Klub bluesowy

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Nie Cze 12, 2016 12:42 pm

Mark nie należał do osób, które wtrącają się w cudze sprawy. Może także dlatego, że sam liczył na odwzajemnienie takiego spokoju. Miał sporo sekretów, nic zatem dziwnego, że wolał, aby pozostały w tajemnicy i tylko do jego wiadomości. Zatem Riecon pod tym względem wybrał odpowiednią osobę do potowarzyszenia na kanapie. Tyle że Mark… faktycznie wolał posiedzieć w samotności. Szczególnie, że przyszedł tutaj w konkretnym celu, a nie żeby się rozerwać i odprężyć. Nie pijał nawet alkoholu. Nie przepadał za jego smakiem i uważał, że tylko wyniszcza organizm. Blondyn uwielbiał sport i chciał mieć doskonałe ciało, dlatego nie tolerował toksyn i używek.
Mark wcale nie chciał wyciągnąć niczego od Riecona w sprawie Fabia. Przecież nie wiedział, że ci dwaj w ogóle się znali. Nie wiedział nawet, jak ten świat jest mały! Siedział obok faceta, który chociaż przez chwilę mógł znaleźć się w towarzystwie fioletowowłosego…
– A może na kogoś czekam i zająłem dla tego kogoś miejsce obok siebie? – zadał lakoniczne pytanie, spoglądając leniwie na krwiopijce obok. Zawsze w nich pociągała go ta ich twardość w swej miękkości, bladość skóry, która nabierała lekkich „rumieńców” po spiciu ludzkiej krwi i ta groźba w delikatności względów zaufanych ludzi… Taka potęga mieszcząca się w na pozór ludzkim ciele!
Mark miał wrażenie, że… nie do końca zrozumiał japońszczyznę swojego chwilowego rozmówcy: „Nie kręcą go go takie coś”? Chyba naprawdę musiał podszlifować swój język, przez dwa lata go zaniedbywał!
- To co Cię interesuje, skoro nie chcesz przysiąść się do blondyny? A wybrałeś towarzystwo nudziarza? - no właśnie, dobre pytanie, nie? Mark serio uważał się za nudziarza...
Kolejne pytanie skierowane do Marka. Nieco się zirytował… Niby mówił, że ma sobie nie przeszkadzać, a co chwilę do niego zagadywał. No nic tylko przywalić!
– A czy Japończycy mają blond włosy, błękitne oczy i amerykański akcent? – spytał już nieco zirytowany. Tylko niech się nie tłumaczy, że w tych ciemnościach nie dostrzegł chociażby koloru włosów, a w głosie nie usłyszał amerykańskiego akcentu. Przecież był wampirem, więc jego spostrzegawczość była większa.
– Ty również nie wyglądasz mi na rodowitego Japończyka. Jesteś… za wysoki o jakieś pół metra. – i pewnie ma większego penisa niż nie jeden Japończyk. W sumie każdy facet na świecie ma większego penisa od Azjaty…
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Riecon Nie Cze 12, 2016 6:37 pm

Szlachetny nie pił dużo alkoholu, pił go na rozluźnienie po pracy i kiedy miał czas, z czego tego ostatniego miał najmniej. Można śmiało rzec, że był pracoholikiem. Potrafił pracować wszędzie. W klubie w terenie w biurze. Najchętniej jednak pracował w domu w swoim gabinecie, odizolowany od reszty świata. Całkiem sam w ciszy. Jednak dzisiejszego dnia wylądował w klubie, początkowo służbowo, co doskonale było widać. Zasiadając jednak na kanapie, koło obcego człowieka, mógł spodziewać się tej wrogości. Był kimś obcym.
Słysząc probe spławienia, bo tak odebrał Riecon skierował swoje czarne węgielki na Marka, jak by chcąc go przeszyć na wylot tym spojrzeniem.
-A czekasz?
Zapytał bo chłopak nie wyglądał na tego który kogoś czekał, a sam Riecon uważał iż gdyby słowa człowieka były prawdą, to ów osoba zachowywała się nie w taki sposób. Oczywiście mógł się mylić... Siedząc nadal na kanapie, popijał swój trunek, delektując się nim.
-Może waśnie tacy nudziarze jak Ty.
Niech sobie odbiera jego słowa jak chce, bowiem szlachetny nie wiedział iż jego rozmówca woli mężczyzn, dlatego jego wypowiedz nabierała dwuznacznego znaczenia. Gorzej jeszcze jak Mark wpadnie mu w oko...
-Nie. Jednak środowisko w jakim się przebywa zmienia nas.
Odparł ze spokojem, potwierdzając słowa blondasa, który jak na złość zaczął się irytować. No co za pech! Zły szlachetny... Nic tylko irytuje ludzi... Fuuu
-Nie mam nic z Japończyka.
Nie był Japończykiem w żadnym procencie. Jego narodowość znajdowała się kompletnie w innym miejscu na mapie. Co do penisów... To Riecon nie narzekał bowiem jak to się mówi... Co za dużo to nie zdrowo... Tak po środku...
Sącząc w taki sposób swoją szklaneczkę w końcu ja opróżnił, bawiąc się lodem w naczyniu, który też wziął do ust, nie zrażony jego chłodem. Zaczął ją memlać, ale w taki sposób, by jak najmniej poruszać szczęką.
Jego wzrok po chwili ulokował się na mężczyzny obok, do tego... Do tego nic nie mówił, tylko obserwował, jak będzie się zachowywał człowiek, do tego przypatrywał się jego wyglądzie.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Pon Cze 13, 2016 10:44 am

– Raczej szukam. – rzucił krótko, zgodnie z prawdą. Nie zamierzał zwierzać się wampirowi z niczego więcej. Rozglądał się przecież uważnie niemal cały czas, od czasu do czasu sącząc bezalkoholowy. Nie spojrzał nawet zbyt uważnie na towarzysza, kiedy ten usiadł. Zerknął jedynie wówczas, gdy się zbliżał i ucięli sobie krótką wymianę zdań a propos wolnego miejsca. Mark naprawdę chciał posiedzieć sam. Ale nie zamierzał spędzać całego wieczoru w tym klubie. Jeśli w ciągu najbliższej godziny nie pojawi się owy gość, Mark po prostu wróci do domu. Był zmęczony. Nie spał od wielu godzin, znów… To dla niego nic nowego. Riecon mógł nawet dostrzec oznaki zmęczenia w postaci sińców.
Interesują go tacy nudziarze jak Mark? Blondyn spojrzał na niego spod na wpół przymkniętych powiek. Jednak to spojrzenie było przelotne i już po chwili znów lustrował uważnie tłum tańczących ludzi. Muzyka wręcz zachęcała do tego, aby ruszyć na parkiet. Może Mark powinien zmienić orientacje? Skoro nie miał powodzenia u facetów, to może z kobietami pójdzie mu znacznie łatwiej. Co prawda nie podniecały go, ale na to chyba znajdzie się jakiś „specyfik”. A może wiele też zależało od samego podejścia?
– Charakter tak, ale wygląd nie. – widział kiedyś kogoś, komu wygląd zmieniłby się sam z siebie (pomijając wampiry, który miały taką zdolność)? Mark zawsze był poirytowany, po prostu taki miał charakter. Riecon nie musiał sobie schlebiać aż tak bardzo, uważając siebie za jakże „złego”, bo zirytował człowieka, który wiecznie jest czymś podkurwiony. Cóż, taki charakter… Nic dziwnego, że Fabio w końcu uciekł od blondyna.
– To tak jak ja. Jestem rodowitym jankesem. – wzruszył ramionami i dopił do końca swój drink. – Wybacz, idę po kolejnego. – stwierdził i wstał od wampira, ruszając między tłumem w stronę barmana. Może przy barze prędzej znajdzie tego, kogo szukał? W dodatku nie chciał żadnego towarzystwa, więc może tutaj znajdzie więcej spokoju?
Kierując się w stronę baru, wpadła na niego jakaś zawirowana dziewczyna, która upuściła coś, co trzymała w łapie. Prawdopodobnie był to telefon… Mark to zignorował, co dziewczyna powitała jakimiś obelgami na temat „ech, ci faceci”. Zasiadł na krzesełku przy barze i zamówił drink. Gdy już go otrzymał, okręcił się wokół osi, by siedzieć twarzą na wprost tłumu. Stąd miał niezły widok na tańczących, ale także na tych, co wchodzili do baru. A Riecon zyskał wolną kanapę dla siebie… Czyż nie tego chciał? Mark zerknął na niego, przyglądając się mężczyźnie nieco dłużej, po czym znów zaczął lustrować otoczenie. Upił ze dwa łyki drinka bezalkoholowego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Riecon Wto Cze 14, 2016 2:34 pm

-Jeśli mogę się okazać na tyle wścibski, co kogo mniej więcej szukasz? Może to akurat ja...
Mruknął ze spokojem w głosie, lecz przy końcu dało się słyszeć nutkę rozbawienia i niedowierzanie, że to powiedział.W sumie nie wiadomo jak to można było odebrać. Szlachetny nie miał bladego pojęcia czego, kogo poszukuje chłopak. W myślach w sumie potrafił czytać, no w każdym bądź razie coś koło tego, ale na obecną chwile nie używał swoich umiejętności, bo po co? Bez potrzeby nie będzie się męczył... Do tego patrząc tak na Marka bez problemu dostrzegał w nim oznaki zmęczenia, no ale co tam... nie w jego interesie by zwracać komuś na to uwagę. Mark pewnie wiedział sam, że skoro jeszcze nie leży, nie śpi, to nie jest jeszcze tak zmęczony.
-W sumie tez racja.
Potwierdził jego słowa bez obaw zerkając na kolegę obok. Irytował się? I co z tego. Riecon niezbyt się tym przejął, bo nic złego nie robił, a grzecznie siedział. Jak widać taki charakter i trzeba to akceptować, albo zmienić towarzystwo, jak kto woli, nie?
-Jaki ten świat mały.
Mruknął sam do siebie i na jego słowa o spacerku skinął głową. Nie zatrzymywał go, bo i po co. Jeśli zechce wróci, bowiem miejsce i tak jest tutaj obok Riecona puste. Bawiąc się lodem w ustach, patrzył na odchodzącego mężczyznę. Sytuacja która wydarzyła się przy barze, była w sumie pewnie często spotykana w klubach. Została tez zignorowana. Sam Riecon nie ruszył się z miejsca, zakładając nogę na nogę, by obserwować sobie dalej klub.
Podeszła na chwile kobieta pytając się o coś, ale po geście Riecona ręki było widać, ze ten na coś się nie zgadza, bowiem panienka chyba się bawiła w Riecona, który dosiadał się do obcych. Spławiając dziewczynę, spojrzy na Marka i poklepie miejsce koło siebie wymownie, czekając.
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Sro Cze 15, 2016 5:02 pm

– Okazać wścibski się możesz, nie mogę tego zabronić. Jednak nie muszę na to odpowiadać, nawet nie chcę i nie zamierzam. – nie zamierzał także tłumaczyć się wampirowi ze swojej decyzji. Mógł ją uszanować bądź nie, najwyżej Mark skończy z sercem na chodniku, kilka kroków od reszty ciała. Proste, prawda? Nie bał się tych nocnych istot. A to dlatego, że nie straszne mu były tortury czy śmierć. Był w wojsku, tam go wyszkolono do wielu zadań, nawet tych najtrudniejszych dla każdego człowieka. Nie straszny mu był ból. Raz był nawet poddany torturom, w Rosji. Wymagała tego jedna z misji. Jednak nawet nie myślał już o tym, wystarczyło, że ruskie nic z niego nie wyciągnęły!
– Zależy co rozumiesz przez [i]mogę to być ja – sparafrazował go szybko, kiedy dotarł do niego ten… dwuznaczny sens wypowiedzi. Nie wiedział przecież, że ma do czynienia z kimś, kto preferuje obie płci. Mark tym samym wątpił, aby wpadł w oko jakiemuś wampirowi. Co jak co, ale żeby wampirowi? Aż w swoją urodę i inne przymioty nie wierzył.
Mark nie został zatrzymany, kiedy powiedział, że idzie po drinka. W końcu też nie mówił, że ma zamiar wrócić, czyż nie? Gdy zamówił i usiadł przy barze, dostrzegł, że jakaś nieznajoma kobieta zainteresowała się miejscem obok krwiopijcy, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się seksowny tyłek Marka. Po chwili dostrzegł także wymowny gest wampira. No naprawdę myślał, że Mark pokusi się o to, aby spełnić zachciankę jakiegoś wampira? Rety… chyba ostatnio nieco zmiękł. Aby okazać swą butność i lekceważenie, odwzajemnił gest. Dosłownie, bowiem jeden z gości klubu właśnie zszedł z barowego stołka, więc miejsce przy barze, obok Marka zwolniło się. Położył dłoń na ekoskórzanym stołku i poklepał. Ciekawe jak odbierze to wampir. Wątpił tym samym, aby wampirzysko wstało ze swego miejsca i powędrowało do człowieka… Ta rasa nie idzie na rękę ludziom.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Riecon Pią Cze 17, 2016 5:35 pm

-Twoja wola
Zakończył poruszany temat, nie mając zamiaru irytować człowieka. Większość z ludzi było słabych, łatwowiernych. Myślących że im wszystko z nieba spadnie. Ale byli i tacy, którzy dochodzili do wszystkiego sami. Wiedzieli na co ich stać. Samodzielność też jest wtedy ich cechą, oczywiście jak najbardziej pozytywną. Riecon może i był wampirem i to do tego starym jak .... Jednak wiedział iż mimo iż byli słabsi fizycznie, to potrafili działaś szybko i sprawnie. Bowiem siła to nie wszystko. Lecz wracając do klubu. Patrząc na Marka, jak i słuchając jego odpowiedzi na słowa szlachetnego, można było doskonale zauważyć iż człowiek zapewne znając lub nie zagrożenie i tak powie co mu w duszy gra. Wyglądał na twardego kolesia, który nawet jeśli robi się gorąco, to nie ucieka gdzie pieprz rośnie. Co za tym idzie? Tacy ludzie najczęściej są niebezpieczni mimo wszystko i lepiej na nich uważać.
-A jak według Ciebie to rozumiem?
Zadał mu pytanie uśmiechając się nieco złośliwie. Zwrócił uwagę na dwuznaczność słów wampira... Hymmm to mogło ino obudzić podejrzliwość Riecona, który tak czy siak był tolerancyjną osobą. Niezależnie jednak od podpowiedzi, chłopak mógł odejść. Nie musiał jednak też wracać, jego decyzja. Podjął ją, wybierając iż woli posiedzieć przy barze. Obserwował go nadal wykonując gest w jego kierunku, by wrócił tutaj do niego. Ten miał jednak inne plany, bowiem powtórzył Gest po wampirze, który tylko się uśmiechnął na to.
Zgodzić się? Nie zgodzić...
Wstał, bowiem skoro i tak miał szklankę już pustą, to to był dobry pretekst by ją napełnić, jednocześnie podchodząc do człowieka. Zechce usiąść na nieco prędzej gładzonym miejscu przez Marka, po czym na początku skieruje się do barmana, prosząc o to samo. Oddał naczynie przy okazji, po czym spojrzał na człowieka po jego prawej, czy też lewej stronie. Marka.
-Mnie starego nakłaniasz do podejścia... Cóż za maniera.
Mruknął jak by urażony, jednak nie był co było słychać. Co do chodzenia ludziom na rękę, to Riecon jakoś nie miał z tym problemu, bowiem umiał z nimi współpracować.
-Riecon jestem.
Wyjawił chłopakowi swoje imię, po czym zerknął na barmana który wykonał zamówienie otrzymane od wampira.
-A ty Blondasku z angielskim akcentem, jak sie zwiesz?
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Nie Cze 19, 2016 1:49 pm

Mark nie uważał, aby był jakimkolwiek zagrożeniem dla wampirów wyższej krwi. Owszem, był szkolony w zabijaniu, potrafił świetnie walczyć i strzelać, ale był tylko człowiekiem. Jeszcze jakieś dwa lata z okładem spożywał krew Fabia, który z chęcią oddawał swoją posokę, aby w taki wspomóc swego kochanka – jednak od tamtego czasu Mark nie spożywał krwi wampirze. Nie zapoluje przecież na jakiegoś krwiopijcę! Nie był aż tak głupi, aby to uczynić. Nie należał przecież do stowarzyszenia łowców.
Zerknął na swojego rozmówcę, który zadał kolejne pytanie. Cóż, odpowiadając pytaniem na pytanie ciężko się ze sobą komunikować. Mark tylko westchnął, ale nie odpowiedział na to nie dość jasne pytanie a według Ciebie jak to rozumiem… Nikt mu przecież nie kazał odpowiadać, czyż nie? Choć gdzieś tam uważał, że należało powiedzieć cokolwiek. Jednak zwykłe spierdalaj nie byłoby oznaką dobrego wychowania. Choć nie, Mark nie był dobrze wychowany – napatrzył się przemocy domowej we własnej rodzinie, gdy był jeszcze szczeniakiem.
Wampir podniósł swój tyłek i skierował ku barowi, przy którym siedział Mark. Gdyby chciał tylko napełnić szklaneczkę po pustym drinku, nie podchodziłby tak blisko Marka i tym samym nie usiadłby przy nim, zagadując. Oczywiście złożył zamówienie i otrzymał je po chwili.
– Starego? – zdziwił się nieco. Skoro wampir mówił o sobie „stary”, to musiał mieć powyżej pięciu wieków. Ile dokładnie? Mark nie miał pojęcia, bowiem nie posiadał daru oceniania prawdziwego wieku krwiopijców.
– Nie wyglądasz mi na starego, może koło… trzydziestu lat. – wolał nadal udawać, że nie wiedział z czym ma do czynienia. Dla własnego bezpieczeństwa. Może na razie wydawał się pokojowo nastawiony, ale przecież pozory mylą.
– Mark. Mark Wilson. – przedstawił się w stylu Bonda, Jamesa Bonda. Nie widział powodu, dla którego miałby podawać jakieś fałszywy imię, zresztą takowego nie posiadał w obecnej chwili. Nie pracował już dla Samuru, a przynajmniej na razie.
– Co Cię podkusiło, Rieconie, aby się dosiąść przy barze? Tylko pusty drink, czy też doskwierająca samotność? – zagadnął krwiopijcę, choć nie obdarzył go spojrzeniem – lustrował uważnie tańczące pary. Po chwili do szlachetnego „podpłynęła” jakaś wstawiona dziewczyna, uśmiechnięta od ucha do ucha, z wszelkimi kobiecymi wdziękami na wierzchu.
- Zatańcz ze mną! – krzyknęła, starając się przekrzyczeć głośną muzykę. Mark tylko spojrzał na nią przelotnie i jakoś już wiedział, że Riecon ją spławi, przecież „był zainteresowany nudziarzami”.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Riecon Nie Cze 19, 2016 7:39 pm

Może i nie uważał lecz były na ziemi takie wampiry, które zabiłby większy podmuch wiatru, tym bardziej człowiek. Wiadome im wyższa krew tym trudniej jednak nikt nie jest nie do pokonania. Czasem wyszczy by los nam sprzyjał. Niby mówi się że ludzie są tylko ludźmi. łatwym celem do zniszczenia, jednak... Tak na prawdę to oni mają przewagę nad wampirami np w tym iż są ich pokarmem. Oczywiście choć wygląda to inaczej, to gdyby nie ludzie to większość wampirów zdechło by z głodu. Oczywiście są wampiry co się żywią wampirzą krwią, lecz jest ich garstka. Choć ostatnimi czasami wielu ludzi czyha na krew wampirów. Wystarczy spojrzeć na łowców, niemal większość spożywa wampirza krew, co jest nieco nie do pojęcia patrząc iż człowiek nie powinien trawić żadnej krwi... No ale cóż faktów nie da się przegadać. Zresztą Riecon sam nie raz był tego świadkiem.
-A no tak... Dla niektóry życie zaczyna się dopiero po 50, a ja już marudzę że jestem stary...
Westchnął i pokręcił głową. Nie miał pojęcia iż Marek wierzy w wampiry, choć po wyjawieniu tej tajemnicy, można się kłócić z tym, bo na pewno to wydarzenie z Samaru rozeszło się nie tylko na całą Japonię, ale i dalej. Mimo to najważniejsze, że Riecon był jednak stary pryk... Był historią.
Los się do niego uśmiechnął bo mógł poznać imię nieznajomego i to w jakim stylu. Uśmiechnął się lekko słysząc jak się zwie jego rozmówca.
-Zatem miło Cię poznać Mark
Odparł do mężczyzny i uniósł wymownie swojego drinka opijając z niego łyk, po czym postawił naczynie na ladzie. Na jego kolejne pytanie spojrzy na niego.
-Jedno nie wyklucza drugiego.
Jego odpowiedz nie była pewnie taką jaką rozmówca oczekiwał, no ale jak widać Riecon tylko odbijał piłeczkę, bowiem Mark na pytania wampira również odpowiadał ubogo, albo wcale. Byli zatem kwita. W chwili kiedy jednak coś powiedzieć zauważył podbiegająca dziewczynę do niego. O luju...
-Mark pomóż...
Odparł z uśmiechem do niego po czym spojrzał na kobietę. Nie zamierzał z nią tańczyć. Nie dzisiaj dlatego pokręcił głową przecząco.
-Poproś kolegę obok, nie kręci mnie taniec z kobietą. Na dodatek schlaną.
Odparł i sięgnął do swojego drinka by się napić. Oczywiście mógł kłamać, by móc spławić dziewczynę, no ale kto wie. Mimo to po tych słowach obserwował Marka ciekawy jego reakcji, jak i na dziewczynę i jej reakcje. Dalej będzie chętna do tańca z osobą którą nie kręci płci przeciwna?
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Pon Lip 04, 2016 4:23 pm

Łowcy nie byli zwykłymi ludźmi, gdyby tak było, nie mogliby się uczyć magii. Nie każdemu śmiertelnikowi było to pisane przecież. Mark nie wyobrażał sobie, jak mógłby nauczyć się magii. Wydawało mu się to bardziej nierealne i dziwne od faktu, że wampiry istnieją i posługują się jakimiś mocami.
Mark wzruszył ramionami. Nie interesowało go to, dla kogo w jakim wieku zaczynało się życie. Sam był młody i większość tego młodzieńczego czasu spędził w poświęceniu dla wojska, a później pracując dla Samuru. Nie potrafił zatem „cieszyć się ze swojego życia” i korzystać ile wlezie – nie imprezował, nie zalewał się w trupa, nie ćpał; dla niektórych był to synonim „cieszenia się z życia”. Mark za to zwiedził połowę świata, co prawda na misjach, w jakie był posyłany, ale ujrzał takie zakątki świata, jakie inni „rówieśnicy” nigdy by nie ujrzeli zalani w trupa lub naćpani.
Miło nie miło, poznali wzajemnie swe imiona. Kiedy krwiopijca uniósł w znanym mu geście swój kieliszek z drinkiem, Mark uczynił to samo i nawet delikatnie stuknął ścianką w szkło trzymane przez Riecona. Swoją drogą dość dziwne, nietypowe imię. To już mogło sugerować Markowi, że imię to było fałszywe albo ten gość urodził się u zarania dziejów, a jego rodziców poniosła niezła fantazja!
– Rozumiem… a przynajmniej tak mi się wydaje. Gdybyś nie czuł się samotny, nie zostałbyś w klubie po załatwieniu swoich spraw. – Mark był błyskotliwy, a skoro przyszedł tutaj jakiś czas temu i uważnie lustrował obecne tutaj towarzystwo, nie uszedł jego uwadze Riecon. Wampiry zawsze rzucały się w oczy, czy tego chciały czy nie.
Blondyn westchnął, kiedy wampir z uśmiechem poprosił go o „pomoc”. Niewiele myśląc odstawił swój drink na blat barowy i przechylił ku „towarzyszowi”. Wyglądało to tak, jakby go namiętnie pocałował… Pijana dziewczyna mogła to tak odczytać, ale Mark nie dotknął nawet jego warg. Kiedy miał pewność, że dotarła do niej „nowinka”, odsunął się od wampira i spojrzał na podbijającą dziewczyną. Riecon sam przecież chciał, żeby Mark mu „pomógł”, a to był najszybszy sposób, aby sobie odpuściła. Oczywiście inni goście klubu również zwrócili na nich uwagę, jednak niektórzy byli trzeźwi i jedynie się uśmiechnęli na widok „sztucznego pocałunku”; inni zaś byli równie zalani co ta dziewczyna, więc uznani zostali za parę „pedałów”. Cóż, takie życie, a Mark się w ogóle tym nie przejmował.
– A teraz spływaj… – stwierdził krótko, nieco zbyt oschle, jakby dawał jej sygnały o swojej zazdrości. Była ona oczywiście wyimaginowana. Po tej drobnej akcji i on sięgnął po swój bezalkoholowy drink i napił się, zerkając na Riecona. Jeśli dziwnie na nie spoglądał, wzruszył jedynie ramionami.
– Nie poczuwam się do tłumaczenia. Najszybszy sposób do spławienia. – ot, i tyle, jakby to miało wyjaśnić dosłownie wszystko!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Riecon Pon Lip 04, 2016 5:53 pm

No tak.... Gdyby każdy człowiek mógłby zostać łowcą wampirów, to zapewne zrobiłby się jeszcze większy cyrk, a wampiry mimo większej ilości pogromców ich rasy i tak by żyli. Wystarczyło spojrzeć na Riecona. Z roku na rok, jest coraz większa liczba łowców, kadetów którzy w przyszłości zostaną pogromcami, a mimo to wampir żył sobie spokojnie, nie mając problemu z bezpieczeństwem, chronienia swojej osoby. No ale mniejsza z tym. Nawet jeśli miał już na karku ładną sumkę to i tak był sprawniejszy od niejednego wampira, nawet tej samej krwi. Wiek również tłumaczył imię wampira, które nie było fałszywym! Widocznie rodzice faktycznie mieli fantazje co do imienia. Riecon musiał by ich wypytać, bo jakoś nie przyszło mu głowy by zapytać ich dlaczego Riecon a nie np. Igor itp.
-Niekoniecznie Marku. Wielu po wykonanej pracy lubi się zrelaksować, odpocząć. Ale może masz racje... Może to samotność, zresztą czy to ma znaczenie?
Mruknął zamyślonym głosem ostatnie zdanie  nawet pogładził ręką swoją szczękę, po czym wzruszył lekko ramionami. Nie był samotny, po prostu nawiązywanie z kimś kontaktu było jedną z zajedź którą lubił, bo można było niekiedy ciekawe osoby poznać.
No i zostali zaczepieni przez Kobietę, pijaną  i głównie Riecon, który poprosił w tym celu o pomoc Marka. Spoglądając na dziewczynę, kątem oka zauważył iż chłopak zaczął się pochylać ku niemu, dlatego zerknął na niego pytająco. Nie drgnął jednak, patrząc na człowieka uważnie. W pierwszej chwili kiedy był tak blisko Marek mógł ujrzeć jak Riecon unosi brew, a nawet przeszła mu myśl iż człowiek posunie się dalej. Nie zrobił tego a po chwili się odsunął od Szlachetnego osoby, który nadal spoglądał na niego i się uśmiechnął lekko, rozbawiony w myślach tym co się przed chwilą stało. Kiedy byli blisko Riecon miał okazje jeszcze bardziej się przyjrzeć twarzyczce człowieka, a dla realizmu wolną rekom dotknie policzka Marka, przysłaniając jednocześnie ich usta. Zabrał rękę po zakończeniu tego teatru. Ręka oczywiście zimna, lecz gładka jak by Riecon nigdy nie widział pracy fizycznej na oczy.
Chciał pomocy to dostał, bo dziewczyna zrezygnowała z próby znalezienia tancerza. Inne osoby w klubie mogły sobie myśleć co tam chciały, Riecon tam się nie bał o swoją reputacje, bowiem nie miał czego się wstydzić, ponieważ do niego nie doszło. Kiedy dziewczyna zmyła się, Riecon sięgnął po swój trunek z uśmiechem i pokręcił rozbawiony głową.
-Tego się nie spodziewałem, a nawet miałem wrażenie, że to zrobisz
Rzekł spokojnym głosem patrząc na towarzysza jak pije swój trunek.
-Dzięki za pomoc.
Niezależnie od środków Riecon otrzymał pomoc o jaką prosił i przyniosła ona zamierzany efekt.
-Oj... No i jak ja się Ci odwdzięczę Marku?
Zapytał dopijając do końca swojego drinka i odłożył naczynie. Nie zamawiał już więcej, bowiem lubił się okazyjnie napić, ale nie schlać w trupa. Czekając na odpowiedz spoglądał na swojego "bohatera" ciekawy odpowiedzi.
Po chwili jednak usłyszał wibrujący telefon, na którym się po chwili lekko skupił, mówiąc ciche "Wybacz". Westchnął ciężko, jak i krzywo się uśmiechnął.
-Będę musiał Cię niestety opuścić Marku, zostawię jednak swoją wizytówkę, gdybyś czegoś potrzebował, to napisz, jakoś się odwdzięczę.
Zagadał do mężczyzny, po chwili kładąc na blat białą karteczkę z numerem wampira, jak i jego imieniem i nazwiskiem.
-Tymczasem bywaj kochanie.
Po ów słówkach ulotni się z baru. Oczywiście płacąc za swoje, jak i z  uśmiechem zapłacił za sok człowieka puszczając do niego oczko.  

z/t
Riecon

Riecon

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Czarne ślepia
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1936-riecon#41275 https://vampireknight.forumpl.net/t3000-telefon-riecona

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Eleonora Nie Sie 19, 2018 4:08 pm

Czas spędzony u Durzo pozwolił się jej odprężyć i zapomnieć o troskach. W tym czasie wydarzyło się tak wiele. Starała się poświęcać czas dla swoich dzieci, ale musiały już uczyć się życia na własną rękę. Chciała teraz trochę czasu poświęcić sobie nim go jej zabraknie... Nie była już taka młoda jak kiedyś i nie czuła się do końca atrakcyjna. Chociaż zapewne nadal mogła być. Ostatnie dni jednak nie były łatwe. Kłótnie z synem, córka w szpitalu. Na szczęście wszystko jakoś ułożyło się w miarę dobrze.
Dzisiaj jednak potrzebowała wyjść w miasto i odetchnąć. Chciała spędzić czas gdzieś w miłym lokalu niż siedzieć w domu przed telewizorem. Nie była przecież taka stara by siedzieć w domu. Dojrzała, ale nie stara. Postanowiła więc uszykować się w domu. Zrobiła włosy, lekki makijaż i założyła sukienkę. Wzięła torebkę i pojechała w miasto. Znalazła w internecie lokal, a właściwie klub gdzie puszczali przyjemną muzykę.
Dojazd nie zajął jej zbyt długo i po chwili była na miejscu. Weszła do środka zakładając torebkę na ramię i usiadła sama przy jednym z wolnych stolików. Był wieczór więc zebrało się sporo ludzi. Zamówiła whiskey z colą i lodem do stolika. Torebkę postawiła obok siebie i czekała. Po chwili dostając to o co prosiła i upiła łyka odprężając się.


Ostatnio zmieniony przez Eleonora dnia Nie Sie 19, 2018 4:36 pm, w całości zmieniany 1 raz
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Nie Sie 19, 2018 4:30 pm

Praca nauczyciela to bardzo ciężki kawałek chleba. Musisz szykować notatki, sprawdzać wypociny na testach i czasami wyjaśnić rodzicom dlaczego pociecha dostała słabą ocenę. Fakt, uczył w prestiżowej szkole, ale niektóre bogate osoby pod tym względem niezbyt różniły się od zwykłego Janusza czy Grażyny z mniejszego miasteczka. Jakby nie patrzeć w obecnych czasach ludzie byli bardzo roszczeniowi i potrafili wołać kierownika tylko dlatego, że pracownik dał im za mało frytek do Big Maca. Jak żyć, no jak żyć dobry Boże? Ale na szczęście był piąteczek, piątunio, ten najlepszy dzień w tygodniu, gdy nie musiał pilnować dzieciarni na zajęciach, ani również przygotowywać się. Do niedzieli i spowiedzi też było sporo czasu, dlatego naturalnym było wybrać się gdzieś na miasto. Oczywiście obdzwonił wszystkie kobiety, z którymi się spotykał ale żadna nie znalazła dla swojego kaznodziei wolnej chwili.
Pozostało mu tylko zalać robaka samemu w pewnym klubie, który znalazł. Lubił przychodzić do tego miejsca. Było skromne, a młodych ludzi tak często tu nie widywał, więc mała szansa, że akurat trafi na jakiegoś ze swoich uczniów. Ubrał się w czerwoną koszulę, z czarnym krawatem, czarne materiałowe spodnie oraz wypolerował buty. Na ramię zarzucił czarną marynarkę z pozłacanymi spinkami i mógł uznać, że jest gotowy na łowy. Różaniec miał zawsze ze sobą, ale koloratkę zostawił w domu. Dzisiaj jest tylko skromnym miastowym człowiekiem z prostymi potrzebami, a nie sługą bożym. Skoro Pan potrzebował jednego dnia wolnego po stworzeniu świata, także i Jonatan postanowił taki dzień sobie ustalić w piątek. Wsiadł do Bentleya i pomknął ulicami, zatrzymując się pod klubem bluesowym. Zaparkował auto, opłacając również parking w parkometrze. Nie był fanem wracania po pijaku, dlatego na wszelki po prostu opłacił do rana.
Przed wejściem poprawił kołnierzyk, zaś marynarkę zdjął i uwiesił na przedramieniu. W końcu wszedł do środka, wieszając marynarkę na jednym z wieszaków, omiatając spojrzeniem klub. Muzyk szykował się do kolejnego kawałka, zaś przy barze siedziała kobieta sącząc drink. Tak sama? A może jej facet po prostu poszedł do kibelka za potrzebą i zostawił dziewoję przy barze? Chociaż z drugiej strony wtedy obok niej byłoby drugie szkło z alkoholem. Skoro wszystkie gwiazdy na niebie oraz symbole na Ziemi mówiły, że najpewniej jest sama, Jonatan postanowił przysiąść się obok niej.
- To co zwykle Bernie – rzucił do barmana, zaś ten najwyraźniej rozpoznając stałego bywalca, zabrał się za przygotowywanie apple jacka. Był to popularny drink na bazie whisky i soku jabłkowego. W tym czasie kaznodzieja mógł wybadać osobę, która siedziała obok niego. Whisky z colą. Dosyć typowa rzecz, którą można zamówić po pracy. Na wampirzycę nie wyglądała chociaż pozory mogły mylić, ale co mu tam. Widział już tylu krwiopijców, że nie ma uprzedzeń pod tym względem. Za to jej ubiór oraz makijaż… to już kategoria wyżej. Piękna, młoda kobieta, zresztą siedząca w barze samotnie? Cóż co mu szkodzi podbić, zwłaszcza że w najgorszym wypadku po prostu przyjdzie wkurzony partner i wywiąże się jakaś bijatyka w barze.
- Przychodzę tu dosyć często, ale rzadko widuję samotną kobietę przy barze. Za to mam dobrą pamięć do twarzy i potrafię rozpoznać nową osobę, która tak bardzo rzuca się w oczy– rzucił, po czym dodał po chwili – Bernie dolej Pani na mój koszt – poprosił barmana i przekręcił się bokiem, by siedzieć twarzą do Eleonory. W tym czasie barman podał mu jego drinka, którego ujął w rękę i upił troszkę. Opierając się łokciem o ladę i rzucając kobiecie czarujący uśmiech – Lubisz może blue’sa brytyjskiego? Jakiś kawałek Rolling Stonesów?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Eleonora Nie Sie 19, 2018 4:53 pm

Takie miejsca jak te były najlepsze by usiąść po pracy i trochę odetchnąć. Ona wiedziała co nieco o tym gdyż z zawodu była kelnerka i pracowała już w wielu barach po tyle godzin, że nie raz zostawało się na nocne zmiany. Ale uwielbiała tą pracę gdyż dzięki niej miała kontakt z ludźmi porozmawiać i nie narzekała na pensję. Z napiwków wyciągała naprawdę sporo. Nawet mając już swoje lata nadal była pełna energii i chęci do pracy. Dbała o wysoką kulturę osobistą oraz o wizerunek w końcu musiała zawsze wyglądać nienagannie.
Dzisiaj jak również inni miała swój dzień dla siebie. Nawet nie zauważyła kto wszedł do środka. Było tu tak wiele osób, że nie zwracała uwagi kto wchodzi i wychodzi. Sączyła whiskey przy barze całkiem sama i nie było trudno się domyślić, że z nikim nie przyszła. Oczywiście zawsze mogła to zrobić, ale czasem człowiek ma ochotę posiedzieć sam. Być może przyciągała uwagę lecz była zajęta swoim alkoholem w szklance. Piękna kobieta w czarnej eleganckiej sukni. Cóż może się wydarzyć?
Obok niej przysiadł się mężczyzna więc spojrzała kątem oka. Nie miała nic przeciwko w końcu miejsce i tak było wolne. Zwykła osoba, która chciała się napić i odpocząć. I nagle zabrzmiał głos mężczyzny zwracając jej uwagę. Odstawiła swoje drinka odgarniając włosy do tyłu i przekręciła się bokiem do nieznajomego zakładając nogę na nogę co sprawiło, ze odsłoniła swoją nogę znacznie. Uśmiechnęła się delikatnie w jego kierunku.
- Właściwie nigdy jeszcze nie miałam okazji zajrzeć tutaj, ale przyznam, że jest tutaj naprawdę miło. Oh, samotną? Jest jeszcze moje whiskey z lodem i colą.
Zaśmiała się delikatnie. Lubiła rozmawiać dlatego też wdała się z nim w rozmowę. Uniosła po chwili brew do góry patrząc jak barman dolewa jej alkoholu do szklanki. Mężczyzna wydawał się miły.
- Oh proszę tylko nie pani bo to przypomina mi ile mam już lat. Proszę, mówi mi Eleonora. Dla przyjaciół Ela...i odpowiadają na twe pytanie to odpowiedz numer 2.
Przedstawiła się z delikatnym uśmiechem na twarzy i wyciągnęła w jego kierunku dłoń, aby się przywitać. Wypadało się przedstawić po za tym wolała gdy mówiono jej po imieniu niż na Pani.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Nie Sie 19, 2018 5:10 pm

Każdy lokal miał w sobie coś wyjątkowego. W jednych leciała dobra muzyka, inne miały dosyć nietypowe umeblowanie, zaś lokal z bluesem miał flegmatycznego kelnera, który pasował do atmosfery. W końcu ten gatunek muzyki zwykle wyraża smutek i tęsknotę za czymś, więc obsługa nie może być też nazbyt żywa, by nie zepsuć imersji osoby wchodzącej do klubu. Zwykle tutaj leczyły zbolałe serce pary, które się rozstawały ze sobą. Jonatan czasami z takich okazji korzystał, by z kimś porozmawiać, ale to od kobiety zależało czy pójdą krok dalej. Nie należy w końcu żerować na czyimś nieszczęściu, a dać mu opcję wybrnięcia z sytuacji podbramkowej. Czasami taka wspólna noc pomagała podleczyć skołatane nerwy i potem przechodzili na stopę przyjacielską. Oczywiście jeśli kobiecie zależało na doznaniach fizycznych to Jonatanowi to nie przeszkadzało, bo każdy potrzebuje bliskości w jakiś sposób. Jedni duchowej, inni fizycznej.
Ela swoją postawą zwróciła jego uwagę. Wzrok łowcy na moment powędrował na jej nogę, ale zaraz wrócił do oczu. Nie piersi, chociaż o te na moment zahaczył, ale tych oczu wyżej. Tych pomiędzy, którymi jest nos! „No to chyba będzie udany wieczór”, taka myśl przemknęła w główce księdza, który aktualnie uśmiechał się delikatnie.
- Każdy kiedyś Cię opuszcza, ale nie butelka whisky? Jak ja to dobrze znam, a tutaj leczy się złamane serca – zaśmiał się, ale też nie zdradził czy chodziło o niego, czy może po prostu osoby, które miał okazję spowiadać lub rozmawiać z nimi. Może gdyby znała jego zawód to mogłaby powiązać tą subtelną dwuznaczność, ale teraz mogło to zasugerować, że ksiądz cierpi na samotność.
- Latek obojgu nam nie ubywa moja droga – uśmiechnął się do niej, po czym ujął jej dłoń i ucałował ją. Nie dotykając ustami skóry, a wydając dźwięk cmoknięcia po zbliżeniu tak jak nakazywała kultura. Nigdy się nie całowało ręki mając bezpośredni kontakt ust ze skórą, bo część kobiet mogła to uznać za obleśne – Jonatan Joestar, ale możesz zdrabniać do Jony – przedstawił się puszczając Eli oczko i znów upił troszkę ze swojego drinka – Masz jakiś ulubiony kawałek? Wiem jak nakłonić muzyka, by zagrał jakiś konkretny kawałek – rzucił jej tą niebezpośrednią propozycję, a na muzyka była dosyć prosta metoda. Wystarczyło do niego zagadać i wręczyć 10$, ale tak by nie widział tego barman. Na szczęście Charlton miał zwinne palce, więc nie stanowiło to specjalnego problemu. Może kiedyś się o tym przekona Ela, ale w innych okolicznościach.
- Eleonora bardzo dostojne imię, ale skoro oboje chcemy się czuć młodzi to wolę skorzystać z tej zdrobniałej formy. Powiedz, co Cię sprowadza w progi klubu bluesowego? Chęć rozrywki, czy może po prostu usłyszałaś, że mają tu dobre whisky? – zapytał patrząc jej w oczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Eleonora Nie Sie 19, 2018 5:30 pm

Faktycznie klub gdzie gra blusowa muzyka jest nieco innym lecz miłym miejscem. Chyba trafiła odpowiednio w miejsce chcąc się odprężyć. Na całe szczęście nie była typem kobiety, która przyszła się upić by zapić swoje żale. Ona czuła się dumna i spełniona i nie raz było to po niej widać. Na razie jej zmartwienia skończyły się przynajmniej miała taką nadzieję. Właściwie wszystko zaczynało się powoli układać po trudnych przejściach teraz było coraz lepiej. Jednak co do doznać to nie wyglądała na taka, która szukała rozrywki ,,tego typu''. Widać, że była starsza jak również dojrzała psychicznie. Gdyby była młodsza zapewne jak każda inna młoda dziewczyna dała by się uwieść. Lecz nie ona. Miała swój rozum i potrafiła pokazać, że nie interesują jej zabawy dla dorosłych. Była za to dobrą towarzyszką.
- Wiele razy została opuszczona jednak tym razem mogę pić za to, że wszystko zaczęło się układać. Jestem dumna z siebie i dzisiaj przytulam whiskey z colą.
Uśmiechnęła się do niego. Chociaż jego odpowiedz była zaskakująco ciekawa. Czyżby owy nieznajomy przyszedł zapijać złamane serce czy chodziło o coś zupełnie innego? Postanowiła jednak nie pytać o to gdyż nie ładnie mieszać się tak w nie swoje sprawy.
- Tak to prawda. Czas płynie tak szybko...za nim się obejrzałam już przybyło tak wiele lat. Ale tak to bywa gdy kobieta mego pokroju musiała samotnie wychować dwoje dzieci. Obecnie dorosłych.
Dodała po chwili upijając łyka alkoholu. Mówiła o tym otwarcie gdyż nie ukrywała tego, że miała już dawno swoje dzieci. Oczywiście nie była mężatką bo na jej palcach nie widniała obrączka. Ale widać było, że jest z siebie dumna. Gdy to mówiła w jej oczach pojawiły się iskierki szczęścia.
- Miło mi cie poznać Johny.
Wyglądał na dżentelmena i tak się zachowywał. Nie zauważyła nawet jak się jej przygląda gdyż skupiła się na rozmowie z nim. Teraz już nie był nieznajomym.
- Właściwie jest wiele ciekawych kawałków... Zdam się na ciebie, wybierz coś.
Dała mu do zrozumienia, że chciała by to on wybrał utwór, swój ulubiony. Była ciekawa jego wyboru. Zaśmiała się po chwili również spoglądając mu w oczy.
- Chciałam się zrelaksować, trochę odpocząć i wyjść gdzieś. Praca i dom ciągle wiec postanowiłam się rozerwać. Nie tylko młode dziewczyny lubią się bawić. Dojrzałe potrafią bawić się jeszcze lepiej.
Fakt faktem starsi nie raz potrafili bawić się znacznie lepiej niż młodzież. Pamięta gdy sama była nastolatką i nie chodziła tak do klubów. Teraz jednak zaczęła korzystać z pełni życia gdy osiągnęła odpowiedni wiek. Upiła kolejny łyk swojej whiskey pijąc powoli. Nie spieszyła się po za tym nie chciała się upić.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Nie Sie 19, 2018 5:48 pm

Zdecydowanie była dojrzałą kobietą, ale przez to że wyglądała na spełnioną też nijak pasowała do tego miejsca. Muzyka była o tyle magiczna, że przyciągała do siebie osoby z określonymi problemami. Rock i Punk ściągały młodych ludzi, którzy przechodzili okres buntu i chcieli się wyszaleć, zaś klasyczne kawałki w operach ściągały starszych, chcących podziwiać sztukę ludzi. Rzadko się zdarzało, że grupy się ze sobą mieszały, ale było to możliwe. Nie należało też oceniać kogoś po tym jak wygląda, bo ocenić książkę po okładce to błąd. Nikt by się nie spodziewał, że taki Jonatan jest w stanie walczyć z wampirami i nawet dosyć często interweniuje, gdy tylko zajdzie potrzeba. Woli sam się zająć tą sprawą, niż pozwolić, by ktoś stracił życie z rąk łowców. On przynajmniej miał swoje zasady i nie zabijał, ani też nie pozwalał zabijać. Zwykle to drugie dla większości łowców było tą łatwiejszą drogą, co nie oznaczało, że jest ona słuszna.
- Wychylmy za to zatem – odpowiedział z czarującym uśmiechem. To były właśnie niezbadane wyroki boskie. Raz na wozie, raz pod wozem, ale zawsze na końcu za przetrwanie próby czekała nagroda. Jak w biblijnych przypowieściach, gdzie na śmiertelnika zsyłane są plagi, a potem nagradzany jest potomstwem licznym jak gwiazdy na niebie. Program 500+ zdecydowanie by zbankrutował, gdyby tak faktycznie było.
- Ale jesteś z nich zadowolona i to najważniejsze. Szanuje samotne matki, które dały radę wychować własne potomstwo, chociaż sam dzieci nie mam – kobiety miały troszkę inny zegar biologiczny, ale Jonatan mógł mniej więcej wyliczyć wiek Eli. Zdecydowanie mogła być starsza od niego, zaś to niespecjalnie mu przeszkadzało. Byli dorosłymi ludźmi i mogli pozwolić sobie na drobny flirt i skok w bok, jeśli tego chcieli. Jednocześnie byli mniej żywiołowi niż młode osoby, które widziały w drugiej osobie tego partnera życiowego i nie mogły przeboleć, że coś nie wyszło. Tutaj przed sobą miał doświadczoną kobietę, z którą szło się dogadać. Chociaż obrączki dalej nie miała jakby nie patrzeć. Nawet tej zaręczynowej, ale to mogła być kwestia, że po prostu nie mogła wziąć ślubu kościelnego w obecnym stanie.
- Ważne, by wybić się z rutyny, inaczej człowiek oszaleje. Kobieta jest jak wino, im dojrzalsza tym lepsza – skomentował rzucając jej uśmiech, a chwilę potem wstał i sięgnął do kieszeni spodni, podchodząc w stronę muzyka. Przywitał się z nim i coś pogadał, jednocześnie podając rękę i przekazując banknot – Zagraj może „I Cant Quit you Baby” – na co czarnoskóry muzyk pokiwał głową, a Jonatan wrócił na swoje miejsce obok Eleanory.
- Młodzież teraz żyje zupełnie inaczej, ale mówiąc tak będę brzmiał jak dinozaur więc co powiesz, by pokazać młodzieży jak bawią się dinozaury? – zapytał i wyciągnął w jej stronę rękę, gdy tylko muzyka zaczęła grać. Zapraszając jednocześnie kobietę do tańca. Nie potrzebował alkoholu, by czuć się pewnym swojej decyzji. Tego potrzebowały tylko młokosy poniżej 20.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Eleonora Pon Sie 20, 2018 6:45 am

Może i nie pasowała do tego miejsca, ale wyróżniała. Mogła czuć się inna gdyż przyszła tutaj nie topić smutków lecz cieszyć się z życia. Sama była młoda i przechodziła okres buntu i ryzykownych wyborów. Ale z wiekiem człowiek nabiera doświadczenia więc te czasy minęły i dzisiaj nie będzie dnia smutku. Dzisiaj będzie ten dzień, jej dzień.
- Wypijmy zatem.
Dodała po chwili unosząc delikatnie szklankę z whiskey i upiła łyka by po chwili odstawić swój trunek. Właściwie nieznajomy okazał się być całkiem miłym rozmówcą. Gdyby tak nie było Eleonora zapewne nie była by zbyt zainteresowana. Uśmiechnęła się delikatnie do niego. Ale jeśli chodzi o nagradzanie za ciężki trud i cierpliwość to prawda. Czasem trzeba wycierpieć tak bardzo wiele by w końcu otrzymać coś wspaniałego. Być może mogli by się dogadać w tym temacie chociaż Elka nie była zbyt religijna.
- Mój partner zostawił mnie gdy zaszłam w ciąże. Ale wiesz co? Nie żałuje tego drania.
Dodała po chwili pewnym siebie głosem. Zdała sobie sprawę gdy była nieco młodsza, że ta miłość nie była nic warta. Dobrze, że stało się tak jak się stało. Świetnie poradziła sobie jako samotny rodzin więc można było powiedzieć, że kobieta jest zaradna. Pracowała biorąc nadgodziny i wszystko co robiła robiła to dla dzieci, które teraz żyją własnym życiem. Ona spełnia swa rolę i teraz mogła skupić się na sobie. Odważna i uparta. Ślub? Owszem chciała by wyjść za mąż, ale musiała mieć kogoś kogo mogła by poślubić. Wyglądała raczej na rozwódkę lub pannę. A co do wieku to fakt zapewne mogła być starsza, ale jej wiek to taka słodsza tajemnica.
- No tak zapomniałam, że niektórzy mężczyźni wolą starsze kobiety. Co w nas jest takiego intrygującego?
Zadała mu pytanie poprawiając sukienkę i przeczesując włosy dłonią. Spojrzała uważnie na swego rozmówcę ciekawa jego odpowiedzi. Chciała wiedzieć co kobiety pokroju Eleny miały w sobie.
Jonathan wybrał utwór muzyczny całkiem dobry. Spojrzała na niego uważnie jak wrócił do niej i wyciągnął ku niej swą dłoń. Na ,,dinozaury'' zaśmiała się rozbawiona jego wypowiedzią.
- Nie wiem czy nadal jestem taką dobrą tancerką jak kiedyś.
Dodała z uśmiechem lecz podała mu dłoń. Dla niej to był tylko zwykły tanie z miłym dżentelmenem i nic więcej. Po za tym był całkiem zabawnym gościem. I zapewne razem z nim powiruje na parkiet.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Pon Sie 20, 2018 7:08 am

W piciu ważne były trzy rzeczy. Pierwszą z nich było to co się pije. Nie każdy lubił pić cokolwiek byle pić. Gdyby wyciąć ten element to zostałoby się alkoholikiem, który sączy denaturat bo najtaniej. Drugim elementem tego trójkąta melanżu było odpowiednie towarzystwo. W przypadku braku osób do picia lub złego towarzystwa, popijawa przeradzała się w alkoholizm albo nie sprawiała nam przyjemności. Ostatnim elementem, który jest najważniejszy była tolerancja na alkohol, bo wtedy nie kończyło się pod stołem. Wszystkie te 3 elementy potrzebne były, aby właściwie spożywać alko w towarzystwie i nie narobić sobie dostatecznie dużej siary (no i czasami, by nie wyrzucili nas z klubu). Z Elą mógł spełnić przynajmniej dwa warunki, a sam spełniał jeszcze ten trzeci co do którego nie był pewien jeśli chodzi o swoją towarzyszkę. Chociaż może się zdziwi i da radę dotrzymać mu tempa, ale kto mówi, że do dobrej zabawy trzeba dużo alkoholu?
- Ja bym żałował, gdyby tak urokliwa kobieta wymsknęła mi się – skomentował dosyć szczerze, bo gdyby odjąć wahania nastrojów, różne zachcianki żywieniowe oraz marudność to zbyt wiele kobiety nie traciły na atrakcyjności. Najpewniej Eluś trafiła na młodego partnera, który nie chciał zostać tatą bo wolał się bawić. Właśnie podejście do tych spraw odróżniało mężczyzn od dzieciaków. Zbajerować i zaliczyć to każdy potrafił, ale nie każdy potrafił ponosić odpowiedzialność. Ważne, że dała radę odchować te dzieci i dzisiaj była tym kim jest. Mogła spokojnie odetchnąć i odzyskać część utraconego czasu. Wykorzystać go dla siebie, a może i nawet dla Jonatana jak to dobrze rozegra.
- Może właśnie to, że my jesteśmy mniej dojrzali i przez to się dopełniamy, ale to działa tylko do pewnego okresu. Po trzydziestce faceta kręci to, że masz coś w głowie i da się angażować w poważniejszy związek lub znajomość – odpowiedział popijając i rozluźniając krawat. Jak jest się młodym to zauważa się tylko walory fizyczne kobiety, bo tak działa biologia. Dopiero potem uwagę przykuwa to jaki ktoś jest. Zresztą skądś się musi brać to, że młode dziewczyny lecą na tych łobuzów, którzy są przystojni, a potem sprawiają im zawód. Część z nich zostaje potem feminazistkami, a część idzie po rozum do głowy i szuka właściwego partnera. Czasami też popełniają ten sam błąd do skutku.
- Przekonajmy się, jak będzie tak źle i nas wyśmieją to przynajmniej zyskamy powód do zapijania smutków – zażartował i poprowadził Elę na parkiet, gdzie zaczął się z nią bujać w rytm muzyki, patrząc kobiecie w oczy. Nie był to taki przytulaniec, a względnie normalny sposób tańca, z patrzeniem na partnerkę. Oczywiście nie byłby kobieciarzem z powodzeniem, gdyby nie umiał tańczyć bo to kobiety bardzo często pociągało – Świetnie Ci idzie. Może coś zamówimy potem do drinków? Polecam wszystko poza golonką. Jest twarda i paskudna w smaku – zaproponował obracając Elę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Eleonora Pon Sie 20, 2018 12:55 pm

Jeśli już zamierzała się napić to czegoś dobrego i oczywiście nie przesadzać z alkoholem. Nie piła wyszukanych trunków, ale nie piła też w sumie byle czego. Właściwie wcześniej nie mogła pozwalać sobie na takie przyjemności gdyż miała małe dzieci. Ale teraz mogła sobie pozwolić na nieco więcej. Ale znała swój umiar i nie piła tak by się upić. Gdy czuła, że alkohol uderza jej do głowy to wiedziała, że wystarczy.Nie przekraczała granicy, której nie powinna. Oczywiście czuła jak alkohol rozchodzi się po jej ciele przyjemnym ciepłem. Po paru łykach człowiek czuł się już zupełnie inaczej. Ona tak się czuła, ale była świadoma i rozsądna. Nie wszyscy tak potrafili i to właśnie odróżniało dorosłych od młodzieży.
- Dziękuję za miłe słowa. Może powinieneś rozejrzeć się kiedyś za równie urokliwą kobietą co ja.
Zaśmiała się. Rozbawił ją i musiała przyznać, że potrafił kobiecie prawić komplementy. Oczywiście mogła odczuć, że z nią flirtuje, ale nie wydarzyło się nic co mogło by nieść za sobą jakieś konsekwencję.
- Zaangażowanie w związek to coś bardzo poważnego. Nie można się w to bawić, a większość młodych mężczyzn uważa, że jego skoki w bok nie przyniosą żądnych konsekwencji.
Spotkała tak wielu, że dobrze wiedziała o czym mówi. Niektórzy woleli starsze bo doświadczone, ale inni uważali, ze skoki w bok nie niosą konsekwencji. To nie prawda. Prędzej czy później każdy dostaje to na co zasłużył.
- Jonathan!
Zawołała śmiejąc się i pozwoliła poprowadzić się na parkiet. Był niemożliwy, ale miał w sobie coś urokliwego. Jednak Ela patrzyła na niego tylko i wyłącznie jak na znajomego. Nie znali się w końcu dobrze. Dopiero co się poznali! Pozwoliła mu się prowadzić i na szczęście nie zapomniała jak się tańczy. Poruszała się rytmicznie w rytm muzyki dotrzymując facetowi kroku.
- Chętnie coś zjem!
Dodała głośniej żeby ją usłyszał gdy obracał nią.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Pon Sie 20, 2018 1:15 pm

- Brzmi jak zaproszenie i jeśli w istocie nim jest to chętnie skorzystam – odpowiedział na jej słowa, bo w końcu tak można było to odebrać. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że przecież to nie musi mieć takiego wydźwięku. Chociaż nie pogardziłby tak urokliwą, a zarazem doświadczoną kobietą. Zdecydowanie będzie próbował wysępić od niej numer telefonu, by spotkać się jeszcze parę razy. A może rozwinie się to w coś więcej, niż tylko przelotną znajomość. W końcu nie da się całe życie być łowcą i nauczycielem, a zarazem księdzem na dodatek. Chyba, że bierzemy pod uwagę bardzo krótkie życie wtedy owszem jest to możliwe. Póki co mogli się lepiej poznać i bawić, bez potrzeby myślenia o poważnych rzeczach no bo po co.
- Większość młodych mężczyzn uznaje się też za ogierów i samców alfa co dadzą radę ze wszystkim – no tak, bo przecież prawie każdy młody facet miał wypaczony przez ogólnodostępną pornografię w mediach światopogląd, że seks na początku wygląda tak jak to opisują w pisemkach, albo pokazują na ekranie. W rzeczywistości takie „ogiery” najczęściej kończą pierwsze, a kobieta zazwyczaj nie jest na tyle rozbudzona, by odczuwać z tego przyjemność. Nie powie mu jednak, że jest słaby bo wiadomo jak ugodowe są kobiety. Niemniej niesmak pozostanie. Chociaż najśmieszniejsze są sytuacje, gdzie młody mężczyzna próbuje bez rozciągania się tych wszystkich pozycji z kamasutry, a potem kończy u ortopedy bo coś sobie naciągnął. Wtedy jest to niebywale komiczne, a zarazem tragiczne.
W zasadzie to już wiedział co zamówić dla nich. Poprosi pewnie o kotlety z kurczaka w panierce z frytkami i surówką. W zasadzie w takich knajpach to było najlepsze na co można było liczyć, a kurak był najbezpieczniejszą opcją. W końcu prawie każdy lubi mięso z kurczaka, a Ela bawiła się świetnie, więc po co psuć jej ten wieczór? Przetańczył z nią jeszcze jeden kawałek, po czym ujmując ją za rękę ukłonił się teatralnie i poprowadził w stronę lady, gdzie zamówił dla nich jedzenie oraz dolewkę. W końcu po wymiataniu na parkiecie wypadało się nawodnić, by móc bawić się dalej.
- Mówiłaś, że nie miałaś przy sobie partnera. Jak jest teraz? Czujesz się silną niezależną kobietą ze stadem kotów, czy może masz kogoś na oku? – zapytał opierając się o ladę i sącząc swojego drinka. Zagryzając go jabłkiem, które było przyczepione do szklanki. Chciał wybadać na ile pozwoli mu Ela wejść w swoją prywatność, a zarazem sprawdzi sobie czy jest wolna. Niespecjalnie bał się, że ktoś mu krzywdę zrobi, bardziej chodziło o nią czy nie wyrośnie gdzieś jakiś zazdrosny ex, który będzie jej robił problemy.
- No i pytanie za 100 punktów, czy będziesz miała ochotę przejść się potem na spacer? Taki, by się przewietrzyć, pozbyć alko dzięki zimnemu powietrzu i bawić przez resztę wieczora – zaproponował. Spacer to była zawsze dobra opcja, by pozbyć się procentów z krwi, ale zarazem jeszcze lepsza, by móc przejść się pod rękę z kimś lub mieć romantyczny moment tylko we dwoje. Chwila na rozmowy poza głośnym klubem oraz moment intymności. Co kto lubi, za to Jonatan był z tych, którzy pozwalają kobiecie wybrać i nie napierają.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Eleonora Pon Sie 20, 2018 1:43 pm

Taką odpowiedzią bardzo ją zaskoczył co było widać po kobiecie. Nie spodziewała się takich słów i można było zobaczyć na jej twarzy małe zakłopotanie i czerwone policzki. To było miłe chociaż poczuła się tak odrobinę niezręcznie. Jednak uśmiechnęła się gdyż uznała, że to tylko miłe słowa więc chyba nic się nie stało? Po za tym może czuł się bardzo samotny i potrzebował takiego kobiecego towarzystwa.
- Jonathanie czy ty flirtujesz ze mną?
Zadała mu pytanie unosząc brew i patrząc na niego rozbawiona. Fakt, że zapewne na sto procent flirtował z nią to jednak sprawiał, że była rozbawiona. Widać było, że dobrze się bawi i nie zraziła się jego słowami. Dla niej było to normalne, że mężczyzna widząc piękną kobietę chce jej powiedzieć o swoich odczuciach i powiedzieć szczerze co o niej myśli. Wyglądał na sympatycznego i rozsądnego faceta więc zapewne znajdzie sobie urokliwą damę.
Ten wieczór na pewno zapamięta dobrze. Doborowe i przyjazne towarzystwo. Jonathan pozytywnie ją zaskoczył i zapewne liczyła na ich dobrą znajomość. To całkiem przyjemne poznawać nowe osoby i zdobyć przyjaciół. Tańczyli w rytmie cudownej muzyki i pokazali młodym jak bawią się starsi. Gdy skończyli John ukłoniła się, a ona również ukłoniła się jak dama dziękując za taniec i pozwoliła się poprowadzić. Gdy usiedli Elena odetchnęła bo trochę zgrzała się tańcząc.
- Naprawdę dobry z ciebie partner do tańca.
Powiedziała po chwili łapiąc za drinka i upijając łyka. Musiała się napić gdyż nawet zaschło jej w gardle. Na szczęście wiedziała, że jeszcze może wypić. Pilnowała się. Zadał jej dość osobiste pytanie jednak uznała, że może na nie odpowiedzieć. Nie miała czego ukrywać.
- Nie miałam przy sobie partnera lecz przyjaciela. Można powiedzieć, że ktoś jest ale to bardzo skomplikowane.
Była z nim szczera i dała mu do zrozumienia, że jest ktoś, ale nie do końca. I nie musiał się martwić bo jej Ex zniknął i nigdy się już nie pokazał. Zresztą nie chciała nawet go widzieć.
- Chętnie, czemu nie.
Zgodziła się. Usmiechnęła do niego. To tylko spacer taki zwykły.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Pon Sie 20, 2018 2:09 pm

Niezręczne pytania zasługiwały na niezręczną odpowiedź, ale uroczo wyglądała Ela, gdy się rumieniła. Niby dojrzała kobieta, a potrafiła z siebie wykrzesać parę iskierek młódki i okazać dawny wigor. Nie żeby była bardzo stara, bo przecież była w kwiecie wieku. Odchowała dwójkę dzieci, a teraz mogła z czystym sumieniem zająć się sobą i bawić. Czemu zatem Jonatan miałby nie skorzystać z okazji, by umilić jej czas?
- Byłoby grzechem, gdybym tego nie robił. W końcu Bóg powiedział, by mężczyzna spółkował z kobietą – odpowiedział uśmiechając się czarująco do niej. Metafora dosyć specyficzna, bo była naroślą wynikającą z jego zawodu, ale jak najbardziej trafna. W końcu to Pan Bóg w trójcy jedyny, powiadał by wszystko na Ziemi mnożyło się. Dlaczego więc Kościół patrzył na zainteresowanie przeciwną płcią jak na coś wstydliwego? Toż to nie grzech, by boskie stworzenie czuło podziw wobec boskiej kreacji jaką była kobieta? Otóż nie! To było w pełni naturalne odczuwać coś takiego! Nawet pożądanie było czymś naturalnym, a zarazem czymś zgodnym z niektórymi przykazaniami. Tak długo jak nikomu z tego powodu nie działa się krzywda, tak długo to było jak najbardziej dobre uczucie.
Wieczór zdecydowanie godny zanotowania w pamięci, bo mimo że może nie skończyć się sytuacją sam na sam w hotelu, to jednak spotkał wartościową niewiastę. Ani nie była zainteresowana tym ile zarabiał, ani również nie wyglądała na typową naciągaczkę. Dwójka dzieci odchowana, więc była mamusią która chce się zabawić. Zresztą wychodziło jej to na dobre, bo Jonatanowi jakoś udawało się chyba wyciągnąć z niej to dziecko. Ten czas, który został jej zabrany przez opiekę nad latoroślą.
- I vice versa, ruszasz się bardzo rytmicznie i lekko, a na dodatek sukienka świetnie leży – chociaż bez sukienki chętnie też by ją ujrzał, ale o tym już nie powiedział. Chyba po całym wieczorku nie będzie mógł znowu podnieść Przysięgi Judasza…
- Prawdziwy przyjaciel, który Cię nie opuścił. Tacy są na wagę złota, a gdyby to była powieść angielskiej pisarki to pewnie ostatecznie byś skończyła z przyjacielem w związku – skomentował prosząc barmana o dolewkę. To był dosyć częsty motyw w książkach, gdzie główna bohaterka szuka miłości i przez bardzo długi czas jej nie dostrzega, a ma tuż pod nosem to czego potrzeba. Potem są skoki czasowe, by finalnie wyprodukować kolejne trzy słabszej jakości książki.
- Ja miałem mnóstwo bardzo dobrych przyjaciół. Wyzwalaliśmy Palestynę z rąk terrorystów. Świetne chłopaki, ale wojna rządzi się swoimi prawami – powiedział zerkając do wnętrza swoje drinka i zamieszał ruchami szklanki kostki lodu. Poczuł ukłucie smutki i melancholii, gdy o tym wspomniał. W zasadzie to rzadko teraz widuje się z tymi, którzy przetrwali to piekło, ale nigdy o nich nie zapomniał. Czasami pisze do nich listy, ale nie zawsze dostaje odpowiedź. Jeśli już dostaje to zwykle jest zaproszenie na pogrzeb, bo ktoś strzelił sobie w łeb. Nie każdy radzi sobie tak dobrze z PTSD jak Jonatan. W oczach miał smutek, ale po chwili go odegnał myślą o wspólnym spacerze.
- Wiesz jak szukasz faceta to właśnie z wojska. Oni zawsze są wierni i nawet po 3 latach służby w piekle, potrafili dochować wierności żonie – poradził jej i podsunął swojego drinka na spróbowanie. Jeśli Ela szukała faceta, to właśnie takiego mogłaby sobie wybrać. Do wojska nie trafiały byle oszołomy, a jeśli już to bardzo szybko się ich prostowało. Jonatan pamiętał jak wyglądały jego pierwsze dni w jednostce, gdzie sierżant kazał mu szorować kible szczoteczką do zębów. Tak w ramach kary za sarkastyczną odzywkę.
W tym czasie podano im danie oraz sztućce. Nie śpieszył się kelner, a jedzenie było względnie podobnej jakości jak większość rzeczy w sieciówkach. Pewnie odgrzewane, ale dobre.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Eleonora Pon Sie 20, 2018 5:04 pm

Była w kwiecie czasu co było widać w końcu już miała swe lata. Jednak pomimo tego, że była dojrzała miała w sobie jeszcze wiele z młodej dziewczyny. Nie czuła się zmęczona, a wręcz emanowała energią. Wychodziła na miasto na przykład do klubów. Niektórzy uznali by, że jej nie przystoi jednak to zdanie innych. Na komplementy reagowała zawstydzeniem chociaż to też odrobina wina alkoholu we krwi.
- Rozumiem. Więc czemu jeszcze nie masz żony?
Zapytała go. W końcu skoro był dobrym rozmówcą i duszą towarzystwa to dlaczego był samotny? Nie miał żony ani dzieci, a lata lecą. Była ciekawa jego odpowiedzi skoro on mógł zadać jej dość prywatne pytanie to czemu ona nie mogła zrobić tego samego? Spojrzała wyczekując odpowiedzi. Czarujący uśmiech? Ela jednak nie dała się i pokazała mu palcem ,,no no no'' w żartobliwy sposób.
Gdy tak pomyśleć skoro Bóg nakazał się rozmnażać to jakiś czas temu kobieta uznała, ze mogła by kolejny raz mieć dziecko. Ale wiek nie bardzo na to pozwalał po za tym jej (prawie) partnerem był wampir. Ona nie była typem kobiety, która chce pieniędzy drogich aut czy życia w luksusie. Sama na wszystko zapracowała. Zaczynała prace od najgorszych barów aż po restauracje gdzieś kilka lat potrzebowała by dorobić się dobrej pensji i zaoszczędzić. Ciężka pracą zdobyła wszystko więc nie patrzy na pieniądze. Pieniądze to nie wszystko.
- Oh, dziękuję. Kupiłam ja jakiś czas temu, ale nie byłam pewna czy jest dla mnie odpowiednia. Ale cieszę się, że ci się podoba. Lubię dobrze wyglądać.
Trochę wahała się przy zakupie tej sukienki gdyż była bardzo wyzywająca i opinała jej ciało. Na dodatek odsłaniała oraz podkreślała jej atuty. Czy na jej lata wypadało nosić takie rzeczy? Pomimo tego była piękna.
- Ten przyjaciel jest kimś wyjątkowym... Zrobiła dla mnie bardzo dużo i zawsze przy mnie był. Zawdzięczam mu nawet życie.
Gdy to mówiła widać było, że uśmiecha się wspominając go.
- Walczyłeś?
Zaciekawił ją tym i skupiła się na mężczyźnie bardziej. Widać było, że to ją zaciekawiło jednak gdy zauważyła, że mężczyzna jest nieco przytłumiony uznała, ze lepiej nie poruszać tego tematu.
- Zmieniając temat! Pokaże cię zdjęcie może mojej córki oraz syna.
Wyjęła portfel z torebki i pokazała zdjęcia dwój osób. Na jednym była Dziewczyna uśmiechnięta. Kolor włosów jednak różnił się od matki, ale oczy i twarz były identyczne. Była podobna do matki. Na drugim zaś zdjęciu był chłopak również z tym samem koloru włosów co dziewczyna. Jedynie oczy były inne i był mniej podobny do Eli.
- Seiko i Akihisa.
Tak się nazywali.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Gość Pon Sie 20, 2018 5:40 pm

Lubił żywiołowe kobiety, bo z nimi nigdy nie było nudy. Jonatan jako kobieciarz miał okazję z niejednego pieca jeść chleb. Umawiał się z mężatkami, które były nieszczęśliwe, a czasami właśnie z samotnymi matkami jak Eleonora. Wpadał na różne typy osób, od takich które były flegmatyczne i nie wiedziały co z życiem robić, aż po takie pełne energii i chęci życia. Na te drugie szczególnie przyjemnie się patrzyło, zresztą któż by takich osób nie lubił. W tej całej ferajnie też czasami zdarzały się pojedyncze przypadki wampirzyc lub nawet wampirzyc nimfomanek. Szczerze to mu nawet specjalnie nie przeszkadzało o ile był to po prostu skok w bok. Trudno byłoby mu mentalnie związać się z krwiopijczynią. Głównie ze względu na to, że byłby to dla niej ból i dyskomfort patrzeć jak jej partner się starzeje, a póki co Jonatan nie planował dać się pogryźć. Jeszcze by zrobiła z niego swojego sługę i co wtedy? Nie żeby faceci nie wchodzili pod pantofel tak czy siak.
- Powiedzmy, że to kwestia pewnych wyborów życiowych. Nie miałem kiedy – wzruszył ramionami mówiąc półprawdę. Dziwnie by się na niego spojrzała, gdyby wyznał „no maleńka, jestem księdzem i możesz mówić mi ojcze”. Zresztą która by nie była zdziwiona, gdyby okazało się, że flirtuje z nią duchowny. Miało to też swoje plusy, bo wyszłoby taniej na ślubie i chrzcie, ale chyba właśnie dlatego w kościele panował celibat. Gdyby duchowni mogliby zakładać rodziny to zdecydowanie mniej pieniędzy byłoby odprowadzane do Watykanu.
W zasadzie to sam nie był pewien co ma sądzić o ewentualnych dzieciach. Kiedyś wypadałoby je mieć, by przynajmniej miał kto podać szklankę wody na starość, ale z drugiej strony klecha nie sądził, że dożyje późnej starości. Kiedyś pewnie jakiś wampir go zabije lub zginie w obronie kogoś, a rodzina byłaby tylko kolejnym potencjalnym celem i utrudniałoby to pracę w dodatku. Chyba, że jego bliscy daliby radę się bronić, wtedy znacznie ułatwiałoby to całe zadanie. Mógłby się związać z jakąś łowczynią, bo z wampirzycą to wiadomo, że dzieci by nie mógł mieć. Chyba, że zdarzyłby się cud albo zostałby pokąsany. Oszczędności też miał dosyć sporo, bo bentleyem nie jeździ biedota. Praca łowcy była mimo wszystko dochodowa, bo trzeba było jakoś opłacić te osoby, które chciały bronić ludzkości. Za frajer nikt tego nie będzie robił, a że z mszalnych pieniędzy czasami spadnie mu trochę grosza to inna kwestia.
- Świetna kiecka jeśli chcesz kogoś uwodzić. Podkreśla Twoją figurę i pasuje Ci. Eksponuje piękno ciała, a gadka przy drinku duszy. Na dodatek umiesz się ruszać na parkiecie, więc nie zaniedbałaś się kulturowo – skomentował kolejnym komplementem, bo skoro już sobie na tyle pozwolił to postanowił dalej wybadać granicę. W zasadzie to uderzył praktycznie w każdy z trzech punktów, których oczekuje się po wymarzonej kobiecie. Panowało takie przeświadczenie, że musi być ładna, umieć się wypowiedzieć i poruszać na parkiecie, aczkolwiek to trzecie było opcjonalne bo częściej faceci nie potrafili tańczyć.
- Bardzo dobrze go wspominasz. Bierz go póki wolny – doradził Jonatan. Niby był to strzał w stopę jeśli chodzi o podryw, ale z drugiej strony to był już dla niego sygnał, że co najwyżej będzie ramieniem do wypłakania się lub przyjacielem. Wiedział kiedy odpuścić. Nie będzie zabierał jej kogoś, do kogo się przywiązała. Zwłaszcza, że ratowanie życia to nie byle co.
- Byłem kapelanem – odpowiedział w końcu. To mogło być również uzasadnienie czemu nie wziął ślubu z nikim, ale jaki był obecny stan rzeczy? To pozostawił Eli do wybadania na własną rękę poprzez zadawanie właściwych pytań. Jednak mimo tragicznego końca to dobrze wspominał tych matołów z oddziału. Świetne chłopy, a czarny humor lał się tam hektolitrami.
Chwilę później z portfela kobieta wyciągnęła zdjęcia dwójki osób. Dziewczyny, która była dosyć urodziwa i niezbyt podobna do niej według niego, ale jednak ładna. Znaczy jak się przyjrzeć to było trochę cech wspólnych jak nos i uśmiech, ale po samym zdjęciu trudniej ocenić. Na drugim był chłopak z nietypowymi kolczykami. Czyżby został duchownym jak on?
- Córka pewnie urodę ma po mamie, ale powiem szczerze, że widać pewne różnice. Nie wygląda na taką imprezową jak mama – zażartował i uśmiechnął się do niej upijając łyk ze szklanki. Po chwili wziął zdjęcie dziewczyny przyglądając mu się - Pewnie jest w takim wieku, że spokojnie mogłaby być moją studentką - dodał po chwili.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Eleonora Wto Sie 21, 2018 1:17 pm

O Elce na pewno można było powiedzieć, że żywiołowa z niej kobieta. Energi jej nie brakuje chociaż czasem wiek daje o sobie znać. Oczywiście ona sama nie umawiała się z mężczyznami, którzy posiadali żony. Nawet wtedy gdy była sama nie interesowała ją zajęta płeć męska. Dobrze wiedziała jak potrafili latami mówić, że mają zamiar się rozejść, a nigdy tego nie robią. Nie była głupia i dobrze wiedziała konsekwencje takiego wyboru dlatego każdego odsyłała z kwiatkiem. Nie miała nawet skoku w bok bo w końcu nie miała czasu nawet dla siebie. Chowała dzieci więc nie było mowy o wolnym dniu. Ale nigdy niczego nie żałowała. I było warto bo poznała kogoś wartościowego i chociaż była wampirem, który praktycznie się nie starzej to pokochała go. Chociaż widział, że nie była już młoda to pragnął jej pomimo wszystko.
- Wiem, że nie zawsze jest łatwo znaleźć czas na takie typu rzeczy. Jednak uważam, ze nie można cały czas odkładać wszystkie na bok. Może być za późno.
Wiedziała co mówi. Jonathan na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że czas biegnie nieubłaganie. Eleonora pomimo tego, ze jej ciało było w świetnej formie, twarz nadal była promienna i urodziwa to nie była już młoda. Oznaki starości można było dostrzec bardziej przyglądając się twarzy czy dłonią. Za 10 lat te oznaki będą bardziej widoczne. Potem coraz bardziej i bardziej aż do śmierci.
Fakt, ze była by całkiem zaskoczona, ze właśnie siedzi w klubie z duchownym i piją oraz tańczą. Ale wielu zakładało rodziny.
- Masz o mnie bardzo dobre zdanie, dziękuje. Widać jednak oznaki starości i za jakieś 10 lat nie będę już taka atrakcyjna i urodziwa. Ale pogodziłam się z tym, że jestem tylko człowiekiem.
Uśmiechnęła się do niego ciepło. Pozwalała mu przekroczyć jej strefę prywatności, ale wszystko miało swoje granice. John ich nie przekroczył bo pytania były całkiem naturalne i normalne. Nie pytał o żadne nieprzyjemne rzeczy dlatego dała mu do zrozumienia, że nie ma nic przeciwko.
- Staram się.
Zaczęła się śmiać. Jeśli potrafił zrozumieć, że kobieta ma już kogoś bliskiego to znaczyło, że był dobrym facetem. Potrafił uszanować zdanie kobiety i nie naciskał. Cieszyła się, że nie próbował stosować żądnych sztuczek wobec niej. Oczywiście nie mogła mieć pewności, że tka jest jednak potrafiła ufać innym. Może było to trochę naiwne, ale czasem da się rozpoznać dobro od zła.
- Ah rozumiem...
Kapelan. tak teraz wszystko było jasne jednak nie zamierzała komentować jego wypowiedzi. Usmiechnęła się do niego dając mu w ten sposób do zrozumienia, że nie trzeba poruszać tego tematu i nie ma nic przeciwko temu kim jest.
- Oboje maja też z ojca. Zwłaszcza włosy. Akihisa jest typem samotnika, ale Seiko za to to dusza towarzystwa. No i są nierozłączni w końcu bliźniaki. I nie, Seiko nie jest typem imprezowiczki i oboje mają obecnie 23 lata.
Zaśmiała się. Nie mogła być jego studentką gdyż córka wybrała zupełnie inny kierunek szkoły. Obecnie oboje są dorośli i niedługo zaczną swoją pierwsze pracę.
Eleonora

Eleonora

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Na prawym ręku wyryte inicjały S.k. Na twarzy od ust do końca policzka znajduje się widoczna blizna jak również na brzuchu po cięciu nożem.
Zawód : Kelnerka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Pan Samuru


https://vampireknight.forumpl.net/t906-elena https://vampireknight.forumpl.net/t945-elcia https://vampireknight.forumpl.net/t946-mieszkanie-eleny

Powrót do góry Go down

Klub bluesowy - Page 3 Empty Re: Klub bluesowy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach