Kancelaria prawna

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Czw Kwi 02, 2015 10:11 pm

Może obwiązki były jedynie przykrywką do tego, co ukrywał przed żoną? Nigdy nic nie wiadomo z mężczyznami, a już na pewno nie z takimi pewnymi siebie i wyniosłymi, którzy czasami traktują swoją żonę jako ozdobę, mającą pomóc w interesach. Wiadomo, pokaże się to tu to tam na jakimś bankiecie u boku z tak piękną i towarzyską kobietą. Tyle że Vivien marnowała się na takich sztywnych przyjęciach o wiadomych celach, jakie musieli osiągnąć. Na dobrą sprawę, to taka żona głowy rodu nie ma zbyt ciekawego życia, jeśli wampir faktycznie nie potrafi rozgraniczyć tych dwóch funkcji i ról. Kyubi przecież również był głową rodu, miał sporo wyjazdów i interesów. Czasami wracał bardzo zmęczony, ale chwila u boku żony wystarczyła by odżył. Cóż, tak przynajmniej było kiedyś, na samym początku, gdy Nadirze jeszcze cośkolwiek zależało na ich małżeństwie.
Wampirowi nie umknęły jej myśli, jakie przypadkiem „wymknęły” się Vivien spod władzy. Musiała myśleć teraz nie tylko o sobie i swoim związku, ale także córce, która wciąż przecież dorastała. Gdyby doszło do rozwodu, musiałaby także myśleć o tym, co się stanie z ich dzieckiem. Walka między rodzicami o dziecko zawsze jest trudna, szczególnie dla samego dziecka. Wampirzyca na pewno wiedziała, że miałaby ciężką przeprawę z Ethanem i potrzebowałaby pomocy z zewnątrz, żeby wywalczyć całkowite prawo do Elyse. W końcu to ona zajmowała się córką przez cały ten czas, a Ethan… jego właściwie nigdy nie było.
– Daj spokój. Dla córek ojciec zawsze jest najważniejszy pod słońcem. Niczym idol. Pierwszy mężczyzna w życiu. Nigdy nie zapomnie tego, jak wygląda, nie zapomni tego, co robił dla niej, mimo tego, że pewnie rzadziej przy niej bywał niż faktycznie tego potrzebowała.
Wyczuwał, że potrzebowała jakiegoś wsparcia. Nie bez przyczyny przecież pomyślałaby o tym, znając zdolności Kyubiego. A przecież nie od dziś go znała.
– Nie, Vivien. Wiesz, że ucieczka nic Ci nie da. Znajdzie Cię nawet pod ziemią, gdyby tylko zechciał. Pytanie brzmiałoby wówczas, czy chciałby. Staw temu czoła i pójdź za głosem serca. Od dawna chyba tego nie robiłaś.
Nie zareagował na jej ostrzejszy ton głosu. Miała prawo się zdenerwować i unieść. W końcu wampiry miewały silniejsze emocje niż ludzie. Nawet oni posiadali uczucia i słabości, a sama Vivien była na wytrzymałości. Cała ta sytuacja ją przecież przytłaczała. Kyubi nie miał jednak złotego środka. Nie miał gotowej recepty, jaka mogłaby jej pomóc od ręki.
– Istnieje.
I tyle. Nie mógł przecież zdradzać Rady, ani członków. Przewodniczącym był przecież Hiro, a on… był bardzo bliskim przyjacielem rodu Kuroiaishita. Niech zatem nikt się nie dziwi, że Rada patrzy przez palce na poczynania burmistrza. A oni sami nie mogli nic poradzić. Poza tym pozostali członkowie Rady jakby się… wykruszyli. Zostało ich może z troje…
Nie miał nic przeciwko temu, że ucałowała go w kącik ust. Przyjął to z chęcią. Ba, nawet nastawił się do zmierzwienia włosów. Co prawda teraz miał krótkie włosy… ale szybko odrosną. Zapuszczał je znów!
– Mogłabyś tak robić częściej.
Uśmiechnął się do niej frywolnie, jakby cofnęli się w czasie o te kilka dekad i nie istniało nic poza nimi. Naprawdę nic się wówczas nie liczyło, nawet to, że była przywiązana do swojego stwórcy. Czasami żałował, że dał jej tak łatwo odejść. Kiedy ma się cenną osobę, nie powinno się jej wypuszczać z rąk. A Vivien tak zgrabnie prześlizgnęła mu się między palcami…
– Wiem, że to Twoja córka. Zaproponowałem tylko pomoc, a nie adopcję. Spokojnie, Vivien. Nie zamierzam Ci jej zabierać.
Odniósł wrażenie, że zaczyna kurczowo trzymać się córki, jakby żyła już tylko dla niej. A sama była przecież taka młoda! Powinna zacząć też myśleć o sobie, a nie tylko o Ethanie czy Elyse. Miała tak wspaniałe serce, a żadne z nich nie potrafiło tego docenić. Nawet Kyubi swego czasu.
Gdy wreszcie zanurzyła się w jego ramiona, otoczył ją mocno i przycisnął do swego chłodnego ciała. Jedną dłonią wodził bezpiecznie po jej plecach, a drugą głaskał jej wiśniowe włosy. Zaśmiał się wreszcie pod nosem, zaczynając bawić się tymi pasemkami.
– Pamiętam, jak miałaś piękne, różowe włosy. Twój róż i mój fiolet doprawdy się krystalizowały.
Zawsze lubił długie włosy u kobiet. Oczywiście najbardziej ubóstwiał blondyneczki, ale długie włosy to też podstawa! Bawił się nimi, dotykał, czasem szarpał, gdy kochał się szalenie z jakąś kobietą od tyłu…
A już po chwili zaczęła drżeć i po prostu rozpłakała się! Kyubi nie lubił kiedy kobieta przy nim płakała i okazywała swoją słabość. To dlatego, że głupiał i po prostu nie wiedział, co robić. Tym razem nie było inaczej. Milczał, ale nie przestawał jej do siebie przytulać, podświadomie wyczuwając, że po prostu tego potrzebowała.
– Dawno nikt Cię nie przytulał, co? Dawno nikt nie traktował Cię z taką czułością, na jaką zasługujesz. Zawsze wydawałaś mi się niezwykle krucha.
Nie komentował nic o jej płaczu. Nie tylko dlatego, że go o to poprosiła, ale głównie dlatego, że naprawdę nie wiedział, jak zareagować. Taki stary wampir, a głupiał na widok kobiecych łez!
Później nastąpił mały przerywnik… Wampir zaczął grać. Pierw sentymentalny badziew, a później naprawdę dał metalowego czadu, skoro Vivien sobie tego zażyczyła. Nie mógł powstrzymać się przed śmiechem, gdy tylko usiłowała do tego tańczyć i utrzymać jako taki rytm! Przekomiecznie to wyglądało, ale przynajmniej wreszcie zdołała się uśmiechnąć. Gdy skończył, jego grę zamienił wieża stereo, z której popłynęły jakieś skoczne kawałki rock and rola. Znów siedzieli obok siebie na kanapie. Nie przeszkadzało mu to, że wampirzyca była pijana. Przywykł do tego. Nie raz ją widział w takim stanie. Nie raz niósł ją później na plecach, rozbierał i kładł do łóżka.
– Wiesz, jeśli za tym tęsknisz, to wyjedźmy, zaszyjmy się w jakimś hotelu, zaszalejmy!
Propozycja pół żartem, pół serio. Spoważniał wreszcie i zajrzał w jej akwamarynowe oczy, które czasami ciskały iskrami, gdy się potrafili kłócić. Później jednak przemieniały się szybko w głębiny namiętności… A wystarczyło odpowiednio ją dotknąć. Podarować trochę czułości. Czy Ethan to potrafił? Dać, a nie tylko brać?
Chwycił wreszcie Vivien za dłoń i przyciągnął ją do siebie, wpijając się w jej soczyste wargi. Szybko chwycił delikatnie w zęby jej dolną wargę i zaczął delikatnie ssać. Druga dłoń spoczęła na lędźwiach i przyciągnęł ją nieco do siebie.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Vivien Czw Kwi 02, 2015 11:37 pm

Nie brała pod uwagę rozwodu. Takie myśli nie śmiały jej przejść nawet przez głowę, chociażby przez wzgląd na to jak długo czekała i jak wiele musiała poświęcić, aby znaleźć się w miejscu, w którym obecnie przebywała. Oczywiście nie wzięła pod uwagę, że nawet jej może zdarzyć się małżeński kryzys jaki przeżywała, naiwnie uznając, że na pewno nic takiego nie będzie mieć miejsca, nie w jej przypadku. Prościej mówiąc, po prostu nie chciała brać rozwodu, bo nadal tliła się w niej nadzieja, że będzie lepiej... Kiedyś był to płomień nie do ugaszenia, nikt nie przemówiłby Vivien do rozsądku, że może być inaczej, lecz teraz ogień zaczął przygasać. Klęła w myślach dzień, w którym zgodziła się na ponowny przyjazd do Japonii. Nie cierpiała tego miejsca. Nienawidziła go! Chciała jak najszybciej wrócić do ukochanej Francji i zaszyć się w pieleszach rezydencji, wiedząc, po prostu WIEDZĄC, że tam będzie inaczej, będzie lepiej. Miałaby niejaką kontrolę nad tym co robi Ethan, gdzie wyjeżdża, nad częstotliwością ich wspólnych spotkań - wszystko byłoby łatwiejsze. Tutaj, w Japonii, była odseparowana od każdej działalności męża, a nawet od niego samego... Czuła się jak w więzieniu, do którego dobrowolnie dała się zaprowadzić i przeklinała samą siebie, że nie stawiała większego oporu.
Dopiero kiedy Kyubi odpowiedział jej o zafascynowaniu córek ich ojcami, uprzytomniła sobie o czym tak naprawdę pomyślała. Zagryzła wargę, mruknąwszy pod nosem ciche "k*rwa", jeszcze mocniej drapiąc skórę głowy palcami. Ta jego przeklęta moc naprawdę dawała się we znaki, zwłaszcza podczas czyiś załamań, gdy przez umysł przemykało tak wiele myśli, tak wiele wątpliwości. Nie skomentowała jednak wywodu wampira, zerkając na niego kątem oka zza kurtyny czerwonych włosów, dopiero chwilę później. Pójść za głosem serca? Jak na zawołanie, jej komórka znowu zawibrowała, sygnalizując nadejście wiadomości. Sięgnęła po telefon niespiesznie i z wyraźnym niesmakiem, odczytując smsa. Zaśmiała się ironicznie pod nosem, spoglądając znów na Kyubiego.
- Ethan. - powiedziała krótko, co mogło dać mu już jasny obraz sytuacji. Wymieniła z mężem parę wiadomości i odrzuciła telefon z powrotem na kanapę z jeszcze bardziej skotłowaną głową niż przed chwilą. Ona czekała na niego tyle czasu, więc niech i on poczeka na nią dłuższą chwilę. Jestem zajęta... Piekielnie zajęta. Kolejna butelka zatrzęsła się niebezpiecznie, lecz widząc to, Vivien odetchnęła głęboko i rozmasowała pulsujące skronie. Machnęła wymijająco dłonią na wzmiankę, że Rada faktycznie istnieje, nie mając zamiaru drążyć tematu. Może faktycznie istnieli... Lecz tylko na papierze, z czym wampirzyca nie chciała nawet polemizować. Niech istnieli, lecz milej by było, gdyby zaczęli jakkolwiek działać, w związku z rozprzestrzeniającą się anarchią.
Zaśmiała się rozbawiona na wzmiankę o częstszym mierzwieniu włosów, dlatego poczochrała mu czuprynę nieco mocniej. Pokręciła jednak głową na jego następne słowa.
- Nie o to mi chodziło. Po prostu... A zresztą. Może jednak to ja miałam mylne postrzeganie własnego charakteru... - mruknęła. Faktycznie, w poprzednim stwierdzeniu chodziło jej raczej o silny, wbrew pozorom, charakter Elysi, który po części odziedziczyła po matce, a co za tym idzie, nawet długą nieobecność ojca córka przyjmie z rozwagą i zrozumieniem, podobnym do tego od Vivien, lecz Kyu opacznie to zrozumiał. No cóż, nieporozumienia zdarzają się nawet najlepszym przyjaciołom, którzy mogliby porozumiewać się bez słów.
- Och, daj spokój, ten róż był okropny. - powiedziała oburzona jeszcze nim targnęły nią emocje. Co się potem stało - wiadomo. Podniosła na Kyubiego wilgotne jeszcze od łez oczy, lecz szybko uciekła wzrokiem w bok na wzmiankę o jej kruchości. Gdyby tylko wiedział jak blisko był odkrycia jej "małego" sekretu...
- Bo byłam kiedyś krucha... Nadal jestem... Wewnętrznie. - odparła głucho, poprawiając włosy. Nie miała zamiaru temu zaprzeczać, właściwie - po co miałaby to robić? Kyubi znał ją jak mało kto i o niemal wszystkich słabościach Vivien również zdawał sobie sprawę, a ta była jedną z nich. Nie zamierzała teraz udawać, że tak nie jest. Wystarczająco długo to robiła.
Och, no ba, że próbowała tańczyć do tych mocnych brzmień! Co prawda, wychodziło jej to co najmniej pokracznie, tym bardziej przez buzujący w jej krwiobiegu alkohol, lecz kto by się tym przejmował?! Chciała się rozluźnić, a przede wszystkim rozluźnić tę napiętą i ponurą atmosferę, której po części była sprawczynią. Nie chciała, aby ich pierwsze od dawna spotkanie miało tylko i wyłącznie wydźwięk rozterek, marudzenia, problemów i płaczu. To nie było w stylu Vivien martwić się tak długo i tak głęboko... Lecz w końcu dała ujście prawdziwym emocjom, które nią targały, starając się teraz odreagować je w bardziej przystępny dla obojga sposób. Czy się powiodło? Skoro oboje się śmiali - jak najbardziej!
Znów zaśmiała się perliście na propozycję wampira, odchylając do tyłu głowę.
- No jasne! Pytanie czy ty tego chcesz? - odparła rozbawiona, choć spoważniała natychmiastowo, kiedy wyczuła, że i Kyubi przestaje żartować i wpatruje się w jej oczy. Był tak blisko, tak niebezpiecznie blisko... Nim się spostrzegła, już była w jego ramionach, całując z nim żarliwie. Wyrwała delikatnie wargę z kłów wampira, wpijając ustami w jego usta i, och my, my, siadając mu okrakiem na kolanach, niemal przyciskając ciałem do jego ciała. Coś z tyłu głowy mówiło jej, że to niewłaściwie, że tak nie powinno być... Ale, cholera, była spragniona czyjejś bliskości, uwagi, czegokolwiek, a Kyu... Kyu ją rozumiał i ufała mu, choć tak pokręcone i burzliwe były ich losy. Oderwała się od niego po chwili, oddychając szybko przez usta - co za głupi nawyk. Przypatrywała mu się przez chwilę... i skamieniała, dopiero teraz uświadamiając sobie jak idiotycznie to musiało wyglądać. Niczym wykorzystująca okazję do zaspokojenia własnych podniet ladacznica, w dodatku pijana! Dokładnie jak jedna z tych kobiet, od których chciał uciec przez tyle czasu Kyubi...
- Kyu, ja... nie... - oho, tłumacząca się, pijana Vivien - strach się bać. - Nie myśl sobie, że wykorzystuję sytuację, bo tak nie jest, znaczy się, może trochę jest, ale to przez ten alkohol, ja nigdy bym nie pomyślała, żeby podłożyć ci w ten sposób świnię czy coś, bo ja naprawdę nie chciałam, ale to mogło tak wyglądać i tak mogłeś sobie pomyśleć, bo zachowuję się jak jakaś napalona szesnastolatka z chcicą, o których tyle mówiłeś i mogłeś tak to odczuć, za co przepraszam, naprawdę nie chciałam, jestem taka głuuuuuupiaaaaaaa! - paplała jak najęta, wyjąc na sam koniec rozpaczliwie i chowając twarz w dłoniach z zażenowania. No, masz babo placek.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Pią Kwi 03, 2015 12:10 am

Kyubi też przez jakiś czas sądził, że jego obecne małżeństwo będzie niezniszczalne, skoro był pewien tego, co robi. Nie przewidział jednak tego, że jego szanowna małżonka wreszcie się zmieni, a raczej pokaże swe prawdziwe oblicze. Nie musiał długo czekać, wystarczyło to, że na świecie pojawiła się ich córka, a wampirzyca zmieniła się w prawdziwą krwiopijczynię. Teraz wystarczyło unieważnić ten cały, śmieszny związek i czerpać radość z wolności! Tak, siedząc tak z Vivien i patrząc na to, jak cierpiała w związku bez przyszłości z mężczyzną u boku, który na dobrą sprawą pojawiał się tylko wówczas, gdy miał ochotę, zrozumiał, że jego życie nie ma żadnego sensu ze stałą kobietą! Na co mu żona?! Na co mu taka odpowiedzialność i kotwica, która sprawi, że statek pójdzie na dno?! Nie zamierzał tak kończyć! W ogóle jakie diabły podkusiły go na jakiś szalony ślub? Nie dla niego takie zabawy w domu! Nabawił się już w dobrego męża i przykładnego ojca oraz odpowiedzialnego głowę rodu. Czas na zabawę! Sophie na pewno ucieszy się na myśl, że Kyubi wreszcie zmądrzał i odczepi się od Nadiry, porzucając ją. Musiał jedynie przygotować papiery rozwodowe, które zamierzał jej później wysłać tradycyjną, pieprzoną pocztą! Na pamiątkę może wysłać jej obrączkę.
Poczekał, aż wampirzyca skończy romansować ze swoim mężem, który najwyraźniej powrócił w niełaskach do Japonii. Cóż, ciekawe tylko co na to wszystko Vivien. Możliwe, że miała jeszcze większy mętlik w głowie, niż dotychczas. Była przecież święcie przekonana, że wampir naprawdę traktuje ją jak powietrze. A tutaj trach! Nagle powraca.
– Jeśli chcesz, to wracaj do niego, Vivien.
Teraz to on powiedział nieco ostrzejszym tonem głosu niż początkowo zamierzał. Skoro już raz wybrała Ethana, dlaczego i teraz miałaby tego zrobić? Zresztą, nie powinno go to przecież obchodzić. Był przeszłością Vivien, tak jak ona jego. A to, że ich ścieżki od czasu do czasu krzyżowały się, wpadali na siebie i odczuwali silne przyciąganie ku sobie, o niczym przecież nie świadczyło. Owszem, uwielbiali lądować wspólnie w łóżku… nie raz i nie dwa im się zdarzało to. Ale odkąd była z Ethanem… cóż, posochoty.
– Zostawmy temat dzieci. Mam ich tyle, że czasem mam wrażenie, że wyssą ze mnie wszystkie pieniądze.
To był bardzo niebezpieczny temat! Wolał go nie podejmować zbyt często. A czasami naprawdę nie mógł pozbyć się wrażenia, że córki trzymają się ojca wyłącznie dla jego pieniędzy, sławy i zwyczajnie na nim żerują. Może oprócz Erici, która była jeszcze za młoda, żeby zrozumieć pewne sprawy.
– Kiedyś? Czyżby kryła się za tym jakaś dłuższa historia?
Nie miał pojęcia przecież, jak bliski był prawdy. Za tym kryła się historia! I to jaka! To by wiele wyjaśniło, a tak? Choć nigdy nie ukrywał, że czasami miał wrażenie, że zachowuje się jak człowiek i ma ludzkie słabości.
– Naprawdę pytasz o to mnie? Czy chciałbym?
Uniósł brew, spoglądając na nią przeszywająco. Dało się wyczuć, że atmosfera nieco stężała. Kyubi nieco „zmienił się”, założył inną maskę. Maskę zdobywcy, ale przybrał także obronną pozę. Nie mógł przecież pozwolić sobie na to, by zatopić się w przeszłości, by wymieszać ich przeszłość z teraźniejszością, bo wiadomo jak to się skończy. I tak ostatecznie wybierze miłość swego życia, swego stwórcę – Ethana. Choćby ranił ją na wiele różnych sposób, psychicznie i fizycznie, będzie jedynym.
Nie powinna mu ufać. To mogło ją zgubić. Gdy szło o kobiety, Kyubi stawał się wręcz nieobliczalny i był zdolny do wszystkiego. Byle dostać to, czego pragnął. A przecież pragnął Vivien… Czy ona zdawała sobie z tego sprawę? Czy również chciała, by wampir ją pożądał?
Jeszcze raz wpiła się w jego wargi, smakując ich. Gdy tylko usiadła na nim okrakiem, jego dłonie poszły w ruch. Jedną wciąż obejmował Vivien, przyciskając do siebie, jakby nie chciał, żeby mu się wyrwała. Drugą chwycił ją za podbródek, gdy znów wpijał się lubieżnie w jej usta. Tak, pragnął ich. Mimo że minęło tyle lat! Mimo że nie raz pieprzyli się ostro po kłótniach! Namiętność wciąż mogła wybuchnąć między nimi. I gdy już miał wsunąć dłoń pod jej sweterek, by dotknąć delikatnej skóry kobiety, cofnęła się. Aż jęknął… Tak dawno nie był z żadną kobietą! Od kilku miesięcy… Nie wspominając już o tym, że jego życie seksualne z własną żoną właściwie już nie istniało.
– Nie tłumacz się, Vivien. Czuj. Nie myśl. Reaguj. Idź za głosem serca i poddaj się wreszcie własnej namiętności.
Znów mocno ją do siebie przycisnął, nie puszczając. Uniósł wampirzycę nieco, przenosząc się nieco na inną płaszczyznę – na stolik. Zrzucił z niego wszystko jednym ruchem. Butelki z alkoholem potoczyły się po podłodze. Substancje wylały się na dywan, a ostry zapach sherry i whisky unosił się w powietrzu. Szklanki także spadły z hukiem. Jedna zdołała nawet pęknąć na dwie części, które potoczyły się w dwie różne strony. Dwie, idealne cząstki tego samego, oddalone od siebie… Czyżby to coś symbolizowało?
Kyubi chwycił delikatne nadgarstki wampirzycy i umiejscowił je nad głową. Ponownie zanurzył wargi w jej ustach, spijając z nich wszelkie protesty, jakie mogłyby się pojawić. Nie chciał, żeby myślała o tym, co będzie później, jutro, czy za rok. Chciał, żeby skupiła się na tym, co tutaj i teraz. Wampiry miały przecież tyle czasu, a nie potrafiły cieszyć się teraźniejszością!
– Poddaj się własnej namiętności. Przypomnij to sobie. Tchnę w Ciebie życie na nowo.
Zaklinał ją pieszczotliwymi słowami. Kusił. Jego wargi były już przy jej uchu i schodziły coraz niżej delikatnymi pocałunkami. Chłodne powietrze pieściło jej szyję.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Vivien Pią Kwi 03, 2015 1:19 am

Zmierzyła go przeszywającym wzrokiem, gdy odniósł się do niej z takim chłodem. Wystarczająco znosiła już tę Antarktydę ze strony Ethana, nie potrzebowała kolejnej jej dawki ze strony Kyubiego, naprawdę! Mógł sobie tego oszczędzić, lecz po części też wiedziała do czego pił. Cóż, miał prawo, lecz w obecnej sytuacji było to całkowicie zbędne.
- Daruj sobie zgryźliwości, Kyu. - burknęła, mrużąc nieprzyjemnie oczy. O tak, powtórka z ich zamierzchłych czasów; wciąż umiała się tak piekielnie złościć jak niegdyś, co nie zawsze kończyło się dobrze dla wampira. Była niczym wulkan - nagły i niepowstrzymany i rzadko co potrafiło ostudzić jej gniew. Tym razem utrzymała nerwy na wodzy, powracając do suchej wymiany wiadomości z mężem. Zaszczyci go swoją obecnością, a i owszem, lecz zdecydowanie nie popędzi na spotkanie na łeb na szyję, zostawiając wszystko. Była w pewien sposób urażona, że nie odzywał się do niej przez tak długi czas, co nie zdarzało mu się NIGDY, jak długo by nie był na delegacjach. Rozumiała jego pracę, rozumiała wszystko, poważnie, lecz była jego żoną, jego opoką, jak mówił, najważniejszą kobietą w jego życiu - dlaczego więc nie dał znaku życia wcześniej, choćby poprzez głupiego smsa? To dotknęło ją najbardziej.
Spojrzała na Kyubiego krótko, kiedy dopytywał o jej historię. Wzruszyła obojętnie ramionami, gryząc wargi z zakłopotania. Co miała mu powiedzieć? Nie chciała ujawniać się w ten sposób, bojąc się, że to może zaważyć na ich relacjach. Wampiry nie odnosiły się z szacunkiem do ludzi, a zwłaszcza do Dawniej Ludzi, więc cóż też mogliby sobie pomyśleć o eksperymencie, takim jak ona? Sztucznym poziomie B? Oczywiście wieść o dokonaniu Ethana obiegła świat, lecz personalia samego królika doświadczalnego pozostały nieznane, i może tak było lepiej.
- Możliwe. - odparła tylko. Tak wyminięty temat powinien skutecznie zniechęcić Kyubiego do jego dalszego drążenia, a przynajmniej tak sądziła.
Bez większego trudu dostrzegła zmianę w postawie wampira i to również przyczyniło się do spoważnienia Vivien. Zaśmiała się w duchu. No tak, zapomniała, że w jakiejkolwiek relacji nie byłaby z Kyu, był on zdobywcą. Lubił otaczać się pięknymi kobietami, a zwłaszcza takimi, które go pociągały, a ona taką (stety, niestety) była. Nie ukrywała również, że chciała być dla niego tą, przed którą przestałby udawać, przestałby przebierać w maskach, lecz jak bardzo by się nie starała, tak zawsze kończyło się to fiaskiem. Nie potrafiła zrozumieć co robiła źle lub raczej dlaczego on sam nie potrafił zaufać JEJ, może tak naprawdę jej nie lubił jako osoby? Dlaczego również tak jej na tym zależało? Cóż, bo wbrew pozorom, widziała w wampirze osobę, której można było zaufać, jak naiwne nie byłoby to stwierdzenie. Czasem wydawało się Vivien, że cała ona była niesamowicie naiwna, pod każdym możliwym względem, próbująca dostrzec w KAŻDYM odrobinę dobra.
Spoglądnęła na niego spomiędzy palców, kiedy jęknął, lecz wypowiedziane słowa dotarły do niej jak gdyby z dziwnym opóźnieniem. Znów nim się spostrzegła, leżała na stoliku, unieruchomiona. Poczuła również zapach sherry, które rozlało po podłodze; och, dlaczego wszystko dochodziło do niej tak powoli? Głos serca? Namiętność? Zacisnęła swoje uda oraz dłonie w pięści, wpatrując się w Kyubiego zamglonym wzrokiem, oddając po chwili pocałunek. Było jej dziwnie ciepło, a to rozchodziło się po całym jej ciele przyjemnie, tak dawno tego nie czuła. Nawet chłodny oddech wampira nie zniwelował tego uczucia, jednak...
- Kyu, przestań, proszę... - wydukała cicho, niepewnie, odwracając głowę w bok, aby uniknąć jego wzroku. Jak to wytłumaczyć? Strach - po prostu. Bała się właśnie tego, co mężczyzna próbował w niej rozbudzić i jak mogłoby się to skończyć. Wiedziała, że gdyby dała się ponieść chwili, pokój wyglądałby jak po przejściu armagedonu. Wszystkie swoje potrzeby, jakiekolwiek by one nie były, skumulowała w sobie i rozbudzenie ich tak nagle nie byłoby właściwym pomysłem, a przynajmniej tak zdawało się Vivien. W niezrozumiały dla siebie sposób pragnęła Kyubiego, wiedziała, że dałby jej ukojenie, wiedziała jak na siebie działali, mimo tego, że nic ich już nie łączyło. Czysta chemia jaka istniała między nimi nie znikała nawet po upływie tylu lat, ale jej rozsądek... Tak, ten cholerny rozsądek podpowiadał, że ciągnęło ich tylko to. Straszne rzeczy działy się w głowie naszej biednej, niezdecydowanej Vivien. Jęknęła nawet głucho i cicho, choć może to też z narastającego podniecenia, które chciała stłumić?
- Nie przypuszczałam, że... Stanę się obiektem twojego cholernego, grzesznego uwodzenia, ty... łosiu. - zaśmiała się dość nerwowo, przygryzając dolną wargę.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Pią Kwi 03, 2015 9:16 am

Ale kiedy wampirzyca się zirytowała i zareagowała nieco ostrzej niż zamierzała, to miała ku temu prawo. Tak, to się nazywa kobieca logika! Im może uchodzić to bezkarnie, ale mężczyzna powinien zachowywać najprzykładniej, a każde zachowanie oddalające się od normy wyznaczonej przez daną kobietę, było traktowane jak największe przestępstwo.
– Nie jestem zgryźliwy. Jeśli chcesz, to do niego idź.
Proste! Ale czy na pewno chciała być na każde jego zawołanie i przychodzić tylko wówczas, gdy on tego potrzebował? Bo przecież nie mogła liczyć na wzajemność. Był wiecznie zajęty, załatwiał sporo spraw. Ale prawda… między nimi szybko dochodziło do takich spięć. Szczególnie, że oboje byli niezwykle uparci! Zawsze między nimi iskrzyło, czasami nawet dosłownie… Nawet w tej chwili dało się wyczuć dawne napięcie. Szybko jednak potrafili się pogodzić, przelać swoje złości na inną sferę ich wspólnego życia. Pasowali do siebie pod każdym kątem. Gdyby tylko do wampira wcześniej dotarło, co straci w nadchodzącej przyszłości, zabrałby ją do Vegas na szybki ślub, żeby nigdy więcej nie mogła mu zwiać.
– Wyczuwam, że kryję się za tym większa historia.
Nie ustępował, jednak nie spotkali się przecież po to, aby rozmawiać o jej przeszłości. Aczkolwiek ten ludzki aspekt wampirzycy byłby dość ciekawy. Przynajmniej wiedziałby, dlaczego zawsze odnosił wrażenie, że jest taka krucha, czasem wręcz ludzka. Jej serce biło czasami inaczej, niż wampirze. Jakby raz na jakiś dłuższy czas chciało przypomnieć sobie, jak to było będąc ludzkim sercem. Nie oceniałby jej w inny sposób tylko dlatego, że kiedyś była człowiekiem. Teraz zyskała dar nieśmiertelności i ze śmiercią było jej do twarzy. Cóż, przynajmniej rozumiałby, dlaczego Firanze była poziomem D, choć była siostrą Vivien…
W pewnych momentach ich wspólnego życia, Kyubi przestawał udawać, przestawał nosić maski i był sobą. Szybko odkrył, że go to przeraża, że zaangażował się zbytnio w ich związek, który przerodzić się mógł w coś poważniejszego. Wówczas nie był na to gotów. Wolał cieszyć się wolnością, do jakiej teraz go ciągnęło. Cóż, spotkał na swej drodze dwie kobiety, a wybrał nieodpowiednią. A wystarczyłoby, że posługa Testaemtna i pójdzie w ślady Ethana.
Percepcja Vivien była dziś mocno opóźniona, choć może to była w dużej mierze wina alkoholu, jaki wcześniej spożyli. Nie dobierał się do niej poniżej pasa, wiedział, że to mogło ją przerazić na tyle, że naprawdę by zwiała, szamotana wyrzutami sumienia. Nie chciał, żeby ich miała. Wolał, aby podjęła decyzję świadoma wszystkiego, nawet jeśli miałaby go odrzucić. Właściwie to był na to nastawiony. Już kiedy ją pocałował, liczył się z tym, że wymierzy mu ostre uderzenie w twarz. Nie zachowywał się jednak jak zwierzę, nie wymuszał na niej niczego. Sama przyjęła jego pieszczotliwy, ale namiętny pocałunek. Usiadła na nim nawet okrakiem, poddając się temu krótkotrwałemu wybuchowi namiętności. Żałował jedynie, że trwało to tak krótko.
– Co mam przestać? Całować Cię tak?
Spytał retorycznie, chwytając delikatnie za podbródek wampirzycy. Nakierował jej twarz w swą stronę i zatopił się ponownie w jej usta. Zanurzył język głębiej, tańcząc wokół języka wampirzycy. Kłem chwycił dolną wargą i zaczął ja delikatnie ssać, po to by zaraz przejechać po niej językiem.
– Czy może przestać dotykać Cię w taki sposób?
Druga dłoń, która nie trzymała nad głową Vivien jej nadgarstków, wylądowała na jej twarzy. Delikatnie wodził palcami po skórze wampirzycy, schodząc niżej, ku jej szyi i wreszcie wskazującym palcem przejechał po swetrze, między piersiami, po brzuchu, aż do krawędzi jej spodni. Wreszcie jego dłoń zanurzyła się pod materiał bluzki i delikatnie muskał skóry brzucha.
– Mam przestać, Vivien? Czy może chcesz więcej?
Jego wargi już obsypywały drobnymi pocałunkami jej dekolt. Oczywiście unikał jej piersi. Chciał, żeby pragnęła, by ją dotknąć. By o to poprosiła. Wyczuwał, że go pragnie, a on także pragnął tej drobnej istoty. I nie łączyła ich tylko namiętność, jaka teraz wybuchała między nimi. To było znacznie głębsze i wiedzieli o tym oboje. I właśnie tego wampirzyca się bała, bo nie miała pojęcia, w co to zaowocuje.
– Przestań, Vivien. Byłabyś ostatnią osobą, jaką mógłbym świadomie zranić.
Tak, nawet Nadirę mógłby już zranić świadomie i nie czułby z tego powodu wyrzutów sumienia. Zresztą, gdzie tam porównywać te dwie kobiety. Były różne od siebie jak ogień i woda.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Vivien Pią Kwi 03, 2015 1:35 pm

Oczywiście, że miała prawo! Była kobietą, kobietom wolno było więcej! A tak na serio, było to swoiste faux pas z jej strony, którego (jak to zdenerwowana kobieta) nie zauważyła. Machnęła więc wymijająco ręką na odpowiedź wampira, nie mając zamiaru więcej spierać się o taką pierdołę. Ich słowne potyczki były częstym zjawiskiem, nawet po upływie wielu lat, lecz tym razem to Vivien trzymała swoją wybuchowość na wodzy. Nie wypadało jej się złościć, na dobrą sprawę, nie miała nawet o co, dlatego szybko przeniosła swoje sfrustrowanie na smsy do Ethana, na którego już miała prawo się złościć.
- Bo kryje, ale nie pytaj mnie o więcej. - odparła mu dobitnie, mierząc twardym spojrzeniem. Niewiedza była niekiedy lepsza, lecz fakt, niektóre niezrozumiałe aspekty mogłyby zostać raz na zawsze wyjaśnione, jak chociażby to zbyt dobre, jak na wampira, oblicze Vivien i to, dlaczego jej siostra jest Dawniej Człowiekiem. Jak dobrze, że nikt o to nie pytał, a i sama Firenze zniknęła z życia publicznego... Nie dałoby się tego wytłumaczyć w ŻADEN racjonalny sposób, jak bardzo dziewczyny by się nie starały. No, chyba że Firana przyznałaby się do operacji plastycznych i prób upodobnienia się do swojej idolki Vivien, co było tak abstrakcyjne, że aż śmieszne.
Pamiętała, że w pewnym momencie Kyubi zachowywał się przy niej swobodniej, lecz jak szybko to zrozumiała, tak szybko wszystko wróciło do punktu wyjścia. Była wtedy przekonana, że do takiego obrót spraw przyczyniły się ich narastające się kłótnie, wywoływane przez czcze przyczyny. Niezmyte talerze, znikanie bez śladu i jakiegokolwiek powiadomienia, poddenerwowanie w pracy... Nie było to nic wielkiego, lecz wystarczyło, aby wybuchały między nimi konflikty na miarę co najmniej przyłapania na zdradzie, choć i o rzekomą zdradę jednego z nich również się kłócili. Na dobrą sprawę, o co oni się nie kłócili? Byli tak niesamowicie uparci i tak podobni do siebie w pewnym względzie, że wystarczyła zaledwie iskra, aby między nimi zawrzało. Choć późniejsze godzenie się było już zupełnie inną sprawą...
Nie można było powiedzieć, że to co robiła obecnie było w PEŁNI świadome. Była pijana, rozżalona, a to rzutowało na jej czynach, godzeniu się na niemal każdy ruch Kyubiego. I to nie tak, że kiedy wytrzeźwieje, zupełnie zapomni o tym co było. Teraźniejsza chwila bardzo głęboko utkwi jej w pamięci i sercu, nawet jeśli obecnie buzował w niej przede wszystkim alkohol i to głównie on ją napędzał. Odwróciła więc z ledwie wyczuwalnym oporem głowę ku wampirowi i oddała znów pocałunek, wtapiając palce wyszarpniętej ręki w jego krótkie włosy. Wodząc wzrokiem za jego palcem, syknęła cicho, z czystej przyjemności, kiedy dotarł do jej brzucha. Wiedział gdzie ją dotknąć i zdziwiła się nawet nieco, że nadal pamiętał która partia jej ciała była najbardziej wrażliwa na pieszczoty. Odchyliła głowę do tyłu, wyginając się nieznacznie w łuk, a słowa Kyu znów docierały do niej jak przez jakąś przeszkodę. Tak, zdecyduj się, Vivien, chcesz to kontynuować? Chcesz poddać się tej najczystszej w swej postaci przyjemności? Czy raczej boisz się, że obudzi się znów w tobie to, co łączyło cię z tym wampirem przez ten krótki, lecz intensywny czas i czego żałowałaś potem, gdy odeszłaś? Gdy odeszłaś od niego, potem od Gilberta... Jak to się nazywało, co? Zaczynało się na W, a kończyło na Ć, zaledwie siedem liter.
- Alkohol... - wydusiła z siebie ledwo co. - To alkohol. Ja... Nie róbmy tego, kiedy nie myślę... Kiedy alkohol... Kiedy moje załamanie... Błagam... Nie graj mi teraz na uczuciach, Kyu... - spojrzała na wampira roziskrzonymi oczami, po części z podniecenia, po części przez alkohol. Czuła, że jej obrączka zaczyna ją niemal parzyć, choć była to zaledwie jej głupia podświadomość, wołająca o pomstę do nieba czy też piekła, nieważne. Czuła również jak jej żołądek skręca się przez nerwy, a jej głowa pulsuje bólem i niezdecydowaniem. Nie chciała robić niczego po pijaku, gdy jej percepcja była opóźniona, a emocje włączone na najwyższy i najniebezpieczniejszy zarazem poziom. Musiała wytrzeźwieć i przemyśleć to, co dzisiaj dochodziło do niej z takim opóźnieniem.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Wto Kwi 07, 2015 6:30 pm

Cóż za dyskryminacja! Mężczyźni nigdy nie mogliby sobie pozwolić na to samo, co kobiety, bo inaczej zostaliby uznani za największych drani pod słońcem. Ale kobietom zawsze uchodzi to na sucho. I gdzie tu leży sprawiedliwość? A niech tylko osobnik płci męskiej coś przeskrobie, to koniec z seksem do końca roku… następnego! A kobieta? A gdzieżby tam! Spróbuj ją ukarać i do końca roku nie dostaniesz pieniędzy na zakupy, to i tak zasłoni się argumentem zero seksu! Przy takich pociskach batalistycznych lepiej nie wychylać się zanadto, jeśli… życie miłe.
Może nie była w pełni świadoma swoich poczynań, a także emocji, jakie w niej buzowały. Kyubi nie chciał siedzieć w jej umyśle, jednak myśli Vivien były otwarte. Cóż, niewiele się z nich dowiedział. Wampirzyca faktycznie była nieco wstawiona, przez myśli miała chaotyczne. Nie chciał wykorzystywać sytuacji. Nie należała do tych kobiet, które chciał za wszelką cenę mieć w swoim łóżku. Już ją miał, kochał ją na swój sposób i był pewien, że w jakiejś mierze odwzajemniała to uczucie. To, dlaczego się na nią w tej chwili rzucił, korzystając również ze wzajemności Vivien, miało inne podłoże. Podświadomie oboje tego pragnęli. Gdyby nie to, że wampirzyca była (nie)szczęśliwą mężatką, nie dusiłaby w sobie własnych pragnień. Niekoniecznie chodziło tutaj o pożądanie do Kyubiego, a raczej o fakt, że pragnęła czegoś, co mogłoby ją pociągnąć na dno. Wszystko zależało od tego, jak mocno i głęboko zżerałoby ją sumienie.
Nie trzymał jej na tyle mocno, by nie mogła wyszarpnąć ręki z uścisku. Tym chętniej jej na to pozwolił, gdy zaczęła go głaskać po włosach. Dobrze chyba pamiętała, że wampir uwielbiał tę pieszczotę, choć nie każdej na nią pozwalał. Owszem, wiedział i pamiętał, gdzie musiał dotknąć, by sprawić jej przyjemność. Wystarczyło obsypać ją delikatnymi czułościami, żeby rozwinęła się jak pąk róży. Uwielbiał, kiedy pod wpływem subtelnego dotyku, wyginała się nieznacznie w łuk, jakby domagając się więcej pieszczot. Cóż, własne ciało Vivien zdradzało pragnienia. Chciała, żeby dalej ją dotykał, by posunął się znacznie dalej, śmielej ją pieścił. Z drugiej strony tak rozpaczliwie uchwyciła się ciemnej strony zdrady.
– Nie zasłaniaj się nim. Wiesz, że w każdej chwili mogę Cię z niego oczyścić. Boisz się przypomnieć sobie to, co nas łączyło. To, co czułaś za każdym razem, gdy ze mną byłaś. Ale jeśli chcesz to wszystko odrzucić i jesteś tego pewna, to przestanę.
Nigdy nie robił nic wbrew kobiecie. Jednak kiepsko jej szło pokazywanie, że tego nie pragnie. Ciało naprawdę ją zdradzało, poza tym wygięła plecy w lekki łuk. Pieszczoty, jakimi wampir ją obdarzał nie były Vivien całkowicie obojętne.
– Nie gram z Twoimi uczuciami, kochanie. Sama to robisz. Jesteś niepewna. Pragniesz tego, ale pozwalasz, żeby coś Cię powstrzymywało.
Nie przerywał pieszczot. A przynajmniej jeszcze tego nie zrobił. Wiadomo, że kiedy całkowicie i z pełną świadomością powie mu [b]nie[/i], nie tknie jej. Nie gwałcił już kobiet. Nie czerpał z tego żadnej przyjemności.
Kyubi szybko chwycił za sweterek, jaki miała na sobie, i uniósł go do góry w taki sposób, by zdjąć go z wampirzycy. Pytanie tylko, czy mu na to pozwoli. A jak widać, wampir tak szybko nie zamierzał ustępować. Wreszcie przerwał składanie drobnych pocałunków na jej szyi. Trwało to zaledwie chwilę, ponieważ dobrał się do jej brzuszka. Dłoń została zastąpiona wargami oraz językiem. Zębami nieco podszczypywał skórę. Język zanurzył nawet w pępku i dalej błądził wargami w jego okolicach. To, czy posunie się dalej, zależało od samej Vivien oraz tego, czy pozwoli mu na zdjęcie górnej garderoby…
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Vivien Pią Kwi 10, 2015 8:02 pm

Możliwe, że brakowało jej dawnej swobody w działaniu. Możliwe, że chciała znów bawić się tak jak kiedyś, bez zupełnych ograniczeń i wyrzutów sumienia, a małżeństwo w jakiś sposób ją ograniczało. Nie chodziło o to, że przestała kochać swojego męża, gdyż skłamałaby wówczas okrutnie. Została jednak przez niego w pewien sposób odtrącona i to napędzało jej skrywane pragnienia podwójnie, dlatego teraz leżała pod Kyubim na stole, poddając się każdej jego pieszczocie, a nie każdemu by na to pozwoliła. Z tym wampirem zawsze czuła się dziko, wszystko odczuwała dwa razy silniej, każda chwila wymykała jej się przez palce, gdyż nie potrzebowała wtedy myśleć. Było to czyste szaleństwo, każda minuta z Kyu była czymś ekscytującym, czuła, że bawi się długowiecznym, wampirzym "życiem", którego tak wiele miała przed sobą, a teraz... Teraz egzystowała. Chodziła do pracy, wychowywała córkę, uczestniczyła w służbowo-rodzinnych spotkaniach, uśmiechała się grzecznie, stając się przykładną, idealną żoną. Porwij mnie, Ethan, wyjedźmy gdzieś, zapomnijmy o wszystkim! - przelatywało jej przez głowę, gdy siedziała z mężem w domu, wpatrując w niego wnikliwie. Wiedziała, że i jemu tego brakowało... Dlaczego więc zrobił to teraz sam, bez niej, kiedy tak dobrze ją znał i niechybnie wiedział o jej niewypowiedzianych głośno pragnieniach?
Niszczycielski alkohol, który jeszcze chwilę temu nie dawał o sobie w ogóle znać, rozsadzał czaszkę Vivien. Zacisnęła mocno oczy, gdy słowa Kyubiego w końcu do niej dotarły, a ciało spięło się, jak gdyby przeszedł przez nie mocny dreszcz. Bała się, to fakt, i również bała się tego przyznać przed wampirem, gdyż wiedziała, że jeszcze chwila, jeszcze jeden pobudzony bodziec i straci kontrolę nad resztkami swego zdrowego rozsądku. Uchyliła nieznacznie powieki, wbijając rozmazany wzrok w biały sufit. Chcesz tego, Vivien... Przecież tak bardzo chcesz się zatracić w tej upojnej chwili, nie bacząc na jakiekolwiek konsekwencje. W dodatku stoi przed tobą ten, którego kiedyś w pewien sposób kochałaś, z którym łączyło cię tak wiele. Czy będzie więc coś złego w tym, że prześpisz się z nim teraz? Przecież twoje ciało drży tak cudownie, znasz to uczucie...
Uspokój się, Vivien. USPOKÓJ SIĘ!
- N-nie... - wydukała ledwie słyszalnie. - Nie chcę. Proszę, puść mnie. - zreflektowała się, mówiąc już znacznie pewniej, a przede wszystkim, głośniej. Nie patrzyła jednak na Kyubiego, nie miała wystarczającej odwagi, by to zrobić. Nie teraz... Daj mi czas... Naprawdę musiała wytrzeźwieć i naprawdę musiała wszystko przemyśleć, przecież nie mogła już tak bezkarnie do wszystkiego podchodzić jak kiedyś. Nie cierpiała takich sytuacji, czuła się jeszcze bardziej winna niż gdyby bez zastrzeżeń poddała się przyjemności. Była tchórzem lub może naprawdę zamieniała się w starą, nudną babę? Cała sytuacja jednak otworzyła w umyśle Vivien pewną furtkę, którą wcześniej zabarykadowała łańcuchem i podwójną kłódką. Może w końcu podejmie decyzję w którą stronę chce pójść - być wierną, choć odrzuconą mężatką bądź przy następnej "okazji" odważy się na to, przed czym stchórzyła teraz? Kto wie, kto wie...
***
Koniec końców, Kyu posłuchał i puścił speszoną do granic możliwości wampirzycę. Szybko się ogarnęła, porwała swoją kurtkę i pożegnała z wampirem, całując delikatnie, acz krótko w usta. Po tym wyszła na zewnątrz, a niedługo potem i Kyubi opuścił apartament za kancelarią.
    [oboje z/t]
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Sro Wrz 30, 2015 9:25 am

Gdyby miał prowadzić, podtrzymując pod łokieć czy chociażby trzymając w talii, nie doszliby by zbyt daleko. Trwałoby to bardzo długo, a sama wampirzyca w szybkim tempie straciłaby pozostałą energię. Temu postanowił ułatwić im obojgu ten krótki spacer z parku do auta wampira i wziął ją po prostu na ręce.
– Doprawdy? Wampirza krew stawia na nogi szybciej niż ludzka.
Oczywiście przedstawiał jej to z medycznego punktu widzenia. To, jakie miała osobiste preferencje już było kwestią prywatną wampirzycy. Każdy lubił inną krew. Kyubi na przykład pił krew tylko kobiet. Gdyby miał się napić krwi mężczyzny, chyba by się porzygał! Oczywiście organizm ją przyjmie, jednak on sam… cóż, nie przełknąłby takiej, uważając ją za ohydną. Sprawa ma się inaczej, gdy spożywa krew z woreczka. Wtedy nie wie, że ta akurat porcja pochodzi od męskiego dawcy, a nie żeńskiego.
– Z tego, co pamiętam, miałaś się nie przemęczać.
Skarcił ją surowym tonem głosu, aż wreszcie faktycznie postanowiła oddać się w ramiona Morfeusza. Albo straciła po prostu przytomność. Nie czas ani miejsce było teraz na to, by się nad tym zastanawiać. Czas ich naglił i musieli jak najszybciej dotrzeć do samochodu, a potem do apartamentu wampira.
Może i racja, że wampirzyca niepotrzebnie tak wcześnie mu podziękowała. Wiadomo, co zamierzał z nią zrobić? Mógł przecież jedynie udawać takiego wspaniałomyślnego dżentelmena, który pędzi na ratunek kobiety w opresji!
Dotarli wreszcie do mustanga i wampir zapakował dziewczynę na przedni fotel, pierw kładąc pod nią koc. Nie chciał, żeby zapaskudziła mu krwią obicia, a ten samochód traktował jak chrześcijanie kościół… Przypiął ją pasami i zasiadł za kierownicą, by pokierować autem do centrum miasta i stanąć na tyłach kancelarii, gdzie znajdował się jego mały i jakże skromny apartament.
Dosłownie wniósł śpiącą wampirzycę do swojego apartamentu. W pewnej chwili musiał ją trzymać tylko na jednym ramieniu, opierając o ramię, żeby wyciągnąć klucze do apartamentu i wejść do środka. Skierował się z nią od razu do sypialni gościnnej, którą swego czasu zajmowała Nene. Może nawet uda mu się znaleźć jakieś damskie ubrania pasujące na tę wampirzycę. Jej obecny ubiór pozostawiał wiele do życzenia… Poszarpane, przetarte, w niektórych miejscach nawet podarta, nie wspominając już o tym, że było koszmarnie brudne. Położył ją ostrożnie na wielkim łóżku i zaczął szukać po szafkach odpowiedniego rozmiarem ubioru. Jedyne co znalazł pasującego, to długa podomka w kolorze beżu. Powinno się nadać. Wrócił zatem do śpiącej i przysiadł na brzegu łóżka. Dotknął dłonią jej policzka. Wyglądała naprawdę… mizernie i blado, nawet jak na wampira i tę naturalną „trupość”.
– Obudź się... Musisz się przebrać i gorąca kąpiel też by ci pomogła.
Oczywiście pierw musiał opatrzeć jej drobne rany, żeby woda i chemikalia nie dostały się do nich. Ale wolał ją „rozebrać” do bielizny za jej zgodą i pełną świadomością.
– Muszę także opatrzeć Twoje rany.
Przemawiał do niej dalej spokojnie, głaszcząc policzek. Zdążył już zadzwonić do swoich pracowników w szpitalu, żeby skołowali dla niego „świeżą” krew i jeszcze ciepłą przetransportowali do niego.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Seiyushi Sro Wrz 30, 2015 11:50 am

Leżała sobie spokojnie na wielkim, miękkim łóżku w apartamencie Kyubiego. Oddychała spokojnie w końcu czując się odrobinę bezpiecznie. Dopiero delikatny dotyk mężczyzny sprawił że odruchowo otarła się policzkiem o jego dłoń, niczym małe kociątko spragnione pieszczot. Powieki powoli się uniosły, ukazując ciemnej barwy, fioletowe oczka. Wpatrywała się w twarz swego wybawcy przez chwilę, słuchała tego co jej mówił. Miał rację, nie mogła leżeć brudna w poszarpanych ciuchach na świeżej pościeli. Powoli się uniosła na łokciach z delikatnym grymasem malującym się na ustach. Lubiła stonowany ból podczas pieszczot ale zawsze po igraszkach sama się leczyła. Pierwszy raz miała możliwość na własnej skórze poczuć jak to jest być ofiarą oprawcy bez mocy leczenia ran. Paskudne uczucie, zwłaszcza że wampirza regeneracja została zaburzona poprzez koktajle chemiczne i działała nieco wolniej niż zwykle. Jedna ranka nie była by problemem, ale całe jej ciało było poobijane przez łowców. Na spokojnie usiadła na krawędzi łóżka i spojrzała ukradkiem na Kyubiego. Nie należała do wstydliwych kobiet ale fakt że widział ją w takim stanie napawało ją zażenowaniem. "Na to chyba już nic nie poradzę.." przeszło jej przez myśl, gdy sięgnęła dłońmi do guziczków pod szyją. Odwróciła spojrzenie od mężczyzny i zaczęła bardzo powoli rozpinać qi-pao. Najpierw jeden, potem drugi i oczywiście ostatni guziczek pod szyją. Ostrożnie zaczęła zsuwać poniszczony materiał z ramion. Na dobrą sprawę pewnie by wystarczyło jedno szarpnięcie wampira żeby zedrzeć jedwabny materiał z jej ciała. Aż wstyd było paradować w takim poniszczonym 'stroju' publicznie. Robiąc powolne i w miarę płynne ruchy ciałem ładnie się wyswobodziła do połowy, teraz już ukazując się w czarnym, zdobionym koronką staniku. Podparła się na dłoniach i wstała z materaca. Wsunęła kciuki za materiał i zsunęła ubranie z bioder aż po uda. W tym momencie puściła jedwab, pozwalając mu opaść na podłogę prawie że bezszelestnie. Spojrzała na swoje ciało i delikatnie dotykała zsiniałych miejsc na skórze. Zagryzła delikatnie wargę zdając sobie sprawę że wygląda strasznie w obecnym stanie. Przyłożyła dłoń do większego, purpurowego koloru siniaka na miednicy i spróbowała wyleczyć swoją ranę. Barwa delikatnie pojaśniała ale po chwili Seiyu westchnęła zrezygnowana.
- umm.. - mruknęła pod nosem zdając sobie sprawę że wampir obserwował ją pewnie w celu wyszukania wszelkich możliwych ran i zacięć na jej ciele. W większości była poobijana, nie rzucała się do łowców. Głupia nie była, przecież mieli przewagę liczebną i byli bardziej uzbrojeni. Bardzo powoli się obróciła wokół własnej osi żeby mógł się jej lepiej przyjrzeć.
- wstyd żeby się pokazywać w takim stanie komukolwiek.. - unikała jego wzroku. Myślała teraz o zaproponowanej wcześniej przez niego gorącej kąpieli.
- chętnie spłuczę z siebie ten cały brud i krew.. - wyszeptała cichuteńko, przecież nie może tak paradować bez końca. Podeszła do niego bliżej, jednak nadal nie patrzyła na niego. Może jak się oporządzi trochę i będzie jakoś przyzwoicie wyglądać to odważy się spojrzeć mężczyźnie w oczy.
- czy.. czy któraś z ran wymaga większej uwagi.. ? - spytała grzecznie, czekała na jego werdykt.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Sro Wrz 30, 2015 1:12 pm

Nie zdziwił go odruch wampirzycy, gdy wtuliła się policzkiem w jego dłoń. Właściwie to poczuł ulgę. Po pierwsze dlatego, że poczuła się bezpieczniej, a co za tym idzie pozwoli mu się wyleczyć i od razu poczuje się lepiej. Po drugie zaczynała mieć właściwe reakcje, zatem łowcy nie wpłynęli aż tak na oddziaływanie jej bodźców. Sądził, że czekało go znacznie więcej „pracy”, ale organizm sam sobie ze wszystkim poradzi, wydalając w końcu tę „zatrutą” krew. Zresztą wampir jej w tym pomoże, o ile wampirzyca wyrazi na to zgodę.
Nie chodziło tutaj o świeżą i czystą pościel, ale jej samopoczucie. Im szybciej zdejmie z siebie brudne i zakrwawione ubranie, tym lepiej się poczuje. Na razie ten strój przypominał jej o niedawnym horrorze jaki przeżyła w murach Oświaty. Ale jeśli wolała leżeć w brudnych szmatach, to przecież wampir do niczego jej zmusi! Już z Nadirą przeżył coś podobnego. Została zgwałcona i nie pozwoliła mu się dotknąć, choć przecież ufała i kochała swojego męża. Mógł zatem domniemywać, że ta dziewczyna nie została zgwałcona, choć pewności mógł nie mieć. Łowcy są zdolni do naprawdę wszystkiego, byle tylko złamać wampira.
Gdy zaczęła się rozbierać, wampir dyskretnie odwrócił się do niej plecami, dając jej tę namiastkę prywatności i opuścił na chwilę sypialnię gościnną. Udał się do łazienki, by do miski wlać letniej wody, a także wciąć dwa, białe, miękkie ręczniki, gaziki i maści na wszelkie stłuczenia i siniaki. Maść ta była wykonana przez niego, specjalnie dla wampirów. Wiadomo, że nocne stworzenia mają nieco inne potrzeby niż ludzkie istoty.
Wrócił do sypialni, gdy wampirzyca usiadła i zamierzała wstać.
– Nie wstawaj. Miałaś się nie przeciążać. Rety, z wami, kobietami, to tak już jest! Prosić się Was nie da, bo i tak nie słuchacie, a jak się każe, to się tylko obrażacie!
Zirytował się. Postawił wszystkie rzeczy na podłodze i zbliżył do łóżka. W tej chwili nie przypominał już kochanego wujaszka, który zaopiekuje się ukochaną siostrzenicą, tylko raczej wściekłego kota, mającego ochotę rzucić się na ofiarę. Pchnął dziewczynę na łóżko i sam zdjął z niej to coś, co zapewne niegdyś miało być ubraniem.
– Przestań marnować energię na leczenie siniaków. Twój organizm potrzebuje spokoju, żeby się „oczyścić” i zacząć właściwie funkcjonować. Bądź że cierpliwa… Ech, kobiety. Nawet skucie i zakneblowanie was nic nie pomoże.
Dosłownie jakby widział w niej Nadirę! Po takich ciężkich obrażeniach, po złamanej kostce, paru innych złamań, strasznych i głębokich ran aż do mięsa na plecach, następnego dnia chciała wstać i pójść na spacer! Dosłownie musiał ją przykuć do łóżka i znaleźć milion innych rzeczy, które zaprzątnęłyby jej głowę, byle tylko zechciała łaskawie leżeć w tym cholernym łóżku. Oczywiście gdyby nie fakt, że została zgwałcona, zająłby się nią w inny sposób. W taki, że nie chciałaby opuścić łóżka… Kyubi przecież potrafił zająć się odpowiednio kobietą, zaspokajając jej seksualne potrzeby.
Dopiero teraz pozwolił sobie na obejrzenie ciała wampirzycy. Na szczęście zewnętrznie nie wyglądało to źle. Sporo siniaków w wielu miejscach, w niektórych nawet krwiaki, jakby ktoś ją porządnie pobił. Jednak poza tym nie dopatrzył się żadnych cięższych ran, kłutych czy ciętych. Widać, że postawili na medykamenty.
– Nie jest źle. Masz tylko siniak na siniaku, ale Twój organizm sam sobie z tym poradzi. Za chwilkę pójdziesz się wykąpać. Mógłbym Ci zrobić badania krwi, by dowiedzieć się chociaż w najmniejszych stopniu, co wstrzyknęli ci łowcy do krwi. Będzie to jednak czasochłonne, nim będą wyniki. Proponuje przeprowadzić transfuzję krwi.
Przerwał, aby dotarło pierw do niej to, co już powiedział. Zbyt wiele informacji na raz mogłoby ją wytrącić z równowagi.
– Zregeneruję pierw Twoje siły, co powinno cię postawić na nogi, a organizm choć w małym stopniu wróci do „normalności”. Następnie spuszczę z ciebie znaczą większość tej zatrutej krwi, wspomagając cię moją mocną uleczenia, aby cię nie osłabić. I przeprowadzę transfuzję krwi, wprowadzając do żył wampirzą krew. Po niedługim czasie organizm powinien ją przyswoić i zacząć tworzyć własne krwinki czerwone. Jeśli oczywiście się na to zgodzisz.
Oczywiście decyzja należała do niej. Mogła mu przecież nie ufać na tyle, aby dać sobie spuścić krew… Mógłby wtedy ją osłabić i wykorzystać jak rasowy psychopata! Chociażby sprzedając na niewolnicę.
Ponownie usiadł na brzegu łóżka i położył obie dłonie na splocie słonecznym wampirzycy. Było to miejsce idealne. Wampir zamknął oczy i skupił się, aby wampirzyca mogła odzyskać sprawność fizyczną, a także poczuć się o wiele lepiej. Osłabienie na pewno minie.
– Powinnaś poczuć się teraz nieco lepiej. A na pewno na tyle, żeby spokojnie się poruszać i wziąć kąpiel. Zaprowadzę Cię.
Sam poczuł się nieco osłabiony przez zużycie tyle mocy. W końcu przywrócenie komuś energii i sił witalnych kosztowało naprawdę sporo. W dodatku zaczynała go boleć głowa, co było nie do zniesienia!
Wyciągnął ku niej rękę, by ją wesprzeć. Ale jeśli chciała iść sama, to przecież jej nie zabroni.
– Na razie będzie musiało ci wystarczyć to. Kiedy już doprowadzimy Cię do porządku, kupię jakieś ubranie i bieliznę dla ciebie.
Pokazał jej beżową podomkę, kiedy kierowali się w stronę łazienki. Pokazał jej wszystko i zachęcił do tego, żeby użyła takich kosmetyków, jakie tylko zechce. A skoro sporo kobiet przewinęło się przez jego życie, sypialnię i łóżko (auto, podłogę, taras, biurko itp…) powinna znaleźć tam i damskie kosmetyki. Jakieś płyny do kąpieli, sole, szampony i inne kobiece pierdoły.
– Gdybyś czegoś potrzebowała, to wołaj.
I opuścił łazienkę, pozostawiając wampirzycę samą. Sam musiał zregenerować swoje siły krwią i pozostało mu jeszcze czekanie na dostawę świeżej krwi.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Seiyushi Sro Wrz 30, 2015 2:44 pm

No i udało jej się go zirytować, a chciała go tylko odciążyć. Nie była małym dzieckiem a i bycie bezradną jej się nie podobało. Kobieta powinna się słuchać swego mężczyzny i nie naprzykrzać się mu kiedy jest zajęty. Tego uczyła ją matka gdy Hayamiri była jeszcze młodziutką wampirzycą. Nie żeby nagle była jakąś starą prukwą, ale nastolatką już nie była. Zaskoczona tym że ją pchnął na łóżko aż pisnęła cichuteńko. Lądując w miękkiej pościeli teraz już mając na sobie tylko bieliznę spojrzała na mężczyznę pytająco. Jednak nim zdołała zadać jakiekolwiek pytanie, dostała bardzo wyczerpującą odpowiedź. "Nie jestem jak inne.." przeszło jej przez myśl gdy tak frywolnie generalizował wszystkie kobiety. "Miał ich aż tyle że uważa się za eksperta płci żeńskiej ?" kolejne pytanie zadane w myślach. Przecież nie spyta na głos, takt trzeba mieć. Spojrzała na niego uważnie wsłuchując się w propozycję leczenia, sposób w jaki się wypowiadał nasuwał jasno podejrzenie że jest z wykształcenia lekarzem. Miała wiec cholerne szczęście że trafiła w jego ręce, los jednak bywa czasami łaskawy.
- dobrze.. zdam się na twoje decyzje.. jak proponujesz transfuzję.. niech więc będzie transfuzja.. - powiedziała ze spokojem. Gdy poczuła jego dłonie na splocie słonecznym, odchyliła główkę w bok. Przyglądała się mu czując jak wypełnia jej ciało dawką energii. Nabrała powoli powietrza w płuca, czuła jak mięśnie same jej się rozluźniają. Przyjemne uczucie rozchodzące się po jej ciele sprawiło że mimowolnie cichuteńko mruknęła. Kiedy skończył proces, powoli zaczęła się podnosić z pozycji leżącej. Usiadła i obserwując uważnie wampira powoli wstała z łóżka.
- dziękuję.. trochę mi lepiej.. - wyszeptała doskonale wiedząc ile wysiłku musiał włożyć w ten proces. Podzielił się z nią swoją energią aby nie musiała polegać tylko na nim. Pozwoliła się zaprowadzić do łazienki i kiedy ją zostawił zamknęła drzwi za sobą. Omiotła powoli spojrzeniem pomieszczenie dostrzegając sporo kobiecych dupereli. "Albo mieszka z jakąś kobietą.. albo lubi sprowadzać tu swoje zdobycze.. " przeszło jej przez myśl gdy przeglądała różne kosmetyki. Temperatura wody w wannie była idealna, znalazła truskawkowy płyn do kąpieli którego nie szczędziła. Pomieszała dłonią nad taflą wody wprawiając ciecz w ruch.
- ohh.. jaki słodki zapach.. uwielbiam takie płyny.. pachną jak prawdziwe owoce.. chodź to tylko chemia.. - mruknęła zdejmując bieliznę i powoli wchodząc do kabiny prysznicowej. Przecież nie wejdzie od razu do wanny. Musiała zmyć z siebie najpierw krew i błoto. Odkręciła kurek z letnią wodą i zdjęła spinki z głowy rozpuszczając długie do łopatek włosy. Zmyła z siebie cały ten syf i zakręciła wodę. Po czym podeszła już do wanny i zanurzyła się w niej aż po nosek. Wypuściła kilka bąbelków powietrza z ust i zanurzyła się cała w wodzie. Poobracała się w wielkiej wannie pod taflą wody niczym syrenka w małym zbiorniku wodnym. Po chwili wynurzając się nabrała powietrza w usta.
- ohh tego mi trzeba było.. jak przyjemnie.. jak dobrze.. - mruczała z zamkniętymi oczkami. Sięgnęła po żel truskawkowy i podnosząc się na kolanka zaczęła wcierać w ciało kosmetyk. Na pułkach były różne żele i płyny ale ten zapach przypadł jej najbardziej do gustu. Kobiety i ich udziwnienia, choć biorąc pod uwagę że to było mieszkanie mężczyzny to musiała przyznać że facet doskonale wiedział jak zadbać o potrzeby płci pięknej. Nie spieszyła się z procesem oczyszczania ciała, musiała doprowadzić się do porządku, zmyć z siebie resztki lochów w których była przetrzymywana. Kiedy już była czysta i pachnąca, spłukała się zimną wodą i spuściła wodę z wanny. W jeden ręcznik zawinęła włoski, drugim zaczęła się wycierać bardzo dokładnie. Oczywiście uprzątnęła po sobie wszystko żeby właściciel nie psioczył na nią że mu zostawia bajzel. Wzięła w dłonie beżową podomkę i przyglądając się jej uważnie westchnęła cichuteńko. Już wolała paradować w ręczniku niż w tym, ale nie chciała gorszyć pana domu. Zdjęła puchaty ręcznik i narzuciła na siebie zaoferowany przez Kyubiego strój. Bieliznę sobie przeprała i powiesiła na grzejniku żeby jej wyschła. Zdjęła turban z główki i rozczesała blond włoski. Były jeszcze wilgotne, ale nie przejęła się tym. Plus był taki że podomka zasłaniała siniaki na całym prawie ciele. Chodź niektóre z nich zaczęły blednąć i to dzięki energii, którą podzielił się wampir wcześniej. Otworzyła drzwi łazienki pozwalając aby słodki zapach owoców rozniósł się po pokoju. Powoli wyszła rozglądając się uważnie i gdy dostrzegła wampira obdarowała go łagodnym uśmiechem.
- znacznie mi lepiej.. dziękuję panu.. - powiedziała łagodnym głosem. Już mniej otępiała przez leki łowców nagle wampirzyca zaczęła okazywać należyty starszemu mężczyźnie szacunek. Znała swoje miejsce w hierarchii ich społeczeństwa. Podeszła bardzo powoli do łóżka i usiadła na nim przechylając lekko główkę w bok.
- to.. teraz wspomniana wcześniej transfuzja.. tak ? - wyszeptała czekając na jego dalsze rozkazy.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Sro Wrz 30, 2015 4:08 pm

Owszem, przez jego prawie ośmiowieczne życie przeszło naprawdę bardzo wiele kobiet. Nie umiał ułożyć sobie z nimi życia, chociaż tego bardzo pragnął. Był przecież żonaty przez… osiem lat? I to po raz pierwszy w swoim życiu, a już potrafił zniszczyć ten związek. Choć, co prawda, nie tylko jego winy było w tym całym bałaganie. Kiedy kobieta zaczyna patrzeć tylko na siebie i swoje potrzeby, nie mam jej wówczas, gdy jej potrzeba, ale wymaga obecności i wsparcia, gdy sama potrzebuje, to nic dziwnego, że małżeństwo w końcu niszczeje i staje się jedynie papierkiem urzędowym. Kyubi był Casanovą. Za swego świetlanego czasu, czyli przed ożenkiem, co noc potrafił mieć nową kobietę. A gdy jeszcze był basistą w zespole Isao, miewał nawet kilka kobiet tej samej nocy. Sława robił naprawdę wiele. Nic zatem dziwnego, że uważał się za eksperta kobiet i generalizował wszystkie kobiety.
Skinął jednie głową na jej zgodę. Zdziwił się nieco, choć oczywiście, jak to miał w zwyczaju, nie okazał tego po sobie. Zaufała mu, choć na dobrą sprawę go nie znała. Czyżby była bardziej naiwna niż początkowo sądził? Nie zamierzał jej oceniać, bo w końcu w ogóle jej nie znał. Nawet nie wiedział, jak miała na imię. I może tym lepiej?
– To dobrze. Postaraj się jednak nie przemęczać i nie używać mocy. Twój organizm nie doszedł jeszcze w pełni do siebie. Daj mu kilku dni i dosłownie odżyjesz.
Posłał jej nawet uśmiech pokrzepiający. Był lekarzem, a co za tym idzie, powinien nieść pomoc innym. I robił to. Zresztą lubił to i poniekąd traktował to jako swoją pokutę za dawne wieki.
Wampirzyca została sama w łazience i mogła rozkoszować się wieloma przyjemnościami, jakie płynęły z chwili relaksu w ciepłej wodzie i różnych płynach. Gdy się kąpała, wampir odebrał swoje „zamówienie”. Krwi do spożycia starczy dla nich dwojga, dzięki czemu Kyubi postawi siebie na nogi na tyle, aby móc ją wspomóc swoją mocą w trakcie transfuzji krwi. Otrzymał także dodatkową krew, wampirzą, aby zaaplikować ją wampirzycy. Miał nadzieję, że to naprawdę postawi ją na nogi, jeśli krew się przyjmie i zacznie współpracować z wampirzycą. Nie wiedział przecież, co dokładnie zaaplikowali jej łowcy…
Udał się kuchni i wyjął jeden, sporych rozmiarów pucharek na krew. Przelał do niego ciepłą jeszcze krew, która powinna postawić wampirzycę na nogi. Sam dla siebie wlał po prostu do szklanki o grubym dnie, z których na ogół pił drinki. Zresztą do krwi dolał także mocnego whisky, tworząc mieszankę pół na pół. Zamoczył wargi i od razu poczuł się lepiej. O tak, alkohol był dla niego najlepszym lekarstwem na długie, samotne noce.
Wziął zatem pucharek i udał się do łazienki. Zapukał, jednak nie czekając na odpowiedź, wszedł do środka, jak to miał w swoim zwyczaju Casanova…
– Przyniosłem ci krew, żebyś się nią pokrzepiła.
Wręcz pucharek wampirzycy, podchodząc do wanny, w której się pluskała. Nie byłby facetem, gdyby przy okazji „nie rzucił” okiem na jej zgrabne ciało i tym razem już całkiem czyściutkie. No dobra… szczerze mówiąc, to dosłownie zlustrował jej ciało od góry do dołu na tyle, na ile pozwalała mu piana. Czym prędzej jednak opuścił łazienkę, nie mógł przecież się na nią „rzucić” i zaciągnąć do łóżka. Odebrałaby to dosłownie jako „spłatę” długu wdzięczności. A mimo wszystko wolał, kiedy kobiety oddawały mu się z własnej woli. Ostatnio tylko raz chciał i pragnął wykorzystać sytuację – gdy przyszła do niego podminowana Vivien. Wiedział, że układało jej się koszmarnie z mężem, a przecież nawet ona miała swoje potrzeby i chciał je zaspokoić…
Wampir udał się do salonu, gdzie włączył telewizję. Zaczął skakać po programach, aż znalazł jakiś program muzyczny, w którym jak na złość pokazywali jego dawny zespół. A raczej zespół jego i Isao. Wypił do końca swojego drinka i szklankę wypełnił ponownie. Tym razem czystą z lodem i znów wypił chaustem. Zatem aby ułatwić sobie życie, po prostu wziął na kanapę całą butelkę i dolewał sobie alkoholu za każdym razem, kiedy wypił. Upić niestety się nie upił taką ilością, ale poczuł się od razu lepiej.
Siedział tak w towarzystwie wódki, aż wreszcie wampirzyca skończyła swoją kąpiel. Słyszał jej ciche kroki, które co chwila milkły, jakby przyglądała się wystrojowi wnętrza apartamentu. Nalał sobie jeszcze jedną szklaneczkę, tym samym kończąc tę butelkę i udał się w ślad za nią. Wszedł do sypialni gościnnej, opierając się o framugę drzwi. Przyjął dość swobodną pozę, bowiem drugą rękę wsadził do kieszeni.
– Może chcesz plaster na ten ślad po ugryzieniu? Nim twoja naturalna regeneracja wróci do normy minie co najmniej kilka godzin od transfuzji.
Zaproponował. Jednak niezależnie od jej decyzji, wampir w końcu zajmie się zapowiedzianym zabiegiem.
– Cały czas będziesz przytomna. Jeśli zrobi Ci się słabo, mów. Nie możemy dopuścić do śpiączki, prześpisz… dłuższy czas.
Osłabiony wampir, w którym wciąż były łowieckie medykamenty mógł zapaść w śpiączkę trwającą nawet kilka miesięcy. A przecież dopuścić do tego nie chcieli.
Poprosił wampirzycę zatem, aby położyła się wygodnie, na wznak, na łóżku. Do żyły podłączył maszynę, która powoli miała osuszać ją z krwi.
– To może opowiesz mi coś o sobie?
Kyubi nie był rozmowną osobą, ale musiał ją zająć rozmową, żeby wiedzieć w jakim jest stanie. Jeśli zacznie mówić od rzeczy albo przestanie rozumieć jego pytania, zorientuje się szybciej, że wampirzyca jest naprawdę osłabiona i że to najwyższy moment, aby zaaplikować nową krew.
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Seiyushi Sro Wrz 30, 2015 5:13 pm

W sumie aż tak jej nie zaskoczył tym że wszedł w trakcie kąpieli do łazienki. Miło z jego strony że zapukał wcześniej, ale nie zrobiło to zbytniej różnicy. Teraz już nie była taka zażenowana jego towarzystwem, w końcu nie wyglądała jak wrak z wysypiska. A kiedy wszedł to akurat była na kolankach tak że woda zakrywała wszystko od miednicy w dół. Oczywiście odwrócona bokiem do drzwi i całą oblepiona pianą. Spojrzała na niego z zaciekawieniem, jedną ręką zasłaniając piersi. Choć i tak zbyt wiele nie dało się ukryć przed wzrokiem swego wybawcy. Blondynka tez nie była jakąś małoletnią dziewicą żeby z piskiem chowała się w wodzie na widok faceta. Kiedy podszedł nieco bliżej aby wręczyć jej wampirzy przysmak na twarzy można było dostrzec delikatne rumieńce. Ale czy były one spowodowane towarzystwem Kyubiego czy gorącą wodą w której już całkiem sporo siedziała, trudno było stwierdzić. Wolną dłonią odgarnęła kosmyk z twarzy i wzięła w łapki puchar. Zaciągnęła się delikatnie zapachem świeżej krwi i umoczyła usta w cieczy. Delikatnie oblizała wargi i odstawiła naczynie na półkę obok.
- dziękuję.. - szepnęła z uśmieszkiem i wróciła do namydlania górnej partii ciała nie zwracając uwagi na to czy ma towarzystwo czy nie. Czuła się nader swobodnie teraz jak już pozbyła się zapachu lochów z oświaty.
Od razu wyczuła alkohol w powietrzu, chodź dominował zapach truskawek, który silnie przylegał do jej czystego już ciała. Spojrzała na nadgarstek i skrzywiła się z niezadowoleniem. Zmrużyła oczka na wspomnienie o sytuacji z parku ale szybko odtrąciła te myśli.
- nie trzeba.. ślady szybko znikną.. - powiedziała spoglądając na mężczyznę. Ułożyła sie wygodnie na pościeli i podała przedramię aby ładnie współpracować z panem doktorem. Uważnie obserwowała to co robił i jak to robił.
- krew była pyszna.. dziękuję.. już nie czuję się taka słaba.. - powiedziała miękkim tonem, wolną dłonią bawiła się skrawkiem podomki.
- coś o sobie.. hmmm.. ahh.. Seiyushi.. tak mam na imię.. - zaczęła spokojnie. Nie wyglądało na to aby miała go okłamywać, zwłaszcza po tym jak dobrze ją traktował. Odgarnęła mokry kosmyk grzywki z oczek i uśmiechnęła się miło.
- umm.. co mogę o sobie powiedzieć.. jestem barmanką.. ale chwilowo bez zatrudnienia.. - powiedziała spokojnie rozglądając się po pomieszczeniu. Nie pamiętała kiedy ostatnio miała przyjemność spotkać na swojej drodze tak miłego wampira. Ostatni okazał się bezczelnym ignorantem. A i przed nim było kilka ścierw, których wyrazu twarzy wolała sobie nie przypominać. To nie Francja, w której się wychowywała od małego. W sumie nawet nie brakowało jej kraju, ale wampirów którymi sie otaczała. Ale czas było przecież zmienić życie, nie można żyć przeszłością.
- proszę o wybaczenie.. ale.. nie umiem opowiadać o sobie.. jestem za to.. dobrym.. słuchaczem.. - wymruczała ostatnie słowa, chyba była gotowa na świeżą krew. Zmrużyła lekko oczka spoglądając w oczy wampira. W końcu wychowywana była tak aby służyć przyszłemu mężowi, który był szlachetnej krwi. A że nici z zaręczyn to już inna kwestia przecież, teraz była wolna ale nie zmieniało to faktu iż miała jakieś wyćwiczone schematy zachowania w towarzystwie ważniejszych osobistości. Pyskować to ona mogła plebsowi i ludziom, którzy w jej mniemaniu na równi z wampirami nie byli.
- podobają mi się.. two.. - pokiwała leniwie głową na boki.
- pańskie oczy.. - poprawiła się po chwili i ziewnęła cichuteńko zakrywając oczywiście usteczka.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Sro Wrz 30, 2015 8:11 pm

Właściwie to wampir był u siebie i nie musiał nawet pukać, aby wejść do swojej własnej łazienki. Nie zdziwiło go nawet to, że nie była zbytnio zażenowana jego obecnością, choć wyglądała na młodą wampirzycę. Zresztą w dzisiejszych czasach większość „panien” była dość nowoczesna. Choć jśli była „chowana” dla jakiegoś wampira szlachetnego, by zostać jego żoną, powinna być „nietknięta”. Ale cóż, czasy się zmieniają, a dziewicę to można szukać jak igły w stogu siana! A na pewno by się zdziwił, gdyby usłyszał, że była przeznaczona do zamążpójścia za szlachetnokrwistego. Sam przecież wywodził się z tego rodu, sam niegdyś był szlachetnej krwi, ale to dawne dzieje i wiedział, jak spoglądają na krew niższą. Wiązali się tylko i wyłącznie z wampirami tego samego statusu. Ba, często nawet z jednej rodziny, brat z siostrą, aby zachować geny i ciągłość szlachetnej krwi.
Nie chciał wprawić jej w zakłopotanie, ale też nie potrafił nie spojrzeć na nagą kobietę w jego wannie, w jego łazience, w jego apartamencie… Co prawda zasłoniła piersi, jednak czy na wiele się to zdało? Widział chociażby ich zarys, czy kawałek zaróżowionego sutka. Nie miała przecież tak długich i dużych dłoni, aby w pełni zasłonić obie piersi.
– Jak uważasz.
Skoro chciała jeszcze przez kilka godzin pochodzić z głębokimi śladami po kłach, to jej sprawa. Kyubi przecież nie zwiąże jej i nie zmusi do naklejenia sobie głupiego plastra. Przecież i tak nie wda się żadne zakażenie. Chyba że łowcy maczali i w tym swe brudne łapy… W sumie to by się nie zdziwił.
– Postarałem się o świeżą krew, którą musieli szybko dostarczyć. Uznałem, że taka jeszcze ciepła lepiej wpłynie na Twój organizm.
Bardzo się postarał, żeby nie przeinaczyć słowa organizm ze słowem orgazm
Ciekawe miała imię, to musiał przyznać. Nim zdążył cokolwiek więcej powiedzieć, wampirzyca kontynuowała swój wywód, skromnie się zasłaniając nie lubieniem mówienia o sobie.
– Mało osób cokolwiek o mnie i niech tak pozostanie. Ciekawe masz imię, Yu. Ale nie wyglądasz mi na Japonkę. Zmieniłaś imię, bo zbyt długo miałaś swoje prawdziwe i kamuflujesz się w ludzkim świecie?
Zerknął na woreczek, do którego wampirzyca była podłączona. Prawie cały był zapełniony, a to daje jakieś trzy litry krwi; na oko była to połowa krwi, jaką wampirzyca w sobie miała. Była dość drobna i szczupła, zatem ilość krwi w jej ciele nie przekraczała ponad pięciu litrów. Przez to z każdym wypowiedzianym zdaniem mogła czuć się osłabiona, co nie uszło uwadze Kyubiego, ponieważ jej wypowiedzi stały się urywane.
– Podepnę cię teraz pod krew, Yu.
Przemówił do niej zdrobniale po imieniu. Już po chwili podmienił woreczki i wbił nową igłę w żyłę wampirzycy. Nie trudno było takową wampirowi znaleźć, choć puls wampirzycy spowolnił się.
– Doprawdy? Zawsze mówiono mi, że kojarzone są z siłami szatańskimi albo kogoś wkurwia ich odmienna barwa. Nie wiadomo, na które patrzeć.
Podtrzymał rozmowę. Nie chciał, żeby usnęła w trakcie transfuzji. Opuścił ją jednak na chwilę, by udać się po nową butelkę alkoholu, tym razem przyniósł niczego sobie koniak. Położył się po drugiej stronie łóżka, obok wampirzycy. Nie zdjął butów, bo po co? Ułożył wyżej poduszki sobie pod głową i pociągnął parę łyków z butelki.
– Może też chcesz się napić?
Zaproponował. Przecież… alkohol zbliża nie tylko ludzi, ale i wampiry!
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Seiyushi Czw Paź 01, 2015 3:36 pm

Leżała sobie wygodnie na łóżku powoli mu tam odpływając wraz z powolną utratą krwi. Ale przecież nie uśnie tak szybko, a przynajmniej panicz będący obok na to by nie pozwolił. Od razu podpiął ją do świeżej krwi a mało tego, nawet i zabawił rozmową. Próby rozszyfrowania jej tożsamości sprawiły że pomimo rozbitej koncentracji coś tam do niej dotarło. Uśmiechnęła się łagodnie i uważnie się przyjrzała mężczyźnie.
- imię.. akurat jest moje.. nie zmienione od momentu narodzin.. - zaczęła spokojnie, dziwne było to uczucie które czuła. Skrajne wyczerpanie i po prostu zmęczenie, do tego stopnia że musiała trochę powalczyć sama ze sobą aby nie usnąć.
- moja ojciec jest Francuzem.. może dlatego.. chodź jest pan pierwszym który zauważył.. - powiedziała nie ukrywając zdziwienia wymalowanego na twarzy. Nie szło mu aż tak źle w sumie, ale on był jedynie trochę umęczony z powodu używania swojej mocy na niej. Odgarnęła wolną dłonią kosmyk za uszko i rozłożyła się wygodniej.
- aż mi głupio że stawiam pana w takiej sytuacji.. tyle wysiłku i zachodu dla jednej poturbowanej wampirzycy.. - zaczęła odwracając twarz od mężczyzny na chwilę. Nikt obcy nigdy dla niej niczego podobnego nie zrobił, mało tego inny pewnie by ją wykorzystał w tym zapomnianym przez boga miejscu. Kto wie jak i gdzie skończyłaby biedna Seiyu. Chodź ciężko było jej uwierzyć że to bezinteresowna pomoc, przecież w tych czasach każdy chciał coś zyskać. Jedni informacje, inni niewolnika. Chodź szło jej wolniej niż zwykle, to jakoś sklejała do kupy fakty. Miała tylko nadzieje że zapłata jakiej zażąda wampir będzie się mieściła w granicach rozsądku, no i że Hayamiri będzie w stanie jednak spłacić dług wdzięczności.
- czy poznam... chodź imię.. mojego wybawcy ? - spytała grzecznie i przeniosła swoje ślepka na niego. Chociaż tyle mógł o sobie powiedzieć, nie była przecież natarczywa. W sumie nie zdziwiłaby się gdyby odmówił albo podał fałszywe dane. Nikt mu nie bronił, a zapewne miałby ku temu jakiś powód. Siły witalne powolutku wracały dając przyjemne, rozchodzące się po całym ciele uczucie. Na zaproponowany alkohol jedynie skinęła głową, lubiła się napić czasami.
- poproszę.. - wyszeptała powolutku unosząc się i poprawiając tak, aby nie rozlała czasem trunku leżąc. Szkoda aby dobrej jakości alkohol się zmarnował. Kiedy już dostała szklankę do dłoni, przyłożyła usta do brzegu naczynia i zamoczyła usteczka. Delikatnie oblizała języczkiem górną wargę, oczka były lekko zmrużone. Od razu było czuć że nie było to byle co, wampir miał dobry gust do alkoholi. Wzięła delikatnie pokręciła paluszkiem wolnej rączki nad szklanką wprawiając ciecz w ruch. Na ustach pojawił się delikatny uśmiech. Powoli odzyskiwała siły, a to był nad wyraz dobry znak.
- nie pamiętam kiedy ostatnio piłam trunek w miłym towarzystwie.. - dodała po chwili i uśmiechnęła się uroczo. Do głowy by jej nie przyszło żeby miły panicz chciał ją upić, bo po cholerę niby ? I tak już była w jego łóżku i gdyby chciał ją wykorzystać to zrobiłby to o wiele wcześniej. Miał ku temu wiele sposobności, chociażby wcześniej w łazience, ale jednak okazał się przyzwoitym osobnikiem. Mogła z nim leżeć w jednym łóżku i uważnie obserwować. Był bardzo tajemniczy, chodź miała wrażenie że już gdzieś go widziała. Może przelotnie na ulicy, może po prostu jej się to wydawało. Tak czy inaczej, zainteresowała się nim na tyle aby chcieć go poznać bliżej. A czy się da to już wszystko zależało od wampira. Uniosła szklankę ponownie i nabrała już odrobinę alkoholu do pyszczka, pozwoliła aby napój przemył gardło. Przyjemne ciepełko rozeszło się od środka. Alkohol miał ciekawe właściwości i rozwiązywał języki wszystkim, którzy lekceważyli jego potęgę.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Pią Paź 02, 2015 3:43 pm

Wampir już nawet nie pamiętał swojego prawdziwego imienia. Zrobili mu takie pranie mózgu, że przez ponad stulecie nie pamiętał kim w ogóle był. Zatem nic dziwnego, że do dziś mieszają mu rzeczy z przeszłości i nie pamięta swego imienia. Nic też dziwnego, że wampir nie był nawet pewien, co do własnych wspomnień. Nie dałby głowy, czy to, co pamięta jest prawdziwe, czy też są to jedynie fałszywe wspomnienia, jakie mu „zapakowali” w prezencie pod koniec średniowiecza.
– Wiele wampirów co jakiś czas woli zmienić swoje imię, żeby nie rzucać się za bardzo w oczy w ludzkim świecie.
Co jakiś czas musieli także wymieniać swoje „dowody”, jeśli chcieli poruszać się w ludzkim świecie, chociażby pracując. Aczkolwiek teraz mieli nieco większy problem, gdy ich istnienie wyszło na światło dzienne. Choć w sumie niewiele się zmieniło, bowiem ludzie nie pierzchali z przerażenia na widok wampirów. Zupełnie nic się w mieście nie zmieniło, jakby ludzie nie mieli telewizorów w domu.
– To skąd Twoje typowo japońskie imię?
Nie wiedział, że nazwisko także miała typowo japońskie. I gdzie tu logika, skoro w połowie była Francuzką i to od strony ojca? Może pojawiła się na świecie „przypadkowo”, nieplanowanie i nazwisko przejęła po matce? Ale o niczym przecież nie wiedział, to nawet zbytnio się nad tym nie zastanawiał.
– Nietrudno zauważyć wampirzycę o blond włosach i błękitnych oczach, która ma japońskie imię… Japonki mają zazwyczaj na tyle dużo pigmentu, aby mieć czarne włosy i ciemne oczy.
Jak to był pierwszym, który zauważył, że blondwłosa niewiasta nie jest Japonką? Czy ludzie i wampiry już dokumentnie poszaleli na tym świecie?
– Jestem lekarzem, więc moim obowiązkiem jest pomaganie innym, Yu.
Uśmiechnął się do niej, chcąc ją uspokoić. Co prawda za jego lekarskie usługi pacjenci mu płacili, ale czy to ważne? Mógł przecież czasami zrobić coś szalonego i nieprzewidywalnego, jak uratować półprzytomną wampirzycę, przypadkowo spotkaną w środku nocy na placu zabaw. Przecież to taka codzienność!
– Choć fakt, nie zawsze garnąłem się do pomocy obcym wampirom. A tym bardziej… kobietom. Bez urazy, oczywiście.
Puścił do niej perskie oko, ewidentnie się z nią przekomarzając, jakby chciał choć trochę poprawić jej humor. W końcu leżała tak jak kłoda, zamartwiając się niepotrzebnie i co chwila go przepraszając.
– Niepotrzebnie co chwila mnie przepraszasz, Yu. Nie jesteś niewolnicą i nie musisz się przede mną korzyć.
Naprawdę odniósł wrażenie, jakby musiała być taka pokorna względem drugiego wampira. Oczywiście rozumiał to, że był starszy i w jakiś sposób zreflektowała się i okazała mu szacunek, ale… bez przesady.
– Kyubi.
Padła szybka odpowiedź, jakby wampir nie lubił o tym mówić. W sumie… to nie lubił.
Kto by przypuszczał, że skończy z kobietą w łóżku, z którą, na dodatek, będzie popijał całkiem niezły alkohol? I to z kobietą, której nawet nie tknął palcem! Aż niepodobne do niego… Wręczył jej zatem drugą szklaneczkę i zapełnił złocisto-czekoladowym płynem do połowy.
Prawdę mówiąc, to wampir miał dobry gust nie tylko do alkoholu, ale także kobiet czy samochodów.
– Miłym towarzystwie? Nawet mnie nie znasz, Yu! Nie powinnaś tak zawierzać innym, a już na pewno nie wampirom. Chyba za mało złego jeszcze przeżyłaś albo uważasz siebie za naprawdę potężną, kochaniutka.
Nie oceniał jej, nawet nie pouczał. Mówił po prostu to, co myślał. Po wypiciu jeszcze dwóch takich drinków, mógł swobodnie odłączyć dziewczynę od worka z krwią, co też uczynił.
– Powinnaś się przespać. Kiedy się obudzisz, będziesz jak nowonarodzona. Gdybyś czegoś potrzebowała, to mów. Mam sypialnie po drugiej stronie tego korytarza.
Pogłaskał ją delikatnie po policzku i po chwili odsunął się od niej, zaciskając dłoń w pięść.
– Zostawię ci towarzystwo, co byś tak samotnie się nie czuła.
Pomachał jej przed oczami butelką alkoholu i postawił na małym stoliczku przy łóżku. Po chwili opuścił jej tymczasową sypialnię. Sam musiał teraz odpocząć, by zużycie tyle energii na postawienie tej dziewczyny na nogi, sporo go kosztowało. I jeszcze ten piekielny ból głowy… Nigdy już nie da mu to spokoju. Udał się na chwilę do kuchni, aby wziąć silny lek przeciwbólowy i zapił go sporą dawką alkoholu. Tak, zdecydowanie już dawno popadł w alkoholizm, ale kto go powstrzyma lub zabroni czy też wyperswaduje? Nikt.
Po przełknięciu lekarstwa, postanowił wziąć dłuższy prysznic. Zatem udał się do łazienki, gdzie rozebrał się ze wszystkiego. Zdjął nawet łańcuszek z obrączką i schował do szufladki przy umywalce. Nagi wszedł pod prysznic i odkręcił gorącą wodę. Po chwili kabina prysznicowa pokryła się parą wodną…
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Seiyushi Pią Paź 02, 2015 5:34 pm

Uśmiechnęła się zdając sobie sprawę ze każda jej wypowiedź jest dokładnie analizowana, każda jej odpowiedź tworzyła kolejne pytania. Zachichotała przykładając szklankę do ust i zmrużyła delikatnie oczka. Nie lubiła mówić o sobie, ale jak już zaczął ją ciągnąć za język to mu odpowiadała nawet nie myśląc zbyt wiele nad odpowiedzią. W sumie nie zachowywała się tak jak zawsze, czerwony księżyc i na niej odcisnął swoje piętno. Oczywiście nie była rodowitą japonką, ale w tych czasach trudno było trafić na czarnowłosą i ciemnooką zarazem. Włosy od bieli poprzez wszystkie kolory tęczy i z oczami było podobnie. Ona sama często się zastanawiała czy to szalone posunięcia nastolatek do farbowania kudłów czy faktycznie się takie dziwolągi rodzą.
- błękit.. cóż w zależności od oświetlenia.. - szepnęła cichuteńko i zrobiła kolejny łyczek. Uśmiechnęła się na urocze zdrobnienie jej imienia, było dość oryginalne bo w przeciwieństwie do innych wyrwał fragment z samego środka.
- lekarz.. mhm.. domyśliłam się.. nie widzę powodu dla którego miałoby mnie to urazić.. przecież znalazłam się na liście tych szczęśliwców obok których nie przeszedłeś obojętnie.. i to będąc kobietą.. więc nie mogę narzekać.. mało tego, cieszy mnie to że zechciałeś się mną zaopiekować.. zaskakująco trudno w tych o czasach pozytywne stosunki pomiędzy wampirami.. chodź w świetle zaistniałej sytuacji.. powinno być odwrotnie.. łowcy zrobili się strasznie natarczywi..  - wymruczała cichuteńko robiąc większy łyczek napoju z uwagą słuchając jego słów. Uśmiechnęła się na wzmiankę o niewolnicy i spojrzała na niego zaintrygowana jego postawą.
- nie wiesz tego.. może jestem niewolnicą.. a może dopiero szukam swojego pana ? - zaśmiała się układając się wygodniej, obracając się w jego stronę mając na uwadze fakt że nadal jest podłączona do maszyny. Podkuliła nóżki w kolanach i zrobiła kolejnego łyczka już patrząc mu w oczy. Czuła się bardzo komfortowo w jego towarzystwie i nie zamierzała temu zaprzeczać.
- Kyubi.. pasuje do ciebie.. - skomentowała uśmiechając się, skierowała szklankę w jego stronę i delikatnie dotknęła naczyniem drugiego naczynia. Dał jej dobrą radę w sumie, ale nie powiedział niczego, czego sama nie wiedziała.
- to idzie w obie strony mój drogi.. ty też mnie nie znasz.. masz tą pewność że byłam szczera z tobą przez cały czas ? Mogłam przecież podkoloryzować pewne fakty.. ojciec Francuz.. a może to matka Brytyjka.. chyba pamięci za dobrej nie mam do takich szczegółów.. a może nie znam cię aż tak dobrze żeby jeszcze mówić o sobie wszystko.. gdybym była tana młodziutka i naiwna na jaką wyglądam już dawno by mnie nie było.. i nigdy bym nie miała tej przyjemności poznać.. chociaż by Ciebie.. Kyubi.. - wymruczała ani na chwilę nie odwracając od niego wzroku. Teraz już naładowana świeżą krwią miała w sobie więcej życia niż w momencie ich poznania.
- ktoś ci już mówił że picie alkoholu w zbyt dużych ilościach nie jest zbyt zdrowe.. ? Jako lekarz wiesz to przecież najlepiej.. może dobrze byłoby czasami się stosować do rad jakie daje się własnym pacjentom.. wiesz.. świecić przykładem nie zaszkodzi raz na jakiś czas.. - szeptała puszczając mu oczko nie kryjąc lekkiego rozbawienia. Barmanka upominająca lekarza żeby tyle nie pił, zabawnie to mogło wyglądać. Kiedy wstał i odłączył ją od maszyny dopiła swojego drinka i odstawiła szklankę na szafkę nocną. Czując dłoń mężczyzny na policzku mruknęła cichuteńko, oczywiście jej uwadze nie umknął drobny gest wykonany przez niego. Ale nie dała po sobie niczego poznać, odprowadziła go wzrokiem do wyjścia z sypialni i zmrużyła ślepka. Głupiutka przecież nie była, domyśliła się że najlepiej się mógł nie czuć. Przecież wykorzystał na niej swoją moc uzdrawiania, wiedziała doskonale że korzystanie z tego typu umiejętności ma wysoką cenę. Podniosła się z łóżka i podeszła do okna przyglądając się księżycowi w pełni. Przygryzła dolną wargę delikatnie wpatrując się w śliczny czerwonawy kolor, rzadki i zarazem tak piękny widok. Westchnęła powoli kręcąc się po sypialni gościnnej aż wyszła z niej na korytarz. Słyszała szum wody dochodzący z łazienki, już wiedziała gdzie go znajdzie. Otworzyła drzwi i weszła do zaparowanego pomieszczenia z delikatnym uśmiechem na ustach. Powoli kierowała się w stronę kabiny prysznicowej złapała za ramiączka podomki i zgrabnie ją zsunęła ze swojego ciała, pozwalając aby opadła na posadzkę. Zrobiła kilka kroków w stronę szklanych drzwi kabiny i otworzyła ją spoglądając wampirowi w twarz.
- bardzo boli.. ? - wyszeptała robiąc krok w jego stronę, dłonie uniosła w górę i przyłożyła opuszki palców do skroni mężczyzny. Sama miała migreny po intensywnym używaniu swojej zdolności leczenia. Ale teraz chciała złagodzić chociaż odrobinę jego dyskomfort. Przylgnęła swoim ciałem do niego, był wysoki więc musiała stanąć na paluszkach. Rozchyliła delikatnie wargi i delikatnie uniosła główkę w jego stronę, wydawało się że chce złożyć na jego ustach pocałunek przy okazji. Ale to i on musiałby sie pochylić nad nią. Mógł przecież jej odmówić, odepchnąć ją od siebie. Liczyła się z tym, ale nie byłaby sobą gdyby nie spróbowała chociaż.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Nie Paź 04, 2015 10:09 am

Kyubi był tylko facetem. Powinna się cieszyć, że w ogóle zapamiętał kolor jej oczu, bo przecież płeć męska z natury odróżniała zaledwie tylko podstawowe kolory. Kyubi potrafił się jednak wyróżnić i powiedzieć błękitne oczy! Skąd mógł wiedzieć, że są ametystowe? W ogóle kto wpadł na pomysł, by taką barwę wymyślić?!
– Fakt, w dzisiejszych czasach trudno o dobre kontakty z innymi wampirami. Większość z nas na siłę stara się być zła, jakby chcąc sobie lub innym, tudzież ludziom, udowodnić, że to my jesteśmy tą dominującą rasą. Właściwie to sądziłem, że oświata czy ludzie zaczną robić na nas nagonkę. No wiesz, wrócą średnie wieki, gdzie palono na stosach wiedźmy, innowierców czy strzygi. A w sumie nic się nie zmieniło. Łowcy wciąż nic nie robią, a ludzie albo pochowali się w domach ze strachu albo dołączyli się do krwiopijców, również ze strachu.
Troszkę się rozgadał, to fakt, ale wreszcie miał z kim podyskutować. I nie była wcale głupią wampirzycą. Może nieco usłużną, ale inteligencję posiadała, tylko… zbytnio się nią nie chwaliła. Jakby faktycznie została urodzona i wychowana do bycia żoną wampira, który wymagał jedynie pięknej żony, a nie inteligentnej. W końcu takie aranżowane małżeństwa istniały z jednego powodu – potomka. Do tego wcale nie potrzeba inteligencji czy długich rozmów o rzeczach ważnych i błahych. W taki wypadku wystarczyło jedynie… wsadzić. Każdy głupi przecież potrafi spłodzić potomstwo.
– Łowcy zawsze tacy byli. Ale tylko dla tych, którzy sobie na to zasłużyli. Kiedyś jeszcze zależało im na zachowaniu pokoju między rasami, ponieważ żyliśmy w cieniu. Obecnie… odwrócili się do nas plecami całkowicie, odkąd nasza rasa się ujawniła. Nie śmiałby się, gdyby chcieli nas całkowicie wyeliminować.
Z łowcami swego czasu miał sporo doświadczenia. Niestety bądź stety, jeśli brać pod uwagę jego obecne doświadczenie w tej materii.
– Nie wydajesz mi się osobą, która z pełną świadomością oddałaby się komukolwiek na służkę lub, tym bardziej, niewolnicę. Acz masz w swoim zachowaniu pewne uległe cechy, to jednak jesteś też dumną wampirzycą. W innych okolicznościach naplułabyś raczej na mnie, niż dała sobie pomóc. Sama przyznałaś i przepraszałaś za swój stan, w jakim byłaś.
Czy trafił ze swoimi obserwacjami? Nie wiedział… znał jednak kobiety nie od dziś i wiedział, że nie wcale tak słabe, za jakie chcą uchodzić. Jaka przecież dama nie lubi być ratowana z opresji? Choć w dzisiejszych czasach większość kobiet to feministki, które nie dają sobie pomóc… do trzeciego piętra albo kiedy trzeba coś za nie zrobić w domu. Na przykład gruntowny remont całego mieszkania…
– Twoje słowa może nie, ale Twoje gesty, ruchy i ciało Cię zdradzają. Jesteś na mnie na razie zdana. Nie bardzo wiesz, gdzie się znajdujesz. Nie bardzo wiesz… co wtłaczam w Twoje żyły. Może środek uzależniający? Może własną krew, żeby Cię do siebie przywiązać? Oprócz mego miana, które może być fałszywe, nic ze mnie nie wyciągnęłaś. A wiem o Tobie znacznie więcej, Yu.
Uśmiechnął się do niej pobłażliwie, jakby miał przed sobą małą dziewczynkę. Właściwie to dla niego była małą dziewczynką, choć cieleśnie bynajmniej takowej nie przypominała.
– Poza tym jestem za stary na takie sztuczki, Yu.
Tym razem w jego głosie dało się słyszeć nutę groźby. Jednak nie należał do tych na siłę „złych” wampirów, które muszą groźbami wymuszać na innych posłuszeństwo. Już dawno temu wyrósł z tych młodzieńczych porywczości.
– Jako wampir alkohol mnie nie zabija. To mój jedyny towarzysz w czasie długich nocy.
Wzruszył ramionami, ucinając temat. Przecież jakaś obca wampirzyca nie będzie mu mówiła jak ma żyć, czyż nie?
Kyubi już przywykł do tego okropnego bólu głowy. Wiele razy leczył przecież ludzi z bólów migrenowych i uchodził za „cudotwórcę”, kiedy wspomagał się swoimi nadprzyrodzonymi zdolnościami. Jednak sam nie potrafił sobie pomóc. Zresztą nic mu nie pomoże po tym, co zaaplikowali mi wieki temu łowcy.
Szum wody sprawił, że nie słyszał jej cichych kroków na korytarzu. Dopiero kiedy nacisnęła klamkę i weszła do łazienki, wyczuł jej zapach i usłyszał kroki. Dość ciekawie pachniała. Wyczuwał jeszcze delikatnie owocowy zapach płynu, a ona sama przypominała mu zapach oceanu. Szelest sukienki poinformował go, że w tej chwili była naga, a już po chwili wpakowała mu się pod prysznic i otarła o niego, przysuwając bardzo blisko do jego nagiego ciała.
– Zostaw, Yuu. Szkoda Twojej energii, bo to nie pomoże.
Delikatnie odsunął jej dłoń. Gdyby to pomagało, sam by się przecież uzdrowił. Poza tym nie powinna jeszcze szastać swoją energię.
– Jesteś małą, niegrzeczną dziewczynką, bo powinnaś jeszcze leżeć… w łóżku.
Warknął do jej ucha. Po chwili jednak przycisnął ją do siebie, unosząc jej udo tak, aby mogła je oprzeć o jego biodro. W następnej sekundzie była w potrzasku, bowiem plecami opierała się ściankę prysznica. Zachłanne wargi wampira wpiły się ostrożnie w miękki wargi Yu. Zupełnie jakby była z porcelany i za chwilę miała się rozpęknąć na wiele kawałeczków.
– Rozumiem, że przyszłaś sprawdzić, czy już czujesz się o wiele lepiej?
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Seiyushi Nie Paź 04, 2015 3:46 pm

Spoglądała na niego skupiając cała swoją uwagę na jego wypowiedziach. Wzmianka o łowcach sprawiła że uderzyło ją wspomnienie ostatniego spotkania z nimi. Pierwsze i nie należące do przyjemnych. Zamoczyła usta w szklance powolutku odtwarzając całe zdarzenie krok po kroku. Od momentu trafienia na Kajla, typa który wydawał się kierować rozsądkiem. A przynajmniej tak mu się wydawało, bo jak na niższego w hierarchii od Seiyu, typ był cholernie arogancki i zuchwały. Jego wina że w ogóle trafiła w ramiona oświaty, pobita podczas transportu z punktu A do punktu B. Wrzucona do zimnego, brudnego, przegniłego wilgocią i grzybem lochu gdzie łaskawie musiała czekać na swoich oprawców. Wypowiedź Kyubiego na temat średniowiecznych sposobów pozbywania się nadnaturalnych istot sprawia że aż dreszcz przeszedł jej po plecach. Od dłuższego czasu znalezienie posiłku w naturalny wampirzy sposób nie szła za dobrze. Ona nie miała aż takich problemów, była kobietą która przyciągała wzrok mężczyzn. Jak jeszcze była barmanką, co noc miała świeżą kolację, zawsze ktoś chętny się znalazł. Często nawet i miała sytuację gdzie wybierała sobie posiłek niczym z karty dań. Piękne czasy do puki informacja o wampirach nie wyszła na jaw. Ludzie zrobili się ostrożni, łowcy czujniejsi.
- wampiry nie mają teraz lekko.. kiedy byliśmy mitem.. bajką dla dzieci wszystko było prostsze.. Oświata sama tuszowała nasza egzystencję żeby nie zakłócić ładu i porządku.. teraz jak już złapią kogoś.. szczegółowe raporty.. próbka krwi.. odcisk kłów.. i wszystkie inne badania.. a do tego te cholerne kajdanki.. nie zapowiada się aby łowcy chcieli współpracy z nami.. ale to strach przed silniejszymi od siebie.. boją się do tego stopnia że nie przepuszczą okazji upodlenia i złamania swojej ofiary tylko po to aby pokazać swoje miejsce w tym świecie.. - szeptała ewidentnie czując się źle z tym że tam trafiła. Potraktowana jak najgorsze ścierwo i to dlatego że próbowała zatuszować napad agresji Kajla. Oczywiście nie zamierzała nic mówić na jego korzyść, skoro się zagalopował podczas uczty to niech sam płaci konsekwencję swoich czynów. Na szczęście z nieprzyjemnego tematu zeszło na nieco luźniejszy. Kyubi wiedział jak zaciekawić rozmówcę, pomijając fakt że był przystojnym wampirem, to traktował druga osobę z szacunkiem. Uśmiechnęła się łagodnie do niego, na wzmiankę o niewolnictwie przygryzła dolną wargę delikatnie.
- zniewolić druga osobę można na wiele sposobów, każdy jest niewolnikiem.. jedni pieniędzy.. inni czasu.. uciech cielesnych.. tak wiele odmian ile potrzeb w umyśle ofiary.. - wymruczała mrużąc oczka w jego stronę. Już ona doskonale wiedziała o czym mówiła, a Kyubi był przecież bardzo spostrzegawczy i bardzo inteligentny. Może się domyśli a może z czasem mu powie prosto z mostu jak inne aluzje nie zadziałają. Chodź mógł specjalnie zbywać ją w tym temacie, taką opcję też brała pod uwagę.
- nie wydaje mi się abym okazała ci niezadowolenie w jakikolwiek sposób.. to co mi podajesz daje pozytywne efekty, czuję się znacznie lepiej.. a jeśli nawet się uzależnię od ciebie.. to czym byłoby to takie złe ? - spytała odgarniając zabłąkany kosmyk blond włosów z czółka.
- chyba nie przeszkadza mi to co do tej pory ze mnie wyciągnąłeś.. śmiało.. może wyciągniesz coś o wiele ciekawszego niż tylko powierzchowne informacje.. - szepnęła. Tak rozmowa z nim była nad wyraz przyjemna i mogłaby tak trwać w nieskończoność. Chyba nie miała okazji poznać nikogo równego jemu, intrygował i umilał czas swoim towarzystwem.
W chwili gdy tylko weszła do kabiny pozwalając, ciepłe stróżki wody zaczęły spływać i po jej ciele. Przylgnęła całym ciałem, piersiami napierając na jego tors z cichym mruknięciem. Wysoki i dobrze zbudowany wampir był zdecydowanie w jej typie. I te oczy takie wyjątkowe, trudno było się w nich nie zatracić. "Zupełnie jakby ukazywały rozdartą na dwie połowy duszę.. ni to boga.. ni demona.." przeszło jej przez myśl. Kiedy odsunął jej dłoń od swojej skroni, przechyliła lekko główkę w bok, mrużąc przy tym oczka.
- ale.. - wyszeptała chcąc jakimś argumentem przekonać do tego aby jednak dał jej chociaż spróbować sobie pomóc. Paluszki drgnęły delikatnie gdy trzymał jej nadgarstek w swojej dłoni. Nabrała powietrza w płuca gdy nachylił się nad jej uchem, dreszcz przebiegł jej po plecach gdy szeptał jej do ucha. Miał taką przyjemną barwę głosu, mruknęła czując jego oddech przy uszku. Kiedy przycisnął ja do ściany prysznica jęknęła jedynie nieco głośniej. Rozchyliła wargi jakby chciała coś powiedzieć ale nim zdołała wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, mężczyzna przycisnął swoje usta do jej. Zamruczała powabnie, oczywiście że podobało jej się to co zrobił, ba.. liczyła na taki obrót sytuacji. Mięśnie sie same spięły, dłonie spoczęły na jego silnych ramionach. Przerwała pocałunek i koniuszkiem języka polizała jego wargę.
- nic nie stoi na przeszkodzie abyś potem mnie tam zaprowadził.. - wyszeptała owiewając jego usta gorącym oddechem. Złapała delikatnie w ząbki jego dolną wargę i z mruknięcie poruszyła całym sowim ciałem, ocierając się o jego mokre ciało. Trudno było znaleźć mężczyznę, który by ją zainteresował na tyle aby chciała się zabawić cieleśnie. Ale jak już sie taki trafił to oczywiście trzeba było wykorzystać sytuację.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Kyubi Czw Paź 08, 2015 6:50 pm

W dzisiejszych czasach nie było już szacunku do starszych i wyższych krwią wampirów. Młodsze pokolenia należały do bardzo aroganckiej grupy, uważając, że świat należy już tylko i wyłącznie do nich, a reszta wampirów to jedynie worki treningowe. Wampirzy świat dosłownie spadł na psy, niemal do takiego samego poziomu jak świat ludzi. W tej chwili już nic sobą nie prezentują obie rasy, nie licząc najstarszych jednostek w obu przypadkach. Oczywiście zdarzały się indywidua wśród młodych, dlatego należy objąć je skrzydłami opieki i uchronić przed degradacją, która zmieniła ich rówieśników.
– Oświata musiała tuszować nasze istnienie. Kontrolowała nawet te wszystkie bajki dla dzieci, jak to zgrabnie ujęłaś. Najwyraźniej wprowadzają w swoje rządy nową technologię, odchodząc od swojej tradycji. Ciekawe tylko, czy ci starsi i doświadczeni łowcy, znający naszą rasę od podszewki i posługujący się potężną magią, a także świetnie wyszkoleni, zgodzą się z takimi nowościami. Nie zdziwiłbym się, jakby niedługo z łowców zrobili androidy. No wiesz, ludzi, ale zmechanizowanych.
Pachniało to wszystko techniką bardzo wysoką. Albo jakby swoje utopijne pomysły zaczerpnął z fantastyczno-naukowych filmów lub książek o robotach i nie tylko. Kyubi nie pierwszy raz rozmawiał z naprawdę inteligentną wampirzycą. Sam zresztą czerpał wiele przyjemności z tej konwersacji, a nie tylko Yu.
– Czas dla wampirów jest pojęciem bardzo względnym. Starzejemy się wolniej, ale wraz z naszym wiekiem nasza siła, wiedza, moce stają się większe i potężniejsze.  Dlatego akurat my, wampiry, nie jesteśmy niewolnikami czasu, bo możemy żyć wieki.
Zgadzał się z nią w tym, co powiedziała, ale oprócz czynnika czasu. Wampiry im były starsze, tym potężniejsze i mądrzejsze. Młodsze pokolenia powinny czerpać wiedzę od starszych jednostek, gdyby tylko chciały, jednak… jak widać nie chcą. Są aroganckie i uważają, że pozjadały wszystkie rozumy świata.
– Ja zdecydowanie jestem niewolnikiem alkoholu, pracy, pieniędzy i seksu. I pewnie znalazłoby się coś jeszcze.
Puścił do niej perskie oko, jakby sugerował, że żartuje. Nawet ton jego głosu był rozbawiony, jakby opowiadał najlepszy dowcip. Tyle że wampir w ogóle nie żartował! Najbardziej był uzależniony od seksu, a od wielu lat nie był z żadną kobietą.
– Nawet z powierzchownych informacji można zrobić całkiem ciekawy obraz drugiej osoby. Zawsze coś się doda… coś ujmie lub umknie.
Wzruszył ramionami, jakby to była bagatelna sprawa.
Nie spodziewał się, że wampirzyce wejdzie pod prysznic i do niego dołączy. Poczuł delikatną skórę piersi na swoim ciele. Dawno nie czuł i nie dotykał kobiety. Nawet już nie pamiętał, kiedy ostatnio! Aż było mu wręcz wstyd! To nie było wcale takie śmieszne, bo co jeśli ją zawiedzie? Co prawda uważał, że tego się nie zapomina, to jest przecież jak z jazdą na rowerze! Większość kobiet, z jakimi miał styczność w swoim życiu, a było ich naprawdę wiele, nie znosiło jego źrenic. Były dwukolorowe i wnerwiające, niekiedy uważały je za „demoniczne”.
Uwielbiał, kiedy kobiety mruczą i to nie udawanie, a dlatego, że faktycznie jest im dobrze. Kyubi poniekąd też liczył na taki obrót sytuacji. Dawno nie miał kobiety i po prostu potrzebował kobiecego ciepła i ciała, by zanurzyć się i całkowicie zatracić. Poczuć znów to rozdzierające ciepło zaczynające się od podbrzusza i rozprzestrzeniające po całym ciele. Czuł jak wampirzyca drżała, choć znajdowali się po strumieniem gorącej wody. Miał zatem pewność, że to na pewno nie z powodu zimna.
– Do łóżka? To przereklamowane…
Gdy tylko zaczęła się ocierać o niego, wampir po prostu nabrał ochoty na to, aby całkowicie się w nią zanurzyć. Teraz. Od razu. Natychmiast. Ale powstrzymał się. Nie mógł dać się ponieść zezwierzęceniu tylko dlatego, że dawno nie miał kobiety. Chwycił ją za nadgarstki i przygwoździł je tuż nad głową wampirzycy. Po chwili zaczął pieścić piersi Yu.
– Są takie miękkie i pyszne…
Szepnął znad nich, kiedy już zasmakował ich językiem i zerknął na kochankę płonącym wzrokiem. Nawet nie ukrywał tego, że ją pragnie. Zresztą czemu miałby to ukrywać?
Druga dłoń wampira błądziła niepostrzeżenie po skórze, muskając ją delikatnie opuszkami palców. Językiem zatoczył właśnie kręgi wokół sutków, by wreszcie pochłonąć je całkowicie w ustach i lekko ssać i podgryzać wargami.
- Nawet nie wiesz, jak cię pragnę, Yu...
Wymruczał basowym głosem, znów rzucając na wampirzycę powłóczyste spojrzenie.
Spędzili razem miły wieczór, a wampirzyca porządnie odpoczęła i zebrała siły.
zt
Kyubi

Kyubi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Jedno oko czerwone, drugie niebieskie.
Zawód : Głowa rodu Campbell. Basista zespołu Blast. Lekarz. Prawnik - właściciel kancelarii prawnej w centrum miasta. Host - kochanek do wynajęcia.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Służka: Melody


https://vampireknight.forumpl.net/t473-casanova https://vampireknight.forumpl.net/t621-kyubi

Powrót do góry Go down

Kancelaria prawna - Page 6 Empty Re: Kancelaria prawna

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach