Laboratorium [poziom piwnic]

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Pią Maj 01, 2015 8:31 pm

Laboratorium [poziom piwnic] YuRfTUv


Ostatnio zmieniony przez Esmeralda dnia Czw Sie 13, 2015 8:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Sob Maj 02, 2015 1:14 pm

Po opuszczeniu oświaty Esme w pierwszej kolejności odpowiedziała na wiadomość dla przyjaciółki. Skoro Tasha prosiła o pomoc, z pewnością sprawa należała do tych objętych kategorią najwyższej wagi. Znały się na tyle długo że lekarka miała co do tego stuprocentową pewność. Ponownie niemal gubiąc buty oddaliła się od budynku łowców i zadzwoniła po taksówkę, która przyjechała po zaledwie (albo aż, zależy jak na to spojrzeć) pięciu minutach. Ponieważ mieszkała w lesie, droga była dość długa i momentami wyboista. Ale czego się nie robi dla identyfikacji nowego medycznego przypadku. Czym był ten wirus? Skąd się wziął? Miała nadzieję że wszystkie odpowiedzi zawarte będą w krwi zakażonego. Kto wie czy nie rozpocznie mutacji, która spotęguje nasilenie objawów, lub co gorsza doda nowe. Ile razy widziała zainfekowanych, gdzie do głównych symptomów dochodziła wzmożona agresja i co za tym idzie również chęć walki. Ile razy musiały z Tashą stopować takiego pacjenta. A ile razy dostał od nich w łeb… już nie liczyła. Powracając. Gdy w końcu znalazła się przy swoim przybytku, zapłaciła złotówie i wysiadła z auta. Nienawidziła taksówek ale co zrobić. Wyjęła z torebki klucz i otworzyła drzwi do swej posiadłości, a następnie zostawiła je lekko uchylone. Tasha nie musiała więc pukać. Był to znak żeby weszła i bez zbędnych pierdoletów po prostu poszła do laboratorium. Znała drogę. Znała sporą część jej mieszkania, dlatego Esme była pewna że Tash sobie poradzi. Jak burza przeszła przez posiadłość i niemal przeskakując stopnie piwnicznych schodów znalazła się przy drzwiach laboratorium. Skonstruowanych tak, że jeśli ona ich nie otworzy to nic tego nie uczyni. No chyba że zrównać chałupę z ziemią, ale jaki z tego pożytek jak wszystko się zniszczy? Esme otworzyła szyfrowane drzwi i weszła do środka zostawiając je uchylone. Czekała na przybycie swoich gości.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Gość Sob Maj 02, 2015 3:59 pm

Posadziła Vladimira na tylnym siedzeniu. Sama usiadła za kółkiem i jechała najszybciej jak mogła. Zerkała od czasu do czasu w lusterko, aby obserwować mężczyznę. Kto wie, na wertepach mogło mu się zbierać na wymioty. Póki wszystko było okej, od czasu do czasu zerkała na miejsce pasażera obok siebie. Tu właśnie leżał bardzo ważny pojemnik. Pełen próbek, krwi, tkanek, pobranych w różnym czasie. Od pierwszej chwili jak tylko się spotkali, aż po dziś dzień. Esmeralda na pewno jeszcze sama pobierze potrzebne rzeczy od mężczyzny. Mimo wszystko Tasha lubiła ułatwiać pracę przyjaciółce. Większa ilość wyników da szerszy obraz choroby, która trawiła łowcę. Kilka razy udało się jej przyspieszyć. Na prawdę zależało jej na czasie. I w końcu podjechała pod posiadłość. Znała ją dość dobrze, nie raz, nie dwa tu była.
Wysiadła z samochodu zabierając pojemnik, w sumie w podobnym przewoziło się organy, następnie użyczyła Aristorovi ramienia, aby pomóc mu wydostać się z samochodu i doczłapać się do laboratorium. Przeszli przez uchylone drzwi, bez zbędnego pukania i czekania na panią domu. Korytarzem prosto, później skręt, schody i kolejne uchylone drzwi. Jej oczom ukazała się rudowłosa postać przyjaciółki. Rosjanka posłała w jej stronę ciepły uśmiech, z chęcią by ją uścisnęła, ale wolała nie ryzykować. Sama mogła nosić wirusa, póki nie będzie pewna będzie trzymać się na dystans.
- Cześć, dzięki za znalezienie dla nas czasu.- Była bardzo wdzięczna, zwłaszcza, że zdawała sobie sprawę z tego, że Green potrafi być naprawdę zawalona pracą. Mężczyzna nie był bardzo umierający, zwłaszcza, że podawała mu rozmaite ziółka na wzmocnienie organizmu, łagodziły one objawy choroby, ale nie były wstanie jej całkowicie wyleczyć.
- Przywiozłam też kilka próbek, które pobrałam na różnych etapach choroby.- Wskazała na pojemnik.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Nie Maj 03, 2015 1:16 pm

Esme nie przepadała za bezczynnością, dlatego nie tracąc czasu przed przyjazdem przyjaciółki uruchomiła wszelką aparaturę i przygotowała medykamenty. Labolatorium posiadało własną strefę izolacyjną, co mogło okazać się zbawienne zwłaszcza w przypadku wirusa. Była ciekawa w jaki sposób chłopak został zarażony. Krew? Droga kropelkowa? A może przygodny seks z niepewną partnerką… lub co gorsza partnerem. Wzdrygnęła się na samą myśl i w ramach przezorności nałożyła na twarz białą maseczkę, która często gościła na twarzach chirurgów w czasie operacji. Mimo dużej odporności układu immunologicznego nie chciała ryzykować przez nieznajomość wirusa. Kto wie na jakim etapie mutacji się znajduje i czy będą w stanie tak łatwo znaleźć antidotum. Sądząc po doświadczeniu zdobytemu na tego typu syfach niestety mogło być ciężko. Kiedy na komputerach wyświetlił się komunikat, Esme wpisała hasło by po chwili przejść do właściwej części użytkowej… i właśnie w tym momencie pojawiła się druga łowczyni. Esme uśmiechnęła się do przyjaciółki i choć twarz zakryta była przez maskę, oczy zdradzały radość ze wspólnego spotkania.
- Szybko się uwinęłaś. Widać żeś z pogotowia –  mrugnęła, po czym przeniosła swój wzrok na kolesia. Nie wyglądał najgorzej, ale grom go wie jak szybko postępuje wirus oraz jakie niesie za sobą powikłania -  Jestem Esme. Muszę wiedzieć wszystko o tej przypadłości więc powiedz mi czy masz podejrzenia jak się mogłeś tym zarazić, gdzie, czy coś Cię boli i kiedy dokładnie się zaczęło – nie widziała powodu dla którego miałaby się nie przedstawić. Po prostu ufała jasnowłosej. Otworzyła drzwi do pomieszczenia izolacyjnego i ruchem dłoni zaprosiła mężczyznę do środka. Stało tam łóżko wyłożone czymś w rodzaju ceraty, a obecne meble zdradzały zwykły chłodny wystrój medycznego pokoju.
- Połóż się, pobiorę Ci krew i podłączę do urządzeń żeby monitorować funkcje kilku układów – jeśli facet nie stawiał oporów, Esme pobrała kilka próbek i podłączyła elektrody do jego klatki piersiowej, dłoni oraz nóg – Będziemy w pomieszczeniu obok. Wszystko jest nagłośnione, dlatego możemy się wzajemnie słyszeć. Jeśli poczujesz ból bądź dyskomfort możesz o tym powiedzieć – poinformowała go i choć mogła mu wydać się nieco złośliwa, w rzeczywistości trzymała się zwykłych medycznych procedur. Wyposażenie izolatki było zaprojektowane tak, żeby na bieżąco monitorować stan pacjenta i w pewnych odstępach czasu pobierać próbki do badania. Wszystko to zapisywało się na scenogramach, które były bezpośrednio przesyłane do komputera Esme. W końcu zostawiła Ravena i zamknąwszy za sobą drzwi wróciła do Natashy. Na wszelki wypadek włączyła w laolatorium wyciszenie, dzięki czemu łowca nie słyszał rozmowy kobiet, natomiast sam był przez nie słyszany w przypadku wypowiadania słów.
- Dzięki za próbki, będziemy miały jakiś obraz sprawy – uśmiechnęła się i zaczęła powoli rozpakowywać zawartość pojemnika. Każdą próbkę dokładnie oglądała i przenosiła na szkiełka obserwacyjne, a następnie oglądała pod mikroskopem i opisywała w komputerze.
- To wygląda na silnie mutagenny wirus. Szczerze mówiąc nigdy nie pracowałam z czymś takim. Popatrz – wskazała na siatkę molekuł, którą przygotowała w postaci zrzutu na komputerze. Obraz był trójwymiarowy i zmieniał się z każdą chwilą dając obraz mutagenności – Moim zdaniem ktoś przy tym grzebał. To nie jest przypadkowy wirus. Wyślę próbki mojej mamie, sądzę że chciałaby to zobaczyć – kilkoma klikami „spakowała” siatkę molekularną do wysyłki i wraz z opisami posłała w zabezpieczonym folderze. Jeden człowiek nie ma szans na wygraną, ale im więcej głów do myślenia tym lepiej.
- Co dokładnie mu podałaś? Widziałaś jakieś zmiany na skórze bądź w zachowaniu? – spojrzała w szybę, patrząc na gościa i aparaturę która właśnie pobrała kolejną porcję dobrodziejstwa. Przed nimi ciężki czas. Oj ciężki.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Gość Nie Maj 03, 2015 5:16 pm

O wszystkim czym wie Natasha jej opowie. Zwłaszcza, że stan w jakim Vladimir był na samym początku dawał małe nadzieje, na szybkie wyprowadzenie go z choroby. Strefa izolacyjna była świetnym pomysłem i wyjściem w obecnej sytuacji. Natasha w apartamencie Kruka, również takową zrobiła. Co prawda bardzo prymitywną, ale zawsze. Starała się aby wirus nie miał zbyt wiele dróg wyjścia z mieszkania, ba nawet z pokoju w którym mężczyzna chorował. Wszystko inne za każdym razem dezynfekowała i starała się wszystkimi możliwymi środkami pozbyć się ewentualnych wirusów. Sama też chodziła w masce i rękawiczkach, uważała aby nie stykać się z każdą możliwą wydzieliną ciała łowcy. Czasem było to trudne zadanie, ale jak na razie nie widziała u siebie oznak choroby.
- Mam dość ciężką nogę.- Odparła z szerokim uśmiechem, umiała prowadzić samochód, czasem zdarzało się jej zasiadać za kierownicą ambulansu. Szybkość i bezpieczeństwo wówczas było podstawową zasadą. Jak widać przydawało się to też w życiu prywatnym. Nie była pewna czy mężczyzna sam dotrze do łóżka w izolatce. Więc wciąż wspierając go ramieniem powoli stawiała kroki, idąc wprost na wyrok przeznaczone dla niego. Powinien być zadowolony, lubił leżeć brzuchem do góry i nic nie robić. W trakcie tej choroby miał do tego niemal cały czas okazję. Posadziła go na łóżku i resztę zostawiła Esme. To ona dokładnie wiedziała co, jak i gdzie podłączyć. W tym czasie, Tasha podeszła do zlewu, zdjęła rękawiczki aby umyć dokładnie dłonie i je zdezynfekować odpowiednio do tego przeznaczonymi płynami. Nie będzie ukrywać, że całej jej przydałaby się odkażająca kąpiel. Oczywiście zużyte wcześniej wyrzuciła do pojemnika przeznaczonego do utylizacji. Założyła również świeże, nie chciała później przez przypadek roznosić drobnoustroje po całym laboratorium. Nigdy nie wiadomo jak wirus zareaguje stykając się niepostrzeżenie z różnymi medykamentami. Nieprzewidziane mutacje nie są im potrzebne.
- Sytuacja nie wygląda zbyt dobrze.- Rzuciła podkreślając wagę sytuacji, jednak nie chcąc przeszkadzać kobiecie w oglądaniu i opisywaniu próbek. Przyglądała się tylko jej pracy, lubiła to robić. Jednak nic dziwnego Esmeralda miała pasję i dużą wiedzę, dobrze się patrzy na takie osoby przy pracy.
- Coś podobnego kiedyś już krążyło po Yokohamie. Nie wiem jednak kto stworzył antidotum, ale coś takiego musiało powstać. Wirus został opanowany i ofiar śmiertelnych było mało.- Tyle, że w tym przypadku może być dużo gorzej. Zwłaszcza jak patrzyło się na monitor na którym był wyświetlany rzut spod mikroskopu.
- Vladimir wspominał coś o Samuru.- Przeniosła wzrok z ekranu na twarz przyjaciółki.
- Jest to całkiem prawdopodobne, zwłaszcza, że burmistrz jest szalony.- Na dalszą część wypowiedzi kiwnęła głową. Im więcej wielkich umysłów przy problemie tym lepiej. Same we dwie mogą polec w walce, ale jak dostaną nawet drobną pomoc od kogoś jeszcze może być znacznie łatwiej.
- Ktoś mu grzebał w wnętrznościach. Ogarnęłam sprawę najlepiej jak umiałam.- Spojrzała w stronę chorego. Widać było na jej twarzy wymalowaną czułość, w końcu coś było narzeczy.
- Zbiłam mu gorączkę, trochę lekami, trochę okładami na wątrobę i ciało. Tak to zioła i co najlepsze, złagodziło to objawy. Opatrunki zmieniam mu co kilka godzin obserwując czy nic nie robi się ze szwami i czy rany się nie babrają. Gdybyś tylko widziała, jak barbarzyńsko były one zszyte jakimś sznurkiem. Bałam się, że wejdzie zakażenie, ale maści i regularne oczyszczanie ran pomogło.- Po tym i tak podała jej konkretne nazwy, tych wszystkich leków, którymi go uraczyła, było to mimo wszystko gównie leki, które hamowały objawy, oraz wzmacniające organizm, oraz przeciwbólowe – zwłaszcza na początku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Nie Maj 03, 2015 7:36 pm

Esmeralda dokładnie słuchała opowieści przyjaciółki. Każde jej słowo mogło bowiem przybliżyć je do szybszej diagnozy i co za tym idzie również wyleczenia. Szczerze wątpiła jednak, że odkrycie lekarstwa przyjdzie im łatwo. Ile było przypadków gdy najznamienitsi biolodzy i medycy pracowali w wieloosobowych zespołach nad badaniem jednego przypadku. A po co? Ażeby znaleźć coś czego one szukały teraz. Jakiegoś lekarstwa. Esme pominęła kwestię, że szanse na szybkie znalezienie czegoś co wyleczy łowcę są równe jednej dziesiątej. Nie chciała jej martwić, choć znając życie Tasha była tego świadoma. Kiedy jasnowłosa wypowiedziała imię burmistrza, Esme podniosła wzrok z nad kolejnych próbówek i molekularnych wzorów. To nie była dobra informacja. Wręcz przeciwnie.
- Nie chcę myśleć ilu ludzi ma na swych usługach. Jeśli rzeczywiście ma coś wspólnego z wirusem nasza sytuacja jest jeszcze gorsza niż sądziłam – Samuru miał władzę, a dzięki niej był w stanie wywierać wpływ na tych bardziej podanych. Wystarczył jeden telefon w wykonaniu tego szczyla, by powołać do pomocy sztab uzbrojonych po zęby pedalsko ubranych kolesi. Ba. Na swoich usługach mógł mieć niemal każdego. Medyka, przedszkolankę, czy pracownika zakładu pogrzebowego. Każdego. Wynajęcie zespołu nie stanowiło więc zbytniego problemu, a jeśli uparł się na wirusa… To było w jego stylu. W cholernym stylu tego pieprzonego wariata.
- Był otwierany? Może powinnam go lepiej zbadać lub… chociaż prześwietlić – spojrzała na mężczyznę, zastanawiając się kim był zwyrodnialec który tak go potraktował. Wiele się słyszało o wielkich „lekarzach” używających zwykłej igły i nie sterylnych nitek zamiast szwów. I po co? Dla zabawy? Dla krzywdy? Gdyby dopadła tego frajera wsadziłaby mu w dupsko wszystkie skalpele, a trzeba przyznać że jako chirurg mogła pochwalić się naprawdę imponującym arsenałem. Zaczęła mieć podejrzenia że z rozmachu wielki pan medyk mógł pozostawić w ciele mężczyzny niespodzianki, które po pewnym czasie mogą mieć destrukcyjny wpływ na organizm. Wystarczył zwykły stan zapalny w ranie pooperacyjnej by uprzykrzyć ewentualną egzystencję.
- Masz łeb na karku. Niewątpliwie uratowałaś temu facetowi życie – facet miał szczęście że niemal od razu trafił w ręce osoby doświadczonej. Podtrzymany wzrok Natashy zainteresował Esme, dlatego podążyła w miejsce na którym tak bardzo się zawiesiła. Kąciki ust czerwonowłosej uniosły się i właściwie nie byłaby chyba sobą, gdyby nie pociągnęła tematu. Upewniła się że wyciszenie jest włączone i przystąpiła do akcji zwanej pospolicie „drążmy temat”.
- Widzę że dawno nie byłaś u mnie na winie. Powiesz kim jest ten koleś, czy mam się domyślać i domniemywać historie w których otrzyma rolę Twoich kochanków i innych czasoumilaczy – jak tak na niego patrzyła, to nawet wydawał się być w typie jasnowłosej. Do tego sądząc po imieniu mężczyzna był Rosjaninem, a tacy (wszak znała już nie jednego) mają w sobie coś bardzo specyficznego. I nie mówię tutaj o bezpodstawnym praniu po pyskach.
- Jesteś na pewno zmęczona. Może masz ochotę na coś do picia? Spędziłaś z tym facetem sporo czasu więc proponowałabym żebyś wzięła coś na wzmocnienie. Mam w laboratorium też natryski parowe które mają działanie odkażające… - wskazała głową na białe drzwi znajdujące się po lewej stronie. Był to kolejny wynalazek jej kochanego ojca, który był szczerym i zagorzałym fascynatą wszelkich technicznych nowinek.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Gość Czw Maj 07, 2015 8:14 pm

Najlepiej byłoby jakby Vladimir w końcu odzyskał głos i coś powiedział w tej sprawie. W końcu to on na własnej skórze doświadczył wielu nieprzyjemności i wiedział, a może i nie, co się dokładnie wydarzyło. Mimo to uparcie milczał, nie pomagając dziewczyną. Lepiej aby wyrzucił z siebie wszystko, ale ten oczywiście ma swoją dumę i jak tak on woli pominąć wiele rzeczy, albo nawet i milczeć. Jedyne co udało się ustalić Tashy to właśnie, że burmistrz maczał w tym swoje paluchy.
Zadanie znalezienia lekarstwa nie będzie łatwe, zwłaszcza, że wirus jest nie znany, ale zawsze warto mieć nadzieję. Może z czasem zespół badawczy się powiększy i będzie więcej mądrych głów siedziało nad problemem.
- Znając życie ma wiele spólnego. I z pewnością ma na to antidotum.- To będzie znacznie trudniejsze niż się na początku wydawało. Mimo to trzeba podjąć ryzyko i postarać się coś z tą sytuacją zrobić. Nie mogą się poddać, usiąść i czekać na to co będzie dalej.
- Nie zaszkodzi jak przejdzie dokładne badania i prześwietlenia. Może dzięki temu uda nam się zdobyć dodatkowe informację.- Kiwnęła z przekonaniem głową, Tasha niebyła chirurgiem i tak cud, że się jej udało go ogarnąć. To pewnie dzięki podglądaniu Esme w pracy i pomaganiu jej. Może i była ratownikiem, znała techniki, które miały przedłużyć życie poszkodowanego, podtrzymać je jak najdłużej. Tak aby udało się doświadczonemu lekarzowi, chirurgowi zrobić co trzeba. Czasem odnosiła jednak wrażenie, że umiała więcej niż właśnie nie jeden wielki `lekarz`, który na pewno nosił ksywę rzeźnik, abo coś koło tego.
- Miał sporo szczęścia.- Szepnęła zapatrując się w mężczyznę. Nie darowałby sobie jakby zmarł na jej rękach, ale jakby znalazła go w apartamencie. W życiu by sobie tego nie darowała. Na pewien sposób i ona była szczęściarą, że przyjechała tam akurat w tym momencie.
- Przydałyby się takie pogaduchy.- Zachichotała oblewając się delikatnym rumieńcem.
- Sprawa wcale nie jest taka oczywista i jednoznaczna. Czasoumilaczem jest jednak bardzo dobrym.- Przeniosła wzrok na przyjaciółkę, mając teraz naprawdę poważną minę.
- Tak krążymy wokół siebie i w sumie nie wiadomo jak to jest. Kiedyś, bardzo dawno było coś między nami, tak na poważnie, ale jak to w życiu bywa wszystko się popsuło. Od tamtej pory chyba, ani ja, ani on nie umiemy się ogarnąć. Co nie zmienia faktu, że tyłek często mu ratuje.- I znając życie jeszcze przez dłuższy czas będą trwać w zawieszeniu nie wiedząc o co im chodzi. Żadne nie robi kroku na przód, co wcale nie jest zdrowe i tylko powoduje stres. Rosjanie jednak byli specyficzni i ciężko było do nich dotrzeć, chyba, że przy wódce. Ten przy dużej ilości ognistej robił się bardzo wylewny.
- Przydałoby się i coś na wzmocnienie i natrysk parowy. Z resztą może lepiej byłoby dla pewności zrobić badania.- Bo jak coś poszło nie tak, lepiej jak znajdzie się również w odosobnieniu, izolatka w pracy nie przeszkadza. Tasha nie będzie jednak zapeszać póki nic nie jest wiadome.
- Ogarnę się, a Vladimir mógłby zostać prześwietlony, abo może w końcu wyjawiłby wszystkie okoliczności zarażenia się.- posiadanie takich nowości technologicznych z pewnością nie raz sprawiło, że praca w laboratorium było przyjemniejsza i znacznie bardziej bezpieczna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Gość Pon Maj 11, 2015 9:30 pm

Został przywleczony tutaj przez Natashę, bo nie miał innego wyjścia, ale wątpię, że w takiej sytuacji by protestował, w końcu dziewczę ratowało mu życie, prawda? Zaraz, zaraz.. wypraszam sobie rolę jednego z kochanków bądź czasoumilacza, jestem jedyny w swoim rodzaju, o! Skoro to już mamy wyjaśnione, możemy przejść do dalszej fabuły, a więc do czasu Vlad robił dosłownie wszystko, wszystko co tylko pani doktor zaleciła, bo nie miał siły się nawet sprzeciwiać, było z nim cholernie niedobrze i sam miał tego świadomość, chociaż gdyby nie Natasha to już pewnie byłby martwy, jak nie od wirusa to od przepicia. Proszę, checie uczuć? Jasne, nawet nie trzeba wódki, od dawna go faszeruje magicznymi tabletkami, które robią mu bardzo leciutką głowę, ale to dopiero w którymś, poście bo popsuje niespodziankę. Kruk tylko westchnął na samo zasłyszenie słowa prześwietlenie, nie bardzo lubił lekarzy i te ich wszystkie zabiegi, ale w końcu byli oni chyba najbardziej potrzebni i bezinteresowni, prawda? Vladek zerknął na Esme uśmiechając się bardzo niemrawo.
-Kochanek? Czy ja wyglądam na coś nietrwałego? Nie zdechłem do tej pory. - o... trafiła na bardzo drażliwy temat i teraz będzie marudził, dopóki Tashka jak zwykle nie sprzeda mu w łeb. Nie zrozumiał jej na pewno dobrze, odebrał to jako niezbyt coś dobrego, a tego z pewnością Esme nie miała na myśli, ale czego spodziewać się po wnerwionym Rosjaninie na prochach hm? Kolejne słowa, jego blondwłosej królewny przyjęły jednak trochę dziwny wydźwiek, nie wiadomo co jest między nimi? Proszę Cię!
-Uh, to Ty jesteś niezdecydowana. - patrzcie jaki bezczelny, jeszcze wypowiedział to z odsłoniętymi białymi ząbkami, ten to jest prawdziwym dupkiem, nie dość że kobieta siedzi przy nim dnie i noce, to jeszcze potrafi wypali czymś takim? Brawa Vladimir, pewnie dlatego, jesteś już ustatkowany etc. Rozglądnął się po laboratorium po czym spojrzał na jego nową lekarkę i westchnął cicho.
-Okoliczności? Złapali mnie, przetrzymywali w brudnych lochach, a następnie wzięli na stół operacyjny, w którym ten skurwiel Kuroiaishita ciął mnie na żywca, a kiedy mdlałem, miał przygotowane sole trzeźwiące, bardzo cudowne wspomnienie. - powiedział jednym tchem, a następnie spuścił głowę w dół, władował łapy w kieszenie i czekał na jakieś polecenie, bo sam nie miał pojęcia co tu zrobić ze sobą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Wto Maj 12, 2015 5:37 pm

Co do tego że burmistrz miał antidotum, niestety było to bardzo prawdopodobne. Nawet taki zadufany w sobie szczyl posiada choćby namiastkę ostrożności. Nie wypuściłby więc wirusa wiedząc że nie mógłby go opanować. A może wszystko wymknęło się z pod kontroli? Niestety zawsze istniało prawdopodobieństwo błędu. Działania burmistrza uważała za barbarzyńskie i sprzeczne z naturą. Ale już niedługo.
- Nawet jeśli z pewnością się nim nie podzieli. Nie chciałabym siedzieć na jego łasce, dlatego same spróbujemy zająć się lekarstwem. Jeśli jego zespół był w stanie stworzyć zarówno wirusa jak i antidotum to nie możemy być gorsze. Wszystko jest możliwe, ale musimy odpowiednio się do tego przygotować – świadomość że w każdej minucie ten syf mógł być przekazywany dalej nie dawał Esme spokoju. Jeśli bez większych problemów Samuru finalnie udało się schwytać rosłego mężczyznę, jaki był problem by posunął się o krok dalej? Wystarczyło odpowiednio zmutować wirus by stał się on niebezpieczną masową bronią, która co gorsza byłaby przeznaczona dla podatnych na nią ludzi. Lekarka westchnęła widząc w rzucie mikroskopu jak szybko atakowane są komórki – Podłączyłam go do aparatury która mierzy jego funkcje życiowe i dostarcza lekarstw. Jeśli coś w jego krwi się zmieni będziemy o tym wiedziały niemal natychmiast. Wszystkie pomiary przychodzą na mój komputer – z pewnym strachem patrzyła na zmieniające się wciąż wykresy i linijki. Bez lekarstwa chłopak prędzej czy później umrze, a za nim… umrą inni – Masz rację, sprawdźmy go. Nigdy nie wiadomo czy ta kanalia nie zostawiła mu w brzuchu jakichś nożyczek czy igieł – decyzja została podjęta, więc jak tylko Natasha pójdzie się trochę odświeżyć, Esme zajmie się dalszą diagnostyką. Szczerze mówiąc bała się tego co może zobaczyć na zdjęciu rentgenowskim, ale lepsze sprawdzenie niż życie w przekonaniu że wampiry nie są aż tak złe by zrobić coś takiego. Ile razy była świadkiem wyjątkowego okrucieństwa, więc spodziewała się wszystkiego. Dosłownie wszystkiego.
- Okey, rozumiem. Pogadamy o tym jak będzie już po wszystkim nie wylewając za kołnierz i śmiejąc się  z tego co teraz jest dla nas udręką. Leć pod prysznic. Zajmę się Twoim kolegą i w międzyczasie przygotuję Wam coś na wzmocnienie – mrugnęła do jasnowłosej i wskazała miejsce gdzie ta mogła „zmyć” z siebie te wszystkie drobnoustroje. Równie szybko przygotowała wzmacniającą zawiesinę korzystając z przegotowanej wody oraz różnokolorowych tabletek o niewiadomej nazwie. Kiedy ten prawie szlachetny napitek zdrowych bogów czekał już na Tashę, Esme zwróciła swe kroki do izolatki by móc dokładnie zająć się gościem.
- Chyba się nie przedstawiłam. Mów mi Esme. Postaram się zrobić porządek z tym co zafundował Ci ten popieprzony szczyl. Musisz jednak uzbroić się w cierpliwość, bo mamy do zrobienia kilka badań. Pamiętasz który Kuroiaishita Ci to zrobił? – wysłuchała w skupieniu jego słów, a następnie się przedstawiła.  Kiedy mówił, Esme poprawiała rurki i sprawdzała poziom lekarstw w aparaturze -  Chcę zobaczyć czy ten kretyn zszył Cię tak jak trzeba, dlatego zrobimy prześwietlenie . Nałóż te okulary. Możesz je zdjąć dopiero kiedy o tym powiem, dobrze? – sądząc że mężczyzna wszystko zrozumiał, Esme nałożyła mu okulary na oczy i opuściła izolatkę. Minęło może kilka sekund gdy z głośnika ponownie usłyszał głos lekarki – Możesz je zdjąć. Tutaj nie będziemy używali soli trzeźwiących, dlatego jeśli masz ochotę na wypoczynek to nie krępuj się. Postawię sprawę jasno, ale wolałabym żebyś wyraził na to zgodę. Musimy zrobić trochę badań, dlatego najchętniej wprowadziłabym Cię w stan śpiączki farmakologicznej. To pozwoli mi na stałe monitorowanie Twojego zdrowia i odciąży organizm. Nie martw się, obudzisz się jeszcze. Zgadzasz się? – decyzja należała do Rosjanina. Śpiączka farmakologiczna była rozwiązaniem które pozwoli im zawalczyć o trochę czasu. Leki które miała na stanie Esme nie należały do najprzyjemniejszych i tych z kategorii bezbolesnych, dlatego lepiej dla mężczyzny jeśli na jakiś czas po prostu zafunduje sobie odpoczynek. Nigdy nie wiadomo czy samodzielnie nie straci przytomności. Ile minęło czasu od zainfekowania? Doba? Dwie? Więcej? Wystarczyło kilka minut by zobaczyła co ten syf robi z komórkami. Kiedy więc Natasha ponownie pojawiła się w laboratorium, Esme podała jej szklankę i wyłączyła głośnik by mężczyzna nie słyszał o czym mówią.
- Zaproponowałam Twojemu koledze wprowadzenie w stan śpiączki farmakologicznej. Bez tego obawiam się że będzie ciężko nad nim zapanować. Leki które dostał od Ciebie załagodziły objawy, ale wirus w jego organizmie… powoli zaczyna się do nich przyzwyczajać. Jest pewien plan Tasha, ale to cholernie niebezpieczne… - powiedziała, odwracając głowę i patrząc na mężczyznę, by za chwilę ponownie wzrokiem powrócić do Natashy – W szpitalu na oddziale zakaźnym… Potrzebuję próbek krwi personelu, oraz wszystkich innych które udałoby się znaleźć. Również wszystkie dziwne leki w tabletach i zawiesinie. Krew jest jednak najważniejsza. Sądzę że ten świr mógł podać dla zespołu medycznego antidotum, chociażby po to żeby sprawdzić czy działa. Jeśli mam racje, mając te próbki byłabym w stanie wyciągnąć główny składnik antidotum. A może i nawet gen odpowiedzialny za obronę organizmu. Musimy tam kogoś wysłać bo bez tego… To nasza jedyna szansa – z kieszeni fartucha wyciągnęła telefon i po chwili wyszukiwania zatrzymała palec na kontakcie zapisanym jako Grigorij.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Gość Sro Maj 13, 2015 11:59 pm

W przypadku osoby, która dzierżyła w dłoni władzę w mieście, niestety można było spodziewać się wszystkiego. Choć w tym szaleństwie tkwił geniusz. Kiepsko wykorzystany, ale jednak.
- Gdyby się podzielił byłoby to bardzo podejrzane. Zrobimy co się tylko da, aby wybrnąć z tej sytuacji.- Starała się nie dołować myślą, że może się posypać, a wirus posłuży do czystek w mieście. To już nie chodziło o dobro i życie jednej osoby, choć oczywiście blondyna nie mogłaby wybaczyć sobie ewentualnej straty Vladimira. Wiedziała jednak, że z tym może być różnie, była ratownikiem, była łowcą, widziała wiele rzeczy.
- Dobrze, ja niestety nie miałam takiej możliwość. Lepiej późno niż wcale.- Szepnęła kiwając głową. Nie mogła się łamać w takiej chwili, te kilka minut, które dostanie w samotności, kiedy się będzie ogarniać było niczym zbawienie. To jednak musi poczekać jeszcze chwilę.
- Starałam się sprawdzić to jak najlepiej, ale warunków nie miałam najlepszych, zresztą podłoga nie jest najlepszym miejscem na rozległą operację.- Starała się zrobić wszystko co umiała i mogła aby przeżył, udało się, a teraz trafił w znacznie lepsze ręce. Bardziej doświadczone, a mimo to życie mężczyzny stało pod znakiem zapytania. W blondynce coś się łamało, ani to łatwe, ani komfortowe, łatwiej byłoby gdyby Aristov dla niej nic nie znaczył.
- Mam nadzieję, że szybko będzie do tego okazja.- Uśmiechnęła się lekko, nie czekając już na nic więcej udała się w skazanym przez Esme kierunku. Miała chwilę aby szybko przeanalizować wszystko, poukładać myśli. Cóż było jej to potrzebne, więc czas kiedy zrzuciła z siebie ciuchy, zapakowała je w szczelny worek i rzuciła do kosza z napisem utylizacja. Następnie dokładnie się umyła, odkaziła, nie będę się tu wdawać w szczegóły, nie ma przecież takiej potrzeby. Ważne, że była taka czysta i sterylna, do tego przebrała na razie w strój taki jak noszą chirurdzy, było to sterylne i wygodne ubranie. Tasha nie zamierza narzekać. Maseczki na twarz, w kieszeni nie zabrakło, jeszcze może się okazać bardzo przydatna. Nie było jej może z piętnaście minut, ale dało jej to chwilę na odbudowanie psychiki. Musiała sobie radzić szybko ze stresem, więc uporała się z wątpliwościami, jak mus, to mus. Stanęła nieopodal przyjaciółki, z wdzięcznością biorąc mieszankę na wzmocnienie, nie narzekała na smak, wypiła ją całą. Gdyby wszyscy pacjenci byli tak posłuszni jak ona. Zaś słuchając czerwonowłosej kiwała głową.
- Myślę, że to dobry pomysł, chociaż on może mieć inne zdanie.- Wiedziała, że jest uparty i czasem głupi, stawiając na coś co jest niepotrzebne i tylko utrudnia sprawę.
- Bez względu na to co zdecyduje myślę, że i tak powinnaś go uśpić, śpiączka farmakologiczna da nam nieco więcej czasu.- Takie było jej zdanie i szczerze radziła, aby nie słuchała co Rosjanin ma w tej kwestii do powiedzenia.
Niebezpieczne? Dalsza część słów pani doktor zaciekawiła młodą łowczynie i to bardzo.
- Niebezpieczne, ale duże prawdopodobieństwo, że skuteczne.- Widząc, że kobieta wyciąga z kieszeni fartucha telefon, wzięła głęboki oddech.
- Idę, wiem gdzie szukać tych rzeczy, choć przydałby się ktoś do pomocy. W dwójkę zawsze raźniej.- Była gotowa, psychicznie, fizycznie musiałaby się przebrać, co nie jest problemem oczywiście. W swoim małym gracie ma troszkę ciuchów i broń. Wystarczyło jej powiedzieć tylko kiedy. Zawsze się rwała do takich zadań, co z pewnością nie podobało się Ravenowi, ale teraz facet miał inne zmartwienia na głowie, a przynajmniej tak powinno być.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Gość Pią Maj 15, 2015 5:38 pm

Vlad oczywiście by jej nie pozwolił latać na takie rzeczy, bo nie widział jej w akcji, dla niego wciąż jest małym bezbronnym, niewtajemniczonym człowieczkiem, chociaż opaska na oku temu przeczy dosyć wyraźnie. Ło jezusie, jaka fabuła, a Kruk ma tylko leżeć i być badany? Co ja tu mogę dodać? Wracając jednak do spotkania Diabła i Ravena, to uśmiechnął się niewyraźnie, w końcu był słaby i nie trudził się w podawanie ręki, w końcu był chory.
-Vladimir. Miło mi, dziękuje za pomoc. - powiedział w stronę Esme, a następnie obserwował jak kobieta znika gdzieś z tej sali operacyjnej by znów odezwać się do niego przez głośnik. Wziął więc okulary które mu podała, a następnie nałożył je, czując się dosyć nieswojo. Kiwnął tylko głową, ze jest gotowy. Prześwietlenie było dosyć dziwne, ale nie jakoś strasznie nieprzyjemne, po wszystkim, ściągnął okulary.
-Uzbroić w cierpliwość? Ratujecie mi tyłek, to najmniej co mogę zrobić. - powiedział w pustą przestrzeń, a następnie ruszył się w stronę jakiegoś pewnie stołu rzeźniczego. Zrobił parę kroków do tyłu, bo to przywoływało niezbyt miłe wspomnienia, ale w końcu był twardy jak Valiriańska stal, jeśli można przytoczyć pewien zajebisty serial. Westchnął sam do siebie, a następnie kiwnął głową.
-Śpiączka huh? Jasne... miejmy to za sobą. - pozwoli to mu trochę odpocząć, a na pewno ułatwi pracę Esmeraldzie. Następnie zwrócił oczy w stronę Natashy.
-Jak zwykle po mojej stronie. - zaśmiał się ledwie co, a następnie oparł dłonie o jakiś stół, myślać chwilę nad tym wszystkim co będzie się z nim działo.
-Dobra... Zgadzam się. - o dziwo nie będzie protestował, bo nie było ku temu najmniejszych powodów, a wszystkie, które były, były całkowicie idiotyczne, lepiej nie przeszkadzać wykwalifikowanym medykom w pracy. To co zastrzyk? lub może pytanie, czy ta szmatka pachnie chloroformem? Nie wiem, zaraz się miało okazać, nie będzie już komentował wypowiedzi Natashy, spojrzał na nią swoimi złotymi ślepiami.
-Po prostu... bądź ostrożna, dobrze? - uśmiechnął się do niej i wrócił wzrokiem do Esme, niech się dzieje wola Diabła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Sob Maj 16, 2015 10:44 am

Podczas nieobecności przyjaciółki, Veronica zajęła się przygotowaniem niezbędnych lekarstw i pomiarów stanu organizmu swojego pacjenta. Czasem lepiej nie mieć dostępu do nowych technologii, gdyż nieświadomość bywa niekiedy bardziej budująca niż szczera, niczym nie zaburzona prawda. Esme nie miała wielkiego doświadczenia z osobami zakażonymi. Sama posiadała układ odpornościowy, który chronił ją przed wszelkimi zarazkami, ale wiedza jak to wiedza – szkolić się trzeba. Ze strachem w oczach patrzyła na zmieniające się parametry, a gdy Natasha wyszła z pod prysznica, czerwono włosa przełączyła komputer na inny rzut. Nie chciała jej martwić, bo w żaden sposób nie mogło im to teraz pomóc.
Słysząc słowa przyjaciółki uśmiechnęła się zadziornie i uniosła do góry prawą brew. Głośnik był wyłączony, więc ich wspólny pacjent nie mógł usłyszeć tych słów.
- Oczywiście że nie ma nic do powiedzenia. Zrobię to, ale chciałam dać mu świadomość że ma jakiś wybór. Gdyby się nie zgodził dostałby gonga w łeb i na tym by się skończyło – ostatnie zdanie było wypowiedziane w żartobliwym charakterze, choć sama Esme była zdolna do szybkiego pozbawienia przytomności potencjalnej ofiary… znaczy się pacjenta – Musisz być świadoma że to nie będzie łatwe zadanie. Nie puszczę Cię tam samej, ale mimo wszystko miej się na baczności. Przepraszam na chwilę… - powiedziała i wskazując na telefon przyłożyła go do ucha. Najpierw sygnał, potem długie oczekiwanie, w czasie którego miała ochotę przywalić Grigorijowi za stratę jej jakże cennego czasu. W końcu jednak na swoje szczęście odebrał.
- Cześć (…) Szczeniak znowu coś kombinuje i tym razem użył jakiegoś syfa przenoszonego prawdopodobnie drogą kropelkową. Posłuchaj mnie teraz uważnie… Potrzebuję próbek krwi personelu medycznego z zakaźnego. Mam pacjenta w laboratorium, dlatego nie jestem w stanie pójść tam sama. Czekaj pod szpitalem, pojawi się tam moja znajoma która Ci pomoże. Będzie w moich ciuchach, więc Kres powinien bez problemu ją rozpoznać. Proszę, to ważne, czas nas goni Gri. – po tych słowach się rozłączyła. Grigorij nie potrzebował więcej informacji. Znał miejsce, cel i dostał informację o tym, że misja będzie połączona o współpracę z inną osobą. Pozostałych szczegółów z pewnością udzieli mu Natasha.
- Już jestem – poinformowała, chowając telefon w kieszeni – Nałóż jakieś moje ciuchy, dzięki czemu zostaniesz rozpoznana przez Grigorija. To facet w średnim wieku, o białych włosach i… z psem. Rosjanin. Poznasz bez problemu – przeszło jej przez myśl, że nie udzieliła Grigowi rady co do jego ubioru. A co jeśli sądząc że idzie „na akcję” założy tą swoją wilczą maskę? Wtedy w łeb strzelą wszystkie przygotowania, a posłana do szpitala dwójka od progu będzie politycznie podejrzana – Tutaj masz próbówki. Są zabezpieczone, dlatego nic nie powinno się im stać. Krew nie może w nich siedzieć dłużej niż 8 godzin, bo potem będzie już dla mnie bezużyteczna. Starajcie się załatwić to możliwie incognito bez wzbudzania wątpliwości, bo adrenalina może wpłynąć na jakość tej krwi i nic z niej wtedy nie wyciągnę – Zadanie było trudne, bo jak niby wejść do szpitala i pobrać krew by nie budzić podejrzeń?  - Pomyślałam że możecie udawać zakażonych, dzięki czemu moglibyście zbliżyć się do oddziału. Przygotowałam środek, który jest pewnym prototypem. Testowałam go tylko na sobie, więc nie mam pewności co do jego stuprocentowego powodzenia. Środek wpływa na koloryt skóry i podwyższa temperaturę o 2 stopnie Celsjusza. Nie zaobserwowałam żadnych innych skutków ubocznych. Nie daje dodatkowego osłabienia, ale na podstawie wyżej temperatury ciała i innego kolorytu można już udawać chorego. To tylko jakaś ewentualność. Nie zażywaj tego nim nie podejmiecie z Grigorijem decyzji – na wszelki wypadek przekazała przyjaciółce dwie strzykawki z bezbarwnym i jak się być może okaże później również i bezwonnym środkiem – Tutaj masz moje ciuchy, załóż je przed samym szpitalem, żeby jak najmniej początkowo przeszły Twoim zapachem. W torebce masz zielone tabletki które działają jak antidotum na kilka rodzajów trucizny. Tak  w razie czego dla ewentualnego bezpieczeństwa – Esme spojrzała na zegarek i dodała – Mamy mało czasu. Uważaj na siebie – pożegnała przyjaciółkę i nie zamykając drzwi na wypadek gdyby Tasha chciała wrócić, skierowała się w stronę pacjenta.
- Leż spokojnie. Przyłożę Ci do twarzy maskę ze środkiem o działaniu usypiającym. Możesz już liczyć barany – uśmiechnęła się i przystąpiła do działania. Nie informowała go wcześniej o dalszych ruchach. Po co miał wiedzieć że po tym jak zaśnie zostanie rozebrany i ubrany w stylową papierową koszulę. Albo o tym że dobierze się do jego rodzinnych klejnotów, by właściwie uzbroić sprzęt w cewnik… że już nie wspomnę o intubacji na wypadek problemów z oddychaniem.

Raven został podłączony do aparatury, zacewnikowany oraz zaintubowany. Aparatura mierzy funkcje życiowe mężczyzny i automatycznie dostarcza lekarstw. Jeśli życzysz sobie snów w czasie chwilowego odłączenia od rzeczywistości daj proszę znać, a pomyślimy o jakimś ładnym koszmarku.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Emmanuel Nie Maj 17, 2015 8:06 pm

Wejście NPC Prawych.
Czworo ludzi i dwa wampiry. Dwóch wykidajłów o pomniejszym znaczeniu mających też specjalizację w pierwszej pomocy. Dwóch zawodowych kierowców. I do tego Duży Joe oraz Lenny.p


Natasha przyjęła od Esmeraldy zarówno instrukcje jak i jej ubrania by móc skorzystać z porady Płomiennowłosej po czym opuściła posiadłość Panny Green by wyjść naprzeciw przeznaczeniu... I człowiekowi nazywanemu Grigorij.
Tymczasem na skraju lasu zatrzymały się dwa niepozorne wozy transportowe. Szczęśliwym... bądź nie... zrządzeniem losu ruszyły w głąb lasu akurat w momencie gdy Natasha go opuszczała. W środku samochodów siedziało łącznie sześciu mężczyzn. Dwóch kierowców i czwórka pasażerów. Wszyscy z wyjątkiem jednej osoby ubrani na wpół oficjalnie. Tylko jeden osobnik w środku nosił się w pełnym garniturze o kolorze grafitowej szarości. Zajechali pod do Esmeraldy, lecz nie od samego frontu. Wszyscy prócz dwóch kierowców opuścili auta i skierowali się do posiadłości. Nawet udało się im wejść niepostrzeżenie. Jak zapytacie? Powiedzmy, iż są specjalistami w swoim fachu. Gdy jest się w gangu trzeba znać pewne sztuczki, a pośród czwórki znajdował się prawdziwy wirtuoz włamań. Weszli do domu, który do małych nie należał i zaczęli go planowo, sukcesywnie przeczesywać. Tak oto dwójka mężczyzn w półbutach, jeansach wysokiej jakości i marynarkach sportowych natknęła się na Esmeraldę krzątającą się po laboratorium. Dwójka, brunet i blondyn uśmiechnęła się.
- Pani pozwoli pójść z nami. - rzekł blondyn po czym zawtórował mu brunet.
- Bardzo prosimy. Zależy nam by sprawa odbyła się po dobroci. - rzekł wyjmując zza pazucha baton policyjny i rozłożył go jednym płynnym ruchem. Obaj mężczyźni byli średniego wzrostu, schludni i wysportowani, acz nie do przesady. Żadni sportowcy choć widać, iż pracy się nie boją. Żadnej zresztą jak widoczne jest na załączonym obrazku. Nieuzbrojony ma przypiętą torbę nerkę przy pasku.



[ Natasha z / t (sama pozwoliła) ]
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Nie Maj 17, 2015 9:30 pm

Esmeralda zamknięta w swoim małym medycznym świecie nie usłyszała gdy do jej domu wkradli się bandyci. Labolatorium było umiejscowione w piwnicy, zatem nie było fizycznej możliwości by mogła cokolwiek usłyszeć. Zresztą… niedawno pożegnała Natashę, więc żadne ewentualne dźwięki z góry nie mogły być dla niej zaskoczeniem. A szkoda. Pani doktor popełniła klasyczny błąd bezpieczeństwa, gdyż mieszkając samotnie w leśniej posiadłości najprawdopodobniej nie do końca zadbała o pewną stabilność. Kiedy nieproszeni goście przekroczyli próg sterylnego pomieszczenia, Esme akurat zamykała drzwi izolatki. Jej pacjent był stabilny, a wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej nie potrzebował już nic za wyjątkiem monitorowania jego stanu. Lekarka uniosła brew do góry i z niezadowoleniem spojrzała na dwóch mężczyzn.
- Oczywiście, już idę – powiedziała ze śmiertelną powagą w głosie – Proszę dać mi chwilę – widząc jak jeden z mężczyzn wyciąga broń wiedziała że nie żartują. Jeśli się nie zgodzi rzucą się do bitki, a to może zaszkodzić przede wszystkim dla Ravena. Esme spojrzała na szybę upewniając się że poziom lekarstw w aparaturze jest na bezpiecznym poziomie, po czym zatrzasnęła drzwi izolatki.
- Gdzie Panowie chcą mnie zabrać? – starała się aby jej ruchy wyglądały naturalnie. Nie chciała siać niepotrzebnej paniki, bo i po co. Szybka kalkulacja pozwoliła na wyliczenie szans w ewentualnej walce. Ich było dwóch, ona sama. Oni mieli broń…ona telefon komórkowy i jeden środek usypiający w lewej kieszeni płaszcza. Telefonem w nich nie rzuci bo szkoda. Próżnia znajdująca się w tych pustych łbach mogła pochłonąć sprzęt warty tysiące, a szczerze mówiąc nie miała ochoty ani czasu na pogoń po sklepowych promocjach w celu odkupienia.
- Rozumiem że nie mogę zadzwonić do swojego prawnika… Pozwolą panowie że zostawię telefon – udawała że czegoś szuka, by za chwilę wyciągnąć wyżej opisany sprzęt i pokazać go mężczyznom. Odłożyła go na jeden ze stolików i zdaje się że pogodzona z losem ruszyła w stronę mężczyzn. Gdy była w bezpiecznej odległości wyciągnęła drugą dłoń z kieszeni krótkiego fartucha i nie myśląc o dalszych czynnościach wbiła igłę w ciało bruneta starając się trafić w rękę trzymającą broń. Zdawała sobie sprawę że nagłe zachowanie może rozsierdzić mężczyzn ale była to ostatnia możliwość obrony przed rabusiami. Esme nie zatrzymała się tylko na strzykawce. Korzystając z umiejętności samoobrony. Chcąc utrzymać równowagę złapie bruneta za łapsko i finezyjnie uderzy zgiętym kolanem prosto w jądra. Drugi koleś dostanie gonga w ryj z pięści na wypadek gdyby było mu smutno że nikt nim się nie zajmuje. Esme jako medyk będzie biła tak, aby pozbawić mężczyzn przytomności. Gdy już skopie im tyłki cofnie się i powróci na pierwotne miejsce by schwycić telefon. Nie zadzwoni po policję, co to to nie. Wybierze numer Samuela mając nadzieję że medyk przyjedzie i pomoże pozbyć się ewentualnych zwłok. Kto wie czy złodzieje nie zostali przysłani przez burmistrza, a znając życie to i policję trzyma w swojej szczeniackiej kieszonce.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Emmanuel Nie Maj 17, 2015 9:49 pm

Pani Doktor zachowywała się bardzo rozsądnie. Dwaj młodzi mężczyźni, z pewnością nie przekroczyli trzydziestki, poczuli się pewniej. Ostrzegano ich, że kobieta może być niebezpieczna, a tu nie dość że ładna to i posłuszna choć nieco chłodna. Niemniej co się dziwić. Zarówno jeden jegomość jak i drugi już układali sobie w głowach jak to nie zostaną pochwaleni za sprowadzenie jej do momentu aż  świat przestał być tak przyjemnym miejscem. Brunet poczuł ukłucie, lecz nie zdążył zareagować gdyż uderzenie w rodowe klejnoty skutecznie zatrzymały pracę jego mózgu na wystarczający czas by i środek nasenny zaczął działać. Blondyn miał nieco więcej szczęścia gdyż dostał plombę na ryj, która i jego powaliła choć nie na długo. Esmeralda sądząc, iż pozbyła się napastników wróciła się po telefon pozostawiony w bezpiecznej odległości od całej rozróby, lecz w momencie gdy chciała wybrać numer do Samuela L. Arnoldsona powstał blondyn. Z okrwawioną twarzą wykrzywioną w grymasie gniewu nie wyglądał na uradowanego z przyjęcia.
- Co za suka. - mruknął sam do siebie po czym ruszył na nią. Zrobił kilka kroków zamachnąwszy się następnie ręką zamkniętą w pięść by uderzyć prawym sierpowym. Na dłoni widniał już kastet, prawdopodobnie wcześniej trzymany w kieszeni. Mężczyzna zdawał się być rozsierdzony choć ciężko powiedzieć dlaczego. Brunet w tym momencie puścił w końcu jajka, które z całej siły starał się utrzymać w całości za pomocą uchwytu swych dłoni. Chciał wstać i prawie mu się to udało, lecz jedynie upadł uderzając podbródkiem o posadzkę co skutecznie go wyeliminowało na dłuższy czas.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Wto Maj 19, 2015 6:03 pm

Gong nie wystarczył by unieruchomić rabusia na dłużej. A szkoda. Esme spojrzała na swoich oponentów ze zniesmaczeniem, zastanawiając się jakim prawem jeszcze wstają. Kim byli jegomoście i czego chcieli? Czyżby przeszkadzała komuś swoim jestestwem? A jeśli tak, to dlaczego właściwie chcieli zabrać ją żywcem, gdyż takie właśnie odniosła wrażenie. Jeden cel został wyeliminowany, ale drugi wciąż dryfował jako całkiem przytomny. Do tego uzbrojony i sądząc po słowach których użył – również mocno zirytowany. Ciężko stwierdzić kto był zdenerwowany bardziej. Koleś który dostał w twarz czy lekarka. Esme miała jednak cel w swym działaniu. Poza ochroną swojego mienia musiała również zatroszczyć się o bezpieczeństwo swojego pacjenta, którego również brała pod uwagę jako powód nagłego przybycia nieznajomych.
- Ani kroku dalej – rzuciła ostro mierząc go spojrzeniem. Starała sobie przypomnieć w którym miejscu posiada jak najwięcej możliwych środków obrony. Torebka była za daleko, więc grzebanie w niej i poszukiwanie choćby sztyletu było niemożliwe. Kobieta nie miała przy sobie broni palnej. Jej jedyną szansą były medykamenty i inne środki typowo medyczne, które należały do wyposażenia laboratorium.  Esme zrobiła kilka kroków w bok, tak że w danym momencie dzielił ją od mężczyzny duży metalowy stół. Facet nie wyglądał na osobę skorą do przeskoczenia ponad stołem, lecz jak powszechnie wiadomo pozory mogły mylić, dlatego brała to pod uwagę. Jeśli wykona szybki ruch by się do niej zbliżyć, po prostu znów dostanie w mordę. Lekarka śledziła każdy ruch faceta, a jej jedyną przewagą była w tym momencie znajomość własnego terenu. Nie potrzebowała więc specjalnego pozwolenia by sięgnąć po próbówkę z płynem, który bez żadnego ostrzeżenia został zamaszystym ruchem wylany wprost na tułów faceta. Jak na złość był to kwas solny. Jeśli element zaskoczenia zadziałał, a koleś miał jeszcze siłę trzymać się na nogach, Esme zdejmie buty by mieć większą możliwość manewru i raz jeszcze skopie kolesiowi gębę. Tym razem korzystając z ciosów zadanych głównie prawą nogą (w klejnoty) oraz lewą pięścią prosto w twarz. Na koniec jeśli będzie już leżał wyciągnie kawałek bandaża i zwiąże kolesiowi ręce uważając przy tym by nie dotykać miejsc w których rozlał się kwas. To samo uczyni z drugim gościem – wszak nie wiadomo kiedy jaśnie książęta raczą się znów obudzić. Podczas związywania mężczyzn profilaktycznie zabierze im również pistolety.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Emmanuel Wto Maj 19, 2015 7:01 pm

Uniknęła ciosu Blondyna wykonując kilka kroków w bok. Stół uniemożliwił oddanie pełnego ciosu przez co pięść uzbrojona w kastet przecięła powietrze. Widać było, iż młody mężczyzna niespecjalnie ma koncept jak zajść Esmeraldę. Miał świadomość, iż skakanie przez stół byłoby co najmniej ryzykowane. Obejść go też nie mógł bo wtedy bawiliby się w kotka i myszkę. Jego rozważania przerwała jednak Lekarka posyłając w jego kierunku kwas. Tego się nie spodziewał. Gdzie przysięga hipokrytesa ja się pytam? Żrąca ciecz zrobiła swoje odwracając zupełnie uwagę nieszczęśnika od jego celu. Próbował zrzucić z siebie kwas, lecz to nie takie proste. Gdy Blondyn szarpał się sam ze sobą Esmralda w międzyczasie zdjęła obuwie i spacyfikowała nieszczęśnika, w którego nadal wżerał się kwas. Profilaktycznie zabrała mu pistolet, gdyż owszem, miał takowy za pazuchą. Czerwonowłosa zaczęła związywać mężczyźnie ręce bandażem, jednakże nie zdążyła związać także jego nieprzytomnego kompana. W tym czasie drzwi się otworzyły, a przez nie weszła istota o gabarycie trudnym do opisania. Słowo istota przy tej szarej masie mięśni było bardzo na miejscu. Wraz za muskularnym, dwu i pół metrowym mężczyzną o aparycji neandertalczyka wszedł jeszcze jeden człowiek trzymając się wpół kroku za żywą górą. Różnili się bardzo. Drugi mężczyzna był ubrany nad wyraz schudnie, choć nie nosił pełnego garnituru w przeciwieństwie do golemowatej istoty. Miał półdługie włosy zaczesane na żelu w tył głowy. Był nawet przystojny choć bez przesady. Wielkolud rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Pięknie K***a pięknie. Lenny... Pozbieraj tych maminsynków z Koziej Wólki, a ja dotrzymam towarzystwa Pannie Green. - rzekł wychodząc naprzeciw Czaerwonowłosej. Wyglądał ponuro i wręcz przerażająco. Jego wygląd oraz sposób zachowania wywoływały naokoło złowrogą aurę.
- Idzie Pani z nami. Ojciec Chrzestny chce Panią widzieć. Takich zaproszeń się nie odrzuca. - rzekł głębokim basem, którego nie jeden tenor mógłby pozazdrościć. Lewą dłoń zamknął w pięść z głuchym, acz wyraźnym chrzęstem.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Pią Maj 22, 2015 8:33 pm

Szatański plan Esmeraldy nie zadziałał tak dobrze jak życzyłaby sobie tego kobieta. W trakcie związywania mężczyzn otworzyły się drzwi, a widok którym raczone były  oczy Esme był wręcz… odstręczający. Kobieta automatycznie się wycofała upewniając, że broń którą znalazła u mężczyzn jest aktualnie w jej posiadaniu. Nie miała absolutnie żadnych możliwości. Laboratorium było duże, lecz nie na tyle by prowadzić tam obronę. Brak większej ilości broni oraz pomocnego sprzętu był wręcz rażący i niewybaczalny w profesji łowcy. Ale czy spodziewała się że ktoś się włamie do jej małego królestwa? A może powinna. Poza jej własnym bezpieczeństwem dochodziła kwestia uśpionego pacjenta. Jak spojrzy w oczy Natashy? Co  jej powie? Ej przepraszam Cię, ale Twój kochaś umarł mi na stole bo byłam zbyt zajęta żeby się nim zająć? Żadne tłumaczenie nie wchodziło w grę. Esme zerknęła na obu mężczyzn zastanawiając się ile ma naboi. Miała tylko jeden rewolwer, ale sądząc po jego wadze posiadał pełny magazynek. Lekarka znała się na broni, ale po samej masie nie była w stanie rozpoznać typu pocisków. Mogło więc się okazać że w środku były jakieś marne plastiki, bądź droga i rzadko spotykana u cywili amunicja przeciwpancerna. Szczera nadzieja zachęcała do myślenia że jednak będzie miała czym zastrzelić tych drani. W końcu… weszli na jej teren, czyż nie?
- Nie wiem czego chcecie, ale skończyła się moja cierpliwość – Bez uprzedzenia oddała pierwszy strzał celując prosto w udo niejakiego Lennego. Mężczyzna dostał wyraźne zadanie by zabrać pozostałych, ale hola hola, Ci panowie byli już zajęci – Oni należą do mnie – jeśli zauważy że jakimś cudem pocisk w żaden sposób nie skrzywdzi faceta, Esme odda drugi strzał, lecz tym razem w miejsce odkryte.
- Nie przypominam sobie żebym zamawiała do laboratorium własnego Frankensteina – powiedziała z wyraźnie słyszalną ironią, gdyż chęć dogryzienia mężczyźnie była silniejsza od jakichkolwiek zasad uprzejmości. Faktycznie był duży i dość toporny a jego sylwetka napawała niepokojem. Był to średnio udany odruch obronny mający pokazać że nie jest przerażona. W każdym razie następnym ruchem będzie celowanie w wielkiego grubasa. Lepiej jeśli ten średno miły pan jednak nie zaszczyci jej swoją bliską obecnością. Tak. Będzie o wiele lepiej.
Kolejność strzałów Esmeraldy do Grubasa:
1. Klatka piersiowa. 2. Klatka piersiowa. 3. Głowa. 4. Głowa. 5. Udo
Czując ciężar broni na wszelki wypadek zostawi ostatni nabój.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Emmanuel Sob Maj 23, 2015 9:33 am

No i stało się. W obliczu zagrożenia Esmeralda broniła się jak lwica choć powinna wiedzieć, iż szanse są minimalne. Pierwszy strzał oddała w Lenniego, miał być niejako strzałem ostrzegawczym. Mężczyzna padł na ziemię i złapał się za nogę klnąc pod nosem na czym świat stoi, natomiast Wielkolud pokręcił jedynie głową prawie się nie przejmując stanem kolegi. Ponieważ kobieta już udowodniła, że jest gotowa wystrzelić i zaczęła celować w Szarego ten uruchomił swoją moc Żelaznej Skóry. Nie warto ryzykować dla głupiej brawury. Postąpił krok naprzód i w tym momencie padł ironiczny i niezbyt przemyślany tekst pijący do jego wyglądu. Dopiero teraz Esmeralda mogła zrozumieć jak bardzo nieudany był to odruch obronny. Oczy mężczyzny nabiegły czerwienią, a jego i tak mało zachęcająca twarz przekrzywiła się w nienawistnym grymasie.
- Idziesz ze mną! - odwarknął na jej stwierdzenie po czym po laboratorium rozległ się odgłos wystrzałów. Dwa pociski uderzyły w klatkę piersiową pozostawiając dziury w garniturze, lecz Kolos się nimi nie przejął wykonując kolejne kilka kroków. Nie było widać nawet śladu szkarłatu... wyjąwszy oczy. Kolejne dwa wystrzały miały trafić w głowę i nie chybiły. Dwa pociski wbiły się nieznacznie w skórę potwora i opadły pozostawiając coś w rodzaju otarć, lecz nie były w stanie przebić się dalej. Ostatni strzał miał zostać oddany udo, w okolice pachwiny, lecz chybił i trafił wprost w specjalistyczny sprzęt przeznaczony do niesienia w świat nasienia. W tym momencie Stwór zatrzymał się spojrzawszy z niedowierzaniem w dół, lecz była to jedynie sekunda, a nawet jej ułamek. Zaraz potem podniósł głowę i wrzasnął przeraźliwie wydając z siebie niesamowity ryk po czym rzucił się na Esme. Z jego siłą wystarczyłoby ją szturchnąć, lecz zdenerwowała go do tego stopnia iż jednym uderzeniem przełamał stalowy stół i szybkim ruchem rozerwał na połowę by jak najkrótszą trasą dostać się do Czerwonowłosej. Nie było miejsca na ucieczkę, a ruchy Szarego były znacznie szybsze niż Esmeralda mogłaby przypuszczać po jego topornej sylwetce. Schwycił ją za gardło nie bacząc ile może mieć jeszcze naboi... i tak nic by jej nie dały. Dlań są jak ukłucia komara. Żelazny uścisk gargantuicznej łapy nie trwał długo gdyż Lekarka został ciśnięta z ogromną siłą jaką tylko przerośnięty wampir krwi szlachetnej może posiadać. Uderzyła o ścianę i opadła wprost na część połamanego stalowego stołu... część o ostrych krawędziach. Ostra krawędź przeszła przez jej głowę niczym dobrze naostrzony nóż dotkliwie raniąc, lecz Esmeralda zapewne traciła już przytomność. Dobrze, iż nie zostały przecięte żadne znaczące naczynia krwionośne, lecz i tak krew ucieka z niej wartką stróżką, a nie wiadomo czy i czaszka nie została naruszona. Za wiele przeżyć jak na jeden dzień. Za wiele.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Sob Maj 23, 2015 11:50 am

Z każdą minutą sytuacja lekarki ulegała pogorszeniu. Kobieta mogła już szukać różańca, bowiem wszystko wskazywało na to że nie przetrwa w całości tego starcia. Pierwszy mężczyzna zwany Lennym dostał swoją kulkę, dzięki czemu został na dłuższy czas wyeliminowany z dalszej gry. Jego siarczyste przekleństwa były poezją dla uszu Esmeraldy. Czyżby myślał że tak po prostu wejdzie do cudzego domu i wyjdzie bez szwanku? Z jej zdobyczami? O nie, co to to nie mój drogi. Może gdyby nie obecność wielkoluda całe zdarzenie nie skończyłoby się tak tragicznie? Esme z niedowierzaniem patrzyła jak wszelkie wystrzelone pociski pozostawiają ledwie widoczne draśnięcia.
-O…K***a – zaklęła pod nosem widząc jak jej ukochany stolik został rozniesiony w pył. Metalowy laboratoryjny stół ze szklanym elementem leżał teraz jak średnio udana figura sztuki współczesnej. Jedynie zbłąkana kula w jądra zrobiła wrażenie na tym stworze, ale niestety nie wystarczające. Czerwone ślepia wzbudziły w niej strach, gdy dopuściła do siebie myśl przegranej. Nie było miejsca do ucieczki, a jeśli nawet… nie mogła tego zrobić. Wciąż myślała o osobie którą nie dawniej jak pół godziny temu wprowadziła w stan śpiączki farmakologicznej. Aparatura utrzyma poziom lekarstw przez dłuższy czas, ale… jak długi? Czy właśnie dzięki swojemu niewyparzonemu jęzorowi nie podpisała dwóch aktów zgonu? W końcu poczuła żelazny uścisk wokół swojej szyi. Podniósł ją do góry jakby jej waga nie miała absolutnie żadnego znaczenia. I te oczy. Czerwone oczy diabła. Esme nie rzucała się, a wierzganie nogami uznała za bezcelowe. Widząc co zrobiły metalowe kule nie miała najmniejszych szans na użycie jakiegokolwiek chwytu który mógłby służyć jako potencjalny ratunek. Dusiła się, gdy jej telefon zadzwonił znajomym dźwiękiem. Mariko. Jeden długi dźwięk, następnie drugi i sygnał wiadomości.
- Zabiję…Cię…-wycedziła i niemal resztkami sił uniosła dłonie próbując wydłubać te czerwone ślepska swojemu oprawcy. Nie miała dużej możliwości działania, lecz kto wie? Może chociaż uszkodzi mu wzrok? Sądząc po dalszych ruchach nie było już dla niej ratunku. Esme została ciśnięta w ścianę, czując przeraźliwy ból rozchodzący się na całym ciele. Metaliczny zapach własnej krwi uniósł się w powietrze psując sterylność i nienaruszoność tajnego laboratorium. Obecne na podłodze odłamki szkła wbiły się w białą skórę, torując ujście życiodajnej posoce która już niemal wartkim strumieniem opuszczała ciało właściciela.
- Nata…sza… prze…prasz… -próbowała się podnieść, ale ciało odmówiło posłuszeństwa. Była lekarzem, zatem straciła przytomność ze świadomością że prawdopodobnie już się nie obudzi. Żegnaj świecie. Żegnajcie marzenia.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Emmanuel Sob Maj 23, 2015 2:29 pm

Trwało to ze dwie minuty może. Lenny marudzący na zniszczone eleganckie spodnie za czterysta euro, Szary z wściekłością i przerażającym wrzaskiem rozbijający kilka pomniejszych przedmiotów oraz Esmeralda krwawiąca na podłodze niczym zniszczona lalka. Po tych kilku chwilach przyszło opamiętanie. Lenny już zaczął się regenerować jak na wampira przystało. Kula na szczęście przeszła na wylot, więc nie będzie miał większych problemów. Dostał rozkaz od Dużego Joe, a jest świadom, że ignorowanie jego poleceń mogłoby się skończyć podobnie jak wyzwanie faceta od Frankensteinów. Dlatego też raz spojrzał z niedowierzaniem na to co zostało z Czerwonowłosej i przeszedł do próby cucenia dwóch łebków uprzednio przez nią powalonych. Szary w końcu ciężko dysząc także się opamiętał i zaczął rozglądać wokół na wpół obecnym spojrzeniem, które w kilka sekund odzyskało ostrość. Gdy dotarło do niego co zrobił ukrył grymas niezadowolenia i zawstydzenia poprawiając kapelusz. Podszedł do Esmeraldy nie bardzo wiedząc jak się za nią zabrać. Metaliczny zapach jej krwi drażnił nozdrza Olbrzyma, lecz nie w głowie mu było pożywianie się. Martwił się, że bezcelowo zabił człowieka. Poza tym dostali jasny rozkaz przyprowadzenia jej żywej w najlepszym jak tylko się da stanie. Nikt nie przypuszczał, że będą ją musieli zajebać w 99% żeby dało się ją dostarczyć do Emmanuela. Biada im wszystkim, jeśli ona umrze. Primo jest ważna dla Szefa. Secundo jest człowiekiem, a on chroni ludzi jak tylko się da. Duży Joe przełknął ślinę przyglądając się krwawiącej niewiaście.
- Lenny, długo to, K***a, zajmie? Ona ledwo żyje. Postaw, któregokolwiek z nich na nogi albo sam ją opatrz. Jeśli ona umrze Szef będzie Waszym najmniejszym zmartwieniem. - stwierdził z irytacją. Wiedział, że jej stan jest w dużej mierze jego winą. Nie chciał tego, lecz stracił panowanie nad sobą. Nie mógł już w tej sprawie niczego uczynić. Sam mając ręce wielkie jak łopaty nie byłby w stanie opatrzyć jej jak należy. Mógłby jedynie pogorszyć sprawę. Wobec tego udawał niewzruszonego wkurwionego twardziela gdyż nic więcej prócz zachowania twarzy zrobić nie mógł. Lenny starał się ze wszystkich sił docucić bruneta, lecz każda próba spaliła na panewce. Gdy zobaczył obok strzykawkę domyślił się, że równie dobrze mógłby próbować zabić Szarego. Uśmiechnął się pod nosem i pokuśtykał do blondyna. Widząc co z nim zrobiła aż zagwizdał.
- No no... Ładnie nas urządziła. Jeremy wygląda najgorzej. Opryskała go chyba kwasem, wiesz Joe? - stwierdził pochylając się nad Blondynem, który faktycznie nie wyglądał najciekawiej. Niemniej przystawienie mu do rozbitego nosa soli trzeźwiących pomogło. Młody mężczyzna oprzytomniał choć dość wolno i rozejrzał się po laboratorium. Zaczął docierać do niego ból oraz nieciekawe swędzenie wywołane kwasem. Zobaczył też niedoszłe zwłoki Esmeraldy.
- Co za suka. Dobrze jej tak. My do niej grzecznie, a ona do nas ze strzykawkami i kwasem... - zaczął mówić wylewając swoje żale, lecz nie miał możliwości zakończyć wywodu, gdyż stanął nad nim Duży Joe. Chwycił nieszczęśnika za poły.
- Od negocjacji jestem tu ja. Zapomnieliście gdzie Wasze miejsce. Wy mieliście inne zadanie Gównojady. Chociaż Ty bez gadania wykonaj swoje inaczej wyrwę Ci wszystkie palce, następnie kończyny, uszy i wydłubię oczy pozostawiając głowę i język byś mógł wyspowiadać się Emmanuelowi mając nadzieję, że on z Tobą skończy. - wyrzekłszy tę jakże rzeczywiście brzmiącą w jego ustach groźbę puścił Jeremiego pozwalając mu stanąć na posadzce. Wobec tak postawionej sprawy Blondyn nie miał wyjścia i przeszukał na szybko szafki w laboratorium by odnaleźć najpotrzebniejsze medykamenty, których nie miał przy sobie po czym zajął się kobietą. W pierwszej kolejności zajął się  największymi zranieniami usuwając ostrożnie wszelkie ciała obce, a następnie odkaził rany i zatamował je. Potem przeszedł do drobniejszych zranień. Zajęło to około dziesięciu minut i było zrobione na szybko, powierzchownie. Jednakże Esmeralda przestała tracić krew i mogli spróbować ją przetransportować. Jonathan spojrzał przez szybę na człowieka leżącego na dziwnym szpitalnym łóżku podłączonym do aparatury. W tej chwili zadzwonił telefon należący do Wielkoluda. Wyjął z kieszeni marynarki swój cegłofon, którego pocisk minął o trzy centymetry i odebrał uciszając irytującą melodyjkę z Mario Brothers.
- Tak? ... Sprawa się skomplikowała. ... Nie ... Tak ... Na cmentarzu? Kojarzę. ... Tak Szefie. ... Niezwłocznie. - tak wyglądała mniej więcej rozmowa słyszana przez Lenniego i Jeremiego.
- Zmywamy się. Ojciec Chrzestny jest wkurwiony. Zabieramy Panią do zamku na cmentarzu. Lenny, skopiuj całą dokumentację jaką będziesz w stanie znaleźć i dołącz do nas w samochodzie. Upewnij się też, że prąd tu nie wysiądzie. Tam jest facet podłączony do aparatury. Dzień bez medyka nic mu nie zrobi, ale ma przeżyć. Jego życie jest od teraz związane z Twoim. Jeremy, pozbieraj to ścierwo z podłogi i też chodź. Ja zajmę się Panną Green. - wydał polecenia tonem nie znoszącym sprzeciwu. Zresztą kto normalny by mu się sprzeciwiał. Jeremy zabrał swojego nieprzytomnego kompana uprzednio zajmując się jego nosem, swoim zresztą też. Lenny natomiast zrobił sporo zdjęć i nic ponadto. Nie jest specem komputerowym, a i czasu było mało. Zabrał jednak kilka fantów, w tym kobiecą torebkę. Już po kilku kolejnych minutach wszyscy załadowali się do wozów i ruszyli w kierunku starego cmentarza.



[ z/t cała banda + SMS ]
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Nie Lip 05, 2015 9:45 am

Samochód jechał ulicami Yokohamy, a w jego środku przez długą chwilę panowała niezręczna cisza. Esmeralda patrzyła przez okno do momentu decyzji Emanuela. Auto skręciło w odpowiednią ulicę i wyjechało w kierunku leśnych posiadłości. W końcu. Nie musiała czekać na specjalne zaproszenie, dlatego gdy tylko drzwi się otworzyły lekarka wysiadła z samochodu. Zmierzyła wzrokiem Lennego, a w późniejszej chwili również i Emmanuela.
-Doprawdy, dziękuję za troskę – wymuszony uśmiech nie zagościł tym razem na jej twarzy. Szybkim ruchem zabrała wizytówkę i miała zamiar wrócić do swojej posiadłości. Słowa wampira sprawiły że Esmeralda się zatrzymała, a w oczach pojawiło się niedowierzanie szybko zastąpione chęcią mordu. Sam fakt że ktoś przebywał w cudzym laboratorium wydawał się być nieodpowiedni i w pewien sposób krępujący. Zupełnie tak jakby dotykał jej osobistych rzeczy, czytając z nich jak z otwartej księgi. Kobieta otworzyła nawet usta z chęcią wypowiedzenia mało sympatycznej wiązki słów, lecz wampir był szybszy. Korzystając z zaskoczenia wsiadł do samochodu, a auto w trybie natychmiastowym opuściło podwórze. Przez dłuższą chwilę Esme stała jeszcze w tym samym miejscu, aż w końcu machnąwszy dłonią poszła do laboratorium. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a w tamtej chwili najważniejszy był wprowadzony w stan śpiączki pacjent.
Boże proszę niech on żyje...
Nie zważając na przemęczenie lekarka wymusiła na swoich mięśniach jeszcze trochę aktywności. Wbiegła do mieszkania i pokonując co dwa stopnie zaraz znalazła się w wyżej wspomnianym miejscu akcji. Rzeczywiście ewidentnie ktoś tu się krzątał. Szkło z medycznego stolika zostało uprzątnięte, podobnie jak resztki metalu i drewna. Nie było czasu na dalsze oględziny, dlatego klnąc siarczyście pod nosem Esme znalazła się przy drzwiach i wpisała kod dostępu do izolatki. Drzwi się otworzyły, dlatego już po chwili mogła wejść do środka. Gdyby nie świadomość wszystkich wcześniejszych zdarzeń łowczyni mogłaby przysiąc że nic się nie stało. Pacjent spał, choć poziom uzupełnienia lekarstw przeszedł już w stan rezerwy. Esmeralda położyła dłoń na czole chłopaka z ulgą stwierdzając że temperatura ciała jest prawidłowa. Podobnie zresztą jak tętno, które widoczne było na monitorze komputera. Wykres z badania krwi leżał już w aparaturze, a wszystkie zmiany były odnotowywane niemal na bieżąco. Cóż zrobić jak nie ma antidotum? Esmeralda uzupełniła lekarstwa i po upewnieniu że wszystko jest w porządku opuściła pomieszczenie. Trzeba będzie zawiadomić Samuela... W drodze na górę chwyciła za telefon i dla niepoznaki odpowiedziała na wszystkie wiadomości.


zt
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Wto Sie 11, 2015 5:59 pm

Spotkanie burmistrza było niewątpliwie pewnym zaskoczeniem. Nawet pomimo wrodzonej ciekawości nie mogła sobie pozwolić na pozostanie. Obowiązki były ważniejsze niż dotrzymywanie towarzystwa choremu idiocie, który sądził że jest panem i władcą całego świata. Esmeralda nie obejrzała się za siebie. Stukot jej szpilek rozchodził się po całej powierzchni restauracji, a następnie ustąpił miejsca mocnemu trzaśnięciu jakie wydały z siebie drzwi. W trybie ekspresowym znalazła się w swoim małym aucie i opuściła szaloną uliczkę nim burmistrz zdąży zażądać jej powrotu.
-Jeszcze się zobaczymy cwaniaczku –była tego pewna. Jechała powyżej dozwolonej prędkości, a gdy prawie zderzyła się z jakimś audi, otworzyła szybę i z wiązanką niezbyt cenzuralnych słów typu „Kto dał Ci prawo jazdy kretynie”, pokazała kierowcy środkowy palec – Nie znoszę tych pieprzonych niedzielnych kierowców... nawet jeździć nie potrafią... widzisz i nie grzmisz cholera – po długich bojach w ulicznych korkach auto w końcu zajechało na podjazd posiadłości. Bez ociągania wysiadła i masując palcami szyję skierowała swe kroki do domu. Nie zawracała sobie głowy przebieraniem czy rozpuszczeniem włosów. Na elegancką małą czarną nałożyła lekarski fartuch i w czerwonych szpilkach zeszła po schodach prowadzących do laboratorium. Nic się nie zmieniło. Ludzie Emmanuela najprawdopodobniej nie krzątali się tutaj od ostatniego razu. Puste miejsce po stole przypominało minione wydarzenia, ale nie to było teraz najważniejsze. Esmeralda udała się do izolatki gdzie leżał śpiący pacjent. Ile czasu minęło od wprowadzenia go w stan śpiączki? 2-3 doby? Skóra mężczyzny była sucha i blada. Wyglądał jakby sen w który zapadł był niespokojny, czego zasługę ponosiła tocząca się w organiźmie infekcja. Jak ma mu to powiedzieć? Nie ma lekarstwa... Natasha i Grigorij nie mogli kontynuować swojego zadania i tym samym sprawa jego choroby tkwi w martwym punkcie. Lekarka obeszła stół z pacjentem i zbliżyła się do aparatury, która stale pompowała powietrze oraz niezbędne medykamenty. Worek z moczem był już pełny, dlatego założyła nowy. Usiadła obok biorąc do ręki wszystkie wykresy jakie wypluła z siebie aparatura. Skład krwi, zmiany w organizmie... Przed oczami lekarki wirowały dziesiątki wykresów, a część wyników zapisywała na oddzielnej kartce.
-Świetnie, większość leków nie działa. Zabiję Cię chory sukinsynu jak wpadniesz w moje ręce – zastanawiała się czy to nie ten cały Hiro jest odpowiedzialny za rozpowszechnienie wirusa. Był tam. Laboratorium należało do niego, a szczerze mówiąc nie wyglądało na zwykłe miejsce pomiarów. Kto jak nie inny naukowiec jest w stanie zrozumieć rozłożenie wszystkich laboratoryjnych osprzętów. Przez długą chwilę pisała coś na kartce, by w końcu wstać i podejść do szafki z medykamentami. Powoli wyciągała buteleczki i potrząsając nimi oglądała koejno w świetle lampy. Przeciągała moment wybudzenia mężczyzny jak najdłużej mogła. W końcu podeszła do łóżka i wpuściła lek, który już po chwili dostał się do krwiobiegu. Esmeralda wyjęła rurkę intubującą, a na twarz mężczyzny na wszelki wypadek nałożyła maskę tlenową. Stała nad nim czekając aż się wybudzi.
- Dalej śpiąca królewno, budzimy się – nie klepnęła go po policzku, lecz miała na to wielką ochotę. Po prostu obserwowała ruchy jego ciała, co chwila zerkając na pikającą aparaturę.

Początkowo możesz czuć się nieco skołowany i śpiący. Nie odczuwasz jednak fizycznych dolegliwości związanych z chorobą.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Gość Sro Sie 12, 2015 9:08 pm

Kruka w sumie nie obchodziło co tam Esme robiła, co mówiła do siebie, gdzie była etc, bo dlaczego by miało go to chociaż trochę ruszyć? Spał jak zabity po dawce prochów jakimi go nafaszerowała, wyglądał jak miernota, choroba była niszcząca, ale o dziwo w chwili przebudzenia nie czuł się jakoś wyjątkowo źle, pewnie dalej był naćpany jak kuc na brudstocku. No, ale do przebudzenia dojdziemy niedługo. Na razie to kobieta wpadła do laboratorium aby w końcu przypomnieć sobie o Aristovie który mógł tutaj zgnić, a ta się gdzieś włóczy! Cóż za okropieństwo, ale z drugiej strony przynajmniej stara się uratować mu dupę, więc taki plus minus w ogólnej ocenie takie mocne 2/10. No, ale nadszedł czas przebudzenia pięknej, bo bestie już mamy tutaj prawda? Wyznającą szatana rudę dziewczę!
Kruk otworzył leniwie oczy, oddychając bardzo powoli przez tą swoją stylową maseczkę tlenową, a następnie przeniósł wzrok na Esme. Zajęło mu to chwilę zanim w ogóle skojarzył co się dzieje, ale gdy tylko doszedł do niego jakiś impuls to zaraz zmęczenie zniknęło gdzieś w siną dal, zerwał się do pół siadu, ściągając z siebie maskę.
-Gdzie jest blondyna? - Oh, patrzcie jaki troskliwy, sam nie wie co się dzieje, ale o blondi pamiętał, a jak droga panna Green odpowie na to wszystko? Kruk jest zdolny zrobić mały rozpizd.., gdyby nie fakt, że ciało dało o sobie znać i zaraz opadł znów na łóżko, jak ktoś śpi z trzy dni to raczej nie będzie w świetnej formie, ale podtrzymywał się łokciami, unosząc głowę w pytającym goście w stronę czerwonowłosej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Esmeralda Czw Sie 13, 2015 8:08 pm

Wyleczenie tego mężczyzny było dla lekarki niemal priorytetem. Nie chodziło już nawet o to, że jest osobą która oczekuje pomocy. Chciała pomóc Natashy, a po krótkim wścibskim wywiadzie była pewna, że łączy ją coś z leżącą na łóżku ślicznotką. Pan piękny spał jak zabity, ale to właśnie sen pozwolił kupić mu trochę czasu. Aparatura robiła w tym czasie pomiary i pompowała hektolitry medykamentów, które w większości bezproduktywnie wydalone zostały wraz z moczem.
- Wysłałam ją po lekarstwo ale jeszcze nie wróciła. Nic jej nie jest – Esme nie należała do osób które na okrętkę próbują załagodzić sytuację. Odpowiedziała mu na pytanie i korzystając z wolnej chwili przysiadła na łóżku rozpoczynając badanie wzroku. Poświeciła mu w oczy małą latarką obserwując ruch źrenic oraz reakcję na światło – Jak się czujesz? - siłowanie się z chorym było potwarzą, toteż Green nie zamierzała się babrać w potyczkach. Zawsze istniały inne sposoby ujarzmienia niesfornego pacjenta, lecz strajkujący facet jeszcze o tym nie wiedział – Podałam Ci lek, który znacznie poprawił Twoje wyniki. Nim pomyślisz o rozwaleniu mi pozostałej części laboratorium, może wrzucisz na luz i raczysz coś zjeść? Natasha mnie zabije jeśli Cię zagłodzę. Dla Twojej wiadomości... ja również nie należę do osób cierpliwych – stwierdziła, biorąc ze stolika wcześniej przygotowaną papkę. Shot witaminowy – samo zdrowie!
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Laboratorium [poziom piwnic] Empty Re: Laboratorium [poziom piwnic]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach