Artystyczny zakątek - drugie piętro

Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Hachiko Sro Paź 24, 2012 7:38 am

To pomieszczenie jest otwarte dla wszystkich. Prowadzi do niego długi korytarz, ozdobiony jak wszystkie inne przeróżnymi obrazami szatana, pogańskich bogów czy też rzeźbami.
Pokój ten, jako jeden z wielu, utrzymany jest w ciemnych barwach, nadając pomieszczeniu większej głębi mroku. Króluje tu głównie czerń, przeróżne odcienie szarości, a także karmazynowy, ładnie ze sobą komponując bądź utrzymując pewien kontrast. Meble wykonane są z ciemnego drewna.
Samo pomieszczenie natomiast, posiada dwa małe, ale wygodne fotele i stoliczek do kawy. Pokój ten jest mały, w porównaniu z pozostałymi, ale przestronny i przytulny, wprost idealny, aby poczuć się w nim swobodnie. Doskonale nadaje się, jako pokój dla artysty. Znajduje się tu duży regał, a na nim różnego rodzaje farby, pędzle, kartony papieru, ołówki i długopisy. To tutaj właśnie, właścicielka posiadłości stworzyła kilka wspaniałych powieści czy też obrazów.
Oprócz tych artystycznych narzędzi na regale, znajdują się tu także dwie sztalugi. Jedna mniejsza, druga znacznie większa. A także fortepian, ustawiony w kąciku i skrzypce, powieszone na ścianie. Można znaleźć tutaj także gitary. Od klasycznej, po te elektryczne różnego rodzaju. Dla każdego coś miłego.
Ściany ozdobione są malowidłami, a nawet szkicami przeróżnych węży w różnych "pozycjach" i ustawieniach. Nad fotelami i stolikiem z kawą wisi wielki obraz, przedstawiający scenę z jakiejś rzezi na ludziach. Pełno było tam krwi, zwłok i innych krwawych wnętrzności.


Ostatnio zmieniony przez Hachiko dnia Sro Lip 31, 2013 11:05 am, w całości zmieniany 1 raz
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Gość Wto Lip 30, 2013 2:08 pm

Gabriel od jakiegoś czasu zaczął interesować się tą częścią Enklawy. Wcześniej była dla niego jak wszystkie inne jej zakątki, czyli czarna mroczna i domowa. Jednak im częściej tu zaglądał tym bardziej mu się podobało. Ten pokój był inny niż reszta. Już po wejściu dało się wyczuć zapach farb, drewna i pergaminu, co tylko jeszcze bardziej potęgowało ciekawość i zainteresowanie. Kto by przypuszczał, że to właśnie artystyczny zakątek przyciągnie tego młodego człowieka? Przecież dzieci w jego wieku interesowały się grami komputerowymi i piłką nożną, no te ludzkie, a wampiry? Salomona już bardzo długo próbowała wtłuc mu do głowy chęć nauki i zdobywania wiedzy, jednak Gabriel traktował to jako karę czy też obowiązek, a nigdy przyjemność. To właśnie różne barwy, dźwięki i wyobraźnia były jego azylem.
Nie wiedział jak długo stał przy drzwiach lustrując pokój wzdłuż i wszerz. Dopiero po jakimś czasie odważył się wejść do środka. Jego uwagę przyciągnęła mniejsza sztaluga z rozłożonym białym płótnem. Obok niej znajdowały się pędzle i farby. Chłopak bez zastanowienia podszedł i wybrał jeden z pędzli. Kilka chwil stał i przyglądał się pustej bieli przed sobą. Czemu by tak nie spróbować? Wybrał farbę o jego ulubionym kolorze: najgłębszym czerwonym jaki znalazł. Nie chodziło tutaj o krew, ale o barwę z jaką kojarzyła mu się Hachiko, o barwę ognia. Zamoczył pędzel w farbie i płynnymi ruchami rozmazywał ją na płótnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Hachiko Sro Lip 31, 2013 11:49 am

Hachiko była lekko znużona. Wróciła z miasta, po którym się szwendała niczym prawdziwa zjawa. Nie zwracała na nikogo uwagi, po prostu szła przed siebie i mogło się odnieść wrażenie, jakby stopami w ogóle nie dotykała ziemi. Po prostu poruszała się z gracją i wampirzą lekkością, co na pewno w pewnym sensie przerażało zwykłych ludzi. Ludzie mieli to do siebie, że zawsze boją się tego, co nie znają, albo udają, że rzeczywistość jest całkowicie inna, by tylko odrzucić to, czego do końca nie są w stanie zrozumieć. Tak było dokąd wampirzyca pamięta, a przecież znowuż taka młoda to ona nie była. Swoje zdążyła już przeżyć, co czyniło z niej silną, niezależną i wolną wampirzycę. Nie musiała na nikim polegać i to bardzo ją cieszyło.
Wreszcie dotarła do Enklawy, nie zwracając uwagi na służbę. Zapewne coś chcieli, może powiadomić ją o kimś, kto wrócił do miasta, jednak nie zwracała na nich uwagę. Swe kroki skierowała do artystycznej komnaty, gdzie wyraźnie wyczuwała zapach syna. Szybko dorastali, znacznie szybciej od ludzi dojrzewali i kształcili swoje talenty. Hachiko nawet nie mogła nadążyć za tym procesem, powoli zdając sobie sprawę z tego, jak czas ubłaganie płynie, a ona wciąż się nie zmienia. Dar nieśmiertelności był naprawdę wspaniały.
Bez pukania, bezszelestnie weszła do komnaty, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Gabriel mógł nie usłyszeć matki, ale za to mógł ją wyczuć. Znał przecież jej zapach. Podeszła do niego, kładąc dłonie na jego ramionach i w skupieniu przyglądała się jak pędzlem maluje płótno.
- Zamierzasz rozsmarowywać farbę czy namalować coś ciekawszego?
Zapytała chłodnym tonem, jakby myślami była gdzieś daleko. Po chwili odsunęła się od syna, muskając opuszkami palców jego czarną czuprynę i sama zaś zbliżyła się do fortepianu. Dawno nie grała. Ostatnio... ostatnio wiele lat temu, na organach w Zamku Testamenta, jakoś zaraz po tym, gdy go poznała. Zalała ją nostalgia, kiedy dłońmi delikatnie dotknęła instrumentu, jakby się bała, że zaraz się rozpadnie. Usiadła, położyła dłonie na klawiszach i zaczęła grać jakiś psalm kościelny, z wyraźną nutką agresji i ironii ku czci boga, w którego nie wierzyła. Jej dłonie bezbłędnie trafiały w odpowiednie miejsca, a sama Hachiko mogła się wreszcie zrelaksować. I tak kochała grę na skrzypcach. Tego już w ogóle nie robiła niemalże od wieków. A może to nie było aż tak dawno temu? Nie pamiętała.
- Może chcesz wypróbować swoje siły ze mną?
Głos wampirzycy był cichy, melodyjny, idealnie skomponowany do muzyki jaką właśnie teraz grała. Jednak Gabriel nie powinien mieć żadnych trudności z usłyszeniem głosu matki.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Gość Sro Lip 31, 2013 1:43 pm

Gabriel choć zazwyczaj czujny, tym razem całkowicie pochłonęło go malowanie. Już wcześniej zdarzało mu się bazgrać w zeszycie, jednak nigdy nie podchodził do tego tak śmiertelnie poważnie jak tym razem. Kto wie, może w przyszłości wyrośnie z niego prawdziwy artysta? Wiadomym było, że wampiry uczyły się znacznie szybciej niż zwykli ludzie i wszystko czego się podejmowali wychodziło im o wiele lepiej niż tym śmiertelnym i kruchym istotom. Dzieci Nocy miały całą wieczność, żeby doskonalić swoje umiejętności i nabywać nowe.
Tak więc Gabriel wyczuł matkę sekundę przed tym, zanim położyła dłonie na jego ramionach, dzięki czemu się nie wystraszył ani nie zareagował zbyt gwałtownie. Wciągnął jedynie z sykiem powietrze, żeby po chwili wypuścić je powoli, bez pośpiechu.
- Witaj mamo. Sama zobaczysz.
Powiedział dalej wpatrując się w czerwone fale przed sobą, które miały później stać się długimi i pięknymi włosami Hachiko. Chłopak był dopiero początkującym, jednak dawał się we znaki jego ukryty talent do malowania i nie tylko. Jego ogromna wyobraźnia już niedługo znajdzie swój upust i będzie mogła wydostać się na zewnątrz za pomocą pędzla czy strun. Gabriel odwrócił się w stronę matki przyglądając się jej poczynaniom w ciszy. Nie chciał psuć tego momentu, w którym Hachiko mogła pogrążyć się w wspomnieniach. W końcu przeżyła już wiele lat i za pewne spędziła w tym pokoju wiele przyjemnych chwil. Kiedy zaczęła grać, chłopak bezszelestnie podszedł do fortepianu i przyglądał się jej smukłym palcom uderzającym o klawisze. Starał się zapamiętać melodię i ich ruchy. W końcu usiadł obok matki i spojrzał na nią żółtymi tęczówkami.
- Nauczysz mnie tak grać?
Zapytał szeptem, nie chcąc zakłócać tej cudownej melodii, która tak pochłonęła Hachiko, a także zahipnotyzowała Gabriela. Muzyka była czymś cudownym, a chłopiec dopiero doświadczał jej na własnej skórze. Wiedział, że zostanie ona nieodłączną częścią jego długiego, wampirzego życia. Słysząc jej pytanie uśmiechnął się chłopięco.
- Tobie nie odmówię, mamo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Hachiko Czw Sie 01, 2013 4:27 pm

We własnym domu nie musiał być aż tak czujny. Tutaj nic mu się nie stanie. No może małe zagrożenie stanowił ojciec, co jak wiadomo może doprowadzić do różnych rzeczy, jednak na ogół nie chciał świadomie nikogo ranić. Przynajmniej taką nadzieję miała Hachiko. Wyczuwała, że ich małżeństwo powoli zaczyna wygasać i nie miała już pojęcia jak je ratować. Kanibalowi nie chciał się pójść nigdzie z żoną, odmawiał wszelkim polowaniom w towarzystwie małżonki, wyjazd do Turcji został zapomniany i pogrzebany ponownie w komodzie wampirzycy. Nie miała już pojęcia, co czynić, zapewne uczynił gdzieś błąd i nie miała pojęcia, w którym miejscu. Nie było sensu o tym rozmawiać z wampirem, bo najzwyczajniej w świecie zamknąłby się w sobie albo wpatrywał uparcie w ekran telewizora. Może powinna dać mu spokój i w ogóle nie wracać do Japonii, po ich rozstaniu?
Jakoś matce nie umknęło uwadze to, że chłopak nie do końca spodziewał się przyjścia Hachiko. Nic w sumie dziwnego, rzadko zaglądała do tego pokoju, choć niegdyś odwiedzała te kąty znacznie częściej. Teraz wszystko jakby pogrążyło się w żałobie, w komnacie dało się wyczuć zapach stęchlizny, nikt tutaj dawno nie otwierał okna w celu przewietrzenia komnaty.
Wzruszyła jedynie ramionami na słowa syna. Nie miała pojęcia, co takiego malował, ale nie mogła się doczekać ujrzenia gotowego dzieła. Na pewno będzie to coś ciekawego i wartego uwagi. Może wystawią obraz na aukcję? Któż by nie chciał w swoim pokoju, na ścianie wiszącej morderczyni? No właśnie, przypomniało jej się, jak otrzymała od Norberta rysunki, na których była ona sama. Mężczyzna naprawdę miał niesamowity talent, może Gabrielowi uda się go rozwinąć do takiego stopnia? Może Hachiko kiedyś mu zapoluje do aktu.
Tak, spędzi wała w tej komnacie wiele chwila, niektóre były zwariowane, inne pełne namiętności, ale także bólu i chęci ucieczki. O pewnych rzeczach wolała nie pamiętać, jak chociażby o tym jak często Sarken ją gwałcił, że Banshee była owocem tej przemocy. Ciężko było o tym zapomnieć, nie umiała wybaczyć ani sobie, ani Sarkenowi, ani Bahsee. Jej także poniekąd.
Sama była tak pogrążone w myślach, że uczyniła ten sam błąd, co syn. Zdekoncentrowała się i nie wyczuła, kiedy Gabriel usiadł obok niej. Nie przerwała swojej gry, stała się jedynie intensywniejsza, głośniejsza, jakby chciała wyżyć się na biednych klawiszach. Po chwili zaczęła uderzać z większą siłą w klawisze, prezentując swoją ekspresję.
Nagle dźwięk fortepianu urwał się. Palce zawisły, lekko muskając instrumentu i po chwili sięgnęła po dłoń syna i położyła na odpowiednich klawiszach. Złączyła ich palce razem i bez słowa zaczęła ponownie grać, grając także dłonią Gabriela. Jego skóra była chłodna i delikatna w dotyku, jakby muskała delikatny materiał.
– Jeśli będziesz chciał. Pamiętaj, że muzyka płynie z duszy, nie umysłu.
Tym samym zagrzebała hipotezę, że wampir nie posiadają duszy. Owszem, mają ją, są poniekąd stworzeniami bożymi, bo przecież Bóg stworzył także i zło.
– Więc zaatakuje mnie, Gabrielu.
Znów zamknęła oczy, pogrążając się w cichej melodii, jaką zaczęła grać, tym samym puszczając dłoń syna, by mógł zaatakować matkę.
A zatem grała ze swoim synem przez jakiś czas właśnie tak jak teraz. Wtem ich czas przerwał telefon. Nie odbierała. Sięgnęła po niego za czwartym razem. Komuś musiało naprawdę zależeć, skoro dzwonił jak nawiedzony. Gwałtownie przerwała grać, wstała od instrumenty i odeszła w mroczny kąt pomieszczenia. Odebrała i zamarła. Nie spodziewała się, że to ON. Nie spodziewała się, że jej dawny kochanek przeżyje. Zamknęła go przecież w katakumbach na cmentarzu, skazując na pewną śmierć. Po skończonej rozmowie wsadziła telefon do kieszeni i podeszła do syna. Przytuliła się do niego tak, jakby go miała ujrzeć po raz ostatni w życiu, a na koniec złożyła pocałunek na jego czole i opuściła komnatę. Bez słowa. Nie chciała martwić Gabriela, że może dziś widzi matkę ostatni raz.

[zt]
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Gość Pon Wrz 02, 2013 2:37 pm

Trochę tu i tam. Malowanie wychodziło mu coraz lepiej. Kto wie? Może kiedyś zostanie malarzem, albo kimś podobnym. Wiedział, że matka poprze go, obojętnie co wybierze. Wiedział, że ma w niej oparcie, a to tylko dodawało mu mocy i przekonania do tego, co robił.
Tak więc mama uczyła go grać. Nawet nie wiedział, kiedy przestał oddychać. Jego dłonie poruszały się tak jak jej, grając piękne, jednak nieco smutne dźwięki.
Potem wszystko się rozeszło, Hachiko wyszła, a chłopak niedługo po niej.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Hachiko Wto Lip 22, 2014 8:40 pm

Hachiko po wizycie syna udała się znów do swojej sypialni. Gabriel pewnie kręcił się gdzieś po posiadłości, o ile oczywiście wcześniej nie wyszedł po ich ćwiczeniach malarstwa. Właściwie to Gabriel malował pod pilnym okiem Rudowłosej, czasami rzuciła jakiś komentarz, wskazując jego błędy na przykład w mieszaniu kolorów czy ich doborze, ale dosiadła do pianina i zaczęła grać. Wiedziała, że syn lubił, kiedy grała, a w sumie tylko Gabriel brał sobie do serce ukryte talenty wampirzycy. A miała ich naprawdę wiele. Mąż raczej nie był tym zainteresowany. Prędzej by się wkurzył, gdyby lodówka była pusta, niż pokazał jakiekolwiek zainteresowanie. W sumie, to wcale się nie dziwiła. W końcu taki był Testament - myślał o jedzeniu.
Udała się do swojej sypialni, gdzie zdjęła swoje ubrania i naga ruszyła wąskim korytarzykiem do łazienki na jego końcu. Tam nachyliła się nad wanną, napełniła ją ciepłą wodą i wlała pachnących olejków i weszła do środka. Zanurzyła się cała i leżała pod wodą jakieś dziesięć minut, po czym wreszcie się wynurzyła. Woda ściekała po jej długich włosach, które szybko umyła, wraz z resztą ciała i opuściła wannę. Owinęła się ręcznikiem i przeszła znów przez hol do swojej komnaty, gdzie założyła świeżą sukienkę. Skierowała się w stronę artystycznej komnaty. Miała ochotę pograć na pianinie, więc usiadła przy nim i zaczęła po prostu grać. Co jakiś czas zerkała na obrączkę i wiedziała, że Testament wciąż żyje. Może nie jest mu wcale tak źle u łowcy? Może jest mu tam nawet lepiej niż w domu, wśród swoich?
Palcami dotknęła delikatnie klawiszy instrumentu. Opuszkami palców, jakby dotykała wrażliwego miejsca między nogami kochanka. Gdy już zbadała ich twardą strukturę, była gotowa do grania. Przycisnęła mocniej jeden klawisz. Wydał on z siebie cichy, nieco zdławiony dźwięk, jakby go przydusiła. Wciąż dotykała instrumentu jedną ręką, wprawiając go w lekkie drżenie, przyjemne dreszcze. Dołożyła wreszcie i drugi palec, dotykając mocniejszych, dźwięczniejszych dźwięków. W ruch poszła i druga dłoń. Tym razem wprowadziła instrument w przyjemną ekstaze, która dotarła nawet i do jej ciała. Zadrżała, gdy nacisnęła mocniej klawisze, wbijając się palcami głebiej w klawisze instrumentu. Dźwięki muzyki płynęły, rozświetlając dom promienistą, acz tajemniczą grą.
Oderwała jedną dłoń od pianina, ponownie grając upiorne arie jedną. Tą wolną dotknęła sie miejsca między udami. Przez materiał, nieśmiało, jakby po raz pierwszy ktoś ją w ogóle dotykał po kobiecości. Zsunęła rękę po udzie, wodząc nia po wewnętrznej stronie, aż wreszcie podkasała nieco sukienkę. Śmielej wsunęła dłoń między uda...
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Gość Sro Lip 23, 2014 6:23 pm

Gadzi kanibal dokonał całkowitej odmiany w drodze do Enkalwy. Owszem, jak zwykle poraniony, ze zniszczonym ubraniem! W dodatku jego noga jeszcze bardziej ucierpiała. Rana była większa, nie chciała się wcale goić. I co będzie z nią? Nie znał się kompletnie na tym! Ale za to jego ukochana owszem! Poza tym dawno się nie widzieli i wypada naprawiać stracony czas, kosztem tego, że Gerard wcale nie dał Olbrzymowi pozwolenia na opuszczenie jego domu. Będą z tego jakieś konsekwencje? Przekonamy się. Jak na razie to musiał dotrzeć do Enklawy Hachiko w której oczywiście nie był zbyt mile widziany, głównie przez jej służbę. Ale czy sama pani domu chciała widzieć męża wędrownika?
Dostał się z ledwością do bram domu. Jeśli go nikt nie wpuścił, po prostu się włamie. Tak czy inaczej wampir musiał wtoczyć się do domu żony i iść zs jej zapachem. Lecz zanim to nastąpiło, Kanibala czekały schody na drugie piętro. Mordercza wyprawa zakończona powodzeniem i zderzeniem się z podłogą. Dosłowne wpadł! Zrobił jakiś hałas? Trudno! Zakrwawił dywan, podłogę? Zmyje się. Najważniejsze, że dotarł! I jeśli Hachiko nadal była zajęta swoim badaniem między udowym, wparował do jej pokoju. Zaskoczona? Kto wie!
- Haaaaachiko!
Ryk żałosny, płacz murowany. I nieważne od pozycji, Kanibal rzuci się na małżonkę, żeby ją objąć, no i zabrudzić swoją krwią. W dodatku taki brudny, postrzępione ubrania.
- Jestem taki głodny, Hachiko.
Ileż bólu, ileż żalu, smutku i boleści. Objął ją mocniej, niemal już na niej leżąc! Utrzyma wielkie bydle, które mimo wszystko utraciło trochę na wadze? Mieszkanie u Gerarda równa się chudnięciem. A co na to nasza rozpalona Pani Leadris? Pogoni męża? Oby nie, bo przecież zacznie wyć i skomleć niczym pies pod oknem jej sypialni.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Hachiko Sro Lip 23, 2014 9:20 pm

Do uszu Hachiko nie doszedł żadne dźwięk, gdy wampir włamywał się przez bramę albo gdy odmieniał się z gada w swoje wampirze ciało. Właściwie to nie rozumiała, dlaczego nie skorzystał ze swoich kluczy, jakie podarowała mu już wiele lat temu. Może je zgubił? Zapomniał? Zostawił je gdzieś? Bardzo możliwe, że nawet o nich zapomniał i zaległy gdzieś w jednej z wielu kieszeni, jakie miał w swym odzieniu. O, wcale nie było prawdą, że był nielubiany czy niechciany przez służbę wampirzycy. Jedynie przez Edwarda, który z chęcią rozniósłby Testamenta w drobny mak i gdyby nie fakt, że jego śmierć, tudzież zniknięcie, sprawiłoby, że część wampirzycy umarłaby razem z nim, nie czekałby dłużej i po prostu zakończył żywot gada.
Hachiko nie wiedziała, że wampir uciekł od swojego łowcy, nowego pana, nowej miłości, nowego towarzysza życia, który w tej chwili stał się jakby najważniejszym punktem w jego nowym życiu. Wszystko było dla niego nowe i może uznał, że nie warto wracać do tego, co stare? Nie miała pojęcia, co o tym wszystkim myślał Testament i jak do tego podchodził. Czuła jedynie swoje emocje i przeczucia. Często zostawiał ją samą na wiele długich, nudnych nocy i dni, choć niegdyś obiecywał, że będzie czuła się samotna. Czasem zastanawiała się, czy wampir nie ma przypadkiem jakiegoś brata bliźniaka. Może to z nim spotykała się w tamtym czasie? Może to tamten jej się oświadczył, a właściwy Testament został wrzucony na głęboką, niechcianą wodę? Nie ważne. Sprawił, że poczuła się zapomnianym, niepotrzebnym meblem w jego sypialni, do którego czasami mógł wsadzić swoją męskość, by zaspokoić gadzie potrzeby.
Spoiler:
Była tak zajęta „dbaniem o siebie”, że nie słyszała nawet ciężkich kroków na zewnątrz, aż wreszcie ktoś wpadł do środka, napierając na drzwi i to w momencie, gdy wampirzyca osiągała prawie punkt szczytu. Cała fala przyjemności i ciepła w okolicach podbrzusza odpłynęła, zmieniając się w górę lodową. Cofnęła gwałtownie rękę, jakby nigdy w życiu nie dotykała się sama. Czy Testament coś zauważył? Święcie w to wątpiła! Był zainteresowany swoim głodem. Poczuła jego ciężar na swoim ciele, jak mocno ją objął. Właściwie to nie wiedziała, jak powinna zareagować, co zrobić, czy powiedzieć. Nie widzieli się naprawdę długo, co było winą łowcy, ale gdy wampir otrzymywał wolność, wolał polować i zabijać. Jasne, drapieżnik, ale miał także żonę, a nie dodatek socjalny do życia w postaci wampirzycy.
– Witaj.
Odpowiedziała nieco urywanym szeptem. Zacisnęła uda, jakby domagając się błogiego finału, jednak ten nie nastąpił. Przytulał ją oczywiście od tyłu.
– Poproszę zaraz służącą, żeby przyniosła Ci krwi. Chcesz coś jeszcze?
Spytała, usiłując odsunąć się od instrumentu. Wampirzyca została jednak ostro przykuta do pianina cielskiem męża. Zmarszczyła brwi.
– Schudłeś chyba.
Odwróciła głowę, żeby przyjrzeć mu się uważnie. Jednak nie dostrzegła większych zmian na jego twarzy, więc utrata wagi nie mogła być zbyt wielka. Oczywiście to i tak dobrze dla jego zdrowia, jednak wampir zaraz zapełni tę lukę nowym jadłem.
– Śmierdzisz krwią. Jak Twoje rany?
Seria pytań. Był jak dziecko! Należało się nim opiekować, karmić, opiekować i pozwalać spać, karmiąc.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Gość Czw Lip 24, 2014 1:23 pm

Niestety nie zauważył co Hachiko robiła. Jest zbyt zajęty swoim pustym żołądkiem, który już kurczył się i powodował nieprzyjemny ból. Zaraz zacznie trawić samego siebie i co będzie? No co?! Chce Hachiko doprowadzić do czegoś takiego?! Pewnie nie, no ale i tak musi znieść jęki wiecznie nienażartego mężulka, który przygniatał ją całym swoim cielskiem.
- Tak! Coś do zjedzenia. Jakieś mięso, surowe i mocno krwiste.
Niemal jakby mówił do kelnerki. Wzmocnił objęcie, jeszcze bardziej przyklejając się do małżonki. Tak się ogromnie za nią stęsknił, no i oczywiście za tą opieką, jaką go obdarzyła.
Chciała wyjść? No nie bardzo, wampir nadal się jej trzymał jak glonojad ścianki, kładąc dłonie na podbrzuszu małżonki. Że też ma do niego tyle cierpliwość.
- Oczywiście, że tak! Normalnie mam wrażenie, że jak jestem na dworze, to za chwilę porwie mnie wiatr!
Bąknął, wreszcie schodząc z żony. Musiał zerknąć na instrument na którym to niedawno musiała grać. Zacisnął usta w wąska linię, zerkając również na Hachiko. Ich wzrok się spotkał. Szybko odwrócił głowę.
- Jestem ranny! Niedawno przechodziłem przez przemianę! Hachiko! Jestem ranny i głodny. Gdzie mam usiąść? Bolą mnie nogi.
Żali nie było końca. Usiadł wreszcie na podłodze, oglądając swoją ranną nogę i nie wstanie dopóki niczego nie dostanie. Z wyzwaniem patrzył na żonę, licząc iż to ona te wszystkie cuda mu zniesie pod sam nos. Tak bardzo rozpuszczony mężulek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Hachiko Sob Lip 26, 2014 10:30 am

Gdyby wampir zauważył, co Hachiko robiła, byłby to znak, że coś z nim nie w porządku. Zawsze zajęty był tylko swoimi problemami i głodem, martwił się tym, jak zapełnić swój żołądek. Jak zatem mógłby zauważyć, że jego żona wygląda i czuje się na naprawdę samotną? Wampirzyca nigdy nie narzekała, zawsze zajmowała się wampirem, dopieszczała go, karmiła najlepiej, jak tylko mogła i potrafiła, dbając oczywiście i o to, żeby zbytnio się nie przejadł, bo później odbije się to na jego zdrowiu. A wampir i tak widział w swojej żonie jedynie matkę i opiekunkę. Sama sobie na to zasłużyła, skoro mąż rozgląda się za innymi, dotyka je i to z przyjemnością, a do biednej Hachiko przychodzi tylko wtedy, gdy jego żołądek jest pusty albo gdy jest ranny.
- Mimo wszystko powinieneś uważać na to, co jesz.
Ale wzruszyła ramionami. Skoro chciał, dostanie. Zawołała Salomonę, która po paru minutach przyszła. Przez ten czas, Ruda nie odezwała się słowem do swojego szanownego małżonka. Gdy służka weszła, wampirzyca wydała polecenie, by ta przyniosła świeżej krwi w jakimś dużym pojemniku. Pucharki mogła sobie darować, bo wampir nie należał do tych ułożonych wampirów. Nie wiedziała nic o jego przeszłości. Wolał podzielić się nią z jakim ś łowczyną, otworzyć przed nim,, zaufać, robić za wiernego, pieprzonego kundla. Jednak czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
- Albo nie, nie przynoś. Zamiast tego, przynieś jednego człowieka z lochów.
Wampirzyca zaś nie wiedziała, że wampir był "śledzony" kamerą, jaką dostał w jebanym prezencie od łowcy. Doprawdy, piękny prezent! Zrobić z wampira swoją zabawkę i to jakże posłuszną! Może zrobili mu pranie mózgu? Nie powiedziała tego na głos. Pamiętała przecież doskonale, jak wampir zareagował, gdy wraz z Hirem mu o tym powiedzieli. Jasne, gdyby wiedziała o tej karze(na pokaz udowodnienie, że Testament stał się łagodnym, udomowionym zwierzakiem), poprosiłaby jedynie o krew. Ale skoro ten chciał i krew i mięso, to najlepiej z jakiegoś człowieka, nie? Ruda chciała jedynie dobrze...
- Nie przesadzaj. To Ci akurat nie grozi.
Aż tak nie schudł, by się martwić, że byle wiaterek może go zdmuchnąć. Niech nie przesadza. Był w końcu dorosłym samcem, a nie jakimś cherlawym chłopcem.
Dlaczego odwrócił głowę, gdy ich oczy się spotkały? Tego nie mogła powiedzieć. Zresztą czego ona się spodziewała? Na pewno nie stęsknionego męża, który po kilku miesiącach może wreszcie zobaczyć swoją żonę i cieszyć się z nią prywatnością. Chwila, wróć. Wampira takie rzeczy nie interesują. Dopóki mu nie powie, że jest samotna, wampir za Chiny Ludowe tego nie zauważy!
- Usiądź na kanapie. Zaraz zerknę i na rany. Mam chyba jeszcze ten płyn Hiro na przyspieszenie leczenia gałek ocznych.
Sama nie raz cierpiała na brak oczu, który wydłubywali jej łowcy. Wówczas mogła liczyć tylko na pomoc Hiro. Właściwie, to teraz rozumiała jego samotność i pustkę jaką odczuwał. Sama mimo że miała męża, nie była szczęśliwa. Ale Hiro nie miał nikogo.
Wampirzyca wyszła na chwilę z komnaty, by wziąć swoje przybory do zajmowania się takimi ranami. Nie było jej może ze trzy minuty, w czasie których pojawiła się Salomona, która przyniosła młodą dziewczynę, o świeżej, soczystej i ciepłej krwi. Nie była zagłodzona. Gdyby Hachiko kazała głodzić tych, których trzymała w piwnicy, nie byliby wcale a wcale smaczni! Salomna ostawiła dziewczynę na środku komnaty i w tej samej chwili wróciła Ruda. Podeszła do wampira i usiadła obok niego, uważając, by go nie dotykać. Przyjrzała się ciału. Po przemianie pozostały drobne rany na jego skórze, ale nimi nie zamierzała się zajmować. Dotknęła jednej z nich.
- Te same Ci się szybko zagoją. Zajmę się pierw okiem, później zmienię bandaż na kolanie. Widzę, że ta rana na klatce piersiowej ładnie ci się goi.
i jak powiedziała, tak zrobiła. Oczywiście do oczodołu wpuściła trochę magicznego płynu Hiro. Mogło to nieco szczypać wampira, ale dzięki temu szybciej odzyska oko.
- Poproś tego swojego łowcę, żeby co dwa, trzy dni wpuszczał Ci ten płyn.
Wręczyła mu buteleczkę do połowy jeszcze zapełnioną. Później zajęła się kolanem, które faktycznie za pięknie nie wyglądało. Doprowadziła je jednak do niezłego stanu i ładnie zabandażowała.
- Już. Teraz możesz zająć się swoją ofiarą.
Schowała swoje zabawki i wstała z kanapy. Odstawiła narzędzia na wolny stolik i zasiadła ponownie przed pianinem. Zaczęła grać. Nie powtórzyła już jednak zabawy samej z sobą. Przy Testamencie? Po co? I tak nie zwracał na to większej uwagi.
- Wiesz, że ostatnio czuję się bardzo, ale to bardzo samotna?
Spodziewała się odpowiedzi? Nie. Jakiejś reakcji? Raczej też. No,. może oprócz narzekania, że za mało o niego dba albo że w ogóle o niego nie dba!
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Gość Nie Lip 27, 2014 7:28 am

W takim razie do kogo miał się zwrócić o pomoc? Jeśli Hachiko męczy już zachowanie wampira, powinna mu o tym powiedzieć, a zaprzestanie szukania u niej wsparcia czy pocieszenia. I niestety, brał nie tylko ją za żonę, ale także za zastępczą matkę, której tak naprawdę nigdy nie miał i chciał chociaż raz poczuć się takim oczkiem w głowie. Lecz jeśli ta twierdzi, że takie coś jej nie odpowiada, należy również poruszyć. Zresztą powinna wiedzieć czemu Kanibal tak się mocno trzyma jej osoby, że nie zdradza, wszystko mówi, stara się być użyteczny, co zresztą nie zawsze mu wychodzi.... bo właśnie dlatego, że Hachiko nim się opiekuje i zajmuje. Naprawdę chce wszystko zmienić? Zacznie szukać kogoś innego na miejsce obecnej żony, ktoś kto da mu ciepło, zrozumienie. A nie tylko samolubne zachcianki. No ale cóż.... to kanibal nadal pozostaje tym złym. I czemu się przed nią nie otwiera? Bo nigdy z nim nie rozmawia. Każde niemal spotkanie kończy się na seksie, choć to ostatnie.... zależało mu na byciu razem, lecz przez ciągle odwiedziny innych, nie mieli kiedy nacieszyć się sobą.
- Przecież uważam.
Bąknął wampir, patrząc spode łba na żonę. Wieczna chodząca chcica. I miała go za wiernego kundla łowcy? Szkoda, że nie mówi tego otwarcie. Bardzo przyda mu się taka opinia od własnej żony, która u licha wie, że jeśli odmówi współpracy może szukać go na cmentarzu! Tyle że Kanibal będzie prochem! Poza tym polubił Gerarda, zaufał mu i byłoby mu przykro gdyby ktoś tak krytycznie go ocenił. Mało tego. Chciała dać mu człowieka do zjedzenia! Wampir od razu zareagował.
- Hachiko, nie.... nie, ja nie mogę jeść ludzi. Mam zakaz.
Z trudem przychodziło mu mówienie, pragnął zjeść człowieka. Napić się jego krwi. Zatopić kły w ciepłym mięsie. Ale nie! Nie mógł. Zmarszczył brwi, przewidując, że Hachiko może się rozzłościć. Przełknął nerwowo ślinę, denerwując się na własne pragnienie. Kiedyś ono powie Stop i zmusi wampira do ataku na człowieka. Natury nie oszuka. No i oczywiście przyszło mu przenieść się na kanapę, po czym poczekać na Hachiko i niezależnie od tego w jakim była humorze, który zapewne w doskonałym stanie nie był. Co ma zrobić? Tęsknił za nią! Tylko nie umie tego okazać, zresztą, gdyby miał ją gdzieś doczołgałby się do zamku. Zresztą, teraz też mógł. Nie będzie jej przeszkadzał. Może nie chciała już Olbrzyma? Milczał gdy wróciła. Poddawał się oględzinom, zajmowania ranami. Na leczenie oczodołu jedynie syknął cicho. Odebrał również od niej płyn w butelczce. Jednak co owy płyn da? Oko nadal nie chciało się odnowić. Wciąż oczodół pozostawał pusty, obolały. Co do kolana.... nie goiło się nic, a było znacznie gorzej. Poruszanie się sprawiało ogromne trudności. Jednak Rudej o tym nic nie powie, skoro była zła. Co do ofiary, jeśli była ona człowiekiem, zacznie walczyć żeby nie zaatakować. Nie chciał już wpadać w łapy łowów i to prosto do celi. Już miał po uszy takiego życia. Wciąż się nie odzywał, tylko skubał pazurami buteleczkę, oglądając ją ze wszystkich stron. Z zamyślenia wyrwały go słowa Hachiko. Samotna?
- Dlatego przyszedłem, żebyś się tak nie czuła.
No reakcja. Przyjmie taką? Wątpił. Dziecinny wampir chce dobrze, zawsze chciał. Jednakże nadal pozostawał na kanapie.
- Ale nie mogę nic poradzić na obecną sytuację. Muszę mieszkać u łowcy.
Dodał tłumaczenie, wrescie patrząc na rudowłosą. Na pewno będzie zła, zawsze o takie coś bywa niezadowolona i zaczynają się kłócić. A ten kłótni żadnych nie chciał, naprawdę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Hachiko Pon Lip 28, 2014 12:28 pm

Hachiko nie była zmęczona swoim mężem. Zajmowała się jego zachciankami bez zająknięcia, nie marudziła, wcielała się potulnie w rolę matki, której tak bardzo potrzebował. Chciała po prostu, żeby czasami się odwdzięczył i pomyślał o swojej żonie, a nie tylko pustym żołądku. Przychodził do niej i odwiedzał ją tylko wówczas, gdy był głodny albo ranny, a właśnie był w pobliżu i do Zamczyska miał zbyt daleko. Smuciło to ją. Miała uczucia i kochała Testamenta, potrzebowała jego ciepła i bliskości, a nie tylko samego patrzenia i to z daleka. Wiedział doskonale, że wybywał często z domu i rzadko kiedy wracał, zajęty pogonią za swoimi zwierzęcymi instynktami. Czy to źle, że pragnęła, by częściej i na dłużej przychodził do domu, a nie tylko wówczas, gdy miał gody albo pusty żołądek? Czy naprawdę tak wiele żądała od kogoś, kto tak rzadko wracał do swojej żony, by ukoiła go w swoich ramionach. Jasne, mogła mu matkować, mogła mu zmieniać pieluchy, skoro tak bardzo ich chciał, ale mógłby czasem pomyśleć i o starej żonie, która koczuje samotnie w pustych, chłodnych murach posiadłości ukrytej za wioską. Najwyraźniej wciąż uważał żonę za samolubną kobietę, choć ta pilnie go strzegła i spełniała jego zachcianki. A gdy dochodziło do zachcianek Rudej, wampir robił się śpiący, leniwy, głodny albo zarzucał jej samolubstwo! Chciał znaleźć sobie inną kobietę? Śmiało! Niech szuka. Przynajmniej zrozumiałby wreszcie, jak wiele stracił. Nigdy nie docenia się tego, co się ma, póki tego się nie straci. Nawet wampirzyca chciała od męża czegoś więcej niż burkliwych marudzeń, odpowiedzi i chłodu, jakim ciągle ją obdarzał. Ich wszystkie spotkania kończyły się łóżku? A to dobre! Wampirzyca nawet nie pamięta, kiedy ostatnio pozwolili sobie na chwilę przyjemności, bo wampir nigdy nie miał ochoty, był zmęczony albo nagle pragnął snu. Przychodził do żony w tej sprawie tylko wtedy, gdy sam silnie potrzebował. Wówczas potulnie musiała rozłożyć nogi, wyczekać dwie minuty, w czasie których załatwił swoją potrzebę i w następnej chwili przewalał się na bok i szedł spać. Faktycznie! Ubaw po pachy. A kiedy wampirzyca miała potrzebę zbliżenia się do wampira, poczucia jego dotyku, jego dużych dłoni, które naprawdę potrafiły zadać wiele przyjemność (były tylko kurewsko leniwe), Ruda stawała się od razu samolubną nimfomanką! Ale nigdy na nic się nie uskarżała, trzymała język za zębami i posłusznie spełniała jego prośby.
Przyjrzała mu się uważnie. Na pewno uważał, na to co jadł? Wątpiła w to! Zawsze wciągał wszystko to, co miał pod nosem, byle tylko zapchać swój głód. Skinęła jednak głową i posłała mu zdawkowy uśmiech. Dostanie swoją porcję mięso, skoro tak bardzo tego pragnął, by później nie mówił, że jego żona jest samolubną nimfomanką albo zdzirą.
Doskonale wiedziała, jak wampir skończy, jeśli odmówi współpracy z łowcami. Pod gilotyną. Nie znaczyło to jednak, że ów łowca był taki wspaniałomyślny za jakiego go brał Kanibal. Powinien czasami o tym pomyśleć i wziąć sobie słowa żony do serca. A tak? Robił wszystko to, co powiedział mu łowca. Ciekawe, jakby zareagował, gdyby kazano mu zabić własną rodzinę?
- Tak? A skąd będzie wiedział, że zabiłeś akurat tę kobietę?
Uniosła pytająco brwi. Wyraźnie czekała na jego odpowiedź. Właściwie to była ciekawa tego, co powie. Przyzna, że łowca zainstalował mu kamerę i GPS'a? Po raz pierwszy łowcy dowiedzieliby się o tym, gdzie znajduje się dom wampirzycy. Do tej pory nie znają położenia jej kryjówki. No, ale teraz mogą się dowiedzieć, gdyby ktoś zerknął na odczyt.
[color=red] - Ale dobrze, rozumiem. Dostaniesz świeżą krew i zwierzęco mięso, dobrze?[color]
Wyprowadziła kobietę z komnaty i kazała Salomonie ją zabić, a krew spuścić i przelać do dzbanków, które ma tutaj przynieść wraz ze zwierzęcym mięsem.
Hachiko także tęskniła za wampirem, ale nie mówiła mu tego. Co by to zmieniło, gdyby mu powiedziała? Już wystarczająco był rozpieszczony, teraz pewnie straciłby dla niej do reszty szacunek.
- Przez parę dni poleżysz. Nie obchodzi mnie ten Twój łowca. Twoje kolano jest roztrzaskane. Wygląda o wiele gorzej niż gdy oberwałeś po raz pierwszy. Musisz poleżeć i nią nie ruszać. Usztywnię Ci ją późnią, gdy dojdziemy do mojej komnaty.
Do wieży było zbyt daleko, a wampirzyca nie chciała pogarszać stanu jego kolana, które ponownie zostało poskładane, tym razem przez nią.
Właśnie w tej chwili powróciła Salomona z dużym dzbanem. Pomieścił on całą krew, jaka znajdowała się w tej biedaczce. Została osuszona całkowicie. Na tacy znajdował się także półmisek z mięsem - zwierzęcym. Służka wręczyła mu pierw dzban z krwią, a potem mięsiwo.
Spojrzała na niego przelotnie, gdy stwierdził, że przyszedł, by nie czuła się samotna. Szczerze w to wątpiła. Przyszedł, bo zbliżał się świat, był ranny i głody, a do Enklawy miał blisko. Bliżej niż do Zamku.
- Żałuję jednak, że robisz to tak rzadko. Znikasz na całe miesiące i pojawiasz się wówczas, gdy tego potrzebujesz. A ja siedzę sama w tych chłodnych, pustych murach. Moim jedynym towarzystwem są szczury w lochach. Wiem, że musisz mieszkać u łowcy. Nie ufaj im za bardzo, są gorsi niż wampiry. W razie potrzeby, nie wahaj się bronić.
Praktycznie ciągle o tym myślała. Zastanawiała się, do czego ci łowcy chcą go wykorzystać. Znów zostanie zraniony. Znów zostanie sam. Znów zamknie się w sobie, a jego stan diametralnie się pogorszy. Był ufny i naiwny, zupełnie jakby nie znał świata, jaki go otacza.
- Gdybyś chciał jeszcze krwi, to powiedz.
Nie wiedziała, co za mięso zostało mu podane, ale na pierwszy rzut oka, były to raczej wnętrzności niż członki ciała.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Gość Wto Lip 29, 2014 6:34 am

Niech nie przesadza. Kanibal okazywał jej uczucia na swój sposób, przecież nie zdradzał, wierny jak ten pies! Wkleiał się do żony jak tylko było to możliwe. Ale, że ma naturę samotnika trzyma się zazwyczaj dalej niż bliżej, chociaż i ciągła samotność nie jest wcale taka zdrowa jak mogłaby się wydawać. Potrzebował Hachiko nie tylko jako niańki, ale także jako żony, swojej kobiety. Może ona tego nie dostrzega, lecz wampir naprawdę szedł do rudej z tęsknoty. Jakby miał na nią totalnie wyjebane, stopy nie postawiłby w Enklawie, więc niech także bierze to pod uwagę. W dodatku odnośnie maruszedzenia, lenistwa.... taki ma charakter! Jest w pełni sobą przy żonie. To też źle? Nie chciał udawać kogoś, kim nie jest! Ruda aż za bardzo krytycznie do wszystkiego podchodzi, a bestia przecież stara się ze wszystkich swoich sił żeby ta kobieta o czerwonych włosach była choć trochę szczęśliwa. Ale niestety wszystkie brudy z reguły są wyciągane, a plusy pozostają w tyle zapomniane i zakurzone.
I nie, nie robił wszystkiego co kazał mu łowca. Umie się postawić, przez co jest ganiany za to i od razu słyszy mnóstwo kazań. W dodatku nadal istnieje groźba śmierci na nim, choć jeśli przyszło by zaatakować mu rodzinę, z całą pewnością nie podjął by się tego zadania. Za kogo ona uważa swojego nieco mniej myślącego męża? Na pytanie Hachiko spojrzał lekko zmieszany. No tak! Ma kamerkę, gps. Łowcy wiedzą gdzie się znajduje! Zdradził kryjówkę własnej żony? I jak się przyznać?
- Bo, bo.... bo on wie gdzie chodzę i co robię.
Zciszył głos, odwracając wzrok od żony. Wścieknie się na niego? Nie zdziwiłby się wcale. Niby miał mieć prywatność, ale czy Gerard nie zechce popatrzeć co wyczynia jego podopieczny? Nerwowo przełknął ślinę, obserwując jak świeża dziewczyna jest wyprowadzana. Aż nim wstrząsnęło. Pragnął świeżego, ludzkiego mięsa i jeszcze na tak młodym ciele. Zamknął oczy, lecz na co? Zapach nadal unosił się i drażnił zmysły wampira okrutnie. Kiedyś nie wytrzyma i zaatakuje znowu człowieka. Są zbyt uzależniający, niczym najsilniejsze narkotyki, boska ambrozja! Słowa odnośnie posiłku nie dotarły do wampira. Dopiero jak zaczęła mówić o pozostaniu na kilka dni, spadł na ziemię.
- W porządku, Leadris. Zostanę, tak jak sobie życzysz.
Uśmiechnął się lekko, choć wątpił żeby w jakikolwiek załagodził sytuację. No i dla podlizania użył jej prawdziwego, pięknego imienia. Przy okazji zerknął na nogę. Mimo doskonałego udzielenia pomocy i tak bolała. Westchnął cicho i wówczas powróciła Salomona. Otrzymał od niej dzban z krwią, jako natychmiast przechylił, przytykając ujście do swojej paszczy. Połykał krew wielkimi łykami. Wiedział do kogo należy krew. Młoda kobieta zmarła żeby wypełnić bestii żyły. Smak nie zaspokoił wcale głodu, on się wręcz wzmocnił! Pragnienie ludzkiego ciała okazywało się zbyt silne. Nawet pochłonięcie mięsa zwierzęcego nic nie pomogło, nie wypełniło tej luki. Odsunął puste naczynia na podłogę, wcale nie czując radości. Gdyby wbił kły w ciało młodej kobiety, zapewne poczułby się lepiej.
Nie wierzyła? Naprawdę nie wierzyła, że przyszedł do niej z tęsknoty? Zmrużył gadzie ślepie, zaciskając pięści Wstał. Co z tego że w nodze aż coś chrupło, podszedł do Hachiko, kładąc dłonie na jej ramionach, żeby za chwile obie ześlizgnęły się na biust wampirzycy. Pochylił się nad nią, dotykając ustami policzka. Mogła czuć jeszcze krew, jaką niedawno wypił.
- Sugerujesz, że nie chcę dbać o własną żonę?
Burknął, nadal trzymając łapy na piersiach, żeby jeszcze się zjechać nimi na biodra. I jeśli nie miała nic przeciwko, podniesie ją z krzesła bez najmniejszego trudu i przeniesie na kanapę. Sam natomiast wylądował w jej nogach, oczywiście goszcząc się na siedzisku mebla. Palcami badał uda, sięgając do kobiecości. Mokra. Aż kącik ust powędrował ku górze, tworząc na licu potwora okropny uśmiech z niezwykle zadziornym charakterkiem. Czyżby coś się wcześniej działo?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Hachiko Czw Lip 31, 2014 12:14 pm

Gdyby czasami bardziej okazywał swojej żonie zainteresowanie nie tylko poprzez bycie wiernym, pewnie czułaby się mniej samotna. Czasami naprawdę miała wrażenie, że jest zapomnianym posągiem, który ozdabia jego życie, jak stary grat garaż. Przyzwyczajeni jesteśmy do takich gratów, odczuwamy sentyment, bo tyle razem się przeszło, ale jest bezużyteczny. Nie można go jednak wyrzucić, bo może kiedyś się przyda? Choć grat wciąż stoi w garażu, zakurzony, odrzucony, nie chciany, samotnie w głuchej ciemności. I co z tego, że ów grat nie został zastąpiony czymś innym, skoro nie zmieniło to jego położenia? Hachiko nie chciała czuć się jak bezużyteczny grat, który zajmuje przestrzeń Kanibala, bo ten czuje do niej jedynie sentyment. Spędzili ze sobą… pół wieku? Mniej więcej i ich uczucia do siebie wciąż były takie same. Zmieniło się jedynie podejście i pojawiła się większa samotność. Uwielbiała swojego leniwego małżonka. Nigdy nie narzekała na jego podejście do wszystkiego, choć z czasem, im dłużej ze sobą byli, tym bardziej leniwy się stał. Kiedyś z chęcią spędzał z nią więcej czasu i to nie tylko na ich wspólnych rozkoszach, jakich zażywali. Bardziej się starał zwrócić na siebie jej uwagę, pokazać się od tej drugiej strony, której jeszcze nie znała. A był naprawdę interesującym wampirem! Miał w sobie ogromne pokłady ciekawej osobowości, na którą Ruda zwróciła uwagę. Wciąż na niego patrzyła, wciąż go pożądała, wciąż pragnęła z nim rozmawiać, o wszystkim i o niczym, o czymś ważnym, ale i o pierdołach. Dzielić się wszystkim tym, co ich łączyło i przede wszystkim różniło. Doskonale pamiętała, to jak kiedyś starał się o jej względy. Ale nie można żyć przeszłością. I również z chęcią wiele by mu podarowała, gdyby nie fakt, że był na wszystko obojętny i przyjmował większość z nudą. Pamiętał kolację, jaką spory czas temu dla nich przygotowała w ich wspólnym domu, jaki kupił, by ją uszczęśliwić i gdzie mogli przebywać z dala od całego świata tylko we dwoje? Kolacja ta miała mu uzmysłowić i przypomnieć, jak wiele wspaniałego czasu spędzili w swoim towarzystwie. Czy to źle, że zachowała się nieco bardziej romantycznie niż na ogół? Może wolał oziębłe kobiety, jak Nadira, które potrafiły ochłodzić jego zapał, a nie go zaognić?
– Wie? Jak to… wie? Wie, gdzie teraz jesteś? Łowcy poznają naszą kryjówkę.
Mówiła bardziej do siebie niż do wampira. Czy była zła? Była wściekła. Czy na wampira? W pewnym sensie tak, ale nie mogła zrozumieć, jak można okroić kogoś z jego prywatności, śledząc każdy jego ruch! Hachiko przez wiele lat ukrywała miejsce, w którym mieszkała. Nie wiedziała nawet, że kiedyś, gdy Testament był przesłuchiwany w sprawie Sarkena, zdradził mniej więcej miejsce, w którym znajdował się dom wampirzycy. A teraz poszło mu to całkiem sprawnie. Spojrzała na niego i zmarszczyła brwi.
– Będę musiała być teraz grzeczną, bardzo grzeczną dziewczynką. Myślisz, że mi się uda?
Spytała i wyciągnęła ku niemu swoją dłoń. Założyła kosmyk jego długich włosów za ucho.
– Nie musisz, jeśli nie chcesz. Choć zawsze mogłabym Cię przykuć do swojego łóżka i zmusić do tego… Kuszące? Musisz bardziej dbać o swoje kolano. Poproszę później Salomonę, by Ci je podleczyła. Nie powinieneś mieć już problemów z poruszaniem się, jeśli nie będziesz nadwyrężał nogi.
Zaproponowała mu podleczenie nogi. Zgodzi się? To zależało od niego. Nie mogła przecież podejmować za niego takich decyzji, ale przedstawiła mu tę propozycję.
– Chcesz jeszcze trochę zwierzęcego mięsa?
Uśmiechnęła się podstępnie, ale jej uśmiech szybko zaszedł mgiełką tajemnicy. Potem dopiero skierowała się do pianina, by zacząć grać. Lubiła to. Relaksowała się przy tym. Wiedziała od służek, że Kanibal potrafił grać na organach. Czy zagrałby dla niej, gdyby go poprosiła?
– Wiem od służek, że…
Ale urwała, gdy poczuła jego wielkie dłonie na swoich ramionach, a potem na piersiach. Spojrzała na jego dłonie i kontynuowała grę. Przełknęła jedynie ślinę, jakby chciała pozbyć się tego, co jej uwierało w gardle. Stresowała się! Czuła się dokładnie tak, jakby była przed swoim pierwszym razem. Czyżby dlatego, że jej ciało od dawna nie było już przez niego dotykane? Oparła się o niego plecami, czując wargi wampira na swojej skórze. Nie przerywała swojej gry, choć stała się ona nieco chaotyczna, a na pewno mało kontrolowana.
– Tak… sugeruję, że nie potrzebujesz już własnej żony.
Powiedziała szeptem, jakby głos miał przerwać tę atmosferę.
– Twoja noga!
Tylko tyle zdołała powiedzieć, gdy ją podniósł i przeniósł na kanapę. Mógł po prostu poprosić ją o to, by wstała. Nie była pieprzoną księżniczką i korona z głowy by jej nie spadła, gdyby przeszła samodzielnie te kilka kroków. Doceniła jednak jego poświęcenie biednej nogi i wynagrodziła go pocałunkiem w czoło. Usiadła na kanapie, choć wampir zaraz znalazł się na jej nogach, więc musiała się położyć. Właściwie to pół leżała, bo podpierała się łokciami.
Zacisnęła nieco swoje uda, gdy dotarł palcami do jej kobiecości. Dostrzegła nawet jego uśmiech, który tak uwielbiała. Palcami dotknęła jego warg.
– Nie dziw się. Muszę sobie radzić jakoś z tęsknotą za mężem.
Wytłumaczyła się, przyjmując niewinną minę. Jej dłoń ześlizgnęła się z jego warg na szyję. Wodziła wskazującym palcem po jego skórze. Zakradła się dłonią pod koszulę i odpięła trzy pierwsze guziki. Odsunęła nieco materiał, docierając do jego skóry. Zmacała jego męską klatę, palcami bawiąc się jego sutkami. Podniosła się bardziej, by móc wargami zająć się jego sutkiem. Przejechała po nim językiem i zacisnęła lekko zęby. Spojrzała w jego oczy, unosząc nieznacznie brew do góry.
– Zostaniesz… czy wolisz pójść?
Lepiej, żeby później jej nie zostawiał… Jej dotyk był wyjątkowo delikatny. Rozkoszowała się jego skórą. Przesunęła wargi po jego klatce piersiowej, badając ją ustami dokładnie, aż dotarła do drugiego sutka. Jego także wzięła w swoje usta, pieszcząc go językiem.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Gość Pią Sie 01, 2014 9:20 am

Niech nie przesadza. Od kiedy małżeństwa utrzymują ciągłą i tą samą miłość? I nie, nie chodzi o odkochanie się, ale nie jest już tak samo jak na początku. Ta "młodzieńcza" miłość przekwitła i nie wiadomo czy na nowo rozkwitnie, czy nie zostanie tylko mała, zielona roślinka, która mimo braku kwiatów nadal istnieje. Więc Hachiko niech nie czuje się opuszczona, bo Kanibal mimo wszystko wracał zawsze do niej i nie ważne w jakim stanie, wracał, nie porzucił. A to jest chyba najważniejsze, czyż nie? Uwielbiał żonę, nie zdradzi jej nigdy i nie porzuci jak zbędny mebel. Tego musi być pewna. Czy kiedykolwiek okłamał ją? Poza tym chyba pamięta, że olbrzym zbyt romantyczny nie jest. To zwierzę. Myśli poprzez pryzmat własnych potrzeb instynktu. I naprawdę nie ma się o co obrażać.
Wkurzyła się? Ba, nie ma co się dziwić. W końcu zdradził JEJ kryjówkę. Ale naprawdę chciał się z nią zobaczyć.
- Może nie zauważą. W końcu chodzi tutaj o mnie, Hachiko. Pilnują żebym nikogo nie skrzywdził.
Westchnął, odwracając wzrok. Uspokoi ją chociaż odrobinę? Przecież Gerard założył mu kamerkę i GPS' a dlatego żeby widzieć i gdzie znajduje się olbrzym. Czy czasem nikogo nie krzywdzi, nie pożera. Temu tak bardzo obawia się zjeść człowieka. Mogą być tego bardzo poważne skutki.
- Ale skąd mogą wiedzieć, że akurat to jest Twój dom? Poza tym oni też znają moje schronienie i jakoś nigdy mnie nie napadli.
Kłamastwo, lecz zapomniał o prawdzie. Mając Grish łowcy zrobili mu najazd, ale tylko dlatego, że przetrzymywał porwanych ludzi oraz niewinne wampiry dla celu kulinarnego, co oczywiście równa się pożeraniem. I właściwe żadnych ataków na jego posiadłość już nie przeprowadzono. A co do późniejszych słów, odnośnie pozostania w łóżku i to za sprawą kajdanek, dosłowne się uśmiechnął. Tak perfidnie i brzydko. Nie potrafił tego powstrzymać. Lecz to i tak dotyczyło jego nogi, a nie perwersyjnych pomysłów. Temu też skinął głową, jeśli chce mu pomóc z nogą. Naprawdę miło z jej story.
- Jeśli można.... wcale się nie obrażę.
Tak, na mięso zawsze miał ochotę i mieć będzie, toć gada pod tym względem nigdy się nie zmieni. I czemu tak właściwie Hachiko tajemniczo się uśmiechała? Nigdy nie odgadnie tej kobiety od tej jej mrocznej, strasznej strony. Aaaa może go truje?! Wszystko możliwe! Choć jeśli by tak było, raczej mu to nie przeszkadza, grunt że może coś zjeść. Zresztą przez jedną eks Ravene, jego żołądek stał się bardziej odporniejszy na trucizny, wszakże ta czarna gadzina truła swojego kochasia, kiedy tylko było to możliwe.
- Później mi opowiesz co usłyszałaś.
Przerwał jej szybko, a później już wiadomo. Podniósł ją z łatwością z krzesła, nie zważając na ból nogi. W końcu musiał przenieść swoją samotną księżniczkę na tapczan, po czym sam przy niej zasiadł, dotykając. Niech nie myśli, że jest porzucona, bo tak naprawdę nie jest.
Palec który przełożyła do jego warg, został złapany delikatnie w kły. Zarechotał przy tym chrapliwie, a na wiadomość odnośnie samodzielnej zabawy, jeszcze bardziej się rozbudził.
- Postaram się nie dawać Ci już powodów do tęsknoty i czekaj na mnie z zabawami. Chcę popatrzeć.
Ponownie krótki rechot wyrwał się z jego gardła. Poczekał aż wampirzyca zacznie, dotykając jego ciała, drażniące przy okazji kłami oraz językiem. Bolesne, ale za to jakie przyjemne! Warknął cicho, gdy tylko przerwała aby wreszcie i nad nią się pochylić, odnajdując czerwone wargi Hachiko. Zatopił się w nich, wpychając nań język, jakby conajmniej chciał ją pochłonąć. Przy okazji, wepychnął głęboko palca w kobiecość Rudej, sprawiając jej tym samym podwójną przyjemność.
- Zostaję.
Szepnął w przerwie, powracają do pocałunku, który okrutnie przedłużał. Stał się bardziej nachalny, brutalny ale za to mocny i namiętny. Do otworu zajrzał drugi palec, chcąc zadać ból, który tak bardzo jego żona kocha. Ona też zasługuje na przyjemność, na wynagrodzenie swojej kamiennej cierpliwości i wytrwałości w związku z tym Potworem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Hachiko Pią Sie 01, 2014 1:30 pm

Wampirzyca nie była wcale taka pewna, czy wampir był mało romantyczny. Po prostu teraz mu się nie chciało bawić w takie rzeczy, skoro zdobył już kobietę. Pod tym względembyli jak inne, znudzone pary. Nic zafem dziwnego, że ich "młodzieńcza miłość", jak to nazwałeś, wygasła. Związek trzeba cały czas dopieszczać, szukając nowości, które pobudzą parę, a nie zniosą na bezdroża monotonności, znudzenia, samotności i wreszcie zdrady. Związki nigdy nie będą trwałe, jeśli kochankowie będą się odnosić do siebie w znudzony sposób. Nic dziwnego, że u większości taka ożywcza miłość po prostu ginęła śmiercią naturalną. Czyż nie? Hachiko wciąż kochała męża tą "młodzieńczą" miłością i nie miał prawa jej tego zabronić, choć dla niego wyglądała jedynie jak zwiędła roślina doniczkowa. A może to Testament się martwił, że jego sprzęt był jak sflaczała roślina?
- Łowcy poszukują całej Twojej rodziny. Ja też do niej nalężę. A myśl, że mogą Ci coś zrobić przez to ustrojstwo, wcale mnie nie pociesza.
Taka była prawda! Chyba nie sądził, że to ją uspokoiło? Miała czuć się spokojnie z myślą, że jemu przydaży się krzywda z rąk łowców?
- Chociażby dlatego, że widzą, co robisz? A skorą widzą Ciebie, to i mnie. Dodadzą dwa do dwóch i wpadną, że to moja kryjówka albo nasza.
Wyjaśniła mu na spokojnie. Łowcy fo naprawdę spryfne dranie! Niech o tym nie zapomina.
Gdy zarządał jeszcze więcej mięsa, wampirzyca zniknęła z komnaty. Wydała odpowiednie polecenie Salomonie. Oczywiście nadzorowała wszystkim, więc nie było jej dobrych kilku minut. Nie zamierzała go wcale truć. Wampira i tak się nie zatruje ze śmiertelnym skutkiem. Wróciła czym prędzej do komnaty ze srebrną taca. Na niej stał połmisek. A w nim? Różne wnętrzności: nerki, jelita, flaki, wątroba czy serce, a także większe ilości mięsa: wykrojone, czyste mięso. Wampirzyca wiedziała, co małżonek najbardziej lubił. Patrzyła jak je wciąż z tajemniczo błakającym się uśmieszkiem. Poczuł różnice smakową? Powinien. To było [i]ludzkie[\i] mięso! Tej biedaczki, która została tutaj przyprowadzona. Widziała, że miał na nią ochotę, a to wszystko w półmisku wyglądało jak zwierzęce wnętrzności. Tak zostało ułożone.
Przymknęła powieki, rozchyliła nieco wargi, gdy włożył jej palca do ust i nagryzł go. Uniosła przekornie brew do góry i poslała mu niewinne spojrzenie.
- Chcesz patrzeć, jak tykam swojego miejsca między udami?
Zaśmiała, oblizując lubieżnie górną wargę. Odwzajemniła pocałunek, rozchylając zapraszająco wargi. Dłonią wciąż wodziła po jego ciele, palcami badając teraz lędźwie wampira. Przesunęła rękę na przód, na jego spodnie i rozpieła je, by uwolnić jego męskość.
- To chcesz patrzeć, jak się dotykam czy wolisz sam sprawdzić, co mam w środku?
Odchyliła nieco głowę, gdy wsunął w nią palec w czasie namiętnego pocałunku. Teraz, gdy wsunął drugi, w nagrodę dostał w twarz. Wiedziała, że to lubił. Uderzenie nie było zbyt bolesne, miało go jedynie pobudzić, bo już w następnej chwili energicznie masowała jego męskość, nie zapominając o "piłeczkach", które pieszczotliwie muskała palcami. Zacisnęła się wokół jego palców, usiłując skoncentrować się na pieszczocie jego instrumentu. Choć było to trudne, gdy i on sam sie w niej nurzał. Mógł z łayltwością stwierdzić, że była już gotowa na jego przyjęcie. Ale czy pragnął tylko jednego spełnienia?
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Gość Nie Sie 03, 2014 5:56 pm

Dobra, koniec szopki. Wampir pokręcił jedynie oczyma, nie zamierzając więcej gadać. Po co rozmowy skoro brała go męska chcica? W dodatku musiał skonsumować mięso jakie dostał i to szybko, bo gdzie jeszcze Hachiko się rozmyśli i mu je zabierze. Aaa kłócić się już z nią nie chciał. Oblizał paluchy po posiłku, obserwując żonę. Tak, ma szczęście bo akurat olbrzym chciał nie tylko zatopić kły.
Zarechotał sam na jej słowa odnośnie dotykania. Ba, z przyjemnością oddawał pocałunki. Przy okazji zabawiał się jej kobiecym wnętrzem poruszając dwoma palcami - a jak wiadomo, on nie ma małych paluchów. Bólu trochę może być więcej, ale właśnie o to chodziło
- Wolę sam.
Szepnął do jej ucha, a na owe uderzenie w twarz, syknął bardziej złowieszczo, ale nie zrobił nic złego. Bardziej nakierował się na otwartą Leadria, która drażniła jego męskość. Podziało niczym magnez na śrubki! Uwolniona męskość z sideł zaatakowała intymność małżonki, wbijając się dosyć brutalnie. Ona to lubi. Tak, zawsze sama dba o siebie, a bestia zaspokaja swoje potrzeby. Tylko kiedy ostatni bawili się w SM? Ha, dobre. Wreszcie skończył cenzurę po dobrym długim czasie. Wyszedł z niej odsuwając się i opadając głową na podbrzuszu Rudowłosej. Zaspokojeni oboje.
- Teraz chcę iść spać.
Ziewnął głośno i dosłownie po owych słowach zapadł w mocny, twardy sen z głową na brzuchu żony. Wygoni go? Ma serce? Zobaczymy w poście poniżej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Hachiko Nie Sie 03, 2014 9:18 pm

Wampirzycy nawet się podobało, dopóki nad wampirem nie zakrólowały zwierzęce instynkty. Skrzywiła się i położyła dłonie na jego ramionach. Podobało jej się, gdy jego palce raniły ją od środka, jednak gdy zaczął myśleć tylko o sobie nie było już wcale zabawnie. Zacisnęła dłonie na jego ramionach jeszcze mocniej, wbijając mu pazury w ciało, gdy wprowadził swoją męskość. Zaczęła go odpychać także i nogami.
- Złaź ze mnie.
Kategoryczny sprzeciw. Nie odczuwała żadnej przyjemności z tego pośpiesznego, zwierzęcego zespolenia. Była samotna, owszem, ale to nie znaczyło, że była pieprzoną dziwką, którą znów zamierzał tylko zerżnąć. Nawet sama Hachiko nie pamiętała, kiedy ostatnio bawili się tak, jak oboje uwielbiali. Był tak leniwy, że za każdym razem wszystko przyspieszał i kończył zabawę gwałtownym zbliżeniem, by p;óźniej pójść spać. Ich ostatnia zabawa też tak wyglądała, gdy okładała go batem. Wówczas nawet szybko się ewakuował i znów ją zostawił.
Jeśli udało mu się go zepchnąć z siebie, nim zdążył się zabawić, to szybko doprowadziła się do porządku. Jeśli nie zdążyła, a wiadomo że w takich chwilach miewał naprawdę sporo sił, po prostu ponownie go uderzyła. Tym razem włożyła w to więcej siły. Miał to poczuć i nie traktować jako zwykłą zabawę.
- Nie jestem kurwą. Pomyliłeś domy. Sztuka nie polega na samym wsadzeniu. Złaź ze mnie.
Wstała z kanapy i spojrzała na niego spode łba. To, że potrzebowała tego nie znaczyło, że mieli to zrobić jak najszybciej.
- Jeśli chcesz byle jakiego pierdolenia, to płać sobie za dziwki. Jesteś leniwy, taka jest prawda. Wyszedłeś z wprawy? Nie chcę Ci się nawet porządnie do tego przyłożyć. Tak dbasz o żonę? Bo ja poświęcam Ci naprawdę sporo uwagi.
Łypnęła na niego groźnie. Nie było jej wcale do śmiechu. Nie chciała takiego traktowania. Kiedy Testament poczuje ochotę i ma jakąś zachciankę, wszyscy muszą być na jego zawołanie, bo wówczas jest obrażony na cały świat!
- Nie obrażaj się!
Warknęła jeszcze groźniej. Na pewno robił te swoje miny i już chciał zapewne powiedzieć jakąś swoją mądrość, ale mu na to nie pozwoliła. Podeszła do niego jedynie i chwyciła mocno za koszulę, trzepiąc go znów po twarzy.
- Nie będę na Twoje zawołanie. Chcesz mnie? Postaraj się. Nie chcesz, poradzę sobie sama. Jesteś nawet za leniwy na zabawę!
I puściła go, nie obdarzając nawet spojrzeniem. Poszła po raz trzeci do pianina, by zagrać, ale w tym samym momencie wszedł Edward. Już od jakiegoś czasu przyglądał się i słyszał całe "przedstawienie.
- W porządku? Zdaje mi się, że nie bardzo.
Wszedł do środka bez pozwolenia. Wampirzyca nie zareagowała. Nawet nie spojrzała. Po prostu grała, gniewnie naciskając klawisze. Skoro to wszystko się wypaliło, niech dalej się stoczy. Niech dalej traktuje ją jak wywłokę. Pewnie zaraz puszczą mu nerwy i będzie chciał opuścić Enklawę, ale Edward mu nie pozwoli.
- Nie wtrącaj się, Ed.
Ostrzegła cicho, a raczej wysyczała. Szlachetny jednak nie zamierzał posłuchać, tej jakże mądrej, rady. Wlepił ślepia w wampira i podszedł bliżej. Nachylił się do niego.
- Zdaje mi się, że pamiętasz o naszej, hmm... umowie, co Tess?
Edward nie mógł patrzeć, jak jego ukochana była wykorzystywana w taki sposób. Zasługiwała przecież na o wiele lepszego partnera! Kogoś, kto potrafił zając się potrzebami w takim samym stopniu, jak ona jego. Hachiko przecież karmiła swojego męża, opatrywała go, drapała za uchem i także była wierna! Nawet bardziej wierna niż Kanibal, który czasami miewał swoje odskoki przy lizaniu ciał innych dam.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Gość Pon Sie 04, 2014 7:39 pm

Nigdy nie może być tak pięknie. Kanibal pospieszył się bo przecież jest zmęczony, przepełznął, a później poczłapał do domu żony. Uwaga. W ranach! Był piekielnie wyczerpany! Hachiko o tym zapomniała? Nie, bo przecież księżniczka musi być dopieszczona wedle jej uzania i olbrzym po złości kontynuował swoją gierkę, a raczej zespolenie jak to ładnie ujęła Rudowłosa. Uderzenie pogorszyło jeszcze samopoczucie potwora przez co stał się brutalniejszy, aż wreszcie doszedł i mógł małżonkę uwolnić. Ba, z taką siłą nie na szans. Stwór prychnął wściekłe, poprawiając swoje spodnie. Ruda jak zwykle ma jakieś problemy! Odczekał aż skończy, żeby zacząć się bronić przed nagłym wybuchem. W dodatku uderzyła w jego męską dumę! No jak mogła?
- Bo Tobie jak zwykle jest źle! Nie zauważyłaś że jestem poraniony i wyczerpany po użyciu mocy? Sama zaczynasz gierki, a później odwracasz kota ogonem!
Także się wkurzył. Ta kobieta to nimfomanka, a on ma jej serdecznie dosyć. Po co do niej szedł? Tylko dla seksu? Spoko, ale przecież doskonale wiedziała z kim się wiąże, prawda? Z wampirem tak prymitywnym jak niejedne dzikie zwierzę, a gdy nachodziła go chcica chciał się jak najszybciej zaspokoić. Czynił tak wiele razy, a Hachiko nagle zaczęło to przeszkadzać. Poza tym nie dał ponownie się uderzyć. Złapał rudą, którą następnie odepchnął i to bez najmniejszego trudu.
- I kij Ci w oko, bez łaski.
Warknął rozzłoszczony wampir na owe słowa Postaraj się. Właściwie miała rację, ale sama sobie jest winna. Rozpuściła mężulka to teraz ma! Niech nie zrzuca całkowitej winy na Kanibala, bo prawda zawsze leży na środku. Westchnął cicho, mając gdzieś już jej całą gadanine. Miał wstać i wyjść, kiedy do pomieszczenia wparował Edward. Tak, tego ciula nieznosił najbardziej. Usiadł z powrotem na kanapie, przyglądając się wampirowi. Czego się wtrącał? To nie jego sprawy, niech stąd wyjdzie. Nawet słów się nie przeraził, wstał za to, wyraźnie górując nad szlachetnym.
- Wynocha stąd. To nie Twoi zasrany interes.
Wyraźnie zirytowany Kanibal. Kogo tu jeszcze licho przyśle? Aż się źle poczuł. Skrzywił się nieco, wymijając Edwarda. Jeśli nikt nic nie powie, stwór sobie po prostu stąd wyjdzie. A jak. Nie czuł się tutaj zbyt mile widziany, więc co ma niby go trzymać? Ofochana Hachiko czy bufon Edward kochanek hrabiny Fumikany? I nie, nie traktował nigdy żony jak dziwki. Złe wnioski, naprawdę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Hachiko Wto Sie 05, 2014 11:33 am

Hachiko zajęła się jego ranami, jakie mu się otworzyły. Nakarmiła go, bo był wygłodniały i nawet schudł! Aż bał się, że byle zefirek sprzątnie go z powierzchni ziemi. Hachiko była pewna, że gdyby nie miał ran, które bardzo go bolały, nie przypełzłby do niej, tylko udał się na jakieś polowanie albo do swojego Zamku. Cieszyła się jednak jego obecnością. Miała nadzieję, że ten łowca nie zmuszał go do dziwnych, niebezpiecznych rzeczy. Znalazł się w kropce, bo nie miał pewności czego chciał od niego ten cały zawszony łowca, Gerard. Zajmowała się nim, pielęgnowała już od lat, nieraz częstowała go swoją krwią, gdy był głodny albo w opłakanym stanie i potrzebował silnej krwi. Matkowała mu i pobłażała. Tak wiele od niego wymagała, kiedy chciała, żeby była bardziej czuły i mniej leniwy, gdy dochodziło do ich zbliżeń? Naprawdę nie pamiętała, kiedy ostatnio dobrze się zabawili w ich grę SM, a przecież oboje tego potrzebowali. Wampir nawet teraz musiał szybko skończyć, bo on tak chciał i Hachiko w tym momencie się nie liczyła. Byle rozłożyła nogi, zamknęła się i dała mu skończyć, bo właśnie tego chciała. Tak, tak. Na pewno właśnie chciała tego, jak najszybciej i byle jak!
Wiła się pod nim coraz mocniej, uniemożliwiając mu wszystko, co w ogóle nie skutkowało. Obrywał co rusz po twarzy czy barkach, ale to tylko rozjuszyło bestię, która chwyciła mocniej w swoje szpony wampirzycę. To wcale nie było ani zabawne ani przyjemne. Czy to nie podchodziło pod gwałt? Ale nie, przecież wampir nie gwałcił! Według niego właśnie tego chciała wampirzyca! Była przecież, według Testamenta, pieprzoną nimfomanką! Czuł się urażony, bo go odrzuciła? I bardzo dobrze! Posłała mu gromkie spojrzenie, wysłuchując jego krzyków.
– Jesteś bestią, która myśli tylko o sobie. Ranny i wyczerpany? Widzę. Dlatego Cię nakarmiłam i opatrzyłam rany! Myślisz tylko o tym, jak nakarmić żołądek i o tym, jak najszybciej wcisnąć swojego kutasa we mnie. Nie o to mi chodziło. Nie znoszę tego. Dobrze się bawiłeś? Było Ci przyjemnie? Bo mi nie!
Hachiko nie wiedziała po co przyszedł. Powiedziała mu jedynie, że czuła się samotnie, bo jego ciągle nie ma w domu! Łazi gdzieś, szwenda się, myśli tylko o zaspokojeniu głodu. A teraz trafił jeszcze pod dach jakiegoś sadystycznego łowcy, który pewnie chciał wykorzystać naiwność i dobroć wampira dla własnych celów. Testament tego nie wiedział. Jeszcze nie widział. A później przyjdzie z podkulonym ogonem. Choć nie, teraz pewnie nie przyjdzie. Pan i Władca poczuł się obrażony.
Właśnie! Zaspokajał się w taki sposób wiele, naprawdę wiele razy, myśląc wyłącznie o swoich potrzebach. Miał chcicę, to trzeba ją szybciutko zaspokoić. Takie egoistyczne podejście, bo przecież o partnerkę nie trzeba dbać. Doskonale znał upodobania wampirzycy, a wampirzyca znała jego. Ale nie, wina leżała przecież po jej stronie! Szkoda tylko, że Testament był leniwy i wolał doznawać bólu i zabaw z rąk innych wampirzyc. Niech się z nimi bawi, skoro Hachiko była taka zła i samolubna. Niech inne go niańczą, opiekują się nim, matkują, głaskają i dają najlepsze smakołyki. Droga wolna. Niech z nimi zaspokaja swoje zwierzęce potrzeby, skoro potrzeby Hachiko były dla niego za dużym wyzwaniem.
– Świetnie. Powodzenia w zastąpieniu mnie.
Chciał mieć inną kobietę? Droga wolna! Znajdzie sobie zapewne taką, której nie przeszkadza samolubne traktowanie wampira.
– Szkoda, że nie pamiętasz, jak często i z jakim poświęceniem się Tobą zajmowałam. I nigdy nie marudziłam! Nawet nie potrafiłeś podziękować. A nie, przed chwilą mi podziękowałeś.
Poprawiła się zaraz, siadając za pianinem. Owszem, rozpuściła wampira. Teraz to widziała. Dostrzegła, jaki był. Chciał coraz więcej. Sądził, że wszystko będzie tak, jak on sobie tego chce i życzy. Ale Hachiko także chciała czegoś od życia. Jego wdzięczności i obecności. Ale nie, była przecież pieprzoną nimfomanką, a dla niego najwyraźniej prostytutką. Przed chwilą dał jej wyraźnie o tym znać.
– Daj mu odejść, Edward. Widzi tylko swój świat i swoje potrzeby.
I zajęła się grą, nie zwracając uwagi na panów. Nie chciała, żeby Edward się w to mieszał. Wiedziała jednak, że szlachetny nie posłucha. Zrobi to, co będzie uważał za słuszne. Edward nie przejął się, gdy ten wstał i górował nad wampirem. Spojrzał na niego chłodno i obojętnie. Nie znosił, gdy ktoś w taki sposób traktował jego Hachiko. Naprawdę sądził, że Ruda byłaby zdolna do zdrady? Szkoda, że nie powiedział tego na głos, szlachetny miałby powód do uderzenia go za zniewagę. Hachiko nie była przecież ladacznicą.
Edward nie pozwolił Testamentowi pójść. Chwycił go za łokieć i kazał „grzecznie” usiąść na kanapie, bo jeszcze nie skończył. A drzwi? Zamknęły się z trzaskiem i zaczął je pokrywać kujący, twardy bluszcz. Nawet ogniowi zajmie kilka chwil, by zniszczyć tę przeszkodę. Ale czy Testament tego chciał?
– Miałeś dać mu odejść. Przecież on tego chce. Jestem taką złą i samolubną kobietą!
Zaśmiała się, ale był to raczej ironiczny śmiech. Nie miała dobrego humoru.
– Powtórzę pytanie, Tess, pamiętasz naszą umowę? Prawie w ogóle Cię tutaj nie ma. Przychodzisz tylko wtedy, gdy masz taką ochotę. Nie myślisz nawet o tym, czego ona chce. Zastanawiałeś się nad tym kiedyś? Nie umiesz sprawić, żeby była szczęśliwa.
Edward pokręcił głową, udając wielce zasmuconego. Im szybciej pozbędzie się tego wampira z tego domu i z życia Hachiko tym lepiej dla wszystkich. A przynajmniej dla niego samego.
Wampirzyca przestała grać. Zamknęła z trzaskiem klawiaturę pianina i łypnęła na Edwarda.
– On chce odejść, prawda, Testament? Więc po co go męczysz? Zrozumiał, że jestem taka, jak wszystkie inne jego kobiety. Niewdzięczna, samolubna, nie rozumiejąca jego potrzeb i instynktu, nie akceptująca go. Szkoda tylko, że sam nie rozumie moich potrze i myśli tylko o swoich.
Wstała od pianina i machnęła dłonią na pieruńskie roślinki zasłaniające dostęp do drzwi. Był to znak, że Edward przesadził. Ale szlachetny nie poruszył się. Wpatrywał się w Testamenta, jakby czegoś się w nim doszukując.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Gość Wto Sie 05, 2014 8:27 pm

Rozmowa stawała się bezsensowna. Hachiko przesadza, naprawdę. Czepia się niemal o wszystko, znając jego sytuację. Nie, nieważne, że przyszedł! Przyszedł do niej spędzić z nią czas. Ba, musiał być jeszcze na jej usługach, poza tym nie musiała mu wyliczać co robi. Następnym razem nie przyjdzie do niej po pomoc, nie ma bata. Nie odzywał się już nic, odwrócił wzrok. Nawet jeśli łowca wykorzysta wampira do własnych celów, nie przyjdzie do rudej, niech się tego nie obawia. Ba, on w ogóle do niej już nie przyjdzie, skoro jest jej ciągle źle. Stara się ale jest zbyt prosty. Czemu nie weźmie tego pod uwagę? Zaaranżował ich ślub, wyjazd. Pokazał jej ogród, dał w prezencie pantera. A ta noc, co poradzić, zbyt długo się trzymał w celibacie i musiał, po prostu musiał spełnić potrzebę. Hachiko tak naprawdę nigdy nie brała pod uwagę innych czynników. Bierze pod uwagę własne pobudki, wyciąga swoje wnioski. Myśli, że kogo ma przed sobą? Że może pomiatać własnym mężem?
- Nigdy nie musiałaś mi pomagać, rozumiesz? Nigdy, skoro teraz życzysz sobie podziękować. Wielka mi łaska, o pani.
Pierdolenie. Już nie chciał z nimi tutaj być, w dodatku zaatakowali go we dwóch. Wampir zatkał uszy dłońmi, w dodatku zablokowali mu wyjście i oczywiście nie dał zaprowadzić się na kanapę. Wyszarpał się z ucisku Edwarda. Niech dyma tą swoją Hachiko, po Kanibalu nie będzie tutaj ani śladu. Nie pokaże się Rudej wiecej na oczy.
- A czy ja Ci tak kiedykolwiek powiedziałem? Ty non stop mnie o coś oskarżasz. Mam tego dość, pieprzona księżniczko.
Pokiwał głową na własne słowa i nie skorzystał z drzwi, niech sobie Ruda je wsadzi, ona wiecznie tego pragnie. Okno, to był jego cel. Doczłapał się powoli do niego, że niby wygląda, następnie parę ruchów i po prostu opuścił pokój oknem. Wylądował na chorej nodze, przez co ból wzmocnił się i stwór upadł. Na szczęście jest na tyle twardy żeby przetrzymać najgorsze, pozbierać się i odejść z terenu Fumikany. Nie jest tam mile widziany.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Hachiko Sro Sie 06, 2014 12:37 pm

Hachiko nie uważała, że rozmowa była bezsensowna. Nie powinni uciekać za każdym, razem, gdy robiło się poważnie, gdy docierali do jakiegoś problemu. Testament zawsze przed tym uciekał, zamykał się i tyle, nie chciał dłużej rozmawiać, bo wszystko go denerwowało. Jeśli nie zaczną ze sobą rozmawiać, a jedynie obrzucać siebie wzajem winą. Momentami nie potrafili siebie zrozumieć. A takich momentów było coraz więcej. Właśnie teraz wszystko wybuchło. Hachiko nie potrafiła zrozumieć dlaczego tak często zostawiał ją samą. Zaglądał naprawdę rzadko, tylko wtedy, gdy naszła go ochota. A co w chwilach, gdy to Hachiko pragnęła zobaczyć męża? Miała go śledzić i prześladować? W tej chwili to już nic się nie liczyło. Pokłócili się i kto wie, czy nie pokłócili się tym razem naprawdę poważnie. Zbyt poważnie. Żył w celibacie i tylko dlatego miała rozłożyć, nie, musiała rozłożyć przed nim nogi, bo on ma potrzebę i musi kogoś zerżnąć? Chyba nie po to jej się oświadczał? A może tylko po to? By miał do kogoś przychodzić, gdy pojawi się chcica? Wiadomo, z gwałtami czasami różnie bywa. Poza tym był zbyt leniwy, żeby postarać się o jakąś kobietę i ją zdobyć na jedną noc. A służki? Pewnie mu się znudziły. Tak jak żona, która była dobra raz na ruski rok, gdy pan i władca miał chcicę. Wówczas Ruda posłusznie musiała rozłożyć swe podwoje. A jeśli tego nie zrobi? Och, wówczas Testament czuje się mało męski! Najwyraźniej po zdobyciu wampirzycy, przestał się wszystkim interesować. Uznał, że skoro kiedyś ją zdobył, teraz mógł ją olewać. Równie dobrze, ona mogła przestać go akceptować, zmuszać do wielu rzeczy, choćby schudnięcia i grozić rozstaniem. W tej chwili będzie to pewnie już nieuniknione. Prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiali... nie spędzali wspólnie czasu albo kończyli kłótnią, której nawet nie wyjaśniali. Może udałoby im się pójść na kompromis? Pewnie tak, gdyby nie duma wampira. Był zbyt wściekły, by móc rozmawiać z małżonką. Póki jeszcze nią była. Wcale by się nie zdziwiła, jakby zażądał rozwodu.
- Masz rację. Nie musiałam. Ale to robiłam. Z własnej, nieprzymuszonej woli. Czasami wypadałoby podziękować, wiesz. To nie boli. Ja Ci dziękowałam, gdy coś dla mniewieki temu robiłeś.
Uszczypliwość? Możliwe. Chciała z nim porozmawiać. Wampir jednak nie chciał i po prostu zaczął się ewakuować w stronę okna. Hachiko jeszcze nie pomyślała, że wampir może chcieć przez nie wyskoczyć. Z tą chorą nogą...? Chyba sobie żartował! Ostrzegała go przecież, że miał leżeć. Miał nawet zostać u niej i zaleczyć rany. Najwyraźniej równie gładko łamał obietnice, co je składał. Nic nowego. Choć była to pewnie wina ich kłótni.
- Nie jesteś święty, Testament. Win a leży po obu stronach. Nie tylko ja jestem winna, że nasz związek wygląda jak ruina.
Odwróciła się od niego. Drgnęła, gdy usłyszała tłuczenie szkła. Nawet nie zdążyła go powstrzymać przed tym skokiem. Szybko znalazła się przy oknie, jakby sprawdzając, czy wampir aby na pewno jest w jednym kawałku. Cóż, kulał...
Łypnęła groźnie na Edwarda.
- Jesteś zadowolony? Właśnie tego chciałeś? Udało Ci się. Prawie się zabił! A Ty dopiąłeś cel, co?
Wiedziała, że chciał, by rozstała się z Testamentem. Roślinność zaczęła ustępować od drzwi i Hachiko opuściła komnatę. Nawet nie dała mu odpowiedzieć. Nie chciała tego słuchać.

[zt wszyscy]
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Artystyczny zakątek - drugie piętro Empty Re: Artystyczny zakątek - drugie piętro

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach