Stary Szpital

Strona 2 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Go?? Pią Wrz 20, 2013 4:09 pm

No i fajnie. Dwóch teraz stało i się nie ruszało, trzeci od razu rozsypał się w popiół, a ostatni zaatakował Gerada. Nie był zbyt szybki...
Ze strony łowcy już nic więcej nie pozostało. Praktycznie to samo co pan wampir... Tyle że jego nie atakowali.
Wampiry ruszyły bez opamiętania i jeden nieprzyjemnie przekonał się, że nie zadziera się z wężowym ogonem. Niewiele później przeleciał spory kawał przedpokoju. Cała reszta skoczyła w stronę pokoi w których były pułapki, które sami ustawili. Dwóch zginęło od nich. Trzeci zginął ten odepchnięty, bo zawaliły się na niego gruzy. A gdzie Kylar? Nie do końca wiadomo. Iluzja poleciała w jedną stronę. W jego pokoju uniknął pułapki.
W akcie desperacji, szczurzy król sięgnął po jedną z najgorszych broni, jaką można było spotkać w dzisiejszych czasach. A była to mina kierunkowa. Skąd? Nie do końca wiadomo. Dwie, które zabiły pozostałych dały wyraźny huk i ukazały piękne plamy krwi na korytarzu.
Kończmy nudną zabawę z żałosnymi wampirkami.
Kylar ostrożnie podniósł minę i ustawił się przy drzwiach z nią. Jak zginie to może przynajmniej zabierze kogoś ze sobą. Od Co.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Pią Wrz 20, 2013 7:59 pm

Szczury mają przegraną jak w banku. Łowca skutecznie się bronił, kanibal też niektórych załatwił i właściwie czemu nikt go nie chciał atakować? Czuł się taki samotny, no ale z drugiej strony... oszczędzał siły. Natomiast biedny Gerard, musiał wszystko znosić... Choć i on sobie naprawdę radził. Wąż strącił jakieś gryzonie ogonem, przygniótł rozsypanym gruzem i takie tam. Lecz najgorsze było to, że nikogo jeszcze nie zjadł! A gadzie instynkty robią swoje, ot co.
Wreszcie do jego nosa dotarł ten zapach... Kylara. Kanibal zwrócił łeb w jego kierunku. Co knuł, skoro pokazał się cały? I czym były te poprzednie huki? Jakieś bomby? Wąż nie zastanawiał się nad tym i ruszył prosto na Szczurzego króla, jednak w pewnej odległości zatrzymał się i przygotował do... wyplucia sporej ilości enzymów trawiennych, innymi słowy, zwymiotował na Kylara. Oczywiście należy wspomnieć, że wymiociny potwora nie są zwykłe... to bardzo żrący kwas! Minę rozpuści, przy okazji Króla szczurów. Jeśli to się powiodło, w następnej turze Kylar zostanie połknięty.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gerard Sob Wrz 21, 2013 10:02 am

Gerardowi udało się unieruchomić dwa pędzące wampiry, a trzeci zniknął po otrzymaniu kulkę w głowę. Nagle dostrzegł czwartego wampira, wyłaniającego się za plecami tego, którego unieruchomił. Łowca uśmiechnął się szpetnie i gdy wampir rzucił się na niego, uniknął ciosu kucając, łapiąc jegomościa za przedramię, zakładając dźwignię, by go przytrzymać i przyłożył lufę swojej broni do jego krtani, pociągając za spust. Łowca szybkością dorównywał wampirom krwi Czystej B, dzięki piciu szlachetnej krwi, więc nie powinien mieć problemów z zabiciem wyrzutka. Jeśli udało mu się zakończyć jego żywot, odsunął się, ustępując ogniowi, który zapewne zniszczył wampira, będącego wciąż w mocy artefaktu łowcy. Wówczas wycofał moc, pozwalając artefaktowi ponownie się naładować.
Spojrzał w stronę wielkiego gada, który właśnie przygniótł gruzem wampira. Ciężar skał zapewne zmiażdżył mu głowę, zmieniając krwiopijcę w nic nie warty proch. Pozostał zatem Kylar, który mimo zejścia z piętra, wciąż się ukrywał.
Ciekawe, skąd zaś wziął minę kierunkową? W starych szpitalach na pewno nie znajdzie się takich broni, nawet jeśli byłby to szpital wojskowy. Zatem skąd? Od przemytników broni? Ale czy wampira był stać na taki luksus? Gerard zapewne będzie musiał rozgryźć tę sprawę i znaleźć tego, który wręczył wampirowi tę minę. Na śmietniku to raczej jej nie znalazł.
Gerard nie pchał się przed wampira w ciele gada, pozwalając mu na swoje poczynania. Gdy zaś zaczął rzygać, wycofał się do bezpiecznej odległości. Nie strzelał do Kylara, pozostawił go wampirowi, by mógł go sobie zjeść, w całości albo posiatkowanego, jak mu tam będzie smakowało. Oby tylko mina stopiła się tak, jak Testament to przewidział. Choć raczej zrobił to intuicyjnie, kierując się instynktem zwierza.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Go?? Sob Wrz 21, 2013 12:55 pm

Kylar siedział zamurowany patrząc na minę, która od razu pokryła się korozją. Nie wybuchła. Nawet kiedy król szczurów rzucił nią w węża.
-Wal się, kanibalu-Rzekł na koniec i spojrzał na łowcę-Ty też się wal...
I pewnie tyle zdążył powiedzieć...
Szczurek podziękował za nędzne życie i nawet nie przygotował się do obrony. Już raz został skatowany i zjedzony do połowy. Teraz będzie gorzej, bo zostanie połknięty w całości. Odo co. Bajo. Na razie. I walcie się wszyscy.
/Pozwolenie na zabicie postaci/
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Sob Wrz 21, 2013 1:44 pm

Gdyby gdzisko mogło się roześmiać, zrobiłoby to wraz ze słowami Kylara. Niestety w tym ciele mógł sobie jedynie pozwolić na triumfalny syk, ten młody żbik nie miał najmniejszych szans z wielkim potworem. Szkoda... No ale co poradzić? Takie są prawa natury - węże zjadają szczury.
Gad rzucił się z otwartą paszczą na wampirka. Mina nie pomogła, kwas musiał popalić jakieś przewody albo po prostu Kylar miał wyjątkowego pecha. Tak czy inaczej, młodzik zginął w paszczy bestii, jaka to pochwyciła go w wielkie zęby, następnie powoli przełykała. Trochę minęło zanim to się stało. I co? I cisza... nikogo już tutaj nie było. Wszyscy martwi... Wąż wewnętrznie wściekły. Liczył na ucztę! A zadowololił się tylko jednym, marnym szczurem. Sunał przed siebie w stronę wyjścia ze szpitala, zostawiając w tyle łowcę. Wszak mógł i Gerarda pożreć, więc lepiej jak Kanibal zacznie w spokoju dochodzić do swojej normalnej postaci. Już zaczynał proces odmiany... Wąż sobie leżał zwinięty w kłębek, a lśniące, drapieżne ślepia zdradzały gniew. Nie zaspokoił głodu... Choć udało mu się wygrać walkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gerard Sob Wrz 21, 2013 3:34 pm

Gerard już nic nie odpowiedział na słowa szczura. Spojrzał na niego chłodno, kierując się ku wyjściu ze szpitala. Nie widział powodu, dla którego miałby patrzeć jak wampir pochłania w całości czy też w kawałkach obskurne cielsko takiego wampira. Opierając się ramieniem o framugę drzwi wejściowych, wyciągnął paczkę papierosów, z której wyjął jednego peta i wsadził go sobie do ust, sięgając tym samym po zapalniczkę. Już po chwili mógł się oddać nałogowi, pozwalając Testamentowi zeżreć co mu się tylko spodoba. Wreszcie usłyszał syki zbliżającego się gada, zrobił mu miejsce by spokojnie mógł się ułożyć w kłębek i poczekać, aż moc się cofnie. Gerard go nie popędzał. Znalazł sobie jakieś siedzisko na terenie szpitala, mając wampira cały czas na oku i zaczął polerować i czyścić swoją broń. Musiał przecież o nią dbać! Gdy wampir wreszcie wrócił do swojego ciała, łowca westchnął. Sporo było ran i krwi z nich wyciekających. Schował broń i ostrożnie podszedł do kanibala, pomagając mu wstać.
– Pozwól, że zabiorę Cię do katakumb. Odpoczniesz tam.
Wyciągnął w jego stronę pomocną dłoń, by wstał, po czym poprowadził w stronę swojego zdezelowanego samochodu. Usadowił wampira na tylnym siedzeniu, na kocu, żeby mu nie zakrwawił siedzenia, samemu zajmując miejsce za kierownicą. Po jakimś szesnastym razie silnik zaskoczył i obaj panowie mogą opuścić teren slumsów.

[zt x2]
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Sob Paź 12, 2013 5:57 pm

Prawdę mówiąc... Yuuki zaczynała być znudzona swoim dotychczasowym życiem. Nic już ją nie cieszyło, była ciągle zmartwiona i ten brak obecności Dirka... Przytłaczało ją to niezmiernie. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, także postanowiła wyjść na miasto. Raczej jak każda młoda kobieta, jej pokroju, powinna pójść i zaszaleć w jakimś klubie czy też barze. Gdziekolwiek, gdzie by znalazła doborowe towarzystwo. Ale nie, Pani Lethal musiała sobie wybrać opuszczone budynki, a dokładnie stary szpital na zwiedzanie. I tak - tutaj na pewno nie znajdzie się ktokolwiek, do kogo mogłaby otworzyć gębę.
Pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno przecież posiadała rzeszę znajomych, przyjaciół, męża, nowo narodzone dziecko i wszystko to, aby być w pełni szczęśliwą kobietą na tym świecie. Teraz to, co ją otaczało, ciepło i miłość, zniknęło niczym za pomocą pstryknięcia palcami, nie obejrzała się nawet za siebie, a już nastąpiły takie zmiany w jej życiu. A w dodatku myśląc o tym bez przerwy nie poprawia sobie humoru, co chyba jest rzeczą oczywistą.
Dziewczyna znalazła się wewnątrz zabudowania, które raczej powinno być zamknięte. Dobrze, że tak nie jest, bądź co bądź lubiła takie "nawiedzone" miejsca. Przynajmniej miała czas na chwilę refleksji, a także czas od tego całego szumu i zgiełku miasta, w którym mieszkała.
Rozglądała się po budynku, przemierzając powolnymi krokami korytarze. To co chwilę zaglądała do danego pomieszczenia, w jakim pozostawały resztki przedmiotów, znajdujące się jeszcze w trakcie istnienia szpitala, a zaraz potem znów wracała na hol, by poznawać coraz to więcej pokoi, jakich było tutaj pełno. Przynajmniej miała jakąś "rozrywkę", jak na dzień dzisiejszy. Szkoda tylko, że nie potrafiła nic konstruktywnego i kreatywnego wymyślić, aby sensownie spędzić wolny czas.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Sob Paź 12, 2013 6:12 pm

Znudzona życiem wampirzyca... a to ci dopiero ciekawostka przyrodnicza. Szkoda, że nie miała świadomości, że ktoś depcze jej właśnie po piętach, stawia kroki w dokładnie tych samych miejscach i widzi to, co ona widziała przed kilkunastoma sekundami. Można to sobie wyobrazić jak jeden z odcinków serialu Malanowski i Partnerzy. Nuvio był w tym momencie jednym z detektywów, który śledził drugą osobę. Różnica polegała na tym, że nie zamierzał udowodnić jej mężowi, że ta go zdradza, nie szukał również dowodów na to, że kręci jakieś lewe interesy... Sytuacja miała się zupełnie inaczej. Tak się składa, że po prostu mają ze sobą co nieco wspólnego. Tak, ona jest wampirem... i tak, on jest łowcą, ale co z tego. Nikt przecież nie musi wiedzieć, że się znają. Oczywiście mógłby do niej zadzwonić i umówić się na spotkanie, ale wolał wpadać, kiedy mu się akurat żywnie podobało. Inaczej kombinowałaby i takie tam. Tymczasem staje przed faktem dokonanym i nie ma żadnego zmiłuj się.
Kiedy wchodziła do budynku szpitalnego, wciąż nie miała świadomości, że jego oddech jest tuż za nią. Podobnie jak ona - minął drzwi wejściowe, po czym znalazł się w holu. Krętymi ścieżkami przemierzał kolejne pomieszczenia, aby szybko i sprawnie znaleźć się po przeciwnej stronie kompleksu. W pewnym momencie, kiedy mijała jedne z wyniszczonych drzwi, wyłonił się z cienia i stanął tuż za jej plecami. Wysunął swoją prawą rękę i bez żadnego ostrzeżenia przyłożył palec wskazujący do jej skroni, unosząc jednocześnie kciuk w górę, aby uformować z dłoni pukawkę do niszczenia ludzkiej psychiki.
- Bang, bang. Nie żyjesz - wyszeptał cicho z wyraźną radością w głosie.
Powinna go poznać, a jeśli weźmie go za jakiegoś rabusia albo gwałciciela... no to się porobi. Nie zamierzał zbyt długo czekać na jej reakcję. Wychylił głowę przez drobne prawe ramię i oparł podbródek na obojczyku dziewczyny.
- Co cię tak naszło na takie filozoficzne wędrówki? - wymamrotał, kierując spojrzenie swych oczu na jej twarz.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Sob Paź 12, 2013 6:33 pm

Dziewczyna spokojnie i praktycznie, można by rzecz, bezszelestnie przemierzała hol, także dzięki temu miała sposobność, aby usłyszeć dziwne, przerażające czy też niepokojące hałasy w budynku. Bądź co bądź - posiadała jakąś obawę, że coś lub ktoś się tutaj znajduje, jednak nie chciała o tym myśleć ani chwilę dłużej. Po prostu przeszła się z czystej ciekawości do opuszczonego szpitala. Ktoś jej zabroni? Niech ta osoba podniesie rękę! I tak by się tego kogoś nie posłuchała i zrobiła swoje.
Z racji tego, że osoba wyżej pojawiająca się przed nią, była również cicha co ona, nie miała szans na dosłuchanie się z jego strony jakichś znaków o swojej obecności. Ach, Ci łowcy, zaczynali również być coraz bardziej dyskretni, co utrudniało w demaskowaniu ich! Racja, wyczuła dodatkowy zapach, który jakby był za nią, czy też ją otaczał, ale nie przejmowała się tym zbytnio. Postanowiła, jak gdyby nigdy nic, brnąć dalej w najlepsze, mając nadzieję, że nie zostanie za chwilę gwiazdą strasznego filmu, w którym staje się ofiarą. Lubiła horrory, ale bez przesady.
I tak, jak już wspomniała, znalazł się tuż przy niej, czując na swojej skroni palec - nie trudno było się zorientować, a w dodatku nawet ten ktoś się odezwał! Już chyba wiedziała kto...
- Czy Ty zawsze musisz mnie straszyć? - zapytała lekko zdenerwowanym tonem głosu z nutką ledwo słyszalnego lęku. Tak, trzeba było przyznać, że odczuła delikatny strach, obawę o siebie, ale z drugiej strony... Jest przecież wampirem, prawda? Jakoś by chyba sobie dała radę z nim. Chociaż... Nuvi jednak potrafił dopiec nie tylko psychicznie, ale i fizycznie.
Serce czerwonookiej uspokoiło się nieco po tym nagłym pojawieniu się znajomego, po czym przewróciła teatralnie oczyskami, będąc bezradną na te jego wygłupy.
- Tylko i wyłącznie z powodu nudy, jaka mnie ostatnio coraz częściej nęka. Co Ty w ogóle, zacząłeś mnie śledzić czy jak? - kolejne słowa z ust dziewczyny zakończone pytaniem właśnie zostały dodane. Popatrzyła na jego twarz kątem oka, gdy ten oparł się o jej obojczyk. Nań skierowała dłoń na jego czuprynę, tworząc na czubku głowy artystyczny nieład. Ot tak, mała zemsta za nachodzenie i próbę doprowadzenia biednej kruczoczarnej do zawału, choć w jej wypadku to niemożliwe. Nie ważne! Ważne, że to próbuje robić!
- Chyba jeszcze się nie nauczyłeś korzystać z telefonu, skoro lubisz mi składać takie niespodziewane wizyty w miejscach, w których tym bardziej się tego nie spodziewam. - skwitowała na koniec jego czyny wobec Yuuki. Co prawda, potrafił czasem ją wkurzyć tym, ale patrząc na to z innej perspektywy, to Nuvi jakoś rozjaśnił jej drogę, jaką podąża. Kto by pomyślał, że sytuacja, jaka między nimi się wydarzyła, doprowadziła do bliższego zapoznania się tych dwojga? To doprawdy, niesamowite.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Sob Paź 12, 2013 7:00 pm

Ach… ten Nuvio i jego cichobiegi. Jak na łowcę przystało, potrafił zrobić takie fiku-miku, czary mary, żeby dostać się niepostrzeżenie do jakiegoś miejsca. Wprawdzie wampiry to istoty o całkiem wyczulonych zmysłach, ale jak widać ciemnowłosa nic sobie nie zrobiła z obecności kogoś nowego w szpitalu. Szła dalej… jakby na własne życzenie brnąć dalej. Kto wie… może serio już znudziła się swoją egzystencją? A to ci dopiero paradoks… nawet wampir może wpaść w monotonię. Dobrze, że białas nie miał tego problemu. Dotychczas nie narzekał na swoje życie i robić tego nie zamierza. Dba o to, aby mieć multum rozrywki i nie zasnąć z nudy. Między innymi dlatego postanowił nie zabijać Yuuki, która tak naprawdę miała być jego celem do odstrzelenia. Nie posłuchał rozkazu, chociaż wytropił dziewczynę w dość krótkim czasie. Nie żałował tego, oj nie… W końcu o ile znamy Nuvio, to nic nie robi bezinteresownie. W tym wypadku nie jest inaczej, ma z tego pewne korzyści.
- Z natury jesteście tak strachliwe? A mówią, że jesteście bestiami nieokazującymi strachu. – odparł zaczepnie, unosząc jedną brew w górę.
W sumie to było całkiem zabawne. Doskonale wiedział, że dziewczyna nie czuje się w jego towarzystwie w pełni swobodnie. Jednym z powodów był oczywiście fakt, że był łowcą, a z drugiej strony – zdążyła poznać jego charakter i wiedziała, że jest nieco nieprzewidywalny. Taki jego urok, nie? Dzięki temu wszyscy go uwielbiamy~!
- Może śledzę… ale to bardziej intuicja. A skoro jesteś tak znudzona to mogę ci pomóc. Znam sporo sposobów na zabicie nudy. – uśmiechnął się znacząco, jednoznacznie sugerując co ma na myśli.
Był to oczywiście swoisty żart, chociaż nie miałby nic przeciwko, gdyby potraktowała to serio. A nuż by miał rozrywkę, a jak nie… niech sobie myśli co chce na jego temat, mu to tak właściwie latało. W końcu zdawała sobie sprawę z tego, że była tak jakby na jego łasce. To prosty układ – on zrobił coś dla niej, ona mu się odpłaca. Prościej chyba nie można.
Burknął cicho pod nosem, kiedy zmierzwiła mu włosy. Nie lubił być traktowanym jak dziecko, ale… co mu tam. Głowa mu z tego powodu nie odpadnie. Zmarszczył tylko nieco brwi.
- Ja wiem jak to jest z tym umawianiem się przez telefon. Przyjdziesz albo nie… kto cię tam wie, a tak mam gwarancję, że mnie nie zlejesz. Poza tym… wiesz, że lubię wpadać bez uprzedzenia. Jestem okropnie niepunktualny, dlatego wolę sam dobierać sobie godzinę. – wzruszył ramionami, podnosząc głowę z jej ramienia.
W sumie… na dobrą sprawę to nie miał do niej aktualnie żadnego interesu, ale był ciekawy czy czasem ona nie ma dla niego czegoś do zrobienia. Ostatnio miał sporo czasu wolnego i postanowił, że poszuka sobie jakiegoś dodatkowego zajęcia. Lepsze to niż pierdzenie w stołek.
- Jak ci leci czas, gazelo? Oprócz tego, że się nudzisz, to coś się zmieniło? - dodał po chwili, opierając się o ścianę holu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Sob Paź 12, 2013 7:40 pm

Słowa Nuvi'ego doprowadziły ją do nie lada dziwnego uczucia. To prawda, co powiedział w tym momencie. To raczej ona powinna siać postrach i zniszczenie, a nie bać się każdego głupiego żartu w nieprzewidywalnych momentach. Ale co mogła poradzić na to? Ostatnio była jakaś taka dziwnie słaba, obojętna na wszystko... Niepokojące, prawda? No i jest coś w tym racji, że monotonność życia wampirzycy doprowadziła ją do niechęci egzystencji w tym pokręconym świecie. Lecz nie, nie przesadzajmy - nie miała zamiaru odbierać sobie żywotu, jaki posiadała. To, co miała, może i było to ledwie cząstka tego, co było kiedyś, jednak wspomnienia jakoś ją trzymają na duchu, a to jej wystarczało, jak na razie.
- Nie zapominaj, że jednak z natury jestem kobietą, toteż mam prawo na wystraszenie się, pomimo bycia wampirem. Poza tym, czy kiedykolwiek widziałeś moją osobę krzywdzącą muchę, bo o człowieku nie wspomnę? - paradoks, jaki teraz nastąpił, mógłby co najmniej ich rozśmieszyć, ale jakoś dziewczyna nie wybuchła śmiechem, tylko wciąż przyglądała mu się kątem oka. Tak... W końcu między innymi dlatego była ścigana przez Nuvi'ego - odbiło jej po tym wszystkim i nagle zaczęła jeść ot tak ludzi. Nie z głodu, co też dla rozrywki, a najczęściej się kończyło zabiciem swojej ofiary. Niestety, przytłaczające momenty w życiu potrafią doprowadzić do wielu szkód, na przykład w psychice. Poza tym... Gdyby nie białowłosy, pewnie dalej by żerowała na krwi ludzkiej wprost z żywych ciał, ewentualnie już była trupem, jakby nie doszli do porozumienia.
Och, już nie przesadzajmy, że nie czuje się przy nim swobodnie! Oczywiście, że tak jest, ale taka już po prostu była w swojej codzienności - lekko oschła i obojętna, to też mógł tak chłopak odebrać. Ale tak to, to spokojnie można powiedzieć, że przy nim się otworzyła, jak jeszcze do nikogo innego, odkąd zamknęła się w sobie po wydarzeniach z przeszłości.
- Pochwal się, jakie to masz sposoby. - zaczęła udawać głupiutką i niczego nie domyślającą się "łanię", która zarazem jest tak ciekawska, że zrobi praktycznie, no może nie bierzmy całkiem do siebie tego tak na poważnie, wszystko, aby się dowiedzieć o czym też myśli. Naturalnie, jego mina mu niby dużo nie mówiła, trzeba czasem wykorzystywać swoje zdolności aktorskie, które posiadała w jakichś tam podstawach. Na dodatek jej wyraz twarzy mógł wiele zdradzić, na przykład bezradność, że może to być absolutnie okropnego, coś w stylu : "położysz się, ja Cię potnę na kawałki i każdy będzie zadowolony", albo może i mieć zboczone myśli, chociaż o te by się zbytnio nie martwiła. Przyzwyczaiła się, że stała się jego "zabawką" pod tym względem, a warunki umowy jakoś trzeba spełniać, prawda? Co nie oznacza, iż zapomniała o swoim małżeństwie, o nie nie, nigdy w życiu, tego można być pewnym!
- Sugerujesz, że taka mogę być? Że nie przyjdę na umówione spotkanie? Jak możesz nie posiadać wobec mnie aż takiego zaufania, hm? - odparła, gdy już miała pełną widoczność na jego twarz. Wymalowało się na niej zdziwienie, lecz także smutek z tego powodu, że w ogóle o coś takiego ją posądza. To takie niegrzeczne z jego strony, iż powinna się po prostu obrazić!
Nie, nie dajmy się ponosić emocjom, może potem jakoś naprawi swój błąd.
Gazelo? On chyba nigdy nie przestanie jej zaskakiwać, czyż nie?
- Chyba nic ciekawego się nie zdarzyło od naszego ostatniego widzenia się. Raczej nie chcesz słuchać o tym, jak to dawno nie piłam krwi ludzkiej, bo zaczęłam przechodzić na dietę, prawda? - rzekła kąśliwie, jak to lubiła mieć w zwyczaju, choć nie robiła tego umyślnie.
- Lepiej opowiadaj jak tam Twoje życie płynie, Niedźwiadku. - odparła spokojnym tonem głosu, opierając się przy okazji o stary automat z napojami, jaki znajdował się niedaleko położenia Nuvi'ego, podpierającego ścianę. Czy ciekawiło ją to, co się u niego działo? W pewnym stopniu tak, bo zbliżyła się jakoś emocjonalnie do łowcy, pomimo iż z punktu widzenia osoby trzeciej taka rozmowa między nimi nie powinna się wydarzyć. Co z tego, że są z innej rasy? Można rzec, że są pokrewnymi duszami. Nie, to jednak zbyt duże określenie, no chyba, że białowłosy się z tym zgodzi. Bądź co bądź - mieli zawsze o czym pogadać i się przy sobie nie nudzili, a to o czymś musi świadczyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Sob Paź 12, 2013 10:18 pm

Co tu dużo mówić… w wyobrażeniu ludzi, w tym także łowców, wampiry nie miały zbyt dobrej opinii. Raczej uchodziły za bestyjki, które poddawały się od tak swoim pragnieniom bez większych oporów. Ależ nie wszystkie są takie złe, ale natura ludzka jest tak skonstruowana, że zwykle zapamiętuje te najmniej chlubne jednostki, które dopuszczały się morderstw, a potem na ich postawie buduje obraz całej społeczności krwiopijców. Czy można ich za to winić? Ciężko stwierdzić. Ludziom nic co ludzkie nie jest obce, ale trudno podpiąć pod tę kategorię te pijawki z długimi kłami. Tymczasem z Nuvio sytuacja wyglądała nieco inaczej. Mógł z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że woli towarzystwo wampira niż człowieka. Ten drugi jest tak bardzo niedoskonały, iż łowca czasem rozważał możliwość przemiany w wampirka. Ci byli silni, długowieczni i do tego mogli coraz więcej. Ech… ten świat wywracał się do góry nogami. Na szczęście albo i nie, kończyło się tylko na myśleniu, a do czynów było daleko jak stąd do Chicago.
- Taa… taa… jesteś kobietą, tylko ciekawe dlaczego nasłali mnie na ciebie. Coś tak czuję, że jakbyś ukradła paczkę gum do żucia, to nie kazaliby mi za tobą ganiać. Na pewno jesteś taka bezbronna jak mówisz. – mruknął z wyraźną ironią w głosie, odnosząc się oczywiście do okoliczności w jakich pierwszy raz się spotkali.
Już zanim ją odnalazł, zdążył dowiedzieć się ile numerów nawywijała. W końcu widniała w bazie danych łowców. Załatwiła całkiem okazałą liczbę osób. Odkąd jednak zawarł z nią umowę, nie słyszał o żadnym kolejnym ataku, którego mogłaby się dopuścić. To znów doprowadza naszego de Anda do pytania – dlaczego w ogóle zaczęła zabijać, skoro tak naprawdę zrezygnowała z tego od tak? Wprawdzie psychologia nie należała do jego specjalności, ale niekiedy był bardzo ciekaw tego, co kieruje poszczególnymi osobami, co skłania ich do takich, a nie innych posunięć. Kto wie… może jeszcze się dowie.
- Nie jestem pewien czy miejsce takie jak to się do tego nadaje. Chociaż… jeśli pochodzimy po salach to może znajdzie się jakiś kawałeczek materaca albo coś podobnego do łóżka. Opcjonalnie styknie zwykłe biurko. – uśmiechnął się nieznacznie, rzucając krótkie spojrzenie wzdłuż linii holu.
Domyślał się, że tylko udaje taką głupiuteńką. Znała go od tej strony, którą właśnie w tej chwili ujawniał. Musiała zrozumieć tę aluzję, po prostu musiała, ale z drugiej strony – specjalnie się z nim tak droczyła. Kij wie w jakim celu… może lubiła takie przepychanki słowne. Mu natomiast to nie przeszkadzało. Lubił gadać i to całkiem sporo, a ona o dziwo potrafiła z nim jakoś wytrzymać. A do tego znosiła warunki ich układu, co jeszcze bardziej zaskakiwało.
- Ja nic nie sugeruję, ale jesteś wampirem, a wam się po prostu nie ufa, tak profilaktycznie. Wy również nam nie ufacie i nikt się z tego powodu nie focha. – odparł, przechylając głowę o kilka stopni w lewo.
Wprost nie mógł uwierzyć – jeszcze wyjdzie, że ta będzie mu strzelać obrażalskimi tekstami. To ci dopiero komiczna sytuacja. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będzie uczestniczył w takiej farsie. Inni łowcy chyba by go wyśmiali. Wampirzyca z naburmuszonym wyrazem twarzy, bach~! No, ale chyba całkiem szybko jej przeszło, skoro nie urwała rozmowy.
- Hmm… jak jesteś bardzo głodna, to mogę ci dać swojej… - powiedział z powagą w głosie, zakasując rękaw bluzy i wyciągając rękę w jej stronę.
- Tylko się nie wgryzaj, jeszcze zeżresz mi całe łapsko. – dodał po chwili już nieco bardziej żartobliwie, choć tak naprawdę był skłonny to zrobić.
Wystarczyło wziąć jakąś żyletkę w paluszki i ciach… po wszystkim. Sądził jednak, że nie skorzysta z jego propozycji, a raczej tylko coś mu odburknie na to i tyle z tego. No, ale nawet spytała co u niego, chyba coraz bardziej się do niego przyzwyczajała.
- Wiesz… w sumie ostatnio za wiele nie mam do roboty, zleceń brak, dlatego pomyślałem, że potruję ci dupsko. Zawsze to jakieś zajęcie. – odparł nieco leniwie, korzystając z okazji, że znalazła się w innej pozycji, aby obrócić się frontem w jej kierunku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2013 12:45 am

Zastanowiła się nad jego pierwszymi słowami. No cóż, rzeczywiście, trochę narozrabiała, ale co mogła poradzić? Zwykły uraz w psychice potrafił narobić cudów z jej osobą, ale nie chciała o tym już wspominać i myśleć. Było to przytłaczające i żenujące zarazem, bo nigdy się tak nie zachowywała. Nigdy nie przynosiła sobie kłopotów od strony łowców, zawsze miała spokój i ciszę, żyła w oddali od nich i to przez bardzo długi okres. No cóż, tak, w dawnych czasach jeszcze była poszukiwana przez rzeszę jemu podobnych, za posiadanie tylko i wyłącznie nazwiska. To trochę smutne, że chcieli ją zgładzić za takie gówno, określajmy rzeczy po imieniu. Należenie do rodu Cross nie było jej wyborem, a że nic nie robiła przez prawie całe swoje życie, jeśli mowa tu o krzywdzie ludziom, to nie rozumiała tym bardziej zachowania jej potencjalnych wrogów. Teraz się tylko mogła cieszyć, że Nuvi nie wygrzebał o niej szczegółowym informacji, bo nie byłaby już taka pewna, czy by ją wtedy oszczędził.
- Ach, Nuvi, Nuvi, spokojnie. Przecież każdy wie, ja wiem, Ty wiesz, że jestem odzwierciedleniem dobra, wystarczy na mnie spojrzeć, od razu można to stwierdzić. To, że doszło do niewinnych wypadków z moim udziałem, było po prostu lekką chwilą słabości ze strony mojej psychiki. Jak zauważyłeś, nie ma ataków, nie ma żadnych morderczych zabójstw ostatnio... No, może przesadziłam, bo o paru czytałam w gazecie. Ale koniec końców - chyba nastąpiła we mnie zmiana, czyż nie? - szczerość, jaka teraz się wymalowała na twarzy dziewczyny mogła być i nawet przerażająca, że tak nagle zmieniła swój cel. Czyżby chciała, aby Nuvi jej zaufał? To trochę przykre, że się tak "łasi" przed łowcą wampirów, lecz lubiła tego człowieka, nie mogła temu zaprzeczyć. I raczej to wszystko traktowała jako rozmowę bez tajemnic ze swoim kumplem.
Przyjrzała mu się dokładnie, gdy zaczął mówić o materacu, bądź też o ewentualnym łóżku, jeśli w ogóle coś takiego jeszcze się znajduje. Raczej powinno, nie wydawało się, aby mieli zabierać skąd wszystkie meble. Obecnemu szpitalowi w centrum miasta nie były potrzebne takie rupiecie. A skoro widać było w pokojach, najwidoczniej były to pomieszczenia zabiegowe albo pokoje dla lekarzy, strzykawki, rękawiczki ochronne i podobne tym rzeczom przyrządy, to można by się porozglądać po szpitalu.
- Tobie nigdy dość, co? - odparła figlarnie, ale... Czy to był zły pomysł, o czym obecnie gadali i myśleli wspólnie? Chyba nie aż tak straszny, dla każdego byłaby to chwila relaksu. Oczywiście, jeśli tylko facetowi się nagle zachce, czy też włączy lampka "tu i teraz", przystanie na to, bo w końcu takie są warunki ich umowy - spełnia jego zachcianki w zamian za dyskretność o jej małych akcjach na terenie miasta. Ale o tym ci.... Nikt nic nie wie i nie musi wiedzieć, ważne, że im takie warunki nie przeszkadzały. No i szczególnie, kiedy białowłosy woli wampiry bardziej od ludzi, tak wszystko zaczęło się układać w jedną całość.
Ona, obrażać się? Aż taką gówniarą już nie była, jak kiedyś. Ech, jak sobie przypominała swoje poprzednie słodkie zachowania, słowa i wiele innych rzeczy, to aż można skwitować, że spokojnie wszyscy by rzygali tęczą, z Yuuki na czele.
Zastanowiła się nad jego słowami, mówiącymi o... daniu jej krwi? Czy on oszalał? Znaczy, naturalnie, była mu wdzięczna za w ogóle taki pomysł z jego strony, lecz nie, nie przesadzajmy. Jest łowcą, a raczej nie byłoby to dobre posunięcie, gdyby na jego ciele, gdziekolwiek, znalazły się dwie dziurki pozostawione przez kły.
- Coś Ty, oszalał. I co być powiedział, gdybyś znalazł się u tego waszego prowadzącego łowców? Że dałeś znajomej wampirzycy trochę z Ciebie wypić, bo była głodna? Śmieszne. wybij to sobie z głowy. - odparła, od razu sięgając do jego ręki, by rękaw bluzy był na swoim miejscu. Nie miała zamiaru przyglądać się jego nagiej skórze, która by tylko kusiła, aby się w nią wgryźć. Bądź co bądź - to by było interesujące, poznać parę aspektów z jego przeszłości za pomocą życiodajnej cieczy, bo przecież nigdy jeszcze nie skosztowała krwi Nuvi'ego. Jak na razie jednak nie zapowiadało się na takie sensacje.
- Jak taki jesteś chętny, to może następnym razem, złociutki. - dodała, kiedy jego nadgarstek był już zasłonięty, poklepując materiał jego ubrania, po czym spojrzała mu głęboko w oczy swoimi czerwonymi tęczówkami.
- Uuuuu, to nie macie co robić obecnie w tej waszej siedzibie? Przecież tyle ostatnio się nasłuchałam, jakie to wampiry złe i niedobre od kogoś tam, myślałam, że łowcy zwarci i gotowi do mordobicia! - zażartowała z jego pracy, bo przecież nie lubiła innych łowców oprócz niego. Powinien się cieszyć z tego powodu, bo gdyby nie jej szacunek do jego osoby, pewnie by go od razu zjadła, gdy dał sposobność do skonsumowania go.
Zaraz jednak potem odepchnęła się delikatnie od niego, żeby nie poczuł się nieswojo, czy też nie zarzucił wampirzycy, iż zabiera mu przestrzeń życiową.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2013 9:50 am

To było tak właściwie całkiem zabawne... cała ta sytuacja. Chłopak, który nie mógł wyprzeć się miana sadysty oraz cynika i gbura poucza wampira jakiego ten rabanu niegdyś narobił. Gdyby tylko Yuuki miała większe pojęcie na temat jego samego oraz wydarzeń z jego przeszłości, najpewniej od razu broniłaby się, że nie ma prawa jej czegokolwiek wypominać, skoro sam też nie należy do najczystszych osób. Może nie zabijał masowo, ale mimo wszystko ma na sumieniu kilka mniejszych lub większych występków. Aż dziwne, że jeszcze go nie wyrzucili ze stowarzyszenia. A co najlepsze – nie wiadomo, co takiego on jeszcze wymyśli. Już zbratał się z wampirem, a to znacznie wykraczało poza kodeks, jaki obowiązywał każdego łowcę. Gdyby dowódca o tym wiedział, wtedy na pewno wykopałby Nuvio albo nasłał na niego innych członków. Mimo wszystko białowłosy nie zamierzał tym sobie zaprzątać głowy. Dbał, żeby wszystko utrzymane było tylko w kręgu ich dwojga. Żaden łowca jakoś się go nie trzymał, zatem nie musiał się martwić. Chyba wystarczająco ich zniechęca do siebie swoją osobą. Ciekawe, że Yuuki jakoś nie narzeka na jego towarzystwo. Przecież ma tyle wad.
- Nastąpiła… Ty może to wiesz, ja… powiedzmy, że ujdzie, ale inni łowcy chyba nie do końca. Mimo wszystko trochę nabałaganiłaś, a ktoś to musi posprzątać. Nie minęło aż tak wiele czasu, aby popadło to w niepamięć albo uległo przedawnieniu. Trzeba jednak przyznać, że masz dużo szczęścia. Chyba ktoś na górze chciał, żebym trafił ci się akurat ja, inaczej pewnie już byś wąchała kwiatki od spodu. – odparł na jej słowa, jakoś nie specjalnie przejmując się tonem jej słów.
Fakt, brzmiało to tak, jakby mówiła najzwyczajniej o pogodzie, a nie o mordowaniu, ale przecież miał do czynienia z krwiopijcami od długich lat. Wiedział jacy są i wcale nie zdziwił się tonem jej głosu. Nie miał świadomości, że próbuje wzbudzić jego zaufanie, ale jeśli o to jej chodziło to powinna podejść do tego nieco inaczej. Używała ogólników, a powinna przejść do spraw bardziej… szczegółowych i osobistych, jeśli była zainteresowana przebiciem się przez warstwę nieufności, jaką otaczał się de Anda.
No co tu dużo mówić… Nuvio to facet, a ci mają swoje potrzeby. Weźmy pod uwagę aspekt biologiczny – popęd seksualny towarzyszy mężczyźnie do końca życia, ale problem w tym, że wraz z wiekiem jest coraz mniej sprawny. Tymczasem ktoś, kto faszeruje się wampirzą krwią nie musi martwić się o kolejne mijające lata. A dopóki może jeszcze się zabawiać, to chciałby to robić. A takie figle w starym szpitalu… to by mogło być coś całkiem ciekawego. W takim miejscu jeszcze tego nie robił.
- Nie mów mi, że tobie się nie podoba? Jakoś nie wyglądałaś na niezadowoloną. – mruknął nieco zaczepnie, spoglądając na nią w taki sposób, w jaki patrzy ktoś kto chce, pożąda.
Właściwie sam nie wiedział, czy ma się do niej dobrać czy nie. Oczywiście to lubił, ale może tym razem sytuacja ulegnie pewnej zmianie. A może ona zrobi jakiś pierwszy krok? Hmm… gdyby się nad tym zastanowić, to raczej mało prawdopodobne, ale jakaś drobna szansa wciąż istnieje. Początkowo miała pewne opory, żeby spełniać warunki umowy, ale to chyba nic nadzwyczajnego. Obecnie jest o wiele bardziej otwarta i chyba sama poniekąd czerpie przyjemność z takiego układu. Każdy miał coś dla siebie i o to w tym chodziło.
Tak jak przewidywał – wyglądała na wyjątkowo zdziwioną jego propozycją. Chyba przez chwilę naprawdę pomyślała, że dałby jej się wgryźć w jego przedramię. Napić się krwi, to żaden problem, ale nie był jeszcze na tyle głupi, aby pozostawić jakiekolwiek ślady po kontakcie z wampirzycą. Póki co nie miał ochoty wojować się z łowcami. Wiedzieli na jego temat wystarczająco dużo, aby odnaleźć go w krótkim czasie. W końcu odkąd skończył osiemnaście lat wstąpił w ich szeregi. Od tego czasu nigdy z nich nie wystąpił. Mogą prześwietlić znaczącą większość jego życia tylko poprzez pstryknięcie palcami.
- Nie spinaj się tak, bo ci żyłka wyskoczy. Nie licz, że dałbym się pogryźć. Jeszcze za krótko się znamy, żebym pozwolił ci zatopić swoje zębiska w mojej skórze. Do takich zabaw znajdź sobie inne popychadło. – wymamrotał w nieco żartobliwym tonie, uśmiechając się, kiedy ta zakryła natychmiast jego rękę materiałem bluzy.
Chyba naprawdę się powstrzymywała z kolejnymi atakami, skoro nawet nie mogła patrzeć na odkryty fragment ludzkiego ciała. Na swój sposób to było nawet urocze, kiedy się tak wzbraniała od tego.
- Ja zawsze jestem chętny. Nie zauważyłaś jeszcze? – zaśmiał się cicho pod nosem, kiedy nagle zmieniło się jej zachowanie po zakryciu ręki.
To było nietypowe patrzeć w te szkarłatne oczy. Miało się wrażenie, że te świdrują cię do najgłębszych zakątków wewnątrz. Z drugiej zaś strony – były całkiem pociągające.
- Coś tam roboty jest. Wiesz… ten cały Testament, za którym biegają wszyscy i kilka innych, ale póki co nie mam wystarczających informacji na temat któregokolwiek z nich, żeby zacząć pościg. A nie mam zamiaru się pchać jak reszta, bo to nie ma sensu, właśnie dlatego, że wszyscy są tacy napaleni na poszukiwania. – powiedział, spoglądając na nią.
No tak… to chyba oczywiste, że nie przepadała za łowcami, więc ten żart był całkiem w jej stylu, ale mu to jakoś nie robiło. Nie czuł się przywiązany do nich, więc mogła sobie mówić co tylko jej ślina na język przyniesie. A jego przestrzeń…? Chyba nie raz już ją naruszała i to z jego inicjatywy, prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2013 11:04 am

Dobrze powiedziane, powinien się cieszyć, że nie posiada takich informacji. Wtedy pewnie nie dałaby mu żyć, wypominając jego cudowne zachowania. No i w dodatku - jeśli wypiłaby teraz jego krew, to by widziała parę pewnie akcji z jego udziałem, także mogłaby spokojnie wykorzystać to spokojnie przeciwko niemu. Nie, żeby mu robić awantury czy też wszczynać kłótnie na śmierć i życie, aby stać się zaraz wrogami, ale na pewno, aby mieć możliwość droczenia się z białowłosym. Tak, może i by wiele nie zdziałała, bo jego nie rusza takie dogryzanie i jeszcze w dodatku sam by coś jej powiedział ciekawego. Ale przynajmniej by się im nie nudziło, nawet jeśli nie wyglądało na to, aby miało coś takiego miejsce w najbliższym czasie.
- Widzisz jakiego mam niebywałego farta? Rycerz na białym koniu mi się normalnie trafił. - odparła zadziornie, puszczając mu oczko. Mogła spokojnie to powiedzieć, to był niczym książę ratujący księżniczkę, chociaż u nich nie kończy się to happy endem, na całe szczęście, bo nie widziała siebie w roli partnerki życiowej człowieka, i to w dodatku łowcy.
Tak, rzeczywiście, faceci mają swoje cholerne potrzeby pod tym względem, ba, najchętniej to by mogli nie wychodzić całymi dniami z łóżka, robiąc jedno i to samo w kółko, robiąc dla odmiany inne ułożenia czy też wprowadzać małe przerwy na odpoczynki czy też na jedzenie, ewentualne załatwienie potrzeb fizjologicznych. Tak wygląda wymarzony męski świat. No i jeszcze dobrze by było, jakby przysługiwało jednemu facetowi kilka kobiet. Wtedy to już byliby w raju, na sto procent.
- To prawda, nie wyglądam na taką, której się nie podoba. Ale co mogę poradzić? Musze udawać, bo byłoby smutne, że dorosły mężczyzna płacze z powodu nie mocy nad zaspokojeniem kobiety. - odparła, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, dodając w tym nutkę załamania, że na prawdę jest nie zdolny do takich rzeczy. Po chwili jednak wybuchła śmiechem, spoglądając na niego.
- Żartuję, jak na człowieka jesteś całkiem niezły. - dodała, chichocząc jeszcze, jednak starając się uspokoić. Nie mogła aż tak sobie z niego przecież kpić, on ją tutaj bronił i ukrywał, a ona tak się odpłaca nieładnie, no co za dziewucha z tej wampirzycy, no!
- A co, czyżbyś miał chrapkę na coś, że tak drążysz ten temat? - zapytała zaczepnie, jednak mając nadzieję, że uzyska zgodną z prawdą odpowiedź. Bądź co bądź, nie lubiła gierek w postaci "oszukam Cię, bo mi się tak podoba, to takie zabawne".
Chwilę obserwowała go uważnie, jakby chciała go rozszyfrować, jednak nie posiadała takich umiejętności, co jest strasznie smutne. Ale wszystkiego mieć nie można, prawda? Właśnie, powinna się cieszyć z tego, co posiada, ze swoich zdolności. Koniec końców - swojego przemieniania się w kota nie oddałaby za cenę możliwości odczytywania czyichś myśli kiedy tylko jej się spodoba.
- Gdyby nie to, że czuję wobec Ciebie jakiś respekt, nie musiałabym się nawet prosić, abyś mi dał się ugryźć. Samej sobie bym wyraziła zgodę i to by w zupełności starczało, aby spróbować Twojej krwi. Ale... Przecież mam się stać łagodnym barankiem, nie mogę o tym zapomnieć... - rzuciła znudzona, oglądając swoje paznokcie. Pani Lethal może i miała teraz trudności z powstrzymywaniem się, ale skoro kiedyś dawała radę pić tylko i wyłącznie zwierzęcą krew, to pewnie i teraz uda się z powrotem na taką strawę przestawić.
- Zawsze to widzę, ciesz się, że nie skorzystałam z każdej możliwej okazji do tego. - zabrzmiało to może i strasznie, bo i nawet jej ton głosu przybrał barwę, jakby mu groziła, ale niech nie myśli sobie, że tak łatwo ulegnie. W końcu mogłaby na tym ucierpieć, na przykład wydałby ją łowcom i już nie byłoby litości.
- Widzę, że Testament wiecznie wolny. Miło słyszeć, że łowcy są bezradni na jego czyny. - wymamrotała, przypominając sobie tego starego, poczciwego wampira. Widziała się z nim może parę razy na terenach miasta, ale za każdym razem jakoś... Nie wynikało nic ciekawego z tych spotkań, lecz przynajmniej wiedziała o kim mowa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2013 12:01 pm

Doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że gdyby tylko cokolwiek wywęszyła na jego temat, od razu wyłożyłaby mu na stół z ogromną pretensją. A potem zaczęłaby się wiązana marudzenia i narzekań. Kto by wtedy dał radę jej wysłuchać? Na szczęście Nuvio nie mówił na swój temat zbyt wiele. Nie należał do osób, które się uzewnętrzniają, raczej wolał wszystko zatrzymywać dla siebie. Dzięki temu czuł się o wiele bezpieczniejszy. Wiedział, że nikt nie wejdzie mu z butami do jego osobistego, prywatnego świata, do którego dostęp ma tylko on. A krew… i tak wiedział, że nie skorzysta z jego propozycji, zatem nie musiał się martwić, że cokolwiek zobaczy. Gdyby jednak się skusiła, no to trudno… i tak by się wielce nie przejął jej jękami i gadaniem. Wypiąłby się na nią po prostu i tyle.
- Powinnaś się czuć wyróżniona, ale wiesz co? Podobno fart przysługuje tylko głupim. – powiedział równie czepliwie jak i ona.
Jeszcze nigdy nie powiedziała mu, że jest jej rycerzem. Bardziej odebrał to jako żart. Nie pomyślałby, że w jej oczach jest kimś, kto ją uratował jej, wprawdzie całkiem zgrabny, tyłek. Najlepiej dla nich obojga będzie, jeśli pozostaną jednak na obecnych stosunkach. Nic więcej raczej nie powinno mieć miejsca, inaczej ktoś z nich może oberwać po uszach. Łowcy i wampiry wciąż kręcą się po okolicy, ktoś może ich zauważyć i jeśli dowie się, kim są… no to jedna wielka kupa gówna, a tego nie chcieli.
I co im można zrobić? Tak ich stworzyła natura i takimi są. Nikt nie mówi, że żyliby jedynie seksem, gdyby mogli, ale mimo wszystko dla większości jest to bardzo ważna część życia, w tym również dla Nuvio. Nie zamierzał rezygnować z tego, ale jednocześnie ani myślał się wiązać na stałe. O wiele bardziej odpowiadały mu właśnie takie przygodne sytuacje, gdzie nie było żadnej odpowiedzialności czy uczuć. Dlatego z chęcią napastował Yuuki, która właśnie próbowała mu wmówić kłamstewko. Zmarszczył nieco czoło na jej słowa.
- Wiesz… o wiele bardziej smutne jest to, że musisz się oddawać człowiekowi, a dla was jesteśmy rasą niemal niższego gatunku. Nie jestem pewien, kto w tym momencie ma gorzej. – warknął w jej stronę, unosząc jedną brew w górę.
Może delikatnie wziął jej słowa za serio, ale w gruncie rzeczy domyślał się, że specjalnie chce go wyprowadzić z równowagi. Lubi przepychanki słowne i wszelkie boczenie się, no i trzeba powiedzieć, że korzystała z każdej możliwości, żeby to robić.
- Jak na człowieka? Thh… aleś ty miła. Nie wiem czy mam to brać jako komplement czy obelgę. – burknął z udawaną irytacją w głosie, chociaż tak naprawdę po chwili wyraz jego twarzy powrócił do stanu normalnego.
Mógł jej nawet wybaczyć te żarciki, przecież doskonale wiedział co potrafi i jakaś wampirzyca nie wmówi mu, że jest inaczej niż on sądzi. No i w sumie to wolał, gdy dziewczyna potrafi się odgryźć albo rzucić paroma nieprzyjemnymi słowami. Takie są ciekawsze od miękkich klusek.
- Jeszcze pytasz? Proste, że mam. Nie powinno cię to w ogóle zdziwić. – odpowiedział jakby mówił o czymś oczywistym, spoglądając w jej kierunku.
Może nie znała go jakoś wyjątkowo długo, ale zdążyła poznać go właśnie od tej strony. Gdyby nie zależało mu na takich sprawach, to najpewniej nie wszedłby z nią w taki właśnie układ. Przecież wiedziała, że podobała mu się pod względem fizycznym. To było widać wyraźnie, a on nawet nie starał się tego ukrywać. Nie widział sensu. Tymczasem zauważył, że jakoś dziwnie mu się przygląda, ale nie bardzo potrafił odgadnąć w jakim celu. Badała go? Doszukiwała się czegoś? Mogła spytać wprost, byłoby łatwiej. No, ale jeśli wolała w ten sposób, to proszę bardzo.
- Ech… pewność siebie to chyba wasza cecha rasowa. Nie jestem pewien czy dałabyś w ogóle radę mnie tknąć, a co dopiero ugryźć, jeśli stawiałbym jakiś opór. Mimo wszystko ludzie potrafią wam stawić czoło. Gdybyśmy nie byli groźni, to nie skorzystałabyś z mojej pomocy. No, ale skoro, jak mówisz, złagodniałaś, to nie będziemy musieli tego sprawdzać. – odparł, patrząc na jej zachowanie.
Ile razy będziecie musieli dostać w dupsko, żeby się przekonać, że już nie jesteście tacy silni? – przemknęło mu przez myśl, ale nie dawał po sobie tego poznać. Westchnął tylko cicho, przywołując wspomnienia o wampirach, które zdążył już pokonać w czasie swojego życia. Było ich troszkę. Niektóre musiał tylko łapać, inne zabijać… wszystko zależało od tego ile zdążyły nawywijać.
- Gdybyś oczywiście była w stanie. Nie sądzę, aby przyszło ci to łatwo. – mruknął, sugerując jednoznacznie, że na pewno nie pozwoliłby sobie na przegraną kiedykolwiek.
Ale… nie musiał się przejmować takimi pogadankami. I tak na pewno nie planuje mu nic zrobić, bo wie, że może jej zaszkodzić i to poważnie.
- Taa… biega chłopak. Niech się nacieszy jeszcze. – dodał krótko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2013 12:39 pm

- Tylko głupim? Odezwał się łowca z wysokim IQ. - zakpiła ironicznie na temat poziomu inteligencji, jaki sobą reprezentował. Wyzywa ją od głupich, a sam nie jest lepszy i tutaj nie może zaprzeczać. Nie jest aż takim inteligentem, na jakiego chce wyjść, zdawała sobie z tego doskonale sprawę. Może przed kimś innym wychodził na filozofa, ale na pewno nie przy Yuuki. Czy w ogóle miała mu za złe, że trochę na nią nagadał w nieprzyjemny sposób? Może tak odrobinkę, ale czym byłaby ich rozmowa, bez jakiś kpin i delikatnych obelg wobec siebie? Niczym. Tak już wyglądały ich spotkania, które lubiły się kończyć przyjemnymi rzeczami. I chyba w przypadku tego ujrzenia się, także tak będzie. Raczej nie inaczej.
Och, kolejna docinka. Coraz to bardziej się nam rozkręca ten Nuvio, proszę proszę! Uśmiechnęła się na jego słowa, nie spuszczając go ze swojej widoczności. Tak było lepiej, był równie nieprzewidywalny jak ona, a chciała jednak mieć wszystko pod kontrolą. Żeby przypadkiem nie wyszła na ofiarę losu, którą na pewno nie jest.
Poza tym... Ona wmówić kłamstewko? Gdzie by tam śmiała! Przecież jest grzeczną i dobrą dziewczynką, jeszcze tego nie zauważył? Jak nie, to wielka szkoda, bo wiele traci.
- Jakby Ci to przeszkadzało... - odparła przewracając teatralnie oczyskami. Ach, ten łowca. Coraz to większa pewność siebie wobec jego osoby się ujawniała. Powinna się obawiać? Raczej nie, z czasem, gdy on się rozkręca, ona również mu dorównuje kroku. Przecież nie może być w tyle! Nie przystoi przecież jej osobie. Więc niech nie liczy, że będzie mógł spokojnie ją wyśmiewać.
- Jakbym miała zamiar Cię zmieszać z błotem, nie dostałbyś pozytywnej opinii przecież, jeszcze się nie nauczyłeś? - odparła z rozbawieniem na ustach, świdrując po jego osobie czerwonymi tęczówkami. Tak, Nuvi był wyjątkowo ciekawą postacią, jaką spotkała na swojej drodze i, tak zastanawiając się, było w nim coś, dzięki czemu Yuuki się czuła lepiej po spotkaniach z nim. I nie, nie chodzi tutaj o numerek, tylko o coś więcej. Dodawał jej sił w jakimś stopniu, czuła się, że jeszcze potrafi być pożyteczna w tym świecie. Może dlatego, że była na granicy życia i śmierci, a on jej pomógł się wykaraskać? Tak, musiała przemyśleć dokładnie tamto wydarzenie i nabrała pewności siebie po tym wszystkim. Jak widać - łowca był plusem w życiu wampirzycy, ale czy ona także przynosiła korzyści? Może tak, może nie.
- Rzeczywiście, zdążyłam się do tego przyzwyczaić, że lubisz traktować kobiety przedmiotowo, nawet jeśli jest ona wampirzycą. - rzuciła z lekkim wyrzutem, bo bądź co bądź poddała się takiemu układowi tylko i ze względu na utrzymanie siebie przy życiu, przy okazji dopuszczając się zdrady swojego męża, o którym naturalnie nic nie wiedział, co bardzo jej odpowiadało. Może i w bazie danych posiadali o niej niemalże wszystkie dane osobiste, ale o jej stanie cywilnym nigdy nie zaznają prawdy. Czemu? Utrzymywała za każdym razem, że jest samotniczką pod tym względem, aby bronić ukochanego, tak dla pewności.
Podobała mu się fizycznie? Może i posiadała taką świadomość, ale raczej jej nie dopuszczała do myśli, czy też raczej jej nie chciała. Albo może udawała? Wszystko jest możliwe, nigdy się nie rozpracuje do końca tej czarnowłosej istoty.
- Czego żeś się spodziewał, że będziemy się was bać i dawać o tym za każdym razem poświadczenie? Tu się grubo mylisz. A co do... Coraz to większej bezradności wobec was... Może i jest w tym trochę prawdy, co można powiedzieć, iż przykładem jest nasz układ. Ale nie zawsze tak będzie i w końcu pewnie znów wróci wszystko do normy. - odparła spokojnie, jakby w to wierzyła. Oczywiście, zdawała sobie sprawę, że technologia idzie naprzód, ale to nie znaczy, że wampiry nie są z nią zaznajomione. Jeśli by tak pomyśleć, one też mogłyby się zająć ulepszaniem siebie, ale po co to komu? Na razie aż takiego niebezpieczeństwa ze strony ludzi nie odczuwaliśmy, nie ma co dramatyzować.
A co do ich pierwszego spotkania. Napotkał dziewczynę, kiedy zaczynała swój etap diety, czyli najzwyczajniej w świecie była głodna. A co to oznacza? Była słabsza niż zazwyczaj, toteż poddała się bez walki. Z drugiej strony mogła mu spokojnie uciec pod postacią kota. Trudno i tak obecna teraźniejszość nie jest zła. Zawsze przecież mogło być gorzej, co nie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2013 1:35 pm

Ha~! Było tak jak sobie ułożył to w głowie. Nie mogła puścić mimo uszu tej uwagi o szczęściu głupich. Wprost nie mogła. Oczywiście to nie tak, że miał ją za głupią, ale… jakoś tak samo mu na język weszły akurat takie słowa. A jako, że z natury nigdy się nie powstrzymywał przed jakimkolwiek komentarzem, także tym razem strzelił bez zastanawiania się.
- Może pokaźnego IQ nie mam, ale specjalizacja drugiego stopnia z hematologii sama się nie zrobiła. Wyobraź sobie, że nawet dopuścili mnie do leczenia ludzi. Biedni… - zaśmiał się cicho, spoglądając na jej zacięty wyraz twarzy.
Prawda, raczej nie sprawiał wrażenia zbyt inteligentnej osoby, ale ci którzy nie doceniali jego rozumu mogli się bardzo przeliczyć. Nie był wcale głupi, wręcz przeciwnie, ale nie pokazywał tego, przez co najczęściej brany jest za osiłka, który wszystko rozwiązuje na drodze siły, mięśni i przemocy. Lubi pomachać mieczykiem albo dać komuś w pysk, ale to wcale nie oznacza, że mięśnie przyćmiły mu dopływ tlenu i krwi do mózgu. Ktoś taki nie kończy medycyny! No, ale niech się troszkę pospierają w tej kwestii, nikt nie ma nic przeciwko. Zawsze dogryzali sobie na każdym polu, niezależnie o co chodziło. A to, że się rozkręcał… no to tak już miał. Jedna obelga wywoływała drugą, a skoro ona nie przestawała, to i on nie zamierzał popuścić. Koło się kręciło. A jak wiadomo… Nuvio nigdy nie kończy walki jako pierwszy. Powinna to wiedzieć.
- Nie, ja nie mam nic przeciwko. Ba… wręcz jestem za. – spojrzał w jej oczy, zupełnie bez skrępowania.
Co ma się bawić w podchody. Wiedziała o co mu się rozchodzi w tym układzie i się na to zgodziła, nie mogła narzekać teraz, że coś jej nie odpowiada. Zawsze też mogła się z tego wypisać, ale wtedy musiała się liczyć, że raczej długo na tym świecie by nie pożyła. W ciągu kilku dni odwiedziliby ją łowcy albo sam Nuvio, który zebrałby się do wypełnienia wcześniej powierzonego mu zadania.
- Wiesz, to raczej wynika z faktu, że jesteś ode mnie uzależniona. Mogę w krótkim czasie narobić ci problemów i pewnie tylko to cię trzyma w ryzach. W końcu macie taką dziką naturę. – odparł, ręką odgarniając jeden kosmyk białych włosów, który akurat w tym momencie postanowił się wychylić.
W sumie czuł, że nie jest aż tak mocno obojętny dla Yuuki. Czasem nawet wykazywała odrobinę zainteresowania jego osobę, co o czymś musiało świadczyć, ale nie liczył też na coś więcej z jej strony poza tym, że go tolerowała. Był łowcą, już samo to działało na jego niekorzyść. Ale nie zamierzał się o to jakoś stroszyć, przecież nie zakłada, że będzie jakkolwiek inaczej. No co tu więcej mówić… tak po prostu jest.
- Wampirzyce nadają się do tego o wiele bardziej, są nawet do tego stworzone. Ludzie są mniej zabawni i okropnie nudni. – uśmiechnął się, przechylając głowę nieco na bok.
No tak… Nuvio to okropny samolub i egoista. Faktycznie przejmował się tylko tym, co dotyczyło jego samego, reszta natomiast nie miała dla niego większego znaczenia, w tym także uczucia innych. Chociaż to nieco dziwne, że zrobiła mu taki wyrzut. Przyjęła jego propozycję, więc powinna liczyć się z jej skutkami. Jakieś biadolenie nie wchodziło zupełnie w grę. No, ale może odegra się jej za to w złośliwy sposób, kiedy nadarzy się ku temu okazja. Wiadomo o jaką okazję chodzi… tylko jeśli zamierzałby się do niej dobrać, to należałoby znaleźć jakieś wygodne miejsce do tego.
- Nie, nie musicie od razu walić w rajtki, ale powinniście dopuścić do myśli, że możemy wam nakopać tak samo, jak wy nam. Ludzie są okropnie niedoskonali i mają braki, ale posiadają tę jedną zaletę, że potrafią się rozwijać. Wampiry natomiast żyją w przeświadczeniu, że rozwój im jest zbędny. To was kiedyś zgubi, coś tak czuję. – mruknął cicho, wzdychając nieco.
Świat bez wampirów? Troszkę słaba wizja. Gdyby tych nagle zabrakło, to Nuvio nie miałby co ze sobą zrobić, totalnie. Niemal całe życie spędził uganiając się za nimi, a tu nagle coś takiego… Nie podobała mu się taka wizja, dlatego miał nadzieję, że krwiopijcom uda się jeszcze przetrwać jakiś dłuższy czas, aby mimo wszystko miał jeszcze jakąś rozrywkę w życiu.
No… wypadałoby się rozruszać. Niestety de Anda nie umiał wytrzymać w jednym miejscu zbyt długo. Odepchnął się od ściany i zrobił jeden krok wzdłuż holu.
- Idziesz jeszcze pozwiedzać? Już nie wyrabiam pod tą ścianą. – powiedział do niej, oglądając się przez chwilkę w jej kierunku, a potem zaczął iść przed siebie.
Dłonie wepchnął do kieszeni, a swoim jedynym sprawnym okiem zaczął przeczesywać zawartość kolejnych pomieszczeń jakie widział za powyłamywanymi albo obdrapanymi drzwiami. Może serio znajdzie łóżko…
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2013 2:20 pm

Jak widać, pod tym względem znał ją doskonale. I się nie dziwi nawet temu. Za każdym razem, gdy się droczyli ze sobą, oboje nie dawali za wygraną, aż w końcu im się albo nudziło, albo nie mieli docinek, bądź też znajdował się zaraz inny temat, kontynuujący "wojnę" między nimi. Poza tym, nie miała zamiaru doprowadzać do dania mu poczucia wygranej w ten sposób, w jaki teraz ją "zaskoczył", pokazując Yuuki, że traktuje ją jako głupią. a może to tylko gra słów? Możliwe, zupełnie jak ona, mężczyzna był jedną wielką zagadką, nigdy nie wiadomo co tak na prawdę obydwoje myślą o danej sytuacji.
- Chwalipięta pieprzony. - skwitowała jego słowa, przyglądając mu się. No cóż, podziwiała jego osiągnięcie, ale nie znaczy, że już do zaraz miała traktować jak kogoś mądrzejszego od siebie. Nie, co to, to nie. Dziewczyna miała także swój rozum, ale jednak nie widziała sensu w rozwijaniu się, jeśli idzie o naukę. Po co jej to było? Poprzez życiowe doświadczenia dowie się więcej niż na jakiś wykładach w uniwersytetach. Co prawda - uczestniczyła do pobliskim szkoły dla wampirów i uczniów, jednak nie znaczy, że była tam wyróżniającą się uczennicą. Odbębniła to, co trzeba było z nawet dobrymi wynikami na koniec i tyle. A nawet jeśli, to przecież miała jeszcze pełno czasu przed sobą, żeby się doskonalić pod jakimś kierunkiem. Nie powiedziała, że nie będzie jej coś potrzebne w przyszłości, na przykład do jakiejś pracy. wszystko jest możliwe, a i wampirzyca musi zacząć jakoś zarabiać, pieniądze, jakie obecnie posiada, nie będą wiecznie w jej portfelu się rozmnażać, nawet teraz tego nie robią.
Tak jak przypuszczała, Nuvio jest także od niej uzależniony, jeśli mowa o kontakty fizycznie z jej osobą. Ale, że ona jest od niego uzależniona? No nie powiedziałabym tego aż tak dosłownie. Dziewczyna była zdana na niego, bo ją krył, więc spełniała jego zachcianki, nawet takie, o jakiś obecnie rozmawiają, ale nie przesadzajmy, że gdyby nie on, to już by jej nie było. Może i dałaby radę sobie z nimi, może udałoby jej się samodzielnie ukryć. Testamentowi się to udaje, ona też ma jakieś chyba szanse, co nie? Wystarczyłoby być częściej kotem niż człowiekiem. Tak, to jakieś rozwiązanie, ale też nie na długo, jakby tak przemyśleć to dokładnie.
- Mów i wierz sobie w co tam tylko chcesz. - rzuciła ot tak, zakończając ten temat. Nie miała zamiaru już dyskutować o tym, bo i tak zaraz zaczynają się kolejne tematy do dysputy, które pewnie znów się przerodzą w obelgi czy też dogryzanie wzajemne.
- Coś Ty powiedział? - warknęła do niego, słysząc, że wampirzyce są wręcz do tego stworzone, aby być zabawkami. Teraz to rzeczywiście przesadził, aż można było ujrzeć na jej twarzy wrogość. Poczuła się jakby była Panną Lekkich Obyczajów, którą oczywiście, że nie była. Przyglądała mu się uważnie, jego dokładnym ruchom, rejestrując to wszystko, aby być przygotowaną na każdą możliwość z jego strony.
- Chyba za daleko się już posunąłeś w swoich stwierdzeniach, zdajesz sobie z tego sprawę? - ciągle można było wyczuć wrogość, jaka z niej płynęła. Pozwalała sobie na wiele rzeczy ze strony białowłosego, ale ta teoria jej najbardziej nie pasowała ze wszystkich, jakie kiedykolwiek wyszły z jego ust.
- A to o ludziach na pewno nie było pocieszeniem. - dodała, mając już spokojniejszą tonację strun głosowych. Jednak wciąż było widać dzikość w jej oczach. Chyba jeszcze takiej złej jej nie widział. Dobrze, że potrafiła się kontrolować, że się nauczyła opanowywać złość i agresję, jaka lubiła się aktywować w każdym momencie. Niestety, szybko popadała w zdenerwowanie. Gdyby nie to, pewnie szpital by się stał jeszcze większą ruiną niż jest teraz, bo mogłoby dojść do starcia. A tego chyba nikt nie chciał, prawda?
Westchnęła głęboko, przymykając oczy i opierając się ponownie o automat z napojami.
-Spokojnie, Yuuki, tylko spokojnie, to tylko łowca, mający chrapkę na małe co nieco i zaczyna myśleć tą drugą główką. - te i wiele innych tekstów przeszło jej przez głowę w obecnym momencie. Szowinista jeden.
- Przekonamy się w przyszłości jak się to skończy. - odparła spokojniej niżeli wcześniej, otwierając powieki, na chwile skupiając swój wzrok na podłodze, po czym znów czerwone tęczówki oglądały białowłosego.
Świat bez wampirów? To nie byłby świat, to byłaby jedna wielka nudna cywilizacja otoczona samymi ludźmi. Czyż nie było zwykłym śmiertelnikom ciekawiej tutaj, gdy posiadali świadomość, że mogą być zaatakowani przez krwiopijcę? Albo, że jakieś poznają i z własnej woli zaczną mu dawać krew? Nie tylko wampiry mają z tego pożytek, ale i także ludzie mają co robić.
Poza tym, nie ma co gadać na wampiry, że to bestie, bo ludzie wcale lepsi nie są i tutaj proszę się nie kłócić, bo prawie każdy, kogo by się o to zapytało, przyznałby rację. Tylko ludzie robią z siebie niewinne owieczki, żeby wyjść na bezradnych. A sam łowca chyba tak uważa, skoro poświadcza to słowami "posiadają tę jedną zaletę, że potrafią się rozwijać". To już o czymś świadczy.
Ruszył spod ściany, rzucając propozycję. Odprowadziła go wzrokiem, po czym sama się delikatnie odsunęła od automatu, wtykając dłonie w kieszenie spodni, ruszając przed siebie obok łowcy, jednak będąc na pewną odległość od niego. Nie, jeszcze mu nie zapomniała tego, co powiedział o wampirzycach. Niech lepiej naprawi swój błąd. Nie, nie miała zamiaru się dąsać na niego nie wiadomo ile, ale nie to, że jest jej przykro, co też poczuła się na gorszą od normalnej ludzkiej kobiety, a na to w życiu nie pozwoli.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2013 3:25 pm

Oboje byli uparci i zwykle trzymali się swoich pozycji, dopóki walka nie stawała się zbyt przeciągła albo został wyczerpany temat. Oczywiście nie ma co przesadzać, że cały czas, który spędzali ze sobą polegał tylko i wyłącznie na takich przepychankach. Owszem, zajmowały one ważną pozycję w ich komunikacji, ale przecież zdarzało im się również rozmawiać w zwyczajny sposób, choć nie należało to do częstych przypadków, ale mimo wszystko były takowe. A to, że nie zauważyła, że Nuvio mimo wszystko nie jest aż tak głupi, to już sprawa zupełnie innej natury. Dobrze maskował swoją wiedzę oraz wykształcenie, dlatego nie powinna się przejmować, że ją zmylił. Nigdy się nie popisywał swoim tytułem, ale skoro postanowiła wjechać mu na IQ to nie miał innego wyjścia.
- Mów co chcesz, ale takie są po prostu fakty, najzwyklejsze fakty. – odparł, wzruszając ramionami.
Nie czuł się w obowiązku udowadniać jej, że tak właśnie jest. Mogła mu uwierzyć albo pomyśleć, że specjalnie coś takiego powiedział. Wszystko jedno. Nasiedział się swoje na uczelni, potem przebrnął przez wszystkie egzaminy, prace, staże, potem kolejne specjalizacje. Skoro mu się to udało, to musiał coś mieć w tej swojej popapranej główce, coś więcej niż kupa żwiru albo trocin. Mógł leczyć ludzi, więc to też mówiło samo za siebie. Jakiemuś pierwszemu lepszemu by na to nie zezwolono. A jeśli Yuuko poczuła się dotknięta jego słowami… no cóż, najwidoczniej miała ku temu powód. Z wampirami wiązała się pewnego rodzaju lekkoduszność. Żyły wiecznie, dlatego nie musiały się nigdy zamartwiać, że coś minie im przed nosem i już nigdy nie będą miały szansy zrobić tego ponownie. Dobrym przykładem jest właśnie choćby edukacja. Takiemu krwiopijcy nie spieszy się z pójściem do szkoły, bo może iść i uczyć się w niemal dowolnej chwili swojego życia. Nie jest ograniczony żadnymi ramami czasowymi swojej egzystencji, ludzie natomiast nie mają tak lekko, muszę się wytężać, aby im się coś udało, bo liczba prób jest ograniczona.
Ciekawe pytanie. Czy Nuvio jest od niej uzależniony? Ośmieliłbym się rzec, że nie. Tak naprawdę, gdyby chciał, to mógłby w dowolnej chwili ją sprzedać łowcom i tyle, ale jak to on – najzwyczajniej wykorzystał okazję, która mu się nadarzyła. Nie planował tego, a poza tym nie narzeka na swoje życie seksualne jakoś szczególnie. Chociaż czasem zdarza mu się rozmyślać na temat takiej jednej szczególnej wampirzycy. Los chciał, że obecnie nie ma pojęcia, gdzie ta się aktualnie znajduje, ale… na pewno uda mu się ją jeszcze odnaleźć, o ile jeszcze żyje. Oby.
- Ech… - westchnął cicho pod nosem.
Jej zdenerwowanie było ogromnie zabawne. Wyraźnie poczuła się urażona tym stwierdzeniem. Oj… chyba Nuvio wjechał jej na ambicje. Jeden do jaja dla niego. Postanowił jednak nie komentować jej słów tak od razu. W ciszy przysłuchiwał się wszystkiemu, co miała do powiedzenia. Jej ton stopniowo łagodniał, chociaż wciąż miał tę lekką nutę wrogości i złości w sobie. Postanowił nieco zagrać na jej nerwach. Dlatego kiedy już szli, przez pewną chwilę był zupełnie cicho. Jednym dźwiękiem jaki wydawał było wsysane do płuc powietrze oraz stawianie kolejnych kroków. Obserwował co nieco otoczenie, aż wreszcie podszedł do drzwi jednej z sal dla pacjentów i oparł się ramieniem o futrynę.
- Przecież słyszałaś co powiedziałem. Naprawdę się nadajecie do takiej roli. Jesteście tak miło nieokrzesane i pyskate, że to aż miło. Nigdy nie miałem lepszego ubawu z ludzką kobietą niż z wampirzycą. Ludzie o wiele szybciej się poddają, gdy nie widzą szans na zwycięstwo, a wy mimo wszystko wciąż się szamoczecie. Potraficie zaskakiwać. – powiedział, przerywając ciszę swoim wyjątkowo zadowolonym głosem.
Nie widziała jego twarzy, ponieważ stał zwrócony do wnętrza pokoju, ale mogła się domyślać, że właśnie maluje się na niej szeroki uśmiech. To, co mówił było oczywiście jego osobistą opinią i o dziwo, w jego mniemaniu właściwie chwaliła wampiry. No, ale każdy widział to na swój sposób.
Nie oczekując na odpowiedź z jej strony, odepchnął się od plastikowej ramy i wszedł do wnętrza pomieszczenia, które nie wyglądało jeszcze tak tragicznie względem innych. Po przeciwnych stronach stały dwa poszarpane i brudne łóżka, natomiast na wprost od drzwi, tuż pod oknem znajdowało się coś w rodzaju szafki albo niewielkiej komódki. Wskoczył na nią i przyjął wygodną dla siebie pozycję, plecy opierając o ramę okna. Lewą nogę wciągnął do góry i oparł powyżej kolana prawej nogi na kostce. Gdyby nie fakt, że ma dom, to mógłby tutaj przychodzić nawet częściej. Taki szpitalny klimat całkiem mu odpowiadał.
- Zamierzasz tak czaić się pod tymi drzwiami? – mruknął, widząc, że dziewczyna jeszcze nie minęła wejścia.
Widział, że szła oddalona za nim o pewną odległości i domyślał się, że jest to skutkiem jej wcześniejszego oburzenia. No cóż… nie zamierzał się specjalnie rozbestwiać nad tym. Niech się dąsa ile jej się tylko żywnie podoba. W końcu nie spieszy my się zanadto. Obrócił głowę gdzieś w bok i spojrzał na podłogę. Na wybrudzonych płytkach leżało opakowanie po jakichś lekach oraz fragment pasa. Czyżby leżał tutaj jakiś wyjątkowo ruchliwy pacjent? Pewnie mieli tu gościa po narkotykach czy jakichś dopalaczach i się szarpał. Gdzieś tam niedaleko leżała też stara strzykawka wyposażona jeszcze w igłę, ale była pusta. Oj… może nie powinien jej wołać akurat tutaj. A co jak dorwie się do niej i postanowi mu władować ją w szyję? Nie przewidział tego chyba. Niemądry Nuvio… może serio zaczął myśleć drugą główką.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2013 3:51 pm

- Dobra, dobra, niech Ci będzie, że jesteś mądry. - odparła, dając mu znak, aby przestał się przechwalać. Nie, to nie dlatego, że ona nie posiadała żadnego naukowego tytułu i nie miała czym się pochwalić, tylko po prostu ją zaczynał to nudzić. Tylko osoby, które są słabo dowartościowane łapią się ostatniego koła ratunkowego, jakim jest chwalenie swoich osiągnięć. Oczywiście, to było coś cudownego, że tak to określę, ukończenie tego wszystkiego, aby dostać to, do czego się dążyła i w dodatku mieć sposobność do leczenia innych, a co za tym idzie, ratowania czyjegoś życia bezinteresownie. Lecz z drugiej strony - nie wyglądał na takiego, który czerpie z tego przyjemność, ba, sam nawet wspomniał, że ludzie pod jego skrzydłami są po prostu biedni. Na dodatek, ich układ poświadczał tylko o tym, że jest egocentrykiem i samolubem, który chciałby wszystko zagarnąć dla siebie. Oczywiście, że tak jest najłatwiej, najszybciej, najprościej i w ogóle naj, ale nie można tak przecież żyć do końca życia. Szczególnie, że jego żywot jest nadzwyczajnie krótki, porównując do tego, ile to już sama Yuuki istnieje na tym świecie. Właśnie... to dobre pytanie, ile już ma lat tak na prawdę? Sama nie wiedziała, nie pamiętała roku urodzenia, nie pamiętała dnia ani miesiąca, także wychodziło na to, że nie obchodzi urodzin. Pamiętała tylko, że w tamte pamiętne 15 urodziny było lato, więc musiała się w tym okresie narodzić. Dokładnych terminów do dnia dzisiejszego nie poznała i chyba raczej nie jest to możliwe. Ewentualnie nie chce jej się otrzymywać takich informacji z racji lenistwa, jakie je dopada coraz to częściej.
Podążała raz to obok niego, raz to trochę za nim, zastanawiając się nad ogólnym tokiem rozumowania Nuvi'ego. Doprawdy, uważał, że wampirzyce są tylko stworzone do dawania dupy? Inaczej tego określić nie można, bo tak wygląda jego rozumowanie na ten temat. A w dodatku, nie, Yuuki nie miała zamiaru używać łagodniejszych słów. Była wściekła na jego, tego męskiego szowinisty, określenie jej osoby. Ogólnie wampirzyc, jakie istniały i stąpały po tej samej ziemi co on. Za każdym razem wzdychała i wypuszczała ciężko powietrze, aby się jakoś zrelaksować. Po prostu musi się uspokoić.
Ale nie, nie da się przy nim, który ciągnie ten temat bez powodu. Co za...
- Szkoda tylko, że w burdelu spotkasz więcej kobiet z ludzkiej rasy. To chyba jednak o czymś świadczy. - tak, miała w tym momencie rację. Mało które kobiety wampirze zniżały się do takiego poziomu, a za to niektóre przedstawicielki płci pięknej reprezentujące śmiertelników brnęły w to, nie widząc innego rozwiązania. Oczywiście, że zawsze jakieś jest, tylko im się nie chce i idę na łatwiznę. Jak zostało przez nią wcześniej wspomniane - najprostsze sposoby są tylko ucieczką od rzeczywistości, jaka nas otacza. Nie wspomnę już o odbieraniu sobie życia, to jest dopiero totalne tchórzostwo, lecz nie o tym mowa.
Spoglądała na jego plecy przez krótki moment, po czym rozejrzała się po holu w obecnym położeniu, w jakim się znajdowała. Znalazła się nawet tyłem do jego osoby, która znalazła się w pomieszczeniu. Zorientowała się dopiero o tym, że przeniósł się do wnętrza, gdy słychać było jak siada na jakimś meblu. Niestety, może i on się poruszał cicho, ale szafka nie miała zamiaru nie dawać znaku, iż zrobiło jej się ciężej pod wpływem wagi, jaką posiada ciało łowcy. Zaraz jednak dostała "zaproszenie" do wejścia do środka. Naturalnie, że miała to zrobić i bez jego "prośby", jednak chciała się uspokoić całkowicie, co jej się nawet udało. Dowód? Przy przekroczeniu progu pokoju, posłała mu ciepły uśmiech, jak gdyby nigdy nic, a dopiero potem rozejrzała się po otaczającym ją miejscu.
Widziała te dwa ohydnie brudne łóżka oraz ogólny bajzel, jaki znajdował się na podłodze. Oparła się o ramę pierwszego lepszego wyrka, będąc bokiem do rozmówcy. Znów dłonie dziewczyny znalazły się w kieszeniach, tym razem skórzanej kurtki i zastygła w takiej pozycji.
Przyglądała się przedmiotom leżącym na ziemi. Pas, strzykawka z igłą... Tak, to drugie ją bardziej zaintrygowało, bo mogło zawierać, na przykład, środek usypiający, czy też chociaż uspokajający. Jednak długo nie skupiła na tym swojej uwagi, aby nie wyszło, że obmyśla jakiś plan działania. Ba, nie miała już nawet ochoty na zrobienie cokolwiek znajomemu. Chciała wyjść na tą mądrzejszą, nie wszczęła jakiejś bójki. Znów skierowała na jego osobę wzrok.
- Czemu w ogóle tu weszliśmy? - zapytała z czystej ciekawości, bo, prawdę mówiąc, nie widziała sensu w siedzeniu tutaj. Nic ciekawego do oglądania ani także żadnych godnych uwagi przedmiotów, którymi można, ewentualnie, się pobawić. Przy okazji poprawiła torbę na swoim ramieniu, która zaczynała ją wkurzać, co chwile chciała zsunąć się z ramienia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2013 4:45 pm

Dla niej było to koło ratunkowe, a dla niego zwyczajny dowód, że nie jest wcale taki głupi, jak mogłoby się wydawać nie tylko jej, ale również innym. No, ale skoro urwała temat, to chyba nie było sensu, żeby go dalej ciągnąć. Jeśli odbierała to w ten sposób… no to jej sprawa i tyle. Nie ma się co rozczulać.
O wiele ciekawsze były zmagania na temat opinii, jaką przedstawił Nuvio odnośnie wampirzyc. Było to troszkę zabawne, ponieważ tak naprawdę chłopak uznał, że te zapewniają ciekawsze wrażenia podczas takowych stosunków niż ludzkie kobiety. Nie stwierdził jednoznacznie, że rola wampirzyc ogranicza się tylko do tej jednej rzeczy, ale… chyba nie miał ochoty tego prostować. Niech sobie myśli co chce. Był nawet rozbawiony, kiedy się tak uniosła. Wiedział, że tym razem naprawdę ją trafił. To już nie była słowna przepychanka, tylko coś bardziej angażującego. Po prostu wychodziła z tego dyskusja.
- To ma swoją logikę, ale wiesz… gdyby puścić wampirzyce do takiego… fachu, znacząca część tych, którzy korzystaliby z ich usług kończyłaby jako kotlet. W końcu zaczęłoby to przyciągać zainteresowanie łowców i tak dalej, a na tym wam zależy najmniej. Nie kontrolujecie się zawsze, dlatego lepiej nie kusić losu. A jeśli już, to o wiele łatwiej jest łapać przypadkowe ofiary. Sama rozumiesz. – odparł, jakoś niespecjalnie przejmując się faktem, że jego stwierdzenia, mniej lub bardziej zgodne z prawdą oraz jego subiektywnym zdaniem, mogą w jakikolwiek sposób powodować u niej niechęć do jego osoby.
Od początku nie ukrywał, że nie należy do najmilszych osób. Jest przesycony wieloma wadami, a brak kultury, cynizm i inne takie to były tylko pojedyncze przykłady spośród wielu. Na pewno nie zamierzał jej odstąpić i przyznać racji, czegokolwiek by się nie złapała. Nuvio jakoś nigdy się nie interesował burdelami oraz tymi, którzy tam pracują, dlatego nie specjalnie mógł powołać się na to, kogo było tak więcej. Na pewno znalazłyby się i wampiry, ale to lekkomyślne pakować się w takie miejsca. Oczywiście te szlachetnej krwi i tak dalej nie pomyślałyby o czymś takim, ale te niższej kategorii? Jak najbardziej. Słabo kontrolują samych siebie, swój głód, a więc idą tam, gdzie jest co zjeść, niezależnie ile będzie to kosztować. Właśnie dlatego wykrycie najsłabszych bestii jest najprostsze – ponieważ dają górować instynktom nad rozumem. Te silniejsze mają jednak więcej rozumu i nie dają się podejść tak łatwo. Wytropienie niektórych z nich jest wyjątkowo upierdliwe i niekiedy zajmuje bardzo dużo czasu. Jak choćby wampirzyca, którą już kiedyś spotkał, a później znikła. Tropi ją od wielu lat, a mimo to wciąż nie ma po niej żadnego śladu. Jeszcze się jednak nie poddał, oj nie…
Rzucił spojrzeniem przed siebie, kiedy zobaczył jak ciemnowłosa wchodzi do środka. Chyba nieco zmieniła swe nastawienie, co dało się zauważyć po uśmiechu, jaki jej towarzyszył. A może to tylko taka maska? Kto ją tam wie, co jej się kłębi w główce. Opcjonalnie postanowiła nie pokazywać dalszego rozdrażnienia i zakończyć temat na obecnym etapie, aby dalej się już nie irytować. Rozglądała się nieco po pomieszczeniu. Sam zrobił podobnie, gdy wchodził. Widział jak jej oczu skupiają się na poszczególnych przedmiotach. Dziwne, że akurat strzykawce poświęciła nieco dłuższą chwilę, ale nie wnikał. Może serio pomyślała o tym, żeby go załatwić przy jej pomocy. To by było ciekawe.
- Nie pamiętasz, co mówiłem? Już ci wypadło z głowy? – spytał, spoglądając w jej stronę.
Zeskoczył płynnym ruchem z szafki i zsunął z ramion bluzę, którą rzucił w miejscu, gdzie jeszcze przed momentem siedział. Zrobił kilka kroków w jej stronę.
- Mówiłem ci, że znajdę jakieś łóżko. Wygląda na to, że trafiły się nawet dwa. – dodał, uśmiechając się do niej na tyle szeroko, że poprzez szparę pomiędzy wargami mogła zobaczyć szereg białych ząbków.
Zrobił kolejny krok i pochylił się do podłogi, chwytając za fragment pasa, który walał się pośród kurzu. Opatrzył na niego chwilkę i sprawdził czy jest mocny. Wyglądało na to, że jeszcze nie był mocno zniszczony. Palcami zaczesał włosy na tył głowy i stanął blisko wampirzycy. Powinna być w stanie nawet wyczuć jego oddech na swojej skórze. Rękę wysunął w jej stronę i oparł na biodrze. W sumie był ciekawy, czy zareaguje w jakikolwiek sposób po tym, co niedawno mówił o żeńskich krwiopijcach. Będzie się opierać? A może go zaatakuje? Zobaczymy… tymczasem silnym ruchem ręki przyciągnął ją do siebie i wpił się natychmiast w jej usta, przymykając nieco swoje oczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2013 5:20 pm

- Z drugiej strony, popatrz, coś za coś. One dają swoje ciało, a oni swoją krew. To chyba też jest logiczne, czyż nie? - zapytała po chwili, widząc jednak, że temat zaczyna się urywać. Co z tego? Trudno, przynajmniej miała i tak dalej kontrataki na jego słowa. No, ale, jakby tak popatrzeć, dla niej, dla krwiopijcy, jest to normalne, że się podczas stosunku z partnera spija życiodajną ciecz. No tak, człowiek nie jest aż tak do tego przyzwyczajony, bo ich to boli, początkowe wgryzanie się, a potem tylko się cieszą, że to odczuli, bo przeradza się w przyjemność. Niech się zdecydują też, bo czasami się można pogubić. Skąd to przyzwyczajenie, tak poza tym? Wampiry podczas współżycia w końcu z siebie spijają krew, z tego co ona doświadczyła i się nasłuchała od innych. To takie jakby skwitowanie tego wszystkiego, co się działo między nimi. Dwie przyjemności w jednym zostają na raz spełnione. Czyż to nie fajnie brzmi? W przypadku pary wampir-człowiek przecież obydwoje tez z tego korzystają. Człowiekowi się podoba, wampir ma krew. O co to całe zamieszanie, ja się pytam? No właśnie, nie ma sensu się spierać o to, bo ludzie i tak i tak korzystają z istnienia tych stworzeń z kłami, jak to określają mianem bestii.
No cóż, może i miała przez chwilę pomysł, aby na chwilę mieć chociaż od niego spokój, a raczej od jego chamskich i dotkliwych jej ambicji oraz dumie słowom, ale powstrzymała się. Yuuki, miałaś stać się dobra, kieruj się tym, póki masz doskonałe okazje. Trzeba przyznać, że Nuvi jest idealnym sprawdzianem dla wytrzymałości czerwonookiej. Tyle, co ona już się wstrzymywała, aby nic mu nie zrobić "przypadkiem", graniczyło wręcz z cudem w jej mniemaniu. Dobrze rozpoczęła swoją terapię szokową, jaką jest ogarnięcie swojego życia i powrót do normalności. Normalności? Jej życie, tak na prawdę, nigdy nie będzie normalne i to z tego wszystkiego jest najgorsze. Może w jakimś stopniu się przybliżyć do tego, lecz zawsze będzie inna od innych, nawet różnić się będzie od reszty wampirów, bo każdy z nich jest inną osobą z innych charakterem. Jak to się mówi - nie ma drugiego takiego samego człowieka z wyglądu jak i z wewnętrznych cech, to samo jest w przypadku Dzieci Nocy.
Jej przemyślenia na temat uciszenia łowcy przerwał on sam, słysząc jak ześlizguje się z szafki, mówiąc o czymkolwiek, co musiało mieć chyba znaczenie, że aż powstał. Jednak to nie znaczyło, że nie słuchała śmiertelnika, także jej oczyska wpatrywały i rejestrowały każdy jego ruch. Po chwili nawet pozbył się z siebie bluzy, zbliżając się w jej kierunku. Ona się za to nie ruszyła, ciągle w zastygniętym ułożeniu swojego ciała, które opierało się o ramę łóżka szpitalnego, a raczej jego brudnych resztek.
Znalazł się po chwili naprzeciw niej. Postanowiła się wyprostować, aby chociaż trochę mogła mu dorównać wzrostem, co oczywiście nie jest możliwe. Trudno.
- Jesteś w zupełności pewny, iż masz zamiar wykorzystać to coś brudne? - rzekła zdziwiona, pokazując kciukiem to coś, co miała za sobą, co na pewno kiedyś pełniło rolę łóżka. W obecnym momencie nie była taka pewna, czy w stu procentach mebel jest chociaż trochę wygodny i spełnia normy do użytkowania go. Dziwić jej się? Każdego by obrzydził ten widok, myśląc, że może tam zaraz czynić cokolwiek związanego z zabawami dla dorosłych.
Wędrowała po jego osobie swoimi szkarłatnymi tęczówkami, zastanawiając się po co mu w obecnej chwili pas, ale długo też zastanawianie się nie trwało sporo czasu. Po co mu mogłoby być potrzebne takie coś? Chyba każdy wie w jakim celu. Oby tylko na prawdę jej nie związywał, jedyna rzecz, której nienawidziła w trakcie stosunku.
Następnie co zrobił, to ponownie przybliżył się jeszcze bardziej wampirzycy, mając teraz na oku jego ślepia. Dobrze wiedziała na co się zanosi, jednak na razie nie dawała po sobie poznać, że może cokolwiek zrobić, aby mu przeszkodzić. Czy w ogóle miała to w planach?
Poddała się jego działaniom, dając się przybliżyć, a nawet pocałować! Odwzajemniła go, na razie nie dotykając jego osoby. Znów poczuła się dziwnie, że daje się Nuvi'emu, ale co miała innego do zrobienia, jak tutaj liczyło się ratowanie swojego tyłka? Już widziała w dzieciństwie swoim jak wyglądają akcje łowców, jacy potrafią być zdeterminowani. Ledwo opuściła rodzinny dom w jednym kawałku. Nie chciała popełnić jakiegokolwiek błędu. Czyżby to był powód, dla którego poddała się propozycji układu z nim? Chyba można spokojnie powiedzieć, że tak, ale ci... On nie musi o tym wiedzieć.
Kruczoczarna chwilę przyglądała się jego osobie, która wgłębiała się coraz to bardziej w pocałunek, po czym delikatnie go odsunęła od siebie, przerywając jego czyny.
- Na prawdę uważasz, że nadajemy się tylko do tego? - spojrzała na niego z lekkim wyrzutem w oczach, sama nie wiedząc dlaczego o to w ogóle zapytała. Potrzebowała to wiedzieć? Może tak, może nie. A może przeciągała to wszystko? Też to jest jakieś rozwiązanie. Przy okazji pozbyła się z siebie skórzanej kurtki, którą rzuciła na bluzę mężczyzny, znajdująca się na szafce, cz tak komodzie, jeden pies. Po tym położyła dłonie na koszulce ukrywającą tors łowcy, delikatnie po nim przejeżdżając palcami, co jakiś czas zahaczając swoimi pazurkami.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Pon Paź 14, 2013 7:28 pm

Spoglądał przez chwilkę w jej kierunku. Taa… bardzo sprawiedliwa wymiana… - przemknęło mu przez myśl. Przyrównywanie chwilowej przyjemności z życiem względem wartości właśnie przeczy logice. Seks za byciem pożartym albo wysuszonym do ostatniej kropli krwi? Coś tutaj chyba nie do końca klepało w tym myśleniu. No, ale jednak rozmowa powoli schodziła na nieco inny tor, przybierając kierunek jedynie zbliżony do wcześniejszego. W końcu każdy temat się kiedyś kończy albo wyczerpuje. Ten wyjątkiem nie był. Niezależnie od tego, ile by się jeszcze spierali, to najpewniej i tak nie odnaleźliby wspólnego języka. A przynajmniej charakter Nuvio nie pozwoliłby na osiągnięcie tego w sposób prosty i przyjemny.
- Jeśli nie wypiją jej zbyt dużo albo nie pożrą potem w całości, to spoko, ale takich przypadków jest raczej mniej. – powiedział, drapiąc się po skroni palcem.
Białowłosy jeszcze nie miał okazji sprawdzić, jak to jest zostać ugryzionym przez wampira, ale z tego, co słyszał, niekiedy bywa to dosyć przyjemne, a dla kogoś takiego jak on, kto lubi ból… to już pewnie w ogóle boskie. Możliwe, że gdyby spróbował, zacząłby korzystać z tego częściej i częściej. Tak to jest, gdy ma się skłonności masochistyczne. Problemem byłoby wyjaśnienie opcjonalnych śladów po zębach przełożonym, ale z tym też da się uporać. Można pozwolić na wgryzienie się w miejsce, którego nie widać spod ubrań albo zamaskować czymś je. To jest plan… wystarczy tylko troszkę kreatywności i pomyślunku. Ciekawostką jest, że wampiry potrafią gryźć siebie wzajemnie podczas stosunków. Kto wie… może to ich taki fetysz albo jakaś tradycja. Łowcy jakoś nigdy nie zagłębiali się w ten temat, ale nie trudno dowiedzieć się o takich sprawach, kiedy gania się za tymi pijawkami tyle lat. Na pewno byli w tej kwestii dosyć oryginalni. Ludzie raczej w takie rzeczy się nie bawią, acz zdarzają się najpewniej i takie jednostki.
Jeśli miała go dość, to niemal w każdej chwili mogła przecież odwrócić się na pięcie i pójść w inną stronę. Zabraniał jej? Nie. Powstrzymywał ją? Nie. A może nie pozwalał na samodzielne myślenie? Skąd. Zamiast się użerać, równie dobrze miała możliwość wyjścia z budynku i pozostawienia łowcy samemu sobie. Był irytujący, bezczelny, gburowaty, cyniczny i tak dalej. Można wymieniać i wymieniać i wszyscy się z tym zgodzą, nawet on sam. Nigdy nie zaprzeczał swoim wadom i w tej sytuacji również by tego nie zrobił. Nie widział sensu wzbraniania się od czegoś, co jest po prostu oczywiste i widoczne gołym okiem. No, ale jeśli traktowała go jako swoisty test wytrzymałości, proszę bardzo. Niech tylko nie narzeka z tego powodu, jak to jej nie działa na nerwy. Sama skazuje się przecież na jego towarzystwo, prawda?
Wyglądała na wyjątkowo czujną, kiedy się do niej zbliżał. Przypatrywała mu się z uwagą i obserwowała jego ruchy, co dało się z resztą zauważyć, ponieważ jej źrenice przesuwały się właśnie wtedy, kiedy podejmował jakąś czynność. A kiedy już zaczął ją całować, nawet się nie zdziwił. Mimo wszystko, biorąc pod uwagę wszystko, co powiedział, pozwoliła mu na to bez cienia oporu. W duszy śmiał się, że wciąż jednak ma nad nią swoistą kontrolę. Oczywiście nie chodziło o ślepe posłuszeństwo czy wydawanie komend, ale nawet podburzona poddawała się warunkom układu. Stał przy niej blisko, kiedy poczuł jak jej dłonie odpychają go. Mimowolnie otworzył oczy i spojrzał na jej twarz. Nadal chciała w to brnąć?
- Nie, ale uważam, że dobrze wam to wychodzi. – odparł dosyć łagodnym głosem, uśmiechając się nieznacznie do niej.
Wzrokiem powędrował za kurtką, którą zrzuciła z siebie, a następnie, pod wpływem jej dotyku, spojrzał na jej palce, które wędrowały po jego koszulce. Gest ten wyglądał niejako, jak zachęcenie do kontynuowania dalszych działań, przynajmniej w oczach Nuvio. Odsunął się od niej, podchodząc do łóżka, przy którym stała. Uniósł w górę przybrudzone prześcieradło i przekręcił je na drugą stronę, która nie wyglądała źle. Można powiedzieć, że w porównaniu do poprzedniej była całkiem czysta.
- Teraz chyba powinno się nadawać. No chyba że wolisz jakieś inne miejsce. – mruknął, odnosząc się do tego, co zdążyła powiedzieć do niego, nim ją pocałował.
Nie oczekiwał na jej odpowiedź zbyt długo, gdyż już po chwili znów stał przed nią. Złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie tak, aby przyległa do niego całym ciałem. Dłonie opierał na jej biodrach, a potem pochylił się, aby ustami przyssać się do jej szyi. Gest nie był przypadkowy… jak wiadomo, szyja to ulubione miejsce wampirów, gdyż tam mają łatwy dostęp do żył i tętnic, a co za tym idzie – do krwi. Składał kolejne pocałunki w różnych miejscach, wspinając się coraz wyżej. Zaczepnie, ale również nieprzypadkowo, zaczął drażnić jej skórę swoimi ząbkami. Nie wgryzał się w nią, oj nie, ale delikatnie ją drapał, zahaczał. Lubił takie zaczepki, w końcu od zawsze potrzebował mocnych wrażeń.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Gość Pon Paź 14, 2013 8:38 pm

Oczywiście, że nie miała na myśli o całkowitym wysuszeniu osoby, która została ugryziona podczas stosunku. W końcu, jeśli by się pozbawiło partnera całej krwi, to kto by dokończył za niego rozpoczętą robotę? To nie miało się jak z tym, o czym ona myślała. Więc się przeliczył za bardzo łowca. Aż taka bestialska jeszcze nie była. Potrafiła odróżnić sytuacje, w których może sobie pozwolić na więcej, a w których niestety nie.
- Naturalnie, że nie miałam na myśli spuszczenia, z tej tak zwanej "ofiary", całej życiodajnej cieczy. Sądzisz, że jestem aż taka brutalna w tych sprawach? - co jak co, ale podczas ciągłej dyskusji o tym wszystkim miała tylko i wyłącznie siebie na myśli. Innymi wampirami, oprócz bliskiego jej męża, córki i niewielką ilością znajomych, się nie interesowała, bo i po co? Mogą nawet gnić, zbytnio nie była przywiązana do tej rasy, jaką są krwiopijcy. To chore, że nie trzymała aż tak strony swoich pobratymców, ale pewnie, jakby była taka sytuacja, stanęłaby w walce po stronie podobnych do niej.
Tak... Jasne... On jej nie zabraniał wychodzić, gdy poczuła się urażona. Szczególnie teraz, gdy myślał głównie tylko i wyłącznie o jednym. Faktem jest, iż gdyby Yuuki nie okazała się tak wspaniałomyślna z czynieniem tego, co powinna, to by poszedł do najbliższego budynku z chętnymi paniami, aby zaspokoić swoje żądze. Ale z drugiej strony - po co miałby gdzieś chodzić, jak ma wampirzycę na wyciągnięcie ręki? Pewnie posiadał taki tok myślenia, także i tak "ucieczka" od Nuvi'ego nie miałaby jakiegokolwiek sensu.
Spojrzała na jego osobę, gdy odpowiadał na pytanie, jakie padło z jej ust. I tak dalej ją ona nie zadowalała, lecz zawsze temat może powrócić do obgadania w późniejszym terminie, czy też w innym dniu nawet. Miała doskonałą pamięć, potrafiła zapamiętać ogromną ilość rzeczy, jaka się dzieje w jej życiu, więc niech się nie martwi - za pewne rozmowa o tym nie jest do końca zakończona. To może być dla niego uciążliwe, ale ją to mało obchodziło.
Hm... Czy delikatne myzianie koszulki spoczywającej na ciele chłopaka było gestem zachęcającym do dalszych działań...? Skoro tak uważał, iż tak jest, to niech tak uważa, nie niszczmy mu życia i obecnej chwili. Bądź co bądź ona także jakoś poczuła, że mogłaby wykorzystać w taki sposób ową sytuację, pokazując, że sama też chciałaby co nieco przeżyć z jego udziałem. Jak można też zauważyć po jej zachowaniu - długo nie musiał przekonywać szkarłatnookiej. Na pewno nie w taki sposób, w jaki musiał na początku umowy wiążąca tych dwojga przedstawicieli różnych społeczeństw. I na szczęście jest to jedyna rzecz, jaka ich łączy. Pewnie codzienności z nim by nie wytrzymała i prędzej czy później mieszkanie ich wspólne stałoby się jedną wielka ruderą, niczym w filmie "Mr. & Mrs. Smith".
Zaraz jednak poszedł obrócić na drugą stronę okrycie materaca, jakie spoczywało na łóżku. No cóż... Rzeczywiście, wyglądało to już bardziej znośnie. Oby tylko sprężyny nie wbijały się w kręgosłup, to najważniejsze z tego wszystkiego, co może się im przydarzyć na owej pryczy.
- Nie no, niech będzie. Nie ma co kombinować chyba, mam rację? - odparła, nie spuszczając go z oczu, znów mając na uwadze każdy jego ruch i gest, by ponownie znaleźć się przed jej skromną osobą.
Jak uprzednio przyparł ją do swojego ciała, teraz jednak z większą dokładnością i siłą, jakby chciał pokazać, że to on rządzi. A niech mu już będzie, poza tym i tak wolała dominatorów w tych sprawach. W tym na pewno jej odpowiadał łowca, nie mogła zaprzeczyć.
Czując dłonie mężczyzny na swoich biodrach, zarzuciła automatycznie swoje ręce na jego kark, oplatając lekko wokół. Ot takie przyzwyczajenie po prostu, z którym nie potrafiła się rozstać. Musiała przyznać, że było jej tak wygodniej, sama nie wiedząc czemu. Zaraz jednak po tym wpił się w skórę na szyi wampirzycy, dając tym samym jedną wielką przyjemność czarnowłosej. Przymknęła powieki, lekko rozszerzając swoje wargi, gdzie przy okazji obnażyły się średniej wielkości kły dziewczyny. Niestety, to znak rozpoznawczy u krwiopijców, że jest im przyjemnie, a ona nie miała zamiaru tego ukrywać. Po co miałaby je chować? Przynajmniej będzie posiadał świadomość, że jego działania pozytywnie wpływają na jej emocje, a chyba mu o to chodziło, prawda? W dodatku widok kieł nie był mu aż tak strasznie obcy, jak mniemała.
Jeszcze to delikatnie drażnienie bladej skóry dziewczyny za pomocą swoich zębów. Ach... Coś cudownego! Tylko... Czyżby to była prowokacja do tego, aby i ona tak zrobiła? Jej to by tam w zupełności nie przeszkadzało, nie była pewna co z nim i jego opinią na ten temat.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Szpital - Page 2 Empty Re: Stary Szpital

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach