Apartament Williama Shiroyamy

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Gość Sro Mar 26, 2014 7:29 am

Wampir urodził się w złej rodzinie, jakby los chciał dać karę za samo przyjście na świat. A przecież William to taki dobry chłopak (choć dla Samuru mógłby być prapraprapra i tak dalej dziadkiem), że aż smutno patrzeć jak taki silny charakter się marnuje. Mógłby zabić dla niego Victora, a Naizena zakopać gdzieś żywcem. Wtedy dostanie to, czego chce. Wystarczy jeden mały pakt z młodym Kuroiashita.
- Jak na razie mam dwie na wydaniu, musiałbyś poznać obie.
Odrzekł, patrząc na rozmówcę. Z chęcią wsadzi do jego rąk którąś z wolnych panien, wszak taki członek rodziny... toć istny skarb. Samuru lubi mieć takie osobistości przy sobie. Same marzenia Willa już podpowiadają o korzyściach.
W każdym bądź razie Nadira została odpowiednio potraktowana za własny byt. Niech przeklina tego co ją stworzył za swój los, a nie własnych katów. Tak, wyrzut przez okno był bardzo zabawny. Szlachetny widział jak wylądowała na samochodzie, a że jest ciemno, ciężko dostrzec ludziom z dołu czarną głowę. Oczywiście po chwili się schował, a nóż widelec ktoś jednak się dopatrzy.
- Ona nie zdechła. To dobrze, nie? Następnym razem też coś jej zrobimy.
Odezwał się do kumpla, który jeszcze zwijał się ze śmiechu. Kto by przypuszczał iż Samuru rozbawi kogoś takiego on niemal do samych łez oraz bólu brzucha?
- Ktoś ją zabrał.
Dostrzegł, gdy jeszcze raz wyjrzał przez okno. A kij z nią. Szlachetny miał także niezły ubaw. I właśnie, trzeba to uczynić, temu też z przyjemnością skorzysta z zaproszenia Willa. Sięgnął również po Burbona, wszak to jego ulubiony alkohol. Opiją się, a świat od razu nabierze ładniejszych barw, w których dowodzi czerwień i czerń. Usiadł na wolnum fotelu, żeby za chwilę wysłać filmik.
- Mam dla Ciebie interes na którym możesz zarobić.
Rzekł nagle, wsuwając telefon na miejsce do kieszeni. Popił burbonem pierw, po czym przeszedł do konkretów.
- Masz szansę zdobycia dla mnie silnych narkotyków powodujące ociemnienie umysłu i podatność na rozkazy? I najlepiej po kryjomu, nie chcę żeby Hiro się o tym dowiedział.
Zgodzi się? Fajnie by było jakby tak, w końcu Samuru ma bardzo ciekawe pomysł co do wykorzystania narkotyków. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, którą skierował w stronę Willa, chcąc go poczęstość. Jeśli wziął czy nie, Sam i tak sięgnął po jednego, wpychając go do ust. Za pomocą zapalniczki go podpalił, zakładamy że Will także skorzystał z ognia. Mocno się zaciągnął, wypuszczając dym nosem.
- Jutro otrzymam papiery własnościowe Domu Dziecka z kilku miast włącznie z tym. Współpracuję też z Chinami, oni mają tego nadmiar i z przyjemnością oddadzą mi sieroty pod "opiekę". Szczeniaki wspomogą mój plan polepszenia wampirzego organizmu, będzie niezła uczta z nich.
Tak, eksperymenty na niechcianych. Szlachetny zabawi się w super naukowca, z dala od wszystkich z rodziny, a głównie od Hiro. Nikt poza Willem, nie wie o pragnieniu Samuru do ulepszenia własnego ciała. Do połowy opróżnił swój trunek. Ciekawe co odpowie nasz przyjemniaczek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Hachiko Sro Mar 26, 2014 10:05 pm

William z chęcią pozna obie panny. Nie będzie brał sobie przecież żony w ciemno! Nawet jeśli nie obdarzą się głębszym uczuciem, to i tak spędziłby z tą kobietą ileś lat. A chciał żyć w miarę spokojnie, nie zmieniając swojego trybu życia. Miał nadzieję, że owej pannie nie będzie przeszkadzał fakt, że każdą rzecz, jaką opisywał w książce musiał pierw poprzeć faktami. Nie ważne zatem cz była to scena tortury, śmierci czy aktu seksualnego, on to musiał zaobserwować. Właśnie dzięki temu jego powieści wydają się takie realistyczne.
– Z chęcią poznam obie panny, Sam.
Śmiertelnie poważnie, zupełnie jakby od tych słów zależało czyjeś, a na pewno jego życie. William także miał głowę do interesów, więc Samuru na pewno nie straci na tym małżeństwie. Może nawet coś zyska? Jasne, miał sporo, a nawet bardzo dużo i nie da się tego ukryć, ale „świeża” krew może coś wprowadzić.
Williama nie obchodziło na czym wylądowała. Byle w jednym kawałku, bo miał jeszcze co do niej plany, a martwa mu się nie przyda. Chciał ją oczernić i miał nadzieję, że Victor ma na tyle miękkie serce, by zlitować się nad własną, biedną i ukochaną córkę. Wiedział przecież od Sophie, że to Nadira miała najlepiej.
– Tak. Przyda mi się jeszcze, więc potrzebuję ją całą.
Skinął powoli głową, upijając kilka łyków Burbona. Zabawa była przednia, nawet miał okazję do niezobowiązującego seksu! Jemu tam było nawet dobrze. A jak się z tym czuła Nadira? To już go nie obchodziło.
– Trudno. Jak się wpierdoli w nie swoje sprawy, urwę mu głowę.
Gdyby był na ulicy, splunąłby na nią. Ach, byłby wtedy takim złym gangsterem, że aż głowa boli! Aż Samuru musiałby się spalić ze wstydu…
William skakał po kanałach, przeglądając przeróżne programy, aż wreszcie trafił na jakiś film. W dodatku horror. I to jego ulubiony, z którego śmiał się czasem aż do łez! Był tak durny, że nie mógł momentami uwierzyć, iż ludzie potrafią stworzyć taki kicz. Zostawił zatem film, wpatrując się w obecną scenę niewidzącym wzrokiem. Właśnie miał powiedzieć Samowi, że ten moment będzie naprawdę przezabawny, kiedy szlachetny zaciekawił go swoimi słowami. Spojrzał na niego swoimi ciemnymi oczami i zastanowił się przez chwilę.
– Da się załatwić. Jednak trochę to potrwa, bo przesyłka przyleci, aż z Las Vegas.
I to prywatnym samolotem, dzięki czemu dostawa nie będzie narażona na wścibskie łapy. Dodatkowo będzie musiał zapłacić niezłą łapówkę celnikom, ale jeśli będzie mu się to opłacało, to czemu nie. Wysłuchał zatem do końca plany Samuru.
– Da się na tym w ogóle zarobić?
Tak, dla niego ten aspekt był najważniejszy. Co z tego, że pływał w pieniądzach, jak wciąż było mu mało? Był kurewsko pazerny! Chciał mieć wszystko dla siebie, a głównie pieniądze. Chociaż nie, władza w rodzie była na pierwszym miejscu.
– Aż zgłodniałem. Wyssałbym z kogoś życie.
Sięgnął po paczkę fajek od Samuru i poczęstował się jednym papierosem. Wetknął go do ust, zapalił i zaciągnął się głęboko dymem. Sam pomysł był naprawdę dobry, ale William wejdzie w to dopiero wówczas, gdy na tym zarobi. Oczywiście narkotyki może dla Sama sprowadzić, w tym nie było problemu.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Gość Sob Mar 29, 2014 12:41 pm

Na pewno nie będzie zawiedziony jeśli ujrzy panny, jakie Samuru zechce mu zaproponować i owszem, zyskają na tym obydwaj.
W każdym razie Will niebawem może zostać powiadomiony o spotkaniu, więc niech się powoli szykuje. A co do Nadiry? Najwidoczniej ma jeszcze jakieś plany wobec niej. I dobrze. Nadira zasługuje na najgorsze upokorzenie, tak samo jak i jej rodzina. Zadufani w sobie buce. Nie kojarzyli mu się z niczym innyn niż z sztywnymi drutami, które ciezko zgiąć.
- Następnym razem utniemy jej uszy.
No i po temacie z Nadirą. Samuru już nie miał ochoty patrzeć na jej parszywą mordę, wolał porozmawiać o interesach, jakie mu się szykują. A były one dosyć... okrutne.
- Ale na przyszły tydzień będą?
Spojrzał na kumpla, który najwidoczniej był ciekawy co takiego knuje burmistrz. Owszem, Samuru zapłaci mu sowicie, jeśli przesyłka będzie dostarczona mu jak najszybciej.
- Zapewne tak, jeśli otworzymy handel między wampirzymi rodami w celu zaopatrzenia ich naszym dziecięcym towarem. Nafaszeruje sieroty chemikaliami, która zrobi sieczke z mózgu naszego krwiożerczego konsumenta. Nawet nie będzie wiedział, że uzależnił się od krwi Naszych Sierot i stanie się mi podwładny.
O tak, część planu... druga, bardziej osobista. Mianowicie eksperymenty.
- Jak wspominałem, chcę ulepszyć wampirzy organizm. Przemiana ludzkiego dzięcia na poziom E i mnóstwo badań. Pragnę stworzyć sztuczne wampirze serce, takie które zapewni mi całkowitą nieśmiertelność. Strzały w serce, w mózg... one będą dla mnie niczym i bez problemów wytępie inne wampirze rody. Na co mi inni?
Nuta szaleństwa z władczością. Burmistrz dąży do czegoś niemożliwego... ale czy ktoś mu zabroni? Dopił do końca burbona. Alkohol już uderzył mu do głowy, wszk burbon to mocna rzecz.
- A z kogo na przykład?
Spytał patrząc na Willa. Kogo pragnął? Kobiety? Mężczyzny... Może dziecka? Zarechotał cicho, rozpinając koszulę pod szyją. On jeszcze nie przegrał, świat padnie mu u jego stóp, a on rozdepcze każdego jak ohydnego robala. Zaciągnął się raz jeszcze papierosem, zerkając na durny horror w telewizji. Już się jebali... kiedy morderca ich rozdzieli?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Hachiko Sob Mar 29, 2014 10:13 pm

William nigdy nie był zawiedziony na widok kobiet. Chyba, że były brzydkie.Wtedy nie zwracał uwagi na takie kobiety, jakby w ogóle nie istniała. Chyba, że sprawa dotyczyła Nadiry. Była nawet ładną kobietą, ale nie w typie Williama, a przede wszystkim pochodziła z rodu Shiroyama. Gdyby zdobył władzę w rodzie zostawiłby przy sobie Susan i Nadirę. Pewnie musiałby zmusić obie wampirzyce, ale nie za wiele sobie z tego robił. Nie darzył szlachetnej zbyt wielką sympatią i właśnie dlatego ją przy sobie zatrzyma. Na złość, by następnie ją zniszczyć i pokazać Victorowi, by nie zadzierał z własnymi dziećmi. William był zaślepiony. Uważał, że wszystko mu się należy i oczywiście niczemu nie zawinił.
Szlachetny zamyślił się na dłuższą chwilę nad pytaniem wampira. Podrapał się po głowie i potarł podbródek.
- Postaram się to załatwić w przeciągu tygodnia. Może się nieco przedłużyć na granicy. Niestety nie mam takiej władzy jak Ty.
Nie, nie kierował się żadną zawiścią.Uświadomił jedynie wampira, że nie potrafił wpływać tak na władze jak on sam. Może i nie było go na to stać, ale przede wszystkim nie miał potrzeby kupowania wszelkich władz w Stanach. Musiałby zostać prezydentem, żeby to wpłynęło na niego jakoś silniej.
- Sądzisz, że jest wielu wariatów wśród nas, by tracić majątki kosztem dzieci? Wiesz, że ostatnio, co poniektórzy, stali się zbyt ludzcy.
Wampir wlał sobie drugą porcję drinka do szklaneczki. Sięgnął i po tę, należącą do Samuru i ją także napełnił, jeśli była już pusta. Plan burmistrza bardzo mu się podobał. Sam z chęcią skorzystałby z tego, co Samuru zaproponował. Kosztem ludzkich bachory wzmocniłby swoje ciało i stałby się nieporównywalnie silny. Zatem słuchał dalszej części planu wampira, przyglądając mu się uważnie. Wręczył mu ponownie zapełnioną szklaneczkę i zajął miejsce na sofie.
- Twój pomysł jest świetny! Niejeden wampir marzy o takiej nieśmiertelności! Jeśli Tobie by się udało, inni daliby się pokroić za to. Oddawaliby swoje majątki, a Ty mógłbyś przejąć władzę nad każdą, wampirzą jednostkom!
O tak, William kierował się chęcią zdobycia pieniędzy tak silną, jak Samuru kierował się rządzą władzy.
Obaj panowie wypili już po kilka głębszych i śmiało można stwierdzić, że Will porządnie się wciął. Musiał się jakoś odchamić.
- O, na przykład z Ciebie.
Zaśmiał się, pijąc do ich pierwszych, początkowych dowcipów odnośnie zabawiania się razem na górze bez towarzystwa Nadiry. Szlachetny spojrzał ukradkowo na Samuru, który właśnie obnażył swoją szyję, jakby czytał w myślach Williama.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Gość Nie Mar 30, 2014 6:42 am

Nadira ładna... oczywiście, ale tylko ze zmasakrowaną twarzą. Samuru nie ingerował w gust kumpla, wszak gust osoby tolerowanej rzecz święta oraz nienaruszalna. I jeśli zechce pomocy przy zdobyciu władzy, może śmiało zwrócić się do Samuru... Zresztą Will na pewno o tym wiedział, prawda?
Tak, domyślał się iż na granicy może być mały problem. Ale spokojnie, Szlachetny poczeka, przecież nie chce żadnych kłopotów, chce żeby wszystko poszło zgodnie z planem. Temu też skinął głową Willowi, nie mówiąc nic. Niech będzie spokojny.
- Tak, ciotowate wampiry. Brakuje jeszcze, żeby błyszczały w słońcu jak psu jaja. Ale postaram się wpłynąć, wykorzystując ich resztki instynktu. Muszą jakiś mieć... Ja już znajduję na to sposób.
Musiał przyznać rację wampirowi. Teraz inne są zbyt ludzkie, więc nie w głowach ich świeża, dziecięca krew. Ale Samuru już coś wymyśli, chociażby miał siłą karmić takiego sztywniaka.
- Zgadza się. I mimo ich nieśmiertelności, miałbym każde przerobione wampirze życie w garści.
Coś wspaniałego, posiadać każde wampirze życie oddane operacji, mógłby je przerwać w każdej chwili! Zostałby prawdziwym wampirzym Bogiem! Z przyjemnością dopił całego burbona z dolewki. Aż w głowie Sama zaświergotał helikopter! Ugasił papierosa w popielniczce, która pewnie leżała na stoliku i za chwilę opadł ciężko na fotel.
- Ze mnie?
Burknął pijackim głosem, mrużąc niebezpiecznie ślepia. Sięgnął dłonią do następnego guzika, rozpinając ją. Teraz już niemal całkiem widoczny obojczyk.
- No dobra! Dawaj!
Zawołał, machając pustą szklanką! Tak, burbon stanowczo uderzył mu do głowy i to wszystko wychodziło na wierzch. Lecz co w tym złego? Pijany Samuru wyjdzie na ulicę w samych gaciach i zacznie śpiewać serenady lampom ulicznyn.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Hachiko Nie Mar 30, 2014 8:39 am

William widział urodę w swej siostrze tylko i wyłącznie dlatego, że zrodziła ją jego Susan. Ta wampirzyca naprawdę była urodziwa i było mu przykro patrzeć, że musiała skończyć jako żona Victora. Choć gdyby nie ta dama, to matka Williama mogłaby skończyć na jej miejscu. Co gorsze? W tej chwili jeszcze nie wiedział, bo właśnie odkrył w sobie słabość do tej małej anielicy z rodu Shiroyama. Powinien czym prędzej o niej zapomnieć, póki nie zaszło to a daleko, ale czy mu się uda? Oczywiście, że tak! Nie takie rzeczy się robiło, bo szlachetny miał taki kaprys.
Z granicami zawsze jest problem. Z własnego doświadczenia William już wiedział, że największy problem stanowiła granica chińska. Już się nauczył, by nie kierować się do Japonii przez Rosję, Chiny oraz Koreę Północną. To trzy najgorsze kraje, przez jakie jego cenny towar mógłby się przemieszczać. Chin nie da się przekupić, a Rosja jest na tyle pazerna, że ogołociłaby mu wszystkie konta, a głównie te w szwajcarskim banku. Co zaś z Koreą? Sprawa pięknie nie wyglądała, ponieważ oni towar kradli i zostawiali dla siebie! Tak, tak to właśnie wygląda szara rzeczywistość. Zaraz jednak William sięgnął po telefon i wykonał jedno, biznesowe połączenie. Uciął sobie krótką rozmowę po angielsku, ale był święcie przekonany, że Samuru zna ten język, więc nie musiał się bać, że stary wampir go wyroluje. Kazał przygotować towar, samolot i pojechać na jego prywatne lądowisko w okolicach Miami. Stamtąd, na jego rozkaz, samolot miał wyruszyć w dalszą podróż. Cel - Japonia. Został poinformowany, że towar będzie gotowy za dwa dni od momentu zapłacenia za niego. Tym miała się zająć jego droga matka, obecnie przesiadująca w Las Vegas.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby już błyszczały. Ostatnio widziałem młodą wampirzycę, prawie najniższy poziom, zaczytującą się w literaturze grozy pod zacnym tytułem Zmierzch. No kurwa, przysięgam Ci, miałem ochotę do niej podejść i wyrwać jej flaki przez gardło.
Burknął zirytowany pod nosem, pocierając podbródek. Znów o czymś usilnie myślał zastanawiając się do czego ten świat zmierza. Na pewno do słodkiej zagłady, bo nie widział tego w czarnych barwach. Świat przybrał różowy, homoseksualny kolor.
- Dokładnie! Muszę Ci przyznać, że masz głowę do brudnych, sadystycznych interesów.
Komplement pełen uznania! Aż szlachetny się cieszył, że będzie miał okazję dołączyć do tego rodu. Naprawdę nie mógł się już doczekać. Zrobi to z czystą przyjemnością!
William skinął głową. Tak, z chęcią napiłby się krwi z niego. Czysta, wręcz najczystsza i najsilniejsza krew. Phew, któż by takiej nie chciał?
William przyjrzał się nieufanie Samuru, który go wręcz zachęcił do tego. W następnej chwili szlachetny stał już nad młodszym kumplem i pochylał się ku niemu z obnażonym szeregiem kłów. O, nudziło mu się, a miał naprawdę świetnego dentystę... Chwycił w garść włosy pana burmistrza i odchylił mu głowę, obnażając bardziej jego śmiertelnie bladą skórę. Po chwili przebił ją swoimi dwoma, najdłuższymi kłami i poczuł wreszcie słodkawy smak krwi. Krwi, która go wzmocniła i pobudziła. Wyczuł w niej, że burmistrz był już nieźle wcięty, ale na wspomnienia uwagi nie zwracał. Odsunął się wreszcie od niego, zlizując ostatnie krople z dwóch ranek. Nie uronił ani kropelki krwi! Był z siebie zajekurwiście dumny.
- Uczta Bogów.
Stwierdził. Jego źrenice wciąż płonęły szkarłatem.
- Wasze kobiety też tak smakują?
No, musiał przecież wiedzieć czy jego bufet będzie równie wyborny. Nie, no, jasne, że będzie szanował, jakoś tam, swoją żonkę. Wszak pochodziła z tego rodu, ale nikt mu nie zabroni uszczuplić z krwi żony, prawda?
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Gość Nie Mar 30, 2014 8:56 pm

Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że na granicach Ruskich, Chin etc mogą być problemy dla Willa. Samuru poradziłby sobie z takimi krajami, choć nie wiadomo jak z Koreą. Z tymi różnie bywa. No ale... najważniejsze, że nikt od niego się o tym nie dowie. Hiro z całą pewnością chciałby powstrzymać młodego przed kolejnym szaleństwem.
Owszem, rozumiał słowa Willa kiedy wykonywał telefon. Musiał się nawet przysłuchiwać, wiadomo. Samuru lubi być bezpieczny, nawet wśród tych porządnie tolerowanych. Przy swoich podwładnych nawet uważał, wszak nigdy nie wiadomo co może się przytrafić i kto wbije nóż w plecy Burmistrza.
- No i trzeba było... Świat schodzi na pedałów.
Westchnął szlachetny, patrząc mętnym wzrokiem na Willa. Miło było usłyszeć tak zacny komplement, serio. I musiał mu przyznać rację... Samuru jak zawsze skromny.
- Wiele zrobię dla władzy.
Stwierdził jakby słowa były największym faktem... i oczywiście tak było. Samur popadł w wielki obłęd, pochłonięty żądzą władzy, bogactwa... Ma ogromne marzenia do których zamierza za wszelką cenę dotrzeć, chociażby miał moczyć się we krwi wszystkich przeszkód.
A więc jednak! Will skusił się na krew młodszego wampira! Sam mocno pijany, nie warknął nawet, tylko rechotał diabolicznie, odchylając głowę wraz ze złapaniem go za włosy. Będąc trzeźwym chyba nie dałby się ugryźć, a jeśli miałby zamiar... zapewne zażądał by czegoś w zamian. A tak? Śmiał się głośno, gdy tylko wampir przestał. Oblizał powoli usta, rozsiadając się głębiej na siedzisku. Zaś machnął pustą szklanką.
- Nic nie ma, Willuś. Pusta szklanka, spójrz! Nie.. maa..
Bąknął, wstając chwiejnie, żeby z bliska pokazać puste naczynie. Doleje? Jak tak, będzie przyjemnie... jeśli nie, Samuru sobie sam wziął czystą i zapełnił niemal całą szklankę, żeby złapać ją duszkiem. Człowiekowi wypaliłoby gardło, wampirowi... nic z tych rzeczy.
- Kobiety... w rodzie. To s u k i. Moja babka Gabrycha... po kryjomu kaktusy sobie wpycha. Widziałem!
Pijacki bełkot. Samuru odleciał na wyspę nietrzeźwości i za chwilę zacznie się rozbierać przed oczyma Willa. A skoro Will z Ameryki musi mieć gdzieś kowbojski kapelusz! Jeśli tak znalazł, burmistrz wpakował sobie go na głowę.
- Walniemy sobie wspólne zdjęcie?
Wyciągnął nawet telefon, ale żeby trafić w ikonkę aparatu... To dopiero wyczyn! On ledwo co stał na nogach, co dopiero widział ekran telefonu. Nie dogada się, ni chuja.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Hachiko Sro Kwi 02, 2014 7:06 pm

Samuru zapewne nie miałby żadnego problemu z przejściem przez granicę z takim towarem. Niestety, William nie posiadał takich znajomości i mógł jedynie pomarzyć o tym, żeby kiedyś zdobyć taką władzę. Na dobrą sprawę to jej nie potrzebował. Marzył jedynie o milionach, miliardach, bilionach i jeszcze więcej. Chciał być najbogatszą istotą na kuli ziemskiej, z czasem wykupiłby większość przedsiębiorstw i sprawi, że ludzie oraz wampiry zaczną się u niego zadłużać i brać kredyty wysoko oprocentowane. Natomiast, co do samego szaleństwa szlachetnego, William nie zamierzał reagować czy też pouczać wampira w jakiś szczególny sposób. Sam mógł decydować o swoim życiu i jego kumpel doskonale o tym wiedział. Nie będzie go przecież ograniczał.
- Acz na lesbijki z chęcią popatrzę.
Zaśmiał się głupkowato, nie mogąc się powstrzymać. Z chęcią by sobie popatrzył na takie prostytutki, które się obmacują, dotykają, palcami błądzą to tu to tam, zakładając się w większe lub mniejsze otwory. Następie podchodzą do nich i porządnie się nimi zajmują. Od pasa w górę, by wreszcie opaść na swoich kochanków i porządnie ich zajechać. O tak, tak się staremu szlachetnemu zwidziało i zachciało mu się cielesnego zespolenia.
- Trzymaj się tej władzy.
O, świetna porada mężczyzny, który powoli stawał się pijany. Ba, nawet dolał sobie kolejną porcję alkoholu i zaczął go sączyć. Co prawda wygodniej by mu było, gdyby pił prosto z butelki, ale było to przecież niekulturalne. Trzymał się zatem dzielnie, co rusz dolewając sobie świeżego trunku. Nawet nie wiedział jak dużo już wypił, nie zwracał na zbytniej uwagi.
Jasne, że skusił się na szlachetną krew. Byłby głupi, gdyby zrezygnował! Jak dają to biorą! Po skończeniu piciu krwi kumpla, William poczuł większe oddziaływanie alkoholu. Upojenie Samuru przeszło także i na Willa.
- Zaraz Ci daaam caaaaluuuteeeeńką, Sam!
Poczłapał się w miarę prosto do barku, w którego wyjął dwie butelki whisky.Jedną oczywiście zaniósł Samuru, a drugą wziął dla siebie. Wyrwał korek kłami i upił kilka łyków alkoholu.
- Zaproś jakąś! Z chęcią poznam jedną ze swoich przyszłych żon!
Znów zarechotał, nie mogąc doczekać się ujrzenia twarzy przyszłej żony. Z chęcią odwiedzałby jej sypialnię częściej niż tylko w trakcie nocy poślubnej. Owszem miał kowbojski kapelusz. Przywiózł go z Dzikiego Zachodu jakieś trzysta lat temu. Zatem kapelusz był naprawdę stary, był wręcz bezcennym zabytkiem, do którego stary szlachetny się przyzwyczaił. Lepiej, żeby Samuru nie zniszczył skórzanego kapelusza. O tak, William kiedyś bawił się w kowboja i zaganiał bydło, ujeżdżał mustangi i podrywał kobiety, zabawiając się z nimi w saloonach.
Patrzył jak Samuru sięga po telefon, by zrobić im wspólne zdjęcie. Cóż, mina Willama była poważna, jakby rozmawiali o śmierci.
- Kim jest Gabriella? Ma już męża? Zamiast kaktusa, mogłaby sobie wepchnąć moją męskość!
O tak, kolejne głupie żarty mężczyzn, którzy sporo popiją i zaczyna im już nieco odwalać.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Gość Pią Kwi 04, 2014 12:15 pm

Lesby, nieeee... Wszystkie homo dla Samuru było czystym wynaturzeniem, chorobą którą powinno się leczyć i to najostrzejrzymi środkami, a jeśli to nie pomoże - śmierć.
- Nieee... Will. Lesby są obrzydliwe. Zwykle bywają tłuste i bardzo owłosione.
Stwierdził z wyraźnym obrzydzeniem. Aż zadrżał. Nie, nigdy nie dotknie lesby.
No ba, że musi napić się krwi Sama! To taka wampirza ambrozja! I głupkiem się jest, jak nie posmakuje. Utrata niewielkiej ilości krwi nie stanowiła dla szlachetnego czegoś poważnego, za to Will... odczuł gorsze upojenie.
- Daaj! Czuję potrzebę doładowania baku...
Zajrzał jeszcze do szklanki, którą grzecznie odłożył na stolik. Skoro mógł pić prosto z butelki... ha! Także dobrał się do zawartości, pociągając spory łyk. Niemal jak doświadczony alkoholik! Otarł usta, rechocząc diabolicznie. Zaprosić jakąś? Zmarszczył brwi, próbując dopuścić słowa kumpla do pijanego mózgu. Po czasie rozszyfrował ich treść.
- Nie mam ich numeru... Nie, nie... Musisz przyjść do mojego zamku.
Po co im kobieta? To męski wieczór! Chyba że jakaś dziwka, o! Kobiety na rurze! Może pójdą do Katedry? Założył kapelusz na głowę, biorąc przy okazji następny łyk whisky. Nie musi się bać o kapelusz, o nie. Samuru nie zamierzał go zniszczyć.
- Mówiłem, to babka. Ma męża... Uważaj! Mojego dziadka.
Co za suchy żart ze strony burmistrza! W łapie już miał telefon. Ciężko było mu utrzymać urządzenia na wysokości oczu, a co dopiero trafić w ikonę aparatu. Lecz kiedy osiągnął sukces i ustawił na aparta umieszczony z przodu telefonu. Ujrzał ponurą mine kolegi.
- Jesteś jakiś rozmazany, Will Potrzebujesz rutinoscorbin.
Oznajmił poważnie. Nie chciał żeby się kolega mu smucił. Czego potrzebował? Sam objął ramieniem starsznego wampira, patrząc mu na buziuchne.
- Hau hau...
No i tyle miał mu do powiedzenia Pan burmistrz trzeźwy inaczej. Chwycił w garść koszule znajomego, stojąc z nim twarzą w twarz i wsadził mu język do ucha. Wszak chodziło tutaj o dobre zdjęcie! Nieważne że przypadkiem upuścił butelkę, która niestety była już całkowicie pusta, a jej dawny właściciel kompletnie pijany.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Hachiko Sob Kwi 05, 2014 10:57 am

William do lesbijek nic nie miał, póki zajmowały się nim. To już było małym zboczeniem wampira. Nie miał kobiety, to musiał radzić sobie towarzystwem dziwek, striptizerek czy innych kobiet lekkich obyczajów. Jasne, pedałów nie trawił, wszystkich by skazał na śmierć - stos - i jeszcze oczekiwał za to nagrody. Tymi odmieńcami to już brzydził. I właśnie dlatego nie trawił swojego przyrodniego brata. Zniszczył mu już życie i małżeństwo. Mógł być z siebie dumny!
- Widziałem, nie raz, w Twoim klubie piękne tancereczki, zabawiające się ze sobą na scenie. I nie były tłuste ani owłosione! Wręcz przeciwnie, aż podniecające.
Chyba dawno nie odwiedzał swojego klubu, albo wolał zataić fakt, że sam się zabawiał w towarzystwie lesbijek. Nie ważne, William nie zamierzał na razie drążyć tego tematu.
Skoro domagał się tak rozpaczliwie alkoholu, dostał cały jej zapas, dzięki czemu tak szybko mu się nie skończy.
- To jedźmy! Przeniesiemy imprezę do Ciebie! Poznam Twoje kobiety z rodu.
Zarechotał i aż zatarł dłonie z podniecenia. O tak, z chęcią by już takową poznał. Był ciekawe jakie mają kobiety. Chciał mieć nieco spokojniejszą kobietę, żeby zbytnio nie szalała. Nie będzie przecież za nią ustawicznie biegał i pozwalał, by go sobie ustawiała dowolnie. O nie, żadna kobieta nigdy nie będzie nim sterować. Nie był uległym typem, to on rządził w każdej strefie życia.
- Nie szkodzi! Sam mógłbym być Twoim dziadkiem, to się za niego przebiorę!
O tak, kolejny inteligentny pomysł pijanego Williama. Jeszcze trochę i wpadnie na pomysł, by obrabować jakiś bank. A żeby było śmieszniej, Samuru obrabowałby sam siebie. Przecież wszystkie banki w tym mieście należą do pana burmistrza, nie? Ha! No właśnie.
William patrzył na poczynania kumpla i rechotał jak debil. Sięgnął po papierosa wetknął go w usta, zapalił i zaciągnął się głęboko. Wypuścił dym, kształtując go w jakieś kręgi.
- Schla...łeś się.
Donośne czknięcie. Nie to, żeby William się nie upił. On tam był kurwa trzeźwy jak łza. Wstał z sofy i podszedł do okna, które otworzył na oścież. Wyjrzał na ulicę i splunął na dół, zupełnie jak jakiś zasrany gangster!
- Ty patrz, jaki jestem zły! Naplułem komuś na łeb. Może go obszczamy?
Zawołał do Samuru, mając w nosie, że ludzie z dołu ich mogą usłyszeć. Jak ktoś się krzywo popatrzy zarobi donicą w czerep, jasne jak słońce!
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Gość Nie Kwi 06, 2014 5:55 am

Nie, Samuru nie miał w swoim klubie lesbijek. Zwykle panie zabawiały się ze sobą z rozkazu i dla pieniędzy, on lesb nie przyjmuje.
- Nie mam lesbijek. One są fuuuj!
Aż machnął ręką, jakby coś mu zaśmierdziało. Homo to homo, wszystkie okazy obrzydliwe. Czy w jego rodzinie był jakiś? Ba, nawet nie wiedział, a jeśli... to zapewne został usunięty na samo dno rodzinnej społeczności albo musiał doskonale ske ukrywać. Ale wracając do wątku, Sam nie miał namniejszej ochoty tego bezsensownie ciągnąć. Posłał Willowi perfidny uśmieszek.
- Ale tak... tak teraz?
Burknął, drapiąc się po głowie. Nie chciało mu się ciągnąć takiego kawałka do zamku, chociaż nawet jakby miał jechać samochodem. W ogóle zejść do samochodu, a wcześniej trafić do windy! Burmistrz widział podwójnie!
- Will, cze..mu nie mówiłeś że masz brata bliźniaka? Cześć jestem Samu..ruu. Burhmistrz tego bagna.
Oddał przy tym ukłon, lecz niestety zatoczył się i o mało nie stracił równowagi. Złapał się najbliższego mebla, rechocząc przy tym diabolicznie.
- Będziesz moim dziadkiem? Will! A może Ty już nim... nim jesteś? Ja czuję że jesteśmy ze sobą powiązani. Może... w pop..rzednin życiu... byliś...byliśmy no! Papużkami nierozłączkakami.
Już mu się język miotał! Dopicie kolejnej butelki zapewne pogorszy jego stan, aż wreszcie urwie mu się film... Ale ma powody do picia! Radość z widzenia kumpla oraz oddanie na jakiś czas stanowiska burmistrza.
Po zrobieniu zdjęcia, Samuru oderwał się od Willa, choć łapę trzymał na jego koszuli, a głowę oparł o ramię.
- Nie.. jestem piany! Zobacz!
Oznajmił, również zbierając się na koślawe przez opinie nogi. Stanął przed Willem na jednej nodze, palca przystawił do nosa i o mało się nie wyjebał.
- Masz... krzy...wą podłogę Bracie. Ja jestem trzeźwiótki jak łza.
Dodał pewny siebie i cóż... po czasie zajarzył, że szlachetny udał się w stronę okna. Zatem czas zabrał site za kolejną butelkę whisky. Jeśli Will chciał poda i jemu, jeśli nie, Samuru sam wziął dla siebie. Chwiejnym krokiem podszedł do okna, otwierając po drodze butelkę i wziął z niej potężny łyk.
- Ja nie umiem sikać. Porzucamy butelkami.
Mądrość al'a Sam! Oblizał usta i tak jak kumpel, nacharchał na przychodnia. Zło totalne! Jakoś facet dostał, który spojrzał się na dwie pijane twarze wystające przez okno.
- I na co sie gapisz? Mam ci.. wy..jebać?
Krzyknął, żeby dopić alkohol i oczywiście rzucił nią w stronę człowieka. Nie trafił, wszak było słuchać brzęk tłuczonego szkła o beton.
- Zabiłem.... chodnik.
Co za wyrzut! Odsunął się od okna, kierując się na szlachetnego. Uznał że wdrapanie mu się na plecy oraz wejście na tzw. barana sprawi że będą świetną piramidą.
- Chodźmy na miasto... Ono nas wzywa! Napadniemy jakiś... lessczy!
Poprawil kapelusz i jeśli Will pozwolił mu siedzieć na plecach, nakierował go na odsunięcie się od okna na świat.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Hachiko Pon Kwi 07, 2014 3:00 pm

Wszystko jedno. Dla Williama wszystkie kobiety, które robią to same ze sobą, tym bardziej dla pieniędzy i rozkazu, są lesbami, a on lubi na nie patrzeć. Nie, inaczej. Lubi jak się nim zajmują, o!
- Wszystkie kurwy, które robią to ze sobą dla kasy to lesbyyyyyy.
Wampir palnął swą mądrość nad mądrościami. Taka mądrość narodowa w wykonaniu Williama. Warto to zapamiętać i zapisać gdzieś, by później znalazło swe miejsce obok Gombrowicza, Mickiewicza, Stokera czy Poe. Tak, dokładnie, nie ma co.
- Taaak. Teraz! Polecimy tam statkiem kosmicznym. No kurwa! Ja mam kurwa poyyysł! Posłuchaj! Zbudujemy zajebisty statek kosmiczny, z promieniami śmierci, weźmiemy miecze świetlne z OBI i kurwa polecimy na podbój kosmosu, kurwa! Mówię Ci Sam! Jak wrócimy, to kurwa będziemy bohaterami!
Czy wiedział, co mówił? Poniekąd pewnie tak, ale był już tak zalany, że mówił od rzeczy. Promy kosmiczne, podbój galaktyki, rozszerzenie handlu, wzbogacenie się, a dla Samuru dodatkowa frajda - władza w kosmosie. Na pewno będzie zadowolony! Ba, musiał o tym marzyć, ale dopiero William jest w stanie ziścić jego marzenia.
- Ooo czym Ty, kurwa, mówisz, Sam? Jaki, kuwa, brat? Weź, kurwa, wystarczy, że mam pieprzonego pedała za brata...
No, nikt nie obiecywał, że William będzie kulturalny po tym, gdy porządnie popije. Język mu się rozwiązywał i nie miał już żadnych hamulców. Patrzył właśnie, jak Samuru karykaturalnie kłania się i ląduje na jakimś meblu z taką chęcią, jakby wpadał w obfity biust jakiejś kobiety.
- Jaaaaaasne! Jestem, kurwa, takim zajebistym dziadkiem, że aż Ci buty spadną z nóg! Czekaj, nauczę Cię wiązać buty!
Świetnie się bawił, naprawdę, jak nigdy. Humor mu dopisywał i to nie tylko dlatego, że ostro popił. Spędzał przecież czas w wyborowym towarzystwie. Mógłby śmiało stwierdzić, że kopnął go zaszczyt!
Szlachetny popatrzył na Samuru, który to zaczął się doń kleić. Zarechotał przebrzydliwie i zmierzwił mu kłaki.
- Te, nie powaliło Cię? Nie jestem Twoją żoną.
Nie odsunął go jednak. Sam był z stanie nietrzeźwym, więc nie myślał racjonalnie. Gdyby obaj byli trzeźwi, pewnie nie wpadliby na pomysł, by tak się zachowywać. Byli zbyt poważnymi wampirami, by sobie na to pozwolić. Wiadomo, alkohol pozbawia wszelkich hamulców.
- Nieeee. Moja podłoga jest prosta jak Pamela Anderson!
Nie ma to jak świetny suchar, wręcz doskonały, zasługujący na Oskara, Czerwony Dywan i zdjęcie z Angeliną Joli, z Putinem w tle!
Poczęstowany alkoholem, sięgnął i upił kilka, sporych łyków, po czym oddał ją wampirowi. Nie umiał sikać? To nic! William też nie musiał! Przecież byli wampirami, nie? A może nie byli? Szlachetny już sam nie wiedział. Wypił już tyle alkoholu, że zachwiały mu się rzeczywistości i nie wiedział, co jest prawdą, a co nie.
Stanął zaraz obok Samuru przy oknie, zerkając na wyzywającego człowieka w dole.
- Ty paczzzz, kurwa, jaka mrówka!
Zaśmiał się i oblał tego faceta alkoholem. Co z tego, że pęd oraz wiatr zmieniły pęd cieczy, która zmoczyła przechodzącą kobietę.
- No nie wierzę. Jesteś mordercą! Czekaj, zadzwonię na policję! Halo, halo? Burmistrz zapierdolił żywcem chodnik! Przyyyyyjedźcie!
Skoro zatem mieli iść do miasta, pójdą do miasta! William wziął wampira pod ramię i dziarskim krokiem opuścili apartament. Następnie udali się do windy, a stamtąd na podbój kosmosu!

[zt x2]
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Apartament Williama Shiroyamy - Page 2 Empty Re: Apartament Williama Shiroyamy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach