Salon [Parter]

Strona 5 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Next

Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Hachiko Sob Lis 16, 2013 9:31 am

To prawda, że zapomnieli o sztuce konwersacji. Jak widać bardzo się przydaje, ba, niekiedy nawet ratuje związek. W tej chwili, bez odpowiednich rozmów, to co zdążyli już razem przeżyć przejdzie w zapomnienie. Oboje powinni to zrozumieć, nim dojdzie do czegoś gorszego. Zresztą już znaleźli się na krawędzi i gorzej być już nie będzie.
Hachiko z chęcią by wyjechała gdzieś z… mężem, o ile da się ich jeszcze nazwać małżeństwem. Powinni chyba przeżyć porządną terapię, która nauczyłaby ich zaprzestanie samolubnych posunięć. Hachiko wiedziała, że bywała naprawdę piekielnie zazdrosna, wręcz wpadała w szał. Tak samo jak Kanibal wpadający w szał głodu. Powinni się zrozumieć i jakoś zapobiec temu, co nieuniknione. Oczywiste, że nic nie jest nigdy łatwe, wystarczyłoby, że znów chcieli, by było jak dawniej. Jeszcze przed ślubem wszystko wydawało się takie proste, starali się o siebie, okazywali sobie wzajemnie czułość, a teraz nastawili się ku sobie wrogo.
Na słowa Barabala, Ruda zamilkła. Spoglądając na niego poważnie. Wiedziała o tym doskonale, ale łatwiej było to powiedzieć, niż wykonać. Zarówno Hachiko jak i Testament pozjadali rozumy i musieli pokazać, że jedno jest mądrzejsze od drugiego, przekrzykując się.
Owszem, Hachiko wiedziała o wyhodowanych nerwach Kanibala, ale od Hiro. Własny mąż był zamknięty na przeszłość, więc Ruda nie chciała rozdrapywać starych ran, zmuszając by opowiadał o tym, co minęło. Sądziła, że kiedyś sam zechce opowiedzieć o przeszłości, więc cierpliwie czekała i czekała i się nie doczekała.
Hachiko także spodziewała się takiej reakcji, temu nie zdziwiła się, że nerwy Testmaneta puściły i ruszył do wyjścia. Nie odezwała się słowem. Najwyraźniej ten związek przestał mu służyć i chciał się z niego uwolnić. Jeśli w taki sposób będzie szczęśliwy, nie zamierzała go zatrzymywać z samolubnych pobudek. Chciała, żeby szczęśliwy, cóż z tego, że nie z nią?
Nie mogła wyjść z podziwu, że Barabal miał taką władzę nad synem. On nigdy nikogo nie darzył respektem, nawet biednego Hiro. A tutaj ciach, pojawił się ojciec, od razu się przed nim ukorzył. Najwyraźniej szlachetny opiętnował na swoim potomku niemały ślad i to niekoniecznie przyjemny.
I wreszcie padło najważniejsze pytanie. Ruda nie spojrzała nawet na Kanibala, ale kątem oka dostrzegła jego obojętne wzruszenie ramion. Zacisnęła jedynie pięści, wbijając głębiej paznokcie w obicie fotela, na którym siedziała.
– Tak.
Może powinna skłamać? Skłamać i dać święty spokój biednemu, zestresowanemu wampirowi? Sama nie wiedziała. Była w rozterce, ale oczywiście opanowanie i chłód wciąż odbijało się na jej twarzy. Wstała wreszcie i podeszła do wielkoluda, który krążył po pokoju jak radziecka satelita. W każdej chwili mógłby zaatakować. Zagrodziła mu drogę, zmuszając go by choć w ten sposób na nią spojrzał. Chciała wyciągnąć ku niemu dłoń, ale powstrzymała się. Nie przepadał przecież za czułościami, od jakiegoś czasu.
– Przepraszam… Nie umiem przestać być kurewsko zazdrosna. Sama nie jestem idealna.
Nie wiedziała, co powiedzieć. Straciła swój polot. Kiedyś była drapieżniejsza, a teraz… lepiej nie mówić. Może przez to, że stała się miększa, Testament nie chciał na nią patrzeć. Może nie był to jedyny powód, raczej konsekwencja jej błędów.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Sob Lis 16, 2013 7:57 pm

Szał głodowy, a zdrada to całkiem dwie różne sprawy. Głód dotyczy samego Kanibal, nie osób go otaczających, natomiast zdrada... ich obu. Więc Ruda nie ma tak jak jej mąż, ona jest po prostu zaborcza. I cóż... Wyjazd miałby im pomóc? Nie według olbrzyma, który najwyraźniej miał już tego wszystkiego dosyć. Nudził się strasznie. Bo ile można się seksić? Ile zabawiać? Po prostu wylewało mu się to uszami. I kto wie, może właśnie z podobnych przyczyn zwymiotował w bibliotece. Barabal oczywiście uważnie obserwował, słuchał co każdy ma do powiedzenia, dodając swoje mądrości. I fakt, wampir odczuwał do ojca respekt. Do Hiro także, lecz tego nie okazywał, wszak od strony Włocha nich wielkiego mu nie grozi, tak jak od strony ojca.
Zatem Hachiko jeszcze chce swojego męża? Ten obdarzył ją gniewnym spojrzeniem, lecz za chwilę nim uciekł na okno. Chciał zaś uciekać, nie miał zamiaru dłużej tego ciągnąć. Pragnął się zaszyć i uspokoić, dojść do ładu umysłowego, a przede wszystkim odgrodzić się od małżonki. Ta przyciskała strasznie. Odstraszała swoimi napadami zazdrości, krzyków i chorych zachowań. Skąd mogła wiedzieć co takiego przeżył mąż? Zwykle kończyło się kopulacją w łóżku, niż rozmową. I zaś naszła go ochota ucieczki z salonu, a później z zamku, kiedy to wampirzyca zaszła mu drogę. Obdarzył ją okrutnym wzorkiem, mając ogromną chęć zabluzgać pod adres małżonki, byleby dała mu spokój. Potrzebował go, niemal tak samo, jak łaknie mięsa.
- Nie dbam o to.
Burknął oschle, wymijając wampirzycę. Teraz ślepia wbił w ojca, który jedynie rozłożył ręce w geście bezsilności. I co takiego ma się uczynić? Hachiko nie chciała wypuścić Kanibala, dać mu swobody i czas na przemyślenia. I właśnie, zatrzymała okazanie czułości głupim gestem. Może wampir to wyczuł? Brzydziła się?
- Jest coś jeszcze co macie do powiedzenia? Czy mogę już stąd wyjść.
Warknął nerwowo, zerkając bardziej na Hachiko, niżeli ojca. Bo ten zaś westchnął, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Testamencie. Jeśli nadal Ci zależy na Hachiko, daj jej szansę, tak samo jak sobie. I wyjeździe stąd. Chociaż na parę dni.
Dokładnie, to był jedyny sposób aby ich zbliżyć. Ale niestety Olbrzym zamiast się zgodzić, obsyczał dziko ojca. Czy ktoś przekona do wyjazdu? Mało prawdopodobne.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Hachiko Nie Lis 17, 2013 7:52 pm

Jasna sprawa, że była różnica między szałem głodowym, a zdradą. Wampirzyca przecież nigdy nie zrobiła wampirowi awantury o wszelkie ataki. Rzecz w tym, że sama wpadała w takie szały, zarzucając wampirowi zdrady, gdy tylko wyczuwała na nim zapach jakiejś kobiety. Nie chciała, by pożądał inne, patrzył na nie i podziwiał. Byłoby w porządku, gdyby i w niej dostrzegał kobietę, ale nie dostrzegał, więc tym bardziej szczerzyła kły.
Skoro było już tak źle, to co innego im zostało jeśli nie seks? Chociaż to ich jeszcze razem trzymało, wiedzieli czego pragnie i oczekuje druga strona. Hachiko na własnej skórze przekonała się, że współżycie nie jest taką ważną rzeczą w związku. A przynajmniej nie w przypadku Kanibala. Wystarczyło jej już gwałtów na całe życie. Kiedy poznała Testamenta, byli naprawdę uroczą parą. Kiedy jej przecież obiecał, że więcej nie spędzi samotnie dnia, że będzie jej towarzyszył zważywszy na pewną chorobę. Tak samo jak Hachiko obiecała wampirowi, że nie będzie chciała go zmieniać. I nie chciała, musiała to zrobić, na siłę, żeby nie popadł w szał. Było to bardzo ciężkie dla nich obojga. Zranienie drugiej osoby, ukochanej osoby, było grzechem niewybaczalnym. Nie pamiętała, kiedy ostatnio od tak, pokazali sobie chociaż trochę czułości. Kiedy bezwarunkowo przytulili siebie wzajemnie, zamykając w ramionach, jakby chcieli uchronić drugie przed złem całego świata.
Dostrzegła, że pragnął pozostać na osobności. Zresztą nic dziwnego, skoro doprowadziła go na granicę wścieku, gniewu, do takiego stopnia, że aż znienawidził małżonkę. Jak widać, od miłości do nienawiści niedaleka była droga. Za błędy trzeba płacić.
Gdy spojrzał na nią nienawistnie, nie zareagowała, zupełnie jakby tego nie dostrzegała w jego spojrzeniu. Wiele ją to kosztowało. Bo mimo wszystko, nie potrafiła znienawidzić własnego mężna. Nie ważne, co by jej zrobił i jak głęboko skrzywdził. Po prostu tak już miała. Ostry temperament, o stałym uczuciu.
Kolejny cios. Tym razem słowny. Ta sytuacja przypominała tę sprzed kilku laty. Gdy się rozstali, gdy Kanibal przyszedł do małżonki, chcąc ją przeprosić, a potem tak paskudnie wykorzystał, porzucając. W tej chwili nie czuła się lepiej, ale dostrzegała w nim coś. Jakby błaganie. Mógł się do tego nie przyznać nawet przed samym. Nie musiał zabiegać o ich związek, skoro już go nie chciał. Wampirzyca postanowiła dać mu to, czego chciał, nawet jeśli miałby to być ostatni raz.
Gdy ją wyminął, chwyciła go za rękę, ciągnąc delikatnie, acz stanowczą w swoją stronę. Szarpał się? Wyrywał? Jeśli tak, to go puściła, bo najwyraźniej nie mieli o czym już rozmawiać w tej chwili. Jeśli nie chciał się wyrwać, uniosła ramiona do góry, kładąc dłonie na jego karku, zmuszając w ten sposób by się pochylił. I co zrobiła? Przytuliła go. Jeśli się ku niej schylił. Niczym małego, bezbronnego chłopca, do swojej piersi. Zamknęła go w żelaznym uścisku, drapiąc po głowie tak, jak najbardziej lubił. Zanurzała palce we włosach, od karku i wędrowała dłońmi ku uszom i delikatnie go drapała. Nie powiedziała ani słowa. Sama zaś oparła głowę o jego głowę.
Słowa Barabala tymczasem puściła mimo uszu, zupełnie jakby jego osoba zniknęła całkowicie z salonu.
– Zapomniałam, gdzieś po drodze, że gdy kogoś od siebie odpychasz, to tak naprawdę wołasz o to, by zwrócono na Ciebie uwagę.
Powiedziała to na tyle cicho, by tylko Testament to usłyszał. Tuliła mocno do piersi tego wielkiego, potężnego, przerażającego wampira. Niegdyś mógł się skryć w jej ramionach.
– A tak naprawdę, to ja odepchnęłam Ciebie od siebie.
Złożyła drobne, pieszczotliwe pocałunki na jego głowie i uszach.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Pon Lis 18, 2013 1:58 pm

Niestety wiele rzeczy już odeszło. Niech nie myśli Ruda, że małżeństwo jest takie łatwe. Mało które stara się tak zanim zawarli małżeństwo, w końcu trzeba kiedyś wyluzować. I Kanibal właśnie na luz zszedł. Nie nadawał się na romantyka, przez głowę nie przechodzą mu piękne kolacje przy świecach. On wszak był taki od zawsze, nawet kiedy chodził do Akademi, zgrywał kogoś, kim wcale nie był. Kiedyś po prostu musiał przestać być aktorem.
I dokładnie. Wampir zatrzymał się, kiedy to Hachiko złapała jego wielką łapę. Spojrzał na nią ostro, lecz nie wyrywał się. Westchnął tylko bardzo ciężko, spuszczając łeb. Barabal uznał iż nie powinien im teraz przeszkadzać i opuścił parę małżonków.
Oczywiście nie odzywał się nic, lekko zaskoczony, pozwalał na ruchy wampirzycy. Chociaż parę warknięć mu się zdarzyło, no ale to już było odruchowe. Wszak taki uspokajający gest od jej strony, naprawdę podziałał. Śmiało oparł dłonie o plecy żony. Nieco musiał się zgarbić, żeby mogła go objąć bliżej głowy, choć kiedy przyklęknął, zrobili się o wiele wygodniej. Mógł z łatwością wcisnąć swoją twarz do piersi Hachiko, czując tą bliskość. Gniew mijał, nagły wybuch nienawiści także. Totalne opanowanie i spokój.
- Przepraszam.
Ha, a jednak umie przeprosić. Ten wampir jeden z nielicznych od Kuroiaishita potrafi powiedzieć czarodziejskie słowo i to szczerze. I nie, to nie jest żadna oznaka słabości. To umiejętności przyznania się do winy. Bardzo uczciwe postępowanie, wszak wyraża skruche bliskiej osobie. Co dalej się stanie? Wiadomo że Kanibal trwał tak przy niej, śliniąc kawałek jej koszuli. Toć musi mieć coś w zębach w takich chwilach.

zt Barabal
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Hachiko Pon Lis 18, 2013 8:23 pm

Testament był pierwszym mężem Hachiko. To wampir miał większe doświadczenie w sprawach małżeńskich, wiedział czym to pachnie. Ruda była w tych sprawach niczym biała kartka, pozbawiona jakiegokolwiek doświadczenia. Sama zaś nie narzekała na małżeństwo, o ile oczywiście nie dochodziło do żadnych kłótni i waśni. Może była kłótliwą osobą, nie pozwalała sobie w kaszę dmuchać, to jednak umiała doceniać nową rodzinę, która tak szybko zajęła miejsce starej, na dobre nie żyjącej od wielu wieków. Jakoś nie brakowało jej matki, nie wspominając o ojcu czy ciotce, jaka zajęła się małą Hachiko. Tak, ta wampirzyca niegdyś także była dzieckiem, choć może się to wydawać wręcz nierealne.
Hachiko nie przeraziła się widokiem kłów Testamenta, nie puściła jego dłoni nawet wówczas, gdy zaczął warczeć. Nie zwróciła uwagi na wychodzącego Barabala. Była mu wdzięczna za chęć pomocy, ale obecna sytuacja tak na nią wpłynęła, że nie przejmowała się zbytnio obecnością szlachetnego. A raczej jej brakiem, bo właśnie opuścił salon.
Otuliła go szczelnie ramionami, nie protestując, kiedy położył swoje dłonie na jej plecach. Nie ściągnęła ich, nie brzydziła się przecież mężowskiego dotyku. Czuła się kojąco w jego ramionach i słowa, które oboje sobie wzajemnie wypowiedzieli, nagle gdzieś się ulotniły, poszły w niepamięć. Przynajmniej na tę chwilę. Gdy przyklęknął faktycznie zrobiło się nieco wygodniej, a Hachiko przypomniała sobie wydarzenie sprzed kilku laty. Teraz przesunęła obie swoje dłonie na głowę wampira, skoro wtulił twarz centralnie w jej piersi, wyraźnie się uspokajając. Nie ma to jak tulenie a la matka.
– To znaczy, że nie wyrzucasz mnie z Zamku? I mogę zostać z Tobą?
Kiedy i on przeprosił, musiała zapytać. Musiała to usłyszeć, mieć pewność, że między nimi jest wreszcie dobrze i nie dojdzie do całkowitego rozpadu. Musieli na nowo odnaleźć samych siebie, wraz z zaufaniem. Nie zareagowała na ślinotok. Nawet tego zbytnio nie dostrzegła.
– Chodź, zrobię Ci kąpiel. Wiesz, taką z pianą i pachnącymi płynami.
Wampir wręcz za nimi przepadał. Kiedyś omal nie zrujnowali łazienki, bo zachciało im się zabawy w pianie.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Czw Lis 21, 2013 10:30 am

Wszystko co złe musi się kiedyś skończyć. I akurat ta bezsensowna kłótnia także. Nie tylko Ruda miała tak naprawdę dosyć, sam Kanibal także nie wyrażał chęci na dalsze wojny. Wszak nie o to w tym chodziło. Powiedział co mu leży na wampirzej duszy i powinno być odrobinę lepiej, to samo powinno się tyczyć Hachiko, prawda? Oboje nie chcieli żadnego rozpadu, mimo niedawnych nienawiści. Złość minęła tak szybko, jak się pojawiła. No i oczywiście Barabal ich zostawił samych. Gdyby nie on, wampiry rozdzieliły by się, nie chcąc porozmawiać.
Uniósł łeb z nad piersi, patrząc z dołu na wampirzycę. Czy ma ją zamiar wyrzucić? Poprzednie słowa były nerwami, a jak wiadomo, bardzo ciężko mu nad nimi panować i plecie mnóstwo różnych słów.
- Oczywiście, że masz zostać ze mną.
Teraz przekona? Oby, bo wampir naprawdę nie chciał się z nią rozdzielać. Ona go zna, umie z nim postępować. To samo tyczy się jej, Olbrzym zna bardzo dobrze swoją żonę, wie co lubi, a do tego coś dawno temu jej obiecał... Nigdy już nie będzie sama. A trzeba umieć dotrzymać słowa, czyż nie?
Przerwał ślinienie koszuli, kiedy ta zaproponowała kąpiel. Wampir oczywiście skinął głową i wstał z pomocą żony z podłogi.
- To chodzimy.
Rzekł, po czym udali się w stronę wyjścia z salonu, prosto to głównej łazienki.

zt x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Yuki Sob Gru 14, 2013 11:02 am

Yuki w końcu wróciła do zamku, który notabene jest teraz jej nowym domem. Podróż która odbyła nie była męcząca, ale mimo wszystko wolała dmuchać na zimne. Densha podwiózł ją i poruszał się krok za nią jak cień. Nie chciała iść od razu do komnaty, więc postanowiła zajść najpierw do salonu. Akurat był on pusty, więc mogła delektować się samotnością. No, może nie do końca samotnością, skoro wciąż był z nią ochroniarz, który choć trzymał się z tyłu, to jednak jego obecność była aż zanadto odczuwalna. Przysiadła na kanapie, opierając się wygodnie i rozglądając dookoła. Pomyślała o Louisie i nieco ją to zmartwiło. Nie wiedziała co do tej pory się z nią dzieje.
Po chwili postanowiła nieco się wyciągnąć na kanapie, więc położyła się na niej wzdłuż, prostując nogi i przymykając oczy. Włosy rozlały się wokół jej głowy i częściowo opadły na ziemię. Jedną rękę położył na swoim już lekko wydętym brzuchu, który z każdym dniem rósł coraz bardziej i bardziej. Coraz lepiej wyczuła dziecko w swoim wnętrzu, a i ono samo powoli, choć jeszcze raczej dość niemrawo zaczynało dawać o sobie znać, tym samym zawiadamiając ją "hej ja to jestem!". Póki co postanowiła chwilę odpocząć, potem może jeszcze zażyje trochę krwi, by nabrać sił i się zobaczy.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Dastan Nie Gru 15, 2013 12:54 pm

Nie miał pojęcia, jak jego służki zapatrywały się na fakt, że wampir zamierzał zabrać je w inne miejsce. Cóż, rzadko zwracał uwagę na to, że ludzie którzy go otaczają mogą nie być zbytnio zadowoleni z faktu, że ktoś steruje ich życiem. Szlachetny miał dar do przywództwa i potrafił sprawić, by inni za nim podążali czy tego chcieli czy nie.
Nim ruszył w stronę zamczyska, napisał krótką wiadomość do ojczyma, uprzedzając go o swoim zjawieniu. Miał tam zamieszkać jedynie na czas ciąży matki, choć wątpił, żeby tkwił tam przez cały czas. Nie potrafił wysiedzieć w jednym miejscu, ciągle gdzieś go nosiło. Szkoda, że nie miał klonów, mógłby być w wielu miejscach na raz. A w tej chwili byłoby to naprawdę przydatne. Jak nie matka to ojciec, który jak się okazało znów miał do syna pretensje. Ciężko go zadowolić, ale teraz Dastan nie zamierzał w to wnikać. Nie zamierzał porzucać odwiedzin matki od tak, skoro się z nią wcześnie umówił, tylko dlatego, że jaśnie pan ojciec miał takie życzenie.
Podróż do zamku na cmentarzu, w okolicach centrum miasta, nie trwała zbyt długo. Dastan spieszył się, a mając sportowy samochód wycisnął z niego tyle, ile się dało. Zatrzymał się w pobliżu bramy, prosząc Clau, żeby wysiadła. Chyba, że zamierzała mu się sprzeciwić, wówczas musiałby to zrobić siłą, a tego raczej nie chciała? Sam zaś wyciągnął z bagażnika czarną, niewielką torbę podróżną, do której schował najpotrzebniejsze rzeczy. Zabrał także Mayę z tylnego siedzenia, przerzucając sobie przez ramię. Zamknął samochód, naciskając odpowiedni guziczek na pilocie i ruszył ku bramie.
Nie pchał się, zadzwonił i poczekał, aż ktoś ze służby otworzy bramę, wpuszczając całą trójkę do środka. I niby miał wziąć odpowiedzialność za swoje służki? On i odpowiedzialność? To tak jakby stwierdzić, że poleci się na słońce – paradoksalne.
Zapewne długo czekać nie musieli na pojawienie się jednej ze służek gospodarza.
– Przyjechałem do Yuki Sharp. Byłbym wdzięczny za wskazanie drogi.
Starał się być całkiem kulturalny dla wampirzycy niższej krwi. Wystarczająco narozrabiał ostatnim razem, rzucając się na Kanibala z pięściami.
Służka zapewne zaprowadziła ich korytarzami i schodami do salonu, w którym drzemała jasnowłosa szlachetna. Dastan wszedł do komnaty, wyczuwając nieco odmieniony zapach matki oraz jakiś inny, obcy. Spojrzał na mężczyznę, który gdzieś się zaszył w mroku.
– Yuki? Wszystko w porządku?
Spytał, zatrzymując się tuż przy wejściu. Wciąż przecież trzymał na rękach swoją służkę. Nie mógł przecież jej gdzieś usadzić, bo zaraz by się rzuciła na ciężarną Yuki. Unikał spoglądania na brzuch matki, jakby nosiła w sobie jakieś obce byty. Zresztą nie była to jej sprawa.
– Poznaj Clau. Dotrzyma Ci towarzystwa, kiedy mnie nie będzie. Ojciec chciał zamienić ze mną słowo, więc będę musiał Cię zostawić samą na jakiś czas.
Stwierdził, krzywiąc się na samą wzmiankę o tym, że musi spotkać się z Naiznenem. Swoją torbę postawił pod kanapą, na której spała Yuki. Cóż, nie bardzo wnikał w to, gdzie będzie spał. Mógł nawet ugościć się w tym salonie.
- Pożyczysz dla Mayi jakieś swoje ubranie? Była w takim stanie, kiedy mnie znalazła. Jakiś wampir... ją zmusił do zabijania. Wiem jak wygląda i gdzie go znaleźć...
Skierował swoje słowa do matki, jakoś zapominając o obecności ludzkiej dziewczyny. Wszystko nagle zwaliło mu się na głowę.
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Clau Nie Gru 15, 2013 9:16 pm

Służki, a dokładniej jedna z nich, była bardzo niezadowolona z obrotu spraw. Po pierwsze przecież zgodnie z prośbą pana Naizena przeniosła się w inne miejsce, po drugie znalazła sobie zajęcia z samoobrony i po trzecie nie rozpowiadała nikomu o wampirach. Czemu więc Dastan zabrał ją do tego zamku? Zdecydowanie wolała ten położony w górach, który był znacznie przyjemniejszy. Chyba jednak nie miała wyboru. Oczywiście jako absolutnie posłuszne dziewczę bez słowa skargi wsiadła do samochodu, a na miejscu sama z niego wysiadła po krótkiej chwili opóźnienia. Stała w miejscu i wpatrywała się przerażona w stare zamczysko przed nią. Żołądek zwinął się w supełek, a ręce zaczęły delikatnie drżeć ze strachu. Mimo tego wciąż miała pełną władzę nad swoim ciałem gdyż nie zagrażało jej bezpośrednie niebezpieczeństwo. Była po prostu wystraszona i wysoce zniechęcona wizją znalezienia się w budynku, który okalał trzymetrowy mur i bynajmniej nie zachęcał do wizyty. Stała jeszcze chwilę przy samochodzie kiedy jej pan ruszył przed siebie jednak szybko go oczywiście dogoniła. Bądź co bądź ani nie chciała tu zostać sama, ani tym bardziej narażać się w aktualnej sytuacji na gniew Dastana. Wampir był prawdopodobnie zdenerwowany i na pewno poruszony stanem kobiety, której Clau nie znała i chciała się trzymać od niej z daleka. W każdym razie grzecznie tuptała za swym panem, aż nie dotarli do saloniku gdzie czekała ją kolejną niespodzianka. Kobietą na łóżku była szkolna pielęgniarka. Wątpliwe, aby kobieta pamiętała jedną z wielu ofiar ataku wampira jednakże Clau pamiętała ją doskonale. Musi się opanować i nie dać niczego po sobie poznać. Gdy Dastan ją przedstawił grzecznie skłoniła głowę.
- Dobry wieczór panno Sharp.
Samą siebie zaskoczyła spokojem głosu. Jeśli będzie się dobrze zachowywać i sprawiać wrażenie pewnej siebie i faktu, że przebywa tu z własnej woli to kto wie? Może jakoś uda się jej kogoś powiadomić o swoim stanie ... w jakiś sposób. Pytanie tylko kogo? I niby jak? Dastan najwyraźniej gdzieś się jeszcze wybierał i sądząc po stanie kobiety na jej ramieniu przypuszczała, że szybko nie wróci. To jej da wiele swobody bo i skąd Yuki miałaby wiedzieć, że jakiekolwiek jej czyny będą służyły szkodzie? Clau się tylko jeszcze zastanawiała czy naprawdę warto robić cokolwiek. Z powodu wielu różnych czynników mogła tylko pogorszyć swoją sytuację i aktualnie tej myśli się trzymała postanowiwszy tymczasowo nie robić nic głupiego. Poczeka trochę i zobaczy jak wszystko się potoczy.
Clau

Clau

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blizny - malutkie które są właściwie wszędzie, ślady po pazurach na ramionach, po ranie szarpanej na karku,kilka małych i dwie duże blizny po kłach na szyi, a na brzuch po mnóstwie ran szarpanych i ciętych.
Zawód : Uczeń, dorywcza praca w piekarni
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan - Dastan


https://vampireknight.forumpl.net/t932-clau-ventoria https://vampireknight.forumpl.net/t1005-clau

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Yuki Wto Gru 17, 2013 4:06 pm

Odpoczywała, bo miała na to jeszcze czas. Nikt do niczego jej nie gonił, a nie wiedziała, kiedy przyjdzie jej syn, a z tego co wiedziała, miał się pojawić. Póki go jednak nie było, a nikt inny niczego od niej nie chciał, leżała na kanapie i w pewnym momencie przysnęła. Trwała tak w pół śnie aż do momentu pojawienia się w salonie właśnie jej dziecka. Wyczuła go już nieco wcześniej, ale dopiero gdy jego zapach był znacznie silniejszy i znacznie bliżej niej, a także, usłyszała jego głos, dopiero wtedy otwarła oczy. Dotarło też do nie, że nie był sam.
Podniosła się na jednej ręce i spojrzała na wejście, gdzie stał jej syn, wraz z dwoma dziewczynami, w tym jedną wampirzycą, którą trzymał na rękach. Nie od razu rozpoznała w niej Mayę.
- Tak... tak. Choć tu kochanie.
Usiadła teraz już normalnie odgarniając włosy z twarzy. Nie spodziewała się, że prócz niego będą mieli jeszcze dodatkowe towarzystwo. Nie rozumiała postępowania swojego syna.
- Nie jestem panną, Clau.
Uśmiechnęła lekko. Nie żeby ją upominała, po prostu naprostowała tą kwestię. Zaraz jednak ponownie swoją uwagę skupiła na synu. A co do Clau, nie pamiętała jej, a przynajmniej w tej chwili nie mogła sobie przypomnieć, faktem pozostaje, że poczynania Dastana zaczynały ją niepokoić, choć nie chciała tego okazywać.
- Rozmawiałam już z ojcem. Wspominał mi, że będzie chciał porozmawiać z tobą o twoich wybrykach, a także planuje małą wycieczkę... choć ta zostanie przesunięta, przez wzgląd na mnie. O tym jednak musisz z nim porozmawiać.
Poklepała miejsce obok siebie. Zresztą, w salonie było sporo wolnych miejsc, więc mógł się, chociażby na chwilę, gdzieś umieścić. Mógł też gdzieś położyć Mayę... no właśnie. Była to Maya. Bardzo się zmieniła, wyglądała fatalnie, co zresztą Dastan zaraz to wyjaśnił.
- Zarówno Clau, jaki Maya mogą ze mną zostać, o ile Ringo nie będzie miał nic przeciwko. wolałabym jednak, żebyś jak najszybciej wrócił i zajął się swoją służką. Obiema służkami... Radziłabym ci też nie podejmować się poszukiwań tamtego wampira. - zerknęła na Clau.
Nie zamierzała mu dawać żadnych kazań, więc powstrzymała się od komentarza, który aż cisnął się jej na usta. Wstała wolno z kanapy, trzymając jedną dłoń na brzuchu.
- Połóż ją tutaj, a ja zaraz poślę kogoś po moje ubrania.
Nie zamierzała sama wchodzić na piętro, bo to za dużo chodzenia, w obecnym stanie wolała poruszać się tylko tyle, ile trzeba było.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Wto Gru 17, 2013 5:10 pm

Hola, hola moje panie i... pan. Toć zbliżał się prawdziwy huragan, mianowicie Pan i Władca mrocznego zamczyska! Kanibal umorusany krwią, ze zniszczonym odzieniem i z miną taką, jakby właśnie ktoś obrabował jego lodówkę z jego mięsa! Innymi słowy Groza! Szedł głośnym szybkim krokiem i oczywiście dostał zadyszki, lecz na szczęście zdołał ukryć takowy fakt, kiedy tylko pchnął drzwi prowadzące do salonu. Rzucił okiem na zebranych i oczywiście dotarł do jego nosa zapach... ciężarnej.
- A czy ja w czymś Wam przeszkadzam?
Rzucił sarkastycznie Stwór, wchodząc śmiało do środka, wszak to jego włości. Ma tu ktoś coś do zarzucenia?
- Rozumiem, że ta narada tyczy się tego, kto i w jaki sposób skończy w moim brzuchu.
Oblizał się subtelnie, kończąc wredny śmiechem. Czy żartował? Skądże znowu. Dla niego taka Clau i Maya. Dokładnie, obie panny były mu znajome, obie panny oddawały mu krew. I ma prawo uznać, że są dla niego. A Yuki oraz Dastan? Jako podwieczorek przed telewizorem.
- Tak więc... Kto pierwszy albo która?
Zawołał zachwycony, zacierając ręce. Jak dobrze, że połknął tylko jedną małą dziewczynę, starczy mu miejsca dla wszystkich tutaj zebranych. A nawet ten gratis, który Yuki nosi pod serduszkiem. I to do niej wampir się przysunął, siadając na kanapie, na której ona nie dawno zajmowała. Ach, najlepsze! Wampir wiedział, że blond włosa szlachetna zamieszkała tu dla Ringo. I najprawdopodobniej jednooki się wkurzy za jakikolwiek atak na jego ciężarną żonę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Dastan Pią Gru 20, 2013 3:59 pm

Dastan mógł jedynie wyczuć zdenerwowanie i pewną niechęć ze strony Clau do całej tej sytuacji. Domyślał się, że postawił ją w niezbyt komfortowej sytuacji, ale po cóż się tym przejmować? Jakby nie patrzeć, to znów zmieniła swój adres zamieszkania, więc jeśli chciała być taka posłuszna Naizenowi, to była. Nie powiedział chyba, dokąd i na jakich zasadach miała się przeprowadzić, czyż nie? Dastan nie wtrącał się w prywatne życie swojego ojca, pozwalając mu robić to, na co miał ochotę. Niech sobie tam żyje na boku z kim mu się podoba, sypia z kim chce i prowadzi tak rozpustne życie, jak to sobie zamarzy. Ale dlaczego tym samym blondas wkraczał butami w jego życie? Przecież Dastan nie rzucał na siebie na uwagi. To nie on znalazł się wcześniej na dywaniku u Rady. Zabawiał się w taki sposób, żeby nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi otaczających go istot.
Znaleźli się wreszcie w salonie, a sam Dastan nie przeczuwał jeszcze, że w tym Zamku czai się zagrożenie w postaci samego gospodarza. Skoro Ringo brał całkowitą odpowiedzialność za swoją żonę, był tym samym święcie przekonany, że i sam Testament został powiadomiony o zaistniałej sytuacji. Ale o tym nieco później.
Trzymał Mayę przewieszoną swobodnie przez ramię, tym samym świdrując matkę złocistymi ognikami. Nie bardzo był przekonany, co do stanu jej zdrowia czy odpoczynku psychicznego, ale nie zamierzał się z nią kłócić. Westchnął jedynie, odwracając od niej wzrok, jakby to miało zakończyć jego uważne świdrowanie na wskroś drobnego ciała kobiety. Od tego spania, odbiła jej się nawet poduszka na policzku, co wywołało u blondasa lekki uśmiech, który jednak szybko zniknął, gdy odkrył swój karygodny czyn.
– Pani Sharp.
Poprawił dziewczynę dokładnie w tym samym czasie, co i sama zainteresowana. Jednak słysząc cichy i spokojny głos szlachetnej, nie spojrzał na nią. Jakoś inaczej wyobrażał sobie ich spotkanie. A przynajmniej nie z taką ilością nabytku w postaci służek.
– Wybrykach? Sam nie jest lepszy… To nie ja byłem na dywaniku u Rady.
Stwierdził złośliwie, prychając niczym tygrys pod nosem. Cóż miał poradzić na to, że los był niesprawiedliwy? Przyganiał kocioł garnkowi. Zresztą wiedział, że miał się spotkać z ojcem, ten już nawet kazał mu wręcz, pojawić się w klubie. Pewnie niedługo to zrobi, choć z chęcią przedłużyłby ten czas wyczekiwania. Znów przecież przyjdzie mu wysłuchiwać, jakim to złym i podłym synem jest, który nie zasługuje, w tej chwili, na pozostanie jego następcą. Wszak miał jeszcze Naoto, tego pewnie uzna za o wiele lepszego. Fakt, obce dzieci zawsze bywały lepsze. Czyżby Dastan odczuwał zazdrość?
– Nie. Mayę wezmę. Sam chcę się nią zająć. Zresztą stwarzałaby zagrożenie dla Ciebie. A Clau z chęcią dotrzyma Ci towarzystwa, prawda?
Niby to zwrócił się w stronę ludzkiej dziewczyny, ale jakoś nie bardzo przejmował się tym, co odpowie. Dostrzegał jedynie spokój, jaki wreszcie wymalował się jej na twarzy. Czyżby obie panie się znały? Nawet jeśli, żadna nie dała tego po sobie poznać.
– Siedź. Maya mi nie przeszkadza.
Stwierdził, chrząkając znacząco. Chciał coś jeszcze powiedzieć, porozmawiać z matką o czymś, ale przy świadkach raczej nie był zdolny. Zachował to więc dla siebie i może przy innej okazji, uda mu się poruszyć pewien temat. Jednak ich spotkanie, zostało gwałtownie przerwane przez pojawienie się samego wilka – gospodarza.
Dastan gwałtownie znalazł się przy kanapie, ciągnąć za sobą i biedną Clau, którą pchnął nieznacznie na kanapę. Tym samym zajął taką pozycję, że dosłownie zasłonił Yuki przed spojrzeniem Testamenta. Obnażył ostrzegawczo kły, bardziej podświadomie niż kontrolowanie. Nie odzywał się na razie ani słowem, mierząc wampira, jakby był jego zwierzyną, na którą musi zapolować.
– Nie radzę.
Padły dwa, krótkie, mrożące krew w żyłach słowa, z gardła blondasa. A właściwie to je wysyczał. Źrenice zalśniły szkarłatem. Tym samym, odłożył Mayę także na kanapę, żeby nie była zbędnym balastem, gdy Kanibal wpadnie na bardzo głupi pomysł i zaatakuje którąś z nich. Szlachetny założył ręce na klatkę piersiową. Teraz lodowato wpatrywał się w gospodarza, jakby chciał prześwietlić każdy jego ruch. Dwa drapieżniki, jeden obcy, na terytorium drugiego.
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Clau Pią Gru 20, 2013 5:00 pm

Panno Sharp. Co za głupia pomyłka. Skinęła przepraszająco głową i stwierdziła, że lepiej nie mówić już nic. Z resztą sam Dastan zapewne chciał teraz porozmawiać trochę z matką więc ona sama postanowiła się usunąć w cień i im nie przeszkadzać. Zajęła się dokładnym badaniem wnętrza ze szczególnym uwzględnieniem dróg natychmiastowej ewakuacji. Aktualnie przebywała tutaj tylko jej pan, pani Yuki i nieprzytomna dziewczyna Maya. A przynajmniej tak sądziła bo gdy tylko się rozejrzała natrafiła na jeszcze jednego wampira przed którym automatycznie się cofnęła. Trochę za dużo wampirów jak na jeden dzień. Zdecydowanie za dużo. Biedna dziewczyna nie lubiła tłumów ludzi, a tłumy wampirów? Najgorszy horror, który mógłby się jej wyśnić.
- Oczywiście.
Odpowiedziała na pytanie na krótką chwilę koncentrując wzrok na mężczyźnie. Jakby miała jakiś wybór w ogóle. Ale właściwie to Clau zdecydowanie wolała zostać w towarzystwie pani Yuki zamiast jakiegokolwiek innego wampira. Wciąż niespecjalnie skupiona na aktualnych wydarzeniach obróciła się na pięcie z zamiarem zajęcia wygodnego miejsca w pobliskim fotelu. Zanim jednak postawiła choćby krok w jego kierunku drzwi do salonu się otwarły i przeszło przez nie uosobienie strachu. Paskudny pan żul z parku jakby go nazwała Clau gdyby w aktualnej sytuacji mogła zachować resztki humoru. Absolutnie nie protestowała swojemu przemieszczeniu na kanapę. Przez kilka chwil gapiła się na stojącą w salonie bestię, aż nie zacisnęła powiek i odwróciła głowy. Profilaktycznie zwinęła się również w kuleczkę i zasłoniła uszy dłońmi. Potrzebowała spokoju i bezpieczeństwa. A jak go mogła osiągnąć? Wyłącznie oszukując siebie wmawiając sobie samej oczywiste kłamstwa. Absolutnie nic się nie dzieje. W tym pokoju nie ma nikogo i niczego co mogłoby jej zagrozić. Wystarczy panować nad oddechem i poczekać kilka chwil, aż zły pan sobie pójdzie.
Clau

Clau

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blizny - malutkie które są właściwie wszędzie, ślady po pazurach na ramionach, po ranie szarpanej na karku,kilka małych i dwie duże blizny po kłach na szyi, a na brzuch po mnóstwie ran szarpanych i ciętych.
Zawód : Uczeń, dorywcza praca w piekarni
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan - Dastan


https://vampireknight.forumpl.net/t932-clau-ventoria https://vampireknight.forumpl.net/t1005-clau

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Yuki Pią Gru 20, 2013 6:12 pm

Bardzo cieszyła się na widok syna i bardzo chciałaby z nim w spokoju porozmawiać i w ogóle, nieco więcej spędzić z nim czasu, ale jak widać była to rzecz niezwykle trudna. Przyszedł, ale miał zaraz odejść, a Yuki chciała go przytulić i powiedzieć, jak bardzo się cieszy z jego widoku. Nie zrobiła tego jednak, ograniczając się do drobnych gestów takich jak uśmiech i spojrzenie, które wciąż było utkwione w postaci ukochanego syna. Nie była pewna jak on się czuje ze świadomością, że jego matka znów oczekuje dziecka, właściwie zauważyła, iż stara się unikać patrzenia na jej już widocznie wydęty brzuch. Aż chciała go przytulić i powiedzieć, że przecież dziecko niczego nie zmieni i on zawsze będzie jej synem.
Uśmiechnęła się lekko, gdy razem z nią poprawił Clau. Zaraz jednak mimowolnie spoważniała. Nie chciała go napominać, ani strofować, a jedynie czym się kierowała, to troską. Martwiła się o syna, bała się, że wpadnie w poważne kłopoty, bała się, że być może zawiąże konflikt z łowcami. Tylko tego by było jeszcze trzeba. Yuki nie powinna się martwić, nie teraz, ale to było silniejsze od niej. Westchnęła bezgłośnie.
- Jak wspominałam, to już z ojcem musisz porozmawiać. Postarajcie się jednak nie kłócić.
Gdyby Dastan był bliżej niej, z pewnością teraz spróbowałaby go czule pogłaskać po policzku, a tak ograniczyła się tylko do gestu mimiki twarzy. Nadal zdumiewała ją ta zmiana w Dastanie, w której z ojca przerzucił się na nią. Owszem nadal był dość oschły i nie dało się do niego dotrzeć, ale małe kroczki, które już postąpił, były dla niej widoczne.
Chciała wstać i udostępnić miejsce dla nieprzytomnej, ale Dastan tego nie hcciał robić. W sumie racja, Maya w obecnym stanie mogła stanowić niebezpieczeństwo dla siebie i innych. Chciał jeszcze o czymś porozmawiać? Jaka szkoda, że nie byli sami. Wyciągnęła do niego rękę, mając nadzieje, że ją pochwyci, ale zaraz potem ją cofnęła, z dość znacznego powodu, mianowicie w salonie pojawił się Testament. Gdyby nie to, że już była bardzo blada, z pewnością teraz stałaby się biała jak ściana. Od momentu zamieszkania z zamku obawiała się zetknięcia z kanibalem, doskonale wiedząc jak lubuje się on w nienarodzonych dzieciach. W końcu wiele lat temu zdołał zjeść jej dziecko, a ją samą poważnie zranić. Wybaczyła mu to i nawet parę razy o tym rozmawiali, ale jak widać, gdy chodzi o głód i pragnienie, wszystko odchodzi na bok. Wszystkie rozmowy i obietnice.
- Testament. - powiedziała lekko drżącym głosem.
Wychyliła się delikatnie zza Dastana, który momentalnie, gdy tylko pojawiłsię pan zamczyska, postanowił ją osłonić własnym ciałem. Ją i Clau oraz Mayę, którą odłożył. Gdzie był Densha, skoro pojawiło się na horyzoncie zagrożenie?
- Testamencie, nie musisz tego robić. Spokojnie...
Wolała by nie doszło do walki między Dastanem a Tesstamentem. Na tym z pewnością utraciliby wszyscy, a salon mimo iż jest dość spory, z pewnością nie zniósłby walki dwóch wampirów, w dodatku prócz nich były tu również trzy kobiety, które również by oberwały, nawet gdyby miał to być tylko rykoszet.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Pią Gru 20, 2013 6:40 pm

Najwidoczniej nie byli zadowoleni z odwiedzin pana Zamku, który zechciał ich powitać, wszak dwoje z nich miało stać się mieszkańcami jego posiadłości, a przynajmniej na razie. I dlaczego Yuki wzięła go za jawne zagrożenie? Poza tym Kanibal wyczuwał obecność Denshy, koleś musiał się gdzieś ukryć i czeka na odpowiedni moment. Aż wzięło go na dreszcze, wszak ten dziwny typ roznosił w okół się aurę tak spokojną, że aż przerażającą. W każdym bądź razie Olbrzym nie zasiadł jednak na kanapie. Uśmiechnął się jedynie, patrząc na odważny ruch Dastana. I pomyśleć, że niedawno jak małe dzieci pogryźli się w holu. Jak widać blondyn lubi naruszać i rządzić się na cudzym terenie, co komuś o silnie rozwiniętym instynkcie terytorialnym - denerwowało. Oblizał się szybko, patrząc łakomym okiem na kulącą się Clau. Miała prawo się bać, o tak. Wszak najchętniej ją pierwszą wrzucił na ruszt. A co do Yuki? Ta która się bała... psia cholera... przecież wie jak ten reaguje na cudzy strach.
- A co, zabronisz mi?
Bąknął w stronę Dastana, mrużąc gadzie ślepia. Dlaczego ten gnojek to tak bardzo wkurzał? Pierwszy powód - szlachetny kozak. Drugi - Rządzi się. Trzeci - Nie chce się z nim podzielić i ostatnie Czwarte - Jest dzieckiem Shiroyama! Toć bestia jest uczulona na ten zakłamany ród.
- Oczywiście, że nie muszę! Ale chcę! Mam takie prawo! Poza tym... nie czujesz się ciężko z tą ciążą?
Podszedł bliżej tak, żeby stanąć twarzą w twarz z synem Yuki, jaka to starała się zapobiec wszelkiej bójce. Kanibal wbił gadzi wzrok w twarz chłopaka. O rany... dosłownie czuł się jakby stał nad maleńkim dzieckiem. Jeden chwyt za jego blond głowę i czaszka zmiażdżona.
- Pamiętasz, jak prawie spotkałeś się z czeluściami mojego żołądka? Chciałabyś to powtórzyć w zamian za życie tych pań?
Aż ślepia mu zabłysły krwistą czerwienią. Naiwny Stwór, Dastan przecież nie podda się, no ale czy nie najważniejsza jest takowa akcja?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Dastan Nie Gru 22, 2013 4:22 pm

Dastan kątem oka obserwował Mayę. Nie był pewny, co zamierzała uczynić, krążąc tak od kąta do kąta, rozglądając się uważnie. Wątpił, żeby była na tyle „odważna”, by skoczyć z okna. Bardziej przydałaby mu się, jako żywa osoba, niż martwa. Ale na razie nic się nie odzywał, pozwalając dziewczynie na tę prowizoryczną swobodę. Nawet nie spoglądał w jej stronę, jakby przeczuwając, że wciąż czuje się niepewnie w towarzystwie wampirów.
Dastan był zbyt sprytny, żeby pozwolić sobie na złapanie przez łowców. Zresztą, nie naraził im się jeszcze na tyle, by mieć z nimi na pieńku. Póki co polowali na wampiry z rodu Kuroiaishita, więc jakby nie patrzeć mógł być spokojny. Wątpił także, żeby Clau miała jakiekolwiek pojęcie o łowcach. Nie wiedział także, że chodziła do Akademii Cross, więc mogła śmiało wygadać się dyrektorowi w tej sprawie, o ile zdawała sobie sprawę z tego, w jakiej szkole się kształciła. A ludźmi naprawdę różnie to bywało.
Westchnął na słowa Yuki. Wiedział, że czeka go bardzo poważna rozmowa z ojcem i jakoś nie był ciekaw o czym będąc dyskutować. Mają się nie pokłócić? Z chęcią by to zrobił, ale znając charaktery obu wampirów, pierw należy się modlić o brak rozlewu krwi. Dlatego też nie skomentował prośby blondynki, wzruszając ramionami.
Nie przerzucił się na nikogo. Po prostu z ojcem ostatnio nie mógł dojść do porozumienia i trwało to tak bodajże od chwili, gdy kazał zabić Mayę. Jasne, po drodze nawet udało im się pogodzić, ale obecnie znowu darli koty. Ich charaktery były po prostu bardzo do siebie podobne, a z drugiej strony odznaczali się odmiennym sposobem patrzenia na pewne sprawy.
Maya była nieprzytomna, wycieńczona i wyraźnie ledwo żywa. Wątpił, aby była w stanie kogokolwiek zaatakować, a o zabiciu to nawet nie ma co marzyć. Zresztą Yuki mimo swojej niedyspozycji, na pewno byłaby w stanie pokonać marny poziom E. Inną sprawą było skrzywdzenie służki Dastana. Choć oczywista sprawa, że przecież własnej matki by za to nie zabił.
Spojrzał nieco zaskoczony na dłoń, jaką wyciągnęła w jego stronę. Zbiła go z tropu, bowiem nie bardzo wiedział czego by od niego chciała. Zrobił ostrożnie, niczym lew, dwa kroki do przodu, ujmując wątłą dłoń szlachetnej. Ścisnął ją nieco, unosząc brwi. Przechylił łeb, jak pies, i zaraz pozwolił wampirzycy zabrać rękę.
Blondas naprawdę bardzo szybko zareagował, zasłaniając trzy panie swoim ciałem. Dastan cofnął swoją matkę, by nie wychylała się w tak bezmyślny sposób. Zapomniała już, jaką Testament miał moc? Mógł ją spalić żywcem.
– Ależ skądże! Jestem zbyt dobrze wychowany, żeby zabraniać gospodarzowi. Noo, chyba, że mnie do tego zmusisz.
Wzruszył ramionami, z chłodną obojętnością. Ale jego szkarłatne źrenice wciąż śledziły uważnie Testamenta. Blondas nie zląkł się twardego spojrzenia wampirza, ani też nie cofnął, gdy ten podszedł. Nie da mu się wyprzeć. Jedynie ręką zmusił Yuki do tego, by ona się cofnęła.
– Hm… nie bardzo pamiętam. Dzięki za propozycję, ale nie skorzystam.
Warknął pod nosem, przewiercając na wylot cielsko wampira. Wymyślił chyba sto sposobów na to, jak go pokonać, gdyby doszło do walki. A jeśli zaatakuje blondynkę, to zapewne Ringo da mu to popamiętać. Dastan musiał się zmusić do tego, by znów nie rzucić się na wampira. A naprawdę miał ogromną ochotę to uczynić. Aż zacisnął łapy w pięści, by pohamować swoje zapędy. Phew, i ojciec mówił, że Yuki nic nie grozi.
- Jeśli chcesz zatańczyć, przejdźmy do innego pomieszczenia.
Wysyczał, przybierając pozycję jakby do skoku.
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Yuki Nie Gru 22, 2013 8:22 pm

Cała ta sytuacja nie wyglądała za ciekawie, a pojawienie się Testamenta było wszystkim tu zebranym mocno nie na rękę. Yuki nie chciała by coś stało się jej synowi, a także nie chciała by Testament ucierpiał i stracił nad sobą panowanie. Nie chciała by rozegrał się najgorszy możliwy scenariusz, tylko co ona mogła teraz zrobić? Była w ciąży i miała ograniczone ruchy, do tego była też dość osłabiona z tego powodu, przez co wciąż musiała uzupełniać krew. Ciąża bardzo mocno wpływała na jej ogólną kondycję, a jej organizm znosił to jak znosił, czyli ciężko.
Sprawy wewnętrzne, rodzinne między nią, synem a byłym mężem to jedna kwestia, którą muszą jakoś rozwiązać i jak miała nadzieje, w miarę spokojny sposób, bez niepotrzebnych awantur. Sprawa między Dastanem, a jego ojcem, muszą rozwiązać sami i Yuki nie bardzo mogła się w to wtrącać. Choć bardzo by chciała, tak samo, jak chciała bardziej ocieplić swoje stosunki z synem. Na to był jednak potrzebny czas, a nawet ten drobny uścisk dłoni, był dla niej ważny, co zresztą mógł dojrzeć po jej delikatnym uśmiechu.
Teraz mieli aktualnie ważniejszy problem na głowie, a był nim Testament. Gdyby wyszła przed syna tylko by się wystawiła na niebezpieczeństwo, ale takie siedzenie bezczynnie też było nie do pomyślenia.
- Testamencie, odejdź, znajdź sobie inny posiłek. Tego dziecka nie zjesz.
Starała się mówić w miarę łagodnie, jednocześnie, powoli uniosła się z kanapy, z wyraźnym trudem. Każda z jej ciąży była katorgą, ale znosiła je i za nic nie pozwoliłaby na utratę dziecka, nawet jeżeli jego noszenie, jak i porób będą piekłem. Położyła dłoń na plecach syna, ale nie wyszła zza niego, mimo wszystko nie chcąc wystawiać się na żer. Drugą rękę podtrzymywała brzuch, który już wyraźnie się rysował pod warstwą ubrań.
- Nikt nikogo nie będzie tu jadł.
Nie chciała by stała się krzywda jej dziecku, jednemu i drugiemu, ani tym dwóm dziewczynom, które znajdowały się przy niej. Miała nadzieje, że nie dojdzie do najgorszego i jakoś się uniknie niepotrzebnej walki. Nie wiedziała jeszcze jak to zrobić, a powstrzymanie tego wyłącznie za pomocą słów, będzie ciężko. Obaj panowie byli raczej zaborczy i żaden z nich chyba nie miał w planach wycofania się.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Sro Gru 25, 2013 11:31 am

Stwór ciężko pojmował zachowanie zebranych. Jako gospodarz zamku, który najwidoczniej nie miał nic do gadania w kwestii zamieszkania tu innych, jest nie mile widziany we własnych włościach. Oblizał nerwowo wargi, mrużąc krwistoczerwone ślepia. Oczywiście było mu już obojętne, nie dbał już o nic. Kto zajmuje teren, który mieszka. I tak nikt nigdy nie pyta o zgodę.
- Nie pyskuj szczeniaku.
Wypalił znerwicowany wampir, rzucając za chwilę spojrzenie na przestraszoną Yuki. Ona także wolała żeby stąd poszedł. W porządku... Za chwilę się stąd usunie, zaczepi służki o coś do skonsumowania i uda się do swojej komnaty. Poza tym obecność Denshy, który krąży w pobliżu salonu, wyraźnie go przytłaczała. Już się rozluźnił, ziewnął głośno, odwracając się na pięcie. Nie ma sensu marnować ostatki sił. Najlepiej jak teraz pójdzie spać i gniew sam przeminie... Skierował się zatem ku wyjściu, opuszczając tereny pomieszczenia.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Nie Gru 29, 2013 9:20 am

Kanibal odszedł. Odprowadził go spojrzeniem, nie mając zamiaru zatrzymać. W końcu mógł się rzucić na ciężarną, a wtedy zostałby zmuszony interweniować i niestety musiałby skrzywdzić Olbrzyma. A wiadomo, że swoich ruszać się nie powinno.
W salonie zapewne atmosfera stała się nieco cięższa. Densha oczywiście odczuwał ją na sobie aż za dobrze, że pragnienie spokoju wzmocniło się o wiele mocniej, lecz nie może opuścić stanowiska. Polecenie Ringo, honor... nie pozwalają na maleńki bunt. W dodatku troska o szlachetną. Co prawda nie robił tego z własnej woli, tylko zaś z rozkazu. Wszedł więc do pomieszczenia, podchodząc do Dastana i jego poddenerwowanej matki. Na dwie pozostałe dziewczynki nie zwracał uwagi.
- Pani Sharp powinna odpocząć w ciszy i spokoju. Spotkanie z głodnym Panem zamku nie służy zdrowiu, a zwłaszcza ciąży. - Słowa skierował do Dastana, który pewnie odbierze słowa wampira jak polecenie. Nie, nie rządził się. Była to tylko skromna rada. Jeśli jednak Yuki zechce inaczej, powinna mu pozwolić na krótką przerwę. Wszak i Densha młodym osobnikiem nie jest, a hałas doprowadza do migreny. Warto dodać, że jeśli młody szlachetny odważy się zaatakować, rogaty wampir nie omieszka się obronić. A młodzika chyba nie chciał marnie skończyć, toć eks samuraj się nigdy nie poddaje.
- Pani wybaczy, ale muszę trochę odpocząć. - Pozwoli? Musi. Densha ma swoje własne potrzeby, a że Yuki jest taka kochana... Na pewno się nie pogniewa.

zt
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Dastan Czw Sty 02, 2014 8:24 pm

Zapewne nikt nie chciał, że pan domu stracił nad sobą panowanie. Dlatego Dastan musiał się kontrolować i nie dopuścić do ponownej utraty panowania. Raz dał się ponieść chwili i rzucił się na olbrzyma, nie będąc całkiem zdrowym. Najlepsze, co szlachetna w tej chwili mogłaby zrobić, to po prostu stanąć gdzieś z tyłu, jak najdalej od Testamenta. Im bliżej go była, tym bardziej drażniła jego zmysły swoją ciążą i Dastan zdawał sobie sprawę z tego obłąkańczego szału, jaki widniał w jego oczach. A Naizen uznał, że Yuki była w tym miejscu bezpieczna. Jak widać albo dał się zwieść albo usiłował wmówić coś synowi.
Blondas miał dość skomplikowany charakter, dlatego trzymał matkę nieco na dystans. Teraz nawet ojca zaczął tak traktować. Sam nie wiedział, co odmieniło te ich relacje. Wcześniej bez problemu mógł ufać ojcu, obecnie cokolwiek by nie zrobił czy powiedział, zostałby przez niego potępiony. Tak to właśnie widział.
Dastan chciał zwrócić uwagę szlachetnej, że takie przemawianie do tego wampira na nic się zda. Może nawet wywołać odmienne zachowanie, niż początkowo chciała. Testament szybko się denerwował. Nie powstrzymywał wampirzycy, gdy wstała ze swojego miejsca, za to zacisnął mocniej dłonie w pięści, wpatrując się chłodno i stanowczo w twarz kanibala. Jeśli zostanie zmuszony do walki, nie będzie miał wyboru.
Warknął głośnie, obnażając znów kły, gdy ten zwrócił mu uwagę. Testament nie miał za grosz za szacunku do gości. Nie winą Yuki był fakt, że Ringo nie powiadomił swojego siostrzeńca. To nie Dastan pchał się, żeby zamieszkać w tym zamku, ale Ringo mu zaproponował, idąc na rękę swojej małżonce, którą pewnie zdradzał na każdym kroku.
Jednak całe napięcie wreszcie minęło, bowiem i kanibal opuścił komnatę. Dastan odetchnął, ale nie mógł się jeszcze rozluźnić. Zerknął na Mayę, która wciąż pół leżała pół siedziała na kanapie, obok Clau. To wszystko stało się zbyt skomplikowane.
– On ma rację. Powinnaś odpocząć. Stres mógłby źle wpłynąć na… Ciebie.
Urwał i dokończył nieco inaczej, niż zamierzał, nie spoglądając nawet na matkę. Chwycił jej dłoń, którą położyła chwilę temu na plecach syna i pomógł jej usiąść czy to kanapie czy na fotelu, gdzie byłoby jednak bezpieczniej.
– Nie wiem czy to dobry pomysł, byś tu zamieszkała na czas… takiego stanu. To Twój mąż powinien wprowadzić się do Ciebie. Przez swą bezmyślność naraża Cię na niebezpieczeństwo. To dom Testamenta, a nie jego.
Warknął pod nosem, nie mogą pojąć dlaczego Ringo zmusił Yuki do mieszkania w Zamku pełnym niebezpiecznych wampirów, od których nie zaznała niczego więcej jak krzywdy.
– Mogę Cię zabrać do domu. Nasz Pan Domu, nie bardzo sobie życzy naszej obecności, Yuki. Uprzedzę Ringo o tym co się wydarzyło.
Zaproponował matce, jakby na chwilę zapominając o tym, że nie są sami w salonie. Nie obchodziło go, co Ringo sobie w tej chwili pomyśli, ale musiał się dowiedzieć, prędzej czy później, że do Yuki chciał się dobrać Testament.
Wreszcie nieco się rozluźnił i spojrzał na matkę nieodgadnionym wzrokiem. Uniósł ostrożnie dłoń i dotknął jej policzka, by zaraz zabrać dłoń, nim i ona jego dotknie.
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Yuki Czw Sty 02, 2014 10:21 pm

Trochę obawiała się dalszego rozwoju zdarzeń, a atak Testamenta i walka z nim Dastana mogłaby się źle skończyć. Yuki martwiła się o syna, ale też sama nie chciała zbytnio ryzykować, choćby przez wzgląd na dziecko, które w sobie nosiła. Te maleństwo było dla niej bardzo cenne, nawet, jeżeli miało sie pojawić nie do końca z jej własnej woli. Ale jej syn, który teraz stanął w jej obronie i obronie tych dwóch dziewczyn również był dla niej bardzo ważny, a choć nie chciał tego okazywać, doskonale widziała zmiany jakie w nim zaszły.
Patrzyła uważnie na Kanibala, który nic sobie nie robił z ich słów, ulżyło jej dopiero w momencie, gdy postanowił on odpuścić i odejść. Mimo wszystko jednak trzeba było przyznać, że Testament był naprawdę wkurzony i właściwie nie dziwiła mu się, ale co ona mogła zrobić? Ringo ją tu sprowadził i nie miała wielkiego wyboru, właściwie, to nie miała go w ogóle, ale Dastan miał jej tylko pilnować. Mimo wszystko poczuła się odrobinę winna.
Mogła odetchnąć, a zaraz potem dał o sobie znać Densha. Jak widać, jego interwencja nie była konieczna. Skinęła mu głową na zgodę i wreszcie pozostali z synem sami. No nie do końca. Z pomocą syna usiadła ponownie na kanapie.
- Z Ringo byłoby trzeba porozmawiać. Ja... ja nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Ale nie martw się tak bardzo, wszystko będzie w porządku.
Widziała doskonale, że Dastan jest zdenerwowany. Martwił się o nią, o to, że ktoś jej zrobi tu krzywdę. Po tym małym spotkaniu z panem zamku sama zaczynała mieć takie obawy. Niewiele jednak mogła, a Ringo jej nie posłucha. Kusiło ją jednak by pójść z Dastanem, bo ona sama nie za dobrze się tu czuła.
Dotknął jej policzka w dość czułym geście, o co by go nie podejrzewała, ale nim odsunął rękę, pochwyciła jego dłoń w swoje i lekko pociągnęła w swoją stronę, zupełnie jakby chciała, by był przy niej, by się z nią zrównał, nie uciekał. Kochała Dastana, był jej dzieckiem.
- Poszłabym z tobą skarbie, ale wątpię by Ringo to się spodobało.
Chciała go do siebie przytulić, chciała się wtulić w niego, ale powstrzymywała się przed tym, choć jak na razie nie miała zamiaru puszczać jego ręki, trzymając ją w swoich drobnych dłoniach. Uśmiechnęła się do niego lekko, spoglądając na niego czule.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Isemay Sob Sty 04, 2014 2:44 pm

Na szczęście dziewczyna nie musiała być świadkiem tych wszystkich zdarzeń. Emocje, rany i spora utrata krwi nie działały korzystnie na pozostanie świadomym, dlatego też kiedy Dastan wbił kły w jej drobne ciałko, zemdlała. Potrzebowała odpoczynku, w końcu była wycieńczona fizycznie i psychicznie. Wrak wampira, była niczym pusta, nic nie warta lalka, która już dawno utraciła świadomość i cel. Czuła się przede wszystkim niepotrzebna, jak gdyby zaśmiecała ten świat swoją skromną osobą. Po części tak właśnie było, w końcu mordowała ludzi nie z głodu, ale dla własnej przyjemności. Nie miała prawa żyć.
Oczywiście myślałaby na swój temat tak beznadziejnie, gdyby była w stanie myśleć trzeźwo i w miarę racjonalnie. Póki co jednak skupiała się na podstawowych czynnościach: jeść, poruszać się, mówić. Byłą niczym małe pisklę, które wymagało stałej opieki i nadzoru, żeby samo nie zrobiło sobie krzywdy. Dobrze, że byłą nieprzytomna podczas wizyty Kanibala, inaczej na pewno wskoczyłaby między Dastana a tego potwora. Przecież nie mogła pozwolić, żeby ktoś skrzywdził jej pana, zwłaszcza gdy ona była w pobliżu! Co z tego, że przeciwnik był trzy razy większy, silniejszy - to i tak nie miało znaczenia. Liczyło się poświęcenie.
Dziewczyna uchyliła ostrożnie powieki, badając gdzie się znajduje. Nie czuła już tego przeraźliwego zimna i krwi szumiącej w głowie. Uniosła się ostrożnie na łokciach i rozejrzała delikatnie. Szybciej nie czuła bólu, znieczulona przez adrenalinę płynącą jej żyłami. Teraz dopiero dopadł ją ze zdwojoną siłą tak, że podświadomie zwinęła się w kłębek i zajęczała cicho. Jej oddech był płytki, urywany. Nie potrafiła oduczyć się starych, ludzkich nawyków takich jak oddychanie.
Czuła obecność Dastana, co dawało jej złudne poczucie bezpieczeństwa. Była gotowa na największe tortury, byle już nigdy nie zostawił jej samej. Maya wiedziała, że gdzieś tam w pokoju znajdują się jeszcze inne osoby, jednak jej poobijane i wykończone ciało odmawiało posłuszeństwa. Każda cząstka jej ciała pragnęła rozszarpać brzuch ciężarnej Yuki i zjeść małą fasolkę z środka, jednak wampirzyca nie poruszyła się ani o milimetr, skomląc żałośnie. Wyciągnęła jedynie szponiastą rękę przed siebie w stronę Szlachetnej i machnęła nią niezdarnie, przecinając powietrze, jak gdyby chciała ją dorwać.
Isemay

Isemay
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Dawny Wampir
Znaki szczególne : Blond pukle, mały tatuaż w kształcie półksiężyca na karku (symbol rodu)
Zawód : Łowca wampirów
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t499-maya-lightwood

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Clau Nie Sty 05, 2014 10:47 pm

Zagrożenie nieoczekiwanie zniknęło. Atmosfera wokół opadła i Clau nie słyszała już słabych głosów wypełnionych emocjami docierających do jej uszu przykrytych dłońmi. Czy niebezpieczeństwo w takim razie minęło? Dlaczego Dastan ją tutaj przyprowadził? Czyżby się jednak nie myliła na samym początku i wziął sobie ją na służbę tylko dla własnej zabawy? Nie, żeby tak było normalnie, ale Clau zdążyła już uwierzyć, że blondyn ją uchroni przed złem tego świata. Co za dziecinne poglądy. I tak jak małe dziecko nie chciała otwierać oczu usilnie wierząc, że jeśli ona niczego nie widzi to i nikt nie widzi jej. No bo co jej zostało? Mogłaby tylko stać i gapić się na pożeranych ludzi. W końcu po kilku minutach w których regulowała oddech ostrożnie uniosła głowę rozglądając się po pokoju. Niebezpieczeństwo naprawdę zniknęło. Teraz za to pojawiło się nowe w postaci przebudzonej kobiety, którą Dastan przyniósł wraz ze sobą. Na dobrą sprawę i tak się nigdzie na razie nie ruszy więc tylko siedziała cichutko wlepiając wzrok w ścianę i rozmyślając nad różnymi strategiami. Czy byłaby w stanie odtworzyć drogę do wyjścia? Niewątpliwe. Ale co z główną bramą? Clau była pewna, że jest zamknięta więc nie zdoła się przecież tak łatwo wymknąć. No i pozostawał jeszcze sam jej pan. Jeśli znów mu ucieknie z pewnością wyciągnie z tego konsekwencje. Pytanie czemu wolała stawić czoła? Ogromnemu potworowi czy wampirowi któremu przyrzekła posłuszeństwo za swoje życie.
Clau

Clau

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blizny - malutkie które są właściwie wszędzie, ślady po pazurach na ramionach, po ranie szarpanej na karku,kilka małych i dwie duże blizny po kłach na szyi, a na brzuch po mnóstwie ran szarpanych i ciętych.
Zawód : Uczeń, dorywcza praca w piekarni
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan - Dastan


https://vampireknight.forumpl.net/t932-clau-ventoria https://vampireknight.forumpl.net/t1005-clau

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Dastan Sro Sty 08, 2014 8:14 pm

Dastan wiedział, że to nie rozwiąże problemu. To, że teraz kanibal dał radę powstrzymać się przed dobraniem się do brzucha Yuki, by wydobyć zeń to, co tam miała. Dastan nie zwracał uwagi na ciążę matki. Była ona silnie wyczuwana, w dodatku czuł zapach płodu, tego nasienia, które rosło tam we wnętrzu blondynki. I jak niby mógł pozwolić, żeby Yuki tutaj przebywała, skoro Testament nawet nie wiedział o jej obecności? Uznał, że to całkiem dobra pożywka, coś na ząb, bo Ringo zapomniał powiadomić pana domu o tak małym szczególe jak ciężarna wampirzyca. Nie dość, że kanibal, to jeszcze miłośnik niemowląt! I szlachetny naprawdę uważał, że wampirzyca będzie tutaj bezpieczna? W tym stanie ledwo mogła wstać z kanapy, a co dopiero obronić się przed jakimś drapieżnikiem. A co z jej ochroniarzem? Najwyraźniej nie kiwnął nawet palcem, nie mógł. Starcie z panem domu? Toć to nie wypada!
Miała wybór – mogła sprzeciwić się woli swojego samolubnego ojca i nie godzić się na kolejne małżeństwo, które przyniesie wampirzycy więcej bólu i cierpienie niż to wszystko było warte. Ale nie potrafiła postawić na swoim, pozwalając sobie znowu na takie traktowanie ze strony własnego ojca. Powinna przejrzeć na oczy, ale jeśli takie życie odpowiadało blondynce, jej sprawa. Dastan nie będzie przecież prawił morałów matce.
Wkurzył się. Jak to nie miała nic do powiedzenia? Mogłaby dać dupę w troki i zwiać, skoro było jej źle. A może tak naprawdę było jej tutaj dobrze? Podświadomie czuła coś do Ringo? Nie miał pojęcia. Nie rozumiał czegoś tak skomplikowanego jak pozytywne emocje u wampirów. Sięgnął szybko po telefon, by zadzwonić do Ringo. No tak, ich rozmowa nie wyglądała zbyt pozytywnie. Najwyraźniej Ringo nie potrafił zrozumieć pewnych rzeczy. Dastan nawet naciągnął prawdę odnośnie Denshy, byle tylko białowłosy wyraził zgodę na zabranie Yuki z Zamku. Gdy skończył rozmowę, omal nie rozwalił telefonu o najbliższą ścianę. Powstrzymał się, zaciskając dłonie w pięści, by wcisnąć dłonie zaraz do kieszeni.
– Będę musiał spotkać się z Ringo osobiście. Nie rozumiem tylko, dlaczego pozwalasz sobą tak pomiatać i rządzić.
Wyraził swoją skromną opinię, warcząc pod nosem wyraźnie rozzłoszczony.
Dastan zabrał swoją dłoń na tyle szybko, by uniknąć dotyku matki. Zresztą Maya już się obudziła, więc raczej nie chciał, by służka była świadkiem jakichś słabości swojego pana. Szybko odgrodził ją poza zasięg dłoni. Jednak gdy ta drapnęła ręką powietrze, Dastan ją pochwycił, ściskając lekko. Jeszcze i Mayą musiał się zająć.
– Nie mogę postąpić wbrew jego woli. Odbije się to nie tylko na Tobie… Gdyby tylko coś się działo daj mi znać, mentalnie.
Przynajmniej tak mógł pomóc matce. Szczególnie, że i tak będzie się kręcił po Zamku. Nie mógł przecież opuścić tych murów, gdy matka także była w zamku. Wiadomo? Nie tylko Kanibal tutaj mieszkał… Każdy kto tylko zgłodnieje mógł zaatakować Yuki.
Dastan naprawdę był w rozterce. Zezłoszczony, bezsilny, miał ochotę coś zniszczyć, rozszarpać. Kogoś zabić, by rozładować swój gniew.
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Yuki Sro Sty 08, 2014 9:33 pm

Wywiązała się dość trudna i niewdzięczna sytuacja. Bardzo chętnie poszłaby z synem i wróciła do swojego prawdziwego domu, ale z drugiej strony nie chciała wchodzić w konflikt z mężem, a przecież to on ją tu zaciągnął. Kierował się jej bezpieczeństwem, ale jak było widać, to miejsce wcale bezpieczne dla niej nie było i musiała bardzo uważać. Chciała spokojnie donieść ciążę do końca, bez zbędnych problemów i komplikacji, a przede wszystkim bez dodatkowych stresów. Cieszyło ją, że syn się martwi, przynajmniej w ten sposób wiedziała, iż wcale nie jest mu obojętna matka.
Nie była pewna czy chce się sprzeciwiać mężowi. Chciała odrobiny spokoju, a kłótnia z mężem była tego przeciwieństwem. Poza tym wiedziała doskonale, ze nawet gdyby się postawiła, nic by tym nie zyskała, tylko jeszcze bardziej się pogrążyła. Wolała więc pozostać tu gdzie jest, na w miarę bezpiecznej orbicie i czekać na lepszy czas. Może jeszcze coś się z tego dobrego ułoży, nie mogła niczego od razu przekreślić. Zresztą, nosiła w sobie jego dziecko i wiedziała, że taki postępek by nie został wybaczony. Zdążyła zauważyć, że był bardzo uwrażliwiony na punkcie własnych dzieci, przynajmniej niektórych.
Obserwowała syna, który postanowił zadzwonić do Ringo. Yuki, aż się przestraszyła. Rozmowa nie trwała długo i choć wampirzyca nie słyszała wszystkiego, nie brzmiało to dobrze. Dastan bardzo się zdenerwował, a jedynie co w tym momencie mogła zrobić Yuki, to wstać, podejść do syna i go przytulić. Nawet nie zwróciła uwagę na to, że Maya się już obudziła i zaczęła wyciągać w jej stronę ręce. Przytuliła się do syna, głaszcząc go delikatnie, w miejscu gdzie akurat położyła rękę.
- Spokojnie, wszystko będzie w porządku. Będę z tobą w kontakcie, nic mi się nie stanie. Nie martw się tak bardzo kochanie.
Nie wiedziała jak mogła uspokoić syna. Rozumiała jego rozdrażnienie, ale on nie rozumiał całej złożoności relacji jej i Ringo. Wszystko to było bardziej skomplikowane i trudniejsze niż mógł przypuszczać. Uśmiechnęła się uspokajająco do syna.
Nie pamiętała, kiedy ostatnim razem go przytulała. Teraz za to mogła odczuć jak bardzo wyrósł, jak bardzo zmężniał. Przy nim była bardzo malutka. Jego krótka, ale żywiołowa wymiana zdań z Ringo wiele jej teraz powiedziała, doceniała starania syna. Bardzo ją to wzruszyło, z tego też powodu pozwoliła sobie właśnie na taki, a nie inny krok. Bliskość syna dawała jej swego rodzaju siłę.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 5 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 5 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach