Dawno, dawno temu...

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Dawno, dawno temu... - Page 3 Empty Re: Dawno, dawno temu...

Pisanie by Ethan Pon Lip 20, 2020 9:21 pm

Och, gdyby tylko wiedział, że aż tak bardzo jej się spieszy do stania się jednym z nich, to aż tak by nie zwlekał. Zrobiłby to już tam w parku, a potem zaniósł ją do lasu. Ech, marzenie. Jak za starych dobrych czasów.  Może mało to romantyczne, ale jakie zdrowe tak na świeżym  powietrzu. Trzeba patrzeć z szerszej perspektywy po prostu. A wracając do meritum...
Dziwił się, że Vivien się nie wyrywa. Dzielna dziewczyna z niej. Dla niego byłyby to tortury tak przypuszczam. Nigdy nie dawał się gryźć więc ciężko stwierdzić. Jeżeli już musiał użyczyć swojej krwi to po prostu nalewał jej do czegoś poprzednio raniąc się nożem. Dzielenie się swoją krwią było też nieco intymne w jego mniemaniu. W tym wypadku zdecydowanie lepiej brać niż się dzielić. Albo najzwyczajniej w świecie był na to zbytnim egoistą. Tak, to też jest bardzo prawdopodobne.
Pił i pił i pił, zapominając o Bożym świecie. Tyle na to czekał. Tyle miesięcy o tym myślał. Nigdy jeszcze do tej pory nie musiał tak ze sobą walczyć. Kiedy był głodny to po prostu jadł, po co miałby sobie odmawiać? Czasami ktoś przy tym ginął, ale co z tego? Ludzie  nigdy nie nieśli ze sobą żadnej większej wartości. Byli jak mrówki. Rozwijali się powoli i z mozołem. Uciekali w religie i zabobony, by wyjaśnić w ten sposób rzeczy, których nie ogarniali ciasnym rozumem. Gdyby zabrakło ich na tym świecie to nie poczułby żadnego żalu. Jego rodzina ich leczyła, gdyż było to dochodowe i dawało świetne krycie, nic więcej. Przysięgi Hipokratesa ich nie obowiązywały. Z równą obojętnością im pomagali jak i na nich eksperymentowali. Ludzie są nic nie znaczącym pyłem, który szybko odchodzi w zapomnienie. A potem poznał ją.  Dziwne, roztrzepane dziewczę, o którym nie raz fantazjował jak zaciąga ją w ciemny  zaułek i brutalnie zabija. A mimo to nie zrobił tego. Widocznie tak miało być. Nie sprawiła, że zmienił swoje nastawianie do ludzi, ale może spojrzał na nich z nieco innej perspektywy. A to już coś.
W końcu ją puścił. Było to naprawdę niebywale trudne. Najchętniej ssał by nadal, aż rozsypałaby się w pył. Nie czuł między nimi żadnej intymności związanej z tą chwilą - był tylko zwierzęcy głód i chęć zaspokojenia go. Jednak gdyby teraz umarła, to całe te miesiące poszłyby na marne. Cały jego wysiłek byłby niczym. Więc kiedy wyciągnął kły z jej szyi, zacisnął mocno szczęki, by przywrócić samokontrolę, a oczy z rzadko widywanego u niego szkarłatu wróciły do naturalnego koloru.
Był przygotowany na jej krzyk, więc wystarczająco szybko go zagłuszył. Nie chciał niepokoić innych mieszkańców apartamentowca, a policja byłaby teraz nieproszonym gościem. Czekał więc cierpliwie aż fale jej bólu odejdą, kojąc je od czasu do czasu, a gdy w końcu zemdlała zaniósł ją do łóżka. Dopełniło się. Słyszał to. Czuł. Była zimna tak jak on, a jej intensywnie ludzki zapach z każdą chwilą blednął. Aura zamigotała i zaczęła zmieniać barwę. Teraz pozostawało tylko zająć sobie jakoś czas aż do jej przebudzenia.
- Spragniona? - zapytał, gdy wyrwała go z lektury podniesieniem się. Zdążył wziąć prysznic, ubrać się i dość mocno wkręcić w lekturę zanim wstała. To dobrze. Przynajmniej jest wypoczęta, a ból pewnie odchodził już w zapomnienie.
Odłożył książkę i chwycił wcześniej przygotowane ostrze do otwierania kopert z komody. Zbliżył się do niej, przysiadł na krańcu łóżka i naciął sobie nadgarstek.
- Miejmy to już za sobą - westchnął, podsuwając jej go pod nos. - Korzystaj. To najpewniej pierwszy i ostatni raz gdy pozwalam ci to zrobić - zachęcił. Zapewne wyda jej się to obrzydliwe, ale po pierwszym łyku zrozumie co niesie krew dla niego i innym mu podobnym.
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Dawno, dawno temu... - Page 3 Empty Re: Dawno, dawno temu...

Pisanie by Vivien Pon Lip 20, 2020 10:46 pm

Ona również nigdy nie miała tej przyjemności bycia gryzioną. Nie żeby narzekała z tego powodu (bo była szczęściarą, przyznajcie sami), ale wiedziała, że dziś musi się poświęcić dla swojej lepszej przyszłości. Ponadto, pozwoliła na to komuś, kogo znała i polubiła, a nie jakiemuś typowi spod ciemnej gwiazdy. Może więc dlatego była taka spokojna? Samo uczucie wbijania kłów i spijania krwi nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie, a umysł ciągle podpowiadał jej, by spieprzała stamtąd gdzie pieprz rośnie. Zaciskała jednak zęby, powtarzając sobie w kółko, że to na pewno ostatni raz, że już nigdy to się nie zdarzy... Na pewno tak będzie, prawda?
Jak na komendę zwróciła głowę ku Ethanowi, gdy nagle odezwał się niedaleko niej. Szybko pożałowała tego ruchu, łapiąc się za obolałą głowę z cichym sykiem. Boże, co to było?! Dlaczego wszystkie dźwięki były tak silne? Słyszała chyba każdy możliwy buczący sprzęt w apartamencie wampira, który odbijał się echem w jej czaszce. Dochodziły ją nawet urywki rozmów przechodniów, od których była oddalona o parę(naście?) pięter!  
Nie odpowiedziała na pytanie Ethana. Zamiast tego, spróbowała przełknąć ślinę, ale tylko skrzywiła się z bólu i kaszlnęła głucho. Miała wrażenie jakby połykała piasek, który jeszcze bardziej szorował wyschnięte ścianki gardła. Coś okropnego.
- I-Ile... Ile już tu... leżę? - wycharczała mało finezyjnie, pocierając szyję, jak gdyby miało to jej jakkolwiek pomóc. Opuściła jednak dłonie, przyglądając im się z zaciekawieniem z każdej strony. Były tak nienaturalnie blade... Niemal mlecznobiałe. Po tym dotknęła ust i wymacała w nie mniejszym szoku wydłużone kły! W trakcie "oględzin", przez przypadek przejechała opuszką po jednym z nich, delikatnie się kalecząc. Wlepiła wzrok w pojawiającą się kropelkę krwi, patrząc na nią jak zahipnotyzowana. Jasnoniebieskie oczy Vivien zalśniły znów mimowolnie szkarłatem, a do niej dotarł nagle intensywny, nęcący i słodki zapach... Zapach, którego nigdy wcześniej nie znała - nie w takim kontekście. Suchość w gardle znów przybrała na sile, a na dodatek doszło jeszcze jedno, dziwne uczucie - głód. Był tak intensywny, że niemal palił jej żołądek i przełyk. Nigdy w życiu czegoś takiego nie czuła... I była gotowa zabić za cokolwiek, co mogłoby ten głód zagłuszyć. Był nie do zniesienia!
Kiedy tylko Eth rozciął sobie nadgarstek, do jej nozdrzy dotarł jeszcze silniejszy i bardziej kuszący zapach, za którym powiodła natychmiast wygłodniałym wzrokiem. Z największym wysiłkiem oderwała wzrok od otwartej ranki, spoglądając na wampira z wymalowanym obrzydzeniem na twarzy, choć jej szkarłatne oczy jasno dawały do zrozumienia, że jest naprawdę wściekle głodna.
- Ale zaszczyt... mnie kopnął. - rzuciła sarkastycznie żarcikiem, który w tym krwawym amoku dał jeszcze radę się jej nasunąć. Normalnie wow.
Przysunęła się więc niepewnie do Szlachetnego, biorąc w odrobinę drżące ręce jego nadgarstek, w który znowu wgapiła się dość tępo. Krew. Krew ci pomoże, Vivien. Krew zagłuszy twój głód. TA krew to wszystko, czego ci potrzeba. Tylko zrób to w końcu! Wbiła ostrożnie, choć trochę nieporadnie, kły w skórę wampira i gdy tylko poczuła ten smak spływający po jej wysuszonym gardle i przełyku, zatraciła się w tym błogim uczuciu całkowicie. To było jak panaceum na wszystko, co jej dolegało. Zapomniała o bólu, o głodzie, zapomniała gdzie była, co dotychczas robiła, jak się nazywa... Liczyła się tylko ta upojna chwila.
Ale w końcu musiała przerwać. Nie wiedziała ile to zajęło, choć wydawało jej się to całą wiecznością, lecz gdy tylko powrócił jej ułamek świadomości, a głód przestał już dawać o sobie znać, odsunęła się od Ethana gwałtownie, opierając o wezgłowie łóżka.
- Co... Co to było? Co to był za głód, co to za uczucie? Dlaczego ja tyle czuję i tyle słyszę? Dlaczego... TO... - wskazała na jego oblepiony krwią nadgarstek. - ...Jest takie dobre? Dlaczego to tak bolało?! Dlaczego po Twojej ranie nie ma już śladu?! Ethan, czy ja umarłam?! - słowotok dobrym sposobem na wyrażenie paniki, tak, Vivien szczerze poleca. Jeszcze do tego taka uciaprana krwią wokół ust, no po prostu słodziutki widok, nie ma co.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Dawno, dawno temu... - Page 3 Empty Re: Dawno, dawno temu...

Pisanie by Ethan Czw Lip 23, 2020 8:03 pm

Oj tam. Żarciki takie. Obie wiemy, jak mocno Vivka lubi grać w gryzionego berka. Eth zawsze goni. Niech się nie wstydzi przyznać, że ją to kręci i w ogóle jak przyssiewa się do niej niczym pijawka! Wszyscy lubią pijawki. Jeszcze niedawno  używało się ich do spuszczania złej krwi przy przeziębieniu. Super sprawa. A Vivien ma to tak po prostu, za darmoszkę. Niech zna łaskę! Wszystko i jeszcze więcej po znajomości. Nie musi dziękować, to wszakże z dobroci serca jest.
Wszystkie gesty, które świadczyły o jej dezorientacji w nowym świecie przyjmował z uśmieszkiem. Był bardzo ciekawy jakie to uczucie. Jakby wcześniejsze życie było tępe? Niepełne? Jakby dopiero teraz wyszła z głębokiej wody i zauważyła ile dźwięków i światła wcześniej niedostrzegała? Chciałby to kiedyś zbadać. Jasne, pewnie byli już pionierzy robiący to po swojemu, ale mimo wszystko - samemu mógłby zebrać więcej interesującego go materiału. Co prawda lubił Vivien i nie zamierzał robić z niej obiektu doświadczalnego, więc będzie musiał jeszcze odczekać z tą swoją ciekawością. Kiedyś oczywiście przetestuje coś na Vivien (co na szczęście się uda), ale to dopiero za jakiś czas, więc bez obaw. I zrobi to dla jej dobra. Taki Samarytanin.
- Parę godzin - odparł, obserwując jak przeprowadza bilans swojego ciała. Czy zmieniła się jakoś? Może, ale to raczej szczegóły, na które nie zwracał uwagi. Wcześniej już była ładną dziewczyną, więc śmierć dodała jej tylko odrobinę urody do dopełnienia. Najbardziej zwracała na siebie uwagę bladość jej skóry, wyglądała jakby się czymś struła i zaraz miała puścić pawia. Porównując oczywiście do tego jaki jeszcze przed paroma godzinami jej skóra miała odcień.
- Już wiesz jak się czułem - zaśmiał się, gdy wypatrzyła kroplę swojej krwi na palcu. A własna krew nigdy nie jest tak kusząca jak czyjaś. W końcu może pomęczyć się razem z nim. W każdym razie póki co chęć na jej krew osłabła. Nie wiedział ile to wynikało z powodu sytości, a ile z tego, że przestała być człowiekiem, ale miał nadzieję, że chodzi o to drugie. Z wielką przyjemnością pożegnałby się z tym wiecznie palącym gardłem w jej towarzystwie. Oczywiście było to wtedy myślenie życzeniowe, gdyż jej krew już zawsze wyjątkowo go nęciła, ale niech się chwilę pocieszy chłopak.
- Pij i nie marudź - warknął, jednak widać było ciągle jego rozbawienie. Skoro widocznie Vivien może ironizować to całkiem nieźle radzi sobie w nowej sytuacji. Zuch dziewczyna.
Pozwolił jej pić przez chwilę, po czym sama się odsunęła odzyskując nad sobą kontrolę. Wow. Wiele wprawionych wampirów ma problem z tym żeby przestać i ich ofiary często są zupełnie przypadkowo pozbawiane życia, a ona już na początku drogi potrafi sobie odmówić. Całkiem nieźle. Był pod wrażeniem. To naprawdę bardzo rzadkie. Może faktycznie podświadomie była do tego przygotowana już od dawna?
- Powoli - westchnął. Nic się nie zmieniła. - Jesteś teraz wampirem, myślałaś,  że nadal będzie ci smakowała tylko wata cukrowa? Książek nie czytałaś? - jak dobrze, że Zmierzch wtedy nie istniał. Mogłaby się srogo zdziwić po takowej lekturze. - Mówiłem, że wcześniej byłaś ślepcem. I ty też będziesz się teraz szybciej goić - chyba niczego nie pominął? Chociaż spokojnie, jeżeli nawet, to Vivien zaraz zapyta znowu. Ma teraz na to mnóstwo czasu.
- Nie wiem też czy pamiętasz, ale właśnie przypieczętowaliśmy twoją służbę u mnie - w tym momencie uśmiechnął się. Wyjątkowo szeroko. Pochylił się i wytarł kciukiem krew z jej ust. Miał teraz wyjątkowo dobry humor.
Ethan

Ethan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dość spora ilość blizn na klatce piersiowej i rękach, cztery duże na plecach, tatuaż na prawym ramieniu, bandaż od dłoni do łokcia.
Zawód : Główny starszyzny rodu de Maulévrier, właściciel sieci szpitali rozsianych po całym świecie. Lekarz/chirurg/alchemik.
Moce : Artefakt - blokada umysłu, zwiększona regeneracja.


https://vampireknight.forumpl.net/t1240-ethan

Powrót do góry Go down

Dawno, dawno temu... - Page 3 Empty Re: Dawno, dawno temu...

Pisanie by Vivien Czw Lip 23, 2020 9:26 pm

To skoro podobno wszyscy lubili pijawki to może spróbujemy na Ethanie?! To przecież taka super sprawa! A trzeba skorzystać tym bardziej, że był to czas, w którym nie posiadał jeszcze zatrutego sygnetu i jego krew była całkowicie zjadliwa. Dosłownie! Vivien może się więc z chęcią zaoferować i pomóc mu doświadczyć tego wspaniałego (a jakże, ekhm) doznania. Niech piśnie tylko słóweczko!
Jakim uczuciem było obudzić się jako wampir? Okropnym i wspaniałym jednocześnie. Po części można było to porównać do najgorszego kaca na świecie. Miała dźwiękowstręt i światłowstręt jednocześnie, drapało ją w gardle z pragnienia, lecz z drugiej strony wszystkie zmysły były spotęgowane, a każdy bodziec oddziaływał dwa razy bardziej. Trochę tak, jakby stała się nagle na wszystko nadwrażliwa. Dla ledwie przemienionego człowieka było to uczucie w pewnym aspekcie niekomfortowe. Czy tak już będzie zawsze? Czy każdy dźwięk będzie jej przeszkadzał tak jak teraz czy w końcu do tego przywyknie i po czasie przestanie zwracać na to uwagę?
Słowa Ethana dotarły do niej jak przez mgłę. Zahipnotyzowana widokiem i zapachem krwi nie mogła oderwać od niej wzroku. Przez myśl przeleciało jej tylko jak straszne są to katusze... Nawet najgłodniejszy człowiek na świecie nie mógł porównać swojego głodu do tego, który trawił teraz ją i każdego innego wampira. Nie można było myśleć o niczym innym, a żądza krwi i mordu o najmniejszą jej kropelkę była niczym trucizna, która rozlewała się po całym ciele. W dodatku ten ból... Na co ona się zgodziła? Jak można było to ujarzmić? Czy w ogóle było to możliwe?
Nie nazwałabym jej nagłego odsunięcia się świadomą odmową, a raczej zwykłym strachem. Gdyby to całkowicie od niej zależało, zatraciłaby się w krwi na dobre i Eth musiałby ją odrywać od siebie siłą. Jej człowiecza natura nadal silnie dawała o sobie znać, jak gdyby wciąż walcząc ze zmianą jaka zaszła w całym jej ciele. Gdy więc po dłuższej chwili zaspokajania palącego pragnienia powrócił jej ułamek świadomości, coś kazało Vivien natychmiast się odsunąć. Jak ona mogła robić coś takiego, przecież była człowiekiem! To nienaturalne, niegodne!
To moja nowa rzeczywistość.
- Czytałam! Ale to nijak ma się do książek! Nie wiem kto napisał te bzdury, ale na pewno nie spotkał prawdziwego wampira ani sam nim nie był! Przecież ten pociąg do krwi jest jak uzależnienie! A nawet GORZEJ! To gorsze niż alkohol! Masz tu alkohol? Muszę się napić. Swoją drogą alkohol z krwią może się dobrze łączyć... JEZU, O CZYM JA MYŚLĘ?! - paplała jak opętana, wplatając palce w rozczochrane, różowe włosy. Tak, Vivien, była w ewidentnym szoku i tylko dobra wódka mogła ją uspokoić. Albo whisky. Nie będzie dzisiaj wybrzydzać, niech daje co ma, najlepiej w hurtowych ilościach.
- Czy nad głodem da się w ogóle zapanować? Co jeszcze potrafią wampiry? Oprócz posiadanego super słuchu, super węchu, mają... Mamy jeszcze, nie wiem, super szybkość? Widzenie w ciemności? Będę potrafiła skakać z budynku na budynek i nic sobie nie zrobię? - ciekawe czy był przygotowany na ten słowotok. Tyle pytań z jej strony Eth chyba jeszcze nigdy w swoim martwym życiu nie usłyszał! Ale nie dziwmy się biednej Vivi. Był to dla niej przeskok w ZUPEŁNIE inny świat.
Wbiła znowu w wampira wielkie oczy, gdy wspomniał o służbie. Nawet niespecjalnie zareagowała, gdy wytarł jej usta kciukiem. No tak, przecież kiedyś o tym rozmawiali - przemieniony wampir staje się sługą Szlachetnego wampira po wsze czasy. No, albo przynajmniej do momentu zwolnienia ze służby, o ile kiedykolwiek miało to nastąpić.
- Ten uśmiech nie wróży niczego dobrego... - zauważyła wpierw, przyglądając mu się podejrzliwie, choć w jej oczach można było dostrzec, że trochę się z nim droczy. - A więc? Mam zacząć się do Ciebie zwracać "Mój Panie"? "Panie Ethanie"? "Panie i Władco"? Nie będę Ci prać skarpetek, zapomnij.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Dawno, dawno temu... - Page 3 Empty Re: Dawno, dawno temu...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach