KLUB

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Gość Nie Wrz 08, 2013 2:11 pm

Kreatywnością to on mógłby się popisać gdyby znaleźli się sam na sam, tutaj zasięg jego działania jak i możliwości były tak ograniczone, że niemal doprowadzało go to do furii. Chciał zedrzeć z Yv to szkolne wdzianko, drapać, szarpać i gryźć jej ciało gdzie tylko miałby ochotę. A tak musiał się zadowolić kropelkami krwi. Musieli być ostrożni żeby nikt nie zorientował się co robią oraz by nie utoczyć za dużo krwi, tak by jej zapach nie doszedł do nozdrzy jakiegoś wampira. Ile już ktoś bardziej spostrzegawczy nie zauważył co kryje się za ich grą w zakochaną parę. Jego matka z pewnością suszyłaby mu głowę gdyby ich teraz widziała. Jak to matka, na pewno miałaby jakieś ale co do tego 'związku' i musiała trochę mu pomarudzić, powypytywać. A Omi w dodatku była bardzo wścibska i zawsze wciskała swój nos tam gdzie nie trzeba.
Jeśli postawiła sobie taki a nie inny priorytet z pewnością liczyła się z faktem, że on nie pozostanie jej dłużny. Właściwie to miał podstępny plan by ją zeźlić do granic możliwości, tak by rzuciła się na niego z pazurami. Tak jak wtedy w lesie gdy przeorała szponami jego policzek. Było to przyjemniejsze niż jakiekolwiek głaskanie. Właściwie od tamtego czasu spoglądał na nią nieco pod innym kontem. Już nie jako ofiara do pożarcia i wykorzystania cielesnego, która działa mu na nerwy. Widział ją jako zapowiedź dobrej zabawy. W końcu lubiła te same gierki co on. Trafił swój na swego.
- Obie niczego sobie - wzruszył lekko ramionami. Dziewczyny wynajęte przez Omitsu faktycznie były śliczne i seksowne, w dodatku paradowały w samej bieliźnie. Gdyby miał zdecydować się tylko na jedną... Chyba nie byłby w stanie dokonać szybkiego wyboru. Wszystkie były kuszące.
- Ja się boję? - uniósł brwi w zdziwieniu kiedy usłyszał jej śmiech i odpowiedź - Możliwe - przytaknął po krótkiej chwili namysłu. Faktycznie, jeśli się nad tym głębiej zastanowić to ktoś mógł sprzątnąć mu Yv sprzed nosa w trakcie kiedy on zabawiałby się z tancerkami. A przecież tylko on może się z nią bawić nie? Jeśli ona nie była zazdrośnicą, to wystarczającym był fakt, że on był cholernym. Warował swego i użre każdego kto będzie chciał mu coś zabrać. Tym 'czymś' w tym przypadku była blondynka. Nie należała do niego, nie była również przedmiotem ale w jakimś stopniu odczuwał potrzebę by bawiła się tylko z nim. Kolejna rzecz, której nie umiał wyjaśnić. Instynkt, to instynkt, może kiedyś mu się pod tą kopułą coś rozjaśni.
Nacięła jego skórę pod rękawem i skosztowała jego krwi. Chwile potem wychylił całą zawartość swej szklanki i skrzywił się lekko pod wpływem palącego posmaku.
- Jeśli mam do wyboru tancerki albo męczenie Ciebie? - zapytał z poszerzającym się drapieżnym uśmiechem - To rezygnuję - rzucił z przekonaniem. Może gdyby wzięli jedną z tych kobitek do pokoju i bawili się z nią razem? Taki trochę trójkącik tyle, że krwawy.
W końcu ten jełop w słuchawkach zszedł ze sceny i rozstawił się jakiś tam zespół, którego nazwy nie znał. Instrumenty nastrojone, wszystko w porządku i zaczęli grać. Jakiś tam kawałek, jeden za drugim aż w końcu dobrnęli do tak zwanego 'zakochańca' czyli tańca dla par.
Samael nie myśląc wiele, zaśmiał się i ujął Yvke za dłoń.
- A teraz jesteś moja - wyszczerzył się po czym porwał ją na parkiet. Wszak podczas tańca nie dość, że mógł ją po dotykać tu i ówdzie to jeszcze miał większe pole manewru by ją drapnąć.
Będąc już w tłumie tańczących par, ludzkich i wampirzych przyciągnął ją do siebie tak blisko, że ich ciała się stykały - I co teraz zrobisz? - zapytał obejmując ją w talii i bezczelnie kładąc jedną łapę na jej tyłku.

To co ona robiła nie mogło mieć porównania z tym jakie obowiązki miał Natsume. Ona od czasu do czasu coś posprzątała, uprasowała czy coś. Może dotrzymała towarzystwa Kainowi kiedy się nudził. A on? Opiekun Samaela. W dodatku głównodowodzący Zakonu Smoka czyli siły militarnej rodu Dracula. Jakby tego było mało koordynował ruchy wszelkich jednostek, nie koniecznie związanych z Zakonem. No i panicz sprawiał bardzo często problemy.
- To samo mówiłem Kainowi. Jeśli będzie ciągle trzymał panicza w kagańcu i na krótkiej smyczy, w końcu się z niej urwie. A co najgorsze, może już nie wrócić. Owszem powinniśmy kontrolować w małym stopniu co robi i z kim się spotyka ale bez dyszenia mu w kark. To tylko potęguje jego złość, a jak sama dobrze wiesz on nienawidzi wszystkiego i wszystkich. Nie wiem... może z wiekiem mu przejdzie? - pomimo tego, że Anais nie była już nianią młodego, w końcu był już na to za stary, na pewno będzie w stanie zrozumieć o czym mówi Natsume. W końcu niania jest jak matka, dziecko wyrasta i się rozwija jednak ona nadal jest w stanie je w pewnym stopniu zrozumieć i nadal wie o nim bardzo wiele.
- Może nie koniecznie nic, ale jednak bardzo niewiele. Zakon ma wiele tajemnic, które zna tylko głowa rodu. Sama rozumiesz, względy bezpieczeństwa - uśmiechnął się lekko po czym przyjął od półnagiej kelnerki swoje zamówienie. Jak się okazało była to tacka, z małymi kieliszeczkami wypełnionymi tradycyjną sake - Może nie słyszałaś, a raczej na pewno, o tym, że na panicza przygotowywany był zamach. Ostatni żyjący poplecznicy tradycji wyznaczanych przez ojca Kaina, chcieli pozbyć się zarówno Samaela jak i pani Omitsu. Po raz kolejny z resztą. Wszak głowa rodu ma szlachecki rodowód a jego żona tylko krew czystą. Nadal uważają ten związek za 'galimatias', coś co nie powinno mieć miejsca. Jakby książę poślubił chłopkę - wypił powoli pierwszy kieliszek - Oczywiście musieliśmy powstrzymać zamachowców - dokończył.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Yvelin Nie Wrz 08, 2013 3:52 pm

Czy znajdą się sam na sam to już zależało od Sama. Choć wcale nie musi się okazać to takie proste. Ona nie miała zamiaru wyprowadzać ich z imprezy, ale przecież on mógł zrobić co mu się żywnie podoba, w końcu skoro zarządził, że ona musi tu przyjść, może również stwierdzić, że musi stąd z nim wyjść. Chociaż samo to, że naleźli by się w ustronnymi miejscu nie oznacza, że pozwoliłaby mu od tak na wszystko. Jeżeli Samael zrealizuje zbyt szybko swój cel Yvka już nie miałaby się z kim bawić i kogo wkurzać. I może było to dziwne, ale wszystko na to wskazywało,że nie chciała go stracić.
W każdym bądź razie w rozmowie z mamusią Yv, życzy wielu trudnych pytań i dziwnych domówień.
Chciała się na niego rzucić, ale za dużo było tu świadków i istniało sporo ryzyko, że popsułaby przyjęcie swojej cioteczce, a tego nie chciała, jeszcze ją znielubiłaby blondyna i zabroniła się widywać z jej synem. Plusem było to, że jednak coś zmieniło się w ich znajomości, spoglądali na siebie całkiem inaczej, mieli inne zamiary niż jeszcze dzień wcześniej. O nie nie nie nie, chwila, ale takiej odpowiedzi to ona się raczej nie spodziewała. Sądziła, że raczej potraktuje to w podobny sposób i jak ona odwróci kota ogonem, nie przyznając się do takiej słabości. Przez chwilę zaniemówiła, ogarniając na spokojnie to wszystko, a żeby mieć dobry powód do milczenia przytknęła kieliszek do ust. Zazdrośnicą owszem niebyła, ale pewnie zakułoby ją gdyby oddalił się z dwoma kelnerkami do jakiegoś pokoju hotelowego. Byłaby rozczarowana, ale Sam zapobiegł temu rezygnując z prezentu i całe szczęście, dla tych pań, bo nie dość, że wampir by się z nimi w brutalny sposób zabawił to później dorwałaby je szlachetna i pozbawiła życia, bo chciała być jedynym zainteresowaniem Samaela, przynajmniej póki są na tym przyjęciu.
-Doskonały wybór.
Później niech robi co chce, czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Kiedyś może sprawi mu taką niespodziankę w postaci słodkiej ofiary i jej w krwawej zabawie. Ledwo co zdążyła odstawić kieliszek na bar, a już ją pociągnął za sobą na parkiet.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo te słowa są wiążące.
Wpadła w jego ramiona bez większego protestu, pozwoliła mu nawet na małe obmacanie, niech się nacieszy, kto wie kiedy znów będzie miał szansę na taką bliskość.
-Jak to co? Idealnie odegram swoją rolę.
Jej twarz rozpromieniła się nieco, usta uformowały w delikatny uśmiech, tylko żeby zbytnio do tej nowej rólki się nie przyzwyczaiła, bo mogą z tego później wyniknąć różna dziwne rzeczy.
Na szczęście niebyła wcale taka mała, a i buty podwyższały ją nieco, chwyciła więc w dłoń jego krawat i przyciągnęła jego twarz do swojej i skubnęła zaczepnie jego usta swoimi, kalecząc przy okazji kłem jego dolną wargę. Tak bardzo chciała go wytrącić z równowagi. Zsunęła dłoń po krawacie z uwielbieniem pieszcząc materiał palcami, aby finalnie rozpiąć jego garnitur. Teraz wsunęła pod niego jedną dłoń, która zatrzymała się dopiero na jego plecach i z irytacją rozerwała nieco koszulę i tak na reszcie mogła wbić w niego swoje szpony i przeorać mu nimi skórę.
-Pobaw się ze mną Sam.
Wystarczająco pokazała pazurki?
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Anais Nie Wrz 08, 2013 4:26 pm

Jej obowiązki zmieniły się od jakiegoś czasu i nie musiała bez przerwy ganiać za Samem, choć nadal starała się jak mogła być mu pomocną. Najgorsze co może być dla kobiety, która przez lata opiekowała się dzieckiem, niemal jak własnym, to zostać odsuniętą, tylko dlatego, że dziecko przestało być już dzieckiem. Teraz więcej czasu miała dla swojego pana Kaina, ale jego syna nadal był dla niej ważny i martwiła się o niego tak jak matka.
- Nikt nie lubi być kontrolowany. To zazwyczaj się źle kończy nie patrząc już na to kto i dlaczego jest tak traktowany. Może i jest w tym szczera troska o jego zdrowie i życie, ale mimo wszystko... mi samej by się to z pewnością nie podobało. Gdy byłam jeszcze nastolatką, sama postanowiłam zwiać z rodzinnego miasta, tutaj, do tutejszej szkoły. Chciałam być odpowiedzialna tylko za siebie, a to była szansa... i jak skończyłam? Na służbie u Kania.
Rzecz jasna ostatnie słowa wypowiedziała z szerokim uśmiechem. Niefortunne, albo i fortunne spotkanie zmieniło całe jej życie. Nadal było jej żal rodziców, których zostawiła, ale dla nich Anais umarła. Miała swoje nowe życie i choć była służką wampira znacznie wyżej stojącego od niej, nie narzekała i nie była też jakoś gorzej traktowana. Miała wiele swobody.
Skinęła głową na jego słowa. Rozumiała, że ich organizacja musi mieć jakieś tajemnice. Każdy miał, nie oczekiwała więc by nagle mówił jej o wszystkim. Po chwili odebrała również swoje zamówienie, z czego upiła odrobinę i odstawiła na stół. Gdy Natsume wspomniał o zamachach na Sama, zdziwiła się. Nie, nie wiedziała, choć odkąd przyszedł on na świat, domyślała sie, że mogą zajść takie okoliczności. W prawdzie byłą tylko poziomem D, ale o zwyczajach wampirów zdążyła się sporo dowiedzieć i z książek i od Kaina, który nie raz udzielał jej nauk.
- Nie wiedziałam... Zajmowałam się tym dzieciakiem, bawiłam z nim i pomagałam mu w wielu sprawach... i nie wiedziałam.
Była blisko Sama i mimo wszystko jej to umknęło, chyba, że okoliczności te zachodziły gdy chłopak był sam, albo prawie sam. Ona sama była tylko służką, opiekunką, a nie ochroniarzem.
Dopiła swój drink.
- Teraz już powinno być lepiej. On już nie jest dzieckiem. Może uda mi się porozmawiać z Kainem n ten temat, choć o całkowitym zdjęciu ochrony chyba rzeczywiście nie ma na razie mowy.
Rozejrzała się, wsłuchując się przez chwilę w rytm muzyki. Chyba gdzieś jej mignął Sam ze swoją partnerką, ale mogło jej się zdawać.
- Nie ma co o tym teraz rozprawiać. Niech się teraz dobrze bawi. W sumie też powinniśmy nieco się rozluźnić. Życie z w ciągłym napięciu i pod presją do najzdrowszych nie należy.
Uśmiechnęła się szeroko. Jakoś nie czuła się zakłopotana faktem, iż tak swobodnie rozmawia z wampirem wyższej klasy. Może przez wzgląd na jego profesje i tym czym się zajmował przez lata. An zawsze była sztywna w towarzystwie wampirów będących wyżej od niej, ale może przez te lata udało jej się choć odrobinę wyluzować w pewnych przypadkach.
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Manabi Nie Wrz 08, 2013 4:40 pm

Ej, ej, ej! To nie fair! To nie tak miało być! To miało być odegranie się, za to, że Man została kolacją Sama! Man i Nat były już tak blisko toalety. W połowie drogi Man uświadomiła sobie, że tak na prawde nie ma ochoty na żadną krew. To znaczy.. jakaś tam była, ale nie dominowała. Bardziej chciała sobie troszkę pomacać. Gdzie moja ciocia Ban?..
Jeszcze trochę, gdy nagle poczuła brak obecności towarzyszki. A dlaczego? Otóż przyszedł facet Ban - Isao. Ta za bardzo rzucać się nie może, ale znów zaczerwieniła się ze złości i zacisnęła pięści. Zabrali ją! A Man nawet nie zdążyła poprosić o numer telefony. Niech to szlag.
- Nie koniecznie chciałam ją pokąsać. No ale skoro już jestem wygnana stąd.. - powiedziała bez jakiegokolwiek przejęcia. Cóż. Teraz Man mogła się poczuć jak wygnaniec Kovu z "Króla Lwa". Smutne ale prawdziwe. Dziewczyna zaraz wyszła z klubu i poszła gdzieś do parku. Ciekawe co Mefu porabia..

[zt]
Manabi

Manabi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Albinoska; bunny smile; biała jak mleko skóra.
Zawód : Modelka, prawa ręka Val.
Zajęcia : Brak
Moce : Niewidzialność, Urok, Nocturne.


https://vampireknight.forumpl.net/t1111-mana#15966 https://vampireknight.forumpl.net/t1117-mana#16206

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Gość Nie Wrz 08, 2013 5:49 pm

Niech ją o to głowa nie boli, prędzej czy później w końcu Sam wyprowadzi ją w jakieś ustronne miejsce by dziabnąć to tu to tam. Póki co jednak musieli pozostać chwilę w tym miejscu i odgrywać starannie swoje role. Może ich matki będą czegoś jeszcze od nich chciały? Z resztą z pożegnania wynikało, że miały chyba ochotę na nieco dłuższą rozmowę po jakimś czasie. Przynajmniej Omi, z pewnością chciałaby poznać towarzyszkę swojego syna. Jak każda matka posiadająca jedno dziecko, szczególnie faceta, była zazdrosna o każdą kobietę jaka pojawiała się w jego życiu. Chciała dla niego jak najlepszej partnerki ale wątpliwym jest, że jakakolwiek panna spełniałaby matczyne wymagania.
Musiał się jeszcze upewnić, że ta łajza Vincent nie kręci się gdzieś w pobliżu. Jeszcze tego by brakowało, żeby stał pod drzwiami i nasłuchiwał czy aby Yv nie jest tak naprawdę zamachowcem. Chociaż była, i to jakim! Blond terrorystka!
Czy zrealizowałby cały swój plan odnośnie jej osóbki od razu? Wątpliwe. I nie chodzi o względy czasowe. Co to za radość kiedy wszystko dostaje się jak na tacy? Gdyby od razu, przy możliwej okazji sam na sam, rzucił się na nią to co robiliby innym razem? O ile inne razy będą. Jeśli chodzi o niego to z pewnością liczył na więcej spotkań z ową terrorystką. A co ona o tym myślała? Czort ją wie, chociaż nie wyglądała jakby miała zniknąć zupełnie tuż po balu jak jakiś Kopciuszek czy coś. Jeszcze by tego brakowała żeby zgubiła trzewiczka na schodach, Sam się o niego potknął i wyrżnął głową o stopnie...
Z pewnością nie spodziewała się usłyszeć czegoś w tym rodzaju. Już pomijając samą treść jaką niosły te słowa, ale przecież Samael właśnie przyznał jej rację! To dopiero niesłychane. Po za tym właśnie zadeklarował, że woli pilnować żeby nikt mu jej nie 'sprzątnął'. Cóż, za wyznanie!
- Zawsze mi mówią, że mam świetny gust - odpowiedział wiedząc, że mimo iż tego nie pokazuje Yvka jest zadowolona z tego, że woli tu bawić się z nią, choć dyskretnie niż urządzać rzeźnię niewinnym tancerkom w hotelowym pokoju. A jeśli nie była to powinna! W końcu dla niej zrezygnował z trójkąta.
- Nie zdaje sobie sprawy? To może mnie oświecisz? - to miło, że uległa mu bez protestów czy szarpania się. Czy chociażby strzelenia liścia w twarz za to, że tak perfidnie obmacywał w tańcu jej tyłeczek. Bo zrobiliby wtedy scenę, zwrócili na siebie uwagę i szlag trafiłby całą ich grę. Po za tym nie ma co ukrywać, to było bardzo przyjemne po za tym to tylko taniec, nic wielkiego. Przecież jej nie gwałcił ani nie chciał wgryźć w jej szyję. Czując, że może sobie pozwolić na tą odrobinę swobody klepnął ją w pośladek i zaśmiał pod nosem. Była w jego mocy. A jej kuperek w jego łapskach <3
Byli blisko siebie, ale zbliżyli się jeszcze bardziej. Chociaż doskonale czuł jej zapach teraz ich twarze się zetknęły kiedy słodko rozcięła jego wargę. Rozluźniająca się marynarka świadczyła o tym, że dobrała się do jej guzików a gdy poczuł pazury tnące skórę na jego plecach zamruczał niczym zadowolony z pieszczoty kocur. No i dopięła swego, znów rozbudziła w nim tą bestię i nie było już odwrotu.
- Skoro tak pięknie prosisz - odpowiedział już niskim, gardłowym głosem wahającym się między słowami a warkotem dzikiego zwierzęcia, które poczuło krew ofiary.
Złączył ich usta w krwawym pocałunku, kalecząc jej wargi swoimi kłami i spijał jej krew wspierając się językiem.
Jedna dłoń puściła jej tyłek i bez ceregieli wpakował ją pod jej kieckę by wykonać dwa nacięcia, na jej udzie, idące w górę aż po jędrny pośladek. Teraz to dopiero musieli robić scenę!
Nie dość, że się miziali na parkiecie to jeszcze on trzymał ręce na jej czterech literach. Z tym, że jedną, pod szkolną spódniczką. W tym stanie miał to jednak gdzieś. Czy to fotoreporterzy, czy inni goście... Co oni go obchodzą? Chciał się bawić z Yv i teraz to się liczyło.

Anais musiała mieć na prawdę mocną psychikę skoro wytrzymała z Samaelem tyle lat. Była jego nianią jeszcze kiedy był nastolatkiem a to przecież najtrudniejszy okres w wychowaniu dzieci. Młodzieńczy bunt i te sprawy. Choć po prawdzie to u panicza chyba nadal się nie skończył. Nadal nienawidził całego świata i uważał, że wszyscy do koła chcą go kontrolować i zmieniać na siłę.
- A jednak urywając się od swoich rodziców dobrze skończyłaś - był wampirem tak więc dla niego żywot jako krwiopijca, nawet taki jak Anais czyli D, był lepszy od śmiertelniczego - Musimy wziąć jednak pod uwagę, że panicz może tak dobrze nie trafić. Wiesz jaki jest narwany... z pewnością narobiłby sobie kłopotów ale jest zbyt dumny by się do tego przyznać i poprosić o pomoc. To widać już teraz - nie dawniej jak wczoraj musiał interweniować gdyż Samael napadł jakąś wampirzycę, w której obronie stanął jakiś szlachetny. Jakby tego było mało, pojawił się tam jeszcze Ringo tak więc młody miałby naprzeciwko siebie dwóch szlachetnych gdyby nie pojawienie się Natsume. Co by z tego wynikło? Nie wiadomo. Pewne było jednak, że choćby miał tam zginąć to nie wezwałby pomocy. Miał to po swoim ojcu bez dwóch zdań.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile razy ktoś z Zakonu ratował Ci życie, lub tego życia strzegł - puścił do niej figlarnie oczko. Przecież zajmowała się małym Draculą, więc była narażona na ataki kiedy była przy nim. A co zdziałałaby sama Anais gdyby napadła ją grupa szalonych, szlachetnokrwistych zwolenników tradycji rodzinnych? Raczej nie wiele. Zakon Smoka był cichym bohaterem, bardzo rzadko wychodził z cienia. Właściwie tylko wtedy kiedy został do tego zmuszony lub na wyraźne polecenie Kaina.
- Całkowite zdjęcie ochrony nie wchodzi w grę, z pewnością. Ale być może uda się nieco tą kwestię załagodzić... - on też przez moment widział Samaela, gdzieś na parkiecie. Tańczył z blondynką, którą zaprosił na bal. W dodatku wyprawiali tam niezłe sceny, na co stary wampir uśmiechnął się tylko.
- Tak, wygląda na to, że bawi się świetnie - skomentował i zamaskował uśmiech wypiciem kieliszka sake - Poprosiłbym Cię do tańca jednak boję się odmowy - rzucił żartem i wystawił ku niej rękę. Skoro już to są to co im szkodzi?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Anais Nie Wrz 08, 2013 6:24 pm

Pokochała tego dzieciaka i tyle, a jak to bywa z dziećmi często rozrabiają, ale to nie sprawia, że nagle przestaje się je kochać. Czasem miała dość, tak już bywa, ale zaraz potem przypominała sobie swoje dzieciństwo i wczesną młodość i uspokajała się. dzieci bywają bardzo trudne do ujarzmienia. Ale może rzeczywiście dobrze skończyła? Ma teraz życie, o którym by marzyć nie mogła, choć do ideału daleko i w dodatku jest na wiecznej służbie wampira. Prawie jak... nieważne. Źle nie miała. Wzruszyła ramionami przyznając mu rację.
- Porozmawiam z nim. - powtórzyła. - Może mnie wysłucha.
Z Kainem miała dobry kontakt, był dobrym panem i stwórcą i choć z początku była mocno przytłoczona tymi wszystkimi nowościami, po pewnym czasie stała się nieco śmielsza i odważniejsza. Kochała go jak ojca.
Gdy wampir wspomniał o licznych zamach, że sama była nawet w ich środku, zamrugała gwałtownie powiekami, patrząc na mężczyznę jak głupia.
- Ou...
Głupkowata odpowiedź, ale szczerze powiedziawszy nie wiedziała co ma powiedzieć. Teraz ją szczerze Zaskoczył.
- To muszę ci przyznać... że naprawdę świetnie wam to wychodzi. Nie zdawałam sobie z tego sprawy. Wasza dyskrecja jest... powalająca.
Na jej ustach pojawił się lekki uśmiech, ale jednocześnie nieco się zamyśliła, starając się przypomnieć momenty, kiedy jej życie i życie małego Sama było zagrożone. Mogłaby wymienić parę takich zdarzeń, gdy mogłaby podejrzewać atak, ale byłyby to tylko domysły.
Dzieciakowi rzeczywiście przyda się ochrona, choć może już nie tak bardzo restrykcyjna. Sam nie był dzieckiem i umiał się bronić, choć mimo wszystko powinno się mieć na niego oko.
Uniosła brew na jego kolejne słowa. No tak, wszyscy się dobrze bawili, ale oni siedzieli, a teraz zaprosił ją do tańca. Zawahała się wyraźnie.
- A co mi tam... - zamruczała cicho i wyciągnęła rękę. - Uważaj na swoje stopy, bo nie ręczę za siebie.
Skoro już tu przyszła, to nie musi siedzieć jak kołek i tylko gapić się na wszystkich. Z drugiej jednak strony czuła się nieco zakłopotana zaproszeniem szlachetnego do tańca, nie wypadało jednak odmawiać.
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Yvelin Nie Wrz 08, 2013 7:47 pm

W takim razie blondi już się tym kłopotać nie będzie. Będzie cierpliwa bo na wszystko przyjdzie czas. A im większy apetyt tym lepiej. Niech Sam nie będzie taki pewien, że ich matule chcą jeszcze pogadać. Wampirzyca straciła z oczu już całkiem Yuki, a Omi cóż wyszła z klubu w asyście jakiejś blondi i wokalisty nawet całkiem znanego zespołu. Raczej wątpiła, że szybko wróci, aby popilnować syna i poznać lepiej jego partnerkę. Dla Yvki to i lepiej bo nie miała zamiaru startować w castingu na dziewczynę czystokrwistego, jeżeli ma ktoś ją wybrać to niech to uczyni sam zainteresowany.
A proszę bardzo niech i facet w czerni sobie podsłuchuje tylko, żeby się pod tymi drzwiami nie buraczył i jej nie zgarnął, bo owszem krzywdę ma zamiar wyrządzić paniczowi, ale on sam się o to prosi, a ponadto lubi jej ostre pazurki.
No właśnie ona ma zamiar zapobiec podaniu się na tacy, miała zamiar się z nim spotkać jeszcze nie raz, być może przy każdym spotkaniu będą przekraczać coraz to więcej granic, ale to wiadomo wszystko się okaże. Choć to nie głupi pomysł zniknąć tak po balu i kazać mu się szukać, może niekoniecznie zgubiłaby bucik, ale coś w tym właśnie stylu. Jest to na pewno pomysł do przemyślenia i wykorzystania kiedyś.
W tych wyznaniach przechodzi sam siebie, aż strach się bać. Może to przez alkohol! Tak najlepiej zwalić winę na procenty. Wówczas to bardzo rozsądne wytłumaczenie. Oczywiście, że mu tego nie pokaże, bo tak na dobrą sprawę wcale nie powinno jej się to podobać ich relacja kiedyś opierała się na tępieniu siebie, a nie na adorowaniu i łaknięciu wzajemnego towarzystwa, a tak to właśnie teraz funkcjonowało.
-Wszystko w swoim czasie.
Oczy jej zabłysły, a w głowie miała już miała kolejne plany, oczywiście nie da rady i nawet nie chce ich wszystkich realizować w jeden wieczór, ale Sam może być pewny, że po takim wyznaniu od Yv się nie uwolni. Chyba, że Zakon ją sprzątnie, czego wolałaby uniknąć.
Była w jego mocny, za to molestowanie ją po tyłku może i mu nie przywaliła, ale za to rozszarpała skórę na plecach. Więc powiedźmy, że do czasu krwawego pocałunku byli kwita. Bo kiedy mężczyzna, zranił jej wargi i w tak perfidny sposób spijał jej krew, przekroczyli granicę przyzwoitości na tym przyjęciu. Jego łapa znacząca krwawymi pręgami jej udo z pewnością przyciągnie sporą widownie wampirów i ludzi, którzy tańczyli tuż obok nich, zwabieni słodką posoką panienki Yvelin. I co ona ma teraz biedna zrobić, w jego szponach i to jeszcze bez żadnych szans na rewanż, łaknęła jego szkarłatu, a z drugiej strony nie chciała pokazywać tego wszystkim tu zgromadzonym. Znacznie bardziej wolała rozszarpać go w jakimś miejscu daleko stąd. Zawarczała pod nosem rozochocona tą zabawą. Odsunęła od niego swoją twarz.
-I jak mam teraz Cie zjeść przy tych wszystkich wampirach?
A następnie całe swoje ciało, trzymała jeszcze jedną dłoń pod jego marynarką, gdzieś na boku i tylko w ten sposób utrzymywała z nim kontakt cielesny. Niedobra Yv, najpierw daje ciastko, a później je tak nagle zabiera. Doigra się kiedyś i wkurzy tak Sama, że ten spierze ją na kwaśne jabłko. Tylko czekać aż nadejdzie taki dzień.
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Hachiko Pon Wrz 09, 2013 12:58 pm

Nawet Hachiko żałowała, że nie było tutaj Testamenta. Choć znając tego wampira, to pewnie poszedłby w jakiś kąt, wyżarł całe jedzenie, wypił cały zapas krwi i alkoholu, a na koniec zgadziałby, niszcząc całą imprezę. I to w tej całej bieganinie byłoby najciekawsze. Zapewne udawaliby, że się nie znają, bo kanibal byłby zajęty sprzątaniem wszystkiego ze stołu, prosto do swojego żołądka z czarną dziurą.
Ruda wcale nie przejął się obojętnym wyrazem twarzy Samuru. Zawsze wyglądał posępnie, bez uczuć, pracoholik, wszystko go nudziło. Normalnie, czasami zachowywał się tak sztywno, jakby jakiegoś kija połknął! Aż wampirzyca poklepała go po ramieniu, na pocieszenie, co by chłopak nie załamał się towarzystwem, muzyką i tancerkami wyrwanymi chyba prosto z klubu Go Go.
– Tak, wieki temu, gdy palono zwykłe kobiety na stosie za uprawianie magii. Wówczas ludzie opalali się opium i urządzali niezłe orgie i libacje w swoich piwnicach.
Wzruszyła ramionami, wyjaśniając Samuru. Ona pamiętała te czasu jak wczorajszy dzień, a szlachetny mógł sobie o nich jedynie poczytać w dobrej książce. Nie przejmowała się tym, że należała do jednych z najstarszych wampirów na tej Sali, przynajmniej nie zachowywała się sztucznie jak cycki Pameli Anderson, jak co poniektórzy krwiopijcy.
– Ha! Przyznaj się, że mu zazdrościsz, Samcze!
Zdecydowanie lepiej pasowało do niego Samcze niż Sam, szczególnie, że ktoś w tak bezczelny i karygodny sposób podpierdolił imię. Ciekawe czy Samuru faktycznie chciałby ujrzeć swą matulę nago albo zaledwie w kusej podomce. Wszak kiedyś mogło ich coś łączyć…
– Z chęcią go wysłucham, może nawet na coś Ci się przydam i Twój sabat będzie o wiele bardziej… inspirujący.
Obecnie zabawa w klubie wyglądała raczej jak stypa z nędzną muzyką. Wampirzyca aż zmarszczyła nos, słysząc ten jazgot ze sceny. Tego się nawet nie dało nazwać muzyką! Gdyby nie fakt, że już w następnej chwili podeszli do nich Gabriel i Banshee, wampirzyca opuściłaby to lokum, porywając ze sobą burmistrza.
– Gabrielu, zechciej poznać Samuru, głowę rodu Kuroiaishita, do którego sam należysz. Pamiętaj, że jeśli czymś mu się narazisz, w każdej chwili może Cię wydalić z rodu. Zasługuje na szacunek, nie zapominaj o tym.
Upomniała go Hachiko, przyjmując pocałunek w policzek od syna, musiała się schylić ku niemu. Natomiasta Gabriela nie przedstawiła Samuru, on i tak miał na to wyjebane, więc zaoszczędzi mu zbędnych informacji.
Uwadze wampirzycy nie uszło tak, że jej córka mizdrzyła się także z jakimś wysokim blondynem. Może to był dżentelmen, o którym wcześniej wspominała, gdy odwiedziła matkę? Bardzo możliwe, acz to nie był teraz czas i miejsce na gadanie o pierdołach.
– Gdzie jest Twoja siostra, Gabierlu? I dlaczego przyszedłeś tutaj sam, bez opieki, mojego błogosławieństwa i wiedzy?
Srogi ton głosu wyraźnie zdradzał, że wampirzyca zdążyła już się zezłościć na syna za brak jakiegokolwiek poinformowania.
- Ban, mam nadzieję, że pamiętasz Samuru?
Odezwała się wreszcie do córki z bladym uśmiechem na wargach, choć oczy pozostały chłodne.
Kiedy wymienili już te grzecznościowe zwroty i każdy już o sobie coś wiedział, Hachiko poleciła Banshee opiekowaniem się Gabirelem porządnie, skoro już go tutaj zabrała. Jeśli spadnie mu włos z głowy... ciekawie nie będzie. Zabawa była coraz nudniejsza, nie wspominając już o kiepskiej muzyce. Ruda złapała burmistrza pod ramię i wyprowadziliła z tego klubu i hotelu.

[zt x2]


Ostatnio zmieniony przez Hachiko dnia Pon Wrz 09, 2013 6:13 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Gość Pon Wrz 09, 2013 1:18 pm

Tak, cierpliwość jest cnotą. Samaelowi od zawsze jej brakowało ale dzisiaj był wytrwały i dzielnie znosił wszelkie zaczepki blond terrorystki. Wiedział do czego owa podstępna blondi chce doprowadzić i całkiem mu się ten pomysł podobał. Przez ich zabawę nie zwrócił nawet uwagi na to, że jego matula przed chwila opuściła salę balową z jakimś kolesiem i ludzką dziewczyną. Właściwie to niewiele z tego co się tutaj działo do niego docierało, tak był pochłonięty Yvelin. Uderzyła mu do głowy bardziej niż trzy szklanice whisky, które pochłonął przy barze. Choć nie można powiedzieć, że procenty swoich nie zrobiły, wszak tyle wyznań jakie dzisiaj padły, nie wypowiedział chyba w całym swoim życiu. Ale to oczywiście wina alkoholu!
Jeśli o spotkania chodzi to z pewnością nie było to ich ostatnie. Jeśli chodzi o niego to będzie dążył do kolejnych, w końcu za każdym razem było miło i przyjemnie, prawda? Po za tym jakby nie było nieco się przed nią otworzył. Może to dziwne w jego wykonaniu ale najwyraźniej potrzebował kogoś równie chorego jak on, kogoś kto podzielałby jego 'pasję' by mógł w końcu poczuć się w pełni sobą. No i wymsknęło mu się to i owo. Oczywiście zanim zdążył przemyśleć znaczenie tego co mówi i ugryźć się w język. Standard. Zawsze najpierw działał, później myślał.
- Chcesz mnie zjeść? - mruknął jej do ucha zanim jeszcze odsunęła od niego swoje ciałko. No patrz jaka, wredna zołza. Najpierw daje mu się po dotykać a później ucieka.
Ujął jej dłoń i przeprowadził przez parkiet. Znów odgrywając swoją rolę, objął ją w tali niczym partner z prawdziwego zdarzenia i kierował swe kroki na schody prowadzące na górę, do pokojów.
- Tam, za zamkniętymi drzwiami będziemy mogli się bawić do woli, chcesz? - zapytał mówiąc jej wprost do ucha gdyż hałas w tej części sali był okropny. Skubnął jej ucho z drapieżnym uśmiechem i wprowadził na schody.

z/t + Yvelin
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Yuki Pon Wrz 09, 2013 1:46 pm

Owszem, bez mężczyzn u boku mogły robić co chciały, a przynajmniej teoretycznie. Yuki mogła się nieco rozluźnić, odpocząć, odsapnąć i zapomnieć o tym co ją dręczyło i martwiło. Głównie chodzi tu o rodzinę. Yv była tu, więc mogła na nią zerkać, jednocześnie zastanawiając się co ją łączy z Samem, Dast był u Nadi i na szczęście go wyleczyła, więc już nic mu nie groziło, o ile nie zrobi niczego głupiego. Ringo nie wiadomo gdzie był i najwyraźniej nie miał ochoty na towarzystwo żony, choć tu była nieco sama temu winna, odpychając go. Mimo wszystko dziwiła ją ta zmiana nastawienia jego, ale na wszystko przyjdzie pora, na wyjaśnienia również.
Omi również postanowiła ją zostawić, chcąc zająć się swoimi sprawami, a ją samą poprosiła o skontrolowanie gości, w kwestii dobrej zabawy. Co jej szkodziło? Mogła się popytać tu i ówdzie, choć nieszczególnie widziała się w tej roli, nie była przecież gospodarzem tej zabawy, a gościem takim jak inni. No ale jak już tu była to nie wypadało stać jak kołek, tylko czymś się zająć.
Dlatego też zaczęła przechadzać się między licznymi gośćmi, starają się znaleźć coś dla siebie, albo po prostu zająć się tym, co lubiła najbardziej, czyli obserwacją. To w pewnym sensie również była rozrywka.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Gość Pon Wrz 09, 2013 4:33 pm

Czy tak naprawdę Anais było źle? Po pierwsze niczego pod względem materialnym jej nie brakowało. Mogła nosić drogie, markowe ubrania, ładną biżuterię czy nawet pozwolić sobie na jakieś super kosmetyki. Mieszkała w zamku a od czasu do czasu musiała tylko zająć się jakąś pierdołą typu przygotowaniem Samaelowi garnituru albo nalewaniem Kainowi krwi do pucharu. To chyba lepsze niż życie ludzkiej dziewczyny stale narażonej w miejscu takim jak to na gwałty i napady. Teraz była chroniona, wszak była służką rodu Dracula. Żaden szanujący się wampir nie tyka sługi innego a jeśli to zrobi musi się liczyć z konsekwencjami. A jeśli chodzi o wyciąganie takowych to Kain był bardzo surowy. Nie tylko w tym z resztą.
- Prędzej Ciebie niż nas, to z pewnością - przytaknął jej kiwnięciem głową. Był głównodowodzącym Zakonu Smoka, miał dobry kontakt z głową rodu jednak mimo wszystko Anais byłą kobietą, w dodatku nianią panicza. Być może lepiej uda jej się przemówić Kainowi do rozsądku. Kobieta zawsze znajdzie jakiś sposób by na mężczyznę wpłynąć.
- Dziękuję w imieniu całego Zakonu - uśmiechnął się i skłonił. Ich akcja na tym balu wcale dyskretna nie była ale też taką być nie miała. To tak zwana pokazówka, by ewentualni agresorzy odpuścili sobie nim cokolwiek zrobią. Tu chodziło o to by wszyscy widzieli, że członkowie rodziny są pod stałą ochroną. Chyba im to wyszło bo samo wejście wywołało niemałe zamieszanie i zainteresowanie.
Skrępowana? Szlachetny czy nie szlachetny, był w końcu mężczyzną a kultura wobec kobiet obowiązywała wszystkich niezależnie od statusu. Przynajmniej on z takiego założenia wychodził. Czy to ważne, że ona jest dawniej człowiekiem a on pochodzi z rodziny szlacheckiej? To tylko taniec, nic wielkiego.
- Będę uważał - zaśmiał się i poprowadził Anais na parkiet. Już tam objął ją grzecznie ramieniem i ujął jej dłoń w swoją. Taniec klasyczny czy jak to tam się nazywa. Podczas tańca Vincent odezwał się w jego słuchawce zgłaszając sytuację. Natsume wyglądał przez chwilę na nieco zmartwionego.
- Obstawcie korytarze chociaż po dwie osoby. Uważajcie na każdego kto będzie wchodził albo wychodził. Tylko dyskretnie... niech panicz ani pani nawet się nie zorientują, że tam jesteśmy - rzucił krótkie polecenia do mikrofonu połączonego ze słuchawką po czym rzucił przepraszające spojrzenie wampirzycy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Anais Pon Wrz 09, 2013 4:54 pm

Cieszyła się, tym życiem jakie miała. Cieszyła się, że Kain był jej panem i cieszyła się, że mogła mieć pod opieką Sama. Nigdy nie narzekała, choć od zawsze walczyła ze swoją wampirzą naturą. To się już w niej nie zmieni, ale zdążyła się z tym pogodzić.
- Porozmawiam z nim. - powtórzyła. - W gruncie rzeczy, przecież on tylko martwi się o syna. Będzie musiał wreszcie zrozumieć, że ten nie jest już dzieckiem.
Dopowiedziała jeszcze i ruszyła z wampirem na parkiet. Skoro już tu się znalazła, to wypadało skorzystać z możliwości rozrywki i zatańczyć. A Anka była jaka była i zawsze miała problemy z kontaktami z innymi wampirami. Tak już jej zostało, była zawsze nieco bardziej sztywna i zestresowana. Taki jej urok. Nie była w stanie tego zmienić, choć można było to uznać, za dość rozkoszne.
Skinęła mu głową i nic więcej nie powiedziała. Ruszyli w tan, a An pozwoliła by wampir ją objął. Oczywiście postara mu się nie zrobić krzywdy, nie podeptać go, bo w tańcu najlepsza nie była, a choć przez lata zdążyła się nieco podszkolić, to jednak mistrzem tańca jej nazwać nie można.
Po chwili wampir dostał zawiadomienie i wyraźnie było widać, że to co usłyszał go zmartwiło. An uniosła głowę, by móc na niego spojrzeć.
- Coś się stało? Wszystko w porządku?
Sama zaraz chyba zacznie się martwić, tym bardziej, że mogło chodzić tylko i wyłącznie o Sama.
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Gość Pon Wrz 09, 2013 9:03 pm

Mogła przecież trafić na o wiele gorszego wampira. Choć Kain ideałem nie był i z pewnością miał więcej wad niż zalet trzeba mu było przyznać, że Anais traktował wyjątkowo dobrze. Właściwie nikt nie wiedział dlaczego. Inne sługi nie mogły liczyć na takie względy jak ta młoda wampirzyca. Nie podnosił na nią głosu czy ręki chyba ani razu. Kto wie? Może zdawał sobie sprawę z tego, że dla niej jest jak ojciec? A może zwyczajnie miał do niej jakąś słabość, której sam nie byłby w stanie wyjaśnić. To jest bardzo prawdopodobne gdyż Kain w takich sprawach nigdy nie był zbyt dobry. I Samael ma to właśnie po nim.
To jej wieczne zdenerwowanie i zakłopotanie było całkiem urocze, choć niektórych z pewnością mogło denerwować. Jak na przykład Hannibala. Chociaż tego szaleńca denerwowało wszystko i wszyscy. Łącznie z jego panem. Oczywiście czuł przed nim respekt i lęk ale go nie lubił. Dziwne nie? Gdyby przeprowadzić plebiscyt na to, który sługa najbardziej kocha Kaina to Anais musiałaby rywalizować o miejsce pierwsze z Brzytwiarzem. Ta wielka góra mięsa była najbardziej lojalnym i oddanym wampirem jakiego ten świat nosił. I nie ważne, że Dracula czasem mając paskudny nastrój zmiesza go z błotem i obrzuci obelgami bez powodu, że czasem zostanie przez niego uderzony. On go uwielbiał. Był jak wierny szczeniaczek, który każdą karę przyjmie, nawet jeśli jest niezasłużona a na każdą pochwałę reaguje szczęściem.
- Ehh... sam nie wiem. Pani Omitsu weszła na piętro i udała się do jednego z pokojów hotelowych z jakimś młodzieńcem i ludzką dziewczyną. Panicz Samael zrobił to samo lecz w towarzystwie swojej partnerki, z którą tu przyszedł. Mam nadzieję, że nic złego z tego nie wyniknie... - tym razem mniej martwił się o młodego a bardziej o Omi. Samael jak to on, z pewnością poszedł pochędożyć. Ale Omi? Pierwsze co przychodzi na myśl to posiłek ale był tam również jakiś wampir. Jeśli doszłoby do czegokolwiek, Mortis uchowaj, zdrady, to kto miałby przez to kłopoty? On i jego Zakon. Wszak Kain stwierdził, że nie upilnowali jego żony. I chociaż ich obowiązkiem była ochrona jej życia i zdrowia i tak posypałyby się na nich gromy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Anais Wto Wrz 10, 2013 8:13 am

Miała nadzieje dogadać ze swoim panem, z czym zazwyczaj problemów nie miała, on sam nie raz wręcz zachęcał ją do tego by była wobec niego szczera i prosiła o co tylko chciała. Zazwyczaj nie korzystała z tego, ale też nigdy nie chciała go wykorzystywać. Dawał jej wiele swobody i zdawał się jej ufać, a to powodowało, że nie chciała go zawieść. Na rozmowę jednak przyjdzie jeszcze czas, a póki co znajdowali się nie w zamku, a w hotelu na imprezie.
Do tego jak widać, już zaczynało się coś dziać, choć sama nie była pewna czy to dobrze, czy może jednak niekoniecznie. Po słowach wampira sama nie była pewna czy wszystko będzie w porządku.
- Teraz i tak niewiele można zrobić. Tylko obserwować. Jeżeli żadne z nich nie zrobić nic głupiego, to dobrze, a jeżeli coś zacznie się dziać... dopiero wtedy powinno się martwić.
Jak widać Nat nadal żył pracą, w końcu po tu przyszedł. Miał zadanie do wykonania, pilnowanie Sama i jak widać Omi również. On i jego towarzysze byli za nich odpowiedzialni, a choć zdaniem An, Kain był dobrym wampirem, doskonale zdawała sobie sprawę jaki potrafi być, gdy ktoś go zdenerwuje. Pociągnęła mężczyznę głębiej na parkiet, a opierając głowę na jego ramieniu dodała:
- Masz ciągły kontakt ze współpracownikami, więc będziesz mógł zareagować w każdej chwili. Teraz nic nie zrobisz.
Odsunęła głowę. Naprawdę teraz nic nie mógł zrobić, ona zresztą również. Byłą tylko służką i jedynie do czego była zdolna, to do krycia Sama gdy czasem rozrabiał. Tyle, że on już dzieckiem nie był. Co do Omi, ta nigdy za nią specjalnie nie przepadała, choć przez tyle lat żona Kaina zdążyła się nauczyć tolerować służkę swojego męża, musiała, skoro oddała swojego syna pod jej częściową opiekę.
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Banshee Wto Wrz 10, 2013 9:43 am

No cóż imprezy bywają różne i nie zawsze muszą się wszystkim podobać. Banshee nieprzyszła tu dla przyjemności, ale miała w tym swój cel, który niestety nie został zrealizowany, ale mówi się trudno. Będąc przy matce i przyrodnim bracie milczała. Zerknęła jedynie na Samuru kiedy ten jak widać po wrednym uśmiechu, oddawał się słodkim wspomnieniom z nią w roli głównej, rzeczywiście niezapomniana była to noc. Bardziej przyjemna dla niego niż dla niej, ale mimo wszystko utkwiła jej w pamięci dość głęboko. Matka w międzyczasie przedstawiła Gabrielowi głowę rodu, aby Mały mógł się cieszyć, ona osobiście nie widziała już w nim nic zachwycającego.
Owszem blondyn, który do niej podszedł i uraczył Ban czułością był tym o kim jakiś czas temu obie panie rozmawiały. Z kilku względów wampirzyca nie ciągnęła go tu ze sobą, aby poznał jej matulę. Na to pewnie kiedyś czas przyjdzie, ale nie w takim miejscu i towarzystwie. Burmistrz miałby na to wyjebane, Gabriel i tak już go nielubi, a Hachi była zbyt znudzona no i miała inne sprawy na głowie.
-Oczywiście, że pamiętam. Nie sposób go zapomnieć.
Powiedziała z lekkim rozbawionym uśmiechem. Oczywiście zobowiązania się zaopiekować bratem, jakżeby inaczej. I niedługo po wyjściu Hachiko i Samuru, Ban stwierdziła, że nie ma co tu dłużej siedzieć i też się zmyją. Najpierw jednak wampirzyca chciała poinformować o tym Isao, ewentualnie zabrać go ze sobą, ale nie mogła go nigdzie znaleźć. Rozejrzała się po sali, aby znaleźć większe skupiska dziewczyn, które ewentualnie mogłyby zachwycać się wokalistą, no ale pudło, obeszła klub i nic. Więc chrzanić to wzięła Gabriela za rękę i wyszli razem z hotelu.
[z/t Ban i Gabriel]
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Gość Wto Wrz 10, 2013 5:27 pm

Tak więc bal dobiegał powoli końca. Coraz więcej gości opuszczało salę i kierowało się ku wyjściu. Jedni podejrzanie weseli i podchmieleni, inni zmęczeni całonocnymi tańcami i bogowie raczą wiedzieć czym jeszcze. Parkiet powoli pustoszał, stoliki także. Zakon Smoka nie mógł jednak opuścić posterunku bez wyraźnego rozkazu.
- Teraz będzie nieco łatwiej. Bal się kończy, mniej świadków i ewentualnych niewinnych ofiar - powiedział z zupełnie poważną miną.
Fakt, że impreza się kończyła nie oznaczał dla nich końca służby. Mieli pilnować Omi i Samaela a skoro oni tu pozostali, mieli obowiązek na nich czekać.
- Wyślę jednego ze swoich ludzi by odwiózł Cię do domu - powiedział do Anais. Przecież nie może pozwolić żeby służka Kaina pałętała się sama po nocy. Zostanie bezpiecznie odwieziona do domu czy gdziekolwiek będzie chciała o ile żadnych zadań nie musiała wykonać.
- Ja tu muszę niestety jeszcze trochę zostać... Możliwe, że do rana - sprowadził ją z parkietu ku stolikom. Naprawdę miał nadzieję, że nie będą musieli tutaj interweniować w żaden sposób. W dodatku czuł się już tak bardzo zmęczony...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Gość Wto Wrz 10, 2013 6:31 pm

Goście zaczęli powoli się rozchodzić. Na zegarze wybiła godzina 5 więc niebawem, na jeszcze szarym niebie pojawi się słońce. Gdzieniegdzie przemieszczały się kelnerki zbierając puste kieliszki. Rozchodząca się muzyka bardziej sprzyjała porannej drzemce niż intensywnej zabawie. Wszystko co dobre kiedyś się kończy tak jak w przypadku tej imprezy, którą można określić udaną. Z miasta przybyła znaczna ilość zarówno ludzi jak i wampirów. Obyło się bez zamieszek i bijatyk. Oby takich więcej...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Yuki Sro Wrz 11, 2013 10:23 am

Impreza powoli dobiegała końca, a Yuki postanowiła zostać do samego końca i w razie czego coś tam jeszcze pomóc kuzynce przy sprawach porządkowych. Rozrywki w prawdzie nie zażyła zbyt wiele, ale wygląda na to, że wampirzyca zwyczajnie się do tego nie nadawała, choć przynajmniej w miarę spokojnie i bez stresu spędziła czas wolny. To już można było nazwać sukcesem. Niewątpliwie będzie musiała kiedyś odwiedzić Omi i być może znów nawiązać rodzinne kontaktu. Nie mogła się wciąż izolować od wszystkich.
Gdy było już po wszystkim, a Yuki uznała, że jej pomoc już w żadnej mierze konieczna nie jest, sama również zdecydowała się opuścić to miejsce. Pożegnała się więc uprzejmie z kuzynką, Yv niestety nie dopadła, ale jak sądziła, córka pewnie wróciła do domu, albo wróci. Ona również opuściła hotel, udając się do samochodu, który po chwili podjechał niemal pod same drzwi wejściowe. Wsiadła i odjechała w kierunku swojej posiadłości.

z/t
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Anais Sro Wrz 11, 2013 7:15 pm

Rzeczywiście zabawa powoli dobiegała końca. Udał jej się przynajmniej jeden taniec, który odbyła z Natsume. Potem jednak nie pozostało jej nic innego jak tylko samej się zwinąć. Stwierdzenie wampira, że wyśle z nią jednego ze swych ludzi nie bardzo jej się spodobało, ale chyba nie mogła z tym dyskutować. To nie była prośba.
- Niech będzie. Uważajcie na siebie.
Zeszli z parkietu, a niedługo potem, choć z lekkim wahaniem zdecydowała się, tak samo jak inni, opuścić hotel. Nic tu było po niej i na nic się też nie przyda. Wróci do domu, bo a nuż panicz Sam będzie czegoś od niej chciał? Wolała być pod ręką, a poza tym, sama również zaczynała odczuwać lekkie zmęczenie, choć w odróżnieniu od członków Zakonu, ona miała znacznie więcej swobody i mogła spokojnie odpoczywać, oni musieli być na posterunku niemal ciągle.
Została odwieziona.

z/t
Anais

Anais

Krew : Ludzka 0
Zawód : Kadetka Oświaty Łowieckiej
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t721-anais-lanz#2592

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Aimi Sob Lut 16, 2019 1:13 am

Czarna suknia odkrywała więcej niż zakrywała. Aimi nie wstydziła się swojego wyglądu. Wręcz przeciwnie, była pewna siebie. W końcu nie każdy trafiał na okładki Vogue. Tutaj jednak pozostawała 'anonimowa'. Delikatna maska na twarzy dawała ludziom do myślenia. Nie byli pewnie czy to ona czy nie, a nikt nie odważył się zapytać. W końcu elegancki hotel wymagał kultury osobistej. Anonimowość dawała jej złudne poczucie bezpieczeństwa. Ukrywała się nie ukrywając. Jak było wiadomo wampirzyca została pochłonięta doszczętnie przez nocne życie. Każdy radził sobie z problemami na własny sposób. Nie miała większego problemu z wejściem do klubu. Była stałym bywalcem. Chodziły ploty, że znała szefową. Podała hasło i weszła do środka. Mogła mieć swoją typową lożę, jednak nie miała ochoty na pozostanie tutaj na dłużej. Przyszła na kilka szybkich szotów, więc od razu skierowała się do baru. 1, 2, 3 szoty tequili potem poczuła się wreszcie obudzona. Zanim jednak zdążyła wyciągnąć portfel ze swojej obrzydliwie drogiej chanelki barman oznajmił, że jej zamówienie zostało opłacone. T y p o w e. Dosłownie kilka sekund później blond włosy wampir w masce i garniaku podszedł do niej z jakąś tanią gadką o jej sukience. Widzieli się kilka razy, w końcu było tutaj więcej stałych bywalców. Dwa drinki, kiepskich żartów później siedziała na jego kolanach. Rozmowa niezbyt się kleiła, jednak to nie ona była najważniejsza. Trzymał ją w talii, kiedy bawiła się jego krawatem. Nie był w jej typie i nic do niego nie czuła. Po prostu zatapiała własne problemy.
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Samael Wto Lut 19, 2019 5:48 pm

Samael był już lekko wstawiony kiedy przyplątał się do klubu. W innych okolicznościach raczej nie zawitałby do klubu, którego właścicielką był nie kto inny jak Jadowita Żmija, Różowy Terror i Arcy-Czarownica. Po pierwsze, obsługa dobrze zdawała sobie sprawę, że pojawienie się Młodego Smoka w okolicy Veranderen zwiastowało kłopoty. Plotki rozchodziły się szybko, zwłaszcza w pracy. Nie było chyba w całej obsłudze osoby, która nie słyszała o pożarze jaki umyślnie spowodował niespełna rok wcześniej. Mimo to nikt nie ważył się zwrócić mu uwagi, wyprosić go lub cofnąć w drzwiach. W tej rodzinie panowała naprawdę przedziwna atmosfera. Gdyby matka dowiedziała się, że ktokolwiek z jej podwładnych robił jej synowi problemy, pewnie wywaliła by gagatka z roboty na zbity pysk. Niech nikt nie próbuje doszukiwać się jakiejkolwiek logiki w relacjach panujących u Asmodeyów.
Tak czy inaczej, Samael, odziany w garnitur oraz odpowiednią maskę wkroczył na salę, która rozbrzmiewała echem rozmów i brzdękiem szkła mieszającymi się z cichą muzyką w tle. Nieco wiało nudą jednakże był dziś sam, także większych perspektyw na rozkręcenie imprezy nie było. Zmierzając w kierunku baru zwrócił uwagę na parkę, która wyglądała jakby miała ochotę przenieść się w bardziej ustronne miejsce. Raczej ich nie znał, nie był w tym miejscu stałym bywalcem. Reszta gości z pewnością również go nie kojarzyła co mu ani trochę nie przeszkadzało. Czasami dobrze jest być anonimowym. Kto wie? Może się ktoś do niego przypałęta?
Zasiadł kilka miejsc dalej od pary i złożył krótkie zamówienie na jakiegoś drinka. Wszystko było mu jedno jaki, byle był mocny. Czekając na kolejkę, z braku laku raz jeszcze rozejrzał się po sali i dopiero za drugim razem go olśniło kim była kobieta na kolanach tamtego faceta. Uniósł brwi pod maską, która dość dobrze kryła jego mimikę. Kogo jak kogo, ale Jej się tu nie spodziewał. W dodatku wyrabiającej takie rzeczy... A właściwie jakie? Bo nie powinno go to ani trochę obchodzić co i z kim robi Amelie. Mimo tego faktu i uporczywej próby stłumienia dziwnie szarpiącego się w jego wnętrzu instynktu czuł jak narasta w nim wkurwienie. Był zazdrosny? To byłoby cholernie głupie, ale może coś w tym było. Przecież całkiem niedawno to z nim spędzała wieczór i to na jego kolanach spoczywał jej zgrabny tyłek. A ten pacan, z którym teraz jest? Kto to w ogóle?
Niewiele myśląc skupił swoją złą wolę w szklance jaką typ właśnie podnosił do ust. Grube szkło pękło raniąc mu całą dłoń w dodatku zalewając rozcięcia alkoholem. Miał ochotę zrobić mu coś dużo gorszego jednak nie chciał raz jeszcze robić matce zadymy w hotelu. Znowu by się nasłuchał jej pierdolenia. A w ten sposób sama Melka powinna dość szybko zorientować się kto znalazł się w pobliżu. Przecież niespodziewane miażdżenie lub duszenie to była jego specjalność, którą zaprezentował ostatnio na jej własnych ochroniarzach.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Aimi Wto Lut 19, 2019 7:47 pm

Veranderen było raczej ekskluzywnym miejscem, więc pasowało do Melki. Wampirzyca lubiła dobrze się wystroić i wybrać w tany. W końcu szukała okazji, żeby móc się pokazać w tych swoich wystrzałowych, obrzydliwie za drogich sukienkach i butach, prawda? Prawdziwa kobieta. Przywykła do imprezowania samemu. Większość towarzystwa jedynie ją wkurwiała, więc przestała ich zapraszać. Odcięła się od wielu osób z wiadomych p t s d przyczyn. Całe szczęście Melka uważała się za zajebistą, więc lubiła swoje własne towarzystwo, o.
Blondas nie był kimś ważnym. Tak na prawdę stanowił dla niej element otoczenia, był dekorację, jak np dywan. Był jedynie zabawką w jej rękach, kiedy czuła się znudzona. Miała zamiar spędzić z nim odrobinę czasu, trochę się pobawić i potem pewnie zjeść. W końcu nie był w żadnym wypadku jej godzien, więc nie miał nawet na co liczyć. Oczywiście z przyjemnością robiła mu złudne nadzieje. Kobiety przecież to takie okrutne potworki. Niestety mizianie przy barze nie trwało długo, gdyż k t o ś postanowił im przeszkodzić. Melka nie była świadoma obecności Sammiego, przecież był zajęta czymś innym. Kiedy szklanka wybuchnęła, z wampirzym refleksem, odskoczyła od blondyna. Niewiele brakowało, a uwaliłby jej nową kieckę. Spojrzała na blondyna morderczym wzrokiem, ale ten wyglądał na równie zaskoczonego. Szybko rozejrzała się w koło za jakimś winnym nicponiem i ku jej zdziwieniu nie musiała zbytnio się wysilać. Smok był na tyle specyficzną i rozpoznawalną personą z wyglądu, że ta maska w ogóle mu nie pomagała. Podeszła do niego szybkim krokiem, całkowicie ignorując gościa, z którym wcześniej siedziała. Był już zbędny, mógł znikać.
- Specjalnie chciałeś zniszczyć mi sukienkę?
Zapytała z naburmuszoną miną stojąc tuż przed nim. Długim paznokciem postanowiła dźgnąć go w tors, tak nieprzyjemnie. Znów zamierzał popsuć jej wieczór? Robiło się bardziej interesująco, Melka nie mogła więcej narzekać na nudę. Już obmyślała niecny plan jak by tu mu dopiec. Czyli taka Samaelowo-aimowa normalka.
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Samael Wto Lut 19, 2019 10:55 pm

Jego paskudna sztuczka, tak jak zazwyczaj, okazała się nad wyraz skuteczna. Natsume ciągle mówił powtarzał mu, że powinien rozwijać tę moc, jednak jak do tej pory Paniczowi Asmodey, wystarczyło to co za jej pomocą mógł osiągnąć już teraz. Niestety nawet wizja zamiany głów i kończyn przeciwników w krwawe miazgi nie była w stanie pokonać wrodzonego lenistwa jakim cechował się już od dnia narodzin. Tak czy inaczej szkło trzasnęło a jego ostre kawałki poharatały dłoń faceta, z którego kolan, przytomnie zwiała brunetka. Lało się sporo krwi, blondyn musiał nieźle cierpieć, wszak świeże rany dodatkowo zalane zostały zawartością naczynia a ta na pewno zawierała procenty. Wszyscy wiemy jaki ból towarzyszył polewaniu ran alkoholem. Obsługa zareagowała dość sprawnie. Najbliższy ochroniarz wziął typa pod rękę i zaprowadził gdzieś na zaplecze gdzie znajdowały się artykuły niezbędne do udzielenia pierwszej pomocy. Tymczasem Młody Smok został już zlokalizowany przez Aimi. Nie było trudno, zwłaszcza, że siedział całkiem niedaleko i intensywnie wlepiał w nią swoje demoniczne ślepia. Po za tym właśnie po raz kolejny zaprezentował jej swój numer popisowy.
- Sukienkę? Nie. - zaprzeczył witając ją wrednym uśmiechem łypiącym spod maski, która jak sama zauważyła kiepsko radziła sobie z zapewnieniem mu anonimowości. Posiadał za dużo cech szczególnych, które wyróżniały go wśród innych zamaskowanych facetów w lokalu.
- Coś jej się stało? Trudno, wypadek. Kupie Ci nową. Albo dwie. - rzucił po chwili po czym tuż obok stuknęła szklanka zawierająca jego zamówionego drinka. Nie spojrzał nawet w tamtym kierunku tylko krótkim gestem zaprosił Amelie do tego by się przysiadła.
- Skoro już przykułem Twoją uwagę... - brzmiało to bardziej jakby chciał powiedzieć "skoro już pozbyłem się tego frajera, który Cie obłapiał". Na szczęście nie był jeszcze na tyle pijany by przelewać wszystkie swoje myśli na wypowiadane słowa.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Aimi Sro Lut 20, 2019 9:40 pm

Każdy miał jakiś numer popisowy, chociaż psikus ze szklanką był, zdaniem Melki, przereklamowany. W końcu użyła go na nim podczas ich ostatniego spotkania. Czyżby od niej odgapiał? Mała, wredna z niego papuga. Mimo wszystko sztuczka udała mu się perfekcyjnie. Blondas ucierpiał i nabawił się niejakich nieprzyjemności, a Smok zwrócił na siebie uwagę dziewczyny. Ale czy było to rozważne? Wiedział, że miała na czole wypisane "kłopoty", zwłaszcza dla niego. Ich historia robiła się coraz dłuższa. Więcej niespodziewanych spotkań, czyżby przeznaczenie? Według wampirzycy zwykłe zabobony, jednak ile ktoś może mieć pecha szczęścia, żeby na siebie wpadać? Tak czy tak była pewna, że nie było to ich ostatnie spotkanie. Może szlachetni mieli coś w sobie co ich wzajemnie przyciągało? Kto wie.
- Trzy sukienki i trzy pary dopasowanych szpilek.
Odparła na jego propozycję. Oczywiście uczyła się negocjować po tatusiu. Taki nawyk biznesowy. Jej sukienka natomiast została nietknięta. Na szczęście umknęła w porę. Pomimo to na pewno nie pogardziłaby nowymi ciuszkami. W końcu była 100% kobietą. Przykuł jej uwagę? Zdecydowanie. Lubiła się z nim bawić, w końcu mieli podobny gust co do zabaw. Trochę niebezpieczeństwa i złości tylko dodawało pikanterii. Przysiadła się bez słowa i wydęła jedynie idealnie wymalowane, czerowo-matowe usta, kiedy barman przyniósł Sammiemu drinka. Jak przystało na prawdziwą księżniczkę i kobietą z nienagannymi manierami, postanowiła zamówić sobie coś sama. Przecież nie będzie czekała, aż Smok jej coś zamówi. Jeszcze się nie doczeka i co? Poprzednie procenty zejdą i zrobi się zmierzła jak stara kura. Wódka sour, czyli zamówienie poszło do barmana.
- Znowu szukasz kłopotów, Sammy?
Zapytała spoglądając na niego spod maski, czerwone ślepia wpatrywały się w tak jego, tak samo czerwone. Niby niechcący trąciła go szpilką w kostkę. Chyba zapowiadała się idealna noc na balangę. Dla Melki zawsze był czas na imprezkę. Przecież była jeszcze młoda! Przynajmniej za taką się uważała. Oczywiście pamiętała, że wkrótce będzie musiała przejąć pieczę nad całym rodem, jednak % pomagały jej o tym zapomnieć. Na szczęście.
Aimi

Aimi

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Zawsze czerwone oczy, herb rodu wytatuowany na prawym ramieniu.
Zawód : Modelka, celebrytka
Zajęcia : Brak
Moce : Władza nad lodem, telekineza, manipulacja, magiczna krew.


https://vampireknight.forumpl.net/t590-amelie#790 https://vampireknight.forumpl.net/t793-aimi

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Samael Czw Lut 21, 2019 2:28 pm

Historia wcale nie tak długa jednakże całkiem zagmatwana. Bo w zasadzie jakie relacje panowały między nimi? Sympatia? Przyjaźń? Wrogość? Niechęć? Trudno było jednoznacznie określić to co działo się między tymi dwoma młodymi wampirami. Młodymi, które choć nie do końca tego chciały zmuszane są aby w końcu dorosnąć i zacząć żyć odpowiedzialnie. Ironiczne było to, że przydarzyło im się to dokładnie w tym samym momencie. Przeznaczenie? Nie, przecież to tylko przesąd. Zabobon.
- Cóż... - wymownie przebiegł wzrokiem po jej sukience, która była w nienagannym stanie, tak jak zawsze zresztą.
- Nie ma szkody, nie będzie rekompensaty. - wzruszy lekko ramionami.
Otrzymawszy od barmana swoje zamówienie miał zamiar kupić drinka kobiecie, która się właśnie doń przysiadła jednakże ta go wyprzedziła. Trudno, nie będzie się przecież wykłócał o takie pierdoły, nie miał na to ani ochoty ani nastroju.
- Ostatnim razem to Ty szukałaś kłopotów. I znalazłaś mnie. - burknął. Gdy widzieli się poprzednio to Melka sam zwróciła na siebie uwagę Smoka. A teraz twierdziła, że to on szukał kłopotów? Typowe dla niej zachowanie.
Młody Asmodey sięgnął po swoją szklankę i nie odrywając wzroku od bladego oblicza rozmówczyni. Nie wiadomo co mu w tej chwili chodziło po głowie, ale błysk, który co jakiś czas tańczył w jego oczach na pewno nie był tylko odbiciem świateł na sali.
- Kim był ten pajac? - spytał niby od niechcenia, jednocześnie przykładając szklankę do ust i pociągając łyk. Ot przecież to całkiem niewinne pytanie i nic wielkiego. Bo przecież kompletnie nie interesowało go z kim spotyka się w klubach Melka i komu zasiada na kolanach. Ani trochę. Nic a nic. A ten numer z poharataniem typowi dłoni szklanką to tylko taki niewinny dowcip.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

KLUB  - Page 3 Empty Re: KLUB

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach