Opuszczona stacja kolejowa
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 6 z 16
Strona 6 z 16 • 1 ... 5, 6, 7 ... 11 ... 16
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Ciężko było się zebrać zarówno Giselle jak i autorce, obie czuły, że długo tu już nie pożyją, zwłaszcza wampirzyca. Spodziewała się, że w jednym kawałku z tego nie wyjdzie, a teraz była wręcz pewna, że już nawet dychać nie będzie. Wbrew pozorom była z niej dziwna istota i pogodziła się ze swoim losem. Nie będzie usilnie błagać o życie i walczyć o każdy oddech. Wyglądała jakby w głębi siebie pragnęła swojego końca. Jak było? Cholera wie, w końcu to jej myśli, uczucia, życie. Była bezwładnie zawieszona w objęciach latorośli, głowa zwisała jej, ale kątem oka widziała, że mężczyzna wyciągnął broń. Przymknęła oczy i zagryzła do krwi wargę, chwilę później usłyszała huk, ułamek sekundy i poczuła jak kule wbijają się w jej ciało. Może nie wszystkimi trafił, ale połową przynajmniej. Dotkliwie zranił dziewczynę, która teraz syczała pod nosem z bólu. Każda rana paliła ją, może i jej regeneracja jako wampira była nieco przyspieszona, ale nie kiedy w jej ciele tkwiły kule, a może jakaś przeszła też na wylot, a może cała była już jak sitko? Niech już ją lepiej zabije...
- Gość
- Gość
Re: Opuszczona stacja kolejowa
W końcu przecież chciała, żeby jej koniec był spektakularny prawda? Nie mogło się obyć bez zrobienia z niej sitka, albo coś w tym rodzaju, miał zamiar jeszcze wyczarować na jej twarzy taki piękny uśmiech jaki sam miał, ale to dopiero po jej śmierci, bo już za dużo męczą się ze sobą nieprawdaż? Skoro pogodziła się ze śmiercią tym lepiej dla niego, załatwi to szybkim cięciem wzdłuż jej pięknego gardełka, a przy tym będzie wyglądał jak pedofil dosiadający trzynastki, ale to już inna bajka. Z lubieżnym uśmiechem patrzył kiedy jej ciało zostało przebite przez kule, a może któreś nawet zostały w tym malutkim ślicznym ciałku? Tym lepiej. Śmiejąc się niczym wariat dostający nową zabawkę oblizał krwawiące szerokie "usta" po czym podniósł się z kolan rozkładając nóż po raz kolejny,a kiedy to zrobił, wykonał parę kroków do przodu spoglądając na uwięzioną zwierzyne po czym przejechał po przebitym miejscu przez nóż.
-Będziesz piękna moja gazelo, uciekałaś i uciekałaś, ale ogar tak czy inaczej dopadł Cię w swój pysk gryząc mocno w ręke... Taak. - nigdy nie wiadomo co tak naprawdę chodziło mu po głowie, jednak mogła się jedynie domyśleć co tam siedziało mu w tej skrzywionej rzeczywistości którą nazywał głową. W pewnym momencie zniknął z jej pola widzenia tylko po to, żeby pojawić się za nią z nożem przystawionym do jej ślicznego gardła a zębami chwycił ją za ucho.
-Tam będzie Ci lepiej, nie dasz rady w nowym świecie, przepraszam, że to kończy się w taki sposób. - pocałował ją w policzek puszczając na chwilę jej ucho, wolną dłonią sięgnąl do kieszeni wyciągając pieniążek, który wsunął jej do ust, a następnie przesunął ostrze wzdłuż lini jej tchawicy. Szybka, mało bolesna śmierć, to co zrobi z jej ciałem to już zostawmy na kolejny epizod. Cóż... według niego zrobił to tylko z troski, bo jej życie mogło być znacznie bardziej ciężkie.
-Będziesz piękna moja gazelo, uciekałaś i uciekałaś, ale ogar tak czy inaczej dopadł Cię w swój pysk gryząc mocno w ręke... Taak. - nigdy nie wiadomo co tak naprawdę chodziło mu po głowie, jednak mogła się jedynie domyśleć co tam siedziało mu w tej skrzywionej rzeczywistości którą nazywał głową. W pewnym momencie zniknął z jej pola widzenia tylko po to, żeby pojawić się za nią z nożem przystawionym do jej ślicznego gardła a zębami chwycił ją za ucho.
-Tam będzie Ci lepiej, nie dasz rady w nowym świecie, przepraszam, że to kończy się w taki sposób. - pocałował ją w policzek puszczając na chwilę jej ucho, wolną dłonią sięgnąl do kieszeni wyciągając pieniążek, który wsunął jej do ust, a następnie przesunął ostrze wzdłuż lini jej tchawicy. Szybka, mało bolesna śmierć, to co zrobi z jej ciałem to już zostawmy na kolejny epizod. Cóż... według niego zrobił to tylko z troski, bo jej życie mogło być znacznie bardziej ciężkie.
- Psycho
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Tak pokrótce już tylko napiszę, że i tak dość długie wampirze życie skończyło się dla Giselle. Nie tak jak się tego spodziewała i nie tak jak to w sumie sobie zaplanowała, ale stało się i już się nie odstanie. Skonała za sprawą psychola, który sądził, że o nią w ten sposób zadba. Cudowna śmierć, a ciało cóż zostanie w jego posiadaniu tak długo jak tylko mężczyzna sobie zażyczy. Martwa nie może już wyrazić swojego sprzeciwu i lepiej niech tak pozostanie...
- Gość
- Gość
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Kiedy jej ciało padło bezwładnie na podłoże, Psychol usiadł na nim okarkiem wpatrując się w krwiawiące gardło i oblizując usta. Upuścił aż nóz, żeby zaklaskać w dłonie, był taki szczęśliwy tym co się stało. Gdyby nie próbowała go skrzywdzić, może i by jej nawet nie zabił? Kto to wie, to było mało prawdopodobne, ale zawsze pozostawiało jakąs wątpliwość. Przypatrywał się jej tak dobre dziesięć minut siedząc na niej, po czym podniósł nóż i uśmiechnął się do jej martwego ciała, jakby cały czas tutaj była!
-Będziesz piękna! Zabiorę Cię ze sobą. - rozmawiał z trupem? może gadał do siebie, kto to wie, przecież on nie miał za bardzo dobrze w głowie. Uniósł nóż w góre czując się jak artysta rzeźbiący w kamieniu, po czym wyciął jej taki sam uśmiech jaki sam posiadał, a następnie zaczął odrąbywać jej całą głowę nożem motylkowym, nie musze mówić, że zajęło to dość dużo czasu, no i oczywiście ubrudził się dość szczególnie. Krew bryzgała na jego białą bluze, a on nucąc sobie coś pod nosem dalej rąbał i rąbał jak Kanadyjski drwal, aż w końcu mu się udało. Oblizał nóż prawdopodobnie kalecząc sobie język a następnie schował go w kieszeń a głowe uniósł w dwie ręce przyglądając się jej i uśmiechnął się do niej.
-Jesteś cudowna! - zaśmiał się cicho po czym trzymając ją za włosy blisko dłoni udał się gdzieś w inne miejsce. Będzie jego pacynką!
z/t
-Będziesz piękna! Zabiorę Cię ze sobą. - rozmawiał z trupem? może gadał do siebie, kto to wie, przecież on nie miał za bardzo dobrze w głowie. Uniósł nóż w góre czując się jak artysta rzeźbiący w kamieniu, po czym wyciął jej taki sam uśmiech jaki sam posiadał, a następnie zaczął odrąbywać jej całą głowę nożem motylkowym, nie musze mówić, że zajęło to dość dużo czasu, no i oczywiście ubrudził się dość szczególnie. Krew bryzgała na jego białą bluze, a on nucąc sobie coś pod nosem dalej rąbał i rąbał jak Kanadyjski drwal, aż w końcu mu się udało. Oblizał nóż prawdopodobnie kalecząc sobie język a następnie schował go w kieszeń a głowe uniósł w dwie ręce przyglądając się jej i uśmiechnął się do niej.
-Jesteś cudowna! - zaśmiał się cicho po czym trzymając ją za włosy blisko dłoni udał się gdzieś w inne miejsce. Będzie jego pacynką!
z/t
- Psycho
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Vergil włóczył po mieście bez celu trzymając ręce w kieszeniach płaszcza. Tak dawno go tu nie było że prawie zapomniał gdzie jest tu wszystko ulokowane. W sumie nawet nie miał pojęcia co ma tutaj robić. Wmawiał sobie że chciał pogodzić się z Yuki od której uciekł, ale kiedy tu wrócił nie miał najmniejszej ochoty na spotkanie po tym jak Legion ją potraktował. Chciał też znaleźć sobie pracę, dobre sobie... Kto normalny chciałby zatrudnić gościa który ma w sobie dwa byty. Nawet dla wampirów to było dziwne, a nawet jeśli umają się dogadać to i tak wychodzi na dziwoląga.
W końcu zatrzymał się i rozejrzał po okolicy. Nie pamiętał tego miejsca, a tak to jest jak się idzie gdzie nogi poniosą. W sumie robił się coraz bardziej głodny, a okolica nie wyglądała na ludnie zamieszkaną. To może nawet lepiej, jeśli by coś znalazł to nikt by mu nie przeszkadzał.
Uśmiechnął się tylko lekko i wyciągnął papierosa z kieszeni i zapalił. Spojrzał przed siebie, a potem przekrzywił głowę widząc starą ruderę stacji kolejowej. Wszedł na tory i zaczął się powoli zbliżać. Pociągnął nosem i od razu poczuł słaby zapach ludzkiego mięsa. Wypuścił powietrze z ust, ale zbliżał się cały czas nieubłaganie.
"Aż dziw bierze że jeszcze kilka lat temu wzdrygałeś się przed krwią i próbowałeś powstrzymywać przed jej piciem, a teraz tak ochoczo wyruszasz na łowy hehehe" - rzekł demoniczny głos w jego głowie śmiejąc się po tym jak wyczuł pragnienie krwi Vergila.
- Po prostu zaakceptowałem to czym teraz jestem. - rzekł z uśmiechem. - Stoimy wyżej w łańcuchu pokarmowym od ludzi i nie zamierzam się już wstrzymywać. Ale dawno nie rozruszałeś nóg. Może ty chcesz się tym zająć? - Mężczyzna spytał w powietrze stając około dziesięciu metrów od stacji.
"Nie rajcuje mnie picie krwi, ale mordowanie jest moją pasją. Zgoda, wreszcie się zabawię hehehe"
W tym momencie Vergil spostrzegł ruszające się sylwetki wśród gruzów i po chwili został otoczony przez dwóch mężczyzn i jedną kobietę. Wszyscy byli trochę zaniedbani, ale nie wyglądali na biedaków. Jedyne co pozostało to bandyci. Mieli przy sobie noże których od razu dobyli. Ver uśmiechnął się szerzej i wypluł peta, gdy czarnoskóry mężczyzna przemówił z chichotem.
- No no, poszczęściło się nam. Tak ubrany na pewno masz dużo forsy. Zbłądziłeś? Niestety jedyna droga jaką ci wskażemy to ta do piachu. - rzekł z uśmieszkiem i zaczął się zbliżać.
-Oho... przyjemny to zwyczaj by jedzenie samo przychodziło do głodnego. - Vergil wyszczerzył kły. - Legionie, zostawiam ich tobie.
W tym momencie nic się nie stało prócz tego że oczy zmieniły kolor na czarny. Uśmiech tylko się poszerzył, po czym Legion przeciągnął się.
- Nareszcie jakaś zabawa..... jeden.... dwoje... troje.... trzy trupy. Jak miło, mam nadzieję że dostarczycie mi rozrywki. - krzyknął po czym z niesamowitą prędkością znalazł się przy czarnoskórym mężczyźnie i i szybkim kopnięciem w twarz złamał mu nos. Z drugiej strony buta można było posłyszeć wielki wrzask.
W końcu zatrzymał się i rozejrzał po okolicy. Nie pamiętał tego miejsca, a tak to jest jak się idzie gdzie nogi poniosą. W sumie robił się coraz bardziej głodny, a okolica nie wyglądała na ludnie zamieszkaną. To może nawet lepiej, jeśli by coś znalazł to nikt by mu nie przeszkadzał.
Uśmiechnął się tylko lekko i wyciągnął papierosa z kieszeni i zapalił. Spojrzał przed siebie, a potem przekrzywił głowę widząc starą ruderę stacji kolejowej. Wszedł na tory i zaczął się powoli zbliżać. Pociągnął nosem i od razu poczuł słaby zapach ludzkiego mięsa. Wypuścił powietrze z ust, ale zbliżał się cały czas nieubłaganie.
"Aż dziw bierze że jeszcze kilka lat temu wzdrygałeś się przed krwią i próbowałeś powstrzymywać przed jej piciem, a teraz tak ochoczo wyruszasz na łowy hehehe" - rzekł demoniczny głos w jego głowie śmiejąc się po tym jak wyczuł pragnienie krwi Vergila.
- Po prostu zaakceptowałem to czym teraz jestem. - rzekł z uśmiechem. - Stoimy wyżej w łańcuchu pokarmowym od ludzi i nie zamierzam się już wstrzymywać. Ale dawno nie rozruszałeś nóg. Może ty chcesz się tym zająć? - Mężczyzna spytał w powietrze stając około dziesięciu metrów od stacji.
"Nie rajcuje mnie picie krwi, ale mordowanie jest moją pasją. Zgoda, wreszcie się zabawię hehehe"
W tym momencie Vergil spostrzegł ruszające się sylwetki wśród gruzów i po chwili został otoczony przez dwóch mężczyzn i jedną kobietę. Wszyscy byli trochę zaniedbani, ale nie wyglądali na biedaków. Jedyne co pozostało to bandyci. Mieli przy sobie noże których od razu dobyli. Ver uśmiechnął się szerzej i wypluł peta, gdy czarnoskóry mężczyzna przemówił z chichotem.
- No no, poszczęściło się nam. Tak ubrany na pewno masz dużo forsy. Zbłądziłeś? Niestety jedyna droga jaką ci wskażemy to ta do piachu. - rzekł z uśmieszkiem i zaczął się zbliżać.
-Oho... przyjemny to zwyczaj by jedzenie samo przychodziło do głodnego. - Vergil wyszczerzył kły. - Legionie, zostawiam ich tobie.
W tym momencie nic się nie stało prócz tego że oczy zmieniły kolor na czarny. Uśmiech tylko się poszerzył, po czym Legion przeciągnął się.
- Nareszcie jakaś zabawa..... jeden.... dwoje... troje.... trzy trupy. Jak miło, mam nadzieję że dostarczycie mi rozrywki. - krzyknął po czym z niesamowitą prędkością znalazł się przy czarnoskórym mężczyźnie i i szybkim kopnięciem w twarz złamał mu nos. Z drugiej strony buta można było posłyszeć wielki wrzask.
- Vergil
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Teleportowała się na starą stację. To było pierwsze miejsce jakie przyszło jej do głowy. Tak samo jak była z Testamentem na starym cmentarzu, a raczej w lesie koło cmentarza. W każdym razie Kanibal ją zaatakował, więc musiała uciekać. Nie wiedziała dlaczego pomyślała o parku, tak jak teraz pomyślała o stacji. Widocznie coś ją tutaj ciągnęło. Była trochę osłabiona. Nadużyła trochę swojej mocy, co teraz było po niej widać, ledwo chodziła i cała się trzęsła. Choć drżenie jej ciała było spowodowane czym innym. Właśnie razem z jedną szlachetną zabiła dwójkę ludzi, ale to dla niej nic nowego. Bardziej martwiło ją to, że spotkała tam Szarych, a oni przyjaźnie nastawieni do niej nie byli. Polowała zresztą na terenie Samuru, on tego nie odpuszcza tak łatwo. Ale miała nadzieję, że szybko zapomni o dwóch blond wampirzycach. I że w ogóle nikt się nie dowie o zbrodni popełnionej przez nią w parku. Dopiero co przybyła do miasta, a już takie problemy!
Od razu coś wyczuła. Wampira krwi D i trójkę ludzi. Zapaliła papierosa i udała się w tamtą stronę. Nie miała ochoty na żadną walkę, dopiero co stoczyła jedną. A raczej zwiała jak tchórz. Ale była zbyt osłabiona żeby pokazać Szarym kto tu rządzi. W dodatku szlachetna miała ją gdzieś. Miała ochotę zostawić ją z nimi samą, ale stwierdziła, że jak coś jej sie stanie, to ją znajdzie i się na niej zemści.
Zbliżała do zebranych szybkim krokiem. Była w glanach, więc ciężkie kroki odbijały się echem. Patrzyła na młodego wampira, który widocznie będzie walczył z bandą brudasów. Nie będzie się wtrącać, ani mu pomagać. Niech sam pokaże na co go stać. A Lilith trudno jest zadowolić. Usiadła na pobliskiej ławce rozkoszując się papierosem. W drugiej dłoni trzymała glocka, na wypadek, gdyby ktoś jednak chciał się do niej zbliżyć. Czego oczywiście nikomu nie radziła. Chyba, że jest samobójcą.
Patrzyła na chłopaka bawiąc się kosmykami blond włosów. Zakrwawionych, oczywiście. Cała wampirzyca była we krwi, co było kolejnym powodem, dla którego nie powinno się do niej podchodzić. Po chwili jednak uznała, że jej się nudzi takie patrzenie na walkę. Aż samemu chciałoby się coś zrobić! Rzuciła szluga na ziemię i zadreptała go butem, a potem wstała i wolnym krokiem podeszła do wampira i ludzi kołysząc przy tym biodrami. Mimo tego, że była umazana czerwoną mazią wyglądała naprawdę kusząco. W dodatku pewnie patrzyła byłemu człowiekowi w oczy i uśmiechała się pokazując białe kły.
- Cześć, mogę się z Tobą pobawić?
Zapytała, a potem nie czekając na odpowiedź wymierzyła glocka prosto w człowieka stojącego obok i pociągnęła za spust. Nie zabiła go, oberwał w ramię. Zdążyła już odzyskać trochę sił, więc postanowiła, że użyje swojej mocy. Oczywiscie, tym razem nie zamierzała przesadzać. Z pod ziemi same "wyrosły" sople lodu, które przebiły człowieka. Trysnęła krew brudząc wszystkich dookoła. Ach, jakże cudowny widok! Lilith aż z wrażenia zaklaskała w dłonie uradowana.
- Cudownie!
Krzyknęła zadowolona śmiejąc się jak psychopatka. Po części nią biła. Razem ze swoim ojcem zabiła przecież swoją matkę. Swoją własną matkę, która dbała o nią przez tyle lat! A za co? Powód był dość prosty. Uznali ją za zbyt słabą i niegodną noszenia nazwiska Kuroaishita.
Była sadystką, można się było przecież tego domyślić. W dodatku w jej żyłach płynęła krew rodu Kuroaishita, więc to do czegoś zobowiązywało, prawda? Wszyscy z tej rodziny mieli nie po kolei w głowie, kochali smak krwi i zapach śmierci. Wszyscy, albo przynajmniej zdecydowana większość, byli sadystami. Zdarzali się tacy, co byli naprawdę strasznymi potworami, ale Vergil miał szczęście. Lilith należała raczej do tej "mrocznej szlachty", która zabijała tylko jak była głodna i chciała się zabawić. A jak bawić, to dłużej, prawda? Dłuższa zabawa jest zawsze lepsza, wiec po co zabijać pół centrum handlowego, jak można zabić jedną osóbkę, a przy okazji ją torturować i z rozkoszą patrzeć na jej ból?
Spojrzała na chłopaka i lubieżnie oblizała wargi. Mhm, Yvelin ją rozpaliła, więc pewnie on wszystko dokończy. O tak, ona się już o to postara. I lepiej niech się wampirek nie sprzeciwia, Ksieżniczka Lilith nie znosi żadnego sprzeciwu.
Odgarnęła kosmyk włosów do tyłu i kopnęła zwłoki mężczyzny, którego sama zabiła. Czy będzie jeść? Nie, ona się najadła dosłownie przed chwilą. Niech on zje, wyglądał na naprawdę głodnego. Cofnęła się o kilka kroków do tyłu i oparła się o jakiś słup przyglądając się zaciekawiona co zrobi z kobietą. A potem? Cóż... Zobaczymy. Ale mina Lilith wskazywała na to, że raczej nie ma ochoty na piknik albo niewinny spacerek.
Od razu coś wyczuła. Wampira krwi D i trójkę ludzi. Zapaliła papierosa i udała się w tamtą stronę. Nie miała ochoty na żadną walkę, dopiero co stoczyła jedną. A raczej zwiała jak tchórz. Ale była zbyt osłabiona żeby pokazać Szarym kto tu rządzi. W dodatku szlachetna miała ją gdzieś. Miała ochotę zostawić ją z nimi samą, ale stwierdziła, że jak coś jej sie stanie, to ją znajdzie i się na niej zemści.
Zbliżała do zebranych szybkim krokiem. Była w glanach, więc ciężkie kroki odbijały się echem. Patrzyła na młodego wampira, który widocznie będzie walczył z bandą brudasów. Nie będzie się wtrącać, ani mu pomagać. Niech sam pokaże na co go stać. A Lilith trudno jest zadowolić. Usiadła na pobliskiej ławce rozkoszując się papierosem. W drugiej dłoni trzymała glocka, na wypadek, gdyby ktoś jednak chciał się do niej zbliżyć. Czego oczywiście nikomu nie radziła. Chyba, że jest samobójcą.
Patrzyła na chłopaka bawiąc się kosmykami blond włosów. Zakrwawionych, oczywiście. Cała wampirzyca była we krwi, co było kolejnym powodem, dla którego nie powinno się do niej podchodzić. Po chwili jednak uznała, że jej się nudzi takie patrzenie na walkę. Aż samemu chciałoby się coś zrobić! Rzuciła szluga na ziemię i zadreptała go butem, a potem wstała i wolnym krokiem podeszła do wampira i ludzi kołysząc przy tym biodrami. Mimo tego, że była umazana czerwoną mazią wyglądała naprawdę kusząco. W dodatku pewnie patrzyła byłemu człowiekowi w oczy i uśmiechała się pokazując białe kły.
- Cześć, mogę się z Tobą pobawić?
Zapytała, a potem nie czekając na odpowiedź wymierzyła glocka prosto w człowieka stojącego obok i pociągnęła za spust. Nie zabiła go, oberwał w ramię. Zdążyła już odzyskać trochę sił, więc postanowiła, że użyje swojej mocy. Oczywiscie, tym razem nie zamierzała przesadzać. Z pod ziemi same "wyrosły" sople lodu, które przebiły człowieka. Trysnęła krew brudząc wszystkich dookoła. Ach, jakże cudowny widok! Lilith aż z wrażenia zaklaskała w dłonie uradowana.
- Cudownie!
Krzyknęła zadowolona śmiejąc się jak psychopatka. Po części nią biła. Razem ze swoim ojcem zabiła przecież swoją matkę. Swoją własną matkę, która dbała o nią przez tyle lat! A za co? Powód był dość prosty. Uznali ją za zbyt słabą i niegodną noszenia nazwiska Kuroaishita.
Była sadystką, można się było przecież tego domyślić. W dodatku w jej żyłach płynęła krew rodu Kuroaishita, więc to do czegoś zobowiązywało, prawda? Wszyscy z tej rodziny mieli nie po kolei w głowie, kochali smak krwi i zapach śmierci. Wszyscy, albo przynajmniej zdecydowana większość, byli sadystami. Zdarzali się tacy, co byli naprawdę strasznymi potworami, ale Vergil miał szczęście. Lilith należała raczej do tej "mrocznej szlachty", która zabijała tylko jak była głodna i chciała się zabawić. A jak bawić, to dłużej, prawda? Dłuższa zabawa jest zawsze lepsza, wiec po co zabijać pół centrum handlowego, jak można zabić jedną osóbkę, a przy okazji ją torturować i z rozkoszą patrzeć na jej ból?
Spojrzała na chłopaka i lubieżnie oblizała wargi. Mhm, Yvelin ją rozpaliła, więc pewnie on wszystko dokończy. O tak, ona się już o to postara. I lepiej niech się wampirek nie sprzeciwia, Ksieżniczka Lilith nie znosi żadnego sprzeciwu.
Odgarnęła kosmyk włosów do tyłu i kopnęła zwłoki mężczyzny, którego sama zabiła. Czy będzie jeść? Nie, ona się najadła dosłownie przed chwilą. Niech on zje, wyglądał na naprawdę głodnego. Cofnęła się o kilka kroków do tyłu i oparła się o jakiś słup przyglądając się zaciekawiona co zrobi z kobietą. A potem? Cóż... Zobaczymy. Ale mina Lilith wskazywała na to, że raczej nie ma ochoty na piknik albo niewinny spacerek.
- Gość
- Gość
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Legion po szybkim wyprowadzeniu kopniaka wyrwał mężczyźnie pokaźnych rozmiarów ostrze i gdy ten krzyknął to wbił mu je w podniebienie z takim impetem że aż zamknął mu jadaczkę, a ostrze trafiło do mózgu. Cała akcja trwała tylko kilka sekund, a gdy sie zakończyła to jego oprawca padł na ziemie, a z mózgu zaczęła wylewać się krew. Właśnie obrócił się do pozostałej dwójki gdy zobaczył kolejna osóbkę która się tam znalazła. Pociągnął nosem wdychając jej zapach który mieszał się z zapachem krwii jaką była oblana.
"Wampir wyższej kategorii... nie atakuj jej chyba że ona zaatakuje nas" - Vergil poinformował Legiona telepatycznie, a demon skinął głową.
Gdy ta spojrzała mu w czarne oczy ten uśmiechnął się szeroko.
- Jasne, zabawa we dwoje jest zawsze lepsza. - Mimo wszystko ta nie czekała na jego odpowiedź i zaatakował mężczyznę. Legion - Vergil przez chwilę przyglądał się jej z uśmiechem. Obserwował uważnie jej ruchy i pokiwał głową z uznaniem gdy człowieka przebiły kolce lodu.
- Pięknie, naprawdę pięknie.- Zawołał, po czym spojrzał na ocalałą kobietę która stała ja wryta z nożem. - Ale teraz czas na deser.
Była sparaliżowana, ponieważ nigdy wcześniej nie widziała czegoś takiego. Vergil który obserwował to teraz z głębi swojego umysłu to nie przeszkadzało. Przypomniało mu się jednak jak kiedys sam się stał wampirem. Właśnie za sprawą takich bandziorów, a wtedy nie miał siły by walczyć o swoje. Teraz miał siłę i będzie ją demonstrował! Doszedł do wniosku że wielka siła daje wiele nowych możliwości. Oblizał się w duchu gdy jego ciało biegło na kobietę.
mimo wszystko z wewnątrz przyglądał się wampirzycy która również go obserwowała. Niezła z niej była kruszynka i nawet mogła wpaść mu w oko. A może to krew dodawała jej urody?
Bandytka krzyknęła i dźgnęła na oślep, ale ten atak był tak paniczny że nawet dziecko by go ominęło, a co dopiero demon który dodatkowo był mistrzem walki wręcz.
jednym skokiem był już za nią i złapał ją za rękę. Szarpnął ją w odpowiedni sposób, a było słychać głuchy trzask kości. Kobieta wrzasnęła, a widz mógł zobaczyć że złamana kość wystaje dziewczynie ze skóry, a dodatkowo krew leje się z tego miejsca. Legionowi jednak było mało i ze śmiechem złapał za drugą rękę i także ją jej złamał tak że obie kończyny zwisały jej bezwładnie, a kości wystawały poza ciało. Szybko podniósł nóż który ta upuściła i kopnął ją w brzuch, by w końcu upadła.
Gdy padła na plecy to Legion opadł na nią okrakiem i cięciem noża rozharatał jej bluzkę, powodując jeszcze pokaźną krwawą bruzdę na jej ciele. Ta na przemian krzyczała i płakała, ale na czarnookim nie robiło to wrażenia. To była wręcz muzyka dla jej uszu. Następnie zaczął wbijać nóż w jej ciało raz za razem, aż ta nie była prawie na skraju śmierci.
- Przygotowałem ci ją.... - mruknął demon z uśmiechem i jego oczy zmieniły się na normalny, czerwony.
To byłą oznaka że do ciała wrócił prawowity właściciel i uśmiechając się wbił kły w jej ciało i zaczął wysysać krew z wielka przyjemnością. Nawet nie wiedział jaki był głodny, a teraz pił krew tej umierającej kobiety z wielka przyjemnością. Mimo to jedno oko miał skierowane na Lilith, ponieważ nie znał jej i wolał być gotowy jakby ta chciała coś mu zrobić.
"Wampir wyższej kategorii... nie atakuj jej chyba że ona zaatakuje nas" - Vergil poinformował Legiona telepatycznie, a demon skinął głową.
Gdy ta spojrzała mu w czarne oczy ten uśmiechnął się szeroko.
- Jasne, zabawa we dwoje jest zawsze lepsza. - Mimo wszystko ta nie czekała na jego odpowiedź i zaatakował mężczyznę. Legion - Vergil przez chwilę przyglądał się jej z uśmiechem. Obserwował uważnie jej ruchy i pokiwał głową z uznaniem gdy człowieka przebiły kolce lodu.
- Pięknie, naprawdę pięknie.- Zawołał, po czym spojrzał na ocalałą kobietę która stała ja wryta z nożem. - Ale teraz czas na deser.
Była sparaliżowana, ponieważ nigdy wcześniej nie widziała czegoś takiego. Vergil który obserwował to teraz z głębi swojego umysłu to nie przeszkadzało. Przypomniało mu się jednak jak kiedys sam się stał wampirem. Właśnie za sprawą takich bandziorów, a wtedy nie miał siły by walczyć o swoje. Teraz miał siłę i będzie ją demonstrował! Doszedł do wniosku że wielka siła daje wiele nowych możliwości. Oblizał się w duchu gdy jego ciało biegło na kobietę.
mimo wszystko z wewnątrz przyglądał się wampirzycy która również go obserwowała. Niezła z niej była kruszynka i nawet mogła wpaść mu w oko. A może to krew dodawała jej urody?
Bandytka krzyknęła i dźgnęła na oślep, ale ten atak był tak paniczny że nawet dziecko by go ominęło, a co dopiero demon który dodatkowo był mistrzem walki wręcz.
jednym skokiem był już za nią i złapał ją za rękę. Szarpnął ją w odpowiedni sposób, a było słychać głuchy trzask kości. Kobieta wrzasnęła, a widz mógł zobaczyć że złamana kość wystaje dziewczynie ze skóry, a dodatkowo krew leje się z tego miejsca. Legionowi jednak było mało i ze śmiechem złapał za drugą rękę i także ją jej złamał tak że obie kończyny zwisały jej bezwładnie, a kości wystawały poza ciało. Szybko podniósł nóż który ta upuściła i kopnął ją w brzuch, by w końcu upadła.
Gdy padła na plecy to Legion opadł na nią okrakiem i cięciem noża rozharatał jej bluzkę, powodując jeszcze pokaźną krwawą bruzdę na jej ciele. Ta na przemian krzyczała i płakała, ale na czarnookim nie robiło to wrażenia. To była wręcz muzyka dla jej uszu. Następnie zaczął wbijać nóż w jej ciało raz za razem, aż ta nie była prawie na skraju śmierci.
- Przygotowałem ci ją.... - mruknął demon z uśmiechem i jego oczy zmieniły się na normalny, czerwony.
To byłą oznaka że do ciała wrócił prawowity właściciel i uśmiechając się wbił kły w jej ciało i zaczął wysysać krew z wielka przyjemnością. Nawet nie wiedział jaki był głodny, a teraz pił krew tej umierającej kobiety z wielka przyjemnością. Mimo to jedno oko miał skierowane na Lilith, ponieważ nie znał jej i wolał być gotowy jakby ta chciała coś mu zrobić.
- Vergil
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Wcale jej nie zaimponował. No, może troszkę. Ale ona widziała o wiele gorsze rzeczy, sama przecież krzywdziła swoje ofiary o wiele bardziej. Ona by wyrwała kobiecie ręce, ale pomysł na połamanie też nie był zły. Przynajmniej cierpiała, krzyczała, próbowała się wyrwać. Biedna słaba istotka. Za chwile skończy się jej całe cierpienie, tylko oprawca musi się najpierw troszeczkę zabawić. To właśnie jego sadyzm jej zaimponował. Chociaż nie trzeba ranić poważnie, żeby ta druga osoba cierpiała. Stanęła obok kobiety, która popatrzyła na nią błagalnie, jakby chciała prosić o litość. Oczy Lilith zabłysły szkarłatem. Nie, już były czerwone. W tamtej chwili mogło się zdawać, że święcą. Widok słabego człowieka błagającego o litość! Ona już by się nią zajęła, ale ofiary wampirkowi zabierać nie będzie. Aż taka wredna nie była. W dodatku dopiero co jadła, jak tak dalej pójdzie, to jej się krew znudzi i będzie usychać jak słabe wampirki, które brzydzą się piciem szkarłatnej cieczy prosto z czyjejś tętnicy. Pff... Co jest złego w zabijaniu?
Obrzuciła konającą kobietę spojrzeniem pełnym pogardy i jeszcze ją kopnęła. Wampirek niech się nie rzuca, ofiary mu nie zabiera. A nawet jeśli będzie się wkurzał, to pokaże mu gdzie jego miejsce. Nie wolno mu skakać do silniejszych wampirów, to chyba oczywiste. A przynajmniej nie wolno mu do Lilith. Jest starsza i silniejsza. W dodatku wyższa rangą. Wampirza arystokracja. Niech lepiej uważa i pomyśli dwa razy zanim cokolwiek zrobi. Ona tak łatwo nie odpuszcza.
Uśmiechnęła się zadowolona kiedy powiedział, że pięknie zabiła człowieka. Uwielbiała komplementy. Lilith była wiecznie niedopieszczoną małą dziewczynką. Trzeba było jej ciągle mówić miłe rzeczy i utwierdzać ją w tym, że jest księżniczką. Bo przecież Lilith jest tutaj najważniejsza i nie ma żadnej dyskusji. Skoro ona się uważa za najlepszą to tak ma być i nikt nie ma prawa podważać jej zdania. Chyba się rozumiemy, prawda? Vergil chyba nie chciał zadzierać z Kuroaishita.
- Smacznego, podwampirze!
Zawołała do Vera i wyminęła go. Oto czym dla niej był. Zwykłym słabym i niegodnym jej oglądania wampirem. Wszystkich traktowała z góry, więc niech nie bierze tego do siebie. A zdanie może zmienić w każdej chwili. Wystarczy, że zrobi coś, co jej zaimponuje. Na przykład w łóżku. O tak, do łóżka go wpuści. Była kiedyś prostytutką, więc wszystko jasne. Gdyby ktoś ją szczerze zapytał, czy lubiła ten zawód, z entuzjazmem odpowiedziałaby, że tak. Jak można nie lubić czegoś, co sprawia przyjemność, a przy okazji dostaje się za to pieniądze? I to jakie pieniądze! Ona nie była pierwszą lepszą ulicznicą, obracała się jedynie w najlepszym towarzystwie i sama dobierała sobie najlepszych partnerów.
Spojrzała na kobietę. Może jej pomóc? A phi! Wiodła tak marne życie, że lepiej, żeby jej nie było. Była zbyt słaba aby móc dalej egzystować. Gdyby Lilith była na jej miejscu przyjęłaby śmierć z dumą, a nie patrzyła błagalnie na wszystkich dookoła. Dlatego nie znosiła ludzi. Udają skurwysynów, a jak przychodzi co do czego to się mazgają jak dzieci. Zero honoru!
Jako lekarz powinna dbać o wszystkich dookoła, prawda? Ale studia skończyła bardzo dawno temu, teraz tylko od czasu do czasu raz na kilka pracowała w jakimś szpitalu by zobaczyć co nowego ludzie odkryli, a potem męczyć się z tymi marnymi istotami. Których zresztą i tak nie leczyła, tylko najgorsze przypadki uśmiercała. Jej życiowym mottem było "Skoro masz się użalać nad sobą, to lepiej zdechnij". Powtarzała to wszystkim tuż przed śmiercią. Miała to też powiedzieć kobiecie leżącej pod wampirem, ale wyglądało na to, że ona już jej nie usłyszy ani nie otworzy oczu. Szkoda, fajnie byłoby poznęcać się nad nią dłużej.
Odeszła od niego kawałek i usiadła na ławce, na tej samej co poprzednio. Wyciągnęła z kieszeni woreczek z magicznym białym proszkiem. O tak, w wolnych chwilach zajmowała się dilerką. Musiała więc używać fałszywego nazwiska, bo była przez to ścigana. Za to i kilka innych drobnych jej zdaniem przewinień, jak na przykład posiadanie broni palnej bez zezwolenia i kilka morderstw. Ot, nic szczególnego. Za gorsze nie zamykają w więzieniu, a do biednej Lilith się przyczepili!
Wysypała magiczny biały proszek na ławce i wciągnęła wszystko nie robiąc nawet kresek. Nie miała tego dużo, resztkę z ostatniej imprezy. Tak więc jeśli Ver chciał spróbować, to niestety nie spróbuje. Poza tym uważała go za dzieciaka. A to zabawa dla dorosłych.
Oparła się wygodnie na ławce i czekała aż wróci uśmiechając się jak głupia. O tak, towar zaczynał działać. Niech teraz uważa, naćpana Lilith to bardzo zboczona Lilith!
Obrzuciła konającą kobietę spojrzeniem pełnym pogardy i jeszcze ją kopnęła. Wampirek niech się nie rzuca, ofiary mu nie zabiera. A nawet jeśli będzie się wkurzał, to pokaże mu gdzie jego miejsce. Nie wolno mu skakać do silniejszych wampirów, to chyba oczywiste. A przynajmniej nie wolno mu do Lilith. Jest starsza i silniejsza. W dodatku wyższa rangą. Wampirza arystokracja. Niech lepiej uważa i pomyśli dwa razy zanim cokolwiek zrobi. Ona tak łatwo nie odpuszcza.
Uśmiechnęła się zadowolona kiedy powiedział, że pięknie zabiła człowieka. Uwielbiała komplementy. Lilith była wiecznie niedopieszczoną małą dziewczynką. Trzeba było jej ciągle mówić miłe rzeczy i utwierdzać ją w tym, że jest księżniczką. Bo przecież Lilith jest tutaj najważniejsza i nie ma żadnej dyskusji. Skoro ona się uważa za najlepszą to tak ma być i nikt nie ma prawa podważać jej zdania. Chyba się rozumiemy, prawda? Vergil chyba nie chciał zadzierać z Kuroaishita.
- Smacznego, podwampirze!
Zawołała do Vera i wyminęła go. Oto czym dla niej był. Zwykłym słabym i niegodnym jej oglądania wampirem. Wszystkich traktowała z góry, więc niech nie bierze tego do siebie. A zdanie może zmienić w każdej chwili. Wystarczy, że zrobi coś, co jej zaimponuje. Na przykład w łóżku. O tak, do łóżka go wpuści. Była kiedyś prostytutką, więc wszystko jasne. Gdyby ktoś ją szczerze zapytał, czy lubiła ten zawód, z entuzjazmem odpowiedziałaby, że tak. Jak można nie lubić czegoś, co sprawia przyjemność, a przy okazji dostaje się za to pieniądze? I to jakie pieniądze! Ona nie była pierwszą lepszą ulicznicą, obracała się jedynie w najlepszym towarzystwie i sama dobierała sobie najlepszych partnerów.
Spojrzała na kobietę. Może jej pomóc? A phi! Wiodła tak marne życie, że lepiej, żeby jej nie było. Była zbyt słaba aby móc dalej egzystować. Gdyby Lilith była na jej miejscu przyjęłaby śmierć z dumą, a nie patrzyła błagalnie na wszystkich dookoła. Dlatego nie znosiła ludzi. Udają skurwysynów, a jak przychodzi co do czego to się mazgają jak dzieci. Zero honoru!
Jako lekarz powinna dbać o wszystkich dookoła, prawda? Ale studia skończyła bardzo dawno temu, teraz tylko od czasu do czasu raz na kilka pracowała w jakimś szpitalu by zobaczyć co nowego ludzie odkryli, a potem męczyć się z tymi marnymi istotami. Których zresztą i tak nie leczyła, tylko najgorsze przypadki uśmiercała. Jej życiowym mottem było "Skoro masz się użalać nad sobą, to lepiej zdechnij". Powtarzała to wszystkim tuż przed śmiercią. Miała to też powiedzieć kobiecie leżącej pod wampirem, ale wyglądało na to, że ona już jej nie usłyszy ani nie otworzy oczu. Szkoda, fajnie byłoby poznęcać się nad nią dłużej.
Odeszła od niego kawałek i usiadła na ławce, na tej samej co poprzednio. Wyciągnęła z kieszeni woreczek z magicznym białym proszkiem. O tak, w wolnych chwilach zajmowała się dilerką. Musiała więc używać fałszywego nazwiska, bo była przez to ścigana. Za to i kilka innych drobnych jej zdaniem przewinień, jak na przykład posiadanie broni palnej bez zezwolenia i kilka morderstw. Ot, nic szczególnego. Za gorsze nie zamykają w więzieniu, a do biednej Lilith się przyczepili!
Wysypała magiczny biały proszek na ławce i wciągnęła wszystko nie robiąc nawet kresek. Nie miała tego dużo, resztkę z ostatniej imprezy. Tak więc jeśli Ver chciał spróbować, to niestety nie spróbuje. Poza tym uważała go za dzieciaka. A to zabawa dla dorosłych.
Oparła się wygodnie na ławce i czekała aż wróci uśmiechając się jak głupia. O tak, towar zaczynał działać. Niech teraz uważa, naćpana Lilith to bardzo zboczona Lilith!
- Gość
- Gość
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Gdy wyżej urodzona podchodziła do niego ten nie spuszczał z niej oka. Może chciała mu ją podebrać, lub zaatakować go gdy ten się posilał? Nie znał jej więc wiedzieć tego nie mógł. Nie zamierzał jej atakować, wiedział że miałby małe szanse na wyjście z tego pojedynku żywym. Wyżej urodzone wampiry są szybsze, silniejsze i mają więcej mocy niż tacy jak on. Podwampir... ts.. lepsze to niż człowiek których mimo wszystko nienawidził. Kobieta jednak wyminęła go i dała mu się posilić. Nie odeszła jednak daleko, czuł ją cały czas. Może to były perfumy, albo po prostu wampiry jej kategorii pachniały specyficznie. Co do samych tortur to Legion Vergiil uwielbiał mordować, zadawać ból ale nie miał cierpliwości do tortur. Rzeź była jego domeną i uwielbiał patrzeć na tryskającą krew, latające flaki i odcinane kończyny. Sam Vergil coraz bardziej sam też się tak zachowywał. Można to zrozumieć tak że Legion i vergil powoli się ze sobą łączyli i ich charaktery udzielały się jednemu i drugiemu. To tylko kwestia czasu zanim z ich fuzji umysłów powstanie tylko jedna istota.
- Dzięki ci, pani. - rzekł odetchnąwszy z ulgą że ta nie postanowiła mu zabrać ofiary po czym wrócił do jedzenia ofiary. Jeśli by mu zabrała pewnie by cierpiał z głodu przez najbliższy czas. Nikt nie lubi być głodnym.
Głód Vergila powoli gasł wraz z ilością krwi którą wtaczała się do jego gardła. Dodatkowo ciągle zmieniał miejsce z którego pił. Nie dość że zadawał kobiecie dodatkowy ból, to czuł że taka zmiana miejsc powoduje że pita krew jest świeższa. Był bardzo głodny, ale w końcu odczepił się od swojej ofiary i wstał otrzepując się i wycierając twarz ręką chociaż to jeszcze bardziej rozmazało krew na jego twarzy. Spojrzał na cierpiącą i umierającą kobietę spokojnym, beznamiętnym wzrokiem. Zostawił ją tak jak jego kiedyś zostawili inni ludzie. Po chwili jednak życie w niej zgasło, a on kopnął bezwartościowe truchło i przeniósł wzrok na Lilith.
Pewnym krokiem ruszył w jej kierunku. Z jednej strony nie wiedział czy ta go nie zabije za to że osobnik jej klasy się do niej zwraca ale ciekawość go zżerała. Chciał się dowiedzieć kto znajduje się pod tą małą lolitką która morduje ludzi tak wprawnie jak Legion. Może to być opłacalna znajomość, ale z drugiej strony wiele ryzykował. Wiedział że musi ostrożnie dobierać słowa, bo widział już szlachetnych którzy chcieli by do nich zwracać się do królów. Vergil mógł sobie być wampirem silniejszym od ludzi, ale kastowo zawsze będzie niżej od innych wampirów. Dlatego jedyną jego nadzieją jest przypodobać się wyższym. Taki był już ten świat.
Zbliżył się do Lilth i .... ukłonił się nisko, a jego płaszcz zatrzepotał na wietrze. To co mogła zauważyć Lilith to to że jego oczy nie są czarne jak na początku, a ognisto czerwone. Nie wiedział jakim ona jest wampirem dlatego najlepiej uznawać ich wyższość by lepiej zrobić z takich swoich protektorów niż wrogów. Przy okazji zlustrował ją sobie od stóp do głów oceniając jej walory. Wiedział jak się zachować ponieważ za życia człowieczego był arystokratą i rodzice wpajali mu zasady dobrego wychowania. Teraz często ratowało mu to życie.
- Witaj pani. Nie spodziewałem się że tak piękna wampirzyca wysokiej rangi może zajrzeć do takiego miejsca jak to. - Mimo iż znalazła go w takim miejscu sam Vergil był ubrany bardzo przyzwoicie. Najlepiej prezentował się biały niczym śnieg płaszcz sięgający mu do kostek, a pod nim czerwona, rozpięta koszula która odsłaniała cześć jego nagiego torsu. - Jestem Vergil Legion Startess, do twoich usług. Jeśli pragniesz się posilić to znajdę ci lepszą ofiarę niż te ścierwa, wszak zasługujesz na to co najlepsze.
Zaoferował się ponieważ nie wiedział że jest najedzona. Może nie chciała tykać takich mętów i polowała tylko na lepsze kąski? Wiedział też że nie przesadza w komplementach. Zdazył sie juz nauczyć że większość wyższych rangą lubi być na szczycie zainteresowania. Może jeśli mu się uda to załatwi mu tez jakąś robotę u siebie. Nie lubił być samotnikiem, a takie wampiry jak ona zazwyczaj posiadały jakąś władzę.
- Dzięki ci, pani. - rzekł odetchnąwszy z ulgą że ta nie postanowiła mu zabrać ofiary po czym wrócił do jedzenia ofiary. Jeśli by mu zabrała pewnie by cierpiał z głodu przez najbliższy czas. Nikt nie lubi być głodnym.
Głód Vergila powoli gasł wraz z ilością krwi którą wtaczała się do jego gardła. Dodatkowo ciągle zmieniał miejsce z którego pił. Nie dość że zadawał kobiecie dodatkowy ból, to czuł że taka zmiana miejsc powoduje że pita krew jest świeższa. Był bardzo głodny, ale w końcu odczepił się od swojej ofiary i wstał otrzepując się i wycierając twarz ręką chociaż to jeszcze bardziej rozmazało krew na jego twarzy. Spojrzał na cierpiącą i umierającą kobietę spokojnym, beznamiętnym wzrokiem. Zostawił ją tak jak jego kiedyś zostawili inni ludzie. Po chwili jednak życie w niej zgasło, a on kopnął bezwartościowe truchło i przeniósł wzrok na Lilith.
Pewnym krokiem ruszył w jej kierunku. Z jednej strony nie wiedział czy ta go nie zabije za to że osobnik jej klasy się do niej zwraca ale ciekawość go zżerała. Chciał się dowiedzieć kto znajduje się pod tą małą lolitką która morduje ludzi tak wprawnie jak Legion. Może to być opłacalna znajomość, ale z drugiej strony wiele ryzykował. Wiedział że musi ostrożnie dobierać słowa, bo widział już szlachetnych którzy chcieli by do nich zwracać się do królów. Vergil mógł sobie być wampirem silniejszym od ludzi, ale kastowo zawsze będzie niżej od innych wampirów. Dlatego jedyną jego nadzieją jest przypodobać się wyższym. Taki był już ten świat.
Zbliżył się do Lilth i .... ukłonił się nisko, a jego płaszcz zatrzepotał na wietrze. To co mogła zauważyć Lilith to to że jego oczy nie są czarne jak na początku, a ognisto czerwone. Nie wiedział jakim ona jest wampirem dlatego najlepiej uznawać ich wyższość by lepiej zrobić z takich swoich protektorów niż wrogów. Przy okazji zlustrował ją sobie od stóp do głów oceniając jej walory. Wiedział jak się zachować ponieważ za życia człowieczego był arystokratą i rodzice wpajali mu zasady dobrego wychowania. Teraz często ratowało mu to życie.
- Witaj pani. Nie spodziewałem się że tak piękna wampirzyca wysokiej rangi może zajrzeć do takiego miejsca jak to. - Mimo iż znalazła go w takim miejscu sam Vergil był ubrany bardzo przyzwoicie. Najlepiej prezentował się biały niczym śnieg płaszcz sięgający mu do kostek, a pod nim czerwona, rozpięta koszula która odsłaniała cześć jego nagiego torsu. - Jestem Vergil Legion Startess, do twoich usług. Jeśli pragniesz się posilić to znajdę ci lepszą ofiarę niż te ścierwa, wszak zasługujesz na to co najlepsze.
Zaoferował się ponieważ nie wiedział że jest najedzona. Może nie chciała tykać takich mętów i polowała tylko na lepsze kąski? Wiedział też że nie przesadza w komplementach. Zdazył sie juz nauczyć że większość wyższych rangą lubi być na szczycie zainteresowania. Może jeśli mu się uda to załatwi mu tez jakąś robotę u siebie. Nie lubił być samotnikiem, a takie wampiry jak ona zazwyczaj posiadały jakąś władzę.
- Vergil
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Nie miała zamiaru zabierać mu ofiary, ale nic z tych rzeczy. Gardziła tą kobietą, niech on sobie ją weźmie. Jej smakowała krew bardziej "ułożonych" ludzi. Mężczyzn. Szlachetna wampirza krew też była całkiem całkiem. Szkoda, że Szarzy przeszkodzili jej i drugiej wampirzycy, bo chętnie zatopiłaby kły w jej szlachetnej szyi. Ale nie wszystko jeszcze stracone, może jeszcze kiedyś się spotkają? Miała taką nadzieję, bo dziewczyna zrobiła jej na siebie ochotę, nie tylko na jej krew, ale na nią całą. Rozpaliła ją tymi swoimi delikatnymi pocałunkami, a potem zostawiła biedną Lilith samą sobie. I co teraz? Oj, chłopak będzie musiał się nią zająć, a młoda Kuroaishita należała do bardzo wymagających kobiet.
Udała, że jego słowa w ogóle ją nie obchodzą. W rzeczywistości jednak bardzo jej schlebiały. Miał już u niej kilka dodatkowych punktów. Jak dalej będzie taki grzeczny i potulny to zrobi z niego swojego kochanka. Chociaż nie, ona już chciała żeby nim był. I za co jej w ogóle dziękował? Ach tak, za to, że nie zrobiła mu krzywdy tylko dała w spokoju zjeść ofiarę.
- Po prostu mam dziś dobry humor. To wszystko - powiedziała bawiąc się kosmykiem jasnych loków. Naprawdę dzięki nim wyglądała jak mała porcelanowa laleczka. Co prawda teraz wyglądała jak upiorna lalka, tak ubrana na czarno i cała we krwi, choć dla niektórych właśnie to było słodkie. Lilith bawiła się w niewiniątko. I trzeba przyznać, że jej to wychodziło. I nie tylko przez jej dziecinny wygląd, a także słodki głos i to urocze spojrzenie. Lalki są największymi psychopatkami.
Patrzyła na niego kiedy do niej podszedł uśmiechając się. Wcześniej nie miała okazji mu się przyjrzeć dokładnie, ale teraz zadowolona stwierdziła, że jej się podoba. Dobrze, będzie miała naprawdę dobrą zabawę, a przy okazji napatrzy się na przystojnego mężczyznę. Na pierwszy rzut oka wydawał się większy i silniejszy, a ona przy nim taka mała i bezbronna, ale naprawdę było inaczej. To Lilith tutaj rządziła.
Chciał się dowiedzieć kim jest naprawdę? No nie, aż tak się nie zapędzajmy. Prawdziwego nazwiska mu przecież nie zdradzi, to zbyt ryzykowne. Jeszcze doniesie swojemu panu, albo pani i będzie miała naprawdę nieprzyjemną sytuację. A nie pachniał Kuroaishita, więc na pewno nie służy nikomu z jej rodziny. A może jest od wroga? Dlatego wolała się nie ujawniać. Jeśli zapyta o to, kim jest, przedstawi się fałszywym nazwiskiem i powie, że jest uczennicą Akademii Cross. A tak właściwie, to od dłuższego czasu zastanawiała się nad posadą nauczyciela. Ale chyba Cross nie da jej tego stanowiska, bo znając Lilith, to wybije młodym wampirom tą całą "moralność" z głów, a zamiast lekcji będzie robić orgie. Eeej, to nie jest nawet taki zły pomysł!
No no, nawet ukłonił się przed nią. Dobrze się prezentuje, niech robi tak dalej, a naprawdę pozwoli mu się do siebie zbliżyć. Uśmiechnęła się zadowolona słysząc te wszystkie komplementy. Tak właśnie wszyscy powinni się odnosić do Lilith, niech sobie zapamiętają. Powinna im postawić młodego wampira jako przykład. Tak więc siedziała na ławce przed nim i bawiła się włosami, a on mówił coś o ofierze. Zaśmiała się. Nie, ona już jadła. I rzeczywiście, nie takie ścierwa jak leżące tam. Wyciągnęła z kieszeni paczkę fajek i znów zapaliła jedną i wcale nie poczęstowała chłopaka. Kiedy więc przestał mówić nastała chwila niezręczniej ciszy przerywana jedynie przez Lilith zaciągającą się dymem. W końcu zgasiła szluga i wstała. Pochyliła się nad wampirem patrząc mu prosto w jego czerwone oczy.
- Pierdolisz. Chodź - powiedziała i złapała go za rękę. Pociągnęła go w stronę starych budynków na stacji. Tutaj chyba zajmowali się papierkową robotą. Na podłodze leżały kawałki gruzu i stare porozrzucane papiery. Paskudne miejsce. Ale Lilith się podobało. Pociągnęła chłopaka w stronę schodów i wbiegła z nim na górę. Były drewniane i trzeszczały pod nimi niemiłosiernie, ale na szczęście się nie zarwały i mogli po nich normalnie wejść.
Kiedy już znaleźli się na piętrze pociągnęła za klamkę od pierwszych lepszych drzwi. Zamknięte? Przyłożyła do nich dłoń i używając mocy kontroli nad lodem wywaliła zamek. Pchnęła chłopaka do środka i podstawiła pod klamkę krzesło. Tak na wszelki wypadek, żeby nikt im nie przeszkadzał. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Biurko, krzesła, jakieś szafki... Pewnie gabinet zarządcy, albo kogoś w tym stylu.
Udała, że jego słowa w ogóle ją nie obchodzą. W rzeczywistości jednak bardzo jej schlebiały. Miał już u niej kilka dodatkowych punktów. Jak dalej będzie taki grzeczny i potulny to zrobi z niego swojego kochanka. Chociaż nie, ona już chciała żeby nim był. I za co jej w ogóle dziękował? Ach tak, za to, że nie zrobiła mu krzywdy tylko dała w spokoju zjeść ofiarę.
- Po prostu mam dziś dobry humor. To wszystko - powiedziała bawiąc się kosmykiem jasnych loków. Naprawdę dzięki nim wyglądała jak mała porcelanowa laleczka. Co prawda teraz wyglądała jak upiorna lalka, tak ubrana na czarno i cała we krwi, choć dla niektórych właśnie to było słodkie. Lilith bawiła się w niewiniątko. I trzeba przyznać, że jej to wychodziło. I nie tylko przez jej dziecinny wygląd, a także słodki głos i to urocze spojrzenie. Lalki są największymi psychopatkami.
Patrzyła na niego kiedy do niej podszedł uśmiechając się. Wcześniej nie miała okazji mu się przyjrzeć dokładnie, ale teraz zadowolona stwierdziła, że jej się podoba. Dobrze, będzie miała naprawdę dobrą zabawę, a przy okazji napatrzy się na przystojnego mężczyznę. Na pierwszy rzut oka wydawał się większy i silniejszy, a ona przy nim taka mała i bezbronna, ale naprawdę było inaczej. To Lilith tutaj rządziła.
Chciał się dowiedzieć kim jest naprawdę? No nie, aż tak się nie zapędzajmy. Prawdziwego nazwiska mu przecież nie zdradzi, to zbyt ryzykowne. Jeszcze doniesie swojemu panu, albo pani i będzie miała naprawdę nieprzyjemną sytuację. A nie pachniał Kuroaishita, więc na pewno nie służy nikomu z jej rodziny. A może jest od wroga? Dlatego wolała się nie ujawniać. Jeśli zapyta o to, kim jest, przedstawi się fałszywym nazwiskiem i powie, że jest uczennicą Akademii Cross. A tak właściwie, to od dłuższego czasu zastanawiała się nad posadą nauczyciela. Ale chyba Cross nie da jej tego stanowiska, bo znając Lilith, to wybije młodym wampirom tą całą "moralność" z głów, a zamiast lekcji będzie robić orgie. Eeej, to nie jest nawet taki zły pomysł!
No no, nawet ukłonił się przed nią. Dobrze się prezentuje, niech robi tak dalej, a naprawdę pozwoli mu się do siebie zbliżyć. Uśmiechnęła się zadowolona słysząc te wszystkie komplementy. Tak właśnie wszyscy powinni się odnosić do Lilith, niech sobie zapamiętają. Powinna im postawić młodego wampira jako przykład. Tak więc siedziała na ławce przed nim i bawiła się włosami, a on mówił coś o ofierze. Zaśmiała się. Nie, ona już jadła. I rzeczywiście, nie takie ścierwa jak leżące tam. Wyciągnęła z kieszeni paczkę fajek i znów zapaliła jedną i wcale nie poczęstowała chłopaka. Kiedy więc przestał mówić nastała chwila niezręczniej ciszy przerywana jedynie przez Lilith zaciągającą się dymem. W końcu zgasiła szluga i wstała. Pochyliła się nad wampirem patrząc mu prosto w jego czerwone oczy.
- Pierdolisz. Chodź - powiedziała i złapała go za rękę. Pociągnęła go w stronę starych budynków na stacji. Tutaj chyba zajmowali się papierkową robotą. Na podłodze leżały kawałki gruzu i stare porozrzucane papiery. Paskudne miejsce. Ale Lilith się podobało. Pociągnęła chłopaka w stronę schodów i wbiegła z nim na górę. Były drewniane i trzeszczały pod nimi niemiłosiernie, ale na szczęście się nie zarwały i mogli po nich normalnie wejść.
Kiedy już znaleźli się na piętrze pociągnęła za klamkę od pierwszych lepszych drzwi. Zamknięte? Przyłożyła do nich dłoń i używając mocy kontroli nad lodem wywaliła zamek. Pchnęła chłopaka do środka i podstawiła pod klamkę krzesło. Tak na wszelki wypadek, żeby nikt im nie przeszkadzał. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Biurko, krzesła, jakieś szafki... Pewnie gabinet zarządcy, albo kogoś w tym stylu.
- +18:
- Podeszła do wampira z lubieżnym uśmiechem na ustach i popchnęła go stronę biurka. Jej oczy pociemniały z pożądania. Mógł więc domyślać się, co zaraz zrobi wampirzyca. Przyparła go do blatu tak, że pewnie musiał się na nim oprzeć rękami, a sama na jego ustach złożyła delikatny pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny, aż w końcu dołączyła do zabawy swój język. Ściągnęła jego płaszcz, a potem rozpięła kilka guzików jego koszuli i wsunęła pod nią ręce przesuwając nimi po jego nagim torsie. Oczywiście wciąż go całowała. Aż w końcu zdecydowała posunąć się dalej - wsunęła dłoń w jego spodnie delikatnie muskając palcami jego męskość. Od tak, żeby zobaczyć jak szybko zareaguje na jej dotyk.
- Gość
- Gość
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Najważniejsze to wiedzieć gdzie stoi się w drzewie pokarmowym. Jeśli już to wiesz to możesz podejmować działania, by nie zostać zjedzonym przez większego drapieżnika. Tak zawsze to sobie tłumaczył Vergil, a on wiedział dokładnie co lubią, a czego nie lubią wampiry. Przez te pięć lat, wszystko notował sobie w głowie i tylko ta wiedza pozwoliła mu przetrwać. Ten świat nie jest kolorowy, a zgrywanie chojraka nie ma sensu chyba że jesteś na szczycie. Ci na górze mogli sie tym poszczycić, ale nie taki wampir jak on. Dlatego uważał w głowie się za ciekawszą jednostkę, ponieważ on musi się zmieniać i dostosowywać. Ci wyżej są zawsze tacy sami, nie zmieniający się. Jak sie już ich pozna to zna się ich zwyczaje, a wampiry krwi D to zupełnie inna bajka. Zmuszani do uległości potrafią dostosować się do kazdej sytuacji. Mogą torturować, a następnego dnia iść na piknik z tą ofiarą, mogą mordować na żądanie pana, a potem bez skrupułów iść na imprezę z ich rodziną. Jeden szlachcic będzie oczekiwał bydlaka to wampir D wcieli się w rolę bydlaka, inny bedzie chciał dobrze ułożonego lokaja to pod wampir wcieli się w niego. Wszystko dlatego, bo inaczej nie przeżyje.
Tak więc Vergil nie miał żadnego problemu przed ukłonieniem się Lilith mimo że jej nie znał. Wiedział że jeśli się jej spodoba to wyjdzie z tego cało, a nawet może zyska sobie sprzymierzeńca.
Kobieta w końcu wstała i pociągnęła go za rękę. Była bardzo silna, silniejsza od niego, więc nawet jakby się wyrywał to pewnie nie dałby rady wyjść z jej uścisku. Nie wiedział jeszcze czemu go ciągnie do budynku, ale mimo wszystko kątem oka sprawdzał wszystkie możliwości wyjść. Za pomocą swojej mocy będzie mógł się ochronić przed jej lodem na jakąś chwilę i najlepszym wyjściem będzie wtedy ucieczka oknem. Oczywiście analizował to wszystko, ponieważ nie wiedział czego ta od niego chce.
Tak więc Vergil nie miał żadnego problemu przed ukłonieniem się Lilith mimo że jej nie znał. Wiedział że jeśli się jej spodoba to wyjdzie z tego cało, a nawet może zyska sobie sprzymierzeńca.
Kobieta w końcu wstała i pociągnęła go za rękę. Była bardzo silna, silniejsza od niego, więc nawet jakby się wyrywał to pewnie nie dałby rady wyjść z jej uścisku. Nie wiedział jeszcze czemu go ciągnie do budynku, ale mimo wszystko kątem oka sprawdzał wszystkie możliwości wyjść. Za pomocą swojej mocy będzie mógł się ochronić przed jej lodem na jakąś chwilę i najlepszym wyjściem będzie wtedy ucieczka oknem. Oczywiście analizował to wszystko, ponieważ nie wiedział czego ta od niego chce.
- +18:
Pociągnęła go na piętro i wepchnęła siłą do pokoju tak że wpadł na biurko z trzaskiem. Podeszła do niego i zaczęła go całować powoli wpychając język do jego buzi. Vergil zdziwił się na początku tym zachowaniem, ale po chwili sam dał się ponieść żądzy. Tak naprawdę to z nikim się jeszcze nie pieprzył. Wyglądało na to że jego pierwszy raz będzie na stacji kolejowej. Czując twój język, sam wsunął swój do jej ust obejmując ją przy tym. Poczuł na swoim członku jej dłoń, a jego męskość zaczęła się powoli podnosić z powodu jej bliskości. Pachniała tak wspaniale z takiej odległości że miał ochotę ją schrupać, a dodatkowo z wyglądu przypominała sexowną laseczkę tak że wiedział że nie da rady jej się oprzeć.
Na jej pytanie uśmiechnął się mocniej i pokiwał głową.
- Oczywiście piękna, nie mógłbym odmówić takiej prośbie. - następnie znów przyssał się do jej warg wpuszczając swój język do środka, jednak powiedział w przerwie. - Przydałoby się pozbyć tego zakrwawionego ubranka prawda?
Jako że obejmował ją mocno, to rękoma starał się rozpiąć jej gorset na ślepo. W końcu mu się jednak to udało i zdjął z niej tą cześć garderoby, a następnie cały czas całując, zaczął rozpinać jej koszulę, by dostać się do jej stanika - lub jeśli nie ma - to piersi. Dodatkowo w pewnym momencie przestał ją całować w usta i zaczął po szyi. Podczas tych czynności jego męskość stała już na baczność i chciała się uwolnić ze spodni. jako że przypierała go do blatu nie miał możliwości przejęcia interwencji.
- Vergil
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Będzie krótko, bo nie mam dużo czasu ;^;
No, dokładnie. Dopóki Vergil wiedział gdzie jego miejsce, to nic mu nie powinno zagrażać ze strony potężniejszych wampirów. Przecież atakowali słabszych głównie dlatego, że im podskakiwali. Więc dopóki dawniej człowiek będzie grzeczny, to Lilith nie zrobi mu nic złego. Nic dziwnego, że będąc wampirem wiedział, co lubią inni z tej rasy. Szczególnie jeśli miał wysoko postawionego pana. Albo panią. Podejrzewała, że Vergil nie jest bezpański. A szkoda, bo wzięłaby chłopaka pod swoje skrzydła i pokazała mu co i jak. Nie tylko w świecie wampirów, ale też w łóżku. Tak, zrobiłaby sobie z niego swojego prywatnego niewolnika.
Może inne wampiry są takie same, ale nie Lilith. Ona była dobrą aktoreczką. No właśnie, była. Swego czasu błyszczała na scenie. Jeśli sytuacja tego wymagała, to potrafiła być uroczą małą ludzką dziewczynką, każdy kto nie wyczuwa wampirów by się na to nabrał. A Vergil? Naprawdę jej się podobał jako mężczyzna i jako wampir. Wydawał jej się naprawdę interesujący, dlatego chciała pochwycić go w swoje szpony i nie wypuszczać dopóty się z nim porządnie nie zabawi.
Traktował ją jak księżniczkę, przez co miał u niej dodatkowy plus. Lilith jest tutaj najważniejsza, to jej potrzeby są tutaj na pierwszym miejscu. Jeśli chłopak się do tego zastosuje, to będzie dla niego bardzo miła i naprawdę będzie chciała trzymać go blisko siebie.
No, dokładnie. Dopóki Vergil wiedział gdzie jego miejsce, to nic mu nie powinno zagrażać ze strony potężniejszych wampirów. Przecież atakowali słabszych głównie dlatego, że im podskakiwali. Więc dopóki dawniej człowiek będzie grzeczny, to Lilith nie zrobi mu nic złego. Nic dziwnego, że będąc wampirem wiedział, co lubią inni z tej rasy. Szczególnie jeśli miał wysoko postawionego pana. Albo panią. Podejrzewała, że Vergil nie jest bezpański. A szkoda, bo wzięłaby chłopaka pod swoje skrzydła i pokazała mu co i jak. Nie tylko w świecie wampirów, ale też w łóżku. Tak, zrobiłaby sobie z niego swojego prywatnego niewolnika.
Może inne wampiry są takie same, ale nie Lilith. Ona była dobrą aktoreczką. No właśnie, była. Swego czasu błyszczała na scenie. Jeśli sytuacja tego wymagała, to potrafiła być uroczą małą ludzką dziewczynką, każdy kto nie wyczuwa wampirów by się na to nabrał. A Vergil? Naprawdę jej się podobał jako mężczyzna i jako wampir. Wydawał jej się naprawdę interesujący, dlatego chciała pochwycić go w swoje szpony i nie wypuszczać dopóty się z nim porządnie nie zabawi.
Traktował ją jak księżniczkę, przez co miał u niej dodatkowy plus. Lilith jest tutaj najważniejsza, to jej potrzeby są tutaj na pierwszym miejscu. Jeśli chłopak się do tego zastosuje, to będzie dla niego bardzo miła i naprawdę będzie chciała trzymać go blisko siebie.
- +18:
- Domyśliła się, że ma mało doświadczenia z kobietami, możliwe, że nawet żadnego. Zareagował przecież tak szybko pod wpływem jej dotyku. Zacisnęła jeszcze mocniej dłonie na jego członku, a w jej oczach pojawił się dziwny błysk. Była dumna z tego, że tej nocy czegoś go nauczy.
- Świetnie. Podobasz mi się, wiesz? - wymruczała mu prosto do ucha i rozpięła jego koszulę całkiem zsuwając ją z ramion. Pozwoliła aby ją rozebrał, choć robił to raczej nieudolnie. Domyśliła się więc, że musiał być to jego pierwszy raz. Miała na sobie stanik, więc będzie musiał poczekać trochę zanim zobaczy jej blade piersi. Przypierała go do biurka, owszem. Ale w końcu jej się to znudziło i role się zmieniły. Teraz ona przyparta patrzyła na niego z niewinną minką, lecz ten dziwny blask z jej oczu nie znikał.
- Gość
- Gość
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Vergil nie był bezpański, miał swoją panią, która mimo wszystko pewnie dużo się nim nie interesowała. On nią w sumie też. Nie to że jej nie szanował, wręcz przeciwnie. Nie miał powodu by jej nienawidzić. Po prostu ona była wysoko postawioną wampirzycą, a on wiedział gdzie jego miejsce. Szczególnie wkurzał go jednak fakt że ta dawała mu korzystać ze swojego domu, jedzenie a i wszystkiego mimo że sobie nie zasłużył i czuł się sam niczym pasożyt.
Dlatego też tu się błąkał przez wiele lat próbując zarobić swój majątek, ale nie szło mu w żadnej pracy. Zawsze coś szło nie tak i lądował na bruku, ale to mu nie przeszkadzało na krótką metę. Zawsze mógł coś ukraść czy kogoś zabić. Nie robił tego często i nie dlatego że mu to wielką frajdę sprawiało, ale też nie miał nic przeciwko odbieraniu życia. W sumie było mu wszystko jedno.
Na jej słowa uśmiechnął się po czym zmienili się pozycjami.
W sumie nigdy jeszcze nie pieprzył się z kobietą tak na poważnie. Zawsze kończyło się na pocałunkach, ale wiedział że tym razem tej wampirzycy nie chodzi o pocałunki czy też miłość. W sumie to ona podniecała go mocno, ale nie mógłby raczej obdarzyć jej miłością. Zresztą, kto jej potrzebuje. Na pewno nie ona i on.
Dlatego też tu się błąkał przez wiele lat próbując zarobić swój majątek, ale nie szło mu w żadnej pracy. Zawsze coś szło nie tak i lądował na bruku, ale to mu nie przeszkadzało na krótką metę. Zawsze mógł coś ukraść czy kogoś zabić. Nie robił tego często i nie dlatego że mu to wielką frajdę sprawiało, ale też nie miał nic przeciwko odbieraniu życia. W sumie było mu wszystko jedno.
Na jej słowa uśmiechnął się po czym zmienili się pozycjami.
W sumie nigdy jeszcze nie pieprzył się z kobietą tak na poważnie. Zawsze kończyło się na pocałunkach, ale wiedział że tym razem tej wampirzycy nie chodzi o pocałunki czy też miłość. W sumie to ona podniecała go mocno, ale nie mógłby raczej obdarzyć jej miłością. Zresztą, kto jej potrzebuje. Na pewno nie ona i on.
- +18:
- - Dziękuję. Ja raczej nie mogę przejść obojętnie obok takiej piękności. - uśmiechnął i pogładził ją po policzku.
Objął ją i złapał za zamek od stanika i pewnie go rozpiął. Może i nie miał wiele do czynienia z kobietami, ale miał bardzo zręczne palce. Wszystko to dzięki wielu dniom treningu które przeszedł podczas tej nieobecności w mieście. Nikt by nie przypuszczał że przydadzą mu się do takich czynności. Podczas wykonywania tych czynności całował ja po szyi, a gdy jej piersi zostały wreszcie uwolnione zaczął je pieścić dokładnie dłońmi. Następnie do tego doszedł język i usta gdy te dotarły jej sutków, a ta mogła poczuć jak je ssie na zmianę.
- Piękne. - rzekł w przerwie pomiędzy pocałunkami, a w międzyczasie rozpiął sobie też rozporek, by łatwiej jej było potem zdjąć mu spodnie w których członek który ona trzymała już próbował się wyprostować, ale spodnie wstrzymywały go. . - Dopiero co przybyłem do miasta, a tu taka niespodzianka.
- Vergil
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Wygląda więc na to, że Vergil i jego pani mieli na siebie wyjebane. On jej służył z przyzwyczajenia, ona pewnie po prostu miała go, żeby mieć. A szkoda, bo Liilith chętnie wzięłaby młodego wampirka pod swoje skrzydła. Zrobiłaby z niego takiego małego niewolnika. To znaczy, był od niej większy, ale chyba wszyscy rozumiemy o co chodzi, prawda? Tylko że wtedy byłby jej własnością. Jej jedyny, na zawsze. Nie oddałaby go nikomu. Pokazałaby mu dużo rzeczy, także w łóżku.
Nie ważne, że dla ludzi Vergil był już dorosłym mężczyzną. W oczach Lilith, wampirzycy, która przeżyła ponad dwa wieki, wciąż był małym chłopcem, któremu trzeba pokazać to i owo. I właśnie nadarzyła się okazja, żeby to zrobić. Zwykle małą Kuroaishita porzucała swych kochanków i kochanki niczym zabawki, ale z tym będzie inaczej. Jego tak łatwo ze swych szponów nie wypuści. Był taki nowy, jeszcze zagubiony w tym wszystkim. Grzechem byłoby go wypuścić w świat nie nauczywszy wcześniej jak powinien się obchodzić z kobietą!
Lilith i miłość? Ahaha, dobre żarty. Ona nie znała tego uczucia. A przynajmniej nie umiała go nikomu dać. Na razie. Ale zdawało się, że jej serce już na zawsze pozostanie zimne jak lód. Ona nie nie miała w sobie żadnych uczuć. A przynajmniej nie tych ciepłych. Uważała, że uczucia są słabe, takie... ludzkie. Wampiry nie powinny się upodabniać do ludzi pod żadnym względem, tylko okazywać swoją wyższość nad nimi.
Nie ważne, że dla ludzi Vergil był już dorosłym mężczyzną. W oczach Lilith, wampirzycy, która przeżyła ponad dwa wieki, wciąż był małym chłopcem, któremu trzeba pokazać to i owo. I właśnie nadarzyła się okazja, żeby to zrobić. Zwykle małą Kuroaishita porzucała swych kochanków i kochanki niczym zabawki, ale z tym będzie inaczej. Jego tak łatwo ze swych szponów nie wypuści. Był taki nowy, jeszcze zagubiony w tym wszystkim. Grzechem byłoby go wypuścić w świat nie nauczywszy wcześniej jak powinien się obchodzić z kobietą!
Lilith i miłość? Ahaha, dobre żarty. Ona nie znała tego uczucia. A przynajmniej nie umiała go nikomu dać. Na razie. Ale zdawało się, że jej serce już na zawsze pozostanie zimne jak lód. Ona nie nie miała w sobie żadnych uczuć. A przynajmniej nie tych ciepłych. Uważała, że uczucia są słabe, takie... ludzkie. Wampiry nie powinny się upodabniać do ludzi pod żadnym względem, tylko okazywać swoją wyższość nad nimi.
- +18:
- Zrobiło jej się jakoś miło, kiedy powiedział, że jest piękna. Ale było to spowodowane jedynie jej egoizmem. Westchnęła cichutko kiedy rozpiął jej stanik. Czyżby się pomyliła i jednak miał jakiekolwiek doświadczenie w tych sprawach? Nie, mało prawdopodobne. Pewnie się naoglądał jakichś pornoli, albo podglądał przebierające się kobiety, dlatego poszło mu tak łatwo. Zresztą to żadną filozofią nie jest, z czego wielu mężczyzn niestety nie zdaje sobie sprawy. Tak więc kiedy poczuła chłód na piersiach oparła się na biurku i rękami z tyłu i pięknie je jeszcze eksponowała. Niech sobie popatrzy i ma jakąś radość z życia. Zagryzła wargi czując jego usta na nich na przemian. Coraz bardziej jej się podobało. No, czyli chłopak się jeszcze jej przyda. Wsunęła w tym czasie dłoń w jego spodnie i wyciągnęła jego męskość całkiem na zewnątrz i przejechała po nią dłonią kilka razy.
- Chodź - wyszeptała do jego ucha i lekko odsunęła go od siebie. Pociągnęła go w stronę jakiegoś starego krzesła i pchnęła go, żeby usiadł. Sama zaś stojąc przed nim zdjęła resztę jej garderoby, która była w tej chwili zupełnie zbędna. Stała tak przez nim naga przez chwile, aby napatrzył się na jej ciało, po czym uklęknęła tuż przed nim i zaczęła zabawiać się z jego członkiem. Najpierw dłonią, potem do zabawy dołączyła usta i język. Ale nie tak szybko, kiedy była pewna, że się mu podoba natychmiast przestała i wstała.
- Pobawimy się dalej, ale jak Ty najpierw zajmiesz się mną! - powiedziała pochylając się nad nim z niewinnym uśmiechem. Zauważyła wcześniej, jak zręczne ma palce. Teraz czas zrobić z nich jakiś użytek!
- Gość
- Gość
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Vergil miał dokładnie 25 lat, bo został pogryziony przez Yuki kilka lat temu, tak więc nie miał doświadczenia w zyciu człowieczym jak i w życiu wampirzym. Był jednak pewny siebie, bo wiedział że w tym świecie nie można być ciamajdą i fajtłapą. Trzeba walczyć o swoje, a może skapnie gdzieś nagroda. Teraz też wiedział że robi to po prostu żeby zadowolić wampirzycę, ale może jeśli zrobi jej dobrze to i mu coś skapnie oprócz obustronnego zadowolenia. No i musiał się starać, by go nie zabiła bo się nudzi. Miała na sobie wcześniej modne ciuchy to może jest wpływowa i ma wiele kontaktów więc może udałoby się Vergilowi w końcu znaleźć pracę u innego wampira który coś znaczy w społeczeństwie.
- 18+:
Faktem że łatwo zdjął jej stanik było roste zrozumienie jego mechanizmu. Wystarczyło kilka dotknięć nawet gdy nie patrzył na niego, by zrozumiał jak to działa. Nie był nigdy żadnym podglądaczem, czy nawet nie oglądał pornoli, robił to wszystko odruchowo i nie miał co do tego żadnych wątpliwości że robi to dobrze. Po chwili zabawa się zmieniła i to ona pchneła go na jakieś stare krzesło, aż kurz poleciał w górę na chwile przesłaniajac ich. Gdy Vergil odzyskał wzrok zobaczył że wampirzyca klęczy przed nim naga i zabawia się jego męskością. Jęknął głucho gdy dołączyła do tego swoje usta, ale po chwili wstała dając mu na wstrzymanie. Męzczyzna gdy usłyszał że on ma zająć się nią pokiwał głową i usmiechnal się. Pytanie o prace zawsze moze zostac na koniec zabaw.
- Dobrze Pani, z chęcią.
Szybkim ruchem wstał z krzesła i rozłożywszy na podłodze swój płaszcz położył ją delikatnie na nim i sam ukleknął przed nią. Rękoma rozsunął jej kolana i gdyt zobaczył jej muszelke to zaczerwienił się, ale przeszedł do dzieła. Wsadził głowę między jej kolana, by było mu wygodniej i powoli dotykał, oraz zręcznie wkładał paluszki do jej pochwy obracajac nimi jeszcze w srodku by zwiekszyc doznanie, a na koniec zaczął lizać i smakować jej kobiecości.
- Tak dobrze? - spytał
- Vergil
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji
Re: Opuszczona stacja kolejowa
25 lat to dla Lilith jeszcze dzieciństwo. Ona była wampirzycą, która przeżyła ponad dwa wieki. To jasne, że nie miał żadnego doświadczenia w byciu ani człowiekiem, ani wampirem. Choć z tym wieku powinien już trochę wiedzieć o życiu. To jasne, że nie wolno być frajerem. Ci właśnie mają najgorzej. Ci wszyscy, którzy udają dobrych, żeby się dowartościować. Lilith brzydziła się nimi, jak większością ludzi zresztą. O swoje walczyła do końca nie licząc się z innymi, a jej życiowe motto to "po trupach do celu!".
Zadowolić ją nie jest tak łatwo. Niech sobie krew D myśli, że ją zaspokoi byle czym. A może i tak? Była wszakże kobietą lekkich obyczajów. Coś dla Vergila? E... nie. Trafił pod zły adres. Ona chce się z nim tylko przespać, niech sobie nie liczy na więcej. Co najwyżej na jej numer telefonu, żeby ponownie się spotkać wiadomo w jakim celu. Jeśli będzie dobry, to go nie zabije. Może. To zależy od jej humoru. Ale na pewno postara się, żeby było im miło, bo Ver taki biedny i zakłopotany... Ciocia Lilith już mu pokaże jak się bawić.
Praca u niej? Nie, ona sama pracuje u Kyubiego jako jegodziwka sekretarka, udaje słodką i niewinną uczennicę Akademii, a w dolnym czasie obserwuje Kuroaishitów. No, ale może jak ładnie ją poprosi, to popyta znajomych, czy nie potrzebują kogoś w stylu przynieś, podaj, pozamiataj... Ale to też zależne jest od humoru wampirzycy.
Zadowolić ją nie jest tak łatwo. Niech sobie krew D myśli, że ją zaspokoi byle czym. A może i tak? Była wszakże kobietą lekkich obyczajów. Coś dla Vergila? E... nie. Trafił pod zły adres. Ona chce się z nim tylko przespać, niech sobie nie liczy na więcej. Co najwyżej na jej numer telefonu, żeby ponownie się spotkać wiadomo w jakim celu. Jeśli będzie dobry, to go nie zabije. Może. To zależy od jej humoru. Ale na pewno postara się, żeby było im miło, bo Ver taki biedny i zakłopotany... Ciocia Lilith już mu pokaże jak się bawić.
Praca u niej? Nie, ona sama pracuje u Kyubiego jako jego
- +18:
- Ogarnięcie tego, jak działa stanik nie było wcale trudne, ale dla większości mężczyzn jest to spory problem. Szczególnie za pierwszym razem. Nie oglądał pornoli, ani nic z tych rzeczy? Więc musiał być naprawdę zaskoczony kiedy zobaczył nagą kobietę. Tak, to właśnie tak wygląda. Szok? Skoro nie miał żadnego pojęcia o seksie, to skąd miał pojęcie o takich rzeczach? No cóż, nie będę się wtrącać, ale brzmi to trochę dziwnie. No, ale to Twoja postać i graj nią jak uważasz...
To miłe z jego strony, że pomyślał o Lilith i rozłożył na ziemi swój płaszcz, żeby się przypadkiem nie pobrudziła. Jęknęła cicho czując jego usta na swojej kobiecości. Mhm, młody wie jak się z nią bawić. Jej oddech stał się szybszy i bardziej płytki, poddawała się jego pieszczotom zadowolona. Ale tak jej nie zaspokoi. Wsunęła palce w jego włosy by po chwili mocno go za nie złapać i odsunąć od siebie.
- Połóż się - powiedziała, po czym popchnęła go w stronę ich "łóżka". Pochyliła się nad nim uśmiechając się niewinnie, by po chwili się na niego wsunąć. Mhm, jest przyjemnie. Ciekawe, co czuje Vergil?
- Gość
- Gość
Re: Opuszczona stacja kolejowa
W takim wieku to wie jak wygląda sex z kobietą chociażby z rozmów znajomych czy nawet często opisywane są w książkach, a Vergil swego czasu uwielbiał czytać. Chłonął wiedzę niczym gąbka wodę, przez co był mimo wszystko osobą dosyć wykształconą. Nie miał określonego typu książek, kryminały, fantastyka, miłosne czy akcja to swojego czasu było całym jego światem dopóki nie został przemieniony. Jakby nie patrzeć nie miał w ostatnich latach ani chwili by poczytać cokolwiek. W sumie nawet nie ciągnęło go do tego bo ten nowy świat miał dla niego tyle tajemnic że po prostu mimo wszystko uwielbiał go. Mimo iż we wnętrzu był dalej zagubiony i nawet nie wiedział jak wykorzystać to co mu dano to nie dał tego po sobie poznać wiedząc że zawsze musi być myśleć tylko o sobie. Co było dla niego ciekawostką to teraz Legion w jego głowie zamilkł i nie odzywał się dając mu się cieszyć chwilą. A ciekawe bo zawsze taki rozgadany był.
- 18+:
Vergil nigdy nie smakował kobiety w takim miejscu, ale instynktownie wiedział co robić. Przynajmniej raz wiedza z książek na coś się przydała. Mimo iż zgrywał takiego co wszystko wie to jednak w duszy miał niepewność czy robi wszystko dobrze. Tak czy inaczej pozwolił żeby obawa zeszła na drugi plan z powodu jego podniecenia. Ciężko się myśli racjonalnie podczas stosunku seksualnego. Powoli lizał jej kobiecość która smakowała tak pysznie gdy nagle poczuł szarpnięcie w tył za włosy. Z powodu jej siły to było całkiem bolesne i nie miał nic do gadania chociaż pewnie długo by się nie oderwał od niej gdyby miał wybór. Nigdy jeszcze nie smakował niczego tak słodkiego i czuł że chyba się uzależni.
Gdy teraz to on padł na ich łoże to dziewczyna po prostu wsunęła się na niego okrakiem, a on sam poczuł że jego męskość zatapia się w niej całkowicie co przyjął z głośnym jękiem. Gdy wcisnął się cały to Vergil zaczął oddychać mocniej i zaczął poruszać biodrami tak by jego członek poruszał się w niej, a dodatkowo położył ręce na jej pośladkach które były również kuszące.
- Jest cudownie.... - jęknął, po czym jednak dopowiedział z lekkim uśmieszkiem. - Ale czy to tylko zabawa, czy robisz to po to by mnie zniewolić potem?
- Vergil
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji
Re: Opuszczona stacja kolejowa
W takim wieku się nie wie? Proszę Cię, we współczesnych czasach już młodsi od niego poznali rozkosz płynącą z bliskości kobiecego ciała, a przynajmniej zaspokoili swoją ciekawość filmami, albo podglądaniem. Sama Lilith miała swojego pierwszego mężczyznę w wieku 13 lat, więc uważała Vergila za naprawdę dziwnego, że zwlekał z tym tak długo. Oczywiście, że świat wampirów był o wiele ciekawszy niż świat ludzi, jednakże nie na tyle, żeby nie mieć czasu na takie rzeczy. Ona też była wykształcona, nawet bardziej niż on, ale jednak znajdowała czas na cielesne przyjemności. Tak to bywa, że młode przemienione wampirki są zagubione w tym nowym mrocznym świecie. Albo się odnajdą i przyzwyczają do łamania tabu, albo zginą. Noc jest bardzo okrutnym miejscem, albo zabijasz, albo zostajesz zabity. Nikt tu się z nikim nie będzie bawił w kotka i myszkę. Silniejszy pozbawiał życia słabszego - musisz być silny, albo Twoja wieczna egzystencja szybko zakończy się i nieraz w dość spektakularny sposób, który Lilith najbardziej uwielbiała. Odrywanie głów, wieszanie na gałęzi.. Tak, to jej ulubione sposoby. Więc niech Vergil będzie grzecznym chłopcem, albo skończy źle.
- +18:
- Może i nie miał w tym żadnego doświadczenia, ale cieszyła się, że to właśnie ona wprowadziła go w "świat dorosłych". Chociaż tak właściwie, to chodziło jej tylko o zaspokojenie własnych potrzeb, ale skoro to jego pierwszy raz, to powinna mu pokazać jak to miło jest, żeby chciał do niej wracać po więcej.
Jak na początek to robił wszystko dobrze, była nawet w lekkim szoku, że ktoś bez żadnego doświadczenia wie tyle rzeczy. Ale cóż, zostaje jej tylko się cieszyć! Ona już go wyszkoli żeby był lepszy, ale na to przyjdzie czas. O ile zechce zostać jej kolejnym kochankiem.
- Wyczuwam zapach szlachetnego wampira, gdybyś był bezpański, to mogłabym cię przygarnąć.
Powiedziała dociskając się do niego bardziej. Było jej dobrze, co można było odgadnąć po jej głośnych jękach i przyśpieszonych ruchach. Była już naprawdę blisko, kiedy drżąc zsunęła się z niego i uklęknęła tyłem do niego opierając się o biurko.
- W którą chcesz? - chyba wiadomo o co jej chodziło kiedy wypięła przed nim tyłek z dostępem do swoich obu dziurek. Pytanie tylko, czy Vergil się odważy spróbować czegoś odważniejszego? A może zostanie przy tradycyjnym seksie? Dla niej nie miało to żadnej różnicy, pracując jako prostytutka przez tyle lat przyzwyczaiła się do tego.
- Gość
- Gość
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Vergil mimo wszystko był chorowitym i nieszczesliwym dzieckiem. Mimo całego bogactwa rodziny nie mogli go wyleczyć z jego chorób które gnały do niego niczym ćmy do słońca. Większość swojego życia chłopak przeleżał w szpitalnym łóżku gdzie jednynymi jego przyjaciółmi były książki i widok zza okna w białej sali w której leżał bardzo często. Nie było to nic dziwnego, bo był chorowity już od samych narodzin gdzie prawie umarł i nikt nie wiedział czy da sie go odratować. Tak czy inaczej teraz jednak sobie wszystko wynagradza mimo iż nie jest złym gościem, a przynajmniej na razie póki fuzja nie zostanie zakończona co mimo wszystko było nieuniknione przy takim przypadku jak on. Poznał już czym jest zabijanie i nie bawiło go to, ani nie smuciło. Po prostu oddawał każdemu tyle na ile sobie na to zasłużyli przez co czasami mogło to już podchodzić pod przedśmiertne tortury. Tak naprawdę miał gdzieś czy jakiś gościu zostanie zabity czy przeżyje. Zrozumiał że wszystko co dzieje się na tym świecie jest kwestią widzi misie ludzi potężnych, a skoro dana mu została chociaż kawałek władzy to czemu z niej nie skorzystać. Najsłabszy wampir zawsze będzie lepszy niż najlepszy człowiek i tego się trzymał. Staranie się na bycie miły i teksty typu że lepiej być ranionym niż ranić już do niego nie przemawiały tak jak kiedyś. Jeśli jesteś wystarczająco silny by sobie coś wziąć to możesz to wziąć i nie zastanawiaj się czy to moralne czy nie, tylko czy chcesz to mieć czy nie.
Teraz jednak skupiony był na swojej partnerce lilith, która była od niego o wiele silniejsza, a jednocześnie taka drobniutka. Kolejny dowód by nie dać się zwieść pozorom, bo domyślał się że teraz jego los jej w jej rekach i lepiej się nie wychylać.
Teraz jednak skupiony był na swojej partnerce lilith, która była od niego o wiele silniejsza, a jednocześnie taka drobniutka. Kolejny dowód by nie dać się zwieść pozorom, bo domyślał się że teraz jego los jej w jej rekach i lepiej się nie wychylać.
- +18:
- Mimo iż czuł rozkosz to coś w głowie nie pozwalało mu się przy niej zrelaksować nawet wtedy gdy go ujeżdżała. A może to Legion czuwał gotowy do skoku gdyby coś miało się stać jego żywicielowi.
- Może i mam pana, ale nie widziałem się z nią od wielu lat, w gruncie rzeczy to nie za bardzo chce się z nią widzieć... więc można powiedzieć że jestem. Chociaż życie samotnego wilka dobrze mi służy jak na razie.
Tak, do czasu aż nie wpakuje się w jakieś tarapaty i nie będzie miał mu kto pomóc, bo pleców to on nie miał obecnie żadnych. Nawet teraz nie był pewny czy nie będzie musiał zwiewać w pewnym momencie przez okno które było na tym piętrze. Miał nadzieję że jakby co to zbroja wytrzyma upadek.
Oczywiście czuł wielkie podniecenie i oddychał głęboko gdy ta się dociskała coraz bardziej, przez co i on zaczął jęczeć głęboko dotykając przy tym jej gładkiej skóry. Czuł że nie wytrzyma już długo bez wytrysku, lecz ta nagle zsiadła z niego.
Dopiero teraz zagieła go dosyć lekko ostatnim pytaniem przez co zaczerwienił się jak burak. Nigdy sam nie wchodził dotychczas w kobietę, a co dopiero w tyłek. Przez chwilę targały nim różne myśli czy aby na pewno może gdzie chce? A może ona go testuje i jak przesadzi to go zabije? Vergil zagryzł wargę i nachylił się swoją męskością nad jej tyłkiem przez chwilę próbując się zdecydować jak szczeniak który miał wybrać czy chce zjeść z prawej ręki czy z lewej od swojego pana.
W końcu jednak wziął się na odwagę i powoli zaczął wbijać swojego członka pomiędzy jej jędrne pośladki wybierając jej tyłek. Miał nadzieję że nie zapłaci głową, ale do odważnych świat należy. Powoli zaczął przyśpieszać ruchy biodrami wbijając się coraz głębiej i sapiąc przy tym lekko. Dodatkowo zwrócił uwagę na jej tatuaże które miała na plecach i jedna rękę położył na jej biodrze a drugą muskał jej rozpuszczone włosy.
- Vergil
- Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Oh, biedne, chorowite dziecko... Lilith chuj obchodził jego los. Dla niej był zwykłym pionkiem, który można przestawiać z miejsca na miejsce. Jeśli przeciwnik będzie sprytniejszy i straci pionka, nie będzie rozpaczać. Vergil nic nie znaczył dla panny Kuroaishita. Był jej chwilowym kaprysem, niczym więcej. Zapomni o nim po kilku godzinach, jak zapominała o wielu innych przed nim.
Nie miał przyjaciół? Lilith też nie, a jednak wyrosła na ludzi. Nie miała dla niego współczucia. Była zepsuta do szpiku kości, na to już nic nie poradzi. W szczególności taki śmieć (w jej mniemaniu) jak on. Ona była od niego lepsza.
[z/t]
Nie miał przyjaciół? Lilith też nie, a jednak wyrosła na ludzi. Nie miała dla niego współczucia. Była zepsuta do szpiku kości, na to już nic nie poradzi. W szczególności taki śmieć (w jej mniemaniu) jak on. Ona była od niego lepsza.
- +18:
- A więc zrobił to, co mu zaproponowała? Zauważyła wcześniej, że nie miał w tym żadnego doświadczenia, ale żeby aż tak? Syknęła z bólu, kiedy z nią wszedł, ale potem się przyzyczaiła i z drobną pomocą własnej dłoni doszła. Wyślizgnęła się z jego objęć, była wszakże silniejsza. Doszedł, czy nie, nie obchodziło ją to. Najwyżej skończy sobie rączką. Pozbierała z ziemi ubrania i założyła je.
[z/t]
- Gość
- Gość
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Jak zwykle Rukę przygnało w starą część miasta, nawet jeśli już raz spotkał w niej wampira, a właściwie wampirzycę która postanowiła sobie zrobić z niego posiłek i sługę. Jednak nawet to nie potrafiło zmienić jego natury, nie potrafił usiedzieć w bezpiecznej Akademii ani w hałaśliwym mieście. Nie cierpiał neonów i całego tego show które ludzie lubili robić ze swojego życia, wszystkich tych reklam sensacji o znanych osobistościach, nie znał ich nie potrzebował nic od nich, a nawet gardził bezsensownością takiego świata. Nie lubił ludzi, to było pewne, dlatego nawet poczuł ulgę kiedy mógł być sam. Po drodze spotkał tylko jakiegoś pijusa który i tak już nie kontaktował zbyt dobrze z tym światem, a Ruka nie zamierzał mu pomagać do niego wracać, sam zgotował sobie taki los. Chłopak poszedł dalej przyglądając się budynkowi dworca który się rozpadał i coraz miej przypominał o tym jak wyglądał za czasów swojej świetności, nie wszedł do niego, nie był aż tak głupi by stąpać po gruzowisku, zamiast tego poszedł na koniec peronu i usiadł zwieszając nogi w dół ,a plecami kładąc się na betonie, kurtka go chroniła przed zimnem, a sam patrzył z niebo odpoczywając od zgiełku miasta, gdyby tylko mógł nie być człowiekiem który musi się dostosowywać do warunków innych ludzi, bo ci wymyślili jakieś zasady. Beznadziejne zasady, zupełnie nienaturalne i psujące świat, zdaniem Ruki byli rodzajem choroby, bo nie potrafili myśleć, albo może zawsze myśleli tak by ominąć prawdziwy i najprostszy za razem sens danego tematu. Cisza, z dala od bełkotu, to był jego ulubiony świat.
- Gość
- Gość
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Jak zwykle dostał na weekend dostał zlecenie. Miał dzisiaj wyjątkowego lenia przez co chciał sobie przełożyć zlecenie na następny dzień, dopóki nie dowiedział się, że jego cel ma być w miejscu w do którego się wybrał, a gdzie sie wybrał? Na starą opuszczoną staje kolejowa.
Już wchodząc na sam terem przejrzał małą teczkę, która miał w rekach. W niej znajdowały się informacje na temat jego celu, który był przed nim o jakieś pół kilometra. Widział go czuł. Przeszedł przez peron i za pomocą zapalniczki podpalił teczkę trzymając ją w rękach. Trzymał ją długo spoglądając jak płonie, a kiedy niemal do połowi sie spaliła wsadził ją do śmietnika, metalowego.
-No to do roboty...- Mruknął zachodząc swój cel, który był mężczyzną. Wysokim i czarnowłosym. NA szczęście Lucjusza był tylko człowiekiem, więc wyrwanie mu serca rozwiązało jego problem. Spojrzał na serce mężczyzny po czym z cichym westchnięciem upuścił je, patrząc na truposza.
To był moment gdy wyczuł kolejnego człowieka, przez co skierował się w jego stronę, wycierając ręce o chustkę. Podszedł do niego na odległość 5 m i przyjrzał się mu.
-Jakie nieszczęście...- Zapytał zimno patrząc na niego. Chłopak nic nie Lucjusza twarzy, bo ta była zakryta chustą.- Widziałeś... Wiesz co teraz zrobie?- Zapytał nie zmieniając tonu. KAraś jesli jest bystry skapnie się, że chodzi Lucjuszowi to to, że aby być pewny, że chłopak mu nie zaszkodzi, to zabije go. Schował rękę do płaszcza łapiąc za Kunai, ale skąd chłopak może o tym wiedzieć?
Już wchodząc na sam terem przejrzał małą teczkę, która miał w rekach. W niej znajdowały się informacje na temat jego celu, który był przed nim o jakieś pół kilometra. Widział go czuł. Przeszedł przez peron i za pomocą zapalniczki podpalił teczkę trzymając ją w rękach. Trzymał ją długo spoglądając jak płonie, a kiedy niemal do połowi sie spaliła wsadził ją do śmietnika, metalowego.
-No to do roboty...- Mruknął zachodząc swój cel, który był mężczyzną. Wysokim i czarnowłosym. NA szczęście Lucjusza był tylko człowiekiem, więc wyrwanie mu serca rozwiązało jego problem. Spojrzał na serce mężczyzny po czym z cichym westchnięciem upuścił je, patrząc na truposza.
To był moment gdy wyczuł kolejnego człowieka, przez co skierował się w jego stronę, wycierając ręce o chustkę. Podszedł do niego na odległość 5 m i przyjrzał się mu.
-Jakie nieszczęście...- Zapytał zimno patrząc na niego. Chłopak nic nie Lucjusza twarzy, bo ta była zakryta chustą.- Widziałeś... Wiesz co teraz zrobie?- Zapytał nie zmieniając tonu. KAraś jesli jest bystry skapnie się, że chodzi Lucjuszowi to to, że aby być pewny, że chłopak mu nie zaszkodzi, to zabije go. Schował rękę do płaszcza łapiąc za Kunai, ale skąd chłopak może o tym wiedzieć?
- Lucjusz
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Przez dłuższy czas miał spokój, dopóki nie zjawił się na dworcu jakiś mężczyzna urozmaicając Ruce dzisiejszą noc dosyć rzadkim widokiem. Widząc jak przybyły, z pewnością wampir wyrwał nieszczęśnikowi serce. Ruka bez strachu patrzył jak trup zabarwia ziemię swoją posoką, a porzucone serce bije jeszcze jakby wołało, że jednak chciałoby żyć, ale nie będzie mu to dane.
Może gdyby był normalny spanikowałby i krzyczał, albo próbował uciec, jednak ten nie był najwyraźniej normalny, bo przyglądał się temu jakby zabitym wcale nie był ktoś z jego gatunku, a wręcz przeciwnie.
Po chwili też zabójca podszedł bliżej Ruki, który tylko przyjrzał się jego postaci, zabójca był pewnie dosyć przystojny, choć ubranie dobrze zasłaniało szczegóły jego postaci. Spokój z jakim mówił tylko upewnił Rukę, że nie jest to ktoś kto sobie pozwoli na błędy, czym wzbudził pewien szacunek w chłopaku. Nawet jeśli by miał zginąć to jakoś bardziej mu podobał się ten spokojny wampir niż Ruda która miała dziki charakter kocicy której nigdy nie wiadomo co wpadnie do głowy.
Kiwnął twierdząco głową na owe pytanie i spojrzał znów na wampira
-Najpewniej zabijesz mnie, szkoda, taka przyjemna noc.
Odwrócił się z powrotem w stronę torów przymykając oczy, rozkoszował się delikatnym wiatrem, lubił wiatr, może gdyby mógł wybierać byłby jakimś ptakiem, żyjącym gdzieś daleko w górach.
-No tak, Krwawa Dama nie będzie zadowolona, miałem się z nią spotkać... choć pewnie i tak tej kocicy nie będzie mnie żal, jestem dla niej tylko zabawką. Znajdzie sobie nową.
Mówiąc o zabawce uśmiechnął się kpiąco, taki był jego los jako człowieka, jako jednej z tych marnych istot którymi tak gardził, zabawki, jedzenie, nic nie warte worki krwi, które nawet w większości nie potrafiły samodzielnie myśleć.
Ruka w końcu wstał i stanął na przeciwko wampira po czym skłonił się z szacunkiem, nie miał zamiaru walczyć, zdawał sobie sprawę z tego, że nie miał najmniejszych szans wygrać.
-Zrób to co musisz. Nie mam po co uciekać, prócz życia nie mam nic do stracenia.
No właśnie, Ruka nie był do niczego przywiązany, więc nie brakowało mu niczego, choć czuł lekki żal, że musi dzielić los ludzi, gdyby tylko jeszcze chciał być człowiekiem. Wolałby być zwierzęciem, niż mieć coś wspólnego z tymi głupcami.
-Miło by było znać choć imię tego kto waży o mym losie, mogę wiedzieć jak się nazywasz Panie?
Z pewnością było słychać w głosie Ruki jeszcze ten stary typ wypowiadania się, nie robił tego specjalnie, wynikało to raczej z tego, że chłopak spędzał więcej czasu ze starymi książkami niż z rówieśnikami, o wiele więcej.
Może gdyby był normalny spanikowałby i krzyczał, albo próbował uciec, jednak ten nie był najwyraźniej normalny, bo przyglądał się temu jakby zabitym wcale nie był ktoś z jego gatunku, a wręcz przeciwnie.
Po chwili też zabójca podszedł bliżej Ruki, który tylko przyjrzał się jego postaci, zabójca był pewnie dosyć przystojny, choć ubranie dobrze zasłaniało szczegóły jego postaci. Spokój z jakim mówił tylko upewnił Rukę, że nie jest to ktoś kto sobie pozwoli na błędy, czym wzbudził pewien szacunek w chłopaku. Nawet jeśli by miał zginąć to jakoś bardziej mu podobał się ten spokojny wampir niż Ruda która miała dziki charakter kocicy której nigdy nie wiadomo co wpadnie do głowy.
Kiwnął twierdząco głową na owe pytanie i spojrzał znów na wampira
-Najpewniej zabijesz mnie, szkoda, taka przyjemna noc.
Odwrócił się z powrotem w stronę torów przymykając oczy, rozkoszował się delikatnym wiatrem, lubił wiatr, może gdyby mógł wybierać byłby jakimś ptakiem, żyjącym gdzieś daleko w górach.
-No tak, Krwawa Dama nie będzie zadowolona, miałem się z nią spotkać... choć pewnie i tak tej kocicy nie będzie mnie żal, jestem dla niej tylko zabawką. Znajdzie sobie nową.
Mówiąc o zabawce uśmiechnął się kpiąco, taki był jego los jako człowieka, jako jednej z tych marnych istot którymi tak gardził, zabawki, jedzenie, nic nie warte worki krwi, które nawet w większości nie potrafiły samodzielnie myśleć.
Ruka w końcu wstał i stanął na przeciwko wampira po czym skłonił się z szacunkiem, nie miał zamiaru walczyć, zdawał sobie sprawę z tego, że nie miał najmniejszych szans wygrać.
-Zrób to co musisz. Nie mam po co uciekać, prócz życia nie mam nic do stracenia.
No właśnie, Ruka nie był do niczego przywiązany, więc nie brakowało mu niczego, choć czuł lekki żal, że musi dzielić los ludzi, gdyby tylko jeszcze chciał być człowiekiem. Wolałby być zwierzęciem, niż mieć coś wspólnego z tymi głupcami.
-Miło by było znać choć imię tego kto waży o mym losie, mogę wiedzieć jak się nazywasz Panie?
Z pewnością było słychać w głosie Ruki jeszcze ten stary typ wypowiadania się, nie robił tego specjalnie, wynikało to raczej z tego, że chłopak spędzał więcej czasu ze starymi książkami niż z rówieśnikami, o wiele więcej.
- Gość
- Gość
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Lucjusz wychodził z założenia, że po co sobie komplikować życie, skoro można zrobić coś o wiele prościej i szybciej. Oczywiście mógł się pobawić własnym celem, nawet mógł się na nim pożywić, ale po co, jak nie ten to inny. Wampir jakoś nie zmartwił się tym, że ktoś zobaczył co zrobił. Był tak zamaskowany, że nawet gdyby chłopak chciał zgłosić to na policje, to zostałby na pewno zapytany i wygląd zabójcy, co by wtedy odparł? W najgorszym wypadku jeszcze on by został posądzony o śmierć truposza.
Podchodząc do chłopaka, został pozytywnie zaskoczony. Widząc brak jakiejkolwiek chęci ucieczki bądź strach, uśmiechnął się lekki i zimno. Wzbudził w Lucjuszu nieco zainteresowania. Jego spokój i opanowanie, wbrew pozorom jeszcze bardziej go zaciekawiła. Nie czuł niepokoju, czy strachu, to nie dla niego. Zignorował chłopaka słowa na temat przyjemnej nocy, ale zamiast słów cicho westchnął.
-Proszę proszę...- Zaśmiał się zimno słysząc że ma przed sobą jednego ze sługusów Hachiko. Nie spotkał jej osobiście, ale może kiedyś będzie miał ten zaszczyt. Jednak znał ją min z tego, że wraz z burmistrzem wyjawili prawdę o ich istnieniu. Sam uważał że to jednak było głupie posunięcie, ale cóż każdy ma swoje zdanie, prawda?
Spojrzał na chłopaka, który wstał i stanął przed Lucjuszem. Wyjął w końcu ostrze ze swojego płaszcza i spojrzał zimno w oczy chłopaka.
-Interesujące...- Mruknął monotonnie, robiąc szybki ruch w chłopaka stronę. Stając za nim, przyłożył mu Kunai go szyi. Drugą ręką zaś go objął, kładąc dłoń na jego mostku i przyciągając go do swojego ciała, jednocześnie blokując nieco lewą rękę. Wątpliwie by zareagował w jakikolwiek sposób, skoro Lucjusz zrobił to z wampirzą szybkością. Jako człowiek mógł zobaczyć jedynie czarną smugę, przemieszczającą się w jego stronę. Słysząc jak wypytuje go o Lucjusza imię, uniósł brew i przycisnął bardziej ostrze do szyi chłopaka. Ostrze było dobrze naostrzone, a wampir naciskał tak by zranić chłopaka. Jednak był przygotowany na sprzeciwy chłopaka.
-Jesteś inny od reszty ludzi...- Odparł mu do ucha, skoro stał za nim. Zauważył, ze chłopak zachowywał się inaczej niż typowi ludzie. Było mu jedno czy umrze, czy też nie. Jego mowa, też go nieco nakierowała, ale przecież Ruka mógł doskonale grać.
Lucjusz chciał na początku zrobić to szybko jednak stwierdził, że skoro już jest tak blisko chłopaka, to może się na nim posilić, a skoro wszystko mu jedno to chyba nie ważne jak umrze. Odsunął ostrze, od skóry chłopaka i schował je, szybkim ruchem.
-Jestem Lucjusz, jak dla Ciebie Pan Lucjusz, jednak już nie na długo...- Odparł i sięgając reką do swojej głowy zdjął swoją chustkę, która nie upadła, bo nie miała jak, gdyż ich ciała były zbyt blisko. Następnie będzie miał zamiar wgryźć się w jego szyje, uda mu się?
Podchodząc do chłopaka, został pozytywnie zaskoczony. Widząc brak jakiejkolwiek chęci ucieczki bądź strach, uśmiechnął się lekki i zimno. Wzbudził w Lucjuszu nieco zainteresowania. Jego spokój i opanowanie, wbrew pozorom jeszcze bardziej go zaciekawiła. Nie czuł niepokoju, czy strachu, to nie dla niego. Zignorował chłopaka słowa na temat przyjemnej nocy, ale zamiast słów cicho westchnął.
-Proszę proszę...- Zaśmiał się zimno słysząc że ma przed sobą jednego ze sługusów Hachiko. Nie spotkał jej osobiście, ale może kiedyś będzie miał ten zaszczyt. Jednak znał ją min z tego, że wraz z burmistrzem wyjawili prawdę o ich istnieniu. Sam uważał że to jednak było głupie posunięcie, ale cóż każdy ma swoje zdanie, prawda?
Spojrzał na chłopaka, który wstał i stanął przed Lucjuszem. Wyjął w końcu ostrze ze swojego płaszcza i spojrzał zimno w oczy chłopaka.
-Interesujące...- Mruknął monotonnie, robiąc szybki ruch w chłopaka stronę. Stając za nim, przyłożył mu Kunai go szyi. Drugą ręką zaś go objął, kładąc dłoń na jego mostku i przyciągając go do swojego ciała, jednocześnie blokując nieco lewą rękę. Wątpliwie by zareagował w jakikolwiek sposób, skoro Lucjusz zrobił to z wampirzą szybkością. Jako człowiek mógł zobaczyć jedynie czarną smugę, przemieszczającą się w jego stronę. Słysząc jak wypytuje go o Lucjusza imię, uniósł brew i przycisnął bardziej ostrze do szyi chłopaka. Ostrze było dobrze naostrzone, a wampir naciskał tak by zranić chłopaka. Jednak był przygotowany na sprzeciwy chłopaka.
-Jesteś inny od reszty ludzi...- Odparł mu do ucha, skoro stał za nim. Zauważył, ze chłopak zachowywał się inaczej niż typowi ludzie. Było mu jedno czy umrze, czy też nie. Jego mowa, też go nieco nakierowała, ale przecież Ruka mógł doskonale grać.
Lucjusz chciał na początku zrobić to szybko jednak stwierdził, że skoro już jest tak blisko chłopaka, to może się na nim posilić, a skoro wszystko mu jedno to chyba nie ważne jak umrze. Odsunął ostrze, od skóry chłopaka i schował je, szybkim ruchem.
-Jestem Lucjusz, jak dla Ciebie Pan Lucjusz, jednak już nie na długo...- Odparł i sięgając reką do swojej głowy zdjął swoją chustkę, która nie upadła, bo nie miała jak, gdyż ich ciała były zbyt blisko. Następnie będzie miał zamiar wgryźć się w jego szyje, uda mu się?
- Lucjusz
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Na jego ciele jest tylko jedna blizna, która znajduje się na jego plecach. Kolor oczu.
Zawód : Morderca na zlecenie- po stracie rodziny, Lekarz- odkąd pamięta Ochroniarz- od niedawna
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Słudzy: Elaiza (martwa), Shiki, Ruka (martwy), Kaho
Moce : Proponuje zobaczyć na KP
Re: Opuszczona stacja kolejowa
Gdyby tylko Ruka jeszcze miał w ogóle chęć na s pouchwalanie się z czymś takim jak policja, to pewnie nie miałby zbyt wiele im do powiedzenia na temat napastnika który zabił człowieka. Tyle, że chłopak nawet sam kpił sobie z wymiaru sprawiedliwości widząc nie raz i nie dwa jak słaby on jest w stosunku do nieprzyjemnych spraw, byli słabi i nie interesowali go, wątpił by kiedykolwiek pilnowali naprawdę porządku, a nie swoich własnych spraw.
Chłopak był niczym ktoś kto obserwuje wszystko z boku, nigdy nie pchał się z butami w życie publiczne, no niestety jego Pani wolała zrobić zamieszanie i nawet wraz jakimś jegomościem ogłosić całemu światu, że wampiry są prawdziwe, ale co mu do tego? Nie miał zbyt wielkiego wpływu na to co robi Hachi, dla niego równie dobrze mogłaby tańczyć kankana, gdyby nie pewne korzyści które mu rzekomo obiecała to nie przepadał nazbyt za rudą. Choć wątpił aby ta faktycznie dotrzymała słowa, była zbyt pewna siebie. Nawet Ruce trudno było stwierdzić co właściwie kieruje wampirzycą.
Tak jak się tego spodziewał wampir był naprawdę szybki, szybciej niż zobaczył poczuł ostrze trzymane przez wampira na swojej szyi, poczuł również już tak znajomy jego ciału ból gdy ostrze gładko rozcięło jego skórę. Dopiero wtedy zrozumiał, że wampir go trzyma w objęciach i uśmiechnął się krzywo. To tylko dowodziło tego jak bardzo był marnym przeciwnikiem dla Lucjusza. Jednak nadal nie czuł strachu, jedynie czuł jak kropla krwi spływa ze świeżej rany, ciepło żywej cieczy tak pięknie kontrastowało z chłodem świeżej jeszcze nocy. Usłyszał słowa wampira i się zaśmiał ciepło
-Ile razy już to słyszałem? Inny niż reszta... a jednak nadal muszę być cholernym człowiekiem.
Odpowiedział spokojnie, lecz z pewnością dało się usłyszeć nienaturalny chłód w stosunku do ostatniego słowa. Tak, nienawidził tego, że musi być jednym z ludzi, wolałby być czymkolwiek innym, lecz na razie musiał znosić to, że jest właśnie marnym człowiekiem.
-Piękne nosisz imię Panie. Dziś już rzadko się takich używa.
Był szczery i właściwie to zachowywał się trochę tak jakby nie rozmawiał z wampirem, a raczej kimś kto przyszedł po prostu i postanowił uciąć sobie starą dobrą pogaduszkę. Kiedy Lucjusz zdjął z jego szyi kunai i ściągnął chustkę skorzystał trochę odwracając głowę by zobaczyć twarz swojego rozmówcy, wiedział już co ten chce zrobić.
-Ale wiesz Panie? Możesz puścić moją rękę, bo bardziej się czuję jakbyś chciał pójść ze mną na randkę niż miał mnie zabić.
Stwierdził to próbując ruszyć rękę za którą go wampir przytrzymał, ot wiedział czemu to zrobił, ale i tak go to trochę bawiło, bo przecież nie walczył, a stał spokojnie czekając aż ten zrobi to na co ma ochotę. Bynajmniej nie miał mu zamiaru zabraniać się pożywić, ale to mu się kojarzyło z typową sceną z jakiegoś filmu, za jednym wyjątkiem, Ruka przecież był facetem, a nie kobietą.
-Choć muszę przyznać, że masz dużo więcej finezji niż moja pani, wolę chyba twoje spokojne podejście do sprawy, niż fanaberie tej kocicy.
Skoro miał umrzeć za chwilę to czemu miałby nie wyrazić swojego zdania na ten temat, choć pewnie ktoś z zewnątrz by stwierdził, że za dużo gada, ale jemu osobiście to nie przeszkadzało, był szczery i tyle.
Chłopak był niczym ktoś kto obserwuje wszystko z boku, nigdy nie pchał się z butami w życie publiczne, no niestety jego Pani wolała zrobić zamieszanie i nawet wraz jakimś jegomościem ogłosić całemu światu, że wampiry są prawdziwe, ale co mu do tego? Nie miał zbyt wielkiego wpływu na to co robi Hachi, dla niego równie dobrze mogłaby tańczyć kankana, gdyby nie pewne korzyści które mu rzekomo obiecała to nie przepadał nazbyt za rudą. Choć wątpił aby ta faktycznie dotrzymała słowa, była zbyt pewna siebie. Nawet Ruce trudno było stwierdzić co właściwie kieruje wampirzycą.
Tak jak się tego spodziewał wampir był naprawdę szybki, szybciej niż zobaczył poczuł ostrze trzymane przez wampira na swojej szyi, poczuł również już tak znajomy jego ciału ból gdy ostrze gładko rozcięło jego skórę. Dopiero wtedy zrozumiał, że wampir go trzyma w objęciach i uśmiechnął się krzywo. To tylko dowodziło tego jak bardzo był marnym przeciwnikiem dla Lucjusza. Jednak nadal nie czuł strachu, jedynie czuł jak kropla krwi spływa ze świeżej rany, ciepło żywej cieczy tak pięknie kontrastowało z chłodem świeżej jeszcze nocy. Usłyszał słowa wampira i się zaśmiał ciepło
-Ile razy już to słyszałem? Inny niż reszta... a jednak nadal muszę być cholernym człowiekiem.
Odpowiedział spokojnie, lecz z pewnością dało się usłyszeć nienaturalny chłód w stosunku do ostatniego słowa. Tak, nienawidził tego, że musi być jednym z ludzi, wolałby być czymkolwiek innym, lecz na razie musiał znosić to, że jest właśnie marnym człowiekiem.
-Piękne nosisz imię Panie. Dziś już rzadko się takich używa.
Był szczery i właściwie to zachowywał się trochę tak jakby nie rozmawiał z wampirem, a raczej kimś kto przyszedł po prostu i postanowił uciąć sobie starą dobrą pogaduszkę. Kiedy Lucjusz zdjął z jego szyi kunai i ściągnął chustkę skorzystał trochę odwracając głowę by zobaczyć twarz swojego rozmówcy, wiedział już co ten chce zrobić.
-Ale wiesz Panie? Możesz puścić moją rękę, bo bardziej się czuję jakbyś chciał pójść ze mną na randkę niż miał mnie zabić.
Stwierdził to próbując ruszyć rękę za którą go wampir przytrzymał, ot wiedział czemu to zrobił, ale i tak go to trochę bawiło, bo przecież nie walczył, a stał spokojnie czekając aż ten zrobi to na co ma ochotę. Bynajmniej nie miał mu zamiaru zabraniać się pożywić, ale to mu się kojarzyło z typową sceną z jakiegoś filmu, za jednym wyjątkiem, Ruka przecież był facetem, a nie kobietą.
-Choć muszę przyznać, że masz dużo więcej finezji niż moja pani, wolę chyba twoje spokojne podejście do sprawy, niż fanaberie tej kocicy.
Skoro miał umrzeć za chwilę to czemu miałby nie wyrazić swojego zdania na ten temat, choć pewnie ktoś z zewnątrz by stwierdził, że za dużo gada, ale jemu osobiście to nie przeszkadzało, był szczery i tyle.
- Gość
- Gość
Strona 6 z 16 • 1 ... 5, 6, 7 ... 11 ... 16
Similar topics
» Stacja metra
» Opuszczona chatka
» Opuszczona świątynia
» [JAPONIA] Opuszczona Rezydencja
» Opuszczona część cmentarza
» Opuszczona chatka
» Opuszczona świątynia
» [JAPONIA] Opuszczona Rezydencja
» Opuszczona część cmentarza
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 6 z 16
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|