Sala wigilijna

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Gość Nie Sty 06, 2019 1:49 pm

Głównie Samael, w tle Fergal, Lukas, Nea, Hiro, Fabio.

Była dziwną osóbką, nie interesował ją szmer, który wokół niej narastał. Samo zatknięcie się wzroku dwóch prefektów, bowiem Coco i Fergala, było praktycznie jej jedynym kontaktem na świat zewnętrzny. Na jego machanie głową, tylko zachichotała, wyraźnie rozbawiona. Przywitała się jeszcze grzecznie z Lukasem, chyba był prefektem, do końca nie pamiętała, ale wyglądał milutko i przede wszystkim kojarzyła go ze szkoły. Jej główną uwagę całkowicie przykuł Samael, choć już nie byli razem, wydawało jej się, że kręciło jej się w głowie, przez to nagłe spotkanie. Czyżby niezniszczalna niebieskowłosa jeszcze nie wyleczyła się z wieloletniej przyjaźni, gorącego związku i rodziny Asmodey? Na jego dziwną mimikę twarzy, ale tak dobrze jej znaną, nie zareagowała zbytnio, choć mogłoby się wydawać, że na jej twarzy maluje się mały, ironiczno-szyderczy uśmieszek. Ile ona masek potrafi na siebie ubrać, byleby tylko uniknąć zewnętrznego cierpienia, które jej towarzyszyło? - Samael... - Wypowiedziała cicho jego imię, kiedy ten się z nią przywitał, lekko chyląc ku niemu głowę, kiedy już usiadła. Później zaczęła kontynuować ich zapewne krótką rozmowę. Właściwie, czemu nie usiadła na drugim końcu stołu? Może byłoby to niedojrzałe? Jej decyzje bywały dziwne i niezrozumiane, co gorsza, przez nią samą. - Różnie bywa. Raz gorzej raz lepiej. Ogólnie trochę nudno, jakiś martwy sezon nastał. - Mówiła zdecydowanie znudzona, nieobecna, patrząc tylko i wyłącznie na niego, z rękami opartymi na stole, zaczeła bawić się serwetką, która była dołączona do zastawy. Patrzała teraz pusto na swoje dłonie. - A ty? Znalazłeś sobie kogoś? Odreagowałeś? - Jej głos był bez zbędnym emocji, nie raził smutkiem, czy złością wobec młodego Asmodeya, który jeszcze nie tak dawno wisiał nad nią nago, w jego sypialni. Nie wiedziała zbytnio jak ma się zachowywać wobec swojego byłego, rozstanie nie należało do najłatwiejszych, kto wie, czy ten się już z niej wyleczył.
- Nie trzeba być obrzezanym, to święto religijne, ale już od dawien dawna, jest bardziej rodzinnym zwyczajem, niż religijnym. W Anglii przygotowujesz potrawy już kilka dni wcześniej, by zasiąść do stołu i zjeść małą część w pół godziny. By się nic nie zepsuło, moja rodzina oddawała resztę służbie, była tego cała masa. - Mówiła cicho w stronę Samaela by poganić jego dziwne zobrazowania na temat świąt. Sama nie dużo pamiętała, przecież ostatnia jej wiglia była setki lat temu w rodzinnej miejscowości w Anglii, ale jednego dnia w roku się nie zapomina. Była wtedy jeszcze szczęśliwym dzieckiem, dość smutne na co wyrosła. Na temat prezentów już się nie wypowiadała, sama przyszłą z pustymi rękoma. Druga sprawa, nie było żadnej listy gości, skąd miała wiedzieć, ile i komu kupić prezent? Na takich wigiliach otwartych, zwykle organizatorzy rozdawali drobne prezenciki, zostawione albo na stole, lub gdzieś z boku, by rozdać na szerszym przemówieniu. Tak przynajmniej według niej to powinno wyglądać, jak będzie, zbytnio jej to nie ruszało, nie przyszła tu dla prezentu, ot co.
Nie wyciągnęła ręki ku Ryuukiemu, mimo, że ten przywitał się z Samaelem, nie znała wiele zasad wychowania dobrej damy, ale gość jej się nie spodobał, poza tym nie miała ochoty, i tyle. Na szturchnięcie ręki Samaela, zawarczy cicho z bólu i chwile pomasuje uderzone miejsce. Czarnowłosy zdecydowanie się zapominał, że może być naprawdę silny, tym bardziej, że zrobił to z impulsu. W końcu odpowiedziała. - Nie mam zielonego pojęcia. Wygląda jak pies i ryba w jednym. Ohyda. - Spojrzała na to napięcie między zwierzem a Fergalem. - I chyba polubiło Fergala. - Zachichotała cichutko, wcześniejsze słowa, wypowiadając również na tyle cicho, by tylko jej były to słyszał, byłoby niezręcznie, gdyby ktoś usłyszał jak rozmowa na temat innych osób.
W pewnym momencie do sali wszedł, Hiro, białowłosy wampir, cały ubrano na biało. Wyglądał jak anioł, bez skazy, był idealny, wysokie, dobrze zbudowany, zadbany. Coś jednak biło od niego takiego, że Cynthia poczuła lęk, że w ogóle tutaj jest. Jej nogi zaczęły drżeć, bez większego powodu. Jego słowa wydawały jej być dość sztuczne, mimo iż wypowiadał je naturalnie, Niebieskowłosa nie potrafiła im zaufać, skąd w niej ten lęk?
Później do sali weszła niepostrzerzenie rudowłosa kobieta. Coco nie zwróciła na nią uwagi, niefortunnie weszła, kiedy przewodniczący przemawiał, nie miała okazji się przedstawić i przywitać, trudna sprawa.
Cynthia wyprostowała się by spojrzeć co z takim hukiem wbiegło do sali. Fabio. Małe to, mikołajowe, nawet słodkie. Zamrugała nieco zdezorientowała, lecz po krótkiej chwili wróciła to miętoszenia serwetki między pazurami. Ze skupienia wyrwał ją głuchy łomot krzeseł o krzesło, i to, że Samael dziwnie zaczynał zbliżej się swoim krzesłem w jej stronę. Stykali się już ramionami, co było nieco niezręczne, więc Coco przeniosła wzrok na swoje nogi, chcąc ukryć lekkie zaczerwienienie na twarzy, zupełnie jak bachor, schowa ręce pod stół, sadowiąc je na swoich kolanach. Zapewne dziwnym trafem osunie delikatnie dłonią o dłoń Samaela. PRZYPADKIEM.
Czy ktoś jeszcze dzisiaj przyjdzie? Niech to się już zacznie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Laurie Nie Sty 06, 2019 2:00 pm

Osoby, które zaczepiła: Hiro, Fergal, Samael, Fabio
Długo się zbierała z pójściem na Wigilię. Głównie siedziała w swoim pokoju, ubrana w sięgającą kolan, białą suknię. Patrząc pustym wzrokiem w lustro, przyglądała się bufiastym rękawom, koronce zdobiącej dekolt oraz rozkloszowanemu dołowi. Z kaskadą śnieżnych włosów wyglądała jak księżniczka, której nikt nie miał zobaczyć.  Mimo to, nie została na noc w swoich czterech ścianach. Lokaj służący Rose Kurenai najpierw zapukał do jej drzwi, a później za rękę wyprowadził na zewnątrz - w stronę białej limuzyny.
- To jej zasługa? - zapytała przed wejściem do samochodu i gdy tylko zobaczyła jak mężczyzna kiwa głową, bez zbędnych komentarzy zajęła miejsce z tyłu.
Dotarła na miejsce zaledwie dwadzieścia minut później. Po czym kolejne trzy poświęciła na dotarcie do dużej sali, a później jeszcze dwie straciła na przyglądaniu się Stwórcy. Kto, by się spodziewał, że spotka go w takim miejscu oraz usłyszy od niego takie słowa. W pierwszym odruchu spojrzała na wyraz twarzy Lukasa, a później podeszła do stołu, gdzie to musiała wybrać swoje miejsce. Tu nie, tam też nie, a może tu?
-  Przepraszam za spóźnienie - rzekła do Hiro, którego to zahaczyła jeszcze przed wybraniem swojego miejsca -  Nie chciałam tego, naprawdę, a tak poza tym to... Proszę, przyjmij to jako świąteczny podarunek - dodała cichym głosem i na jego ręce złożyła, małe, kwadratowe pudełko ozdobione malinową wstążką. Co więcej, przy jego boku, znajdowała się koperta wraz z własnoręcznie napisanym przez Rose Kurenai listem.
-  A teraz przepraszam, pójdę już do reszty gości - dygnęła na pożegnanie i podeszła za miejsce Fergala. Prawdopodobnie, gdyby nie interwencja wampirzycy, zrobiłaby to niemal od razu. Jak to mówią - Trudno, co się stało, to się nie odstanie i tyle. Ważne było to, że dzięki Szlachetnej Laurie zjawiła się na przyjęciu, gdzie to finalnie mogła zobaczyć się z innymi ludźmi, jak i wampirami. Patrząc przez pryzmat fioletowych oczu, dołączyła do towarzystwa, przy którym to siedział wampir niewidziany przez nią ani razu. Prawdopodobnie, gdyby nie fiołkowe oczy to powiedziałaby do niego ,,per pani", a tak to biorąc głęboki wdech mogła się zwrócić bardziej prawidłowo.
-  Wesołych Świąt, Fergal, Samael i Fabio - rzekła słodkim głosem, za nim usiadła na kolankach Rekina. Nie uważała, aby zajęcie miejsca na kogoś innego nogach było stosowne, więc postanowiła, że zagrzeje trochę miejsca przy swoim przyjacielu. Może i w konsekwencji wyląduje na podłodze, ale o dziwo, w tym momencie nie miało to żadnego znaczenia.
-  Za nim, coś powiesz, dodam tylko, że zwierzątka powinno się trzymać na kolankach, a nie na miejscach obok, bądź podłodze - rzuciła z uśmiechem, a następnie zerknęła w stronę stołu, szukając czegoś do przegryzienia.

Kreacja wraz z butami -> klik
Czarna torebka -> Telefon, klucze, mały sztylecik

Skanowanie osób: Fabio Nessuno
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Samael Wto Sty 08, 2019 12:53 am

Coco, Fabio, Fergal, Hiro, Lau

Doskonale wiedział co Fergal miał na myśli. Pochodzić z jakiegoś kraju nie oznacza automatycznie znajomości lub praktykowania pochodzących stamtąd tradycji i zwyczajów. W dość skrajny sposób objawiało się to wśród krwiopijców choć, co zabawne, wielu z nich lubiło w jakiś sposób nawiązywać do kraju pochodzenia czy to w mowie czy ubiorze. Wampiry z Japonii często ubierały się na modłę tego dalekowschodniego kraju a mówiąc po angielsku i tak wtrącały słówka z japońskiego. To samo tyczyło się krwiopijców francuskich, niemieckich, brytyjskich i wielu innych. On sam miał mieszane korzenie, matka z Holandii i ojciec z... skąd właściwie? Ten kraj już nie istnieje, dzisiaj to terytorium Rumunii choć przez wieki przechodziło z rąk do rąk. W każdym razie ta mieszanka była dość specyficzna a młody Smok nigdy nie wsiąkł w jedną lub drugą kulturę.
- Kwestia niewiary w bóstwo w chmurach czy braku przywiązania do rodzinnych stron? - pociągnął temat dalej. Skoro siedzieli obok siebie to dobrze byłoby nieco lepiej się poznać, mogli tu w końcu spędzić kilka godzin. Wszak znali się tylko z widzenia ze szkoły. Przymknął się jednak w momencie gdy jakiś facet wyglądający na szychę zaczął coś w rodzaju przemowy kierowanej do uczestników spotkania. Biła od niego aura, którą młody był w stanie wyczuć poprzez jeżenie mu się włosów na karku jak u wkurwionego psa. Znał takich aż za dobrze. Poza zmrużeniem czarno-szkarłatnych ślepi, nie uczynił jednak nic co sugerowałoby jakąś irracjonalną niechęć do szlachetnego, który przybył. Nawet skinął mu głową na powitanie. Oszczędnie, ale jednak.
Wtedy właśnie jakaś istotka w stroju Mikołajki postanowiła brutalnie wepchnąć się pomiędzy niego a Niemca. Asmodey zaklął coś, wyjątkowo szpetnie, gotów opierdolić kogoś zachowującego się w taki sposób jednak w ostatniej chwili ugryzł się w język.
- Nie tak ostro, Śnieżynko. - warknął, przesuwając swoje krzesło żeby zrobić natrętowi miejsce. Dopiero po chwili dotarło do niego kto jest powodem tego zamieszania. Pokiwał tylko głową i już dużo mniej gburowato dodał:
- Wystarczyło poprosić, nie musisz rozpychać się łokciami, Fabio.
Gości zaczęło być coraz więcej a przy stole było gwarno od rozmów. Co prawda jego konwersacja z Fergalem została brutalnie przerwana i uniemożliwiono im dalszą wymianę zdań, jednak w zasięgu wciąż miał kilka innych osób.
- Czy sobie kogoś znalazłem? Znasz mnie. - Smok wzruszył ramionami a jego odpowiedź na pytanie Coco mogło znaczyć cokolwiek. Albo, że jest osobą wybitnie upośledzoną pod względem tworzenia stałych związków i relacji albo przeciwnie - oczywiście, że znalazł, przecież był prawdziwy pies na baby, nie? Jakkolwiek Cynthia by tego nie zinterpretowała, pospieszyła mu z wyjaśnieniem kwestii obrzezania w kontekście Wigilii szybciej niż blondynka, której właściwie zadał to pytanie. Nie bacząc na to która z dziewcząt mu odpowiedziała, po prostu pokiwał głową na znak, że przyjął informacje do wiadomości. Może i wypadł na ignoranta, ale warto się przecież upewnić, nie? Po za tym zadawanie pytań jest chyba lepsze niż trwanie w niewiedzy.
- Nawzajem. - rzucił do Króliczki, która tylko obok niego mignęła i postanowiła zająć miejsce na kolanach Fergala. To było dopiero interesujące. Może i Asmodey nie znał Niemca za dobrze, ale wyglądał na typa, który bardzo łatwo się wkurwia i często o naprawdę małe rzeczy. Jak zareaguje na coś takiego?
- Nie tylko to coś go polubiło. - dyskretnie wskazał długim, zakończonym czarnym paznokciem palcem na całe zajście. Na bladej gębie wampira zagościł dość wredny uśmiech jednak szybko odchrząknął i starał się zachować powagę. Nie wyglądało na to by w jakimkolwiek stopniu przeszkadzał mu fakt, że siedzi teraz tak blisko Coco, że przez chwile stykali się ramionami. Nie czuł się niezręcznie czy jakoś zażenowany. Zachowywał się całkiem normalnie, za to ona reagowała dość dziwnie. Smok w pierwszej chwili tego nie zauważył, zwrócił uwagę dopiero w momencie gdy poczuł przypadkowe zetknięcie się ich dłoni i nagle, niemal paniczne cofnięcie ręki przez dziewczynę.
- Wszystko okej? - spojrzy na niebieskowłosą unosząc lekko ciemną brew.


Ostatnio zmieniony przez Samael dnia Sro Sty 09, 2019 1:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Kanesada Wto Sty 08, 2019 4:42 pm

Kruczy wampirek nie szczególnie do tej pory coś robił w kierunku rozwijania akcji. W sumie to przyglądał się całemu temu zbiorowisku które się powiększało i powiększało z każdą chwilą coraz bardziej. Nikogo stąd tak naprawdę dobrze nie znał. No w pewnym momencie przyszedł jego wnuk... jako człowiek zdecydowanie nabrał kolorów i jakiegoś takiego zapału do życia... czy życie jako człowiek było naprawdę takie interesujące? Kagetsu był naukowcem więc cholewka jedna wiedziała co mu tam wpadło do tego szalonego łebka. Jednak poki co wydawał się dobrze bawić. Dał się przytulić na przywitanie i nawet pogłaskał tego swojego niesfornego wnuka. Jednak kiedy ten poszedł rozmawiać z jakąś dziewczyną znów siedział jakby sam ze sobą. Arashi obok niego nie wydawał się być takim co miałby szczególnie rozwinąć rozmowę, a fakt że od strony rekinowatego zrobiło się niemal walne zebranie wokół tylko jego osoby, zupełnie jakby nigdzie indziej przy stole nie było wolnego miejsca raczej też nie sprzyjało rozwinięciu szczególnej rozmowy. Kruk westchnął niemal że zjeżdżając z swojego krzesła... nie bardzo wiedział co powinno się robić, nie bardzo wiedział cz ktokolwiek był prowadzącym na tej imprezie, nie bardzo widział kogoś kto już by się nie zajął własnymi sprawami. Tu para ćwierkała, tu się grupka zrobiła... trochę można się było poczuć zbędnym. Spojrzał w swoją drugą stronę... nadal były tu wolne miejsca, jednak nikt najwyraźniej nie miał ochoty tu zasiąść, a dalej była już tylko jedna z choinek. Naszła go myśl, że jeszcze parę osób się wciśnie koło rekinkowatego i sam będzie siedział na choince wypchnięty na bok. Młodzi mieli dużo energii i znajomych, w przeciwieństwie do niego samego.
No i o dziwo przyszedł jeden z tych których jednak nieczęsto się widuje poza zamkiem bez szczególnego powodu, Hiro... Obstawiał że jeśli to świętowanie miało coś wspólnego z tym szlachetnym to raczej nie będzie to tylko zwykłe święto. Ciekawe co ten stary wampir wykombinował? Uśmiechnął się lekko i poprawił na krześle przesuwając trochę na bok by i miejsce się zrobiło, wszak przez wpychające się miedzy szeregi nowe osóbki mogło się trochę ciasno zrobić. Spojrzał w kierunku grupy
-Widzę że chyba tylko ja tutaj nie mam jakoś szczególnie znajomych... trochę się można poczuć samotnym jak się widzi kogoś tak obleganego.- stwierdził nienachalnie, jednak trochę mu się nudziło tak siedząc na samym końcu.
Kanesada

Kanesada

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Przede wszystkim wzrost- 1,63m sprawia że mylą go z nastolatkiem. Po za tym jest niezwykle chudy, wręcz filigranowy. Charakterystyczna jest też jego fryzura, kuc przypominający skrzydła ptaka.
Zawód : Oficjalnie twórca błyskotek, nieoficjalnie shinobi
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Nie ma pana, ale słucha swojej rodziny. Sługa... kto by mu chciał służyć?
Moce : Dotyk śmierci, Skrzydła Tengu, Stalowe pióra


https://vampireknight.forumpl.net/t3455-kanesada-rei#74413

Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Molly Sro Sty 09, 2019 1:32 pm

Obgaduje Was wszystkich :v

Chłopak, który zastanawiał się nad kwestią przybycia łowców, podszedł do Ryuukiego a dalsze wydarzenia wskazywały na to, że są starymi znajomymi. A na dodatek przywitał się z tym starym wampirem, szychą wśród pijawek. Jego entuzjazm był nad wyraz wyczuwalny więc być może łączyły ich jakieś bliższe relacje, rodzinne? Tego nie mogła stwierdzić ale warto zapamiętać na przyszłość kto i jak podchodził/zwracał się do tego całego Hiro. Pomoże to stworzyć jakiś pogląd na relacje panujące w tym dziwnym świecie nocnych stworzeń.
I tak jak Molly przypuszczała, na wigilii zaczęło się pojawiać coraz więcej wampirów. Z każdą minutą dochodził ktoś nowy a ona czuła się coraz bardziej niepewnie. Ciekawe czy Ivano ma na tyle władzy, żeby powstrzymać potencjalnego wielbiciela krwi prosto z tętnicy. Lepiej żeby tak było bo inaczej zostaną po nich tylko ubrania. A to mało optymistyczna wizja na tle świąt.
W dodatku większość tych z nienaturalnie długimi zębami była niemiła. Nawet jedni dla drugich potrafili być obojętni. Nie minęła jeszcze godzina a już porobiły się grupki wzajemnej adoracji. Dopóki Molly miała z kim rozmawiać, totalnie jej to nie przeszkadzało. W końcu to nie kółko AA gdzie każdy musi słuchać historii drugiej osoby.
Ryuu  A to dlaczego? Zniknąłeś, wyjechałeś, coś się stało?
Zapytała przygryzając delikatnie policzek od środka. Jej uwaga była cały czas skupiona na stworzeniu, które jeszcze niedawno mierzyło się wzrokiem z tym niegrzecznym wampirem. Tak, tym, który chciał dokuczyć Molly i pewnie by to zrobił ale w ostatniej chwili zjawił się ktoś trzeci. Już nawet nie pamiętała jego wyglądu ale wiedziała, że taka sytuacja miała miejsce.
Pewnie, wydaje się  sympatyczny.
Odparła dotykając bardzo delikatnie łebka zwierzęcia. Lubiła stworzenia, zwłaszcza te młode kiedy jeszcze miały mnóstwo ochoty do zabawy.
Imię?
Spojrzała tym razem na Ryuukiego, później na Neae a na końcu na Fergala.
Nea, jak ma na imię Twój znajomy?
Zapytała z miną bez żadnego wyrazu. A gdy tylko uzyskała odpowiedź, podziękowała i znów spojrzała na chłopaka.
Myślę, że Fergi do niego pasuje.
Luknęła na chwilę w stronę Fergala mając nadzieję, że słyszał jakie imię wymyśliła dla zwierzaka, któremu przed chwilą pokazał zęby. A masz Ty wstrętna pijawko!
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Gość Sob Sty 12, 2019 3:52 pm

Wszyscy, a później...

Robiło się coraz tłoczniej, coraz więcej osób kręciło się po prawicy Fergala, a po lewej stronie od Arashiego był jedynie Kane, który chyba zaczynał się nudzić. Być może chciał nawiązać nowe znajomości, lecz starzy wyjadacze i znajomki trzymali się raczej własnych grupek. Kruk przynajmniej odezwał się w końcu, Białowłosy milczał jak zaklęty.
Wpatrywał się ukradkiem w brata, który za żadne skarby nie chciał dzielić się opłatkiem. W dodatku bombardowano w niego różnymi rozmowami czy ciekawskimi spojrzeniami (w tym należące do zwierzątka, jakie miał przy sobie Ryuuku) czy dogryzkami, jak te ze strony Molly. Nazwać zwierzątko przekręcając imię brata toż to wredne! Jeszcze jak Fabio dosiadł się do Schlechta i aż szurnęło krzesło o krzesło, to już było tego za wiele. Mimo obecności ważnego gościa, jakim był Ivano (a słyszał o nim jak każdy w miarę ogarnięty wampir) ostrożnie wstał z krzesła i nie rzucając się w oczy odszedł w stronę choinki. Po drodze musiał przeciskać się między innymi uczestnikami Wigilii. Nie tylko przy tym stoliku, ale i przy innych. W każdym razie stał przez chwilę w milczeniu pod drzewkiem, po czym wychylił kawałek swetra, spod którego wydobył paczkę z prezentem dla Fergala i podpisaną położył koło innych prezentów. Nie miał śmiałości przy wszystkich gościach dać bratu gwiazdkową niespodziankę ani życzeń. Zresztą... Rekin nie chciał dzielić się opłatkiem, więc i tak źle zniósłby troskę braciszka na oczach wszystkich.
Przez kilkanaście sekund dumał pod drzewkiem, nie mniej później nie był w stanie wrócić do stolika wiedząc, jak przy nim jest tłoczno i głośno. Introwertyzm dał o sobie znać, potrzebował wyciszyć się i uspokoić. Rozglądnął się bezradnie po sali, aż wreszcie dostrzegł drzwi do łazienki i tam udał się w swoim ślimaczym tempie. Zamknął się w jednej z budek i siedząc na kibelku ze spuszczoną głową próbował opanować drżenie ciała. Za dużo wszystkich, za dużo też osób skupiało uwagę na bracie. Mógł domyślić się, iż był na tyle rozpoznawalny, że będzie w centrum wydarzeń, ale skąd miał wiedzieć, że aż tyle osób obsiądzie stolik? Że tyle osób spędzi Wigilię w jednym miejscu? Chwalebne z punktu widzenia organizatorów, ale nie dla znerwicowanego chłopaka, który za wcześnie próbował integrować się ze społeczeństwem.

/Moje wyobrażenie o miejscach siedzących przy stoliku KLIK /
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Cheryl Nie Sty 13, 2019 4:17 pm

Nea, Lukas, Samael, Arashi

Caroline długo nie musiała czekać, a kelner przyniósł na stół również jej potrawy. W końcu nikt nie gotuje lepiej niż babcie, prawda? Była z siebie dumna. Lepszej makówki wigilijnej w mieście nie znajdą. Nie było takiej opcji. Wampirzyca przez chwilę siedziała w bezruchu, po czym postanowiła zacząć integrować się z młodszymi sąsiadami. Spojrzała na chłopaka po swojej lewej (Lukas) i dziewczynę po prawej (Nea).
- Miło mi poznać, jestem Caroline.
Przedstawiła się, w końcu widziała ich po raz pierwszy. Dlatego mieszane wigilie były takie ekscytujące! Można było poznać wielu nowych ludzi, a Caro była duszą towarzystwa. Interesowała się zwłaszcza ludźmi, byli dla niej niczym dobra książka. Całkiem inni, tacy delikatni. Miała już przygotowanych milion pytań do ludzkiej dziewczyny koło siebie. Oczywiście nie chciała wystraszyć jej w pierwszej minucie kolacji. Jak przystało na osobę starszej daty miała swoje maniery, do pewnego momentu.. Trąciła szpilką osobnika na przeciwko siebie.
- Czy mógłbyś podać mi wino?
Zapytała przez stolik. Wampir kogoś jej przypominał, jednak nie potrafiła odgadnąć kogo. Pewnie randkowała z jego dziadkiem trolo, albo znała jego rodziców. Tak czy tak uśmiechnęła się do niego lustrując lodowatymi oczami.
Na koniec pomachała jeszcze przez cały stół do Arashiego. Znali się, chociaż po ostatnim spotkaniu miał pewnie do niej niezły uraz. Ciekawe czy już mu przeszło.

ps. Arashi super obrazek <3
Cheryl

Cheryl

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Ogniste włosy
Zawód : Pani Burmistrz, światowej sławy kardiochirurg, właścicielka linii lotniczych C.bell,
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak póki co
Moce : Władza nad powietrzem, teleportacja, czytanie w myślach


https://vampireknight.forumpl.net/t3774-caroline https://vampireknight.forumpl.net/t4245-cheryl

Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Gość Nie Sty 13, 2019 5:58 pm

W poście zaznaczę do kogo.

Tak, Hiro jest w stanie ich wybronić. Może nie samą siłą, ale chociażby pozycją. Przewodniczący nie jest zwyczajnym politykiem, tylko dłonią utrzymującą całe wampirze społeczeństwo. Więc nie powinno być obaw co do ochrony ludzi, wampir nie rzucał słów na wiatr. Uważnie przyglądał się młodym bladym twarzom. To miłe jest widzieć, że są w stanie powstrzymywać swoją drapieżną naturę przy ofiarach. Trzymanie pragnienia na wodzy, chęci na wbicie zębisk w ciało było czymś niebywale potężnym.
Do Fabio uśmiechnął się i skinął głową. Nie komentował tego, co właśnie wyprawiał z krzesłem i jak bezceremonialnie ładuje się między Fergala a Samaela. Chłopcy odczuli już na sobie spojrzenie starucha, ich naturalny niepokój dało się wyczuć, lecz nie uczyni z tym nic. Jedynie może uśmiechnąć się niczym ojciec.
Lukas jako pisklak Przewodniczącego miał specjalne miejsce w relacjach. Wszak to krew szlachetnego była przez niego spijana i łączyła ich dzięki temu piękna więź. Ale co najważniejsze, Lukas miał się dobrze. Nikt go już nie krzywdził, co oznacza że otrzymana siła od zwierząt udzielała się. Kolejny udany zabieg.
- Mniemam, że dobrze się miewasz.
Zagadał, licząc że chłopak zrozumie. Bycie zwierzęciem, młodym wampirem może nieźle namieszać w życiu.
Miło też wiedzieć, że i łowca wampirów Ryuuki okazał szacunek. To się dopiero nazywa zdrowe oraz profesjonalne podejście, szlachetny ceni takie zachowania jak mało kto. Aczkolwiek to, że zdradził Kuroiashita to już inna sprawa, przynajmniej nie na takie okoliczności.
- Och, nie przesadzaj. Czym się różnimy? Krwią? Siłą? Gatunkiem? W takie dni wszyscy jesteśmy podobni. Więc nawet mi byłoby wstyd, jeśli nie pokazałbym się na tak wspaniałej uroczystości.
Machnął ręką, starając się ukryć zakłopotanie. Chociaż nie umknął mu fakt zachowania Molly. Dziewczyna ewidentnie zamierzała się udzielać i to niezbyt stosownie. Jeszcze nakręcała swoją koleżankę Neę. Zmarszczył lekko brwi, przyglądając się ludzkim dziewczętom w milczeniu. I nim zdecydował się coś powiedzieć, do sali przybyła kolejna osoba. Była nią Laurie. Przewodniczący ożywił się od razu, kiwając palcem aby podeszła. Chociaż nie musiał, uczyniła to sama.
- Dzisiaj wieczór wybaczenia, więc nie dam ci pstryka w ucho.
Zaśmieje się krótko, po czym wpadnie w zaskoczenie. Prezent? Małe pudełeczko zostało przyjęte, a na potwierdzenie muśnie jego wierzch ustami. Dobrze, że i dla niej miał przygotowany prezent. W sumie każdy coś z obecnych dostanie.
- Laurie, naprawdę? Jest tyle krzeseł.
Nie ma sensu zakopywać rozbawienie. Królik wybrała dość ciekawe miejsce. Kolana Rekina. Ale czy on będzie zadowolony, widząc po jego minie? Tylko czemu Arashi, siedzący obok Rekina, wstał? Może czuł się źle? Troskliwy wzrok wampira spoczął na jego chuderlawej postaci. Wypadałoby sprawdzić. Postanowił na razie wstać ze swojego krzesła, przechodząc stroną Nei i Molly. Przystanął między nimi, pochylając się i stanowczo łapiąc za ramiona.
- Zaprzestańcie wzajemnej prowokacji, siedzimy spokojnie. Dobrze?
Spojrzy pierw na jedną, potem na drugą. Ostatecznie zaciśnie mocniej palce, pośle swój czarujący uśmiech i skieruje się do Arashiego. Chłopak nie może czuć się źle w taki dzień. Kierując się zapachem, wytropił go w toalecie. Nie omieszkał zapukać.
- Czy coś cię trapi, chłopcze? Źle się czujesz?
Bycie lekarzem i to z konkretnym doświadczeniem wyrobiło już w nim nawyk. Wampiry nie są już raczej w stanie ukryć swoich przypadłości. A ten tutaj nie tylko mógł chorować fizycznie, ale też o psychicznie. O ile młodszy Schlecht pozwoli sobie pomóc, poza tym Hiro miał też w planach zagadać do brata Barabala, mianowicie Kanesady. W końcu kolejny członek rodziny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Gość Sro Sty 16, 2019 12:39 am

Molly, Ryuuki, Hiro, Caro głównie, oraz troszku Laurie

W sumie od początku wyczuwał, że to nie będzie takie typowe święto. To, że wszyscy zebrani podzielą się na kółka adoracyjne(jak to Molly określiła), było więcej niż pewne, w końcu ciężko przyczepić się do kogoś, kogo prawie wcale się nie zna, a nawet jeśli - to jednak jak kogoś się nie lubi, to trudno tak nagle o wszystkim zapomnieć, prawda? Dla białowłosego było to w sumie bez różnicy, to czy ktoś będzie chciał mu zająć chwilę, pogadać, czy też nie - obecność tych dodatkowych osób byłaby przyjemnym dodatkiem, ale nie odmieni jakoś jego życia. Mimo to, pozwolił sobie wciąć się między Molly a Ryuukiego ze swoimi trzema groszami.
- Molly, tak? - zapytał dla pewności, nie chcąc przypadkowo czegoś przekręcić. - Nie kojarzę Cię może... z Akademii? Jakoś tak, Twoja twarz dziwnie mi się skądś kojarzy.
Mógł się mylić, ale... no nie potrafił się oprzeć wrażeniu, że gdzieś ją widział.
- Ciebie też Ryuuki uratował? Zauważyłem, że ma w sobie coś z cichego superbohatera. - uśmiechnął się delikatnie, kierując wzrok na swego dawnego towarzysza. Huh, nie zmienił się nic a nic, czego nie można było powiedzieć o Lukasie... ale raczej zdołał już to zauważyć. - Ano, trochę się nie widzieliśmy, choć ja dokładnie pamiętam, że gdyby nie Twój obiad który upichciłeś, pewnie daleko bym nie zaszedł i pewnie skończyłbym jako... śmieć, powiedzmy.
Odrzekł, szczerząc się, co mogło wyglądać trochę przerażająco, w końcu jego zębiska były troszkę... za wielkich rozmiarów? Czy coś? Dopiero po chwili się opamiętał, przysłaniając usta dłonią. Wtedy też swój wywiad rozpoczął Ryuu i mimo że ogólnie zbytnio nie przejmował się tym, że wygląda jak jakaś pokraka, to jednak... te wszystkie wypowiedziane przez Kuroiashitę słowa, trochę go speszyły, choć starał się to ukrywać pod maską uprzejmości.
- Yare, yare... nie przesadzajmy, to chyba nie pora na takie historie, ale... obiecuję Ci, że przy następnej wspólnej herbacie opowiem Ci co nieco.
W sumie, dobrze byłoby się spotkać i pogadać w cztery oczy, w końcu teraz gdy Lukas był wampirem, dokładnie wyczuwał pewne różnice między nim, a Ryuu, czy też między chłopakiem a Molly, co mógłby w sumie obgadać, przecież każda okazja do dowiedzenia się czegoś nowego, jest idealna, czyż nie? Na moment jednak oderwał się od tej dwójki, kierując kroki ku Hiro, przy którym to pozwolił sobie wyluzować.
- Nie wciskam łba między młot a kowadło, co pozwala mi unikać kłopotów na każdym kroku. Jeszcze tego by brakowało, byś otrzymywał na mnie skargi. - odrzekł, unosząc kącik ust ku górze. Mimo wszystko, mimo tego że nie był na tyle głupi, na ile myślał o tym Ivano, to jednak... można rzec że był mu trochę wdzięczny za to wszystko co otrzymał, szkoda tylko że nie potrafił być z nim w pełni szczery. - A jak u Ciebie? Nie masz problemów z... uhm, nadpobudliwymi kuzynami?
Zapytał wprost, mając na myśli oczywiście innych przemienionych przez szlachetnego. Jakoś nie czuł się nieswojo pytając o to, zresztą, pytał na tyle cicho, że nikt poza ich dwójką nie miał prawa tego słyszeć w tym hałasie. Przesadzał? Może... ale cóż, Przewodniczący powinien się spodziewać tego, że zrobił z grzecznego chłopca, potwora. Wyminiętą Laurie powitał machnięciem dłoni, gdy tylko się zbliżyła. Huh, trzymała się dobrze, oby tylko tak dalej. Wtedy też, zasłyszał kobiecy głos, który skierował się pośrednio ku niemu. Chłopak zwrócił wzrok w kierunku Caroline, której przybycia musiał nie zauważyć, choć nie mogła poczuć się w tym momencie źle, gdyż wampir bez problemu skojarzył z kim ma do czynienia.
- Och, czy... czy Pani czasem nie udzielała wywiadu dotyczącego rozwoju kardiochirurgii w Yokohamie? - oglądał dużo telewizji, ale żeby spotkać taką osobistość? No... to było niezwykłe. - I przepraszam, Lukas... miło poznać.
Pozwolił sobie dodać, coby nie wyjść na niewychowanego gówniarza.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Gość Sob Sty 19, 2019 10:13 am

Samael, Fergal, Laurie, Hiro, Lukas

Przecież Fioletowy musiał między nimi usiąść!
Nie widział się między kobietami albo obok nich, zresztą i tak Cocoro znajdowała się stanowczo za blisko Samael'a, na co Niższy już kręcił nosem - Ale ja muszę tutaj siedzieć! Któryś z Was zajął mi miejsce! - oszukista jeden! Chciał tak naprawdę znaleźć się między wampirami i czuć ich bliskość! Może niechcący pogłaszcze po udzie? W końcu to tam wyżej, bliżej podbrzusza ukrywali największe dobytki! Fioletowy już ocenił.
- Poza tym nawet byś mnie nie usłyszał. - taka prawda, spojrzy nawet na Asmodey'a swoim rozgoryczonym spojrzeniem i szybko sięgnie po kubek z sokiem. Musiał przepić! - Proszę już mnie zostawić w spokoju. - stanowcze słowa skierowane do Fergal'a. Niech się ryba tak nie unosi, bo zrezygnują z karpia i przejdą na rekiny. Już nic nie mówiąc, sączył swój pomarańczowy sok, delektując się nim co łyczek. Z uwagą też słuchał Hiro, który jak zwykle ma sporo do skomentowania.
W sumie po co tutaj się zjawił?
- Lukasek! - pomacha do kolegi, mając nadzieję iż ten zwróci na niego uwagę - Już Cię nikt nie bije? - nie chciał brzmieć niemiło, był jedynie ciekawy! Acz można przypuszczać, że jednak Lukas się obrazi. Westchnie Niski, znowu pijąc sok i o mały włos a nie zakrztusił się nim. Wszystko przez Laurie! Fabio zmarszczył brwi, zrobił nadąsaną minę widząc jak ta bezczelnie ładuje się na rekinie nogi! Jak śmiała?! Aż z nerwów sięgnął łapką do nogi Samael'a, ścisnąwszy palce mocno - Co to za niemądra dziewucha się ładuje na Fergal'a?! - pretensja do całego świata! Jeszcze raz zmierzył ją spojrzeniem i obnaży ząbki. Nie lubił takich dziewcząt.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Gość Nie Sty 20, 2019 11:28 am

Laurie, Samael, Fabio, Arashi, Molly w tle

Rozmowa z Samaelem mogłaby nawet całkiem dobrze wpłynąć na rosnące nerwy Rekina, bo przecież koleś nie wykazywał żadną agresją ani nadmierną ciekawością, chciał tylko rozmowy. Więc czemu by nie spróbować?
- To i to. Nie ciągnie mnie do wiary ani do tradycji rodzinnych czy kraju. Lepiej jest się kierować swoimi myślami i poglądami, poza tym wszystkie te szopki, święta i tak dalej, zawsze były, są oraz będą na pokaz.
Trochę cięte poglądy, lecz dla Niemca nie było czegoś takiego jak świętowanie. Sam sobie wybierał dni żeby je czcić po swojemu, chociażby oddaniem się w ramiona snu na cały dzień. To się nazywało świętowanie.
- Gorzej jednak jak zostaje się zmuszonym aby w czymś uczestniczyć.
Dorzuci zirytowany, jakby właśnie odczuł, że sam jest ofiarą. Ofiarą własnej ciekawości.
I byłoby miło dalej, gdyby ktoś nie postanowił się przykleić, Fabio naprawdę postradał zmysły z tym krzesłem i jeszcze czelność miał pyskować.
- Jak widać kwestię kultury masz daleko za sobą.
Warknie do fioletowego wampira, krzywiąc się. Nawet nie chciał myśleć po co ten ciepluch tutaj się usadowił, aż go ciarki przeszły po plecach. Dobrze, że nie umie czytać w myślach, bo inaczej już dawno by stąd wyszedł.
Chociażby dla kolejnego zachowania Laurie. Ślepia wampira od razu w niej utkwiły. Wita się z przewodniczącym, z tymi którymi zna i zasiada przy stole. Zasiada na rekinich kolanach. Zanim dotarło do niego co  się stało, przez moment siedział w milczeniu. Jedna żyłka na czole, później druga, trzecia i czwarta. Wszystkie zaczęły pulsować, a ciśnienie rosło jak opętane. Wbijał pazury w blat stołu, warczał pod nosem. Słowa Lau nie pomagały, a jeszcze ten ogonek: dotykał Rekina ciała, które nagle stało się tak bardzo czułe na dotyk.
- L-L-L-Laurie!!!
Prawie, że krzyknął. Przecież to hańba przy wszystkich, kiedy biała rekinia twarz nabierała czerwonych kolorów. I jeszcze ten paraliż ciała. To się nazywa szczęście.
- Jest tyle wolnych miejsc!
Teraz już ton podniósł. Nawet objąć jej nie mógł, tylko twardo trzymał się stołu. Może Arashi pomoże? Nie, bo on właśnie odszedł od stołu. Coś się stało? Naprawdę nie był w stanie pozbierać się mając Króliczkę na nogach i to całkiem milutką Króliczkę. Pachnącą, słodką i taką...
- Za co, za co, za co...
Powtarzał w kółko, czując jak mięśnie wiotczeją. Laurie stanowiła niezłe zagrożenie oraz miała w posiadaniu broń - OGONEK.
Reszta słów pochodzenia chociażby od prowokującej Molly, nie dochodziła do Niemca. Przecież on już bezwładnie siedział na krześle. Brakowało jeszcze tylko widoku ulatującego duszka z ust.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Gość Nie Sty 20, 2019 1:05 pm

Hiro

Ile minęło od odejścia od stołu do przybicia Przewodniczącego? Nie wiedział, stracił rachubę. W ogóle wolałby, żeby nikt mu nie zakłócał spokoju, zwłaszcza ktoś, kto powinien trzymać pieczę nad resztą towarzystwa. Dopóki Arashi siedział w zamknięciu, nikomu nie zagrażał. Zagrodzony ściankami między kibelkami i drzwiczkami z PVC siedział na spuszczonej desce sedesowej z podkulonymi ku głowie kolanami. Obejmując je drżącymi rękoma próbował ukoić skołatane nerwy. Zostawił brata na pastwę tamtych wampirów, ludzi i... i tych pół-zwierzątek! Jak mógł stchórzyć?!
W sumie wybrał rozsądniejsze wyjście niż wariant, któremu chciał zapobiec.
Wtedy właśnie usłyszał głos, a energia Długowiecznego wdarła się przez szpary kabiny aż do środka. Zadrżał jakby przebiegły po nim ciarki, i to by się zgadzało. Ivano. Tylko tacy jak On potrafili samą obecnością zamrażać pewne siebie istoty od środka. A co dopiero takie, które wiecznie uciekały? Uniósł odrobinę głowę znad złączonych kolan i utkwił rozbiegane spojrzenie we zamkniętych drzwiczkach. Tak mniej więcej na wysokości głowy Długowłosego, choć go nie widział zza osłony.
- Nie powinienem był tu przychodzić.
Nie chodziło o toaletę, a o ogół wydarzenia. W tym też miejscu nerwowo zakaszlał. Próbował stłumić ręką usta, żeby nie był zbyt słyszalny poza łazienką. Już i tak jedna z najważniejszych osób, jakie zagościły na wspólnej Wigilii (bo najważniejszą był brat), dowiedziała się, że Arashi nie nadaje się na tego typu imprezy. Same chęci nie wystarczały. Brakowało tego czegoś, sposobu na przyjmowaniu słów, zdarzeń, poznawaniu osób inaczej niż przez pryzmat negatywnych bodźców. Bardziej po ludzku. Podminowany i zły na siebie, iż tak sobie kiepsko radził w większym gronie dodał zrezygnowanym tonem:
- Proszę przekazać, że miejsce obok Fergala będzie wolne.
Czyżby planował przesiedzieć tutaj do końca całej Wigilii? Może i nawet dłużej, dopóki będzie mało osób. Choć zapachy z łazienki nie napawały chęcią zostania tutaj zbyt długo. Na razie nie mógł się ruszyć przykuty zdenerwowaniem i z niebezpieczną myślą, że gdyby został tam między gośćmi dłużej, to mógłby wreszcie wybuchnąć i pokopać prądem. Tak jak kiedyś niechcący zrobił to z Rekinem. Już i tak ma biedak dzisiaj przechlapane, wiązka elektryczna wykończyłaby go na amen!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Kanesada Pon Sty 21, 2019 8:33 pm

Arashi, Hiro

No i mówiąc krótko został olany. Większość osób które się znały wyglądały jakby w mniejszym czy większym stopniu dobrze się bawiły. Jednak Kruczek nie bardzo... Jeszcze jego nieśmiały towarzysz gdzieś zniknął. Siedział więc przez jakąś chwilę sam wsłuchany w w przekomarzania, warczenie i wrzaski. Dopiero bankiet sie miał zacząć a już było trochę zamieszania. Jednak sam był od tego epicentrum odsunięty. Wszak dzieliło go od rekinkowatego jedno miejsce opuszczone przez Arashiego. Rekinowaty wyglądał jakby z nerwów miał wyzionąć tam ducha, nie bardzo było sensu dokładać swoich trzech groszy. Sytuacja była patowa, zaś ze swojej lewej jedyną towarzyszką była... choinka. Westchnął ciężko, korciło go by zrobić coś głupiego, ale... jeszcze bankiet się dobrze nie zaczął... zaś Arashi którego miał nadzieje troszkę jednak poznać nadal nie wracał. Nawet stary Hiro gdzieś zniknął.
Zdecydowanie już znudzony wstał ze swojego miejsca i pewnie nawet niezauważony wyszedł z sali niuchając zapach przewodniczącego i nowego kolegi aż odnalazł ich oboje w łazience. Zamrugał oczami nieco zaskoczony. Wampiry raczej nie szczególnie miały potrzebę przebywać w takich pomieszczeniach tak jak ludzie. Więc czemu ta dwójka znalazła się tutaj? Usłyszał tylko ostatnie zdanie nieśmiałego zamkniętego w kabinie
-Wybaczcie jeśli przeszkadzam. Ale czy stało się coś złego? Trochę zaniepokoiła mnie dłuższa nieobecność tak miłej osóbki.
Przeprosił przy okazji lekko skłaniając się w kierunku szlachetnego. Wszedł niemal bezszelestnie i stanął obok spoglądając na drzwi kabiny
-Wiesz nie bardzo mi się widzi siedzieć samemu w towarzystwie pstrokatego drzewa. Miałem nadzieje ze chociaż ciebie jednego trochę lepiej poznam...
Skierował te słowa w stronę Arashiego którego nie widział. Westchnął cicho
-Ostatnio nie bardzo idzie mi zawieranie nowych znajomości... młodzi bywają zbyt szumni dla takiego dziadka jak ja... podziwiam, że Mości Przewodniczący posiada taką charyzmę by takie energiczne stworzenia ogarniać.
Dodał ogółem jako swój punkt widzenia i oparł się o ściankę z miną nie wrażająca niczego konkretnego. Czasami wydawał się w ogóle nie mieć emocji choć to nie do końca była prawda.
Kanesada

Kanesada

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Przede wszystkim wzrost- 1,63m sprawia że mylą go z nastolatkiem. Po za tym jest niezwykle chudy, wręcz filigranowy. Charakterystyczna jest też jego fryzura, kuc przypominający skrzydła ptaka.
Zawód : Oficjalnie twórca błyskotek, nieoficjalnie shinobi
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Nie ma pana, ale słucha swojej rodziny. Sługa... kto by mu chciał służyć?
Moce : Dotyk śmierci, Skrzydła Tengu, Stalowe pióra


https://vampireknight.forumpl.net/t3455-kanesada-rei#74413

Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Laurie Nie Sty 27, 2019 3:57 pm

F&F (Fergal, Fabio)
Poniekąd, to właśnie tego się spodziewała. Mogła tak naprawdę zająć miejsce koło Lukasa, zostać przy Przewodniczącym, czy chociażby poznać takich ludzi jak Nea czy Molly. Jednakże w środku chciała to właśnie tutaj podejść, właśnie... Podejść i niechcąco namieszać. A nawet spowodować trochę krzyku, zasmakować oburzenia. Tak, zdecydowanie jej standardowe klimaty, a wiadomo... Tego nie można zaniżać. Ewentualnie, można zawyżyć, ale tu musiałaby się bardziej napracować.
Po zajęciu miejsca, pierwsze, co zrobiła to spojrzała na Fabio. Z początku z wielkim zainteresowaniem, lecz z biegiem czasu ciekawe spojrzenie, zaczynało przeszywać wampirka. Coraz bardziej na wskroś z nutą lekkiej pogardy, bo w końcu nie była jedyną osóbką, która postąpiła nietaktownie. Z jej obserwacji ta landrynka też sobie zasłużyła na słowa pełne oburzenia. Z resztą, patrząc na to jak jego krzesło było ulokowane, coś tutaj wyraźnie było nie tak. Również ilość zastaw, wskazywała na to, iż to nagle pojawiło się nowe miejsce. A reakcja Niemca, patrzącego na fioletowłosego za nim tutaj przyszła? Nie mogła się pomylić.
- Ładuje to złe określenie. Po prostu się przysiadłam, zupełnie jak ty. Patrząc na to, co się wydarzyło, chyba... Ciebie też nie powinno tutaj być? - uniosła jedną brewkę do góry, po czym kontynuowała - A więc nie bądź hipokrytą i nie miej do mnie pretensji, z góry dziękuję.
Uśmiechnęła się jeszcze słodko na koniec, po czym odwracając się do Rekina o mało nie straciła słuchu. Usłyszenie krzyku i to jeszcze z tak bliska, doprowadziło ją prawie do utraty przytomności oraz napadów palpitacji. Małe serduszko omal nie uciekło jej z piersi, obijając się raz po raz o jej żebra. Z drugiej strony jej uszka postawione z początku na baczność, teraz oklapły, nie mogąc się utrzymać w tej jednej pozycji.
- C-c-c-chciałam tutaj.... - odpowie niemal z płaczem, opadając główką na ramię Niemca. Co więcej jej siły gdzieś się nagle ulotniły, więc może i pozna się bliżej z zimną posadzką? Po dłuższej obserwacji nie wydawała się taka zła. Równa, pozbawiona wszelkich okruszków, mogłyby się zakolegować. Oczywiście po tym jak białowłosa dojdzie do siebie, bo stanem powoli dorównywała Rekinowi.
- Gome, gome, gome, gome….. - powtarzała w kółko, chowając buzię w jego ciele. I tak, króliczka zniknęła za pomocą Ryby i kurtyny śnieżnych pukli, które niemal całkowicie przykryły jej oblicze. Chroniąc nie tylko przed światłem dekoracji oraz lamp, ale także wszelkim spojrzeniem oraz krytyką.
- Fer, ale mnie tylko nie zrzucaj... Króliki są nielotami - mruknęła na zakończenie, gdy przypomniała sobie, że tak właściwie... To nie jest ptakiem, a ziemia mimo, iż wydawała się z początku miła. Była przecież też twardą sztuką.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Samael Pon Sty 28, 2019 7:30 pm

Fergal, Cheryl, Fabio i Laurie

Zaczynało się robić naprawdę tłoczno. Ciężko było już się zorientować kto gdzie siedzi i z kim przyszedł. O prowadzeniu normalnej rozmowy też nie było mowy biorąc pod uwagę, że każdy coś mówił i powstała wrzawa przez, którą trudno się było przebić. Słyszało się osoby siedzące najbliżej natomiast głosy reszty zlewały się w jeden harmider. Do tego czasu, Asmodey wdał się w krótką acz całkiem ciekawą konwersację z prefektem, o ile dobrze pamiętał. Kwestia korzeni i tradycji była interesująca zwłaszcza w kontekście miejsca w jakim się znaleźli.
Na słowa Niemca pokiwał głową ze zrozumieniem. Nie był to czas by rozpoczynać długą wymianę myśli na temat wyimaginowanych bóstw w chmurach oraz tego, że święta religijne to tylko pokazowa szopka organizowana kilka razy do roku z różnych okazji. A co do przywiązania do rodzinnego kraju? Cóż...
- Mam mieszane pochodzenie więc nie bardzo czuję się związany z którymkolwiek krajem. - rzucił zgodnie z prawdą. O ile rekin miał dobrą pamięć to pewnie kojarzył jak Samael przedstawiał się na lekcji i mówił, że jego matka jest z Holandii a ojciec z terenó dzisiejszej Rumunii. A jeśli nie to trudno, kto by się wysilał na zapamiętywanie informacji o obcych osobach?Fakt, że młody smok pamiętał iż rozmówca jest z Niemiec był czystym przypadkiem. Teoretycznie ojciec i rodzina starali się wpajać mu jakiś patriotyzm i tego typu rzeczy jednak w praktyce było to cholernie trudne skoro większość życia i tak mieszkał z daleka od krainy przodków. Ba, nie było jej już na mapie Europy od kilku wieków o ile się nie mylił.
Potem odbyła się cała szopka z wepchnięciem się między siedzących Śnieżynki oraz wparowanie Królika na kolana Fergala. A jeszcze nikt nie wypił nawet kropli alkoholu! A skoro o alkoholu mowa, młody poczuł jak ktoś kopie go pod stołem. Damskie obuwie, bo zdecydowanie poczuł szpilę. Dość złowrogim spojrzeniem omiótł siedzące na przeciwko przedstawicielki płci przeciwnej i tylko jedna patrzyła wprost na niego. Winowajczynią była rudowłosa kobieta, atrakcyjna choć wyczuwał od niej aurę jaką czuło się od starszych, bardziej doświadczonych krwiopijców. Zaklął coś szpetnie pod nosem i sięgnął po butelkę, którą następnie podał bezczelnemu babsztylowi. Z drugiej strony trudno byłoby zwrócić jego uwagę w momencie kiedy obok działy się takie cyrki jak teraz. A czy mogła go znać? Możliwe, choć on jej nie kojarzył. Jeżeli była naprawdę stara to mogła gdzieś poznać jego dziadka. Ponoć byli jak dwie krople wody, nie licząc kolczyków i tatuaży u młodego rzecz jasna. Spojrzenie jakim ją obdarował przy podawaniu wina było wyjątkowo nieprzyjemne. Nie wrogie czy nienawistne. Po prostu mogła odnieść wrażenie, że przeszywa ją wzrokiem na wylot i pali od środka.
- Hę? - poczuł jak drobna łapka zaciska się na jego udzie. Spojrzał na Fabia i uśmiechnął się kącikiem ust - Zazdrosny?
To on miał prawo czuć się zazdrosny! Fabio usiadł obok najzajebistszego samca w tej sali a przejmował się, że jakaś dziewucha usiadła na kolanach innego! Skandal!
- Lau, możesz zejść i usiąść przy stole jak wszyscy inni? Robisz zamieszanie, Króliku. - burknął dla zasady bo nie miał ochoty się wtrącać w nieswoje sprawy. Gdyby nie fakt, że widocznie przeszkadzało to innym to pewnie olałby temat całkowicie i zajął się czymś innym.
- Po prostu usiądźmy i pogadajmy jak cywilizowani ludzie. - wycedził już przez zęby. Nie żeby szczególnie zależało mu na jakiejś świątecznej atmosferze i tego typu pierdołach. Po prostu był tu żeby się przekonać co to jest w zasadzie ta Wigilia przed, którą ludzie na całym świecie dostają pierdolca. Tymczasem coraz to kolejne osoby dawały z siebie co mogły żeby rozjebać mu możliwość dowiedzenia się czegokolwiek. Zacisnął pazury na krańcu stołu, wbijając je nieco w polakierowane drewno. Oho, jeszcze jemu się zaraz dostanie opierdol od pana starszego, który chyba właśnie upominał tamtą ludzką dziewuchę.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Ryuuki Czw Sty 31, 2019 6:26 pm

Pytania na temat jego "zniknięcia nieco wprowadziły go w zakłopotanie. Co miał na to odpowiedzieć? "Nie nie wyjechałem, zamknąłem się w czterech ścianach laboratorium i zapomniałem o istnieniu bożego świata"? W sumie byłaby to najszczersza odpowiedź jakiej mógł udzielić, ale jednocześnie chyba nie byłoby toby dobrze odebrane towarzysko. Laboratoryjny No-life. Pokręcił przecząco głową
-Nic z tych rzeczy. Po prostu robiłem to co zawsze, ale złapała mnie wena twórcza i jakoś tak wyszło... Nie spędzałem zbyt wiele czasu w otoczeniu gdzie szłoby mnie spotykać.
Spróbował jakoś z tego wybrnąć nie wdając się w szczegóły. Ot... niby zwykła nudna praca, w sumie dla większości byłaby to nudna praca... to tylko on miał świra na punkcie doświadczeń genetycznych.
Zwierzaczek wyraźnie polubił Molly, widać jej przyjazna aura dobrze działała. Choć biedak nie był świadomy, że właśnie został nazwany jak wampir który dopiero co na niego na warczał. Uśmiechnął się lekko
-Nie wiem czy to najlepszy pomysł nazywać zwierzaka czyimś imieniem, wołanie go może być nieco kłopotliwe...
Podsumował, ale nie oponował za bardzo, jeśli Molly tak się podobało. To już był jej wybór, a zwierzak praktycznie był już jej własnością nawet jeśli jeszcze się nie domyśliła.
-Może to trochę wcześnie, ale może spojrzysz co on tam ma na kokardzie?
Zasugerował z z lekkim uśmiechem i jeśli dziewczyna zechce wziąć zwierzaka na ręce by zobaczyć co znajduje się na kopercie mały ją spróbuje polizać po poliku, ale grzecznie da sobie ściągnąć z szyi przypiętą go kokardy kopertkę. Wewnątrz była karteczka z odręcznym pismem. "Witaj Molly. Jestem małym Sergalem, lubię pływać w morzu i biegać. Lubię też jeść rybki. Ale chciałbym to robić z kimś jeszcze. Zaopiekujesz się mną? Obiecuję że będę grzeczny... o ile nie zapomnisz dać mi gryzaka, jeszcze swędzą mnie ząbki ;D"
Zwierzak w tym czasie będzie próbować niesfornie zajrzeć na stół obok Molly bo wyczuł jakąś potrawę której zapach mu się spodobał, spoglądnie na Molly i będzie próbować zwrócić jej uwagę. Pokazywał jakby na to "tam jest coś pysznego, zjemy to? Czemu nikt nie je tych dobrych rzeczy?" Nie bardzo rozumiał czemu nikt nie je chociaż pachniało bardzo dobrze.
Ryuukiego uwaga jednak zwróciła się na Hiro który mówił o tym ile to łączy ludzi i wampiry. Uśmiechnął się lekko na te słowa
-Właśnie po to by dowiedzieć się czym się różnimy, a w czym jesteśmy tacy sami jestem tutaj jako człowiek. I muszę stwierdzić, że jest to ciekawe doświadczenie, Hiro dono. Częściowo masz racje, pod wieloma względami ludzie są podobni wampirom, a istniejące różnice nie powinny psuć tej uroczystości. Szczególnie, że nieczęsto się zdarza zebrać tak barwne grono.
Odpowiedział spokojnie. Jakby też swoją wypowiedzią podkreślił fakt czemu został człowiekiem. Nie miał potrzeby zdradzania swojej rodziny. W zasadzie nie miał nic do niej... zwyczajnie jego natura badacza wzięła górę, a że zdarzyła się okazja jak jeden na milion postanowił zaryzykować. Czy Hiro zrozumie, że były wampir nie działał z pobudek przeciwstawiania się komukolwiek? Zapewne dla wielu był zwyczajnym zdrajcą, jednak mimo przyjęcia w szeregi łowców nie traktował tego jako akt przeciw rodzinie. Miał dostęp do laboratorium i pomysłów oświaty. Dla niego to była zwyczajna inspiracja dla eksperymentów które tak lubił. Ot poszerzenie możliwości. Ostatecznie wrócił jednak do rozmowy z jaszczurowatym wampirem. Superbohaterem? Zrobił niepewną minę
- Nigdy nie uznawałem się za żadnego bohatera, co najwyżej przypadkowo mi się zdarza natknąć na osoby które urozmaicają mój czas swoim towarzystwem. A to, że przy okazji przypadkiem pomagam... Nie jest to raczej zamierzone...
Może i dla Lukasa było to jak zbawienie, jednak dla Ryuu cała ta było tak naturalnym przebiegiem zdarzeń, że nie potrafił zrozumieć co w tym mogło być bohaterskiego. On zwyczajnie mało miał do czynienia z ludźmi których nie znał, ale chciał poznać ludzi więc przyjmował jako normę podobne wejście w interakcję.
No ale przynajmniej Lukas obiecał mu spotkanie kiedyś by pogadać, Wyszczerzył więc w zadowoleniu kiełki
-Gome ne, nie powinienem się tak ekscytować, ale sam wiesz co jest moim oczkiem w głowie. Jakkolwiek trzymam za słowo, miło będzie jeszcze pogadać.
Zaakceptował ową propozycję i na razie dał mu spokój, z resztą ten poszedł się witać z kimś innym. Faktem było, że sporo osób się zebrało, choć większość to były wampiry. Po drugiej stronie stołu zaczęło się nieco kotłować, na co Ryuuki patrzył kątem oka z rozbawieniem. U Kuroszów chyba nigdy nudno nie było. Rekinowaty nie miał nawet chwili spokoju.
-Chyba nie najgorszym pomysłem było tu wpaść, jest póki co dosyć wesoło.
Znów spojrzał na Molly na której kolanach nadal się wiercił zwierzak.
Ryuuki

Ryuuki

Krew : Dawny Wampir
Zawód : Dziennikarz, Nieoficjalnie- Naukowiec
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Ktoś chętny służyć?


https://vampireknight.forumpl.net/t1673-kagetsu#35067 https://vampireknight.forumpl.net/t1725-kagetsu

Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Molly Pią Lut 01, 2019 11:27 pm


Ferg(trochę), Hiro, Ryuu, Lukas, Nea
Ciemnowłosa dziewczyna z powagą i satysfakcją spoglądała jeszcze przez chwilę na Rekina mając nadzieję, że sobie to zapamięta. Kompletnie oderwana od tego co dzieje się dookoła, nawet nie przepuszczała, że sam przewodniczący zechce do niej podejść, a co więcej dotknąć. Nic więc dziwnego, że w chwili gdy zimna dłoń oparła się o jej ramię a z tyłu usłyszała głos, niemal nie podskoczyła. Automatycznie i szybko obróciła twarz w stronę wampira nie mogąc powstrzymać się od chęci ucieczki przed jego dotykiem. Wydawał się on taki brudny, zły, wręcz ociekający paskudną energią, która mogła pochodzić tylko od kogoś zepsutego do szpiku kości.
Proszę mnie nie dotykać.
Oburzyła się przechylając bardziej na stronę Ryuukiego. Chociaż zareagowała na ten dotyk zupełnie jak na atak bezdomnego, to gdzieś w głębi duszy doskonale wiedziała, że na tym jej odpowiedź się skończy. To nie miejsce i pora żeby zaczynać z kimś takim. Nawet wolałaby żeby starzec jej nie zapamiętał bo to oznaczało jedynie problemy. Na szczęście po krótkiej chwili, która i tak trwała wieczność, odszedł do reszty swoich ziomków.
Łowczyni odetchnęła z ulgą.
Tak, Molly.
Zaczesała kosmyk włosów za ucho czując w gardle istną pustynię. Do tego policzki zaczęły strasznie ją piec. Musiała szybko się czegoś napić a że najbliżej stał sok to za jednym zapachem wypiła pół szklanki. Lukas w przeciwieństwie do starego wampira wyglądał na miłego i niegroźnego. W dodatku znał Ryuu więc rozmowa z nim nie mogła należeć do niczego złego.
To raczej nie jest możliwe. Studiuje zaocznie i mieszkam w Yokohamie więc może kiedyś gdzieś się minęliśmy.
Trochę mało prawdopodobne żeby ktoś zauważył ją w tłumie ludzi. Niczym się nie wyróżniała. Ani jej wygląd ani ubiór nigdy nie zwracał uwagi więc szanse na taką możliwość były małe.
Tak, można tak powiedzieć.
Uśmiechnęła się szczerze zapominając o całym procederze z przewodniczącym. Zajęta rozmową z chłopakami nie zwracała uwagi ani na to gdzie przebywa ani z kim rozmawia. Gorsze było to, że Nea po incydencie wstała od stołu i poszła chyba w kierunku toalety bez słowa.
Nie musisz się kryć. Daj spokój.
Skoro większa część towarzystwa to wampiry, nie ma sensu zakrywanie dłonią ust. Zęby to jedna z cech charakterystycznych gatunku i takie (trochę nieudolne) krycie się, można zostawić na przechadzki po mieście. Przy Molly Lukas mógł mówić swobodnie. Nie ucieknie z piskiem, że właśnie widzi potwora, spokojnie.
Ja?
Spojrzała niepewnie na Ryuu kiedy ten zaproponował jej przeczytanie drobnej linijki tekstu. Zrobiła to bez najmniejszego trudu najpierw biorąc malucha do siebie. Przez jego chęć wylizania jej policzka musiała odrzucić głowę do tyłu. Ktoś zerknął na jej szyję w tym momencie? Miejmy nadzieję, że nie!
On jest mój? Naprawdę?
Jej oczy zrobiły się jakby większe a na twarzy zagościł szeroki uśmiech. Jeszcze nigdy nie dostała zwierzęcia a co dopiero tak niezwykłego. Z radości i w chwilowej euforii pocałowała Ryuu w policzek natychmiast zajmując się swoim nowym, małym przyjacielem.
Jest piękny i chyba głodny. Zaraz Ci coś znajdziemy.
Pogłaskała jeszcze raz maluszka kompletnie nie zwracając uwagi na zahipnotyzowanego Fergala.
Jak myślisz, mogę mu coś dać pod stołem? Jest tyle wolnych talerzyków. Można położyć jeden przy nodze i nałożyć mu jakiejś ryby. W końcu to wigilia i jest ich sporo.
Pocałowała czubek główki futrzaka cały czas głaskając jego grzbiet.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Sala wigilijna - Page 2 Empty Re: Sala wigilijna

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach