Ryneczek

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Wto Maj 14, 2013 4:04 pm

Ocho, ciepło, ciepło wręcz upalnie. Samuru z miną cwaniaka klęczał z rękami przy głowie, był tak pewny swego, że nie zlęknie się niczego. Doskonale wiedział o swoim planie, który wykona się nawet bez jego udziału. Miał w łapach ogromną władze i nawet biedny Naven nie zdaje sobie z tego sprawy.
Kiedy właśnie owy wojskowy wilk znał się blisko szlachetnego, ten zarechotał złowieszczo i zerknął kątem oka na osobnika, który to ma odwagę przykładać broń do głowy burmistrza. A prasa to widzi, policja także!
- No, no... Dobra robota, żołnierzu. Dałeś się omamić tej leniwej świni Namikaze i odpaliłeś brudną robotę za niego. Gdyby nie odmienność poglądów, przyjąłbym cię do szarych.
Zwykła gierka podsycona psychopatycznym śmiechem. Wiedział, że to nie koniec i szybko Samura wypuszcza bo tu nikt nie pasuje do roli burmistrza, jak sam Kuroiaishita.
- Ale wiedz, że ta twoja robota jest na darmo. Szybko stanę się wolny.
Dodał chłodno i po prostu czekał na dalszą akcje. W okół pełno dymu, krzyki ludzi i odgłosy helikopterów z reporterami. Będą gazety aż huczeć od tego skandalicznego wydarzenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Naven Windwalker Wto Maj 14, 2013 7:57 pm

Chyba nie zdaje sobie jaka teraz jest sytuacja, jego śmiech tylko podsycał Navena, cholera, jakby nie miał rozkazu złapać go żywcem już dawno Sam wąchał by kwiatki od spodu. Ten tylko skrzywił się, spojrzał na niego pogardliwie.
-Wykonuje tylko swoją pracę.-chciał parsknąć śmiechem kiedy usłyszał o szarych-Do tego twojego Bad Boys składu? chyba żartował byś sobie.
Ta, widział co się stało z Sama podwładnymi, wybuchli, zero szacunku dla swoich towarzyszy, traktował ich jak zabawki, a oni dawali się na to nabrać. Po chwili przyszedł Echo 4 zakuł Sama w kajdanki. Naven tylko spojrzał na wampira z pogardą i złością.
-Echo 3 dawaj furę, echo 1 i 2 zawijamy się, Mortis i jego oddział, zmywać się.
Wypowiedział te słowa do krótkofalówki, patrzył na niego dalej. Wroga nigdy nie można spuszczać z oczu.
-Coś za łatwo poszło, wcale się nie broniłeś ale powiem Ci jedno.-Przystawił mu lufę do czoła tak, że zimna stal stykała się z jego skórą.-Zrób chociaż coś jeszcze raz źle, zachciej się bawić w Pana i władcę, to obiecuje, pieprzę rozkazy, zabiję cię gnoju.
Kończąc te słowa, przyjechał Echo 3 samochodem Naven-a. Naven złapał go za fraki, otworzył bagażnik i wpieprzył go do niego. Zamknął drzwi, wsiadł do samochodu, echo 1 i 2 podbiegli do niego. Naven wystawił czerep za okno.
-Wy razem z 4, macie się stawić w oświacie za mniej więcej 30 minut.
Schował głowę, skrył broń pod płaszczem, oczywiście wyjmując tłumik bo by zbytnio wystawał.
-Jeźdź ruszaj!
Echo 3 tylko dał gaz do dechy i wyjechał z tego pobojowiska, echo 1, 2 i 4 szybko znaleźli swoją furgonetkę i ruszyli za nimi.

[z/t Samuru, Echo]
Naven Windwalker

Naven Windwalker
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Blizny, tatuaże, czerwone oczy.
Zawód : Wolny szczelec
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Gdzieś zniknął jego obserwator.
Magia : Aktywny kamuflaż, Kontrola Trajektorii Lotu Pocisku


https://vampireknight.forumpl.net/t935-naven-windwalker#9120 https://vampireknight.forumpl.net/t937-naven

Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sro Lip 03, 2013 6:53 am

Pierwszy dzień wolności...
Chory poziom E ruszył do miasta. Biegł przed siebie, taranując niemal każdą napotką osobę. Zresztą jego widok mógł budzić grozę - cały w chrostach, rozpalony i zaśliniony. Przychodnie woleli uciekać z jego drogi, nie chcąc aby czasem ich czymś zaraził! Niestety nie wszyscy mieli takie szczęście...
Jeden z przechodzących wampirów próbował zatrzymać szaleńca lecz bez powodzenia. Stworzenie okazało się niezwykle zręczne i zdołało wyminąć atak bronią wampira, natomiast sam ugryzł go. Ślina dostała się do krwiobiegu ugryzionego, zarażając w ten sposób. Wampir upadł, a poziom E ruszył w panicznym biegu dalej. Ludzie otoczyli poszkodowanego. Ktoś nawet zawiadomił karetkę i policję, bo przecież ugryziony mężczyzna wił się w konwulsjach i dostawał silnych dreszczy. Najwidoczniej jakaś nieznana choroba zaatakowała mężczyznę...
Wezmane służby znalazły się na miejscu i szybko zabrało rannego wampira z rynku. Prasa także się tym zainteresowała... W końcu sprawca ataku uciekł i zapewne zacznie zarażać innych...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sob Lip 27, 2013 1:56 pm

Cornelia była wyraźnie znudzona tym miastem. Nic ciekawego się tutaj nie działo, żadnych koncertów, imprez czy kapel poszukujących nowicjuszki, napierdalającej w perkusję. Czuła, że się marnuje. Z nudów sięgnęła po jakąś naukową książkę, żeby nadrobić tę naukę, ale szybko porzuciła te zamysły. Może powinna nawiedzić swoją macochę i przypomnieć jej o sobie? Zresztą, nie miała nawet najmniejszej ochoty patrzeć na to brzydactwo. Chodząca anoreksja! Ojciec musiał upaść na głowę, wybierając sobie taką kobietę. Może z tego jej brata wyrosłoby coś jeszcze, gdyby sama zajęła się jego nauką. Ale czy ten nicpoń słuchałby kogoś? Przecież pozjadał wszystkie rozumy świata i uważał, że jest najmądrzejszy! Cornelia westchnęła i udała się do centrum miasta. Może rozrusza swoje kości i na coś zapoluje? Jednak nie chciała zwracać na siebie uwagi. Wystarczająco dużo działo się wokół jej ojca. A teraz, kiedy została jego prawą ręką, nie mogła pozwolić sobie nawet na najmniejszy błąd. Normalnie miała pracę i nie mogła w to uwierzyć! Dawała z siebie wszystko pod pilnym okiem Samuru. Była ciekawa kiedy wreszcie będzie mogła spotkać się z Hiro albo z Ringo, żeby nauczyć się jeszcze więcej. Była bardzo niecierpliwą wampirzycą, chłonęła szybko wiedzę.
Przysiadła na jakiejś ławce w centrum ryneczka, obserwując uważnie ludzi, którzy zmierzali na kolejną imprezę bądź też z niej wracając do swoich domów. Ślinka naciekła w kącik warg. Tak bardzo uzależniła się od krwi ojca, że już zapomniała jak smakuje ta ludzka krew. Może jednak powinna swoją dietę poszerzyć, a nie ciągle sępić od ojca? Jednak dzięki szlachetnej krwi czuła się o wiele silniejsza!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sob Lip 27, 2013 3:18 pm

O rany, co za rozpacz.... Nene tak bardzo odczuła brak Mochi'ego, mimo iż odczuwała wyraźny gniew do jego osoby. Owszem, jako młoda osoba, nie miała zbytnio pojęcia o miłości w związku, lecz na pewno wiedziała o tym, że za tego plugawego lenia, wydrapałaby oczy każdej suce. Ale teraz go nie było, bo został niesłusznie przegoniony i cholera, strasznie się jej słuchał. Natychmiast wyjęła telefon i wystukała do niego wiadomość. Niech wraca do kancelarii, tam ma dom. Po całej sprawie, westchnęła zmęczona, kierując się jeszcze w stronę rynku. Pozwiedza wszystkie otwarte sklepiki i na przeprosiny coś mu kupi. I tak chodząc od sklepu do sklepu natrafiła na znajomą sobie osobę, tak całkiem przypadkiem. Cornelia. Nigdy nie zapomni tej wampirzycy, jak i tego drugiego.
Bez wahania podbiegła do koleżanki, zaglądając do niej. Uśmiech na twarzy dziewczyny wymalował się jak za użyciem czarodziej różdżki.
- Cześć, gołabku! - Pisnęła pełna radości, siadając obok niej. Corn taka ładna i jedyna kobietka, jaką toleruje.
- Tęskniłaś za Nene? Prawda, prawda? - I z całego podniecenia, oplotła swoje marne rączki jej rękę. Była taka... milutka i pachnąca. Nene pokochała ją niemal od razu!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sob Lip 27, 2013 8:47 pm

Cornali nikogo nie brakowało. Starała się nie przywiązywać do żadnej istoty, bo nigdy nic nie wiadomo. Nie chciała później niemiłych niespodzianek, za którymi i tak nie przepadała, zatem nic dziwnego, że po prostu wolała żyć sama dla siebie. Oczywiście nie liczył się ojciec, to była całkowicie inna półka, ktoś kogo nie można z nikim porównywać. Inaczej mówiąc, szlachta, panisko i władca. Cornelia zdążyła się już o tym przekonać.
Myśli, znudzenie i powolne zastyganie w nicości wampirzycy zostało przerwane przez pewną, tajemniczą osóbkę. Corn początkowo w ogóle jej nie poznała, zapamiętała tę dziewczynę jako człowieka, jakieś trzy tygodnie temu, kiedy ostatni raz przez przypadek ją spotkała, omal nie robiąc z niej sobie kolacji. A teraz o, była wampirem! Cornelia wpatrywała się w blondynkę swoimi gadzimi źrenicami, które już po chwili zabarwiły się na złoto. Posłała jej blady, delikatny uśmiech i wysunęła swój jaszczurzy języczek i zasyczała. Faktycznie, pachniała teraz inaczej, acz nadal kusząco. Jak poradzi sobie z tym Cornelia? Wiadomo przecież, że miała nie lada problemy z opanowaniem rządzy, a tu przychodzi biedna dziewica, ginący gatunek, i swobodnie rozpoczyna rozmowę!
– Nene… zmieniłaś się. Troszkę. - stwierdziła, a uśmiech już zniknął z warg dziewczyny. Cieszyła się, że widzi swoją nową znajomą. To była pierwsza osoba, z jaką nawiązała jakąkolwiek nić porozumienia, więc zamierzała zatrzymać ją przy sobie, z czystych samolubnych pobudek. Bez Nene czułaby się naprawdę samotna.
– Pachniesz jak Jagodzianka. - stwierdziła, kiedy dziewczyna bezceremonialnie się do niej przytuliła, a raczej jej dłoń.
– Nie uważasz, że to miasto jest do dupy? Masa zapchlonych, zboczonych, zapijaczonych facetów, z chujem między nogami, którzy nie umieją z niego korzystać, czyli nie umieją trzymać go w spodniach. Czasem mam chęć chodzić po mieście z siekierą i ucinać im te śpiewające ptaszki. Myślisz, że nauczyliby się wówczas czegoś? – zapytała się wampirzycy, wątpiąc, aby to faktycznie w czymś pomogło. Facet nawet bez swojego ohydnego, przyprawiającego o mdłości sprzętu potrafi być obleśnie zboczony. Ale, Nene na pewno to rozumie!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Nie Lip 28, 2013 8:46 pm

A Nene chciałaby lepiej poznać jej ojca. Taki inny! W ogóle Cornelia mogła się śmiało bujać po podwórku, mając ojca za burmistrza! Nene ma jedynie Kyubiego, który leje na nią, jak pies na trzepak. Ma przecież tą swoją... Nadire. Aż minka na samą myśl smutniała... a brak Mochi'ego dał we znaki. Brakuje tej leniwej mordy i niewyparzonego języka, serio. Lelek chyba zaraz zacznie do niego wydzwaniać i mówić, jak bardzo go kocha i tęskni za nim. No ale na razie ma obok siebie nową koleżankę i to jedną jedyną w życiu, naprawdę. Innych nie potrzebowała, ta stanowczo jej wystarcza.
Zmarszczyła zabawnie nosek na słowa dziewczyny. Zmieniła się, owszem. Wyładniała jeszcze bardziej i nie jedna może urody jej pozazdrościć. Ścisnęła mocniej rękę wampirzycy, jakby miała za chwilę i ona jej uciec.
Pachnie jak jagoda! Tak, jak słodka bułeczka pełna jagód. A to dlatego, że Nene ma nowe perfumy i musiała już połowę flakoniku na siebie wylać. Specjalnie dla... dla tego leniwego cepa!
- Ależ, Cornelio! Przesadzasz jak zawsze... Mężczyzni są nam potrzebni, bo widzisz, nudno bez nich. A Ty, Ty tak w ogóle mówisz, bo samej brak Ci chłopaka! - Krzyknęła pełna energii, jakby właśnie to ona odkryła Amerykę! Stanęła na ławce, wyciągając jeden palec ku ciemnemu niebu.
- Ale dzięki Nene to się zmieni! Z moją pomocą, znajdziemy dla Ciebie odpowiedniego faceta na dobre i złe! - Dodała z takim samym życiem co poprzednio. Aż swoją małą łapkę zacisnęła w piąstkę. I co na to nasza seksowna gadzie piękności?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Pon Lip 29, 2013 12:25 pm

Chciała poznać ojca wampirzycy? Jasne! Czemu by nie? Może Nene udałoby się nad nim zapanować, zawojować go i ustawić do pionu. Cornelia zdążyła już jako tako poznać swoją koleżankę, by wiedzieć jaki dokładnie kryje się w niej charakter. Była zwariowana i wiecznie radosna, może udałoby się pobudzić w Samuru jakiekolwiek uczucia? Wampirzyca ustanowiła sobie za punkt honoru pobudzić w ojcu jakiekolwiek uczucia, więc uczyni to za wszelką cenę. Oczywiście nie chciała go zmieniać, uwielbiała go, kiedy był taki beznamiętny, bez uczuć, typowy skurwiel. Zaraz, czemu ona myśli w tej chwili o ojcu? Niezauważalnie wzruszyła ramionami, odpędzając od siebie myśli.
Corneli nie tylko chodziło o to, że wampirzyca wyładniała, ale stała się całkowicie inna. Była wampirem. Choć mniej teraz kusiła, zaczęła naprawdę pachnieć jak jagodzianka. Może Cornelia przechrzci Nene na Jagoda? To imię bardzo by pasowało do Nene. Przecież była taka słodka, że blondynka musiała się powstrzymywać przed polizaniem Nene.
Cornelia nie skrzywiła się, kiedy dziewczyna ścisnęła mocniej rękę. Nie przeszkadzało jej to, nie była przecież tak delikatna jak ludzkie stworzenie. Zmarszczyła się jedynie na słowa Nene, kiwając przecząco głową. Nie! Mylił się. Cornelia nie potrzebowała żadnego faceta. Bała się ich, brzydziła i nie chciała mieć z nimi nic wspólnego. Chyba, że znajdzie takiego, który pozbawiony jest przyrodzenia, o!
– Nie ma mowy! Nie zniżę się do takiego poziomu, żeby mieć faceta! Nienawidzę ich! Brzydzę się ich… no wiesz, tym co mają między nogami. – ściszyła nieznacznie głos. Nie chciała, aby Nene szukała dla niej jakiegoś faceta, ale także nie chciała robić wampirzycy przykrości. Ta od razu stanęła na ławce i zaczęła wykrzykiwać, że znajdzie tego jedynego, jakby nie docierały do niej słowa Corneli. Ta jedynie zamilkła, pokręciła jeszcze głową i zasmuciła się. Jedynie ojciec przykuł jej uwagę, ale było bardzo wątpliwe, że znalazł się drugi taki, choćby podobny.
– A co, jeśli już ktoś jest? - wypaliła nagle, spoglądając na Nene świdrującym wzrokiem. Może to chociaż sprawi, że zapalczywość Jagódki opadnie. Acz co, jeśli faktycznie ktoś już był? Nie! Nienawidziła facetów i to się nie zmieni nawet za tysiąc lat. Umrze jako dziewica i będzie z tego dumna. Albo będzie się parzyć z ogórkiem.
Dziewczynie udało się jakoś wyperswadować Nene, aby nie szukała na siłę faceta dla Corn. Ona nie chciała, nie i już! To była gorsza rasa, oprócz jej tatuśka! Wzięła koleżankę pod rękę i ruszyły deptakiem na mały spacer.

[zt x2]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Veina Wto Sie 20, 2013 2:05 pm

Czarnowłosa po kupieniu mieszkania i sprowadzenia do niego wszystkich swoich rzeczy, postanowiła pójść na zakupy, żeby kupić sobie jakieś nowe ciuchy. Ktoś by powiedział, że to stereotypowe zajęcie kobiet w wolnym czasie, jednak Vei i tak rzadko chodziła na nie biorąc pod uwagę ile pieniędzy mogła wydać.
Oczywiście odwiedziła już kilka sklepów, jednak póki mogła jeszcze coś wydać to dlaczego miałaby się ograniczać? W tym momencie przydałby się jej jakiś umięśniony mężczyzna gotowy nosić za nią torby po całym mieście! Trzeba by było sobie znaleźć jakiegoś tragarza, oczywiście mógłby liczyć na solidne wynagrodzenie za taką ciężką pracą. On by zarobił, a Veina nie musiała by się męczyć z noszeniem tych toreb i mogłaby popatrzeć na seksownego faceta, najlepiej bez koszulki z samym krawatem! Cóż, takie to ma się myśli, gdy samotność doskwiera, od pięciu wieków.
Wampirzyca wychodziła z kolejnego sklepu i by udać się do następnych, musiała przejść przez rynek. W sumie to i dobrze, bo od tego chodzenia już nogi zaczęły ją boleć. Oczywiście była w butach na obcasach, no bo w czym innym?
Vei przysiadła na jeden z ławek i odłożyła dwie torby z logo drogich marek obok siebie. Przyda jej się chwila odpoczynku, biorąc pod uwagę fakt, że dzisiaj jeszcze nic nie jadła. Po zakupach na pewno skoczy na jakąś kolację. Przydałaby się świeża krew, najlepiej młoda i z niskich cholesterolem. Ostatnio ludzie tak źle jedzą, że czarnowłosa dostanie cukrzycy, a na to nie mogła sobie pozwolić. No w każdym razie, trzeba poszukać kogoś do wyssania.
Wampirzyca założyła nogę na nogę i zapaliła sobie papierosa, zerkając raz po raz na innych przechodniów.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Wto Sie 20, 2013 3:34 pm

Sophie opuściła mieszkanie dosłownie kilka chwil po swoim naćpanym mężu. Ot, ogarnęła się na szybko, zahaczyła w przelocie o łazienkę, po czym wypadła z apartamentu zamykając go na trzy spusty. Następnie zjechała w pośpiechu windą do garażu, gdzie władowała swoje dupsko do auta. Odpaliła silnik, włączyła świata, wrzuciła bieg, po czym z piskiem wyjechała z podziemi. Dać blondynce samochód, to jak nieudolnemu samobójcy podrzucić tępy, plastikowy nożyk, serio. Wampirzyca nie jeździ źle, aczkolwiek każdy mądry do maszyny by z nią nie wsiadł. Czemu? Ograniczenia prędkości dla niej nie istnieją. Tak samo jak przechodnie, czerwone światła i fotoradary. Choć kiedy trzeba zdąży wyhamować, ewentualnie skręcić w boczną uliczkę. Dość jednak o tym. Kiedy tylko szlachetna dojechała do centrum, zatrzymała się na prywatnym parkingu, zostawiając tam auto. Nie było sensu poruszać się po mieście samochodem. Do niektórych miejsc po prostu nie dało się dojechać, a że celem wycieczki Sophie okazał się być mały ryneczek, Kanapa postąpiła tak, a nie inaczej. Choć niespecjalnie uśmiechało jej się łażenie z posępną miną i tak w końcu ruszyła przed siebie.
Nie minęła nawet chwila, a Sophie znajdowała się już na rynku. Przesunęła niebieskimi tęczówkami po okolicy, zatrzymując wzrok na Veinie. Uśmiechnęła się nieznacznie, przyśpieszając tempa, by w paru krokach znaleźć się przy swojej przyjaciółce. Zabrała jej papierosa z dłoni, samej się zaciągając.
- Kto by pomyślał Vei. - mruknęła nadal trzymając w drobnej ręce kiepa czarnowłosej wampirzycy. Zachichotała, spoglądając na nią z góry. Boże, Sofa przy Vei wygląda niczym rozwydrzona nastolatka biegająca w przykrótkich spódnicach.
- Kochanie, daj mi buzi. - dodała zaraz, nadstawiając perfidnie swoją twarz przed buzie starszej, ba! Wskazała nawet paluchem na pełne, wiśniowe wargi.

[zt]


Ostatnio zmieniony przez Sophie dnia Nie Wrz 01, 2013 6:35 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Veina Wto Sie 20, 2013 7:45 pm

Kwestia kobiecych umiejętności w jeżdżeniu jakimkolwiek pojazdem zawsze była powodem wielu sporów pomiędzy dwoma płciami. Jednak widząc niektóre wyczyny kobiet choćby przy parkowaniu, to wniosek nasuwa się sam. Jednak oczywiście są wyjątki, jedne kobiety prowadzą lepiej, a czasami to mężczyźni są niezdolni do czegokolwiek... również do jazdy. Póki co trzeba się cieszyć, że Sophie jadąc miejskimi ulicami jeszcze nikogo nie zabiła. A nieważne ile miała punktów karnych, na pewno również posiadała wiele zdjęć zrobionych przez fotoradar, a skoro była fotogeniczna to na pewno nic jej to nie zaszkodzi. Należy jedynie uważać by nie uderzyć w matkę z wózkiem i emerytów z balkonikami, oni tak wolno chodzą, że każdy kierowca wyszedłby z siebie! Czy Veina wsiadłby z nią do samochodu? Cóż, może gdyby nic nie jadła.
Czarnowłosa zaciągała się w najlepsze swoim papieroskiem, gdy nagle jakaś lasencja zakłóciła jej spokój. Jak się okazało po chwili była to niewyżyta Sophie, pełna energii, która na pewno nie miała naturalnego pochodzenia. Kiedyś musi się jej zapytać co wącha, co wciąga, co wdycha, bo to miało świetny i długotrwały efekt!
- Jak ja Cię dawno nie widziałam Sophie, mój grzywaczu! - odparła i poczochrała ją po długich blond włosach, które były totalnym przeciwieństwem jej czarnych jak smoła kudłów. Wampirzyca przesunęła się na ławce, ruszając swoje śliczne pośladki, żeby dziewczyna mogła ewentualnie usiąść. Wtedy blondyna wystawiła jej swoje usta by przyssać się do niej w ramach całusa powitalnego. Vei nie miała zamiaru jej odmawiać, dlatego przysunęła swoje wargi i dała jej soczystego całusa, dopiero po chwili odrywając zmysłowe usteczka od niej. Skoro chciała to ma! Coś dawno się nie widziały i Vei odczuwała pewne pustki w informacjach co się dzieje u przyjaciółki.
- No to co tam słychać? Ile dzieci urodziłaś, ilu facetów rozdziewiczyłaś? - zapytała zastanawiając się przez chwilę czy facetów się rozdziewicza... bo przecież nie rozprawicza... Ale niech jej dziewczyna poopowiada co u niej słychać, musiała wiedzieć dokładnie wszystko!
Jednak czas na to nie pozwolił. Vei nerwowo spojrzała na zegarek i stwierdziła, że nie może się pozwolić by dłużej siedzieć, chociaż bardzo chciała porozmawiać z przyjaciółką.
- Kochanie, ja muszę lecieć. Ale wpadnij do mnie to wypijemy coś mocniejszego i pogadamy. - powiedziała i wręczyła jej kartkę ze swoim nowym adresem, bowiem kupiła mieszkanie rezygnując z dużej posiadłości. Wtedy szybko zabrała swoje torby i udała się w stronę ulicy gdzie zostawiła samochód.

[zt]
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sro Sty 01, 2014 5:43 pm

Ostatnimi czasy tak mało wychodził z pracy... Chwilowo nie miał co robić, więc postanowił zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Szczególnie, iż znowu zaczęła go boleć głowa. Laboratoria nie były miejscem, w którym chciałby wpaść w szał, jeśli już w ogóle miałby to zrobić. Nie wiedział czy ma się nienawidzić za to czym się stał, czy może raczej to docenić. Z jednej strony, otrzymał wieczność na swoje badania, prawie że nieśmiertelność, ładny wygląd niezależnie od wieku, ale z drugiej – był zwykłą bestią. Nawet przy badaniach starał się mieć jak najmniejszy kontakt z krwią, żeby tylko nie dostać świra. Może to dlatego na swojego asystenta wybrał innego wampira? Nieświadomie mógł chcieć być obserwowanym przez kogoś, kto potrafiłby go powstrzymać przed masowym mordem. Jak na razie taki układ wystarczał i do żadnego „wypadku” nie doszło, ale jak długo może być spokojnie? Kiedyś po prostu coś się wydarzy. Los był wredną mendą, która lubi gryźć po kostkach w najmniej spodziewanych momentach życia.
Ostra biel śniegu nieznośnie gryzła po oczach, wywoływała jeszcze większy ból głowy. Zdecydowanie potrzebował snu, albo przynajmniej kolejnego kubka kawy. Czerwone tęczówki patrzyły na ludzi, których arab mijał. Ubrani w ciepłe płaszcze, czapki, szaliki, rękawiczki, a i tak wyraźnie było im zimno. Chrupanie puchu pod stopami mówiło, że jest mróz, ale Tamir niczego nie czuł. Co więcej – szedł bez żadnego płaszcza czy kurtki, czym zwracał na siebie uwagę tych nielicznych, których to jako tako obchodziło. Z wyrazem totalnej obojętności na twarzy, podłączył słuchawki do telefonu, przeniósł je z szyi na uszy i zaczął słuchać losowej piosenki. Nawet nie patrzył na to, co wybrał. Ważne, że nie było zbyt ponure i nie za wrzaskliwa. Na sekundę przymknął powieki, idąc spokojnie przed siebie.
Rozejrzał się powoli po miejscu, do którego dotarł. Półprzytomny wzrok wbrew pozorom dość czujnie zbierał informacje o wszystkim. Budynki, z wyglądu mieszkalne, fontanna, stoiska z całą masą różnych rzeczy, fontanna, uliczki, mnóstwo śniegu, trochę ludzi, gdzieś mu zaleciało zapachem wampira. Nie widząc zagrożenia, podszedł do brzegu fontanny i zgarnął biały puch na ziemię. Przysiadł spokojnie, jak gdyby w ogóle nie było zimno. Wyłączył muzykę, po dłuższej chwili zsunął słuchawki znów na szyję. Zapatrzył się w losowy punkt gdzieś daleko naprzeciwko, na rynku pozostając tylko fizycznie. Myślami odpłynął daleko w przeszłość i przestając się przejmować otaczającym go światem. Wydawał się teraz być kolorowym posągiem. Nie mrugał, nie ruszał się, zapomniał chyba nawet o oddychaniu, by sprawiać wrażenie normalnego człowieka. Był martwy od paru lat, a jednak ciągle wypadało mu to z pamięci. Całe szczęście wygląd terrorysty skutecznie odstraszał gapiów.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sro Sty 01, 2014 6:22 pm

Tsuki szła przez miasto szybkim krokiem. Kilka razy o mało się nie wywaliła na oblodzonym chodniku. Płatki śniegu łagodnie wirowały w powietrzu, ale dziewczyna nie zwracała na to uwagi. Lubiła zimę. Lubiła chłodne powietrze muskające jej policzki i biel dookoła. Ale nie teraz. Teraz w kółko myślała o tym, co powiedziała jej tamta dziewczyna. "Musisz być naprawdę smaczna" , ciągle słyszała jej głos. Czy to był głupi żart? Czy może rzeczywiście jest wampirem? Nie, przecież wcale nie wygląda jak wampir. Skąd coś tak głupiego mogło przyjść Tsuki do głowy? Ale w sumie jej niania, która ją zaatakowała też wcale nie zdradzała żadnych objaw wampiryzmu. A może tamta dziewczyna tak jak ona została przez jakiegoś pogryziona? Tak, to bardzo prawdopodobne. Czyli wampirów jest więcej? Może teraz właśnie mija ich na ulicy? Zrobiło się jej od tego słabo. Poślizgnęła się i upadła na kolana zadzierając nimi o krawężnik. Dopiero po chwili podniosła się. Kolana ją okropnie piekły. Lewe było tylko lekko zadarte, prawe całe we krwi. W oczach miała łzy, jednak dzielnie powstrzymywała się od wybuchnięcia płaczem na środku ulicy. Powoli podpierając się ściany budynków i kulejąc doszła na rynek. Tylko żeby żaden wampir mnie nie dopadł! , pomyślała. Zobaczyła przy fontannie mężczyznę. Nie był z Japonii. To skąd? Podeszła bliżej. Turek? Arab? Tak, chyba coś w tym stylu. Ludzie go omijali. Ach, te stereotypy. Myślą, że jak ktoś wygląda, jak wygląda, to od razu musi być terrorystą, czy czym tam... ? A może wampiry też się go będą bać? Tsuki, popadasz w paranoję! , powiedziała sobie w myślach. Ale nigdy nie bała się wampirów. Do teraz. Nawet nie pytając mężczyznę o to, czy może się przysiąść usiadła obok niego. Spojrzała na zakrwawione kolano. Tsuki w tym momencie wyglądała naprawdę bardzo żałośnie. Włosy potargane przez wiatr, łzy w oczach, policzki różowe od mrozu, rozdarte rajstopy i obdarte kolana i w dodatku cała oblepiona śniegiem. Stwierdziła, że nic z tym kolanem nie zrobi. Nie miała jak. Spojrzała na mężczyznę obok niej. Wydawał się pogrążony we własnych myślach. Spuściła głowę i spojrzała na swoje dłonie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sro Sty 01, 2014 8:18 pm

Tamir większość dzieciństwa żył w świecie, w którym widok śniegu był sytuacją anormalną. Kiedy pierwszy raz dane mu było obserwować spadające z nieba białe gwiazdki, był zdziwiony, a jego dziecięca twarz wyrażała słodką minę nieogarniania co się dzieje. Wiedział, co to jest, jak powstaje i dlaczego wcześniej tego nie widywał, ale nadal wywoływało to u niego dziwną radość. Teraz, po latach, było mu to obojętne. Miał na podziwianie go całą wieczność, póki go nie zabiją lub nie złapią i nie uwiężą gdzieś, gdzie nie będzie widział świata. Ale nie można stwierdzić, czy obdarzał zimową porę roku jakimś szczególnym uczuciem. Kiedyś średnio za nią przepadał. Było zimno, z nieba ciągle coś spadało, śliskie chodniki, trzeba było uważać na sople zwisające z dachów i jeszcze okulary parowały przy wchodzeniu do pomieszczeń. Obecnie nie odczuwał chłodu, a może nawet i cieszył się z niego. Brak słońca zdecydowanie działał na niego lepiej. Jedynie jaskrawość śniegu mogła irytować, wywoływać zdenerwowanie i odstraszać od wychodzenia poza budynki.
Wciągnął nagle powietrze w płuca, czując znajomy zapach. Wyraźny, słodki, drażniący wszystkie zmysły. Drgnął nieznacznie, patrząc w kierunku, z którego dotarła do niego woń. Rozchylił lekko wargi, całkowicie mimowolnie. Jego oczy przez moment rozbłysły szkarłatem, jednak zdążył się opamiętać, choć z trudem. Ból głowy nasilił się, był nie do zniesienia. Jarrah przyłożył dłonie do skroni, ucisnął je delikatnie i syknął. Wyjął z kieszeni jedną z tabletek, wsunął na język. Ktokolwiek się skaleczył, wywołał u biednego naukowca wewnętrzną walkę resztek człowieczeństwa z bestią. I lepiej, żeby „zła” strona nie wygrała, bo najbliższa okolica mogłaby tego po prostu nie przeżyć. A zwłaszcza ludzka istota, która miała nieszczęście się skaleczyć, ale jeszcze nie była dostrzegalna dla czerwonych oczu. Arab wstrzymał oddech i powrócił do poprzedniej pozycji, kładąc dłonie na kolanach. Spokojnie, cholera... Tylko spokojnie. Nie każdy przechodzień musi skończyć jak twoja kolacja, pomyślał, starając się znów wrócić do przeszłości. Nie wychodziło mu to. Choć wyglądał na tak samo zamyślonego, w rzeczywistości ledwie powstrzymywał się przed szałem.
Nie spojrzał na dziewczynę, która do niego podeszła. Zapach stał się jeszcze wyraźniejszy, wręcz odurzający. Nieznacznie zmrużył oczy. Usiadła obok i to ona była źródłem jego męki. Zaklął w myślach, przełykając ślinę i resztę rozpuszczonej tabletki. Działaj, paskudo, warknął. Chodziło mu o sztuczną krew. Nigdy go to nie zaspokajało, ale musiało wystarczyć i powstrzymać pragnienie. Przynajmniej na chwilę.
Krwawisz, panienko – stwierdził cicho, delikatnie zachrypniętym głosem. Mimo chrypki, miał on przyjemną barwę, był łagodny i spokojny. Spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko. Wzrok powoli przesunął się na ranę, a uśmiech znacznie zmalał. Przez ułamek sekundy miał wrażenie utracenia przytomności. Pociemniało mu przed oczami, gdy drzemiąca w nim bestia na tą niezauważalną chwilę próbowała przejąć nad nim kontrolę. Zsunął się z fontanny, przykucnął przed nieznajomą i przyjrzał się zdartemu kolanu. Wyjął z kieszeni chusteczki i jedną z nich bardzo delikatnie przyłożył do rany. Nie chciał, żeby zabolało, a z drugiej strony wolał zatamować wyciek świeżej cieczy. Tak dla bezpieczeństwa ludzkiej istotki, która nieświadomie się do niego zbliżyła. – Lód i chodniki, prawda? – zagadnął, a jego głos nieco zadrżał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Czw Sty 02, 2014 10:23 am

Tsuki nigdy nie ufała nieznajomym i nigdy nie pozwalała aby ktoś obcy ją dotykał. Tym razem jednak było inaczej. Syknęła z bólu kiedy mężczyzna przyłożył chusteczkę do jej krwawiącego kolana. Z trudem powstrzymała łzy. Podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. To były chyba najpiękniejsze i najdziwniejsze oczy jakie w życiu widziała. Czerwone... Patrzyła w nie jak zahipnotyzowana nie mogąc oderwać od nich wzroku. Dopiero po chwili usłyszała, że mężczyzna coś do niej mówił. Uśmiechnęła się.
- Tak, powinni je posypać piaskiem - powiedziała - Dlaczego zawsze tylko mi się to przytrafia?
Słyszała jak jego głos drży. Zresztą już wcześniej zauważyła , że nie jest do końca ubrany. Uznała więc, że marznie. Piskliwy głosik w jej głowie mówił żeby uciekała stąd jak najdalej, ale Tsuki nie mogła się ruszyć.
- Nie jest panu zimno? - zapytała - Nie wolno wychodzić o tej porze na dwór bez ciepłego ubrania!
Zdjęła swój szalik i bez słowa założyła mężczyźnie. Uznała, że jemu jest bardziej potrzebny niż jej. Jeszcze się przeziębi, czy coś... Nawet nie zauważyła jak rękawy płaszcza podwijają się jej przy ściąganiu szalika i tym gestem pięknie eksponuje ślad po ugryzieniu wampira na nadgarstku. Czy Tsuki się o niego martwiła? O kogoś obcego? Taka już była.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Czw Sty 02, 2014 1:40 pm

Marnotrastwo... Tak bardzo marnotrastwo, przemknęło mu przez myśli, gdy ostrożnym ruchem próbował zebrać jak najwięcej szkarłatnej cieczy. Starał się nie dotykać rany za mocno, ale delikatne ruchy nie do końca mu wychodziły. Próby zamaskowania lekkiego pośpiechu były wyraźne. Szczególnie kiedy przetarł chusteczką zbyt mocno. Z cichym "wybacz" uniósł głowę. Zmęczone oczy nawiązały kontakt wzrokowy z nieznajomą. Przez parę sekund patrzył w błękitne tęczówki, uśmiechając się lekko. Szybko powrócił do poprzedniego zajęcia, biorąc czystą chusteczkę. Gdyby miał wodę utlenioną i plaster albo kawałek bandaża, byłoby lepiej. Jak na złość nie wziął torby. Roztargnienie...
- Każdemu może się zdarzyć. Ludzie nie są przystosowani do chodzenia po lodzie - odparł spokojnie, choć nadal drżąco i z lekką chrypką. Efekt walki z chęcią zrobienia sobie przekąski. W szale nie mówił, tylko warczał. Był jak pies z wścieklizną, ale dużo gorszy i niebezpieczniejszy.
- Mówi dziewczyna eksponująca nogi... - zaśmiał się cicho, nieświadomie pokazując nieco dłuższe niż u człowieka kły. Zerknął w bok i złapał ją za rękę. Delikatnie, ale nadal z siłą dziwną jak na kogoś jego postury. Zmrużywszy ślepia, przyjrzał się śladowi.
- Ostre kły, zagłębione w ciało na około centymetr. Rozstaw zębów niepodobny do psa, bardziej skupiony. Ludzki - wymamrotał bardziej do siebie niż do dziewczyny. Mówił takim głosem, jakby wygłaszał jakieś wyniki sekcji zwłok. Zamrugał szybko, pokręcił lekko głową i ją puścił. Mogła wiedzieć i być zagrożeniem. Byle by tylko nie trafił mu się łowca. Przyłożył obie dłonie do szalika i zaciągnął się jego zapachem, przymykając powieki. Jej woń była taka wyraźba...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Czw Sty 02, 2014 2:31 pm

Z każdą chwilą zachowanie mężczyzny wydawało się Tsuki coraz bardziej dziwne. Jakby wcale się nie przejmował tym, że boli ją kolano, tylko ścierał z niego krew. Jakby nie mógł na nią patrzeć. Sama spotkała sporo osób, które miały mdłości na widok krwi, ale on... Wydawało się jej, że patrzenie na krew go denerwuje. W dodatku jego szybkie, nerwowe ruchy... Zadrżała. Nie z zimna, ale ze strachu. Bała się go. Mimo to uśmiechnęła się do niego łagodnie.
- Ja przynajmniej mam płaszcz - odpowiedziała. W tym samym momencie zobaczyła jego kły, po czym poczuła jak łapie ją za rękę i przygląda się jej bliźnie. Czy on wie o istnieniu wampirów? Sam wygląda jak jeden z nich... I wtedy Tsuki wszystko zaczęło się układać w całość - czerwone oczy, długie kły i nerwowość na widok krwi. Był wampirem. A przynajmniej to podpowiadała jej intuicja. Co teraz zrobić? Uciekać? Krzyczeć? Spojrzała na bliznę na nadgarstku.
- Chciałam jej pomóc - powiedziała cichutko - Zrobiłam to z własnej woli.
Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się do niego łagodnie. Złapała go za rękę. Jej dłonie były ciepłe. Dotykała go bardzo delikatnie, można rzec, że z czułością, jakby bała się że zaraz zniknie.
- Jesteś jednym z nich? - zapytała nie przestając patrzeć mu w oczy. A co jeśli by nie był wampirem?Ba, nawet gdyby nie wiedział o ich istnieniu? Wtedy... Cóż, najwyżej uznałby Tsuki za wariatkę. Jak większość ludzi, więc nie ma się czym przejmować.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Czw Sty 02, 2014 7:27 pm

Im dłużej był obok źródła świeżego zapachu krwi, tym bardziej go to pobudzało i irytowało. Chciał się na nią rzucić, a jednocześnie wiedział, że jest to niedobre i po prostu nie może tego zrobić. A raczej nie powinien. Wewnętrzna walka była coraz bardziej widoczna na zewnątrz, kiedy zachowywał się... no właśnie dziwnie. Mimo sprawiania wrażenia, że zaraz przewróci się na glebę i zaśnie, w jego zmęczonym wzroku czaiło się coś dzikiego. W dodatku pośpiech był coraz większy, choć nadal starał się nie podrażnić startej skóry do tego stopnia, aby zwiększyć krwotok. Chodził po bardzo kruchym lodzie. Trochę szkarłatu za dużo, a wpadnie do wody.
Kąciki ust powędrowały w górę. Zagięła go. Fakt, może mroźny wiatr omiatał jej nogi, ale od góry odpowiednio zabezpieczyła się przed zimą. Już dawno nie musiał się przejmować przymarzaniem żywcem do ławki na przystanku, więc zdążyło mu wypaść z głowy, jak powinien ubrać się człowiek przy ujemnej temperaturze. Skoro nie czuł chłodu (póki nie rozszalała się istna Syberia), to co się miał przejmować? Prawie martwe ciało przecież nie łapało ludzkich chorób tak samo sprawnie, jak w pełni żywe. Odkąd został przemieniony, jedyną oznaką chorobową były bóle głowy, tymczasowe mdłości raz na kilkanaście dni, utraty przytomności, suchość w ustach. Nie potrafił tego połączyć z żadną ze znanych chorób, a jednocześnie nie chciał iść do lekarza nie będącego amatorem jak on. Próbował po swojemu wytłumaczyć wszystkie nieprzyjemności – ból głowy i urywanie filmu to na pewno przemęczenie, mdłości i susza to zapewne efekty walki reszty człowieczeństwa z drzemiącą bestią. Momentami wyczuwał swoją własną woń, która była niezwykle ludzka, żeby niedługo później znowu nie czuć niczego.
Gryzienie jest dziwną formą podziękowań... – stwierdził udając nieświadomość istnienia krwiopijców. Całe życie to robił, choć w dzieciństwie nie chciał wierzyć w to, że jakieś nieumarłe potworki żyją. Choć rodzina twierdziła, że zajmują się tępieniem ich, to nadal musiałby jakiegoś zobaczyć. I się doprosił...
Zerknął na rękę. Wyczuł jej ciepło, szczególnie, iż sam był raczej dość chłodny. Może nie lodowaty jak większość truposzy, ale prywatnym grzejniczkiem na pewno nigdy nie zostanie. Nie dla kogoś żywego. Przez parę sekund patrzył na bladą łapkę w milczeniu. Dopiero po czasie przeniósł wzrok na jej twarz. Wydawał się być trochę przestraszony.
Ale że... kim? – wymamrotał. Wiedziała. Inaczej nie zadałaby tego pytania. – Nie jestem terrorystą, z Al-Ka’idą się nie znam, przysięgam na imiona Allaha. Nie jestem też kosmitą, a w laboratoriach testujemy tylko na szczurach, nie należę do żadnej organizacji rządowej i pozarządowej – cholero jedna, po prostu się przyznaj. A tak, to patrzy w te błękitne ślepia i próbuje ominąć temat, khu. I żeby jeszcze to robił tak, żeby serio wyglądało, jakby nic nie wiedział... Tamir powoli zdjął szalik i opuścił wzrok. Przejechał palcami po materiale, niuchnął go jeszcze raz i założył dziewczynie.
Jestem. Nie prosiłem się o to, szedłem po prostu na uczelnię – powiedział w końcu cicho, wzrokiem pełznąc jeszcze niżej, do jej rany. – W dodatku nie jestem w pełni „nim”, przez co jestem jeszcze niebezpieczniejszy dla społeczeństwa. Nawet nie wiesz, jak ciężko mi teraz być normalnym – dodał zaraz i podniósł się, zabierając dwie naznaczone czerwienią chusteczki. Przeszedł kawałek do najbliższego kosza i wyrzucił je. „Umył” dłonie w śniegu, dla pewności, że nie będzie tam żadnej drobinki krwi i powrócił do siedzenia na brzegu fontanny. – Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym, by sytuacja sprzed prawie ośmiu lat się nigdy nie wydarzyła – szepnął, patrząc gdzieś w dal. W jego głosie zabrzmiał smutek, którego nawet nie próbował ukryć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Czw Sty 02, 2014 8:27 pm

Najpiękniejsza pora roku nastała. Śnieżny puch pokrywał ulice, tak samo jak i lód... Mróz zmuszał do nałożenia tony ubrań ale i tak nadal zimna była najlepsza, przynajmniej dla burmistrza. Mógł nałożyć na siebie długi płaszcz, postawić kołnierz i szczelnie zakryć dolną część twarzy szalkiem. Jedynie czarne równo podcięte włosy czasami przestawiał wiatr, bo nie miały żadnego nakrycia. Ale to mu nie szkodziło... Żadne gadanie Załóż czapkę, nie było konieczne, wszak wampir wcale nie musi dbać o ciepły ubiór w zimne dni - nie chorują. Samuru jedynie zadbał żeby nie był za bardzo rozpoznawalny na ulicy. Na dodatek założył ciemne okulary. Ludzie, którzy go mijali rzadko zwracali na niego uwagę. No dobra, wyróżniał się wzrostem, a jeśli znalazł się w obecności wampirów, mogły wyczuć, że nadchodzi... Szlachetny. Wysoka ranga. Groźni, potężni i nieustraszeni. Przechodził blisko jednej z par. Od razu wyczuł bestię... zatrzymał się nieopodal, rzucając na nią obojętne spojrzenie. Nietypowy jegomość, zakładał nawet że nie rodowity Japończyk. Towarzyszyła mu zmartwiona dziewczyna. Człowiek. Burmistrz uniósł odrobinę okulary, żeby móc się jej przyjrzeć. A tak właściwie to mógł się nieźle zabawić. Z powrotem ukrył gadzi wzrok pod ciemnymi szkiełkami, kierując się w stronę wybrańców. Wyciągnął dłonie z kieszeni, z czego na lewej była założona czarna, skórzana rękawiczka. Dla ciekawych, toć dłoń proteza.
- Jakiej sytuacji?
Spytał szlachetny, zdradzając się z faktem, że zdążył wyłapać nieco słów z ich rozmowy, choć nie okazywał żadnych oznak zaciekawienia. Po prostu spytał. Stanął blisko pary, patrząc na Poziomie E, który oczywiście jest w stanie bardzo szybko zgładzić, nawet bez użycia jakiejkolwiek mocy. I w sumie... ucieszą się z obecności innego wampira?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Pią Sty 03, 2014 12:39 pm

A więc był wampirem. Przyznał się jej do tego, choć na początku próbował ją okłamać. Czy jej spojrzenie było aż tak przeszywające, że nie mógł go znieść? No bez przesady, Tsuki aż tak okropna nie jest. Na razie... Patrzyła wampirowi prosto w oczy uśmiechając się przy tym ciepło. Wcale nie uważała go za bestię. Owszem, nie znała go, ale nie miała podstaw by sądzić że nią jest. Nawet jeśli pije ludzką krew, to robi to, żeby przetrwać. Nie można go za to winić. Gorzej, gdyby zabijał dla przyjemności. Wtedy byłby prawdziwą bestią. Ale nie wyglądał raczej na takiego. Zresztą, gdyby taki był Tsuki już dawno leżałaby martwa. A skoro nie zaatakował jej do tej pory, mimo że krwawiła, znaczy że może mu zaufać. Choć wiedziała, jak bardzo musiał się powstrzymywać. Chciała zaprotestować kiedy z powrotem zakładał jej szalik, ale nie mogła nic powiedzieć. Widziała, jak dotyka materiał i zaciąga się jego zapachem. Aż tak mu się podobał jej zapach? Patrzyła na niego kiedy wstał i podniósł chusteczki. Ej! Gdzie idziesz? Nie zostawiaj mnie! , pomyślała. Ale on tylko poszedł je wyrzucić. Przez cały czas uważnie obserwowała jego ruchy.
Po chwili spuściła głowę i spojrzała na bliznę na swojej ręce. Przypomniała sobie jej nianię klęczącą na podłodze w kuchni, rozbitą szklankę, rozsypane wokół dziwne tabletki, które po zetknięciu z wodą rozpuszczały się w czerwoną ciecz. Drobna dziecięca rączką Tsuki wyciągnięta w stronę kobiety, jej czerwone oczy. Złapała jej rękę bardzo mocno i wbiła w nią swoje kły. Tępy ból, a potem zrobiło jej się ciemno przed oczami.
Zadrżała kiedy usłyszała głos mężczyzny. Zrozumiała, że siedzi obok niej. W milczeniu wysłuchała wszystkiego, co mówił. Co mogła zrobić Tsuki? Pocieszyć? Nie, pewnie go tym zirytuje. Przecież nie jest wampirem i nie wie, jak to jest. Ale wyczuwała, jak musi być to ciężkie. Objęła go mocno. Nic innego nie mogła zrobić. Zapewne był zaskoczony tą nagłą czułością z jej strony, ale chciała, żeby poczuł, że go rozumie i że może na nią liczyć. Nic nikomu nie powie. Wyczuła w jego głosie smutek. Jej też było smutno. Chciało jej się płakać. Taka już była. Kiedy ktoś cierpiał, ona razem z nim. Wstała i pochyliła się nad nim. Na moment jej cieplutkie usta musnęły jego chłodne wargi, ale trwało to naprawdę bardzo krótko. Sama nie wiedziała dlaczego to zrobiła. Była tak samo zaskoczona jak i on. Uśmiechnęła się. Zaczęła zdejmować szalik.
- Jeśli chcesz, możesz się trochę napić, ale nie za dużo - wyszeptała mu wprost do ucha, więc tylko on mógł to usłyszeć. Nagle usłyszała za sobą czyjś głos. Szybko poprawiła szalik i usiadła obok wampira na brzegu fontanny. Przyjrzała się mężczyźnie stojącemu przed nią. Jej uwagę przykuły jego oczy. Takie złe... Nieludzkie. Błagam, nie mówcie mi, że to kolejny wampir! , pomyślała. Chciała powiedzieć, że to niegrzeczne podsłuchiwać czyjąś rozmowę, ale taką uwagę na pewno by wyśmiał. Z pewnością robił o wiele gorsze rzeczy. Odruchowo przysunęła się bliżej Araba i złapała go za rękę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Pią Sty 03, 2014 8:58 pm

Jego rąbnięty móżdżek stwierdził, że nie ma sensu kłamać. Nie znosił zatajać prawdy, szczególnie, że ktoś coś bardzo podejrzewał, a w ciągu najbliższych chwil mógł się o tym przekonać na własnej skórze. Jeśli spodziewała się ataku, to mogła mieć większe szanse przeżycia. Zresztą... Była kobietą. Młodą, ale zawsze. A jakoś tak się składało, że przy płci pięknej zachowywał się inaczej niż zwykle. W większości wypadków nagle zapominał jak się kłamie i był w stanie zrobić wszystko, o co się go poprosi. Kontakt wzrokowy działał jeszcze bardziej. A czy pił dla przetrwania? Raczej by nie umarł, może tylko utraciłby resztki człowieczeństwa, ale nic poza tym. Mógł też przecież posilać się jedynie zwierzętami, albo pakować w siebie dziesiątki tabletek dziennie. Wcale nie musiał rzucać się na ludzi, tylko to oni niestety byli najsmaczniejsi.
Spojrzał na dziewczynę, nie mając pojęcia jak zareagować. Po prostu siedział w bezruchu, obserwując ją. Gdyby prowadził wcześniej normalne życie, to teraz zapewne miałby jakieś dziwne myśli, choć wyszedłby na co najmniej pedofila. Uśmiechnął się lekko, choć wiedział, że teraz jej zapach będzie go męczył nie wiadomo jak długo. Mimo proszku do prania i płynu do płukania, ludzka woń była wyczuwalna po parę dni. Zwłaszcza, jeśli wampir był głodny, miał do czynienia z zapachem krwi takiej osoby, ale jej nie próbował. Można się tylko było modlić, żeby nie postanowił jej odnaleźć i zjeść. A co powie jego niezwykle zazdrosny asystent? Pewnie stwierdzi, że znowu polował na łatwy, szybki obiad, przywali mu i będzie pilnować po raz kolejny. Tamir zamarł kompletnie niedługo po objęciu. Czy... Czy ona go właśnie pocałowała? Ot tak? Nawet nie znając jego imienia? Przejechał zębami po dolnej wardze, nieco ją przygryzając. Już miał jej odpowiedzieć stanowczą odmową i wytłumaczeniem, ale usłyszał głos. Początkowo ignorował sam zapach, bo przecież każdy miał prawo przechodzić w pobliżu, lecz teraz uniósł delikatnie wzrok i natychmiast go opuścił, kiedy dotarł do twarzy. Nie pachniał zwyczajnym wampirem. Nawet nie takim czystokrwistym. To była woń wręcz arystokratyczna, władcza. Tak dobrze znana każdej bestii. Przemienieni szybko wyłapywali różnicę między szlachetnym a czystym, większość czuła odruchowy strach. Jarrah bał się patrzeć w górę, może nawet nie czuł się godnym czegoś takiego. Wbił wzrok w śnieg i nawet nie wiedział, czy powinien odpowiadać. Ostatecznie przejechał palcami po lewej stronie szyi i kłapnął zębami. Raczej powinien to zrozumieć.
Najgorsze nie było to, że naukowiec w tym momencie czuł strach o siebie i nawet o dziewczynę, która go dotknęła. Ból głowy nieznośnie się nasilił i to do tego stopnia, że pociemniało mu przed oczami i wyraźnie zachwiał się, mimo siedzenia. Przyłożył wolną rękę do czoła, palcami zsunął się do skroni i nacisnął na nią lekko. Brak efektu, więc postanowił łyknąć wszystkie tabletki, jakie miał przy sobie. Oczywiście byłoby zbyt idealnie, prawda? Nawet nie zdążył sięgnąć do kieszeni. Dłoń opadła na udo, a sam ciemnoskóry pochylił się lekko. Jego ślepia wyraźnie pojaśniały, zdawały się lekko świecić, a z gardła wydobyło się ciche, dzikie warknięcie. Zamknął oczy, próbując ze sobą walczyć, ale już nie dawał rady.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sob Sty 04, 2014 7:17 am

Naprawdę smutne. Szlachetny spoglądał na parę siedzącą blisko siebie, zakładał że się musieli kochać, skoro panienka chwyciła za rękę poziom E który już za dobrze nie wyglądał. Kwestia czasu i bestia rzuci się do ataku. Oczywiście Samuru nie jest dobroczyńcą. Patrzył niewzruszony na cierpienie przemienionego biedak, o tak, to jego pan powinien się tym zamartwiać. On mógł conajmniej obdarować go kulką z broni prosto w mózg i patrzeć, jak będzie się wił w konwulsjach, aż w końcu zamieni się w proch.
Ściągnął okulary, które wylądowały w kieszeni. Wreszcie przeniósł gadzi wzrok na dziewczynę. Ona była znacznie odważniejsza, niż chłopak. Ale co się dziwić? Zwykle poziomy E bały się spotkań ze szlachetnymi. A ten biedak, nawet nie mógł podnieść głowy i popatrzeć na obcego sobie wampira. Co prawda nie żeby mu to specjalnie przeszkadzało. W dodatku wykonany przez niego ruch, zdradził wampirowi, cóż takiego żałował. Otrzymał mroczny dar i go nie cierpi? Samuru nie wiedział, jak to jest być poziomem E, toć wampirem się już urodził.
- Wybrzydzasz nieśmiertelnością?
Odezwał się dosyć chłodno. Podszedł jeszcze bliżej, żeby znaleźć się zaledwie kilka centymetrów dalej od araba. Chwycił go za włosy, unosząc głowę, niech spojrzy na burmistrza. Choć jego połowa twarzy nadal pozostawała w ukryciu szalika.
- Masz obok siebie mięso, powinieneś skorzystać.
Dodał beznamiętnie (mięsem oczywiście była Tsuki), puszczając wampira. Wyrywał się? Wątpił. Skoro na początku obleciał go strach, to teraz nie mogło być inaczej. Ach i po co chciał sięgnąć wcześniej? Po coś do kieszeni, ale nie dał rady. Samuru zrobi to za niego. Skierował dłoń do owej kieszeni, zamierzając zabrać mu tabletki krwi, lepiej jakby je oddał szlachetnemu, toć może uczyni jakiś dobry uczynek? W każdym razie coś mu już do głowy wpadło.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sob Sty 04, 2014 9:52 am

Bała się. Okropnie się bała. Cała trzęsła się ze strachu, a w oczach miała łzy. Uciekać? Co to da? I tak ją dogonią i zabiją. Bo wiedziała, że mężczyzna który dopiero co przyszedł też jest wampirem. Skąd? Sam arab się go bał! A skoro silniejszy wampir bał się drugiego, to Tsuki wiedziała, że jej sytuacja jest krytyczna. W najlepszym przypadku trafi do szpitala. W najgorszym umrze. Spojrzała na araba trzymanego przez obcego wampira. Hej, czy to przypadkiem nie burmistrz? Zresztą, nawet gdyby, to mniejsza o to. Puściła rękę wampira. Co robić? Wzywać pomoc? Tak, to świetny pomysł. Wszystkie wampiry z miasta się zlecą. Arab wyglądał tak, jakby miał zaraz na nią się rzucić. Wyczuwała, jak bardzo jest głodny. Kąciki ust powędrowały w górę, kiedy burmistrz, czy kto to tam był, nazwał ją mięsem, choć wcale nie było jej do śmiechu. Tsuki mięsem? Sama skóra i kości, w dodatku z anemią. Spojrzała na mężczyzn. Wyglądało na to, że są zajęci sobą, więc szybko wstała. Spojrzała na nich jeszcze raz, po czym zaczęła biec. Niestety, lód na chodnikach, obcisła spódnica i bolące kolana wcale nie pomagały jej w ucieczce. Tsuki drugi raz tego samego dnia zaliczyła bardzo bliskie spotkanie z chodnikiem. Podniosła się i rozpłakała.
- Niedobrze - załkała patrząc na swoje poobdzierane do krwi kolana i ręce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sob Sty 04, 2014 8:30 pm

Jak bardzo pozory mogły mylić. Wyglądali na znających się już od dawna, jeśli nie jakąś parę, a w rzeczywistości pierwszy raz widzieli się na oczy. Ludzkie odruchy zawsze były wieloznacznie odbierane. Tamir nie próbował się wyrywać, bo po prostu nie widział w tym sensu. Nie miał pojęcia czym jest „miłość” i szczerze mówiąc nie chciał mieć, bo po prostu brakowało mu na takie głupoty czasu. Poza tym, kto by go niby zechciał? Trzeba było być porządnie kopniętym psychicznie, bo nigdy nie wiadomo, czy nie zechce kogoś przeciągnąć na wyznanie muzułmańskie, albo nie stwierdzi, iż wysadzi najbliższy sklep w imię swojego cholernego boga.
Zacisnął dłoń w pięść, słysząc jego słowa. Nie musiał tego wszystkiego znosić, nie znał uczucia towarzyszącego niekontrolowanemu atakowi szału. Zawsze czuł się dobrze i głodowanie nie wpływało na jego psychikę. Mógł w spokoju kręcić się po tłumie ludzi, wdychać zapach ich krwi i nie świrować. Większość wampirów „od urodzenia” sądziła, że nieśmiertelność jest prawdziwym darem, który kochają. Nie zdawali sobie sprawy z cierpienia, jakie dar ten przynosi byłym człowiekowatym.
Wybrzydzam bycie bestią – odpowiedział cicho. Zaraz po tym spojrzał w górę. Nie z własnej woli, szlachetny go do tego zmusił. Najwyraźniej nie uważał araba za szmatę do podłogi, która nie powinna patrzeć na twarz kogoś takiego jak on. Szarpnięte kudły zabolały dość mocno, co naukowiec oznajmił cichym syknięciem. Szkarłatne oczy patrzyły na twarz burmistrza, starając się unikać oczu. Nie miał pojęcia, jakimi mocami dysponuje. Jeśli kontakt wzrokowy mógł jakoś na niego wpłynąć, to zdecydowanie wolał tego nie ułatwiać. Szybko też opuścił dredowaty łeb, kiedy odzyskał możliwość.
Nie jest mięsem. Nie chcę jej za... – nie dokończył. Nie zwrócił nawet uwagi na odbieranie mu tabletek. Odwrócił głowę w kierunku dziewczyny, która zdążyła się oddalić. Woń krwi wypełniła jego nozdrza, zaatakowała umysł. Zawarczał dziko, pokazując kły dłuższe niż parę chwil temu. Jego ludzka część znów przegrała. Bestia podniosła się powoli i cały czas warcząc, ruszyła w stronę dziewczyny. Nie spieszył się, nie było dokąd. Skoro nie mogła biec, to nie było potrzeby się męczyć. Odsłonił zębiska zdolne rozszarpać skórę i przebić tętnice. Był coraz bliżej. Pięć metrów, cztery, trzy, dwa... Zatrzymał się i pochylił nieco, obejmując brzuch rękami. Niedługo później klęczał na lodzie, pochylając się. Uniósł głowę, żeby spojrzeć na poranioną nieznajomą. Przełknął ślinę. Jego tęczówki przestały świecić, ale najwyraźniej nie na długo. Oparł jedną dłoń o podłoże, drugą wsunął do kieszeni. Wyjął niewielki, podłużny przedmiot. Przesunął go po lodzie w kierunku dziewczyny. Znów na nią spojrzał.
Skoro... nie możesz... uciec... Broń się... – powiedział słabym, jeszcze bardziej zachrypniętym, załamującym się głosem. Ręce oparte o oblodzony chodnik drżały, ale wyglądało to raczej na wysiłek niż zimno. Skrobnął paznokciami o zamarzniętą wodę i podniósł się powoli. Ślepia znów zaczęły świecić. Przybliżył się bardziej, wolnymi krokami, szczerząc kły i warcząc.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Gość Sob Sty 04, 2014 10:38 pm

Och... Straszne. Arab ubolewał nad sensem istnienia, ludzka dziewczyna niemal już płakała ze strachu. A czy ona wie, że wampiry wyczuwają strach u słabszych? Szlachetny zerknął na śmiertelnika bardziej łakomie. Czyżby zechciał posmakować ludzkiej dziewczyny? Najwidoczniej, choć pierw musiał zająć się poziomem E. Samuru uwielbiał pastwić się nad bestiami. Szczuć je, zmuszać do rzeczy, których później mocno żałują. A sam podły wampir napawał się rozpoczą i smutkiem, z gardzącym śmiechem kpił z cierpienia. Czy teraz też tak uczyni? Przekonamy się niebawem.
- Daj spokój z sumieniem. Gnijesz w środku, kiedy nie pijesz krwi. A to Mięso, zostało stworzone do pożerania. No ale skoro wybrzydzasz...
Przerwał, cofając się z paczką tabletek. I właśnie wtedy małe ciałko dziewczyny mignęło mu tuż przed oczyma. Uciekła?
- Nasz króliczek ucieka. Kto go pierwszy dopadnie? Wilk czy tchórzliwy lis?
Syknął złowieszczo, skręcając w stronę uciekającej. I jak na tacy podana, wszak zaliczyła glebę, raniąc się przy tym.
- Co za sierota. Spójrz! Wywaliła się na prostej.
Wskazał palcem na krwawiącą młodą pannę. Aż zerknął z ciekawości na Araba, który już nie dawał rady wygrywać z głodem. Niebawem przestanie walczyć i bestia wyjdzie na zewnątrz. Samuru już nie mógł się doczekać, wtedy można najgorzej zniszczyć słabego wroga. Przyspieszył kroku, mijając zgrabnie wijący się w bólu stwora. I zanim nasza kobieca słodycz wstała, Samuru oparł stopę uzbrojoną w ciężkie obuwie, na jej plecach, zmuszając do ponownego położenia się. Krwią pachniało, drażniąc zmysły i szlachetnego.
- Hej słońce. Chcesz żebym zmienił Twój świat na lepszy?
Nachylił się ku młodej, patrząc kątem oka na Poziom E. Niech słyszy, niech przeżywa koszmar ale tym razem na kimś innym. Szlachetny odsunął się, łapiąc tym razem Tsuki pod ramiona i podniósł ją na nogi z łatwością.
- No powiedz mi, że chcesz. Będziesz taka jak Twój kolega i spłodzicie ładne dzieci.
Zarechotał, zamierzając obijąć dziewczynę, o ile mu się to udało! W każdym razie odsłonił swoją twarz, rozluźniając szalik. Żółte ślepia wpatrywały się w postać wampira. Co jak co, Arab może się przydać. Dlatego Samuru jak na szaleńca przystało, wyciągnął dłoń i gestem wskazał żeby podszedł bliżej. Burmistrz naprawdę miał w głowie dosyć ciekawy plan. Zamierzał nakarmić krwią poziom E, co przez to, postara się uzależnić go od siebie. A po co? Dla własnych chorych celów.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ryneczek - Page 3 Empty Re: Ryneczek

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach