Stary Szpital
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 4 z 7
Strona 4 z 7 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Re: Stary Szpital
Najpierw mówią, aby nie rozmyślać nad problemami tego świata oraz swoimi, a ciągle to robią. Może pora to zakończyć? W końcu mieli ciekawe rzeczy do robienia! No chyba, że Nuvi chce jeszcze o czymś tak dogłębnie z nią porozmawiać. Niech korzysta z okazji póki może. nie, nie uważa ich konwersacji za coś nudnego, woli jednak zająć się czymś tak przyjemnym, czym jest ich stosunek.
- Spoiler:
- Och, niech już nie gada, że to do facetów nie podobne. Jej tak nie przeszkadzało, że czasem jego jednak nawet słodkie usta wydają z siebie pomruki z zachwytu. To tylko i wyłącznie dla niej był znak, że nie tylko jej jest przyjemnie, ale i także jemu. A to na prawdę coś fascynującego i wynagradzającego dla kobiety. Niech nie myśli, że tylko facetów to kręci - płec piękna także lubi wiedzieć, że ich partner łóżkowy czuje się dobrze.
No właśnie, bardzo chciał ją zobaczyć w tej roli, lecz jednak tego nie zrobi, dlaczego? Bo właśnie tego oczekuje, a chciałaby, aby to było niespodziewane, takie nagłe, aby poczuł jeszcze większe zaskoczenie niż w ogóle tym, że przeszła na dominujący styl podczas zbliżenia płciowego. Prawdę mówiąc mogła idealnie wykorzystać ten moment, kiedy ma związane dłonie, bo to jakby był przedsmak tego, lecz zmieniła zdanie. Czy mu w ten sposób chce dopiec za jego poprzedni wybryk? W pewnym sensie tak. Ale o tym ciii...
Zauważyła jego wyraźne zdenerwowanie tym, że przerwała i zamiast robić cokolwiek dominującego, co wyswobodziła jego męskość z środka i zaczynała gadać. Ha! Bardzo dobrze, zapamięta na przyszłość, że z nią nie wolno pogrywać w takie zabawy, jak związywanie jakimś obrzydliwie okropnym pasem.
Zacykała ustami i położyła palec na jego ustach z uroczym wyrazem twarzy i spokojem bijącym z jej oczu.
- Kochaniutki, spieszy Ci się gdzieś? - odparła kuszącym tonem głosu, nie przerywając rozpoczętej powolnej pieszczoty jego przyrodzenia. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że działa mu to z każdą chwilą coraz bardziej na nerwy, lecz... Ona się dobrze bawiła, ot co. A już na pewno w szczególnie, gdy zaczęła zabawę w okolicach swojej kobiecości.
Dlaczego mu się nie podobały, tak z ciekawości chcemy się dowiedzieć. Yuuki aż takich złych rzeczy mu nie robiła, a poza tym - jedynie mu pokazywała, że nie tylko szybkimi ruchami można doprowadzić siebie do obłędu. A on tylko by wszystko chciał jak najszybciej i jak najmocniej! Co zresztą pokazał w tym momencie, gdy tylko przycisnał dziewczynę do siebie i rozpoczął ponownie poruszanie bioder. Zaczęła ponownie głośno jęczeć, pozwalając mu na to. Zaczynało jej się to, bądź co bądź, podobać. Mruczała, jęczała, wydawała z siebie jak najwięcej dźwięków świadczących o tym, że było jej niemiłosiernie przyjemnie. Przymknęła oczy, przyciskając się bardziej swoimi piersiami do jego torsu i wbiła ręce w jego ramiona.
- Ładnie... To... Tak... Zabierać... Mi... Moją... Kolej...? - każde słowo wystąpiło pomiędzy jękami, aż się wyswobodziła z jego silnego uścisku, lecz nie przerywając jego pracy, która z narastającym momentem jej się coraz to bardziej podobała. Patrzyła na niego, gdy ponownie zaczęły się jej oczy błyszczeć szkarłatem, a z pomiędzy warg wysunęły się kły. Tak, to większe poświadczenie na to, iż niedługo ona sama dojdzie. Wreszcie. Przynajmniej teraz. Oby nie pokrzyżował jej planów. No i też miała nadzieję, że u Nuviego nie dojdzie do końca. Czyżby, pomimo wszystko, Yuuki nie czuła się spełniona całkowicie, tak, jakby tego chciała? Oczywiście, akurat z tym nie chciała się ukrywać. W końcu się dawno nie widzieli, a co za tym idzie, trzeba nadrobić zaległości.
- Widzisz, tylko Ty potrafisz tak mnie, jak to nazwałeś, zerżnąć. Sama bym nie dała rady. - odparła, jakby to była propozycja do dalszych działań w takim stylu. Posłała mu znaczący uśmiech, gdzie jej kły wciąż były dłuższe niż zazwyczaj.
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
- +18:
- Nic nie wymyślał. Tak po prostu było, ale nie interesował się przecież czy wypada mu to robić, czy też nie. Miał ochotę pojękiwać przy kolejnych ruchach jej bioder, więc jęczał. Czuł nie lada przyjemność i musiał to zasygnalizować wampirzycy. Jego oddech był płytki, ale jednocześnie szybki. Głos zaś zdawał się być stłumiony, łamiący się, a to głównie z powodu wkładanej energii w zabawę.
Przyglądał się penisowi zanurzającemu się wewnątrz niej. Nieco szkoda, że postanowiła przerwać i zaczęła stosować te niecne gierki. Oczekiwał, że poużywa sobie jak najlepiej, dlatego zamierzał realizować najróżniejsze myśli. Jedną z nich była właśnie dominująca Yuuki. Nie sądził jednak, że postanowi ona odpłacić mu się w taki sposób. Miał nadzieję raczej na coś innego, jakiś ostrzejszy ruch z jej strony, zmyślną formę zabawy, może nawet jakieś podchodzące pod sadyzm zachowania, ale najwidoczniej zapędził się ze swoimi przewidywaniami. Zamierzała raczej wszystko wydłużać, przeciągać, przez co wystawiała na próbę cierpliwość łowcy. A on nie miał jej zbyt wiele. Jak już było wcześniej wspomniane – nie znosił czekać, wolał, gdy coś się działo.
Zmarszczył nieco czoło, a wtedy ona przyłożyła mu palec do ust. Uznał ten gest za dodatkowe nadszarpanie jego nerwów. Uniósł brwi i spojrzał w jej oczy.
- Nie mów, że tobie podoba się takie przeciąganie. Jeszcze niedawno stękałaś jak opętana. – odparł, uśmiechając się do niej zadziornie.
Nie, żeby nie podobało mu się, gdy zajmowała się jego męskością, pieściła u swego wejścia, ale w tym momencie był tak nakręcony, że nie potrafił znieść podobnego tratowania. Potrzebował czegoś, co zdejmie z niego część zebranych w nim emocji oraz podniecenia, potrzebował dynamiki, ruchu. Żądze wzięły nad nim górę. Po prostu sam sobie wziął to, czego aktualnie chciał – czyli właśnie czarnowłosą. Czuł jej piersi na swojej klatce piersiowej, co nie było niczym dziwnym, gdyż wbiła się nabrzmiałymi sutkami w jego skórę. Poruszał się na tyle szybko, na ile pozwalała mu niezbyt dogodna pozycja. Nie mógł wejść w nią tak głęboko jak tego chciał, ale mimo wszystko czuł pewną ulgę. Z tego wszystkiego nawet szpitale łóżko zaczęło nieco skrzypieć. Nie należało do nowych, jak wszystko tutaj z resztą, a chłopak wystawiał je na porządną próbę. Zupełnie nie zwracał jednak uwagi na wydawane przez mebel dźwięki. Przez wzgląd na paznokcie, które wbiła w jego ramiona, spojrzał na nią.
- Nie mogłem już wytrzymać… - wydukał, oddychając coraz głośniej i ciężej.
Tymczasem wysunęła się spod objęć jego rąk, wciąż jednak poddając się jego ruchom. Nie zamierzał zupełnie zwalniać. Oparł łokcie na prześcieradle, aby mieć większą stabilność, dzięki czemu mógł dodatkowo nieco bardziej uintensywnić kolejne pchnięcia. Wzrok skierował dokładnie w jej oczęta, które ponownie przyjęły mocną barwę, kły zaś znacznie zwiększyły swoją długość. Nie był pewien, co to miało oznaczać, ale wyglądało to tak, jakby wampirze instynkty przejmowały nad nią kontrolę. Może zamierzała wgryźć się w niego? W sumie nie miałby nic przeciwko, ale jakoś nie potrafił w tej chwili zajmować tym sobie głowy. Skupiał się tyko na wpychaniu penisa do jej ciepłego i mokrego skarbu. Serce uderzało coraz mocniej, a on czuł, że niedługo najpewniej dosięgnie granic podniecenia. Teraz już nie mógł przerwać.
- Uwielbiam posuwać twoje ciałko, więc się nie dziw… - wymamrotał nieco ciszej, po czym oparł skrępowane dłonie na jej odkrytym ramieniu, chcąc ją nieco przyciągnąć do siebie, by po raz kolejny zatopić swoje usta w jej własnych.
Nie zostało mu już zbyt wiele czasu do spełnienia…
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
- +18:
- Cóż w tym momencie miała Yuuki do roboty? Nic konkretnego, a i tak odczuwała wielką satysfakcję jak i podniecenie całą tą sytuacją, która powodowała do coraz bardziej mokrej kobiecości, co mógł wyraźnie odczuć Nuvi. Oparła dłonie na jego klatce piersiowej, podnosząc delikatnie pupę, by mógł mocniej i głębiej wsuwać swoje przyrodzenie w jej wejście. Zupełnie jakby czytała mu w myślach. Jednak nie tylko on tego pragnął - sama wampirzyca chciała to poczuć w sobie, co, jak miała nadzieję, zostanie szybko spełnione. Jest wyraźnie rozluźniona, jej twarz, pomimo wampirzych cech, jakie pojawiły się ni stąd ni zowąd. Przyglądała mu się uważnie, wbijając ponownie paznokcie, jednak nie tak mocno jak w ramiona. Uśmiechała się, co dopełniało do tego całego jej wyglądu nutkę młodości. Ot co, przecież Yuuki nie wygląda na taką starą, na jaką jest.
- Czasem trzeba się poświęcić, aby ujrzeć Twoją osobę w takim amoku, podnieceniu. - odparła słodko na jego słowa, po czym ponownie ułożyła się na jego torsie, mając ciągle podniesione ku górze biodra. Było jej zbyt dobrze, zbyt rozkosznie, aby przerywać, co pewnie by mogła zrobić. Nawet miała w głowie ułożony idealnie plan działania na wszelki wypadek.
Słysząc jego, jakby, wyznanie, uniosła wyżej brwi i zaczęła mu się uważnie przyglądać. A to heca! Tego się akurat nie spodziewała. Chociaż... Jak zawsze podejrzliwa Yuuki nie uwierzyła w to do końca. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to się mówi.
- Każdej to chyba mówisz, co? - odparła, wcześniej cicho chrząkając, aby jej głos był całkowicie normalny, nie zdejmując ze swoich ust błogiego uśmiechu, zastanawiając się dlaczego w ogóle to powiedział. No nic, każdy facet podczas takich sytuacji jest miły dla kobiety, aby jakoś ta sytuacja wyglądała... Normalnie. No, nawet dobre określenie.
Znalazła się bliżej niego, gdy to on sam tego zażądał, łącząc ich usta w pocałunku. Starała się podczas niego nie skaleczyć swoimi kłami Nuviego, przymykając mocno powieki i ponownie jęcząc w jego wargi. Sama także była coraz to bliżej spełnienia, nie oczekując, że także i łowca ma zamiar kończyć.
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
- +18:
- Nie musiała robić zupełnie nic. W tym momencie Nuvio już całkowicie przestał używać główki, poddając się kotłującym się weń uczuciom. Nie kontrolował się, działania podejmował instynktownie, kierując się pożądaniem. Mimowolnie wypychał swoje biodra mocniej, chcąc wbijać się w nią jak najgłębiej. Oczy czerpały z widoku jej falującego ciała, unoszących się bioder, podskakujących piersi. A gdyby nie skrępowane ręce, koiłby również świerzbiące palce spragnione dotyku jej skóry. Każda komórka wewnątrz organizmu krzyczała. Pot pojawiający się na jego czole, spływał leniwie w dół, pas na nadgarstkach wydawał się zaciskać coraz bardziej, stając się wyjątkowo uciążliwym, wzrok rozmazywał się niekiedy, ale zupełnie ignorował wszystkie te niewygody. Nawet wbijające się paznokcie i jej słowa docierały do niego w spowolnionym tempie, odbijając się jakby głuchym echem w głowie. Nie zrozumiał nic, w tym także jej drobnej pretensji odnośnie owego wyznania, które tak właściwie nie było niczym szczególnym. Właśnie powiedział, że uwielbia się z nią kochać, co tylko potwierdzało, że wszystko jest tak jak omówili jeszcze na samym początku.
Nie potrafił wydusić z siebie żadnego słowa, aby jej odpowiedzieć. Oddychał zbyt ciężko i szybko. Jedna myśl spowodowała, że wpił się w jej usta, zahaczając zębami o jej wargi. Nie przejmował się niczym. Całował ją mocno, zachłannie, by rozchylić jej usta przy pomocy języka, który ocierał się i wił jak jadowity wąż.
Podniecenie sięgało już szczytu. Czuł, że niedługo dojdzie, dlatego resztkami sił uintensywnił swoje ruchy. Nie chciał zwalniać, ani się hamować. Zagryzł zębami jej wargę, napinając jednocześnie wszystkie mięśnie. Biodra wysunęły się gwałtownie do góry, a jego oddech wstrzymał się. Nie potrafił już tego przeciągnąć. Trysnął wprost do jej dziurki lepkim i ciepłym nasieniem, wzdychając przeciągle. Obraz całkowicie się rozmył, a ciało trwało w napięciu przez kilka sekund, by nareszcie się rozluźnić. Penis co jakiś czas wciąż jeszcze pulsował wewnątrz niej. Oczy nieprzytomnie patrzyły na jej twarz, a oddech nieco zwolnił. Dawno nie czuł się tak błogo jak w tej chwili, pomimo ogromnego zmęczenia. Chciał unieść rękę, jednak wtedy ponownie dał o sobie znać pas na nadgarstkach. Całkowicie zapomniał o nim. Przymknął powieki, wsłuchując się w łomotanie serca.
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
- +18:
- Yuuki, jak tylko było to możliwe, poddawała się ciągłym jego działaniom. To podnosiła biodra, aby było im wygodniej, całowała go zachłannie i natarczywie, zupełnie jak i on, aby tylko nadążyć za jego ruchami. Wszystko po to, by obydwoje przeżyli swoje uniesienia jak najlepiej. Czuła, że jednak to będzie totalny koniec igraszek, chociaż, musiała przyznać, były cudowne i inne niż wszystkie, jakie miały miejsce pomiędzy nimi. I nie, to nie zasługa miejsca - to wszystko dzięki przełamaniu się Yuuki. Gdyby nie to, nie poznałabym z nim tego wspólnego czegoś, co się utworzyło w tej chwili. Była podekscytowana tym wszystkim niczym mała dziewczynka nową lalką.
Czuła narastające przyciskanie, a na sam koniec doszło do zakończenia w jej wnętrzu całego zbliżenia się tych dwojga. Poczuła o wiele mocniejsze i głębsze wbicie się w jej wnętrze, po czym tylko pulsowanie i wytrysk uświadomił jej, że to ostateczny koniec. Uśmiechnęła się, gdyż i ona doznała drugiego, czy tam trzeciego, nie liczyła już orgazmu dzięki niemu. Popatrzyła na niego równie zmęczonymi oczami, opierając się na jego ciele, wręcz się na nim kładąc, przez co poczuła na jego torsie perlący się pot. Przeczesała dłońmi jego włosy, nie spuszczając go z oka, a widząc jego starania do dostania się gdziekolwiek tam chciał, pomogła mu uwolnić dłonie z uścisku pasa który wszystko hamował.
- Było cudownie. - mruknęła, delikatnie muskając jego policzku, a pas rzucając za siebie na podłogę, by potem przenieść dłonie na jego klatkę piersiową, by móc wyznaczać na niej małe kółka paznokciami. A pomimo wszystko, pomimo tego całego wysiłku jaki spożytkowała na to, posiadała uśmiech na twarzy. Za pewnie przez jeszcze jakiś czas będą tak leżeć, co nie przeszkadzałoby wampirzycy, ani trochę.
- Dziękuję... - wyszeptała na koniec, by móc teraz położyć głowę blisko jego serca, wsłuchując się w przyspieszone bicie. Cudownie to brzmiało, musiała to przyznać. Rzadko kiedy miała okazje przysłuchać się biciu ludzkiego serca. Przynajmniej w tym momencie miała idealną okazję na skorzystanie z tego przywileju.
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
- +18:
- W momencie, kiedy doszedł wewnątrz niej, poczuł, że i ona osiągnęła spełnienie. Ścianki jej ciepłego i mokrego wnętrza cyrkulacyjnie zaciskały się na jego członku. Poczuł na sobie jej spojrzenie, jednak nie potrafił dokładnie dostrzec wyrazu jaki przybrało. Obraz, który widział wciąż był zbyt rozmyty, niewyraźny. Na swoim ciele wyczuł dotyk jej skóry, ciepło ciała. Mimowolnie opuścił wzrok, poszukując rysów jej twarzy. Miał wrażenie, że uśmiecha się do niego, jednak nie potrafił tego stwierdzić na pewno. Zmrużył nieco powieki, gdy jej smukłe palce wplotły się w jego włosy. Organizm zaczynał ponownie się dotleniać, przez co coraz lepiej widział. Ujrzał, że pas odlatuje gdzieś w kąt, a jego nadgarstki są wolne. Na klatce piersiowej, która unosiła się z każdym oddechem, czuł jej paznokcie przesuwające się powolnie.
Na jej słowa uśmiechnął się nieznacznie, zerkając w jej oczy. Mu również było dobrze, czuł się zaspokojony. Uniósł ręce, które spoczęły na jej pośladkach. Masował je palcami, środkiem dłoni.
- Wiedziałem, że lubisz być ostro rżnięta. – wymamrotał cicho z delikatnie wyszczerzonymi ząbkami.
Patrzył na nią wtuloną w niego jeszcze jakiś czas, po czym uświadomił sobie, że wciąż tkwił w jej wnętrzu. Biło z niej przyjemne ciepło, a skoro ona się nie skarżyła, aby z niej wyszedł, to zamierzał jeszcze sobie nieco w ten sposób poleżeć. Niegdzie mu się nie spieszyło, chociaż jak wiadomo teoretycznie mógł do niego dzwonić ktoś z Oświaty, ale miał to gdzieś. Nie będzie merdał dla nich ogonem, kiedy akurat tak miło spędza czas.
Nawet nie do końca był pewien ile czasu spędził w jej towarzystwie, ale powoli zaczynało się robić coraz chłodniej w szpitalnym wnętrzu. Spojrzał na nią, po czym odgarnął kosmyk jej włosów z czoła.
- Powinienem już spadać. - powiedział do niej, po czym chwycił ją za ramiona i delikatnie uniósł, aby mógł wygramolić się z łóżka.
Wzrokiem odszukał poszczególne elementy swojego ubioru. Włożył bieliznę, spodnie, koszulkę oraz bluzę. Zerknął jeszcze raz na jej nagie ciałko.
- Gdybyś miała jeszcze ochotę na co nieco, to wiesz, jak mnie złapać. - uśmiechnął się i machnął ręką, po czym zniknął za drzwiami, pozostawiając rozebraną wampirzycę w środku.
[z/t]
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
- Spoiler:
- Zastygła wręcz w takiej pozycji, będąc ulokowaną na jego ciele, mając twarz przypartą do jego klatki piersiowej. Było niesłychanie przyjemnie. Nawet nie przejmowała się tym, że została dosłownie zalana w swojej kobiecości. Nic nie zwróci jej większej uwagi. Była zbyt wyczerpana na obecną chwilę, aby myśleć o czymkolwiek. Nuvi także nie lepiej wyglądał, ba, nawet jeszcze miał ochotę na małe pieszczoty. Poczuła dłonie na swoich pośladkach, dzięki którym głaskał pupę. Zamruczała cicho, jednak nie z taką satysfakcją jak to było wcześniej słychać. Tak, wymęczył ją i to bardzo. Ale, z drugiej strony, sama się o to prosiła, także nie miała mu za złe.
Oddychała już bardziej miarowo, podnosząc swoją głowę i przyglądając się mu. Dostrzegła jak zabiera kosmyk z jej twarzy, po czym informuje o swoim odejściu w tym momencie. No nie powiem, trochę się przykro zrobiło dziewczynie. Ale co mogła poradzić? Przecież go nie zatrzyma w swoje sidła. A szkoda. Takie ciacho...
- No dobrze. - zanim cokolwiek zrobiła, została delikatnie przez niego podniesiona, że mógł się swobodnie wyswobodzić spod jej ciała. Przyglądała się uważnie jego poczynaniom, gdy szukał i ubierał każdą część garderoby, która uprzednio spoczywała na podłodze. Lecz jak tylko spojrzał na nią, na całkowicie jeszcze nagą Yuuki, posłała mu miły i trochę wstydliwy uśmiech. Zupełnie, jakby była jakąś cnotką, która pierwszy raz pokazuje się w negliżu przed mężczyzną.
- Tobie nigdy dość, hę? - rzuciła z rozbawieniem, jednak nie uzyskała odpowiedzi. Odprowadziła go na koniec wzrokiem i tyle go widziała.
Westchnęła ciężko, wstając z tego czegoś, co przypominało kształtem łóżko szpitalne. Podniosła najpierw bieliznę, potem resztę, zakładając na siebie po kolei.
Rozejrzała się po miejscu. Chyba niczego nie zostawi. Wolała sprawdzić - tak na wszelki wypadek. Założyła sobie torbę przez ramię i powędrowała. Gdzie? Znów pewnie gdzieś ją nogi poniosą...
[ z tematu ]
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
Przejechali kilka dzielnic zanim Camille łaskawie obwieściła swojemu pracownikowi gdzie dokładnie winni dojechać. Musiała przemyśleć kilka rzeczy po drodze, a w innym wypadku raczej by jej się nie udało. Spoglądając na niego wzrokiem pełnym czegoś czego raczej nie będzie w stanie rozpoznać wskazała na obszar starego szpitala widoczny w oddali. Kiedy była ostatnim razem w okolicy nie wydawał się być, aż tak opuszczonym miejscem, jak widać mafia takie lubi... a Camille lubi szybko i skutecznie kończyć swoje interesy. Tuż przed bramą szpitala, starą i zardzewiałą w dodatku ledwo się trzymającą, kazała mu zatrzymał auto i sama z niego czym prędzej wysiadła. Stanęła w bezruchu najwidoczniej coś sprawdzając, wyczuła w pobliżu jedynie zapachy ich dwójki oraz jakichś ludzkich pomiotów. Coś zdecydowanie było nie tak, a zorientowała się dokładnie co kiedy kula z pistoletu śmignęła niedaleko niej.
- Sniper... tak? - Uśmiechnęła się podle, ruszyła przed siebie szybciej niż oko ludzkie jest w stanie uchwycić ten ruch, wdarła się przez główne drzwi do środka, a delikatna poświata mrozu zaczęła krążyć wokół niej co oznaczało, że zaczyna się robić nieprzyjemnie. Nie martwiła się w tym momencie o Fergala, ruszył czy nie ruszył za nią. Było jej wszystko jedno, zaczęło się polowanie.
Na piętrze zaskoczyła człowieka wpadając na niego od tyłu i wytrącając mu broń, żeby tu dotrzeć nie potrzebowała nawet Błysku.
- Gdzie jest wasz szef? - Jej oczy rozbłysły czerwienią co dodatkowo przeraziło chłopaka, który nie mógł mieć więcej jak dwadzieścia kilka lat. Sniper tylko pokręcił głową bo nie miał pojęcia, wynajętym ludziom nic się nie mówiło, a to był jego błąd. Wściekła wampirzyca jednym ruchem ręki skręciła mu kark i rzuciła ciało na ziemię. - Próbując mnie zabić podpisałeś na siebie wyrok. - rzuciła w przestrzeń jakby mógł ją jeszcze usłyszeć po czym zawróciła by znaleźć się znów w korytarzu. Sala za jej plecami wyglądała teraz jakby była oblodzona, jedyny fakt świadczący o wściekłości Camille. Zaczęła szybkim krokiem przemierzać kolejne korytarze i piętra znajdując tylko kolejne ofiary, a temperatura powietrza spadała wraz z wzrastaniem poziomu jej zdenerwowania. Jeszcze trochę i nie będzie co z ciał zbierać jeśli nie dostanie tego czego chce. Chyba, że ktoś ją powstrzyma przez zamrożeniem całego budynku.
- Sniper... tak? - Uśmiechnęła się podle, ruszyła przed siebie szybciej niż oko ludzkie jest w stanie uchwycić ten ruch, wdarła się przez główne drzwi do środka, a delikatna poświata mrozu zaczęła krążyć wokół niej co oznaczało, że zaczyna się robić nieprzyjemnie. Nie martwiła się w tym momencie o Fergala, ruszył czy nie ruszył za nią. Było jej wszystko jedno, zaczęło się polowanie.
Na piętrze zaskoczyła człowieka wpadając na niego od tyłu i wytrącając mu broń, żeby tu dotrzeć nie potrzebowała nawet Błysku.
- Gdzie jest wasz szef? - Jej oczy rozbłysły czerwienią co dodatkowo przeraziło chłopaka, który nie mógł mieć więcej jak dwadzieścia kilka lat. Sniper tylko pokręcił głową bo nie miał pojęcia, wynajętym ludziom nic się nie mówiło, a to był jego błąd. Wściekła wampirzyca jednym ruchem ręki skręciła mu kark i rzuciła ciało na ziemię. - Próbując mnie zabić podpisałeś na siebie wyrok. - rzuciła w przestrzeń jakby mógł ją jeszcze usłyszeć po czym zawróciła by znaleźć się znów w korytarzu. Sala za jej plecami wyglądała teraz jakby była oblodzona, jedyny fakt świadczący o wściekłości Camille. Zaczęła szybkim krokiem przemierzać kolejne korytarze i piętra znajdując tylko kolejne ofiary, a temperatura powietrza spadała wraz z wzrastaniem poziomu jej zdenerwowania. Jeszcze trochę i nie będzie co z ciał zbierać jeśli nie dostanie tego czego chce. Chyba, że ktoś ją powstrzyma przez zamrożeniem całego budynku.
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
W milczeniu przemierzal wyznaczoną trasę. Znał okolice, w końcu zamieszkiwał slumsy, kiedy nie miał jeszcze domu. A stary szpital... Ile razy go odwiedzał? Zatrzymał się w pobliżu zniszczonej bramy, czekając aż Camilie opuści samochód. I właśnie w tej chwili wydarzyło się coś zaskakującego. Rozległ się strzał, a unik wampirzycy wskazywał na to, że ktoś miał zamiar ją postrzelić. Fergal szybko opuścił samochód, zamykając go. W końcu automatyczne zamki.
Podbiegł za Camillie, widząc jak ta pełna wściekłości zamierza zrobić porządek. Przed pierwszym morderstwem jej nie powstrzymał.
- Shitsu! Przestań siać spustoszenie wśród tych ludzi! Przecież nie chcesz zwracać na siebie uwagi a co robisz?! - Warknął Niemiec i zanim kobieta udała się dalej, wyminął ją zgrabnie - przetrzymując chłód, wszak jest wampirem - i stanął przed nią. Nie okazywał strachu, choć także nie wiedział co może uczynić szlachetna. Rzuci sie na Fergala? Ten zamierza się bronić! Jednakże jak go mocno porani, musi się nim zająć, w końcu jest słabszym wampirem, nie ma takiej siły co szlachetny. Także niech bierze to pod uwagę, Rekin chociaż raz może okazać sie zdrowym rozsądkiem dla mało znajomej sobie osoby. A nuż uda mu się powstrzymać Śnieżną Burzę.
Podbiegł za Camillie, widząc jak ta pełna wściekłości zamierza zrobić porządek. Przed pierwszym morderstwem jej nie powstrzymał.
- Shitsu! Przestań siać spustoszenie wśród tych ludzi! Przecież nie chcesz zwracać na siebie uwagi a co robisz?! - Warknął Niemiec i zanim kobieta udała się dalej, wyminął ją zgrabnie - przetrzymując chłód, wszak jest wampirem - i stanął przed nią. Nie okazywał strachu, choć także nie wiedział co może uczynić szlachetna. Rzuci sie na Fergala? Ten zamierza się bronić! Jednakże jak go mocno porani, musi się nim zająć, w końcu jest słabszym wampirem, nie ma takiej siły co szlachetny. Także niech bierze to pod uwagę, Rekin chociaż raz może okazać sie zdrowym rozsądkiem dla mało znajomej sobie osoby. A nuż uda mu się powstrzymać Śnieżną Burzę.
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
Wściekłość wampira i jego warknięcie wydawało się z początku nie robić na dziewczynie żadnego wrażenia. Potem jednak Camille zatrzymała się w miejscu przymykając oczy i zacisnęła zęby. Czerwone tęczówki zniknęły ustępując miejsca miodowym blaskom słońca, a kły wróciły na swoje terytorium tak by znów stać się niewidocznym elementem jej uzębienia. Stała nieruchomo przez kilka minut, a niekończąca się cisza pozwalała usłyszeć jej zwalniający oddech. W powietrzu wirowały drobne śnieżynki, a oddech wampirzycy zmieniał się w parę.
Otwierając oczy posłała mu spojrzenie, którego nijak nie dało się zinterpretować, może nawet nie powinno się próbować. Wystarczyło, że przestała być potworem do zabijania i wróciła do jako takiego spokoju na wystarczająco długo by pozwolić się Fergalowi wyprowadzić z budynku. Już na zewnątrz spojrzała w kierunku starego szpitala i machnęła ręką.
- Za kilka minut zamarznie od środka, jeśli nie zdążą wyjść okażą się niewarci życia. Tylko silni, dostrzegający niebezpieczeństwo mogą pożyć na tyle długo by znów się ze mną spotkać. Następnym razem nie będzie litości. - Głos szlachetnej pozbawiony był emocji bowiem wściekłość uszła z niej razem ze świadomością tego co straciła. Jedyne informacje jakie miała uzyskać o Nim przepadły. Odwróciła się znów tyłem i do budynku i do jasnowłosego, po chwili jednak jakby zmieniła zdanie. Podeszła i oparła mu głowę na ramieniu zerkając w górę. Ta cisza oraz brak emocji ze strony Zielonej musiały być przerażającym zjawiskiem równym widokowi nacierającej śnieżycy. Gdzieś z tyłu słyszała okrzyki oraz tupot stóp uciekających oraz ostatni dech wydawany przez tych, którzy nie uszli z życiem. Doprawdy, przerażająca symfonia.
- Nigdy go nie zastąpisz... ale póki będziesz mi posłuszny, tak długo zostaniesz u mojego boku. - To nie była prośba, obietnica czy groźba, a zwykły rozkaz wydawany tonem, który nie pozostawiał zbyt wiele wątpliwości.
Otwierając oczy posłała mu spojrzenie, którego nijak nie dało się zinterpretować, może nawet nie powinno się próbować. Wystarczyło, że przestała być potworem do zabijania i wróciła do jako takiego spokoju na wystarczająco długo by pozwolić się Fergalowi wyprowadzić z budynku. Już na zewnątrz spojrzała w kierunku starego szpitala i machnęła ręką.
- Za kilka minut zamarznie od środka, jeśli nie zdążą wyjść okażą się niewarci życia. Tylko silni, dostrzegający niebezpieczeństwo mogą pożyć na tyle długo by znów się ze mną spotkać. Następnym razem nie będzie litości. - Głos szlachetnej pozbawiony był emocji bowiem wściekłość uszła z niej razem ze świadomością tego co straciła. Jedyne informacje jakie miała uzyskać o Nim przepadły. Odwróciła się znów tyłem i do budynku i do jasnowłosego, po chwili jednak jakby zmieniła zdanie. Podeszła i oparła mu głowę na ramieniu zerkając w górę. Ta cisza oraz brak emocji ze strony Zielonej musiały być przerażającym zjawiskiem równym widokowi nacierającej śnieżycy. Gdzieś z tyłu słyszała okrzyki oraz tupot stóp uciekających oraz ostatni dech wydawany przez tych, którzy nie uszli z życiem. Doprawdy, przerażająca symfonia.
- Nigdy go nie zastąpisz... ale póki będziesz mi posłuszny, tak długo zostaniesz u mojego boku. - To nie była prośba, obietnica czy groźba, a zwykły rozkaz wydawany tonem, który nie pozostawiał zbyt wiele wątpliwości.
Ostatnio zmieniony przez Camille dnia Sob Kwi 26, 2014 5:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
Bardzo dobrze, że w porę ją zatrzymał. Wiadomo kim mogą być ci ludzie i by przyszło, gdyby ich wszystkich pomordowała? Fergal odetchnął nieco, widząc jak Cam doprowadza się do spokoju, acz nie staje się bardziej przyjazna. Zmarszczył brwi będąc gotowym na wszystko i wciąż nie okazywał strachu. Lepiej stawiać wyzwanie problemem z podniesionym czołem!
- Nie obawiasz się kolejnego spotkania? - Spytał, również zerkając w stronę zniszczonego budynku. Tak, ludzie którzy tam zostało mogą mieć poważne kłopoty, w dodatku nawet Fergal mógłby ich potopić! Jednak nie widział w tym najmniejszego sensu. Wsadził łapy do kieszeni spodni. Camillie chyba wciąż nie odzyskała humoru. Ale co się dziwić? Uszukowano w końcu na nią zasadzkę! Zresztą, niebawem spotkali się z karą. Fergal z przyklejoną do siebie wampirzycą, wsłuchiwał się w rozdzierające krzyki. Tak, nie raz podobne słyszał. Dodajemy jeszcze do tego płacz kobiet oraz dzkeci zamkniętych w obozach, ogrodzonych drutem kolczastym. Zwilżył powoli usta. Ileż opił się krwi podczas wojny.
- Szkoda, że nie wiem, kogo ci zastępuję. Zresztą... ile ze sobą wytrzymamy. Nie wiem. - Wzruszył ramionami lekko, odwracając wzrok od uciekających ludzi. Camillie także nie zna Fergala i jego mrocznych sekretów. Gorzej jak się dowie. Zacznie nim gardzić?
- Co teraz? - Warto wiedzieć jakie dać kroki, prawda? W końcu nie będą tutaj stali całą wieczność, głównie po tym, jak nikogo nie zastała.
- Nie obawiasz się kolejnego spotkania? - Spytał, również zerkając w stronę zniszczonego budynku. Tak, ludzie którzy tam zostało mogą mieć poważne kłopoty, w dodatku nawet Fergal mógłby ich potopić! Jednak nie widział w tym najmniejszego sensu. Wsadził łapy do kieszeni spodni. Camillie chyba wciąż nie odzyskała humoru. Ale co się dziwić? Uszukowano w końcu na nią zasadzkę! Zresztą, niebawem spotkali się z karą. Fergal z przyklejoną do siebie wampirzycą, wsłuchiwał się w rozdzierające krzyki. Tak, nie raz podobne słyszał. Dodajemy jeszcze do tego płacz kobiet oraz dzkeci zamkniętych w obozach, ogrodzonych drutem kolczastym. Zwilżył powoli usta. Ileż opił się krwi podczas wojny.
- Szkoda, że nie wiem, kogo ci zastępuję. Zresztą... ile ze sobą wytrzymamy. Nie wiem. - Wzruszył ramionami lekko, odwracając wzrok od uciekających ludzi. Camillie także nie zna Fergala i jego mrocznych sekretów. Gorzej jak się dowie. Zacznie nim gardzić?
- Co teraz? - Warto wiedzieć jakie dać kroki, prawda? W końcu nie będą tutaj stali całą wieczność, głównie po tym, jak nikogo nie zastała.
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
- Nie będzie kolejnego spotkania. - Jak doskonale świadczyła o tym zastawiona na szlachetną pułapka. Zdawała sobie sprawę z ryzyka jakie podjęła przystając do pertraktacji z nieznajomym dla Fergala szefem drobnej mafii, ale nie wzięła pod uwagę faktu, że będzie próbował nastawać na życie wampira najwyższej rangi w tak prymitywny sposób. To było wręcz ludzkie zachowanie, a przecież nie z człowiekiem pertraktowała. Wykrzywiła usta w parodii uśmiechu, a potem w końcu odsunęła się od towarzysza, nie mogła sobie pozwalać na takie chwile słabości... o których nikt poza Białowłosym dotąd nie wiedział. Stojąc przodem do budynku wykonała ostatni ruch ręką pozostawiając na ziemi napis utworzony z lodowych odłamków. "Zemsta będzie słodka."
Następnie bez kolejnych, zbędnych słów wróciła do samochodu i skinęła głową na Fergala by zrobił to samo, dopiero wtedy raczyła mu odpowiedzieć.
- Nie będziesz miał okazji go poznać... nikt nie będzie miał. - Odparła spoglądając za okno, bezbarwny ton głosu niemal ukrył jej emocje, ale niestety zdradziło ją drżenie rąk. Położyła je więc na nogach i palce zacisnęła na kolanach nie odrywając wzroku od budynku za oknem. - Nic.... nic mi już nie zostało, nawet nadzieja. - Zaśmiała się gorzko, a potem odwróciła w jego kierunku przysuwając się i łapiąc Fergala za podbródek. Wyglądało to jakby chciała prześwietlić jego duszę i umysł, a skończyło się wyjątkowo trywialnie bo wymuszonym pocałunkiem. Potrzebowała się zapominać w ten sposób zawsze kiedy szaleństwo dosięgało ją w momentach słabości.
Następnie bez kolejnych, zbędnych słów wróciła do samochodu i skinęła głową na Fergala by zrobił to samo, dopiero wtedy raczyła mu odpowiedzieć.
- Nie będziesz miał okazji go poznać... nikt nie będzie miał. - Odparła spoglądając za okno, bezbarwny ton głosu niemal ukrył jej emocje, ale niestety zdradziło ją drżenie rąk. Położyła je więc na nogach i palce zacisnęła na kolanach nie odrywając wzroku od budynku za oknem. - Nic.... nic mi już nie zostało, nawet nadzieja. - Zaśmiała się gorzko, a potem odwróciła w jego kierunku przysuwając się i łapiąc Fergala za podbródek. Wyglądało to jakby chciała prześwietlić jego duszę i umysł, a skończyło się wyjątkowo trywialnie bo wymuszonym pocałunkiem. Potrzebowała się zapominać w ten sposób zawsze kiedy szaleństwo dosięgało ją w momentach słabości.
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
Nie będzie? Nie ma co się dziwić! Fergal skinął głową, nie mówiąc nic już. Skoro mógł bardziej rozgniewać, a nawet zasmucić szlachetną... Po co ciągnąć? Zresztą i tak czuł, że kobieta aż za bardzo obnażyła przed nim swoje wnętrze. Sam wie, jak to jest pokazywać się od strony, która pozostaje prywatna. Jak ciężko później spojrzeć w lustro, we własną twarz.
Co do samej zasadzki - Sam Rekin uznał iż owy mafiozo okazał się zwyczajnym sadystycznym leniem, skoro wolał wysłać nic nieświadomych ludzi na spotkanie ze szlachetnym wampirem, niż samemu zmierzyć się z umówionym gościem.
- Ciekawe czy się przestraszy. - Rzekł bardziej do siebie, po tym jak Camillie zaprezentowała swoją lodową wiadomość. I tak, musieli wrócić do samochodu.
Nigdy nie spotka? Czyli mógł nie żyć, tym bardziej nie odezwał się, a posłusznie wsiadł do samochodu. Zanim odpalił silinik, zerknął jeszcze na wampirzycę.
- Teraz tak mówisz, Camillio. Wróćmy do domu, odpoczniesz. - Chciał się już odwrócić, żeby zmusić samochód do rozruchu, lecz niby jak? Złapany za podbródek, spojrzał prosto w oczy wampirzycy. Nie miał bladego pojęcia o planach Cam! Jednak uspokojenie nadeszło, kiedy bez ostrzeżenia połączyła ich usta w pocałunku. Z początku Fergal niczym kłoda, ale z czasem rozluźnił się o odwzajemnił. Po jakże zaskakującej chwili zapomnienia, mogli wreszcie zmyć się stąd.
zt x2
Co do samej zasadzki - Sam Rekin uznał iż owy mafiozo okazał się zwyczajnym sadystycznym leniem, skoro wolał wysłać nic nieświadomych ludzi na spotkanie ze szlachetnym wampirem, niż samemu zmierzyć się z umówionym gościem.
- Ciekawe czy się przestraszy. - Rzekł bardziej do siebie, po tym jak Camillie zaprezentowała swoją lodową wiadomość. I tak, musieli wrócić do samochodu.
Nigdy nie spotka? Czyli mógł nie żyć, tym bardziej nie odezwał się, a posłusznie wsiadł do samochodu. Zanim odpalił silinik, zerknął jeszcze na wampirzycę.
- Teraz tak mówisz, Camillio. Wróćmy do domu, odpoczniesz. - Chciał się już odwrócić, żeby zmusić samochód do rozruchu, lecz niby jak? Złapany za podbródek, spojrzał prosto w oczy wampirzycy. Nie miał bladego pojęcia o planach Cam! Jednak uspokojenie nadeszło, kiedy bez ostrzeżenia połączyła ich usta w pocałunku. Z początku Fergal niczym kłoda, ale z czasem rozluźnił się o odwzajemnił. Po jakże zaskakującej chwili zapomnienia, mogli wreszcie zmyć się stąd.
zt x2
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
Kajl musiał chwile połazić i przemyśleć to co wydarzyło się w apartamencie Lucjusza. Nie ogarniał chłopa, nie wiedział nawet o co mu chodziło. Skoro Lucjusz wcisnął mu kartkę z jego telefonem, to ten wyjął ją z płaszcza i na wskazany numer napisał SMS. Kiedy tylko to zrobił schował telefon i skierował się do szpitala oglądając go, a następnie wszedł do niego. NIe było czego podziwiać, ale Kajl się nie nudził. Bardzo powoli i ostrożnie zwiedził budynek, by nic się nie zawaliła na niego. Kiedy w końcu obszedł cały szpital usiadł koło wejścia i zaczął rozglądać się.
Następnie wstał i z powrotem wlazł do szpitala, by nikt go nie widział.
Następnie wstał i z powrotem wlazł do szpitala, by nikt go nie widział.
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
No jak tak można? Lucjusz nie miał co robić tylko łazić po budynkach, które nałażą do rozbiórki. Oczywiście lubił takie miejsca, gdyż były to ciche miejsca. Jednak kiedy otrzymał SMS wyjął telefon i spojrzał na niego. Widząc obcy nr. stwierdził, ze znowu jakieś reklamy i inne badziewia mimo to odczytał. Nie spodobało mu się to, kiedy Kajl chciał się akurat spotkać w takim miejscu. Pierwszą myślą jaka nasunęła mu się na myśl, było "Co on szykuje?" No bo co miał pomyśleć. Spotkać się w takim miejscu, by pogadać to trochę dziwne. Kajl, jednak musiał chwile poczekać, bo Lucjusz był bardzo daleko od tego miejsca, a zresztą nie spieszył się wcale. Skoro chce pogadać poczeka, prawda?
Kiedy był już dosyć blisko, chciał zaskoczyć Kajla, więc z szybkością wampira znalazł się w jednym z pomieszczeń w szpitalu wchodząc przez okno, a raczej przez to co z niego zostało. Z kolei widząc i słysząc, że Kajl wyszedł rozejrzał się rozpoznawczo. Kiedy jednak wampir Krwi C wrócił, ten wykorzystując to, że Kajl nie wie, że Lucjusz tu jest znalazł się z nim, a następnie przyparł go mocno go ściany. Wszystko działo się bardzo szybko, więc Kajl nie miał za bardzo jak zareagować.
-Słucham.- Tylko tyle powiedział łapiąc słabszego wampira za ręce, które po chwili umieścił je za jego plecami.
Kiedy był już dosyć blisko, chciał zaskoczyć Kajla, więc z szybkością wampira znalazł się w jednym z pomieszczeń w szpitalu wchodząc przez okno, a raczej przez to co z niego zostało. Z kolei widząc i słysząc, że Kajl wyszedł rozejrzał się rozpoznawczo. Kiedy jednak wampir Krwi C wrócił, ten wykorzystując to, że Kajl nie wie, że Lucjusz tu jest znalazł się z nim, a następnie przyparł go mocno go ściany. Wszystko działo się bardzo szybko, więc Kajl nie miał za bardzo jak zareagować.
-Słucham.- Tylko tyle powiedział łapiąc słabszego wampira za ręce, które po chwili umieścił je za jego plecami.
- Lucjusz
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP
Re: Stary Szpital
Co za skurwiel, nie ma mocnych argumentów na swoją teze, a on co robi? Zresztą czego Kajl może się spodziewać od Lucjusza. Widać, że nie panuje nad agresją i wyładowuje ją na słabszym. Może to i dobrze, bo jak by wyżył się na Jego służce, to nie wiadomo co z niej zostanie. Kajl, nie spodziewał się takiego przywitania. Kiedy jego twarz i ciało spotkało sie z jedną ze ścian warknął. Kiedy chciał coś zrobić zauważył, ze nie ma jak, bo ma uwięzione ręce.
-Widzie, że się szybko pozbierałeś. Jednak nie mam zamiary o tym z tobą gadać.- Zrobił mała pauzę i szarpnął się.- Puść mnie, nic jeszcze nie zrobiłem.- Został ukarany za to że był grzeczny i nic nie robił, ale cóż. -Wiem jak jest, jednak chce znać twoje zamiary min. po to chciałem się spotkać. Nie daje mi to spokoju, mówisz nie jasno, co jest wkurwiające.- mówił cicho, bo po co by głośniej? Dla pewności, Schował głowę, tak jak żółw, by nie dać dostępu Lucjuszowi do jego szyi, nie chciał być gryziony, znowu.
-Widzie, że się szybko pozbierałeś. Jednak nie mam zamiary o tym z tobą gadać.- Zrobił mała pauzę i szarpnął się.- Puść mnie, nic jeszcze nie zrobiłem.- Został ukarany za to że był grzeczny i nic nie robił, ale cóż. -Wiem jak jest, jednak chce znać twoje zamiary min. po to chciałem się spotkać. Nie daje mi to spokoju, mówisz nie jasno, co jest wkurwiające.- mówił cicho, bo po co by głośniej? Dla pewności, Schował głowę, tak jak żółw, by nie dać dostępu Lucjuszowi do jego szyi, nie chciał być gryziony, znowu.
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
Niech Kajl się nie dziwi, na przyszłość niech wybiera inne miejsca, które nie będą podejrzane, jak np, te. Szpital, jest pusty i oczyszczony idealne miejsce na zemstę. Słysząc jego wypowiedz o jego stanie tylko przycisnął go mocniej do ściany, a żeby był większy skutek, przyparł go również swoim ciałem. Oj jak widać nie posłuchał Kajla w ogóle. Stał w milczeniu i słuchał Kajla do końca. Słysząc powód spotkania tylko uniósł brew i spojrzał z kpiną na towarzysza.
-Ściągnąłeś mnie tu tylko po to?- Warknął na niego i widząc jak chowa głowę tylko zaśmiał się chłodno. Co on sobie wyobraża, Lucjusz jasno wyraził się w swoim apartamencie, zjawi się kiedy będzie miał dla niego zadanie.
Puścił po chwili mężczyznę i skierował się do wyjścia, bo uznał rozmowę za zakończoną. Jeśli Kajl chce na prawdę pogadać to niech zaciekawi Lucjusza czymś ciekawym, a nie będzie pierdolił co dla Lucjusza nudne.
Skoro Kajl nie zatrzymał Lucka to ten zwiał.
[z/t]
-Ściągnąłeś mnie tu tylko po to?- Warknął na niego i widząc jak chowa głowę tylko zaśmiał się chłodno. Co on sobie wyobraża, Lucjusz jasno wyraził się w swoim apartamencie, zjawi się kiedy będzie miał dla niego zadanie.
Puścił po chwili mężczyznę i skierował się do wyjścia, bo uznał rozmowę za zakończoną. Jeśli Kajl chce na prawdę pogadać to niech zaciekawi Lucjusza czymś ciekawym, a nie będzie pierdolił co dla Lucjusza nudne.
Skoro Kajl nie zatrzymał Lucka to ten zwiał.
[z/t]
Ostatnio zmieniony przez Lucjusz dnia Sob Lip 26, 2014 2:56 pm, w całości zmieniany 1 raz
- Lucjusz
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP
Re: Stary Szpital
ten Lucek jest irytujący, skoro nie chce rozmawiać to Kajl nie będzie go nalegał to nie w jego stylu. Słysząc jego warknięcie zaśmiał się, to dało mu pewność, że Lucjusz ma problem ze sobą, ale jebał to, a zwłaszcza jego śmiech. Kiedy poczuł, że napastnik puszcza go i odchodzi odwrócił się do niego przodem.
-Chcesz iść, nie mówiąc mi niczego? A idź nie będę cię błagał, byś mi powiedział. Jednak potem się nie dziw, że wszyscy mają takie podejście do ciebie.-Wysyczał i skierował się w głąb szpitala, by zejść z oczy Lucjuszowi, nie chciał na niego patrzeć. Skoro ten ma go w dupie to Kajl wcale gorszy nie będzie. Wyszedł innymi drzwiami i skierował się do miasta.
-Do zobaczenia.- powiedział wychodząc z budynku, kiedy się już oddalił dość daleko. -Co za pojebaniec- wymamrotał.
z/t
-Chcesz iść, nie mówiąc mi niczego? A idź nie będę cię błagał, byś mi powiedział. Jednak potem się nie dziw, że wszyscy mają takie podejście do ciebie.-Wysyczał i skierował się w głąb szpitala, by zejść z oczy Lucjuszowi, nie chciał na niego patrzeć. Skoro ten ma go w dupie to Kajl wcale gorszy nie będzie. Wyszedł innymi drzwiami i skierował się do miasta.
-Do zobaczenia.- powiedział wychodząc z budynku, kiedy się już oddalił dość daleko. -Co za pojebaniec- wymamrotał.
z/t
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
Nie trza było długo czekać, by Dorzo pojawił się w umówionym miejscu. Wiedząc, że ich spotkanie będzie w większym gronie, niż dwoje, Durzo skombinował sobie chustę , którą założył na swoją twarz przysłaniając ją. Do tego naciągnął kaptur swojego płaszcza na głowę i z rękami w kieszeni skierował się do szpitala.
Miał nieco zastrzeżenie do Vlada, kiedy oznajmił, że będzie 3 osoby zespół. Mówił mu że chce zachować anonimowość, a ten pewnie sprowadzi też łowce ze sobą, ale jak na razie nie zamierzał nic z tym robić. Najwyżej później tylko napomni, że Durzo nie przepada za współpracą z innymi, jeśli są na jednej akcji. Wynikało to z tego, ze był niezbyt ufny wobec Towarzyszy, który byli z nim. Wolał być sam. Zazwyczaj tak pracował, indywidualnie, praca we własnym tempie, brak zależności własnej pracy od zaangażowania innych
Nie musiał zazwyczaj słuchać konfliktów mieczy członkami grupy, bo różne sytuacje miał... No ale może tym razem nie będzie miał na co narzekać.
Podchodząc do umówionego budynku, rozejrzał się i jak widać przybył pierwszy. Był zazwyczaj punktualny, jeśli sprawa zapowiadała się być ciekawa, poważna. Podszedł do szpitala i oparł się o ścianę, która była już nieco ziszczana, ale nie przewróciła się przez ciężar wampira.
Wyjął z kieszeni paczkę fajek i wyjął z niej jednego papierosa po czym wyjął zapalniczkę z paczki i podpalił fajkę chowając zbędny balast. Mimo iż miał chustę na twarzy, to przy każdym zaciągnięciu, nieco podwijał materiał i tak sobie palił.
Miał nieco zastrzeżenie do Vlada, kiedy oznajmił, że będzie 3 osoby zespół. Mówił mu że chce zachować anonimowość, a ten pewnie sprowadzi też łowce ze sobą, ale jak na razie nie zamierzał nic z tym robić. Najwyżej później tylko napomni, że Durzo nie przepada za współpracą z innymi, jeśli są na jednej akcji. Wynikało to z tego, ze był niezbyt ufny wobec Towarzyszy, który byli z nim. Wolał być sam. Zazwyczaj tak pracował, indywidualnie, praca we własnym tempie, brak zależności własnej pracy od zaangażowania innych
Nie musiał zazwyczaj słuchać konfliktów mieczy członkami grupy, bo różne sytuacje miał... No ale może tym razem nie będzie miał na co narzekać.
Podchodząc do umówionego budynku, rozejrzał się i jak widać przybył pierwszy. Był zazwyczaj punktualny, jeśli sprawa zapowiadała się być ciekawa, poważna. Podszedł do szpitala i oparł się o ścianę, która była już nieco ziszczana, ale nie przewróciła się przez ciężar wampira.
Wyjął z kieszeni paczkę fajek i wyjął z niej jednego papierosa po czym wyjął zapalniczkę z paczki i podpalił fajkę chowając zbędny balast. Mimo iż miał chustę na twarzy, to przy każdym zaciągnięciu, nieco podwijał materiał i tak sobie palił.
- Durzo Anterkiotri
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Durze wygląd jak i ubiór jest dosyć inny i nieco odbiega od ubioru w XXI wieku, może to, dlatego, ze mężczyzna jest starą już istotą.
Zajęcia : Brak
Re: Stary Szpital
Czekał. Acelus czekał na Wampira niezbyt zadowolony z roli jaką mu przypisano. Nie lubił pracować w grupie o czym Vlad wiedział. Nie zmuszał by go do tego gdyby sam Vladislau zmuszony nie był. W ostatniej chwili okazało się jednak, iż odzew na wezwanie był większy niż się spodziewał. Dzięki czemu Siepacz mógł otrzymać inne zadanie. Z pewnością bardziej dlań satysfakcjonujące. Zero wspólników. Brak odpowiedzialności za innych. Jedynie on i cel. Nie było czasu na tłumaczenia, a sprawa absolutnie nie nadawała się na telefon. Krótkie smsy z połówkami informacji to nie dokładne instrukcje. Nawet przejęte niewiele by dały wrogowi. Dlatego trzeba było uciec się do innych opcji. W czasie gdy Durzo palił papierosa w oczekiwaniu na drużynę pierścienia mógł usłyszeć warczenie silnika. Motocykle rzadko dało się słyszeć od czasu nastania Szkarłatnej Mgły. Wszak ludzie raczej starali się unikać wychodzenia na ulice. Po chwili pojawiło się i źróło dźwięku przejeżdzając przez odległe skrzyżowanie z karkołomną szybkością. W końcu potężna maszyna w postaci konkretnego motocyklu, prawdopodobnie Harleya choć przerobionego, zatrzymała się przy postaci wampira. Kierowca rozejrzał się jakby upewniał się, że są sami i wampir to jedyna osoba w okolicy. Sam kierowca miał na sobie dziwny, choć prosty kombinezon kryty przez płaszcz i dopasowaną maskę gazową zakrywającą całą twarz wraz z resztą głowy. Płaszcz utrzymany był w kolora granatowo-zielonym, a na piersi miał wielkie logo firmy kurierskiej, której barwami zresztą są kolory płaszcza. Bez słowa kurier zszedł z maszyny i podszedł do zamontowanego powiększonego bagażnika dostawczego, z którego wyciągnął dość dużych gabarytów paczkę.
- Pozdrowienia od Wampira. - rzekł człowiek podając mu paczkę, ewentualnie kładąc ją na ziemi przed Durzo jeśli ten unikał interakcji. Następnie zabrał się na motocykl i po chwili ruszył z hukiem. a pożegnanie jedynie skinął głową Siepaczowi. Nie wiedział kim on jest. Ani łowca nie miał pojęcia nic o Duro ani sam zainteresowany o łowcy. Miał jedynie dostarczyć paczkę i to zrobił po czym bez zbędnych komentarzy się zmył.
- Pozdrowienia od Wampira. - rzekł człowiek podając mu paczkę, ewentualnie kładąc ją na ziemi przed Durzo jeśli ten unikał interakcji. Następnie zabrał się na motocykl i po chwili ruszył z hukiem. a pożegnanie jedynie skinął głową Siepaczowi. Nie wiedział kim on jest. Ani łowca nie miał pojęcia nic o Duro ani sam zainteresowany o łowcy. Miał jedynie dostarczyć paczkę i to zrobił po czym bez zbędnych komentarzy się zmył.
- Zawartość paczki::
Kombinezon ochronny:
Kombinezony tego typu to prototypy łowieckie. Mają one dwie warstwy: przeciskażeniową(wewnętrzną) i taktyczną(ochronną). Warstwa przeciwskażeniowa posiada cienką podwarstwę wyściółkową z oddychającego materiału by nie przylegać bezpośrednio do ciała co powodowałoby odparzenia. Najważniejsza część warstwy przeciwskażeniowej składa się z gumy wykańczanej elementami lateksowymi chroniąc niemal całe ciało. Warstwa taktyczna daje dość znaczną ochronę w zwarciu i średnią przeciwko pociskom czy płomieniom. Składa się przede wszystkim z elementów kevlarowych, lateksowych i skórzanych zapewniając na tyle dobrą ochronę na ile można nie ograniczając zbytnio mobilności. Kombinezony są zamykane za pomocą klamr i wewnętrznych zamków magnetycznych. Za pomocą zamka magnetycznego też łączy się kołnierz ze swoistym hełmem. Kombinezony mają kilka własnych zewnętrznych kieszeni. Ponadto są zaopatrzone w impregnowany płaszcz wojskowy z kapturem by ułatwić przemieszczanie się po mieście w razie konieczności. W kombinezonach są także nadajniki wysyłające szyfrowany sygnał w zmiennych częstotliwościach co dziesięć minut.
Hełm niemal w całości wykonany z cienkiej stali i kevlaru zaopatrzony jest w zaawansowane filtry powietrza z wymiennym wkładem, który powinien wytrzymać kilka godzin filtracji. Istnieje możliwość zamknięcia filtruj. Wbudowany także jest komunikator pozwalający na kontakt w podwójnie szyfrowanym kanale wewnętrznym. Durzo ma możliwość kontaktu tylko z Vladem. Posiada także noktowizor, lecz z braku czasu ma on ograniczoną ilość mocy. Można zeń korzystać zaledwie dwa posty.
List zawierający instrukcję korzystania z podstawowego wyposażenia kombinezonu. Ponadto są także instrukcje od Vlada:
"Wybacz, lecz telefony są zbyt zawodne. Nastąpiła zmiana planów. Zebrałem większa grupę i prawdopodobnie już rozpocząłem akcję. Jednakże czas działa na niekorzyść naszą, Twoją i mieszkańców miasta. Masz własne zadanie:
Szarzy prowadzą ludzi i wampiry zarażonych niczym bydło. Dowiedz się gdzie i przekaż mi informację. Na sygnał przeprowadzisz dywersję czyli to co potrafisz najlepiej. Zabijesz ilu się da i się ulotnisz."
Re: Stary Szpital
Stał spokojnie i czekał. Był cierpliwy i to bardzo, dlatego też nie łaził a męczył starą sypiącą się już ścianę, napierając na nią swoim ciężarem. W końcu obierał się o ścianę starego szpitala. Palenie ciężki nałóg, ale można z nim walczyć, nawet Durzo mógł tylko czy tak na prawdę tego chciał? Nie bo to by i tak niczego nie zmieniło w nim i z nim. Palił bo lubił czuć to ciepłe uczucie dymu, które rozgrzewało na chwile gardło wampira. Nawet fajna zabawa była z tym całym dymem, więc Durzo nie narzekał na swój nałóg, który mimo wszystko kosztował. Nie ma co się tu dalej rozpisywać, są ważniejsze sprawy!
Miasto w niebezpieczeństwie, nic nie wiadomo. Krzyk... Strach... Panika... Wszystko prowadzi do jednego... Do chaosu. Durzo idąc na miejsce spotkania, widział jak ludzie niczym owce, albo jak to ujął Dowódca Oświaty Łowickiem, niczym bydło biegało tu i tam uciekając od tego co wywoływało u nich nie pokój. Nie było trudne do zaobserwowania, aczkolwiek Durzo nie był do końca pewny, ze cały popłoch gnał w stronę obrzeż miasta w strone lasów i więzienia.
Czekając na Vlada uśmiechnął się pod nosem słysząc ten ryk maszyny. Zastanawiał się czy to osoba z która się umówił, czy ktoś inny, całkiem przypadkowa osoba. Zgasił papierosa o biedną już ścianę, zostawiając na niej czarną plamę, niczym pieczątkę po swoim obcowaniu tutaj. Nie musiał długo czekać by ujrzeć maszynę, która przykuła samym brzmieniem uwagę wampira.
Spoglądał na mężczyznę i był niemal w 100% pewny, że to nie jego pracodawca. Budowa ciała się nie zgadzała, jak i sam styl poruszania się mężczyzny. W każdym bądź razie, domyślił się że ma do czynienia z kimś nowym, obcym nim mężczyzna się odezwał.
Przyjął podarunek i bez słowa spoglądał na mężczyznę. Pozwolił mu odjechać nie wymieniając z nim żadnego zdania, nawet nie skinął do niego głowom, tak jak to zrobił nieznajomy.
Kiedy został sam otworzył paczkę i zaczął się z nią zapoznawać. Przeczytał załączony list, patrząc na ubiór na który się nieco skrzywił. Zapakował wszystko z powrotem do paczki i wstał by udać się w swoją stronę, by rozpocząć misje!
z/t
Miasto w niebezpieczeństwie, nic nie wiadomo. Krzyk... Strach... Panika... Wszystko prowadzi do jednego... Do chaosu. Durzo idąc na miejsce spotkania, widział jak ludzie niczym owce, albo jak to ujął Dowódca Oświaty Łowickiem, niczym bydło biegało tu i tam uciekając od tego co wywoływało u nich nie pokój. Nie było trudne do zaobserwowania, aczkolwiek Durzo nie był do końca pewny, ze cały popłoch gnał w stronę obrzeż miasta w strone lasów i więzienia.
Czekając na Vlada uśmiechnął się pod nosem słysząc ten ryk maszyny. Zastanawiał się czy to osoba z która się umówił, czy ktoś inny, całkiem przypadkowa osoba. Zgasił papierosa o biedną już ścianę, zostawiając na niej czarną plamę, niczym pieczątkę po swoim obcowaniu tutaj. Nie musiał długo czekać by ujrzeć maszynę, która przykuła samym brzmieniem uwagę wampira.
Spoglądał na mężczyznę i był niemal w 100% pewny, że to nie jego pracodawca. Budowa ciała się nie zgadzała, jak i sam styl poruszania się mężczyzny. W każdym bądź razie, domyślił się że ma do czynienia z kimś nowym, obcym nim mężczyzna się odezwał.
Przyjął podarunek i bez słowa spoglądał na mężczyznę. Pozwolił mu odjechać nie wymieniając z nim żadnego zdania, nawet nie skinął do niego głowom, tak jak to zrobił nieznajomy.
Kiedy został sam otworzył paczkę i zaczął się z nią zapoznawać. Przeczytał załączony list, patrząc na ubiór na który się nieco skrzywił. Zapakował wszystko z powrotem do paczki i wstał by udać się w swoją stronę, by rozpocząć misje!
z/t
- Durzo Anterkiotri
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Durze wygląd jak i ubiór jest dosyć inny i nieco odbiega od ubioru w XXI wieku, może to, dlatego, ze mężczyzna jest starą już istotą.
Zajęcia : Brak
Re: Stary Szpital
Przechadzając się ulicami, Seung miał dziwne wrażenie, że ludzie się na niego gapią. Niektórzy to nawet odsuwali się od niego. Dlaczego? Działo się tak, kiedy wrócił na dzielnicę centralną, aby w porze obiadu, spróbować coś ludzkiego zjeść. Idąc ulicami dalej, natrafił na kiosk, gdzie sprzedawano gazety, po czym ujrzał artykuł na swój temat. Doznał szoku, jakie wyrządził szkody. Wiedział, że siejący grozę w nim wilkołak, nabroił, ale nie zorientował się, że te szkody mogły być tak duże. Nie skończyło się co prawda na dwóch ofiarach, ale kilku i parunastu rannych. Od razu narzucił na głowę kaptur, starając się nie zwracać uwagi na siebie. Ręce schował do kieszeni spodni, zmierzając w stronę opuszczenia dzielnicy centralnej. Niestety, dostrzegła go policja i zaczęła wołać, aby się zatrzymał. Seung nie zrobił tego. W przypływie złości oraz bezradności, biegł przed siebie ile miał sił w nogach. A że stadium pełni księżyca nadal się utrzymywał, jego zwinność była dobra i dla zwykłego człowieka, trudna by go dogonić. I koniec końców, udało mu się policję zgubić. Minusem tego wszystkiego, był brak pożywienia... Nie chciał znów polować na ludzi. Ale co mógł zrobić?
Ruszył ulicami dalej i po czasie, zorientował się, gdzie nogi go poniosły. Slumsy. Nieco się uspokoił, z nadzieją że nie znajdzie tutaj żadnego człowieka. Ale pojawił się inny problem. Gdzieś niedaleko, albo daleko, znajdował się zamek i cmentarz. A po drugie, Seung wyczuwał wampiry. To miejsce jakby nimi przesiąknęło. Postanowił zaryzykować i iść przed siebie, aby wydostać się na samym końcu tej dzielnicy i trafić do lasu.
Gdy słońce zaczęło zachodzić, przystanął, czując znów uderzenie w klatce piersiowej. Podszedł do najbliższej lampy, która mrugała, mając uszkodzoną żarówkę. Stał przez długie minuty, aż w końcu ruszył dalej. Mając nadzieję, że uczucie uderzenia minęło. Chciałby. Ale niestety ono powróciło ze zdwojoną siłą, że padł na kolana z krzykiem, łapiąc się jedną ręką za miejsce, gdzie miał serce. Drugą, podpierał się chodnika. Następowała znów przemiana. Bolesna, jak za każdym razem. Jego ciało pokryło się futrem i znów rozszarpał bluzę. Zniszczył buty i zawył do księżyca. Zapewne tym dźwiękiem obudził wampiry...
Najbliższe schronienie? Skierował się do starego szpitala, wybijając szybę w oknie. Zaczął przechadzać się korytarzami.
Ruszył ulicami dalej i po czasie, zorientował się, gdzie nogi go poniosły. Slumsy. Nieco się uspokoił, z nadzieją że nie znajdzie tutaj żadnego człowieka. Ale pojawił się inny problem. Gdzieś niedaleko, albo daleko, znajdował się zamek i cmentarz. A po drugie, Seung wyczuwał wampiry. To miejsce jakby nimi przesiąknęło. Postanowił zaryzykować i iść przed siebie, aby wydostać się na samym końcu tej dzielnicy i trafić do lasu.
Gdy słońce zaczęło zachodzić, przystanął, czując znów uderzenie w klatce piersiowej. Podszedł do najbliższej lampy, która mrugała, mając uszkodzoną żarówkę. Stał przez długie minuty, aż w końcu ruszył dalej. Mając nadzieję, że uczucie uderzenia minęło. Chciałby. Ale niestety ono powróciło ze zdwojoną siłą, że padł na kolana z krzykiem, łapiąc się jedną ręką za miejsce, gdzie miał serce. Drugą, podpierał się chodnika. Następowała znów przemiana. Bolesna, jak za każdym razem. Jego ciało pokryło się futrem i znów rozszarpał bluzę. Zniszczył buty i zawył do księżyca. Zapewne tym dźwiękiem obudził wampiry...
Najbliższe schronienie? Skierował się do starego szpitala, wybijając szybę w oknie. Zaczął przechadzać się korytarzami.
- Seung Cho
- Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Bardziej wyostrzone rysy twarzy i mięśni. Lekko spiczaste uszy.
Re: Stary Szpital
Sporo czasu minęło nim odkryto obecność oraz wygląd Wilkołaka. Abaddon nie miał zbyt sporych informacji, więc musiał zdobyć w większości sam. Dzięki współpracy informatorów oraz miejscowej władzy policji, udało mu się wyłapać najważniejsze dowody w sprawie mordów na ludziach. Pożarcia, rozerwanie ciała... Zniszczone osiedlowe lokale. Z czym miał do licha do czynienia?
I wreszcie którejś nocy zdołał trafić na ślad wilka. Dostrzegł całkiem przypadkiem podobną osobę do niejakiego Seunga. Mężczyzna w oddali nie wyglądał na całkowicie zdrowego. Cierpiał? Kulił się? A może krwawił? Nie wyczuwał jednak woni słodkiej posoki, jedynie... smród psa. Skrzywił się nieco, nie podchodząc jednak jeszcze. Obserwował zachowanie chłopaka i jego daremną próbę walki z przemianą. Więc czyli był hybrydą... Hiro tworzył je bawiąc się genami zwierząt oraz ludzi lub wampirów. W jakim celu? Nawet Hycel nie wiedział i w sumie wiedzieć jeszcze nie chciał. Hiro żyje w końcu w swoim świecie.
Ale cóż to? Obserwowany zaczął zmieniać położenie? Abaddon ruszył oczywiście za nim. Był czujny też, czy czasem inne wampiry nie zostały wybudzone przez jego krzyk. Oby nie, wszak im więcej przeciwników tym więcej energii straci, a trzymał ją na Wilkołaka.
Przedostał się za Zwierzęciem do szpitala. Szedł bezszelestnie, jednak miał świadomość iż ten dzięki zmysłom wilka mógł wyczuć obecność wampira. Ma w końcu ten wilczy nos.
- Przyjacielu.
Odezwie się gdy tylko znajdzie się w pobliżu Seunga. Nie musiał atakować go z zaskoczenia. Skoro Hiro żądał aby nie krzywdzić wilka - tak też niestety musi uczynić. Poczekał na reakcję młodzieńca, licząc iż ten odnajdzie w sobie rozsądek. Co jeśli się przemieniony zacznie wykazywać się agresją? Wtedy Ab zacznie rozpatrywać inaczej problem.
I wreszcie którejś nocy zdołał trafić na ślad wilka. Dostrzegł całkiem przypadkiem podobną osobę do niejakiego Seunga. Mężczyzna w oddali nie wyglądał na całkowicie zdrowego. Cierpiał? Kulił się? A może krwawił? Nie wyczuwał jednak woni słodkiej posoki, jedynie... smród psa. Skrzywił się nieco, nie podchodząc jednak jeszcze. Obserwował zachowanie chłopaka i jego daremną próbę walki z przemianą. Więc czyli był hybrydą... Hiro tworzył je bawiąc się genami zwierząt oraz ludzi lub wampirów. W jakim celu? Nawet Hycel nie wiedział i w sumie wiedzieć jeszcze nie chciał. Hiro żyje w końcu w swoim świecie.
Ale cóż to? Obserwowany zaczął zmieniać położenie? Abaddon ruszył oczywiście za nim. Był czujny też, czy czasem inne wampiry nie zostały wybudzone przez jego krzyk. Oby nie, wszak im więcej przeciwników tym więcej energii straci, a trzymał ją na Wilkołaka.
Przedostał się za Zwierzęciem do szpitala. Szedł bezszelestnie, jednak miał świadomość iż ten dzięki zmysłom wilka mógł wyczuć obecność wampira. Ma w końcu ten wilczy nos.
- Przyjacielu.
Odezwie się gdy tylko znajdzie się w pobliżu Seunga. Nie musiał atakować go z zaskoczenia. Skoro Hiro żądał aby nie krzywdzić wilka - tak też niestety musi uczynić. Poczekał na reakcję młodzieńca, licząc iż ten odnajdzie w sobie rozsądek. Co jeśli się przemieniony zacznie wykazywać się agresją? Wtedy Ab zacznie rozpatrywać inaczej problem.
- Gość
- Gość
Re: Stary Szpital
Przemiana była dla Seunga cierpieniem każdej nocy, w pełni księżyca. Całe wnętrze go bolało. Rozrywało. Nic dziwnego że łapał się za serce i krzyczał z bólu. Ciało "zarosło" futrem. Jego głowa, przybrała kształt wilczego pyska. Tak samo jak kończyny dolne i górne. A nawet pojawił się ogon...
Seung wyczuwał obecność wampira, nic więc dziwnego, że skierował się do opuszczonego budynku.
Poruszał się jak zwierz, a jednocześnie jak człowiek. Tyle, że w postaci wilkołaka. Jego węch wyczuł obecność wampira, na co tylko bardziej obnażył swoje ostre zęby. Patrzył na niego czerwonymi oczami. Mocno zmarszczone brwi, jakby był zły na obecność wampira.
Przyjacielu? Zebrało się mu na Władcę Pierścieni. Po kilku sekundach milczenia, Seung mu odpowiedział dość głośnym warknięciem w jego stronę.
- GRRRRRRR!
Zamachnął się łapą z pazurami na jego osobę. Jak dla niego, wyczuł intruza. I widocznie pokazał swój poziom agresji. Wydaje się, że łatwo go złapać nie będzie.
Jeżeli jeden zamach nie pomoże, wilkołak podbiegnie do niego z zamiarem wykonania skoku w górę i rzucenia na wampira, by powalić go na ziemię.
Seung wyczuwał obecność wampira, nic więc dziwnego, że skierował się do opuszczonego budynku.
Poruszał się jak zwierz, a jednocześnie jak człowiek. Tyle, że w postaci wilkołaka. Jego węch wyczuł obecność wampira, na co tylko bardziej obnażył swoje ostre zęby. Patrzył na niego czerwonymi oczami. Mocno zmarszczone brwi, jakby był zły na obecność wampira.
Przyjacielu? Zebrało się mu na Władcę Pierścieni. Po kilku sekundach milczenia, Seung mu odpowiedział dość głośnym warknięciem w jego stronę.
- GRRRRRRR!
Zamachnął się łapą z pazurami na jego osobę. Jak dla niego, wyczuł intruza. I widocznie pokazał swój poziom agresji. Wydaje się, że łatwo go złapać nie będzie.
Jeżeli jeden zamach nie pomoże, wilkołak podbiegnie do niego z zamiarem wykonania skoku w górę i rzucenia na wampira, by powalić go na ziemię.
- Seung Cho
- Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Bardziej wyostrzone rysy twarzy i mięśni. Lekko spiczaste uszy.
Re: Stary Szpital
Nie było dobrze. Nie. Było bardzo niedobrze, skoro Seung przemienił się już w wilkołaka. Wielkie bydle! Nie ma co... Abaddon pierwszy raz w życiu zmierzy się z czymś tak wielkim i przytłaczającym siłą. W dodatku nie byli w całkiem ustronnym miejscu, tylko w walącym się szpitalu. Kolejny minus.
- Chyba nie jesteś bardzo rozmowny, Wilczku.
Zauważył gdy stwór wydał z siebie głośny ryk i za chwilę zaatakował. Abaddon nie miał czasu na rozmowy tylko musiał działać. Szybko uniknął ataku, wykonując ruch w tył. Tyle, że Wilkołak znowu chciał zaatakować, co oznaczało iż Abaddon wyboru nie miał. Przecież sam nie może ucierpieć! Więc albo Wilkołak albo Hycel. Hiro musi mu wybaczyć...
Gdy Wilkołak zaś zaatakował, Abaddon przygotował się do kolejnego uniku skokiem w tył i wykonaniem swojego kontrataku, mianowicie przeistoczeniem obu rąk w czarne, długie szpikulce (długość ok. 4 metrów). Oczywiście musiał działać szybko, wykonując swój ruch w trakcie lądowania. Jeśli się powiedzie, oba kolce miały trafić w wielkie ciało stworzenia, a dokładniej w ramiona aby uniemożliwić mu nimi poruszanie. Mimo wszystko nadal był człowiekiem, co prawda o zwiększonej sile, refleksie czy odporności. Ale nadal nie był nadnaturalną istota jak wampiry. więc tak czy siak, postara się powstrzymać od dalszych napaści wilka. jeśli nie, zaś musi szukać miejsca, chociażby jakiegoś większego holu, by nie zostawać z Seungiem w ciasnych korytarzach.
Szykuje się wyjątkowo trudna oraz nietypowa walka.
- Chyba nie jesteś bardzo rozmowny, Wilczku.
Zauważył gdy stwór wydał z siebie głośny ryk i za chwilę zaatakował. Abaddon nie miał czasu na rozmowy tylko musiał działać. Szybko uniknął ataku, wykonując ruch w tył. Tyle, że Wilkołak znowu chciał zaatakować, co oznaczało iż Abaddon wyboru nie miał. Przecież sam nie może ucierpieć! Więc albo Wilkołak albo Hycel. Hiro musi mu wybaczyć...
Gdy Wilkołak zaś zaatakował, Abaddon przygotował się do kolejnego uniku skokiem w tył i wykonaniem swojego kontrataku, mianowicie przeistoczeniem obu rąk w czarne, długie szpikulce (długość ok. 4 metrów). Oczywiście musiał działać szybko, wykonując swój ruch w trakcie lądowania. Jeśli się powiedzie, oba kolce miały trafić w wielkie ciało stworzenia, a dokładniej w ramiona aby uniemożliwić mu nimi poruszanie. Mimo wszystko nadal był człowiekiem, co prawda o zwiększonej sile, refleksie czy odporności. Ale nadal nie był nadnaturalną istota jak wampiry. więc tak czy siak, postara się powstrzymać od dalszych napaści wilka. jeśli nie, zaś musi szukać miejsca, chociażby jakiegoś większego holu, by nie zostawać z Seungiem w ciasnych korytarzach.
Szykuje się wyjątkowo trudna oraz nietypowa walka.
- Gość
- Gość
Strona 4 z 7 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Similar topics
» Szpital
» Stary Cmentarz
» Stary apartamentowiec
» Stary wampir i jeszcze starsi wrogowie
» Stary Opuszczony Dom
» Stary Cmentarz
» Stary apartamentowiec
» Stary wampir i jeszcze starsi wrogowie
» Stary Opuszczony Dom
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 4 z 7
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|