Supermarket

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Oliver Pią Wrz 27, 2019 1:43 am

Jeden wampir był utrapieniem. Dwóch zaś... proszeniem się o dodatkowe problemy.
Tak Oliver ocenił momentalnie ową sytuację. Chcąc nie chcąc - z nastawieniem na drugą opcję - musiał zaakceptować fakt, że los podsunął mu pod nos dwójkę pijawek najniższej krwi. Oczywiście, by życie stało się jeszcze bardziej piękniejsze, musiały obie pragnąć krwi... i najwyraźniej tego, by zepsuć spokój, którego sam chciał mieć. Wizja odpoczynku po niechcianej pracy i zamknięcia się na świat, została brutalnie odsunięta przez to... to tutaj. Obarczył ową dwójkę beznamiętnym spojrzeniem.
- Czy ja jestem chodzącą lodówką? - spytał się, wykrzywiając usta w grymasie niezadowolenia. Jego wzrok skupił się na kobietę. Lekko uniósł brwi, unosząc nieco głowę, by zarejestrować dwa uszy na jej głowie. Królicze uszy...
Zerknął na kolegę, nie reagując na jego zachowanie żadnym ruchem. Nawet w momencie odskoczenia. Dopiero w momencie, gdy skupił się na jasnowłosej, sam zaczął coś robić. Prawie to samo, co i on, tylko, że zamiast na biust, patrzył na jej twarz.  
- Najpierw posprzątaj po sobie. I zapłać za szkody - dodał jeszcze, podchodząc do nieznajomej. Widział, w jakim jest stanie, ale nie wyglądał, jakby miał zaraz rozczulać się i sypać pomocą z rękawa. Albo przynajmniej współczuć tego stanu. - Albo odpracuj. Nie jestem fundacją charytatywną dla wampirów-bachorów - nie żeby sam miał jakoś więcej lat na karku. Z drugiej strony zaś... Nie on wyglądał jak zwierzę, domagające się posiłku.
Ciekawe, kiedy wywalą jęzor jak jakieś psy. Dość szybko przypisał ich do bezpańskich psów. A właśnie, co do braku właściciela...
- Nie do końca. Niektóre wampiry kręci coś takiego - odparł. - Wtedy rzeczywiście staje się maskotką. Istną zabawką - nie wnikał nawet w sposób rozumowania swojej rodziny. Poznanie powodu dla którego została przemieniona, nie było w jego planie dnia. Inaczej mówiąc - zwyczajnie go to nie obchodziło.
- Najpierw pieniądze - postawił na swoim. - A potem rób co tam chcesz. Byleby z dala ode mnie.
Wyciągnął międzyczasie telefon. Podzielił uwagę między wampirami, po czym szybko sprawdził coś na nim, poklikał i schował. Zerknął na dziewczynę.
- W sumie, to jest jakaś moc? - bez wahania zmniejszył dzielącą go odległość od nieznajomej, po czym pochylił się i wziął do dłoni jedno ucho. - O. Miękkie - lekko zacisnął palce na nim. - A ty nie możesz zwyczajnie iść gdzieś zapolować? - skierował wzrok na Iksa. - Wyglądasz gorzej niż ona.
Puścił ucho, prostując się. Powoli zaczynał odczuwać ból głowy. Nie prosił się o taki rozwój wydarzeń, a teraz tkwił między dwoma wampirami, które miały tylko w głowie jedno. Uznał to za całkowite utrapienie.
- Chyba, że chcesz ją zjeść?
Oliver

Oliver

Krew : Czysta (C)
Zawód : Pracownik sklepu spożywczego na pół etapu (oficjalnie). Recenzer ksiązek i mang (nieoficjalnie)
Zajęcia : Brak
Moce : Kołysanka, Rozproszenie uwagi


https://vampireknight.forumpl.net/t4193-oliver#92052

Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Laurie Sob Paź 05, 2019 10:26 am

Walka, przetrwanie, ucieczka. Te trzy słowa krążyły nieustannie po jej głowie, gdy złotymi oczyma spoglądała raz to na Oliviera a raz na X'a. O ile ten pierwszy nie wydawał się być chętny na zrobienie jej krzywdy, tak druga pijawka wyglądała na w pełni skuszoną jej posoką. Zadrżała, zaciskając w międzyczasie wysunięte kły oraz pazurami rysując posadzkę. Jednakże, nie uciekała. Nawet nie pomyślała by wstać z podłogi i pobiec w kierunku drzwi. W końcu za nimi... Było jeszcze niebezpieczniej.
- Czyżby? Zatem moja forma musi tylko w kałuży mieć takie odbicie.
Prychnęła, coraz bardziej podirytowana zaistniałą sytuacją. Gdyby faktycznie Szlachetny był taki, jakim go opisują, pewnie teraz nie tułałaby się bez pożywienia i silniejszej formy. Hierarchia wampirów pokazywała ich potęgę oraz przewagę, którą mieli nad istotami żywymi. Z tego względu ona i jej pobratymiec byli uznawani za słabych, tzw. zakały tego gatunku. Ktoś kim można pomiatać, w przeciwieństwie do ciemnowłosego, który wydawał się być znacznie bliżej swojego gatunku.
Wzięła głęboki wdech, zamknęła na chwilę oczy, a następnie otworzyła je powoli. Starała się skupić na samym przeciwniku, lecz wtedy poczuła ucisk w żołądku. Jelita jej się zaciskały w pętle, zaś sama zaczynała się dusić, co zasygnalizowała poprzez kaszlenie. Mimo to, negatywny skutek braku pożywienia nie trwał długo i już po chwili była w stanie wmieszać się do rozmowy.
- Myślę, że nie będzie problemu z zapłaceniem za szkody. Jednakże... - zrobiła skwaszoną minę na myśl, o osobie, która miała wszystkie jej środki - Z tym trzeba byłoby się udać do Minister Finansów oraz krewnej Barabala znanej jako Rose Kurenai. Daj mi telefon, a zadzwonię do niej.
Tak naprawdę nie chciała tego zrobić, podobnie jak nie zamierzała pracować w tym sklepie. Za nim odpracowałaby wszystkie szkody, zdążyłaby obrócić się w proch i udać się w zapomnienie, a przecież miała rachunki do wyrównania. Zemstę, tak silną, że na jej sercu wyryła jeden, konkretny cel. Jednakże, za nim by dokonała tego, najpierw musiała poradzić sobie z tym, z czym teraz sie zmagała. Aczkolwiek, czy na pewno dobrze zrobiła wyjawiając jej powiązanie z kimś takim jak Rose. Dziedziczka rodu, wpływowa osoba w całym kraju do tego krewniaczka Kuroszów... Możliwe, że przyjdzie jej za tą informacje później zapłacić, póki co...
Jęknęła, patrząc szklanymi ślepiami na postać wampira. Przyjemne fale rozchodziły się po jej ciele, wyłączając całkowicie umysł, a włączając to co się dopiero narodziło. Zaczęła szybciej oddychać, w czasie gdy na jej licach pojawiły się delikatne, różowe rumieńce.
- P-p-p-rzestań. Natychmiast.
Wyszeptała, wyższym, bardziej piskliwym niż zwykle tonem. Zupełnie jakby traciła kontrolę nad mową ciała oraz tym, co robi. Gdy ją puścił, uszy dalej stały na baczność, zaś ona dłońmi się wspierała o podłogę. Nie chciała upadać, ale tak samo nie miała siły, by zrobić coś zupełnie innego.
- Nawet nie próbuj.
Wymamrotała, napinając do skoku mięśnie. Jeden ruch i mimo braku siły, była w stanie doskoczyć do chłopaka i pazurami poharatać mu szyję.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Pią Paź 11, 2019 5:04 pm

Tak... Oliver niańczył dwa wampiry niskiego poziomu. Choć trudno nazwać opieką niemożność pożywienia się nieznajomą. Tak to wyglądało z perspektywy Iksa. O ile Królicza dziewczyna była w miarę kontaktowa z otoczeniem, to nie dało się tego samego powiedzieć o Mumii. Nie dało się długo odroczyć tego, co nieuniknione. Próbował przysłuchiwać się rozmowie, która miejscami zamieniała się w niezrozumianą papkę. Najważniejsze słowa, czyli te z ust Czarnowłosego o kapryśnych Szlachetnych, dotarły aż za mocno do Zakapturzonego. On, czyli Iks, też był wynikiem spontanicznego wymysłu pewnego, nieznanego wampira. Ale w przeciwieństwie do Laurie, która miała na tyle tupetu, by drażnić się z silniejszym od niej krwiopijcą, młodzieniec nie miał propozycji zostania tym bardziej przytomnym odpowiednikiem wampira. Został zakałą, bezmózgą bestią łakną krwi. I tak cud, że już dwa lata bytował jako poziom E. Jemu podobni byli szybko zabijani przez łowców. Należność do gangu niosła wiele profitów, ale i wiele obowiązków, których ostatnio nie mógł podołać. Staczał się coraz bardziej w odmęty szaleństwa, nie mniej starał się do końca służyć klanowi.
Jak to zmienić? Jeść więcej krwi niż ostatnio. Czyli cokolwiek.
Miał teraz doskonałą okazję, żeby dopaść dziewczynę, kiedy Oliver trzymał jej jedno ucho, ale stał jak wryty. Najwyraźniej nie chciał wpaść w szał, żeby przypadkiem nie obrać złego celu. Spuścił łeb, kiedy Kurosz zapytał się, czemu nigdzie nie poluje. Odkąd nie miał kosy, nie mógł wygrzebać się z dołka łowieckiego, czyli za mało zdobywał pożywienia w stosunku do spożytkowanej energii. Deficyt mocy, o. Wymowne milczenie mogło zdradzać słabość Iksa, ale taka była prawda.
Ale okazja nadarzyła się wraz z usłyszeniem oferty nie do odrzucenia.
-Zjeść...
Rozbłysnęło jedno, złote ślepię wlepione momentalnie we wspomniany obiekt żywy i nie czekając na dalsze uwagi podążył za impulsem. Laurie jednak była gotowa na atak i zamachnęła się ręką, by zrobić krwiste szramy na szyi Mumii. Ten nie był dłużny i dążył do chwycenia zębami rękę dziewczyny, którą ośmieliła się zaatakować. Gdyby powiodła się kontra, zacząłby czym prędzej wyjadać posokę z konkurentki o miano Najbardziej Spodlonego Wampira.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Oliver Pon Paź 21, 2019 2:11 am

Cmoknął zirytowany. Nieznajoma wampirzyca to jedno, ale mieć do czynienia z upierdliwą dwójką, której rozsądek zaczęła przesłaniać żądza krwi... Nie ma to jak miła, wieczorna pora. Czuł, że już bardziej wolałaby spędzać czas na nic nie wnoszącym zamiataniu pomieszczenia. Tak samo żmudna czynność, co ogarnianie tej dwójki. Za to o wiele mniej irytująca.
- Nie obchodzi mnie, co Szlachetnokrwiści robią z ludźmi - odpowiedział natomiast. - Coś gdzieś mi świta za to w głowie, że zazwyczaj starają się niańczyć swoje twory - spojrzał krzywo na Iksa. Cóż, miał obok siebie kogoś, kto miał równie tyle samo szczęścia co i białowłosa. - Jeśli nie podoba ci się to, to leć do niego w podskokach i proś o krew.
Chociaż pewnie duma na to nie pozwoliłaby, nie? Przynajmniej czarnowłosy pomyślał o tym w momencie, gdy wypowiedział owe słowa. Jedną rasę i drugą tak niewiele dzieliło, jeśli chodziło o pogląd na świat. Lepiej umierać fizycznie i psychicznie, niż odzyskać stabilność umysłu. Nie każdy miał taką możliwość, ale jeśli istniała, to czemu nie...?
Oliver jednak wiedział, że sam nie chciałby się tak dać poniżyć.
- Huh? - uniósł nieco brwi, słysząc znajome imię. - A to ci zabawa. Tyle, że nie mam żadnej gwarancji, że mówisz prawdę - zyskanie pieniędzy za szkody było czymś dla niego lepszym w stosunku do pilnowania jakiegoś dzieciaka. Z drugiej strony, przeczucie mówiło mu, że takie telefonowanie mogłoby być dla niego jeszcze bardziej problematyczne. Niezbyt kusiło go ściąganie na siebie cudzej uwagi.
- Telefon się może i znajdzie, wampirzy dzieciaku.
Jego słowa zawisły w powietrzu. Dawał jej na nowo przemyślenie obu opcji, które przedstawił przed chwilą. Mogła wybrać którąkolwiek, a potem... cóż, dla niego była jedynie upierdliwym dodatkiem do wieczornego spokoju. Nie zamierzał jej zatrzymywać, ani też interesować się tym, co stanie się w przyszłości.
Może jednak powinien...?
Zastanawianie się nad tym odłożył na bok, gdy jego uwaga została poświęcona nietypowym dodatkowi. Nie umknęła mu reakcja nastolatki, jednakże nieco nie rozumiał teraz, czemu właściwie została wywołana. Była wrażliwa czy jak?
- Hm? Dlaczego? - lekko palcami jeszcze pomiział tą część ucha. - Nie podoba ci się?
Pomijając tematykę lekkiego zadręczenia młodszej, zostawała jeszcze ważniejsza kwestia. Pożywienie. Poświęcenie jednego wampira dla drugiego nie było czymś, co go kręciło. To, co przesądziło o jego zdaniu był fakt, że z chłopakiem miał jakiekolwiek relacje, a zaś druga osoba była dla niego zwyczajnie obca.
Potem po prostu zmusi ciemnowłosego do odpracowania tego wszystkiego.
- Poddaj się, dzieciaku. Taka czeka cię rzeczywistość, jeśli nie zdołasz zachować rozumu - jego spojrzenie zrobiło się puste. - Iks, nie przeginaj - w jego słowach czaiło się ostrzeżenie: "Weź tyle, ile musisz. Nie potrzebujemy dodatkowych problemów." Czasu było coraz to mniej. I na uporządkowanie, i  na pozbycie się dowodów na to, że problemy powstały przez długowiecznych.
- Ewentualnie możemy rozejrzeć się za ludzką krwią - żachnął jeszcze. - O tej porze jest to bardziej realne do zrealizowania... - wzruszył ramionami.
Oliver

Oliver

Krew : Czysta (C)
Zawód : Pracownik sklepu spożywczego na pół etapu (oficjalnie). Recenzer ksiązek i mang (nieoficjalnie)
Zajęcia : Brak
Moce : Kołysanka, Rozproszenie uwagi


https://vampireknight.forumpl.net/t4193-oliver#92052

Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Laurie Wto Paź 29, 2019 3:22 pm

Skrzywiła się na myśl proszenia o krew. Może i była głodna, myślała o zabijaniu, a także sposobach jakimi mogłaby wykończyć swoją potencjalną ofiarę, ale żeby uśmiechnąć się do Ringo? Podejść do zamku, spojrzeć twórcy w oczy i powiedzieć, że ma innego? Jedna osoba kontroluje jej hybrydzie ja, zaś druga całą istotę jaką była aktualnie Laurie. Jak to się mogło odbić na jej relacji z Hiro, jak teraz w ogóle działała? Co jeśli dostanie rozkaz od obu tych osób?
- Poprosiłabym.
Odpowiedziała łagodnie, siląc się by swój grymas oraz wampirze zęby zamknąć w jednym półkolu. Uśmiech, który stworzyła, jednak odbiegał od tego, który można było u niej wcześniej na co dzień zaobserwować. Był powyginany, wręcz wymuszony, zaś kły, które chciała schować, teraz wbijały się w dolną wargę.
Za nim jednak zadbałaby w pełni o swój własny komfort, najpierw trzeba było się jakoś uwolnić. Fale przyjemnego ciepła, rozlały się po jej członkach, doprowadzając do nie tyle gęsiej skórki, ale i otworzenia ust. Ciche jęki powoli zaczęły wypełniać przestrzeń wokół nich, po to by ucichnąć wraz z zaprzestaniem przez chłopaka działania. Laurie tak jak wcześniej chciała się bronić, tak teraz rozluźniła napięte mięśnie i po prostu usiadła na kolanach. Jej oczy w tym czasie błagały Oliviera o kolejną dawkę przyjemności. Tego się jednak nie doczekała. Nie tak nagły atak, z początku nie był bolesny, doprowadzał ją do dalszej ekstazy oraz mrowienia skóry. Zamknęła oczy, by w pełni skupić się na tym doznaniu i wtedy to poczuła - ból. Palące uczucie, które rozdzierało ją na pół, a potem na nowo sklejało w jedno. Przeżywała katusze, które cisze wokół wypełniły początkowo piskiem, a potem krzykiem. Zniknęła wcześniejsza przyjemność, lecz mrówki zostały, powodując, że jej ciało zesztywniało. W efekcie nie mogła się ruszyć, prawie mówić, przez co wydyszała tylko:
-  P-p-przestań.
Nie wiele to mogło dać, ale w jej sytuacji, co innego mogła począć. Osłabiona, złakniona posiłku oraz energii, którą właśnie traciła na rzecz nieznajomego. Wzięła głęboki wdech, później drugi, trzeci, otworzyła również oczy, które przesycone cierpieniem utkwiły w postaci zabandażowanego krwiopijcy. Jej wolna dłoń delikatnie drgnęła, aż kosztem ostatniej resztki siły przeniosła się na włosy pasożyta i je pociągnęła.


Ostatnio zmieniony przez Laurie dnia Pon Lis 11, 2019 4:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Pią Lis 01, 2019 7:30 pm

Nie mógł pohamować się. O ile prościej byłoby ruszyć na łowy z kolegą z gangu niżeli mieć konflikt z kimś podobnym do niego. Jeszcze na tyle świeżego w kręgu wampirów najniższego poziomu, by nie oszaleć jak Iks, ale spodlonego jak on. Oliver zapewne będzie chciał zadośćuczynienia za to, że pozwoli na jego warcie w supermarkecie na wszamanie krwi Pechowej Króliczki, lecz w tym momencie liczyła się tylko posoka.
Nie trzeba było długo czekać, gdy dorwał się do szyi Laurie. Była w pewnym sensie obezwładniona i pilnowana przez Olivera, więc Mumia mogła konsumować krew, ile wlezie. No niezupełnie, czuł na sobie wzrok Wyższego Krwi, krótka komenda wwiercała się w mózg. Ciało chciało zgasić palące pragnienie, ale musiał posłuchać kolegi. Nawet jeśli smakowita krew wypełniała opustoszały, bolący żołądek. O tak, dawno nie skorzystał z tak łatwej oferty na uzupełnienie energii. Z wielką niechęcią oderwał zębiska od szyi, której ranę wylizał do suchości szorstkim językiem. Mimochodem utkwił wzrok w pięknym dekolcie Króliczki, ale wtedy też poczuł na głowie targanie za włosy. Warknął krótko wyrywając się z rozmarzenia.
-Puszczaj...
Gdy to uczyniła, mógł odsunąć się od niej i oblizać wargi z ciepłej krwi. Jej krwi. Widział w jej oczach cierpienie z urażoną dumą, lecz sam nie mógł być z siebie zadowolony. Coraz częściej wpadał w ten stan, jeśli tak dalej pójdzie przestanie być użyteczny dla ekipy. Właśnie, miał przynieść żarcie dla lodówek. Skrzywił usta i spojrzał na Olivera. Miał u niego spory dług, jak zresztą wobec innych wampirów, ale przynajmniej na nowo odzyskał możliwość myślenia i dialogu. Krew Króliczki była naprawdę pożywna.
-Wspominałeś coś o wspólnych łowach. Muszę wrócić w pewno jedno miejsce po broń, aby cokolwiek pomóc. Idziemy razem po zamknięciu sklepu czy zmieniasz zdanie? Muszę jeszcze zanieść żarcie... więc... jak chcesz.
Odsunął się jeszcze bardziej od nich, by przypadkiem znów nie rzucić się na Laurie. Jej krew pachniała tak mocno, że z ledwością pohamował się. Właściwie to cofnął się wgłąb sklepu, w stronę zaplecza. Pamiętał, że to tam mógł zaopatrzyć się w parę puszek. Po drodze podniósł te, które zgubił biegnąc na "pierwsze spotkanie" z Długowłosą.
Na ten moment Oliver i Laurie byli sami, aczkolwiek Iks był w stanie wesprzeć kolegę w kilka sekund. W razie W.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Oliver Pon Lis 04, 2019 2:10 am

Reakcja dziewczyny stanowiła dla niego nie lada zagadkę... Jednakże nie na tyle potężną, by cierpiał potem na nieprzespaną noc. Pierwszy raz miał do czynienia z hybrydą... nawet jeśli nie zdawał sobie z tego sprawę. Im dłużej patrzył i widział ją, tym bardziej jej wygląd nie pasował do tego, co znał do tej pory. Najchętniej zrzuciłby to wszystko na niekontrolowaną moc, ale dodając do siebie pewne fakty, znajdował w nich sprzeczność. Nie potrafił jej wyjaśnić...
... może to uroki niskopoziomowych wampirów?
- Zrób to, co miałeś zrobić - odpowiedział mu, posyłając zarazem spojrzenie, które mówiło wyraźnie: "Jeszcze chcesz?". - Najpierw muszę ogarnąć ten syf. Potem pomyślę o polowaniu - dodał bez emocji. Wieczny głód poziomu E... Nie raz i nie dwa widział na własne oczy, że ich kontrola była jedynie umowna. I to nie zawsze. Ale najpierw... Czas pomyśleć nad tym, co dalej. Obstawił, że dziewczyna na razie nie ruszy się prędko, więc pozostawił ją. Momentalnie zmienił miejsce, ogarniając jeszcze dwie dodatkowe - i upierdliwe - sprawy. Dokładniej to monitoring i to, co na nim się znajdowało. Pamiętał mniej więcej, gdzie co się znajdowało. Podsłuchiwanie ludzkich rozmów też wyszło mu na plus, więc w ten sposób, dość szybko zajął się wyłączeniem kamer i pozbyciem się problemu powiązanego z zapisem danych, usuwając zapisany dzień. Wiedział, że będą z tego powodu problemy, ale... w czym były takie w porównaniu do piekła, jakie zgotowałoby, gdyby ludzie dowiedzieli się coś, co nie powinni.
Minęły zaledwie dwie minuty, gdy to wykonał - wampirze zdolności zdecydowanie tutaj pomagały - więc nadszedł czas zajęcia się dodatkiem w postaci wykorzystanej wampirzycy. Nie było mu jej szkoda. Mogła go winić teraz, ale wybór był prosty. Towarzysz albo obca kobieta. Nieświadomie też zafundował jej krótką lekcję dotyczącą tego, jak czują się inni, gdy zabiera się im bez ich zgody krew. Do tego szał poziomu E. Może lepiej przełamać się i nie pozwolić sobie na upadek?
- Beznadzieja. Jak wrażenia, dzieciaku? - podszedł do niej i bez słowa chwycił ją pod pachami, by podnieść na obie nogi. Przeliczając na szybko w myślach, uznał, że miał jeszcze kilka minut spokoju, nim nastąpi kolejna komplikacja. - Ciebie też to czeka - stwierdził. Puścił ją. - Nie w moim interesie, co zrobisz ze sobą teraz. Ale znajdą się jakieś opcje - wróci do swojego pana, spróbuje działać na własną rękę albo... nie. Trzecia opcja, jaka mogłaby być, to udzielenie pomocy przez kogoś, kto właśnie doszczętnie ją wykorzystał. I wcale nie miał z tego powodu wyrzutów sumienia.
Wyciągnął dłoń i przejechał palcami po jej uszach.
- To twoja moc? - spytał się jej, zaraz potem pozostawiając to w spokoju. Zastanawiał się, czy dać jej ten telefon. Zaczynał czuć, że zwyczajnie nie miał chęci męczenia się z dodatkowymi osobami.
Oliver

Oliver

Krew : Czysta (C)
Zawód : Pracownik sklepu spożywczego na pół etapu (oficjalnie). Recenzer ksiązek i mang (nieoficjalnie)
Zajęcia : Brak
Moce : Kołysanka, Rozproszenie uwagi


https://vampireknight.forumpl.net/t4193-oliver#92052

Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Laurie Pon Lis 11, 2019 4:32 pm

Pechowa, taka była tamtego dnia. Brak farta do niemal każdej robionej przez nią rzeczy chodził za nią jak cień, by koniec końców pochwycić drobne ciało króliczki w swoje szpony. I gdyby dodatkowo sprawiałoby jej to przyjemność, to najpewniej skupiłaby się na samych pozytywnych aspektach, lecz tym razem obyło się bez smaku rozkoszy.
Podczas picia krwi jej umysł nieco się wyciszył, niemal wyłączył, gdy kolejne siły zaczęły ją opuszczać. Brzydki ślad na ręce, teraz pokrywał się małymi kropelkami krwi, w czasie gdy kolejna osoba dorwała się do jej szyi. Lepka posoka zaczęła sklejać jej śnieżnobiałe włosy oraz zmieniać na szkarłatny kolor. Był taki moment, gdy już nie czuła się rozrywana, tkwiła tutaj jako jedność, lecz przytrzymana przez własne łańcuchy. Czy dało się je poluźnić, rozerwać? Gdy cisza została przerwana przez krzyk, wtedy zaczęły one pękać, uwalniając na wolność nową, nieznaną wszystkim Laurie.
Puszczaj.... To jedno słowo, nie od razu sprawiło, iż rozluźniła chwyt. Na to niestety trzeba było poczekać. Mózg musiał przemielić tą informację, wysłać odpowiednie sygnały do dłoni, aż ta z sekundy na sekundę coraz bardziej się odsuwała od chłopaka. Gdy podniosła wzrok, by na niego spojrzeć, ten już odchodził, goniony przez własne obowiązki. Przygryzła delikatnie wargę, a następnie dotknęła trzema palcami rany na szyi. Przez powolny proces regeneracyjny, czuła, iż życiodajna ciecz dalej wydostaje się na zewnątrz, strużkami płynąc w kolejne rejony jej ciała. Tym samym ubranie, które niedawno wzięła ze sklepu nie tylko przemokło, ale również skończyło podobnie do poprzedniego, z tą różnicą, iż ilość rozdarć była zdecydowanie mniejsza.
Wstała i choć nie o własnych siłach, to teraz mogła się przyjrzeć sytuacji, którą całkiem niedawno stworzyła. Ignorując pierwsze pytanie Oliviera, zaczęła kontemplować skalę zniszczeń, a w tym rozbite szkło oraz mięso ozdobione czymś na kształt małych diamentów. Upadek, co prawda do tej pory dawał o sobie znać, jednakże, chwiejąc się to w jedną, to drugą stronę z powodu braku balansu, stwierdziła jednoznacznie, iż nie jest tak źle. Oczywiście, o ile zaraz się zwyczajnie nie wyłączy. I żeby tego było mało, omal się to nie stało. Jej ciało nagle się zachwiało, miała znowu wrócić na podłogę, gdy jej uszy zostały ponownie naruszone. Nowy przypływ energii natychmiastowo ją wwiercił w podłogę, zaś oczy zamiast przyglądać się niedawnej wystawie, teraz zwrócone zostały w kierunku ciemnowłosego. Wszystkie myśli natychmiast zaczęły krążyć wokół jego osoby, co w końcu dało swoje plony w postaci danych.
- Olivierze.. - wyszeptała słodkim głosem, a następnie przez kolejną falę podniecenia pocałowała syna domu jej niedawnego dręczyciela.

Zebrane informacje: Olivier Kuroiashita
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Gość Pon Lis 11, 2019 5:16 pm

Niestety parę łyków świeżej krwi, nawet odżywczej, nie zgasi wiecznego pragnienia. Będzie zawsze łaknąć, chyba że znajdzie Szlachetnego, który przemienił go i wypije jego krew. Nie miał takiego wyboru co Króliczka. Nawet nie miał głowy do tego, aby zastanowić się, który wariant miałby wybrać. Dla świętego spokoju mógłby być sługą, bo i tak jest w wiecznym łańcuchu niespłaconych długów. Czym to by się różniło? Brakiem głodu, posiadaniem tylko jednej osoby nad sobą, no i być może sposobnością na ułożenie nowego życia.
Ale nie mógł mieć takiego wyboru.
Laurie stawiała opór i szarpała włosy Mumii, i gdyby nie czuwanie Olivera, mógłby wyssać z Króliczki wszystką posokę. I tak nadwyrężył cierpliwość Kurosza, ale przynajmniej dostał znikomą szansę na wspólne polowanie. To zawsze coś, jakiś motor do kolejnych działań. Rozsądek swoje, ciało swoje, musiał rozstać się z tą dwójką, ostatni raz rzucił spojrzenie zza swojego ramienia, gdy dostał się do magazynu. Porwał parę puszek i udał się w stronę okna, które podważył i przez które wylazł na świeże powietrze. Nieco jak szczur, ale przywykł. Ile razy musiał wiać, zanim zjawili się silniejsi od niego?

z tematu
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Oliver Nie Lis 24, 2019 3:11 am

Ilekroć dzisiaj odczuł chęć znalezienia się wszędzie, tylko nie tutaj? Raz? Dwa? Więcej? Zadają sobie to pytanie, nie był ani trochę pewny co do odpowiedzi. Nie mógł jednak pozbyć się prostego pragnienia odsunięcia od siebie tej problematycznej sprawy. O wiele bardziej wolałby zajmować się czymś, co nie zwiastowało upierdliwą sytuację i nie wołało o same problemy. Los chciał dla niego inaczej, a on musiał jedynie zacisnąć zęby i znieść to. I prosić w duchu, by skończyło się to jak najszybciej.
Spojrzał jeszcze w kierunku, gdzie zniknął znajomy. Ile by dał, by móc zrobić to samo - zwyczajnie odejść z tego miejsca i nie przejmować się już tym, co nadejdzie. No, ale się nie dało, a on dodatkowo miał coś innego jeszcze na głowie.
Nie reagował zbytnio na jej spojrzenia. Jego myśli krążyły wokół tematyki sklepu. Szybkim wzrokiem oceniał sytuację, by móc zdecydować co do kolejnego ruchu. Tłumaczenie się czy zwalenie tego na następną osobę?
Gest czułości, którym został nagle obdarzony, nie był czymś, czego się spodziewał w najbliższym czasie. Zwłaszcza, gdy pochodziło to od osoby, którą widział pierwszy raz w życiu na oczy. No i patrząc na tą sytuację... Nie wyczuwał tutaj żadnej chęci do takich czynów.
A tutaj niespodzianka.
Momentalnie chwycił białowłosą za ramiona.
- Hola - powiedział. - Nie zwykłem otrzymywać czułości od nieznajomych, nieważne jak powalają urodą - jego beznamiętność została zastąpiona zaskoczeniem... ale również nieufnością i ostrożnością. - Skąd znasz moje imię? - nie przedstawiał się jej. Oczywiście, że nie. Przecież to jedynie przypadkowe spotkanie, a nie umówiona randka. Zresztą, podawanie informacji w takim momencie uważał za głupotę.
Nie odczuwał tej samej atmosfery, co Laurie. Za to myślami zaczął odliczać pozostały mu czas do kolejnych problemów. Ile minęło? Minuta? Dwie? Nie mógł tutaj dłużej zostać. A zwłaszcza z dość podejrzaną nieznajomą.
- Mam jeszcze o czymś wiedzieć? - bez namysłu położył swoją dłoń na jej głowie i pogłaskał ją. To i tak lepsze niż rozszalały wampir, skupiający na sobie wszystkich łowców z okolicy - pomyślał jeszcze. - Jak nie, to czas się zbierać.
Oliver

Oliver

Krew : Czysta (C)
Zawód : Pracownik sklepu spożywczego na pół etapu (oficjalnie). Recenzer ksiązek i mang (nieoficjalnie)
Zajęcia : Brak
Moce : Kołysanka, Rozproszenie uwagi


https://vampireknight.forumpl.net/t4193-oliver#92052

Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Laurie Czw Lis 28, 2019 7:48 pm

Oczywistym było, że ziemia nie zdążyła zrobić pełnego obrotu wokół własnej osi, a X'a już nie było z nimi. Może to dobrze, może nie, że Laurie jego również nie zidentyfikowała. Co byłoby gdyby odkryła, iż wpadła w łapy nie jednego, a dwóch Kuroszów? Odwieczni wrogowie, bliscy krewni Kurenaiów, raczej mogłoby się to źle odbić na jej aktualnym stanie, który już teraz prosił o pomoc oraz przyszłe przebaczenie. Czy czuliście kiedykolwiek jak wasza świadomość zanika? Ciało w tym czasie jest pobudzone, robi różne rzeczy, których nie sposób sobie przypomnieć. A co jeśli ta osoba jest dzieckiem nocy? Na nieszczęście dziewczyny, wkrótce miała się ona przekonać o prawdziwej definicji upadłego gatunku wampirów poziomu E.
Obraz zdawał się całkowicie tracić na ostrości. Niewyraźne smugi, które razem tworzyły Oliviera raz za razem przeplatane groźnym błyskiem światła, powodowały rytmiczne pulsowanie jej czaszki. Ponad to cały czas odczuwała, że traci równowagę przez co za większą część jej balansu odpowiadał nie kto inny a chłopak. Nic więc dziwnego, że trzymanie jej za ramiona okazało się być kolejną deską ratunkową broniącą przed nagłym spotkaniem z podłogą. Wzięła głęboki oddech, pomrugała dwa razy i wtedy dostrzegła, iż chwilowo jest wszystko w normie. Poza pojawiającymi i znikającymi się mroczkami.
- Gdybyś ich nie dotykał, nawet by do tego nie doszło, Senpai - uśmiechnęła się delikatnie, a następnie odwróciła wzrok w kierunku drzwi - A to już pozostanie moją.... - zawahała się, a następnie po sekundzie dodała - Słodką tajemnicą.
Za nim jednak pozbyła się całkowitego podniecenia, wampir zdążył popełnić kolejny błąd, przez który tym razem przylgnęła bliżej jego ciała. Dłońmi zgrabnie zsunęła jego ręce z jej ramion, po czym opadła całym ciężarem na jego ciało. Może i dzięki temu nie wylądują na posadzce, wszakże białogłowa nie ważyła za wiele, lecz z pewnością, gdyby teraz ktoś ich zobaczył, pomyślałby, iż oboje są w siebie wtuleni. Głowa wampirzycy leżała idealnie na klatce piersiowej partnera, zaś jej dłonie szukając odrobiny balansu i bliskości objęły ciemnowłosego w talii.
- Znowu... - wykrztusiła z siebie, pod nosem śmiejąc się z tej sytuacji - Pijawko możesz mnie nie głaskać i dotykać? Chyba, że chcesz bliższej, niż myślisz ze mną relacji.
Kolejny głęboki wdech, przygryzienie wargi, co by wywołać jakikolwiek bodziec, lecz wtedy spostrzegła, że nic nie czuje poza zimnym powietrzem na dworze. Czyżby gdzieś pozostało okno otwarte? Uniosła delikatnie głowę do góry, by wtedy zobaczyć jak żyły wampira pulsują pod cienką warstwą skóry. Na powrót magentowe oczka zaczęły lśnić, lecz wtedy szybko opuściła głowę, żeby wyszeptać prawdopodobnie swoje ostatnie słowa.
- Zabierz mnie stąd i zostaw, gdzieś z dala od centrum. Proszę... Inaczej pewnie wiesz, co nastąpi.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Oliver Pon Gru 09, 2019 1:46 am

Mimowolnie parsknął cicho, słysząc jej pretensje co do jego zachowania.
- Było wyjaśnić na początku, o co chodzi z uszami - stwierdził, lekko wzruszając ramionami. - Nie na co dzień widuję panienki z króliczymi uszami - nie spodziewałby się po samym sobie, że w tym całym wydarzeniu, zdoła go cokolwiek rozbawić. Mimo wszystko ta sytuacja wyglądała niczym jak proszenie się o jakiekolwiek problemy. Pojawienie się znajomego, potem nieznany, wampirzy dzieciak, a do tego zniszczenia i straty...
... kiedy on chciał tylko mieć trochę spokoju dla siebie.
Tylko, co dalej? Pozostawić ją tutaj? Niespecjalnie czuł się odpowiedzialny za kogoś, kogo imienia nie znał - nawiasem mówiąc, nie wiedział, skąd ona znała jego imię - ale czuł wewnętrznie, że mogła narobić mu niechcianych problemów. Ciezko było oszacować kiedy i na ile... Ale na razie największa szansa była na to, że trafi na to tutaj.
- Jedna wielka niewiadoma. Wisisz mi niemałe wyjaśnienia - burknął, nie paląc się do chęci niesienia pomocy. Ale wcześniejsze rozważania sprawiały, że stawiał na pierwszym miejscu chęć ominięcia nowych problemów, co w tym przypadku nieco zbiegało się z tym, czego chciała od niego białowłosa.
Wsunął ręce między nich i odsunął ją nieco od siebie. Czas minął. Czułymi zmysłami wychwytywał zbliżającego się zmiennika. Wypuścił powietrze z płuc.
- Skoro jesteś już, to ja spadam - zawołał w momencie, gdy miał pewność, że mógł go usłyszeć. - Trochę jest do roboty. Miłej zabawy - może to żałosne, może nie... Ale nie myślał nad tym teraz czarnowłosy. Po prostu zwyczajnie wziął dziewczynę i zabrał ją z tego miejsca innym wyjściem niż tym, w którym pojawiła się nowa osoba. Ile mógł, tyle ogarnął wcześniej, a tak...
Pozostawił kolegę z pracy z tym wszystkim samego, nawet nie czekając na jego reakcję. Niech się bawi!


z/t x2
Oliver

Oliver

Krew : Czysta (C)
Zawód : Pracownik sklepu spożywczego na pół etapu (oficjalnie). Recenzer ksiązek i mang (nieoficjalnie)
Zajęcia : Brak
Moce : Kołysanka, Rozproszenie uwagi


https://vampireknight.forumpl.net/t4193-oliver#92052

Powrót do góry Go down

Supermarket - Page 5 Empty Re: Supermarket

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach