Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Wto Paź 23, 2012 6:40 pm

Duża ciemna komnata, będąca sypialnią właściciela zamku. Jak zawsze utrzymana w mrocznym stylu, by była dopasowana do reszty zamku...
Pod ścianą po środku, na wprost dużych dwuskrzydłowych drzwi, stoi ogromne łóżko koloru czarnego i przyozdobione ludzkimi czaszkami... Pościel również ma ciemno szary kolor, by nie gryzła się z resztą łóżka. Meble [szafy, szafki nocne, komody itp] stojące w pokoju są również w kolorze czarnym. Po oby stronach drzwi, umieszczone są dwa posążki siedzących gargulców, taki bajer do pokoju.. Pokój zdobiony jest też obrazami, jak zawsze przedstawiające makabryczne sceny rzezi.
Okno w pokoju jest zawsze zasłonięte czarna zasłoną.
Do pokoju jest dodatkowo mała łazienka, by nie latać po całym zamku i nie szukać głównej. Bo po co jak blisko jest mroczna łazienka.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Pią Lis 23, 2012 11:39 pm

Zameeek...
Wampir znalazł się w nim, korzystając z tajnych wejść. Nie chciał wpadać w zasięg widzenia Stelli i tak dalej, chciał spokoju i to długiego. Zaczepił się jedynie o kuchnie, w celu pobrania posiłku - worki z krwią, kilka płatów mięsa, które oczywiście pochłonął po drodze. O tak, on nie umie nic utrzymać przy sobie - oby także nie tyczyło się do najbliższych.
Jak tylko wpadł do swojej komnaty, zamknął za sobą drzwi. Nie na klucz, może Hach zechce go odwiedzić? Tyle się przecież nie widzieli... Ale zaraz, zaraz! Ona nie mogła! jak zareaguje na wieść, że jej słodki mężulek został wykorzystany przez byłą? Zwilżył wargi, otrząsając się. Skierował swoje ciężkie kroki do łazienki. Tam zrzucił brudne ubranie od krwi, oczywiście nie dbając o ich ład. Nalał sobie ciepłej wody do wanny, aby zażyć kąpieli. O tak, piane musiał zrobić! Dolewał do wody różnych olejków itp, tworząc białą, puchatą piane. Wyjątkowo koiła nerwy wampira, lecz nadal czuł się... dziwnie, mimo iż wszelakie płyny, soki naturalne etc zostały zmyte, nie mógł czuć się czysty. Ujeżdżała go inna, a temu... Temu z jednej strony nie podobało się, a z drugiej odczuwał ulgę. Zanurzył się w wannie, nie mogąc wyrzucić z siebie myśli o Nadirze. Teraz będzie omijał ją szerokim łukiem, bo pewnie zaś wykorzysta go, ujedzie i zechce przyjaźni. Biedny Kanibal, sam nie wiedział co ma robić. Wynurzył się wreszcie, wzdychając ciężko. Nie wyjdzie z tej wanny przez rok.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Sob Lis 24, 2012 12:04 am

Ach, związki z przeżyciami. Cud, miód i orzeszki do ssania. Któż nie lubi ssać pewnych, fajnych miejsc na ciele? Oboje w tym czasie sporo przeszli i każde na swój zwariowany sposób cierpiało. Czyż wampir nie wpadł w wątpliwości, co do swojej zajebistej towarzyszki życia? Ano właśnie. Pewnie zawiało mu nudą i zapragnął czegoś nowego, a że spotkał na swojej drodze byłą, która wręcz jest dla niego chodzącym ideałem, nie dziwmy się, że miał chwilę słabości i dał się wykorzystać. Jednak nikt nie lubił, kiedyś ktoś ważny bawił się uczuciami, wspomnieniami, a nawet ciałem, tylko po to, aby zaraz się odwrócić na pięcie, nieprawdaż? Ciężko stwierdzić, co dalej będzie, skoro wampir przychylił się niemalże do powrotu do byłej małżonki. Jakiś sygnał, że obecny związek się jebie? Któż wie.
Ruda wreszcie po odpoczynku postanowiła odwiedzić Zamek. A raczej nie tyle Zamczysko, co raczej jego właściciela, pana, posiadacza i kilka innych synonimów, określających to samo znaczenie. Po drodze skorzystała z jakiegoś ludzia, aby zaspokoić swój głów. Zostawiła go konającego na chodniku, w ciemnym zaułku. Może ktoś go zobaczy i uratuje mu życie? Albo dorwie go jakiś wygłodniały niższy poziom? Cóż, nie interesują nas raczej losy ludzkiego mężczyzny, który dla wampirzycy był nic nie warty. Choć dobrą był kolacją, to musiała przyznać. I nie wdając się w większe szczegóły konsumpcji dobra A (teraz wiem, na co mi się przyda ekonomia w życiu! Do pisania postów!), przejdźmy dalej.
Ruda spacerkiem dotarła na tereny Cmentarza, który przecież także należał do Kanibala. Może powinien sobie już tam dół kopać? Hohoho... powiadło grozą, wiadomo przecież jak bardzo Ruda potrafi być kurewsko zazdrosna. To aż czasami przechodzi w jakąś histeryczną chorobę coś jak on jest mój i żadna inna kurwa na niego nie zasługuje.
Wampirzyca długo czekać nie musiała, aż ktoś jej otworzy i nawet grzecznie się przywitała skinieniem głowy z ową osóbką. Chyba, że była to Gabriella, co raczej wątpliwe, ale kto by się tym teraz zajmował.
Od razu swe kroki skierowała w stronę komnaty Testamenta, ponieważ wyczuła jego intensywny zapach. Nacisnęła na klamkę i pchnęła lekko drzwi, które ustąpiły pod naciskiem dłoni Hachiko. Weszła do środka, zamykając za sobą cichutko drzwi. I co dalej? Ha! Skierowała się w stronę łóżka, przyjmując jakże seksowną pozycję, że mało kto mógłby się jej oprzeć! Przecież czas najwyższy zaspokoić męża, prawda? Zasłużył na swoje wygłodniałe gody. A przecież nasza zazdrośnica nie miała pojęcia, że już inna zdążyła ją wyprzedzić w tych zajebistych czynach, które Leadris lubowała poczynać od czasu do czasu!
A w łapce trzymała nic innego jak bat, którym mogłaby smagać swojego mężuśka dla zabawy! I w ogóle pełna była pomysłów. I tak czekała sobie na powrót kąpiącego się Kanibala. Ha, ciekawe czy wylezie z wanny nagi. A na pewno wyjdzie mokry!
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Nie Lis 25, 2012 10:42 pm

Ile już panisko się kąpie? Cztery godziny! Nie przeszkadzała mu zimna woda, pomarszczona skóra. On nawet nie dostanie kataru! Leżał, jak martwy w tej wannie, gapiąc się na sufit. O czym myślał? O krewetkach w sosie słodko kwaśnym! Normalnie przez to wszystko nabrał ogromnego apetytu na krewetki i to one będą główną przyczyną opuszczenia łazienkowego schronu przed kataklizmem zwanym Rudą.
Małe, różowe skorupiaki chodziły po głowie kanibala w trakcie zbierania się z wanny. Nie ukrywam, że z taką masą, ciężko od razu się z niej wygrzebać. Może mała dieta? Nie! Nigdy! Szybko otrząsnął się z tych okrutnych pomysłów, będąc już na nogach. Oczywiście wytarł się do sucha, nałożył jedynie bokserki i królewski, czarny szlafrok. Pora dać Królewiczowi odrobinę relaksu, jakim jest wylegiwanie w wyrku, zajadanie krewetkami oraz zmuszeniem służek, do zamontowania telewizora. Wtedy na pewno nie opuści tak szybko swojego bistego łoża.
Ach. Oczywiście telepatycznie wysłał wiadomość odnośnie kolacji, opuszczając łazienkę. A tam... Hachiko. Stwór stał nieopodal łóżka, patrząc na rozlazłą małżonkę. Nie miała brzucha, zatem już urodziła. Phew, ale ten czas leci.
- Coś się tak rozłożyła?
Zagadnął w ogóle nie zwracając uwagi na seksapil żony. Ba, on był zaspokojony! To źle! Wredna Nadira...
- Jakiej płci są moje serdelki?
Serdelki... chodzi o dzieci. Podszedł do łóżka, na którym sobie usiadł. Gapił się obojętnie na żonę, oczekując konkretów.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Nie Lis 25, 2012 10:46 pm


Wampirzyca chyba trafiła w odpowiednim momencie, bo na pewno czterech godzin to ona nie czekała. W każdym bądź razie nie narzekała, czekając na niego jakiś czas, bowiem miała okazję to pobycia w jego komnacie. Nie dość, że czuła jego zapach, to jeszcze leżała na wyrku, w którym zapewne sypiał od czasu do czasu. A przecież wampirzyca za nim tęskniła, chociaż za Chiny ludowe nie przyzna się do tego. Jeszcze szatan raczy wiedzieć, co by sobie pomyślał o swojej żonie. Zresztą pewnie zacznie się niedługo zastanawiać nad tym, że ta go zostawi na rzecz bachorków, jakie im się przytrafiły w czasie miesiąca miodowego. Faktycznie, czas leci bardzo szybko. Szczególnie dla wampirów, dla których czas jest pojęciem względnym. Nie muszą na niego praktycznie w ogóle zwracać uwagi, przed nimi przecież bardzo długie wieki egzystencji.
Lepiej zastanowić się na tym, co przyniesie najbliższe kilka godzin tym dwóm wampirom. Zapewne nie będzie tak kolorowo, jak to z początku myślała wampirzyca. Przecież przyszła, aby zaspokoić podstawowe potrzeby swojego męża! Najpierw mu się oddać, a potem oddać parę kropel swojej krwi, przy okazji sama zaspokoiłaby swoje potrzeby. No ale, jak widać nie będzie im to pewne dane.
Tak, Ruda urodziła. Wczoraj, przedwczoraj? Nie miało to żadnego znaczenia. Po prostu cieszyła się, że wreszcie mogli się na spokojnie spotkać. Jednak najwyższy czas, aby wampirzyca przestała być taka kochana dla swojego mężulka. (Ciekawe czy on wiedział, że był jej pierwszym mężem).
– Z tego, co pamiętam to nasze łóżko… Więc chyba, jako Twoja żona, mogę się na nim rozkładać, w różnych… pozycjach.
Już zaczęła swoją grę, choć dostrzegła zero zainteresowania w spojrzeniu Kanibala. Nie podobało jej się to, bo przecież dawno nie figlowali jak nakazuje obowiązek małżeński. Nie spuszczała z niego uważnego spojrzenia, swoich karmazynowych źrenic. Ba, od niej także bił chłód.
– Poza tym, przyszłam zaspokoić Twoje zwierzęce potrzeby.
Zadziornie zaczęła, zachęcając wampira, aby zasiadł sobie obok niej. A kiedy spoczął na krawędzi łóżka, zarzuciła mu na szyję ramiona, napierając na niego swoim ciężarem ciała, tak żeby poczuł jej piersi.
Są? Ach, więc wyczuł od niej zapach dzieci. W sumie nic dziwnego, miał przecież wyostrzone zmysły, jak dziki zwierz!
– Chłopiec i dziewczynka.
Nie powiedziała mu nic więcej. Ba, jeśli będzie chciał, to mu powie o wszystkim. Było to jednak bardzo wątpliwe, aby w jakimkolwiek stopniu czymś się przejmował.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Nie Lis 25, 2012 10:48 pm

Także stęsknił się za Hachiko. Kochał ją i nie ukrywał się z tym, jednak ostatnia sytuacja, jaka spotkała go nad rzeką, miała prawo zjebać mu humor, więc chłodne przyjęcie Rudej nie było w cale celowe. Naprawdę...
A to jak przyjmie prawdę, jaką usłyszy od kanibala, zależy już od niej samej. Nie zdradził jej, ani nic. W sumi,e mogą się nawet rozejść i marzenie Hachiko o rodzinie legnie w gruzach, nie z winy męża, ot co. W prawdzie mniejsza już o to, teraz wampirzysko pragnęło długiego snu, a że tej igraszki w głowie, utrudniała mu spełnienie potrzeby.
- Nie jestem tego pewny.
Oznajmił, krzywo patrząc na Rudą. Irytowała go! W ogóle każda kobieta wzbudza w nim nerwy... Uraz? Zmęczenie? Któż to wie. Potwór westchnął cicho, zamykając gadzie oczy. Jemu naprawdę nie chciało się kochać, co gorsza Ruda już kapnęła się odnośnie tej sprawy. Kto wie, co sobie myślała.
- I tylko po to wpadłaś? Po zabawę? A czy ja jestem jakąś krową, którą odwiedza się jedynie przy dojeniu?
Warknął sucho, tracąc jeszcze większą chęć na mizianie i inne zboczone zabawy. Hach powinna się zastanowić! A może, może ona siebie nie szanuje? Jest starsza i chyba lubi męskie zabawki, hm? Ta, kobiety to żmije.
Kiedy uwiesiła się na nim, wampir nic nie odwzajemniał. Ponura mina nie chodziła mu z twarzy. Zero reakcji...
- Słodko.
Burknął na jej odpowiedź odnośnie dzieci. Jakoś nie czuł się radosnym ojcem, on w ogóle nie nadaje się na ojca. Oj nie... Sam jest jak dziecko.
Właściwie, kiedy powiedzieć jej o zboczonej Nadirze? Stwór zagryzł dolną wargę, marszcząc brwi. Gdyby jak miał się uwolnić, zapewne nie doszłoby do wykorzystania, no ale... Bywa! Przynajmniej miał darmowe zaspokojenie, bowiem Hach nie mogła. Jebana ciąża.
- Moja była zabawiła się mną.
Przyznał bez wyrzutów, on nie był winny. Jednak głupio mu strasznie o tym mówić, to takie... Wstydliwe. Aż nie mógł spojrzeć na nią, ba, mogła wyczuć krępacje. Lecz czy to zauważy? Ruda inaczej myśli.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Nie Lis 25, 2012 10:49 pm

To wiadome, że od Rudej zależało jak przyjmie prawdę. Każdy radził sobie na swój sposób, a sama wampirzyca bywa bardzo nerwowa. Szczególnie ostatnimi czasy, kiedy nie mogli mieć dla siebie czasu, wiadomo ciąża, więc musieli się unikać. A teraz proszę bardzo, mamy tego wyniki. Wampir został zaspokojony przez inną kobietą, w dodatku ta się nim zabawiła, porzuciła i nasz Kanibal oceni zaraz Hachiko w świetle Nadiry. W sumie Ruda zawsze była kurewsko zazdrosna. Nawet jeśli zdawać sobie będzie sprawę z tego, że został wykorzystany… to sam fakt, że był ujeżdżany, dotykany, całowany przez inną, sprawiał, że miała ochotę zabić tę kurwę, a samego kanibala ukracać, pokazać mu do kogo należy. Tak, to było chore. Ale nikt nie mówił, że wampirzyca jest zdrowa na umyśle. Testament przekonał się nie raz, że z umysłem obecnej żony bywa różnie. Była nieprzewidywalna i szybko się denerwowała.
Odpowiedz Testamenta nie tyle, co jej się nie spodobała, co zaintrygowała. Nie spodziewała się takich słów. Zaczynała się martwić czy, aby na pewno wszystko jest w porządku. W dodatku ten chłód, jaki był od niego. Zdecydowanie było coś nie tak. Zresztą wampirzyca to przeczuwała, odkąd wróciła do Enklawy. Nagły napad złości…
A więc w dodatku zaczęła go irytować własna żona? Więc tyle dla niego znaczyła? Aż tak źle o niej myślał, skoro uznał, że ta także pragnie go wykorzystać. Jasne! Wyrzućmy w błoto to, jak starała się go wesprzeć, zrozumieć i zaakceptować. Choć o to ostatnie zbytnio starać się nie musiała. Także nie do końca była normalna.
A jego następne słowa wytrąciły wampirzycę całkowicie w równowagi. Nie dość, że nie zareagował na to, kiedy go objęła i do siebie przytuliła, to jeszcze uznał, że chce się nim zabawić?! Może niech jej jeszcze powie, że jest ladacznicą i daje dupy każdemu!
– Co Cię ugryzło? Przepraszam, że pomyślałam o tym, aby zadowolić własnego męża, skoro nie mogłam wcześniej Cię zaspokoić przez ciążę.
Byli dorośli, więc nie musieli owijać w bawełnę, tylko od razu walić prosto z mostu, w czym rzecz. Ruda także taka była, kiedy nerwy zaczynały się w niej przebudzać. Nie lubiła złościć się i kłócić z Kanibalem. To zawsze zaogniało sytuację. Ale tym razem nie mogła go poznać w ogóle. Nie był sobą przy niej. Odtrącał ją. Zamknął się na swoją partnerkę. Nie wiedziała zatem, co mu się stało.
A teraz na dodatek sądził, że przestała się szanować! Nie ma to jak opinia własnego męża, kiedy przychodzi do niego kobieta, chcąca oddać mu swoje ciało. Więc najlepiej zacznijmy żyć w celibacie, bo przecież seks w mężem to puszczanie się! Nie musiała wcale tego z nim robić. Nie chciał? Nie miał ochoty? Ciężko tak powiedzieć? Najwyraźniej. Mógł nawet się zasłonić głupim bólem głowy!
Ale zaraz… co?! Była się nim zabawiła? Niby jak to możliwe, aby zabawić się facetem? Przecież Kanibal zawsze stawiał na swoim, robił co chciał. Był jak wolny kot, chodzący własnymi ścieżkami, a tutaj nagle pozwolił, aby jakaś kobieta go dotknęła? A może tego właśnie chciał? Skoro jego żona nie mogła… to mógł skorzystać z tego, zabawić się z inną, zdradzić Rudą. Takie myśli od razu pojawiły się w głowie wampirzycy.
Spojrzała na niego i od razu puściła męża, wycofując się na drugą połówkę łóżka. Temu był taki chłodny. Oziębły. Uznał, że Ruda nie jest już odpowiednią dla niego partnerką?
Cóż, może i wampirzyca zachowywała się samolubnie, to fakt. Nie wiedziała przecież jak wiele przeszedł wampir. Nigdy nie opowiadał o swojej przeszłości, o tym, jak traktowały go byłe. Nie wracał do przeszłości, bowiem była bolesna. Zatem Rudej tym trudniej było go zrozumieć w takiej chwili… Uznała, więc…
– Nadira…
To jedyna jego była, jaką znała i wiedziała, że wciąż mógł do niej coś czuć. Czyż nie miał tamtego wieczoru, nad rzeczką, wątpliwości?
Nic więcej nie była w stanie wydusić z siebie. Złość, zazdrość, wściekłość i nienawiść kumulowały się w niej. Ale głównie na ową szlachetną kurwę, która ośmieliła się tknąć zajętego mężczyznę. Była aż tak egoistyczna, że teraz pragnęła namieszać w życiu Testamenta? Nie mogła dać mu już świętego spokoju?
Wampirzyca gwałtownie wstała z łóżka i kopnęła nogą mocno w szafkę nocną. Cóż, chyba nic się nie stało, jeśli się troszkę… rozjebała? Od Rudej bił przenikniony chłód, normalnie jakby w komnacie wampira nastała istna epoka lodowcowa. Nie była w stanie wydusić z siebie słowa.
Zerwała z szyi rubinową kolię, którą jej podarował w dniu, kiedy się oświadczył. Rzuciła ją w jego stronę, trafiając w jego plecy (chyba, że ją ominął, bądź złapał). Teraz będzie miał także pamiątkę i po niej. Skoro były tam rzeczy Nadiry, to czemu nie miałby mieć coś należącego do Hachiko.
Nie mogła go teraz dotknąć, widziała jak zareagował na dotyk. A właściwie nie było żadnej reakcji z jego strony. To nie była wina wampira, Ruda zdawała sobie sprawę jak wiele musiał wycierpieć. Ale jak go podbudować, a tym samym wesprzeć, aby nie oceniał jej jak Nadiry.
Wiedziała, że to nie jego wina… ale mimo wszystko… była zazdrosna. Miała ochotę zamordować tę szlachetną za skomplikowanie im życia. Nie wiedziała, co powiedzieć. Domyślała się jedynie, że dotyk źle na niego wpłynie.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Nie Lis 25, 2012 10:50 pm

Traktowanie kogoś przedmiotowo, nie jest wskazane. Ruda właśnie tak traktowała Kanibala, bowiem gadki, szmatki w stylu Pokaże czyj on jest, poprzez karę, należy do traktowania bez szacunku. Choć Kanibal nie bał się Hachiko, jeśli coś mu się nie spodoba i będzie wstanie powstrzymać - zrobi to bez oporów.
Teraz jest w stanie obronić się przed niesprawiedliwością bliskiej osoby. Jednak zostawmy tematy dotyczące przeszłości, teraz Ruda dostanie bzika, bo to nie ją mężulek zacznie macać, tylko w ogóle nikogo. Taka prosta niechęć oraz dostarczenie umysłowi, jakie kobiety bywają naprawdę. W dodatku te wampirze, to jeszcze gorsze suki od ludzkich.
Niby pokazują, jakie są pokrzywdzone, manipulują partnerem, okrywając się pretekstem, bo dawania jemu szczęścia. Prawda zupełnie wygląda inaczej: zaspokajają one siebie, bawią się i obrażają, kiedy własny mąż odmawia. I Hachiko jest egoistką, która nie powinna wściekać się na Kanibala. On nie chciał krzywdzić Rudej.
Proste myślenie wampira zabrania mu na igraszki, niechęć do jakichkolwiek miłostek - zbrzydła mu do końca miesiąca. I nie odzywał się nic, ta bezczelna egoistka nie zrozumie nic, bo klapy na oczy nie pozwolą przyjąć wytłumaczeń.
Jak dowiedziała się o Byłej, wpadła w nerwy. Przewidział złość, jej zazdrość zawsze wychodziła, jak tylko przypadkiem otarł się o nieznaną kobietę! Zacisnął zębiska, słysząc kopnięcie. Niech nie niszczy mebli, to nie ona je kupowała. W ogóle mogła go nawet rzucić, skoro tak się denerwuje.
Rzuciła w niego jakimś mniejszym przedmiotem. Odwrócił się, chwytając w dłoń kolie. No proszę, proszę. Sam nie może się denerwować, dlatego stopił naszyjnik z pomocą czarnego ognia. Zginęły diamenty, zginął cały prezent. Otrzepał ręce, nie podnosząc się z łóżka. Po co się odzywać?
Właściwie nie zrozumiał, czemu oddała tą kolie, jedyna myśl, jaka mu wpadła, to koniec.
- Obrączkę da się ściągnąć.
Jedyne słowa, jakie padły z ust wampira. I tą chwilę milczenia przerwano - Przybyła Selen. Przyniosła swojemu panu kolację, ukrytą pod kloszem, jaki zaraz odsłoniła.
Na talerzu kryły się krewetki, ułożone w koło, a na środku koła, miseczka z sosem białego koloru - słodko kwaśny sosik. I teraz wiadomo, czym zajmie się kanibal.
Podniósł cielsko, udając się do stolika. Miał jeszcze złoty puchar i wazę z woreczkami z krwią. Usiadł sobie na fotelu, zajmując się kolacją. Selen opuściła komnatę, skoro ten był z żoną.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Nie Lis 25, 2012 10:50 pm

Wskazane, nie wskazane… były to jedynie książkowe definicje, mające się całkowicie nijak do tego, co obecnie działo się między tą dwójką. Nigdy nie było idealnie, ale zawsze szło się do przodu. Tym razem pewnie też tak będzie, o ile Ruda nie zajdzie za daleko. Wiadomo, że Kanibal nic nie zrobił. Spokojnie siedział, będąc pewnie totalnie wynudzony przez małżonkę, robiącą sceny za byle co. Nic dziwnego, że był już tym wszystkim zirytowany czy podenerwowany. Ale Ruda nie była idealna. Kiedy pojawiało się coś, co miało im zniszczyć życie, nie ważne czy było im dobrze czy nie, wpadała we wściekłość. Ot, taka głęboka wada wampirzycy. W dodatku ta cholerna zazdrość, a co za tym idzie, traktowanie męża jak przedmiot. Nie chciała go wcale krzywdzić, było to zachowanie dość dziwne, którego nawet ona nie do końca mogła zrozumieć. Przez bycie zaślepioną gniewem, robiła wiele niemiłych rzeczy, raniąc kogoś, kogo nie chciała ranić.
Ruda chcąc nie chcąc także należała do owych suk, jak to określił Kanibal. Egoistyczna i zarozumiała, nie nauczyła się chyba za wiele od ostatniego razu. Zamiast być podporą dla męża, wybrała o wiele trudniejszą drogę, wyżywanie się na nim za to, przez co przeszedł. A potem będzie żałować, jak zawsze. Ale potem może okazać się, że jest za późno.
Kiedy proponowała mu igraszki, nie miała bladego pojęcia, że zbrzydł mu kobiecy dotyk. Ba, że zbrzydł mu widok Rudej, która wkroczyła na wojenną ścieżkę. Mściwa była, choć ową złość powinna wyładować na kimś innym.
Niech nie niszczy mebli? Odkupi mu. To żaden problem. Ba, nawet mu z powrotem poskleja, jeśli będzie chciał taki sam stoliczek.
Oparła się wreszcie o szafę, spoglądając na wampira obojętnym wzrokiem. Spojrzała na jego dłoń, w której już trzymał szafirową kolie. Diamenty zaczęły płonąć czarnym ogniem, pojawiały się na ich powierzchni głębokie rysy, aż wreszcie straciły swą piękną barwę, zmieniając się w coś, co przypominało małe węgielki. Zniszczone diamenty opadły z hukiem na dywan, tocząc się po podłodze, wpadły wreszcie pod łóżko, gdzie zostaną zapomniane raz na zawsze.
Wciąż milczeli, zdając sobie sprawę, że atmosfera w sypialni nie jest za ciekawa. Zrobiło się nieprzyjemnie, a na domiar złego, do komnaty weszła Selene. Hachiko odwróciła głowę, spoglądając gdzieś w martwy punkt. Cichy stuk talerzy, sztućców, pucharków, zapach jedzenia… obecnie tylko to dało się słyszeć i czuć w tej uciążliwej ciszy, którą na koniec przerwało stuknięcie zamykanych drzwi za służką.
Dopiero, kiedy dziewczyna zniknęła, do wampirzycy dotarły słowa, jakie wypowiedział kilka chwil temu wampir. Nie wiedziała, co powiedzieć. Pogubiła się. Dotykanie wampira było obecnie bardzo złym pomysłem. Poza tym, nagrabiła sobie tym nagłym wybuchem. Gdzieś tam w środku wciąż usiłowała się uspokoić. Ale co przez ten cały czas musiał przeżywać Testament? Wykorzystany i zapomniany przez byłą… teraz zastanawiał się pewnie, kiedy Leadris zamierza go zostawić, ale najpierw wykorzystać. Nawet jeśli powiedziałaby nie zamierzam Cię zostawiać, odebrałby to jako przebywanie na siłę w swoim towarzystwie. Albo, co gorsza, że wszystko się wypaliło, tak jak przed chwilą owe diamenty.
– Nie chcę jej zdejmować.
To także były jedyne słowa po długotrwałym milczeniu. Spojrzała wreszcie na męża, który usiadł sobie przy półmisku z krewetkami. Nie zamierzała mu przeszkadzać. Może w ten sposób uda mu się jakoś zapomnieć o niemiłym fakcie robienia za dmuchaną, męską lalkę dla niewyżytej ździry Nadiry.
Cóż więcej mówić? Chłód wciąż między nimi panował. Przepaść, jaka pojawiła się tuż po jego wyjściu z łazienki stała się jeszcze większa. Czarna dziura zionęła między nimi. Pytanie brzmi czy odważą się razem, na ponowne wybudowanie mostu. Tym razem trwalszego.
Wreszcie odkleiła się od szafy i podeszła normalnie do męża. Nie bała się go, za dużo razem przeszli, by teraz odwracać się do niego plecami i spierdalać ze strachu przed Kanibalem. Oparła dłoń o jego ramię, jakby chciała coś zrobić, ale zaraz cofnęła rękę i opuściła ją wzdłuż ciała.
– Nie zamierzam się od Ciebie odwracać.
Ale kara i tak go czeka. Choć kara miała być już bardziej w formie zabawy, aby przestał zawracać sobie głową niedaleką przeszłością.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Nie Lis 25, 2012 10:51 pm

Więc najlepiej sukę zostawić. Kanibal oszczędzi sobie nerwów, choć życie w samotności nie jest łatwe, jakie się wydaje. Zresztą, wszystko ma swoje plusy i minusy, niestety. W ogóle jak można traktować kogoś jak przedmiot? Nerwy żadne tego nie tłumaczą.
Wampir wystarczająco przeszedł wiele, aby wieść spokojne życie, bez stresów. Ruda tworzyła nerwy, wampir został zagoniony w kozi róg, jakby to on był winny wszystkiemu. Nie przyjmował Nadiry, więc jak tylko porównasz to, do sprawy Hach i Ethana, będzie to mylne porównanie.
Ethan zabrał mu żonę, mieszał w życiu kanibala, do tego Ruda przyjęła jego dotyk oraz wykorzystanie, jakby sama rzuciła mu wyzwanie. Testament tak nie zrobił.
Jedynie męska, niezaspokojona potrzeba została ugłaskana, nie sam on. Zatem jest niewinny. Sceny z rzuceniem koli, dawało mu do zrozumienia, że wszystko leży na jego barkach.
Ruda miała prawo się wkurzyć, ale nie zgrywać urażonej damulki. Nie znała nawet sposobu unieruchomienia kanibala, podczas gdy Nadira robiła swoje. Ba, teraz wiedział jak bardzo szlachetna lubi psuć jego byt. Teraz Ruda. Nie, miał tego dosyć. Żadna kobieta nie jest mu potrzebna.
Zajął się kolacją, traktując żonę niczym powietrze. Nie chciał wzbudzać w sobie gniewu, bo po co? Zaś porazi go prąd, a wiadomo jak bardzo cierpi. Sięgnął po kielich z krwią, wypijając niemal od razu, następnie złapał krewetkę, mocząc ją w sosie.
Nie chciała zdejmować obrączki. Jej sprawa, stwór nie zamierza o tym rozmawiać, a przynajmniej w tej chwili. Pochłonął skorupiaka, biorąc następnego. Służki idealnie umieją przyrządzić krewetki. Miękkie, soczyste i smaczne. Tyle dobrego z tej nocy.
Wybudować most? Aby trwać dalej, do następnego razu. Nie chciał już nerwów, pisałem, szkodzą mu okrutnie. A Ruda jest tak pieprznięta, że nie da się jej u licha wytłumaczyć, iż wampir nie jest przedmiotem!
Strzepnął dłoń, jaką położyła mu na ramieniu. Do tego gardłowy warkot dał wyraźnie do myślenia, iż nie życzy sobie pocieszeń. Niby, do czego? Stało się, musi teraz żyć dalej. Nie jest słabym wampirem, a gwoli ścisłości kobietą.
Nie zamierza odwracać? Wielka mi łaska. Niedawno potraktowała go jak śmiecia, a teraz zmiana zdania. Kiedy pierdolnęła kolią, podniszczyła szafkę i fukała nerwami, dało mu dużo do myślenia, z kim ma do czynienia.
- Nie potrzebuję twojej łaski.
Odparł chłodno, nie przerywając kolacji. Znikała ona tak szybko, jak się pojawiła.
Kolejne worki z krwią wylewał do pucharu, jakie wypijał. Nie ma zamiaru dalej tego ciągnąć. Kto wie, gdyby Leadris zareagowała inaczej, powiedziałby jej jak do wszystkiego doszło.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Nie Lis 25, 2012 10:51 pm

Więc skoro męczył się tak z Rudą, to po co jeszcze z nią był? Jeśli to dlatego, że czułby się samotny, a nie z racji uczucia jakie ich łączy, to tym lepiej by było, gdyby się rozstali. Co to za związek, w którym nie ma żadnego uczucia, a jedynie strach przed samotnością, brakiem zrozumienia i akceptacji? Jeśli widział tylko to w swojej małżonce, to czas najwyższy stanąć na nogi. Ruda nie widziała w nim jedynie swojego ideału mężczyzny. Był kimś, kto nie raz i nie dwa pomógł wyjść wampirzycy z problemów. Czyż to wszystko nie opierało się na wzajemnej pomocy? Ona także starała się jak tylko mogła, ale jak widać nie zawsze wychodziło. Można by powiedzieć, wręcz śmiało stwierdzić, że obecny stan Kanibala był jej winą. Zamiast poczekać, aż wyjaśni swoje zachowanie i to, że ją odtrącił, wolała już go opierdolić. Tak zawczasu. Jak widać, z jej stanem psychicznym nie do końca wszystko było dobrze. Zmienna kobieta, to fakt, ale wciąż go kochała i nie było to uczucie płynące z jakiejś łaski. Poza tym czy byliby na tyle silni, aby porzucić to wszystko, co ich łączy? Mimo częstych sprzeczek, czasami o głupoty, sprzeczki wynikające z przedwczesnych, źle wyciągniętych wniosków. Każdy miał prawo do nerwów i to wcale nie było żadnym wytłumaczeniem.
Ruda nie przyjęła jego dotyku. Po pierwsze utraciła wspomnienia, miała jedną, wielką czarną dziurę w głowie, spowodowaną słowami, jakie wampir wypowiedział u łowców. W dodatku była wówczas nakarmiona narkotykami, więc tym silniej wszystko się w niej odwzorowało. A kiedy dopadł do Ethan, walczyła. Nie chciała mu się oddać. Wyrządził jej sporą krzywdę, a usiłowanie oddania mu każdego uderzenia, ciosu czy pchnięcia nożem, kończyło się jeszcze gorzej. A potem dał jej ultimatum… albo ją zabije, albo da mu się zerżnąć. Przez utratę wspomnień, nie wiedziała, że miała przy swoim boku kogoś, na kim mogła polegać. Zapewne w innym wypadku wybrałaby śmierć, niż poniżenie, poprzez oddania ciała komuś innemu. A jak wtedy zareagował Kanibal? Także się uniósł, zaatakował ją, omal nie zabił. Ale przecież miał ku temu prawo. Emocje wzięły nad nim górę, złość, agresja, niepohamowana żądza zabicia kobiety, której ufał. Ale udało im się z tego wyjść. Może tym razem także uda im się wyjść. Nie robiła z siebie męczenniczki, po prostu się wkurwiła i musiała w jakiś sposób wyładować złość. Nie chciała mu robić krzywdy, nie chciała na niego krzyczeć, nie po tym co przeszedł.
Spoglądała ze spokojem jak pochłaniał kolację składających się z krewetek. Nie przeszkadzała mu, dopiero właśnie później odważyła się podejść i go dotknąć. Odtrącił ją. Opuściła więc dłoń i nie próbowała dotykać po raz drugi, rozumiejąc doskonale jego złość i irytację. Nie uważała, że był kobietą, potrzebującą jego wsparcia. Po prostu… po prostu nie wiedziała jak mu pomóc, a dotknięcie jego ramienia było jedną rzeczą, na jaką było ją obecnie stać. Wyczuwała jego gniew.
– To nie jest łaska. Zareagowałam zbyt gwałtownie, na myśl o tym, że znów usiłuje namieszać Ci w życiu.
Trzeba przecież powiedzieć, że nie obwiniała jego, tylko Nadirę. To na nią była zła, ale to Testamentowi się oberwało. Zataczanie zamkniętego kręgu nic nie da. Słowa także pewnie do niego nie dotrą. Albo uzna ją za samolubną kobietę, co poniekąd jest prawdą. Zagmatwała się sama w sobie. Skierowała się na łóżko, na którym zaraz usiadła. Dłońmi złapała się za głowę, usiłując uspokoić swoje obie świadomości, pragnące na raz wydostać się na zewnątrz i zabrać głos w tej sprawie. Obie świadomości, oba jej prawdziwe „alter ego” miały sprzeczne zdanie na ten temat. A Ruda musiała dojść do wewnętrznego spokoju, inaczej znów może wybuchnąć na Kanibala.
Słowa takie jak nie chciałam czy przepraszam w obecnej sytuacji na nic się nie zdadzą. Mogłaby tym jedynie rozwścieczyć jeszcze bardziej wampira, a przecież nerwy mu nie służyły. Tylko dlaczego wcześniej nie raczyła o tym pomyśleć? Ano, to dlatego, że miała zjebany stan umysłu już od narodzin, phew.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Nie Lis 25, 2012 10:53 pm

Nie wiadomo czy się pogodzą. Kanibal wyraźnie miał dosyć wszelakich awantur, przykrości i tak dalej. Ruda mogła tego nie wiedzieć, a powinna. Zresztą także nie chciała z nim mieć na pieńku, prawda? A tu mamy inaczej. Fochy na bogu ducha winnego męża.
W sumie później zrozumiała, co uczyniła. Wyżyła się na wampirze, teraz żałując. Phew, nie ma teraz tak łatwo. Oj nie, bestia objadała się powoli, liżąc palce. Zostały mu dwie krewetki, jakie natychmiastowo pochłonął. Nie myślał o niczym, nie martwił się, ani nic.
Odtrącił wampirzycę, ba, chciał zjeść w spokoju. Ta mu to utrudniała kolację. W dodatku zaczęła się tłumaczyć? Niech wyżywa się na Nadirze, na swoich sługach, nie na mężu.
- Daj mi spokój.
Rzucił w odpowiedzi, kończąc posiłek. Wypił krew i był dumny z siebie, poukładał naczynia, następnie wstał z fotela.
Umieściła się na łóżku, dumając nad sobą. Pokręcił głową, kierując się do szafy. Wyciągnął z niej ubranie do spania. Nie zwracał uwagi na żonę, ubrał się i udał w stronę łóżka, lecz za nim położył się, stał blisko Rudej.
- Nie udawaj sieroty. Wstawaj i daj mi odpocząć.
Ależ był zimny! Jak tylko wstała, ten uwalił się na łożu, zajmując całe. Tyle rozmowy na dziś, musi pospać.

Nieważne co uczyni wampirzyca. Wampir nie mógł spać! Temu pozbierał się z posłania, odział swoje codzienne ubranie i wyleciał z komnaty jak poparzony. Polowanko? No raczej!

Z/T
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Nie Lis 25, 2012 10:53 pm

No tak, na dobrą sprawę to nic nie wiadomo. Kiedy i czy w ogóle się pogodzą. Często się kłócili z winy jednej, bądź drugiej strony, albo z winy obu stron. Byli uparci i impulsywni, nic więc dziwnego, że potrafili przesadzić, a potem żałować i pluć sobie w brodę. Tak bywa w związkach, ale skoro nasz wampir już zdążył się zmęczyć, a myśli za bardzo go przytłoczyły…
Tak, zrozumiała. Na pewno zrozumiała swój błąd znacznie szybciej, niż niegdyś Kanibal. Ona sama nie chciała się rozstawać przez taką głupotę, ale dla wampira musiał być to bolesny cios. Uznał to, za brak zrozumienia ze strony ukochanej osoby. Z drugiej jednak strony, pewnie myślał, że trzyma go przy swoim boku na siłę, że jest z nim łaski, a to nie prowadzi do uszczęśliwienia. W ogóle donikąd nie prowadzi. A więc w tym miejscu to wszystko ma się skończyć? Zwyczajnie, od tak, ponieważ jak każdy, miała chwilę słabości i wybuchu gniewu? Szkoda, że nie wziął pod uwagi jej choroby psychicznej. Tak, poniekąd miało to być wytłumaczenie, czemu rzuciła się na niego z pretensjami. Jednak nie chciała teraz odwracać kota ogonem. Zraniła go i już się to nie odstanie.
Szybko wciągnął resztkę kolacji, dolewając sobie krwi do pucharku. Kiedy on się smacznie zajadał, Ruda wciąż walczyła ze swoimi osobowościami. Rzadko to robiła, naprawdę, bardzo rzadko. A to była bardzo nieodpowiednia chwila, bo jak widać, wampir uznał ją za użalającą się, małą dziewczynkę, która robi z siebie sierotę. Skoro tak sądził o małżonce, to już jego sprawa. Ruda nie zamierzała mu o niczym mówić, to przecież nie jego sprawa.
Wstawaj? Spojrzała na niego obłąkanymi źrenicami i stoczyła się z łóżka. Skoro chciał odpocząć, niech odpocznie. Musiał mieć ciężki dzień, wieczór i niezłe przygody. A sen dobrze mu zrobi na ukojenie zszarganych nerwów i zjebanego humoru. A raczej braku jakiegokolwiek humoru.
Po zjechaniu z łóżka, wampir od razu się na nim uwalił, a Ruda skierowała się w stronę wyjścia. Opuściła jego komnatę, udając się do łazienki, zamknęła za sobą cicho drzwi. Zresztą wszystko robiła bardzo cicho, bo w jej głowie aż huczało. Oparła się zaraz o nie i znów złapała za skronie. Łeb pękał wampirzycy od masy nieznanych głosów, krzyków, wizji i przeczuć. Nie lubiła tego stanu. Robiła wtedy różne dziwne rzeczy. Poza tym, wyglądała teraz jak warowny pies, pod drzwiami swojego pana. Jeszcze chwilka i jej przejdzie. Musiała po prostu posiedzieć w ciszy i odczekać, aż wszystko się unormuje. Zresztą głosy już stawały się cichsze.
A wampir wreszcie miał czas i szansę, aby się porządnie wyspać i pozbierać siły, po dość niemiłym spotkaniu z Nadirą i sceną, jaką urządziła mu Leadris.

[zt]
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Wto Sty 01, 2013 8:08 pm

Nawet w robakach widział swoich wrogów do konsumpcji zwłok. W sumie nic dziwnego, ale jest to tak przyjemny temat, że aż przy jedzeniu mi się odbiło, więc pomińmy już upodobania Kanibala, chowającego po swoich gaciach różne różniste robale.
Może jeszcze nie widział tych dokumentów. Był burmistrzem, więc miał tam sporo takich papierów, nim więc się dokopie do listu Rudej trochę minie. Jednak czym dla wampirów był czas? Poczekają, a Samuru na pewno im to ładnie załatwi. Jak sam Testament przyznał, miał władzę i sądy w łapie, więc mógł dosłownie i w przenośni zrobić wszystko. Więc skinęła głową na słowa wampira, nie odzywając się już na ten temat. Tak jakoś nie chciała zapeszyć, a było już przecież całkiem dobrze.
Ruda z chęcią wysłucha historii Kanibala, niezależnie od tego jaka by ona nie była. O ile oczywiście wampir sam zechce. Wampirzyca nie chciała zmuszać go do otwierania się na niezbyt przyjemną przeszłość, doskonale rozumiejąc jakie to bolesne. Nawet jeśli pragnęła wiedzieć o nim jak najwięcej, nie chciała płacić tak wysokiej ceny, jaką był powrót do tych wspomnień, ot co.
Oj tak, Testament był dla niej bardziej jak piąte dziecko niż mąż. Jednak kiedy go potrzebowała, to zmieniał się w męża, niczym ta żaba po pocałunku w przystojnego księcia czy jeszcze tam kogoś innego. Więc polegała na nim, jak na nikim innym w swoim życiu. Zresztą, jeśli nie Kanibal, to kto? Był dla niej jedyną rodziną.
Zaśmiała się widząc to niemalże paląco mordercze spojrzenie wampira na sobie. Oddała mu zatem najmniejszą matrioszkę, by zaraz nie wpadł na pomysł odgryzienia jej łapy i zjedzenia. Szkoda by było przecież stracić tę malutką laleczkę. Zaraz wreszcie ruszył się z miejsca i skierował do wyjścia. Oboje udali się do komnaty Testamenta, a Ruda swe kroki skierowała oczywiście do łazienki.
- Wyskakuj z gatek.
Zakrzyknęła do niego z łazienki, odkręcając letnią wodę do wanny. Wiedziała doskonale jak wampir uwielbiał bawić się w dużej, pienistej i pachnącej dosłownie wszystkim pianie. Szkoda, że nie ma płynu do kąpieli o zapach i smaku krwi. To by się pewnie obojgu bardzo spodobało. Zresztą, któż nie uwielbia kąpieli we krwi? Choć biorąc pod uwagę, że taka kąpiel za długo nie wytrzyma przy Kanibalu, z powodu wchłonięcia krwi, to może lepiej urządzić mu taką kolację, a nie kąpiel.
- Kąpiel gotowa.
Jeśli Kanibal jeszcze nie raczył zajrzeć do łazienki, do wampirzyca sama się doń udała, wskazując łapką na pieniącą się wannę. Voila! Jego ulubiona! W dodatku! W dodatku wrzuciła mu tam jego gumową kaczuszkę! Tak, niech wampir się pobawi, przecież był małym, dużym chłopcem, który potrzebuje od czasu do czasu zabaw z żółtą, piszczącą kaczką.
- Może masażyk do tego?
Zaśmiała się, biorąc trochę piany w dłonie, by nią zaraz rzucić w stronę wampira.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Wto Sty 01, 2013 10:55 pm

Kanibal zrozumie, kiedy ta zechce dowiedzieć się o tym co przeżył. To normalna sprawa iż druga połówka chce wiedzieć z kim ma się do czynienia, prawda? Dlatego też jeśli zapragnie... Wal śmiało! Pobawimy się w Pokój zwierzeń, haha! Wracając do pisania...
Dotarli do komnaty, choć kanibal pojękiwał. Z parteru na piętro, a to się równa schodami. Niemal toczył się po tych schodach, czołgał, wdrapywał, przytrzymywał Hachiko. Biedna ileż musiała się z nim namęczyć. Kiedy tylko znaleźli się w wyznaczonym celu, od razu przytulił się do łóżka. Ucałował pannę poduchę, przytulił śmiałą pościel. Ale nie! Bo trzeba się kąpać! Bluzgał pod nosem, zrzucając z siebie bluzę i tylko bluzę! Ruda w łazience, czy ona, ona myśli iż ten pokaże swoje boskie ciało Buddy? Ha! Nie za darmo moja droga. Wampir siadł sobie na zamkniętym sedesie, mając mordę w ścianie i łapy na krzyż związane.
Czuć było tymi płynami zapachowymi, miłe dla ciałka opary wodne. Nic, tylko pływać, pływać i pływać. Ach wrzuciła jego gumową kaczkę? Kochana wampirzyca, jak ona wiedziała co lubi. Obczaił sobie wygląd wielkiej wanny i rudą z pianą w dłoni. Biedny on, już został potraktowany białym, pachnącym puchem. Co to, to nie. Pierw niech się odwróci, on wtedy grzecznie się rozbierze i pokocha wannę.
- Nie patrz na mnie.
Wyburczał, na nowo przylepiając się do ściany twarzą. Zimne kafelki i on = para doskonała. Przez takie połączenia temperatur wydawało mu się, że takowe płaskie kafelki są ciepłe. Ach, nawet jedną pochuchał. Innymi słowy Hach nie wiedziała, co on takiego wynalazł! Para osiada się jak ten pochucha! Prawie jak Bóg! Nie... On jest nawet lepszy od tych wszystkich bogów. Palcem maznął sobie po śladzie powietrza, takie tam uśmiechy i dwie kropki przedstawiające oczy.
- Masaż? Nie bolą mnie kości.
Palnął bardziej do siebie niż do niej. Tak w ogóle, w ogóle. Jak ta się raczy odwrócić, wampirem wejdzie sobie goły jak do rosołu do wanny. Zacznie podtapiać kaczkę! Niech widzi jak jej mężulek potrafi być kreatywny nawet dla zabawek.
- A ty co będziesz robić?
Pytanie nocy. Co mu odpowie? Dołączy do niego i kaczki? Stwor zagryzł wargę, oczekując czegoś wymyślnego! Bo nie, on na cenzury to nie miał ochoty. Może w coś pograją? Albo... albo porozmawiają! Póki ten ma kaprys na bycie rozluźnionym.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Sro Sty 02, 2013 10:16 am

Oh, ależ Ruda już doskonale wiedziała, z kim ma do czynienia. Przecież z obcym mężczyzną to ona nie kopuluje, nie mieszka i na pewno nie jest w związku. Zresztą wampirzyca nigdy nie dawała na prawo i lewo, nie było nawet mowy o zdradzaniu. A jak ją jakichś chłop wkurwiał, kończył w ziemi, jako trup, ewentualnie jako proch. A tu proszę, z Kanibalem żyją sobie już ładnych, kilkanaście lat. Kto by zresztą liczył ten czas?
I zaczęło się. Wchodzenie na wyższe piętra dla Kanibala było jak wspinaczka amator na Mont Everest czy też inną, wielką, wysoką i potężną górę. Ale ruch to zdrowie, dzięki takiemu małemu wysiłkowi może się jeszcze poruszać i ścigać swoje ofiary, nim całkowicie padnie. Ruda nie zmuszała go do ruchu, ale na pewno nie pozwoliłaby, aby ten zamontował sobie tutaj windę. Wtedy by się już całkowicie rozleniwił, a przecież to nie wyszłoby mu na dobre. Ruda go rozpieszczała, to fakt, jednak nie mogła pozwolić na to, aby mąż nagle nie robił zupełnie nic!
Wampir udał się do łoża, a Hachiko do łazienki. W sumie miała dwie rywalki, jeśli chodzi o wampira. Łóżko i lodówkę, z czego ta druga, była najważniejsza w życiu Testamenta. No i doszła jeszcze matrioszka. Jednak wampirzyca wiedziała, że ten jest dużym dzieckiem i musi mieć zarówno zabawki jak i dużą, chłodną przyjaciółeczką - lodóweczkę. Żarłokiem to on był naprawdę niezłym.
Boskie ciało Buddy? Czy ona go już pierwszy raz widziała nagiego? Zachowywał się jak dziewica przed swoim pierwszym razem, zasłaniając niemalże każdy skrawek swojego ciała, aby przypadkiem przyszły kochanek niczego nie zauważył. No tak, Kanibal to raczej na dziewicę się nie nadawał... ale pomińmy już te fakty.
Oj tak, wiedziała, co lubi, więc dostał także gumową, kolejną zabaweczkę, która wręcz uszczęśliwia jego egzystencję. Ah, nie powiem jak to dwuznacznie zabrzmiało z tą kolejną gumową zabawką. No ale, skoro pan i władca na włościach życzy sobie nie patrzenia, to Ruda posłusznie zamknęła oczęta. Kto wie czy nie będzie podglądać, hue hue.
Nie chciał masażu? To nie. Wzruszyła jedynie w odpowiedzi ramionami, wciąż nie patrząc na wampira, by ten mógł spokojnie wskoczyć do swojej wanienki panienki.
- Będę Cię męczyć pytaniami.
Ot, chciała wreszcie wiedzieć o nim znacznie więcej, prawda? I jeśli wampir wskoczył już w do wanny (co na pewno będzie słychać po chluście, ekhm) to wampirzyca wreszcie odwróci się w jego stronę, lekko uśmiechając.
- Jak poznałeś Yuu była jeszcze człowiekiem?
Spytała, bowiem to ją ciekawiło. Jeśli była człowiekiem, to jak on to wytrzymał? No bo wiadomo, że ten wampir uwielbiał ludzkie mięso i krew, a czując taką ludzką dziewczyneczkę, na pewno nie raz by się na nią rzucił, by zasmakować w niej.
Sama zaś zasiadła sobie na brzegu wanny, bo przecież nie będzie nad nim stała jak kat nad ofiarą.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Sro Sty 02, 2013 11:16 am

O tak, wyro i pełna lodówa to jest to, co kanibal kocha. Choć i tak najbardziej ceni sobie polowanie, jak czynią zwierzęta. Również trzeba zawdzięczać Rudej iż zmusza go do chociażby lekkiego ruchu, jakim jest wchodzenie po schodach inaczej już całkiem by się rozpasł, rozleniwił i przestał ruszać.
No i mamy łazienkę. Rozlazły stwór musi zmyć z siebie resztki mięsa oraz krwi. Zakładał także wykonaną robotę służek w salonie. Dlatego mógł być ciut spokojniejszy, tak samo jak i Hachiko. Co poradzić, nie lubi panoszyć się nago, jak ona. Na szczęście ta nie podglądała go i ten na luzie dostał szansę wtargnięcia do wody. Wanna jest wielka, dlatego bez trudu zanużył się do barków. Westchnął lekko, uśmiechając się. Teraz mógł odetchnąć.
Złapał w łapy kaczkę, przyglądając się jej z zaciekawieniem. Gdyby teraz widział go brat, syn... Aż zarechotał, zanurzając gumową rzecz.
Pytania? Popatrzył na wampirzycę uważnie. Ach, norma. Wypyta go o Yuu. Wziął głęboki wdech, zamyślając się.
- To było tak dawno.
Pokręcił oczyma, uwalniając kaczkę z uścisku. Teraz pływała sobie po powierzchni jakby nikt nie chciał jej utopić. Wreszcie dodał.
- Była wampirem kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy i to było w Cross. Sama do mnie zarywała, ja nie musiałem nic robić. I to jak przebiła moje bebechy... Niemal jak strzała amora. Potem się naćpałem i zostaliśmy w jakiś sposób małżeństwem. Takie tam szkolne wygłupy. Wiele wyleciało mi z głowy.
Opowiedział ile był w stanie. Z Yuu wydarzyło się wiele i dodam iż wampir dawniej nie wyglądał tak jak teraz, był jak ten młody, kruczoczarny bóg. A teraz? To takie tłuste. Co poradzić, jego boskie, zabójcze pięć minut minęło. W ogóle służki mają jeszcze jego mundurek i zdjęcia Dawnego Kanibala. Zamknął gadzie ślepia, wzdychając głośno. Tak, to są czasy.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Sro Sty 02, 2013 8:02 pm

Może i cenił sobie polowania, to jednak był leniwy i nie zawsze chciało mu się, nawet samotnie, na nie wyruszyć. Szczególnie, kiedy narzekał na braki w lodówce w ich posiadłości. Samo to na pewno się nie uzupełni. A skoro narzekał i przymierał głodem w tamtejszym miejscu, to powinien udać się na polowanie, przy okazji zażywając troszkę ruchu, który by mu nie zaszkodził. Adrenalina na pewno dobrze by na niego wpłynęła, więc nawet nie poczułby dużego zmęczenia. Schudnąć też by nie schudł, bo w końcu udałby się, aby zjeść kilku smacznych ludzi.
Faktycznie, Hachiko lubiła wędrować po domu nago, było jej wówczas o wiele wygodniej, a ruchy nie był niczym skrępowane. Jednak w Zamku nie chodziła nago, jedynie jeśli już to po komnacie męża. Wszak nie miała ochoty, aby taki Ringo się do niej dorwał. Choć już zdążył jej wytknąć brzydotę, więc nie padłaby jego ofiarą gwałtu.
Nie podglądała wampira, który właśnie gramolił się do wanny, a kiedy już do niej wszedł, zanurzając się w wodzie aż po ramiona, odwróciła się w jego stronę, siadając właśnie na brzegu wanny. Złapał gumową kaczkę, bawiąc się nią, przyglądając, jakby widział ją po raz pierwszy, albo zwyczajnie w świecie tęsknił.
Hachiko nie odczuwała już żadnej zazdrości względem Yuu. Po prostu kierowała nią ciekawość, co takiego w tej wampirzycy przyciągnęło uwagę Kanibala, że postanowił pojąć ją sobie za żonę. Już wiedziała.
- Więc musiałeś się nieźle naćpać, że dostrzegłeś jej urodę. Im więcej wina, tym piękniejsza kobieta.
Wrednie się uśmiechnęła, wyobrażając sobie ile ta biedaczka musiała znieść. Rozwaliła mu bebechy? No tak, Kanibal był już wtedy cały happy i praktycznie Yuu miała go już na wyciągnięcie ręki. Wampir był młody, szczupły, wyglądał i zachowywał się jak każdy inny wampir? Ciekawe jak ich losy by się potoczyły, gdyby wówczas się spotkali.
- Więc, kto był po niej? Dowiaduje się powoli, że niezły był z Ciebie casanova.
Zaśmiała ochlapując go wodą. Nie ma to jak beztroskie rozmowy o pierdołach, co świadczy jedynie o tym, że nie muszą się niczym martwić.
- Swoją drogą, powinieneś poznać swoje serdelki. Szybko rosną.
Spojrzała na niego, będąc ciekawą jego reakcji. Wiedziała, że mogłoby się to skończy źle nie tylko dla dzieci, ale także Kanibala, jeśli wpadłby w szał. Jednak gdyby miało się wszystko w miarę pod kontrolą, może nie byłoby tak źle. Noworodkami już nie były. Pewnie już chodziły i jakoś sklejały zdania, z których nie można było nic zrozumieć. Ruda wiedziała, że Kanibal nie nadawał się ojca, ale to nie znaczy, że nigdy nie może poznać własnego potomstwa.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Czw Sty 03, 2013 9:26 am

Phew. W tych czasach kobieta pilnowała zawartości lodówki, a mężczyzna powinien pracować... Nie no, głupie wymysły. Ruda ma na głowie całego męża, on ma tylko robić szczeniackie minki. Jego kanibalistyczny urok miał zdobywać w niej uznanie i ta aż z tego wszystkiego miała go kochać, tuczyć, tulać, opiekować itd. Przynajmniej tak to widział rozpuszczony potwór. No ale sama do tego doprowadziła. Jeżeli miałaby to zmienić, mogłoby dochodzić do kłótni.
Kanibal nie lubił, kiedy goła Hachiko paradowała mu pod nosem. Cyce na wierzchu, dolna partia. No narodzie, bestia widziała w niej pożywną owcę, a nie nagą kobietę.
Przesadz. Wampir nie uważał, że Yuu jest brzydką kobietą. Temu też zerknął na małżonkę ciut karcąco.
- Nie jest brzydka.
Odparł krótko, lecz żeby złagodzić jej rodzącą się zazdrość, uśmiechnął się znacząco.
- Ale Ty jesteś oczywiście ładniejsza.
Poprawił, zaprzestając ciągnąć temat. Stwór na słowa o casanovie zarechotał. W sumie była to prawda. Miał dużo kobiet na jedną noc. Co w tak krwiożerczym wampirze je pociągało? Może świadomość niebezpieczeństwa? Kto wie. I zakładam, gdyby kanibal schudł, nabrał atrakcyjności, odzyskałby większą pewność siebie oraz wzmocniła by się samoocena... A tak? Taki rozlazły smutas. Westchnął, nie odpowiadając dalej. Gdzie jeszcze ta źle go odbierze.
Serdelki? Ach, chodzi o dzieci. Zanużył się do samego nosa, marszcząc brwi. Skoro mówi o nich jak o jedzeniu.
Kątem oka zerkał na małżonkę. Ona na pewno chce aby dzieciożerca zobaczył swoje potomstwo. Wynużył twarz, łapiąc Hachiko za dłoń.
- Mówisz o nich jak o pokarmie. Mam je zjeść?
Aż pojawił się błysk w oku. Ona na pewno trzyma dzieci na dobrą okazję i ta okazja nadchodziła. Szpetny grymas zawitał na mordzie bestii. Leadris wie co on lubi, oj tak. Chyba że jednak sie myli.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Czw Sty 03, 2013 12:22 pm

Mężczyzna powinien pracować? Nie zawsze tak się da, różnie bywa w życiu. Chociażby u nich. Testament nie pracowało, bo nie musiał. Miał tyle kasy, że nie musiał przejmować się niczym ważnym, bo i tak zawsze mu starczy na wszystko. Hachiko zresztą także miała swój majątek, nie opowiadała nigdy o tym, bo po co? Poza tym, od pilnowania lodówek odpowiedzialna była za to służba. Więc zapewne ktoś od Rudej już zdążył uzupełnić zapasy i sprzątnąć kurzy zalegający na meblach, żeby było czysto, kiedy wampiry znów odwiedzą to miejsce. Więc Kanibal nie musiał się niczym martwić, bowiem żarcie już pewnie odwiedziło ich posiadłość w wiosce.
Hachiko nie zamierzała przestać się martwić i rozpieszczać swojego męża. Może po prostu zacznie go wyciągać na polowania w lesie, żeby zażył trochę ruchu, a w domu będzie go karmić jedynie krwią i przecierami z pomidorów, o! Zresztą po co takie drastyczne zmiany? Nie mogła jedynie pozwolić, aby jego napady się powiększały i stawały dla wampira coraz groźniejsze. Temu należy wprowadzić mu mniej mięsa.
Nie jest brzydka? Wampirzyca zmarszczył nos, zastanawiając się nad tymi słowami. Wreszcie wzruszyła ramionami. Było jej to obojętne, dopóki nie wkroczy ponownie w ich życie.
- Nie mi to oceniać. Ty jesteś od tego.
Odpowiedziała na spokojnie, nie czując wcale zazdrości. Przecież różne kobiety mogły mu się podobać. Tego mu przecież nie zabroni, choć nie zmienia to faktu, że bywała zazdrosna, kiedy jakaś pojawiała się w jego towarzystwie.
Co je pociągały w Kanibalu? Właśnie ta nutka niebezpieczeństwa i chęć ujarzmienia tego potwora. Tylko potem większość z nich biadoliła jaki to on zły, podły i jak je bił. Same wiedziały, z kim mają do czynienia i same, na własną odpowiedzialność wchodziły w związek z Testamentem. Podobnie jak Hachiko, tyle że ona na nic nie narzekała. Jeszcze.
Zaraz została złapana za dłoń i spytana czy da mu zjeść dzieci. Zamrugała kilkakrotnie oczami, mając przed sobą dylemat. Dzieci czy Testament? Raz mu już podarowała jedno ze swoich dzieci, ale do tych już zdążyła się przyzwyczaić.
- Nie mogę... są podobne do Ciebie. Ale mogę podarować Ci inne, do zjedzenia. Pełno to takich po domach dziecka się kręci.
Swoje to swoje, nieprawdaż? A ten uwielbiał zjadać dzieci, więc jakiż to problem złożyć wampirowi dzieci jako danina? Ach, ach, i co z jego dietą? No właśnie poszła się jebać.
- To nie tak, że teraz przestanę się Tobą zajmować, bo pojawiły się serdelki.
Podrapała go za uchem, co było ulubioną pieszczotą wampira. Nie chciała, aby pomyślał, że ta woli swoje dzieci od męża. Nigdy tak nie było i nie będzie.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Sob Sty 05, 2013 8:19 pm

Gadanie. Dwu dniowa przerwa wybiła mnie z wątku. Dlatego będzie nieco krócej.
Ta jak zwykle łapie focha kiedy wampir mówi coś ładnego o drugiej kobiecie. Bleh, styka już! Wzruszył ramionami na słowa Rudej, nie zajmując się dalej tym tematem. Nawijanie o podrywach itp jest ciekawe przez chwilę. Potworzasty miał chęć na jakiś kopniak od życia, wydarzenie! W ogóle co tylko spotykał się z Rudą, to ta szykowała mu kąpiel. Normalnie mina wampira stawała się bardziej ponura. W dodatku rozmowa o dzieciach. Wzdychnął głośno, zamykając oczy.
Więc nie da mu ich zjeść. Bo przypominają jego? Też coś. To, to takie romantyczne. Jeny, zaraz zdechnie z nudów.
- Czy ty nie pojmiesz, że nie nadaję się na ojca? Nie mam ochoty oglądać własnych bachorów. Ty je chciałaś, nie ja.
Burknął oschle i nie ukrywał niechęci. Hachiko myślała, że stworzą bistą rodzinkę? Będą chodzić we czwórkę na łowy? Oj nie! Nie mieszajcie w to kanibala, jest samotnym łowcą. Zaraz podrała go za uchem. Unik raz! Nie będzie go dotykać.
- Ależ to oczywiste. Jestem najważniejszy.
Niemal uniósł się kiedy potwierdził jej słow. Potem co? Wygonił ją z łazienki. Chciał opuścić wannę w końcu. Jak ta wyszła, ten wytarł się i odział w czyste ubrania do spania. Wrócił do komnaty i powitał łóżko. Ba, dzień się zbliżał. Dlatego też nie ma na co czekać. Wtulenie do poduchy, niemal od razu go uśpiło.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Nie Sty 06, 2013 6:04 pm

Akurat tym razem wampirzyca nie złapała focha, kiedy wampir napomknął coś jakiejś urodzie wampirzycy, która nie miała dla nich żadnego znaczenia. Niech sobie będzie piękna i niech sobie wampir dalej tak myśli, to już jego sprawa, a Ruda nie zamierzała już w to wnikać.
Dostrzegła jego znużenie i niechęć do wszystkiego. Źle mu było? To niech idzie, nie trzymała go na siłę, zresztą skoro zaraz ma wystąpić kłótnia o dzieci, rodzinę i chuj wie co jeszcze, lepiej już stąd wyjść, skoro Kanibal i tak zaczął już ją wyganiać. Nawet uniknął jakiegokolwiek dotyku z rąk wampirzycy. Wzruszyła zatem obojętnie ramionami, zabierając od niego dłoń, by czasem jej nie ugryzł, bądź co gorsza nie odgryzł.
- Nie martw się. Będę je trzymać z dala od Ciebie.
Skoro tego chciał, to nie pozna ich. Może kiedy dorosną, przez przypadek gdzieś na siebie wpadną. Ale to już nie będzie wina Rudej, ani samych dzieci. Mają przecież prawo chodzić tam, gdzie im się podoba i nikt im tego nie zabroni. I wcale nie marzyła o tym, aby wychodzić w czworo na polowania. Nie należała do rodzinnych osóbek, więc tym bardziej nie będzie w nic już wnikać.
Kiedy wampir wygonił ją dłonią z łazienki, wampirzyca wstała, zabrała swoje rzeczy i opuściła także komnatę. Wampir mógł być pewny, że wreszcie zazna spokoju bez żadnego dotykania i innych pierdół. Jaką miał dobrą żonę. Spełnia jego zachcianki.
Ruda opuściła Zamczysko, wsiadła w swój samochód i odjechała do Enklawy czy gdzie ją tam samochód zaniesie. A Testament wreszcie zazna snu sam na sam.

[zt]
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Nie Sty 06, 2013 10:56 pm

Gwoli ścisłości wygonił ją z łazienki, a nie z komnaty. No ale co tam, wampir zdążył zasnąć nim zorientował się, że ta opuściła pokój. Spał sobie w najlepsze, zajmując całe łoże. O tak, takie wygody czasem są potrzebne.

Dzień minął i co dalej? Kanibal musiał się pozbierać, zebrać te cielsko z łóżka, ogarnąć myśli, następnie ubrać. Hachiko nigdzie nie było. Cóż... Złapała pewnie focha, choć co się dziwić? Wzruszył ramionami, zajmując się wreszcie samym sobą. Kiedy uznał iż jest gotowy do wyjścia, opuścił komnatę, jak i całe zamczysko. Krótkie łowy zawsze poprawiają humor.

Z/T
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Go?? Pon Sty 28, 2013 7:13 pm

Szybko dojechali na tereny zamku. Hiro ostrożnie wyprowadzał Olbrzyma z samochodu, następnie skierowali się w stronę wejścia. W holu czekały służki, a widok ich pana w postaci ludzkiej mocno je przeraził, choć Włoch zabronił atakowania go pytaniami, tulaskami. Testament ma amnezję i strasznie obawia się nowego otoczenia, dlatego żadna z nich się nie ruszyła.
Powoli dotarli do komnaty Kanibala. Po drodze opowiadano mu, że cała ja budowla należy do niego, a teraz zmierzają ku jego sypialni. Wpuścił olbrzyma pierwszego. Natychmiast podał mu ubrania do przebrania i nakazał się położyć. W zamku nie było zimno, chociaż i tak ze względu na chorobę musiał leżeć.
- Odpoczywaj Testamencie. Ja postaram wymyślić się coś na twoją amnezję.
Po tych słowach, zawołał Succubus by spojrzała i zajęła się kanibalem. Ta skinęła głową, wchodząc do komnaty. Hiro wyjaśnił jej wszystko, następnie udał się w swoją stronę. Suu usiadła w fotelu, obserwując usypiającego... człowieka.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Hachiko Pon Sty 28, 2013 10:55 pm

Hachiko w czasie tej krótkiej drogi do Zamku musiała zdzierżyć obecność słońca. Nie dość, że była ranna, to jeszcze słońce na jej nieszczęście wzeszło i pogorszyło jej stan. Łowiecka kula wdarła się głęboko w ranę, o wiele więcej szczęścia miała dłoń, która została przestrzelona na wylot. Jednak wampirzyca i tak czuła się paskudnie w świetle słonecznym. Dobrze, że nie były to silne promienie, a i tak słońce zaraz zostało zasłonięte ciężkimi, śnieżnymi chmurami. Choć tyle dobrego. Do bólu przywykła, więc nie stanowiło to dla niej problemu. Pruła po ulicach z prędkością światła, nie bacząc nawet na pieszych, którzy mogli sobie wyskoczyć na drogę. Najwyżej włączy wycieraczki i przyspieszy...
Jakoś udało jej się pokonać dystans z nad morza do slumsów, przez cmentarz by dotrzeć wreszcie do Zamku. Tam gdzieś zaparkowała samochód w jednej z wielkich i wysokich jak piekło zasp śnieżnych, nie przejmując się tym, że za jakieś trzy godziny nie będzie mogła w ogóle odnaleźć samochodu. Najwyżej wróci do domu spychaczem, albo zaszyje się w piwnicy w Zamku.
Wciąż będąc na bosaka udała się w stronę bramy (znów nie doczekała się klucza, więc chyba będzie musiała opierdolić męża), czekając aż jakaś służka ją wpuści. A może brama jakimś chorym cudem była otwarta? Ha! Wiedziałam, po prostu na nią wyczekiwali. Ot, pani na Zamku! Nie no, dobry żart, bo w sumie Hachiko zawsze czuła się tutaj jak intruz (podziękujmy naszej pięknej teściowej!). W każdym bądź razie dobrała się zaraz do drzwi frontowych, kulturalnie je otwierając i zamykając. Udała się dalej na górę po schodach, pozostawiając za sobą krwawe ślady z ran. Tak, wciąż obficie krwawiła i wcale jej się to nie podobało. W dodatku nie wyczuwała zapachu Testamenta. A z jego komnaty dochodził jakiś ludzki zapach. Czyżby kolacja? Może się poczęstuje. Mało to ludzi chodzi po tym świecie?
Hachiko weszła do mężowskiej komnaty, zastając w środku Suu. Wampirzyca przycisnęła zdrową rękę do rany w przedramieniu, spoglądając to na służkę to na człowieka.
- Co ten człowiek robi w łóżku Testmaneta?
No bo przecież skąd pomysł, że tym człowiekiem jest właśnie Testament?! Nie wpadłaby nigdy na to, że łowcy są aż takimi pohitlerowskimi sadystami, którzy eksperymentują nawet na wampirach, usypiając ich prawdziwą naturę.
Oparła się plecami o drzwi, czując jak utrata krwi daje jej się we znaki. No cóż, w dodatku człowiek przecudnie pachniał, czemu by więc go nie zjeść? Leżał do niej plecami, więc jeszcze nie rozpoznała w nim... Kanibala.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Komnata pana zamku [Pierwsze piętro] Empty Re: Komnata pana zamku [Pierwsze piętro]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach