Klub "Rocks"

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Klub "Rocks" Empty Klub "Rocks"

Pisanie by Go?? Wto Paź 23, 2012 12:53 pm

Miejsce to znacznie różni się od większości klubów w tym mieście. Wejście do niego prowadzi nieco do podziemi, mniej więcej na poziom piwnic i jeszcze niżej. Klub utrzymywany w półmroku, gdzie motywem i stylem jest wszystko co związane z muzyką rockową. Zdjęcia muzyków, plakaty z podpisami, gitary, płyty. Klub składa się właściwie z kilku części. Jedną z nich jest dość duże pomieszczenie, gdzie znajduje się średniej wielkości scena, na której dawać występy mogą mniejsze lub większe zespoły. Klub ma zatrudnioną grupkę ludzi, która zawsze w godzinach otwarcia umila czas klientom muzyką rockową, jazzem, bluesem, grunge i tak dalej. W tej właśnie sali, tuż przed sceną jest miejsce, w którym stać mogą fani, po bokach natomiast a także na górze zwanej czasem ,,rampą lub balkonem" znajdują się stoliki i kanapy, na których można usiąść, napić się i zjeść. Sam bar znajduje się w innym pomieszczeniu, tuż obok sali ze sceną. Tam większość miejsca zajmują właśnie siedzenia. W klubie tym można napić się dobrego alkoholu a także kupić coś do pochrupania jak na przykład paluszki. Gdy zaś występują tu jakieś zespoły organizowany jest także sklepik, w którym mozna kupić płyty, plakaty i inne gadżety. Górna część klubu nie jest dostępna dla klientów a jest to miejsce, w którym znaleźć można właściciela klubu, niektóre osoby z personelu a także gości.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Czw Lis 29, 2012 9:53 pm

Elaine i Kyubi opuścili lodowisko ramię w ramię, zmierzając w kierunku parkingu, na którym wampir pozostawił samochód. Eli niemal rozpłynęła się na widok jego wozu, bo skrycie wprost marzyła, by móc już zrobić prawo jazdy. Nie lubiła na nikim polegać w żadnej kwestii, więc własne auto byłoby sporym krokiem ku całkowitej niezależności. Musiała jeszcze poczekać, zresztą i tak nie było pewne, że ktoś dałby takiej wariatce prawko do ręki. Przecież ledwie znalazłaby się za kółkiem, już prawdopodobnie złamałaby tysiąc przepisów, na zakończenie w spektakularny sposób kasując samochód. A kto musiałby za to wszystko płacić? Kyu, a kto...
Zerknęła z ukosa na wampira, gdy wspomniał o siedzeniu dla dzieci. Już nie wiedziała, czy to dzięki umiejętności czytania w myślach, czy po prostu na tyle znał się na ludziach, ale jakoś zawsze wiedział, co małą wkurzy najbardziej. Ona wszak niegdyś darzyła fotelik samochodowy głęboką nienawiścią, która przetrwała u niej dziś, mimo że dziewczyna od lat nie widziała tego szatańskiego pomiotu. Lubiła jak traktowało się ją poważnie, jako dorosłą, a wzmiankę o tym fotelu uznała za osobistą obrazę wymierzoną w najczulszy punkt.
- Idź do diabła... - wymamrotała, nie wiadomo, czy pod adresem fotelika czy Kyubiego. Nie, chyba jednak miała na myśli fotel, w końcu u diabła Kyubi czułby się jak w domu, a nie o to tu chodziło. Bez dalszych komentarzy zajęła wyznaczone miejsce i ruszyli w kierunku centrum miasta z zawrotną szybkością, która dzierlatce zaiste odpowiadała.
Podczas drogi nie mogła usiedzieć w pokoju, ofc. Po prostu musiała ciągle coś mówić, zresztą była w wybornym nastroju. Dawno nie używała swojej mocy, emocje wampira, w którego towarzystwie przebywała były umiarkowane i nie wpływały na nią znacząco, poza tym, jechała właśnie nachlać się ze swoim nowym ojcem. No powiedzcie, może być lepiej? Szykowała się na przednią zabawę, chociaż należy tu wspomnieć, że w przeciwieństwie do Kyu, czarnulka miała głowę wybitnie słabą i już po kilku głębszych zaczynała odpierniczać przeróżne cyrki.
- To ile masz jeszcze tych dzieci? Chłopcy, dziewczyny? Mieszkają z tobą? - zadała kilka pytań pod rząd, bo najwyraźniej wamp się nie odezwie, póki nie zwróci się do niego wprost z tym, czego chciała się dowiedzieć. Jakoś nie wyobrażała sobie, by mogła dzielić się uwagą Kyubiego, jak swojego ojca, z kimkolwiek innym. Była jedynaczką, przyzwyczajoną do tego, że rodzice kochali tylko ją i gdyby przyszło jej borykać się z rodzeństwem - byłby to ciężki orzech do zgryzienia.
Czy odpowiedział, czy też nie, bardzo szybko dojechali na miejsce, to jest pod dość obskurny z zewnątrz klub, który natychmiast zyskał aprobatę w szafirowych oczach Elaine. Coś dla każdego - Kyubi się najebie jak chciał, a mała wyszaleje. Była chyba naprawdę skrzywiona, skoro w tym wieku kręciły ją takie miejsca. Ale kojarzyło się jej to tylko z dobrą zabawą, bowiem do takich spelun zwiewała zawsze z domu, gdy babci odwalało na punkcie jej dobrego wychowania. Miała w sobie tę potrzebę wolności, którą w podmiejskich barach i klubach w przewrotny sposób respektowano, często nawet nie zadając sobie trudu, by sprawdzić jej dowód.
Pobieżyła za Kyubim i lekkich podskokach. Wnętrze także przypadło skrzatowi do gustu i prawdę mówiąc wskazywało na lokal nieco lepszej jakości, niż wyglądał on na pierwszy rzut oka. Zadymione, muzyka nieco zbyt głośna, trochę podejrzanych typów, kręcących się na parkiecie i spozierających z każdego kąta. Zajęła jakiś wolny stolik przy ścianie, wciskając się na ławkę i pozostawiając Kyubiemu zamówienie im czegoś. Chciała tylko pić, tańczyć i szaleć do białego rana. Pełen chill.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Kyubi Pią Lis 30, 2012 6:44 pm

Ta, Kyubi cenił każdy swój samochód. Lubił szybką, ostrą jazdę, łamiąc przy okazji tyle zakazów i nakazów ile się dało. Mimo wszystko zawsze prowadził bezpiecznie, oczywiście dla siebie, reszta mało go obchodziła. Jeśli ludzie wyłażą na ulice, prosto pod rozpędzone koła, to niech się nie dziwią, że zaraz wąchają kwiatki od spodu. A na ogół przecież wyłazili na złość, oczekując, że kierowcy specjalnie dla nich zwolnią. No cóż, chyba się troszkę przeliczyli.
Elaine chciała zrobić sobie prawo jazdy? Może najpierw niech faktycznie dobrze nauczy się jeździć, kupi sobie samochód, a potem dopiero zacznie zdawać egzaminy i inne pierdoły. A więc zamiast wydawać na pierdoły pieniądze od biologicznego ojca, niech je zatrzyma i wyda na coś pożytecznego. Sądziła, że Kyubi to wszystko sfinansuje? Ha, to się przeliczyła. Miał być jej ojcem, opiekować się i dać dach nad głową, nikt nie wspominał, że jeszcze miał spełniać jej zachcianki. Od tego miała przecież swoje małe, prywatne konto z sześcioma zerami.
On znał się już na ludziach i wampirach na tyle, aby wiedzieć, co kogo wkurwi najbardziej. Poza tym, Elaine nie była za wysoką dziewczyną, ba, była niziutka, wręcz karłowata. Jeśli zatrzyma ich policja, to pewnie dlatego, że pomylą ją z małym dzieckiem, a nie dlatego, że Kyubi przekroczył dozwoloną prędkość o sto kilometrów na godzinę, jasna sprawa. Więc może faktycznie nie było takim złym pomysłem wsadzić ją w to krzesełko.
Miał iść do diabła? Ach, z chęcią. On by tam pasował. Robiłby konkurencję dla niejakiego Asmodeusa. Taki tam demon seksu i lubieżności.
Przez całą drogę do klubu milczeli, a raczej taką miał nadzieję, bo dziewczyna zaraz musiała przerwać tę świetną ciszę, zadając mu w cholerę inteligentne pytanie. Była bardzo ciekawską istotką. Wiedziała, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? Tam by się biedaczka zmarnowała. Ale skoro już chciała wiedzieć, to proszę bardzo, niech wie.
- Mam córkę, jest niewiele starsza od Ciebie. I tak, mieszka ze mną.
A raczej z nimi, ale to taki szczegół, nie chciało mu się już tego przejęzyczenia poprawiać. Wreszcie dojechali do klubu, który wybrał wraz z Elaine. Nie podobał mu się ten pomysł. Nie przepadał za tłumem ludzi i głośną muzyką, która była całkowicie nie w jego guście. Zaparkował więc na parkingu dla VIPów, bo przecież był sławny, więc miał ku temu prawo, i poczekał na szlachetną, aż się wygramoli z samochodu. Weszli do klubu bez problemu, choć gdyby dziewczyna przyszła tutaj z kimś innym, to pewnie by jej nie wpuścili. Wyglądała przecież jak dziecko!
Przedarł się przez tłum rozwydrzonych nastolatek, które obściskiwały się w ramionach jakiegoś gogusia, wyglądającego jak pedałek. Wampir szybko skierował się w najdalszy i najciemniejszy kąt, przyglądając się rozszalałemu tłumowi na parkiecie.
- Godzina i stąd spadamy.
Powiedział wyraźnie poirytowany. Multum ludzkich i wampirzych myśli docierała do niego w szalonym tempie. Skupił się i wyciszył owe głosy, ale nie zniknęły całkowicie.
Po chwili podeszła do nich a'la kelnerka w "eleganckim" staniku i jakichś przykrótkich szortach.
- Czystą. I dwa kieliszki.
A co będzie się rozdrabniał na drinki?
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Pon Gru 03, 2012 3:13 pm

Jakoś nie przyzwyczaiła się jeszcze do posiadania własnych funduszy, którymi do woli mogła zarządzać. Do tej pory każdy grosz dusiła najpierw od rodziców, potem od babci. I chyba tylko fakt, że pełny dostęp do rachunku bankowego uzyska dopiero po ukończeniu osiemnastu lat, sprawiał, że na jej koncie były jakikolwiek pieniądze. Przecież gdyby w tej chwili miała możliwość dostania się do tej kasy - wydałaby wszystko w ciągu jednej nocy, na bank. Chyba musiała się dopiero nauczyć żyć odpowiedzialnie. Bo chociaż samodzielna była już od wielu lat, rozsądku nie miała za grosz. Być może właśnie mieszkając z Kyubim dojrzeje bardziej niż w ciągu piętnastu lat spędzonych pod czułym kloszem rodziców, odgradzającym ją od wszelkich niedoskonałości i trudności normalnego życia. Choć, jak by się zastanowić, to byłoby na swój sposób ironiczne~.
Chciała mieć prawo jazdy, własny samochód, pieniądze, a może jeszcze i swoje mieszkanie. A z drugiej strony było w niej jeszcze tyle dziecka, że choćby nawet zamieszkała sama, pewnie co drugi dzień siedziałaby Kyu na głowie, że niby to ma do niego jakąś wybitnie ważną sprawę, podczas gdy tak naprawdę tylko szukałaby towarzystwa kogoś bliskiego. Zwłaszcza, że towarzyska z niej bestyja była i najbardziej lubiła przebywać w grupie znajomych jej osób, naturalnie w centrum zainteresowania. Chyba wiązało się to trochę z jej lękiem przed ponownym porzuceniem - do tej pory wszyscy pozbywali się jej ze swojego życia, więc istniało realne niebezpieczeństwo, że za którymś razem zostanie sama. A tego by raczej nie zniosła.
A więc miał córkę... na samą myśl na twarzy Eli niezamierzenie ukazał się wyraz niezadowolenia. O nie, nie lubiła się dzielić, niczym i nikim. Cóż, jakoś będzie musiała to znieść, przełknąć gorzką pigułkę, z uniesioną głową przekroczyć kolejną kłodę, którą niegodziwy los rzucił jej pod nogi. Nie podda się, nie złamie. Poczuła się niemal jak męczennica, poświęcająca się dla dobra ogółu. Cóż za wzniosłe uczucie, była z siebie dumna. I tak, już zaczęło jej odwalać, mimo że nie wypiła jeszcze ani kropli.
Tak więc, wylądowali w miejscu, które w zamyśle miało odpowiadać im obojgu. Z jednej strony tłumy i głośna muzyka, które lubiła Elaine, z drugiej wcale nieźle zaopatrzony bar, co powinno zadowolić Kyu. Powinno, ale najwyraźniej nie ma z nim tak łatwo. Teoretycznie wybrali miejsce wspólnie, w praktyce jednak wampir całą swoją postawą okazywał niezadowolenie. Cóż, ani na chwilę nie zmąciło to dobrego humoru Eli, której najwyraźniej udało się chwilowo wyłączyć na wszystkie nieswoje emocje. A może raczej, to emocje zadowolonych, podekscytowanych bywalców klubu wzięły u niej górę nad negatywnym nastawieniem jej opiekuna? Tak, brzmi sensownie.
- Mhm - mruknęła na słowa wampira, które - szczerze powiedziawszy - nawet do niej nie dotarły. Skoro faktycznie nie miał ochoty tu przebywać, niech posiedzi z nią chwilę, a potem wróci do swoich spraw. Ezia z pewnością nudzić się w klubie nie będzie, a nie trzeba jej było pilnować na każdym kroku. Już nie w takich miejscach się bywało, srsly.
Zasiadła przy stoliku, ogarniając rozradowanym spojrzeniem przyciemnione wnętrze. Ciekawe, czy będzie dzisiaj grała jakaś kapela. Jednak ta szmira lecąca z głośników nie umywała się do muzyki na żywo.
Telefon małej zabrzęczał cicho i dziewczyna zerknęła na wyświetlacz. Za chwilę też wolną dłonią uczepiła się ramienia Kyu, ściskając go z całej siły.
- O! - wyrwało się jej, gdy wpatrywała się w rzędy literek na komórce. - O, o, o, o, o! Narzeczony do mnie napisał - oznajmiła grobowym tonem. W tej samej chwili na stole wylądowała butelka i dwa kieliszki. Czarnula dorwała się do nich i rozlewając trochę na blat, napełniła oba naczynia. Następnie jednym haustem wychyliła swoją porcję, by zaraz zająć się odpisywaniem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Kyubi Wto Gru 04, 2012 9:55 pm

Każdy uczy się odpowiedzialności dopiero wtedy, kiedy ją pozna. To, że ma się jakieś zwierze w domu i się je karmi, nie znaczy to wcale, że jest się odpowiedzialnym czy dorosłym. Więc Elaine będzie miała szansę poznać życie właśnie pod opieką Kyubiego, który nie będzie ciągle spoglądał jej przez ramię, chodził krok w krok za nią i patrzył czy nie wypiła za dużo. Wypije raz, drugi czy enty i może wreszcie zrozumie, żeby pić tyle, aby móc jeszcze dojść o własnych siłach do domu. Dostanie pieniądze, będzie musiała sama je sobie rozgraniczyć i decydować na co wydawać, aby podzielić wszystko i dostać to co chce. Łatwo nie będzie, a początki bywają ciężkie, szczególnie przy tym wampirze. Mimo, że daje wolną rękę i "rozpieszcza", bo praktycznie pozwala na wszystko, znaczy to tyle, że daje nauki życia. W końcu jako wampir już od samego początku powinna nauczyć się żyć samodzielnie. W końcu wampiry bywają zdradliwi, ludziom nie warto ufać, więc można wyciągnąć taki wniosek, że warto jedynie ufać i liczyć na siebie samego. Im szybciej dotrze to do tego młodego umysłu, tym lepiej. Nie ważne czy jest z pochodzenia szlachetnym czy nie szalchetnym wampirem, życie jest równie kurewskie dla każdego. Bez wyjątku.
Jeśli chciała być w centrum zainteresowania, to raczej u Kyubiego tego nie znajdzie. Owszem, będzie jej poświęcał czas i uwagę, nawet dla samej przyjemności porozmawiania czy pobawienia się, a już na pewno dla wypicia czegoś mocniejszego, ale nigdy nie będzie na miejscu pierwszym. Żadna (nie)żywa istota nigdy nie będzie. Dla niego liczyła się głównie muzyka, alkohol i sex. Cała reszta to dodatek. Ach i nie można zapomnieć o tym, że to wampir zawsze był w centrum uwagi. Ot, taki przywilej tych starszych.
Kyubi także lubił muzykę, ale zdecydowanie z innego gatunku. A gdyby było tak o trzy czwarte miej ludu, to już w ogóle tryskałby radością. Ale nie można mieć wszystkiego, choć faktycznie, bar był całkiem nieźle wyposażony.
Kiedy tylko usiedli, Kyubi napisał smsa do Nadiry, że praktycznie jest już wolny i czekając na odpowiedź szlachetnej, Elaine wykrzyczała, że napisał do niej narzeczony. Wampir spojrzał na dziewczynę i wrednie się uśmiechnął.
- Gratuluję zatem Twojego największego, życiowego błędu. Obyś jak najszybciej przejrzała na oczy.
Tak, brzmiało to jak toast i aby stało się zadośćuczynienie, uniósł kieliszek do góry i stuknął się z kieliszkiem "córki", po czym od razu wypił. Potem polał następnego i jeszcze jednego.
- Kto ma tego zajebistego pecha?
Spytał szlachetnej, bowiem jako jej ojciec musiał wiedzieć takie szczegóły. Wszak cały ten zasrany interes przejdzie na niego, czyż nie? Choć korzyści także będę obejmowały jego ród, skoro ojciec Elaine się jej już wyrzekł. No cóż, lepiej dla Kyubiego i tej nieszczęsnej dziewczyny. Na koniec podał jej wizytówkę z adresem, pod którym mają tę wielką przyjemność mieszkać.
- Trzymaj. Tu masz adres. Może nie robi z zewnątrz wrażenia, to jednak w środku jest luksusowo. Jeśli będziesz czegoś potrzebować dzwoń. A teraz się zmywam. Baw się dobrze.
Nie było żadnego "nie upij się za bardzo" albo "uważaj na siebie". To raczej inni powinni uważać na tę dziewczynę. W końcu szlachetne to istne szatany, naprawdę.
I po chwili zniknął, teleportując się do swojego zajebistego samochodu.

[zt]
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Sro Gru 05, 2012 5:08 pm

Z uśmiechem na ustach stuknęła się kieliszkiem z Kyubim, pijąc toast, który zaproponował. Taak, kto wie, może małżeństwo okaże się jej życiowym błędem? Na razie o tym nie myślała, w końcu jedna rzecz to być zaręczoną, a druga stawać na ślubnym kobiercu. Zamierzała to odciągać w nieskończoność, choćby po to, żeby zrobić na złość babci, która ją w to wpakowała. Wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała poślubić tego wampira, w takich kwestiach młodzi szlachetni nie mieli dużo do powiedzenia. Ale póki co noc jest młoda, impreza dopiero się rozkręca, więc po co zamartwiać się odległą przyszłością?
- A bo ja wiem? - wzruszyła lekceważąco ramionami. Zmrużyła oczy i próbowała przypomnieć sobie, co stara mówiła jej o narzeczonym. Jakżesz no się nazywał... - Kuroi... K... Kuroiashita? No, syn burmistrza w każdym razie - zakończyła, by wypić kolejny kieliszek podstawiony jej przez kochanego ojczulka. W sumie, skoro już musiała się hajtać, miała z tego przynajmniej tą satysfakcję, że jej przyszły małżonek jest w tym mieście pewną szychą! Może odziedziczy kiedyś stanowisko burmistrza, kij go wie. Żeby tylko nie okazał się jakimś starym, sztywnym prykiem, tego by nie zniosła. Choć po krótkiej wymianie smsów doszła do wniosku, że ten wampir ma chyba trochę poczucia humoru. A to już dobry start.
Kyubi najwyraźniej z jej myśli odczytał co też zaproponowała Elliotowi, a widać nie miał ochoty na towarzystwo dwójki małolatów, więc zmył się dość szybko.
- Dzięęęękiii, pa, tatku~! - pożegnała go, przekrzykując głośną muzykę. Kilka starszych osób z dezaprobatą spojrzało na ojca zostawiającego młodziutką córkę w takmi miejscu z prawie pełną butelką wódki na stole. Bynajmniej się tym jednak nie przejęła, tylko łyknęła zdrowo z gwinta. Skoro miała trochę czasu przed oficjalnym spotkaniem z przyszłym mężusiem, postanowiła go dobrze wykorzystać.
Na scenę wtoczył się zespół i zaczął grać całkiem niezłą muzykę. Elisia pozbyła się kurtki i wybyła na parkiet, gdzie zaraz przykleiło się do niej dwóch, czy trzech młodzianów. Nie wyczuwała jednak nikogo o równie wysokim statusie krwi. Ell nie powinien mieć więc problemu z rozpoznaniem narzeczonej - jedynej szlachcianki w lokalu. A ona bawiła się teraz na całego, prawie zapominając o umówionym spotkaniu z synem burmistrza.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Elliot Sro Gru 05, 2012 8:36 pm

Elliot wsiadł do swojego samochodu - tym razem nie kradzionego i nie rozwalonego! - po czym wyjechał z wioski w stronę dzielnicy rozrywki, gdzie były najlepsze klubu z tego miasta. Nie wiedział, gdzie jest ten cały "Rocks", więc strzelał że tutaj się znajduje. W końcu nie wydawało mu się, aby szlachetna - która pewnie ma wcale nie mniej kasy od niego - poszła do jakiegoś obskurnego burdelu, czy kij wie czego~
Wysiadł z czarnego volvo i przeszedł się uliczką spoglądając na neonowe tabliczki z nazwami tutejszych miejscówek do potańczenia. Zewsząd dochodziły go dźwięki basów oraz muzyki klubowej, gdzie nie gdzie rockowej czy metalu, ale to za pewne z jakiś koncertów, które odbywały się w wynajętych lokalach. W końcu trafił pod drzwi do miejsca, w którym rzekomo czekała na niego przyszła małżonka. Na jego wargach pojawił się grymas. Nie był jednak gotowy na pogodzenie się z tym. A bardzo chciał, aby spłynęło to po nim, jak woda po szybie. Jednak każdy powinien się domyślić, że z dnia na dzień tak łatwo się z tym chłopak nie oswoi. Elaine pewnie była tego świadoma jeszcze zanim tutaj przyleciała. No cóż..
Nie czekając dłużej czarnowłosy zapłacił za wstęp i wszedł do klubu, gdzie przewijało się multum ludzi w rytm muzyki lub niosąc piwo czy wódkę do swojego stolika. Rozejrzał się po lokalu zastanawiając, gdzie ma się konkretnie skierować. Jednak po chwili już o tym wiedział.. do jego nozdrzy doszedł zapach jedynego szlachetnego wampira, który tu wówczas przebywał. Nic dziwnego, bo wiele ich nie było~
I gdy skierował swoje turkusowe tęczówki na postać tańczącej dziewczyny, otoczonej przez tłum mężczyzn parsknął pod nosem. Widział tylko fragment jej rozwianych czarnych włosów, oraz seksowne nogi, ukazane dzięki spódniczki. Nie poznał, że jego narzeczoną jest ta wiedźma z jaskini. Wtedy miała przecież szerokie - i chyba dresowe - spodnie oraz sweter. Po za tym była teraz tyłem! A jej zapach mieszał się z zapachem mężczyzn, którzy się koło niej kręcili. Tak, więc zamiast uciekać podszedł i przepchał się przez tłum w okół szlachetnej - łapiąc ją za talię i chowając twarz w jej włosach. Wydawała mu się jakaś taka niska. Aż przeszło mu przez myśl - znowu krasnal, czy już nie ma wysokich dziewoi na tym świecie?
- Cześć żonko - rzucił ironicznie, po czym się odsunął i odwrócił ją w swoją stronę. Przez jego twarz przemknęło milion min, aż w końcu stanęło na jednej. Wytrzeszczonych oczach i opadniętej szczęce. W końcu poznał, że jego narzeczoną jest Elaine. I fakt była ładna. Widział to już w jaskini, ale teraz wydawała się jakoś bardziej atrakcyjna, więc w życiu by nie pomyślał, jak patrzył na jej nogi, że to mogła być ona!
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Sro Gru 05, 2012 9:10 pm

Bawiła się w najlepsze, co pewien czas wracając do stolika i zwilżając gardło. Piła dość oszczędnie, w końcu obiecała temu narzeczonemu, że wódka będzie czekać. Wypadało, żeby została mu choć kropla na dnie, o. Może jak się facet spije, łatwiej się będzie z nim dogadać, bo póki co Elaine czarno to widziała. Należy jednak nadmienić, że akurat jej niewiele było trzeba, żeby poczuła zawrót głowy i napływ dobrego humoru. Miała koszmarnie słabą głowę, jak na wampira, chyba dlatego, że była taka mała, czy coś... No, zmierzam do tego, iż z każdym kolejnym łykiem świat trochę bardziej wirował, gdy wracała na parkiet.
Ech, dawno się już porządnie nie wyszalała. Po śmierci matki długo nie miała na nic ochoty, a potem babka wzięła ją w swoje szpony i Eli musiała się chyłkiem wymykać na bibę, żeby staruszka nie dostała ataku apopleksji. A teraz nie dość, że miał niegraniczony czas, mogła pić do woli, to jeszcze robiła to wszystko, za przyzwoleniem - ba! - błogosławieństwem ojca! Życie jest jednak piękne.
Tłumek wokół niej powoli gęstniał. Tańczyć ta mała bestia potrafiła, a kiedy jej ciało poruszało się tak zmysłowo raczej nikt nie myślał o niej jako o skrzacie. Wtedy, gdy spotkała Ella po raz pierwszy, gdy miała na sobie znoszone dżinsy i rozciągniętą bluzkę, gdy odprawiała dziwne rytuały w jaskini, wtedy miała gdzieś, czy ktoś uzna ją za dziecko. Ale były i takie dni, czy momenty, że lubiła czuć się starsza (wyższa!) i emanować wokół swoją kobiecością. Głównie zdarzało się to, gdy była nieco wstawiona, ofc.
Przytępione alkoholem zmysły Ezii nie wyczuły zbliżającego się szlachetnego. Ot, po prostu ktoś objął ją od tyłu, jak to miało miejsce już kilkakrotnie dzisiejszego wieczoru, podczas zabawy na parkiecie. Z tym że nikt wcześniej nie nazwał jej żonką. I nikt też nie pachniał tak znajomo... Odwróciła się powoli, napotykając zszokowane spojrzenie turkusowych tęczówek.
- O. A ty co tu...? - kojarzyła już z lekkim opóźnieniem, więc dopiero po paru sekundach dotarło do niej, że nie stoi przed nią po prostu mistrz kierownicy, ale mistrz kierownicy jaśnie pan NARZECZONY!
No, kurwa, chyba żartujesz?!, przemknęło jej przez głowę, gdy wpatrywała się w chłopaka. Nieeee, to chyba żart? Muzyka, rozmowy, wszystko nagle ucichło, zniknęło. Zmrużyła oczy i zagryzła dolną wargę, jakby usilnie nad czymś myślała. Następnie bez słowa minęła chłopaka, oddalając się i dopiero w ostatniej chwili złapała go przy okazji za rękę, ciągnąc do stolika. Sięgnęła po butelkę i wypiła kilka łyków. Z gwinta, bez popity, co się będzie rozdrabniać.
- Czyli jednak dałeś się w to wpakować - rzuciła odkrywczo, nawiązując do odpowiedzi szlachetnego na wieść Eli, jakoby przyjechała wydawać się za mąż. Roześmiała się i dopiero wtedy odwróciła do chłopaka. Z na poły kpiącym, na poły pobłażliwym uśmiechem podała mu butelkę. Będzie mu potrzebna. Sama nie wiedziała jeszcze co o tym wszystkim myśleć, właściwie trochę mieszało się jej w głowie i Ell był tylko po części powodem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Elliot Sro Gru 05, 2012 10:17 pm

Przechodząc do bardziej ciekawej scenerii - powiem Wam, że Elliot stał tak wpatrując się w Elaine z coraz większym szokiem na twarzy, ale w końcu zamknąć buzię. Tym razem nie gadał pierdół, jak wtedy w jaskini. Oraz się nie darł. Ale.. wpatrywał się w ciszy w postać młodej szlachetnej. Może myślał, że miał zwidy? Miał taki mętlik w głowie, że sam się w nim pogubił. Wtedy też Elaine wyrzuciła z siebie pytanie, co ten tu robi. Aż chciał parsknąć śmiechem, ale jakby tak skamieniał nie tylko z ciała, ale i twarzy. Wszyscy w okół tańczyli, ale ten zbytnio nie zwracał na to uwagi. Musiał się uspokoić wewnętrznie i ruszyć mózgownicą. Jedyne co mu przyszło na myśl to to, że tak Lukierek wygląda o wiele seksowniej! Wybaczcie, ale to facet. Musi sobie radzić w stresujących sprawach tak, aby jak najszybciej się wyluzować, ot co. No i to była prawda. W końcu 'świeciła' seksapilem i kobiecością, jakby miała o wiele więcej lat niż w rzeczywistości.
W końcu ciemnowłosa złapała go za dłoń i wyprowadziła z tego tłumu, siadając przy barku, gdzie szlachetny w końcu odetchnął głęboko. Popatrzył, jak pije wódkę bez popity i uśmiech wstąpił mu na wargi. Nagle dorosła i nie grzeczna dziewczynka z niej? Ta wersja o wiele ciekawsza się wydaje niż mała, dziecinna czarownica, ofc.
- O tym dowiedziałem się.. - urwał patrząc na zegarek -.. równie 43 minuty temu - dokończył, znów kierując swoje turkusowe oczy na posturę drobnej wampirzycy. Stwierdził, że tym razem do rozmowy z nią podejdzie nie co inaczej niż w pieczarze. Dojrzalej i z rozsądkiem. W końcu nie może znów się kłócić z osobą, która będzie mu przeznaczona przed ołtarzem ślubnym!
Odebrał butelkę od nastolatki i sam napił się bez popity parę solidnych łyków. Niestety flaszka się skończyła. Tak, więc.. kupił kolejną! Kazał rozlać barmanowi trunku po kieliszkach i do tego na popitkę krew - bo barman na szczęście okazał się wampirem! - Następnie podał szklaneczkę Eli oraz kieliszek wznosząc toast.
- Za nas - rzucił z kpiną i wypił do dna, po chwili upijając smacznej, ludzkiej krwi, która wyglądała dla innych jak zwykły sok pomidorowy, hehe.
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Czw Gru 06, 2012 10:09 am

Ich oboje najwyraźniej zupełnie zatkało. Nie muszę chyba dodawać, że Elaine spodziewała się wszystkiego, tylko nie tego. Gdyby chłopak wiedział jak jeszcze chwilę temu wyobrażała sobie swojego rzekomego narzeczonego... W każdym razie pewnie tkwiłaby w tym stanie kompletnego bezruchu przez dłuższy czas, gdyby nie przyszło jej do głowy, że to jednak dobra pora, by się napić. Po prostu na trzeźwo tego nie przełknie. Nie chodziło tylko o to, że Ell, to Ell, ale po prostu w tej chwili bardzo dosadnie uświadomiła sobie, że wychodzi za mąż i nie ma odwrotu. I szczerze? Totalnie spanikowała.
Usadowili się przy barze, a z parkietu pożegnało ich (czy też Eli) kilka zawiedzionych spojrzeń. Ale nikt nie próbował ich zatrzymać, bo sorry, jak do czarnuli przyczepił się ten wielki szlachetny, to lepiej z nim nie zadzierać! Mała wskoczyła na jeden ze stołków. Jej nogi dyndały sporo nad ziemią, ale nie przeszkadzało jej to. I tak wiedziała, że w tej chwili nie ma szans aby ktoś pomylił ją z dzieciakiem, dojrzała do w oczach Elliota, huhu!
Biedna Eli z ponurą miną dorwała się do butelki, przeklinając przy tym w duchu swoją babcię.
- To gratulacje z powodu nowej drogi życia - sarknęła, jakby sama nie była częścią tego diabolicznego planu obu rodzin. Na szczęście alkohol jak zawsze zadziałał na nią odprężająco i już z lepszym nastawieniem podała butelkę czarnowłosemu. Wszystko co dobre za szybko się kończy, ale na szczęście jej nowo odkryty, pełnoletni(!) chłop nie wahał się długo i dokupił co nieco. Wóda i popitka z krwi? To jak nektar i ambrozja w jednym!
- I za nasze c u d o w n e wspólne życie - dodała celowo przesłodzonym tonem, potem z niesmakiem wzniosła oczy ku niebu i wypiła. Biorąc pod uwagę, że wlewała w siebie wódkę już od dłuższego czasu, nic dziwnego, że zaczęło się jej nieco kręcić w głowie i miała kłopoty ze skupieniem uwagi. Niezmiennie jednak wpatrywała się w Elliota, bo kurczę, po to tu przylazł, by mogła sobie go obejrzeć, da?
- Wiesz... Właściwie mogło być znaczniej gorzej. Wyobrażałam sobie starego zapyziałego pryka, a dostałam po prostu irytującego króla rajdowców. - Uśmiechnęła się i nie było wątpliwości, że te słowa z jej ust są komplementem. Bo bądźmy szczerzy - chłopak był cholernie przystojny, dość ciekawie spędzało się z nim czas, a ten jego cwaniacki uśmiech był całkiem pociągający. Jedyny problem (prócz tego, że mieli się chajtać) to to, że trochę jakby dziwnie na nią działał. Zauważyła to już w jaskini, zwłaszcza, kiedy był blisko, albo ją dotykał. Mieszał jej w głowie, tak, coś z nim zdecydowanie było nie halo.
- Ej, a jak ty się w ogóle nazywasz? - palnęła nagle, marszcząc brwi i usiłując sobie przypomnieć, co jej tam stara tłukła do głowy. - Coś na El? Elll... Elvis? Elbert?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Elliot Czw Gru 06, 2012 1:56 pm

Cóż.. Elliot też nie mógł na trzeźwo tego przełknąć. Ale w sumie u niego też nie rozchodziło się o to, że jego przyszłą żoną ma być właśnie ona, a sam fakt, że kiedy tylko czarnulka osiągnie pełnoletność - Ell stanie wraz z nią na ślubnym kobiercu. Dobrze, że to nie za rok, a więcej, jednak.. u wampirów takie 2-3 lata i tak mijają, jak parę dni. Zwłaszcza, że teraz Eli i tak i tak wygląda na osiemnastkę, która nie potrzebuje szpilek i tony pudru, aby być czarująca i emanująca seksapilem.
Także szlachetny bez żadnych problemów dał się złapać dziewczynie za rękę i poprowadzić, gdzie ta chciała. Bez sensu było stąd uciekać skoro już tutaj przylazł. Czemu to zrobił skoro nagle pojawiła się w nim ta panika? A no, bo był poniekąd ciekawy kogo Sophie dla niego wybrała. Zawsze to jakiś nowy szlachetny wampir poznany, w tym nudnym mieście. Niby ciągle coś się dzieje - zatarcia jego ojca z Marcusem, ale mimo tego i tak Ellowi strasznie się tu nudzi. Więc chętnie oprócz wlania w siebie tony alkoholu poszedłby też gdzieś się zabawić. Nie koniecznie w klubie, bo po dwóch godzinach tańca i to się robi smętne, ot co.
Wampir nic sobie nie robił z tych zawiedzionych spojrzeń pozostałych facetów, bo najzwyczajniej w świecie nie był zazdrosny o Lukierka. Po pierwsze to, że jest z nią zaręczony nie znaczy, że się kochają. Po drugie.. nawet jeszcze dobrze jej nie poznał. Tak, więc tylko pokręcił głową rozbawiony, gdy co nie którzy mężczyźni spojrzeli na niego 'spod byka'. I tak nic im to nie dało, bo Elaine dalej trzymała się Elliota, a ten nie zamierzał im niczego ułatwiać. Po za tym widać, że wyraźnie chłop przypakował. Mięśnie jego ramion i klatki piersiowej są doskonale widoczne, przez ten cienki czarny sweterek, którzy nałożył na biała koszulkę polo. Tak, więc dziewczyna nie musiała się bać, że ktoś się na nich rzuci. Sam wygląd postury Elliota przerażał ludzkich kobieciarzy. bo mimo że niebieskooki ma tylko osiemnaście, a oni powyżej 20 - to wygląda na ich wiek. Do tego ten wzrost.. ale dość o nim!
- Jeszcze nie.. ta droga się zacznie dopiero, kiedy będę musiał wybierać zaproszenia na ślub - poprawił dziewczynę beznamiętnym tonem i spojrzał na nią przelotnie, aby po chwili znów skierować swoje źrenice na grafitowy blat stołu, na którym co rusz pojawiały się różne butelki, szklanki, kieliszki, które ludzie zamawiali siedząc, czy stojąc obok tej parki. W pewnym momencie jedna z kobiet przez przypadek przesunęła krzesło Ella i ten chcąc nie chcąc znalazł się blisko Elaine, stykając swoim nosem o jej. Szybko odwrócił głowę w stronę parkietu, mając nieobecny wzrok.
Zaśmiał się pijąc toast za "cudowne" życie. Czy on wie czy cudowne. Będzie musiał się dzielić majątkiem z kobietą! A wiadomo jak to jest... te również pracują, ale i tak kupują wszystko za kasę swych mężów. Niestety. Do tego seks tylko z jedną kobietą.. w sumie i tak wszyscy wiedzą, że mało kto w rodzinach wampirzych jest wierny, to jednak.. Elliot nie uśmiechałby się wiedząc, że jego żona przyprawia mu rogi, więc czemu sam miałby tak robić? Otóż to.
Odwrócił się na powrót w stronę baru, aby polać kolejnego kieliszka z nowej butelki czystej. Mimo głośnej muzyki wciąż doskonale słyszał co mówiła jego towarzyszka, więc pokiwał głową na jej kolejne słowa.
- To fakt. A ja myślałem, że dostanę jakąś zastrupiałą - tu i ówdzie - babcię, a tak to mam tylko skrzata, który czyta za dużo komiksów - rzucił, jakby nigdy nic, po czym złapał Eli za brodę i spojrzał w jej oczy - Ale też seksowną muszę przyznać - dodał puszczając ją równie szybko, jak złapał i wlewając zawartość kieliszka do gardła. Czemu to powiedział? Sam nie wiedział. Nie był pijany. Przecież to dopiero jego drugi lub trzeci toast. Jednak chciał ją nie co onieśmielić. Zauważył ten jej lekko pijany stan i wydawała się wtedy o wiele milsza. Będzie musiał ją upijać, jak będzie mu pyskować, hyhy!
Dziewczyna również działała na Elliota w dziwny sposób, którego nie mógł opisać. Jakby go przyciągała powodując przy tym, że atmosfera w okół ich gęstniała i zaczynała razić prądem, noo! Ciężko było mu się w tym połapać.
- Elliot - wydusił z siebie, gdy usłyszał propozycje imion, które przyszły jej na myśl - Ty Elaine lub Lucrezia, da? - spytał pamiętając, że coś w tym stylu mówiła mu matka. Co, jak co ale pamięć czarnulek ma dobrą, oj.
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Czw Gru 06, 2012 3:00 pm

Oj tam, nie muszą się aż tak z tym ślubem spieszyć. Przecież nawet, gdy dziewczyna będzie już pełnoletnia, co im stoi na przeszkodzie wymyślać kolejne powody, by to wydarzenie odciągać w czasie? Przynajmniej w tej chwili Eli to właśnie zamierzała robić. Nie można oczywiście przewidzieć, czy za te kilka lat nie będzie im już wszystko jedno, bo, dajmy na to, będą razem z własnego wyboru, więc jakiś papier niewiele zmieni. Ale duuużo za wcześnie, by się nad tym zastanawiać, więc powróćmy może to teraźniejszości.
Nie powiem, że samej Elaine nie przyszła do głowy myśl o ucieczce. Ba, była tak spanikowana, gdy zobaczyła Elliota, narzeczonego z krwi i kości, że już planowała zwiewać z kraju pod fałszywym nazwiskiem. Pojechałaby do Pernambuco, sprzedawać kury na targu. O tak, wszystko lepsze niż ślub. Ślub, ślub, ślub.
Na całe szczęście chwilowo się ogarnęła, w czym zdecydowanie pomógł jej alkohol krążący już sobie po jej organizmie. Czuła się przyjemnie rozluźniona, było jej ciepło i wszystko lekko się kołysało. Ogólnie nie ma źle. Oczywiście, zamierzała jeszcze jakiś czas się tu pobawić. Nie, spędzanie w klubie całej nocy nie wchodziło w grę. Po pierwsze znudziłoby się to Lukierkowi, który szukał coraz to nowych doznań. A po drugie - niedługo pewnie zetnie ją z nóg, jeśli nie przystopuje z piciem.
- Nie! Żadnych zaproszeń! - Kurczowo złapała się rękawa Ella, wpatrując się w niego intensywnie. Jej oczy błyszczały nieco, a na policzkach pojawił się bardzo delikatny rumieniec, efekt wszystkich procentów jakie w siebie wlała. - Zróbmy to w Vegas! Podstarzały Elvis będzie jedynym świadkiem naszego świętego związku. Albo w Honolulu! Nażremy się krewetek, wypijemy parę drinków i pójdzie bezboleśnie. - Pokiwała głową, wyraźnie zadowolona ze swojego pomysłu. Skoro już muszą to robić, to niech chociaż mają przy tym jakiś fun. Nie zdążyła przedstawić Ellowi wszystkich propozycji, które miała w tej czarnej łepetynie odnośnie ich ślubu, bo naraz stało się coś, co jej wzrok nie do końca zarejestrował, a czego efektem była twarz chłopaka znajdująca się nagle tuż przy jej własnej.
I znowu potrzebowała chwili, żeby to przetrawić, zamrugała kilkakrotnie, dotarło do niej, że w tej sytuacji dziwne przyciąganie jakie odczuwała do Elliota tylko przybrało na sile i momentalnie odchyliła się w tył na niskim oparciu krzesła barowego. A, i pewnie wypadałoby wspomnieć, że z racji fali ciepła, która nagle ją ogarnęła, rumieniec na białym licu szlachcianki przybrał nieco na widoczności.
- Ty się nie potrafisz opanować! - ofuknęła go, bo coś musiała powiedzieć, żeby ukryć zmieszanie.
Rozejrzała się po zaciemnionym wnętrzu. Ludu przybywało, wzmagały się zapachy, odgłosy i emocje. Jeszcze chwila a mała dostanie cholernej migreny. Powróciła szafirowym spojrzeniem do chłopaka, gdy ten odpowiedział na jej słowa. W pierwszej chwili chciała się uśmiechnąć, w następnej dotarło doń, że ten zaś ją obraża! Ale widać nie mógł się zdecydować, bo na sam koniec walnął komplementem. Nie wyrywała brody z jego uścisku, tylko usilnie zastanawiała się, jak zareagować. Przez chwilę na jej twarzy walczyły ze sobą oburzenie i zadowolenie, co w połączeniu z jej bogatą mimiką dawało komiczny efekt. Na koniec po prostu się roześmiała.
- No, i git! - skomentowała nie wiadomo co, sięgając po napełniony ponownie kieliszek.
Słysząc jego imię pokiwała głową.
- Mhm... - mruknęła w zamyśleniu, coś czując, że i tak szybko zapomni. - Elaine - dodała krótko, po czym zeskoczyła ze stołka. Dość się już nasiedzieli.
- To Ell, chooośśś ze mną zatańczyć! - nakazała, ponownie chwytając jego dłoń. - Jestem twoją przyszłą żoną, to się musisz mną sssajmować.
I poprowadziła go za sobą, ale bynajmniej nie na parkiet. Skierowała się w zupełnie przeciwnym kierunku, do stolika przy którym obściskiwała się jakaś ludzka para.
- Sio! - mruknęła do nich, bez pardonu wdrapując się na blat. Tamci posłusznie się zwinęli, ale raczej widok Elliota niż skrzata skłonił ich do szybkiej reakcji. I tak, Eli zaczęła wirować na stole, równie umiejętnie, co wcześniej na parkiecie. Nawet w stanie ledwo trzeźwym jej ruchy były po prostu doskonałe. Niestety, nie przewidziała chyba, iż jej nowy parkiet ma nieco ograniczoną wielkość, więc zachwiała się, postawiła nogę tuż na krawędzi stołu i bum! Przewaliła się wprost na Ella.
Jeśli ją złapał, to tylko wtuliła twarz w jego klatkę piersiową, pewnie nie zdając sobie nawet sprawy z tego, co się stało. Jeśli z kolei nie łapał dziewczyny - grzmotnęła o podłogę, wiadomo. Choć to byłoby z jego strony mało uprzejme!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Elliot Czw Gru 06, 2012 3:36 pm

Niby tak, ale skoro jej babcia, jak i jego rodzice już teraz, jak najszybciej podpisali papierki dotyczące ślubu tejże dwójki to znaczy.. że chyba wymagane jest to zrobić, jak najszybciej. Najlepiej, gdyby od razu wyszedł ten cały durny ślub! Jednak powiem Ci w sekrecie, że Ell coraz bardziej zaczynał mieć to w dupie i zaczynało mu się robić obojętne czy będzie miał ten pierścionek na palcu czy nie. W sumie i tak kiedyś by go to spotkało. Tak to chociaż wciąż jest piękny i młody, huehue. No, bo mimo że wampiry starzeją się baaardzo wolno, to te po 30 już widać, że są starsze. A Ell osiemnastoletni i tak wyglądał na 25, także.. wolał wciąż wyglądać jak teraz. W tym wieku podobno każdy ma największe powodzenie! No i najfajniejszy okres w życiu, pomijając naukę. Chodź wampiry mają dobrą pamięć w porównaniu do ludzi i szybciej przyswajają poszczególne informacje. Chyba, że coś im najzwyczajniej w świecie nie podchodzi to zaczyna robić się problem...
Gdy Elaine nagle krzyknęła o braku zaproszeń, stojący nieopodal ludzie spojrzeli na nich z zainteresowaniem. W końcu oby dwoje piękni i młodzi, przyciągali intrygujące spojrzenia płci męskiej oraz damskiej. Ell nie lubił zbytnio być w centrum uwagi, tak więc pochylił się bliżej Eli, nie chcąc by wszyscy słyszeli o czym Ci gadają. Bo na pewno dziwnie by wyglądała dwójka nastolatków mówiąca o ślubie, który to jeszcze był układany przez siły wyższe, a nie ich samych. Jak za czasów średniowiecza, czy coś.
- Ale o to właśnie chodzi, że ten ślub nie może być ukryty. Chodzi po połączenie rodzin, rodu bla bla bla, a mi w sumie wszystko jedno czy będzie to na sali z gośćmi czy bez, bo i tak będę czekać do nocy poślubnej... - zaakcentował dość znacząco ostatnie słowa i zmierzył Cukiereczka od stóp do głów. Dawno nie był zaspokojony to co się mu dziwicie! Facet ma swoje potrzeby... może tak zadzwoni do Yv, aby zrobiła mu to i oto? W końcu trzeba korzystać zanim ten ich związek zostanie rozpowiedziany całemu światu i tak dalej..~
Gdy chłopak znalazł się jeszcze bliżej szlachetnej, sam potrzebował czasu, aby pozbierać myśli, bo wtedy jego wzrok i zmysłu skupiały się tylko na postaci wampirzycy, na jej zwijających się czarnych puklach oraz bladych usteczkach, w które tak chętnie wampir by się wpił.. aż zamknął oczy i odsunął się od niej niezadowolony. Dobrze, że żadne z nich nie potrafiło czytać sobie w myślach, bo wtedy na pewno siedzieliby bardzo zawstydzeni i skołowani. Zwłaszcza Ell, bo mógł w tym momencie uchodzić za zboczeńca, a wcale nim nie jest! Po prostu buzują w nim hormony, jak u każdego nastolatka przy takiej 'lasce'!
Przebudził się z tego transu dopiero, gdy nastolatka go zbeształa. Wywrócił oczami.
- Wmawiaj sobie dalej - wydukał tylko i chrząknął, aby jego głos brzmiał pewniej. Znów polał kieliszki i napił się z jednego, podając drugi Eli. Nie przypuszczał, że ta może mieć aż taką słabą banie, więc nie brał pod uwagę faktu, że tej Pani może lepiej nie polewać...
On jako mężczyzna większej masy, potrzebuje więcej alkoholu, nawet nie zaczął się rozkręcać~
Przez chwilę krwiopijca, był na siebie zły. Nie wiedział czy nie przegiął i czy Lur nie będzie na niego zła, a przecież nie po to przyszedł tutaj.. jego celem było bliższe zapoznanie się z jej osóbką. A jak ją zdenerwuje to przecież nic takiego nie będzie miało miejsca... tak, więc odetchnął z ulgą, gdy ta się tylko zaśmiała. To plus dla niej, o.
Ten kolo nie lubił tańczyć, więc gdy tylko zobaczył co się szykuje, znów polał kieliszki wciskając jej kolejnego do łapy. Niestety ta już złapała go dość mocno za dłoń, ściągając przy tym z barku. I tak nie miał wyjścia, bo w tym stanie nie puściłby jej samej. Chcąc nie chcąc, jest za nią póki co odpowiedzialny. Jedyny znany pełnoletni w jej otoczeniu. Jasna klapa! Na szczęście zdążył złapać flaszkę i szklankę z popitą po czym polazł posłusznie za Cukiereczkiem. Zastanawiał się, jak będzie z tym tańczył na parkiecie, ale wampirzyca polazła do stolika, który był już zajęty. Jednak widocznie wcale szlachetnej to nie przeszkadzało, bo wygoniła prosto z mostu ludzi, którzy patrząc na Ella nie chcieli robić sobie problemów. Ten tylko westchnął i napił się z gwinta, popijając krwią. Spojrzał na nastolatkę, która w tym stanie - o dziwo - bez problemu wczołgała się na stół i zaczęła tańczyć. Że też musiała tym tyłkiem zakręcić w okolicy jego twarzy. To było podłe! I tak już miał chętkę na co nie co, ekhem.
Znów napił się flaszki tym razem nie łyk, a dużooo łyków. I tak mu to nie starczy, aby się zachlać, więc gdy opróżnił butelkę - w mgnieniu oka - podebrał komuś ze stolika obok whiskey. Z niej też wziął pełno dużych łyków. Uh, teraz to go już skrzywiło. Popił to wszystko krwią i odstawił puste naczynia na tackę kelnerki, która akurat śmignęła koło niego. Przyszła tu po to, aby powiedzieć Eli, że nie może tańczyć na stole, ale Ell ją odgonił wpychając jej dychę do kieszeni. A niech się malutka cieszy z zabawy. Jednak niech go już tak nie kusi, no!
Na nieszczęście - lub szczęście, bo Ell już miał ją sobie wziąć na kolana - szlachetna spadła wprost w jego ramiona, przytulając się słodko do jego klatki piersiowej. Ten nie bardzo wiedząc co ma teraz zrobić posadził ją na blacie i oblizał spierzchnięte wargi.
- Chcesz stąd iść? Jesteś już chyba zmęczona. Na świeżym powietrzu zrobiłoby Ci się lepiej? - zapytał spokojnie i odgarnął pasemko jej włosów na bok. Po jego dłoni przebiegł przyjemny dreszczyk, który starał się zignorować.
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Czw Gru 06, 2012 7:04 pm

Że co, że mają się chajtać jak najszybciej? Ale tego Eli nikt nie powiedział, tego nie było w umowie! No, niech tylko Elliot spróbuje powiedzieć to tej dziewoi, która pewnie jeszcze długo będzie miała mentalność pieprzniętej nastolatki, to się mała zdziwi. Chociaż na razie nie mogła narzekać. Zamiast nudnym urzędasem, wybranek jej babci okazał się rozrywkowym młodzianem, który zaglądał do kielicha nie rzadziej, niż ona. I szczerze, coraz bardziej zaczęło się jej to spotkanie podobać, do tego stopnia, że niemal całkowicie zapomniała, że ów czarnowłosy nie jest tylko przygodnie poznanym klubowiczem, tudzież jaskiniowcem.
Nawet nie zwróciła uwagi na to, że kilkoro ze stojących nieopodal ludzików zainteresowało się rozmową dwójki młodych. A nawet gdyby - raczej by ją to ucieszyło, niż speszyło. W przeciwieństwie do Elliota, uwielbiała być w centrum zainteresowania i była gotować zrobić w i e l e, by zwrócić na siebie uwagę otoczenia.
Ale z perspektywy kogoś z zewnątrz, ich sytuacja naprawdę mogła dziwić. Wszak kogo w dzisiejszych czasach pakuje się w małżeństwa? Ja wiem, Arabów jakichś? No, w każdym razie na Muzułmanów ci dwoje nie wyglądali, szczycąc się dość Europejską, a przy tym nieprzeciętną urodą, nic więc dziwnego, że ludzie się interesowali. Gdy Ell się nachylił, przybrała wielce poważną minę, zgadując, że chciał jej przekazać jakieś tajne informacje dotyczące ich rodzin w pełni konspiracyjnym szeptem. Przeliczyła się jednak, bo wieści wcale nie były dobre. A więc miało być szybko i w dodatku z pompą? Coraz lepiej.
- Jak dobrze pójdzie to w noc poślubną będę już daleko stąd - wymamrotała pod nosem, praktycznie do samej siebie, znowu planując wielką ucieczkę.
Ale, ale, nad czym ten Ell się zastanawia? Miał przed sobą piękną narzeczoną, a myślał o seksie z inną? Niech się tylko lepiej poznają, Eli mu tłuczkiem do mięsa wybije z głowy podobne brednie, mhm.
Hoho, hormony buzowały między nimi, dobrze, że nie pojawiły się jeszcze wyładowania elektryczne przy każdym dotyku, choć nie wydawało się to takie niemożliwe. Najwyraźniej rodziny jednak dobrze ich dobrały, bowiem, czy Elliot czuł coś podobnego z inną, czuł coś takiego z Y v? Wątpię. Dla Lukierka była to z kolei kompletna nowość, bo chociaż przeżywała już zwykłe miłostki i zauroczenia, to takie przyciąganie fizyczne nie było u niej na porządku dziennym. Jednak z każdym wypitym łykiem wódki, bliskość szlachetnego nie tylko przestawała jej przeszkadzać, ale i mała przyłapała się na myśli, że do tej bliskości chętnie by dążyła.
Chłopak niepomny na stan czarnuli dbał o to, by jej kieliszek wciąż był pełny, a ta korzystała z tego bez oporów. Wiedziała, że ma słabą głowę i jeśli się nie opanuje to skończy śpiąc gdzieś w rowie. Za każdym razem rano, po takiej ostro zakrapianej imprezie, beształa się i przysięgała sobie, że to był ostatni raz. Ale kiedy znowu czuła smak alkoholu w ustach i kiedy świat tak cholernie przyjemnie kręcił się jej przed oczyma, a wszystkie problemy nagle wydawały się błahe - wtedy nigdy nie potrafiła przestać. Dlatego też najlepiej, by zawsze był z nią ktoś bardziej odpowiedzialny, kto w odpowiedniej chwili zakomenderowałby powrót do domu.
Nie lubił tańczyć, ale Elaine nie przyjmowała tego do wiadomości. Skoro ona chciała wybyć na parkiet/stół/jakąkolwiek inną płaską powierzchnię - dziś narzeczony miał jej towarzyszyć i kropka. Choć w sumie nawet nie zauważyła, że ten miast bawić się z nią, zabrał się poważnie za nadrabianie braków w procentach. I dobrze, nie tylko ona powinna być tu pijana, a co!
Powiem Ci, że rozczuliłam się, czytając jak to Elliot wręczył kelnerce dychę, by odczepiła się od małej. To nawet jeszcze dobrze się nie poznali, a on już się troszczył, by mogła się wyszaleć w swój dziwny sposób, muah <3
No, ale przejdźmy do jakże (nie)fortunnego wypadku Elaine, która to wpadła wprost w ramiona bruneta, nawet nie zdając sobie sprawy, że już nie tańczy. W końcu przed oczami nadal wszystko się kręciło, so~
Zorientowała się, że coś jest nie tak, dopiero gdy poczuła, że siedzi na czymś twardym. Zaraz, siedzi? Przecież tańczyła, tak...? Na twardym? Wylądowała na podłodze? Jej twarzyczka przybrała dość zafrasowaną minę, a Eli zerknęła to w prawo, to w lewo, to na Elliota, by powoli zacząć uświadamiać sobie co się stało.
- Tak - rzuciła niejasno, odpowiadając na któreś z pytań Ella. Jego pech polegał na tym, że po pewnej dawce alkoholu u Elisi, która z reguły miała dużą potrzebę bliskości, włączał się tryb przylepca. Objawiło się to tym, że dziewczę zaraz oplotło nogami stojącego tuż przy niej chłopaka, ramiona zarzuciła mu na szyję i tak przylegając do niego całym ciałem, zawisła kilka centymetrów na stołem. Właściwie była gotowa do drogi. Buźkę wtuliła w szyję szlachetnego, perfidnie ustawiając ją tak, że ich usta znajdowały się bardzo, bardzo blisko siebie.
- Teraz chodźmy pić do ciebie. Bo nie mieszkasz chyba z mamą? - zaniepokoiła się, by na chwilę odchylić głowę i wlepić w niego spojrzenie ogromnych oczu. Uśmiechnęła się promiennie i po raz kolejny już w obecności Ella (co nie zdarzało się jej ogólnie często) ukazał się dołek w jednym z Elisiowych policzków. - W takim razie możemy zaliczyć jakiś monopolowy.
Najwyraźniej nie miała jeszcze dosyć wrażeń i procentów. Ba, chciała się nadal bawić! Toteż lekko zniecierpliwiona poczęła się wiercić, wciąż wisząc na narzeczonym. Zresztą i tak nie wiedziałaby, co ze sobą zrobić po skończonej imprezie. Miała wrócić do domu? Okej, no problem, tylko gdzie to właściwie jest? Kyubi chyba dał jej jakąś kartkę z adresem, ale Ezia nie byłaby sobą, gdyby od razu jej nie zgubiła... Ell był zatem skazany na jej dalsze towarzystwo, ewentualne marudzenia, naruszanie jego przestrzeni osobistej, krzyki, śmiechy, wszystko w jednym.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Elliot Czw Gru 06, 2012 10:09 pm

Ekhem, to lepiej aby Eli póki co nie wiedziała, że ślub może wyskoczyć jak najszybciej będzie to możliwe. Bo po co ją bardziej stresować niż jest, prawda? Wiedziałam. Także co do terminu wampiry poczekają i pogadają, gdy ich znajomość będzie na wyższym poziomie. W końcu do tego czasu mogą się znienawidzić do granic możliwości, albo pokochać... miłość występuje w różnym wieku, nie jest powiedziane, że trzeba być kimś starszym! Po prostu.. do tego trzeba tylko dojrzeć, o. Mniejsza.
To nie dobrze, że Eli była w stanie zrobić wiele, aby być w centrum zainteresowania. A jak chce to robić to w granicach zdrowego rozsądku. No, bo skoro jest zaręczona z Ellem to ten nie chce, aby np. biegała w bieliźnie przy innych! Albo gadała jakieś głupoty na jego temat, ba. Kij z tym, że mogą być prawdziwe, hyhy. Do tego także dochodzi fakt, że on po prostu może stać się osobą na 'muszce'. A tego bardzo by nie chciał, oj bardzo.
Ale skoro tak to u niej wygląda to nic dziwnego, że myślała o tym iż Ell powie jej wielce ciekawą tajemnicę. Co nie znaczy, że ten takich nie ma! Jakieś by się tam pewnie znalazły.. np. to w jakiej patologicznej rodzinie mieszka [<3]. No, bo nie jest normalne to, że jego matka z ojcem rzucają się meblami, yhym.
- Dobrze pójdzie, jak to ja będę gdzieś daleko.. - poprawił dziewczynę przesuwając dłonią palcem po jej kolanie, ale bardzo leciutko i chwilowo. Żartował sobie cały czas i nie chciał, aby ta wzięła to na poważnie. Elliot nie był gwałcicielem. Sypiał tylko z tymi, które to chciały. Mniejsza, że póki co to spał tylko z jedną i to jeden jedyny raz, lol. Ale inne rzeczy też robił i tu już z kilkoma, więc Elaine nie musi się bać, że będzie nie doświadczony czy coś! Po za tym może ją zaintrygować czymś innym, ma wiele hobby i talentów, które tylko czekają, aby odkryła je ta mała rozrabiaka, o.
Cóż, dla szlachetniaka to też była nowość. W sensie z tym prądem, przyciąganiem i jednym wielkim "wtf". Nigdy nie czuł czegoś podobnego. W ogóle nigdy nie czuł nic więcej do kobiety niż zwykłe pożądanie. A to tu.. to takie silniejsze i jakby.. ponad jego siły. Nie mógł się opanować, jego serce samo przyspieszało gdy się do niej zbliżał, a ręce aż mrowiły, aby dotknąć tych zarumienionych polików nastolatki. Aż zaczęło mu się wydawać, że zdurniał do reszty. Prawdopodobnie, gdyby nie ten pełen wrażeń wieczór, to wampir za pewne też nie przyznał się przed samym sobą, że coś dość dosadnie przyciąga go do brunetki. Pytanie tylko co z tym dalej zrobić?
Oczywiście, że Ell dbał o to, aby ta miała co pić! Nikomu nie powinno się żałować alkoholu! Wbrew mówieniu, że takie trunku to zło, każdy lubił je czasem wypić, dla ucieknięcia od problemów, rozluźnienia się i odkrycia wiele ciekawych pomysłów! No, bo te wszystkie śmieszne głupoty, kiedy się w nas pojawiają, jak nie w stanie upojenia? Otóż to.
Cieszę się, że numer z kelnerką Cię rozczulił! No, ale jak Elliot miał postąpić inaczej skoro Elaine w końcu wykazywała jakieś miłe emocje od siebie?
Chłopak stojąc przy siedzącej już wampirzycy patrzył na nią ze znakiem zapytania wymalowanym na twarzy. Zauważył, że ta już słabo ogarnia co się w okół niej dzieje, a panujący tu zaduch na pewno tego nie ułatwia. No i ta głośna - szczególnie dla wampirów - muzyka. On sam zaczynał być już pijany, więc jak opróżni kolejną flaszkę na pewno będzie w nie lepszym stanie niż ona, ale właśnie do tego zmierzamy, czyż nie?
Zaśmiał się na jej pytanie i przeczesał palcami swoje włosy do tyłu, obejmując Cukiereczka rękoma pod tyłkiem - ale nie tak, że ją macał czy coś! gdy ta się uwiesiła na nim.
- Nie, mieszkam tylko z kochankami, ale wiesz dzisiaj mają wolne - powiedział sarkastycznie, po czym szybko dodał - mieszkam sam, ale mam pokój dla ewentualnego gościa i służki, która ostatnio zniknęła bez słuchu - po czym uśmiechnął się ciepło. Jak chyba nigdy! Ale ten stan Eli tak na niego wpływał. Kto dla takiej ładnej i słodkiej dziewczyny nie mógł zmięknąć, gdy była taka bezradna i pijana?
Następnie skierował się do wyjścia z klubu. Jako, że pił nie mógł wsiąść do samochodu. Także złapał najbliższą taksówkę i posadził z tyłu czarnulkę, siadając obok niej i kazał jechać kierowcy pod apartamentowiec. Miał u siebie alkohol, więc monopolowy był zbędny, myh.


zt x2
Elliot

Elliot

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Na obu rękach ma "rękawy" tj. tatuaże od ramion do nadgarstek.
Zawód : Bokser.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Caterina, Elise [NPC]
Moce : KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t278-elliot-kuroiaishita#313

Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Isao Sob Gru 15, 2012 10:33 pm

To ten właśnie klub Isao lubił najbardziej. Dopiero na drugim miejscu był klub bluesowy, do którego ostatnio wybrał się z albumem. Najczęściej jednak przychodził właśnie tu. Bardzo dobrze znał się z właścicielem oraz obsługą tego miejsca. Ba. Za dawnych czasów zdarzyło mu się także występować parę razy na tutejszej scenie. Wszystko to nie zmieniło się pomimo upływu tych dłużących się siedmiu lat. Zarówno właściciel jak i pracownicy dalej go pamiętali. Kilka dni wcześniej nawet zaproponowano mu wystąpienie. Jak za dawnych czasów miał wejść na scenę i śpiewać lub śpiewać i grać, gdyby nie znaleźli odpowiednio wykwalifikowanego gitarzysty. Co zaś zrobił Isek? Zgodził się, oczywiście. Zbyt tęsknił za tym wszystkim. Za występami, za graniem swoich piosenek, za byciem na scenie, gdzie skupiały się oczy całej publiki. Dlatego właśnie chciał reaktywować zespół. Po tych długich latach bez muzyki teraz wiedział na pewno, że była ona dla niego cholernie ważna i to z nią chciał związać swoje życie. No cóż... Do wyboru miał albo to albo szefowanie w firmie ojca, co w ogóle go nie ciekawiło a wręcz odpychano.
Tym razem jednak nie dysponował masą asystentek, który nakładały mu lekki makijaż, układały włosy, podsuwały ubrania. Teraz przygotowywał się sam. Sam sobie nastroszył włosy, nadając im nieco więcej objętości. Sam wybrał sobie ubrania, zakładając czarne spodnie, wielo-dziurkowe glany, czarną kamizelkę oraz długi, czarny płaszcz z dodatkami (klik). Gdy wyszedł z apartamentowca, najwyraźniej rzucał się w oczy. Nie chciał jechać samochodem, wiedząc, że zapewne będzie pił. Wolał nie ryzykować utratą prawa jazdy lub uszkodzeniem swojego nowego, ukochanego samochodu. Zarzucił więc gitarę na plecy i szedł tak przez miasto, przyciągając wzroki wielu ludzi których mijał. Jemu to jednak nie przeszkadzało. Od zawsze lubił rzucać się w oczy, przyciągać uwagę. Od zawsze wyróżniał się znacznie pod względem zachowania i wyglądu. Był więc zadowolony gdy będąc wokalistą LM.C nie był kolejnym szarym lub jedynie trochę wyróżniającym się przechodniem, jednym z wielu. Póki co jednak musiał się cieszyć tym, co miał.
Gdy dotarł do klubu nie przygotowywał się długo. Już po jakimś czasie zjawił się na scenie, ku uciesze wielu ludzi, z których część przyszła specjalnie ze względu na niego. A jednak były jeszcze osoby, które pamiętały nieistniejący już zespół szarookiego a także jego we własnej osobie. Na scenie zaśpiewał kilka piosenek. Niektóre były dorobkiem starego LM.C, dwie zaś napisał sam Isao i nie zdążył pokazać ich światu jako wokalista swojego byłego zespołu. Gdy zaś występ się skończył, Takei zszedł ze sceny, powitany miło przez swoich starych fanów oraz osoby, które słyszały go pierwszy raz, lecz przyjęły jego muzykę bardzo pozytywnie. Dłuższy czas rozmawiał z nimi, a gdy w końcu miał trochę spokoju, przysiadł przy barze, nachylając się nad blatem i spoglądając wesoło na barmana.
- Wlej mi whiskey. - odezwał się do znajomego sobie pracownika. Ileż to razy siedział tu i rozmawiał z nim. Ile ten facet o nim wiedział! Zdarzało mu się bowiem, że czasem przesadzał z alkoholem i zaczynał mówić rzeczy, których mówić nie powinien. Nigdy jednak nie przejmował się tym, ciągle przychodząc w to samo miejsce i gawędząc sobie wesoło z pracownikami. Teraz jednak było zbyt wielu ludzi by barman mógł sobie od tak porozmawiać z blondynem. Szarooki więc, tuż po tym jak dostał zamówionego drinka, wziął szkło do ręki i powędrował do jednego z niewielu wolnych stolików, ustawionego gdzieś w kącie. Usiadł tam, rozsiadając się wygodnie i pił powoli swoje whiskey, powtarzając sobie w myślach, że nie może przesadzić tak jak ostatnim razem.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Banshee Sob Gru 15, 2012 11:35 pm

Młoda wampirzyca po spotkaniu z Aimi wróciła do swojego apartamentu. Wzięła prysznic, ogarnęła się i wyszła z domu, miała ochotę spędzić wieczór za czterema ścianami, w sumie domatorką to niebyła wolała poszwendać się po mieście. Tak też trafiła do pewnego klubu całkiem przypadkiem, weszła do niego z początku bez większego przekonania, ale zawsze trzeba spróbować czegoś nowego i poznać miasto od podszewki. Usiadła sobie przy jednym z wielu stolików i zamówiła czerwone wino, jej ulubiony trunek piła go bardzo powoli gdy tu nagle na scenę wyszedł nie kto inny jak znajomy wampir, którego spotkała parę dni temu. No proszę szczęście się do niej uśmiechnęło i miała swoją okazję. Siedziała tak przez chwilę popijając alkohol i bawiąc się w dłoni serwetką. Kiedy koncert się zaczęła podeszła bliżej aby móc lepiej obserwować blondyna. Porzuciła przy okazji swoje jakże pasjonujące zajęcie, w sumie uważne słuchanie i obserwowanie mężczyzy było bardziej ciekawe. Tak obserwując go starała się wygrzebać z pamięci skąd go zna, cóż powoli coś w jej główce świtało jeszcze trochę i to odkryje. Po skończonym występie odczekała też dłużą chwilę aż fani przestaną go atakować z każdej strony, ale miała czas i doszła do wniosku, że nie będzie się pchać i przekrzykiwać, postara się go dorwać jak będzie sam i na spokojnie porozmawiać. Ostatnio musiała dość szybko uciec więc za dużo czasu z nim nie spędziła.
No i nadeszła chwilka kiedy mogła go dorwać samotnego siedzącego przy stoliku i popijającego ciemny trunek. Podeszła ze swoim kolejnym kieliszkiem wina i stanęła tuż przed nim z delikatnym uśmiechem na twarzy. Dłoń oparła o oparcie krzesła i postawiła kieliszek na blacie wypolerowanego stolika.
-Cześć.
Szepnęła z delikatnym uśmiechem, miała nadzieję, że ją pamięta, w sumie wydawało jej się, że jest osobą wpadającą w pamięć, ale no cóż zaraz się przekonamy.
-Wolne?
Przez chwilę wpatrywała się w krzesło obok siebie, odsunęła je delikatnie, ale czekała na jakąś jego reakcję, postanowiła tym razem nie wyprzedzać niczego i być bardziej cierpliwa. Przeważnie przejmowała inicjatywę teraz trochę przystopuje. Cóż dodać mogę, że jeżeli Isao zgodził się na towarzystwo panny Banshee ona z ochotą dosiadła się do niego.


Po niedługim czasie sobie wyszła z klubu z.t


(Wybacz, pisanie dziś ewidentnie mi nie idzie. X.x)


Ostatnio zmieniony przez Banshee dnia Nie Sty 13, 2013 5:36 pm, w całości zmieniany 1 raz
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Isao Nie Gru 16, 2012 12:48 am

To nie tak, że był zapatrzony w siebie, uważał się za świetnego wokalistę i muzyka, przez co tak chętnie występował. To nie tak. On po prostu kochał muzykę. Kochał ją tworzyć, wyrażać siebie przez nią, zachwycać ludzi. Uwielbiał jak go potem chwalono, jak rozpoznawano go na ulicy. To było coś dla niego bardzo cennego. W tej chwili natomiast stało się to również sposobem na zarobek. Owszem, miał pokaźne sumy pieniędzy na koncie i w każdej chwili mógł poprosić rodziców o wsparcie, jednak nie chciał opierać się tylko na tym. Był dorosły, musiał sam zarabiać na siebie, sam się utrzymywać. Natomiast pieniądze na koncie nie starczały na wieczność. Owszem, miał ich tak dużo, że nie musiał martwić się właściwie o nic, jednak suma ta z dnia na dzień nieustannie malała. Rachunki, jedzenie oraz inne wydatki sprawiały, że jego majątek powoli się zmniejszał. I choć utrata wszystkiego raczej mu nie groziła, wolał zarobić. Zwłaszcza, że czynił to poprzesz robienie tego, co lubił.
Nie spodziewał sie, że gdzieś tam w tłumie stoi znana mu już wampirzyca. Nie dało się zarejestrować wszystkich, nawet jeśli ludzi wcale tak dużo nie było. Śpiewał, przy niektórych piosenkach też grał, w ogóle się nie krępując. Dziwny był z niego typ. O ile śpiewając dla kogoś się krępował, o tyle na występach, gdzie patrzyły na niego dziesiątki, setki a może i tysiące ludzi, nie odczuwał żadnej, nawet najmniejszej tremy. Tutaj śpiewał raczej spokojniejsze kawałki, wykonując jedynie niewielkie ruchy. Na koncertach natomiast skakał i biegał po całej scenie, co zawsze było przyjmowane z niezwykłym entuzjazmem. Można powiedzieć, że wyładowywał wtedy pokłady energii, która kumulowała się w nim do występów. I zarażał nią publiczność, bo po chwili ludzie również znacznie się ożywali, zaczynali skakać, machać rękami i skandować teksty jego piosenek. Było to doprawdy coś wspaniałego, czego Iskowi bardzo brakowało ~
Gdy zszedł ze sceny nie spodziewał się aż takiej reakcji ze strony publiczności. Od dawna nie śpiewał, zapomniał więc już jak to jest być tak witanym po jakimś występie. Z zadowoloną miną dziękował za pochwały i rozmawiał z ludźmi, którzy chcieli zamienić z nim parę słów. A był ich całkiem sporo, tak wiec na owych rozmowach minęło mu niemało czasu. Dopiero wtedy mógł pozwolić sobie na prawdziwy odpoczynek. Zamówił whiskey, usiadł przy jednym ze stolików i popijał je wolno, nie spodziewając się, że ktokolwiek jeszcze do niego przyjdzie. Rozkoszował się smakiem trunku i nawet nie zorientował się, kiedy ktoś do niego podszedł. Dopiero gdy Banshee odezwała się, on uniósł na nią wzrok. Chwilkę patrzył na nią i dopiero po jakimś czasie zorientował się z kim ma do czynienia.
- Aaa, to Ty! - wykrzyknął, kiedy już zdał sobie sprawę z faktu, że zna dziewczynę, która przed nim właśnie stała. Wyszczerzył się wesoło i odłożył whiskey na blat stolika. - Jasne. Siadaj, siadaj! - Z wesołym uśmiechem zachęcił ją do zajęcia miejsca przy tym samym stoliku. Miło było spotkac kogoś znajomego. Zwłaszcza, że Takei był raczej istotą towarzyską i nie znosił siedzieć sam. Cenił wiec fakt, że Banshee przyszła do niego sama. On bowiem mógł w ogóle nie zorientować się o tym, że dziewczyna jest w klubie. W końcu tak mało ją znał... - Ty jesteś tą dziewczyną z wieżowca, prawda? - zadał pytanie retoryczne, sięgając znów po szklankę whiskey i patrząc na nią z uśmiechem. - Jak tam, problemy rozwiązane?
... Rozmowa między tą dwójką niestety nie trwała długo. W pewnym momencie telefon Isao, schowany w przedniej kieszeni od spodni, zagrał charakterystyczną melodię, która włączała się zawsze przy przyjściu wiadomości. Szarooki przeprosił i zerknął badawczo na ekranik. Na jego twarzy zaś już wkrótce pojawił się wesoły uśmiech. Od razu odpisał Kyubiemu i wstał z miejsca.
- Wybacz ale ja muszę się zbierać. Miłej zabawy w klubie. Trzymaj się, do zobaczenia. - pożegnał się grzecznie i wyszedł z klubu, zabierając ze sobą swoją gitarę.

z/t
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Sro Sty 09, 2013 10:43 am

Yuu miała zamiar iść do baru, ale mały wybór był tych barów aktualnie. Może powinna założyć własny interes, swój bar? No bo co to za wybór, jeden bar dla motocyklistów, gdzie zapewne naparzają się krzesłami, co jest oczywiście dosyć fajne i ciekawe, jak na tamtejszą rozrywkę, jednak zboczone, brodate stwory klepiące Cię w pośladki i zostawiające na swoich kędziorach twarzowych resztki żarcia na później już są mniej fajne. Drugi bar, był niby normalny, dość w porządku i przyzwoity, ale tłumów tam tyle, że się odechciewało. Już lepiej było tutaj w tym klubie, poza tym przynajmniej ubraniem Yuu bardziej tutaj pasowała niż w barach. Ach, o tej godzinie na szczęście w klubie wiele osób nie było, jednakże nie można powiedzieć, że przy barze było pusto! Było pare wolnych siedzeń toteż blondynka zajęła jedno z nich.
Zamówiła naturalnie dobry alkohol, ale już nie whisky, bo to smakowało jak stary kapeć, miała dość. Może koniaku albo burbonu? Zawsze to coś! Miała nadzieję, że nikt do niej już nie zagada, bo dość natrętów. Co z tego, że była seksowna i kusząca, nawet bardziej niż te 50 lat temu? W dodatku na kadym kroku podkreślała to swoim strojem, toteż czasami brano ją za luksusową prostytutkę, ale każdy kto tak myślał został albo obdarowany krótkim uśmiechem, albo bez zębów. Ewentualnie mógł mieć złamany nos lub to i to, a co! Blondyna poprawiła swoje długie włosy odgarniając je na prawe ramie, tak, że od tyłu było widać wcięcie w jej sukience, pozwalające na wpatrywanie się w kawałek nagiej, gładkiej skóry jej pleców. Ale co ją to obchodziło. Dziś miała przy sobie tylko jeden nóż, żadnego bata. Och, nie chciało jej się non stop nosić arsenału, w końcu ostatnim razem okazał się bezużyteczny, to i może teraz będzie miała spokój. Oby, bo nie była za bardzo uzbrojona.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Sro Sty 09, 2013 12:12 pm

Niektórych więzi nie da się zerwać, a młoda wampirzyca miała się dopiero przekonać, jak wielką głupotą było mieć nadzieję, że udało jej się choćby na chwilę schować przed swoim Panem.
Zastanawiał się tylko czy naprawdę myślała, że jest to możliwe czy też uciekała od niego zdając sobie sprawę z bezcelowości swoich działań? Już wkrótce mógł spytać ją o to osobiście. W klubie pojawił się nieco po niej, co oczywiście nie było zbiegiem okoliczności. Takie przypadki się nie zdarzają. Dotarłszy przed bar zatrzymał się w pewnej odległości od blondynki, wpatrując się z lekkim uśmieszkiem w jej plecy i rozkoszując się chwilą. Długo odwlekał ten moment, pozwolił jej zaznać smaku wolności, a teraz w jednej chwili miał pozbawić ją wszelkiej nadziei. Musiał zapamiętać każdy szczegół, każdy ruch przed i po tym, jak zorientuje się, że jej Pan znajduje się w tym samym pomieszczeniu, co ona.
Ale nie chciał, aby niespodziankę popsuło przeczucie. Tak bliska obecność jej dawnego "oprawcy" mogła obudzić jej czujność, coś, co niektórzy nazwaliby szóstym zmysłem, mogło ostrzec ją przed wampirem. Głupio by było gdyby po prostu się obróciła i go zobaczyła... No chyba, że byłoby nieco więcej ludzi, to mógłby pobawić się z nią nieco inaczej. Ot, pokazać się na chwilę i zniknąć w tłumie, a potem obserwować z daleka, jak kobieta wpada w panikę. Tak, to mogłoby być nawet całkiem zabawne, jednak tym razem był już trochę zniecierpliwiony. Ta farsa trwała zbyt długo, więc po prostu zbliżył się do niej i gdy tylko znalazł się na wyciągnięcie ręki - przesunął dłonią po odkrytej skórze na plecach Yuu. - Cóż za niespodzianka - Mruknął cicho, lekko się nad nią nachylając. Ciekaw był czy najpierw obróci się, aby przywalić kolesiowi, który pozwolił sobie jej dotknąć czy też znieruchomieje, rozpoznając głos szlachetnokrwistego? Tak czy siak był gotowy na obie sytuacje, jednak osobiście obstawiał bardziej drugą opcję. O ile wciąż pamiętała jego głos.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Sro Sty 09, 2013 12:36 pm

A pewnie, że miała nadzieję iż zatarła za sobą chociażby najmniejszy ślad. Unikała przez tyle lat wielu rzeczy, które mogłyby naprowadzić na jej ślad i szczerze miała nadzieję, że chociaż odrobinkę utrudniła szlachetnemu odnalezienie jej. Nie pokładała jednak wielkich nadziei, że ta chwila przyjemnej nieobecności wampira przy niej potrwa wieczność, no chyba, że Inai by umarł jakoś kiedyśtam, wtedy impreza i fajerwerki murowane. Jednakże pech chciał, że nic z tych rzeczy! Blondynka najwidoczniej nie potrzebnie tutaj wracała, do Japonii. Mogła zostać w Europie i szwędać się tam po każdym kraju, od państwa do państwa i z miasta do miasta, tylko, że takie podróże już ją zaczynały irytować, chciała zasiąść gdzieś i nie ruszać tyłka, wygrzewać się i mieć wszystkie dotychczasowe zmartwienia gdzieś głęboko w swej zacnej i zgrabnej pupie.
Kiedy do lokalu wszedł ktoś nowy, Yuu po pewnym czasie wyczuła znajomy zapach, jednakże na początku nie była pewna czy owy aromat jej nie myli. Może to była po prostu nowa zabawka jej Pana, dlatego pachniała podobnie do niego? Nie chciała się nawet odwracać by się przekonywać, miała cichą nadzieję, że węch ją myli, ale owa nadzieja prysła równie szybko co się pojawiła, kiedy to na nagiej, aksamitnej swej skórze pleców poczuła dotyk męskiej dłoni. Kącik jej ust uniósł się w lekkim, ale zdecydowanie niezadowolonym uśmieszku. Wciąż się nie odwracała, w sumie nawet nie drgnęła, póki to jego buzia nie zbliżyła się do niej by zacząć szeptać do ucha. Ach, ten głos, jak go zapomnieć? W dodatku kątem oka dostrzegła blond włosy i była niemalże pewna, któż to się zjawił obok niej. Narosła w niej mała wściekłość, którą starannie kontrolowała, by efektownie chlusnąć na ową twarz swoim alkoholem ze szklanki i uj ją to obchodziło, że mogła przy okazji ochlapać własne ramie czy też sukienkę? Wymyje się i znów będzie wszystko pachniało! Ciało, jak i ciuch.
- Jak zwykle niemiła. - parsknęła w odpowiedzi i dopiero teraz obróciła się na tym kręconym stołeczku by być przodem do wampira. Och, jakiż on był przystojny, czyż nie? Yuu jednak miała inne zdanie na temat jego wnętrza, nienawidziła go i według niej był egoistycznym i kapryśnym bucem, któremu nic innego, tylko skopać dupę! Ale sama blondyneczka nigdy nie dałaby mu rady, on zawsze był ponad nią, przynajmniej siłą, bo z wyglądu to w sumie pasowali do siebie jak para lub jakieś kuzynostwo. Ach, jacy oni piękni.
- Po co psujesz mi i tak spaprane życie? - bąknęła lekkim szeptem by zwrócić się wyłącznie do niego, krzywiąc się nieznacznie i wgapiając w jego ślipia. Już miała ochotę wyjąć nóż i bezceremonialnie się na niego z nim rzucić rozcinając grdykę. Czemuż nie mogła wykonać tak prostej czynności? Po pierwsze to i tak by się nie udało, bo wampir głupi nie był, a po drugi, ludzie, którzy i tak już zapewne na nich zerkali od czasu do czasu. Na pewno niektórzy!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Sro Sty 09, 2013 1:09 pm

Krwiopijca odchylił się lekko na bok, więc niestety ale większość trunku wylądowała na podłodze, jednak wciąż pewna jego część poplamiła rękaw marynarki. Nie wyglądało żeby się tym przejął. Ani tym, ani ciekawskimi ludźmi, którzy zauważyli wyczyn kobiety i z mniejszą lub większą uwagą obserwowali jeszcze przez chwilę rozwój wydarzeń.
-Jak zwykle agresywna - Oznajmił spokojnie, wpatrując się jej w oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Irytujący uśmieszek mógł prowokować kobietę, ale pewna drobna sugestia w jego oczach zdradzała jednak, że za jego pojawieniem kryje się coś więcej niż sama chęć denerwowania uroczej blondyneczki. - Czemu nie spróbujesz? - Spytał po chwili, na swój sposób ignorując jej pytanie i wylatując z czymś czego zapewne mogła nie zrozumieć bez dalszego wyjaśnienia. - Zabić mnie - Dodał nieco ciszej, najwyraźniej również nie chcąc, by ktoś podsłuchał dalszą część ich rozmowy. Co prawda większość klientów wróciło do własnych spraw, jednak wciąż kilka oczu skierowanych było w ich stronę - Widzę to w Twoim spojrzeniu, chcesz to zrobić prawda? Dalej, spróbuj i zobacz co się stanie. - Dziwne, ciepło i bardzo spokojnie wypowiedziane słowa zachęcające do próby zamordowania wampira. Jaki podstęp się za tym krył? Nie zamierzał jej wszystkiego zdradzać, ale sama mogła się przekonać, że więzi między Panem, a Sługą były znacznie silniejsze niż nienawiść. Uśmiechnął się nieco łagodniej na samą myśl o możliwym wyniku takiej próby i jak gdyby nigdy nic usiadł na krześle obok wampirzycy.
-Dlaczego nigdy nie poprosiłaś, aby uratował Twojego brata? Chciałaś żeby zginął?
Rzucił nagle, bez żadnego ostrzeżenia - nim jeszcze zachęta do próby zabicia szlachetnego mogła przestać rozbrzmiewać w jej uszach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Sro Sty 09, 2013 1:54 pm

No i niech Inai dalej wmawia, że jest 'miłym typem'. Wredny i tyle! Tak złośliwy jak on był aktualnie, to Yuu w życiu nie była. No, może kilka razy tylko, ale wszystko to robiła po prostu by się odegrać czy odgryźć, a ten blondynek czego chciał? Wkurzyć ją, sprowokować? Pierwsza prowokacja zdecydowanie spełzła na niczym, bo Yuu jedynie parsknęła. Poza tym, zmarnowała tak dobry trunek na jakiegoś buca, który i tak się uchylił. A szkoda. Mógł mieć tak smakowitą mordkę i zacząć śmierdzieć alkoholem jak menel, ha! By mu się elegancki wygląd przemienił na żulowski, a co. Yuu w sumie też się wystroiła jak do teatru, a nie klubu, no Ci to mieli gusta.
- Bo nie jestem tak głupia za jaką mnie uważasz. - odparła z nieskrywalną pewnością siebie. Tak, to prawda, że z początkowego zdania nie wywnioskowała, o co mu chodzi, że niby czego ma 'nie spróbować'? Ale skoro już zechciał dokończyć konspiracyjnym szeptem, to mogła mu odpowiedzieć zgodnie ze swoimi przekonaniami. Zdecydowanie nie była idiotką, by się na niego rzucać jak jakiś nieokrzesany dzikus, jeśli już miałaby próbować go zabić, to na pewno nie w tych okolicznościach, więc jeśli chciał ją prowokować w taki sposób, to może po prostu jej nie znał, ona się z miejsca nie ruszyła, nawet jej zgrabna nóżka nie drgnęła, by choć go kopnąć. Przynajmniej na razie. Z liścia czy pięści też nie planowała mu wysunąć, ani z główki, mógł czuć się bezpiecznie, przynajmniej na razie, zresztą - Yuu i tak nie pokładała wielkich nadziei w możliwości na zabicie go. Nie była aż tak naiwna i głupia, owszem, chciała go zabić, pragnęła patrzeć jak na jego buzi i ciele tworzą się rany, ale... Ale czuła po prostu, że to nie jest możliwe.
- Daj mi spokój, tak jak to robiłeś przez większość lat. Nie chcę patrzeć na Twój szlachetny ryj. - jedyna odpowiedź na próbę prowokacji, czy też zachęcenia jej by go zaatakowała. No co, pewnie, że by chciała rzucić się na niego i nawet się szarpać, jeśli to by była jedyna możliwość na wyładowanie swojej agresji, ale nie w tym miejscu, nie. Klub temu nie sprzyjał. Dlatego Yuu zaczęło się zdawać, że jej "Pan" po prostu jej nie zna. Ba, on cholernie jej nie znał. Nie wiedział o niej nic, nie umiał sprowokować, nie potrafił nawet jej w sobie rozkochać. Ha! Był beznadziejny do bólu, po prostu aż miałą ochotę roześmiać się mu w twarz i wyjść, ale... Cóż, pomyliła się i to srogo! Nie był on głupi i znał jej 'słabe punkty', wiedział co powiedzieć by ją wkurwić do czerwoności, by po prostu zaszarżowała na niego jak byk, którym kieruje jedynie wściekłość, nie rozsądek. Zapewne też wiedział, jak bardzo boli ją fakt bycia wampirem i jednocześnie wciąż człowiekiem, cyli tak naprawdę dupą, a nie prawdziwym wampirem. Śmieciem, zabawką, nic niewartą pijawą... a raczej jej podróbką. Kobieta tak mocno zacisnęła dłoń na szklance, że ta pękła jej w garści, raniąc nieco skórę blondynki, która jedyne, co spróbowała to zdzielić szlachetniaka w twarz z otwartej dłoni. Tej zranionej, w której utknął kawałeczek szkła.
- To Ty go zabiłeś... a nie ja... - wycedziła przez zaciśnięte zęby, a jej oczy aż zaszkliły się ze złości. Patrzyła na niego swoimi złotymi oczami, jej twarz wyglądała niespokojnie i uroczo. Taka porcelanowa lalka, w której oczka ktoś wpuścił iskierki nienawiści nakrapiane farbą. Prezentowała się naprawdę delikatnie, jakby trzeba było się nią opiekować, a wcale nie było takiej potrzeby... No, może czasami! Ale takiego towarzystwa jakie dziś dostała, nie było jej potrzebne. Nie chciała go. - I nigdy w życiu o nic nie będę Cię prosiła, nie jestem Ci nic winna. Powinieneś zdechnąć tysiąc lat temu lub po prostu oszpecić moją twarz póki byłam człowiekiem, by żaden inny kretyn, podobny do Ciebie, nie spróbował darować mi życia w ten sposób. - dodała biorąc głęboki wdech, a jej usta lekko zadrżały. Bez względu na to czy dostał w twarz, czy zatrzymał jej rękę i tak powiedziała by mu to, co teraz. Tak czuła po prostu już dawno mogła mu to powiedzieć. Wydoroślała, stała się bardziej spokojna niż porywcza, dlatego i w tej chwili chciała zachować spokój. Wstała więc ze swojego miejsca, zapłaciła i zaczęła kierować się w stronę wyjścia, o ile naturalnie królewicz jej pozwoli. Przy okazji skoro już uniosła swoje seksowne ciało ze stołka, mógł sobie ją lepiej pooglądać i wysunąć wnioski, czy te lata jej sprzyjały. A oczy kobiety? Ach, oczy były aż zaszklone, ale nie chciała dawać po sobie poznać, jak bardzo zabolały ją jego kąśliwe słówka.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Pią Sty 11, 2013 10:42 am

Sama go sprowokowała dość niemiłym przywitaniem. Był przyzwyczajony do nieco innych reakcji na swój widok, jeśli chodzi o kobiety, a już zdecydowanie gdy taka była jego służką. Nie żeby się tego nie spodziewał, ale i tak bolało. Dobrze, że alkohol wylądował na podłodze, a nie na jego twarzyczce, bo by musiała go zlizywać, ot co.
Tylko na moment oderwał wzrok od blondyneczki, aby niedbałym ruchem ręki spławić barmana, który niby to zdecydował się przyjąć jego zamówienie, a pewnie w rzeczywistości chciał podsłuchać coś z ich rozmowy. Wszak Yuu od początku wydawała się być niezadowolona z towarzystwa Inaia. Kwestią czasu było, gdy któryś z panów spróbuje szczęścia w odgonieniu natręta.
A wracając do swojej niepokornej służki nie mógł powstrzymać się od lekkiego uśmiechu. Wampir przyglądał się jej z ciekawością, zwracając szczególną uwagę na, mogące zwiastować kłopoty, emocje wymalowane na jej ślicznej twarzy. Z przyjemnością słuchał jej głosu, nawet jeśli jej wypowiedziane przez nią słowa były dosyć niemiłe w stosunku do szlachetniaka. Prowokacja wyszła mu nader dobrze - miło widzieć, że w gruncie rzeczy jego ulubienica nic się nie zmieniła. Jednak pewna część nie bardo mu się spodobała. Gdy trzymana w jej dłoniach szklanka pękła, jego brew delikatnie drgnęła, a nadchodzące uderzenie zatrzymał z wyprzedzeniem, jakby tak czy siak miał zamiar sięgnąć w kierunku jej ręki. Zacisnął dłoń na jej nadgarstku, nie za mocno, ale również nie tak słabo, więc wyrwanie się mu nie wchodziło w rachubę. Uśmiech zapodział się gdzieś po drodze, kiedy wyciągnął kawałeczek szkła, które było tak niepożądane w tym miejscu. Przejechał kciukiem po wierzchu jej dłoni ścierając krew i spojrzał jej ponownie w oczy. - Łowcy - Mruknął raczej chłodnym tonem - To łowcy go zabili, nie Ja. - Przypomniał blondyneczce, bo choć mogła obwiniać go o wiele rzeczy, to z samą śmiercią chłopaka nie powinna go obciążać. Wszak raz uratował go przed jego żądzą krwi, nie mógł jednak niańczyć go cały czas. No dobrze, może zawinił poprzez przemienienie go, ale mimo wszystko, to wina łowców, że nie spróbowali najpierw naznaczyć go i spowolnić proces przemiany.
-Ale nie zdechłem - wtrącił się jej w zdanie nieco później, puszczając jej rękę i odkładając swój kapelusz na blat. - A teraz należysz do mnie. Pogódź się z tym, Twoja szansa na wolność minęła wraz z Mortisem, Twoja wina, że nie skorzystałaś. - Powiedział w miarę spokojnie, przypominając kolejny fragment z przeszłości. Och jak to dyrektor chciał jej pomóc w odzyskaniu człowieczeństwa... I co? I spie... sprawę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Gość Pią Sty 11, 2013 11:24 am

No jeśli spodziewał się całusków i okrzyków zachwytu, to przykro mi, że zawód powstał na tym polu. Blondi nie miała zamiarów się cieszyć, że znów ujrzała tę niezapomnianą twarz, tą samą, która po zabiciu jej rodziców patrzyła się na nią jak na jakąś lalkę, którą można wziąć z wystawy i sobie przywłaszczyć. Yuu nie lubiła być nazywana jakąś 'służką' czy 'służącą' albo być ' czyjąś własnością'. Ceniła sobie wolność, jaką być może sobie po prostu wykreowała, a nie to, że ona była, no i naturalnie była dumnym stworzeniem, toteż nie pozwoli sobą manipulować i by jej ktokolwiek rozkazywał. Będzie robiła to, na co ma ochotę i to, co jej się żywnie podoba, żaden wampajer czy inny przychlast nie będzie jej dyktował reguł. Nie była jakąśtam marną istotą, no chyba, że pod względem rasowym. Duchowo, czy też osobowościowo, była wartościową personą. Trzy kierunki studiów, syn, dużo pracy i pieniędzy, na które to wszystko zapracowała uczciwym wysiłkiem. Panowała już, troszkę bardziej, nad swoją frustracją, agresją. Nie rzucała się już jak dziki kocur z pazurami na każdego, kto śmiał powiedzieć coś, co nadwyraz jej się nie spodobało.
Kiedy szlachetniak złapał ją za nadgarstek, nie mogła rzec, że się tego nie spodziewała. Zmrużyła lekko swe zaszklone od złości oczy i patrzyła na to, co robi. Och, ona na jego miejscu, to owe szkło wbiłaby mocniej w dłoń takiej osoby, a nie go wyciągała jak troskliwa opiekunka. Dlatego można by powiedzieć, że lekko ją to zaskoczyło, ale nie dała tego po sobie poznać, wciąż była naburmuszona od wściekłości i nadal miała ochotę mu przywalić, w ten czy inny sposób.
- Gdyby był człowiekiem, to łowcy by na niego nie polowali. - oczywista wręcz odpowiedź wysyczana wręcz przez blondynkę. Faktom nie zaprzeczy, Łowcy na ludzi nie polowali, tylko na 'niegrzeczne' wampiry, tak więc gdyby nie był wampirem, nie zabiliby go, a więc reasumując, winien śmierci jest ten, kto rozpoczął tę całą gierkę. Naturalnie jej brat był według niej niewinny, a ona sama, cóż... Miała w sobie poczucie winy, że w sumie gdyby schowała dumę do kieszeni, nie kierowała się złością i nienawiścią, zapewne oddałaby całą siebie Inaiowi, to by było chociaż w miarę dobrze, a tak? Jest jak jest, wiele lat minęło, rana z tej utraty się goiła. Na jego kolejne słowa szarpnęła ręką, by wyrważ ją z jego uścisku. W ogóle zastanawiała się, czemu pozwoliła mu by ją dotknął? W ten czy inny sposób, to nie było w porządku. Był dla niej jak gad, paskudny! Z wierchu owszem, powłoka godna podziwu, jednakże odstrony charakteru, miała o nim raczej negatywne mniemanie. Wyrwać zapewne jej się nie uda, więc cóż... Kopnęła go w piszczel.
- Nie należę już do nikogo. - warknęła przybliżając buzię nieco do jego twarzy. Pojawiający się lekki uśmiech mógł sugerować, że szczerze ma jego zdanie głęboko w poważaniu, zapewne tak samo jak on jej, ale co tam! Każdy sobie ... Przysunęła jeszcze tylko twarz tak, by policzkiem być blisko jego policzka, zaś ustami zbliżyć się do jego ucha - Pogódź się z tym. - szepnęła z wielkim przekonaniem, jakby odgrywała jakiś teatrzyk. Ach, słabe to było miejsce na takie sceny, miała ochotę wyjąć nóż i przeciąć mu skórę na ręce, którą to ją trzymał za nadgarstek, jednakże otoczenie zmuszało ją do kontroli nad sobą. Odsunęła się od niego, a że grzecznie puścił jej dłoń, to już nic jej po powstrzymywało, by stąd wyjść, a co!
- A teraz stąd wyjdę, jeśli łaskawie pozwolisz. - powiedziała znudzonym tonem głosu, choć i tak dało się wyczuć jak bardzo musi być wściekła. Zapewne na sam fakt, że w ogóle się tutaj pojawił. A kysz! - Oh wait, zapomniałam. Jesteś egoistą, więc mi nie pozwolisz, plus naturalnie rozkapryszony jak dzieciak, tak więc musisz mieć to, na co masz ochotę i Cię nie obchodzi opinia samej osoby zainteresowanej. Ach, jak mogłam zapomnieć. - dodała jadowicie przerzucąjąc oczami i zamiast patrzeć na niego spojrzała gdzieś w bok, a jej buzia była naprawdę naburmuszona. Skoro już stała na równych nogach, mogła się bezceremonialnie odwrócić tyłkiem do szlachetniaka i kręcąc nim jak sterem wypłynąć z klubu niczym okręt. Ach, te metafory!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub "Rocks" Empty Re: Klub "Rocks"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach