"Drink bar"

Strona 12 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12

Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Eirin Wto Wrz 11, 2018 7:38 pm

Cóż to się stało ze starą (hehe), dobrą Veiną, że nie miała zamiaru dużo pić? Wstyd, no po prostu porażka. Tylko narkotyki jej w głowie, ale może alkohol nie był już dla niej wystarczająco mocny? Eirin nie zamierzała nakłaniać psiółki do wlewania w siebie procentów. W końcu była damą, a to nie przystoi! Czasami, pomimo wielkich chęci, nie umiała wyplenić z siebie zasad kultury i ogłady, których uczono jej odkąd była bobasem. Z drugiej strony, ktoś musiał się nią pijaną zaopiekować. Odprowadzić do domu, przytulić, pocieszyć i pocałować w policzek, gdy będzie ledwo słaniać się nogach …a moment ten zbliżał się niebezpiecznie szybko, prawdę mówiąc.
Czwarty drink, wypity w przeciągu kilkunastu minut, na dodatek duszkiem, sprawiał, że szumiało jej w głowie. Nawet uśmiechnęła się do siebie pod nosem, bo ten stan bardzo jej odpowiadał.
W mgnieniu oka jednak mina Eirin stała się poważna, gdy została zapytana o prezent. Czego jeszcze nie miała? Zamyśliła się przez chwilę, przytykając długi, czarny paznokieć do brody. Zmrużyła gadzie oczy i wpatrywała w śliczną twarz długowłosej brunetki. To było dobre pytanie i sama nie potrafiła na nie odpowiedzieć.
Pieniędzy jej nie brakowało. Wiadomo, zawsze mogło być ich więcej, ale po co? Wcale nie wiodła rozrzutnego życia. Przynajmniej we własnym mniemaniu. Nie posiadała przecież pięciu domów i kolekcji samochodów w garażu. Na swoją urodę również nie narzekała. Była zdrowa, wiecznie młoda, obdarzona kompletem całkiem niezłych nadprzyrodzonych zdolności. Każdy człowiek dałby się pokroić, byleby móc się z nią zamienić na jeden dzień. A ona?
Była wiecznie niezadowolona i rozkapryszona, mhm.
- Przyjaciółek, które pamiętają o moich urodzinach – zmarszczyła brwi, przez co wyglądała dość posępnie, po czym wzruszyła ramionami. Wcale jej nie zależało. Wcale, serio.
- To był całkiem ładny dzień… - zaczęła opowiadać, wpatrując się w ponownie pustą szklaneczkę. – Poszlajałam się po klubach i paru przydrożnych barach, zebrała się większa ekipa. Wiesz, nic specjalnego. - Urwała, a jej oczy się tajemniczo zaświeciły.
Eirin miała już wyrobione zdanie na temat Alvaro. Była pewna, że Veina ją zbywa i nie chce nic opowiadać, o. Może to był tylko przelotny romans, o którym nie warto wspominać. Coś jednak tutaj nie grało, bo zwykle opowiadały sobie o swoich facetach. Przechwalały się przecież i porównywały, który ma większy portfel, albo który z nich jest bardziej denerwujący. Nawet raz się założyły, która z nich pierwsza dostanie pierścionek. Takie tajemnice trochę ją denerwowały, bo miała wrażenie, że nie powinna się zbytnio zwierzać ze swoich problemów. Na szczęście alkohol robił swoje i nawet nie zwróciła uwagi, gdy przez jej usta przeszły następne słowa.
- Poznałam kogoś – jakieś głupie wypieki pojawiły się na jej policzkach, bo właśnie wspomniała moment, gdy pierwszy raz spotkała Scara w pijackim klubie ze striptizem. To nie było romantyczne, w ogóle. Gdyby jej przyjaciółka dowiedziała się, że zaciągnęła do domu typa, który przed chwilą rozwalił komuś głowę na chodniku, pewnie by się odrobinę zmartwiła. Co najmniej uważałaby to za nieodpowiedzialne. Ale. Przecież. Eiś. Nie. Umiała. Się. Nawet. Sobą. Zająć.
Prychnięcie. Jedno, drugie. Nerwowa zmiana pozycji.
- Widzisz, jakie mam niezwykłe szczęście, że jesteś moją przyjaciółką i się mną zaopiekujesz… - z trudem powstrzymała się przed teatralnym przewróceniem oczami. – Kto inny zająłby się mną i wszystkimi kłopotami, które za sobą przyciągam z równie wielką gracją i nonszalancją! Ah, Vi, mój rycerzu… O! – Nagle nadeszło olśnienie - Już wiem czego mi brakuje.
Uroczy uśmiech pojawił się na buźce Hiou, ukazując dołeczki w bladych policzkach. Poklepała palcami maskę na plakacie, który ze sobą przyniosła.
Gdy tylko usłyszała śmiertelnie poważne pytanie Veiny, parsknęła śmiechem.
- Ja i dziecko? NIGDY! – To było niemożliwe, o nie. Pomińmy już fakt, że kompletnie nie nadawała się na bycie rodzicem. Przez całe swoje długie życie nie odczuła czegoś takiego jak instynkt macierzyński. Po prostu uważała, że zakładanie rodziny jest nie dla niej i miała rację.
- Norwegia to piękny kraj, prawda? Nigdy tam nie byłam… - cóż za oczywista próba zmiany tematu. Skoro już o tym mowa, Eirin nigdy zbyt wiele nie podróżowała, w przeciwieństwie do brata, który zwiedził prawie cały świat. Czasami trochę mu zazdrościła, a z drugiej strony była zbyt leniwa, by ruszyć tyłek z wygodnej kanapy – a w tym przypadku wygodnej rezydencji.
Z każdą kolejną chwilą czuła się jakaś taka zmarnowana. Nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, że jest po prostu przygnębiona po kłótni ze Scarem, który uważał ją za jakiegoś bogatego pustaka. W sumie to mogłaby mu udowodnić, że się myli. Tylko jak?
- Pojedziemy kiedyś na ich koncert? – Zapytała, szturchając niewdzięczną, pustą szklaneczkę palcem.
Eirin

Eirin

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kolczyk w języku, tatuaże, żółte oczyska.
Zawód : Zastępca głowy rodu Hiou.
Zajęcia : Brak
Moce : Metamorfoza, niematerialność, termokineza.


https://vampireknight.forumpl.net/t2779-eirin#59315 https://vampireknight.forumpl.net/t3887-eirin https://vampireknight.forumpl.net/f153-rezydencja-rodu-hiou

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Veina Wto Wrz 11, 2018 10:50 pm

Powód umiarkowanego picia czarnowłosej był dość prozaiczny, po prostu kilka dni temu więcej wypiła podczas rutynowego wyjścia na miasto i teraz nie miała ochoty powtarzać całego scenariusza; nawet jeśli teraz spotkanie by w milszym towarzystwie, dawno niewidzianej przyjaciółki. Jednocześnie Veina była pewna, że skoro Eirin wreszcie sobie o niej przypomniała, a do tego najwyraźniej miała kłopot, nie da wampirzycy tak łatwo spokoju, więc w najbliższym czasie spotkają się szybciej niż zapewne każda z nich podejrzewała.
Skoro przyjaciółka postanowiła tej nocy pozwolić sobie na nieograniczone picie, Vi była ostatnią osobą, która mogłaby to potępić, skoro tak wyglądała jej forma spędzania większości czasu. Nie pozwoli jej jednak samej wracać do domu, w stanie wyraźnego upojenia, zostawiając ją na pastwę wyposzczonych samców, którzy tylko czaili się, by zgarnąć taką śliczną damulkę do domu, nieładnie wykorzystując zmęczenie Eirin. Gdyby tylko któryś spróbował, zaraz wampirzyca połamałaby mu rączki. Skoro jednak dotarła na spotkanie z panną Hiou, czuła się odpowiedzialna za jej bezpieczny powrót do domu, ignorując fakt, że była dorosła i powinna umieć o siebie zadbać. Więc odwiezienie, położenie do łóżka i buziaczek na dobranoc to z pewnością prawdopodobny scenariusz dzisiejszego wieczoru.
- Nie pamiętam kiedy sama się urodziłam, więc daruj sobie, nie wzbudzisz we mnie poczucia winy. - odpowiedziała wzruszając ramionami. Do niewyspanej Vi lepiej nie podchodzić nawet z kijem. - Po prostu przyślę Ci striptizera do domu, może być? - prezent w stylu czarnowłosej, to niezaprzeczalne. Gdy kobieta wypiła kieliszek wina, czekała aż Eirin opowie jej w jakiej sprawie tak naprawdę chciała się zobaczyć, ale najwyraźniej przyjaciółce nie spieszyło się z wyjaśnieniem takiego ponaglenia.
Przynajmniej zdradziła, że chodzi o mężczyznę. Ile to już razy Eriś chodziła na rzęsach przez faceta? Czy tym razem znów była to przelotna znajomość, o której zapomni za kilka dni, ale w tym czasie jeszcze pomęczy przyjaciółkę, która będzie się zrywać z łóżka i biec do niej z myślą, że może lepiej faktycznie się spotkać, bo mogła stać się coś poważnego.
- Przecież wiesz, że ode mnie dobrej rady odnośnie związku nie dostaniesz. Z resztą, na jakim w ogóle etapie z nim jesteś, z tym ktosiem? - zapytała. Teraz zapewne nastanie czas wielu pytań czarnowłosej, która będzie chciała wyciągnąć od wampirzycy jak najwięcej pytań, bo przecież Eirin będzie obchodzić kolejne urodziny, zanim powie Vi wszystko.
- Tak piękny, tak pojedziemy. - dodała szybko. Uniosła brwi, patrząc uważnie na koleżankę. Do cierpliwych kobiet nie należała, ale chciała się dowiedzieć co zburzyło spokój Eirin.
- Który to? - zapytała, ruchem głowy wskazując na plakat zespołu, wciąż leżący na blacie stolika pod szklanką rozmówczyni.
- I co takiego dzieje się z nim, przez niego, dzięki niemu, że miałaś potrzebę porozmawiać? Nie każ mi tego z Ciebie wyciągać. Będzie Ci lepiej jeśli się wyżalisz, taka jestem dobra, że wysłucham, pomogę i pogłaszczę po głowie. - bardziej wprost się nie dało. Kolejny mężczyzna to kolejne kłopoty, takiego zdania była Vi i wiedziała, że tym razem nie skończy się inaczej.
- Skoro już ustaliłyśmy, że nie jesteś w ciąży.. jestem pewna, że nie ma takiej sytuacji, z której nie byłoby wyjścia. - odparła. Wow, wow, racjonalne podejście Veiny. Lepiej żeby Eirin wykorzystała trzeźwość przyjaciółki, w tym stanie może ona wymyślić coś co miałoby sens i rację bytu, no i ewentualnie pomoże kobiecie z kolejnym lovelasem.
Rozmowę przerwał jej sygnał wiadomości; po wyjęciu telefonu, na jej twarzy malowało się zdziwienie, wiadomość nieco zbiła z tropu kobietę.
- Muszę lecieć. Alvaro robi mi najazd na mieszkanie. - odparła, wyjmując z torebki portfel, a z niego gotówkę za wypity kieliszek wina.
- Napiszę do Ciebie, a potem się umówimy i wszystko mi wyjaśnisz. - powiedziała podchodząc do przyjaciółki i dając jej całusa w policzek.
- Nie rób głupstw. - dodała i wybiegła z klubu, od razu wsiadając do zaparkowanego niedaleko samochodu.

[zt]
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Eirin Czw Wrz 13, 2018 1:14 am

„Nie pozwoli jej jednak samej wracać do domu, w stanie wyraźnego upojenia, zostawiając ją na pastwę wyposzczonych samców, którzy tylko czaili się, by zgarnąć taką śliczną damulkę do domu, nieładnie wykorzystując zmęczenie Eirin. Gdyby tylko któryś spróbował, zaraz wampirzyca połamałaby mu rączki. Skoro jednak dotarła na spotkanie z panną Hiou, czuła się odpowiedzialna za jej bezpieczny powrót do domu.” ~ Veina, 2018.
Haha, taki chuj.
Eiś zacisnęła wargi z niezadowoleniem. Zawód pojawił się w jej oczach, bo uważała, że przyjaciółka się nią zaopiekuje, zadba o nią, a tu taki klops. Najwyraźniej chęć spotkania z Alvaro była silniejsza niż poczucie odpowiedzialności za pijaną wampirzycę. Nawiasem mówiąc, nieźle ją sobie urobił, skoro na jedno skinienie ta już leciała z wywalonym jęzorem. Musiał być zajebisty w łóżku. No cóż, każdy ma swoje potrzeby, nie?
Podniosła zadek i szybko wyszła z lokalu, opłacając wcześniej rachunek. Trochę chwiejnym krokiem, ale dała radę. Gdzieś po drodze, wyciągnęła telefon i wystukała wiadomość do swojej najlepszej przyjaciółki, która nawet nie zmartwiła się jej losem.
zt.
Eirin

Eirin

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kolczyk w języku, tatuaże, żółte oczyska.
Zawód : Zastępca głowy rodu Hiou.
Zajęcia : Brak
Moce : Metamorfoza, niematerialność, termokineza.


https://vampireknight.forumpl.net/t2779-eirin#59315 https://vampireknight.forumpl.net/t3887-eirin https://vampireknight.forumpl.net/f153-rezydencja-rodu-hiou

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Gość Wto Wrz 03, 2019 5:24 pm

Po prawie osiemdziesięciu latach nieobecności, wygrzebaniu się z nory w jednym kawałku i przyleceniu do Japonii, pierwsze czego chciał najbardziej to zanurzenia gardła w gęstym piwie. Najlepiej w takim ciemnym, gorzkim jak piekło i żeby aż huczało we łbie. Wiadomo - tuż po zbiciu kłów w zacny kawałek ludzkiego ciała. Szedł sprężystym krokiem po ulicach Yokohamy trzymając w ręku komórkę z nawigacją do jakiejś knajpki z alkoholem. Eh, za jego czasów nie było takich technologii, ale dla chcącego browaru nie ma rzeczy niemożliwych do nauczenia. Najważniejsze, że zlokalizował cel i mógł na moment wrócić do swoich staroci.
Klimat miejscówki przypominał lata trzydzieste-czterdzieste dziewiętnastego wieku w Niemczech. Brakowało jodłujących barmanów, ale nie mógł oczekiwać zbyt wiele po japońskiej gościnności. W zasadzie i tak zaskoczył go wybór alkoholi, bo były tam piwa z jego rodzimego kraju. Od razu zamówił dwa kufle i zaszył się przy jednym ze stolików. Wzrok zawieszony gdzieś przed sobą wskazywał, że Sieben dumał nad czymś intensywnie. Chyba powinien uruchomić informatora i dowiedzieć się szczegółów znalezienia przyjaciela z dawnych lat, nie mniej póki co wolał oddać się samym rozmyślaniom. Gdyby miał więcej kasy, zatrzymałby się na dłużej w Japonii, a tak to będzie musiał znów wracać z niczym. Powinien zahaczyć się o jakąś robotę, ale kto zechciałby przyjąć do pracy byłego nazistę? Legalna robota dla wielbicieli Starego Porządku była poza zasięgiem, a nie wyrzeknie się swoich korzeni dla marnych yenów czy innych złociszy.
A propo złota, bursztynowy trunek znikał raz za razem, kelnerka uwijała się jak mrówka, gdy niewzruszony procentami wampir życzył kolejne i kolejne piwo. Kto wie, co przyniesie mu przyjazd do Japonii?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Gość Wto Wrz 03, 2019 6:02 pm

Tyle się wydarzyło...
Ciężko się skupić kiedy w powietrzu wisiał prawdziwy dramat. Zaginął Blyth. Ciekawe czy Joffrey już o tym wiedział, a jeśli tak, to czy już podjął się działań. Fabio zgłosił odpowiednim jednostkom władzy miasta, mieli oni odszukać wszelakich poszlak, między innymi.
Gdzie ostatni raz widziano Blyth'a?
Jeśli tak. To z kim?
O której wyszedł z domu?
Fioletowy nawet nie mógł skupić się na sobie, podupadł na zdrowiu i był naprawdę zmęczony. A jeszcze nadchodził czas ogarniania małego biznesu. Miał już dość siedzenia w domu i udawania, że wszystko jest okey. Będąc jeszcze w domku na tyłach Wioski, musiał się ogarnąć. Szybki prysznic, rozczesanie fioletowych włosów i wyszukanie jakiś ładnych ciuszków z wielu innych. Zgromadził ich od groma!
A teraz W co ma się ubrać?
Sprawdził jeszcze pocztę głosową na telefonie, lecz nie otrzymał nic, co mogłoby być związane z zaginięciem synka. Przetarł dłonią twarz i ostatni raz spojrzał w lustro.
Był gotowy do wyjścia,

Do wypadu na miasto nałożył na siebie wąskie jasnoniebieskie spodnie i wyłaniany, biały sweter sięgający do ud. Zwykłe błękitne trampki i duża jasna torba z wszytym królikiem na przodzie. Tam trzymał wszystkie dokumenty dotyczące zakupienia lokalu i te, potwierdzające o dowód przyjęcia towaru. Wszystko na spokojnie musiał przejrzeć, podpisać i podzwonić. Ale nim ostatecznie uda się do swojej małej kawiarenki w remoncie, zahaczył o bar. Musiał się napić, bo inaczej nie wytrzyma już nerwowo. Wszedł do środka, nie zwracając uwagi na otoczenie. Dawniej spoglądałby na innych zasiadających w lokalu, czy aby przypadkowo ktoś nie zerka w jego stronę.
Dawno temu lubił być w centrum uwagi.
A to wszystko przez Hagen'a.
- Tonik z wódką i lodem. – szybko zamówi jak tylko jego drobna osóbka znalazła się przy barze. Rzucił torbę na blat, szukając portfela – No nie. Nie wziąłem go? – pisnął wampirek, wysypując zawartość torby. Chusteczki, flakonik perfum, kilka kosmetyków i telefon – Klucze mam, to jest. Ale gdzie? Nie wziąłem portfela! – barman podrapał się po czole i wzruszył ramionami – Przykro mi, ale na koszt firmy nie nalewamy. – schował butelkę alkoholu, a Fabio ze smutną miną przygnębionego szczeniaka stał i patrzył. Prawie się rozkleił, bo przecież tyle na głowie i jeszcze nie wziął dokumentów oraz pieniędzy! Będzie musiał wrócić. Szarpnął torbą, aby ta zsunęła się i zleciała. Ze spuszczoną głową oddalił się od lady i udał w stronę wyjścia.
Niefortunnie. Zahaczył o kelnerkę niosącą kolejne piwo dla niemieckiego nazisty. Nie była pracownica zadowolona z nieostrożności klienta, bo wylało się trochę na stolik przy którym siedział właśnie wspomniany Niemiec. Fioletowy przeprosił i wyciągnął chusteczkę z torby – Pan i Pani wybaczy, to było niechcący. – nie powinien się tłumaczyć obcemu wampirowi, ale tak jakoś nie chciał mieć go na sumieniu.
Fabio od zawsze zwala wszystko na siebie.
Porwanie Blyth'a bo go nie upilnował.
Karygodne zachowanie Joffrey'a.
Zaczął wycierać rozlane odrobinę piwo, nie zwracając póki co uwagi na siedzącego obcego mężczyznę. Pomyśleć, że kiedyś Nessuno chętnie jeszcze zakręciłby się przy przystojnym mężczyźnie, a teraz niestety jego pewność siebie uleciała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Gość Wto Wrz 03, 2019 6:38 pm

Miał trochę spraw na głowie, ale nie myślał o rodzinie, której nie posiadał. Ani o problemach związanych z zaginięciem dziecka. Mimo wszystko trochę zamknął się od świata próbując rozplanować wizytę w Japonii z jak najlepszym rezultatem, jednak nawet wena w postaci płynnej ambrozji w kuflu nie przynosiła nowego pomysłu.
Nawyki z dawnych lat mają to do siebie, że utrzymują się do końca życia. Nie uszła jego uszom rozmowa dwóch podpitych facetów w kącie lokalu, widział też co działo się przy barze. Być może gdyby napił się więcej, a był raptem po pięciu piwach, miałby problem z rozróżnianiem otoczenia i przypisywaniem im cech charakterystycznych. Ta dziewczyna przy ladzie najbardziej zaintrygowała Siebena, który znad kufla spoglądał ukradkiem na nieznajomą. Tylko dziwne, że Ślicznotka mówiła jakby była facetem, w sensie słownictwo na to wskazywało, albo to wszystko przez niedouczenie się języka japońskiego przez Fynna. W każdym razie nie zapowiadało się kolorowo dla tamtej. Brak funduszy szczególnie boli w takim miejscu, a pragnienie nie odpuszcza od pustego portfela lub jego braku.
Sam nie miał szczególnie dużo, lecz wynalazł pomysł na skrojenie tamtych pijaczków w kącie, gdy ich sprowokuje do bójki. To później, jak skończy się kasa.
Na dodatek Nieszczęśliwa tuż przy opuszczeniu ze smutkiem knajpy zahaczyła o kelnerkę i rozlała zamówienie Fynna. Zadziałało to na niego jak płachta na byka, aż poderwał się od stolika i już miał przygrzmocić Ciamajdzie, kiedy zaciśnięta ręka uderzyła jedynie o blat. Cholera, powinien pohamować się, jeśli ma nie mieć psów na karku. Wyprostował sylwetkę i patrząc się na Gapcię zlustrował dokładnie sylwetkę. Taka mizerna, drobna osóbka, ładniutka i mająca pecha, że trafiła na Siebena. Kto inny uniósłby się tak o byle rozlane piwo?
- Zostaw i siadaj, Mała.
Surowo i stanowczo nakazał zajęcie krzesła na przeciwko, i to takim tonem, jakby nie chciał słyszeć wymówek. Ah tu także odezwały się stare czasy, jak odbywały się przesłuchiwania więźniów. Były SSman miał sporo przeprowadzonych wywiadów, często skończonych śmiercią za brak współpracy. Ta osóbka, drobna i zastraszona, miała coś na sumieniu czy była ofiarą innego gnębiciela życiowego? Wyglądała mizernie, niepewnie, aż prosiła się o kłopoty od tych niewrażliwych. Może i sam dołączyłby do tego grona, gdyby nie przeprosiny. Błaha rzecz, ale jednak. Zresztą nie chciał już być wywalonym z baru, kiedy dopiero zaczynał tankować.
O, i teraz będzie mieć towarzystwo, czy tego Długowłosa chce czy nie.
- Tonik z wódką i lodem dla koleżanki.
Dopiero wtedy złagodniał i uśmiechnął się szczerząc kiełki, bowiem nie tylko przypomniał sobie zamówienie Fioletowowłosej, ale i odtworzył niemal bezbłędnie po japońsku. Twardy akcent niemiecki przebijał się tylko wtedy, gdy klecił własne zdania. Poczekał nawet na przechylenie swego szklanego kufla, gdy zamówienie dotarło do Nieznajomej. Jak wspólne picie to wspólne. Miał jeszcze kilka zasad chlania, ale powolutku. Aby tylko nie przepłoszyć.
- Wybaczę za tamto, jeśli powiesz, jak się nazywasz i co cię trapi, Panienko. -ostatnie słowo powiedział po niemiecku i dodał niebawem- Lubię wiedzieć, z kim piję.
Nie był na sto procent, czy będzie zrozumiany, lecz alkohol łączy, więc jak nie słownie to może dogadają się na migi. Tak czy siak wreszcie miał z kim pić po osiemdziesięciu latach przymusowej trzeźwości!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Gość Wto Wrz 03, 2019 7:29 pm

Gdyby dowiedział się o czym myśli Nieznajomy.
Zadrżał kiedy usłyszał jego głos i głowa sama poderwała się do góry, aby spojrzeć na jego wampirzą twarz. Czerwone oczy, białe włosy i surowa postawa zwiastowała, że może mieć do czynienia z kimś niebezpiecznym. Kelnerka nie brała udziały w ich rozmowie, bo właśnie odeszła od stolika Fynn'a skoro już zostawiła jego kolejne zamówienie. Nessuno i tak odruchowo obejrzał się za nią.
Co jeśli postanowi skrzywdzić?
Podpierając się brzegu stolika, usiadł tam gdzie wskazano. Fioletowe paczałki wampirka nie mogły oderwać wzroku od ostrego spojrzenia – Naprawdę nie musisz. – nie chciał sprawić kłopoty po tym jak usłyszał o zamówieniu. Nie znał wampira i nie wiedział jakie ma zamiary – Oddam Ci, jak tylko dopadnę do portfela. Podasz mi swój numer konta? – już sięgnął po mały notesik w kwiatki i zielony długopis. Rozległo się charakterystyczne kliknięcie i już był gotowy do pisania.
Czemu właśnie zaciskał mocno nogi?
To przez  Niemiecki akcent?

Zapomniał jak mocno działa na niego złowieszczy ton głosów ludzi z Europy. Znał kilku z Niemczech. Wielu też gościło w jego łóżku, nim podjął się zadania Załóż rodzinę i udawaj, że jest cudownie!Dziękuję. – zapomniał o najważniejszym. Nie powinien mieć długu ani nie okazywać wdzięczności, nie po tym jak zachował się jak ostatnia oferma! - Jestem Fabio i przykro mi, ale też jestem mężczyzną. Mój wygląd nie Ciebie tylko zmylił. – zapewne się wścieknie. Zawsze się denerwowali albo byli w takim szoku i nagle jakby tracili zdolność mówienia.
A jeszcze inni chcieli spróbować...
- Dlatego nie forsuj się z niczym i jak chcesz, mogę sobie iść. Pieniądze oddam. – nie chciał nawiązywać znajomości, póki nie poczuje się bezpiecznie. Nerwowo już kręcił loczka – I piękny akcent. – nie mógł się powstrzymać! Drobne, acz pełne usta ułożyły się w delikatny uśmiech,
Jakby był sam.
Jakby nie było Narzeczonego oraz dzieci.
Czemu podły Niemcu jesteś w Fioletowego typie?

- Smakuje Ci tutejsze piwo? – wygodni lub nie, korciło zapytać. Japońskie piwo to przysłowiowe siki, a Fabio już trochę ich kosztował. Może nie wygląda na smakosza, to jednak umie upić swój zakręcony łebek. Chociaż na chwilkę oderwał się od smutków i zmartwieć. Jednak też co chwila spoglądał na telefon ze smutkiem.
Przecież tak nie powinno być.
Ich rodzina mogła się w każdej chwili rozsypiać, jeśli Blyth się nie odnajdzie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Gość Sro Wrz 04, 2019 6:01 pm

Jakby wiedział, to by nie powiedział, że Fabio ma narzeczonego i trójkę dzieci. I że nie jest delikatną dziewczyną.
Póki Niemiec nie musiał okazywać agresji, póty Włoch był bezpieczny. Na razie wszystko wskazywało, że obędzie się bez przemocy. Fabio poszedł na ugodę i zajął grzecznie miejsce, jeszcze wahając się czy powinien przyjmować ofertę. Drugi pan na literę F od razu skrócił formalności płatnicze do prostego dla niego rozwiązania. Pomijając, że nie posiadał kasy w plastiku (tym bardziej konta), tylko w żywej gotówce.
- Żadne konta bankowe. Wystarczy, że w przeciągu tygodnia zajrzysz do baru. Powinienem być jeszcze tu do soboty.
Ale żeby była jasność - nie będzie siedzieć tylko w knajpie. Nie po to przyjechał do Japonii, by upijać się jak w 1941 roku i wrócić do życia dopiero teraz. Eh, gdyby od samego uchlania się przeleżał w bunkrach osiemdziesiąt lat to byłaby ciekawa anegdota. Niestety okoliczności były gorsze.
O jasny gwint! Serio Fioletowowłosy nie był kobietą? Uniósł wysoko brwi i lekko skrzywił się, lecz dalsze słowa rozmówcy nakazały się wtrącić. Nie zamierzał z własnej pomyłki tracić osobę towarzyszącą. Szczerze to nie miał nic przeciwko, by chlać z chłopem, lecz jakoś głupio było mu, że dał gafę.
- Coś podobnego... -mruknął lustrując przenikliwie rubinowym i dzikim spojrzeniem rozmówcę- Nie przeprasza się za takie rzeczy. I masz tu siedzieć, Fabio, dopóki tak chcę. Zrozumiano?
Znów wkradł się wnerw, aczkolwiek bardziej na siebie niż na samego zainteresowanego. Że też nie rozróżnił płci, eh. Dzisiejsze czasy różniły się od czasów II wojny światowej. Powinien nadgonić i w tej dziedzinie, że nie chłoszcze się już delikatnych chłopców i męskie baby.
Połechtanie ego Niemca było strzałem w dziesiątkę. Wnet Sieben spojrzał na Długowłosego takim wzrokiem, jakby właśnie był powodem dla poprawy humoru. I tak rzeczywiście było. Fioletowy był najlepszym momentem dzisiejszego dnia, nawet piwo ustępowało Jemu miejsca.
- Dziękuję -zaprezentował na nowo swój ojczysty język uśmiechając się zadziorno-ujmująco-dominująco- Nie ukrywam swej narodowości. A czy mnie słuch nie myli, czy pochodzisz z Włoch? Tak słoneczne imię pasuje do kraju Śródmorskiego.
Dopił ostatnie łyki piwa i uniósł momentalnie dłoń, że chce przyzwać kelnerkę do siebie. Ta to dzisiaj nabiega się przy ich stoliku. W bardzo dobrym więc momencie Nessuno zadał pytanie o trunkach na bazie chmielu. Fynn mógł podzielić się swoimi wrażeniami i potwierdzić przypuszczenia uroczego Włocha.
- Niespecjalnie, dlatego zamówiłem z importu. Chyba, że polecisz coś dla starego Niemca, hm?
Przy ostatnim pytaniu nachylił się tak nad stołem, że prawie był w twarzą w twarz z nowym kompanem. Zreflektowawszy się posłał jedynie tajemniczy uśmiech i znów usiadł na swoim miejscu. Najwyraźniej dobrze się odnalazł w towarzystwie kogoś odmiennego od reszty otoczenia. Nigdy nie przykładał wagi do romansów, ale ten chłopak miał w sobie to coś.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Gość Nie Wrz 08, 2019 9:01 am

Nie chciał pogarszać swojej sytuacji.
Białowłosy wydawał się typem dominującym i takim nie znoszącym sprzeciwu. Dlatego wampirem postanowił usiąść. Ale czy na pewno postawa Niemca była główną przyczyną? Już dawno nie rozmawiał sam na sam z obcym mężczyzną, co znaczyło, że mógł tego potrzebować. Uczucie, że jest chciany i chociaż na chwilę potrzebny. Fabio stracił swoją przyciągająca pewność siebie oraz delikatność.
Co jeśli jednak Obcy okaże się podobnym okrutnikiem?
Już dość zniszczeń przeszedł Nessuno i kiedyś może całkowicie oszaleje.
Ale dość! Nie przyszedł do baru całkowicie się użalać nad sobą, poza tym ma okazję poznać kogoś całkiem nowego i nie Japończyka! Na drobnej twarzyczce znowuż pokazał się mały uśmieszek – Skoro tak, to może chociaż podasz mi swój numer telefonu? Żebyśmy mogli trafić na siebie. – jeśli odmówi, Fabio wzruszy ramionami i znowu zamknie się w sobie. A jeżeli nie odmówi, Fabio od razu wyciągnie z torby telefon. Wtedy wymienią się numerami, a Nessuno będzie szczęśliwy. Przy okazji jeśli Fynn zwróci uwagę na ręce wampirka, dostrzeże bandaż elastyczny owijający nadgarstek – Wiem. Brzmi obrzydliwie. – nerwowo zakręci kosmyk włosów na placu i jakoś niespecjalnie chciał widzieć skrzywioną twarz Niemca. Niepierwsze i nieostatnie takie spojrzenie od drugiej osoby.
Tylko co? Co znaczyły kolejne słowa?
Włoch szybko pokiwał głową, dając do zrozumienia że nigdzie się nie wybierał – Dzisiaj przybyłem do baru z zamiarem upicia się, wiesz jak to jest. Rodzinne sprawy przytłaczają. – za bardzo. O krok od ponownej depresji i chęci pozbawienia się życia. Na odgonienie myśli musiał szybko wypić swoją otrzymaną wódeczkę. Nie zwrócił uwagi z jakim hałasem odłożył kieliszek na stolik. Ciepło alkoholu przeszyło go przyjemnie – Dawno nie piłem mocniejszego alkoholu. Przeważnie jakieś wino albo słaby drink. Jak widać tego było mi trzeba. – popatrzy na pusty kieliszek a później na Fynn'a. Nie miał w głowie nawet myśli, żeby obciążać go swoimi smutkami.
Miał się cieszyć! Cieszyć z nowej znajomości i to z mężczyzną...
Który już raz zakładał kosmyk za ucho i następnie spoglądał na wampira zalotnie? Już od wódki dostał delikatnego rumieńca – Tak! Pochodzę z Włoch, a w Japonii jestem z powodu pracy i chęci zmiany życia. Już kilkanaście lat tutaj tkwię. – nie zapytany ale ciekawostkę o sobie już musiał powiedzieć – A Ty? Masz jakiś konkretny cel? – jednak i jego musiał spytać. Nessuno obejrzał się za kelnerką, kobieta na  nowo przywołana zapewne miała odebrać ich zamówienia kolejny raz. Fabio z całą pewnością zamówi to samo – Niezbyt się znam na piwie z Japonii, za to wiem że ich narodowym alkoholem jest sake. Mocna rzecz. Mnie potrafi szybko powalić na łopatki, a nawet nieodpowiednio rozbudzić. – szybko zasłonił usta dłonią. Za dużo powiedział! Drugą łapką zaczął sobie wachlować – Jak masz na imię, bo nie przedstawiłeś się. – wypadałoby znać imię wybawcy. Nessuno nerwowo skubał rąbek rękawa od swetra. Odczuwał ogromną potrzebę rozmowy, przesiadywania z kimś i żeby się nie załamać.
Przecież Blyth.
Głowa nieco opadła, ale uśmieszku starał się nie ukrywać. Nie jest tutaj dla wylewania smutków, miał się tylko upić i zapomnieć. Jutro przecież też jest dzień. Wtem ktoś włączył odbiornik barowy, Fabio skierował swoją uwagę w jego stronę i już na Dzień Dobry pokazano twarz Joffre'a. - Nowo wybrany wiceburmistrz goni za sławą i pnie się co raz wyżej... Zbliża się era dobrobytu dla Yokohamy? – z jakiegoś politycznego reportażu. Kobieta w pięknym żakiecie nie miała bladego pojęcia tak naprawdę o kim mówi. Hagen... Piąstki Włocha zacisnęły się mocniej.
Przecież on wcale tak bardzo cudowny nie jest. Nieważne w jakie odzienie przyodzieje się Diabeł i tak Diabłem pozostanie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Gość Nie Wrz 08, 2019 12:30 pm

W istocie zainteresował się Fabiem, nawet jeśli początkowo uważał Go za dziewczynę. Nie mógł też zostawić kogoś bez potrzeby napicia się chociażby jednej kolejki. Jak to tak opuścić bar na trzeźwo? Jak też się później okazało nie miał nic przeciwko wymianie numerów, więc podał swój bez większego ociągania się. Mógł tylko Włoch zdziwić się, że Niemiec nie operuje żadnym smartfonem, a takim klasykiem jak Siemens S 55. Telefon służył mu do rozmów i wiadomości tekstowych, nie potrzebował większych bajerów. Najważniejsze, że miała dodatkowo wbudowaną prostą nawigację. Nie zapomnijmy, że nie był wśród żywych przez osiemdziesiąt lat, technologia poszła bardzo do przodu. Bardzo powoli wdrążał się w nowe osiągnięcia.
Jak i przyswajał informacje o nowych trendach, w tym o predyspozycjach różnych płci czy to wobec światopoglądu czy samego ubrania. Tu już poszło znaczniej tolerancyjniej, aczkolwiek aryjska krew wołała pomstę do nieba. Wpajany latami nazizm szybko nie obumrze. Tak czy siak, skoro Fabio przystał na picie, to znaczy że miał coś w sobie z chłopa i to się liczyło.
- O tak, wiem jak to jest... -uśmiechnął się półgębkiem i nie odrywał spojrzenia od delikatnego mężczyzny, który po raz kolejny zaskoczył go. Rodzina? Taki młody? - ...ale najważniejsze, że trafiłeś pod dobry adres.
Dokończył i zastanawiał się przez moment, jak wyglądała jego rodzina. Wielodzietna, czy był z partnerką czy partnerem, czy były często kłótnie. Fioletowowłosy był wyraźnie zahukany, a owinięte bandażem ręce wskazywały na przemoc domową albo nawet samookaleczenie. Tym bardziej zdecydował się wciągnąć koleżkę do rozmowy, aby na moment zapomniał o szarej rzeczywistości, a kto wie? Może zrobiłby z Niego swego informatora po Yokohamie? Otworzył się przed Siebenem, więc warto spróbować.
- Znalazłeś ów zmianę życia? Wydawało mi się, że we Włoszech życie biegnie spokojnie, może szukałeś mocniejszych wrażeń?
Nie była to udawana ciekawość. Niemiec cenił szczerość, a jak coś było bardzo niewygodne to zmieniał temat albo przemilczał wymownie. Różnie bywało przy piwie, ale teraz naprawdę zaniepokoił Go stan kolegi. Który jak się okazało chciał w zamian za swoją wylewność wiedzieć coś więcej o swoim niemieckim rozmówcy.
- Mój cel? -dopił kolejny kufel i już mniej tajemniczo powiedział wprost- Próbuję odszukać starego przyjaciela, który podobno uwił sobie gniazdko w Yokohamie. Tylko że ten przyjaciel nie chce zdradzić, gdzie mieszka dokładnie.
Mógł domyśleć się, że ktoś unikał Niemca ze strachu, a tak naprawdę po prostu szukał jakiegoś śladu o nim. Nie raczył sam poszukać Siebena, to stary Srebrnowłosy zrobi to sam.
Odłożył na bok prywatne rozterki, by skupić się na młodziku (przynajmniej tak uważał z aparycji). Zdradził nazwę tutejszego guru browarskiego, który słynie na całą Japonię. Bezwiednie wyszczerzył kły.
- Sake powiadasz... -postukał palcem po brzegu pustej szklanicy wyraźnie zaciekawiony- ...skoro tak to zapraszam cię jutro na biesiadowanie przy japońskich szczynach. Zobaczę czy faktycznie są warte uwagi. Chyba, że masz dzisiaj więcej czasu?
Niby mówi się, by nie mieszać trunków, ale czego nie robi się dla podtrzymania nowej, zupełnie świeżej znajomości? Uważał, że warto, zwłaszcza, że Fabio zaczął przesłodko uśmiechać się i powoli zapominać, z jakiego powodu rzucił się w objęcia wódki rozcieńczonej tonikiem i kostkami lodu. Oto chodziło, zero zmartwień, pogaducha jak facet z facetem. Nie mniej niektóre sygnały wysyłane przez Długowłosego intrygowały Fynn'a. Byłby skłonny na numerek z Niemcem? Właściwie czemu nie? Dla samego sprawdzenia, jak to jest, nic zobowiązującego, a może odprężającego dla obu? Póki co musiał zyskać więcej zaufania, aby nie był później oskarżany o gwałt.
A i z tego wszystkiego zapomniał o czymś najważniejszym. Może nie tyle zapomniał, co nie skupiał się na tymże zagadnieniu. Cóż, nie będzie się kryć, zresztą chyba nikt nie pamiętał kata z obozu zagłady leżącego w Polsce. Zresztą nie jednemu psu Burek.
- Mów mi Fynn.
Tu sięgnął ręką i poklepał dwukrotnie po ramieniu Włocha, tak po kumpelsku. Lekkie rumieńce pod oczyma Niemca zdradziły, że dwudziesty kufel zaczynał wchodzić inaczej niż poprzednie. Mimo wszystko nie widział jeszcze siebie na mecie i nie zamierzał szybko podążać ku końcowi. Przy pogawędce z miłym mieszkańcem Yokohamy może zatankować z trzy razy tyle!
Ale co to? W telewizji coś brzęczało o polityce. Ożywili się kolesie w kącie baru z wyraźnie ucieszonymi ryjami. Ale nie wszystkim było wesoło. Nie uszło jego uwadze, jak delikatne ręce Nessuno zaciskały się niebezpiecznie w pięści. Albo to był ktoś z innej opcji politycznej, albo sprawa osobista. Póki nie wybada terenu, niczego nie zakładał. Lekko szturchnął kuflem ramię rozmówcy.
- Ej, Fabio... Chyba nie jesteś wielbicielem tego no-hicks!-nowego burmistrza... Olej dziada, polityka to same brudne gierki. Obiecanki cacanki, a głupiemu radość... jak coś, to oklepie się go przy jakimś wiecu politycznym i tyle z rządzenia, hehehe!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Gość Sob Paź 12, 2019 12:14 pm

Taki młody?
Zdziwiłby się Fynn, gdyby dowiedział się ile jego drobny rozmówca ma wiosenek. Pomimo delikatnej urody, kruchego ciała Fabio przeżył już wystarczająco wiele, aby nadać sobie przydomek Weterana życiowego. Czasami bywało tak źle, że chciał odebrać sobie życie ale przeciwności losu nie okazały się na tyle silne żeby pokonać Nessuno. - Trzeba się zmagać ze wszystkim. – uśmiechnął się krzywo. Zauważył jakim sprzętem posługiwał się Fynn. Stary, niemalże już zabytkowy telefon w XXI wieku – Ile razy uszkodziłeś telefon pazurami? – paluszkiem wskaże na klawisze małego urządzenia. Nie miał zamiaru urazić czy wyśmiać, po prostu rzadko widywał osoby posługujące się starszą technologią – Pamiętam jak sam zaczynałem używać telefonu! Były takie wielkie jak cegły! – zachichocze jakoby samemu się rozluźnić.
Ale czy alkohol nie pomagał?
Już miał rumieńce na twarzy.
Prędzej czy później język wampira rozplącze się na tyle, aby opowiedzieć całą historię swojego życia z pikantnymi szczegółami. Tylko czy Niemiec zechce posłuchać? Fabio wziąć nie wiedział, że Fynn tak naprawdę jest dawnym nazistowskim żołnierzem – Tak, można powiedzieć, że właśnie pragnienie czegoś nowego zmusiło mnie do przeniesienia się do Japonii. We Włoszech czekałaby mnie nudniejsza sielanka. – żadną tajemnicą był powód przeprowadzki – A praca jaką miałem tutaj, bo obecnie już jej brak, bywała wyjątkowo ekstremalna. – jeśli było się dawnym podwładnym byłego burmistrza Kuroiashita Samuru, każdy dzień mógł być dla Fabio ostatnim. Natomiast Fynn również znalazł się w Yokohamie z powodu Kogoś. Kim był ten ów ktoś? – A masz do niego jakiś kontakt? – skoro wiedział gdzie szukać przyjaciela, powinien mieć cokolwiek z nim związane.
Telefon? Miejsce pracy? Wspólni znajomi?
To jak szukanie igły w stogu siana. – zamyślił się odrobinę wampirek. Westchnął cicho i w chwilowym milczeniu ponownie upił kilka łyków drinka. Za chwilę całkiem się upije i możliwe, że zacznie dopiero psocić. Już oblizywał miękkie usta. Nie był świadomy też tego, że Niemiec już uroił sobie myśl w głowie o Spróbowaniu innego osobnika niż kobieta. Znowuż paluszki owinęły kosmyk fioletowych włosów niesfornie opadających na rumiane policzki – Możemy dzisiaj, jeśli chcesz. Jutro mogę być już zajęty. – przecież rodzina, zaginiony syn, narzeczony i ten dziwny typ, który znowu wypisywał do niego wiadomości. Spuścił wzrok na prawie opróżniony kufel należący do Fynn'a – Naprawdę potrafisz wypić.a przerżnąć też być potrafił? już nie dodał tych myśli. Lepiej się skupić na piciu, niżeli na ponaglaniu do spróbowania.
Ale co z Hagen'em?
Właśnie. Co z Nim?

On cały czas pastwił się nad fioletowym Nessuno. Mówił o miłości, a za chwilę łamał kości. Teraz musiał słuchać o jego dobrym charakterze przedstawianym w telewizji. Z jednej strony obawiał się o stan umysłowy Narzeczonego,  z drugiej radował z jego sukcesów. Kochał go całym sercem. Ale czy Joffrey również wampirka? Z myśli wyrwały słowa Fynn'a, Otrząsnął się nagle, unosząc fioletowe paczałki na twarz wampira. Troszkę minęło nim Wampirek zdecydował się odpowiedzieć – Nie mów tak o nim. To mój narzeczony... Ale... On chyba już mnie nie traktuje poważnie. – naciągnął odruchowo rękawek, zasłaniający bandaż uciskowy. Kość zrastała się powoli – Nie chcesz... Się przejść? – żeby dać Mi wycisk? Dokończy swój napój i wstanie chwiejnie. Wyminie stolik pocierając opuszkami jego blat. Drobna dłoń umiejscowi się na wielkim ramieniu Niemca. Teraz mógł wyczuć delikatny, owocowy zapach perfum wampirka – Może... Jakoś się odwdzięczę za postawienie drinka? – zrozumie co miał do powiedzenia Uwodziciel? Jeśli tak, Fabio wolnym krokiem skieruje się do wyjścia. Na moment jednaj przystanie aby spojrzeć zachęcająco na Fynn'a.
Do czego zmierzasz, Nessuno?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Gość Nie Paź 20, 2019 4:54 pm

Rzeczywiście nie domyśliłby się, ile ma, ale wiek jest mniej ważny. Ochota na pogawędki i wspólne picie przerodziło się we wspólne zwierzanie się. Niemiec nieco bardziej ogólnie, ale to taki nawyk z dawnych lat. W każdym razie nie zamierzał wypuszczać Fioletowego Motyla ze swoich szponów. Może i mógł nimi rysować szkło ekraniku przestarzałego telefonu, ale nie będzie ranić nimi skrzydeł Motylka z Włoch. Nie w tej chwili i nie bez powodu.
- Cóż... wiele razy -rzucił okiem raz jeszcze na podstarzały sprzęt- Jak cegły? Możliwe... jeszcze niedawno korzystałem tylko z telefonu stacjonarnego. Trochę przespałem boom technologiczny.
Jakby to było tylko przespanie. Żałował, że dał się tak załatwić w 1941 roku, ale czasu nie cofnie. Może będzie okazja, aby opowiedzieć nowemu przyjacielowi nieco więcej szczegółów o sobie, lecz póki co wolał zagłębiać się w jego osobie. A był naprawdę intrygującą jednostką. Nie tylko wygląd, ale i zachowanie oraz nietypowa chęć mocnych wrażeń strasznie ze sobą kontrastowały w drobnym ciele, ale czemu miałby mu nie wierzyć? Wampiry są mistrzami kamuflażu prawdziwych intencji, jednak ze względu na swoją długowieczność szukają różnych rozrywek dla znużonego ciała i umysłu. Więc nie dziwił się misji, jaką podjął Nessuno przyjeżdżając do Yokohamy. Niestety zaprzestał pracować lub działać w swoim zawodzie, tak zgadywał. Może to był płatny morderca? Zlecenia bywają różne, jak i osoby, które mogą dokonywać rzeczy niemożliwych.
- Już nie? Szkoda, ale może nadarzy ci się jeszcze jakaś tego typu praca czy zlecenie? Jakbyś szukał ochotnika do spraw ekstremalnych, mogę pisać się na tydzień. Nie wiem, czy zostanę dłużej w Yokohamie.
Mruknął ostatnie zdanie nieco zawiedziony na zasobność swego portfela, nie mniej nie zdążył opylić tyle pożydowskich skarbów, aby zarobić i nie zgubić śladu za pewnym kolegą. I tu musiał podzielić się smutną nowiną z towarzyszem od promili.
- Niestety nie mam. Dostałem jedynie cynk, że przeniósł się to Japonii. Ściślej, tutaj. Przyjaciel lubi zacierać za sobą ślady. Taki przewrażliwiony.
Ale i tak go dopadnę - dopowiedział lekkim wyszczerzeniem kłów. Co jak co, ale przeszedł mnóstwo treningów na tropienie, a tego nie zapomina się nawet po ponad siedemdziesięciu latach. Mimo wszystko miło, że Fabio troszczył się o cel podróży Siebena, albo poniekąd o niego samego. Wiadomo, że trudno pogodzić się z porażką, więc tym bardziej był rad, że miał chociaż mentalne wsparcie kogoś z goła nieznajomego. A może już nie?
Przyglądał mu się nieco inaczej niż do tej pory. Drapieżnie, lecz nie z zamiarem zamordowania. Bardziej chęci spróbowania, z jakiej pachnącej glinki jest ulepiony. Musi jednak najpierw uporać się z myślą, że ten oto jegomość ma swoją rodzinę. Gdyby za bardzo zadurzył się w tejże istotce, to mógłby stanowić zagrożenie dla dotychczasowej rodziny Nessuno. Trochę staroświeckie i przypominające samca lwa zachowanie, nie mniej czego nie zrobiłoby się dla kogoś wyjątkowego?
Na ziemię ściągnęły go słowa o tym, że polityk na ekranie był powiązany z Fabio.
- Serio? Narzeczony? Hicks! Coś niesłychanego.
Pokręcił głową, a zapał na rozwalenie mu gęby po kryjomu wzrósł. Nic osobistego, po prostu ten ktoś zaprząta głowę Długowłosemu. Widać było po tej istotce, że cierpi. Nie był żadnym psychologiem, lecz nieraz udawało mu się łamać psychikę więźniom w obozach, więc znał pewne mechanizmy. Rodzina to dobro najcenniejsze dla wielu osób. Czuły i słaby punkt. Jednocześnie motor do działań i wzmocnienie. To tak jak z miłością - potrafi być uskrzydlająca, ale i zabójcza.
Chyba nie tylko Niemiec zaczynał myśleć o kompanie w tychże kategoriach. Czy to wina trunku czy znalezienia wspólnego języka czy zgodności charakteru może przyczynić się do zgodności ciał. Już niebawem. Od razu wychwycił kontekst wypowiedzi kuszącego Fabio, do którego wyszczerzył bielutkie zębiska i utkwił lekko rozmarzone spojrzenie.
- He, he, he... no pewnie, Landryneczko... kupię tylko coś na wynos. Nie uciekaj za szybko.
Aż oblizał wargi umoczone w chmielowym trunku i podźwignął się z miejsca, by przesadnie prostując się udać się do lady z barmanem. Dopłacił wyrównanie i tak jak wspomniał, zabrał ze sobą dwie flaszki sake. Zapowiadał się miły i przyjemny spacerek, to warto ochłodzić się po voyage'ach.
A tamtym dwóm przywali przy kolejnej wizycie w barze.

z tematu - z i za Fabiem
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Nadia Nie Paź 27, 2019 2:47 pm

Pierwszy tak produktywny dzień od bardzo dawna. Z kilkunastu przygotowanych cv zostały jedynie dwa, które bezpiecznie spoczywały w czarnej teczce z grubej tektury. Wyjątkowo pochmurny dzień sprawił, że Nadia zamiast jeździć autem, poruszała się albo pieszo albo korzystała z komunikacji miejskiej. W tej materii czuła się na tyle niepewnie, że najpierw sprawdziła w internecie jak kupić bilet. Już samo to było na tyle żenujące, że zrobiła to mając pewność, iż nikt nie zagląda jej przez ramię. Okazało się, że nie ma w tym nic trudnego a pasy dla autobusów rzadko kiedy bywają zakorkowane. Co za tym idzie zaoszczędziła mnóstwo czasu. Żadna z firm, którą odwiedziła nie zdeklarowała się natychmiast co do zatrudnienia ale to tak chyba nie działa. Ostatnio szukała pracy bardzo dawno temu i nie bardzo wiedziała jak teraz to się odbywa. Z tak dużym doświadczeniem w zawodzie fotografa nie powinna mieć problemów ze zleceniem. Czas ogarnąć może własne studio? W centrum miasta ceny są kosmiczne ale wcale nie marzy jej się kilkanaście metrów kwadratowych na ostatnim piętrze apartamentu. Poza tym można sprzedać trochę broni bo nie oszukujmy się – była cenna i stanowiła zabezpieczenie na gorsze czasy.
Się zobaczy!
Tymczasem jednak wsunęła teczkę do logowanej na przodzie torby ocierając przy okazji kącik ust. Jej ofiara siedziała obok w charakterystycznej pozycji bardzo pijanego pana. Jeśli ktoś się zainteresuje jego losem, beznamiętnie odpowie, że koleś przybił gwoździa. Na imprezie zdarzyć się może każdemu. Dla niepoznaki zamówiła chłopczykowi drinka, którego pół sama upiła i przysunęła do niego szklankę. Dzień jak i wieczór był udany a ona najedzona i zadowolona. Spoglądając na zegarek doszła do wniosku, że napije się jeszcze piwa z sokiem i powoli będzie się zbierała do domu.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Seiyushi Sob Lis 09, 2019 3:05 am

- Cris, weź go stąd zabierz na zaplecze.. - dało się usłyszeć kobiecy głos stojącej za plecami Nadii obcej samicy. Zaraz po chwili rosły mężczyzna złapał nieprzytomnego chłopaka siedzącego obok szlachetnej. Blondynka podeszła bliżej i dyskretnie starła palcem karmazynowej barwy kroplę z jego obojczyka. Po czym ruszyła za mężczyzną, znikając po chwili Nadii z oczu między ludźmi.
Oczywiście zajęła się problemem, usuwając wspomnienia nieprzytomnej przekąsce szlachetnej. Zapach krwi szybko zwrócił jej uwagę i uważnie się przyglądała kobiecie oraz temu co robiła. Usuwając wspomnienia tego miejsca z pamięci zwykłego człowieka, kazała go przenieść do składzika i siedzieć barmanowi przy nim póki się nie ocknie a potem wpakować go do taksówki.
Pojawiła się po chwili za barem, zawiązując biały fartuszek w pasie i złapała za niedopitego drinka stojącego na ladzie obok Nadii, należącego do jej ofiary. - Nie robisz tego chyba zbyt często w takich miejscach.. nigdy nie wiadomo kto patrzy przez ramię.. - powiedziała z dość miłym uśmiechem w stronę szlachetnej. Czy byłą na tyle bezczelna żeby ją upominać? Nie. Każdemu zdarza się zapomnieć, każdy miewa gorszy dzień. - Może zrobić ci coś mocniejszego? Wyglądasz jakbyś potrzebowała się rozluźnić.. gorszy dzień? - dodała po chwili łapiąc za schłodzoną szklankę i nasypała do niej kilka kostek lodu, zalewając szklankę do połowy wódką. Po czym złapała za kartonik i dolała podobnej ilości żurawinowego soku. Podała drinka na serwetce przed wampirzycą i zamieszała palcem pod blatem wprawiając jej drinka w ruch, mieszając obie ciecze ze sobą.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Nadia Nie Lis 10, 2019 11:02 am

Nieszczególnie zaskoczona, nie wiedzieć czemu, obróciła głowę w stronę, z której doszła jej uszu rzucona komenda. Leniwie omiotła spojrzeniem byczka, który zabrał jej ofiarę z zupełną lekkością, jakby miał do czynienia z marionetką.
Wsparta na nadgarstku blondynka odprowadziła wzrokiem całą trójkę do wyjścia dla personelu i wpatrywała się w nie póki pomysłodawczyni nie powróciła na miejsce swej pracy. Nie marnując czasu wychyliła przy tym pół drinka swojego dobrego kolegi.
Tak, powinna wstać na równe nogi i zaprotestować, wyjaśnić i grzecznie odmówić chęci pomocy. A dlaczego? O tym już za chwilę.
- Możesz słoneczko. – odpowiedziała odnośnie propozycji na drinka. A reszta? Cóż. Ten dzień był wyjątkowy, inny od pozostałych. Przez dłuższy czas żyła w stresie i strachu a dziś postanowiła się rozluźnić. I jak widać relaks szedł na maksa. Nawet aż ponad oczekiwania.
Kiedy już dostała swojego obiecanego drinka pochyliła się konspiracyjnie w stronę dziewczyny. Dodatkowo kiwnęła na nią palcem żeby uczyniła to samo. Gdy już wystarczająco zachęcona barmanka zechce wysłuchać tego co Nadia miała do powiedzenia, zacznie cicho :
– Skarbie. Nie wiem gdzie go wyprowadziłaś i co z nim zrobiłaś ale chcę żebyś miała świadomość, że jeśli pozostawisz go samemu sobie to będziemy mieli jeszcze jeden poziom E na dzielnicy. Łowcy nie będą zachwyceni – uniosła kącik ust dając do zrozumienia, że ona się tym nieszczególnie przejmuje ale warto byłoby jednak delikwenta skrócić o głowę. Tak dla zasady i bezpieczeństwa. To największa wada i zaleta jednocześnie bycia wampirem krwi A. Żaden posiłek na istocie ludzkiej nie mógł obejść się bez konsekwencji.
Upiła łyk mocnego drinka, który wypalił jej chyba cały przełyk.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Seiyushi Wto Lis 12, 2019 2:17 am

Poza zrobieniem drinka szlachetnej, zrobiła jeszcze kilka kolorowych mieszanek dla kelnerki roznoszącej napoje klientom siedzącym z dala od baru. Gdy miała odrobinę czasu dla siebie podeszła bliżej i się nachyliła nad lada żeby wysłuchać co miała jej do powiedzenia szlachetna. Seiyushi się uśmiechnęła w odpowiedzi. - Cóż, trzeba było o tym pomyśleć zanim uderzyło pragnienie. - powiedziała z dziwnym spokojem w głosie. Nie chciała mieć tu leżących zwłok nieszczęśnika. - Twój posiłek jest w składziku jeśli chciałabyś się nim zająć przed wyjściem czy tam zabrać ze sobą do domu. Decyzja należy do ciebie moja droga. - dodała po chwili upewniając Nadię że jej odpowiedzialność nie leży przy śmietnikach od tyłu lokalu. A barczysty barman był wystarczająco silny by zająć się ewentualnym napadem szału po przebudzeniu. - Aż dziw bierze że olewasz kodeks z taką perfidią. Chcesz wylądować na dywaniku u Przewodniczącego Rady? - spytała nie kryjąc zaskoczenia obojętnością szlachetnej. Nie miała jakiejś dużej styczności z wampirami jej pokroju, już nie miała. Minęło prawie 100 lat od beztroskich czasów młodości i szaleństw. Wolała się trzymać na uboczu, preferowała towarzystwo wampirów podobnej pozycji w hierarchii, nawet tych niższych. Czuła się wtedy pewniej, bezpieczniej.
A tu nagle sprzątała po jakiejś obcej szlachetnej, której nawet imienia nie znała. W co ona się tym razem pakowała?
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Nadia Wto Lis 12, 2019 5:55 pm

– Skoro leży w opłakanym stanie na zapleczu to żaden problem. Zabiorę swoją zabawkę jak tylko będę wychodzić – puściła oczko w sumie bezczelnej dziewczynie za barem. To niedopuszczalne żeby ktoś w ten sposób zwracał się do najwyżej urodzonej rangą. Za pyskowanie mogła spotkać ją kara ale wiecie co? Nadia to zupełnie zignorowała. Jakoś nie była w nastroju do robienia afer i dram. Na dobrą sprawę nikt nie prosił kelnerki o pomoc tak jak nikt nie kazał nadmiernie zbliżać się do ludzi szlachetnej. Błąd? Nie pierwszy i nie ostatni ale spokojnie. Dzień był taki miły, po co to psuć na finiszu?
– Wiem o tym ja, Ty i Twój kolega bez szyi. Nikt się o niczym nie dowie. Tak sądzę – czyżby ukryta groźba? Ale oczywiście, że nie! Blondynka była przekonana, że czasy donosicieli ma już za sobą. W XXI wieku mało kto chciał chodzić z łatką konfidenta.
– Znasz przewodniczącego? Osobiście? – podpierając się jak przy każdej innej, luźnej rozmowie, próbowała wyciągnąć z kelnereczki jakieś cenne info. Każdy wampir w mieście znał Hiro chociażby z imienia i nazwiska ale tylko nieliczni mieli wątpliwą przyjemność spotkać go twarzą w twarz. Nasza bohaterka należała niestety do tej drugiej grupy. Jak pech to pech. Hm, może i Sei miała z nim coś wspólnego?
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Seiyushi Sro Lis 13, 2019 1:32 am

- Bardzo mnie to cieszy, szkoda by było biedaka.. - odpowiedziała z zadowoleniem łapiąc za limonkę i krojąc ją na ćwiarteczki, wrzucała do metalowej miseczki. Może ta cała poza obojętności była tylko maską dla obcych. Odetchnęła z ulgą wewnętrznie na zapewnienie szlachetnej. Nie to żeby byłą jakąś większą buntowniczką przeciwko wampirzej hierarchii, wręcz przeciwnie. Lubiła ten ład, porządek ustalony odgórnie. Ale nie znaczyło to że była jakąś marionetką w rękach wszystkich szlachetnych, w końcu wcale nie była aż tak nisko w łańcuchu pokarmowym.
- Jak moja zmiana dobiegnie końca to nawet mój kolega nie będzie wiedział, bo osobiście mu usunę wspomnienia.. - zapewniła nieco cichszym szeptem, niech szlachetna wie że Seiyushi umie trzymać język za zębami. No i ten niby sojusz jajników, czy jak to kobiety zwały. Właśnie złapała za długa szklankę pod bieżącą wodę chcąc ją przemyć gdy padło ostatnie pytanie. Wzięta z zaskoczenia stłukła naczynie z cienkiego szkła w dłoniach z cichym sykiem. Pokaleczyła kilka palców w drobnym stopniu. - Um, miałam tą przyjemność go poznać osobiście.. ale to było jakiś czas temu.. - szybko chciała zejść z tego tematu. Nie koniecznie chciała mówić obcej babie że Hiro spuścił z niej sporą ilość krwi żeby ożywić pradawną głowę rodu Kuro. Obiecał że wykasuje jej pamięć ale chyba o niej zapomniał po tym jak osiągnął cel. Nikomu o tym nie mówiła i zamierzała tak to pozostawić. Patrzyła jak jej krew spływała do dziury w zlewie pod bieżącą wodą. Przez chwilę się zamyśliła, może przez kilka krótkich sekund. - Coś słabo ci idzie ten drink, może wolisz coś słabszego, słodszego? - uśmiechnęła się do niej bardzo miło.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Nadia Czw Lis 14, 2019 9:19 am

Szkoda? Ostatnie czego teraz potrzebowała blondi to uczniaka z krwią D. Wiadomo, że czego oczy nie widzą tego sercu nie żal więc Sei może żyć w przekonaniu, że los faceta na zapleczu nie jest przesądzony. Niech bidulka się nie martwi. Owszem, Nadi weźmie nieszczęśnika pod swoje skrzydełka ale tylko po to żeby wywieźć go do lasu i tam dokończyć co zaczęła. Z rozmowy jaką bawił ją nim przeszła do sedna, wynikało, że nie miał w mieście rodziny i zbyt wielu znajomych. Ktoś zgłosi zaginięcie a policja zajmie się sprawą przez parę tygodni. Z czasem temat ucichnie a nieszczęśnika uzna się za zaginionego. Nie on pierwszy, nie ostatni. Tu często ginęli ludzie, i to bez śladu. Dziwne, prawda?
– Zaradna jesteś, chyba dobrze sobie radzisz co? – i nie chodziło tutaj o żadną formę cwaniactwa. Widać, że dziewczyna była wstanie przewidzieć konsekwencje na przyszłość, a takie przeczucia zdobywa się z doświadczeniem. Czyżby to miasto zmusiło ją do czujności? A może i ona miała burzliwą przeszłość, z której wyciągnęła wnioski. Wstępne podejrzenia szlachetnej potwierdziły się szybciej niż mogła się tego spodziewać. Sama znieruchomiała słysząc dźwięk kruszącego się szkła. Krew? Ona była najedzona ale czy były tu inne pijawki, które zlecą się jak pszczoły do miodu? Oby nie.
– Spokojnie, jego tu nie ma. I jeśli Cię to pocieszy to witaj w drużynie pokrzywdzonych – i jeśli Sai nie zareagowałaby tak impulsywnie kalecząc dłoń, to nawet mogłaby przybić z nią piątkę. Bo umówmy się... z miłości do drugiej osoby nikt tak nie reaguje. To oczywiście, że i jej Hiruś zalazł za skórę.
– Nie lubię pić sama. Bar jest prawie pusty. Zrób sobie drinka i usiądź na chwilę. Pogadamy. zachęcająco? Przekonamy się.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Gość Czw Lis 21, 2019 2:55 pm

Czas zakończenia żywota nadszedł. Nadia nie była świadoma tego, że od dłuższego czasu była śledzona. A dokładniej od chwili kiedy towar Veiny został jej wydany. Obydwie panie zasługiwały na karę, tylko z różnicą taką iż Nadia straci życie, nie jej czarnowłosa przyjaciółka od brudnych interesów. Hiro dla wrogów był nieobliczalny i nie okazywał litości. Jak tylko wyszło do czego szlachetna się szykuje, rozpoczęły się przygotowania. Albino - wierny sługa Przewodniczącego - ogarnął dwóch dodatkowych hycli. Bliźniacy o uroczych pseudonimach: Kosa i Sierp. To oni ulokowali się w odpowiednich punktach poza lokalem. Doskonale widzieli przez celownik karabinu snajperskiego. Kosa znajdował się w przeciwnym budynku, a Sierp ulokowany w ciemnych zakamarkach między murami. Czekali.
Gdy tylko nadeszła odpowiednia chwila rozległy się dwa strzały stłumione przez tłumik. Dwa naboje przebiły się przez szybę, lokując się w głowie szlachetnej. Wybuchowe antywampirze pociski zrobiły z głowy Nadii miazgę. Pęknięta czaszka, mózg wylatujący we wszystkie strony, jak i resztki czaszki. Po prostu duża część głowy przestała istnień. Śmierć bolesna, ale szybka. Truchło Nadi padło na stolik, pozostawiając nie tylko kłopot pracownikom oraz klientom, ale też mnóstwo pytań. Kto strzelał? Dlaczego? Rozległ się alarm, natychmiast nakazano wyjść na zaplecze. Ktoś powiadomił policje. Nawet koleżanka Seiyushi nie mogła dokończyć swojego alkoholu, bowiem musiała wyjść.
Po wykonanym zadaniu wampiry wycofały się.

zt dla npc
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Seiyushi Sob Lis 23, 2019 1:51 am

Uśmiechnęła się lekko ma ten drobny komplement zasłyszany z ust szlachetnej. - Muszę sobie radzić.. - odpowiedziała zakręcając kran i łapiąc za kilka serwetek i przyciskając je do pokaleczonych dłoni. Zacisnęła mocniej szczęki słysząc słowa pocieszenia. Hayamiri wcale się nie czuła pokrzywdzona przez przewodniczącego rady. Była zadowolona że mogła się przysłużyć Hiro. Obserwowała uważnie Nadię, kącik ust lekko jej drgnął, kogo ona właściwie obsługiwała od paru chwil? - W sumie nie ma zbytniego ruchu, mogę poświęcić ci trochę czasu, ale zza baru nie mogę się ruszać. - wyjaśniła. Odwróciła się po to żeby złapać zdrową dłonią za butelkę z burbonem i odwróciła się w jej stronę. Podeszła bliżej blatu stawiając butelkę z alkoholem na kontuarze i sięgnęła po czystą szklankę, stawiając ją przed sobą. - To jak mam się do ciebie zwracać? - spytała ze szczerym uśmiechem i łapiąc za butelkę widziała jak dwa pociski przeszywają skroń siedzącej na hokerze wampirzycy. Drgnęła gdy po chwili rozerwana antywampirzymi pociskami głowa rozbryzgała się na wszystkie strony. Spora cześć krwi prysnęła na osobę stojącą najbliżej Nadii w chwili jej spektakularnej śmierci. Seiyushi zdołała jedynie zamknąć oczy czując jak ciepła posoka ląduje na jej twarzy, dekolcie, rękach. Drgnęła uchylając powieki patrząc jak truchło opada na skraj kontuaru a potem siłą grawitacji jest ciągnięte na podłogę. Krzyki i piski rozległy się po lokalu, ludzie wpadli w popłoch szturmując drzwi chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce.
Wampirzyca potrzebowała chwili, dłuższej chwili. - Co.. co do? - wydukała spoglądając na siebie, czując jak cała drży ze strachu. "Ł..łow..cy.. to.. to na pewno łowcy.." przemknęło jej przez myśl to co nie potrafiło przejść przez gardło teraz. Zaczęła się cofać aż dotknęła plecami pułki z alkoholem. Spojrzała w kierunku z którego padły strzały. Szyba była wybita. Drżącą dłonią złapała za telefon, który miała w kieszeni. Nie potrafiła się zebrać do tego by rozmawiać. Napisała szybko sms'a do jedynej osoby której mogła zaufać. Choć nie wiedziała czy on się odezwie w ogóle do niej. Po czym wybiła numer alarmowy. - Policja.. - w głosie odezwał się żeński głos, kobieta poinstruowała wampirzycę co ma zrobić. Zebrała wszystkie potrzebne informacje i obiecała że wyśle funkcjonariuszy. Pozostało czekać aż ktoś się pojawi.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Shiro Fuyuki Pon Gru 02, 2019 2:50 am

Interwencja MG

Szaleństwo, szaleństwo w biały dzień, że tak można rzec! Nikt nie spodziewał się takiego rozwoju sytuacji i osoba, która nie była świadkiem tego wydarzenia, najprawdopodobniej nie mogłaby uwierzyć w to. Jednakże wiara lub nie to jedno, a drugie... to czas na pełnienie swoich obowiązków. Dlatego też, kilka minut później, po wezwaniu, pojawiła się tutaj nie tylko policja. Również i straż pożarna, oraz pogotowie. Ci drudzy zaczęli odgradzać miejsce zdarzenia, odganiając gapiów. Medycy zajęli się spanikowanymi ludźmi i samym ciałem - które za niedługo zniknie, ale przez ten czas, trzeba było zachować chociaż cień pozorów.
No i została policja. Ci, zajmując się świadkami tego miejsca, zaczęli prowadzić swoje śledztwo. Znikający ludzie mogli oznaczać jedno - brano ich na przesłuchanie.
Seiyushi mogła zaś zobaczyć, że podszedł do niej - wysoki jak na Japończyka - brunet. Na oko mógł mieć jakieś 25-27 lat.
- Shane Sakura, policja - odezwał się, legitymując się przy okazji. - To Pani wezwała służby? - zadał pierwsze z pytań. Odwrócił wzrok, spoglądając na miejsce zdarzenia, po czym momentalnie odwrócił głowę.
- Muszę zadać Pani kilka pytań jako świadkowi wypadku. Zechciałaby Pani pojechać ze mną na komisariat? - zaproponował jej, czekając ze spokojem na jej odpowiedź. - Nie zajmie to dużo czasu.
Jeśli się zgodziłaby, udaliby się we dwójkę do zaparkowanego pojazdu, gdzie potem pojechaliby do wcześniej wspomnianego miejsca, a potem do pokoju przesłuchać. Po drodze i na samym miejscu, dano by wampirzycy chwilę na ogarnięcie się, jeśli potrzebowałaby jej.


Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Seiyushi Pon Gru 02, 2019 3:11 am

Nie czekała długo na wiadomość od Abaddona i widząc treść jedynie drgnęła. Nie mogła się zwinąć, już zdołała wezwać policję żeby zgłosić całe zajście. Jakby zniknęła z miejsca wydarzeń to jeszcze miałaby większe kłopoty. Westchnęła wpatrując się w zwłodki i resztki pozostałe na kontuarze. Zauważając na sobie szczątki głowy Nadi poczuła się okropnie. Strzepując z dekoltu jakieś fragmenty czuła strach. Czy za oknem nadla ktoś czychał i na jej życie. Bała się opuścić lokal sama, zwłaszcza teraz.
Nie czekała długo na policję i całą tą otoczkę. Patrzyła jak zahipnotyzowana gdy robiono zdjęcia całej sceneri i jak pakują Nadię do czarnego worka. Wzdrygnęła się ponownie, paskudny dreszcz przebiegł ją po całym ciele. Złapała za butelkę i nalała sobie burbonu wypijając zawartość szklanki na raz. Przepaliło jej przełyk ale alkohol nie zadziałał jak jakaś magiczna mikstura i nie usunęła wspomnień z ostatnich chwil w barze. Z zamyślenia wyrwał ją męski głos. Spojrzała na bruneta cała rozdygotana, uwalona krwią ofiary. - T..taak.. - wydukała łapiąc się za dłonie chcąc opanować drżenie w jakimś stopniu. Pokiwała powoli głową zgadzając się na propozycję mężczyzny. - Wszystko się stało tak szybko..- wymamrotała wychodząc zza baru i podchodząc bliżej funkcjonariusza. Istny obraz nędzy i rozpaczy. Ona naprawdę była wystraszona ale gotowa podążać za mężczyzną na komisariat. Nie myślała nawet żeby się stawiać.

>z tematu<
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Marcus Namikaze Czw Lip 22, 2021 9:29 pm

Sporo czasu minęło, odkąd nastąpiły niespodziewane zmiany w mieście. Po tym jak oświatą zarządzał Grigorij, Marcus wrócił do swojego kraju, by tam pomagać w rodzinnym biznesie. Wrócił do kraju, kiedy jego kuzyn pracujący w Akademii Cross, oznajmił że doszło do generalnych zmian i pozostawieniu stanowiska Oświaty Łowieckiej bez przywódcy. Pamiętając jak dziwne zasady wprowadzał były już dowódca, nie dziwne że doszło do wewnętrznego rozłamu. Marcus przyleciał na powrót do kraju i miasta, by rozejrzeć się z własnej ciekawości, kto tym razem zamierza przejąć tę Instytucję do walki z wampirami. Niespodziewanie też odezwał się jego stary przyjaciel, który zapewne dowiedział się od kogoś, że Namikaze zawitał ponownie w kraju. Umówili się zatem na drinka w jednym z barów miasta.
Marcus przybył na miejsce późnym wieczorem jako pierwszy. Rozejrzał się, ale najwyraźniej nie dostrzegł znajomej twarzy lub postury mężczyzny. Zmarszczył oko i ruszył do baru zamawiając mocnego drinka. Na sobie miał standardową koszulkę bez rękawów i wojskowe spodnie z kieszeniami. Na stopach glany a przy pasach, kabury z bronią. Zbyt dobrze był znany w mieście ze swojej roli dowódcy oświaty łowieckiej kilka lat temu, więc nikogo nie dziwiło iż był uzbrojony. Tak popularny jak Van Helsing. Czekając na Gerarda, popijał drinka, siedząc przy ladzie baru.
Marcus Namikaze

Marcus Namikaze
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).


https://vampireknight.forumpl.net/t202-marcus-namikaze#228 https://vampireknight.forumpl.net/t203-marcus-namikaze#230 https://vampireknight.forumpl.net/t1644-dom-marcusa

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Gerard Pon Lis 22, 2021 7:49 pm

Gerard już od jakiegoś czasu jakby "obserwował" jedynie Oświatę. Służył pomocą i poradą, kiedy była taka potrzeba, ale odkąd Testament przestał być jego sługą i wpadł w ręce ówczesnego dowódcy, postanowił się wycofać. Sprawiło to bowiem, że poczuł się, jakby to wszystko stało się jego życiową porażką. Potem tylko patrzył, jak oświata stacza się coraz bardziej, wykonując eksperymenty na wampirach, które dla niego były sprzeczne z naturą. Nawet jeśli niektóre wampiry ewidentnie zasłużyły na karę, uważał, że to co robił poprzedni dowódca było niewybaczalne, wręcz zwyrodniałe.
Zdziwił się na wieść, że Marcus powrócił. Oczywiście ucieszył się, że stary przyjaciel powrócił Nie ważne, czy na krótko, czy planował zostać na dłużej. Tym bardziej, że zaprosił go na drinka.
Gerard wszedł do baru nieco spóźniony (o jakieś... cztery miesiące!). Od razu zauważył swojego starego kumpla, z którym nieraz polował na wampiry. Machnął w jego stroną ręką, żeby ten zauważył jego przybycie i ruszył w jego stronę.
- Witaj, stary druhu. Nie spodziewałem się ciebie.
Zamówił dla siebie whisky z lodem i dla Marcusa to, co chciał.
- Co porabiałeś przez ten czas?
Może zechce nieco uchylić rąbka tajemnicy i Gerard dowie się od niego czegoś więcej. Wątpił, żeby to było spotkanie jedynie czysto towarzyszkie.
Gerard

Gerard
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Drobne blizny, okalające jego klatkę piersiową i brzuch.
Zawód : Łowca wampirów (były dowódca). | Były agent służb specjalnych.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Testament.
Magia : Blokada umysłowa (zaaw.) oraz Zmysł (zaaw.)


https://vampireknight.forumpl.net/t1105-gerard-trizgane

Powrót do góry Go down

"Drink bar" - Page 12 Empty Re: "Drink bar"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 12 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach