Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Czw Kwi 04, 2013 4:54 pm

Zdając sobie sprawę z siły wampira, Azel dodatkowo przytrzymał wampirzycę, co by czasem nie zerwała bandaże i nie zwiała im z tego gabinetu, lub zrobiła niezły bałagan. Louisa uspokoiła się, co chyba świadczyło o tym że rozpoznała go i Yuki. Osłabienie organizmu także miało w tym swój udział.
- Daj jej. - Poprosił Yuki, by zrealizowała prośbę Louisy. Miejmy nadzieję, że tabletka krwi pomoże dziewczynie w zaspokojeniu głodu na jakiś dłuższy czas. Wtem młoda wypowiedziała kolejne słowa dotyczące Jamesa. Azel słuchał i nie mógł uwierzyć do czego to dochodzi. Spuścił głowę i puścił ręce wampirzycy.
- Te rany które otrzymałaś, to też sprawka Samuru? - Zapytał chcąc wiedzieć kto zadał jej takie obrażenia. Co prawda nie uważał by mógł zrobić do taki wampir jak Samuru, ale bardziej zwierzę. Mimo to, pytanie padło. Przy okazji wyjął telefon i napisał wiadomość do kuzyna. Przekazując mu informacje dotyczące Jamesa jakie udało się otrzymać od Louisy. Oby tylko zdążyli go znaleźć nieprzemienionego w wampira.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Yuki Czw Kwi 04, 2013 5:57 pm

Dziewczyna musiała wiele przeżyć i z pewnością nie było to nic przyjemnego. Yuki naprawdę nie miała pojęcia co to się ostatnio dzieje w tym mieście. Co chwile ktoś zostaje przemieniony, zabity, ciągle giną ludzie i są oni atakowani. Louisa jest już jej kolejną pacjentką w ciągu dość krótkiego czasu, a to wcale nie wróżyło dobrze na przyszłość, tym bardziej miała nadzieje, że Rada, która się zebrała coś z tą sytuacją zrobi, a obawiała się, że mogą na to wszystko być zbyt krótkowzroczni. Ona tu była i wszystko widziała i ani trochę jej się to nie podobało. Ale to już niestety nie od niej zależało, nie miała na to żadnego wpływu i jedynie co teraz należało robić, to czekać i zajmować się swoją pracą.
Patrzyła zmartwionym wzrokiem na Louisę. Oczy miała posępne, a rysy twarzy ściągnięte. Współczuła dziewczynie, martwiła się jej losem, bo mimo wszystko nikomu czegoś podobnego nie życzyła. Ta dziewczyna na to nie zasługiwała, a wampiry przez podobne czyny tylko utwierdzały ludzi w przekonaniu o ich groźnym usposobieniu, a przecież nie wszyscy tacy byli. Niestety, ale Yuki nie mogła odpowiadać za całą swoją rasę. Na słowa dziewczyny skinęła głową i zaraz ruszyła w stronę szafki, by wyjąc z niej pudełko z tabletkami, a zaraz potem sięgnęła również po szklankę i nalała do niej wody, by podejść ponownie do leżącej.
- Odwiąż ją, chyba nie będzie już sprawiała problemów.
Za to teraz dowiedziała się nareszcie o kogo chodziło Louisie, o kim chwile temu mówiła. Teraz to naprawdę bardzo współczuła dziewczynie jak się okazało Samuru w tym maczał palce, może to i on ją przemienił. W każdym razie, teraz należało zająć się dziewczyną, by jej stan się polepszył i przede wszystkim trzeba ją zatrzymać z akademii, prawdopodobnie będzie ją czekała rozmowa z dyrektorem, który z pewnością będzie chciał ją wesprzeć i wspomóc.
- Co do Jamesa, nie martw się, z pewnością nic mu się nie stanie.
Musiała jakoś pocieszyć dziewczynę, choć naprawdę w tym wypadku niewiele mogła zrobić.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Pią Kwi 05, 2013 9:27 am

Louisa nie miała za wiele sił, więc nie wyrwała się jeszcze z dodatkowego nacisku Azela. Poza tym nie miała dokąd uciekać. Była w takim stanie, że nie uciekłaby daleko. Wygłodniały wampir, jakim się stała, mógłby zrobić spory bałagan na mieście, jeśli straciłaby panowanie nad sobą. Temu wolała nie opuszczać tego pomieszczenia. Im mniej ludzkich zapachów ją kusiło, tym lepiej dla samej wampirzycy jak i niedoszłych, martwych czy żywych ofiar. Nie chciała nikomu robić krzywdy, więc wolała siedzieć w spokoju.
Kiedy łowca powiedział coś do wampirzycy, ta od razu rozpoczęła poszukiwania tabletek, sięgnęła po kubek, nalała do niego wody i wrzuciła zapewne tabletkę. Wampirzyca pokazała na palcach, że chce dwie. Silniejsza dawka może ukoi jej ból i pragnienie, choć w smaku będzie jeszcze gorsze. Nie przejmowała się tym. Musiała zabić w sobie pragnienie i nic więcej się nie liczyło.
Rany? Spojrzała wreszcie na swoje ciało. Była niemalże cała w bandażach, naga, poszarpana, potargana. Pokręciła przecząco głową. Bardziej bała się o swój wampiryzm, niż rany, które pokrywały całe ciało. Z tego szybko się wyleczy. Posmaruje to jakimiś maściami, przyjdzie jeszcze kilka razy do Yuki, aby ją podleczyła swoimi mocami, plus sama regeneracja wampirów. Rany zagoją się za tydzień, może dwa. Gorzej z wampiryzmem.
- Przemienił mnie... białowłosy... z opaską... na oku... szlachetny... Ringo...
A to, co jej ostatnio zrobiono to sprawka Testamenta. Jednak o tym nie wspominała. Musiała stać się silniejsza, by go zabić. Jako wampir miała z nim większe szanse, ale nie miała żadnej pomocy w magi czy we własnym artefakcie, który teraz był bezużyteczny.
Nic się nie stanie Jamesowi? Spojrzała na szlachetną z bólem w oczach.
- Oni są... szaleńcami...
Szarzy... to oni za większość odpowiadali. Miała mętlik w głowie. Musiała odpocząć i sobie wszystko uporządkować. Jeśli Azel odwiązał wampirzycę, drżącymi dłońmi sięgnęła po kubek z rozpuszczonymi tabletkami. Skinęła blondynce głową w podziękowaniu i przywarła wargami do pojemnika, wypijając wszystko zachłannie, duszkiem. Skrzywiła się, czując obrzydliwy smak w ustach, ale ulga nadeszła już po kilku sekundach.
- Masz ich... więcej?
Wolała nosić je przy sobie i łykać, jeśli głód stałby się znów nie do zniesienia. I tak dawała sobie całkiem nieźle radę ze swoim pragnieniem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Pią Kwi 05, 2013 4:44 pm

Nie był do końca przekonany czy dobrze zrobi odwiązując Louisę, ale skoro tego życzyła Yuki i jako szlachetna weźmie odpowiedzialność za dziewczynę, spełnił prośbę. Odwiązał bandaże krępujące Louisę do łóżka i zwinął je odkładając na pobliski stolik. Spojrzał na uczennicę, która oznajmiła kto ją przemienił. Na słowa blondynki nie odpowiedział, choć uważał że pocieszanie w takiej sytuacji jest nie na miejscu.
- Wiem o Twojej sytuacji i Jamesa. Na początek dobrze będzie jak porozmawia z Tobą dyrektor Cross. A dowódcę radzę omijać szerokim łukiem.
Poinformował, ostrzegł i pogładził po włosach Louisę lekko uśmiechając. Telefon schował i zaczął sprzątać, zabierając swoje rzeczy.
- Mogę Was zostawić same i udać do dyrektora? - Spytał w upewnieniu i odczekał, jeżeli czasem Louisa miała do niego jakieś pytania.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Yuki Sob Kwi 06, 2013 8:27 am

Yuki zdecydowała się odwiązać dziewczynę, gdyż przyglądając się jej doszła do wniosku, iż ta będzie się kierowała zdrowym rozsądkiem i nie będzie próbowała robić burd. Może i nie przepadała za wszystkimi wampirami, ale musiała doskonale wiedzieć o tym, że Yuki nie jest jej wrogiem i że wcale nie stanowi tu żadnego zagrożenia. Po raz drugi uratowała jej życie, a co za tym idzie, naprawdę nic dziać się nie powinno. Miała nadzieje, że od ostatniego spotkania zmieniło się wystarczająco wiele, by Louisa nie rzucała się znów na nią jak opętana, a że do tej pory tego jeszcze nie zrobiła, o czymś musiało świadczyć. Dlatego gdy tylko została odwiązana podała jej kubek by się z niego napiła. To powinno jej czasowo pomóc, choć nie wiedziała jak ona przyjmie tabletki krwi. Każdy reagował na nie nieco inaczej, szczególnie świeżo przemienione wampiry.
Gdy usłyszała kto ją przemienił, aż przymrużyła oczy. Ringo?! Jej własny narzeczony? Niech ona go dopadnie! Może jednak nadzieja na powrót do ludzkiej formy nie będzie taka trudna? Przyciśnie, a przynajmniej spróbuje przycisnąć narzeczonego, by ten dał jej swojej krwi. A przede wszystkim, będzie szykowała się awantura i to ostra. Na razie jednak wolała nie wspominać o tym, że zna Ringo, gdyż dziewczynie teraz potrzebny jest spokój, całą resztą zajmą się w swoim czasie. Azel pójdzie do dyrektora, a ona sama zaopiekuje się Louisą, by później dopaść Ringo i wymusić na nim pewne sprawy.
Z zamyślenia wyrwały ją słowa dziewczyny.
- Tak, mam, dam ci całą paczkę.
Cofnęła się ponownie do szafki, z której wyjęła całe pudełeczko z tabletkami i podała je dziewczynie. Przyda jej się to i to bardzo.
- Możesz nas zostawić Azelu, poradzimy sobie.
Uśmiechnęła się blado do mężczyzny, ale zaraz przeniosła wzrok na dziewczynę. Azle był łowcą, więc miał przed sobą szereg obowiązków do spełnienia, a że sprawa była dość pilna, tym bardziej musiał zacząć działać.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Sob Kwi 06, 2013 8:15 pm

Można powiedzieć, że Louisa była wdzięczna za to, że Yuki zaufała młodej i spragnionej dziewczynie na tyle, by ją odwiązać. Przecież doskonale wiedziała, że ta nie zawahałaby się nawet na chwilę, żeby ją zaatakować. Jednak i tak nie miała na to sił. Wolała trzymać się z dala od wampirów. Była ich mordercą, dodatkowo sama stała się jednym z nich. Nie chciała tego. Wolała być śmiertelnikiem, bowiem wszystko byłoby znacznie łatwiejsze. A tak, same przeszkody. Głód, pragnienie, ból, ukrywanie się przed dowódcą, ukrywanie się przed łowcami i wampirami wyższych poziomów, którzy eliminują takie potwory jak ona. Nie wiedziała dla siebie żadnego racjonalnego rozwiązania.
Louisa nie miała pojęcia, że tę szlachetną mogło coś łączyć z tamtym obrzydliwym zboczeńcem, który miał tylko jeden mózg umiejscowiony w spodniach. Zapewne poniekąd współczułaby Yuki, ale także zaczęłaby odczuwać do niej niechęć, może nawet nienawiść. Kto przy zdrowych zmysłach wiązałby się z kimś takim! Louisa wolałaby uciec na drugi koniec świata, zaszywając się pod kołdrą, kocem albo pod ziemią, by tylko być z dala od takiego paskudnego mężczyzny.
- Dziękuję...
Powiedziała cicho do wampirzycy, jakby to słowo ją parzył. Wyciągnęła rękę po paczkę tabletek krwi. Może ich smak nie był zbyt smaczny, ale nie zamierzała się tym rozkoszować, tylko zabić ból i chęć mordowania.
Skinęła głową Azelowi, nie mając nic przeciwko zostania sam na sam ze szlachetną. I tak nic więcej nie miała do stracenia. Pogodziła się ze śmiercią, jeśli ten krwiopijca będzie chciał ją zabić. Powód? Oni nie potrzebowali żadnych powodów.
- Chciałabym wrócić... do domu...
Przymknęła oczy i położyła się wygodnie na łóżku, na poduszkach, chcąc odpocząć i jakoś się zregenerować. Ból gardła minął wraz z wypiciem tabletek. Ulga była wspaniała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Sob Kwi 06, 2013 11:59 pm

Azel to już w ogóle nie wiedział że niejaki Ringo jest narzeczonym Yuki. A tym bardziej że to psychopatyczny gwałciciel i tak dalej. W końcu pozostał tylko nauczycielem rezygnując z bycia łowcą. Nie odpowiadało mu takie życie, ale szklenie zaliczył po to, by radzić sobie jakoś w życiu, nie musząc polegać ciągle na rodzinie czy bliskich z powodu swojego złego stanu zdrowia.
Yuki zapewniła że sobie poradzą. W porządku. Jednak też poczekał na odpowiedzi Louisy, która to oznajmiła że chce wracać do domu.
- Bezpieczniej dla Ciebie będzie pozostać tutaj.
Tak jej zaś radził. Dom poczeka. Chyba że chciała coś tam sprawdzić, to nie problem by powiedziała Azelowi a on uda się na wskazane przez nią miejsce. Ewentualnie to zadanie wykona Yuki. Namikaze miał w planie udać do Crossa by powiadomić o sytuacji Louisy, a potem wrócić tutaj tak w razie czego, jeżeli okaże się to potrzebne. A zatem, uśmiechnął do dziewczyn lekko i wyszedł z gabinetu zamykając za sobą drzwi.


[z/t]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Yuki Nie Kwi 07, 2013 10:42 am

Nigdy nie spodziewałaby się, że jej narzeczony mógł być zdolny do czegoś podobnego, choć po tym jak jakiś czas temu nieco ją zmolestował i ledwo dała radę odwieść go od miłosnych igraszek, można by się domyślać, iż miał jakiś problem. Nie spotykała go często, a i liczyła nadal na to, że jednak do ślubu nie dojdzie, jednakże ojciec był nieubłagany, niewiele mogła zrobić, ale to jej sprawa, a co do Lou, nie zamierzała tak jej zostawić i z pewnością postara się jej pomóc, choć mogła przypłacić to własną szkodą. Ale mówi się trudno, a dziewczyna nie zasługiwała na taki podły los. Co innego przemienić człowieka gdy on tego chce i zna wszystkie wiążące się z tym następstwa, co inne gwałtem wpędzić kogoś w takie życie.
Na podziękowania dziewczyny lekko się uśmiechnęła i nic więcej nie mówiła, bo nie było takiej potrzeby. Ufała, że Lou nie będzie sprawiać kłopotów, a poza tym, była mocno osłabiona. Azle mógł więc spokojnie opuścić gabinet i zostawić je obie sam na sam. Pożegnała mężczyznę uśmiechem, mającym dać mu do zrozumienia, że o nic martwić się nie musi.
- Powinnaś przede wszystkim odpocząć. Wyleczyłam twoje najgroźniejsze rany, regeneracja zrobi resztę.
Już wcześniej odczepiła od niej kroplówkę z krwią, gdyż nie była ona już konieczna. To co jeszcze zostało z woreczku sama dopiła, gdyż leczenie tak poważnych ran, jakie miała dziewczyna wymagało od niej sporej ilości energii i mocno ją zmęczyło. Opróżniony woreczek wyrzuciła do kosza i zaraz podeszła do biurka, gdzie spoczęła na fotelu. Musiała chwilę odetchnąć.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Nie Kwi 07, 2013 1:48 pm

A oto kolejny przykład, że nie należy ufać wampirom, a w szczególności samcom. Byli bardziej nieprzewidywalni niż kobiety, które pewnie z natury były łagodniejsze. Choć w sumie Louisa nigdy nie spotkała się z żadną wampirzycą. Może mijała takie w nocy, na ulicy, ale nigdy nie zamieniła z żadną słowa, nie licząc Yuki. Choć z nią także nie rozmawiała, nie znała jej i nie wiedziała, jakim jest wampirem. Jednego była pewna. Na pewno w przeszłości zabiła chociaż jednego człowieka. Tacy w końcu byli. Mordercami, drapieżnikami, przystosowanymi do mordowania. Zajmowali szczyt łańcucha pokarmowego. Długie, ostre kły, ostre pazury, piękny, przyciągający wygląd i zapach. Wolno się starzeją... Louisa miała nadzieję, że kiedy na powrót stanie się człowiekiem, zachowa z tej przemiany chociaż w jakimś małym skrawku swoją zwinność. Poza tym, jaka dziewczyna nie chciałaby się wolniej starzeć...?
Zostały same. Na słowa Azela nic nie powiedziała. Wiedziała, że powinna tutaj zostać i odpocząć, ale nie mogła. Coś ją ciągnęło do tego, by wrócić do rezydencji. Nie wiedziała czemu, po prostu tak podpowiadała jej kobieca intuicja. Powinna tam wrócić i już.
- Wiem, że powinnam odpoczywać, ale zostałam bez niczego. Nie mam żadnych dokumentów przy sobie, telefonu, ani pieniędzy. Mam paszport w domu, chcę się przebrać, bo w Akademii nie mam już swoich rzeczy. I muszę napisać do ojca. Powiedzieć mu prawdę... i poprosić o pieniądze, bo nic nie mam.
Słowa skierowała do Yuki, choć nie wiedziała czy ta będzie w stanie choć trochę ją zrozumieć. Wampiry nie miały pewnie takich zmartwień. A w szczególności szlachetne, wampirza arystokracja. Louisa odczuwała gdzieś w głębi siebie, że powinna zachowywać się w stosunki do tej wampirzycy z odpowiednim szacunkiem.
- Poza tym muszę nakarmić kota, bo zdechnie. Mogłabyś pojechać ze mną?
Zaproponowała wreszcie, odwracając wzrok i wstrzymując oddech, kiedy wampirzyca wypiła do końca krew z woreczka. Louisa wolała nie ryzykować, nie kusić losu, a źrenice i tak zalśniły.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Yuki Nie Kwi 07, 2013 4:46 pm

Co będzie, to będzie. Z Ringo z pewnością się rozmówi, ale wszystko w swoim czasie, a na razie priorytetem było zaopiekowaniem się swoją pacjentką. To czy kiedyś kogoś zabiła czy nie, nie było istotne, poza tym, trzeba pamiętać, że niejednokrotnie ludzie potrafią być równie bestialscy i bezwzględni co wampiry. Takie generalizowanie i włączanie wampirów do jednego worka było więc mało logiczne.
Odetchnęła,, spoglądając na biurko. Nie miała tu kartoteki Lou, gdyż ta była w innym gabinecie, ale nieważne. Posprzątała, a właściwie to przekładała rzeczy z jednego miejsca na drugie, gdyż nic innego już nie miała do zrobienia. Na słowa dziewczyny spojrzała na nią uważnie. Lou nie powinna się teraz nigdzie ruszać. Najgroźniejsze rany zostały już wyleczone, ale jeszcze daleko było jej do pełni zdrowia i sił, co za tym idzie nie powinna się ruszać, tylko odpoczywać i pozwolić na regeneracje. Jako lekarz nalegałaby raczej, by nawet nie myślała na tą chwilę o wychodzeniu gdziekolwiek, przecież się nie pali.
- Nic z tych rzeczy ci nie ucieknie. Najpierw musisz wypocząć.
Tak jak powiedział Azel, bezpieczniej będzie, gdyby pozostała, a potem, może za parę godzin można by się uchylić i zgodzić na to by asystować jej do domu po swoje rzeczy, bo samej nie można jej puszczać. Nie odezwała się nic na razie, tylko zajęła się porządkowaniem papierów. Musiała się chwile nad tym wszystkim zastanowić. Po paru minutach westchnęła ciężko i przeniosła wzrok ponownie na dziewczynę, która choć wyraźnie wyrywała się by tylko opuścić akademię, to jednak leżała spokojnie.
- Niech ci będzie. Jeżeli bardzo chcesz, to mogę cię podwieźć, bo samą zostawić cię nie mogę i co więcej, będziesz musiała tu wrócić. Wolałabym nie mieć kłopotów u dyrektora z twojego powodu.
Uśmiechnęła się lekko, ale jak najbardziej szczerze. Wstała okrążając biurko. Lou nie miała ubrań, ale z braku laku, wampirzyca może jej pożyczyć swój płaszcz, który zresztą zaraz jej podała.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Nie Kwi 07, 2013 7:08 pm

Louisa poznała już na tyle Ringo, że wiedziała, iż ten szlachetny raczej będzie się cieszył z wściekłości swojej narzeczonej, że pewnie nie omieszka położyć na niej swoich łap, chcąc ją zgwałcić. Żadna kobieta przy zdrowych zmysłach nie oddałabym mu się dobrowolnie, nawet jeśli zagroziłby takiej życiem. Początkowo, tuż po przemianie była wręcz w nim rozkochana, podziwiała go i pragnęła by zwrócił na nią uwagę. Jednak wszystko z czasem mijało. Ta pierwsza euforia, nowość z bycia potworem. Wywalczyła swoje człowieczeństwo i walczyła wciąż ze swoim wampiryzmem, głęboko je chowając, by przypadkiem nie wyrwało się na wierzch.
Louisa wiedziała, że nie mogła się ruszać, ale cały czas w głowie paliła się taka czerwona lampka, aby wrócić do domu. Tam coś na nią czekało, potrzebowało jej. Nie wiedziała tego na pewno, po prostu było to kobieca intuicja, która pchała ją ku temu. Początkowo skrzywiła się na słowa szlachetnej. Zamierzała poczekać, aż ta wyjdzie z gabinetu z powodu jakiejś błahej sprawy, którą Louisa mogłaby wymyślić na poczekaniu, po czym sama wymknęłaby się z Akademii. Najwyżej gnałaby nago przez miasto. Nie zwróciłaby nawet na to uwagi. Musiała dotrzeć do swojej rezydencji.
Jednak szlachetna wreszcie zgodziła się na propozycję Louisy. Wampirzyca aż się uśmiechnęła, nie zwracając już jako tako uwagi na obolałe ciało, które cudem trzymało się jednego kawałka.
- Nie chcę... sprawiać Ci kłopotów, więc... wrócimy tutaj.
Zgodziła się, tym samym decydując się na kompromis. Coś za coś. Zsunęła powoli nogi z łóżka, czując na rany na udach powoli dają o sobie znać. Zignorowała to. Pewnie gdyby wypiła świeżą krew, prosto z tętnicy szyjnej.... odrzuciła od razu ten pomysł, odpychając od umysłu jak najdalej wizję soczystej krwi...
Przeczesała pospiesznie włosy ręką, jakby chciała je rozczesać, doprowadzając jako tako do ładu. Sięgnęła po płaszcz, który pożyczyła jej szlachetna.
- Dziękuję...
Jeszcze miała problemy z mówieniem, ale to dlatego, że gardło zostało niemalże rozszarpane, a struny głosowe zniszczone. Yuki dała radę przywrócić głos dziewczynie, ale minie trochę czasu, nim znów będzie mogła mówić tak jak poprzednio.
Założyła na siebie zakrwawiony płaszcz i udała się chwiejnym krokiem za Yuki. Wciąż bolało ją ciało, ale musiała. Nic innego się nie liczyło. We dwie opuściły gabinet i Akademię.

[zt x2]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Pon Kwi 22, 2013 6:06 pm

Po przekazaniu informacji Kaienowi, Azel zajrzał do pokoju nauczycielskiego zostawiając swoje rzeczy. Wychodząc zamknął pomieszczenie i udał na parter, gdzie znajdowało się skrzydło szpitalne. Gdy wszedł do wcześniej opuszczonego gabinetu, nie zastał w nim nikogo. Ani Yuki, ani Louisy. To sprawiło w lekką złość. Miały czekać. Westchnął i przejrzał każdy gabinet a nawet salę chorych. Żadnego śladu jednej i drugiej. Trzasnął drzwiami ostatniego pomieszczenia. Pozostaje sprawdzić oba akademiki. A zatem udał się do słonecznego, stwierdzając że skoro Louisa miała tam pokój, mogła tak zostać przeniesiona. Opuścił zatem budynek.


[z/t]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Esmeralda Sob Kwi 04, 2015 5:31 pm

Otworzyła drzwi kopniakiem i weszła do gabinetu prowadząc ze sobą napotkaną dziewczynę. Oczywiście że przyjrzała się jej pobieżnie, lecz nie znając wszystkich szczegółów nie chciała tracić czasu na czczą gadkę prowadzoną na korytarzu. Bo i po co? Esme zamknęła drzwi naciskając jednocześnie włącznik światła. Pomieszczenie nie było zbyt duże, lecz chociaż dobrze wyposażone i co najważniejsze sterylne.
- Usiądźmy – poleciła i już po chwili Ismena siedziała na białej kozetce wyłożonej zielonkawym papierem – Opowiedz mi jak do tego doszło i jak długo to trwa – przysunęła do kozetki stolik z narzędziami i medykamentami, oraz krzesło, po czym patrząc na dziewczynę nałożyła rękawiczki – Może trochę zapiec – zdjęła ostrożnie opatrunek i odrzuciła gazę do odpadów. Sama rana nie wyglądała zbyt dobrze, dlatego czekając na wyjaśnienia dziewczyny Esme zaczęła od zdezynfekowania i oczyszczenia zakażonej skóry.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Sob Kwi 04, 2015 6:41 pm

Kiedy usłyszała stukanie obcasów, spojrzała w stronę źródła dźwięku. Okazała się nim kobieta, starsza od niej, wnioskując po wyglądzie, co znaczyło, że prawdopodobnie pielęgniarka albo nauczycielka.
Ale zaraz - ta niby psorka miała tyle energii co pięcioletnie wrzeszczące dziecko powiększone do rozmiarów Godzilli! Serio - mimo, że obchodziła się z nią jak z jajkiem (co według Is było niepotrzebne, bo sama doskonale by sobie poradziła), to zapierdalała na tych obcasach, aż się kurzyło! Co to? Pożar jakiś? Ismena się tylko lekko skaleczyła, no bez jaj. I to jak kopnęła w drzwi! Jakby to były glany, to by się biedne drzwiczki już rozleciały, a Is wątpiła, czy mieli dostateczną ilość pieniędzy na nowe...
Tak czy inaczej posłusznie podążyła za dorosłą, co prawda z lekkim "wtf-em" wymalowanym na twarzy, jednak nawet słowem się nie odezwała, aż do dotarcia do gabinetu. Kierowała się głównie tym, że nie warto się narażać na naganę od nauczycieli. Wolała być potulna niczym kotek niż dostać po pyszczku od kogoś, od kogo prawdopodobnie ma zależeć jej przyszłość. Nie wiadomo, co tej babce może odbić, co nie? Jeszcze (niesłusznie!) oskarży blondynkę o pyskowanie i brak szacunku do osób starszych (kij, że na jakąś emerytkę się nie wydawała...)!
Więc musiała usiąść na kozetce, choć szczerze jej się to nie podobało - wolała miękkie łóżka, przykryte satynową pościelą. Samo w sobie siedzisko nie było złe, jednak papier był zbyt chropowaty na jej delikatną skórę, toteż niezbyt jej się uśmiechało miejsce pośród tego okropieństwa.
- Hm? - spojrzała na nią lekko zaskoczona. - Właściwie to kiedyś o coś ostrego zahaczyłam i został ślad.
Kłamstwo. Ismena nie pamiętała okoliczności odniesienia obrażenia. Gdyby nie to, że Melka wymazała jej pamięć, gdy spotkały się przypadkiem w korytarzu, nie zapomniałaby tego. Nie zapomina się ani twarzy, ani imion swoich oprawców. Nie, jeśli chce się na nich zemścić.
Właściwie to uczennica nie wiedziała nawet nic o istnieniu wampirów. Choć było kilka niewyjaśnionych pytań, które ją nurtowały.
Nieznajoma studentka z dziennych, którą podczas swojego początkowego pobytu w Akademii spotkała młoda Sang, miała bliznę po ugryzieniu - i wyglądało to o wiele poważniej niż zwykła malinka.
Potem, gdy zgubiła się w mieście, napotkała jakąś parkę, która twierdziła, że są wampirami. Wtedy to została po raz pierwszy ugryziona - dziewczyna, która to zrobiła, chodziła z nią nieszczęśliwym przypadkiem do tej samej szkoły, w wyniku czego po ich ponownym spotkaniu, zostały jej wymazana pamięć o całym zajściu ze współbiesiadujących na niej Melki i Testamenta, skutkiem czego utraciła również jakąkolwiek wiedzę o łowcach, bazującej i tak na niewielu, bo jednym z nich, spotkanym niegdyś po chorej sytuacji bycia chwilową ofiarą wyżej wymienionych wampirów.
Na dodatek później poznała małą wampirzycę, o której prawdziwej naturze nie wiedziała. Ale jej imię pamiętała. To była Nene.
Dzięki niej wpadła na festiwal i zwróciła uwagę szalonego wampa, który chciał ją zabić, jednak oszczędził ją, zabierając jej wspomnienie jego twarzy.
Kajl, którego pytała o drogę, też był wampirem, jednakże nadal o tym nie wiedziała. Chociaż widziała jego dziwnie świecące czerwone oczy, potraktowała je normalnie, myśląc, że to zwykłe soczewki.
Wreszcie została wzięta jako zakładniczka.
Nie było to miłe doświadczenie - czuła sapanie Poziomu E nad swoją szyją. Natomiast szczęście się do niej zaczęło szczerzyć wyjątkowo mocno - z opresji wyratował ją przystojny młody Łowca, a ona zwiała tuż spod kłów sporej zgrai krwiopijców za sprawą swojego pozornie nieprzydającego się do obrony aparatu.
A więc jak postąpi Esmeralda?
Czy zdradzi jej sekret Akademii czy może pozostawi ją w słodkiej nieświadomości, aby sama się o tym dowiedziała? Warto także wspomnieć, iż informacje odnośnie pierwszego ugryzienia zaczęły piętnastolatce wracać powoli, lecz ze skutkiem dołączenia niepohamowanej ciekawości Iśki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Esmeralda Sob Kwi 04, 2015 8:08 pm

Gabinet w którym urzędowała dr Green może nie należał do najodpowiedniejszych miejsc biorąc pod uwagę niewiedzę Ismeny. Sama Esme początkowo nie była też świadoma tego faktu, ale gdzie indziej zabrać potrzebującą pomocy? Nie znała tak dobrze akademii i jej uczniów, ale możliwość posiadania własnego gabinetu była w pewnym stopniu zobowiązująca. Nawet sympatyczna żabka tropikalna (o wdzięcznym imieniu Harvey) przyglądała się z naręcza półki w swoim wielkim i komfortowym akwarium. Jak widać zaklimatyzowanie się trwało pełną parą, a niedokładnie ułożone książki na półkach straszyły dziwnymi łacińskimi tytułami. Było widać, że niedawno się wprowadziła, ale wystarczyło zerknięcie na ranę dziewczyny by nasza doktorka wiedziała z czym, albo raczej z kim ma do czynienia. Kilkakrotnie ugryzła się w język nim zdołała cokolwiek powiedzieć. Nie chciała naturalnie straszyć dziewczyny, a wrodzona bezpośredniość nie ułatwiała całej sprawy. Bo co powiedzieć? Hej dziecko, wampir Cię użarł. Czemu nie przyszłaś wcześniej? Chwilowo oszczędzając słowa lekarka wstała i zbliżyła się do półki z lekami, gdzie przygotowała kubek z wodą i kilka medykamentów. Nie znosząc słowa sprzeciwu podała go Ismenie – Jesteś odwodniona. W szklance jest woda z płynną zawiesiną która uzupełni w Twoim organizmie trochę elektrolitów. To takie… substancje których obecność sprawia że nasz organizm funkcjonuje w sposób prawidłowy – upewniła się że dziewczyna wypiła choć trochę przygotowanego środka i nie czekając na reakcję zabrała jej szklankę. Esmeralda nie należała do lekarzy owijających w bawełnę, ale jedno trzeba było przyznać, otóż zawsze dokładnie tłumaczyła pacjentom co wykonuje i dlaczego. Leczcie tak jak byście sami chcieli by was leczono. Te słowa pozostały w jej łepetynie na tyle głęboko, że prawdopodobnie nigdy ich nie zapomni. Profesor Daryell. Ile studentek do niego wzdychało… Ech… ale wracając do rzeczywistości…
- Na zwykły ślad to nie wygląda. Nie powinnaś zostawiać takiego SKALECZENIA na pastwę losu – słowo skaleczenie ledwo przeszło przez jej gardło, ale mimo wszystko nadal trwała niewzruszenie w swojej roli – Połóż się proszę. Wiem że warunki pozostawiają wiele do życzenia, ale wszystko co teraz zrobię będzie wykonywane z myślą o Twoim zdrowiu. Straciłaś trochę krwi, przez co Twój organizm zaczął się nam trochę buntować. Będę musiała podać Ci krew dożylnie, lecz musisz mi powiedzieć jaką masz grupę. Właściwie jak Ci na imię? – niebieskie tęczówki patrzyły prosto na Ismenę oczekując odpowiedzi. Esme nie chciała domyślać się grupy krwi dziewczyny, a na zwykłe badanie po prostu nie miały teraz czasu. W najgorszym wypadku oczywiście mogła użyć uniwersalnej krwi 0, ale im lepsza zgodność tym lepiej.
- Zdezynfekowałam i wyczyściłam to SKALECZENIE, lecz wdała nam się mała infekcja. Muszę podać Ci antybiotyk i zaszyć zranienie. Powiedz mi czy jesteś na coś uczulona? A może są jakieś leki które źle znosisz? Może ktoś z rodziny… bliższej lub dalszej miał problemy zdrowotne. Muszę znać szczegóły – było dla niej jasne że w pierwszych tłumaczeniach dziewczyna ją okłamała, ale cóż, taki urok nastolatek.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Sob Kwi 04, 2015 8:35 pm

Po wyjściu z gabinetu dyrektora, Jonathan udał się od razu do pielęgniarki. Nie specjalnie przepadał za tabletkami krwi, jednak w ostatniej chwili nie może nimi pogardzić. Już się o tym przekonał, lądując w Oświacie. Nie miał większych trudności z znalezieniem gabinetu. Wyczuł, że w środku są przynajmniej dwie osoby. Weźmie pigułki i się zwinie. Chyba, że... nie to był zły pomysł. Bardzo zły. Zapukał do drzwi. Czekał na pozwolenie wejścia.
- Dobry wieczór - wszedł ostrożnie do środka. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Ostatecznie zatrzymał wzrok na pielęgniarce. Chwila, to ta sama kobieta, którą widział u dyrektora. Może była nowa? Zerknął na blondynę. Co ona robiła w gabinecie dla wampirów? Skoro tutaj była, to chyba wiedziała o wampirach?
- Ja tylko po tabletki krwi - liczył na to, że je dostanie i pójdzie.
Robił się głodny i to coraz bardziej, jednak nie było nic po nim widać. Doskonale to maskował! Taki z niego dzielny chłopczyk! Nie będzie zamartwiał swoimi sprawami innych. Pielęgniarka i tak była już zajęta jakąś uczennicą. Chociaż mogłaby użyć kilka kropel swojej krwi! Akcja: podziel się z innymi życiem. Spełniłaby dobry uczynek. Nie da się skusić, co?
- A jej co się stało? - wskazał oczywiście na Ismenę. Zapytał tak z czystej ciekawości. Skoro pofatygowała się do gabinetu, to pewnie nie z jakąś pierdołą. W sumie i tak też może być. Nawet z zwykłym bólem głowy inny potrafią przychodzić do pielęgniarek i błagać o tabletki albo inne świństwa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Nie Kwi 05, 2015 10:30 am

To jest myśl! Zabiorą ją tutaj i się wszystkiego dowie! Będzie miała wreszcie święty spokój, zero jakiś szalonych domysłów i wyższy poziom świadomości niebezpieczeństwa, co pewnie równałoby się jej większej ostrożności wobec świata i zmniejszyłoby liczbę ofiar anemii. Ale sama nie mogła zdecydować o swoim losie, bo jak? Tak więc... niech się dzieje wola nieba - z nią się zawsze zgadzać trzeba! A w tym wypadku z wolą Esmeraldy, gdyż w chwili obecnej na jej dalszym życiu zaważył wybór tej właśnie kobiety.
Co do rany Ismeny... Była ona dość stara i zapewne już dawno powinna się zagoić, ale... no halo, miała dwie rany po ugryzieniach mniej więcej w tym samym miejscu, z czego jedną poważniejszą - w ramach (niechcianej!) pamiątki po spotkaniu z Kanibalem. Oczywiście sama szyi nie oglądała! Zdawała sobie sprawę, że skóra w tym obszarze może się niemiłosiernie paskudzić, ciągnąć i w ogóle, ugh... Ją to strasznie obrzydzało, dlatego ani myślała o obserwacji, a co dopiero o dotykaniu tego ochydztwa!
Gdy kobieta podała jej kubek z nieznanym płynem, blondynka odruchowo powąchała zawartość naczynia. Fe. Nieładnie pachniało. Czyżby to był jakiś narkotyk, hm?
Na tłumaczenie pielęgniarki odburknęła tylko:
- Wiem przecież.
Ale tym wyjaśnieniem Es utwierdziła przynajmniej uczennicę w przekonaniu, że kobieta jest pielęgniarką, a nie jakimś okropnym dilerem narkotykowym.
Jednak dla bezpieczeństwa wolała ograniczyć picie tej jednej cieczy do jednego łyka.
- Mam krew 0 Rh -, choć, szczerze mówiąc, nie czuję się zbytnio osłabiona, pewnie dlatego, że dawno temu sobie to - wskazała na zranione miejsce - zrobiłam. Gorzej czułam się na początku...
Specjalnie odwodniona nie była, ponieważ w międzyczasie spożywała trochę wody. No i ilość krwi w jej organizmie chyba się też nieco odbudowała - od zadania jej tych obrażeń w sumie długi czas minął, a ona - lubiąca żurawinę w czekoladzie, także... zjadła jej trochę, co mogło mieć zbawienny wpływ na jej szkarłatną posokę. Właściwie nie do końca zdawała sobie sprawę ze skutków jej działań. Po prostu tak jakoś... Czuła się zagubiona, od kiedy wymazano jej pamięć.
- Na imię mi Ismena, pani...
Umyślnie tak to ułożyła. Sprawnie pociągnęła temat. Sama była ciekawa, jak nazywa się osoba stojąca przed nią.
- Nie, nie mam na nic uczulenia. Nie jestem też na nic chora. Żaden rak, guz, cukrzyca, ani nic w ten deseń. - wzniosła oczy ku górze i wzruszyła ramionami.
Skolioza się tu raczej nie liczyła, więc nie warto było o niej wspominać. Nie chciała nikomu opowiadać całej historii swojego życia.
Do jej uszu wdarł się dźwięk lekkiego pukania. Mamy wyczucie czasu, co?
W tej właśnie chwili do gabinetu wszedł jakiś chłopak. Troszeczkę blady i wyglądał, jakby miał się zaraz rozlecieć. Na jej oko - z głodu.
Mimo woli młoda Sang zaczęła mu współczuć. Jego stan wydawał jej się gorszy niż jej własny. Zaplusował u niej głównie z racji, że był taki grzeczny...
Jednakże po usłyszeniu po co tu przyszedł, uniosła lekko brew. Cierpiąca, lecz czujna, zresztą jak zwykle. Miał anemię? Przecież wystarczył woreczek z krwią! Sama nie słyszała o takim rodzaju tabletek. Może jakiś nowy wynalazek?
- Jesteś wampirem?
W jej głosie nie pobrzmiewała nuta rozbawienia. To było czyste pytanie retoryczne.
Choć, jak zapytał, co jej się stało, to nie wiedziała, co ma myśleć.
Zdecydowała się ostatecznie odpowiedzieć:
- Skaleczenie.
Krótko i rzeczowo.
Spojrzała gdzieś w bok. Nie chciało jej się z nikim gadać. I tak już miała marny humor, bo przebywała w gabinecie dłużej niż to jej leżało.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Esmeralda Nie Kwi 05, 2015 6:37 pm

Wystarczyło kilka drobnych informacji by Esme ponownie mogła zabrać się do pracy. Kąciki ust lekko się uniosły gdy dziewczyna zdradziła swoje imię. Jest postęp, nie ma co.
- Leż spokojnie, przygotuję dla Ciebie krew. Czy wiesz jak wygląda taki zabieg? – zapytała i nie czekając na odpowiedź zaczęła kontynuować – Nie jest bolesny, ale możesz poczuć lekki dyskomfort. Nie powinnaś wykonywać nagłych ruchów rękoma i leżeć tak długo jak będzie trzeba. O wszystkim będę Cię informowała na bieżąco – wstała z krzesła i podeszła do lodówki z krwią. Całe działanie trwało może minutę, gdy w gabinecie pojawił się kolejny prawie całkiem nieoczekiwany gość. Jonathan.
Taaa… wygłodniały wampir kiedy będę podawała krew. Cholera jasna
– czy spanikowała? Z pewnością nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy, ale czyż nie ona kazała Jonatanowi się pokazać? Ano właśnie. Esme nie dała po sobie poznać zaniepokojenia, a przynajmniej bardzo się starała wyglądać i brzmieć dość… profesjonalnie.
- Witaj ponownie Johnatanie. Wejdź proszę – powiedziała uprzejmie i lekko zaciągnęła kotarę przy kozetce na której leżała Ismena – Oczywiście. Dostaniesz za chwilę pożywienie, ale przy okazji chciałabym obejrzeć czy nie masz żadnych obrażeń. Zdejmij t-shirt – czy wspominałam już że Esme to dość zdecydowana i nie znosząca sprzeciwu babeczka o wulkanicznym charakterze? Nie? To wspominam.
Gabinet był na tyle duży że spokojnie mógł gościć jeszcze jednego, czy od biedy nawet dwóch pacjentów. Esme kopnęła pod jedną ze ścian stołek i ruchem dłoni wskazała wampirowi gdzie może się rozebrać i spocząć. W tym czasie ponownie podeszła do szafki i sięgnęła po drugi woreczek a jego zawartość przelała do kubka i podała Johnatanowi.
- To na wzmocnienie teraz, a to na później. Nie lekceważ posiłków. Nie można dopuścić do takiego stanu do jakiego doprowadziłeś swój organizm. Musisz o tym pamiętać – rzuciła lekkim pouczeniem i podała zarówno gotową krew jak i tabletki. Mrucząc coś pod nosem że zaraz wróci, zamknęła drzwi i powróciła do Ismeny.
- To zaczynamy – powiesiła woreczek z krwią i niemal bezboleśnie założyła kaniulę. Regulując przypływ krwi puściła ją do żyły by uzupełnić braki powstałe w organizmie dziewczyny. Ismena prawdopodobnie nie czuła nic za wyjątkiem uczucia łaskotania i chwilowego dyskomfortu spowodowanego napływem obcej posoki  -  Podam Ci teraz antybiotyk który powstrzyma infekcję i zacznie jej leczenie. Jest bardzo silny dlatego możesz przez jakiś czas źle się czuć. To normalne ale również szybko minie – wzięła strzykawkę napełnioną jakąś różową cieczą i odkażając wcześniej skórę, wprowadziła płyn. Twarz doktorki nawet nie drgnęła, nie zdradzając żadnej nawet najmniejszej oznaki jakiejkolwiek emocji – Okey, leż spokojnie. Możesz mówić, ale nie wstawaj i nie ruszaj rękoma. Jeśli gorzej się poczujesz natychmiast powiedz, ale sama nie podejmuj żadnych kroków. Nie wyrywaj kaniuli a szybko wrócą Ci siły. Na chwilę pójdę do Johnathana żeby go zbadać – Esmeralda poprawiła woreczek z krwią i wstała, podchodząc tym razem do wampira. Czy jest już gotowy do badania?
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Pon Kwi 06, 2015 2:20 pm

"Jesteś wampirem?"
Nie, latającą jaszczurką w ludzkiej powłoce.
Posłał jej nieco kpiące spojrzenie. Ona naprawdę nie widziała nic o istnieniu wampirów? Pielęgniarka chyba popełniła błąd przyprowadzając tutaj nieświadomego człowieka. Kto wie, jak to może się skończyć. Yea, podała mu krew. Jest o wiele lepsza niż te beznadziejne tabletki, chociaż nie tak dobre, ta posoka prosto z żył. Podziękował jej skinieniem głowy, po czym wypił zachłannie zawartość kubka. Zerknął na Esmeraldę, kiedy ta kazała mu zdjąć bluzkę. Rety, mu nic nie było. Chciał po prostu zjeść, nic więcej. Jest zdrowy niczym ryba! No dobra, nie będzie dyskutował. Pokaże, że wszystko jest w porządku i pójdzie sobie. Zdjął bluzkę i powiesił ją na krześle. Położył się tam, gdzie wskazała mu pielęgniarka. Może nie było tak wygodnie jak w łóżku, ale to wystarczyło, aby zrobił się śpiący. Pewnie by zasnął, jednak do jego nosa dotarła woń krwi.Czy to mu się nie śni? Uszczypnął się w dłoń. Nie, nie spał.
Oj, niebezpiecznie jest podawać krew przy wampirze. Co prawda przed chwilą dostał swoją porcję, lecz była o na za mała i to o wiele. Usiadł i zerknął na drzwi. Powinien pójść, zanim całkowicie mu odbije. Niestety wyjście było zamknięte. Przez okno na pewno nie wyskoczy. Pozostało mu tylko jedno. Czekać, aż ta zajmie się dziewczyną, a potem nim. Chciał powiedzieć, że chce iść, jednak słowa uwięzły mu w gardle. Czuł jakby coś go ściskało i nie dawało wykrztusić ani jednego słowa. No pięknie, zaczyna się. Gdyby drzwi nie było zamknięte, wyfrunąłby stąd niczym ptak. Teraz to był takim uwięzionym wróblem i to nie w złotej klatce.
Krew. Jeść.
W jego głowie wręcz huczało od myśli. Zerwał kotarę, która oddzielała go od Ismeny. Rzucił się Esmeraldę, chcąc dosięgnąć jej szyi. Jego oczy straciły swoją naturalną czarną barwę, ustępując czerwonemu kolorowi. Co świadczyło to tym, że chłopak jest w stanie zrobić wszystko dla krwi. Głodny wampir, to zły wampir, a ten był wręcz wkurwiony.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Pią Kwi 10, 2015 6:04 pm

No to przekichane. Ismena miała raczej obojętny wyraz twarzy, gdy pielęgniarka opowiadała jej o zabiegu. Dopiero, gdy kobieta nie stała już przodem do niej i nie mogła zobaczyć, co dziewczyna robi, blondynka pozwoliła sobie na dosłownie chwilowe wzniesienie oczu ku górze, a później oczywiście skierowanie ich w tym samym kierunku co przedtem, ledwo powstrzymawszy się od westchnięcia (bo pozory należy zachować!). Rany... To jak tłumaczyć śwince, co się z nią stanie w rzeźni! Szczerze mówiąc, te wyjaśnienia nie poprawiły jej humoru, wręcz go pogorszyły. Nie żeby się bała albo coś... Po prostu krew wywoływała u niej z reguły niesmak i tyle.
Cóż, trzeba to jakoś przeżyć.
- Nie... Ale w porządku, wszystko zrozumiałam. - odparła do Esmeraldy, lekko kiwając głową. Postanowiła zachować spokój, niezależnie jak bardzo bolesne będzie działanie dokonywane przez medyczkę.
Czyli ten chłopak nazywał się Jonathan! Naturalnie poznanie jego imienia, nie wpłynęło na to, że uczeń zaczął wydawać jej się bardziej interesującą osobą. Ba, sama była cudzoziemką! Więc nie dziwiło ją jego imię. Choć, kto wie, może kiedyś się zaprzyjaźnią? W końcu swój najczęściej ciągnie do swojego, czyż nie? Japończycy dość często dyskryminowali obcokrajowców, toteż Ismena uważała, iż ci "inni" powinni trzymać się razem... "W grupie siła" - jak to mówią. Chociaż ona wolała pracować sama, to jednak kwestia bezpieczeństwa pozostawała dla niej jedną z najważniejszych rzeczy. Heh, taka dorosła z niej laseczka.
Na kpiące spojrzenie Jonathana zareagowała tylko uniesieniem jednej brwi w pytającym geście. O co mu chodziło? Francuzka czuła z nim jakąś nić sympatii, lecz intuicja podpowiadała jej, iż nie wie o nim wszystkiego i powinna zachować należytą ostrożność. Tak też się stało. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Gdy lekarka oddzieliła młodzież kotarą, Is nawet nie wstała, za to przysunęła głowę na jak najbardziej wysunięty skrawek kozetki, na której leżała, tak, aby znajdowała się jak najbliżej zaciągniętej kotary. Nadstawiła ucha. No co? To, że nie widziała chłopaka, nie znaczy, iż nie mogła go słyszeć! Nie jest to na pewno zachowanie godne damy, ale z czystej ciekawości warto przekroczyć granicę.
Usłyszała słowo "pożywienie". Zaraz... Czyż to nie przypadkiem syndrom Renfielda? Młodej Sang kilka razy o uszy się to obiło tu i tam... Ale czy to możliwe, że ma tutaj do czynienia z autentycznym przedstawicielem tej przypadłości? Poczekom, zobaczym.
Po usłyszeniu "zdejmij T-shirt", spaliła jak najbardziej buraka. Chyba każda dziewczyna tak robi, no nie? Absolutnie nie chciała zobaczyć go bez koszulki. Ab-so-lut-nie!
Do jej uszu dobiegł odgłos wyciskania... Właśnie - czego? Jakiegoś średnio gęstego płynu, tak się Isi wydawało. Kobieta wspomniała coś również o "posiłkach", zatem blondynka nabierała coraz więcej pewności, iż ma do czynienia z chorym na wampiryzm.
Niestety, jej akcja-elewacja została nieoczekiwanie przerwana - stukot obuwia pani doktor i zamknięcie drzwi, poinformowały ją o przyszłym nadejściu Esmeraldy, więc migiem - tak jak leżała wcześniej na boku - obróciła się na plecy i spojrzała w sufit - jakby nad czymś rozmyślała.
Dopiero, kiedy usłyszała słowa padające z ust pielęgniarki, zwróciła swój wzrok na nią. Nieźle udawała, no nie? A to wszystko jedynie improwizacja!
Grzecznie skinęła głową. Zacisnęła zęby, gdy igła wbiła się w jej delikatną skórę. Uch... Nie lubiła tego uczucia. Wcale a wcale. Ale dało się jakoś przeżyć.
Później zaaplikowała jej bodajże jakieś silne lekarstwo, bo po podaniu Is kręciło się w główce jak po balandze. Jednakże na szczęście zaledwie przez chwilę. Potem wróciły jej zmysły.
- Uhm - przytaknęła na wypowiedź doktorki. I tak nie zamierzała wstawać. Bo po co? Co do Jonathana... Nie mogła jej powstrzymać od pójścia do niego. Zresztą, ona chyba dobrze wiedziała, z czym igra. Na to przynajmniej Isi wyglądało.
Jednak, gdy Jonathan zerwał kotarę, Ismena zareagowała błyskawicznie. Podniosła się do siadu. Widziała teraz lekko jakby za mgłą, ale dostatecznie dobrze, by jej zmysły mogły zarejestrować, co się dzieje.
Jego wygląd... Przekrwione tęczówki... Poczuła przypływającą falę współczucia do niego. Z pewnością nie myślał racjonalnie - jeśli faktycznie miał syndrom Renfielda, to potrzebował krwi i to NATYCHMIASTOWO! Inaczej mogło się to dla wszystkich obecnych źle skończyć.
W takiej sytuacji, zdecydowała się honorowo odczepić igłę z dopływem do torebki krwi. Trochę bolało. Ale Isia taka bohaterka i dzielnie to zniosła!
Rzuciła woreczek z czerwonawą posoką w kierunku Jonathana, który prawdopodobnie miał zamiar zaraz się rzucić na pielęgniarkę. Z tego, co zdążyła zauważyć, najwyraźniej uderzyła go tą torebką w głowę. Może przynajmniej odwróci tym uwagę wampira od jego potencjalnej "ofiary"?
Tak na marginesie... Jeżeli Jonaś ulegnie cudownej mocy zawartości owej torebki, to będzie dla Isi potwierdzenie, że przed nią stoi autentyczny wampir. Z Ismeny taki przecież geniusz, ohohoho.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Esmeralda Sob Kwi 11, 2015 3:02 pm

Głodny wampir i nastolatka potrzebująca krwi… Cóż, kombo jakie zgotowano jej podczas pierwszego dyżuru było nadzwyczaj imponujące. Bo co zrobić? Jeśli nie poda antybiotyku i krwi, możliwe że dziewczyna zejdzie w gabinecie. Jeśli nie z samego wykrwawienia, to zakażenie na pewno zrobi swoje. Pamiętała dokładnie moment każdej śmierci na stole operacyjnym, lecz nic nigdy tak nie wstrząsało jak śmierć dziecka. O nie! Esme nie była głupia i jakby nie patrzeć również brała pod uwagę komplikacje przy swych działaniach. Poczęstowanie wampira krwią miało zaspokoić jego głód, bowiem jak powszechnie wiadomo do akademii nie uczęszczają raczej adepci nie potrafiący hamować swych zapędów. Jak jednak widać na załączonym obrazku, w przypadku Jonathana teoria różniła się od samej praktyki.
Esme nie zostawiła wampira na pastwę losu, przez cały czas mając na oku naszego małego rozbójnika. Nierozważnym byłoby w pełni zaufać wampirowi na głodzie, tym bardziej w sytuacji gdy całe pomieszczenie wypełniał teraz zapach względnie świeżej posoki. Kto wie czy nawet sam papież nie uległby tej pokusie (Rzecz jasna w sytuacji gdyby głowa kościoła reprezentowała również grupę wampirów). – Oho…- Mruknęła pod nosem kiedy to Johnathan podniósł się i zaczął nerwowo zbliżać. Kolejne ruchy były niezwykle szybkie, lecz na tyle przewidywalne by dać szanse na odpowiednią reakcję. W końcu najpierw zerwał zasłonę, a później się na nią rzucił, prawda? Esme nie czekała na specjalne zaproszenie, dlatego korzystając z faktu że wampir jest nieco wyższy i nie ma na sobie górnej części ubioru po prostu starała się złapać go lewą ręką za włosy. To najlepszy sposób na chwilową pacyfikację. W końcu zablokuje tym samym ruch głowy, jak również przytrzyma w odpowiedniej pozycji do dalszych ruchów. Nawet jeśli sama czynność miała trwać sekundy przez nagłe wyrwanie wampira, dla Esme było to w zupełności wystarczające. Czy jednak same złapanie za włosy i chwilowe unieruchomienie było wszystkim na co stać doświadczonego łowcę? Otóż nie. Trzeba jednak przyznać że ruch Ismeny niezwykle zirytował doktorkę. A to rzucenie woreczkiem? Na Boga! Jak tak można.
- Wsadzę Ci ten worek z krwią w tyłek jeśli nie będziesz spokojnie leżała – rzuciła nawet nie patrząc na jasnowłosą. Jej metody wychowawcze nie były może najlepsze, ale takie zachowanie dziewczyny na pewno nie ułatwiało sprawy. A wyrwanie kaniuli? Esme nie chciała nawet myśleć jak wygląda teraz ręka dziewczyny. Jeśli całe działanie wykonało się w sekundach to wyrwała wenflon razem z plastrami zabezpieczającymi. A to musiało boleć. Esme nie miała jednak czasu na dalsze rozckliwianie się nad pacjentką. Sekundy mogły mijać, a brak reakcji dał podwaliny do teorii… jeśli nie zaczniesz działać, to skrzywdzi Cię ten mały samuraj. Dalsze ruchy były szybkie i zdecydowane. Otóż łowczyni niegdyś parała się wschodnimi sztukami walk, dlatego też nadal podtrzymując Johna zgięła kolano i uderzyła w miejsce wiadome, choć niezwykle bolesne. Zrobi wszystko by spróbować pozbawić go przytomności, dlatego zada kolejny cios wymierzając prawy sierpowy prosto w jego nos. Cóż… Dyrektor ją zabije, ale trzeba spacyfikować wygłodniałego wampira.



Jeśli samo złapanie za włosy się nie powiedzie bądź wampir się wyrwie, Esme nie przejmuje się i również wykona kopnięcie w wyżej opisane miejsce. Walczy dalej, do czasu uzyskania pewności że ten nie zrobi nikomu krzywdy.

Jeśli wszystko się uda i Esme powali młodocianego krwiopijce, wtedy wyciągnie kajdanki blokujące moc i skuje go z rękoma znajdującymi się od tyłu. Tak „zabezpieczonego” wampira zostawi na chwilę i chwyci znajdujący się obok dożylny środek usypiający, który powinien spacyfikować go w przeciągu minuty.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Sob Kwi 11, 2015 4:11 pm

Pielęgniarka powinna wziąć przykład z Ismeny i podzielić się krwią. Nie tą z woreczka, bo taką już dostał, ale tą z żył! Pewnie rzuciłby się najpierw na blondynkę, jednak po drodze była jeszcze Esmeralda. Skąd miał wiedzieć, że trafił na łowcę wampirów. Gdyby o tym wiedział, pewnie spieprzyłby przez okno, zanim byłoby za późno... Z deszczu pod rynnę. Ile on by dał, żeby znowu być człowiekiem i nie musieć zdobywać tej cholernej, przeklętej krwi. Jako człowiek żyło mu się całkiem dobrze i na pewno o wiele lepiej niż teraz. Trzymanie wampira w gabinecie, w którym aż pachniało krwią na kilometr, było ryzykowne, a nawet i szalone. Niestety dla Jonathana zachowanie rozsądku w tym miejscu było czymś wręcz niedorzecznym.
Ismena rzuciła worek z krwią. Jaka ona dobra. To ona powinna zająć się wampirkiem! Jonathan nawet nie zdążyłby pognać za tym, niczym pies za kością, gdyż dzielna pani pielęgniarka złapała go za włosy. Serio, taki chwyt to może wymyślić tylko baba! One miały to już chyba zapisane w genach. Facet wymyśliłby coś innego! Ładnie to tak za włosy ciągnąć, niczym małe dziecko? Jonathan nie miał zamiaru tylko stać i czekać na zbawienie, które na pewno nie nastąpi w tej chwili. Tyle szczęścia to on nie ma. Jeśli nie chce leżeć na ziemi, musi coś wymyślić. Co prawda działał w szale, co nie oznacza, że takie pociągnięcie za włosy, całkowicie go obezwładni. Chciał zdobyć krew, a przeszkodą do tego okazała się Esmeralda. Kto wie czy nie potkanie się o tą przeszkodę i nie wyłoży się już na starcie.
Jonathan nie będzie zastanawiał się nad działaniem, tylko zadziała "instynktownie" i spróbuje złapać Esmi za rękę oraz pociągnąć, żeby ta straciła równowagę i wywaliła się. Ta miała na sobie szpilki, co raczej nie ułatwiało w zachowaniu równowagi. Jeśli ruch się powiedzie, wampirek zechce odskoczyć na bezpieczną odległość i zacznie rzucać rzeczami, które znajdą się w zasięgu jego rąk, w pielęgniarkę. Choć pewnie i tak coś pójdzie nie po jego myśli.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Grigorij Sob Kwi 11, 2015 5:14 pm

WEJŚCIE SMOKA SPOWODOWANE ROZPOCZĘCIEM WALKI



Zaczęło się niewinnie. Ot wampir, lekarka i zwykła uczennica. Sytuację skomplikowało bardzo niefortunne zestawienie ułomności, zdarzeń losowych oraz potrzeb. Najpierw Jonathan dostał własną porcję krwi co przy znacznej większości krwiopijców by wystarczyło. On jednak po tym względem był wyjątkowy o czym później. Następnie Ismena uraczona została profesjonalnym wyjaśnieniem co będzie się działo oraz silnym środkiem leczniczym wraz z woreczkiem krwi, w końcu spory jej ubytek uprzednio wystąpił… jednakże i ona nie doceniła daru. No i oczywiście naiwnie wierząca w rozsądek wampirzych i ludzkich uczniów Esmeralda pomiędzy tym dwojgiem uwijająca się niczym wiecznie zirytowana pszczółka. Mogła wybrać gabinet dla dziennych, ale nieee.

Esmeralda i Jonathan przede wszystkim:
Jonathan ewidentnie wpadł w szał. Niezwykły, nawet jak na wampira, głód krwi przezwyciężył zdrowy rozsądek i popchnął chłopaka do działania. Niewiedza w połączeniu z niską samokontrolą i nieludzkim pragnieniem krwi bezpośrednio z jej źródła sprawiły, że niemalże w mgnieniu oka chłopak znalazł się przy kotarze, którą zerwał jednym ruchem ręki. Miała być ona jedynie zasłoną, nie tarczą… No i wampir choć nigdy nie oddawał się sportom wyczynowym ze względu na swą rasę miał nieco więcej siły niż podstawowy przedstawiciel kanapowca. Już chciał się rzucić na Esmeraldę, choć szczerze mówiąc gdyby Ismena znajdowała się bliżej byłaby równie dobrą opcją, lecz nie wziął pod uwagę jednej rzeczy: Esmeralda nie jest medykiem od wczoraj. No w sumie też trzeba pamiętać, że jest wyszkolonym łowcą, ale tego to już na pewno sam zainteresowany Wampir wiedzieć nie mógł. Kobieta była już gotowa, a zrywana kotara dała jej sygnał do działania. Johny chciał rzucić się na Pannę Green sądząc, że ma do czynienia ze zwykłą pielęgniarką. Niemniej przed nim stała gotowa na wszystko lekarka i łowczyni zarazem. Jak to zaradna kobieta chwyciła chłopaka za włosy chcąc uniemożliwić mu sięgnięcie kłami do szyi czy jakiegokolwiek innego miejsca. Chłopak nie spodziewał się podobnego zagrania toteż ruch ten powiódł się w stu procentach, lecz oto rozwścieczony wampir próbował się bronić. Chwycił Łowczynię za rękę trzymającą włosy chcąc skorzystać na swoim wzroście i fakcie, że strój kobiety niezbyt przypominał kimono czy dres. Jednakże Esmeralda w przeciwieństwie do niego znała się na sztukach walki, a w szpilkach chodziła odkąd zaczęła się oglądać za męskimi tyłkami, to znaczy bardzo wcześnie. No i w momencie próby pociągnięcia Esme przez Jonathana… nastąpił czas bólu i pogardy. Nie dość, że cebulki włosów zaczynały płakać to jeszcze dostał  kopa w czułe miejsce i przy wygimnastykowaniu Łowczyni nie pomogło wysokie zawieszenie. Na dobitkę niczym w kiepskiej komedii wampir dostał w twarz woreczkiem z krwią markotnie ześlizgującym się po jego policzki i poczuł jeszcze intensywniejszy zapach posoki niż wcześniej. Jednakże mroczki przed oczami i cios, tak zwany luj na ryj, nie pozwoliły mu na zbytnie rozmarzenie się czy rozmyślanie na temat pokarmu. Na dobrą sprawę teraz już niewiele zapachów mógł odczuć, gdyż jego nos odczuwał przede wszystkim własną, wampirzą krew. Będzie prawdopodobnie potrzebne nastawianie. Zamroczony i nie nawykły do walki młodzieniec miał od teraz pogorszoną zarówno sytuację społeczną w szkole jak i własną percepcję. W tej chwili ból sprawił, że wampir praktycznie klęknął przez łowczynią wciąż trzymającą jego włosy… równie dobrze mogły się wkręcić w turbinę łodzi… tak samo trudno będzie się uwolnić. W tej chwili wolną ręką Esmeralda sięgnęła po kajdanki by za chwilę móc skuć agresywnego delikwenta.

Ismena:
Położenie Ismeny sprawiło, że była niemalże poza starciem choć nadal pozostaje widzem i poniekąd biernym uczestnikiem. Mimo silnego antybiotyku, niedoboru krwi i nieprzyjemnemu uczuciu napływania do ciała obcej posoki Ismena zdołała usiąść. Była zamroczona. Ostrość widzenia pogorszyła się, podobnie jak i samopoczucie. W akcie specyficznie pojętego heroizmu wyrwała ona wenflon ze swojej ręki co zaowocowało bólem oraz sporą plamą z krwi na łóżku. Takie rzeczy powinny być zdejmowane z precyzją, a nie w pośpiechu przez zamroczoną osobę. Niemniej Ismena jako młoda osoba nie musiała o tym wiedzieć, choć zapewne właśnie się dowiedziała. Rzuciła woreczkiem z krwią w wampira, lecz w momencie gdy jej ciało zdołało wykonać plan jej umysłu było już niemal pozamiatane i wampir nawet gdyby chciał nie mógłby ruszyć torebki. Zresztą i tak zapewne by preferował życiodajny płyn wprost z żył. Woreczek z krwią smętnie ześlizgnął się po policzku Wampira gdy ten padał na kolana zmotywowany precyzyjnymi ciosami Lekarki. Nagłe poderwanie się Ismeny wywołało ból głowy. To połączone ze stale sączącą się krwią i działaniem antybiotyku sprawiło, iż była bardzo bliska odpłynięcia. Ciało nie mogło dłużej walczyć i bezwiednie opadła na łóżko… choć ciekawość ciągle górowała i jej twarz obrócona była na walczących obserwując co się dzieje na wpół przymkniętymi oczami.



Esmeralda: Nie jesteś nazbyt stratna jak na razie nie licząc dwóch rzeczy. Irytacji oraz poplamienia kilkoma kroplami wampirzej krwi czarnej sukienki kupionej specjalnie na okazję spotkań oficjalnych jak wizyta u dyrektora.
Ismena: Bywało lepiej. Utrata krwi w połączeniu z działaniem leków sprawiły, że lejesz się przez ręce. Widzisz i słyszysz co się dzieje, ale jak przez mgłę i z przytkanymi uszami. Możesz wykonywać ograniczone i względnie powolne ruchy i, mimo że leżysz na łóżku, gabinetu odczuwasz dyskomfort. Będzie tak zanim zostaniesz poddana profesjonalnej opiece medycznej z podaniem krwi na czele.
Jonathan: Sprawa wygląda marnie. Masz złamany nos, który trzeba by nastawić nim regeneracja sklei Ci go nie tak jak trzeba. Ponadto dostałeś z naprawę dużą siłą w najcenniejsze klejnoty jakie tylko może mieć młody mężczyzna. Lekarka ma krzepę porównywalną z wampirem niskiej kategorii. Ból i obrażenia w połączeniu z szalejącym pragnieniem krwi sprawiają, że widzisz wszystko mało wyraźnie. Węch w tej chwili też nie pomoże. Klęczysz na posadzce i dostrzegasz, że Lekarka wyciągnęła kajdanki. Możesz się poddać lub spróbować uwolnić… jeśli się uda pozostaje ponowny atak bądź ucieczka oknem albo drzwiami zamkniętymi jedynie na klamkę. Zawsze jest jakiś wybór.

Kolejność:

Jonathan -> Esmeralda
Ismena może pisać kiedy zechce. Jest zamroczona i osłabiona toteż jakieś opóźnienia z jej strony są gładko usprawiedliwione.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Gość Sob Kwi 11, 2015 9:41 pm

On się tak nie bawi... Kobieta go bije... Przemoc w rodzinie gabinecie. Za takie coś powinni ją z szkoły wywalić, za takie zachowanie, o! Zamiast podzielić się swoją krwią, ta postanowiła się bronić. Zła pielęgniarka, za karę pójdzie do kąta i będzie tak stała, aż przemyśli co zrobiła! Dyrektor nie powinien zatrudniać takich niebezpiecznych ludzi! Momentalnie znalazł się na ziemi. Świat wokół niego zawirował i to dosłownie. Poza bólem nosa i w dolnej partii ciała, czuł jak żołądek podchodzi mu do gardła. Znakomicie. Nie ma to jak iść tylko po tabletki krwi, a skończyć na ziemi. Następnym razem na pewno będzie pamiętał, że należy to miejsce unikać szerokim łukiem. Warknął coś niezrozumiałego pod adresem Esmeraldy i bynajmniej nie było to nic przyjaznego. Zamrugał kilka razy oczami, chcąc odzyskać ostrość widzenia. Zamiast tego w głowie jeszcze bardziej mu huczało, a wzrok wcale się nie poprawiał. Krople krwi brudziły podłogę na co wampir w ogóle nie zwrócił uwagi. Pustym wzrokiem wpatrywał się w łowczynię. Nie docierało do niego nawet to, że ta sięga po kajdanki i ma zamiar go skuć.
Zamiast ponownie się rzucić na Esmeraldę albo przynajmniej uciekać przez drzwi, okno, wentylację, Jonathan klęczał przed kobietą (rety, jak to brzmi) w ogóle się nie ruszając. Coraz mniej informacji zaczynało do niego docierać. Skończyło się na tym, że padł na ziemię, teraz był już całkowicie nieszkodliwy. W skrócie - stracił przytomność. Teraz pielęgniarka mogła robić, co tylko chciała. Tylko, żeby się za bardzo nie rozszalała.
Taki finish.

Rety, dzisiaj to jeszcze bardziej nie chce mi się myśleć. xc
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Esmeralda Nie Kwi 12, 2015 4:06 pm

Uczeń nie miał wielu szans z doświadczoną łowczynią, ale któż mógł wiedzieć kim Esme była naprawdę? Medycyna i umiejętności w tej dziedzinie to jedno, chęć pomocy poniekąd drugie, ale jaki łowca pozwoli wampirowi wejść sobie na głowę? Czerwonowłosa bardzo szybko oceniła sytuację, a jej celem było obezwładnienie, nie zaś skrzywdzenie małoletniego. Jeśli spotka ją za to kara… no cóż, przyjmie ją z pokorą i nastawieniem że buractwu pomóc się niestety nie da. Bo jak to tak… dać się zabić? Wyssać? Właściwie co tacy uczniowie robią jeszcze w akademii?! Nie każdy z uczniaków zna sztukę samoobrony, a szał któremu poddał się Jonatan był nagły i niezrozumiany przez lekarkę. Prawdopodobnie również i stosowna plomba zostanie wydzielona Grigorijowi. Raz za Harveya, który musiał patrzeć na to pożal się Boże zbiegowisko, a dwa… za przyprowadzenie wampira, który według niej powinien dokładniej zapoznać się z oświatą. Teraz niestety nie było wyboru. Oboje, zarówno chłopak jak i Ismena potrzebowali pomocy – tym bardziej że ich przytomność na tą chwilę dawała wiele do życzenia.
-Ech… - westchnęła i pierwszym co zrobiła było obejrzenie się na Ismenę. Dziewczyna naprawdę nie powinna wykonywać tak nagłych ruchów, ale cóż zrobić? Esme też kiedyś miała te naście lat, lecz zamiast wyrywać z rąk kaniule zwykle biegała na randki bądź siedziała w laboratorium. Kiedy upewniła się że Ismena jest w stanie wytrzymać jeszcze 10 minut, wyciągnęła telefon i tym samym zobaczyła wiadomość którą wysłano z oświaty – Jasna cholera, dlaczego akurat dziś… - przeklęła cicho pod nosem i naskrobała zwrotną wiadomość. Od razu powiadomiła również Samuela, który teraz powinien być gdzieś w pobliżu (jeśli nie w samej akademii) z racji tego, że był jej… powiedzmy asystentem.
- Dobra, co my tu mamy… - wzięła gazę i środki odkażające, po czym wytarła wampirowi nos jednocześnie go odkażając. Nie patyczkowała się, dlatego już po chwili w gabinecie słyszalny był dźwięk nastawianego nosa. Jeśli  miałaby zwlekać, prawdopodobnie regeneracja sprawi że nos krzywo mu się zrośnie – a tego oczywiście nie chcieli, prawda? Jeszcze przez chwilę wycierała resztki krwi by zabrać się za ogólne oględziny – E tam, do wesela się zagoi – uśmiechnęła się do siebie kręcąc głową. Nie wierzyła. Po prostu nie wierzyła w tego niesamowitego pecha. Kiedy sytuacja była w miarę opanowana, Esme sięgnęła po strzykawkę ze środkiem uspokajającym. Kto wie jak prędko Johnny raczy się przebudzić i w jakim będzie nastroju. Ponieważ chłopak był za ciężki, Esme nie próbowała go przenosić mając nadzieję że w tym wyręczy ją Samuel. Przyszła kolej na Ismenę… Lekarka obawiała się tego widoku i sądząc po tym co zastała… niestety miała rację. Silny lek + mała ilość krwi nie rokowały zbyt dobrze, dlatego Esme podjęła natychmiastowe działanie. W pierwszej kolejności założyła ponowną kaniulę ( w drugą, nienaruszoną dłoń) i podłączyła dziewczynie krew wraz z elektrolitami. Charyzmatyczna lekarka czuła się jak jakiś Hanibbal Lecter, bo pewnie właśnie tak wyglądała w oczach tej małej dwójki. Jak to mawiają coś za coś. Kiedy więc skóra Ismeny nabrała rumieńców, Esme opatrzyła ranę po wyrwanej kaniuli i obwiązała ją bandażem. Rana nie była na tyle głęboka by ją zszywać, dlatego mając na uwadze poprzednią ocenę sytuacji Esme przyjrzała się ponownie szyi Ismeny. Antybiotyk i odkażanie zrobiły swoje, ale nadal pozostawała rana przez którą dziewczyna mogła tracić duże ilości krwi.
- To szyjemy – chwyciła za środek znieczulający który miał spowodować że dziewczyna zaśnie, po czym wstała i dokładnie umyła ręce. Gdy na dłoniach lekarki znalazły się nowe rękawiczki, Esme zaczęła zszywać ranę rozpuszczalnymi szwami.  Bez pośpiechu, lecz z precyzją. Na koniec założyła opatrunek. Jej zadanie zostało wykonane, a życiu i zdrowiu uczniów nie zagrażało już raczej  żadne niebezpieczeństwo.


Dalszy dialog rozmowy po przyjściu Samuela ( a jest na to zgdoda MG)
- Dobrze że jesteś, bo potrzebuję pomocy. Połóż tego chłopaka na wolnym łóżku. Musi zregenerować siły, a do tego potrzebny jest odpoczynek. Wpadł w szał i podałam mu środki uspokajające. Poza tym nic mu nie jest, ale zajrzyj do niego na obchodzie - powiedziała do mężczyzny, który jak zwykle raczył pojawić się w stroju mało przypominającym profesjonalnego medyka. Ale cóż, taki właśnie był.. co zrobić? Kiedy Johnny znajdował się na łóżku, Esme okryła (bo taka przecież dobra i kochana z niej kobitka) chłopaka kocykiem, a na szafce nocnej zostawiła szklankę, wodę oraz tabletki krwi. Chłopak dostał już swoją porcję wcześniej, ale kij jeden wie ile zapamięta i czy jego niekontrolowany głód ponownie nie da o sobie znać – Chyba będzie trzeba powiadomić dyrektora, dlatego obserwuj go co jakiś czas. Obawiam się że może być zagrożeniem dla innych uczniów – Esme wstała i zaklęła pod nosem widząc w jakim stanie jest jej wyjściowa sukienka. No nie. Poszło na nią pół pensji, a teraz nadaje się najwyżej jako szmata do podłogi. Pięknie Johnny, pięknie. Nie ma co! (A propo szmaty, lekarka na sam koniec wytarła z podłogi ślady krwi polewając je środkiem odkażającym. Tak tak, tym samym wspaniałym środkiem którym śmierdzą wszystkie szpitale. Nie warto bowiem ryzykować że intensywny zapach sprowadzi tu wszystkie wampirze uczniaki z całej okolicy)
- Dziewczynę musimy przenieść do innego pokoju. Nie zostawimy jej z nim sam na sam, a ciężko jest wciąż czuwać nad tą dwójką – otworzyła drzwi, po czym wróciła i pomogła Samuelowi podnieść Ismenę. Wierzyła w jego zdolności, gdyż jako pediatra nie raz i nie dwa miał do czynienia z takimi sytuacjami. Esme chwyciła za stojak z którego krew była podłączona do ciała dziewczyny, po czym oboje opuścili pokój zamykając za sobą drzwi.


Zt + Ismena + Samuś  do gabinet medyczny dla wszystkich
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak] - Page 2 Empty Re: Gabinet lekarski dla uczniów nocnych [Właściciel - brak]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach