Prawdziwa Retrospekcja

Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Dorian Nie Maj 22, 2016 6:50 pm

Dorian nie odpowiedział na żadne z jej pytań, dziewczynka bądź co bądź sama powinna dojść do tych wniosków. Była za młoda powiecie? Cóż, dla Losu mały miał znaczenie wiek, właściwie wielką niewiadomą było co dokładnie robił i jaki był tego powód. Może po prostu lubił mieszać? Albo wręcz przeciwnie, wszystko to układało się w jakiś większy plan?
- Możesz oskarżyć mnie o cokolwiek... nie mam żalu. - odpowiedział otwierając przed nią drzwi. Nim jednak przeszła przez nie położył dłoń na jej głowie i podniósł ją do góry, na jej głowie wyrosły długie uszy. - A i masz, przyzwyczajaj się zawczasu do tego... - Mruknął przechodząc na drugą stronę i zniknął w ciemnej tafli, która rozpościerała się za nimi.
Za nimi stał mały pokoik, wyglądający trochę jak sypialnia dziecięca. Wszędzie walały się pluszaki. Pokój nie był niezwykły w żaden sposób, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Jednak w głębi jej umysłu, we wspomnieniach które uśpiła był on tam gdzieś zawsze. Na ścianach zdjęcia rodziny, której członkowie mieli rozmazane twarze, wszyscy prócz niej. Bibeloty na szafkach, które zdawać się mogły tak znajome ale i zupełnie obce. Pokój jej własnych wspomnień pełen luk, miejsc w których coś powinno stać, jednak ktoś zdawał się je usunąć. Oprócz wszystkich dekoracji były tam wejścia do dwóch zamkniętych drzwi, oba były po przeciwległych stronach pokoju. Jedne z nich były krwistoczerwone, zaryglowane tak jakby strzegły największego sekretu. Zamki i skoble czekające aż ktoś je w końcu uwolni. Drugie wrota, fioletowe zdawały się nie mieć żadnego zabezpieczenia, jednak brakowało do nich klamki. Oba pokoje skrywały sekrety, a to już tylko od Laurie zależało czy będzie chciała wyciągać wszystkie trupy ze swoich szaf.
- Wybierz któregoś i usiądź. - wskazał trupim palcem na leżące wszędzie graty, a potem na krzesełko naprzeciwko wielkiego, skórzanego fotela.
Trupiogłowy usiadł na fotelu i oparł głowę na złożonych dłoniach, oczekując na nią. Nie poruszał się, nie oddychał, po prostu siedział patrząc na miejsce, które jej wskazał tak jakby już tam siedziała. Nie popędzał jej.
- Chcę ci pomóc, Laurie. Powiedz mi, jak się czujesz? Źle sypiasz, prawda? - Jego zdeformowana twarz przekrzywiła się lekko, w inny sposób nie dałoby się powiedzieć, że przejawia jakiekolwiek zainteresowanie. - Opowiedz o tym. - Okro rozbłysło mu ciepłym, złotym światłem.
Jego ton był chłodny i spokojny, siedział tylko o krok od niej, jednak zdawało się, że dzieli ich ogromna przepaść, której nie można pokonać.
On sam był trochę zmęczony, odbył tą rozmowę już setki razy, zawsze działo się co innego, jednak on zawsze zadawał te same pytania i miał nadzieję, że w końcu uda mu się nie zniszczyć dziewczyny zupełnie, a to wcale nie była prosta sprawa. Żal mu było ją krzywdzić, jednak nawet on był tylko częścią wielkiego kręgu zwanego Losem, które musiał pchać do przodu.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Laurie Nie Maj 22, 2016 7:35 pm

Westchnęłam, patrząc w jego niebieskie oko. Byłam gotowa stawić czoła, temu co dla mnie przyszykował. Może trochę się bałam, że to będzie moja ostatnia podróż, ale czym byłoby życie bez ryzyka. Sielanka panowała odkąd tylko sięgam pamięcią. Zawsze było wesoło, nikt na siebie nie krzyczał, nie bił. Nie widziałam krwi, ani czyiś ran. Było perfekcyjnie, lecz teraz chciałam sprawić, iż poczuję coś innego, niż zwykły entuzjazm i dziecinną radość. Potrzebowałam adrenaliny i czegoś, co byłoby miłą odmianą. Czy się jej doczekam? Czas pokaże.
Gdy tylko dotknął mojej głowy od razu poczułam się jakby niższa, również moja głowa zdawała się być inna. Automatycznie złapałam się za głowę, co sprawiło, iż omal nie zeszłam na zawał. Puchate, duże uszy były czymś nowym, wręcz niewiarygodnym. Pokręciłam głową, ale te sztywno się trzymały, nie były fikcją, a raczej czymś, bardziej osobistym. Należały do mnie, co wprawiło mnie w uczucie konsternacji.
- Jestem króliczkiem? Czemu?
Byłam dziecinna, pełna żywiołu i ciekawości. Jeśli stałam się tym zwierzęciem, to musiał istnieć powód albo chociaż przyczyna takiej zmiany. Szkoda, że jeszcze o niej miałam pojęcia. Człowiek przede mną, jak już zauważyłam był ponad czas i przyszłe wydarzenia, jeśli chodziło o niego to wiedział dosłownie wszystko. Także i ten zabieg musiał być przemyślany.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg drzwi od razu zamarłam. Do moich oczu napłynęły łzy, choć sama nie wiedziałam, czemu tak się stało. Może to dlatego, że wydawało mi się tutaj tak dobrze? Może również dlatego, iż zawsze pragnęłam takiego pokoju? Wszędzie pełno zabawek, zdjęć, czy innych bibelotów. W domu panny Kurenai, nigdy jeszcze nie widziałam takiego chaosu. Może to ta odmiana? Nieważne, otarłam oczy rękawem swetra i zaczęłam iść przez pomieszczenie. Przez swoją uwagę nadepnęłam na łapkę wielkiego, niebieskiego królika. Jego oczy zostały zrobione z guzików, zaś uśmiech, wydawał się najsłodszy na świecie. Od razu go pokochałam.
Chwyciłam go w swoje ręce i przytulając do piersi, usiadłam we wskazanym miejscu. Oczywiście, nie powiem, ale.. coś mnie niepokoiło. Zdjęcie z zamazanymi buziami oraz moją małą postacią. Miałam wtedy krótkie włosy i jeszcze większe oczy. Krótkie sukienka i na każdym urocza minka! Spojrzałam pytająco na Doriana, o co w tym wszystkim chodziło?
- Jak pewnie wiele dzieci... - odpowiedziałam smutniejszym głosem, zaczynając machać nogami. Naprawdę kazał mi tam wracać? - Zawsze pokazują mi to samo. Wszędzie jest chłodno, panuje zima, co widać po śniegu. Jednakże, ten jest inny. Na nim zawsze znajduje się szkarłatny kolor i jeszcze jedno.. słyszę krzyki, które są czymś tłumione. Nie słychać ich wyraźnie, nie potrafię zrozumieć tych słów.
Opowiedziałam mu historię, a zaraz potem przeniosłam wzrok na swojego nowego pluszaka. Wydawał się taki ciepły i bliski, z resztą jak wszystko, co mnie otaczało.
- Dorian-san, Czemu pytasz i czym są te drzwi? Podobają mi się te najbardziej zabarykadowane, co skrywają?
Zalałam go falą pytań, głaskając swego przyjaciela.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Duncan P. Lennox Czw Maj 26, 2016 3:10 pm

- Pytaniem nie jest czemu, a kiedy. A na oba dostaniesz odpowiedź w swoim czasie. Na razie się przyzwyczajaj. – Odpowiedział jej obojętnym tonem, jakby musiał tłumaczyć coś potwornie oczywistego. Królicze uszka miały być jednak tylko odrobiną cukru, przy łyżce dziegciu, którą zaraz wsypie jej do ust.
Jej łzy zupełnie go nie przejęły. Musiała sama dojrzeć do tego co to za miejsce, a one tylko upewniły go w tym, że cokolwiek pamięta. Mógł skakać między czasami, mógł pchać los do przodu, ale nawet on był tylko jego częścią. Znał szkielet całej zabawy, wiedział wszystko co już się wydarzyło, ale nigdy nie był pewien tego czym wypełniona jest przeszłość.
Królik-zabawka, zwrócił uwagę Doriana. Dziewczyna sama powinna zastanowić się czemu go wybrała… mogła szukać jakiejkolwiek zabawki, ale to właśnie guzikooki uszak ją przejął – to przez to, że pokazał jej trochę tego co wie, że nadejdzie?
- Do zwykłych dzieci nie przychodzę. – Nic nie kazał, a usilnie prosił. Mąż Pani Losu był jak drogowskaz, który wskazuje drogę, ale rzadko zdarzało się by musiał zamiast wskazówki użyć siły.
Słuchał uważnie historii o jej snach, miały ją prześladować mimo że chciała zapomnieć. Biedne głupiutkie dziecko samo sobie robiło krzywdę unikając tego co definiuje jej całe życie. Stała przez to w miejscu, nigdy nie dorosła i tylko zmagała się z czymś co dawno powinna mieć już za sobą.
- One skrywają tajemnicę twoich snów. – Odpowiedział jej do bólu szczerze i wskazał na wszystkie zamki. – Za nimi jest wszystko co możesz wiedzieć.
Dorian wstał i podszedł do czerwonych drzwi próbując pociągnąć za klamkę, jednak z oczywistych powodów te pozostały nieruchome. - Ale jest problem. – Dodał od razu patrząc na nią. – Klucz masz ty, ale musisz naprawdę chcieć. Po tym jak je już otworzymy, nie będzie odwrotu, pozostaną otwarte, a ty zaspokoisz swoją ciekawość.
Dorian przyglądał się uważnie dziewczynce, która na pewno nie zdawała sobie zupełnie sprawy z tego co tam zobaczy. Po coś wyparła te wszystkie wspomnienia i z jakiegoś powodu tak mocno się od nich odcięła. Jedynie w nocy, gdy spała przez dziurki od kluczy widać było te kawałki, te niewyraźne słowa, biel i czerń.
Duncan P. Lennox

Duncan P. Lennox

Krew : Czysta (C)
Zawód : Szalony majsterkowicz


https://vampireknight.forumpl.net/t1965-duncan-z-lennoxow#41885

Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Dorian Czw Maj 26, 2016 3:27 pm

- Pytaniem nie jest czemu, a kiedy. A na oba dostaniesz odpowiedź w swoim czasie. Na razie się przyzwyczajaj. – Odpowiedział jej obojętnym tonem, jakby musiał tłumaczyć coś potwornie oczywistego. Królicze uszka miały być jednak tylko odrobiną cukru, przy łyżce dziegciu, którą zaraz wsypie jej do ust.
Jej łzy zupełnie go nie przejęły. Musiała sama dojrzeć do tego co to za miejsce, a one tylko upewniły go w tym, że cokolwiek pamięta. Mógł skakać między czasami, mógł pchać los do przodu, ale nawet on był tylko jego częścią. Znał szkielet całej zabawy, wiedział wszystko co już się wydarzyło, ale nigdy nie był pewien tego czym wypełniona jest przeszłość.
Królik-zabawka, zwrócił uwagę Doriana. Dziewczyna sama powinna zastanowić się czemu go wybrała… mogła szukać jakiejkolwiek zabawki, ale to właśnie guzikooki uszak ją przejął – to przez to, że pokazał jej trochę tego co wie, że nadejdzie?
- Do zwykłych dzieci nie przychodzę. – Nic nie kazał, a usilnie prosił. Mąż Pani Losu był jak drogowskaz, który wskazuje drogę, ale rzadko zdarzało się by musiał zamiast wskazówki użyć siły.
Słuchał uważnie historii o jej snach, miały ją prześladować mimo że chciała zapomnieć. Biedne głupiutkie dziecko samo sobie robiło krzywdę unikając tego co definiuje jej całe życie. Stała przez to w miejscu, nigdy nie dorosła i tylko zmagała się z czymś co dawno powinna mieć już za sobą.
- One skrywają tajemnicę twoich snów. – Odpowiedział jej do bólu szczerze i wskazał na wszystkie zamki. – Za nimi jest wszystko co możesz wiedzieć.
Dorian wstał i podszedł do czerwonych drzwi próbując pociągnąć za klamkę, jednak z oczywistych powodów te pozostały nieruchome. - Ale jest problem. – Dodał od razu patrząc na nią. – Klucz masz ty, ale musisz naprawdę chcieć. Po tym jak je już otworzymy, nie będzie odwrotu, pozostaną otwarte, a ty zaspokoisz swoją ciekawość.
Dorian przyglądał się uważnie dziewczynce, która na pewno nie zdawała sobie zupełnie sprawy z tego co tam zobaczy. Po coś wyparła te wszystkie wspomnienia i z jakiegoś powodu tak mocno się od nich odcięła. Jedynie w nocy, gdy spała przez dziurki od kluczy widać było te kawałki, te niewyraźne słowa, biel i czerń.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Laurie Czw Maj 26, 2016 4:08 pm

Pogubiłam się. Patrzyłam na Doriana, nie wiedząc, o co w tym wszystkim chodzi. Kiedyś zostanę królikiem? Zaraz, to w ogóle możliwe? Raz jeszcze zerknęłam na pokój, zaraz potem na mężczyznę z dziwną twarzą, czy też maską. Dobra, chyba to jednak możliwe, ale jak, kiedy? Byłam w rozsypce.
Wstałam ze swojego miejsca, tym samym biorąc królika za rękę. Podeszłam do jednego ze zdjęć, chcąc mu się przyjrzeć. Na wszystkich byłam ja, jedyny wyraźny element. Cała reszta po prostu się rozmazywała, była dla mnie niedostępna. Zaczęłam je przecierać palcem, jakby to miało zdjąć zły urok, trzymający je w takim stanie. Ani drgnęło, jak wcześniej nie rozumiałam, co one znaczą, tak teraz nie byłam w stanie powiedzieć, kto jeszcze na nich jest.
Wróciłam na swoje miejsce, kładąc pluszaka na swoich kolanach. Następnie objęłam go rękoma i niewinnie przypatrzyłam się święcącemu oku. Nie byłam normalna? Wychowałam się w szczęśliwej rodzinie pełnej wampirów, wszystko było niemalże idealne. Tylko czegoś brakowało, może jakiegoś puzzla? Nie wiedziałam.
- Jestem niezwykła? Co mnie odróżnia od innych dzieci?
Chciałam wiedzieć. Tak usilnie próbowałam odnaleźć odpowiedzi na pytania. Męczyłam się przy tym, będąc cały czas zdezorientowana. Znajdowaliśmy się w dziecięcym pokoju, pełno w nim było zabawek, a ja ciągle usiłowałam sobie wyjaśnić, czemu trafiliśmy akurat tutaj i co to ma wspólnego ze mną.
Opowiedziałam mu o swoim śnie, lecz nie spodziewałam się, że odpowiedź, pokomplikuje jeszcze sprawę. Musiałam otworzyć drzwi, tego byłam pewna. Według niego, wszystko się w tym momencie rozwiążę, ale.. nie posiadałam do nich klucza,
On z resztą też nie.
Wtedy mężczyzna wstał, pociągnął za klamkę bardziej atrakcyjnych drzwi i dodał kolejne słowa tłumaczenia.
- Watashi? [ja?]
Posiadałam klucz, do czegoś o czym nie miałam pojęcia? Nie mogłam w to uwierzyć.
- Dorian-san, ale ja nawet nie pamiętam tego miejsca. Również nie wiem, co mogę wiedzieć. Pamiętam tylko szczęśliwe czasy z moją rodziną, nic poza tym. Zawsze było wesoło, a tutaj wydaje się tak tajemniczo i smutnie. Całe miejsce przyprawia mnie o dreszcze.. - powiedziałam z lekkim przestrachem, gdyż moja niepewność, doprowadzała mnie coraz bardziej do ruiny. Wstałam z miejsca, zostawiając zwierzaka na łóżku. Podeszłam do zabarykadowanych drzwi, a następnie pociągnęłam rękami za łańcuchy.
Patrzyłam na nie błagalnie, choć tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, co robię. Upadłam na kolana i niczym Arabowie, dwa razy się pokłoniłam. Następnie z zamkniętymi oczkami, zaczęłam recytować.
- O wielkie drzwi, proszę was byście ukazały mi wszystkie swoje sekrety. Wyprowadźcie zgubioną owieczkę z dołka i wskażcie drogę dalszej podróży.
Na sam koniec otworzyłam jedno oko, by sprawdzić, czy to zadziałało.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Dorian Pon Maj 30, 2016 2:36 am

Od innych maluchów odróżniało ją to, że oni mieli jakieś dzieciństwo… i rodziców, którzy nie umarli na ich oczach – jednak o tym raczej przekonywać będzie się sama. Dorian zachodził jednak w głowę, Pani Losu właśnie tego oczekiwała od samego początku. Nasłała na dziecko to wszystko, dała jej motyw, dała możliwości która miała zmobilizować Laurie do tego by poszło w ślady swoich rodziców. Sama sobie nie zamknęła tych drzwi, nie była ich nawet świadoma… Nie była ona z resztą pierwszą istotą w tym mieście, która miała ten problem. Ktoś bawił się z nim w kotka i myszkę – zamykał to co powinno być otwarte, zakłócał tą płynną machinę, ktoś znacznie potężniejszy niż on sam, a i nie wiadome było czy nie od Losu.
Nie odpowiadał jej na nic na pytania. Mógł co prawda, jednak musiał podsycać ten płomień. Przekonać ją, że to co stoi za drzwiami to jej największy skarb. Gdy sama zdecydowała operować przy wrotach po prostu ustąpił jej miejsca i obserwował - sama najlepiej wiedziała co należy zrobić, to jej determinacja i ciekawość miały być silniejsze od traumy. Jednak to co zobaczył nie było tym czego się spodziewał. Ciche stuknięcie i skrobanie skostniałych paliczków o miejsce, w którym powinna być skroń dały temu znak. Widział różne próby, ale ta była aż nazbyt dziwna. W tym momencie cieszył się z tego, że jego oblicze i głos wyrażają tak mało. Peszenie ludzi w tak ważnych chwilach byłoby niewskazane, chociaż zachichotał lekko widząc jak ta patrzy w drzwi. To co stało się chwilę później wywołało jednak niekontrolowaną salwę śmiechu. Szczęk zębatek, łańcuchy które same z siebie skruszały i zaczęły odpadać rozsypując się w biały pył. Chwilę po nich drzwi również straciły swoją formę, a nagłe światło otoczyło ich odbierając zupełnie zmysły. Powoli zapadała w ciemność, a diaboliczny śmiech Doriana zniknął gdzieś bez echa. Jedyne co mogła poczuć to chłód zimowego wieczoru i… zapach pieczeni?
Obudziła się w obcym, a jednak znajomym pokoju, stojąc przy oknie i tuląc króliczka, którego przed chwilą sama wybrała, ale czy na pewno? Przecież to co się przed chwilą stało nie miało logicznego wyjaśnienia. Człowiek z którym przed chwilą rozmawiała zniknął, nie mogła nawet przypomnieć sobie brzmienia jego głosu czy wyglądu. Może po prostu przysnęła sobie żyjąc najdziwniejszym snem.
Usłyszała tylko wołanie z dołu. Kobiecy i miły głos, który wołał ją do pomocy w kuchni warcząc po chwili, że znowu te cholerne kartki się gdzieś zagubiły.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Laurie Pon Maj 30, 2016 9:27 pm

Gdybym miała parę lat więcej to nie uwierzyłabym, że ma to szansę wypalić. Każda magiczna formułka wydawała się banalna w porównaniu do szyfrów używanych przez ważne osoby. Byłam jeszcze młoda, a to co zrobiłam.. wydawało się dziwnie realistyczne. Nawet gdzieś tam wgłębi siebie wierzyłam, że mogę to zrobić. Odblokuje drzwi i tym samym spojrzę w oczy przeznaczeniu. Spusty zaczęły powoli odpuszczać, co sprawiło, że z uśmiechem zaklaskałam w dłonie. Podniosłam się na równe nogi, słysząc za sobą śmiech. Tak, tak to musiało wydawać się śmieszne, ale.. chwila. Rozejrzałam się, patrząc na otoczenie z dezorientacją. Zaczęło robić się ciemno, aż w końcu czerń mnie bez reszty pochłonęła.
Obudziłam się w swoim pokoju, przekonana, że to wszystko to jakiś dziwny sen. Przytuliłam się do swojego królika, myśląc o wszystkim, co mnie spotkało. Czyli... oni tak naprawdę nie istnieją? Przetarłam oczy, aż z dołu zawołała mnie mama.
-Już schodzę!
Założyłam na siebie szary sweterek i zbiegłam po schodach w dół, by zaraz znaleźć rodzicielkę w kuchni.
-Pysznie pachnie, w czym mogę pomóc?
Patrzyłam na nią z miłością. Była wysoką kobietą o miłym głosie, przez co nie mogłam ujrzeć jej twarzy. Chciałam choć na chwilę zatracić się w jej uśmiechu, ale... nie wszystko można, prawda?
- Rozstaw sztućce i talerze, zaraz będziemy miały gości.
Klasnęłam dłonie, wprawiając białą, falbaniastą suknię w ruch. Pobiegłam do szafki, gdzie znajdowały się naczynia. Chwyciłam za pierwszy lepszy stołek, weszłam na niego i otworzyłam drzwiczki. Gdy wszystko wyjęłam, skoczyłam zgrabnie na kafelki i popędziłam do stołu. Obrus już był położony, teraz tylko została zastawa. Zaczęłam ją rozkładać, aż zadzwonił dzwonek. Podeszłam do drzwi i otworzyłam. Ku moim oczom ukazał się brat wraz z tatą. Byli w cieniu, kiepsko ich widziałam, ale nie powstrzymało mnie to przed uściskaniem. Gdy tylko mnie pogłaskali po śnieżnej czuprynie od razu wróciłam do pracy. Skończyłam dość szybko, gdy zaczęli się schodzić pierwsi goście. Mama w miarę szybko się uwijała, ale nie była jeszcze gotowa. Z racji, że znałam ten przepis wygoniłam ją i sama zaczęłam majstrować. Doprawianie szło mi niezwykle szybko, więc jeszcze chwila i voila.
Razem z braciszkiem zanieśliśmy na stół soki i mięso. Wszystko wydawało się takie perfekcyjne...
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Dorian Wto Maj 31, 2016 1:17 am

Wszystko zdawało się takie idealne. Ciepło bijące od kominka, które rozprzestrzeniało się po całym domu. Zapachy dobiegające z kuchni, te znajome głosy ale zupełnie niewidoczne twarze. Imiona których nie mogła sobie przypomnieć. Znała rolę każdego domownika, ich postawa przypominała powoli wszystko. Jakieś niejasne wspomnienia wspólnych wieczorów, opowiadanych bajek, częste przeprowadzki i ta świadomość, że może ona polegać jedynie na swojej familii i oprócz niej nie znała niemal nikogo. Jedynie, niektórzy goście przejawiali się to częściej to rzadziej. Te wszystkie sprawy, o których nie miała pojęcia, jakieś rozmowy z których jedynie z tonu mogła wynieść, że są bardzo poważne.
Takie samo spotkanie miało odbyć się dzisiaj. Laurie krzątała się pod nogami dorosłych próbując pomagać jak tylko takie maleństwo było w stanie. Wszystko było jak zwykle, a przynajmniej tak się jej zdawało, tylko wszędzie było jakoś tak dziwnie ciemno, a twarze wszystkich zasłonięte były cieniem. Wszystko szło perfekcyjnie do czasu, gdy nagle pan domu wstał zarządzając spoczynek. Nagle Laurie mogła poczuć silne deja vu. W jednym z kątków dostrzegła dziwny cień, który jak przez mgłę kojarzyła z dzisiejszego nierealnego snu. Nie zdążyła jednak dostrzec czym ów kształt może być. Usłyszała jedynie dźwięk rozbijanej szyby, a w plecy uderzył ją zimny, lodowy powiew, a nawet kilka śnieżynek, czy może fragmentów szyby upadło na jej kark i włosy.
Nie miała dokąd uciec, mogła tylko schować się bardziej w cieniu… udawać, że jej nie ma i zamknąć oczy, jednak dotyk zimnych, kościstych dłoni na jej ramieniu zmusił ją do spojrzenia przed siebie.
Dorian, obserwował wszystko z obojętnością.
- Do broni! – usłyszała krzyk, jedna było już za późno dla tego biednego drania. Odcięta głowa z mlaśnięciem wylądowała na miejscu pieczonego mięsa i wtedy też całun mroku, który ją oplatał rozwiał się zupełnie ukazując wykrzywioną w grymasie zaskoczenia i bólu twarz, z której ust i oczu wylewała się krew.
- Patrz na to, to jest to co tak cię interesowało, patrz i pamiętaj. – Syczał Dorian przez maskę i mimo, że górował nad nią znacznie brzmiał jakby szeptał jej wprost do ucha. Widziała jak trzy wampiry o charakterystycznych fryzurach i rozrywały na strzępy pozostałych gości oraz jej brata. Ludzie próbowali się bronić, jednak byli ubrani bardziej jak do obiadu niż na wojnę. Nie mieli szans. Każdy trup odsłaniał przed dziewczynką swoją twarz.
Dorian pstryknął palcami i nagle widok tego tajemniczego pokoju znowu stanął przed nią dosłownie na chwilę. Wszystkie zamazane obrazy, każde zdjęcie odżyło kolorami i wypełniło się treścią, której mu brakowało. Wszystkie te wesołe chwile, te psoty z bratem, tatkowe kazania i mamusine troski wymieszały się ze śniegiem, szkłem i krwią i tonęły właśnie w zszarzałych źrenicach najbliższych z których właśnie uchodziło życie.
Wtedy poczuła na sobie ręce, czystokrwisty potwór podniósł ją próbując zatopić w niej swoje kły. Los stał za to u jej boku mówiąc do niej tak obojętnie, że aż przerażająco.
- Nie mogłaś ich ocalić, byłaś zbyt słaba. – Mruknął gdy wyleciała na biały puch i już wtedy stał tuż za nią ze złożonymi z tyłu rękoma. – Ona też była zbyt słaba, ale oddała wszystko za najmniejszą szansę na to, że przeżyjesz. Czeka cię wielka przyszłość, a twoja droga zaprowadzi cię znacznie dalej niż podejrzewasz. – Podniósł ją za sukienkę i zmusił do podejścia bliżej. Patrzył na to wszystko, a oko zmieniło kolor na błękitny. Kobieta nadal miała twarz pokrytą cieniem, mimo że ten słabł coraz bardziej. Trójka potworów bawiła się nią jak koty myszką. Patrzyły jak ta przerażona próbuje przynajmniej godnie umrzeć, ale oni chcieli ją upodlić i zgnieść jej ducha. - Myślała pójdziesz w jej ślady, będziesz silniejsza i wypełnisz swoje przeznaczenie.
Zakończył łapiąc ją za uszy i nakierowując je w stronę kobiety, która wyleciała przez okno padając tuż obok córki. Jej twarz, śliczna i tak podobna do jej własnej, mimo że pocięta i zmasakrowana to tak śliczna i próbująca dodać otuchy. Z oczu powoli jednak znikał ten śliczny blask, który przypomniała sobie tylko po to aby patrzeć jak zastępowany jest przez pustkę.
- Marry… kocham… pamiętaj. – Tak brzmiały ostatnie słowa łowczyni, która osunęła się w zimny puch barwiąc go czerwienią.
Dorian złapał dziecko za ramiona.
- Przykro mi Skarbie, teraz śpij. Świat jednak, wcale nie będzie dla ciebie lepszy. – Powiedział zupełnie innym tonem, słodki głos wypełnił ją i osunęła się nieprzytomna.
***
Obudziła się na krzesełku, na którym usiadła po raz pierwszy, wszystko w pokoju było podobne, ale jednak zupełnie inne, drzwi znikły a w zamian cały pokój zmienił się. Pytanie jak bardzo? Jak mocno odcisnęło to na niej swoje piętno.
- Teraz już wiesz. –
Rzucił, tak jakby przed chwilą uświadamiał ją o tym, że dodawanie jest przemienne. – To była twoja przeszłość, Marry. Czy może wolisz Laurie? – Przykrył usta dłońmi jakby ukrywając uśmiech, który nie miał prawa pojawić się na jego wynaturzonej twarzy. – Odsapnij, napij się czegoś.
Nie spieszył się, po prostu wstał i podał jej filiżankę. Pozwolił jej pogodzić się z tym co widziała na swój sposób. Musiała pogodzić się ze sobą i swoim losem.
- Czekają nas te drugie drzwi… - Rzucił w końcu, po chwili a może po godzinach milczenia. - Je mogę otworzyć jedynie ja.
Co zrobi mała dziewczynka? Zgodzi się czy może zamknie się w swoim małym pokoju? Dorian patrzył na nią z niepewnością. A co jeśli znowu przegrał pojedynek ze swoim tajemniczym rywalem? A co jeśli miał on rację zamykając te drzwi przed nią, dzieckiem pozbawionym dziecinności tak brutalnie?

Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Laurie Sro Cze 01, 2016 4:49 pm

Dzień mijał spokojnie, wypełniony szczęściem i miłością bliskich. Czułam się kochana i powszechnie lubiana. Nie miałam problemu z pomaganiem, czy obsługą gości, po prostu byłam sobą. Mama w końcu się przebrała w elegancki strój. Była przepiękna, choć cały czas urozmaicał ją cień. Z resztą, patrząc na resztę stołu, wszyscy wydawali się tacy odlegli. Ciemna sceneria, za wysokie postacie. Wiedziałam, kim są, również słyszałam o powadze rozmowy. Chyba powinnam iść spać, ale.. cudem zostałam na swoim miejscu. Popatrzyłam na pokój i wtedy zobaczyłam dziwny cień. Czy ja go nie znam? Przeleciało mi przez myśl, gdy tak wlepiałam w niego swoje duże oczy. Moje włosy tego wieczora były krótkie i jak zwykle lekko zmierzwione. Odwróciłam się, by spojrzeć na tatusia.
Boom, koniec pięknego snu!
Chroniąca nas szyba została zbita, a w plecy uderzył mnie zimny powiew wiatru. Na karku wylądowały płatki śniegu, które sprawiły, że dostałam zimnej skórki. Również, co dziwne szkło weszło mi pod kreacje, na co krzyknęłam. Nie rozumiałam całej sytuacji, co się działo? W dodatku to polecenie? Od razu wyskoczyłam ze swojego krzesła i pobiegłam w kąt, obserwując całe przedstawienie. Trzęsłam się, patrząc jak przez pokój leci oderwana głowa. Zdusiłam w sobie kolejny krzyk, ciągle nie mogąc zamknąć oczu. Miałam się temu przyglądać, być tego częścią, a mimo to.. wolałam wrócić do siebie na górę, zatrzasnąć drzwi i więcej nie wychodzić. Było na to niestety za późno.
Zamaskowany mężczyzna sprawił, że odruchowo przełknęłam głośno ślinę. Plecami wbiłam się w ścianę, jakby w ten sposób próbując zwiększyć pomiędzy nami dystans.
- Interesowało? To? Zabierz ten koszmar ze sobą. Boję się.. - krzyknęłam w geście frustracji, myśląc, że to w ogóle mi pomoże. Liczyłam, iż całość zniknie, a ja obudzę się po raz drugi, tym razem w świecie, gdzie jest spokojnie. Na co ja w ogóle liczyłam?
Moje życzenie się nie spełniło, ale za to.. otrzymałam nieciekawą odpowiedź. Trzy postacie pojawiły się w domu. Każde z nich było piękne, również wyróżniali się niespotykanymi fryzurami. Byli niezwykli, tacy majestatyczni, ale.. gotowi by mordować. Bliscy ginęli, ujawniając swoją twarz. Cień powoli się ze mną rozstawał. Zaczęłam płakać, przytulając się rękoma. Dezorientacja sięgała, coraz wyżej..
W dodatku widok pokoju, gdzie zdjęcia odżyły, sprawiło, że spróbowałam wstać. Jednakże, tego nie zrobiłam. Opadłam będąc w połowie drogi, znowu mnie zatkało, sprawiło, iż nie do końca ogarniałam, co się dzieję. Byłam częścią tego, prawda? W takim razie.. czemu on mówi tak, jakbym już to kiedyś przeżyła? Prawda, zaczęła kłuć mnie w oczy, ale mimo to nie chciałam jej sprostać. Mam trzy lata, nie mogę mieć więcej, prawda?
- Słaba.. nie mam broni, również nie potrafię walczyć. Chcę, by to w końcu zniknęło, to tylko sen, prawda? To... mamo, proszę chroń mnie.
Łzy spływały strumieniami, nawet gdy wylądowałam na białym puchu. Miałam zamknięte oczka, ale mimo to słyszałam wszystko, co do mnie mówiono. Podniosłam powoli głowę, zaczęłam dźwigać się na dwie ręce. Byłam w szoku, przez który potrzebowałam chwilę, by pojąć, co tu robię. Wtedy tak naprawdę stałam się tą samą Laurie, którą byłam wcześniej. Uszy wróciły, gdy mózg pochłonął kolejne wspomnienia. Za sukienkę zostałam postawiona do pionu, jednakże, nie to było najgorsze.
- Ona? Coś wielkiego? To nie koniec?
Nie było czasu, patrzenie na Pana Doriana, nie zerkającego nawet na mnie, mroził mi krew w żyłach.
- Przeznaczenie? O czym mówisz?
Wtedy złapawszy mnie za uszy nakierował mój wzrok na kobietę, która od zawsze była moją opoką.
- Czyli naprawdę ją miałam.. Okaa-sama! Kocham Cię! - krzyknęłam w jej kierunku, wiedząc, że przestałam być pionkiem w tej grze. Byłam jedynie obserwatorem, kimś, kto nie powinien się wtrącać, a mimo to szarpnęłam się. Zabolało, chociaż było warto.. Chciałam do niej podbiec.
- Puść mnie! Chcę się do niej dostać! Ja muszę.. po raz ostatni złapać ją za rękę!
Rwałam się, ile tylko miałam sił, ale.. mój zapał stał się jeszcze większy, gdy ona umierała. Parę sekund, a ta.. powiedziała, że mnie kocha. Zamarłam, nie wiedząc co mam zrobić.
- Umarła.. Oka-sama, nie żyje..
Moje serce biło jak oszalałe, zaczęłam się dusić. Gdy złapano mnie za ramiona, to po prostu opadłam, nie wykazując chęci by ponownie wstać. Wisiałam, będąc przez niego podtrzymywana. Łzy spadały na śnieg, gdy odlatywałam. Nowy głos mącił mi w głowie, sprawiając, że zaczęłam się nieco uspokajać..
***
Obudziłam się w pokoju, który już nie przypominał poprzedniego. Wydawał mi się ponury, ale mimo wszystko znałam go, lubiłam go. Skrywał wspomnienia, pokazywał zdjęcia z dzieciństwa, coś co powinnam pamiętać. Patrzyłam na to z przestrachem, naprawdę zapomniałam o życiu, którego zawsze pragnęłam. Moje ciało się trzęsło, po policzkach płynęły łzy. Nie byłam już tamtą dziewczynką. Ta, którą się stałam była zraniona, wewnętrznie zaczęła umierać. Nie ufałam nikomu, a tym bardziej głosowi, który oderwał mnie od tamtej rzeczywistości.
Opuściłam głowę, ukrywając twarz w dłoniach. Kręciłam głową, tak jakby pragnąc zaprzeczyć temu, co własnie zobaczyłam. Oni nie żyli, wszyscy bez wyjątku. Zatem, kogo zdjęcie nosiłam w portfelu? Nie mogłam sobie poradzić, z tym co doznałam. Zmęczona, osamotniona, zaczęłam się kiwać - raz do przodu, raz do tyłu.
Marrie, tak się nazywałam, co oznaczało, iż ta nowa, przygnębiona dziewczyna powinna, tak mieć na imię. Pomimo, to lubiłam dawne imię. Szkoda, że było fałszywe, nadane przez osobę, która nie była moją mamą. Nikt nią nie mógł być, ona odeszła, została zabita.. Kto ją zastąpi? Pewnie nikt, w końcu nie znajdę ludzi, którzy obdarzą mnie miłością. Nie było szans, zdawałam się zaczynać ograniczać.
- Mów do mnie Marrie, tak jakby Ona tego chciała.
Za nic na świecie nie mogłam powiedzieć mama, czy chociażby nazwać ją tak, jak tytułował ją mój tata. Nie przechodziło mi to przez gardło, byłam rozdarta, miałam złamane serce, a mimo to.. w pokoju były jeszcze kolejne drzwi, co te skrywały?
- Nie chcę pić, wolę usychać.. jak kwiat, który nie został podlany.
Taka była prawda, nie wypiję niczego, póki nie odżyję. Straciłam wszystko, na czym mogłoby małej mnie zależeć. Czemu to było takie bolesne?!
- Możesz je otworzyć.. pod dwoma warunkami. Gdy wrócimy, chcę mojego pluszowego królika i zdjęcie mnie z moją prawdziwą rodziną. Jeśli to akceptujesz, to zatem pokaż mi, co kryje kolejne wejście.
Wstałam ze swojego miejsca, nie patrząc na niego. Byłam poważna, taką również miałam barwę głosu. Podeszłam po raz ostatni do miejsca, gdzie stały wcześniejsze drzwi. Palcami przesunęłam po ścianie, zamykając oczy.
- Wrócę do Anglii i znajdę Twój grób. Obiecuję Ci to.

Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Dorian Czw Cze 09, 2016 2:08 am

Nie zareagował na to jej życzenie w sprawie zmiany imienia. Ta decyzja niosła za sobą znacznie więcej konsekwencji niż mogło się jej wydawać. Zamiast pozostać w swoim dziecięcym kokonie postanowiła stać się odartą z niewinności istotą.
- Przede wszystkim chciała abyś przeżyła. – Odpowiedział jej do bólu szczerze wzruszając ramionami. Kiedyś pewnie czułby się tak jak ona, ale obecnie jej uczucia były mu jakieś obce i odległe. – Więc Marrie – zaczął obchodząc ją i kładąc jej dłonie na ramionach. – Po pierwsze na złość mnie uszu sobie nie odmrozisz, po drugie nie jesteś tu od dyktowania warunków.
Lekki ucisk palców stawał się coraz silniejszy w miarę kolejnych wypowiedzianych zdań. Gdy stawiał ostatnią kropkę czuła dotkliwy ból. Wypuścił ją zaraz potem pozwalając na to by wstała i poprawiając rękawy marynarki.
- Dostatecznie pobłogosławiłem cię już wiedzą, Marrie. Oni chcieli byś poszła w ich ślady. – Podszedł powoli do drzwi przesuwając paliczkiem po ich krawędzi. Drzwi stworzone mocą wampira, barykada nie do przejścia dla małego dziecka, a i problematyczna dla niektórych łowców, która pięknie filtrowała jej wspomnienia.
- O negocjowaniu jakichkolwiek warunków pomówimy jak już będziesz wiedziała wszystko. Nie mam zamiaru rozmawiać o czymkolwiek z połową człowieka. – Mruknął, a zza jego pleców wyrosła przypominająca kręgosłup macka. Oplotła jej dłonie i uniosła ją powoli przyciągając ją do niego.
Było w nim teraz coś niepokojącego. Nadal nie miał wyrazu i nadal był tak samo spokojny, ale jego maska, zdawało się że pęknięcia na niej powiększyły się a światło jego oka zmieniło się na lekko upiorne. Nie był przyjemniaczkiem ani dobrym wujkiem. – Zgodziłaś się na otworzenie obu drzwi, teraz nie masz wyjścia. – Mówił jakby znudzony jej odwagą i brawurą. – To może i twoje miejsce, jednak to ja decyduję jak twój los się tu potoczy.
Znowu dotknął drzwi, sunął po nich całą dłonią i patrząc jak te teraz zmieniają się w krew, spływając i brudząc całą posadzkę. Po chwili krew zaczęła pełznąć po całej podłodze i po ścianach pochłaniając wszystko, prócz kawałka podłogi na której stał Dorian.
- Zapnij pasy Dorotko, w siedzeniu przed tobą jest torebka na wymioty. Powinna się przydać. – Macka niemal złamała jej ręce, gdy ścisnął ją mocniej i zaraz potem puścił sprawiając że osunęła się w szkarłat. Przez chwilę, jeśli nie zamknęła oczu zobaczyła jak patrzył na nią pochylony, gdy leciała w dół, aż w końcu trzasnęła plackiem o posadzkę. Duży pusty dom, rezydencja wampirów u których mieszkała, a raczej była przetrzymywana.
Wszystko było tak jak pamiętała, ciemny korytarz pełen drzwi, obrazów. Pytanie brzmiało czemu tutaj była? Przecież spędziła tam najlepsze chwile swojego życia. Wampiry dbały o nią, ubierały i opiekowały się tak jakby była jedną z nich.
Na ścianie za nią coś zastukało. Obraz przedstawiający Doriana jakby jednego z członków rodziny.
- Każde z tych drzwi to jedno ze wspomnień, wchodź ostrożnie i zastanów się. Przed każdymi z nich będziesz wiedziała co cię czeka. Możesz odmówić wejścia tylko do jednych z nich, więc wybierz mądrze.
Gdy znowu się odwróciła, widziała jedynie czworo drzwi, a korytarz zdawał się nie tyle ciągnąć w nieskończoność co na horyzoncie zdawała się widzieć samą siebie. Przy drzwiach rzeczywiście wisiały wygrawerowane blaszki, były zatytułowane:
„prawda”
„zwrot akcji”
„Ból i kara”
„wykorzystana”
„pożegnanie”
Dorian po prostu zniknął z obrazu, jednak dobrze wiedziała że on gdzieś tam jest i czeka na jej decyzję.

Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Laurie Wto Cze 14, 2016 5:46 pm

Mimo wszystko czułam się nieswojo. Patrzyłam niepewnie na Doriana. Znałam go od tej dziwnej strony. Nie był miły, ani opiekuńczy. Sucho stwierdzał prawdę, która do bólu wstrząsnęła moim sercem. Przełknęłam ślinę, biorąc szklankę do ręki. Nie piłam z niej, po prostu trzymałam, tak jakby tylko ona była moją opoką. Na królika nie patrzyłam, bo dobrze wiedziałam, że zraniłby mnie jeszcze bardziej. Był niczym śmiercionośna broń, posiadająca tysiąc igieł. Wszystkie mogły mnie skaleczyć i sprawić, że więcej bym nikomu nie spojrzała w oczy. Wszędzie mogłabym widzieć bohaterkę, która ratowała mnie, poświęcając siebie. Nie rozumiałam tego, ale.. kochałam ją, pomimo tej wiecznej rozłąki.
Odstawiłam szklankę z powrotem na miejsce. Byłam pewna, ale w środku roztrzęsiona. Mogłam ją pobić, a mimo wszystko nie chciałam wyjść na siermięgę. Byłam tą zdolną dziewczyną, która pomagała nawet starszym, szkoda tylko, że teraz zostałam wrakiem. Nie mającym chęci, do spotykania innych osób.
- Wiem, że nie jestem - mruknęłam niechętnie, po czym odwróciłam głowę w stronę mężczyzny. Patrzyłam na niego bez wyrazu, tak jakby spodziewając się, że znowu się coś zdarzy. Nie myliłam się. Uścisk stawał się coraz silniejszy, przez co zagryzłam dolną wargę. Stróżka krwi popłynęła w dół, aż kropelki jej znalazły się na dywanie. Zacisnęłam rękę w pięść, szybko odsuwając się od swego rozmówcy (o ile ten mnie puścił).
- Może nie chciałam tego wiedzieć.. albo może nie chcę iść ślady?! Byli łowcami, ja sama chyba do tego się nie nadaje.. - powiedziałam nieco zezłoszczona. Nadęłam poliki i odwróciłam od niego głowę. Uszy zostały postawione na baczność, najwidoczniej to miał być znak, że byłam w złym nastroju.
- Połową człowieka? - uniosłam jedną brew, krzyżując ręce na piersi. Pomimo, iż byłam krzyżówką królika i człowieka, to wypraszałam sobie takie stwierdzenia. Ciągle czułam się pełnym człowiekiem.
No oczywiście, nawet gdybym zakazała mu tak do mnie mówić, co to by dało? Zupełnie nic, skoro od tak potrafił złapać mnie macką.. Zaraz, co?!
Spojrzałam na niego oszołomiona, odskakując do tyłu. Chciałam się jakoś bronić, ale czy mogłam się z nim mierzyć? Raczej nie..
- Pan jest okropny... Proszę mnie puścić..
Wtedy jednak wolałam pozostać w górze. Spływająca z drzwi krew, sprawiły, że znieruchomiałam. Szkarłat zaczął pochłaniać cały pokój, a gdy tylko zobaczyłam, że objął i królika, krzyknęłam.
- Nie!
Nie mogłam go ratować, byłam znowu zdana na Pana w masce. Trzymał mnie wysoko, lecz po chwili i ja miałam spaść w przepaść. Unoszące się ku górze włosy, przykryły mój wzrok. Wystawiłam przed siebie rękę, tak jakbym chciała się czegoś chwycić. Podłoga jednak nie okazała się taka łaskawa.
Przez dłuższą chwilę leżałam na zimnej posadzce, patrząc na sufit. Nie wstawałam, chciałam pomyśleć, zostać tu na wieczność. Wszędzie było pusto, tylko drzwi, które znajdowały się zarówno po mojej lewej jak i prawej. Dorek patrzył jakby z obrazu, przez co tym bardziej nie chciałam się podnosić. Głęboko oddychałam, kładąc rękę na swojej klatce piersiowej. Starałam się uspokoić swoje przyspieszone serce, ale niestety musiałam z tym wytrzymać, aż do skończenia objaśnień. Pan i władca czasu zniknął, zostałam sama, przez co mimowolnie usiadłam. Patrzyłam z dołu na emblematy drzwi, ich nazwy nie kusiły mnie zbytnio.
- Kolejne sekrety, kolejna rozpacz i co mi potem, skoro wrócę do Akademika roztrzęsiona, z bólem nie do zniesienia.
Zakryłam dłońmi oczy, starając się podjąć rozsądną decyzję.
- Chcę, by drzwi ,,prawda", ,,zwrot akcji", ,,pożegnanie" i ,,Ból i kara" otworzyły się przede mną, po czym odesłały mnie do Dorian-sana. Chcę poprosić go o parę rzeczy i wrócić...
Miejmy to za sobą, skoro i tak tu utknęłam.. Podniosłam się i zapukałam do pierwszych wybranych przez siebie drzwi.


Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Dorian Nie Paź 02, 2016 3:00 pm


We wszystkich drzwiach znalazła to czego potrzebowała. Każdą historię, która wydarzyła się w domu wampirów, a o której chciała zapomnieć, a raczej o której kazano jej zapomnieć. Wiedziała już, że istoty z którymi spędziła tyle czasu należały do tego samego gatunku do którego oprawcy jej rodziny. Wiedziała, że to te same bestie które sprawiły jej ból i zostawiły, ale najgorsze jest to że w każdym z tych zdarzeń uczestniczył jegomość w masce, który siedział cicho z boku i obserwował. Widział jak zdarzało się im ją krzywdzić i nie reagował na to. Była niczym kozioł ofiarny. Jak to się mówi jeśli jesteś w dole to znaczy, że obok ciebie leży łopata. Nie było cukierkowo i nigdy nie będzie, ale za to cierpienie pozostaje.
Na koniec po prostu obudziła się w swoim pokoju, wszystkie zdjęcia były widoczne. Cienie pogłębiły się, a drzwi znikły, w otwartych pokojach było widać pamiątki po obu wydarzeniach, które determinowały jej życie i nią samą.
- No, to chyba tyle. - Mruknął Dorian patrząc na zegarek, który zdawał się mieć absurdalnie dużą liczbę wskazówek, które poruszały się w różne strony w swoim tempie.
- Teraz wiesz wszystko, a nad prośbą się zastanów, bo nie wszystko mogę ci dać a próbę masz jedną.
Ściągnął z głowy kapelusz, którego wcześniej na niej nie było i włożył do niego rękę szukając czegoś.
- No dalej. Wiele ci dałem więc i tak nadwyrężasz moją dobroć. - Stał się o wiele bardziej suchy i nieprzyjemny. Układanie się z nim było igraniem z losem. Dał jej wspomnienia, odebrał jej niewinność. Da jej coś teraz, będzie musiała coś stracić.
Był miły, gdy nie wiedziała o swojej przeszłości, ale wraz z odkrywaniem przez nią tego kim jest zdawał się z nimi ewoluować.
- To jak?
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Laurie Nie Lis 13, 2016 7:21 pm

Nieco roztargniona spojrzała na pierwsze drzwi, który złapały ją w swoje szpony, nieco szybciej, niż sama w tym momencie oddychała. Widziała wszystko, łącznie ze scenami, których pragnęła uniknąć. Była wyjątkowa, to wiedziała od początku. Ale parę faktów umknęło jej z tej ślicznej główki. Po pierwsze wampiry miały jakiś interes związany z zabójstwem jej rodziców. Czy to mogła być prawda, że mogły być odpowiedzialne za... morderstwo? Czy te sztuczne uśmiechy, kryły coś czego nie wiedziała, a co pragnęła uniknąć?
Znalazła się ponownie na korytarzu. Siedziała na zimnej podłodze wzrokiem, oglądając obrazu. Szukała w nich obecności Dorka, jednakże los tak chciał, iż go nie ujrzała. Odwróciła się do tyłu, patrząc w zbliżającą się ciemność. Nie miała pewności, czy to omamy, czy prawda. Lecz przekaz był dość prosty. Musiała się pospieszyć. Tak oto samotne dziecko, zawędrowało dalej i dalej, aż wróciła. Pojawienie się ponownie w swoim pokoju było dość bolesne. Serce ją kuło, czuła co jakiś czas, że się dusi.
Przed oczami miała łuny, a raczej wspomnienia dawnych lat. Spoglądała na krew, osób, które ginęły w jej obronie. Również pamiętała wątki, które jej wymazano, a które teraz stały się prawdziwe. Wszystko powoli nabierało sensu, poza tym, iż cała chęć do dalszego funkcjonowania, gdzieś w niem umarła. Czuła się martwa, zupełnie tak jakby była po przemianie. Również w gardle odczuwała pragnienie, ale nie było one związane z cieczą płynącą w jej żyłach. Potrzebowała wody, którą zużyła, wypłakując oczy.
Teraz, siedziała cicho. W milczeniu przyglądała się mężczyźnie, który okazał jej ,,dobroć" i uwolnił ją z jej własnych łańcuchów. Nie odzywała się, nawet wtedy gdy pytanie zawisło w powietrzu. Po prostu siedziała, wyciągając drżącą dłoń po szklankę wody. Skupienie przeniosła na nią, choć.. niefortunnie zamiast chwycić, strąciła kubek na podłogę. Roztrzaskane szkło rozsypało się po miękkim dywanie, a woda, zaczęła przejmować puste skrawki podłogi.
Tępym wzrokiem śledziła jak płyn przemieszcza się dalej i dalej. Dopiero wybicie jednej z godzin na zegarze zdołało ją obudzić. Niepewnie zerknęła na wampira, myśląc czy przypadkiem nie zasnął. Jak się okazało, ten cierpliwie wyczekiwał jej odpowiedzi. Choć, czy ona mogła być rozważna w tej sytuacji? Była pusta, zupełnie jak lalka, a mimo to palił się w niej płomień. Pragnęła zemsty, ale nie wiedziała od czego miała zacząć. W końcu, ciągle była dzieckiem. Dość rozumnym jak na swój wiek.
- Za odebranie roku lub dwóch lat życia chcę oczy, które pomogą mi w znalezieniu (również w nocy) i identyfikacji wampirów. Proszę o nie na wzgląd tego, co straciłam oraz tego, co jeszcze mogę. Jeśli pragniesz daj mi fobię albo wadę. Pokaż ostatnie drzwi, które bałam się wtedy odkryć. Po prostu proszę... daj mi te oczy. Bym zamiast widzieć klapki, mogła więcej... - powiedziała, upadając na kolana. Może i z jej strony było to nierozsądne, ale.. nie miała co ze sobą począć. Z początku smutna, osiągnęła w tym momencie poziom frustracji oraz chęci dowiedzenia się więcej, by w przyszłości ukarać tych, co zawinili. I mimo, że to ukrywała to jej uszy ciągle stały na baczność. Innymi słowy, jej emocje ciągle buzowały...
//
♣ Za oczka mogę zrezygnować nawet z punktów, które przypadną mi za event. Po prostu to ważne dla mojej postaci T^T
♣ Proszę o szczegółowe info, które wspomnienia zostały odzyskane oraz czy doszły jakieś nowe, nie zawarte w historii
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Grigorij Pią Lis 25, 2016 3:13 pm

Nawet gdy nie odpowiadała Dorian stał w oczekiwaniu wciąż szukając czegoś w swoim kapeluszu jak gdyby ten nie miał dna. Jego zastygła trupa maska wpatrywała się w dziewczynkę, a upiorny blask oka zdawał się pogłębiać. Cienie wokół coraz bardziej wydłużały się nadając całej scenie groteskowego wymiaru. W końcu wypowiedziała swoje życzenie. Pierwszy raz złamała drzwi. Pierwszy raz pogodziła się ze swoją przyszłością choć nie było to łatwe. Teraz lekkomyślnie wypowiedziała prośbę próbując też dać warunki. Drugi już raz mogła usłyszeć upiorny śmiech Doriana. Śmiech jednak nagle się urwał.
- Odważnie. - rzekł wyjmując z kapelusza dziwaczny przyrząd. Wyglądał jak wielka strzykawka z dziesiątkami igieł i haczykami. Miała kilka świecących diod i niezależnie poruszających się cienkich wysięgników zaopatrzonych w kolejne ostrza.
- Mogę dać Ci takie oczy. Mogę. - powiedział tajemniczo. Mówił cicho. Jakby szeptał. Jednakże słyszała go bardzo wyraźnie jakoby jego głos dobywał się zewsząd. Nawet z niej.
- Cena jednak będzie wyższa niż się spodziewasz. Będzie tez bolało. Tym razem jednak cierpienie jest Twoją decyzją. Chcesz tego? Nie będzie odwrotu. Powiedz, że tego pragniesz Marry. - powiedział zbliżając się do niej o dwa kroki. Urządzenie, które trzymał w dłonie zdawało się wydawać dziwaczny dźwięk. Jakby buczenie. Kapelusz Dorian odrzucił w kąt jakby coś zbytecznego. Jego upiorne oko wpatrywało się w Laurie... a może w Marry?
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Laurie Pią Lis 25, 2016 7:45 pm

Postawą przypominała oskarżonego, co gorąco próbuje bronić swoich racji. Była zdeterminowana, gotowa poświęcić wiele, by uzyskać możliwość identyfikacji żyjących dusz. Potrzebowała tarczy, opoki oraz zdolność do lepszej obrony, czy chociażby analizy. Nigdy więcej kłamstw, niespodzianek, czy dochodzenia, kto kim jest. Koniec z mierzeniem pulsu, dotykaniem innych, czy wypytywaniem randomowych osób.
Marzyła o wolności, zakończeniu kontroli nad jej maleńką osóbką. Była niewinna, była bezsilna i tak usilnie starała się walczyć. Sprzeciwić się losowi, który z góry ją zrzucił na dno tego splugawionego złem świata.
- Możesz? - zapytała patrząc na niego z zainteresowaniem. Sama zrobiła krok do przodu, jakby nie obawiając się tego, co chciał jej zgotować. Widziała dziwne urządzenie, widziała maszynę, która nie służyła do produkcji lizaków. Również nie sypała cukrem, ale rani, wierci dalej, szukając miękkich, dość łatwych punktów. Wyobraźnia jej oszalała, ale mimo tego słuchała dalej, myśląc jak wielkie ryzyko chciała podjąć.
Wystarczyło imię, by się zgięła w pół. Spojrzała na swoje stopy z lekkim przerażeniem. Nowa fala łez wezbrała się w jej oczach, zaś ona sama głośno załkała. Wspomnienia niczym przypływ ją zmuszały do upadków, choć ona usilnie starała się podnieść. Krok do tyłu, głęboki wdech i już się wyprostowała, czując przy tym jak jej serce ściska się z bólu. Dłużej tak nie mogła, potrzebowała stąd uciec i to byle jak najszybciej.
Oczy i w nogi, tak?
- Jednak Laurie.. proszę mówić. Tamtej dziewczynki nie ma, także.. Zapraszam. Zrób to, co konieczne. Może boleć, mogę cierpieć. Chcę tego, proszę pana. Nie chce tylko stać się marionetką wampirów, po tym zabiegu - powiedziała smutnym głosem, drapiąc się po poliku. Strumyczki ciągle parły w dół, kończąc swój bieg na mięciutkim dywanie. Ona sama już nic nie miała do dodania. No to, zaczynamy?
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Grigorij Sro Lis 30, 2016 7:10 pm

Scena niczym z horroru. Młoda dziewczyna znajdująca się naprzeciwko tajemniczego jegomościa o trupiej twarzy. Dziwacznie rozciągnięte cienie. Nawet krzywizny mieszkania zdawały się zaostrzać. Najgorszy był jednak ten dźwięk wydawany przez przyrząd trzymany w ręku Doriana. Zadał jej pytanie. Pierwszy raz w życiu faktyczny ból mógł stać się jej udziałem na własną prośbę. Zgodziła się.
- Niech tak będzie. - powiedział Dorian. W jego głosie próżno było szukać jakichkolwiek emocji. Czy cieszyła go ta sytuacje czy też płakał wewnątrz nie sposób było się domyśleć. Być może faktycznie zupełnie nic nie odczuwał będąc zaledwie marionetką w rekach Pani Losu. W tej wiedzy nigdy jednak nie będzie partycypować nasza droga Lurie. Za to jej udziałem będzie ból.

Dojmujący. Okrutny. Bezduszny.

Igła zagłębiła się w gałce ocznej rozbijając tkankę powoli, lecz nieubłaganie. Coś chwyciło nieszczęsną dziewczynę za ręce i nogi. poczuła ucisk także na barkach i karku. Zdrowe oko w ostatnim spazmie zobaczyło jak trzymają ją kościste kończyny mające swe źródło w kręgosłupie Doriana jak uprzednio stworzony ogon. Najgorszy jednak był dźwięk. Ten wizg zdawał się wdzierać w jej tkanki, a nawet czaszkę znacznie szybciej niż wolno posuwająca się igła i jej odstające pochodne. Po krótkiej chwili, która rozciągała się w wieczność nastąpiła cisza. Po prawdzie to Laurie straciła także czucie. Zupełnie jakby zanurzyła się w tafli zimnej wody nie musząc przy tym martwić się o oddech. Ból także zniknął. Nie mogła się poruszyć. Był to jednak komfort w porównaniu do samego początku operacji. Trudno określić czy minęły sekundy, minuty czy eony. Jednakże w końcu pełna świadomość i czucie wróciły ze zdwojoną siłą. Oczy bolały niewiarygodnie. jakby miały zatopione w sobie dziesiątki igieł. Były mokre, cała twarz aż lepiła się od ciekłej substancji wydostającej się z oczu. Metaliczny zapach i posmak. Czy to krew?
- Nie mów, że nie ostrzegałem. To była odważna wymiana. Obyś nie żałowała... - to były ostatnie słowa jakie usłyszała. Niestety nie mogła zobaczyć absolutnie niczego. Co więcej leżała choć wcześniej była w pozycji stojącej. Miękkość pod plecami wskazywała na to, iż przebywa na łóżku. Gdyby mogła otworzyć oczy... Jednakże wszelka próba otwarcia ich rodziła rozdzierający ból. Znajdowała się we własnym pokoju w Akademiku. Jak się tu znalazła? Możliwe, że Dorian ją tu przyniósł. W końcu towarzyszył jej w trakcie całej podróży. Teraz jednak nie było go już. Miała absolutną pewność mimo, iż nie mogła zobaczyć niczego dokoła.





Laurie. W nagrodę za dzielne wyczekiwanie, czas trwania i ładne posty otrzymujesz upragnione oczy pozwalające na identyfikację wampirów. Oznacza to, iż każda osoba będąca wampirem nie ukryje się przed Tobą nie mając specjalnej mocy maskującej, nawet w ciemności. Odróżniasz wampiry od ludzi i innych istot ze znacznej odległości. Co więcej gdy skupisz się na danym wampirze w Twoim umyśle pojawi się wiedza o oryginalnych imieniu i nazwisku wampira. Tak. Chodzi o pierwsze miano jakie kiedykolwiek otrzymał. Przykładowo: Jeśli będzie to kobieta zamężna znaczy, że poznasz jedynie nazwisko panieńskie. Nie jest to zdolność bojowa toteż nie widzę najmniejszego sensu ograniczeń postowych. Jedynie to jest ograniczeniem, iż możesz poznać personalia tylko jednej osoby na jeden post i musisz się na niej skupić.
Ponadto Laurie i Marry zlały się w jedno. W trakcie wcześniejszej przygody z Dorianem oraz operacji postać doznała swoistej iluminacji przypominając sobie cały żywot. Więcej niźli by chciała zapewne.

Nie ma jednak nic za darmo. Dostajesz wadę światłowstręt. Możesz mnie za to kochać. Co więcej postać straciła 2 lata ze swego życia. Mianowicie ciało postarzało się o dwa lata. Jak mawiają... uważaj czego sobie życzysz.

Dostajesz też 10 punktów doświadczenia.

Event uważam za zamknięty. Kolejny post piszesz w Akademiku w swoim pokoju. Przez pierwsze trzy posty nie możesz otworzyć oczu. Przez kolejne dwa widzenie będzie nieostre. Na koniec pozostanie już tylko światłowstręt. Dopiero po otworzeniu oczu nabiorą mocy. Ewentualne zmiany kosmetyczne pozostawiam dla Twojej wyobraźni. Musisz je jednak ustalić przed otwarciem oczu z Administracją. Jeśli jakiekolwiek zmiany tego typu chcesz.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Prawdziwa Retrospekcja Empty Re: Prawdziwa Retrospekcja

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach