Apartament Ravena

Strona 8 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Next

Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Banshee Pią Cze 21, 2013 9:14 pm

Brakowało jej w życiu takiego demoralizatora, ale już się odnalazł i miał się całkiem świetnie, najbardziej martwił się o swoją fryzurę i wodę ognistą. Teoretycznie jego rodaczka gdzieś świergotała, ale cóż nie ma jej tu więc nie ma co się nią przejmować.
Banshee sama się już pogubiła w tym wszystkim co się w jej życiu działo. Jeszcze chwile temu sama skreśliła swoją świetlną przyszłość u boku cudownego gościa, ale jej okropny charakter i tak wypłynął na wierzch i cóż jedna wielka dupa. Nie wiedziała co w tym temacie ma począć i jak w ogóle ugryźć temat. Może też powinna podejść do życia jak Vladimir, na luźnie z dystansem do siebie i świata. Gdyby była człowiekiem mogłaby z nim konkurować bo wbrew pozorom była nieźle popieprzona. Może to i lepiej, że nie wiedział czego ma oczekiwać od płci pięknej, przynajmniej nie będzie się już więcej użerać ze złamanym serduchem.
Zaśmiała się lekko, uniosła również nieco głową aby spojrzeć na niego.
-Może i wszystko sprowadza się do jednego, ale na szczęście nie jest to jedno i to samo.
To niech wódka się leje, ale ona sobie zrobi dosłanie chwilkę przerwy tak gdzieś z pięć minutek, bo jak tak dalej pójdzie to tańcować po stole będzie równo. Z tym, że chyba nawet by sobie tego życzyli.
-Nie mam zamiaru ich ścinać, a w życiu. Mogę Ci to obiecać.
Zbyt wielu facetów się zachwycało jej lśniącymi, perłowymi włosami. Sama też na nie, nie narzekała, czasem tylko ją wkurzały, jak plątały się i brudziły krwią, ale to stare dzieje.
Zazdrosne wampiry to mogą pomarzyć o wparowaniu tu, ale raczej z osób zainteresowanych osobą Ban nikt nie wiedział, że właśnie tu się znajduje, była to najlepsza kryjówka jaką mogła sobie wymarzyć. Jednak owszem byli przyjaciółmi to, że kiedyś było coś więcej to inne życie. Dali plame i tyle. Odsunięta od niego zrzuciła z nóżek swoje buty i podkuliła pod siebie nogi, uważnie przyglądała się jak zdejmuje z siebie całą artylerię. Była w szoku, sporo tego było, że się pod ciężarem tego wszystkiego nie załamywał. W chwili kiedy wynosił swój sprzęt z pokoju ona sięgnęła po wódeczkę i znów zaczęła pić, krzywiła się, ale zapijała swoje smutki, błędy i nieodpowiednie zachowanie. Serce jej drżało, myśli mimowolnie wracały do tej nieszczęsnej kłótni. Kiedy jej towarzysz wrócił uśmiechnęła się lekko do niego i pozwoliła mu znów zasiąść w takiej pozycji, wtuliła się w niego. Kurde twarda babka, a potrzebowała męskiego ramienia.
-Czyli teraz jesteś skazany na mą łaskę. Ja swojej broni nie mogę wyjąć z ukrycia i rzucić gdzieś w kąt.
Ban żyła w przeświadczeniu, że któregoś dnia ktoś z oświaty ją ciachnie i tak to się skończy, niebyła bowiem ani po stronie despotycznych wampirów, morderców, ale też nie przebadała za większością ludzi. Mordowała, z głodu, czasem dla rozrywki, niewinna niebyła, ale nie robiła tego notorycznie, zresztą co za różnica? Teraz to już nie miało większego znaczenia czy kogoś rozszarpie czy będzie się trzymać dzielnie i oszczędzać ludzi.
To może inaczej wampirzyca miała ogromną słabość do buntowników, agresorów, złych facetów, ale myślała, że na dłuższą metę potrzebuje kogoś łagodniejszego, kogoś kto wygrzebie z niej to co w niej dobre, ale chyba się przeliczyła. Wychodzi na to, że nie powinna się w ogóle wiązać. Wiecznie wolna, coś czuła, że skończy jako bardzo wiekowa stara panna. Dobrze, że przynajmniej wciąż będzie dobrze wyglądać.
-Lepiej chyba zająć się teraźniejszością, więc źle, że siedzisz na tyłku i nic nie robisz.
Podchwyciła jego spojrzenie i odruchowo zagryzła dolną wargę. Nie obawiała się jego, ani tego co mógłby zrobić, może nawet potrzebowała odskoczni, zresztą gdyby tylko sama wiedziała co ma zrobić to by się za to zabrała od razu. Wtuliła twarz w jego klatę, czuła wciąż narastające napięcie. Jego zapach uderzył jej do głowy, oczy zabłysły jej szkarłatem, choć tego nie chciała, nie planowała. Dłoń położyła na jego torsie i delikatnie zacisnęła palce na materiale jego koszulki. Walczyła ze sobą, bo naprawdę miała ochotę unieść się nieco i dobrać się do jego szyi.
Kiedy sięgał po szklankę ona wciąż byłą w niego wczepiona. Teraz to ona się czuła jak po odwyku, jak zamknięta w pieprzonej klatce i kuszona najlepszym towarem. I wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że już w jej ciele krążył alkohol i to, że mężczyzna zsunął się i znacznie ułatwił jej dostęp do swojej szyi. Przesunęła więc nosem po odsłoniętym kawałku jego skóry wdychając ten kuszący zapach. Zbliżyła nawet doń swoje usta, zimne wargi ulokowała na jego rozgrzanej szyi i skubnęła go lekko hacząc kłami, ale nie do tego stopnia aby polała się krew, mimo iż tego to by sobie teraz najbardziej życzyła. O ile oczywiście wcześniej jej nie powstrzymał. Czuła naprawdę wielką potrzebę, ale nie będzie, nie może go o to prosić.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Sob Cze 22, 2013 10:26 pm

Demoralizacja i różne tego typu usługi, pewnie polecam się na przyszłość nie ma sprawy, jestem zaszczycony że mogę Ci pomóc. Aj Banshee Banshee, co Ty tutaj wymyśliłaś, wiesz że Vladimir uwielbia te jej zimne usteczka na swoim ciele, a na szyi to już nawet nie wspomnę, właśnie obudziłaś w nim bestyjkę. Do tego jeszcze wrócę później. Mówisz więc że przydałoby się jej żyć beztrosko tak jak on? No fakt to może być całkiem fajne, nie ma się żadnych problemów a nawet jak się jakieś ma to żyje się z dnia na dzień i nie przeszkadzają one zbytnio w funkcjonowaniu, trzeba powiedzieć także, że nawet jeśli byłaby człowiekiem to wątpię żeby chciała z nim w tym konkurować, wyspecjalizował się w tej sztuce do mistrzostwa. No przerwa w piciu będzie dość dobrym pomysłem z racji, że przecież nie chce jej tu upoić do zgona bo to by było smutne, chociaż ta perspektywa z tańcem na stole coraz bardziej mi się zaczyna podobać i mam dylemat. Jednak jeśli mamy wrócić do fabuły, Vlad zauważył od razu jak żart wpłynął na kobietę, może nie był pierwsza klasa, ale hej liczy się próba i fakt że się zaśmiała co znaczyło że może chociaż trochę poprawił jej humor.
- W rzeczy samej nie jest to na szczęście to samo, ale skończmy już ten temat i zajmijmy się teraźniejszością.
Co do jej obietnicy odnośnie włosów to chyba nie mógłby być bardziej szczęśliwy, faktycznie był jednym z tych facetów którzy zachwycali się jej perłowymi długimi włosami, ale był jedyny w swoim rodzaju, nikt nie potrafił docenić pięknych włosów u kobiety tak jak Aristov. Nawet nie wiesz jak mnie cieszy fakt że zazdrosne wampiry mogą sobie tylko pomarzyć o wizycie w tym miejscu, bo co jak co planował coś o czym wiem ja, ale o czym jeszcze nie wiedział Raven, to dopiero wyjdzie jak poczuje lekkie szarpnięcie kłami w okolicach jego szyi, o tak tylko ja dobrze wiem co zrobi. Aj tam aj tam, dali plamę, nie martw się nic moja droga. Nie ma bardziej upartego człowieka ode mnie a tym bardziej od byłego łowcy jeśli ten się na coś uprze to nie ma, nikt mu nie przegada. Uważnie obserwował co robi kobieta, w tym momencie jak ściąga buty, hm znaczyło to że zamierza zostać na chwilę obecną dłużej, to bardzo miłe z jej strony no i oczywiście same plusy. Spoglądnął na nią gdy ta znów przytuliła się do niego z uśmiechem i kiedy wypowiedziała swoje zdanie o zostaniu na jej łasce zaśmiał się cicho.
- Wielka i potężna, zostałem na twej łasce, proszę o litość i tak dalej. Serio, gdybym Cię nie znał a był bezbronny przy wampirzycy to byłoby już po mnie. Jednak zostanie na Twej łasce wcale mi jakoś nie przeszkadza.
Jak zwykle robił sobie ze wszystkiego jaja, ale wiadomo że w tym co mówił były ziarenka prawdy, na przykład to że podoba mu się to co powiedziała i wcale mu to nie przeszkadza, co do jego uzbrojenia to faktycznie, nosił go za dużo ale przezorny zawsze ubezpieczony prawda? Nie było co rozwodzić się nad winą bądź niewinnością pięknej wampirzycy, wiadomo to co wygląda najlepiej jest też prawdopodobnie najbardziej niebezpieczne i zobaczcie państwo, tego buntownika z wyboru można nazwać w wiele sposobów. Można by powiedzieć że ma na imię odwaga albo jest po prostu skończonym idiotom, siedząc tutaj z taką istotką, cóż... musielibyście go teraz siłą stąd zabrać, za bardzo ją lubił i za bardzo mu się podobała żeby ją zostawił w tym momencie. Jej kolejne słowa dotarły do niego i sprawiły że przez chwilę zamarł w głębokim zastanowieniu, źle że nic nie robi? Oj Kochanie, teraz to sama się prosiłaś, właśnie sprowokowałaś wewnętrzną istotę we mnie. No proszę Cię, jeszcze to podgryzienie dolnej wargi, chłopak potrafi się kontrolować ale bez przesady, na to już za późno. Położył dłoń na jej policzku, a palcem uniósł jej podbródek do góry spoglądając jej w oczy, które jak mniemam już się nie świeciły.
-Tak mówisz? Teraz jestem wręcz zaintrygowany. - uśmiechnął się w zupełnie inny sposób niż wcześniej, teraz to było coś w stylu "Don Juan" czy kto tam,  ale z pewnością nie mógł zrobić inaczej, nawet jego głos zmienił ton na bardziej spokojny i taki jakiś dziwny, ale Banshee z pewnością widziała to już w tym facecie dużo wcześniej. Jego złote oczy wpatrywały się w jej trawiaste, skoro byli przytuleni to z pewnością byli bardzo blisko, no to sobie popatrzą na siebie. Dalej człowieku, rusz się przecież nie będzie tak czekać cały dzień, to jest Twoja szansa na przypomnienie sobie czegoś zajebistego, powtarzał w głowie do siebie. Nie minęła dłuższa chwila kiedy przymknął oczy i spróbował ją pocałować, oczywiście nie zwykłym buziaczkiem czy coś, no i co teraz? No sam nie wiedział to na pewno, a jak miała na niego taką ochotę, a dokładniej na jego krew, hm wystarczyło poprosić, pewnie czułby się jak naćpany przez pewien czas ale to nic strasznego. Ten gest który wykonała wcześniej z podgryzieniem wargi, oraz jej kiełki na jego szyi mocno popchnęły go do aktu który próbuje w chwili obecnej wykonać, a co tam. Niech się dzieje co ma dziać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Banshee Nie Cze 23, 2013 12:06 am

Wampirzyca miała w głowie mętlik. Pogubiła się w swoim życiu i przydałby się jej urlop i odskocznie. Vladimir wydawał się idealnym kompanem, buntownik, lekkoduch, ukryta bestia, można się od niego uczyć ten beztroski. Kobieta zdawała sobie sprawę z tego jak to na niego działa, ale nie umiała się powstrzymać, miała wielką ochotę na jego krew, chyba pierwszy raz w życiu. Więc przygryzała swoją wargę, sunęła zimnymi ustami po jego szyi i prawie, że zanurzała w nim swoje kły. Jeszcze chwila i pewnie skosztowałaby jego życiodajnego osocza.
Nie no tańce lepiej zostawmy póki co w spokoju, alkohol na chwilę też.
Już nic od siebie nie dodała w tym temacie, skinęła jedynie nieznacznie głową uśmiechając się przy tym lekko. Miała zamiar tu zabawić jakiś czas, nie ucieknie mu zbyt szybko, spokojnie, wygodną miał kanapę. Słuchała go uważnie śmiejąc się przy tym lekko i wesoło, bywały chwile kiedy rzeczywiście zapominała o problemach.
-Uważaj jeszcze Cię wezmę w niewolę.
Była to kusząca myśl, ciekawie byłoby go mieć w garści, ale jest to niestety niemożliwe. Już pewna wampirzyca miała nad nim władzę. Jednak coś w tym było, zazwyczaj piękne i egzotyczne zwierzęta i kwiaty były trujące. Czy było też tak z Ban? Któż to wie. Istniała taka możliwość, ale oznaczało to, że lepiej trzymać się od niej z daleka. No, a dobrze, że siedział i tylko marzył? Jeżeli miał na coś ochotę no to trzeba się za to zabrać, bo tak to można od razu krzyżyk postawić i się w grobie położyć. W chwili kiedy jego dłoń znalazła się na jej twarzy zadrżała, jednak poddała się temu i uniosła głowę tak jak sobie tego życzył. Zajrzała w jego żółte oczy
-Czyżby?
Zaszła w nim zmiana, widziała to, dostrzegła to od razu, znała to spojrzenie, ton jego głosu. Byli bardzo blisko siebie, była to niebezpieczna odległość. Sama już nie wiedziała czy powinna aż tak się spoufalać, choć z drugiej strony był to na razie tylko uścisk, do tego nie miała pojęcia czy w ogóle była jeszcze w związku. I tu zaczynały się schody. I nagle jak grom z jasnego nieba uświadomiła sobie, że to co jeszcze chwilę temu było całkiem niewinnym przyjacielskim przytuleniem zmieniło się w coś głębszego. Czując jego gorące usta na swoich wręcz przeciwnie zimnych wargach przymknęła oczy. O krew mogła poprosić, ale coś ją powstrzymywało, moż enie chciała go aż tak wykorzystywać, ale jak coś w niej pęknie to pewnie się i tak na niego rzuci w wielkim głodzie. Teraz to już całkiem jej się w głowie poprzewracało, serce wyrywało jej się z piersi, a dziwne uczucie niepokoju narastało w niej z chwili na chwilę. Przypomniała sobie te beztroskie chwile, kiedy żyła z dnia na dzień, a z drugiej strony w głowie miała blondwłosego wampira. Trwała tak chwilę, dała mu nieco posmakować swoich ust, ale ostatecznie nieznacznie się od niego odsunęła, czołem oparła się o jego policzek. Jedną dłoń wsunęła w jego czarne włosy i zacisnęła.
-Chyba nie powinnam.
Szepnęła naprawdę bardzo chicho, jakby słowa kierowała do siebie, a nie do niego, raczej walczyła z samą sobą. Ma, a może raczej miała faceta, na którym jej zależało. Z tym, że skoro on sądził, że to jest koniec to ona chyba też powinna tak myśleć(?). Zacisnęła mocno oczy i zrobiła coś czego się sama nie spodziewała, przywarła ustami do Ravena. Był to impuls, potrzebowała bliskości, czuła się tak cholernie samotna. Choć wcale, a wcale jej to nie usprawiedliwiało.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Nie Cze 23, 2013 12:48 am

Oczywiście że miała w głowie mętlik, ale jednak takie rzeczy wychodzą raczej z chęci które są gdzieś w nas głęboko a nie z tego że po prostu nie wie co się robi, znam to z doświadczenia więc tak mi się po prostu wydaje. To jakim go opisujesz, faktycznie taki był i wątpię żeby coś go zmieniło, na ojca to się raczej z pewnością nie nadaję ale jako kompan czy kogo tam chcesz jest idealny. Oh no ja wiem że miała ochotę wgryźć się w jego szyję to było zrozumiałe, zresztą pf kto by nie chciał, a odpuszczając swoje zawyżone ego to faktycznie, wiedziała dobrze jak to na niego działa ale on także mógł się domyślać że wampir wampirem pozostanie nie ważne jak bliski, cóż warto chyba ryzykować bo kto ryzyka nie spróbował nigdy nic nie zyskał, czekając bezsensu na pewno nie odejdzie jako zwycięzca. Cieszyła go jej reakcja na to co mówił, na to jak się zachowywał, była zwyczajnie wyluzowana choć no właśnie, kto wie co tam się działo w tej ślicznej główce, pewnie niedługo się dowie. Hah, wiadomo że wzięcie w niewolę tego przystojniaka to bardzo kusząca myśl, ale niestety już musiał płacić pańszczyznę innej wampirzycy z którą nie łączyło go nic poza czystym interesem, niby była jego panią a on teoretycznie jej zabawką to nie wykorzystywała tego w ogóle i traktowała go bardzo dobrze, nie mógł narzekać. Kiedy był ranny to mu pomogła, kiedy było źle to go uratowała, w zamian oczywiście ją zasłania kiedy przyjdzie na to czas, ale nie narzeka na taką służbę. Pewnie tylko dlatego że nie czuje się jak sługa a jak zwykły pracownik który musi poświęcić się czasami za szefunia, takie życie. Ja o tym chyba kiedyś wspominałem że to co jest najniebezpieczniejsze smakuje najlepiej i tego się trzymam, prawdopodobnie było tak z Banshee, ale czy on zamierzał się poddać? Nie, nie moja droga, nie on. Zrobił to co chciał, dlatego nie zamierza się jeszcze kłaść do grobu, może kiedy indziej. Chwila ta trwała znaczny czas i dla Ravena też była przypomnieniem dawnych słodkich czasów, uśmiech z jego twarzy po akcie jednak szybko znikł kiedy usłyszał jej szept, może nie mówiła tego do niego, przekręcił głowę w zainteresowaniu i również wplótł jej dłoń we włosy gładząc je powoli.
-Hmm? Coś nie tak? Trzyma Cię jakaś umowa? Przepraszam uh..
Przez chwilę ruszyło go sumienie, że jeśli ma jakiegoś faceta to zrobił źle, ale do cholery jasnej nie może się tym przejmować, było całkiem fajnie, a między nimi musiało być coś nie tak prawda? Inaczej siedziała by teraz  z nim rozmawiając o tym jak jest zajebiście, a siedziała w mieszkaniu byłego łowcy przytulając go, coś jest na rzeczy czyż nie? Spojrzał na nią raz jeszcze chciał zobaczyć jej oczy starał się ustawić tak aby to było możliwe lekko odsuwając się bardzo niewiele, ale była oparta czołem o jego policzek, tak więc odsunął twarz ale przytrzymał jej aby nie opadła jej głowa w dół. Cóż, potrafił dużo odczytać z samego wzroku, ale u ludzi. Nie wiedział jak to wyjdzie z wampirzycą tak więc chciał spróbować. Jednak jego rozważania nie trwały zbyt długo kiedy tym razem ona go pocałowała. Nie będzie się nad tym zastanawiał bo nie było po co, pogadają o tym tylko zaraz, niech ta chwila po prostu trwa. Odwzajemnił jej pocałunek, a dłoń którą trzymał w jej włosach lekko przybliżył do siebie aby ten buziak trwał dłużej i był lepszy wiadomo. Hej, ja nie zamierzam nikogo osądzać i uważam, że mimo iż to nie jest wytłumaczeniem, ta cała potrzeba bliskości to każdy ją czasami ma i takie rzeczy się zdarzają, co z tym zrobi panienka Fumikana to jej sprawa, ale jak widać Kruk nie zamierzał jej teraz zostawić, otworzyła drzwiczki które teraz tak łatwo się nie zamkną. Po chwili przestał i odsunął usta od niej po czym uśmiechnął się do niej gładząc dłonią jej policzek.
-Cholernie mi się podobasz, ale nie zrobię nic wbrew Twojej woli. Chociaż muszę przyznać, że to najlepszy pocałunek jaki miałem od naszego ostatniego spotkania.
Cały Vladimir, jak zwykle próbuje rozładować niezręczną atmosferę, cóż to się ceni, sposób w jaki to wypowiedział był dość radosny i miał nadzieję że nawet w jej obecnej sytuacji trochę zaraźliwy i też go podłapie. Zresztą, wiadomo rozmyślania są zawsze, ale to sama Piękna wampirzyca musi stwierdzić czego chce, teraz on zrobił swój krok pogłębiając pocałunek oraz wyznając w jakiś tam głupi dziwny sposób, że mu na niej zależy. Nie szukał ustatkowania się, po prostu tego chciał. Nie musisz się martwić że wyleci Ci tu zaraz z pierścionkiem czy coś. Hah, to było by z pewnością bardzo ciekawe.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Banshee Nie Cze 23, 2013 1:56 am

Może i miała w sobie jakieś wewnętrzne chęci, ale niebyła ich najwyraźniej świadoma. Kiepsko to wygląda, oj kiepsko.
A skąd on może wiedzieć, może ojcem byłby fajnym, tego nikt nie wie i się nie dowie dopóki nie zmajstruje jakiejś pannie dziecka. Jednak wracając do sytuacji, owszem miałaby ochotę go pożreć, był człowiekiem i przyjemnie pachniał, więc musiał być smaczny. Ryzyko, cholerne ryzyko, czasem opłacalne, a czasem niestety nie. I żeby wiedzieć kiedy wyjdzie z tego coś dobrego. On zaryzykował i opłaciło mu się to na chwilkę, ona jednak odchodziła od zmysłów, bo zrozumiała, że jest to bardzo konsekwentny czyn. Starała się zachować spokój i głęboko choć niezauważalnie oddychać. Milczała, przez długi czas po prostu siedziała i nawet już nie myślała, nie miała siły.
Czy miała faceta? To było dobre pytanie, ale nie znała odpowiedzi. I to było w tym wszystkim najgorsze, że nie wiedziała na czym stoi, czy w ogóle stoi. Pewnie spadła już na dno i topi się w tym mule. I w takich chwilach przeradzała się w tą najgorszą Banshee jaka istniała w jej psychice. Nawet jakby udało mu się zerknąć na jej oczy byłyby puste i bez wyrazu. Wiedziała, że spieprzyła coś na czym jej zależało, ale do takich nieszczęsnych akcji miała talent, bez wątpienia była mistrzynią niszczenia wszystkich i wszystkiego na czym jej zależało. Wszystko potoczyło się dość szybko i już siedzieli patrząc się na siebie. Banshee była nieco nieobecna, może nawet obojętna.
-To wszystko jest... dziwne.
Jedyne co wyrwało jej się z ust, już wiedziała, że dalej się nie posunie. Zbyt wiele błędów w życiu popełniła, a teraz trzeba będzie to wszystko jakoś naprawiać. O ile się da. Tym razem nie podłapała jego entuzjazmu, wręcz przeciwnie spochmurniała jeszcze bardziej. Była taka głupia. Wiedziała czego i kogo chce, ale czuła, że na to już nieco za późno. Przy jego kolejnej próbie odsunęła się delikatnie od niego. Wyprostowała się i uśmiechnęła, a raczej ułożyła usta w krzywy grymas. Poczuła narastający w niej głód, ściskało ją w gardle.
-Chyba muszę wyjść na kolację.
Była zdecydowana i pewna, że musi zapolować. Jakoś odreagować, pomyśleć, pieprznąć się porządnie w łeb i może naprawdę na jakiś czas wyjechać, daleko, daleko stąd.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Nie Cze 23, 2013 2:13 am

To co się z nią działo to ona wiedziała tylko najlepiej, Raven nie miał prawa się w to wtrącać i nawet nie będzie próbował, widocznie dostał jasny sygnał co i jak. Fakt, ryzyko opłaca się ale tez nie zawsze, niestety wtedy świat byłby zbyt prosty. O niego się nie martw, majstrować nic nie zamierzał na razie bo to nie jest w jego stylu, nie w jego planach i nie w jego trybie życia. Musiałby podkulić ogon i żyć gdzieś z dala od tego miasta, no bo jakie szanse ma poszukiwany wygnaniec na rodzinę? Kiedy dziecko będzie miało roczek, zjawi się pluton egzekucyjny i co, zostanie bez ojca? Nie ma opcji, wiedział o tym dobrze i dlatego też wiedział jakie kroki będzie podejmował w życiu. Zrobiła błąd mówisz? No to ona chyba sama wiedziała najlepiej, do tego nie będzie się wtrącał bo nie widział w tym żadnego sensu. Vlad również zachował milczenie wpatrując się w tą nieobecną istotę która z nim siedziała, no to będzie się musiał namęczyć skoro już zwyczajnie nie poprawia jej humoru eh to będzie trudne, ale trudne rzeczy przeważnie są najlepsze. Trudna sytuacja i będzie wymagać trudnych rozwiązań, ale do tego jeszcze dojdziemy, na chwilę obecną nie było sensu się tym zajmować, przynajmniej na chwilę obecną nie miał środków ani pomysłu jak się tym zająć dlatego nie widział w tym sensu. Spojrzał na nią z góry bo był jako tako wyższy i wzdychnął głęboko.
-Skoro tak mówisz, od Ciebie zależy co z tym zrobisz.
Rzucił jakoś tak bez humoru, wiedział że coś jest nie tak,oraz że zrobił coś nie tak i to nie dawało mu spokoju. Niby taki beztroski a tu proszę, jednak się przejmuje. Wzruszył ramionami i obserwował całą sytuację ze stoickim spokojem, przecież nie mógł pokazać przypadkiem że jest jakiś nie wiem, przejmujący się sytuacją. Zmrużył oczy kiedy wstawała i wzdychnął raz jeszcze do siebie bardziej, no cóż to jej wybór. Władował łapy w kieszenie oraz wstał również, krzywił się stojąc, nie mówię o wyrazie twarzy a o tym jak stał, było to takie gibanie się do przodu i do tyłu z rękami w kieszeni. Nie jest przyzwyczajony do podobnych rzeczy i widocznie nie umiał się zachować.
-Kolację huh? Pewnie nie jadasz tego co ja, tak więc nie będę Ci proponował żebyś została tutaj na kolację, jeśli musisz to nie będę Cię powstrzymywał. Chociaż powinienem prawda? Przynajmniej jak zamierzasz kogoś rozszarpać to zrób to jakiemuś dupkowi, a nie w porządku ludziom hm?
Wyszła tutaj cała troska, wiadomo uwielbiał tą wampirzycę ale musiał rzucić morałem zwłaszcza teraz, w tej sytuacji no cóż, jak mówiłem był nieprzyzwyczajony i wcale mu się to wszystko nie podobało także jego zachowanie było takie a nie inne. Jedyne co sobie powtarzał w głowie to "kurwa, ja chyba nigdy nie zrozumiem kobiet" To była już zupełnie inna sprawa. Pożegna sie? wybiegnie czy co? Nie wiadomo , on widocznie stał i chyba czekał na jakikolwiek znak. Nie będzie jej trzymał na siłę bo w głębi serca gdzieś tam, poza swoją wygodą i samopoczuciem zależało mu na niej, więc niech robi czego naprawdę chce. Spuścił na koniec głowę i oparł się ręką o górne oparcie kanapy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Banshee Nie Cze 23, 2013 2:54 am

Coś tam wiedziała, ale chyba nie wszystko, jebło ją i tyle. Głupia babska logika, i on mówi, że kobiet nie zrozumie. One same siebie nie umiały ogarnąć, więc nie dziwota. To było jej życie i to był problem, bo sama musiała zadecydować. Kiedyś spoko nie miała z tym problemu, a teraz trud sprawiał jej każdy oddech. Jednak dobra postanowiła, musiała się przewietrzyć i przestać mącić wszystkim we łbach, a przede wszystkim sobie. Odetchnie, wyżyje się, wyjedzie, albo się zaszyje w swoim apartamencie i pomyśli, albo i zrobi coś innego, pewnie równie głupiego jak to ona.
Dobra zresztą, co za różnica.
-O właśnie i muszę jeszcze coś z tym zrobić.
Nie chciała mu psuć humoru, dobijać ani zwalać na niego winy. Winę ponosiła ona, przez nią powstało zamieszanie i to, o to wszystko...
Była to nieco niezręczna sytuacja, a ona sobie z takimi właśnie przestała radzić, więc chcąc nie chcąc postanowiła się ulotnić. Może następnym razem będzie to normalniej wyglądało. Założyła butki i zerknęła na niego.
-Ta, nieco inne żarełko wcinam, a wolałabym zbyt długo nie zmagać się z głodem, później mogą wyjść nie przyjemne sytuację, a tego nie chcemy.
Uśmiechnęła się blado, przykro jej było, widziała jak się giba i szczerze mówiąc pierwszy raz coś takiego u niego widziała, ale dobra. Nie wybiegnie, nie wyjdzie bez pożegnania, już takiej chały nie odwali. Stanęła na palcach i ucałowała jego policzek, delikatnie muskając jego skórę.
-Nie napadnę na niewinnego człowieka, to mogę Ci obiecać.
Postara się w każdym bądź razie. Wzięła to co do niej należało i z przepraszającym spojrzeniem kierowała się w stronę drzwi.
-Odezwij się za jakiś czas, albo lepiej ja się odezwę. Muszę sobie ogarnąć parę spraw i nadrobimy ten wieczór. Okey?
No i poszła sobie. Tak polazła ogarniać to i owo.
[z/t]
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Nie Cze 23, 2013 8:42 pm

No i to było właściwe podejście z jej strony, nie martw się nie zepsuła mu całkowicie humoru, teraz po prostu także potrzebował czasu dla siebie aby zrozumieć ową sytuację i dokładnie się jej przyglądnąć z wielu punktów widzenia. Jedyne co zrobił to założył na siebie bluzę z powrotem, zaciągnął chustę na twarz oraz poszedł po swoją broń którą wcześniej ukrył gdzieś w kącie. Kiedy już ją dostał w ręce powkładał wszystko na swoje miejsce, czuł się znów dobrze. Jeśli mowa o polowaniu, to chyba czas aby samotny wygnaniec również ruszył na łowy, ciekawe czy będą się różnić od tych o których mówiła wampirzyca. Teraz wystarczyło tylko się przygotować, na zaprawkę łyknął jeszcze potężnego z butelki prosto. Słowa Banshee do niego dotarły, ale on stał w milczeniu i nie zamierzał się odezwać, niech sobie kobieta uporządkuje wszystko, a kto wie? Może kiedyś nadrobią ten wieczór w właściwy sposób, to jeszcze się okaże. Zaciągnął kaptur na głowę oraz wyszedł z mieszkania zamykając je na klucz za sobą.

z.t


Szedł, ledwo, ale wciąż o własnych siłach, jego ubranie było całe podziurawione, poszarpane i brudne. Wyglądało na częściowo spalone. Jego twarz, była cała pokrwawiona, z ran z których wciąż lała się krew, ale większość była już zaschnięta. Tak wygląda prawdziwy wojownik, który mimo przegranej walki, wywalczył sobie życie. Znalazł się przed wejściem do mieszkania, jego ręce trzęsły się gdy sięgał po klucze do niego, w końcu jednak udało mu się trafić w zamek, oraz zatrzasnąć drzwi po tym jak wszedł. Uzbrojenie, poparzenia klatki piersiowej i nóg, prześwitywały przez spalone ubranie, a on sam doczołgał się do kanapy siadając w niej. Na stole była niedopita butelka wódki, którą potraktował jako znieczulenie i zabrał się za picie porządnych i wielkich łyków. Opróżniając flaszkę, położył mieczyk który nosił ze sobą obok sofy, a jego Desert eagle spoczywał na stole. Czekał na pomoc, myślał, że nie będzie musiał zwracać się do swojej byłej dziewczyny, ale cóż takie to już było życie, znała się na medycynie i z pewnością mu pomoże. Czuła coś do niego? Hah to zależy od tego jak szybko się zjawi aby ten nie zdechł tutaj śmiercią z wyczerpania i ran odniesionych w walce. Zamknął oczy, nie miał siły nawet na kąpiel, po prostu chciał zasnąć i miał nadzieję że jeszcze się obudzi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Czw Cze 27, 2013 10:44 pm

Wybiegła wręcz z restauracji i wsiadła do pierwszej wolnej taksówki. I kazała jak najszybciej zawieść się pod apartamentowiec. Zapłatę rzuciła wręcz w mężczyznę prowadzącego samochód i wbiegła do budynku. Cud, że nogi nie złamała w tych niebotycznych seksownych szpilach. Ale czego się nie robi dla... kurde no właśnie dla kogo? Byłego faceta. Otóż to Vladimir był jej eks i to sprzed dekady. Musiała się dłużej zastanowić czy za jej szybką reakcją kryło się coś więcej niż tylko praca jaką musiała wykonać. Miała nad sobą wiele mocarnych osób na wysokich stanowiskach i jeden prosty cel. Wpadła do mieszkania wcześniej walcząc z zamkami. Cisza... Serce jej znacznie przyspieszyło, adrenalina podeszła jej do gardła, zaczęła się bać. Cholera, niezdążyła.
-Vladimir?
Rozejrzała się, a następnie skierowała się w stronę salonu. I znalazła go z flachą wódki. Prychnęła jak rozzłoszczona kotka.
Podeszła do niego i zabrała mu butelkę.
-Kurwa, człowieku... jeszcze Ci dziwek tańczących na stole brakuje.
Zmrużyła oczy i zmarszczyła brwi gapiąc się na niego. Jednak dobra okej, oddychaj głęboko Natashko. Kobieta zrzuciła z siebie buty, bo do opatrywania jego ran nie będą jej potrzebne, wręcz przeciwnie tylko będą zawadzać. Sukienkę przeboleję, co prawda jej ulubiona, ale nie będzie biegać na około niego w bieliźnie, a na przebieranki nie było czasu. To już drugi raz kiedy go widzi, a ponadto drugi kiedy jest w stanie gorszym niż opłakany. Zabrała się za dokładne oględziny jego ciała, nic coś może zacząć musi się zorientować w sytuacji. Jeżeli zasnął to trzasnęła go otwartą dłonią w twarz. Już dawno miała na to ochotę, ale okazji nie było.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Czw Cze 27, 2013 11:01 pm

No, a więc rycerz w lśniącej zbroi, czekaj... coś jest nie tak. No to więc królewna w długiej pięknej sukni przybyła na pomoc Vladimirowi wtedy kiedy trzeba było, ah jest kochana prawda? No, no ja nie wiem co się kryło za jej szybką reakcją, ale coś musiało być na rzeczy. Zresztą Kruk miał coś w sobie, niby był jej eks sprzed dziesięciu lat, ale czy to zmienia cokolwiek? Nie znosił tej dziewczyny, każdej swojej nowej opowiadał o tym jaka była zła , ze go zostawiła i w ogóle bee. Teraz proszę, czyżby się pomylił? Mogło tak być, przecież nie każdy przybiegł by tak szybko, phi i to jeszcze z randki prawda? No to chyba oboje muszą się zastanowić. On ponieważ pierwszą myśl w głowie jaką miał gdy potrzebował pomocy była Natasha, a ona, bo przecież dla zwykłego pacjenta nie leci się tak szybko a i się na niego nie wrzeszczy w trosce, wiedział że Nataszka w trosce go opierdoliła na samym wejściu, ale ten facet już taki był. A no i tradycyjny policzek od ukochanej, tego mu było trzeba. Nie bała się może uderzyć go w tą zakrwawioną twarz? Hah dobra z niej była dziewczyna, widocznie musiał ją bardzo zirytować swoim stanem i tak dalej.
-Co do cholery?! - zerwał się po uderzeniu, a zaraz zasyczał jak cholera z bólu który przeszył jego nie twarz, a klatkę piersiową którą miał najbardziej poparzoną. Zobaczył piękny widok, silną kobietę ze słodkim wyrazem twarzy, oczywiście tylko wtedy jak się na niego nie złości, ale tak czy inaczej. Przybyła! Wiedział o tym bardzo dobrze, zawsze mógł na nią liczyć, dobra z niej istotka była. Spojrzał na nią tymi na pół przymkniętymi żółtymi ślepiami i położył dłoń na jej ramieniu lekko je ściskając.
-Dziękuje Ci... Nati. - wymamrotał po czym spuścił głowę w dół, było biedakowi ciężko, taki już jego marny los. Wracając jednak do biegania w samej bieliźnie, hej... komu to niby przeszkadza co? Na pewno nie mi pff. Skończę takim o to żarcikiem sytuacyjnym.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Pią Cze 28, 2013 8:00 am

Księżniczka w długiej sukni? Ciekawe, jeżeli kiecka którą Nati miała na sobie jest długa, to ona nie chciała wiedzieć jak wygląda mini. Jednak dobrze, w łebku Valadimira pewnie nieźle się poprzekręcało. Zastanawiała się po cholerę do niej się odezwał, bo tak ją tępił jeszcze niedawno, a później zniknął bez słowa. A jak potrzeba pomoc, to Nati, ale ona niebyła wcale lepsza. Jak głupia tu przybiegła, wyrwała się z randki.
O tak opierdol musiał być, bez tego się nie obejdzie. Co on sobie wyobraża, że się nażłopie jak świnia i będzie wszystko okey? Tylko więcej problemu będzie blondyna miała z utrzymaniem Ravka na nogach i ogarnięciem go. Oberwał w twarz z dwóch powodów, po pierwsze tak zirytował ją i to już dawno temu, a po drugie lepiej aby nie spał, nie tracił przytomności. Rosjanka musi mieć jasność sytuacji jak się czuje jej rodak i co mu doskwiera, czy czuje czy niekoniecznie i w końcu co się stało. Pomogła mu się ułożyć na kanapie w nieco bardziej wskazanej pozycji, czyli na leżąco. Musiała obmacać w miarę możliwości całe jego ciało. Poparzone miejsca na razie musiała ominąć. Obejrzała je wizualnie, czy dużo tkanki uległo spaleniu i jak poważne były to rany. Nachyliła się nad nim, troszku jej ta obcisła sukienka przeszkadzała, ale nie w bieliźnie biegać nie będzie. Jej by to przeszkadzało, bo Raven może na razie zapomnieć o jakichkolwiek macankach kogokolwiek.
-Będziesz miał piękną bliznę.
Wyjęła z apteczki nożyczki i zaczęła ciąć mu i tak sfajczony dresik. A torbę pełną medykamentów wzięła z korytarza, po wydarzeniach z Ivy, postanowiła, że ta niezbędna rzecz musi znajdować się tu blisko i cholera miała rację. Wracając jednak do tematu.... kobieta miała pełen wgląd w sytuację. Najpierw postanowiła zająć się największą i najtrudniejsza raną na klatce piersiowej. Przygotowała odpowiednie i sterylne narzędzia. Założyła rękawiczki i odpowiednimi szczypcami wydobywała z rany spalone włókna jego ubrania. Na szczęście nie było to tak poważne jak wyglądało, ale przez jakiś czas będzie musiał się oszczędzać. I niekoniecznie cieszyło to Nati, bo obiadków gotować mu nie będzie, a po flachę latać też nie miała zamiaru.
-Powinieneś pójść do szpitala, ale już z góry mogę założyć, że się na to nie zgodzisz.
Jakby było inaczej nie ściągałby jej tu, tylko od razu pognał na kozetkę. Jednak bardzo dobrze, w szpitalu czekałby go ciąg dalszy katuszy z Kanibalem. Aczkolwiek Nataszka nie miała o niczym zielonego pojęcia. Zacisnęła zęby i robiła co w jej mocy, aby jak najlepiej się zająć mężczyzną. Stopniowo oczyszczała mu rany, aby móc teraz na spokojnie zająć się ich opatrywaniem. Kąpiel ogólnie niezalecana no chyba, że ktoś bardzo lubi ból i ostre pieszczenie. Większość powierzchni jego ciała były to rozległe rany.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Wto Lip 02, 2013 9:14 pm

Dziwisz mu się? Dla niego mogła to być nawet bardzo długa suknia ślubna sunąca się po ziemi, był w takim szoku i dość mocno poparzony, na dodatek jako znieczulenie wymyślił się nawalić to nie możesz mieć za złe jego skojarzeń, sam prawdopodobnie nie wiedział co widzi. Co do tego jak skończyli ostatnią rozmowę to nawet tego nie pamiętał będąc całkiem szczery, ukrywał się poza miastem imprezując w Rosji i zgarniając pochwały od grubego zarządcy jaki to jest zajebisty i sprzeciwił się jak oni to nazwali "skośnookiemu pajacowi za biurkiem" Wódką się lała, czerwone twarze śmiały się i śmiały tak było każdego dnia. Za dobrze wykonaną pracę od agencji dostał także spory majątek a także własną willę w Petersbourghu którą przekazał rodzinie aby zadomowili się tam i w końcu wyszli z biedy. Rodzice nie wiedzieli dokładnie czym zajmuje się syn, ale Rosja to Rosja, o takie rzeczy się nie pyta, ktoś ma hajs to po prostu go ma, koniec dyskusji. Wracając, dlaczego zwrócił się o pomoc właśnie do niej? No cóż, mimo że jej nie lubił na chwilę obecną nie zmieniało to faktu że była jego dziewczyną, a wiadomo, to zawsze jest jakaś ulga i słabość która ciągnie, poza tym nie czuł że miał do kogo się zwrócić. Mógł zawsze polecieć do wampirzycy dla której pracował w tym mieście, ale właśnie tutaj był problem. Nie wiedział jak ona zareaguje na starcie z bardzo znanym przestępcą wampirem, z którym nie wiadomo jakie ma stosunki, a Natashce zawsze może wcisnąć, że to był ktoś inny. Właśnie! Jak to było z dziewczyną i jej wiedzą na temat dalszych korzeni organizacji w której znajdował się Kruk? Nie wiedział, dlatego prawdopodobnie jeśli go zapyta to będzie kłamał, ona jest dość mądra i widząc to wszystko na stole, to całe uzbrojenie i jego rany, a także jeśli jest uświadomiona do tego wszystkiego to prawdopodobnie powiąże wszystkie fakty i znowu odbije mu łapkę Heyah na policzku za kłamstwo, miała temperamencik to trzeba jej przyznać. Ah nie martw się w obecnym stanie nie myślał o żadnych takich, znaczy na pewno myślał, ale przecież się nie lubią i właściwie cholera wie czy tylko grają i co tak naprawdę do siebie czują, podejrzewam że to wszystko wyjdzie we właściwym czasie. Wracając jednak do akcji. Kiedy jego rany były oczyszczany, miał mocno zaciśnięte zęby i w oczach aż było widać jak to cholernie boli, no ale jego duma była zbyt wielka żeby pokazać słabość i pewnie starał się jej zaimponować że nic sobie z tego nie robi, typowy facet nie? Typowy nie typowy, jakiś miał tam swój własny charakter który całkiem lubił, był zajebisty i często wpadał w boski kompleks i tak dalej, ale cóż miało to swoje zalety czasami. Kiedy tak mniej więcej doprowadziła go do porządku, uśmiechnął się do niej i podniósł się do siadu łapiąc się za brzuch i wystawił te swoje złote oczka na nią i położył rękę delikatnie zaciskając na jej barku.
-Dziękuje, przepraszam jeśli Ci zepsułem plany, ale nie miałem się do kogo zwrócić. Widocznie tak było, to czerwone miejsce na twarzy mówi samo za siebie. - Puścił ją i wskazał na swoją twarz, śmiejąc się cicho. Do szpitala mówisz? No faktycznie, to już lepiej jakby podniosła jego desert eagla ze stołu i od razu strzeliła mu w głowę bo wyjdzie praktycznie to samo, tylko bez wielu godzin tortur i tak dalej. Wiedział ze musiał się oszczędzać aby całkowicie wyzdrowieć, ale znasz go bardzo dobrze, jest zbyt dumny na to. Próbował wstać z kanapy, udało mu się to, był lekko zgarbiony i sięgnął bo jakąś koszulkę, normalną która leżała koło kanapy, taka zwyczajna do chodzenia po domu a następnie przymknął oczy i wzdychnął głęboko i schylając się ledwo bo broń, która od razu wypadła mu na ziemię, był cholernie zdezorientowany dalej, ale nie! Przecież musi pokazywać jaki to nie jest twardy etc.
-Szpital? Pheh, gdyby tu mieli takie ładne medyczki jak my mamy, to co innego. - o sprawił jej komplement chociaż nie dosłowny, bo nie stać go na to jeszcze, w końcu ratuje mu tyłek, ale jak mówiłem jest dziwnym człowiekiem. Natasha to mądra dziewczyna i z pewnością się domyśli, ale ten chyba nie ma zamiaru siedzieć w tym apartamencie, na co wskazywał gest próby podniesienia broni i ta złość z którą wstał z kanapy, jakby jego oczy mówiły że czas na zemste, a jego ciało mówiło "Ty? Pojebało Cię?"
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Czw Lip 04, 2013 5:26 pm

A nich sobie widzi co chcę. Po Nati to w sumie spływało, zajmowała się nim bo takie dostała rozkazy. Kiedy przebywał w mieście miała mieć na niego oko i zrobić wszystko aby przeżył. Nikogo nie obchodziło co jest czy też było między nimi. Rozmowa skończyła się... na pewno jakoś. I ona nie bardzo pamiętała co i jak. Tyle się działo po jego zniknięciu, że już całkiem zapomniała o istnieniu Vladimira. Tylko szkoda, że nikt jej nie ostrzegł o powrocie Rosjanina. Tylko tak nagle wyrwano ją z randki aby ratować mu zapitą dupę.
Niestety nie można jej już niczego wkręcić. Rav, źle pilnował swojej byłej i już się do niej młody nastoletni wampir przedstawiał wyjawiając całą krwawą tajemnicę tego gatunku. Ostre zębiska i lewitowanie nad ziemią umocniły ją w tej wierze. Jakby tego było mało to już miała nawet wampira, który ją chronił, dbał o nią i też jak miał ochotę to się przystawiał. Znała już ten nocny świat. Broń jaką mężczyzna wyłożył na stół tylko potwierdziła, że sprawcą był wampir. I teraz będzie mu głupio bo jak zacznie ją dokonywać to mu raz jeszcze w mordeczkę przywali. Charakterek miała to trzeba było jej przyznać, a do tego była wściekła. Kiedy zaczął się podnosić przewróciła oczami i tylko błagał coś nadprzyrodzonego aby ten się z wielkim hukiem wywrócił.
-Pewnie, bo co Ty sobie niby wyobrażasz?! Że będę tak zawsze do Ciebie przebiegać? Mam swoje życie.
Zagniewana spojrzała na niego, obserwowała jak niezdarnie wciąga na siebie koszulkę i sięga po broń. Zaśmiała się wrednie widząc ten cały cyrk.
-Już się tak nie wysilaj na imponowanie. Nie wiem jak inne panny, ale na mnie to w ogóle nie działa.
Wstała i stanęła przed nim, był od niej sporo wyższy, ale nie robiło to jej w ogóle różnicy. Był teraz w takim stanie, że i ona sobie z nim spokojnie poradziła. Ułożyła dłoń na jego torsie i pochłonęła go lekko na kanapę, mniejsza że palcami akurat trafiła w najbardziej zdarte i poparzone miejsce. Musiała mieć mocne argumenty, co nie?
-Zostajesz tu.
Głos miała łagodny, aksamitny i gdzieś w nim błądziła nutka czułości. Kiedy zasiadł na kanapie, bo zrobił to, prawda? Nachyliła się nad nim, a nie to za słabe określenie, wpakowała się mu wręcz na kolana. Pomiędzy swoimi nogami miała jego udo, kolano niebezpiecznie zbliżyła do jego skarbu, o którym chyba nikt nic nie wiedział ; O.
-Ruszysz się choć na krok to urządzę Cię gorzej niż ten wampir.
Zaryzykowała to stwierdzenie, ale wiele wskazywało na to, że to robota jakiejś bestii. Ciekawa była jak zareaguje.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Czw Lip 04, 2013 8:46 pm

Czyli mówisz że to były jej rozkazy? Bardzo dobrze wiedzieć, czyli teraz będzie mógł się wysługiwać, chociaż nie. Szczerze mówiąc to boję się o niego i nie zaryzykuje tego. No cóż, wielkiego wyjścia to on nie miał jak teraz być zdany na łaskę kobiety, zastanawiał się przez chwilę czy nie łatwiej by było zostać na polu walki z kanibalem, straty moralne na pewno byłyby mniejsze, bo z tego co mu świtało w tym pijackim łebku to musiała mieć dobry powód aby być na niego zła. Oczywiście, że jej nie pilnował bo to nie on miał rozkazy aby się jej nic nie stało, nie znał jej misji a ona nie znała jego mimo że pracowali dla jednego rządu w tym samym mieście, wszystko ku chwalę najpotężniejszej Matuszki na świecie. No to dziewczynka wiedziała o istnieniu wampirów a nawet miała swojego wampirzego władcę? Brawo Natashka, brawo. Gdyby tak rząd wiedział heh, ale to samo tyczyło się Vladimira, oboje wylecieliby na pysk bez słowa, albo zostali zastrzeleni zwyczajnym strzałem w tył głowy. Oh proszę, ten tu wstał jak mężczyzna a ta zaczęła na niego naskakiwać? No to dobrze, pobawmy się w małżeństwo! Prychnął na jej słowa, a następnie założył ramiona na klatkę zanim zdążyła go przewrócić na kanapę, no i oczywiście się napiął, bo jak ona śmie atakować jego piękne ego.
-Przecież do Cię do cholery przeprosiłem, nie mogłabyś raz tego przyjąć normalnie zamiast robić dramaty? Eh, cholera nic się nie zmieniłaś tylko jesteś co raz bardziej wyszczekana. - rzucił znudzonym głosem jakby chciał pokazać że go to nie rusza, a w środku się gotował, denerwował no bo jak ona śmie wjeżdzać mu na ambicje. Ravek jest wielki i trzeba do niego przyjść jak potrzebuje pomocy o. No kiedy położyła mu rękę na torsie nie zdążył nawet zorientować się co się stało, tylko zasyczał gdyż oczywiście w najbardziej bolesne miejsce, no i znalazł się na kanapie siedząc. Fuknął jak 14 letnia pannica z fochem na cały świat i wpatrywał się w nią.
-Niby czemu mam tu.... - aha? Okej nie zdążył wypowiedzieć nawet słów do końca gdy zobaczył co ona wyprawia, albo inaczej. Zobaczył gdzie miała kolano, okej dobre zagranie panno Iwanow. Pff oczywiście że nikt nie wiedział, wampiry nie pokazują swoich najlepszych mocy, tak samo jak i Kruk, ah teraz to już go w ogóle wpędziłem w boski kompleks. Spoglądnął na nią kiedy mówiła o wampirze a jego ślepia aż zabłysły z rozczarowania, dopuścił aby się dowiedziała o ich istnieniu, cholera wie co jej zrobił taki wampir, teraz ego mu spadło i wróciło na poziom normalny, ale włączyła się w nim moralność.
-Wampir? - powiedział niepewnym głosem obserwując ją bardzo dokładnie. -cholera jasna,wieści rozniosły się tak szybko, że walczyłem z jebanym kanibalem czy po prostu wiesz o nich z doświadczenia? - No Kruczku, trzeba włączyć teraz ten syndrom którego kobiety nienawidzą, aby pociągnąć tą kłótnie, trzeba zacząć rzucać hipokryzjami a na dodatek zachowywać się jak nadopiekuńczy Tatuś, hah wyobrażam sobie dalszy przebieg, ale zobaczmy.
-Pojebało Cię?! nie możesz się włóczyć ulicami późną nocą skoro wiesz co sie dzieje na świecie! Muszę zadzwonić do agencji i odesłać Cię w bezpieczne miejsce, jesteś za młoda i niedoświadczona aby walczyć lub bronić się przed wampirami. - Vlad był ledwie starszy od niej o trzy miesiące, to było w tym najlepsze. Jedyne co zamierzał zrobić to wyciągnął telefon i zaczął coś na nim robić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Czw Lip 04, 2013 10:46 pm

Ty to wiesz, ja to wiem i ona to wie, ale Vladimir na szczęście nie i niech lepiej tak zostanie, bo wykorzystywanie jej skończy się dużym guzem na środku głowy. O jak dobrze, że zauważył, że jakoś nie specjalnie się cieszy, że go widzi. Aż miała ochotę mu jeszcze dokopać i po przypalać w niektórych miejscach. Tak bardzo żałowała, że nie może tego zrobić, choć w sumie z drugiej strony... To już nawet nie o rozkazy chodziło, jak chciał mieć kobietę, która się nim zajmie bez pyskówki musi o nią dbać, w tym przypadku tego nie robił więc z wielką łaską się nim zajęła, następnym razem chyba po prostu da mu skonać.
Chyba nie chciałby być jej mężem, mogliby tego nie przeżyć z takimi charakterami jakie mieli, ale to nie znaczy, że nie mogą się zachowywać jak stare, dobre małżeństwo.
-Myślisz, że Twoje bełkotliwe przepraszam wystarczy?!
Prychnęła niczym zagniewana kotka i odrzuciła lśniące jasne włosy z ramienia do tyłu w geście totalnej ignorancji.
-Przy Tobie można tylko szczekać nic innego nie dociera do Twojego przetrawionego mózgu
Podpuszczał ją jeszcze bardziej, teraz to jej się jadaczka nie zamknie. Będzie mu biadolić póki jej skutecznie jakoś nie uciszy, ale na to się w sumie nie zapowiadało. Proponuje zaopatrzyć się w korki do uszu. Zirytowała się jeszcze bardziej jego obojętnością, jakby mogła to by go zostawiła na pastwę losu i swojego durnego postępowania. Już miała mu powiedzieć, że niech idzie sobie na pewną śmierć, a co ją to. Tyle, że ręce miała związane, jak ona nienawidziła czasami swojej pracy, kurde robić za niańkę gimbusa w ciele starego chłopa, tylko palnąć sobie w łeb. Ani to zajęcie przyjemne, ani lekkie, a do tego jeszcze z dala od domu.
Już nie odpowiedziała na jego pytanie, sam się zorientował, że w obecnej sytuacji miała lepsze argumenty, nieco mocniej przycisnęła kolanko do tego tajemniczego miejsca i uśmiechnęła się uroczo. Niestety i przez to musiała się cała do niego zbliżyć, obcisła sukienka robiła swoje. Na tyle ją opinała, że zbytniej swobody nie miała. Górowała nad nim nieco, tak na wysokości swoich oczu miał no cóż... jej dekolt.
Tak dopuścił się takiej zbrodni, ale o to nietrudno zapijając się do czerwoności w Rosji, z dala od niej, bardzo miło. No to teraz ma, że ona wie o takich ciekawych rzeczach, ale lepiej późno niż później. O to co jej wampiry robiły martwić się nie musiał, jeszcze sama kłów krwiopijcy nie posiadała, chociaż pewnie jakby chciała i poprosiła o nie Naoto zrobiłby to, a ona stałaby się Dziecię Nocy. Jednak nie, jeszcze nie chciała, bo nie wykluczała takiej możliwości. Rzuciłaby wówczas pracę, swoje życie i cały ten burdel, a co jej tam nawet jakby agencja wysłała na nią jakiegoś łowcę, czy może nawet i samego Rava.
-Doświadczenie. I Twój stan. Ze zwykłym człowieczkiem to byś sobie poradził jedną ręką.
Nie chciała go wprowadzić w boski kompleks znów, ale cholera chyba to jednak zrobi. Przełknęła ślinę i miała nadzieję, że jakoś łagodnie to przejdzie. W międzyczasie oparła dłonie o jego barki i przewróciła oczami, była w dość niekomfortowej dla siebie pozycji, dwuznacznej ponadto. Teraz to już przegiął, żyłka jej zaraz pęknie na skroni.
-Co Ty możesz o mnie niby wiedzieć?
Oburzyła się i wyrwała mu z rąk telefon i nawet nie spoglądając na ekran rzuciła go gdzieś w kąt pokoju. Rozbił się? Nie miała pojęcia, nie patrzyła na to co się z nim stało. Przysiadła na kolanie łowcy i odchyliła się nieco do tyłu, spoglądając na jego twarz.
-Nie znoszę Cię, tak bardzo mnie wkurzasz. Nie rozumiem w ogóle po co ja to wszystko robię.
Pokręciła głową i zaczęła wstawać z jego kolan, nie miała już do niego siły. Praktycznie już wstała chyba, że on postanowił cośkolwiek innego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Czw Lip 04, 2013 11:22 pm

Właściwie dobrze że o tym nie wiedział, wiesz jaki potrafił być cyniczny i irytujący, żarty na ten temat prawdopodobnie nie miałyby końca, a w obecnym stanie lepiej tej warczącej lwicy nie denerwować dodatkowo. Vlad był mądrym chłopcem, mimo że zachowywał się przeważnie bardzo dziecinnie i nierozważnie, jak każdy szanujący się facet, wiadomo. Gdzie Ci dżentelmeni co? Wymarli śmiercią naturalni zastąpieni przez duże dzieci, którym w głowie rozrywka i używki, a no i kobiety i nic poza tym. Wystarczyło teraz tylko jeszcze troszkę bardziej zdenerwować tą kotkę a następnie spróbować ugłaskać w tym krytycznym momencie, eh ryzykował nie dość że swoje zdrowie, wygląd to na dodatek wydawało mi się że dużo dużo więcej, a tego wierz mi że bardzo nie chciałby stracić. Na jej słowa tylko wrednie się uśmiechnął a następnie wzruszył ramionami.
-Wydaję Ci się że niby ja jestem ten zły? Odezwała się wielce urażona damulka,zachowujesz się jak księżniczka którą raczej nie jesteś. - zaśmiał się, ale następnie spoglądnął na nią i czekał na ten cały upust złości który miał nastąpić. Co do tych innych wydarzeń postanowił po prostu nic nie robić, poczekać na odpowiedni moment, a potem niczym cholerny jaguar zaatakować w uczucia Natashy, które jeśli nie wygasły miał nadzieję że zdziała coś tym. Nie potrafił się na nią złościć, nienawidził jej przez tyle lat, to dało mu siłę, ale gdy stanęła w drzwiach jego apartamentu to przestał już być taki hardy, nawet nie był zły. Miał do niej jakąś słabość, a różnica między nim a nią była taka że on doskonale o tym wiedział, chociaż może i ona wiedziała tylko grała dobrze swoją rolę. Hmm, nie powiem że nie miał ciekawych widoków przed sobą, teraz to został trochę rozproszony to też skutkowało w jego milczeniu przez jakiś czas, chociaż wciąż starał się zachować głowę aby wyczaić ten odpowiedni moment. Dobrze wiedział jakiej dopuścił się zbrodni, ale może kiedyś powie Natashce dlaczego to zrobił, może nawet dzisiaj jeśli jego plan który miał w tym swoim pokręconym łbie od dawna się powiedzie, jeśli postanowi zostać, ale to wciąż nie był ten moment. Z powagą wysłuchiwał kolejnych słów a w pewnym momencie i on, niechętnie się odezwał.
-Skoro jestem taki zły, nie wiesz co robiłem podczas tego jak zniknąłem, nie wiesz dlaczego zniknąłem, również nie wiesz dlaczego Ci o tym nie powiedziałem, wiem.. - przerwał i spojrzał na nią z powagą. -Wiem, że martwiłaś się o mnie i nie mogę Ci tego wynagrodzić w żaden sposób, ale.. - znów przerwał i złapał ją za rękę kiedy próbowała wstać, może nie miał siły zbyt wiele, ale przyciągnąć dziewczynę która dopiero co łapie równowagę, na dodatek taką chudzinkę nie jest trudno, z tym sobie poradzi. Tak więc przyciągnął jej do siebie, nie pozwalając jej wstać i westchnął głęboko, na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
-Wiem, że mnie nie znosisz, a jednak wciąż tu jesteś, a ja w końcu jestem pewien. Głupia dziewczyna, wiem o Tobie wystarczająco aby móc stwierdzić jedno... - znów przerwał na chwilę, jakby zbierał w sobie siły, to było dla niego trudne, ale był tego cholernie pewny, to się czuje prawda? Kiedy się coś spierdoli, a wie że drugi raz nie popełni tego samego błędu. Jedną rękę położył na jej biodrze a drugą na tyle jej głowy, raz się żyje nie? Spojrzał jej w oczy, nie dając jej nawet nic powiedzieć w tej chwili, jeśli się nie wyrywała to dla niego dobrze, jeśli tak, no to biedaczek się zmęczy ale nie odpuści. Nie będzie miał drugiej okazji.
-Nie jesteś dla mnie nikim, to wiem o Tobie. - westchnął, licząc na wybaczenie, ale to jeszcze nie wszystko to by było zbyt tanie, nie można przepraszać dziewczyny bez prezentu! No cóż, nie miał szans kupić niczego po drodze,bo w stanie to on nie był zbyt wesołym, ale przypomniał sobie o czymś istotnym. Zdjął z szyi jeden z wiszących łańcuszków a następnie zapiął go na szyi kobiety, nie było to złoto czy diamenty, ale srebro dość tanie i wyglądało na bardzo stare. Uśmiechnął się pod nosem i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć tak, jak ją trzymał, maksymalnie przyciągnął do siebie i złożył pocałunek na tych złych zdenerwowanych ustach, które przed chwilą powiedziały coś co nie mogło być prawdą, przynajmniej tak mu się wydawało. Zawsze lepiej ryzykować i stracić, niż nigdy się nie dowiedzieć. Czym był ten łańcuszek? Hm, prezentem na piętnaste urodziny. Od kogo? Hm może dziewczyna zapamiętała, a może nie. To się okaże.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Pią Lip 05, 2013 10:05 pm

Równie dobrze to ona mogłaby żartować z niego, w końcu to on potrzebuję niańki. Ha i kto się teraz będzie śmiać? Z nią to lepiej postępować ostrożnie jest jadowita i potrafi boleśnie udrapać. W sumie kto nie ryzykuje ten nie zyskuje. Stawka w tym przypadku była dość wysoka, bo już mniejsza z tym, że może mu przywalić i sobie wyjść, z resztą Vladimir doskonale wie co jeszcze może ucierpieć. Swoją drogą dzentelmeni istnieli, Nataszka nawet z jednym się spotykała i wszystko szło w najlepszym kierunku. Może i skończyło by się to w jakiś namiętym sposób. Ale nie! Musiała się do niego pofatygować. Tymi słowami już przegiął, blondynka zacisnęła usta w prostej cienkiej lini, a jej delikatna dłoń pokazała na co ją stać. Głuche plask rozeszło się po pomieszczeniu. Rozpedzona dłoń zatrzymała się na jego policzku.
-Jesteś bezczelny. Ale masz rację, bo jakbym była księżniczką to bym nawet palcem nie kiwnęła by Ci pomóc. A jak widać bezę mnie sobie nie umiesz poradzić i jest to przykra prawda.
Miała dość, bardzo chciała się w tej chwili od niego uwolnić. Miała w sobie ogromny sentyment do jego osoby, ale zdążyła przez tyle lat je skutecznie zakopać głęboko w sobie, żyć jakby nic się nie stało i nic nigdy nie było. Oczywiście do czasu tej cholernej misji. Stanęła tego felernego dnia przed jego drzwiami i przeklinała samą siebie. Nie ma co jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Sama jeszcze pewna nie była czy rzeczywiście tak czuła czy tylko sobie to mawiała. Szybko musi sobie uświadomić co w jej głowie siedzi.
-Masz rację nie wiem. Tylko, że ja jestem świadoma tego, że stałeś się dla mnie obcym człowiekiem. A nie udaje, że doskonale Cię znam. Nawet jeżeli się nie zmieniłeś, a z tego co widzę właśnie tak jest nie wiem co ci życie przyniosło i jaki bagaż ze sobą niesiesz.
Przewróciła oczami rozmasowujac dłoń przy okazji, trochę i ją to uderzenie zabolało. Jednak juz się przynajmniej wyladowała.
-A może ja nic od Ciebie nie chcę?
Broniła się przed uleganiem mu, z początku nieco się szamotała, aby i tak w końcu poddać się i spocząć na jego kolanach. Widać było, że robi to niechętnie, ale nie będzie go nadwyrężać, tylko więcej byłoby problemu. Uparcie już milczała, czekała na kazanie jak od starszego brata. Początek jego słów spowodował, że zmarszczyła brwi, później nieco złagodniała i była wręcz zdziwiona. Wlepiła swoje spojrzenie gdzieś w przestrzeń. Dłonie które ją dotknęły spowodowały, że się nieco spięła, ale dreszcz i tak przebiegł przez jej plecy, a i czuła jak robi jej się gorąco. I aż sama nie wierzyła, że tu jeszcze jest. Intensywnie zastanawiała się nad tym co dalej. Nawet jeżeli mu wywalczyła, a tak było to nie miała bladego pojęcia o tym jak to wszystko ms teraz niby wyglądać. Diamentów nie potrzebowała, nie tego jej brakowało, ale i tak on się uparł, że coś jej da. Tak romantycznie i szlachetnie. Zdjął z szyi łańcuszek i zapiął na jej, palcami po omacku zbadała podarunek. Była w szoku, zgłupiała totalnie. Może to był jakiś podstęp?! Już miała wyrazić zdanie i sprzeciw kiedy ją po prostu od tak pocałował. Oj Rav, Natka się zakręciła i to ładnie. Co prawda zbliżyła się do niego, ale jakoś bez przekonania, taka przerażona wręcz. Chwilę zajęło jej przywykniecie do sytuacji i ta dam delikatne odwzajemnienie pocałunku. Przywarła do niego mocno ustami, choć to wcale nie jego planowała całować tego wieczora. Chwilę oddawała się tym przyjemnością aby odsunąć się nieznacznie od niego. Miała cały czas zamknięte oczy, zrobiło jej się strasznie głupio.
-Nie rozumiem Vlad.
Jego zachowanie było nie do ogarnięcia przez nią.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Sob Lip 06, 2013 7:29 pm

Oczywiście i wcale nie zaprzeczam że mogłaby żartować z tego powodu że wiecznie potrzebuje niańki, że jest niedojrzały i tak dalej, ale tego nie robiła za co chyba powinienem podziękować nie?  Oj nie martw się już tak bardzo o niego, zaradny chłopak i sobie z tą jadowitą dziewczyną poradzi, dobrze wiedział że ma pazurki na tyle ostre żeby go skrzywdzić, tam że dostanie parę razy w pysk to już inna bajka. Co do istnienia prawdziwych dżentelmenów mówisz że istnieli? Hah oczywiście że gdzieś na pewno, proszę nawet spotykała się z jednym, jakiż ten Vladimir niedobry że wszystko popsuł prawda? Oczywiście że tak, ale on należał do osób którym było cholernie szkoda, znaczy dopiero jak sobie uświadomił że coś stracił to dopiero wtedy było mu cholernie szkoda, taki już był i wątpie by miało sie to zmienić w najbliższym czasie. Oczywiście moja kochana że był bezczelny! Jak to by inaczej, wyobrażasz sobie żeby ktoś z jego poziomem myślenia i zachowaniem nie był taki? Oczywiście to jego zachowanie zostało odpowiednio nagrodzone, z kolejnym uderzeniem pokręcił głową i syknął bo cholernie piekło, zwłaszcza w miejsce gdzie miał dopiero co ranę eh, takie to już życie za pyskowanie. Z podziwem patrzył jak masuje sobie dłoń, no bo przecież to on dostał! To już był szczyt przegięcia z jej strony. Mogła próbować się opierać i tak dalej, ale on miał swój plan w tym swoim pokręconym łebku który chciał zrealizować, znaczy dokładnego planu nie miał, chciał zrobić co ma zrobić a potem już samo wyjdzie. Co do łańcuszka, to się dowie o co mu chodziło,tylko za chwilę. Wracając do pocałunku, faktycznie był całkiem przyjemny, fajniejszy niż sobie wyobrażał co można było widzieć po jego uśmiechu. Wplótł dłoń w jej włosy przy końcówkach i westchnął z uśmiechem.
-Ja czasami sam nie mam pojęcia co robię, ale to akurat było przemyślane. Nie ma tu nic do zrozumienia, wystarczy poczuć co miałem na myśli. - Wiem że zamieszał jej w głowie i to pewnie dość mocno, ale właśnie teraz taki miał zamiar, chciał pokazać że wciąż mu na niej zależy Uśmiechnął się i drugą ręką złapał za łańcuszek który zawiesił jej na szyi.
-Nie myślisz chyba że trzymałbym taką pamiątkę przez dziesięć lat gdybyś była dla mnie martwa huh? - spoglądnął jej uważnie w oczy czekając na jej reakcje, może dowie się czegoś ciekawego, a może traci czas, to już się zobaczy. W ogóle ktokolwiek planuje się całować? Według mnie to wychodzi podobnie jak teraz, nic i nikt tego nie zmieni, niestety Vlad i tak miał zbyt wybujałe ego, a teraz jakby wiedział z kim Nataszka się spotykała to prawdopodobnie zostałbym złym łowcom mścicielem, nie byłby poszukiwany tylko za zdradę oświaty a także za uprowadzenie lub coś koło tego, był z niego cholerny zazdrośnik. To że jej nie lubił, wcześniej nie znaczy że nie był i nie będzie o nią zazdrosny to już powinnaś wiedzieć z własnego doświadczenia. Patrzył na nią tak jeszcze przez chwilę, starając się nie stracić kontaktu wzrokowego który czasami potrafił powiedzieć więcej, niż jakby miał zacząć cokolwiek mówić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Pon Lip 08, 2013 7:10 pm

Wiesz, że nie martwić się o Ciebie nie umiem. I że jeszcze muszę to tłumaczyć, no proszę. Nati się tylko wydaje nie groźna, wiadomo pozory myślami to bardzo bardzo. Więc chyba moja nadopiekuńczość jest uzasadniona.
Pewnie, że popsuł było już tak fajnie, wszystko się idealnie układało. Tyle, że tym razem blondyna zapomniała wyłączyć telefon jak to zwykle robiła na takich spotkaniach. Ale, że jej podopieczny zniknął czuła się zbyt komfortowo. Ha była pewna, że już się nie pojawi, a tu jak na złość wrócił. Jakby tego było mało w opisanym stanie, ale jak zwykle pod wpływem, z tym swoim irytującym uśmiechem i mieszkający jej w głowie. Jak to jest, że po tylu długich latach ona wciąż ma do niego słabość? Ze cholera daje sobie w głowie namieszać. To niesprawiedliwe. Opieranie i tak nic nie dało, nie dość, że walczyła z nim to i z samą sobą, walka z góry przesadzona na korzyść Vladimira. Oddała się w jego ręce.
- Cholera Vlad! Ciebie i twoich zamiarów nie da się ogarnąć.
Uważnie go obserwowała, siedziała na jego kolanach, tym razem spokojnie. Nie wierciła się ani też już nie przyciskała jego klejnotów jak zakładników. Wyciągnęła dłoń w jego kierunku czułe pogładziła go w czerwone miejsce po uderzeniu.
-Normalny człowiek by nie trzymał, jednak z Tobą wszystko jest możliwe.
Udała, że nie ma pojęcia o co mu chodzi. Ale swoją drogą dobrze, że nie wiedział z kim się spotykała i nie ma zamiaru mu tego zdradzać, a niech sobie wyobraża i będzie zazdrosny. Ona jednak będzie miała niezły orzech do zgryzienia aby jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Znalazła się między młotem, a kowadłem.
Pewnie, że się tego nie planuje tak specjalnie, ale pocałunki od Rosjanina były ostatnią rzeczą jaka jej przeszła by przez myśl. Raczej spodziewała się być gdzie indziej, ale życie jest jednak nieprzewidywalne. Spoglądała w jego oczy, nie peszyła się. W jasnych tęczówkach malowało się zaskoczenie, ale i pewnego rodzaju ulga i radość? Bądź co bądź poszło po jego myśli. Kobieta zbliżyła się do niego i skubnęła zaczepnie jego usta. Chyba jej już całkiem rozum odebrało, teraz uświadomiła sobie jak bardzo jej jego brakowało.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Sro Lip 10, 2013 8:28 pm

Wiadomo, Twoja troska jest jak najbardziej uzasadniona, zwłaszcza że z faceta jest cholerny dzieciak i ciężko się nim zajmować. Jeszcze wszystko wskazywało na to jeszcze do niedawna, że jeśli nie zginie od ran to zostanie zapoliczkowany na śmierć przez swoją Rosyjską sympatię, ale cóż takie to życie. Nawet nie wiesz jakie to szczęście spotkało tego idiotę, że jednak nie wyłączyła telefonu jak robiła to zwykle, w końcu mógł się z nią skontaktować no i oczywiście dostać w twarz, ale to już mniejsza, nie może narzekać bo profitów z tego spotkania też trochę miał. No co do samego spotkania, to jak myślisz w jakim stanie mogła go zastać skoro ten jak zwykle pakował się w kłopoty, zawsze i wszędzie gdziekolwiek by nie był, kłopoty były jego życiową partnerką na dodatek cholernie zazdrosną, bo tam gdzie on, tam i one. Mówisz że walka była od razu przesądzona na jego stronę? W końcu cholera to on jest tą stroną której trzeba ulec, nawet nie wiesz jakie to szczęście po nierównej walce w rzeczywistości z kanibalem, tak więc policzki w twarz mogły być jedyną przeszkodą której mógł doświadczyć. Uśmiechnął się do niej po czym poskrobał niewinnie po głowie.
-Hmm, moich zamiarów? Faktycznie, jestem cholernie nieprzewidywalny, sam czasami nie wiem czego chce, ale to jest ten moment w którym jestem pewien. - powiedział jej patrząc prosto w te jasne tęczówki i chwycił końcówkę jej włosów w swoją rękę zakręcając sobie na swoim palcu. Oj jakby wiedział z kim ona była, oczywiście że byłby zazdrosny i z radością by utłukł tego faceta, ale sam sobie jest winien, nie dbał o nią jak należy więc nie powinien mieć żalu, ale i tak by miał w końcu to Kruk a nie normalny facet nie?
-Sugerujesz że jestem nienormalny? Hah, pewnie możesz mieć trochę racji. Taki już jestem, ale czy to nie to jest we mnie najlepsze? - zaśmiał się cicho i dość ironicznie co Natasha powinna z łatwością wychwycić w końcu znali się już tyle czasu że byłoby to praktycznie niemozliwe jeśli nie poznałaby się na jego zagraniach i tak dalej. No wiesz, on w sumie też liczył tutaj na wykład od niej, ale potem coś strzeliło mu do głowy i nagle zaczął się interesować, może późno bo późno ale z pewnością szczerze. Kiedy zbliżyła się do niego i skubnęła jego usta, obserwował ja dokładnie aby wyciągnąć wnioski, zrobiła to sama, zrobiła to z własnej woli, więc pewnie tego chciała no cóż Vlad, zielone światełko nie? Zrobił to samo, ale przy okazji objał ją za plecy, starał się zapomnieć o tym jak te rany cholernie bolą,a no i starał się również zapomnieć o piekących policzku, cóż.. zasłużyłeś sobie heh.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Wto Lip 23, 2013 7:12 pm

Straciłaby jeszcze Natka cierpliwość i uuuu kiepsko byłoby. Zrobiłaby dzieciuchowi krzywdę. A tego nie chcemy. Szczerze? To tylko w takim stanie mogła się go spodziewać. Jakby bawił się dobrze nawet przez myśl nie przyszłoby mu aby się z nią skontaktować. I taka była smutna prawda... Jakie Tobie ulec? To jej kobiecie trzeba ulegać! No spójrz tylko na jej śliczne nóżki, kuszący dekolt i tą aksamitną skórę. Noooo...
Nie skomentowała już jego słów. Skoro twierdził, że jest pewny w tym przypadku to tak jest. Ona za to nie miała bladego pojęcia co i jak i poco dlaczego. Końcówka jego wypowiedzi zadźwięczała w jej głowie niczym wielki mosiężny dzwon. Nie odpowiedziała już ani słowem. Utkwiła w nim swoje spojrzenie, jakby szukała oznak fałszu. Jednak każdy jego ruch był tak rzeczywiście szczery, że spłonęła rumieńcem wstydu za swoje podejrzenia. Cała sytuacja pognała do przodu. Zbliżyli, a raczej in postanowił zbliżyć ją do siebie, ich usta jak się okazało również spragnione złączyły się w zaczepnym pocałunku. Robiła to szczerze i tak dała mu zielone światełko, a piekący polik powinien mu przypominać, że ma charakterek i nie kryje swojego niezadowolenia. Jednak warto chwilę pocierpieć zwłaszcza dla takiej nagrody jaką właśnie dostaje.
-Tylko jest pewien warunek.
Odsunęła się od niego i zajrzała mu w oczy.
-Nie możesz znikać bez słowa.
Nie czekała na odpowiedź wolała nie, wiedziała jaki jest i ze ciężko będzie mu to przełknąć, więc wpiła się ustami w jego wargi. Jednak po chwili odsunęła się od niego i zeszła z jego kolan.
-Mam coś jeszcze do zrobienia.
Nic nie zdradziła, miała coś w planach i musiała wyjść. Zebrała się powoli do wyjścia i kiedy już miała wychodzić odwróciła się do niego.
-Oszczędzaj się i jakbyś znów był umierający znasz mój numer. Do zobaczenia Vlad.
No i poszła sobie.

[z/t]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Nie Sie 04, 2013 6:31 pm

Swoje kroki wraz z małym wampirem skierowała w stronę apartamentowca. Śpieszyła się, w końcu czas był bardzo ważny, nie wiedziała ile już czasu chorował i jak szybko jego stan się pogarszał i jak bardzo może choroba postępować. Możliwe, że za bardzo zaangażowała się w znajomość z malcem, ale wydawało jej się, że każdy przy zdrowych zmysłach nie byłby obojętny na cierpienie chłopca, do tego była ratownikiem, jej obowiązkiem było pomóc tym, który tego potrzebowali. W tym przypadku tak właśnie było, a że nie miała się do kogo zwrócić musiała coś zrobić sama. Tak więc wpadła z wampirem do apartamentu Ravena. Nie miała pojęcia czy Rosjanin jest w domu, nie interesowało ją to teraz. Dawno temu zgodził się aby z nim zamieszkała więc czuła się nieco jak u siebie w domu. Gorączka u wampirów była czymś niespotykanym, więc łatwo Natka wydedukowała, że zbyt wysoka temperatura ciała może poważnie zaszkodzić jak i doprowadzić do śmierci, z resztą jak u ludzi, a tego nikt z tej dwójki nie chciał. Trzeba było koniecznie zbić temperaturę. Do tego jeszcze parę innych rzeczy. Zaprowadziła malca do jej pokoju, aby się nim zająć, z pokoju swojego rodaka gwizdnęła podkoszulkę, w którą przebrała malca, nie może przecież chodzić w poplamionej krwią odzieży, trzeba zwalczyć to paskudztwo, a nie wszędzie je zostawiać. Przygotowała również zimne okłady dla wampira i ulokowała go w łóżku chyba, że się zbuntował, uciekł jej albo zrobił jeszcze coś innego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Nie Sie 04, 2013 7:56 pm

Wampirek po prostu uciekł. Nie pomyślał o tym, że odpowiedzialność spadnie na biednego Hiro, któremu już oberwało się za ucieczkę chłopca. Nie pomyślał także o tym, że Ringo może się zdenerwować do tego stopnia, że porządnie wtłucze chłopcu, oby tylko w swym gniewie oszczędził Natashę, która chciała jedynie pomóc zabłąkanemu chłopczykowi. Acz z nim różnie bywa, choć mimo wszystko Sahal pokochał go od razu, bezwarunkowo. A jak było z Ringo, wiecznym chodzącym kamieniem? Nie miał pojęcia, chłopiec w swej naiwności uważał, że był oczkiem w głowie ojca i nic tego nie zmieni.
A Sahal z chęcią zacząłby traktować Natashę jako swoją mamkę. Wiadomo, chłopiec, pozbawiony matczynej miłości był zagubiony i jakby niepełny. Może właśnie dlatego był cofnięty w rozwoju, nie chciał dopuścić do siebie zdarzeń z przeszłości, wyparł się ich i teraz nosił na sobie tego konsekwencje. Wampirek z chęcią dał się zasłonić przez Natashę przez jakąś ludzką dziewczynę. Nie znał jej i już przeczuwał, że raczej oboje się nie polubią. Ba! Gdzieś w głębi siebie przeczuwał, że ta osoba z chęcią zrobiłaby mu krzywdę. Ale czy on zrobił komukolwiek krzywdę? Nie! Nawet Natashy nie skrzywdził, choć pił jej krew. Kiedy powiedziała, żeby przestał, przestał i tyle! Po kłopocie. Nikt od razu nie musi go zabijać za coś, że po prostu taki się urodził. Oczywiście całkowicie inną kwestią był fakt, że wampir tak czy siak należał do rodu Kuroiaishita i to co przyniesie przyszłość było osnute tajemniczością i mrokiem.
Sahal spojrzał na Natashę, przekrzywiwszy lekko głowę. Nie rozumiał co do niego powiedziała, ale uśmiechnął się blado, szczęśliwy ale zarazem tak bardzo zmęczony i wyczerpany. Ach, z jakąż radością przyjął fakt, że sobie usiedli na ławce! Wampirek trzymał się sztywno rączkami oparcia ławki, kiedy kobieta zmieniała mu opatrunek. Nie skrzywił się, nie zapłakał, nie powiedział ani słowa. Nie zamierzał płakać, tak jak powiedział to jego ojciec. Nie chciał, aby dziewczyna zaczęła się z niego śmiać z takiego powodu. Polubił ją i już.
Cierpliwie siedział i poddawał się wszelkim zabiegom jakich na nim dokonywała, chociaż czuł się coraz bardziej zmęczony. Kiedy skończyła, złapał ją za dłoń, zeskoczył z ławeczki i dał się poprowadzić gdziekolwiek chciała. Nie pozwolił Natashy, aby go nosiła, nie wiedział czemu, ale uznał że nie wypada być noszonym przez kobietę. To one powinny być noszone na rękach, nie na odwrót. Nie miał pojęcia jak długi wędrowali, ale musieli trochę zwolnić tempa, bowiem dla wampirka było to wręcz zabójcze, ale i tak nie pozwolił się dźwigać. Natasha była damą, bez dwóch zdań.
Z radością przywitał dom. Nie ważne że obcy. Ważne, że będzie mógł się wyspać, ale przed tym jeszcze raz go przemyła, założyła opatrunki i świeże ubranie. Aż skrzywił się ze zniecierpliwienia. Zmysły powoli odmawiały posłuszeństwa. Dzielnie za nią szedł całą tę drogę, ale dopiero teraz zrobił się nad wyraz marudny i coś gaworzył pod nosem, utrudniając dziewczynie przebranie go, bo nie miał nawet sił, aby podnieść rękę do góry. Wreszcie zostało to zwalczone i wampirem wylądował już w ciepłym łóżku. Wyszukał po omacku dłoń Natashy i ścisnął ją, ziewając delikatnie. Oczka miał zamglone i jakby nieobecne, a krosty znów zaczęły go swędzieć. Jeszcze raz ziewną i jękną, zaciskając mocniej uścisk ich dłoni. Tak bardzo go bolało. Mimowolnie drobna łezka zakręciła się w jego oku i pociekła powoli po policzku, zaróżowionym od gorączki, aż po podbródek.
– Natasha…
Wypowiedział cicho jej imię majacząc niby to na śnie niby na jawie. Gorączka była bardzo wysoka i bolesna. I tęsknił za ojcem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Nie Sie 04, 2013 9:27 pm

Po wyjściu Natashy nie miał zbyt wiele do roboty, zasnął sobie po prostu zmęczony tym wszystkim, tymi całymi zobowiązaniami, ale jednak szczęśliwy, że dostał od kobiety jakąś tam szansę, to była chwila w której cieszył się że w ogóle wrócił do tego miasta. Teraz w mieszkaniu znajdowało się dwóch małych chłopców, z tego że jeden z nich był dorosły a drugi był wampirkiem, zapowiadało się całkiem ciekawe. Co do wcześniejszego spotkania, wyszło jak wyszło, dokładnie po jego myśli, nic z tamtej chwili by nie zmienił, jednak tamta chwila nie trwała zbyt długo, dlatego iż kobieta postanowiła wyjść, może to było jej przeznaczenie, spotkać tego malca, dlatego musiała opuścić mieszkanie. Vlad nie zamierzał protestować, ledwo co udało mu się okiełznać jakoś tą waleczną lwicę, dlatego jak stwierdziła że idzie, pożegnał się z nią ładnie i po prostu został na kanapie tam gdzie był, policzek już nie bolał a rany jego goiły się w zaskakującym tempie, miał cholerne szczęście znając tak utalentowaną ratowniczkę. Tyle o przeszłości, pasowało zająć się chwilą obecną, gdy tylko zabiegana kobieta weszła do mieszkania leniwie się przekręcił na kanapie otwierając jedno ze swoich ślepi, jego obraz był zamazany, nie zdążył nawet zorientować się co się stało. Spostrzegł tylko dwie osoby, kobietę i dzieciaka, przez chwilę mógł nawet powiedzieć że mu się to śni, dlatego znów zamknął swoje oczy. Głosy jednak nie ustawały, przetarł oczy z grymasem bólu podniósł się do siadu a następnie otworzył powoli patrzałki. Podniósł się z kanapy i postanowił zajrzeć do źródła tego wszystkiego, wszystko wydawało się dziwne i niecodzienne bo właśnie takie było, ale cóż wszystko wskazywało na to, że to jednak nie był sen. Popełzał można powiedzieć do pokoju dziewczyny, jako że był u siebie nie zamierzał pukać bo po jaką cholerę, jestem panem domu! Gdy otwarły się drzwi on stał oparty o framugę mrużąc oczy i przecierając je z niedowierzania. Żółtymi ślepiami przeskanował młodego wampira a następnie wbił wzrok w zajmująca się nim kobietę, co do cholery się tu działo? Huh? Może ktoś byłby miły i mu to wytłumaczył? No pewnie to zrobi, jak skończy się zajmować chłopakiem, zamierzał być dobrym facetem i nie robić żadnej sceny tylko pomóc swojej kobiecie, jeśli tak mógł ją nazywać a następnie dopiero zapytać się o co chodzi.
-Natasha, Pomóc Ci w czymś? Wszystko mi później wyjaśnisz, teraz mów co mogę zrobić nie? - jego słowa były skierowane do kobiety, ale oczy były wpatrzone znów w młodego wampirka, jakby doszukiwały się najmniejszych szczegółów, ten wzrok był przeszywający, ale też jakby troskliwy, taki dziwny swoisty jak na niego. No cóż, pasowało to wszystko jakoś ogarnąć, ale spokojnie Kruczku, wszystko z czasem stanie się jasne prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Gość Nie Sie 04, 2013 10:04 pm

W apartamencie zaistniało małe zamieszanie. Kobieta na głowie miała teraz dwóch chłopców i co gorsza obaj byli w kiepskim stanie. Znaczy Vladimir w takim był jak go zostawiła na kanapie. Teraz już jak widać miał się znacznie lepiej, ale to dobrze. Każda pomoc się przyda zwłaszcza, że malec był bardzo chory, co niepokoiło kobietę. Oczywiście pominęła ten fakt, że teraz to i Raven może się zarazić, w końcu wirus był groźny również dla ludzi. Najwyżej wszyscy skończą z wysoką gorączką obłożeni zimnymi okładami. To był najgorszy scenariusz, ale ona miała nadzieję na lepsze.
Nie miała zamiaru niepokoić Ravena, miała nadzieję przemknąć się szybko i sprawnie, ale jako były łowca miał dobry słuch i od razu niemal zareagował.
Zdążyła przebrać chłopca co było niemałą gimnastyką, ale nie dziwiła się. Sama kiepsko się czuła kiedy zdarzało się, że miała gorączkę. On jednak był wampirem i cierpiał jeszcze bardziej. Przykryła malca kołdrą i ściskała jego rączkę. Będzie przy nim, nie musiał się o to martwić.
-Sahal.
Odparła łagodnie w odpowiedzi na swoje imię. Ryzykowała wiele zajmując się dzieckiem Ringo, ale nie miała o tym jeszcze pojęcia, zresztą nie będzie się korzyć i przez to zostawiać malca samego. Pogładziła wampirka po włosach, aby uspokoić go nieco i może utulać do snu. I wówczas w drzwiach pojawił się Vladimir, pan i władca tego miejsca. Obejrzała się za siebie i utkwiła w nim swoje spojrzenie, wysłuchała do kiwnęła głową.
-Jakbyś mógł przynieś zimne okłady, napar z mięty i apteczkę.
I ponownie swoją uwagę skoncentrowała na dziecku, otarła zabłąkaną łezkę i przybliżyła się nieco do niego. Widziała, że potrzebuje miłości i akceptacji, a tego wszystkiego Natka miała wręcz w nadmiarze. Niespełniona matuszka z niej.
-Vlad, trzeba znaleźć jego rodziców.
Zwróciła się do swojego faceta (?) kiedy ten już wrócił z tym o co go prosiła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Ravena - Page 8 Empty Re: Apartament Ravena

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 8 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach