Klub bluesowy

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Marcus Namikaze Wto Lis 20, 2012 6:36 pm

Nie zabił nikogo, a to był duży plus. Mimo to Marcus z uwagą wysłuchał jego sposobu radzenia sobie z głodem. Przyznałby, że nie jest łatwo nad rządzą zapanować. Wiedział to po sobie. Doświadczył już tego. Lecz różnica między nim a Isao była duża i chodziło tu o poziom krwi.
- Rozumiem. - Odpowiedział mu tak, jakby sam przez to przechodził. Jakby wiedział, jakie to uczucie. Ten stan krytyczny. Miał nadzieję że ta pielęgniarka jakoś "przeżyła" ten jego atak. Jednak nie dowie się tego. A zaglądać do tamtego szpitala nie chciał.
- Gdybyś był człowiekiem, określałbym Cię milszymi słowami. - Odgryzł mu się z uśmiechem. Nadal nie trawił wampirów, więc Isao musi przywyknąć do tego jak Marcus będzie ich nazywał nawet w jego obecności. Również przy słowach Isao się roześmiał by potem dorzucić swoje, określając go człowiekiem.
Alkohol zaczynał robić swoje. Czasami doprowadzając do wylewności i szczerości nawet do bólu. Jak na razie oboje jeszcze się trzymali. Mimo tego, procenty mogły zacząć już działać. Chociażby Marcus to odczuł w sobie. Jednak nie zamierzał kończyć. Jak sobie w głowie postanowił, butelka musi być pusta!
Marcus także się pochylił w stronę Isao, który znów chyba zaczynał mówić jakby to była jakaś ważna tajemnica. Niemal leżeli na tym stole patrząc sobie w oczy. To napięcie narastało w dowódcy, wpatrując się w wampira, ile w końcu on ma lat. Jebnął głową w stół jak padła liczba dwadzieścia siedem.
- Cholera... Wszędzie otacza mnie młodzież. - Palnął podnosząc głowę i prostując swoje ciało na krześle. Zaśmiał się nie dowierzając że aż taki stary się zrobił. No doprawdy myślał, że jest tu od Isao młodszy. - Czuję się taki stary.
No i musiał wypić przez ten chwilowy dół, który go złapał przez chwilę.
- Może masz rację. - Zgodził się z Isao. I jemu nawet także polał, gdzie wspólnie upili parę łyków. Butelka była chyba opróżniona do połowy. Marcus z ciekawości wziął ją do ręki ponownie i zaczął szukać ulotki. Aż przy tym zmarszczył brwi jakby miał problem z odczytaniem małych literek albo ze znalezieniem czegoś. W końcu dostrzegł jakieś cyferki informujące o czterdziestce procent najwyraźniej. Zaraz zaś odstawił butelkę i dopił szklankę do końca.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Isao Wto Lis 20, 2012 7:18 pm

Isao również nie miał pojęcia czy istniały jakieś różnice w odczuwaniu głodu u wampirów z urodzenia czy u przemienionych. Nie wiedział czy któreś z nich mogło odczuwać go bardziej lub mniej. Na pewno jednak łatwiej było poradzić sobie z nim osobom, które tego chciały i zmagały się z głodem całe życie. Taki przemieniony musiał przeżywać prawdziwy szok, stając się wampirem, podczas gdy C-krwiści i wyżsi mieli go już choć trochę opanowanego.
Tak, wiedział, że Marcus go rozumiał. Wszak pomagał mu radzić sobie z głodem, gdy ten jeszcze był wampirem. Może dlatego też bez żadnych oporów mówił mu o tym? Może wiedział, że znajdzie u łowcy choć trochę zrozumienia? Całkiem możliwe. Tymczasem rozmowa toczyła się dalej, ponownie wchodząc na nieco drażliwy tor. A przynajmniej dla Isao. Najpierw zażartował sobie, zaraz jednak jego mina znacznie spoważniała. W jego oczach aż pojawiło się rozdrażnienie. Tak... Namikaze dotknął tematu nieodpowiedniego, drażliwego dla blondyna.
- Mówisz tak jakbym z własnego wyboru był tym, kim jestem; jakbym mógł kiedyś zdecydować gdzie i kim chcę się urodzić. - odpowiedział nieco ostrzej. Była to jego pięta Achillesa, czuły punkt. Wszak on wcale nie chciał być wampirem. On nie wybierał sobie takiego życia. Czemu więc zawsze musiał znosić tego typu traktowanie tylko dlatego, że nie był człowiekiem? Czemu o wszystkim decydowała rasa a nie charakter, uczciwość, dobre serce? Nie rozumiał tego. Takie traktowanie było doprawdy bolesne.
Rozmowa wahała się. Raz było wesoło, raz poważnie. Nikt nie wie co będzie sie działo gdy butelka whiskey skończy się. Zwłaszcza, że nie było ledwo połowy alkoholu, a Takei już wyraźnie zaczął odczuwać skutki procentów uderzających mu do głowy. Język jeszcze bardziej rozplątał się, obraz przed jego oczami stał się charakterystyczny dla pierwszych faz upojenia alkoholowego. A to dopiero początek! Fiu, fiu... Kto wie co będzie potem. Cóż, dobrze jednak, że rozmowa znow zeszła na zabawny tor, dotykając wieku tej dwójki. To, że dowódca sądził, iż szarooki ma czterysta lat, na prawdę rozbawiło wampira. Czym zasłużył sobie na takie postarzenie? Tego nie wiedział. Nie umiał też odpuścić sobie malego dokuczenia Marcusowi, poprzez budowanie napięcia i nagłe zdradzenie łowcy swojego wieku. Jakiż był zadowolony, kiedy Namikaze aż zaliczyl czołoblat! Wybuchł głośnym śmiechem, rozbawiony ową reakcją.
- Nie mam pojęcia skąd przyszło Ci do głowy, że mogę mieć kilkaset lat! - odparł, kręcąc głową z rozbawienia. - Ale nie martw się. Mówi się, że wiek określa się po stanie ducha, a nie po ilości przeżytych lat. - poklepał go po ramieniu, śmiejąc się jeszcze cicho.
Teraz whiskey szło już samo. Samo się wlewało, niemal automatycznie, jakby było to najbardziej normalne. W pewnym momencie Isao stracił już rachubę i nie umiał powiedzieć ile wypił. Nie zastanawiał się nad tym. Wyjął dla siebie papierosa o smaku wiśniowym, wyjmując także zapalniczkę. Jeżeli Marcus chciał, Takei użyczył mu niej, aby ten również mógł zapalić. Potem zaś schował ją do kieszeni i skupił się na paleniu, co jakiś czas popijając whiskey, które znów mu się skończyło. Teraz sam sięgnął po butelkę, uniósł ją i spojrzał na Marcusa, szczerząc się wesoło.
- Poczęstuję się, pozwolisz. - mruknął cicho i wlał sobie. Alkohol powoli zaczynał się kończyć, w głowie zaś coraz bardziej się mącić. Ile jeszcze wytrzymają? Nie wiedział. Wypił parę kolejnych, dużych łyków, po czym odlożył szklankę z głośnym stukiem i zaciągnął się. Odjął fajkę od ust i popatrzył na Namikaze. - Ale nie jesteśie podobni. - palnął w końcu, nieco niewyraźnie. Zamrugał kilkakrotnie i przetarł oczy, ale obraz wcale nie robił się wyraźniejszy. Shic! Zaczynało go brać. Jak zwykle z opóźnieniem. Zaraz kopnie go tak, że nie będzie mógł wypowiedzieć dobrze swojego imienia.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Marcus Namikaze Wto Lis 20, 2012 8:15 pm

Namikaze to w swoim życiu chyba doświadczył wiele rzeczy. W tym nawet przemianę w wampira. Gdyby i tutaj grasowały wilkołaki, kto wie czy i tego doświadczenia by nie zdobył? Byłby chyba jedynym łowcą o takich "przemianach". No ale i tak najlepiej mu się żyło jako człowiek.
Trafił w drażliwy temat dla wampira? A to ci dopiero. Marcus widocznie był mistrzem w znajdywaniu słabości u wampirów albo nieprzyjemne dla nich sprawy. I tutaj na twarzy dowódcy, po usłyszeniu słów Takei'a, uśmiech stał się bardziej triumfalny, jakby dobił celu.
- Wybacz. - Och, przeprosił go, ale o ile trzeźwość mu pozwoli, postara się tego nie zapomnieć. Nawet jeżeli z Isao zaczął się dobrze dogadywać, to wolał coś mieć w zanadrzu na wypadek jego "zdrady" koleżeństwa. Ale do tego nie muszą już wracać.
Dla Marcusa mogło być to zaskoczeniem. Przeważnie nastawiał się na fakt, że wampiry żyją setki lat. Co prawda spotykał młodszych od siebie, ale co do Isao... Słysząc jego słowa odnośnie bycia zdrajcą rasy, łowca mógł pomyśleć też że ten znudził się być wampirem i zechciałby spróbować innego życia. Choćby ludzkiego. Dlatego też walnął czołoblat, bo do tego jeszcze alkohol mu uderzał do głowy.
- Kto by pomyślał... Tak Ciebie słuchając miałem wrażenie że jesteś ode mnie starszy. Te podróże, zajęcia i tak dalej. - Aż zamachnął się charakterystycznie dłonią w kółeczka jakby chciał zakręcić coś w powietrzu.
I pili i się śmiali. A jak patrzyli, to na siebie, szklankę i butelkę. Nawet Marcusa brało, co mogło być nie do pomyślenia. Pożyczył zapalniczkę i zapalił sobie wcześniejszego papierosa, którego wziął od wampira. Jednak przy zapalaniu miał problem, bo nie mógł tej zapalniczki zapalić a raz, spadła mu na kolana. No ale dał radę. Zaciągnął się niczym mafiozo.
- Do kogo nie jestem podobny? - Nie zrozumiał jego pytania i nie wiedział o kogo mu chodzi. Rozejrzał się także po lokalu, jakby w poszukiwaniu kogoś, kto do niego jest podobny. Nie znalazł, ale jego wzrok zahaczył o kelnerkę o brązowych włosach upiętych wysoko w kitę. Akurat było takie szczęście dla łowcy, że kobieta ruszyła w ich stronę i zaczęła minąć stolik. Nie wiedząc czemu, Marcus dotknął ją za pośladek, to ta automatycznie przywaliła mu szmatą w twarz. Popatrzyła jak na pijaka i poszła dalej. A dowódca się otrząsnął jakby zdezorientowany.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Isao Wto Lis 20, 2012 9:09 pm

Tak, być może Marcus przeżył o wiele więcej niż Isao. Nie było to jednak aż tak pewne. Takei, choć był młody, już wiele w swoim życiu przeszedł. Spotkał się z wieloma miłymi chwilami ale też wiele wycierpiał. Życie nie oszczędzało go tylko dlatego, że nie osiągnął jeszcze wieku, w którym można by już mówić o doświadczeniach. Ale nie odbiegając od tematu...
Owszem, trafił w temat, którego blondyn wolał nie poruszać. Albo inaczej, bo to nie temat, na który teraz rozmawiali był problemem, a raczej krzywdzące podejście Marcusa. Łowca dzielił wszystkich na dwie grupy: wampiry i ludzi. Nie obchodziło go czy jakiś wampir był rzeczywiście złym psychopatą czy miał dobre serce i jego jedyną wadą był fakt urodzenia się jako krwiopijca. A przynajmniej tak czuł Takei, który poczuł się prawdziwie dotknięty słowami dowódcy. Nie uważał się za jakąś mega dobrą osobę, zbawcę świata. Wiedział jednak, że nie jest zły i przynajmniej próbuje coś zrobić, osiągnąć, pomóc innym. Czyż to się nie liczyło? Ze słów Namikaze wywnioskował, że najwyraźniej nie miało to znaczenia. Był po prostu wampirem. Jednym z wielu bezlitosnych krwiopijców i już.
Bystre oko blondyna dostrzegło oczywiście tryumfalny uśmiech, który mignął przez moment na twarzy ciemnowłosego. Oj... o ile alkohol nie wypłucze tego z jego głowy, na długo zapamięta to. Nie był zanadto obraźliwy lub pamiętliwy, lecz jeśli ktoś zachowuje się tak jak w tej chwili zachował się łowca, nie jest w stanie tak szybko tego zapomnieć. Nie odpowiedział więc nic na jego przeprosiny, wiedząc, że są fałszywe. Zmrużył oczy, spojrzał gdzieś w bok i zacisnął mocno dłoń na swoim udzie. Nie mógł pozwolić sobie na wybuch. Tyle razy już przez to przechodził. Powinien się przyzwyczaić, a tymczasem za każdym razem było to równie bolesne.
- Ukończyłem podstawówkę chodząc do szkoły prywatnej, potem miałem osobistych nauczycieli, którzy uczyli mnie w domu. W międzyczasie jeździłem do ojca, do Ameryki i tam też miałem normalne lekcje. Jeździłem do USA od jakiegoś 7 roku życia. Moim domem jest Japonia, to tu czuję się najlepiej więc czas spędzony poza nią uważałem za zmarnowany w pewien sposób. Tak więc moje podróże a raczej powroty do domu różnymi drogami, miały na celu zwiedzenie miejsc w tym państwie, które mogłem zobaczyć, a których nie widziałem. Ot cała, historia. Nie potrzeba na to aż tak wielu lat. W rzeczywistości jestem bardzo młody. W realiach wampirzych mogę być postrzegany jeszcze jako dziecko. - wyjaśnił i wzruszył ramionami, sięgając po whiskey.
Teraz nie obchodziło go już, że mieszał fajki z alkoholem. W takim stanie już się tego nie czuło, a każdy trunek smakował niczym najlepsze szampany i wina. Zapach i smak wiśni w ustach właściwie dopełniał tego smaku. Palił więc sobie powoli, opróżniając kolejne szklanki, wlewając w nie znów whiskey i tym samym powoli opróżniając butelkę. Już zaczynało mu się porządnie mącić w głowie. Nasiliła się też ochota na alkohol. Pojawiało się to uczucie, że chce się więcej, więcej i jeszcze więcej.
- Do Madeline. Nie wi... widać ,że jesćie roceństwem. - wybełkotał, sięgając po szklankę znów i wypijając kolejnych parę łyków. Wtedy też rozegrała się scena z kelnerką. Zaskoczony Takei aż drgnął, kiedy rozległ się świst ścierki, która skończyła na twarzy Marcusa. Zamrugał kilkakrotnie, potrzebując chwilki aby dotarło do niego co się stało. I kiedy już wiedział, wybuchł śmiechem. - Ostra siostra! - zawolał wesoło, kołysząc się na krześle i opróżniając kolejną szklankę whiskey. Oczywiście zaraz sięgnął po butelkę i wlał od nowa, tym razem już nie zapełniając całego naczynia. Musiał zostawić też dla Namikaze. A butelka była już prawie pusta. Nie przejmując się tym, że już jest pijany, wypił jednym tchem całą szklane trunku. Odstawił ją na stół z glośnym stukiem i zaczął nucić sobie coś cicho, acz niewyraźnie, kołysząc się na krześle.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Marcus Namikaze Wto Lis 20, 2012 10:28 pm

Z czasem poznania się bliżej z Isao, Marcus może zmienić zdanie i nie postrzegać go jako tylko wampira ale i osobę posiadającą dobre serce i uczucia. Ewentualnie jego szczerość może być także spowodowana dawną alkoholu. Zdarzy się, że czasem powiemy za dużo nawet nieświadomie.
Przeprosiny były fałszywe. Tym samym można było odnieść wrażenie że ma to gdzieś jak czuje się obecny tutaj wampir. Jakby Marcusa nie interesowało co Takei mógł odczuć po jego słowach.
Potem Isao zaczął jakby opowiadać swoje życie chyba po raz drugi. Przynajmniej Marcus miał takie wrażenie. Ale się chłopak rozgadał. Zaraz chyba i dowódca zacznie mu opowiadać swoje dzieciństwo. No ale przy słuchaniu i opróżnianiu oraz dolewaniu sobie whisky, zwrócił uwagę na kelnerkę. Zaczepiając ją oberwał ręcznikiem i tym samym akcja rozbawiła chłopaka. Machnął ręką od niechcenia.
- Za ostra... A co do Mad... Oboje bardziej podobni jesteśmy do swoich rodziców... Ona do matki, ja do nie żyjącego już ojca. - Mówił już z przerwami i trochę wolno, ale jeszcze był w stanie wypowiadać pełne wyrazy i składać zdania. Choć zaczynał być mu lekko niewyraźny, to jeszcze widział jednego wampira przed sobą.
- Ojciec miał zawsze twardą rękę. Cokolwiek powiedział, trzeba było się słuchać. Gdy Mad się urodziła zostaliśmy rozdzieleni. Ona wychowywała się nieświadomie o moim istnieniu, zaś ja świadomie. Ciężko było. - Pokręcił głową, opróżnił szklankę i zaciągnął się papierosem. Ale tak mocno, że prawie się zakrztusił i musiał odkaszlnąć aż mu przeszło. Spojrzał na butelkę a ona wydawała się mu być pusta. Biorą jeszcze jedną? Czy może wracają do siebie? Jednak z podjęciem decyzji miał problem, bo zaczął znów szukać wzrokiem kelnera.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Isao Wto Lis 20, 2012 11:16 pm

Isao marzył o tym aby nadszedł czas, kiedy przestanie się go oceniać po rasie, a zacznie jedynie pod względem charakteru. Z niecierpliwością wyczekiwał momentu, gdy to jego dobre serce stanie się jego najważniejszą cechę, gdy inni przestaną patrzeć na to jakiej jest rasy, z jakiej rodziny pochodzi, jakiej jest narodowości. Ale czy takie czasy kiedykolwiek nadejdą? Wątpliwa sprawa. Wszak od wieków ludzie kierowali się nie tym, co najważniejsze, a tym co najwygodniejsze.
Wiedział, że przeprosiny są fałszywe. Tym bardziej go więc to dotknęło. Zabolało go i zrobiło mu się po prostu przykro, choć nie okazywał tego. Prawda, narastała w nim złość, jednak opanował się i nie wybuchnął a zacisnął zęby i dłoń na swoim udzie, czekając aż napięcie minie. Nie chciał się kłócić. Chciał przecież dogadać się z Marcusem. Sprzeczki nic by tu nie dały, a wręcz popsuły ich, nieco lepsze już, relacje.
Isao miał skłonności do powtarzania się, o czym Namikaze właśnie w tej chwili miał okazję się przekonać. Przyczyną tego był również fakt, że blondyn był już nieco podpity. Język mu się rozwiązywał, zaś mniej myślał nad tym co mówi. W konsekwencji plótł co mu ślina na język przyniosła. Oby tylko nie palnął czegoś, co mogłoby nagle zepsuć ten niski murek dobrych relacji między nim a łowcą. Dobrze więc, że były i chwile śmiechu. Te rozluźniały i wprowadzały przyjemną atmosferę. Zwłaszcza, że łączyło się to wszystko z alkoholem spożytym w duzych ilościach.
- Rozumiem. A i przykro mi z powodu waszego ojca. - mruknął, nieco markotniejąc. Nigdy nie lubił gdy ktoś mu nagle mówił, że ktoś z jego rodziny nie żyje. Nigdy nie wiedział co ma wtedy powiedzieć. Jego rodzina bowiem trzymała się bardzo dobrze i oprócz śmierci ulubionego kuzyna, który był zarazem jego najlepszym przyjacielem - Akiry - nie doświadczył więcej bólu po utracie bliskiej osoby. Choć prawdą było, że przez siedem lat sądził, iż utracił Mad.
- Mój też jest surowy. Nawet ja czuje pewien dystans ale i respekt do jego osoby. Chociaż wiem, że chce dobrze. - skomentował tuż po słowach łowcy. Nie spodziewał się, że Mad i Marcus tyle przeżyli i poznali się gdy byli już praktycznie dorośli. Maddie nigdy mu o tym nie mówiła, tylko wspominając coś tam o matce i wuju, przy okazji oglądania wisiorków na bransoletce. Nie miał więc o niczym pojęcia. A i nie rozumiał czym kierowali się rodzice tej dwójki, rozdzielając ich. - Czemu was rozłączono? - spytał.
Papieros został wypalony i skończył w popielniczce, tak jak poprzednie. Nie miał ochoty już palić. Głód tytoniowy przerodził się w głód alkoholowy. A whiskey nagle się skończyło. Zostali z pustą butelką. Nie podobało mu się to. Wstał nagle i zaczął machać ręką, wołając kelnera. Ten przyszedl do nich, zas Takei poprosił o drinka dla siebie i Marcusa. Mężczyzna spojrzał na niego podejrzliwie, ale zgodził się i już po kilku minutach zamówienie zostało postawione przed nimi na stoliku. Coś tam mówiąc do Namikaze, blondyn wypijał powoli zawartość kieliszka, mieszając alkohole. To była dla niego śmiercionośna bomba. Kompletnie stracił nad sobą panowanie i nagle zaczął śmiać się niewiadomo z czego, niebezpiecznie bujając się na krześle. Zaczął też coś śpiewać, nieco głośniej niż powinien. W pewnym momencie pojawił się przy nich nawet barman, który spojrzał najpierw na szarookiego, potem na dowódcę.
- Isao, ja i sądzę, że wielu gości również, wolimy jak śpiewasz na trzeźwo. Idź lepiej bo tą kocią muzyką zszargasz sobie tylko reputację. - delikatnie zasugerował mu wyjście z klubu. Co zrobił Takei? Spojrzał na niego ze zdziwieniem i powagą, by nagle wybuchnąć głośnym śmiechem. Zabujał się jeszcze bardziej na krześle i nagle spadł z hukiem na ziemię.
- Atatata... - mruknął, podnosząc się z ziemi i masując głowę, bowiem uderzył nią w nóżkę od krzesła. Podniósł się do pozycji siedzącej i znów zaczął się śmiać niczym opętany. Ojć.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Marcus Namikaze Wto Lis 20, 2012 11:41 pm

Dało się zauważyć, że Isao powtórzył krótką wzmiankę ze swojego życia. Jak opowie to samo trzeci ras, to za czwartym Marcus sam mu przypomni co on robił i gdzie jeździł w dzieciństwie i swojej młodości. Tak, opanuje życie Isao i nawet o nim książkę napisze. Tyle o nim będzie wiedział.
- Dzięki. Akurat to on mnie wszystkiego nauczył. - No prawie. Bo magię to Marcus sam się uczy i to od dwóch lat. Nie jest w stanie nawet osiągnąć średniego poziomu. Widocznie jest jedynym w rodzinie z tak słabą orientacją w tej dziedzinie. A jak będzie dziadkiem to chyba dopiero porządnie opanuje jedno zaklęcie na najwyższym statusie. Sam także nie lubił mówić o zmarłej osobie z rodziny, ale czasami dobrze jest ją wspominać. Pamiętając ile dla Ciebie zrobiła.
- Dla jej bezpieczeństwa. Nasz ród jest jednym z nielicznych głównych wrogów wampirów. By uchronić Mad, ojciec zdecydował się ją oddać pod opiekę kogoś innego. Matka protestowała, ale jego zdanie było zawsze ostateczne. Byłem wtedy nastolatkiem i nie miałem nic do gadania. Wtedy do pełnoletności mi jeszcze trochę brakowało. Jednak udało mi się ją zobaczyć, gdy była dziewczynką. Matka miała przeczucie że jest w niebezpieczeństwie i wysłała mnie do kraju w którym mieszkała. I nie myliła się. Uratowałem Mad, ale nie powiedziałem jej kim jestem.
Przez ten alkohol chyba powiedział Iskowi za dużo. Ale lepiej jak takie rzeczy mu powie niżeli związane z Oświatą. Inaczej naruszyłby własny kodeks łamiąc regulamin. Źle jednak aż tak nie było. Jeszcze.
Papierosa Marcus nie wypalił do końca. Gdzieś w połowie go wcisnął do popielniczki, a raczej obok. I tak machnął ręką, bo przecież kelnerki tutaj sprzątają, to i to zgarną.
Isao tym razem zawołał kelnera i zamówił drinki. Że co? Drinki? Marcus wybałuszył oczy. Nie no, tylko nie mieszanki. Po nich to na serio może być z nim źle. Lampka mu się w głowie zapaliła, że czas lepiej zakończyć takie spotkanie i iść do domu.
Drinki zostały przyniesione, ale Marcus jakoś podejrzliwie na to patrzył. Jakby nie było to drink ale trucizna. Zerknął na Isao który zaczął śpiewać? No proszę! Darmowy koncert! Nawet biletów Marcus nie musiał sobie załatwiać. Z drugiej strony wyglądało to komicznie, że nawet dowódcy zechciało się śmiać. Jednakże co dobre się kończy. Barman tym razem zawitał z upomnieniami, na co Marcus automatycznie zareagował. Chyba przesadzili.
- Okey. To my wychodzimy. - Uniósł dwie ręce i jedną złapał za oparcie krzesła a drugą o blat stołu i podniósł się. Jakoś udało mu się utrzymać równowagę, ale Isao nie. Nawet na krześle nie potrafił już siedzieć. To zaś rozbawiło dowódcę na dobre. Zatem zwrócił się do barmana.
- Proszę wezwać taxi. Wszelkie koszty ja pokryję.
Barman skinął głową i poszedł do baru załatwić im taksówkę. Zaś Marcus zabrał swój płaszcz i podszedł do kolegi.
- Wstawaj... Idziemy stąd. - Rzekł do niego wesoło i nawet podał mu rękę w celu pomocy by się podniósł.
Jeżeli Isao przyjął jego pomoc, to wstał na równe nogi, zabrał płaszcz i w towarzystwie Marcusa opuścili obecny lokal. Nim to zrobili, barman podszedł do dowódcy wręczając mu rachunek. Dowódca jak już tak powiedział, to zapłacił a nawet więcej jako napiwek również w przeprosinach za ich zachowanie. Przynajmniej oboje wyszli jakoś z klasą. Taksówka przyjechała, więc się do niej ulokowali i odjechali.


[z/t oboje]
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Wto Gru 17, 2013 2:35 pm

Andrew pląsał się ulicami miasta. Nie bardzo wiedział co z sobą zrobić. Trochę bezmyślnie wyprowadził się od Isao pod wpływem impulsu, frustracji i jeszcze ta "przygoda" z Megan...Wszystko to nieco wywróciło do góry nogami ten świat pełen spokoju i beztroski świat rudowłosego. Tym mniej pocieszający był fakt, że brat u którego planował zamieszkać na nowo nie dawał znaku życia, a samo mieszkanie było puste. Zatem nie trudno się było domyślić że ostatnie dni były dla perkusisty wyjątkowo ciężkie, a on nie bardzo wiedział jak sobie z tym poradzić. Rzadko bowiem było tak, że zostawał sam, a tak się teraz czół.
Wtem nagle zauważył znajomy neon bluesowego klubu. Uśmiechnął się do siebie i pokierował w do wejścia. Niewielka, przytulna przestrzeń po której rozbrzmiewała nieco żałosna melodia harmoniki, zapach świec, chyboczące się płomyki...Tak, to wszystko było niczym miód na te przygnębiające myśli.
Kurtkę, szalik zostawił na wieszaku, a sam zaś podszedł do baru gdzie zamówił whiskey z colą. Rozsiadł się w jednym z czterech krzeseł przy ladzie sączył cukier wymieszany z promilem. Co jakiś czas, przez okulary spoglądał na zespół grający w kącie. Głownie jego wzrok przyciągał gitarzysta. Jakby nie było ciągle martwił się o Isao.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Nie Gru 22, 2013 10:35 am

Blondynka musiała jakoś odreagować całą akcje jaka wystąpiła pomiędzy nią, a Elliot'em. Szczerze powiedziawszy chłopak tak skutecznie namieszał jej w głowie, że dziewczyna po opuszczeniu jego apartamentu w ogóle nie miała pojęcia, co ze sobą zrobić. Jedynym wybawieniem byłby teraz dla niej Kyu, aczkolwiek jej wielmożny 'Pan' tylko ją wyśmiał i w gruncie rzeczy nawet nie powiedział, co ma robić dalej. Choć na ogół nigdy się go nie słucha, raczej wykłóca się z nim o błahostki tak dzisiaj w stu procentach potrzebuje jego opieki. Przyzwyczaiła się do niego, jego obecność nie raz nie dwa wpływała na jej nabuzowane nerwy kojąco. Mimo, że nigdy się do tego nie przyzna w jakimś tam stopniu Melody się od niego uzależniła. Kiedy nie ma go w pobliżu zazwyczaj pakuje się w kłopoty albo ląduje w pierwszych lepszych barach, gdzie sprzedają jej alkohol za pół darmo przez ładne, zielone oczy. Tak niestety było i tym razem. Nieco przygaszona wpadła do klubu bluesowego, mimochodem rozglądając się po zebranych gościach. Tak jakby na wszelki wypadek sprawdzała czy nie ma tu Ell'a. Serio, Mel ma do niego jawny uraz. Zagiął jej banie, teraz będzie bała się większości chłopców, srsly. W każdym razie piegowata szybko przemierzyła odległość dzielącą wejście klubu do baru po przeciwnej stronie, ba! Władowała się nawet na miejsce centralnie obok rudego, zupełnie pomijając jego obecność. Jakby się speszyła czy coś ...
Coby jednak nie było przy swoim zamówieniu dziewczyna niezbyt się patyczkowała. Doprawdy, świat schodzi na psy. Melody bez żadnego 'ale' zamówiła u barmana dwie kolejki wódki, szybko opróżniając zawartość kieliszków, myh.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Nie Gru 22, 2013 11:41 am

Westchnął ciężko kiedy zauważył, że picie w samemu mimo dobrych powodów idzie mu słabo. Minęła bowiem prawie godzina, a on ciągle męczył tego samego drinka, Widocznie za bardzo się przyzwyczaił do towarzystwa i teraz było mu dziwnie bez niego.
I kiedy tak sobie myślał koło niego zasiadła blondynka. Jednak nie to przykuło jego największej uwagi...tylko to z jaką pewnością zamówiła dwie kolejki i prędkość z jaką je opróżniła. Aż chcąc nie chcąc zagwizdał z wrażenia i zrobił minę w stylu "not bad".
-Z takim przyśpieszeniem, jak Twoim zaraz będzie trzeba wzywać jakiegoś rycerza by odstawić Cię do zamku z którego uciekłaś. - Zażartował pomijając język formalny. Wydawała się bowiem młodsza od niego chociaż...teraz kto go tam wie. Nieraz widywał dziewczęta mające po 16, a myślał, że są jego rówieśniczkami. Nawet babcie wyglądające na 25lat go nie dziwiły, a przynajmniej dopóki przez prawie omyłkę nie wylądowałby z nimi w łóżku. Świat jest straszny.
-No chyba, że jesteś Polką lub Rosjanką to zwracam honor. Te to takiego rycerza to wzięłyby pod pachę i pohasały w sina dal po całej połówce. Przerażające. - Próbował nawiązać nawiązać jakąś rozmowę. W końcu dziewczę wydawało mieć równie zły dzień, tydzień co on sam. No a w końcu nie ma nic lepszego od jednego zmarnowanego pijącego człowieka od dwóch! Jednocześnie od razu rzuciło mu się w oczy, że nie pochodzi z Japonii, Zresztą po nim samym też można to było stwierdzić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Nie Gru 22, 2013 4:12 pm

Wzdrygnęła się na gwizd chłopaka, zaraz zaczesując kilka pasm blond włosów za ucho. Prawdopodobnie wyszła na wprawioną w boju alkoholiczkę. W końcu pierwsze lepsze panny zwykle nie wchodzą do baru i nie zamawiają z rozmachem czystej. Do tego bez popity. Fakt, że Melody opróżniła kieliszki w przewrotnym tempie tylko z lekkim grymasem na twarzy z pewnością utwierdził innych w przekonaniu, że ma niemałe problemy z procentami albo zupełnie inne kryzysy, które wszystkie naraz spadły jej na głowę w przeciągu chwili. W każdym razie piegowata podgryzła mimochodem dolną wargę, zataczając palcem jednej z dłoni kółka po obwodzie kieliszka, by zaledwie chwilę później obdarzyć chłopaka spojrzeniem zielonych, intensywnych tęczówek.
- Do żadnego zamku nie chcieliby mnie wpuścić, ba! Nawet rycerz się dla mnie nie znajdzie. - wymamrotała, nie spuszczając z chłopaka wzroku. Co prawda, to prawda. Mel na księżniczkę się nie nadaje, a rycerza zwyczajnie nie chce. Ciągle by jej pewnie marudził, stękał, jęczał. Byłby zazdrosny i wiecznie oburzony, że woli gry wideo od niego, a kwiaty nazywa badylami. No cóż, Melody przykładną dziewczyną nigdy nie była, nie jest i nie będzie. Za nim trafi na chłoptasia, który jakimś cudem ją okiełzna miną wieki. Tym czasem jednak będzie zwykłą dwudziestolatką, szlajającą się po barach żeby wspomagać swoje uzależnienia.
Uśmiechnęła się kącikami ust, machając ręką na barmana by raz jeszcze postawił przed nią dwa kieliszki wypełnione po brzeg wódką, po czym jeden z nich przesunęła pod dłonie nieznajomego. Co jej szkodzi. Nie wygląda na faceta pokroju Ell'a, który pijany porywa dziewczynę z galerii, więc siłą rzeczy może się z nim upić, ewentualnie lekko wstawić, o.
- Lepsza Polka, która wie czego chce niż cichociemna Japonka, chowająca się po kątach. - rzuciła luźno, unosząc kieliszek do ust. Rozchyliła delikatnie wargi, spijając całą jego zawartość. Trzecią kolejkę miała już za sobą. Przy piątej albo szóstej rozluźni się tak, że nie da chłopakowi żyć, powaga. Niech rudy lepiej będzie na to przygotowany. Mel zdążyła już wlać w siebie wino w apartamencie swojego oprawcy, wódką się teraz tylko dobija.
- Melody. - bąknęła, wyciągając w kierunku Spad'a rękę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Pon Gru 23, 2013 2:53 pm

Z lekkim opóźnieniem dotarło to co powiedziała do Spada, bo ten na chwilę zapatrzył się w jej ślepia. Co jak co, robiły wrażenie. Podobnie zresztą, jak próbka charakteru którą obdarowała rudego.
-Nie zamierzam Ci nawet zaprzeczać bo coś mi się wydaje, że jesteś w nastroju by kilka takich zameczków puścić z dymem. - Rozbawiła go nico ta myśl. Oczywiście oczami wyobraźni widział również jak dziewczyna chyba z przyjemnością wyrywałaby serce pewnemu rycerzowi, jednak o tym już nie wspomniał. Obraz ten był dość komiczny biorąc pod uwagę, że była ona bardzo drobnym stworzeniem. Wszystko jednak najwyraźniej nadganiała charakterem. Bardzo wyraźnie.
Pokiwał z aprobatą głową. Zawsze lepsza była kobieta która wie czego chce niż niezdecydowana, Niezależnie od pochodzenia, a przynajmniej tak było zdaniem Spada. Chociaż taki pogląd na sprawę był uwarunkowany upodobaniem do władczych kobiet i zaspokajania ich zachcianek. Masochistą trzeba się urodzić.
Kiedy dziewczę zamówiło kolejną partię kieliszków i podsunęła jednego Spadowi ten lekko zdziwiony wpatrywał się jak Melody chłonie kolejną dawkę "endorfin". Nie wiedział czemu ale jakoś...Hm, miał przeczucie, że to będzie dziwny wieczór i ciężki jak pozostałe. Chociaż może przesadzał i popadał już w lekką paranoję? Tak, tak, na pewno! Dlatego też dla uspokojenia, po lekkim wahaniu wziął zaproponowany kieliszek i opróżnił go. Skrzywił się, chrząknął. Nie był przyzwyczajony do picia czegoś tak mocnego bez popitki. Dlatego zapobiegawczo skinął do kelnera by podał mu coś do picia. Tak zapobiegawczo, bo miał przeczucie, że na jednym się nie skończy.
-Andrew. - Uścisnął dłoń Melody - Co się takiego stało, że poniosło Cię do tego miejsca i zmusiło do picia z rudym? Nie zdążyłaś na jakąś wyprzedaż? Była impreza, a twoja najlepsza przyjaciółka przyszła ubrana tak samo jak ty? - Spytał lekko złośliwie. Był już sam na takim etapie, że każdy problem wydawał się już jakimś słabym żartem. Chciał jednocześnie jakąkolwiek rozmową wydłużyć czas zanim dziewczyna poprosi barmana o kolejną kolejkę. Wystarczyło, że ten spoglądał już na nią z lekkim niepokojem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Wto Gru 31, 2013 10:45 am

- Pewnie masz rację. Nie żebym była zdziczałą piromanką czy bóg wie kim innym, aczkolwiek kilka 'zamków' z pewnością bym podpaliła. - wymamrotała, odwracając w końcu wzroku od Spad'a. Chłopak powinien się cieszyć, że po akcji z Elliot'em dziewczyna jest w stanie z nim tak 'luźno' rozmawiać. Chociaż z drugiej strony nie jest to niczym dziwnym, charakterek Melody jest - no cóż - dość dziwny, a pokuszenie się tutaj o stwierdzenie 'ostry' i właściwie nieco 'inny' niż reprezentuje większość blondynek nie byłoby niczym mylnym. Cóż, Mel jest z pewnością oryginalna. I zbyt pyskata dlatego tak często pakuje się w kłopot z których później musi ją wyciągać jej pseudo matka polka zwana potocznie Kyubi'm. Zdecydowanie pomińmy fakt, że ta 'dobra dusza' Kyu za każdym razem po prostu najchętniej by ją przeleciał. Jak wszystkie inne panny zresztą.  
Andrew masochistą? Tag bardzo wow. Nie tego spodziewałaby się Melody po rudym. Właściwie nie doszukałaby się u niego żadnych zapędów sadystycznych ani masochistycznych, ba! Nawet dziwacznych fetyszy. Właściwie chłopak robi wrażenie normalnego. Tyle, że rudego, o. [Wiadomo jakie teraz wszyscy mają parcie na rudych]
Cóż Melody w obecnym stanie była skłonna zalać się w trzy dupy, a obecność nowo poznanego wcale jej w tym nie przeszkadzała. Ba! Jak chłopak może jej przeszkadzać skoro dziewczyna nie przejmuje się nawet tym czy wyjdzie przy nim na totalną idiotkę czy nie? Wciskając sobie na okrągło kit za kitem Mel doszła do wniosku, że i tak pewnie później nigdy już nie spotka rudego. Tokyo jest ogromne, bądźmy szczerzy - wpaść tutaj na siebie zupełnym przypadkiem raz jeszcze, to tak jakby wygrać milion złotych w totka. To nie tak, że blondynka na siłę chce kończyć ich znajomość po jednym pijackim wieczorze, aczkolwiek zdaje sobie sprawę z tego, że Spad na pewno będzie miał jej dość. Wspominałam przecież, że Melka jest inna, prawda? W każdym razie piegowata zachichotała cicho, odchylając na moment głowę do tyłu.
- Nieprzyzwyczajony do picia, co? - mruknęła, wskazując na domówioną przez niego popite. Cóż każdy pije jak pije. Mel zaraz pewnie też wymięknie, zamówi coś do popicia, a później w jakiś dziwny, irracjonalny właściwie całkowicie niewytłumaczalny sposób znajdzie się na ziemi za barem albo centralnie twarzą przed butami swojego nowego kolegi. Procenty dopadają wszystkich. Nawet ją. W końcu jest tylko zwykłym człowiekiem. Na dodatek drobnym, a jej naturalny kolor włosów, to blond, który w wielu przypadkach wszystko tłumaczy.
- Andrew? Nie jesteś chyba stąd, nie? - wypaliła nie wiadomo po co, zaraz marszcząc brwi. Co się takiego stało, że teraz siedzi i chla przy barze jak typowy narkoman i alkoholik w jednym? Och, długo by mówić. Serio ...
- Właściwie, to uprowadził mnie z galerii psychiczny małolat, który później kazał mi pic w swoim mieszkaniu i odwalać dzikie pląsy. Noale tak, nie zdążyła też na wyprzedaż. Koronkowe majtki poszły się jebać. - odpowiedziała, uwzględniając już w swojej wypowiedzi pijackie akcenty. A co. Przecież nie będzie udawać, że wódka ani trochę jej jeszcze nie ruszyła. Zresztą jest ledwo co po niecałej butelce wina.

[zt]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Nie Kwi 06, 2014 8:26 pm

Co może robić samotny i bezdomny Niemiec o tak później porze nocnej? Pić! Udało mu się zdobyć parę monet od jakiegoś dzieciaka, który znalazł się pechowo na drodze wampira. Nie dość, że osuszył gnoja z krwi, to jeszcze haniebnie go okradł. Cóż... na zakup ubrania mu nie wystarczy, jedynie na jakiegoś taniego drinka. Poprawił swój poplamiony i potargany płaszcz, kierując się do najbliższego baru. Co prawda nie takich klimatów się spodziewał, no ale na takiego samotnika wystarczy. Usiadł na jedynym z krzeseł przy barze, zamawiając najtańszy drink. Zwykła wódka i to mały kieliszek. Fergal zmarszczył brwi, nie mając już siły na marudzenie. Nie mógł za szybko pić, wszak inaczej zmuszą go do opuszczenia lokalu.
Skrzyżował ręce na blacie lady, ukrywając w nich twarz. I pomyśleć, że jego inni niemieccy eks gestapowcy żyją sobie w luksusach, z immunitetem, a on... On się wije jak szczur po spelunach i żebra o grosze, ewentualnie zabiera! Wprawdzie mógł sprzedać szmaragdowe kolczyki, lecz żal to robić, w końcu są jedynymi pamiątkami po bogactwie, które stracił.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Nie Kwi 06, 2014 8:43 pm

Miasto nocą nie wydawało jej się już tak piękne jak na początku. Nic ciekawego nie kusiło jej do nocnych eskapad jak dawniej, a teraz jeszcze dostała zakaz od naczelnego dowódcy miejscowych świrów, czytaj szlachetnych, żeby nie robić jej ukochanych imprez z popitą. PRZECIEŻ TO DLA WAMPIRÓW NIC ZŁEGO. Aż tupnęła obcasem o ziemię ze złości przechodząc obok pewnego zaułka kiedy wyczuła słaby zapach krwi w powietrzu. Coś niedawno musiało się tam stać. W sekundę z pomocą błysku znalazła się na końcu uliczki, rozejrzała się i przybrała obronną postawę na wszelki wypadek. Dostrzegła ciało jakiegoś dzieciaka. Z pogardliwym uśmiechem splunęła obok i obtarła usta. Widok tak potraktowanego ciała wywołał w niej obrzydzenie do gatunku zarówno ludzkiego jak i jej własnego. Uczestnicy jej imprezy zawsze później pozbywali się ciał w nieco bardziej subtelny sposób.
Kierując się słabym, ale wciąż unoszącym zapachem krwi podążyła za oprawcą. Chciała się dowiedzieć kto tak bardzo gardził nimi by napadać na bezbronne dziecko, a nie wyczuwając żadnych zagięć ani napięć w swojej tarczy już wiedziała, że potencjalny towarzysz nocny nie spodziewa się jej wizyty. Dotarła więc do baru z którego głośno płynęła w powietrzu muzyka bluesowa. Skrzywiła się na wejściu, ale z firmowym uśmiechem i kręcąc biodrami weszła do środka. Znów pozwoliła sobie się rozejrzeć, większość wpatrywała się w nią łakomym wzrokiem aczkolwiek zignorowała ich impertynencję i śmiało ruszyła ku osobnikowi, którego szukała od paru minut. Usiadła na miejscu obok i swoim melodyjnym sopranem zaczęła.
- Pewnie nie spodziewałeś się pogoni po tym co zrobiłeś gówniarzowi? - Nie zabrzmiało to jakoś specjalnie źle, przecież nie wyjawiła otwarcie że zabił. Mogła, ale tego nie zrobiła bo już w tym momencie karetka na sygnale zmierzała do ledwo żywego, ale trzymającego się na skraju dwóch światów, dziecka. - Prawie ci się udało, odratują go. - Westchnęła cicho i zamówiła szklankę martini mierząc go krytycznym wzrokiem. - A co dla ciebie? - Miała na myśli, że postawi mu drinka, czemu nie. Stać ją w końcu jako kobietę pracującą. - Jestem Shitsu, tak możesz się do mnie zwracać. - Nie musi wiedzieć kim naprawdę jest zielonowłosa nimfa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Nie Kwi 06, 2014 9:19 pm

Niestety Fergal nie należy do wampirów, dbających o swoje ofiary. Pozbywał ich posoki, a później porzucał jak śmieci, którymi notabene według niego byli. Gardził ludźmi, jak i innymi gorszymi jednostkami wampirów. Czego właściwie można po wojennym Niemcu się spodziewać? Na pewno nie litości czy zrozumienia. I w sumie nie dbał o to, że ktoś najwyraźniej postanowi pośledzić napastnika biednego, niewinnego ludzkiego szczenięcia. Jest ich mnóstwo, więc jak pozbył się jednego, populacja ludzka bardzo nie ucierpi.
Siedział zatopiony we własnych niemieckich myślach, gdy ktoś ośmielił się mu przerwać. Podniósł niechętnie jasny łeb na przybyłą osobę. Szybko się dosiadła. Poprawił okrągłe okulary na nosie, sięgając po kieliszek z wódka. Opróżnił jedynie do połowy, krzywiąc się.
- O tej porze raczej nie. - Wypalił mało zaintrygowany faktem śledzenia. W każdym razie kobieta zamierzała ciągnąć dalej temat.
- Bardzo smutna wieść. - Ta, dzieciak przeżył. Wielka szkoda. Fergal nie lubił psuć roboty, zwykle w dawnych wojennych czasach śmierć ludzi wychodziła mu perfekcyjnie! Oczywiście wcześnie wykorzystywał przeróżne tortury! Dopił ze swojego kieliszka, odsuwając go w stronę barmana i miał już odejść, gdyby nie pytanie. Chciała postawić nieznajomemu? Uniósł lekko brew, wracając na miejsce. Teraz bardziej przyglądał się kobiecie.
- Nic nic chcę. Nie szukam łaski, chodząc po barach. - Burknął nieco zirytowany samym faktem zaproponowania mu drinka! Jego niemiecki honor mu nie pozwalał, wszak nie wie z kim ma jeszcze do czynienia.
- Jak ta psia rasa! Uroczo... Ja jestem Fergal. - Nuta złośliwości i musiał przyznać iż całkiem odważna osoba z tejże dziewczyny. Szkoda tylko że z nikim jej nie kojarzył.
- Śledzisz każdego wampirzego mordercę? - Do rozmów Fergal nadawał się, jak do roznoszenia ulotek o miłości do Żydów. Lecz o czym ma mówić z nowo poznaną osobą?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Nie Kwi 06, 2014 9:37 pm

Ona także nie, ale sama estetyka otoczenia wymagała pozbywania się z plaży truchła zanim zacznie się rozkładać. Nie cierpiała smrodu rozkładających się ludzi, omijała cmentarze szerokim łukiem bo już koło nich unosił się zwykle ten smród. Ludzki węch nie był tak czuły by po kilku dniach to wyczuć, ale wampirzy owszem. Wzdrygnęła się na wspomnienie, a potem myślami powróciła do mężczyzny. Jej niewinny uśmieszek zmienił się w złośliwy wyszczerz typowy dla osób z jej rodu. Nauczyła się tego od braciszka!
- Wódka to niezbyt dobry trunek jak sądzę. - odparła odbiegając od tematów ich rozmowy wyczuwając w powietrzu czym raczy się jej towarzysz. Sama zabrała się z rozkoszą w złotych oczach za swój drink i rozsiadła wygodniej na siedzeniu. Zakładanie nogi na nogę było taką kobiecą obsesją, której nawet ona uległa. W ten sam sposób pozwoliła mu się lepiej przyjrzeć swoim krągłościom... jak wszystkim na sali, ale mało ją to obchodziło. W tym momencie skupiła pełną uwagę na panu mordercy niewinnych dzieciątek. - Zazwyczaj mnie to nie obchodzi, tym razem szukała towarzysza i ot tak nawinęło mi się to dziecko. Oto jestem! - Zaśmiała się wyraźnie rozbawiona jego nieufną jak i nieco obrażoną postawą, przecież nie sugerowała mu zostania na jej utrzymaniu tylko towarzyskiego drinka za rozmowę. Kto wie...
- Doszliśmy w końcu do czegoś, skoro już jestem urocza to poczęstuj się jednak moją zachętą i wypij na mój koszt. Dzisiejszej nocy czuję się wystarczająco samotna by twój niemiecki akcent mnie nie raził. - Wyraźnie się z niego naigrywała, ale dlaczego nie skoro stał się nieco nieuprzejmy w stosunku do nowo poznanej osoby. - Tylko jeśli zostawiają po sobie tak wyraźny trop. Jak skończymy pić możemy pójść na randkę do mojego mieszkanka... i tam pić dalej. - Zasugerowała tym razem jednak nie żartując.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Pon Kwi 07, 2014 9:50 am

Każdy ma swój gust. Wampirzyca wolała czuć świeże powietrze niż gnijące zwłoki, a Fergal zdążył się przyzwyczaić, zatem smród w żadnym wypadku mu nie szkodził.
Odwzajemnił uśmieszek choć nie był tak złośliwy, jak jej, wszak miał uśmiech rekini - pełny ostrych zębów, co nadawało mu charakter bardziej przerażający. Ale czy przestraszy zielonowłosą?
- Wódką nie trzeba się delektować, poza tym bardzo ją lubię. - Nie ma sensu się przyznać, iż po prostu nie ma pieniędzy na coś lepszego, toć to do niego nie pasuje.
Owszem, przyglądał się kobiecym atutom wampirzycy i trzeba przyznać, że miała się czym pochwalić. Całkiem inna niż niecmieckie kobiety! Na samą myśl robiło mu się niedobrze, przecież i wampirzyce potrafiły być paskudne.
- Widzę właśnie. - Bąknął, niespecjalnie starając się być miłym. Wciąż nie widział powodu, aczkolwiek nie spodziewał się takiej chęci do rozmowy z jego osobą. Zwykle omijano go szerokim łukiem. I jakoś nie zdziwił się rozpoznania akcentu, ma bardzo wyraźny i nie wstydził się pochodzenia. Zresztą nawet w cechach ubioru mogła zauważyć elementy niemieckiej starej mody wojskowej. Płaszcz oraz niemieckie wysokie buty - ta para nadal była w dobrym stanie, acz ślady zużycia gdzieniegdzie się już pojawiły.
- Skoro jesteś taka chętna na stawianie, to chcę szklankę brandy. Mocno schłodzoną. - I tu już spojrzał porozumiewawczo na barmana, dając mu znać że ma wykonać zamówienie. Obrazi się właścicielka zielonych włosów? Wątpił, sama chciała. I jeśli dostał zamówienie, od razu chwycił szklankę w dłoń, przyglądając się zawartości.
- Randka w twoim mieszkaniu? Szybka jesteś. Masz ku temu jakieś konkretne cele, czy aż tak jesteś samotna? - Co jak co, lepiej być ostrożnym. Nie, nie bał sie ale lepiej mieć nosa co do dziewczyny. Nie miał bladego pojęcia co knuje względem jego podłej osoby.
- Bo picie jakoś do mnie nie przemawia. - Dodał po niedługiej przerwie, uważnie przyglądając się twarzy Shitsu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Pon Kwi 07, 2014 4:16 pm

Niemalże wybuchnęła śmiechem na tę marną w jej mniemaniu próbę wystraszenia. Kogo on chciał oszukać tym uzębieniem? Niższą krew wyczuwa się bez problemu i od razu wiedziała, że gdyby to była groźba to w starciu nie miałby żadnych szans. Uznała to więc po prostu za próbę droczenia się z nią, a skoro tak to przesunęła swoje krzesło bliżej tak by stykali się udami i jak gdyby nigdy nic nachyliła się w jego stronę. Rozpięła powoli poły płaszcza odsłaniając kusą, niewiele zakrywającą koszulkę pod spodem i niczym niewinne dziecko oblizała wargi. Dłonią sięgnęła znów po swoją szklankę i poprosiła o kolejną widząc, że mężczyzna jednak pokonał dumę i zamówił coś. Zapłaciła za wszystko po czym zaczęła sączyć kolejnego drinka.
- Jakoś ci nie wierzę. - Odparła po prostu nie tracąc czasu na tłumaczenie dlaczego, co go zdradziła czy tym podobne pierdoły. Wampiry miały zbyt wiele sprytu i innych przejawów większej inteligencji od ludzi by być w stanie same to ocenić. - Osobniki o typowo Europejskiej urodzie są mi bliższe upodobaniem niż Azjaci. Masz swoją odpowiedź. - Rzuciła tak jakby mówiła o pogodzie, a nie o swoich osobistych upodobaniach względem płci przeciwnej. Zresztą w ostatnich czasach mało, który z jej znajomych wampirów wyglądał jak prawowici mieszkańcy Japonii. Wszystko za sprawę wciąż prężnie rozwijającego się biznesu, przemysł brnie do przodu i wyrywa się zanim biedne marne ludzkie stworzenia są to w stanie zauważyć.
- Jestem samotna. Praca modelki zdecydowanie nie służy mojemu życiu towarzyskiemu... łóżko stoi nocami puste, a ja szlajam się ulicami w poszukiwaniu towarzyszy zabaw. - Stwierdziła kompletnie nic nie robiąc sobie z tego, że większość ludzi wyraźnie im się przysłuchuje, a na tę uwagę większość z nich niemalże napaliła się na rozmowę z wampirzycą. Ich nadzieje rozwiała jednak sama zainteresowana zbliżając się jeszcze bardziej do jasnowłosego i niedbałym ruchem zdejmując mu w oczu okulary, a potem odkładając je na blat. - Jak sądzisz? Czy osoba o moim sposobie życia może być normalna? - W połowie zdania jej głos zniżył się do zmysłowego szeptu, a wzrok niemal hipnotyzował swoją głębią. Potrafiła być tak seksowna jak tylko chciała, a dzisiaj właśnie chciała! Już sobie postanowiła, Niemiec albo należy do niej albo do nikogo.
Cóż... nikt nie powiedział iż Shitsu do normalnych należy, prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Pon Kwi 07, 2014 9:15 pm

Mogła chociaż poudawać, że przestraszyła się niecodziennego uzębienia dla wampira! Fergal jest dosłownie uczulony na własne wpadki i czasami dostaje ślepego focha na cały świat, włącznie z samym sobą. Zmrużył oczy, uciekając gdzieś wzrokiem na butelki poukładane za ladą. Etykietki okazały się takie ciekawe, tak nagle, zwłaszcza przy rozpinającej płaszcz kobiecie. Z trudem walczył z ciekawością spojrzenia na kuszące ciało przypadkowej towarzyszki. Toć mu nie wypada.
- Nie musisz mi wierzyć. - Wypalił w ogóle nieprzejęty zachowaniem wampirzycy. Co z tego, że silniejsza? Niemiec mimo swojej słabej krwi (bo przecież swoją najczęstszą krew przez eksperymenty stracił) wciąż wierzył we własne możliwości.
- Ale że też akurat musiałaś wybrać mnie. Nie mogę się nadziwić, zwykle przechodnie omijają mnie szerokim łukiem. - Słowa wypowiedziane w pełni pewności siebie, wszak wiedział o swojej zajebistej urodzie! Ale do rzeczy, mniemanie to wysokie o sobie ma, zresztą niemal jak każdy były ss-man.
- Zresztą ty także masz się czym pochwalić i nie będąc czystą rasą. Godne uwagi. - Nuta poglądów musiała wyjść na świat. Poprawił okulary, które zsunęły mu się nieco z nosa. Upił łyk swojego drinka, zerkając już nieco łagodniej na wampirzycę. Prznamniej jej osoba cieszy oczy.
- Musisz bardzo naciskać na swoją karierę, skoro jesteś samotna. Coś sam o tym wiem. - wzruszył ramionami, biorąc znowu kilka łuków. Kontynuował.
- Właściwe mógłbym ci potowarzyszyć w twoim mieszkanku. Daleko mieszkasz? - Lepiej się upewnić, bo skoro mieszka dalej, może szybko jej uciec! Bo jak blisko, cóż... będzie nieco trudniej. I byłoby jeszcze ładniej gdyby Shitsu nie ściągała mu jego okularów! Fergal zaczął bluźnić po niemiecku, że aż ludzie zaczęli się na niego oglądać. Przecież on niewyraźnie widzi! Na nietypową wampirzą wadę wzroku!
- Nie rób tego! - Skarcił kobietę krzykiem, zakładając sobie szybko okulary... o ile mu je oddała. Chyba nie chciała żeby Niemiec jej nagle oślepł.
- Raczej nie jesteś normalna, zabrałaś mi okulary i to bez pytania. - Co za oburzenie! Choć kuszenie Shitsu podziałało nieco na nerwy. Westchnął głośno, kończąc za chwilę swój trunek ze szklanki. Czego miał się jeszcze spodziewać po Szalonej?
- Jeśli chcesz iść, to teraz. - Warknął nieco ostrzej. I tak, przyda się jakieś mieszkanie. Ogarnie się, odpocznie. A nóż widelec nakarmi go krwią?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Wto Kwi 08, 2014 3:07 pm

Co komu nie wypada to już niezbyt ważne, szczególnie po tym jak otwarcie zaprosiła zbłąkanego wampira do siebie. Szło zauważyć, że z takim wyglądem musiał mieć jakieś problemy, a mimo to znudzona monotonią dnia codziennego postanowiła go przygarnąć dla siebie. Nowa zabawka zawsze się przyda. Błysnęła zębami w kolejnym ze złośliwych uśmiechów wyraźnie dając mu znać, że o nim właśnie myśli i nie są to myśli dla niego zbyt dobre.
- I nie zamierzam. - Suche stwierdzenie odniosło właściwy efekt, na momencie zdejmując jej maskę niewinnego dziewczęcia. - Powtórzę się, nie jestem normalna więc to nic dziwnego. - Jak gdyby nigdy nic dokończyła drinka i zmieniła pozycję siadając bokiem do niego i spoglądając zza firany rzęs zmrużyła oczy.
Zabranie go do domu jak swojego pieska mogło nie być takim złym pomysłem. Miała za mało rozrywek ostatnimi czasy, a wierny sługa zawsze się przyda. Podnosząc więc zgrabny tyłek z krzesła machnęła na niego dłonią i brodą wskazała wyjście.
- Jestem gotowa. - Nawet nie zapięła płaszcza, co ją obchodzą spojrzenia ludzi wokół, mało kto zapewne ją skojarzył, a ci pewnie nawet nie wierzyli w prawdziwość swoich przypuszczeń. Oddała mu jego okulary, a nawet sama założyła wampirowi na oczy co by się tak nie złościł i jak gdyby nigdy nic złapała go za ramię wyciągając w mrok nocy.
Jej złowieszczy chichot musiało być słychać także w środku. A nóż widelec jednak go nakarmi?

zt. oboje
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Pią Cze 10, 2016 6:03 pm

Mark niedawno co wrócił do Japonii, na Yokohamę. Po rozstaniu z Fabio, stwierdził, że niewiele go tutaj trzyma i postanowił wziąć sobie tymczasowy urlop od Szarych i burmistrza. Jednak Szara Policja była dla niego jak wybawienie, poza tym przywiązał się do tej cholernej pracy. Może zrobili mu niezłe pranie mózgu i dlatego tak fanatycznie pragnął pracować dla Samuru? Sam nie bardzo wiedział, jednak nie to się przecież dla niego liczyło! Wrócił szybciej ze swojego urlopu, gdy tylko doszły go słuchy, że szlachetnokrwisty zrezygnował ze swojego stanowiska, usuwając się całkowicie w cień, ponieważ nawet Szarzy zostali zlikwidowani. Mark stwierdził, że tak być nie może. Przez to, że Samuru przestał być burmistrzem w mieści zapanuje bałagan i nieporządek! Tylko ten wampir potrafił panować nad miastem i jego mieszkańcami (czyż to nie choroba?).
Wrócił kilka dni temu, zdążył się rozpakować w swoim wynajmowanym domu nad brzegiem morza. Zanim jednak powróci do obowiązków, chciał znów zacząć żyć życiem tego miasta. Oswoić się, wrócić na stare śmieci... Wyjść do ludzi, rozeznać się w ich opinii na temat tego, co dzieje się w mieście i na temat zapatrywania na władzę Samuru. Jego byłą władzę... Jednak w tym mieści ludzie nigdy chętnie nie chcieli z nikim rozmawiać. Ktoś mu szepnął, aby udać się do centrum miasta, do klubu blussowego. Dobrze się składało, bo nie dość, że uwielbiał tę odprężającą i zmysłową muzykę, to jeszcze mógł załatwić tutaj swoje interesy. Ponoć ten jegomość był charakterystyczny, więc nie powinien mieć większych trudności z jego rozpoznaniem. Cóż, to się jeszcze okaże. W razie czego, znał jego "imię".
Mark zajechał i wszedł do klubu. Duszne powietrze od razu go zaatakowało. Niezły tłum ludzi przyszedł, żeby napić się niezłego piwa i posłuchać muzyki na żywo. Mark podszedł do baru i zamówił sobie bezalkoholowego drinka (nie znosił alkoholu, a w takich miejscach nie wypada pić przecież sok pomarańczowy) i rozejrzał się za jakąś wolną przestrzenią. Dostrzegł pod ścianą przytulną, dwuosobową kanapę, do której właśnie zmierzał, aby usiąść. Gdy dotarł na miejsce, rozsiadł się wygodnie i zdjął z siebie marynarkę, upił także kilka łyków bezalkoholowego napoju i musiał przyznać, że całkiem niezły! Może barman na niego leciał?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Riecon Pią Cze 10, 2016 7:13 pm

Fabio Fabio Fabio... Biedny chłopaczyna... Riecon miał go okazje poznać w przykrych jednak dla młodszego chwilach, ale szlachetny nie należał do osób, które wpierdalały się chętnie w czyjeś życie. Pomógł, zabrał go z szosu, nawet nie miał pewności, czy ten faktycznie idzie na dworzec. Spotkało go kolejne nieszczęście. No cóż. tak po prostu bywa. Może Riecon tez z tego powodu był sam? Nie chciał czuć bólu po stracie bliskiej osoby. Niezależnie czy była kobietą, czy mężczyzną. Ne zbliżał się jednak za blisko do ludzi, nawet do wampirów. Jeśli chodzi o panowanie Samaru, Riecon niezbyt wiedział dużo na ten temat. Wynikało to z tego iż nie długo przebywał w Japonii. Mimo to nie było mu źle za panowania Samaru. Teraz jest niestety gorzej, bo jest jeszcze większa samowolka.
No ale szlachetnemu to i tak była rybka. Ważne, że nikt mu się nie wpierdalał do jego spraw, a jeśli znalazła się taka osoba, to zostawała ona od niej odciągnięta, albo za pomocą słów, albo czynów. Może i należał do pokojowych wampirów, ale jeśli chodzi o interesy, to lepiej mu się nie wcinać w nie. Pojawiając się w klubie, oczywiście nie przybył na bajery, a w ramach interesów. Pojawiając się w klubie ubrany, jak na avku, skierował się do baru, zasiadając przy jednym z klientów. Rozmawiali dość cicho, a finiszem całej rozmowy było przekazanie coś przez Riecona, nieznajomemu, który niebawem wybył z klubu. Czyżby tylko po to się tutaj spotkali. Zamówił sobie mimo wszystko drinka, ale niezbyt mocnego, bo nie chciał za wiele pić, po czym upił z naczynia łyk. Rozejrzał się po klubie, widząc że wiele osób razem ze swoimi znajomymi, nie potrafili chyba rozmawiać w ciszy, a Riecon chciał się napić i nieco odpocząć od pracy. Rozejrzał się po lokalu i na jego nieszczęście, nie było żadnej wolnej kanapy, pokręcił głową, rozglądając się dalej. Szukał zatem spokojnego miejsca przy zajętej już kanapie, dlatego nic dziwnego że na cel obierze kanapę, na której siedział Marek.
-Mogę się dosiąść?
Zapytał i zechce usiąść koło człowieka, nawet nie zważając na to że jest właśnie człowiekiem. To tylko raza, dla niektórych. Oczywiście rozglądając się na początku za miejscem przyjrzał się chłopakowi, chcąc wiedzieć koło kogo jest tak spokojnie. Nie zamierzał się jednak jak na razie tłumaczyć, dlaczego to, a nie inne miejsce wybrał.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Pią Cze 10, 2016 8:26 pm

Mark już od dawna nie wiedział, co się dzieje z Fabiem. Od ostatniego czasu, kiedy między nimi było jeszcze w miarę dobrze, zaczął robić z siebie ofiarę losu. Wcale by się nie zdziwił, gdyby Riecon opowiedział Markowi o tym, że Fabio zgubił się na szosie i potrzebował pomocy. Blondyn nie widział fioletowowłosego od dwóch lat, ale wciąż wiedział, co mniej więcej u niego słychać. Kazał go przecież śledzić, namierzał czasami jego rozmowy, jeśli chciało mu się opłacić odpowiednie osoby. Fabio szybko się nim pocieszył i znalazł „miłość swojego życia”, potem następną… Fabio nie był stały w uczuciach, chociaż o tym zapewniał. Cóż, najwyraźniej stoczył się albo uwielbiał, jak mu wpychał ktokolwiek…
Mark lustrował towarzystwo uważnie, aby w tym tłumie znaleźć kogoś, kto wyróżnia się w tłumie. Było tutaj sporo ludzi i wampirów; jedyni ubrani naprawdę luźno, a inni całkiem elegancko, podobnie jak Mark. Znalazł się nawet ktoś przy barze, kto miał na sobie czarny garnitur. Może właśnie wracał z jakiegoś pogrzebu? Kto normalny wciśnie się w taki koszmarnie ponury garniak? Może tylko Mark nie znosił takich ciemnych ubrań, preferował żywsze kolory. Jegomość ruszył się ze swoim zamówionym drinkiem i ruszył w poszukiwaniu wolnego miejsca. Skąd Mark to wiedział? Proste, po prostu się rozglądał, aż wreszcie ruszył w tę stronę. Blondyn początkowo nie zwracał na to większej uwagi, bowiem wokół niego były jeszcze wolne miejsca. Sądził raczej, że ten facet usiądzie przy tej kuso ubranej blondynce z soczystymi „oczętami” i wargami, idealnymi na małe obciąganko. Mężczyzna zbliżył się do niego i spytał, czy może się dosiąść. Mark spojrzał na niego obojętnie.
– Zabrakło miejsc, gdzie indziej? – i bardzo jednoznacznie popatrzył na ową blondyneczkę, która jakby mogła wyjęłaby swoje cycki z obcisłego topu. W dodatku to był krwiopijca. Och, nie miał nic do krwiopijców, to była bardzo tajemnicza rasa, którą wręcz uwielbiał. Jednak nie do tego stopnia, aby stać się jednym z nich… Czasami kłócił się o to z Fabiem.
- Tam masz pan kuso ubraną blondynę, z cycami na wierzchu... - czy tak ciężko zrozumieć, że chciał zostać sam? Ewentualnie szukał jakiegoś faceta na tę noc. Od dwóch lat bez sensu pozostawał samotny w każdą noc...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Riecon Sob Cze 11, 2016 10:53 pm

Cóż... Różnie bywa w życiu, jak i podejmuje się różne decyzje. Riecon dlatego też wybierając miejsce wybrał takie, by osoba siedząca obok, niezbyt mu dokuczała, przeszkadzała. Nie chciał siadać koło kobiet, bo pewnie zaraz by się jakaś do niego przykleiła, a on chciał się tylko napić. Co do Fabia, to pewnie Marek i tak się nie dowie co u Landrynki się dzieje ostatnio. Wynika to z tego, że Riecon nie zna Marka, do tego nie wie, ze człowiek zna fioletowo-włosego, wiec dlaczego mieli by o nim rozmawiać? No sens.
-Nie, dla tu wydaje mi się najspokojniej. Napije się i pójdę, nie przeszkadzaj sobie.
Polecił mu spokojnym głosem, bez żadnego nakazu. Rozumiał iż Markowi może się to nie podobać iż ktoś się dosiadł. Może chciał byś sam, a tu taki Riecon przyłazi i mu truje dupę... Pfff. Są i takie osoby niestety.
-Nie kręcą mnie mnie takie coś.
Odparł beznamiętnie, ale nie dokładnie. Można było to odebrać na różne sposoby. Albo chodziło szlachetnemu o styl w jakim była kobieta, albo "takie coś" dotyczyło się samej kobiety. Kto wie... Bowiem Riecon patrzył na obie płci. Popijając swojego drinka, zerknie chwile na osobę obok, a może nawet przyjrzy się jego szyi. Kąsanie innych, to jednak nie było to czego szukał. Jako szlachetny miał z tym problem, no bo jak się najeść nie kąsając... Mrrr. ta świeża cieplutka krew, skryta pod tą cieniutką warstwą skóry... NA samą myśl, aż się głodny robił... Ale spokojnie nie po to tutaj przybył.
-Jesteś miejscowym?
Zapytał bo patrząc tak an chłopaka, stwierdził, ze go nie zna. Na pewno go nie widział, jak i nie wiedział, ze go nie było tyle czasu w mieście. W tym czasie właśnie, Riecon pojawił się w Japonii, tutaj. Mężczyzna nie miał odpowiadać, no ale skoro siedzi już obok, to może warto zagadać. No więc czy warto?
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 2 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach