Aleja "Niewidzialnych"

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 4 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Diego Sro Gru 04, 2019 9:38 pm

Nienaganny wygląd to tylko jedna z jego zalet ~ wiele osób uważało go za bardzo próżnego i przy tym mało inteligentnego, a co jakbym powiedział wam małą niespodziankę i Diego tak naprawdę poza wyglądem pozwalającym grać w teledyskach bez koszulki z dodatkowym olejkiem do opalania miał co nieco w głowie? Zdziwko, co?
Pozowanie na takiego przeważnie ściągało z głowy dużą odpowiedzialność, co latynos sobie bardzo wysoko cenił.
Walka z wampirami przebiegła naprawdę dosyć sprawnie, ale czego można się spodziewać po marnych poziomach E przeciwko doświadczonemu łowcy wampirów po pełnym szkoleniu? Nawet Kayla pomogła, zamiast zaszkodzić więc tym bardziej było łatwo ~ Spotkanie może i krótkie, ale jednak nabył jakąś tam kolejną ranę do szpanowania przed dziewczynami i do zgrywania twardziela w stylu "powinniście zobaczyć tego drugiego". Tutaj? Nie musiał. W końcu Mariposa była świadkiem całego zajścia i wiedziała dokładnie jak Diego nabył nową bliznę.
Lekkie blade światło zamigotało nad rękami latynosa, a jego moc została rozproszona. Nie wyczuwał tutaj większego zagrożenia, więc mógł sobie zwyczajnie odpuścić.
Schował broń za pasek po wykończeniu ostatniego z krwiopijców gdy do jego uszu doszedł słodki głos jego towarzyszki na placu boju. Diego jedynie się uśmiechnął zdecydowanie.
-To nic takiego. - wzruszył rannym ramieniem, zaciskając zęby. Przecież jakby syknął, to jaki byłby z niego macho ? Żaden! Wstrzymał ból, który pomimo tego, że nie był jakiś strasznie wielki to był zdecydowanie nieprzyjemny, ale jego twarz pozostawała pogodna gdy pogładził się lekko po brodzie.
Przyglądał się Kayli dosyć uważnie czy faktycznie nie została ranna w żaden sposób, ale szybko do niego podeszła, łapiąc go za rękę. On, opatrzenia? Nie, nie.. Skąd taki pomysł.
Nie miał co prawda dużo do gadania, bo szybko wciągnęła go w stronę samochodu to już mógł.
Gdy stanęli przy samochodzie tylko lekko cofnął rękę, a następnie wyciągnął ją w stronę Kayli by złapać za końcówki jej włosów i z pięknym uśmiechem oraz towarzyszącym do tego aksamitnym głosem niczym Enrique w jednej ze swoich ballad.
-Wszystko w porządku, Chica. Nie kłopocz się. - Kayla jednak nie dawała za wygraną i uparła się żeby go opatrzyć, to tylko z westchnięciem rezygnacji wdrapał się na bagażnik by na nim usiąść zakładając że było to auto w Sedanie, jeśli nie to w takim razie usiadł tuż pod kołem samochodu, opierając plecy o samochód. Nie bał się pobrudzić c:
Wystawił ranne ramię bardziej w stronę dziewczyny i cały czas uśmiechał się do niej, czasem sięgnął wolną ręką by poprawić opadające na twarz włosy.
-Co tu robisz? Wiesz, że rozbijanie samochodu w środku slumsów nie brzmi zachęcająco? Miałaś szczęście, że byłem w pobliżu. - Przeznaczenie, hellou!
-Nie martw się pojazdem, coś tam się znam. Naprawię go w niecałą godzinę, ale musisz ubezpieczać mi tyły. - Słowa, które wypowiadał były przeżarte pewnością siebie, a na dodatek dorzucił mrugnięcie! Wiadomo, że to miało jakiś typowy podtekst, ale w końcu był z Erazmusa i wolno mu robić takie rzeczy.
Diego siedząc tak sobie nagle przysunął się bliżej dziewczyny, może nieznacząco, ale zawsze mogła odczuć że był bliżej by zadać kolejne pytanie.
-Gdzie się tak śpieszyłaś? Mam nadzieję, że nie na randkę, bo wtedy stracę możliwość zaproszenia Cię wśród trupów i rozlanej krwi, nie ma nic piękniejszego. No.. Może słoneczna Havana. - zaśmiał się cicho i nie odpuszczał kontaktu wzrokowego, pierwszy krok do przodu, a gdzie dalej? Najlepiej do najbliższego motelu, ale... Czy była wolna? Okaże się!
Diego

Diego
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Perfekcyjna fryzura od Schwarzkopf
Zawód : Łowca wampirów i kobieciarz (By Esme)
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Najpierw postaw mi obiad :v
Magia : Maska cienia(podstawa) Manipulacja cieniem (średni)


https://vampireknight.forumpl.net/t2764-diego-chavez

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 4 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Gość Nie Gru 08, 2019 2:09 pm

Właściwie czuła lekką dumę, że nie okazała się ciążącą kulą u nogi podczas tej niespodziewanej akcji. Co prawda to Diego wykonał większość roboty, ale halo – był starszym, pełnoprawnym i doświadczonym łowcą. Młodsza nowicjuszka miała pełne prawo nie angażować się w walkę, a tymczasem coś tam jej się udało i przynajmniej nie wyszła na słabeuszkę.
Może czas pochwalić młodszą koleżankę, panie Erazmusie?
I niech tylko Diego nie będzie taki pewny tej nowej blizny, którą chciał szpanować przy kobietach. Kayla była gotowa porządnie zająć się jego raną, tak aby nie pozostał po niej żaden ślad. To był jej priorytet po skończonej walce. Czyżby Latynos nigdy nie słyszał, jakiego miała świra na punkcie zdrowia, swoim i swoich bliskich?
Nawet jeśli Diego początkowo się wzbraniał, Kayla nie miała zamiaru odpuścić, czuła się odrobinę winna tego, że łowca został ranny. W końcu gdyby nie przypieprzyła znienacka w słup, pewnie sprzątnąłby te wampirzyska bez mrugnięcia okiem.
Chociaż Diego absolutnie nie wyglądał na zdenerwowanego. Wręcz przeciwnie – uśmiechał się do niej tym swoim uroczym uśmiechem i zaczął ją kojąco pocieszać. Cholera, naprawdę był jak pies na baby. I Kayla też dawała się na to złapać.
Diego, to żaden kłopot! – aż się obruszyła, jednocześnie rumieniąc, kiedy zaczął bawić się jej włosami. Jak widać w każdej sytuacji był gotów do flirtu. – Chcę chociaż tak wynagrodzić ci, hm, niewielkie wtargnięcie podczas misji. – Ośmieliła się nawet puścić mu oczko, ale miała wrażenie, że jej próby oczarowania mężczyzny prezentowały się wyjątkowo miałko.
Nie przywykła do podrywania facetów.
Mimo że Latynosowi naprawdę niemal nic nie było, ujęła go pod ramię i pomogła mu usiąść obok koła. Stety niestety, auto sedanem nie było, ale przynajmniej Diego miał potem dzięki temu piękny widok na pochylającą się nad nim Kaylę, gdy ta opatrywała mu ranę na szyi. A zauważył już w ogóle, jaką miała sukienkę?
Na jego pytanie mruknęła coś pod nosem. Nadal nie akceptowała tego, że była fatalnym kierowcą. Całą winę wypadku zrzucała na pojebaną latarnię.
Wracałam z pobliskiej wsi, dawałam gościnnie dzieciakom jakiś wykład po ich lekcjach – wyjaśniła, bardzo delikatnie obmywając ranę wodą, a następne spryskując ją płynem dezynfekującym. Jedną dłoń oparła nieśmiało obojczyk Latynosa, aby jej było wygodnie.
No już coraz bliżej jego serca! :hearts:
Trochę się spieszyłam, bo późno, a ta latarnia pojawiła się tak nagle – jęknęła przeciągle, skarżąc się. Przyłożyła niewielki fragment czystego jak łza bandażu do rany Diega i ostrożnie zaczęła go przyklejać specjalnym plastrem. – Ale tak jak mówisz, faktycznie miałam szczęście. Trochę klops, gdybym była tu sama, nie? Pewnie z rana zbieralibyście tylko moje szczątki – zaśmiała się mimo tych makabrycznych słów i w końcu delikatnie pogładziła szyję Diega. Nie ma opcji, żeby została blizna! – Gotowe! Mam nadzieję, że nie bolało? Jeszcze gdzieś cię zranił?
Nie spakowała jeszcze apteczki. Stanęła tyłem do Diega przy przednim lusterku samochodu, na szczęście nierozbitym, i nachyliła się nad nim. Zaczęła teraz dokładnie przemywać swoje zadrapanie na szyi.
Nie wiedziałam, że jesteś też mechanikiem! A co z hydrauliką? Zlew również potrafisz naprawić, bo akurat mi się zepsuł w domu? – zapytała z uśmiechem, zerkając na niego kątem oka przez ramię. – A ty czym przyjechałeś? Masz jak wrócić? Ja chyba będę musiała poczekać na pomoc drogową, żeby odholowali tego złoma. Chociaż nie wiem, czy ktoś w nocy przyjedzie do slumsów – westchnęła, ścierając jeszcze resztki krwi ze swojej skóry.
Sięgnęła po bandaż i odwróciła się – akurat po to, żeby spotkać się oko w oko z Diego, który podszedł całkiem blisko.
Moment.
Czy on ją właśnie zaprosił na Havanę, to znaczy – na randkę?
Ja? Gdzie? Skąd – wykrztusiła w niemałym zawstydzeniu, ściskając w dłoni bandaż. Przez to, jak była na co dzień zabiegana, rzadko miała okazję wyjść gdzieś z facetem. I naprawdę nie wiedziała, jak zareagować na jego propozycję. Pytał na poważnie? Żartował sobie z niej? – Możemy iść gdzieś nawet teraz. Dam znać siostrom, że… późno wrócę – zaoferowała ku własnemu zdziwieniu. Randka tak późno? Czemu nie! – Tylko trzeba się stąd wydostać. Ale ty… nie masz przypadkiem kogoś, kto będzie zazdrosny? – spytała jeszcze z trudem, ale też musiała wiedzieć, czy wokół Diego nie kręciła się jakaś konkretna i ważna panienka. W końcu różne plotki o Latynosie słyszała i nieraz widziała, jak patrzyły na niego inne kobiety.
To co, przygoda z Erazmusem tej nocy?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 4 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Diego Pią Gru 13, 2019 11:37 pm

Może i faktycznie powinna czuć się dumną. Nie była kulą u nogi i zdecydowanie był wdzięczny, że mógł liczyć na jej pomoc. Zostawmy to tak, bo nie będziemy się tutaj zagłębiać czy faktycznie byłaby potrzebna gdyby tylko nie uderzyła w tą nieszczęsną latarnie, ale to już naprawdę nie było w ogóle istotne. Czas na pochwały przyjdzie ~ o tym mogła być pewna, bo Diego może i miał zwyczajne metody na podryw, ale latynoska uroda i marzenie o Erazmusie każdej dziewczyny były w połączeniu ze zwykłymi metodami bardzo skuteczne. Zresztą, Kayla sama wspominała, że Diego się jej podoba. Był starszy, ale pomimo bycia w kwiecie męskiego wieku wyglądał jakby 6 lat młodziej, a czuł się? Ba, jak świeżo upieczony osiemnastolatek.
Masz rację, w ogóle nie był zdenerwowany, bo jak to tak? Uśmiechał się do niej radośnie i oczywiście, że ją pocieszy, bo przecież wpadła jako dama w opresji, więc hiszpański rycerz nie mógł zachować się inaczej jak właśnie w ten sposób.
Nawet to, że próbowała mu pomóc na siłę normalnie by było interesujące, ale fakt, że była całkiem niezłą ponętną dziewoją to oczywiście usłuchał się jej jak nigdy, poszedł grzecznie i usiadł przy kole.
-Przecież to nie Twoja wina, dobrze, że jesteś w pobliżu. Wyszło lepiej niż miało. - skłamał, oczywiście, że skłamał, ale za to jak bardzo podniesie to ego dziewczyny? No własnie, czasami małe kłamstewka powinny być dopuszczalne. Oczywiście, że zauważył tą małą próbę flirtu i już właśnie w tym momencie poczuł się jak ryba w wodzie.. jak... jak.. ENRIQUE W POLSCE NA WYMIANIE.
W ogóle nie drgnął chociaż rana piekła, ale jakby to wyglądało gdyby się poruszył chociaż o centymetr? Straciłby za dużo w jej oczach, a tak to uśmiech nie schodził mu z twarzy, a mało tego ~ zwróćił uwage na jej piękną białą suknie, a jej słowa jedynie dodały uroku do całego wydarzenia.
-To bardzo szlachetne z Twojej strony, równie co imponujące. Nie każda stać na taki gest. Jestem pod wrażeniem. - gdy oparła rękę na jego obojczyku wtedy położył dłoń, na jej dłoni i się uśmiechnął jeszcze szerzej. Coraz bliżej serduszka <3
-Tragiczna strata, której bym sobie nie wybaczył. Dobrze, że się tak potoczyło. - no a jak? Zdecydowanie strata takiego tyłka.. to znaczy takiej dobrej i kochanej osoby jak Kayla byłaby wielkim ciosem dla oświaty, a już w szczególności dla życia towarzyskiego latynosa.
Wypuścił jej dłoń z uścisku i przechylił głowę z uśmiechem.
-Dziękuje Kochana. - kiwnął do niej głową i westchnął głęboko, ale to nie koniec niespodzianek! Gdy tylko odeszła od niego by przyjrzeć się w lusterku to odwróciła się do niego tyłem, gdzie miał wystarczająco widoku by zaplanować sobie wieczór ~ trzeba też dodać, że bardzo chciał zobaczyć co miała pod tą sukienką, ale to już typowy Latino.
Podniósł się w końcu podchodząc blisko od tyłu do dziewczyny i oparł się lekko o samochód, nie przeszkadzając jej zbytnio. Silnika bez odpowiednich narzędzi nie naprawi, to już wykraczało poza jego możliwości, ale co do tego kranu... Głupio się uśmiechnął widząc zbyt wiele scen z życia wziętych.
-Jasne, mogę przyjść wieczorem i się tym zająć i czym tam jeszcze chcesz. - sposób w jaki Diego to powiedział brzmiał tak niewinnie, że aż można by się na niego zgodzić, ale z drugiej strony wyraz jego twarzy był dosyć sugestywny. Czemu była taka zdziwiona, że zaprosił ją na randkę? Była młoda, piękną kobietą czyżby łowcy to aż takie stueleje, że nikt się nie zainteresował panienką Mariposą? Głupcy ~ Diego od razu kiwnął głową ochoczo.
Lekko przechylił głowę w dużym znaku zapytania gdy się tak speszyła tym wszystkim, ale nie powiedział nic co mogłoby zaognić tą sytuację, wręcz przeciwnie. Wystawił rękę by mogła się na niej oprzeć.
-Możemy pójść pieszo lub zadzwonić po taksówkę, to już zależy od Ciebie. Gdzie chciałabyś iść? - Spacerek po slumsach to niezbyt romantyczny start, ale z kimś takim jak Latynos nic jej nie groziło ~ Randka z Erazmusem to było to. Oczywiście, że nie miał nikogo kto mógłby być zazdrosny. Esmeralda odkąd tylko pojawił się w mieście w ogóle nie zwracała na niego uwagi, więc dlaczego miałby to być problem? Trzeba w końcu pozbyć się starych nawyków. Kayla na pewno nie miała się czym martwić.
-Nie, gdybym miał to bym Cię nie zaprosił. Nie słuchaj wszystkich plotek, które o mnie mówią. Gdy już się z czymś zwiąże, to nie szukam zastępstwa. Bardzo mi się podobasz i naprawdę cieszę się, że stanęłaś mi dziś na drodze. - uśmiechnął się do niej uroczo i jeśli postanowiła go złapać za ramię to bardzo szybko je uwolni i położy dłoń na jej biodrze ruszając przed siebie ~ razem z nią.
Diego

Diego
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Perfekcyjna fryzura od Schwarzkopf
Zawód : Łowca wampirów i kobieciarz (By Esme)
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Najpierw postaw mi obiad :v
Magia : Maska cienia(podstawa) Manipulacja cieniem (średni)


https://vampireknight.forumpl.net/t2764-diego-chavez

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 4 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Gość Pon Gru 16, 2019 8:01 pm

Mruknęła coś z aprobatą, słysząc to urocze kłamstwo. Wyszło lepiej, niż miało – pewnie, jasne, gdyby nie Kayla i jej umiejętności za kierownicą, Diego nadal męczyłby się z tymi wampirami. Oczywiście. Łowczyni prawie uwierzyła w te słowa, ale choć czuła, że to tylko próba flirtu, i tak poczuła, jak podniosło jej się ego – Latynos zdecydowanie wiedział, co i kiedy powiedzieć kobiecie.
No już tak nie przesadzaj z tą szlachetnością – machnęła od niechcenia dłonią. – Każą mi na studiach, to jeżdżę i uczę dzieciaki. Nic wielkiego! – Wzruszyła ramionami i nagle uświadomiła sobie, że mogła zabrzmieć jak siksa, która nadal studiuje na pierwszym roku, więc dodała prędko: – To znaczy, wiesz, na doktoracie, nie jestem aż tak młoda!
Gdy tylko to wypowiedziała, przestraszyła się, że Diego mógł to odebrać jako przechwałkę, więc aby jakoś odwrócić jego uwagę od tematu, ścisnęła mu dłoń, którą akurat położył na jej ręce. Przypadkowo musnęła nawet kosmykami swoich włosów jego twarz, bo nachyliła się zdecydowanie zbyt nisko – ale to już nie było specjalnie!
Zarumieniła się na jego kolejne słowa, dlatego tym chętniej odeszła w stronę lusterka, aby zająć się swoją raną. W końcu wymamrotała też nieśmiało:
Gdyby tobie się coś stało, też uznałabym to za tragiczną stratę. – Dość nerwowo przepłukała własne zadrapanie, przez co pobrudziła białą sukienkę własną krwią. Na razie jednak tego nie spostrzegła. – Mam nadzieję, że nie chadzasz często na niebezpieczne misje, co, Diego?
O kranie zagaiła na w poły żartobliwie, ale właściwie – tak, to prawda, zepsuł jej się i ostatnio zlew przeciekał. Sama nie miała czasu, aby ogarnąć hydraulika, a oczywiście żadna z sióstr sama się do tego nie garnęła, więc… po prostu chwilowo mycie naczyń sprawiało problem.
Ale skoro sam Enrique zaoferował swoją pomoc – może już niedługo problem zniknie?
Zadzwońmy po taksówkę – wydusiła po krótkiej chwili zastanowienia. Z jednej strony, chciała spędzić z Diegiem jak najwięcej czasu i spacer byłby do tego idealnym pretekstem, ale z drugiej… gdzie o tej porze znajdą jakąś przyjemną, cichą knajpę, gdzie nikt nie będzie im przeszkadzał? Dlatego Kayla postanowiła, że… – Jedźmy do mnie – wypaliła też z ceglastymi policzkami, które starała się ukryć za włosami. – Wiesz, nie chcę, żeby moje siostry się martwiły, no i wolałabym, żebyś mógł swobodnie… wrócić do siebie… a mieszkam w dość popularnej dzielnicy… – tłumaczyła się gęsto i żywiołowo, co chwilę się uśmiechając. Nie, nie potrafiła po prostu przyznać – nawet przed samą sobą – że także i w jej głowie zaczęły rodzić się niegrzeczne myśli. Musiała znaleźć jakieś usprawiedliwienie dla swojej propozycji, ot. – Oczywiście, nie każę ci teraz zajmować się kranem!
Ale czymś innym może już tak.
Złapała go za ramię, gdy tylko je wysunął, a kiedy odważył się zsunąć rękę nieco niżej, sama postanowiła również zadziałać – objęła ręką jego talię i przysunęła się do niego własnym ciałem.
Pozostało im tylko złapać taksówkę o tej zdecydowanie zbyt późnej porze. Kayla jeszcze oczywiście zabrała wszystkie osobiste rzeczy z auta i wysłała SMS do zaufanej pomocy drogowej (z którą miała do czynienia pierdyliard razy, bo zbyt często psuła swoją toyotkę), aby z rana ktoś zajął się jej ukochanym samochodzikiem.
Na razie i tak nie wiedziała, co z nim zrobić – zresztą miała ważniejsze sprawy na głowie.

Zt. dla obojga.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 4 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach