Lasy wokół szpitala

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Czw Cze 22, 2017 11:42 pm

Przez chwilę miał ochotę nadepnąć Gakiemu na stopę, przywołując go do porządku kiedy niemal jednym tchem wygłosił jedno ze swoich dziwnych przemówień. Ile to razy wysłuchiwał czegoś podobnego. Czasami obawiał się, że przyjaciel zamieni się w fanatyka i założy własną religię, składając cotygodniowe ofiary z krwi młodych, ludzkich kobiet. I oczywiście byłby przy tym bardzo nieuważny, szybko wpakując się w ręce łowców.
Ciężko ufać komuś, kto gada jak potłuczony. Na dodatek Psycho nie wyglądał jak miły nastolatek poszukujący bezpiecznych przygód. Raczej przypominał kogoś niezrównoważonego psychicznie. Dlatego wampir coraz bardziej zaczynał brać pod uwagę to, że nieznajomy uciekł z pobliskiego psychiatryka. Powinni go tam dostarczyć?
- Zostawmy go i zajmijmy się tym, po co przyszliśmy - odparł. Zbyt dużo czasu stracili na rozmowy i brak konkretnego działania. Już dawno powinni załatwić sprawę z twórcą artefaktów albo przynajmniej być w połowie drogi do niego, a tymczasem zabawiali się z jakimś dzikim gościem.
Po twarzy Ao przemknął cień zaskoczenia, kiedy z ziemi wyskoczyły pnącza. Nie spodziewał się tego, że obłąkany będzie dysponował podobną mocą. Prędzej powiedziałby, że do kogoś takiego pasuje kontrola cieni i tworzenie z nich wymyślonych przyjaciół.
- Skoro ten tutaj - ręką wskazał na Psycho siedzącego po turecku - rozmawia z powietrzem, to możemy iść - mruknął. Gdyby przebywał w przytulnym miejscu, to z pewnością nie śpieszyłby się tak z odhaczeniem zadania. Jeśli miałby pewność, że nikt więcej nie napatoczy się po drodze pozwoliłby Gakiemu samemu zająć się misją, ale mimo wszystko lepiej mieć go na oku i pilnować, żeby nie zrobił czego bardzo głupiego. Zbyt długo znał tego wampira, więc był więcej niż pewny tego, że przez przypadek mógłby zrobić coś nieodpowiedniego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Pią Cze 23, 2017 5:24 pm

To miłe, że Keitaro zgodził się wziąć udział w wielkiej zmianie. Gaki potrzebował ludzi godnych zaufania i przede wszystkim odważnych, a nie maminsynków. Więc jeśli ktoś podkuli ogon, niech lepiej już teraz da nogi za pas.
- Cóż, na pewno cię nie ominą. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, mów mi o nich, a postaram się je rozwiać jak najszybciej.
Poklepał jeszcze wampira po ramieniu, rzucając mu krzywy uśmiech. W końcu poparzona twarz rzadko przyjmuje się do ładnych grymasów.
Był tylko ciekawy ile nowy wytrzyma, nie jeden lubi być twardy na początku. A może będzie inaczej z kolejnym?
Zatrzymany wampir, nie był wypuszczony dopóki nie odezwał się. Kuroiashita zmrużył ślepia, słuchając uważnie i trzeba przyznać, że koleś miał ostro narobione w głowie.
- Gadasz od rzeczy, ale widzę w twych oczach zrozumiany dla mnie obłęd.
Zabrał rękę, skoro nie musiał się obawiać. Poza tym wyczuwa się rodzinną krew, a Psycho taką ma. Więc czemu ma zabijać członka rodziny? Poza tym wiedział jak bardzo Ao wkurzy się, gdy zaś rozpocznie bezpodstawną bitwę.
W sumie już ją zaczął. Z łowcami.
- Nie trzeba atakować szaleńca. Potrzebujemy każdego, kto tylko zgadza się by aktualny system padł.
Zwrócił się właściwie do każdego z nich, oczywiście nie umknęło na uwadze Gakiemu, że ten z szerokim uśmiechem rozmawiał z powietrzem. A nuż coś tak widział? Pokręcił głową w milczeniu i zaś skierował się do przyjaciela.
- Krzaczek, nie możemy lekceważyć innych chętnych do zmian. Doskonale wiesz, że trzeba się trzymać planu.
Odparł dość poważnie, by po chwili wsadzić łapy w kieszenie spodni i udać się ku szpitalowi. Zanim jednak przejdzie przez jego próg, odwróci się na pięcie do zgromadzonych.
- Jeśli uważacie, że naprawdę chcecie wejść ze mną w misję Zmiany, to zapraszam. A jak nadal sądzicie, że wolicie trzymać się z dala i wciąż kulić ogon na widok łowców, Rady czy nowego burmistrza... To odejdźcie teraz.
Ostateczne słowa padły, Gaki tylko westchnie i umknie w ciemnościach opuszczonego budynku. Dla ludzi on na pewno robi wrażenie, ale nie dla wampirów. Bo co gorszego może być od nich? Chyba, tylko sama Śmierć, która przeważnie sprowadza jest przez nich samych.

zt dla tych, którzy chcą kontynuować.
Link z postem w razie czego otrzymacie na pw lub gg.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Pią Mar 23, 2018 8:32 pm

Pojawił się tutaj grubo po zmroku, mając wiele planów, jednak póki co planował rozejrzeć się za ziołami. Co prawda była noc, lecz węch i dobre oczy pozwoliło mu na poszukiwanie ziół z których stwarzał co rusz inne specyfiki. Przechadzał się między krzewami i ścieżkami. Nie krył swojej obecności, dlatego też towarzyszyły mu szmery, odgłos pękających gałęzi i częste westchnienia. Z porożem nauczył się już żyć, dlatego te nie sprawiało mu już tak wielkich problemów, którymi jeszcze do niedawna było haczenie o przeszkody. Podczas poszukiwań zwęszył zapach krwi ludzkiej, skierował się też w kierunku źródła. Był głodny, a zapach tylko bardziej wzmagał jego pragnienie. W oddali już widział nastolatka, który zachowywał się niczym naćpany, nie do końca pewny tego gdzie powinien iść. A może się zgubił? Nie wiedział, mimo to chłopak musiał odczuć iż coś się kroi, zwłaszcza gdy zaczął uciekać pospiesznie, przez co wystarczyła chwila nieuwagi by wylądował w ściółce leśne, za sprawą ostrężyn owiniętych wokół jednej z nóg. Mając dość tego patrzenia, porzucił chwilowo swoją torbę, która ułożył pod jednym z drzew po czym, skierował się do człowieka. Ten widząc kogoś nad nim, próbował się odczołgać, przez co z gardzieli stwora wydobył się warkot. Podszedł bliżej, po czym przydepnął leżącego, pochylając się po chwili nad nim. Obserwując uważnie jego ciało, znalazł źródło zapachu. Była im noga chłopka. Musiał się zaciąć czymś. To jednak przeważyło w całej sytuacji. Łapiąc człowieka za krtań, przysunie go do siebie. Próbował się osłonić, uderzyć, lecz Mazhar łapiąc go za rękę, wgryzie się w nią, wywołując tym samym wrzask u chłopaka. Wbijające się zębiska, nie miały problemu z dodarciem do kości, a szarpanie się ramienia ino pogarszało stan człowieka, który już po chwili poczuł kolejne ugryzienia, czując tym samym jak coś z głową kozła pożera go żywcem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Nadia Pią Mar 23, 2018 9:12 pm

Chociaż droga jaką musiała pokonać między swoim domem a centrum miasta była długa, to z braku lepszego pomysłu, Nadia pokonała ją pieszo. Przemieszczając się po ulicach z rękoma wciśniętymi w kieszenie nie zwracała na siebie kompletnie uwagi. Być może jej bluza była zbyt skromny odzieniem na tą porę roku ale kto by się tym przejmował. Zwłaszcza, że uczucie chłodu było jej kompletnie obce. Nie mogąc znaleźć nic ciekawego ruszyła dalej omijając najbardziej zatłoczone place przy kilku dyskotekach. Dopiero kilometr dalej natknęła się na najbardziej plugawą z istot. Marny poziom E u kresu szaleństwa, który błąkał się bez celu pomiędzy starymi, opuszczonymi budowlami. Nie mogąc sobie odmówić łatwej zdobyczy zrobiła to, po co wyszła z domu. Cała zabawa nie zajęła więcej niż kwadrans a Nadia ocierając resztki krwi z kącików ust ruszyła na dalszy spacer. Taki posiłek w żadnym wypadku nie był szczytem marzeń ale lepsze to niż nic.
Jako że godzina była zupełnie młoda a kobiecie nie widziało się wracać tak szybko do domu, postanowiła odwiedzić dobrze znane sobie miejsce. Szpital psychiatryczny, a właściwie jego ruiny były ważnym miejscem w jej życiu. To tam zaczęło się to całe pasmo nieporozumień, które doprowadziło ją niemal do depresji. Chcąc zakończyć pewien etap w swym życiu, czuła, że musi tam pójść. Chociażby żaby postać, pomyśleć i wrócić do domu. Noc była przyjemna a niebo rozgwieżdżone więc nie zastanawiając się długo wybrała drogę na skróty, która prowadziła przez las. Idąc niespiesznie między rzadko posadzonymi drzewami kompletnie nie spodziewała się zastać tu kogokolwiek. Najpierw jednak, nim cokolwiek dojrzała i usłyszała, poczuła znany sobie zapach. Naturalnie nie mogła sobie odmówić zaspokojenia ciekawości więc znacznie przyspieszyła kroków. Jakiś kilometr dalej już nie tylko czuła ale i słyszała krzyki ofiary co jeszcze bardziej skłoniło ją do dalszej drogi. Przechodząc obok jednego z drzew, wpadła na coś co mogło służyć za torbę. Bez pytania właściciela uchyliła materiał stwierdzając jednocześnie, że w środku nie ma nic nadzwyczajnego prócz jakiegoś zielska. Zarzucając niewielki pakunek na plecy podążyła do źródła hałasu.
Zaraz zleci się tu stado łowców. Czego on się tak drze.
Zakomunikowała swoją obecność wychodząc z gęściej zasadzonego lasku, który nazwać można młodnikiem. Nie do końca zdając sobie sprawę z wyglądu napastnika, zsunęła kaptur z głowy i uniosła na niego czerwone tęczówki.
Nie wierzę.
Skomentowała upuszczając na ziemię torbę, która była własnością ów dziwnego stworzenia.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Pią Mar 23, 2018 10:22 pm

Krzyk ofiary był czymś, co w uszach wampira było niezwykle satysfakcjonujące, a zarazem podniecające. Jego instynkty łowieckie były pobudzające wystarczająco mocno, by mogły prowokować i zachęcać do dalszego zadawania bólu. Tak też się działo. Ludzkie kości, same w sobie były mocne, jednak siła nacisku szczęk mężczyzny była wystarczająca by móc porcjować ciało biedaka, łamiąc jego mniejsze kości. Łapami rozrywał ubrania, a zębiskami odrywał kolejne części ciała, skóry, od razu je konsumując. Nawet gdy wgryzł się w brzuch ofiary, ta nadal krzyczała, próbowała uciec, za co Mazhar kontynuował swoją ucztę, jeszcze z większym efektem. Jednak gdy już miał dość krzyków, które i tak traciły na sile, przybliżył się do łba chłopaka, po czym rozdziawił szczęki, zakleszczając je na czaszce ofiary, siłując się chwile, by zatopić w niej zębiska. Udało mu się to gdy zębiska zgrały się, nasuwając na skronie mężczyzny. Ostatnie drgania ciała, po czym ostatnie tchnienia. Odgłos chrupnięcia. Truchło pod nim było na tyle pokiereszowane iż identyfikacja była na pierwszy odruch niemożliwa do przeprowadzenia. Rozpołowiona głowa, brak mózgu, jak i zerwana skóra z twarzy, wyprute flaki i nie tylko. Dzieło nie podobne do człowieka, ani też do wampira. Układ zębów niemal od razu wskazywał na zwierze, którym Mazhar jednak nie był. Zajęty swoim posiłkiem, nie wyczuł zbliżającego się wampira. Zapach krwi ludzkiej, skutecznie odwracał uwagę od innych zapachów. Dopiero głos, kobiecy spowodował iż wampir niższej krwi, zaprzestał znęcania się nad truchłem. Z mordy wydobywał się nadmiar śliny, wymieszany z krwią, która spływała smoliście po brodzie wampira, kończąc swoją podróż na ubraniach, bądź na ziemi. Skierował łeb w kierunku wampirzycy, zawieszając na niej swoje spojrzenie, które na obecną chwile wyrażało żądze, gniew. Oczy miał nieludzkie, osadzone głęboko w oczodołach wydawały się być końcem w tych ciemnych tunelach.. Dostrzegł upadającą torbę, która była jego, albo kobieta miała taką samą w co nie wierzył. Przechylił łeb patrząc na nią niczym klaun, a jego spojrzenie ulokowało się na torbie. Czemu ją miała? Zaczął powoli się podnosić z ziemi, a z jego gardzieli wydobył się warkot, nieludzki, prowokujący do cofnięcia się, o co tez chodziło. Ruszył się i z miejsca, zaczynając podchodzić do wampirzycy i nie zamierzał się zatrzymać. Spojrzenie które zawieszone było na jego pakunku, powinno dać wiele do myślenia, co zamierza uczynić. Zatrzyma się przy swojej torbie, którą chciał pochwycić łapą, nawet jeżeli miałby obejść wampirzyce. Nie musiał nic mówić, nie uważał też, że zrobił coś złego, choć aura kobiety, która była znacznie wyższej krwi, zmuszała go do tymczasowego opanowania, spokoju, czy też ukazania szacunku.
1
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Nadia Sob Mar 24, 2018 8:41 pm

Zastany widok był doprawdy makabryczny. Z ofiary zostało niewiele. Kupa mięsa i litry rozlanej krwi tworzyły czerwoną plamę, która swym zasięgiem pokryła ładny kawałek poszycia leśnego. Chłopak, a raczej to co z niego zostało niezbyt interesowało wampirzycę. Byłoby zupełnie inaczej gdyby nie osobnik, który dokonał mordu. Specyficzny wygląd sprawił, że ciężko było przejść obok niego obojętnie. Wzrost i postura były jak najbardziej ludzkie. Ciekawie zaczynało się dziać od szyi w górę gdzie zamiast głowy znajdował się kozi łeb! Normalnie wypadałoby przetrzeć oczy ze zdziwienia ale nie było takiej potrzeby.
Spokojnie, nie mam złych zamiarów.
Jej ton głosu był naprawdę bardzo spokojny i nie można było podejrzewać, że kłamię. Gdyby chciała urządzić polowanie na dziwnego stwora, już dawno celowałaby do niego z broni. Nie miała takich zamiarów. Nie zabiorę Twojej torby. Wyjaśniła stojąc uparcie w jednym i ty samym miejscu. Był w tym cel. Chciała dotknąć i przekonać się, że to co widzi naprawdę istnieje.
Stwór zbliżał się powoli ale uparcie nie bojąc się nieproszonej jasnowłosej. Chcę Cię dotknąć. Zakomunikowała wysuwając obie dłonie z kieszeni ciemnowiśniowej bluzy. Jeżeli zwierzę, czy to czym był, zbliży się wystarczająco, będzie chciała delikatnie dotknąć wypłaszczenia czaszki pomiędzy oczami. Dzięki temu przekona się, że ma do czynienia z kimś autentycznym, nie przebierańcem.
Umiesz mówić?
Pojedyncze sapnięcia nie były zachęcające do bliższego kontaktu ale Nadia miała dar do przekonywania. Z każdym metrem odległość dzieląca ją od osobnika była mniejsza a co za tym idzie coraz lepiej dostrzegała szczegóły jego anatomii. Twarz, pysk... ? bez wątpienia był wytworem gmerania w DNA. Trudno było jej uwierzyć w możliwości magii więc z góry założyła własną wersję. Spokojnie. Powtórzyła jeszcze raz gdy był dosłownie na wyciągnięcie ręki. Właśnie teraz miała zamiar dotknąć a może nawet pogłaskać grzbiet kości między oczami.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Sob Mar 24, 2018 10:19 pm

Nie lubił obcych, zwłaszcza gdy przyszło mu ich spotykać w takich sytuacjach. Zazwyczaj wynikały z tego problemy, których można było na spokojnie uniknąć. Teraz już było za późno. Pojawiła się kobieta, nie kryjąc swojej obecności, a Mazhar bez wątpienia został spłoszony a zarazem wybity ze swojego rytuału, jakim był posiłek. Była zaskoczona jego wyglądem, a on był zaskoczony jej najściem. Jej spokojny ton głosu, był przyjemny dla uszu, jednak był zdziwiony tym co słyszy. Próbowała go uspokoić, a on przecież był spokojnym, czy ona traktowała go jak dzikiego psa, który sam w sobie był nieobliczalny, więc od wejście się go uspokajało? Z dzikim psem jednak łączyło go coś, tym czymś była nieobliczalność. Nie mając skóry na łbie, twarzy, był pozbawiony mimiki, która pozwalała czasem czytać z innych, niczym z otwartej księgi. Widok kości nie poskramiał, ale i skutecznie uniemożliwiał odgadnięcie emocji które towarzyszyły Mazhar'owi. Miał to swoje plusy i minusy. Wracając jednak do samego głosu wampirzycy. Faktycznie działał łagodząco na wampira, który mógł zostać rozdrażniony chociażby poprzez pochwycenie jego własności, do której zresztą się skierował. Słysząc zapewnienie kobiety przed nim, zareagował tak samo, jak na wcześniejsze słowa, wcale. Nie odsunęła się, to jednak nie zatrzymało go. Podszedł, po czym mogła obserwować, jak ten pochyla się, zgarniając torbę, podnosząc ją z ziemi. Zadała mu pytanie, a on zerknął na nią, prostując się, przez co musiał patrzyć na nią z góry. Pozwolił się oglądać, samemu oglądając lico wampirzycy z bliska, nie bojąc się zderzyć z nią spojrzeniem. Nie atakował jej jednak żadną umiejętnością. Nie widział w tym celu, nawet gdyby posiadał taką możliwość. Wyglądała zwyczajnie, jak człowiek, którym nie była. Jej piękno przyciągało spojrzenie, jednak to nie było miejsce, ani sytuacje aby mogła się poczuć adorowana. Zresztą bycie adorowanym przez mężczyznę z łbem kozła, mogło by jej urągać. Nie bał się jej, co mogła niemal namacalnie odczuwać, był jednak podatniejszy na sugestie wampirów silniejszych od siebie. Nie była to jednak żadna słabość, a szacunek, którym obdarzał głównie szlachetnych, w granicach rozsądku. Z chwili zamarcia wyrwała go dłoń wampirzycy, która pojawiła się niebezpiecznie przed łbem Mazhar'a. Reakcja była natychmiastowa. W chwili gdy dłoń kobiety miała zatknąć się ze grzbietem nosa mężczyzny, ta bez mrugnięcia okiem została złapana za nadgarstek, nie mocno, ale wystarczająco by zatrzymać ramie kobiety.
- Nie dotykaj.
Głos tak dziwny, wręcz nieludzki, a zarazem stanowczy. Teraz nie było problemem zamontować w maskach aparaturę do zmieniania głosu. Jak jednak wytłumaczyć otwierające się szczęki w chwili gdy wzniósł się głos? Synchronizacja głosu z ruchami, była precyzyjna, dokładna, niczym 1:1, a tego nie dało się podrobić, ani tez wyćwiczyć. Nic nie wskazywało też, by kobieta postrzegała aby łeb Mazhar'a był maską. Dłoń nieznajomej puści nie długo po tym, jak się odezwie, po czym odstąpi od kobiety na krok, stając tez do niej bokiem. Wolną dłonią ujmie skrawek koszuli, po czym przetrze swoją twarz, ścierając z niej nadmiar krwi. Zastanawiał się też co tutaj robiła ów niewiasta.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Nadia Pon Mar 26, 2018 8:47 am

Zgodnie z jej przewidywaniami osobnik nie zatrzymał się I nie zawahał przed podejściem i zabraniem swojej własności. Gdyby wcześniej do niej nie zajrzała, teraz byłaby niezwykle zaciekawiona co tak ważnego może się w niej znajdować. Z tego co zdążyła zauważyć już wcześniej, materiał wypełniały rośliny. Zwracając uwagę na ich jeszcze żywy wygląd, doszła do wniosku, że musiały zostać zerwane niedawno. Na pewno tej nocy. Czyżby osoba, której szczątki leżały kilka metrów dalej, przeszkodziła w ich zbieraniu? A może to tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Z punktu widzenia stwora, obiad podany na talerzu. Bezbronny człek w środku dużego, ciemnego lasu. Czy można wyobrazić sobie lepszy scenariusz? Jutro, gdy tylko ktoś będzie tędy spacerował, odnajdzie resztki ludzkiej istoty a gazety będą prześcigać się w bardziej zadziwiających nagłówkach. Chociaż najprawdopodobniej biorąc pod uwagę pozostawione na ciele ślady zębów, przypiszą to morderstwo jakiemuś zwierzęciu.
I tak jak miała w zamiarze wyciągnęła przed siebie dłoń chcąc dotknąć czaszki. Niestety nie było jej to dane gdyż została pochwycona i powstrzymana w dość skuteczny sposób. Cóż, przecież nie miała zamiaru się szarpać. Jedynie poruszyła palcami sprawdzając czy uścisk nie jest zbyt intensywny. Nie był, a odpowiedź na jej pytanie wyraziła się w prostym komunikacie.
Nadia rzadko rezygnowała z raz podjętego celu dlatego jak najbardziej miała okazję skorzystać z zaistniałej sytuacji. Przez krótki kontakt fizyczny miała zamiar dopuścić do głosu jeden ze swoich darów do przekonywania. Tak też to można ująć żeby ładnie brzmiało.
Jeśli Mazhar nie był wstanie obronić się przed jedną z jej mocy to rozwój wydarzeń powinien wyglądać mniej więcej następująco…
Klęknij proszę I sie nie ruszaj. Po spełnieniu “prośby” stwór powinien zgiąć nogi w kolanach I upaść na nie przed kobietą, która już nie tylko dotknie grzbietu jego czaszki ale bez pośpiechu zbada również uszy oraz okazałe rogi. Przy tym nie ma najmniejszego zamiaru krzywdzić osobnika. Jak tylko spełni swoją zachciankę, przestanie manipulować jego wolą.
Istniała też opcja numer dwa, w której nici z jej planu. Wtedy ograniczy się jedynie do rozmowy.
To chyba dla Ciebie bardzo cenne.
Wymownie spojrzy na torbę wypełnioną roślinkami.

Zadam pytanie MG co do tej sytuacji i dam Ci jego odpowiedź na pw
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Sro Mar 28, 2018 1:20 pm

Przejęcie torby wydało się być łatwiejsze niż przypuszczał. Nie był zawiedziony z takiego przebiegu akcji. Nie chciał przy stwarzać sobie więcej problemów, niż to konieczne. Mimo swojego nietypowego wyglądu był pokojowym stworzeniem, unikającym sporów i wszelkiego rodzaju zgrzytów. Dzięki czemu mógł być postrzegany jako potulny, lecz taki nie był. Czy jego torba była ważna? Owszem, choć zioła które były w niej nie miały wysokiej wartości, to jednak nie po to  przeznaczył czas na ich zbieranie, by teraz traktować je jak nic niewarte trawsko. Człowiek który był już historią, pojawił się w złym miejscu i o złej porze, co przeważyło o jego przetrwaniu. Nie martwił go fakt znalezienia szczątek mężczyzny. Być może nikt go nie znajdzie, a tutejsze zwierzęta dokończą sprawę za Mazha'rta, czyniąc iż po jego ataku nie zostanie żaden ślad. Nie wiedział co pokaże jutro i niezależnie od tego, nie obawiał się. Ludzie nie byli mu straszni, większość omijała go szerokim łukiem. Ludzki umysł był prosty do zrozumienia, mogli się nie bać, jednak to co dziwne, zawsze było uważane za coś gorsze, od czego lepiej trzymać się z dala, bądź wyśmiać. Co innego było z wampirami. One znacznie lepiej odczytywały mowę ciała, nawet aury, które towarzyszyły innym.
Złapał za nadgarstek kobiety, wyrażając swoją opinie co do jej chęci. Nie trzymał jej mocno, mogła się wyrwać bez problemu. Puścił jej dłoń chwile później, jednocześnie słysząc od prośbę kobiety. Nie rozumiał dlaczego nalegała, skoro wyraźnie ją prosił by nie dotykała go. Nie miał kiedy o tym pomyśleć, zwłaszcza gdy odczuł, jak jedna z jego nóg się osuwa, zmuszając go do klęknięcia. Kolano wylądowała w ściółce leśnej, a on zgodnie z prośbą wampirzycy nie ruszał się. Mogła zacząć go dotykać, jednocześnie mogła dostrzec jak oczy Mazhar'a obserwują bacznie działania jej dłoni, do czasu gdy nie znikły z jego pola widzenia. Mogła badać jego łeb uświadamiając sobie iż autor tego dzieła, dopracował każdy szczegół. Poroże które było wyjątkowo czułe w chwili gdy zostało dotykane, przyprawiło wampira o odruch niekontrolowany, a mianowicie poruszył głową niespokojnie. Później jednak nadal tkwił w bezruchu. Uszy przylegały do łba wampira, jednocześnie gdzieś umykając w jego włosach. Miejmy nadzieje że palców do ucha mu nie wsunie, przez przypadek. W chwili jednak gdy ponownie mógł mieć władze nad swoim ciałem, wstanie. Odruchowo pokręci łbem, czując dziwne rozdrażnienie na nim. Ten gest w porównaniu od wcześniejszego wyróżniał się przede wszystkim wigorem, jak i tym iż znacznie więcej mięśni pracowało przy wykonaniu go.
- Nie rób tego więcej.
Skomentował jedynie działanie wampirzycy, która i tak mogła robić co chciała. Zaskoczona jednak tez nie powinna być, w końcu sama by nie chciała spełniać próśb innych w taki sposób. Zerknął na swoją torbę, gdy kobieta nawiązała do niej.
- Cenne, w granicach rozsądku.
Wraz z odpowiedzią na pytanie, pakunek wyląduje na ramieniu Mazhar'a, by następnie ten mógł skupić się na przetarciu swojej "twarzy", co nie udało mu się uczynić wcześniej.
- Kim jesteś Pani?
Nie liczył na odpowiedz, mimo to byłby pewnie zadowolony gdyby ją otrzymał. Nie codziennie spotyka się się w lesie wampira tak wysokiej krwi. Podczas jego każdej wypowiedzi, głos nie ulegał zmianie, nadal był gardłowy, basowy, jak i drżący.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Nadia Pią Mar 30, 2018 8:58 pm

Nie robiąc sobie zbytnich nadziei była miło zaskoczona, że jej “urok”, powiedzmy osobisty, zadziałał na osobnika. Z odpowiednią dozą delikatność zaczęła rozwiązywać zagadkę tajemniczego wyglądu. Gdy kolana stwora zgięły się, w końcu mogła dobrze mu się przyjrzeć. Stojąc wyprostowanym był o wiele wyższy. Teraz robiąc pół kroku do przodu ulokowała obie dłonie po przeciwnych stronach żuchwy zdając sobie niemal natychmiast sprawę z tego, że nie ma do czynienia z żadnym przebierańcem. Mocne kości stanowiły solidną konstrukcję zakończoną ostrymi rogami. Nie można ich porównać do zakończenia chociażby noża ale pewnie przy dobrym zamachu weszłyby w brzuch bez najmniejszego oporu. Coś co Nadia pierwotnie pomyliła z futrem, okazało się włosami. Miękkie w dotyku kosmyki skrywały parę szpiczastych uszu. No i coś co stanowiło największą zagadkę – zęby. Tam nie miała najmniejszego zamiaru pchać chociażby palca bo mogło się to źle skończyć. Cała znajdująca się przed nią postać była jednym, wielkim paradoksem. Męskie ciało z głową kozła i uzębieniem, którego nie powstydziłby się żaden drapieżnik.
Gdy jej ciekawość w kwestii prawdziwości lica została zaspokojona, pozwoliła stworzeniu wstać. Właściwie nie bardzo wiedziała w jakich kategoriach osadzać tą postać. Czy bardziej był to człowiek czy może zwierze?  
Wybacz. To przez ciekawość.
Kolejne słowa i dowody na to, że postać jest nie tylko rozumna ale także potrafi się komunikować. W takim razie należy go traktować jak osobę, człowieka, wampira?
Pewnie dla kogoś kto umie zrobić z tego użytek.
Gdyby zagłębiła się bardziej w tematykę zielarstwa to wiedziałaby doskonale, że to co kryje materiał torby to nie tylko zwykła trawa a bardzo przydatne roślinki, z których można wyczuwać prawdziwe cudeńka. Tego nie kupisz w żadnej aptece.
Mieszkańcem tego wielkiego miasta za lasem. Wydawałoby się, że odpowiedź jest oczywista ale co więcej mogła rzec? W końcu od dłuższego czasu nigdzie się nie udzielała. Zaszyła się w swoim domku czyniąc z niego swego rodzaju azyl. Nadia W końcu wyciągnęła przed siebie dłoń żeby podać ją mężczyźnie. Nie miała powodu do ukrywania imienia.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Sob Mar 31, 2018 1:36 pm

Nie walczył z urokiem rzuconym na niego, przez co też wampirzyca mogła zaspokoić swoją ciekawość. Będąc świadomy kobiecej mocy, nie próbował z nią walczyć i powodów do tego miał kilka. Jednym z nich była chociażby niedobór informacji. Nie chciał zdradzać swoich umiejętności, które zostawały ukryte za jego peleryną tajemniczości, która okrywała i samego Mazhar'a. W umyśle Nadii nadal był jedną wielką zagadką i tak chciał by pozostało. Dotyk kobiety był przyjemnym, spokojnym, co znacznie pozwalało zachować wampirowi spokój ducha. Nie znał w pełni intencji nieznajomej, co prawda zaspokajała swoją ciekawość, lecz kto wie co jeszcze mogło jej przyjść do głowy. Jego łeb jak mało kiedy został wyjątkowo obmacany. Zęby były jedynym elementem, który został pominięty. Sam ich widok dawał wystarczające informacje. Wystarczyło spojrzeć na zwłoki leżące nieopodal. Gdy odzyskał władanie nad ciałem, wstał, wyrażając swój komentarz wobec działania kobity.
- Lekarstwem na nudę jest ciekawość, a na nią nie ma lekarstwa.
Choć wampirzyca mogła by się poczuć urażona, to jednak Mazhar miał na tyle ikry iż potrafił subtelnie wyrazić swoje niezadowolenie, czego mógł mu pozazdrościć niejeden osobnik. Mimo wszystko skinął głową na jej słowa. Różnica krwi była znaczna, dlatego też Nadia pewnie dość szybko się zorientuje iż trafiła na mężczyznę, który wyczuwa respekt wobec silniejszych. Zapewne niejeden dzieciak, bądź przysłowiowy Seba, niemal od razu skoczył do niej o wiele agresywniej.
- Zaiste.
Jednym słowem potwierdził słowa wampirzycy odnośnie ziół. Tak mało informacji, a jednak samo posiadanie ziół już mogło być małą podpowiedzą odnośnie osobowości wampira. Co prawda mógł je zbierać na zlecenie, jednak czy wyglądał na takiego? Nie rozwijał jednak tematu zielarstwa. Kobieta nie wydawała się być odpowiednią do tego, no i nie znał jej, a to znacznie decydowało o decyzji Mazhar'a. Przetarł swoją twarz ze zbędnej krwi, która po części zdążyła już zaschnąć na kościach policzkowych.
- Mazhar.
Zdradził swoje imię, ujmując kobiecą dłoń, po czym ją przekręcił, tak by mógł ujrzeć jej wierzch. Gdyby mógł być może by ją ucałował, lecz teraz nie miał takiej możliwości, dlatego przysuwając ją do swojego łba, po czym wysuwając swój język, który zresztą tez nie był ludzki. Pochyliwszy się polizał jej skórę, puszczając po chwili jej drobną dłoń. Ulizał ale nie oślinił zbyt mocno. Nieco urągało mu iż przemawiało przez niego zwierzęce zachowanie, jednak w jego przypadku nie potrafił inaczej. 
- Nie boisz się Nadio spacerować tak po lasach o tej porze? Samej na dodatek?
Zapytał głosem, który przez cały okres rozmowy nie zmieniał tonacji, chrypkowaty i gruby. Było późno w dodatku las nie był miejscem dla szlachetnym, tak było z perspektywy mężczyzny. Oznaczało to też jak bywał zacofany jeżeli chodzi o życie w mieście.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Nadia Nie Kwi 01, 2018 8:23 pm

Któż by przypuszczał, że tak daleko od centrum miasta, w tak odizolowanym miejscu przyjdzie jej spotkać tak niezwykłą istotę. Każdy na jej miejscu miały nieodpartą chęć wybadania prawdy i Maz nie powinien mieć do niej o to żadnej pensji ani być urażony. Z drugiej jednak strony jeśli każda napotkana, nowa osoba, ma reagować w podobny sposób to po krótkim czasie cały proceder może mocno nadszarpnąć nerwy. Życie z takim wyglądem musiało być niezwykle uciążliwe chociażby ze względu na rezygnację z przebywania w mocno zaludnionych miejscach.
Z ciekawością spotykasz się pewnie na co dzień. Nie jest Ci obca. Wyróżniasz się.
Zdanie nie było w żadnym stopniu odkrywcze ale kto wie? Może stwór celowo unika skupisk ludzkich dzięki czemu sytuacje takie jak ta dziś należą do rzadkości? W gruncie rzeczy jak widać na załączonym obrazku, umiał sobie radzić z ludźmi więc pojedyncze sztuki nie stanowiły żadnego zagrożenia. Ktokolwiek to był, a została z niego mokra plama, najpóźniej jutro po południu, będzie poszukiwany. Istnieją policyjne przepisy i procedury, które ściśle określają czas, po którym można uznać osobę za zaginioną ale Nadia nigdy nie poświęciła temu dużo uwagi więc nie bardzo rozumiała ten system. No chyba, że ten tutaj to bezdomny albo ktoś bez pracy i rodziny, chociaż prawdopodobieństwo jest małe.
Sprzedajesz swoje wyroby?
Kontynuowała wyraźnie zainteresowana. Zawsze lepiej mieć takie znajomości zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach mało kto bawi się w takie rzeczy. Jeśli Maz byłby zainteresowany świadczeniem podobnych usług to przy odrobinie chęci można byłoby się dogadać.
Miło mi.
Rzuciła robiąc przy okazji kilka kroków przed siebie przez co znalazła się nieopodal zwłok, a właściwie tego co z nich zostało. Pochyliwszy się delikatnie spojrzała na czerwoną kupę mięsa a następnie na sprawcę całego zamieszania.
Niewielu mi zagraża a jeśli już to szanse na spotkanie w tak odludnym miejscu są zerowe.
Odparła pomijając możliwość grup zorganizowanych ale szczerze? Jakie szajki biegają o tej porze po lasach z zamiarem pochwycenia jakiegoś, wysoko urodzonego wampira.  Nie nastawiała się dlatego na szczególną ostrożność.
Masz ochotę na spacer?
Zaproponowała całkowicie beztrosko zerkając w stronę wyjeżdżonej przez auta ścieżki. Co prawda nie miała pojęcia gdzie ona prowadzi ale nie przeszkadzało jej to. Opowiesz mi coś o sobie? Jesteś dość… niezwykły. I jeśli tylko Maz wyrazi aprobatę dla jej pomysłu to wolnym krokiem ruszą przed siebie.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Wto Kwi 03, 2018 12:53 pm

Nie było to dziwne iż go spotkała własnie tu. Unikał miejsc takich jak miasta. Co prawda pojawiał się w nich, ale był to raczej przymus niżeli chęć. W lesie, zwłaszcza przy swojej chatce czuł się znacznie lepiej, niczym ryba w wodzie. Szanse na przetrwanie miał tutaj znacznie większe. Spotkawszy kogoś na swojej drodze potrafił zrozumieć czyjąś ciekawość, zaintrygowanie lecz wszystko miało granice. Wyglądał inaczej lecz to nie był powód do traktowania go jako atrakcji, którą można obejrzeć, dotknąć.
- Niektórych tak zżera ciekawość, że nic po nich nie zostaje.
Biedak który leżał nieopodal, mógł być doskonałym tego przykładem. Co prawda pojawił się tu przez przypadek, lecz gdyby zaczął się interesować zbyt mocno Mazhar'em, skończyłby tak samo. Miał swoją godność, która naruszona może wywołać u wampira agresje. W przypadku Nadii nie pojawiła się chęć ataku jej osoby, ale zniesmaczenie i owszem.
- Spójrz na mnie i spróbuj sama odpowiedzieć na to pytanie.
Czy sprzedawał swoje wyroby? Może gdyby miał możliwość tego, lecz nie oszukujmy się. Mało kto chce współpracować z takimi dziwakami, jakim był Mazhar, a jeżeli już, to ustawiali warunki, które odpowiadały tylko jednej stronie, gdzie oni sami stali. Ich myślenie było zazwyczaj podobne, bo uważali się za lepszych, tylko dlatego że wyglądali jak ludzie.
- Nie są zerowe Nadio. Licho nigdy nie śpi.
Nie kwestionował jej umiejętności obrony, lecz co do drugiej części zdania, miał inną opinie. Skoro szanse były zerowe, to nawet nie powinna go spotkać, w dodatku nie był sam, bo i człowiek tu był, jako historia już, ale jeszcze do niedawna był, a jeżeli był tu szary człowiek, to równie dobrze mogą być tu wampiry różnej klasy krwi. Żył na takich terenach zbyt długo. Na propozycje spaceru, podążając wzrokiem w kierunku, gdzie patrzyła i kobieta. Skinąwszy głową zechce powoli ruszyć wraz z wampirzycą. Chciała coś o nim wiedzieć? Gdyby mógł pewnie na jego twarzy pojawiłby się nikły uśmiech. Uczucie atencji od tak wysoko ułożonego wampira było czymś przyjemnym.
- Gdybym przybył tu z zamiarem szukania Ciebie, to wytropiłbym Cię nawet jeżeli była byś na końcu lasu.
Sprawą oczywistą było iż musiał by na samym początku zwęszyć jej zapach, bo bez niego nie mógłby szukać, a resztę przekazały by mu znaki pozostawione po wampirzycy. Ciekawostka może nie z najwyższej pułki, lecz dobrze wykorzystana staje się umiejętnością wiodącą. Co prawda wampiry same w sobie były dobrymi tropicielami, jednak nie każdy z nich jest wstanie ścigać, czy szukać kogoś po zapachu.
Zdziczałeś Mazhar.
Nie wiedział co ma opowiedzieć o sobie i choć się nie stresował, to jednak taka rozmowa była mu obcą.
- Nadio nie jestem najlepszy w rozmowach, więc może Ty mów, a ja posłucham.
Dorzucił po chwili marszu, rozglądając się po lesie, by nie stracić czasem orientacji, co w jego przypadku było niezwykle trudne.
To wychodzi Ci najlepiej, słuchanie. Niczym nie różnisz się od psa.
Nie wiedział jak reagować na swoje pesymistyczne myśli, które nie przedstawiały całej sytuacji w najlepszym świetle. Niestety świadomość o swoim wyglądzie zmuszała go by odsuwał od siebie wszelkie kontakty. Dla uspokojenia swoich myśli, pokręcił kilka razy głową, jakby to miało uspokoić jego wewnętrzne "ja". Wyglądać też tu musiało dość niezwyczajnie, lecz pomagało na chwile.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Nadia Sro Kwi 04, 2018 2:54 pm

Długo już chodzisz po tym świecie?
Pytanie nie było przypadkowe gdyż to ile lat miał Maz, wiązało się niewątpliwie z tym ilu nieszczęśników było zbytnio zainteresowanych jego aparycją. Cały czas pozostawało zagadką to, w jaki sposób doszło do stworzenia połączenia kozła i człowieka. I o to miała zamiar zahaczyć nasza dociekliwa blondynka ale może jeszcze nie teraz. Zbyt wiele pytań, dotyczących zwłaszcza wyglądu, mogłoby urazić stwora, a tego nie chciała.
Rozumiem, że tolerancja dla ciekawości skończyła się już dawno temu.
Nawet nie musiała odwracać za siebie głowy żeby sprawdzić czy mężczyzna podąża za nią. Kilka złamanych gałązek świadczyło o tym, że zdecydował się na spacer. W takim układzie Nadia poczekała aby mogli ruszyć przed siebie równym krokiem.
Brzmi trochę jak groźba.
Uśmiechnęła się delikatnie zerkając kątem oka na lico stworzenia. Cóż, próżno było szukać u niego oznak jakichkolwiek emocji. Złość, radość, niepokój czy zawstydzenie… Zwierzęce oblicze nie zdradzało niczego co czuje właściciel. Z tego względu jedynie po mowie ciała można było domyśleć się co aktualnie przeżywa. Trudny orzech do zgryzienia. Szczególnie jeśli ktoś przyzwyczajony jest do śledzenia mimiki rozmówcy.
Czyli masz dar do wykopywania ludzi niemal spod ziemi. To interesujące, hm… Zamilkła na chwilę zastanawiając się nad czymś intensywnie. Coś zaczęło jej chodzić po głowie. Jakiś jeden, mały pomysł dotyczący spraw z przeszłości. Może warto zaryzykować. W końcu i tak nie ma nic do stracenia.
Równie dobrze idzie Ci zbieranie informacji na czyjś temat? Szukanie interesującej jej osoby na chwilę obecną było niepotrzebne. Bardziej niż jej, potrzebowała informacji. Powiedzmy, wywiadu na temat życia, działalności, rodziny oraz ciekawostek jeśli takie istnieją.
Wracając do Twoich ziół. Opowiedz mi coś o swoich wyrobach a ja chętnie zainwestuje w nie trochę gotówki. Lubię naturalne produkty, zwłaszcza takie o nietypowym działaniu.
Chyba ilość zadanych pytań i poruszone tematy skutecznie zachęcą Maza do otworzenia buźki. Nadia była również dobrym słuchaczem ale w tym wypadku musiała ciągnąć mężczyznę za język na co wyraźnie przystał. W końcu nocne spacery pod rozgwieżdżonym niebem są dla zakochanych a Ci tutaj… wiadomo.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Nie Kwi 08, 2018 4:51 pm

Kobieta z każdą kolejną chwilą stawała się coraz bardziej bezpośrednia. Miało to swoje wady i zalety. Zaczęła pytać, coraz bardziej zaciekawiona jego osobą i poniekąd był z tego zadowolony. Nie przepadał za teatrzykami, dziwnymi podchodami do niego. Wolał temat rzucany prosto z mostu i ile nie zamienia się to w serie pytań. Zapytany o wiek potrzebował chwili.
- Jestem z dziewięćdziesiątego czwartego.
Jesteś za stary na ten wiek...
Miał wiele wątpliwości co do swojego wieku, nie pamiętał dokładnej daty. To było najgorsze. Po kilkunastu latach spędzonych w niewoli, praniu mózgu Mazhar pogubił wiele faktów o sobie, o swoim życiu. Jednym z nim był wiek i choć wydawało się być to absurdalne, to jednak aby podać realny wiek, musiałby szukać informacji. Na obecną chwile, wolał podać rok który byłby przypisywany do jego ciała.
- Jestem wstanie ją zrozumieć do czasu gdy nie przynosi mi bólu. Nie jestem potworem, wielu jednak mnie za niego bierze.
Oczywiście, że jesteś, za każdym razem gdy o mnie zapominasz.
Mowa tu była zarówno o psychicznym, jak i o fizycznym. Dzierżąc taki łeb był narażony na wiele obelg, ale i ciekawych rąk, co nie są tak delikatne jak dłonie wampirzycy. Człowiek obok był martwy, a on mówił że nie jest potworem tym samym przecząc swoim słowom. Nie do końca. Bywał brutalny, lecz jego pobratymcy bywali gorsi i doskonale zdawał sobie z tego sprawy. Przechadzając kolejny metr lasu, wampir skupiał się na kobiecie, lecz jego umysł głównie uszy, wyłapywały odgłosy z okolic. Dostrzegając zainteresowanie w głosie towarzyszki, poczekał spokojnie, aż ta scali swoją wypowiedź. Gdy to nastało, skinął jednoznacznie głową. Nie wiedział o jakie dokładnie informacje chodziło, jednak był wstanie z obserwacji wyciągnąć na prawdę wiele.
- Skąd to pytanie Nadio.
Dopytał, chcąc się dowiedzieć co czyha w jej umyśle. Brzmiało to jakby zaraz miała mu rzucić jakąś propozycje. Być może się nie mylił, był tylko jednostką na tej ziemi. Chwila moment i zmiana tematu. Ponownie pojawiły się zioła.
- Zioła lecznicze. Wspomagające, nawet nas, wampirów. To zaskakujące jak daleko odeszliśmy od natury, uważając że w większości przypadków naszą siłą jest krew. Jak bardzo błędna jest ta odpowiedz. Wystarczy zatruć krew i zaczyna się panika. Kimże jest natura, jak nie ogromnym stosem tajemnic. Moje umiejętności zielarskie mają szeroki zasięg, od tych na katar, aż po same surowice. Mam i swoje perełki w tym wszystkim. Coś co pozwala przyspieszyć regeneracje, czy też co pozwala skutecznie uśpić, bądź sparaliżować. Szukasz jednak czegoś konkretnego?
Nie zdradzał jej wszystkiego, mimo doskonałej świadomości co do jej jednej z mocy. Kobieta była nadal nieznajomą i nawet jeżeli była miła, to Mazhar wiedział, kiedy powinien zamknąć usta. Nadia wydawała się być osobą inteligentną, dlatego też na pewno wiedziała że odpowiednia kombinacja ziołowa potrafi być assasinem, nie do zauważenia, ani że do wyczucia, a niebezpieczna. Mazhar o tym wiedział doskonale.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Nadia Sro Kwi 11, 2018 8:34 pm

Wiek nie był co prawda istotny ale uzyskana odpowiedź tyko w części była satysfakcjonująca. Kobieta zmarszczyła delikatnie nos mierząc wzrokiem Maza od góry do dołu. Podana przez niego data była bardzo, ale to bardzo niedokładna bowiem brakowało cyfry z przodu. Wbrew pozorom jeden, mały znaczek, a zmieniał cały sens wypowiedzi. Nie. Tak tego nie mogła zostawić. Musiała uściślić jego rok narodzin.
Dwa tysiące dziewięćdziesiąty czwarty?
Pokonując kolejne metry w niespiesznym I odpowiednim dla siebie tempie, zaczęła sobie przypominać jak miło czasem pospacerować w ciemnościach. Nie dość, że wokół nie było nawet grama nachalnego światła to jeszcze panowała cisza przerywana raz na jakiś czas odgłosami zwierząt.
Ludzie potrafią być okrutni ale nie tylko oni. Osobiście uważam, że większym zagrożeniem jesteśmy sami dla siebie.
Żartobliwie brzmiałoby stwierdzenie „wampir wampirowi wilkiem” ale taka była prawda. Już od dawna bracia przestali trzymać się razem porzucając zasadę Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. O to nie można było żywić pretensji do kogokolwiek bowiem z biegiem lat wszystko ulega zmienia. Widocznie tak miało już być, a to tylko ułatwia zadanie łowcą. W sumie z czasem wytępimy się sami.
Jest ktoś, kto mnie szczególnie interesuje.
Odpowiedziała ostrożnie nie chcąc zdradzać do końca swoich zamiarów. Dopóki Mazhar nie zdeklaruje podjęcia zadania, ona nie zdradzi personaliów ów osobnika. W końcu nie chciała żeby dowiedział się pocztą pantoflową, że jest aż tak „interesujący”. To mogłoby jej znacznie zaszkodzić a na chwilę obecną miała dość kłopotów. Chciała od nich odpocząć nie odpuszczając całkowicie. Takie delikatne działania miały być formą rozgrzewki a przy tym nie rzucały na nią żadnych podejrzeń. Przecież nie robiła nic złego. Jeśli ktoś jest osobą publiczną, znaną to musi się liczyć z większym lub mniejszym brakiem prywatności.
Na dobry początek mogłabym kupić coś na regenerację I może…
Zacięła się przez gonitwę myśli, która właśnie zapaliła jej w głowie małą lampeczkę. Może to o czym myśli to tylko wynik jej bardzo bujnej wyobraźni ale co szkodzi zapytać? Najwyżej otrzyma odmowną odpowiedź i na tym się skończy więc warto zaryzykować.
Czy jest coś, po spożyciu czego, moja krew nie będzie zdatna do wypicia jednocześnie nie robiąc mi krzywdy? Rozumiesz? To znaczy chcę żeby działała jak trucizna.
Dając się porwać wyobraźni wytoczyła pomysł, który pojawił się zupełnie znikąd ale jeśli taka opcja wchodziłaby w grę to byłoby to coś cudownego.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Nadia Nie Maj 13, 2018 10:15 am

Wibracja i krótki sygnał wiadomości skłoniły blondynkę do wyjęcia z tylnej kieszeni telefonu.
Wybacz. Śledząc wzrokiem krótki tekst przez chwilę szła ze spuszczoną głową. Jej czas na spacery właśnie dobiegł końca. Musiała z kimś pogadać.
Na mnie już czas ale jeśli będziesz szukał pracy albo chciał mi coś sprzedać to tu masz mój numer telefonu.
Podała mężczyźnie mały kawałek karteczki z imieniem, nazwiskiem, numerem i nieaktualnym stanowiskiem w gazecie. Cóż, praca się skończyła ale numer nadal był aktualny.
Miło było poznać.
Uśmiechnęła się szczerze i zawróciła idąc w kierunku resztek zwłok, które zostawił Maz.
zt
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Czw Sie 23, 2018 10:12 am

Wysłuchał kobiety i tego co miała mu do przekazania. Była silniejszej krwi, być może przez to zachowywał spokój aż do samego końca, czekając na moment, gdzie mógł w spokoju odejść. Kobieta jednak dużo pytała, co przyprawiało młodego wampira o dyskomfort. Nie lubił rozmawiać, zwłaszcza na swój temat, dlatego też unikał odpowiedzi. Nie wiedział co kobieta mogła o nim myśleć, a jej chwilowa fascynacja jego osobą, mogła być chwilowa. Gdy nalegała o wiek, nic nie powiedział, nie musiał. Gdy jednak usłyszał iż kobieta musi odejść, nieco się uradował. Obserwując ją nieco, patrzył jak ta sprawnie przesuwa palcami po ekranie telefonu. Choć umiał korzystać z telefonu to jednak było mu to dość obce. Przyjął karteczkę zatrzymując się. Biorąc ją pomiędzy palce zechce ukryć ją po chwili w torbie.
- Spokojnej drogi.
Odparł samemu udając się w kierunku sobie znanego.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Nie Wrz 30, 2018 4:49 pm

Nie znała kompletnie slumsów, a wyjście było innym niż to, którym trafiła do kina, więc dała się prowadzić nowemu. Nie mówiła nic, nie miała zamiaru, szła tylko za nim w odpowiedniej odległości, na wypadek gdyby jednak nagle się zatrzymał i postanowił jej coś zrobić. Było już ciemno, więc niewiele widziała, przez całą drogę miała wrażenie, że jeszcze dostrzega zarysy budynków, zwłaszcza że pod nogami miała przez długi czas asfalt, ale nawet się nie zorientowała, kiedy weszła na jakieś liście, igły i szyszki. Momentalnie przystanęła.
Cholera. Wokół zaczynał się las.
Dalej nie idę – zawarczała i natychmiast zaczęła się cofać. Świetnie, najpierw Stuk i opuszczone kino, teraz gościu z uszami i las prowadzący do… nie była pewna do czego. Po tym, jak zobaczyła, co działo się z ciałem Stuka, w tym lesie mogło być wszystko. Szczerze wątpiła jedynie, aby było tam bezpieczne wyjście do centrum.
Jak się stąd wydostać? Chcę iść do miasta. Nie tam. Tam nie idę – mówiła jeszcze, chociaż już nie miała nadziei, że uszasty jej pomoże. Ile by teraz dała, aby zamiast niego był tutaj ten prefekt z nocnej, mógłby nawet znowu na nią wrzeszczeć i ciągnąć ją boleśnie za ramię, mógłby jej dać jakąś karę za szwendanie się po nocy, byleby tylko bezpiecznie trafiła do Akademii.
Szła do tyłu, zerkając jedynie, czy na nic nie wpadnie, bo wolała nie obracać się plecami do uszastego. Nie wiedziała, co zrobi, jeśli uda jej się wyjść na ulicę, ale ważne było to, by tylko nie wrócić do kina – nic gorszego już jej nie mogło spotkać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Pon Paź 01, 2018 11:18 am

NPC ANUBIS


Dziewczyna naprawdę miała pecha skoro mogła trafić z deszczu pod rynnę. Najpierw szalony Stukot, a później szakalowaty kumpel. Wampir po zapachu Stracha odnalazł ich, lecz zabrał tylko dziewkę bo z całą pewnością chodziło o nią. Obłąkany na pewno sobie poradzi, jeśli nie walką to zapewne ucieczką. Najważniejsze że Nea była cała i nie miała na sobie żadnych śladów ugryzień, poza solidnym zadrapaniem. Wyglądało na to, że zrobiła je sama sobie, a nie z czyjąś pomocą.
Szli przed siebie. Anubis co jakiś czas tylko odwracał się aby sprawdzić czy aby na pewno za nim idzie. Sterczące uszy niczym radar wyłapywały każdy szmer, więc nie miała jak uciec. W totalnym potrzasku, zero ratunku, zwłaszcza gdy znajdowała się na terenie grupy. Wszak już przechodzili przez niewielki las, otaczający opuszczony szpital psychopatyczny.
- To tutaj. Twoje nowe schronienie.
Wskaże wyłaniający się zza drzew wielki, odrapany budynek. Prawie opuszczony w końcu siedlisko dość niebezpiecznych wampirów.
Jednak gdy usłyszał decyzję ofiary, odwrócił się w jej stronę. Zmruży ślepia, zamachnie kitą na boki i przechyli lekko łeb w bok.
- Wiesz, gdyby to zależało ode mnie, puściłbym cie wolno. Ale zakładam że mój szalony kolega nie bez celu chciał dostać twoją osóbkę. Więc nie ważne czego chcesz, musimy tam iść razem.
Co miał jej odpowiedzieć? Szakal robi swoje, zapewne dostanie swoją dolę za sprowadzenie świeżego mięska. Może pozwolą trochę skubnąć? Obliże się skrycie, kiedy znowu odwracał w stronę budynku. Ręką skinie aby szła za nim. Jeśli odmówi, po prostu do niej podejdzie i pomoże łapiąc za rękę. Nie za mocno, aby nie skrzywdzić. Tym samym nie pozwoli jej uciec.
- Nie wydostaniesz się stąd samodzielnie. Spotkałaś jednego szaleńca. Myślisz, że w slamsach jest tylko on? Ta dzielnica roi się od czubków.
Przekona ją? Chyba nie chciała stać się ofiarą gorszych wampirów, ba, tutaj MOŻE nie będzie tak źle. Aczkolwiek Anubis nie miał bladego pojęcia jak chłopcy są głodni i już prawie pożerają uczynną pani medyk.
Szli dość szybko, acz nie tak żeby Nea pogubiła buty. Nie chciał narażać się na ściągnięcie większej ilości obcych wampirów, nie chcieli obecnie żadnych wojen o jeden, marny posiłek.
- Może dadzą ci szansę na przeżycie, jeśli okażesz się pożyteczna.
Starał się jakoś pocieszyć ofiarę, lecz nie wie jak przyjmie że słowa były dość neutralne. Żadnych emocji. W końcu Anubis też nie wie jak naprawdę myśli Krzak oraz Poparzony - w końcu oni dowodzą w szajce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Gość Pon Paź 01, 2018 1:47 pm

Spojrzała na stary, poniszczony budynek. Nowe schronienie? Aż się zaśmiała głośno, mimo bezsilności, jaką czuła. Schronienie! A to dobre! Z daleka wyglądało to na jakiś opuszczony szpital i gdy uświadomiła sobie, że faktycznie myślała o StukoStrachu jak o pacjencie z psychiatryka, żołądek podszedł jej do gardła. Naprawdę po Yokohamie szlaja się banda czubków zostawionych samych sobie, którzy napadają, mordują i zjadają ludzi?
Na słowa uszatego o jego szalonym koledze miała ochotę dać sobie samej z liścia. Jak mogła być taka głupia i chociaż przez moment pomyśleć, że ten drugi świr (nawet jeśli zachowywał się normalnie) nie był kolegą Stuka?
Twój szalony kolega chciał mnie dostać, bo jest szalony, uwierz mi, to był czysty przypadek, że spotkał akurat mnie. Mogło paść na kogokolwiek – warknęła, chociaż była bardziej zła na samą siebie, że w ogóle wlazła wtedy do tego kina, że zainteresowała się jakimiś durnymi plakatami i przedłożyła je nad własne bezpieczeństwo. Nigdy w życiu się tak bardzo na sobie nie zawiodła.
Przecież to zależy od ciebie! Mógłbyś mnie puścić i nikt by się nie dowiedział! – jęknęła, próbując wyszarpnąć rękę, chociaż potulnie podążyła za nim. Już się nauczyła, że jeśli czubkom się odmawia, to wcale się lepiej na tym nie wychodzi.
Widać było, że uszaty znał lasy doskonale, bo mimo że ledwo było cokolwiek widać przez drzewa, wyprowadził ją przed budynek sprawnie i szybko. Co jakiś czas próbowała się jeszcze opierać, raz nawet udało jej się wyrwać i już chciała uciekać, ale bezskutecznie, bo mężczyzna od razu ponownie chwycił ją za nadgarstek i zdecydowanie podprowadził do wejścia.
Budynek był ogromny, stary, brudny, ściany w opłakanym stanie, ale widziała, że jedna część zdecydowanie musiała być dorobiona później – wyglądała na schludniejszą, czystszą, również nie najnowszą, ale przy odrobinie dobrej woli można by ją było wyremontować tak, aby nadawała się do czegokolwiek. I to właśnie tam zaprowadził ją uszaty.
Jeśli próbował ją pocieszyć, to wprawił ją tymi słowami w jeszcze większą rozpacz. O co mu chodziło z tym, że okaże się pożyteczna? Do głowy przychodziły jej tylko jakieś szalone egzorcyzmy czy inne szatańskie seanse, które pewnie szaleńcy odprawiali we własnym gronie. Jeszcze wczoraj nie wierzyła w takie rzeczy, ale po tym, co stało się ze Stukiem, oraz po zobaczeniu zwierzęcych uszu i ogona u tego drugiego, była gotowa łyknąć wszystko.

[z.t. oboje]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Lasy wokół szpitala - Page 3 Empty Re: Lasy wokół szpitala

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach