Salon [PARTER]

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Kain Pią Lut 03, 2017 6:06 pm

Typowe dla tej o to uroczej blondyneczki - posiadać wiedzę, a nawet pewne doświadczenie w zagadnieniu, ale całkowicie to wszystko zignorować, wyłączyć abstrakcyjne myślenie oraz świadomość przyczynowo-skutkową i po prostu zrobić głupotę z powodu kaprysu. Dawniej, Kain był dla niej o wiele surowszy i zdecydowanie bardziej negatywnie nastawiony na wszelkie jej wybryki. Odkąd się poznali była dość nieprzewidywalna, i choć na samym początku dodawało jej to niewątpliwej atrakcyjności tak z czasem potrafiło stać się męczące. Ot, jak sytuacja mająca miejsce przed kilkoma minutami. Było miło, rozsiedli się we dwoje na kanapie, rozmawiali czekając na dostarczenie posiłku. I co? I musiała wszystko popsuć. Jak na dużą dziewczynkę to zachowywała się momentami strasznie infantylnie. Dobrze, że przynajmniej tym razem rozumiała za co dostała po tyłku, pomimo tego, że zdecydowanie jej się to nie podobało. Ale to miała być kara, nie nagroda. Idiotyzmem byłoby karanie jej w sposób, który sprawi przyjemność. To nie zabawy w sypialni czy też specjalnie do tego typu gierek przygotowany pokój.
Na słowa żony o tym, że jeszcze ją za to przeprosi uśmiechnął się szeroko a widząc jej pozę obrażonej damy wręcz zaśmiał się na głos. Chyba nie zdawała sobie sprawy jak zabawnie teraz wyglądała. Pasowanie jak było widać na załączonym obrazku zdało egzamin, był to bardziej zabieg psychologiczny niż autentyczne bicie. Sam fakt dostawania lania po tyłku, upokorzenie i wstyd zrobiły swoje i wyolbrzymiło całe zajście do rangi czegoś naprawdę poważnego.
Uporawszy się w końcu z paskiem podszedł do stolika i bez słowa wziął swój puchar w dłoń. Przechyliwszy go upił kilka łyków ciepłej posoki i oblizawszy usta odstawił go na miejsce. Przez niemal całkowite osuszenie ciała służki, jego głód drastycznie zmalał, mimo wszystko trudno było odmówić sobie jeszcze choć kilku łyków.
- Jak sobie pani życzy. - mruknął a uśmiech nie schodził mu z wrednej gęby. Naprawdę zachowywała się jak mała dziewczynka, która dostała po pupie od taty. Po wszystkim udawała obrażoną na cały świat i w przeuroczy sposób musiała to zaznaczać na każdym kroku gestami, mimiką i słowami - Ale nie krzyw się bo Ci tak zostanie i będziesz miała zmarszczki.
Swobodnie podszedł do kobiety i objął ją od tyłu na wysokości brzucha, tak by plecami oparła się o jego szeroką pierś. Trącił nosem jej policzek a nawet zaczepnie ucałował w kącik wykrzywionych fochem ust. Szczerząc swoje wielkie zębiska obejmował ją dalej a nawet delikatnie smyrał pazurami po bokach czekając aż w końcu się odfuknie. Bo było to zabawne przez chwilę, ale trzeba w końcu na poważnie zaplanować kilka rzeczy.
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Omitsu Sob Lut 04, 2017 8:14 pm

Śmiej się śmiej, masz racje ale ona wzięła sobie własne słowa głęboko do serca. To, że cierpi na brak pamięci krótkotrwałej nie wyklucza czegoś innego. Otóż wadą/zaletą pani O. było to, że bardzo drobiazgowo prowadziła selekcje swoich wspomnień i nie tylko. Pamiętała to co chciała oraz posiadała dar słuchania wyłącznie tego co chciała usłyszeć. Zbędną resztę najzwyczajniej w świecie pomijała wrzucając ją do worka z nalepką „pierdoły”. Tak więc o przeprosinach pewnie jeszcze nie raz i nie da przypomni nawet jeśli Kain kompletnie zignoruje to co się tutaj stało.
Nafukana z lekko zarysowanym dzióbkiem cały czas stała niewzruszona na wprost ściany. Dla lepszego efektu kobiety zdenerwowanej wybijała paznokciem rytm o ściankę pucharka z krwią. Było to wolne uderzanie w równych odstępach czasu. Jak słyszy się taki stukot wiadomo od razu, że coś nie gra.
No przecież miał się nie odzywać! Ale tak serio to była tylko jej gra na czas. Musiała przecież pokazać, że jest obrażona. Tyłek cały czas ją szczypał a miejsca, które spotkały się z pasem częściej niż inne miarowo pulsowały. Dobrze, że była ubrana w sukienkę, która jedynie delikatnie dotykała podrażnienia. Do chwili aż przylepa nie zechciała zajść ją od tyłu i przytulić się.
-Zawsze będę piękna i młoda w przeciwieństwie do Ciebie.
Odgryzła się z szybkością karabinu maszynowego ucinając zdanie w taki sposób jakby nie miała najmniejszego zamiaru powiedzieć czegokolwiek jeszcze. Czując jak Kain oplata ją rękoma nie zareagowała w żaden sposób. Lubiła to i właśnie w tym szczelnym zamknięciu było jej najlepiej. Bezpiecznie, ciepło i w ogóle. Ale nie mogła tak szybko wymięknąć. Musiała się jeszcze trochę poobrażać żeby nie wyjść na szybką i łatwą. Tak więc stała bez ruchu jeszcze chwilkę. A dokładnie do momentu, w którym Kain zaczął ją traktować pazurami po bokach. No nie… przecież ona ma tam łaskotki więc zaczęła się giąć i chcąc czy nie musiała się uśmiechnąć. Najgorzej. Kiedy próbujesz być poważna ale on i tak Cię rozśmieszy : / Kiedy już atmosfera grozy i powagi się jebła, Omi obróciła się na pięcie w miejscu, tak, że teraz stała przodem do męża. Już bez żadnego focha ani wyrzutu uniosła głowę i zapytała całkiem normalnie.
-No co tam chcesz ode mnie?
W tej całej niezamierzonej bliskości Omitsu nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że jej sukieneczka brudzi się od spodni Kaina. Zaraz będzie wyglądała podobnie jak on. Chyba oboje powinni się przebrać.
-Wyrzuciłeś wszystkie moje rzeczy?
Przypomniało jej się zupełnie nagle i nie wiadomo dlaczego. Fakt! Przecież zostawiła w domu mnóstwo ubrań a o butach nawet nie wspomnę.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Kain Pon Lut 06, 2017 1:22 pm

Niecodzienne wydarzenie jakie miało przed chwilą miejsce na kanapie z całą pewnością będzie jednym z tych, które Omitsu będzie wypominała mu przy każdej nadarzającej się ku temu okazji. Przez najbliższe stulecie. Ile już takich było? Mnóstwo z tym, że on kompletnie nie miał głowy do tego typu rzeczy. Drobne incydenty, które bardzo łatwo przepadały gdzieś w odmętach pamięci chyba, że jest się jego żoną. Ona miała specyficzny zwyczaj zapamiętywania wybiórczego i wywlekania takich sytuacji podczas kłótni czy innej szarpaniny, a miewali je cholernie często. Zdążył już odwyknąć od wielu irytujących cech jakie posiadała przez te lata bycia "wdowcem". Teraz skoro pani O. wróciła na stare śmieci należało znów się powoli do tego wszystkiego co ze sobą niosła przyzwyczaić.
- A ja jestem stary i brzydki a Ty i tak za mną szalejesz. - odpowiedział z przekąsem nie wypuszczając jej ze szczelnego objęcia. Wiedział, że przepadała za tego rodzaju uściskami a do tego bezczelnie wykorzystał jej łaskotki by w końcu zmienić tą jej nafukaną minę obrażonej na cały świat damy. Dość szybko mu się to udało bo już po chwili wszystko wróciło do normy. Przynajmniej pozornie, tak więc i tak zachował jeszcze odpowiednia dozę ostrożności. Miał przecież do czynienia z jadowitym wężem, który może tylko przyczajać się do ataku udając łagodnego i nieagresywnego.
- Żartujesz? Nie mam Twoich rzeczy. Co miałbym z nimi robić? Ubierać sie w nie? - prychnął po czym dmuchnął w górę by pozbyć się śnieżnobiałej grzywy wchodzącej mu do prawego oka - Niedawno odzyskałem ten zamek. Po naszym ostatnim wyjeździe zagarnął go jakiś kolekcjoner i trudno było się go stąd pozbyć legalnymi środkami. Na szczęście mam dobrą prawniczkę.
Wszystko tutaj było niemal jak po staremu choć wystrój pomieszczeń nieco się zmienił, część mebli była nowa, inne zmieniły swoje miejsce. Były w zamku pomieszczenia jeszcze nietknięte oraz takie wciąż pachnące nowością. Musiałaby sama pochodzić po zamczysku i się przekonać. Teraz, kiedy ich syn przestał być dzikim zwierzem nie było tu już tak niebezpieczne jak dawniej.
- Masz pewnie jakieś swoje rzeczy w hotelu, wyślę kogoś żeby je przywiózł. - rzucił a jego mina markotniała coraz bardziej. Wiedział do czego ta rozmowa prowadzi. Do babskich zakupów... Tysiące kiecek, żakiecików, spodni, bluzeczek, spódniczek i tony par butów. Nie miał zamiaru z nią nigdzie jeździć, wynudzić się jak mops i do tego targać za nią torby ze szmatami. Z pewnością trzeba będzie zakupić też nowe meble by pomieścić to wszystko.
Póki co, z babą same problemy. Jeszcze na dobre nie przywykł do ponownego posiadania żony a już zaczynał tęsknić za czasami kiedy był zupełnie sam i mógł robić to na co tylko miał ochotę.
- Chciałem zaprosić do zamku rodzinę. - zmienił temat. Wypuścił wampirzycę z objęć i odwrócił się do stolika. Uniósł swój niemal pełny jeszcze puchar z krwią i upił kolejny niewielki łyk - Mamy sporo rzeczy do omówienia z moim kuzynem. Do tego, warto byś się pokazała, nie sądzisz? Wszyscy myśleli, że nie żyjesz. - dodał. Powodów do spotkania było kilka. Nie miał zamiaru spraszać całej rodziny, była po prostu za duża a i większość i tak odmówiłaby ze względu na odległość i własne zajęcia. Będzie to więc raczej dość kameralne spotkanie, tylko oni, najbliższe otoczenie oraz kuzyn. Może da znać również Naizenowi i jego siostrze? Powinien.


Ostatnio zmieniony przez Kain dnia Pią Lut 10, 2017 1:07 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Omitsu Wto Lut 07, 2017 10:07 pm

Omitsu wcale nie jest irytująca tylko specyficzna, a każda jej wada jest w pewnym sensie urocza. Kłótnia z kobietą jest jak koncert. Na początek gramy nowości a pod koniec stare, dobre przeboje. I to wiadomo nie od dziś. Poza tym pani Asmodey w tych wszystkich swoich dąsach była nie tylko urocza ale dodatkowo rozbrajająca bo nikt by nie wziął jej zachowania i słów na poważnie. Przykład pierwszy lepszy.
Nie jesteś brzydki.
Odpowiedziała niemal obrażona jego słowami. Stary, to fakt. Niedługo na któreś z kolei urodziny Omi zafunduje mu balkonik. Dokładnie taki jaki jest w codziennym użytku domu seniora. Wracając jednak do kwestii wyglądu, co było dla niej bardzo ważne. Nawet jeśli Kain mógł podejrzewać kiedyś, że wyszła za niego tylko dla kasy to na pewno nie zrobiłaby tego jeśli byłby ostatnim Januszem i burakiem w jednej osobie. Rozmowa, wspólne spędzanie czasu z kimś nieatrakcyjny jest okej ale seks z kimś kto nas nie pociąga fizycznie? Odpada całkowicie. Pomimo biegu lat i ogólnego przyzwyczajenia do swojej drugiej połówki, nadal jej się podobał. Ba, była nawet zazdrosna gdy jakaś lafirynda spojrzała się na niego z ukosa.
Zawsze to jakaś forma żałoby.
Pomimo zaciśniętych szczęk i pokerowej twarzy przez umysł blondynki przemknęło kilka wizji. Takich, których Kain nie chciałaby na pewno zobaczyć. On w sukience, on w staniku i białych kozakach… Nie Omi! Przestań natychmiast bo to zaczyna robić się niezdrowe. Gryząc nerwowo policzek od środka cudem powstrzymała się od wybuchu śmiechu. Zamykając oczy szybko usunęła chore myśli zastępując je czymś ważniejszym. A no gdzie były jej rzeczy? W walizce, w aucie, które miało jechać za nimi.
Tego nie wiedziałam. Ktoś spał w naszej sypialni?
Skrzywiła się na samo wspomnienie o takich ekscesach. Och gdyby tylko wiedziała, że owszem, spał… i to Kain z ową prawniczką pewnie wydrapałaby puszczalskiej oczy. I chociaż to wina niczyja bo dziewczyna jest wolna, on też myślał, że jest to… kobiecej logiki nie ogarniesz, nawet nie próbuj.
W moim samochodzie, w bagażniku jest walizka. Tam mam kilka rzeczy a na większe zakupy wybiorę się w wolnej chwili i nie bój się. Dasz mi kogoś z zakonu, a sam zostaniesz w domu.
Wyprzedziła jego myśli uspokajając, że nie będzie musiał chodzić z nią po przymierzalniach i mówić czy jest ok, czy nie a i tak zazwyczaj wszystko pasuje byle szybciej wyjść. Dlaczego dla facetów to taka katorga? Dla Omi zagadka życia, do dziś nieodgadniona.
Przyjęcie? Super! To coś co ona uwielbiała. To też kolejny świetny pretekst do zakupów bo przecież musi sobie kupić nową sukienkę i buty i kolczyki i pończochy, o kosmetykach nie wspomnę. Kain szykuj portfel <3
Jestem za. Wolałabym jednak żeby spotkanie odbyło się zanim przyjedzie Carmi. Już samo poznanie Ciebie będzie dla niej dużym przeżyciem a gdzie dopiero reszta familii.
Tak więc dla Omi sprawa była jasna. No może poza jednym małym szczegółem.
Kain? Ale kiedy im powiesz? Przed czy tutaj?
Przygryzła dolną wargę zaplatając ręce na klatce piersiowej. W sumie to wcale nie takie proste a teraz siedzieli w tym razem. Oczywiste, że oczekiwała wsparcia od męża. Przecież po to jest się razem, żeby pomagać w trudnych chwilach prawda? A ta do najłatwiejszych nie należała…
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Kain Pią Lut 10, 2017 2:09 pm

Nie pamiętał nawet kiedy ostatni raz obchodził urodziny. Dawniej, kiedy był jeszcze młodziutkim wampirem żyjącym na zamku swojego ojca, co roku matka urządzała mu przyjęcie urodzinowe. Później wolał wziąć się za organizowanie tego typu imprez samodzielnie. Wiadomo, był starszy, pijał już alkohol oraz interesował się kobietami. A pamiętajmy, że za jego czasów takie rzeczy były całkowicie normalne już dla naprawdę młodych, z perspektywy dzisiejszych czasów chłopaków. Później całkowicie nie miał już głowy żeby celebrować rocznicę swojego przyjścia na świat. Z biegiem czasu uznał, ze ten typowy ludzki zwyczaj nie ma dobrego przełożenia na żywot krwiopijcy mogącego chodzić po ziemi całymi stuleciami. Aż w końcu przestał sobie zawracać tym głowę całkowicie. Teraz dochodziło nawet do kuriozalnych sytuacji gdy musiał podać swoje lata z dokładnością co do roku. Zmuszony był wręcz do szybkiej matematyki aby odpowiednio odejmować od siebie daty. Ważne było, że za około trzy dekady stuknie mu szósty wiek egzystencji. Czy to dużo? Zależy z czyjej perspektywy patrzeć. Były przecież wampiry nawet dużo starsze od niego. A Omi? Uważała się za młodziutką a przecież na ludzkie standardy dawno gryzłaby ziemię. Wcale nie była taką młodą panienką za jaką się uważała. Stara z niej dupa, ale chyba wolała sobie tego nie uświadamiać.
- Wątpię. Facet, który pół legalnie nabył zamek chciał zrobić z niego coś w rodzaju muzeum czy wystawy. Wiele komnat było pustych, część zagracona jego kolekcją antyków i średniowiecznych eksponatów. Nie mieszkał tutaj. - wampir obojętnie wzruszył ramionami. Nie żeby świadomość iż ktoś mógłby spać w jego sypialni go nie ruszała. Po prostu wiedział, że do czasu aż nie odzyskał swojej własności komnata była całkowicie pusta. Nieświadomy człowieczek, który snuł plany na wielkie przedsięwzięcie najpierw stracił zamek, później znaczą część środków, a na końcu, już w akcie personalnej zemsty Draculi, życie. Nie było o czym gadać.
- Zakon nie jest od tego by targać za Tobą siaty, Omi. - białowłosy prychnął i przewrócił oczami w geście zirytowania. Zapomniał już, że jego żona kompletnie nie pojmowała tego, że Zakon Smoka to nie jacyś słudzy od wykonywania prac domowych czy jeżdżenia na zakupy - Weź sobie kogoś ze służby w zamku.
Przyjęcie? Nie myślał o tym w taki sposób. To miało być po prostu spotkanie kuzynostwa, na którym omówione zostaną istotne dla nich wszystkich sprawy. Zwłaszcza z Septimusem miał ważny biznes do załatwienia gdyż ich malutka intryga zaczęła nabierać rumieńców i wszystko było już niemal gotowe. Czekano już tylko na ruch kapitana łódeczki.
- Niech będzie. Chciałbym to zorganizować w przeciągu kilku najbliższych dni. Wątpię by Twój ojciec przyleciał z małą szybciej niż za tydzień lub dwa. - nie było nowością, że Kain i stary Reiter nie przepadali za sobą personalnie. Mimo tego jednak zdawało się, że znali się na wylot i jeden potrafił doskonale przewidzieć jak w danej sytuacji postąpi drugi. Po za tym mieli podobny stosunek do interesów i na tym polu potrafili dogadać się świetnie. Chyba tylko dlatego potrafili znieść swoją obecność na dłużej niż kilka minut.
- Przed? Daj spokój. Chcesz zepsuć mi zabawę? - na bladej twarzy wampira wypełzł podstępny gadzi uśmiech - Poczekamy z tym do ostatniej chwili. Nie chcesz zrobić efektownego wejścia i patrzeć jak zebrani zbierają szczęki z podłogi? - Asmodey pozwolił sobie nawet na diabelski półśmiech. Taki stary a czasami zachowywał się jak szczeniak lubujący się w drobnych żarcikach, często kończących się tragicznie dla osoby, której dowcip robiono.
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Omitsu Sro Lut 15, 2017 6:41 pm

To bardzo przykre, że miejsce,  w którym przeżyła tak wiele złego ale i dobrego ktoś chciał zamienić w muzeum. Placówka, do której zagląda się przeważnie po to żeby zabić czas wolny, taki, który nie wiadomo czym wypełnić. Na całe szczęście Kainowi udało się odzyskać cały obiekt i Omi mogła się nim cieszyć jak za dawnych lat. Chociaż ilość komnat mogła przywrócić o zawrót głowy do żadna nie była jej prywatną garderobą co zasługiwało na zmianę. I w żadnym wypadku nie chciała w tej kwestii cisnąć Kaina ale przy najbliższej okazji musi o tym wspomnieć. Pani O. uwielbiała fatałaszki w każdym możliwym wydaniu. Bluzki, bluzy, sukienki, spódnice, spodnie, szorty i cała reszta to jej pasja. Mogła całe dnie spędzać w galeriach handlowych a i tak jej było mało tym bardziej, że teraz chciała się podobać swojemu mężowi, a to przecież ważne, prawda?
Gdyby tylko Kain wspomniał, że jego laska już wcale nie jest taka młoda. To wtedy nastąpiłaby prawdziwa obraza majestatu. Jest kilka rzeczy, których nie wolno mówić babeczkom i to była jedna z nich. Chyba ostatnią rzeczą jaką O. chciałaby usłyszeć to, to, że już wcale nie jest taka młodziutka. Osobiście uważała, że trzyma się świetnie. Zarówno psychicznie jak i fizycznie. Do tej pory nie dosięgło ją jeszcze żadne znudzenie życiem czy podobne przypadłości. Z tego trzeba się raczej cieszyć bo nie ma nic gorszego niż utrata chęci do dalszej egzystencji.
Nic by im się takiego nie stało gdyby raz te siaty ponosili.
Pokręciła nosem gdyż o wiele bardziej wolała iść na zakupy z rosłym facetem, który nie dość, że dobrze się prezentuje, to jeszcze ją ochroni (tylko przed czym?) niż z kruchą pokojówką, taką co to ją niedawno zjadła…
Ojciec przyleci gdy tylko będziemy chcieli. Musi tylko zarezerwować lot i spakować małą. Nie powinno być z tym żadnego problemu. Ale wszystko na spokojnie, bez pośpiechu.
Co prawda jeszcze przed swoim wyjazdem naświetliła ojcu co ma zrobić jeśli będzie musiał przylecieć tu z małą ale wiadomo jak to jest. Teoria a praktyka to dwie różne sprawy. Reiter nie był już taki młody a Carmi niezwykle ruchliwa. Omi starała się o tym specjalnie nie myśleć bo w końcu wyszłoby na to, że sama poleci po córkę. Z drugiej strony nie może postrzegać taty w kategoriach starszego pana chodzącego o balkoniku więc spokojnie. Dajmy mu się wykazać a na pewno wszystko będzie dobrze.
Oj… Ten Twój uśmiech jest podejrzany.
Opierając się tyłkiem o stół skrzyżowała przy okazji ręce na piersiach. Oczywiście nie miała nawet w zamiarze wyobrażanie sobie sceny podczas której Kain każe jej wyskakiwać z tortu ale jeśli kombinowali w tym samym kierunku to wejście do salonu w odpowiedniej chwili powinno i tak wzbudzić duże wow. A jak najlepiej zrobić duże wow? Najlepiej w oszałamiającej sukience, takiej do ziemi naturalnie. Zakupy?
To co, masz coś teraz do załatwienia? Skoczyłabym pochodzić po sklepach. Tylko nie sama.
Na wszelki wypadek przypomniała jeszcze raz, że nie może iść sama i potrzebuje towarzystwa. Nawet ktoś z zamku, niech i tak będzie.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Mihail Czw Lut 16, 2017 11:25 pm

Przykre było to, że sytuacja wymusiła na nim pozostawienie ognistowłosej kobiety, szczególnie w takiej sytuacji, która bardzo dobrze się rozwijała. Szczególnie, że miał chrapkę na nią. Wszystko było pięknie dopóki ni stąd, ni zowąd pojawił się Nathaniel, jeden z ludzi Mihaila. Ten to ma wyczucie czasu. Miał przyjemność oglądać parkę nagich wampirów, w pozycji sugerującej tylko jedno. Shit happens, nie ma co. Dracula ubrał się w swój elegancki zestaw, chwycił go za ramię i bez zbędnego opisywania sytuacji, zniknęli. Więc jeśli pozwolicie, przejdę dalej.
Podróż za pomocą teleportacji jest przyjemna. Szczególnie kiedy transportującym jest wampir szlachetnej krwi, jego zasięg jest zadziwiający, same plusy z takiego wspólnika. Celem było najpierw spotkanie biznesowe, dopiero po załatwieniu papierkowych spraw pojawili się obaj przed posiadłością Asmodey'ów. Voux ruszył w teren, więc zostawił białowłosego przed bramą, bo i po co on tutaj potrzebny. Mihail bez problemu wszedł przez bramę, potem do budynku. Służba zdążyła go świetnie już poznać, więc obyło się bez potwierdzania tożsamości. A pomyśleć, że parę lat temu najprawdopodobniej zostałby uznany za intruza. To jest dopiero szacuneczek.
Skierował się od razu do salonu, stamtąd czuł zapach swojego brata. I co ciekawe, kogoś jeszcze, kogoś kogo nie znał. Mhm. Zresztą, co on się będzie przejmował. Najwyżej dostanie burdę za wtargnięcie w nieodpowiednim momencie.
Więc jak już się domyślacie, wszedł do pomieszczenia, przyjrzał się obu osobnikom. Miła pani? Nie wygląda na miłą, ale kogoś przypomina. Tak jakby żonę brata, widział ją na zdjęciach. Ale coś jest nie halo. Ona chyba nie żyła, tak? Czy mu się znowu coś pokićkało?
- Siemasz, brat.
Krótko i na temat. Na jego mordce pojawił się delikatny, zadziorny uśmieszek, ot wizytóweczka. Stanął przy drzwiach, tak na wszelki wypadek jakby musiał spierdalać w podskokach. I w sumie tyle. Nie ma zbyt wiele do opisu tutaj, raczej reszta obecnych tutaj osób więcej powie. Bo on to tylko wlazł z buciorami do salonu, przywitał się i... i tyle.
Mihail

Mihail

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : 3 kolczyki w lewym uchu. Białe włosy, szare ślepiska.
Zawód : Od groma i ciut, ciut.
Zajęcia : Brak
Moce : Hycel Cienia | Witakineza | Blokada umysłu


https://vampireknight.forumpl.net/t2673-mihai-belial-vlad-v-dracula#57132 https://vampireknight.forumpl.net/t2686-mihail

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Kain Wto Lut 21, 2017 3:53 pm

Oczywiście, zakon elitarnych wojowników służących głowie rodu od wielu wieków w najróżniejszych wojnach, konfliktach i zmaganiach, wyszkolonych do tego by zabijać i wykonywać najniebezpieczniejsze zadania bezbłędnie, dla Omi równie dobrze mogli nosić za nią siaty z zakupami. Całe szczęście, że chodziło o ubrania bo dopiero byłaby komedia jakby kazała im targać wory z ziemniakami i innym żarciem. Chociaż większym absurdem wydaje się hrabianka O w spożywczaku.
- Skoro tak mówisz... - mruknął krzywiąc się nieco. Dziwne, ale wyglądało na to, że zależało mu by jak najszybciej zobaczyć i poznać swoją córkę. Jak wygląda? Opis mu nie wystarczał. Do kogo była podobna? Jaka była? Z, jak do tej pory, kompletnego ignorowania kwestii potomstwa, obecnego czy też ewentualnie przyszłego, przeszedł do żywego zainteresowania tym tematem. Od jakiegoś czasu snuł daleko idące plany dynastyczne, które potwornie skomplikowały się z powrotem żony z martwych. Do tego mówiła, że mają kolejne młode w dodatku dziewczynkę. Która przez pięć lat wychowywała się i dorastała bez ojca. Jak na niego zareaguje? W jaki sposób ułożą się ich relacje? Będzie jak z Samaelem? A może przeciwnie? Pytania, pytania i jeszcze raz pytania. Na odpowiedzi jednak kazano mu czekać a nigdy nie należał do osób zbyt cierpliwych. Pomimo wieku nadal krew się w nim burzyła. To małe stworzonko, które nosiło jego nazwisko bardzo go intrygowało.
- Ja zawsze mam co robić. - odpowiedział z lekkim przekąsem. Nie chodziło już nawet o to, że w gabinecie czekał laptop z pierdyliardem wiadomości do przeczytania i odpowiedzi do napisania. Po prostu wszystko było ciekawsze niż łażenie po sklepach z kobietą.
- Weź kogoś z zamku. Może... - urwał bo ktoś bezczelnie władował się do salonu z buciorami przerywając małżeńską konwersację. Nie mógł to być nikt ze służby ani z Zakonu, każdy z nich zrobiłby to bardzo dyskretnie i grzecznie. A tu proszę, buractwo i cebula.
- Chyba masz ochotnika. - dokończył krzywiąc usta w lekkim uśmiechu. Bo kto jak nie on nadawał się do tego zadania najlepiej? Nie chciał posyłać Zakonu, a Omi z kolei kręciła nosem na pokojówki czy inne służki. Weźmie ze sobą Mihaiła, on ponosi za nią siaty, będzie miał na nią oko w razie czego a do tego się poznają. Bo nie znali się, prawda?
- Pukać Cie nie nauczyli smarku? - skierował lodowate oczy w kierunku brata - Po za tym nie jestem sam, jak pewnie zdążyłeś zauważyć. O takim zwrocie jak "dzień dobry" też nie słyszałeś? - pewnie nawet za pięćset lat młody będzie dla niego smarkiem, którego czasem trzeba zrugać i postawić do kąta. Och, nie czerpał z tego żadnej sadystycznej przyjemności (może odrobinę). Był po prostu starszym bratem, który czuł się odpowiedzialny nie tylko za wychowanie rodzeństwa, ale też to w jaki sposób będzie ono reprezentowało rodzinę. Jako glowa rodu miał pewne wymagania i sztywne ramy, które każdy szanujący się Asmodey musiał spełniać, aby nie zostać czarną owcą. A na to, by rodzony brat był wytykany palcami jako ktoś niegodny nazwiska, nie miał zamiaru pozwolić. Choćby miał mu wbijać etykietę i wiedzę do głowy siłą. Najlepiej jakimś ciężkim młotkiem.
Dracula wyprostował się i wystudiowanym, wytwornym gestem wskazał na kobietę znajdującą się z nim w salonie. - Omitsu, Mihiał. Moja żona, mój brat. - oszczędzając sobie całego ceremoniału przedstawił ich sobie w skrócie, łącznie z zaznaczeniem kim są. Na wszelkie pytania nie miał ochoty odpowiadać. - Jeśli nie masz nic przeciwko temu, udasz się z Omi do miasta. Ma tam do załatwienia parę spraw, a wolałbym żeby ktoś z nią był. Przy okazji się poznacie. Wszak jesteście rodziną. - uśmiechnął się z przekąsem. Bo oto brat, o którego istnieniu dowiedział się stosunkowo niedawno i żona, która od kilku lat uznawana była za martwą. Życie, życie jest nowelą...
- A gdy wrócicie muszę z Tobą poważnie porozmawiać. Mam dla Ciebie specjalne zadanie, od którego wiele zależy. - zmrużył lekko ślepia i zmierzył białowłosego wzrokiem jakby już teraz oceniał wizualnie czy młody podoła odpowiedzialnemu zadaniu jakie miał zamiar mu powierzyć. Czas pokaże. Nie może całe życie trzymać go pod kloszem i pozwalać mu się bawić tylko i wyłącznie jego zabawkami. Jak to było? Vindicta? Czas dorosnąć paniczu Dracula i wkroczyć w mroczny świat interesów rodziny i brudnej polityki na szczycie.
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Omitsu Pią Lut 24, 2017 4:10 pm

Jeśli  ona coś mówiła  w kwestii rodziny to chciała dobrze, szczególnie teraz. Nie myśląc o sobie, a o wszystkich, podjęła decyzję o małym odroczeniu przyjazdu małej. Wszystko odbędzie się w odpowiednim czasie, bez nerwów. I spokojnie, pewnie i jedno i drugie jeszcze zamarzy o chwili odpoczynku od siebie nawzajem. O ile Cam była jeszcze maleńka i lepiła się do wszystkich tak kiedyś wyfrunie z gniazda i jedyne o czym będzie marzyć to święty spokój ze strony „starych”. Na szczęście do tego jeszcze daleko.
-Ty nie możesz tyle pracować.
Wyraziła się jasno odgarniając za ucho kosmyk platynowych włosów. To oczywiste, że ona powinna tak powiedzieć a Kain powinien przytaknąć i dalej robić swoje. Jej zarobki były o wiele niższe od dochodów męża co przekładało się również na poświęcony pracy czas. Omitsu zawsze lepiej wydawała niż zarabiała ale była kobietą więc podobne uchybienia trzeba jej wybaczyć. I właśnie jeśli już o zakupach mowa i osobie, która miała jej towarzyszyć…
Do pokoju jakby nigdy nic wszedł młody mężczyzna. Właściwie to zatrzymał się niedaleko progu jakby w obawie przed przymusowym opuszczeniem czterech ścian. Blondyna jedynie zamrugała dwa razy szybko próbując przetrawić nabytą w szybkim tempie wiedze.
-Omi
Przedstawiła się jeszcze raz dla pewności podając jako pierwsza dłoń. Wyglądało na to, że ów nabytek to jakaś świeżynka. Najwyraźniej stary Drakula miał w sobie jeszcze sporo wigoru żeby spłodzić kolejnego potomka. Nim oczywiście zabrakło go na tym świecie.
-Świetny pomysł.
Kobieta obróciła się dwa razy szukając wzrokiem swojej torebki, w której miała telefon, portfel i inne niezbędne pierdoły.
-Mamy czym jechać?
Zwróciła się do Mihaiła bo jej samochód stał pod domem ale jeśli brat męża zaproponuje swoje auto to chętnie skorzysta. O ile sama lubiła prowadzić tak jadąc z kimś wolała siedzieć jako pasażer. W sumie trochę się zmieniło tutaj podczas jej nieobecności. A stojący tutaj młodzieniec to najlepszy tego przykład. Zaraz przekonamy się co to za ziółko.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Mihail Pią Mar 03, 2017 1:04 am

Buractwo i cebula to zdecydowanie dobre określenie, a przynajmniej w obecnej chwili. Wszakże właśnie w ten sposób zachował się Mihi. Nie zważał na to, że braciszek może w tym momencie dobijać milionowego targu. Jak zwykły popierdoleniec wbił się do salonu. BO ŁAJ NOT!? Cóż. Można wiele mówić o jego jakże bistej osobie, ale zdecydowanie nie ma on za grosz taktu. Może kwestia słabego obycia z innymi? Brak doświadczenia w prowadzeniu kulturalnych, poważnych rozmów mógł się odbijać również na jego usposobieniu do rozmów innych ludzi. Może gdyby rozszerzył wachlarz swoich umiejętności o te dyplomatyczne, o zdolność do ugryzienia się w język, to byłby odbierany zupełnie inaczej. Gdybać można długo. Jednakże mija się to kompletnie z celem.
Zatem po wytknięciu paluszkiem jego błędu o kulturze, przywitaniu się z Omitsu. No musiał to zrobić. Choć w głębi serca wojował ze sobą, pewna część chciała zostać przy drzwiach, bo nuż widelec Kain stwierdzi, że to pora na tęgie lanie. Podszedł jednak bliżej i złapał za dłoń blondynki, delikatnie całując z wierzchu.
- Mihail, miło mi. Nie mieliśmy jeszcze okazji się spotkać.
Ou! WIDZICIE TO!? Nie no, jegomość zajebisty. Z początku za grosz kultury, grzeczności, a teraz sypie nimi jak z rękawa, podając się jednak za dżentelmena. Chociaż wiadomo, pierwsze wrażenie zawsze wpada w pamięć, to ten gnojek postanowił coś ze sobą zrobić. Niezadowolone wykrzywienie ust starszego Asmodey'a, w delikatnym uśmiechu na niego podziałało. Coś jak czerwona płachta na byka. Że niby on nie da rady być świetnym gościem? Że niby on? Starał się jak mógł, aby właśnie nie zyskać miana czarnej owcy w tej rodzinie. W sumie. Nie było wcale o to trudno, biorąc pod uwagę wyjątkowość Asmodey'owskich wariatów i ich zapędy sadystyczne.
Chwila. Łejt. Zakupy? To teraz on ma być tragarzem? Nie no, wszyscy rozumieją. Trudne czasy, redukcja etatów, ale żeby nie znaleźć jakiejś odpowiedniej służby do tego? Albo nie. Wybór Mihiego mógł być całkiem dobry. I tak nie ma nic do roboty obecnie, a więzy rodzinne należy zacieśniać. Co nie? Jednakże mimowolnie na jego twarzy pojawił się delikatny grymas niezadowolenia.
- Okej...
Przekręcił głowę na bok, tak żeby delikatnie można było usłyszeć charakterystyczne strzyknięcie kości. Transport. Kurwa, że akurat dzisiaj musiał korzystać z teleportacji wspólnika. No w życiu nie spodziewał się tego, że zostanie wysłany do galerii handlowej. Szare ślepiska wbiły się w jasnowłosą.
- Nie przyjechałem dzisiaj samochodem, ale mogę napisać do służby. Przyprowadzą auto w przeciągu dziesięciu minut.
W pogotowiu zawsze stali kierowcy z Vindicty. Tak na wszelki wypadek. Więc wbrew pozorom nie będzie to takie trudne. Wtem do jego uszu doszły dźwięki wydobywane z ust brata. Poważna rozmowa. Coś ważnego. Specjalne zadanie. Dużo od tego zależy. O żesz w mordę jeża! W na co dzień obojętnych, szarych ślepkach pojawiły się kurwiki. No po prostu zagrzał go do walki. Teraz to może i dwa dni nosić zakupy, byleby dowiedzieć się co takiego ważnego bracki ma do przekazania! Może znalazł mu żonę, musi się młody hajtnąć, żeby zeswatać ze sobą dwa wielkie rody? Ojezuniukochanyboże. Tak, to na pewno żona dla młodego! Nie! NARZECZONA! Najpierw zaręczyny. Tak, to musi być to. Bo niby co innego?
- Będę wyczekiwał z niecierpliwością tego spotkania.
Spróbował się opanować. Głos był ciągły, spokojny. Ale te kurwiki w oczyskach zdecydowanie rujnowały poważną minę. Heh. Dobra, to wszystko, tak? Można już iść na podbój sklepów? Może też kupi sobie coś nowego. O! Garnitur na wesele! Nie, nie można się tak spieszyć. Na kolację zaręczynową. Tak, to genialny plan. Omitsu z pewnością pomoże mu dobrać odpowiedni, coby to nie wyszedł na błazna.
Cały zajarany, nieco odpływający w marzeniach, wyciągnął telefon i napisał szybkiego smska do swojego podwładnego, że ma się stawić jak najszybciej przed zamkiem z autem. Mają jeszcze chwilę na rozmowę, ale dosłownie chwilkę! Bo jeszcze braciak się wygada o tej niespodziance. A lepiej to zostawić na później, yhym. Lepiej. Niech robi sobie gówniarz nadzieje o wspaniałomyślności głowy rodu.


EDIT:

---

Swoją drogą, nie minęło pięciu minut, a telefon w kieszeni Mihaila zabrzęczał. Samochód podstawiony, wraz z kierowcą. Więc nie ma co czekać. Ruszajmy na podbój galerii! Mina spoważniała, pożegnał się ze swoim brackim i ruchem ręki wskazał Omitsu, że mogą się już zbierać. Otworzył przed nią drzwi i inne pierdoły. Nie, nie patrzył się na jej tyłek. Skądże znowu! Dobra, srutututu. Wsiedli do czarnego mercedesa i wio na zakupki!

z.t Omitsu + Mihail.
Mihail

Mihail

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : 3 kolczyki w lewym uchu. Białe włosy, szare ślepiska.
Zawód : Od groma i ciut, ciut.
Zajęcia : Brak
Moce : Hycel Cienia | Witakineza | Blokada umysłu


https://vampireknight.forumpl.net/t2673-mihai-belial-vlad-v-dracula#57132 https://vampireknight.forumpl.net/t2686-mihail

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Kain Sob Kwi 08, 2017 8:48 pm

Skoro wszyscy zawinęli się z zamku, Dracula miał trochę czasu by zająć się swoimi sprawami. Nie ukrywał, że chętnie spędził by go w towarzystwie żony, bo widział ją pierwszy raz od kilku lat. Ba, cały czas sądził, że nie żyje. Ale jak to kobieta, musiała ruszyć na zakupy, bo przecież te ciuchy, które ma jej nie wystarczą. Do tego planowana na niedaleką przyszłość rodzinna wizyta... Przy odrobinie szczęścia kupi też coś ładnego do sypialni. Tak czy inaczej, nie mając powodu by siedzieć samotnie w salonie, poszedł wziąć prysznic, przebrał się w czyste wdzianko i wybył.

[z/t]
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Omitsu Pią Wrz 01, 2017 8:58 pm

Gdy Omi wróciła do zamku już niemal świtało. Czuła, że wpadła tutaj w ostatniej chwili. Trochę podpita, śmierdząca dymem papierosowym, z pudełeczkiem w ręku skierowała się prosto do salonu, który był pusty. W końcu dla przeciętnego wampira powinna teraz zaczynać się pora odpoczynku i snu. Wpadając tyłkiem w wygodny fotel, położyła kartonik na stoliku. Gdy tylko nadszedł ktoś ze służby, poprosiła o mały pucharek krwi i… tu nastąpiła niecodzienna prośba, którą o dziwo da się spełnić. Chodziło mianowicie o postawienie kupionego w całości, lub zmontowanego na własną rękę terrarium. Salon był bardzo duży więc szklane pomieszczenie, domek dla nowego zwierzaka też do najmniejszych nie należał. Wszystkiego nie dało się zrobić od ręki ale nie było w tym żadnego problemu gdyż przyniesiono jej także buteleczkę czerwonego wina dla umilenia czasu. Tak więc Omi siedziała grzecznie, sączyła alkohol na zmianę z krwią i obserwowała jak terrarium powstaje na jej oczach. Ten niezwykle ciekawy proces stał się jej rozrywką na obecną chwilę.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Gość Nie Wrz 10, 2017 8:05 pm

Dzień jak co dzień. Służba obudziła, przygotowała śniadanie, świeże ubrania, zaparzyła kawę. Praktycznie wszystkim się zajęli, Lesliemu pozostało tylko z tego skorzystać. Pod apartamentowiec w między czasie zajechała limuzyna, więc gotowy do wyjścia pan Black udał się w jej kierunku. Na zewnątrz wypalając od niechcenia jednego papierosa. Nie, nie jest nałogowcem. Lecz od czasu do czasu w sumie lubi sobie zapalić, toteż paczkę fajek gdzieś przeważnie trzyma. Dzisiaj wylądowała w brązowej, skórzanej torbie, którą niósł dzielnie za uchwyt. Zapytacie się pewnie w co był ubrany? Hoho. Założył na siebie świetnie skrojony, granatowy garnitur, śnieżnobiałą koszulę, która świetnie współgrała z jego bladą cerą i kolorem włosów. Bordowy krawat w białe grochy, do brustaszy wrzucił niedbale ułożoną poszetkę w odcieniach granatu i bordo. Brązowe, skórzane buty, tego samego koloru pasek do spodni oraz pasek do zegarka. Mankiety koszuli zaczepione zostały srebrnymi spinkami, w środku wypełnionymi masą perłową w kolorze czystej bieli, a krawat został ładnie ozdobiony specjalną, srebrną spinką. Gdyby nie jego dziecinna mordeczka i dość niski wzrost, cóż. Wszyscy pewnie wzięliby go za jakiegoś wysoko postawionego biznesmena, nie ma co.
Tym też sposobem wsiadł do limuzyny, odwieszając marynarkę na wieszaczek, coby to się nie pogniotła. Chwycił kubek z kolejną kawą, tym razem urozmaiconą spienionym mlekiem i odrobiną syropu kokosowego. Dokładnie tak umilił sobie dość długą podróż z centrum Yokohamy, do wręcz jej obrzeży, a nawet i poza miasto musiał wyjechać! Nic na to nie mógł poradzić, Kain najwyraźniej lubił tego typu klimaty. A to ponoć Leslie jest tutaj zacofanym wampirem, a jednak woli zdecydowanie mieszkać w dużym apartamencie, w centrum miasta.
Wysiadając z auta, zarzucił na siebie marynarkę zapinając górny guzik i ruszył spokojnym krokiem do zamku. Służba go znała, aż za dobrze, więc nie miał problemu z dostaniem się do środka. Zostali najpewniej odpowiednio poinstruowani, że Leslie Noel Black jest kimś ważnym dla rodziny, a raczej dla jej głowy. Poprowadzony został do salonu, z niewiadomych mu zupełnie przyczyn. Nie czuł tam zapachu kuzyna. Zapach, który delikatnie drażnił jego nozdrza należał do kogoś zupełnie innego, nieznajomego. Uprzednio pukając do drzwi, wszedł do pomieszczenia. Nie oczekiwał odpowiedzi pozwalającej na wejście, bo i po co? Pełniło to raczej funkcję poinformowania, że ktoś właśnie wchodzi więc w razie czego wypadałoby się ubrać. Choć na szczęście, osoby będące w pomieszczeniu były ubrane. Uff.
Widok wszystkich w salonie nieco go ogłupił. Kobieta siedząca, pijąca wino i krew, na zmianę. I osoby składające terrarium? Po jaką cholerę Asmodeyom terrarium? Oby nie mieli zamiaru wsadzać tam jakiegoś wielkiego pająka. Uwierzcie mi na słowo, Leslie wyjdzie i nigdy więcej nie pojawi się w pobliżu tego zamku. Cóż, to chyba najłatwiejszy sposób na pozbycie się Black'a.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Omitsu Sro Wrz 13, 2017 8:29 pm

Minuty mijały leniwie jedna za drugą. Z każdą kolejną godziną zbliżał się koniec skomplikowanej budowy, która była tak spontaniczna, jak zakup nowego pupila pani domu. Każda inna kobieta pewnie znalazłaby sto innych zajęć niż siedzenie i patrzenie na żmudny proces powstawania terrarium. Omi jednak miała pod ręką to co do szczęścia było potrzebne. Wino, krew, naładowany telefon i dobry zasięg bezprzewodowego Internetu. Nawet w tak starym zamczysku jak ten widać było naleciałości XXI wieku. Trudno było obejść się bez kontaktu ze światem tym bardziej, że rolę laptopa doskonale spełniał telefon. Popijając na zmianę obie czerwone ciecze, raz po raz wystukiwała coraz to nowsze hasła w wyszukiwarkę. I tak od wiadomości z całego świata, przeszła przez ciekawostki medyczne, kursy walut, a skończyła na wyprzedażach w sklepach. Oczywiście nie omieszkała sprawdzić co będzie modne w nadchodzącym sezonie. Podsumowując, zwykła kobieca nuda…
Jeszcze kwadrans i wszystko będzie gotowe.
Zakomunikował niezbyt wysoki wampir niższej krwi o bardzo sympatycznym uśmiechu. Omi nawet zaczęła podejrzewać, że bawi go jej stan ale nieszczególnie miała mu to za złe. Bardziej przychylna była do tego aby spojrzeć w lustro i pokiwać głową z politowaniem. Łącznie dzisiejszego wieczoru (już świtało) zdołała wypić półtora litra wina i było to po niej widać. Co jakiś czas nuciła pod nosem piosenkę albo dla odmiany wybijała paznokciem rytm. Nie ma co, bawiła się świetnie w swoim towarzystwie.
Nie spodziewając się niczyjej wizyty odruchowo podniosła głowę słysząc pukanie do drzwi. Nie minęła chwila, a w progu pojawił się nieznany jej młodzieniec o delikatnych, wręcz dziecinnych rysach twarzy. Nigdy wcześniej go tutaj nie widziała. Jego strój wskazywał, że przybył na jakieś ważne spotkanie bo nie oszukujmy się. Mało kto chodzi tak odświętnie na co dzień.
Cześć. Pewnie chciałbyś się spotkać z mężem.
Pierwsza myśl? Chłopak szukający pracy lub umówiony na jakąś rozmowę z Kainem. Czy dobrze strzeliła? Pewnie za chwile będzie mogła się przekonać. A do tego czasu sięgnie po pudełko z niewielkim wężem aby umieścić je bliżej siebie. Jeszcze ktoś przez przypadek kopnie pakunek a pupil zdoła się uwolnić. Nie po to budowane jest terrarium!
Dźwięk telefonu przerwał panującą ciszę. Początkowo rozpromieniona Omi stopniowo zaczęła się zmieniać o 180 stopni tylko po to żeby wstać i niemal z prędkością światła wyjść z salonu. Oj chyba coś się stało...

zt
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Omitsu Czw Maj 31, 2018 8:20 pm

Salon [PARTER] - Page 2 6raIfPQ
Nie będę marnowała czasu na szukania avatara...

Sharon Reiter- Ojciec Omi. (Na potrzeby fabuły )

Omitsu ogólnie lubiła być w centrum uwagi ale jeśli w grę wchodziło przybycie jej córki do zamku to umiała postawić na nogi całą służbę. Kto mógł, zabrał się za ogólne porządki. Podjazd, korytarz, salon, kuchnia, łazienki… czyli wszystkie pomieszczenia jakie mógł zwiedzić jej ojciec. Carmi była jeszcze za mała żeby dostrzec warstwę kurzu na meblach, hmm… inaczej. Jej to nie przeszkadzało ale dziadek? Facet był naprawdę wiekowy i dość konserwatywny dlatego Omi miała się czego bać. Jeśli byłby ktoś kto wzbudzał w niej respekt to właśnie on.
W przerwach na wydawanie poleceń sama ubrała się stosowniej. Nawet rozpuściła i wyczesała włosy zaś na buzie nałożyła delikatny makijaż. Gdzieś w tym całym zamieszaniu nie sprawdziła nawet czy mąż odpisał na jej wiadomość. Zbyt zajęta myśleniem o wszystkim usłyszała wtaczające się na podjazd auto. Momentalnie zamarła w miejscu. Nie raz i nie dwa zastanawiała się jak to będzie tylko dlaczego do cholery ojciec jej nie uprzedził? Mieszkała z nim prawie 4 lata. Od przyjazdu tutaj minął niespełna rok, może nie? Carmi spędzała ten czas z dziadkiem ale miejmy nadzieję, że nie zapomniała o mamie.
Na korytarzu stworzyło się małe zamieszanie i nawet przez drzwi różowo włosa doskonale rozpoznawała kroki swego ojca. W końcu ktoś nacisnął na klamkę i pchnął drewniane skrzydło. Na progu stanął Sharon z Carmelkiem na rękach.
Jak Ty wyrosłaś.
Kobieta złożyła dłonie na twarzy próbując się nie rozkleić.
-Omitsu co to za kolor na włosach?
Zapytał wysoki jegomość o posępnej twarzy. Oczywiście nie omieszkał dokładnie rozejrzeć się po salonie. Jedyne co przykuło na dłużej jego uwagę to brak właściciela ale o tym za chwilę. Jak każdy ojciec z dużą rezerwą podchodził do Kaina. W końcu oddał mu swoją małą, kochaną córeczkę a teraz przywiózł jeszcze wnuczkę.
Tato też się cieszę, że Cię widzę.
Odparła wampirzyca podchodząc do gości. W zamiarze miała odebrać słodką dziewczynkę i wyściskać ją za wszystkie czasy ale czy Carmi nie będzie się wstydziła? A może śmiało przejdzie na ręce swojej szalonej mamuśki…
-Kain jak ZWYKLE zajęty?
Akcentując jedno słowo spojrzał dość wymownie na swoją córkę. Ona zaś nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Może prawdę? Że szlajała się po nocy ganiając służki pierworodnego i że zielonego pojęcia nie ma gdzie jest jej mąż? To byłby strzał samobójczy więc jej odpowiedzią był szczery uśmiech i modlitwa żeby ślubny zjawił się najlepiej już, teraz!
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Carmilla Czw Maj 31, 2018 10:37 pm

Życie nie jest piękne, a Carmi nie jest na tyle grzeczna, by dać się nosić na rączkach. Była pełna energii, zwłaszcza, że dziadź powiedział jej, że zobaczy mamę. MAMĘ. BOŻE, MAMĘ! JAK ONA ZA NIĄ TĘSKNIŁA. Normalnie łezka się w oku kręciła na samą myśl o tej wspaniałej kobiecie - Omlecie. Wierzgała nóżkami i krzyczała. Nawet udało jej się splunąć. Nie przestała robić zamieszania, dopóki nie została postawiona na ziemi. Oczywiście, pierwsze co zrobiła to ruszenie pędem przed siebie w kierunku bliżej nieokreślonym. Co poskutkowało spektakularną glebą, obtarciem kolan i wybrudzeniem sukieneczki.
Taka utytłana życiem została podniesiona przez starszego Pana o fryzurze „na skunksa” – i wtedy faktycznie została zaniesiona do salonu. Zupełnie nie przejmowała się wywróceniem, nic, zupełnie nic nie było w stanie zepsuć jej humoru. Wymachiwała rączkami z niecierpliwością, a radosny uśmiech nie schodził z jej twarzy.
Czekała na mamę!

Już chwilę później błękitne, lodowe oczy Carmilli wpatrywały się w filigranową, jakże piękną postać, która wyciągała w jej stronę swoje dłonie.
- MAMAAAA! – Zawyła z radości i schowała twarz w biuście Omi. Zacisnęła piąstki na materiale sukienki kobiety, jakby bała się, że znowu długo jej nie zobaczy.
- Mama! – Szczęścia, które malowało się na twarzy dziewczynki nie dało się opisać słowami. Naprawdę.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Kain Pią Cze 01, 2018 2:32 pm

Jak przystało na faceta, który na pierwszy rzut oka przypominał niewzruszoną górę lodową, wyglądał na całkowicie spokojnego i opanowanego. Dobrze, że nikt nie potrafił przejrzeć jego pokerowej twarzy... W środku cały się gotował. Jak teść mógł tak po prostu przylecieć do Japonii bez zapowiedzi i jakby nigdy nic przywieźć ze sobą dzieciaka? Mógł sobie wyobrazić panikę Omitsu gdy przeczytała wiadomość. On sam po prostu się wściekł, że nie miał nawet chwili by przygotować się na pierwsze spotkanie z córką...
Po opuszczeniu komnat swojego gościa wydał kilka poleceń najbliższej służbie, wezwał również Vincenta po to by wysłać go do miasta w celu zakupienia jakiegoś prezentu. Oczywiście, jak mógł się domyślać, żona wcale nie ułatwiła mu tego zadania. Nie miał zielonego pojęcia co kupić czteroletniej dziewczynce w dodatku, co było najsmutniejsze, w ogóle jej nie znał więc nie miał pojęcia co lubi. Omi nie odpisała mu na sms'a więc wymyślił coś na szybko i zażądał by znalazło się to w zamku w tempie ekspresowym. Tymczasem, skoro było jeszcze trochę czasu, postanowił się przebrać i nieco ogarnąć. Bez wdawania się w większe szczegóły, zszedł do holu gdy był już gotowy akurat w momencie pytania o jego nieskromną osobę.
- Spodziewałeś się czegoś innego przyjeżdżając bez zapowiedzi? - rzucił unosząc jedynie kącik ust w oszczędnym uśmiechu. Podszedł powolnym krokiem i podał rękę teściowi. Stanął obok żony i objął ją lekko ramieniem po czym utkwił spojrzenie w dziecku, które się do niej przytuliło. Sytuacja była bardziej niż pogmatwana, bo oto dowiedział się, że od czterech lat posiada córkę a teraz widzi ją po raz pierwszy. Ciężko opisać co w zasadzie działo się teraz w jego głowie. Był obcym facetem dla własnego dziecka.
- Wejdźmy do salonu. - gestem ręki wskazał drzwi. Nie chciał przerywać maluchowi chwili cieszenia się z zobaczenia matki po tak długim czasie rozłąki. Na poznanie się przyjdzie chwila kiedy się trochę oswoi. Prawda?
Wskazał teściowi fotel lub kanapę, by usiadł gdzie mu wygodnie i w tej właśnie chwili, gdy rodzinka weszła do komnaty on zatrzymał się na moment by odebrać od Vincenta prezent w postaci... pluszowego smoka. Aż się obawiał reakcji, ale było już za późno na jakiekolwiek zmiany planów. Jeżeli coś nie wypali to nie zawaha się obarczyć całą winą starego Omitsu.
Trzymając pluszaka, który wielkością niemal dorównywał dziewczynce, przyklękną w odległości, która nie powinna przestraszyć czy zawstydzić brzdąca.
- Mam coś dla Ciebie, Carmillo. Podoba Ci się? - odezwał się najłagodniej jak tylko potrafił i pozwolił sobie nawet na nieco szerszy oraz, co ważniejsze, szczerszy uśmiech. Po ostatnich miesiącach omal co twarz mu nie pękła od takiego grymasu...
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Omitsu Pią Cze 01, 2018 7:07 pm

Gdy Omitsu zostawiała córkę miewała ona swoje humorki jak każde dziecko. W zależności od dnia raz była grzeczna a raz nie ale za nic w świecie nie pluła! To wszystko wina dziadka. Nie od dziś wiadomo, że oni kochają wnuczęta bardziej od swoich dzieci. Dbają o nie i przesadnie rozpieszczają. Na efekty takiego postępowania nie trzeba długo czekać. Dobrze, że ona tego nie widziała bo jej mina, zapewniam, byłaby bezcenna. Rok temu zostawiła małego aniołeczka a teraz co? Otrzymuje za kare rogatą bestyjkę? Zero sprawiedliwości na tym podłym świecie.
Jednak pogląd matki na własne dziecko nie jest obiektywny (chyba, że spali Ci hotel!)  dlatego Carmi dla różowowłosej była słodkim cukiereczkiem, którego mogłaby całymi dniami nosić na rękach. Tak przynajmniej sądziła do czasu aż nie podniosła małego klocka do góry. Zachowując pokerową twarz udawała, że to 15 kg wagi wcale nie stanowi problemu. Na co dzień jedyne co dźwigała Omi to torebeczkę na ramieniu a tu taka niespodzianka. No nic, trzeba być twardym.
No cześć szkrabie! Jak podróż samolotem? Podobało Ci się?  
Poprawiając sobie skrzata na rękach ucałowała jej czarną łepetynę darując sobie komentarz na temat brudnej sukienki i zdartych kolan. W tym samym czasie za ojcem pojawił się Kain rzucając na wejściu coś, co sprawiło, że w uszczypliwościach panowie prowadzili łeb w łeb.
—W Rotterdamie zaczyna być niebezpiecznie. Interesy.
Burknął starszy pan odwzajemniając uścisk dłoni. Automatycznie zaraz po tym geście spojrzał na zegarek.
--Omitsu muszę wracać. Jestem potrzebny na miejscu ale postaram się odwiedzić Was latem. Sprawdzę czy niczego nie brakuje moim dziewczyną .
Mówiąc to spojrzał wymownie na Kaina. Rzecz jasna nie można mu tego mieć za złe ale fakt faktem, miłością do zięcia nie pałał.
Dobrze tato, jak sobie życzysz. Dziękuję za pomoc.
Widzieliście kiedyś taką potulną Omi? Nie?! To się napatrzcie bo to rzadki widok! W każdym razie szpakowaty Reiter pożegnał się z całą gromadką prosząc aby nie odprowadzali go do drzwi. Po chwili dość niespodziewanie zostali sami.
Carmi podoba Ci się zabaweczka?  
Przechodząc z małą w okolice kanapy, Omi siadła i postawiła młodą na równe nogi. Metoda małych kroków… zacznijmy od misia a skończmy na tym co to za pan!
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Carmilla Pią Cze 01, 2018 8:32 pm

Ten mały KLOCEK był aniołkiem? Tak, był – gdy mama patrzyła. Jeśli tylko Omitsu odwróciła się do niej plecami, na głowie podopiecznej rosły diabelskie różki. Psuła wtedy zabawki, broiła, a nawet… zdarzało jej się przeklinać. Prawdę mówiąc, to mama ją tego nauczyła, a nie bogu ducha winny dziadek. Starzec irytował małą Carmi, wciskając ją w sukienki i krytykując na każdym kroku, ale złych praktyk jej nie uczył.
- NIE! Dziadek Skunks kazał Carmi pić krew z wiewiórki i jeszcze nałożył te buty – wyciągnęła do góry nogę, niczym profesjonalna baletnica. No, w jej głowie tak to wyglądało. W praktyce wygięła się niebezpiecznie i bardzo ciężko było utrzymać ją na rękach. – Przez które się wywróciłam!
Zmarszczyła czoło jakby intensywnie nad czymś myślała. Po chwili jednak jej uwagę przyciągnęła zupełnie inna rzecz. Co takiego? Wejście smoka! Spektakularne, wiadomo. Po schodach, długie nogi. Carmi nigdy nie chciała mieć męża, ale no cóż… to był najpiękniejszy Pan jakiego w życiu widziała. Taki no książę! Nawet w bajkach, które dziadź puszczał jej na dobranoc nie było takiego! Wgapiała się w Kaina, ale bardzo uważnie pilnowała, by nie utrzymywać kontaktu wzrokowego. To byłoby zbyt onieśmielające, gdyby zauważył, że Carmi na niego patrzy!
Otwarte usta dziewczynki nie zamykały się przez dłuższą chwilę. Wtedy poczuła jak Sharon zbliża się do niej i składa na jej czole wąsatego całusa na pożegnanie.
- Papa! – Dziewczynka pomachała starszemu na odchodne, choć niezbyt entuzjastycznie. Przy tym obcym Panu czuła się skrępowana, uh.
Gdy została postawiona na podłodze w salonie, Carmi intensywnie przypatrywała się dziwnemu wazonowi, który stał na półce. Dopiero, gdy zobaczyła pluszaka utkwiła w nim swoje błękitne oczy. NO BYŁ FAJNY. Milusi. MEGA DUŻY! Taki, że nie bardzo dało się z nim chodzić pod pachą jak z Misiem Królisiem. Ale czy to ważne? Nie. Ważne, że PLUSZACZEK. MIĘCIUSI, TULUSI.
- Tak… - bąknęła tylko, patrząc z niepewną miną to na mamę, to na misiaka.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Kain Sob Cze 02, 2018 12:13 pm

Jeszcze tego mu brakowało żeby stary Holender właził mu z butami w życie i próbował ustawiać. Rozumiał, że miał nie po kolei w głowie, jeżeli chodziło o jego ukochaną córeczkę, której wyidealizowany obraz postrzegał, ale nie była już dzieckiem. Byli małżeństwem nie od wczoraj więc powinien już dawno zaakceptować fakt, że przestał mieć wpływ na jej życie. To nie było jednak najgorsze. Z tego co białowłosy zdążył zauważyć przez tak krótką chwilę, podobny lub nawet jeszcze bardziej protekcjonalny, stosunek Reiter miał do Carmilli. Tego było już zbyt wiele. Wnuczka, wnuczką, ale to JEGO córka.
Całe szczęście, że okoliczności nie były sprzyjające do tego by wdać się w kłótnię z teściem. Po za tym był gościem, pomimo, że niezapowiedzianym oraz niechcianym, nie wypadało być niegrzecznym, dlatego też nie skomentował słów tatuśka i nie rzucił tego co chodziło mu po głowie. Mógł być pewien, że jego ŻONIE i CÓRCE niczego nie zabraknie i będą żyły jak w jebanej bajce. Natomiast jeśli nie przestanie drażnić Asmodeya w jego własnym domu to zaraz może zabraknąć czegoś teściowi. Mianowicie kilku zębów. Tak czy inaczej, Reiter ulotnił się tak samo szybko jak się pojawił, pozostawiając rodzinkę samej sobie. Przynajmniej obejdzie się bez komentarzy i uszczypliwości a oni w spokoju mogli zająć się dzieciakiem, który musiał przecież poznać swojego ojca.
- Możesz podejść i obejrzeć z bliska. Nie wstydź się. - co prawda nie był na tyle daleko by dziewczynka musiała przespacerować się przez cały salon, jednak aby się przyjrzeć i dotknąć pluszaka musiała zrobić kilka kroczków. Szlachetny spojrzał na żonę po czym ponownie utkwił wzrok w czarnowłosej kruszynce. Dziecko było bardzo urocze, nawet pomimo zdartych kolan i przybrudzonej sukieneczki. Niebieskie oczka, przypominały mu jego matkę, czyli jej babcię. On sam miał z resztą podobne, choć o dużo chłodniejszym odcieniu. Chociaż nigdy nawet nie przeszło mu przez myśl, że Omitsu mogłaby go okłamać w takiej sprawie, teraz kiedy widział Carmillę miał stuprocentową pewność, że była jego. Była małym smokiem. Małym Asmodeyem.
- Jeśli Ci się spodoba to zaniesiemy go do Twojego nowego pokoiku i tam będziesz mogła się z nim bawić ile chcesz.
Szlag by to, raz jeszcze przeklął w myślach teścia za jego bezmyślność. Nie mieli nawet gotowego pokoju dziecięcego a stary zajmowany niegdyś przez Samaela się przecież nie nadawał. Musieliby go wyremontować i umeblować od zera.
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Omitsu Pon Cze 04, 2018 11:00 am

Małe dziewczynki powinny chodzić w sukienkach. Koniec i kropka! @@ A jeśli Omi nauczyła czegoś ten pomiot szatański i było to złe to niechcący. Przecież dzieciaki uwielbiają podglądać i podsłuchiwać zwłaszcza wtedy kiedy nie powinny. To z tego wzięły się te brzydkie słowa ale niech tylko Omi usłyszy chociaż jedno to odpowiednio zareaguje. Pewnie postraszy w standardowym stylu „powiem tacie jak ładnie mówisz” i na tym się skończy. Jakoś nigdy do karania nie było jej po drodze i przez to Samael wygląda jak wygląda. O zachowaniu nawet nie wspomnę.
O czym Ty mówisz.
Zrobiła minę i spojrzała na Kaina wzrokiem „chyba wymyśla”. To niedorzeczne, że ktoś kazałby jej łapać włochatą wiewiórkę więc ucinając temat nie kontynuowała. Z dziećmi bywa tak, że lepiej niektóre sprawy przemilczeć.
Najchętniej latałabyś na bosaka, co?
Ta mała to żywe srebro i choć była tu zaledwie dziesięć minut to Omi była już zmęczona. Przyzwyczajona do przeglądania papierków i liczenia hajsu męża najwyraźniej zapomniała jak ciężka jest opieka nad młodą, która jest niemal w kilku miejscach jednocześnie. Help…
Idź po misiaka. Ten pan to Twój tata.
Historia rodem z zerwanych więzi. Tylko kamery i bukietu 100 róż brakowało. A Kain pomimo szczerych chęci wyglądał jak słoń w składzie porcelany. Cóż. Aparycja tego faceta nie należała do tych co tu skłaniają dzieciaki do podejścia ale zobaczmy co się stanie. Może Carmi da się przekupić dużym prezentem. Jeśli tak to potwierdzi teorię, że ma to z matki. Ona też leciała na fajne gadżety, heh. Poza tym  Carmi jako mały smoczek powinna wykazywać się nieprzeciętną odwagą. I czy była Kainowa? No skoro nie ma mega talentu wokalnego i nie jest ruda to raczej tak. Skoro już jesteśmy uszczypliwi.
Pokoik jest jeszcze nie gotowy i chyba będziesz spała z nami.
Orientując się w sytuacji szybko wybrnęła żeby później nie było rozczarowania gdzie ten pokój. I tutaj pojawiają się kolejne niedogodności bo oczyma wyobraźni Omi już widzi tą mała stopę na swojej twarzy w środku snu. Kwestie własnego kąta dla młodej trzeba szybko rozwiązać. Zdecydowanie.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Carmilla Sob Cze 16, 2018 10:52 pm

Carmilla zamrugała kilkakrotnie, wpatrując się w twarz swojej rodzicielki. Dopiero teraz odnotowała zmiany w jej wyglądzie. Wyciągnęła swoją pulchną rączkę, chcąc sięgnąć po kosmyk maminych włosów. Czemu były różowe? Czyżby mama wpadła w kłopoty? A może Duch Bedoinek wysmarował ją truskawkowym dżemem i zostały kolorowe? No cóż mogło się stać! Przecież mama miała jasne włosy. Takie bialusie, ładniusie. Carmi bardzo lubiła ich zapach. Pachniały tak samo, ale coś było nie tak!
- Mamo, czy to Bedoinek? – zapytała przybierając poważną minę. Martwiła się o Omi, była dobrą i kochaną córeczką. Zmarszczyła ciemne brewki, gdy mama zapytała „o czym mówi”. Pomachała łapkami przed jej twarzą, nakreślając obły kształt. Carmi była posiadaczką kubeczka z wymalowanym wizerunkiem wiewiórki! TAK! Wiewiórka była kubeczkiem, z którego piła, a nie żadnym włochatym zwierzaczkiem. Nie było jednak czasu na tłumaczenie, bo całą uwagę dziewczynki pochłonął wielki misio. No i jej… zaraz, zaraz… TATO?
Ale że ten stary tato czy to jakiś nowy? Dziewczynka podniosła wzrok znad przytulanki i dopiero teraz ośmieliła się spojrzeć w oczy ojca. Rumieniec pokrył całą jej twarzyczkę od czoła aż po samą brodę! Dość zabawnie wyglądało to w kontraście z kredowo białą szyją. No i jeszcze ta otwarta na oścież buzia o wybrakowanym uzębieniu!
Poprawiła falbankę sukienki i przystanęła z nogi na nogę. Nie do końca rozumiała co się dzieje i nie wiedziała jak ma się w tej sytuacji zachować. Dziadek oczywiście zapomniał jej powiedzieć, że do Japonii jadą po to, by spotkać się nie tylko z mamą, ale też z jej biologicznym ojcem.
- Ale jak to tata? – Zapytała, chowając twarz w dłoniach. Przez dziury między palcami przyglądała się mężczyźnie. Skoro zasłoniła się rączkami to jej nie widział, prawda? Ah... Zawstydził się mały, odważny smoczek!
- Pan to… Carmi tato? – Błękitne oczy wpatrywały się w Kaina, gdyż pytanie skierowała bezpośrednio do niego. Lepiej niech jej to wszystko wyjaśni! I to już!
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Kain Pon Cze 25, 2018 3:35 pm

Stare smoczysko przyglądało się z zainteresowaniem całej scenie. Gdyby nie to, że jego powierzchowność była z reguły zimna i oschła to pewnie uśmiechnąłby się szeroko i westchnął. To małe stworzonko było tak urocze, że samym swoim wyglądem i zachowaniem potrafiło naruszyć lodowiec jakim było serce wiekowego wampira. Dziwne bo nigdy nie wykazywał się chęcią do posiadania potomstwa a tym bardziej dobrym przykładem ojcostwa. Wystarczyło sobie przypomnieć jak odnosił się do syna kiedy ten był jeszcze małym szkrabem, podobnym do Carmilli. Najwyraźniej Asmodey zaczynał się już starzeć skoro miękł w obliczu córki. Miejmy tylko nadzieję, że mała nie wdała się całkowicie w matkę i nie będzie z premedytacją owego faktu wykorzystywać.
- Tak Carmi, jestem Twoim tatą. Przykro mi, że spotkaliśmy się dopiero teraz. - starał się mówić powoli i ostrożnie dobierał słowa. Nie był to zbyt dobry moment na pokazywanie palcem winnej faktu, że do tej pory dziewczynka wychowywała się bez ojca. Białowłosy starał się nawet nie myśleć o tym co przechodziła taka mała istotka i co też mogła sobie myśleć na temat tego dlaczego wszystkie dzieci mają dwoje rodziców a ona tylko mamę. I dziadka, ale jego już pomińmy. Z resztą Omi została już ukarana przez Ducha Bedoinka, prawda?
- Tak, tato. - uniósł kącik ust naśladując niepoprawną formę jakiej użyło dzieciątko. Odsunął na bok pluszaka i powoli, tak by nie przestraszyć brzdąca ujął ją swoimi, wielkimi z jej perspektywy, łapami. Uniósł ciałko bez trudu, biorąc małego smoczka na ręce i wstał. Miał cholerną nadzieję, że mała się nie wystraszy albo nie zacznie płakać. Nie był zbyt dobry w kontaktach z dziećmi, ale starał się jak mógł, dobra?
- Bardzo chciałem Cię w końcu poznać, Carmi. - zagadnął do usadowionej na swoim przedramieniu dziewczynki. - Teraz będziesz już mieszkać z mamą i tatą. Cieszysz się?
Uhh cholernie dziwne uczucie towarzyszyło mu w tej chwili. Robił i mówił rzeczy, o które by się nigdy nie podejrzewał. Co te córki robią z ojcami...
Kain

Kain
Rada Wampirów
Rada Wampirów

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Biała czupryna, lodowato niebieskie oczy, sporo kolczyków w uszach.
Zawód : Głowa rodu Asmodey.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Jacyś sie gdzieś pałętają.


https://vampireknight.forumpl.net/t2691-kain-vlad-iv-dracula#57604 https://vampireknight.forumpl.net/t2698-kain#57659 https://vampireknight.forumpl.net/f152-zamczysko-asmodey

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Omitsu Sro Cze 27, 2018 9:48 am

Pogładzona po włosach Omi zupełnie zapomniała, że kiedy córka widziała ją po raz ostatni, jej włosy były białe niczym śnieg. Pomysł z farbą wyszedł z inicjatywy fryzjera geja, do którego chodziła od dłuższego czasu i… spodobało się! Teraz dużo dziewczyn farbuje włosy na różne kolory więc czemu nie róż? Osobiście Omlet nie miał w swej garderobie różowych szmat więc poświata na głowie była fajną odskocznią.
Tak. Nie podoba Ci się?
Łapiąc kosmyk własnych włosów ułożyła go w pędzelek i połaskotała nim nosek brzdąca, który wcale już nie był taki mały. A szczerze mówiąc to za c***a wafla Omi nie wiedziała kim jest Bedoinek czy może mały Beduinek? W tym czasie islam jest wszędzie więc cholera wie czego się dziecko naoglądało w telewizji.
Tata mieszka z mamą i tak jak mamę, każdy ma jednego. Ten jest Twój.
Oskar za logiczne wytłumaczenie wędruje w ręce… na pewno nie Omitsu! Jak dziecku wyjaśnić kim jest ojciec? Gdyby była ciut większa to można byłoby uskutecznić bajkę o kwiatkach i pszczółkach ale jeszcze nie wypada.
Na całe szczęście Kain nie stał jak kołek i ułatwił jej całe zadanie a przynajmniej bardzo się starał. Powoli i bez gwałtownych ruchów podniósł gnojka do góry. Och… piękna to i wzruszająca scena gdyby nie pisk palonej gumy na podwórku.
A co to?
Zdziwiona Omi podniosła się z kanapy i podeszła do okna a tam… klękajcie narody. To była ONA! Miała czelność pojawić się w zamku i to w tak ostentacyjny sposób, że jasnooka mało nie dostała palpitacji swego martwego serca.
To znowu ta dziwka!
Kobieta przygryzła wargi I rozpędziła się do drzwi. Cała gotowała się w środku.
Carmi zostań z tatą. Mama za chwilkę wróci.
Rzuciła przez ramię i szybkim krokiem wyszła z salonu, a później z zamku.

zt
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Carmilla Nie Lip 01, 2018 9:10 am

Małe smoczątko było bardzo zaciekawione tym dużym. Przyglądało się każdemu ruchowi białowłosej, wielkiej postaci. Wsłuchiwało w przyjemny, choć nieco zestresowany spotkaniem z córeczką, głos.
Dopiero po chwili do Carmilli dotarł sens słów, wypowiedzianych przez tatusia. MIAŁA TATUSIA! Tatusia! Jedynego, prywatnego i ukochanego. Bardzo zazdrościła innym dziewczynkom, że one swojego mają. Dziadzio mówił, że wystarczy jej on, ale nie miał racji. To było co innego! Teraz jak już poznała swojego tatę, wiedziała, że jest najwspanialszy na świecie. Najprzystojniejszy i najmądrzejszy, i najlepsiejszy!
Gdy Kain wyciągnął w jej stronę ręce, zarumieniła się jeszcze bardziej (o ile było to możliwe!). Szybko jednak zapomniała o wstydzie, gdy dostrzegła delikatny uśmiech na twarzy mężczyzny. Pozwoliła się podnieść, wpatrując się w lodowe oczy, łudząco podobne do jej własnych. Przykleiła się do ramienia ojca, wtulając się w niego z niezwykłą jak na dziecko siłą. Wyglądało na to, że po przełamaniu pierwszych obaw, w końcu wyłonił się mały, odważny smoczek, o którym była mowa wcześniej. Nie ukrywajmy, że przekupienie zabawką również miało znaczenie. Być może Carmilla nie była aż tak materialistyczna jak jej piękna mama, ale trzeba przyznać, że prezenty lubiła. Nie, żeby to była sugestia czy coś...
Dziewczynka umieściła pulchną dłoń na policzku Kaina, po czym wykonała ruch, który przypominać miał głaskanie. Rzadko kiedy miała okazję w ogóle rozmawiać z mężczyznami, a co dopiero ich dotykać! Wciąż więc była skrępowana, ale ciekawość wzięła górę. Chciała POZNAĆ swojego tatę! Utulać, ukochać i przede wszystkim pocieszyć! Bo przecież był smutny!
- Nie przykraj, tato – poprosiła czułym głosikiem. Bardzo chciała dać mu w tym momencie całusa, ale jednocześnie się wstydziła. Jaka walka toczyła się w jej główce! Na twarzy Carmilli te emocje było rzecz jasna widać. Delikatny uśmiech, a nawet coś na kształt dziubka, zamieniał się szybko w wąską linię. W oczach brzdąca świeciły iskierki, by po chwili wzrok powędrował gdzieś ku sufitowi. I tak kilkukrotnie!
- Zostaniemy już na zawsze razem? – zadała pytanie, które ją nurtowało. Przyglądała się uważnie twarzy ojca, jakby szukała na niej najmniejszych nawet przejawów kłamstwa. Nie chciałaby, żeby ją oszukał i znowu zostawił! Marzyła o szczęśliwej, kochającej się rodzince.
Wtedy jednak stało się coś dziwnego. Dziewczynka usłyszała głośny pisk opon i podskoczyła z przerażenia. Czyżby już przyjechali, by zabrać jej tatę?! NA TO NIE POZWOLI! Zmarszczyła ciemne brewki i zacisnęła palce na rękawie Kaina. Mama wybiegła szybko, polecając Karmelkowi zostanie z ojcem. Wszystko rozumiała. Miała go pilnować, żeby znów nie zniknął!
- Dzifka…? – Spojrzała na ojca, powtarzając najciekawsze słowo, które przed chwilą padło z ust zdenerwowanej kobiety. Chyba już nawet raz je słyszała, ale nie była pewna co ono oznacza. Może tato jej wyjaśni, zanim mama, za chwilkę przecież, wróci. Bo wróci, prawda?
Zmartwienie i konsternacja malowały się na twarzy dziewczynki. Kain miał szczęście, że Carmilla nigdy nie płakała, bo zapewne to zrobiłoby na jej miejscu każde inne dziecko.
Carmilla

Carmilla

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Zadarty, dumny nochal; spiczaste uszy jak u elfa; piegi na nosie; tajemnicza blizna na szyi
Zawód : Córeczka tatusia
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : - / Zapraszam ;p
Moce : Telekineza, władza nad lodem, smocza krew


https://vampireknight.forumpl.net/t3807-carmilla#83916 https://vampireknight.forumpl.net/t4209-carmilla#92272 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Salon [PARTER] - Page 2 Empty Re: Salon [PARTER]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach