Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Kyubi Nie Cze 02, 2013 8:33 pm

Świat całkowicie inny, jakby krzywe zwierciadło. Tutaj wszystko się urzeczywistnia. To, co znamy jedynie ze świata baśni czy horroru, staje się prawdziwe, a zarazem najgorsze niczym powieść zaczerpinięta ze stronic samego Stephen'a King'a. Największe stachy zostają ucieleśnione jako zmory senne. I właśnie tego doświadczył nasz nowy bohater, Samuru. Tak, świat zapragnął jego jako swojej własnej, nowej ofiary. Jeszcze o niczym nie miał pojęcia. Zmęczony położył się spać. Zmęczony się obudzi, ale w całkiem innej rzeczywistości. Wszystko wydaje się takie realne. Smak, przyjemność, ból, wizualność... Wszystko jest tak prawdziwe, że ma się wątpliwości, co do tego, iż to zaledwie sen. Sen na jawie.
Kiedy tylko wampir otworzy swoje czerwone ślepia, zda sobie sprawę z tego, że jest całkowicie sam, w całkowitej, bezkresnej ciemności. Głucha cisza, niemalże staje się bezbolesna i wdziera się gwałtem w narządy słuchu. Aż głowa zaczyna od tego boleć, tępe pulsowanie w niczym nie pomaga. Powoli wszystko nabiera kolorów, choć jest to proces bardzo bolesny, bo tak naprawdę bohater poznaje dopiero co znaczą słowa "widzieć naprawdę". Kolory stają się intensywniejsze, zapach także dociera. Przyjemny, narkotyczny, wciągający, wręcz zapraszający aby zagłębić się bardziej w sen. Wówczas powoli zaczynają docierać do niego dźwięki. Niczym spokojna, delikatna melodia, która przypadła wampirowi do gustu. Cisza, spokój, wreszcie odpocznie od niezłomnego, codziennego trudu. Przecież nikt go nie rozumie, a tutaj, w tym świecie, wszystko staje siętakie jasne.
Następnie pojawiają się kształty. NIewielki pokoi, gustownie urządzony w starmodnym, wiejskim stylu. Nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zasypiał w swoim gabinecie, a budzi się w całkowicie innym miejscu. Jednak pastelowe kolory mają to do siebie, że uspokajają. Wpływają niemalże kojąco na wampira. Zaczyna odpływać, jak w transie. Taki błogostan bardzo przypada mu do gustu. A co, jeśli nie będzie chciał się już nigdy więcej obudzić? Czy sen, ten nieralny z pozoru świat, przyjmie go w swoje ramiona, w swoje łoże, w swoje drżące dłonie?
I wreszcie, na sam koniec, nasz bohater doznaje pewnego olśnienia. Ta cisza i spokój tak mu się podobają, że naprawdę zaczyna mieć ochotę pozostać tutaj na zawsze, niezależnie od wszystkiego. Powraca do niego czucie w kończynach. Pod sobą ma coś miękkiego i delikatnego, niczym muślin. Okrywa jego delikatne, małe, wręcz dziewczęce ciałko. Viałe piórka opadają dookoła...
A wreszcie, gdy nabierze ochoty na wstanie z jakże wielkiego łoża i zerknie w lustro, przerazi się. Przerazi się na pewno. I to własnym odbiciem. Przerazi go widok długim, lekko pofalowanych, czarnych włosów. Nagich piersi i kobiecej sylwetki. Tak, Samuru w tym śnie przybrał dziewczęcą postać.

W evencie nie jesteś w posiadaniu swoich mocy. Posiadasz jedynie swój artefakt (korzystaj z niego mądrze). Masz jedynie wampirzą szybkość, zwinność, siłę. Nie jesteś także narażony na spalenie przez słońce. Masz swoje umiętności w walce, acz nie posiadasz żadnej broni, chyba że takową sobie zrobisz, bądź znajdziesz.


Event dla Samuru.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Gość Pon Cze 03, 2013 9:53 am

Cisza, spokój, błogość... Gdzie on się znalazł? Czyżby nagle świat się wyłączył aby szlachetnej krwi wampir mógł wreszcie porządnie się wyspać? Dlaczego jest wszędzie ciemność...
Dopiero po chwili obraz zaczynał się pojawiać. Najpierw majaki, a potem wszystko stawało się wyraźniejsze, żywe. I ten delikatny, świeży zapach nie zmącony spalinami, jakby nie spał w pokoju, a na powietrzu, na jakiś łąkach. Oczywiście zorientował się, że spał w pokoju, tylko.... innym. Czyżby się upił i ktoś go wywiózł. Trudno odgadnąć. Lenistwo ogarnęło wampira, wsłuchującego się w otoczenie i nawet nie miał zamiaru się nad kwestią znalezienia rozprawiać! Może to raj? Kto wie! Jest mu tutaj tak dobrze. Zwłaszcza gdy poczuł pod sobą miękkość. Przejechał dłonią po powierzchni łoża, mrużąc swoje gadzie oczy. Chciałby zostać tu na zawsze, z dala od wszystkich.
Lecz lenistwo nie popłaca. Usiadł na łóżko, rozciągnął ręce, wyciągając je ku górze. Rozejrzał się po pokoju i od razu stwierdził, że jest w wiejskim domku. Urocze miejsce.
Wstał na nogi, odrzucając za sobą narzutę i podszedł do lustra, by móc przyjrzeć się swojemu majestatowi.
O zgrozo...
Piersi? Długie, czarne i bujne włosy? Dziewczęca twarz?! Tylko lśniące gadzie oczy pozostały! Chwycił się za włosy, sprawdzając czy są naprawdę jego, czy ktoś po prostu nie zrobił sobie z niego żartu. Pociągnięcie potwierdziło iż te kudły są jego. Dotykał lustra, badał jego ramę i wreszcie po pierwszym szoku, spojrzał na klatkę piersiową... Miał dwie piersi. Oczywiście ujął je w dłonie, licząc iż odpadną... Nic z tego, po dotknięcie poczuł delikatnu ból. To była prawda! Jest kobietą! Zatkał swoje małe, różowe usteczka bo już urywał się dziewczęcy krzyk. Odwrócił się do lustra, szukając jakiś ubrań. Nic. Ach, nawet i męskiego sprzętu nie miał!
Nie znalazł ubrań, dlatego owinął się narzutą, którą zgarnął z łóżka. Natychmiast rozpoczynąl szukanie domownika, byle kogo! Nawet jak znajdzie zboczeńca, który sprawił mu takie ciałko, rozerwie na strzępy.
I dlaczego na jego palcu widniał pierścień z gadzim okiem? Później nad tym rozprawi, teraz trzeba jak najszybciej całą sprawę wyjaśnić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Kyubi Pon Cze 03, 2013 8:23 pm

Jak widać taka cisza i spokój wpływała i uspokajała wampira na tyle, że stracił panowanie nad snem i pogrążył się wn im całkowicie. Początkowo, gdy panowała jeszcze ciemność, istniała cieniutka linia między rzeczywistością a marą senną. Wampir najwyraźniej nie dostrzegł ostatniej szansy na szybki ratunek i pogrążył się głębiej w to, co nadchodziło. Sam zadecyduje o tym czy będzie to piękny sen czy też obróci wszystko w horror.
Wreszcie dostrzegł swoje odbicie w lustrze. Zapewne nie odczuł, że już wówczas ktoś przyglądał mu się z uwagą, siedząc na szczycie wielkiej szafy, w mroku. Niemalże czarne ślepia wierciły jego postać na wylot, penetrując uważnie każdy centymetr ciała. Kąciki pyszczka uniosły się z satysfakcją ku górze. Aż wreszcie uśmiech zniknął, gdy tylko Samuru okrył swojego nowe, kobiece ciało prześcieradłem. I jak zdążył się już przekonać, piersi ani włosy nie były sztuczne. Ciało teraz należało do niego w stu procentach, jakby urodził się taki. Kto wie, może Samuru tak naprawdę, w głębi swej skurwionej duszy pragnął być kobietą, a sen jedynie pomaga mu zrealizować to marzenie?
Ruszył na zwiedzanie wiejskiego domku. Każdy pokój urządzony był jednakże w innym stylu. Salon, przez który musiał przejść ze swojej sypialni, urządzona była w ciemnych i krwistych kolorach, a ame dekoracje przyprawiały o gęsią skórkę. Gdzieś jakieś ludzkie, stare czaszki, z sufitu zwisające trzewia i masa różnych, innych trzewi.
Z salonu przejść usiał pustym korytarzem, który zdawać by się mogła nie miał końca. Można było tak nim iść bez końca, aż wreszcie, w pewnym zaskakującym momencie brakuje podłogi i spada się w dół. Prosto do kuchni. Różowej! Małej, ciasnej, jakby prosto urwanej z Alicji w krainie czarów. Wszystko tutaj aż się błyszczało i świeciło w różu. A na jednym z haków, na których powinny wisieć ściereczki, wisiał tajemniczy strój. Czerwony. Długi, sięgający niemalże do ziemi, z kapturem układający się w szpic, jak kapelusze dla czarnoksiężników.
– Jeśli chcesz odzyskać swoje ciało, musisz to zanieść do Starej Babci.
Rozległ się nagle czyjś piskliwy głosik. Jeśli wampir(zyca) dobrze się rozejrzała, mogła dostrzec uskrzydloną wróżkę, ociekającą różem! Jednakże twarz była obrzydliwa, zmarszczona, starzejąca się, wręcz gnijąca. Jakaś część lewego policzka opadała, a mięso pod skórą było sczerniałe. Jej wielki i tłusty paluch wskazywał na dość sporych rozmiarów koszyk, w którym coś tajemniczego się znajdowało.
– Jeśli nie wyrobisz się na czas, pozostaniesz tutaj na zawsze, w tym dziewczęcym, jakże seksownym ciele. Cóż zrobisz, Nadobna Niewiasto?
Istota znów przemówiła skrzekliwym głosem, że aż uszy mogą rozboleć. I oczywiście Samuru otrzymał nowe imię. Jeśli tylko się zgodził, wróżka wskazała swoim paluchem ponownie, tym razem jednak kierując go na czerwony płaszcz z kapturem.
– Załóż to.
I zniknęła tak nagle, jak nagle się pojawiła. Co zrobi nasz bohater? Wyruszy w podróż? Sięgnie po koszyczek? Odważy się opuścić wiejski, spokojny, cichy domek w którym wreszcie może odpocząć od wszystkich?
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Gość Wto Cze 04, 2013 10:34 am

Sam fakt bycia kobietą był niczym koszmar. Szlachetny wielbił siebie takim jakim jest i z całą pewnością nie marzyło mu się być płcią żeńską, nawet i podświadomie. Więc skąd taki psiksu? Przemęczenie? Kto wie, w końcu rzadko spał, jedynie pozwalał sobie na krótkie drzemki i bywały one rzadko. Luuub... Brakowało mu kobiety, swojej żony i pragnienia odzywały się pod taką właśnie postacią bycia kobietą. W każdym bądź razie musiał dowiedzieć się Dlaczego tak się stało!
Nie wyczuł, że ktoś obserwuje go, siedząc sobie na szafie jakby nigdy nic. Zboczeniec? Jeżeli Samcio by się o tym dowiedział, czarne ślepia dziwnej istoty wylądowały by pod butami wampira, pierw zostałby wydłubane. No ale tym razem krew się nie poleje!
Owinięty szczelnie prześcieradłem, przechodził teraz chyba przez salon. Cóż, wystrój mówił, że mieszkanie tutaj jakiś czubek, co oczywiście Samowi nie przeszkadzało. Lubił wybijać innych świrów - w końcu dla Samura musi być więcej miejsca wśród szaleńców, prawda?
Co dalej? Ach brakło podłogi! Sam spadł w różowe czeluści kuchni. Na szczęście jest zwinny i skończył na czterech kończynach, niczym kot! Nawet prześcieradło mu nie spadło.
Wstał na równe nogi, rozkładając się. Róż aż oślepiał, musiał więc aż zmrużyć oczy i zasłonić nieco dłonią widok. Wtem rozległ się głosik, strasznie irytujący głos. Skrzywił się, szukając właściciela słów, no i znalazł. Różowa wróżka ze wstrętną twarzą, uroczo. Uniósł brew, patrząc na dziwną istotnę nieco zainteresowany. Jeśli chce odzyskać swoje ciało, ma zanieść koszyk do Starej Babci. Nieźle, coś mu tutaj śmierdzi sławną bajką o ukrytym przesłaniu.
- Babuszka szybko dostanie swój koszyk.
Rzekł pewny swego, w dodatku z seksownym ruskim akcentem. Ma zgniła wróżka pozytywną odpowiedz. Samuru skierował się do wyznaczonego miejsca, aby sięgnąć po czerwony strój. Tak jak myślał - ma stać się Czerwonym Kapturkiem. Więc przyjdzie mu spotkać się z krwiożerczym wilkiem! Zrzucił prześcieradło i przydział zgrabny strój. Związał go dokładnie pod szyja, nakrywając także swoje jędrne piersi. Kaptur założył na głowę, traktując go jakby złoty hełm, mający go chronić przed ciosami wrogich mieczy podczas wojny. Odwrócił się na pięcie w stronę wróżki, lecz tej już nie zastał.
- Cholera.
Burknęł do siebie, wyraźnie zdegustowany pozostawieniem go bez dalszych wskazówek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Kyubi Sro Cze 05, 2013 12:40 pm

Różnie bywało, nie wszystkie sny biorą znikąd. A skoro tutaj trafił w kobiecym ciele, a nie jako seryjny morderca, postrach gruszek na wierzbie, to na pewno coś było na rzeczy. Nie ważne czy tylko dlatego, że brakowało mu cycków do zmacania czy jakiejś kobiety czy faktycznie marzyły mu się jakieś zmiany. Możliwe, że odpowiedź pozna na samym końcu swojej przygody, o ile ją przeżyje i przetrwa.
To nie był żaden zboczeniec, a właściciel owego domu, o dość dziwnym guście. A wiadomo, że każdy dom (przynajmniej w tym świecie) słucha się swojego właściciela, więc nie jest to takie pewne, że to nasz nowy bohater skopie dupę podglądającej istocie. I zapewne nie wpadł także na pomysł, że jeśli ubije właściciela domu, w którym obecnie się znajdował, nie będzie miał szans na przebudzenie się w swoim własnym, realnym świecie, prawda? Tutaj wszystko było ze sobą powiązane. Musiał o tym pamiętać, o ile zdawał sobie z tego sprawę. Jeśli nie, to miejmy nadzieję, że chociaż uczy się na własnych błędach.
Wróżka ukaże się zapewne jeszcze nie raz, docierając do wampira jakimiś celnymi bądź też całkowicie niepotrzebnymi i wprowadzającymi w błąd wskazówkami.
Wróżka nie skomentowała słów wampira, a uśmiechnęła się tajemniczo, jakby coś przed nim ukrywając. Nie wiadomo jak szybko zajmie mu dotarcie do Babci. Poinformowany został jedynie, iż ma całą dobę na wykonanie swojego szlachetnego zadania. Czy podoła i da radę to się jeszcze okaże.
Różowa wróżka póki co zniknęła, a zatem można uznać iż nasz bohater jest gotowy do drogi. Nie mógł nic ze sobą wziąć, bo jedzenie jakie było w kuchni znikał poza jej granicami. Mógł zatem najeść się na miejscu i wyruszyć w podróż. Wówczas to kuchnia zacznie się zmniejszać, zanikać, aż stworzy coś na wzór tunelu albo króliczej nory, który wyrzucił Samuru na środek lasu. Wampir dosłownie wyrósł z ziemi, a dziura zaraz zniknęła. Las przypominał te lasy z dżungli. Liany, wielkie, rozłożyste gałęzie i parno, wręcz gorąco. Od samego powietrza mogło zrobić się człowiekowi niedobrze. Las rozdzielał się na trzy dróżki. Wampir nie miał pojęcia która prowadziła do domku Babci. Może wszystkie? A może tylko jedna? I będzie musiał błąkać się po lesie, a czas przecież był ograniczony!
Czerwony Kapturek musiał podjąć decyzję. Udać się na lewo, na północ, w Krainę Pająków. Bądź też na prawo, na wschód, tam gdzie rządzą wilki i wilkołaki. Istniała także ostatnia ścieżka, na południe, kierująca wampira do Krainy Duchów, tam gdzie bytowały niebezpieczne zjawy, bądź też po prostu wróżki. Niekoniecznie sympatyczne i skore do pomocy. Przed Czerwonym Kapturkiem była zatem poważna decyzja. Zresztą informacja jaka stała na rozdrożu w żadnej mierze nie pomagała. Bowiem każdy wskazie pokazywał domek Babci. Wampir musiał kierować się swoim instynktem.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Gość Sro Cze 05, 2013 1:44 pm

Zapewne się przekona na końcu po jaką cholerę śnił mu się taki pokręcony sen, oczywiście o ile nie przegra, ha! W zasadzie takiej opcji nie brał pod uwagę, w końcu to twardziel! Kij z tym, że biegał z piersiami niemal na wierzchu, okryty szkarłatną peleryną.
No ale do rzeczy, do rzeczy... Szlachetny musi wykonać swoją misję z sukcenem aby wrócić do swojej męskości, wszak w tym ciele nie czuł się wcale dobrze! Temu w żadnym wypadku nie mógł pragnąć bycia kobietą, ot co. Temu też pełen odwagi i zawziętości, chwycił za koszyk pełen skarbów i ruszył ku wyjściu z kuchni. Nie zamierzał nic jeść, ba, jeśli okaże się wszystko zatrute, to przegra! Lepiej coś upolować na zewnątrz lub być głodnym niż zwijać się w konwulsjach. Nie zdziwił się wcale, kiedy wyjście z domku miało niecodzienny wygląd, bardziej skupił się na otoczeniu, by zaś gdzieś nie wpaść lub innych pułapkach. Dopiero ochłonął, kiedy znalazł się na wierzchu... Las tropikalny? Ach, niego takowy fakt go zaskoczonył, w końcu w tradycyjnej bajce nie było mowy o lasach deszczowych, a zwykłych. Zacisnął dłoń na drewnianej rączce koszyka i ruszył przed siebie.
Zatrzymał się przy trzech drożkach. Skrzywił się na widok drogowskazów, bo w końcu wszystkie wskazywały jedno - dom babci. Przecież cholera... Coś musi tutaj śmierdzieć! Ach, zanim uda się w dalszą część przygody, musi mieć broń. W końcu nie wie czy jego moce działają, wszak ma inne ciało. Znalazł odpowiedni długi badyl, kłami zdołał wyrzeźbić w miarę ostry dziób. Uchwyt wykonał z długich traw nieostrych. Po wykonaniu roboty, ruszył dalej. Wybrał drogę z wilkami, nie obawiał się, w końcu jest zręcznym wampirem i nic go nie złamie!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Kyubi Sro Cze 05, 2013 6:37 pm

Jakąś część sukcesu już odniósł. Nie zjadł zatrutego jedzenia i zdążył złapać za koszyczek nim pokój przemienił się w norę kurlika i wypluła go na powierzchnię. To był sen, sen burmistrza, nie do końca wszystko co otaczało wampira musiało być zgodne ze znaną rzeczywistością fikcyjną, jak właśnie ta bajka dla dzieci, na ukołysanie dzieci do snu.
Następnie dokonał ponownej decyzji, wybierając jedną z trzech ścieżek. Ciekawe czym się kierował przy swojej decyzji, bo przecież nie mógł mieć pewności, że właśnie ta droga zaprowadzi go do domku Babci. Zdołał także wykonać broń, niezbyt trwałą, ale na pewno dobrą na początek. Nie miał przecież pojęcia cóż go czeka za pierwszą falą drzew. Jeśli zaś ruszył już tą ścieżką, zagłębiając się dalej w las, przed nim, nagle, wyrosła przepaść. Głęboka, niemalże nie mająca końca przepaść, szeroka na jakieś 2-3 metry. Istniały dwa rozwiązania, albo wampir przeskoczy, z czym większych trudności mieć nie powinien albo się wycofa i obierze inną ścieżkę. Przy czym czas wciąż się kurczył, a nie wiadomo czy inna ścieżka była łatwiejsza do przejścia. Na szczęście wampir nie wkroczył w przepaść, zdążył ją dostrzec i wycofać się na bezpieczną odległość. Jednakże musiał szybko podjąć decyzję, bowiem COŚ zaczęło go otaczać. Na swoim karku mógł wyczuć gorące dmuchnięcie z nozdrzy, aczkolwiek jeszcze samego COSIA nie było widać. Z zapachu osobnika za wiele także wywnioskować wampir nie mógł, ponieważ na pewno nigdy nie czuł takiej woni. Moja rada na dziś: spierdalać ile sił w nogach, bowiem sam kij nie za bardzo pomoże wampirowi. Chyba, że ten odważy się walczyć... ze smokiem.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Gość Czw Cze 06, 2013 10:45 am

Czym się kierował? Wiedzą o bajce, w końcu to wilk wynalazł krótszą drogę, poza tym nie chciało mu się walczyć z sieciami pająków ani wymijać niematerialne potwory zwane zjawami, duchami etc. A z wilka zawsze można coś zrobić! Na przykład ściągnąć z niego skórę i nałożyć ją na swój grzbiet! No ale to tylko takie myślenie, Samuru po prostu stwierdził, że lepiej pójdzie mu z wilkami. W każdym bądź razie odwrócić się już nie mógł.
Szedł przed siebie, mając oczy i uszy otwarte na wszystkie szmery, nawet węszył by po zapachu rozpoznać jakieś zmiany, wszak doszukał się nawet jednej... Smoki śmierdzą na ogół siarką, no i że ma w żyłach krew gadziego wampira, umie wyczuć zmianę... Co prawda nie mógł odgadnąć co to takiego się kryje, choć na pewno jest gadem! Zmarszczył brwi, zatrzymując się na chwilę. Rozejrzał się po okolicy i skoro niczego nie wyszukał gołym okiem, postanowił kroczyć dalej. Ach, przepaść! Tym razem zatrzymał się tuż przy samej krawędź. Na szczęście aż takiej odległości do drugiej strony, będzie mógł to przeskoczyć, a w razie czego skorzystać z mocy przyczepności do wszelakich ścian. I kiedy już miał wziąć rozbieg, coś ciepłego uderzyło o jego ciało... Ciepłe powietrze? Jakby wiatr? O nie, nie ma czasu się zatrzymywać. Wznowił swój rozbieg i według słów Mistrza Gry, śmiało przedostał się na drugą stronę. Wiadomo, Samcio to zręczny gość.
Otrzepał swoje ubranko, chwycił kija jaki upuścił na ziemię tuż przy lądowaniu i śmiałym krokiem szedł dalej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Kyubi Czw Cze 06, 2013 1:01 pm

Samuru nie przeląkł się wielkiego gada, który był większy od niego o kilkanaście razy. Postąpił jednak mądrze, decydując się na przeskoczenie przepaści, która nie stanowiła dla wampira żadnego problemu. Udało mu się dotrzeć na drugi koniec bez komplikacji. A gdy tylko dotknął stopą ziemi po drugiej stronie, smok po prostu zniknął. Możliwe iż był to jedynie hologram bądź działanie jakichś dziwnych mocy.
Im dalej wampir się zagłębiał w las, tym bardziej zmieniał się jego wygląd. Kierując się w głąb lasu, drzewa stawały się martwe, suche, powyginane w dziwne strony gałęzie niemalże sięgały ziemi. Nie było już zielonej, soczystej i ładnie pachnącej trawy, a piach, błoto i jakieś bajorka, usiane kolczastymi, nieznanymi krzakami. Nie było tutaj żadnego życia, nie licząc może samego wampira, który i tak chcąc nie chcąc był martwy.
W pewnym momencie, jeśli wciąż pilnie nasłuchiwał i obserwował otoczenie, mógł wyczuć zapach mokrego, cuchnącego psa, który wręcz drażni wyostrzone, wampirze zmysły. Bajorka zaczęły powoli buchać parą, a spomiędzy drzew wyłoniły się kolejne komplikacje dla wampira.
Dwa wielkie wilkołaki, z obnażonymi kłami i śliną cieknącą z paszczy, wysunęły się na przód, przed oblicze dziewczyny. Nie miały pojęcia, że to tak naprawdę mężczyzna, ale wiedziały jedno. Wampir. Rasowy wróg wilkołaków, więc dla samej zasady pozbawią tej istotki życia.
– Dokąd Ci tak spieszno, Czerwony Kapturek?
Z gardła wilkołaka wydobyło gardłowe warknięcie, zadając owe pytanie. Niemalże zapomniał jak to jest mówić „po ludzku”. Na tej drodze rzadko widzieli coś, co przypomina z wyglądu ludzką istotę. Oba wilkołaki otoczyły wampira, oblizując zachłannie swoje kły.
– Do Babci się spieszy, pokurcz jeden.
Odpowiedział przygłupawy, drugi wilkołak, spoglądając na wampira zmrużonymi, czarnymi jak noc źrenicami. Ich futra były grube, ciemne i lśniące. Krótko mówiąc całkiem zadbane, mimo iż z ich paszczy zalatywało gnijącymi zwłokami.
– Wskazać Ci drogę na skróty, Kapturku?
Znów odezwał się gardło ten pierwszy i zbliżył nieznacznie do wampira, zamierzając po chwili zaatakować go kłami w szyję i pchnąć potężną łapą, przewalając na ziemię. Drugi wilkołak był w „pogotowaniu”, a reszta bandy czaiła się między drzewami, w ciemnościach, obserwując jedynie to zajście swoimi czarnymi źrenicami.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Gość Czw Cze 06, 2013 1:25 pm

Wiadome, że wiedział co ma zrobić! Sam ma w końcu łeb na karku i dalej zamierza z niego korzystać! Oczywiście, że smokiem się nie przejął, ba, nawet się nie obejrzał, bo jeśli smoczysko miałoby go ścigać, usłyszałby. Po prostu zbędny ruch.
Szedł dalej przed siebie. I jakoś nie spodziewał się pięknego lasu pełnego sarenek, ptaszków i śpiewającej Śnieżki na haju. Jego oczom ukazały się bagniska, w dodatku śmierdziało zgnilizną oraz mokrymi psami. Ocho, czyli coś się szykuje. Szlachetny zmrużył ślepia, wsłuchując się w teren. Słyszał kroki, sapanie... Aż w końcu ujrzał dwa paskudne, wielkie Wilkołaki.
Wiadomo jak bardzo wampiry z wilkołakami się nie lubią, zatem i Samuru nie był przyjaźnie nastawiony. Wlepiał swój lodowaty, gadzi wzrok w postacie stworzeń, które niegdyś musiały być ludźmi. Te puste stworzenia widziały niewinnie wyglądająca dziewczynkę, a nie miały pojęcia jaki demon czai się w środku.
No, wilki umieją mówić. Szlachetny nie odzywał się za to nic, jedynie przyglądał głupim stworzeniom. Nie szykowała się miła rozmowa, ach, Sam nawet na takową nie miał ochoty. Zacisnął mocniej łapę na kiju, a wtedy jeden z wilkołaków zaatakował.
Nie zamierzał stać, jak tylko dostrzegł pysk lecący w jego stronę, cofnął się i wymierzył ostrze kija prosto w paszczę wilka, powinien go przebić na wylot. I jeśli mg pozwoli, wyszarpnie swoją broń i także postara się śmiertelnie wycelować w tego drugiego. Ot, celował w szyję lub w serce. Zabić jak najszybciej, wszak może czaić się ich tu więcej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Kyubi Pią Cze 07, 2013 3:58 pm

Wilkołaki odczuwały wyraźnie niechęć czy też silną nienawiść jaką do nich odczuwał szlachetny. Któż mógłby odgadnąć, że w tym niewieścim i delikatnym ciele kryje się prawdziwy demon? No na pewno nie wilkołaki. Może były mało inteligentnymi stworami, to jednak nadrabiały to w walce i sile. Nie były znowuż tak szybkie jak wampiry, ale dorównywały im siłom, a może i nawet przewyższały. A zatem w tej sytuacji, jedynym możliwym sposobem na pokonanie tego ustrojstwa było ich przechytrzenie i zabicie w niespodziewany sposób. Czy szlachetnemu się uda? To się jeszcze okaże. Nie może podchodzić do tych istot z pewnością siebie, która może go zgubić. Wiadomo, w takich chwilach z pychą różnie bywa. Nie ważne czy jest ona uzasadniona w czynach i potędze wampira.
Wilkołakom nie podobał się fakt, że wampir olał ich słowa, nie odzywając się w ogóle. Stał tylko jak ten słup soli i wpatrywał się z mocą w swoich przeciwników, czekając na atak, którego wreszcie się doczekał. Wilkołak rzucił się na wampira z kłami, a ten cisnął drewnianym kijem w paszczę wilkołaka. Wielkie bydle zdążyło wycofać się na tyle, żeby badyl nie przebił jego ryja na wylot, aczkolwiek wampir zranił głęboko jego podniebienie. Krew buchnęła z paszczy, zalewając ją. Wilkołak wypluł potężną ilość czarnej krwi i obnażył wielkie zębiska. Zawarczał i ponowił swój atak, będąc już teraz w amoku i szale, a więc nie kontrolował swoich poczynań. Drugi wilkołak widząc zbliżającego się wampira z badylem, czmychnął w głąb lasu. Samuru pozostał zatem sam na sam z szalonym wilkołakiem. Acz reszta wciąż przyglądała się z niepokojem na walkę.
Wilkołak spojrzał na wampira morderczym wzrokiem. Rozszerzył paszczę i rzucił się ponownie z kłami na niego. Tym razem miał być to zwód. Niby ponownie chciał zaatakować kłami, to tak naprawdę w momencie bloku wampira, wilkołak rzuci się na jego klatę piersiową z pazurami.
Ciekawe czy będą atakować wampira po tym jak zabije przywódcę ich watahy czy uciekną w popłochu.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Gość Nie Cze 09, 2013 6:26 am

Bestia została skaleczyla w podniebienie, nie tak jak chciał szlachetny. Zaklnął pod nosem, robiąc krok w tył. Drugi wilkołak uciekł - zapewne z tchórzostwa, no trudno. Został sam z szalonym i musi wykazać się zręcznością oraz bystrością, niż siłą.
Obserwował dokładnie swojego przeciwnika, starając się przewidzieć jego ruchy, bo ranny potwór może wpaść w gorszy szał i atakować bez ostrzeżenia. I jaką wysnuł analizę?
Wilkołak z rannym pyskiem oraz świadomością, że wampir ponownie go dźgnie w to samo miejsce, będzie starał się na pewno używać pyska jak najmniej. W końcu wilkołak myśli jak typowe zwierzę, działa instyntkem, nie pełnią umysłu. Temu szlachetnemu łatwiej było odgadnąć jego ruch. No i tak jak myślał! Niby atakował zębami, ale szybko w ruch poszła łapa. Oczywiście bokiem badyla uderzył jego pysk, przy okazji blokując łapę. Swoją broń trzymał w taki sposób aby nie uległa ona złamaniu. Po blokadzie, odskoczył w tym lądując na lekko zgiętych nogach. Teraz jego kolej!
Skierował się na najbliższe zniszczone drzewo, wbiegając szybko na jego pień. Nie myślał korzystać z mocy, wskakiwał odpowiednio na wystające gałązki, które te nie uległy zniszczeniu. Czemu? Skakał szybko, stąpając zawsze jedną stopą na drewienko, więc prędkość i delikatność współgrały - dzięki temu masa wampira nie naciskała całą swoja wielkością. Chociaż jako drobna dziewczynka warzył niewiele. No i jakie zakończenie?
Będąc wysoko, zaatakował z wyskoku. Zamierzał z całą swoją wampirzą siłą nabić wilcze cielsko na swój mini pal, kierował się na ten kudłaty łeb. Jeśli jednak psi potwór jakoś uniknie, wampir wyląduje na ziemi i szybko odskoczy w bok, aby czasem samemu nie oberwać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Kyubi Pon Cze 10, 2013 11:46 am

Bestia miała jakieś tam doświadczenie w walce, więc umiała sobie radzić. A także większą siłę niż wampir, więc nie miała najmniejszego problemu z uniknięciem śmiertelnego ciosu. Drugi wilkołak jednak nie należał ani do zbyt silnych ani inteligentnych, skoro uciekł z placu boju niczym rasowych tchórz. Zapewne pozostali z bandy wyklną i wyrzucą ze stada słabą jednostkę. Nie potrzebują przecież takich jednostek.
Wilkołak był już przerośniętym zwierzęciem, nie było w nim już śladu z dawnego człowieka, a więc nie potrafił myśleć racjonalnie. Działał na oślep, instynktownie, pozbawiony niemalże umiejętności szybkiej analizy wroga. Nic się już na to nie poradzi.
Wilkołak zaatakował. Szlachetny od razu uderzył z łeb wilkołaka. Ten mimo ciosu i lekkiego zawrotu głowy przez cios, parł dalej łapami. Był wkurzony, a adrenalina robiła swoje. Samuru szybko wykonał zwód w bok zwierza, a ten zawył przeraźliwe, jak konające zwierzę. Jednak nie tak łatwo zabić olbrzyma. Był znacznie większy od niskiej dziewczynki, do której pech chciał że wampir trafił.
Wilkołak nie stał jak słup soli i ruszył za wampirem, warcząc przeraźliwie głośno. Gdy ten wskoczył na drzewo, skacząc jak srana delikatnie po gałęziach, wilkołak oparł się potężnymi łapami o konar drzewa i zaczął nim niebezpiecznie kołysać, napierając całą swoją siłą. Chciał po prostu zrzucić wampirzycę.
Samuru wskoczył na chcianą wysokość, jednak miał problem z zaatakowaniem z wyskoku, skoro wilkołak już był pod drzewem i męczył biedną wiewiórkę – wampira. Drzewo wciąż się chybotało, a wampir wreszcie wykonał swój atak. Wilkołak był tak pochłonięty parowaniem się z drzewem, że nim zdążył się zorientować co się dzieje oberwał w łeb. Zatrząsnął się jak galareta. Tępy ból sprawił, że zmysły wilkołaka przestały prawidłowo funkcjonować, jednak samo zwierzę jeszcze się trzymała. Krew spływająca mu w oczy, w niczym nie przeszkadzała. Kierował się węchem i bił łapami na oślep, z całą siłą, kierując się w stronę wampira, aby zamknąć mu drogę ucieczki i otoczyć. A potem… potem zanurzyć kły w jego ciele i rozszarpać. Jednak dwie rany powoli dawały o sobie znać i wilkołak nawet tego nie wyczuwając, tracił powoli kontakt z rzeczywistością. Teraz wystarczy już zadać ostateczny, powalający cios.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Gość Sro Cze 12, 2013 3:05 pm

Ta, wilkołaki i ich instynkt walki. Szlachetny miał wyjebane na to co potrafią, bo i tak padną trupem. Poza tym w realnym świecie nie spotkał nigdy żadnego wilkołaka, temu też nie zamierza ingerować jakie one są. Najchętniej by je wszystkie wybił, znalazł ten dom babci, wcisnął koszyk i wrócił do swojej ukochanej rzeczywistości. Ale czy mu na to pozwolą, to się jeszcze okaże. Na razie miał na głowie szalonego zwierza.
No tak, ciężko było mu wskakiwać na drzewo, które się chwieje, ale na szczęście utrzymał jakoś równowagę i zdołał wykonać swój atak, choć nie tak skuteczny jak chciał. Wilkołak oberwał, lecz dalej sapał. Samuru westchnął i raz jeszcze spróbował zabić wilka. Tym razem zaczął krążyć przyspieszonym krokiem w koło wroga. Cel? Zmęczyć! I jak do tego doszło, Kapturek wykona dźgnięcię w szyję z zamiarem przebicia mu tchawicy. Po takim ataku powinien się udusić i paść martwy. Jak tak się stanie? Szlachetny liczy na spokój i dostanie możliwości na dalszą drogę do domku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Kyubi Sob Cze 15, 2013 10:41 am

Właśnie. Nie był to świat realny, a sen, który istnieje w głowie szlachetnego. Na dobrą sprawę, gdyby chciał, mógłby przejąć całkowitą kontrolę nad snem. Ale czy zdawał sobie sprawę z tego? Zapewne nie… a owa, różowa, przesłodzona wróżka, nie była na tyle sympatyczna, aby uświadomić wampira.
Wampir wykonał cios z wysokości, wilkołak jednak nie pękał. Zatoczył się, ale wciąż dychał, choć krew ściekała mu z pyska, niemalże się nią dławiąc. Teraz działał już instynktownie, nie robił uników, tylko chciał zaatakować w tułowie wampira. Nawet szlachetny powoli odczuwał zmęczenie. Ciągła bieganina, wskakiwanie po drzewie, machanie kijem i uderzenia ze sporą siłą, W dodatku nie był w swoim ciele. Podsumowując, męczył się. Kiedy zaczął krążyć wokół wilkołaka, ten jedynie obserwował go. Ba! Zaczęło mu się kręcić we łbie, był skołowany i zaatakował. Chybił. Prawie. Jego kieł wbił się w bok, między żebra wampira. Tym samym szlachetny wykonał ostateczny cios w szyję. Kij wszedł głęboko, wilkołak zaczął się dławić własną krwią i brakiem powietrza. Wydawał z siebie skamlące, bolesne dźwięki, niemalże wył. Łapami wierzgał ziemię jak byczek, aż wreszcie padł w konwulsjach, w kałuży własnej krwi. Jeszcze drgał, pojękiwał i piszczał. Jego oczy blakły, wyrażając ból i smutek. Wreszcie padł całkowicie. Z lasu dało się słyszeć głośne, potężne wycie i powarkiwania.
Wampir mógł dostrzec jedną, jedyną dróżkę między drzewami, która prowadziła… na pewno dokądś prowadziła. Wilkołaki zaczęły go otaczać, zbliżać się i krążyć, planując rzucenie się na mordercę i rozszarpanie jego ciała. Pamiętać trzeba, że sam wampir był już ranny. Rana nieprzyjemnie bolała. A w koszyczku, po małym starciu, brakowało kilku rzeczy.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Gość Sob Cze 22, 2013 8:56 pm

Wilkołak nie ma szans z Samuru w sukience. Chłopak jest tak okrutny i skuteczny, że aż strach go atakować! W każdym bądź razie nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że to tylko sen i mógłby nim kierować gdyby chciał. Może nawet i lepiej, że nie wiedział? Przynajmniej jest ciekawie!
No ale, ale... został zraniony w bok! Syknął pod nosem, czując przeszywając ból i jak krew ścieka po ciele. U licha, tak ładne ciałko skaleczyć.
Mimo wszystko wilk padł, szlachetny nie okazywał żadnego współczucia ani troski o stan stworzenia, które już dawno się w swojej naturze zwierzęcia zatraciło. Patrzył na zwłoki z obojętnością w sieciach... No i trzymał się za ranę. Koszyk zawieszony na ręku, kij w jednej ręce, służył teraz za oparcie. Awrrr, co słychać w oddali? Wycie, szczekanie? Wataha wilkołaków nadchodzi. Samur nie czekając, ruszył na wolną ścieżkę. Nieco wolniej, bowiem musiał oszczędzać siły, ale wciąż gotów na wszelką obronę. Ot co.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Kyubi Sob Cze 29, 2013 6:05 pm

Samuru drapnął koszyczek. Babunia na pewno nie będzie zadowolona z faktu, że szlachetny po drodze zgubił kilka rzeczy z koszyka. Wiadomo, wina walki ze wstrętnymi wilkołakami. Wampir dobrze zrobił, że bez zastanowienia ruszył biegiem ścieżką między drzewami. Kto wie, jakby się to skończyło. Wilkołaki dopadły do truchła swojego przywódcy, zjadając je. Chciały w ten sposób uczcić pamięć o nim. No i muszą wybrać nowego przywódcę, któy zapewne będzie chciał pomścić poprzedniego...
Tuż po tym, gdy zagłębił się w leśną ścieżkę, wycie wilkołaków ucichło. Cóż teraz? Mógł za to usłyszeć trzask gałęzi, szelest liści i listowia. Ostry wiatr zerwał się gwałtownie. Ale czy to był na pewno wiatr? Ziemia zaczęła lekko drżeć i nagle przed nim poruszyło się drzewo. Wielkie, rozłożyste, zagradzające mu drogę. Gałąź upadł tuż obok stóp wampira. Jeśli nie był zbyt ostrożny od samego początku, gałź upadnie na jego nogi, wampir straci równowagę i będzie po nim. Zaraz zresztą świstnęła kolejna gałąź, celując w żebra wampira i następna! Wampir nawet nie miał chwili do namysłu, tylko musiał sprawnie omijać wielkie i ciężkie gałęzie, by uciec i ruszyć dalej ścieżką. Zresztą mógł poczuć, że coś, a raczej ktoś, go obserwuje.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek - historia prawdziwa. Empty Re: Czerwony Kapturek - historia prawdziwa.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach