Ognisko przy domu

Koniec lata May z dziewczynami zorganizowała sobie ognisko w pobliżu domku na działkach poza miastem. Dziewczyny chciały uczcić rozpoczęcie lata i koniec nauki. Na imprezie pojawiło się wiele znanych i nieznanych twarzy lecz impreza była boks.a Wszyscy jedli, tańczyli i pili znakomicie się bawiąc i rozmawiając.

Rosa wymknęła się z domku gdzie mieszkała razem z mistrzem. Szła teraz po ogródkach działkowych szukając tego właściwego. Nietrudno było to miejsce namierzyć odgłosy popijawy było słychać kilometr dalej. Pewien znajomy powiedział jej tej imprezie, a kim był dokładnie? A kogo to obchodzi? W każdym bądź razie Rosa nie miała najmniejszego zamiaru ominąć okazji żeby się zabawić. Może i jest łowcą, może i w życiu ma jeden cel. Ale do cholery jasnej jest nastolatką, która nade wszystko pragnie rozrywki!
Już widziała postacie imprezowiczów, ale zanim do nich dołączyła wzięła dosyć spory łyk wódki, która miała ze sobą. Jak się bawić to po całości prawda? Poza tym potrzebowała tzw kielicha na odwagę.
Nie miała zamiaru się jakoś szczególnie upijać, ale nikt nigdy nie wie jak takie imprezy przebiegają. Miejmy tylko nadzieje że jej ewentualne dzieci nie będą szczekać!
Wreszcie weszła w tłum ludzi. Uśmiechała się od ucha do ucha. Znalazła sobie wygodne siedzenie na trawie i co jakiś czas popijała sobie łyka trunku. Rozglądała się za jakimś miłym towarzystwem. Oj Rosa, Rosa co z ciebie wyrośnie?

Miłym towarzystwem dla jakże milej dziewczyny okazała się niebiesko włosa dziewczyna w podobny do niej samej wieku. Dziewczyna podeszła pewnym krokiem z butelką piwa w reku do dziewczyny. -No hej, May jestem.-uśmiechnęła się, bez zbędnych ceregieli przedstawiając się jak i wyciągając w kierunku dziewczyny dłoń. -Masz ochotę napić się piwa?-spytała i nie czekając zaraz wręczyła dziewczynie w łapę otwarta puszkę z złotym trunkiem. -Znasz kogoś z naszego towarzystwa czy wiatr ciebie tutaj przywiał?-zaśmiała się upijając spoty łyk piwa, które lekko szumiało w młodej łepetynce.

Rosa uśmiechnęła się trochę głupkowato jak May do niej zagadała. W sumie była już nieźle wstawiona. Oszczędziła sobie więc wszelakiego udawania i maski niewiniątka. Spojrzała zdziwionym wzrokiem na postać dziewczyny. Nie była aż tak pijana żeby chodzić krzywo, ale czuć było wyraźniej od niej alkohol. Usłyszawszy jak się przedstawia Rosa wzruszyła ramionami i przekrzywiła głowę tak jakby się nad czymś zastanawiała.
-Philian- Odpowiedziała po chwili.
Mówiąc to kiwnęła głową jakby potwierdzając swoje własne słowa. Przyjęła piwo bez większego grymaszenia. No dobra nie grymasiła w ogóle. Upiła spory łyk. Jak odstawiła puszkę od ust skrzywiła się. Przypomniało jej się, że nie lubi piwa. Pokręciła głową sama się dziwiąc swojej sklerozie. Jednak najwyraźniej ta informacja znów gdzieś się ulotniła w umyśle dziewczyny ponieważ wzięła kolejny łuk nie zastanawiając się zbytnio.
-Taaak, znajomy...ten...jak mu tam- zmarszczyła brwi w skupieniu -a zresztą ci to aż tak ważne? Znając go już jakąś zalicza...-
Rzeczywiście nie pamiętała. Na jej twarzy pojawiał się wyraz zdziwienia gdy informacja dotarła z dupy do mózgu. Po czym jej wzrok skiełznął na puszkę. Skrzywiła się kolejny raz.
-Nie lubię piwa- powiedziała tym razem w stronę May.
Nie ma co mówić nasz nowicjuszka była już po prostu pijana. Rosa spojrzała na leżąca obok niej butelkę z wódką. Przez chwilę obserwowała napój z taką intensywnością, jakby się spodziewała, ze zaraz eksploduje albo zacznie uciekać.
-Chcesz trochę mojej?- spytała May nie odwracając wzroku od wódki.
Gdyby mistrz ją teraz zobaczył...dostałaby niezłe lanie. Nie podobała jej się ta myśl upiła wiec kolejny, już ostatni łyk piwa, znów zapominając, ze go nie lubi. W sumie to powoli smaki zaczynają jej obojętnieć.

Spojrzała jak dziewczyna wypija nieco jej trunku, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie. Widać było, że piwo jej nie smakuje i nie wchodzi co potwierdziła własnymi słowami chwilę później. May chwyciła butelkę z wódką i upiła z niej spory łyk, białego, palącego w gardle płynu. Oczywiście przy tym musiała się skrzywić, a alkohol począł szybko działać, więc i May zdobyła nieco odwagi. -Wiesz ładne masz cycki.-zaśmiała się przypatrując biustowi dziewczyny by po chwili wyciągnąć łapy i bez pardonu zmacać tą cześć ciała dziewczyny. ściskała je troszkę. -Hehe, całkiem sporę i mięciusie. -zaśmiała się.

Pozwoliła się zatopić w otchłani alkoholowej. Wszystko wydawało jej się takie beztroskie i zabawne. W głowie jej się trochę kręciło. Wzięła kolejny łyk. Zdziwiła się jak trunek nie piekł ją już w gardło. Ho ho...chyba już powinna przestać. Kiwnęła głową do samej siebie. Odstawiła wódkę na bok oczywiście przewracając i wylewając te ostatnie łyki, które zostały. Machnęła na to ręką. Znów spojrzała się na May. Zmarszczyła brwi zastanawiając się nad znaczeniem jej słów. No tak jej cycki były fajne. Ale co miały teraz do rozlanej wódki i tego szarego źdźbła trawy, które się kołysało się w rytm z innymi. Wzruszyła ramionami i kiwnęła głową. nie chciała przecież wyjść na głupią!
Jak dziewczyna złapała ją za piersi odtrąciła jej ręce.
-Ej to są moje cycki- wydukała -nie kradnij mi ich jak nie masz swoich!-
Powiedziała poważnym głosem po czym zachichotała. Otuliła się ramionami i zakołysała się kilka razy. Śmiała się teraz na całego ze swojego żartu. Który mógł być trochę obraźliwy w stosunku do May, ale jej zacieniony przez alkohol etylowy umysł najwyraźniej nie zarejestrował tej informacji...

Alkohol robił swoje i to było bardzo fajne, przynajmniej na obecna chwilę tak się zdawało May. Ognisko było bardzo fajne i wielu znajomych jak i też nie innych ludzi. Wszyscy pili, jedli, gadali, tańczyli jednym słowem bawili się. Podoba nie jak i May, której urocze łapki spoczywała na piersiach nowo poznanej koleżanki. -Jak to nie mam swoich~! Patrz!-przeniosła łapki na swoje cycki miętosząc je całkiem porządnie i nachylając by dziewczyna mogła zobaczyć, że je posiada, śmiała się przy tym.