Niech powstaną przeklęci

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Sro Mar 22, 2017 12:37 pm

We Vladzie agresja jedynie narastała. Nie była to kwestia skrzywdzenia psów. Oczywiście nie popierał tego i uważał, że kara się należy. Niemniej ogrom głupoty był alergenem, na który organizm rosjanina reagował bardzo gwałtownie. Szczególnie gdy ktoś zachowuje się jak skurwysyn. Dla niego Ci ludzie to chwasty na ziemi i nie widział powody by ich akurat chronić. Wiele wampirów było lepszych od nich. Gdy Midori zaczęła go strofować spojrzał na nią tym wzrokiem, którego nie chcesz być świadkiem ani za dnia ani nocą.
- Czym oni różnią się od wampirów? - zapytał retorycznie gromiąc ją wzrokiem. To jest wojna. Dla nich liczy się czas. Zastrzelenie tych ludzi, skoro nie chcieli stać w miejscu i przyjąć zapłaty, było wydajniejszą opcją. Tak przynajmniej to wyglądało póki nie pojawił się ksiądz, który miał w sobie tyle odwagi co cała ta wioska. Szkoda było eleganckiego wozu. Jednakże nie było gwarancji, że gdyby tylko obili im mordy to też by nie zwiał. Wsioki pierdolone. Vlad oddał drug strzał powalając ostatniego uciekiniera.
- Jak będę chciał znać Twoją opinię zapytam o nią. - odparł do Leona. Wychodziło na to, że jego ludzie nie potrafili wykonywać rozkazów, ale Leon już za to zapłacił. Midori jak na razie tylko marudziła, ale to nie pomagało ani jej ani jemu. No i oczywiście jeszcze ta wieśniaczka. No tak. Bo czemu miałaby nie rodzić. Banda idiotów, o której bóg raczył zapomnieć. Vladislau nie przejąłby się tym faktem gdyby nie to, że samo dziecko niczemu nie jest winne.
- Cyka blyat. Leon, przynieś jakieś czyste szmaty, ręczniki. Cokolwiek. Przydałaby się też misa wody. To zwykła kurwa z orzechem zamiast mózgu, ale dziecku trzeba pomóc. - rzekł do towarzysza po czym przytruchtał w pobliże rannego pieska. Kątem oka dostrzegł sukę i małe. Pięknie.
- Pomóż Leonowi. Przygotujcie wszystko w tym ich domu. Potem zabierzemy ją do środka. Przynieś też jakiś koc czy szmatę tutaj wracając. Jeśli zauważysz przyda się też sznur. Jeszcze nie widziałem kobiety co urodziła w minutę. Dla tego psiaka natomiast każda chwila oznacza zbliżenie się do śmierci. - powiedział beznamiętnie nie patrząc nawet na Midori. Przyglądał się psu i starał się go ułożyć w pozycji jak najwygodniejszej dla niego. Widział ślady krwi na mordce toteż starał się ułożyć psiaka tak aby ewentualna krew spływała na zewnątrz, a nie do gardła. Jeśli Miodri wykona rozkaz Vlad zacznie rozglądać się za czymś co mogłoby służyć za szyny dla małego pieska. Musiał nastawić jego kości i usztywnić mu nogi. Jeśli szczeniak zniesie ból to chociaż nie będzie kaleką. Życie wieśniaków nie obchodziło go. Sami się prosili, a Darkhawk nie miał w zwyczaju pozostawiać za sobą wrogów. Nie miał czasu ani chęci na tworzenie sobie własnych nemezis, którzy mogliby zatruwać mu życie w przyszłości. Poza tym... mieli szansę ocalić życie. Oni jednak byli zbyt tchórzliwi, a ich nestor zbyt odważny. Gdyby z tymi cechami szła także mądrość także nie byłoby problemu.
Gdy Kres pogruchotał kości damskiego i pieskiego boksera natychmiast odstąpił. Zakrwawione ręce życiowego niedorajdy wystarczyły aby wyłączyć go z walki czy nawet pracy na polu. Cała sprawa zaszła bardzo daleko dlatego też zarówno pies jak i jego Pan rozważali dobicie wieśniaków. Oni jednak mogli na decyzję zaczekać. W końcu trzeba było ratować dzieci. Kres podbiegł do psów by się z nimi bliżej zapoznać, a jeśli mu się to uda zachęci je by szły za nim. Wedy zbliży się do Vlada by sprawdzić czy wszystko w porządku.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Midori Sro Mar 22, 2017 2:53 pm

Nie odpowiedziała. Wzrok, jaki posłał jej dowódca wystarczył, by wszelakie uwagi, słowa czy chęć wygarnięcia mu wszystkiego, co o tym myśli, zachowała dla siebie. Dlatego też jedynie patrzyła na niego ze złością w oczach. Jak widać, ciemnowłosa nie zgadzała się z takim podejściem do sprawy.
Skoro tak, to czym my różnimy się od wampirów? Jeśli chcesz zabijać ludzi, to kogo zamierzasz chronić? - zdecydowanie to postępowanie nie przypadło jej do gustu. I chwila, chyba się nie spodziewał, że każdy będzie się zgadzał z jego zdaniem, prawda? I, że nie sprzeciwi się, jak widzi coś, co uważa za złe?
Do tego wszystkiego dochodził pan Miecio, któremu udaremniono próbuję wykluczenia czarnowłosej z gry i... Psy. Dużo psów, różnej wielości, rodzaju, rasy... I wszystkiego innego! To wszystko pogłębiało stan psychiczny kobiety... Która niekoniecznie musiała długo to wszystko znieść na spokojnie.
Dobra. Miała zająć się rannym psem, ale co robić? Nie wiedziała kompletnie. Czuła, że bardziej mu szkodzi niż pomaga. Na dodatek okazało się, że psów jest więcej... O świetnie... Tego mi brakowało do szczęścia.
Cóż, międzyczasie pojawił się tutaj Grigorij. Nie odezwała się do niego, jedynie po przekazaniu słów, oddala mu pod opiekę psiaka i pozostawiła mu wodę, którą wcześniej stosowała. No... I... Widok nadbiegającego pieska sprawił, że dość szybko ewakuowała się z miejsca.
Ruszyła w stronę domostwa truchtem, międzyczasie rozglądając się za potrzebnymi rzeczami... Może coś tutaj leżało? Jeśli tak, zaniosłaby to do mężczyzny. A jak nie? To dotarłaby do domu... I jeśli drzwi byłyby zamknięte, starałaby się je wyważyć za pomocą kopniaka, by potem tam pomóc ogarnąć co trzeba.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Leon Sro Mar 22, 2017 6:18 pm

Przeklęty pech , który przynosił i przeklęta głupota ludzi. Starzec nie był niczemu winien, ale próbował go zranić. Nie miał nic przeciwko zranieniu kogoś kto próbuje atakować innych. Śmierć to było jednak dużo za dużo. Piekący piach był małym problemem w porównaniu z tym co się stało. Łowca schował oba rewolwery do kabury olewając nawet dźwięk samochodu, który przyjechał i zaraz trzeźwo spierdolił.
Zaczął intensywnie trzeć oczy próbując wyciągnąć upierdliwe ziarenka ziemi z oczu, jednak udało mu się dojrzeć to co robił dziadek przed śmiercią. Szans na przeżycie nie miał, ale wyksztusił z siebie charczące pożegnanie. Słyszał je już zbyt wiele razy i w zbyt wielu językach aby nie domyślić się co oznacza tym razem.
- Nie ty jeden i już za późno. - Buckner przyklęknął przed nim, zamknął mu oczy i przeżegnał się.
- Są stworzeniami boga, a nie diabła. Nie baw się w demagoga bo zaraz dojdziesz do wniosku że zabijajmy wszystkich którzy podejdą pod celownik. – Ostatnie zdanie warknął już do siebie, ale na tyle cicho, by miał je przyjemność usłyszeć tylko sam Leon. Źle mu się pracowało bez jego dwóch ulubionych desperados, ale trzeba było przetrawić sprawę i ogarnąć. Przynajmniej do czasu aż prawdziwe gówno walnie w wiatrak.
Zabijanie ludzi nigdy nie było wydajne. Mogli po prostu odejść i olać to. Przywalić każdemu w mordę i dać sobie siana. Teraz będzie ścigało ich wszystko. Policja i niesmak po bezsensownej śmierci.
Leon nigdy nie przepadał za wypełnianiem głupich poleceń. Z resztą kiedyś, w poprzednim życiu głupie polecenie i bezmyślność sprowadziło nieszczęście i śmierć na wszystkich jego przyjaciół. Nie miał przyjemności powtarzania tej głupoty znowu. Mieli znacznie ważniejsze zadanie niż tłumienie uczuć rozgoryczonych debili i bawienie się w rycerzy.
- Wszyscy trafimy za to do piekła i do pierdla jak się nie pospieszymy. – Wstał nadal trąc oczy. Nie z powodu łez, bo tych nie miał zamiaru marnować na bohaterskiego wariata, który pojawił się po prostu w złym czasie i miejscu podejmując jedną złą decyzję.
Po prostu wziął kilka swoich koszulek i rozciął je nożem podając je potem Grzesiowi. Teraz jeszcze przyszło im robić za położne.
Nie mieli czasu na takie głupoty. Wampiry są pewnie dalej niż oni będą kiedykolwiek w takim tempie. Oba porody jego żony i historie zasłyszane na porodówce od innych facetów na fajce były dość długie, więc pewnie do tego zaraz zwali im się policja. Do władzy na pewno nie będzie miał zamiaru celować. To Vlad może sobie załatwić sam jeśli zrobi się problem.
Wszedł do chaty i wziął wszystko co wyglądało jak nie bezużyteczne. W wojsku nigdy nie był, a z wykształcenia wiedział jak brać ludzi na spytki i szybko pakować kasę do torby, a nie odbierać porody. Jeśli Grześ już się zdecydował ogarnąć ten temat to nie miał zamiaru się mieszać.
W domu zagadał do Midori w zaskakująco spokojny sposób. Jakby chciał zagaić do niej w barze.
- Odpuść, widać że oszalał. Po prostu go nie denerwuj i uwijajmy się. – Pacnął ją dwa razy w głowę. - A psów się nie bój nic. Obserwuję i zareaguję jakby co. – Uśmiechnął się do niej ciągle co jakiś czas trąc oczy i starając się wydłubać upierdliwe resztki.
Jak znajdzie to wraca i daje. Ot filozofia.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Sob Mar 25, 2017 12:36 pm

Leon – dawno odpuściłeś dochodząc do wniosku, że nie warto teraz zaczepiać Rosjanina. Facet miał swój świat i swoje kredki, więc jaki miałeś wybór, jeśli w tym całym syfie chodziło o powodzenie waszej misji? Ciężka sprawa.
Nie przewidziałeś że oddając pierwszy strzał w stronę damskiego boksera, narazisz się na zagrożenie ze strony starca. Piasek który dostał się do Twoich oczu był ciężki do usunięcia i drażniący. Przy próbach pocierania duża część dostała się dalej, przez co wzrok nadal był rozmazany i na swój sposób średnio przydatny dla strzelca.
Ponieważ trwała akcja porodowa, nie miałeś innej opcji jak tylko pomóc swojej niedoszłej latorośli w przyjściu na świat. Oddałeś Grzegorzowi kilka koszul i skierowałeś się do chałupy, gdzie tak na chłopski rozum powinieneś znaleźć wszystko co mogłoby się przydać podczas porodu. Może gospodarze byli wieśniakami, jednak kto nie słyszał opowieści o wiejskich gospodyniach i potrawach jakie przemiłe starsze Panie potrafią wyczarować. A jak potrawy to jakiś garnek, może woda i ogień na kaflowym piecu. Wszedłeś do chwiejącego się domku i od progu uderzył Cię prawdziwy wiejski zapach. Gdzieś w sieni stały naczynia z mlekiem i suszyło się mięso. Pewnym krokiem zacząłeś brnąć w głąb domu i kątem oka dostrzegłeś lufę rewolweru.
- Nie… nie zbliżaj się, bo… bo będę strzelał! - chłopiec na oko dziesięcioletni mierzył do Ciebie z gnata. Zabunkrowany między piecem kaflowym a jakimś stołem, wydawał się być bardzo chudy i zmizerniały – ruda czupryna, kilka pojedynczych piegów na kościstej twarzy i te łachmany nie mające nic wspólnego z normalnym ubraniem.

Chłopiec znajduje się zaledwie trzy metry od Ciebie. Boi się, co widać w jego oczach, ale jest również zdeterminowany by unieszkodliwić gościa, który mu się pałęta po chałupie. Również i broń młokosa wydaje się być ciekawa – zdobiona dziwnymi znakami rękojeść, nieduża spluwa o  najprawdopodobniej całkiem niezłej mocy. Dzieciak trzęsie się jak osika i znając życie nie trafiłby nawet głuchego słonia, ale kto tam go wie. Póki co trzyma, albo raczej stara się trzymać Cię na muszce. Cóż, szybko nie wrócisz do Grzegorza.


Midori – Oddałaś zwierzaka Vladowi i rozpoczęłaś ewakuację widząc biegnącego w Twoim kierunku pieska. Maluch nie zniechęcił się nagłym odwrotem i już po chwili biegł za Tobą, radośnie przy tym szczekając. Chyba Cię polubił. Kiedy znalazłaś się przy chacie, Leon był już w środku. Było otwarte. Weszłaś rozglądając się po pomieszczeniu, jednak poza jakimś mlekiem, suszonym mięsem i iście wiejskim zapachem nie znalazłaś nic co mogłabyś uznać za przydatne. Gdzieś tam pod ścianą leżały gliniane naczynia i garnki  - w większości zakurzone, z dzikimi lokatorami w postaci pająków, a część z naczyń była w naprawdę kiepskiej jakości.
Usłyszałaś głos i kiedy weszłaś dalej odnalazłaś Leona, który właśnie zapoznawał się z jakimś młokosem. Dzieciak był wychudzony i brudny, jednak najwyraźniej właśnie włamaliście się do jego domu. Ponownie usłyszałaś szczekanie a do Twojej nogawki przyczepił się szczeniak, który wciąż radośnie merdał ogonem.

Znajdujecie się w jakiejś kuchni z piecem kaflowym, stołem i ośmioma krzesłami. Gdzieś pod ścianą stoją dwa barłogi, zaścielone kwiecistymi płachtami. Na piecu bulgocze jakiś wywar, a gdzieś obok odstawiono wiadro z czystą wodą. Ot zwykła wiejska chałupa z wychodkiem na dworze.

Vlad – Twoi ludzie nie do końca się zgadzali z tym co robisz, ale mimo to starali się wykonać rozkazy. Midori oddała Ci pieska i oddalając się w trybie natychmiastowym poszła za Leonem do domku. Zająłeś się rannym psiakiem i by zwiększyć jego szanse na przeżycie usztywniłeś jego kości, korzystając z dobrodziejstw wiejskiego podwórka - kawałków szmat i patyków idealnie nadających się za szyny. Maluch zaskomlał, ale polizał Cię w palec. Doskonale wiedział, że nie zrobisz mu krzywdy, dlatego nie utrudniał żadnego działania. Z daleka obserwowała Cię wychudzona suka, która trzymała się pozostałych szczeniąt. Po skończonym działaniu, mogłeś skupić się na bardziej przyziemnych sprawach. Wcześniej otrzymałeś kilka koszul od pana kowboja, podczas gdy on sam poszedł w poszukiwaniu czegoś przydatnego. Chwilowo pozostałeś sam na placu boju z rodzącą kobietą przy boku.
- Odejdź! Ja nie będę przy Tobie rodzić! Ojca mi zabiliście! - krzyczała coś zalewając się łzami i próbując przy okazji Cię kopnąć. No cóż, nikt nie mówił że będzie łatwo. Leon i Midori wsiąkli gdzieś na dłużej, a akcja porodowa szła pełną parą.


Kolejność: Leon lub Midori → Vlad
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Leon Sob Mar 25, 2017 4:49 pm

Przecierał sobie oczy aby wyciągnąć drobiny piasku, nie lubił nie widzieć. Nie bał się, że kogoś nie trafi. Bardziej bał się, że kogoś zabije. I jak na złość pojawił się kolejny potencjalny trud.
- Howdy. – Spojrzał na młodzika, który wymachiwał właśnie rzeczą o której pewnie nic nie wiedział w sposób, który był godny politowania. Tak jak chłopak poprosił grzecznie Leon stanął w miejscu, ba odsunął się nawet krok lub dwa powoli i grzecznie.
Jedną dłoń trzymał przy udzie, gdzie był rewolwer. Drugą wyciągnął w stronę Midori każąc jej się nie zbliżać i najlepiej ukryć gdzieś poza zasięgiem rewolwerów.
- Tłumacz, bo ja nie wiem co on mówi i co zrozumie. – Wypuścił dym patrząc na niego stanowczo ale bez agresji. - Lufa w dół synu. Nie chcemy do siebie strzelać.
Starał się mówić w jak najprostszy sposób mając nadzieję, że szkoła albo gry komputerowe czegoś go nauczyły. Dzieciak był młodszy niż jego syn byłby jakby żył więc nie miał ochoty go ranić. Odkąd przestał zajmować się grabież nie sprawiało mu przyjemności mordowanie dzieciaków i kogokolwiek w sumie.
- Dość już krwi, dość przemocy. Spocznij. – W chłopaku widział wielki potencjał. Nie każdy byłby chętny wycelować w faceta, który nosi przy sobie przynajmniej trzy działa i wszystkie trzy są większe od twojej głowy. Może w innych okolicznościach wziąłby go ze sobą i wyszkolił, zwłaszcza patrząc na tę broń.
- Synu spocznij. Nie jestem twoją jagódką. - Mówił bardzo spokojnym głosem, jakby próbował okiełznać przestraszonego konia albo jak tłumaczył synkowi, że przemoc jest rozwiązaniem tylko czasami. Jego wzrok przykuło jednak działo, które zdecydowanie nie było normalne. Ryty i zdobienia to fanaberie ludzi przesadnie bogatych (na których nie wyglądali), albo świadectwo magii. Jeśli to było to drugie to ryzyko, że mimo stalowej płyty będzie mieć dziurę w brzuchu było za wielkie by ryzykować. Cholera wie co się stanie. Dzieciakowi urwie ręce a mu pół ciała? Midori tu z nimi była więc nie wiadomo kto dostanie i w co.
- Powiedz mu, że odłożę teraz broń i on ma zrobić to samo. – Spokojnie chwycił dwoma palcami dwa rewolwery i wyciągnął je jak kobieta, która trzyma ubrudzoną chusteczkę. Wyciągnął ręce stając w kształcie litery T i upuścił je tak by były poza jego zasięgiem.
Tak czy inaczej czuł, że ma więcej szczęścia niż rozumu. Jak zwykle, czuł że Lady Luck is smilin’. Przyjemne to uczucie, gdy przynajmniej los daje ci całusa w policzek w takich paskudnych sytuacjach jak ta.
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Midori Sob Mar 25, 2017 7:46 pm

Ratunku, potwór mnie goniiii!!!! - zdecydowanie miała ochotę się wydrzeć, by zabrali od niej to złe stworzenie, które zamiast pozostawić ją w spokoju, ba, najlepiej to doczepić się do innych sobie podobnych, zdecydowało się udać za nią! Co mogła zrobić dziewczyna? Jedynie zwiać do domu. Przynajmniej żadne drzwi nie ucierpiały.
Gdy już weszła do środka, zapoznała się z otoczeniem. Huh, ciekawa miejscówka. To nie było coś, co dało się ujrzeć na co dzień. Jednakże... Nie podziwiała za bardzo widoków, starając się znaleźć COŚ co mogłoby się przydać... Szkoda... Że jednak nie mogła tego dostrzec. Może w innym pomieszczeniu?
Usłyszała głos Leona, dlatego też podeszła do niego. Poczuła jego pacnięcie, nieco się naburmuszyła, kiwnęła głową...
I skupiła się na chłopaku przed nimi.
- Ten miły pan prosi, byś odłożył swoją broń - zwróciła się do chłopaka, pokazując głową na Leona. - On sam to robi. Nie chciał zrobić nic złego i zaraz sobie pójdziemy, więc proszę, nie strasz nas tą bronią - powiedziała do chłopaka po polsku, chcąc tym samym stworzyć wrażenie, że młody jest bezpieczny i nic mu nie grozi z ich strony.
Co innego, jeśli chodzi o samą Midori.
Usłyszała szczeknięcie, brzmiące w jej uszach jak zapowiedź czegoś złego, po czym spojrzała w dół... Widząc tego samego psiaka, który wcześniej gonił ją!
Dobra. Może miała do czynienia już z większymi psami. Ba, z psowatymi wampirami. Ale to nie zmieniało faktu, że jednak uważała, że psy są straszne!
Czarnowłosa uczepiła się kowboja, po czym zacisnęła powieki.
- Zabierz go, zabierz go, zabierz go... - powiedziała po angielsku. - Zabierz ode mnie tego psa.... - bała się. Mógł czuć, że delikatnie drży. Może mógł mówić, żeby się ich nie obawiać, ale jednak...! Zwłaszcza, że tyle psów już dzisiaj ujrzała... I tyle z nich znalazło się blisko niej! Straszne!
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Pon Kwi 03, 2017 9:57 am

Operacja na psie zakończyła się względnym sukcesem co nie oznacza, że Vlad czuł się usatysfakcjonowany. Nie miał jednak wyboru biorąc pod uwagę aktualne warunki pracy. Spojrzał na kobietę, która zachowywała się jak idiotka. Nie pierwszy i nie ostatni raz zresztą.
- Вы не родите. Вы умрете.* - skwitował krótko niespecjalnie przejmując się jej oporem.
- Я предупреждал ваш отец.** - dodał nie licząc na to, że go zrozumie. Nawet nie było sensu sięgać po słownik czy rozmówki bo żadne raczej nie uwzględniały kwestii zabicia członka rodziny. Potrzebna mu jeszcze była woda. Najlepiej czysta. Rozejrzał się czy w pobliżu nie ma studni. Jeśli będzie względnie blisko pójdzie po wodę. Jeśli nie pominie tę kwestię.
- Tiихо.*** - rzekł do kobiety obojętnym tonem po czym wbrew jakimkolwiek oporom objął jej nogi oraz plecy i dźwignął na ręce. Oczywiście kilkaset lat temu kobiety rodziły w różnych dziwnych miejscach jednakże mieli już czasy cywilizowane. Nawet suki w przypadku udomowionych zwierząt rodzą na posłaniu. Vlad wniesie ją do budynku licząc, że tam będzie miał właściwe materiały. Ludzkiego porodu jak dotąd Darkhawk nie miał przyjemności odbierać toteż próbował sobie przypomnieć czy u ludzkiej kobiety także występuje pęcherz przodujący, ale doszedł do wniosku, że to w gruncie rzeczy wszystko jedno. Nawet jeśli zobaczy dzieciaka i wyciągniętą w jego kierunku broń zignoruje go. O ile go dostrzeże otaksuje młodzieńca lodowatym spojrzeniem. Wszak Vlada i kobietę chronił w tej chwili rodzinny artefakt Espadas. Szukał łóżka albo siennika, na którym mógłby ja położyć. Ubrania, które otrzymał do Leona cisnął obok łóżka. Następnie zaczął szukać misy albo bali.
- Ли.**** - powiedział do kobiety. Mieli mało czasu, ale nie mógł pozwolić na niewinną śmierć do której doprowadziłby poród niekontrolowany. Ta mała szmata nie była w stanie myśleć nawet w normalnych warunkach, co dopiero w takim stresie i bólu jaki towarzyszy porodowi. Dlatego postanowił przyjąć poród.
- Będę potrzebował wody. - rzucił w eter. Nawet jeśli udało mu się wcześniej znaleźć studnię to i tak nie mógł wiadra przynieść tutaj razem z kobietą.



* Nie będziesz rodzić. Umrzesz.
** Twojego ojca ostrzegałem.
*** Cicho.
**** Leż.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Nie Kwi 23, 2017 2:15 pm

Midi i Leon:

Było widać, że chłopiec się bał. Czy widział co się stało z innymi domownikami? Z pewnością. W tym momencie był jedynym obrońcą tej skromnej chałupy. Żył tutaj i choć prezentował się jak typowy obraz nędzy i rozpaczy, miał w sobie chęć i wolę walki. Uważnie obserwował przybyłych, a kiedy Leon zaczął mówić, wydawało się, że chłopiec go rozumie.
- To… to dlaczego zabiliście tamtych? - zapytał nieśmiało zwracając się do Leona w języku angielskim. Może i mieszkał na wsi, ale ten tutaj rudowłosy dzieciak wiedział więcej niż dorosłym mogło się zdawać.
- Co znaczy być czyjąś jagódką? - dzieciak nie zrozumiał słów Leona. Dla niego, prostego chłopca jagoda była tylko i wyłącznie owocem lasu. Sylwetka chłopca przestała się  jednak napinać, bo zainteresowanie gośćmi wzięło górę nad strachem. Możliwe, że to zasługa spokojnego głosu i brak ruchów świadczących o agresji.
- Nie... nie mogę odłożyć broni… - powiedział cicho i zacisnął dłoń na rękojeści. Wciąż jeszcze delikatnie się trząsł, przez co broń delikatnie drżała. - Jak to zrobię, zabijecie mnie… prawda? - przełknął ślinę i zagryzł wargę w nerwowym geście. Nie zwracał nawet uwagi na pieska, który uporczywie kręcił się przy nodze Midori. Psiak zaszczekał radośnie i po cichym warknięciu chwycił łowczynię za nogawkę spodni i pociągnął. Bawił się, merdał ogonem i cieszył. Czy jednak dla kogoś kto panicznie boi się tych zwierząt będzie to równie zabawne?

Oboje usłyszeliście nawoływania Grzegorza, który domagał się wody, oraz kobiece krzyki. Gwałcił tam ją czy co?

Vlad:

Miałeś pewne doświadczenie z dziećmi, jednak istnieją subtelne różnice między samym wychowaniem, a odebraniem porodu. Kobieta nie ułatwiała zadania i wciąż krzyczała jakieś bluzgi w języku polskim. Wiła się, próbowała odepchnąć łowcę nogą. Na jej twarzy malował się ból, a słowa mężczyzny tylko dodatkowo ją rozjuszały.
- MORDERCA! DIABEŁ! RATUUUUUUUNKU! LUDZJE!!!!!! POMOCY!!!!! - krzyknęła, tym razem waląc rękami na oślep. Przypadkiem walnęła Vlada w twarz, jednak nawet tego nie zauważyła. Wody odeszły, ale mimo to próbowała odczołgać się od mężczyzny i za wszelką cenę nie pozwolić by dotykał ją swoimi rękami zwyrodnialca.
- Bożesz ty mój, co my zrobili, że nam do domu bestię zesłałeś?! Jezu Chryste błagam o pomoc, żebyś wygnał tego diabła tam skąd przyszedł! - darła się wniebogłosy zupełnie ignorując fakt że Vlad chce jej pomóc, oraz wszelkie przejawy agresji czy braku podporządkowania mogą mieć katastrofalne skutki.

Vlad – dziewczyna zupełnie Cię nie słucha i drze się jak opętana. Przypadkiem uderzyła Cię dłonią z liścia, przez co aż zapiekł lewy policzek. W takich warunkach odebranie porodu będzie co najmniej… problematyczna.


Kolejność dowolna.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Leon Nie Kwi 23, 2017 5:16 pm

- Kucnij ze mną , inaczej umrzesz. – Polecił jej ze zdrowego rozsądku.
Leon już mniej nerwowy o siebie, a bardziej o Midori, która wierciła mu się za plecam. Cholerny pies i cholerna fobia. Powoli wyciągnął ręce przed siebie i schylił się by chwycić gówniaka w ręce. Po pierwsze Midori będzie mniej speszona, a po drugie ciężej będzie mu strzelić, gdy będzie widział że trzyma niewinną istotę. Taką miał przynajmniej nadzieję.
- Tłumacz – Polecił bo raczej szansa na to, że Midori pamiętała teraz co robić nie była za wielka. Do tego za plecami krzyki kobiety i Włodka, które tylko przybierały na sile. – Jestem Leon, jak ci na imię? - zrobił krótką pauzę mając nadzieję, że dzieciak uspokoi się gdy będzie widział w człowieku naprzeciwko osobę, a nie złego bezimiennego. - Nie szukam krwi. (kurde, tłumaczenie idiomów to istna katorga) Odłóż broń, nie mogę ci nic zrobić trzymając psa. Chcemy pomóc twojej siostrze, ona rodzi. Nie chcesz mieć na karku życia bobaska, prawda? Nikt cię nie zabije. Moja koleżanka musi pomóc odebrać dziecko.
Mówił tak spokojnie jak mówił. Cala wiedza o demagogii jaką posiadł teraz w końcu zaczęła się na coś przydawać, miejmy nadzieję.
- Synu, spocznij proszę. Nie chcesz nikomu odebrać życia, to droga grzechu którą nie warto kroczyć. – Podszedł krok bliżej do niego wystawiając pieska jak ofiarny dar. Chciał aby dziecko wzięło od niego zwierzątko i w miarę możliwości wyciągnąć mu broń z ręki, odrzucić i objąć chłopca który miał najwyraźniej dość zjadającej go presji.
- Spokojnie chłopaku, będzie dobrze. – Ciągle starał się go uspokajać mając nadzieję, że cokolwiek do niego dojdzie i po prostu odpuści. Nie chciał go ranić ani ogłuszać, na pewno nie jak bogu ducha winna Midori stała mu za plecami.

Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Midori Nie Kwi 23, 2017 7:49 pm

Uratowana! Wziął od niej tego małego potwora, który chyba pragnął ją zamordować! Straszne! Ba, widzicie, że próbuje ją pożreć?!
Cóż. Zdecydowanie, gdyby nie wziął teraz tego psiaka, Midori spanikowałaby zupełnie.
- Trzymaj go z daleka - chlipnęła. - Zanim zechce mnie zjeść - dodała jeszcze, a pomimo absurdalności tego wszystkiego, wcale, a wcale nie było jej do śmiechu.
Uniosła dłoń i przetarła oczy, wychylając się nieco zza Leona, by spojrzeć na rudowłosego chłopaka.
- O, mówisz po angielsku - powiedziała natomiast, z nutką zaskoczenia w głosie. - Dogadacie się we dwójkę? Poszłabym pomóc naszemu towarzyszowi w odebraniu porodu. Bez pomocy może się to nie za ciekawie skończyć dla tamtej kobiety i jej dziecka - westchnęła cicho.
- Tak właściwie jestem Midori. Miło mi - przedstawiła się. Czuła się o wiele lepiej odkąd tamten "potwór" nie męczył jej spodni. - Spokojnie - ale ciekawe, ile właściwie widział? Śmierć tamtych na zewnątrz? Słyszał strzały? Kto wie...
Bądź co bądź, zamierzała się od nich odłączyć i zacząć szukać jakiegoś garnka z wodą, albo przynajmniej coś w tym stylu. Nie chciała jednak poruszyć kwestii związanej ze śmiercią... Dlatego też pominęła ją.
Niech Leon się o to martwi!
Na dodatek mimowolnie skrzywiła się, słysząc wrzaski tej kobiety. Może próbować podać jej tabletki uspokajające? Ale właściwie, czy zdołałaby jej je podać. Sądząc po dźwiękach, raczej nie wyglądało to za dobrze.
A właśnie, co dalej? Jeśli nic strasznego nie wydarzyłoby się i znalazła wodę, zaniosłaby to dowódcy.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Pon Kwi 24, 2017 7:39 am

Ta swoje. Skończył się w takim przypadku dzień dobroci. Gdy Vlad dostał plaskacza ledwo to poczuł, lecz delikatne szczypanie pozostało. Gorsze razy w życiu przyjmował. Jednakże krzyki tej wieśniaczki i jej zachowanie nie pozostawiały mu nawet wyboru. Jeśli poród ma dojśc do skutku ta dziwka musi się uspokoić.
- Заткнись.* - warknął, a jeśli należycie kobieta nie zareaguje uderzy ją silnym i zdecydowanym ruchem w splot słoneczny. To powinno ją ogłuszyć albo chociaż sprawić, że na niecałą minutę straci dech co pozwoli mu ją wziąć na ręce i przenieść. Na początek wystarczy by móc się do niej zwyczajnie dostać bo ta gotowa ciągnąć dziecko na pępowinie za sobą, byle się oddalić. Wprawdzie Vlad miał ochotę po prostu wsadzić jej pistolet w pizdę i wystrzelić, al eto by było niewłaściwe. Dziecko niczemu nie było winne, a ta suka musiała żyć by je wychować... Choć nie był pewien czy byłoby to z pożytkiem dla dziecka. Czasem lepiej trafić do bidula. Jeśli cios w splot słoneczny okaże się z jakiegoś powodu bezskuteczny zwyczajnie palnie ją w ucho co powinno dać podobny efekt. Jeśli mu się powiedzie w końcu zabierze szmatławca do domu.
- Jest problematyczna. - stwierdził do pozostałych po angielsku. Jak zwykle był z prany z jakichkolwiek emocji. Zupełnie zignorował obecność młokosa zapewne nie zauważając go od razu. Zaaferowany był jak najszybszym odebraniem porodu i ucieczką z tego zapomnianego przez boga i diabła miejsca.


*Zamknij ryj.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Pon Maj 01, 2017 4:01 pm

Leon:

Chłopiec spoglądał badawczo przez co miało się wrażenie, że rozumiał każde słowo. Rzeczywiście tłumaczenie nie było tutaj potrzebne, bo dzieciak najwyraźniej kumał trochę po angielsku. Taki mały, a taki światowy. Kto by pomyślał.
Ruch z psem był dobrym posunięciem. Na tyle dobrym, że na twarzy dzieciaka malowało się nieskrywane zaskoczenie.
- Jestem Tomasz, proszę Pana. – powiedział cicho. Widać, że bardzo rzadko ktoś się do niego zwracał, a już na pewno nie w ten sposób. Trudno oceniać jakie życie wiódł tu chłopiec, ale na pewno nie było usłane różami.
- To… dlaczego zabiliście tamtych? Słyszałem jak krzyczeli. I słyszałem strzały. Wiem co to broń i wiem że jest niebezpieczna. - wciąż trzymał broń, ale nie wyglądał jakby chciał strzelić.
- Ona nie jest moją siostrą. Nie chce tu być. Zabierzcie mnie stąd, a oddam broń. - stwierdził, patrząc prosto w oczy. Midori wyszła, a z podwórza zaczęły dobiegać niepokojące dźwięki świadczące o tym, że Grzegorz w roli akuszerki jest naprawdę kiepskim pomysłem.


Midori:

Leon był prawdziwym tatuśkiem z dobrym podejściem do dzieciaków. Chłopiec znał język, dlatego dłuższa obecność w domu była raczej nie wskazana. Dlaczego? Dźwięki z podwórza jasno wskazywały na fakt, że dowódca kiepsko sobie radzi z rodzącą kobietą, która wyrywała się i wrzeszczała wniebogłosy. Seria przekleństw po polsku celowała w mężczyznę, podobnie jak członki kobiety, którymi na chybił trafił próbowała okładać swojego „agresora”. Istny obraz nędzy i rozpaczy. I strata czasu, bo gdyby nie ta dziwna akcja, już dawno grupa minęłaby większą część trasy. Może nawet dotarłaby do gór?

Midori – w domu udało Ci się znaleźć duży garnek z wodą i kilka czystych ścierek. Ciężarna się drze, a dowódca… widać, że jest na granicy wytrzymałości i najchętniej zabiłby tą głośną wywłokę.


Vlad:

W przypadku wieśniaczki instynkt samozachowawczy był chyba archaicznym przeżytkiem, bo żadna z prób uspokojenia „po dobroci” odnosiła skutek odwrotny do zamierzonego. Dziewczyna była rozhisteryzowana. Rzucała się i biła na oślep, nawet nie próbując słuchać.
- Morderca! - krzyczała, powtarzając te słowa jak własną mantrę. Już całkowicie odeszły jej wody, których zielonkawa barwa nie zwiastowała nic dobrego. I ta krew… Może tak ostre traktowanie ciężarnej nie było dobrym rozwiązaniem?
Dziewczyna zamachnęła się dłonią i z głośnym okrzykiem walnęła Vlada z plaskacza tak mocno, że jego twarz odruchowo skierowała się w drugą stronę. Tak właśnie działała adrenalina.

Vlad – kiedy dziewczyna walnęła Cię w ryj, poczułeś ostry ból i właściwie to przelało czarę goryczy. Walnąłeś ją w splot słoneczny, przez natychmiast zamknęła jadaczkę i straciła przytomność. Dziewczyna rodzi, dlatego trudno ją podnieść i przenieść do pomieszczenia. Choć tyle dobrego, że pojawiła się Midori z wodą i czystymi szmatami.


Kolejność dowolna.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Pią Maj 05, 2017 8:07 am

Gdy w końcu krnąbrna suka uspokoiła się Vladislau wziął kilka głębszych wdechów by się uspokoić. Niewiele pomogło ze względu na smród. Białowłosy nie miał wyboru w kwestii traktowania idiotki. To ona sprowadziła kłopoty na swoją rodzinę i to ona odmawiała przyjęcia pomocy w momencie gdy jej potrzebowała. Gdyby nie fakt, że szkoda dziecka to Vladislau by ją zwyczajnie zabił. Jeden wieśniak w tę czy w tamtą nie robiło już różnicy. Dziecko z kolei potrzebuje rodziców albo chociaż matki. Jaka by nie była. Gdyby od niego zależało zabrałby nowo narodzone dziecko, ale mieli zadanie i brak warunków umożliwiających przeżycie noworodka.
- Potrzebne są woda i czyste szmaty. Przeniesienie jej będzie trudne, więc będziemy musieli przyjąć poród pod gołym niebem. Przydałby się koc albo prześcieradło. Najlepiej takie, na których nie spało żadne zwierzę. Oczywiście nie możemy za bardzo wybrzydzać. Mamy bardzo mało czasu, a ona jeszcze mniej. - stwierdził do Midori. Był zaniepokojony zarówno tym ile czasu mitrężyli w tym miejscu jak i zielonkawym kolorem płynu. Nie odbierał ludzkich porodów. Jednakże z doświadczenia wiedział, że przeźroczystość, czerwień czy nawet błękit są normalne w podobnych wydzielinach. Zieleń zazwyczaj zwiastowała kłopoty. I to nie wywołane przez nich bo gnicie czy choroby nie powstawały w ciągu kilkunastu minut. Vlad zmełł rosyjskie przekleństwo w ustach.
- Dziękuję. Potrzebuję także ostrych nożyczek. Jakieś waciki albo coś w podobie, jeśli mają w domu. Kleszcze by się zdały ale poradzę sobie bez nich. - dodał widząc, że Midori przyniosła o co prosił. Być może uda się jej odnaleźć mniej ważne, ale też przydatne rzeczy które zwiększyłyby szanse na przeżycie dziecka. Matka go nieszczególnie obchodziła choć też miał zamiar podtrzymać ją przy życiu. W końcu ktoś musi zająć się dzieckiem.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Midori Pią Maj 05, 2017 5:20 pm

Koniec końców, wszelaką rozmowę z dzieckiem pozostawiła Leonowi, decydując się, by pomóc drugiemu z towarzyszy w tej niecodziennej sprawie. Jednocześnie cieszyła się w duchu z dwóch rzeczy w tej beznadziejnej sytuacji - fakt, że póki co pies został od niej zabrany, jak również i to, że nie musiała się użerać z tamtą kobietą. Zapewne jej cierpliwość wobec tej jednej osoby mogłaby się skończyć jeszcze szybciej niż u dowódcy.
Uuu... Niezłe słownictwo podłapała dziewczyna... - pomyślała międzyczasie, gdy szukała to co trzeba. Prawdę mówiąc... Zwykły przypadek, a zostali opóźnieni i to mocno. Mogli być już dalej... Mogli pozostawić ich tutaj, zawrócić, szukać szczęścia w innym domostwie... Eh...
Na dodatek zastanawiała się, co będzie właściwie z tamtą kobietą i jej dzieckiem. Będą musieli pozostawić tutaj... Ale co, jeśli ona coś będzie chciała mu zrobić? Nie wydawała się być zbytnio zrównoważona psychicznie. A do tego dochodził fakt, że została prawie sama...
Pokręciła nieco głową, starając się pozbyć z głowy owych myśli. O, tu jest - międzyczasie dostrzegła potrzebne jej rzeczy, które wzięła ze sobą i właśnie zaniosła do Grigorija.
No i wtedy też dojrzała, jak tam sytuacja wyglądała. Lekko skrzywiła się, widząc i słysząc tą sytuację. Położyła obok nich przyniesione rzeczy, po czym wcisnęła mu do rąk przyniesione ścierki.
- Okej, spróbuję znaleźć - powiedziała do niego. - Właściwie to wiesz, jak odbiera się poród? - dobra, ona nie wiedziała, to nie jej była bajka. No i...
No właśnie, nie powinna mieć nadal urazu i być zła za jego wcześniejsze zachowanie? No tak jakoś... Nie myślała nad tym teraz.
Odeszła od niego, wracając do domostwa i szukając dalej potrzebnych rzeczy.
- Ej, wiesz gdzie są nożyczki, rzeczy higieniczne i kleszcze? - zawołała jeszcze, zaglądając międzyczasie tam, gdzie był Leon i ten młody chłopak. - Potrzebuję pomocy. Trzeba tamtego malucha wyciągnąć na świat żywego.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Leon Pon Maj 08, 2017 4:20 pm

- Szefa poniosło, ja po prostu spudłowałem chciałem obronić koleżankę. – Westchnął ciężko do dzieciaka i wolał mu wręczyć kundla, niż mieć broń wycelowaną prosto w pierś. Nie trafi, ale nadal nigdy nie jest komfortowo. Z resztą paskudnie czuł się mówiąc o zabijaniu jak o czymś co robi się na porządku dziennym, ale widać to raczej go nie opuści, bycie ex-outlaw to taki paskudny fragment życia, który po prostu ciągnie się za nim i nawet wszelkie starania nie mogły sprawić, że pozbędzie się go tak po prostu.
Zdziwiła go prośba dziecka, ot widać że miał jaja i była nawet sensowna. Nie miał tu już nic, mógł zostać i zeznawać i iść do bidulca albo iść z nimi i może nawet wyrośnie na kogoś lepszego, jeśli da się mu możliwości.
- Ta broń nie jest zwykła. Kim był dziadek? Twoim mentorem? Jesteś uczniem łowcy? – Zaryzykował. W razie gdyby chłopak nie zrozumiał nie miało to znaczenia albo zostawi to oddziałowi z okolicy. W razie gdyby wiedział znacznie prościej będzie z nim gadać.
Z resztą ta jego oferta. Ciężko odmówić takiemu komuś, a tym bardziej widząc potencjał. Nie bał się wystawić broni do faceta, który wyjmuje klamkę i wypala szybciej niż się mruga. Nie próbował zabić nikogo a tylko się obronić. To dobrze o nim świadczyło.
Głaskał psa próbując wymyślić coś, a krzyki z podwórza tylko przyspieszyły jego procesy myślowe.
- Zróbmy tak, oddasz mi broń, potem ci ją zwrócę, pomożesz z porodem, a ja pogadam z nimi. Będziesz na moją odpowiedzialność, ale musisz powiedzieć mi wszystko i pomóc. Uznaj to za test zaufania. – Może pertraktacje z dzieckiem były głupie, ale nie wtedy gdy miał ze sobą armatę, która połamie mu rękę i wyrwie kowbojowi dziurę w ciele. Z resztą naprawdę chciał go wziąć ze sobą. Ot, po prostu czuł że to dobry pomysł. Póki co przeczucia i szczęście były dla niego łaskawe, więc czemu by nie próbować.
- Już idziemy! Nie strzelać i młody nam pomoże. – Krzyknął patrząc dzieciakowi w oczy. Młodzi chłopcy lubili jak ktoś traktował ich poważnie na tyle, by byli partnerami w dyskusji, a ten dodatkowo zdawał się posiadać silne pojęcie własnego losu.
Leon wyciągnął dłoń po broń.
- To jak będzie Tommy?
Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Sob Maj 20, 2017 1:51 pm

Leon:

Leon okazał się prawdziwym taktykiem w starciu z dzieckiem, które z każdą chwilą zdawało się coraz bardziej mu ufać. Wszak niie miał gęby seryjnego mordercy, nie krzyczał, a jedynie przedstawił fakty w tej mało korzystnej sprawie.
- Oni… zawsze byli dziwni, ale nie zasłużyli na to. Szkoda, że nie żyją. - westchnął malec i całkowicie opuścił broń. Było widać, że nie należał do członków tej społeczności i jeszcze nie przesiąkł wiejskimi układami i tutejszym życiem. Ot. Po prostu dziecko znajdujące się w miejscu gdzie życie wyznacza się poprzez pory roku, trzodę i rolę.
Ja… ja nie wiem… Jestem tutaj od kiedy pamiętam. Czasem mam dziwne przebłyski, ale… nie mam już mamy ani taty. Dziadka też nie. - odruchowo spojrzał na broń i zaczął ją delikatnie obracać w swoich dłoniach. Miał na rękach wiele śladów wyglądających jakby ktoś regularnie smagał go wierzbowymi gałązkami. Poza tym wyglądał jakby wiedział czym jest praca i mało kiedy jej unikał.
- Dobrze proszę Pana, ale nie chce tu być. - nieśmiało oddał broń, ale z momentem jej przekazania straciła ona właściwości, wyglądając na zupełnie zwykłą, nie różniącą się niczym od jej podobnych.
- Ale ona jest dziewczyną. Nie chcę pomagać z porodem, bo to mi się nie podoba. - zaniósł się szlochem, co było zupełnie naturalną reakcją w przypadku dziecka. Widać znajdował się na etapie, gdzie jeszcze wszystkie dziewczyny były be, a prawdziwe zainteresowania oscylowały wokół super bohaterów.


Midori:

Z punktu widzenia obserwatora ta sytuacja wcale nie wyglądała na ciekawą. Z jednej strony szkoda tych ludzi, ale część z nich sama prosiła się o koniec jaki ich spotkał. Szef nie miał wcale łatwego zadania… Musiał się użerać z dziewczyną przez którą wynikło to całe piekło. I jak tutaj lubić inne przedstawicielki swojej płci? W pewnych chwilach tok rozumowania Midori był całkowicie zrozumiały.
Było wątpliwe, że Vlad kiedykolwiek odbierał poród. Która akuszerka waliła na odlew rodzące kobiety, bo przeszkadzał im wrzask? No dobra, rodząca trochę przesadziła, ale w tym momencie naprawdę wyglądało to kiepsko. Zielone wody płodowe mówiły same za siebie, do tego dochodził brak warunków i naprawdę ubogi sprzęt jaki był w posiadaniu tej wiejskiej rodziny. Łowczyni wykonała polecenie dowódcy i ponownie wróciła do chaty, gdzie jak widać Leon doskonale dogadywał się z chłopcem.
- Kleszcze… - powtórzył przerażony i spojrzał na Leona, jakby w jego oczach chciał znaleźć otuchę.
- Mają je w stodole… Czasem nimi zabijali… psy. - powiedział, kierując na Midori swoje nieufne spojrzenie. Czy to oznaczało, że tak samo chcieli zabić tą wieśniaczkę i jej dziecko? Rozłupać czaszkę… Tak, Tommy to widział. Psy z pogruchotanymi kośćmi, rzucone gdzieś w pole mięso mogły porwać zwierzęta i ptaki. Chłopiec był przerażony, co dało się zobaczyć w jego oczach.
Posłusznie podszedł do jednej z szaf i podał Midori dwie pary starych prześcieradeł. Dlaczego starych? Były wielokrotnie prane i zniszczone.
- Nie wiem gdzie są nożyczki, ale noże są w szufladzie. Niech Pani ich nie krzywdzi. - wskazał na szufladę przy stole i wciągnął nerwowo powietrze.

Leon, Midori - oboje usłyszeliście, że ktoś właśnie wjechał na podwórko z piskiem opon.


Vlad:

Rola akuszerki była w tym wypadku karą niżeli nagrodą. Jakoś jednak trzeba pomóc i możliwie bezpiecznie wyciągnąć na świat dziecko… miejmy nadzieję, że żywe. Kobieta wciąż była nieprzytomna, ale nie przeszkadzało to w tym, żeby akcja porodowa była w toku. Zielone płyny wymieszane z krwią nie dość, że prawie bez przerwy wydobywały się z jej dróg rodnych, to jeszcze miały intensywny zapach – coś jak gnicie, zapach zepsutego mięsa.
Tyle dobrego, że Midori pobiegła w poszukiwaniu czegoś ostrego i koców mogących się przydać przy rodzeniu pod gołym niebem. Nawet gdyby Vlad chciał, nie mógł tak po prostu przenieść dziewczyny. Psy, które znajdowały się na podwórzu cicho skamlały, ale żaden z nich nie śmiał się zbliżyć w stronę „polowego szpitala”.
Zwierzęta zamilkły i podnosząc do góry uszy, skierowały wzrok tam, gdzie wychwyciły dźwięk. Samochód. Auto, które odjechało tak szybko, że się za nim kurzyło, teraz wracało. Może ksiądz przemyślał swoje zachowanie i postanowił pomóc? Już z daleka było widać, że nie jest w samochodzie sam… Kiedy zajechał na posesję, zaciągnął ręczny i wyskoczył z samochodu wraz z tutejszym sołtysem pełniącym rolę policjanta oraz wikarym.
- Boże… Miej w opiece tą nieszczęsną rodzinę na którą spadła kara przez grzech ich córki… - ksiądz przeżegnał się i wskazał grubym paluchem na Vlada.
- Widziałem ich, jak zabijali tych nieszczęśników. Trzeba ich aresztować. - ksiądz był starszym otyłym panem z łysiną i okularach wyglądających jak denka od słoika. Miotał się jak wsza, ale nie podszedł bliżej. Nie zapytał czy pomóc, tylko kręcił się obok wikarego, który służył prawie jako żywa tarcza w tej walce dobra ze złem. Chłopak był wysoki, miał czarne krótkie włosy i zmęczoną twarz. Nie odezwał się ani słowem, tylko patrzył w kierunku tych wszystkich trupów i kiwał głową.
- Ręce do góry. Zostajesz aresztowany pod zarzutem wymordowania całej rodziny i próby gwałtu. Odsuń się od niej. - Vladislau usłyszał donośny głos tutejszego policjanta, który bezceremonialnie celował do niego z broni. Mężczyzna był ubrany w granatowy uniform i czapkę, spod której wystawały ciemne włosy. Miał około 40 lat i nie wyglądał jakby żartował.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Leon Sob Maj 20, 2017 11:08 pm

- Bo czasem tak to jest, że dobrzy ludzie popełniają tragiczne błędy. – Nie raz już spotykał takich ludzi. Problem był taki, że przeważnie pakował ich do mamra albo pakował im kulę między uszy. Bardzo starał się trzymać moralności, jednak nie zawsze się da. Zwłaszcza, gdy prowadzona jest walka z siłą wyższą.
- Jestem trochę za młody aby mówić mi pan. Leon. – Rzucił i uśmiechnął się. Wszystko poszło prawie dobrze, ale nagle berbeć rozbeczał się zupełnie. Łowca westchnął i w ojcowskim odruchu złapał go za głowę i przytulił. Zdecydowanie nie wiedział jak radzić sobie z płaczącymi maluchami, od tego były kobiety.
- Na nic nie będziesz patrzeć, po prostu powiedz gdzie znaleźć rzeczy. – Poczochrał go po głowie i usłyszał kolejną wrzawę, coś było nie tak i znowu kogoś przywiało. – Synu musisz być twardy, jak prawdziwy mężczyzna. Chodź, musimy ogarnąć resztę. Trzymaj się blisko.
Powoli wyszedł trzymając chłopaka za plecy, tak by dodać mu otuchy i by nie zatrzymywał się. Trzeba przecież przeć do przodu, nawet gdy nie ma się ochoty ani sił. Nie był może najlepszy w ogarnianie dzieciaków, ale na tyle dobry by przynajmniej wiedzieć kiedy młodzik potrzebuje otuchy.
- To ja jestem tu wysłannikiem Boga, ojcze. – Krzyknął po łacinie w kierunku grubaska z koloratką. Typowego gówniaka, którzy jako pierwsi lecieli do Argentyny jak tylko ktoś prześledził ich historię przeglądarki albo pogrzebał w folderach na dysku.
- Wysłannik inkwizycji, z ramienia papieskiego, Leon Buckner. – Stał z wypiętą do przodu klatą trzymając w opuszczonej dłoni broń od dzieciaka. – Każ im opuścić broń. Ścigamy przejawy herezji i jeśli nie chcesz wszczęcia postępowania, współpracuj.
Mierzył wszystkich ostrym wzrokiem, nie miał zamiaru zmieniać wszystkich tu w karmę dla psów i dodawać sobie grzechów do odpokutowania, ale zdecydowanie wolał nie oddawać się w ręce stróżów prawa, zwłaszcza że Grzesiu chyba powoli wyczerpywał zapas cierpliwości i poczucia humoru.

Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Midori Sro Maj 24, 2017 2:10 pm

Potarła policzek, po czym wzięła głębszy wdech i nieco pokręciła głową, zerkając na młodszego.
- Już tak nie patrz na mnie - wywróciła nieco oczami, po czym posłała mu z lekka łagodny uśmiech. - Potrzebne będą, by pomóc dziecku dostać się na świat - Niestety, ale ja się na tym kompletnie nie znam. Cholera. Kto by się spodziewał, że ta sytuacja zrobić się aż tak beznadziejna? Nie rozumiała tego, dlaczego właściwie do tego doszło. I... Właściwie, czemu to kontynuują, zamiast zostawić. Chociaż nie, szkoda było jej dzieciaków, które muszą cierpieć przez błędy dorosłych. No i psów.
Mimo że nadal cholernie się ich bała.
Wzięła prześcieradła od chłopaka, po czym posłała mu lekki uśmiech.
- Dziękuję ci - powiedziała do niego. - To bardzo pomocne - no i Tommy został pochwalony przez czarnowłosą dziewczynę. Ciekawe jak zareaguje na to?
Pokręciła lekko głową.
- Nie chcę ich krzywdzić... Ale brak działania sprawi, że to dziecko zginie... - Raczej. Cholera. Nie znam się na tym. Ruszyła jeszcze w stronę szuflady, by potem ją otworzyć i poszukać noże. Postarałaby się wziąć kilka z nich, maksymalnie trzy, zwłaszcza takie, które wydawały się być czyste i ostre. Zdecydowanie nie mam pojęcia co dalej. Mogę mu tylko przynieść te rzeczy. Brrr... Za niedługo pewnie zacznie uważać, że walka z wampirami jest o wiele mniej skomplikowana niż konfrontacja z tymi wszystkimi ludźmi.
Wtedy usłyszała dźwięk samochodu. Zatrzymała się na moment. Chwila. Samochód. Samochód! Co to oznacza? - w sumie, prawdę mówiąc, gdyby udało im się chociaż to przejąć i nadrobić stracony czas...
Tylko znając los, pewnie szykowało się na kłopoty.
Uniosła lekko brwi, słysząc to, co mówił teraz i potem Leon.
- Jestem prawie pewna, że to nie zadziała - powiedziała do niego po angielsku. Zostać czy wyjść? Cholera. Nie mogę tu zostać, skoro te przedmioty są potrzebne. No i... Wszystkie moje rzeczy są na zewnątrz. Muszę być ostrożna. Zdecydowała w myślach dziewczyna.
I tak, serio uważam, że to nie zadziała. Leon za cholerę nie wygląda na wysłannika z Watykanu - dodała w myślach.
Raczej nie była głucha, prawda? Zanim również pojawiła się w drzwiach, schowała noże pomiędzy prześcieradła, tak, by nie było ich widać na pierwszy rzut oka.
- Mógłbyś z łaski swojej nie wymachiwać tą bronią, a ruszyć tyłek i zobaczyć, jak to wygląda naprawdę? - odezwała się, tym razem po polsku, widząc co się dzieje i słysząc słowa... Tego oto pana z bronią. - Ta kobieta rodzi. RODZI. Rusz się i chodź pomóc, albo zasuwaj po lekarza! Chcesz pozwolić dziecku umrzeć? - zawołała jeszcze. Cholera. Mam nadzieję, że to zadziała. Naprawdę czuję się teraz głupio... Może nie powinnam się wychylać?
Cóż, co dalej? Próbowałaby podejść, przekazać rzeczy dla łowcy... I chyba próbować pomóc. Bo co więcej?
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Czw Cze 15, 2017 11:10 am

Wody odeszły. Nie były takie na jakie liczył Vlad. Powinny być mętnie białe lub niebieskie. Zieleń daleka była od doskonałości. I jeszcze ten smród.
- Nie ma krwi. To dobrze. - pocieszał się. Żal mu było nieszczęsnego dzieciaka. Poza tym myśl, że próbując ratować dziecko na marne stracili by jedynie czas była niezwykle drażniąca. Vlad odetchnął by się uspokoić.
- Dziecko było niedotlenione. Obwiązało się pępowiną. Może paliła? Może ta ciąża trwa dłużej niż sądziliśmy. - mówił sam do siebie po angielsku. Szukał wzrokiem czy ma wszystko co jest mu potrzebne. Wtem przyjechali. Oczywiście pierwsze co to krzyki i oskarżenia w języku, który coraz bardziej drażnił jego uszy. Nie miał nawet ochoty rozumieć co do niego mówią. Zresztą gestykulacja szeryfa, którą obserwował znudzonym wzrokiem mówiła dość.
- Leon. Oni są tak zacofani, że z pewnością nie znają łaciny. Jeśli mnie zaatakują obezwładnij ich. Jestem, kurwa, zajęty i nie mam czasu na zabawy mentalnych wieśniaków. - stwierdził z pogardą w języku angielskim. Zajęty był jakby nie patrzeć. jeśli to dziecko było niedotlenione każdy ruch mógł być dlań ostatnim. trzeba było jak najszybciej je wyciągnąć na świat. Rozstawił nogi półprzytomnej idiotki by ułatwić dzieciakowi wyjście na świat. Nawet jeśli sama nie będzie przeć ciało spróbuje to zrobić mimowolnie, a Vladislau usiłuje mu w tym pomóc wszelkimi znanymi sposobami. Trzeba będzie usunąć zieloną wydzielinę i ułożyć czyste szmaty. gdy ciało będzie doznawać spazmów rytmicznie będzie się starał mu pomóc naciskając delikatnie nieco powyżej macicy by nie zgnieść dziecka, a pozwolić mu powoli zmierzać w kierunku wyjścia. Kres siedział w oddaleniu wraz z innymi zwierzętami. Gdy przyjechała kolejna partia idiotów oddalił się nieśpieszne by łukiem zajść ich od tyłu na wypadek gdyby Vlad miał zamiar wydać mu rozkaz. Wolał być poza ich wzrokiem.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Sob Cze 24, 2017 7:13 pm

Mimo tego w jakich warunkach przyszło mu żyć, Tommy był bardzo grzecznym i uczynnym chłopcem. Co więcej rozumiał angielski, a to w tak małej wiosce było prawdziwym osiągnięciem. Było widać, że w tym domu nie był on zbyt kochanym dzieckiem. Wychudzony, przeganiany z kąta w kąt – ot, zwykły chłopiec na posyłki i niezawodna pomoc w obejściu.
- Przyniosę wszystko co trzeba, ale nie chcę na to patrzeć. - pociągnął nosem, starając się zachować jak prawdziwy mężczyzna. Wszak tego typu otucha nie mogła podziałać inaczej jak uspokojeniem się dziecka.
Na słowa Midori zaczerwienił się jedynie jak dojrzały pomidor i schował za Leonem stale spuszczając wzrok. Tak, zdecydowanie był to czas kiedy większość dziewczyn nie była warta uwagi, a druga połowa zwyczajnie go krępowała. Mimo to wyszedł z domu wraz z łowcami, ale spłoszył się nieco na widok duchownej świty. Tommy doskonale wiedział co się kroi, bo w tak małej wiosce słowo księdza miało olbrzymią władzę.
- Szatanie! Antychryście! - ksiądz szybko zmienił obiekt i tym samym tłustym paluchem wskazał na Leona – Wikary, podaj mi krzyż i wodę święconą! Ten człowiek jest opętany! Mówi jak demon! - ksiądz i łowca innowierców był specjalistą demonologiem i był pewien, że przez Leona przemawia właśnie jakiś Belzebub, czy inny demoniczny gad, który niedawno pomyślnie nakłonił do mordu na tej biednej niewinnej rodzinie. Mimo iż był kapłanem oczywiście nie zrozumiał ani jednego słowa.
- Buckner to morderca proszę księdza. Oglądałem film dokumentalny o opętaniach gdzie tłumaczyli taki dialekt. To może być Hitler proszę księdza. - wikary nie spuszczał oka z Leona i podał księdzu drewniany krzyż i biblię. Sam zaś jako tarczę przed złem obrał wodę święconą. Wiadomo, że demony się tego boją, więc chcąc nie chcąc nie złamią wiary prawdziwego kapłana i nie zbliżą się jeśli wyczują wodę.
Szach mat szarlatany! Wiejskie parafie są pełne wykwalifikowanych posłańców dobra i nie straszne im języki demonów! Czy to Hitler, Belzebub, Piłat czy sam Lucek z najniższych i najgorętszych kręgów piekieł.
Nikt tutaj nie miał czasu patrzeć na Midori czy nawet na rodzącą kobietę. Kapłani mieli teraz inny problem, a milicjant? A no właśnie…
- Odsuń się powiedziałem! - ponownie próbował zwrócić uwagę Vlada, ale tym razem wykonał ruch dość nierozsądny jeśli nie użyć słowa głupi. Mężczyzna strzelił, a pocisk minął Rosjanina o jakieś dwa centymetry i wbił się gdzieś w ziemię. Cóż, Pan glina nie żartował.

Kolejność dowolna.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Sob Cze 24, 2017 9:42 pm

Naprawdę bardzo chciał odebrać ten poród. Chciał uniknąć kolejnych śmierci i niedopowiedzeń. Chciał ruszyć już na przód. Słysząc jednak brednie, które opowiadali pożal się boże duchowni, czuł jak coś w nim pęka. Resztki cierpliwości wypalały się niczym lont czarnoprochowy, a kulminacyjnym momentem był wystrzał szeryfa. Vladislau podniósł wzrok na idiotę. Patrzył na niego stalowym spojrzeniem jak na niepełnosprawnego umysłowo robaka. Nie silił się nawet na tłumaczenie w jakimkolwiek języku. Z jego ust wydobył się jedynie przeciągły gwizd urwany nagle na końcu. Na ten rozkaz Kres napiął mięśnie i ruszył wykonując nagłą szarżę na plecy i głowę uzbrojonego mężczyzny by go obalić i odbić się od niego w kierunku Vlada, który w tym momencie wstanie i wykona krok na przód by pies lecąc wpadł na niego i... dokonał przemiany z pomocą ich artefaktów. Żarty się skończyły w momencie gdy padł strzał w jego kierunku podczas gdy chcieli spokojnie wyjaśnić zajście. Nie miał zamiaru się patyczkować. Już w trakcie przemiany gdy ciało zaczęło przybierać gargantuiczne kształty kroczył na przód odpinając klamry swych ubrań. Nie zamierzał omijać jaśnie szeryfa wręcz po nim przechodząc. Gdy transformacja dobiegnie końca jednym susem zamierza skoczyć do samochodu by odciąć drogę ucieczki zidiociałym klechom.
- Вот ваш демон, дебилы.* - rzekł szczerząc kły. Jeśli zamierzali uciekać pierwszego zamierzał dopaść kaznodzieję ponieważ to on miał kluczyki. Mimo przemożnej chęci wyfiletowania idiotów zwalczy swą chęć mordu okładając jedynie na odlew tak by ogłuszyć. Miał jednak cichą nadzieję, że widząc co się dzieje zwyczajnie w przestrachu zaczną skomleć o litość. Dzięki temu mogliby ich obezwładnić i wrócić do nieszczęsnego porodu.



*Oto wasz demon, kretyni.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Midori Pon Cze 26, 2017 10:43 pm

Nie bardzo skakała z radości, gdy okazało się, że... Po prostu została zignorowana. Zmrużyła nieco oczy, wyraźnie się naburmuszając i zarazem poważnie się zastanawiając, czy nie wyskoczyć na nich wszystkich i próbować w ten sposób postawić do pionu... Chociaż czy to jest właściwie możliwe? No i czy jako kobieta będzie mogła jednak coś więcej zdziałać? Była prawie pewna, że nie. Przynajmniej, dopóki nie pokaże się z bardziej stanowczej strony. Chociaż, pewnie mają tu kobiety za jedynie coś, co można przyrównać do przedmiotu... Eh... Muszę pamiętać, że przy następnej akcji w Polsce czy gdzieś, mam się przebrać za faceta. Mniej problemów.
Potarła policzek, mrużąc nieco oczy. Zdecydowanie sytuacja robiła się coraz to bardziej skomplikowana. No i akurat reakcja duchownych nie zdziwiła Midori aż tak bardzo.
- Uważają, że cię opętano - zwróciła się do Leona po angielsku. - W sumie, męczy mnie to już - i bawienie się w tłumacza, i sama sytuacja. To nie było zdecydowanie coś miłego, zwłaszcza, że niekiedy podjęte tutaj decyzje nie były czymś, z czym właściwie się zgadzała.
No i w sumie, kolejne to, co nastało, było czymś, czego nie potrafiłaby zaakceptować. Rzeczywiście, atak człowieka sprawił, że i sama się wystraszyła. A co, jeśli trafiłby kogoś z nich? Przecież to zabija! I chwila, gdzie strzał ostrzegawczy czy coś w tym stylu?
Bądź co bądź, jej nie będzie nawet dane teraz zaprotestować. Cóż, rzeczywistość była taka, że nim zdążyła otworzyć usta, ujrzała "przemianę" dowódcy... Połączenie wraz z zwierzęciem, tworząc swojego rodzaju hybrydę... Tak można to nazwać, prawda? Ale najważniejsze jest to, że to był WILK. I teraz jest większy wilk. Złote oczy wpatrywały się w niego, ukazując coraz to większe przerażenie...
Trochę to było dla niej za dużo. Dlatego wydała z siebie jedynie krótki okrzyk, po czym zemdlała.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Leon Pią Lip 14, 2017 6:13 pm

Ech gdzie się podziali ludzie, którzy wiedzą co on mówi. Gdzie się podziali ci kapłani, którzy na dźwięk jego stanowiska i godnego powitania odpowiadali udzieleniem pomocy i pobłogosławieniem w na drodze walki w imię boskiej chwały. Tutaj wszyscy żyli jeszcze jak banda zwyrodniałych pogan, antychrystów których uczono go palić na stosie i nawracać świętymi pociskami. Wszyscy oni zapewne mieli tego samego włodarza, plugawego wampira, który zatruł im umysły bardziej niż gender zatruł miasteczka studenckie.
Głupcy i grzesznicy przeginali, powinni się cieszyć że nie spotkali go w czasach, gdy ludzi tego pokroju potrafił powystrzelać i ograbić ze wszystkiego co mieli. Nie miał zamiaru wyciągać broni swojej ani tej od dzieciaka, którego trzymał mocno za ramię aby ten nie ruszył się za gwałtownie i nie spowodował przypadkowej agresji i przy okazji sprytnie zasłonić mu przedramieniem poród. Nie chciał go wiedzieć to go nie zobaczy (w sumie mimowolnie traktując go jako polisę na to, że nie zostanie trafiony mając „za zakładnika” dziecko, taki bezwarunkowy odruch z czasów mniej szlachetnych).
Nie ruszył się z miejsca nawet wtedy, gdy Midori zaczęła tłumaczenie.
- Wiem, domyśliłem się z kontekstu. – Mruknął do niej starając się udawać słup. Patrząc jak ważniak trzyma broń nie jest w stanie wysadzić celnego strzału w głowę, chyba że spudłuje w chałupę za nim.
Mimo wszystko nie chciał by łebek przed nim oberwał nawet taką dziwną niefartowną kulą, które Leon lubił przywoływać na ludzi, których nie chciał oglądać martwymi.
Chciał sięgnąć po broń i urwać każdemu z nich ramię, albo nogę ale nie zdążył, strzał padł i ten stary ruski ogier w końcu uznał, że ma dość. Gdy usłyszał gwizd nie spodobało mu się to. Za bardzo był ogarnięty na to aby nie rozpoznać czegoś dziwnego i nienaturalnego. Szybkim ruchem złapał dziecko i zrobił obrót by klęknąć i osłonić go plecami. Zasłonił mu uszy i obrócił głowę na tyle by przez ramię widzieć co się dzieje, tym sprawniejszym okiem. To też co zobaczył sprawiło, że ciary przeszły mu po plerach jak podczas kąpieli pod wodospadem. Dobrze, że zdecydował się nie dać małemu oglądać takich cudów.
- Oślą szczęką zrobiłem położyłem stos na stosie, oślą szczęką wyrzezałem tysiąc mężów. – Skwitował jedynym cytatem, który przyszedł mu teraz na myśl i patrzył na to co się dzieje. Szary Lis, jego przyjaciel też zmieniał się w ludzko-zwierzęcy amalgamat, ale znacznie bardziej naturalnie. To co teraz zobaczył wyglądało jak nieboski pakt, gwałt na naturze ludzi i zwierząt i obrzydliwe dzieło czarnej magii.
Nie dało się jednak nie zauważyć, że Midori po prostu ucięła sobie drzemkę nie potrafiąc znieść tego okropieństwa i w sumie się jej nie dziwił, miał ochotę wyjąć broń i skończyć męczarnie tego demona, którym stał się Włodek.
- Zawrzyj oczy! – Krzyknął tylko łapiąc go mocno i biegnąc do Midorii, by ją też osłonić przed przypadkowym pociskiem i może nawet ocucić potrząśnięciem albo złapaniem za policzki i chuchnięciem cygara prosto w twarz. Takie sole trzeźwiące domowej roboty.


Leon

Leon
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Kapelusz cowboya, Cygaro i wiele więcej
Zawód : Łowca, Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak, ale być może
Moce : .
Magia : w KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3191-leon-buckner#67626 https://vampireknight.forumpl.net/t3193-leon-buckner#67628 https://vampireknight.forumpl.net/t3611-chata-z-drewna

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Esmeralda Pią Lip 21, 2017 9:09 pm

Leon miał trochę racji twierdząc, że zachowanie tutejszych władz bożych nie stało nawet obok prawdziwego powołania. Do pogan było im oczywiście daleko, jednak głupota i brak wzniesienia się ponad horyzonty robiły swoje. Ci ludzie większość swojego życia spędzili pośród studiowania wyimaginowanego poczucia sprawiedliwości i niepraktykowanych już iście prostych zasad życia. Daleko im było do uczonych, do osób prawdziwie wypełniających swoje powołanie. Obcy język zwiastował zło. Anomalie były niedopuszczalne i świadczyły o demonicznej naturze samego podmiotu. Trudno było wytłumaczyć coś komuś kto nie chciał słuchać. Swoje wiedzieli, a jeśli ta wiedza im odpowiadała, to po cóż wznosić wzrok na innych?
Wszyscy trzej wyglądali na zdecydowanych i bardzo bojowo nastawionych. Kto mógłby sprzeciwić się tutejszej władzy? Księża i policjant panowali nad hierarchią i każdy musiał dostosować się do poleceń. Przyjezdni w szczególności.
- Tyle lat żyję, a takiego czegoś żem nie widział. Takie morderstwa tylko na filmach proszę księdza. Miał ksiądz rację, to antychrysty. - mężczyzna z bronią splunął na ziemię, co było wręcz obelgą dla jego rozmówców. Zapewne ani on, ani pozostała część świty wybawicieli nie spodziewali się, że ujrzą coś… co bezpowrotnie zmieni ich życie. Demon którego odkryli. Antychryst którym straszy się wiernych jednak istniał, czego sylwetka łowcy była doskonałym dowodem. Z początku wszyscy zignorowali gwizd i psa, ale po połączeniu się Pana i zwierza, powietrze przecięły głośne krzyki. Strachu rzecz jasna. Proboszcz i wikary wykonali taktyczny odwrót i wzywając imię Pana Boga zaczęli biec w stronę zaparkowanego auta tak, że mało sutanny nie stanęły w płomieniach!
- Boże przenajświętszy uratuj! - krzyczeli na zmianę, a trasę ich ucieczki wyznaczały pogubione przedmioty – biblia, jakiś różaniec, krzyż.


Leon – Grzegorz się wkurzył dzięki czemu miałeś okazję zobaczyć jak wygląda hybryda człowieka i psa. Trzeba przyznać, że imponująco wystraszył tych ludzi i nigdy wcześniej nie widziałeś, by ktoś tak szybko uciekał. Nim doszło do całkowitej przemiany wiedziałeś, że coś się dzieje, dlatego osłoniłeś Tommy’iego, który się do Ciebie przytulił jakbyś naprawdę był jego ojcem. Dzieciak Ci ufał, ale czemu się dziwić? Kiedy Midori padła wiedziałeś, że nie możesz jej tak zostawić. Nakazałeś dzieciakowi żeby nie patrzył i zwróciłeś kroki w stronę nieprzytomnej dziewczyny. Wystarczyło potrząśnięcie i Twoja wersja soli trzeźwiących, a Midori wróciła ze świata śpiochów. Czy jednak to dobrze biorąc pod uwagę, że hybrydopies wciąż biega na wolności, a ksiądz i spółka uciekają z takim krzykiem, że pewnie słychać ich aż w Rosji.

Midori – Czegoś takiego jeszcze nie widziałaś. Najpierw wygrażanie się tej wiejskiej hołoty, potem zaś przeciągły gwizd i widok który chciałabyś zapomnieć. W takiej sytuacji omdlenie nie jest niczym nadzwyczajnym, dlatego zasiliłaś grono przymusowych wyznawców Morfeusza. Do czasu… gdy obudził Cię Leon. Albo raczej potrząśnięcie i zapach cygara. Do Twoich uszu wciąż dociera dźwięk wrzeszczących ludzi. Czy jesteś już w piekle?

Vlad – Jak można było się spodziewać wieśniak Cię sprowokował. Nie chciałeś załatwiać sprawy na polu siłowym, ale jak wiadomo czasem inaczej się nie da. Gwizdnąłeś, a Kres poderwał się i prawie staranował pajaca z bronią. Koleś wydał z siebie okrzyk przerażenia, a jego broń wypadła mu z ręki. Jednak było to nic w porównaniu z dźwiękami jakie dobiegły potem. Była to wręcz poezja dla Twoich uszu bo banda idiotów chyba w końcu coś zrozumiała. Puściłeś się więc za księdzem, który spieprzał że aż się kurzyło. No cóż, może był kiepskim mówcą, ale piątkę z wuefu miał na pewno!
- Zostaw mnie demonie, weź jego! - proboszcz odruchowo pchnął za siebie wikarego, który chcąc nie chcąc na Ciebie wpadł. Oj będzie bicie.
Sam proboszcz znajduje się już przy samochodzie, czyli jakieś 5-6 metrów dalej.

Kolejność dowolna

Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Grigorij Nie Lip 23, 2017 7:01 pm

Czara goryczy się przelała i zauważyć to mogli wszyscy. No prawie wszyscy bo Leon roztropnie zasłonił oczy chłopakowi. Choć nie do końca wiadomo czy to chłopcu powinien przysłaniać wzrok, a nie Midori. W każdym razie teraz już wiedzą czemu Vlad wszędzie zabiera swego zwierzęcego towarzysza. Bestia zaraz po przemianie ruszyła za irytującymi klerykami. Gdy ksiądz pchnął ku niemu wikarego nawet się nie zdziwił. Nie zwolnił. Uderzył na odlew przygłupiego przydupasa z nieludzką siłą by odrzucić go w bok po czym wykonał sus w kierunku kaznodziei. Chciał go dorwać by ten popamiętał chwilę. Lokalny stróż prawa stracił na razie broń dlatego Vlad go zignorował. Poza tym to lokalny kleryk miał kluczyki do wozu, na który zapewne uczciwie i ciężko pracował.
- Я хочу самый большой грешник! – stwierdził całkiem zrozumiale gdyż te słowa nawet po Polsku brzmiały podobnie i wykonał skok. Chwyci jedną ręką dygocącego księdza i ryknie na niego by rzucić potem idiotą o ziemię. Jeśli strach doda mu na tyle skrzydeł, że zdąży wejść do auta Vladislau napnie mięśnie i chwyci za tylną część podwozia by unieść tył samochodu. Nie miał zamiaru pozwolić mu odjechać, a jeśli będzie trzeba to wytrząśnie tego frajera z wozu. Nie zamierzał ich zabijać choć prosili się o to. Podobnie jak nie chciał zabijać wieśniaków, ale nie posłuchali. Idioci nigdy nie słuchają.

* Ja chcę największego grzesznika!
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Niech powstaną przeklęci - Page 2 Empty Re: Niech powstaną przeklęci

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach