Otwórz oczy

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Esmeralda Sob Mar 19, 2016 5:59 pm

Uwaga - w związku z "zazębianiem" się wydarzeń, proszę o dokładne przeczytanie posta ( w całości, łącznie z akcją opisywaną dla innych)

Nastał czas kiedy każdy musiał się zmierzyć z własną  istotą. Słabością, brakiem, który ujawnił się w wyniku starcia z nieznanym światem. Fizycznym zagrożeniem, jakie przewracało kościami przeznaczenia. Być albo nie być. Losy czterech dusz ważyły się na szali dalszego istnienia.
Vladislau stanowił pierwszą zaporę nagłego ataku ze strony bezlitosnych istot. Z całym impetem natarły na ciało łowcy, próbując wykończyć go dzięki posiadanej przewadze. To nie ułatwiało sytuacji dla pozostałych członków małej ekspedycji. Lampa, którą dzierżył w tej chwili Cornelius zaparła się, jakby i ona żyła własnym życiem i niczym obrażona kobieta, sama wybierała doskonały dla siebie moment. A Midori? Ptaszyna? Obie znajdowały się w bezpiecznej odległości od całej zbieraniny, jednak… jak długo?

Cornelius – płomień odmawiał posłuszeństwa, przez co każda wcześniejsza próba zapalenia lampy kończyła się fiaskiem. Dlaczego? Ciemnowłosa dziewczyna krzyczała coś do Ciebie, ale ty widziałeś tylko poruszające się usta. Co powiedziała? Nie miałeś pojęcia. Twój wzrok zatrzymał się na niej kiedy kończyła już swoje zdanie, co było niewystarczające do pełnego zrozumienia przekazu. Nie miałeś wyboru jak próbować dalej. Vlad i dziewczyny… byłeś po części odpowiedzialny za pozostałą trójkę, dlatego kiedy dowódca został „przygnieciony”, to właśnie TY dźwigałeś brzemię jakim była ochrona pozostałych. Mogłeś nie słyszeć, ale dokładnie widziałeś co się dzieje wokół ciebie. Krótka chwila pozbierania myśli pozwoliła podejść do sprawy z należytym spokojem. Co z tego, że w Twoim kierunku właśnie zmierzał jakiś brzydal? Co z tego, że za chwilę mógł się na Ciebie rzucić? Jeśli nie zadziałasz z tą piekielną lampą, możliwe, że nie będzie kolejnej szansy. Zdjąłeś klosz i skróciłeś knot, mając nadzieję że to wystarczy i lampa da Wam światło na dłużej. Nic się nie stało. Poza dziwnym obłoczkiem dymu z oderwanego knotu nie zdarzyło się nic, co mogłoby zostać uznane za niebezpieczne. Zrobiłeś więc kolejną próbę do zapałek, osłaniając wątpliwie palący się płomień palcami. Sukces. Ogień dostał się w końcu do knotu, lecz światło jakie oddawała lampa nawet po nałożeniu klosza było...niepokojąco słabe. Czy możliwe żebyś zepsuł jedyny w pełni chroniący Was przedmiot?

Kotori – jako jedyna z całej grupy, nie do końca byłaś świadoma położenia istot i pozostałych towarzyszy. Czułaś zbliżające się niebezpieczeństwo. Słyszałaś pomruki zadowolenia i dźwięk przemieszczania się po kamienistym i potem porośniętym roślinnością terenie. Twojej uwadze nie uszło przewrócenie dowódcy, jak również nieszczęsne działania Corneliusa. Być może dlatego podjęłaś decyzję by opuścić bezpieczną łódkę i ruszyć naprzeciw przeznaczeniu… ku obronie pozostałych. Wydałaś Midori kilka poleceń i kiedy łódka lekko odbiła od brzegu, ty wyskoczyłaś z niej, znajdując się po kolana w wodzie. Wyglądało na to, że nawet brzeg nie był tak płytki jak mogło się to początkowo zdawać. Na spokojnej tafli wody pojawiły się kręgi, a ty usłyszałaś charakterystyczne pluśnięcie. Będąc poza łódką, było już za późno żeby się cofnąć i wrócić do środka. A jeśli nawet… zrobiłabyś to? W Twojej głowie narodziła się myśl pomocy Corneliusowi, dlatego wyszłaś z wody i poruszając się za odgłosem odpalanych zapałek, znalazłaś się tuż przed białowłosym mężczyzną. Istota, która zmierzała w waszym kierunku zatrzymała się i z uśmiechem przechyliła głowę w lewą stronę. Nie widziałaś jej. Kiedy przestała się poruszać straciłaś całkowite rozeznanie, co do tego, gdzie konkretnie znajduje się Twoje zagrożenie. Właśnie w tym momencie usłyszałaś charakterystyczny dźwięk zapalanego knotu i na plaży pojawiło się bardzo słabe źródło światła…

Kotori, kiedy Corneliusowi udało się odpalić lampę, poczułaś silne pieczenie powiek i gałek ocznych. Czujesz, jakby ktoś wkłuwał Ci do oczu małe igiełki.

Midori
– ledwie zdążyłaś się obudzić, a wokół Ciebie ogrywał się prawdziwy cyrk na kółkach. Cornelius nie słyszał Twoich słów, lecz skąd mogłaś wiedzieć że jest głuchy? Dopiero po tłumaczeniu ze strony Kotori doszło, że żadne z wypowiadanych do niego słów nie mają sensu. Mogłaś więc powtarzać swoją kwestię z nadzieją, że mężczyzna czyta z ruchu warg. Czy jednak był czas na tego typu rozmowy? Kotori wydała Ci kilka a'la poleceń, a sama wyskoczyła z łódki na której siedziałyście. Poczułaś jak Twoja mała drewniana ostoja zachybotała się na dotąd spokojnej wodzie. Czy wszystko jest w porządku? Ptaszyna na oślep pognała przed Corneliusa, mając nadzieję że kupi mu tym więcej czasu. Jeśli istota zbliżająca się do mężczyzny zechce go zaatakować, najpierw trafi na ścianę w postaci dziewczyny… Co za uparciuch. Mimo, że nie krwawiłaś, Twoje siły nadal były ograniczone. Nawet nie zauważyłaś momentu, kiedy popchnięta łódka odbiła znacznie od brzegu i w tej chwili dzieliły Cię od innych pokaźne metry. Jak daleko wypłynęłaś? 5 metrów od brzegu? Wystarczająco by oddalić od grupy i jednocześnie zbliżyć do gęstej mgły, która roztoczona była na jeziorze. Mleczna i gęsta. Co kryła? Może nic… a może jednak coś czyhało pod jej osłoną. Wiosło było za ciężkie żebyś mogła spróbować powrotu. Zawsze pozostaje płynąć wpław bądź krzyczeć do innych… Możliwe że ktoś usłyszy…

Vladislau – nawet w ekstremalnych warunkach zachowałeś zimną krew i ułożyłeś w myślach plan mający… jak to było? Ach tak, wykopać skurwiela w powietrze. Wspomniane istoty miały nad Tobą przewagę liczebną i wiły się, przygniatając Cię swoim ciężarem. Jak na postaci z typowej mgły ważyły swoje, jednak człowiek w adrenalinie swoje potrafi. Poruszyłeś swoje mięśnie i uniosłeś zadnią część ciała, odrywając ją tym samym od ziemi. Udało się. Jeden z porządnych kopniaków rzeczywiście wykopał w powietrze dwóch agresorów, którzy ze stękiem wylądowali gdzieś w okolicznych krzaczorach. Był to moment, kiedy pozostali zatrzymali się i spojrzeli na swoich towarzyszy. Z niedowierzaniem w błyszczących ślepiach zatrzymali się aż do momentu gdy postanowiłeś wcielić w życie kolejne plany. Nawet nie wychwycili momentu kiedy złapałeś za wszarz dwie istoty i uderzyłeś jednym o drugiego. Pozostałe i prawdopodobnie mniej silne egzemplarze cofnęły się, sycząc coś w niezrozumiałym języku. Właśnie w tym momencie wkroczył Cornelius ze swoją magiczną lampą, której żałośnie słaby płomień tlił się niczym błędny ognik pośród głuszy.


Istota która chciała zaatakować Corneliusa cofnęła się kiedy drogę zastąpiła mu Kotori, a Vlad rozprawił się z silniejszymi przedstawicielami stada. W połączeniu z lampą istota nie miała nic do gadania, dlatego uśmiech zlazł jej z twarzy równie szybko jak się pojawił.

Do uszu Kotori doszło słowo powtarzane wciąż przez jedną ze słabszych istot. Tym słowem było „Naczynie”.

Na plaży wciąż znajduje się co najmniej 3 przeciwników, jednak kiedy silniejsi zostali pokonani, słabsi natychmiast się cofnęli. Łódka z Midori zniknęła z brzegu…

ogólny stan postaci:


Najmocniej przepraszam za opieszałość. W związku z długim czasem oczekiwania na mój post doliczam Wam mały bonus który… uaktywni się niebawem ~
Kolejność dowolna.
Na posty czekam do 22.03.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Midori Nie Mar 20, 2016 9:37 pm

Koniec wszystkiego, dowiedziała się, że Cornelius jest głuchy. Skrzywiła się nieco, rozumiejąc tym samym, że jej słowa nic nie dadzą. I jak uspokoić takiego narwańca? Nie wiedziała. Musiała mu zaufać i wierzyć, że mu się uda zapalić lampę. Jak również, że wszyscy wyjdą cali z tego wszystkiego.
Może by się to wszystko ładnie ułożyło. Może. Gdyby nie fakt, że jej towarzyszka, pomimo ślepoty, postanowiła zostać super bohaterką i wylecieć z łódki.
- Ej, ej, ej! Kotori, nie rób tego! - krzyknęła Midori, jednakże było już za późno. Siła wybicia sprawiła, że łódź samoczynnie odbiła się od brzegu... Wraz z Midori na pokładzie. Chwyciła się mocniej brzegu, by nie wywaliła się ona wraz z nią... No i wystarczyła chwila, by nagle zaczęła się oddalać... Chwila, której nie zauważyła.
- Co... Co jest?! - nagle zaczęli się tak oddalać! Cholera, odpływam! I w dodatku, zaś Kotori ją wkurzała z tymi rozkazami. Ale to już spływa na dalszy plan. Albowiem... Czarnowłosa miała lekko mówiąc kłopoty.
Próbowała na początku podnieść wiosło i wrócić do nich, ale była za słaba, by chociażby je udźwignąć. Lub też ono było za ciężkie na nią samą... Nieważne. Ważniejsze jest to, że nie mogła wrócić. Przygryzła dolną wargę, myśląc nad tym co dalej. Powrót samodzielny? Odpadał. Nie czuła się na siłach, na dodatek nie wiedziała co jest w samej wodzie... I do tego dochodziły rany zakryte aktualnie tajemnym specyfikiem. A drobne akcesorium raczej by jej nie pomogło w ucieczce. Więc co teraz?
- Ej! Eeeeeej! Pomocy! - co innego mogłaby zrobić młoda kobieta w opałach? Zacząć wrzeszczeć i wołać o pomoc! Gorzej, jak... Nie uzyska jej. Albo niekoniecznie taką, jaką by chciała. - Pomocy! - bała się. Cholernie się bała. Odpływała i nie mogła nic z tym zrobić sama. Tylko, czy właściwie oni będą mieli możliwość, by zająć się jedną łowczynią, skoro sami mieli problemy? Właściwie... Dwie osoby mogły ją usłyszeć. Jeszcze gorzej. Cholera z tym wszystkim!
- Nie podoba mi się to... - coraz to bardziej zbliżała się do mgły. Wątpiła, by cokolwiek widziała w niej. Na dodatek... Ten świat sprawiał, że nawet takie zjawisko wydawało się być niebezpieczne. Na dodatek chciało się jej pić ponownie, a wody już nie było.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Gość Wto Mar 22, 2016 9:09 pm

Wyskoczyła z łodzi i ruszyła do Corneliusa, aby kupić mu trochę czasu. Skąd mogła wiedzieć, że wypchnie łódkę? No dobrze, to mogłaby wiedzieć, jakby pomyślała o czymkolwiek poza tym, że jeszcze chwila i pozostaną we trójkę. Ale to, że łódka będzie płynąć sama z siebie na spokojnej (tak sądziła) wodzie? Co ona, sternik? Przez myśl jej nie przebiegło, że łódź samoistnie mogłaby zacząć dryfować tak daleko. Inaczej nie wyskoczyłaby z łodzi... ale teraz to nie ważne.
Podążała za przeczuciem i dźwiękami. Jeszcze przed chwilą doskonale czuła każdą z istot, wyczuwała je, a teraz, skupiwszy się na dźwiękach, doskonale słyszała szepty i szumy, jakie wydzielały. Dlatego mogła określić ich położenie. Mniej więcej. Nie była ślepa od dawna, ale zaczęła się przyzwyczajać do swojej niewielkiej kry. Odgłosy szamotaniny zdradziły jej, że jej nauczyciel wciąż żyje. To dobrze... Usłyszała syk odpalających zapałek, a wcześniej też obalenie Petrowicza, więc była mniej-więcej rozeznana po sytuacji. Nie spodziewała się tak głębokiej wody, ale skoro żadne piranie nie dorwały się do niej, gdy szła na brzeg, musiało być całkiem nieźle. Stwierdzając położenie ostatnich syków, udało się jej stanąć przed Corneliusem, stając się, jak pomyślała Midori, super-bohaterem, niosącym super-zgubę swoim kamratom.
Co? – Zapytała twardym tonem w stronę nieporuszającej się Istoty, sugerującym „nie boję się ciebie, łachudro! Ha! Z niejednym takim żem se poradził szybciej, niż zawiązałabyś but!”. Patrzyła w jej stronę, wiedziała, że tam jest, w końcu usłyszałaby każdy ruch. Potem knot został odpalony i omal by się nie uśmiechnęła po chamsku, tryumfalnie do Istoty, gdyby nie to, że niewielki blask padł na jej krę, a jej oczy zaczęły piec i łzawić tak mocno, że aż jęknęła, zakrywając je jedną ręką.
Mimo nagłego bólu, jej zmysły pozostały czujne. Usłyszała odgłosy. – Jakie naczynie?! – Warknęła najgroźniej jak umiała w stronę autora słowa. Na tyle groźnie, by była to dobrze słyszalna groźba. Stając w pozycji gotowości, a więc odsłaniając zamknięte powieki, postąpiła krok w stronę Istoty, która wypowiedziała słowo. Wtedy usłyszała też krzyk Midori, już zupełnie oślepiona odwróciła się, próbując zlokalizować słuchem Corneliusa, jego oddech, syczenie knota. Na chwilę otworzyła oczy. Skoro światło tak ją boli, to gdy poczuje najsilniejszy ból... dostrzeże lampę? Cholera.Łowco! – Rzuciła dosyć głośno, chociaż wiedziała, że to bez sensu. Ruchem warg i dość gwałtownym obrotem chciała zwrócić na siebie uwagę Corneliusa. Wyciągnie prostą rękę w kierunku Midori. W kierunku jej głosu. Co on postąpi, nie ważne. Z pewnością musiał dojrzeć mocno zaciśnięte powieki i delikatnie lśniące w blasku lampy łzy na jej dziewczęcej twarzy. Ponadto podnosiła w jej kierunku rękę, zupełnie tak, jakby próbowała się przed czymś zasłonić. Przed światłem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Grigorij Czw Mar 24, 2016 8:39 pm

Akcja samoratunkowa powiodła się. Czterech najgroźniejszych przeciwników choć na chwilę wypadło z gry i bardzo prawdopodobne, ze do niej nie wrócą. Wszystkie istoty, które na nich ruszyły były bardzo pewne siebie. Sądziły, że trafiły na łatwy łup myśląc, iż są silniejsze i liczniejsze. Vlad wyprowadził je z błędu, a Cornelius dodał do kwestii tej swoje. Wprawdzie Vladislau spodziewał się, iż lampa dawać będzie silniejszy płomień, lecz na tę chwilę byłby wdzięczny opatrzności nawet za połowę tego co dar od losu generował. Widział jak bestie się wycofują i jego uwadze nie umknął fakt oddalającej się Midori. Szczególnie, że im to zakomunikowała. Vladislau podniósł się natychmiast i spojrzał przelotnie na łódkę oceniając sprawę na chujową. Nie posiadali bosaka ani zapasowego transportu przez jezioro. Nie mieli też liny, lian ani podobnego cholerstwa. Pozostawało jedno: magia. Gorzej, że to nie był ich świat. Był podobny, a jakże. Mógł jednak różnić się prawami działania, szczególnie gdy szło o rzecz tak względną jak magia. Nic innego jednak nie pozostawało i jedyną osobą, która znała moc dającą choć cień szansy na zatrzymanie łódki był Cornelius. Wprawdzie niespecjalnie Vlad wiedział jak powiedzieć mu użyj magii czy czaru używając samych gestów, ale kwestię konieczności zatrzymania łódki mógł poruszyć bez problemu. Wskazał na Wiliama, następnie pokazał mu na łódkę i uniósł rękę zamykając pięść co było poleceniem stania, zatrzymania w policji i siłach specjalnych. Następnie jeszcze na wszelki wypadek kiwnął głową wskazując mu ich niedoszły transport jednoznacznie pokazując, że ma się tym zająć. Sam miał inne zajęcie, poza tym jeśli mają unikać pływania i tak byłby bezużyteczny w zatrzymywaniu łódki.
Po wydaniu polecenia, co wiele nie zajęło, Vlad zwrócił uwagę na stworzenie, które wcześniej wysforowało resztę i postanowiło pójść w kierunku Corneliusa. To był chyba największy z jego błędów bo najdalej od swoich braci oddalił się od lasu. Vladislau susem dopadł do powoli wycofującej się bestii, a przynajmniej miał zamiar tak uczynić.. Taki był rozmowny, że powiedział Ptaszynie o jakimś naczyniu? Bardzo dobrze. Pogadają sobie. Wszak przydałby się im jakiś przewodnik, nie wspominając o potencjalnych możliwościach takiego wierzchowca. Jeśli będzie możliwość zaatakowania stwora pod kątem czy też od tyłu Vladislau założy stworzeniu chwyt i przygwoździ do ziemi ciskając stwora pyskiem do podłoża. Z każdym wierzgnięciem będzie zaciskał chwyt mocniej. Jeśli stwór zacznie się uspokajać nieznacznie poluźni, lecz nie puści. Normalnie zacząłby od prośby o poddanie się, ale niespecjalnie wiedział jak to mu wytłumaczyć. Dlatego zaczął od pacyfikacji.
Jeśli nie będzie to możliwe Vlad stanie przed potworem i spojrzy mu prosto w oczy swoim lodowatym spojrzeniem. Jeśli ten zapragnie wykonać ruch taki jak ucieczka czy atak Vladislau sam skoczy ku niemu po czym spróbuje go obalić kopnięciem frontalnym i założy mu chwyt, o ile będzie miał taką możliwość.
Gdyby okazało się, iż stwór byłby zreflektował się za szybko i od zaraz zacząłby salwować się ucieczką Białowłosy puści się biegiem za nim. Jeśli w tej ciemnicy ujrzy jakiś solidny kamień chwyci go w biegu by cisnąć w nogi swojej ofiary. Jeśli nie będzie gonił póki nie zbliży się zanadto do lasu bądź nie dogoni przeciwnika. Jeśli mu się uda dorwać i obalić bestię uczyni to co planował czyli poddusi ją.
Jeżeli jakakolwiek z wcześniej wymienionych opcji się powiedzie Vlad dusić i okazjonalnie okładać istotę będzie dopóki ta się nie uspokoi bądź nie padnie. Jeśli zacznie rozumieć swoje położenie i przestanie się zbytecznie stawiać Vladislau chwilę potrzyma stwora po czym ostrożnie go puści wciąż wpatrując się w niego swoimi niebieskimi oczyma. Wskaże na niego palcem wskazującym, a następnie na siebie kciukiem i wymownie nań spojrzy. Albo to bydle zacznie się go "słuchać" albo Vlad pokaże mu jak wygląda zadarcie z Darkhawkiem. Jeżeli istota zacznie zachowywać się bardziej racjonalnie niż dotychczas Vladislau gestem postara się przywołać Kotori. Łatwiej będzie jeśli to ona będzie zadawać pytania.
Cóż jeśli jednak polowanie spali na panewce? Vladislau zwyczajnie podejdzie do Sanaty by zwyczajnie być blisko niej. Nie może tej dziewczyny zostawiać samej na dłuższy czas. Nie ma ona wyszkolenia łowieckiego i jest jeszcze młoda. I tak od niej wiele wymaga. Skoro w danym momencie ona nie będzie mogła pomagać jemu on będzie w pobliżu na wszelki wypadek.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Cornelius Weidenhards Czw Mar 31, 2016 3:27 pm

Starał się i do tego potrzebował skupienia. W tym przypadku, dobrze że miał uszkodzony słuch, gdyż nie słyszał krzyków dziewczyn, które do niego coś mówiły, jednocześnie zostawał nie rozproszony, skupiony na swoich poczynaniach. Po nieudanych próbach, lampa jednak uległa, pozwalając się zapalić. Może nie dawała wiele światła, jednak to już było coś, jeśli był ogień, była nadzieja.
Po odpaleniu lampy jego uwaga skupiła się na pomocy Dowódcy. Stwór przed nim, jednak był przeszkodą. Do tego już po chwili pojawiła się ptaszyna koło jego osoby. Spojrzał na nią, patrząc na Vlada, jak ten sobie radzi. Już planował się do niego bardziej zbliżyć, odstraszając nieznane mu stworzenie słabym światłem z lampy, gdyby nie znaki Łowcy. Spojrzał na to co zaczynał mu przekazywać i już po chwili spojrzał na Midori.
Odpływa...
Nim się obejrzał i dziewczyna koło niego zaczęła machać rękami, jak pojebana, a potem zaś spojrzał na Midori, która nie zachowywała się lepiej. Skinie głową i spojrzy na Ptaszynę, która mimo iż dziwnie wyglądała przez jej reakcje na piekące oczy, czy co tam z nimi było.
-trzymaj, tylko nie zgaś jej.-
Odparł i an wszelki wypadek dał jej nie tylko lampę ale i zapałki. Nie chciał ryzykować zmoczenia ich. Rozglądając się za łódką podejdzie bliżej wody i spróbuje za pomocą swojej Magii zatrzymać fale wody, a przynajmniej je uspokoić by łódka pozostała w miejscu.
-Nie ruszaj się. Siedź spokojnie i staraj się nie kołysać łódką...-
Odparł głośno i na pewno wyraźnie. Przyjrzy się jeszcze odległości miedzy łódką a brzegiem i podejmie drastyczne posunięcie. Zechcę powoli wejść do wody, pokonując każdy krok, twardo stawiając stopy na ziemi.
5 metrów... Nie powinno być głęboko.
Krok, kolejny. Jeśli jednak będzie inaczej i głębokość zmusi łowce do pływania, ten nie zawaha się i odbije od dna, by zacząć płynąc pieskiem, by jak najmniej poruszać powierzchnią wody.
Jeśli to mu się powiedzie dopłynie do łódki, ale nie spróbuje na nią wejść, to by mogło się źle skończyć, dlatego po chwili złapie za sznur, który powinien być przymocowany, do burty łódki i skieruje się na brzeg, próbując ciągnąc balast za sobą. Jeśli owego sznura brak, złapie za dziób i postąpi tak samo. Nie wiedział, co może czyhać w tych wodach, jednak nie było za wiele czasu na przemyślenia. Trza było działać od razu, jednak jaki to da skutek?


Przepraszam za zwłokę, miałem małe problemy. Miejmy nadzieje, ze to okiełznam szybko.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Esmeralda Nie Kwi 03, 2016 2:06 pm

Za sprawą łódki doszło do rozdzielenia grupy. Midori popłynęła na środek spokojnego jeziora, a pozostała część drużyny skupiła się na dziwnych istotach i próbie zapalenia światła. Nieznajomy, który przekierował ich od strony polany zwrócił uwagę na nie używanie lampy, oraz niebezpieczeństwo jakie niesie ze sobą ciemność w tym dziwnym świecie. Lepiej późno niż wcale, lecz każda decyzja niesie za sobą jakieś konsekwencje…

Kotori – Lampa dawała znikome światło, jednak wystarczające ażeby drażnić Twoje oczy. Czułaś jak piekący ból rozchodzi się pod powiekami, zagłuszając przy tym odbieranie pozostałych bodźców. Wypowiedziałaś słowa do istoty, jednak ta w żaden sposób nie przejęła się groźnym tonem. Co za naczynie? Co w nim przechowywano? O co chodziło? Próbowałaś zasłonić się przed światłem, jednak Cornelius nie zrozumiał werbalnego przekazu. Mężczyzna był zbyt zaaferowany odpływającą łódką, dlatego w Twoich dłoniach po chwili znalazła się lampa oraz zapałki.
Byłaś w stanie utrzymać przedmiot tylko przez kilka sekund, gdyż ani wzrok, ani dłonie nie były przygotowane na taką bliskość z nikłym oświetleniem. Puściłaś lampę, nawet nie wiedząc kiedy. Szkło opadło na ziemie i stłukło się o kamienie, pogrążając Was ponownie w ciemnościach.
Oddychałaś ciężko, w dalszym ciągu czując ból i te piekące powieki. Nie widziałaś już zupełnie nic, a kurza ślepota przerodziła się w całkowitą utratę wzroku. Próżno byś dostrzegła jakiś zarys. Ogarnęła Cię ciemność, wokół której ty słyszałaś tylko mistykę tego świata. Żył własnym życiem, szeptał oddychał.
W dodatku Cornelius zrobił krok do wody i z pluskiem popłynął w kierunku łódki, a dowódca… no cóż, pobiegł w poszukiwaniu lepszego środka transportu.
Lampa jest roztrzaskana i leży u stóp. Twoja orientacja w terenie opiera się jedynie na dźwiękach wydawanych przez pozostałą część drużyny. W dodatku piecze Cię dłoń w którą wciśnięto Ci lampę. Czy jest z nią coś nie tak? Po dotyku przypomina oparzenie (lekko naruszona struktura skóry i bąble wypełnione płynem).


Vladislau – oceniłeś sytuację nie mając złudzeń, że jest nie za ciekawie. Łódka oddalała się wraz z krzyczącą Midori na pokładzie. Co miałeś zrobić? Jedyną szansą na odzyskanie uciekinierki było poprawne użycie magii, którą dysponował nie kto inny jak Cornelius. Udało Ci się złapać kontakt wzrokowy z mężczyzną i korzystając z gestów wydałeś łowcy podstawowe polecenia. Czy zrozumiał? Nie miał wyboru., bo właśnie uciekał Wam jedyny środek transportu.
Postanowiłeś zająć się uciekającymi osobnikami, które widząc jak rozprawiłeś się z silniejszą częścią dzikiej zgrai… poczuły, że nadeszła chwila warta ucieczki. Wijące się istoty zniknęły gdzieś między krzakami, a na celowniku został nie kto inny, jak gagadek zmierzający chwilę wcześniej do Corneliusa. Zauważył Cię. Zobaczył jak zacząłeś się zbliżać, dlatego ze wzrokiem pełnym przerażenia odwrócił się i zaczął oddalać. Był zadziwiająco szybki i sprawny fizycznie, co rozróżniało go od popychadeł i słabeuszy które przybyły wraz z silniejszymi na żer. Istota uciekała nie odwracając się za siebie. Nie mogłeś go dogonić, dlatego schyliłeś się po najbliższy ostry kamień i rzuciłeś we wroga…
Okrzyk niezadowolenia wzbił się w powietrze, kiedy trafiony stwór zarył łbem o ziemię. Chuda łapa dotknęła barku skąd ciekła ciemna posoka – coś na kształt smoły. Próbował się bronić kiedy do niego doskoczyłeś, jednak po krótkiej chwili (i salwie wpierdolu) zrozumiał, że jest na przegranej pozycji. Bestia skrzywiła się i nie patrząc Ci w oczy po prostu się skłoniła. Był Twój, a  przynajmniej na tą chwilę.  

Humanoid wydał z siebie pomruk przypominający skowyt psa, jednocześnie zakrywając łapami twarz, jakby w obawie o kolejne uderzenia. Intensywnie krwawił w okolicy barku, a także był nieźle poturbowany przez Vlada, który próbował go zmusić do posłuszeństwa.

Vlad nie przywołał Kotori. Mężczyzna wyraźnie widzi, że z dziewczyną dzieje się coś niedobrego. W dodatku po chwili do uszu łowcy doszedł dźwięk tłuczonego szkła, na co i łeb skierowała istota. Na twarzy bestii pojawił się złośliwy uśmieszek, który humanoid zdusił szybko przed obawą kolejnego uderzenia.


Cornelius – byłeś chyba jedyną osobą, która za pośrednictwem gestów świetnie rozumiała się z dowódcą. Wystarczyło kilka ruchów, żebyś przekazał lampę Kotori i popędził w siną dal na ratunek drugiej z dziewcząt. Byłeś głuchy, toteż do Twoich uszu nie doszły niepokojące dźwięki – starcia Kotori z lampą. Nie wiedziałeś, że utraciliście jedyny chroniący Was przedmiot, a Twój ruch oddania lampy był… nie do końca trafiony. Udałeś się na brzeg spokojnej tafli i starałeś się użyć magii molekuł żeby zatrzymać łódkę. Udało się. Uciekinierka zatrzymała się dokładnie na środku jeziora, tuż przy kurtynie mlecznej mgły. Nie myśląc wiele postanowiłeś podpłynąć do Midori, by odprowadzić łódź na brzeg. Kiedy tylko zanurzyłeś się w wodzie poczułeś uczucie gęsiej skórki. Zimna, wręcz lodowata woda… która kiedy płynąłeś burzyła się, tworząc na wodzie rozpryski i koła. Wystarczył krótki czas, byś dłonią dotknął drewnianej struktury łódki. Wszędzie było tak cicho i spokojnie. Pod nogami nie czułeś gruntu już od samego wejścia do wody. Głębokie to to… Miałeś wrażenie że coś musnęło Cię po nodze w wodzie, ale może to… tylko złudzenie?

Midori – Twoje nawoływania odniosły skutek, bowiem usłyszano Cię. Do Twoich uszu doszły donośne słowa Corneliusa, który niczym książę z bajki ruszył w pęd za uciekającą łódką. Wystarczyła chwila, by mężczyzna znalazł się tuż obok Ciebie z zamiarem ściągnięcia łódki na suchy ląd. Coś jednak było nie tak… Znajdowaliście się tuż przy ścianie mgły, a Cornelius płynąc narobił niezłego rabanu. Bóg jeden wie jak głębokie jest to jezioro. Kiedy więc oparł dłonie na łódce, Twój wzrok przyciągnęło coś innego. Jakiś metr za Corneliusem z wody wyłoniła się postać, która uśmiechnęła się do Ciebie i powolnym ruchem kierowała dłoń w stronę Corneliusa. Łódka zachybotała się. Po prawej stronie Corneliusa (kilkanaście centymetrów od jego palców) dostrzegłaś siną dłoń trzymającą się łódki… Coś uderzyło w łódkę z pod spodu centralnie w miejscu gdzie siedziałaś….

Vladislau i Kotori nie widzą sceny na jeziorze.
Kolejność dowolna, ale proszę żeby Midori odpisała przed Corneliusem.
Na posty czekam do 6.04

Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Gość Pon Kwi 04, 2016 11:38 am

Gdyby wiedziała, że Cornelius jest bezpieczny, bo Petrowicz sobie poradzi, nie wyszłaby z łodzi. Gdyby wiedziała, że łódź odpłynie – nie wyszłaby z łodzi. Gdyby wiedziała, że w wodzie są topielce – nie wyszłaby z łodzi, a przynajmniej nie bez Midori. Gdyby wiedziała, że stłucze ich jedyne źródło bezpieczeństwa – sama wskoczyłaby do wody, by tego uniknąć. Ale nie wiedziała. Corneliusowi źle szło, słyszała ile odpalał zapałek. Chciała go osłonić, bo czuła istotę zmierzającą ku niemu. Czuła, że chce się pożywić, dorwać go. Sądziła, że robi dobrze.
Lampa została odpalona i poczuła ulgę. Oczy bardzo zaczęły ją boleć, ale to było do zniesienia, dlatego ucieszyła się. Zagroziła istocie, ale ona uparcie milczała. Nie miała czasu pogrozić jej znowu. Poczuła, że się cofa i poruszenie obok siebie. Usłyszała Corneliusa. Wcisnął jej lampkę w ręce. Nie pomyślałaby, że to się stanie. Poczuła palące gorąco i gdy zorientowała się troszkę, co się dzieje, spróbowała więc uklęknąć, by odłożyć lampkę na ziemię. Nie zdążyła. Ból gwałtownie narastał, palił jej dłoń i oczy, nie wytrzymała. Nie była gotowa na taki ból, choć zdawało się, że czuła gorszy w swoim życiu. Upuściła przedmiot, który rozbił się. Sama upadła na kolana, zduszając jęki bólu, przycisnąwszy nadgarstek zdrowej ręki do twarzy, na oczy, trzymając zdrową dłonią nadgarstek oparzonej, dość szeroko rozwartej palcami. Bąble wyskoczyły natychmiast i nie tylko same obrażenia sprawiały jej ból, ale też najmniejsze poruszanie palcem. Puściła nadgarstek po chwili, gdy przestała jęczeć i przesunęła palcami po oparzeniach, identyfikując je. Nie były bardzo poważne, ale z pewnością bolesne. Gdy blade, oddalone dla niej bardziej niż dla innych, światło zniknęło, ból jej intensywnie łzawiących oczu zaczął przemijać.
Otworzyła więc je i dostrzegła ciemność. Zniknęła nawet jej kra. Zniknęły jej kończyny. „Ten świat wciągnie twoje życie i zdmuchnie niczym marny pył, jakim w końcu się staniesz. Co możesz mi zaoferować, kiedy błądzisz ślepo pośród mgieł?” Powiedziała Istota. Stałam się demonem, takim jak te Istoty? Stałam się częścią tego świata, tą częścią, która boi się światła? Przez chwilę się wystraszyła, potem uśmiechnęła lekko, jak szaleniec przyparty do muru i zaczęła oczyszczać swoje myśli. Nie wiedziała już, czy zachowa swoją osobowość, jeżeli to, o czym pomyślała, jest prawdą. Doskonale wyczuwała położenie Istot. Cofnęły się, kiedy zapaliło się światło, zachwiały, jak ona. A teraz, gdy zgasło? Mogły powrócić. Nie wiedziała co z Petrowiczem. Nie widziała go. Nie wiedziała, czy jest sama, czy też nie.
Skierowała głowę ku najbliższej z istot. Przymknęła niewidoczne oczy, jakby była znudzona, lub znużona, jakby istniejący świat jej nie obchodził. Teraz istniała w ciemności, w świecie magii, której nie rozumiała. Skupiła się na tej istocie, skupiła każdym zmysłem, jaki posiadała. Powiedz mi, demonie. Staję się jednym z was? Zapytała. Sama odpowiedź, niezależnie od słów, byłaby chyba potwierdzeniem, przynajmniej cząstkowym. Brak odpowiedzi jednak nie mógłby jej zapewnić, że jest przeciwnie.
Skupiła się na sobie. Wcześniej Istota powiedziała ciekawe rzeczy. „Przesiąkasz tym światem, a on przesiąka tobą. Czuję energię, która wypełnia ludzkie ciało. A ty czujesz to mrowienie?” Spróbowała poczuć je. „Rany, które nie zagoją się bez specjalnych maści i zwabią wszystkie niebezpieczeństwa tego świata.” Być może zniszczone struktury łatwiej tą energię przewodziły? Skupiła się na swoich ranach, na ręce, oczach, nodze, ale też całym ciele. Czy to jej cokolwiek da? Cofnijcie się, demony. Rzuci w myślach, zapewne wyczuwając, jak znów chcą się przybliżyć. A w głowie nie miała już nic. Była pewna siebie i spokojna, świadoma tego, że jeżeli jest tu sama, najprawdopodobniej zostanie pożarta przez zbliżające się istoty. Oczywiście, postara się stawić jak największy opór. Zginie w walce o życie. Może spowolni je, jeżeli umieją pływać. Może Łowca i Midori porzucą ją, ratując własne życie. Trawiły ją ciemności, była w świecie, w którym nie widziała nikogo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Midori Pon Kwi 04, 2016 9:11 pm

Midori nie miała zbytnio czasu, by skupiać się na wydarzeniach na wybrzeżu. Sam fakt, że skończyła tak, że odpływała to jedno, innym było to, że zbliżała się do mgły, która wcale, a wcale nie zachęcała do bycia w niej, jeszcze bardziej dołował. I na dodatek nie mogła za wiele zrobić... Ba, już jednak zaczęła rozważać, czy by nie skoczyć do wody, gdyby przyszło co do czego... Jednakże nie musiała, co i tak mogłoby się kiepsko dla niej skończyć... Ale wracając, jej krzyki dały jakiś skutek - ratunek zmierzał w jej kierunku... W postaci głuchego łowcy.
W chwili, gdy łódka zatrzymała się, dziewczyna wręcz odetchnęła. Było tak blisko... Co by się z stało, gdyby jednak wpadła w tą mgłę? Nie wiadomo. I nie chciała poznawać takich szczegółów. No, ale wracając, oddychała już nieco wolniej, starając się opanować. Nie odezwała się teraz do łowcy. A po co, skoro i tak jej nie usłyszy? Dobrze też, że nie znała jego myśli, bo mogłaby się jedynie jeszcze bardziej wkurzyć...
Wydawało się jej, że będzie w porządku. Dobrze. Okej. Nie, taka figa, bo los nie odpuścił. A może pech? Nie, to nie jest ważne. Ważniejsze jest to, co przykuło uwagę czarnowłosej dziewczyny. Co to było? A mianowicie... Nagle wyłaniająca się kobieta... Chyba. Bądź co bądź, nawet w filmach to nie zapowiadało nic dobrego, więc... Teraz miało? Nie. Nie w tym miejscu.
Widząc jej uśmiech, Yukari odczuwała... Cóż, miała złe przeczucie. Kilkanaście sekund później ujrzała tuż koło dłoni Corneliusa jakąś inną, siną, co sprawiło, że wzdrygnęła. Łódka również nie stała grzecznie miejscu, a na dodatek to uderzenie pod nią... Cholera jasna.
- Zostaw go! - krzyknęła ku istocie. Miała dobre czy złe zamiary? - Nie rób mu krzywdy!
A nuż się zlituje? Czas zobaczyć. Międzyczasie, Midori zamierzała sprawić, by jasnowłosy skupił na nią swoją uwagę. Albo mocno go złapie za ramię, a jak nie... To lekko pociągnie za kosmyk włosów. Później się powkurza na nią, teraz potrzebowała by szybko reagował. Ba, nawet go przeprosi, tylko, by cało wyszli z tego...
Gdyby już się jej udało, pokazałaby mu postać za nim. Powinien zrozumieć, że czarnowłosa była lekko mówiąc wystraszona, a to nie czas i miejsce na żarty. Szybko potem gestami starałaby się mu przekazać, by wszedł na łódkę i wziął wiosło, by za jego pomocą wrócić. Powtarzałaby tą czynność, aż by zrozumiał z łaski swojej. I mając nadzieję, że nic złego się nie stanie międzyczasie. Jeśli tamta postać będzie chciała zabrać mężczyznę to tak łatwo nie będzie! Nie pozwoli, by kogoś stracili, gdy ona miała jeszcze coś do powiedzenia w tej kwestii.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Cornelius Weidenhards Wto Kwi 05, 2016 6:44 pm

Cóż... Oddanie lampy nie okazało się trafnym wyborem, jednak spójrzmy na to inaczej. Miał ją zabrać do wody, razem z zapałkami? I w tym i w tym przypadku lampa została by stracona, dlatego też łowca wybrał ten, który wydawał mu się bardziej trafnym. Z innej strony nie miał zbytnio czasu na myślenie co z nią zrobić. Łódka odpływała, a niewiedza o tym jak daleko nie była za ciekawa.
Kolejny krok. Wejście do cudownej wody by dotrzeć do miejsca gdzie była Mid. Temperatura wody nie była przyjemna, jednak nie ruszyła ona Corneliusa. Nie teraz... Jeszcze za krótko był w wodzie. Może niebawem zacznie odczuwać chłód na tyle, by zacząć drgać lub okazywać w inny sposób, że jest mu zimno. Mniejsza z tym... Płynął nie długo, dlatego też dość szybko zlokalizował dziewczynę, jednak... Podejrzewał że musiało być jezioro głęboki, skoro tuż po wejściu do wody, niemal od razu stracił dno. Był głuchy, dlatego też nie słyszał co się dzieje dookoła niego, a mimo to próbował sobie jakoś radzić.
Co to?
Nagle kiedy już zamierzał coś powiedzieć do dziewczyny, poczuł dziwne smyrgnięcie na nodze. Omamy? Może organizm zaczyna mu płatać figle, po pływaniu? Nie miał pojęcia, jednak dla pewności, miał niemal odruch natychmiastowy, bo poruszył nogą. Jeśli coś tam, było to Cornelius się kopnie w to. Oby nie było to nic czasem twardego...
Kolejną dziwną rzeczą, było zachowanie dziewczyny, a raczej to co zrobiła, żeby zwrócić na siebie uwagę. Złapany za włosy czy też ramie, spojrzy na Mid, która zacznie zapewne pokazywać dłońmi panicznie coś za nim. Jego spojrzenie, dlatego też podąży za jej wskazówką. Ujrzy na początku rękę, która zbliżała się w jego kierunku, po czym właścicielkę ów dłoni. Nie przestraszyło go to, ale nieźle zaskoczyło.
-Iluzja?
Powiedział cicho i raczej tylko do siebie. Chcąc sprawdzić tą teorie, już po chwili nie zastanawiając się dłużej, zechce odepchnąć rękę istoty, swoją wolną.
Ja pierdole co za cyrk...
Nim zdołał się obejrzeć, zechce się wdrapać do łódki, jednak na początku spojrzy na Midori.
-Idź na koniec, bym nie zatopił łódki.-
Odparł, bo nie chciał próbować oszukać praw fizyki.Wtedy pewnie zobaczy tą dziwna rękę koło siebie, dlatego już po chwili zaciskając dłoń w pięść uderzy w krawędź burty, a dokładnie tak, gdzie były palce ręki, która wyłaniała się... spod wody.
hymm... Czemu nie
łowca zrezygnuje z chęci wdrapania się do łodzi a ponowi uderzenia, jednak już nie ręką, a spróbuje nogą wyczuć coś co pewnie jest koło niego. Czyżby to go musnęło niedawno? Nieważne. Jeśli to wyczuje, zechce to skopać, bo nie zamierzał się puścić łodzi, patrząc, że nie wiedział jak jest głęboko.
-Połóż się i pod żadnym pozorem... nie wychylaj się.-
Odparł stanowczo. Nie wiedział z czym mają do czynienia, wiec wystarczyło, że on już był w tej przeklętej wodzie. Nie wiedział czy to są iluzje, czy jakieś realne coś, więc nie ryzykował ewentualną chęcią wciągnięcia Mid do wody, przez stwory.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Grigorij Wto Kwi 05, 2016 10:25 pm

Cóż... Przynajmniej próba dominacji nad bestią się udała. Reszta to była katastrofa. Jednakże po kolei.
Pomysł z kamieniem był trafiony. Nie dość, że fortunnie trafił się rozsądnych rozmiarów to jeszcze toporny i ostry. W sam ras do ranienia uciekającego potwora rzutem. Gdy Vladislau dopadł bestię nie spoczął póki ta nie zaakceptowała go jako czegoś w rodzaju alfy stada. Były humanoidami. Nieznacznie, ale podobny do nich był stwór, który im pomógł. Zakładał, więc iż stworzenia te były ludźmi. Cóż jednak z tego skoro zachowywały się jak zdziczałe zwierzęta ogarnięte szaleństwem... albo głodem. Skoro okazały zwyczaje zwierząt Vlad pokazał, iż także je zna. I to bardzo dobrze. Po kolejnym niespecjalnie mierzonym uderzeniu stwór zaczął się uspokajać dostrzegając swoje pożałowania godne położenie. Uścisk Białowłosego zelżał w końcu wypuszczając istotę, która zaakceptowała go... choć niechętnie.
W tym momencie rozbita została lampa co zwróciło uwagę zarówno Vlada jak i stworzenia. Chyba bardziej wyczuł niż zauważył uśmiech stwora, który szybko zniknął pod lodowatym spojrzeniem Darkhawka. Niespecjalnie lubił on ten brutalny typ tresury i zazwyczaj go nie stosował. Jednakże ekstremalne warunki wymagają ekstremalnych środków. Ból jest doskonałym nauczycielem dla tych, którzy kierują się tylko instynktem i pragnieniem przetrwania. Ta bestia natomiast miała te cechy wysoce rozbudowane. "Gdybym tylko mógł mówić. I znał jego imię. Musi mieć imię. Mniejsza. Trzeba pomóc Kotori." Po tych szybkich przemyśleniach spojrzał na stworzenie. "Idziesz ze mną. Potrafię nie tylko karcić." stwierdził w myślach i wskazał gestem ręki i kiwnięciem głowy kierunek. Nie zamierzał pozwalać iść stworowi za sobą na tym etapie znajomości. Jednocześnie istota nie zaryzykuje ataku na Kotori wiedząc co Vladislau może z nim potem zrobić. Gdy bestia ruszy się Białowłosy będzie szedł w ślad za nią. Jeśli ta będzie się guzdrać z pomrukiem irytacji pchnie ją by szła szybciej. Jeśli będzie musiał w krótkim czasie pchnięcie powtórzyć trzykrotnie uderzy stwora pod żebra dając znacznie wyraźniej do zrozumienia, że ma przyśpieszyć. Gdy dotrą na miejsce Vlad ogarnie wzrokiem brzeg by sprawdzić czy cienie nie wróciły. Zapewne dwa razy pomyślą nim znów przypełzną aż tutaj z lasu, lecz nigdy nie wiadomo.
Białowłosy wskaże stworzeniu miejsce między Kotori, a brzegiem, w którym ma spocząć po czym sam zajmie się dziewczyną. Podchodząc do niej spojrzy na resztki lampy. Nawet gdyby chciał ją zabrać nie bardzo miałby w co włożyć złomki toteż na razie zignorował przedmiot. Podszedł spokojnie do dziewczyny i przeciągnął dłonią metr od jej oczu by zobaczyć czy reaguje. Jeśli nie chrząknie by oznajmić, że tu jest. Tak czy tak zajrzy w jej oczy i obejrzy dłoń oceniając uszkodzenia. Oddanie jej lampy było błędem, lecz skąd Cornelius miał to wiedzieć. Zwyczajnie tego nie przewidział. Gorzej, że drugiego spośród białowłosych dawno nie było na miejscu i zmącił wodę. Na twarz Vladislau wstąpi grymas oznaczający u niego uśmiech skierowany do Kotori i położy jej dłoń na ramieniu po czym uniesie jej podbródek w górę. Jest dzielna i musi o tym wiedzieć. Następnie wzrok Vlada skieruje się ku stworowi, a potem ku łódce. "Nie możemy płynąć wpław. Po coś łódka tu jest. Poza tym Kotori jest ranna, a ten tutaj zapewne jest istotą lądową. Nie trzeba być mędrcem by to wiedzieć. Zostać i tylko patrzeć też, kurwa, nie możemy. Gdybym chociaż miał siekierę..." Rozmyślał przyglądając się scenie na wodzie.
Jedyne co ujrzał to fakt dopłynięcia Corneliusa i chyba nawet wydawało mu się, że coś się pojawiło... a może ktoś. Mógłby wycelować z tej odległości, ale ni miał gwarancji co do trafienia. Wystarczył milimetr różnicy i mógłby zmieść łódkę w pył. Poza tym jeśli nawet ktoś im towarzyszy nie musi być zagrożeniem. Choć może. Oczywiście upewniając się, że wszystko w porządku, a potem obserwując łódkę, Vlad zwracał też uwagę na ich nowego towarzysza. W przypadku gdyby ten wykonał jakiś gwałtowny ruch, próbował uciec albo zrobił cokolwiek innego co mogłoby się Białowłosemu nie spodobać Vlad wyda z siebie ostrzegawczy pomruk. Pomruk po którym nastąpi ściągnięcie z pleców Popielca i wycelowanie nim w bestię jeśli ta na niewerbalne skarcenie nie zareaguje tak jak Darkhawk by chciał. Jeśli wie czym jest broń tym lepiej dla tego stwora. Choć jeszcze lepiej dla niego będzie jeśli będzie grzecznie czekał.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Esmeralda Pon Kwi 11, 2016 6:43 pm

Vlad - Bestia mimo że, nie do końca wyglądała jak człowiek, w dalszym ciągu posiadała instynkt samozachowawczy. Niechętnie obrała wskazany kierunek, sunąc noga za nogą jakby właśnie szła na stracenie. Wystarczyło lekkie uderzenie, żeby istota zacisnęła zęby i wydała z siebie przeciągły odgłos przypominający coś na kształt warczenia. Światło, a raczej jego brak z pewnością nadał istocie śmiałości, jednak mimo to, przyśpieszyła kroku nie chcąc bardziej pogarszać warunków współpracy. Jak długo mógł potrwać ten stan rzeczy? Bestia nie rzuciła się na Kotori. Cienista istota skierowała na Ciebie swoje spojrzenie i mógłbyś przysiąc… że zobaczyłeś w nim błysk uśmiechu. Cieszył się? Z pewnością zbicie lampy było na rękę bywalcom tego świata. Stan Kotori nie prezentował się zbyt dobrze. Z pod powiek było widać cieknącą strużkę krwi (dzięki Bogu czerwoną!), która spłynęła po bladym i wymęczonym policzku. Oparzenia w okolicach oczu były rozległe, przez co samo spojrzenie nastolatki przykryła mgła. Bielmo, przez które nie mogła zobaczyć już nawet zarysów.
Przed Wami pojawiły się kolejne problemy, bowiem sytuacja Corneliusa i Midori nie wyglądała na bezpieczną. Strzelić? To by mogło być katastrofalne w skutkach. Z drugiej strony Vlad… może dla Midori i Corna nie ma już ratunku? Zwłaszcza po tym co zobaczyłeś właśnie na jeziorze...

Kotori – stałaś pośrodku obcego świata, otulona ciemnością. Do Twoich uszu docierały tylko salwy dźwięków, przez co coraz ciężej było Ci się skupić. Woda? A może deszcz? Zbliżająca się burza? Miałaś wrażenie, że coś porusza się w odmętach ciemnej tafli. Skrzypienie… ale co to? Łódź? Wydawało Ci się, że coś wije się pod wodą, drapiąc w drewnianą łódkę pazurami ostrymi jak brzytwy. Drgania wody i ta nieszczęsna ziemia… Coś poruszało się w Twoim kierunku i dopiero po chwili doszło do Ciebie, że obok jest dowódca. Było źle. Oczy piekły niemiłosiernie, a ty czułaś jak spod powiek wypływają łzy. Miały jednak inny zapach. Metaliczny. Czy to krew? Zadałaś pytanie bestiom, jednak przez długą chwilę nie usłyszałaś odpowiedzi. W Twojej głowie rozległ się natomiast chichot i ciąg krótkich zdań : „Znasz odpowiedź”, „Naczynie Cię nie obroni”, „Będziesz nasza”.


Cornelius – Wystarczyło jedno spojrzenie na Midori, by doszło do Ciebie że coś jest nie tak. Przerażenie jakie malowało się na twarzy dziewczyny nie było przypadkowe, dlatego odwracając się zobaczyłeś nieznajomą postać. Również dziewczynę. Młodą i całkiem ładną, która wyciągała dłoń z lekkim uśmiechem. W jej oczach przez chwilę dostrzegłeś zaciekawienie, które szybko przemieniło się w strach. Ze sporą siłą odepchnąłeś zbliżającą się dłoń, na co istota wydała z siebie zbolały dźwięk i spojrzała na Ciebie z wyrzutem. Mogło Ci się wydawać, ale w kącikach oczu dziewczyny dostrzegłeś łzy. Bała się. O to chodziło? W ciągu kilku kolejnych sekund dziewczyna odwróciła się i zniknęła w odmętach ciemnej wody pozostawiając Was w spokoju. Ty natomiast zauważyłeś kolejny problem, bowiem na łódce pojawiła się ręka. R Ę K A  z pewnością do kogoś należąca. Nie myśląc wiele rzuciłeś Midori kilka wskazówek, a sam zająłeś się niechcianym gościem, który myślał że załapie się na darmową przejażdżkę łódką. Wystarczyło jedno uderzenie, żeby właściciel cofnął swoją szanowną, ale ty na tym nie zaprzestałeś. Czując przy nogach jakąś obecność, postanowiłeś sprzedać niechcianej istocie kopniaka, który w wodzie nie był tak efektywny jak poza nią. Wystarczyła chwila by coś złapało za Twoją kostkę i pociągnęło na dół… w odmęty ciemnej wody. Zdążyłeś nabrać trochę powietrza, kiedy istota zaciągnęła Cię pod wodę.

Corn, chłód jeziora doskwiera jeszcze bardziej, ale masz inny problem. Ilość powietrza jest ograniczona, a istota ciągnie Cię na samo dno jeziora… a jest ono baaaardzo głębokie.


Midori- Cornelius załapał aluzję i odwrócił się płosząc dziewczynę. Na pierwszy rzut oka nie wydawała się waszym zagrożeniem, ale cholera wie jakie tak naprawdę miała zamiary. Usłyszałaś krótkie polecenia od łowcy, a on sam zajął się walką z nieproszonym łapskiem. Czy dobrze? Nie zdążyłaś nawet mrugnąć okiem, kiedy Corn zniknął, a na wodzie zostały po nim jedynie kręgi. Czy na łódce byłaś bezpieczna? Odpowiedź przyszła szybciej niż zadałaś sobie pytanie, bowiem po chwili znów coś uderzyło w łódkę. Zobaczyłaś dziesiątki sinych palców po swojej prawej stronie. Palców, które z niesłychaną siłą przechylały łódkę tak żeby ją przewrócić. Coś uderzyło w drewniany bok tak że aż podskoczyłaś. Sekundy dzielą Cię od wylądowania w ciemnej otchłani byś podzieliła los Corneliusa.


Kolejność jest dowolna.
Na posty czekam do 14.04
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pon Kwi 11, 2016 8:31 pm

Nie było się czego dziwić. Wystarczyło spojrzeć na Midori, a raczej jej zachowanie i już było widać, że coś nie tak. Dawała znaki ku temu, pokazując że coś jest za nim. Instynktownie spojrzał za siebie. Akcja niczym z jednego z lepszych horrorów. Nic tylko stanąć obok i oglądać. Jeszcze wziąć popcorn w łapy i można zacząć seans.
Jeden z bohaterów całej sytuacji, miał bez wątpienia przejebane. Odtrącając dłoń nieznanej mu niewiasty, zauważył jej niezadowolenie. Miał na to w obecnej chwili wjebane. Nie zamierzał dać się dotykać komuś, kto pojawił się w sumie chuj wie skąd. Nie... Wiadomo. Z wody. Ale każdy racjonalista wie, ze to nie powinno mieć miejsca. W obecnej chwili jego niepełnosprawność pozwoliła mu nie odczuć na swoim słuchu dziwnego dźwięku, który wydała dziewczyna. Midori jednak to usłyszy. Była za blisko. Pewnie gdyby to usłyszał, w zależności też z jakim natężeniem, to by bez wątpienia drgnął. Jednak patrząc na obecną sytuacje, odgłos jaki wydała kobieta, nie ruszył cale Corneliusa.
Już większą, żywszą reakcje ukazał widząc rękę, koło niego. Było to dziwne, że właściciel ręki, był pod wodą, do tego budowa dłoń mu nie znanej miała dziwny wygląd. Musiał coś z tym zrobić. Cokolwiek. Wiele psychologów twierdzi, że pierwsze nasze pomysły są tymi najtrafniejszymi. Jednak w tym przypadku plan jaki zrealizował łowca nie przyniósł, takiego zamiaru jakiego miał. Karma wraca... Mimo to iż kolejny jego plan nieco poszedł w pizdu to jego ruchy potwierdziło to, ze w wodzie jest coś jeszcze.
Kiedy nieznana mu łapa, puści burtę, spojrzy na Midori.
-Co by się nie działo, nie wychylaj się.
Pouczył ją ponownie i nim zdołał coś jeszcze powiedzieć poczuł, jak coś schwytało go za nogę. Niby się przypuszczał, ze mogło się tak stać, ale z jego ust nie Wyrwał się żaden alarm o pomoc, a instynktowi nabrał powietrza do płuc.
O kurwa...
Już po chwili siła, która wciąga go do wody, zmusiła by się puścił łodzi, przez co łowca się znajdzie pod wodą. Sytuacja stała się wyjątkowo napięta, gdyż wiedział, ze teraz to najważniejsze jest co zrobi przez najbliższe 30 sekund, by się uwolnić. W wodą nie było żarty, zwłaszcza, że nawet łyżeczką wody dało się zabić. Mimo to Midori mogła po nagłym zniknięciu, jak i chlapnięciu wodą, przez Corneliusa, domyślić się, że to co pukało w łódkę wciągnęło łowce.
O dziwo na obecną chwile jego ciało nie reagowało na zimno, gdyż poziom adrenaliny robił swoje, jak i mózg był skupiony na czymś innym, ważniejszym, niż chłód. No ale wracając myślami do wody i do istoty, która stała się ogromnym zagrożeniem łowcy, jak i nie tylko niego. Spojrzał na nią, skoro miała świetlik czy coś podobnego nad swoją głową, we włosach.
Ach te baby...
Pomyślał i bez oporów zbliży się do niej i zaciśnie dłoń, po czym zechce bezczelnie wepchnąć swoje palce do jej oczodołów. Chciał osłabić nieco przeciwniczkę, bo chyba była kobietą (XD). Jednak jeśli ten trik nie zadziała na istotę z wody zaatakuje czymś o wiele mocniejszym, gdyż sięgnie po swój pistolet, umieszczony w spodniach, na boku. Drugą ręką zechce objąć rywala za szyje i przystawi broń do jej głowy i bez zastanowienia ją postrzeli. Odruch będzie natychmiastowy. Broń jednak tuż po pociągnięciu za spust. Pocisk nie miał tej mocy co przy strzelaniu na powierzchni, ale zagrożenie było wystarczająco blisko, by odczuć krytyczny skutek na sobie, o ile się uda. Broń jednak nawet jeśli posiadała jeszcze 3 naboje, to stałą się kompletnie bez użyteczna. Zostanie ona automatycznie przeładowana, jak i zablokowana. Kolejne próby strzału, były daremne.
Niezależnie od tego czy trafi czy nie, choć lepiej by mu się udało, no ale wracając... Spróbuje się jakoś wyszarpać, by zacząć płynąć na powierzchnie, nie za szybko, by czasem nie dostać kolki. Broń zostanie przy łowcy, który zechce wsunąć ją  z powrotem do spodni, jak najszybciej. Mimo to musiał dostać się do tlenu, bo długo bez niego to nie wytrzyma. Jak się zakończy akt jak z filmu? Czy okaże się on tragedią dla jednego z bohaterów ów filmu?
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Gość Wto Kwi 12, 2016 9:12 pm

Obcy świat przesączony magią. Najpierw otumaniły ją kwiaty, potem świat zabrał jej wzrok, a raczej jego resztki, a teraz? Teraz czeka, aż stanie się jego częścią, czeka, aż Kotori opadnie z sił, by ją pochłonąć. Czy nie ma dla niej ratunku? Czy umiera w tym świecie? Czy jest stracona? Nie chciała umierać, choć znosiła katusze. Nie jedno wytrzymała. Wytrzyma i to. To był tylko cholerny fizyczny ból! Nie pieprzony psychiczny! Weź się w garść! Powtarzała sobie w myślach, ilekroć ból i wszystkie te dźwięki mąciły jej myśli. Klęczała na ziemi. Mimo ogromnego bólu usłyszała w głowie... Istotę. – Kurwa mać... – Wymsknęło się jej cicho. Nie wiedziała nic. Dźwięki, te wszystkie szumy i trzaśnięcia były tak głośne, że nie wiedziała już, co mówi na głos, a co jest w jej myślach. Zdrową ręką dotknęła okolic swoich oczu i jęknęła, znowu siarczyście przeklinając. Jej palec był brudny, dotknęła nim języka. Ropa i krew, czy sama krew? Przypaliło jej oczy? Znowu zaklęła półgłosem. Najprawdopodobniej pierwszy i ostatni raz Vladislau widział Kotori w takim stanie.
Nie jęczała z bólu, nie krzyczała, bo też nie panikowała, wyglądała nawet na spokojną, tak siedząc na ziemi, jakby coś analizowała. Tylko klęła siarczyście jak najęta. - Dziękuję ci, skuriwelu. Estacado. – Mruknęła, możliwe, że Petrowicz usłyszał to... możliwe, że rozpoznałby nazwisko... Zamykał ją, dawał jej do żarcia ochłapy innych podróżników, z którymi wtedy była, pokazywał jej... różne rzeczy, zmuszał do posłuszeństwa, spenetrował jej umysł, a jej ciało przestało być dla niego tajemnicą. Zdawało się Kotori, że nawiązując do wydarzenia, po których wzrosły jej fobie, to, co było tutaj, nie było już tak straszne.
Nie czuła kropel wody na sobie. Nie wiedziała, jakie fizyczne odczucia były iluzją, a jakie nie. Ból był tak silny, że częściowo ją paraliżował i ograniczał reakcje na bodźce. Organizm Kotori skupiał się wszak na obrażeniach.
Obróciła głowę, w kierunku wody. Coś tam było. Kolejne demony? Zapytała Istotę, która zmierzała w jej kierunku, zdawało się, że jej ton był zupełnie bez emocji. Wytłumiła wszystko, by wydać się silniejszą. Gwałtownie skierowała głowę w stronę przywódcy, gdy był kilka metrów od niej. Poderwała się do stania (oby nie wywaliła się na gładkim podłożu) w pozycję gotowości. Ale to nie była Istota. - Petrowiczu-sensei. Nie widzę. – Poinformowała go tonem tak suchym i bezemocjonalnym, jak tylko potrafiła przybrać. Mogło to być chore. Ale to ona odtrącała zbędne myśli. Była silna. Była silniejsza. Tak myślała. Pora na wyciągniecie asa z rękawa. Pozbawiona godności, zraniona i torturowana do mentalnych granic stała się silniejsza. Przetrwała to.
Miała styczność z „wampirem”. Silnym, nowym dla niej, tak, jak teraz nowe były dla niej Istoty. Ale wampiry nie były tak wszechmocne jak sądziła i Istoty też musiały mieć słabe punkty.
Postarała się zignorować fizyczny ból. Czuła w cholerę większy psychiczny, kiedy patrzyła w twarz młodej dziewczyny, której Jack wypatroszył flaki, gdy jeszcze żyła. No, nie za długo żyła. Czuła większy, gdy wszyscy ci turyści zginęli pod komendę Jacka. Nie pozwoli na więcej śmierci, choć nie wiedziała,ile czasu jej zostało.
Skierowała głowę w stronę Istoty i uśmiechnęła się diabolicznie, niemal zachichotała, a przynajmniej tak wyglądała. Nie widziała, ale Vladislau z pewnością dostrzegł, jak jej białe oczy świdrują Istotę.
Co jest w wodzie? Co chce dorwać moich towarzyszy... bracie? – Ostatnie słowo wydusiła z siebie w sposób kpiący i ironiczny. Stała prosto, z trudem ukrywając, jak ją piecze, jak boli, jak chciałaby może się wypłakać, bo oparzenia utrudniają jej nawet oddech, bo robiło się jej gorąco i słabo od oparzeń. Musiała być silna. To gra pomoże jej przetrwać, gra aktorstwa. Pytanie skierowane do Istoty miało uświadomić Grigorijowi dwie rzeczy – umie porozumiewać się z Istotą i nie jest już człowiekiem. Starała się to nawet podkreślić tym nieszczęsnym sformułowaniem! No, to miała łeb na karku, ale czy Vladislau zrozumie?
Czym jest naczynie? Chodzi o moje ciało, o skórę, o organizm, robaku? – Rzuciła do Istoty sarkastycznie, ale też tak, jakby nie spodziewała się braku odpowiedzi. Na razie był sam. A Kotori miała przewagę liczebną. – Czuję cię, pomiocie, i czuć będę gdy będziesz uciekał i się wił, czułam, czułam, kiedy dostawałeś wpierdol. – Uśmiechnęła się. W zasadzie nie wiedziała, czy został pobity, ale tempo Istoty i obecność Grigorija (miała nadzieję, że to on), sugerowały, że zdobył on pewnego rodzaju kontrolę nad Istotą. Nie miała jak skontaktować się z Przywódcą, by dowiedzieć się, czy on też staje się częścią tego świata tak, jak ona, miała nadzieję, że nie. Że pożyje. Miała nadzieję, że nie został pożarty przez Istotę z innego powodu. No, i nie czuła go, gdyby stawał się Istotą, pewnie poczułaby Grigorija. W każdym bądź razie, podczas ostatniej kwestii dialogowej dziewczyna miała zamiar podejść do Istoty na jakiś metr,półtora odległości i unieść pięść w geście, że chociaż kobieta, to ma krzepę. Była wysportowana i miała zamiar to udowodnić, gdyby Istota nie odzywała się zbyt długo. Cios w łeb. Pięścią, by zabolało jak najmocniej. Istota pewnie nie miała zębów, ale może groźba wystarczy.
Skoro taki rozmowny jesteś, wytłumacz mi, jak pozbyć się tego cholerstwa z wody. Byle głośno, bo jak niedosłyszę... – W tej chwili miałą zamiar zamajtać pięścią gotową do ataku. Została dotkliwie zraniona, ale wstała, aby grozić. Niesamowita siła woli prawda?
Co do owej siły woli, myślała o tej Istocie. Skupiała się na niej, choć nie ignorowała otoczenia. Skupiała się na tej Istocie sprawdzając, czy może zmiażdżyć ją umysłem. Pragnęła dominacji nad tym tworem tego świata. Chciała, by ona poczuła, jak jest przy Kotori mała. Sanata chciała skupić na tej istocie całą swoją siłę, całą pewność siebie i moc, która się w niej czaiła. Byle Istotę rozbolała głowa, albo przynajmniej była świadoma tego, że dziewczyna nie żartuje. Odsunięcie od siebie złych emocji okazujących słabość było trudne, ale... im gorsza sytuacja, im większy kryzys, tym Kotori robiła się spokojniejsza, by jemu sprostać. To, czym zapłaci później... o tym czas będzie myśleć później.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Grigorij Sro Kwi 13, 2016 10:10 am

Tak jak Vladislau spodziewał się bestia szła niechętnie i potrzebowała dodatkowej motywacji. W pierwszym odruchu stworzenie zawarczało na co Białowłosy wydał z siebie bardzo podobny dźwięk napinając przy tym mięśnie i obnażając zęby. Nie będzie byle bydlak się stawiać. Gdy dotarli na miejsce z Kotori było gorzej niż się spodziewał. Lampa zniszczona. Kotori ma oparzone ręce, a nawet oczy. Otarł czule krwawą łzę. Nie widziała. Nie musiała mu nawet tego mówić. Dał by wiele aby móc mówić. Wyjaśnić jej sytuację i dodać otuchy. Pozowała na silną, ale sam Wampir niejedno już widział i domyślał się, że jest to poza. Jeśli bestie wyczuwają niczym zwierzęta ludzkie nastawienie będą nie tylko się tego domyślały, ale i wiedziały. Na słowo bracie Vlad spojrzał na dziewczynę uważniej. Na ułamek sekundy jego źrenice się nieznacznie rozszerzyły. "To by tak wiele wyjaśniało. Ten świat przenika nas, a my jego. Krew jest natomiast nośnikiem. Wola zaś ostatnią linią oporu." - pomyślał.
W tym momencie Kotori zaczęła wzorem Griga okazywać agresję. Nie mógł do tego dopuścić z wielu powodów. Po pierwsze dziewczyna była osłabiona przez dotychczasowe przygody i od niedawna także oparzona. Jej zdolność bojowa względem bestii była niczym mysz polna wobec kota. Ponadto prowokowanie bestii nie było w ich interesie. Mogła się przydać. Musi dojść do wniosku, że z nimi będzie lepiej niż bez nich. inaczej zdradzi gdy tylko będzie mieć sposobność. Gdy Kotori uniesie rękę by pogrozić Bestii sam Vlad stanie za nią kładąc rękę na jej ramieniu i zaciśnie delikatnie nie pozwalając jej postąpić dalej. W tym samym momencie spojrzy jednak twardo na stworzenie. Naczynie, o którym wspomniała Kotori raczej nie było nią samą. Jeśli Vlad miałby obstawiać mogło chodzić o zniszczoną lampę. Na jej naprawę nie mieli szans i to jej światło miało chronić przed istotami cienia. Vlad myślał intensywnie. Przez jego umysł przechodziły dziesiątki alternatyw i możliwości, ale każda co do jednej była odrzucana. Najprzydatniejsze przedmioty były na łódce. Skrzywił się, a gdyby ktoś spojrzał mu w oczy zobaczył by irytację. Chciał jakoś pomóc swoim ludziom i wciąż zastanawiał się jak to zrobić. Ze wszystkich możliwości tylko jedna miała szanse powodzenia choć w tym świecie była i tak niezwykle ryzykowna. Najgorsze, że nie miał jak porozumiewać się z Kotori. "Prowadził, kurwa, konwersację niemowa ze ślepą".
Trzeba było jednak coś zrobić. Korzystając z tego, iż miał zaciśniętą dłoń na ramieniu dziewczyny pociągnął ją o jakieś dwa metry dalej od brzegu i przytrzymał mocniej jakby chciał ją wbić w ziemię. Mruknął. Nic więcej nie mógł zrobić aby wyrazić swoją wolę by została na miejscu. Vlad pochylił się po kamień. Wystarczył nieco mniejszy niż jego pięść. Napiął mięśnie i rzucił kamieniem hen w kierunku łódki. Nie dorzuci raczej, ale z jego siłą kamulec z pewnością poleci dość daleko. Poszukał kolejnego podobnego i rzucił celując nieco bliżej. Potem kolejny. Mniejszym płaskim puści kaczki. Jeśli zobaczy jakiś większy od swojej pięści rzuci nim zaledwie metr od brzegu. Nie wiedział co tam jest i nie był pewien czy chce to skrzywdzić. Zresztą jeśli stworzenie wodne dostanie kamieniem prędzej zostanie zranione i się zdrzaźni miast zginąć. Dlatego robił wszystko by jak najmniej inwazyjnie zwrócić na siebie uwagę. Być może odwróci choć trochę uwagę od Midori i Cornelusa. Co jakiś czas Vlad kontrolował co robią bestia i Kotori. Jednocześnie nasłuchiwał zagrożenia i przez większość czasu obserwował wodę. To był jedyny sposób, który równie dobrze mógł być bezużytecznym. Jednakże wpław się nie uda. Po pierwsze musiałby zostawić i Kotori, i bestię. Trochę jak zagadka z pastuszkiem przewożącym zwierzęta. Wilka nie można zostawić z żadnym sam na sam. Po drugie nie wiedzieli co dokładnie i jak licznie znajduje się w wodzie. Mógłby nawet nie dopłynąć do łódki i samemu potrzebować pomocy. W każdym razie jeśli rzuty nie dadzą rezultatów Vlad ponowi próby starając rzucić się jeszcze dalej. Szczęście w nieszczęściu, ze w tej krainie pierdolonych kamieni akurat nie zabraknie.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Midori Sro Kwi 13, 2016 6:26 pm

A miało być tak pięknie... Nie, chwila. Z której strony niby? Odczuła przypływ nadziei w chwili, gdy pojawił się Cornelius, ale co to właściwie dało? Hm... Że najwyraźniej zamiast jednej to ucierpią dwie osoby. Czy dobrze zrobiła, że zareagowała wcześniej tak, a nie inaczej? Cóż, trudno powiedzieć, ale właściwie... Kogo by nie wystraszyła nagle wyłaniająca się postać w takim miejscu?
Skrzywiła się mocno, słysząc wrzask. Nic dziwnego, że tak zareagowała, skoro dostała. Z drugiej strony, czy dałoby się ją potraktować jako ewentualnego sojusznika, skoro właściwie nic o niej nie wiedziała? Do tego dochodzi niechęć do większości kobiet... Brrr... Wracając do samego tematu, miała zamiar spełnić jego polecenia. Serio. Zamierzała być grzeczna, tylko by mogli we dwójkę wrócić. Jednakże... Nie, ni cholera. Widziała, jak błyskawicznie łowca został pociągnięty w głąb jeziora.
- Cholera... Nie! - nie miała nawet jak zareagować na ten fenomen. Wrzask? Krzyk? Hasło "Uratuję cię" i wskoczenie do wody za nim? Czarnowłosa nawet nie wiedziała, za co właściwie powinna się wziąć. I za bardzo nawet nie było czasu, by przeanalizować sytuację, ponieważ po zniknięciu łowcy, dziewczyna nie była bezpieczniejsza. Poczuła znów uderzenie w łódkę.
- Co się dzieje... - mruknęła. Leż? Nie wychylaj się? Jakby się tak dało zrobić w tej sytuacji! Zwłaszcza, że coś próbowało ją wrzucić do wody.
- Serio, ja nie mam chęci na kąpiel - burknęła, krzywiąc się nieco. Czy mogła cokolwiek zrobić? Tak! Walczyć! Te wszystkie myśli przepływały przez jej umysł bardzo szybko. Widząc, że jakieś palce się pojawiły, co mogła zrobić? Nie, nie zrównoważy tego swoim ciężarem. Podskoczyła lekko, gdy uderzyło coś w nią. Ale wracając... Nie zważając na tamto, uniosła stopę i z całej siły uderzyła nią w palce... Tak, deptała je! I to nie powoli, starała się bardzo szybko robić to, by nagle jej nie złapali.
- Odczepcie się ode mnie! - nie było nawet czasu, by zobaczyć, co robiła pozostała dwójka. Musiała działać. I jeśli cokolwiek by się wychyliło, i miało bardzo złe zamiary wobec niej, zamierzała potraktować to coś magią. I przy okazji połudzić się, że jakoś to wszystko się ułoży...
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Esmeralda Nie Kwi 17, 2016 1:42 pm

Woda i ląd. Dwa miejsca między którymi rozdzielili się bohaterowie. Można powiedzieć że również i dwa światy… Niebezpieczeństwo przenikało nieznane lokacje będąc jak igła, która przynosi ból dopiero wówczas kiedy się na nią nadepnie. Niemowa i ślepa. Ranna i głuchy. Chyba nikt nie mógł wyobrazić sobie podobnego pecha. W każdym razie czas uciekał, a trzeba było działać, gdyż na szali znajdowało się… życie.

Vladislau i Kotori :

Ptaszyna była zdezorientowana przez wydarzenia jakie serwowała nieznana lokalizacja. Możliwe, że to z winy wyostrzenia zmysłów, dziewczyna postrzegała wszystko inaczej, a dla innych jej zachowanie mogło zdawać się niezrozumiałe. Kiedy przemówiła do bestii, ta odwróciła się, przechylając na bok głowę. Wredny uśmiech będący reakcją na słowa dziewczyny widoczny był tylko dla Vlada. Przez chwilę istota walczyła ze sobą, żeby się nie roześmiać. Kolejne słowa sprawiły, że bestia nie wytrzymała, wydając z siebie przeciągły śmiech, przypominający bardziej ton demonicznej jednostki.
- Jesteście intruzami. Żywymi intruzami, które weszły tu nieproszone – skwitował bestia posługując się nieco zniekształconym angielskim. Mówił przerywanie i szybko, przez cały czas wpatrując się we Vlada i Kotori na przemian.
- Twoje ciało? Robak? - bestia uśmiechnął się i ponownie wydał z siebie chichot – Jesteś krucha dziewczyno. Zbyt krucha i niepewna – wyraz twarzy i mowa ciała bestii wciąż pozostawała niezmienna. Nie zbliżał się i nie atakował. Z pewnością przyjął obecny stan rzeczy, ale nie pozwolił na tytułowanie go obraźliwym tonem czy przytykami. Może i mieli przewagę, ale jak długo, skoro ich przyjaciele właśnie walczyli o życie na łodzi… Bestia obrócił się i spojrzał przelotnie na wodę.
- Nie idę tam – skwitował krótko – Możesz mnie zabić, ale ja tam nie idę. Ten teren jest dla mnie nieznany. Nie pójdę – powiedział do Vlada i zacisnął chude pięści.
- Czujesz to? Nie wiesz co czujesz plotąc bzdury. Naczynie Cię nie chroni – powiedział i odsunął się. Właśnie w tym momencie Vladislau rozpoczął próbę z odwróceniem uwagi istot jeziora.
Pierwszy kamień zgodnie z zamierzeniem trafił nieopodal łódki, kolejny bliżej…

Vladislau – bestia umie mówić i idzie jej to całkiem nieźle! Zauważyłeś, że zirytowała się na słowa Kotori. Czy widziałeś w oczach istoty pogardę do dziewczyny? Z pewnością. Kiedy wykonałeś ruchy stopujące nastolatkę, postanowiłeś spróbować odwrócić uwagę istot wodnych. Widziałeś jak Midori zaczyna kopać w łódkę, a na jeziorze widoczne są jeszcze bąble powietrza, doskonale wskazujące miejsce znajdowania się Corneliusa.

Kotori – słyszałaś słowa bestii i ten jego śmiech. Gardził Tobą. Z pewnością nie przypadliście sobie do gustu. Dowódca nie mógł odpowiedzieć słowami, ale jego ruchy były wystarczające żeby zrozumieć wstępny przekaz. Vladislau zaczął rzucać kamieniami w wodę, a do Twoich uszu dźwięki docierały bardziej niżeli w przypadku pozostałych towarzyszy. Słyszałaś kamienie wpadające do wody, odgłos kopania w łódkę, mocny oddech i charczenie oraz ten chichot, który prawdopodobnie znajdował się tylko i wyłącznie w Twojej głowie.


Midori – Mijały sekundy, a bąbelki powietrza wciąż znajdowały się w miejscu gdzie porwano Corneliusa. Nie miał innego wyboru, musiał walczyć. A to samo było skierowane do Ciebie. Nie mając innego wyboru, postanowiłaś użyć siły jaka Ci pozostała i skopać męczące paluchy. Z perspektywy rozsądku lepsza jest próba odgonienia niebezpieczeństwa niżeli pozwolenie na przewrócenie łódki. Kto wie co tak naprawdę czyhało w wodzie i czego tak naprawdę chciało. Waszego życia? Krwi? Mięsa? Istoty w większości nie wyglądały na pozytywnie nastawione, dlatego nie myśląc już wiele, rozpoczęłaś działanie. Jeden kopniak, drugi, kolejny… Czułaś ból w nodze, ale kopałaś dalej słysząc syczenie i ryk ze strony niedoszłych konsumentów. Wobec tak silnego argumentu, istoty pozabierały paluchy, a łódka wróciła do prawidłowego poziomu. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do Ciebie, że ktoś rzuca z brzegu kamieniami. Istoty uciekły, ale na jak długo? A może to tylko cisza przed kolejną burzą? Po dłuższej chwili bąbelki zaczynały przybierać na sile, a ty zobaczyłaś na łódce dłoń Cornelisa.

Midi, jesteś zmęczona. Rany znów się otworzyły i zaczynają krwawić. Dokucza Ci również ból nogi, przez który masz ograniczone możliwości poruszania się.

Cornelius – najwidoczniej nie masz szczęścia do kobiet, które robią wszystko, żeby zatrzymać Cię na dłużej. Taki z Ciebie amant. Kiedy do Twoich płuc dotarło, że skończyły się przelewki, musiałeś działać. Walczyłeś w końcu o życie, a głupio jest utopić się przez napaloną rybią laskę. Postępowałeś instynktownie, dlatego skierowałeś swe dłonie w kierunku oczu przeciwnika i korzystając z całą siłę, zacząłeś wciskać je w oczodoły. Nie słyszałeś nic, nawet odgłosu własnego walącego serca. Kamienie? Odgłosy na łódce? Nic z tego. Znajdowałeś się w swoistej próżni, gdzie istniałeś na tą chwilę tylko ty i Twój przeciwnik. Kobieta otworzyła usta, wydając z siebie prawdopodobnie jakiś odgłos. Nie słyszałeś go… widziałeś natomiast, że próbuje się wycofać. Ona i reszta wodnych stworzeń skierowały się w ciemne odmęty znajdujące się bliżej dna. Resztkami sił udało Ci się zbliżyć do łódki, jednak nie dałeś rady na nią wejść. Straciłeś przytomność, kiedy Twoja dłoń dotknęła drewnianego kadłuba. Powoli zaczynasz spadać w głąb wodnych odmętów.

Podczas tej całej walki bestia Cię poraniła. Zarówno ręce jak i tors noszą ślady po ostrych pazurach.
Jeśli nie zostanie udzielona Ci pomoc, umrzesz w przeciągu maksymalnie 2 postów.


Kolejność:

Midori → Cornelius → Ptaszynka → Vlad
Każda osoba ma 48h od ostatniego posta na odpis. Po tym czasie jeśli ktoś się nie wyrobi obowiązek pisania ma kolejna z osób.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Midori Nie Kwi 17, 2016 7:58 pm

Nie ma to jak argument siłowy, prawda? W końcu, pewnie gdyby próbowała pokojowo... Skończyłoby się to na tym, że już jej tutaj nie byłoby. A tak? Żyła! Jeszcze. Mimo to, i tak nie wpadłaby w tej sytuacji na coś takiego, aby w inny sposób się zachować. Skoro widziała, że łódka była przechylana i najprawdopodobniej nic dobrego by jej nie spotkało w wodzie...
Wracając do samej kwestii, poczuła satysfakcję w chwili, gdy napastnicy zrezygnowali z przechylania łódki. Pomimo zwycięstwa, sama również odniosła szkody, które odczuwała na całym ciele. Jej rany ponownie otworzyły się, a noga zaczęła boleć. Jęknęła cicho, siadając na tyłku i rozmasowując przez chwilę kończynę. Syczenie i ryk odebrała jako podsumowanie jej zwycięstwa. Chwilowego... Ale jednak.
- Cholerne stwory - mruknęła cicho. Nic nie mogła już poradzić na to, że znów krwawiła. Jedynie spróbowała trochę przesunąć maści na nie, jakby coś mogło pomóc. I przy okazji połudzić się, że nie będzie jej odbijać jak wcześniej. Tylko pytanie... Co dalej? Zadawała sobie sprawę, że sama już nie zdoła wrócić na brzeg, a nikt nie przyjdzie jej na pomoc. Czy bedzie jej dane pozostać tutaj samej?
Wtedy zauważyła latające kamienie. Czarnowłosa zamrugała oczami i uniosła głowę, przesuwając się bardziej na przód łódki. Uniosła dłoń i pomachała w stronę brzegu. Nie krzyczała - zmęczenie sprawiło, że postanowiła oszczędzać energię. No, ale miała nadzieję, że da jakiś sygnał. Jest okej? Ja żyję? A tak nawiasem mówiąc, nie wiem jak wrócić? Midori westchnęła cicho i postanowiła się przez chwilę połudzić, że na brzegu sprawy miały się o wiele lepiej.
Mimo to, martwiła się. Zniknięcie białowłosego łowcy sprawiło nie tylko to, że została sama, ale również fakt, że mogła się tym zadręczać. Mógł zginąć i to przez nią. Przygryzła aż dolną wargę, myśląc nad tą sprawą... Jedynie bąbelki powietrza wskazywały, że jeszcze żył.
I wtedy ujrzała, że nasiliły się. Ostrożnie, by nie narazić bardziej nogę, powędrowała ku brzegu łódki (można tak to uznać?), by wypatrywać mężczyznę. I nie zawiodła się, ujrzała jego dłoń, chwytającą się łódki. Odczuwała jednocześnie ulgę.
- Dobrze... Dobrze, że żyjesz... - wyszeptała. Chwila? Czemu nie wchodził? Jej umysł działał na wysokich obrotach. Momentalnie chwyciła go za wystającą dłoń i wykorzystując resztę sił, które jej zostały, zaczęła wciągać mężczyznę na pokład. Nie zamierzała się poddawać, a adrenalina i upartość pogłębiały to postanowienie.
- Nawet się nie waż umierać... - wymamrotała. Zamierzała go tutaj wciągnąć... I co dalej? Jeśli ujrzy jego rany, raczej niewiele zrobi, ale na sam fakt, że był nieprzytomny... Wtedy zastosowałaby pierwszą pomoc. Pomimo zmęczenia i własnego stanu, wzięłaby się za sprawdzenie, czy oddycha. Jeśli tak... To jest dobrze. Jeśli nie - czas na masaż serca i usta-usta.
- Obudź się, obudź się - mruczała przy okazji, sama do siebie bardziej. I tak jej nie usłyszy... I dlaczego nie miała nic, co mogłoby się przydać? Pusta butelka, wiosło... I biżuteria, którą znalazła. Nie ma to jak profesjonalne wyposażenie.
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Kwi 17, 2016 8:42 pm

Cóż woda to nie zabawka. Wielu może tak się wydawać, ale to potężny żywioł i potrafi zabić szybko. Walka pod wodą była bez wątpienia nie sprawiedliwa, mimo to, Cornelius nie zamierzał się poddawać, a walczył do końca. nie liczyło się jakimi środkami, ale by się dało.
Woda to jedno, a czas to drugie. Jeśli obie właściwości nie zostaną połączone to stają sie niemal ogromną bronią zagłady dla ludzi. wystarczyło by jedna minuta świata pod wodą. Całego, bez wyjątku, a niemal wszelkie życie lądowe potrzebujące tlenu umarło by. No wiec nic dziwnego, że łowcy spieszyło się na powierzchnie.
Pozbywając się balastu w postaci nieznanej istoty skierował się na powierzchnie. Już myślał że nie polegnie, jednak nim się zorientował, to dopadała go ciemność. Nawet jeśli złapał się burty, to nie pamiętał już tego wpadając otchłań ciemności.
Czy to prawdziwy?? Czy już nie ma odwrotu. Z brakiem Tlenu gaśnie serca bicie, jakie kruche jest życie...
Łapiąc się za burtę, nie złapany pewnie zostanie wciągnięty, przez wodę, przed którą tak uciekał. Teraz był zdany na laskę innych. Wyciągnięty na nawet na powierzchnie nie tyle co na łódź nie wyda żadnej oznaki życia, ale przy odpowiedniej pomocy może uda mu się organizmowi pozbyć wody, która nagromadziła się w ciele łowcy.
Dlatego wiele zależy od tego,  czy pomoc zostanie mu dostarczona, czy też nie, dlatego do dzieła rodacy!
Jeśli jednak Midori uda się wciągnąć Corneliusa, by móc dostarczyć odpowiedniej pomocy to zapewne zareaguje odkaszleniem dość sporej ilości wody.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Gość Wto Kwi 19, 2016 11:29 am

Czując dotyk dowódcy na swoim policzku, zadrżała delikatnie, ale nie doszło do niczego więcej. Odporność, którą dał jej Jack w pewnych sferach nadal była dość krucha. Z drugiej strony dzięki temu Kotori stała się jeszcze silniejsza trenując swoje ciało i umysł. Nie okazała więc tego, że ją boli, nie zacisnęła zamkniętych już powiek, coby nie drażnić bardziej, i tak poranionych już oczu. Nie okazała bólu umysłu, spowodowanego utratą widzenia. Obecnie nawet nie myślała w ten sposób. Działała trochę jak zagubione, dzikie zwierzę. Jej celem było przetrwać i ochronić swój gatunek. Z tym, że nawet dzikie zwierzęta były bardzo silne, zwłaszcza, kiedy stawały w sytuacji realnego zagrożenia.
Nawet mysz mogła użreć kota w nos tak bardo, że ten zaskowyczy i ucieknie na bok. Może więc i Kotori, nawet w chwili, kiedy bolała ją stopa, dłoń i większość twarzy, nawet w chwili, kiedy dostawała pewnego rodzaju szoku spowodowanego objętością i siłą oparzeń, lekkiej gorączki i nudności, może nawet była teraz w stanie bronić się. Dopóki objawy się nie wzmogą, mogła być silna – w to wierzyła. Dlatego zaciskała zęby i uczucia przemieniała w pewność siebie, aby przezwyciężyć tą sytuację, przezwyciężyć wszystkich i wszystko dookoła. Nawet, jeżeli zamykała się w sobie, nawet, jeżeli przestawała polegać na innych, nawet, jeżeli przez to nie będzie mogła w pełni zrozumieć otoczenia.
Czując za sobą Vladislaua, opuściła dłoń, milknąc. Słyszała go za sobą. Słyszała bestię, nawet ją czuła. Te wszystkie bodźce przytłaczały ją, ale gdy się na nich skupiała, mogła przemienić cichą rozpacz w koncentrację i siłę, by skupić się na otoczeniu. Nie chciała marnować sił na żal, nie miała na to czasu. Pomartwi się, gdy to się skończy. Zgodnie z niemym poleceniem Grigorija nie postąpiła już żadnego kroku nie chcąc narażać się kompanowi, nie poczuła też złości ani żalu, kiedy Istota zaczęła z niej rechotać. Jesteś taki ludzki. Kiedy ten świat mnie pochłonie, stanę się czymś takim jak Ty? Zapytała go najbardziej beznamiętnie jak umiała. Zrozumiała, że musi się uspokoić jeszcze bardziej, pohamować nienawiść, którą wzmagał ból i skupić się. On też chciał przetrwać, może chciał się pożywić, może odczuwał głód.
Możliwe, że Kotori oszalała. Z pewnością nie myślała i nie zachowywała się jak normalna nastolatka. Estacado i jej przeszłość zmieniły ją do takiego stopnia, że chyba stała się potworem. Pomyślawszy o Istocie jak o człowieku niemal zadrwiła z siebie, wiedząc, że byłaby gotowa do morderstwa, wielu morderstw, aby przeżyć. Nie, na pewno nie była normalna. Ktoś powiedziałby, że jest psychicznie niezrównoważona, ale ona utrzymywała równowagę. Z tym, że na własnym poziomie świadomości.
Bała się bardziej Grigorija niż istoty, choć jej racjonalność podpowiadała, że w tej sytuacji on nie mógłby zrobić jej krzywdy, przynajmniej nie tak, jak Estacado. Cóż, nawet, gdyby ją zabił, to oszczędziłby jej wielu gorszych rzeczy. Kotori była spaczona i w jej umyśle działo się chyba absolutne wszystko. Namolne, androfobiczne myśli, których Grigorij nie znał, wracały za każdym razem, gdy słyszała oddech i poruszenie dowódcy Łowców, w końcu częściowo (odrzucała myśl, że bardziej niż trochę) była bezbronna wobec niego. Dlatego była wobec niego potulna i dała się odprowadzić od Istoty. Wraz z irracjonalnym lękiem rosło jednak samozaparcie i gwałtowna chęć do działania. Na razie wstrzymywała się, wiedząc, że nic nie zyska. Mocne zaciśnięcie dłoni na ramieniu dziewczyny, a potem siła, jak gdyby chciał ją wgnieść w dół albo przewrócić na kolana sprawiło, że spojrzała na niego, otwierając swoje zabielone oczy. Wyglądały niemal wrogo. Wiedziała, gdzie jest jego twarz, słyszała jego oddech. Słyszała wszystko. Tak wielki atut. Możliwe, że to lepsze od wzroku. Obraz bywał kłamstwem. Ale odgłosy? Vladislau mógł poczuć jak spina się pod jego uściskiem.
Zdecydowanie, była zdezorientowana, ale zdawało się jej, że pewna jest w swoim świecie. Potrafiła zachować pustkę umysłu, mimo że było tak wiele rzeczy warunkujących jej zachowanie. Gdy ją puścił, cofnęła się jeszcze krok i niemal zamykając oczy, wpatrzyła się w bestię. Nie widziała jej, ale czuła. I chyba jej stosunek do niej zaczął łagodnieć, jakby zaczęła akceptować ją obok. Zaakceptowała to, że dla Istoty była czymś marnym, chociaż znała swoją wartość.
Usłyszała, jak Vladislau klęka, a raczej jego pewne westchnienie, szurowanie spodni, a potem chrobotanie, gdy jego paznokcie zaszurały o ziemię, gdy podniósł kamień. Delikatnie poruszała głową, jakby obserwowała go, a gdy kamień wpadł do wody, gwałtownie zwróciła tam głowę. – Za daleko, żeby trafić w to coś. Jest chyba pod łódką. – Powiedziała bardzo cicho, nie do końca pewna, czy ma rację. – Coś drapie w łódkę od spodu. – Wyjaśniła równie cicho, klękając, żeby pewniej utrzymywać równowagę. Bardzo mocno czuła swoje ciało. Szrobotanie musiało pochodzić spod łodzi, było dziwnie stłumione, a zarazem rozlegało się tak dziwnie daleko. Woda niosła dźwięki.
Jakie jest życie tutaj? Zerknęła na istotę, mówiąc do niej w myśli niemal beznamiętnie, chociaż było w tym coś sugerującego, że zainteresowała się światem, którego częścią się staje, który staje się nią.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Grigorij Czw Kwi 21, 2016 4:54 pm

Bestia odpowiedziała. W angielskim. Zniekształconym. Nie trzeba być lingwistą by znając biegle jezyk angielski zrozumieć, iż to wersja języka angielskiego przestarzała. Zresztą zapewne stworzenie nieczęsto miało potrzebę artykułowania słów. Vladislau słuchał stwora wpatrując się weń uważnie. Gdy ten zaprotestował by wchodzić do wody i zacisnął pięści Vlad uniósł delikatnie otartą dłoń w górę ustawiając ją wnętrzem do stwora. Normalnie przy takim geście dodał by słowa "spokojnie" albo "wyluzuj". Być może będzie chciał aby stwór przeszedł z nimi na drugą stronę, ale nie zamierza kazać mu wchodzić bezpośrednio do wody. Co do wody natomiast to...
Coś się działo. Łódka zaczęła się chybotać, lecz nie trwało to szczególnie długo. Czy to zasługa Midori, Corna czy Vlada Białowłosy mógł się jedynie domyślać, ale nie skupiał się na tym. Nie mając lepszej opcji na tę chwilę nadal wprowadzał w życie swój plan. Słysząc komentarz Kotori uśmiechnął się choć ona sama uśmiechu zobaczyć nie mogła. Skinął nawet odruchowo głową. W kolejny rzut włożył więcej siły. Małe kamienie niczemu co żyje w wodzie krzywdy nie zrobią, ale muszą zainteresować jeziorne stworzenia. By Midori i Cornelius otrzymali czas aby oboje znaleźć się mogli na łódce. Oczywiście nadal Vladislau co jakiś czas omiatał wzrokiem okolicę, w szczególności ich nowego, niespecjalnie chętnego, kompana. Jak zawsze miał zamiar mieć rękę na pulsie by zyskać choć jedną cenną sekundę na reakcję.



Dostałem dyspensę od MG na napisanie z lekkim opóźnieniem ze względu na sprawy prywatne.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Esmeralda Nie Kwi 24, 2016 4:43 pm

Zdawało się, że to już ostatnie tchnienia Corneliusa. Mężczyzna walczył ile tylko mógł, lecz zarówno przytłaczający świat jak i jego mieszkańcy nie byli do końca wyrozumiali. Kiedy pierwsze zagrożenie minęło, a istoty próbujące przewrócić nieszczęsną łódkę odeszły… Cornelius i Midori pozostali sami na środku tajemnego jeziora. Skazani na być albo nie być, mierząc się ze słabością własnego ciała. Oni oraz grupa stworzona przez dowódcę, Ptaszynę i dziwnego stwora.

Midori – czułaś jak ciało powoli odmawia posłuszeństwa, ale nie mogłaś przecież pozwolić Corneliusowi umrzeć. Ostatkiem sił przybliżyłaś się do skraju łódki i chwyciłaś mężczyznę, próbując wciągnąć na pokład. Tak to było trudne. W Twoim odczuciu ważył chyba z tonę, ale pozostawienie go w wodzie skutkowałoby niczym innym jak śmiercią. Nie miałaś wyboru. Napinając mięśnie i ignorując krew broczącą z Twoich ran, siłowałaś się z nieprzytomnym Corneliusem. Raz… Drugi… Trzeci. Każde pociągnięcie wiązało się z dodatkowym bólem i rozrywaniem ran, które coraz to mocniej krwawiły. Nawet przesunięcie maści już nie pomogło, gdyż skromne resztki mazidła nie starczyły nawet na zadrapania. W końcu poczułaś, że Cornelius zelżał, jakby coś z dołu pomogło… a wręcz wrzuciło go na łódkę. Niczym wór kartofli leżał twarzą do Ciebie. Nieprzytomny i nie wykazujący oznak życia. Odpłynął i to dosłownie. Czy możliwe, że uwolnił się z tego świata? Umarł? Nie myśląc wiele postanowiłaś ratować łowcę. Twoje dłonie automatycznie ułożyły się na klatce piersiowej białowłosego, a ty schyliłaś się, żeby dać mu trochę powietrza. Wdech… masaż… wdech. Jego usta podobnie jak całe ciało były nienaturalnie zimne. Smak słonej wody i metalu przebijał się podczas resuscytacji. To ta woda? Tak właśnie smakowała?
Po którymś z kolei uciśnięciu klatki piersiowej, Cornelius zaczął kaszleć wypluwając z siebie resztki wody. Przeżył. Za to ty czułaś się wykończona, a krew coraz mocniej opuszczała Twoje ciało.

Midi – czujesz się piekielnie zmęczona. Pierwsza dawka adrenaliny opadła, a ty nie masz już siły żeby chociażby podnieść rękę. Cornelius oddycha, a łódka… zaczęła płynąć w kierunku brzegu. Czujesz że jest Ci piekielnie zimno.

Corn – Sny się nie pojawiły. Kiedy złapałeś ponownie powietrze, czułeś ból w okolicach płuc i samoistnie zacząłeś wypluwać wodę. Przed oczami miałeś tylko zamglone niebo i Midori, która znajdowała się tuż obok…a przynajmniej przez chwilę. Dokładnie dwie minuty zajęło Ci dojście do siebie i jeśli się podniosłeś, zobaczyłeś jak ciemnowłosa opada ledwie przytomna na łódkę. Rany na ciele Midori ponownie się otworzyły, a krew tworzyła już pod nią niemałe jeziorko.  Łódka nagle się poruszyła, a ty ujrzałeś przy kadłubie istotę, którą wystraszyłeś nim zostałeś wciągnięty pod wodę. Dziewczyna uśmiechnęła się niemrawo i popchnęła łódź, która zaczęła powoli płynąć do brzegu. Zaraz po tym postać ponownie schowała się w wodzie, a ty widziałeś tylko ciemne odmęty jeziora i oddalającą się mgłę. Łódź dobiła brzegu.

Corn – wciąż ciężko oddychasz i odczuwasz negatywne skutki podtopienia. Płuca palą żywym ogniem, ale najważniejsze jest to że żyjesz. Dasz radę wstać i chodzić, choć raczej nie pokonasz już maratonu. Również i Twoje siły są ograniczone, a zatem ewentualne targanie ciężarów nie wchodzi w grę. Podczas małej bójki w wodzie istoty podrapały Cię – nogi noszą ślady pazurów, lekko krwawią i pieką.

Vladislau – Ograniczyłeś się do pokazu puszczania kaczek, albo jak kto woli… straszenia wodnych istot. Z daleka widziałeś część zdarzeń rozgrywających się na łodzi. Próby Midori, chęć wciągnięcia Corneliusa na pokład… Widziałeś też jak ciemnowłosa dziewczyna pomogła Midori i wypchnęła Corna z wody, po czym ponownie zniknęła. Łódź zaczęła dryfować w waszym kierunku i już po chwili dobiła do brzegu. Z Cornem i ranną Midori, której ciałem powoli zaczęły władać drgawki.

Kotori – Twoje myśli dryfowały wokół bodźców oraz postaci, które przez chwilę wspomniałaś. Mogłaś analizować i domniemywać, lecz prawda w dalszym ciągu pozostała przed Tobą nie odkryta. Stawałaś się jednym z nich? Ten świat żył. Szumiał. Szeptał. Co do tego nie miałaś wątpliwości. Rośliny, istoty… nawet to niebo miało własną historię, którą mogło opowiedzieć tylko zawziętemu słuchaczowi. Czy to już spaczenie? W dalszym ciągu nic nie widziałaś, a do Twoich uszu docierała jedynie kakofonia. Natłok dźwięków nie składających się nawet w składną całość. Rzucane w wodę kamienie, plusk. Słyszałaś nawet oddechy i każde niepowodzenie we wciągnięciu Corneliusa na łódkę. Dźwięk… wychwytywałaś wszystko co działo się wokół. Od strony z której przyszliście, a gdzie uciekły wcześniej bestie, usłyszałaś coś w stylu skradania się. Co najmniej grupa szła w waszym kierunku, szepcząc coś w niezrozumiałym języku. Czy to bestie wróciły? Zachęcone zapachem krwi, którą poczułaś zaraz po dźwięku dobijającej do brzegu łódki.
Nie usłyszałaś żadnej odpowiedzi na swoje pytania, ale wiesz jedno… coś się do Was zbliża i prawdopodobnie nie ma pokojowych zamiarów. Co więcej… tylko ty to wyczułaś.


Kolejność:

Kotori → Vlad → Corn → Midori

Zasady te same co wcześniej. Każdy ma 48h na odpis od pojawienia się ostatniego posta w tym temacie.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Gość Pon Kwi 25, 2016 5:59 pm

Przez chwilę poczuła spokój i akceptację tego świata, kiedy tak kucała obok Grigorija, próbując nawiązać kontakt z Istotą. Poczuła spokój, zapominając o niebezpieczeństwie, jakby nie było go zupełnie. Zaczęła akceptować burzę dźwięków w swojej głowie, zaczęła uczyć się rozpoznawać dobrze kierunek, zaczęła rozpoznawać to, co te dźwięki wydaje. Dlatego słyszała oddech będącego obok mężczyzny. Chwilowo nie czuła się już zagrożona jego obecnością. Nie zwracał na nią uwagi i był częścią jej ludzkiej drużyny, o ile nadal była człowiekiem. Przez chwilę chciała zapytać go „uważasz mnie za człowieka?”, ale jęknięcia i ciężki oddech zwrócił jej uwagę.
Zauważyła właśnie, że odgłosy szamotaniny przycichły i skupiła się na tych jękach. Kaczki też przestały pluskać. Coś się działo, a Petrowicz nie mógł powiedzieć jej co. Jednak... mogła przewidywać.
Pluski i jęknięcia, spokój w wodzie mógł oznaczać, że Midori próbuje wciągnąć Corneliusa na łódkę. Nie da rady. Uznała niemal od razu. Wiedziała, że Midori jest poważnie ranna, poważnie jak na ten świat, tym bardziej, że nikt nie udzielił jej pomocy. Czemu tamte istoty odpłynęły? Możliwe, że coś większego chce przypłynąć. Albo zostało przepłoszone. Skrobania zniknęły. Za to pojawił się bardzo intensywny dźwięk. Coś zostało wyrzucone z wody, a uderzenie wewnątrz drewnianej konstrukcji sugerowało, że było to ciało. Midori milczała. Udało się jej? Nie. Nie wyciągnęła go. Coś go wyrzuciło w górę. To musi być on, źródło dźwięku nie może się mylić. Taką miała nadzieję.
Jej myśli dziwacznie się oczyściły, jakby się uspokoiła... Nie... To jednak nie był spokój w jej umyśle. Jej myśli nadal buzowały wokół dźwięków i na chwilę, na tę krótką chwilę zapomniała o świecie, pamiętała tylko o pluskach, o szrobotaniu drewna, które umilkło. I wszystko uderzyło w nią, kiedy usłyszała dźwięk rozdzieranej wody. Ona szumiała dźwiękiem, którego brakło w ludzkim słowniku. Falowała, ale nie obrazem, ale strukturą i Kotori słyszała to, słyszała to coś, czego kończyny wczepiają się w łódkę cicho szurając, słyszała jak ją rozdziera pod taflą, przesuwając łódź w stronę brzegu. Słyszała niespokojny oddech przywróconego do życia Corneliusa, słyszała chaos, jaki panował w drogach oddechowych Midori. Wykrwawia się, dusi, umiera. Łódź płynęła do brzegu powoli, powoli. Szemrzała. Jak cały ten świat. Jak powietrze, ale ono było takie suche, dźwięk wiatru nie był tłumiony i nie roznosił się, on był inny, zdecydowanie inny. I rośliny, którymi bujał. One nie bujały się naturalnie. Coś pełzło. Ogromną masą pełzło, czołgało się, szeptało. Ten język był tak irytujący.
Kotori jęknęła, jakby nagle rozbolała ją głowa. Łódź niemal dobiła do brzegu. Mogli uciec, uciec na wodę. Czarna Istota bała się wody, a przynajmniej czuła do niej niechęć. „To inny świat” powiedziała, a ziemna istota do niego nie pasowała. Pozostałe również, czyż nie? Sięgnęła ręką ziemi, jakby chciała złapać jakiś kamień, żeby rzucić i krzyknąć, by tamten język umilkł. Jej poparzone palce sięgnęły ziemi, opuszki o nią zaryły, co sprawiło dziewczynie otrzeźwiający ból. Skoro one dowiedzą się, że Kotori je słyszy, pewnie zaszarzują, a wtedy Łowca i ona mogą nie zdążyć wejść na łódkę. Przełknęła ślinę.
- Te istoty tutaj idą. Skradają się, szepczą, ale nie rozumiem ich. To język tego świata, wszystko tak szepcze... - Powiedziała cicho. Jej własny głos był dla niej zbyt głośny. - Idą tu. - Powtórzyła nieco głośniej, by mieć pewność, że Grigorij dosłyszy jej słowa. Żeby wzmocnić przekaz (naprawdę nie wiedziała, jakiego tonu użyć kiedy wszystko było tak głośne, nagły jęk wydał się jej niemal krzykiem), wyciągnęła rękę, żeby dotknąć Petrowicza, czy to w ucho, oko, ramię czy kolano, zależy w co trafi, byle tylko zwrócić jego uwagę i nieco zacisnąć palce na nim, by mieć pewność, że nie zostawi jej tak całkiem samej bez żadnej odpowiedzi niewerbalnej, żadnego polecenia. Sama trwała w bezruchu, ale zupełnie gotowa wskoczyć do łódki, gdy tylko usłyszy, że Petrowicz idzie w jej kierunku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Grigorij Wto Kwi 26, 2016 6:44 pm

Gorzej. Coraz gorzej. Wprawdzie Cornelius i Midori przeżyli, ale wciąż z tyłu głowy kołatało się pytanie jak długo? Kotori nie zachowywała się jak zwykle, ale nie był to dziwne. Ślepota i niespotykany świat połączone ze stałym zagrożeniem śmiercią mogą zdecydowanie wpłynąć negatywnie nie tylko na samopoczucie, ale i na stabilność psychiczną. Na szczęście zachowała tyle rozsądku by zakomunikować o obecności stworów. Łódka dobiła do brzegu z dwojgiem niedoszłych denatów na pokładzie. Vladislau nadal miał średniej wielkości kamień w ręce, na którym palce jego dłoni zacisnęły się z delikatnym chrzęstem. Spojrzał na ślepą dziewczynę i położył jej pustą dłoń na ramieniu gestem otuchy po czym pchnął w kierunku łódki by szła przed nim. Raz jeszcze przyjrzał się rozmiarom tego środka lokomocji dochodząc do wniosku, że nie jest komfortowy. Mógłby może pomieścić pięć osób, ale byłoby to kłopotliwe, a Midori i Corn potrzebują miejsca. Szczególnie młoda kobieta. Vladislau w takich chwilach żałował, iż nie znał zaklęcia transfuzji... mógłby przekazać własną krew ciężko rannej.
Nie odtrącał ręki Kotori. Pilnowała czy jest z nią i nie dziwił się. Był jedyną stabilną rzeczą w tym świecie dla niej i nie zamierzał utrudniać jej i tak heroicznego wysiłku. Gdy szli do łódki zatrzymał się na chwilę i spojrzał wprost w ślepia Bestii. Chciałby go zabrać stąd. Być może nawet uwolnić od prawideł tego świata. Nie mógł jednak. Stwór nie żywił specjalnej radości myśląc o wodze tego jeziora. W dodatku zajmował by dużo miejsca. Nie pomnąc już, że nie wiadomo było czy dałoby mu się z czasem zaufać. Vladislau nie czuł do niego żadnych negatywnych uczuć. W końcu działał instynktownie, a gdy doszło co do czego zaczął nawet zachowywać się niemal jak człowiek. Dziki i głodny, ale jednak człowiek. Gdyby było więcej czasu może nawet podzieliłby się z nim swoją krwią. Czasu jednak nie było. Vlad uniósł wolną dłoń na wysokość klatki piersiowej w geście pożegnania po czym skinął głową stworowi. Następnie mocniejszym ruchem głowy wskazał mu kierunek. jego pobratymców. Mógł wracać do nich. Vlad natomiast wszedł do łódki zaraz po Kotori uprzednio z siła na jaką tylko łowca mógłby się zdobyć odbijając łódkę nogami od brzegu. Skradające się bestie nie ruszą w pościg. Na pewno nie drogą wodną.
Jeżeli Przed wejściem na łódkę bestia poczuje się pewniej i będzie chciała ich zaatakować Vladislau rzuci kamieniem celując wprost w szyję tej bestii. Wąchała, więc i prawdopodobnie oddychała. To powinno dać im wystarczająco dużo czasu by pędem wskoczyli do łódki. Podobnie uczyni z jakąkolwiek bestią jaką zoczy nazbyt blisko nich. Jeśli nie będzie miał kamienia pchnie Kotori lekko by ta przyśpieszyła i pierwsza weszła do łódki po czym kopnięciem frontalnym spróbuje ostudzić zapał potwora by w następnym mgnieniu oka zapakować własną osobę na łódkę.
Stracili lampę. Nie było jednak sensu jej zbierać. Złomków nie szło nigdzie schować. Ponadto nie mogli czekać na te cieniste stworzenia, a skupiając się na zbieractwie daliby im dość czasu na podejście. Skoro łódka, miejmy nadzieję, ruszyła Vlad pobieżnie przyjrzy się Corneliusowi i Midori. Jeśli nie doszło do konieczności użycia kamienia odłoży go na dno łódki. Następnie ułoży Midori tak by plecami opierała się o jego ciało i przytuli by ją ogrzać. Straciła więcej krwi niż byłoby to wskazane. Zaczęła mieć drgawki. Zapewne nie tylko z powodu upływu krwi, ale i z zimna. Nie mieli nic co pomogłoby w pierwszej pomocy, a ciemnowłosa zaczęła krwawić jeszcze bardziej niż uprzednio. Tak właściwie z pewnością na dnie łodzi było mnóstwo jej krwi. Uderzającej w nozdrza krwi. Krwi, która ponownie mogłaby zwabić potwory. Czy może ludzi? Niechętnie, gdyż jest to osocze jego człowieka będącego na skraju możliwości fizycznych, ale Vlad wyciągnie jedną z dłoni tuż nad powierzchnię plamy krwi. Za pomocą wampiryzmu wchłonie ją zamieniając w krwawą mgłę przedostającą się doń przez pory jego ciała. Była bezużyteczna, a wręcz stwarzała zagrożenie, więc musiał się jej pozbyć. Przynajmniej on sam dzięki temu się wzmocni i będzie miał możliwość chronienia ich na tyle na ile będzie to możliwe. Oczywiście osuszy jedynie z krwi łódkę. Z ciał swoich towarzyszy nie zabierze jej ani odrobiny. Sam Cornelius natomiast zdawał się oddychać stabilnie, dlatego też Vlad nie zamierzał nic z nim na razie robić. Niech odpocznie. Po części Vlad liczył, że podróż przez jezioro zajmie im trochę czasu. Nie nazbyt dużo, ale jednak wystarczająco by mogli złapać oddech. W dodatku to był dopiero początek.
"Bladź".
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sro Kwi 27, 2016 2:08 pm

Nic... Czy to już koniec i nie będzie już niczego?
Życie pisze różne historie, raz są one monotonne, nudne, a raz drastyczne wypełnione wieloma akcjami, adrenaliną, strachem... Obecna historia była pisana przez los na takiej własnie podstawie. Kiedy Cornelius już myślał, ze szansa dla ratunek sięga zeru, został złapany przez Midori. I pomyśleć, że to ona ratuje go... Miało być na odwrót, ale trzeba podziękować dziewczynie za poświecenie. Nawet jeśli jej wysiłki, wciągnięcia prawie 2 metrowego mężczyznę szły na parne, to starała się. Starania te jednak zostały wynagrodzone, pomocą kobiety z jeziora. Ciało łowcy wpadło do łódki, nie dając na początku żadnych funkcji życiowych. Tutaj jednak nie skończyła się pomoc dla Corneliusa. Midorii mimo swojego stanu, nie zrezygnowała z pomocy dla łowcy. Dzięki jej koncentracji na lekcjach pierwszej pomocy, potrafiła udzielić jej prawidłowo od początku do końca. I tutaj jej pomoc przyniosła swoje osoce w postaci reakcji u Corneliusa, który samoczynnie zaczął pluć wodą, pozbywając się jej nadmiar. Przy tej czynności przewalił się na prawy bok, by łatwiej mógł się wykaszleć. Ból głowy jaki przy tym towarzyszył był nie do opisania. Głowa jak by pulsowała, mając zaraz wybuchnąć. Do tego oddech każdy, nawet ten mniejszy powodował ból gardła i płuc. Nie ma na co jednak narzekać, bo ważne że żył, a był blisko śmierci.
Kiedy doszedł jako tako do siebie, poczuł szarpnięcie, pchnięcie łódki, przez co mało co ryjem nie zarył o dno łódki. Nic dziwnego był słaby, przez podtopienie. Mimo to podniósł łeb patrząc na to co ich pchnęło. Widząc dziewczynę uniósł brew.
Pomaga?
-Czekaj...-
Chciał się nieco głośniej wypowiedzieć, ale ból gardła mu zabronił, do tego zdał sobie sprawę, że nadal nie słyszy. Ciągle ciężko było mu się przyzwyczaić. Po co wołał dziewczynę? Aby cokolwiek się więcej dowiedzieć o niej. W końcu to niezbyt normalne... Nim jednak się obejrzał zauważył, ze dobili do brzegu. Jego uwaga skupiła się na Midorii, która niemal osuwała się na dno łódki. Złapał ją, jednak wtedy pojawił się Vlad. Pozwolił się nią zająć, bo był mokry, cały z solonej wody, a ta z połączeniem z ranami Mid zada jej więcej bólu niż korzyści.
-Vlad... Nie wychylajcie się... Coś jest w wodzie i na pewno nie w liczbie pojedynczej...
Ostrzegł go, gdyby któreś z przybyłych osób miało zamiar się wychylać czy coś. Lepiej by nie ryzykowali. Cornelius był w wodzie, to pożałował, będąc udekorowanym ranami na torsie i rękach, po ostrych pazurach. Do tego ta słona woda. Shhhhh. Ałć...
Bolało, ale nie skupiał się na tym, był twardy choć doskonale czół ten ból. Miał nadzieje ino, ze nie zmarznie będąc mokrym. Jednak jak to będzie, niebawem się dowiemy.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Midori Czw Kwi 28, 2016 7:16 pm

Midori aktualnie wypadała z gry. Przez fakt, że nie zważając na własny stan, zaryzykowała, wyciągając tym samym Corneliusa, by się nie utopił... Pewnie, gdyby nie pomoc ze strony pewnej dziewczyny, nawet tego nie zdołałaby zrobić. Czuła jedynie narastający ból powiązany z osłabieniem, mimo to, nie zamierzała się poddawać. Również później, gdy zajmowała się ratowaniem życia łowcy poprzez zastosowanie pierwszej pomocy, pomimo pogarszającego się stanu zdrowia. Nie ma to jak poświęcić się dla innych, prawda...?
Gdy ujrzała, że mężczyzna zaczął ponownie oddychać, wręcz odetchnęła z ulgą. Bała się, że nic z tego nie będzie... W końcu jego ciało było takie zimne i na dodatek posmak metalu i słonej wody... Fuj. Ale nie, nie miała czasu, by narzekać na to, skoro musiała go wtedy ratować.
Wtedy wyczerpanie ogarnęło jej ciało, które stało się niczym z ołowiu. Zabrakło jej sił, by cokolwiek zrobić, dlatego też z pewnością runęła, bez czucia. Jej świadomość zaczęła się powoli wyłączać. Wyczuła jednak, że łódź ruszyła, dlatego też w myślach wyszeptała jedno słowo. Dziękuję.
Czuła się coraz to słabsza i słabsza... Krew opuszczała jej ciało, a na dodatek zrobiło jej się jedynie zimniej. Marzyło się jej, by po prostu znaleźć się w jakimś, ciepłym pomieszczeniu... Cokolwiek, by odpocząć... Nawet nie patrzyła, co się działo dookoła. Nie była w stanie, skupiała się jedynie na tym, by nie stracić przytomności. Zimno... Piekielnie zimno... Co się dzieje...? Ostrożnie otworzyła powieki, na tyle, by ujrzeć chociaż kawałek świata. Nie mam już sił... Chyba rzeczywiście przesadziłam... Ale przynajmniej on żyje... On i reszta... - co się z nią stanie, skoro życia pozostałych i tak były zagrożone? Może rzeczywiście powinni ją porzucić... Pozbyliby się zbędnego balastu i mieliby przynętę na inne istoty...
Midori

Midori
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Znak rodowy - tatuaż na plecach
Zawód : Łowca wampirów/ Cosplay'erka w wolnym czasie / Nauczycielka w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Marcoś! (Zgoda była!)
Magia : Pieczętowania


https://vampireknight.forumpl.net/t1998-yukari-sukeri#42877 https://vampireknight.forumpl.net/t2018-midori#43120 https://vampireknight.forumpl.net/t2814-mieszkanie-midori#59996

Powrót do góry Go down

Otwórz oczy - Page 3 Empty Re: Otwórz oczy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach