Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Sty 24, 2014 7:47 pm

Drzwi znajdują się niemal na samym końcu. Niby niepozorne, drewniane aczkolwiek mocne. Stary dąb zawsze służy.
Za drzwiami natomiast mamy całkiem duży pokój, oczywiście jak cała reszta zamku, ma on ponury klimat, ciemne ściany, tradycyjne dla sypia umeblowanie z czarnego drewna. Duże łóżko z baldachimem. Okna zasłaniają czarne, ciężkie kotary. Kominek, biblioteczka. Drzwi do łazienki, także tradycyjne kolory dla zamku
Wszytko byłoby normalne gdyby nie drugie drzwi. Zwykle są one zamknięte na klucz, które Hiro nosi przy sobie. Za drzwiami kryje się pracownia laboratoryjna. Stół, dwie komory wbudowane w ścianę i różnego rodzaju sprzęty medyczne oraz wynalazki szlachetnego. Na ścianach rysunki niestworzonych stworzeń, budowy ciała człowieka i wampira. I wiele, wiele innych rzeczy o których wiedzieć nie chcesz. Istny raj dla szalonego naukowca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Sty 24, 2014 8:19 pm

W wampirzym tempie dotarł do zamku. Każda sekunda była ważna, wszak dziewczynka musi dostać jak najszybciej pomoc, zanim będzie za późno. Na szczęście nie zastał nikogo na swojej drodze, więc dla małej jak najbezpieczniej. Choć i tak przypuszczał, że wampiry wyczuły obecność nowego gościa i kto wie czy nie kolejnego mieszkańca zamczyska.
Otworzył drzwi do swojej komnaty, po czym wszedł do środka. Odetchnął z ulgą, kładąc małą na miekkim łóżku. Najpierw przemyje jej buzię, a zatem czas powinno być przygotowane jedzenie.
- Zaraz dostaniesz ciepły rosół. Jest rozgrzewający i najlepszy na chorobę.
Rzekł cicho, licząc że dziewczynka go usłyszała. Zapewne mogła sie nieźle przestraszyć, wszak takie mroczne pomieszczenie. Ale bez obaw, bać sie nie musiała. Poza tym musi podać jej leki! Wstał od łóżka, udając się ku wyjściu z komnaty. W pobliżu znalazła się Siva. Najstarsza z demonicznych sióstr. To ona dostała za zadanie zrobienia wywaru i przyniesienia go. Szlachetny mógł wrócić do swoje gościa. Jeśli mała coś mówiła, wysłucha jej i oczywiście skierował się do łazienki, szykując miskę z ciepłą wodą oraz ręcznik. Na razie nie będzie męczył jej wanną, pierw musi pojeść. Po naszykowaniu miski, napalił w kominie. Samo ciepło może jej pomóc odzyskać siły, a później nadejdzie czas przesłuchania. Ciekaw co mu takiego opowie to maleńkie ludzkie dziecko. Ale pierw umycie buzi i rączek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sob Sty 25, 2014 4:31 pm

Dziewczyna nie mogła wręcz uwierzyć, że ten mężczyzna nie chciał żadnych pieniędzy. Mimo że miała zaledwie siedem lat wiedziała już, że tym światem żądzą pieniądze. Jeśli się ich nie chce, to zapewne ma się ich już w bród. Nie mogła zbytnio uwierzyć w to, że jakiś „człowiek” dostrzegł wreszcie jej cierpienie i zamierzał zając się nią bezinteresownie, nie żądając w zamian nic. A może z czasem, gdy dorośnie i zacznie być przydatna, wybawca zażąda coś w zamian? Tak jak ten mężczyzna, który wziął Lasair z matką do Japonii, ale tylko po to, by je wykorzystać.
Gdy się osunęła i zapadła w sen, nie czuła nawet, kiedy wampir uniósł ją i wziął na ręce. Nie czuła także wiatru, jaki nią szastał, gdy przemierzali w takim tempie. Zapewne żadne ludzkie oko nie mogło ich dostrzec, może jedynie czuli na sobie pęd wiatru. Gdyby nie płaszcz, jaki miała na sobie, zmarzłaby jeszcze bardziej. Zresztą splątały jej się nawet włosy, tworząc wielkiego kołtuna. Ciężko to pewnie będzie rozczesać, szczególnie, że dziewczynka od kilku tygodni nie miała jak o siebie zadbać.
Gdy znaleźli się wreszcie w ciepłym zamku, ciało dziewczyny powoli zaczęło się rozgrzewać. Ona sama powoli się budziła, by wreszcie otworzyć swe oczy w mrocznej komnacie. Za pierwszym razem obraz wydał jej się rozmazany i jakby oddalony. W dodatku coś ją oślepiło, ale nie było to zwykłe światło, sama nie wiedziała, co konkretnie ją oślepiło. Zamknęła więc oczy i otworzyła je ponownie. Tym razem obraz się wyostrzył i zaczęła się rozglądać. Wreszcie dobiegł ją znajomy już głos anioła, więc spojrzała w jego stronę.
- Rosół? Nie jadłam tego wcześniej. Co to? – pochodziła z Irlandii. W tym kraju nie było takiej potrawy i dlatego mogła jej znać. Albo znała ją pod inną nazwą.
- Gdzie jestem? Ten pokój jest dziwny… Co pan chce mi zrobić? – spytała nieco zlękniona, unosząc swe ciało do góry, by wreszcie usiąść. Anioł jednak zniknął za innymi drzwiami i usłyszała po chwili szum wody. Dawno się nie myła, nawet nie pamiętała jak to się robi. Zresztą mama zawsze jej w tym pomagała. Czy poradzi sobie sama? Raczej wstydziłaby się, gdyby miał to zrobić oby mężczyzna. Mama ją wiele razy upominała, by nigdy nie pozwoliła, by ktoś, bez jej zgody, patrzył czy też dotykał nagiego ciała.
Na szczęście nie musiała się kąpać – Anioł przyniósł miskę wypełnioną przez wodę. Spojrzała na nią, sięgając po naczynie. Jeśli wampir pozwolił, dziewczyna sama przeszła do czynności przemywania twarzy oraz rąk. Czysta woda była naprawdę taka przyjemna.
- Do czego to służy? – spytała, wskazując rączką (mama nauczyła ją, że nie pokazuje się palcem, bo to niegrzeczne) na komin w komnacie. Nie wiedziała cóż to za rzecz. W życiu tego nie widziała, nawet w Irlandii.
- To daje ciepło? Bo zrobiło się tak przyjemnie. – uśmiechnęła się ponownie do Anioła, by wreszcie zawiesić na nim swój czekoladowy wzrok. Miał piękne, długie, lśniące i takie zadbane włosy, które w tej chwili okalały jego anielską, bladą twarz. Już sama alabastrowa skóra wskazywała na to, że ten mężczyzna nie jest człowiekiem. Zresztą te oczy… takie czerwone, takie groźne, a umieszczone w tak przyjaznej twarzy. Czy to wszystko jest sprawą iluzji?
Po przemyciu twarzy i sama Lasari zaczęła wreszcie przypominać człowieka. Co prawda twarz wciąż była nieco zbyt blada i wymęczona, ale pod tą warstwą choroby widać było jej elficką urodę. Taki mały, kraśny elfik. Urodę miała typową irlandzką, a więc miała czym się szczycić, mimo że miała zaledwie siedem lat.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Nie Sty 26, 2014 12:54 pm

Nie, Hiro nie mógłby wykorzystać ludzkiego dziecka. Jest zbyt dobroduszny aby odejść obojętnie obok ludzkiego cierpienia, a najgorzej w przypadku bezbronnego dziecka. A będąc wampirem, jego miłość do ludzi i innych istot jest tak potężna, jak wampirza nienawiść oraz głód. Wampir staje się przesadnie zły, albo przesadnie dobry. Hiro był pomiędzy... jego nieodgadniona natura nadal bywała zagadką dla nawet najbliższych przyjaciół wampira. I dziewczynka nie musiała się obawiać niczego, wszak Włoch niczego nie oczekuje od niej wzamian, no może poza zdrowiem i uśmiechu na dziecięcych usteczkach. I liczy, że tak się stanie, wszak jego odkrycie odnośnie uśmiechu, dało mu do myślenia, że jest ono niczym lek na wszelkie smutki czy złości. Poza tym musiał pomóc, końcem końców jest lekarzem i to z powołania.
W zamku czeka ją ciepło. Z całą pewnością nie tylko on zechce zajmować się ludzkim dzieckiem. W końcu mieszkają tutaj także wampiry, chcące jak najwięcej przebywać wśród ludzi, wychować ich sobie i tak, można nazwać to egoizem, ale przynajmniej nie powinna stać się jej żadna krzywda. Choć i tak nie można zapomnieć o wampirach, a raczej wampirze który zagraża dziewczynce. Sam Pan Zamku może zechcieć pożreć małą. I jak to się skończy, przekonamy się.
Kiedy mała się wybudziła, Hiro natychmiast podjął rozmowę o pożywieniu. Nie znała tak popularnego wywaru? Serce się kraja na samą myśl w jakiej ona biedzie musiała żyć.
- To taki wywar z mięsa i warzyw. Bardzo smaczny.
Odpowiedział dziewczynce, posyłając jej łagodny uśmiech. Dla niej był Aniołem... Może i faktycznie powinien się nim narodzić?
- Nie, nie... spokojnie. Nie zamierzam Ci nic robić. To po prostu pokój. Mieszkam tutaj.
Upewnił ją co do losu. Naprawdę nie musi się niczym niepokoić, Włoch nie jest w stanie wyrządzić krzywdy. I w sumie jeśli chciał coś uczynić, zrobiłby to już w parku. Nie ciągnąłby jej wcale do zamczyska.
Także nie zamierzał jej kąpać. Uczynią to służki... choć ile on nagich ciał już widział? I to dziecięcych? Jest lekarzem... Jemu nie przeszkadza cudza golizna, na którą nawet nie reaguje. Ale i tak nie mógł wzbudzać presji w małej. Mógłby ją wtedy mocno rozdrażnić oraz przestraszyć. Więc dziewczynka sama mogła przemyć buzię. Dostała także mydełko, woda sama brudu nie zmyje.
- Komin. Pali się w nim drewno, żeby było nam ciepło, jak sama zauważyłaś. No i oczywiście można coś na nim ugotować, jeśli się ma kociołek lub ruszt.
Na każde niemal pytanie może jej odpowiedzieć na tyle ile będzie w stanie zrozumieć. Hiro umie żyć z dziećmi, w końcu nie na darmo zakończył szkołę pedagogiczną. Raz jeszcze się do niej uśmiechnął i kiedy wymyła buzię oraz rączki, odstawił miskę oraz ręcznik z powrotem do łazienki. Wreszcie dostrzegł twarz małej. Z pod warstwy brudu wyłoniło się naprawdę coś pięknego, coś tak drobnego i prześlicznego czego jeszcze w życiu wampir nie widział. Podszedł ostrożnie do łóżka, łapiąc ostrożnie kolumny baldachimu. Nachylił się na tyle, żeby dziecko mogło bez trudu widzieć jego nienaturalnie białą twarz, a długie pasmo białych włosów zsunęło się niczym zasłona, jakby miała osłonić dziecięcą postać przed innymi.
- Jestem Ivano Sanguinoso, ale tutaj mówią na mnie Hiro. I z góry uprzedzam, nie musisz mi mówić na Pan
Rzekł cicho, chcąc pokazać, że jego imię jest tajemnicą. I aż dziw bierze, że obcej osobie zdradził swoje prawdziwe Krwawe nazwisko. I był ciekawy imienia swojego nowego odkrycia. Tymczasem po korytarzu oraz komnacie rózniósł się przyjemna woń rosołu, który właśnie do nich nadchodził. Odsunął się od łóżka, żeby wpuścić służbę do komnaty. Postawiła tacę z talerzem oraz łyżką na stoliku. Kolejnym poleceniem było ubranie dla dziewczynki. Zapewne znajdzie się coś na jej małe ciałko. Także więc... żeby nie przemęczać, postawił tacę z zupą na łóżku, pilnując żeby nie wylała na siebie.
- Jedz ostrożnie, jest gorące.
Uprzedził ją Włoch, wskazując dłonią na talerz zupy. Normalnie znalazł kolejne dziecko. Ma szczęście!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pon Sty 27, 2014 10:05 pm

Lasair nie znała Hiro, nie wiedziała nawet o istnieniu wampirów, dlatego zachowywała pewien dystans. Mimo że miała siedem lat zdążyła już trochę doświadczyć. Czasami czuła się niczym Ikar, mogła dotknąć nieba, rozkoszować się ziemskimi przyjemnościami, by po chwili, przez małą nieuwagę spaść nagle na ziemię i rozbić się na drobne cząstki. Choć dziewczyna nie wiedziała kim jest Ikar… Mama nie karmiła ją bajkami, a sama Lasair by w nie uwierzyła. Nauczyła się twardo stąpać po ziemi i nic już nie oderwie jej od tego.
Nikt tak dobrze jak sama Lasair nie mógł znać mocy uśmiechu. Mimo nieszczęścia jakie ją spotkało (każde dziecko przecież chciałoby istnieć na świecie, a przynajmniej mieć taką mośliwość), potrafiła się uśmiechać. Swoim elfickim uśmieszkiem, swoimi małymi dołeczkami, swoimi roziskrzonymi, czekoladowymi oczami, sprawiała mamie nie raz przyjemność. I ona przestawała się dołować i nagle zza ciężkich chmur wychodziło jasne, ciepłe, wiosenne słońce, chociaż trwało to zaledwie kilka chwil. Nauczyły cieszyć się takimi drobnostkami.
Jak już wspomniałam wcześniej, dziewczyna nie miała pojęcia o istotach nieśmiertelnych. Gdyby pojawił się taki przed nią, a przecież pojawił, nawet nie poznałaby w nim istoty nieludzkiej. Nie oglądała telewizji, nie czytała książek, nie znała żadnych podań. Była czysta i bielusieńka niczym karta pergaminu, gotowa pochłonąć każdą naukę świata. O tak, chłonęłaby wszystko, bo wiedziała jedno – była ciekawa świata, jaki ją otaczał.
Skinęła głową, przyjmując do wiadomości znaczenie „rosołu”. Zupy spożywała, to prawda, ale nigdy nie miała okazji zakosztować pysznego wywaru z mięsa i warzyw.
- Nietypowy masz gust. Choć mój ostatni dom umywał się do Twojego. Wiesz, takie małe pudełko, po jakimś większym sprzęcie. Całkiem przytulnie tam było. – przynajmniej miała jakąś ochronę przed śniegiem i nie marzła tak bardzo. Ale cóż znaczy kartonowe pudełko w porównaniu z wielkim i bogatym zamkiem, posiadającym tyle pokoi, że nie dałoby się ich wszystkich zliczyć w przeciągu kilku godzin?
Lasair nie wiedziała, że ten mężczyzna jest lekarzem. Bo skąd niby? Nie potrafiła czytać w myślach. Nie chciałaby zresztą, by ktoś inny także ją dotykał. Nawet jeśli byłyby to kobiety. Obawiałaby się dotyku. Nie, nie była bita. Matka nigdy nie podniosła na nią ręki. Po prostu… widziała w jaki sposób zarabiała, by je utrzymać przy życiu, widziała jak ją dotykali, obłapywali, ściskali. Lasair nie chciała nawet wracać wspomnieniami do tego. Wolała wykąpać się sama. Jak najszybciej, by nie patrzeć na ciało i się nad nim nie zastanawiać. Taka trauma dla dziecka, które pewnych scen nie powinno widzieć.
- Ach, komin. No tak. Ja i moja mama, nigdy nie miałyśmy kominów. Widywałyśmy je jedynie w telewizji, której też nie mieliśmy. Wie pan, na witrynach sklepowych można spotkać naprawdę wiele. – no tak, wygadana. Najwyraźniej pękły wszelkie mury. Zresztą to pierwszy człowiek, jakiego spotkała, gdy matka nagle zniknęła. Od wielu dni z nikim nie rozmawiała, więc poczuła wielką chęć z kimś porozmawiać. W milczeniu przyglądała się wampirowi, jak do niej podchodzi. Pierw się zlękła. Podświadomie, im dłużej przebywała w jego towarzystwie, tym bardziej obawiała. Sama nie potrafiła stwierdzić dlaczego. Przecież nie robił jej nic złego! A jednak, gdzieś tam, coś mówiło wyraźnie uważaj, on jest zły. Coś kazało jej także uciekać, nim będzie za późno. Z drugiej jednak strony była nim zafascynowana. Nigdy wcześniej nie spotkała kogoś takiego. Kogoś, kto emanował wielką siłą, grozą, a zarazem takim miłosierdziem. Wreszcie zawisł nad nią. Zagryzła mocno dolną wargę, że aż zrobiła się sina.
- Jesteś dla mnie Aniołem, Hiro, Bohaterze. – powiedziała cichutko, tak cichutko, jakby muskała swoim głosikiem jego uszy. Uniosła lekko ciałko, było wiotkie i takie kruchutkie. Rękoma zaczęła powoli badać jego twarz. Była taka nienaturalnie blada, taka piękna, taka idealna, że brakowało jej słów by to opisać. Po prostu wzrokiem podążała za swoim palcem, którym błądziła po twarzy mężczyzny.
- Ja jestem Lasair Stoker. Ponoć moje imię znaczy małego elfa. – dość ciekawe nazwisko, prawda? Mała, irlandzka istotka, która wbrew swemu przeznaczeniu (miała bowiem umrzeć), znalazła się w wielkim zamku pełnym wampirów. Nie wiedziała nawet, że jej przodek napisał dość ciekawą powieść… Ach, gdyby wiedział, gdzie znalazła się teraz Lasair! Ciekawe, co by jej powiedział? Kazałby jej uciec czy też pozostać?
Znów się nieco uniosła, tym razem z innym zamiarem. Oczywiście była dzieckiem, nie miała żadnych złych zamiarów. Złożyła na chłodnych wargach wampira, drobny pocałunek, zaledwie muśnięcie, jakby skrzydeł motyla. Było to podziękowanie, wyrażała w tym także swoje uwielbienie do swojego Anioła. Mama często ją tak wynagradzała, stąd ta poufałość względem białowłosego.
Nagle zaniosła się przeraźliwym kaszlem. W pewnej chwili miała wrażenie, że zaraz się udusi. Zabrakło jej powietrza, zapowietrzyła się i zaczęła rzęzić płucami, jakby miała je zaraz wypluć. Zakrztusiła się nawet własną krwią, by wreszcie pozwolić jej wypłynąć spomiędzy warg i popłynąć po brodzie. Nie zdążyła nawet chwycić chusteczki, więc zaczęła wycierać własną krew trzęsącymi się dłońmi. Była przerażona. Po chwili weszły zaś służki z tacą, a na niej stała gorąca zupa.
Dziewczyna powoli się uspokajała. Serce wracało powoli do normy i mogła zaczerpnąć spokojnie oddech, choć wciąż było to urywane. Dało się słyszeć także cichy pomruk płuc. Nie zwiastował zbyt dobrze. Dziewczynka była śmiertelnie chora…
- Przepraszam… - przeprosiła Anioła za swój niekontrolowany napad. Nie chciała mu przynosić zmartwień, ale nie bardzo wiedziała jak sobie samej poradzić. Nie chciała stąd odchodzić nawet jeśli to znaczyło, że będzie ciężarem dla Hiro.
Dopiero gdy się uspokoiła, mogła przejść do skonsumowania pysznego wywaru. Już sam jego zapach sprawił, że w brzuchu dziewczyny zaburczało. Zaśmiała się, wskazując na swój brzuch. Tak, tak, winę zwaliła na niego. Zanurzyła pierwszą łyżkę w wywarze i już po chwili kosztowała pysznej zupy.
- Naprawdę dobre! – oczy ponownie zabłysły radośnie i trymiga zjadła całość, nie bacząc na to, że poparzyła sobie język.
- Mogę prosić o jeszcze? Jest takie dobre i przyjemnie rozgrzewa! – nie czuła wcale skrępowania, prosząc o dokładkę. Była wygłodniała! Tak wygłodniała, jak marny poziom E, który nagle znalazł się na sali porodowej, na której znajduje się z sześć rodzących kobiet… To wszystko wyjaśnia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sro Sty 29, 2014 10:17 am

Małe dziewczynki powinny znać bajki, choć nie wierzyć w nie całkiem. Wszak gdzie można znaleźć księcia na białym koniu, który w mgnieniu oka ofiaruje całego siebie oraz bogate królestwo? No, może Hiro byłby takim księciem, więc ziarno prawdy w bajce się ukrywa, ale jeszcze nie obdarzył ją miłością taką, jak obdarza kochanek kochankę. Widział w niej potrzebujące dziecko, nie obiekt pożądania. W każdym razie Białowłosy miał poważne zajęcie, wszak dziecko jest chore i potrzebujące, a przecież zostawić w takim stanie jej nie może. Zresztą... już wiedział, że jeśli mała nie ma nikogo, szlachetny przygarnie ją do zamku, chociażby miała mieszkać u niego w komnacie. Ona miała w sobie coś wyjątkowego kuszącego i właśnie czuł do tego ogromne zainteresowanie oraz chęć poznania, zatem tak jak dziewczynka, wydawało mu się, że ma w sobie coś nieludzkiego.
Uśmiech... Tego właśnie oczekiwał po niej. Nie bogactw, nie chwały i uwielbienia. Ale szczerego, czystego uśmiechu. Czego można rządać więcej od dziecka? A czuł iż ta niewielka istota uśmiecha się najładniej ze wszystkich urwisów. Tak, zapragnął ją uczyć, pokazać lepszy świat i usunąć wszystkie troski jakie nękały dziecięcy umysł. A kiedy przyjdzie pora, pokaże swoją wampirzą naturę. Powie kim jest, jak długo żyje i żeby nie musiała się przede wszystkim bać. No ale jeszcze przyjdzie na to czas. Teraz musi wyzdrowieć oraz nabrać sił.
- Zapomnij o tych kartonach, dziecko. Jeśli nie masz nikogo żeby odnaleźć, możesz tutaj zostać. Zajmę się Tobą.
Rzekł ciepło, mając nadzieję, że jednak taką gadaniną jej nie przestraszy. W końcu jest całkowicie dla niej obcy, mimo iż dał jej schron oraz ciepły posiłek. Lecz jakim potworem musiałby się okazać, żeby wyrzucić dziecko z powrotem na bruk.
Nie musi się obawiać wampira. Hiro nie jest ukrytym zboczeńcem, nie zamierza w żaden możliwy sposób i bez jej zgody, dotykać. Chyba że w celu zbadania, wtedy cała sprawa nabiera calkiem innego kształtu. I zapewne będzie musiał ją zbadać, chociażby stetoskopem. Podać leki, ułożyć do snu i zajmować się nią, jak własnym upragnionym dzieckiem. Pozwoli? Zobaczymy. Jak na razie musiał zająć się podstawą. I nie pozwoli jednak, żeby małe dziecko same bez opieki kąpało się w wielkiej wannie, któraś ze służby jej na pewno pomoże. Liczył najbardziej na Succubus. Zaufana, delikatna służka odpowiednio zajmie się dziewczynką przy myciu jej. Brud także nie jest zdrowy.
- Teraz nie musisz oglądać jedynie na wystawach.
Szybo wtrącił, zauważając właśnie, że dziewczynka otworzyła się. Nic dziwnego. Pomógł jej, ona powoli zaczyna mu ufać. I dobrze. Szlachetny chciał znaleźć z nią wspólny język, poznać ją o wiele lepiej. Ona zapewne także pragnie poznać nowego opiekuna, ponoć nie ma nikogo innego. Uda się? Czas pokaże. Lecz także przypuszczał o jej naturalnym strachu oraz nadal istniejącej granicy. Nie miała pojęcia z kim ma do czynienia, tak jak on... Wszak mogła okazać się jakąś zaginioną córką legendarnego łowcy, a wtedy mogłyby nastąpić poważne komplikacje.
Kiedy się nad nią nachylił, dziewynka ostrożnie zaczęła badać jego twarz. On także wpatrywał się w jej duże, błyszczące oczy, delikatną twarzyczkę. Tak, była jak mały elf. Mały, niepozorny elfik, który ukrywał w sobie prawdziwą magię, wartą odkrycia.
- Twoja mama trafiła z imieniem. Jesteś jak elf.
Nie mógł sobie nawet wyobrazić, jak dziecko będzie wyglądać jako dorosłe. A jako wampir?! Nie, nie mógł dopuszczać do siebie takich planów. Dziewczynka musi dorosnąć, żyć własnym życiem i umrzeć w szczęściu. Takie jest ludzkie przeznaczenie. Jednakże co mógł uczynić? Lasair wspięła się nieco wyżej, sięgając bliżej głowy wampira. Nie odsunął się, jego czerwony wzrok odruchowo powędrował na łabędzią szyję dziecka, na te wszycie blade żyłki, w których płynęła życiodajna krew. Jak te dziecko musi być dobre! Z ponurych myśli wyrwało go delikatne muśnięcie ust. Dopiero teraz spotkał się z jej oczyma. Odsunął się ostrożnie, prostując. Naprawdę był dla niej jak anioł? Bohaterem? W pewnych stopniu, tak. Wyrwał ją ze szponów śmierci mrozu, wrzucając w paszczę wampirów. Co mogło być gorsze? Jak na razie to kaszel, który ją dopadł. Otrząsnął się szybko, wyciągając z szuflady czysty materiał. Mogło to być wszystko. Bluzka, chusta. Nieważne. Nie pozwolił wycierać krwi w czyste rączki, podał jej miękki.materiał, aby mogła skryć w nim buzię. Czas zejść na ziemię.
- Nie przepraszaj. Zjesz, będę musiał Cię przebadać. Podejrzewam poważną chorobę płuc, skoro masz krwioplucie. Ale nie martw się, pomogę Ci.
Zapewnił ją, głaszcząc troskliwie po głowie dziewczynkę. Przyszła wreszcie pora na spożycie posiłku. Usiadł na brzegu łóżka, obserwując małą jak zajada się ciepłą zupą. Widok naprawdę cieszył, dziecko naprawdę musiało być głodne, nie mogło w końcu najeść się, żyjąc na dworze. Teraz będzie inaczej.
- Tak, jasne. Zaraz dostaniesz kolejną porcję. Może jeszcze jakiś słodki deser?
Jeśli się zgodziła, Hiro prócz zupy, polecił o przyniesie kawałka dobrego ciasta i zaparzania gorącej herbaty z cytryną oraz miodem. Poje, wykąpie się i będzie mogła zapaść ponownie w sen. Podczas choroby jest on naprawdę potrzebny.
- Dam Ci leki. Ale musisz zgodzić się na kąpiel oraz przebadanie. Żebym mógł wiedzieć, co dać.
Dodał, patrząc uważnie na dziecko. Zresztą, nie może czekać na decyzję. Powoli zaczął szykować wszystko, co było mu potrzebne do badań. Tymczasem do środka weszła Siva wraz z Succubus. Dostała kolejną porcję rosołu oraz ciasto i herbatę, z czego to ostatnie postanowiono na szafce nocnej. Suu przyniosła jej czyste ubranie oraz była gotowa na pomoc w kąpieli. Siva wyszła z komnaty.
- Lasair. To jest Suu, pomoże Ci się wykąpać.
Przedstawił obie panie, uśmiechając się przy tym. Zresztą sama Succubus wyglądała na pełną troski. I nie demoralizowała strojem, w końcu nie nałożyła na siebie skąpego ubrania pokojówki. Rude włosy upieła w koński ogon.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sro Sty 29, 2014 12:58 pm

Lasair nie potrzebowała księcia z bajki na białym ogierze. Na co jej bogactwo, piękne suknie z drogich materiałów czy złocone karoce, skoro przymierała z głodu? Zamiast bogactwa wolałaby codziennie dostawać talerz gorącej zupy, a wieczorem gorącą herbatę, by rozgrzać zmarznięte członki ciała. Na co dziecku bajki, skoro poznała już szarą rzeczywistość? Nie potrzebowała zbędnej nadziei na lepsze życie, nie chciała żyć marzeniami. A przynajmniej nie teraz, gdy osiągnęła już dno. Zresztą, czyż ona nie była biedną, zagubioną księżniczką, którą uratował Anioł – książę? Mają swoją bajkę. Ciekawe jak się zakończy?
Lasair nie wiedziała, co łączy kochanka z kochanką. Widziała jedynie samą fizyczność, a i tak przez krótki moment, bo zaraz opuściła mieszkanie. Nie mogła na to patrzeć, nie mogła tego znieść, nie rozumiała tego. Wystarczyło jej, że zapamiętała wyraz twarzy mamy. Dziewczynka nie wiedziała, co mogłoby w niej być takie kuszące. Czym sprawiła, że ten wampir zapragnął się nią zająć? Fakt, że była dzieckiem? Przecież nie będzie nim wiecznie, kiedyś wreszcie dorośnie. Nie mogła także stać się siedmioletnim wampirem. Byłoby to gorsze, zagubiłaby się. Nie rozumiała nawet własnego, ludzkiego świata, a jad wampira mógłby ją zabić. Jej organizm był zbyt słaby i mógłby nie wytrzymać bolesnej i długotrwałej przemiany. Gdyby przemiana się udała, straciłaby swój czar, zmieniając się w małego potwora, który najbardziej pragnie krwi. Mogłaby mieć wszystko, ale to wszystko zostanie przyćmione chęcią, pragnieniem krwi. A co, jeśli znienawidziłaby swego stwórcę za to, co jej uczynił? Co, jeśli nie mogłaby mu już spojrzeć w oczy, bo widziałaby w nich swoje odbicie? Potwora, jakim się stała. Co, jeśli znienawidziłaby się tak bardzo, że oddałaby swoje ciała w ramiona gorącego słońca? Póki co, będąc tak niewinnym dzieckiem, nie pasowała na nieśmiertelne dziecko. Może faktycznie urodziła się po to, by zostać córką mroku, ale jeszcze nie teraz. Nie teraz, gdy ciało się kształtowało, podobnie jak umysł. Nie zaznała jeszcze życia, a już chciał ją go pozbawić? Tak, wtedy naprawdę były potworem! A przecież w oczach Lasair był cudownym Aniołem, który wyszedł z mroku i ciemności, by wyciągnąć do tej malutkiej istoty swą dłoń.
- Ja… nie wiem. Nie wiem, czy powinnam tutaj zostać. Moja mama… moja mama może wrócić w każdej chwili. Ja wiem, że nie mogłaby mnie zostawić. – pokręciła głową, a ciemne, splątane i poniszczone włosy zatańczyły wokół niej. Przez chwilę wyglądała tak, jakby głowa stanęła w płomieniach, a twarz pojaśniała.
Dziewczynka zapewne nie będzie czuła się swobodnie, jeśli ktoś zacznie ją dotykać albo rozbierać, by pomóc jej w wejściu do wanny. Wiedziała, jak wygląda wanna, czasami miała okazję się w niej umyć, więc pewnie sobie poradzi. Gorzej jeśli nagle by zasłabła i zanurzyła się główką w wodzie. Pewnie już nigdy więcej by się nie obudziła. Umarłaby, niczym mała, wodna nimfa, z delikatnym uśmieszkiem na twarzy, lśniącymi oczkami i włosami, delikatnie otaczającymi jej twarzyczkę.
Nawet sama Lasair nie wiedziała kim jest. Nie znała ojca. Mógł być łowcą, mordercą, złodziejem, mógł zajmować się wszystkim, a zarazem niczym. Mogło go też już dawno zabraknąć na tym świecie. Mógł też zmienić się w nocną istotę i kroczyć pod osłoną księżyca. Nie miała pojęcia, kim był jej ojciec. Ze swojej rodziny znała jedynie matką, wiedziała także że może mieć brata, ale jego nigdy nie poznała. Nie chciała nawet szukać. Bo po co? Nie miała takiej potrzeby.
- Jakie są elfy? Moja mama powiedziała, że mają piękne, spokojne oblicza, przepełnione są szacunkiem do otaczającego je świata, że kochają przyrodę i są z nią w zgodzie. Widziałeś kiedyś elfa? – spytała, by wreszcie ofiarować na jego wargach uroczy pocałunek. Pocałunek prawdziwego życia. Na pewno poczuł jej ciepło, serce spokojnie bijące, cichutko, niczym górski strumień, szumiącą krew w żyłach. Poczuł jej życie! Jednak w pewnej chwili wyraz twarzy Hiro przeraził małą Lasair. Jego krwiste oczy wydawały się przepełnione dziwną mocą. Podążały za jej szyją, jakby chciał ją rozszarpać. Lasair zasłoniła ją swoimi dłońmi. Anioł najwyraźniej się otrząsnął z tego stanu, bowiem wyprostował się i nieznacznie odsunął. Drżącą ręką sięgnęła po wręczoną chustę i to w nią wytarła swoje zakrwawione wargi. Powstała dość spora plama krwi, zupełnie jakby dziewczyna wypluła z siebie trzy czwarte całej ilości krwi organizmu.
- Przebadać? Co chcesz zrobić? – spytała nieco podejrzliwie, gdy się już nieco uspokoiła po silnym napadzie kaszlu. Nie bardzo wiedziała jak ma wyglądać to całe badanie. Nigdy nie była badana, nie miała wykonanych żadnych szczepionek, a do lekarzy podchodziła z rezerwą. Gdyby faktycznie zależało im na dobru człowieka, zbadaliby zarówno ją jak i matkę bez żądania pieniędzy w zamian. Świat do tego dążył. Czegoś chcesz, potrzebujesz? Zapłać, a dostaniesz. Nie masz pieniędzy? Popatrzymy jak umierasz na ulicy, a potem zarobimy na twoim ciele, sprzedając organy.
- Deser? Moja mama kiedyś zrobiła pyszne ciastka. Mogłabym… w podzięce, kiedyś je dla Ciebie zrobić. – zaoferowała nieśmiało. Wciąż pamiętała ten przepis, zupełnie jakby to wczoraj pomagała swojej mamie w pieczeniu pysznych ciasteczek. Lasair nie wiedziała przecież, że ma do czynienia z wampirem, który może nie przepadać za ludzkim jedzeniem.
- Ja nie wiem… czy chcę tego. Wiem, że to co we mnie siedzi, nie opuści mnie już. Jesteśmy połączeni. Wiem, że coś ze mną dzieję. – jak na siedmioletnie dziecko, była naprawdę mądrą dziewczynką. Choć nie potrafiła czytać, pisać czy liczyć, potrafiła pięknie przemawiać, wiedziała w jaki sposób używać słów. Nie znała jeszcze słowa „śmierć”, choć podświadomie wiedziała, że Śmierć zagląda jej w oczy. Nie wiadomo ile jeszcze pożyje. Nie dało się wyleczyć czegoś, co tak głęboko się zakorzeniło w jej organizmie. Nawet wampir nie mógłby tego dokonać. Chyba że tylko w jeden, najskuteczniejszy sposób. Ofiarować jej mroczny dar, podarować pocałunek śmierci.
Kiedy zupa pojawiła się na nocnym stoliku, sięgnęła po nią, by zjeść drugą, pyszną porcję. Była naprawdę rozgrzewająca i pewnie zjadłaby jeszcze jeden talerz rosołu, gdyby nie ten obiecujący deser. Odstawiła miseczkę na nocny stoliczek, dziękując kobiecie za tak pyszną zupę. Ofiarowała jej nawet swój czarujący uśmiech. W milczeniu obserwowała Hiro, który coś wyjmował, układał i szykował. Po chwili także spojrzała na wchodzą do pokoju następną kobietę, mającą pomóc jej przy kąpieli.
- Ja… dziękuję. – chciała powiedzieć co innego, ale widząc spojrzenie kobiety, szybko z tego zrezygnowała, zsuwając z siebie miękkie okrycie. Postać wampirzycy także wzbudzała w dziecku pewne wątpienia, ale nie wiedziała dlaczego. Wyczuwała od niej siłę, ale wydawało się to co najmniej dziwne.
Jeśli ktoś jej wskazał wejście do łazienki, udała się tam, by zrzucić ze swego brudnego ciała równie brudne i podarte ubrania. Było jej trochę szkoda, że musiała wyrzucić odzienie, które dostała od matki. Ciężko na nie zarobiła. Gdy już zzuła z siebie podarte ubrania, weszła ostrożnie do ciepłej wody, zanurzając się w niej aż po czubek głowy. Posiedziała tak przez dłuższą chwilę, póki nie zabrakło jej powietrza w płuca. Wynurzyła się wówczas, potrząsając włosami. Wciąż były splątane, ale teraz przynajmniej pojawił się spod brudu ich prawdziwy kolor. Nie wiedziała jak długo siedziała w ciepłej wodzie. Rozleniwiła się. Dopiero po jakimś czasie sięgnęła po mydło i zaczęła mydlić sobie ciało, by zmyć je z warstw brudu. Większy problem pojawił się pewnie przy włosach, nie umiała sobie z nimi poradzić.
- Pomoże mi pani z włosami? Są bardzo długie i poplątane… - chwyciła wszystkie włosy w obie dłonie i potrząsnęła nimi. Jeśli Suu pomogła dziewczynie, to mogła już spokojnie opuścić wannę, będąc już czystym, małym elfem. Otarła swoją alabastrową skórę miękkim ręcznikiem i nałożyła na siebie ubrania, jakie przyniosła ze sobą Suu. Nie miała większych problemów z nałożeniem koszulki nocnej. Wreszcie mogła wrócić do komnaty. Mokre włosy przykleiły jej się do twarzy oraz pleców, ale twarz była już czyściutka i przypominała ludzką, uroczą twarzyczkę. Teraz zapewne czekało ją badanie przez Hiro, więc podeszła do niego, nie bardzo wiedząc co robić.
- Jestem gotowa. - uśmiechnęła się w jego stronę delikatnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Sty 31, 2014 1:38 pm

Nie, jeszcze nie teraz ją przemieni. Oddanie się własnym pragnieniom może zgładzić małe życie zawarte w postaci dziewczynki, a tego przecież nie chciał. Dopiero zacznie o tym rozmyślać, kiedy nie będzie w stanie pomóc w jej chorobie, a śmierć następnego śmiertelnego, który może tak wiele znaczyć, z całą pewnością źle wpłynie na białowłosego. W każdym razie Lasair dostanie opiekę, możliwość rozwoju i szansę na normalne, dziecięce życie.
Wciąż czekała na matkę? A ponoć przebywała na dworzu kilka dni, jak nie dłużej. I co? Nadal przypuszczała, że matka po nią wróci? Skoro wciąż żyła bez niej, nie odnajdywała swojego ukochanego dziecka... Naprawdę wierzy w cuda. Hiro westchnął jedynie, spuszczając głowę.
- Obiecuję, że dam znać Twojej mamie, że tutaj jesteś i jej także pomożemy. Dobrze? Nie myśl o tym.
Uśmiechnął się, zdając sobie sprawę w tego, że właśnie okłamał dziecko. Ale jak ma powiedzieć o możliwość śmierci matki? Taka mała... chora... jak ona mogłaby to znieść? Trzeba przeczekać.
W takim razie trzeba zostawić ojca w spokoju, a przejść do dalszych wątków. Chora dziewczynka potrzebowała jak najszybciej leków, nie wiadomo jak będzie wyglądała jej przyszłość, będąc nawet w ciepłym miejscu, wszak długie godziny spędziła na mrozie i bez jedzenia oraz picia.
- Nie, nie widziałem nigdy elfa, ale dużo o nich słyszałem. Podobno w krajach europejskich mają swoje tajemne leśne miasta do których wstęp mają tylko ci, którzy wierzą w moc magii i przyrody.
Odpowiedział, licząc że taką krótką informacją uraduje jakoś serce dziewczynki i na chwilę zostawi na bok wszelkie smutki. Jeśli zresztą chce, Włoch może opowiedzieć jej o różnych istotach, jakieś baśnie, a nawet przedstawić Akumu jako czarodziejskie stworzenie. Ciekawe jakby na niego zareagowała?
Na dziwne i mało znane zachowanie Włocha, zareagowała z lekkim niepokojem. Na szczęście szlachetny w porę się opanował, żeby nie zrobić czegoś głupiego, co później by żałował. Poza tym chwila niepokoju została rozwiana kaszlem oraz ciepłym posiłkiem. Najwidoczniej Lasair bardzo smakowała kuchnia Sivy, albo była tak głodna, że zjadłaby konia z kopytami bez odpowiedniego przygotowania.
- Zwyczajne lekarskie badanie. Sprawdzę stan Twojego układu oddechowego, temperaturę.
Proste lekarskie czynności. Nie musi się więc obawiać, pomoże jej choć nie wiadomo, co mogłoby sie wydarzyć.
Upiecze mu ciastka? Zaśmiał się cicho, przytakując jej.
- Najpierw musisz odzyskać siły, żeby cokolwiek upiec. Na razie zdaj się tylko na mnie.
Puścił jej figlarne oczko, a później uśmiech zszedł, słysząc wypowiedź odnośnie choroby. Tak młody organizm trawiony przez podłe choróbsko. Oby jej walka o życie była silna, bo to także do wyzdrowienia jest potrzebne. Jak i smaczny posiłek, który zresztą szybko zajadała. Do tego jeszcze ciasto oraz herbata, później kąpiel.
Nie ma co się jej dziwić, odnośnie wstydu. Jak dotąd widziała, ją tylko jej matka, a nie obca służka. Jednakże... lepiej kobieta niżeli mężczyzna, czyż nie? Temu też rozsądne jest, że przyjęła chęć pomocy od Suu przy kąpieli, która chętnie zaprowadziła małą do łazienki. Ubrań od matki nie kazano wyrzucać, jeśli będzie chciała, Suu je wypierze i odda dziewczynce. Wszak nawet i otrzymane ubranie może okazać się niezwykłą ważną pamiątką. Rozumiała to sentymentalne pragnienie. Pomogła wejść do wielkiej wanny pełnej ciepłej, pachnącej wody. Gęsta piana mogła nawet dodać jej nieco otuchy.
- Tak, właśnie miałam taki zamiar.
Rzekła ciepłym głosem, biorąc szampon. Nałożyła go na głowę Lasair, żeby za chwilę wziąć się za wypłukiwanie brudu z jej głowy. Nie miała z tym trudności, wszak pomagała swojemu panu w myciu włosów, w których lepiły się kawałki mięsa oraz lepkiej, zaschłej krwi. Spłukała porządnie włosy, nałożyła odżywkę, żeby raz jeszcze ją spłukać. Pozostaje rozczesanie włosów, ale uczyniła to po tym, kiedy dziewczynka wyszła z wody. Jej włosy w końcu nabrały zdrowego blasku. Ma naprawdę prześliczne włosy...
Po powrocie do komnaty czekał na nią Hiro. Przebadał ostrożnie, korzystając ze stetoskopu, zajrzał do jej gardła, pobrał odrobinę krwi. No i zmierzył temperaturę. Zapewne miała gorączkę, ale ciepły posiłek oraz kąpiel sprawiły, że wyglądała o niebo lepiej.
- Na razie podam Ci leki na wzmocnienie, obniżenie gorączki i syrop na zwilżenie płuc. Kto wie czy nie będzie zastrzyków.
Odparł tonem mocno zatroskanym, po czym nakazał dziewczynce położyć się do łóżka. Okrył ją szczelnie, a Suu przyniosła zatemczas świeżą wodę w szklance oraz czystą chusteczkę na ten krwawy kaszel. Nie mogło też brakować nawilżacza powietrza, który cicho pracował. Po otrzymaniu leków, Lasair mogła wreszcie porządnie się wyspać. Służka wyszła, a Hiro musiał zasiąść w fotelu by móc odpocząć od tego całego zdarzenia. Nie potrafił pojąć, że o mały włos nie rzucił się na to małe dziecko! On! Oaza spokoju, przeciwnik dziecięcej krzywdy. Oblizał nerwowo usta, układając palce u dłoni w piramidę. Może powinien zostać ją z Suuccubus? Jakby nie patrzeć, tworzył zagrożenie. Ta mała pochłonęła go bez reszty!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pon Lut 03, 2014 12:56 pm

Nawet tak uzdolniony lekarz, jakim był Hiro, może mieć problemy z wyleczeniem dziewczynki. Pewne było, że nie da się jej wyleczyć całkowicie. Może jej ulżyć w cierpieniu, może przedłużyć jej życie, walcząc z chorobą, ale organizm dziewczynki był już bardzo wyniszczony i zaniedbany. Mimo że, gruźlicę da się wyleczyć, dla Lasair było już za późno. Bieda robi swoje, brak lekarstw, czystości, ciepła oraz regularnych, pożywnych posiłków, zrobiło z dziewczynki wraka człowieka. Prawdopodobnie dożyje do swoich szesnastych urodzin, chorując na kilka innych wstrętnych chorób.
Owszem, czekała na matkę. Wiedziała, że nie mogłaby tak zostawić swojego dziecka. Nie była bezduszną osobą. Lasair zaczęła się obawiać, że matce coś się stało. Co, jeśli już nie żyła? Dziewczynka nie dopuszczała do swojej myśli śmierci matki. To było coś nierealnego. Pozbawionego codziennej radości. Tak bardzo tęskniła za matką i nikt nigdy nie zapełni tej tęsknoty. Matka była przecież niezastąpioną istotą, którą potrzebowało każde dziecko. Matka można mieć tylko jedną. Ona zawsze ukoi cierpienia, wystarczy sama obecność.
- Tęsknię za nią… boję się o nią. Nie zostawiłaby mnie… - rzekła cichutkim, łamiącym się głosikiem. A co, jeśli faktycznie ją zostawiła, bo uważała córkę za ciężar?
Lasair zamknęła na chwilę oczy i oparła głowę o miękkie poduszki. Miała mętlik w głowie, nie wiedziała, co robić i co myśleć. Zostać z tymi ludźmi czy też nie? Ale dokąd miałaby pójść, gdyby nie mogą tutaj dłużej przebywać? Nie miała gdzie. Wolała już tę straszną komnatę, niż kartonowe pudło, gdzie wiało lodowatym wiatrem z każdej szczeliny. Nawet najmniejszy podmuch wiatru sprawiał, że dostawała gęsiej skórki na całym ciele.
Wysłuchała krótkiej odpowiedzi białowłosego na temat elfów. Zamyśliła się na chwilę, otwierając wreszcie swojego oczy. Spojrzała w jego. Krwiste i tajemnicze. Była ciekawa, co kryło się za tą jego maską. Wiedziała, że ten spokój i cierpliwość to nie wszystko. Było coś jeszcze, ale nie miała pojęcia, co to takiego. Czy chciała wiedzieć? Z jednej strony tak. Ale z drugiej bała się tego, co mogłaby ujrzeć, gdy już zdejmie tę swoją maskę. A co, jeśli faktycznie nie jest aniołem? Otrząsnęła się z tych myśli, by pozwolić drobnemu, elfickiemu uśmieszkowi pojawić się na jej wargach.
- Mama mówiła, że jest kilka książek poświęconych elfom. Poczytałbyś mi kiedyś jakieś? Bo wiesz… ja… ja nie umiem… - stwierdziła nieśmiało, unikając jego wzroku. Jej mama potrafiła czytać, chciała nawet nauczyć Lasair tej umiejętności, jednak nigdy nie zdążyła. A szkoda, to mogłoby być naprawdę ciekawe. Matce na pewno udałoby się załatwić jakieś książeczki, które Lasair mogłaby poczytać. Dziewczynka nie miała także pojęcia, że jakieś bajki czy baśnie istnieją. Nie wierzyła zatem w baśniowe stworzenia. Wiedziała jedynie o elfach i ufała, że gdzieś w jej rodzinnym kraju naprawdę istnieje taka postać. Gdy dorośnie, powróci do Irlandii i rozpocznie poszukiwanie elfów. Ciekawe czy ktoś chciałby do niej dołączyć? Stworzyliby ciekawą drużynę, poszukiwaczy przygód.
- Jak wygląda takie badanie? Nigdy przez takie nie przechodziłam. – była dociekliwa i bardzo ciekawa na swój dziecięcy sposób bycia. Ot, po prostu chciała wiedzieć o czymś, co ją czeka, a z czym nigdy do tej pory się nie zetknęła. To chyba naturalny proces?
Skinęła głową na odpowiedź mężczyzny. Musiała zdać się na niego czy tego chciała, czy nie. Cokolwiek by to nie było, teraz on był jedyną rodziną, jaką miała dziewczynka. Była go ciekawa. I to bardzo.
Jeśli mogła zachować ubrania, jakie otrzymała od matki, z chęcią to zrobi. Nawet takie brudne i śmierdzące, mogłaby przy sobie zatrzymać. Na pewno się ucieszy, gdy jedna ze służek wręczy jej czyste, pachnące ubranie od matki. Ostatnia rzecz, jaką od niej otrzymała. Stanowiła jedyną pamiątkę po kobiecie. Może uda się ją odnaleźć? Może gdzieś jeszcze żyła? Błąkała się, szukając córki, która teraz wylegiwała się w ciepłej pościeli, gdy jej matka zamarzała na zimnie, przerażona zaginięciem Lasair? Dziewczynka nie chciała o tym nawet myśleć. Wyobrażenie takiej matki, trzęsącej się z zimna… wywołało ból w sercu. Znów napadł ją atak kaszlu, więc wytarła wargi o chustę, jaką podarował jej wampir. Teraz, gdy tak trzymała materiał pod nosem, czuła delikatny, kwiecisty zapach, który wręcz ją hipnotyzował. Pachniał nieziemsko. Gdyby Hiro sobie cokolwiek zażyczył, dziewczynka spełniłaby tę prośbę, byle tylko móc choć przez chwilkę poczuć tę woń.
Przy pomocy Suu, dziewczynka wreszcie skończyła swoją toaletę i mogła udać się do białowłosego na badanie.
- Zastrzyki? Robi się je igłami po wbiciu w ciało? – spytała, unosząc jedną brew do góry. Nie wiedziała czy polubi zastrzyki czy nie. Nigdy ich nie miała. Zresztą rzadko dostawała jakieś leki, by ulżyły dziewczynie w cierpieniu. Łyknęła zatem wszelkie lekarstwa, jakie wampir nakazał jej wziąć. Nie sprzeciwiła się nawet, gdy otulił ją szczelnie kołdrą.
Nagle mógł poczuć, jak delikatna, koścista wręcz dłoń, zaciska się na jego nadgarstku. Dziewczyna spojrzała na niego swymi dużymi, mądrymi, czekoladowymi oczętami.
- Nie zostawiaj mnie. Bądź ze mną, Aniele… - powiedziała szeptem, ciągnął lekko mężczyznę w swoją stronę, jakby zmuszała go do tego, by znalazł się bliżej. Nie chciała, by odszedł, by usiadła gdzieś poza jej zasięgiem. Nie wiedziała także, jakie emocje nim targają. Czy gdyby wiedziała, że pragnął jej niewinnej, dziecięcej krwi, zaczęłaby się go obawiać? Ciężko jednoznacznie stwierdzić.
Zostali sami w pomieszczeniu. Póki sen nie zaczął łapać Lasair, dziewczynka wpatrywała się w twarz swojego anioła. Powieki same opadały, aż wreszcie otulił ją błogi sen. Uścisk na nadgarstku białowłosego wreszcie zelżał. Z twarzy dziewczynki zeszło wszelkie napięcie i teraz wydawała się spokojna, oazą szczęścia i błogości. Mały elfik pogrążył się we śnie.
Hiro także pochłonął Lasair bez reszty. A raczej jej drobne serce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sro Lut 05, 2014 6:12 pm

Wampir wątpił żeby matka dziewczynki jeszcze żyła. Skoro po tylu dniach jej nie wróciła, to teraz nagle przybędzie? Zmartwił się faktem przyjęcia do wiadomości o śmierci przez dziewczynkę, wszak oszukiwać ciągle nie bedzie jej mógł. Poza tym przyciśnie parę znajomych mord, żeby rozejrzały się za tą kobietą. Gdyby znał jej jeszcze imię...
No cóż. Na razie zajął sie mała osobą, która ma zmienić diametralnie jego życie i nawet jeszcze o tym nie miał pojęcia.
- Jasne, że Ci przeczytam. Ale na razie musisz odpocząć.
Pogładził dziewczynkę po główce, nie dając jej żeby zaprzątała sobie głowy brakiem umiejętności czytania. Niech marzy o miasteczkach elfów, wtedy lepiej zaśnie.
- Przesłucham Twoje serce, płuca. Obejrzę Twoje gardło i tak dalej.
Oświadczył, nie chcąc w żaden sposób jej straszyć. Szlachetny także musiał przeczekać aż nabierze angielskiego, czystego wyglądu i dopiero zajął się jej badaniem. Po wszystkim wylądowała w łóżku. Musiała jeszcze dostać odpowiedź odnośnie zastrzyków. Hiro zastanowił się przez
chwilę, żeby rzec z uśmiechem.
- Tak. Wbija się igły w ciało, ale spokojnie. Jestem mistrzem w robieniu zastrzyków. Nawet nie bedziesz ich czuła.
Upewnił Lasair, żeby nie musiała się niczego obawiać. I wreszcie mogła porządnie odpocząć. Szlachetny stał obok jej łóżka, okrywając szczelnie. Zapach małej docierał do niego jak pięść! Musiał to wszystko znosić, ale silna wolna nie pozwoliła na upust złości oraz wyjściu wewnętrznego wampirzego potwora. Hiro przełknął ślinę, zamierzając odsunąć i właśnie wtedy dziewczynka ujęła jego nadgarstek. Jej rączka wreszcie jest ciepła, a Włoch głodny.
- Spokojnie, będę zawsze przy Tobie, Lasair. Zawsze będziemy razem.
Szepnął, nachylając się do postaci leżącej pod ciepłą pościelą. Całkowite skazana na opiekę wampira, nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństwa jakie stanowił dla niej Hiro. Drugą dłonią chwycił drobną rączkę dziewczynki, chcąc okazać jej swoje oddanie, troskę. I dotarło do niego, że spokojny oddech dziecka podpowiadał iż już smacznie spała. Przyglądał się jej długo, bez mrugnięcia oczyma. I dosłownie nie miał pojęcia kiedy zdążył się nachylić tuż do jej szyi. Usta muskały delikatną skórę, starając się nie wybudzić. Dosłownie w ułamku sekundy, w ostatniej chwili zaś oderwał się, warcząc cicho. Dopadł go ciężko oddech, a szalone wampirze serce załomotało jakby chciało zagrozić zatrzymania. Żyły paliły, kły mocno wysunięte. A mały elfik tak blisko. Ostrożnie zabrał dłoń, żeby złapać łapkę dziecka. Silne pragnienie ponownie wzięło górę, przez co wskazującym palcem zakończonym pazurem, bezboleśnie przekuł żyłę, zerkając na twarz Lasair. Musiała spać. Musiała! Pochylił się nad maleńką dziurką, przystawiając do niej usta. Przyssał się łapczywie, biorąc zaledwie kilka kropel, tak dla smaku, by oderwać się gwałtownie. O mały włos, a nie zapomniałby podać maści na przyspieszenie gojenia się drobnych ran. W końcu poczuł naprawdę potężny smak dziecięcej, czystej krwi. Nie zepsuta... Idealna. Teraz musiał wstać. Od razu podszedł do okna. Dosłownie wpadł w szok! Napił się krwi dziecka i pragnął jej jeszcze więcej. Także był pewny, że będzie uszczęśliwiał to dziecko, zrobi wszystko co malutka sobie zażyczy. Kiedy nadejdzie dzień, Hiro zasłoni okna kotarami, a sam ułoży się do snu aż do zmroku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Czw Lut 06, 2014 9:09 pm

Lasair mimo wszystko była dzieckiem. Chciała żyć nadzieję, że matka wciąż gdzieś tam żyje. Tylko po prostu coś ją zatrzymało. Coś sprawiło, że nie mogła przyjść po swoją córkę. Niczego więcej nie pragnęła, jak żyć nadzieją, że matka żyje i ma się dobrze. Nawet jeśli mogłaby zapomnieć o córce, to nic nie szkodzi. Lasair po prostu pragnęła, by matka żyła. Była przywiązana do matki, więc jak zniesie wieść o jej śmierci? Stan zdrowia dziewczynki może się nagle pogorszyć.
Ucieszyła się, gdy wyraził zgodę na poczytanie jakiś opowieści o elfach. Była ich ciekawa, naprawdę. Istota ciekawa świata, czyż nie tym charakteryzowały się wampiry?
- Nawet nie odmówię. Jestem dziwienie wyczerpana… - na potwierdzenie słów nawet udało jej się ziewnąć. Niby nic wielkiego, ale dla organizmu ludzkiego musiało znaczyć jedno – zmęczenie. Nabrała wielkiej ochoty na sen. Z drugiej strony wciąż chciała rozmawiać z Hiro. Lubiła jego głos. Był taki miękki i dźwięczny. Wiedziała jednak, że jeśli coś by go rozzłościło, owy głos stałby potężny, silny i nie znoszący sprzeciwu. Nie wiedziała skąd to wszystko wie. Ot, takie przeczucie. Wystarczyło na niego spojrzeć. Miała wrażenie, że zna go znacznie dłużej niż te kilkadziesiąt minut. Zupełnie, jakby coś ich pchało ku sobie. Gdyby matka nie postanowiła nagle opuścić Irlandii, Lasair nigdy nie poznałaby swojego Anioła. Coś w tym musiało być.
- Nie chodzi o czucie, tylko o to, jak te igły wyglądają. No wiesz, sam fakt, że coś tak cienkiego, ostrego, wchodzi w Twoje ciało. – aż wstrząsnął nią dreszcz niby przerażenia, niby ciekawości. Nie znała tego uczucia, ale przerażała ją wystarczająco sama myśl.
Nie wiedziała, że pachniała aż tak cudownie, że potrafiła wyprowadzić z równowagi tak starego i potężnego wampira. Gdyby tylko wiedziała z kim ma do czynienia. Ale czy coś by się zmieniło? Czy mniej by go lubiła? Nawet, gdyby ktoś na głos powiedział słowo wampir, dziewczynka i tak nie wiedziałaby, co to za istota. Mogła się zatem cieszyć tą błogą nieświadomością. A przynajmniej do czasu.
Uśmiechnęła się leciutko, gdy odpowiedział na jej prośbę, ale po chwili oczy zaszły drobnymi, przezroczystymi łzami. Otarła je szybko wierzchem dłoni.
- Ja umrę, Hiro. Nie możemy być „zawsze” razem. – mówiąc te słowa, zapadała powoli w sen. Cieszyła się, że chociaż przez ten czas będzie go miała przy sobie. Sama nie wiedziała dlaczego zdała sobie właśnie sprawę z tego, że dla niego oddałaby wszystko, co tylko ma. A nie miała przecież nic oprócz własnego serca, duszy i krwi.
Nie wiedziała, że wampir cierpiał. Cierpiał przez nią. Z chęcią ulżyłaby mu w tej chwili, ale… spała. Pogrążona w głębokim śnie, nie czuła, gdy wreszcie chwycił ją za rączkę. Jęknęła coś przez sen i obróciła głowę na drugą stronę, odsłaniając swoją elfią szyję. Skóra się napięła, więc wampir nie powinien mieć problemów z dostrzeżeniem pod skórą drobnych żyłek. Włosy rozsypały się kaskadą wokół głowy dziewczynki. Szepnęła coś przez sen, dotykając nieświadomie twarzy Hiro, gdy ten się nachylił z kłami do jej szyi. Dłoń dziecka ponownie opadła na poduszki, gdy tylko wampir się odsunął. Chyba wiedział, że ludzkie dzieci bardzo się kręcą, gdy śpią?
W jego uścisku znalazła się delikatna rączka Lasair. Naciął skórę, by zachęcić krew do pojawienia się. Z gardła dziewczynki, po raz kolejny, wydobyło się ciche jęknięcie, gdy Hiro przyłożył do rany swoje chłodne wargi i zaczął spijać krew. Nie poruszyła się już. Siły ją opadały z każdym, kolejnym łykiem.
- Hiro… - szepnęła, ale wciąż twardo spała. Nie obudziła się. Nie wiedziała, co jej Anioł, Wybawca, Bohater z nią robił. Zdrowe rumieńce, jakich zdążyła się nabawić dzięki ciepłu oraz pysznemu, gorącemu jedzeniu, zniknęły. Pełne, elfie wargi stały się blade i wyschnięte, jakby bez życia. Lasair przypominała teraz piękną, zagubioną Śnieżkę, która pogrążyła się głęboko we śnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pon Lut 10, 2014 9:25 pm

Umrze? Hiro zmarszczył brwi na słowa małej dziewczynki. Powinna być pełna optymizmu, a nie godzić się ze śmiercią, jak starsza osoba. Oczywiście nie skomentował małej, po prostu wziął sobie do wampirzego serca jej słowa i wszytko uczyni żeby mała żyła hak najdłużej. Niech rośnie, niech się rozwija i dojrzewa w ciepłe, miłości oraz zrozumieniu. Hiro jej to wszystko zapewni. A jeśli ktoś odważy się ją skrzywdzić. Zabije.
Nie mógłby ugryźć dziecka, wszak zostałaby wtedy wampirem, a nie miał pojęcia, jak dziecko zareaguje na taką wieść. Poza tym skrzywdzić dziecko... Na szczęście w porę się opamiętał, ale niestety dobrał się do małej rączki, uważnie obserwując jej każdy ruch. Czy aby czasem się nie zbudziła? Czy nie wypił za dużo? Wiele pytań przeszło przez myśli wampira, jednakże widok bladego ciała, szhnklw dał mu do myślenia, iż młodą stanowczo osłabił. I ten głosik. Szybko zerwał się na równe nogi, zabierają czystaw igłę i strzykawkę. Napełnił ją swoją krwią i szybko wypełnił braki dziewynki, nawet wpuścił kilka kropel na jej język, ostrożnie, żeby się czasami nie zakrztusiła. Taka spora dawka szlachetnej krwi powinna wzmocnić stanowczo organizm oraz przywróci kolory. Później wiadomo. Ułożył się na fotelu, zapadając nie w drzemkę, jak przez ostatnie lata, a w sen. Potężny, mocny sen. Takiego odpoczynku potrzebował, ale nie potrafił do przywołać i jeśli nikt go nie zbudzi. Wiadomo kiedy stare wampirzysko wstanie? Zwinięty na fotelu okryty kocem spał i spał. Najwidoczniej krew dziecka miała nie tylko silny wpływ na jego psychikę, ale na organizm oraz sen. Poczuje się na pewno jak na nowo narodzony. A jak nasza Lasair? Będzie lepiej po takiej krwistej i wampirzej opiece wyglądać?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sro Lut 12, 2014 4:04 pm

Dziewczynka miałaby pewnie problem ze zrozumieniem tego, czym się stała. Przede wszystkim nowy wymiar, nieznanego dotąd, głodu. A raczej silne pragnienie, z którym nie potrafiłaby sobie radzić. Nie można przecież walczyć z czymś, czego się nie rozumie. Do tego fala nowych dźwięków oraz kolorów, wszystko stałoby się intensywniejsze. Nowe zapachy i chęć zjedzenia każdego, napotkanego człowieka. W dodatku wyrosłoby jej coś w dziąsłach. Nowe zęby, dwa, drobne kiełki, ostre niczym rzeźnickie noże. Długie i równie ostre pazury, którymi mogłaby rozrywać swoich przeciwników. Tak, chodząca broń, ludzie nie mieliby z nią żadnych szans. Ale ona nie wiedziała, czym by się stała. Zagubione dziecko, które posiadło mroczny dar.
Lasair nie poczuła, gdy wampir wbił igłę w jej ciało. Była naprawdę zmęczona i miała twardy sen. To samo było wówczas, gdy nieco skroplił jej język swą krwią. Automatycznie ją jednak przełknęła, znów zmieniając pozycję. Leżała teraz tyłem do fotela, na którym zaraz zasiadł Hiro, by zapaść w prawdziwy wampirzy sen.
Nawet dziewczynka nie wiedziała, która jest godzina, gdy gwałtownie się przebudziła. Jej myśli nawiedziły straszny sen – śmierć matki. Wykrzywiona bólem twarz, ciało wygięte w dziwny, nienaturalny kształt. Wyglądała, jakby ktoś złamał ją na pół, a jednak wciąż się poruszała. Ruszała wargami, jakby chciała coś wykrzyczeć. Machała rozpaczliwie dłońmi, odganiając złe duchy. Puste spojrzenie utkwiła w swojej córce. Lasair wiedziała, że matka patrzyła prosto na nią. Aż wreszcie kobieta się uśmiechnęła, zamknęła oczy i… Lasair nagle się zbudziła. Serce trzepotało boleśnie w klatce piersiowej. Z przerażeniem rozejrzała się po komnacie, nie było przy niej Hiro. Znalazła go, śpiącego na fotelu, tak daleko od łóżka, w którym dziewczynka spała. Zsunęła drobne nóżki na podłogę. Koszulka nocna opadła bezszelestnie, aż do podłogi. Przebierając ostrożnie nóżkami, dotarła do fotela. Serce wciąż głośno kołatało, pulsowało nawet w brzuszku. Ostrożnie nachyliła się ku białowłosemu, sprawdzając czy śpi. Pomachała mu rączką przed oczami i jeśli wampir się nie zbudził, wdrapała się na jego kolana. Dopiero teraz poczuła, że był lodowaty. Przeraźliwie lodowaty. Ona cieplutka, rozgrzana od cieplutkiej kołdry, w której przed chwilą spała, wyczuwała tę różnicę temperatur. Przeraziła się, że jej Anioł i Wybawca nie żyje. Położyła swoje drobne rączki na jego wielkich ramionach i potrząsnęła nim.
- Hiro? – spytała łamliwym, piskliwym wręcz głosikiem. – Hiro? Hiro! Jesteś cały zimny! Hiro? – spanikowała. Nie wiedziała co się dzieje. Koszulka nocna, którą miała na sobie, podwinęła się powyżej kolanek. Nóżki zacisnęła mocno wokół jego bioder, trzymając się go kurczowo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Nie Lut 16, 2014 2:54 pm

Na razie Lasair nie groziło nic. Hiro nie miał w planach przemiany dziewczynki, choć kto wie jak to będzie wyglądać w przyszłości.
Wampir spał na fotelu, nie czując nawet kiedy mała się wybudziła. Nie ma co się dziwić czemu go szukała, wszak wciąż nie mogła przyzwyczaić się do nowego miejsca. I w sumie nie powinna mieć obaw, Białowłosy ciągle będzie przy niej.
Ciekawska istotka z Lasair. Musiała wstać, podejść do fotela na który wciąż spał Włoch. Oczywiście mógł wyglądać jak martwy - trupioblada cera, brak oddechu i takowego bicia serca. No i ten porażającu chłód. Na cienie oraz lekki podmuch powietrza spowodowany małą dłonią nie zbudził szlachetnego. Dosłownie spał jak zabity. Dopiero jak dziewczynka weszła na fotel, lądując na kolanach i krzykach, uniósł ociężale powieki. Jak wzrok odzyskał ostrość, od razu przed jego twarzą pojawiła się buzia małej dziewczynki. Wyglądała o niebo lepiej. Krew szlachetnego zrobiła swoje.
- Nie przejmuj się tym.
Odezwał się nagle, głaszcząc małą po przyjemnie ciepłym policzku. Jest tak śliczną dziewczynką, iż sam jej widok mógł poprawić nie jednemu ponurakowi humor.
- Wyglądasz o wiele zdrowiej, Lasair. Jak się czujesz?
Zagadał, nie przestając głaskać buzi dziewczynki. Dlaczego nie można pić krwi poprzez sam dotyk? Wyssałby ją pewnie do ostatniej kropli krwi... O nie! Nie mógł tak myśleć. Szybko się skarcił w myślach, poprawiając się na fotelu i tym samym przestał wreszcie ją głaskać. Co jak co, ale nigdy w życiu się tak nie czuł jak teraz. Jego potworna strona dosłownie płakała o zabicie Lasair poprzez wyssanie krwi i pożarcie serca, a z ciało przerobić na piękną, ludzką "figurę".
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Sro Lut 19, 2014 6:46 pm

Ciekawe było, jakie Lasair miałaby zdanie na temat przemiany w nocne stworzenie, gdy Hiro kiedyś ją o to zapytał. Oczywiście musiałaby wiedzieć czym są wampiry, jak wygląda ich życie, a przede wszystkim to, czym się żywią, by mogła właściwie nad tym pomyśleć. Już w tej chwili lubiła swojego nowego opiekuna, a przecież wiedziała, że zbyt dużo czasu jej nie zostało. Gdyby miała możliwość z chęcią zostałaby na zawsze z białowłosym wampirem. Sama nie wiedziała, dlaczego tak bardzo pragnęła jego obecności. Wyczuwała, że jest groźny i niebezpieczny, widziała to nawet w jego oczach. Zresztą, jaki normalny człowiek ma czerwone, drapieżne źrenice? Lasair jeszcze nie wiedziała, co to znaczy, nie zdawała sobie sprawy, że ludzie nie mogą mieć takiej barwy. Ot, nie znała świata, nie miała styczności z ludźmi z innych krajów, więc może to była taka natura wampira?
Z drugiej strony, gdyby faktycznie poznała każdy aspekt bycia wampirem, to czy by się nie przeraziła? Czy byłaby zdolna zaatakować człowieka dla krwi? Nie chodzi o zabicie, ale sam fakt naruszenia ludzkiej przestrzeni, by zatopić kły w ich szyi? Póki co nie ma co gdybać.
Na brak bicia serca nie zwróciła uwagi. Nie miała tak dobrego słuchu jak wampiry, więc nie mogła go nie usłyszeć. Przeraził ją już sam fakt lodowatej skóry wampira. Wcześniej tego nie wyczuwała, bo sama była zamarznięta, przypominając sopelek lodu. Białowłosy Anioł otworzył wreszcie oczy i dziewczynka od razu się rozpromieniła.
- Żyjesz! Myślałam… myślałam, że coś Ci się stało. – zarzuciła mu swoje wątłe, dziecięce ramiona na szyję i wtuliła swoją główkę w jego szyję. W tej chwili nie przejmowała się już jego lodowatą i bladą skórą. Na pazury uwagi nie zwróciła, kłów nie wiedziała… więc chyba wszystko było w normie. Serce Lasair wreszcie się uspokoiła, gdy się przekonała, że Hiro jednak żyje. Nie chciała go stracić i to nie tylko dlatego, że znów wylądowałaby na ulicy. O tym w ogóle nie myślała. Nie przywykła przecież do łuskowo czy bogactw, a więc nie potrzebowała tego do szczęścia.
- Znacznie lepiej, dziękuję. To zapewne dzięki lekom, jakie mi podałeś. Poczytasz mi dzisiaj coś? Och, a może sam byś mógł mnie nauczyć to robić? – spytała nieśmiało, podnosząc nieznacznie główkę, by mogła spojrzeć w te szkarłatne źrenice. Zresztą zaczęło ją to zastanawiać.
- Dlaczego masz takie czerwone oczy? – spytała wreszcie, nim zdążyła ugryźć się w język. Nie chciała mu sprawić żadnej przykrości. Była to po prostu ta dziecięca ciekawość. Nawet nie wiedziała, że w tej chwili, mężczyzna, na którego kolanach siedziała, myślał właśnie o tym, jak wypić z niej ostatnie krople krwi. Gdyby znała te przerażające pragnienia szlachetnokrwistego, uciekłaby stąd z krzykiem. Chociaż dzieci są przecież takie naiwne, czy zrozumiałby, co miałby na myśli?
- Przepraszam… nie chciałam sprawić Ci przykrości. – od razu go przeprosiła, gdy zdała sobie sprawę, że zapytała o coś, o co nie powinna. I znów poczuła, jak serce zaczyna szybciej kołatać w klatce piersiowej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Nie Lut 23, 2014 12:24 pm

Hachiko opuściła park wraz ze swoją uroczą, małą panterą. Musiała ją wziąć na ręce, by kociak nie spowalniał tempa. Dosłownie wcisnął ją pod pachę, przesłaniając swoim płaszczem. Musiała szybko znaleźć się w Zamku, na szczęście daleko nie było. Nie miała pewności, co się działo z Testamentem, ale nim podejmie jakikolwiek kroki, wolała powiadomić rodzinę męża. Jeśli i ona by zawiodła, oboje nie wyszliby z tego cało, a wówczas wampir na pewno skończyłby marnie. Kierując się wampirzym tempem, dotarła do zamku w przeciągu dziesięciu minut. Była z siebie dumna, gdy wreszcie dotarła do bramy, którą otworzyła sobie sama. Panterę puściła wreszcie, ale ta zamiast udać się w głąb mrocznego ogrodu, skierowała swoje skoczne kroki za panią. Wampirzyca dopadła frontowe odrzwia, otwierając je z rozmachem. Nie zrobiła tego ze złości, kierowała się pośpiechem. Wyczuwała obecność szlachetnego wampira, ale nie miała pojęcia, gdzie dokładnie przebywał. Zapach Hiro był tutaj intensywny niemalże w każdym zakamarku. Na szczęście poinformował ją, gdzie się znajduje, więc nie błądziła po całym Zamczysku w poszukiwaniu jednego wampira. Sądziła, że zastanie go w laboratorium. Tam przecież uwielbiał przebywać, niemalże jego drugi dom, mały świat szalonego naukowca. Nie wiedziała, że wampir przygruchał sobie jakąś ludzką istotkę, którą się teraz namiętnie zajmował. W życiu by nie pomyślała, że zastanie go właśnie tam. Ba, żeby było weselej, nigdy tam nie była. Hiro w sypialni? Hiro, który śpi? Ten wampir spędzał swoje życie w laboratorium!
Zapukała krótko, dwa razy, po czym nie czekając na odpowiedź, weszła do środka. Uderzył ją silny zapach ludzkiego dziecka. Spojrzała na nią przelotnie i zmarszczyła brwi. Chwila, siedziała na kolanach szlachetnego? Hiro bawił się w pedofila? Rozumiała, że mężczyźni mają swoje potrzeby (prócz Testamenta, bo ma gadzie potrzeby), ale żeby od razu dobierać się do niewinnego dziecka. Odchrząknęła nieznacznie.
– Wydaje mi się, że Testament umiera. Spójrz na obrączkę. Powinna mieć intensywny kolor szkarłatu, a jest blada. Dogasa. Wydaje mi się… że on umiera.
Nie wiedziała czy wampir ją zrozumie. Mówiła przecież jakieś dziwne rzeczy odnośnie do obrączki. Miała jednak nadzieję, że wiedział w czym rzecz. Testament mówił, że taka pieczęć krwi jest stosowana w tym rodzie.
– Hiro, wyjdźmy stąd na chwilę. Chyba, że ona…
Zerknęła ukradkiem na ludzkie dziecko. Wątpiła, żeby sprowadził sobie jedzenie do pokoju w postaci ludzkiego, bezbronnego dziecka. Znała go na tyle, by wiedzieć, że w życiu nie podniósłby ręki na takie stworzenie. Pewnie też nie wiedziała czym są wampiry. Lepiej więc by było, gdyby porozmawiali na korytarzu. Opuściła więc komnatę, czekając przy drzwiach na Hiro. Gdy dołączył, kontynuowała przerwaną wypowiedź. Mówiła bardzo szybko i cicho, ale nie powinien mieć żadnych problemów ze zrozumieniem.
– Testament zabił dowódcę Oświaty włoskiej. Wiem, że powiadomił jednego łowcę o tym zdarzeniu. Bodajże Gerarda Trizgane. Boję się, że mogli go złapać i przetrzymują go u siebie. Nie mam pewności czy to na pewno łowcy, ale musimy to sprawdzić. Hiro!
Wykrzyknęła jego imię, zmuszając go do myślenia. Ruda nie wiedziała, gdzie jest Oświata, choć była tam nie raz.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Nie Lut 23, 2014 1:13 pm

Lasair zostanie wampirem, wtedy kiedy Hiro uzna to zastosowne oraz jak ona pozna ich tajemnicę i zapragniesz pozostać jedną z nich... ewentualnie choroba tak się rozwinie, że nie będzie miał wyjścia i przemieni dziecko. Jednak liczył iż taka sytuacja nigdy nie nadejdzie.
Mogła odetchnąć z ulgą, ale jej przyszły oprawa miał się dobrze i nie zamierzał przecież umierać. Był zbyt młody na śmierć! A tyle jeszcze przed bim do odkrycia!
- Ależ skarbie. Ja żyję i będę żyć wiecznie. Zawsze przy Twoim boku.
Szepnął do jej ucha, następnie zaś pogłaskał policzek. Miękkość jej ciała jest naprawdę kusząca. Jest niczym zakazany owoc, którego nie może dotknąć jako wampir bo na zawsze nada jej skaze.
Poczytać? Ależ jasne. Hiro skinął głową, dając jej do zrozumienia, że chętnie podejmie się z nią lekcji. Zapewne miała tragiczne zaległości w nauce, ale spokojnie, Białwłosy się wszystkimi zajmie. No i proszę... zajrzała mu głęboko w oczy. I pytanie cóż... trochę trudne.
- Po prostu mają taki odcień, słońce. Inni mają niebieskie, a inni czerwone.
Poczochrał ją po główce i na atak paniki, przystawił palca do małych usteczek. Niech się nie boi, nie uraziła go. I właśnie w tym czasie dostał wiadomość. Telefon leżał na stoliku, pod ręką. Hiro chwycił go odruchowo, odczytując wiadomość... cóż, treść była naprawdę niepokojąca.
- A niech to.
Burknął nerwowo wampir i kiedy miał przeprosić dziewczynkę, żeby wstała... wpadła Hachiko. Musiała być w pobliżu, kiedy wysłała sms' a. Cóż, sytuacja dwuznaczna, lecz nie powinna zawieszać na Hiro haseł dotyczącej dziecięcej zbrodni. Nigdy w życiu!
- Lasair, proszę, idź do łóżka. Ja muszę porozmawiać z ciocią Hachiko.
Rzekł spokojnym tonem i jeśli mała wstała, Hiro wyciągnął na korytarz wampirzycę, nim cokolwiek dodała. Zamknął za sobą drzwi.
- Ocaliłem tą małą przed pewną śmiercią, a teraz dochodzi do siebie.
Małe wyjaśnienie nie zaszkodzi... jednak wracając do kwestii Testamenta, mówiła o umieraniu. Hiro sięgnął po jej dłoń, na którym widniała obrączka. Wynalazek Włocha dla samego Barabala oraz Gabrieli. A później przeszło to na Hachiko i Kanibala... zawarta krew partnera w biżuterii to więź, śmierć ma ją niszczyć.
- Jak to powiadomił innego łowcę o zabójstwie Dowódcy Oświaty? Czy on jest mądry? Dlaczego mi nikt o tym nie powiedział?
Nieco się rozzłościł. Puścił dłoń wampirzycy, wpadając w głębokie zamyślenia. Wiedział, że Kanibal umiera i nie ma za dużo czasu.
- Trzeba jak najszybciej go odszukać. Powiadomię o tym jego ojca i Samuru. Zresztą, najlepiej jakby wszyscy ruszyli tyłki, nawet Gabriella.
Rzekł poważnie, sięgając po telefon. Szybko zadzwonił do Samuru, a później napadł służkę żeby ściągnęła do nich Barabala i kogo napotka z rodziny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Wto Lut 25, 2014 12:43 pm

Hachiko nie wtrącała się do sytuacji Hira z małą, ludzką dziewczyną. Nie ważne, co to by go nie łączyło z dzieckiem, wampirzyca naprawdę nie będzie zaskoczona. Nie miała teraz głowy do takich lakonicznych spraw. Co chwilę zerkała na obrączkę, która stopniowo gasła. Miała wrażenie, że czas wymyka jej się między palcami. Nie miała jak temu zapowiedz i czuła, że będzie coraz gorzej. Była bezsilna. Co, jeśli to nie łowcy go przetrzymywali? Nie mogła mieć żadnej pewności, to były jedynie domysły, kobieca intuicja, którą się kierowała, przypomniawszy sobie ostatnią rozmowę z kanibalem.
„Ciocią Hachiko”? Spojrzała na Hiro, przechyliwszy nieznacznie głowę. Zarzuciła swoje długie włosy na plecy, przeczesując je u nasady dłonią.
– Będziesz miał znów okazję do zabawy w bohatera. Bez obrazy, ale wolałabym, żebyś nie musiał tego robić… Musimy go znaleźć, Hiro.
Ruda była jaka była, trzeba przyznać, że daleko jej do ideału ludzkiej kobiety. Jednak, gdy chodziło o tych, na których zależało jej najbardziej, wychodziła prawie ze skóry, by o nich dbać. Choć słowo „dbać” w jej przypadku można odbierać na różne sposoby.
Gdy szlachetnokrwisty sięgnął po jej dłoń, by zerknąć na obrączkę, sama ponownie na nią zerknęła. Nie mogła tutaj tak stać spokojnie i rozmawiać, gdy wiedziała, że Testament potrzebował ich pomocy. Powinni się szybciej zmobilizować i zacząć działać, bo w takim tempie to niczego nie osiągną. Nie mogła jednak popędzać wampira i dobrze o tym wiedziała. Stała zatem w miarę cierpliwie, chłonąć jego słowa.
– Z tego, co mi mówił i co mogłam wywnioskować, „zaprzyjaźnili się”. Wybacz, uznaliśmy, że to nasza sprawa. Mieliśmy plan działania.
Wyjaśniła, bo zdała sobie sprawę, że to także przez nią Testament wylądował u łowców. Tylko że, skąd mogła wiedzieć, że to się tak skończy? Sądziła, że sami sobie poradzą z takim problemem. Po co od razu mieszać w to rodzinę wampira? Najwyraźniej źle zrobiła i powinna od razu powiadomić białowłosego.
– Co robimy, Hiro? Mamy tak nagle pojawić się w Oświacie? Nie mam pewności czy na pewno łowcy go mają. Poza tym, mogą go przetrzymywać poza Oświatą.
Te słowa wypowiedziała już w trakcie wędrówki w głąb Zamku. Musieli przecież zwołać rodzinę, żeby spokojnie dojść do jakichś wniosków. Oby tylko zdążyli i udało im się odzyskać żywego kanibala. Nie chciała zostać wdową, ani nie chciała tracić Testamenta.

[zt Hachiko i Hiro]
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pon Mar 10, 2014 10:02 am

Lasair nie była sama. Przez cały czas nieobecności szlachetnego Hiro, pilnowała jej służka Succubus. Zatem dziewynka nie będzie sama, poza tym ktoś się zbliżał do komnaty. Właściwie ta osoba miała sprawę do Hiro, temu też niezwłocznie musiał się do niego udać.
Zapukał, wchodząc do jej środka.
- Hiro, Hiro! Mam mały problem z... O rety, a gdzie Włoch?
Burknął ciemnowłosy wampir, patrząc na stojącą blisko Suu i tą małą dziewynkę. I o dziwo kojarzył małą... Zmarszczył brwi, lekko się uśmiechając. Możliwe że z tym uśmiechem wyglądał przyjaźnie, lecz było w nim coś niepokojącego. Cały John.
- Pan Hiro jest bardzo zajęty. Nie ma go tutaj.
Odezwała się służka, wiedząc z kim ma do czynienia. Kolejny członek tej pokręconej rodziny. Dlatego też musi traktować go z należytym szacunkiem... John zwrócił wzrok ku Suu.
- Ależ widzę. Skąd się tutaj wzięłaś, cukiereczku?
Spytał się bezpośrednio dziewczynki. Ciekawe czy pamiętała mordercę matki. Wszak takich twarzy się zwykle nie zapomina. Wcisnął dłonie do kieszeni czarnych jeansowych spodni i czekał na reakcję dziecka. Nie będzie się nudzić, o nie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Wto Mar 11, 2014 12:19 pm

Lasair nie bardzo rozumiała sytuację, w jakiej się znalazła. Hiro musiał nagle opuścić komnatę, a ona nie mogła go powstrzymać. Chciała to zrobić. Nie wiedziała dlaczego, ale pragnęła jego obecności i bliskości. Czuła, że sobą ze sobą jakoś wyjątkowo połączeni, zjednoliceni. A teraz, gdy wyszedł, by rozmawiać z jakąś nieznajomą, piękną osobą, poczuła się samotna, jak wówczas na ulicy. Wciąż do niej nie docierało, że była z dala od matki i już nigdy jej nie zobaczy. Ta kobieta, o płomiennych włosach, która przed chwilą tutaj wpadła zabierając jej Hiro (tak, anioł był tylko jej), miała w sobie coś, co ją przerażało. Bladość skóry, kontrastująca z płomiennymi, ognistymi włosami, chłód i zdecydowanie bijące z oczu. Nie wspominając już samej aury, jaką wokół siebie tworzyła.
Lasair potrząsnęła swoimi kasztanowymi włosami, opadając na poduszki. Miała nadzieję, że Hiro niedługo wróci. Jednak rozmowy zza drzwi nie mogła słyszeć. Pozostawało jej wyczekiwanie białowłosego Anioła, aż wreszcie oczekiwanie na jego pojawienie się, przerodziło się w płytki, niespokojny sen. Obecność jednej ze służek nie przeszkadzała dziewczynie w ogóle. Może nawet dzięki niej mogła spokojnie, w miarę spokojnie, zasnąć. Gdy otuliły ją ramiona delikatnego snu, znów ujrzała twarz matki. Była jakby oddalona i rozmazana, przesłonięta mleczną mgłą. Miała dziwnie wykrzywioną bólem twarz i poruszała wargami usiłując coś powiedzieć. Jednak żaden dźwięk nie wyszedł z jej gardła. Wyciągnęła do córki swoje dłonie, chcąc ją do siebie przytulić, ale kobieta zniknęła tak nagle jak się pojawiła.
W tym momencie Lasair zerwała się z ciepłej pościeli, zalana potem. W dodatku w uszach dzwonił jej czyjś krzyk. Rozejrzała się dookoła, dostrzegając postać wielkiego wampira. Ciałem wstrząsnął niemiły dreszcz. Spojrzała na niego swoimi wielkimi, orzechowymi źrenicami, w których mógł dostrzec lęk. Jeśli mówił po irlandzku, mogła go zrozumieć. Spojrzała szybko na Suu, oczekując jakiejś pomocy z jej strony.
- Mój Anioł mnie tu zabrał. Z ulicy... – wyjaśniła cicho, podciągając kołdrę bliżej do siebie. Tego mężczyzna widziała pierwszy raz. Nie wiedziała, że to on zabił jej matkę, że to on sprawił, że została sierotą i że już nigdy więcej nie usłyszy cichej, irlandzkiej kołysanki, jaką mama zawsze jej śpiewała.
Zakasłała gwałtownie, zanosząc się krwią. Miała wrażenie, że zaraz wypluje płuca, co było bardzo bolesnym doświadczeniem. Chwyciła pośpiesznie chustę, którą wręczył jej Hiro i otarła kąciki warg z krwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Wto Mar 18, 2014 7:49 am

Johny teraz właśnie skojarzył sobie fakty, że ta dziewczynka jest mu nieznajoma. Cóż, musiał ją z kimś pomylić, wszak zabił mnóstwo matek na oczach dzieci. Takie głupie hobby. Służka stojąca obok, przyglądała się uważnie mężczyźnie i dziewczynce. Mała miała koszmary, a w dodatku mógł przestraszyć ją John, który oczywiście nie poczuł nic, żadnej troski. Fuknął cicho, oglądając swoje pazury. Służka szybko podeszła do małej, kiedy ta zaczęła kaszleć. I skoro mówiła po irlandzku, John także musi.
- O jakim aniele mówisz, one przecież nie istnieją!
Warknął, kręcąc się w pobliżu łóżka. Służka położyła dłoń na ramieniu dziewczynki, jeśli nadal będzie kaszleć, poda jej syrop jaki przygotował dla niej Hiro.
- Połóż się skarbie.
Szepnęła do jej ucha, głasząc delikatnie jasne włosy Lasair. A Johny nie miał najmniejszej ochoty sobie stąd iść. Wszak musi poczekać na Hiro, a na pewno wróci tutaj niebawem. W dodatku kojarzył matkę tej małej. Też mówiła po irlandzku, no i oczywiście ta uroda. Nie żyła, zabił kobietę z zimną krwią. Powiedzieć jej o tym? Nie, jeszcze nie. Musi się pierw nią zabawić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Mar 21, 2014 6:19 pm

John także był dla dziewczynki nieznajomy. Najwyraźniej w swoim życiu zabił nie jedną matkę i nie jedno dziecko, skoro wszystkie istnienia zaczęły mu się mylić. Lasair nie czuła swobodnie i wygodnie w towarzystwie wielkiego i niebezpiecznego człowieka. Tak, człowieka, nie wiedziała, że to wampir. Nawet gdyby się przed nią przyznał, nie zareagowałaby żadnym strachem. Nie wiedziała zbytnio jak zachowywać się w jego towarzystwie. Gdyby nie służka, na pewno byłoby gorzej dla małej dziewczynki. Choć cóż znaczyła służka i mała, bezbronna dziewczynka w porównaniu z silnym wampirem? Mógł nimi trzepnąć raz i już byłyby nieprzytomne. A dalej to już z górki. Opróżniłby z krwi jedną i drugą. Na szczęście dziewczynka nie miała pojęcia o żadnych wampirach. W takich chwilach nieświadomość była naprawdę błogosławiona.
Lasair patrzyła z lękiem na wielkiego wampira. Wyglądała na bardzo chorą i delikatną. Skóra straciła swoją naturalną, brzoskwiniową barwę, przybierając kredową, niemalże przezroczystą. Wampir pewnie bez problemu dostrzeże pod cieniutką warstwą skóry fioletowe żyłki.
Nabrała gwałtownie powietrza, gdy nieznajomy zaprzeczył istnieniu aniołom. Otworzyła wargi i znów je zamknęła, otworzyła i zamknęła. Przypominała w tej chwili rybę, która rozpaczliwie usiłuje zaczerpnąć świeżego powietrza.
- Mój anioł istnieje. Ma piękne białe włosy, jest dobry i kochany. Uratował mnie z ramion śmierci. Moim aniołem jest Hiro. Piękny Anioł Hiro. – i żadna siła nie sprawi, że dziewczynka zmieni zdanie. Anioły istniały, przecież jeden ją uratował! Nie śniła. Chyba, że tak właśnie wyglądała śmierć. Nie, nawet nie chciała o tym myśleć. Nie teraz, kiedy na jej drodze pojawił się ktoś taki jak szlachetny.
Kaszel się wzmagał, podobnie jak ilość krwi, jaką z siebie wypluwała. W pewnej chwili zaczęła się nawet dusić, zachłysnąwszy się własną krwią. Zacisnęła ręce na prześcieradle, łapiąc łapczywie powietrze. Najgorszy moment minął, a dziewczynka posłusznie łyknęła syrop. Przyjemna słodycz rozpłynęła się w gardziołku dziecka, przynosząc ze sobą ulgę. Chusta była już cała we krwi…
- Zna pan jakąś bajkę? – zapytała dziewczynka, nie wiedząc z kim ma do czynienia. Zresztą, kim byli mordercy? Nikim. Nikim w porównaniu do tego, co musiała znosić na ulicy. Śmierć, głód, cierpienia, chłód… Mordercy to nic. Na ulicy co dzień spotykała się ze śmiercią, zaglądała jej w oczy i żyła! Mordercy bać się nie będzie. To przecież tylko ludzie, po nich także przyjdzie kiedyś śmierć.
Lasair posłusznie położyła się na poduszkach, spoglądając na wampira modrymi, czekoladowymi źrenicami. Jej rudawe włosy lśniły, roztrzepane po poduszce. Miała urodę małego elfka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Mar 28, 2014 1:09 pm

Jonathan nie przejmował się zbytnio chorobą Lasair jak służąca, wprawdzie byłoby mu obojętne jakby nawet skonała mu w ramionach, nie... na jego oczach. Uśmiechnął się dosyć podle na sam jej kaszel. Chodziło głównie o krew, wszak dzięki niej żyje oraz przybiera różne postaci.
Hiro aniołem? Dosłownie wybuchł śmiechem. Służka nawet uniosła brwi, patrząc na bezczelne zachowanie wampira. Że też musiał ich odwiedzić.
- Myśl jak chcesz dziecko.
Machnął ręką, mając dosyć przebywania w tym pokoju. Niech Włoch się z nią męczy. I czy zna bajkę? Nie, raczej nie. Kiedy przestała się dusić kaszlem, John jedynie posłał jej dziki uśmiech. Opuścił komnatę, mijając się z Hiro. Nie wymienił z nim nawet ani jednego słowa.
- Już wróciłem. Jak się czujesz?
Spytał z troską Hiro, podchodząc do łóżka. Służka była już wolna, zatem mogła opuścić pokój. Hiro wraz z Lasair zostali sami. Włoch musiał spocząć na fotelu, żeby poukładać myśli. Ciekaw co zdziała Barabal... chociaż jaśniejsza obrączka dawała dobry znak. Na ile jednak? Zresztą, teraz właśnie do niego dotarło, że sprowadził człowieka do zamku. Spojrzał na dziewczynkę w milczeniu. Naprawdę widziała w wampirze anioła?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pią Mar 28, 2014 7:03 pm

Dziewczynka nie zamierzała jeszcze umierać. Zdawała sobie sprawę, że śmierć była naprawdę blisko. Czuła jej oddech na swoim ramieniu, ale nie przerażała się. Miała silną chęć życia i to ją jeszcze trzymało przy życiu. Kto wie, czy Hiro właśnie nie wyczuł tego w dziewczynce, nie podszedł dzięki temu silnemu zapachowi i zechciał pomóc. Gdyby miała w sobie mało chęci do życia, wampir mógłby ją ominąć, a dziewczyna zamarzłaby na śmierć. A tak, znalazła się w zamczysku pełnym wampirów. Z deszczu pod rynnę, nie wiadomo co gorsze. Jednak Lasair cieszyła się, że zyskała szansę na dalsze życie. Wykorzysta ją jak tylko może.
- Ja wiem, że on jest dobry! Hiro nie mógłby nikogo skrzywdzić. – myliła się? Możliwe, jednak była święcie przekonana, że wampir naprawdę jest dobry i niesie pomoc każdemu. Nie wiedziała, że prowadził szalone i bolesne eksperymenty na ludziach czy swoich pobratymcach, którzy nieraz kończyli bardzo marnie – śmiercią.
Patrzyła zamglonymi oczętami na Jonathana, który właśnie opuścił komnatę Hiro bez słowa. Nawet się nie pożegnał, a dziewczynka zawiodła się, że nie usłyszała żadnej bajki. Niestety mamusia rzadko opowiadała bajki, dlatego Lasair tak je uwielbiała i ich wyczekiwała.
Ułożyła wreszcie głowę na poduszkach. Kaszel znów ją dusił, jednak nie zakasłała. Nie chciała już nikogo martwić i stawiać na równe nogi, by znów koło niej biegali. Było jej naprawdę głupio, że wszyscy jej usługiwali, a dziewczyna nie miała jak się odwdzięczyć. Zacisnęła zatem wargi w cienką linię i krztusząc się cicho, wstrzymała kolejny napływ kaszlu. Człowiek na pewno by tego nie usłyszał, ale przecież Lasair nie wiedziała, że tutaj mieszkają wampiry…
- Hiro! Hirrooo! – uśmiechnęła się do niego promiennie, dusząc dalej w sobie kaszel. Dostrzegła pewne zasmucenie i nieobecność na twarzy Hiro. Zdarła z siebie kołdrę i zsunęła nóżki na posadzkę. Poprawiła swoją delikatną koszulkę nocną i wstała z łóżka. Chwiejnym, ale pewnym krokiem ruszyła w stronę Hiro, który zajął miejsce na fotelu. Swoimi ciepły dłońmi chwyciła jego męską, dużą twarz o ściągniętych mięśni.
- Hiro… wyglądasz na zmęczonego. – szepnęła cicho, głaszcząc pieszczotliwie jego policzki. Oczywiście nie miało to żadnego seksualnego podtekstu, przynajmniej dla dziewczynki.
- Powinieneś odpocząć, mój Aniele. Zabrałam Twoje łóżko, kiedy Ty sam potrzebujesz się wyspać. - cofnęła się i chwyciła jego rękę. Pociągnęła go, zachęcając do tego, by wstał. Jeśli to zrobił, zaprowadziła go do łóżka i zachęciła do tego, by się położył. Sama go skrupulatnie okryła, o ile nie stawiał żadnego oporu.
- Teraz ja będę czuwać nad Tobą, Aniele! - uśmiechnęła się promiennie, wycierając z kącików warg krew, która właśnie napłynęła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Gość Pon Mar 31, 2014 6:25 pm

Prędzej czy później zrozumie swoje szczęście odnośnie Johna. Wampir nie nadawał się na żadną niańke, wszak jego durnym hobby, było krzywdzenie tych najbardziej niewinnych, żeby móc gnębić ich najbliższych. Hiro nawet sam wygonił wampira, jeżeli ten zechciałby z nimi zostać i im potowarzyszyć. Na szczęście nie musiał, gdyż John sam trafił do wyjścia. Białowłosy został sam ze swoją nową podopieczną. Dziewczynka nie wyglądała wcale dobrze, powstrzymywała kaszel za wszelką cenę, zresztą dostrzegł tą krew. W skupieniu obserwował małą, jak raduje się na widok swojego wybawcy.
- Mam małe problemy ale myślę, że niedługo one się rozwiążą.
Rzekł cicho, przyjmując delikatny dotyk jej drobnych rączek. Jest taka ciepła i kusząca. Ujął jedną drobną rączkę by musnąć wierzch ustami. Okazanie szacunku, nic więcej.
- Naprawdę nie muszę odpoczywać, lepiej Ty się połóż, Lasair.
Może i brzmiał stanowczo, lecz bardziej było to z troski. Chyba, że mała położy się tuż obok niego. I w sumie jak miał sprawić przykrość? Wstał kiedy tylko pociągnęła go w stronę łóżka. Obserwując ją z góry, tą złocistą głowę... co będzie jeśli jednak się na nią rzuci? I dlaczego musi być tak mała, taka dziecięca? Jak tylko się położył, nie pozwolił się okryć. Złapał małą rączkę Lasair ciągnąc ją w swoją stronę. Otoczył dziecięce ciało ramieniem, by móc jak najwięcej poczuć jej ciepła. Zapewne było jej wygodnie na torsie wampira, lecz czy nie przerazi ją brak bicia serca?
- Myślisz, że jestem aniołem?
Spytał bardziej siebie niżeli dziewczynki. W jej towarzystwie czuł się naprawdę inaczej, tak jak czuł się dawniej, gdy miał dla kogo żyć. Niestety ta osoba odeszła w ramiona śmierci, a on pozostał sam. Najwidoczniej Lasair ma być następną, która uszczęśliwi wampira choć on następnego błędu nie popełni.
- Gdybym miał skrzydła byłyby one czarne jak smoła, Lasair. Uwierz mi... we mnie tak naprawdę nie ma nic dobrego.
Odezwał się nagle i jeśli nie uczyniła nasza dziewczynka nic, Hiro zrzucić ją na bok, żeby raz jeszcze spojrzeć na łabędzią szyję. Wyglądało to tak, jakby zaczął badać chorą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro] Empty Re: Prywatna pracownia/Komnata Hiro [pierwsze piętro]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach