Dom nad plażą

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Go down

Dom nad plażą - Page 6 Empty Re: Dom nad plażą

Pisanie by Gość Pią Cze 16, 2017 9:59 pm

Jakby nie patrzeć, obydwoje zawinili. Mark w tym, że jednak powinien zrobić coś by powstrzymać zapędy Włocha i pokazać, że mimo iż jest w pierwszym swoim szczerym związku, zależy mu. Fabio, że nie zrozumiał ani nie czekał. Będąc dość kochliwą osobą, a w dodatku nieśmiertelnym co także ma wielki wpływ, nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Tęsknota za partnerem nie tylko była duchowa, lecz i także cielesna. Wilson zaniedbywał partnera pod każdym kątem, więc ten mia prawo czuć się odrzucony na bok i odkopywany gdy naszła taka ochota Amerykanina.
Fabio wiedział o swojej winie. Zbyt mocno dawała się we znaki, nie raz wspominał dawnego, jasnowłosego kochanka, który to ofiarował wiele w życiu wampirka. Szkoda tylko iż się rozpadło wszystko na drobne kawałki...
Mark cierpiał, Fioletowy nie czekał. Musiał ułożyć sobie życie, bo samotność nie służyła. A teraz obydwoje byli samotni, porzuceni, oddani w nie pamięć. Może dlatego Włoch takie teraz życie ma? Los karze za odrzucenie Wilson'a?
Co do samej pracy dla burmistrza. Chyba zbyt mocno wierzył w brak bezduszności szlachetnego, w końcu Fabio jeszcze żyje, więc tak źle być nie mogło.
Ale dla Marka nic się nie liczyło, był tylko fakt zdrady, jednakże już o wrzuceniu w kąt nie.
- Myślałem, że... Nieważne. - nie ma sensu mówić o przeprowadzce. Był przekonany, że ten właśnie wrócił, a tu proszę... pakował się. Spojrzał po pozostałościach po kartonach, nie komentując już ich.
Jak zwykle zrobił coś bez sensu.
Gdy poruszył dość bolesny temat, Mark milczał. Tracił już wszelkie nadzieje, że ten cokolwiek powie i już sama cisza miała delikatnie podpowiedzieć, że Włoch ma po prostu stąd wyjść. Zapewne uczyniłby tak, gdyby nie to, że po posiłku blondyn odezwał się. Spuścił nieco łebek, słuchając słów. Zbyt wiele urazy było w nich zawartych by wytrzymać. Zacisnął dłonie w pięści, zacisnął też i usta. Fabio jak zwykle przyjmował całą winę na siebie, a skoro Wilson przełożył całe ich zerwanie na osobę wampira, ten tak tez przyjmował.
Czy to jest jednak w porządku?
I kto tu pierwszy wybuchnie?
- Nie byłoby tego wszystkiego, gdybyś chociaż raz zaprzestał myślenia o pracy i o tym jak nie podpaść panu Samuru! Przestałem być jego podwładnym z własnej woli i jakoś żyję! Wiem, że też zawiniłem, że dałem się ponieść własnym potrzebom... - przerwał by wziąć wdech, wiedział doskonale że emocje powodują płacz, a ten nie był obecnie wskazany... jeszcze - Które Ty zaniedbywałeś. Nie chciałem być wiecznie na uboczu i czekać aż wrócisz i poświęcisz mi chociaż chwilę uwagi. Zdarzało Ci się na mnie krzyczeć bez powodu, ganiać za nerwy... To nie było miłe, zwłaszcza gdy wpadłem w ręce zwyrodnialca, grożono mi a Ty jak zwykle mnie osądzałeś. W końcu powinieneś się był domyślić, że zapragnę przerwać to wszystko i uciec w cień. Tak jak Ty chcę normalnego życia, u boku kogoś kto nie odsunie mnie z własnego kaprysu. - dokończył. Trochę nim trzęsło, bo wiedział iż Mark to wybuchowy osobnik i wydrze się tyle ile będzie w stanie. Zapewne Nessuno po całym fakcie wyjdzie, by dać spokój byłemu - Żaden z Nas nie jest dobry i przyczynił się do rozpadu tego, co chcieliśmy stworzyć, więc nie wiń mnie całkowicie. - bolesne? Dla Fioletowego aż nadto. Fioletowe kosmyki nieco przysłoniły twarz, zakrywając te błyszczące oczy. Nie umiał powstrzymywać łez, jest zbyt wrażliwy.
Stał w tym samym miejscu, czekając w sumie nie wiadomo na co. Niemniej jednak był gotowy by wyjść oraz całkiem usunąć się z pamięci Amerykanina. Jego decyzja co uczyni z nieproszonym oraz niechcianym tak mocno gościem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dom nad plażą - Page 6 Empty Re: Dom nad plażą

Pisanie by Gość Nie Cze 18, 2017 9:15 am

Mark w żaden sposób się nie tłumaczył. Nie potrafił rozmawiać, a Fabio o tym wiedział. Doskonale zdawał sobie sprawę, że chciał wiązać się z człowiekiem, który ma już jakiś bagaż przeżyć, a na dodatek ma piekielnie trudny charakter. Blondyn nic przed nim nie ukrywał. Najwyraźniej po prostu nie pasowali do siebie. Ich charaktery i potrzeby okazały się być na tyle różne, że Fabio przysłowiowo, a może nawet i dosłownie, dał dupy.
Mark odkąd rozstał się z Fioletwowowłosym był samotny. Wiedział, że nikt, żaden mężczyzna, nie będzie w stanie tej pustki wypełnić. Nie był zresztą gotów na to, by pozwolić sobie po raz kolejny na jakieś uczucia. Wystarczy, że pierwsza miłość w jego życiu była tak źle ulokowana.
- Co myślałeś, Fabio? Że nie mam uczuć? Że zakochiwałem się beznadziejnie raz za razem? - wiedział, że wampir był kochliwy. Znał jego charakter i potrzeby, zatem domyślał się, że mógł po Marku mieć wielu partnerów. Ukuła go w tym momencie zazdrość. - Musiałeś się szybko pocieszyć... - szepnął tak cicho, że tylko wampir mógł wychwycić jego słowa. Słowa pełne żaru, smutku, samotności i zazdrości. Mark niczego już nie przekładał. Po takim długim czasie wyrzucił z siebie po prostu jakąkolwiek winę za to, co się wydarzyło. Chciał zapomnieć, a obecność Fabio mu w tym nie pomagała.
- Jestem człowiekiem, Fabio. Wiesz, kim jest Samuru. Ty jesteś wampirem i nie potrafisz zrozumieć, jak kruchy jest człowiek przy wampirze. Nie byłem w stanie przewidzieć, co mi uczyni, kiedy zacznę się stawiać. A pomyślałeś o sobie? Co by się stało, gdyby się dowiedział, jaki jesteś i że jesteśmy kochankami? Nie pamiętasz już, jak często poruszaliśmy te kwestie? - najwyraźniej nie pamiętał. Skupił się jedynie na tym, co Fabio było na rękę, a nie na tym, jak wyglądała prawda i jakie obawy miał Mark.
Wysłuchał żalów Fabio i... nie uczynił nic. Patrzył na niego pustym wzrokiem, usiłując stłumić, wręcz zabić w sobie wszelkie uczucia.
- W ręce zwyrodnialca, z których Cię uratowałem, a potem miałem trafić przed osąd Samuru, czego najwyraźniej nie pamiętasz. Nadużyłem swoich uprawnień, wykorzystując do swoich celów siły jego Szarej Policji... - głos stał się bardziej stanowczy, złowrogi... jakby zwiastujący jakiś wybuch.
- Nie, nie pragnąłeś uciec w cień. Pragnąłeś ramion kogoś innego. Zdradziłeś mnie, Fabio... Nasze charaktery, potrzeby, stałość uczuć różnią się od siebie. Nie było nam pisane być razem - stwierdził kategorycznie. Naprawdę zaczął się o tym przekonywać dopiero w rok po rozstaniu.
- Wiem, Fabio. Ale co by się nie działo, nie wbiłbym Ci noża w plecy, zdradzając... - trzasnął ściśniętą dłonią w stół przed sobą, chociaż jego głos wciąż pozostawał spokojny. Dłoń jednak trafiła w talerz, nie drewno. Naczynie pękło, a odłamki szkła pokaleczyły mu dłoń. Przeklął siarczyście i złapał się za krwawiącą rękę. Parę odłamków weszło mu w skórę i będzie musiał je wyjąć...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dom nad plażą - Page 6 Empty Re: Dom nad plażą

Pisanie by Gość Nie Cze 18, 2017 11:55 am

Ileż pretensji wylewało się z ust Marka. Fabio aż drżał na samą myśl, na przygniecenie wszystkimi złymi uczynkami. Każdy z panów miał swoje racje, swoje winy i bycie skrzywdzonym. Absolutnie nie uważał, że za kogoś niewinnego, wręcz przeciwnie, obwiniał się wiele. Ale tyle się już wydarzyło, tyle za nimi... Bolesne iż jak bardzo ktoś może żywić urazę, wręcz palić nienawiścią. Chociaż Mark chyba nie darzył wampirka nienawiścią, prędzej gardził.
Co jest jednak gorsze?
Fabio mocniej dłonie, nie godząc się z jego słowami. Zakochał się, kiedy był samotny oraz odrzucony... przybył ktoś i się uśmiechnął, zagadał, a Fabio szybko odnajduje w takich osobach ciepło. Jak widać Wilson i tego nie pojmował - Nic nie wiesz. - dodał w ciszy, nie chcąc się mimo wszystko kłócić, lecz wszystko do kłótni zmierzało. Odczuwał ogromny smutek na samą myśl cierpienia blondyna, na to jak musiał zmierzyć się z własnym bólem. Złamane serce jak widać ogromnie przysparza kłopotów.
Nie zamierzał tłumaczyć się ze wszystkich wydarzeń, bo wiedział iż mogłoby być jeszcze gorzej. Tylko czemu nadal sądził, że wszystkie wampiry są zbyt silne? - Ale ludzie też mogą być silni i trwalsi. Zresztą ciągle widzę, że Ty nie widzisz świata poza dawnym burmistrzem. I nie, w pewnym momencie przestałem się bać jego reakcji na prawdę. Życie w wiecznym ukryciu też nie przynosi szczęścia. - Wilson tego nie zrozumie. Fabio patrzył na niego z pewną odwagą, co świadczyło iż nie kłamał. Już dość w życiu się nacierpiał, co z całą pewnością Marka i tak już nie interesowało. Bywało tak, że blondyn nie widział nic poza czubkiem swojego nosa. Więc tym bardziej musiał stąpać lepiej po ziemi, by czasami znowu nie upaść - O wszystkim pamiętam, nawet to, ze zrobiłeś mi awanturę po wszystkim. - szkoda, wielka szkoda ze wyzbywa się szczegółów. Pociągnął nosem, nie mając w cale ochoty już tak sterczeć. Wilson najwyraźniej też nie miał ochoty patrzeć na fioletowego - Przestań uważać, że nie jestem stały w uczuciach! Nie wiesz co myślę, a ni co czułem kiedy znikałeś na długie dni! Więc nie masz prawa mnie ciągle osądzać! Gdybyś chociaż odrobinę przestał myśleć tylko wyłącznie o sobie i o tym co mógłby zrobić Ci Samuru gdybyś chociaż parę razy zwolnił tempo pracy, to może nadal byłoby nam dobrze razem! Ale nie, Ty tylko widzisz to, że Cię zdradziłem. Tak, owszem uczyniłem to, bo przynajmniej przybył ktoś kto się do mnie szczerze uśmiechał a nie tylko wrzeszczał i nie zapragnął dać mi szansy! - teraz podnosił głos, chociaż sam Mark był przerażająco zbyt spokojny. Serce wampira dudniło tak, że aż miał wrażenie, że nawet i do głowy ono dochodziło!
Trzask pękniętego naczynia aż przeszył Fioletowego, że ten drgnął odruchowo. Widział rękę jak leci na talerz to i tak się przestraszył. Dopiero po chwili dotarło do niego, że ten pajac pokaleczył sobie rękę. Sam zaklął pod nosem co zdarzało sie bardzo rzadko, otarł dłonią gromadzące się łzy i podszedł do blondyna. Odepchnie? Proszę bardzo, niech sam sobie radzi - Rany jaki Ty jesteś durny. Przestań maltretować te biedne przedmioty, bo się sam kaleczysz. - warknął pod nosem, łapiąc dłoń mężczyzny. Musiał przysiąść obok, by wybrać te drobne kawałki ze skóry. Nie bawił się w oczyszczanie rany, skorzystał ze swojej mocy mimo iż nie powinien tego czynić, zważywszy że sam był na skraju wyczerpania energii - I tak wyglądałoby całe Nasze życie. Denerwowałbyś się, niszczył meble, a ja musiałbym siedzieć cicho i modlić się by ktoś mnie wybawił z Twoich szpon. Nie chciałem takiego życia, gdybyś i Ty mi dał szansę, to dawno rzuciłbyś swoją chorą robotę i ucieklibyśmy. Poza tym bolesne było wiedzieć, że nie ufałeś mi na tyle oraz nie wierzyłeś, że bylibyśmy w stanie żyć w spokoju oraz bezpieczeństwie. Wolałeś sam o wszystkim zawsze decydować. - mówiąc te słowa, odruchowo głaskał leczoną dłoń. Była taka szorstka, taka ludzka i mocna. Chyba odruchowo po leczeniu, splótł ich palce u dłoni - Możesz mnie nienawidzić, żywić urazę do końca, nawet wymazać już całkiem z pamięci ale ja i tak pamiętałem o Tobie cały czas i nie zamierzam zaprzestać. - kto by też pomyślał, że te krople krwi które pozostały na skórze dawnego żołnierza będą potraktowane ustami dawnego kochanka? Fabio zbliżył ją do swych warg, by zebrać nimi te drobne ślady szkarłatnej cieczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dom nad plażą - Page 6 Empty Re: Dom nad plażą

Pisanie by Gość Nie Cze 18, 2017 3:41 pm

Mark nie miał pretensji, miał żal, który tłumił w sobie od bardzo dawna. Poniekąd wreszcie dorósł do tej rozmowy, bo gdyby spotkali się tuż po rozstaniu, to prawdopodobnie w ruch poszłyby wszystkie ostre narzędzia. Skoro Fabio miał potrzebę uzewnętrznienia swoich przemyśleń, to Mark miał do tego samo prawo. Tym samym nie chciałby, żeby ktokolwiek, nawet Fabio, wmawiał mu nienawiść.
- Jak mam cokolwiek wiedzieć, skoro wiecznie udawałeś, że wszystko jest w porządku! Ukrywasz w sobie wszystko jak kobiety! Nie jestem pieprzonym jasnowidzem, Fabio! Nie mam zdolności czytania w myślach. Nie wiedziałem, co się kryło w Twojej głowie, myślach, jakie uczucia Tobą targały, czego ode mnie oczekiwałeś! Co chciałeś, żebym Ci okazał. Te wszystkie uczucia względem Ciebie były dla mnie całkiem nowe... - przecież chyba ani razu nie był w stanie wykrztusić z siebie dwóch prostych słów kocham cię. A nie raz miał ogromną ochotę i potrzebę, aby się do tego przyznać. Jednak najzwyklej w świecie bał się reakcji wampira, bał się tego, że w końcu go straci. I stracił.
- Mam teraz inne rzeczy na głowie, niż burmistrz. Zresztą złożyłem wypowiedzenie, kiedy rozwiązana została Szara Policja - wzruszył ramionami. Nie miał już stanowiska, jakie powierzył mu Samuru, bo ono po prostu już nie istniało.
- Mam swoje powody, żeby ukrywać swoją... orientację - pił oczywiście do tego, że wyrzucono go z wojska. Nawet gdyby chciał, nikt go nie przywróci na stanowisko, nawet jeśli sprawa prawnie wygaśnie. Zatem Mark doskonale to rozumiał. Wiedział, jaką cenę ponosi się za przyznanie światu do tego, że jest się pedałem. Tak, pedałem, bo ludzie nie mają w sobie krzty zrozumienia dla czegoś, co jest im obce i niezrozumiałe.
- Miałem prawo czuć się upodlony, zdradzony, zraniony. Miałem prawo do niekontrolowania swoich odczuć. A Ty tak po prostu wyszedłeś i więcej nie wróciłeś. Bez słowa pożegnania, a ja jak głupi czekałem chociaż na jeden zasrany sms... - gdyby pił, to pewnie już dawno sięgnąłby po jakąś butelczynę. Może po rum?
- A skąd ja mam niby wiedzieć, co myślałeś i czułeś, skoro mi tego nie mówiłeś, Fabio?! - uniósł głos, ale to nie był jeszcze krzyk, jaki Fabio mógł pamiętać. Mark trząsł się, targały nim silne emocje, nie wiedział, co robić i jak się zachować względem całej tej sytuacji. Był... sam nie wiedział, w jakim stanie był.
- A Ty nie porozmawiałeś ze mną o swoich oczekiwaniach. Wiedziałeś, jaki jestem. Jaki tryb prowadzę. Niczego przed Tobą nie ukrywałem. Nie rozmawiałeś ze mną, aż w końcu zdradziłeś mnie... Tak to wyglądało. Miałem się domyślać, czego oczekujesz? Wybacz, ale w takim razie nigdy nie byłem ani nie będę wymarzonym partnerem... Wystarczyło się do Ciebie uśmiechnąć, żebyś... żebyś... - zabrakło mu słowa, a nie chciał wulgarnie stwierdzić "dał dupy". To byłby świetny środek do zemsty, ale przecież jakże raniący.
- I nagle nasze uczucie stało się gówno warte. Twoje słowa, nasze plany... nasze życie, bo Ciebie ktoś obdarzył uśmiechem... To pokazuje, jak niewiele znaczył nasz związek, Fabio - wampir czym prędzej przystąpił do zajmowania się raną.
- Daj spokój, zagoi się - będzie chciał delikatnie wyjąć rękę z uścisku wampira. Pokrwawi, pokrwawi i przestanie w końcu. A kawałki szkła wyjmie sobie najwyżej później pęsetą.
- Wiem. Nie pasowaliśmy do siebie po prostu. Nie nadaję się na związki, taka jest prawda - skwitował jego słowa. Nie mogliby uciec. Jakby żyli? Z czego? Nie są nastolatkami, którzy żyją marzeniami. Mark zawsze był realistą.
- Daj spokój, Fabio. Nie utrudniaj mi tego. Długo walczyłem, żeby zapomnieć o tym wszystkim - jeśli Fabio go pocałuje w dłoń, zlizując resztki krwi, Mark... no właśnie. Mark zdębieje, nie bardzo wiedząc co począć! Tym razem to Mark czuł się osaczony, tak jak to zawsze Fabio odczuwał ze strony blondyna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dom nad plażą - Page 6 Empty Re: Dom nad plażą

Pisanie by Gość Nie Cze 18, 2017 6:01 pm

Ukrywał jak kobiety? Fabio aż zapowietrzył się bo przecież Mark powinien się... - Mogłeś się domyślić, że coś jest nie tak. Zresztą byłeś aż tak zapatrzony w Samuru, że zapomniałeś o mnie? To nie jest wytłumaczenie, że nie wiedziałeś! Sam fakt iż rzadko bywałeś w domu powinien dać Ci do zrozumienia, że w końcu coś się może popsuć. - tak, był jak kobieta. Może tez dlatego jego związki nie były trwałe, bo w końcu jaki gej chce kobiecego mężczyznę? Ale taki już jest Fabio!
Zbyt uczuciowy, zbyt wrażliwy i płaczliwy. Nie jego wina, ze taki się urodził - Nawet nie wiedziałem, ze coś czujesz do mnie bo nigdy nic nie powiedziałeś. Ciągle mam wrażenie, że jestem tylko zabawką do dymania, a nie kimś kto chce odrobinę uczucia. Wiem, gadam może dla Ciebie od rzeczy, ale to czuję i tak się czułem! - teraz zrozumie? Wszystko tak nagle się posypało, a teraz na nowo mogą porozmawiać i wyrzucić po tak długim czasie swoje żale.
No tak, policja już nie istniała odkąd Samuru spadł z piedestału. Fabio cieszył się, bo dzięki temu wiele ludzi takich jak Mark uzyskało wolność - Przynajmniej już nie musisz martwić się o swój los. - westchnął cicho, pocierając czoło dłonią. Coś zaczynała boleć go głowa? Osłabienie? Nerwy? A może wszystko na raz?
- Nie mówię, że masz z tym skakać na lewo i prawo, świat mamy okrutny i niezrozumiały. - w sumie może zagalopował się z tym wyznaniem. Smutne fakty pozostawmy jednak na bok, teraz mamy wymianę zdań między byłymi kochankami - To czemu sam nie zechciałeś się podjąć czegokolwiek, tylko czekałeś? Może właśnie taki był plan, bym znikł! - kontratakował. Fabio musiał też pilnować się by nagle nie wybuchnąć płaczem, a niewiele do tego mu brakowało. Mark zresztą też zaraz wybuchnie gniewem niczym bomba, już podnosił głos. Chociaż kto wie jak Fioletowy zareaguje na blondyna krzyk... na pewno nie za dobrze.
Słuchał, przyswajał lecz ciężko. Może powinien rozmawiać, tylko jakby się wyznania skończyły. Zapewne kolejnymi awanturami oraz obarczaniem winy. W dodatku o mało nie doszło do obrazy, gdyby Mark użył pewnego zakończenia, zresztą Fabio nie jest głupi, domyślił się co chciał powiedzieć - Jeśli powiedziałbym o swoich potrzebach wtedy mógłbyś mnie oczerniać do woli. Teraz też to robisz... - aż wzruszył ramionami. Kiedyś podczas awantury gdy Fabio otrzymał przesyłkę, Wilson potraktował partnera jak zwykłą szmatę. Nie wiedział co było na rzeczy, a już osądzał. Naprawdę nie widział swoich błędów?
- Mówię o cieple, Mark. Ty nawet nie umiałeś powiedzieć dwóch prostych słów, by ktoś poczuł się lepiej i wierzył, ze jest kochany. - wątpił by zrozumiał, Wilson widzi tylko błędy Fabia, niczyje więcej. Przykre zbyt mocno.
Co z tego jednak, że mimo kłótni to i tak Fabio zechciał dotknąć dłoni byłego? Z niewiadomych przyczyn w sumie chciał się wtulić i powiedzieć by się zamknął chociaż na chwilę, bo wie jak bardzo źle uczynili. Nie powinno się tak to skończyć, ale jak widać wampiry też potrafią błądzić, nawet bardziej niż ludzie.
- Nie ma mowy, może dojść do zakażenia, a wtedy już nic nie pomoże. - nie pozwolił by ten zabrał dłonie, póki nie skończy leczenia. Ranki ginęły w mgnieniu oka, a sam Fabio aż wzdychnął bardzo głośno, jakby właśnie ten cały ciężar opadł całkowicie na jego umęczony umysł - Nie, Ty po prostu się bałeś wejść głębiej i podążyć za szczęściem. - dla niego właśnie tak to wyglądało. Nie, że nie pasowali do siebie... Fabio czuł ogromne przywiązanie, niestety zaczęło ono w pewnym momencie gasnąć no i całkiem zniknęło, pozostawiając jedynie za sobą popiół... tylko kto by przypuszczał, że on się jeszcze odrobinę tlił?
Owszem, całował. Zbierał ustami krople krwi, muskając skórę delikatnie. Sam dokładnie wiedział czemu tak robi, chyba już zbyt mocno chciał zaprzestać awantury. Nie znosił ich, unikał jak ognia. Zresztą podobno takie cięższe wymiany na nowo otwierają uczucia. Ale czy to dobre?
Ścisnął mocniej dłoń Marka, tylko po to by przenieść się wyżej. Teraz to Fioletowy ulokował pocałunek pierwszy tuż pod uchem, później na brodzie. Jedna z dłoni wplotła się odruchowo w jego włosy, by bardziej przyciągnąć. W sumie nie zdziwiłby się gdyby Wilson zareagował agresją, odpychając od siebie Włocha. A wtedy to już byłoby wiadome, by wstać i udać się bez oglądania do wyjścia.
Wtedy już na dobre Fabio znikłby z jego życia.

Ale jednak lepiej dać odetchnąć. Fab po swojej dziwacznej zachciance wylizania byłego, wstał. Uśmiechnął się i po prostu skierował się w stronę wyjścia. Zapewne odwiedzi jeszcze Wilson'a.... gdy blondyn oczywiście będzie bardziej na to gotowy.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dom nad plażą - Page 6 Empty Re: Dom nad plażą

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach