Stary Grobowiec

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Stary Grobowiec Empty Stary Grobowiec

Pisanie by Nadira Shiroyama Sob Kwi 06, 2013 11:52 pm

Stary Grobowiec

0d977240fb7ba8ccfafd1791f061fe41.jpgclass="vkt4"

Cmentarz skrywa w sobie wiele tajemnic. Znajdują się tutaj nie tylko zwykłe groby, nagrobki ale także krypty oraz grobowce. Jeden z nich jest dość stary i posiada wejście poprzez odsunięcie płyty nagrobnej. Na niej wypisane są dane zmarłego jakiegoś najwyżej postawionego pilota. Grobowiec jest tak stary, że może liczyć sobie setki lat. Jest odwiedzany tylko przez jedną osobę.
Wnętrze jego przestawia się mrocznie, niczym starożytna konstrukcja ścian z kamienia. Nie ma tam nic oprócz pochodni i samego grobu, w którym znajduje się ciało zmarłego. Teraz to już tylko kości i strzępy materiałów.

_________________________________________


To miejsce jest właśnie zamieszkane i to tutaj obcy wampir sprowadził ofiarę kanibala. Ułożył go tak zwanej płaskiej trumnie, w której spoczywają kości, właściciela tego miejsca. Opatrzył wampira do końca, część ran bandażując, poważniejsze lecząc swoją mocą. Gdyby czasem się obudził, zastanie tuż obok swojej głowy krew w woreczku. Tajemniczy wampir, swojej twarzy nie ukazywał. Pozostawił młodzieńca samego w tym miejscu dając szansę na przeżycie i samodzielne opuszczenie tego miejsca. O ile znajdzie drogę ku wyjściu. Żadnego tu oświetlenia nie było. Żadna pochodnia nie została zapalona. Wampirowi to nie było potrzebne. Pozostawił chłopaka, by doszedł do siebie.


[z/t]
[W tym miejscu przebywa Kylar.]
Nadira Shiroyama

Nadira Shiroyama

Krew : Szlachetna
Zawód : Właścicielka Teatru Pandora
Moce : Władza nad Lodem, Telekineza, Eksplozje, Zatrzymanie czasu.


https://vampireknight.forumpl.net/t165-nadira-shiroyama#187 https://vampireknight.forumpl.net/t168-nadira-shiroyama#190

Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Go?? Nie Kwi 07, 2013 11:14 am

Wstał gwałtownie charcząc własną krwią. W pozycji siedzącej wszystko mu wyciekło z paszczy. Jego krew. Rzadko ją czuł.
Mniejsza o to. Gdzie był? Wyglądało to mniej więcej tak jakby jeszcze raz umarł. Nie. Czuł swój przyjemny smród. Czuł też krew. Instynktownie rzucił się na woreczek o mało nie niszcząc go zanim w ogóle się napił.
Maska! Nie. To nie była już maska. To była rozbity kawałek metalu. Leżała obok niego na grobie. I tak już jej nie weźmie. Wampir ciężko, ale mógł oddychać przez nos. Nie wiedział kto mu pomógł. Ale w czym?
Ależ jasne. Przecież został zjedzony przez kanibala. Ironia. O tak. Pamiętał kto to mu zrobił! Nie pamiętał jednak kto mógł go uratować. Coś pchało go, aby odnalazł tego wampira, który dał mu kolejne życie. Albo nieżycie.
Kylar wgryzł się w woreczek i pochłonął krew w mgnieniu oka. Mówi się, że nie powinno się łapczywie pić, gdy jest ktoś spragniony. A chłopak miał to gdzieś.
Woreczek nie wystarczył. Chciał znacznie więcej. Czas na łowy.
Po omacku szukał wyjścia i w końcu udało się znaleźć wyjście.
Znów musiał odchrząknąć krwią i wypluł ją na ziemię przed wejściem. Wtedy też zobaczył na sobie bandaże. Zobaczył też, że strasznie schudł przez ostatni czas. Schudł. Ta jasne...
I wtedy nadeszła fala bólu. Musi coś upolować. Zregenerować choć trochę sił...
[zt]
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gerard Sob Sie 10, 2013 12:06 pm

Gerard zajechał na cmentarz swoim zdezelowanym oplem. W dodatku zajechał także do środka, przez bramę, jakby na skróty, co by za bardzo nie musiał się nasiłować z trumną z Testamentem. Oczywiście miał swoich pomocników, bo sam zapewne nie dałby rady. Nie zwracali uwagi na wszelkie dźwięki, jakie dobiegały z trumny. Dotarli wreszcie na miejsce, a Gerard przesunął wieko grobowca, do którego wrzucili trumnę po schodach w dół. Cóż, wampir najwyżej się poturbuje, choć zapewne żadnej lekcji z tego nie wyciągnie. Gerard ponownie zamknął wieko grobowca i oddalili się w stronę samochodu, którym pojechali prosto do Oświaty.

[zt Gerard]
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Sob Sie 10, 2013 3:33 pm

Co za perwers! Kanibal na smyczy i w kaganicu... Jak widać Gerard lubił gnębić swoje ofiary w taki sadomasochistyczy sposób. Może coś czuł do Teśka? Kto wie, kto wie... W każdym bądź razie musiał się poddać, wszak nieźle sobie uknuli, jak wprowadzić potwora do trumny. I wylądował w całkiem nieprzyjemnej pozycji...
Później już wiadomo. Samochod, przejażdżka i cmentarz. Kanibal rozpoznał go po zapachu, mając przy okazji szczęście. W pobliżu krążyła Succubus, oczywiście w postaci kruka. Na pewno zaczęły szukać swojego pana i znalazły. Służka poczekała ,aż mężczyźni zajmą się trumną i następnie odjechali. Na co Suu od razu wylądowała w pobliżu grobowca. Szybko dostała się do jego wnętrza później odnalazła trumnę, jaką natychmiast otworzyła. Znalazła łom, który pewnie zostawili pobliscy włamywacze grobów. Później jakoś pomogła Kanibalowi się uwolnić, a że ten nie miał żadnych ran, sam zdołał dostać się do zamku, ogarnąć się i zaś wyruszyć w świat. Przynajmniej wiedzą, że żyje, ot co.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Hachiko Pią Sie 15, 2014 2:05 pm

Cmentarze od wieków przyciągały uwagę wampirów. Były to bowiem mroczne miejsca. Prawie tak samo mroczne i niebezpieczne (przynajmniej dla ludzi) jak same wampiry. Zapewniały odpowiednie schronienie strudzonym wampirom, które nie mają kryjówki przed słońcem. W dawnych czasach, to właśnie cmentarzyska, te opuszczone, zapuszczone i stare, były zajmowane jako leża czy gniazda dla pijawek. Wiele z nich obawiało się zajmować posiadłości. Nie chciały po prostu zwracać na siebie uwagi ludzi. Tak, niegdyś ludzie potrafili przerażać wampiry, ale nie siłą. Krwiopijcy woleli żyć w mrocznych podziemiach niż mieszkać wśród ludzi i zdradzić swoje istnienie. Swoje ofiary po prostu zabijali i gdzieś chowali. Z dala od swoich mrocznych kryjówek na mrocznych cmentarzach. Dopiero z czasem wampiry odważyły się wychylić i osiedlić wśród ludzi. Oczywiście nie wszystkie tak żyły. Te silniejsze, tak zwana arystokracja nigdy nie bała się mieszkać między ludzkimi istotami. Ba, uważały, że przebywanie na cmentarzu, między zmarłymi, przyniesie im więcej hańby.
W każdym razie Hachiko tę noc chciała spędzić w pobliżu... zamczyska. Nie chciała tam postawić nogi. Jeszcze nie. I tak nie miała po co. Ale wystarczało jej przebywanie na cmentarzysku, które miało swój specyficzny urok. Noc była naprawdę piękna. Pełny księżyc zwisał wysoko na niebie, rozjaśniając cmentarne ścieżki. Wampirzyca i tak nie miała problemu w widzeniu w ciemności, ale nie narzekała na piękne, księżycowe światło. Przywykła już do nich. Księżyc był niczym słońce dla ludzi… Dało się słyszeć także wycie wilków, a na jej wargach pojawił się cień uśmiechu. Obecna atmosfera była w stylu gotyckiej powieści. Nie zdziwiłaby się, gdyby nagle na cmentarzu pojawił się zaraz Dracula. Oczywiście ten prawdziwy, nie podrabiany.
Wędrowała między nagrobkami, kierując się w sumie na ślepo. Nie miała wyznaczonego celu swej wędrówki. I dotarła wreszcie do starego grobowca. Nabrała ochoty zwiedzenia go. Przesunęła ciężki głaz (ciężki dla ludzi) bez problemu, a jej oczom ukazała się ziejąca czernią dziura. Uśmiech na wargach wampirzycy powiększył się i bez strachu weszła do środka! Bez problemu dostrzegła pochodnię, więc zapaliła ją zapalniczką. Trzymając ją w dłoni, ruszyła w stronę grobu ukrytego pewnie na końcu tego korytarzyka.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Pią Sie 15, 2014 5:36 pm

Dawniej w ogóle to było zupełnie inne życie, czasy wiktoriańskie, które uważam osobiście za najlepsze dla wampirów, mimo, że tłumy wieśniaków z pochodniami mogły być trochę irytujące, to wtedy tak naprawdę była klasa, styl, elegancja Francja. Cmentarze, tak, zdecydowanie mogę przyznać Ci rację, że miały w sobie dużo, bardzo dużo uroku, którego teraz brakowało wszędzie, betonowa dżungla jednak i tak była dla obecnego tutaj wampira. Charles, bo tak było mu na imię, był stuprocentowym biznesmenem, tak naprawde nie wiem, czemu się tu wybrał, ale zawsze można wymyślić tutaj jakieś zamiłowanie właśnie do dawnych czasów, a takie miejsca mogły mu o nich przypominać, można było co podziwiać, dawniej wampiry były kimś.... wyjątkowym, teraz są sprowadzone do funkcjonowania jak ludzie, chociaż większość z nich uznaje się za chodzące doskonałości, to co tak naprawdę ich wyróżnia? Picie krwi? Większa uroda? Proszę was, to jest zbyt mało, nie to co kiedyś. Muszę Ci przyznać rację po raz kolejny, noc była całkiem przyjemna na wyjście, a wampir, znudzony swoją pracą, kłopotami, przekrętami i całą pieprzoną mafią zrobił sobie przerwę, wyszedł by w końcu spędzić ten dzień, bądź będąc bardziej dokładnym, noc, tak jak sobie to zaplanował już dawno, tylko ciągle brakowału mu czasu. Co prawda, Draculą to on nie był, niestety, ale też miał swoje własne cechy, których nie sposób naśladować. Uwagę,dość dobrze ubranego wampira przykuł głaz, zastawiający wejście w starym grobowcu, czyżby ktoś był na tyle szalony, by tam iść? Szaleństwo można wykluczyć, jeśli to był wampir, ale jeśli to byli ludzie? Skazali się właśnie na śmierć. Charles był poważnym i szanowanym panem pod krawatem, ale tak naprawdę... wciąż był wampirem, wciąż był bestią łaknącą krwi, czy można mu się dziwić zatem, że podszedł do owego grobowca i zaglądnął do środka? Nie zauważył tam krwawej damy, ale zauważył zapalone pochodnie, ciekawość... przyczyna zguby nie jednego istnienia, pchnęła go do przodu, aby sprawdzić co tak naprawdę się tam znajduje, lub... Kto! Szedł za zapalonymi pochodniami dosłownie chwilę, aż spostrzegł rudowłosą wampirzycę, przed sobą. Zatrzymał się od razu, cóż.... Jedna kobieta? Na pewno nie jest człowiekiem, ale tego nie mógł wiedzieć na stówę, chociaż sama głupia logika na to wskazywała, bo gdyby nim była, co do cholery robiłaby tu sama? Były tylko dwie odpowiedzi, albo była amatorką mocnych wrażeń, albo wampirzycą, jak na razie nie zamierzał niczego ryzykować. Chrząknął znacząco, chcąc ujawnić swoją obecność, a jeśli skupił na sobie jej uwagę, ukłonił się bardzo delikatnie, bo jest różnica pomiędzy ukłonem szacunku i dobrego wychowania, a płaszczeniem się, także zostańmy przy opcji numer jeden.
-Oh, nie spodziewałem się tutaj znaleźć kobiety, przerwałem Ci wycieczkę, proszę o wybaczenie, oddale się jeśli narażam Cię na jakikolwiek dyskomfort. - Ah Charles, weź przestań, jaki Ty jesteś ułożony! No tak, był prawdziwym dżentelmenem, gatunkiem na wymarciu, ale po prostu już taki był i koniec tematu, ktoś komu pieniądze nie przesłaniają świata, bo ma ich od cholery, ma dużo czasu na naukę wychowania, jak widać, dobrze ten czas wykorzystał. Tylko czy pod powłoką miłego i ułożonego pana nie spoczywała bestia? Trzeba było się dopiero o tym przekonać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Hachiko Pią Sie 15, 2014 6:55 pm

Tak się składało, że Hachiko także uwielbiała czasy wiktoriańskie. Właściwie to żałowała, że świat nie stanął w miejscu, że czas musiał gnać przed siebie, zmieniając wszystko po drodze. Była to ostatnia epoka, jaka zrewolucjonizowała świat, wkładając do niego pewne wartości, madę, kulturę i wspaniałą literaturę. Nawet betonowe dżungle miały swój urok za czasów elżbietańskich. Urokliwe domy arystokracji, dorożki, wytworne dwory, stroje, damy i dżentelmeni. Gdyby tylko udało się cofnąć czas nie tylko pamięcią, Hachiko z chęcią pozostałaby w tamtejszym czasie. Tutaj nie miała już niczego i nikogo, by pozostać.
Czym wampiry wyróżniały się od ludzkiej rasy? Nie tylko wyglądem, którym przyciągali ludzi, niczym pszczoły do pyłu kwiatowego. Nie tylko piciem krwi, co starsze i naprawdę potężne wampiry mogły porzucić na zawsze. Długowiecznością? Tak, zdecydowanie. Samotnością? To również było przekleństwem wampirów. Poza tym cechowały się większym brakiem rozwagi, brakiem strachu (ciężko je przecież zabić, więc czegóż się bać?), chciwością, dążeniem do bezwzględnej władzy… Nawet ludzie nie byli tak chciwymi kreaturami. Wampiry były naprawdę największymi drapieżnikami na świecie. W obecnych czasach, to nawet Dracula spadł na psy i kieruje się już tylko swoją świetną sławą sprzed… czterystu lat!
Hachiko właśnie dotarła do głębi grobowca. Jego ściany były stare, wyżłobione w kamieniu, a im głębiej szła, tym chłodniej było. Oczywiście chłód w ogóle jej nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie. Uwielbiała zimę, chłód i mrok. W trakcie chłodnych dni bądź w chłodniejszych miejscach jej moc była potężniejsza. Podeszła do jednej ze ścian, jakie okalały ponury grobowiec i położyła dłoń. Pod palcami czuła lepką wilgoć oraz przenikliwy chłód. Wyzwoliła nieco swojej mocy, pokrywając ścianę pod dłonią szklistym lodem. Odsunęła dłoń i uważnie przyjrzała się białym krysztalikom, które zalśniły w słabym świetle pochodni. Od tego ognia lód nie stopniał, trzymał się twardo swojej wilgotnej, chłodnej powierzchni. I w tym samym czasie wyczuła obcy zapach. Wreszcie go usłyszała. Wampiry umieją przecież poruszać się prawie bezszelestnie. Wampirzyca odwróciła się czujna w stronę zbliżającego się… mężczyzny? wroga? sprzymierzeńca? ofiary? Nie miała pojęcia. Przyjrzała mu się uważnie, a wystarczyły jej zaledwie trzy sekundy.
Nie spodziewał się kobiety? Wolał mężczyzn? A może był seksistowski i uważał, że kobiety są gorsze od mężczyzn? Choć patrząc na jego „dworski” skłon, nie brakowało mu odpowiedniego, starodawnego wychowania. A więc miała do czynienia ze starszym wampirem. Odwzajemniła się. Uniosła nieco suknię do góry i dygnęła, schyliwszy głowę. Oczywiście nie spuszczała z niego wzroku. Z przeciwnika nie spuszcza się nigdy wzroku.
Posłała mu tajemniczy, blady uśmiech.
– A ja nie spodziewałam się tutaj nikogo. Może oprócz towarzystwa tego miłego, martwego na amen przyjemniaczka, zamkniętego w tej oto trumnie.
W szybkim tempie znalazła się przy niej i poklepała wieko wypielęgnowaną dłonią. Po chwili spoczęła na wieku, zakładając nogę na nogę. Ot, rozgościła się na czyjej trumnie. Właściwie to ciekawiło ją, jak ów denat wyglądał. Jak bardzo czas go zżarł. Był już prochem czy jeszcze przypominał kościotrupa?
– Jeśli przybyłeś tutaj, bo miałeś nadzieję na ludzką grupę poszukiwaczy przygód, to nie masz na co liczyć. Jedynym człowiekiem był pewnie ten trup… Ale z niego nic się już nie wyciśnie.
Przechyliła głowę, patrząc teraz na jego… brak oka. Poklepała swoje prawe oko.
– Łowcy?
Oni znają sposoby, by pozbyć się oka w taki sposób, by nie mogło się ono zregenerować. Hachiko miała sporo szczęścia.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Pią Sie 15, 2014 11:43 pm

Oh, cudownie, mogli sobie usiąść przy filiżance kawy czy tam herbaty i pogadać o nich, bo Charles również uważał, że tamten okres mógł dotrwać do dni dzisiejszych, a teraz? Jedyne co były, to wielkie korporacje, której wampir nawet przewodził, ale.. nie ma tu mowy o hipokryzji, mówienie czego by się chciało, a pójściem wraz z postępem techniki to dwie różne rzeczy. Oh, Hachiko nic tutaj nie miała co by ją trzymało? Miała przecież liczną rodzinę, męża i miliony ludzkich zbiorników z krwią, czyż to nie piękne? Na swój sposób na pewno, chociaż gdyby można było wybrać, Charlie z chęcią zostałby jednym z dżentelmenów, w wymyślnym kapeluszu i z pewnością pierwszą rzeczą, którą by zrobił to był cholerny pojedynek na pistolety! Jednostrzałowy pistolet, coś pięknego, a teraz? Pistolet strzela nawet do 20 razy bez przeładowania! Ah ta technologia, poszła tak bardzo do przodu. Wracając jednak do obecnej sytuacji i nie rozważając nad tym co mogłoby być to była w błędzie, nie preferował mężczyzn. Po prostu zdziwił się obecnością kobiety, on traktował je jak damy, także chodzenie po starych cholernych grobach nie należało do przyzwyczajeń dam, ale... nie był seksistą, on zwyczajnie żył trochę przeszłościa. Rozglądnął się wokół i zobaczył pięknie zrobione przez wampirzyce otoczenie.
-Widzę, że urządziłaś się tutaj nawet przyjemnie. Bardzo pasuje to do obecnego miejsca. - taka dekoracja na pewno wymagała komplementu, przez lód na kamiennych, zimnych ścianach sprawiał wrażenie, że to miejsce miało w sobie ten urok, urok.. którego dawno już nie widział na oczy. Spoglądnął na nią, kiedy dotknęła się w prawe oko i przysłuchał się jej słowom, po czym delikatnie uniósł kącik ust w górę.
-Łowcy? Nie, jestem poza ich zasięgiem na obecną chwilę, wszystko da się załatwić pieniędzmi i ludzką chciwością, to... jest bardziej, pamiątka z czasów, w których piąłem się po swoich własnych szczeblach. - Mafia.. tak, cholera konkurencyjna mafia, ale nie musiała o tym wiedzieć, Charles bardzo trzymał się zasad, zwłaszcza, że należał w tej hierarchii bardzo wysoko, także nie było tutaj mowy o pomyłce, kiedy ktoś pyta o mafie, odpowiada się, że takie coś nie istnieje. Tak naprawde każdy dobrze wiedział, że mafia jest realna, jednak nikt wolał o tym nie mówić głośno, piękna sprawa. Zaśmiał się nawet na jej pierwszy komentarz z walorem komediowym, ale na następny wyglądał nawet na lekko zawiedzionego. Westchnął głęboko po czym znów wrzucił na twarz swój nie wiem, szarmancki? Tak, uśmiech.
-Muszę przyznać Ci rację, naprawdę liczyłem na grupkę amatorów mocnych wrażeń, chociaż muszę również powiedzieć, że nie jestem do końca zawiedziony. - zrobił w jej stronę parę kroków idąc bardzo pewnie, ale spokojnie, aby nie pomyślała, że próbuje ją zaatakować, bardziej chciał uczynić gest powitania, bo przecież, do tej pory tego nie zrobili poza lekkim ukłonem. Jeśli dała mu się do siebie zbliżyć, wyciągnął dłoń i spróbował delikatnie ująć jej dłoń, by później ją delikatnie ucałować wraz z ukłonem, ale to wszystko.... dodaje JEŚLI mu na to pozwoliła i nie wykazała żadnych podejrzeń. Tak jak mówię, jeśli to zakończyło się sukcesem, to po zakończonym akcie.
-Jestem Charles, bardzo miło mi Cię poznać. - powiedział bardzo spokojnie, nawet z lekkim chłodem, ale taki już był, nie okazywał za wielu emocji, on był po prostu grzeczny i kurewsko dobrze wychowany, bo chyba nie mam innego słowa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Hachiko Sob Sie 16, 2014 1:35 pm

Hachiko preferowała krew. Zatem wolałaby usiąść przy pucharze z krwią. Oczywiście Charles mógł sobie pić, co tylko mu się żywnie podobało. Wiedziała, że niektóre wampiry czerpią wielką przyjemność z picia ludzkich trunków. Ona sama jednak nie przepadała za kawą czy herbatą i gdyby miała być szczera, wybrałaby coś mocniejszego. Chociaż gdy zamieszkiwała jeszcze Anglię była zmuszana do picia herbaty o odpowiedniej porze… Anglicy mieli przecież hopla i prawdziwego bzika na punkcie herbaty. Potrafili przyrządzać ją na wiele, niesamowitych sposób. Skoro oboje pamiętali te czasy mogliby poprowadzić naprawdę ciekawą konwersację, wspominając stare, dobre czasy. Zupełnie jak starsze panie (pieszczotliwie nazywane prze społeczeństwo – moherami) siedzące pod blokiem. Ich rozmowa zostałaby pewnie przerwana dopiero przez zbliżający się wschód słońca. Wampirzyca nie przepadała za słońcem. Wolała się przed nim uchronić i po prostu spędzić dzień na śnie. Poza tym chciała dbać o swoją niezwykłą urodę, a jak wiadomo sen sprzyja urodzie. Jeszcze trochę i wampirzyca z samotności odda się letargowi. Zamknie się w jakiejś trumnie na cmentarzysku i pogrąży się w długoletnim, głębokim śnie. Ciekawe, co by ją ponownie zachęciło do wstania. Co by ją obudziło z tego snu. Muzyka?
Hachiko natomiast wybrałaby długą, wytworną suknię wykończoną wieloma koronkami. W staniku byłaby zaś zrobiona ze zdobnego, przezroczystego tiulu. Oczywiście jak przystało na prawdziwą wiktoriańską damę, góra sukni byłaby gorsetem. Jaka byłaby pierwsza rzecz, którą by zrobiła? Teatr. Tęskniła za dawnymi przedstawieniami teatralnymi. To były dopiero spektakle! Ach, szkoda, że nie występowali już kastraci. Byli uwielbiani, wręcz kochani przez cały włoski świat w XVII wieku.
– Ten grobowiec wydawał mi się taki smutny. Tchnęłam w niego nieco życia.
Nie pokryła przecież całego grobowca lodem. A jedynie kawałek ściany. Lód skrzył się naprawdę ślicznie. Gdy padało nań światło, łamało się i miało się wrażenie, że patrzy się przez kalejdoskop. Nie była aż tak nieroztropna, aby marnować swoją energię w takim bezużytecznym celu. Co innego, gdyby była sama, ale przecież nie była…
Ach, więc to nie byli łowcy? Na jej twarzy pojawił się na chwilę zawód. Uwielbiała spotykać wampiry, które nosiły na swoim ciele znamiona walk z łowcami. Niegdyś byli naprawdę silni, teraz zaś wysyłali przeciwko wampirom dzieci.
– Własnych szczeblach? Wybacz brak dyskrecji, ale jeśli mogę spytać, to czym się zajmujesz? Jeśli ktoś pozbawił Cię oka i to na amen, to musiałeś zajmować się czymś niebezpiecznym albo… maczać palce w czarnych interesach.
Hachiko była naprawdę błyskotliwą osobą. Wystarczyło zdradzić zaledwie parę szczegółów, a potrafiła połączyć je ze sobą. Wiedziała jak działa taki świat, jak działa mafia, jak działają szachrajstwa. Nie była głupią kobietą, nie należy jej lekceważyć. Jeśli wampir skłamie, wyczuje to. Jasne, nie da po sobie poznać. Była lepsza niż nie jeden wykrywacz kłamstw! Ale tak mają przecież mistrzowie kłamstw, czyż nie?
– Byłabym doprawdy zasmucona, gdybyś czuł się zawiedziony na mój widok.
Obserwowała go uważnie, gdy zmniejszał dystans. Nie drgnęła, ale za to usta nieco uniosły się tworząc figlarny uśmiech. Uśmiech dotarł nawet do oczu wampirzycy, ale tylko na chwilę. Spojrzała przelotnie na dłoń wampira i podła mu swoją. Jego drobny pocałunek przywitała całkowicie normalnie. Nie zdziwiło ją to. Skoro jeszcze niedawno z gracją i szacunkiem się ukłonił, to takie przywitanie nie było niczym dziwnym. A skoro był blisko, wręcz na wyciągnięcie ręki, położyła swoją kobiecą dłoń na jego koszuli, bezwiednie podróżując dłonią w górę i w dół.
– Po prostu Charles?
Wzruszyła ramionami. Nazwiska czasami są zbędne. Nie spuszczała z niego wzroku.
– Hachiko, cieszę się, że miło Ci mnie poznać.
Hachiko nie do końca było jej prawdziwym imieniem, ale przecież nie musiał wiedzieć wszystkiego. Każdy miał swoje tajemnice, prawda?
Postukała długimi palcami w jego klatkę piersiową, w miejscu, gdzie powinien być krawat, a go brakowało.
– Z krawatem byłoby bardziej wytwornie.
Stwierdziła wreszcie, cofając swoją dłoń.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Sob Sie 16, 2014 3:14 pm

No tak, Charles bardzo lubił ludzkie trunki, jednak tak jak i Hachiko ponad wszystko preferował krew, ale kiedy nie było w pobliżu, żadnego tak zwanego zbiornika, po prostu wolał sobie usiąść spokojnie, wypić butelkę drogiego alkoholu i połozyć się spać, bo kto bogatemu zabroni nie? Faktycznie, mogli sobie porozmawiać na ten temat, a tak przy okazji warto tutaj wspomnieć, że pan Devine był właścicielem jednej z posiadłości z tamtego okresu(Ale nie chciało mi się wstawić tematów do niej) Kiedyś, któregoś pięknego dnia, bądź wieczora z chęcią ją tam ugości, na razie posiadłość znajdowała się w stanie, w którym nikogo by do niej nie wpuścił, dbając o własne dobre imię. Nie posiadał blizn z walk z łowcami, jednak posiadał ich wiele z jego drugiego życia, w którym radził sobie równie dobrze jak i w pierwszym, a co do łowców, poświęce tutaj jeszcze chwileczkę. Kiedyś, walki z łowcami prowadziły się na śmierć i życie, wampir spotykał łowcę to uciekał, chyba, że był wyjątkowo potężny, to mógł próbować swoich szans, a teraz? Tortury, walki, więzienie... Nie było nawet to w 2% tak straszne, jak było kiedyś. Teraz wszystko toczyło się wokół kontaktów, znajomości, nazwisk i tak dalej, był to jeden z powodów, dlaczego nie podał swojego, a także nie wymagał tego od jego cudnej towarzyszki. Uśmiechnął się lekko na jej pierwsze słowa, trzeba przyznać, że jej humor był całkiem wyrafinowany, a także docierał do Charlesa jakby to był jego własny. Tchnąć w życie w grobowiec, takie to ironiczne, a zarazem prawdziwe, dzięki temu skrawkowi lodowej ściany oświetlonego przez liche światło od pochodni, wyglądało to naprawdę pięknie. Na jej kolejne słowa, nawet się bardzo zaciekawił, widać, że kobieta była bardzo błyskotliwa i inteligentna, zdradził za dużo szczegółów, mimo, że używał pewnego rodzaju zagadki w swoich słowach. Wypuścił z rąk jej dłoń, zaraz po udanym geście, wcale nie miał tutaj zamiaru nikomu imponować, także jej niezbyt zdziwione i normalnie przyjęte zachowanie było tutaj całkiem na miejscu. Imponować takimi rzeczami, można współczesnym kobietom, które znają takie rzeczy tylko z filmów i romansideł, które czytają w nocy, a Hachiko tutaj? Była starą wampirzycą, na pewno też potężną i wcale nie robiło to na niej żadnego wrażenia, podejrzewam, że przyjmowała to jako całkiem naturalne zachowanie i tak też powinno być.
Wielkie korporacje, takie jak moja mają naturalnie wielu wrogów, mają przeciwników wśród naszego jak i ludzkiego społeczeństwa, byłem więziony, torturowany przez okrągły rok, do momentu, aż przestali mnie doceniać i spuścili z oczu. - cóż... nie okłamał jej, on po prostu podobnie jak i ona, nigdy nie zdradza całej prawdy, mimo, że dla Leadris nie byłaby to żadna nowość, to on wcale tego nie wiedział i nie zamierzał chociaż przytoczyć tutaj wspomnienia o mafii. Czuł na niej swój wzrok, znał to spojrzenie, była to zwykła ostrożność, był dobry w te klocki, po samym sposobie jak na niego patrzyła, był w stanie wywnioskować, że kobieta na pewno przeszła przez wiele nieprzyjemności w swoim życiu, ale nie zamierzał tego nawet mówić na głos, pewne rzeczy należy zachować dla siebie, tak będzie lepiej.
-Hachiko? Wyjątkowe imię. - Nawet jeśli nie było do końca prawdziwe, to było jednym z tych imion, które powinno budzić strach w opozycji, a ciepło w przyjaciołach.
-Krawat faktycznie jest na miejscu, jednak naprawdę nie spodziewałem się tutaj kogoś z wyższych sfer, powinienem jednak przewidywać więcej możliwości. - Brak krawata, krawat zostawał w pracy, tutaj go nie musiał nosić, zresztą liczył na grupkę poszukiwaczy przygód, których by rozszarpał w tej krypcie, a nie na kogoś takiego jak wampirzyca, chociaż muszę przyznać, że to całkiem miła odmiana, porozmawiać z kimś w dość wyrafinowany sposób.
-Czasami naprawdę dobrze ściągnąć krawat i zostawić pracę za plecami, a zdarza mi się to bardzo rzadko. - zaśmiał się cicho, czy Charles był pracoholikiem? No, może trochę, ale głównie, dlatego że podwójne życie, zabierało mu prawnie równe 24 godziny, nie miał nigdy czasu dla siebie, dni takie jak dziś, są prawdziwym bonusem od życia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Hachiko Nie Sie 17, 2014 9:03 pm

Hachiko lubiła takie ponure domy o specyficznych klimatach, utrzymanych w starodawnym stylu. Wiele by dała za dom bez elektryczności. Uwielbiała zapach nafty, choć była ona tak niebezpieczna dla wampirów. Wystarczyłoby stłuc przypadkiem taką lampę, a cały dom wraz z jego wampirzymi właścicielami obróciłaby się w proch! Między innymi też dlatego Zamczysko u bram cmentarza bardzo podobało się Rudej. Jeszcze do niedawna mogła go nazwać domem, była jego panią i dzieliła sypialnię z jego właścicielem (i nie tylko sypialnię. Właściwie najbardziej to lubiła wewnętrzy ogród…), ale w tej chwili nic już nie było pewne. Zamek nie był ani jej domem ani nie była jego panią. Wampirzyca pewnie skorzystałaby z zaproszenia Charlesa, gdyby oczywiście nie zapomniał o nowopoznanej towarzyszce. Nie znał jej przecież. Mogła mu się wydać pospolita i najzwyczajniej w świecie następnej nocy nie będzie o niej już pamiętał.
Czyżby wampir był hipokrytą? Brakowało mu dawnych walk z łowcami i naśmiewał się z kontraktów i pieniędzy, jakie wampiry płacą za swoją wolność, ale sam z niej korzystał? Niedawno się przyznał do takiego chwalebnego czynu! Hachiko nigdy nie płaciła łowcą za to, by dali jej spokój. Nie zamierzała dzielić się z nimi nawet okruszkami, a co dopiero swoim majątkiem! Zbyt wiele razy omal nie zrujnowali jej życia, a teraz w swych łapach trzymali jej… Testamenta. Nie, nie upodli się tak bardzo, nie ukorzy się, nie znieważy i nie zniży się do takiego poziomy, by cokolwiek dawać tym łowieckim psom. Prędzej da sobie wypruć żyły i rozleje własną krew w walce z nimi, niż spisze z nimi jakiś pieprzony kontrakt. Była na to zbyt dumna i wciąż żyła dawnymi czasami… Miała swój honor i wiedziała, że łowcy też go mają.
Tak, wampirzyca była naprawdę błyskotliwa. Może Charles powinien się zastanowić, czy aby nie wykorzystać inteligencji wampirzycy. Zawsze mogłaby się na coś przydać w jego… mafii. Oczywiście za odpowiednią prowizję. Był przecież tak bogaty, że mógłby ją sobie wykupić tymczasowo. Wampirzycę nie interesowały jednak pieniądze. Miała ich zbyt dużo, stawały się nudne i nie było co z nimi robić. Pierw jednak, nim cokolwiek oboje mogliby ustalić, musieliby przedyskutować pewne rzeczy. Wampirzyca nie posiadała zdolności eksponowania umysłów innych wampirów czy ludzi, więc nie miała pojęcia o jego mafii ani o tym, czym się zajmował.
– Korporacje?
Zatrzymała się na chwilę na tym słowie, uważnie je analizując. Zastanawiała się nad czymś, zerkając na ścianę gdzieś za wampirem. Tylko na ułamek sekundy spuściła z niego spojrzenie. Wysłuchała do końca tego, co miał do powiedzenia i notowała wszystko w swoim umyśle.
– Zdradzisz, co za korporacja? Nie jestem z natury ciekawską istotą. Nauczyłam się nie wściubiać nosa w nieswoje sprawy, jednak… zaciekawiłeś mnie. Doprawdy, współpraca z Tobą byłaby zapewne ciekawa.
Mówiła cicho, konspiracyjnie, jakby mówiła sama do siebie. Jednak rzucała propozycję temu wampirowi. Oczywiście jeśli podzieliłby się informacjami na takie tematy. Rozumiała wprawdzie, że była dla niego obcą, acz na pewno czarującą, wampirzycą.
– Dość popularne imię.
Wzruszyła ramionami. Jej pseudonim, jakiego się dorobiła był już o wiele lepszy! Albo jej prawdziwe imię… A to? Przyzwyczaiła się już do niego i nad wyraz je polubiła, jednak nie uważała, aby było ono wyjątkowo.
– Czyżbyś prawił mi komplementy?
Zaśmiała się perliście, zaczesując włosy do tyłu i odsłaniając tym samym swoją kreację. Cóż, była naprawdę piekielnie dobrze zbudowana, Matka natury nie próżnowała, gdy ją tworzyła! Normalnie jakby wyszła spod dłuta prawdziwego mistrza. Zaraz jednak zeszli na temat zwisu męskiego – krawata.
– Od dziś będziesz nosił zapasowy krawat w kieszeni? Wiele rzeczy można zrobić z krawatami. Może służyć do…
Zrobiła chwilową przerwę, jakby zastanawiała się nad tym, co powiedzieć. Zerknęła na zapiętą koszulą, gdzie powinien znajdować się ów zwis męski i znów pogładziła to miejsce dłonią.
- …do unieruchomienia kogoś. Do zawiązania czyichś nadgarstków.
I cofnęła dłonie, zeskoczywszy z gracją i finezją z grobowca, na którym siedziała. Właściwie to miała ochotę go otworzyć, zajrzeć do środka i wykraść skarby, jeśli takowe się tutaj znajdują. W ogóle nie będzie jej przeszkadzało, że zostanie hieną cmentarną! Temu umarlakowi i tak już nic się przyda…
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Pon Sie 18, 2014 6:17 pm

Można było naprawdę dużo powiedzieć o jego towarzyszce dzisiejszej nocy, ale na pewno nie to, że była pospolita bądź wydała się taka wampirowi, oh nie. Wydawała się dość ciekawa, jej błyskotliwość i inteligencja, było czymś co ceni się w obecnych czasach. Ah, więc wynikły jakieś powikłania między panem domu a panią domu? Nie będę się w to zagłębiał, bo jeśli coś wyszło pomiędzy to na pewno nie był interes ani mój ani Charlesa także na chwilę obecną będą musieli się zadowolić pięknem tego grobowca, które zdawało się całkiem przyjemne, nawet w swoim skórzanym fotelu nie czuł się tak dobrze jak tutaj mimo, że cały czas stał mocno na dwóch nogach, opierając je o posadzkę. Można tak powiedzieć, że wampir był pewnego rodzaju hipokrytą jednak miał zbyt dużo na głowie, żeby użerać się jeszcze z oświatą łowiecką, która chyba w ogóle obecnie nie prosperowała. Miał na swojej głowie stanowczo za dużo, żeby walczyć z łowcami, muszę przyznać, że jego hipokryzja była głęboka, bo sam nie był wampirem przystosowanym do ciągłej walki, ale uważał, że tak musi być. Walczył na swoich własnych frontach,a obecnych łowców zostawiał młodzikom, dopóki nie wpieprzali się do jego firmy i jego dochodów, to wcale nie miał zamiaru kiwnąć nawet małym palcem. Wykorzystać inteligencje wampirzycy w jego działalności, mogła by się przydać, w końcu Katarina slużyła mu bardzo dobrze, tylko pytanie było jak zawsze jedno, nawet jak jej powie cokolwiek, to czy Hachiko nie była na tyle dumną i ambitną wampirzycą, że nie będzie chciała przewodzić, buntować się i nie wykonywać poleceń. Bał się tego, wszak osoba taka jak ona, kobieta długowieczna i na tyle błyskotliwa, że mogłaby mieć wszystko, na pewno któregoś pięknego dnia może zostać zjedzona przez ambicję, zanim Charles postanowi cokolwiek, musiałby poznać ją dużo bardziej.
-Zajmujemy się utylizacją odpadów, przetworem materiałów i różne takie, legalny, nudny, ale za to wielki jak cholera biznes. Ciężarówki są rzadko sprawdzane, co daje szersze pole do popisu. - proszę bardzo, uchylił rąbka tajemnicy w tych słowach, jednak inteligencja wampirzycy powinna już zacząć działać, przecież nie musiał mówić pewnych rzeczy na głos, oczekiwał od niej, że zrozumie o co tak naprawdę mu chodziło, bo w końcu była bardzo błyskotliwa i nie musiał wcale mówić więcej, może jak się domyśli, odpowiednio dobierze słowa, to może dopiero wtedy się dowie, albo zostanie przypisana Katarinie, by ta wcieliła ją do planu, niestety, ale nazwisko Kuroiaishita nie znaczyło nic dla Charlesa obecnie, choć kto wie co będzie w przyszłości? Jeśli wampirzyca miała mu się naprawdę przydać, to będzie zaczynać jak każdy, bez żadnych ulg, ale zawsze to jakieś urozmaicenie.
-Mój mechanizm wydaje się działać od razu na widok pięknej kobiety, komplementy przychodzą same z siebie. - uniósł kąciki ust w górę posyłając jej uśmiech. Leadris była bardzo piękną wampirzycą, to trzeba przyznac, ale nosiła na palcu obrączkę, czy tam pierścionek zaręczynowy, a faceci tacy jak Charles zwracali na to szczególną uwagę i na pewno zostało zauważone od razu. Dalsza opcja jest z góry skazana na koniec, ale kto powiedział, że nie może być miło, bez próbowania jakiś głupot, wszak to przecież żona Kanibala, który swoją brutalną siłą pewnie zamordowałby Charliego w sekundę, ale wampir postawiony tak wysoko jak on, miał sporą ochronę i dużo schodów do przejścia dla bestii, nie zagłębiając się w to jednak, bo tak naprawdę nie było po co, możemy kontynuować. Sięgnął on do kieszeni wyciągając kajdanki i zawiesił je na palcu śmiejąc się cicho.
-Też tak uważam, jednak to jest bardziej praktyczne, szkoda, że nie można ich powiesić na szyi, by wyglądać na kogoś z klasą. - Co do hien cmentarnych, nic do nich nie miał, sam uważał naturalnie, że rzeczy nie są potrzebne trupom, nie rozumiał do końca tradycji chowania zmarłego z jakimiś dobrami materialnymi bo po co mu to miało być? Zabrać bogactwa do grobu? Bezsens. Obserwował jak z gracją zeskoczyła z sarkofagu, nawet można powiedzieć, że ją podziwiał, ale co mu się dziwić, to przecież naturalne, że urocza i czarująca wampirzyca przyciąga męski wzrok, mimo, że było to całkowicie nieszkodliwe.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Pon Sie 18, 2014 8:17 pm

Wybaczcie, no nie mogłem się powstrzymać żeby przerwać flirty.
Kulawy Kanibal nadchodził. Właściwie kierował się chęcią zwiedzenia cmentarza, zbadania swojego dzikiego terenu i przegonić intruzów jeśli takowi się zdarzą. Albo coś zjeść.
I właśnie był blisko grobowca z którego wychodziła woń Hachiko i kogoś jeszcze, całkowicie nieznajomego. Wampir? Być może. Stwór zmarszczył brwi, poprawiając brudny opatrunek na lewym oku. Przepaska nadal się trzymała. I z miną tak podłą jakby co najmniej odebrano mu z przed nosa kawał soczystego steku, wszedł do grobowca. Nie oszczędzał się ciszy, chciał żeby go usłyszeli, choć zapewne już wyczuli. Widok jaki zastał był nieco.... szokujący. Hachiko z jakimś obcym fagasem NA KANIBALOWATYM TERENIE miała czelność flirotwać? Gorzej bezczelna być nie mogła. Kulawy dosłownie wpadł we wściekłość.
- Kto to jest, LEADRIS?!
Warknął ostrym tonem, wskazując na obcego wampira. Przeniósł na niego szkarłatny gadzi wzrok. Obnażył zębiska, wydając z gardła warkot. Aż ślina mu pociekła po brodzie. Rozszarpie typa! Wszedł głębiej, zaciskając i prostując palce uzbrojone w ostre szpony.
- Pojebały Ci się tereny? ONO NALEŻY DO MNIE, ONA JEST MOJA!
Musiał swoje zrobić. Ale co poradzić! Zazdrosny mąż, który poczuł się zdradzony! No powaga. Hachiko nie mogła chociaż miziać się u SIEBIE? Spojrzał i na żonę.... z wielkim wyrzutem. Jemu ma czelność wciskać zdrady, a sama co robi! Taka fałszywa żmija z niej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Hachiko Pon Sie 18, 2014 9:56 pm

O Hachiko można naprawdę wiele mówić i to przez całą noc. Gdy wampir ma tyle lat ile ma, to wiadomo, że wciąż uczy się czegoś nowego, poznaje siebie wciąż na nowo, stawia sobie nowe wyzwania, które za każdym razem są coraz większe. Hachiko także ceniła sobie inteligencję, błyskotliwość i umiejętność konwersacji w towarzyszu rozmowy niezależnie od płci. Wiadomo, jeśli rozmówca nie jest ciekawy albo nie szykuje się zbyt ciekawy temat do rozmów.
Powikłania zawsze były. Nawet sama wampirzyca w tej chwili nie chciała wspominać owych „powikłaniach”, jak to zostało idealnie przytoczone. Nie zawsze wszystko jest idealne. Wiele rzeczy docenia się dopiero po tym, gdy się je utraci. Faktycznie, ponownie roztrwanianie się o grobowcu było o wiele pożyteczniejsze niż myśli czy rozmowa o związku wampirzycy. To że była zaobrączkowana naprawdę nie dawało jej szans nawet na małą pociechę? Możliwe, że mąż zdążył się już pocieszyć, opuścił przecież jej włości w trybie przyspieszonym. Nawet gdyby Hachiko chciała pozbyć się obrączki i pierścionka zaręczynowego, nie mogłaby. Taka była ich przysięga. Nie da się zdjąć tych błyskotek, chyba że któreś z nich pierw umrze. Taki numer! Zresztą Hachiko nie chciała ani ich zdejmować ani się ich pozbywać. Czyżby Charles bał się domniemanego małżonka pięknej wampirzycy? Przecież nawet nie wiedział któż to jest! Nawet nie znał nazwiska Rude, by chociaż domniemywać o jegomościu.
To, czy by się buntowała przeciwko niemu zależałoby od samego Charlesa. Gdyby zaproponował jej jak najniższe stanowisko, na którym nie mogłaby się wykazać, na pewno nie zechciałaby współpracy z nim. Uznałaby po prostu, że wampir ją poniżył i chciałaby się wręcz zemścić… Kiedy się z kimś zadziera, trzeba wiedzieć z kim. Nie bała się żadnej mafii, skoro ten wampir takową posiadał. Hachiko naprawdę zabiła niejednego wampira, potrafiła wyjść z naprawdę ciężkich opresji. Nie dała się zabić nawet Ethanowi, choć o tym wolała już nie pamiętać…
Legalne, nudne i utylizacja śmieci w jednym zdaniu sprawia, że mam ochotę dopatrzeć się drugiego dna. Oczywiście nic nie sugeruje, ale… wampiry naprawdę rzadko zajmują się czymś, co jest legalne. To zbyt nudne, jak zauważyłeś, dla wampirów. A my łakniemy przecież przygód i czegoś niebezpiecznego. Przynajmniej ja szukam coraz to nowych wyzwań. A im trudniej, tym lepiej.
Nie lubiła, gdy coś było nudne. Szybko się przykrzyło i trzeba szukać nowego zajęcia. I jak się tego spodziewał wampirzyca bez problemu zaczęła się domyślać w czym rzecz. Na pewno nie wszystko było takie legalne, jak chciał wykazać wampir.
Dla niego nazwisko Kuroiaishita nic nie znaczyło? Ale czy ktoś mówił coś o nazwiskach? Ktoś się o nie pytał? Nie. Najwyraźniej Charlesowi nie było to takie obojętne, jakby sobie tego życzył. Pewnie i nazwisko Devine nic nie znaczy dla Kuroiaishita. W tym mieście był tylko jeden szeryf i każdy wiedział, kto tutaj rządzi. Inni nie mieli szans przebicia. Każda morda, która chciała wyjść ponad wszystko inne była szybko uciszana przez mężczyzn o ptasich maskach. Swoją drogą… ciekawe, co Samuru ćpał, że wymyślił takie maski?
– A zachowujesz się, jakbym była napiętnowana.
Jednoznacznie dotknęła palca serdecznego i obróciła obrączkę na placu. W tej chwili to Hachiko naprawdę wątpiła, aby Testament zamordował kogokolwiek. A przynajmniej nie za Rudą. Choć dla niego każdy pretekst jest dobry. Wiadomo, dobre jedzenie piechotą nie chodzi.
Zerknęła na kajdanki, które właśnie wyjął z kieszeni. Zaskoczył ją tym. Uśmiechnęła się tajemniczo. O tak, Ruda uwielbiała takie zabawki! Kajdanki, pejcze, klamerki, odgrywanie ról, różne przebieranki…
– Och, lepsza jest obroża. Można ją wykorzystać na wiele sposób. Chociażby po to, aby poniżyć delikwenta… Przyczepić mu do obroży smycz i kazać mu chodzić za sobą na kolanach, które wcześniej można by uszkodzić.
Wzruszyła ramionami. W jej głowie zrodziło się nagle wiele ciekawych pomysłów, jak spożytkować kajdanki, kiedy wyczuła zbliżający się, tak piekielnie dobrze znany zapach Testamenta. Drgnęła, słysząc jego charakterystyczne kroki na kamiennych schodach. I wreszcie dostrzegła jego byczą sylwetkę otuloną półmrokiem. Dostrzegła błyszczące, gadzie źrenice. Tego mężczyzny nie da pomylić się z nikim innym. I owszem, flirtowała z Charlsem. Nikt jej tego nie zabroni. Testament sam nie był niewinny! Milczała, wpatrzona w niego, by wreszcie chrząknąć, bo jego napadzie złości. Na to, oboje znajdowali się na terenie wampira.
– Testamencie, to Charles. Charles, to Testmanet. Mój… mąż.
Prawie dodała „były” mąż. Zerknęła na jego nogę. Była naprawdę w opłakanym stanie. I chyba nie zahaczył o swój zamek, kiedy błąkał się po opuszczeniu posiadłości wampirzycy. W dodatku cuchnął krwią. Ludzką. O, tak przy okazji, Charles poznał prawdziwe imię swojej rozmówczyni.
Wampirzyca drgnęła, gdy wampir obnażył zębiska. Chyba nie chciał w tym stanie walczyć z całkowicie zdrowym wampirem? Zresztą nie powinna się tym interesować. Wyraźnie dał jej do zrozumienia, że nie powinna się więcej interesować jego życiem. Ale jak miała to zrobić, skoro jego noga prosiła się aż o porządny wpierdol dla jej posiadacza za to, że doprowadził ją do takiego stanu.
– Twoja? Dałeś mi jasno do zrozumienia, że mam się… odpierdolić.
Cmentarz ją ciągnął nie bez przyczyny. Nie wiedział o tym?
– Uspokój się i oszczędzaj nogę, do cholery!
Warknęła na niego przez zaciśnięte zęby. Och, Charles trafił na kłótnie kochanków, a raczej małżonków. Hachiko mimo wszystko cieszył jego widok. Przynajmniej był w jednym kawałku.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Pon Sie 18, 2014 11:20 pm

Well... Fuck. Na pewno nie spodziewał się tego co stało się później, ale wróćmy jeszcze do momentu przed przybyciem zazdrosnego męża. No więc, spokojnie wszystko poszło po jego myśli, kobieta domyśliła się tak naprawdę o co tutaj chodzi, więc mógł spokojnie uchylić kolejnej tajemnicy, której był pewny, że nie wyrządzi szkody ani jemu, ani nikogo kogo znał, wszak wampirzyca zdawała się zainteresowana tą działalnością na tyle, że jej usługi mogłoby być nawet pożądane i przydatne w jego małym biznesie. Spojrzał na nią z uśmiechem, kiedy powoli łączyła fakty, a także zadawała subtelne pytania, więc postanowił pociągnąć to trochę na wyższy poziom niż ten na którym obecnie stali.
-Nieoficjalnie, zajmujemy się transportem.. przewozem różnych rzeczy, które mogą wspomóc pewne kręgi, niezbyt.. lubiane kręgi. - Mafia od zawsze finansowała terrorystów, zajmowała się handlem bronią, ale nie brudziła sobie rąk narkotykami, przynajmniej ta starsza mafia, na schemacie Cosa Nostra, jednak Charles? Tam gdzie widział pieniądze, przestawały być ważne dla niego zasady moralne, jest odpowiedzialny pewnie za śmierć wielu ludzi z przedawkowania, za niektóre ataki terrorystyczne z użyciem jego broni, ale on tak naprawdę miał to w dupie, przynosiło to upragnione zyski. Teraz parę słów o obrączce, mylisz się, nie traktował jej jak napiętnowanej, po prostu znał zasady rządzące tym światem i jeśli kobieta posiadała męża, to głupotą byłoby odbierać taką komuś z przed nosa, toć to dużo więcej kłopotów niż sobie można wyobrazić. Flirt hm? Ciężko tu jakiś stwierdzić, chociaż, gdyby się dopatrzył szczegółów mógłby zrozumieć reakcję kanibala, która była zdecydowanie przesadzona, ale potrafiłbym się postawić w jego skórze i zareagowałbym zupełnie tak samo!
-Mylisz się moja droga, nie traktuje Cię jak napiętnowanej, jestem po prostu ostrożny, nie chciałbym sobie pozwolić na zawalenie wszystkiego w takim miejscu. Muszę przyznać, że nie jestem wcale zdziwiony, piękna, błyskotliwa kobieta, która byłaby wciąż jako panna? Można pomarzyć. - uśmiechnął się delikatnie, on nie traktował jej gorzej przez obrączke, ba! Traktował ją z większym szacunkiem, niż sobie mogła wyobrazić. Co do nazwisk, wspomniałem tylko, że Kuroiaishita jest bardzo znanym nazwiskiem w obecnym czasie, jednak nie miało to tutaj żadnego znaczenia, JEŚLI miałaby pracować, bądź bawić się w niebiezpiecznych zadaniach, to zaczynałaby jak każda inna. No o nazwisko na pewno by zapytał, gdyby z tego miłego spotkania zrobiły się interesy, ale tego się już nie dowiemy, bo.... Brakuje tu jeszcze fanfar, ale nadchodził kanibal, na dodatek cholernie wkurwiony kanibal. No świetnie, został wplątany w kłótnie kochanków, a to w jakich okolicznościach się znajdowali, dla złego, zazdrosnego faceta mogło wskazywać tylko jedno, chociaż gdyby pomyślał głową, a nie brzuchem to z pewnością mógłby wyciągnąć inne wnioski, zostańmy jednak przy tych oczywistych. Charles był z jego żoną w katakumbach, najs. Usłyszał warknięcie bestii w ich stronę i zmarszczył brwi widząc wielkiego jego mościa, oczywiście wcześniej go wyczuł, ale tego to się nie spodziewał. Nazwał ją Leadris? Czyli, to było jej prawdziwe imię, aż się uśmiechnął do siebie. Nawet został przedstawiony, przed wielką, zdenerwowaną bestią, uroczo!
-Wiem, widziałem obrączkę, ale nie spodziewałem się kogoś takiego. - uniósł oczy w stronę Testamenta, jakby chciał przewiercić go wzrokiem na wylot, a jego głos był chłodny, nie miał ochoty z nim walczyć, bo był dużo mniejszy, ale... jeśli miałoby do tego dojść, z pewnością oboje mają parę asów w rękawach.
-Twój teren? Rozumiem, nie miałem zamiaru Ci zabierać żadnego terenu, nie musisz się martwić. - nie będzie się tłumaczył, poczeka na dalszy rozwój sytuacji i dopiero wtedy może kiwnie palcem, bo tylko winni się tłumaczą, a on do cholery nie zrobił nic złego!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Wto Sie 19, 2014 9:18 am

Pierdolenie. Dla zaborczego męża o skłonnościach do przesadyzmu, nawet zdmuchnięcie grzywki z oczy Hachiko przez obcego mężczyznę było równe napastowaniem, molestowaniem i zdradą. W dodatku niedawno się pokłócili, a owa ruda wiewiórka przgruchała już sobie nowego pana do towarzystwa i to jeszcze na terenach jej męża! To naprawdę bezczelne ze strony Rudej i tego to to Charlesa. Stwór nerwowo spoglądał na parę, oczekując durnych wyjaśnień. Choć jemu widziało się zaatakowanie wampira za położenie stopy na JEGO ceglanym podłożu, na JEGO ziemi i wymachiwaniem kajdankami przy JEGO kobiecie. Taka płachta na byka.
- Ten typ! Nie obchodzi mnie kim on jest! Co on robi tutaj z Tobą?!
Warknął ostrzej, podchodząc bliżej. Zasłonił Rudej widok na wyjście z grobowca, a łypiące czerwone ślepie zmierzyło niebezpiecznie Charlesa. Wróg numer jeden. Obroża kanibala dała wreszcie o sobie znać w postaci delikatnego potraktowania prądem. Jednak nie uspokoił się.
- Nie martwię się. Taki koleś jak Ty mi nie zagraża, ale nie lubię jak ktoś obcy kręci się po moim terenie.
Prychnął z uśmieszkiem na słowa wampira. Za kogo on się uważa? Jeśli Samur dowie się o jakimś kozaczku, z całą pewnością będzie chciał się nim zająć. A wracając do troski Hachiko o nogę która niestety jest w opłakanym stanie, nie skomentował. Sama ze swoim sługą zmusiła go do opuszczenia Enklawy oknem, a do zamku cóż, ochoty zagadać nie miał.
- Chyba cierpisz na sklerozę, albo zaś robisz z siebie najbardziej poszkodowaną. No ale proszę, szybko znalazłaś sobie pocieszenie. I to w takim cherlawym chłopczyku.
Fuknął, zaś warcząc na wampira. Typ go wkurzał i ta jego obojętność. Stwór wreszcie skierował się w jego stronę żeby przytłoczyć swoją ogromną osobą. Aż dyszał z wściekłości. Jak nie zareaguje, Kanibal złapie go za fraki i przyciągnie ku sobie.
- Zmiataj stąd młokosie, póki Ci życie miłe.
Ostrzeżenie coś pomoże czy Charles będzie zgrywał twardziela? A może Hachiko nie dopuścić do rozlewu krwi? Bo bestia naprawdę miała chrapkę na twarzyczkę mafioza. Chyba że naprawdę ten typ postanowi stąd pójść, wtedy zostanie wypuszczony z silnego łapska potwora.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Hachiko Wto Sie 19, 2014 10:34 am

Transport. Świetnie powiedziane! Zatem przewóz narkotyków i dostarczanie broni tajnym organizacjom terrorystycznym nazywało się w obecnych czasach transportem. Warto zapamiętać to zgrabne określenie. Poza tym jeśli wampir myślał, że zrobi z Hachiko psa na posyłki albo zaproponuje jej mało ciekawe zajęcie w swojej „branży”, wampirzyca podziękuję za taką współpracę. Miała co robić w życiu, a szukała coraz to nowszych i ciekawszych rzeczy. Więc jeśli Charles nie miał nic ciekawego do zaproponowania, mógł z góry darować sobie jakiekolwiek tłumaczenia. Póki co jednak, chłonęła każde jego słowo, zapamiętując najważniejsze rzeczy. Wampiry miały wielki notes w głowie, nie potrzebowały kartki i długopisu, by zapamiętać to, co uważały za najważniejsze i przydatne.
– Rozumiem, że to raczej nie jest transport żywności dla krajów trzeciego świata.
Zaśmiała się nieco kpiąco. Te ogólniki, jakimi się posługiwał, dawały jej sporo do myślenia. Szybko połączyła ze sobą pewne fakty. Po pierwsze, to wampir. Po drugie pieniędzy nie zarabia się na transporcie żywności, zabawek czy perfum. Zarabia się na broni, narkotykach, pewnych układach i praniu brudnych pieniędzy innych krajów. A takimi rzeczami zajmuje się… mafia. Każdy kraj miał swoją mafię. Stany, Włochy, Chiny, Japonia… Jedna silniejsza od drugiej, jedna prężniejsza od drugiej, jedna bogatsza od drugiej. Jaką mafię przygruchał sobie Charles? Tego wiedzieć nie miała jak.
– Krótko mówiąc… pranie brudnych pieniędzy, transport broni, narkotyków i układy.
Nie było to pytanie, a stwierdzenie. Miał przed sobą naprawdę błyskotliwą kobietę, która nie potrzebowała wiele czasu, by dowiedzieć się takich rzeczy. Szybko dotarło do niej, że facet siedział w mafii. Nie wiedziała jedynie, jakie zajmował stanowisko. Ale czy to ważne? W mafii liczyli się tylko ci, którzy siedzą na samej górze, reszta to pionki w grze, którymi można poruszać wedle własnych upodobań.
– Przez długie lata decydowałam się na życie w pojedynkę. Wydawało się ciekawsze i bardziej ekscytujące. Do czasu…
Do czasu, póki nie spotkała Testamenta ponownie w sklepie mięsnym. Przez przypadek oczywiście, bo przecież zakupów robić nie chcieli. A ich pierwsze spotkanie należało do jednych z najbardziej… bolesnych. Choć nie wiedziała kto odczuwał większy ból.
Hachiko nie wyszła za mąż dla jakiegoś nazwiska. Jeśli miałaby dla kogoś pracować, używałaby swojego rodowego nazwiska. To, że nosiła mężowskie nazwisko nie znaczyło od razu, że będzie się panoszyć po mieście tylko i wyłącznie z takiego powodu. Sama zasłużyła sobie na własną nietuzinkową opinie Krwawej Damy, a nazwisko Kuroisiahita było jedynie dodatkiem do ślubu. Wyszła za mąż z miłości, nie dla biznesu.
Nie obchodziło go, kim jest? Przecież przed chwilą się o to zapytał. Zmarszczyła brwi. Nie denerwowała się. Właściwie to była nieco zdziwiona reakcją Testamenta. Był wściekły nie tylko dlatego, że jakiś obcy wampir przebywał na jego terytorium, ale też dlatego, że owy jegomość rozmawiał z jego żoną.
– Udałam się na zwiedzanie cmentarza, samodzielnie, dla Twojej wiedzy. Grobowiec wydał się uroczy, acz mało przytulny.
Wskazała dłonią na jedną ze ścian, którą potraktowała swoją mocą. Testament pewnie nie dostrzeże drobinek, które lśniły jak kryształki. Nie zwracał uwagi na takie drobiazgi.
– A ten miły pan wpadł na mój trop, sądząc że trafi mu się kolacja.
Wzruszyła ramionami. Testamentowi trzeba wszystko na spokojnie tłumaczyć, żeby czasem nie rozwścieczyć. Choć na to było już chyba za późno.
Pocieszenie? Zgromiła go spojrzeniem. Nie pamiętała, aby była własnością swojego męża.
– Żadne pocieszenie! Sam żeś się szlajał Bóg wie gdzie i Bóg wie z kim.
Była ciekawa, czy już przygotował sobie wszystko do rozwodu. Jeśli go chciał, to go nie dostanie! Proste! Nie do końca robiła to z czystej złośliwości, po prostu Testament należał do niej i nie zamierzała oddawać go w łapy pierwszej lepszej Cycatej Pannie na rogu ulicy. Skoro on sobie przywłaszczył Rudą jako swoją własność, Hachiko mogła zrobić to samo z Testamentem, czyż nie?
Nie drgnęła, gdy Testament złapał Charlesa za frak. Byli przecież dorośli, nie chciała się wtrącać w ich „rozmowę”. No, chyba że nie będzie miała wyboru. Testament był ranny, a raczej wiadomo było z góry za kim by się wstawiła. Nie chciała też ingerować z jednej prostej przyczyny. Testament jako samiec chciał rozwiązać tę sprawę samodzielnie. Zerknęła jedynie na Charlesa. Na jego miejscu wybrałaby spokojnie drogę ucieczki. Chyba że pragnął znaleźć się silnym ucisku kłów kanibala.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Wto Sie 19, 2014 11:59 am

Chciałem zauwazyć, że "kozaczek" do dzisiejszego świata, to nie jest określenie wampira, ponieważ taki ktoś szuka sobie zwad na siłę, a nie robi to co jest po prostu konieczne, także mijał się z oceną kanibala, ale to było na razie mało ważne. Oczywiście, że wszystko stawało się co raz ciekawsze, ale chyba Hachiko nie liczyła na pasjonujący start, w każdej nawet legalnej fimie obowiązuje tak zwany okres próbny, przy którym wszsyscy patrzą Ci na ręce. Hm, zdmuchnięcie grzywki z jej czoła byłoby równe napastowaniu i molestowaniu, w sumie, ten schemat wydaje mi się znajomy. Charles nie miał zamiaru mieszać się dłużej w kłótnie kochanków, zwłaszcza, jeśli Testament wykonał swój ruch i zbliżył się do niego obnażając kły i aż sapiąc ze wściekłości. Mógł od razu uciec w niewidzialność, ale po co? Zachował zimną krew do ostatniej chwili i mu się to opłaciło. Do uszu wampira dotarły w końcu słowa kanibala, na które jedynie poszerzył uśmiech.
-Skoro ktoś taki jak ja Ci nie zagrażam, w takim razie się oddalę. Nie mieszam się w nie swoje sprawy. - Oh nie mój drogi, Charles nie zamierzał zgrywać twardziela, nie musiał. Może i by walkę wygrał patrząc w jakim stanie jest kanibal, ale zawsze było to ryzyko niekonieczne, takie na które nie mógł sobie pozwalać, lepiej kropić niemca niż się dać powalić przez bestię i zginąć na cmentarzu. Kurewsko poetycko. Jeśli został przyciągnięty przez kanibala to wcale się nie szarpał, pozwolił mu na to i nawet się nie opierał, ale nie spuszczał ani na sekunde z niego wzroku.
-Rozumiem, w takim razie chciałbym opuścić to miejsce. - zachowywał sto procent powagi oczywiście, czekał aż się to rozwinie, jeśli Stwór pozwoli mu odejśc, w takim razie oddali się stąd w trybie natychmiastowym, to nie była już jego sprawa dłużej, powinien im dać trochę czasu i przestrzeni.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Sro Sie 20, 2014 1:39 pm

Charles zachował się rozsądnie nie prowokując Olbrzymiego wampira do bójki. Mógłby obić mu mordkę a chyba nie chciał mieć jej oszczpeconej, czyż nie? Poza tym tłumaczenie Hachiko. No cóż, nie komentował ich, dopóki Charles nie zostawi ich samych. Choć coś dopowiedzieć musiał.
- O jakim Bogu mówisz?
Fuknął, puszczając wampira wolno aby mógł się oddalić. Skoro nie rzucał się, nie ma sensu go trzymać i zmuszać do słuchania nudnej paplaniny małżeńskiej, która prawdopodobnie może zakończyć się źle. I owszem, stwór na drobiazgi nie zwrócił uwagi. Lodowe kryształki? Pełno takich zimną! Poczekał aż Charles opuścił grobowiec żeby móc wreszcie skierować się do Rudowłosej. Pewnie nie była zadowolona z nakrycia ją przez męża. I na pewno był to zwykły przypadek? Nie sądził.
- Byłaś zbyt blisko tego typa, on trzymał kajdanki w łapie i te figlarne uśmieszki. Ile już go znasz? Kogo jeszcze ukrywasz za moimi plecami? To dlatego się uwzięłaś? Żeby przegonić mnie od siebie?
Wściekły trzeba to zauważyć. Hachiko jak zwykle nie robiła sobie nic. Musiał usiąść na jednym z kamiennych grobów, musiał dać odpocząć biednej nodze. Jeśli Ruda podeszła, przegonił ją od siebie. Niech go nie dotyka! Zresztą wątpił żeby cokolwiek zrobiła.
- Chcesz rozwodu?
Spytał nagle, nie patrząc na nią. Lepiej już ustalić wszystko z góry żeby wiedzieć na czym się stoi, a nie z zaskoczenia jak zrobiła to Nadira.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Hachiko Sro Sie 20, 2014 2:18 pm

Hachiko obserwowała tę scenę z dystansu. A skoro Charles postanowił zdezerterować i to bez pożegnania, wampirzyca nie odezwała się nawet słowem. Testamentowi udało się przegonić starszego wampira samym wyglądem: byczą posturą, wrednym ryjem, wściekłością oraz groźbami. Pewnie poczuł się lepiej, jak za dawnych czasów mogąc bezkarnie wyrzucać wampiry ze swojego terenu. Mógł wreszcie poczuć swą dawną siłę. Chociaż raz na jakiś czas w pełni ją okazywał, zdominowawszy całkowicie tego gościa. Aczkolwiek szkoda, że tak szybko sobie poszedł. Wampirzyca mogła się przecież dowiedzieć jeszcze kilku, ciekawszych rzeczy o jego życiu. W jakim celu? Cóż, to już słodka tajemnica wampirzycy, a jak wiadomo kobiety bywają strasznymi plotkarami.
– A ty o jakim pocieszeniu mówiłeś?
Odpowiedziała pytaniem na pytanie. Szlajał się. Musiał to przyznać. Po co kłamać? Śmierdział krwią na kilometry, czuła od niego zapachy ludzkich kobiet. Złamał obietnicę, jaką dał łowcy? Czy pomyślał chociaż przez chwilę o konsekwencjach swego czynu? Powinien czasami posłuchać swojego mózgu, a nie brzucha, a bez wątpienia mózg miał. Tylko jego głos był zbyt często zagłuszany przez głód, jaki wampir odczuwał wręcz zawsze.
Właściwie to było jej obojętne, że została „nakryta”. Charles był nowopoznanym wampirem. Ot, chciała się jedynie rozerwać, zabić swoją pustą samotność, skoro wampir postanowił opuścić dom wampirzycy oknem i kazał jej się odpierdolić. Spotkali się przypadkiem. Ale jak wampir sprytnie zauważył nie był to do końca przypadek. Hachiko z premedytacją wybrała teren Kanibala. Dlaczego? Bo miała cichą nadzieję, że go tutaj spotka! Historia się powtarza. Rozstanie, ponowne spotkanie w slumsach i kategoryczne rozstanie. Jak będzie tym razem? To się okaże!
– Nie zgrywaj zazdrosnego męża! Sam kazałeś mi się odpierdolić i nawet nie miałeś ochoty porozmawiać! Obraziłeś się i zniknąłeś. Nikogo nie ukrywam za Twoimi plecami! Gdybyś skupiał się na moich wspomnieniach podczas picia krwi, wiedziałby o tym!
Wampirzycą także targały nerwy. Nie podeszła do zdenerwowanego męża, który musiał spocząć na jednym ze starych nagrobków, aby dać odpocząć nodze. Wiedziała, że był zbyt wściekły, by pozwolić jej podejść. A i sama wampirzyca nie miała na to zbytniej ochoty. Na słowa wampira dosłownie ją zmroziło, a w grobowcu zrobiło się chłodniej o kilkanaście stopni. Pod nogami wampirzycy, w miejscu, w którym stała, pojawiły się małe kratery lodu. Nie, nie przebiła się przez kamień grobowca, one pojawiły się na tej powierzchni. Wreszcie wybuchła niekontrolowanym śmiechem. Odezwała sobie dopiero wówczas, gdy nieco się uspokoiła.
– Chyba sobie kpisz. Nie dam Ci tego pieprzonego rozwodu. Chcesz się mnie pozbyć? Łatwo Ci nie pójdzie! Musiałbyś mi wszystkie palce poucinać, by to zabrać.
Pokazała mu palec serdeczny, na którym widniała złoto-karmazynowa obrączka. Nie da mu tego, czego chciał. Nie da mu cholernej wolności. Należał do niej i koniec. Żadna inna kobieta nie miała do niego prawa. Ot, piękna deklaracja uczuć.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Czw Sie 21, 2014 7:31 am

To że śmierdzi krwią i kobietami nie znaczyło, że robił coś z nimi. Nie no, robił. Jedną zjadł, drugą cycatą olał jednak nawet jej nie dotknął, więc nie wiem skąd Hach mogła ją wyczuć. Poza tym wie jaki jest Kanibal. Dla niego liczy się pożarcie ofiary. Temu nie skomentował słów, wzruszył jedynie ramionami. Niech mówi co chce, bo to nie ona jego przyłapała na gorącym uczynku. Poza tym miał dość Rudowłosej i tym razem nie zamierzał się z tym ukrywać. Zwłaszcza po tym co od niej usłyszał, ujrzał i dotarło do niego iż u Rudej nie ma już czego szukać. Prędzej czy później się rozejdą, dlatego lepiej jak się opanuje, przestając zgrywać zazdrosnego - jak to określiła Hachiko. Zacnie, naprawdę. Wziął głęboki oddech i zaczął przemowę. Królowa Lodu może się wściec.
- Nie wnikam już w nic, Hachiko. Sama przyznaj. Nasze małżeństwo okazało się klapą. Jesteś kobietą szukającą mężczyzny który otoczy Cię ramionami, wskaże drogę przez życie i ma być romantyczny. Ja chcę kobietę o twardym charakterze. Byłaś taka na początku ale teraz.
I tutaj się uśmiechnął wyjątkowo podle. Kontynuował.
- Stałaś się zbyt uczuciowa. A słowo zbyt jest naprawdę tutaj bardzo mocne. Nasze zabawy przestały mnie bawić bo to co robiłaś, było wymuszone i na potrzeby wspólnych przeżyć. A bycie z charakterem to także styl życia. Ty już tego nie masz i przestaliśmy do siebie pasować. Ja nie spełniam Twoich wymagań, Ty moich.
Rozzłościł ją bardziej. Ba, ona uznała, że należy do niej. Grubo się myli. Skoro ona się nie uważała za jego własność, on tym bardziej nie należy do niej. Spojrzał na swoją obrączkę bez żadnych uczuć.
- Nie jestem też Twoją własnością, nigdy nią nie byłem. A to się da łatwo pozbyć.
Pomachał jej łapą z obrączką. Bardzo odczuje szok? Bo Olbrzym czuł się dziwnie, że mówił te wszystkie słowa żonie i kto wie czy już nie eks. Nie udawało im się dojść do porozumienia, Ruda fiksowała, Kanibal chciał znowu odetchnąć poszukać damy podobnej do Hachiko jaką ta była na początku. Drapieżna kobieta z batem w łapach, a nie płaczki domagającej się delikatnych, wręcz ludzkich pieszczot i zachować. Westchnął nerwowo, docierając iż po owym wyznaniu, przestał się tak denerwować. Ot, piękna deklaracja uczuć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Hachiko Czw Sie 21, 2014 10:14 am

Wampirzyca wcale nie oskarżała go o zdradę. Stwierdziła jedynie fakt, że czuć od niego krew i samiczą rasę ludzkich jednostek. Miał pewne zakazy, jakie nadał mu łowca, które zdążył już złamać. Ruda wiedziała, że wampir bardziej kierował się swoim głodem i głosem brzucha, już męską potrzebą. Tę ostatnią potrzebę wampirzyca zaspokoiła na kanapie w komnacie na drugim piętrze, więc przez najbliższy czas, aż do następnych godów gada, Testamentowi nie będzie chciało się nawet rozpiąć rozporka, a co dopiero zrobić użytek z tego, co miał między nogami! Był bestią i miał w sobie wielkie pokłady pary, ale był kurewsko leniwy i już nikt nie wyciśnie z niego ani odrobiny białej substancji.
Ach, więc miał dość Rudowłosej, bo, iż, ponieważ, przyłapał ją na rozmowie?! Przynajmniej nie rozebrała Charlesa, nie związała go i nie zaczęła lizać jego ciała, jak to Testament robił chociażby z Roksaną. Zatem „zdrada” wampirzycy była o wiele mniejsza, jak i nawet została o nią bezpodstawnie oskarżona, od tego, co Testament uczynił. I jeszcze miał czelność udawać zazdrosnego męża! Tak, Hachiko odczuwała to jako zwykłą zabawę ze strony wampira. Po prostu miał idealną sposobność, by znów zagrać swoją potwornością i przegonić stąd jakiegoś samca.
– Ja, mój drogi, nie szukam żadnego mężczyzny. Sądziłam, że go znalazłam. I przez długi okres czasu tak właśnie było. Ale zrobił się tak leniwy, że na widok bata, którego ponoć tak wielce kocha, idzie spać! Szkoda, że tego nie widzisz. A skoro potrzebujesz kobiety z twardym charakterem, to śmiało, wracaj do Nadiry! Była przecież taka kochana i idealna! Kobieta Pierdolony Lodowiec Samolubna Dama, która zrobiła Cię w chuja i puściła z torbami! Pamiętasz, jak się czułeś wtedy? To w tej chwili ja się tak czuję.
Jego pierwsze słowa naprawdę były bardziej podłe niż ten uśmiech, na jaki się zdobył. Aż ręka ją świerzbiła, by porządnie wstrząsnąć tym samolubnym samcem. Przynajmniej zdobył się na szczerość, więc wampirzyca również się na nią zdobyła.
Następne słowa Testamenta wytrąciły ją z równowagi. Zgromiła go lodowatym spojrzeniem. Aż nią trząsł gniew i wiedziała, że musi dać mu gdzieś upust, inaczej wysadzi cały ten grobowiec lodem, który poszerzał się po całej podłodze w krypcie. Dotarł nawet do stóp Kanibala. Wampirzyca ruszyła w ślad za swoim żywiołem i stanęła przed cielskiem wampira. Spojrzała na niego z góry, a jej twarz rozjaśniał gniew, złość, irytacja, furia. Z chęcią ujrzałaby mózg Testamenta na ścianie, jaka znajdowała się za nim. Gdy skończył swój wywód, chwyciła go za frak, naśladując wampira sprzed chwili, i po prostu uderzyła go z lewego sierpowego, celując w kość policzkową.
– Wybywasz z domu na długie tygodnie, choć kiedyś obiecywałeś, że nigdy więcej nie poczuję się samotna. Uwierzyłam w to cholerne kłamstwo. Stałeś się leniwy, dlatego zmieniłam taktykę. Uznałam, że… spokojniej i znacznie delikatniej, jakoś pobudzi Twoje uśpione i zakopane zmysły, które niegdyś miałeś. Ale nie! Więc wybacz bardzo, ale wina nie leży tylko i wyłącznie po mojej stronie.
Wysyczała między zębami prosto w jego zagniewaną, wredną twarz. Gdy skończyła, puściła go. Właściwie to się wyszarpnęła i jeszcze pchnęła go na ścianę za nim.
– Skoro nigdy nie ma Cię w domu, pomyślałam, że złapię się desperackiej, ostatniej deski ratunku, by uratować to, co nam zostało. Chcesz zabaw? To przestań być leniwym skurwielem! I zacznij mnie dostrzegać, bo na to zasługuję! Jestem kobietą i mam pierdolone prawo na uwagę od własnego mężczyzny! A jeśli odejdziesz ode mnie, może wreszcie zrozumiesz, co żeś stracił! Tylko że wtedy ja już Cię nie przyjmę do swojego domu i serca po raz czwarty.
Chciał kobietę z charakterem. To proszę bardzo! Wytknęła mu całą prawdę, całą szczerą, pieprzoną prawdę, na jaką było ją stać. W tej chwili miała ochotę naprawdę porządnie mu przyłożyć, żeby dotarło do niego, że nie tylko ona była temu winna. Oboje zawinili. Ale jeśli chciał zrzucić całą odpowiedzialność na wampirzycę, to proszę bardzo. Niech szuka szczęścia w ramionach innych kobiet albo wraca do jakiejś swojej byłej, z którymi było mu tak dobrze. Niech go okładają batami, rózgami, skuwają do kaloryfera i niech go zagłodzą na śmierć! Przynajmniej doceniłby uczucia swojej żony, że mimo wszystko, mimo jego zaciętego, książęcego nieraz i samolubnego postępowania i zachowania, kochała go. Bo oprócz smagań batem były tam , obu stron. I wampirzyca o tym wiedziała. Najwyraźniej serce wampira zapomniało o tym drobnym szczególe.
– Nie? Nie jesteś? Widzisz, co masz na tym paluchu? Ja mam taką samą. Póki ją masz, jesteś kurwa skazany na mnie! Jeśli chcesz się mnie pozbyć, musisz mnie wsadzić do tej Twojej pieprzonej trumny i zakopać do swojego zaniedbanego ogrodu, jak to robiłeś ze swoimi nieznośnymi byłymi! A wtedy pożałujesz, Testamencie. O jak bardzo pożałujesz. Bo jestem jedyną kobietą, która potrafi Tobą potrząsnąć.
Chciał drapieżnej kobiety z batem w łapie? Proszę bardzo! Niech tylko przestanie być wiecznie znudzonym księciem, który wyleguje się na kanapie i zacznie być tym mężczyzną, którym obiecał jej być. Naprawdę chciał zacząć od początku? U boku innej kobiety? Proszę bardzo, droga wolna! Ale dopiero wówczas, gdy pozbędzie się wampirzycy i zakopie ją w ziemi. A wiadomo, że Hachiko bez walki nie ustąpi…
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Czw Sie 21, 2014 3:00 pm

Ale między nim a Roksaną się nic nie wydarzyło. Wampir ją oszukał, pozostawiając związaną w pokoju, mimo iż musiał znieść obelgi jak na przykład pantoflarz. W dodatku sam się przyznał. Hachiko miała ten minus, że widziała wszystko w szarych barwach i obarczała całą winą Kanibala. Lecz nie ma co tego ciągnąć, ponoć dawno temu już sobie to wyjaśnili. Teraz pora na inne rozmowy.
Słuchał rudej, słuchał z hardą miną i nie spuszczał z niej oka. Zresztą nie odważył się nawet jej przerwać. Według niego wszystko było skończone do czasu, do czasu szczerości wampirzycy. Pokazała swoje pazury, nie łkała nie piszczała o pieszczoty. Kanibal przełknął ślinę, nadal mając na mordzie przyklejony uśmiech, nawet wtedy kiedy komnatę ogarnął chłód, nie przestawał się głupio patrzeć. Dopiero ogarnął się jak Ruda chwyciła go nagle za ubranie i wymierzyła soczysty cios w twarz. Nie otwartej dłoni, a z pięści. Odczuł cios strasznie, ale pchnąć już nie dała nim rady. Wampir warknął groźnie, jednak głosu nie podnosił. Hachiko krzyczała, dosłownie wyciekał z niej sam gniew, przelewający się też na męża masującego obolały policzek i z taką miną, jakby się nic wielkiego nie stało. Gówna prawda. Naruszyła jego dumę oraz.... raz a dobrze uciszyła. Tak! To z tą kobietą się ożenił! Normalnie był jak niewdzięczny gówniarz który kochającej go matce powiedział, że jej nienawidzi i jest dla niego macochą. Tak, tak teraz wie jak to jest. Nerwowo westchnął, wszakże coś dotarło do niego naprawdę ważnego. Hachiko ma rację. To jego wina, wina że tak ją zaniedbał, ona nadal przy nim jest, pełna cierpliwości z zakopaną dumą Krwawej Damy. A ten tak... bezkarnie łamie jej czarne serce. To w żaden sposób nie było wobec niej w porządku. No i nie umiał znaleźć argumentu. Najwidoczniej kobiece słowa mają potężną siłę. Jednakże nie tylko jego wina była, Hachiko jest kobietą zaborczą i wiele rzeczy zrzucała na Kanibala przez co nie raz dochodziło do konfliktów. Ale ona o tym wiedziała, a powtarzać się nie zamierzał. Dosłownie zamknął się, skrzyżował łapy, mając minę zadumaną, oczywiście zachował się tak po tym jak tylko wampirzyca puściła jego ubranie. I nie wiedziała chyba jak zimną wodę wylała na samolubne jestestwo Olbrzyma. No i oczywiście kiedy ona sama skończyła, zaległa cisza. Trochę nie fair, że tak milczał, ale niech się nie dziwi, zabiła go słowami, potrząsnęła raz a dobrze. Można śmiało powiedzieć iż było mu wstyd. Choć przynajmniej dowiedział się czemu tak się działo - sam był sobie tego winny. Więc powinien teraz jak nic innego wstać, i tak uczynił Hachiko musiała się trochę odsunąć, inaczej wampir ją nieco przesunie. Znacznie nad nią górował. Gadzie ślepie świdrowało ją na wylot.
- Hachiko, najwidoczniej oślepłem i zapomniałem z kim mam do czynienia.
Zaczął niepewnie, dość tajemniczo. Wyjdzie? Nic z tych rzeczy. Na wrednym licu potwora zaś pojawił się ten uśmiech. Przebiegły, złośliwy, taki jak Ruda uwielbia. Jego wielkie łapy ułożyły się na talii małżonki i wbrew tego co sobie pomyślała, przyciągnął ją do siebie, pochłaniając jej usta własnymi wargami. Jeśli pozwoliła oczywiście, bo wampir nie zamierzał niczego przerywać. Wepchnął swój długi, zimny jęzor w jamę ustną Leadris. Po prostu kiedy na niego krzyczy.... rozbraja go pod każdym względem. Ale czy zgodzi się na taką akcję?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Hachiko Czw Sie 21, 2014 3:53 pm

Między Hachiko a Charlesem też do niczego nie doszło. Wampirzyca była wierna jak cholerny pies. Mogłaby się przyznać przed samą sobą, że chciała zrobić mężowi na złość, odegrać się, żeby poczuł, jak to jest ujrzeć ukochaną osobę z kimś innym. Taka forma kary, dość bolesnej i samolubnej, ale Testament doskonale wiedział z kim się wiąże – sadystką. W pewnej mierze pragnęła sobie także udowodnić, że wciąż jest uwielbiana przez mężczyzn, że chętnie zwracają na nią uwagę, patrzą i podziwiają nawet w milczeniu. Uznała jedynie, że stała się mało atrakcyjna, skoro gad-mąż przestał zwracać na nią uwagę. Poza tym Ruda dowiedziała się o Charlsie kilku ciekawych rzeczy, za które jego syn będzie wdzięczny.
Hachiko mówiła, nieraz podnosząc głos, a wampir jak zaczarowany słuchał, nie przerywając. Była mu za to wdzięczna, że chociaż raz dał jej dokończyć i po prostu wysłuchał. Ale tak naprawdę wysłuchał, a nie tylko udawał, by zaraz machnąć dłonią i zawołać o jedzenie. Najczęściej tak to wszystko się kończyło, ale wampirzyca dzielnie tkwiła u boku wampira. Bo kochała. Wiedziała, że emocjonalnie był zacofany przez Gabriellę, dlatego czasami po prostu mu matkowała.
Wampir nawet nie zdążył się zablokować, gdy wampirzyca mu zdrowo przywaliła w twarz. Możliwe że pojawi się nawet czerwony ślad. Nie oszczędzała się. Chciała, żeby to odczuł, poczuł jak ona cierpi, a sama wampirzyca… chciała zadać komuś ból. A Testament zasłużył przecież na karę, bo był bardzo niegrzecznym chłopcem. Przez tydzień nie dostanie żadnych zabawek ani cukierków! A skoro nie dała rady nim pchnąć, nie próbowała więcej. Był to odruch po uderzeniu. Sama nieco się cofnęła, bo jego pierwszą reakcją mogłoby być oddanie ciosu. A jeśli wampir uderzyłby ją… Hachiko mogłaby staracić przytomność na kilka minut. To był ten bardziej optymistyczny scenariusz. Nie uderzył jej jednak, warknął jedynie ostrzegawczo, na co Ruda nie zareagowała.
Wiedziała, że jest zaborcza i przyznała się także do winy w kłopotach związkowych. Jednak oboje wiedzieli w co się pchają, gdy decydowali się na mroczny rytuał, jakiemu się poddali. To związało ich dusze silniej, niż myśleli. Wiedziała także, że wiele rzeczy mu zarzucała, nieraz bezpodstawnie, ale po prostu… taka była. Nigdy nie oszukiwała go, udając kogoś, kim nie była.
Milczał! Siedział z założonymi rękami i milczał! To już przestawało być zabawne. Mógłby powiedzieć cokolwiek. Tak się rozzłościła, że potrzebowała kilka chwil, aby złapać oddech i nieco się uspokoić.
– Powiedz coś, do cholery.
Nie krzyczała, ale też i nie prosiła. Domagała się jakiejś reakcji. Liczyła, że coś powie. Gdy dostrzegła, że ma zamiar wstać, cofnęła się nieco. Miał chore kolano, ale był mężczyzną i nie zamierzała robić z niego ofiary. Poradzi sobie, był dzielną i silną bestią. Górował nad żoną całe pół metra! Właściwie to przygotowała się na jego atak. Powiedziała przecież naprawdę wiele, więc równie dobrze mógłby ją w tej chwili zaatakować z czystej złości. I była gotowa na tę ewentualność.
– Tak, zapomniałeś.
Nie spodziewała się, że ją namiętnie pocałuje! Przez chwilę stała, nie poruszając się, nie odwzajemniają pocałunku. Po chwili jednak zamknął ją w swoich ramionach, a Ruda odwzajemniła pocałunek. Rozchyliła wargi i przyjęła jego język, splatając go ze swoim. Zacisnęła swoje dłonie na jego bluzie i wreszcie odepchnęła nieznacznie, ale zdecydowanie od siebie. Spojrzała na niego zagniewanym wzrokiem. Ten pocałunek wytrącił ją jeszcze bardziej z równowagi. Nie wiedziała, co o tym myśleć. Nic innego się teraz nie liczyło, nawet jeśli miały to być ich ostatnie chwile.
– Nadal jestem na Ciebie zła. I to bardzo. Niegrzecznych i złych chłopców się karze. Na kolana, Testamencie.
Mówiła spokojnie, ale chłodnym, stanowczym tonem nie znoszącym sprzeciwu. Będzie się opierał? Był gotów na większy gniew ze strony wampirzycy? Jeśli znalazł się już w pozycji męczennika (klękał przed nią) wreszcie mogła nad nim górować. Pewnie i tak sięgał jej do klatki piersiowej… wielkolud jeden.
– Usiądź na piętach i połóż dłonie na kolanach.
Dopiero w takiej pozycji miała nad nim większą przewagę. I wczuwała się w swoją rolę. W rolę jego Pani. Pani jego serca, duszy i ciała. A co, jeśli nie odważy się nawet klęknąć? Właśnie zaczęła zdejmować kolczasty łańcuch ze swojego ramienia. Po chwili opadł na podłogę, wijąc się jak jadowity wąż u jej stóp.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Gość Czw Sie 21, 2014 9:58 pm

Wiedział doskonale z kim się wiąże. Hachiko tak samo jak jej mąż, ma nierówno pod sufitem. Temu też zwrócił uwagę na nią, tak jak ona na na niego. I nie, nie to, że stała się mało atrakcyjna. Kanibal po prostu zapomniał, że ma żonę ale dzisiejsza rozmowa ma mu raz, a dobrze przypomnieć tak samo jak Hachiko miała dotrzeć ponownie iż jej mąż naprawdę bywa trudnym orzechem do zgryzienia.
Nie, nie zamierzał uderzać żony. Kogo ona robi ze swojego męża? Przyjął po męsku cios swojej żony który okazał się naprawdę leczniczy przez co tym bardziej zaczął jej słuchać. Poza tym zasługiwała na wysłuchanie, tak jak i Ruda słucha męża, który naprawdę zasługiwał na karę, dlatego też nie zamierzał w żaden sposób przerywać małżonce, a głównie w rozmowie. Chociaż też powinna nad sobą popracować, bo tłumaczenie Bo taka jestem, nie jest na miejscu zważywszy na to iż Ruda także czepia się męża o bycie sobą. Dobrze, że jednak owe słowa zachowała dla siebie.
Nie dodawał już nic, nie odzywał się tak jak ona tego chciała. Za to wstał i bez żadnych ostrzeżeń zatopił się w pocałunku. Hachiko po krótkiej chwili oddała pieszczotę ale niestety odepchnęła Olbrzyma od siebie. Stwór z niezadowolonia prychnął. Choć później dowiedział się o jej ciągle trwającej złości. Chce ukarać męża? Stwór wyszczerzył zębiska w złowrogim grymasie i oczywiście wykonał polecenie. Z trudem co prawda, bo kolano chore, ale klęknął.
- Co dalej?
Spytał, jak tylko usiadł tak jak Leadris sobie tego zażyczyła. Teraz patrzył na nią z dołu, to Hachiko górowała, nie on. Acz zrzucenie łańcucha na kamienną podłogę wiele podpowiedziało Olbrzymowi. Kara z całą pewnością będzie bolesna, może nie tak bardzo jak kolano, które w takiej pozycji okrutnie zaczęło boleć.
- Mam rozumieć, że kara ma wcale nie być łagodna. Ten łańcuch.
Zerknął na niego wymownie ale bez cienia żadnych wyrzutów. Po prostu nie mógł się już doczekać, a niebezpieczna postawa, ten łańcuch. Co ona knuje? Na pewno coś, co raz a dobrze Kanibal zapamięta i nie odważy się więcej zamarudzić czy ponarzekać!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Stary Grobowiec Empty Re: Stary Grobowiec

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach