Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Gość Czw Sty 07, 2016 8:44 pm

Co by powiedziała każda inna osoba, która zauważyłaby dziewczynę we krwi śpiącą na ławce w parku?
- Naćpana?
- Zgwałcona?
- Pijana jak nic....
- Może trzeba jej pomóc?
Ale Aaronia tego nie chciała, i ludzie którzy ją zaczepiali kończyli w rzece martwi. Czemu? Bo młoda wampirzyca chciała spokoju. Pragnęła przypomnieć sobie kim jest, a nie wysłuchiwać ludzi, którzy byli dla niej niczym innym niż posiłkiem. Ale nawet największa sielanka kiedyś się kończy. Aaronia podniosła się więc z ławki i postanowiła spędzić czas inaczej. Najlepiej się upić do nieprzytomności. Skoro ludzie zapominają przez alkohol, to ona może sobie co nie co przypomni? Tak w każdym bądź razie myślała. Nie zastanawiając się dłużej ruszyła przez miasto. Ogarnęła już to, że jest szybka, więc wślizgnęła się do sklepu i zgarnęła parę tymczasowych rzeczy. Następnie udała się do pralni i bezceremonialnie zajęła opłaconą już pralnię przerażonej młodej babki. Nawet się nią nie przejęła. Cierpliwie czekała, aż odzyska swoje rzeczy, a w tym czasie się umyła w łazience na tyłach zakładu, w końcu nawet w pralni ktoś musi pilnować, prawda? Nałożyła na siebie swoje stare rzeczy, mimo tego, że były jeszcze lekko wilgotne. Nie przeszkadzało jej to. Do wieczora nie miała zamiaru czekać, w końcu noce są najgorsze. Łowcy najczęściej polują niż w dzień. Skąd ona to wiedziała? Szczerze to nawet nie pamięta kim była przed przemianą oraz czy ma rodziców. Idąc za zapachem potu trafiła do jakiejś piwnicy. Drzwi były zwyczajne, czerwone. Otworzyła je i poczuła na twarzy podmuch gorącego powietrza. Chwile trwało nim wzrok się jej przyzwyczaił do nagłej zmiany światła. W piwnicznej dyskotece dominowały brązy i czerwienie. Musiała przyznać, że było tu bardzo miło i przyjemnie. Zamknęła za sobą drzwi i postąpiła krok na przód, ale jakiś wielki małpiszon wystawił swoją dłoń przed nią i zagrodził jej dalszą wyprawę.
- Dowodzik - powiedział chytrze szczerząc zęby.
Aaronia czuła jak złość się w niej zbiera. Odetchnęła głęboko i spojrzała na niego. Liczyła swoje szanse. Z ważącym około 160kg macho nie miała żadnych. A nie chciała i tu zostawiać czerwonych śladów. No i nie była głodna. Gościu ewidentnie czekał na okazanie jakiegoś dokumentu. Tylko skąd go miała wziąć ?
- Nie mam - stwierdziła otwarcie i wzruszyła ramionami. - A teraz zabieraj tą łapę, bo stracisz palce.
Powiedziała groźnie, o czym świadczy jej oczy. Zrobiły się ciemne. Koleś natomiast jakby w ogóle tego nie zauważył, bo i pewno nie mógł, z powodu mroku panującego w piwnicy.
- Nie wejdzie panienka bez okazania. - Upierał się dalej przy swoim, co zaczęło ją jeszcze bardziej denerwować. Mężczyzna wstał z krzesełka i stanął przed nią z założonymi rękoma na piersi.
- No więc tak. Załatwimy to inaczej. Jeśli macie tu striptizerki, a ja jestem kobietą, to więc co jest dla mnie nieodpowiednie? Cycki? Tyłek? Cipa? Mam własne, już się naoglądałam. Natomiast jeśli macie striptizerów to chętnie Pana tu zaraz położę grzecznie na ziemi i po prostu przejdę. Tylko że grzecznie oznacza ze złamaną nogą i wyłamanym barkiem.
Nie patrzyła na niego, tylko na ludzi siedzących przy drewnianym barze i popijających czerwone drinki. Już tak była blisko aby się nachlać. A tu taki pajac musiał jej przeszkadzać.
- Dobra, możesz iść. - nie wiedziała skąd ta zmiana, ale gdy się odsunął to poklepała go po piersi i przeszła. Dopiero teraz zauważyła, że cały korytarz był otoczony wielkimi palmami w doniczkach aż po sufit. Na końcu korytarza od drzwi był owy bar, a obok przejście pewnie na parkiet, bo widać było DJ-a który męczył się z podłączeniem kuli dyskotekowej.
- Co podać? - zapytał przystojny kelner czyszcząc kufel po piwie.
- Pina Coladę na początek - odparła. Nie miała zamiaru sobie żałować, bo i nie miała w planach płacić. Rozejrzała się po siedzących obok. Jedynie cieszyła się z tego, że wyssała krew z kilku ludzi w parku. Nie znała miasta w którym się znalazła, nie znała siebie samej. Zajebiaszczy początek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Re: Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Gość Pią Sty 08, 2016 11:13 pm

Shasamo obserwował ją chyba cały dzień, właściwie sam nie wiedział czemu. Może to po prostu zawodowe zboczenie szpiega i byłego najemnika? Był ciekawy kim ona jest, czym się zajmuje i co będzie robiła tego wieczoru. Właśnie się ściemniło, słońce już zaszło, a wampir postanowił wrócić do parku, w którym to znalazł ją leżącą na ławce. Wyczuwał, że będzie wracała tą samą drogą, obserwował okolicę chłodnym przenikliwym wzrokiem. Kto wie, czy to jego wampirze instynkty podpowiadały mu, iż wkrótce znów ją zobaczy... Może było to coś zupełnie innego? Nieistotne. W każdym bądź razie czekał. W parku prawie nie było ludzi, ostatni z nich właśnie go opuszczali. To w sumie nic dziwnego, gdyż ta dzielnica miasta nie należała do najciekawszych. Była wręcz brudna i niebezpieczna, a pora sobotniego wieczoru sprawiała, że większość tutejszych szumowin po prostu szlajało się po jakichś melinach. Shasamo usiadł wygodnie na tej samej ławce, na której ona wcześniej leżała...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Re: Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Gość Pią Sty 08, 2016 11:22 pm

Aaronia spędziła w klubie cały dzień. Piła i... piła. Aż się zataczała. Kelner się dziwił, że pochłonęła tyle procentów, bo udało się jej wypić dwa razy więcej niż najlepszy klient. Nie miała zamiaru płacić, więc po prostu opuściła lokal w szybkim tempie, oczywiście najpierw zatoczyła się na doniczkę z palmą i ją przewróciła. Kto by się przejmował tym ? Nikt, no chyba że właściciel.
Dziewczyna nie wiedziała gdzie ma iść. Mimo, że nie odczuwała różnicy temperatur to było jej tak zimno i nieprzyjemnie. Opatuliła się ramionami i wróciła do parku aby zdobyć posiłek. Czuła, że głód wkrótce się odezwie. Najlepsze w tym wszystkim było to, że dzięki alkoholowi pamiętała swoje nazwisko, wiek czy chociaż rozmiar buta. Przechodziła od drzewa do drzewa. Trzymając się każdego mocno. W ten sposób dotarła do miejsca, gdzie spędziła ostatnio noc. Ale nie była tu sama.
Przyjrzała się facetowi siedzącemu na jej ławce. Trochę ją to wkurzyło.
- Ej ty! - zaczęła bełkotać - to moja ławka.
Zbliżyła się do niego i położyła mu dłoń na ramieniu chcąc go strącić z ławki, oczywiście nie dała rady, była zbyt pijana.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Re: Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Gość Pią Sty 08, 2016 11:42 pm

Była kompletnie pijana, żeby nie powiedzieć najebana w trzy dupy. Był jak najbardziej zaskoczony tym widokiem, gdyż z pozów była drobną i raczej niezbyt silną kobietą, a wypiła prawdopodobnie tyle alkoholu ile nie zniósłby rosły mężczyzna. Zastanawiał się jak ona to zrobiła, gdy zbliżała się do niego niepewnym krokiem. Westchnął cicho, ponieważ nie miał najmniejszej ochoty na kontakt z pijaną szumowiną, podobną do tych panienek spod latarni. Kij wie czym to zaraża.
Zbliżając się do niego mogła poczuć chłód znacznie bardziej przenikliwy, spojrzał na nią z politowaniem ledwo potrafiła składać literki w słowa, a słowa w zdania. Wyglądała nędznie, żeby nie powiedzieć komicznie. Z kamiennym wręczy wyrazem twarzy zrzucił ze swojego ramienia jej dłoń.
- Bujaj się, mała. - Prychnął pod nosem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Re: Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Gość Sob Sty 09, 2016 12:04 am

- Ja się... mam bujać? - popatrzyła na niego do reszty dotknięta tym zwrotem. Wpadała w złość, ale nie chciała walczyć. Czuła, że straci kontrolę, oj tak. Ile była wampirem? Tydzień? Może dwa. Nie liczyła dni.
Usiadła obok na ławce i opuściła głowę nad kolanami.
- Gdzie jestem? - zapytała cichutko. Naprawdę nie wiedziała gdzie jest, ani tym bardziej co ma począć. Nie miała kasy nawet na hotel.
- Koleś, oddaj mi ławkę. Idź popilnuj innej - powiedziała zagryzając usta w wąską linię. Czuła jak powoli organizm walczy z wrogiem w postaci procentów. Nie było to miłe uczucie.
Pociągnęła nosem i ręką odsłoniła ucho aby lepiej słyszeć. Coś.... gdzieś było.
- Cii.... - poprosiła i dalej nasłuchiwała. Wiewiórka! Zauważyła ją na gałęzi po przeciwnej stronie ścieżki. Była ruda. Oblizała usta, momentalnie oczy się zmieniły z zielonych na czarne. Była gotowa na polowanie. Mogła zaatakować chłopaka, ale nie ufała w tym momencie samej sobie i czuła, że pokonałby ją nawet zwykły człek. Podniosła się z ławki i po sekundzie pojawiła się pod drzewem z ofiarą. Patrzyła na zwierzątko i obserwowała uważnie.
Za chwilę skoczyła i złapała się gałęzi. Ale oczywiście pijanemu nic nie wychodzi dobrze. Nie utrzymała się, ale za to zrzuciła wiewiórkę na ziemię. Mała kitka zaczęła uciekać między trawami licząc że ma szanse. Nie miała.
Pojawiły się jej kły (nie wiem czy tu ma wampir je cały czas czy się pokazują, jakby co to sorry). Rzuciła się na wiewiórkę i złapała ją między zęby, a następnie zaczęła pić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Re: Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Gość Sob Sty 09, 2016 12:34 am

Jego odepchnięcie prawie wytrąciło ją z równowagi, była bardzo konkretnie wstawiona. Przede wszystkim to była dziwna, przez chwilę zastanowił się, czy normalna psychicznie.
- Mogłaś sobie oszczędzić te pare drinków dziecinko. - Jego chłodny ton był dość nieuprzejmy, jednak z umiarem. Przyjrzał się jej uważniej, gdy pociągnęła noskiem. Ona coś kuźwa brała? Jego zdziwienie było niedoopisania kiedy przyjęła pozycję jakby miała na coś polowac, ale jej celem była... wiewiórka? Co tu się za szopka do cholery odstawia? Pokręcił głową z niedowierzaniem i uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Masz już tę ławkę, nie chcę skończyć jak ona. - Powiedział z udawanym przerażeniem, poszło mu wręcz aktorsko. Wstał i obserwował ją czujnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Re: Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Gość Sob Sty 09, 2016 12:14 pm

Po wypiciu nowej jakości drinka czuła się już o niebo lepiej. Nie zataczała się i mogła jaśniej myśleć. Szybka regeneracja to jednak dobra rzecz. Odrzuciła ciało zwierzątka gdzieś w krzaki i otarła chusteczką usta.
- To było zamierzone. Musiałam sobie przypomnieć przeszłość. - To prawda. Metoda nie za dobra, bo jednak musiała zrobić coś wbrew sobie, ale odniosła skutek.
- Ja pamiętam. Ja serio pamiętam ! - była szczęśliwa. Bo kto by nie był gdyby właśnie odkrył swoje nazwisko ? Usiadła na ławce i zamknęła oczy. Czuła się już dobrze. Chociaż wiedziała, że jej stan był mniej więcej porównywalny do mężczyzny po dwóch piwach tylko.
- Gdzie ja jestem ? Co to za miasto ?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Re: Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Gość Pią Sty 15, 2016 9:28 pm

Pan Shasamo średnio był raczej zainteresowany rozmową z tak wstawioną dziewczynką i co gorsza z morderczynią wiewiórek! Przecież to niewinne i słodziutkie zwierzątko kicałoby sobie radośnie między drzewami, a ta gówniara wzięła i je zjadła. Żałość nad żałościami i hańba dla wszystkich krwiopijców w okolicy, ale okolica właściwie nie była zbyt dostojna, cóż... Chyba powoli pora się zbierać, ale jednak coś Cię ciekawi w tej wariatce, co Yao? Zawsze byłeś równie stuknięty co oni wszyscy. Nic co dziwne nie mogło Ci umknąć...
- Jesteśmy w yyy... Las Vegas. Widziałem jak uciekałaś jakiemuś alfonsowi pod tamtym klubem za rogiem. Krzyczał coś, żeby kicia wracała do klatki, bo potraktuje Cię batem. - rzekł jakby nigdy nic. Wyglądał na iście przekonanego o prawdzie płynącej z jego ust. Uśmiechnął się nieco i przeleciał dziewczynę wzrokiem. Kicia, tsa... Dziki kocur. Zaśmiał się cicho, obserwując reakcję tej groźnej drapieżniczki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Re: Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Gość Pią Sty 15, 2016 10:10 pm

Usiadł koło niego i przeczesała dłońmi włosy.
- Nie wkręcaj mnie - sapnęła cicho i spojrzała mu w oczy - wiesz co ? Nie jestem kicią. Tylko Aaronia... Stone - powiedziała cicho. Jakoś cała radość uleciała z jej ciała.
- A ty jak się nazywasz? I co tak w ogóle tutaj robisz? Mało kto tu się zapuszcza - Właśnie przeze mnie... dopowiedziała sobie w myślach, co było prawdą.
- Potrzebuję pomocy. Jesteś wampirem. Czuję to, mimo że nie znam się na tym. Nie pamiętam prawie nic z przed przemiany. Potrzebuje.... pomocy z opanowaniem głodu jako zaledwie tygodniowy wampir.
To już była skrajność, gdyby pamiętała to by go pewnie zjechała na całej linii za kpienie sobie z jej osoby, ale teraz ? Chciała tylko się wyspać porządnie, a nie na ławce w parku.
- Czasami... tęsknie za starym życiem, gdy było można normalnie sobie poradzić, a nie tak jak teraz... Wszystko denerwuje i traci się kontrolę... - no i to koniec. Aaronia się zaczęła rozczulać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Re: Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Gość Pią Sty 15, 2016 10:31 pm

Cuchnęło od niej przemienioną na kilometr, no i alkoholem jeszcze gorzej. Rany, Yao powinieneś dawno ją zostawić pod tą ławką. Pewnie tutejsi by się ją odpowiednio zajeli, w najlepszym wypadku skończyłaby właśnie jako kicia w spelunie. Shasamo stanął nad nią i spojrzał kręcąc głową z politowaniem. Jego chłodne lodowate spojrzenie zdawało się ją przeszywać na skroś. Jej słowa tylko potwierdziły jego przypuszczenia. Odpiął od paska fiolkę z krwią i podał dziewczynie.
- Jak potrzebujesz krwi, wypij. - powiedział jak do małego dzieciątka. - Tylko błagam nie poluj na wiewiórki. - dodał już nieco ciszej pod nosem. Panienka Stone... Nic, a nic mu to nazwisko nie mówiło i w sumie co się dziwić. Dawniej była człowiekiem, od tygodnia krwiopijcą, a tak się zataczała. Hańba. No, ale co on zrobi, przecież nie wybije wszystkich jej podobnych. Jeszcze zaczęła się rozklejać, jak samotna gimnazjalistka, raany Yaoś zwiewaj póki możesz. Jednak nie, Shasamo był w tak ciężkim szoku, że wlepił w nią wielkie chłodne jak lód oczka w milczeniu, jakby oczekując, aż skończy...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Re: Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Gość Pią Sty 15, 2016 11:01 pm

Na sam widok krwi nie kontrolowała już siebie. Liczyło się to aby się napić i to teraz. Już. Wyrwała mu butelkę, a jej oczy momentalnie zmieniły barwę na czarne, krwiste. Przechyliła buteleczkę do gardła i pochłonęła całą zawartość na raz.
- Dziękuję. Nie tknę już wiewiórek, obiecuję - powiedziała spokojnie i uśmiechnęła się ciepło - głupio, że w takich okolicznościach na siebie trafiliśmy. Uwierzysz jak powiem że to pierwszy raz jak miałam alkohol w ustach?
Bo i taka była prawda. Aaronia to była mądra dziewczyna, zawsze zaangażowana w większe dobro, a nie taki jakiś ciul bez sensu do życia.
- Nie powiedziałeś jak się nazywasz - przypomniała mu kulturalnie i podciągnęła nogi pod brodę - Mam... amnezję.
Dodała cicho, jakby to miało wszystko wytłumaczyć. Jakby prosiła o kolejną szansę na zrozumienie. Nie znała tu nikogo, nie wiedziała co, gdzie i jak. Nie znała samej siebie.
- Chciałam sobie co nie co przypomnieć... dlatego byłam - odchrząknęła - lub jestem w takim stanie. I pomogło trochę. Pamiętam już swoje imię i nazwisko. Posiedź ze mną, proszę. Spędziłam już tu kilka dni i... brakuje mi rozmowy.
Spojrzała mu w oczy. To było głupie tak zapraszać nieznajomego, a tym bardziej doświadczonego nieznajomego. Mógł z nią zrobić tak naprawdę wszystko, a nawet zabić lub oddać łowcom. Ściągnęła brwi. Czemu na myśl jej przyszli łowcy? Nie była pewna czy im uciekła, czy była jedną z nich.
- Znasz może ten symbol? - wyciągnęła ku niemu prawą dłoń. Na wewnętrznej stronie miała symbol nieskończoności wytatuowany. Kolejna zagadka do rozwiązania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Re: Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Gość Sob Sty 16, 2016 2:58 pm

Stał tak wpatrzony w nią jak w jakieś nienaturalne zjawisko. Nie wiedział, że ludzie mogą aż tak ciężko znosić przemianę w wampiry. Wychlała wszystko na raz, cóż. To typowe dla tych zdziczałych krwiopijców. On był inny, westchnął cicho, przyglądając się jej jakby uważniej. Bredziła coś o amnezji... nazwisku, samotności. Raany, co tu się wyprawia. Nie usiadł obok, właściwie to ignorował większość jej słów. Może ona po prostu bredziła, po tej ilości alkoholu to dość prawdopodobne. Kiedy wyciągnęła do niego dłoń ujął ją lekko i przyjrzał się.
- To symbol nieskończoności. - odrzekł. Nie chciał zastanawiać się skąd ona go ma i co to może dla niego oznaczać. Przeciągnął się leniwie i spojrzał na nią ostatni raz.
- Będę się już zbierał, dasz sobie radę, nie? -
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć. Empty Re: Nikt się nie poddaje czyli żyj aby przeżyć.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach