prawda? Poza tym cieszył się na myśl o współpracy ze swoim dawnym najlepszym przyjacielem ze studiów.
Mimo to od jakiegoś czasu był niespokojny. Niedawno odnalazła go jego córka. Nawet nie wiedział o jej istnieniu, a tu pewnego dnia stanęła w towarzystwie policjanta przed jego drzwiami. Był naprawdę zszokowany. Przez tyle lat nie wiedział nawet, że ma córkę! A tu proszę, zjawiła się tak niespodziewanie. Nie znał jej. Chciał ją poznać jak najlepiej. Stracił tak wiele czasu!
W dodatku od jego bratanicy Tsuki nie było żadnych wiadomości. Nie wiedział, czy w ogóle żyje. A może została porwana i jest przetrzymywana gdzieś przez jakiegoś wampira? Tak, bardzo dużo wiedział o tych istotach. Należał do tych "wtajemniczonych" lekarzy. Sam przecież leczył je istoty. W każdym razie cała rodzina martwiła się o nią, dał nawet pieniądze jednej dziewczynie, żeby dała list Tsuki. Mógł go dać Arisie, ale ona chyba jej nie znała. W ogóle nikt z rodziny nie wiedział o jej istnieniu. Przyjdzie czas, że ją przedstawi wszystkim, teraz jednak musi się o niej dowiedzieć wszystkiego.
Polecił sekretarce zrobienie mu kawy, a gdy ta przyszła z kubkiem gorącego czarnego i ładnie pachnącego napoju odprawił ją i kazał jej nie wpuszczać nikogo oprócz jego córki. Usiadł przy biurku i pochylił się nad wszystkimi papierami rozkoszując się smakiem kawy.
Mimo to od jakiegoś czasu był niespokojny. Niedawno odnalazła go jego córka. Nawet nie wiedział o jej istnieniu, a tu pewnego dnia stanęła w towarzystwie policjanta przed jego drzwiami. Był naprawdę zszokowany. Przez tyle lat nie wiedział nawet, że ma córkę! A tu proszę, zjawiła się tak niespodziewanie. Nie znał jej. Chciał ją poznać jak najlepiej. Stracił tak wiele czasu!
W dodatku od jego bratanicy Tsuki nie było żadnych wiadomości. Nie wiedział, czy w ogóle żyje. A może została porwana i jest przetrzymywana gdzieś przez jakiegoś wampira? Tak, bardzo dużo wiedział o tych istotach. Należał do tych "wtajemniczonych" lekarzy. Sam przecież leczył je istoty. W każdym razie cała rodzina martwiła się o nią, dał nawet pieniądze jednej dziewczynie, żeby dała list Tsuki. Mógł go dać Arisie, ale ona chyba jej nie znała. W ogóle nikt z rodziny nie wiedział o jej istnieniu. Przyjdzie czas, że ją przedstawi wszystkim, teraz jednak musi się o niej dowiedzieć wszystkiego.
Polecił sekretarce zrobienie mu kawy, a gdy ta przyszła z kubkiem gorącego czarnego i ładnie pachnącego napoju odprawił ją i kazał jej nie wpuszczać nikogo oprócz jego córki. Usiadł przy biurku i pochylił się nad wszystkimi papierami rozkoszując się smakiem kawy.
- Gość
- Gość
Re: Gabinet Dyrektora
Kiedy przybyła do Japonii czuła się dziwnie. Wszystko wydawało się czymś nowym. Zupełnie jakby przeniosła się do przyszłość. Dumnym krokiem udała się pod wskazany adres na spotkanie ze swoim biologicznym ojcem. Nie wiedziała czy cieszyło ją to czy nie... W sumie zastanawiała się bardziej czemu znajduje się w psychiatryku. Nie znała jeszcze zbyt dobrze japońskiego, więc zbytnio nie wdawała się w rozmowy z ludźmi pytającymi ją czemu chodzi sobie beztrosko w takim miejscu. Miała też okazje wpadać na różne dzieci uciekające przed swoimi opiekunami. W sumie dość długo plątała się po tym szpitalu. W końcu zrezygnowana zagadała do kobiety siedzącej za ladą. Kobieta pokierowała ją do gabinetu. W sumie co Arisa ma zrobić kiedy wjedzie tam? Przecież nie znała tego człowieka. O czym mieliby rozmawiać? Domyślała się, że na pewno będzie chciał wiedzieć o jej przeszłości. W sumie miała co opowiadać. Sam czas spędzony z Adrianem niósł w sobie dużo interesujących sytuacji, które nauczyły ją radzić sobie z wampirami. Sam Adrian dbał o jej potrzeby i trenował z nią kiedy tylko mógł, ale nigdy nie dowiedział się o tajemniczym liście, a także o broni, którą otrzymała po wuju. Złapała się za udo, by upewnić się czy jest tam. Miała wrażenie, że niedługo będzie jej potrzebować. Fakt, że była tam czynił ją bardziej spokojną. Ile powinna mu powiedzieć? Czy Natsuno wie o istnieniu wampirów? A może będzie musiała wymyślić błachą historyjke? Tego bała się najbardziej. Adrian zawsze jej powtarzał, że nie wszyscy ludzie wiedzą o istnieniu krwiopijców. ,, Przestań się wahać głupia!" zbeształa się w myślach. ,,To twój ojciec! Nie ważne jaki jest teraz jest twoją jedyną rodziną!". Zaraz... przecież taki człowiek na pewno też ma rodzinę, jak każdy. Na pewno będą się zastanawiali skąd taka Arisa się wzięła, a może tylko podaje się za córkę Natsuno? Cóż, pora się przekonać. Otworzyła drzwi gabinetu i stanęła w nich.
- Przybyłam Natsuno. Mogę wejść? - rzuciła niepewnie. Nie wiedziała w sumie jak do niego się zwracać. Nerwowo poruszała dłonią bawiąc się sukienką.
- Przybyłam Natsuno. Mogę wejść? - rzuciła niepewnie. Nie wiedziała w sumie jak do niego się zwracać. Nerwowo poruszała dłonią bawiąc się sukienką.
- Gość
- Gość
Strona 1 z 2 • 1, 2
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 1 z 2
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|